Słuszne wychowanie
Gdy się Bernardynowi urodziło szczenię,
mruknął: moja to sprawa i moja w tym głowa,
by to świata przyszłością będące stworzenie
w odpowiednich i słusznych zasadach wychować.
Niech miłuje bliźniego i dobrze mu czyni,
prawdomówne niech będzie i skromne nad wyraz,
nie zabija, nie kradnie, nie podkłada świni
i nie pcha się bez ślubu do cudzego wyra.
Nadto w mym wychowaniu sprawą oczywistą
będzie dążenie ciągłe, staranie usilne,
by mi szczeniak nie został czasem ateistą,
bo to jest z moralnością niekompatybilne.
Wzniosłych zasad komplecik został ułożony,
nieuchronnie zaczęła się codzienność zwykła,
Bernardyn wziął więc sprawę od praktycznej strony
i postanowił dobry dać szczenięciu przykład.
Na początek się urżnął jak tradycja każe,
w agencji towarzyskiej spędził kilka godzin,
a wracając do domu jeszcze w korytarzu
skopał geja, co jakoś mu w paradę wchodził.
W pieleszach zaś stłukł żonę i kilka talerzy,
gówniarzowi dał w tyłek na wszelki wypadek,
aż w końcu się do lustra radośnie wyszczerzył,
i rzekł: z pedagogiką daję sobie radę.
Bo gdy wokół spoglądam, widzi mi się cosik,
że w tych całych zasadach głównie o to biega:
od tego, co przestrzega ich, miast szumnie głosić,
lepszy ten, co je głosi, choć ich nie przestrzega.
A gdzie ona jest, ta Świętokrzyska na mapie, hę:
https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/Bobikowo#slideshow/5893791954125892530
Świętokrzyskiej nie ma, bo tam kopią metro 👿
My tu z towarzyszami mamy lepsze mapy i przy takim powiększeniu rzeczywiście nie ma, ale jak się zejdzie niżej, to się pojawia cała i z napisami. To jest chyba ta wersja dla szpionów. 🙂
Ze zdjęciami jest tak samo. Na dwóch najbliższych przybliżeniach jest budowa, a na trzecim pojawia się śliczna ulica Świętokrzyska, z jezdnią i ze wszystkim. 😯
Wodzu! Faktycznie! Widać w kolorze, że była, ale już po niej. 😆
Rupiecie i parkingi się walają.
Teraz natchnęła mnie myśl błyskotliwa, jak tak patrzę na tę niby ulicę, że po co drążyć, trza było wykopać dziury odpowiednio głębokie i juszsz.
I tak od roku jest zagrodzona ze wszystkich stron i tak.
Nie przypuszczałam, że takie zdolne chłopaki w tym Googlu i wszystko na świeżo podglądają.
Lepiej nie myśleć za dużo o tej budowie. Ja ostatnio myślałem, dlaczego budowa kilometra autostrady na naszych równinach prasłowiańskich, ojczystych, wychodzi trzy razy drożej niż u Czechów w górach i nagle poglądy mi się zmieniły na faszystowsko-bolszewickie. Potem mi przeszło, chyba fatalistą jestem z natury. 🙂
Faszystowsko-bolszewicki sodalista-marksista o poglądach liberalno-konserwatywnych.
dostalem linke z facebook:
Za Bogdan Białek:
Otrzymałem dzisiaj pismo z prokuratury rejonowej Kielce-Zachód. Podpisane przez Panią Prokurator Renatę Olszewską. Owo pismo to „postanowienie o umorzeniu dochodzenia w sprawie dotyczącej znieważenia grupy ludności z powodu jej przynależności narodowościowej żydowskiej – tj. o przestępstwo z art. 257 kk”. Nie wiem dlaczego do mnie skierowano do pismo, bo ani ja jako osoba, ani Stowarzyszenie im. Jana Karskiego, którego jestem prezesem żadnej zawiadomienia o przestępstwie znieważenia… etc, nie składaliśmy. Ale dostałem to czytam. I o co chodzi. Oto kielecki biznesmen pan JT poskarżył prokuraturze, że jest prześladowany w internecie przez grupę internautów m. in takimi wpisami „Interes ten prowadzi typowy Gruby Żyd z wielką głową”. Inne: „Przestrzegam was przed tą firmą. To są rasowi Żydzi (…) On nie gra fair bo jest żydowskim ścierwem..”. No więc pani prokurator poprosiła o opinię biegłą sądową z zakresu językoznawstwa Marzenę Borowską, która stwierdziła: „nazywanie go „żydowskim ścierwem” nie znieważa osoby z powodu przynależności narodowej. Określenie „to są rasowi typowi Żydzi” odnosi się do utrwalonych stereotypowo cech Żydów, ale nie ma odniesienia do cech określających rasę czyli cech biologiczno-fizycznych, a wskazuje na cechy charakteru, mentalność. Treść tego wpisu jest wyrazem subiektywnej wysoce negatywnej opinii”. Pani prokurator konkluduje: ” wpisy mają charakter ironiczny, sarkastyczny i satyryczny. (…)W wypowiedziach tych można odczytać stereotypowe myślenie o Żydach…(…)Myślenia stereotypowego nie można, zdaniem biegłej, uznać za obelżywe, jest ono bowiem uwarunkowane historycznie i kulturowo a nawet środowiskowo…(…) Zważywszy na podniesione okoliczności (…) zasadnym jest umorzenie (…) wobec stwierdzenia, iż czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego.”
Podziwiam wielką głębię myśli pani biegłej i pani prokurator. Tak wielką, ze pomieści się w niej wszystko.
mowie wiec Nisia jakieś uszkodzenia osobowości… brak empatii i zanik uczciwości (…)A przecież wszyscy zrobieni metodą tradycyjną
W ogrodzie zrobiło mi się biało-czerwono 🙄
zimno, tylko 14°, lato wiec 🙂 i pled za malo na balkonowanie,
kolacja i lulu
bywa
pstryk
Irku, ale tlo zielone 🙂
jak powieksza sie balkony? 8)
Szukajcie a znajdziecie klejnot wśród owadów 🙂 Wonnica piżmówka. To już nie w ogrodzie, tylko przy starych spróchniałych wierzbach
Rysiu, ale jest żółty papieski 🙂
Nisiu, pozostałe obelgi zrozumiałem, a co to jest ten sodalista? 😈
Socjalistyczny sodomita? 👿
No, no! 👿
WW, sodalista – dawniej sprzedawca wody sodowej 😈
Sodalista z >http://pl.wikipedia.org/wiki/Sodalicja_Maria%C5%84ska 😀
O Dżizas! Tego nie mogę puścić gadem. 👿
rysberlin @ 20:13
Ja odnoszę wrażenie, że ci wszyscy prokuratorzy robią to specjalnie. Że to zorganizowana akcja wywracania kota ogonem, żeby tylko nie było, że w Polsce jest antysemityzm.
No bo wątpię, żeby to wszystko było z niewiedzy.
Dora, ale to biegła dała podstawę umorzenia.
Obie kobiety są siebie godne.
Najdziwniejsze, że Stowarzysz. B.Białka nie było stroną i nic o sprawie nie wiedziało. Żartował, że traktują go jak kieleckiego rabina.
To nie jest spisek, Pani Kierowniczko, to jest debilizm. Prokuratorzy to są, za przeproszeniem, odpady procesu produkcyjnego. Tak, wiem, nie wszyscy itd., mówię o tym, co dominuje w tym szlachetnym zawodzie. O biegłych mogę nic nie mówić? Bardzo bym prosił. 🙄
Wodzu, a wiesz, że damskim kompletem do sodalisty wcale nie jest sodalistka, tylko sodaliska? Właśnie się o tym dowiedziałam z Wiki, gdzie jest również dużo rymów do sodaliski wyż. wzmiankowanej. Można by chlasnąć nielichy poemacik.
Po mojej mamie wdzięk mam (s)odaliski,
po moim tacie modny szyk paryski!
Bo moja piękna mama
z miasta Jokohama,
tatę zaś z Paryża mam…
Kochani, ja się w ogóle skłaniam do takiego przypuszczenia, że wszystkie draństwa i idiotyzmy, którymi się (nie tylko ostatnio) denerwujemy wynikają z prostego zjawiska zwanego głupotą.
GUPOTA, mówię.
Strasznie się szerzy.
Pani Kierowniczko, wolalbym zebys sie mylila, ale obawiam sie ze
mozesz miec racje. Trudno bowiem zrozumiec jak mozna uznac, ze “nazywanie go “żydowskim ścierwem” nie znieważa osoby z powodu przynależności narodowej.
Tak Nisiu, szerzy sie i to jest straszne.
Nie tylko w Kielcach
http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,126508,14153909,Bialostocka_prokuratura_daje_zielone_swiatlo_neonazistom.html
To nie jest zwykła głupota. To jest groźna głupota.
I pomyśleć, że ta dziewczyna też z Białegostoku…
http://www.youtube.com/watch?v=kcdNC90tng8
(mówiony tekst na początku to głos – choć trudno rozpoznawalny – mojej siostry, która uczyła Karolinę wymowy w jidysz)
„….Po interwencji Prokuratora Generalnego białostocka prokuratura zdecydowała się jednak podjąć dochodzenie w sprawie swastyki namalowanej na Dziesięcinach. Wcześniej miejscowi śledczy twierdzili, że to azjatycki symbol pomyślności, o propagowaniu faszyzmu nie ma więc mowy.
– Ta decyzja i jej uzasadnienie są skandaliczne i zostaną niezwłocznie uchylone a dochodzenie w sprawie swastyki – wszczęte. Prokurator Generalny Andrzej Seremet rozmawiał w poniedziałek rano w jej sprawie z szefem białostockiej Prokuratury Apelacyjnej – informuje Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Generalnej…. „
Ja coś pojęłam, kiedy stawiłam się przed komisarzem w związku ze skargą, którą złożyłam.
