O smuceniu się
Bobik nie bardzo wiedział, co i jak napisać, żeby było dobrze. Sytuacja w żadnym wypadku nie pasowała do szcenięcych podskoków, a powaga na pewno nie była specjalnościa jego zakładu. Ale i opcja całkowitego milczenia nie wydawała mu się odpowiednia.
Z tego wszystkiego Bobik siadł i napisał coś bardzo krótkiego, liczac na to, że być może właśnie tak będzie dobrze.
Na początku było nam wszystkim chyba jednakowo smutno. A teraz dla jednych żałoba narodowa już się zakończyła, podczas gdy inni może jeszcze długo nie potrafią się z niej otrząsnąć. Ale źle by było, gdyby ci drudzy nie mogli swojego smutku przeżyć do końca. Gdyby mieli poczucie, że smutek już przestał być ważny, że wyparły go inne, doraźne sprawy i kolejne newsy.Więc ze względu na tych, którzy zginęli i na tych, którzy jeszcze się smucą, nie pozwólmy, żeby całą żałobę zdominowały irytacje z powodu czyichś niedobrych decyzji, niemądrych wypowiedzi i zbijania kapitału politycznego na trumnach.
Tak, mnie też to trudno znieść. Ale jeszcze zdążę na ten temat powarczeć – za jakiś czas, kiedy nie będzie to warczenie nad niezasypanymi jeszcze grobami. A na razie nie chciałbym zachowywać się dokładnie tak jak ci, którym mam za złe. Dlatego postanowiłem wziąć głęboki oddech i na razie dalej myśleć o tragedii ofiar katastrofy i ich rodzin, albo o tym, jak się brzozy zielenią, a nie tylko o…
W tym momencie Bobikowi rzeczywiście zrobiło się bardzo smutno i postanowił na tym zakończyć, chociaż nadal nie miał najmniejszej pewności, czy tak będzie dobrze.
Bobiku, dziekuje Ci z calego serca za ten dzisiejszy post.
Bobiku, to naprawde ladny wpis i zrobilo mi sie wstyd za… mojego Kota. Powiem mu zeby zamknal jape albo sie zajal jakims posilkiem.
Wpisalam sie wlasnie na taka liste z podziekowaniami dla Rosji i Rosjan, zainaugurowana przez Tygodnik Powszechny ora inne organizacje – swieckie. Troche mnie wkurzylo, ze zaczyna sie od „my, obywatele Polski” i ze „wszyscy jestesmy dziecmi Jana Pawla II”, ale postanowilam, ze potraktuje to w duchu bobikowym i nie bede malostkowa. Napisalam kwieciste podziekowania, bo mysle, ze bedzie im przyjemnie.
Ale for the record: nie jestem obywatelem Polski i jeszcze bardziej – nie jestem dzieckiem Jana Pawla II. Co to to nie. 🙂
uff !!!
doczytalem !!!
wpis godny Bobika,chrzescijanskie nastawienie policzka
http://www.opendemocracy.net/adam-chmielewski-denis-dutton/poland’s-tragedy-sorrow-and-anger
Beda powody do restrospekcji. Niektorym bedzie wciaz najlatwiej zwalic na Ruskich, taka odwrotna restrospekcja.
Nie bede wam pisac czego dowiedzialam sie wczoraj u fryzjera (Serba), ktory strzygl przede mna pania z Polski. Moj fryzjer filozoficznie powiedzial, ze nasze narody sa podobne: winni sa inni.
Chcialam tez napomknac, ze zeen jest i to w znakomitej formie.
Kroliku, link sie otwiera na Page not found Open Democracy. Jesli u Ciebie sie otwiera, to cipy and paste.
Tffffu! 😳 😳 😳
Copy and paste
http://www.opendemocracy.net/adam-chmielewski-denis-dutton/poland’s-tragedy-sorrow-and-anger
http://www.opendemocracy.net/
ostatni raz „Rzepa”
http://www.rp.pl/artykul/9157,461351_Krasnodebski__Juz_nie_przeszkadza.html
kroliku,ciekawe,komentarze tez
A ja jutro wybieram się pocieszająco posmyrać Bobika 😉
Tak rysiu, komentarze pod artykulem ciekawe (dzieki za copy and paste rysiu, Heleno, idz wyplucz sobie usta mydlem za cipy and paste).
Dla mnie jako socjologa w sercu co najciekawsze w tych komentarzach to to, ze autorzy tych odwaznych stwierdzen o Ruskich wypowiaja sie anonimowo nickiem (czego sie to bac? ludzie, wyjdzie wreszcie z lasu), a ci co glosza rozwage uzywaja swojego imienia i nazwiska. Jak widac ani odwaga ani rozum nie stanial.
Kroliku, chyba bede musiala sie napic kwasy solnego po tej literowce. 😳
PK – bawcie sie….eee… smuccie sie dobrze w Krakowie. Poprosimy o sprawozdanie.
Obejrzalam, wysluchalam wywiadu z Pania Szmajdzinska, o ktorej sporo ludzi wspominalo juz gdzie indziej:
http://wiadomosci.onet.pl/6597788,1,1,2,relacjetv.html
I jestem pod duzym wrazeniem jej cieplego spokoju, godnosci osobistej, sposoby bycia.
To znaczy jestem przyzwyczajona do takich swiezych wdow anglosaskich – wdow po nagle zmarlych politykach, ale takze prostych dziewczyn – zon i matek poleglych zolnierzy czy ofiar zamachow terrorystycznych, ale zupelnie nie kojarzy mi sie to z Europa wschodnia. Innym tez sie chyba nie kojarzy, bo juz w kilku miejscach przeczytalam: „ona jest na pewno na proszkach”.
Nie wydaje mi sie. Ona jest kompletnie anglosaska (protestancka?) w sposobie bycia. Dobra stara szkola self respect i trzymania emocji na uwiezi. Sama chcialabym tak umiec.
Mysle, ze partia jej Meza powinna jej zapropponowac kandydowanie na prezydenta.
Bobiku kochany, bardzo ladnie napisales. Dziekuje. Tak i ja wlasnie mysle, i myslalam przez ostatnie dni.
Tez slyszalam ten wywiad z pania Szmajdzinska. Mysle, ze nie tylko Anglosasi maja na takie zachowanie monopol, choc rzeczywiscie polaczenie stoicyzmu z pragmatyzmem jest niezwykle cenione w brytyjskiej i amerykanskiej kulturze. A skoro juz mowa o wdowach, to oprocz kuzyna Jozka, dzieki ktoremu wiem z pierwszej reki, jak swietowano smierc Stalina w polskim wiezieniu (jak sie okazuje, obowiazywal model kolymski), mam w rodzinie takze, juz niezyjaca, wdowe katynska. I moge zapewnic, ze choc Polka, tez byla bardzo „anglosaska” w swoim cierpieniu, i w swojej zaradnosci (a na jej corke powolal siel tu kiedys cytowany prof. Baumann, wiec i dzieci wyszly na ludzi). Czytalam tez kiedys tom wspomnien dzieci z tych rodzin o wlasnych matkach, i one wlasciwie wszystkie takie byly. Tak mi sie akurat przypomnialo, bo mamy tez wlasna tradycje… Czasem sie ja lzawo rozdmuchuje, ale dzielnych kobiet tak naprawde nigdy nie brakowalo, tylko nie bylo o nich glosno (czesciowo oczywiscie i dlatego, ze w ogole tej sprawie nie wolno bylo mowic, a czesciowo jednak ze wzgledu na ich „anglosaskosc”).
Bobiku, bardzo ładnie napisałeś. Tyle emocji sie kłębi, że rzeczywiście może warto trochę przyhamować, nawet dla własnego psychicznego zdrowia.
Wywiad z p. Szmajdzińską też niezwykle mnie poruszył. Niezwykle dzielna, a przy tym tak bardzo naturalna .Nie wiem czy to anglosaskie? ja znam sporo , takich kobiet-wdów, które po prostu dają rade, nie wchodząc w rolę „czarnej wdowy” Inna sprawa , ze w obliczu takiej tragedii, trudno mówić kto i co lepiej czy gorzej znosi. Bardzo jest to wszystko trudne i kiedy dzis pokazano obraz trzydziestu trumien zgromadzonych na warszawskim Torwarze, to nie mogłam na to patrzeć.
Ja chyba na weekend do Krakowa, nie do dojadę, bo logistycznie będzie to chyba niewykonalne. Wiec mam nadzieje , ze Pani Kierowicznka ugłaska na ile się da smutek Bobika.
Nie, oczywoscie, ze nikt nie ma monopolu na dzielnosc, ale ten wywiad z wczoraj – jej glos nie drgnal ani przez moment, jej opanowanie i usmiech, brak rozgoryczenia – to podziwiam. Bo sama bym tak nie umiala. Chyba. Nie wiem. Mysle, ze nie.
Zgadzam się z Bobikiem w całej rozciągłości. Woody i Kosteczka też. I smutno pochylamy głowy nad tym co się teraz wyprawia.
No właśnie, ja tym wyprawianiem jestem już tak zbrzydzony, że po prostu nie chcę brać w tym żadnego udziału, po żadnej stronie. Przeszedłem chwilowo na prywatność, a w każdym razie na omijanie polityczności dużym łukiem.
A prywatnie mam też pewien problem pośrednio związany z pogrzebem. Nie wiem mianowicie, czy mnie się w ogóle uda w sobotę odlecieć i o jakiej porze. Bo że o odlocie planowym raczej nie mam co marzyć, to chyba jak w banku. 🙄 Balice to lotnisko niewielkie, a w sobotę ponoć mają przyjąć ponad 80 nadprogramowych samolotów. 😯
No nic, na razie się pocieszę jutrzejszym spotkaniem z Panią Kierowniczką, a o reszcie pomyślę pojutrze. 😉
Tak juz sobie od wczoraj myslalam, jak Ty z Krakowa wylecisz, Bobiku. A teraz widze, ze i Zona Sasiada tez bedzie miala klopoty z przemieszczaniem sie do Krakowa w ten weekend.
A poza tym mnie tez wlasnie pociaga prywatnosc i brak checi udzialu w modelu „akcja-reakcja” (chyba moj maz, fizyk, by mnie tu poparl), z rozhustanymi emocjami ulegajacymi wzmocnieniu wewnatrz z dwoch przerysowanych stron.
I jeszcze dla Rysia – to nie jest tylko chrzescijanskie nadstawianie drugiego policzka (choc to moze byc tez). Mnie tu od razu takze przychodzi na mysl buddyjskie pojecie „metta”, lovingkindness, o ktorym tu juz kiedys pisalam. W kazdym razie zrodel dla postawy wspolczujacej jest bardzo wiele…
Podrzucam link do „The Song of Metta”:
http://www.youtube.com/watch?v=D644BWAUOXo&feature=related
Bobikowi,Pani Kierowniczce i (moze jednak foma + ) innym
pogodnego dnia w Krakowie 🙂
tak,Moniko,zrodel jest wiele…dzieki YouTube mozemy przez
czas i przestrzen zasluchac sie (wlasnie leci 🙂 )
brykam do czytania w lozku 🙂
No to ja w tej sytuacji opowiem cos i zalobie narodowej , ale nie bardzo smutne. .
A przypomnialo mi sie, bo na blogu Pawla Chetkowskiego – nauczycielskim przecztytalam jakies utyskiwania, ze dziewczynki przychodza do szkoly w kolorowych bluzkach, nie zwazajac na zalobe narodowa.
Wiec jest to historia, o ktorej glosno bylo pare lat temu w brytyjskiej prasie.
Otoz kiedy w 1901 roku po wieloletnim panowaniu odeszla na lono Abrahama JKMosc krolowa Wiktoria, we wszystkich szkolach zarzadzona zostala zaloba, trwajaca bodaj rok. A to oznaczalo zmiane mundurkow na calkowicie czarne, bez zadnych nawet bialych dodatkow, kolnierzykow i czego tam. Pelna i gleboka zaloba.
Po roku szkoly zmienily mundurki z zalobnych na cywilne. Procz jednej, ktora jakos widocznie szczegolnie oplakiwala monarchinie, byla z nia jakos zwiazana, a moze do szkoly chodzily dzieci z ubozszych rodzin i zmiana juz zakupionych czarnych mundurkow byla zbyt kosztownym przedsiewzieciem dla rodzicow.
Tak czy inaczej dopiero w koncu lat dziewiecdziesiatych XX w. ktos sobie przypomnial, ze to co dzis pra-pra-pra-prawnukowie tamtych dzieci nosza jest wciaz zalobnym strojem po krolowej Wiktorii.
I wtedy szkola zwrocila sie do jakiegos projektanta, aby wymyslil nowe! Nie koniecznie w kolorze czarnym od stop do glow.
Only in England.
Uzupełnienie do Heleny, inna szkołą która zobowiązała się do przestrzegania 100letniej żałoby po królowej Wiktorii była słynna Harrow School . Dlatego piszę inną, bo czesne w tej szkole należy do jednych z najwyższych w UK, więc względy finansowe nie miały tu znaczenia. Uczniowie ( to szkoła męska) chodzili w czarnych krawatach i mieli czarne wstążki na kapeluszach. Tak przynajmniej było jeszcze w połowie lat 90tych ubiegłego stulecia. Nie wiem jak jest dziś, ale za każdym razem jak jestem w Londynie, to sobie obiecuję , ze pojadę do Harrow i to sprawdzę. to zresztą urocze miejsce.
Mnie znowu przeganiają od kompa, ale i tak nie mam pod łapą żadnej opowieści o angielskiej szkole, więc nie ma czego żałować. 😉
A jutro muszę sie zerwać skoro świt i uparcie próbować dodzwonić się do informacji lotniskowej, gdzie cały czas zajęte, zajęte, zajęte, zajęte… 🙁
Aaaa, nie wiedzialam….
Sluchajcie, mam w tych smutnych dniach dla Was bardzo dobra wiadomosc. Isabel M. popelnila Wstrzasajace Dzielo na wies o katastrofie. Niestety na swym blogu wprowadzila jakies zabezpieczenia, ktore nie pozwalaja skopiowac Utworu i wkleic. Wiec musze przepisywac go recznie, pilnujac sie aby zachowac oryginalna pisownie i intepunkcje.
Ale co tam! Warto:
„10.04.2010”
Strach, smutek, przerazenie, dreszcze,
Potrafiace w jedna krotka chwile odmienic Nas,
Polakow stojacych w obliczu Pana…
Potrafimy dumnie marzyc o Pokoju,
Potrafimy pieknie mowic o Wolnosci,
Chcielibysmy zawsze trzymac sie za dlonie,
Nie potrafiac… Choc probujac… Jak zrozumiec???
