Przyprawy od A do Z
Z niejakim smutkiem zauważyłem, że mam wśród kumpli opinię psa dość niepoważnego. Takiego, co to szczeka zawsze jakieś hecne kawałki i głębokich analiz albo dobrych rad nie można od niego oczekiwać. Postanowiłem więc, żeby choć odrobinę zmienić ten image, napisać całkiem na serio poradnik ze świetnie mi znanej dziedziny, jaką są kulinaria. Mam nadzieję, że ten krótki przewodnik po świecie przypraw znajdzie się w każdej budzie i – w przypadku psów domowych – na każdej kanapie.
Anużek ma smak łagodny, trochę niewyraźny. Używany jest głównie do przyprawiania gdybów i nadziejnia.
Pierwsze wzmianki o kulinarnym zastosowaniu anużku pojawiły się w XVI-wiecznej ksążce kucharskiej „A nuż, a widelec, a cholera wie“, autorstwa Szczodromysła Przypuszczalskiego.
Bajeranek, jak sama nazwa wskazuje, używany jest do przyprawiania potrawy ponadregionalnej o nazwie bajer zasuwany. Nadmiar bajeranku wywraca flaki, należy go zatem stosować z umiarem.
Cholendra często stosowana jest, kiedy jakiś ancymon pieprzy ponad miarę. Często jest ona składnikiem przyprawy o nazwie handlowej „Do curry nędzy”.
Estragony należą do przypraw hormonalnych, toteż Patykańska Komisja Bioetyczna na wszelki wypadek zakazała ich używania, co spotkało się z dużym niezadowoleniem ogórków, kapusty i poulet à l’estragon. Szczególne wzburzenie w/w wzbudziła propozycja zastąpienia estragonów przez substancje naprotyczne, których działanie oszałamiające zostało uznane za niesmaczne.
Grzałka brzuszkatołowa dawniej nazywana była termoforem. Podobnie jak kominek ma działanie rozgrzewające i rozleniwiające. Użyta dotwarzowo poprawia smak i kolor wypieków.
Głupczyk jest przyprawą nader popularną pod każdą szerokością geograficzną. Nie może obejść się bez niego kurzy móżdżek ani skończone cielę, zaostrza też smak zupy wołowej. W ostatnich czasach w przyrodzie pojawił się również głupczyk wirtualny, obficie pleniący się w internecie.
Gobździki są przyprawą, o która rzadko mówi się publicznie. Ich stosowanie wymaga stosownej dyskrecji i zasadniczo nie jest uważane za szczyt dobrego smaku.
Gorszyca występuje powszechnie między Odrą i Bugiem. Podawana jest w przedszkolach, szkołach, na piknikach i w polskojęzycznych gazetach. Jej smak najlepiej podkreśla zmiksowanie w genderze. Wbrew rozpowszechnionym mniemaniom przedawkowanie gorszycy nie jest groźne, ponieważ łatwo zneutralizować je egzorcyzmami, choć w pewnych przypadkach okazują się one musztardą po obiedzie.
Kominek uważany jest przez chińską medycynę za przyprawę rozgrzewającą. Jego nadmiar nie jest szkodliwy, a wręcz pożyteczny, bowiem w ten sposób uzyskujemy za jednym zamachem rozgrzanie i niezwykle smaczną pieczeń z kominkiem.
Liście bobikowe doskonale zastępują psietruszkę, choć barwą zbliżone są do czarnuszki. Nie należy ich używać razem z kozieradką, bo mogą pogonić.
Łanilia, uzyskiwana z łanów zboża, zastosowanie znajduje głównie w przemyśle poetyckim i patriotycznym. W kuchni używana do przyprawiania łani. Charakteryzuje się łannym zapachem.
Oregano jest nieosobową formą czasu przeszłego czasownika „oregać“. Jako przyprawa całkowicie nieznane.
Kumkuma występuje w całym świecie, w mniejszym lub większym natężeniu. U nas znana jest jako nepotka. Używana również w kosmetyce, do mycia ręki ręką.
Pan Mianek jest przyprawą specyficznie polską. Potraktowany per „ty” oburza się i wrzeszczy „świń razem nie pasaliśmy!”. Uwaga – powoduje nieuleczalne wzdęcia.
Pigmentu jako przyprawy używa się przede wszystkim w malarstwie. Należy obchodzić się z nim ostrożnie, bo użyty w zbyt dużych ilościach nadaje kolorom ostrość, którą nie wszyscy dobrze trawią.
Podszczypiorek, często stosowany w zestawie z kuperkiem, przez wiele wieków uważany był za afrodyzjak. Współczesne badania feministyczne nie potwierdziły jego stymulującego działania na kobiety, wskutek czego podszczypiorek został zaliczony do grupy zakapiorków.
Sos słojowy dzieli się na naturalny i syntetyczny. Naturalny wyrabiany jest ze słoi drewna, syntetyczny natomiast pochodzi z recyklingu słoi Wecka. Ten ostatni może powodować omamy słuchowe, na co wskazywałoby częste po jego spożyciu wołanie „hej, słoiki, słoiki, uciszcie swój śpiew“.
Stękuł, nazywany również kwękułem, jest niezwykle ceniony przez medycynę ludową, jako odtrutka na dosłownie wszystko. Nadaje specyficznej nuty smakowej zwłaszcza ośrodkom zdrowia i urzędom. W minionych czasach był podstawowym składnikiem kolejek, dopóki te nie wyszły z użytku.
Twardamon chętnie dodawany bywa do brunatnych sosów. Ma właściwości antysceptyczne i odrażające. Niewskazany dla dzieci i dorosłych z powodu szkodliwego wpływu na uzębienie.
Złapryka, inaczej diabelskie nasienie albo grzeszotek pospolity, rośnie głównie wokół konfesjonałów. Potrafi też spontanicznie wysiewać się w sypialniach. W kuchni nie znajduje zastosowania, dlatego zaliczenie jej do przypraw jest dość problematyczne.
Przestarzały pogląd, jakoby złapryka wytwarzana była z żeńskich kwiatostanów rośliny o nazwie złypryk, został przez naukę stanowczo odrzucony.
Bobiku,
„filcować” po polsku nie oznacza tego samego, co po niemiecku „filzen” (przeszukiwać)
W sprawie tego boku – poniewaz sprawa aborcji jest jedyny elementem sumienia zahaczajacym o praktyke lekarska. Wszystkie inne elementy (zdrady malzenskie, przekrety fiskalne itd.) nie dotycza lekarza, lecz prywatnego czlowieka. Dr iksinski nie zdradza zony jako lekarz lecz jako maz.
Sorry, widzę, że się polszczyzna rozwija
„kontrol osobista dokonywana przez stróża prawa.” 🙄
Hm, markot ma rację, sfilcowują to się ciuchy wełniane po latach noszenia…
Jestem pewien, że słowo „filcować” w sensie „przeszukiwać” w Polsce spotykałem, ale możliwe, że dotyczyło to starszych roczników, u których była to pozostałość pookupacyjna. Mówiła tak np. jedna z cioć, ale fakt, że ona była więźniarką obozu koncentracyjnego. W każdym razie znałem to słowo w tym znaczeniu jeszcze zanim się bliżej zetknąłem z niemieckim, tylko może nie było to znaczenie zbyt rozpowszechnione.
Lisku, to o włażeniu lekarzom do sypialni nie było szczególnie na serio. 😉
Trafiło do slangu. Oznacza też jeszcze co innego 🙄
Wolę nawet nie pytać co. 😈
upal upal upal zadnej przerwy tylko upal upal upal
Liskowo dmucham na……… 🙂 🙂
Pani Kierowniczka (ja tez, ja tez 🙂 ) Siodemeczke wypatrzyla, a Siodemeczka
pstryk, pstryk, pstryk z czego subiektywnie wybralem:
Wczorajszy Marsz Pamięci
https://fbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xfp1/t31.0-8/906641_701415266573204_7442926620915789184_o.jpg
https://scontent-a-fra.xx.fbcdn.net/hphotos-xpa1/t31.0-8/10446114_701415333239864_488507927496246770_o.jpg
https://scontent-a-fra.xx.fbcdn.net/hphotos-xfa1/t31.0-8/10383830_701415386573192_6607742896586262217_o.jpg
https://fbcdn-sphotos-b-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/t31.0-8/10549957_701416163239781_335527777424835080_o.jpg
.
https://fbcdn-sphotos-b-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/t31.0-8/10549957_701416163239781_335527777424835080_o.jpg
https://fbcdn-sphotos-d-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/t31.0-8/10499427_701416293239768_7474195176674399097_o.jpg
https://scontent-a-fra.xx.fbcdn.net/hphotos-xpa1/t31.0-8/53751_701416266573104_2921056588220330417_o.jpg
https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xfp1/t31.0-8/10548307_701416303239767_5814390685605010474_o.jpg
https://scontent-a-fra.xx.fbcdn.net/hphotos-xfp1/t31.0-8/10543565_701416356573095_4346622272395139046_o.jpg
Mt7 umie filmowac, tu widac 😉 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=OLX7I6tM1O4&feature=youtu.be
Nie złapała nas. Bo szwendaliśmy się z rodzinką i przyjaciółmi gdzieś na końcu, zaraz przed policją i ratownikami.
Świetnie było wszystko zorganizowane, młodzi ludzie dyżurowali też z wodą dla potrzebujących. Upału już aż takiego nie było, ale było tam wielu ludzi starszych, więc na wszelki wypadek. Te papierowe wstążki każdy z nas trzymał w marszu, a potem wiązaliśmy na przygotowanym stelażu – były na nich imiona poległych.
To się bardzo piękny obyczaj robi.
Masa ludzi na tym Marszu 😯
Dzieki za zdjecia.
Piekielny upal w tym Londku. Zyc nie mozna.
Filcować = przeszukiwać istnieje w języku polskim odkąd pamiętam. Choć jest to bez wątpienia germanizm.
Moją uwagę zwróciło, jakie ładne, skupione, spokojne twarze mają ludzie biorący udział w tym Marszu – w odróżnieniu od różnych innych marszów, gdzie twarze są zacięte, niechętne (jeśli nie nienawistne) i napięte. Nie będę wyciągać daleko idących wniosków, ale mnie się ta „ogólna różnica wyrazu” rzuca w ślepia.
No bo to był marsz dla skupienia.
W Słowniku Języka Polskiego jest tylko jedna definicja filcowania:
http://sjp.pl/filcowa%E6
No bo to pewnie tylko lokalnie jako przeszukiwanie występowało. Moje rodzinne korzonki akurat z obu stron tkwią w obszarach „niemieckojęzycznych”, więc miałem większe szanse, żeby na to znaczenie się natknąć. 😉
A że Ciocia po obozie w takim sensie używała, to – jak się okazuje – nawet ze słownikiem zgodne:
http://sjp.pl/filcunek
Tak, Bobiku, różnica w twarzach jest uderzająca. W innych marszach też to widać.
Szkoda, że nie można wysyłać takich wstążek z prośbą o zawieszenie, żeby być tam trochę bardziej niż tylko duchem.
Widzisz chłopa gęba sina
i nie wraca ci on z kina
– to nizina
Widzisz chłopa gęba sina
lecz przechodzi obok kina
-to równina
Widzisz chłopa do mszy służy
lub przygląda się ci dłużej
– to pogórze
Widzisz chłopa jak zaczyna
czytać repertuar kina
– to wyżyna
Widzisz chłopa z gębą, który
cmoka w rękę twoje córy
– to już góry
Widzisz chłopa idzie w dresie
w oczach czai się agresja
– to depresja
Widzisz chłopa uśmiech błogi
ma na biurku brudne nogi
– to są blogi….
Widzisz chłopa blog-lokator
i w tematach rezonator
– komentator
Widzisz babę gęba sina
bo zbyt wcześnie dzień zaczyna
– to rodzina…
Tu jeszcze trochę zdjęć, też się nie załapałam, ale co tam. Najważniejsze, że tam byłam.
Za to dużo tu ks. Wojtka – m.in. z Michaelem Schudrichem i z moim redakcyjnym kolegą Marianem Turskim.
http://www.jhi.pl/blog/154
Bobiku, nie pozostaje mi nic innego, jak przesłać Tobie, jak również wszystkim tu gromadzącym się, serdeczne pozdrowienia:) Przylatuję, podczytuję, mądrze piszesz. Niestety nadal nie nadążam za taką ilością komentarzy – już nie te lata, babcia nie ma dawnego refleksu;) Miłego wieczoru!
Poruszajacy i ladny to tlum.
Nie uwazam, ze za duzo jest tam ksiedza Lemanskiego. Jest on tak centralna postacia-symbolem odzyskiwanej pamieci, ze powinno go byc duzo.Przyujemnie tez widziec, ze w tym otoczeniu jest pogodny i usmiechniety.
Tuzin dziecek… Matko Boska!
To rodzina chazanowska,
a przy takiej nie nowina,
że z wysiłku baba sina. 🙄
Talko, a próbowałaś czytać co czwarty komentarz? 🙂
Ja nie próbowałem, ale to mogłoby nawet być ciekawe, co by wyszło z takiego eksperymentu. 😉
Odpozdrawiamy zbiorowo i też serdecznie. 🙂
Heleno, Kierowniczka nie pisała „za dużo jest…”, tylko „za to dużo jest…”. 🙂
Slepa komenda.
Pod inną notką tak, może nie co czwarty, a piąty szósty, ale zaraz wracałam i czytałam co jest napisane między pierwszy a tym przeczytanym;)
No tak, w surowych rygorach naukowego eksperymentu nie tak łatwo wytrwać. 😉
Kocie, Ty uważaj z tą „sl… komen…”, bo Ci Stara szlaban na gary ustawi i będziesz smętnie łapę lizał 😆
Na jednym zdjęciu obok ks. Lemańskiego jest ks. Seniuk, rektor kościoła Wizytek. I on się nie boi? 😯
Wizytki, dawne miejsce ks. Twardowskiego, to wciąż chyba miejsce specjalne. 🙂
Jedno Tako, Stara nie tylko zle widzi, ale w chwili obecnej nic tez nie slyszy, gdyz siedzi przed telewizorem i oglada tak przygnebiajacy program o przyszlosci planety Ziemi, ze tylko wziac i sie utopic, aby juz nie przeludniac.
Niech ktos przy mnie wypowie jeszcze slowo „olej palmowy” a podrapie mu facjate. Serio mowie.
PO jakie licho ona to oglada, jak ma byc po tym zla?
Ja już od dawna podejrzewam, że ludzkości palma odbiła, nawet bez telewizji. 🙄
Kocie, obejrzyj odcinek Kota Simona pt „Screen Grab”. Może się zainspirujesz. W trosce o swój Personel oczywiście.
Co ja za towarzycho tutaj mam! Podżegacze i nieuki, ulepszacze, garkotłuki, nihiliści, ateiści, bukiniści i sofiści…
A, nie, przepraszam, nie to miałem zacytować, tylko to:
w programie politycznym PiS z 2014 r. można przeczytać: „Kościół jest po dziś dzień dzierżycielem i głosicielem powszechnie znanej nauki moralnej. Nie ma ona w szerszym społecznym zakresie żadnej konkurencji, dlatego też w pełni jest uprawnione twierdzenie, że w Polsce nauce moralnej Kościoła można przeciwstawić tylko nihilizm.
Nie mówiłem? Nihilistyczna banda. Założę się, że V kolumną syjonizmu też jesteśmy. 👿
Dzięki PiSowi towarzysz Gomułka jest w Polsce wiecznie żywszy od Lenina i Stalina razem wziętych. 🙄
Bardzo dobre!!! (I cytat i Simon’s Cat)
Syjoniści do Syjamu! 😈
Rektor Seniuk jest nietuzinkowy, Pani Kierowniczko, to fakt.
