Deszczowe popołudnie
Pogoda nie nastrajała ani do spaceru, ani do prac ogrodniczych, takich jak walka z wężowatymi mackami glicynii, albo nadmiernie panoszącymi się rozłogami poziomek. Gonienie ptaków w mokrych strugach też nie wydawało się nadmiernie atrakcyjne. Prawdę mówiąc, Bobik się trochę nudził i niespodziewaną wizytę Kumpla przyjął z dużym zadowoleniem.
– Może byśmy w coś zagrali? – zapytał Kumpel od progu, nieszczególnie starając się ukryć, że jemu również nieco się nudzi.
– O, świetnie! – ucieszył się Bobik. – Rzuć jakąś propozycję, a ja spróbuję ją złapać.
– Grę planszową jakąś masz? – zadał praktyczne pytanie Kumpel.
– Mam Pekińczyka, ale to się nie nadaje – westchnął smętnie Bobik. – Do tej gry przypisane jest żądanie „szczeniaku, nie irytuj się!”, a to dla mnie już od dawna niewykonalne. Niemal po każdym kontakcie z mediami jestem zirytowany.
– Rozumiem, problemy spirytystyczne – szczeknął wyrozumiale Kumpel. – A monopsoly?
– Wykluczone! – otrząsnął się Bobik. – wyobrażasz sobie, jaki raban się podniesie, kiedy ktoś wyniucha, że kupuję i sprzedaję całe kwartały nieruchomości? Zaraz mnie jakiś antypsemita oskarży, że chcę przejąć władzę nad światem.
– To by rzeczywiście było za duże ryzyko – przyznał Kumpel. – Wobec tego coś nieplanszowego. Pscrable na przykład.
– A dajże ty spokój! – jęknął szczeniak. – Zabawa słowami to dopiero ryzyko! Nigdy nie wiesz, kiedy się okaże, że użyłeś mowy nienawiści.
– Okej, to niech będą karty. Kilka szybkich partyjek cockera. Nie na pieniądze, żeby się nikt nie mógł czepić.
– Też odpada – oświadczył ponuro Bobik. – W cockerze trzeba umieć blefować, a ja nigdy sobie z tym za dobrze nie radziłem.
– No a jakbyśmy zagrali w to, w co ludzie tak lubią grać? W wojnę?
– Obawiam się, że i to nie dla mnie – realistycznie ocenił Bobik. – Do wojny brakuje mi ludzkiej wytrwałości. Potrafę ugryźć raz czy drugi, kiedy widzę, że nie idzie inaczej, ale na nieustanną szarpaninę szkoda mi czasu i nerwów.
– To ja już nie wiem – poddał się Kumpel. – Wychodzi na to, że spędzimy popołudnie całkiem bezproduktywnie.
– Aż tak źle to nie jest – pocieszył go szczeniak. – Chodź, poobgryzamy sobie razem kostkę Bobika. Wprawdzie nikt na nikogo nie będzie mógł przy tym nawarczeć, ale za to obaj będziemy wygrani.
Pierwszyyyyy!!!!!
Tak, tak. Do obgryzania kostki to zeen pierwszy. 😆
Mozesz Bobiku pomerdac albo pomruczec, ale gdzies w cieniu. Albo mozesz wpasc do Londka i zabawimy sie w pubie, tym, co go lubisz i jeszcze jednym co go jeszcze nie znasz, a warto.
A ja sobie poczytalem tego biskupa Ryczana i znalazlem tam perle. Albo nawet diamenta. Ostrzega on bowiem przed zbytnim uleganiu ,południowoamerykański(emu) styl(owi) papieża Franciszka”.
Zaraz jakos ujrazlem slepiami duszy Franciszka z golymi cyckami tanczacego sambe czy co oni tam tancza, na festiwalu w Rio.
Rozumoiem, ze bpowi Ryczanowi nie wypada powiedziec tego pelnym tekstem, ale ten Franciszek jest wyraznie nie Nasz.
Znow mnie nie wpuscilo!
Strasznie mi przykro z powodu tych bezprzykładnych, mnożących się w ostatnim czasie ataków Łotra na całkiem niewinne posty. 🙁
Rozmawiałem dziś o tym z Panem Administratorem, ale on też tego nie rozumie i na razie nie ma żadnego pomysłu, co by można zrobić. Będzie jeszcze główkował, ale gdyby ktoś już teraz miał jakąś ideę, skąd te ataki się mogą brać i jak temu zaradzić, bardzo proszę o podzielenie się.
Eeee, Bobik. Nie warte odczuwania przykrosci. W koncu i tak wpuscisz lapnie.
Z tym wpadnięciem do Londka to bardzo słuszna myśl, Mordko. Zrobię tylko względny porządek w zabawkach i już za 2-3 tygodnie wpadnę. 😉
„Południowoamerykański styl papieża” to rzeczywiście określenie, które warto sobie zakonotować. 😈 Co tam zresztą określenie – podejrzewam, że „nadmierne uleganie stylowi” będzie wkrótce obowiązującą i jedynie słuszną Linią. 😎
Wpuszczę łapnie, ale nie zawsze mogę od razu, a taki przeleżany post z natury rzeczy na świeżości traci. 🙁
A poza tym nikt nie lubi mieć poczucia, że pisze na Berdyczów, co w jakiś sposób się dzieje, kiedy jego komentarze wchodzą z opóźnieniem, zwłaszcza jeśli inne w tym czasie mogą sobie brykać bez przeszkód. To jednak jest dla mnie powód do zmartwienia.
Ależ, Bobiku, nie zamartwiaj się, jak sobie poleżą w poczekalni to dojrzeją i nabiorą głębszego psensu 😉
Co prawda nie wszystkie, moje ostatnimy czasy nie nabierają, ale to przez ten upał mam zmiany osobowości. Sama siebie nie poznaję 🙁 .
Jak już o zmianach osobowości… W ramach robienia porządków zebrałem dziś ze stołu w pokoju jakieś drobne papierki, okruszki, etc. oraz szklankę z niedopitą w połowie wodą i ruszyłem z tym wszystkim do kuchni. Kiedy tam dotarłem, wodę pracowicie wylałem do kubła na śmieci, papierki z okruszkami wrzuciłem do zlewu, po czym odszedłem w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Dopiero po dobrych kilku minutach uświadomiłem sobie, że chyba cierpię na przypadłość uczenie zwaną przez medyków Syndromem Ks. Bonieckiego I Siódemeczki. 😈
ja nie czekalem, glebszego sensu nie nabralem 🙂 🙂
przeczytalem wlasnie i mysle ze Miecugow ma nad czym pomyslec
🙂 🙂
http://natemat.pl/70951,grzegorz-miecugow-oskarza-czas-bialegostoku-niech-przeczyta-komentarze-pod-swoim-wywiadem
duzo gorzkiej prawdy w tym tekscie
Brykanie bez przeszkód, z powodów południowoamerykańskich, chyba http://www.youtube.com/watch?v=QY-zngxmT_U&feature=youtu.be
Ponura bajka o zmianie osobowości.
Był sobie jeden gość z kompleksami, co pracował w pewnej Akademii (nie Pan Kleks, bo on kompleksów nie miał). Jakoś trzymał te kompleksy na wodzy, ale pewnego razu dostał – oj! – wylewu. Odratowali go lekarze, ale coś mu się w głowie przestawiło. Na dodatek został prorektorem danej Akademii, więc szybciutko zrobił sobie przyjemność i wywalił z pracy młodego (40) pracownika, zapalonego i z sukcesami, jakie nigdy nie były jego, Prorektora, udziałem.
Bajka jest, niestety, jak najprawdziwsza, wywalony został komendant Daru Młodzieży, facet wychowany na tym statku, czujący i kochający żagle jak niewielu. Statek prowadzą teraz kapitanowie z łapanki – ten, z którym płynęłam był uroczym człowiekiem, ale wyraźnie nie w swoich butach. Szlag trafił atmosferę, radość pracy i tym podobne drobiazgi.
Ja tam wciąż kocham Dar i wierzę, że se vrati to i owo…
O, gościa mam. Cdn.
No, niestety, Nisiu, tym razem nie mogę Cię pochwalić za oryginalność. Podobną do Twojej bajkę niemal każdy mógłby opowiedzieć na podstawie własnych obserwacji. 🙁
Ale na cdn i tak będę czekał. 🙄
Mordko, abepe Ryczan chyba za chwile będzie miał także inne problemy niż południowoamerykańskie maniery swojego szefa. Zaraza wśród owieczek się rozprzestrzenia 🙂 http://wiadomosci.onet.pl/kielce/protest-przed-kuria-parafian-z-kazimierzy-wielkiej/5w5wr
Mój komentarz czeka na akceptację 🙂
nie szkodzi,odleży się i nabierze psensu 😉
Łotrowi też wszystko się pokikoliło z tego upału 😉
Ale jak! Teraz już prawie co drugi post zatrzymuje. 😯
klimat południowoamerykański…
to raczej pan Kobylański ?
tak mi się jakoś zamyka
kostka Bobika.
1
2
3
4
5
8)
lepiej zniknuje, Bobik moze byc zly za wyliczanki 🙄 🙂
E, Rysiu, dogadałeś się z Łotrem po prostu. Za moim ogonem. 👿
Nie powiem, wizja Kobylańskiego, uciekającego z wrzaskiem i w podskokach przed jaszczurką, zdecydowanie osłodziła mi deszczowe popołudnie. 😈
Ja też nigdy nie byłem dobry w grze w cockera. Bo jak chcę warczeć to warczę zamiast ziewać.
A katedra w La Plata jest niesamowita. Za jakiś czas pokażę, choć niecierpliwi z pewnością i beze mnie szybko ją w Wikipedii znajdą.
W Wiki to by tylko jedna fotka była czy dwie, a tu od groma: 😈
http://www.google.de/search?q=catedral%20la%20plata&client=safari&rls=en&oe=UTF-8&gws_rd=cr&um=1&ie=UTF-8&hl=de&tbm=isch&source=og&sa=N&tab=wi
MNie sie ten artykul o Miecugowie nie szczegolnie podobal, choc absolutnie zgadzam sie z autorem, ze Miecugow sam sie niezle przylozyl do spsie… zludzienia mediow, wiec niechaj nie podskakuje.
Ale uwazam tez, ze takich typow jak Oskar Wieheisster nie nalezy nobilitowac zapraszajac do wywiadu. Powody jego agresji i niedopuszczalnego wybryku sa absolutnie niewazne. Dla mnie. On swoje powiedzial zanim uderzyl.
Miecugow lepiej oczywoscie zrobi jak bedzie przychodzil na swoj wlasny program Szklo kontaktowe przygotowany. Odnosze wrazenie, ze rzadko jest i wszystko jest puszczane na zywiol – moze mi cos do glowy wpadnie jak kamery zostana wlaczone. I najczesciej niewiele wpada.
Jest to program tak niechlujnie robiony, ze osobiscie dawno bym powyrzucal wszystkich prowadzacych i sprowadzil np. Psa Bobika, ktpry jest przynajmniej smieszny i zabawny. I sumienny. Szklo jest dla mnie tym jak nie nalezy robic programow satyrycznych.
Jeden dawny kolega z pracy mojej Starej, Leszek Wielgo, poprowadzil by go swietnie. Niech odszukaja Leszka Wielgo. On chyba wrocil do POlski, a moze gdzie indziej odjechal. Albo niech wezma Bobika.
I tyle o klimatach południowoamerykańskich. Może tylko jedna refleksja, gdy zapytałem tu Rozsądnego Człowieka czym wyjaśnić niezrozumiałe animozje na poziomie blisko-rządowym między Brazylią i Argentyną i brak rzetelnej współpracy, choć nie ma obecnie stref konfliktu, a każdy z tych krajów ma olbrzymie tereny a pod spodem każdy ma pełną tablicę Mendelejewa, uśmiechnął się i spytał kto by mógł wiele przegrać gdyby te dwa kraje zaczęły zgodnie zespołowo grać.
Bobiku, czemu oni wszyscy uwzięli się, żeby obfotografowywać tę katedrę z zewnątrz? Na zewnątrz to ona jest katedra jakich wiele, nic niesamowitego…
Naczelny „Czasu Białegostoku” broni się, niestety, na zasadzie „a u was Murzynów biją”, co zawsze wychodzi niefajnie. Można oczywiście (a nawet należy) zgłaszać pretensje o poziom mediów do TVN-u i GM osobiście, ale raczej nie w tym momencie. Teraz dziennikarze powinni solidarnie powiedzieć „nie ma przyzwolenia na wyrażanie zastrzeżeń do mediów rękoczynami!”, a dopiero później, jako osobnym tematem, zająć się dyskusją o tym, czy przypadkiem pobity sam się nie przyczynił do upadku poziomu.
