Wędlinobranie
Wędlin było w bród. Wyżły biorą plastry boskiej,
tyle w pies-śniach sławionej kiełbasy krakowskiej,
co smakoszy latarnią jest w Europie całej
i nawet Niemiec przyzna: nie masz jak Krakauer!
Ratlerki za pieczonym raczej gonią schabem,
który psie powonienie olśniewa powabem
niezrównanym i takim emanuje czarem,
że ulegnie mu i sam dostojny Owczarek.
Tu szynka gotowana – dybią na nią śmiele
maltańczyki, spaniele, tudzież Jack Russelle,
tam baleron się wdzięczy do pieskiej publiki,
żyłkowany jak marmur, ówdzie równe szyki
kabanosów, a dalej płaty bladolice,
po których bez ochyby poznasz polędwicę.
Już konsumpcję zaczynać gotowa brać wszystka,
lecz Owczarek najpierwsze brał miejsce przy miskach,
już z postawy mu samej ta godność należy,
kto by temu zaprzeczył, ten mógłby nie przeżyć,
więc każdy powstrzymywał swój niewczesny zapęd,
a Owczarek przemówił w górę wznosząc łapę:
nie chcę, droga Psubraci, nastroju popsować,
ale zda się historię przypomnieć w dwóch słowach
nie tak dawną, młodzieży być może nieznaną.
Otóż jeść nam nie zawsze tak dobrze dawano,
kaszą człowiek nas żywił, z rzadka jakąś kostką,
a dla psa nie jest rzeczą łatwą ni błahostką,
kiedy wędlin ni dudu. Przyznać trzeba jednak,
że i Ludzkość bywała w owym czasie biedna,
stała nieraz w kolejkach przez calutkie noce
i na obiad musztardę miała albo ocet…
Tutaj przerwał wymowy swojej potok wartki
i wykrztusił z przejęciem straszne słowo – kartki.
Skowyt przeszedł żałosny przez grupę seniorów,
co z doświadczenia znała rynek niedoborów,
pyski wspomnień ponurych zasnuły się cieniem,
patrzyli na to młodzi z niemałym zdumieniem,
aż się wreszcie ten i ów łapą skrobnął w głowę,
myśląc: „może nie takie złe te czasy nowe?”
Owczarek, gdy już szeptów ucichły ostatki,
dał znak psom białym, czarnym, szarym, rudym, w łatki
i całe towarzystwo za jego przewodem
ruszyło w stronę misek barwnym korowodem.
Bobik, dość utrudzony po porannym biegu,
bynajmniej do pierwszego nie pchał się szeregu,
polędwice i szynki minął dużym łukiem,
nie przystanął przed boczkiem ani przed kindziukiem,
jeno węszył powoli, ze spuszczoną głową,
za tą, co wędlin była bezsprzeczną królową.
Nareszcie stanął, szczeknął: „no, jak pragnę zdrówka,
to ona, mego życia radość – pasztetówka!”,
zaczem powściągliwości rzucił wszelki pozór
i z rozkoszą w niebiańską maź zanurzył ozór.
Ad ew_ka 19 październik 12, 17:23
AMEN !
Zmienię temat.
W GW ukazał się artykuł, o tym że ofiara Polańskiego dała się namówić za spisanie „całej prawdy” o wydarzeniu.
Artukuł zaczyna się tak:
79-letni słynny reżyser, który musiał uciekać z USA, bo groziło mu długoletnie więzienie, zapewne już nigdy nie wyzwoli się z koszmaru, który sobie zgotował feralnego 10 marca 1977 r. w willi Jacka Nicholsona w Los Angeles. Pod pozorem sesji zdjęciowej zwabił trzynastoletnią Samanthę, poił szampanem i podał odurzającą pigułkę quaalude, po czym oboje uprawiali wszelkie rodzaje seksu, poczynając od klasycznego, poprzez oralny, aż po analny. Samantha zeznała organom ścigania, że robili to wbrew jej woli i mimo gorących protestów.
Podkreślenie moje.
Mam ochotę przylać autorowi.
Stary, zblazowany chłop, który odurzył dziecko i wyprawiał seksualne brewerie, sobie zgotował koszmar.
Ew-ko, to była jedna, nieco żartobliwa uwaga Kota, gdyby Klakier nie wtrącił się w temacie i nie drążył go uporczywie, nikt by więcej ust w tej sprawie nie otworzył.
No tak. Satyr. Z tego co wiem od bliskich osob, Samantha nie byla pierwsza malolata w jego zyciu.
Mam jednak nadzieje, ze mial nauczke.
Ach! ten klakier! Gdyby się nie wtrącił!
No taka jest dola klakiera
Że zawsze z kimś zadziera.
Gdy bije gorące oklaski
Choć z estrady słychać jakieś kwaski
Albo, gdy buczy, jak bąk
Choć na estradzie jakiś „strong”.
Akurat w tym konkretnym przypadku, Klakierze, to zupełnie nie jest śmieszne.
I na tym zakończę ten wątek.
Według mnie ludzie się dzielą na „bolszewików” i „nie bolszewików”
Bolszewicy uważają, że zawsze mają rację.
Nie bolszewicy uważają że bolszewicy też mogą mieć rację.
Wedlug mnie ludzie dziela sie na takich co korzystaja z rozumu i takich, ktorzy lubia rozgotowana marchewke.
Czy to oznacza Kocie, że bolszewicy korzystają z rozumu, a nie bolszewicy lubią rozgotowaną marchewkę?
Obudziłem się z uzdrawiającego (mam nadzieję) snu i zobaczyłem, com narobił. 😯
Mordo i Reszto Ty moja, ja się czasem przekomarzam i wirtuałki opowiadam, niekoniecznie zaraz przekładające się na real. Tylko po to, żeby trochę literacko pożyć jak Pies z Kotem. 😉 Nie przypuszczałem, że Kot weźmie to tak serio.
A konkretnie to przedtem padłem tak szybko, że nawet tej zawartości witaminy C w fajkach nie zdążyłem sprawdzić. Co nie znaczy, że już nigdy nie sprawdzę, ale wtedy nie będę taki głupi, żeby się przyznawać. 😉
Lepiej zostawmy te widły, co się zrobiły z materiałów krawieckich i chodźmy się pobawić. 😀
Wpiesy kupuję. 🙂
A do Alienor sprostowanie: szczeniakiem to ja jak najbardziej jestem, tylko, że tak powiem, solidnie już nażytym. 😉
Ty, sobie Pies lepiej nie rób przekomarzałek, bo tu na całym świecie „siostry Nightingale ” zakładają białe czepki i szukają zaczepki.
To sie zabierz, Piesu, za spozywanie tego rosolu, co mam nadzieje sie nie spalil i jest prawdziwy, a nie literacki.
Siostry się zmartwiły, Klakierze, co rozumiem i łyso mi, nawet w całej tego słowa rozciągłości 😉 , że do tego doprowadziłem. Ale co ja na to poradzę, że tylu rzeczy nie umiem brać poważnie, z sobą samym na czele i jakieś licho stale mnie podpuszcza, żeby się trochę powygłupiać? 😳
A propos Polańskiego, kiedy Szwajcarzy chycili go w kajdanki parę lat temu i Stany pertraktowały o oddanie go w ręce ichniej sprawiedliwości, Samanta wystąpiła w iluś tam programach tv (Larry King Live etc.) i powiedziała, że mu przebaczyła i nie chce zemsty, aczkolwiek było to dla niej traumatyczne przeżycie. Powiedziała coś w tym stylu, że po latach nie chciałaby już do tego wracać, nic, bo ona już swoje przeżyła, poukładała swoje życie i nie jest tą sama małą 13 dziewczynką.
Teraz planuje napisać na ten temat książkę i jak najbardziej, jej prawo, jest dojrzałą kobietą.
I tak jak mówi: „Chcę opowiedzieć tę historię bez gniewu, ale z konkretnym zamiarem – podzielić się nią w szczegółach i tym sposobem odzyskać moją tożsamość. Łatwa plakietka prześladuje mnie przez całe życie.”
Poza tym wiadomo (tu będę cyniczna), że suma siedmiocyfrowa za książkę (zapewne spisaną przez gost writera) jest nie do pogardzenia.
Nie mają tej szansy tysiące anonimowych dzieci obojga płci
i kobiet, gwałconych każdego dnia przez supermenów.
Rosół akurat rzeczywiście prawdziwy. Z kury, nie z krowy, bo nie od parady mówi się o kuracji, a nie o krowacji. 🙂
Alicjo, można to widzieć i tak, że takie książki postają niejako w imieniu innych ofiar i w ich interesie. Zwracają uwagę na zjawisko i często pozwalają skrzywdzonym również opowiedzieć o swoim losie, choć może nie aż tak głośno. Naruszają barierę okropnego wstydu, jaki się łączy z byciem ofiarą w pewnych przypadkach.
O obrzezywaniu dziewczynek w Afryce wiedziano od dawna, ale sprawa zrobiła się naprawdę głośna i zaczęła wzbudzać oburzenie dopiero wtedy, kiedy książkę o tym wydała celebrytka, Warris Dirie – i chwała jej za to.
Jeżeli Samantha przy pomocy książki upora się ze swoją, a może przy okazji i cudzą traumą, to będzie dobra robota.
Bardzo dobrze pamietam te wypowiedzi Samanthy, a jesli potrzbowala „odzyskac tozsamosc”, to moze wystarczylby jakis dluzszy wywiad?
Moze jestem bardzo zlym Kotem, ale nie cierpie jak ktos robi kariere literacka z takiego zyciowego materialu. I strasznie sie dziwie, ze znajduja sie czytelnicy, gotowi placic good money za te produkcje.
Pamietam jaka byla awantura kiedy Polskie Radio postanowilo , ze w programie Lato z Ksiazka czytana bedzie opowiesc Moniki Lewinsky. Dowiedzial sie o tym owczesny wiceprezes PR – ES, ktory jest jednoczesnie przyjacielem mojej Starej, jej bylym szefem i najblizszym sasiadem. I powiedzial, to co powiedziec byl powinien: Over my dead body! Ksiezke Lewinskiej zdejmujemy z planow.
Podniosl sie potworny wrzask w prasie: Cenzura prewencyjna! Copyrights juz zostaly Altorce wyplacone! Marnacja publicznej kasy! Ososierozchodzi! I takie tam podobne.
Nikt nie zadawal sobie pytania czy godzi sie utrzymywanemu z podatkow radiu publicznemu nadawac w najlepszych godzinach sluchalnosci literature dla… no nie chce powiedziec.. kucharek, ale w kadym razie przedstawicieli nurtu postynteletualyzu.
