Prawdziwie narodowy sport
Nadciągające coraz nieodwołalniej Dni Piłki Kopanej odwróciły nieco uwagę od prawdziwie narodowej dyscypliny, którą uprawiają – bez żadnej przesady – niemal wszyscy Polacy, od przedszkolaka po najstarszego seniora. A przecież narzekanie sportowe jest niewątpliwie mocniej osadzone w naszej historii i codzienności od importowanego, obcego futbolu. Trudno wręcz wyobrazić sobie dzień Polaka bez krótkiego chociażby treningu narzekania, trudno wyobrazić sobie naszą rzeczywistość bez regularnych, ligowych rozgrywek narzekackich. Przypomnijmy więc pokrótce historię i reguły tego pasjonującego sportu.
Pierwsi zawodnicy-narzekacze pojawili się na terenach obecnej Małopolski już za panowania króla Kraka, skupiając się wokół jamy niejakiego Wawelskiego, którego nieortodoksyjny jadłospis i ponadnormatywna emisja wyziewów (tzw. smog wawelski) stwarzały znakomitą bazę dla rozwoju narzekania. Kolejne doniesienia mówią o utworzeniu klubu sportowego „Piast” w okolicach Gniezna, skąd narzekanie rozprzestrzeniło się na cały kraj i wkrótce, za sprawą Mieszka Pustego, stało się obowiązkowym elementem życia społecznego. Współcześni badacze nie wykluczają, że sporą rolę w upowszechnieniu się narzekania sportowego odegrała chrystianizacja Polski, trzeba jednak uczciwie zaznaczyć, że nie wszyscy historycy są zwolennikami tej tezy. Znane są również prace wiążące popularność tej dyscypliny z szeroko zakrojoną akcją działacza o nazwisku Szatan.
Narzekanie sportowe, zarówno amatorskie, jak i profesjonalne, dzieli się na indywidualne i zespołowe. To pierwsze jest łatwiejsze do opanowania, ale nie dostarcza takiej satysfakcji, jak umiejętnie rozegrany turniej narzekania zespołowego. Grę rozpocząć może którakolwiek z drużyn, rzucając dowolną wypowiedź wyrażającą niezadowolenie z istniejącego stanu rzeczy. Drużyna przeciwna zobowiązana jest do kontry „To jeszcze nic! U nas to dopiero…”, po której rozpoczyna się właściwa rozgrywka. Jej przebieg jest uzależniony od dnia, nastrojów i konsekwencji graczy. Wygrywa ta drużyna, której uda się doprowadzić przeciwników do wypowiedzianej lub niewypowiedzianej konstatacji „może nam jeszcze nie jest tak najgorzej”. Konstatacja taka jest równoznaczna z poddaniem się i uznaniem wyższości skuteczniej narzekających. Analogicznie przebiegają mecze narzekania indywidualnego, ich dużą wadą jest jednak znacznie słabszy stopień wzajemnego nakręcania się i brak wsparcia teamu. Sportowcy muszą tu liczyć tylko na własne, często niewystarczajce siły.
Zgodnie z wytycznymi Polskiego Związku Narzekania Sportowego liczba zawodników w drużynie nie jest ściśle określona, nie zaleca się jednak tworzenia drużyn liczących ponad 15 osób, grozi to bowiem założeniem partii politycznej, co wprawdzie podnosi narzekanie na poziom profesjonalny, zabija jednak jego spontaniczny, niewymuszony urok.
Jak w każdym sporcie, również w narzekaniu istnieją niekorzystne zjawiska w postaci dopingu, zwłaszcza medialnego, czy korupcji. Nie powinny one jednak przesłaniać piękna tego sportu i jego znaczenia dla narodu. Z rzadka rozgrywane międzypaństwowe zawody pokazują wyraźnie, że kultura narzekania jest w Polsce nieporównanie wyższa niż np. u Anglosasów bądź w krajach niemieckojęzycznych. Nie może to zresztą dziwić, zważywszy na wielowiekowość i niewzruszoność naszej tradycji.
PZNS już od lat postuluje wprowadzenie narzekania sportowego do rozgrywek olimpijskich. Niestety, starania te są blokowane przez określone kręgi, które świetnie zdają sobie sprawę, że Polacy byliby w tej dyscyplinie bezkonkurencyjni.
To co jest bardzo budujace i wypelniajace serce Prawdziwego Kota Narodowa Duma, to ze odnosimy coraz wieksze sukcesy na arenie miedzynarodowej, gdzie uwaza sie czesto, ze narzekanie to jakies postmodernistyczne smichy-chichy (patrz oslawione Complaint Choirs), a nie nasz autentyczny wklad do cywolizacji zycia i czysto chrzescijanskiej Europy.
Grupka zawodnikow-narzekaczy udala sie oto bowiem do samego gniazda samozadowolenia i podejrzanie dobrego humoru – Brukseli, gdzie rozwinela sztandary Narodowego Oburzenia z powodu usilowan wiadomych sil aby odebrac nam bezcenna i jedyna taka w swiecie Telewizje Trwam.
Do tej pory Bruksela usilowala odwrocic uwage swiata od fali niezadowlenia, przetaczajacej sie przez Polske, poswiecajac swoj czas krajom lezacym na obrzezu chrzesciajanskiej Europy ( a nawet ne wiadmo czy do konca chrzescijanskim) , takim jak Grecja, a nie w samym sercu naszej cywilizacji zycia, Polsce uciemiezonej pod butem satrapy i wnuka z Wehrmachtu. Miejmy nadzieje, ze swiatowe media zamiast zajmowac sie marginalna sprawa rzekomego i rozdetego antysemityzmu i rasizmu na polskich stadionach, dostrzega wreszcie prawdziwe probmey z jakimi musimy nacodzein sie borykac: utrudnionym jesli nie wrecz niemozliwym dostepem do Telewizji Trwam, jedynego oprocz Gazety Polskiej, Naszego Dziennika oraz Rzeczpospolitej niezaleznego medium w Polsce.
Pod butem satrapy? To może o mnie mowa? 😈
Zastanawiam się, czy nie skoczyć do tej Brukseli i nie dołączyć do narzekań. Wyoraźcie sobie, że ja JESZCZE NIGDY nie odbierałem TV Trwam. I pewnie dalej nie będę. 👿
Jakie szkody poniosłem wskutek tego na umyśle i duchu, chyba łatwo zauważyć. 🙄 Szkody na ciele łatwiej w necie ukryć, ale ci, którzy mnie widzieli na żywo, dobrze wiedzą, o czym mówię. Czerń duszyczki przełożyła mi się, niestety, na zewnętrzność. 😥
Żądam dostępu do Trwama, żeby nareszcie mieć duszyczkę bielutką jak Ojciec Derechtór albo niewinna dziecina po wypraniu proszkiem „Ociec, prać”! 👿
A ja widzialem! It’s an experience. I ogladalbym dalej, gdyby Kuma mojej Starej nie weszla do pokoju i nie wylaczyla wsciekle.
Mam pytanie do Agi.
Czy dostałaś moje e-maile?
U nas przepiekna Parada. Wyprowadzono na ulice wszystkie karoce, karety, ekipaze i landau (nie mylic z Landau). I biale konie.
No nie moge sie pakowac i prasowac przed odlotem w czawartek (jutro musze do bankow poprzestawiac avoiry).
Już odpaliłam BBC World!
A ja do dentysty muszę. 🙁
Ale za to w Brukseli pojawił się ewidentnie psi element – demonstranci zakładają kagańce. I nie żadnej tam oświaty. Zwykłe, pieskie. Już nie ma wątpliwości, że liczą na moje wsparcie. 😈
Zabawny byl Cameron, ktory opowiedzial reporterce jak spedzil z zona cala noc w parku sw. Jakuba na 50-letni Julileusz, zeby z rana zajac dobre miejsce w czasie parady.
Fiona Bruce zapytala go o cotygodniowe audiencje u Krolowej i briefingi w Palacu. Powiedzial, ze sa dla niego bardzo wazne nie tylko ze wzgledu na jej 60-letnie doswiadczenie spotkan z 11 poprzednimi premierami i perspektywe z jaka rozmawia o swiecie, ale i „trudna do pobicia zdroworozsadkowosc” gdy udziela rad obecnemu premierowi.
Wszedzie dalej trwaja street parties, w calym kraju. Wiwatuja tez na czesc Ksiecia Filipa przebywajacego w szpitalu.
Aj, Bobiczku, ile to roboty…
Nowe parametry odbioru TV TRWAM i RADIA MARYJA
Od 1 lutego 2011 istnieją nowe parametry:
Satelita ASTRA 1H 19,2° East
Transponder: 111
Częstotliwość: 12604 MHz
Polaryzacja: H (pozioma)
SR: 22000
FEC: 5/6
PID VIDEO: 33
PID AUDIO: 3606
PID AUDIO: 3607 dla Radia Maryja
Nowe oprogramowanie do odbiorników Ariva 100E i Ariva 100
Instrukcja zmiany oprogramowania
Użytkowników odbiorników satelitarnych ARIVA 100E zapraszamy
do zapoznania się z INSTRUKCJĄ ZMIANY PARAMETRÓW.
W USA i Kanadzie:
Satelita SES-1,
Pasmo satelitarne: Q,
Pozycja: 101° West,
Transponder: 21,
Częstotliwość: 12120 MHz,
Polaryzacja: V (pionowa),
FEC: 3/4,
SR: 30 Mb/s,
PID VIDEO: 4096,
PID AUDIO: 4097
🙂
To swietna wiadomosc o kagancach! Mam nadzieje, ze po powrocie do Ojczyzny nie zdejma ich.
Smycze juz maja, jak rozumiem?
Zbierajcie przygotowane ephemera na Euro. Beda to cenne pamiatki historyczne dla wnukow i prawnukow. Np. takie rozprowadzane materialy instruktazowe:
„Transparent 5×1 metr, w języku angielskim. W założeniu tworzy całość z bannerem „POLSKI PREZYDENT ZAMORDOWANY W ROSJI, 10IV2010″ jako jego druga strona) Treść: ŻĄDAMY MIĘDZYNARODOWEGO ŚLEDZTWA. POMÓŻ NAM”
Inna uwaga:
„TO SĄ DWIE STRONY TEJ SAMEJ KARTKI. NALEŻY JE WYDRUKOWAĆ PO OBU STRONACH JEDNEJ KARTKI I ZŁOŻYĆ NA PÓŁ, W KSIĄŻECZKĘ. DLATEGO TRZEBA UWAŻAĆ JAK SIĘ DRUKUJE DRUGĄ STRONĘ, ABY TEKST NIE BYŁ DO GÓRY NOGAMI.”
Więcej… http://wyborcza.pl/1,75248,11871247,Solidarni_drukuja_na_Euro_plakaty_o_Smolensku_i_zabitym.html#ixzz1wvZsiLsA
Jak donosi agencja Mlaskate Novosti, odkryte niedawno w Archiwum Służb Bezpieczeństwa (Archiv bezpennostnich slozek) sensacyjne dokumenty na temat działalności opozycyjnej słynnych w Polsce braci K. z których jeden ma na imię Jarosław, drugi zaś był jego bliźniakiem, noszą ślady autentyczności.
Dokumenty opisują dokładnie próby nawiązania przez braci kontaktu z inteligencją w dniu 31 lutego 1979 roku między godziną 7:17 a 7:19
Próby okazały się nieudane i jak z kart historii wiemy, nie zostały już nigdy ponownie podjęte. Bracia pozostali niezłomni.
Jako zupełnie prawdziwy Brazylijczyk w narzekaństwie szans nie mam. Boga po brzuszku głaszczę, do banku aż do 25go każdego miesiąca czule się uśmiecham, w rodzinie poważnych scycji nie ćwiczę (szczególnie dobrze pamiętam dwóch naszych, gdy malcami jeszcze byli, jak trącał jeden drugiego i powiadamiał rozbawiony: „popatrz, mama i tata się kłócą”) a nawet jak pada jak jasna cholera to ja i tak wierzę w Słońce, z okresem dostawy nie przekraczającym czterech dni. I w ogóle, można mnie przykładać do rany, choć mam w sobie coś z soli.
Disclaimer. Przykład andsola do rany na wyłączną odpowiedzialność przykładacza.
A mnie się już nie chce o nich gadać, ile można. Szczerze mnie to nudzi.
Garstka ludzi się wygłupia, a w prasie tylko o nich.
Rydzyk potrzebuje pieniędzy, wiec próbuje robić wrażenie, żeby poruszyć kieszenie.
