Przyprawy od A do Z
Z niejakim smutkiem zauważyłem, że mam wśród kumpli opinię psa dość niepoważnego. Takiego, co to szczeka zawsze jakieś hecne kawałki i głębokich analiz albo dobrych rad nie można od niego oczekiwać. Postanowiłem więc, żeby choć odrobinę zmienić ten image, napisać całkiem na serio poradnik ze świetnie mi znanej dziedziny, jaką są kulinaria. Mam nadzieję, że ten krótki przewodnik po świecie przypraw znajdzie się w każdej budzie i – w przypadku psów domowych – na każdej kanapie.
Anużek ma smak łagodny, trochę niewyraźny. Używany jest głównie do przyprawiania gdybów i nadziejnia.
Pierwsze wzmianki o kulinarnym zastosowaniu anużku pojawiły się w XVI-wiecznej ksążce kucharskiej „A nuż, a widelec, a cholera wie“, autorstwa Szczodromysła Przypuszczalskiego.
Bajeranek, jak sama nazwa wskazuje, używany jest do przyprawiania potrawy ponadregionalnej o nazwie bajer zasuwany. Nadmiar bajeranku wywraca flaki, należy go zatem stosować z umiarem.
Cholendra często stosowana jest, kiedy jakiś ancymon pieprzy ponad miarę. Często jest ona składnikiem przyprawy o nazwie handlowej „Do curry nędzy”.
Estragony należą do przypraw hormonalnych, toteż Patykańska Komisja Bioetyczna na wszelki wypadek zakazała ich używania, co spotkało się z dużym niezadowoleniem ogórków, kapusty i poulet à l’estragon. Szczególne wzburzenie w/w wzbudziła propozycja zastąpienia estragonów przez substancje naprotyczne, których działanie oszałamiające zostało uznane za niesmaczne.
Grzałka brzuszkatołowa dawniej nazywana była termoforem. Podobnie jak kominek ma działanie rozgrzewające i rozleniwiające. Użyta dotwarzowo poprawia smak i kolor wypieków.
Głupczyk jest przyprawą nader popularną pod każdą szerokością geograficzną. Nie może obejść się bez niego kurzy móżdżek ani skończone cielę, zaostrza też smak zupy wołowej. W ostatnich czasach w przyrodzie pojawił się również głupczyk wirtualny, obficie pleniący się w internecie.
Gobździki są przyprawą, o która rzadko mówi się publicznie. Ich stosowanie wymaga stosownej dyskrecji i zasadniczo nie jest uważane za szczyt dobrego smaku.
Gorszyca występuje powszechnie między Odrą i Bugiem. Podawana jest w przedszkolach, szkołach, na piknikach i w polskojęzycznych gazetach. Jej smak najlepiej podkreśla zmiksowanie w genderze. Wbrew rozpowszechnionym mniemaniom przedawkowanie gorszycy nie jest groźne, ponieważ łatwo zneutralizować je egzorcyzmami, choć w pewnych przypadkach okazują się one musztardą po obiedzie.
Kominek uważany jest przez chińską medycynę za przyprawę rozgrzewającą. Jego nadmiar nie jest szkodliwy, a wręcz pożyteczny, bowiem w ten sposób uzyskujemy za jednym zamachem rozgrzanie i niezwykle smaczną pieczeń z kominkiem.
Liście bobikowe doskonale zastępują psietruszkę, choć barwą zbliżone są do czarnuszki. Nie należy ich używać razem z kozieradką, bo mogą pogonić.
Łanilia, uzyskiwana z łanów zboża, zastosowanie znajduje głównie w przemyśle poetyckim i patriotycznym. W kuchni używana do przyprawiania łani. Charakteryzuje się łannym zapachem.
Oregano jest nieosobową formą czasu przeszłego czasownika „oregać“. Jako przyprawa całkowicie nieznane.
Kumkuma występuje w całym świecie, w mniejszym lub większym natężeniu. U nas znana jest jako nepotka. Używana również w kosmetyce, do mycia ręki ręką.
Pan Mianek jest przyprawą specyficznie polską. Potraktowany per „ty” oburza się i wrzeszczy „świń razem nie pasaliśmy!”. Uwaga – powoduje nieuleczalne wzdęcia.