Wiceprezes byl osaczony ze wszystkich stron. Stara nawet pchnela do niego maila: nie przelmuj sie, Gienku . Rob tak dalej. Masz swieta racje.
Podobno byl to jedyny list z poparciem jaki dostal. Reszta chciala sluchac wynurzen ML. 😯
Dziewczynki w Afryce etc to zupelnie inna inszosc. A Samantha juz sporo opowiadala oswym doswiadczeniu z Polanskim. Opowiadala tez prokuratura.
I ona – jej wlasne slowa wielokrotnie wypowiadane – juz sie z wlasna trauma uporala.
Co tu jeszcze mozna do tego dodac – w ksiazce!
Od dobrego tygodnia zamartwiam się codziennymi dylematami planety, która myśli: a dzisiaj? Któremu słońcu służyć, wokół którego się zakręcić?
Buduję duży podziemny model, w którym w roli Planety wystąpi Bobik, a za słońca robić będą cztery wielkie michy z pasztetówką, salcesonem, baleronem i łososiem.
I proszę mi nie opowiadać, że psy nie lubią łososia, bo do dziś pamiętam zakłamaną mordę naszego Bilu, który intensywnie przekazywał wzrokiem obrzydliwe łgarstwo: „to naprawdę nie ja ściągnąłem ze stołu łososia i zagrzebałem w kącie ogrodu!”
Oglądałem już jońskie kolumny, ale joński penis to by było nowe przeżycie.
Mnie tez te soca rozbudzily wyonraznie. I czy z czterema oni tam na tej planecie maja noce?
A gdzie daja jonskie penisy? To Stara sie zainteresowala. Mnie to tam wszystko jedno – jonskie, doryckie, byle trzymane przy sobie. .
slonca, wyobraznie.
Musze lampe zapalic.
Domyślam się, że chodzi o Jońskiego Dariusza z SLD, który chciał ministrę Muchę wywalić z pracy, bo jest (podobno) w ciąży
No penis, żeby gorzej nie powiedzieć.
Właśnie o niego nagabują Millera w TVN24 😛
Bobiku, jestem podobnego zdania jak Mordka.
Upora się z problemami finansowymi, ale narobi sobie innych.
Lecę na pozalekcyjne 🙄
Miller odpowiedział, że wobec niego „użył słów nie nadających się do publicznej ekspresji”, ale nie zdymisjonował go z rzecznikowania.
Jakież typowe.
Chrzanić troglodytów.
Jońskie penisy też chrzanić.
Ogólnie chrzanić.
w Puszczy Noteckiej jest WSZYSTKO.
Przywiozłam (nie mówię, że nazbierałam):
– prawdziwki – 1 trumienka
– podgrzybki – 5 trumienek
– gąski zielone czyli zieleniatki – 3 trumienki
– gąski siwe – 1 trumienka
– opieńki – wiadereczko małe
– UWAGA: rydze – 2 trumienki
– suszone kapelusze prawdziwkowe CUD PIĘKNOŚCI
– krajankę prawdziwkową suszoną
– krajankę podgrzybkową suszoną
Kilogram kapeluszy suszonych borowikowych 800 zł… Na szczęście pani nie miała tyle, bo pewnie bym wzięła. ja przy grzybach tracę rozum do imentu.
Troche pochodziłam po lesie, który jest obłędnie cudowny, pachnący i cichy. Złapałam może z dziesięć podgrzybków. Nic to. Powąchałam…
Zapraszam na dania z grzybów.
A propos – czy ktoś wie, co się robi z opieńków? Wszyscy trąbią, że pyszne, więc chciałam raz w życiu spróbować.
Rozpoczęły się gody. I pohukiwania. Gdzie noc? Gdzie penis? Gdzie Stara?
Nisiu,
z opieniek wszystko. Susz, blanszowanie, marynata, …
W sklepie rosyjskim kolo nas sprzedaja opienki w lekiej marynacie. Bardzo dpbre.
Tu masz piekny przepis, Nisiu:
http://epovar.kz/recipes/36696-opyata-zharenye-po-derevenski/view
A poza tym przepisem polecam ocet jabłkowy do marynaty opieniek. Rewelacja 🙂
A tu w lekkiej marynacie:
http://sobesednik.ru/recipies/retsept-marinovannye-opyata
A szukam w kuchni rosyjskiej dlatego, ze opienki sa w niej cenione chyba bardziej niz w polskiej.
Chyba wiesz, Mordko, że mnie celebryckie wynurzenia jako takie interesują tyle, co zeszłoroczny śnieg. Ale gdyby Samantha (lub jej ghostwriter) napisała książkę „ludzką”, pozwalającą się innym dziewczynkom uwodzonym przez satyrów z nią identyfikować i przepracowywać sprawę, to nie miałbym nic przeciwko.
Znaczy wszystko dla mnie zależy od tego, co by to była za książka, jak napisana. Choć w konkretach to przyznaję Wam rację, że w tym przypadku dużo wskazuje na typowe sensacyjno-celebryckie barachło dla forsy.
A pewnie, Bobik.
Jakos malo wierze w ksiazke, ktora promowana juz dzis, ze „ze wszystkimi szczegolami”.
Wtedy mysle, ze glownie moze chodzic o te szczegola. 😈
Nie będę czytał o tych grzybach, nie będę. 👿 Nisia jest gorsza od tego tam markiza de Zada. 😥
A przy okaji: wiadomosc o smierci Michaila Gorbaczoa jest mocno przesadzona.
http://www.ng.ru/society/news/2012/05/22/1337702893.html
Kocie,
uważaj na zapalanie lampki jak przed chwilą doniósł mi G. Drymer
http://www.polskieradio.pl/42/273/Artykul/707701/
Bobik, nie martw się. Część właśnie odjechała z panem ogrodnikiem. Obiecuje mi za to rybki świeże, od rybaków, a zwłaszcza sandaczyka, lalala. Na widok suszonych prawdziwków przysiągł, że mi tego sandacza sprawi i oskrobie.
W Kocim przepisie podobają mi się proporcje: 5oo sztuk opieńków, jedna cebulka i dwa jajka. Chyba że coś źle zrozumiałam.
Tak, wiem. Ceny energii podskoczyly u nas od poniedzialku o srednio 8%!
Jedyna nadzieja, ze rzad z nimi zrobi porzadek.
A Grzes D. dobry, nie? Jak mu kazali zwinac sie w jedna minute, to depeszka wyniosla dokladnie 00’59”. I tyle zdazyl powiedziec!
Opienki to sa naprawde drobne grzybki, a po „obrobce cieplnej” juz zupelnie miniaturowe. Wiec mnie nie dziwi.
Bo nie jest to dokladnie omlet, i jajka sluza tylko aby grzybki zbic w grude. Dlatego na 4-5 osob.
I słusznie Kocie uważasz. Do jakiegoś czasu opieńki w polskiej kuchni były uważane za ” drewniane grzyby” czyli z tej niższej półki.
GD jest super. Dzień bez GD jest stracony. Ma super korespondencję. Krótkie a treściwe jak opieńki w marynacie jabłkowej 😉
Och, zaraz pchne do niego maila, cytujac.
Done!
Kiedyś znajomi przywieźli z Białorusi marynowane opieńki w charakterystycznie zamykanych słoikach (jak tu na zdjęciu 9:
http://epovar.kz/recipes/26159-marinovannye-opyata/view ).
No cóż to za była wyżerka.
Chyba pojadę na Saską Kępę do tych delikatesów, co je Królik reklamował swego czasu, sprawdzić, czy może są.
A tu jesień kochani, jesień….
https://picasaweb.google.com/tad46ster/Jesien2012?authuser=0&authkey=Gv1sRgCKuRl9_M69ia8wE&feat=directlink
Tak, bo w Rosji potrafia sie obchodzic z grzybami. Swietne sa tez solone – gruzdzie, opienki, maslaki, wlasciwie kazde, nawet jest jeden rodzaj surojadek ktory mozna solic.
To ta surojadka. Ale po ulewnym deszczu łatwa do pomylenia ze sromotnikiem 🙁
http://pl.wikipedia.org/wiki/Go%C5%82%C4%85bek_zielonawy
A wlasnie. Taki szaraczek.
To troszkę stare, jakis tydzień z groszem, ale czyż nie na czasie?
http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1531071,1,tabloidyzacja-glupi-na-wlasne-zyczenie.read
Kto lubi grzyby wie, jak się z nimi obchodzić 🙂
Nigdy nie soliłam, nie mam w tym praktyki, ale co nie nadawało się do suszenia a był nadmiar nie do przejedzenia, gotowałam w małej ilości wody bez soli. Wrzące do słoika (samo się zamyka!) i w zimie jak znalazł. Mmmmmmmmm…. 🙄
Marynowane opiaty to wyżerka zaiste odjazdowa. 😆
Alicjo,
a to
Mmmmmmmmm…. 🙄
to 😯
czy 😀
Nie wydaje Wam się, że te zdjęcia Tadeusza szeleszczą i pachną schnącymi liśćmi? 🙂
Irek,
to żal, że już opieniek (opieńków?) nie ma na tym trawniku, bo skunksy ponure zaczęli „ulepszać” i pryskać chęmią trawnik, żeby było ładnie i tylko trawa, a nie jakieś tam.
👿
Tadeusz tak już ma, tylko szu szu szu
ttp://miastodzieci.pl/piosenki-wiersze/120:/1192:kolorowe-listki
Swietny ten Janicki zlinkowany przez Alicje.
😳
http://miastodzieci.pl/piosenki-wiersze/120:/1192:kolorowe-listki
p.s. I komu to przeszkadzało?! 👿
Jest tak pięknie, jak się jedzie przez kraj w taką pogodę jak dziś. Wracałam pociągiem z tego Krakowa i znów nie mogłam oderwać oczu od okna podczas mojego ulubionego odcinka między Krakowem a Tunelem. A jak już się dojeżdżało do Tunelu, pagórki były w kolorach po prostu kanadyjskich, tj. nie tylko żółte i pomarańczowe, ale z dużą komponentą czerwieni 🙂
Ja coś sznureczkowałam? Pamięć mam dobrą – krótką…
Dora,
te czerwienie to pewnie buki i sumaki 🙂
Jesień tegoroczna jest wyjątkowo landszaftowa. Niestety na zdjęciach jesiennych Suka położyła łapę. 🙁
Ale Bobik swoim węchem to namierzy 😉
Alicjo,
buki pewnie tak, ale sumaki w Polsce nie rosną dziko. Często sadzi się je tu jako drzewa ozdobne. Tu zdjęcie z mojego osiedla:
https://picasaweb.google.com/110943463575579253179/Jesien2008#5672772548104632290
jesienne Nacht Bobikowo
http://ziza.es/2012/10/19/Placeres_visuales.html
p.s. pierzyne mozesz chwilowo zatrzymac Bobiku, do pierwszych mrozow 🙂
Na dobranoc 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=kTsVB22OMaU&feature=related
Łajza a rebours z Rysiem. Cip,cip malusie…
O, to u mnie sumaków do zarąbania* (Nisi copyright).
