Niesprawiedliwość
Lubię podsłuchiwać. Wiem, to wyznanie wcale nie stawia mnie w najlepszym świetle. Podsłuchiwanie uważane jest za czynność niegrzeczną, nieestetyczną i dosyć wątpliwą moralnie. Jak jednak poznawać coraz lepiej ludzką naturę (co jest psu wręcz niezbędne do życia) bez obserwowania jej przynajmniej od czasu do czasu w sposób niezakłócony obecnością badacza? Czy obiekty badań świadome tego, że słucha ich reprezentant świata nauki, będą się wypowiadać szczerze i bez zahamowań? Co tu dużo gadać – nie będą. Trzeba je do tego skłonić pozornym niezainteresowaniem, wykorzystać ich przekonanie, że obojętna obecność psa jest czymś w rodzaju nieobecności. Nie zerkać, nie zaczepiać, ale uszu nadstawiać. Dla dobra nauki.
Ożywiony tą szlachetną, a zarazem praktyczną intencją, podsłuchuję zatem ludzi w kolejkach, zakładach zbiorowego żywienia i publicznych środkach lokomocji. I raz po raz stwierdzam, że ludzie podsłuchiwani często wiele ciekawsze rzeczy mówią, niż niepodsłuchiwani. Tak jak te dwie studentki, które siedziały dziś za mną w autobusie.
– Znowu mamy z tym docentem, który mnie w zeszłym roku tak wrednie załatwił – powiedziała Pierwsza Studentka, nie ukrywając niesmaku i rozczarowania. – Wiesz, z tym, co w takim durnowatym pulowerku chodzi. Dał mi z teatru trzy plus i zepsuł średnią, a przecież wszyscy mówili, że mi się należało więcej. No, może nie od początku, bo przyszłam do grupy miesiąc później, kiedy oni już różne rzeczy brali. Ale po następnym miesiącu umiałam więcej od wszystkich. Jak miałam referat z Romea i z Julii, to nawet samemu docentowi szczęka opadła. A na końcu taką notę mi dał!
– Romeo i Julia? – wtrąciła z niepewnym namysłem Druga Studentka. – To teatr taki był, nie film? Mnie się zdawało, że film, ale może coś pokręciłam…
Pierwsza Studentka poczuła, że moment jest właściwy do wykazania swoich wysokich kompetencji humanistycznych.
– Romeo i Julia to jest taka sztuka Szekspira – obwieściła tonem wykładowym. – Relatywnie znana. Wiesz, gdzie oni tam na końcu obydwoje umierają. Znasz taką reklamę czekoladek, jak facet stoi pod balkonem i mówi jakby wierszem, a ona zjeżdża z balkonu, żeby dostać tę czekoladkę? No, to właśnie z tej sztuki jest wzięte. I to się wszystko w starożytności dzieje. Ale nie u nas. W Weronie. Wiesz, to taka miejscowość we Włoszech. Mało znana, o niej tylko ci słyszeli, którzy się szczególnie interesują.
Druga Studentka słuchała z widocznym nawet dla siedzących przed nią podziwem. Ośmieliła się odezwać dopiero wtedy, kiedy Pierwsza przerwała dla zaczerpnięcia tchu.
– I nie dało się temu docentowi wytłumaczyć, że ty tę Weronę znasz i w ogóle wszystko?
– A coś ty! Ja się nawet o Hamlecie nauczyłam, ale jakoś nie raczył tego zauważyć.
Druga Studentka znowu sprawiała wrażenie zacukanej.
– Hamlet, Hamlet – bąknęła niewyraźnie. – Coś słyszałam, ale właściwie nie wiem, co to jest.
– To też jest taka sztuka – wyjaśniła ochoczo Pierwsza. – Ale ona jest już tak bez sensu, że nawet ci nie będę opowiadać. W ogóle się nie można połapać, o co biega. Tylko że docent też sobie zdawał z tego sprawę i wcale nie wymagał, żeby ktoś rozumiał. Powiedział, że mu wystarczy, jak się nauczymy rozdziału z książki o tych sztukach. No to się nauczyłam i widzisz. Zupełnie niepotrzebnie.
– Aż mi się coś dzieje! – oświadczyła z nietajonym oburzeniem Druga. – To już jest taka niesprawiedliwość, że nie wiem. Świństwo po prostu. A potem mają pretensje, że nam się nie chce nauczyć. Niby po co, jak to i tak na ocenę nie wpływa?
Niesiony wezbraną falą żądzy poznania kontynuowałbym badania, ale rozmowa zeszła na damską bieliznę i męskie walory. Z bólem serca musiałem uznać, że są pewne granice brawury. Nawet od najbardziej oddanego badaniom naukowym psa podsłuchiwania pewnych rzeczy nie można wymagać. Niesprawiedliwość była jednak znacznie ciekawszym i lepiej odkrywającym ludzką naturę tematem.
Wróciłem do domu, przekąsiłem, sięgnąłem po prasę. I tu dopiero przeżyłem bolesny szok. Okazało się, że cały mój wysiłek badawczy spokojnie mogłem sobie darować. Tego samego, co podczas moich badań terenowych, mogłem się dowiedzieć z wywiadów, zwłaszcza z politykami i artystami. Oni też są źle traktowani, cierpią z tego powodu i zawsze mają w otoczeniu kogoś, kto im potwierdzi, że padli ofiarą okropnej niesprawiedliwości.
A tyle się napracowałem. Zupełnie niepotrzebnie.
Naczytalam sie do tylu. Rysiu, piekne zdjecia i tez twoj artystyczny nomen omen.
Poniewaz czytalam szybko, wiec pewnych watkow w dyskusji nie zalapalam. Nie upieram sie przy nazwie Cyganie, skoro sami zainteresowani wola nazwe Roma, ale nie sadzilam, ze Cyganie to nazwa obrazliwa, a raczej nieprawidlowa. Z angielska Gypsy etymologicznie pochodzi od Egypt, skad pomylkowo myslano drzewiej, ze ten lud przywedrowal. Troche jak nazywanie Karaibow Indie Zachodnie, co zreszta sie robi wspolczesnie. Przynajmniej w Kanadzie.
Nie bardzo tez czuje niuanse miedzy obrazliwym Cygan a nieobrazliwym Niemra.
Zmieniaja sie nazwy, tytuly, okreslenia na pewnie lepsze,dokladniejsze, ale to jest process i te starsze wymra powoli, jak mocium panie.
W mojej firmie, jesli chodzi o tytuly zenskie w korespondencji zepelnie nie uzywa sie juz Miss czy Mrs. a tylko Ms. A jeszcze pare lat temu wiele osob krytykowalo czy podsmiewalo sie z Ms. W jezyku polskim nie bylo tego problemu, bo Pani jest jedna dla calej doroslej zenskiej plci. Ms. wymyslily feministki, wiec z poczatku nie bylo trajtowane powaznie.
Nie wiem tez czy zostawilabym zmiany w nazewnictwie specjalistom czy myslicielom, bo choc z calym do nich szacunkiem, to jednak zmiany w jezyku staja sie poza nimi w innych slowach, wiec czemu zostawic im nazwy. Przechodz do jezyka slowa z innych jezykow, gwar, zargonow, przez to nasz jezyk staje sie znacznie bogatszy niz specjalisci mogliby sobie wymarzyc.
Pozdrawiam wszyskich cieplo w ten piekny listopadowy sloneczny dzien. Zabieram Piesy na kolejny spacer posiliwszy sie pysznym rosolem z lanymi kluskami.
Cygan, cyganić, jednoznacznie mogą funkcjonować w polszczyźnie jako słowa obraźliwe, dlatego nie dziwię się, że Romowie chcieli od tego określenia uciec. Po niemiecku też można użyć słowa Zigeuner bardzo niepochlebnie i tu się też kładzie duży nacisk na to, żeby używać nazwy Roma. Ale języki, kóre takich problemów nie miały, być może pozostały przy starych nazwach i nikt nie ma z tym problemu.
Niemra też jest w oczywisty sposób obraźliwa, ale mnie się kontekst jej użycia przez Helenę wydał wyraźnie autoironiczny i literacki, dlatego nie podnosiłem rabanu. 😉 Innym to mimo wszystko zazgrzytało, Helena wyjaśniła swoje intencje i powiedziała sorry, to chyba sprawę załatwia.
A „pani” dla całości płci wcale nie było u nas zawsze. Dawniej była jeszcze panna i spotykałem czasem ludzi (przeważnie wiekowych dżentelmenów), którzy tego rozróżnienia bardzo przestrzegali. 🙂 Prawdopodobnie razem z końcem tych dżentelmenów nastał również koniec panny.
No i zgadza się, że język giętki w jego stawaniu się zwykle się wszelkim specjalistom wymyka. Na ogół dopiero kiedy już coś się w nim zdarzy, specjaliści mogą to przyszpilić jak motyla i opisać. Ale jednak dyskusje tych specjalistów, literatura, publicystyka, etc. mogą chociaż pośrednio i chociaż czasem na kierunek zmian w języku wpływać.
Najważniejsze, żeby nikt nie próbował wprowadzać żadnych zmian w rosole. Rosół jest dobry taki, jak jest. 😆
Dobry wieczór. 🙂 Mar-Jo pokazała murek oporowy w centrum Szczecina. A tu ogrodzenie szkoły podstawowej. http://lublin.gazeta.pl/lublin/55,35640,5444927.html
Rzeczywiscie, piekne zdjecia, Rysiu. Wszyscy tutaj ogladalismy z przyjemnoscia. 🙂
Kroliku, ja bym tez samym myslicielom wymyslania czegokolwiek nie zostawiala (chyba, ze chodzi o myslenie w waskiej specjalizacji, skoro nie kazdy moze byc rocket scientist), ale tez nie chcialabym zyc w spoleczenstwie, w ktorym mysliciele, albo chociaz ludzie wyksztalceni, nie uczestnicza takze w ogolnej rozmowie. Nawet tytulowanie kobiet jako Ms. w jezyku angielskim jest tu swietnym przykladem – zaczelo sie od elitarnych, wyksztalconych feministek – a skonczylo w ogolnym uzyciu, i za jakis czaz pewnie nikt juz elitarnych poczatkow nie bedzie pamietac (pewnie juz i teraz jest troche takich osob). Pewnie jednak jakies znaczenie powinno miec to, jak to odbieraja sami zainteresowani. 😉
U nas tez ladna pogoda, ale chwilowo utknelam w Krolestwie Kataru, wiec chyba ze spacerami poczekam do jutra. A na razie stosuje leczenie przy pomocy Jane Austen i rosolu. 😉
Na nasłuchu radiowym http://www.polskieradio.pl/8/198/Artykul/469187,Jubileusz-Filharmonii-Narodowej-transmisja-w-Dwojce
Tak to jest jak sie czyta po lebkach… Autoironia i sarkazm, a nawet przeprosiny umykaja uwadze. Sorry Heleno!
Cyganic, no tak. Ja wciaz mysle o Cyganach z piosenek mojej mlodosci, my Cyganie co pedzimy z wiatrem, tabor wedruje do nieba, wiec jakos mi umknely te negatywne konotacje, a zostala wolnosc, przestrzen i uroda.
Moniko, jasne, ze nie chce wykluczac myslicieli. Jednak z doza krytyki, bo myslicielem byl w koncu i Marks i Lenin, i Trocki, i Abimael Guzman (Swietlisty Szlak)… Rosol, lekka lektura, a takze imbir, czosnek i cytryna b. skuteczne na katar. Trzymaj sie cieplo!
http://www.youtube.com/watch?v=-XCOyB7WStI&feature=related
albo to
http://www.youtube.com/watch?v=1EnzcF-IUOs&feature=related
Z lektury wieczornej http://tygodnik.onet.pl/43,0,70096,ksiega_sprawiedliwych_swiatel,artykul.html
„Konsulta Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich na spotkaniu w Niepokalanowie dnia 5 listopada, w związku z powtarzającymi się kontrowersjami wokół wystąpień zakonników w mediach przypomina, że osoby konsekrowane w życiu i działalności publicznej kierują się zasadami Ewangelii, prawem Kościoła i prawem własnym Instytutu. Obserwując roszczenia niektórych mediów do ingerowania w autonomię życia zakonnego wskazuje na zapis Kodeksu Prawa Kanonicznego: „w wykonywaniu zewnętrznego apostolatu zakonnicy podlegają także własnym przełożonym oraz winni pozostawać wierni dyscyplinie Instytutu.”
Rozumiem, że Ojciec Dyrektor również podlega. ❓
Irku, taki „Stolperstein” w moim mieście to nie jest rzadkość.
Jest przy moim sklepie osiedlowym, jest we fragmentach ogrodzeń…. Nie jestem w stanie tego pojąć.
Rysiu, czy dotarłeś na CC do lapidarium?
Oglądałem polecany przez Rysia film o Furtwänglerze. No, bardzo to niejednoznaczna postać była (Furtwängler, nie Ryś!). Podejrzewam, że kochał honory i zaszczyty na tyle, że był skłonny do ciągłego samookłamywania się, żeby nie musieć się ich wyrzekać. W jakiś sposób mi się z Iwaszkiewiczem kojarzy. 🙄
Kroliku, jasne ze ze spora doza krytycyzmu. 😉 A lista myslicieli – nie mowiac o zwyklych ludziach myslacych – jest na szczescie o wiele dluzsza (przy tym kazdy ma przy tym jeszcze swoja prywatna liste lubianych i nielubianych).
Ide sobie zrobic imbirowa herbatke z cytryna (ale jednak bez czosnku, do niego cos innego musze wymyslic). 😉 Wickham i Lydia juz uciekli. (Wlasnie dowiedzialam sie, ze P.D. James napisala dalszy ciag „Dumy i uprzedzenia”, w ktorym usmierca Wickhama w tajemniczych okolicznosciach. Na pewno bedzie sporo postaci, ktore bedzie mozna zakwalifikowac do kregu podejrzanych.)
Petycję w obronie ks. Adama Bonieckiego podpisało już prawie 5000 osób.
