Epos-Pięta

Natenczas Wojski chwycił na taśmie przypięty
ajfon, w którym odczytać mógł ćwierknięcia Pięty,
zagwizdał, aż na trawie się zatrzęsła rosa
i huknął: te, Mickiewicz, napisz no eposa,
bo jakem pierwszy rogacz, to tego nie zniosę,
żeby pismak odmawiał, kiedy żąda poseł!
A ten rzeczony epos, jak wieść gminna niesie,
ma być ni mniej, ni więcej, tylko o prezesie,
bo wie każdy mieszkaniec litewskich moczarów,
że prezes jest tematem stosownych rozmiarów
i nie ma w świecie wieszcza, co nie marzy o tem,
by zaraz na swój warsztat wrzucić go z łoskotem.
Spoko, PiS wynagrodzi tak uczynne pióro,
da gwarancję, że epos twój będzie lekturą,
zwłaszcza jeśli poezji skrzydłem w sposób celny
Krytyce Politycznej zada cios śmiertelny.
A kiedy już uporasz się z tym cymesikiem,
niech ten, jak mu tam, Szopek dopisze muzykę
i wyjdzie operetka od morza do Tater,
bo wszak tak wielkie dzieło, jak jego bohater.