On tam miał parę zatrzymanych nieciekawych osób do przesłuchania, tu go ciągnęli, tak chcieli, żeby się zajął, zwykła robota użerającego się gliny, a tu przyszła pańcia i zawraca, że jakieś obiboki z nudów w internecie znieważają.
Wiem, że on tak myślał, bo i tak mówił i jestem przekonana, że tak samo myśli prokurator i sędzia.
Nie powiem, gdzie wytatuowałabym panu prokuratorowi ten azjatycki symbol szczęścia.
Żeby był, #$%*^ , szczęśliwy do końca życia.
Wymowa wymową, ale tak w ogóle to mi się jidysz niezwykle przyjaznym psu językiem wydaje. Z marszu rozbieram, o co biega. 🙂
A z tymi prokuratorami i ską, to głupoty na pewno w tym dużo i zaprzeczał nie będę, ale i złej woli co nieco. I sprowadzanie wszystkiego wyłącznie do głupoty może sprawić, że się tę złą wolę przeoczy, a to raczej nie byłoby dobrze.
No przecież tłumaczę, że w tym jest problem. Oni próbują MYŚLEĆ, nie mając do tego żadnych kwalifikacji. Nie bez powodu w wojsku są sztywne procedury, chodzi o to, żeby debil nie próbował myśleć. Jak słyszy padnij!, to w tej samej chwili ma mieć ryj przy ziemi, a nie zastanawiać się, czy aby na pewno i czy nie będzie lepiej sobie usiąść. I to na ogół działa, dzięki temu jest mniej nieżywych żołnierzy w razie czego. W prokuraturze, niestety, tak działa tylko telefon z Samej Góry, poza tym kombinują jak się nie narobić, a to, jak wie każdy, kto kiedyś widział zakład pracy od środka, przychodzi nawet całkiem upośledzonym bez trudu.
No dobrze, Wodzu, a czy w europejskim państwie przyzwoitej wielkości nie można by dążyć do posiadania prokuratorów, u których myślenie nie skutkowałoby natychmiastową i nieodwołalną katastrofą? Znaczy, czy nie można by obecnego stanu uznać za nie całkiem normalny i dążyć do jego zmiany?
Wiem, to już nawet nie sodalizm, a czysty idealizm 😳 ale szczeniakowi może wolno…?
A sodalisów proszę hurtem nie wrzucać do jednego worka, bo są i bardzo porządne ich odmiany. 😈
http://www.canis-sodalis.de/s/misc/logo.png?t=1369410419
Dążyć można. Dajcie mi budżet na 20 lat i karabin, to się podejmę. 😈
Myślałem nad jakąś przypowieścią, żeby przybliżyć dramat i przypomniał mi się wspominany tu kolega Ryszard, sędzia z Gdańska, ten co się chciał umawiać przez telefon z Donaldem i go zawiesili w czynnościach. Otóż on był za mądry na prokuratora, dlatego przeszedł przez sito i został sędzią. Są pytania?
Nadzieja umiera ostatnia. (niepewnie uśmiechnięta kufa)
Adze to dobrze. 🙂
I niech dalej będzie jak najlepiej. 😀
Proszę mnie w przyszłości nie namawiać, żebym wcześniej chodził spać. Poszedłem, przypadkiem zresztą i skutek jest taki, że teraz się obudziłem i już za Chiny zasnąć nie mogę. 👿
Dzień dobry 🙂
Ciekawe, czy o tej porze Bobik za Chiny zasnął
🙄
Na wszelki wypadek 10 wielkich herbat chińskich:
西湖龙井 Xi Hu Longjing
洞庭碧螺春 Dongting Biluochun
安溪铁观音 Anxi Tieguanyin
黄山毛峰 Huang Shan Maofeng
武夷岩茶 Wuyi Yancha
君山银针 Junshan Yinzhen
祁门红茶 Qimen Hongcha
六安瓜片 Lu’an Guapian
云南普洱 Yunnan Pu’er
白毫银针 Baihao Yinzhen
herbata 🙂
slonce 😀
szeleszcze berlinskie problemy, a co z lotniskiem pytaja w
berlinskim parlamencie 🙂
Irku, biore 云南普洱, wyglada ciekawie, radosnie, brykajco 😀
dobra wiadomosc (dla frakcji)
http://www.sueddeutsche.de/wirtschaft/eu-finanzminister-ueber-bankenpleiten-aktionaere-muessen-ihre-banken-kuenftig-selbst-retten-1.1706903
Dzień dobry. 🙂
Bardzo dobra wiadomość bankowa od Rysia.Nareszcie!
Dzisiaj same dobre wiadomości!
W Kambodży odkryto nowy gatunek ptaka, nazwano go Orthotomus chaktomuk. Wygląda tak:
http://i.lidovky.cz/13/063/lngal/APE4c1f39_ALeqM5iUvWC1KxT_izocX3BdzJ05ePE5Sw.jpg
Nie tylko prokuratura, sąd też
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14175489,W_koszulce_ze_swastyka_chodzil_po_miescie__Sad__To.html?lokale=lublin#BoxWiadTxt
Dzień dobry 🙂
Z zasypiania za Chiny w końcu zrezygnowałem i zasnąłem za Koreę. 🙄
A dziś postanowiłem obudzić się herbatą o staropolskich korzeniach, którą Chińczycy bezprawnie zaanektowali i udają, że my nie mamy z nią nic do czynienia – 武夷岩茶 Wuyi Yancha. Przecie to nasz, swojski hydraulik Wuj Jańcio, którego w czasach dynastii Ming poszukiwanie roboty rzuciło do prowincji Fukien. Miejscowi wprawdzie tam herbatę – wtedy jeszcze bezimienną – uprawiali, ale pić jej nie mogli, bo rury doprowadzające wodę do domów mieli zatkane. Jańcio rury przetkał i dopiero wtedy tubylcy zaczęli żłopać herbatę, z wdzięczności nazwaną jego imieniem.
Rozumiem, czemu te historyczne fakty ukrywa chińska Wiki, ale dlaczego robi to również polska? 😯 👿
Ja już załapałem, o co to biega z tymi prokuratorami. 💡 Po prostu wiele lat obcowania z prawem doprowadziło ich do wniosku, że jest to instytucja całkowicie zbędna, bo wszelkie sprawy sporne i tak najlepiej załatwia się przy pomocy zębów, pazurów, ewentualnie maczugi. Tu jest dowód, że czystą prawdę szczekam:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14170499,Prokuratorki_pobily_sie_przed_szkola__Poszlo_o_dziecko.html
Natrząsam się, bo już naprawdę nie wiadomo, co innego zrobić z takim fantem. Jedną z moich „rutynowych czynności” wobec klientów, zwłaszcza z Afryki i niektórych rejonów Azji, jest uświadomienie im, na czym z grubsza polega europejski system prawny. Np. że sprawiedliwości nie dochodzi się na drodze samosądowej, że ten, kto rękoczyni, może być pociągnięty za odpowiedzialność, choćby miał najsłuszniejsze i najbardziej zrozumiałe powody, że nałożenie drugiemu po mordzie nie jest przez sądy uznawane za zamknięcie sprawy, a argument „on mnie sprowokował” niekoniecznie musi sędziów przekonać, itede, itepe. No i niechby teraz taki pouczony przeze mnie klient trafił na targające się po szczękach prokuratorki – kto wtedy wyjdzie na kretyna? Ech… 🙄
Dzien dobry.
Podczytuje Panstwa od dluzszego czasu, ale jakos odwagi zawsze mi brakuje coby dac glos.
Ponizsze tak a propos, ze nie moglam sie powstrzymac:
http://www.andrzejrysuje.pl/
Serdecznie pozdrawiam
co tu? hinska cherbata? 😉 czy wywialo? 🙂
http://www.petycje.pl/petycjePodglad.php?petycjeid=9756
pokazuje Wam, zrobita co chceta
🙂
O MAMUŃCIU…
Na początku debaty prof. Zybertowicz wygłosił wykład o samodzielnym myśleniu. Dowodził w nim, że samodzielne myślenie jest w interesie państwa, ale nie w interesie jednostek, którym zależy na wygodnym życiu. – Skrót SM może się komuś skojarzyć z sadomasochizmem i to jest dobre skojarzenie – mówił. – Samodzielne myślenie może być rujnujące społecznie i towarzysko. Nie jest niezbędne do życia.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,14173796,_Aniolki_Kaczynskiego__chca_zmieniac_Polske__Ale_prezes.html#ixzz2XPgFSiB7
Ja jestem usprawiedliwiona, się spotykałam z Królikiem i Siostrą Królika. 😀
Bardzo przyjemne te Króliczki. 🙂 🙂
Dzięki, Rysiu. 🙂
Witaj Kropku (-pko?) 🙂 Przesiedziałaś się w poczekalni, bo ja akurat długo nie byłem przy komputerze, ale za to, w ramach rekompensaty, wręczam Ci podwójną porcję pasztetówki i kawałek kabanosa z polskiego sklepu na dodatek. 😎
Miej odwagę dawać głos, bo po pierwsze my to tu lubimy, jak ktoś daje, a po drugie rysunek był rzeczywiście niezwykle aproposowy. 😀
洞庭碧螺春, co za spojnosc smaku, doskonala na wieczorne balkonowanie 🙂
do kolacji wezme chyba 六安瓜片, wyglada lekkostrawnie 🙄
ten Andrzej ma…. rysowane 🙂 🙂 🙂
A mnie się nie udało spotkać z Królikiem i mt7 🙁 bo Królik zbierał się do wyjazdu weekendowego.
Z tego, co wiem, to pozostaje jeszcze niedziela wieczorem albo poniedziałek w dzień…
A mnie się udało spotkać dziś w ogrodzie trzy gracje
Rysiu, balkon poszerzamy przez dokręcenie wanny, wstawiamy donice z grzybieniami itd. 🙂 *
————————————————————-
* nie hodujemy ryżu
Anielice Prezesa zaiste powalają – nie tylko zawartością myślową, ale i doborem ekspertów. Ze względu na poziom i kierunek umysłowości wróżę im długą i szczęśliwą karierę w PiSie. 🙄
Na dobrze nam znany temat…
http://wyborcza.pl/jakurzadzicswiat/1,129508,14145103,Czytam_internet_i_jestem_chora.html
To fajne, ze Aniolki chca zmienic Polske! Mam nadzieje, ze jak znajda jakis mily kraj, to zabiora ze soba takze i Prezesa i moze nawet wieksza czesc jego elektoratu.