A syjamiści do Federacji Felinologicznej! 😈
Błędni rycerze do błędów!
Rymarze do rymów!
Pacanów dla Matołków!
Chałupnicy do Chałup!
Stolarze w Góry Stołowe!
Mazurki dla Mazurów!
Autorzy do aut!
A vesper do łóżka, bo się nie wyśpisz!
Wystosowawszy tę odezwę do siebie samej, mogę się juz tylko oddalić w pielesze.
W moich stronach kalafior byl znany, w wersji, ze cos mi zwisa I POWIEWA kalafiorem… Natomiast filcowanie bylo mi absolutnie nieznane.
Fajny ten marsz ku pamieci. Siodemeczka (i Dora)jak zwykle na posterunku z aparatka.
Lekarz ma leczyc wszystkich, ale pacjent moze sobie leczenia czy procedury niezgodnej z pogladami czy wiara odmowic. Np Swiadkowie Jehowi moga odmowic transfuzji krwi (sobie, ale nie swoim dzieciom, bo wkracza sad, jesli wymaga tego dobro/sdrowie/zycie dziecka).
U nas tez kiedys byl szalony (w sensie szalenstwa) aktywizm antyaborcyjny z pikietami, lancuchami (do przybijania sie do drzwi), krwawymi transparentami, a nawet wybijaniem okien, ale w ostanich 10 lat sobie nie przypominam. Aborcje wykonuja zwykle specjalne kliniki i szpitale. Pomimo, ze ok 80%kobiet w Kanadzie (w wieku reprodukcyjnym) uzywa srodkow antykoncepcyjnych i liczka aborcji ciagle spada, to wciaz jest ich prawie 30% w stosunku do liczby urodzen. Nie sadze, zeby w Polsce te liczby byly inne, a jesli to wyzsze, bo chyba srodki antykoncepcyjne nie sa tak powszechnie uzywane. Wiec te zakazy to tylko chowanie glowy w piasek. 45% aborcji wybieraja kobiety, ktore maja dzieci, a ok 50% bezdzietne kobiety ponizej 25 lat, ok 65% kobiety samotne. To sa liczby ogromne, tak ogromne, ze dotycza w jakis sposob prawie wszystkich. Nawet jesli sie tego nie mowi glosno.
Propaganda antyaborcyjna dotyczy tylko zwyklych owieczek, bo niezaleznie od publicznie gloszonych pogladow w elitach nie zdarza sie prawie nigdy, zeby nastolatki, niezamezne czy zamezne kobiety rodzily dzieci z przypadkowej czy niechcianej ciazy, a przeciez takie wypadki zdarzaja sie i w elitach.
Mieszkam na obrzezach NY. W kazdy weekend, nieopodal mojego domu na duzym skrzyzowaniu, ustawiaja sie starsze panie z transparentami anty aborcyjnymi I tak tkwia godzinami, bez ruchu. Nie ma, ze deszcz, ze snieg czy zawierucha. One stoja. Pisze, aby zapodac jak jest tutaj.
No nie, Bobik (śr, 23 Lipiec 2014, 23:39), przecież PiS prawdę mówi. Kościół to wielki dzierżyciel.
Z sasiedzkim pozdrowieniem, Loto, z okolic Toronto!
W kazdy week-end, mowisz! Ale ogolnie wydaje mi sie, ze religijnosc w USA jest wieksza niz w Kanadzie.
Pacanów – dla pacjentów!
Po dwóch tygodniach nieskutecznego leczenia nie wiadomo czego, wyszłam dziś z gabinetu obdarowana takim, niewyartykułowanym, niemniej wyraźnym, komentarzem: „Człowiek ma w środku tyle rzeczy, z którymi coś może być nie tak. Pacjent nie wyje z bólu. Szkoda sałaty na badania. Poczekajmy: albo samo przejdzie, albo się pogorszy i będzie można położyć delikwenta na stole i coś wyciąć. Może nawet będzie wiadomo, co…” Chwilowo nie znoszę lekarzy.
Chyba kupię kalafiora i dokładniej mu się przyjrzę – nigdy mi nie przyszło do głowy, że może powiewać.
Kroliku, za pozdrowienia sasiedzkie pieknie dziekuje I odwzajemniam. 🙂
Dzieki, Loto…
Ago, ja tez jakos naturalnie przyjmowalam do wiadomowsci te zwisajaco-powiewajace kalafiory (u sufitu! czy one nie powiewaly u sufitu…). Mam nadzieje, ze ten lekarz tylko tak zartowal. Wyglada na to, ze to lekarz od leczenia wyrostkow robaczkowych i woreczkow zolciowych, moze jeszcze sledziony, bo chyba innych rzeczy sie nie wycina i nie wyrzuca… Nie szkoda salaty na badania, w zadnym wypadku. Trzymaj sie cieplo.
Dzień dobry 🙂 kawa
Ago, kciukotrzymanie. 🙂
A lekarz też człowiek. Może błądzić lub nie wiedzieć
herbata 🙂 🙂
szeleszcze
dla frakcji zu Nahost:
http://www.zdf.de/ZDFmediathek#/beitrag/video/2203790/Zwischenruf:-Barenboim-zu-Nahost
brykam fikam
pstryk
Dzień dobry.
Podaję link do nagrania (audio) z wczorajszego spotkania z p. Haliną Birenbaum:
https://soundcloud.com/klubtpwarszawa/pojednanie-po-zagladzie
dziekuje Mar-Jo, doszedlem do 30min do konca po obowiazkach 🙂
a dla frakcji bardzo ciekawa (i moze nawet sporna) opinia:
http://www.deutschlandfunk.de/anti-israelische-proteste-wer-hat-uns-das-denn-eingebrockt.694.de.html?dram%3Aarticle_id=292408
i do przegladu pozycji
bryk fik 🙂 🙂 🙂
Dzień dobry,
znam „zwisa i powiewa”, ale bez kalafiora 😆
Kalafior zwisał mi osobno!
Dziękuję. 🙂 Irku, ja się nie złoszczę, że nie wie, ja się złoszczę, że nie próbuje się dowiedzieć. Jakoś udźwignę bycie ciekawym przypadkiem, ale zupełnie nie mogę się pogodzić z byciem przypadkiem niewartym zbadania. 😉
Dzien… ciut lepszy.
Pieciodniowe zawieszenie broni i pertraktacje (podobno).
Herbata
Nie ma zawieszenia broni, jest alarm.
Biedna Gaza…
Nie moge o tym nie pisac, a pisac tez nie, wiec sie wylaczam.
Dzień dobry 🙂
Już po kawachherbatach widać, że dzień dziś może być optymistyczny 😉
Nawiasem mówiąc, to hasło herbaciane jest chyba angielskim tłumaczeniem zawołania, które od dawien dawna lansuje jeden mój Wuj: dobra herbata wszystko załata! 😀
Mar-Jo, dzięki za linkę. O jej wysłuchanie będę musiał trochę powalczyć z Czasem, ale ja go już nieraz załatwiłem, w najgorszym wypadku nieuczciwymi metodami. 😈
On w końcu też nieraz gra nie fair. 🙄
Rysiu, co w opinii Barenboima miałoby być spornego? To oczywiste dla każdej przytomnie myślącej osoby, że konfliktu izraelsko-palestyńskiego nie da się na stałe rozwiązać militarnie i trzeba szukać innej drogi.
Lisku,
doskonale Cię rozumiem 🙁 Nie żyje już ponad 700 osób, w tym dzieci. Horror 👿
Pośpieszyłem się z tym optymizmem. 🙁 Sorry. 😳
Ago, lekarz moze miec racje (jego ostatnie zdanie bylo oczywiscie zartem). Gdy sa symptomy niespecyficzne, tz nie nakierowywujace na specyficzny organ lub grupe problemow, robi sie badania ogolne (przewaznie analizy krwi). W wypadku symptomow bardziej specyficznych jest lista mozliwosci ktore nalezy odrzucic, i te sie sprawdza. Jeli jedno lub drugie (w zaleznosci od przypadku) nie wykazuje niczego, czasem trzeba poczekac az organizm dostarczy nastepnej wskazowki (lub jesli to cos lekkiego, az samo przejdzie, bo i to sie zdarza), nie zawsze mozna robic dalsze badania na slepo z powodu low yield, szkodliwosci, false positives i innych.
Ale to ty musisz zdecydowac czy rzeczywiscie lekarz tak postapil czy zlekcewazyl.
Luj 🙂 Wreszcie można wystawić głowę z piwnicy i trochę się porozglądać po świecie 😉 Tylko czy warto 🙄 🙁
Skąd czerpiesz optymizm Bobiku? Może i ja spróbuję go tam poszukać? 😉
Jeszcze raz sorry. 😳 Teraz widzę, że „sporna opinia” dotyczyło czego innego, nie Barenboima.
Na ten sporny temat było dziś w polskiej prasie streszczenie z niemieckiej prasy:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16365550,_Zydzi_wyjezdzaja_z_Francji__Nie_czuja_sie_bezpieczni_.html
Optymizm czerpię ze studni, która ma bardzo dziwne właściwości. Niemal codziennie mi się zdaje, że wyschła na ament, ale po którejś z kolei herbacie okazuje się, że coś tam jeszcze chlupie. A słowo daję, że herbatę wypijam, nie wlewam do studni. 😎
Studnia mieści się na końcu szpil… tfu, ogona, więc bezogoniastym może być o taką trudno. No striemitsia nada. 😉
Tu posylam specjalnie Liskowi, glos wybranego brytyjskiego lewaka, bylego posla z ramienia Partii Pracy , dzialacza zwiazkowego, a nawet syna Glendy pinkwolonej Jackson:
http://blogs.telegraph.co.uk/news/danhodges/100281103/israels-critics-dont-want-a-proportionate-response-in-gaza-they-want-no-response-at-all/
Lisku, problem w tym, że lekarz nie chce zlecić żadnych badań, nawet najbardziej podstawowych i oczywistych. A ja mam fajnego szefa, ale jednak nie mogę pracować z domu ad infinitum, że o takim drobiazgu, jak marne samopoczucie, nie wspomnę. Ale nie będziemy mnie diagnozować internetowo. 😉 Skonsultowałam się z medycznie wykształconą częścią rodziny i sama zrobię badania, mam też sprawdzonego lekarza. Tylko czy to jest w porządku, że płacę składki, firma płaci abonament za prywatną opiekę medyczną – od czego ja płacę podatek, a jak coś się dzieje, to muszę się leczyć prywatnie i płacić po raz trzeci, bo lekarze od składek i abonamentu boją się zlecać badania, bo to kosztuje? Przy czym nie chodzi o żadne cuda medycznej diagnostyki, tylko o badania krwi i usg. Wrrrr. Szkoda gadać, ale w nocy mnie poniosło i jednak się rozgadałam. 😉
Ago, w takim razie masz zupelna racje.
Chluby to nam nie przyniosło
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16370639,_Licze__ze_Trybunal_napietnuje_Polske_m_in__za_udzial.html#MT
Próbuję się czasem w wątki dotyczące polskiej służby zdrowia nie włączać, bo wtedy studnia z optymizmem wysycha mi w tempie zastraszającym, ale jednak nie wytrzymałem i w gardle zaczął mi wzbierać wściekły, współbrzmiący z Agą warkot. 👿 Znam te numery: rzekoma bezpłatność, przejawiająca się w tym, że za wszystko trzeba bulić, jak się chce mieć i to nie na Święty Nigdy.
Właśnie przed chwilą rozmowa z kimś bliskim z Krakowa: kolana bolą jak jasna cholera, chodzić coraz trudniej (a pracować trzeba), tabletki (wykupione prywatnie) nie pomogły, piekielnie drogie zastrzyki (oczywiście z własnej kieszeni) nie pomogły, rehabilitacja (w proporcjach 2 tygodnie z NFZ, 2 miesiące prywatnie) nie pomogła, sława ortopedyczna (wizyta prywatna) proponuje endoprotezę. Czas oczekiwania na takąż: 16 lat.
Chodź, Ago, powarczymy sobie ze zdwojoną zajadłością.
No właśnie. 👿 Nie każdego stać na to, żeby zapłacić za USG, a co dopiero za endoprotezę. Ja mam w rodzinie przypadek, od którego włosy stają dęba na głowie: pielęgniarka-instrumentariuszka, którą lekarz zahaczył skalpelem podczas operacji, co skończyło się żółtaczką. Chory kręgosłup – też nie bez związku z zawodem, poza tym jeszcze cała lista dolegliwości. Ma nieszczęście trafiać na lekarzy, którzy traktują ją z buta. I, oczywiście, z pielęgniarskiej emerytury, nie jest w stanie zapłacić za prywatne wizyty.
A przy tym wszystkim jeszcze stale takie zagrania, jakby najważniejszym problemem polskiej medycyny były zarodki i czyhające na nie po wszystkich kątach nałogowe morderczynie. Wrrr, wrrr, wrrr!!!
Ago, czy przychodnia, w której masz abonament od pracodawcy ma filie w innych miastach? Bo też mam od lat abonament (kolejno w trzech różnych sieciach przychodni) i przyznam, że jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby lekarz oszczędzał na badaniach. W ubiegłym roku przechodziłam dość kosztowną i skomplikowaną diagnostykę, z kilkudniowym pobytem w szpitalu i nikt nawet się nie zająknął, że „może samo przejdzie”. Tylko że to było w Trójmieście, nie w Warszawie. A może mail do dyrekcji, z wiadomością do płacącego za abonament pracodawcy byłby nie od rzeczy?
Vesper, oczywiście masz rację, tylko ja nie umiem tupnąć nogą, nawet jak wiem, że mam 100% racji. 😳 Koledzy z pracy regularnie robią tam awantury – bo jak mają nie robić, kiedy chcą umówić gorączkujące dziecko na wizytę i słyszą, że mają przyjść za trzy dni? Po awanturze miejsce znajduje się za trzy godziny. Przyprowadzone przez ojca dziecko, któremu trzeba było usunąć kleszcza, też chcieli umówić za trzy dni…
Nie można by się skrzyknąć i wysmarować oficjalnej skargi do pracodawcy na jakość usług świadczonych przez przychodnię? Tych przychodni jest od groma. Może pracodawca zdecyduje się wykupić abonament w innej firmie.
Pogadam z kolegami, dziękuję za popychanie we właściwym kierunku. 🙂
Mnie zawsze z dużym trudem przychodziło awanturowanie się. Sięgam pamięcią wstecz i nie mogę sobie przypomnieć ani jednej sytuacji, kiedy bym się o coś awanturowała. Nie umiem i już. Dlatego znalazłam sobie rozwiązanie, które pozwala uzyskać swoje bez konieczności awanturowania się. Nazwałam tę metodę od precedensu – „na dziekana”. Bo po raz pierwszy poczułam, że jak czegoś z problemem nie zrobię, to mnie żółć zaleje właśnie na studiach. Panią w dziekanacie mieliśmy standardową – na uczelniach prawdopodobnie się te panie klonuje lub hoduje wsobnie i umieszcza w dziekanatach dla studiów dziennych. Zaoczni przeważnie mieli panie w dziekanatach nie dość, że kompetentne, to jeszcze życzliwe. Ale dzienni mieli klona. No i tenże klon, jako właściciel Niezwykle Ważnej Pieczątki, postanowił pewnego dnia, że mi jej nie postawi na jakimś świstku, a od tego świstka zależało moje stypendium. Dodam, że pieczątka mi się należała, spełniałam wszelkie wymogi, by mi ją postawić, ale pani tego dnia nie miała humoru. Wyszłam z dziekanatu wściekła i pech (dla klona) chciał, że się akurat napatoczyłam na dziekana, który mnie znał, pamiętał ze swoich wykładów i egzaminów i całkiem cenił, więc się mocno zatroskał. Zaprosił do swojego gabinetu, poczęstował szklanką wody i poprosił, bym mu o swoim kłopocie opowiedziała. No to opowiedziałam. Spokojnie, rzeczowo, bez awanturowania się. Suche fakty. Dziekan, profesor starej daty, wstał, poprosił, bym za nim podążyła i udał się do pokoju, gdzie urzędowała Pani z Dziekanatu. Poprosił, bym sobie usiadła, a on, bardzo grzecznie i bez awanturowania się, mówił po kolei Pani z Dziekanatu, co ma robić – wziąć odpowiednią teczkę, wyjąć dokument, wziąć pieczątkę, postawić na dokumencie, poprosić tę przesympatyczną studentkę, by zechciała pokwitować odbiór, uśmiechnąć się i uprzejmie odpowiedzieć na „do widzenia”. Pani spoglądała na mnie tak, że gdyby spojrzenie mogło zabić, to bym już nie żyła. Z tego co mi wiadomo, dla innych studentów nadal była straszna, ale mnie odtąd już zawsze obsługiwała według nowej procedury 🙂 Zachęcałam kolegów i koleżanki, by się dziekanowi również na panią poskarżyli, bo pani po prostu nie szanuje swojej pracy i może zajmuje miejsce komuś, kto by wykonywał ją lepiej i z większym pożytkiem dla wszystkich, ale nikomu się nie chciało. Trudno, sama świata nie zmienię.