Pigmentu jako przyprawy używa się przede wszystkim w malarstwie. Należy obchodzić się z nim ostrożnie, bo użyty w zbyt dużych ilościach nadaje kolorom ostrość, którą nie wszyscy dobrze trawią.
Podszczypiorek, często stosowany w zestawie z kuperkiem, przez wiele wieków uważany był za afrodyzjak. Współczesne badania feministyczne nie potwierdziły jego stymulującego działania na kobiety, wskutek czego podszczypiorek został zaliczony do grupy zakapiorków.
Sos słojowy dzieli się na naturalny i syntetyczny. Naturalny wyrabiany jest ze słoi drewna, syntetyczny natomiast pochodzi z recyklingu słoi Wecka. Ten ostatni może powodować omamy słuchowe, na co wskazywałoby częste po jego spożyciu wołanie „hej, słoiki, słoiki, uciszcie swój śpiew“.
Stękuł, nazywany również kwękułem, jest niezwykle ceniony przez medycynę ludową, jako odtrutka na dosłownie wszystko. Nadaje specyficznej nuty smakowej zwłaszcza ośrodkom zdrowia i urzędom. W minionych czasach był podstawowym składnikiem kolejek, dopóki te nie wyszły z użytku.
Twardamon chętnie dodawany bywa do brunatnych sosów. Ma właściwości antysceptyczne i odrażające. Niewskazany dla dzieci i dorosłych z powodu szkodliwego wpływu na uzębienie.
Złapryka, inaczej diabelskie nasienie albo grzeszotek pospolity, rośnie głównie wokół konfesjonałów. Potrafi też spontanicznie wysiewać się w sypialniach. W kuchni nie znajduje zastosowania, dlatego zaliczenie jej do przypraw jest dość problematyczne.
Przestarzały pogląd, jakoby złapryka wytwarzana była z żeńskich kwiatostanów rośliny o nazwie złypryk, został przez naukę stanowczo odrzucony.
Dziekuje Lisku!
I bez kapitana Wrony.
Dobrego tygodnia
… i dobrego dnia 🙂 kawa
Wreszcie mogę się odezwać, mój laptop został odwirusowany. Czytałam większość wpisów na handy, ale z pisaniem już było gorzej.
Andsolu (17.12)- też zrobiłam przegląd Frondy, co smakowitsze kawałki przeczytałam na głos mężowi, on myślał, że to fragmenty z jakichś kabaretowych tekstów. Dobiłam go tym o plaży i o spoglądaniu na panie w bikini.
Króliku, imieninowe życzenia – wszystkiego co najlepsze 🙂
Lisku, wieści z Twoich stron straszne, trzymaj się!
U nas w mieście są latem 2 kina na świeżym powietrzu, seanse zaczynają się o 22, każdy dzień jest wyświetlany inny film, same dobre pozycje.
Bobikowe śliwki były pyszne, szkoda, że się skończyły 🙁
Dzień dobry 🙂
Po kilku dniach pięknego lata znowu się zaczęły zbierać chmury i już od jutra zapowiadają wielodniowego luja. Będę musiał powrócić do roboty w firmie wysyłkowej. 🙄
Dobrze rozumiem ten stan „to nie może być prawda, zaraz się obudzę”. Ja mam czasem momenty takiego przerażenia światem (znaczy, głównie tym, co ludzkość wyprawia), że po prostu podwijam ogon, uciekam – do ogrodu, z książką, z miską truskawek pod łapą – i udaję, że „tego nie ma”. Wiem, że nie da się tak na dłużej, ale takie ucieczki pozwalają odetchnąć i zebrać siły do dalszego stawiania czoła rzeczywistości.
Ale zdaję sobie sprawę, że kiedy wokół trwa wojna, czy katastrofa żywiołowa, z rzeczywistości uciec znacznie trudniej. 🙁
Ktoś mi podesłał spostrzeżenie Urbana, które chętnie podaję dalej, bo jest bardzo bystre: W istocie rzeczy katolicka cywilizacja życia jest cywilizacją życia pośmiertnego, a „cywilizacja śmierci” jest cywilizacją życia doczesnego.
Bingo! 😐
Lisku, nie może mi wyjść z głowy zdanie z Twojego postu, że usiłujesz nie słuchać triumfalnego ryku telewizorów i rozmów na ulicy. Czy rzeczywiście powszechne są takie triumfalne nastroje?
