Prawdziwie narodowy sport
Nadciągające coraz nieodwołalniej Dni Piłki Kopanej odwróciły nieco uwagę od prawdziwie narodowej dyscypliny, którą uprawiają – bez żadnej przesady – niemal wszyscy Polacy, od przedszkolaka po najstarszego seniora. A przecież narzekanie sportowe jest niewątpliwie mocniej osadzone w naszej historii i codzienności od importowanego, obcego futbolu. Trudno wręcz wyobrazić sobie dzień Polaka bez krótkiego chociażby treningu narzekania, trudno wyobrazić sobie naszą rzeczywistość bez regularnych, ligowych rozgrywek narzekackich. Przypomnijmy więc pokrótce historię i reguły tego pasjonującego sportu.
Pierwsi zawodnicy-narzekacze pojawili się na terenach obecnej Małopolski już za panowania króla Kraka, skupiając się wokół jamy niejakiego Wawelskiego, którego nieortodoksyjny jadłospis i ponadnormatywna emisja wyziewów (tzw. smog wawelski) stwarzały znakomitą bazę dla rozwoju narzekania. Kolejne doniesienia mówią o utworzeniu klubu sportowego „Piast” w okolicach Gniezna, skąd narzekanie rozprzestrzeniło się na cały kraj i wkrótce, za sprawą Mieszka Pustego, stało się obowiązkowym elementem życia społecznego. Współcześni badacze nie wykluczają, że sporą rolę w upowszechnieniu się narzekania sportowego odegrała chrystianizacja Polski, trzeba jednak uczciwie zaznaczyć, że nie wszyscy historycy są zwolennikami tej tezy. Znane są również prace wiążące popularność tej dyscypliny z szeroko zakrojoną akcją działacza o nazwisku Szatan.
Narzekanie sportowe, zarówno amatorskie, jak i profesjonalne, dzieli się na indywidualne i zespołowe. To pierwsze jest łatwiejsze do opanowania, ale nie dostarcza takiej satysfakcji, jak umiejętnie rozegrany turniej narzekania zespołowego. Grę rozpocząć może którakolwiek z drużyn, rzucając dowolną wypowiedź wyrażającą niezadowolenie z istniejącego stanu rzeczy. Drużyna przeciwna zobowiązana jest do kontry „To jeszcze nic! U nas to dopiero…”, po której rozpoczyna się właściwa rozgrywka. Jej przebieg jest uzależniony od dnia, nastrojów i konsekwencji graczy. Wygrywa ta drużyna, której uda się doprowadzić przeciwników do wypowiedzianej lub niewypowiedzianej konstatacji „może nam jeszcze nie jest tak najgorzej”. Konstatacja taka jest równoznaczna z poddaniem się i uznaniem wyższości skuteczniej narzekających. Analogicznie przebiegają mecze narzekania indywidualnego, ich dużą wadą jest jednak znacznie słabszy stopień wzajemnego nakręcania się i brak wsparcia teamu. Sportowcy muszą tu liczyć tylko na własne, często niewystarczajce siły.
Zgodnie z wytycznymi Polskiego Związku Narzekania Sportowego liczba zawodników w drużynie nie jest ściśle określona, nie zaleca się jednak tworzenia drużyn liczących ponad 15 osób, grozi to bowiem założeniem partii politycznej, co wprawdzie podnosi narzekanie na poziom profesjonalny, zabija jednak jego spontaniczny, niewymuszony urok.
Jak w każdym sporcie, również w narzekaniu istnieją niekorzystne zjawiska w postaci dopingu, zwłaszcza medialnego, czy korupcji. Nie powinny one jednak przesłaniać piękna tego sportu i jego znaczenia dla narodu. Z rzadka rozgrywane międzypaństwowe zawody pokazują wyraźnie, że kultura narzekania jest w Polsce nieporównanie wyższa niż np. u Anglosasów bądź w krajach niemieckojęzycznych. Nie może to zresztą dziwić, zważywszy na wielowiekowość i niewzruszoność naszej tradycji.
PZNS już od lat postuluje wprowadzenie narzekania sportowego do rozgrywek olimpijskich. Niestety, starania te są blokowane przez określone kręgi, które świetnie zdają sobie sprawę, że Polacy byliby w tej dyscyplinie bezkonkurencyjni.
Na razie trwogi chyba nie ma, jak nasi (piiiii!) prowadzą? 😎
Miło to słyszeć. Wzrośnie wydajność pracy i PKB.
A Grecy i tak mają przechlapane, więc im wszystko jedno.
Ja nie oglądam. Siedzę w kuchni, z kubkiem herbaty i robótką. Ach, jakie cudne włóczki mozna teraz teraz dostać. Alpaka z jedwabiem… Jak miło się jej dotyka. Przy okazji odkryłam, że relacja koty-kłębki jest zakodowana w kocich genach. Motek nie musi być kulisty. Moze być zupełnie sflaczały, leżeć bezwładnie na stole i kompletnie się nie ruszać, a i tak tym swoim leżeniem prowokuje kota do zakradnięcia się, szybkiego skoku i porwania. Zabawa jest podwójna, bo A) jest kłębek B) mame najwyraźniej też lubi gonić kłębek, tylko sama na to nie wpadła.
Larum grają!!! Wyrzucili mnie!!! Za brak zaangażowania w kibicowanie!!! Powiedzili mi, że jak mam ziewać i bawić się z psem, to lepiej żebym poszła do domu i ich nie denerwowała. Mało, że sąsiedzi/przyjaciele tak mi powiedzieli, to poparł ich mój mąż!!! Zrobił to w rocznicę ślubu. Mimo, że na codzień nie jest żadnym zapalonym kibicem. No to sobie poszłam 😉
Czy powinnam się z nim rozwieść?
Kto się ze mna napije?
Czy po ewentualnym rozwodzie:
a. bedę mogła dochodzić odszkodowania od UEFA?
b. będę się mogła wydać za Blog?
Już nie prowadzą. Musi jakiś prorok to przewidział i dlatego bito na trwogę. 🙄
Może motki mają w sobie coś mysiego? Motki-myszotki, te numery? 😉
Jotko, ja się z Tobą napiję. Mam wielką ochotę na dobre białe wino.
Trafiłaś w dziesiątke, Vesper. Własnie piję białe wino. A kolorowe motki z wełną też bardzo lubię 🙂
Jesli wypijemy odpowiednią ilość białego wina, może przyjdzie nam ochota pogonić jakiś ładny, miękki kłębek 😉
😆
Dołączam się do picia, jeśli może być wapno. 🙄 Z krzyków za oknem wnioskuję, że się dzieje.
Jotko, jeśli taki wybryk kopany raz na kilka lat, choćby i w rocznicę ślubu, to najgorsze, co masz mężowi do zarzucenia, to ja bym się nie rozwodziła. A zważ proszę, że stare panny są zwykle najszybsze do rozwodu. 😉
Ciekawe, czy Helena miała już jakieś bondowskie przygody.
E tam poszli oglądać… przeddeszczowo było to se poszłem w siną dal, no dobrze, do sklepu se poszłem. Tam się kopali i wszyscy byli entuzjastyczni.
Teraz jest chyba podeszczowo, tylko fazy deszczu nie było ;-(
Coś wrzeszczą, może coś kopnęli?
No i gdzie F-16??? Tych ryczących coraz więcej.
Ja chętnie wina białego. Teraz piję 7-Up z likierem miętowym. Ale świństwo. Ale nic innego w domu nie było.
Czy jak zaleję listki miętowe spirytusem to dostanę wyciąg miętowy? Powiedzcie, że tak, bo właśnie tak zrobiłem.
Czy to wypada, żeby piłkarz się nazywał Przemysław Tytoń? 😯 I czy to przypadkiem nie jest kryptoreklama? 🙄
Vesper, miałem ochotę gonić miękki ładny, ale miałem głupi pomysł odkurzania i znikły miękkie ładne…
Nie znam się niestety na piłkarzach.
Dają białe wino, po którym będzie się widzieć białe motki? Pewnie, że się napiję. 😆
No moje były szare, ale z silną komponentą białej sierści 👿
Tadeuszu, przerażasz mnie! 7-Up, spirytus z mietą, nic innego w domu nie było – wszak właśnie wróciłeś ze sklepu, tam też nic nie było? Jakoś się chyba zagubiłeś na skutek tego indywidualizowania się z rozkibicowanego tłumu. 😉
Faktycznie, Euro wydaje się działać na Tadeusza w sposób wstrząsający. 😯 Siedem .up z likierem miętowym to już chyba jest wskazanie do terapii. 😯
Niezła relacja (pisana) na gazecie.pl.
Ago, ale to o Euro???
To ja za ten likier….