Mój brat na okrągło słucha i mówi radiem, grzmi o braku wolności w dostępie do platformy cyfrowej, ale nie wiem, czy złotówkę kiedy dał na ten cel.
Może zresztą systematycznie łoży, choć osobiście wątpię.
Niech ta se robią, co chcą.
„…odebrano Telewizji Trwam szansę na ewangelizowanie Polaków. – Żal mi tego wszystkiego, że tracimy szansę na głoszenie prawdy, komunikacji między Polakami – powiedział dyrektor Radia Maryja”.
😀 😀 😀
Już więcej nie będę, ale ten cytat mnie zafascynował!!!!! 😀
Tadeuszu, bój się Pana, B.! Czy Ty myślisz, że ja rzeczywiście chciałbym mieć tego Trwama? 😯 A jakże ja bym wtedy narzekał na to, że go nie mam? 😈
Spojrzałam na krótki film z Brukseli i widzę, ze jest tam podkład muzyczny. 😀
Taki sam jest praktykowany, przez zbierających się pod pałacem na Krakowskim.
Tam z głośników leci głównie Pietrzak w repertuarze patriotyczno-martyrologicznym.
Chłop kiedyś tworzył kabaret z tekstami i wykonawcami, które znała spora część Polski i co się z niego zrobiło.
Czy to możliwe, że zawsze taki był?
A Rewa-śpiewa? Jajcarz przez dziesięciolecia, a teraz prawie wiezień polityczny. Ech!
O, widzisz, Mar-Jo, to samo z Ojcem Derechtórem i jego trzódką. Gdyby ich zadowolić, zaraz byliby niezadowoleni, bo by im się wyniki w narzekactwie pogorszyły.
No, niestety, nie ma tak, żeby i być (liderem narzekania), i mieć (telewizję). Albo rybki, albo pipki.
Takiemu andsolowi to można telewizję dać, żeby mu niską narzekalność wynagrodzić. 😎
Dzień dobry,
a czy Ty Bobiku masz już strój na nadchodzące dni?
http://kontakt24.tvn.pl/raport,strefa-kibica-w-kontakcie-24,204.html
A co form, to się postaram uformować.
Na razie, Klakierze, mam tylko okulary i to optyczne, nie słoneczne. Ale do Eura jeszcze kilka dni, może mi się uda skombinować jakieś biało-czerwone gatki. Będę w nich latał i Tadeusza straszył. Huuu, huuu… 😈
Ja myślę, że Tadeusz wystarczająco nastraszony. Ja też trochę się boję, na przykład będę musiał skoczyć do sklepu, a tam przy wejściu stoi wieeeelki kibel z akcesoriami kibica i tacy ludzie w nim grzebią, a potem niosą to do domu. 😈
Jest się czego bać.
Właśnie wyczytałem tutaj:
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/polski-prezydent-zamordowany-w-rosji-solidarni-got,1,5152397,wiadomosc.html
że:
„Bez prawdy o Smoleńsku – nie ma zabawy na Euro 2012”.
Znaczy się zabawa będzie tylko z prawdą o Smoleńsku.
Cały czas jest, nawet chwilami niezła.
Oba w iamsie, żeteżbi jemy przeci wnikówna głowę. 🙁
Od tego som przeci wniki, żeby ich bić 😈
I przeci wnikówny też 😈
Bobiku, hihi 😆
Ja faktycznie bardzo wystraszony, wy tu śmichu chichu, a tu mecz w piątek… gdzie iść, gdzie iść???
Do Canoooossyyyyy, Tadeuuuuszuuuu 😈
W co się bawi Tenpan?
http://static.polityka.pl/_resource/res/path/e7/29/e7294d1e-78bc-4067-bfc6-3f9ce698a617_665x665
To se popatrzajta, wyglada, że mieszkańcy GB mają niezłą zabawę z tego kultu jednostki:
http://tygodnik.onet.pl/1851,75448,1,jubileusz_elzbiety_ii,jubileusz_krolowej_elzbiety_ii,fotoreportaz.html
Żeby tak u nas patriotyczne wzmożenia były na wesoło!
Zastanawiające, jak ten jubileusz kręci kobiety.
Ty, klakier, to nad dziwnymi problemami sie zastanawiasz!
Koniec z TRWAnieM na stanowisku. Bunt na bagnie. Wodzu, nie bij. 😈 Ewakuacja. 🙂
Optymistycznie zakładam, że w czasie EURO da się żyć. Jakby się jednak nie dało, to… nie mam planu B. 😯 A skąd mam mieć, skoro nawet Tadeusz w B. nie ma? Może Ryś coś podpowie… Na razie Wielki Wódz mnie zainspirował do opracowania planu A’: zrobię zakupy przez internet. 😛
A to pewnie z powodu, że jak mi się wydaje, że coś rozumiem, to się okazuje, że nie za bardzo. 😀
Ale postanowiłem się przyłączyć:
http://wiadomosci.wp.pl/gid,14543977,gpage,5,img,14544010,kat,355,title,Wpadka-ksieznej-Kate,galeria.html
😉
Ja, niestety, zobaczę w dwóch miastach czy się da czy nie… I to będzie moja Canoooosaaaaaaaaa….
Jacy „obserwatorzy”? Slucham od rana do wieczora, ale zadnych obserwatorow nie slyszalam, zeby krytykowali sukienke ksieznej Cambridge. Wszystkie „publiczne” sukienki sa zreszta zatwierdzane przez szefa protokolu.
Kiedy Stara miala isc na Garden Party do Krolowej, to tez dostala instrukcje dla kobiet od szefa protokolu – kapelusz obowiazkowy, sukienka kazda byle nie fiolkowa w kolorze (w tej miala wystapic JKM), rekawiczki – opcjonalne, ale pozadane, buty – court shoes (na nieduzym, nieostrym obcasie, aby nie niszczyc trawnikow). Osoby ktore nie moga chodzic na niewysokim obcasie, moga byc bez obcasu, ale buty zasloniete, raczej baletki niz sandaly. Obuwie ortopedyczne – OK.
Mezczyzni oraz kobiety wojskowe mieli oddzielne instrukcje.
Cale szczescie, bo Stara przynajmniej mogla przez dwa miesiace spac spokojnie, ze nie popelni zadnego fopasa. I rekawiczki tez miala, jasno-kremowe z cieniutenkiej irchy, prezent od Jasiuni.
No to jest właśnie tak, jak mi się wydaje, że coś rozumiem, a potem okazuje się, że nie bardzo.
Ale zwróciłem uwagę, że księżna nie miała żadnej biżuterii na szyi.
Ale miala insygnia urzedu – taka broszka przypieta z boku.
Krolowa byla w perlach i tez stosowne insygnia.
Bizuteria zazwyczaj cos znaczy.
Przed chwila JKM w telewizyjnym wystapieniu podziekowala wszystkim za zaorganizowanie i udzial w obchodach jubileuszowych. Very graciously.
Tu, klakier. masz wiecej o tych insygniach, ktore wszystkie maja jakies symboliczne znaczenie.
Krolowa, kiedy nie musi, nosi tylko obraczke i perelki, jej prywatna, a nie koronna wlasnosc.
Sorry, nie zalapalem. Zaraz dam.
http://www.royal.gov.uk/the%20royal%20collection%20and%20other%20collections/thecrownjewels/overview.aspx
E tam, te wasze królewny z biżuterią. I teraz spokojnie wygramy z Ruskiem i z Niemcem.
http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35235,11870916,Cud_w_Hryniewiczach__Matka_Boska_zaplakala_krwawymi.html
Na bankiecie w Palacu jako glowne danie byly dzis jagniece kotlety (jagnie z Walii) oraz ziemniaki z najlepszej tutejszej odmiany – jersey royals. One sa tylko w sezonie, bo sie zle przechowuja, ale sa pyszne.
Dokladnie to samo podalem Bobikowi i krolikowi, jak tu byli ostatni raz, choc nie byly to jersey royals, bo ich w zimie nie bywa. Inaczej tez by dostali. Wiec dostali francuzka odmiane – ratte. 😈
Lzy Matki Bozej wskazywalyby raczej, ze polska reprezentacxja przegra z Ruskimi i Niemcami. Inaczej dlaczego mialaby plakac i to jeszcze na czerwono? W przeddzoen Euro!
Królowiecki obiad.
Królik… z Kanady – zgadza się.
Bobik… no znów mi się coś nie zgadza 😀
Trochę wiary, Kocie! Bosek i jego matka z nami! 😈
niby koniec dnia (tak wyglada w B.) a ptaki gadaja ze….. 🙂
No i znowu ten Wódz mnie wykończy. 😆 😆
ubawilem sie (sam z soba-umiem 8) ) swietnie na pomysl napisania: Pan Wielki Wodz 🙂 🙂 🙂
za duzo pracuje 🙄
Aga, ja mam oczywiscie plan B, po prostu brykac, korzystac z powszechnego przed telewizorem siedzenia i brykac przez Wolne
od tlumow Tereny Zielone, a jak jeszcze andsol troche slonca podesle to wypasione na nos i bryku fiku
🙂
Mordko, to te słodkie ziemniaki były ze szczurów? 😯
pamietacie rozmowe u Pani Kierowniczki o graniu Wagnera w
Izraelu? tutaj linka dla frakcji 🙂
http://www.sueddeutsche.de/kultur/nach-protesten-von-holocaust-ueberlebenden-israel-sagt-wagner-konzert-ab-1.1374780
„muzyke oddzielic od polityki” – nie udalo sie
POdalem slodkie? 😯
Musialem pomylic z jakims innum przyjeciem! Bylem pewny, ze zwykle . 😯 Ale jagnie sie zgadza 😈
Z tym narzekaniem u w kulturze anglosaskiej to trafiles w dziesiatke, Bobiku (ja tez zyciowo trafilam w dziesiatke, bo wychowaly mnie jednostki wybitnie nieprzystosowane kulturowo, i przez to do narzekania nigdy nie wykazywalam wielkiego talentu). 😆 Przykladowo, wies o nazwie Dull postanowila nie narzekac i zamiast tego poszukac siostrzanej miejscowosci za Oceanem. „Gdzie inni widza przeszkody, ja widze okazje”, jak mowi bohater jednej z moich ulubionych komedii, My Blue Heaven. 😉
http://www.bbc.co.uk/news/uk-scotland-tayside-central-18322606
A tu znany pastor prostestancki, redaktor naczelny dzialu religijnego Huffposta, bardzo ladnie o amerykanskich zakonnicach, z ktorymi sie zreszta przyjazni od czasow studiow, (z dolaczonym wywiadem z jedna z bardziej znanych „nieposlusznych” zakonnic; przy okazji, sam autor pochodzi z rodziny o bardzo pieknych tradycjach – z jednej strony zydowskich, z drugiej – tradycji social Gospel, stad takie ciekawe polaczenie nazwisk).
http://www.huffingtonpost.com/paul-raushenbush/nun-vatican-crackdown-sister-joan-chittister_b_1570775.html
Podobno dziś o 22:55 polski Program 2 nadaje 'ten’ materiał BBC.
Postanowiłam się w końcu zainteresować tym, co się będzie w mieście działo podczas DPK (prowokujący ten skrót, ale zdzierżę). Czy możecie mi powiedzieć, czy gdzie indziej na świecie też tak to wygląda? http://www.ztm.waw.pl/aktualnosci.php?i=715&c=100&l=1
Euro jest wspaniałą pożywką do narzekania.
Jest to swietny pomysl z sisotrzanymi miejscowosciami, kiedy nie brzmia one zbyt pieknie. W POlsce mozna byloby tez zastosowac i naprzyklad powiazac miejscowosc w Podlaskiem „Kurejwa” z miejscowoscia w Lubelsiem „Cycow”.
Nie mam natomiast pomyslu z czym mozna by polaczyc Bialykal, do niedawna Bialy Kal.
Moja babcia, będąc już w bardzo podeszłym wieku i bardzo dotknięta demencją, miała bardzo szczególny sposób reagowania na próby poruszania nieprzyjemnych dla niej kwestii. Zatykała uszy palcami wskazującymi i drepczącym kroczkiem uciekała, wołając „Ady już mi nic nie mówcie!”. Wszelcy Solidarni uruchamiają u mnie tę samą reakcję. Palce same wędrują do uszu, głowa chowa się w ramiona i… Ady już mi nic nie mówcie. O pogodzie mówcie, o ogrodach, o kotach, proszę… 😳
Pogoda to jest dopiero temat do narzekania, ogrody – znajoma narzeka, że jej nornice niszczą ogród (a propos może jakieś rady?), koty… o kotach nie będę pisał. 😀
W ogóle narzekanie to domena kobiet.
