Oj dane, dane

czw., 27 sierpnia 2009, 13:01

Labradorka przyglądała się Bobikowi podejrzliwie. Już od kilku minut wpatrywał się w sufit, wskakując chwilami na krzesło, zeskakując z niego, stając słupka, ale niezmiennie ze wzrokiem skierowanym w górę. Wprawdzie nie było to wydarzenie na miarę nowej wypowiedzi Palikota albo reakcji Kancelarii Prezydenckiej na tę wypowiedź, niemniej jednak sprawa wydawała się na tyle intrygująca, że opłacało się poświęcić parę minut drzemki dla jej wyjaśnienia. Po paru bezskutecznych próbach znalezienia dyplomatycznego wstępu postanowiła zaryzykować i zapytać uprzejmie, ale bez owijania w bawełnę.
– Czy mógłbyś mi wyjaśnić, czemu się tak gapisz w ten sufit?
– Danych szukam – odpowiedział Bobik, nie okazując szczególnych emocji.
– Danych? – zdziwiła się Labradorka. – I z sufitu chcesz je wziąć?
– Wszyscy tak robią! – zapewnił Bobik. – Jest to sprawdzona i bezpieczna metoda. Nikt nie patrzy, skąd są dane, tylko wszyscy się cieszą, że w ogóle są. Sierżant Gugiel się cieszy. Inspektor Analityks się cieszy. Ja się cieszę. Żurnaliści wiwatują. Publiczność szaleje. Na końcu ktoś dostaje order i pojawia się w Wikipedii. Czy dla takich chwil nie warto powpatrywać się w sufit?
– A czy to aby jest w po… – zaczęła z namysłem Labradorka
– W potrzebie stosuje się środki nadzwyczajne – przerwał jej Bobik. Jak się nie ma pod ręką sufitu, to bierze się dane z powietrza. To trochę bardziej pracochłonne, bo najpierw trzeba je uzdatnić, ale też skuteczne.
– A musi się te dane w ogóle skądś brać? – zastanowiła się Labradorka
– Bezwzględnie! – obruszył się Bobik – Jeżeli mówisz lub piszesz cokolwiek bez podania danych, to wychodzisz na jełopa, nieuka, czy fantastkę. W końcu nikt nie może mieć tak ni stąd ni zowąd zaufania do twojego rozsądku albo uczciwości. A z danymi zaraz zaczynasz sprawiać poważne i uzasadnione wrażenie. Tak że zamiast kombinować, dzielić włos na cztery zapałki i podawać w zwątpienie, lepiej mi pomóż patrzeć w sufit, a potem to my już temu światu pokażemy!