Zachęcona efektem metody „na dziekana”, zastosowałam ją później w sporze z bankiem, który uparł się, że niezależnie od wcześniejszych ustaleń i zgody, i tak będzie nas karał za to, że pieniądze z wynagrodzenia wpływają na subkonto, a nie na rachunek główny. Po reklamacji zgadzali się, że faktycznie, nie nie mają racji, po czym w kolejnym miesiącu znów upominali i potrącali karę. I tak w kółko przez prawie pół roku. Po bezskutecznych rozmowach z menadżerami wyższych szczebli, mąż napisał więc do prezesa. A prezes nie lubi, żeby mu ludzie pisali takie rzeczy. Najśmieszniej było, kiedy po wyprostowaniu spraw przez prezesa, jakiś doradca obsługujący konto znów przysłał upomnienie. Mąż zadzwonił więc tylko na infolinię i powiedział, że dla niego to w sumie wszystko jedno, może napisać do prezesa jeszcze raz, adres już zna, tylko czy on, doradca, wytrzyma skutki tej korespondencji. I problem skończył się definitywnie.
Tak więc, wniosek ogólny jest taki – jeśli masz problem powodowany przez innych ludzi, zamiast się awanturować, odpowiedz sobie na pytanie, kto może ten problem rozwiązać i podziel się z nim swoją bolączką 😉
Lepiej zrozumieć późno niż wcale. No jasne, klony! Że też przed laty sam na to nie wpadłem! 😯
Metodę „na dziekana” stosuję często i chętnie, ale trzeba uczciwie powiedzieć, że nie zawsze ona działa. Czasem sam dostęp do Wielce Szanownego Oblicza jest skutecznie uniemożliwiany, a na listy odpowiada sekretarz/-rka, który/-a ma gdzieś (w Niemczech przynajmniej naprawdę odpowiada, nawet jeśli negatywnie czy zbywająco, ale w Polsce wciąż jeszcze popularna jest taka formuła, że się po prostu nie odpowiada, bo to kłopot i strata czasu). A czasem się okazuje, że dziekan (czy jakiś kolejny szczebel) sam jest klonem i wtedy cały pogrzeb na nic. 🙁
Tak, ale czasem jeśli na kopercie napiszesz „do rąk własnych”, to sprawa rusza z kopyta.
Spróbować w każdym razie zawsze warto, tylko żeby uniknąć rozczarowań, nie należy podchodzić do sprawy zbyt idealistycznie. 😉
Poza tym, najwyższy szczebel, nawet jeśli jest klonem, to bardzo nielubi zniżać się do rozwiązywania problemów maluczkich. Czasem jeśli mu dać do zrozumienia, że nie damy spokoju, dopóki nie ruszy się z wygodnego fotela i nie rozwiąże problemu, to w obawie, że mówimy serio, naprawdę rozwiązuje problem. Choć w istocie, jeśli jest bardzo zdeterminowany, żeby nic nie robić, to nie zmusisz.
Ago, to co proponuje Vesper jest najrozsądniejszym rozwiązaniem.
Bo nawet w zwykłym abonamencie są zawarte podstawowe badania.
Skoro szef jest fajny, inni pracownicy też mają złe doswiadczenia z ubezpieczycielem, to przecież to nie jest w interesie firmy, aby niezdolność do pracy bez sensu się przedłużała.
Zapewne macie umowę zbiorową, a i prawnika. Być może parę udokumentowanych przez pracowników przypadków, wskazujących na niedotrzymanie wrunków umowy, pozwoli rozwiazać umowę z winy ubezpieczyciela.
Wrunki umowy, skojarzone z przychodnią Agi i rosyjskim słowem wrat’, bez wątpienia kwalifikują się do Nagrody im. Heleny, która (nagroda, nie Helena) niniejszym zostaje Zmorze wręczona. 😆
A dziękuję, dziękuję i kłaniam się nisko 🙂
„…pacjentki, które do mnie przychodzą mówią, że ich lekarz nawet nie chce przepisać im środków antykoncepcyjnych. Zamiast nich, jeden z lekarzy przepisał pacjentce leki uspokajające, bo jego zdaniem seks jest dozwolony tylko w małżeństwie (zgodnie z deklaracją wiary)…
Nacisk społeczny na ginekologów jest dziś ogromny, więc lekarze pracują pod presją. Jeśli przepisują środki antykoncepcyjne lub dyskutują o aborcji, to automatycznie są stawiani w roli morderców. To nie jest w porządku i doprowadziło to do tego, że ginekolodzy boją się pacjentek, a pacjentki ginekologów. Jeśli kobieta przychodzi i chce przerwać ciążę, to lekarze boją się podać adres, gdzie mogłaby to zrobić, bo ktoś może go nagrać, a to przecież jest teraz w Polsce najmodniejsze.
Lekarze piszą te informacje na kartce do pacjentki, a ona odpisuje na tej samej i mu ją oddaje. Boją się nawet mówić. O tym można by kawały opowiadać, ale tak niestety jest.”
http://natemat.pl/110965,polski-lekarz-wykonujacy-aborcje-w-niemczech-to-maly-krotki-zabieg-trwa-dwie-minuty-i-pacjentka-idzie-do-domu
Iskierka nadziei – wzruszająca akcja.
http://natemat.pl/110959,zydzi-i-arabowie-nie-sa-wrogami-a-wojuje-izrael-z-hamasem-obywatele-odcinaja-sie-od-wojny-i-pokazuja-ze-potrafia-sie-kochac
Ale chyba srodkow antykoncepcyjnych nie musi ( a nawet nie powinien) zapisywac ginekolog, tylko lekarz domowy czyli bez sumienia?
Nie wiem zreszta jak to jest w Polsce. Tutaj wszystkie learstwa zapisuje lekarz domowy na zalecenie specjalisty, chyba, ze pacjent jest akurat hospitalizowany. Rozumiem, ze robi sie to dlatego, ze lekarz domowy czyli GP, General Practitioner pelni role jakby nadzorcy wszystkich terapii, jakim poddawany jest jego pacjent. Moze uznac, ze zapisane przez specjaliste lekarstwo nie moze byc przyjmowane z czyms co pacjent juz pobiera. To irytujaca, ale niezbedna zasada.
Dzis bylam u swego GP, ktory musial mi manualnie zrobic male badanie. Po pierwsze zapytal mnie czy nie mam nic przeciwko, a kiedy go zapewnilam, ze nie mam, zapytal czy moze zawolac przyzwoitke (chaperone). I tym razem nie chodzilo juz o moje przyzwolenie, tylko o obowiazujaca procedure – w pokoju musi byc jakas kobieta, chocby i sprzataczka. Za chwile przyszla przyzwoitka Anna, nie widzialam jej, tylko slyszalam glos, bo pozostala za przepierzeniem w czasie gdy lekarz mnie macal. Wyszla gdy upewnila sie, ze nie mam zastrzezen do macacza w bialym fartuchu.
Boze ile tam glupstw w tym wzruszajacym tekscie, ktorego nie mialam sily doczytac do konca.
Ta wojna nie jest z powodu nienawisci miedzy Palestynczykami i Izraelczykami, ale z powodu nieustajacych rakiet spadajacych na Izrael ze strony pokoj miulujacego Hamasu, ktory ze swych rodakow robii zywa tarcze i nie pozwala sie im przemieszczac w bezpieczniejsze miejsce. Ktora jeszcze armia na swiecie dzwoni do kazdego domu narazonego na ostrzal i uprzedza, ze bedzie bombardowac? Ktora armia posyla karetki i zabiera rannych „wrogow” aby ich leczyc w swoich szpitalach? Ktora im posyla pomoc humanitarna w postaci zywnosci i medykamentow?
Biuletyn nr 1 od Derricka, do ktorego wczoraj przywieziony zostal rudy (marmoladowy) Misio, odtad znany jako Misho:
Subject: Misho
Hi E..
After they left I shut all the doors and windows because I was very nervous, especially after the drama of Kasia, and it was swelteringly hot. I needn’t have worried because Misho wasn’t going anywhere. He gave the premises a thorough inspection and then unpacked his bags.
He’s a cuddle junky and decided last night that my bed looked more comfortable than the floor.
He used the poo tray in the night so that was a relief. I’m sure that if I let him into the garden right now he would come back, but I can’t take that chance for a couple more days.
He couldn’t find a bigger mug than me and we’re going to have lots of fun together.
Biuletyn zilustrowany zostal facjata rozwalonego na pierzynie Misho.
Slogan (co to hashtag?) „Jews and Palestinians refuse to be enemies” i jego wariacje istnieje od wielu lat, jest uzywane przez rozne lewicowe zydowskie i zydowsko arabskie grupy w Izraelu, jak Gush Shalom i inne, sama go nosilam.
Zdjecie pocalunku absurdalne. Ortodoksyjnemu Zydowi nie wolno nawet usiasc obok kobiety ktora nie jest jego zona czy podac jej reke, o calowaniu nie mowiac. Zreszta nakrycie glowy kobiety na zdjeciu wyglada bardziej na chuste zydowskiej mezatki niz na hidżab. Zyda ortodoksyjnego z izraelska flaga w reku tez jeszcze w zyciu nie widzialam. Wiec zapewne obie flagi zostaly do zdjecia fotowmontowane.
I tak jest ze wszystkim, ze zacytuje niesmiertelne zawolanie dawnego narzeczonego mojej Starej
Metoda „na dziekana” absolutnie bylaby bezskuteczna na Wyspach, poniewaz Pani Administratorka w zadnym wypadku nie podlega sluzbowo Panu Dziekanowi, tylko swojej wlasnej szefowej w administracji. Podobnie pielegniarka nie podlega lekarzowi, salowa pielegniarce itp.
Jesli chodzi o banki istnieje znacznie skuteczniejsza metoda niz pisanie listow do prezesa. Bankow jest bardzo duzo i wszystkie walcza o klienta. Kiedys Stara chciala wyjac jakas sume z konta, ale w innym oddziale niz ten do ktorego wplywaly pieniadze. Uslyszala przy okienku, ze oplata za nieregularne wyjmowanie pieniedzy z konta wynosi 5 funtow szterlingow.
:-Nie, nie wynosi – powiedziala znaczacym glosem Stara. – Pieniadze sa moje i ja ich nie rozdaje bez pozolenia.
– Alez taka jest nasza procedura i musze potracic – powiedziala troche slabym glosem kasjerka.
– A moja procedura jest taka, ze nie trzymam pieniedzy w banku, ktory mi potraca za korzystanie z wlasnego konta – oznajmila Stara pogodnym glosem – Propsze zatem wypisac mi czek na cala sume na moim koncie, bo nie chce byc z wami.
Pani w okienku wyplacila tyle ile Stara zazadala na samym picztaku i na tym sie skonczylo. Nigdy wiecej juz jej tej procedury nie wspominano. Chyba zostala zniesiona.
Raz jednak napisala do Prezesa banku, ktory wowczas nazywal sie First National City Bank, a obecnie CityBank.
Do tego wlasnie banku wplywala jej nedzna, glodowa wrecz pensja z gazety Nowy Dziennik.
Kiedys Stara zlozyla podanie o karte kredytowa. W tamtych latach karta kredytowa (lub prawo jazdy) sluzyla za ogolna legitymacje, bo innych nie ma.
Po dwoch tygodniach przyszla odmowa wydania jej karty kredytowej uzasadniona zbyt niskimi dochodami.
No i Stara sie wsciekla. Napisal list do prezesa First National City Bank w duchu nastepujacym:
Drogi Prezesie. Jestem biedna, to prawda, ale uczciwa i bez dlugow. Wy natomiast sukinkoty nie pytaliscie czy czerwony pajak Edward Gierek jest uczciowy i pozyczyliscie mu na piekne oczy cztery miliardy dolarow. Otoz niech pan wie, Prezesie, ze pan tego szmalu juz nigdy nie zobaczy na oczy. I bardzo dobrze, ze nie zobaczy. Wtedy zateskni pan do takich klientow jak ja, ktora jest za biedna aby wydac jej karte kredytowa.
Very truly yours (podpis)
Dwa tygodnie pozniej Stara dostala list ze swego oddzialu z propozycja zrewidowania pierwotnej odmowy.
Nie odpowiedziala i przeprowadzil;a sie do Londynu.
na picztaku to tyle co na poczatku.
Na Ukrainie premier Arseniy Yatsenyuk podal sie do dymisji
Za picztak to chyba jakaś very specjalna nagroda się należy?
Dzień dobry,
Terlik nie musi rekompensować krzywdy Alicji Tysiąc, musi ją tylko przeprosić. Tako rzekła pani sędzia Góral, która napisała w uzasadnieniu, że porównywanie aborcji do zbrodni nazistowskich jest w pewnych sytuacjach dopuszczalne (sic!; sick!)w debacie publicznej. Klauzula sumienia? jeszcze kilka takich mądrych orzeczeń i ginekolodzy lekarze (dla odróżnieniu od „nieposłusznych obywatelsko”) naprawdę będą mieli ciężkie życie.
Picztak brzmi jak nazwa jakiejś egzotycznej potrawy. Tylko jeszcze się nie mogę zdecydować, czy taki picztak jest słodki, czy pikantny. 😉
Pani sędzia musi na Flondrze chowana? 🙄
Nawiasem mówiąc, dziś sprawdziłem Flondrę i zawiadamiam, że znowu zagranicznych wpuszcza. Na szczęście, bo gdzież indziej można by znaleźć taki cymes? 😯
http://www.fronda.pl/a/czy-w-polsce-nadszedl-czas-zabijania-katolikow,39871.html
Szanowny Bobiku, w sprawie oczekiwania na endoprotezę proszę skontaktować się ze szpitalem w Elblągu, który świadczy usługi w tym zakresie na bardzo dobrym poziomie i jak dotąd czas oczekiwania był do ugryzienia. Służę dokładniejszymi info w razie zainteresowania. Dana
mamy deszczowo 🙂 takie tam kropelki to tu to tam ale chlodno (tylko 22°) i mozna odsapnac 🙂 🙂
brykam brykam fik fik 😀
Bobiku, picztak jest daniem dopiero po oskubaniu i przyrządzeniu. Jest to bowiem duży, kolorowy ptak brodzący. Można go zjeść, ale jego mięso wali rybą, niestety.
Czy ktoś zeżarł misia? Od dawna nie mogę na niego trafić. Może sam się ugotował w tych upałach.