Dobranoc. 🙂
Do czosnku (w dużej ilości) majonez i zielony pieprz. A to z kolei do wszelkich smażonych i grillowanych mięs lub jarzyn, albo po prostu do ciabatty czy panini. 🙂
O, to juz chyba jutro, Bobiku. 🙂 Dzisiaj mam ochote na bardziej wodnisto-rosolowo-herbaciane. I grejpfruty, ale tez jednakoz bez czosnku. 😉
Robię czasem sałatkę z cykorii, cebuli i różowego grejpfruta. Kto wie, może i czosnek by w to wszedł bez przykrości? 🙂
Jak juz na kulinaria zeszlo – kiedys w Krakowie na Zaduszki kupowalo sie pod cmentarzem takie slodycze z miodu i orzechow ( chyba). Mozecie powiedziec cos wiecej?
zimno slonecznie niedzielnie 🙂
brykam
Mar-Jo, nie bylismy, krecilismy sie przy bliskich
brykam fikam 🙂 😀
brykam fikam za Rysiem 🙂
dzień dobry 🙂
i kawka
mam tylko ciasto czkoladowe pieczone w mikrofalówce, bo tu gdzie jestem prawie nie ma w domach piekarników 🙁
ale dla Bobika mam kawałek Krakowskiej w lodówce 🙂 może być?
Dzień dobry 🙂
Krakowska dla krakusa – zawsze. 😀 Przez te swoje sentymenty nawet na niemieckiego Krakauerwursta nie protestuję. 😉
Zwierzaku, masz zapewne na myśli tzw. miód turecki. To jest rzeczywiście w Krakowie obowiązkowy składnik Wszystkich Świętych. Ja to jadłem tylko raz albo dwa w życiu, bo było niemożebnie słodkie i nieprzyjemnie zaklejało paszczę, ale i tak sobie nie wyobrażałem, żeby na WŚ koło cmentarza tego nie sprzedawano. 🙂
O, znalazłem dokładny opis miodu tureckiego:
http://www.etnomuzeum.eu/obiekt.html
Tu go wprawdzie nazywają „miodkiem” i chyba była też taka wersja, ale ja pamiętam miód. A swoją drogą nie cierpię tych okropnie infantylnych masełek, deserków, ziemniaczków, a nawet kiełbasek dziadziusia. Z miodków uznaję tylko profesora Miodka. 🙂
Zbieg okoliczności naprowadził mnie dziś na dwa artykuły, które miały w tytule „po góralsku”. Jeden w GW:
http://wyborcza.pl/1,87648,10579715,Samowolka_po_goralsku__hej_.html?as=1&startsz=x
a drugi w „Polityce”:
http://bendyk.blog.polityka.pl/2011/11/04/uwaga-jedrzejko-pedagogika-po-goralsku/
Czytając to coraz bardziej uświadamiałem sobie, że na moim niegdyś tak ukochanym Podhalu już od wielu lat nie byłem i wcale mnie nie ciągnie, bo wszystko, co o nim ostatnio słyszę, raczej mnie zniechęca. Pazerność, bezprawie, skrajny konserwatyzm połączony z przekonaniem o własnej lepszości… Nienajmilszy zestaw cech. Z dawnej legendy Podhala chyba niewiele już zostało. Z dawnego wyglądu Zakopanego też nie.
Nie pojadę tam. Po co mam sobie psuć wspomnienia.
A casus profesora Jędrzejki mnie zdumiał. Skoro profesor, to przecież gdzieś musiał studiować, jakieś prace naukowe czytać, z myślą pedagogiczną się spotykać… I nigdy, przez te wszystkie lata, nikt mu nie powiedział, że między wychowaniem a tresurą jest jakaś różnica? 😯
Dzień dobry 🙂
Oj Bobiczku, a po co myśl 😯 To Ty nie wiesz, że wystarczy ustawić programator 😯
Haneczko, ja to jeszcze okropnie naiwne szczenię jestem. 😳 Niemal codziennie odkrywam, że jakieś moje przekonania, że jest tak a tak, były tylko pobożnymi życzeniami. 🙁
A jak ktoś nie ma programatora, to co? Ręcznie, przez wyżymaczkę? 🙄
Oczywiście ❗ Pan profesor bardzo zaleca rękoczyny. Tylko nie wiem, przed, czy po mszy 🙄
Logiczniejsze wydawałoby mi się przed, żeby można się było szybko wyspowiadać i niedzielny obiad zjeść już z czystym sumieniem. A poza tym bardzo ważne, żeby najpierw bić żonę, a dopiero potem dzieci. Odwrotna kolejność mogłaby sugerować, że żona nie jest ważniejsza, co zdecydowanie podważałoby rodzicielski autorytet. 🙄
Dzień dobry.
Trafiłam przypadkiem na bardzo mądrą rozmowę (Grzegorz Miecugow i prof. Stanisław Obirek- ok. 40 minut).( Na początku dopisac jak zwykle)
tvn24.pl/14453,2,inny_punkt_widzenia.html
Dostępne tylko w kraju… Zagranica musi obejść się smakiem i uwierzyć Mar-Jo na słowo, że było mądrze. 😉
Muszę odesłać tableta. Coś ma z zasilaniem walnięte. 🙁
Raptem się 2 dni w tym XXI wieku nabyłem… 🙄
O, to przykre, Bobiku. Ale nastepny tablet moze juz nie bedzie mial usterki.
Skoro nie wszyscy mozemy obejrzec Obirka, to mozna zajrzec chociaz do blogu Bartosia, zwlaszcza ze obaj maja dosc podobne doswiadczenia osobiste ze zderzeniem sie z koscielna dyscyplina i koscielnym rozumieniem, i przywiazaniem do ortodoksji. Bartos dopomina sie o prawo do wolnej wypowiedzi dla uciszonych teologow, o wiekszy udzial swieckich w procesie decyzyjnym, czyli tez o przejscie od relacji hierarchiczno-autorytarnych do czegos blizszego oczekiwaniom naszych bardziej demokratycznych czasow (moze oczekiwaniom nie wszystkich, sadzac np. z opisu „pedagogiki po goralsku”).
http://tadeuszbartos.blog.onet.pl/Boniecki-na-cenzurowanym,2,ID439000244,n
Właśnie tego samego Bartosia miałem wrzucić. 🙂
Łajza, jak widać, zdobywa nowe pola działalności. Zaczęła teraz podpowiadać, co czytać i linkować. 😆
Cieszy bardzo!!!
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,10597482,Tlumy_i_oklaski_na_mszy_z_ks__Bonieckim__ZDJECIA_.html
Zaciekawilo mnie co ze względów formalnych można było zarzucic księdzu Adamowi Bonieckiemu.
Sądzę, że któryś z biskupów archidiecezji warszawskiej lub metropolita warszawski wypowiedział się, że krzyż w sali posiedzeń plenarnych Sejmu powinien pozostać. Nastepnie
ksiądz Adam Boniecki swą wypowiedzią naruszył sukcesję apostolską.
Tyle skleiłem sobie – jak na obojętnika religijnego chyba sporo.
Czy ktoś ma wyraźniejszy pogląd na powstałą serię incydentów WEWNĄTRZ kościoła w oparciu o dogmaty, nauczanie i prawo kanoniczne?
Nazwijmy tą sytuację na potrzeby chwili konfliktem (nie mam danych aby twierdzić, że to konflikt) i zapytajmy: czy nie jest to pewnego rodzaju balon próbny (być może niezamierzony) konfliktu między biskupami różnych diecezji?
Bo, o różnicach zdań w episkopacie na kwestie ważkie dla Polaków wiemy.
Wyraźne ożywienie narodowe w warstwie dyskursu między władzą boską a cesarską może być początkiem JAWNEJ opozycji między mistycyzmem pontyfikatu BXVI a medialnym pontyfikatem JPII.
Gospodarcze trudności Europy i presja zwiększonej obecności muzułman w Europie niesie wyzwania, wobec których Polacy zwrócą się do obrzędowo-wspólnotowych form przejawiania wiary. Uwaga! Słaby roztwór CYNIZMU! Pojedziemy do Lichenia i dostaniemy rozgrzeszenia z niezapłaconego podatku, okradzenia wilczego kapitalisty i pracy na czarno?
Bobiku!
Ratuj! Napisz coś dla takiego buraka jak ja!
Sierota prezydentowa podjęła walkę o kręgosłup ideałów.
Ja nie chcę uwag o genetecy.
Ja chcę cos ordynarnie smacznego po polsku!
Chyba po polskiemu będzie lepiej niż po martowemu!
Przedsłowie: Centralny Dom Towarowy – CDT – cedet/u
Siedzieliśmy Na Dachu – Agnieszka Osiecka – Sława Przybylska
http://www.youtube.com/watch?v=4XbCJwNRuoI
Wróciłem z Krakówka, jakoś przeżyłem spotkanie o 1 i 4 nad ranem w hostelu z beztrosko urąbanymi przedstawicielami klasy nieposiadającej białej społeczności wielkiej Brytanii…
Poszedłem zobaczyć te nasze grzmoty narodowe do Sukiennic (nie byłem po remoncie), Turner. Tym razem w niedzielę rano był spory tłumek, który jeszcze zgęstniał niepokojąco ok. 12. Na poczet dziecka (no bo znam Turnera z Londynu) rozczarowałem się tym, że pierwszej klasy oleistych malunków to tam za bardzo nie było. Świetne akwarele i gwasze tylko pewną wizję Turnera dają. Jakiż to jednak kontrast z dydaktyką i służebnictwem XIX wieku w Polsce.
Poszliśmy jeszcze polską sztukę XX wieku zobaczyć w tymże muzeum. Tam dalej w większości powinność narodowa ma wiele ołtarzy, a oprócz tego epigonów wielu i pomniki sobie wystawiło wielu artystów inaczej, w sztuce, w której należy znać ideologię artysty, aby odczytać układ jego palców złożonych na serwetce, co niesie głębokie przesłanie. No trudno. Zatęskniłem to takiego Francisa Bacona z Tate… wali w głowę jak młotem, bez ideologii. Jeszcze trzeba mi iść do nowo otwartej galerii sztuki XX wieku we Wrocławiu, ale w domu zawsze najldalej…
Staruszku, gdybym ja był biegły w rozgrywkach w tzw. łonie episkopatu, to bym był komentatorem… no, jeszcze nie wymyśliłem gdzie, ale na pewno kazałbym sobie za to płacić. 😉
A tak po prawdzie, wszelkie rozgrywki w łonie mogą być fascynujące i mieć spory wpływ na to, co się dzieje, ale mają też prawo zupełnie nie obchodzić zwykłego człowieka i obywatela, a nawet psa z kulawą nogą. Ten zwykły człowiek czy pies może tylko chcieć, żeby wszystko działało jak trzeba, bez względu na to kto wygrał czy przegrał wewnętrzną rozgrywkę. Tu bardzo popieram Bartosia – upominajmy się o mechanizmy, a nie tylko o „naszych”.
A o sierotce z nieszczęśliwie ujawnionym genem politycznym… Zauważcie, że coraz bardziej polską specjalnością staje się polityka dynastyczna, a w każdym razie rodzinna. Kaczyńscy, Giertychowie, Wałęsowie, dwie panie Gosiewskie… W dzisiejszych czasach sytuuje nas to, wbrew pozorom, znacznie bliżej szeroko rozumianego Wschodu, niż Zachodu z jego tu i ówdzie zakonserwowanymi monarchiami.
Kadry, Feliksie Edmundowiczu, kadry. Przede wszystkim trzeba sobie zapewnić lojalność kadr… 🙄
Z drobną różnicą. Te kadry sobie fundujemy sami w nieprzymusowych, nie fałszowanych / żony zaufania pilnowały/ wyborach. I to nas zbliża do Zachodu
Tadeuszu, a mnie w Turnerze tak zachwyca właśnie to, że u niego mniejsza o materiał, bo potrafi malować oleje z lekkością akwareli i gwasze z solennością oleju. 🙂
Ale tak serio, olejne pieski na krakowskiej wystawie przecież pierwszoklaśne. I jeszcze jeden taki olej w ostatniej sali, co to jego tytułu za cholerę nie pamiętam. To były obrazy, które zamierzaliśmy ukraść naszą zlotową szajką, ale nam nie wyszło przez to, że Pani Kierowniczce kazano oddać plecak do szatni i nie było w czym wynieść. 🙄
Narodowych grzmotów nie oglądałem już od tylu lat, że powinienem koniecznie to znowu zrobić, żeby zobaczyć, jakież to wrażenie robią na mnie teraz. Wiele z nich okropnie mnie śmieszyło już w szczenięctwie odpowiadającym ludzkiej nastoletniości (wiem, wiem, jestem nieprawdziwym Polakiem). Podejrzewam, że teraz mogłoby mnie śmieszyć jeszcze więcej, ale nie będę się opierał na samych podejrzeniach, muszę zyskać dowody. 😉
No tak, Irku, to w jakiś sposób sprawiedliwe, kiedy ktoś sam musi płacić za swoje szaleństwa. 😉
Wszystko prawda Bobiczku, ale znakomita większość akwareli i gwaszy to szkice, które dużo dają obeznanemu z tematem, szkice do obrazów olejnych. Nie wiadomo czy Turner sam by chciał wystawiać swoje szkice. (Coś jak Kafka a twórczość a Max Brod). Myśląc o córce, myślałem o tym, że dobrze, by zaczęła od dzieł skończonych, które sam Turner zaaprobował do wystawiennictwa. Kilka lat temu w Tate w Londynie informowali uprzejmie, że większości obrazów Turnera nie ma, wystawili za to właśnie owe akwarele i gwasze, trochę sarkałem i prychałem i narowiłem się, ale później byłem zafascynowany. Były jeszcze palety Turnera wystawione (!) i pokaz jak to się osiągało kolory i tekstury. Fascynujące.
Ostatnia sala to Fusion, tam były taki abstrakcyjny o delfinach w toni morza (!) i o arce Noego, z wirowym ruchem ptaków. Jeszcze coś, ale nie pamiętam…
no dobra, gramatyka też jest abstrakcyjna…
Jak się stało przodem do delfinów, to na ścianie po lewej stronie. Też dość abstrakcyjny, więc streścić trudno. 🙂
Ja to jeszcze chciałam ukraść ten:
http://www.nationalgallery.org.uk/paintings/joseph-mallord-william-turner-margate-from-the-sea
Będę za tydzień, obadam, co to takiego na lewo od delfinów 🙂
Łajza dużo może. Bez świadomości Bartosia, zajrzałam dzisiaj do Konstytucji i dumaliśmy z panem mężem, jak zakonny zakaz ma się do zapisów w niej zawartych. Wyszło nam, że nijak.