Sorry, ze bardzo rzadko odwiedzam Koszyczek, ale jestem w jakims nieustajacym smutku i z trudem sie udzielam towarzysko. Na szcescie zostalam odnaleziona przez bardzo dobra ksiazke, ktora udziela mi pocieszenia. Nawet tak wlasnie sie nazywa: The Consolation of Philosophy, a autorem jest nasz z Monika ulubiony filozof Alain de Botton, bless´ím.
Witam Kropke.
Do Kropka 😀
Przykro mi bardzo, Helenko, że jesteś pogrążona w smutku.
Nie wiem, jak można Ci pomóc.
Wydaje mi się, że izolacja to jest najgorszy wybór, ale rozumiem to.
Przytulam się, się do Ciebie.
Ojjj… smutki na horyzoncie? To niedobrze. 🙁 Jakby je tu wyakyszować?
Mnie parę minut temu bardzo rozbawiło chlapnięcie do kapuśniaku reszty mleka kokosowego, które mi zostało od wczoraj. Kapuśniak nabrał niezwykle śmiesznego smaku. 😈
Ale nie jestem pewien, czy może to być wszechobowiązująca recepta na przepędzanie smutków. 🙄
Kiedy wlasnie ta ksiazka jest bardzo dobra na te smutki. Bardzo. Doskonala. Zamowilam tez egzemplarz dla Audrey, a jak wroce do domu, to kupie tez i sobie papierowe wydanie. Bo to jedna z tych co musza byc pod reka na polce.
Ciekawe czy Monika ja zna.
Jest też polskie wydanie:
http://www.weltbild.pl/o-pocieszeniach-jakie-daje-filozofia_p11420023.html
No dobra, wierzę w pocieszanie przez filozofię, ale pociecha przez żołądek nie wydaje mi się wiele gorsza. 😉
Ale wiem też, że każdy ma swoje sposoby na pocieszanie się, które u niego najlepiej skutkują. U mnie np. świetnie działa wierszykowanie, więc jak mi bardzo źle, to piszę jakiś wesoły wierszyk i na ogół smutek przed nim zwiewa. A jak jeszcze blog się dołączy i wierszykujemy towarzysko, to już w ogóle… 😀
Oooo, ciesze sie. Bardzo glupia wizytowka po polsku, ale ksezke naprawde polecam.
Wierszyki z pewnoscia bardzo dobre. Gdybym sama miala talent to napisalabym Tristie Mandelsztama, albo jakies Psalmy Dawidowe. Nie przestalabym pisac.
A tak to jestem skazana na czytanie. Tylko.
Znam, Heleno i mam na polce. Pierwszy raz tez czytalam, kiedy mi bylo bardzo, bardzo smutno. Bo czasem rozsmieszanie – wlasne albo cudze – pomaga, a czasem potrzeba czegos zupelnie innego (i pewnie kazdy ma troche inaczej, w zaleznosci od osobowosci). Mam jeszcze pare takich niezawodnych ksiazek, niekoniecznie z gatunku „filozofii stosowanej” na podobne okazje, ale ta jest rzecywiscie wyjatkowa dobra. W naszej ksiegarni concordzkiej ta ksiazka jest zawsze na polce. Manager, John, zreszta byly wykladowca Eng. lit. na jednej z okolicznych uczelni, zawsze dostawia nowe egzemplarze, kiedy poprzednie znikaja, bo to jedna z ksiazek, na ktore lepiej nie czekac.
A ja wrocilam wlasnie z the Berkshires, i to jest zdecydowanie jedno z miejsc, ktore mozna porownac do ksiazek Alaina de Botton. No i Zosia pobila rekord – przesiedziala z zapartym tchem czterogodzinne przedstawienie – zreszta naprawde swietne – pierwszej opery Haendla! (Troche sie balam jak taka duza dawke muzyczna wytrzyma.)
Boze,co za dziecko! Znam bardzo niewielu doroslych zdolnych do przetrzymania czterech godzin na operze (.
No, chyba, ze Zefirelli by wystawil na ekranie z podpisami 😆 😆 :lol:).
Tak sadzilam, ze mozesz znac te ksiazke. Ale ja dopiero na nia natrafilam. A raczej odwrotnie, jak sadze. Mistrz przychodzi jak uczen jest gotow.
Podpisy, a wlasciwie nadpisy byly (to tak na moje usprawiedliwienie), a oprocz pieknych glosow i orkiestry grajacej na dawnych instrumentach, bardzo ladny byl tez ruch sceniczny i choreografia. A fabula w sam raz dla dziecka w Zosi wieku – mnostwo ksiazat i ksiezniczek zakochanych bez wzajemnosci, oraz podrzutkow, ktorzy w odpowiednim momencie okazuja sie jednak ksiazetami, co bardzo ulatwia sprawy matrymonialne. 😉
A w ogole, na dalsze usprawiedliwiennie, rozmawialam niedawno z Zosi nauczycielem muzyki, ktory, posrod wielu innych zajec, prowadzi takze chor w bardzo zaniedbanej bostonskiej dzielnicy. I Robert mowil mi, jak nic tym dzieciom nie mowiac i wiedzac, ze z domu akurat tej wiedzy pewnie nie wyniosa, i ze pewnie na poczatku napotka opor i prosbe o latwiejsze kawalki, podsuwa im ambitny repertuar. I te dzieci potem mu mowia: „Mr. B., isn’t Bach awesome!” – co jest oczywiscie balsamem na jego serce. 🙂
A ksiazki sa prawie jak ludzie – spotykamy je chyba rzeczywiscie wtedy, gdy jestesmy na nie gotowi. Po cos w koncu wymyslono slowo „serendipity” (bardzo je lubie, zreszta nie ja jedna, to jedno z najbardziej ulubionych slow w jezyku angielskim).
黄山毛峰, z rana doskonaly wybor 😀
pieknie grubo krojona, zalana wrzatkiem………… swietna
brykam
szeleszcze
brykam
fikam
🙂
Dzień dobry. 🙂
Rysiowej herbaty trochę zostało?
Esther Duflo , A.V. Banerjee „Poor Economics” w czytaniu.
A mogłam kupić niemieckie tłumaczenie. 😉
Łatwo nie będzie.
Heleno, króciutki wiersz p. Anny Frajlich :
Życie
Tylko z Marsa
są dobre wiadomości
wylądował już kosmiczny rower
żeby sprawdzić
czy było tam życie
czyli cierpienie.
6 stycznia 2004 r.
PS. Gdzie jest Haneczka? Mam nadzieję, że to tylko tenis.
Dzień dobry wszystkim, a własciwie nie tylko dobry, ale wspaniały dzień 🙂 .
Mam wreszcie ciepłą wodę 🙂 . We wtorek wstałam i okazało się, że mam 45 cm wody w piwnicy po nocnej ulewie, a piec c.o. nie był wyposażony w kalosze 😉 . Wlało się przez garaż, który na szczeście ma kanał samochodowy, więc poszło do piwnicy ( na szczeście), a nie do biblioteki będącej na tym samym poziomie.
Zniszczeń większych nie było, tylko 3 dni sprzątania i wywalania kartonów itp.
A teraz schną ściany powolutku i jest super. Życie jest piękne 🙂 .
Obydwie staruszki też nieźle sobie radzą 🙂 .
Bobiku, życzę Ci, aby Twoje uświadamianie klientów dotyczące porządku prawnego w Niemczech przyniosło pozytywne efekty, bo poniższy artykuł niestety nie nastraja optymistycznie.
http://www.faz.net/aktuell/feuilleton/medien/anatolische-selbstjustiz-in-deutschland-er-ist-das-gesetz-12236948.html
Heleno, przesyłam Ci uściski i bukiecik fiołków, i na wszelki wypadek jeszcze drugi – konwalii.
Ach, Zmoreńko, biedaku, myślałam o Twoich Starszych.
A tu jeszcze podtopienia.
Dobrze, że księgi ocalały. 🙂
Też uściski.
I ja ściskam Helenkę.
I innych też 🙂
Właśnie położyłam łapę na redakcyjnym egzemplarzu przewodnika po Berlinie i z przyjemnością go poczytam. Przyda się, bo na początku września mam tam spędzić troszkę czasu 🙂
Dzień dobry 🙂
Zmieniamy dziś śniadaniowe menu, a przynajmniej kartę z napojami. Nie będzie żadnej kawy ani herbaty, w kącie blogu stawiam kadź z postoświeceniowym nihilizmem i pijcie z niej wszyscy, żeby uczcić przegraną cywilizacji oraz zwycięstwo Antychrysta. 😈
http://wyborcza.pl/1,75248,14182286,Antychryst_zwycieza__Panie_Jezu__przyjdz____Terlikowski.html
Tyle roboty włożyliśmy tu wspólnie w burzenie tej cholernej cywilizacji, że nie wypadałoby nie odprawić z okazji jej ostatecznego upadku jakiegoś drobnego sabaciku. 😎
A zagryzać te nihilistycze drinki możemy najklasyczniejszym z ogórków: 😆
http://deser.pl/deser/1,111858,14177875,W_amerykanskim_ogrodzie_zoologicznym_urodzila_sie.html
Ogólne ściskanie? To ja też sobie wszystkich pościskam. Bo lubię. 😀
Ten przewodnik po Berlinie ja czytam na raty, bo on się akurat świetnie do takiego „dopadaniowego” czytania (najczęściej w autobusach) nadaje – można skonsumować 2-3 rozdziały, a przy kolejnej okazji następne, bez szkody dla percepcji całości. 😉 Wczoraj wyczytałem tamże pyszną anegdotę o właścicielu najstarszego sklepu zegarmistrzowsko-jubilerskiego w B., panu Lorenzu, zegarmistrzu z dziada prapradziada, który zbudował ogromne, ozdobne zegarzysko, do stałego eskponowania w swoim sklepie. Nazwał je Zegarem Pokoju i opatrzył mottem czas kruszy wszystkie mury. Prominencko-szampańska inauguracja tego – długo budowanego – czasomierza nastąpiła 9 listopada 1989. A kilkanaście godzin po pierwszym „bum!” wiadomy mur wziął i runął.