Wydawało mi się (wiem, naiwny jestem 😳 ), że poza zdecydowanymi jastrzębiami, „normalni” ludzie w Izraelu będą skłonni traktować działania w Gazie jako smutną konieczność – coś, bez czego może w tej chwili nie da się obejść, ale powodem do radości ani chwały nie jest. Ale jeżeli ulica uważa, że świetnie się dzieje i tylko tak dalej, to faktycznie to jest jakiś koszmar. 🙁
Dzień dobry. Pogalopowałam oczywiście do tekstu o bikini, przeczytałam i tkwię w osłupieniu. To na serio, czy dla jaj? 😯
Lisku, 🙁 Przerażające, to co się w Twoim bezpośrednim sąsiedztwie dzieje. Przerażające też to, co na Ukrainie, postawa Rosji… Świat zwariował, jakby zupełnie świadomie parł do wojny wszystkich ze wszystkimi 🙁 Mam ochotę zabrać najbliższych i uciekać, tylko dokąd?
Po lekturze Frondy przerażenie ogarnia mnie tym większe, bo jeśli PiS dojdzie do władzy, to flądrowa narracja o świecie stanie się oficjalna.
Anne Appelbaum, jak zawsze dobra i do bólu celna:
http://wyborcza.pl/1,75477,16386927,Brzek_rosyjskich_pieniedzy_oglusza_Europe.html#CukGW
Niby z historii wiemy, że świat cyklicznie popada w konwulsje, a potem wracają okresy względnego spokoju, ale w momentach konwulsyjnych ta świadomość niewiele pomaga. 🙄
Cholerne plamy na słońcu! 👿
I Osiatyński o wypowiedzeniu konkordatu:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,16388700,Osiatynski__Polska_powinna_wypowiedziec_konkordat.html#BoxSlotI3img
A tu od razu ilustracja do tego, co pisze Appelbaum o związkach Rosji ze skrajnie prawicowymi partiami:
http://wyborcza.pl/1,75478,16386280,Korwin_Mikke_zalozyl_nowy_profil_na_Facebooku___teraz.html
Ciekawe, czemu ten rzekomo inteligentny JK-M nie widzi, że jest dla Rosji tylko jednym z wielu pożytecznych idiotów. 🙄
Bo to idiota 👿
Zaległa informacja: Genderkusy, nagrody za najlepszy post nie ma na blogu i nie będzie, bo za często musiałbym ją przyznawać, a ja leniwy pies jestem. 😉
Jedyną narodą regularną jest ta im. Heleny, za najlepsze literówki. Poza tym mogą być nagrody doraźne, kiedy ogłaszam jakiś konkurs, np. uścisk łapy albo pomizianie ogonem. 🙂
Z opinią Vesper na temat JK-M zgadzam się na całej długości i szerokości. Tylko, niestety, idioci pożyteczni dla Rosji są groźni dla reszty. 👿
A czy mogłabym prosić Satrapę o przyznanie choćby jednorazowej nagrody za odwagę Kotu F.? Jakiś malutki orderek?
Wczoraj była u nas potężna burza. Trzepało tuż nad głowami, jazgot taki, że uszy trzeba było zatykać, a jasno było od błysków jak w dzień. Kot F., który burzy boi się panicznie… wróć – jest ostrożny, adekwatnie do zagrożenia – zamiast zerwać się w popłochu… wróć – wykazać zdolnością do natychmiastowego reagowania – pierwszą serię grzmotów spędził z mame i tate, w ich sypialni, na kocyku, wspierając ich moralnie w chwili trwogi. Dopiero bliższe uderzenia pioruna spowodowały, że Kot F. podniósł się powoli i dostojnym krokiem (w miejsce świńskiego truchtu) udał się bronić Reduty Furkota, czyli garderoby, gdzie czekała już na niego poduszka, przezornie położona przez mame.
Uważam, że należy mu się order za odwagę i niespotykany u tego gatunku altruizm – w końcu nie opuszczał rodziców do chwili, gdy po prostu musiał zająć posterunek.