Drzewa tych Katynskich lasow… Pamietaja… od lat wielu.
Teraz znowu obserwuja… choc zginelo ich znow wielu…
Wietrze krzyknij: „DO APELU….!”
Niechaj stana WIELCY LUDZIE, ktorych serca krwia i biela
Pozostali tam na zawsze….
Pozostana w nas na zawsze…
Pozostajac w nas na zawsze… PANIE PREZYDENCIE…
To ja jeszcze nie o szkole angielskiej, a o jednym z oksfordzkich college’ow, gdzie do dzisiaj kazdy posilek zaczyna sie czytaniem modlitwy dziekczynnej po lacinie, ktora tak brzmi w tlumaczeniu na angielski.
„We unhappy and unworthy men do give thee most reverent thanks, Almighty God, our heavenly Father, for the victuals which thou hast bestowed on us for the sustenance of the body, at the same time beseeching thee that we may use them soberly, modestly and gratefully.
And above all we beseech thee to impart to us the food of angels, the true bread of heaven, the eternal Word of God, Jesus Christ our Lord, so that the mind of each of us may feed on him and that through his flesh and blood we may be sustained, nourished and strengthened. Amen.”
College zostal ufundowany przez Henryka VIII (choc istnial wczesniej, ale kardynal Wolsey, ktory go ufundowal pare lat wczesniej wypadl z lask, wiec sie nie liczy). Lata minely, modlitwa zostala…
Oops, dobry kontrast z tworczoscia Isabel M. 🙄 Lewis Carroll, ktory te sama modlitwe slyszal przed przezuwaniem twardej wolowiny przy High Table, na pewno by sie ucieszyl. 😉
Mysle, ze jest wielkim zrzadzeniem Losu , ze Pan Marcinkiewicz nie byl z zona wa tym samolocie. Moglaby wyladowac w krypcie miedzy Mickiewiczem a Slowackim. .
😳 juz nie bede… 😳
Bobiku, uśmiechy dla Pani Kierowniczki i skutecznego, wzajemnego otrząsania się z okoliczności 🙂
Jeszcze tylko to i już zaraz też nie będę.
SMS do Szkła – jeżeli wawelska decyzja jest słuszna, dlaczego nikt nie chce przyznać się do autorstwa…
hoj joj joj
Moze rzeczywiscie lepiej posluchac the Song of Metta… Bo metta sie cwiczy, zakladajac, ze nikomu nie przychodzi ona latwo, choc i tu czasem talenty nie sa rozlozone po rowno. Taka joga dla uczuc, nie tylko dla ciala. Buddysci to tez pragmatysci…
A u Krolika w Kanadzie jedna prowincja juz wlacza wychowanie emocjonalne do programow szkolnych, w tym wlasnie cwiczenia z metta (niezwiazane zreszta z zadnym systemem religijnym – Kanadyjczycy sa po prostu ladnie wielokulturowi). Moze niedlugo zacznie sie to robic, tez ze wzgledow calkiem pragmatycznych, i w Europie i w Stanach (w Stanach to juz robia niektore szkoly, ale duzo zalezy od miejsca)? Wtedy ucieszy sie na pewno Teresa Stachurska. I ja takze. Choc i bez tego i tak wiele osob wspolczucie dla inaczej myslacych i czujacych odczuwa.
Wiecie, z tym Wawlem, poza tym, że decyzja już zapadła i po prostu nie wypada jej kontestować, jest jeszcze kilka argumentów, które warto wziąć pod uwagę. Po pierwsze, wyobraźcie sobie pielgrzymki narodowe, spod różnistych sztandarów, odwiedzające tłumnie grób zmarłego tragicznie prezydenta. Znamy naszych rodaków. Będzie okres kampanii wyborczej. Co będzie później, to się okaże, ale nastroje nie konieczenie się wyciszą. Ludzie będą zostawiać przy grobach Marii i Lecha Kaczyńskich, poza kwiatami i zniczami, przeróżne odezwy, paszkwile uderzające a to w Platformę i Tuska, a to w Rosjan, a to w zmarłego prezydenta. Zamiast szacunku należnego zmarłym, będzie szopka. Stosunkowo najłatwiej będzie ją opanować w wawelskiej krypcie, do której wstęp jest limitowany, biletowany, a tłum do upilnowania.
Po drugie, jest pewien symboliczny wymiar tej tragedii. Znów powtórzę, jak katarynka, że warto by było się upewnić, czy pod ten symbol nie można zbyt łatwo włożyć dźwigni. Ale skoro przyjęto, że nie, to może rzeczywiście nie (albo że i tak się sprawie skutecznie ukręci głowę). Jakkolwiek, wydźwięk jest mocny, na takich historiach buduje się historyczne mity, a każdy naród takich mitów potrzebuje. One siłą rzeczy zakładają duże uproszczenia. Z tym też należy się pogodzić.
Po trzecie, śmiem twierdzić, że nie tyle Wawel budzi sprzeciw, co informacja, że pochówek w tym właśnie miejscu odbywa się na życzenie rodziny. Gdybyśmy usłyszeli, że para prezydencka spocznie na Wawelu decyzją Parlamentu, to może bylibyśy nieco zdziwieni, ale przełknęlibyśmy to bez protestu. Tak przynajmniej sądzę. Ja w każdym razie ograniczyłabym się do uniesionej brwi. Udziału rodziny w tej decyzji tak naprawdę nie znamy. Nikt z nich się nie wypowiadał na ten temat i trudno się dziwić. Nie sądzę, by córce prezydenckiej pary zależało, by mieć do grobu rodziców kilkaset kilometrów.
Widzę więc przynajmniej dwa argumenty za Wawelem, które w propaństwowym duchu przytaczam, poddając w wątpliwość jednocześnie osąd (mój własny również, powstały na podstawie doniesień medialnych), że u podstaw decyzji leży rzeczywiście pycha rodziny śp. Prezydenta.
Orzeł wylądował – http://wiadomosci.onet.pl/2155292,12,item.html
A to Żyrinowski:
http://wiadomosci.onet.pl/2155283,12,to_my_odpowiadamy_za_smierc_elity_polski,item.html
😯 😯 😯
Vesper: sama dziś na własne uszy usłyszałam w tvp info (i obejrzałam) komunikat p.o. prezydenta Komorowskiego, że decyzję o pochówku na Wawelu podjęła rodzina LK i władze kościelne – i nikt inny się do tego nie przyłożył. To było dosłownie tak powiedziane i rzeczywiście w formie krótkiego komunikatu. Potem K. poinformował jeszcze o podjęciu 5 decyzji i ustaleniu daty wyborów, ale to wszystko dopiero powie dokładniej po pogrzebie, datę wyborów poda 21 kwietnia.
A teraz będę ostatni raz złośliwa, potem na ten temat zamykam dziób, przynajmniej do niedzieli.
Jak myślicie? Czy rodzina, odwiedzając potem groby, będzie musiała kupować bilet? A może dostanie zniżkę? Albo roczny karnet, taki od 1 listopada do następnego?
Wiadomość dla Bobika, o funkcjonowaniu lotniska Balice w weekend:
(…) w chwili obecnej nie jest planowane zamknięcie lotniska dla regularnego ruchu pasażerskiego. Uruchomiony został dodatkowy numer informacji lotniskowej +48 12 639 30 23, pod którym będzie można uzyskać informacje dotyczące lotów zaplanowanych na 17 i 18 kwietnia.
Ja dziś słyszałam i kardynała Dziwisza, który twierdził, że pomysł wypłynął „ze strony rodziny i mnóstwa innych osób”, i ministra z kancelarii prezydenta (nazwiska nie pomnę) , który twierdził, że to był pomysł Kościoła. Ani Marta Kaczyńska, ani Jarosław Kaczyński, nie powiedzieli na ten temat ani słowa (czemu się nie dziwię, jak już napisałam). Jeśli teraz powiedzą, to może być tak, że po prostu zrobią dobrą minę do złej gry, a może powiedzą szczerze. Tego nie możemy być pewni.
Jak wiadomo, sukces ma wielu ojców, porażka jest sierotą. Nikt się nie chce przyznać, że to w jego głowie powstał pomysł, który z żałoby narodowej zrobił szopką, a chwilową jedność przekształcił w konflikt.
Och, juz nie robmy sobie niekonczacej sie nigdy prasowki na temat, jak juz pod poprzednim wpisem zauwazyl foma, a tutaj nadmienil sam Bobik… Wydaje mi sie, ze sporo osob ma juz dosyc.
A swoja droga, to czy w Niemczech lub w Szwajcarii uczy sie inteligencji emocjonalnej? Pewnie tam mieszkajacy wiedza najlepiej. O Polsce wiem skadinad, wiec sie nie pytam.
Cubalibre @23:32 – oj joj joj 😯
O rany…
http://www.tvn24.pl/12692,1652192,0,1,reklama-latanie-jest-dziecinnie-proste-znika-spod–wawelu,wiadomosc.html
Tego typu reklamy tez usuwano zaraz po 9/11… Zwlaszcza, ze kojarzono to z uczeniem sie latania, ale juz nie ladowania, do ktorego ograniczyli sie terrorysci. I w ogole przez jakis czas ludzie przestali latac – choc okolicznosci byly oczywiscie inne. Wydaje mi sie, ze dlatego Obama powiedzial, ze wszyscy czuja sie Polakami. Od razu wlaczyla mu sie klapka z 9/11. Komorki lustrzane, mozna powiedziec…
Pani Kierowniczko, gdyby w czasie, gdy zginęła księżna Diana Mercedes-Benz miał relkamę w rodzaju „Z nami dojedziesz bezpiecznie”, to też by ją pewnie dyskretnie zdjął. Czego jak czego, ale niezamierzonych dwuznacznych skojarzeń reklama unika jak ognia. Wszak ma zupełnie jednoznacznie zachęcać, wręcz agitować, a nie budzić ambiwalentne odczucia.
Łajza, Moniko 🙂
Tak, Vesper. 🙂
I tak w ogole, jeszcze a propos Obamy, to w Stanach panuje od lat zwyczaj, ze w sytuacjach takich jak ta, albo w ogole, gdy wystepuje sie na zewnatrz kraju, obowiazuje tradycja bipartisanship (zawieszenia roznic partyjnych). To wcale nie jest cyniczne, choc moze niektorzy bardziej musza sie wewnetrznie zmuszac niz inni, ale tak jest. Na pogrzebie Teda Kennedy’ego (w katolickiej katedrze w Bostonie) przepieknie przemawiali takze jego ostrzy, bardzo ostrzy przeciwnicy polityczni. Mysle, ze to nie jest zla tradycja… Nawet jak czasem sie przesadzi, i na przyklad spowoduje sie, ze ludzie musza teraz latac z Ronald Reagan Airport, jak leca przez Waszyngton, nawet jesli nie byli Reagana zwolennikami (a takich osob troche jest). Jakos to ludzie wytrzymuja. 😉
Umiec sie ostro spierac w czasie zwyczajnym i umiec sie odpowiednio zaochowac w takich momentach to takze jedna z cech dojrzalych demokracji. Moze i my to z czasem osiagniemy, i nie bedzie sie to od razu kojarzylo z czyms najgorszym (od razu podejrzenia o udawany placz politykow). Bo niedlugo po pogrzebie Kennedy’ego, dla ktorego ambicja, nie spelniona za zycia, bylo wprowadzenie powszechnego ubezpieczenia spolecznego, po usciskach i nawet nieudawanych lzach niektorych, wszyscy wrocili do ostrej niezgody na wlasnie ten temat. Moze nawet bylo im latwiej…
A mnie mignela gdzies wiadomosc, ze wnuk Pilsudskiego byl u kard. Dziwisza interweniowac w sprawie krypty, ktora podobno jest bardzo mala i nie wiadomoi jak wstawic tam jeszcze dwa sarkofagi.
I natychmiast przypomnial mi sie chlopiec, ktorego poznalam w koncu lat siedemdziesiatych w Londynie i ktorym bylam kompletnie urzeczona, oczarowana. Krzys Jaraczewski, bo nie sposob bylo mowic do niego Krzysztof, mial chyba wtedy gora 17 lat, byl ladnym, bardzo dobrze ulozonym chlopcem, uprzejmym, uwaznym, pieknie mowiacym po polsku, dzialal od lat w harcerstwie londynskim i az sie palil aby „cos robic” dla Polski. Przyjechalam do Londyny na bodaj cztery dni, na wywiad z H.Mikolajska i kilkoma jeszcze osobami, i spotkalam go w domu przyjaciol, ktorzy zajmowali sie wtedy pomoca dla KORu, objazdem wystawy Fasada i Tyly oraz przygotowywaniem do druku Czarnej Ksiegi POlskiej Cenzuru, materialy cenzuruy wlasnie dotarly na Zachod. Mielismy z Krzysiem z miejsca, pomimo znaczacej wowczas roznicy wieku, doskonaly kontakt. Wiec choc bylam strasznie zajeta, spotkalam sie z nim i jego kolegami jeszcze ze dwa razy, w tym raz w domu jego rodzicow – pamietam, ze w ogrodku przed domem stala na jakichs stelazach bardzo piekna, recznie robiona przez jego ojca lodz, nad ktora pracowal od paru lat. Krzys byl zainteresowany nawiazaniem kontaktu z polskimi rowiesnikami w Ameryce, ktorzy tez chca „cos dla Polski” robic. Akurat taka grupa (Pomost) powstawala w Nowym Jorku, bylam z ta mlodzieza bardzo zaprzyjazniona, wiec obiecalam ze ich skontaktuje. Chyba miesiac pozniej Krzys Jaraczewski wraz z dwoma swymi kolegami, tez z harcerstwa, tez urodzonymi w Anglii przyjechal do Nowego Jorku na pare dni i goscilam cala trojke w moim domu – mialam pelno miejsca, bo wlasnie rozstalam sie z narzeczonym. Nie wiem jak sie ulozyla pozniej ich wspiolpraca z Pomostem, ale bylam pod wielkim wrazeniem tych mlodych londynczykow.
POtem juz nie mialam z nimi bezposredniego kontaktu, ale od czasu do czasu dowiadywalam sie o jakichs akcjach przez nich prowadzonych.