Co psioczyłem na Rzeczywistość, to psioczyłem, ale inwencji odmówić jej nie mogę. 🙂
Moniko, dlaczego chcesz się usprawiedliwiać, że wzięłaś dziecko na operę? To jest właśnie DOBRZE.
Opera jest miejscem czarodziejskim, tyle że trzeba i z siebie coś dać, ubrać się, iść do niej, przesiedzieć te kilka godzin. Nie da się jej łyknąć w kapciach między zupą a kotletem. Kocham operę właśnie dlatego, że wstrzymuje na chwilę nasz pędzący bez pojęcia światek.
Kiedyś mnie wywiadowano w jednej gazecie na temat dnia przytulania. Poparłam wszystkimi ręcami. Na drugi dzień przeczytałam na forum tej gazety coś w rodzaju, że nachalna, gruba baba pcha się z łapami i chce obściskiwać i że to jest obrzydliwość.
Haha, hehe, hihi.
Zapewne, Nisiu, komentator był wychowywany przez zwolenniczkę słusznego wychowania podobną do tej pani:
http://natemat.pl/66109,zakatowala-dziecko-dzis-robi-kariere-w-szkolnictwie-bo-zatarcie-wyroku-zaciera-tez-zdrowy-rozsadek
http://img221.imageshack.us/img221/7629/3lhq.jpg
Słabo mi się zrobiło podczas czytania.
Psychopatka, fundamentalistka religijna dalej tresuje dzieci zgodnie z prawem 🙁 .
Moim zdaniem zatracie w takim przypadku powinno następować znacznie później, a ponadto obligatoryjny powinien być dożywotni zakaz wykonywania wszelkich zawodów wymagajacych kontaktów z dziećmi.
Właśnie miałem wrzucić o tej nauczycielce, bo widzę, że sprawa rozpaliła olbrzymie emocje. I nic dziwnego, bo naprawdę jest drastyczna. Ja zresztą świetnie pamiętam reportaż o tym zabójstwie (chyba Barbary Seidler, ale nie jestem pewien), sprzed lat bardzo wielu – byłem tak przerażony i wstrząśnięty nie tylko śmiercią, ale i kilkuletnią katorgą tego dziecka, że mi to na zawsze w pamięć zapadło.
A teraz wstrząśnięty byłem nie tylko tym, że osoba o takiej przeszłości i takim „podejściu pedagogicznym”, niezmienionym w gruncie rzeczy mimo jego skutków i mimo kary, może nadal pracować z dziećmi i robić za ekspertkę MEN (!), ale również wypowiedzią etyka, który – może z nadmiaru dobrej woli – nie zauważył, o co tu tak naprawdę chodzi i wylał, moim zdaniem, dziecko z kąpielą:
http://wyborcza.pl/1,75248,14181807,Etyk__Reakcja_w_sieci_na_sprawe_nauczycielki_zabojczyni.html
Etyk wyraził nadzieję, że szkoła i MEN nie ugną się przed „internetową nagonką”, a ja mam nadzieję, że ludzie w rzeczonych instytucjach zauważą to, co jakoś umknęło profesorowi.
obsciskuje wszystkich back. Nisiu, Monika sie nie usprawiedliwia z zabierania Zosi do opery, tylko pociesza mnie dyskretnie, ze tez chetnie korzysta z nadpisow, bo dla mnie opera istnieje tylko jak moge czytac o czym oni tam wyja… 😳 😳 Albo jak ktos mi obok wszystko tlumaczy. Co jest o tyle dziwne, ze rodzice, ktorzy zawsze mieli abonamenty do opery, zaczeli mnie brac na przedstawieniaj ak mialam bodaj 8-9 at i pamietam dobrze, ze bylam zaplakana gdy Cio-Czio San wyszla z dziexiatkiem w osatnim akcie, na moim pierwszym przedsawieniu operowym w gorniczym miescie Kadijewka w Donbasie (slynnym nie tyle z opery, co z rekordow gornika Stachanowa w wydobywaniu wegla). Teraz przeczytalam u PK, ze Madama B jest do szczetu zgrana i sie zawstydzilam, ze na niej plakalam. Ale PK i Jej Towarzycho Merytoryczne to mnie zawsze wpedzja w kompleksy, odkad przyznalam sie, ze lubie Sibeliusa i Griega. 🙂
Nisiu, bo nie trza się pchać z łapskami, ino z dutkami. Wtedy jest prawie 100% gwarancji, że się żadnego estety nie urazi. Sprawdzone. 😈
Ja w sprawie tej pani to nie wiem co sadzic. Bo jakos nie wykluczam, ze moze przeszla gleboka duchowa transformacje po doswiadczeniu zakatowania dziecka. . Takie przemiany na szcescie sie luziom zdarzaja. Ale rozumiem. ze wyglada to okropnie, okropnie. I ktokolwiek ja powolal na doradce MENu byl kretynem albo nie wykonal podstawowych czynnosci sprawdzakacych.
Kogo TM u PK w kompleksy – z tych lub innych powodów – nie wpędza, niech podniesie rękę/łapę… Dziękuję, nie widzę, sprawę uważam za wyjaśnioną. 😆
Oj, tak! Wpędza! 🙂
Ach, usciski dla wszystkich! 🙂
Nisiu, Helena dobrze mnie odczytuje. 🙂 Te „usprawiedliwienia” sa pisane z leciutka (auto)ironia, bo akurat skadinad wiadomo, ze raczej dzieci zabieram w wiele innych miejsc, ktore mozna spokojnie okreslic jako odpowiedniki czterogodzinnej opery.
A poza tym, Heleno, nie masz sie czego wstydzic (nadal leciutko ironicznie). 😉 Nawet istnieja cale teorie estetyczne na temat „shoshin”, czyli beginner’s mind, i tego, ze swieze, bezposrednie reakcje na sztuke nalezy w sobie raczej holubic (i ze czesto takie holubienie nie jest wcale takie latwe i proste). Proust tez, za Ruskinem, ktorego kochal i tlumaczyl na francuski, uwazal ze obrazy w galeriach sztuki nalezy przede wszystkim ogladac tak, zeby zauwazyc podobienstwo do ktorejs ze znanych nam osob. „So glad as they I cannot be, Who are surprised with all.” – to Prospero z ostatniej, sztuki Szekspira…
Znikam robic kakao dla koneserow tego napoju… 😉
Uffffff. 😳
Ja jestem ostatnim, który by nie wierzył w możliwość duchowej przemiany. Narząd wyrozumiałości i wybaczania też mam chyba nieźle rozwinięty. Niektóre Koty twierdzą, że aż nadmiernie. 😉 Ale w przypadku tej nauczycielki symptomów takiej przemiany po prostu nie widzę. Wręcz symboliczne jest to, że w jej pracowni w szkole wisi na ścianie regulamin (czytaj: spis kar), tak jak wisiał w pokoju zakatowanego dziecka. A w jej wypowiedziach jest wprawdzie żal, że posunęła się „o jeden most za daleko”, ale nie widać żadnej refleksji nad własnym systemem pedagogicznych (i nie tylko) wartości. No i samo objęcie stanowiska eksperckiego o głębi skruchy czy samoświadomości raczej nie świadczy.
Dlaczego w MEN nikt jej nie sprawdził, można się domyślać. Z komentarzy internautów (bo do całości reportażu Szczygła nie mam dostępu) wnoszę, że pani była katechetką. Takich nie wypada przecież kontrolować, bo są z natury rzeczy wcielonym dobrem. 👿
Moniko, do Twojego w zasadzie słusznego zdania – ksiazki sa prawie jak ludzie – spotykamy je chyba rzeczywiscie wtedy, gdy jesteśmy na nie gotowi – wprowadziłbym drobną korektę, tzn. podmienił słowo „spotykamy” na jakieś inne, albo jakoś doprecyzował jego znaczenie. 😉 Bo nieraz przecież spotykamy ludzi i książki w sensie fizycznym, nawet znamy się niby nieźle, ale przez dłuższy czas nic z tego nie wynika. Wymieniamy z ludziem rutynowe uprzejmości i rozstajemy się bez szczególnych wrażeń; bierzemy książkę z półki, przeglądamy i odkładamy… Aż kiedyś, któregoś dnia pada jakaś uwaga, zawieszamy oko na jakimś zdaniu – i nagle jest inaczej. Dopiero w tym momencie następuje to „prawdziwe” spotkanie, na które wcześniej nie byliśmy gotowi.
A może wcześniej nie był gotowy i ten drugi ludź, choć niekoniecznie dotyczy to książek. 😉
http://img849.imageshack.us/img849/6032/sc0.jpg
Tu jest dalszy ciąg reportażu Barbary Seidler.
Wydaje mi się, że jak wyrok uległ zatarciu, to MEN nie ma możliwości sprawdzenia czegokolwiek. W świadectwie niekaralności będzie adnotacja „niekarany”.
A przecież potencjalny pracodawca nie robi wywiadu środowiskowego, bo nawet gdyby chciał, to mu nie wolno.
Gdzieś mi mignęło, że matematyki uczyła…
Siódemeczko, dziękuję za wsparcie mentalne, zapewne dlatego wszelkie kataklizmy zaczęłam rozpatrywać w kategoriach pozytywnych zdarzeń 🙂 .
Widzisz, jaka ogromna siła sprawcza w Tobie drzemie? Naprawdę, dziekuję Ci najpiękniej, jak umiem.