W sąsiedztwie ile wlezie, rosną dziko i w ogródkach, jako piekne drzewa. U mnie tylko jeden sumak, ten biały, trujący i nie bardzo kolorowy, liście już opadły.
O! Tak myslalam, ze Grzegorz Drymer sie ucieszy, ze ma oddanego sluchacza w Lublinie!
Oto poczatek listu, ktory wlasnie przyszedl:
„Hej, dzięki Helenko,
Jak to przyjemnie, kiedy się człowiek dowie, że nie nadaje do kosmitów.
O ile wiem, mam też dwoje wielbicieli w Łodzi. Boh trojcu ljubit.
Muszę Ci się pochwalić: od tego roku jestem wreszcie posiadaczem Karty Mikrofonowej, bez której, jak się okazuje, nie można pracować przed mikrofonem. Ucieszyłem się ogromnie, bo wreszcie, po 29 latach pracy na lewo, będę to mógł robić z podniesionym czołem. …”
Potem jest bardzo smiesznie, ale chyba nie moge cytowac!
O Karcie Mikrofonowej ktora robi z lewego chalturzysty z BBC radiowca pelna geba! 😆
Piękne zdjęcia od Rysia.
No właśnie, u nas też to raczej klonowate tak czerwienieją.
A kocisko na pierwszym z odrysiowych zdjęć – po prostu boskie!
Czy dobrze rozpoznaje, ze na zdjeciach od Rysia pokazana jest cesarska willa Katsura w Kioto? BYlam tam przed laty, zdumiewajac sie, ze wszystkie te widoki przysnily mi sie tuz ptrzed wyjazdem do Japonii, gdzie Ojciec zabral mnie na konferencje naukowa.
Tez mam zdjecia z tej willi.
Boze, jakze jest ona piekna!
Bardzo ładny dowcip znalezłem na blogu Sąsiada:
Przychodzi do Boga sekretarka:
– Ateiści przyszli do pana.
– Powiedz im, że mnie nie ma!
😆
Jak sobie pomyślę, w jakich skowronkach musi dziś być Aga, to mimo kataru zaraz mi weselej. 🙂
Dzięki temu, że Klakier zapodał, dlaczego aga pojechała do Bambergu, zajrzałam na stronę Maestro i zobaczyłam, ze w maju będzie w Warszawie, więc zakupiłam czym prędzej jeden z kilku ostatnich biletów. Ha! 🙂
A czemu Aga się tu nie pochwaliła?
Na pewno jeszcze fruwa na skrzydłach uniesienia i blogosfera jest dla niej w tej chwili zbyt przyziemna. 🙂
Mleczko z ostatniej Polityki:
Sekretarka do Boga:
Allah i Budda chcą porozmawiać o strefach wpływów.
Dobranoc, przyjemnych jesiennych, kolorowych snów. 🙂
Bobiku, trzymaj się ciepło.
Mam jutro sporo pracy, bo dzisiaj mi się nie bardzo chciało.
Rysiu, czy to jest Twoja robota?
Wiecie co, te pozalekcyjne mnie dobiją. Za stara jestem, tyłem chodzę, ale wiem, że gdy najbardziej się nie chce, to trzeba ruszyć ciężki zad i pociągnąć. Raz ciągnę ja, innym razem pan mąż. Gdzie te piękne czasy, kiedy rwało samo w różnych kierunkach a ja, bezboleśnie, dawałam radę 🙄
Dobranoc 🙂
Na odrysiowych (za PK) zdjeciach te czerwonolistne to chyba co my tu nazywamy Japanese Maple, japonski klon. Jeden taki rosnie w moim ogrodzie przed oknem mojego gabineciku i uwielbiam sie na niego patrzec. Traci te swoje czerwone liscie dosc pozno, w grudniu.
Opienkow nigdy nie jadlam. Wciaz marze o maslakach w sosie z cebula i smietana a la Irek, z tluczonymi ziemniakami. Moje tutaj lasy nie sa grzybne, bo slonce nie dochodzi do podszycia, to taka jesna dzungla, po ktorej chodzic trudno, chyba, ze z meczeta. Czasem sa kurki i rydze w niektorych parkach, ale nie wolno ich tam zbierac. Pyszne grzyby (poza Polska) jedlismy w Lombardii. Byly to centymerowej grubosci plastry prawdziwkow, panierowane, szybko usmazone w oliwie. Sol i pieprz i voila! Bardzo tez lubimy zupe ze swiezych grzybow (koniecznie z prawdziwkiem) z kluskami oraz zupe z samych gasek (grzybow). Natomiast totaj jemy grzyby hodowlane, ktorych smak jest dosc niewyrazny. Najbardziej z nich lubie japonskie shitake.
Dobranoc Haneczko, wszyscy… Po ciezkim dniu…
http://www.youtube.com/watch?v=n-XQ26KePUQ&feature=related
Trzymam kciuki za te 14-latke, jej wspierajacegp Tate i Rodzine.
http://www.aljazeera.com/news/asia/2012/10/2012101223418610967.html
🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Eepw7LCa2SQ
Dobranoc!
Bobiku, jaka szkoda, ze ciebie tu nie ma. Marzac o grzybach, zrobilam pyszne cassoulet. Autentyczne, bo dodalam dwie kacze nozki z przyrzadzonego miesiace wczesniej confit de canard (resztka), i wogole to co nalezy. Z bagietka, bylaby to dla nas pyszna kolacja. Do tego czerwone winko…
No coz poczekam do jutra, bo sama nie bede sie objadac o tej porze…
Dla Moniki
http://www.youtube.com/watch?v=4XWYefe9EzI&feature=related
Bardzo ladne, Kroliku, zwłaszcza po tygodniu prawie tak dlugim jak nazwa mojego stanu. 🙂
No i piekne zdjecia jesienne. Takie same czerwone liscie jak w japonskich cesarskich ogrodach mam na wachlarzu podarowanym mi przez japonska przyjaciolke (jej imie znaczy „piekna wiosna” – ktora jest na drugiej stronie wachlarza).
sobota, sobota, sobota 🙂 🙂
brykam
szeleszcze
herbata
andsol (noc), na pewno moje srodowisko 🙂 – pijawki nie pomagaja 😀
brykam fikam
fiku
fiku
🙂
bryku
fiku
fiku
bryku
➡ 🙂 🙂 🙂 🙂
brykanko fikanko
pstryk
Rzeczywiscie fruwam. 🙂 Ech, Maestro… jak on umie dodac skrzydel! 😀 😀 😀 Jutro nastepny koncert. 😀 Bobiku, dbaj o uszy – grudzien niedaleko. 😛 Choc moze nie az tak blisko, jakbym chciala. 😉
Dzień dobry 🙂
Nie wiem, co by mój kurator powiedział na cassoulet. 🙁 Ale wiem, co ja bym powiedział i ręczę, że byłoby to piękne poetyckie, tudzież pełne uniesień. Pokoncertowej Adze może bym w natężeniu uczuć nie dorównał, ale na pewno byłbym blisko. 😀
Kurczę, żeby tylko w grudniu kuratorzy puścili moje uszy do Kolonii. One się strasznie napaliły na tego muzycznego Red Bulla. 😎
Moniko, a nie dałoby się takich za długich tygodni skracać do „Mass”? 😉
Złociste dzień dobry 🙂
Jest przepięknie 🙂 Kto może, niech pleneruje 🙂 Ja za Was wszystko odsiedzę 🙄
Bry dzień 🙂
Jakże by mieli nie puścić, Bobiku?
Na Maestra? W ogóle nie bierz takiej możliwości pod uwagę.
Uch, biorę za 🙁
A co tam! 🙂
W Warszawie też przepieknie 🙂
U nas pięknie było wczoraj, ale dziś już się trochę zepsiło. Choć dalej bardzo ciepło jak na tę porę roku. To podobno powietrze znad Sahary wędruje w nasze strony i robi za grzejnik.
A za parę dni ma przyjść powietrze arktyczne i zrobić brrrr. Nie straszę, tylko cytuję meteorytów. 🙄
Sobotni poranek jest dobra okazja do (lekkiego) Naprawienia Swiata.
http://www.change.org/en-GB/petitions/get-griffin-nickgriffinmep-off-twitter-bangriffin?alert_id=iqCyzLZpjx_kXUMVXLKxD&utm_campaign=12223&utm_medium=email&utm_source=action_alert
To jest petycja do Twittera aby zbanowal Nicka Griffina, wyjatkowo wredna kreauture, przywodce BNP (Brytyjskiej Partii Narodowej), ktory ujawnil na Twitterze adres gejowskiej pary i zachecal ludzi aby sie stawili pod ich domem na demonstacje. A to dlatego, ze para ta wygrala w sadzie sprawe przeciwko pensjonatowi dla turystow, tzw. bed and breakfast, ktory odmowil wynajecia pokoju gejom.
Wiec kto by chcial przylozyc sie do Sprawy, proszony jest o zlozenie podpisu pod apelem do Twittera.
Precz z Griffinem!
Mnie się wydaje, że tam tylko podpisy z Wielkiej Brytanii się pokazują.
Mój niebrytyjski podpis przyjęło bez protestów.
I odpisało z dygnięciem.
To ja też z apelem. Nauczycielka z mojego liceum musi oddać kota z powodu alergii. Ma 4 miesiące, na imię Homer i jest u góry rudy, u dołu biały. Jak znacie kogoś z Warszawy lub okolic kto by mógł go przygarnąć, piszcie, ja się z Panią Profesor skontaktuję.
Zdjęcie Homera: https://fbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net/hphotos-ak-snc7/306612_4031734831479_1540737308_n.jpg
Zdjęcia od rysia piękne. U mnie na Mariensztacie teraz czerwienieją pnące się po elewacjach winorośle. W żywopłocie mieszkają nieliczne już wróble. Bardzo fajną jesień mamy teraz w PL.
Mam nadzieje, ze Homer znajdzie wlasciwy dom!
Stara tom drogom dzienkuje wszystkim podpisantom.
W tej chwili jest juz bez mala 28 tysiecy podpisow pod petycja do Twittera.
Ewangelia na sobote wedle Antoniego Smolenskiego, zwanego tez Wolonista i Polnym Wolakiem:
„My jesteśmy jako naród, jako państwo pod butem niejako presji rosyjskiej”
Butem, knutem, znęcaj nad Narodem się zaszczutem… 🙄
Butem, knutem i andrutem!