Ty się dopraszasz, Klakier 👿
Dopraszam się o rady odnośnie nornic – znajoma jest zrozpaczona,
Klakierze, nie należy narzekać na kobiety, z kobietami trzeba umiejetnie postępować – wtedy nie ma powodów do narzekań. 😉
Radą na nornice są koty. One lubią siedzieć przy norkach i wyławiać z nich co smaczniejsze kąski. 😎
No i kot daje nowy powód do narzekań – rozgrzebane grządki 😉
Znajoma mieszka na wsi, kot na stanie jest. Widocznie nieskuteczny. Choć ladaco zimą potrafi, jak sikorka, po gałązeczkach dobierać się do wiszącego kawałka słoniny.
Kiedyś przysłała mi takie zdjęcie. Kot ekwilibrysta – każda łapa zawieszona na innej wiotkiej gałązce.
Ad Aga 5 czerwiec 12, 23:19
Ja nie narzekam na kobiety, ja tylko z obserwacji wnioskuję, że lubią sobie ponarzekać, zwłaszcza jak są w większej grupie.
Oj, Klakierze, z obserwacji większych grup panów też można wysnuć całkiem ciekawe wnioski, ale zawsze się wtedy ryzykuje, że ktoś wyciągnie z kieszeni stereotyp i przydzwoni nam nim w ucho 😉
Zgadzam się, panowie są zdecydowanie stereotypowi i co gorsza niereformowalni. A po kieszeniach, to tych stereotypów mają całe garście, pomieszane z komórkami i innymi gadżetami.
Obejrzałam ten film BBC na dwójce, chociaż miałam prokurowac odezwę do mieszkańców.
To co pokazano, nie jest dla mnie zaskoczeniem.
Nagromadzenie tych widoków robi wrażenie i przeraża.
Nie wiem, jak reaguje policja w Polsce na stadionach, ale jadąc w kwietniu z Oświęcimia, widziałam na dworcu w Krakowie dwie armie opancerzonych po czubek głowy policjanów, które obstawiły szczelnym kordonem peron, czekając na milych gości, żeby ich z honorami eskortować na stadion – jak się domyślam.
Na tym filmie pokazano nazistowskie organizacje werbujące i szkolące kiboli do walki.
Widziałam w Internecie co najmniej kilka witryn, należących do grup tego typu, gdzie bez ogródek pisano o potrzebie szkoleń i szykowania się do walki.
Zgłaszanie ich nic nie daje, w najgorszym razie przeniosą się na inny serwer.
Nie wiem, co robić.
Białykał to chyba pasuje do tego
http://pl.wikipedia.org/wiki/M%C4%99cika%C5%82
Ku pamięci…
Wielki Wodzu – jest tam most nad rzeką – mam wspomnienia z obozu wędrownego w temacie J-23.
Niedaleko jest miejscowość
http://swornegacie.pl/
Swornegacie i Wdzydze Kiszewskie to kawał wakacyjnych wspomnień 🙂
Jakie to czasopismo dawnymi laty prowadziło taką rubrykę z dziwnymi nazwami miejscowości, dokumentowanymi fotką pod tabliczką (najczęściej w towarzystwie wyranżerowanej syrenki)? Czy nie „Motor”?
Wdzydze Kiszewskie – pamiętam do dziś, choć to było w ubiegłym wieku.
A wie ktoś, jak jest w dopełniaczu? Wdzydzów czy Wdzydz?
Wbrew pozorom nie jest to pytanie podchwytliwe, tylko naprawdę nie wiem. 🙂
Czasopisma nie znam, ale podobno Wisława Szymborska chętnie robiła sobie zdjęcia przy tabliczkach z ciekawymi/ śmiesznymi nazwami miejscowości.
do Wdzydz
Dziękuję. 🙂 Ale ja teraz chyba nie do Wdzydz, a do wyrka, bo jutro obrzydliwie wczesne wstawanie. 👿
A to Wielki Wódz rozhuśtał wspomnienia – obóz kończył się w Połczynie Zdroju – oprowadzał nas po nim nauczyciel z miejscowej szkoły i mówił o problemach narodowościowych – tam przesiedlono wiele ludności w ramach „Akcji Wisła” – do dziś mi brzmi jego opowieść, jak spotyka nocą rodzica ucznia – a ten mówi „będę rezał”.
Pora spać – Dobrej Nocy.
Dobrej.
A ten nauczyciel też raczej nie był tubylec, tak myślę.
Naturlich, że „Motor”. Na ostatniej stronie, lewy dół. Dawno temu nauczyłem się czytać na tym pisemku. 🙂
Była kiedyś w Prusiech miejscowość Puppen i bardzo pechowo wyszło, przyniesiony przez nową władzę tow. Kulturtraeger poszedł na skróty, kazał napisać Pupy. Tak było jakiś czas, ale w komitecie się śmiali, więc już za Gomułki jakiś wykształcony towarzysz załatwił zmianę, odtąd nazywa się Spychowo. 🙂
Jeszcze o tych nieszczęsnych Wietnamczykach.
Pracują w Polsce na warunkach wietnamskich, to znaczy że wietnamski pośrednik wziął ich domy pod zastaw „pożyczki na wyjazd, a w razie nieposłuszeństwa problemy czekają ich rodziny oraz ich samych. Wietnamski reżim robi w Polsce biznes.
Wokół ambasady jest kilka słusznych ideowo stowarzyszeń udających organizacje pomocowe. Stowarzyszenie Wietnamczyków w Polsce, Liga Wietnamskich Kobiet i kilka innych. Są dobre w pielęgnowaniu folkloru, organizowaniu występów na Dzień Dziecka i wydawaniu kolorowych gazetek, ale to macki partii.
http://wyborcza.pl/1,75248,11873999,Wietnamska_partia_robi_w_Polsce_biznes.html
To teraz już mniej mnie dziwi, to nadzwyczaj dobre samopoczucie Wietnamczyków w Polsce, które wynikało z ankiety sporządzonej przez jedną z tych organizacji.
Ach, ten krolewski londynski lunch to byly, jesli dobrze pamietam: kotlety jagniece, ziemniaki, fasolka szparagowa i salatka z pomidorow. Mmmniam. Ta jagniecina moze sie przysnic…
Mam nadzieje, ze Ksiaze Philip sie wykaraska z tego zapalenia.
Pomyslnych lotow na Floryde, Heleno! Odezwij sie!
Ja tez, jak klakier, wspominam moje letnie wyprawy, obozy harcerskie, z ubieglego tysiaclecia do ukochanych Borow Tucholskich: Wdzydze, Ocypel, Swornegacie, Charzykowy… Moze uda sie tam wrocic chociaz jeden raz, jak to spiewal Klenczon
Jak wygląda prawnie sprawa kosztów ochrony policyjnej panów kibiców? Naiwnie bym to tak widział: nie jedzie Kaziu i Stasiu ale zorganizowana grupa i powiadamia o trasie przejazdu miejskie władze. Te dając (lub nie) pozwolenie na imprezę tego typu powiadamia o kosztach i oni płacą. Trudno zrozumieć czemu ileś tm policjantodniówek ma był opłacanych przed lud miasta, które zbudowało stadion. Jak nie chcą płacić, zatrzymuje się pociąg w polu i zaprasza PT panów kibiców na grzybobranie.
Czy są w Kraju mechanizmy prawne na użycie takiego lub podobnego rozwiązania?
Dzień dobry 🙂
Ależ Kocie ( 22:59). W Lubelskiem są już powiązane ze sobą miejscowości : Nielisz – Cyców- Celiny 😎
Bry!
Ładnie. Zaspanie.
Przedrysiowo???
Ale lud mówi: do Wdzydzów. I co zrobić z tymi, którzy ludowi wkładają formy swoje wymyślone?
Hm. Późno. Znaczy się, zarysiowo. Spał na tym balkonie czy jak.
Dzień dobry.
Pani Wisława Szymborska faktycznie fotografowała się na tle tabliczek z nazwami dziwnymi miejscowości.
” … Jeszcze przed granicą Wisława zażądała sfotografowania jej pod tablicą miejscowości Nierodzim. – Mam już Poronin, to będę miała do kompletu – cieszyła się. Fotografowanie się z niecodziennymi nazwami miejscowości na przydrożnych tablicach to jej stara miłość”.
Dzień dobry 🙂
Z trudem dziś uśmiech z siebie wyciskam.
Czy ja coś szczekałem, że nie leje?
To łgałem jak pies. 👿 Leje, luja, zalewa, potopi.
Może i Rysia na tym balkonie spotopiło? 😯
Trochę się rozchmurzyłem wewnętrznie, przeczytawszy zestawy miejscowości. I Szymborskiej cudny, i Irka. 😀
W zamierzchłych latach mieliśmy w Krakowie ładny zestaw zawodników „Wisły”: Domagała – Napierała – Niechciał – Musiał. 😈
Andsolu, a gdybym takim nameczowym pociągiem przez przypadek oprócz panów kibiców jechał również ja, Bogu ducha winny pies? I został zatrzymany w szczerym polu, po czym wysłany na grzybki? Razem z całą resztą niewinnych stworzonek, które też akurat w tym czasie musiały odwiedzić babcię albo podbić delegację?
Chyba jednak trzeba poszukać innych sposobów wydębienia od panów kibiców policjantodniówek. 🙄
Bobiku, u mnie słońce piękne, przesyłam trochę… 😀
O, dziękuję, Mar-Jo. 🙂
A ja się właśnie zastanawiałem, jak tu znaleźć jakieś dobre strony tego luja, bo mi się strasznie zachciało myśleć pozytywnie. Wyszło mi na to, że stół na tarasie mam niezwykle starannie umyty. 😕
Wczoraj u dentysty, podczas sczyszczania kamienia z mojego uzębienia, też usiłowałem myśleć pozytywnie. Wykombinowałem sobie, że hucząca dmuchawa to dźwięk wodospadu w tle, a to drugie, wibrujące i zdzierające kamień, to bzyczenie trzmieli. Lampa miała robić za upalny, letni dzień. No, nie powiem, nawet mi się przez chwilę udało. Jak czyszcząca panienka powiedziała „fertig”. 😎
Myślę, że najprościej byłoby, gdyby te kibice same się pałowaly. Co zresztą chyba z upodobaniem robią? Nie wiem czemu im przeszkadzają. Tylko najlepiej ich zamknąć na stadionie, niech się spokojnie popałują. Ludzi i tak za dużo 👿
Nie rozumiem Bobiku. Piękne słońce. Wyjrzyj przez okno 😆 w B/W.
Nawet mam okienko na wschodnią stronę, ale aż do B/W widok nie sięga. 🙁
Tadeusz ma rację, tak strasznie bojąc się Eura: 😈
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11875357,Coraz_wiecej_chorych_na_kile__Eksperci_ostrzegaja.html
Ale można zarobić 👿
http://m.wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11874668,Euro_2012__Ruszaja_mistrzostwa_i_rusza_seksbiznes_.html
Kto może, ten może. Ja bym musiał trafić na zoo- i pedofila w jednym, a nie wiem, czy to jest częsty zestaw. 🙄
Wiesz Bobiku co ja myślę o ludziach… to jedna chodząca aberracja ! (ja siedzę :lol:), jakby kto zapomniał.
Mnie się zdarza zapominać, co myślę o ludziach. I właśnie dlatego za największego przyjaciela człowieka uważany jest pies, nie drugi człowiek. 😆
Nie wiem, ja nie mówię ludzkim przyjaciołom: Siad!, Leżeć!, gdzie świńska morda się pcha!
😆
Choć czasem równie czule 😉
Ad Tadeusz 6 czerwiec 12, 07:42
Odbyłem małą wycieczkę po internecie na potwierdzenie tych Wdzydz i dotarłem do Muzeum – Kaszubski Park Etnograficzny im. Teodory i Izydora Gulgowskich we Wdzydzach Kiszewskich – takiej odmiany używają.
Ale też w internecie jest ileś tam wpisów z „do Wdzydzów”.
Podobnie zresztą na Lubelszczyźnie jest miejscowość Zawadówka i miejscowi są z „Zawadówka”, a nie z Zawadówki.
Podobnie Kanie – do Kań, czy do Kaniego. Miejscowi jadą do Kaniego. 😀
O, dziękuję. Bo w tych ortografach to większość z palca wyssane.