Andsolu, wnętrza zaczynają się dopiero gdzieś tak od 4 strony. 🙂
No wlasnie, Piesu.
Bobiku, „solidarnie” 😯
No, wiem. Naiwny ze mnie szczeniak. 😳
Choć przepraszam, od czasu do czasu potrafię się wykazać całkiem sporą dozą zdrowego realizmu: 🙄
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2013/08/03/goraco-w-swidnicy/#comment-176449
Dobry wieczór. Wyłaniam się z sieciowego niebytu, spowodowanego awarią komputera. Po raz kolejny dowiedzione zostało, że urządzenia zasilane prądem źle znoszą kontakt z wodą 🙄 Bogatsza o tę potwierdzoną empirycznie wiedzę, spieszę poinformować, że wczoraj i dziś miał miejsce nadmorski minizlot (podmioty zleciane to Jagoda i ja). Bardzo dziękuję za pozdrowienia, Bobiku 🙂 Czy pogoda dopisała, to już kwestia upodobań. Chyba mogłoby być o kilka stopni mniej, choć Jagoda twierdzi, że i tak na Wybrzeżu nie mamy na co narzekać. Przynajmniej powietrze się u nas trochę rusza 🙂 Ale nic to, w dobrym towarzystwie skwar nie straszny 🙂
Bobiku 😆 Teraz pozostaje tylko opracować miarę zajebistości i jakoś ją skomercjalizować. Na przykład jako zajebistometr 🙂
Jest jeszcze dużo filmów o katedrze na Tubie, tu jest jeden z http://www.youtube.com/watch?v=YRmrUq-Crac
Vesper, taka miara już jest, tylko występuje pod różnymi nazwami handlowymi, np. „oglądalność”, „słuchalność”, itp. Ale tak naprawdę to wszystko jeden i ten sam zajebistometr. 😎
Cieszę się, że zlatywało się Wam z Jagodą przyjemnie, choć bez huku. 🙂
Nie pytam, co było jedzone, bo pewnie i tak lody. 😆
Sorbety 😆
@ vesper 19:00
W Świdnicy odkryłam sorbet bazyliowy 🙂
Pozwolił mi przetrwać te tropiki :
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=404177999686691&set=a.299771036794055.58488.103898496381311&type=1&theater
Ciekawa jestem, jak robi się bazyliowy sorbet
Pewnie podobnie do soretow z malosolnych avec jus kielbasowy.
Zaj..sty wiersz , Bobiku 😳
Sorbet bazyliowy robi się z białego wina (może być też szampan) z cukrem i bazylią. Całkiem dobre, jak się z ilością cukru nie przesadzi. 🙂
upal, ulewa, upal, ulewa a tak padalo w niedziele, na jutubie
„nasza” stacja metra:
http://www.youtube.com/watch?v=W2KiXtSH3bs
uśmiechnął się i spytał kto by mógł wiele przegrać gdyby te dwa kraje zaczęły zgodnie zespołowo grać. kto? sa moze
pomysly? 🙄
pstryk!
Dobry wieczór.
Das Buddenbrookhaus (Heinrich-und-Thomas-Mann-Zentrum) zwiedzony. Kilka książek nabytych. Marcepany wypróbowane.
Robotę zaczynam ogarniać. Dyskusję na Blogu też.
Jazda rowerem po Lubece – źródło wielkiej przyjemności.
Dobry wieczór 🙂
Trochę jakby chłodniej,więc może jakąś robotę też jeszcze ruszę dzisiaj.
A po męczącym dniu coś ładnego dla dzieci w każdym wieku 😉
http://www.youtube.com/watch?v=Me3JFUtZXJo
Coś Wam zaprezentuję.
Pani Halina Birenbaum przysłała mi klip wideo z wyjaśnieniem
…tutaj jedna z bardzo licznych piosenek napisanych przez naszego starszego syna Yakova Gilad, napisana po mojej pierwszej po 40 latach podróży do Polski.
Tekst tłumaczyła Pani Halina.
Słowa Yakov Gilad, melodia i śpiew Jehuda Poliker
Ashes and dust (Efer we awak – Popiół i kurz)
dzień wiosenny zapach bzu
pośród ruin miasta twego
piękny dzień na połów ryb
a we mnie się serce łamie
tam było kiedyś twe dzieciństwo
mała kobieto
ludzie których nikt już nie zna
nie ma nawet domu gdzie ktoś by wspomniał
dokąd ty jedziesz dokąd ty jedziesz
wieczność to tylko popiół i kurz
dokąd ty jedziesz dokąd ty jedziesz
mineły lata a nic się nie zatarło ?
weź palto będzie ci zimno
kilka groszy do kieszeni kostkę cukru
a gdy nastaną trudne dni
wspomnij czasem mnie
a może to jeszcze jedna rozpaczliwa podróś
do baraku na ten plac
szynami starego miasta
gdzie nikt nie czeka już na stacji
dokąd ty jedziesz dokąd ty jedziesz
wieczność to tylko popiół i kurz
dokąd ty jedziesz dokąd ty jedziesz
minęły lata a nic się nie zatarło ?
kto osłodzi twoje noce
kto wysłucha płaczu twego
kto ustrzeże twoich kroków na twej drodze
dokąd ty jedziesz dokąd ty jedziesz
wieczność to tylko popiół i kurz
dokąd ty jedziesz dokąd ty jedziesz
minęły lata a nic się nie zatarło ?
weź palto będzie ci zimno
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=1FwSKM_GlkE
Rysiu, to pocieszające, że inne metra też czasem zalewa, bo u nas to się prezentuje jako złą pracę i wolę odpowiednich osób.
Bardzo wzruszajece. Bardzo.
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/felietony/1551107,1,kawiarnia-literacka.read
Siodemeczko, to nie zla wola, to kleska, taka ilosc wody nie miesci sie w kanalizacji. Ale wiadomo, dokopac jest latwo, samemu zrobic….
niestety jutub mowi „nie ma takiego video”
takie slowa: „dokąd ty jedziesz dokąd ty jedziesz
mineły lata a nic się nie zatarło ?” wspomina Pani Halina w swoich ksiazkach.
Ostatnio przeczytalem kolejna ksiazke Irit Amiel „Osmaleni” . Pani Halina tak jak bohaterowie tej swietnej ksiazki jest osmalona, osmalona na zawsze.
Irit Amiel „Osmaleni”
aktywny 🙂 🙂 😀
z haneczki linki: (…)Nie można przecież dopuścić do tego, żeby jakaś tam Ukraina, Czechy, Litwa czy Łotwa miały swoją niepodległość,(…) prawdziwa wolność oświeci te kraje (raczej: ziemie, bo co to za kraje?), dopiero kiedy uznają Polskę za swoją matkę, czyli przekażą swoją wolność polskim wolnościowcom (…)
bywa
Kolejna akcja: Oddajcie nam proboszcza
Kazimierza Wielka
http://wiadomosci.onet.pl/kielce/protest-przed-kuria-parafian-z-kazimierzy-wielkiej/5w5wr
http://forum.echodnia.eu/odwolanie-proboszcza-parafii-pwmilosierdzia-bozego-w-kazimierzy-wielkiej-t191855/
https://pl-pl.facebook.com/events/167164390128047/
– jeśli było, to przepraszam.
Piękny utwór.
Mnie też zadziwia, że niektórzy uznają działania żywiołów, a niektórzy zawsze muszą znaleźć winnego. Nawet gradu i wichury. Dobrze, że możemy liczyć na wina Tuska. Nasi sąsiedzi pewnie nie mają takiej opcji 😉
Możemy im pożyczyć „winę Tuska”. Na procent 🙄
Rysiu, zlituj się. Dopiero teraz przeczytałam Ulicką. Nie nadążam 🙁
haneczko, „osmaleni” to ksiazka pomiedzy, nie da sie jej czytac
zachlannie od pierwszego slowa do konca stron, opowiadanie i
przerwa i kolejne i powoli dalej, dalej do konca………..
🙂 🙂
na jaki %, vesper? mozemy pohandlowac? 🙂
Mar-Jo, dbaj o siebie 🙂 🙂
Nisiu, a kiedy zdjecia?
Rysiu, Ulicką czytałam zachłannie, ale z przerwami. Inaczej się nie dało. Skończyłam i ciągle czytam.
Rysiu, to ja wrzucę na mojego, ha, ha, bloga. 🙂
podaj linke Siodemeczko, prosze 🙂
haneczko, ja uwielbiam czytac zachlannie, czasami przejade stacje przesiadkowa 🙂
zanikuje do kolejny dzien 🙂
Mam problem, bo ten film od Haliny mozna wrzucic na dowolne medium FB, Bloggera, Twittera itp., ale ciągle to będzie YT, do którego dostep w Niemczech jest blokowany.
A skopiowanie filmu jest chyba zastrzeżone , to nie pozstaje mi nic innego, jak nagrać sam dźwięk, bo i tak to nie są żadne filmy, tylko dźwiękowa pocztówka.
Bobik jaki jest każdy widzi
mt7 — ale oszczędnie tam z plastyką, prawda? Niby surowo, ale wcale nie w sensie nieprzyjazności.
rysberlin, o, nie wiedziałem, że nawet u Ciebie Tusk doleje. Zmora z tym człowiekiem. Ojej, zmoro, ja chciałem w pozytywnym sensie. No to idę spać.
A wczoraj i ja zaliczyłem poszczekalnię, ale nasiedziałem się krócej niż u dentysty.
herbata koniecznie 🙂
leje
padajacy poczatek dnia
w radio powiedzieli, bedzie sucho, lecz dopiero jutro, zmora z tym
deszczem 😉
herbata 🙂
szeleszcze
herbatuje
DZIEN DOBRY BARDZO 😀
liczba z rana 13 121!
Lubie To
Bialystok! czy moze lepiej: Jak zwykle Bialystok!!!
http://wyborcza.pl/1,75248,14404412,_Grupa_przestepcza_Tomasza_Sekielskiego__stanie_przed.html
Dzień dobry 🙂
Deszczy dalej, ale ja mam jaśniej. Przycięliśmy wreszcie glicynię, która już całkiem zarosła jedno z okien i strasznie była światłożerna. Dzień mi się wskutek tego zrobił jakiś dłuższy. 😀
Ciekawe, w jakim humorze będzie dziś Łotr. Już się trochę boję, ale równocześnie nie tracę nadziei, że te odpały z niewpuszczaniem kiedyś mu po prostu same przejdą. 😉
Teraz zauważyłem, że wczoraj Łotr przytrzymał też Orma (22.52), ale tym razem przynajmniej z powodem. 😉
Ormie, jeśli w poście jest więcej niż jeden link, Łotr zawsze wrzuca do poczekalni, a ja nie zawsze w porę to wyłapię. Dlatego lepiej w takich przypadkach linkować osobno, w kilku postach.
Trafiłem dziś na notkę, którą łatwo przegapić, bo niejeden człek czy zwierz sobie pomyśli „a cóż mnie obchodzą jakieś kibolskie sprawy”. Mnie się jednak wydaje, że jest w tym tekście coś, co można uznać za pewien promyk nadziei dla Szanownych Tu Zgromadzonych (i nie tylko):
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,14404641,Kibice_Slaska_zrywaja_wspolprace_z_neofaszystowskim.html
Wysunę nieśmiałe przypuszczenie, że w tym odsunięciu się kiboli od zdeklarowanych narodowców jakąś tam rolę odegrała reakcja opinii publicznej. Może kibole zauważyli, że coraz częściej nie są już „bohaterami”, tylko czarnymi owcami, od których zaczynają odwracać się ludzie, media, a pewnie i niektórzy politycy, dotychczas cichcem ich popierający. Do tego dochodzą areszty, grzywny, itp., czyli sprawa przestaje być „upojną zabawą” bez żadnych dolegliwych konsekwencji.
Nie jestem oczywiście aż taki naiwny, żeby nie dostrzegać w tym przede wszystkim elementu pokoleniowej zmiany warty, rozgrywek wewnętrznych, etc., ale chętnie bym się uparł 😉 że zmiana atmosfery wokół „narodowych” występów nie jest tak całkiem bez znaczenia.