W sklepie było dużo, ale czy to ja mam alkoholikiem zostać? Mięta ze spirytusem to, przepraszam, nie do konsumpcji, ale w celach leczniczych. Do popijania. 😆 Na razie pachnie upojnie, ach — czystym spirytusem….
Ja bym raczej ten likier za siebie, albo do doniczki z fikusem. 🙄 I szybko do sklepu po białe wino. Akurat pierwszy mecz się skończył, to może być przerwa w darciu. 😉
No i, żeby się przyznać, przez sklep szła
Pani jak ten wagon co to go tysiąc atletów zasiedla, a na niej taka
wielka koszulicha w barwach narodowych i z okrzykami narodowymi.
Zrejterowałem. Zalałem miętę spirytusem. Upojnie pachnie,
spirytusem… Aha, to już było.
Właśnie się strasznie drą…
Zaraz, a skąd Ty Bobiku wiesz kiedy jaka przerwa???
Czy ja dobrze zrozumiałem, ze Tadeusz popija 7-up zmieszany z likierem miętowym, spirytusem z miętą? 😯
Prawie dobrze. Tylko spirytus z miętą to chyba na finał 👿 Jak się przegryzie.
Emocje, jak przy kopaniu robaków.
Uff, gorąco było.
Szkoda, mieliśmy szansę na wygraną. 😀
Ogród wykoszony 🙂
Spirytus z miętą 😯 Chyba że w kroplach
Białe w letni wieczór. Przerozkosznie
Relacja z meczu, to, jakby nie patrzeć, rodzaj literatury. A literatura mnie interesuje. Nie to, co mecz. 🙂
Oho, wyszli z czymś BARDZO głośnym…. królestwo (no, likier miętowy) za moździerz!!! A przynajmniej kałacha…
No pewnie, że w kroplach. Ale… wiecie ile się trzeba nakapać do kieliszka? szybciej idzie kapnąć raz a dobrze.
Nie rozumiem Waszego zdziwienia :foch: Mięta bardzo zdrowa.
Tadeuszu, a może herbaty… ❓ Choćby i miętowej.
Naprawdę warto poczytać gazetę, tylko bez komentarzy. Próbka: Lewandowski przyjmuje piłkę na połowie rywali, wbiega między dwóch obrońców, przed sobą ma już tylko Papadopoulosa. Robi zwód w prawo, robi zwód w lewo, po czym na pełnej prędkości wbija się twarzą w rywala, który nie dał się oszukać żadnym z nich.
Tym razem Wasilewski podaje bezpośrednio do Lewandowskiego. Grecy za późno orientują się, że to nie żadna zmyłka i ta akcja naprawdę jest taka prosta. Lewandowski w międzyczasie dopada do piłki i strzela. Tuż obok spojenia słupka z poprzeczką. Niestety, po tej niewłaściwej stronie.
W Warszawie spadł przed meczem ogromny, rzęsisty deszcz i zrobiła się wielka parowa łaźnia.
Chyba teraz ja pójdę do sklepu.
Ale obroniliśmy karnego pod nieobecność bramkarza, to jest coś.
Pierwsze koty za płoty.
Da się przeżyć. Sąsiedzi oglądają, ale niezbyt emocjonalnie – nawet nie da się rozpoznać, czy strzelili nasi, czy naszym.
Jeno ciągły szmer „panienek” i tych „japie”.
Aga 😆
tak, tak – piękno literatury:
Smuda podnosi się z ławki. Oczywiście w dresie.
Tytoń w polskiej bramce 😆
Przemysł sław.
Znalezione w necie
nie rzucam palenia TYTOŃ GÓRĄ!!!!
Nie wiem, czy górą, czy dołem poszedł ten Tytoń piłce na spotkanie, grunt, że do spotkania doszło i było one szczęśliwe. Piłka do Tytonia.
Miły gest:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11890123,_Krata_browca_dla_fachowca___Forumowicze_dziekuja.html
Spodobał mi się, bo wyłamuje się ze schematu Polaka wiecznego malkontenta, który zauważa jedynie negatywy. Rzadko się zdarza, by ktoś potrafił powiedzieć dobre słowo za dobrze wykonaną pracę.
Też uważam, że to fajny gest. 🙂 Tym bardziej, że wymagał pewnego wysiłku, a także wyjścia przez inicjatorów z internetowych ramek, ujawnienia się, zrobienia czegoś w realu.
Ja wiem, kiedy przerwa, bo jestem farbowanym lisem i zdrajcą antykibicowskiej Sprawy. Oglądam, a nawet chwilami się drę. 😈
Chyba ujadam 🙄
Bobiku, ale nie jesz przy tym zwykłych chipsów, tylko takie krewetkowe? No powiedz, że tak, miej litość. 😉
Co się dziwicie Bobikowi, przecież wiadomo, że kibicowanie to szczeniackie zajęcie 😛
A tak nawiasem mówiąc, to jak się dowiedziałam, jaki wynik, pożałowałam, że niczego nie obstawiłam – przewidywałam remis 😉 Tylko myślałam, że będzie 0:0 🙂
Koniec świata.
I Pani Kierowniczka futbolowo.
Ja bym miał jeść jakieś trzy psy? 😯 Toż to by był kani(s)balizm! 👿
Nic nie jem, bo jestem świeżo po kolacji. Gruszkówkę popijam. Właśnie wznieśliśmy z Panem Administratorem toast za Jotkostwo i ich szczęśliwe wielolecie. 😀
W Tadeuszu już tylko Nadzieja. On niezłomną Opoką.
Ale w czym nadzieja?? Że nie oglądam? No przecież ja telewizora nie mam 😯 Tzn. mam, ale nie jest podłączony do niczego,
Opoka na spirytusie. 😆
Klakierze,
Na Dywanie świetnie się gra, przecież 🙂
Ale spirytus na mięcie! Więc to jest petrus menthus. Czasem nazywane meszugene.
Słusznie Irek prawi. Na Dywanie karty się nie ślizgają, w przeciwieństwie do fortepianu. 😎
Spirymiętus.
Mente et malleo
Tadeuszu, w drodze z przystanku tramwajowego do domu minęłam CZTERY ministrefy kibica, tzn. lokale, w których tłumnie oglądano mecz. Nie masz telewizora? To mało, to mało, 😆 spirytualna opoko z nutką mięty. 😆
Co mi przypomniało, że miałem sprawdzić, czy mam już wszystkie kanały cyfrowe naziemne. Sprawdzam. Może będę miał TVP Kultura…
To ja chyba we wrześniu ostatnio oglądałem telewizję 😆
Czy Tadeuszowi należy teraz zaśpiewać „koko spoko, Ty opoko”? 😈
Bobiku & Panie Admistratorze,
wielkie dzięki 😆
Mój wiarołomy mąż wpadł do domu w przerwie między meczami. Zero skruchy 👿
Co więcej, powiedział mi, że przecież nie może być tak, żeby każda rocznica wyglądała tak samo. Bo było by nudno. I poleciał do tych szalików, trąbek i innych akcesoriów …
Suma sumarum, nie wiadomo kto kogo, na ten wieczór, zostawił 😉
Inna rzecz, że jeszcze się nam taki numer nie zdażył 😉
Zapraszam na trunki rozliczne. Ale nie czujcie się zobowiązani. Jednak to Euro …
Dobrej zabawy 😆
Jotko,
Twoje i wiarołomnego zdrowie rozlicznymi trunkami 😀
Irku,
dziękuję 😆
Maciejka pachnie cudownie, koty mruczą jak zawsze, a z wiarołomnym to ja się już policzę, po Euro, nie będę mu psuła zabawy 😉
Nalejcie no jakiego rozlicznego trunka. Czesi strzelili, a ja jak raz za Czechami. 😀
Maciejki nie mam w tym roku. 😥
Polewam, nalewam i dzielę się zapachem maciejki 🙂
Dzięki. Pół zapachu to o niebo lepiej niż nic zapachu. 🙂
Nie jestem pewien, czy Tytoń ma szansę wygrać eurokonkurs piłkarskich nazwisk. Niemcy raczej będą głosować na Arschawina. 😈
Desinteressment grą w piłkę jestem w stanie zrozumieć, ale dla całej imprezy to mniej.
Co by nie mówić: znaczącego przyspieszenia kraj nasz dostał dzięki wysiłkowi organizacyjnemu związanemu z Euro.
Powodzenie imprezy znacząco pozytywnie wpłynie na obraz Polski i Polaków na Zachodzie, zaczną nas zaliczać do normalnych ludzi.
A co do meczu z Grecją – błędy trenera w złym ustawieniu drużyny na drugą połowę i później brak zmian i wprowadzenia świeżych sił do zmęczonego zespołu zaważyły na wyniku i zmarnowanie wielkiej szansy. Smuda kalosz!