Przy całej sympatii dla księdza Bonieckiego i przekonaniu o nietrafności decyzji jego zakonnych przełożonych chciałabym powiedzieć, że zakaz nie musi się nijak mieć do zapisów konstytucji. Poddanie się regule zakonnej jest absolutnie dobrowolne, a jedną z jej zasad jest posłuszeństwo wobec przełożonych. Z wolnością słowa rozumianą jako kategoria prawna nie ma to nic wspólnego.
A, faktycznie, chcieliśmy ukraść 3 obrazy, żeby nie mieć problemu z podziałem łupów. 🙂
Haneczko, ja niejeden raz miałem wrażenie, że u nas konkordat jest ustawą bardziej zasadniczą niż konstytucja. 🙄 Ale tak być nie musi. Do tego doszło przez lizusostwo polityków i nie tylko, ale to się da zmienić. A Kościół w tej chwili robi dużo, żeby ludzie na tę zmianę zaczęli naciskać.
Vesper, to prawda, że poddanie się regule posłuszeństwa w zakonie jest dobrowolne. Ale czy przełożeni powinni wymagać od zakonników rzeczy, które są sprzeczne z konstytucją? A jeżeli wymagają, to czy nie można mówić o państwie w państwie?
Vesper, jasne że tak 🙂 Suwerenny wybór to całkiem inna bajka 🙂
Bobiku, posłuszeństwo jest na własne życzenie. Ks. Boniecki urósł. Nie wiem, czy nie za bardzo. Ma 77 lat. W tym wieku już wszystko wolno. Nie mam jasności, kim chce być. Zakonny knebel może wyjąć bez wysiłku.
Bobik, wstępując do zakonu, człowiek dobrowolnie rezygnuje z pewnych wolności. Motywacje, którymi się kierują kandydaci do życia zakonnego, są mi na tyle obce, że nawet nie ośmielam się zgłębiać, ale znajomość ludzkiej pokrętnej psychiki nakazuje podejrzewać, że paradoksalnie może za tym stać właśnie obawa przed wielością wyborów czyhających na świeckich. Wymóg życia w celibacie to też naruszenie wolności jednostki, dotykające potrzeb bardziej elementarnych, stojących bliżej podstaw piramidy Maslowa, aniżeli wolność wypowiedzi, a jednak nikogo wymóg ten nie dziwi i nie oburza. Takie są reguły, jak komuś pasują, to idzie do zakonu, a jak nie, to przecież nikt siłą nie ciągnie. Zawsze można z zakonu wystąpić.
Inna beczka. Też mnie to wkurza 👿 http://wyborcza.pl/1,75968,10596561,Od_dranstwa_do_bohaterstwa.html
O, tak, Haneczko! Mnie też. I to jak 👿 👿 👿
Ale przeczytałam sobie tę cudną propagandówkę:
http://wyborcza.pl/1,75480,10582440,Dumne_sledzie.html
I już mi lepiej, i juz mi weselej.
To nic, że na trawnikach kupy, jak w każdym innym mieście w Polsce, a po ulicach walają się puste torby plastikowe. W gazecie stoi czarne na białym, że papierka na chodniku nie uświadczysz, to pewnie tak jest. Co ja piszę! Musi tak być.
To nic, że ludzie w mieście coraz częściej i głośniej zgrzytają zębami na nepotyzm z urzędzie miejskim, gdzie stanowiska stały się dobrem dziedzicznym. W gazecie stoi, że urząd frontem do obywatela więc tak właśnie jest. To nic, że mojej sześciolatki nie przyjęto do szkoły, ze względu na przepełnienie w klasach, więc nadal musi chodzić do przedszkola, gdzie nudzi sie jak mops. W gazecie już któryś raz czytam o tym, jak to Gdynia przodownikiem edukacji szkolnej dla sześciolatków.
Krew mnie zalewa, kiedy czytam taką nachalną propagandę. Z radości, oczywiście 👿
Niech sczezną 👿 Wierzę w destrukcyjną moc Prezesa 👿
Dobranoc.
Mnie też wkurza, bo moje zdanie o Ziobrze nie zmieniło się ani na jotę od tego, że Prezes wymierzył mu kopa. 🙄
Vesper, ja w tej chwili już nie patrzę na sprawę od strony księdza Bonieckiego, czy innego zakonnika zobowiązującego się do posłuszeństwa, tylko od strony przełożonych i ich wymagań. Takie mam jakieś poczucie, że wymagania mające znaczenie teologiczne, doktrynalne, jak celibat albo niepodważanie dogmatów to jedno, a pozbawianie kogoś konstytucyjnych praw z powodu widzimisia lub dla wygody, to drugie. Ja nawet nie mówię, że zakonom tego robić nie wolno. Ja tylko pytam, czy powinny? Czy to ładne? Czy to etyczne? Czy to dobry przykład dla wiernych? Itede.
Zapytać przecież wolno. 😎
Ooo, myślę, że na wierze w destrukcyjną moc Prezesa zawieść się nie można. 😈
Tę gdyńską propagandówkę zacząłem rano czytać i szybko przerwałem. Nie dlatego, że mi się z realiami rozjechała, bo gdyńskich realiów nie znam, ale po prostu zbyt nachalna była.
O, a ten fragment szczególnie mi przypadł do serca:
U nas, w Gdyni, kultura dla dzieci jest wysoka. Starsza córka była już z klasą na musicalu „Shrek” w Teatrze Muzycznym, z młodszą idziemy niedługo, mamy już kupione bilety
Zosia przed przeprowadzką do Gdyni regularnie chodziła do filharmonii na koncerty specjalnie organizowane dla dzieci w jej wieku. Koncerty na całkiem dobrym poziomie, z całkiem ambitnym repertuarem. Ale to w Gdyni kultur dla dzieci jest wysoka i według miejscowych notabli, wyższej nie trzeba. No comments 👿
Bobiku, nie powinny. Ale jeżeli się podporządkowuję, to uznaję. Znaczy jestem za a nawet przeciw, czy odwrotnie? Mam problem z ks. Bonieckim.
Ja z ks. Bonieckim problemu nie mam. Raczej myślę, że to on od jakiegoś czasu zaczął mieć problem taki, że stracił poparcie wewnątrz episkopatu, które miał wcześniej (tu intuicja Staruszka wydała mi się dość słuszna, choć konkretnych nazwisk podać bym nie mógł). Przez lata, będąc po „intelektualnej stronie Kościoła” przyzwyczaił się do względnej swobody wypowiedzi i nie zauważył, że wiatr się zmienia. A może i zauważał, ale powiedział sobie „w moim wieku to już wszystko jedno, co mi kto może zrobić”? W każdym razie jestem dość przekonany, że choć ze względu na zakone reguły się podporządkował, to tak naprawdę, wewnętrznie, problem z tym wszystkim ma duży.
A kiedy on miał poparcie episkopatu? Nie zauważyłam. Ostatecznie idę spać 🙂
Sądzę, że kiedy żyli jeszcze Karol Wojtyła albo biskup Życiński, była w Kościele frakcja, pod której skrzydła ks. Boniecki mógł się schronić. Że teraz dominuje inna frakcja widać wyraźnie – nawet jeśli ktoś w wewnątrzkościelnych rozgrywkach nie jest biegły.
szeleszcze 🙂
brykam
od poniedzialku w Tereny Zielone do przegladu pozycji 😀
brykam fikam
kto jeszcze? 🙂 😀
jotko, w i o Zmijewskim nic nowego
tutaj:
http://www.tagesspiegel.de/kultur/gefangen/5782248.html
podano znane nam fakty jak i opinie, ze lamiaca Tabu praca Zmijewskiego byla tez zle przyjeta przez czesc zwiedzajacych, oraz ze znany jest on z drastycznego przekazu (przypomnioano jego prace o namawianiu bylego wieznia obozu do odswiezenia numeru).
piszacy uwaza, ze wprawdzie praca Zmijewskiego wystawiana juz w Berlinie przeszla bez echa, to jednak nie miala tak duzej i „normalnej” publicznosci jak w Martin-Gropius-Bau i o tym niestety nie pomyslano
tak wiec nic nowego 🙂
do sniadania 🙂 😀
http://wyborcza.pl/1,75248,10599376,Wielki_Brat_w_Internecie.html
http://wyborcza.pl/1,75478,10599922,Haker_panstwowy.html
tez nic nowego 🙂
Dzień dobry. 😀
Nie mam żadnego problemu z księdzem Bonieckim.
Mam natomiast ogromny problem z księdzem Rydzykiem.
Gdyby chodziło o reagowanie na działania niezgodne z regułą zakonną i z zasadami Ewangelii, to przecież Ojciec Dyrektor powinien już dawno i nie na miesiąc , ale na zawsze otrzymać nakaz milczenia.
Tu chodzi o coś zupełnie innego…
Ale to już są moje całkiem prywatne domysły. 😉
Dzień dobry.
Polityka nakazów milczenia ma swoją logikę. Skoro kościół woli, by Boniecki milczał, a Rydzyk mówił, to znaczy Rydzyk wyraża poglądy mieszczące się nauczaniu kościoła, a Boniecki nie. Przekaz jest bardzo jasny. Można ubolewać, można dokonać aktu apostazji, ale – jak widać – na wątpliwości, różnice poglądów i dyskusję miejsca nie ma.
Poza tym, świeci słońce, jest pięknie, a ja złożona jakąś przywleczoną przez dziecko przedszkolną ebolą, która co dzień przynosi mi nowe atrakcje. I tak już od tygodnia 🙁 Proszę o duchowe wsparcie w walce z zarazą i ewentualne złote rady na rozsadzający czaszkę ból głowy.
Vesper, to , co proponuję jest dobre na wszystko:
„Schnaps ist gut auch für Cholera….” 😉
Tak od rana? 😯
Z drugiej strony, skoro w celach leczniczych…
Dzień dobry 🙂
Tadeusz,
to w końcu warto czy nie warto na tego Turnera do Krakowa jechać 🙄
A konkretnie czy warto wydać na kolej/samochód, hotel – hostelowych przygód podobnych do Twoich nie zaryzykuję – plus czas i wysiłek?
Czy może lepiej zainwestować więcej i zobaczyc w Londynie?
Słony, wart każdych pieniędzy 😎
Wrocławska wyprawa udana pod kazdym względem: muzycznym, towarzyskim i turystycznym 😆
Jotka, cieszę się, że wrocławiana się udały! Na pewno lepiej jechać do Londynu (upewniwszy się, że malunki w Londynie…), będzie co prawda dłużej i drożej. Tyle tylko, że za wstęp do Tate się nie płaci, w odróżnieniu od Krakowa. Tam Turnera jest wiele sal wypchanych po wręby… no i inne sa malunki warte zobaczenia, np. w National Gallery (też za darmo).
Z tym, że ten hostel był całkiem przyzwoity, tylko trzeba było mieć tego pecha…
Jeszcze post scriptum do, burzliwie tu omawianych, kwestii romsko/cygańskich.
Noszę, po mężu, nazwisko cygańskie/romskie. To nazwisko jest podwójnie „cygańskie”. Po pierwsze jest to rdzenne nazwisko królewskie Romów/Cyganów. Po drugie rodzina zaczęła go używać w „cygański” sposób.
Po powstaniu styczniowym, żeby „oszwabić” władze carskie, „podiwaniła” Cyganom, bo wtedy Cyganie byli poprawni politycznie, ich nazwisko. Ażeby oddać swój ówczesny status społeczny, przybrano nazwisko samego króla.
Kiedy nasz syn był mały, często chorował, nie zawsze zgadzałam się na proponowany rodzaj kuracji. zazwyczaj padało wtedy pytanie, czy to ze względu na wierzenia cygańskie.
W Polityce z 13 września 2008 roku, Krzysztof Mroziewicz zamieścił tekst zatytułowany Między niebem a trawą,
poświęcony Romom.
W pierwszym akapicie tego tekstu pisze, że mój teść był wybitną postacią romską.
Oniemiałam. Mamy bardzo szczegółowo spisaną historię rodzinną. Zajmuje się tym pasjonat, kuzyn mężą. Poza tą „cygańską” zmianą nazwiska, nie pojawiły się w niej nigdy żadne inne cygańskie/romskie wątki. Ale Mroziewicz to poważny dziennikarz, więc…. Trzeba szukać źródła tej informacji.
Zadzwoniłam do wybitnego znawcy problematyki romskiej do Tarnowa. Nie, on nic nie wie o cygańskich/romskich korzeniach naszej rodziny.
Zadzwoniłam jeszcze tu i ówdzie do specjalistów. Nikt nic nie wie.
Dzwonię do pana Redaktora i pytam o źródło. Źródło? No, król romski mi to powiedział. On chyba wie.
Zaczęłam się śmiać. Bo przed oczami miałam fragment tekstu KM, w którym tak pisze na temat kodeksu etycznego Romów/Cyganów:
Nie wolno kłamać w kręgach rodzinnych, natomiast obcych, nazywanych gadziami, można, a nawet należy oszukiwać. Kraść zwierzęta lub żywność wolno, lecz w rozsądnych granicach – tyle, ile trzeba na przeżycie. Kradzież w rozumieniu dekalogu nie jest dla nich grzechem. Grzechem staje się dopiero wtedy, kiedy sprawca przyłapany jest na gorącym uczynku.
Zapytałam: na jakiej podstawie, znając kodeks etyczny Romów/Cyganów sądził pan, że panu, gadziowi,
powie on prawdę? Czy nie prościej było się skontaktować z naszą rodziną?
Na pytanie, czy rodzina życzy sobie pisemnego sprostowania, odpowiedziałam: nie ma takiej potrzeby. Pytanie o źródła zamieszczonej informacji wypływało z zainteresowania historią rodziny. W żaden sposób, informacji na temat „domieszki obcej krwi”, nie uważamy za obraźliwą. Wierzymy w wyższość wielokulturowości nad monogenicznością. Ponadto wiara w „czystość” genów, na ziemiach przez które odbywała się wędrówka ludów/wojsk w te i we wte, jest dla nas po prostu śmieszna.
Ze smutkiem przyjęliśmy brak źródeł na temat posiadania, udokumentowanego, romskiego/cygańskiego przodka. Na otarcie łez pozostała nam świadomość, że rodzina i tak jest nieźle wymieszana etnicznie, religijnie, etc..