Duszne dzień dobry 🙂
Pod dachem, z wentylatorem, a ledwo zipię 😕
Coś musi być w białostockiej wodzie lub powietrzu…
Eee tam, nie wierze w przemiane, nawet z wyrachowania i podkiczenia zyskow i strat. Holota sie nie zmienia.
Bardziej mnie napawa optymizmem, ze powstaje fundacja ofiar pedofilii w Kosciele:
http://wyborcza.pl/1,75478,14404848,Dosc_leku_i_wstydu.html
Bardzo mam nadzieje, ze zdolaja doprowadzic do zmiany polskiego prawa, aby nie bylo tak, ze osoby po przekroczeniu 38 roku zycia juz nie moga domagac sie zadoscuczynienia jesli byly molestowane w dziecinstwie. Znajac moja Stara to wiem, ze majac 37 lat nie bylaby gootowa powiedziec :bylam molestowana. Pewnie przyznalaby sie dopiero gdzies po piecdziesiatce.
I nie zgadzam sie, z ks. Madelem, ze ofiarami powmnien zajac sie w pierwszym rzedzie Kosciol. W pierwszym rzezdie – panstwo prawa. A Koscio wyplacic odszjodowanie.
I prawo musi zakazywac przerzucanie pedofila z parafii do parafii albo wysylania na misje do Ugandy czy na Ukraine. Pedofil musi sie znalezc w jednym centralnym rejestrze do ktorego kazdy pracodawca ma wstep. I nie tylko pracodawca.
Ja nie mówiłem o wewnętrznej przemianie, Kocie, tylko właśnie o wyrachowaniu, czyli o ustępstwie pod naciskiem rzeczywistości. Nie ma to nic wspólnego z „wglądem moralnym”, ale może być jakimś argumentem dla tych, którzy twierdzą, że warto i trzeba się oburzać, że w dłuższej perspektywie ma to jakieś przełożenie na realia.
Tak samo zresztą w kwestii pedofilii. Gdyby nie długotrwały nacisk opinii publicznej, nic by w tej sprawie nie drgnęło.
Prawda.
Dzień dobry. 🙂
Haneczko, coś musi byc w wielu białostockich domach i kościołach. Ludzie stamtąd, których ja znam, są naprawdę normalni (pasowali by bardzo do Koszyczka)….
Koniec przerwy. Pstryk (rysiowe).
No i jeszcze w ramach prasowki porannej, bo smieszne:
http://wyborcza.pl/1,75478,14406405,Anonimowi_policjanci__Komendant_jest_grubianski_i.html
@Bobik 8 sierpień 13, 10:26
dzięki za info, Bobiku, ale się nie przejąłem tym, że wpis czekał na moderacje, wolę być w poczekalni takiego miejsca niż na „salonach” miejsc innych.
A serio: bardzo ważną i nie do końca mi obcą sprawą jest bezpieczeństwo w sieci, im więcej zabezpieczeń tym IMO lepiej. Złe nie śpi 🙂 Nie znając szczegółów domniemałem że zadziałał jakiś system zabezpieczenia i to mnie w sumie uradowało.
Witam pięknie! 🙂
Śliczny jest ten Interpiesek! Też nie wierzę w nawrócenie się kiboli. Obawiam się, że to może być chwilowe, albo „zagranie pod publiczkę”.
– czy „nawrócenie się” kiboli nie jest aby częścią kwestii „nawrócenia się” motłochu ?
Łomajgod! Czy to policja kościelna, czy państwowa? Osobiście nie rozumiem tej manii wieszania wszędzie krzyża. No, chyba, że może służyć potem za doskonały pretekst do awantury.
Czy przypadkiem poseł Pawłowicz nie prowadzi działalności edukacyjnej w okolicach Białegostoku? To by mogło wiele tłumaczyć 😉
Uff, udało mi się odtworzyć nagranie z albumu syna Haliny Birenbaum – Yakova Gilad i Yehudy Polikera – kompozytora i wykonawcy.
Tu jest trochę wiecej z tego, co mi przysłała:
http://emtesidemeczka.blogspot.com/2013/08/o-albumie-yehuda-poliker-efer-we-awak.html
Jedwabne jest o rzut beretem od Bialegostoku. A czym byl ten teren od przedwpjnia pisala calkiem sporo Ania Bikont.
Rysunkowy Bobik jak żywy.
Spam zrobił na mnie wrażenie. 😀
Siodemeczko, a ja wczoraj wszedlem do Twej linki bez problemu, za nacisnieciem przycisku.
Mam dla Wszystkoich potworna wiadomosc. Ostrzem satyry schlostal nas Andrzej Krauze:
http://www.rp.pl/artykul/1037024.html
Jestem zalamany, bo teraz beda sie z nas smiac i dokuczac. I rogi pokazywac.
Hellouuu…
ZA GORĄCO.
W nocy mielim taką burzę, że aż mi było nieswojo. Rąbało bardzo blisko i bez przerwy. Rumik wlazł pod łóżko, a Szanta przytuliła się do mamusinej (znaczy mojej) lewej nogi i spała spokojnie.
Rysiu, zdjęcia wrzucę jak moje dziecko wróci z ląfrów i przerzuci mi je do pikasy. O pardą, nie z ląfrów, pojechało pracować do Kołobrzegu.
Będą to głównie impresyjne zachody słońca, gdyż albo staliśmy na Północnym na kotwicy, albo poruszaliśmy się w prędkością ślimaka po tymże.
No, parę konkretów też się znajdzie, między innymi przejście przez most zwodzony w Bremerhaven, gdzie dosłownie i bez przenośni turlaliśmy się po własnych odbijaczach na obydwu burtach. Tak było wąsko. Holownik nas nosem popychał albo ciągnął za sznurek, a kapitan miał nerwówkę. Ale daliśmy radę.
Ważny komunikat dla miłośników śledzi: gdyby ktoś z Was napotkał zjawisko pod tytułem Raucherer (albo jakoś tak) Matjas, to niech nie przechodzi obojętnie. Jest to arcydzieło.
Czy ja Wam kiedy pisałam o kucharzach z Daru? Jest ich czterech: szef pan Sebastian (młody przystojniak o wyglądzie intelektualisty z tatuażem), pan Marek od zup, pan Jacek od mięsa i pan Mirek zwany Mięciem – piekarz i cukiernik. Plus, oczywiście, praktykanci do obierania ziemniaków itd. Pan Mięcio piecze jednocześnie osiemdziesiąt bochenków pysznego chleba, a robi też ciasta i drożdżowe bułeczki (miećkówki). Oraz np. tort na urodziny pana Intendenta. Trzeba by Wam widzieć bankiety i rauty na Darze – chłopcy wychodzą z siebie i cudują do oporu. Potem resztki bankietowe znajdują się w nocnych porcjach, w pentrze załogowej. Osobiście preferuję ryby w galarecie…
Na statku naszym (NASZYM, podkreślam z dumą!) najlepszym, a właściwie jedynym kalendarzem jest wywieszony w mesie jadłospis. Jeśli na obiad była koperkowa i zrazy zawijane, to jest wtorek…
No. Śniadanko i do roboty… młoty! Muszę jeszcze popisać (się).
No i podpisac sie, Nisiu. Nie ma letko.
U nas 38 C, a u mnie na balkonie z 50 chyba.
Zawiesza mi się Chrome i komputer. Nie wiem, czy z powodu upału.
Odpowiadam Kotu z 12:53
Niemcy mają blokowany dostęp do wielu filmów na YT.
Nie wiem czemu.
Rogi bym przeżyła, ale te diabliki mają wyraźną nadwagę…
Jeszcze słówko.
Jestem wielką wielbicielką holowników. Te małe, pozornie zupełnie pozbawione wdzięku jednostki o potężnych silnikach potrafią robić cuda – zarówno wprowadzając do portu wielkie statki, o wiele większe od siebie, jak i – tańcząc na urodzinach portu w Hamburgu. Popatrzcie, jakie są piękne i precyzyjne.
Lubcie holowniki!
http://www.youtube.com/watch?v=SPdS8XQr4Kg
Żałośnie tępe to ostrze, żałośnie.
Nisiu 🙂
Lubię! 🙂
Haneczko, nie będziesz mi miała za złe, że rozwinę Twoją myśl? 😈
Do satyry Krauzego bym pytanie miał to:
czy jej ostrze tak tępe, czy tak tępy… autor? 😯
Holowniki jak najbardziej nadają się do lubienia. Mnie zawsze wzrusza niepozorność, skromne robienie swojego, bez stroszenia piór i czekania na oklaski.
Holowniki są cichego serca – moje chłopaki. 😀
Pani Dochodzaca dp Starej przy wuchodzeniu: A co z tym ksiedzem Lemanskim, co to podpisytwalam? Bo moj brat (nasz budowlaniec Pan Andrzej) dzwonil z Polski i tez mowil ze podpisywal petycje wraz z corka. A czy w przyszly czwartek mozna jeszcze bedzie podpisywac, bo chce zapytac wsrod znajomych, to bym przyniosla nazwiska, zeby pani wpisala?
Siódemeczko, Niemcy niezwykle poważnie podchodzą do praw autorskich (i innych). Jak nie mają wszystkich podkładek, zezwoleń, umów i podpisów, to na wszelki wypadek wolą nie uznawać sprawy za legalną. 😉
Bobiku, blokują nawet wtedy, kiedy sam autor udostępnia.
Coś przesadzili chyba.
Mogą np. nie mieć jeszcze podpisanej umowy w tej sprawie z Izraelem i wtedy „akt niższego rzędu” w postaci zgody autora ich nie obchodzi.
Ale tak ogólnie zgadzam się, że przesadzają. Ja pod względem praworządności jestem dość już solidnie zgermanizowany, ale też się czasem pukam w czółko. 😉
A propos zgermanizowania: ten wędzony matias, co to go Nisia polecała, dokładnie nazywa się „po naszemu” geräucherter Matjes albo Räuchermatjes. To tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś w Bremie czy Monachium chciał zaskoczyć sprzedawców alegancką niemczyzną. 😉
Zapomniałem szczeknąć, że moim interportretem też byłem zachwycony. Nie wiem, czy sobie nie oprawić w ramki i nie powiesić nad legowiskiem. 😆
Nisiu, gdzie wylądował (tfu tfu, zgiń, przepadnij) poprzedni Kapitan Daru?
Bobiku, aż dziw, że miałeś co ciągnąć 😯 To coś od myślenia nadaje się do kokilki 🙁
u Siodemeczki posluchalem, dziekuje 🙂
niesamowicie kiwalo tego Hansa, ja ze Szczecina i takie Hansy to tam tez, kiwaly sie i robily oko do „Ewy” 🙄
balkonowe 24°, mozna szelescic 🙂 😀
Kota linka uspokoila mnie, jezeli mozna napisac anonimowy donos na przelozonego – z instytucji swieckiego panstwa – do
kurii KK to znaczy sie, mamy demokracje i wolnosc w donoszeniu. I to pochwalam. I to swietnie tak.
Nie napisałam, że kompozytor i wykonawca Zehuda jest synem greckich Zydów z Salonik. Ojcec jego Zako Poliker przeżył Shoa, stracił w Auschwitz 50 osób swej rodziny, żonę w ciąży i małe dziecko. Ja* spisałam jego przeżycia po hebrajsku i polsku, są wydane w mojej książce „Wołanie o pamięć”.
*Halina Birenbaum
Tylko jeszcze powiem, że tym osobom z następnych pokoleń jest bardzo trudno dźwigać to dziedzictwo.
I już więcej nic nie powiem na ten temat, do czasu, kiedy znowu powiem.