Ze smutkami można sobie radzić tak:
http://www.youtube.com/watch?v=mnZxPE3EkQc
albo tak:
http://poradniafilozoficzna.republika.pl/
Matematyki uczyła przed wyrokiem, teraz uczy fizyki i religii.
Można w necie znależć jej nazwisko, adres, mail, nr tel, zdjęcia i nawoływania do linczu. Oby się sytuacja nie wymknęła spod kontroli.
Przeczytalam. Straszne.
Nie rozumiem prawa zezwalajaego na ¨zatarcie”odsiadki w wypadku zbrodni popelnionej na zimno na dzecku. Chyba w Anglii trafia sie na reszte zycia do specjalnego rejestru osob zagrazajacych zdrowiu czy zyciu dziecka, nie tylko z ppwodu pedofilii, ale wszsytkich innych przestepstw wpbec bezbronnej istoty. Nie rozumiem dlaczego polskie prawo zezwala na niebezpieczenstwo recydywy.
Linczu oczywiście nie popieram, ale w jakiś sposób jest dla mnie zrozumiałe, że niektóre czyny, szczególnie straszne, muszą „iść” za człowiekiem przez całe życie. Albo w ten sposób, że sam już zawsze będzie ich żałował i starał się jakoś odkupić, albo tak, że przypomną mu je inni.
Mam wrażenie, że „ludowa sprawiedliwość” w tym przypadku wyczuwa jakiś niedostatek skruchy i chęci odkupienia, stąd to powszechne oburzenie.
Jagodo, a jak tam Twoi Włosi? Mlaskali jak trzeba? Paluchy oblizywali? Krzyczeli mamma mia!? 🙂
Jak nie, to nie są właściwymi partnerami biznesowymi. 👿
http://wyborcza.pl/1,75248,14183934,Mariusz_Szczygiel_o_bohaterce_swojego_tekstu___Obawiam.html
Chyba nie ma mowy w tym przypadku o chęci odkupienia win. Wygląda na to, że tej pani udało się skutecznie wyprzeć bestialstwo sprzed lat z pamięci.
Dzień dobry.
Szczygieł, pisząc ten reportaż, wydał na nią wyrok. Może dałby jej spokój, gdyby odeszła z pracy.
Nie rozumiem zatarcia ludzkiej pamięci jeszcze bardziej, niż prawnego. Nie rozumiem psychiatrii. Nie rozumiem pięciu lat i błogiego spokoju dla ojca. Czy jemu też się wszystko zatarło?
Zaraz doczytam, Zmoro, ale obawiam się, że niczego nie musiała wypierać, bo w swoim przekonaniu, postępowała słusznie, tylko nieco przesadziła.
Ponieważ, dzięki Siódemeczce, widzę wszystko pozytywnie, uważam, że red.Szczygieł wykonał dobrą robotę.
Artykuł ukazał się po zakończeniu roku szkolnego, sprawczyni zrezygnowała dzisiaj z pracy w szkole i przejdzie na wcześniejszą emeryturę, nr telefonu i adres mailowy zmieni, pozostaje tylko wyniesc sie z Żoliborza na wieś, gdzie nikt nie szpera w necie i nie zna jej zdjęcia.
Pozostaje mieć nadzieję, że temat nie umrze śmiercia naturalną, jako że problem się rozwiązał i nasi posłowie jednak dokonaja zmiany w prawie, z dluższym okresem zatarcia kary( choćby takim, jak w przypadku pedofilii) i z bezwzględnym, dożywotnim zakazem wykonywania zawodu pedagoga.
Tylko z Żoliborzem mam problem, Siódemeczko, jakoś mi się ostatnimi laty źle kojarzy z powodu pojedyńczych mieszkanców.
Co mam zrobić, żeby go pozytywnie postrzegać? Chyba sobie zafunduję papierowy plan Warszawy, to może coś fajnego znajdę 😉 .
Bobiku,
Włoch był kulinarnie wniebowzięty 😆
Na ile się to przełoży na biznesy, to się dopiero okaże. Był już kilka razy w Polsce i z polskich dań najbardziej lubi barszcz czerwony.
Temperament ma iśćcie włoski. Gestykulując przewrócił kieliszek z czerwonym winem na mój biały, koronkowy obrus 👿
Na szczęście obrus uratowałam 😉
Na chórze śpiewamy teraz, między innymi, Kurdesz. Dzisiaj mamy próbę 🙂
O pani nauczycielce nie mam siły pisać. Kompletnie mnie to rozwala. Z tego co przeczytałam, ma wszelkie objawy osobowości psychopatycznej. Nie jest to choroba psychiczna, ale nie powinno się jej dopuszczać do pracy z jakimikolwiek osobami zależnymi.
Nie uwazam, ze Szczygiel wydal na nia wyrok. Nie uwazam, ze nalezy sie jej jakas specjalna ochrona przed przypominaniem koszmarnej na zimno wykonanej zbrodni, bo odsiedziala za swoje. W przeciwnym razie doennikarze nie mogliby wspomnac o zadnyh ödkupionych”zbrpdniach i o dalszych losach ich sprawcow.
Jesli jej bezpieczenstwo jest zagrozpne, to troszczyc sie o”nie musi panstwo prawa, a nie dziennikarz, ktory wyciaga na swiatlo dzienne jej daksze losy.
O swoje bezpieczenstwo mogla sie tez ona zatroszczyc sama, usuwajac sie cien, zmieniajac nazwiko i wyjezdzaac gdzies, gdzie nikt jej nie zna z poprzedniegp zycia.
Szcygiel zrobil brdzp dobrze naswietlajac sprawe.
Dzizaz, Jagodo, psychopaci nie powinni byc tez przywodcami partii opozycyjnych. Bo to jeszcze grozniejsze w odpowiednim klimacie…. :smile:.
Boze, jak wspanialy barszcz czerwony robi Audrey! Z amerykanskiej ksiazki kucharskiej. Nigdy nie jadlam lepszego! Usiluje sie nauczuc, ale jest cholernie pracochlonny. Zamaist zakwasu na koncu wlewa solidna porcje bialego wina, choc w przepisie stoi jak byk o zakwasie.. Mowie Wam……
Moim zdaniem wydał. I dobrze. Poprzedni nie odniósł żadnego skutku.
Szczygiel tlumaczy, że
Pół roku temu poinformowałem ją, że przygotowuję reportaż i że on powstanie. Napisałem, że niedopuszczalne jest, aby była ekspertem MEN i nauczycielką. Nic z tym nie zrobiła. Poczekałem na koniec roku szkolnego, żeby mogła wycofać się ze szkoły, nie zaburzając uczniom toku nauczania i przejść na emeryturę. Co jeszcze mogłem dla Ewy T. zrobić?
http://www.mariuszszczygiel.com.pl/693,blog/co-jeszcze-moglem-dla-ewy-t.-zrobic?
Wszyscy macie rację, hehe, co się rzadko zdarza. Szczygieł wydał wyrok, moim zdaniem słuszny, ale jest małym hipokrytą, zamartwiając się, czy też internet czegoś pani Ewie nie zrobi. Doskonale wiedział, że zrobi. Jako gość znakomicie władający piórem, uczynił wszystko, żeby tak było.
A kobieta owa miała fajny odruch kiedyś: iść do zakonu. I trzeba było tak zrobić. Cóż, kiedy szkoła (a jeszcze bardziej dom dziecka) jest bardzo kuszącym miejscem dla kryptosadystów.
Bobiku, moze i tak. 😉 I choc slowo „spotkanie” mozna bardzo roznie rozumiec (np. w zaleznosci od typu osobowosci – ekstrowertyk inaczej spotyka ludzi niz introwertyk; sa tez spore roznice kulturowe, a nawet w obrebie tej samej kultury – historyczne), to nie mam nic przeciwko przetlumaczeniu tego, co napisalam o ksiazkach na inne jezyki, z bobikowym wlacznie. 😉 A z ludzmi oczywiscie masz zupelna racje – obie strony musza byc gotowe, i pewnie kazdy z nas ma rozne przegapione mozliwosci. Ale nieprzegapione na szczescie tez. 🙂
Bardzo dziwi mnie, ze prawo przede wszystkim nie chroni dzieci. Gdyby o nich myslano przede wszystkim, to jednak przeszlosc powinna byc przeszkoda przy szukaniu zatrudnienia w zawodach dajacych bezposredni kontakt z dziecmi (czy innymi osobami, ktore maja mniejsza szanse sie bronic, np. osobami starszymi w domach opieki, pacjentami w zamknietych zakladach psychiatrycznych, itp.).
A najgorsze jest to, że śmierci Daniela można było uniknąć.
Parę osób próbowało, woźna i przedszkolanka, lekarka robiąca obdukcję pobitego chłopca i odbiły się od pani kurator. Moim zdaniem jest ona współodpowiedzialna za śmierć dziecka poprzez zaniechanie.
Współczuję pierwszym trzem, bo chciały dobrze, tylko zabrakło im wytrwałości, a i zabranie dziecka spod ich kurateli spowodowało zapewne brak dalszych działań z ich strony. Chyba zadziałał syndrom baby z wozu. I to jest istotne, jak łatwo odsuwamy od siebie odpowiedzialność, mimo świadomości, że dzieje się straszna krzywda bezbronnej istotce.
Ja bym chyba w takiej sytuacji nie odpuściła, ale ja wredna jestem.
A w następnym przedszkolu nikt niczego nie zauważył.
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że te leczone „zaburzenia krzepliwości” nie były poparte badaniami, tylko opierały sie na wyjaśnieniu przez rodziców pochodzenia siniaków u malucha ;-( .
Tyle osób wiedziało, a mimo to skończyło się zakatowaniem malca 🙁 .
Przypisujesz mi jakieś nadprzyrodzone moce, Zmoro. 😀
Żeby to tak można, jak Ryś, powiedzieć pstryk i juszsz.
Przerażająca jest ta persona – mam na myśli nauczycielkę.
Miałam kiedyś koleżankę, która marzyła o pracy w szkole, uwielbiała dzieciaki, miała mnóstwo pomysłów i bardzo idealistyczne wyobrażenia.
