Obce flagi

W dniach licznych świąt majowych – konstytucji, pracy,
do zdobienia fasady spieszą się rodacy.
Kij co drugi posiada, dwa kije niektórzy,
ale co na nie wsunąć, jak flagowo użyć?

Bo cóż warta materia w czerwieni i w bieli,
gdy metka „made in China” obco ją przecweli?
Jakiś karzeł by może taką metkę olał,
lecz patryjota jednak szuka made in Poland.
Ale szuka daremnie, próżno chwile traci,
Na fladze narodowej obcy się bogaci.
Żadna szwaczka spod Łodzi, żaden handlarz z Pszczyny
dla produkcji sztandarów nie widzi przyczyny.
Marny popyt, niestały, klient nosem kręci,
to za drogie! – powiada, jakoś go nie nęci,
że to polski rzemieślnik, miejsca pracy w kraju…
Na ciut droższe, lecz swojskie nie ma urodzaju,
choć w deklaracjach swojskość wielbi się tak czule,
cudzego nie wypada zaś kupić w ogóle.

Tak w kwestii flag się robi dętka oraz kicha,
pod naporem chińszczyzny nasze jakoś zdycha,
a prawdziwi Polacy przyznają bez blagi,
że lepiej kij mieć goły, niźli obce flagi.