W kwestii „na dziekana” to jak mnie coś skrzywdzi, mam dwie taktyki, i wybór jednej z nich nie zależy ode mnie ale od czegoś w moim wnętrzu; sam jestem ciekaw gdzie jest ten ośrodek dyspozycyjny. Pierwsza to kompletny odwis, łączony najczęściej z wykasowaniem zainteresowania problemem, instytucją, a czasem i dziedziną życia. Drugi to wybuch z zapłonem na prędkości światła, wtedy mówię głosem 6,5 razy silniejszym niż normalnie, używam słów, o znajomość których sam siebie nie podejrzewałem, ryczę czy wystarczy zwykła policja czy muszę też ściągnąć SWAT i blokuję działania wszystkiego co w okolicy (tak, Lepper nie został prezydentem, bo nie brał u mnie lekcji). Rodzina oddala się i udaje, że nigdy tego pana nie widziała a potem pyta czemu tyle rzeczy odbieram spokojnie, a tu raptem wybucham. A ja dumnie i szczerze odpowiadam: nie mam pojęcia. I mam silne argumenty czemu zwykły spokojny obywatel nie powinien mieć broni palnej.
Ale wyrażenie „na dziekana” rozumiem, bo parę razy miałem przed sobą (np. na biurku) takie coś, że wszyscy, ale wszyscy znajomi i mało znani specjaliści patrzyli na mnie z pogłębionym smutkiem i mówili po cichu „nie wiem”. I wtedy (a parę razy to w życiu zrobiłem) pisałem grzeczny i rzeczowy list do kogoś najsłynniejszego na świecie w odpowiedniej dziedzinie (powiedzmy skrótowo: do Einsteinów), i zawsze po paru tygodniach dostawałem sympatyczną i wartościową wskazówkę, a czasami i rozwiązanie. Czyli jak stukać do drzwi, to do tych na ostatnim piętrze. A w teczce z pamiątkami zostają takie podpisy, że nie będę nawet mówił.
A o lekarzach, to wieeeele lat temu przyjaciółka opowiedziała coś ze swego życia i gdybym mógł to jeszcze dziś bym dobrał się do owego lekarza i … No więc siedzi dziewczyna na fotelu laryngologa, polipy wycinają, pielęgniarka trzyma jakieś kleszcze w nozdrzach i w tym momencie lekarz – żartowniś decyduje się tak naturalnie, po męsku uszczypnąć pielęgniarkę w zadek. Szczegółów Wam nie zaserwuję, bo w tekstach nie ma odpowiednich barwników, ale opowiem tylko o skutkach, że po paru miesiącach utrzymywania jej przy życiu polska służba zdrowia (fajna nazwa) ściągała ze Szwajcarii wszystkie elementy sztucznego nosa i takie inne drobiazgi i wstawiała je w odpowiednie miejsca.
A lekarz jak to lekarz, leczył po swojemu zapewne do końca chlubnej kariery. Sprawy sądowej nie było, czyli nie było sprawy.
Mili moi, potrzebuję wsparcia duchowego.
Młody o 19-ej miał lot. Już byli w autobusie na płycie lotniska, kiedy ich skierowano do hali odlotów, bo samolot, jak się okazało miał usterkę i musiano podstawić inny. W tej chwili siedzi w tym nowym i właśnie kapitan przywitał pasażarów tymi słowy: ” hmmm, szanowni państawo, witam na pokładzie…yy, nigdy wcześniej tym dziwnym modelem nie leciałem i wszystkie napisy są po hiszpańsku, którego nie rozumiem. Trzymajcie kciuki, może jakoś się uda. Miłego lotu!”
Może to miał być taki dowcip? Wątpliwy.
Dano, bardzo dziękuję, przekażę namiar na Elbląg do zainteresowanego ucha. 🙂
Pewno tak, Puchalo 🙁 .
Czy ktoś mi może wytłumaczyć, dlaczego Rosjanie najwyraźniej w świecie ponad wszystko cenią podboje, a nie ciepłą wodę w kranie np.
„… według Levada Center poparcie dla Putina wzrosło w marcu dzięki Anschlussowi Krymu do 86 proc. i jest najwyższe od czasu rajdu na Gruzję w 2008 roku. Ale to oznacza zarazem, że Putin równie szybko może to poparcie stracić, jeśli odpuści.”
Zmoro, możesz się pocieszać tym, że kapitan w końcu też leci tym samolotem i gdyby tak rzeczywiście o niczym nie miał pojęcia, to by jednak nie startował. Albo to był, jak podejrzewa Puchala, głupi dowcip, albo np. danie upustu irytacji, że spóźnienie, że komplikacje, itp. Nie przejmuj się zanadto, w dzisiejszych czasach i tak lata głównie pilot automatyczny. 😉
Poza tym blogowe kciuki będą w robocie, a to potężny talizman. 🙂
Wszyscy pasażerowie lotu LH2..2 dziękują za kciukotrzymanie 🙂 . Wylądowali.
🙂
Moi mili, po pierwsze melduję, że jestem od Was uzależniona. Wyjechałam pod Wysokie mazowieckie i jestem na prawie bazinterneciu. Mieszkam w chacie z 1925 roku – siedlisku mojej teściowej, którą próbuję jakoś doprowadzić do stanu używalności. Znaczy chatę, bo Pani Matka teściowa jest niereformowalna. Internet mam od sąsiadów z drugiej strony szosy po wifi. Żeby zobaczyć co w koszyczku, biorę laptopa, wbijam się między dzikie róże pod płotem, chwytam sieć, ściągam blog Bobika i dopiero w domu, off line czytam, co tam u Was. Pozdrawiam serdecznie wszystkich. Mimo ogromu prac, które wykonuję i Pani Teściowej, wypisz wymaluj Jadzia z Samozwaniec, mam się świetnie i jeśli ktoś potrzebuje pozytywnej energii, niech się do mnie pospina.
Nie pospina tylko podpina. Piwo łomżyńskie miodowe z lodówki jest pyszne.
Eluzet w dzikich różach, piwo miodowe jest świetnym antidotum na Panie Teściowe 🙂
Podpinam się chętnie pod Ciebie i linkuję energetycznie pozytywnie:
http://wyborcza.pl/magazyn/1,139595,16347872,Applebaum__Witajcie_w_wolnym_Kijowie.html
Woblink zachęca, bym za 14,90 kupił Skradzioną Clary Sánchez. A tak nie chce mi się tego czytać… Bo literatura zapewne średniego lotu, a jeśli chodzi o fakty, to program This World: Spain’s Stolen Babies (Katya Adler, BBC, październik 2011) powiedział, co było do powiedzenia, i skoro nie skłonił rządu hiszpańskiego do wytoczenia spraw sądowych setkom księży i zakonnic, którzy kradli i sprzedawali dzieci, to i książka nie doda mu do tego animuszu. Choć może ta afera była jednym z ruchów tektonicznych, przynoszącego falę antyklerykalizmu.
Ciekawe zresztą, mieli tak wygodną społecznie i finansowo sytuację, a chcieli jeszcze więcej forsy…
Związek Radziecki zawsze żywy.
No widzisz, Zmoro, z blogowymi kciukami jest się na ogół po dobrej stronie. 🙂
Eluzet, na ogół uzależnionym współczuję, ale w Twoim przypadku mam nadzieję, że na odwyk czeka się nawet dłużej niż w Krakowie na endoprotezę. 😆
Andsolu, może agenci MDA chcieli przejść do historii jako organizatorzy Detroit Milk Party? 🙄
Uff zmoro.Daj znac, kiedy mlodziez wraca to tez bedziemy kciukotrzymac, bo jestesmy w tym efektywni.
Ten rok jest okropny do latania: malajski samolot zaginal, malajski samolot zestrzelony, tajwanski samolot sie rozbil w zlej pogodzi i teraz zaginal algierski samolot.
Naprawde odechciewa sie latac.
Artykul zlinkowany przez Helene bardzo dobry, ale… i Hamaz i Netanyahu have to go! Moze to umozliwi umiarkowanym silom rozwinac skrzydla.
A w Putinlandzie teorii spiskowych na temat zestrzelonego samolotu tyle, i takie, ze sam Maciarewicz mialby sie od kogo uczyc.
Znakomita pasta na lato dla tych, co moga zjesc jednego czy dwa weglowodany. Spaghetti z szalwia. Na masle usmazyc 8 do 10 pokrojonych lisci szalwii, wrzucic zabek posiekanego czosnku.i Wrzucic do rondla z szalwia 300g ugotowanego wlasnie al dente spaghetti, dolac pol szklanki wody z gotowania pasty, dorzucic garsc parmezanu, szczypte grubej soli jesli trzeba (a zwykle trzeba) i obiad gotowy. Do tego kieliszek zimnego bialego wina.
Skoro krolik mówi bezpieczną porą (środkiem nocy nikt nie napadnie lodówki) o jedzeniu, to opowiem, że nie mam słów na wychwalenie moich wyczynów arabskich. To znaczy dwa słowa mam, tabule i hum(m)us, ale jak u nas nazywa się surowe kibe, po prostu tatar? Oraz mjara (medżara?) — soczewica z ryżem… Do pełnej arabskiej rozpusty zabrakło coalhada, coś twardszego od jogurtu, oraz kafta — a to chyba u nas stoi jako szaszłyk na patyku… Czyli już to i owo umiem robić, ale jeszcze nie umiem nazwać.
Poza tym zupełnie dobrze mi wyszedł budyń (taki na 6 jajek, mleko i cukier) i to karamelizowany, ale V. najbardziej lubi taki z dziurkami, a nie wiem gdzie kupuje się dobrej jakości drobne dziurki. Pochodzę jeszcze po sklepach, popytam.
Bravo andsolu! Bron Boze nie chce nic imputowac, ale czy ten carmelizowany budyn z dziurkami to nie jest slynne creme broulee… Do tego jest chyba potrzebny maly palnik gazowy zeby przypalic od gory albo dobry piekarnik z funcja broil…
Tabouleh jest u nas jak bigos, kazdy ma swoja ulubiona wersje; mieta, ziel. pietruszka, pomidor, czerwona cebula, sok z cytryny, oliwa i bulgur, what`s not to love… Lato jest perfekt do tabouleh i wspanialych jogurtowych napojow.
My tez mamy nasze zsiadle mleko, ziemniaki z koperkiem i mizerie… To bedzie moim weekendowym menu na rodzinne sobotnie pogaduszki! Dzieki, andsolu!
Dzień dobry 🙂
kawa
herbata 🙂 🙂 🙂
szeleszczac podspinam sie do elazet (Elu w sensie Ja jestem jedynym autorem slownika ktory mnie definiuje. 🙂 )
brykam
fikam
herbata do linki:
Konwencjonalizm prawa osłania nas przed arbitralnością fanatycznej wiary.
http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/rozmowa-dnia/20140723/letowska-wojna-wszystkich-ze-wszystkimi
bryk fik
brykam fikam
http://pieniadze.gazeta.pl/pieniadz/56,136156,16357885,Puzzle_dla_dzieci__apaszki_i_klocki_ze_zlym_Niemcem_.html#BoxSlotIMT 😯
dla frakcji:
http://mediathek.rbb-online.de/rbb-fernsehen/abendschau/berlin-vor-dem-al-quds-tag?documentId=22566188
Lisku, w moim odbiorze te zdjęcia mają głównie charakter symboliczny i ukazują, że to co wydaje się być niemożliwym, przy dobrej woli wszystkich może się jednak udać.
Trochę są podobne w charakterze do dawnych kampanii billboardowych Bennetona 😉
Od dzisiaj Izrael bez Pereza, mam mieszane uczucia co do Rivlina, ale za mało o nim wiem.
Otodoksyjny zydowski maz caluje ortodoksyjna zydowska zone – ma charakter symboliczny dla idei pojednania z Palestynczykami? 😯
Wlasnie takie „wzruszajace” materialy w prasie podwazaja uczciwosc przekazu, jesli nic innego jej nie podwaza. Nic dziewnego, ze ludzie maja potem sieczke w glowie na temat tego co sie dzieje na Bliskim wschodzie i pytaja zdzowioeni : no dlaczego oni nie moga usiasc w cywilizowany sposib przy wspolnym stole i POROZMAWIAC sobie? No co by im szkodzilo give peace a chance?
Hallo, Kocie, ja i zapewne większość nie spostrzegla, że to ortodoksyjna żoną 😉
Jestem laikiem 😳
To o czym piszesz też jest bardzo ważne.
Że odbiór może być taki właśnie.
Ale na tym polega trudność operowania symbolami, nie ma się wpływu na niezamierzony, opaczny wobec intencji twórcy, ich odbiór 🙁
Co nie zmienia faktu, że w przypadku zdjęcia małżeństwa ortodoksów autor nie wykazał się należytą starannością.
Być może wychodził z założenia, że większość odbiorców to patałachy mnopodobne 🙂
Dzień dobry 🙂
Nie ma jeszcze papieru toaletowego z Powstaniem Warszawskim?
Spoko. Będzie. 🙄
Przepisu od Królika tym razem nie mogę wykorzystać, bo szałwia jest chyba jedynym kulinarnym zielskiem, którego nie lubię. 🙁 Dlatego np. saltimbocca dla mnie odpada i kilka innych, obiektywnie pewnie i smacznych rzeczy.
Ale nie ma sprawy, na szybkiego to ja robię makaron aglio e olio i dosypuję jakiejkolwiek nieszałwiowej zieleniny, która mi wpadnie w łapy. To lubię bardzo. 🙂
Dla arabskich wyczynów Andsola podziw, a przy okazji ciekawostka. Arabska kuchnia używa mleka tylko w postaci skwaśniałej (jogurt i inne takie), bo niemal cała Afryka, a w jeszcze większym stopniu Azja, jest genetycznie obarczona nietolerancją na laktozę (w trakcie kwaśnienia laktoza przerabia się na laktazę, która już nie jest taka be).
Statystycznie rzecz biorąc, mleko prosto od krowy dobrze znoszą tylko białasy – im bielsze, tym lepiej. Tacy Szwedzi to już mogą żłopać mleko od rana do wieczora, bez żadnych przykrych efektów. 😉
To zdjecie przypomina mi anegdote opowiadana w mojej redakcji o legendarnym koledze (ktorego nie mialam juz zasczytu poznac) panu Zdzislawie Bronclu.
Otoz z okazji Wielkanocy wystawial on w ramamch radiowego teatru histore Ukrzyzopwania, z udzialem innych kolegow dziennikarzy, grajacych tlum Zydow, ktorzy mieli krzyczec „Ukrzzowac go, ukrzyzowac!” lub cos w tym rodzaju. A chociaz cala obsada mowila po polsku, tlum statystow z jakiegos powodu musial krzyczec po hebrajsku, wiadomo. No to krzyczal.
Az zaczely przychodzic listy od sluchaczy, ktorzy na nieszczescie, w odroznieniu od statytsow i rezysera Broncla hebrajski znali. I utrzymywali wrednie, ze tlumy Zydow krzyczaly: Personel restauracji proszony jest o umycie rak po wyjsciu z ubikacji.
Zdzislaw Broncel zmarl w Londynie w 1998 roku, ale przeszedl na emeryture dlugo przed moim przyjsciem.
To jaka Azjatka ze mnie, gdy latami pijalam do litra mleka dziennie…
Kroliku, i Netanyahu i Hamas zostali wybrani w demokratycznych wyborach… Obie strony (Hamas przypuszczalnie, Netanyahu napewno) na ostatnich dzialaniach zyskaly na popularnosci…
Co do zdjecia, nawet malzenstwo ortodoksyjne nie caluje sie publicznie; to zdjecie ma tyle sensu co sfotomontowane zdjecie biskupa calujacego w usta Palestynke jako symbol pojednania chrzescijanstwa z islamem 😉
Ja jestem jedynym autorem slownika ktory mnie definiuje to piekne zdanie.