Bobiku, juz dawno pisalam ze spoleczenstwo dryfuje w prawo. Na dodatek od trzech tygodni lataja tu rakiety nad glowa, doslownie, tz codziennie sa alarmy, slychac wybuchy gdy wystrzelone zostaja anty-rakiety i nastepne wybuchy gdy jedno trafia w w drugie nad moja glowa, a odlamki spadaja w dol; widze dymki na niebie. W ostatnich tygodniach Hamas wystrzelil okolo dwoch tysiecy takich rakiet, i nawet jesli w praktyce, dzieki anty-rakietom, prawie nie ma trafien, bardzo to nagrzewa atmosfere, chec odwetu i reakcje „mamy prawo sie bronic”. W pierwszych dniach w mediach nie pokazywano w ogole zdjec z Gazy (nie mielismy tam reporterow), tylko z izraelskich osiedli pod ostrzalem, az niektorzy dziennikarze wrecz zaczeli sie ich domagac. Atmosfera jest bardzo nakrecona, dyskurs medialny bardzo militarny, co powoduje takze u ludzi umiarkowanych pewna niepewnosc, bo moze eksperci od bezpieczenstwa maja racje ze tak trzeba a ja jestem pozytecznym idiota? Mnie tez takie watpliwosci nekaja. Trudno sie z tego dyskursu otrzasnac. Objawily sie bojowki polujace na „lewakow”, tz propokojowcow, mianujace ich zdrajcami (te bojowki wygladaja jak ultrakibole, z nagimi torsami i flagami panstwa nad glowa lub w charakterze „plaszczyka” a la superman), sa tez ostre nagonki internetowe na „lewakow”, nawolujace do agresji fizycznej lub do wyrzucania z pracy pod grozba bojkotowu firmy, kazdy taki wpis na fejsbuku ma okolo 600 polubien (co w przeliczeniu na populacje nie jest malo), bylo tez kilka powaznych atakow fizycznych na przechodni arabskich i jedno morderstwo (morderstwa w druga strone tez sie zdarzaja, choc rzadko). Arabska mniejszosc (obywatele Izraela) cierpi, tu tez widac niemile wypowiedzi, np wpisy wyrazajace radosc ze smierci izraelskich zolnierzy.
Dzis po raz pierwszy nie wytrzymalam, w sklepie na jakas glupia uwage o Gazie zareagowalam tak ostro ze zrobila sie awantura.
Temu, kto wypowie końkordat, jestem gotów dać konia z rządem. 😎 Ale obawiam się, że w bieżącej praktyce takie wypowiedzenie niewiele by zmieniło. Mleko z płaszczyzny instytucjonalnej przelało się na ideologiczną, gdzie stan prawny nie jest istotny.
Zaczynają się sprawdzać takie scenariusze, które jeszcze nawet kilka miesięcy temu wydawałyby się złośliwym żartem. Po lekarzach do podpisania deklaracji wiary przymierzają się nauczyciele, no i co im kto zrobi, będzie konkordat, czy go nie będzie? Polskie szkolnictwo jest okropnie kościółkowe, więc jak się uprą, to podpiszą. 👿
http://natemat.pl/111189,uznaje-pierwszenstwo-prawa-bozego-nad-prawem-ludzkim-katoliccy-nauczyciele-beda-mieli-swoja-deklaracje-sumienia
A gdyby do tego jeszcze doszły rządy PiS-u… Myśleć hadko. 🙄
Pewien dziennikarz ktorego bardzo lubie nazwal te atmosfere tragi-euforia, jego zdaniem przy kazdej wojnie tak tu jest. W normalnej sytuacji smierc kazdego zolnierza budzi tu ogromne emocje i zal, kazdy sie liczy, a w tej chwili mamy stosunkowo duze straty w ludziach i jest to przyjmowane z pewnym spokojem ze tak trzeba, choc rodzina kazdego poleglwego ma ogromne spoleczne poparcie (na pogrzeb zolnierza ktory nie mial tu rodziny zorganizowalo sie i przyszlo paredziesiat tysiecy osob).