Po 2-3 latach zrezygnowała, oświadczyła, że takiego gabinetu osobliwości, jak ciało pedagogiczne w 'jej’ szkole, nigdy wcześniej nie spotkała i nie chce spotykać.
Moje doświadczenia z ciałem pedagogicznym w podstawowej szkole osiedlowej w latach 79-84 są identyczne.
Ciągle mam nadzieję, że teraz jest inaczej i nie tylko w prywatnych tzw. dobrych szkołach.
Jak zrozumiałem Mariusza Szczygła, to chodziło mu raczej o bezpieczeństwo fizyczne tej pani a nie o to, że jej Internet coś zrobi. Raczej nie spodziewał się, że dosyć łatwo da się ją zidentyfikować i umiejscowić. Hipokryzją bym tego nie nazwał.
Instytucji zatarcia skazania bym nie likwidował, to jest cywilizowana forma stworzenia szansy powrotu do społeczeństwa, natomiast wśród wielu słabości naszego systemu jest i ta, pozwalająca osobie z wyraźnym syndromem sadyzmu przejść przez sita urzędnicze.
I nie jestem pewien, czy mnożenie przepisów uchroni nas przed tymi błędami, zadbałbym raczej o stworzenie warunków sprzyjających promowaniu postaw odpowiedzialności i empatii a nie tylko pilnowaniu kwalifikacji zawodowych.
Ta pani chyba właśnie pracowała w „dobrej szkole”. 🙄
Ja jestem w stanie współczuć jej jako dziecku – też była osaczona przez sadystyczne demony, które ją dręczyły, a zarazem robiły z niej monstrum. Ale jako dorosła osoba już miała pewne środki, żeby przed tymi demonami się bronić, a nie skorzystała. Bo to jednak nie jest tak, że z bitych dzieci obowiązkowo wyrastają bijący rodzice. Niektóre bite dzieci przyrzekają sobie „ja taki/-a nie będę”. I wielu udaje się tego przyrzeczenia dotrzymać.
A w sumie zgadzam się ze Szczygłem, że problemem jest tu nie tylko jedna osoba, Ewa T. czy jak jej tam, ale osobowości autorytarne i społeczne przyzwolenie na autorytaryzm, które w Polsce jest stosunkowo duże.
Paradoksalnie, chyba najgłębszej rozprawy z autorytaryzmem (w tzw. kulturze zachodniej) dokonano w Niemczech, gdzie przybrał on najbardziej zwyrodniałe formy. A może i nie jest to żaden paradoks, tylko tu lina była tak napięta, że po prostu musiała pęknąć?
Off-topicowo powroce jeszcze do moich Pocieszen plynacych z filozofii. Jak zawsze ten autor jest miejscami okropnie smieszny i choc pisze o powaznych sprrawach, i choc nie jestem w nastroju na chichy-smichy, to jednak nieustannie wybucham smiechem z jego zcichapek humoru.
W jednym rozdziale opisuje jak student pierwszego roku Nietsche odkrywa dla siebie ksiazke zmarlego pare lat wczesniej Schopenhauera i jest pod wielkim wrazeniem. Pisze wiec list do matki nie o tym co sie dzoeje na kampusie uniwersyteckim, ale o tym, ze zycie jest pasmem coerpienia i im bardziej szukamy w zyciu szczescua (zamiast unikac cierpienia) tym bardziej jestesmy niesczesliwi.
I dalej Alain de Botton pisze:
It sounded strange to his mother, who wrote back explaining that she didn´t like ¨that display or that kind of opionion so much as a proper letter, full of news¨, and advised her son to entrust his heart to God and to make sure he was eating properly.
Ni jakbym czytala list od wlasnej matki, ktora z pewnoscia nie omieszkalaby przypomniec mi takze o noszeniu cieplych majtek w ziimie w celu unikniecia rozlicznych chorob kobiecych!
Dzisiaj imieniny obchodzi Ireneusz.
Czy ty też, Irku?
Dobrych życzeń nigdy za wiele, wiec Ci życzę serca, jak dzwon, pysznych, niecodziennych nalewek, plonów stokrotnych na każdym polu 😆 , urodzaju wszelakiego i ptaszęctwa niepłochliwego, ciekawych podróży i wszystkiego, co Ci jest do szczęścia potrzebne.
Aaa, zapomniałam o Suce! Wyrozumiałej Suki. 😀
Zeen, to nie chodzi o to, żeby ogóle zlikwidować instytucję zatarcia kary, tylko żeby chronić słabszych przed przestępcami czy sadystami. Tzn. zostawić taką furtkę, że owo zatarcie, w przypadku określonych czynów, nie obejmuje zawodów pedagogicznych, opiekuńczych, etc. Jeżeli ktoś nie chce swojej przeszłości ujawniać, niech się po prostu do tych zawodów nie pcha – w innych nie będzie się musiał z niczego spowiadać.
Tak to jest zrobione np. w Niemczech – w niektórych profesjach musi się przedstawić tzw. Führungszeugnis, czyli potwierdzone przez odpowiedni urząd świadectwo prowadzenia się, dotyczące określonych spraw. Pedagog musi udowodnić, że nie był karany za pedofilię i kilka innych rzeczy, bankowiec że nie jest oszustem i wyłudzaczem, przedsiębiorca że nie ma komornika na karku, itd.
Ja też takie świadectwo przedstawiałem, więc jakby co, to mam bumagi i piecząchę, że się moralnie prowadzę. 😈
Ciekawe, że te ciepłe majtki są tak od pokoleń postponowane i ciągle biorą udział w grze. 😀
Licencjonowany Porządny Psies. 🙂
Chyba wlasnie wszedzie sa takie mechanizmy weryfikowania do okreslonych zawodow i w pierwszym rzedzie do opieki nad dziecmi i osobami niedoleznymi.
I oczywisie moze sie okazac, ze sito jest dziurawe albo ktps przyjmujacy do pracy nie dopilnowal obowiazkow, ale jednak w wiekszosci przypadkow ten mechanizm dziala. I nikt z odsidaka w zyciorysie za skatowanie dziecka na smierc nie pchalby sie do pracy w szkole, wiedzac, ze to sie moze wydac nawet po przyjeciu do pracy.
Cieple majtki versus troskliwe matki sa nie do obalenia.
„…..bankowiec, że nie jest oszustem i wyłudzaczem….” 😆
A jacyś nie są? 🙂
( za B. Brechtem: Was ist ein Einbruch in eine Bank gegen die Gründung einer Bank?)
Zeenie, ja tam jako cyniczna stara dziennikara uważam, że Szczygieł mógł przewidzieć co się stanie, i zresztą przewidział, tylko teraz rżnie głupa. Dziennikarze, w każdym razie tacy mistrzowie jak Szczygieł znakomicie potrafią docierać do ludzi różnymi metodami, a nie mają przecież powodu uważać się za jedynych takich mądrych. No więc musiał przypuszczać, że znajdą się inni mądrzy, odnajdą tę panią i albo zrobią jej krzywdę fizyczną, albo nie, ale to już loteria.
W świecie dzisiejszym chyba wszyscy jesteśmy na widelcu.
Jakby to tak ludziom uświadomić, może co poniektórzy zaczęliby się zachowywać przyzwoicie?
Niekoniecznie, Nisiu, niekoniecznie. Niektórzy zachowują się nieprzyzwoicie dlatego, że nie widzą w tym nijakiej nieprzyzwoitości. 🙄
Nie wiem Nisiu, czy nie oskarżasz M.Sz. o podżeganie do zbrodni.
Ja bez wyraźnych oznak lub dowodów nie oskarżę M.Sz. o tak dalece posunięty cynizm.
Racja, Mar-Jo. Właściwa wersja powinna brzmieć „bankowiec, że nie jest DROBNYM oszustem i wyłudzaczem”. Zgodnie z zasadą, że lepiej ukraść 5 milionów niż 5 euro, bo przyjemności często więcej, a konsekwencje zwykle mniejsze.
Mt7, tak dziś św. Ireneusza biskupa Lyonu. Nomem omem jam też spod znaku Lwa 🙂
Stawiam dereniówkę
Znalazłem na fb. Nic dodać, nic ująć
http://radomski.na.liberte.pl/przegralismy/
Dobrze, że się Irek dzieli dereniówką –
mamy czym ochoczo wypić jego zdrówko. 😀
Ja bym jednak coś ujął, Irku. Konkretnie ten fragment: Narodowcy wygrali, ponieważ wszyscy uwierzyliśmy, że za ich protestem stały racjonalne przesłanki; że naprawdę przeszkadzają im jakieś fragmenty biografii Baumana. Mnie – ani nikomu z Tu Obecnych – nawet nie wpadło do głowy, żeby ocenę zachowania dziarskich chłopców uzależniać od czyjegokolwiek życiorysu. Po prostu chamstwo ist chamstwo, jak mówi stare niemieckie przysłowie. 🙄
Słusznie. Ujmujemy.
Lwiej Irku, ujmująco 🙂
Dziękuję za promyczek dereniówki 🙂
No wiec ja jeszcze raz pozwole sobie nie zgodzic sie z Nisia. Powinnoscia dziennikarza bylo opowiedziec to czego sie dowiedzial na temat doradczyni MEN cum nauczycielki religii. Powinnoscia.
Natomiast powinoscia panstwa prawa jest zapewnic jej bezpieczenstwo jesli jest zagrozone i rozprawic sie z tymi wszystkimi, ktorzy jej groza.
Celowo nie wyrażam w tej sprawie własnego zdania, bo ciekawie mi posłuchać, co o niej sądzą dziennikarze, a właściwie dziennikarki, niejako „od wewnątrz”.
Może i Kierowniczka coś dorzuci? 😉
Oj, tu też merytoryzm? Odpadam 🙄
Nie dziennikarkam, ale belferzę przez prawie całe życie. Po mojemu M.Sz. zrobił słusznie.