Andrutem, czyli po krakowsku pischingerem 😛
Mordko, Homer już znalazł dom. Akcje fejsbukowe wciąż powalają mnie swoją skutecznością.
Na onecie wywiad z Mariuszem Maxem Kolonko. On też twierdzi że Rosja steruje polską polityką. On pisze relacje o naszym kraju do Huffington Post!
„Kilka dni po katastrofie w Smoleńsku pisałem w „The Huffington Post”, że tragedia będzie wygrana przez Rosję dla celów politycznych i tak się dzieje. Dla Rosji wrak samolotu i tragedia smoleńska stały się środkiem politycznym do destabilizacji sytuacji w Polsce. Dlatego zdjęcia ofiar tragedii w Smoleńsku odnajdują się raptem na portalu na Syberii.
Skłócona Polska to kraj słaby, a słaba Polska jest w interesie Rosji. W Moskwie ułożony jest od dawna scenariusz, w którym polski premier jest słaby. Potrzebuje pomocy i tę Moskwa dostarczy, zwracając wrak, czarne skrzynki w stosownym dla nich momencie, a być może nawet występując z jakąś dodatkową formą ekspiacji, która wzmocni, a może i uratuje pozycję premiera.
Taki wdzięczny Rosji polski premier byłby historyczną kopią króla Poniatowskiego i jego serwilistycznej postawy wobec carycy Katarzyny II i ten scenariusz jest typowy dla sposobu rządzenia rosyjskich elit władzy. Nie tylko Ameryka, ale i administracja Obamy nie rozumieją sposobów myślenia Rosji i obciążeń historycznych Polski, to Obama robi, co może, by walczyć o serca i umysły muzułmanów, a nie Polaków, ale to inny temat.”
Jeśli zainteresowani – http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/jakis-gowniarz-mowi-mi-jak-mam-zyc,1,5282153,wiadomosc.html
Nie przejmuj sie, Alienor. Max nie jest pierwszym i nie ostatnim wypisujacym duby smalone w zagranicznej prasie. Ma tez swoich odpowiednikow pisujacych w polskiej prasie o zagranicy.
W The Huffington Post od czasu do czasu publikuja nawet jego najwieksi wewnetrzni polityczni wrogowie, tacy jak. np. Ann Coulter (rozne poslanki Kempy moga sie przy niej schowac). Dzieje sie tak m.in. dlatego, ze HuffPost, bedac z zalozenia liberalny, tych ludzi czesto krytykuje, wiec daje im takze mozliwosc odpowiedzi na lamach. Wielu stalych czytelnikow prawdopodobnie wyczuwa szybko inna retoryke i ukryte zalozenia, nawet jak nie wie zanadto, ktor pisze (obawiam sie, ze Kolonko nie jest tutaj household name).
Bobiku, ale Mass. nie brzmi tak ladnie jak pelna nazwa… 😉
Bardzo dobry ten tekst o tabloidyzacji, choc mozna by go dalej rozwijac, niekoniecznie ku poprawieniu sobotniego humoru. Ciekawe zwlaszcza jest spostrzeznie o ukrytej klasowosci kultury tabloidowej – bardzo trafne, a czesto niezauwazane (przez ostatnie dziesieciolecia takie myslenie z jednej strony mocno skompromitowaly kraje komunistyczne, a z drugiej strony, inne dyskryminowane grupy znalazly sie w centrum uwagi – zreszta tez slusznie).
A tu ciekawy artykul z The Atlantic na temat postrzegania roznic rasowych (bardzo duzy skrot: im bardziej zroznicowane srodowisko pod tym wzgledem, tym mniej sie je spostrzega):
http://www.theatlantic.com/health/archive/2012/10/new-evidence-that-racism-isnt-natural/263785/
Pewnie mnie wrzuci do poczekalni, więc chcę to mieć za sobą. 🙂
Upadł system i go podnosiłem od świtu. Jutro cały dzień instalacji wszystkiego, co potrzebne. 🙄
No patrzcie, wpuściło od razu. To dobrze podniosłem. 😯
O matko, jaki ten Kolonko mądrzejszy od wszystkich… 🙄
Pomijając jego duby smoleńskie, może by się i znalazło kilka punktów, w których można by mu przyznać rację, albo chociaż wejść w dialog. Ale ten ważniacki ton od wszelkich prób dialogu odstrasza. Jak tu dyskutować z kimś, dla kogo wiedzenie zawsze lepiej jest niewzruszonym prawem przyrody?
Przy okazji: czy ktoś nie mógłby raz a dobrze wyjaśnić polskim żurnalistom (może z obrazkami, jak się nie da inaczej), że dorzynanie jest od rżnięcia, a dożynki od żęcia i wbrew pozorom nie jest to to samo?
Dawniej się podnosiło wydajność z ha, a dziś się podnosi systemy. Musi znak czasu. 😉
Monika: ale intuicyjnie to nawet bez takich badan sie wie, ze owe dotrzeganie roznic rasowych bedzie mniejsze w srodowisku bardziej zroznicowanym antropologicznie.
W ub. roku usilwoalam od recepcjonisty w lobby budynku mojej mamy dowiedziec sie czy elektryk ktory odwiedzil budynek poprzedniego dnia byl bialy czy czarny. Chodzilo mi oczywoscie nie tyle o wybor koloru skory co o konkretnego elektryka. Recepcjonista za nic nie mogl sobie przypomniec czy byl bialy czy czarny, ale powiedzial helpfully, ze byl „chudy, wysoki”.
Niestey i jednego i drugiego mozna byloby opisac jako „chudy i wysoki”.
Bylam bardzo sfrustrowana jego kompletnym daltonizmem rasowym. Sam recepcjonista, George byl bialym starszym panem, raczej niskim i malo chudym.
Oczywiscie, Bobik. Mozna jeszcze uzywac reguly, ze jak w rosyjskim wystepuje spalatalizowowane („miekkie”) „r” jak w riezat’, to polski odpowiednik bedzie mial rz jak dorzynanie. Riepa=rzepa, rieka= rzeka, gor’ko=gorzko etc.
Ale potrafi byc tez podstepnie. 🙂
Dostrzeganie różnic rasowych to jedno, a słyszenie ich to drugie. 🙂
Dawno temu zdarzyło mi się robić babysitting u czarnych Amerykanów. Odebrałem pod nieobecność gospodarzy telefon od kogoś, kto się nie przedstawił, ale poprosił o przekazanie czegoś. Po powrocie gospodarzy przekazałem sumiennie message, ale oni jakoś nie mogli dopasować tego do osoby i zapytali mnie, czy rozmówca był czarny czy biały. „A jakże miałem to widzieć przez telefon?” 😯 – zapytałem ze dumieniem. „No, przecież to słychać” – odparli gospodarze, również dosyć zdziwieni.
Dzisiaj, po długim treningu w rozpoznawaniu białych i czarnych głosów wiem, że mieli rację. To rzeczywiście na ogół słychać, tylko ja wyrosłem w zbyt jednorodnym antropologicznie środowisku, żebym się od małego szczeniaka nauczył słyszeć różnicę. 🙂
Podejrzewam, ze chodzilo nie tyle o barwe glosu, co o akcent, ktory czesto zdradza przez telefon rase, a i to nie zawsze i nie w stu procentach.
W tej chwili slucham mlodej swietnie rapujacej dziewczyny. Gdybym nie wiedziala ze jest drobna blondyneczka mowiaca z zaspiewem manchesterskim („mancunian”), sluchajac jej spiewu myslalabym, ze jest czarna i z Karaibow, moze nawet z dredami.
Tu jest ta blondyneczka – robi freestyle:
http://www.youtube.com/watch?v=20hJksXtY6I&feature=related
Haneczko (1:03)
jak Ty masz ciężki tyłek, to ja jestem Słoń Trąbalski. Nie usiedzisz 5 minut na miejscu, kręcisz sie jak fryga, kopcisz jak dwie lokomotywy i masz zero tkanki tłuszczowej (że Cię zadenuncjuję towarzystwu, które Cię nie widziało) 🙂
Co do wszystkowiedzących dziennikarzy/komentatorów przestałam już dość dawno oglądać arogancką, często nie dającą dojść do słowa zaproszonemu gościowi Monikę Olejnik,
no i Tomasz Lis też wszystko wie lepiej.
Natomiast z przyjemnością czytam Passenta i Szostkiewicza, oraz Paradowską, nawet, jak się nie zgadzam z punktem widzenia. To stara gwardia i nie potrzebuje reklamy, mają klasę.
To dozynki sa od zecia? Dzieki, Boboku.
jestem podeksytowana, bo zaraz przyjedzie Mr. Eugene z moja wiktorianska kanapka (tzw loveseat) na nowo obita materialem koloru czerwonego wina i zlota. Poprzednie obicie, tradycyjnie wiktorianskie z welvetu, „wysiedzialy” Dobre Piesy do lysej kanwy. Musze znalezc nowe miejsce dla mojej kanapki, w miejscu, gdzie Piesy nie lubia przebywac, czyli daleko od okien. Wiez chyba trzeba bedzie przemeblowac caly dom. A wieczorem przyjdzie Starsza Siostra, przedwczoraj przyleciala z Warszawy i ma dla mnie GRZYBY!!!
U nas w stolicy zamieszkał w najwęższym domu świata bardzo fajny pisarz Etgar Keret. Można go nawet odwiedzić po zapisaniu się przez maila. A że to całkiem niedaleko ode mnie, już czuję się dumną sąsiadką 😆
Tylko biedaka już stalkują media. wszyscy znają jego dokładny adres 🙄
E, bujda, to nie jest najwęższy dom świata. Ten ma 57 cm szerokości:
https://picasaweb.google.com/110943463575579253179/Bregenz#5500582563144639842
Mieści się w Bregencji.
Ja to nie wiem Bobiku, czemu Ty występujesz przeciwko temu fragmentowi z tamtego wywiadu
„na dodatek dożyna nas pełzający czwarty rok kryzys”
Samo słowo 'dożyna’ ma w sobie jakieś piękno. Nie wiem jakie, może to skojarzenia 'drużyna’, 'odleżyna’
I na dodatek okazuje się, że dorzyna (nie to nie wygląda ładnie) nas pełzający czwarty rok. Tylko czego dotyczy to słowo na końcu. Psuje mi melodię 🙁
Ja nie mogę… 😆
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-wroclaw,44/fontanna-pelna-piany-zatrzymanych-szesciu-obcokrajowcow,283715.html
Dobry wieczór.
Ten dom w Bregencji ma tylko fasadę tak wąską (57 cm).
Dalej to już jest wypas po prostu. 🙂 6m, powierzchnia ok. 60 m2.
To warszawskie maleństwo ma raptem 14 m2.