Jest nadzieja na zdrowe i nietuzinkowe potomstwo.
Przypomniała mi się ta rodzinno – medialna anegdota, kiedy myślałam o potrzebie ostrożności, wyważenia. O szkodliwości wszelkiej ortodoksji. Począwszy od tej z pod znaku wojujących tradycyjnych doktryn religijnych. Skończywszy na tej najnowszej, zwanej poprawnością polityczną. I tak, jak w tych tradycyjnych było ziarno prawdy, tak i w tej najnowszej ono jest. Byle tylko „znać proporcje mocium panie”.
Co do pana Zeitgaista, to wierzę w jego mądrość. Jest on dobrym kuplem pana PanthaRei’a i nie wierzę żeby był pozbawiony wyczucia czasu i taktu.
Nie wierzę, że wpada do czyjegokolwiek domu „nie w porę” i niczym natrętna teściowa urządza ten dom po swojemu. Jestem przekonana, że nie układa bielizny w cudzych szafach, nie przestawia kwiatów na cudzych parapetach, książek na cudzych półkach i nie miesza w cudzych garnkach.
On cierpliwie i mądrze czeka na swój czas. W końcu Pantha Rei. Jego drugi kumpel, Zdrowy Rozsądek, pozwala mu zachować dystans wobec zmian powolnych i nieudolnych. A przyjaciółka Mądrość pomaga zrozumieć jak dochodzić do celu.
We właściwym czasie osiągnie ten cel. Pantha Rei …
@ Bobik wczoraj o 22:41 – czy to o ten obraz chodzi?
http://www.tate.org.uk/servlet/ViewWork?workid=14839&searchid=9928&roomid=3290&tabview=image
Tylko kolory zupełnie nieprawdziwe… 👿
No coz Jotko, slowem „oszwabic” urazasz Szwabow, slowa ocyganic tez nie mozna uzyc – mozesz powiedziec „oromic” (byle nie orumic, bo Rumik ugryzie!) .
A „podIwanić” mogę?
Jedynie w celach poetycko-stylistycznych, Jotko 😉
W młodości, w czasie pracy na Międzynarodowych Targach Poznańskich używałyśmy słowa „podForsterować”.
Uznałyśmy, że dość szkalowania Iwana. Żona szefa firmy, w której pracowała koleżanka, pani Forster, kradła w sposób obrzydliwy. Robiła to po oficjanym zamknieciu stoiska. Uspokoiła się dopiero wtedy, kiedy koleżanka zarządała codziennego remanentu przed i po zamknięciu stoiska.
Rysiu,
dzięki za informacj 🙂
Dzień dobry 🙂
Cosik tej nocy spać nie mogłem, a jak już zmogłem, to potem oczywiście trochę zaspałem i było „leć Bobiku w górnym pędzie”. 🙄 Tak że mam zapóźnienia na wszelkich możliwych frontach i będę je teraz po kawałku nadrabiał.
Uprzedzam, po małym kawałku i to dopiero po wychłeptaniu sporego gara kawy. Może być na mrówkach. 😎
Bobiku, dziekuje za informacje na temat tureckiego miodu. Kiedys tam mi smakowal 🙂
vesper,
orchidee lubia wilgoc w powietrzu, dlatego kuchnia im odpowiada. A jaka orchidee masz?
Mojemu tacie też smakował i może nawet smakowałby dalej, gdyby udało mu się któregoś 1 listopada być w Krakowie (w innym terminie ten specjał jest naprawdę nie do zdobycia). 😉 A ja „od zawsze” byłem szczeniakiem smakowo nietypowym. Żadnych słodyczy. Z jarzyn jarzębiak, z owoców ogórki małosolne… 😈
Jotka pisała o swoim nazwisku. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz je poznałem, zwróciło moją uwagę, że jest to nazwisko romskie, na takiej samej zasadzie, jak może zwrócić uwagę, że Abakanowicz to nazwisko tatarskie, a Aszkenazy żydowskie. Przyjazne zaciekawienie, przebłysk świadomości, że za nazwiskiem może się kryć jakaś fascynująca historia rodzinna. No i patrzcie, u Jotki rzeczywiście się kryła. 🙂
Na temat Słonego – no, dobra, zdobędę się na szczerość. 😎 Tkwię w posępnej rozpaczy, wypełnionej po brzegi zazdrością wobec tych, którzy byli i słyszeli. Tylko najwyższym wysiłkiem woli udaje mi się wykrzesać z siebie trochę radochy, że udało się wśród nich być i Jotce. 😉
Bobiku,
myślałam o Tobie, nie w czasie koncertu – nie dało rady myśleć – przed i po. I nie ukrywam, że miałam sobie trochę za złe, że Cię nie próbowałam zmotywować/pomóc. Wiem musztarda po obiedzie 🙁
Słyszało się sporo osób „mówiących językami”. I trudno się dziwić. Przyjechał do Europy na 7 koncertów. Zaproszeń miał 300. Nic dziwnego, że innostrańcy przyjechali nach Breslau.
Pozostaje mieć nadzieję, że „i na Twojej ulicy będzie święto”. Życzę Ci tego, trzymam kciuki 🙂
Vesper, duchowo wspieram ile wlezie, a cieleśnie, czyli od strony głowy… Stwierdziłem już niejednokrotnie, że na ból głowy nie ma uniwersalnego lekarstwa, każdy musi wypróbować, co u niego najlepiej działa. Moja tajna broń to proszki składające się po połowie z aspiryny i paracetamolu (w Polsce ich nie ma w sprzedaży, ale można sobie samemu zmieszać). W ostrych przypadkach bardzo sobie też cenię ketonal, tylko trzeba nań mieć receptę. Ale już wszelkie ibuprofeny czy novalginy mogę z góry wyrzucić do kosza. Zero skutku, choć u innych ponoć działają.
Niestety, jak chodzi o głowaból, nie stwierdziłem też najmniejszych leczniczych właściwości befsztyka. 🙁
Jotko, ja już nawet sprawdzałem, czy Słony nie ma jakichś koncertów bliżej mnie, ale nie znalazłem. 🙁
Pozostaje mi mieć nadzieję, że jakiś pirat wrzuci kawałki wrocławskiego koncertu na jutuba. Lepszy rydz niż nic. 😆
Choć lepsze nic niż Rydzyk. 😎
Zwierzaku, mam najprostsze w obsłudze Phalenopsisy afrodite. O, takie: http://www.orchidspecies.com/phalaphrodite.htm
I mówisz, że im chodzi o wilgotność, a nie o nasze przesympatyczne towarzystwo 👿
Może i tak, choć u nas chyba wszędzie po równo wilgotności, ponieważ nasi drodzy wykonawcy zgubili gdzieś drzwi pokojowe i wszędzie mamy, jakże modne, ołpenspejsy 👿
A głowa, mimo mikstury z aspiryny i paracetamolu, nadal rwie. Idę jutro do lekarza po ketonal czy tam inny tramal, bo zwariuję.
Ladna opowiesc rodzinna, Jotko. 🙂
A co do Zeitgeista (dla mnie, szczerze mowiac, ani on „pan”, ani „kolega”) 😉 to troche sie zdziwilam czytajac jego opis. Wyczucie taktu, wyczekiwanie, niegrzebanie w cudzych polkach, itp.? W takim razie Martin Luther King i jego otoczenie, sufrazystki, Gandhi, Bronson Alcott, abp. Desmond Tutu i Nelson Mandela (mozna by dluzej wymieniac, ale juz nie bede, bo mnie dzisiaj czas goni) to byli wyjatkowo nietaktowni ludzie… Pozbawieni wyczucia czasu i taktu, nie znajacy sie ani na madrosci, ani na zdrowym rozsadku (bo upominanie sie o cokolwiek zwykle przychodzi nie w pore – inaczej w ogole nie trzeba byloby sie upominac). 😉
vesper,
nie mam pojęcia jak Ci pomóc. Osobiście pomagam sobie zimnymi okładami na czoło i leżeniem odłogiem na kanapie.
Wspieram Cię dobrą myślą 🙂
Po kolejnym garze kawy wracam do zaległości. 😉
Chyba nikt, kto się przez chwilę zastanowi, nie będzie miał większych wątpliwości, że takie słowa jak cyganić, oszwabić, zaiwanić są wyrazem jeśli nie pogardy, to przynajmniej lekceważenia i poczucia wyższości wobec innych nacji. Jasne, nie zawsze są one używane w tej właśnie intencji, ale nie ma co się samooszukiwać, że pochodzą z innego, lepszego łoża.
Przyzwyczajenie sprawia, że używając tych i im podobnych słów nie mamy świadomości, iż możemy nimi kogoś obrazić czy urazić. I ja w tym właśnie widzę rolę poprawności politycznej, żeby takie rzeczy uświadamiała, korzystając z łaskawego wsparcia Zeitgeista i Pantareja.
Ja sam nie zawsze zdaję sobie sprawę, że pewne słowa czy zwroty, które uważam za całkowicie „normalne”, dla członków jakichś mniejszości mogą być przykre. I wdzięczny jestem poprawności, kiedy mi to objawi, bo pozwala mi tego sprawiania przykrości uniknąć.
Oczywiście, nie domagam się całkowitego zbanowania jakichś słów z języka. W celach stylistycznych, z dystansem, żartobliwie, nadal można ich używać. Byle z wyczuciem i ze świadomością, jak one brzmią dla zainteresowanych. Jak dla nas brzmiałby zwrot „w nic mu nie można wierzyć, on zawsze polaczy”. Albo: „pilnuj torebki, bo ci ktoś zapolaczy”. 🙄
Rzeczywiście, coś w tym jest, że upominanie się zawsze przychodzi nie w porę. 😆 Nigdy dotąd w ten sposób o tym nie myślałem, a przecież jest w tym niewątpliwa logika. 🙂
A tu nie masz zgody! Arbitralność znaku językowego daje znać o sobie, wyjąc przeraźliwie! Etymologia takich wyrazów jest w normalnym użyciu bardzo zatarta, nawet można powiedzieć, niewidoczna. Widzą ją ci, którzy zwracają uwagę na to, na co w normalnym użyciu się uwagi nie zwraca: formę i jej etymologiczne związki.
Na miły Bóg! Toć takie podejście — że jak w jakimś wyrazie coś się komuś nie podoba, bo mówi: to o mnie, bo historycznie da się coś takiego wywieść — sprawia, że nie da się języka używać, bo każdy wyraz jest jakoś nawarstwiony, wszystkie kategorie gramatyczne odzwierciedlają archaiczny światopogląd ludów sprzed lat 3000 albo i lepiej (np. prymat kategorii męskoosobowej w polskim).
Nie mogę mówić „kiep” to to wulgarne przekleństwo sprzed lat 300 (trudno, nikt nie wie, ale JA wiem i mnie to razi!), nie moge powiedzieć huncwot, bo to tym razem nieprzyzwoicie po niemiecku było!
Mój kolega, znakomity specjalista, przestał mówić „na całego” bo mu powiedziano, że to potencjalnie wulgaryzm.
A jak jeszcze dodamy ludową etymologię, że ludzie sobie wymyślają różne etymologie (np. piernaty od pierdzenia jeden pan wywiódł) to najlepiej sobie gębę zakneblować, a ręce w kaftan bezpieczeństwa.
Moniko,
nic nie jest proste ani jednowymiarowe. A mój „opis” nie oddaje złożoności zjawiska. Raczej mój stosunek do rzeczonego Zaitgeista 😉
Oni, wymienieni przez Ciebie, na swój sposób trafili na właściwy czas. Inaczej nic by z tego nie wyszło. Dla mnie główne zadanie Zaitgeista polega na przygotowaniu „przedrozumienia”.
Owszem niektórzy z nich bywali gwałtowni i brutalni. Ale czy tą gwałtownością i brutalnością należy obarczać Zaitgeista? Gandhi, mój wielki autorytet, nie stosował przemocy.
Nie wierzę w skuteczność przemocy. Również przemocy symbolicznej – zmuszania ludzi do przyjęcia „jedynie słusznej narracji”.
Już raczej wierzę w skuteczność „kropli drążącej skałę”. Cierpliwego dialogu, negocjacji. Dlatego odpowiada mi formuła pracy na rzecz Kongresu Kobiet. Budowanie społeczeństwa obywatelskiego poprzez pracę w UTW 🙂
Tadeuszu, ja też wskazywałem na to (choć innymi słowy), że w codziennym użyciu etymologia jest zatarta, co wcale nie zmienia tego, że jakaś mniejszość, której dany wyraz dotyczy, może go odbierać z przykrością.
Ostatnio właśnie dzięki Zeitgeistowi różne dyskryminowane grupy zaczęy sobie uświadamiać, że są dyskryminowane i że jednym z narzędzi opresji może być również język. Chyba zrozumiałe, że za taką świadomością może iść chęć zmiany. 😉
I wcale nie jest tak, że niemal wszystkie słowa musiałyby paść ofiarą takiej zmiany. Nie znam dyskryminowanej mniejszości kpów, huncwotów, ani nacałegościowców, więc nie sądzę, żeby któraś z nich się o te słowa upomniała. 😉 Ale oczywiście można by mi sprawić przykrość mówiąc do mnie „Bobik, ty kpie”. Tu już wchodzimy w subtelności i kwestię wyczucia, kiedy, do kogo i w jaki sposób.
Jak to? Jest ogromna mniejszość, która twierdzi, że wyrazy tzw. wulgarne ją strasznie rażą. Dlatego takie podałem.
I tu jest cała różnica. Bobiczku, nie mówiłeś o ZWRACANIU się do kogoś. Z odpowiednią intonacją to powiedzenie „kocham cię” może być uwłaczające i obraźliwe. Mówiłeś o używaniu „normalnych” wyrazów w referencji O CZYMŚ. Jest różnica w mówieniu TY, do kogoś, należy wtedy należycie zadbać, aby kogoś nie urazić. Ale w pozostałych wyrazach po prostu używajmy języka, jaki w swym historycznym skomplikowaniu dotarł do nas.
Dla większości Polaków, mniemam, wyraz oszwabić niewiele się łączy z wyrazem Szwab (użytym obraźliwie, nie o kimś ze Szwabii, ha, bo tu następna komplikacja!).