Stosowanie prezerwatywy jak zabijanie staruszkow i rozszarpywanie dzieci na strzepy.
Wyklad dawno tu nie slyszanego Profesora Terlika z Uniwersytetu w Betonie:
http://terlikowski.salon24.pl/424026,uzywasz-prezerwatyw-nie-grasz-fair
„Już pierwszego dnia Euro 2012 Czesi zmierzą się we Wrocławiu z Rosjanami. Stolica Dolnego Śląska ma być opanowana przez naszych południowych sąsiadów. Oba kraje, a co za tym kibice, mają historyczne rachunki do wyrównania. Policja jest w gotowości.”
I jak tu się nie bać?
A nagłówek – jak zachęta do wojny.
http://www.tvn24.pl/rosja-czechy-policja-bedzie-miec-zajecie,256054,s.html
Gdybym oglądał TVN24, to bym żył krócej (niż żyję). 🙂
Z Wdzydzami jest taki kłopot, że po kaszubsku, czyli w oryginale, może być tylko Wdzydz, ale już prawie nikt nie mówi po prawdziwemu kaszubsku, tyle lat ludzie słyszeli w szkole i w urzędzie, że to jest prymitywny żargon, teraz trudno to odkręcić. W niektórych gminach uczą od podstaw, a to się nie podoba Polnym Wolakom.
Nie bedzie Kaszub plul nam w twarz ni dzieci nam kaszubil.
Stara juz ma Siodmy Dzien.
Po siedmou dniach to juz z gorki.
Zaczyna mi sie tez futro odsmierdzac.
Jeżeli ten Wdzydz, to tego Wdzydza, w tym Wdzydzu.
Jeżeli te Wdzydze, to tych Wdzydzów, w tych Wdzydzach.
przykład:
rydze, tych rydzów, a nie tych rydz.
Tak uważam, ale w polskim jest tyle dziwaczności.
Sami Wdzydzanie (Wdzydzczycy 😯 ) piszą o sobie:
http://www.wdzydze.eu/stowarzyszenie_przyjaciol_wdzydz.html
Fanfary 7 dnia 😀
Jednak tych rydz 😆
Ale nie tych Tych ino tamtych Tychów 😉
Nie ten Wdzydz, te są Wdzydze.
Tych Wdzydz, nie tych Wdzydzów. Tak jak stowarzyszenie napisało.
Zemia je Wdzydzcza. 🙂
Heleno, to już ponad 10 000 minut!!! 🙂
Czymam
Wdzydzczony Wdzydzanin wydzydzczył Wdzydzankę 😯
We Wdzydzach wydzydzczył? 😀
Ktoś się przyłączy? 😉
http://www.polityka.pl/galerie/1523065,1,andrzej-mleczko—galeria-rysunkow-2012-r.read
Jakiś komentarz?
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/kontrowersyjne-slowa-amerykanskiej-dziennikarki-po,1,5153283,wiadomosc.html
No ale czy Stowarzyszenie Przyjaciół Wdzydz(ów) jest na pewno prawną reprezentacją wdzydzowiaków?? Może to łże-wdzydzaki? Domagamy się prawdziwych wdzydzian!!
Wozów policyjnych mnóstwo stoi, fakt. Tylko bez policjantów. Może to najnowsze roboty wozowo-policyjne, bezzałogowe. Takie drony wozowe.
Exodus auciany z kolei ogromny, chyba wszyscy albo wpadli na mój pomysł albo boją się jednak walk ulicznych czesko-rosyjskich. Czołgów jeszcze nie ma. Ani czeskich ani, tfu, rosyjskich. Dalsze doniesienia z linii Jewro później!
Od specjalnego korespondenta.
Pisać każdy może, a miejsce zamieszkania i zawód nie chronią przed głupotą.
Tak było i jest, ale to nie powód, żeby obrażać się na innych.
Nie lubimy, jak cały naród obarczany jest winą części z nas, ale chętnie robimy to w stosunku do innych, np. Żydów, obarczając ich winą za komunizm.
To jest dokładnie ta sama sytuacja.
Tyle, że socjalizujący Żydzi robili to z humanitarnych pobudek, a wydający, czy mordujący Żydów nie mają cienia usprawiedliwienia.
To chyba nie jest głupota, tylko taki sposób na zaistnienie w zawodzie. Albo jedno i drugie. Gdyby się nie opłacało, to by tego nie było.
Komentarz, Jotko? Prosze bardzo, choc nie bardzo dokladnie sledze kariere p. Schlussel. Jest znana z sympatii do bardzo prawej strony pogladow Partii Republikanskiej, i ze swoich nieumiarkowanych, prowokacyjnych wypowiedzi na przerozne tematy (zwykle specjalizuje sie w atakach na liberalne media, homoseksualistow i muzulmanow). Nalezy do towarzystwa takiego jak Ann Coulter czy Rush Limbaugh – prawicowych, prowokujacych populistow, ktorzy zupelnie nie przejmuja sie zgodnoscia z faktami (za co byla wielokrotnie krytykowana, m.in. przez znany program Media Matters). A gazety amerykanskie, w ktorych publikuje naleza do mediow Murdocha (The Wall Street Journal, The New York Post), choc tylko jeden z nich jest w formie tabloidu. The Washington Times, zalozony przez sekte Moona, tez nie ma specjalnie wysokiej marki (w odroznieniu od slynnego Washington Post, choc teraz wszystkie gazety nieco podupadaja). Co zreszta artykul przez Ciebie zlinkowany lekko zaznaczyl (rodzaj sympatii i zrozumienia dla pogladow Breivika, zdecydowana niechec do hamowania sie przy uzyciu obrazliwych okreslen wobec Pakistanczykow).
Ad mt7 6 czerwiec 12, 16:36
To ja chciałbym się dopytać o te „humanitarne pobudki” 😯
dla królika
http://www.youtube.com/watch?v=0nufvNbyyjQ
Cieszę się, że u Heleny rośnie zawartość powietrza w powietrzu. 😛 Tak trzymać!
Nad podróżą do Wdzydz i Tychów oraz innymi poważnymi zagadnieniami zastanowię się później. Nie moge się skoncentrować, bo cała jestem w swędzące kropki – to tylko alergia, a nie kiła (wydawało mi się, że kiła i syfilis to dwie różne choroby, a tu się okazuje, że jedna), ale w tej chwili tylko jedno się liczy: SWĘDZI. 👿
Redaktor Baczyński w ostatniej Polityce pisze sobie a czytelnikom tak, jakby nasz sport narodowy w ogóle nie istniał. 😳 Liczę na to, że to niesportowe i antynarodowe zachowanie zostanie bezzwłocznie napiętnowane przez niezależnych dziennikarzy oraz prawdziwie polskich polityków i sportowców.
Zaczynam lubić Euro: pracodawca pozwolił nam wyjść w piątek z biura o 15.00.
Poruszony tyloma wydarzeniami na BB (Blog Bobika) zajrzałem na jutubka wspomnieniowego.
Ileż komentarzy do komentarzy:
– odcinek Czterdziestolatka o walce z nałogiem (nie do oglądania)
[kibicuję Helenie – to JEST Euro 2012]
– Biedroneczki są w kropeczki – Kasia Sobczyk [Aga swędzi]
– Rudy rudy rydz – Helena Majdaniec [mt7 o języku]
😉
Kot Mordechaj (czer.12, 11:33), byłem, widziałem, czytałem, z Salonu wyszedłem usatysfakcjonowany wewnętrzną harmonią. Gdybym wyobraził sobie portret autora tekstu, wyszło by mi na tę fotkę. Gdybym wyobraził sobie co pisze twarzyczka przedstawiona na fotce, wyszło by mi na ten tekst. Lubię, gdy rzeczy pasują.
U Agi jak w tym starym dowcipie, gdzie baba przychodzi do lekarza i pyta: panie doktorze, czy to pryszcz, czy syf. Niestety, to jest, proszę pani, syf – mówi doktor.- O, to chwała Bogu, bo jużem myślała, że pryszcz. 😎
Nie, skądże, nie nabijam się z Agi. Bardzo współczuję, a u mnie to się czasem objawia wisielczym humorem. 🙁
Chyba Was nie zdziwi, że zmokłem dziś w terenie jak, nie przymierzając, kura? 👿 I że zmarzłem przy okazji też? 👿 I że do tego wszystkiego jeszcze okropnie zgłodniałem? 👿
Teraz nie wiem, co mam zrobić najpierw – powiesić się na sznurku i suszyć, zabrać do robienia kolacji, czy odczytać w tył, co było na blogu.
Pewnie koniec końców będę się miotał i robił wszystkiego po troszę. 😉
Eee, Bobiku, na bardzowspółczucie, to ja nie zasługuję, ciutciutwspółczucie byłoby w sam raz. 😉 A ja Ci ciutwspółczuję, żeś zmarznięty i głodny – właśnie wtrząchnęłam talerz wątróbki z żurawiną. 😛
Doczytałam się (czytajcie, a wyczytacie), że prof. Terlik krytykuje puszczanie się na prawo i lewo – na szczęście nigdy mnie nie kusiło, żeby się puszczać na prawo. 😎
Przepraszam bardzo za niestosowne pytanie. 😳
Ale mnie to niepomiernie znurtowało. 🙄
Czym różni się puszczanie na prawo, od puszczania na lewo?
I czy są jeszcze jakieś inne kierunki?
Klakierze, rzecz w spójniku. 😉 Kierunek wydaje się mniej istotny, byle spójnik był właściwy.
Byłam w śródmieściu i już wiem czym w Warszawie powalimy świat na kolana podczas Euro – hałasem.
Łomot z głośników był tak koszmarny, że nie słuchać było ciężkiego sprzętu budującego stację metra.
Sodomia z gomorią, jestem oszołomiona i z trudem dochodzę do siebie.
Ogród Saski i zapewne nie tylko, otacza mur gustownych kabin sanitarnych w kolorze zielonym, żeby dostroiły się do drzew, z jaskrawo żółtymi elementami, żeby dostrzegli je potrzebujący.
Muszę koniecznie wziąć aparat i pojechać jutro porobić zdjęcia, bo trudno to wszystko opisać słowami.
Może ten entourage jest najbardziej właściwy.
Tadeusz został się za korespondenta wojennego z pierwszej linii frontu
mt7 ledwie żywa wróciła i jutro wraca na front.
Przypomniało mi się jak Martin Pollack opowiadał na spotkaniu, jak wsiadał w samochód i codziennie dojeżdżał z Wiednia na front do dawnej Jugosławii
Czy macie czasem takie poczucie, że ktoś Wam przez ucho wsadził do głowy rurę od odkurzacza i wyssał całe myślenie? Czy to tylko mnie się zdarza? 🙁
Ja mam czasem wrażenie, że ktoś wyssawszy myślenie zmienił kierunek i nawpychał mi w głowę różnych śmieci. Pustka nie jest jeszcze taka zła i zwykle dość szybko się zapełnia; ze śmieciami trzeba walczyć. 🙁
Ale mnie się ta pustka dziś wcale nie chce zapełnić. 🙁 Myślałem, że może po kolacji, ale gdzie tam.
Niechbym ja dorwał tę cholerną sprzątaczkę, która mnie tak załatwiła. 👿
Wrzuć, Piesku, luz i pozwól sobie na odrobinę pustoty. 😉
Chorągiewkę sobie wetknij i graj na wuwuzeli 😈
Ja chyba też tak zrobię, a co się będę 😎
Wielki Wodzu! 😯 Z drugiej strony, może Szopenowi byłoby raźniej. 😉
Przezornie już nie spytam, gdzie miałbym sobie tę chorągiewkę wetknąć. 😉
A nie wiecie przypadkiem, czy Tadeusz nie zmieniał ostatnio nazwiska na Czapiński? 😈
http://wyborcza.pl/1,75478,11877462,Prof__Czapinski__Mam_w_nosie_to_Euro_.html
Tadeusz nie jest taki osamotniony, w sondzie GW ponad 70% odpowiedziało, ze nic to Euro nie obchodzi.
Znowu byly Smazone zielone pomiory . Mozna to ogladac w kolko.
A, jak już chorągiewka i wuwuzela, to jeszcze se pyfko wziełem do kompletu.
