Mordechaj i Stara

Kot Mordechaj w Londynie żył ze swoją Starą,
dobraną oni byli kryminalną parą,
bo – w angielskiej bliskości, czy też w polskiej dali –
cywilizację śmierci szerzyć się starali.

Gdy w mokry dzień Mordechaj nie szedł na podwórko,
to z nudów zwykł się bawić gumką-recepturką,
a przecież i heretyk niepoprawny kuma,
że największą przeszkodą dla życia jest guma.

Przy Starej Mordechaja nie miał letko beton,
wykruszał się on w starciach z tą straszną kobietą,
choć wie to każdy głupi w ortodoksji zonie,
że życie się najlepiej krzewi na betonie.

Gdy dwójka ta puściła w ruch swoje ozory,
bladł i marniał ochrony życia słuszny poryw,
a śmierć z cywilizacji wyłaziła środka
i bez obciachów cięła kosą po zarodkach.

Rady na tych złoczyńców dwojga obrzydliwość
nie znalazła ułomna ludzka sprawiedliwość,
więc dalej trzeba czekać, aż tę parkę wściekłą
dosięgnie kara boska lub pochłonie piekło.