Wpienił mnie Wrocław.
Sam się wpienił 😆 a raczej pomogli mu weseli Irlandczycy 😆
Gdybysmy tam byli z Morda i Bobikiem, to nie wiem czy nie wskoczylibysmy tez.
Mysle, ze ludzie, ktorzy wskoczyli do fontanny mogli miec niezla frajde, spontaniczna i prawdziwa.
Przynajmniej raz w zyciu trzeba wskoczyc do chuligansko zapienionej fontanny. 😆
Nie macie kogo czytać, po co Wam Kolonko? Pamiętam jego korespondencje z Łołszingtonu i nie tylko. Przecież to nie dziennikarz, tylko plaplacz z kluchą 🙄
Bobiku, coś w tym jest. Córasek, opowiadając o swoich znajomych, nigdy nie wspomina o kolorze skóry, czy kraju pochodzenia. Dopiero oglądając zdjęcia, widzę w jak różnorodnym towarzystwie się obraca. Młody ma tak samo.
Ciężkiego tyłka będę bronić jak niepodległości ❗ Już ja dobrze wiem, co mam 😉
Do jutra, kiedyś trzeba się wyspać 😉
Jasne, że bym wskoczył do piany w fontannie. 😀 Ale najpierw bym pogonił tych gliniarzy, co taki fajny happening zepsuli. 👿
Tyłek może być ciężki na różne sposoby. Jak Haneczka się do jednego z nich przyznaje, to na pewno wie, co mówi. 😎
Tak, już widzę, jak Kot Mordechaj osobiście tapla się w pianie. 🙂
Mój tyłek dzisiaj przyrósł do krzesła, a drugi koniec mówi dużo brzydkich wyrazów. Jak to przy instalowaniu. 👿
Teraz każdy stara się sprzedać drobnym drukiem Nowy i Rewelacyjny pasek wyszukiwarki, trzeba zaiste komsomolskiej czujności, żeby to w porę odhaczać. Jeden mi się przemknął i zaraz się rozwinął, żeby go enjoy, nie chcecie wiedzieć, co mu powiedziałem. 👿
Gdyby ktoś wynalazł takie uniwersalne narzędzie do likwidowania marketingowych opcji w instalatorach. Najlepiej w postaci przycisku z napisem „iditie wsie w (…)”. Dałbym nawet 10 dolarów. 😈
Sęk w tym, Wodzu, że ONI dają wiele więcej za to, żeby takiego urządzenia nie było. 🙄 I w ogóle się wyrazami nie przejmują. 👿
To może ogłoszę, że wynalazłem i niech mi dadzą wiele więcej. 😕
A na razie idę spać, jutro dokończę to, co nie idzie z automatu.
Niechybne Nasze Zbliżenie. O mojej północy. Przy pomocy sensownego Czasu Letniego leci cała Brazylia o godzinę na wschód i rozłączą nas już tylko cztery godziny.
A gdy Polska zrezygnuje wreszcie ze swego absurdalnego Czasu Letniego (niedźwiedź by się uśmiał, czas letni), i poleci o godzinę na zachód, będziemy już tylko o wyciągniętą rękę, oddaleni o trzy godziny.
A se miej ciężki tyłek, Haneczko! Ja mam cięższy 🙂
Gdyby Bobik i Kot wskoczyli do tej fontanny, no i ewentualnie Haneczka ze swoim ciężkim tyłkiem, to nic by się nie stało wielkiego.
Ale jak spontanicznie wskoczyło iluś tam entuzjastów piany, to narobili strat na podobno 6 000 zł. uszkadzając „podłogę” fontanny. Za remont zapłaci miasto, czyli podatnik.
Niektórzy mówią, że „a bo trzeba było zbudować solidnie, a nie cienkie płyty granitowe”.
Przypominam, ze fontanna została postawiona tylko na 2 lata, potem miała być rozmontowana, z założenia była to dość lekka konstrukcja. Wrocławianie ją pokochali i głosowali, żeby ją zostawić.
http://miastowroclaw.blox.pl/2007/04/W-centralnej-czesci-wroclawskiego-Rynku-stoi.html
To w Polsce dzisiaj zmiana czasu? U mnie zawsze za tydzień, ale przynajmniej przez ten tydzień mam 5 godzin różnicy, a nie 6 🙂
Mysle, ze do fontanny wskoczylo ilus tam (nie sadze aby zbyt wielu o tej porze roku) nie tyle „enuzjastow piany”. co entuzjastow spontanicznego happeningu – 6 tysiecy zlotych za przyjemnosc to niemal za darmo! Miasto powinno wybulic bez szemrania.
Beats me po co miasto stawialo fontanne na dwa lata. a potem postanowilo zatrzymac. Jest dosc szkaradna i podobno szczaja do niej bezdomni, jak glosi opis w linku.
Wskakiwanie do fontannny i wesole baraszkowanie w tejze jest szacowna tradycja kultywowana w wielu miastach Europy i Ameryki.
Nawet , jak tu juz kiedys opowiadalam sw. Stanislaw Kostka regularnie wskakiwal do rzymskiej fontanny aby ostudzic grzeszne zadze. Mysle, ze tez baraszkowal.
Ja sama wskaiwalam do fontanny przed Loncoln Center w Nowym Jorku z kolegami i bardzo to milo wspominam, choc bylo to… zaraz…ile lat temu?… no mniejsza o to… Milo wspominam.
Ja tam się nie znam, uważam, że publiczne obiekty trzeba szanować. Dlaczego podatnik ma płacić za „spontaniczne” zachowanie iluś tam pijanych Irlandczyków i pewnie podobnie „pod wpływem” będącej dołączającej gawiedzi, bo trzeźwy człowiek by tego nie zrobił, zwłaszcza w październiku 🙄
Dla mnie też jest to szkaradna konstrukcja, zupełnie nie pasujaca do tego pięknego miejsca, w dodatku krucha (chwilówa na 2 lata)- po co to-to na pieknym Rynku? No ale jak miasto chciało rozmontować, to mieszkańcy (sporo ich było) zaprotestowali. Gdzie rozum? Można ja było przenieść w jakieś inne miejsce albo co 🙄
Stare fontanny są solidne, też wskakiwałam do takich, ale one przetrwaja wieki, to nie szkło i cieńka płyta granitu 🙂
Noooo, sorry, mysmy byli trzezwi jak skakalismy do fontanny. Ani kropelki!
Ze o sw, Stanislawie Kostce juz nie wspomne. Ale gotowa jestem sie zalozyc, ze byl tez raczej trzezwy, choc raczej sie juz nie dowiemy calej prawdy.
Heleno,
to popieram! Nawet po pijaku popieram, tylko trzeba lekutko się orientować, gdzie 😉
A przysiegniesz, że ani kropelki? 😉
Swoja droga, młodość jest pijana i bez kropelki…
p.s.
Właśnie kropelkuję lampkę czerwonego za zdrowie mojego starego kumpla-Niemca (obchodzi dzisiaj tyle, co ja nieco wcześniej tego roku).
Także samo zdrowie Bobika, ale to już będzie następna lampucha, na dobranoc 🙂
Podobno piesy nie piją, koty (przynajmniej dwa znane mi bliżej arystokraty, british short hair, robiące za moje wnuki) chlają wodę, jak mają potrzebę 🙄
Frida lubi tulić się do Jerzora, a w nocy po mnie „depta”, jakby pilnowała, czy jestem dobrze przykryta. Potem pilnuje ubrania.
Szarobiebieska – bursztynowe oczy 🙂
Ma nieco ponad rok.
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/Thanksgiving2012#5797225327220526930
Nobi ma 4 lata, niebieskie (!!!) oczęta i nie lubi się przytulać. Jak przyjeżdżamy i Jerzor wchodzi do mieszkania, Nobi natychmiast znika. Do mnie podchodzi sama z siebie, bo ja jej nie ukochiwam wbrew jej woli i nie zaczepiam. Tu na jej ulubionym miejscu, głośnik, szklana ściana na 45-tym piętrze.
W nocy koty jak nie depczą po mnie, to siedzą przy tej szklanej ścianie (od sufitu po podłogę) i patrzą w teren. Kiedyś je przyłapię z fotoaparatem, bo wyglada to przezabawnie.
Niestety, z lampą…oczka nie wyszły niebieskie, ale przysięgam, że są niebieskie!
http://alicja.homelinux.com/news/Toronto-AP.2010/img_2498.jpg
Mgliste dzień dobry 🙂
Szklane domy nie dla mnie. Nie mogłabym mieszkać nad przepaścią. Zaraz mam mrówki w piętach 🙄
Kotów ci u nas ruchomy dostatek.
Ulęgnięte młode zdrowo podrosły i kocica wyprowadziła je na siano do sąsiada. U nas ma stołówkę 😉
Wczoraj wieczorem zjawił się znikąd szarutek, na oko trzymiesięczny, w bardzo dobrym stanie. Cichutki, ufny i przylepny, ale absolutnie koci. Prawidłowo podreptał najpierw do miski, potem zwiedził dom, wypróbował poduszkę, fotel i pana męża. Aura jeszcze nie wie, co ma o tym myśleć. Wroga nie jest, ale trzyma dystans, mały też. Na noc wywędrowały na świat, rano wróciły, najadły się i znowu wyszły, niby razem, ale trochę osobno. No, zobaczymy, jak to się rozwinie. Mały szary wygląda na bardzo mądrego kota. Mamy nadzieję, że się dogadają 🙂
A ja bym chciała usłyszeć wyrazy Wodza, bo czegoś tak wielkiego pewnie jeszcze w życiu nie słyszałam 😉
Wodzu, tak z ciekawości, czy wyrazy były z choreografią?
Dzień dobry 🙂
Gdyby nie to, że psu nie wypada zachwycać się urodą Kotów (za wyjątkiem Kota M., rzecz jasna), to bym się tymi Kanadyjczykami skutecznie pozachwycał. 😎
Wyrazy Wodza z choreografią chciałbym nie tylko usłyszeć, ale i zobaczyć. To by na pewno było Wielkie Przeżycie czyli Survival. 😈
Dzień dobry 🙂
Wczoraj, po raz pierwszy, wręczono nagrodę im. prof. Zbigniewa Hołdy. Laureatką została Ewa Milewicz. Nagrodę przyznała kapituła
Tu sylwetka Zbigniewa Hołdy, wspaniałego człowieka i przyjaciela
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbigniew_Ho%C5%82da
A teraz do Kazimierza Dolnego na kawę i landszafty jesienne 😀
Choreografia była od pasa w górę, z racji przyrośniętego tyłka. Zaraz zaczyna się odcinek drugi i ostatni. 😎
Czyli takie pas de haut
Ooo, Wielki Wódz jest niezweryfikowanym optymistą 😆
Irku, niezamglonych landszaftów życzę 🙂 U nas mleko.