Okej, Vesper, może być nawet duży order, ale na spółkę ze mną. 😎
Ja mam do burzy taki sam stosunek jak Furkot, tzn. kiedy już do niej dojdzie, uważam, że w pierwszym rzędzie trzeba bronić jakichś rodzinnych kolan, kładąc się na nich i własnym ciałem osłaniając przed grzmotami. A teraz właśnie jest u nas burza i ja też wykazuję olbrzymi altruizm, bo nie dość, że osłaniam kolana siedzącej przy kompie mamy, to jeszcze przy tym nie przestaję pisać na blogu, żeby i społeczeństwo coś ze mnie miało. 😈
Furkot, zostaje Ci przyznana połówka jednego z najstarszych psich odznaczeń, Orderu Obróżki (na którym wzorowany był Order Podwiązki). Drugą połówkę wspaniałomyślnie przyznaję sobie. Towarzyszącą temu nagrodę rzeczową w postaci kości możemy obgryźć razem. 😀
To bardzo smutne, co piszesz, Lisku. Taka niemal zupełna jednostronność widzenia po obu stronach jest fatalną prognozą co do dalszych stosunków, a uniknąć przecież ich się nie da. 🙁
A czy możesz do Orderu Półobróżki dołączyć kiełbaskę? Bo z kości Koty mają marny pożytek.
U nas w tej chwili też jest burza, więc Furkot ładnie podziękuje, jak już wyjdzie z garderoby 😉
Myślę, że dziennikarz, którego lubi Lisek może mieć rację, że tragi-euforia jest stanem ducha społeczeństw w przypadku każdej wojny. W końcu jakoś sobie trzeba pouzasadniać pewne kwestie. Ale dla kogoś, kto nie potrzebuje uzasadnień działających na zasadzie mechanizmów obronnych, obserwowanie euforycznych zachowań tłumu musi być straszne. Bardzo współczuję, Lisku, i sytuacji, i moralnych dylematów, i bólu świadomości. Do pewnego stopnia jest to ból nas wszystkich, tylko rakiety latają nad Twoją głową 🙁
Proszę bardzo, Furkocie, jak chcesz, może być półkiełbaska, ale nie wiesz, co tracisz. Tej kości ludzie jeszcze nie zdążyli sami porządnie obgryźć, więc z resztek mięsa na niej uzbierałby się spory kotlet. 😎
Nie zaprzeczę, że euforia i inne ekstremalne reakcje są w warunkach wojennych naturalne. Ale mogłoby się wydawać, że w przypadku konfliktu trwającego już tak długo, w pewnym momencie pojawi się również zbiorowa refleksja – że to nie jest rozwiązanie, że w ten sposób można wygrywać poszczególne bitwy, ale nie wygra się tej wojny, że są tacy, co w przedłużaniu tego konfliktu mają swój interes i on jest różny od interesów „normalnych ludzi”, którzy do stracenia mają życie swoje lub bliskich, że wojna nigdy nie jest dobrem, bez względu na to, kto jest górą, etc., etc. Niestety, teraz refleksja chyba przegrywa z emocjami na całej linii.
Doraźnie na pewno (jak zawsze) niewesoło jest tym, którzy nie potrafią całkiem wyłączyć myślenia i pójść za zbiorowymi emocjami. Ale wszelkie powojenne fundamenty stawiali tylko tacy jak oni.
Jeszcze o tej zbiorowej refleksji: obserwowałem to u wojennych uciekinierów z Jugosławii. Wojna jeszcze trwała, ale oni, Chorwaci, Serbowie czy Kosowarzy, wrzuceni w obce środowisko nagle odkrywali, że więcej ich łączy niż dzieli i zaczynali dochodzić do wspólnego wniosku, że w gruncie rzeczy oni tej wojny wcale nie chcieli, że narzucili im ją politycy i fanatycy.
Z jednej strony było to budujące, a z drugiej bolesne pytanie czaiło się w podtekście – czy naprawdę tyle ludzi musiało zginąć, żeby ten wspólny wniosek pojawił się w świadomości?
Ciekawa obserwacja, Bobiku. Tylko musieli opuścić tygiel, spojrzeć z dystansu. Ciekawe, czy po powrocie do swoich krajów zachowaliby ten dystans. I na jak długo.
Tego oczywiście już sprawdzić nie mogłem (bo większa część z tych jugosłowiańskich uchodźców istotnie do swoich krajów wróciła), ale podejrzewam, że kiedy takie myśli raz zagnieździły się w głowie, to nie przepadają z kretesem, nawet w zmienionych warunkach.