Arsch’a wina 😯
A co on winien, spłacił do grosza…
Znaczy – durak. Gdyby miał bankierski łeb, to by niczego nie spłacał, tylko wymusił od państwa dotację. 🙄
Ale fakt, że takiego wina bym raczej nie napił się … 😉
A najlepiej od wielu państw 🙄
Taką dotację tak czy owak wiele państw funduje. Państwo Kowalscy, państwo Wiśniewscy, państwo Nowakowie, państwo Zielińscy, państwo Kozłowscy… 🙄
Tonować zachwyty pana premiera będę: w Łodzi banda 50 oprychów napadła na knajpę, w której słychać było obce języki, w tym rosyjski.
Byłbym zapomniał: oprychy ubrane były w barwy drużyny ŁKS…
W Wyborczej o tym nie piszą, więc tego nie było.
Wracam z Montrealu i co widzę? Ruskie biją. 😎
Oho, wszyscy poszli cichcem albo i głoścem oglądać mecze… a ja z zaskoczeniem odkryłem, że już wszystkie kanały cyfrowe mam u siebie, włącznie z TVP Kultura. Jakbym miał antenę, tobym mógł oglądać. No ale nie mam 🙂 Chyba się nie przyzwyczaiłem do tv…
Tym optymistycznym akcentem idę spać (mało bym nie napisał grać :evil:)
Ale samolot z Putinem miał kraksę! Dla równowagi…
No i właśnie takie historie jak oprychy w strojach ŁKS „robią wizerunek”. Nie miliony spokojnych obywateli, którzy sobie w domowych pieleszach wino białe, a nawet likier miętowy popijają, a kilku lub kiludziesięciu asocjalnych dzikusów, którzy jakiekolwiek wspólne dobro mają gdzieś. Łyżka dziegciu, niestety, psuje beczkę miodu, co nie od dziś wiadomo.
I właśnie dlatego, że w ten sposób wizerunek powstaje, nie należy na programy w rodzaju „Stadionów nienawiści” reagować solidarnym narodowym wzburzeniem i udowadnianiem, że mamy te miliony spokojnych obywateli, tylko solidarną niezgodą na tę łyżkę dziegciu. Bo ukrywaniem pod dywanem na pewno jej się nie wyeliminuje.
Wstyd mi za F-16, sorry, Tadeuszu 🙁
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/10,114927,11628985,F_16_laduje_na_autostradzie__Wypadek__Nie__to_tylko___.html
Tadeuszu, można mieć telewizję podłączoną i w ogóle w jak najlepszym porządku, a i tak się do niej nie przyzwyczaić. 😉
Pójdę dalej od Bobika w wyznawaniu grzechów, nie tylko krzyczałam, ale uporczywie podpowiadałam.
Na koniec wyznam najcięższe przewinienie; szczerze się wzruszyłam na rozpoczęciu.
I to by było na tyle.
Gazeta dała zdjęcia ze stref kibica. Szczerze mówiąc ze zgrozą to oglądam. Skrzyżowanie nacjonalizmu, jakiegoś quasi-religijnego uczucia z komercją. Bardzo groźna mieszanka. Ale wygląda na ato, żeorganizacyjnie wszystko idzie nieźle. Wielkie osiągnięcie.
W związku z rozpoczęciem żadnych grzechów nie pamiętam, bo u nas nie pokazywali, na ARD przynajmniej. 😉
No trudno Jotko, chciałaś dobrze. A ja przepraszam, zza swego tokowania nie złożyłem najlepszych życzeń! Wiele szczęśliwych chwil razem!
Bobiku,
jakie „robienie wizerunku”? Przecież każdy kto ma minimum pomyślunku, wie co o takich popaprańcach sądzić. A jak nie wie, to znaczy, że sam jest słabosilny na rozumie.
Margines był, jest i będzie. Wszędzie! Trzeba to przyjąć do wiadomości. Niemiłe, ale takie jest życie. Pan Bozia najwyraźniej coś spaprał 😉
Strefy kibica mnie też przejmują grozą, ale to właściwie z założenia. Każdy tłum powyżej plus minus 15 jednostek mnie przejmuje. 🙄
Zdecydowanym gestem mówię dobranoc! Jutro do pracusi 🙄
Maciejka to chyba lubi w wilgotnym gąszczu. Na balkonie nie chce. Południe.
Za Jotkę i Pasztetnika kielich wznaszam. 😀
Znakomity przepis dal, więc o łaskawość w rozliczeniach suplikuję.
Tadeusz,
za życzenia dziekuję 🙂
Wiarołomny wrócił na memłon 😉
A te strefy i i inne takie, to jest to co mnie najbardziej interesuje. Zboczenie jakieś czy co? 🙄
Ps Mało zdecydowany jestem… Bobika grozą, a mnie zgrozą… Jaka to różnica? Kierunek łóżko, na wprost, biegiem marsz!
Ja to inaczej widzę, Jotko. Owszem, margines jest wszędzie, ale tolerancja nań jest różna. I przez to w jednych miejscach ten margines czuje się pewniej, a w innych niepewniej. No i to, o czym już wcześniej pisałem – natychmiastowa reakcja odnośnych organów, mediów, gapiów, etc., bądź jej brak. To wszystko w sumie, chcemy czy nie chcemy, jednak wizerunek robi.
Ps Bo to ciekawe, ale zgroźne. Zboczone!
mt7,
wezmę to pod uwagę 😉
Ale chyba sama rozumiesz, że postaram się wycisnąć z sytuacji … no, choćby, flakonik perfum na przebłaganie 😉
Ps ps Te aberracje takie ciekawe.
Bobiku,
jestem w trakcie negocjacji z Wiarołomnym …, mam nadzieję, że rozumiesz 😉 Oddalam się w wiadomym kierunku … 😉
Ocena meczu z Grecją: w pierwszej połowie graliśmy dobrze w ataku, co w drugiej połowie z nawiązką zrekompensowliśmy złą grą w obronie…
Tadeuszku, spocznij w łóżku,
wszak już dawno po kolacji.
A w tym łóżku nie dręcz muszków
i nie folguj aberracji. 😎
Rozpoczęciem były krótkie układy choreograficzne w wykonaniu dzieci z różnych państw, niezbyt zgrane, ale to nie miało żadnego znaczenia.
Wzruszyłam się na widok tego wszystkiego, że jest ten stadion, że tak dobrze wygląda, że ludzina na trybunach zwyczajna i sympatyczna i że śpiewają hymny i w ogóle.
Bo ja kocham moje miasto, w którym się urodziłam i chciałabym, żeby było przyjazne ludziom, zadbane i atrakcyjne.
Idź do łóżka i Ty, Jotko,
marząc sobie przy tym słodko,
że Ślubnego przewin tłumy
Ci przyniosą… choć perfumy. 😉
Happy Anniversary, Jotko!
Uff, chwala PB za ten remis, bo inaczej darcie szat zepsuloby Jotkowe swieto…
Ago, na swedzaca wysypke chlodna kapiel a potem smarowanie mascia kamforowa lub mietowa moze przyniesc ulge. Wspolczuje!
Co do organizacyjnie wszystko idzie nieźle, przypuszczam, że jeszcze lepiej niż myślimy i wydaje mi się, że nie ma wielkiego ryzyka jakiegoś zamachu terrorystycznego, ale tu właśnie ciekaw jestem: czy Polacy zdają sobie sprawę, że coś takiego jest możliwe? Czy też tak są uspokojeni widząc wszędzie policję, że mają to za rzecz niemożliwą?
Niemożliwe to nie jest, ale też nie można się dać sparaliżować obawom przed zamachem, bo wtedy to już w ogóle żyć się nie da. 🙄
Mieszkałem przez jakiś czas w Paryżu, akurat w tym czasie, kiedy była tam histeria zamachowa, przy wejściu do supermarketów przeszukiwano damom torebki, przed co drugim budynkiem stali uzbrojeni mundurowi, a pozostawiony przed Centre Pompidou przez gapowatego turystę plecak zaangażował ze trzy bataliony saperów. Jakieś 3-4 miesiące było takie wzmożenie, a potem opadło i zaczęło się normalne życie. Nie dlatego, żeby niebezpieczeństwo zamachów w realny sposób zmalało. Dlatego, że życia w takim napięciu na dłuższą metę nie da się wytrzymać. To właściwie po co wytrzymywać na krótką, skoro data ewentualnego zamachu i tak jest nieznana?
Co innego, oczywiście, siły bezpieczeństwa. One od tego są, żeby w odpowiednich momentach czy okresach wytrzymywać.