Jakiś czas temu kompletnie oniemiał. Skończyłam zajęcia i pakowałam kwity. W tym czasie jedna ze studentek powiedziała do drugiej, z uśmiechem: „ty mendo”. Ta druga wcale się nie obruszyła.To były naprawdę bardzo miłe dziewczyny.
Patrzyłam i nie wiedziałam co jest grane.
Wreszcie zapytałam czy wiedzą co oznacza słowo „menda”. Według nich to coś w rodzaju roztrzepańca 😯
Wytłumaczyłam. Zawstydziły się.
No, tak, Jotko, ale domaganie sie taktu od „upominajacych sie” (mnie tez, i to rodzinnie, jest bliska ahimsa, czyli niestosowanie przemocy) jest dopominaniem sie o kwadrature kola. Zas Zeitgeist to ladne pojecie, ale chodzi przeciez o nowe pomysly, idee, sposob widzenia i urzadzania swiata promowane przez konkretnych ludzi – wiec pomijanie ich aktywnej roli i czekanie az sie pojawi dobrze ulozony Zeitgeist z kindersztuba wydaje mi sie jakos nieadekwatne. Nie mowiac o tym, ze w pewien sposob zwalnia nas od wdziecznosci dla tych postaci historycznych, tak jakby zmiany, ktore im zawdzieczamy odbyly sie dzieki ich wysilkowi w zmiane sposobu myslenia o pewnych sprawach, dotad dla wiekszosci oczywistych (inaczej nie byloby potrzeby zmian).
A co do arbitralnosci znaku jezykowego to prawda, jesli chodzi o arbitralne (moze z wyjatkiem onomatopei) polaczenie dzwiekow ze znaczeniami, ale jesli juz chodzi o stosowanie jezyka w sferze spolecznej, o jego wydzwiek emocjonalny – tu zbyt wysoki poziom abstrakcji moze przeszkodzic zauwazyc to, co interesuje socjo-lingwistow, etno-lingwistow i psycho-lingwistow (nie mowiac juz o praktykach jezykowych, takich jak pisarze i poeci). I co kazde przezywane w szkole czy grupie rowiesniczej dziecko dobrze wie. Jezyk ma tyle roznych funckji i mozna nim grac w tyle roznych gier…
Podrzucam, tez juz rzutem na tasme, moze nie do konca wycyzelowane, ale interesujace haslo z wikipedii na temat nazw nadawanych z zewnatrz i od wewnatrz.
http://en.wikipedia.org/wiki/Exonym_and_endonym
I znikam, bo dzis urodziny starszego dziecka, a wszyscy byli przez ostatnie pare dni chorzy, wiec dzis mozna -i trzeba to radosnie nadrobic. 🙂
Typowe zderzenie języka osobniczego ze standardem. Dziewczęta chyba nie lubiły czytać… Można się też obruszyć za to, że ktoś się wtrąca do „osobniczej” rozmowy 🙂
A nie jest bynajmniej kiep żeńskiego rodzaju? Chyba to się inaczej odmienia. 😎
Vesper, z bólem dowiaduję się, że w urzędzie w G. panuje nepotyzm i dziedziczenie. Robiłem tam kiedyś i poszedłem sobie, bo kończyły się czasy partyzanckie, a zaczynały mistrzostwa powiatu w trzymaniu stołka oburącz. A mógłbym się przytrzymać i zostawić dziecku w spadku coś konkretnego. 😆
A, jeszcze się … Tak, ale socjolingwistów interesuje „naturalne” użycie języka, nie rezultaty inżynierii językowej (ta też, ale w innym kontekście). A zwracanie komuś uwagi:
— no patrz co on powiedział!,
— no co powiedział?,
— no jakiego wyrazu użył!
— normalnego wyrazu??
— gdzie tam, przecież to znaczy….! No obraził Cię!
— o cholera, faktycznie, obraził mnie!
To jest mini inżynieria językowa.
Tadeuszu,
nie trzeba nawet intonacji. Jedna z moich koleżanek ma takie powiedzenie: „obsrać wzrokiem”. Przepraszam za wulgarność. Ale chyba każdy z nas choć raz w życiu doświadczył tego na sobie.
Bobiku,
a powiedz, z łapą na futrze, Tobie zawsze zmiany Twoich nawyków są „na czas”? Bo mnie nie. I niech ktoś spróbuje mnie do nich przynaglać i przynuszać 👿
Co innego, kiedy daje mi czas, na przemyślenie i zrozumienie. Kiedy mnie nie szantażuje i nie próbuje wywoływać poczucia winy i innych etceterów. Wtedy, to jest całkiem inna rozmowa.
Jotko, zastanawiam się, czy upominanie się o zmiany jest symboliczną przemocą? Przecież kiedy ktoś mówi „ja uważam, że taka a taka narracja jest słuszniejsza od dotychczasowych” i uzasadnia dlaczego, to chyba jeszcze nie jest przemoc? A kiedy zachęca czy nawołuje innych, żeby jego narrację przyjęli? Przemoc czy nie?
Pójdźmy jeszcze krok dalej. Zdecydowana większość Polaków używa na co dzień niezbyt eleganckich słów na k, p i j. I nie wygląda na to, żeby w najbliższym czasie z własnej woli używać ich przestali. Załóżmy, iż w pewnym momencie ja zapowiem, że w moim domu tych słów sobie nie życzę i proszę domowników oraz gości o powstrzymanie się od ich użycia, pod groźbą pokazania drzwi. W jakiś sensie będzie to przemoc, ale czy naprawdę będzie mi ją można mieć za złe?
Zadaję sobie takie pytania, bo mam wrażenie, że kategoria symbolicznej przemocy zastosowana do spraw, o których tu mówimy, jest pewnym uproszczeniem.
Nie, WW. Jest męskoosobowy, acz tradycyjnie a wulgarnie faktycznie ma żeńskie zastosowanie. Tylko ma dopełniacz l.poj. „kpa”.
Jak mówiono o nieprzyzwoitych wyrazach czteroliterowych, to mówiono o kpie, nie o dzisiejszej… tego. Bo tego było długo przyzwoite (nadal jest w bułgarskim) i znaczyło tyle co dziura.
Moniko,
ale przecież te nowe pomysły nie spadają nagle z nieba. One się wykluwają, ewoulują, przebijają do świadomości. Metodą prób i błędów, przy mniejszym lub większym oporze są wdrażane w życie, które je weryfikuje itakdalejitakdalej …
Przecież na to potrzeba czasu. A co do taktu. Kwestia akcji i reakcji. Działanie zasady wahadła. Im bardziej naciskasz, tym większy wzbudzasz opór.
I pytanie bardzo serio. Bardzo mnie interesuje Twoja odpowiedź: dlaczego nie można oczekiwać taktu od „dopominających się”?
Urodzinowe serdeczności dla „starszego dziecka” 😆
Nie, Bobiczku, ja przed zamknięciem się (ktoś musi to gazpaccio a la Breslau zjeść) powiem, że znowu nie zgadzamy się (to taki dzień). Albowiem piszesz o wyrazach, które standardowo uważane są za nieeleganckie, wobec tego większość raczej wie co robi, używając ich, czyli łamiąc pewne tabu.
Natomiast w wyrazach takich jak oszwabić, etc., ktoś zwraca komuś uwagę na coś, co powszechnie wyczuwane nie jest. I doprowadza powoli do paraliżu jego języka.
No proszę, znów się czegoś tu nauczyłem. Kto by pomyślał, męskoosobowy. Chociaż mądzie to chyba nijaki, też bez sensu. Co za język. 😕
Czy dobrze w takim razie kojarzę, że …tego i dziupla mają bliską etymologię?
Bobiku,
upominanie się o zmiany nie musi, nie powinno być równoznaczne z symboliczną przemocą. Domaganie się zmian może i często bywa miernikiem ludzkiej przyzwoitości.
Ale czasem sposób w jaki to jest robione, narzucanie jedynie słusznej wizji, narracji, stanowi przemoc symboliczną.
Genau! Tego i dziupla to kiedyś był faktycznie ten sam wyraz! A dziupla nie zaczynała się od dź tylko od du.
No niestety (albo stety, bo wtedy to by było od specjalistów ścisłego przylegania języka do chcenia mówiącego… tak odczytuję chęci zakazania użycia wyrazów, bo obraźliwe) w polskim rodzaj jest gramatyczny i to czy się zgadza z płcią czy nie to jest zupełny przypadek.
ta dziewczyna
TO dziewczę
TEN babsztyl….
Bobiku,
zakaz używania wulgarnych słów w Twoim własnym domu jest Twoim dobrym prawem. Twoi goście mają do wyboru, szanować reguły Twojego domu, albo do niego nie przychodzić. Szanowanie tych reguł jest kwestią szacunku do Ciebie.
Jeżeli Ty idziesz do nich, to możesz co najwyżej poprosić o nieużywanie tego typu słów.
Jedno i drugie nie ma nic wspólnego z przemocą symboliczną.
Ona się zaczyna tam, gdzie przypisujemy sobie arbitralnie prawo do nadawania znaczeń i poprzez te znaczenia wymuszamy na innych zachowania, których oni nie chcą i nie akceptują.
Wulgaryzmy i ich używanie, to nie nadawanie znaczeń.
Tadeuszu, rozdzielę włos na czworo jeszcze bardziej niż Ty. 🙂 Oczywiście, jest różnica między „normalnym mówieniem” a zwracaniem się do kogoś. A ja jeszcze do tego dołożę określanie kogoś – pośrednie i bezpośrednie. Wiadomo, do jakiej narodowości odnoszą się słowa „szkop” czy „Niemra”. Wiadomo też, że nie są pochlebne, nawet kiedy nie zwracamy się tak do Niemców, tylko określamy ich tymi słowami. Wiadomo jak również, że określenie „Szwab” wobec konkretnego mieszkańca Stuttgartu będzie miało inny wydźwięk niż, powiedzmy, wobec Berlińczyka albo „Niemca w ogóle”. Dotąd chyba się zgadzamy. A dalej nie musimy, bo jednomyślność wcale nie jest ideałem, do którego dążę. 😆
Otóż wypowiedzi publiczne (a np. blog, chcemy czy nie chcemy, jednak do sfery publicznej należy) są formą „rozszerzonego zwracania się”. Po prostu dlatego, że nigdy nie wiemy, kto nas słucha/czyta i może mu się zrobić przykro wskutek takiego czy innego określenia.
Tu znowu rozdzielę włos i zauważę, że są określenia „powszechnie uważane za”, jak również takie, z których obelżywości czy choćby tylko niemiłego wydźwięku nie zdajemy sobie sprawy. Ale ja nie widzę przeciwwskazań, żeby ktoś, kogo dane słowo uraża, zwrócił mi na to uwagę. Język jest tak bogaty, że z reguły znajdę w nim jakieś inne słowo, którego będę mógł użyć bez urażania kogokolwiek.
Jak widać, dla mnie to jest kwestia empatii. Rezygnuję z używania jakichś słów nie dlatego, że muszę, tylko dlatego, że mogę i z powodów empatycznych uważam to za słuszne czy sensowne.
Chyba z tym się też zgodzimy bez trudu 😉 , że słowa z czasem zmieniają znaczenie czy nabierają innych odcieni znaczeniowych, jedne wychodzą z użycia, inne wchodzą… I często dzieje się tak właśnie dlatego, że pod wpływem Zeitgeista zaczynają być odbierane jako niestosowne, choć wcześniej przez wieki stosowne były. I skoro nie rozpaczam nad wyjściem z powszechnego użytku pobruszenia czy główczyzny, to tym bardziej nie będę płakał nad zanikiem czarnucha, cyganienia, albo parcha. 😉
Moje gazpaccio było ciężkie jak na Breslau przystało, więc ciężko mi tu i ówdzie.
4 x 4 włosa to mamy 16… Hm. To więcej niż moje koślawe 4!
No tak, ja się oczywiście zgadzam, jak zawsze z Tobą! Tylko… tylko to chyba nie tylko o Tobie i Twej empatii było, czy coś mi uciekło? Miałem wrażenie, że, jak jotka pisała, ogólnie było o oczekiwaniu o tym, że użytkownicy jakiegoś języka, niech będzie polskiego, nie będą mówić cyganić, bo mogą urazić hipotetycznego Cygana, ani Romowie, bo mogą urazić mieszkańców Romy. Czy jednak coś mi się pomerdało? Bo Twoja empatia to Twoja, i nic komu do tego, a empatia każdego to każdego, i …. eeee?
Okej, Jotko, już lepiej rozumiem, o co Ci chodziło. 🙂 Ale zaraz mi się pojawiły kolejne pytania. Czy np. niewidomy, który nie życzy sobie, żeby mówić o nim per kaleka (słowo, które nawet nie zawsze nie musi być obelżywe ub lekceważące, ale bywa w ten sposób stosowane), tylko używać określenia inwalida lub niepełnosprawny, przypisuje sobie arbitralnie prawo do nadawania znaczeń i wymusza na innych zachowanie, którego oni nie akceptują? Czy raczej sprzeciwia się pewnemu rodzajowi przemocy, stosowanej dotąd wobec niego? A ktoś inny, kto się o respektowanie życzenia tego niewidomego upomina? Albo z własnej inicjatywy zwraca uwagę, że jakieś określenie może kogoś urażać? Czy on stosuje symboliczną przemoc, czy przeciwko niej występuje (gwałt niech się gwałtem odciska?).
Ja tych rozważań nie traktuję czysto teoretycznie. Mam często w pracy sytuacje, kiedy muszę się do takich kwestii całkiem praktycznie ustosunkować. Wprawdzie po niemiecku, nie po polsku, ale w końcu mówimy o zasadach, nie o szczegółach. 😉
Wodzu, jak możesz pisać, że w G. odbywało się jakiekolwiek stołków trzymanie. Toć w gazecie napisano, że załatwianiu spraw obywateli trzymanie nie przeszkadza, a gdyby trzymano oburącz, to by musiało przeszkadzać.
Ja bym słowu „cyganić” racji bytu w polszczyznie nie odmawiała. Jeśli romska nacja czyni lub czyniła z okłamywania nie swoich pewną regułę, to chyba nie może mieć wielkich pretensji, że ten proceder został opatrzony specjalnym słowem.