Irku, najlepszego 😆
Pośpiewałam, pora spać. Dobrej nocy Koszyczku 🙂
To ja niemerytorycznie wyprostuję, że w sprawie pani psychopatki (pamiętam te reportaże 30 lat temu) generalnie dał odwłoka sąd, bo nie orzekł zakazu wykonywania zawodu. Miał taką możliwość, dokładnie nie pamiętam ówczesnego stanu, ale wtedy byłem obryty z karnego i wiem, że miał. Inna sprawa, że jak się dowiedziałem wtedy o wyroku, to bluzgnąłem. Za mniejsze rzeczy wieszali, a 25 lat byłoby może w sam raz.
Jak sąd nie orzekł o zakazie wykonywania zawodu, to nie można było znikąd się dowiedzieć, co za jedna. Chwała Szczygłowi.
Los pani psychopatki jest mi tak obojętny, że będę współczuł temu nieszczęśnikowi, który ją udusi ręcami i pójdzie za to do więzienia. Bardziej mnie martwi zbiórka w szeregu wszystkich polityków, zajmujących stanowisko w sprawie. Tak, trzeba zmienić przepisy, tylko może nie na wiecu przedwyborczym.
Wielki Wodzu, a tatuś? Dlaczego mu się upiekło?
No więc pozwolę sobie nie zgodzić się z Wodzem w kwestii obojętności, a właściwie języka. Stawiamy wymagania innym, stawiajmy i sobie – wyrażanie współczucia domniemanemu mordercy i właściwie przyzwolenie na bezprawie, jakim byłoby uduszenie, to zbyt daleko posunięta dezynwoltura, mnie się to nie podoba. I przede wszystkim właśnie z tego powodu, że głosimy wobec, że tak nie wolno, krytykujemy za taki język przeciwników, zatem: nam też tak nie wolno.
Wiem, że nie wolno, ale nie jestem doskonały i nie będę ściemniał, że jestem.
Kwestii tatusia nie pamiętam. Faktycznie, bez tatusia coś się nie zgadza.
Tatuś dostał 5 za osobne znęcanie. Był, widział, wchodził, wychodził, ale akurat tego dnia nie brał „aktywnego” udziału.
Dobija mnie jej i jego niewyleczone kalectwo.
Nikt nie jest Wodzu, ja jeszcze mniej doskonały jestem, ale bardzo lubię ludzi przyzwoitych i staram się im dorównać, zatem na wszelki wypadek … 😉
No właśnie w tym problem, że widzę pewien rozziew między deklarowaną przyzwoitością i rzeczywistością. Może gdybym nigdy nie widział, jak się zachowują autorytety moralne po wyłączeniu mikrofonów, byłbym bardziej zmotywowany do równania. 🙂
Oczywiście, przekomarzamy się, ale nawet Wódz nie powinien swojej postawy usprawiedliwiać cudzą hipokryzją. Zwłaszcza Wódz 😉
No dobra, czuję się upomniany, ale nic nie obiecuję. Będę obnażał swoje niedoskonałości. Czy może wolicie coś innego? 🙂
Chłopy!
Przecież, jak my tu mówimy, że kogoś byśmy własnoręcznie pozbawili tej, czy innej części ciała, to wszyscy wiedzą, że to jest Licencja Poetycka i nikomu nie zagraża.
Kreacja Wielkiego Wodza wymaga pewnej brutalnej bezkompromisowości, więc nie czepiaj się Zeenie. 😀
Heleno, właśnie że zgadzasz się ze mną, hehe. Nigdzie nie powiedziałam, że Szczygieł powinien był zmilczeć. Tylko niech nie szkli, ze nie wiedział, jakie bedą skutki.
O, Irku, niniejszym rzucam Ci się na szyję! Nieustającej pogody wokół Ciebie!
Bobiku z 18.37! Masz głęboką rację i to mnie niezwykle smuci w danym przedmiocie!
O.K. tylko proszę Cię Siódemeczko, byś sama stosowała się do tych reguł i tolerowała wspomnianą licentię u swoich adwersarzy.
A czy on (Szczygiel) gdzies mowil, ze nie wedizial jakie beda skutki? czy cos przegapilam?
Bo ze skutkami pblikacji dziennikarz oczywisie zawsze sie liczy.Ale wazniejsze oczywiscie zazwyczaj jest by doniesc (chyba, ze mowimy np. o takiej sytuacji jaka sie zadzryla w czasie slynnego ¨kryzysu z zakladnikami”z amerykanskiej ambasady w Teheranie: kiedy t.zw. studenci iranscy zajeli w czasie islamskiej rewolucji Chomejniego ambasade USA i zatrzymali kilkadziesiat osob, kilkunastu z tych zakladnikow udalo sie cichcem uciec i schowac w rezydencji ambasadora Kanady. Amerykansy dzennikarze o tym sie jkims cudem dowiedzieli, ale postanowiki nie wypuszczac pary z pyska, gdyz grozilo to zabiciem zarowno amerykanskich uciekinierow jak i gospodarzy kanadyjskich. Przez kilka tygodni ambasaor i jego urocza zona z narazeniem zycia przechowywali zakladnikow, az udalo sie ich i ambaadorostwo ewakuowac z Teheranu. Zona ambasadora, pozniejsza asystenrtka naukowa mojego ojca, opowiadala mi dokladnie jak sie to odvywalo i bylo to naprawde wielkie wydarzenie. Kiedy obojer wyladpwali w Nowym Jorku, mieszkancy miasta urzdazili im ẗicket tape parade”- bardzo rzadki honor , nowojorska tradycja zarezerwowna na zupelnie wyjatkowe okolicznosci, np. wygranie waznego meczu hokejowego z reprezentacja radziecka, hehe)
Uważam, iż wymiana zdań między zeenem i WW była pełna tak wyrafinowanej elegancji, że aż miałem ją ochotę do Sevres wysłać, niech pokazują jako wzorzec. 😆
Oczywiście nie odebrałem Wodzowych słów jako dosłownego nawoływania do czy pochwały mordu, tylko jako wyraz bardzo silnej abominacji wobec psychopatki. Ale generalnie zgadzam się z zeenem, że należy dbać o jaką taką równowagę belek i źdźbł. 😎
Choć nieraz ozór świerzbi, że uchchch… 🙄
Nisiu, żebyś Ty wiedziała, jak ja bym czasem lubił nie mieć racji. 🙄
A czy „Argo” to nie o tym, o czym Heleno piszesz? Film znaczy…
Bobiku, ja rozumię.
Heleno, gdzieś tam – już nie wiem, czy usłyszałam, czy przeczytałam – mówił dziennikarce, że się nie spodziewał aż takiego rozwoju sytuacji.
Hahaha.
Dziennikarz MUSI przewidywać skutki tego, co robi, o czym pisze. A on jest stary wyżeracz, tylko robi takie milusie miny – pamiętacie tokszoł, gdzie wyciągał z ludzi co chciał, używając tekstów typu „ojej, naprawdę, coś takiego”?
Trafiłem na te tokszoły kilka razy i szczerze mnie odrzuciło. Dość marne wtedy miałem zdanie o Szczygle i dopiero książki o Czechach mnie do niego przekonały.
Co to jest Argo?
A to:
http://en.wikipedia.org/wiki/Argo_%282012_film%29
A tak, tak. Nie wiedzialam, ze byl film na ten temat. Zobacze jak tylko sie dorwe.
Glowne przechywanie Amerykanow spadlo na zone ambasadora Kena Taylora, Pat, bo to ona wlasnie musiala przekonac liczna iranska sluzbe w ich rezydencji, ze ci Amerykanie w ich domu to jej rzekomi koledzy z uniwersytetu na wycieczce w Iranie. Sluzba byla bardzo podejrzliwa, ale nikt nie donosl i wszystkim udalo sie wydostac z Iranu, gdzie bylo wtedy naprawde bardzo niebezpiecznie.
Bylam okropnie zadowolona z wywiadu jakiego mi udzelila (po znajomosci!) dr Taylor, bo opowiadala sporo fajnych szczegolow.
Słoneczne, weekendowe dzień dobry 🙂
„Zakaz wykonywania zawodu” – wedle mojej pamięci, sąd w tamtym czasie miał możliwość wydania takiego zakazu.
Dla tej pani nie ma żadnego usprawiedliwienia. Ale jest możliwość zrozumienia mechanizmów, które doprowadziły ją do tego stanu. Wspominał już o tym Bobik. O tresurze, jakiej została poddana w domu rodzinnym.
Mnie szczególnie poraża u niej połączenie okrucieństwa z „religijnością”. Sześć lat przebywania w klasztorach nie zdołało wywołać w niej refleksji na temat tego kim jest, co powinna, może robić. Bardzo to smutne.
Byłoby dobrze, gdyby dziennikarze wykorzystali sytuacje i zamiast eksponowania wątku kryminalnego, próbowali, mądrze i merytorycznie wywołać kolejną dyskusje o szkodliwości bicia dzieci. Ciągle jeszcze pielęgnowany jest mit o braku szkodliwości przysłowiowego klapsa 👿
Nie wiem czym się wtedy kierował sąd, traktując tatusia tak łagodnie.
Patrząc na wyrok, jaki otrzymał, z perspektywy poza prawnej, podejrzewam, że znaczną rolę mogły odegrać względy obyczajowe. Steretypizacja myślenia: „za dzieci odpowiada kobieta”, „mężczyzna nie zajmuje się dziećmi”, „facet ma być twardy a nawet brutalny, kobieta czuła i delikatna”.
Sędziowie nie są wolni od stereotypów.
Sądy równie chętnie przekazują opiekę nad dziećmi matkom i równie chętnie zwalniają z odpowiedzialności ojców.
Dzień dobry,
to jest nawet tym bardziej zdumiewające, że ona nie była matką, natomiast on był ojcem, więc odpowiedzialnym za własne dziecko…
Połączenie okrucieństwa z religijnością wcale mnie nie dziwi (ma wielowiekową tradycję), a klasztory jako instytucje hierarchiczne, z dużym naciskiem na dyscyplinę, mogą je jedynie wzmacniać. Jak widać, u niej wzmocniły poczucie słuszności dotyczące motywów jej postępowania.