I zara Wam tu z Wodzem zaśpiewamy Koko Spoko. 😈
Smażone zielone ostatnio jakieś dwa tygodnie temu oglądałem. Też nie pierwszy raz. 😉
W sierść, chorągiewkę, a w co? 😯
Ja nie mam odpowiedniej sierści, muszę pomyśleć. 😕
A ja dziś kupiłem swój ulubiony kefir, a na nim napis, że to kefir Kibica. Przez chwilę się zastanawiałem, czy kupić…, ale przecież do końca nie zidiociałem – napisu nie spożywam.
Ja dopiero miesiąc po strzyżeniu i też jeszcze u mnie z sierścią cieniutko. Nie mogliby tego Eura przełożyć na zimę? Wtedy mam w co wtykać i to nawet że ho-ho.
To tych napisów na opakowaniach się nie je? 😯
Nie mogliście powiedzieć wcześniej? 🙄
Klakier @18:15, bardzo dziekuje za Ocypel, bardzo bardzo piekny. Tej mekodii Czerwonych Gitar tez nie znalam, wzruszjace.
U mnie jest wlasnie gradobicie.
Te Euro to ogromna impreza i przyda sie Polsce takie doswiadczenie. Zielone klopy? Swietnie. U nas sa zwykle wsciekleniebieskie.
A w ramach przygotowań do Euro 😉 słucham
http://www.youtube.com/watch?v=8DFQCUiN568&feature=related
To Pani Kierowniczka mnie zainspirowała, dając odtrutkę na Euro.
Jak mówimy o wsadzaniu…
Może inaczej zapytam. Te prezerwatywy kibica, czy one są w Barwach Narodowych? Bo w ewentualnych zmianach chorobowych dominuje kolor czerwony, sprawdziłem w internecie. 😈
U nas też niebieskie, Króliku. 🙂
A kibolstwo już zaczęło pokazywać, co potrafi. 🙄
http://www.sport.pl/euro2012/1,127119,11881263,Kibole_Wisly_Krakow_na_treningu_Holendrow___Fuck_Euro_.html
Są niebieskie, zielone i różne inne
http://img.wiocha.pl/images/a/9/a9b0484283acd685430480c9e88b6d27.jpg
Prezerwatywy w barwach narodowych to mógłby być dla co poniektórych prawicowców ciężki zgryz. Bo niby z jednej strony narzędzie szatana, ale z drugiej jednak takie patriotyczne…
I wtedy – wciągać, nie wciągać, oto jest pytanie. 😛
Tam , Bobik, jest taki komentarz:
„Czemu bydło nie wyprowadzone na pole?”
Wciągać po przedziurawieniu? 🙄 Zupełnie bez sensu -> to by pasowało.
Z ostatniej Polityki z pulpy Kuby W:
Hitem sobotnich wieczorów okazał się nie program „X Factor”, nie „Bitwa na głosy”, tylko serial „Komisarz Alex”. Przygody łódzkich policjantów i ich psa oglądało co tydzień blisko 4 mln widzów. Z demografii widowni wynika, że serial cieszył się olbrzymim powodzeniem w zakładach karnych. Tamtejsi lokatorzy nie mogli się nadziwić, że pies może grać rolę psa. 😆
Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/felietony/1527541,1,mea-pulpa.read#ixzz1x3Ou2GXX
A to można by nawet zuunifikować – każdy kibic ma obowiązek wystąpić w kolorach narodowych. Tego by pilnowały panie najemne. I tylko made in Poland. Lecz cytowany tu pan T. martwił się, że spadywują. 😳
Nieważne, że prezerwatywy spadywują. Ważne, że krzywa rośnie!
królik napisał: „Te Euro to ogromna impreza i przyda sie Polsce takie doświadczenie.”
Oczami wyobraźni widzę te dysertacje: „Euro, a przyrost naturalny”
Mnie by raczej interesowała kwestia „Euro a zarost naturalny”. W ścisłym związku z wtykaniem chorągiewki w sierść. 🙄
Mniej chodzi o dysertacje, a bardziej o posiadanie kadr, ktore umieja organizowac wspaniale wielkie imprezy.
A tu Guardian znowu czytal nasz blog, nasza niedawna dyskusje na temat czy program BBC o rasizmie na polskich i ukrainskich stadionach byl dziennikarsko wywazony i na czasie:
http://www.guardian.co.uk/football/2012/jun/06/panorama-attacked-sensationalist-euro-2012-racism-claims
Tak, to kolejny glos w sprawie, Kroliku.
A z halasem na ulicach warszawskiego scislego srodmiescia, zwlaszcza Traktu Krolewskiego, problem jest takze przy duzo mniejszych imprezach. Choc przy wiekszej pewnie i halas wiekszy. W kazdym razie staralam sie go unikac, bo przymusowego halasu nie lubie (moze jak nieprzymusowy, to nawet nie jest odczuwany jako halas?).
Heleno, mam nadzieje, ze zdaze Ci jeszcze zabonwuajazowac przed odlotem do Krainy Krokodyli. Nieuciazliwej i szczesliwej podrozy!
Ależ Króliku, dysertacje są bardzo ważne.
Bobik popiera dysertacje – poparłby na pewno np. taką:
„Naukowe metody wtykania chorągiewki w świeżo postrzyżony porost sierści”
😉
A poważnie – kiedyś tam brałem udział w organizacji w dużych imprez, jako jedno z małych kółek, i wiem, jak to człekowi poszerza różne widzenia.
Miło mi było czytać, że znaleziony w jutubku klip sprawił Ci przyjemność.
Według sąsiadki, która niedawno wróciła ze Starego Miasta – jest hardcorowo!
Tak, wszystkie trybiki sa wazne. Dysertacje tez.
Moniko, ja bardzo przezylam antyprezydenckie wrzaski przez megafony z przerwami na modlitwy z Radia Maryja tez przez megafony w przdswiatecznym grudniu w Warszawie przed Palacem Prezydenckim. Oczywiscie bylo to wymierzone w samego Prezydenta. Przechodzacy turysci byli raczej bewildered, a uczestnicy protestu, lacznie z zakonnicami w habitach, bardzo zadowoleni z siebie. Chcialo mi sie i plakac i krzyczec. Wiec ciesze sie ze PK dzisiaj pisze ze jest na Starym Miescie hardcoreowo, bo wtedy wcale nie bylo hardcoreowo.
Pojawiły się pierwsze skowronki. Poprzebierane za jaskółki, które nie wróciły do Kraju wiedząc, że zanosi się na neuro. Kamuflaż jest źle zrobiony i poprzez szwargot skowronków przebija moskiewski akcent. Pomimo tego rząd Tuska udaje, że jest rządem Tuska i rządzi się jak u siebie w domu. Zgroza.
Syn (mający za sobą lata szkoły adwentystów) przynosi do domu dowcip.
Jasiu, modlisz się przed jedzeniem?
– Nie, mama dobrze gotuje.
Do uslyszenia, Wszyscy!
Wychodze z domu na trzy tygodnie.
Wesolego Eura!
Ojej, ja też chciałem jeszcze pomachać Helenie ogonem tuż przed wyjazdem, a tu kicha i spóźnienie. 🙁
Trudno, macham myślą serdeczną 🙂 i ostrzegam przed łzami krokodyli. To jest podróbka z Honkongu. 🙄
Tak się przejąłem spóźnieniem, że nawet zapomniałem się przywitać.
Dzień dobry 🙂
Jaki tam dobry. U nas Europa, na pekaesie siedzą chłopaki z Hiszpanii i chcą jechać do Gniewina, dzisiaj se trochę poczekają. Nie mają na taksówkę. Nadchodzi procesja. 😈
Dzień dobry.
Pięknego pisklaka znalazłam:
http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34959,11881560,Labedz_Gustaw_biega_po_dywanie_i_plywa_w_wannie__WIDEO_.html
Za lot Heleny czymam!!!!!
Z zaległości: Jotka wczoraj zadała pytanie, czy ktoś chce skomentować debilny „występ” pani Schussel na jej blogu. Chcieć to mi się za bardzo nie chce 😉 , ale komentuję dlatego, że wyczułem w pytaniu – nie wiem, Jotko, czy słusznie? – coś w rodzaju „apelu o symetrię”: skoro tak się tu zawsze oburzacie na wypowiedzi ksenofobiczne w Polsce, to powinniście tak samo oburzyć się na ten nienawistny i kłamliwy wpis. Otóż ja tutaj symetrii, szczerze mówiąc, nie widzę i już wyjaśniam dlaczego.
Nie czuję się zobowiązany do komentowania każdego idiotyzmu w mediach lub w necie, bo na to po prostu by mi życia zabrakło. Przejmować się idiotyzmami i warczeć na nie zaczynam się dopiero wtedy, kiedy ich nagromadzenie w jakimś zakresie zaczyna być tak duże, że staje się plagą społeczną – na moim podwórku, bo jestem zbyt leniwym psem, żeby sprzątać wszystkie podwórka świata. 😉
D. Schussel nie jest z mojego podwórka, a i dla podwórka amerykańskiego nie wydaje się być reprezentatywna. Jest – jak dość wyczerpująco wyjaśniła Monika – agresywną kretynką, której wypowiedzi i w Ameryce przyjmowane są z oburzeniem lub pukaniem się w czoło. I mnie to bardzo na łapę, że Amerykanie użerają się z własnymi pchłami, bo ja mam pod dostatkiem swoich.
Pisałem wcześniej, że jestem za prostowaniem przeinaczeń i złych nawyków w rodzaju „polskich obozów”, jeżeli zdarzają się w poważnych mediach czy na szczeblu oficjalnym, ale bez histerii i doszukiwania się teorii spiskowych, bo to tylko osłabia znaczenie protestu. Zaniepokoiłbym się też, a pewnie i oburzył, gdyby co drugi post na amerykańskim odpowiedniku Onetu był antypolskim bluzgiem, pełnym jadu i nienawiści. Ale na indywidualne wyskoki pojedynczych kretynów szkoda mi czasu i atłasu. To nie są masowe zjawiska społeczne, które – chcę czy nie chcę – wpływają również na moją jakość życia. Dlatego, przeczytawszy elukubracje pani DS lub temu podobne, kręcę spore kółko na czole i idę dalej, nawet nie szczeknąwszy. Bo to są zyt drobne pikusie, niewarte mojej uwagi. Dopiero gdyby się zebrały do kupy i stały jakimś znaczącym tryndem… Aaa, to by była inna rozmowa.
Dobrze tak Hiszpanom, Wodzu. U nich też czasem po ulicach byki biegają i turyści muszą przeczekać. 😈
Słodkość do kwadratu z tego pierzastego Gucia. 🙂
Też macham Helence, mam nadzieję, ze zobaczy. 😀
A wszystkim życzę przyjemnego dnia.
Dałam plamę, zapomniałam, że dzisiaj święto i nie nabyłam produktów na obiad czwartkowy dla synostwa z przyjacielstwem, w związku z tym musiałam go odwołać. 🙁
Dzień dobry, 🙂
Poleniuchowałem trochę. Lubię taki luz. Zaraz przejrzę prasę i mam nadzieję, że nie popsuje to nastroju.
Czymam za Helenę i życzę Jej kolejnych dziesięciotysięczników.
Na obiad czwartkowy można i tak
http://www.polskatimes.pl/artykul/591951,tusk-jedzie-do-lodzi-autostrada-a2-na-obiad-u-posla-johna,id,t.html
Bobiku bardzo sie zgadzam z twoim i Moniki komentarzem na linke Jotki. Ja sadzilam, ze to Jotka powinna byla pierwsza skomentowac, zamiast zamieszczac ten link bez wlasnego stanowiska.
Moniko, mt7, Bobiku, dziękuję za komentarze 🙂
Bobiku, wbrew pozorom nie chodzi mi o buchalteryjne szukanie symetrii. Chodzi mi o nasze wspólne pchły 😉
Niestety, nie mam teraz czasu żeby to wyjaśniać. Oddałam się bez reszty kulinarnemu szaleństwu. Z tego też powodu nie mam czasu na wyjaśnianie dlaczego jestem zaskoczona wypowiedzią profesora Czapińskiego. Nie osoby prywatnej, ale psychologa społecznego.
Postaram się to wyjaśnić później 🙂
Jeżeli chodzi o szaleństwo kulinarne, to przygotowałam wystawny obiad dla przyjaciół. Na przystawkę cypryjski kozi ser z czarnymi oliwkami. Zupa – chłodnik litewski. Dalej, zielona zapiekanka plus młody szpinak z suszonymi pomidorami i prażonymi pestkami dyni w winigrecie oraz surówka z selera z jabłkiem i orzechami. Na deser świeże truskawki i dwuwarstwowa galaretka z owocami: warstwa cytrynowa z gruszkami i warstwa agrestowa z wiśniami. Do tego wina, koniak,kawa, lody.