Jasne, Tadeuszu, moja empatia to moja. Ale czy ktoś mi zabroni świecić przykładem? 😆
Co więcej, jak ja zechcę nim świecić, to mogę zacząć od własnego podwórka i uprzejmie poprosić moich domowników i kumpli, żeby nie używali (w stosunku do osób, nie rzeczy) niesympatycznego słowa „pedał”, które sprawia przykrość kilku moim znajomym, bo jak powiedzą „gej”, to im aż tak znowu nie ubędzie. A kto wie, może jak się zacznie na jednym podwórku, to się rozniesie i na inne? 🙂
Vesper, romska nacja też się zmienia. Może nie tak szybko, jak otoczenie by sobie życzyło 😉 ale jednak. Coraz więcej jest Romów osiadłych, uczących się, żyjących tak, jak ich sąsiedzi i przestrzegających tych samych zasad. Dla nich słowo „cyganić” jest rodzajem wepchnięcia przez społeczeństwo do szuflady, z której nie mają wyjścia, choćby nie wiem jak się starali. Albo zatają swoje pochodzenie, albo będą zawsze kojarzeni z kłamstwem i przekrętami. Są przez język „karani” nie za to, co robią i jak żyją, tylko za samą przynależność do pewnej grupy etnicznej. Chyba zgodzisz się, że to nie jest sprawiedliwe.
To też jest problem, którego nie wydumałem teoretycznie. Wiem od samych zainteresowanych.
Zgodzę się. Co więcej, sama tego określenia nie używam. Ono umrze, bo stanie się niezrozumiałe, ale do tego trzeba dużego wysiłku również samych Romów. Na razie nie stawiałabym go jednak w jednym rzędzie z pogardliwym „czarnuchem”, który pokazuje jedynie stosunek mówiącego do innego człowieka. Denotat „cyganić” ma jednak swój realny desygnat, nawet jeśli samo słowo jest negatywnie nacechowane (czemu specjalnie dziwić się nie sposób)
Teraz to i ja się zgodzę, że sami Romowie też powinni pracować nad swoim wizerunkiem, czyli wbrew wszelkim wysiłkom coraz bardziej zbliżamy się do jednomyślności. 😆
Z całkiem innej bajki – wypowiedź pana Hofmana, która mnie rozbawiła niemal do rozpuku: osiągnęliśmy sukces w odświeżaniu partii. 😈
Bobiku (17:09),
niewidomy ma absolutną rację. Słowo „kaleka” ma pejoratywny wydźwięk. Używa się też słowa „kaleka” w charakterze epitetu.
Mówiąc „kaleka” nadaje się znaczenie – mniej wartościowy, bo takie jest nacechowanie tego słowa w praktyce społecznej. I to jest zdecydowanie forma przemocy symbolicznej.
Zauważ, że już się praktycznie nie używa słowa „ślepy” na określenie niewidomego. I bardzo dobrze. Słowa „ślepy” używa się raczej jako epitetu.
Niewidomy, domagając się zaprzestania, nazywania go „kaleką” broni swojej godności.
Jednocześnie słowo „kalectwo” nie jest aż tak negatywnie nacechowane. Choć lepiej używać słowa „niepełnosprawność”.
Zawsze, kiedy to tylko jest możliwe, należy okazywać ludziom empatię. Równiez poprzez nieużywanie raniących określeń.
Równocześnie, o czym pisał Tadeusz, należy zachować zdrowy rozsądek.
Dla mnie przejawem nagminnie stosowanej przemocy symbolicznej, przez KK, jest określanie powstrzymywania się przed współżyciem seksualnym mianem „czystości”. I nie mówię tu o decyzji niepodejmowania współżycia seksualnego przed ślubem. Mówię o różnych swiętych wdowach, które po śmierci mężów wstępowały do klasztorów i „żyły w czystości”. Tak, jak by żyjąc w małżeństwie żyły w brudzie. Takie określenie wywołuje automatyczny ciąg skojarzeniowy: czysty vs brudny = zły.
Koniec. Fajnie się gada a żaby podnoszą coraz większy raban 😆
To znaczy, współżycia seksualnego przed ślubem też nie uważam za „brudne” 😉
Po prostu, to określenie „życia w czystości” w odniesieniu do wdów uważam za wyjątkowo paskudne … 👿
Kiedyś powiedziałam Jezuicie, z którym się przyjaźnię, a który jest mądrym i szlachetnym człowiekiem, że klepiąc takie bzdury, obraża własną matkę.
Zobowiązanie wobec hotelu za udostępnienie łóżka pracownikowi w delegacji można w języku polskim uznać za wynagrodzenie za pracę tegoż pracownika i to „wynagrodzenie” opodatkować – http://podatki.onet.pl/fiskus-cie-oskubie-kiedy-pracujesz-z-dala-od-domu,19925,4900776,agencyjne-detal .
Z żabami spierać się nie będę, bo się ich okrutnie boję 😎 (u mnie też kilka rechocze). Rzucę więc tylko jeszcze jedno pytanie, na które nawet nie domagam się koniecznie odpowiedzi, bo nie rozstrzygnięciom jakowymś ma ono służyć, tylko zastanowieniu. Czy ten niewidomy, lub ktoś upominający się w jego imieniu, musi czekać, aż czas dojrzeje (bez żadnej gwarancji, że dojrzeje, bo przecież pełnosprawnym może akurat nie wpaść do głów, że słowo „kaleka” kogoś rani), czy upominać się wtedy, kiedy jemu to zaczyna dolegać i widzi potrzebę zmiany? Znaczy, liczyć na to, że świat z własnej woli i we własnym tempie pójdzie w pożądanym przez niego kierunku, czy niejako „wymuszać” ten kierunek poprzez głośne prezentowanie swojej narracji?
Bo w gruncie rzeczy do tego sprowadza się kwestia poprawności politycznej. Ona przecież nie jest przymusem w sensie prawnym czy fizycznym, tylko powiedzeniem (najczęściej przez tzw kręgi opiniotwórcze) „od dziś przestajemy nazywać niewidomego kaleką, przechodzimy na słowo niepełnosprawny, a na tych, którzy się do tego nie zastosują, będziemy patrzyć krzywo”. Oczywiście, że jest to przyspieszenie i narzucenie innym tempa, a nawet narracji. Ale po prawdzie – czy nie zawsze tak było, że przedstawiciele jakichś tam prądów myślowych wyrywali się przed peleton, a inni dopiero potem dołączali?
Jasne, jak ktoś się wyrywa, to nigdy nie może być pewien, że peleton nie pojedzie całkiem inną drogą. Ale to już ryzyko zawodowe wyrywaczy. 😉
Teresko, a cóż to za geniusz wymyślił taki numer? 😯
Bobiku, mnie się nie podoba w tym wszystkim wątek opiniotwórczy.
bo
Gęby za lud krzyczące sam lud w końcu znudzą,
I twarze lud bawiące na końcu lud znudzą.
Bobiku, geniusz ten co zawsze, dłubiący sobie w dziupli urzędnik podatkowy wysokiej rangi. Spieszę dodać do tego, że przepisy są w porządku (względnym), rozchodzi się o ich tzw. interpretację. To słowo w tym przypadku oznacza sposób, w jaki pani Halinka zrozumiała, co było na szkoleniu.
A tak całkiem poważnie, jak już się przyznałem do bycia urzędnikiem w młodości, to tak sobie kombinuję, że gdybym wtedy przegrywał 95% postępowań odwoławczych, to by mnie wywalili. W urzędach skarbowych jest jakoś inaczej. Czy i na to Palikot ma sposób?
Ten sam, który opodatkował pracownicze abonamenty w niepublicznych przychodniach. Przecież ci pracownicy opłacają wszelkie składki na publiczną służbę zdrowia, ale przeważnie z niej nie korzystają. Płacą więc podwójnie. A teraz zapłacą potrójnie.
do vesper , na silne do migrenowych bole glowy pomaga
Diklofenak (lepiej czopki 100mg, tabletki niszcza zoladek) lub tryptaminy (np. Sumatryptan)
oba tylko z przepisu lekarz, jednak niezawodne 🙂
Powstał nowy klub poselski ” Solidarna Polska” czyli jak powiedział poseł Mularczyk chodzi o solidarność z naszymi wyrzuconymi z PiS kolegami. Mówimy Ziobro …. myślimy Polska 😈
Dziękuję, Rysiu. Jutro pójdę do lekarza i zapytam.
Tadeuszu, ja tam i wobec poezji zachowuję zdrową dozę nieufności. 😉 Znowu się odwołam do praktyki – sam zawodowo jestem taką „gębą za lud krzyczącą”. Najczęściej dlatego, że ten lud po germańsku zakrzyczeć nie umie i gdyby ktoś za niego nie krzyczał, byłby stale bity po łbie, robiony w konia, pozbawiany należnych praw a nawet nie wiedziałby, gdzie i jak może się na kurs tego germańskiego zapisać.
Gdyby nie było gąb krzyczących, kto upominałby się np. o środowisko naturalne? O takie na przykład lasy amazońskie? One same? No, może papugi by coś zdziałały. 😉 Kto by dał głos maltretowanym zwierzętom? Dzieciom? Nie mówiąc już o rybach. 😎
Chyba nie warto wszystkich gąb krzyczących jednym chluśnięciem wylać z kąpielą. Choć fakt, że zdarzają się wśród nich i gęby zakazane. Ale można je sprobować odcedzić i niech tam już lud z nimi zrobi, co uważa za słuszne. 😉
Irku, w drugą stronę też działa? Mówimy Polska, a w domyśle Ziobro? 😈
o slowach: moj syn, 11 lat, letni oboz nad polskim jeziorem, po powrocie pyta co to znaczy: ty szwabie! tak mnie nazywali, powiedzial
na szczescie nie wiedzial ze to mialo obrazic
niweiedza chroni (czasami) 🙂 😀
Wodzu, może nie w urzędach skarbowych mają inaczej, tylko czasy się zmienili i teraz już każdy urzędnik może sobie przegrywać 100% spraw?
Skoro i tak urzędy są dziedziczne… 🙄
ale jaja 🙂 😀 😆
nowy klub, zaraz moze nowa partia, albo – jak piata kolumna –
przejecie PiS od srodka
kabaret trwa dalej
polecam:
http://rafalbauer.pl/korek-w-wannie/
Bobiku, takie pytanie zamieściłam tam w komentarzach, ale nie zostało zakwalifikowane do upublicznienia.
Rysiu, b. ciekawa linka. A te słowa nie napawają optymizmem
BANK OF CHINA JEST BANKIEM PAŃSTWOWYM W LITERALNYM SENSIE TEGO SŁOWA
Oznacza to ni mniej ni więcej, że chińskie politbiuro uzyska kontrolę nad światowymi finansami przy jednoczesnym braku jakiejkolwiek kontroli świata nad finansami Chin. Juana będą sobie drukować swobodnie. 👿
Uff, udalo sie wszystko zorganizowac, zakupic, upiec, przystroic w tempie przyspieszonym. I tak to latwiejsze niz urodzenie dziecka, czyli urodziny zerowe. 😉
Dziekuje, Jotko za serdecznosci w imieniu Matyldy (tak sie nazywa moje starsze dziecko, choc Mordka juz pare lat temu stwierdzil, ze zasluzylo na niezwykle szlachetna nazwe Kota). 🙂
A co do tego, co napisalas (16:17), to wlasciwie Bobik po czesci juz napisal (19:07) o co mi chodzilo. Taktowne czekanie na to, ze spontanicznie ludzie nagle ujrza swiatlo, i przestana uzywac raniacych cale grupy nazw czy sformulowan jest chyba jednak utopijne, i niezgodne z wiedza historyczna na temat tego, jak dotad taki proces przebiegal. Zwykle ktos – „nietaktownie” – wystepowal przed szereg, i podwazal slowem, a czasem i czynem, istniejace status quo. Osobiscie uwazam, ze zamiast myslec w kategoriach taktu (ktory co prawda moze prowadzic do empatii, ale moze tez byc zastosowany do uciszania innych glosow, jak chocby w imie taktu robila to niezapomniana pani Dulska, bo „o pewnych rzeczach sie nie mowi”) lepiej tutaj odwolywac sie do kategorii szacunku, ktory ma te przewage nad taktem, ze niz zmusza do milczenia, a wprost przeciwnie – czasem dopomina sie, zeby sie odezwac, chocby to bylo nie w pore.
I znikam znowu, bo jeszcze nie mam balonikow urodzinowych. 😆
To ja przynoszę w prezencie pęk bobloników czyli bobikowych baloników. Takie bobloniki mają to do siebie, że potrafią szczekać. O, właśnie jeden szczeknął – wszystkiego najlepszego dla Matyldy! 😀
http://www.tokfm.pl/Tokfm/56,103088,10600287,Zobacz_najbardziej_wplywowych_Polakow_wg__Wprost_.html
Vesper,
w kuchni jest zawsze wieksza wilgotnosc nawet mimo openspajcow. I byc moze maja tam lepsze swiatlo, bo swietlane wymagania maja czasem jakies dziwne 😉
Cisnienie sprawdzilas? Mnie pomagalo zwyczajne posmarowanie sobie skroni, za uszami i z tylu na polaczeniu szyja-czaszka ta mascia tygrysia. Potem 15-20 minut relaksu i jakos dzialalo.
Haaaa, haaaa 😆 Ojciec Rydzyk znalazł przyczynę rozłamu w PiS-ie. Nie można wykluczyć działania Złego. 😈 😈 😈
Jak dotad to zgadzam sie z Tadeuszem, ale czytam dalej…
alegoryczny sen inspirowany
……..