Bobiku, rychtyk ci on jest Rauchermatjes z kropeczkamy. ale jeśli chodzi o Bremerhaven, to niemiecki nie musiał być najwspanialszy: sprzedawała go polska dzieweczka…
@Bobik 10:42
Pieseczku,z mojego doświadczenia wynika że nie każdy kibic jest kibolem,zaś rzadko który kibol jest prawdziwym kibicem. Dlatego nie uważam,że to tylko koniunkturalna zagrywka, bo kibice ( także Śląska Wrocław ) bywają różni : http://www.polskatimes.pl/artykul/765371,polak-i-patriota-czyli-zyd-i-kibic,id,t.html
(niestety nasze ulubione Piano zakluczykowało większość wywiadu,a szkoda bo bardzo ciekawy )
Mnie te zarzuty wobec przełożonego, że jest niemiły i nie wierzy w Boga, też najpierw bardzo rozbawiły, ale w drugim podejściu dość mną wstrząsnęły, zwłaszcza w kontekście informacji, że będą przez nadrzędną instancję rozpatrywane. Powiedzmy jednak głośno, że właśnie to rozpatrywanie jest straszliwą grandą. Anonimy ludzie pisali i pisać będą, ale jeżeli już w ogóle ktoś ma się nimi zajmować, to tylko w takim przypadku, kiedy zarzuty są bardzo poważne (np. kryminalnej natury) i są solidne podstawy do sądzenia, że coś w tym jest. Ale tu wyższa instancja w policji (!) wydaje się na serio sądzić, że poważnym przewinieniem, a kto wie, może nawet przestępstwem jest paskudny charakter i ateizm. „Nie organizował pielgrzymek”. No, pleeeaaase. 🙄
Tu świeckość państwa zostaje nie tylko zlekceważona, ale sprowadzona do absolutnej karykatury. Przez jaką instytucję? A przez taką, która tej świeckości, zapisanej w końcu w konstytucji i różnych paragrafach, powinna strzec. 😯
I niech mi Wielki Wódz na to nie powie „kadry jakie są, każdy widzi”. Widzi, ale wyjęzyczyć się i tak musi. 😛
Oczywiście, Ew-ko, że oprócz kiboli są i „zwyczajni” kibice, ale ja nie o nich pisałem. Te zorganizowane grupy, które herbatnikowały się z NOP-em, dla mnie miały charakter zdecydowanie kibolski, dlatego cały czas używałem tego właśnie określenia. Dlatego nawet nie będę przepraszał kibiców, bo ich to w ogóle nie dotyczyło. 😉
A czy Aleksander Gleichgewicht to może syn „naszego”* profesora Bolesława?
* Tu z kolei przepraszam, jeśli słowo „nasz” wyda się komuś zawłaszczeniem, ale dzięki andsolowi prof. B. Gleichgewicht stał się tu na tyle „swój”, że pewnie nie tylko ja o nim tak myślę. 🙂
Muszę iść nabyć coś na obiad 😯
Ale zanim wyjdę, napiszę jeszcze swoje trzy grosze o kibicach.
Otóż. Napisano w piśmie wyraźnie, że zrzeszenia kibiców i kluby są dotowane przez miasto.
Wystarczyło, żeby miasto powiedziało, że figa z makiem będzie i już się chłopcy przestali przyjaźnić.
Jeżeli moje domysły są słuszne, to znaczy że wcześniejsze grandy były za przyzwoleniem władz miasta, które aspirowało ha, ha, ha.
Chyba, ze władze nie ogarniają, ale trudno nie ogarniać pochodów, na które wali cała faszystowska młódź z kraju i okolicy.
haneczko tak, takie ostrze bardzo kłuje. To zawsze boli, gdy traci się do kogoś sympatię i zostaje niesmak i co najwyżej współczucie dla jego bliskich.
To bardzo istotna uwaga, Siódemeczko. I też pokazuje, że opinia publiczna ma jednak wpływ, czasem całkiem niemały, na realia. Władze W. lekceważyły zjawisko, póki nie zaczęło o nim być głośno. A jak jest głośno i negatywnie, to turyści mogą przestać przyjeżdżać, jakieś granty i fundusze można stracić, potem się w urzędach zacznie dochodzenie, kto jest temu winien… Zanim polecą głowy już jednak lepiej ruszyć zadkiem – pomyśleli urzędnicy i polecieli po dotacjach. 😛
Haneczko, poprzedni komendant Daru Młodzieży wsiadł w Nigerii na jakiś statek i pływa.
Ja im ONI – jak u Witkacego!) nigdy nie wybaczę tego, co mu zrobili, bo to było straszne świństwo, a ja w ogóle nienawidzę gnojenia ludzi, szczególnie młodych i zapalonych. Dar był INNYM statkiem pod jego dowództwem. Bardziej dumnym, pełnym entuzjazmu i szczęśliwszym. Jaki pan taki kram, a Artur Król zwany tu i ówdzie Kingiem, nie tylko wielbił żagle, ale się na nich znał. Był wychowankiem słynnego kapitana Wiktorowicza – tego, co przepłynął pod pełnymi żaglami pod mostem w Sydney (http://www.youtube.com/watch?v=hirbdtAO1VM), o czym trąbił cały świat. Sam zaś wyprowadził kiedyś Dar z Gdyni na żaglach, czego też chyba nikt przed nim nie zrobił. Miał wadę: nie pochylał głowy dostatecznie nisko.
https://picasaweb.google.com/108203851877165737961/King
O, ja się zgapiłam, a weszły dwie linki…
Andsolu, tak po prawdzie, to Krauzego miałeś już czas „odboleć”. Przecież on nie od dziś daje takie występy. Może oszalał, ale skoro się produkuje publicznie, to i z reakcją publiki musi się liczyć.
No widzisz, Nisiu, jak z tym Łotrem nigdy nic nie wiadomo? Ani w złym, ani w dobrym. 😯
Nawet Łotrem zatrzęsło
Na balkonie sympatyczne 42 stopnie Celsjusza, w mieszkaniu 33, w cieniu 35. Czekamy na zapowiadane burze. Chyba, że chodziło o kolejną awanturę w wykonaniu Prezesa… 🙂
@ Bobik 16:09
W rzeczy samej, Bobiku 🙂 Syn „naszego” profesora Bolesława,a przy okazji człowiek, który w wieku nastu lat zaimponował innemu profesorowi – Hugonowi Steinhausowi odkrywczym rozwiązaniem pewnego zadania. Profesor S. w dowód uznania zaprosił szczeniaka na piwo i parówki (dziś pewnie byłby napiętnowany za demoralizację i rozpijanie nieletnich 😉 ) Pamięć o tym wydarzeniu kultywowana jest w klubo-kawiarnio – restauracji „Steinhaus”( zbieżność nazwy nieprzypadkowa), którą pan Olek założył niedawno ze wspólnikiem. Karmią dobrze,także strawą intelektualną (wernisaże,spotkania autorskie itp.sympatyczne wydarzenia). Świat jest mały 🙂
No właśnie. Olek z wywiadu to jest właśnie ten, co trzeba, restauracja także ta, co trzeba (podobno nieoczekiwanie dojrzano w niej Karola Modzelewskiego, czyli do W-wy docierają plotki) a wywiad chyba mam w papierze w domu – jeśli to prawda, to zeskanuję i udostępnię, choć podejrzewam, że niektórzy (mający subskrypcję) wcześniej to uczynią…
A kolejna noc będzie już u siebie, czyli w mieście mniej hałaśliwym niż Buenos Aires. 13 milionów ludzi da się znieść, bo są sympatyczni, ale te ich samochody…
Zawsze podejrzewałem, że z tego Steinhausa niegłupi gość był. 😆
Piwo i parówki to – moim skromnym zdaniem – najodpowiedniejsza nagroda dla szczeniaków. We łbach im nie przewróci, a co skonsumują, to ich. Pan Aleksander to zresztą najlepszy dowód, że tak karmione szczeniaki wyrastają na ludzi, a ja – że na psów. 😎
Jak ktoś ma dostęp do piano, to niech skopiuje ten tekst z „Polski” i może prześle, to go wrzucę na 2-3 na mojego pomocnika, albo inne propozycje.
Nie wierzę, że da się znieść 13 mln ludzi w jednym mieście.
To nie kwestia wiary tylko cierpliwości.
Jak znosić po jednym, to trochę trwa, ale wykonalne…
Pani Terlikowska: „Kobiety, które poświęcają się rodzinie, nie są utrzymankami mężów czy ofiarami losu”.
POŚWIĘCAJĄ ❗ ❗ ❗ O żeszsz ❗ ❗ ❗
Właściwie biedny jest ten Terlikowski. Ile razy go żona dopuściła? Cztery? A onanistów do nieba nie wpuszczają. 😈 😎
To i tak święta kobieta, jeśli dopuściła Terlique’a aż cztery razy…
W jej przypadku słowo „poświęcenie’ nabiera naprawdę konkretnego znaczenia.
Demetrio, po płytkim namyśle, absolutnie się z Tobą zgadzam.
Iii, po co jakikolwiek namysł? Myślę – poświęcenie; mówię – madame Terlique. 😎
To już jest brak miłosierdzia… żeby zwykłą metonimię tak wykorzystać… okrutnicy…
I w dodatku wszystko prawda, że tu sami alergicy, wystarczy słówko związane z jakąkolwiek wiarą i rzucają się jak sfora zgłodniałych wilków…
To powiadasz Wodzu, że onaniści nie idą do nieba?
To będę miał pytanko: czy ktokolwiek tam zatem trafia 😆
Zeen, to Ty jesteś człowiekiem małej wiary! Nie wierzysz w to, że zdarzają się zaburzenia popędu, aż do jego zupełnego nieodczuwania włącznie? Albo zejścia przed okresem dojrzewania? 😎
A metonimii nikt tu nie wykorzystywał. Pełnoletnia jest i sama chciała. 😈
Właśnie. Metonimia też ma prawo się poświęcić!
Metonimia, akurat 🙄 Nie mąć Zeen, ta pani wie, co mówi. Ona się ofiarowała i jak chce, tak ma. Na poświęcenie mam alergię, to straszna obelga.
Muszę dobranoc 😕
Popieram Demetrię! Mme Metonimia ma święte prawo zamykać oczy i myśleć o Polsce! 😎
Bardzo to suszne i patriotyczne! Istnieją przecież różne perwersje 🙂
Lepsza poswiecalska Metonimia niz miec na glowie taka samolubna Synekdoche jak pod moim dachem.
Noo, w kwestii perwersji to już bym z Demetrią zapolemizował. Rozumiem, że zdarzają się takie nieszczęsne kobiety, które odczuwają pociąg do poświęcania się z T. Dopóki nie praktykują tego pociągu i nie demonstrują go zbyt ostentacyjnie, należy im współczuć, nie potępiać i nie odrzucać, wyciągać pomocną dłoń. Ale też społeczeństwo nie może tej perwersji uznać za normę. A już w żadnym wypadku nie powinno się zgodzić na tego typu małżeństwa! 👿
O naszych zebranych ponad 13 tysiacach podpisow tez jest wzmianka:
http://wyborcza.pl/1,75478,14410493,Ks__Lemanski_nie_odpuszcza___Nikt_nie_zabroni_mi_odprawiac.html
No właśnie! Wiedziałam, że z Metonimią chadzała jakaś Synekdocha!
Na mojej ulubionej fregacie (podkreślam to, bo nie wiem, czy na innych statkach również) były dwie liny o cudnych nazwach. Myślałam sobie, że mógłby jakiś zakochany w statku bosman nazwać tak córeczki bliźniaczki: Bomtalia i Gafelgaja.
Dobranocka!
Nazwy lin, zaiste, przecudne! 🙂
No i troche facecji musi sie znalezc w prasowce:
http://wyborcza.pl/1,75478,14410439,Co_ma_mowic_posel_PiS__Centrala_rozsyla_instrukcje.html
Dzień dobry 🙂
Upał. 37 w cieniu. Ale to ponoć ostatni taki dzień
A na pewno ostatni dzień w terenie przed urlopem 😀
Z tej to przyczyny wanna z kawą i druga z herbatą
herbata 🙂
bajeczne 15° 😀
szeleszcze
na upaly napoje, pic, pic i duzo pic, ale:
https://fbcdn-sphotos-f-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn2/1098039_576078669100895_1959395009_n.jpg
🙄 🙂
herbata
balkonuje 🙂 😀
co zrobic z takim takstem? wolnosc slowa?
http://m.poznan.sport.pl/sport-poznan/51,124838,14410553.html
a wczoraj czytalismy o wroclawskich „kibicach” pozytywna wiadomosc.
Dzień dobry 🙂
15 stopni to mało, 37 za dużo. Ja uprzejmie proszę, żeby było 25 i ani stopnia więcej. 😎
Stopni w powietrzu, nie w kawie. Kawa ma być normalna, gorąca. 🙂
Do instrukcji dla posłów jeszcze koniecznie trzeba by dodać „zrobiłeś siusiu – spuść wodę i umyj rączki”. Nie powinno się dzieci we mgle zostawiać bez tak istotnego pouczenia. 🙄
Bobiku, zapraszam na mój taras kuchenny. Oprócz wyminionych przez Ciebie warunków jest jeszcze delikatny wiaterek. I ja tu się ruszyć na targ?