Dlaczego o tym piszę? Nie ukrywam, że nie obca jest mi potrzeba pochwalenia się i bycia pogłaskaną po główce 😉
Ale dużo ważniejsze jest to, że spotykamy się ze szczególnymi przyjaciółmi. Związki naszych rodzin liczą sobie ponad 50 lat. Przyjaźń naszych małżeństw praktycznie 40 lat.
Kiedy poznaliśmy się, nasi przyjaciele, w przeciwieństwie do nas, byli ateistami i członkami PZPR. Dzisiaj są czytelnikami „Gazety Polskiej”, zbierają podpisy na rzecz „obrony telewizji Trwam”, i tak dalej i tak dalej 🙄
Kiedy się spotykamy u nas, nie chowamy GW, Polityki, Tygodnika Powszechnego. Podczas spotkania u nich nie jest chowana Gazeta Polska, Nasz Dziennik. Nie próbujemy siebie „nawracać”. Słuchamy z uwagą argumentów i , jak dotychczas, pozostajemy przy własnym zdaniu. Równocześnie, tak oni, jak i my, nie mamy cienia wątpliwości, że w razie potrzeby, przyjdziemy sobie z pomocą.
Właściwie, to dopiero ten blog uświadomił mi specyfikę naszej przyjaźni. Specyfikę, jak na nasze dzisiejsze polskie warunki. Nie podzielamy ich pogladów, ale wiemy, że noszą w sobie coś niezwykle cennego. Być może oni myślą o nas podobnie. Nie spotykamy się z pogladami, ale z ludźmi.
Nigdy się nad tym zbytnio nie zastanawiałam. Pielęgnujemy to co nas łączy. Przyglądamy się z uwagą temu co nas dzieli. Bez rezygnacji z własnych poglądów, bez agresji. Staramy się zrozumieć.
Po obiedzie będziemy grać w brydża i opowiadać sobie najnowsze dowcipy. Potem oni wrócą do swoich spraw a my do swoich. Ale na najmniejszy znak przybiegniemy sobie na pomoc. I tego nie oddam za żadną, nawet „najsłuszniejszą”, ideologię 😉
Jutro , mimo, że piłka kopana nudzi mnie niewymownie, pójdziemy do sąsiadów/ przyjaciół i w większej grupie będziemy kibicować biało – czerwonym. Celebrując równocześnie naszą 43 rocznicę ślubu 🙂
Takie jest życie 😉
PS. Sokrates i Szaman najwyraźniej załapali ducha piłki kopanej. Dotychczas każdy z nich na własną łapę zajmował się, przyniesioną do domu żabą. Dzisiaj rozegrali regularny mecz 😯 Potwory? 🙄
króliku, dlaczego?
Wygląda na to, że dzisiejszy obiad, to Bardzo Ważna Sprawa. Wiem, wiem, Bobiku: każdy obiad to ważna sprawa, ale wydaje się, że dzisiejszy szczególnie. Tym bardziej szkoda, że mój nie wyjdzie – zapomniałam kupić śmietanę do zupy. 😳
Dziękuję za Guardiana, Króliku. Przyznam, że mnie skołowałeś z 'PK’: pobiegłam na Dywan, a tam nic o hardcore. 😯
Dzień dobry
12 czerwca kibice rosyjscy chcą po meczu przejść ulicami Warszawy świętując Dzień Rosji.
W którejś sondzie internetowej – głosy na tak i na nie rozłożyły się prawie po równo ze wskazaniem na nie.
Prawdę mówiąc to brakuje mi wyobraźni – jak to miałoby wyglądać.
Z przebieżki po różnych artykułach internetowych:
W nawiązaniu do relacji mt7 znalazłem to:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,11882296,Warszawa_na_Euro_2012___Estetyczny_armageddon__I_jeszcze.html
A tam „pyszny” cytat:
„Przeżyliśmy Rok Chopinowski, więc sądziłem, że w dziedzinie plakatowego spoufalania i amikoszonerii nic już nie może mnie zaskoczyć. Ale tym razem biedny gruźlik został przedstawiony w krótkich gaciach i kostiumie piłkarskim. Z całych sił dmie w wuwuzelę.”
A jeszcze to wyłowione z wikipedii:
Polska – Święto Biura Ochrony Rządu
2003 – Wystartowała TV Trwam.
Zastanawiam się nad tym, co napisała Jotka. Też mam przyjaciół, z którymi bardzo się różnię światopoglądem – ale nie postawą. W podobnych sytuacjach zachowujemy się podobnie; zgadzamy się co do tego, co jest świństwem, a co bohaterstwem. I jeśli nie drzemy kotów o to, czy krzyż powinien wisieć w Sejmie, czy nie, to nie dlatego, że omijamy bądź owijamy temat, żeby nie narazić naszej przyjaźni, tylko dlatego, że dyskutujemy uczciwie, bez manipulacji, trzymając przy tym – mam nadzieję – pewien poziom intelektualny i szanując prawo drugiej strony do odmiennych odczuć i poglądów. Miałabym chyba poważny problem z przyjaźnieniem się z kimś, dla kogo autorytetem jest ojciec Rydzyk.
Ad Aga 7 czerwiec 12, 14:47
A bo to chyba ja jestem winowajcą – napisałem, że sąsiadka wróciła ze Starego Miasta. Być może Królik odczytał to, że mówię o PK.
Ale na Dywanie późno w noc, po powrocie z koncertu PK też kreśli wizje „hardcorowe”:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2012/06/05/wily-willidy-czy-strzygi/#comment-107243
A ja myślę, że Królik napisał P(an)K(lakier). 😉
@ Matylda – http://passent.blog.polityka.pl/2012/06/06/a-u-was-bija-murzynow/#comment-225988 🙂
A dlaczego nie można się przyjaźnić z kimś dla kogo autorytetem jest ojciec Rydzyk?
Mówię o przyjaźni wieloletniej (podobnie, jak Jotka).
Kiedyś tam moi przyjaciele z lat szkolnych zostali Świadkami Jehowy – mieli również wobec mnie gotowość głoszenia Prawdy.
Zawsze szanowałem ich wybór. i wcale mi nie przeszkadzało mi ich lubić dalej. Nawet nauczania przyjmowałem z dużą dozą zrozumienia. Ba, nawet kiedyś dałem się zaciągnąć na jakiś meeting, który odbywał się na Stadionie X-lecia. Ciekawe doświadczenie.
Ad Aga 7 czerwiec 12, 15:23
Są Znaki Zastrzeżone. 😀
Klakierze (15:26), wydawało mi się, że wyjaśniłam, dlaczego – lepiej już chyba nie potrafię. 🙁
Myślę, że w stosunku do przyjaźni wieloletnich jesteśmy bardziej tolerancyjni i nie przeszkadzają nam tak bardzo ich wybory, choć rozjeżdżają się z naszym oglądem Rzeczywistości.
I jeśli tylko nie „nakłuwamy” ich zbyt bardzo naszym widzeniem (a oni nas), to te przyjaźnie trwają.
W przypadku poznawania nowych ludzi, jesteśmy bardziej wartościujący.
Dariusz Szpakowski: Gdybym wierzył tylko w świat internetowy, musiałbym popełnić seppuku
Choć autor nie jest moim ulubionym bohaterem, dokładnie tak myślę.
Na temat fanów Radia M.
Jotka i Aga mają szczęście, albo ja nie mam.
Nie spotkałam ludzi mniej napastliwych, wrogich, wykluczających.
Dam neutralny przykład.
Uczestniczyłam kiedyś w warsztatach dot.między innymi komunikacji z innymi osobami.
Te warsztaty były zorganizowane dla osób, które przeszły pewną (2. letnią) formację związaną z religią chrześcijańską.
W ramach ćwiczeń zaatakowano Radio Maryja. Nie znalazł się nikt odważny do wystąpienia w tej sprawie, oprócz pewnego księdza, który później tłumaczył się, że został zmuszony do przyjęcia roli adwokata diabła, bo nikt inny nie chciał.
Wyjaśniam, że nie dlatego, że wszyscy uczestnicy byli zwolennikami radia M, tylko doświadczyli wcześniej nienawistne wprost agresji zwolenników.
Nie inaczej było podczas ćwiczeń.
Dodam, że były to zazwyczaj osoby z wyższej półki społecznej, a poziom emocji i agresji był bardzo wysoki.
To jest moje doświadczenie zarówno na polu towarzyskim, jak i rodzinnym, w każdym przypadku dotyczącym zwolenników RM.
Dodam, że nigdy nie zaczynam dyskusji w tych sprawach.
Porownywanie znajomosci blogowych do dlugoletnich przyjazni wydaje mi sie niezupelnie trafione – jest przeciez tyle szeroko juz opisanych roznic (choc oczywiscie, ze spotkan w cyberprzestrzeni moga sie czasem wykluc przyjaznie). No a ogolnie przyjacielskie nastawienie do osob z innymi pogladami? Do wiekszosci osob jak najbardziej, choc jednak pewnie do pewnego momentu, bo twierdzenie, ze wyznawane przez kogos poglady nie maja dla nas zupelnie zadnego znaczenia jest jednak fikcja. Jesli wykraczaja poza pewien prog, o ktorym wspomniala juz Aga powyzej, zwykle jednak rewidujemy nasz stosunek do znajomych czy nawet przyjaciol. Tyle, ze potocznie teraz stawia sie na piedestale zupelny brak osadzania czegokolwiek i calkowita tolerancje dla absolutnie wszystkiego, co zreszta nie jest zgodne ani z obserwacjami empirycznymi ludzkich zachowan, ani z wielowiekowa tradycja. Zmienia sie nam nieco to, co uwazamy za zachowania niepozadane (np. juz nikt nie przesladuje innych w spoleczenstwach zachodnich za brak udzialu w religijnych rytualach, choc zdarzaja sie jeszcze miejsca, gdzie sie na to zwraca uwage), ale twierdzenie, ze nie osadzamy i ze osadzanie jest zawsze lepsze od nieosadzania jest i niezgodne z praktyka, i w sumie jednak niepozadane (chyba lepiej, ze na niektore sprawy, np. pedofilie, czy przerozne rodzaje dyskryminacji mamy jednak reakcje negatywne).
Kroliku, mialam bardzo podobne reakcje w czasie moich spacerow po Krakowskim Przedmiesciu.
Klakierze, zielony Szopen na plakacie porazajacy… No ale rozumiem, ze probowali polaczyc kulture popularna z wysoka, co czesto daje wlasnie takie rezultaty. 😉
http://www.tvn24.pl/euro-2012,61,m/najwazniejsze,65/w-12-minut-otworza-euro-chopin-wloski-dj-potem-hymny,256390.html
No to jest właśnie taki pomysł – zmiksowania wszystkiego w jedną papkę.
„Tyle, ze potocznie teraz stawia sie na piedestale zupelny brak osadzania czegokolwiek i calkowita tolerancje dla absolutnie wszystkiego”.
Poproszę o kopyrajta.
Heleno lec, badz i wracaj 🙄
Mogę zaprzyjaźnić się z wyznawcą Ojca Rydzyka.
Mogę zaprzyjaźnić się z Ojcem Rydzykiem.
A chciałbym być w przyjaźni z kontem bankowym Ojca.
o pinieńdzach gentlemani nie rozmawiają.
Jak się je ma, to nie ma o czym.
Jak się nie ma, to tym bardziej!
pozycji przegladem zawalony, brakiem slonca zasmucony, tylko powietrze wypelnia wnetrze czaszki, unosze sie, lewituje……
orbituje…….
znikuje…..
Z ostatniej chwili: wyczytałem, że Ojciec Rydzyk jest biedny i ma na koncie mizerię i korniszony. Nie chcę już przyjaźni z jego kontem.
I mm poglądy dość kalwinistyczne, biedni są sobie winni. Nie chcę przyjaźni z biednym Ojcem. Ani z jego wyznawcami, którzy nawet nie mają kasy, na wyciągnięcie go z koszałów… przepraszam, z opałów.
adsolu – matematyka zawsze pozwala osiągać stan wolności.
klakier, nie dla mnie stany wolności, już od 23 lat jestem z tą samą panią.
No i cóż ja mógłbym na to dictum odpowiedzieć.
Miałem stryja profesora – był absolutnie człowiekiem wolnym, żył w świecie równań zniszczenia materiału.