Teraz zobaczylam zdjecie Krzysia przed odzyskanym domem (rudera wlasciwie) Dziadka w Sulejowku. Obawiam sie, ze i Krzys jest juz „dziadkiem” – kompletnie siwym z siwa broda, ktorego nie rozpoznalabym na ulicy. 🙁
Coz, Krzys wyrosl juz ze swojej mlodzienczej ofiarnosci. Sarkofagi to nie slonie. W koncu duzo z Prezydenta i Jego Zony nie zostalo. Dziadek sie z przeproszeniem w sarkofagu przewraca na takie Krzysiowe gadanie…
Pora nucic piesn Metta…
To ja jeszcze podrzuce nie na temat miejsca w kaplicy, bo to juz Krolik zrobil, a na temat miejsc na ziemi. Otoz amerykanska firma telefoniczna, Verizon, wlasnie takze wycofuje reklame, w ktorej twierdzi, ze mozna z niej korzystac w 220 krajach/panstwach. Problem w tym, ze nie ma tylu krajow…
http://www.huffingtonpost.com/2010/04/14/verizon-ad-claims-they-ha_n_537811.html
Ja tam nie mam pojecia jakiej wielkosci jest ta krypta, ale sadze ze sarkofagi nie beda mniejsze niz normalnego wzrostu, cokolwiek z tych szczatkow pozostalo. Bo trumny beda(sa) normalnego wzrostu. Z tego artukulu wynikalo, relato refero, ze po to by ustawic dwa obok siebie, trzeba ten Dziadkowy wcisnac w kat i zupelnie zaslonic. Inaczej podobno tam sie nie da ustawic.
Wcisnac w kat krypty? Moze da sie postawic jeden na drugim? Jakies wyjscie z tego problemu chyba sie znajdzie. Heleno, gdybym wlasnie nie nucila Metta to chyba bym parsknela smiechem…
Chyba, ze Dziadek ma to gdzies na pismie, ze krypta jego, a i innym wara, albo co najwyzej w kat.
Ja nie mam nic przeciwko temu zeby nawet piramida ustawili – dwa na dole, jeden na gorze – co mi szkodzi?
Natomiast nie spodziewalam sie ciosu w plecy od andsola i jego rzadu. Okazuje sie , ze Brazylia owszem, oglosila trzydniowa zalobe, ale w sprawie swoich wlasnych zatopionych powodzian w liczbie 239. A nasz czlowiek w Brazylii o tym ani mru-mru. A mysmy juz tak te Brazylie chwalili.
Alez przy Metta mozna sie smiac, jak najbardziej. Dalajlama prawie caly czas lekko chichocze, a w kazdym razie jest usmiechniety. Zwlaszcza, ze zycie jest pelne absurdow, wiec lepiej je lekko znosic, chyba ze sie chce je zakonczyc przedwczesnie… Podobno 30 minut smiechu usuwa lekkie stany zapalne w organizmie.
No wlasnie. Tak sie to konczy jak Okcydent zabiera sie za religie Wschodu, nawet smiech sie staje troche grzeszny, hehe 🙂
Heleno, jeszcze lepiej. W buddyzmie wlasciwie nie ma pojecia „grzeszny” i „grzech”. Jest tylko „unskilful action”. Nalezy unikac jej powtarzania, ale nie nalezy za nia katowac siebie i innych. No i umiec w zwiazku z tym wybaczac ja u innych… 🙂
moze to wywola andsola…
http://www.youtube.com/watch?v=X7-HHvlmJ54&feature=related
niech sie tlumaczy z tej Brazylii
Przesliczny ten Caetano. A czy cuccuruccu paloma znaczy po portugalski koguci golab?
Tak, Moniko, wiem, ze poczucia grzechu u tych prawdziwych buddystow sie nie doczekasz! Nie sadze aby mieli szanse na zbawienie przy takim podejsciu do zycia!
No tak, buddysci maja przechlapane… Niejeden juz to twierdzil. 😀
Caetano dobry na te pore dnia/nocy. A andsol byl troche ponad godzine temu, tyle ze pod pprzednim wpisem Bobika. Ale moze go Caetano sciagnie i tutaj.
Pewnie poszedl grzebac na wlasnym blogu.
Co mi przypomnialo, ze musze odskrobac garnek, ktory sie moczy w kuchni od paru godzin. Tlumaczylam cos obojgu dzieciom naraz (kazdemu co innego, gwoli scislosci) w trakcie gotowania, i odkrylam, ze wynalazek gotowania warzyw na parze BEZ wody w garnku chyba sie nie przyjmie, mimo, ze jak wiele genialnych pomyslow, powstal calkowicie przypadkowo.
No wiec nie bedzie w tej krypcie z Dziadkiem, tylko w jakims „przedsionku” 😯
Moge teraz spokojnie iscc spac. Dobranoc. Ladny ten Caetano. Jeszcze raz poslucham.
poranne brykanko
czwartek tylko dwa dni pracy do wolnego 🙂
gazety z wiadomosciami innymi,S-Bahn,brykam 🙂
Cubalibre 23:32 ❗ 😯
Rysiu,
Słowacki był wieszczem 😎
Będzie sąsiadem…
” (…) Otoz czlowiek rodzi sie w okreslonym czasie i chocby chcial, nie potrafi sie od niego wyzwolic. Nad przeszloscia
ma niegodna przewage, a w oczach przyszlosci staje sie blaznem. (…) Dalej (…) mowil o przypadku. Coz to za wrog
wszelkiej wiedzy! (…) Z bliska w kazdym wydarzeniu mozna
dostrzec niebywale misterny splot przyczyn i skutkow. Kto sie
cofa daleko, ten odkrywa ogolne motywy tkaniny. A gdzies w polowie tej odleglosci widac wolnosc i przypadek, wszystko jest kwestia dystansu…(…) ”
Daniel Kehlmann
„Rachuba swiata” /Die Vermessung der Welt/
Cubalibre,czy bedzie mu z tym (sasiedztwem) dobrze ?
dla przypomnienia
http://www.sueddeutsche.de/politik/302/508447/text/
dzisiaj
http://www.sueddeutsche.de/,tt2m1/politik/495/508638/text/
andsol, niektorym spokoj jest wrogiem
andsol: 00 : 07, i przychodzi czesciej niz chcielibysmy…..
ciekawy wywiad, zamawiam ksiazke
Mądry artykuł. Myślę, że utrafił w Bobikowy zapis:
http://www.facebook.com/home.php?ref=logo#!/note.php?note_id=384535852546&id=1095077917
rysberlin, 10:15
a czy ktoś będzie go pytał? Czy ktoś go pytał, czy chce leżeć między syfilitykami? 🙄
Dzień dobry. 🙂 Od rana biegam w poszukiwaniu szlachetnego kruszcu, żeby ozłocić Beatę za podanie mi numeru infolinii. 🙂 Wprawdzie też było zajęte i zajęte, ale po dodzwonieniu się ktoś był mi w stanie udzielić kompetentnej informacji. I na razie wygląda na to, że odlot będzie planowy. 😯 😆 Teraz należy tylko trzymać kciuki, żeby tak zostało.
Jeszcze innych spraw dziś miałem trochę do wybiegania i wydzwonienia, tak że nawet wczorajszych nocnych i dzisiejszych porannych komentarzy nie zdołałem doczytaćć. I teraz też nie zdążę, bo lecę zaraz uściskać Panią Kierowniczkę (od Was oczywiście też). Ale nic to, jak się wreszcie dorwę do czytania, to będę miał spory kawał interesującej lektury. 🙂
To na razie!
Tam byli jeszcze inni! Piękne wspomnienie o Krystynie Bochenek: http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,7760387,Krystyna_Bochenek_nie_zyje__Wyobrazasz_to_sobie__Co_.html
Wiadomosc dla Moniki w kwestii eksperymentow Prof. Zosi: spalone w wyniku eksperymentu garniki najprosciej odczyscic zagotowujac i trzymajac pare minut w stanie wrzenia proszek/plyn/tabletke srodka do zmywarek elektyrytzcnych. Jesli przypalenie jest szczegolnie dotkliwe, powtoprzyc po nalaniu czystej wody i wrzucenuy nowej porcji preparatu.
Wyprobowane. Patent naukowy Prof. kuchnologii kryzysowej Helena
Gdy gotuję na parze, produkty kładę na sitko, które leży na dnie garnka na takch niziutkich nóżkach. Wtedy nic sie nie przypala, można gadać do woli.
A gdy już się coś przypala, najczęściej budyń, wtedy najpierw wrzucam do zmywarki, a dopiero potem resztę drapię
Dziekuje, prof. Heleno. Ide zaraz to zrobic, bo dotad odskrobalam tylko wierzchnia warstwe. 🙂
Panno Koto, ja mam nawet specjalny podwojny garnek do gotowania na parze. Jest dwuczesciowy – gora z dziurkami jak sito jest dopasowana szczelnie do dolu, czyli plaskiego garnka na wode. Calosc zreszta mojej ulubionej, solidnej firmy All-Clad. Ale coz z tego – po pierwsze trzeba bylo pamietac, zeby TAM DOLAC WODE…
A prof. Zosia, razem z siostra, pisza teraz jutrzejsze wystapienie ojcu w naszym cocncordzkim gimnazjum pt. „Dlaczego ciekawie jest zostac fizykiem” (zostal zaproszony przez szkole)… Zosia wlasnie nadmienila, ze jak sie jest mezczyzna, to nie trzeba caly czas chodzic w garniturze, i nizaleznie od plci, mozna caly dzien robic interesujace eksperymenty, z ktorych nigdy nie wiadomo co wyjdzie. Matylda to spisuje. O garnku na razie milcza, ale moze dopisza o tym potem, jak juz przejda do mniej pozytywnych stron zycia eksperymentatorow.
I jeszcze dla Bobika podsylam caly sloiczek proszku Egyptian Gold do ozlacania Beaty za bezcenne informacje. 🙂
http://www.wprost.pl/ar/125777/Obozy-Sikorskiego/?O=125777&pg=0 ???
Cieszy mnie niezmiernie, ze Prof Zosia ma wysoko rozwinieta swiadomosc genderowa. Z pewnoscia nie pozwoli sobie ciosac kolkow na glowie jak dojdzie odpowiedniego wieku. 🙂
Oj, ma Zosia te swiadomosc wysoko rozwinieta, a Matylda jeszcze bardziej. Coz, to jest tutaj w wodzie i powietrzu. Nawet w parku, po ktorym biegaja, a gdzie kiedys biegala Louisa May, sa na tabliczkach cytaty na temat praw kobiet wlasnie z niej (np. „Rewolucja Amerykanska dala nam wolnosc, ale jest niedokonczona, dopoki kobiety nie uzyskaja rownych praw”). Dzieci na tym po kolei uczyly sie pierwszych literek.
Tymczasem dowiedzialam sie, ze jutro moze padac snieg. Troche mnie to martwi, bo w poniedzialek mamy przeciez coroczna parade, i wolalabym na niej nie zmarznac i nie zmoknac, o ile to mozliwe. W tym roku zreszta parada przypada dokladnie w dniu, kiedy zaczela sie rewolucja Amerykanska – 19 kwietnia.
No, jak zatruwanie mlodych serc i umyslow roznymi rownosciowymi miazmatami zaczyna sie juz na alejce w parku, to nic dziwnego… Czym skorupka.
Snieg w kwietniu? 😯
No wlasnie snieg w kwietniu tu sie zdarza. Sama pare razy tego doswiadczylam. Raz to byla spora, paralizujaca wszystko sniezyca. I tak dobrze, ze to nie Vermont – tam jeszcze w maju nie ma zadnych gwarancji. I ludzie rownie podejrzani, co ci chodzacy po concordzkich arkowych alejkach…
I jeszcze raport o stanie garnka – odgotowalo sie, rzeczywiscie. Prof Helena na Nobla w dziedzinie kuchnologii kryzysowej! 🙂
Ha!
Heleno a czy taki tez sie da odczyscic? 🙂
Tez rozmowy z corkami 🙂
http://picasaweb.google.com/WandaTX/GarnekIDym?authkey=Gv1sRgCPLlxKOnqO691QE#slideshow/5455937010825806450
Wanndo, to najepiej spalony garnek jaki widzialam, po prostu mistrz spalonych garnkow!. Jak cos robic to juz dobrze.
Moniko, dałaś mi do myślenia, trochę na żarty, a trochę na serio. W naszym procesie wychowawczym tak się rzeczy jakoś poukładały, że Zosia świadomości genderowej nie nabyła. W ogóle nie postrzega ról społecznych, zawodów, podziału czynności domowych w kategoriach płci. Nie przychodzi jej nawet do głowy, że jej pomysł, by zostać strażakiem czy astronautą, mógł się komuś wydać dziwny. Myślisz, że świadomość genderowa w pokoleniu naszych córek będzie jeszcze potrzebna, czy będzie raczej stanowić ciekawostkę historyczną?
Lojejku, Wando! czys Ty go w gotujacum sie wulkanie zatopila? 😯
Generalnie z mojego wieloletniego doswiadczenia, to wszystkie garnki dotad przez mnie spalone dalo sie odczyscic. Jesli spalony z zewnatrz, to zanurzalam w cos wiekszego i tak dlugo gotowalam ze srodkiem do dishawasherow, az wszystko sie odgotowalo.
Te srodki sa bardzo ostre – nieporownanie ostrzejsze niz normalny szampon do naczyn. I maja tez w sobie cos na przypalenie. Nawet jak sie cos do konca nie odgotuje, to lartwo to zbyc juz pod bezaca woda (ale nie zanurzac rak w tym roztrworze z tabletka, bp jest to zrace!)
Unikam jedynie stosowania go do jedynej w moim domu obecnie glebokiej duzej patelni teflonowej – Kitchen Aid zakupionej w Bed, Bath and Beyond. Bo trzese sie nad ta patelnia i nie jestem pewna czy te srodki sa dobre na powierzchne z teflonu. Nie wrzucam jej tez do zmywarki. Zreszta nie uzywam jej do bardzo wysokich temperatur. Wszystkie pozostale sa albo zeliwne -polewane albo z nierdzewnej stali i one reaguja doskonale na kapiel w tych tabletkach. Tak samo zwyczajne garnki emaliowane.