Ojej, a co mi grozi? Wszystko jest i działa, jeszcze kilka pierdółek, jakieś wtyczki i złom będzie jak nowy. Zaoszczędziłem ze dwie stówy nie używając pana informatyka, to będę mógł przepić, same pozytywy i ubogacenia. 🙂
Wielki Wodzu, kiedy pana męża wydzwaniają o nieludzkiej nocnej i on mówi, że to drobiazg na pół godziny, nastawiam się na trzy, w porywach do czterech plus szczegółowy opis wydarzenia, z choreografią 😉
Może ja bym też na jakie landszafty wyskoczył? Przynajmniej takie miniaturowe i – zapewne – całkowicie niezagrzybione?
Ale najpierw zareklamuję Białystok. Dojdziono tam otóż do nader słusznego wniosku, że rodzicami adopcyjnymi psów powinni zostawać wyłącznie ludzie kulturalni, których nie odstraszy bonus w postaci biletu do opery, muzeum czy teatru: 😈
http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35235,12704376,Schronisko_dla_zwierzat_jest_przepelnione__Psy_czekaja.html
I tak trzymać! Wśród miłośników opery jeszcze nigdy nie spotkałem wielbiciela psiego szmalcu. 😎
Ale z tą kartą rabatową na strzyżenie to chyba przesadzili 🙄
No tak, Irku, ale jakichże ofiar pies nie poniesie dla kultury. 😎
To chyba i w TWON przejdzie
http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://www.pieski.net/psy/d/irokez-pies-jezyk.jpeg&imgrefurl=http://www.pieski.net/pies,irokez-pies-jezyk.html&h=800&w=1200&sz=336&tbnid=6zc0aupeIRsVGM:&tbnh=90&tbnw=135&zoom=1&usg=__bLS4iCJ7fvk0XxmcV_CG8et6pMg=&docid=D-eqHbnjEXAMaM&hl=pl&sa=X&ei=ZMqDUM-REMTKswaM2ID4CA&ved=0CC4Q9QEwBA&dur=17
Ooo, to wszyscy juz wstali? 😯
Co Was tak podrywa switem?
Mnie sie snil Bobik i fontanna – wyszedl na ulice, przy fontannie zmoczyl leb, wyszedl na przestworza i przecudny stworzyl wiersz – jak Stachura, ale ladniejszy. 😈
Czy to prawda, ze lotniska nie dzialaja? Bo chyba dzis Kuma Starej wraca – do Warszawy. Ale absolutnej pewnosci nie mam.
Haneczko, co to są głupie cztery godziny wobec już nie powiem ilu lat, których u nas w domu trzeba było do położenia podłogi w kuchni. 😆
Że jestem ładniejszy od Stachury, nawet po wyjściu z fontanny, to chyba najoczywistsza z wszystkich oczywistości, n’est-ce psa? 😈
Dzień dobry,
niestety, Kocie, mgła jest rzeczywiście okropna. Podnosi się, ale wolno. Ja się boję, że tak już będzie co rano, a właśnie we środę mam skoro świt lecieć do Londka (na jeden dzień niestety 🙁 ) i niewykluczone, że znów będzie mleko… 🙁
Tu jest o lotniskach:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12710732,Mgla_utrudnia_loty__Z_Krakowa_nie_wylecial_zaden_samolot.html
Wygląda na to, że po południu może być lepiej. Ale na wszelki wypadek będę za lądowanie Kumy trzymał wszystkie 4 kciuki. 🙂
Za środowy start Kierowniczki też mogę, a co. Kciuków od tego nie ubywa. 😀
Heleno, podglądaj tutaj http://www.lotnisko-chopina.pl/pl/pasazer/planowanie-podrozy/tablica-przylotow-i-odlotow
Dużo pracy, dużo czytania, koniec pieniędzy. Dzisiaj jest dzień Prawdziwej Studentki.
Z mgłą w stolicy lepiej, więc może Kuma doleci.
Wczoraj zmarł Gintrowski.
Bobiku, czy emiraty nadal Cię okupują?
Nie wszystkie emiraty, tylko jeden. 😉 Okopał się na zdobytych pozycjach i niestraszna mu żadna broń chemiczna ani biologiczna. 👿
Ale to tylko na samym froncie, w okolicach Nosa, sytuacja jest tak niekorzystna. Reszta psa odrobiła straty i pozostaje w gotowości bojowej. 😎
A ogon wesoło noszony 😉
Myśl pozytywnie, Alienor. Dawniej Prawdziwym Studentom forsa kończyła się już koło piętnastego. 😉
O ile się w ogóle kiedykolwiek zaczynała. 🙄
Już wiem, skąd to niebywałe w końcu października ciepło. Wcale nie z Sahary, jak meteoryci twierdzą. To na pewno maksymalnie zbliżona Brazylia tak nas ogrzewa. 🙂
Zawsze żal, jak człowiek odchodzi, ale Gintrowski był dla mnie tak patetyczny, że jak słyszę jego nazwisko, to mi się nieco niedobrze robi.
Wg mnie był przeciw skuteczny, chyba inni lepiej wychodzili w jego utworach.
Bobiku, trzymaj się zdrowia i pogoń katarzysko.
Idę do roboty, bo goście niedługo, a ja jak zwykle w lesie.
Taki urok. 🙁
Dzieki, Haneczko.
Tymczasem nie zauwazylem tam zadneg ladowania z Brukseli.
Pani Kierowniczko, a moze wyladowac tutaj w srode?
Wprawdzie E. miala nas umowic z fryzjerka, ale jeszcze nie wiemy nawet na jaki dzien i godzine (to, niestety my musimy sie do Margaret dostosowac, bo Margaret robi laske i przychodzi do nas, a nie odwrotnie). Ale nawet jesli fryzjerka, to na krotko….
A to znalezione w… Salonie24:
„Nie trzeba taksówkarza żeby się nasluchuc. Znam historia o sedzinie sadu warszawskiego.
Mój znajomy (rosyjski Żyd ze Stanów, mający bardzo dynamiczna firmę) miał interesy w Polsce i zakochał się w Polce. Po mniej wiecej roku postanowili sie ozenic, ale Polka sie uparla, ze ślub będzie w W-wie, a nie np. w Las Vegas, gdzie zalatwiliby wszystko w pare godzin. W W-wie był to długi proces biurokratyczny wymagający decyzji sędziego! No więc panna mloda idzie na rozmowę z sedzina. Sedzina patrzy w papiery i mówi ” czy Pani sobie zdaje sprawę, ze to Żyd! On przecież Panią wykorzysta!”
Panna młoda była wówczas w 7-ym miesiącu ciąży odpowiada z uśmiechem warszawskiej sedzinie „Ale on mnie już wykorzystał…”
Heleno, Brukseli nie ma w portach wylotu. Może Kuma leci skądinąd, a w Brukseli ma tylko międzylądowanie.
Pani sędzina najwyraźniej nie słyszała o Portugalczyku, którego jej serdecznie życzę 😎
No ja mam takie szczęście, że dni bez żadnych pieniędzy przeżyłam niewiele. Ale dzisiaj na obiad kasza gryczana z musztardą 🙄
O ile mi wiadomo, miala po portugalskie ekspedcji wydobywczej zatrzymac sie w Belgii u rodziny meza na dzien czy dwa. I wracac z Brukseli bezposrednio.
Jesli laduje pod wieczor, to pewnie gmla opadnie..,.
Są granice umartwiania, może jednak bez musztardy?
Bez musztardy mdłe. Ew. z sosem sojowym i warzywami z mrożonki jeśli jeszcze jakieś mam.
Teraz w Polsce się podejrzliwie patrzą na kobiety wychodzące za mąż za Arabów – a trochę ich w Polsce już jest.
Mt7 w lesie? To ja jej jednak na ochotnika pójdę poszukać. 🙂
Alienor, kasze gryczana mozna potraktowac jak kuskus i do ugotowanej dodac wkrojone jarzyny (upoieczone jak papryka badz surowe jak szczypiorek, pomodor czy ogorek. ), wkropic troche cytryny i oleju/oliwy.
Bardzo dobre na zimno i na cieplo.
Jest to w gruncie rzeczy jedyny sposob w jaki sie mnie da namowic na kasze gryczana. A wtedy, bardzo nawet chetnie.
Heleno, nie bardzo rozumiem, ale tu Bruksela jest http://www.tanie-loty.com.pl/przyloty-do-warszawy-przyloty-na-lotnisko-chopina-w-warszawie.html
POdejrzanie patrzono zawsze.
Przed laty w Nowym Jorku zajmowalam sie i opisywalam w Nowym Dzienniku , narazajac sie potwornie tamtejszej Polonii, taki przypadek.
Rozwiedzione malzensrtwo z dwojka dzieci, ona – Polka, on – Egipcjanin, przdsebiorca. Matka umiera na raka, zostawiajac paroletnich corke i synka, ktore ojciec (bardzo dobry ojciec, kochajacy) chce oczywiscie zabrac do siebie.
I zaczyna sie potworna awantura, rozpetana przez jakas polonijna oreganizacje. Chodzi o to, ze „dzieci nie beda wychowane jako katolicy”, „ze zostana wynarodowione i przerobione na Arabow”, to nic nie szkodzi, ze matka przeszla na islam przed zawarciem slubu, ze slub byl wedle tradycji islamskiej, bowiem tuz przed smiercia matka powrocila na lono ojczystego kosciola (nikt wprawdzie nie ma na to zadnych dowdow, ale co to szkodzi) i jej ostatnim zyczeniem bylo aby dziatki byly katolickie.
Dzieci zostaly na krotko porwane i schowane przez strone katolicka, ale zwrocone po interwencji NYPD, sprawa zainteresowal sie takze NYTimes, dzieci przebywaly u jakiejs rzekomej rodziny matki, az do rozstrzygniecia sadowego.
Ja zamiescilam w gazecie zdjecia slubne rodzicow dzieci (dostarczone mi skwapliwie przez adwokata ojca), do gazety przychdzic zaczely streaszne listy (z wiadomym motywem 😆 dotryczacym mego pochodzenia, patriotyzmu i watpliwej polskosci).
Sad oczywoscie wydal dzieci ojcu, ktore wraz z ojcem natychmiast wrocily do Egiptu, poniewaz jak mi tlumaczyl ojciec, bal sie on zapowiadanych przez polska organozacje kolejnych batalii o dzieci.
Wtedy, Heleno, taka kasza troche przypomina tabuleh, oparty na bulgurze (bulgur- mam nadzieje ze tez po polsku).
Wspolczuje, Alienor.