Moze to zdjecie wyrezyserowanme zostalo przez pana Broncla przed laty i teraz odnalezione?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zdzisław_Broncel
Lisku, Ty przecież jesteś polska Azjatka, a kto w Polsce, przez którą wte i wewte różni cwałowali, może być tak do końca pewien swojej genetyki? 😆
Laktoza (cukier) przerabia się na kwas mlekowy, a wielu Azjatów (dorosłych Europejczyków też, a także większość kotów) pozbawionych jest zdolności wytwarzania laktazy – enzymu pozwalającego na trawienie laktozy.
Zdjęcie reżyserował pan Broncel, a widnieje na nim Kara Mustafa, wielki wódz Krzyżaków, uwodzący panią Walewską. Dobrze zrozumiałem? 😎
Oj, sorry, rzeczywiście niedokładnie opisałem tę całą historię z kwaśnieniem mleka. Tzn. Markot słusznie prawi, że laktoza jest przerabiana na kwas mlekowy, a inne bakterie wytwarzają laktazę, dzięki czemu skwaśniałe produkty mogą być trawione również przez tych genetycznie obciążonych. 😉
To przynajmniej dobrze opisales Pieseczku.. Faktycznie w tej jarmulce to Kara Mystafa we wlasnej ortodoksyjnej osobie.
Laktazę wytwarza nabłonek jelita cienkiego sterowany odpowiednimi genami, które są wyciszane u większości ssaków po zakończeniu okresu żywienia mlekiem matki. Część osobników jednak dziedziczy mutacje powodujące zachowanie tej funkcji i takie osoby nie mają problemów z trawieniem świeżego mleka. W Europie ta mutacja jest częstsza, co świadczy o korzyściach z wczesnego udomowienia kóz, owiec i bydła w tej części świata. Osobnik przyssany do koziego cycka miał lepsze szanse na przeżycie i lepszą kondycję.
Laktazę przemysłowo produkuje się z bakterii E. coli i drożdży.
Dodaje się ją np. do lodów, aby poprawić smak i konsystencję.
Laktaza w jelicie cienkim rozkłada laktozę na glukozę i galaktozę. które mogą zostać wchłonięte.
Niestrawiona laktoza może powodować ból brzucha, biegunki, uszkodzenie nabłonka w jelitach itp.
Zdarza się też wrodzony brak laktazy – galaktozemia.
Jogurt, kefir, kwaśne mleko, dojrzałe sery podpuszczkowe nie zawierają laktozy, została strawiona przez odpowiednie bakterie i przerobiona na kwas mlekowy lub… dziurki w serze 😉
To też fajne fotografie 🙂
http://natemat.pl/111091,granice-polskie-stroje-ludowe-prezentowane-przez-przedstawicieli-innych-ras-wyznan-i-narodowosci
Fajne te obrazki 😀
Polskie stroje bardzo zyskują na „nieprzaśnych” modelach 😉
Takie fotografie wisza na scianach w Instytucie Mickiewicza 🙂
Oswiadczam, ze jestem prawdziwa polska Azjatka 😉 Od dziecinstwa nie znosze mleka i bialego sera. A jogurty lubie…
Dawno juz przestalem sie dziwic ze Stara regularnie otrzymuje w swej pooczcie oferty powiekszenia sobie penisa, zaczynajace sie od slow „Drogi Helena, czy chcialbys…”
Cieszy mnie natomaist, ze Gender zadzialal w przypadku osobnikow ludzkich rodzaju meskiego i sie im ostatnio regularnie wziernikuje, cokolwiek to znaczy, pochwe: „Przeżywam głęboki kryzys tożsamości, odkąd aktywowałem w NFZ konto ZIP i odkryłem, że w 2008 roku w Białymstoku przeprowadzono u mnie wziernikowanie pochwy – napisał na jednym z portali społecznościach pan Michał. I dodał: – W zasadzie wziernikowanie wziernikowaniem, pochwa pochwą, ale co ja w Białymstoku robiłem?”
Podobno polska sluzba zdrowia w ten sposob dorabia sobie lipnymi badaniami, kazac ubezpieczycielowi zwracac za zabiegi i terapie. Rozumiem, ze oszukiwanie nie jest objete klauzula sumienia i kazdy moze jesli ma ochote.
Pan Michał samemu wziernikowaniu pochwy się nie dziwi, jak to ułan, ale żeby nie pamiętał podróży do Białegostoku? 🙄
To jest niepokojący symptom wskazujący na konieczność konsultacji u odpowiedniego specjalisty 😎
Heleno, wiesz moze jak wyglada sprawa praw autorskich w wypadku tlumaczenia i przedruku artykulow z gazet?
Tak Lisku, i Hamas i Netanyahu zostali wybrani w demokratycznych wyborach, ale moze w nastepnych juz nie beda!
Sorry, nie mam pojecia, Lisku. Pewnie nalezy sie zwrocic do jakiegos dzialu copy right w gazecie.
Kroliku, artykul Amiry Hass (korespondentki do spraw arabskich, ktora sama mieszkala w Gazie chyba dwa lata i nawiazala tam bardo dobre stosunki) z dzisiejszego Haaretz po angielsku
GAZANS BLAME ISRAEL, NOT HAMAS
Are Israeli analysts viewing the moves by Hamas and the Palestinian public according to their own logic, not the logic of those they are analyzing?
By Amira Hass | Jul. 25, 2014 |
A commander in one of the infantry brigades said that residents of northern Gaza had stated during interrogation that Hamas had paid them not to leave their homes (Gili Cohen, “Haaretz”, 22.07). No reason to think he made this up. It’s possible that some residents – it’s not clear if and where they are still under detention or whether they were released after questioning only to flee to another unsafe location – told him what he later reported. Their words provide another perspective to repeated claims made by the shapers of conceptions and policies in Israel’s security establishment: It is usually stated that Hamas, through threats and scare tactics, forced hundreds of thousands of residents in endangered areas not to evacuate their homes. Now it turns out that the stick was accompanied by a carrot – money offered by Hamas. (The officer did not reveal how much and to how many people).
I personally know several extended families that refused to evacuate Beit Hanoun and Beit Lahiya when ordered to do so by the IDF. If there were any threats made, they did not reach these families, and if any money passed hands, it didn’t come to them. Did it occur to the commander that people told the interrogators what they wanted to hear so as not to be viewed as Hamas supporters, so that things would go easier for them in their interrogation? Detention, especially after days of being terrorized under incessant Israeli bombardment, is not a natural setting for a friendly chat, particularly when the detainer is also the one who carried out the bombardment.
Even if they were telling the truth, the families I know did not evacuate since it is hard to leave a home one has built with savings collected over many years. They didn’t leave since the IDF is the enemy, and it’s not easy to obey an enemy who has already displaced you, your parents or your grandparents on previous occasions. People could not begin to imagine the destruction that Israel was willing and intending to wreak, despite their earlier experiences. They didn’t leave immediatly since no place in the Gaza Strip is safe today.
Israeli claims the Palestinians who did not leave their homes before they were bombed are to be blamed, and that it is exempted of responsibility to their death, sound logical to most Israelis. However, an academic scholar close to Hamas told Haaretz that the problem with those shaping concepts and policies in Israel’s security establishment, and with analysts using their briefings for their analysis, is that they view moves by Hamas and Palestinian public conduct according to their own logic, not the logic of those they are analyzing. This is their original mistake, he says.
The logic of Israel’s security establishment was and is that very soon people will become fed up with Hamas, which has only brought about the destruction of entire neighborhoods and the deaths of hundreds. Security officials who constantly bombard the media with their analysis are part of a system that is designed to control and discipline the Palestinians in their status as occupied people. Thus, they find it hard to see that Palestinians in Gaza and the West Bank (and not just there) view the destruction and death as something Israel has done by choice, as an occupier. According to them this was not Hamas’s choice. Thus, the growing disgust is with Israel, not Hamas.
The Ramallah municipality has erected a house of mourning and placed near it some 200 coffins. Each one is draped with the Palestinian flag, carrying the name and age of a Palestinian killed in Gaza. On Wednesday, several hundred people carried these coffins to the UN compound in Ramallah. They silenced the UN representative who tried to say a few words and condemned the speech made by UN Secretary General Ban ki-Moon and the position taken by the European Union, which views Hamas as the aggressor and Israel as the one under attack. The disgust expressed there was aimed at Israel, not Hamas.
The logic of policy shapers always analyzes Hamas’s situation in a regional context: It is weak following the ouster of the Muslim Brotherhood in Egypt and the closing of the Rafah tunnels; it is weak due to the souring of relations with Hezbollah and Iran, etc. The regional weakness is true. Egypt’s hostility to the Islamic movement is immense. However, Hamas, although part of the Muslim Brotherhood movement, wants to prove that it is a national Palestinian movement which is leading the way to liberation, as well as wishing to shape Palestinian society according to its religious ideals. Hamas has lost Egypt, but over the last two weeks it has ceased to be the illegitimate cousin of the official Palestinian national movement (the PLO).
Also on Wednesday, there was a meeting in al-Bireh of veteran Fatah activists who are not close to the circles of President Mahmoud Abbas. The speakers criticized themselves, the Fatah movement and its leader, for their belated realization of the obvious, that the bombed and dead residents of Gaza are part and parcel of the Palestinian people, and that striking them is a blow to all Palestinians. They expressed respect for Hamas’ fighting capabilities but criticized themselves for not taking more seriously a resolution passed by the sixth convention of their movement, which called for strengthening the non-armed popular struggle.
Participants criticized themselves since over the last two weeks they went missing, not taking part in demonstrations across the West Bank. (In clashes with the army, two demonstrators were killed last week, before Thursday’s huge demonstrations whose toll was another young man killed and around two hundreds injured by Israeli fire, one of the in critical condition.) It was noted that due to popular pressure, Abbas changed his tone in his recent speech. They spoke with their own logic, not that of the Israeli establishment. “We were wrong to consider Hamas our primary enemy for so many years. We do have disagreements with Hamas, but our enemy is the occupation.”
Lisku, udostępnia się tak, jak zrobiłaś podając źródło i autora 🙂
Króliku, ja robię podobną pastę, tylko zamiast szałwii używam rucolę ( zazwyczaj jak mi zostaje już niezbyt świeża resztka 😉 ), zamiast masła oliwę, zamiast wody pomidory, które podduszam z rucolą. Reszta tak samo.
Tyz dobre.
Markocie, ja się z Tobą nie wykłócam, bo żaden ze mnie specjalista od biochemii, ale lubię wiedzieć, jak to w końcu jest 😉 a w Wiki piszą, że sfermentowane produkty mleczne zawierają laktazę i że jest ona produkowana przez bakterie. Mam w to nie wierzyć?
Fermentierte Milcherzeugnisse, darunter alle Sauermilchprodukte, Käse und Quark, enthalten z. T. auch das Enzym Laktase, sodass diese gegebenenfalls Laktose gar nicht oder nur in sehr geringen Mengen enthalten. Dies hängt vor allem mit der Herstellung, insbesondere der in die Milch zugegebenen Menge Bakterien, die das Enzym Laktase produzieren und dadurch den Milchzucker abbauen.
Znaczy, ja rozumiem, że w produkcji przemysłowej tę laktazę uzyskuje się z drożdży itd., ale przy domowym kwaszeniu mleka sprawę – na mój rozum – muszą załatwiać te bakterie, które w mleku już są.
Zmoro, Haaretz jest dostepny tylko za oplata, lub przynajmniej bezplatnym zapisaniem sie umozliwiajacym dostep do 10 artykulow miesiecznie (co jak najbardziej polecam – trzeba podac cos w rodzaju imienia i nazwiska, adres mailowy prawdziwy, telefonu nie trzeba mimo ze jest rubryczka).
Zmoro, ale Liskowi chyba nie chodziło o zacytowanie na blogu, tylko o tłumaczenie i przedruk w gazecie. Do tego na pewno są jakieś szczegółowe przepisy.
Poniewaz zapisac moze sie kazdy, pozwolilam sobie zacytowac caly artykul Amiry Hass, choc i tu jest pewne pogwalcenie. Ale moje pytanie dotyczylo innego artykulu, ktory w ogole nie ukazal sie w tlumaczeniu na angielski, i w takim wypadku jednak lepiej miec pozwolenie.
A, to jednak chodziło o cytowanie na blogu. To co innego niż w gazecie, chociaż tu też przepisów nie znam. 😈
Bobiku, pamietam ze pewien izraelski bloger troche sie zzymal za przedrukowanie go bez pozwolenia i bez spytania o ewentualna zaplate, poniewaz bardziej znani blogerzy piszacy na tematy aktualne otrzymali legitymacje dziennikarskie.
W wątpliwych przypadkach można zastosować tzw. obszerny cytat. 😉 Tzn. ze dwa fragmenty tekstu wyjąć i wyraźnie podkreślić to graficznie, na początku i gdzieś w środku wrąbać jeszcze zdanie od siebie i wtedy to już nie jest przedruk. 😈
Bobiku,
wyszło nam małe nieporozumienie.
Co innego dzieje się z mlekiem zawierającym laktozę, gdy wypije je ssak, a co innego, gdy w fabryce jogurtu (lub sera) doda się do niego tzw. kultur bakteryjnych.
Ssak produkujący enzym laktazę (w błonie jelita) rozkłada laktozę na cukry proste. Ale z laktozy NIE ROBI się LAKTAZA, jak to napisałeś, a ja się z tym nie zgodziłem.
Jeśli świeże mleko „nastawić” na kwaśne, to zawarte w nim bakterie i drożdże (również z powietrza) rozłożą cukier czyli laktozę i przerobią ją na kwas mlekowy i dwutlenek węgla, a jak się doda odpowiednich szczepów to i alkohol (kefir).
Enzym laktazę produkuje się przemysłowo i dodaje specjalnie do różnych przetworów czyniąc np. lody lepszymi w smaku. Cukier mleczny jest mało słodki, ale jak się doda laktazy, to następuje jego hydroliza – rozpad na prostsze cukry, które są słodsze. Zmienia się też konsystencja produktu, bo kryształki tych cukrów są drobniejsze.
Tzw. mleko bezlaktozowe jest słodsze niż zwykłe.
Bakterie kwasu mlekowego (Lactobaccillus) same nie produkują laktazy. Korzystają one z pomocy innych bakterii, drożdży i grzybów i konsumują już gotową glukozę.
Dziękuję, Markocie, już widzę, w którym miejscu „skręciłem w złą stronę” – tam, gdzie mowa o produkcji laktazy przez bakterie automatycznie, a właściwie bez podstaw założyłem, że muszą to robić laktobakcyle. Teraz już chyba rozumiem jak trzeba. 🙂
Bo też te bakterie takie wszędobylskie są, że można je i o wszystko posądzać 😉
Nawet p. Michał Wziernikowany mógłby je mieć tam i ówdzie, a zwłaszcza ówdzie 😉
Dane z NYC z 2010 mówią, że są three times more seriously mentally ill persons in jails and prisons than in hospitals. Łatwo rozwiązać ten problem, wystarczy więzienia nazwać szpitalami.
krolik (pt, 25 Lipiec 2014, 05:04), piecyk elektryczny podgrzewa z góry i z dołu, zupełnie jak dawne, dawne prodiże (istnieją-ci one jeszcze?) ale karamel na budyń robię prymitywnie, jak bozia każe, roztapiam cukier w rondelku i dodaję ciut wody.
Mini-palnik gazowy do opalania np. serów mamy, i kiedyś ze zdumieniem zobaczyłem, że młodszy odpala nim mrówki, których w jedzeniu nie lubi. A taki dobry chłopak.
Budyń karmelowy (robię jak andsol) to nie to samo co creme brulee albo crema catalana, które po wierzchu karmelizuje się przy pomocy miotacza ognia albo specjalnego rozpalonego żelaza, jak do znakowania bydła w westernach.
