Falstaff

Raz się Szekspir z Zenkiem spotkał w pubie „Pod jeleniem”
i poprosił: udzielże mi nauk, drogi zeenie,
bo mi może się przydarzyć wpadka, czyli gafa,
gdy bez twych pouczeń światłych wymyślę Falstaffa.
Zenek przełknął płyn przejrzysty, co w kieliszku pływał,
mówiąc: zapamiętaj, Wiluś, to jest wywoływacz.
Potem za kufelek złapał, co tuż obok sterczał
by spienioną, złotą strugą uraczyć nadnercza,
i wątrobę. Gdy zniknęła w jego wątpiach fala,
dodał jeszcze: zakonotuj, że to był utrwalacz.
Jeśli z tych mądrości zrobisz użytek uczciwy,
mogę ręczyć, że ten Falstaff wyjdzie ci jak żywy.
Ruszył Szekspir do roboty jak rakieta zgoła,
po trzech ćwiartkach gładko postać Falstaffa wywołał,
serią kufli ją utrwalił, a z tak dobrym skutkiem,
że starczyło jej trwałości na wieki calutkie.

Więc gdy Wilka chwalić zechcesz za to, co wymyślał,
pomyśl, jaki miał w tym udział nasz człek, z kraju Wiślan.
Gdy się chwilę zastanowić, sprawa jest dość prosta –
oczywiste, że bez Zenka Falstaff by nie powstał.