Mt7 w lesie i moj Tato w lesie, bo poszla wiesc, ze nareszcie, po ostatnich ulewach, beda grzyby!
Swietnie, Haneczko, dzieki, to znaczy, ze Renatka juz wrocila i z pomoca Allacha bedzie juz najdalej jutro we wlasnym domu.
Wlasnie o tabuleh z bulgurem mi chodzilo, a nie z kuskusem. Wiedzialam, ze cos poknocilam – nazwe kaszy!
Całe szczęście, że w bezpośredniej bliskości mojej instytucji nie ma lasów. Musiałabym się przykuć do krzesła 🙄 Chcę własnoręcznego grzyba ❗
Biedna Haneczka! Serce mi peka!…
Bez własnoręcznych grzybów jakoś przeżyję, ale na myślnikach bym poległa 🙁 http://www.polskatimes.pl/artykul/682093,ponad-500-osob-wzielo-udzial-w-ogolnopolskim-dyktandzie,id,t.html
Jest cos w grzybobraniu, jest tak fajne jak np. wedlinobranie. Ja sie wychowalam w Falenicy, gdzie laskow, polan i zagajnikow byl dostatek, wiec czasem nawet w szkole na dlugiej przerwie wyskakiwalismy do lasu na gaski. Wolno nam bylo zbierac tylko maslaki, kurki, podgrzybki, kozlarze, prawdziwki i gaski. Nie bylo w mojej okolicy rydzow ani smardzy. Prawdziwkow tez tyle co z przeproszeniem kot naplakal.
Ja bym tam jeszcze widziala pole do popisu dla myslnikow w:
mini-show, cmok-nonsens, super-costam… Ale nie bede sie sprzeczac z profesorem od gramatyki. Ugh…
Guten schmorgasborden.
Kasza gryczana dla mnie najwspanialsza jest z grzybami i sosem z nich. Szybka wersja – puszka grzybowej campbell soup 😉
Haneczko,
ja mam las za domem – i co? NICO 👿
Las, dosyć rachityczny zresztą, wyrósł na spękanych płytach wapiennych. Drzewa powciskały sie w szczeliny, ale ściółki w tym lesie ledwo-ledwo. Liściasty las, w przewadze klonowy (stąd obłędne kolory jesienią), plus jakieś krzaki.
Jest pięknie, ale bezgrzybnie 🙁
Parę lat temu znalazłam na moim ogródku pod murkiem, schowanego pod liściem rabarbarowym smardza. Zapewniano mnie, że jak jest jeden, musi być więcej. Przeczesałam okolicę – nie było. Co roku sprawdzam – jak kamień w wodę, ni ma 🙁
Kazdy-by poleg na mysnikach.
Nie lubie mokrej kaszy. 👿
Ja polegam a znakach przestankowych wewogle. Chociaż uważam, że mam prawo do dowolności, czy daję myślnik, przecinek, czy taki np. średnik. To przecież tylko wskazówka do interpretacji.
Słóweczko BULGUR bardzo lubię. Takie bulgoczące.
Na interpunkcji poległam już dawno 🙁
Sredniki u mnie nie istnieja. To bardzo podejrzany znak. Taki jakis wywyzszalski, a ja jestem, jak wiadomo, demokrata. Demokraci obchodza sie bez srednikow. Chyba, ze cos wyliczaja w kolumnie.
Średniki lubię. Ale ja mam tendencję do kilometrowych zdań nadrzędnie-podrzędnie-i-jeszcze-raz-nadrzędnie złożonych. Jak machnę takiego kilometrowca, to wszystkie znaki się załapują.
Zamówiłam w sklepie internetowym parowy mop (w ramach oszczędzania Matce Ziemi detergentów, którymi moja pani Irenka hojnie daną ziemię nasyca). Właśnie dostałam od sklepu list z rozczulającą inwokacją: Szanowna Szwaja!
Jakbym mogła własnoręcznie udusić kogoś od tych komputerowych formułek, to bym to chętnie zrobiła. Cóż one wyczyniają z językiem – masakra. A młodzież łapie i używa.
Nisiu, oby mop nie sięgnął inwokacji…
Ja uzywam sredniki, kiedy to jest wiecej niz przecinek, a mniej niz kropka, w zdaniach dosc zlozonych gdzie trzeba wylicza rozne grupy a w nich podgrupy. Mozna srednik zastapic krotszymi zdaniami, ale ja czasami czuje potrzebe budowania takich dlugich bizantyjskich zdan. Dosc to staroswieckie, wiem. Wszysko mozna powiedziec dobrze skrotami, jak Bidget Jones Diary.
Bridget
A teraz będę podglądała bój Rybołowów z Tygrysami 😀
Lajza z Nisia w sprawie dlugich zdan.
Ciekawa jestem jak sie czuje Alienor po kaszy grycznej z musztarda? Czy jednak przeszukalas dom dokladnie czy aby nie ma tam innych dodatkow do kaszy?
Jakis zablakany suszony grzyb? Jajko do posadzenia? Cebula? Olej?
Zupelnie nic do tej kaszy? O, matkoboska!
Jak to dobrze, że Siódemeczka była w tym lesie. Jej wprawdzie nie znalazłem, ale za to – w czasie całkiem krótkiego spaceru – 2 podgrzbyki i 18 kań. A taka kania to kawał grzyba. 😀
Idę smażyć. 😀 😀 😀
kroliku, jeszcze nie dotarłam do domu. Na razie za ostatnie pieniądze kupiłam sobie bilet na autobus i herbatę Moroccan Mint Dilmah. Przynajmniej niech tyle mam z tego dnia 😉
kasza, musztarda – czysta rozpusta jedzeniowa.
Wydajna jest bułka tarta z wodą – lekko osolona z dodatkiem majeranku (jak jeszcze się został).
Wyjątkowo zdrowy jest kisiel z siemienia lnianego (1,90 zł za 200gr – starcza na 5 dużych porcji kolacyjnych).
Jak jest mąka i olej – puste pierogi. Zagnieść ciasto jak na pierogi, wykrawać szklanką kółka, kółka ugotować, a po wystudzeniu smażyć na gorącym oleju.
A czasem kartofelek znaleziony na śmietniku (polecam te w okolicach dużych sklepów) może rozświetlić słońcem całe niedzielne popołudnie.
Nisiu, parowe mopy sa wybitnym Wynalazkiem Ludzkosci, obok zmywarek do naczyn i sprzedawanej pokrojonej cebuli w pojemniczku.
Wlasciwie nie przypominam nawet sobie jak sie obchodzilam w poprzednim zyciu bez steam cleanera. Przegryzam sie juz przez drugi, bo one maja tendencje po 3-4 latach zarosnac kamieniem w srodku. No chyba, ze ktos uzywa wody destylowanej.
Starsi Goscie pamietaja, ze juz kiedys prowadzilam tu robote ewangeliczna w kwestii parowych mopow.
Dobry wieczór.
Alienor, daj znać, że żyjesz, bo nie zasnę!
Szanowna Haneczka!
Poczytaj-no sobie Szanowna Helena!
Szanownej Szwaja w głowa się, widzę, przewraca. Chciałaby zindywidualizowanych formułek od rozentuzjazmowanych sprzedawców. I pewnie jeszcze żeby ten, no, wołacz używać, proszę ja kogo. 😯
Pokolenie komputerowe sobie z takimi poradzi. Jak ich weźmie na celownik, to ich nie zostanie zanim zdążą zawołać „o, mokra plamo!”. 👿
Znalazłem a propos:
http://www.tvn24.pl/przezyc-pazdziernik-za-31-zl-zoladek-skopany-przez-khalidova,283836,s.html
Aha i jeszcze niezbędnik 4 – dniowy: dwa bochenki chleba, pudełko ryżu (4 saszetki) – koszt circa 9 złotych.
Szanowny Bobik jest Szanowny Minimalista, czy co?
Upiekłam takie:
http://www.kuchniaplus.pl/kuchnia_przepis_0-0-5386_ciabatta-bez-wyrabiania.html
Wyszło przepiękne. Jak ostygnie, dam znać, czy smaczne. Ale jakże ma być niesmaczne, kiedy takie piękniste!
I, kochani, zero, powtarzam: ZERO roboty.
Umączyłam sobie tylko biust dla efektu, żeby było widać, kto tu się poświęca.
Żyję 🙂 No więc po dogłębnej inspekcji szafki i lodówki wyszły nam: uszka z mięsem okraszone masłem, ryż z sosem seczuańskum od wujka Bena i murzynek przekładany nutellą z gorącymi malinami i jagodami. Całkiem nieźle nam poszło 😆 Dobrze być zamrażarkowo-szafkowym chomikiem 🙄
To ja też chcę tak umierać z głodu. 😈
Toz to uczta Lukullusa, Alienor! Swietnie, bo ta gryczana z musztarda zmusila mnie (i klakiera) do rozwazan nad glodowym menu.
Tymczasem Nisia na dodatek upiekla takie cudo z zaledwie trzech filizanek maki!
U mnie dzis na obiad kuchnia poleca klopsiki w sosie koperkowym, ziemniaki puree i surowke z marchewki z jablkiem.
W sumie udal nam sie ten dzien kulinarnie… Bobik polecial smazyc kanie, one tez na pewno byly przepyszne. Mam nadzieje, ze klakier tez zjadl cos bardziej substancjalnego niz tarta bulka z osolona woda i odrobina majeranku.
Pięknie wygląda ta ciabatta nisiowa, chociaż mnie dzisiaj mało co rusza.
Muszę się położyć, bo jestem bardzo zmęczony misio.
Ty, Bobiku, nie daj się jutro tej żandarmerii spławić.
Całuję Cię w łepek i ściskam łapy. 🙂
No, tego by jeszcze brakowało, Króliku, żeby kanie nie były pyszne! 😆
A potem jeszcze rozmnożyłem te dwa podgrzybki przy pomocy cukinii i kolacja też była grzybowa. 🙂 Ale bez pieczywa własnego wypieku, bo nawet taka leniwa ciabatta i tak mi była zbyt pracowita. 😳
Siódemeczko, mnie z cocktail party nie tak łatwo wygryźć. 😉
Wszyscyście się napracowali kulinarnie 🙂 a ja po prostu byłam z rodziną na sushi. Mamy taki ciąg, od sierpnia (urodziny Różyczki) poprzez wrzesień (siostrzycy i moje) po październik (szwagra), a urodzinowo chadzamy razem rytualnie do knajpy; stawia solenizant 🙂
Aż szkoda, że już koniec tej serii…
Pieseczku, trzymaj się jutro.
