Mechanizmy
Pręgowana przeszła obok Jelonka obojętnie, choć na nieco sztywnych kończynach, wskoczyła na stół i zajęła się ostentacyjnym lizaniem łapy, wyrażając w ten sposób désintéressement dla miniaturowego prawie-współlokatora.
– Zobacz, wypiera – szepnął Bobik do Labradorki z miną znawcy.
– E, może wcale nie wypiera, tylko rzeczywiście niewiele ją ten mały obchodzi? – zaoponowała Labradorka.
– No wiesz?! – oburzył się szczeniak. – Przecież to pies, choć na to nie wygląda. Jaki porządny kot może w ogóle nie interesować się psem?
– Obiektywnie rzecz biorąc – spróbowała zracjonalizować Labradorka – ten Jelonek zajmuje bardzo mało miejsca we wszechświecie. Może Pręgowana to zauważyła i postanowiła się stosownie do tego zachować?
– Nie ma czegoś takiego jak obiektywnie – szczeknął z dużą pewnością siebie Bobik. – Punkt wiedzenia jest zawsze wyznaczany przez koniec własnego ogona. Mówił mi to jeden kumpel, który się Dobrze Zna. Przecież to jasne, w co tu jest grane. Pręgowana udaje brak zainteresowania, żeby nie musieć przyznać, że się Jelonka po prostu boi.
– A nie ma takiej możliwości, że ty na nią projektujesz jakieś swoje lęki? – zastanowiła się Labradorka.
– Chyba przestanę z tobą gadać! – warknął wściekle Bobik. – Kombinujesz i uruchamiasz mechanizmy, zamiast mi po prostu przyznać rację. Przecież ja widzę, jak jest i nie widzę powodu, żeby i inni tego nie widzieli.
– Uważasz, że ty sam nie kombinujesz i nie uruchamiasz? – spytała z ciekawością sąsiadka.
Bobik poczuł nieopanowaną chęć odwrócenia się i dokładnego wylizania łapy. Czasem z Labradorką naprawdę nie można się było dogadać. A przecież wszystko byłoby wiele prostsze i przyjemniejsze, gdyby zechciała się wysilić i zobaczyć świat dokładnie tak, jak on.
Taaak, jak na to spojrzeć w ten sposób, to moi rodzice i tak się dwadzieścia lat spóźnili z tymi nieżyczeniami i naprawdę trudno mieć do nich pretensję. 😉 The Moonstone czytałam z dużą przyjemnością i nie mogłam się oderwać – wszystko tam zostało 'zrobione’ z roztkliwiającą starannością – fabuła, postacie, warstwa językowa. To lubię. 🙂 Ale do nikogo się nie przywiązałam – tak jak do Poirot’a czy Miss Marple. Z drugiej strony, choć bardzo lubię Lorda Peter’a, to także w stosunku do niego zachowuję pewien dystans – jest tak oczywiste, że jest Wymarzonym Ukochanym autorki, że trochę mnie to peszy i przeszkadza się zaprzyjaźnić.
Ciesze sie, ze Ksiezycxowy kamien sie udal. Bo czuje sie zawsze odpowiedzialna, jak polecam ulubione ksiazki.
Piszesz o Wilkie C. „autorka”? Ale to facio 😆 I to całkiem „virile” 😉 Tych kobiet i dzieci…
http://en.wikipedia.org/wiki/Wilkie_Collins
No fakt, że te postacie (jak i powieść) są zbudowane bardzo świadomie, co widać i co przeszkadza w przywiązywaniu się do nich. Ale jaka fabuła! Najdłuższa i najlepsza powieść kryminalna na świecie, tak chyba TS Eliot ją określał.
Te tasiemce Larssona to mnie usypiają po 50 stronach…
Czy Lord Peter z innej bajki???
Ja nigdy nie pamiętam jak się postacie nazywają… 🙁
Holy S…ee!!
Dorothy Sayers :shame:
Mam tak samo, Heleno. 🙂 Książki, koncerty, wystawy – polecając je zawsze się choć trochę niepokoję, ale za to ile frajdy, kiedy się uda! Dziękuję Ci za Wilkie Collinsa i… podaję dalej. 😛
Tadeuszu, 😆 Co do Larssona, też mnie nie zachwycił – przeczytałam pierwszą część kilka lat temu i nie mam najmniejszej ochoty sięgać po następne.
Ja nawet jednej nie przeczytałem… nie wiem co w tym widzą.
Mnie sie Larsson bardzo podobal, przeczytalam ciurkiem cala trylogie, zrozpaczona, ze juz nie bedzie nastepnej powiesci, choc podobno na laptopie zostawil niedokonczona. Tylko jego wdowa nie chce jej wydac na swiatlo dzienne.
Mały jesienny smuteczek
żre mnie dzisiaj od rana.
Zaglądam w ogródeczek,
a tam już nos tulipana,
prymulki kwitną jak głupie,
Rumik poluje na kota,
kot Rumika ma w nosie,
w dodatku jest sobota…
Same tyły, cholera,
bo żeby chociaż czwartek!