Wszystko mi się podobało. Nawet ten nieszczęsny remis. Zagrali dobrze. Lepiej, niż się spodziewałam. Smuda z niczego posklejał coś i dla mnie szklanka jest do połowy pełna 🙄
Goście na nas spadli, nieoczekiwani, ale przemili. Cali świeżo zachwyceni, bo dzięki nowej S5 jechali 35 minut, zamiast 1,5 godz. Dla nich nie ma remisów, czują się wygrani 🙂
O, to jest warte zużycia jeszcze odrobiny gruszkówki, że niezależnie od wyników ludzie czują się wygrani. 🙂
Ale z zagraniem dobrze nie do końca się zgadzam. 😐 W drugiej połowie nie tylko Smuda skaloszył, zawodnicze nieumiejętności różne też zaczęły wyłazić wszelkimi bokami. 🙄
Bobiku, przedtem wychodziły już w pierwszej 😉
Ale w pierwszej bierze się to bardziej easy, bo przed nami jeszcze druga. 😆
Druga, to ta do połowy pusta 😉
Pusta pustka, pusta Ustka i spustoszona kapustka…
Zapuszczenie się w aż takie rejony abstrakcji zdecydowanie świadczy o tym, że pora iść spać. 😉
Dobranoc 🙂
Dobrze, to idziemy spać.
Kasy wydaliśmy, ale drogi, lotniska i mnogo, mnogo drugich zostaną.
Czytałam, że warszawski stadion to prawdziwe centrum biznesu, handlu i rozrywki z mnóstwem sal konferencyjnych, restauracjami i kafejkami.
Dach pozwoli płytę stadionu wykorzystywać całorocznie.
Nareszcie nie trzeba już będzie organizować koncertów w szczerym polu na płycie starego lotniska na Bemowie, a ludzie będą mogli w przyzwoitych warunkach w nich uczestniczyć.
A że stadion – nie wątpię – jest właściwie poświęcony, to można będzie organizować na nim comiesięczne modły „O Prawdziwą Polskę”.
Andsolu, jeżeli mają taką potrzebę, niech się modlą, w sposób sobie właściwy, byle nie żądali od innych przyłączenia się do nich i nie traktowali swojej religii za jedyną uprawnioną.
Kiedyś w Egipcie bardzo mnie poruszył i wzbudził moją sympatię kierowca autobusu obsługujący naszą wycieczkę.
On w godzinach, kiedy przychodziła pora na modlitwę, podjeżdżał pod jakieś atrakcyjne miejsce, które nas zajmowało na krótki czas, a sam z dywanikiem pod pachą udawał się w odosobnione miejsce.
Było to bardzo naturalne i nikt nie miał mu tego za złe, wręcz przeciwnie.
mt7, z pierwszą częścią pierwszego zdania zgadzam się w pełni i jako administrator stadionu z największą przyjemnością wynajmowałbym go na najróżniejsze uduchowione spotkania. Co do jego drugiej części, postulat, by nie traktowali swojej religii za jedyną uprawnioną wydaje się nieprzyjazny wszelkim religiom monoteistycznym. Politeizm ma nastawienie dobrej mamy przygarniającej do stołu dzieci sąsiada: jak zmieścic się sześciu bogów to i siódmy może się dosiąść. A w grupie zawsze nieco weselej.
Stwierdzilam dzisiaj, ze mecze bardzo wygodnie oglada sie telefonicznie. 😎
Jotko, gratulacje i zyczenia wielu nastepnych szczesliwych lat! 🙂
Bry!
Chłodniej. Zobaczymy zaraz jak to wygląda PO…
Śmiejcie się, śmiejcie, a mój spirytus zaczyna pachnieć miętą! I ma śliczny odcień jadowitej zieleni!!
Bobiku (23:10),
jasne, że masz słuszną słuszność 😎
(nieodżałowanej pamięci Jonasz Kofta miał zwyczaj mówić: „jasne jak dupa anioła” 😉 )
Tyle, że ta pinkwolona rzeczywistość nie chce się zbyt łatwo tym naszym słusznościom poddawać 👿
Ja to widzę tak. Polska i Ukraina urządziły Europie kinderbal. Główna atrakcja to zabawa w wojnę przy pomocy piłki kopanej. A jak bachorstwo ma kinderbal, to wiadomo, że będzie różnie. Pewnie, że psujów zabawy trzeba natychmiast brać za szmaty i kurcgalopkiem odstawiać tam gdzie ich miejsce. Z drugiej strony, jak już goście przyszli na bal, to też powinni się zachowywać. Może niekoniecznie trzeba głośno krzyczeć, że gospodyni ma krzywe nogi, gospodarz wielkie kurzaje na nosie a ich potomek garba. Przecież od tego kurzaje nie znikną, nogi się nie wyprostują a i garb nie zniknie. Tyle, że atmosfera się może zwarzyć. Życzliwy gość może udzielić stosownych rad, jak tym mankamentom zaradzić. Rzecz w tym z jakimi intencjami przyszedł na zabawę. Jeżeli przyszedł po to, żeby zrobić gospodarzom koło pióra, to i tak mu się uda. A gospodarz może nie wiem jak pucować swój świeżo, na obstalunek wypacykowany, portret (zwany też wizerunkiem 😉 ) z wymuskanym trawnikiem i wypasionym autem w tle. I tak jakaś rysa się na nim znajdzie. I jest wielce prawdopodobne, że jego własna progenitura, z takim poświęceniem na sporty i języki wożona, opchana popcornem, opita coca-colą, zbyt mocno w trąbke zadmie. I puści pawia na jeszcze nie całkiem wyschły werniks 😯
Z tym wszystkim trzeba się liczyć. Kinderbale mają swoje prawa. Trzeba to wszystko przeczekać. A kto ma ochotę, ten nawet może wziąć udział w zabawie. Przeczekać i dziękować dobrej bozi, że pod naszym niebem, już blisko 70 lat rozgrywamy wojny przy pomocy piłki kopanej. Gdzieś trzeba, od czasu do czasu, dać upust tym pinkwolonym atawizmom
1 lipca kinderbal się skończy. Mistrz ceremonii i dostawcy gadżetów podliczą mamonę. Nam zostanie wielkie sprzatanie. Ale też zagonimy bachorstwo do mycia rąk, niedłubania w nosie, odmawiania paciorka, niegarbienia się przy stole … 👿
Już my im urządzimy wielką lekcję wychowawczą 😉
W imieniu własnym i Wiarołomnego pięknie dziękuję za życzenia 😆
Na razie nie przejawia nawet cienia skruchy. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Przydzie czas i na lekcje wychowawczą 😉
Dzień dobry.
Najlepszego Jotce i panu mężowi!!!! 😀
Mecz Polska-Grecja oglądaliśmy.Życzę drużynie wyjścia z grupy.Choć nie będzie łatwo.
Nam jako społeczeństwu życzę wyjścia z twarzą. Uśmiechniętą i życzliwą.
Dzień dobry,
o zadymie w Łodzi napisał dziś Onet (za „brytyjskimi mediami”):
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/brytyjskie-media-w-polsce-pobili-naszych-kibicow,1,5155601,wiadomosc.html
Na Wyborczej ciągle nic. Propaganda sukcesu.
PO wygląda dobrze. Czysto, pusto. Cywilizacja pinkwolona, cywilizacja…
Coś o m. Łodzi znalazłam.
http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35153,11892084,Kibole_LKSu_pobili_obcokrajowcow__Policja_nie_potwierdza.html
Polecam Państwu – http://religia.onet.pl/kraj,19/religijna-oferta-na-euro-2012-kosciol-jest-gotowy,42131.html
Mało sprytni ci Ukraińcy. Powinni wykasować kibiców za survival camp 😉
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/10,114927,11890201,Euro_2012__Kemping_w_Kijowie_jak_plac_budowy__Kibice_.html
Mar-Jo,
dziękujemy 😆
Dzień dobry 🙂
Wszędzie ten sport. Chmury urządzają sobie na niebie zawody pływackie. Króliki na polach sprinterskie. Maliny usiłują wygrać z pokrzywami.
A ja koko spoko na targ i ładuję do torby – młode ziemniaki, szparagi, sałatę, truskawki, wędliny, oliwki, pomidory… I też się czuję wygrany. 😉
mt7,
czy arcybiskup Gądecki odpowiedział na Twój list? Poza potwierdzeniem jego odbioru, za pośrednictwem sekretarza.
Dzień dobry, 🙂
z targu do ogrodu. Koko już w zamrażalniku
Dziękuję, Króliku. 🙂 Smaruję się teraz różnymi paskudztwami od lekarza i boję się dodawać coś na własną rękę, ale i tak próbowałam kupić maść miętową, na przyszłość – niestety, w aptece nic takiego nie mieli. Może Tadeusz zużył całe krajowe zapasy mięty?