Do kolekcji:
http://m.natemat.pl/d9b01ca56013182b21de57a7a7b0540d,641,0,0,0.jpg
Opis Jotkowego obiadu wywołał u mnie gwałtowny ślinotok, choć żadne mięsa nie były wspomniane. 😉 Zwłaszcza ta sałatka ze szpinaku interesująco zabrzmiała. Zrobiłbym ją zaraz, jutro, gdyby szpinak sprzedawany u nas nie był już okropnie wyrośnięty.
A przy okazji bardzo ciekawy temat Jotka poruszyła – tym ciekawszy, że praktycznie każdego dotyka i każdy jakoś tam, po swojemu, musi się z nim zmierzyć.
Oczywiście rację ma Klakier, że starym przyjaciołom na ogół skłonni jesteśmy wiele więcej wybaczyć i przymknąć oko na to, co nas zaczęło dzielić. Ale równocześnie uświadamiam sobie, że część moich starych przyjaźni rozleciała się właśnie dlatego, że różnice poglądów zaczęły być zbyt dotkliwe. I nie chodziło tu nawet o politykę, ale – górnolotnie mówiąc – o wartości. Kiedyś tam nie rozmawialiśmy o tym, bo wystarczało nam, że lubiliśmy tę samą muzykę, śmialiśmy się z tych samych dowcipów, pomagaliśmy sobie w trudnych sytuacjach. A potem okazało się, że sfera wartości to znacznie więcej niż pomoc w potrzebie. Że w różnych sprawach nasze sumienia były całkiem niekompatybilne, co powodowało, że nawzajem dla siebie traciliśmy szacunek. W praniu okazało się, że – o czym pisała z kolei Monika – jednak się różne rzeczy ocenia i wybacza tylko do pewnego punktu krytycznego. Za nim chęć do dalszego przyjaźnienia się jakoś dziwnie przemija.
Inna sprawa, o której mówię z pewną obawą, żeby nie wyszło, że się wypindrzam, ale trudno – uczciwość mnie zmusza. 😉 W moich przyjaźniach zawsze bardzo istotny był pierwiastek intelektualny. Żeby było o czym ciekawie pogadać. To nie znaczy zgadzać się we wszystkim, ale, nazwijmy to, posługiwać się takimi samymi narzędziami myślowymi – logiką, zdrowym rozsądkiem, etc. I kiedy odkrywałem, że moi starzy przyjaciele rzucali te narzędzia w kąt, przestawali ich używać, było to dla mnie zawsze bardzo bolesne, ale nie potrafiłem udawać, że nic się nie zmieniło, gramy dalej i lubimy się tak samo, jak przedtem. Tak naprawdę lubiliśmy się mniej i mniej mieliśmy motywacji do spotykania się, bo coraz mniej było tematów, o których dało się pogadać szczerze, otwarcie i sensownie.
Jasne, jeżeli ktoś z tych niegdyś-przyjaciół zwróci się do mnie o pomoc, nie odmówię. I życzę im wszystkiego najlepszego, naprawdę. Ale przyjaźnią już tych „rozjechanych” stosunków nie nazywam, bo czegoś w nich brakuje. Czegoś, co wcześniej było, ale potem się, niestety, zbyło.
Flaczki kibica! 😆
Flaczki przepięknościowe. 🙂 Natychmiast pobiegłam poszukać, ale nie znalazłam, płucek kibica – a przecież płucka to dla kibica ważna rzecz!
zakwitły 🙂
Zapach w całym pokoju. Białoszewski, koncert w Dwójce. Piękny wieczór. 😀
Dzielę się z Wami tą chwilą.
Znam tę radość Irku, zachwycam się z Tobą.
Och, jakie cudne to kwiecie! I w ogóle cała chwila, którą Irek tak hojnie się podzielił. 🙂
Co będę ukrywał – lubię być tak obdarowywany. 🙂
Ciekawe, czy Helena już doleciana.
Zalezy pewnie od tego, czy odlot byl wedlug rozkladu, Bobiku.
U mnie nie ma tak pieknych kwiatow jak Krolowa Nocy Irka (ciesze sie, ze moglam ja zobaczyc na fotografii), ale po wielu dniach upartego deszczu nareszcie wyszlo slonce. W koncu! Nie trac wiec Rysiu nadziei… 😉
Flaczki kibica przezabawne. 😆
Klakier ma racje, pokrecilam PK z jego sasiadka… W kazdym razie zaba wa na 100 dwa z okazji mistrzostw. Czymam kciuki.
Do Jotki o 14:30
Jotko, zamieszczenie linki z dosc nieprzyjemna Schussel bez wlasnego komentarza, za to z apelem do innych, zeby komentowali brzmi dla mnie jakos nie ten tego, zeby nie uzyc innych slow. Bo nie wiem, czy to jest naprawde pytanie (tak zareagowala Monika) czy tez, jak probowal odgadnac w twoim imieniu Bobik: ” wyczułem w pytaniu – nie wiem, Jotko, czy słusznie? – coś w rodzaju “apelu o symetrię”: skoro tak się tu zawsze oburzacie na wypowiedzi ksenofobiczne w Polsce, to powinniście tak samo oburzyć się na ten nienawistny i kłamliwy wpis.”
W pisaniu latwo o nieporozumienia, i bledne interpretacje. Lepiej wiec wypowiadac sie wprost od poczatku. Wtedy krolik przy rannej kawie i spieszac sie do pracy nie musi zgadywac czy to jest pytanie czy to jest odpowiedz.
Nie przejmuj się zanadto, Króliku, Wieszcz też miał tę niepewność. 😆
Gdy tego nie wiem, nie wzdycham, nie płaczę,
choć wątpliwości brak bym wolał raczej,
lecz by go zyskać, trza by Jamesa Bonda,
co z pistoletem w każdy kąt zagląda,
żeby dołapać i wyrazić zdanie:
czy to odpowiedź? czy to jest pytanie?
Gdy ktoś post wrzuci o ciężarze głazu,
co chciał powiedzieć, nie poznam od razu,
weźcie, pomóżcie, wszyscy pańscy święci,
wszak jakiś pomysł mi się po łbie kręci,
niech się domyślę, nim mnie chwyci spanie:
czy to odpowiedź? czy to jest pytanie?
Cierpiałem nieraz ku ojczyzny chwale,
i za miliony również, i tak dalej,
ale mnie wcześniej dobre strzegły bogi,
że jakoś kulą nie było u nogi
to, co bez przerwy teraz mam na stanie:
czy to odpowiedź? czy to jest pytanie?
Jak pragnę zdrowia, do piekieł bym zstąpił,
w teren bym pobiegł, choćby i deszcz siąpił,
nawet w Salonie czytał ćmoje-boje,
byle móc wreszcie stwierdzić ze spokojem,
leżąc na trawie, albo na dywanie:
czy to odpowiedź? czy to jest pytanie?
Z nadmiaru myśli mogą siwieć skronie,
więc już bym przestał, rzekł rozterkom – o, nie!
Lecz znów się budzą wątpliwości tycie,
i w swoich zwojach znów zaczynam rycie,
i znów mi kapie jak w zepsutym kranie:
czy to odpowiedź? czyli też pytanie?
Kiedym te strofy późną porą składał,
duch caberneta mymi łapy władał,
pełen zdziwienia, sam się nie spostrzegłem,
jak mi zasunął: panie, kup pan cegłę.
Może to zresztą były tanie dranie…
Kupić, nie kupić – oto jest pytanie. 😈
Niepewnosc jest przesliczna Bobiku, przespiewalam ja sobie majac w wyobrazni mlodego Marka Grechute.
A wiesz, Króliku, że mnie się przy pisaniu też cały czas grechuciło? 🙂
Ja tez grechucilam, Bobiku, podlewajac kurczaka sherry, w niepewnosci, czy juz dosyc mu tej sherry bylo, czy jeszcze by troche wiecej chcial (w sosie). 🙂
Rób bliźniemu, co tobie miło… Żądamy nieograniczonego dostępu kurczaków do sherry! 😎
Sherry! Swietny pomysl! Zaraz i ja sobie naleje kieliszeczek.
My z kurczakiem juz saczymy, Kroliku (znaczy sie, ze nie ograniczam praw kurczakow do dostepu). 🙂
Grechucenie jest utrudnione w stanie Rio Grande do Sul (25 miejscowości z temperaturą poniżej zera) oraz w moim stanie Santa Catarina (10 miejscowości w podobnym zamrażalniku).
Takie zero zapewne nie nalezy do liczb przyjaznych! My w Ontario zalozylibysmy w takiej sytuacji skarpety.
Dzwonienie zebami przy grechuceniu moze byc wcale oryginalne!
Nalej tym stanom sherry, andsolu. Temperatury może im się od tego nie zmienią, ale humor na pewno się poprawi. 😎
Ciesz sie, Andsolu, ze masz chociaz to zero w celsjuszach, a nie w fahrenheitach… 😉 A sherry jest swietna na marna pogode, stad tak sie jej holduje w Anglii. 🙂
Oh, yes, indeed… Tu bardzo ważne pytanie, na które odpowiedź tak czy owak uznam za pozytywną. 😉 Czy resztka Soplicy pigwówkowej od PK w stanie wyższej konieczności może robić za sherry?
yes, indeed
http://www.youtube.com/watch?v=bQB9uVP1sgs
Nie laduje sie niestety. No matter, no matter, jak mamrotal moj ekscentryczny promotor, nalewajac beztrosko sherry do zakurzonych kieliszkow juz o dziesiatej rano (w marna pogode, co wszystko tlumaczy). 😉 To tez jest odpowiedz na pytanie Bobika. 😆
moze teraz
http://www.youtube.com/watch?v=6m39Gws5oU8
Jak już się nam skręciło na jutuba, to wrzucę Wam niedostatecznie znaną, a świetną jazzową wokalistkę, której ostatnio z zachwytem miałem okazję posłuchać w D-dorfie, dzięki Pani Kierowniczce. Ladies and gentlemen, specjalne dla Was Aga Zaryan. 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=rQfrDMmzV1I
Dobrze, mogę zaprosić na krótki spacer po Warszawie w dniu otwarcia Fan Zone.
Trochę nudne to jest, bo sporo narzekam na badziewia różne, ale można zerknąć.
Szczególnie polecam obejrzenie butów na Chmielnej 🙂
https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/WarszawaPrzedEuro7062012#slideshow/5751411963019497554
dzieki, mt7… hmmmm… nie od razu Krakow zbudowano…
No tak… Troche odbiera oddech. Ale fotoreportaz swietny. Dziekuje mt7 – moglam sobie wirtualnie pochodzic, poogladac. 🙂
mt7 – dziekuje za warszawski reportaz
Dzień dobry 🙂
Biąłoskóry premier u czarnoskórego posła na obiedzie. Gdzie tu rasizm?
Miało być pięknie, ale ci kibole….
http://tvhiszpania.com/blog/7304/
Bry!
Cisza spokój. Nie leje. Ciepławo. Na pewno ja też się kiedyś obudzę…
Dzień dobry 🙂
Łaskawy jestem satrapa i nikogo do budzenia przymuszał nie będę. Nawet siebie samego. 😈
Ale nieobecność Rysia na stanowisku pracy blogowej odnotowałem. 😎 Czyżby się Eura wystraszył i za regałem schował? 😯
Obejrzałem zdjęcia Siódemeczki… Powstrzymam się od własnych komentarzy, zastępując je cytatem z poety: jaka piękna jest Warszawa, ile Euro, ile ludzi, ile dumy i radości w sercach nam stolica budzi. 😈
Ale jakie buty i z jakich skór można sobie zamówić. 🙂
Warszawa bardzo się zmieniła i wypiękniała, ale miejscami.
Jest wiele fantastycznych miejsc, łącznie z pięknym metrem, ale wiele takiego badziewnictwa, koszmaru, na które ludzie nie zwracają uwagi, bo sami go tworzą.
Czy zaprosiliby gości do domu zostawiając kupy śmieci, rozwalonych mebli, brudnych ścian?
Chodzi o to, że same władze nawet najlepsze nie osiągną efektów, jeżeli wygląd miasta nie jest przedmiotem troski mieszkańców.
Dokładnie to widać u mnie w budynku, wszystko co za progiem nie dotyczy sporej grupy mieszkańców. Wystarczająco dużej, żeby w krótkich abcugach doprowadzić wspólną przestrzeń do zniechęcającego stanu.
Z moich ostatnich działań i obchodów mieszkań wynika, że około 40% mieszkań jest wynajmowanych.