Aluminium bardzo dawno pozbylam sie z kuchni, odkad lata temu przeczytalam, ze w mozgu zmarlych na Alzheimera znaleziono wielkie poklady pochodnych aluminium. Podobno bylo to pozniej czesciowo odwolane, ale ja tam nie ryzykuje…. 🙂
Calutka przestrzen powietrzna nad Wlk. Brytania jest zamknieta z powodu monstrualkej chmiry pylu wulkanicznego, ktory zawisl nad Wyspami. My go z dolu nie widzimy, bo jest na wyskosci 6 km nad naszymi glowami, ale podobno ten pyl kompletnie zatyka silniki samolotow. Na lotniskach dzieja sie dantejskie sceny, bo turysci zwabieni tu tanim funtem szterlingiem wracaja wllasnie z krotkich urlopow wielkanocnych.
A wybuch wulkanu byl gdzies w Islandii 😯
Pamietam z ubieglych lat jak mielismy inwazje piasku nawianego z Sachary i trzeba bylo myc wszystkie okna i samochody, bo tyle go bylo na szybach. I pamietam jedna szczegolna wiosne, kiedy wkrotce po wyjsciu z domu zorientowalam sie, ze musialam wdepnac w jakies g…, tak strasznie przesladowal mnie zapach latryny. Wiec wcgodzilam do bram i na trawniki i co chwile wycieralam buty z tego g. Ale zapach przesladowal mnie dalej. Dopoero jak przszyszlam do pracy, a ten zapach wciaz za mna plynal, to przeczytalam w depeszach, ze to nie ja smierdze – to smierdzi cale powietrze w Londynie, bo przywialy jakies wiatru z… Polski, gdzie rolniy porozrzucali nawozy na polach!… I couldn’t believe it!.
O, o tym wulkanie islandzkim i o dantejskich scenach na brytyjskich lotniskach to u nas juz od rana opowiadaja, i wlasnie chcialam sie spytac, czy to jest jakos odczuwalne na dole. No i teraz juz wiem.
Wando, gratulacje. Ma racje Korlik – jak juz spalic, to dobrze. 😀 Jeszcze we trojke czegos takiego nie osiagnelysmy. Zosia zapytala tylko naboznym glosem o kolor garnka przed eksperymentem…
Vesper, zaraz Ci cos wiecej na temat naszych genderowych przygod napisze, ale najpierw musze nakarmic bardzo zglodniale towarzystwo. Nienakarmione staje sie niebezpieczne dla siebie i otoczenia… 😉
Jestem, będę tu w kilku odcinkach, żeby não misturar alho com bugalho (nie mieszać czosnku i żołędzi). Opóźnienie z trzech przyczyn: po pierwsze bez refleksu nocą zrobiłem dwa dopiski w niewłaściwym miejscu pod Bobikiem (tak, tak, Bobiku, nie tylko Ty robisz pod kogoś), po drugie codziennie w dzień powszedni pracuję (wcale się nie chwalę, wolałbym szpanować, że leżę bykiem pod lipą), a po trzecie to przesunięcie zegarowe. W tej chwili Polska mnie wyprzedza o 5 godzin.
Więc teraz tylko o Caetano Veloso. Zaskakująca ta jego interpretacja i wyraźnie przypadła do gustu Meksykaninom. (Pamiętam jak mnie zaskoczyli chłopcy z jakiegoś afrykańskiego kraju, których ich polski ksiądz nauczył „miała baba koguta”, ależ piekielny rytm to miało…) Tak Caetano jak i jego siostra Maria Betânia zawsze byli najwyższej klasy profesjonalnej. Sam Caetano bardziej niż ona wystawiał się na plotki. Jak to ktoś opisał: czasami w wywiadach mówił, że jest biseksualny, czasami na pytanie odpowiadał, że nie lubi etykietek, ale etykietki „genialny” nigdy nie odmawiał.
Ponadto od dziś uwielbiam literówki Heleny.
Literowki Heleny maja tu ogolnie cult following od jakiegos czasu… Welcome to the club, andsol.
O polskim wietrze w polu, co nie leci do Neapolu a do Londynu, chyba w okolicach 1990 uświadomiono sobie, że cienki podkład różnych minerałów pozwalających drzewom Amazonii wspinać się całkiem wysoko jest niedobrowolnym eksportem z Afryki; piaski z Sahary je tutaj (no, prawie tutaj, 3 tys. km ode mnie) niosą. Ciekaw jestem czy jak w jakimś kraju (powiedzmy, w Grecji) ludzie wykrzywią mordy, to wpływa na nastrój ulicy w São Paulo.
😳
Żałoby (obie!): dla polskiej katastrofy żałobę trzydniową ogłosił prezydent Lula (kanclerz Celso Amorim ładnie wyraził kondolencje, dyplomacja brazylijska zawsze była dobrej klasy), dla ofiar zagrzebanych w zjeżdżających wzgórzach w Niterói żałoba trzydniowa ogłoszona przez gubernatora stanu Cabrala.
No tak, andsol, jestesmy zawsze jakos polaczeni, jak nie przez internet, to przez przemieszczajace sie piaski Sahary albo pyl wulkaniczny. Zreszta internet opiera sie na silikonie, a silikon jest z piasku przeciez.
Vesper, z ta swiadomoscia genderowa to nasze obie Zosie, a przedtem Matylda, maja bardzo podobnie. Z tym, ze jednak u nich dosc wczesnie zaczely sie pojawiac pytania, zwlaszcza kiedy zabralysmy sie za czytanie tekstow literackich napisanych wczesniej, ktora sa za piekne, zeby je jakos cenzurowac czy przerabiac. Wtedy sie zaczely pojawiac pytania typu „Dlaczego niby trzeba bylo poskramiac zlosnice?”, albo „Czemu Odyseusz podrozowal, a Penelopa siedziala w domu, i musiala sie oganiac od zalotnikow i przasc?” , „Czemu krolewny maja byc ladne i mile, a krolewicze czesto maja duzo wiecej ciekawych przygod?” (Wola bajki, w ktorych krolewna ma cos wiecej do roboty.) Albo Zosia, po przeczytaniu dziecinnej wersji opowiesci o Rycerzach Okraglego Stolu nagle konstatuje, ze nie ma tam kobiety-rycerza, a ona chce byc rycerzem, a nie tylko damsel in distress. No i te napisy w alejkach parkowych, i wizyty w domu Alcottow w naszym miescie, tez staja sie zrodlem niekonczacych sie pytan. I tak wlasnie, zanim sie obejrzalam, w niezamierzony sposob doszlysmy do swiadomosci genderowej w przedszkolu i wczesnej szkole podstawowej. 😉
Okazalo sie tez przy okazji, ze dzieci – a przynajmniej moje corki – ogolnie przejawiaja wysoka ciekawosc historyczna. Lacznie z dociekliwymi pytaniami o wczesniejszy kolor garnka Wandy. 🙂
Na silikonie to się opierają biusty 🙄 Internet raczej na krzemie 😎
Nie jestem fizykiem, ale krzem i silicon to chyba jak ziemniak i Kartoffel? 😈
Odlot Psa do domu znow pod znakiem zapytania, bo chmira wulkaniczna wlasnie dotarla juz nad polnocna POlskie i tez tam zamknieto przestrzen powietrzna.
Ja juz sie wczesniej troche zmartwilam o Psa, Mordko, gdy uslyszalam w bostonskim radiu, ze w Niemczech tez sa juz zamkniete niektore lotniska.
Jest jeszcze droga lądowa 🙄 Na przykład przez Wielkopolskę 🙂
Przez Wielkopolske to Pies musialby truchtem zasuwac?
Pewnie teraz jest nieswiadom niczego w ramionach PK.
Niech sie zaopatrzy tez w alkohol, bo zapowiadaja suchy rezim z powody Pogrzebow. 😯
Wlasnie uslyszalem w radiu, ze pyl wulkaniczny zasypuje polnocna Szkocje, spdajac na ziemie.
Tu sie druga Pompea szykuje…
@Teresa: coś mi niedobrze pachnie w tej relacji o wyspie Bute. Już olbrzymie stężenie bzdur w paru zaledwie komentarzach pokazuje, ze zbyt szybko to trafia do ludzi, którzy siłę argumentu cenią bardziej niż jego trafność. I są delikatne niespójności, wygląda, że nieświętych tam było sporo, a przyznajmy, że jeśli olbrzymia masa przenosi się z jednego kraju do drugiego w warunkach niezbyt uważnych kontroli, to różne dziwne ptaszki tam się znajdą. Gdybym bez wdawania się w głębsze studia miał obstawiać jak w kasynie różnorakie opcje, stawiałvym na to, że Sikorski wykorzystał okazję, by zgnoić paru znienawidzonych ludzi, ale wątpię czy udałoby mu się przeprowadzić taką akcję z setkami wojskowych.
Że nie była to jakaś kryształowa postać uświadomiłem sobie gdy w Zeszytach Historycznych czytałem o aferze Ołpińskiego i douczałem się o ciekawostkach, jakże polskich, związanych z Frontem Morges. Być może gdyby żył dziś bardziej by nam przypominał Ziobrę niż tę spetryfikowaną przez katastrofę samolotową z Gibraltaru postać, którą dziś tak szanujemy. Ale wydaje mi się, że Wprost użyło przesadyzmu w miarce dużo większej niż było to potrzebne dla dodania artykułowi smaczków.
Mam nadzieję, że Bobik jednak wzbije się w sobote w przestworza. Gdyby jednak pył nadal szalał, to podsuwam pomysł na przeprawę lądem. Z Warszawy kursuje o 18 pociąg Euronight do Amsterdamu, który zatrzymuje się rano w bobikowych okolicach. W razie czego podrzucę szczegóły, choć wolałabym, żeby nie były potrzebne.
Mordechaju,
Silikony (ang. silicone, l. poj. silikon) – to popularna nazwa dla tworzyw sztucznych opartych na polisiloksanach i żywicach silikonowych.
Czasami (przez niepoprawne kalkowanie z angielskiego) mówi się także o płytkach silikonowych będących podstawą do produkcji mikroprocesorów.
W istocie mikroprocesory wytwarza się w płytkach z monokrystalicznego krzemu (ang. silicon), dlatego należy je nazywać płytkami krzemowymi lub waflami krzemowymi.
To było fachowo, a teraz po kociemu:
krzem i silikon to jak mus i mouse
Może nie całkiem, bo z myszy można zrobić mus 🙄
@ andsol, tekst w Wprost mnie też zaskoczył. A polecany – http://andsol.blox.pl/2007/07/Wzorce-roznych-barw.html – niemniej.
Cubalibre, a jak fachowo przetlumaczyc na polski idiom „somebody can’t see the forest for the trees”? 🙄 Do tego mus znaczy mouse w staroangielskim (bo mouse od tego slowa pochodzi), jesli juz mamy sie bawic w takie szczegoly w normalnej rozmowie… 😆
Podroz pociagiem to byloby jakies rozwiazanie, Beato. Choc rzeczywiscie miejmy nadzieje, ze do tego nie dojdzie, bo Bobik sie tu cieszyl przed wyjazdem na w miare krotka podroz. Ktoz mogl tyle rzeczy przewidziec…
Mus oznacza mysz po łacinie po prostu 😉
Słuchajcie, to ja parę słów, bo domyślam się, że Bobik po powrocie do domu nie miał już dostępu do kompa. Mieliśmy bardzo przyjemny zlocik i nawet nie zauważyliśmy, co się naokoło działo… z wyjątkiem jednej opowiastki, którą zostawiam Bobikowi, i to na później, bo na razie darujemy sobie pewne wątki.
A Bobiczek biedny się martwi, że na lotnisko po prostu nie dojedzie, bo zapowiadają jakieś straszne korki. A kto wie, może i wspomniana chmura tu dojdzie? Na razie, jak już zresztął wspomniał Mordka, w północnej Polsce odwołano loty, w Niemczech częściowo też… 🙁 Przylot Obamy do Krakowa też stoi pod znakiem zapytania – na razie go nie odwołano, ale kto wie…
Nie widzieć lasu z powodu drzew
Z tą myszą to mi się zdawało, że będzie kłopot, bo mysz po łacinie to też mus 😉
Mus musculus = mus mięsny 😀
Mousse au chocolat = mysz czekoladowa
Powiedz polskiemu fizykowi, że krzem = silikon 🙄
http://passent.blog.polityka.pl/?p=687
Pusc farbe, Kierowniczko, pusc!
Wlasnie zaczynaja jakis piekny program o wulkananch i osadach wilkanicznych. Ide sie doedukowac.
Moniko, dziękuję za tę krótką wycieczkę w świat powiązań historyczno-genderowych 🙂
Zosia chwlowo zawiesiła rozważania o wyborze zawodu i od dwóch dni zgłębia istotę życia i śmierci, na co złożyła się nie tylko katastrofa prezydenckiego samolotu, o której powiedziliśmy, gdy zapytała, dlaczego na budynkach pojawiły się biało-czerwone flagi, ale i ze względu na śmierć matki naszego przyjaciela. Te wydarzenia sprowokowały masę pytań. Jestem pod głębokim wrażeniem, jak bardzo dziecięce pytanie potrafi trafić w sedno ludzkiego nie wiem. Spytała na przykład, czy kiedy umieramy, to się kończymy. Jako chrześcijanka odpowiedziałam, że wierzymy w to, że jest to koniec i początek za razem, że wierzymy w to, że nasze dusze wędrują do Pana Boga i On się tam nami opiekuje. Powiedziałam też, że wiele osób wierzy, że po śmierci staną się kimś innym, innym człowiekiem lub zwierzęciem, żeby jak najwięcej się o życi u nauczyć, zanim ich dusza powędruje do Pana Boga (wiem, uproszczenie, ale jakoś trzeba te kwestie przełożyć na umysł 4,5 latki). Koncepcja duszu i wędrówki tejże do Pana Boga znalazła uznanie. Zosia, początkowo nieco przestraszona ostatecznością śmierci, stwierdziła, że „umieranie to dobra tradycja” (sic!). Potem zapytała, czy gdyby była orką lub delfinem, to czy jej dusza też by powędrowała do Pana Boga. Wyraziłam przekonanie, że tak. Trochę się boję, a trochę jestem ciekawa kolejnych pytań.