Jedno jest pewne: następnym razem, kiedy po wejściu do hotelu poczuję się marnie, to odwrócę się na pięcie i wyjdę, zamiast mamrotać coś pod nosem o śmiesznej nadwrażliwości i ziarnku grochu. 👿
Na pocieszenie przyszedł pocztą bilet na recital we Frankfurcie. 🙂
Biskupi bezpośrednio raczej nie odpowiadają na listy interwencyjne, podobnie jak ministrowie i ministry.
Jest uprzejmością, jeżeli ktoś w imieniu odpisze, że dziękuje za list.
Pisałam kilka razy takie listy, odpowiedziano mi w tym przypadku i na list do sekretariatu kardynała Nycza ( to nie była skarga, tylko zwrócenie uwagi na pewien problem).
Mnie chodzi raczej o to, że zanim zacznę mieć pretensję winnam zrobić minimalny wysiłek, żeby złu zaradzić.
Mam zresztą parę pozytywnych przykładów skuteczności pisania.
Bo, jeżeli w przypadku skargi na bezczynność państwa w sprawie rasizmu prowadzący sprawę komisarz patrzył na mnie jak na nawiedzoną i pukał się w głowę, to kolejne takie skargi od innych mogą zmienić sposób widzenia tego komisarza i wpłynąć dopingująco na organy państwa.
„Przemysławowi Tytoniowi w obronie rzutu karnego czas meczu z Grecją pomogły „siły wyższe”. Wierzy w to kardynał Stanisław Dziwisz. W duchu dziękowałem Ojcu Świętemu, bo głęboko wierzę, że pomagał mu w tym momencie – mówi kardynał”.
Dlaczego nie wygraliśmy? 😯
Póki pan Dziwisz wierzy, sytuacja nie jest groźna. Lekarze powinni być wołani dopiero gdy opowie on, że widział archanioła Jonasza popychającego nogę Przemysława we właściwą stronę.
mt7,
arcybiskup Gądecki nakazał wycofanie tych książek ze sprzedaży.
A wcześniej (2005) kazał zdjąć tablicę
http://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_G%C4%85decki
Prawicowe media przypisują mu żydowskie pochodzenie.
Mar – Jo,
żeby nie popaść w grzech pychy 😉
Mar-Jo, może wygrana nie byłaby dla nas Dobra? Andsolu, ja bym nie wzywała lekarzy do wizji – może dlatego, że sama widuję czasem kątem oka jakieś ubożęta. 😳 Natomiast gdyby kardynał Dziwisz chciał kupić dwa bilety na mecz, jeden dla siebie, drugi dla archanioła bądź papieża, wtedy doradzałabym konsultacje. Ale może niekoniecznie z lekarzem? Może wystarczyłby doradca finansowy z teologicznym zacięciem? 😉
Witaj, Łajzo. 🙂
Aga,
witam 😉
jak zdrowie? 🙂
Niestety, wysypka się rozłazi zamiast znikać. 👿 Mam nadzieję, że lekarz pomylił się tylko w doborze leków, a nie w diagnozie i że to jest alergia, a nie jakieś zakaźne paskudztwo, które mogłam byłam poroznosić.
Ago, współczuję.
Wiem, jak alergia potrafi „ubogacić” życie. Ze 30 lat robiła to z moim.
Ciekawa jestem wypowiedzi ks. Dziwisza w razie (odpukać!!!!)
przegranego meczu naszej drużyny.
To prosty ser (it’s emmentaler, Dr.Watson). Naród nie modlił się wystarczająco przed meczem.
Moze napar z rumianku (zewnetrznie), Ago, dopoki nie zobaczysz znowu lekarza? Albo najprostszy krem na dzieciece wysypki? I szybki przeglad uzywanych kosmetykow, zwlaszcza jesli niedawno pojawil sie jakis nowy? Niektore, zwlaszcza perfumowane, potrafia uczulic – czasem natychmiast, czasem po jakims czasie uzywania. (Z doswiadczen alergicznych wlasnych o rodzinnych: wysypki alergiczne tez potrafia sie rozprzestrzeniac, nie inaczej niz zakazne).
A poza tym, po glowie mi jakos chodzi fragment znanego wiersza W.B. Yeatsa (szkoda, ze nie ma tu Heleny!):
The best lack all conviction, while the worst
Are full of passionate intensity…
Choc od razu zaznaczam, ze autor tez miewal czasem rozne wizje (ale lata trzydzieste i dalszy ciag dobrze przewidzial mimo to, i ogolnie byl raczej spostrzegawczy). 😉
Dziękuję Wam za życzliwe traktowanie mojego swędzącego marudzenia. 😉 W poniedziałek idę do 'swojego’ lekarza, który był na urlopie – byle do poniedziałku.
Bardzo ladny, dluzszy esej Zadie Smith o bibliotekach i paru innych rzeczach przy okazji (troche na marginesie warszawskich wiezowcow opakowanych szczelnie w reklamy, co zauwazyl niedawno Bobik, i na marginesie jego dawnych przekomarzan z zagranicznym goscmi, gdy reklam jeszcze nie bylo).
http://www.nybooks.com/blogs/nyrblog/2012/jun/02/north-west-london-blues/?utm_medium=email&utm_campaign=June+5+2012&utm_content=June+5+2012+CID_a7c4c8703d0f58f51d8b4160ebb234ae&utm_source=Email+marketing+software&utm_term=The+North+West+London+Blues
dzisiaj graja nasi… frakcji niemieckiej 🙂 prosze o kibicowanie 😀
w pracy powiesilismy dekoracje, baloniki, flagi i takie inne tam
imponderabilia (tylko z vuvuzela zrezygnowalismy) mamy fajnie
🙄
Mar-Jo, ten zgielk i halas na poznanskim placu wolnosci to dziecko moje ze swoja berlinska silna grupa 🙂 dawali czadu 😀
a Jotce podpowiem ze od wczoraj testuja reklame (na prawdziwosc): ” w maszym barze mamy 125 gatunkow polskiego piwa”, Twoj ogrodek w niebezpieczenstwie nocnego – po tescie –
stratowania 8) 8)
mt7, wczoraj o 23:20
„Bo ja kocham moje miasto, w którym się urodziłam i chciałabym, żeby było przyjazne ludziom, zadbane i atrakcyjne”
urocze wyznanie, urocze
dla Ciebie wiec:
https://lh4.googleusercontent.com/-gId-1xT5ukw/T5RGDyJwgSI/AAAAAAAAF5g/HJXXJaar8JY/s1000/P4090517.JPG
🙂 🙂 🙂
Dużo zajentyków dziś za mną biega – zakupowych, ogrodowych, towarzyskich, kulinarnych i innych takich. Ale na esej Zadie Smith rzucę się w pierwszej wolnej chwili. „Białe zęby” mnie zachwyciły, choć po ich przeczytaniu przez kilka dni chodziłem naburmuszony. Z zazdrości, bo też bym chciał tak umieć pisać. 😉
slonce swieci 😯 brykam wiec w Tereny 🙂
brykam fikam
W esejach tez ten jej kunszt pisarski wychodzi.
Poza tym nie zazdrosc, Bobiku, bo los/PB/loteria genetyczna (niepotrzebne skreslic) tez Cie niezle wyposazyly. 😉
Kilka lat temu, sprowokowane przez Politykę, zastanawiałam się nad własną listą 7 cudów świata. Umieściłam na niej biblioteki.
Rysiu 🙂
Zwróćcie uwagę na zdjęcia 5 i 8 🙂
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/5,114944,11895651,Tak_kibicuja_Polacy__Wielkie_emocje__radosc_i_wiwaty.html
Piekne zdjecia, Jotko. I piekny esej Zadie Smith od Moniki.
Lece na miasto. Pada.
Nie mam letko z tym Eurem. Muszę się sporo napracować jako kibic, bo codziennie jacyś nasi grają. 🙂
Rysiu, jasne , że będę kibicować!!!!
Dziękuję, Rysiu, piękny bukiet. 🙂
Kibicujemy. 🙂
W przerwie zapraszam do ogrodu. 2 ostatnie zdjęcia to królowe po upojnej nocy 😎
https://picasaweb.google.com/111628522190938769684/OgrodCzerwiec2012#5752084303690236594
Jotka napisała o abpie Gądeckim, że prawicowe media przypisują mu żydowskie pochodzenie.
Pewnie dlatego jest członkiem honorowym mojego stowarzyszenia: http://prchiz.free.ngo.pl/prchizhonorpopup.html 😉
Dzięki, Jotko, za informację.