Ale tak się tylko domyślam, bo postawy tego typu są mi tak obce, że zupełnie nie jestem w stanie wyobrazić sobie, co ma ktoś taki w głowie.
W tych telewizyjnych tokszołach widać było dokładnie, że Mariusz przybierał postawę tzw. cwanej gapy. Dokładnie wiedział, jak wyciągać z ludzi różne rzeczy. Nisia ma rację, nawet wczoraj z rodziną rozmawialiśmy o tym przy kolacji – z jego strony mogłaby to być albo naiwność, albo obłuda, ale za stary on wróbel, żeby być do tego stopnia naiwny.
I może się przymknę, bo widzę, że od razu swoją obecnością kojarzę się z jakimś nieokreślonym merytoryzmem, i jeszcze haneczka znów odpadnie… 😈
Dzień dobry 🙂
Haneczka bardzo lubi merytoryzm, ale podskubuje okruszkami i po cichutku 😉
To jeszcze uspokoję Helenę (wczoraj, jakoś koło południa), że pisałam o zgranej „Butterfly” w tym sensie, że na wszystkich scenach się ją katuje w bardzo, hm, różnych inscenizacjach (reżyserzy potrafią). A i tak wszyscy szykują na finał chusteczki 😆 I na omawianym przeze mnie spektaklu wielu ludzi sobie chlipnęło, zwłaszcza, że spektakl był świetny.
Ja akurat „Butterfly” lubię i nawet jestem w stanie pokazać, gdzie Puccini dyskretnie stosował motywy wzięte z muzyki japońskiej (ale też częstym tematem jest, z oczywistych treściowych względów, hymn USA 😉 ).
A propos USA, kolega opowiadał mi, że widział inscenizację, w której Cio-Cio San w II i III akcie chodzi w dżinsach, bo przecież uważa się za Amerykankę 🙂
Dzień dobry 🙂
Ależ my tu kochamy merytoryzm płomieną, niesłabnącą miłością, tylko do muzycznego, z małymi wyjątkami, się nie poczuwamy. 😆
Nad pobłażliwością dla tatusia też się długo zastanawiałem i wydaje mi się, że Jagoda trafnie to objaśniła – w tamtych czasach agresja u kobiet była poniekąd tabu i jej ujawnione przypadki oceniano wiele surowiej niż u mężczyzn. Słaba kobietka miała być milutka, cieplutka i opiekuńcza*, a skoro nie była, tatuś mógł być nawet przez sąd widziany jako ofiara jakiejś demonicznej dominy.
A że w ogóle oba wyroki, i dla niej, i dla niego, były – zwłaszcza na ogólnym peerelowskim tle – zdumiewająco łagodne, to insza inszość.
* Jak to się w głowach godziło z wizerunkiem hożej traktorzystki, jest kolejną zagadką do wyjaśnienia. 😉
Na śniadanie – trochę z peerelowska, kawa ortalionowa. Znaczy, przeciwdeszczowa. Bo ja już sam nie wiem,co mam zrobić z tym piekielnym lujem, powracającym uparcie jak melodyjka. 👿
Hoża traktorzystka po zejściu z traktora miała być milutka, cieplutka i opiekuńcza. 😐
I w międzyczasie odgruzowywać Wrocław 😉 . Bo Warszawę już odgruzowała 🙂 .
W temacie gruzów istniała sekcja specjalna, tzw. gruzinki. 😆
Obiło mi się o oczy, że Alicja „odgruzowuje” właśnie wroclaw z nadmiaru szkła 😉 .
W ramach przedpołudniowej kawy rozegraliśmy z sąsiadami dwa kapitalne robry. Jeden wygrali oni, drugi my. Na punkty oni byli lepsi, bo ugrali licytowanego szlemika. Zabawa była przednia, bo karty układały się bardzo ciekawie i nietypowo.
Wieczorem jedziemy na:
KONCERT FINAŁOWY „UNIVERSITAS CANTAT” 2013
w ramach:
http://epoznan.pl/kultura-wydarzenie-47904-Miedzynarodowy_Festiwal_Chorow_Uniwersyteckich_&
zapowiada się bardzo ciekawie.
Teraz ogród dopomina się o swoje. I zupełnie nie mam czasu sprawdzić „co tam panie w polityce” 😉
No to będziemy czymać, Jagodo 😉 .
Hej, Bobikowo!
Byliśmy dzisiaj z Ks. Wojciechem w Treblince.
Napisała do nas list Halina Birenbaum.
Podczas odczytywania listu na ręce Elżbiety usiadł motyl i nie chciał odlecieć przez wiele, wiele minut. dokąd trwały nasze czytania i modlitwy.
To było dosyć niezwykłe, ale głupio się tak wzruszać:
http://www.facebook.com/maria.tajchman/media_set?set=a.531130780268321.1073741829.100001142108043&type=1
W sprawie Mariusza S.
Niektórzy mają takie niewinne, błękitnie zdziwione szczere oczy.
Na przykład mój prezes spółdzielni. Chociaż kolor ócz ma piwny jakiś chyba., ale spogląda z takim zdziwieniem i ufnością, że te oczy nie mogą kłamać.
Wzruszanie się motylami wcale nie jest głupie! Sam miałem pewną metafizyczną przygodę z motylem, który przyleciał na mój stół 1 listopada (kiedy już żadnych motyli się nie widywało) i czuwał przy symbolicznej świecy, dopóki nie zgasła, dopiero wtedy sobie poleciał. I też się okropnie wzruszyłem, nawet z łezką.
Wczoraj tak się upiłam Irkową dereniówką, że wstyd się było pokazać na przyzwoitym blogu. 😳 Dziś byłam na ulicy Rysia, http://www.srodmiescie.warszawa.pl/cms/prt/view/ulice-wyszukiwarka/str/280.html a teraz będę zamawiać tę książkę pocieszycielkę polecaną przez Helenę i Monikę. I bez książki jestem akurat dość pocieszna, ale pociechy nigdy nie za wiele. 🙂 Skoro już o książkach mowa, to czy ktoś czytuje Majgull Axelsson? Zahipnotyzowała mnie kiedyś jej „Kwietniowa czarownica”, kolejne książki nie zrobiły już na mnie takiego wrażenia, ale teraz czytam najnowszą, pt. „Pępowina”, i znowu nie mogę się oderwać. Też mam w życiorysie motyle historie. 🙂
A propos Rysia, niedawno była tu mowa o tym, jak rysberlin wygląda i że nie tak, jak sobie tu może niektórzy wyobrażali 😉 Ale zdjęcie jest do wyguglania i można się dowiedzieć 😈
Mnie się podoba Ryś niewyguglany 🙂
W sombrero i wypasionych 😉
Ryś, to Ryś. Zauważę odkrywczo. Bywa. Lubię w każdej postaci. 😀
Jeszcze do wcześniejszej dyskusji o skazanej nauczycielce Ewie T.
http://wyborcza.pl/1,95892,14190880,Ewa_T__uczyla_nasze_dzieci___listy.html
Dzień dobry, wszyscy śpią przy niedzieli 😉 .
Stawiam cichutko w kąciku kawę i ciasto z rabarbarem dla chętnych.
Idąc za linkiem Siódemeczki, dotarłam do:
http://wyborcza.pl/1,95892,14177349,Bicie__wina__usprawiedliwienie__kara___czytelnicy.html#TRNajCzytSST
Obejrzałam film, redaktora Szczygła nie znam, ma dziwną fizjonomię, tak jakby się nieustannie cieszył, nie jego to wina, ale nieco przeszkadza w odbiorze.
W zasadzie zgadzam się ze wszystkim, co mówi. Problem jest znacznie większy, a intencje słuszne. Nie sprowadza się to wyłącznie do pani T.
Dzień dobry. 🙂
Wczoraj chór śpiewał w Niemczech, w nieco okrojonym składzie.Ale za to z towarzyszeniem fortepianu i skrzypiec. Największe oklaski były po tym utworze:
http://www.youtube.com/watch?v=uQDwQVdJx3A
W pewnej kwestii zacytuję klasyka: „Wszystkie Ryśki to porządne chłopy”. 🙂
O warsztacie p. Mariusza Szczygła miałam lepsze zdanie.
Dzień dobry 🙂
To ja jeszcze jedno ziarnko do tej samej miarki, czyli odpowiedzi MS na pytania internautów: 😉
http://wyborcza.pl/1,95892,14193250,Mariusz_Szczygiel_na_Facebooku_odpowiadal_na_pytania.html
Tu się właściwie nie ma czego czepić. MS mówi, że konsekwencji się spodziewał, choć nie aż takich, przedsięwziął pewne kroki, żeby bohaterkę reportażu chronić, ale równocześnie miał przekonanie, że bez względu na skutki dla niej, interes społeczny wymaga opublikowania reportażu.
A poza tym jest (na razie) dobrze. Ranek pochmurny, ale bez luja. Może z radochy nawet rabarbaru trochę uszczknę, chociaż to w zasadzie rzecz dla psów niejadalna. 😀
Myślę, że Mar-Jo cytat z klasyka całkowicie załatwia sprawę Rysia, włącznie z jego ulicą. 😆
Chóralnych dokonań gratuluję, tylko w temacie śpiewanego nie wszystko jest dla mnie jasne. Laudate znam, ale kto to ten Dominum? Też prowadzi blog? 😎
Może ja to wiadro z kawą i ciasto od Zmory przetargam do nowego wpisu? Tam się możemy lubić dalej. 😈
Dzien dobry,
Jesli w Londynie wystarczy czasu to polecam:
http://www.tate.org.uk/whats-on/tate-britain/exhibition/lowry-and-painting-modern-life?gclid=CKKXkrKborgCFfLHtAodE20AVQ
Dzięki, Kropku. Ja będę tylko dwa dni, więc mogę nie zdążyć, ale może Bobik się przeleci.