Poczekaj, aż Cię zapyta o dusze kurczaków, świnek i cieląt, jeśli jadacie mięso… Wegetarianie mają prościej 🙄
Vesper, te pytania sa bardzo filozoficzne. Niedawno czytalam, swietna ksiazke Alison Gopnik na ten temat, zatytulowana „The Philosophical Baby” (naprawde ma na mysli pierwsze lata zycia, napisala tez kilka lat wczesniej „The Scientist in the Crib”). Tez przez podobne, choc nie dokladnie te same pytania przechodzilam, choc nie przy okazji zaloby narodowej. Ciekawa jestem dalszych pytan Zosi i jej komentarzy. Tylko uwazajcie na garnki, i nigdy nie gotujcie warzyw na parze bez pary. 🙂 A w razie czego pytania o odzyskiwanie garnkow kierujcie do Prof Heleny. 😆
Zas lacinskie mus i staroangielskie mus rzeczywiscie pochodza z tego samego indoeuropejskiego pnia, ale angielska mysz stanowczo nie pochodzi z laciny, bo przybyla z Old Norse, i jest z tego dumna, okazujac to na codzien w swojej nieregularnej liczbie mnogiej. 😀
Cubalibre, mięso jadamy, ale Zosia nie widzi w tm problemu. Uznała, że w świecie przyrody są roślinożercy i mięsożercy, a ona akurat jest mięsożercą. Problem się zaczyna, gdy chcę zrobić kawior bakłażanowy i chcę włożyć do piekarnika pięć czy sześć bakłażanów. Nie wiedzieć dlaczego, kalafiory, brokuły i cukinie nie znalazły się pod ochrona mojej domowej małej Ligi Obrony Warzyw, ale bakłażany owszem. Piekę w ścisłej konspiracji, kiedy Zosia juz śpi, a zjadam jako pastę z cukinii.
A jeśli bakłażany też mają duszę… 😯
I własny system nieba, piekła i tego, co pomiędzy? Poszłabym niechybnie do bakłażanowego piekła, ale miałabym dobre towarzystwo – Bobika i Helenę 🙂
Ciekawia mnie krakowskie opowiesci, ale skoro Kierownictwo nie puszcza pary to czekam dalej na Bobika, ktory jakos to powietrzem, woda i ziemia, ale wreszcie dotrze do Swojej Malej Ojczyzny… Obawiam sie jednak, po pobieznym przegladzie prasy, ze nie samolotem i nie jutro. Latanie z wielu powodow zrobilo sie bardzo uciazliwym srodkiem transportu
Rzeczywiscie, Kroliku, nie bardzo chce sie latac, tylko szkoda, ze nie zawsze ma sie wybor. Moze tak teleportacja? Beam me up Scottie…
Bakłażany są przepiękne i torturowanie ich dowodzi, że ludzkość jeszcze nie rozwinęła się za bardzo. A kiedy przez krótki czas hodowałem na mini-ogródku kalafiory i kapustę i je odwiedzałem z rana przed pójściem do pracy, odkryłem, że obie roślinki z lekka fosforyzują. Nikt mi nigdy o tym nie mówił, chyba po brutalnym ścięciu, gdzieś w ciężarówce wiozącej je na rynek, tracą swoje duszyczki. Owszem, jem je ale inaczej niż przedtem, bo pamiętam ich ranne lśnienie.
To było oczywiście do vesper, która współżyje ze zdumiewającym filozofem Zosią. A do Heleny, proszę, nic się nie doduku… dodeukuku… nie douczaj o wulkanach, bo to wszystko rosyjska konspiracja. Oni mają takie maszynki na proszek, żeby Obama nie doleciał do Krakowa. Zazdroszczą. Trzeba to dopisać do listy dowodów.
Tak Moniko, teleportacja albo nawet lot, ale nie kupa ciezkiego metalu wypelniona benzyna, na litosc Boska. Moze czyms lekkim, nielawtwopalnym, zwiewnym, latwym do sterowania, co w razie czego opusci sie na ziemie na takich jakby spadochronach i poduszkach…
Andsol, niech ci Ruscy uwazaja z tym proszkiem, bo Amerykanie moga ich znowu zalatwic swoja stonka ziemniaczana.
baklazanowe pieklo?
dlaczego nie, kazde lepsze od nudnego nieba
zostalismy odcieci od latania 👿
malutkie prychniecie matki natury i z latania nici 🙂
relatywnosc pokory 🙂
brykam,fikam
Bobiku, w drodze do domu zapraszam do berlina, chata wolna (my w szczecinie), klucz jak zwykle pod wycieraczka 🙂
Ten program o wulkanach byl fantastycznie interesujacy i doskonale zrobiony, ale po nim ogladalam jeszcze debate i debate o debacie przedwyborczej i zasnelam.
A ja z wlasnego wczesnego dzieciostwa pamoietam jedno pytanie, ktore mnie dlugoe lata przesladowalo: gdzie sie WSZYSTKO konczy?
Najpierw Ziemia. Na to uslyszalam, ze ziemia sie nie konczy, w sensie nie dochodzi sie do zadnej sciany, bo jest jak pilka.
Na nastepne pytanie uslyszalam odpowiedz, ze jest zawieszona we wszechswiecie, gdzie jest bardzio duzo roznych ziem.
Wiec nastepne pytanie bylo, gdzie sie konczy wszechswiat.
– Nigdzie. Jest nieskonczony.
– Ale jak cos moze byc nieskonczone? Musi sie gdzies konczyc.
I wtedy moja mama, ktora kompletnie nie brala pod uwage faktu, ze nie mozna z czterolatkiem rozmawiac hiberbolami, odpowiedziala:
– Ach, nie mysl o tym, bo od tego pytania mozna zwariowac!
Oczywoscie nie moglam przestac myslec, ale sie okropnie balam, ze zwariuje. Sasiad byl wariatem, albo tak sie o nim czesto w domu mowilo. PO latatch dowiedzialam sie, ze wariatem nie byl, tylko alkoholikiem. 🙂
I dlatego pewnie nie zostalam astronomem 🙁
Ciriouser and curiouser:
”
„przestrzeń powietrzna nad całą Polską zostanie zamknięta, poza lotniskami w Krakowie i Rzeszowie – poinformował w Programie Trzecim Polskiego Radia rzecznik Polskich Linii Lotniczych LOT…”
Zaraz, zaraz. A jak sie mozna do Krakowa i Reszowa droga powietrzna dostac? Lub wydostac?
Bobik, nie waz sie wsiadac do samolotu, nawet jakby Ci pod drzwi podstawili. Oni zwariowali. Albo sa pijani.
POdsuwam doskonaly tekst Ireneusza Krzeminskiego z… Rzepy:
http://www.rp.pl/artykul/462424_Zwolennicy_prezydenta_to_mniejszosc.html
w ktorym mowi o kompletnym rozmywaniu sie w medoach i wypowiedziach publicznych ocen Zlarlych, jako ludzi nie tylko prywatnych, ale nade wszystko -publicznych.
Czyżby ktoś miał gigantyczny odkurzacz do sprzątania powietrznych korytarzy? 😯
Heleno,taki tekst w Rzepie moze (moze) swiadczyc, ze
rsdakcja wstydzi sie za zamieszczenie Krasnodebskiego
„Gardze wami.”
Kot,vesper,mozna startowac i ladowac pionowo balonem 8)
Doskonały tekst. Dziękuję Heleno.
Ja też dzisiaj sledzę nerwowo to co się dzieje na lotniskach. Mielismy lecieć wieczorem na tydzień na Majorkę. Ponieważ w Wielką Sobotę mieliśmy pożar w naszej rodzinnej firmie o wakacjach nie może być mowy. Na nasze miejsce mają lecieć dwie koleżanki. Planowany wylot z Warszawy nocą, liniami norweskimi. Samolot stoi na Okęciu, ale co dalej …
„…takie miejsce jak cudem ocalały z wojennej zawieruchy Wawel…”
Marszałek Żukow cudotwórcą? 😯
Dlaczego nie. Żukow cudotwórcą, a wulkan na Islandii rosyjskim agentem 🙄
Biednemu zawsze wiatr w oczy (piach w dyszę) 🙁
Że Ruskie długofalowo myślą, wiadomo było od dawna 🙄 Wiedzieli, że ten Wawel nas kiedyś podzieli 🙁 Co za perfidia 👿
Historia żałobnej niezgody – http://portalwiedzy.onet.pl/4869,25297,1607809,1,czasopisma.html
OK, to tylko krotki cytat z religijnej perspektywy na Katastrofe dr filozofii Terlika z Betonu:
„Objawienia Bożego Miłosierdzia są nierozerwalnie związane z polskością. I nie chodzi tylko o to, że święta Faustyna Kowalska była Polką, ale również o to, że Polska zajmuje szczególne miejsce w objawieniach Bożego Miłosierdzia. Jezus stwierdza wprost, że to z naszego kraju wyjdzie iskra Boża, która przygotuje świat na powtórne jego przyjście. ”
Reszta rozmyslan w Psychiatryku24 .
Rany boskie, on już jest w stanie wymagającym natychmiastowego leczenia 😯
Cubalibre 11:20 😯 🙂
och pan Trelik
I jeszcze cos budujacego Kto do narodu polskiego zdecydowanie NIE nalezy:
„W synagodze (lubelskiej) wspólnie z Żydami modlił się też biskup Mieczysław Cisło. Jego zdaniem, to spotkanie to szczególny wyraz solidarności z narodem polskim. – Rabin Michael Schudrich dał dowód już wiele razy wspólnoty wartości, wspólnoty przyjaźni z narodem polskim – mówił Cisło. „
Michaela Sch. tylko Ha-Szem (poprzez szabat) ustrzegł przed zabraniem się po raz drugi w tym tygodniu do Katynia 😯
Ja z miejsca o tym pomyslalam, ze nie bedzie go na liscie pasazerow, wiec sie o niego nie martwilam.
rysberlin (10:42): gdy przeczytalem ten artykul konczacy sie oswiadczeniem o gardzeniu przede wszystkim zdziwilem sie, ze to poszlo. To nie byl list do redakcji. Staczanie sie Rp z pozycji swietnej gazety do agit-gaziety jest szybsze niz ziemskie przyspieszenie moze wyjasnic.
( przepraszam za brak diakrytykow – komp w pracy)
Dzień dobry. 🙂 Tak z przyzwyczajenia twierdzę, że dobry, ale jak się dobrze zastanowię, to właściwie koszmarny. Bo wczoraj już się cieszyłem, że mimo pewnych komolikacji mam jednak szansę polecieć w miarę planowo, a teraz nastąpił kompletny czeski film. Sprzeczne informacje, coraz to nowe hiobowe wieści i nikt do końca niczego nie wie.
Lotnisko w Balicach na razie jest dla pasażerskiego ruchu zamknięte, ale co będzie jutro jeszcze nikt nie wie, więc nie ma tak dobrze, żebym sobie już dziś za friko zmienił datę odlotu i poszedł zajadać mus z bakłażana. Moje docelowe lotnisko w Dortmundzie też jest zamknięte, ale…
Nie mam do tego wszystkiego cierpliwości. 👿 Idę sobie powyć do słońca, bo księżyca nie ma i nikt nie wie, czy wzejdzie zgodnie z planem.
Powyłem trochę, pary upuściłem i teraz mogę wrócić do zlecenia się z Panią Kierowniczką, które było niewątpliwie jasną stroną mojego pobytu w kraju. 🙂 Zgodnie z naszą świecką tradycją poszliśmy do mafijnej restauracji Corleone, gdzie pochłaniałem najprawdziwsze fłagrasy z najprawdziwszą truflą, nie mówiąc już o najprawdziwszej wołowej polędwicy. 😀 No i popozdrawialiśmy od andsola na wszelki wypadek kilka tanich sklepów z książkami, żeby było większe prawdopodobieństwo, że znalazł się wśród nich ten właściwy.
A potem nastąpiło niespodziewane rozszerzenie personalne zlotu, tak że się w sumie zrobiła Banda Pięciorga, ale dokładny skład osobowy ze względów bezpieczeństwa nie może zostać podany. 😉 W każdym razie było całkiem nienarodowo i niezmartwieniowo, co prawdopodobnie będzie miało znaczący wpływ na zachowanie przeze mnie pełni władz umysłowych dzisiaj i w najbliższych dniach. O co między Wawelem i wukanem naprawdę nie jest łatwo. 🙄
Czyli jedno oko w gore z radosci ze spotkan i flagrasow, a drugie w dol, bo natura i ludzki balagan zapewniaja niepewnosc, co do daty odlotu z Krakowa. Przynajmniej bedziesz mial co pozniej opowiadac, Bobiku – a dobre historie tez maja swoja wartosc. 😉
W ogole zas, jak sie lata bardzo czesto (na przyklad dwa razy na miesiac, albo w tych okolicach) i do tego naprawde na drugi koniec swiata, to sie wlasciwie z gory zaklada, ze gdzies zawsze sie zdarzy monsoon, albo sniezyca, albo huragan. Dlatego z nadzieja wyczekuje powszechnej teleportacji, albo pojawienia sie tych eleganckich lekkich maszyn do przemieszczania sie, ktorych istnienie postulowal Krolik.
Na pocieche, podobno wieczorem moze zaczna latac juz samoloty ze Szkocji, wiec pojawia sie promyczek nadziei. 🙂
Między Wawelem a wulkanem.
Odcinek 3. Czy Pies Bobik wróci do siebie i w jakim stanie?
Odcinek 4. Jak mus to mus i czy tylko z bakłażana?
Na pocieche – okazuje sie, ze norweski premier zdalnie kieruje swoim rzadem przy pomocy iPad – z amerykanskiego lotniska, na ktorym utknal. 😉
http://www.huffingtonpost.com/2010/04/15/norways-stranded-prime-mi_n_539938.html
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,7778494,PiS__Niech_kazdy_uczen_obowiazkowo_odwiedzi_Katyn.html
@ Haneczka: 😯 😯 😯
Choć właściwie nic już nie powinno dziwić
Bobiku, dzień wcześniej, czy dzień później, najważniejsze, żeby bezpiecznie. Bądź tymczasem naszymi oczami, uszami i nosem w epicentrum.
Biedny Bobik – zupelnie jak stryj Klaudiusz – z radoscia w jednym, a lza w drugim oku.
Jednak postawiony dzis z rana Pajak kaze wierzyc, ze odlot bedzie w miare bezproblemowy – wynik byl 140, co jest niezle.
Dzis rano nad Londynem chmurki, a raczej obloczki byly kompletnie szare na weronskim oku blekitu. A czlowiek ze sluzb mieskich zamiatal przed oknem sypialni chodnik z szarego kurzu.
Ciekawe jak to wszystko wplynie na Krakowskie Historyczne Uroczystosci.
Nie przyznaje sie do zadnego Schadenfreude. Nawet nie wiem co to znaczy. 👿
Trzymaj sie, Bob. 😈
Sluzby niestety byly miejskie, nie mieskie.