Jest jeszcze leche asada
w biegu wrzucam do czytania 🙂
http://www.theguardian.com/commentisfree/2014/jul/24/israelis-palestinians-losers-conflict-suffering-rights
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1585489,1,o-niemcach-ktorzy-nie-maja-problemu-ze-swoja-polskoscia.read
niestety po frakcyjnemu
http://www.welt.de/politik/deutschland/article130527350/Antisemitismus-eine-der-groessten-Gefahren.html
pstryk!
Jestem osobą wypraną z transcendencji — mówi Ewa Łętowska. To chyba znaczy to samo co andsolowe jestem bezbożnikiem, ale o ile piękniej brzmi…
Ja jestem do tego stopnia azjatycki, bądź też afrykański, że nawet w deserach niekwaśnego mleka nie uznaję. A kiedy dodać do tego, że również deserów – z małymi wyjątkami – w zasadzie nie uznaję, to już wiadomo, że ze mną o zbrulonych kremach nie pogadacie. 😈
Jak go zwał, tak go zwał, ale w autobusie chętniej siedzę koło osób wypranych, niechby i z transcendencji. 😉
Czarne chmury nad Ukrainą 🙁
http://www.tvn24.pl/alarm-w-brygadzie-sil-pokojowych-putin-nie-cofnie-sie-przed-wojna,453087,s.html
No, nie jest tak tragicznie.
W piątek ukraińscy żołnierze przeszukiwali zdobyte miasto w celu wyeliminowania niedobitków
Jak się eliminuje niedobitków? Dobija?
Znalazłem dziś borowika o wadze 1115 gramów. Po obcięciu połowy nóżki tyle ważył. Nad moim terenem grzybowym burze i ulewy, a wśród gromów słychać liczne samoloty, których do niedawna nie było prawie wcale. Korytarz powietrzny się przesunął…
Literatura woła — wezwanie ze „Wspomnień psa” Petera Mayle. Właściwie skoro to jest literatura psa, to nie może być literatura woła ani krokodyla ani innego tworu, który wielonożny jest, a powinno stać: Zew literatury.
I znowu mam przechlapane 🙁 . Kocham niekwaśne – mleko, pochodne i inne.
Markocie, u nas też dużo latają.
Nie jestem wyprana, tylko inaczej umiejscowiona 😎
Nie wiem, Lisku jakie wyjscie jest dobre, ale kazde dziecko wie, rowniez w Gazie, ze armia izrealska jest potega, a Hamas to przy nieej w sumie pryszcz. Bez akcji w Gazie to wiadomo. Rakiety dzisiaj ma kazdy rebeliant, w kazdym zakatku swiata. Natomiast kazda akcja militarna, w ktorej gina cywile to przegrana propagandowo sprawa znowu na lata.Brytyjczycy byli potezniejsi od IRA, ale nie prowadzili akcj, w ktorej by ucierpieli wspierajacy IRA cywile. Nie jest to najlepszy przyklad, ale musi byc lepszy sposob, niz ten, nawet jesli jest jakims mozolnym dzialaniem a nie spektakularna akcja. Wyrastaja kolejne pokolenia, dla ktorych istnienie Izraela jes norma i nie znaja juz innego swiata niz ten z panstwem Izrael. To daje jakas nadzieje,
A czy ty masz nadzieje…
Ocho, dobra wiesc, zawieszenie broni…
Wszystkiego na 12 godzin, Kroliku. Do konca tego koszmaru jeszcze daleko.
Kazda akcja w ktorej gina cywile to przegrana, pod kazdym wzgledem…
Kroliku, ten konflikt jest jak bardzo zaawansowana choroba, zle leczona przez bardzo wiele lat. Oczywiscie ze musi byc lepszy sposob, lecz do tego trzeba innego rodzaju politykow, ktorych w tej chwili u sibie nie widze. To co mysle aktualnie o zachowaniu sie obu stron nie nadaje sie do druku.
Lisku, z pewnoscia znacznie trudniej na to patrzec niejako od srodka (choc srodek jest w Gazie), ale najgorsze swiatowe konflikty jakos sie porozwiazywaly. W Irlandii Pln jest spokoj. Jugoslawia jest juz spokojna (i podzielona), ETA zawiesila dzialalnosc. Bliski Wschod ma ogromne tradycje kulturalno-technologiczno-cywilizacyjne: Bagdad, Kair, Damaszek, Aleksandria, Jerozolima. Takie stare panstwa i narody, ktore przyniosly swoje osiagniecia do Europy. Chyba sie nie unicestwia.
To bylo bardzo zalosne, ze Albanczycy w Albanii mogli glosowac na swoj rzad, a takie stare panstwo jak Egipt musialo wybierac swojego Mubaraka 98% glosow, jak Front Jednosci Narodu za naszego starego systemu. Tak nie moglo byc wiecznie.Teraz te panstwa musz zaczac rozwiazywac swoje problemy, wiec Hamas nie ma tam za duzo poparcia. A sojusznikow trzeba jakichs sobie znalezc w regionie.
Egipt skutecznie odkrecil swoja Wiosne Ludow i wrocil mniej wiecej do punktu w ktorym byl za Mubaraka… Hamas nie ma u nich poparcia, poniewaz jest odlamem ruchu ktory wlasnie zostal sila odsuniety od wladzy (Morsi i Bractwo Muzulmanskie). Po tym flip-flopie obecny rzad egipski zniszyl ponad 1300 tuneli miedzy Gaza a egipskim Synajem, sluzacymi do przemytu i stanowiacych wazna, jesli nie glowna, arterie ekonomiczna Gazy. Wszystkie swieckie rzady arabskie usiluja sila odsunac od wladzy tz islam polityczny, a gdy to sie nie udaje czy rzad centralny slabnie, zaczynaja sie wzajemne jatki.
Tradycje kulturalno-cywilizacyjne ktore wspomnialas chyba od przynajmniej siedmiuset lat wygladaja gorzej… 🙂
Co do Izraela nie jestem pewna z jakiej pozycji powinnam odpowiadac, bo ja i moj rzad myslimy inaczej. Okazje na rozwiazania konsekwentnie przegapiane przez obie strony przez te lata byly nie raz. W odroznieniu od przykladow ktore wspomnialas, tu sa dodatkowe utrudnienia, m.i. bardzo male terytorium, co zaostrza konflikt, bo zaostrza wzajemny strach – niepowodzenia wybuchaja prosto w nos. Izrael nie mial wiekszego problemu ze zwroceniem polwyspu synajskiego w zamian za pokoj z Egiptem, mimo ze ten polwysep jest wielkosci calego Izraela, bo tam pustynia stanowi skuteczny wzajemny bufer.
Oczywiscie ze utworzenie panstwa palestynskiego i prawdziwe pertraktacje to jedyna droga, ale tej chwili nie widze u siebie politykow ktorzy by to potrafili, a poniewaz to ich przerasta, usiluja „tymczasowo upychac” problem, tz przyduszac go coraz wieksza sila wojskowa. I dlatego wyglada to tak ponuro jak wyglada. Obawiam sie, ze od mojego obecnego rzadu nie ma sie czego spodziewac.
Rzut oka na przedwojenny węgierski antysemityzm w oparciu o węgierskie źródło.
Hej! 🙂
Wpadam tylko na chwilę, bo asystuję Halinie Birenbaum. Trochę zdjęć jest na Jej stronie na FB.
Chciałam tylko dać linkę do informacji o manifestacjach, to jest bardzo niepokojace zjawisko:
http://www.otwarta.org/index.php/antyzydowskie-demonstracje-w-hadze/
Narka.
PS. Były odwołane loty na lotnisko Ben Guriona, trochę się martwimy, czy nie będzie problemu z powrotem Haliny we wtorek.
Musimy własnymi piersiami bronić chwili odpoczynku dla Haliny.
Andsol, dziękuję za link.
Widziałam taki pomnik w Budapeszcie, poświęcony pamięci pomordowanych Żydów:
http://m.cafebabel.com/cache/75/5b/755b1b8365980467376ab28b76dd20b9.jpg
(musieli zdejmować buty przed rozstrzelaniem, bo co miałyby się dobre buty zmarnować. Dunaj zmienił kolor…)
Kawa http://thumbs.dreamstime.com/z/turkish-coffee-pot-over-coffee-background-984215.jpg
Oooo, Pani Halina nie mogla chyba sobie zazyczyc lepszej asystentki niz nasza Siodemeczka.
Dzien dobry.
Chetnie bym poprosila Sejm o wymodlenie dla nas deszczu. PB nie moze sie chyba doczekac kiedy ktos wreszczie znajdzie jakichs dobrych zaklinaczy. Zar sie leje z nieba choc u nas dopiero wpol do dziewiatej rano.
Kot jest od spelniania zyczen:
Wszego dobrego Dawca i Szafarzu wieczny,
Tobie ziemia, spalona przez ogień słoneczny,
Modli się dżdża i smętne zioła pochylone,
I nadzieja oraczów, zboża upragnione.
Ściśni wilgotne chmury świętą ręką swoją,
A ony suchą ziemię i drzewa napoją
Ogniem zjęte; o, który z suchej skały zdroje
Niesłychane pobudzasz, okaż dary swoje!
Ty nocną rossę spuszczasz, Ty dostatkiem hojnym
Żywej wody dodawasz rzekom niespokojnym.
Ty przepaści nasycasz i łakome morze,
Stąd gwiazdy żywność mają i ogniste zorze.
Kiedy Ty chcesz, wszytek świat powodzią zatonie,
A kiedy chcesz, od ognia jako pióro wspłonie.
J. Kochanowski
Nie jest on zly, sukinkot, co?
Dzień dobry 🙂
Sezon grzybowy się zaczął? No, ładnie. Szczęśliwcy mieszkający na grzybnych terenach znowu będą się nade mną znęcać. 😥
Trochę niech się poznęcają, to nawet ubarwia życie. 😉 Ale ponadkilogramowy borowik? Podobno w UE jest zakaz tortur. 👿
Trzeba by teraz się zmierzyć z aktualnymi wiadomościami, a jak to zrobić bez dopingu? Kawyherbaty dziś nie było, przez co jestem skazany tylko na własne zasoby duchowe, a to marna perspektywa. 🙄
O, teraz zobaczyłem, że Aga, Szafarka Dorywcza, uprzedziła moje jęki i podrzuciła kawę. Rzucam się i żłopię. 🙂
Siódemeczko, zbiorowe ukłony dla Pani Haliny od tutejszych nas. 😀
Dzień dobry 🙂
Króliku, najlepszego 😆
Królikowi najlepszego zawsze, choć nie mam pojęcia, co to dziś za okazja. 🙂
Dobbrze jest wiedziec, ze przynajmniej w Polsce pieniadze podatnika ida na oplacanie posad kabareciarzom, a nie jakims nudnym i bez polotu urzedasom, trzymajacym sie paragrafow jak pijany plotu:
http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724,16374284,Poprosil_urzednikow_o_zgode__dostal_odpowiedz_z_ewangelii.html
Doleje herbaty do ognia…
Niektorzy projektanci porcelany tez maja zle w glowach, podobnie jak niektorzy projektanci butow damskich.
No jak taka filzanke wrzucic do zmywarki aby sie ucho nie urwalo? I czy ta filizanka jest wrosnieta w spodek czy na nim balansuje?
Kurka, czego te ludziska nie wymysla zeby tylko sie odroznic od innych!
Ja tez Krolikowi 🙂
Ech, Morda, Morda. Przecież taka porcelana nie jest do mycia czy do picia, ani nawet do mycia picia, tylko do patrzenia. 🙄
Zresztą mniejsza o porcelanę, grunt, że mnie po wsparciu kawąherbatą siły duchowe znacząco wzrosły. 😎
A co, Bobik, zrobisz z Kotem? Kota tez do gablotki aby porcelany do patrzenia nie stargal ogonem na podloge, nie daj Bog?
Ks. Adam Boniecki świętuje 80. urodziny. Niezwykły wywiad
http://www.radiokrakow.pl/www/index.nsf/ID/JGAA-9MCATR
Dzięki za linkę, Ormie. 🙂
Bardzo fajny pomysł z tą nieistniejąco-istniejącą rozmową. I bardzo wyraźnie z niej wychodzi to, co od jakiegoś czasu podkreślam – że linia frontu polskiej wojny kulturowej nie przebiega między katolikami a niekatolikami, tylko między fundamentalizmem a zdrowym rozsądkiem.
Jubilatowi sto… a, co będę skąpił – sto pięćdziesiąt lat. 🙂
Narzekania na upał przypomniały mi, że dawno, dawno temu, również w warunkach skrajnie upalnych, u Kierowniczki powstawała opera klimatyczna Wagnera. Nie została ukończona z powodu zlasowania się mózgów w ekstremalnych temperaturach, ale miłe złego początki mogę przypomnieć. 🙂
Zarchiwizowany mam tylko własny wkład; gdyby kogoś interesował cały, zbiorowy proces twórczy, można się z nim zapoznać tu:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2010/07/10/czekajac-na-opere-lesna/
A tu to, co mi się udało zebrać do kupy: 🙂
Obsada:
Rycerz Riesenfurz
Dziewica Techtelmechtel
Dama Ekelinde, powiernica (szwarccharakter)
Giermek Kannstmichmal
Dicktraud, klon Brunhildy
Doppeltgemoppelt, bóstwo o dwóch twarzach
Chór Pracowników Volkswagena
Chór Przerażonych Jeży (dla równowagi)
Pierścień i Pierścienica (parytetowo)
Akcja:
Riesenfurz, rycerz szlachetny, acz ubogi, snuje się po ruinach swego zamczyska w górach Donnerwetteru, marząc o pięknej i oszczędnej dziewicy Techtelmechtel. Niestety, Ekelinda, doradczyni podatkowa Techtelmechtel, stanowczo odradza jej związek z zalotnikiem, którego zalety ducha znacznie przewyższają stan konta. Zrozpaczony Riesenfurz zwraca się do bóstwa Doppelgemoppelt, składając mu ofiarę ze swych ostatnich butów marki Birkenstock (tu uroczysko, burza i opary). Bóstwo, ustami Zamaskowanego Druida, wyjawia rycerzowi, że może pokonać wyroki podłego losu, przynosząc dziewicy w darze Parytet, złożony z Pierścienia i Pierścienicy. Jest z tym jednakowoż drobny problem – legendarny Parytet jest tak dobrze ukryty, że jeszcze nikt nigdy go nie widział, a droga do niego jest kręta, wyboista i pełna niebezpieczeństw.
Riesenfurz, mający przed oczami niebiańską wizję Techtelmechtel, nie zraża się przedstawionymi trudnościami i wyrusza – boso, ale w ostrogach – na poszukiwanie Parytetu. Jadąc przez las zatrzymuje się na polanie i mimochodem zakłada tam fabrykę Volkswagena. Przerażone tym Jeże dają szybko dyla. Oburzona ekolożka Dicktraud (która pojazdów mechanicznych wprawdzie nie unika, ale uważa, że powinny być produkowane w Chinach) zleca Quacksalberykowi, nawróconemu eks-menedżerowi koncernu farmaceutycznego (poprzednie nazwisko Pillenberg), sporządzenie trucizny z naturalnych składników, którą ma zamiar podać rycerzowi w nawarzonym przez siebie piwie. Na dodatek Dopeltgemoppelt, bóstwo podstępne i dwulicowe, samo chciałoby zdobyć Parytet, w związku z czym przygotowuje dla Riesenfurza obfity pakiet niespodzianek…
To jest zarys ogólny, który można rozpisywać na sceny.