Dobra, Eluzet, jak jeszcze do wiadra z gorącą kawą wrzucisz kilka parówek, to wpadnę na ten taras. 😀
Ale najpóźniej jutro też będę się musiał ruszyć na targ. 😎
13226
Kibole Lecha musieli się wieszcza Rymkiewicza naczytać… 🙂
Którego lubi Jacek Dehnel 🙁
Rymkiewicz – którego książki ogromnie zresztą lubię i cenię
Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/felietony/1551107,1,kawiarnia-literacka.read#ixzz2bT6IROdu
dla mnie tekst p. Jacka Dehnela jest tak żartobliwo-ironiczny do granic złośliwości, że trudno bardziej. Mówiąc językiem „młodzieżowym” on się po prostu nabija z p. R.
No nie wiem. wreszcie Rymkiewicz był nie tak dawno laureatem nagrody Nike za Zachód słońca w Milanówku. Ma w swoim dorobku wiele pozycji cieszących się uznaniem.
Dlaczego miałby go nie cenić.
Wreszcie Herbert też ceniony poeta wywoływał konsternację pod koniec życia.
Mnie się też widzi, że Dehnel lubi i ceni Rymkiewicza na takiej samej zasadzie, jak lubi i ceni „Tajnego Detektywa”. 😉
Chyba że myśli o starszych książkach, kiedy JMR jeszcze nie był obecnym JMR.
To znaczy, gdzie się nabija, to nabija, ale chyba ceni jego twórczość. Ja to tak odebrałam.
Nigdzie nie jest powiedziane, że musi się cenić czyjąś twórczość en bloc. Można jedne rzeczy uważać za genialne, a inne za poniżej kreski. W końcu Mickiewicz w okresie towiańskim też wpadł w kompletny bełkot, ale pamiętamy, że wcześniej miał zasługi. 😉
Toż o to mnie chodzi. 😀
W każdym razie obecny JMR to dla mnie niestrawny obłąkaniec, a jego całokształt niech sobie historia literatury ocenia, bo ja nie mam do tego zdrowia. 😛
Myślę, że to jest tak, jak Państwo powyżej piszecie. Takim bardzo „grubym” przykładem może być pisarstwo p.Waldemara Łysiaka. Pierwsze książki – cudowne; potem – szkoda howoryty…
Musi byc jakas jednostka chorobowa objawiajaca sie tym, ze w pewnym momencie zycia niektorzy ludzie „wariuja” Biore „wariuja” w cudzyslow, bo brakuje mi jakiegos aparatu poznwczego, nie wiem jak to nazewac i to przeszkadza i uwiera. Nie jest to to samo co demencja czy inna skleroza, tylko przemozna chec gloszenia idei, ktpre pare lat wczesniej bylyby nie do pomyslenia.
Kiedy to nastepuje i pod jakim wplywem? czy sa to jakies zmiany biochemiczne w mozgu czy tez pod wplywem jakichs zewnetrznych doznan? A moze zmiany biochemiczne dokonuja sie wlasnie pod wplywem jakichs traumatycznych doznan? Chcialbym bardzo cos na ten temat poczytac. Daloby mi to jakies uspokojenie. Ale taka jednostka chorobowa z pewnoscia istnieje, bo jak zaczynam sobie przypominac rozne doswiadczenia z bliskimi niegdys ludzmi, to widze, ze nie jest to zwyczajny proces ewolucji pogladow, tylko cos wlasnie chorobliwego.
Bomtalia i Gafelgaja to nie są nazwy, które by psa zostawiły w spokoju. Myśl, że B. i G. zasługują na jakąś balladkę dręczyła mnie i dręczyła, aż w końcu, dla spokoju ducha, musiałem tę balladkę napisać. 🙂
Na pewnym pięknym statku, gdzie
do tańca wichry grają,
mieszkały sobie siostry dwie –
Bomtalia z Gafelgają.
Nie znały salonowych form,
nie bały się przemoczeń
i klęły, kiedy smagał sztorm
konopne ich warkocze.
Skrzypiały zgodnie, w jeden takt,
bez żadnych niedoróbek,
choć los złośliwy nieraz, fakt,
wystawiał je na próbę.
Aż raz amora strzały je
trafiły w pełnym locie
i obie zakochały się
w potężnym, dumnym Grocie.
Natychmiast się chór zgodny – trach! –
rozsypał jak kart talia,
co Gafelgaja mówi „ach!”,
to zaraz „och!” Bomtalia.
Gdy jedna woła „dalej, wraz!
Naprężmy się jak żyły!”,
marudzi druga „ja mam czas,
mnie luzik teraz miły”.
Kapitan włosy z głowy rwie,
i cedzi „trza by cudu!
Bym na maliny posłał je,
lecz malin tu ni dudu”.
Załoga mruczy „a to kram!
Czy długo tak wytrwają?
Wszak utrudniają życie nam,
Bomtalia z Gafelgają”.
A Grot się tylko śmieje i
łopocze jak najęty,
pięt nie ma, więc z tych napięć kpi,
bo mu nie pójdą w pięty.
Tak jeszcze długo było, aż
skończyło się to kino,
gdy kiedyś w porcie, kurza twarz,
ten Grot się wziął i zwinął.
Jęknęły siostry: „szkoda słów!
Faceci już tak mają!”
I odtąd były zgodne znów,
Bomtalia z Gafelgają.
A Grot? Gdzieś w karaibskim spa
widziano go przed rokiem
i się podobno świetnie ma
w partnerskim związku z Fokiem. 😀
@Kot Mordechaj 9 sierpień 13, 13:57
Czasem myślę, iż jest to szczególny przypadek Prawa Murphy’ego mówiącego o osiąganiu poziomu własnej niekompetencji. Oczywiście kompetencji rozumianej bardzo szeroko, mądrość i przyzwoitość też może jak mi się wydaje wchodzić w zakres kompetencji.
Nie, chyba nie o kompetencje chodzi. 🙁
Bobik, jestes slodki i bardzo bardzo utalentowany.
Twoj nieustajacy wielbiciel
Mordka,
Oczywiste iż jeśli pojmować „kompetencje” dosłownie czy niezbyt szeroko, sprowadzając to do posiadania/opanowania narzedzia wiedzy, know how, etc., to oczywiście nie o to chodzi. Ale czy nie jest tak, że dana Osoba bywa uznaną za kompetentną do zajmowania takiej czy innej pozycji z racji takich ludzkich wartości?
W jakimś sensie nawiązuję do ubiegłych czasów, kiedy to artyści bywali uznawani za depozytariuszy sumienia narodowego nie w sensie dosłownie pojmowanej narodowości, a raczej bym to dziś nazwał sumieniem publicznym czy sumieniem społeczeństwa.
Odnoszę wrażenie, Kocie, że w grę wchodzi jakiś uraz, poczucie krzywdy, niedocenienie, brak zainteresowania kimś, kto wcześniej był jakoś fetowany, miał zlecenia.
Dotyczy to raczej sfrustrowanych.
Którzy wcześniej w PRL-u byli wydawani, kręcili, wystawiali, występowali, a teraz nikt ich nie chce.
W przypadku Rymkiewicza może nie do końca, nie wiem.
Na pewno pasuje mu rola noszonego na rękach natchnionego poety obozu patriotycznego.
Zresztą nie wiem, czy wiek też tu nie ma znaczenia.
Dołączyłam już dawno do grona wielbicieli razem z Mordką. 😀
Nie potrafię, niestety, uspokoić Kota jakiś w miarę prostym, np. biochemicznym wytłumaczeniem sprawy. Ludzie to jednak dość skomplikowane maszynerie i nawet dokładnie te same choroby miewają u nich różny przebieg. Ale zawsze w przypadku takich odjazdów przychodzi mi do głowy pytanie: na ile myśmy naprawdę tych „odjechanych” wcześniej znali? Czy nie braliśmy pozorów za istotę? Czy nie przegapialiśmy jakichś sygnałów, które już wcześniej pozwalały przewidzieć rozwój sytuacji? A może nawet widzieliśmy te sygnały, ale wygodniej było nam je interpretować „na korzyść oskarżonego”?
Ja na pewno, w 2 co najmniej przypadkach, mogłem widzieć, ale chyba nie chciałem. Wolałem z tymi 2 osobami poruszać się tylko po terenie bezpiecznym, unikając raf. Ale gdybym już wtedy zaczął krzyczeć „widzę! widzę!” – czy dałoby to coś poza perturbacjami towarzyskimi? Nie sądzę. 🙁
Świetne, Bobiku!
Jeśli zrymkiewiczenie senioralne (rymkievicitus seniorilis) jest wprost proporcjonalne do talentu, to Ty jeszcze większym wieszczem się okażesz aniżeli JMR… 😀
@ mt7 14:32
Siódemeczko , ja też:-)
Demetrio, mam nadzieję, że uda mi się tego uniknąć. Bycie psem jest sto razy przyjemniejsze niż bycie wieszczem. I kręgosłupa tak nie obciąża. 😆
Nie, nie mysle, ze potencjal odjazdowy w takich przypadkakch byl zawsze, a mysmy nie chceli czy nie potrafili go dostrzec. Te odjazdy bowiem sa tak diametralnie nie pasujace do naszych poprzednich doswiadczen z dana osoba, a to co glosi jest tak o 180 st inne od tego co glosila przedtem, ze gotrow jestem raczej wierzyc, ze to ma jakis zwiazek z wiekiem niz z moim, zalozmy, „przejrzeniem na oczy”. Zmieniaja sie zreszta nie tylko poglady, ale zmienia sie, i tym jakos najtrudniej sie pogodzic, zmienia sie serce. Nawet poglady jestem gotow zrozumiec, ale serce? Jak moze sie zmienic serce? Jak mozna stac sie kims kompletnie innym niz dotad?
Rozumiem, o co chodzi Ormowi z tym przekroczeniem progu kompetencji w szerokim sensie. I takie coś też się zdarza. Ale intuicyjnie wydaje mi się, że w przypadku JMR, Łysiaka, itd. chodzi o nieco inną „jednostkę chorobową”, choć nie umiem tak z pierwszej piłki jej określić. Dramatyczne zawężenie pola widzenia? Skutkujące kompletną niemożnością spojrzenia z innej perspektywy, z dystansu (również do siebie samego), z jakąkolwiek wątpliwością? Degeneracja jakichś dróg i połączeń neurologicznych?
No, nie wiem. 🙁
Degeneracja jakichś dróg i połączeń neurologicznych. No wlasnie. Cos takiego by mnie przekonalo.
I uspokoilo. Daj mi naukowa nazwe i zaraz poczuje sie lepiej.
Kocie, Ty oczekujesz, że , jeżeli ktoś zmienłl poglądy, a wcześniej Cię kochał, to powinien dalej kochać.
Często chyba funkcjonuje tu taki mechanizm, że kochałem Go, ale on nie ujął się za moją krzywdą, nie potępił tego który mnie skrzywdził, nie przyjął wrogiej postawy, to znaczy, że mnie zdradził, nie jest tym, za kogo go uważałem, nie mogę go kochać.
To chyba jest częsty mechanizm.
Dzięki za zrozumienie, Bobiku. Myślę iż w przypadku obu tych panów nie tyle chodzi o uszkodzenie narzędzi (Degeneracja jakichś dróg i połączeń neurologicznych?
) a o świadomą decyzję przyjęcia kierunku, o który by ich przedtem nie podejrzewano.
Powody mogą być różne: wskazano kompleksy (dla mnie to czytelne u p. Łysiaka) i to takie kompleksy na punkcie bycia Prawdziwym Mężczyzną co to jest karate miszcz (Konkwista i jeszcze coś, jakieś relacje z pobytu w USA). A ten drugi pan uwierzył snać po swojemu w to co zasygnalizowałem (depozytariusz sumienia narodowego), niestety straszliwie dewaluując i deprecjonując to niegdyś na prawdę szlachetne i pozytywnie nośne określenie.
Cóż, inne czasy…
W sumie zabrakło, mówiąc moim językiem, mądrości i przyzwoitości, mądrości czyli głębszej refleksji, szerszych horyzontów, odpowiedzialności za słowa wypowiadane publicznie, etc. A te cechy wchodzą w zakres jak to powiedziałem oczywiście bardzo subiektywnie poprzednio.