ANDSOL, SHUT UP 👿
Jak chca dobrej edukacji historycznej dla dzieci, to niech sie pojawia porzadne i ciekawe podreczniki, podkreslajace najlepiej, ze o wydarzeniach z przeszlosci mozna miec rozna opinie, w zaleznosci od doswiadczen. Polsce przydalby sie Howard Zinn. A wycieczki szkolna najlepiej zaczac od najblizszego otoczenia, zamiast wozic dzieci po dalekich cmentarzach. Wawel jako cel wycieczek – owszem, z tym, ze najlepiej komnaty, nie krypty, zeby jakos przerwac te niezdrowa fascynacje grobami.
Ale to nie chodzi o to by dzieci poznawaly historie, tylko zeby im wpoic patryjotys, jakby mialy brac udzial w jakiejs akademii i potrzebne im byly slogany.
Przyjąłem do wiadomości PiSowskie uszeregowanie narodowych tragedii – największa to Katyń, na drugim miejscu jest wypadek pary prezydenckiej, na trzecim ewentualnie taki drobiazg jak Oświęcim. Nie skomentuję choćby mnie krajano na kromki i posypywano solą. Bo przyzwoitymi wyrazami tego skomentować się nie da.
Milczę, bo przyzwoite wyrazy już mi się skończyły 👿
Oczywiscie, ze o to chodzi, Mordko. Ale chodzi tez o to jak, na dluzsza mete, z takim wykorzystywaniem walczyc. Bo inaczej to robi sie to detalicznie, za kazdym razem, gdy ktos wpada na taki pomysl, nie zwracajac uwagi na to, ze w ogole w glowach dzieci (ktore potem wyrastaja na doroslych ludzi, z prawem do glosowania) tworzy sie jeden model, do ktorego cyniczni politycy w kazdej chwili moga sie odwolac.
A ja wierze, ze PiS wbija sobie gwozdz do, za przeproszeniem, sarkofagu.
POwazne szkody na autorytecie ponosi w tej chwili takze Kosciol – przez postawe kard. Dziwisza. I nie chodzi tylko o „pochopna decyzje”, ale o dosc tchorzliwe zachowanie sie po jej ogloszeniu i przykrywanie tej deczyzji minimalizowaniem protestow ( w Avenire).
To w zlym momencie dla Kosciola przyszlo. Nie moglop byc gorszego.
Ale tez wierze i nie sa to pobpzne zyczenia, ze Polacy zepna sie w sobie i PiS znajdzie sie lada moment tam gdzie Samoobrona i LPR. Bo Polacy sie spinaja w sobie. Zawsze.
A tymczasem rękoczyny w kolejce do trumien, brakuje komitetu kolejkowego, ciężarne i osoby z dzieckiem na ręku wchodzą bez kolejki… Skąd ja to znam? 😯
OSWIADCZENIE
Niniejszym andsol oswiadcza, ze ani mu w glowie komentowac literowki Kota. Pozwala sobie na takie wyskoki z Helena, osoba slodka i bezkonfliktowa. A koty maja pazury i andsol nie jest glupi.
To jest wlasnie klasyczne strzelanie sobie w stope, Mordko. 🙂 Jedyna wada czegos takiego polega na tym, ze czasem trzeba na wyniki nieco poczekac. No i czasem mozna sie zastanawiac, czy nalezy przeciwnikowi politycznemu przeszkadzac w strzelaniu sobie w stope, czy raczej dac sie mu samemu osmieszyc. Ale to juz moze bardziej sposob myslenia ze Wschodu niz znad Wisly. 😉
Mordkę może osobiście zainteresować wypowiedź nieznanej mi bliżej słuchaczki radia, która chwaliła się panującym w jej rodzinie patriotyzmem, rzecz jasna ze szczególnym uwzględnieniem Katynia: u nas w domu dziadek zawsze dbał, żeby żywa była pamięć o mordzie. 😯
Czy kogoś jeszcze interesuje, co mówi wielebny z Torunia? Mnie w zasadzie nie, ale on ma sporą siłę oddziaływania, więc kiedy czytam coś takiego:
http://wyborcza.pl/1,75248,7779113,O_Rydzyk__manipulacja_na_placu_Pilsudskiego.html
to się obawiam powstania podziałów, które przetrwają sto lat lub wiecej 🙁
vesper,
obawiam się, że masz rację. Może nie będzie to trwało sto lat, ale nie unikniemy ostrej konfrontacji. Boję się zeby wyborów prezydenckich nie wygrał JK do spółki z KK.
To i ja zacytuje z radia (przyslane przez Kolege Starej):
„To był wielki wybuch miłosierdzia bożego. Bóg potrzebował tej ofiary.”
Jak widac Pani Bogu tez mozna Gebe dorobic.
Wlacza sie kolejny gleboko zakorzeniony model.
Mam nadzieje, ze „Pani Bogu” bylo zamierzone, Mordko. 😀
Mysle, ze ostrosc kampanii bedzie poprstu niezbedna. Aby powiedziec wszystko co sie uzbieralo.
Wazne beda wyniki wyborow. Nie mam watpliwosi, ze jesli cos sie nie stanie nieprzywidzianego , to po nawet ostrej i brutalnej kampanii, Pis przegra – zwlaszcza jesli wystawi Jarka. Jesli wystawi Jarka, przegra straszliwie.
Bo Stara mi od kociectwa wpajala do glowy: Pani Bog, Pani Bog, Pani Bog.
Niemniej jednak Kocie, pahleeeeease, moze Pan Bog powinien miec dorobiona gebe za domaganie sie ofiar z ludzi, ale Pani Bog jak na razie ma czyste rece…
Bobiku,
nie polecisz z Krakowa – http://wiadomosci.onet.pl/2156431,11,ostatnie_lotnisko_w_kraju_zamkniete,item.html . Wytrzymasz?
czytaliscie ?
http://wyborcza.pl/1,75478,7778019,_Warto_rozmawiac___Globalny_spisek_w_sprawie_Smolenska_.html
czy TVP jest publiczna stacja TV ? panstwowa?
czy mozna wlaczyk prokurature z § o nawolywanie do nienawisci?
Czytałam, Rysiu. Stanowczo za dużo czytam i oglądam, ale to mój kraj, nie mogę chować głowy w piasek.
Biedny Pies!
Proponuje, zeby natychmiast zaczal kontaktowac sie z niemiecka prasa badz radiem oferujac swoje uslugi reporterskie. Jest szansa, ze wielu reporterow nie dotrze.
I zeby pogpdzil sie z mysla, ze wroci do domu po weekendzie. Bedzie o wiele spokojniejszy.
Aha, i jeszcze jedno. Aby dzwoniac lub mailujac przedstawial sie jako polski pisarz. Bo jest. To jest bardzo wazne.
Komisja Europejska przypomniala wszystkim liniom lotniczym, w tym takze „tanim”, ze maja obowiazek zwrocic za bilet -jesli nie dowiaza na czas. Takze ttm ktorzy szikaja alternatywnyh metod powrotu czy dolotu.
Mój lot jeszcze wciąż nie został odwołany, ale podejrzewam, że to tylko kwestia czasu. A ponieważ okropnie mi się nie chce tłuc pociągiem, to pogodziłem się z tym, że mogę wrócić po weekendzie. Chciałbym tylko już wiedzieć – w tę czy wewtę. Pakować się, czy nie pakować.
Pociesza mnie odrobinę myśl, że dzielę tę niepewność z bądź iloma prezydentami, premierami, koronowanymi głowami, itede. Jakoś się od tego ważniejszy poczułem. 😉
Dlatego, Piesku, niezaleznie od tego czy wylecisz czy nie, musisz zaczac sie umawiac. Bo jesli Ty odlecisz, to inni przyleca. I vice versa. |Zrob to.
Skąd się biorą tacy ludzie jak pan Pospieszalski & Co ?
Bobiku, wyglada na to, ze bedziemy miec na blogu zaufane oczy i uszy w Krakowie w tak istotnym momencie. Oczekuje spostrzezen, uwag, opisow przyrody itd.
Trzymaj sie, czy juz zakupiles sobie jakiegos winka?
Jotko, Jan P. wyszedl ze STRASZNIE dobrego domu – jego stryj Antoni byl jednym z najszlachetniejszych i najuczciwszych intelektualnie ludzi, jacy kiedykolwiek chodzili po ziemi. BYl znakomitym publicysta katolickim (Maz zony sasiada mi go bardzo przypomina, podobna umyslowosc ) . Byl tez prawdziwym wojennym bohaterem, cichociemnym.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Antoni_Pospieszalski
Dzialalnosc bratanka byla dla niego udreka w ostatnivch latach zycia. A na pogrzebie Antka nikt z Jego rodziny nie podszedl do Janka. Nikt.
Ale chyba nie oczekujecie ode mnie, że pójdę w niedzielę na Wawel? 😯
Bobiku! Właśnie zamknęli ostatnie lotnisko w Niemczech – w Monachium. I przed upływem 24 godzin żadne lotnisko nie zostanie otwarte – to właśnie podała ARD.
Mam nadzieję, że wcale z tego powodu nie rozpaczasz.
I pamiętaj: oczy szeroko otwarte i „wyszpicowane uszy” – bo potem musisz nam zdać dokładne sprawozdanie.
A żebyś za bardzo nie tęsknił, tu masz naszą WZ:
http://www.wz-newsline.de/?redid=808226
Nie, nie musisz isc pod Wawel. To pokaze telewizja. Natomiast dobry reportazyk z tego jak ludzie reaguja, jakie sceny widzisz na ulicy, co mowia, jak sie zachowuja i co tam jeszcze zobaczysz na wlasne slipia, a co nadaje sie na ciekawy opis z interpretacja lub bez, jesli scena mowi sama za siebie.
Co z Twoja poczta, czy dziala?
No, staraj sie byc tam gdzie akcja, Bobiku. Wawel niczemu nie winny, stal sobie i stoi. Uwazaj tylko, zeby cie gdzies tam ktos nie zatrzasnal!
Na placu Trafalgar bedzoe ustawiony ogromny ekran z transmisja live.
No, nie. Call me unpatriotic, ale sie nie wybieram. Poczekam az wyjdzie w miekkiej okladce.
Żebyście wiedzieli, jak w niedzielę nie będę miał ochoty być tam, gdzie akcja. Bo dlaczego akurat nieszczęsny pies miałby się użerać z agentami wszelkich możliwych służb specjalnych, których liczebnie jest tu już chyba więcej, niż mieszkańców Krakowa, a w każdym razie są od nich aktywniejsi.
Poczta raz mi działa a raz nie, ale w razie czego można zamiast maila pisać pod zmienionym nickiem komentarz na blogu, tak żeby musiał czekać na akceptację. A ja wtedy przeczytam i nie zaakceptuję. 😉
Tylko wtedy nie mogę dać gwarancji, że odpowiem. 🙄
Wiesz Bobiku, zastanawiam sie jak to jest z tym chce czy nie chce uczestniczyc. (Pomijam trudnosci uzerania sie z ). No bo chce czy nie chce isc do naszego tu kosciola na msze za wszystkich tragicznie zmarlych. No niby nie lubie zbiorowego manifestowania, ale z drugiej strony? To jest wazne wydarzenie w zyciu naszego kraju, polityke i manipulacje zostawiwszy na boku, to jest tragedia wielu ludzi, wiec moze jednak tak?
I nie da sie uciec od manifestowania postawy bo czy pojde czy nie to cos tam nawet niechcacy zamanifestuje.
Pozdrowienia serdeczne
Wando, masz isc. To jest Twoj kosciol, Twoja parafia i jak masz potrzebe serca byc wsrod ludzi, ktprych znasz i razem z ni,i zrobic jakis closing etc. to dlaczego nie mialabys pojsc? Wtedy to nie jest zadna powierzchowabna manofestacja, tylko potrzeba serca.
Gdybym JA poszla na Trafalgar, to bylby to obciach – wsrod nieznajomych ludzi i bez najniejszej juz w tej chwili potrzeby serca.
hej Heleno, nie to nie zupelnie moj kosciol, moj byl uzyty w sensie polski. Potrzeba serca? no wlasnie o tym tak mysle, czy mam potrzeba serca czy tylko uleganie gromadzie.
Masz jeszcze czasu troche do niedzieli. Jesli cis Cie wyrzuci z domu i kaze isc – idz bez namyslu. Zebys potem nie zalowala.
andsol: 13:39 niestety masz racje przyspieszenie jest
nieziemskie
zmeczony, mowie dobranoc 🙂
Heleno,
„w miękkiej okładce” 🙂
Bardzo dziwna informacje przeczytalam: ze Sarkozy doreczyl Obamie list od Polanskiego, w ktorym tlumaczy ze juz dosc wycierpil i odpokutowal:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,7780983,Media__Sarkozy_doreczyl_Obamie_list_od_Polanskiego.html
Niby co w tej sytuacji prezydent USA moze zrobic? Ulaskawic nie moze, dopoki Polanski nie zostal prawomocnie skazany.
Zainterweniowac jeszcze bardziej nie moze, poniewaz organ wykonawczy nie ma prawa wtryniac swego dlugioego nosa do sadownictwa. Wiec o co chodzi? Obama moze mu co najwyzej powspolczuc, 😯
Zajrzałam na portal „nasza klasa”, gdzie mam konto, ale od miesięcy tam nie wchodze. Na forum mojego LO, informacja, że zginął absolwent „Dwójki” , Andrzej Kremer, w-ce Minister Spraw Zagranicznych. Okazuje się że zdawaliśmy mature w tym samym 80 roku. Nie pamiętam , go ze szkoły, było nas w roczniku z 150 osób, akurat jego „A” klasę, znałam chyba najmniej, tylko parę osób. Ale chodzilismy po tych samych korytarzach przez cztery lata, pewnie bał sie dyrektora jak my wszyscy i biegał do sklepiku na przeciwko po oranżadę.Przepraszam, robię się sentymentalna. Ale też przed przed chwila wysłuchałam wywiadu z JM Rokita, który bredził neoromantycznych mitach i delikatnie mówic mijał sie z prawdą cytując Komorowskiego. Ja juz nie chce żadnego neoromantyzmu, ani neomesjanizmu.
Bo to to się zawsze kończy tak samo, wrakami, szczątkami w trumnach i zniczami i kolejnymi rocznicami tych tragedii.
