Szatańska sprawka

Straszna to, straszna będzie balladka,
szatańskie zjawią się w niej wersety
i jeśli kogoś od niej nie zatka,
sam sobie winien będzie, niestety.

Razu pewnego Szatan z kolegą
piwko sączyli gdzieś w cieniu drzewa,
a ten kolega, jak co do czego,
to był przebrzydły, skończony lewak.

I tak powiada: słuchaj no, Szatan,
Polska pobożna jest wręcz po byku,
więc będziesz frajer, palant i szmata,
jak nie odstawisz tam paru trików.

Porwał się Szatan ambicją wzięty,
nie chcąc ofermą być w oczach wnuków,
wziął do kieszeni z marychy skręty
i ruszył robić Polakom kuku.

Po świętej naszej ziemi spozierał
z odrazą tudzież zacietrzewieniem
i głowił przy tym się jak cholera,
gdzie tu diabelskie posiać nasienie.

„Może by wsączyć do uszu Polek,
że niezbyt ładnie jest bić kobity,
lub o Darwinie pouczyć w szkole,
albo o seksie i Hello Kitty?

Antykoncepcję drogą pokątną
małżonkom w nocy kłaść pod poduszki,
chłopcom nakazać po sobie sprzątnąć
i jeszcze przebrać ich w babskie ciuszki?

W elementarzu umieścić smoki,
zamiast rodziny tak sercu drogiej,
czy kadzidełek wachlarz szeroki
rzucić na rynek, a potem jogę?

Byłoby może niejakim błędem,
wprost bogobojnych zakazać praktyk,
ale na pewno sprawdzi się gender,
jak też z in vitrem ciche kontakty.

No i każdemu diabłu wiadomo,
choćby lebiega był albo mięczak,
że bardzo groźne jest lobby homo,
a zwłaszcza jego rzeczniczka – tęcza.“

Gdy plan obmyślił, jął ślepiem błyskać,
zatarł z radością łapska kosmate:
„teraz te wszystkie straszne zjawiska
ja im wprowadzać zacznę na raty!“

Lecz dla pewności, jeszcze się czając,
popatrzył na dół, w bok, oraz w górę:
„o, psiakrew, oni te rzeczy mają,
pewnie je wcześniej stworzył konkurent!“

Zawył wszetecznie po tym odkryciu,
skręta zakurzył, pociągnął whisky,
lecz zrezygnować? O, nigdy w życiu!
„To ja im wcisnę strach przed tym wszystkim!

Ten numer może mnie uspokoi
oraz pogłaszcze me wredne ego:
niech tych wytworów, chociaż nie moich,
boją się niby diabła samego.

Niech o nich międlą w kółko, zawzięcie,
w maglu, w zakrystii, w kościelnych ławkach,
w mediach, w komisjach i w parlamencie –
to będzie moja szatańska sprawka.“

Wziął się do dzieła nie mrużąc powiek,
a na grunt taki podatny trafił,
że wkrótce strachów już było mrowie,
w każdym powiecie, w każdej parafii.

Szatan do piekła powrócił w chwale,
bo dużo wygrał, a nic nie stracił,
hymny czekały tam nań, medale,
i wielki podziw diabelskiej braci.

Do dziś odbiera jeszcze honory,
pomniki stawia mu się za życia,
bo tak załatwić kraj dosyć spory
potrafi tylko diabelny spryciarz.

Kończyć balladkę trzeba pomału,
tyły powoli jej zabezpieczyć,
ale nie będzie miała morału,
bo cóż moralność tu ma do rzeczy?