Dzień dobry,
A propos zdjęć z zony
http://www.mariinsky.ru/images/cms/data/opera_repertoire/new/boris_vic/7bg_vic.jpg
😉
A, i jeszcze to – Pimen
http://www.mariinsky.ru/images/cms/data/opera_repertoire/new/boris_vic/3bg_vic.jpg
Лампада догорает…
Ещё одно, последнее сказанье…
😀
Pięknie u Irka, 😀 tylko szkoda królowych – drogo płacą za szaloną noc. Piękny to chyba słowo dnia. Ciekawe, czy czyiś nasi właśnie pięknie kopią piłkę.
Ago, życzę zdrowia 🙂 Poniedziałek już niedługo.
” Szeleszczące”. Wieczór operowy w Dwójce
U Klakiera też 😎
Dobry wieczór. Dzień w spędzony po łokcie w ziemi to jest bardzo udany dzień 🙂
Ago, bardzo współczuję. Alergie bardzo utruły mi życie, teraz dokuczają Zosi. Paskudna sprawa. Próbowałaś żel Fenistil? Łagodzi swędzenie i przyspiesza znikanie wysypki. O ile jest alergiczna. A może, jeśli Ci bardzo dokucza, zrobiłabyś sobie prywatnie morfologię z rozmazem i poszła do lekarza już z wynikiem? To powinno mu ułatwić diagnozę, bo infekcje wirusowe bardzo widać w rozmazie.
A tu można też obejrzeć operę, tyle że z Bayerische Staatsoper
http://www.youtube.com/watch?v=xI2AS5v8w1w
A mnie od dwóch godzi molestuje sąsiadka, która koniecznie chce posiąść wiedzę na temat funkcjonowania spółdzielni, a konkretnie co ma robić i za czym głosować na Walnym w środę.
Nie wpadłam na morfologię z rozmazem. 😯
W ziemi po łokcie brzmi bardzo dobrze. 🙂 Z pozytywów, ugotowałam gar zupy jarzynowej. Też dobrze brzmi, a zwłaszcza smakuje. Miałam na tę zupę ochotę od tygodni, odkąd się Bobik pochwalił, że ugotował.
w ziemi po łokcie rzeczywiście brzmi bardzo dobrze 😀
Królowe Irka ciężko skacowane, biedaczki, ale reszta roślin przepiękna i co do jednej w znakomitej formie. 🙂
Fenistil jest świetny również na ukąszenia owadów.
Coś słabo kibicujecie. Nasi sobie nic strzelić nie mogą. 🙁
Ja kibicuję.
A kto z kim gra?
Nasi z nienaszymi, Klakierze. 😎
Jakoś za mało ich w ataku.
Mieli szczęście.
Tak, to bardzo skomplikowane.
Może trzeba coś strzelić, aby strzelili?
😀
Ufff. Po tym słupku musiałem jednak sięgnąć po piwo, żeby ukoić skołatane nerwy. 😎
Nienasi musieli nieźle kląć, że nie weszło. 🙄
Czy po strzeleniu czegoś dozwolone jest prowadzenie piłki 🙄
Myślę, Irku, że tak – pod warunkiem, że kto inny strzela, kto inny prowadzi, a piłka jest okrągła. 😆
Niemcy na razie wychodzą z założenia „nam strzelać nie kazano”. 🙄
Tracę do nich cierpliwość, Bobiku 👿 Panu B. w okno strzelają 👿 A nienasi nie lepsi 👿 Hit dnia, koń by się uśmiał 👿
Pobiegłem, przybiegłem. Zdążyłem?
Tu jest napisane – „esencja prawdziwej natury”.
Może pomoże?
I nie stieniajties’…
Nie stiesniajties’…
Ja też już wnerwiony, Haneczko. 👿
Chyba nie będę się stiesniat’ i sięgnę po drugie piwo. W końcu od czego są mecze, nawet te nienalepsze? 😉
NO!
No, nareszcie! Nasi się nade mną zlitowali. 😀
Swoją drogą bardzo mnie rozbawiło, że bramkę wtłukł Portugalczykom prawdziwy Niemiec nazwiskiem Gomez. 😈
Wyszłam z nerw, poszłam po drugie i nie widziałam 😆
A, to jest stary numer, Haneczko, że bramki padają akurat wtedy, jak się wychodzi. Ja w czasie poprzednich mistrzostw czasem wręcz specjalnie wychodziłem, żeby gola sprowokować. 😆
Nieśmiało tylko powiem, że zdążyłem.
Co esencja, to esencja! 😀
Powtórka była, wiem wszystko 😎 Teraz dopiero zaczął się mecz.
Jestem zbuntowane kondominium. Proszę o porządne Władztwo. To był mecz na remis.
Wymęczona ta wygrana, ale jednak wygrana. I to naszych, nie nienaszych. 😆
Tadeuszu, na dziś już po wszystkim. Możesz wyjść zza szafy. 😈
No, wymęczyli. 😀
Kibicowałam dla niemieckiej frakcji, ale trochę mi szkoda Portugalczyków.
Ostatnie 15 min. było dobre.
Z tym Gomezem faktycznie zmyłkowo, dwa razy zdziwiłam się przy szybkiej akcji, jaki Gomez, jaki Gomez, przecież Niemcy przy piłce. 😀
Całe szczęście, że Niemcy nie mają Dziwisza, bo po tym meczu byłby gotów powiedzieć „Gott mit uns”. 🙄
A ja i tak wiem swoje, że gdybym nie pobiegł i nie przytargał tej esencji, to by był remis.
Rozumiem, Klakierze. Już lecę po gruszkówkę. Należy Ci się. 😆
Innym za kibicowanie też się należy, więc nalewam ogólnie. Prost! 🙂
Dzięki, ale nie będę mieszał pigwówki z gruszkówką.
Klakier, z tą esencjonalną interwencją, to w zasadzie wystąpił w charakterze dwunastego zawodnika drużyny niemieckiej. Dobrze, że go sędzia nie przyuważył. 🙄
Horror!
Wszedłem na Blog Pani Kierowniczki, a tam nad nagłówkiem Blogu siny Chopek przewraca oczami, inne reklamy też po byku 😯
A ja tradycyjnie przy winie zostanę. 🙂
Ja tam korzystam z Chrome i nikakich reklam niet, klakierze.
Gdyby sędzia przyuważył, Klakier mógłby spróbować się wykręcać, że on tu w ramach obowiązków zawodowych – za klakiera robi. 😆
mt7 – To masz szczęście.
U mnie w lisie widać i to było mocne wrażenie, jak pojawiła się tam reklama Strefy Kibica!
A teraz jest taka reklama – „dla księgowych, którzy lubią mieć czas na swoje pasje”.
Myślę, że kardynał Dziwisz wykazał się dobrym rozeznaniem w kopaniu: wygrać mecz, to jedno, znaczną część meczy ktoś wygrywa; ale obronić karnego – a, to już zakrawa na cud. 😉 Taak, Niemcy – wygrali, Rosjanie – wygrali, Polacy – cudem nie przegrali. Odliczam sekundy do pojawienia się zalążka teorii spiskowej. 🙄 😉
Na tego wynaturzonego Szopena, akurat nad głową PK, już parę razy miałam ochotę po…narzekać, ale że marzy mi się przynależność do Society for Suppression of Unladylike Behaviour, to się jakoś pohamowałam.
Ale do tej pory tego u mnie nie było widać.
Jak to zobaczyłem przed chwilą, to mnie siekło!
Czyżby nie wszyscy znali kibicowską piosenkę ludową z okolic Strefy? 😎
Siny Chopek, siny,
wywraca oczami,
nie płaczcie dziewczyny,
siła wyższa z nami.
Panbócek się stara,
naszej bramki broni
górą nasza wiara,
dołem wszelcy oni,
heeeeej!
Z innej piłki: z przyjemnością zaglądam co jakiś czas na blog ks. Lemańskiego. http://wojciechlemanski.natemat.pl/15893,w-odpowiedzi-panu-t-terlikowskiemu
A ja czytam w internecie doniesienia odnośnie wtorku, gdzie to w bramce chyba przyjdzie postawić Świętowita.
I nie tylko
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11900322,Ciosek_o_marszu_Rosjan___To_pomysl_z_piekla_rodem_.html
W sprawie tego marszu, to ja od wczoraj spieram się sama ze sobą. Nie radzę sobie z tłumem, ale korci mnie, żeby zobaczyć to na własne oczy.
A pomyślcie, jakie to by było proste, gdyby pies kulawą nogą się marszem Rosjan nie zainteresował. Chcą w swoje święto narodowe przemaszerować, niech przemaszerują, ulic jest dosyć. No i przemaszerowaliby, i nic by z tego nie wyniko. Jak z brukselskiej demonstracji Ojca Derechtora, z której też nic nie wynikło, bo nie obeszła ona nikogo poza demonstrującymi.