Mordko, list dostałem, ale okazało się, że odpisać nie mogę. Maszyna raportuje mi przy próbie wysłania, że jest jakiś błąd, a ja nie umiem sobie z nim poradzić. I nie mam też czasu, żeby próbować, bo znowu muszę odejść od kompa. 🙁
Neoromantyzmu i neomesjanizmu też nie chcę, bo mam na takie rzeczy alergię. Zaraz mnie wszystko swędzi, gorzej niż od pcheł. 👿
Też cosik wysłałam, Bobiczku, ale nie domaga się to koniecznie odpowiedzi, po prostu mały miły przerywnik 🙂
Jakoś zmęczonam dziś i chyba pójdę już spać. Dobraaanoc…
Gdy Monika pisała o metta (to się odmienia?) wtopiło mi się w rzeczy, o których uprzedniej nocy opowiadał mi mój bywały w świecie przyjaciel. Krajów jest sto ileś? No to on w pięciuset był. I mi wykładzik o wierze Tajlandii i Bali zrobił, i z tym co u Alaina Daniélou o hinduizmie czytałem też się pokojarzyło i myślę, że chciałby żyć wśród ludzi, którzy z rana przed pracą zbierają stosowne bukieciki dla różnych bogów i delikatnie ze sobą rozmawiają, bo nikt nie chce w następnym wcieleniu być pająkiem czy szczurem i uśmiechają się bez napinania skóry. Co polski Brazylijczyk powinien zrobić, żeby w następnym wcieleniu zostać Balijczykiem?
A tu mi po polsku ponure kółka i wielokątypodsuwają. Ech, polska karma…
Chyba tak samo sie metta traktuje w polskim, jak kiedys slowo „radio”?
Przewidywania astrologa przypomnialy mi cos, o czym znowu od paru dni mysle, czytujac przerozne opinie na temat wydarzen ostatniego tygodnia, na tym i innych blogach, ale nie tylko. Mam na mysli dlugofalowy, bo 20-letni, eksperyment Philipa Tetlocka (profesora psychologii w UC Berkeley), ktorego wyniki opublikowal w ksiazce pod tytulem „Expert Political Judgement. How Good Is It? How Can We Know?” Otoz Tetlock sledzil przez lata zawodowych komentatorow i doradcow politycznych, i to tych szczegolnie cenionych w swojej branzy, a w szczegolnosci prosil ich o ich przewidywania na przyszlosc w konkretnych sprawach. Lista pytan byla bardzo dluga. typowe pytania wygladaly mniej wiecej tak: Czy George Bush zostanie ponownie wybrany? Czy apartheid zakonczy sie w RPA, i czy bedzie to zakonczenie w miare pokojowe? Czy Quebec odlaczy sie od Kanady? W kazdym przypadku eksperci mieli do wyboru po trzy scenariusze, i dodatkowo udzielali Tetlockowi wyczerpujacych informacji o przeslankach swoich opinii. W sumie Tetlock uzbieral 82 361 roznych przepowiedni, oraz mnostwo informacji o sposobie myslenia, swiadomego i nie, tych wlasnie ekspertow.
Gdy Tetlock zebral juz wszystkie przepowiednie, porownal je z realnymi wydarzeniami, ktorych dotyczyly. Okazalo sie, ze eksperci, pomimo swej wysokiej reputacji zawodowej, i pomimo zwiazanych z tym korzysci ekonomicznych, przewidywali gorzej, niz gdyby po prostu dawali calkowicie przypadkowe odpowiedzi na zadawane im pytania. Przecietnie prawidlowo odpowiedzieli na nieco mniej niz 33% wszystkich pytan. Co gorsza, im bardziej znani i powazani byli eksperci, tym gorzej wypadaly im przepowiednie, wypadajac wyraznie ponizej przecietnej. Ich opinie i przepowiednie byly nazbyt pewne wlasnego sadu, i jak napisal jeden z recenzentow jego ksiazki, malpa strzelajaca na slepo do celu osiagnelaby lepsze wyniki…
Tetlock w swojej ksiazce tlumaczy takze, dlaczego wlasnie tak sie rzeczy maja z ekspertami. Otoz wiekszosc z nich miala tak naprawde bardzo juz ugruntowane poglady i sympatie polityczne, co pozwalalo im ignorowac informacje niespojne z juz raz zalozonym obrazem.
Tetlock napisal takze, jakie osoby najlepiej przewidywaly wydarzenia polityczne. Byly to te osoby, ktore nie ignorowaly informacji i przekazow emocjonalnych, nawet gdy byly one wyraznie sprzeczne z najblizszymi im samym pogladami. Okazalo sie, ze dopuszczanie do siebie informacji w jakis sposob sprzecznych z wlasnymi pogladami jest niezbedne, by przewidywac lepiej niz malpa strzelajaca na slepo do tarczy. Bo zwykle jest niestety odwrotnie, i wlasnie nie zauwazamy tego, co juz raz ustalone poglady w jakis sposob podwaza. Zreszta na ten temat tez bylo nie tak dawno sporo nowych eksperymentow z zastosowaniem maszyn do fMRI.
A tu link do krotkiej recenzji ksiazki Tetlocka:
http://press.princeton.edu/titles/7959.html
Dzień dobry. 🙂 No to już mam jasność, że nie lecę. A na dodatek na razie nie mogę przebukować lotu, bo do wlogowania się na konto użytkownika potrzebny jest kod, którego nie pamiętam (jest oczywiście w domu) i działająca poczta. W związku z czym muszę dorwać tatę i poprosić go o załatwienie tego, ale tata chwilowo nieuchwytny. No, po prostu ni ma letko. 🙄
I nawet to, że się znienacka, po tygodniowym zimnym luju, pogoda cudna zrobiła, wcale mi humoru nie poprawia, bo budzi się we mnie warknięcie: a nie mogło to cały czas tak być?
Z czego wynika, że jak pies chce być wściekły, to zawsze sobie powód do wściekłości znajdzie. 😉
Piuesku drigi, sprobuj przebukowac bez kodu. nie sie to udawalo z Ameryki, moze i z Polski sie uda. Przeciez oni wszystko maja w „systemie”.
Przeczytalam teraz wiadomosc, ze zamknieto cale Krakowskie Przedmioescie i wlasciciele kawiarni i restauracji nie moga sie do swoich zakladow dostac i nikt nie byl laskaw ich zawczasu powiadomic. Zastanawiam sie zawsze w takich wypadkach, gdzie zalobnicy beda sie mogli wysiusiac w czasie uroczystosci.
Obok artykul zatytulowany „Polska jest nadzieja Europy”. Bez przesady jednak. Wole kraje, gdzie sa czytelne i zrozumiale dla obywateli reguly postepowania wladz.
Przeczytalam tez z zafascynowaniem tego astrologa podsunietego przez andsola. Wbrew sobie. A ja i tak w to nie wierze. Tylko Pajak w kompiterze potrafi wskazac przyszlosc.
Nie wiem jak Wy, ale ja mam dosc. Generalnie wszystkiego.
Dzien dobry Bobiku,
to juz pogode i lot masz wyklarowane.
Pogoda jak ja pamietam, co prawda z Warszawy, ze jesli tylko leje a nie wieje to juz jest niezle. Ciagla szarosc i zachmurzenie, a nagle dwa lub trzy dni slonca…
No ogolnie to urlop ci wypadl w tym roku jaki sie bedzie dlugo wspominac. O roku ow!
Humor pewnie masz adekwatny do sytuacji: katastrofa, tragedia, pogrzeby, wulkany.
Pozdrawiam cie cieplo w srodku mojej nocy. Obudzily mnie szalone sny i pewnie bede juz sleczec do rana, bo strach zasnac przed takimi snami.
O rany, przeczytałam link od andsola:
„Takie konfiguracje planet uruchomią przeznaczenie, którego prezydent nie będzie w stanie uniknąć. Postępujący upadek prezydentury będzie szedł w parze z pogrążającym się w coraz większym chaosie Jarosławem Kaczyńskim. Świat bliźniaków runie jak domek z kart i nikt nie będzie w stanie powstrzymać destrukcji” („Newsweek” w 2009 r.) 😯
A ja podsuwam ciekawa, ale zbyt krotkla dla mnie rozmowa z prof, Kurczewska, historykiem idei:
http://wyborcza.pl/1,75248,7780548,Narodem_sie_tylko_bywa.html
pyl wypylil sie i mamy piekne slonce 😀
Dobrze, ze chociaz poczta chodzi 😈
A wczoraj pod wieczór rzeczywiście były na niebie jakieś rude smugi i zapaszek trochę przypominający siarkowodór. Aż pozamykałam szczelnie okna…
Piesku, a może lepiej nie przebukowywać samolotu, tylko od razu zamienić na pociąg? Choć nie wiem, co linie lotnicze mogą zaoferować.
Piesek juz zmienil lot!
Ha, ha, poczta chodzi, ale w Krakowie zapowiedziano na jutro szlaban na komórki, żeby jakiś zamachowiec nie dostał odpału. 🙄
A mnie się udało dodzwonić do kodów i przebukować na wtorek. Czyli jeszcze 3 dni w Krakówku. Idę sprawdzić, jakie tu mają zaopatrzenie w befsztyki. 😉
nigdy takich proroczych (astrologicznie) wiadomosci nie czytam, ale …………..moze sprawdza sie !!!
dla Was maly link, a ja brykam w sloncem zalane tereny
zielone 😀
http://wiadomosci.onet.pl/1608179,2677,1,w_wojsku_toleruje_sie_podejmowanie_zbyt_duzego_ryzyka_a_procedury_nie_sa_stosowane,kioskart.html
Siarkowodór to piekielny odór, ale z Islandii tak daleko nie doleci… Już prędzej z warszawskiej kanalizacji 🙄
Ha! Moja Stara raz wyhodowala siarkowodor w lodowce! Smiechi i smrodu nylo co niemiara.
Rysiu, dokladnie to samo mowil przeciez ten major Fischer kilka dni temu w radiu. I jeszcze mowil, ze nie ma na swiecie pilota przewozacego glowe panstwa, ktory nie mialby przelatanych co najmniej 5 tysiecy godzin – a to sie osiaga po piecdziesiatce! Tylko, ze wszyscy dpswiadczeni piloci wojskow zostali zlustrowani w latatch 90-tych na okolicznosc komunistycznych pogladow i zdymisjonowani. Ten pilot co rozbil tupolewa, ukonczyl szkolenie w 1998 r. To samo drugi pilot. Zoltodzioby.
Nie, nie. Wyraźnie to był inny zapaszek niż z kanalizacji. Ale dziś już go nie ma. W innych miejscach kraju – wiem skądinąd – też podobne zjawisko było i przeszło.
Ale podobno ten skunks ciągle dymi, tfu, tfu…
A co do pilotów, to ten, co wylądował na wodzie w Nowym Jorku, był właśnie po pięćdziesiątce, i pamiętam, jak wtedy komentowano, że tylko tak doświadczony pilot mógł taki manewr przeprowadzić…
Wcale mi się to nie podoba 👿
http://wiadomosci.onet.pl/2156829,441,ostrzezenie_ws_chmury_pylu__wzrost_ryzyka,item.html
Kapitan Sullenberger, nie tylko po piecdziesiatce, nie tylko doswiadczony, ale nawet na ten zawod – niezwykle spokojny. Tak spokojny, ze kontroler lotow nie mogl uwierzyc w to, co Sullenberger mowi, bo mowil tak spokojnie…
A poza tym – bardzo sie ciesze Bobiku, ze mozesz sie nareszcie zrelaksowac w towarzystwie befsztyka. 🙂 Mimo wszystkich przygod, i zbiegow okolicznosci, mam nadzieje, ze sie nacieszysz sie tymi nieprzewidzianymi dodatkowymi dniami w Krakowie.
Mnie tez, Doro, to sie nie podoba. Mam nadzieje, ze nie bedzie to trwalo dwa lata, jak w 1821 roku.
Tak to jest, jak się nie dba o wulkany 🙄
Mały Książę czyścił swoje regularnie 😎
No właśnie, świat zdeklasowany jakiś czy co…
A nie mozna tego pylu wylapac jakims …tfu… odkurzaczem? Albo takim walkiem z tasma klejaca, jak Stara zbiera czasami pozostawione na kaszmirach futro?
A swoją drogą dwa lata bez latania trudno sobie teraz wyobrazić 😯
Spłukać by można, solidnym strumieniem wody…
W telewizorze biskup dziękuje znamienitym delegacjom zagranicznym 😯 Jutrzejsze przemówienie? 🙄
Troche sie zalamalem, jak uslyszalem: Thank you for this holy mess….
Chyba mu nie o to chodzilo?
Obejrzalam zdjecia z uroczystosci – glownie pokazujace Marte i Brata. Uderzajaca jest mowa ciala JK. Niby stoja obok siebie, ona nie kryjaca rozpaczy, z twarza w dloniach, i on – jakby pbok niego to nie byla corka jego Ukochanego Brata-Blizniaka. Rece spleciona przed soba, bez dotyku, z twarza odwrocdona od niej. Bardzo to jest wymowne.
Sluchalam tylko przemowien dostojnikow religijnych.
Ladne, bo proste i bez zadecia bylo przemowienie duchownego prawoslawnego.
Przemowienie arcybiskupa Michalika, przerywane oklaslami bardziej przypomionalo mi miejscami przemowienie na wiecu politycznym.
Sorry, nie sposob nie oceniac, bo jest to jednak publiczna i panstwowa uroczystosc. .
Święty Kolberger zmaltretował mojego ukochanego Miłosza 👿
Tu:
http://wyborcza.pl/duzy_kadr/1,97904,7781749,Zaloba_Marty_i_Jaroslawa_Kaczynskich.html
Uderzajaca jest dla mnie jej samotnosc na tych zdjeciach.
Bardziej wspolczuje jej teraz niz nawet przedtem .
Czasami kobiety cierpia inaczej. JK to bezdzietny samotny starszy mezczyzna z pokolenia, ktore nie najlepiej umie okazywac uczycia. Szczegolnie w tak publicznych okolicznosciach. Jestem pewna, ze on cierpi bardzo i wspolczuje swej siostrzenicy. JK tez pewnie mysli o swojej staruszce matce. Co tez oni wszyscy musza teraz przezywac.
Straszne, straszne jest to spojrzenie Jarosława.
Ale to on jest samotny. Marta szczęśliwie ma męża, który ją wspiera. Jarosław ma akolitów, ale tak naprawdę nie ma już nikogo.