Żeby nie było dziś wszystko tylko na pesymistycznie, z przyjemnością zawiadomię, że trafnie oceniłem ks. Lemańskiego. 😀
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16390072,Ks__Lemanski_od_dzisiaj_kapelanem_w_osrodku_w_Zagorzu_.html
Nawet z tej krótkiej notki widać, że pracę w Zagórzu uznał za swoje kolejne powołanie i stara się jak najwięcej nauczyć, żeby móc ją dobrze, a może i z radością wykonywać. Dokładnie tego się spodziewałem. 🙂
Wiele badań wskazuje, że emocje mają większy wpływ na nasze zachowanie, niż dotąd sądziliśmy. Zawiadują nawet procesami motywacyjnymi. Dlatego, choć bardzo bym chciała wierzyć, że myślenie zdystansowane z kretesem nie przepada, bardziej jestem skłonna wierzyć nauce, a ta raczej dostarcza dowodów na wpływ emocjonalnego wpływu sytuacji na zachowanie.
Dziwny pesymizm mnie dziś owładnął 🙁
O, to była bardzo specyficzna łajza o pesymizmie.
Nieeee, świat naprawdę oszalał.
http://wyborcza.pl/1,75477,16389381,Kowboje_wracaja_pod_Bialy_Dom__Po_Waszyngtonie_mozna.html#CukGW
Pilnie poszukuję odpowiedniej do życia planety, niezamieszkałej przez homo sapiens.
No tak, Vesper, ale nie jest to ścieżka wyłącznie w jedną stronę, do pewnego stopnia doświadczenia i stan świadomości wpływają również na emocje.
Powiedzmy, że ktoś, kogo na podstawie dotychczasowych doświadczeń oceniam pozytywnie, nastąpi mi na odcisk i nie przeprosi. Jaka będzie moja reakcja? Prawdopodobnie zbagatelizuję to i nie dopuszczę do pojawienia się jakiejkolwiek emocji, albo – jeśli słaba emocja się pojawi – zacznę szukać dla niego usprawiedliwienia, że zamyślony był, gorszy dzień ma, czy coś tam innego. Ale jeśli na mój odcisk wlezie ktoś, kogo oceniam źle, nie będę swoich nieprzyjaznych emocji hamował. Wręcz przeciwnie, jeszcze je podkręcę myślami typu „no jasne, po tym draniu wszystkiego najgorszego mogłem się spodziewać”.
Znaczy, kiedy ma się już w głowie schemat „nie wszyscy Górnołapianie są potworami”, jest większe prawdopodobieństwo, że takiemu czy innemu zachowaniu Górnołapianina nie będziemy przypisywać wrogich intencji i reagować jak dźgnięci kolczatką.
Jak chodzi o stosunek do spluw, to część Amerykanów jest szalona od dawna, nie dopiero od dzisiaj. 🙄
Do poprzedniego, czyli Górnołapian – to prawda. Toteż pytanie nie brzmi, czy w ogóle, tylko jak długo. Jak długo przekonanie powstałe w wyniku zmiany wcześniejszej postawy pod wpływem indywidualnego doświadczenia, wytrzyma napór informacji o Górnołapiańskich bestialstwach, choćby wyssanych z palca.
Tu z kolei podejrzewam, że to zależy od różnych czynników. 😉
Co mi się od razu nasuwa, to poziom utrwalenia tego przekonania, osobnicza skłonność do mniejszego lub większego ulegania propagandzie, czy w ogóle poglądom cudzym, tudzież – oczywiście, oczywiście – stopień powiązania refleksji z emocją. Np. kiedy dowolny Górnołapianin uczynił nam osobiście jakieś dobro i czujemy do niego wdzięczność, bardziej będziemy skłonni do pozytywnego, czy choćby nie jednoznacznie wrogiego oceniania grupy, do której należy, również w dłuższym czasie.
Mam interesujące wyniki badań z anteologii (uwaga, to nie jest an-teologia lecz ante-ologia): duże społeczności naczelnych zawsze żyły w amoku. Właściwy wymiar grupy społecznej to słynna „magic number 5 plus minus 2”.
Andsolu, ja bym zmienił kierunek poszukiwań i zadał inne pytanie badawcze: czy dalej muszą żyć w amoku? 😉
Jeśli Arka Noego była okrągła, to Pan Bóg był kobietą. I Noe też.