Pracownicy Volkswagena reprezentują starogermańskie cnoty, takie jak solidność, punktualność, pedanterię, waleczność i triumfalizm. Pozwala to różnicować napięcia i wyraz emocjonalny w poszczególnych partiach chóralnych. Równowagą dla waleczności i triumfalizmu jest Chór Przerażonych Jeży. Dla pozostałych cnót nie ma równowagi, bo w nich Germanie są niezrównani.
Dicktraud cwałować będzie, rzecz jasna, na spienionym Volkswagenie (bez obaw, klimatyzowanym) i w ten sposób wszystko się zazębi jak kółka zębate w silniku VW.
Końcówka, jak przystało na Wagnera, musi być krwawa i śmiertelna, w związku z czym przewiduje się, że dziewica Techtelmechtel padnie rażona Parytetem, a co najmniej 50 innych osób załatwi upał.
Aria klimatyczna:
Dicktraud:
Choć w długim korku tkwię,
w ogóle dzisiaj nie
przejmuję się upałem.
Mą Klimę chciałby mieć
i najzwyklejszy cieć
i Konrad Adenauer.
Konrad Adenauer (z zaświatów):
Istotnie!
Dicktraud:
Chłód kości me przejmuje,
rozlewa się po ciele,
ach, jak cudownie się czuję,
Klimo, zasuwaj, śmielej!
Klima:
Tak uczczę bohaterów pamięć:
miast o nich śpiewać hymny,
zarzucę lepiej broń na ramię
i dmuchnę powietrzem zimnym.
Dicktraud:
Wiej, wichrze klimatyczny,
awarii się nie lękaj,
w najwyższe uderz tony,
arktycznym powiej chłodem,
ulewą luń perlistą,
i mineralkę z lodem,
niegazowaną, czystą,
do ust mych wlej spragnionych.
O, nie miał durny Wotan racji,
mechanicznego nie chcąc rumaka,
że niby dużo spala…
Nad losem jego mogę zapłakać,
bo wiem, że bez klimatyzacji
niewarta nic Walhalla.
Chór Pracowników Volkswagena:
O tak, dziś konieczna Klima,
padnie trupem kto jej ni ma.
Wotan
(spektakularnie pada trupem)
Wagner:
Pięćdziesiąt postaci tragicznych
na scenę weszło pomału
bojąc się moich przegięć.
I zaraz zaczął bić licznik:
jedną szlag trafił z upału,
zostało czterdzieści dziewięć…
Nowy rezym w Jasienicy:
http://metromsn.gazeta.pl/Wydarzenia/1,126477,16382366,Jutro_otwarcie_kosciola_w_Jasienicy__Parafianie_alarmuja_.html
No bo tak właśnie Hoser i spółka wyobrażają sobie dialog polsko-żydowski. Uprzątnąć wszelkie ślady i wreszcie będzie święty spokój. 🙄
Mam szczera nadzieje, ze jutro Hosera wybucza. Bo podobna ma we Wlasnej Osobie odprawiac msze.
Piękności opera!
Osmiorniczki zakonczyly sie fiaskiem. Gumowe zupelnie i nawet ciut gorzkawe.
Gumowe, to za dlugo trzymane na ogniu. Osmiorniczki nie moga byc na patelni dluzej niz dwie minutki. Sorry, Lisku, ale powtorz eksperyment, koniecznie. Bo to wsopanialy produkt.
Zapach byl rzeczywiscie dobry. Czy glowy sie je?
To osmiornice maja glowy?
W woreczku osmiorniczym zanjduje sie zazwyczaj cos takie pokrecone i wygladajace obrzydliwie. To sie je i jest to, dla mnie, najlepsza, najdelikatniejsza czesc osmiortniczek.
Podobno trzy dziewczynki Jamie Olivera oraz jego zona Jools (to chyba od Julie) tego nie tkna, bo sie jakos boja. Go figure.
Powiedzmy glowobrzuch 🙂
lisku,nie wiem jakiej kolejnej herbaty oczekiwać po Tobie. Chyba w butelce Kleina.
Lisku, jak już wyszły gumowe (współczuję!), to spróbuj je jeszcze uratować i ugotować do miękkości. Co Ci zależy? Najwyżej stracisz już i tak prawie stracone ośmiorniczki, a zyskasz doświadczenie. 🙂
A tu jest bardzo dokładny opis postępowania z ośmiornicami, który podawała już Nisia, ale co mi szkodzi jeszcze raz podać. O głowie tam jest i w ogóle o wszystkim: 😉
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53581,2179271.html
Alez prosze bardzo, Andsolu 🙂
Bobiku, zrobilam to i pogotowalam jeszcze 20 minut… Nadal gumowe. Moge jeszcze posiekac ze swieza pietruszka 🙂
Na G+ ludzie przepisują z twittera wieść o Izraelczykach, którzy ustawiają telebim na plaży, żeby oglądać bombardowanie Gazy. Bzdura tak koszmarna, że wystarcza mi 15 sekund na znalezienie kto to wypuścił i że to nie Gaza a Copacabana. Ale podsunięcie tego obrońcom Strony Słusznej nie pomoże, wyzwiska ku Stronie Niesłusznej się sypią i powielanie durnoty trwa. Całe szczęście, że wiadome Protokoły są już wymyślone, bo by je w wielu miejscach w wieku XXI wymyślili.
Filizanki beda na möbiusie (mobiuszu ?) 🙂
Lisku, osmiorniczki trzeba gotować godzinę albo i dłużej.
To sa bardzo male osmiorniczki, z rozpostartymi mackami wielkosci mojej (nieduzej) dloni. Koszyczek jest upraszany o uzgodnienie rad…
Rada Nisi ma ten plus, ze odgotowac nie moge, a dogotowac owszem, a na koncu zapewne i tak posiekam 😆
A jak zaradzic goryczcce? Moze dodac troche cytryny?
Zapomnialam dodac ze one byly zamrozone, co w Hiszpanii przynajmniej jest dzisiejsza metoda na zmiekczanie wlasnie, zamiast tluczka.
Lisku
Najpierw sprawdź, czy odpowiednio spreparowałaś ośmiorniczki przed ugotowaniem.
Markocie, kupilam juz wypatroszone. A, z hiszpanskich porad – swieze osmiornice przeznaczone do zagotowania nalezy wpierw trzykrotnie „przestraszyc” , tz trzymajac za glowobrzuch zanurzyc we wrzatku na chwileczke i wyjac. Powoduje to ladne zakrecenie sie macek w loczki.
Dzień dobry 🙂
Dzięki, Lisku, za sprawozdanie. Ja teraz zawsze mówię ośmiorniczkom dzień dobry, gdy koło nich przechodzę 🙂 A z zakupami na razie poczekam 🙂
Właśnie też miałem szczeknąć, że 20 minut to zdecydowanie za krótko. Do miękkości, to do miękkości. Nawet podeszwa po kilku dniach w końcu zmięknie. 😈
Przeciw goryczce spróbowałbym takiego wistu, żeby zmienić wodę, a do nowej dodać wina (cytryna też może być) i przypraw ziołowych, może też odrobinę cukru. Nie ma gwarancji, że pomoże, ale nie ma też, że nie pomoże. 😉
A wiesz Nisiu, rzeczywiscie zaczynaja puszczac 🙂
Bobiku, obawiam sie ze jesli zmienie wode to beda zupelnie wyprane… Cytryny kapnelam
Nastepnym razem sprobuje nie gotowania lecz dwuminutowego smazenia.
Macki się zakręcają już po pierwszym kontakcie z wrzątkiem, reszta to hokus-pokus.
Nie mam doświadczenia z małymi ośmiorniczkami, ale z dużymi owszem. Gotuję je do miękkości (długo, czasem do 2 godzin) w wodzie z dodatkiem białego wina, połówki cytryny i kilku ziaren pieprzu. Wywar wylewam, macki ośmiornicy (robią się czerwone) obieram z nabłonka, aż będą białe, a potem przyrządzam na różne sposoby. Nigdy nie są gorzkie. Podobno wywar jest gorzki, ale nie próbowałem.
Na Twoim miejscu dogotowałbym je do miękkości i jeszcze raz spróbował.
Nisiu, 😯
Nie spotkalem w zyciu ani jednej osmiornicy, ktorej by to wyszlo na zdrowie, choc owszem, zdarzylo mi sie raz czytac przepis, ktoprej autor nie dosc ze nadziewal osmiotnice cielecina 😯 ale trzymal je w piecu bodaj dwie i pol godziny. 😯
Osobiscie nie skazywalbym delikatnego bialka osmiorniczki na takie potraktowanie. To nie jest podeszwa, ktora nalezy rozgotowac aby byla jadalna.
To zupelnie inne zwierze, markocie.
Mowimy tu o malych, bialych, hiszpanskich, zamrozonych.
Eee, Kocie, opowiadasz. Są różne sposoby przyrządzania ośmiornic, zasadniczo bazujące albo na króciutkim smażeniu, albo na bardzo długim gotowaniu. Ponieważ narody nadciepłomorskie, znające się na rzeczy, robią i tak, i tak, to ja bym tam im zaufał. 😉
Małe bardziej się nadają do smażenia, ale skoro już się je za długo przetrzymało na patelni i stwardniały, to dogotowanie jest jedynym możliwym sposobem, żeby jeszcze coś jadalnego z tego wyszło.
Zdaje sie ze te osmiorniczki sa hinduskie.
Jamie zaleca „cieplna obrobke” osmiorniczek od minuty do dwoch.
http://www.jamieoliver.com/recipes/seafood-recipes/chargrilled-squid-with-rustic-guacamole
Czy squid to nie kalamar?
Wlasnie dlatego, Bobiku, ze im ufam, mam slabe zaufanie do potraw, ktore nalezy tak dlugo trzymnac na ogniu, az sie rozpadna i stana sie jadalne..
Pewnie mozna tak robic, ale po co? Chyba ze mowimy o duzych pelnych brodawek i atramentu osmiornicach, z ktoprymi nie mam zadnego doswiadczenia.
Ale male robie od 45 lat i nie zajmuja mi wiecej czasu niz zrobienie pysznych muli. To jest piekno frutti di mare, ze sie je robi w ostatniej chwili w pare minut.
Mordko, wszystkie narody znają potrawy duszone i gotowane, również z ryb i owoców morza. To, że Ty – tak samo zresztą jak ja – wolisz krótką obróbkę cieplną, jeszcze nie oznacza, że jest to jedyna słuszna droga, albo wręcz jedyna możliwość. 😉
A w przypadku ośmiorniczek Liska, które sam radziłem krótko usmażyć, już nie ma o czym gadać, bo kiedy przekroczyły „magiczny moment” odsmażyć z powrotem się ich nie da. Można już tylko pomęczyć do skutku. 😉
W ubieglych tygodniach byly dwie demonstracje antywojenne, na przeciwko ktorych staly grupy skrajno prawicowe, i po zakonczeniu ci pierwsi zostali pobici. Dzis wieczor miala byc nastepna, wieksza, i grupy przeciwne temu juz sie zykowaly do rozroby, ale policja wlasnie zawiadomila ze cofa zezwolenie na demonstracje, bo nie jest w stanie zapewnic demonstrantom bezpieczenstwa. „Zycie ludzkie jest wazniejsze niz demokratyczne prawo protestu”, zawiadomila. Powinni sie stawic nawet tysiacem i pozwolic ludziom protestowac przeciwko wojnie w trakcie jej trwania, nie potem, choc obawiam sie ze okazja jeszcze sie nie konczy. Ale czytajac cwiterowe rozmowki i przygotowania tych band z palami i nagim torsem (tak bylo poprzednio) w sumie nawet sie nie dziwie 🙁
Wyłączam się z teoretyzowania o kulinariach i idę praktykować – tym razem samą konsumpcję, bez gotowania. Młody zaprosił nas do chińskiej restauracji, bardzo przyjemnie położonej nad jeziorkostawkiem, z tarasem, parasolami i wszystkim, o czym dusza marzy w letni dzień. 🙂
Pewnie się obęckam jak nieboskie stworzenie. 😳
Osmiorniczki okazaly sie odporne. Jedyne co ustalilam to ze same czubki, gdy troche miekna, traca gorycz, i sa smaczne 😉
Chyba nastepnym razem sprobuje nadziac kalamary wg instrukcji Kota.
Bobiku, smacznego, bawcie sie dobrze! 🙂
Lisku, moja rada jest, cut your losses short, i wyrzuc cale danie teraz, zanim jeszcze wlozysz w nie duzo pracy, produktow i dopiero potem wyrzucisz. Cos z tymi osmiorniczkami jest nie teges.
W Grecji jadalam grillowane osmiornice i nie sadze, zeby byly dlugo pieczone. Oliwa, cytryna i dawalo sie bardzo latwo zjesc.
Kroliku, juz to robie 🙂
Milego obeckiwania, Bobiczku!
A, policji chodzi niby o to ze nie powinno byc wiele osob na zewnatrz na wypadek rakiety 😉
Po doliczeniu sie, liczba zabitych w Gazie – tysiac.
Jestem gapa i nie podziekowalam za mile zyczenia Jagodzie, Liskowi i Pieskowi. Dzisiaj jest Anny, z to moje drugie imie. Dla Rodziny jestem Hanka (dla Mamy Hania), w szkole i dla znajomych bylam Anka, Ania, a teraz jestem Ana (co ja wymawiam Ah-nah).
Z ludowych madrosci:
Na swietej Anki zimne wieczory i ranki.
Anna- Jesienna panna.
@Bobik, sob, 26 Lipiec 2014, 11:24
Pomysł fajny; kontynuuuje pomysły podobne – np. „Widmową Bibliotekę” Pawła Dunin Wąsowicza
http://www.darta.art.pl/lampa/2/a61.htm
Zawsze linia frontu na każdym znanym mi polu przebiega pomiędzy mądrymi (zdrowy rozsądek) a mądrymi inaczej.
Ale zawieszenie broni chyba dalej trwa…
Dropping the octopus in boiling hot water for just a minute cooks it halfway and helps tenderize the meat. A long soak in a marinade continues the tenderizing process and also gives the meat most of its flavor. Finally, a quick sear on the grill intensifies the flavor and gives the edges a charred, crispy texture
Demonstracja przeciw wojnie w Gazie w koncu sie odbyla
http://www.haaretz.co.il/polopoly_fs/1.2388313.1406397059!/image/3981311404.jpg_gen/derivatives/landscape_468/3981311404.jpg
Lisku, trzymam kciuki za cały Bliski Wschód. Pokoju, pokoju i jeszcze raz pokoju życzę 🙂
Ach, Króliku, serdecznie życzenia wszystkiego, co miłe Twojemu sercu.
Wszelkie problemy wynocha, tylko same Wow, Wow. 😀
Całuski serdeczne.
I idę spać, tylko wrzucę parę nowych fotek na konto Haliny na FB.
Wszystko przebiegło zgodnie z planem. Obżarłem się masakrycznie (a jak miało być inaczej, skoro wybrałem wersję all you can eat), żarcie było pyszne, woda pluskała, kaczki kwakały, lekka bryza lekko chłodziła i udało nam się złapać ostatni wolny stolik. Ach jakiż urok potrafią mieć drobne przyjemności. 😀
Obiecałem sobie, że nie kliknę już dziś na żadne, ale to żadne newsy, żeby się nie wytrącić z tej błogości, w którą wprowadziła mnie kolacja. 🙂
Dobranoc, Piesku. Swietnie ze sie udalo.
Dobranoc Wszyscy.
Też wróciłem obżarty. Z wesela zresztą. dla błogości
Hej, czy slyszaliscie kiedys o Richardzie Kuklinskim? Nie, nie o Ryszardzie, tylko Richardzie, ktory byl 100-procentowym psychopata na uslugach mafii ( rodziny Gambino)? Byl ich hitmanem i zamordowal z zimna krwia setki osob. Nigdy o nim nie slyszalam dotad i wlasnie obejrzalam program Most Evil. Tutaj z Wiki sporo o nim:
http://en.wikipedia.org/wiki/Richard_Kuklinski
Bardzo ciekawa postac. Byl katowany w dziecinstwie przez ojca-pijaka, byl przykladnym ministramtem w kosciele, mamusia (Irlandka) bardzo surowa i bardzo po irlandzku katolicka, bardzo zimna i wymagajaca. Jeden z braci Richarda zostal w dziecinstwie zatluczony na smierc przez tatusia.