Bobiku, jesteś niezrównanym psoetą 😀
Kompleks mógłby się całkiem nieźle zbiec z zawężeniem pola widzenia. Dla Kota spróbuję to naukowo 😈 uzasadnić.
Kompleksy potrafią wtłoczyć na długo lub zawsze w glebę, ale potrafią też być potężną siłą napędową. Bo kompleks to rodzaj gwoździa w bucie, który ciągle uwiera i trzeba się do tego jakoś ustawić – albo się pogodzić i żyć z nieustannym bólem, albo wierzgać i tupać, co jest całkowicie nieskuteczne, ale przynajmniej daje chwilowe rozładowanie, albo próbować wchodzić w inne buty, niekoniecznie swoje, co też jest nieskuteczne, bo tam ten sam gwóźdź już czeka. Nie wszyscy wpadają na pomysł, że są fachowcy od wyciągania takich gwoździ i można by z nimi pogadać, a nuż pomogą. 😉
Dlaczego ten gwóźdź zawęża umysłowe pole widzenia? No bo jest stale obecny, koło niego się tak naprawdę wszystko kręci i trudno myśleć o czymkolwiek innym. A nawet jak się pomyśli, to zaraz w kontekście (niekoniecznie uświadomionym) „a jak to się ma do mojego gwoździa?”.
A dlaczego kompleks daje z taką siłą znać o sobie dopiero w późniejszym wieku? Bo młodość często jest okresem poczucia mocy. Góry przeniosę, morza osuszę, z wszystkimi gwoździami sobie poradzę. I niektórzy faktycznie sobie radzą, dawny kompleks przestaje być dla nich centralnym problemem. A innym tylko się wydaje, że sobie poradzili, ale jak co do czego, to się okazuje, że gdzie tam, gwóźdź dalej w bucie-duszy tkwi i już niezłą ranę zdołał wyorać. Za głęboką, żeby się zagoiła. Zbyt dokuczliwą, żeby się dało z nią żyć jak dotąd. No i się zaczyna – gwóźdź, gwóźdź, gwóźdź. Ja i gwóźdź. Gwóźdź a sprawa polska. Zdrajcy i sojusznicy gwoździa. Wot zagwozdka. 🙄
Siodemeczko, ale w „wiadomym przypadku” nawet mowy nie bylo o „nie ujal sie za moja krzywda, nie potepil tych co mnie skrzywdzili”. Przeciwnie, ujal sie! Napisal cztery dlugie listy do czterech krzywdzicieli, odbyl dwie dlugie rozmowy telefoniczne z innymi krzywdzicielami, probujac ich przekonac by nie krzywdzili dalej. Lojalnosc byla ( i jest) pelna, stuprocentowa. Nigdy zlego slowa. Ani jednego.
I ta osoba wiedziala o tym, bo i kopie listow dostala, i odpowiedzi na te listy, i dokladne pisemne sprawpzdanie z rozmow tez. Ale ja nie chce nawet do tej konkretnej sprawy wracac. Spotkaja sie ze soba po smierci i sobie wszystko powiedza.
Ta sprtawa akurat najbardziej mna wstrzasnela, ale byly przeciez i inne, nie az tak drastyczne, ale jednak podobne. Kiedy ludzie z latami kompletnie zmieniali osobowosc, stawali sie kims innym niz sie ich znalo od kociectwa.
No, jak tu tego Kota naukowo zadowolić? 🙄
Dobra, jeszcze jedno podejście. 😉 Otóż u niektórych zwierząt występuje takie coś, co się nazywa obojnactwem potencjalnym. Tzn. gruczoły płciowe jakiegoś osobnika mogą funkcjonować po męsku, albo po żeńsku, w zależności od warunków, takich jak wiek, stan zdrowia, klimat, spyża, itd.
Już łapiesz, Mordo? Poznajesz źwirza w jednej fazie, powiedzmy że męskiej i jesteś przekonany, że to właśnie prawdziwy on, taki jest i znacząco inny nie będzie. A potem znajomy źwirz posuwa się w leciech, czym innym zaczyna się żywić, w innych klimatach się obraca i nagle mu organizm mówi „dość męskości, w tych warunkach tylko zdecydowana żeńskość jest na miejscu”. I zanim się źwirz obejrzy, już jest dziewczynką. Ty sobie łamiesz głowę, jak to możliwe, a dla niego to całkiem naturalne.
Oba potencjały, męski i żeński, od początku w źwirzu były, tylko w jednym czasie i otoczeniu się realizował jeden, w drugim drugi. Żadne cuda na kiju, zwykła biologia. 🙄
No, tak. Mielismy takie rybki w akwarium, mieczyki. Najpierw zdarzalo sie im byc rybka i rodzic rybieta. Az po paru latach stawala sie rybem i wyrazstal jej duzy ogon (miecz) i… tego…za przeproszeniem…gonopodium… 😳 😳 😳
Jeszcze o tym debilnym i chamskim trasparencie z Poznania. Daniel Passent proponuje na blogu, żeby Litwinów przeprosić. Oczywiście, mogę przepraszać stokrotnie i mówić, jak mi jest głupio, że moi rodacy… itd. Ale co naprawdę by takie występy przyhamowało, to bicie klubów po kieszeni, wedle zasady „jesteście odpowiedzialni za swój stadion i to, co się na nim dzieje”. Gdyby za nienawistne trasparenty i wrzaski klub płacił duuużą grzywnę, na mur-beton znalazłby sposób, żeby kiboli okiełznać. Chociażby informacją „jak nam jeszcze kilka razy wytniecie taki numer, to splajtujemy, będziemy zmuszeni zwinąć interes i co wy będziecie z tego mieć?” A w razie czego i zakazem wstępu dla niewyuczalnych. Tylko trzeba kluby zmusić, żeby chciały chcieć, a to już zadanie dla władz.
http://henryksawka.natemat.pl/71145,jedzie-nowe
A ponadto wlasnie przeczytalem, ze Basiabura wraca do Polski , bo mu sie bardzo spodobalo. Teraz powskrzesza na prowincji. ponoc „kameralnie”.
Nie bardzo wierzę aby to było, jak piszesz, Bobiku, zadanie dla władz, znaczy, nie bardzo wierzę, aby się władze chciały podjąć jakigoś działania – bo by to uderzyło w podstawy takiego, jak doświadczamy pojmowania bycia businessminded i obecnie obowiązującej edycji gospodarki rynkowej. Widocznie klubowi (klubom) opłaca się mieć do czynienia z takimi fenomenami. No i jest to silnie podlane sosem „politycznym”.
Na takie coś to rzeczywiście przydał by się egzorcysta czy inny cudotwórca.
ale: jeśli by działać, to się zastanawiam, czy to się nie kwalifikuje do powiadomienia prokuratury o dokonaniu przestępstwa:
Art. 256
§ 1. Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Co na to jakiś zaprzyjaźniony prawnik ?
Na transparencoe nie bylo scosle rzecz ujmujac „nawolywania do nienawisci”. Bylo to po prostu haslo pelne pogardy i wyzszosci.
Nie rozumiem jak wladze klubu czy zarzad stadionu mogl pozwolic na to. Nalezalo mecz przerwac, skofiskowac, wlascicieli transparentu wyprosic.
A generalnie zakazalbym wszystkich meczy sportpwych. Sorry, Haneczko, nothing personal, mind you.
Dzień dobry.
Ja podpisałam. Na stronie GW.
Kibolskie chamstwo do kwadratu.
Można też dokonać wpisu na blogu Pana Daniela Passenta.
No nieee, ja nie mam złudzeń, że władze tak same z siebie… Tu też stały nacisk opinii publicznej jest potrzebny.
Ha! Jak chodzi o władze UEFA, to byłem jednak zbyt pesymistyczny. 🙂
http://wyborcza.pl/1,75478,14416056,Delegat_UEFA__Lech_Poznan_na_pewno_zostanie_ukarany_.html
Wielce szanowni pięknoduchy, pozwólcie sobie coś wyjaśnić bo macie braki w wiedzy faktograficznej
Transparent był odpowiedzią. Rozumiecie? Odpowiedzią, responsem, reakcją, odwetem.
Tydzień temu (byłem tam) na meczu w Wilnie cały stadion ryczał: Polska kurwa, Polska kurwa. Deptano naszą flagę narodową.
Transparent był reakcją.
Jestem z Kotem. Przerwałabym mecz i wyprosiłabym wszystkich. W razie zamieszek z powodu, użyłabym pał.
Ach, gdybym był rządem – jak mawiał Staś Tarkowski.
Och, doczytałam!
Bobiku, balladka o Bomtalii i Gafelgai przecudna!
Łopoczący grot to piękna licencja poetica: na fregacie Grot i Fok to maszty, hehehe. Żagli na nich wisi po pięć, a każdy ma równie piękne nazwy jak te liny. Niestety, nie wiem jakie…
Ale już czynię starania, żeby się dowiedzieć.
Ton Lechity z Poznania wprawdzie nie jest taki, jakiego oczekuję od moich Gości, ale wpuściłem post po to, żeby spróbować Lechicie coś wytłumaczyć. Odwet nie jest ideą, która w tutejszym towarzystwie może się spotkać ze zrozumieniem. To jest właśnie coś, co nakręca spiralę nienawiści i zatruwa umysły wciąż od nowa.
Czym innym od odwetu jest reakcja na atak, do której oczywiście ma się prawo. Ale reakcja różni się od odwetu i różne może przybierać formy. Na chamstwo chamstwem odpowiada cham. Ludzie kulturalni znają inne możliwości.
Z tego, że inni kradną, nie wynika, że ja też muszę kraść. Z tego, że wyklinają,nie wynika, że ja też muszę wyklinać. Jeżeli Litwini zachowali się niewłaściwie, można o tym mówić, pisać, apelować, alarmować, oburzać się, żądać ich ukarania, itepe, itede. Wywieszanie takiego transparentu, jak w Poznaniu, świadczy tylko o wywieszających. I tych, którzy uważają to za „słuszny odwet”.
@Lechita z Poznania 9 sierpień 13, 20:03
Rozumiem potrzebę responsu, natomiast nie należy równać w dół, schodzić do poziomu oponenta. Prowadzi to do eskalacji zła.
Natomiast należało by użyć wszystkich prawnych środków aby winni podawanych przez Pana zajść w Wilnie zostali ukarani.
Bobiku, przepraszam, pisaliśmy równocześnie.
Ależ nie masz za co przepraszać, Ormie. To jest tzw. klasyczna Łajza. 🙂 Ja to lubię, bo od razu widzę, że nie jestem w jakimś poglądzie osamotniony i zaraz mi lepiej na duszy. 😉
Nisiu, ze mnie żeglarz jak hmm… tego… trąbka, więc przed napisaniem poleciałem się intensywnie douczać. A tu i w paru innych miejscach jak byk stoi, że grot i fok to żagle, którym łopotać wolno, a nawet wypada: 🙂
http://pl.wikipedia.org/wiki/Żagiel#Nazwy_.C5.BCagli_.28licz.C4.85c_od_dziobu.29
O, znalazłem w słowniczku żeglarskim:
GROT – główny żagiel na jachcie, drugi od dziobu.
MASZT – bez niego nie ma jachtu 🙂 Jeżeli jest jeden to nazywa się grotmaszt. Jeżeli jest ich więcej to noszą one nazwy fokmaszt grotmaszt i bezanmaszt.
Z czego wyciągam nieśmiały wniosek, że sam grot to żagiel, ale na co dzień pewnie i o grotmaszcie tak się w skrócie mówi. 😉
Kurka! To tak sie pisze „na co dzien”??? 😯 Az musialem sprawdzic! Cale zycie pisalem chyba „na codzien”. 😳
Dawno w gazecie nie pracowalem!
Ja w czasach studenckich pracowałem w gazecie jako korektor. I to mi się przyjęło, choć potem już amatorsko. 😆
Zaraz bedzie 13300 podpisow!
No? 😈
No! 😆
Ja w Wilnie na meczu nie byłam, ale czytałam, o tu:
http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,14378984,Ksiadz_Eda_Jaworski_zgromil_kibicow_z_Wiary_Lecha.html
że to nasi dzielni „patriotyczni” kibole zachowali się skandalicznie przed meczem, więc pewnie to zachowanie Litwinów na meczu było takim kibolskim odwetem. A w kwestii meritum, całkowicie zgadzam się z Bobikiem i Ormem.