Starzy mieszkańcy tym osobom przypisują niszczenie budynku.
Nie wiem, może trochę tak jest.
Z frontu.
Od Stolp kupa okrutna policyantów przeiechała, na Danzig się kieruiąc. Widok iako 30 lat wstecz bywał, rumaki ieno u onych Woyów insze, francuskiey roboty. Takoż oręż, osobliwie Pały. 😈
Dzień dobry 🙂
Po pierwsze chciałbym zaprotestować przeciwko temu że Bobik o 02:56 jeszcze nie śpi!
Po drugie chciałbym zaprotestować przeciwko fotoreportażowi mt7 pokazującemu Stolicę z jak najgorszej strony.
Po trzecie chciałbym zaprotestować przeciwko wypowiedzi posła Biedronia, że chce mu się wymiotować, jak słyszy Euro.
I po czwarte to chciałbym zaprotestować przeciwko wypowiedzi Premiera:to jest największa operacja nie tylko pod względem sportowym. – To jest także największa operacja policyjna, która kiedykolwiek miała miejsce
A w Breslau osobliwie postawili tzw. suki blisko miejsca, gdzie i w latach osiemdziesiątych one stały 🙂
Co do trzeciego to ja z całego żołądka podzielam pogląd posła Biedronia.
Co do czwartego, mam wrażenie, że jednak w latach osiemdziesiątych była ona operacja ociupinkę większa.
Moim korytarzem powietrznym (w zasadzie mam w mieszkaniu) przemknął chyba jaki learjet, piękny i szybki. Pewnie co ważnego przyleciało.
O, nawet dobrze rozpoznałem:
http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://www.executivejetco.com/wp-content/uploads/2011/01/Charter-a-Learjet-31A.jpg&imgrefurl=http://www.executivejetco.com/lifestyle/ryls-blog/charter-a-learjet-31a-private-jet/&h=337&w=500&sz=44&tbnid=jYwXR-yzWwsscM:&tbnh=90&tbnw=134&zoom=1&usg=__2PlLI1q6AXYJbTZY4RDQIw3b7tc=&docid=_lsmG8vIJgM0iM&hl=pl&sa=X&ei=Ht_RT8uEF4T5sgbjqPmtDw&ved=0CIQBEPUBMAM&dur=1287
Tu więcej. Jaki piękny jest taki czysty funkcjonalizm…
http://businessaircraft.bombardier.com/en/3_0/3_2/3_2_7/3_2_7.jsp?aircraft=1&pageid=1
Króliku,
moje pytanie było przejawem całkowitej bezradności wobec agresywnego wpisu.
A o nieporozumienia rzeczywiście bardzo łatwo
http://www.youtube.com/watch?v=OeC2IDz-fwg
Szczególnie w ciągłym niedoczasie. Dzisiaj szaleję w ogrodzie. Pozdrawiam 🙂
Pokaz White Power Kibole Zadyma Club imponujący. Tylko że ich mamusie nie nauczyły, ze po demonstracji się sprząta i wrzuca swoje pieluszki do śmieci.
Nie lekko 😉
Mimo to miłego dnia. Wszystkim 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=fKkcz2bvbRQ&feature=related
Tadeusz napisał: „Pewnie co ważnego przyleciało”.
Ze skromności Tadeusz nie dodaje, że mecz rozpoczęcia Euro to jest właśnie w B.
Gospodarze, a szczególnie Gospodynie tak mają. Na komplement: smaczny placek, odpowiadają: tym razem mi się nie udał. Uznanie dla sukienki kwitują: stara. I tak dalej i tak dalej….
A goście nie koniecznie szukają zakalca w placku, pajeczyny za szafą …. 😉
welle-w-onecie/niemiecka-prasa-polska-to-inny-swiat,1,5154664,wiadomosc.html
Ach ten narodowy sport 👿
http://wiadomosci.onet.pl/raporty/deutsche-welle-w-onecie/niemiecka-prasa-polska-to-inny-swiat,1,5154664,wiadomosc.html
A ja, Klakierze, nie mam zielonego pojęcia gdzie jest jaki mecz. Wiem tylko kiedy są w B, żeby mieć się na baczności. Na dwa następne już mam wychodne 😆
Na drugiej fotce od Tadeusza ten learjet wygląda jak modernistyczna Myszka Miki. 😆
Szaleństwo ogrodowe jest dobre na wszystko. Tadeuszu, może kup sobie jaki ogród na czas Euro. 😈
mt7, reportaż bardzo ciekawy. Jak wyjaśniają zakaz fotografowania w FanZonie?
Te reklamy to kara boska za wielbienie Złotego Cielca. Ciekawe ile czasu musi minąć, by społeczeństwo zbuntowało się i przypomniało właścicielom pieniądza, że przestrzeń publiczna z dobrego powodu nazywa się tak jak się nazywa. I że estetyka jest większą wartością niż nadymanie się firm.
Tak smakowicie opisujecie te orszaki policyantów z orężem że niemal bym je chciał zobaczyć na własne ślepia. 😈 Ale pewnie w transmisjach jak zwykle to, co najciekawsze, pominą. 👿
Andsolu, nie znasz takiego wyrażenia „strzelić fotkę”? No, jakże fachowcy od Sicherheitu mogliby pozwolić, żeby w fanzolinie ktoś strzelał? 👿
Biedny pan Biedroń. Nie rozumie, że jest posłem. I powinien najpierw myśleć a potem mówić. „Wymiotować mi się chce, jak słyszę …” sąsiaduje z takim, na przykład: „wymiotować mi się chce, jak widzę …”.
Wydawałoby się, że pan Biedroń powinien być szczególnie wyczulony na taką stylistykę. 🙁
Coś mi ta estetyka reklamowa przypomniała. W dawnych, słusznie minionych czasach odwiedzało nas w Krakowie zaprzyjaźnione małżeństwo angielsko-francuskie o dość lewicowych poglądach. Owi Anglofancuzi uwielbiali się z nami bawić w zabawę pt. „czyj ustrój lepszy”. Polegało to na tym, że myśmy ich dźgali urokami oddalonego kapitalizmu, a oni nas na to walili po łbach zaletami rozciągającego się wokół socjalizmu. Do tych ostatnich należał, według nich, niemal kompletny brak reklam w przestrzeni miejskiej.
No cóż, wtedy byliśmy jeszcze za młodzi, za głupi i za mało skapitalizowani, żeby powiedzieć „co prawda, to prawda”. 😈
Tadeuszu, nie wierzę, że nie wiesz, iż na dzisiejszy mecz do B. przylatują Putin i Miedwiediew.
Cosik się nie mogę od estetyki odczepić… Kiedy przyleciałem z Niemiec do Iranu, na każdym kroku rzucał mi się w ślepia niesłychany kontrast między dbałością o przestrzeń prywatną i kompletnym olewaniem przestrzeni publicznej. Może jeszcze w centrum Teheranu nie było to aż tak straszne widoczne, ale jak się tylko opuściło reprezentacyjną dzielnicę… Wenątrz i zewnątrz to były dwa różne światy. W środku wychuchane, wypieszczone mieszkania, a tuż za drzwiami domu rozjeżdżone błocko, śmieci, syf.
Jak się coś komuś zaczęło kojarzyć, to nie moja wina. Ja tylko wrzuciłem fotkę z podróży. 😉
Klakierze, ja przeglądam lokalne wydania gazet w Internecie, więc cosik z tytułów mi się zauważy. Stąd chciałem powiedzieć, że masz stare wiadomości, Putin jednak nie przylatuje.
Zastanawiam się, czemu to takie trudne zrozumieć, że mnie to Jewro kompletnie nie interesuje…
Fakt, że posłowi mniej wolno. Ujadać na Euro to my sobie tu możemy, ale nie parlamentarzyści. 😉
Tadeuszu, każda okazja do pośmiania się jest dobra. I ta, że kogoś interesuje, i ta, że nie interesuje… 😆
No dobrze, ale ja piszę raporty i mam niedobry próg rozśmieszalności 👿
Spróbuj je pisać do rymu. Zaraz będą śmieszniejsze. 😈
A to ja mam raporty rozśmieszać?
Raporty przynajmniej nie swędzą. 👿
No mogę zmienić temat, prawda. Ale drugi temat faktycznie też nie swędzi.
Moje współczucie!
Stara zasada mówi: raport rozśmieszony rozśmiesza piszącego. Czyli korzyść jest obopólna. 😉
Niestety, do swędzenia się to nie stosuje. 🙁
Andsolu, nie wpuszczali z aparatem powyżej 5 megapikseli.
Czyli praktycznie telefonem można było fotografować.
Gdybym wiedziała zabrałabym starszą bardzo dobrą lustrzankę Olympus z kompletem obiektywów robił znakomite zdjęcia przy dobrym oświetleniu.
Powód:
Organizator zabronił.
Ale śmiać się mogę. 🙂 Tylko krótko, 🙁 bo przez to swędzenie szybko zapominam, że zdarzyło się coś śmiesznego. 🙄 Ono ma, wredne, skłonność do dominacji. Mam tylko nadzieję, że to nie jest alergia na Euro i nie będzie trwała kopany miesiąc…
„nie wpuszczali z aparatem powyżej 5 megapikseli”
Podejrzewam, ze to wszystko jest skatalogowane przez organizatora, Jak np. to – istniejącym od wielu lat na terenie strefy ogródkom piwnym nie wolno sprzedawać herbaty i kawy, bo są to napoje zastrzeżone dla głównych sponsorów. Jedyne piwo sprzedawane w strefie to Carlsberg.
Koniec świata!
http://m.wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,106542,11892025,Nie_przyjedzie_ani_Putin__ani_Miedwiediew__ani_Klaus.html
A to oni też mieli się kopać??
Piłka kopana nigdy mnie nie interesowała.
Dla mnie równie dobrze może istnieć, jak i nie istnieć. Ale samo Euro interesuje mnie jako wydarzenie o charakterze społecznym.
Mnie zadziwia, jak ludźmi się łatwo steruje.
To też jedno ze zjawisk społecznych 😉
Dzień dobry. 😀
Obiad na trzy dni gotowy.Dzisiaj już po.
Młodsza gra na pianinie bardzo łagodne kawałki.Przyjechała uczyć się u nas, w P. ma Strefę Kibica pod domem.
Przeżyć czerwiec bez uszczerbku na czymkolwiek.
U nas spokojnie, póki co. 😀
Si, ale z tych niespontanicznych.
Nie macie na zbyciu kilku granatów obronnych?? 👿 F-1 wystarczy. Jacyś &^^%^&$%^&*()_)+_ biegają mi pod oknem i hałasują…
No nie wiem, czy to niespontaniczne. Jak u przodków przed jaskinią pojawiała się banda neandertali, to przodkowie brali maczugi i krzyczeli Polskaaaaaa, biało-czerwoni!!! A wtedy nie było telewizji.
Może uda się zorganizować F-16 z podpoznańskich Krzesin 😉
Jotko, ja jestem za, nawet nie będę się musiał wychylać z okna!
Dzień dobry. Spotkałam nieznane mi słowo: przekropnie. Dziś jest przekropnie. Czyli w każdej chwili może przelotnie pokropić, co może być okropne, ale nie musi, z pewnością jednak jest przekorne, bo gdy tylko zostawi się parasol w domu, z pewnością będzie padać.
Radiowa Dwójka jest strefą prawie wolną od Euro 🙄
Narzekali, narzekali, a teraz wszyscy poszli oglądać. 😈
Nie wszyscy. Ja właśnie wychodzę z tej pracy, z której pozwolili mi wyjść o 15. No i wszyscy inni poszli i mogłam w końcu popracować. 😈 Ruszam w wymarłe miasto.
Przekropnie to jest bardzo bardzo słowo, to takie słowo, co chwyta chwilę i nie puszcza.
Jeeest! Dzień dobry 🙂
Wróciłam i głośno oglądam, geny przemówiły 😀
Niektórzy poszli i oglądają, ale całkiem inną imprezę. Nasi nie grają. 🙂
Dobrze się to czyta:
18.12
Gekas groźnie głową. Szczęsny się poślizgnął, ale piłka obok słupka
18:26
Tym razem Obraniak faulowany. Sam egzekwuje rzut wolny…
😀
To co się ryczy przy takich imprezach, gdzie nasi nie grają? 😯
To jest proste. Zamiast Grecja (piiiii) ryczy się tylko samo (piiiii) 😎
Dzwony w kościele o 18.40? To chyba na trwogę. 😯