Ojciec Polak
Rozjaśnia świt ulice, płoty,
bo taka jego rola,
a po ulicy do roboty
zasuwa Ojciec Polak.
Dzieciątka odział oraz umył
i zawiódł do przedszkola,
lecz nie jest powód to do dumy,
tak musi Ojciec Polak.
W robocie jakoś czas przeleci,
a potem – zebrać graty
i lecieć, bo angielski dzieci,
szczepienia, urząd, siaty.
Wraca, powłócząc już nogami,
do domu, a tam jatka,
bo się urżnęła z kumpelkami
w mak drobny Polka Matka.
Talerze tłucze, grozi nożem,
po pysku wali męża…
Cóż, przyjmie Ojciec krzyż w pokorze,
poniesie ten swój ciężar.
Pościeli stertę uprasuje,
pierogów zrobi kopę,
wysłucha, że jest głupim wujem,
flejtuchem i jełopem.
A gdy księżyca już zawiązki,
lub gdy on w cudnej pełni,
Ojciec małżeńskie obowiązki
o Polsce myśląc spełni.
I tylko z ulgą się czasami
zdobędzie na westchnienie:
jak dobrze, że już wreszcie mamy
to równouprawnienie.
Acha, i ciekawostka lingwistyczna. U mojej prababki na wsi byl chopak do dojenia krow. Taki chlopak do dojenia nazywal sie dziwka. Potem to slowo nabralo innego znaczenia.
jeszcze ciemno
male sloneczki
duze sloneczki
brykam

szeleszcze
herbata ( bez mleka )
brykam fikam
Palcuję tablektkę, oczka przecieram gnuśnie, ani kawałka słoneczka. Znaczy, pora na ranny udój….
Do Królika:
a ja miałam wprost odwrotnie. W bardzo już zamierzchłych czasach mojego dzieciństwa jeździliśmy na tzw. letnisko i dwiema największymi przyjemnościami było wyjadanie kartofli śwniom i pasanie krów z Jaśkiem, synem gospodarzy, który bardzo wybiórczo pozwalał, aby mu towarzyszyć.
Wierszyki rozkoszne.
No nie…
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/pupil-jaroslawa-kaczynskiego-nie-zyje,1,4907862,wiadomosc.html
Errata: po pierwsze, oczywiście nierogacizna, a nie nierogowacizna – utrata kury musiała mną mocno wstrząsnąć. Po drugie, słownik twierdzi, że nierogacizna=świnie. A tego akurat nie przyjmuję do wiadomości: kura ma rogi? nie ma – ergo pasuje do zbioru.
Dobrego dnia. Dojechaliśmy na krowach do środy. Idę po swoją szeleszczącą, czyli Politykę.
Witam
W imieniu Tomka i całego zespołu Teatru NN dziękuję i wszelkie wyrazy przekażę jeszcze dziś. Spotkamy się w Salonie ludzi ciekawych z Eliezerem Mizrachi
Puchalo, w dzieciństwie też pasałam krowy z dziećmi gospodarzy i uważałam to za niebywałą atrakcję lata. Polegało to na leżeniu przez cały dzien na trawie i przyglądaniu się jedzącym krowom
Po tygodniu znałam juz na pamięć rozkład jazdy przejeżdżających w oddali pociągów. Po wieczornym pospiesznym do Gdyni, krowy należało odstawić do obory. Wspaniała była ta miara czasu: poranny osobowy do Kościerzyny – śniadanie, pospieszny do Bydgoszczy – obiad… W tym roku, w jeziorku, w którym uczyłam się pływać, pływała moja córka, zbierała grzyby w lasku, z którego zawsze przynosiłam pyszne rydze. Melancholia mnie ogarnęła.
rzecz o pasaniu i …nie tylko
Dzień dobry.

Piękne teksty!!!!!
Bobiku, to się powinno nazywać „Lista przedojów”.
Dzień dobry


„Lista przedojów” to jest ta kropka nad i, której nam brakowało. Kupuję natychmiast.
A tak w ogóle co się dziwić, że poszło w krowy, skoro tyle osób ma różne sentymenty związane z pasaniem. Ja też mam.
Forma „pasać pawy” szalenie mi się podoba. Pawie mogą się nienajmilej kojarzyć, a pawy nie mogą, a ponadto mają w sobie dostojeństwo pawany.