Ładny szczek, Bobiku. I badania post-ologii sugerują, że wiele może się poprawić. Moim zdaniem pierwszy jasny znak tego pojawił się w roku 1948, gdy konstytucja Kostaryki zakazała tworzenia sił zbrojnych (jest teraz nieco więcej takich krajów, ale inne są tak ważne w świecie jak Tuvalu). Nie twierdzę, że od tego Kostaryka stała się rajem, bo na przykład obecna pani prezydent Laura Chinchilla ma zupełnie terlikowskie pojęcia o homoseksualności i przerywaniu ciąży, ale jednak jest tam mnóstwo zjawisk godnych uznania. Szkoda, że nie wygrali Mundialu.
Jak nic nie powiecie Niemcom, to się przyznam, że w skrytości ducha też życzyłem Kostaryce wygranej. 😈
Ma ten kraj różne strony budzące sympatię, m. in. podejście do ekologii, spraw socjalnych czy edukacji. No i jest żywym dowodem na to, że większościowy katolicyzm wcale się nie musi kłócić z sensownym urządzeniem państwa. 🙂
Burza za burzą. Gdy grzmotnęło przed moim balkonem, wyłączyłam komputer, dlatego dopiero teraz zauważyłam, że Bobikowi udało się poprawić mój wpis, dziękuję.
A w komentarzach pod artykułem o wypowiedzi Terlika (chyba w GW)przeczytałam, że Terlik znowu „frondoli” 🙂 🙂 🙂 Komentatorowi należy się nagroda Bobika, nie uważacie?
Doraźną nagrodę za frondolenie popieram. 😆
A jak już o poprawianiu świata przez Bobika mówimy, to ja jeszcze nie podziękowałem Mu za domknięcie taga od italików przed paru dniami, bo mi wpis wyglądał, jakby coś go w środku ugryzło i potem gonił do końca cały pochylony.
Najbardziej chciałbym mieć przywileje admina u Flądry, jak ja bym im tam ponaprawiał to by się naprawdę zadziwili.
Czasownik FRONDOLIC warty jest zakotwiczenia w polszczyznier. Dlatego proponuje stosowac go przy kazdej nadarzajacej sie okazji na forach.
Brzmi lekko obscenicznie: „co tez on znowu frondoli”, „nie frondol” etc.
Oczywiscie przydaloby sie go tez wykorzystac poetycko, ze sie tak wyraze. 😉
Mordko, czy tyle zastosowań nowego słowa wystarczy, żeby trafiło do słowników? 😈
Wieczór, każdy robotę już pożegnał bez żalu,
leń się leni i chla alkoholik,
tylko na ekstremalnie religijnym portalu
jeszcze ktoś bez litości frondoli.
Zamiast dziatki utulić, wyrzec słowo do żony,
zjeść kolację czy pobić się z cieniem,
on zasuwa na niwie, wzdęty oraz wzmożony,
za powinność swą ma frondolenie.
Od tych frondół straszliwych grozi nagły skręt flaków,
pęka łeb jak po wrzaskach kiboli,
więc niech może ten pracuś od morale Polaków
weźmie i szybko się odfrondoli.
Pieknie, Bobik. Zaczynamy roznosic. Zaczynamy ubogacac polszczyzne.
😆 😆 😆 Sfrondolić się – sięgnąć intelektualnego dna? Antyfrond.
Bobiku, super. Pomysl Kota z frondoleniem tez doskonaly, trzeba to koniecznie przepuscic przez fb
Ja frondolę…
No nie, przez Was mam natręctwa. Słowo frondolić uczepiło mnie się, jak rzep 😆
Frondliwie = smrodliwie
Chcesz powiedzieć, Vesper, że jesteśmy ufrondliwi? 😯
Ufrondliwi być może, ale na szczęście nie ma tu frondlotów. Ani szkodliwych, ani nieszkodliwych
Atak frondalny. Ustawić się frondalem do bliźniego. Daj, ać ja pofrondolę, a ty pośmiewaj. Frondolnięty.
Rządy frondoli (brrr!) – frondolacja. „Nie” z „frondolić” piszemy z wykrzyknikiem!