No, mowie Wam!…
Nie slyszalam o nim, bo jego aresztowano juz po moim wyjezdzie z Nowego Jorku. Zmarl osiem lat temu w wiezieniu.
Sprawa Kuklinskiego byla glosna, bo on zaczal spiewac jak kanarek, ale sa podejrzenia, ze choc byl brutalnym socjopatycznym morderca bez watpienia, to troche bujal z liczbami i wlasna waznoscia. Kuklinski zmarl z nieznanych przyczyn tuz przed tym jak mial zeznawac oprzeciwko New jersey mafioso. Kuklinski i New Jersey mafia, rozslawiona serialem The Sopranos, swietnym zreszta, byl zamieszany w morderstwo przywodcy zwiazkowego Jimmy Hoffa, do dzis nie odnaleziono jego ciala.
Kuklisnski byl imnpulsywny i ukonczyl tylko szkole podstawowa. Jego brat siedzial w tym samym wiezieniu za gwalt i morderstwo na 13-latce.
The Sopranos jest wciaz wart obejrzenia.
Tak, Heleno, nasza prasa pisała parę razy o the Iceman w ostatnich latach. Miałem wrażenie, że powodem wyłowienia go wśród tylu makabrycznych postaci była tylko i wyłącznie końcówka „ski” nazwiska. To jakby odmiana Cejrowskiego — „i tu był Polak”…
Podpatrzone i pożyczone w sieci:
„Z tym aspektem edukacji finansowej związane są też świetne anegdoty: na przykład historia o wprowadzeniu na początku lat 80. w USA przez sieć barów szybkiej obsługi A&W hamburgera, który miał rywalizować ze sprzedawanym w McDonald’s ćwierćfunciakiem (znanym w Paryżu jako Royal). Hamburger A&W ważył jedną trzecią funta – był więc większy od ćwierćfunciaka. W testach smakowych otrzymywał wyższe noty. A do tego był tańszy od ćwierćfunciaka. A&W zorganizowała szeroką kampanię reklamową podkreślającą zalety swojego hamburgera.
Okazało się, że klienci zupełnie go zignorowali. Z przeprowadzonych przez spółkę zogniskowanych wywiadów grupowych managerowie dowiedzieli się, że klienci nie chcą przepłacać za mniejszego hamburgera. Jedna trzecia funta wydawała im się mniejsza od jednej czwartej funta bo „3″ jest mniejsza od „4″. Ćwierćfunciak z McDonald’s wydawał się im lepszą okazją.”
Fritz Walter jun.: Der Jürgen Klinsmann und ich, wir sind ein gutes Trio. Ich meinte: ein Quartett. (Klinsmann i ja jesteśmy dobrym tercetem. Znaczy: kwartetem)
Trener do piłkarzy: Wasza piątka gra teraz czterech przeciwko trzem.
Horst Szymaniak: Ein Drittel? Nee, ich will mindestens ein Viertel.
Ingo Anderbrügge: Das Tor gehört zu 70 % mir und zu 40 % dem Wilmots.
Fronda straszy i bawi, odcinek kolejny.
“Tupolew prawdopodobnie zestrzelony w Smoleńsku! Tezę potwierdza mecenas Szonert-Binienda”, a zaraz potem: “Putin chciał zestrzelić polski samolot”. Zaraz, zaraz, przecież już jeden zestrzelił? W ogóle na frondzie jakieś rozdwojenie jaźni, alarmistyczne: “Czy Rosja nas zaatakuje?”, demaskowanie agentów wpływu Putina wśród neoendecji i innych pożytecznych idiotów, a jednocześnie nieustająca fascynacja Orbanem, który idzie na zbliżenie gospodarcze z Rosją.
“Skandal! Gazeta Wyborcza promuje aborcję dla młodzieży”. I homoseksualizm też promują: zmieniaj orientację, wygrywaj nagrody! “Eugeniczny koszmar trwa! Hitleryzm powraca!” (Bruksela nas – jak zwykle – wymorduje bez pardonu), a w międzyczasie Joanna Nowak radzi: “Jak nie obciąć dziecku palca”. A Joanna Najfeld, współczesna Lady Macbeth: “Krew tego niewinniątka obryzgała nie tylko kafelki. Macie ją za paznokciami. Nie spierzecie tej krwi i nie doszorujecie w prysznicu.”
Poeta Marcin Świetlicki “został nominowany do nagrody postkomunistycznego towarzystwa wzajemnej adoracji” (czyli nagrody Nike, a on bardzo nie chce, o czym powiadamia Michnika na facebooku).
“Jak długo można grillować i zadawalać się ciepłą wodą w kranie? Jak długo można zagłuszać w sobie głód prawdy? Kiedyś na pewno przyjdzie moment otrzeźwienia” – wieszczy biskup Jędraszewski. Niestety, Polak najlepiej otrzeźwia się po grillowaniu wodą z ogórków, a nie z kranu. No chyba, że zimną.
“Czy katoliczka może karmić piersią podczas Mszy?” – zastanawia się Maria Patynowska. Inna katoliczka odpowiada, że owszem, ale bez odsłaniania. A inny jeszcze katolik podsumowuje, że to post-soborowe brednie – “w skrócie chodzi o to, żeby w czasie Eucharystii można było wszystko…” i że modernistyczni teologowie zaraz na jeszcze więcej pozwolą. Na przykład na seks w kościele.
Artysta muzyk Czesław Mozil powiedział w jakimś wywiadzie, że uprawiał seks w kościele (w Danii). Przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą Ryszard Nowak napisał do prokuratury w tej sprawie. Prokuratura odmówiła wszczęcia czynności. Nowak złożył zażalenie na odmowę. Sąd rejonowy podtrzymał decyzję prokuratury. Nowak nie daje za wygraną.
Siostra Michaela Pawlik w wywiadzie zatytułowanym “Jak powinien wyglądać dialog katolika z innowiercą?” mówi, że buddyzm jest “mistycznym rasizmem” (bo “występuje segregacja ludności na warstwy społeczne rzekomo posiadające dusze wędrujące od ciał zwierzęcych do coraz doskonalszych, aż osiągną stan super doskonały i wcielą się w najwyższe warstwy, którym przysługują wszelkie przywileje”). I już wiadomo, że odpowiedź na tytułowe pytanie brzmi: jak bata z dupą. Bo jak się niekatolikom pozwoli na za dużo to potem: “Terror ateistów. Stracił pracę, bo podważył tezy Darwina”. W Kaliforni, dwa lata temu, na jakiejś uczelni.
Redaktor Terlikowski wyraźnie na urlopie, bo nie ma go na frondzie w ogóle. Za to redaktor Cejrowski był kuszony zaproszeniami do wzięcia udziału w “Tańcu z gwiazdami”, które konsekwentnie odrzucał, bo “nie pracuje w niedziele”.
Spóźnione uściski dla Królika. 🙂 Wczoraj przespałam większość dnia. 😳 http://i6.cdnds.net/13/17/450×450/superfoodie-iced-coffee.jpg
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry 🙂
Irku 😆
Andsol (06:50), dokładnie tak 😉
Dzień dobry 🙂
Flondra w streszczeniu zaiste przebija Pudelka. 😆 Pudelek jest, że tak powiem, idiotyzmem relacjonującym, czy też odzwierciedlającym, a Flondra to niebywała erupcja idiotyzmu kreatywnego. Wierzę, że sporo się trzeba nagłówkować, zanim się niektóre z tych wstrząsających notek wykombinuje.
Ja wiem, że idiotyzm, zwłaszcza ideologiczny, często bywa groźny, ale nic nie poradzę, że mnie wykwity flondrzastego kreacjonizmu śmieszą do upadłego. 😳 😈
Też gdzieś o Richardzie Kuklinskim niedawno czytałem. Chyba w GW.
Dzień dobry 🙂
Dla mnie najciekawszą informacją jest, że flondra chodzi w prysznic 🙄
Ależ skąd, Haneczko, pod prysznicem to mordercy zarodków poczętych usiłują zmyć niewinną krew, która ich obryzgała. Wiadomo jednak skądinąd, że plama przeklęta nie jest od tego, żeby schodziła, bo wtedy cały dalszy scenariusz nie miałby sensu. 🙄
Przy okazji trochę skoryguję Babilasa: Joanna Najfeld nie gra w tej sztuczce Lady Makbet, tylko Panią Od Castingu, która decyduje o tym, kto rolę Lady M. dostanie.
A ja sie bardzo zadumalam nad dylematem karmic czy nie karmic dziecka piersia w kosciele w czasie nabozenstwa. W latach mojegp dziecinstwa, w ponurych czasach przed-formulowych, niemowleta byly karmione bez mrugniecia powieka wszedzie – w pociagu, w kolejce za miesem, w poczekalni u fryzjera. . Kobita rozpinala sukienke, wyciagala piers , wsadzala jo do rozdartej geby dzieciecia, czasami przykrywala chusteczka lub szalem , czasami nie i nikogo to nie dziwilo, nie razilo.
Dopiero po przyjedzdie do Ameryki dowiedzialam sie, ze kobieta sklada sie m.in z cyckow, najlepioej w rozmiarze DD lub wiekszym i ze sluza one w pierwszym rzedzie do zabawy seksualnej, natomiast karmienie jest raczej nieobyczajne . Od tego sa formuly do nabycia w supermarkecue. Byl nawet jakis slynny proces, ktorego nie sledzilam, ale chodzilo bodaj o Lynne Whatshername, siostre Vanessy Redgrave, ktora narobila sporo rabanu w Holywoodzie, bo ktos mial jakies zastzrezenia co do jej publicznego karmienia dziecka.
Wzruszylam ramionami i pomyslalam, ze moze nalezy przypominac Amerykanom do czego naprawde sluza piersi, kiedy ich wlascicielka nie jest zajeta seksem lub przymierzaniem biustonosza.
Ostatnie miejsce gdzie spodziewalabym sie problemow z powodu karmienia to Kosciol, i ze w dzisiejszym kosciele zewnetrzne atrybuty plci zenskiej zaprojektowane przez PB specyficznie w celu karmienia i uzywane zgodznie z instrukcja obslugi, beda wzbudzaly emocje. Wiem oczywoscie, ze kobieta jest naczyniem nieczystym, ale wydawalo mi sie ze wolno jej jeszcze karmic potomstwo gdy zachodzi nagla potrzeba.
No i uwierz tu propagandzie, ze kobieta nie jest w pierwszym rzedzie obiektem seksualnym. Tu chyba jakis Gender swym diabelskim ogonem zamieszal.
Heleno, nie chciałbym Cię dyskryminować, wypominając Ci brak Prawdziwie Katolickiego wychowania, ale niestety, ten brak czasem nie pozwala Ci zrozumieć rzeczy zupełnie oczywistych. Nawet niektórzy flondryści są zdania, że wolno palić, tylko nie wolno się zacią… eee, tego… wolno karmić, tylko nie wolno odsłaniać. Jak widzisz, jest postęp w stosunku do starych, słusznie minionych czasów, kiedy wolno było i to, i to, czyli słusznom linie obrała nasza Flondra i z jej pomocom zbudujemy drugom Ameryke. 😎
Chyba masz racje, Bobiku. Nasiaklam permisywizmem cywilizacji smierci.
Poniekad slusznie, Kocie, bo smierc i podatki do dwa nizmienne filary naszej cywilizacji.
Hej… jest taki film, nowy, Chef, o znakomitym kucharzu. Bardzo polecam, leci slinka.
Muszę długo leżeć bez ruchu, żeby mi się komórki ustały, bo wszystko we mnie jest wstrząśnięte po lekturze przeglądu Flądry. Kiedyś takie rzeczy wymyślał Tuwim ze Słonimskim za duże pieniądze a teraz ktoś z przekonania wysiada takie owale.
W moich okolicach po fb kursuje zdjęcie piesa zakutanego w kocyk, trzęsie się i mówi w dymku: „kto odkrył Brazylię, niech szybko zakryje, bo zimno”.
Przypomniało mi to kawał o facecie, co wracając do domu nocą, przez cmentarz, potknął się, wpadł do grobu i nie mógł się z niego wydostać. Nagle usłyszał jakieś kroki i z przerażenia zaczął szczękać zębami. Nieśpieszny przechodzień stanął nad grobem i przemówił: zimno, co? To po coś się tak rozkopał? 😎
Króliku, coś już o Szefie słyszałem, nawet miałem ochotę obejrzeć, tylko trzeba by się zebrać w sobie i pojechać do kina, co zawsze wydaje mi się zadaniem ponad siły. Ale jak jeszcze trochę pozachęcasz, to kto wie… 😉
Szczegolnie lato jest niekompatybilne z chodzeniem do kina, ale jak mus to mus. Bardzo lubie kulinarne watki w kinie, a tutaj caly film to jeden kulinarny watek!
W zyciu jeszcze nie zdarzylo mi sie po piracku sciagnac cos z internetu za darmo i pewnie tego tymczasem nie uczynie. Ale podobno mozna tu:
http://snortmoviesonline45r.comunidades.net/index.php?pagina=1262966327
Nadzialam sie gdy cghcialam cios o filmie povzytac.
Bobiku, nie zapomnij o nagrodzie choćby słownej dla babilas za wpis z 27.07.2014 godz 08:57, moim zdaniem bardzo dobry.
Ach chciałem jeszcze podziękować za radę, że kleiku się nie konsumuje, tylko wącha, rzeczywiście pomogło i czuję się świetnie, w podzięce za skuteczne rady, przesyłam zapachy, które proponuje firma „Coty”. Co najważniejsze zauważyłem, że psowate też potrafią skutecznie doradzić.
W moim rejonie chyba ogloszono jakis obledny konkurs. W Syrii zginelo w tym tygodniu (!) okolo 1700 osob.
Poczytalam sobie wlasnie o ostatnich wyczynach moich nowych sasiadow, nie bezposrednich na szczescie – I.S., wyrzucone z Al Qaedy za przesadna brutalnosc 😎
Ciekawe kiedy zadzwoni budzik…
Chyba konczy sie sezon na podgladanie.
Drugi osprey wypuscil sie z gniazda. Zuch!
Tylko, ze one w odroznieniu do orlow do gniazda wracaja, tam rodzice jeszcze je dokarmiaja. Orly „niepolskie” kiedy gniazdo opuscily to slad po nich zaginal.
Bocki tez mieszkaja az do odlotu.
Dawno juz nie widzialam niedzwiedzi.Czyzby tez mialy jakies sezony? A moze jest zbyt goraco aby opuszczac izbe mieszkanie?
Pozdrawiam pieknie wszystkich!
Nie zadzwoni, Lisku. 🙁
No tak.
Loto, misie maja podobno wrocic pod koniec sierpnia, narazie ukazuja sie rzadko. Nie wiem czy to jest zwiazane z ich rytmem czy moze z urlopem dokarmiaczy 🙂
Zastanawialam sie czy genderkusy znaczy krotki gender, ale sprawdzilam i okazalo sie ze to gender borutowaty (?) 🙂
To moze zamiast budzika uslysze instrukcje zapiecia pasow przed startem,,?
Chodze z glowa w ramionach usilujac nie sluchac tryumfalnego ryku telewizorow i rozmow na ulicy. Wiadomosci czytam w necie. Zupelny koszmar. Co my wyprawiamy…
Przed lądowaniem. Bez pasów, spadochronów i podwozia.