A sprawiedliwość dziejowa, to przegrana Lecha. Ale mam wrażenie, że wynik sportowej rywalizacji jakoś tych „kibiców” nie interesował.
I jeden wpis bardzo odważny. Szacun.
I jest 13300 🙂 A abepe dzisiaj 1 (słownie: jeden) człowiek poparł…
Jakoś mnie ten osiąg abepe nie dziwi. Lizusi już w pierwszych dniach podpisali. 😉
@Bobik
Dziękuję uprzejmie za wyjaśnienia. Pan chyba w szkole nigdy się nie bił, albo latał do mamy ze skargą. Ja na przykład jestem asystentem na UAM i wkrótce bronię doktoratu a od 13 roku życia regularnie chodzę z plebejuszami na ustawki (te bez broni – na gołe pięści). Krew się leje, bluzgi latają – sporo testosteronu 🙂 To lubię, tak jak Pan lubi prowadzić bloga.
A tak w ogóle: Czy ja w moim krótkim poście gdzieś pochwalałem ten transparent?!
Wytłumaczyłem tylko co go wywołało.
Nigdy nie uwierzę, ze asystent na UAM chodzi na ustawki.
Gdyby to była prawda, to pora umierać. 🙁
Przepraszam, wg. asystenta alternatywa jest taka:
albo w mordę, albo do mamusi.
Panie, co Pan pisze?
balkonowalem dzisiaj zachlannie 🙂
bylo slonecznie i chlodno, zdarza sie 😀
13 300 i kilka jeszcze cieszy 🙂
zaczytalem sie i zapomnialem ze pora na sen 😆
pytanie do Lechita z Poznania, lechita czy Lechita?
@mt7
No widzi Pan/Pani – rzeczywistość nas zaskakuje. Wyszedłem z blokowiska i to blokowisko we mnie zostanie na zawsze pomimo dosyć imponującego jak na trzydziestolatka z Polski Indeksu Hirscha (jeżeli Pan/Pani nie wie co to jest – proszę zgooglować) oraz zaklepanego wyjazdu na post-doc na jednym z najbardziej prestiżowych uniwersytetów Świata .
Jestem chłopak z Jeżyc i mam gdzieś te wszystkie połajanki i patrzenie z góry – jakże często podszyte intrygami i plugawą PRLowską przeszłością (to oczywiście nie o Pani/Panu tylko generalnie o różnych „ą” i „ę” eleganckich gościach).
Zdecydowałem się na ten wpis, żebyście Państwo wiedzieli jak bardzo rzeczywistość jest trudna i wymykająca się inteligenckiej (nie intelektualnej) ciągotce do stereotypowych typologii.
To doktoraty dzis daja takim co nie panuja nad testosteronem?
Co a czasy nastali, pani kochana!
Licze ze responsem, reakcją, odwetem, Klubu Lech, wladz Miasta i innych, bedzie zamknac stadion, „napisaczy i wywieszaczy” napisu skazanie na banicje i dozywotni zakaz ogladania jakichkolwiek imprez sportowych na terenie calego Kraju na zywo i to na dziesiatki lat!
A mnie dzisiaj same nieszczęścia spotykają.
Mam przecięty pośladek przez pękniętą sprężynę, wypadło mi okno i zwaliło piękny, duży krzew bugenwilli, który się połamał i rozbiła mi się piękna donica, a odnowione okno mocno się poturbowało. Szczęście, że nie zbiło się świeżo wymienione zespolone szkło, chociaż porysowało się.
Dlaczego, ja się pytam, dlaczego?
O tym, że zamiast szarej emulsji samopoziomującej na balkon dostałam kość słoniową, na której każdy pyłek znać, już nie wspominam.
Nie wiem, czy można to reklamować, bo przysłał mi dystrybutor pojemnik z emulsją o numerze kodu, który oznacza szary, ale w środku było co innego.
Ja nie mam siły to tego wszystkiego i jeszcze jakiś człowiek pisze, że jest asystentem na uczelni i lubi dawać w mordę, żeby krew się lała.
Chyba powinien jakiś etacik kata w państwie, gdzie wykonują wyroki. Najlepiej publiczne.
krajanie zawolam, ja urodzilem sie na Jezyckiej, a i tak pozostane przy swoim
Siodemeczko 😥
pstryk
Panie z Poznania, co to znaczy blokowiska, co to znaczy?
Mieszkam na osiedlu gdzie stoją bloki i od zawsze mieszkała tu inteligencja, przynajmniej formalnie.
Jaki to ma z czymkolwiek związek? Gazet się Pan za dużo naczytał.
Dalej nie będę już komentować, jasne doktorat Pan robi.
Przykro mi, muszę to powiedzieć – dopóki będą dawać doktoraty takim @#$%^&* jak Lechita z Poznania, to źle będzie z polską nauką. Tak, jak jest źle teraz.
I dodam – ja jestem dziewczyna z Pragi. To nawet trochę „niżej” niż chłopak z Jeżyc. Znam Jeżyce zresztą.
Noblesse oblige.
Jasne, są różne wybryki natury wymykające się inteligenckiej (nie intelektualnej) ciągotce do stereotypowych typologii.
Dają się zauważać w przestrzeni publicznej, ale raczej jako rzucające się w oczy kurioza, więc proszę, żeby nie szedł Pan tą drogą.
Chyba się pożegnam, albo co.
Cześć Koszyczku! Nieśmy wysoko sztandar stereotypowych typologii, cokolwiek to znaczy. 🙂
Kurde, takiej kreacji to ja bym nie wymyślił. Znaczy, chyba prawdę pisze ten gość. Ale nie wydziwiajcie, jakich ja doktorów widziałem za poprzedniego ustroju, to długo by opowiadać. W każdym razie kompleksy też mieli. 🙂 A jeden to nawet tak samo, lubiał chodzić na ustawki i kiedyś go znalazła milicja na plaży Sopocie, w charakterze nieżywego denata tam leżał, głośna sprawa była. 😎
Don’t ask me, Siodemeczko. Ja jestem prostym kotem bez doktoratu.
O właśnie, żebyście sobie nie myśleli, że ze mnie całkiem prostak. Niedawno jeden student się na mnie powołał w pracy magisterskiej, w bibliografii jestem i wogle. Wprawdzie to z okazji mojej twórczości amatorskiej i nie nabija żadnych indeksów, ale zawsze. 😛
Jeden kompleks mniej, a co. 😎
WW 😀 😀 Lubię Cię! 😀
A ja se obejrzalem filmik dolaczony do linki, na ktorym spory tlum ogolonych na lyso doktorantow ryczy Mazurka Dabrowskiego (wszystkie zwrotki, nawet te z Basia) i tak sie zadumalem czy polski hymn jest wyjatkowo szkaradnej muzycznej urody, czy doktoranci maja takie baranie glosy i ani krztyny sluchu muzycznego..
Fascynuje mnie styl Lechity z mojego uniwerku. Jakoś miło, że skończyłam go prawie czterdzieści lat temu.
Uniwerek, nie Lechitę.
Bobiku!
Podesłałam wierszyk o siostrach jedynie słusznemu kapitanowi, pisze, że uśmiał się i bolą go boki.
Poza tym obiecał przysłać schemat takielunku Daru, może ja się wreszcie nauczę co jest co i przy okazji Koszyczek zawiadomię. Jakby ktoś przypadkiem chciał wiedzieć, w co wątpię, ale jednak…
Grot, o którym mówisz, jest na jachcie, czyli małej łódce. Fregata jest statkiem, nie łódką, żaglowcem jest ona. Grot jest środkowym masztem i chyba najważniejszym, ale wisi na nim pięć żagli, cholera wie, może któryś to grot. W co wątpię.
Na całym Darze żagli jest 25 sztuk.
Jejusiu, jak ja kocham zajmować się takimi rzeczami, a nie cholernymi banerami na meczach…
Ach, grotabras!
Polski hymn jest wyjątkowej urody – zwłaszcza kiedy płynie po wodzie o szóstej rano, zapuszczony z dachu stacji pilotów szczecińskiego portu – dla przepływającego właśnie Odrą Daru Młodzieży.
Plus dwaj marynarze na tymże dachu, oddający honory statkowi.
I ryk naszego tyfona w podzięce.
Musicie mi wybaczyć – przez jakiś czas bedę pewnie jeszcze żaglowa.
Hymny puszczano w czasie Tolszipów dla wszystkich statków wchodzących do Szczecina.
Pamiętam dziki popłoch sześć lat temu, też w czasie finału regat, kiedy poszukiwano hymnu Barbadosu – nasza Concordia chodziła pod banderą barbadoską…
A w ogóle – proszę szanować prostych magistrów!
Jutro nawiedza mnie Towarzystwo Dochodzące.
Ja tu się uwijam, żeby godnie przyjąć, a żywioły przeciwko mnie.
Mucho macho teraz na tych uniwersytetach.
Przypomne tylko, ze Litwa ma mieszkancow niecale 3 miliony na ocipince terytorium i nie ma co sie tak na takiego malucha narywac z ustawkami. Polecam napic sie szklanke zimnej wody. Przed. I zamiast.
Siodemeczko.Ach! Trzymaj sie. Reklamuj kosc sloniowa, bo to nie szarosc.
Ho ho ho Wielki Wodzu!
Ahoj Nisiu, ahoj!
Siódemeczko, przesyłam Ci wielkie naręcze pozytywnych myśli 😀 Jutro będzie nowy, lepszy dzień. Kość słoniowa to też ładny kolor.
Naparzającego się z doktoratem nie chce mi się komentować – gdzie mnie tam do doktoratu, do naparzania się tym bardziej.
Jestem w szoku, bo zajrzałam na blog p. Passenta, a tam aż roiło się od stadionowych „patriotów”. Jeszcze nie widziałam tyle nienawiści naraz i to na stronach Polityki.
Ahoj, Króliku!
Wyguglałam tego Hirscha.
A pan Lechita wie, co to jest Bomtalia? Albo Gafelgaja?
Nie wie.
Doniosę Hirschu.
Nisiu, widzę mały związek hymnu z ustawkami.
Bardzo Cię widzę na tych fregatach. 🙂
No i gratulacje dla Wielkiego Wodza, ofkors! 😀
Siódemeczko, ja się nie znam na kotach, ale czy to nie jakie Norwegi przypadkiem?
Przepiękne. Rumik by oszalał.
A co wam przypomina ten hymn…
http://www.youtube.com/watch?v=Z5YJvXzCymA
Siódemeczko, ja do regat jak kot do śmietanki!
Tam „ustawek” (cokolwiek to znaczy) nie ma, tam się walczy intelektem (umiejętności kapitana i oficerów) i morderczą pracą załogi.
W tym roku Dar nie był w regatach (decyzja Akademii), ale rok temu ścigalismy się z rosyjskim Mirem i na dystansie z Saint-Malo przez połowę północnej Francji, Biskaje i pół Portugalii do Lizbony (tydzień żeglugi) różnica czasu między nami wynosiła około pół godziny.
Trochę jak wyścig Ariela z Taepingiem (pan Lechita se wygugla) w regatach herbacianych sto pięćdziesiąt lat temu…
http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://www.oldgloryprints.com/Ariel_and_Taeping.jpg&imgrefurl=http://www.oldgloryprints.com/Ariel%2520and%2520Taeping.htm&h=485&w=609&sz=61&tbnid=SvABy78TjwZ6LM:&tbnh=93&tbnw=117&zoom=1&usg=__45LvyjH-wEHOaTbbRnNPWpCA0Bo=&docid=rD4tbuPe7sGNTM&sa=X&ei=8W0FUtjBFojxsgaQn4G4Ag&ved=0CDEQ9QEwAA&dur=3664
O ja ślepa, chodziło o Fregaty…
TAK, TAK, TAK!!!
To są Maine Coon’y.
Podrzucą, głowę zawrócą i zabiorą.
Zwane familiarnie mejkunami. Juz wiem. To te łagodne kiziaki.
Towarzystwo Dochodzące przecudnej urody. 😀
@Nisia
Talia to lina z wielokrożkiem redukująca siłę potrzebną do poruszania. Bomtalia to wielokrążek poruszający bomem. Bom to drzewce obramowujące żagiel od dołu.