Wszystko gotowe, arena w słońcu skąpana
widownia tłumnie przybyła z samego rana
aby zmagania jedyne takie zobaczyć
kto się nie dostał, lata przeżyje w rozpaczy
Gdzie są wymarłe gatunki liczne w przyrodzie
gdzie Atlantyda ukryta głęboko w wodzie
ostatnia szansa na własne oczy zobaczyć
trzech pozostałych jeszcze przy życiu rogaczy
Zagrały surmy, proporce wiatr rozłopotał
jęknęły sworznie i wtem rozwarły się wrota
w orszaku giermków niosących liczne trofea
wyszli, dla których życiem jest subterranea
Skryci w podziemnym niedostępnym labiryncie
dożyli dni by, gdyby zostali w Koryncie
powrót okupić muszą dziś słoną zapłatą
i się pokazać ostatni raz temu światu
Cisza nastała i nagle z jasnego nieba
piorun kulisty grzmotnął, zatrzęsła się gleba
lud oniemiały w trwodze zamarły jak kamień
nagle zdał sprawę sobie, że ma monogamię
Natenczas Wojski wyjął sięgający pięty
róg osobisty gruby, cętkowany, kręty
jak wąż boa długi, wznosząc go ponad głowę
pokazał światu, że urządzenie gotowe
Jak jedno tchnienie głośne tysięcznemi gardła
tak cisza zaraz nad tym widokiem zapadła
potem oblany budzi się bohater pieśni
sam przerażony gdzie go dziś diabli ponieśli…
Doczytalam. Na komentarz nie mam czasu, bo ide spolecznie zaby pasac, ale jak wroce i sil mi starczy, to moze i cos napisze. Cieszycie sie? 🙂
Dzieki, Bobiku. 🙂 Bobloniki juz szczekaja pod sufitem. 😆
Cetkowany.. Ha! 😉
Czy potem, czy też przedtem bohater oblany,
nieważne. Ważne, że się obudził, skubany,
bo gdyby snu męczyła ciągle go zaraza,
diabli wiedzą, co jeszcze by nam dziś pokazał. 😈
Najlepszego, Matyldo!!!! 😀
W sprawie rozłamu w PiS nie można też wykluczyć działania DOBREGO! 😀
Matyldzie – serdczności 😀
Bobik, Ty może nie powinieneś tego oglądac?
http://www.sueddeutsche.de/panorama/hundepub-o-hundepub-in-london-1.1183272
Też o empatii http://www.wprost.pl/ar/268614/Kochaj-i-rob/?I=1500
Przechlapane. Ibejrzałem, zanim przeczytałem ostrzeżenie. Ale ja i tak już mam w Londynie ulubiony pub, do którego chadzam z Mordechajem. I tam na szczęście nikt od nas nie wymaga, żebyśmy się tak idiotycznie ubierali, jak psy w tym filmiku. 😈
Mar-Jo, Teresko, dziekuje w imieniu solenizantki. 🙂
A tu cos, co mnie ostatnio mocno rozbawilo – wytlumaczenie, dlaczego lepiej miec miekkie krzesla w jadalnym, i meble z jasnego drewna w salonie (twardosc krzesel jakoby wplywa na sztywnosc pogladow, a jasne drewno ponoc sprzyja relaksacji). 😉
http://www.stylelist.com/sally-augustin/familyfriendly-design_b_1078663.html
mgla, przez otwarte okno i mgle cicho szumi miasto 🙂
szeleszcze 😀
brykam
w tereny zielone do przegladu pozycji 🙂
brykam fikam
Witam. 🙂 Do porannej kawki rzecz o kafce
Jan Andrzej Morsztyn, wiersz z roku 1670, fragment
„W Malcieśmy, pomnę, kosztowali kafy,
Trunku dla baszów, Murata, Mustafy
I co jest Turków, ale tak szkaradny
Napój, jak brzydka trucizna i jady,
Co żadnej śliny nie puszcza na zęby,
Niech chrześcijańskiej nie plugawi gęby… ”
😀
Dobrze ci on rzecze, oj dobrze! Rankiem wlewając kawę w otwór gębowy zawsze dziwię się jak takie paskudztwo można pić. I tak co rano. Hm.
A swoją kiedy to z kafy zrobiła się kawa? Nie wiem…
Dzień dobry 🙂 Nie wiem kiedy się z kafki zrobiła kawka, ale wiem, że w Polsce pijało się mocną, a popłuczynową słabiznę nazywano kawą „po niemiecku”. I to akurat się nie zmieniło. W Niemczech wciąż jeszcze po zamówieniu normalnej kawy można dostać coś w rodzaju trzeciego naparu, na dodatek przez godzinę odstanego w dzbanku, na podgrzewaczu. Dlatego ja zwykle zamawiam espresso, bo to daje gwarancję, że kawa przynajmniej będzie mocna i świeża. Choć gatunkowo… No cóż, Niemcy przeważnie pijają gatunki najłagodniejsze, czyli te, z którymi ja się jakoś nie bardzo umiem zaprzyjaźnić.
A w ogóle tak całkiem z rana, to po pierwsze herbata, nie kafa. 🙂
Dzień dobry. 🙂
Haneczko, dziękuję za linkę.
Mam nadzieję, że Vesper pozbyła się bólu głowy.
Żółty , jesienny liść w ilościach strasznych leży wokół.
Po kawie sprzątanie liści.
W ciezkich czasach kartek kawe pijalo sie z dolewka. I do dzis mi w uszach stoi pytanie naszej pani Teci zza Buga: Pani Ewo a doliewek robic? 🙂
No, herbata już wypita. Teraz mogę niechrześcijańską gębę splugawić kawą. 🙂
A kabarecik dalej leci. I to coraz śmieszniejszy. Teraz się okazuje, że Ziobro przygotowywał sPiSek już od Smoleńska, tyle że wtedy nazywał się Kurski. 😈
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,10606978,Kaczynski__Ziobro_planowal_to_od_dawna__Proby_przejecia.html
Łukiem kurskim z ziobra? Taki strzał? 🙂
Wprawdzie będzie to zapewne kolejny strzał w stopę, ale za to jaki celny! 😈
Dzień dobry. Ta PiSowska telenowela, choć wesoła, jest w gruncie rzeczy strasznie męcząca. Na świecie dzieje się mnóstwo ciekawych rzeczy, a nasze media w koło Macieju o tym samym.
Takie coś znalazłam:
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,10606132,Bankierzy_z_londynskiego_City__Zarabiamy_za_duzo.html
Ciekawa jest rola hierarchów anglikańskiego kościoła w debacie na temat kryzysu i nierówności społecznych. Nasi biskupi wolą się zajmować Nergalem i wycinankami z dyniek 🙄
pisze Bobik 7 listopad 11, 21:22
„Haaaa, haaaa Ojciec Rydzyk znalazł przyczynę rozłamu w PiS-ie. Nie można wykluczyć działania Złego.”
A tylu go oskarżało o brak autorefleksji!
Matyldy nie znam ale ja ten gender kocham cały!
Czy Tyś mi tradycja
http://www.youtube.com/watch?v=CwvazMc5EfE&feature=fvwrel
czy nowizna
http://www.youtube.com/watch?v=fpEmIUFXJK0
?
Bądź zdrowa i kasiata oraz …. bardzo lubiana!
Między żabą a kafą 😉
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/kaczynski-czujne-organa-partii-wyrzucily-gada-i-dw,1,4901015,wiadomosc.html
Staruszku,
😆 😆 😆 … autorefleksja … 🙄
No tak, Vesper, u mnie efekt zmęczenia nie występuje w zbyt dużym stopniu, bo przez tutejsze media polską prawicą nie jestem przekarmiany. 😉 A poza tym – co tu dużo gadać, ja się po prostu lubię śmiać i jak jest okazja, to się na nią rzucam. 😈
Szalenie interesujący ten raport. Jak z niego wynika, również większość bogatych ma poczucie, że w systemie coś nie gra ale skoro on daje im zarobić, to korzystają. Niemniej jednak próba zmian w systemie, w kierunku zmniejszenia nierówności, być może wcale nie wywołałaby aż takiego oporu, jak się przypuszcza.
A wypowiedzi hierarchów anglikańskich natchnęły mnie szatańskim pomysłem. Czy nie można by wziąć tego cytatu:
Reakcja społeczna wobec nadmiernej, nieusprawiedliwionej koncentracji bogactw w rękach najbogatszych powinna stać się tak samo negatywna jak w ostatnich latach stała się wobec rasizmu, homofobii czy dyskryminacji ze względu na płeć.
i kolportować w necie jako opinii arcybiskupa Sentamu, bez podawania, że on anglikanin? Taki cytatowy koń trojański. 😈
Well, Bobik, jak by to powiedzieć… Z treści cytatu już wynika, że ten arcybiskup to na pewno nie katolicki. A jeśli nawet katolicki, to wkrótce będzie milczał jak Boniecki 🙄
Zresztą, głos kościołów i innych związków wyznaniowych może być ważny, ale najskuteczniejszym narządziem nacisku chyba będzie facebook:
http://wyborcza.pl/1,86117,10599901,Dzien_Zamykania_Kont.html
Refleksje Rydzyka jak najbardziej są auto. Z uszkodzonymi hamulcami. 😎
Gdyby ojca Rydzyka poddać hipnozie, to może jeszcze by coś ciekawego powiedział.
Myślisz, Vesper, że przypomniałby sobie jakieś zdarzenia z poprzedniego życia? Nawet gdyby się okazało, że był w nim buddystą, muzułmaninem, lub jeszcze gorzej, ateistą? 😯
Ten dowcipas Kaczyńskiego o wyrzuceniu gada i płazów strasznie obrzydliwy, nawet jeśli dotyczy tak obrzydliwych postaci jak Ziobro i s-ka. W końcu to jednak jego wieloletni współbojownicy byli, bliscy w jakiś sposób ludzie. No, ale o czym ja tu… 🙄
Zamiast bajania o tym, co było a nie jest, wolałabym więcej smacznych autorefleksji, jak ta o działaniu Złego 🙂
W ogóle, zoologicznie się w parlamencie zrobiło. Gady, płazy, a teraz hieny i świnie:
http://wyborcza.pl/1,75478,10606740,Posel_Palikota_wylewa_pomyje.html
Tak, Bobiku, sposób rozstania Kaczyńskiego z kolegami jest wyjątkowo odrażający i jakże znamienny dla jego osobowości. Ale, jak już wspomniałeś, o czym my tu…
vesoer,
no, nie bądź już taka niesprawiedliwa 👿
Nie tylko Nergal i dyniowe wycinanki! A życie napoczęte, najlepiej w czystości, to niby nic? 🙄 😉
Bobiku,
właśnie, o czym tu … 😉
vesper 😳 sorry 🙁
Tak, jotko, biję się w pierś. Przecież jeszcze zajmują się słusznością mszy nad urną z prochami. To niezwykle ważka kwestia 🙄 Aaaaa, jeszcze jednym procentem z podatku się zajmują! Byłabym zapomniała 😳
Ależ nie szkodzi, jotko 🙂
Ten Kotliński też obrzydliwy. Rację ma Rozenek, że może on się stać dla Ruchu Palikota dużym obciążeniem. Właściwie już się stał, ale to chyba typ fanatyczny, który będzie się coraz bardziej nakręcał.
A propos Rozenka – trafiłem kiedyś na jakiś telewizyjny wywiad z nim i muszę powiedzieć, że sprawiał bardzo rozsądne wrażenie. Mimo że kojarzony z „Nie”, wypowiadał się w sposób bardzo stonowany, zrównoważony, bez żadnej krwiożerczości, a co najważniejsze składnie i z sensem, wiedząc o czym mówi. Nieczęsta to przypadłość wśród posłów.
Ratunku! Jak sie nazywa taki przyrzad do gaszenia swiec???
Jotko, nasza Pręgowana przez całe lato napoczynała jakieś życie. Wciąż skorupki z tarasu zbierałem. I niewątpliwie robiła to w czystości, bo sam widziałem, jak się pucowała. Myślisz, że ma szansę na zostanie świętą? 😎
A nie gasidło, Zwierzaku?
Ad hipnoza o. dyr.
Wystarczyłoby, żeby sobie przypomniał pewne fakty z obecnego życia. Tak sprzed 30 lat mniej więcej.
Ale dość o tym, bo my tu grzebanie w kwitach uznajemy za niegodne, nieprawdaż? 🙂
Vesper, czekam od rana, że może powiesz, co z Twoim głowabólem, ale się nie doczekałem No to pytam wprost. 🙂
Zwierzaku, znalazłam jeszcze określenie „błażek”
Prawdaż, Wodzu, jam kwitów niegłodny. 🙂
To, co ojciec Rydzyk mówi i robi teraz wystarcza mi aż w nadmiarze. Nie sądzę, żebym mógł mieć o nim jeszcze gorsze zdanie, bez względu na to, jakie kwity by się ujawniły. 🙄
Moja opinia o niektórych osobach to jest roztwór nasycony. 😈
Dziękuję za troskę, Bobiku. Nie chcialam narzekać od rana i epatować cierpietnictwem, ale głowaból jest. Miewam czasem migreny, jednak teraz boli inaczej, aż do mdłości. Idę dzisiaj do lekarza. Niech mi zapisze coś skutecznego albo dobije na miejscu.
No proszę, nieprawdziwość zawsze jakimś szwem wylezie. 🙄 Niechęć do epatowania cierpiętnictwem na pewno nie jest cechą wzorcowej matki Polki.
Bolenie do mdłości to jest chyba dość typowe dla migreny? Znam wprawdzie raczej z teorii niż z własnej migrenowej praktyki, ale chyba jest to wymieniane wśród klasycznych objawów.
Co oczywiście bolącej głowy w niczym nie pociesza. 🙁 Miejmy nadzieję, że chociaż ten lekarz znajdzie jakieś działające pocieszenie.
A, rzeczywiście, błażek. Był taki. 🙂
Coś mi się niejasno kojarzy, że gasidło było bardziej kościelne, a błażek świecki, ale pewności nie mam.
Dzień dobry 🙂
Na Rozenka wpadam w Superstacji, bardzo przytomny.
Och, przecież Prezes to niezrównany szarmant 🙄
Jak mam migrenę, to mnie boli zawsze pół głowy. Lewe pół albo prawe pół. A teraz boli cała.
Bobiczku, a tak w ogóle, to jak możesz mi zarzucać, że nie jestem prawdziwą Matką Polką? 👿 Tak się staram, no tak się staram, a ten szczeniak imydż mi podkopuje 👿
Dzieki piekne, to bedzie jednak to „gasidlo”. A tak mnie to meczylo… 🙂
Ja podkopuję? 😯
A niby kto nie opowiedział o zrobieniu – mimo straszliwego bólu głowy! – ręcznego (bo pralka się zepsuła i naprawiacz przyjdzie dopiero jutro) prania, wyżęcia i wykrochmalenia pościeli, o uprasowaniu sterty ręczników, pieluszek i mężowskich koszul, o pieszym przytargania do domu kilku ton zakupów, ugotowaniu z nich obiadów na kilka tygodni i wyrzuceniu zepsutych obiadów z poprzednich kilku tygodni? Oczywiście nie zapominając o wzięciu w międzyczasie udziału w wiecu smoleńskim, nauczeniu dziecka wierszyka „kto ty jesteś…” oraz Roty i wyczyszczeniu obowiązków małżeńskich, które się znowu przybrudziły.