Moje zdanie o marszu Rosjan wyraziłem wczoraj na blogu i od wczoraj opinii nie zmieniłem…
No i zgadzam się z Bobikiem i Andsolem. Z igły widły, a z wideł snopowiązałkę. Tylko po co?
To nie było zdanie, andsolu, tylko proroctwo. A wiesz, jak to jest z prorokami we własnym kraju… 🙄
No właśnie, po co snopowiązałka? Jak już, to lepiej kombajn Bizon. 😎
http://www.youtube.com/watch?v=-acV2kapCms
Do Agi.
Nic nie rozumiem, napisali przecież, że 'Działania podjęte” i nic się nie dzieje, wszystko dalej jest dostępne, jak było.
To jest walka z wiatrakami.
Z obejrzanych internetowych relacji filmowych wynika, że muzykalność przyjeżdżających kibiców jest równa muzykalności miejscowych.
A tu muzykalnosc i tanecznosc Jamesa Browna:
http://www.youtube.com/watch?v=xop6K8QUL6I
Widzę, że na przemarsz Rosjan już nie muszę iść, bo Andsol go pięknie opisał. 🙂
Mt7, posłałam Ci maila.
niedziela slonce 🙂 😀
szeleszcze zaleglosci zabieram pled na balkon
brykamy 🙂
dziekuje za kibicowanie 😀
brykamy fikamy niedzielnie
Dzień dobry 🙂
Natrafiłem na komentarze posła Błaszczykowskiego odnośnie przemarszu Rosjan. Nie cytuję bo nie promuję idiotyzmu.
Brykamy oczywiście niedzielnie do Kazimierza i nadwiślańskie wąwozy 😀
Dzień dobry,
Wąwozy… pozazdraszczać.
Ale postanowiłem sprawdzić – Jeeeeeest!
http://www.kazimierzdolny.pl/news/kazimierska_strefa_kibica_euro_2012/14606.html
A tu nawet ją widać:
http://stary.kazimierzdolny.pl/kamera/kamera.jpg?0.11512786565716515
A ja pójdę tam gdzie drzewa,w Wąwóz Małachowskiego. Rośnie tam na dziko jeszcze lilia złotogłów ❗
Dzień dobry 🙂
Piękne te Twoje królowe, Irku, gratuluję. A Andsol tak pięknie napisał, że aż się rozmarzyłam. Zobaczymy, zobaczymy. Póki co, Pan Prezes dzisiaj miesiączkuje. Oby poszło bezboleśnie.
Dzisiaj też Poznań jest gospodarzem. Na to konto nawet Szamanowi przycięłam pazury. Trzeba się prezentować przed światem. A co! 😉
Frakcji gratuluję. Choć moje serce było przy Portugalczykach. Mają problemy gospodarcze, to niechby mecz wygrali. Ku pokrzepienie serc. I taki to ze mnie kibic 😉
A ja lubiłem chodzić po tych wąwozach w okolicach Zbędowic.
Irku, miłego wąwozowania się!
Właśnie, nie wiem tylko, Jotko, kto ciężko przechodzi te miesiączki, Prezes, czy my.
Dzięki, Ago.
Odpisałam.
Zrozumiałam, że się dopatrzyli naruszenia. 🙁
Mt7, ewidentnie mają poważne kłopoty ze wzrokiem. 🙄
W nagrodę za nakarmienie Bobikowych kumpli trafia się na stronę ze zdjęciami psimi i kocimi – niektóre są rzeczywiście zabawne. 🙂
Rosjanie złożyli kwiaty
http://www.tvn24.pl/rosjanie-zlozyli-kwiaty-przed-pomnikiem-ofiar-katastrofy,257098,s.html
Zajrzałam do redaktora Passenta. Ograniczam się zwykle do czytania jego wpisów, pieczołowicie omijając komentarze. Tym razem złamałam tę zasadę i dobrze się stało, bo trafiłam na komentarz Torlina, którego fragment przytaczam:
Wszystkim krzyczącym o kompromitacji przypominam, że:
1. Rosja jest na 13 pozycji w klasyfikacji FIFA, Grecja na 15, Czechy na 27, a Polska na 62,
5. Dla mnie nawet bez sukcesu piłkarskiego, który byłby jedynie cudem, a nie odwzorowaniem naszego miejsca na mapie piłkarskiej świata czy Europy, Polska odniosła wspaniały sukces organizacyjny, przepiękne stadiony, kolorowa publiczność, stutysięczna strefa kibica w Warszawie, Wrocław przyjął wczoraj 50 prywatnych samolotów z Rosji. Cieszmy się wszyscy, że o Polsce w tym momencie mówią w Europie (i nie tylko), a nie miejmy ciągle wszystkiego za złe.
Chyba wypiję za to, żeby Torlin po zakończeniu Euro nadal się cieszył. 🙂
Dzień dobry 🙂
Też bym poszedł w wąwozy, ale pokażcie mi w mojej okolicy jakiego wąwoza. 🙄 Nawet w poblisiej Ruhrze chyba żadnych pogórniczych wyrobisk już nie ma, bo wszystko cudnie zrewitalizowali.
Ale dziś słońce świeci wbrew wszelkim prognozom. Dobre i to. 🙂
Dzień dobry 🙂
Potwierdzam, że cudnie zrewitalizowali, a na terenach dawniej kopalnianych w Essen można nawet piknikować. Ale wąwozów faktycznie tam nie zauważyłam 🙂
Z Torlinem to ja mam swoje blogowe zaszłości – pisywaliśmy u siebie nawzajem, aż w końcu pokłóciliśmy się, kiedy on u siebie wrzucił męsko-szowinistyczny wpis, i stosunki zostały zerwane 😐 Ale akurat przypomnienie, jaka drużyna jest na którym miejscu w klasyfikacji FIFA, nie było od rzeczy. Myślę, że znów się potwierdzi 😈
Najlepszy sposób, żeby się nie rozczarować, to nie oczekiwać zbyt wiele. 😉 Ja to w pełni zastosowałem do rozgrywek w piłce kopanej, w związku z czym mogę się dobrze nimi bawić, a nawet kibicować jakimś kolejnym naszym, ale wcale nie licząc szczególnie na to, że wygrają, a już – broń Panie Bosku! – nie biorąc tego wszystkiego na serio.
Tak że nie ma się co, niestety, z mojej strony spodziewać jakichś odjazdowych scen w postaci darcia futra, wyrywania włosów z ogona, czy podtapiania blogu rzewnymi łzami. Pooglądam, poszczekam trochę towarzysko w ramach komentowania, po czym pójdę spać w anielskim spokoju ducha. Znaczy – marny ze mnie kibic. 😳
Też uważam, że nie oczekiwać zbyt wiele – a zwłaszcza nie oczekiwać cudu – to jest dobra strategia. Ale to chyba nie przeszkadza kibicować swojej drużynie i życzyć, jej i sobie, żeby zagrała jak najlepiej, w ramach swoich możliwości i by dopomógł jej łut szczęścia.
Dzień dobry 🙂
Bobiku, mógłbyś, bo masz co wyrywać, ale ja, a zwłaszcza pan mąż, musielibyśmy rwać z ubytków 😉
Jeszcze się kopanie nie skończyło? 😯
A czemu rewitalizowali bez wąwozów? U mnie są wąwozy, bo irzeczek dużo. Jeszcze nie zrewitalizowali do płaskiego! Należy się domagać rewitalizacji wąwozowej!
Też popieram rewitalizację niepłaską. Bo krakusy to już prawie górale i do chodzenia do szkoły pod górkę przyzwyczajeni. Moim łapom na tych nadreńsko-westfalskich płaskościach okropnie się nuuuudzi. 🙄
Ale w NRW są też bardzo miłe tereny górzyste, może bardziej pagórkowate. W ramach wycieczki do Bonn, z której swego czasu nie skorzystałam (wybrałam inny termin, więc był trochę inny program), planowano romantyczny rejs po Renie w strone Siebengebirge 🙂 Jak się jedzie w stronę Dortmundu, to też jakoś pagórkowato się robi.
Królu, donieśli Włosi, że się na coś zanosi… 😉
Pani Kierowniczko, za daleko te wszystkie pagórki na codzienny spacer. 🙁 To już od nas trzeba autem jechać. A poza tym co to za pagórki dla krakowskiego górala. 😉
He, he. Hiszpanie też donosiciele. 😈
Nie wszystkim się podoba 😉
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11902812,Chca_chleba_zamiast_igrzysk__A_kibice_przyszli_popatrzec.html
Bobik @16:02
Nie marny, ale normalny kibic, nie fanatyk.