Łezka mi w oku wzbiera –
to życie nic niewarte…
Śnieg pada na prymulki,
kawy już ani łyczku,
życie gra ze mną w kulki –
ach, pociesz mnie, Koszyczku!!!
Natychmiastowa dostawa nr 1 dla Nisi:
http://www.youtube.com/watch?v=AYdDRTRaWr8
Natychmiastowa dostawa nr 2 dla Nisi:
http://www.youtube.com/watch?v=6lzQxjGL9S0
Klasyka, ale mozna ogladac w kolko cale zycie.
Jeśli pociechy kto szparkiej
pragnie, pod ręką jest ona:
w jutuba wyszukiwarkę
trza wstukać Monty Pythona. 🙂
Nie do pojęcia! W Niemczech nie wpuszcza do Dinnera for One. 😯
A w Sylwestra nam to co roku w TV puszczają. 😯
Hug hug!
Jak po polsku powiedzieć hug hug…
cisk cisk…
tul tul…
??
Boh troicu lubit:
http://www.youtube.com/watch?v=83eSE8pm2x0&feature=related
hug hug hug
😆
O masz, plaga jakaś, czy co? Nisię też dopadło? 😯 Jeśli kiedyś znajdę odtrutkę na nagły deficyt radości życia, to się chętnie podzielę, póki co umiem tylko czekać, aż samo przejdzie. 🙁 Zawsze w końcu przechodzi. 🙂
Noi i jak Nisia przy tym sie nie rozczmucha, to nic juz jej nie rozczmucha i czas umierac:
http://www.youtube.com/watch?v=ikTxfIDYx6Q
Dobrze się zmęczyć? Nisiu, nie chcesz ogródka skopać?? Pobiegać z Rumikiem?
🙂 🙂 hug hug hug z terenoe zielonych (zielonych zielonych
wracam hug hug hug 😀
udomowiony czy jak? wlasnego glosu pozbawiony? hug hug hug
Hm, jak Berlin ma zielone zielone to ja mam…. okno … zielone szare 😥
Nie pomalowaliście tych zielonych?
chlip chlip chlip
napisalem (cale zdania! z kropkami!) i cos…….. gdzie to?
tajemnica tegorocznaj zimy, Tadeuszu 🙂 zieleni sie 😀
Poszło na zielone?
Bobiku, prosze 🙂 🙂 🙂
poszlo, poszlo w zielone 🙂
przeczytalem do konca tego Larssona, tluste tomiska, bylem bardzo zadowolony, ale ja nie za bardzo „kryminalny”, przez ostatnie lata bylo tego moze z dziesiec i coc tam (w tym tez polski krol M.Krajewski), teraz czytam „drwal” Witkowskiego –
tez (powiedziano) kryminal
za oknem ciepla breja udaje sniegodeszcz
ciemnieje
herbata naciaga torebka
dla frakcji (tak zarabia sie pieniadze )
http://www.youtube.com/watch?v=lpw43qWAiA8&feature=plcp&context=C33ba3cfUDOEgsToPDskJ2fM6Z3YoYEy8ED9ISo6Jm
U nas dzis sa tylko tereny biale, i cisza, bo snieg pada i pada, i drogi sa chwilowo zasypane. Jak przestanie – choc na razie konca nie widac – bedzie mozna sie zajac sie odsniezaniem. Na ten poczet zjedlismy sniadanie dla drwali (blueberry pancakes, kielbaski, all the works) i czekamy na Koniec Opadow. Typowo nowoangielski zimowy weekend.
Bobiku, Twoj wczorajszy wiersz o Willu w dialogu z zeenem byl przesliczny (podobnie jak odpowiedzi zeena). I slusznie Helena namawia Cie na wiecej. 🙂
Heleno – dzięki za szybką samarytańską pomoc!
Koszyczku, jesteś niezawodny.
Hura, hura.
Ale biegać z Rumikiem po tej chlapie… na razie nie. I nie mogę skopać ogródka, bo mi cebulowe wyłażą na potęgę.
Zrobię rosół. Wpadnijcie z wieczora, będzie gotowy za jakieś trzy godziny, jak się wymruga.
Mnie cebulki już dawno wyszły 👿
Ja oferuję herbatę! Z torebek 😉
Jak z torebek marki Radley, to pewnie Aga się chętnie załapie. 😆
Idę szukać wciętego postu Rysia.
Nic z tego, Rysiu. 🙁 To nie u mnie wcięło. Musisz poważnie porozmawiać z Łotrem. 👿
No nie – to jak Rysio coś pełnym zdaniem napisze, to od razu nieprzyzwoicie? 😯 😆 Znaczy, kropki się ułożyły w wyuzdany wzorek? 😉
Mam jeszcze jedną radę na smętne nastroje – można zmienić otoczenie. A nuż w nowym wpisie będzie weselej? 😉
Wyuzdane kropki.
Boskie.
Nisia, Ę?