Zapracować sobie na imydż Matki Polki to nie żadne lelum-polelum. Zakatować się trzeba, na ołtarzu poświęcić, a przede wszystkim cały czas tym męczeństwem jak sztandarem powiewać. 👿
Vesper – truchtem do lekarza!
Prawda, trochę mi brakuje. Ale zrobiłam na drutach sweterek dla Zosinego pluszowego szczeniaka, bo się dziecię zamartwiało, że szczeniak marznie. To się nie liczy?
Nie liczy się. Zbyt racjonalne. Szczeniak bez sweterka naprawdę mógł zmarznąć. 😎
Poza tym, nie mam czasu prać, sprzątać i prasować, ponieważ muszę się uczyć afsosyjskiego. Moje dziecko postanowiło wybudować państwo. Afsosję. Będzie położone na wyspie, gdzieś w okolicy Gibraltaru, po oceanicznej stronie. Państwo będzie miało Sejm i Senat, umieszczone na specjanej nawodnej platformie, którą będzie można odcumować od brzegu, żeby politycy mogli sobie rządzić, nie przeszkadzając zwykłym ludziom, którzy będa zajęci realizowaniem swoich marzeń. Zaproszenie do zamieszkania w Afsosji otrzymają tylko wybrańcy. My już dostaliśmy i teraz musimy się nauczyć języka. A niełatwy jest, oj niełatwy.
jeden z komentarzy pod zlinkowanym artykulem o Jonaszu:
Jonasz przegiął w tym sensie, że jest na celowniku – zanim nie było Palikota i jego Ruchu, zbity pies z gw nie odniósł się do żadnego artykułu FiM, który opisywał afery.
Do tej pory nikt się do tego nie odnosi.
Wszyscy piszą o Kotlińskim, w świetle tej nieszczęsnej konferencji z Piotrowskim, nikt z nim nie rozmawia na ten temat.
No sorry, ale to jest sąd kapturowy w najgorszym wydaniu.
Także, mędrcy z gw, weźcie sobie na wstrzymanie, nie drzyjcie szat, kubełek zimnej wody na główki powinien pomóc.
PS. Prawicowe media zaocznie okrzyknęły Nergala satanistą. Z tym, że Adam na fali swojej popularności miał szansę wypowiedzieć się na niejednych łamach na temat tego fałszywie nadanego mu przydomku. Od satanizmu odżegnywał się wiele razy i stanowczo.
Tymczasem Kotlińskiego traktuje się jak zadżumionego, z którym nikt nie chce przebywać. Niektórzy już mu chcą mandat odbierać za artykuł w jego własnej, prywatnej gazecie. A co z wolnością słowa, tak sławioną przez gw? Niektórym wolno mniej? Jeśli pani Olejnik poczuła się urażona, niech wytoczy proces, jak każdy pomówiony niesłusznie obywatel.
Elyty są cały czas wiecznie żywe.
Ja uwazam, ze ma duzo racji.
Po okresie oczekiwania wreszcie wybrańcy zjawili się w sali z krzyżem.
I rozprawmy się wreszcie z naszą obsesją: jak pokazał przykład wmawiania w doktora G. diabła, Jarosław Kaczyński, PiS i duża część instytucjonalnego kościoła postarała się abyśmy byli „zamiast”.
Ganiony za swe mlodzieńcze sympatie socjalistyczne noblista Miłosz zwrócił się wprost: „Ty który skrzywdziłeś człowieka prostego”.
Awans cywilizacyjny jaki był udziałem Polski i innych krajów bloku wschodniego sprawił, że były analfabeta i wolny najmita zechciał współdecydować o sobie. Po 1989-m mieliśmy okazję – i mamy ją do dziś – obserwować, że Polak potrafi pracować. Na wierzchołku piramidy władztwa zbiorowości nigdy nie umieszczały najmądrzejszych i najszlachetniejszych. Korupcja i niesprawiedliwość jest odwieczna. Ale natura – łamane przez bóg – uczyniła nas stadnymi. Skoro na początku było słowo, to znaczy, że ludźmi staliśmy się rozmawiając.
O czym mamy rozmawiać przede wszystkim: o potrzebach wspólnoty i przetwarzaniu ich w zbiorowy interes.
Dobrze znacie postaw sukna ciągnięty po kryjomu lub bezczelnie wedle pychy i cwaniactwa a nie zasług. Więc nie będę się wymadrzał w tej kwestii.
Otóż twórca PiS, twórca Radia Maryja i Janusz Korwin-Mikke uzurpowali sobie prawo do bycia mądrzejszym i decydującymi kto zasługuje na zbawienie. Nie zasługują na zbawienie szwedzcy akademicy zamiast Herberta to Miłosza wywyższając. Nie popisali się krzywdząc Rymkiewicza a wywyższając Szymborską. Nie popisał się los strącając Protasiuka a dopieszczając Wronę. Nie popisali się Polacy przemilczając zasługi braci Kaczyńskich w obaleniu nie istniejącego komunizmu a wywyższając Wałesę który to Platona na oczy nie widział.
Polacy zamiast geniuszy wybierali ciemniaków.
Polacy zamiast słów „będziesz żył w trudzie i pocie” musieli słuchać: „będziesz skarany za życie w komunizmie i masz żyć w strachu”. Nie w bojaźni bożej. W strachu. W strachu, że pielęgniarka, której wręczyłeś bombonierkę jest córką diabła.
I taką stało. Społeczeństwo zajmuje się kłótnią o przywództwo w PiS zamiast antyradarem w samochodzie Jacka Kurskiego. Zamiast zajmować się promowaniem zdolnych i mądrych zajmuje się cudzym TKM.
Do studia zaprasza się panią Staniszkis, a nie pana Turskiego.
Polakom daje się kropidło zamiast miotły i wędki.
Polkom daje się numer konta Radja Maryja zamiast modlitwy: żeby rodzila zdrowe dzieci. Bo do władzy dorwali się ludzie, którzy zamiast kochać chcą pieprzyć.
Oj będzie gorzko w ojczyźnie.
Idę naprawiać lędźwie ćwiczeniami w płytkim basenie.
Zamiast tylko smędzić na blogach.
Vesper, ja do języków jestem dość zdolny. Może bym jakoś ten afsosyjski opanował? A jakbym opanował, to może Zosia przyznałaby mi azyl? Ona zdaje się lubi szczeniaki… 😉
Vesper, co Ty jeszcze robisz w domu? Do lekarza, galopkiem!
Matkopolszczenie mamy przepracowane i to bardzo dosłownie. Za to ojcopolszczenie leży odłogiem 👿
Brawo Zosia! 🙂
Zwierzaku, o jakim sądzie kapturowym może być mowa, kiedy chodzi o publiczną dyskusję na temat opublikowanego – z własnej woli przecież, nie pod przymusem – artykułu czy artykułów? 😯 W dodatku wszystko podpisane nazwiskami.
Wykrzywialiśmy się tu nieraz z niesmakiem pod adresem kwitów i haków ipeenowskich czy pisowskich. Mierzmy i drugą stronę taką samą miarką.
Cóż mnie obchodzi, czy tatuś ułatwił 30 lat temu karierę swojej córce, czy nie ułatwił ? Mnie interesuje, kim ta córka jest teraz. O tym mogę rozmawiać – w tonie pochlebnym lub wręcz przeciwnie (ale starając się unikać chamstwa). A nie o dziadku z Wehrmachtu. Bo wyciąganie ludziom tatusiów i dziadków wyjątkowo mi się wydaje niesmaczne. Bez względu na to, czy wyciągają „nasi”, czy „tamci”.
haneczko, jako ojciec nie wiem czy mam się czuć dotknięty tym odłogiem 🙄
vesper, może ibuprom? albo lepiej dwa…
Foma, nie lubisz sobie poleżeć? 😉
Haneczko, czekam na swoją kolejkę. Ma przypaść o 15.30. To wielki sukces prywatnej służby zdrowia, że zdołała uporządkować kolejki i można sobie posiedzieć w domu, zamiast w poczekalni, wśród kaszlących i kichających. Korzystam więc, póki mam abonament.
Przepisy imigracyjne w Afsosji są bardzo proste – Zosia decyduje, kogo wpuścić. Kudłaty szczeniak jest mocnym kandydatem na afsosyjczyka. W zasadzie to pewniak.
auH! auH!
To było moje pierwsze zdanie po afsosyjsku. Wiem, akcentu jeszcze nie dopracowałem, ale i tak mam wrażenie, że idzie mi nieźle. 😆
Nabyłam szeleszczący egzemplarz „Tygodnika Powszechnego”
z wiadomą naklejką. Czytać będę wieczorem.
Rzucił mi się w oczy plakat z cyklu „Narysuj swoją Polskę” w Galerii Plakatu „TP” (autor Marcin Wicha): gadająca głowa z telewizora mówi „dymkiem”: „Polska jest światowym liderem w dziedzinie polskości”.
Prawda, niestety.
Bobiku, uderzyłeś się w co?? Główkę, drzwi??
Ja se zaprenumerowałem TP, to dostaję później… z sentymentu, a tam się okazało być sporo ciekawych rzeczy.
Za to Polityka dzisiaj wcześniej.
Aaa… dlaczego się musiałem uderzyć? 😯
Bardzo ładnie, Bobik. Jak Zosia wróci z przedszkola, zapytam czy tak się własnie szczeka po asfosyjsku.
Foma, gdyby dwa ibupromy dawały radę, to bym się nie fatygowała do lekarza.
Foma, oczywiście że powinieneś się czuć dotknięty!
Jesteście pomijalni, żeby nie powiedzieć – zbędni. Nikt Was do niczego nie wzywa, prawo naturalne nie dotyczy, ognisko domowe płonie niby także dla Was, ale bez Was. Dziwię się bardzo, że Ojciec Polak zgadza się być durnostojką 🙄
AuH Auh to mnie się i po asfosyjsku kojarzy z uderzeniem w główkę. Proszę o konsultację u specjalisty! czyli Zosi.
No nieee… auH! auH! oznacza po afsosyjsku po prostu dzień dobry. A auH! auH! auh Bobik – to dzień dobry, nazywam się Bobik.
Z uderzeniem ma to najwyżej tyle wspólnego, że to uderzeniowa dawka afsosyjskiego. 😆
Psiakrew, coś mi znowu rechocze z okolic kompa. 👿 Nie wiecie, co mówi konstytucja? Czy żaby mają prawo głosu?
Można jeść pasztetówkę http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20111108/LUBLIN/878844505
🙂
Ba! Można w Lublinie. A co ja mam zrobić, żeby 11 listopada rąbać wędliny bezgrzesznie? 👿
Nic, grzesz i rąb 😀
zbędny i pomijalny… jakby biegającego nosa i króliczych oczu było mało. czuję się gorzej niż nielegalny imigrant :/
No bo tak po prawdzie, foma, gdzie masz jakieś dowody, że jesteś imigrantem legalnym? 😈
Grzesz i rąb to brzmi niemal jak dziel i rządź. 😎
Foma, wdrap się na piedestał. On wolny. Przecież, tak naprawdę, Matka Polka nigdy na nim nie stała 😎
Jeszcze by tylko tego brakowało, żeby Matka Polka stanęła, a może – nie daj Boże – sobie siadła. Ona musi być w ruchu, żeby nie było wątpliwości, że dźwiga swój krzyż. 🙄
Odrzucona kandydatura Wandy Nowickiej na wicemarszałka!!!!
Przeciw głosowało aż 65 posłów z PO!
Za dobra???
Aborcjonistka. Nie można TAKIEJ powierzać urzędów. Przecież wiadomo, jak by na to zareagowali biskupi. 🙄
Łojezu… 🙄 W Sejmie to już nawet nie kabaret. Zabrakło mi ozora w gębie, żeby to nazwać. 😯
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,10609886,_Dosc_kabaretu__klamstwo_smolenskie__Awantura_w_nowym.html
ale „napisaliscie” 🙂
kiedy mam to przeczytac? 😀
do Mar-Jo o 17:29 dodaje linke
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/ruch-palikota-bez-wicemarszalka-oklaski-na-sali,1,4901781,wiadomosc.html
„Palikot w szoku. Jest jednak w Sejmie jakaś przyzwoitość” – skomentował wyniki głosowania na Twitterze poseł PiS Andrzej Duda.
oblesne, obrzydliwe – panie posle
No i do czego doprowadziliście????? Ja tak się staram tego nie czytać. Teraz nie wiem czemu najpierw się oddać: odruchowi wymiotnemu czy szlochowi rzewliwemu. Nie, nie nad Polską. Nad swoim czasem straconym. Bo to Polska właśnie… Amen.
Tadeuszu, a dlaczego właściwie Ty miałbyś mieć lepiej niż my? 🙄
No pytanie zasadne… Aha, wiem! Bo Wy chcecie! Ja — chcewam. A teraz akurat nie chcewałem.
Nowicka wicemarszałkiem Sejmu http://wybory.gazeta.pl/wyboryparlamentarne/1,118281,10606997,_DZIEN_NA_ZYWO__Tusk____Schetyna_jest_i_bedzie_moim,,,168771.html
Oficjalny powód sprzeciwu wobec kandydatury Nowickiej to jej mało dyplomatyczna reakcja na słowa jej własnego syna o Katyniu. Może to tylko pretekst, ale rzeczywiście nie zachowała się z wyczuciem.
Też jestem zaskoczony niemile wypowiedzią syna i reakcją Nowickiej
a prospos matkopolkowania
http://fototapeta.art.pl/2002/ejb.php
uwielbiam
Doszedłem do wniosku, że foma miał jednak rację. Ojciec Polak istotnie jest dyskryminowany. Postanowiłem więc chociaż trochę naprawić tę niesprawiedliwość i nowy wpis poświęcić Ojcu Polakowi. 😈
Bobik (12:26)
to jest warunek konieczny, ale nie wystarczający 🙁
O jakiej wypowiedzi syna Nowickiej mówicie?
Padam na twarz. Urobiłam się jak bym była Stachonowcem 👿
Dobranoc 🙂