Pierwszego dnia miałam włączone tiwi i robiąc w domu różne rzeczy rzucałam okiem od czasu do czasu. I powiem szczerze, że mecz Polska-Grecja ani razu nie sprawił, że zasiadłam i zaczęłam się gapić, a Rosja-Czechy tak. Masa adrenaliny i po prostu lepszy futbol…
Potem już nie oglądałam, bo miałam lepsze rzeczy do roboty (wczoraj) albo mi się nie chciało (dziś). Ale co do wtorku… pewnie jednak nie będę oglądać, jak Rosjanie nas roznoszą, bo niestety na masakrę się zanosi. Choć wiadomo, piłka jest okrągła… 🙂
Pani Kierowniczko, będę oglądała. Trzeba stawić czoła i już 😉 To znaczy ja trzeba, nikogo nie namawiam i nie molestuję 🙂
Można rewitalizować, albo to oswoić tę portugalską zaskakującą linkę mam od fajnego Rosjanina z G+. Tak, to też jeden z tych geeków, których na G+ pełno, ale z tym na ogół da się zrozumieć o co mu chodzi. Zaraz pokażę i drugą rzecz od niego.
Drugą linkę ślę osobno, bo Bobik mnie wytresował, by tylko jedną linkę w ręce trzymać. Otóż tu są takie specjalne rybki, które umieją same siebie naprawiać, przynajmniej na początku. I ja bym też chciał tak umieć. Wprawdzie naprawianie płetwy mi nisko pływa, ale gdybym wiedział jak sobie naprawić oczka bez płacenia za okulistę, szkła i (największy wydatek) za oprawkę…
Ząbki. Wysoko pływają 🙁
Dobrze, ostatecznie mogę uwierzyć w te rybki na drugiej lince i też bym tak chciała, choć nie dla oczu; ale w te domy jak-przygniecione-skałą nie wierzę i już. 😯
Ciekawe, ja „ni ma takiego źwirza!” też wykrzyknąłem na widok domów, nie rybek. 🙂
W sprawie regeneracji na pierwszym miejscu zdecydowanie ząbki, ale gdyby tak również z pamięcią się udało, to chętnie bym skorzystał.
Mielibyśmy granicę z Chinami, a w Moskwie mówiono by po polsku – to można było dziś usłyszeć pod Pałacem. A wcześniej po odczytaniu listy ofiar wypuszczono w niebo biało-czerwone baloniki – do każdej wstążki była przywiązana karteczka – z jednej strony wizerunek Władysława IV z podpisem „nasz car”, z drugiej biało-czerwona szachownica z kirem.
A i jeszcze byłem w Zonie – takie duże „wesołe miasteczko”.
Ludzi na mieście jakby trochę więcej niż w niedzielne popołudnie, ale bez szaleństw.
Na Krakowskim na akordeonie grał były koncertmistrz filharmonii w Czerniowcach.
Wasz spacerownik
A te rybki już w nazwie mają swoje kulinarne przeznaczenie – danie dla Pręgowanej.
Po konsumpcji mogą mieć z regeneracją niejakie problemy. 🙄
A i jeszcze – w Zonie 6 pierogów kosztuje 4 euro
Głazy uznałam za sztuczne. Jaka więźba to wytrzyma 😯
Bobiku, to tylko rybki. One nie mogą być od spraw beznadziejnych 🙁
Klakierze, kto wypuszczał? Nasi czy nienasi? Pod Pałacem czuję się dokumentnie pogubiona.
Smoleński lud
To dobrze. Już się bałam, że szajba przekroczyła granicę 🙄
Dzieki za raport, klakierze. Jak na razie jest niezle, a my mamy powod do dumy i radosci, ktorego nawet te balony smolenskie nie spapraja. Tak trzymac.
Moi Rodzice mieszkaja o 3 przystanki tramwajowe od stadionu w Warszawie (przy Grenadierow). Choc pod stadion nie chodza i sluchaja RM (ugh…) to bardzo sa teraz radosni z powodu zamieszania i ekscytacji Euro, all that jazz.
Dzisiaj oglądałem jeden mecz, bo chciałem zobaczyć jak teraz grają naprawdę dobre drużyny, bez żadnych naszych. No i ładnie grają, ale więcej nie obejrzę, pan Szpakowski tak %$#%$*&@, że się nie da. Nie i już. 😈
A bez głosu ❓
Ten mecz Rosja-Czechy miał w TVP jeszcze tę pozytywną cechę, że nie było tam Szpakowskiego, tylko jacyś rozsądni komentatorzy 😈
Albo z głosem z radia, może tam ktoś lepiej komentuje?
To oglądaj, Wodzu, na niemieckim kanale. Słowo honoru, że tam nie ma pana Szpakowskiego. 🙂
Wielki Wodzu, ścisza się tak, żeby było słychać tylko trybuny. Spróbuj pooglądać tenis ze Stopą & Co 👿
Moze da sie wyciszyc Szpakowskiego…
Lajza tez probuje zamknac dziob Szpakowskiemu.
Łajza przymila się do Wielkiego Wodza. 😆
Odpowiadam.
1. Próbowałem ściszać, to mi Szpakowski szemrał głośniej od trybun, a całkiem bez dźwięku było głupio.
2. Tenisa nie mogę oglądać, odkąd Eurosport się dorobił komentarza po polsku. No nie mogę. Dotyczy jeszcze bardziej wyścigów w tej zacnej stacji, na szczęście w razie potrzeby łapię przez internet obojętnie którą inna wersję.
3. Nie mam takiego niemieckiego kanału, żeby pokazywał mecze. Ten numer jednak znam bardzo dobrze, RTL zamiast Polsatu z tym %#$@$%#, &*%$%#$@$ i idiotą Borowczykiem.
4. Łajza niech mnie nie denerwuje.
5. Letko nie jest.
👿
sportlemon.tv
Albo radio BBC przez internet. http://www.bbc.co.uk/programmes/b01jqn7m
Nikt nie mowil, ze ma byc letko, WW, no ale jak sie nie da to sie nie da.
Puccini dobry na ukojenie nerwow. Klakier niedawno zapodawal link.
Dziękuję, ale za dużo kombinowania, może jakiś finał albo pół. 🙂
Jest środek sezonu w całkiem innej dyscyplinie, i tak się nie wyrabiam ze wszystkim, a z racji wieku i urzędu powinienem. 😎
A kto wyrabia 😯
Nikt, ale oczekiwania są, i co ja mam potem powiedzieć młodzieży? Że nie widziałem i nie wiem? 😯
To żaden wstyd 😉
No dobra, czasem próbuję powiedzieć, że nie wiem. Dziwią się, a pytanie wisi sobie bez odpowiedzi. 😎
No i bardzo dobrze. Niech wisi. Całe mnóstwo wisi od zawsze bez. Po to są 😉
Czy słusznie odnoszę wrażenie, że ktoś tu filozofuje? 😈
Mecze idą w Niemczech na I programie czyli ARD. W Krakowie odbieram go bez problemu. 🙂
Zaraz, zaraz… a był jakiś zakaz filozofowania? Bo może wydałem taką ustawę, tylko nie pamiętam? 😈
(na stronie)
mnie to siem wydaje, że zaraz bedzie jakaś ustawka
Eee, raczej odstawka. 🙂
Nie pamiętam numeracji, ale Nie filozofuj szło natychmiast po Czcij ojca swego i matkę swoją.
Idę w odstawkę. Dobranoc 🙂
A potem był jeszcze ornitologiczno-hodowlany wywód o kurze i jaju 😀
Tak, tak Haneczko.
Pora poszukać pcheł w poduszce i szczypawek w zabawce.
Dobrej nocy
Wszyscy poszli spać 🙁 I co, herbatę sama mam pić?
Szukanie pcheł to jest bardzo poważna sprawa, nie żadna zabawka. Każdy pies to wie.
W poduszce się tym razem, cholery, ukrywają? No, już ja je pogonię! 👿
Ja też jeszcze mam herbatę. 🙂
Ale na dziś już bardzo zdecydowanie ostatnią. 😎
No to „do herbaty ostatniej” i spać 🙂
O, to mi się podoba jako hasło i postawa życiowa – będziemy walczyć do herbaty ostatniej. 🙂
To nic odkrywczego, ale jak mówi Pani Kierowniczka – „dobrego nigdy za wiele”
http://www.youtube.com/watch?v=4fGCLIhF98c
http://www.youtube.com/watch?NR=1&feature=endscreen&v=8x8S5Mgimy0
Teraz to i ja powiem dobranoc, żeby już niczym sobie nie zepsuć smaku Starszych Panów. 🙂
Dobrej Nocy, Bobiku. 😀
Bry! Pogodzie się zgniło, mnie się zaspało. Albo odwrotnie, albowiem nieorzytomnym będąc mam niejakie trudności z odróżnieniem jawy od bloga.