Jak PKP
W życiu jak w PKP. Opóźnienie może się zwiększyć lub zmniejszyć, ceny prawie zawsze wzrastają i nigdy nie ma pewności, że na dworcu ktoś czeka.
Owszem, jest pewna szansa, że spotka się kogoś ciekawego, że przeczyta się książkę, która wszystko odmieni, albo mimochodem obali teorię względności. Ale równie prawdopodobne, że mijane krajobrazy znużą, towarzysze podróży rozczarują, a miejsca, w których szuka się intymności, zbrzydzą.
Więc słysząc ogłoszenie „pociąg osobowy odjeżdża z toru…” nie ma się co ani radośnie napalać, ani popadać w panikę. Będzie, jak będzie. To, że dojedziemy punktualnie, wcale jeszcze nie znaczy, że w porę, ale i spóźnienie wcale nie musi spowodować katastrofy. Czasem wręcz pozwala jej uniknąć, choć w momencie utraty resztki nerwów, w trakcie gorączkowego oskarżania zegarka o kłamliwe zeznania, mało kto w to wierzy.
O jednym nie wolno zapomnieć: nigdy nie mamy gwarancji, że doczepią wagon restauracyjny. Dlatego w kontaktach z życiem, tak samo jak w kontaktach z PKP, zawsze warto mieć pod ręką coś do wypicia.
Czas się nie bardzo z tobą liczy,
lekce cię waży i turbuje,
obrazi czasem się, nabzdyczy,
oszuka, zwiedzie, wykołuje.
Więc z kontrahentem tak paskudnym
nie masz co bawić się i cackać,
lecz nadobne chwycić kudły
i pięknym oddać mu znienacka.
Tak łatwo zaspokoić gusta,
na gorycz spóźnień znaleźć klina,
kiedy się łoże ma Prokrusta
i czas rozciąga lub przycina.
Postępowanie to zbójeckie
jasne przyniesie ci korzyści:
czyś jest dorosłym, czy też dzieckiem,
wreszcie marzenie ci się ziści,
by bez wyrzutów na sumieniu
i w zależności od ochoty
ucinać drzemkę w brzozy cieniu,
lub z kwiatka spijać niby motyl,
by pracę nie cierpiącą zwłoki
wykonać jutro albo wcale,
by obowiązki widząc, w troki
brać krok, miast tonąć w ich nawale.
Protesty miłośników czasu
niech nie wstrzymają twojej dłoni –
narobią krzyku i hałasu,
lecz kiedyś, z czasem, będzie po nich.
A ty, przez prokrustowe łoże
chroniony, śmiało w życiu grasuj,
i użyj, ile tylko możesz,
ni trochę nie żałując czasu.
najnowsze komentarze