Tylko proszę mi tu nie kojarzyć pawany z pawianem.
Karabin zakopany pod jabłonką i dziwka-dojarek też pełne uroku.
Biedny Alik.
Po raz drugi w życiu naprawdę współczuję Prezesowi.
Niestety Ewolucja nie poradzila sobie z systemem hydraulicznym Kociego Rodu i wszystkie niemal Koty w pewnym wieku zapadaja na chroniczna niewydolnosc nerek. Przekleta chorba nie oszczedza nawet slawnych, bogatych i zadbanych. Jest to najwiekszy koci problem w krajach zamoznych .
Od wielu tysiecy lat srednia kocia dlugosc zycia wynosila kilka lat. Dzis dzieki Postepowi i opiece weterynaryjnej zyja znacznie dluzej, ale koci organizm starzeje sie nierownpmiernie i wczesniej czy pozniej straszy Kot zapada na nerki. Wtedy nalezy pamietc jedynie o tym, ze zostalismy wypozyczeni z tej Wielkiej Kociarni w Niebie i musimy za chwile wracac na lono Wiecznego Kociarza, pozostawiajac personel w nieutulonym zalu.
Strasznie zabiegany dzień dzisiaj. A w dodatku wiem, że się nowy wpis należy i tylko tak udaję, że nie zauważyłem, bo mi już głupio.

Wieczorem, jak już odbiegam swoje, wymuszę na sobie choć odrobinę Sitzfleischu i coś napiszę. Słowo Pskauta!
Dziś Międzynarodowy Dzień Tolerancji
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C4%99dzynarodowy_Dzie%C5%84_Tolerancji
A jakby kto nie zauwazyl, ze jest swiezutki, prosto z pieca Tym, to prosze bardzo:
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/felietony/1521378,1,pies-czyli-kot.read
Też współczuję Prezesowi. Kiedy zwierzak odchodzi, robi się okropnie, okropnie.
Skąd macie pawy? Bo ja słyszałam kiedyś w Beskidach taką piosenkę:
Hej, Ochodzita, oo,
góra wiesioło,
a z tej Ochodzitej ktoś na mnie woło…
Kaześ była, Hanulicko, Hana…
Nie było cię cztyry roczki doma.
A jo pasła na dolinie pawa,
nie rosła tam cztyry roczki trawa.
a na piąty jedelinka wzeszła,
jeszcze mi ją kamaradka spasła…
Wiecie, jak to cudnie brzmi w środowisku naturalnym, jak się młodzi ludzie wydzierają?
Kręciłam też wtedy z czubka Ochodzitej wschód słońca – wyobraźcie sobie taką sytuację: operator przyklejony do kamery i na bezdechu, w dolinach snują się mgły, w niebie pożar. a w krzakach siedzi Józef Broda i gra na fujarce „Kiedy ranne wstają zorze”…
Nie dodałam: uwielbiam kicz!!!
Jadę na udój wieczorny – będą mnie doić w bibliotece w Chojnie.
Ahoj!
Czy z powodu Chojny nie powinnam wznieść okrzyku przez „ch”?
Achoj!!!
Nisiu, kupiłam wczoraj na targu bardzo dobry miód z Chojny!!!
Nie lubię miodu, fuj, fuj.
Ale dzięki, kochana, za niusa.
Cześć.
Witam,
w miarę możności doczytałam „zaszłości”.
Rysiu,
przykro mi z powodu inwektyw skierowanych pod Twoim adresem
zeen,

równie przykro mi z powodu tego, że ktoś posłużył się Twoim nickiem
Wierzę, na podstawie Twoich uprzednich wpisów, tu na tym blogu, że stać by Cię było na wyrażenie swoich poglądów wprost, tutaj, i w kulturalny sposób. Trzymaj się
Uff, udało mi się dotrzymać obietnicy, zapędzić samego siebie do roboty i wrzucić wpis. Już jest.