Gaja to lina przemieszczająca drzewce na żaglowcu w płaszczyźnie poziomej. Gafelgaja to zatem lina przemieszczająca gafel. Gafel to górne drzewce obramowujące żagiel czworokątny.
Lechita z Poznania
j.st.m.
W imieniu starszego brata Lechity z Poznania k.ż.w. z paroma tysiącami mil na „Darze” w czasach studiów w Wyższej Szkole Morskiej w Gdyni – aktualnie prowadzi kontenerowiec bandery liberyjskiej przez Cieśninę Malakka
Braciak też lubił mordy obijać przy okazji meczów Lecha 🙂
I czyż nie jest od razu przyjemniej, Lechito?
Może z wyjątkiem ostatniego zdania.
@Nisia:
Przykro mi, ale ostatnie zdanie jest kluczowe. To jest dopiero przyjemność. Zachwycać się morzem potrafi każdy osioł. To banalne jak bohomazy Ajwazowskowo.
Przyjemność z walki wręcz z wrogiem dostępna jest nielicznym herosom, wybranym: ludziom bezinteresownej odwagi, patriotyzmu – czynu! 🙂
Lechito, przekonałeś mnie.
Wychodzę z domu, może spotkam kogoś, komu będzie można dać w mordę.
Idiota. Musi tu psuć powietrze?
A tak serio – ostatni wpis Lechity wyjaśnia wszystko.
Eee tam, on się wygłupia.
Idę spać na drugie łoże bez sprężyny krojącej pośladki.
A ci żeglarze to jakieś dziwne ludzie. Jak dołożyliśmy Mirowi, szli się chłopcy razem napić i nikt nikomu w mordę nie dał.
Rosjanie z Polakami!
Mięczaki.
Siódemeczko, pięciu groszy bym za to nie dała.
Jak nie udaje, to musi ma problemy z erekcją. To nie ja wymyśliłem, tylko jeden doktor z Wiednia. 😎
Nisiu, trudno mi w to uwierzyć.
Lechita z Poznania, bardzo mnie zaciekawiło Twoje oświadczenie: Ja na przykład jestem asystentem na UAM i wkrótce bronię doktoratu a od 13 roku życia regularnie chodzę z plebejuszami na ustawki (te bez broni – na gołe pięści) – i choć parę razy je przeczytałem, coraz mniej je rozumiem. Pomożesz?
Zacznijmy od tego, że wchodzisz do towarzystwa mającego na ogół dość odmienne rozrywki ale jednak czymś Cię ono pociąga, skoro wpisujesz dla niego swoje uwagi. Więc spróbuję potraktować je jak najpoważniej, żebyś nie wyobraził sobie, że jesteś tu lekceważony. Zacznę od „plebejuszy” — chyba chodzi Ci o ludzi niebogatych i bez dobrego wykształcenia otrzymanego w znanych szkołach, prawda? Ale czy prawdą jest, że „ustawki” to ulubiona rozrywka takiej grupy ludzi?
Mam spore wątpliwości.
Ponadto, wchodząc tu zakładasz, że musisz tu uświadomić ludziom skąd takie właśnie zachowania kibiców — i najwyraźniej nie dopuściłeś do siebie idei, że tu mogą znać nie tylko ten akt tragedii ale i wiele innych, uprzednich? Bo widzisz, nie umniejszając wcale Twojej możliwej wiedzy, ale jeśli ludzie nie chodzą na ustawki a rozmawiają, czytają, szukają w internecie, to może mają wiedzę o tych litewskich i innych problemach dużo, dużo większą niż grupy kibiców, którzy na domiar złego obrzydliwie fałszują hymn narodowy, a po to, żeby głośniej móc go odryczeć?
Jestem chłopak z Jeżyc i mam gdzieś te wszystkie połajanki i patrzenie z góry – jakże często podszyte intrygami i plugawą PRLowską przeszłością … poczekaj chwileczkę, wszyscy są z jakichś Jeżyc, tu chyba nie ma urodzonych w Belwederze, ale co to za przylepianie epitetów do dyskusji, która nawet porządnie się nie zaczęła? Czy mam u Ciebie minusa za plugawą PRLowską przeszłość nawet jeśli nie wiesz jaki był mój stosunek do PRL oraz PRL-u do mnie? Oj, takie nastawienie chyba nie ma wiele wspólnego z ośrodkami doskonałości? (Oczywiście wiesz skąd to wyrażenie, prawda, skoro wkrótce będziesz doktorem).
(to oczywiście nie o Pani/Panu tylko generalnie o różnych “ą” i “ę” eleganckich gościach). Hmmm… pan Konfucjusz, bardzo dawno temu, powiedział, że gdzie psuje się język, tam psują się obyczaje. To ma bardzo wiele sensu i myśl tak ujętą rozwinięto już na wiele tomów, a moją wiarę w sens tego wyrażam tym, że staram się mówić czystym polskim językiem, bez wulgaryzmów i bełkotu, akcentuję tam gdzie trzeba na trzecią od końca sylabę, poprawiam „tą sprawę” na „tę sprawę”, ale mam się nadal za prostego człowieka z jakiegoś tam rodzaju Jeżyc.
Zdecydowałem się na ten wpis, żebyście Państwo wiedzieli jak bardzo rzeczywistość jest trudna i wymykająca się inteligenckiej (nie intelektualnej) ciągotce do stereotypowych typologii. Jeszcze raz ton wyższości. „Ja wiem a wy nie wiecie.” Słuchaj, na moich studiach powszechnie powtarzano, że „grupa jest zawsze mądrzejsza od asystenta”. Więc nawet mając wiele uznania dla asystentów z UAM podejrzewam, że w kwestii znajomości najróżniejszych tematów dotyczących polskiego społeczeństwa, być może nie doceniasz grupy, do której tu się zwracasz.
Nisiu! Zaczekaj! Lecę z Tobą. Niech też zaznam tej przyjemności płynącej z walki wręcz z wrogiem i poczuję się jak ten nieliczny heros, wybrany, człowiek bezinteresownej odwagi i czynny patriota! Tylko gdzie by tu jakiegoś Bogu ducha winnego Litwina dorwać?! 😀
A ja tam nie ide na ustawke z wami dzisiaj, choc wieczor taki piekny! Sobie poczytam cos banalnego. Jak to dziewczyna, jak to dziewczyna, la la la la…
Dobra, to mój ostatni wpis. Przecież jasne, że wpadłem na chwilę.
Ale całkiem na poważnie:
I. Transparent obrażający Litwę był idiotyczny. To jest oczywiste i nie ma co się nad tym rozwodzić. Dodam (nie usprawiedliwiając, po prostu wyjaśniając), że przesada by „ukłuć” jest typową cechą stylistyczną takich kibicowskich zaczepek. Tu oczywiście przekroczono granicę. Bez dwóch zdań.
II. Natomiat powtórzę, że przyczyną bezpośrednią była antypolska agresja litewskich kibiców tydzień temu w Wilnie: przed meczem, na meczu, po meczu.
III. Wszystko co napisałem o sobie, ustawkach itp. jest prawdą, niezależnie oczywiście od pewnej retorycznej przesady i prowokacji, na którą sobie pozwoliłem. Ja naprawdę lubię walkę, choć dzisiaj to już coraz częściej wspomnienia z ustawek (wielu!) niż teraźniejszość. Trudno chodzić na zajęcia ze spuchnietą twarzą 🙂
IV. Generalnie mógłbym chodzić na boks ale nie lubię tych pedalskich watowanych rękawic :-). Jakoś jeżeli już, to wolę na gołe pięści. Nie widzę w tym niczego złego. Ustawki są dobrowolne. Bezbronnych nie atakuję. Co do ataków z maczetami, nożami itp. to nie ma co dyskutować – to są przestępcy.
V.. Jest też pewna otoczka socjologiczna: duma (na pewno podszyta kompleksami „złego urodzenia” – nie przeczę) z plebejskiego pochodzenia. Być może staralibyśmy się „równać w górę” nie tylko wykształceniem – to zrobiliśmy – ale też „kulturowo” gdyby nie to, że en masse uważamy PRLowską i post-prlowską „elitę” za bandę tchórzy i zachłannych łobuzów, którzy zdradzili prostych ludzi, za których powinni być odpowiedzialni, rozkradli i sprzedali Polskę i dziś głoszą swoje „ach -kibole”, „och- ksenofobia” „uch – faszyzm” zamiast spojrzeć krytycznie na to co zrobili Ojczyźnie.
Prosty człowiek nie może (na razie) ich ukarać więc wyładowuje swoją złość w różny sposób.
No to tyle – spadam, raczej na stałe. Ale będę obserwować bo jest to jeden z blogów, który – od czasu do czas czytam aby wiedzieć co się dzieje w ludzkich głowach.
Nie mówiłem, że idiota?
Aaaa… takie nawiazanie do etosu rycerskiego… I see.
Przyjemnej lektury, Króliku! Dzisiaj my spełnimy patriotyczny obowiązek, a jutro, ze spuchniętymi (nie tylko z dumy) twarzami oddamy się tej przyjemności, a wrogów lać będzie następna dyżurna dwójka 🙂
Nie narzekajta, pięknoduchy, co? Gdybym Lechity po prostu nie wpuścił, nie mielibyśta pojęcia, że i takie iteligenty się zdarzają. 😎
Niedawno coś tu pisałem o tym, że wykształcenie formalne nie musi się pokrywać ze zdolnością rozumienia świata i „kompetencją etyczną”. No i widzita – nie musi. Można się formalnie wyedukować, umieć w guglu znaleźć to i owo, ale nadal pozostać na poziomie tryskającego testosteronu i radości dawania w mordę. To też jest, jak słusznie zauważył Lechita, rzeczywistość. A zresztą – czy wpadanie w łapy humanistów nie było jak najrzeczywistszą rzeczywistością już nieraz w historii?
No dobra, Lechito. Jeżeli to była przemyślna prowokacja, to w porządku, daliśmy się – co łatwo było przewidzieć – sprowokować, zareagowaliśmy jak typowe pięknoduchy i chwatit zabawy. A jeżeli nie była, to sorry – nośność intelektualna laniowmordyzmu nie jest tak wielka, żeby warto się nią było dłużej niż kilka godzin zajmować, więc uprzejmie proszę już więcej nie nawracać nas na jego uroki.
O, widzę, że się z Lechitą minąłem. No cóż, za dobrowolną rezygnację z dalszego tłumaczenia nam meandrów rzeczywistości mogę być tylko wdzięczny – to mi zdecydowanie ułatwia życie. A ono powinno być, nieprawdaż, łatwe: tu zdradzieckie elity, tam my, prości (ale prawdziwi!) intelektualiści. I zaraz wsio jasno. 🙄
Ja się tam czuję całkowicie nawrócona i nie narzekam 🙂
Trochę mnie martwi moja plugawa PRL-owska przeszłość – urodziłam się tam i dzieciństwo spędziłam. Mam tylko nadzieję, że jeśli ponaparzam się patriotycznie z jakimś kibolem to tak per procura dokopię zdradzieckim elitom.
Swoją drogą/ drogim, drogie pięknoduchy, my Orwella jeszcze lekkomyślnie nie odkładajmy do lamusa. Kuria nas obserwuje, kibole nas obserwują… Kto wie, jacy jeszcze bracia pomniejsi? 😈
I jeszcze mnie taka refleksja naszła a propos hymnu – wygląda na to, że piękno jego wykonania jest odwrotnie proporcjonalne do patriotyzmu wykonującego, dość wspomnieć, że Największy Polski Patriota nie tylko zaśpiewać go nie potrafi, ale także słów jego nie zna…
To zależy, Demetrio, czy wygrasz, czy przegrasz. Jak przegrasz, to zdradzieckie elity będą dokopane. Jak wygrasz… uuu, niestety. Wtedy w całej pełni wyjdzie na jaw Twój zdradziecki, peerelowskiej proweniencji elitaryzm. 🙁
Łomajgod! Kochany Bobiku, może nawet sam Terlique nas czytuje rzucając od czasu do czasu malutkimi, podręcznymi anatemkami?!
Fakt, prawdziwy Polak przegrywając okazuje swą moralną wyższość i zdobywa kolejny punkt do listy za „patriotycznymi” transparentami… No dobra, ocucę jakoś tego tu gościa i wytłumaczę mu, że mi dokopał…
Sam Terlique? Eee, to by już chyba był nadmiar szczęścia. 😆