Psino, zajrzyj prosze do poczty.
jesienny koniec tygodnia 🙂
tak opadly liscie na naszej ulicy:
https://lh6.googleusercontent.com/-ibSdM_0anz4/UIPzVJqK3AI/AAAAAAAAKk4/IRe25SMv66U/s1000/PA211280.JPG
od jutra zimniej i mgliscie
tez dobrze 😀
Alienor, czy masz ochote na przyjecie pomocy? mala paczka z
suchym prowiantem? 8)
Kroliku! Downton Abbey coraz rozkoszniejsze! I niespodzianka z Batesem!
Mr Carson do footmana: „You are disgrace to your livery!” 🙂 🙂 🙂
„W rozmowie z biurem prasowym Jasnej Góry Ewa Błasik powiedziała, że pragnie, aby te pamiątki w Stolicy Duchowej Polski, na Jasnej Górze „mogły być na wieki przechowywane”, a także by pielgrzymi udający się na Jasną Górę mogli je oglądać.”
—– :arrow:”mogły być na wieki przechowywane” —- 😯
z tutaj:
http://m.onet.pl/wiadomosci,3y43p
Szanowna Nisia, ja przeczytała i doceniam, ale forma inwokacji wzbudziłaby moją głęboką nieufność dla jakości oferowanego mopa. Bym zrezygnowała z tej firmy
Nie mam ceramicznej formy, żegnaj ciabatto 🙁
Króliku, u mnie takie lub podobne klopsiki z koperkowym zaordynowane na pojutrze 😀
Alienor, przykro mi, nie jesteś Prawdziwą Studentką, tylko Zakamuflowaną Lukulluską 😆
Wielki Milczący Wodzu, pławisz się w systemie czy wyraziście pląsasz?
pytanie za 100zl – czy parowy mop paruje sam czy potrzebuje personelu?
moje parapety myje sam i juz 🙂
bywa
Nacht Bobikowo
Jakaż niespodzianka na dobranoc 😯
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/warszawa/warszawski-biskup-rozbil-samochod-byl-pijany,1,5283440,region-wiadomosc.html
Jak ktos odprawi powiedzmy 10 niedzielnych mszy to moze sie od mszalnego wina w glowie zakrecic!
A cyniczny Polski Lud przepowiada ze ukarany bedzie nie ten co mial dwa i pol promila gorzaly we krwi, tylko policjant, ktory swietokradczo go zatrzymal i kazal dmuchac w balonik czy w co tam sie dzis dmucha….
A może by tak biskupa pokutnie piechotą na Jasną i niech kontempluje wieczyście Błasikowe relikwie 🙄
Haneczko, pląsy i pławienie skończyłem dawno temu. Teraz odrabiam dwudniowe zaległości w rożnych miejscach, między innymi dopuszczam się czynów kryminalnych. 🙂
Haneczko, sa granice brutalnegp traktowania biskupow i ty ich bardzo prosze nie przekraczaj!
Wielki Wódz się posunął 😀
Króliku, czasem przekraczam granice brawury i dziwnie mi z tym dobrze 😉
Wy tu gadu gadu, a Prezes wymyslil sposob na bezrobocie.
Mlodzi po studiach beda dostawac od panswta pieniadze na zalozenie biznesu i zobowiaza sie zatrudnic co najmniej jednego bezrobotnego. W ten sposob powstanie – uwaga – 1 milion 200 tysiecy stanowisk pracy.
Kryzys na rynku pracy rozwiazany!
No, niech najpierw przyjdą do pana męża. Opowie im wszystko o zatrudnianiu bezrobotnych i bezdomnych też. Prezes nie wymyśla, tylko wyprezesia. To duża różnica 🙄
Haneczka dzisiaj jest Very Agresywna Kobieta.
Szanowna Haneczka! Ty se upiecz tę ciabatę w czymkolwiek (ja to zrobiłam w naczyniu żaroodpornym, ale można w byle garnku)!
Ludzie! To jest znakomite, ze szczególnym uwzględnieniem dolnej skórki.
Robota ŻADNA.
Powtarzam: ŻADNA.
Zaraz nastawię na ciabatę śniadaniową, niech sobie rośnie powolutku.
Co, że jeden na 20 bezrobotnych pracuje jeszcze na drugi dzień? No to będzie razem 24 miliony stanowisk pracy. 😎
A jeszcze: żadnego octu to ja w domu nie mam, więc psiknęłam sokiem prosto z cytryny. Za to czarnuszki mam mniej więcej na tysiąc ciabatt, kiedyś niechcący kupiłam chyba pół kilo. Bardzo dobrze robi skóreczce.
A znowuż drożdże to pani Mammaryla brała suszone, więc ja też.
Nisiu, jestem sama siedząca łagodność 🙂 Mam cytrynę 😀
A WW zawyża. Jeden na dwudziestu to byłby raj 🙄
Jak zwykle JK nie został zrozumiany przez przypadkowe i najwyraźniej mało lotne społeczeństwo. 👿 Przecież Prezes mówił o tym, że bezrobotnego trzeba będzie zatrudnić, a nie o tym, że on ma pracować.
Bobiku, a co Ty tu jeszcze robisz? Do spanka, jako i ja czynię 🙂
Wlasnie skonczylam rozmowe z Kuma, ktora, jak sie okazuje jest jeszcze w Porto i odlatuje do Brukseli dopiero w srode, a w domu u siebie powinna byc w piatek, i dowiedzialam sie od niej, ze pierwszy raz usilowala wpisac sie na Blogu Bobika, ale blog z jakichs powodow nie przyjmowal jej adresu mailowego, twierdzac, ze jest niewlasciwy. I dlugi wpis przepadl. 🙁
Ale zebrala mnostwo materialow do ksiazki i co najmniej jednego dluzszego eseju na bardzo ciekawy dla mnie temat – nowoczesnego wystawiennictwa. Dla mnie jest to wazny temat, bo zawsze sie wstrzasam jak sermiezne i staroswieckie jest wystawiennictwo i muzealnictwo w Polsce, wlasciwie nie zmieniajace sie od pokolen. Bo dzis robi sie to zupelnie inaczej, znacznie ciekawiej i nade wszystko bardziej edukacyjnie. Czterdziesci pare lat temu juz mnie to irytowalo – pamietam jak poszlam na nowo otwarta wystawe dziejow polskiego teatru w Warszawie i zostawilam po sobie dlugi wpis w ksiedze, ze wystawa jest do d. i ze to naprawde nie chodzi o zgromadzenie odpowiedniej ilosci eksponatow (typu rekawiczki Solskiego czy wachlarz Modrzejewskiej ) i poukladaniu tego w gablotach. Ze chodzi takze o jakas rozumna narracje. Wzbudzilam patriotyczne oburzenie towarzyszacych mi osob, a przeciez nie widzialam wtedy zadnej nowoczesnie zrobionej wystawy, ale 21-letnia wiedzialam, ze nie tedy droga. Pamietam, ze pisalam wtedy jak bardzo mi brakuje makiet scenograficznych ze slynnych spektakli, z ktorych na wystawe trafily tylko nieliczne rekwizyty – tez nie opisane.
I niewiele sie naprawde zmienilo. Ostatnia wystawa, ktora wzbudzila moja wscieklos i frustracje byla w muzeum w Gdansku – zarowno stala ekspozycja jak i okazjonalna (stare, bardzo ciekawe stoly „gdanskie”) byly skandalicznie niechlujne, bez glowy, bez opisow, bez jakiejs mysli przewodniej, chaotyczne. Niewiele sie z tego muzeum wynosilo.
Jak Kuma opowiada mi jak wyglada mieszkanie-muzeum Milosza w Krakowie, to az krew zalewa. I nie chodzi wcale o pieniadze!
Heleno, ja po Wawelu zaledwie kilka lat temu musialam sie slizgac w filcowych lapciach na butach. Przypomnialo mi to slizganie sie w lapciach po muzeum w Lancucie w moich latach licealnych, i moje przemyslenia jak malo sie zmienilo w muzealnictwie krajowym w ostatnich 40-tu latach. Ale pomimo ze zwiedzilam mase muzeow europejskich uwazam, ze muzealnictwo polnocnoamerykanskie jest super duper. Np jak bylam w Nowej Szkocji w Fisheries Museum to o lapaniu homarow mial co-dwugodzinny wyklad autentyczny mlody rybak homarow. Mial moze 22 lata, ale lowil homary od 5-go roku zycia i mial cala mase bardzo konkretnych i ciekawych informacji. I ten wyklad o zwyczajach homarow, o klatkach, lodziach do polowow, cenach rynkowych i polityce polowow w US vs kanadyjskiej, byl fascynujacy.
W przyszly week-end wybieram sie do Toronto na wystawe Friedy Khalo i Diego Rivery. Bedzie swietna, jestem pewna.
Ale moim absolutnie ukochanym muzeum jest Metropolitan Museum of Arts w Nowym Yorku. Wystawy, super- fascynujacy przewodnicy, artysci wystepujacy juz na schodach do muzeum, restauracja i koncerty w srodku muzeum… Po prostu jet to taki muzealny raj, z ktorego nie chce sie wyjsc. A zreszta po co wychodzic, tam mozna i zjesc i wypic i wyjsc do pieknego ogrodu na spacer… Wstep do muzeum jest datkiem dla instytucji, wiec kosztuje tyle ile sie chce dac… Ta dbalosc o dostepnosc!
Dzień dobry 🙂
Mgła, odpowiedzialna prędkość 30 km/h
Są już sensownie prowadzone muzea np. Muzeum Wsi Lubelskiej. Oprócz stałej ekspozycji praktycznie w każdą niedzielę tematyczna impreza. Noc sobótkowa,dożynki dworskie, targ koński, wykopki, tłoczenie oleju itp. Cały czas czynna prawdziwa karczma. Muzeum żyje
Dzień dobry 🙂
Nawet nic nie zdążę napisać o muzeach (choć żałuję), bo muszę lecieć i zobaczyć, czy mnie wpuszczą na cocktail party. Merdam więc tylko w biegu, wrzucam nowy wpis i – do potem. 🙂
„Toyota dużo kosztuje, znów trzeba dać na mszę” 🙄
Niesamowite jak te piosenki sprzed 20 lat wciąż są aktualne. „Panie Waldku, pan się nie boi” też się nie starzeje.
kroliku, kasza gryczana z musztardą to był autentyczny epizod kiedy do przelewu został mi dzień, a na koncie było 2,67. Przelew dotarł, dzisiaj uczta 😆
Bardzo przepraszam za nieprzyzwoite zwroty, ale prawda jest ważniejsza niż zranione uczucia, więc zawiadamiam, że w Brazylii nic tylko leje.
A poza tym to przed Bobikiem był też poeta Hemar i ja go tu wstawiłem i chyba zdołacie go zobaczyć, bo to jest wpis publiczny.