Polszczyzna powinna nam być wdzięczna za tak wydajne ubogacenie. 😆
Idę spać i mam nadzieję, że nie przyśni mi się jakiś frondolony ortodoks. Dobranoc 🙂
Frondoloza Terlikiensis.
Uśmiechnij się, nocna zmiano.
Antyfrondalne dobranoc.
🙂
Już się odśmiałem. A kto by chciał się dośmiać ekstra, to ma tu schemat stary, ale jary.
Dzień dobry 🙂
kawa
😆
Dzień dobry 🙂
Ale się pofrondoliło! 😯
Dzien dobry, tez.
Tu też się pofrondoliło 👿
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16391393,Ewa_Wojciak_odwolana_z_funkcji_dyrektora_kultowego.html?lokale=lublin#BoxWiadTxt
Kawa dziś z Florencji. A może kahlua? Biorę obie.
Kwitnie „kultura podsłuchowa”. Znalazły się taśmy na Hilary:
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/klopoty-hillary-clinton-ujawniono-nagranie/smzmp
Ogłupiona mass mediami publisia wierzy, że polityką powinny się zajmować niepokalane anioły. A tych dostarczają religie i kościoły. Toteż nie ma się co obruszać, tylko oddać władzę komu trzeba 👿
Czy to ladnie odbierac Medrcom Syjonu chleb?
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/o-tym-sie-nie-mowi-bilderberg-tajemnicza-grupa-ktora-rzadzi-swiatem/p3l2n
Dziekuje, Panno Koto (09:15), Vesper (13:44).
Dzień dobry 🙂
Widocznie zwolennicy teorii spiskowych wychodzą z założenia, że Mędrcy Syjonu sami się wyżywią. 😎
Ale artykuł warto przeczytać, dla tego cytatu:
Powiedz mi – zagadnął Retingera Denis de Rougemont, przyjaciel – mówią, że jesteś masonem, agentem Intelligence Service, CIA i Watykanu, a także sympatykiem komunizmu. Czasem nawet dodają, że jesteś Żydem i pederastą. Co mam na to powiedzieć? – Powiedz, że to jeszcze nie wszystko…
😆
Ja bym nawet uwierzył, ale tow. Kwaśniewski iluminatem? 😆
I jeszcze widziałem taki film w telewizji, więc to na pewno jest prawda, że to wcale nie oni rządzą, tylko ludzie-jaszczury skądś tam. Oni zrobili eksperymenty genetyczne i teraz ci z gadzimi genami są wszędzie, nawet nazwiska były, taka królowa z Londynu na przykład, wszystkim się wydawało, że zwykła Niemra, a okazuje się – gadówa.
I to jest prawda z tymi gadami, jak ktoś nie wierzy, to niech popatrzy na wizerunek b. ministra Zdrojewskiego, a potem na jego karierę. Ale Kwaśniewski nie, nigdy. 😈
Ja przepraszam, a dlaczego ludzie z jaszczurzymi, a nie z psimi genami? 👿 To by była jeszcze lepsza teoria.
Że w telewizji nie pokazywali? No bo to jest sprawa tak tajna, że nie wykryli jej ani dziennikarze, ani nosiciele psich genów, ba, nawet ci, co wymyślili ten spisek nic o tym nie wiedzieli. Templariusze przy ludziach-psach to jest po prostu przedszkole czy nawet żłobek tajemniczości.
Jeden Kwaśniewski czegoś jakby się domyślał, kiedy dramatycznie wołał do Saby, żeby nie szła tą drogą, ale pewnie miał tylko taką chwilową iluminację pod wpływem rozczarowania, że go nie przyjęto do spisku. 🙄
Mogę uwierzyć w gadzich ludzi, jeśli w pakiecie będzie obietnica ochłodzenia.
To ja mam od łapy konkretną ofertę: uwierzenie w psich ludzi plus burza ekstra. Po burzy zawsze jest trochę chłodniej.
Gadom wisi ochłodzenie, bo są zmiennocieplne. Psom nie wierzę, bo psy się boją burzy. Sytuacja jest bez wyjścia. Czyli spisek wszędzie. 😈
Wobec tego mam jeszcze jedną ofertę – nowy wpis. W którym też można pospiskować, a co. 😎
Dzień dobry 🙂
Nie, Vesper, nie uwierzysz. Do takich uwierzeń trzeba szczególnego talentu. I kanikuły 😉