Nie wiem tego, ale wydaje mi się całkiem możliwe, że on omija bratanicę, bojkotuje ją jakby, dlatego, że wyszła za eseldowca. To byłoby do niego podobne.
Tak mi sie tez wydaje, Doro. Tam musi byc spory konflikt rodzinny.
Nie mysle, ze on nie potrafi zachowac sie cieplo, bo jest to pokoleniowe. Jarek jest BARDZO emocjonalny. Pamietam jakas scene z Sejmu, gdzie z trybuny cos padlo bardzo lagodnie krytykujacego prezydenta – Jarek byl jeszcze premierem. On sie zerwal ze zmieniona twarzai niemal wybioegl z obrad.
Naturalnym odruchem byloby dla kazdego czlowieka objac ja za ramiona, albo dotkbnac jej dloni – jakis znak dostrzezenia z pewnoscia jej wiekszego bolu – straila w jednej chwili i matke i ojca, mlodym pezeciez wieku – i obna sama i rodzice. Ale on ma splecione rece przed soba, ramiona tez tak przechylone do przodu, aby jej nie dotknac. On jej bardzo strannie nie dostrzega.
To bylo pierwsze zdjecie jakie zobaczylam i ono mnie powalilo, naprawde.
To wszystko byc moze, ale tez trzeba pamietac, ze strata blizniaka, jest psychologicznie uwazana za niezwykle trudna. Byl o tym pare dni temu ladny artykul w prasie amerykanskiej psychologa specjalizujacego sie konkretnie w tym temacie… Co prawda jest to okazja publiczna, ale jest w niej takze wiele roznych warstw, takich jak na przyklad te, ktore zauwazyl juz Krolik. Rzeczywiscie, co oni wszyscy musza teraz przezywac, Kroliku… A robienie tego publicznie, ze zblizeniami kamer na twarz, tez spraw nie ulatwia. No i rzeczywiscie, nie wszyscy sa touchy-huggy wlasnie publicznie, chocby ulubiona przez Ciebie, Heleno, Krolowa i Ksiaze Philip. I gniew w potyczce politycznej w parlamencie i szok po stracie najblizszych to emocje, ale jednak inne emocje.
Nie, mnie nie chodzi o to by Jarek byl touchy-feely. Ale na tych zdjeciach on, zapewne kompletnie neiswiadomie, odcina sie od niej. Jest tam scena, gdy maz prowadzi ja za reke, a obok idzie Jarek, W tym samym rzedzie, ale bardzo oddzielnie. Znow te rece. I poza tym co innego jest, jak cala rodzina tak sie zachowuje (Filip i Elzbieta), a co innego jak obok lka corka ukochanego brata. Wiec – chocby jedno spojrzenie w jej strone, jakis znak – ja tu jestem, obok. Ale on, nawet jesli nieswiadomie, ale dosc ostentacyjnie odcina sie od niej. Ani jednego spojrzenia w jej kierunku. Gdyby bylo, zostaloby z pewnopsca odnotowane przez fotografa. Ale go najwyrazniej nie bylo.
Janowi Turnau tez sie nie podobalo zachowanie arcbpa Michalika. Krociutkie:
http://wyborcza.pl/1,75968,7782597,I_tylko_abp_Michalik_agitowal.html
Mam podobne odczucia co do wzroku JK, jak Dora. Nie chciałam o tym wcześniej pisać, bo myslałam, że to tylko mój subiektywny odbiór.
JK nie pojawił się na ślubie Marty z synem „eseldowca”. A przecież to była jedyna córka jego ukochanego brata. Na ślubie była też, tak bardzo przez niego szanowana, matka braci.
Odczuwam autentyczny strach przed tego typu ludźmi.
Przez cały czas nie widziałam między nimi żadnego kontaktu, nawet wzrokowego. On się chyba opancerzył. Strach na niego patrzeć i strach pomyśleć, co z tego wyniknie. To on zrobił z brata prezydenta.
Tak sadzilam, Haneczko. Klasyczny przyklad kiedy „jedno zdjecie warte jest tysiaca slow”
To chyba jednak jest tak, ze wiekszosc ludzi zauwaza zwlaszcza to, co ma dla nich najwieksze znaczenie, zwlaszcza wtedy, gdy obraz zawiera w sobie sprzeczne sygnaly. To juz wielokrotnie, i na rozne, w tym techniczne sposoby, stwierdzilo wspolczesne „szkielko i oko”…
Tak! Te sprzeczme sygnaly sa dla mnie uderzajace.
No tak, bo jak sprzeczne, to jest tych sygnalow wiecej niz jeden… Mozna to na przyklad opisywac tak jak Szekspir, ktory obdarzal swoje postacie oczoplasem.
Ja w ostatnich dniach mam raczej uszopląs, bo oczy moje widzą głównie żałobę, ale uszy słyzsą rzeczy przeróżne… Ale ja nie o tym chciałem. Biegłem ja sobie na spotkanie z befsztyczkiem i przez jakież ulice ja biegłem? Ano Szwoleżerów, Kanonierów, Partyzantów… Daję słowo, że jeszcze w żadnym niemieckim mieście w tak zmilitaryzowaną strefę nie trafiłem. 😯
A potem wszedłem do sklepu spożywczego i przypomniałem sobie, o czym rozmawiałem w Krakowie z Panią Kierowniczką, a na co jakoś wtedy zapomniały mi się przykłady. Że uderza mnie, w handlu właśnie, okropna infantylizacja nazw. Nic się nie może nazywać np. Ciastka Z Kremem, tylko muszą to być Jeżyczki, Planetki, Elitki, Misiaczki, albo Pomponiki (wszystko autentyczne). Doszło do tego, że jak trafiłem na Biszkopty Kresowe, to omal ich nie kupiłem tylko za to, że nie były biszkopcikami.
A potem, wracając, zobaczyłem przepiękną, już rozkwitłą magnolię i nagle mi na chwilę przeszły wszelkie rozdrażnienia. Nawet sobie tak po rysiowemu bryknąłem i pogoniłem przechodzącego obok ko…
No, taką przebieżkę dla zdrowia zrobiłem. 😉
Heleno, z tymi rękoma to sprawa jest dużo bardziej skomplikowana i wyciągałbym co najwyżej przed-wnioski z takich zdjęć. Znasz parę społeczeństw i chyba też zauważyłaś, że nawet w rodzinnych stosunkach bywaja olbrzymie narodowe różnice tak w znaczącym jak i zdawkowym dotykaniu się. Moja żona mówi, że to chłód uczuciowy (była w Polsce i w Niemczech i ocenia społeczeństwo niemieckie jako dużo cieplejsze) – nie zgadzam się z traktowaniem tego jako projekcji wewnętrznego życia, ale gdybym miał podać bez dłuższych rozmyślań i analiz nacje, które mają największe kłopoty z naturalnym, odruchowym przekazaniem emocji czy znaków przez dotyk, postawiłbym tam Finów, Polaków, Włochów i Białych z USA.
Z Bialymi z USA to pamietam, ze odnotowywalam to zaraz po przyjezdzie do Stanow. Zwlaszcza w relacjacj kobiet z kobietam – kazdy moj dotryk ( a ja jestem dotykalska) wywolywal sztywne zmrozenie.
Pamietam szok przezyty w teatrze podczas proby, kiedy w jakiejs scenie z akcji wynikalo, ze ja i moja kolezanka mamy z glebi sceny znalezc sie na proscenium, wiec ja ja zlapalam za reke i podbieglam do rampy. Po probie ona mi powiedziala, ze wolalaby abysmy podchodzily osobno. Dlaczego? – zapytalam. – ’ Cause i feel uncomfortable being touched by you – uslyszlam w odpowiedzi. Chyba zrobilam wtedy prawdziwa damska scene, zakonczona stwierzdeniem, ze „bylabys ostatnia kobieta, ktora chcialabym dotykac w tym sensie w jakim ty to odbierasz…” Taka bylam wsciekla.
Co do infantylizacji nazw towarow, to wscieka mnie to od 20 lat. „. A najbardziej te , ktore sie odwoluja do …hmmm… „rodzinnych tradycji”: Przysmak dziadziusia, Smalczyk Babuni, Kapusniaczek od Mamy, i takie tam. Omijam duzym lukiem. Bo wiem, ze im bardziej Babuni, tym wiecej tam jest prawdziwego g..a.
a co Ty masz naprawdę przeciw smalczykowi z Babuni?
Dokładnie o tym też mówiłyśmy. I mnie się przypomniało, że są też francuskie konfitury Bonne Maman 😉
Uf, odwentylowałam się trochę. Poszłam sobie do kina, wreszcie obejrzałam Polańskiego. Niewiele się różni Ursynów dzisiejszy od codziennego, tylko metrem się jeździ dziś za darmo, no i trochę napisów i flag z żałobą, ale nie jakoś krzycząco.
Na Placu Piłsudskiego spodziewano się wczoraj pół miliona. Było dwa razy mniej. Zaczynam widzieć, jak bardzo jest to i owo wyolbrzymiane przez media. Życie się po prostu toczy.
Czy rację ma Joasia Kurczewska, że nastąpiła akceptacja państwa przez Polaków? Chyba tak, bo wielu uznało za stosowne oddać hołd pierwszemu w końcu zmarłemu w wolnej Polsce prezydentowi, czy go lubili, czy nie – nie mówiąc oczywiście, że przecież wielu oddawano przez to hołd i reszcie; tak deklarowali. No, ale oczywiście głośniej słychać tę agresywną część, która płakała za carem-batiuszką. Mam jednak nadzieję, że to mniejszość.
Przepraszam, nie dwa, ale PIĘĆ razy mniej było na Placu Piłsudskiego! 😳
Z dwpja zlego wole Przysmak z Dziadziusia.
A mowic o patetycznych nazwach, czy tylko mnie czy jeszcze kogos smieszy tytul, ktory przed chwila zobaczylam w Rzepie: Na zawsze opuścili Pałac Prezydencki.
Smalczyk, biszkopcik, paczuszek, herbatniczek – brr… Ale dobrze ze biegasz sobie Bobiku, nawet jesli czesciowo w strefie zmilitaryzowanej. 🙂
A z Bialymi z USA, to jednak duzo zalezy od konkretnego pochodzenia i pokolenia. Juz kiedys pisalam, ze sa cale obszary zamieszkale przez serial huggers (spore polacie Midwestu, moja przyjaciolka, urodzona w Minnesocie nazywa to agrressive friendliness). Nawet nowoangielscy post-purytanie tez lekko przytulaja, ale nie za dlugo, i nie za czesto. Za czeste przytulanie uwazaja troche za fizyczny odpowiednik smalczykow i biszkopcikow… Ale zeby sie czuc od razu niewygodnie, to na pewno nie. Wydaje mi sie, ze od czasow opisanych przez Helene spory wplyw na te sprawy ma duzo wieksza tolerancja dla gejow, wiec ewentualne skojarzenia w tym kierunku nikim za mocno nie wstrzasaja (zwlaszcza w takich aglomeracjach jak Nowy Jork).
Nie wiem, co to za dostojnik kościelny przemawiał przed chwilą w Archikatedrze, bo nie jestem w tych dostojnikach szczególnie biegły, ale doprowadził mnie do piany na pysku. Stwierdzenie, ze para prezydencka była dobrym małżeństwem okrasił tyradą na temat „i to jest kolejny dowód na to, że małżeństwo może być tylko związkiem mężczyzny i kobiety, a nie, jak chcieliby niektórzy politycy…itd.”. Konkluzja brzmiała jakoś tak, że gdyby wszyscy politycy bronili właściwych wartości jak trza, inaczej wygladałaby polska rodzina, no i w ogóle nasz nieszczęsny kraj.
Ja się pytam, czy to przypadkiem nie jest zakłóceniem żałoby i robieniem sobie jaj z pogrzebu?
Już nie mówię o ciągach „myślowych”, z których wynika, że sam fakt śmierci w katastrofie pod Smoleńskiem robi z człowieka męczennika za ojczyznę i wiarę (jak św. Wojciech, jak ks. Popiełuszko…). Cały czas się zastanawiałem, czy kościelny dostojnik zdaje sobie sprawę, że gdyby przypadkiem zjawiła się w okolicy logika, nakazałaby włączyć do grona męczenników za wiarę również zmarłych w katastrofie posłów SLD. 😯
Och, mam cos dokladnie dla Ciebie Bobik! Manuela G. o barokowej polskosci:
http://www.krytykapolityczna.pl/Opinie/Gretkowska-Martwy-Polak-oplakuje-sam-siebie/menu-id-197.html
Bobik (19:38) – już kiedyś wydarło mi się za mocno z gardła co myślę o podłączaniu do solennej lokomotywy ubarwionych w firmowe reklamy wagonów, więc zmilknę na temat rozważań o wyższości klasycznych małżeństw nad alternatywnymi. Ale przechodzi mi przez myśl: czy ów człowiek z pewnością z jakimiś doktoratami z teologii naturalnej, gdy ma przed sobą śmierć, patos, rozedrgane uczucia, myśli bezustannie o aktualnych bojach?
Nie oglądałam, ale w necie piszą, że prymas, abp Muszyński (bo to on był) zacytował SŁOWA PREZYDENTA o tym, że małżeństwo może być tylko związkiem mężczyzny i kobiety. Pochwalił je oczywiście, ale to była złota myśl LK.
Zła kobieta jestem, ale zaczynam mieć Schadenfreude, że coraz więcej delegacji odwołuje przylot do Krakowa. Przed chwilą Obama 😉
😉
O rany koguta. Przeczytalam tylko tytul:
Lech Kaczyński jak św. Wojciech, Popiełuszko, Jan Paweł II
Niezwykle ważkie słowa wypowiedział nad trumną prezydenta prymas Henryk Muszyński. Ustawił on tragicznie zmarłego najpierw w szeregu najważniejszych budowniczych wolnej i solidarnej Polski. Potem wśród największych polskich męczenników »
Więcej… http://wyborcza.pl/0,0.html#ixzz0lO4vvYs6
Niechaj mnie ktos uszczypnie i obudzi ze snu. 😯
GW trzęsie portkami 😯
Amok
O rany…
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,7783118,Islandzki_wulkan_zwieksza_aktywnosc__WIDEO_.html
Powiem tak, i powiem w wielkim zasmuceniu, bez cienia ironii czy sarkazmu. To wielkie szczescie , ze PB przygnal te chmury wulkaniczne i wszyscy przywodcy odwoluja swoj przyjazd do Polski. Bo doprawdy byloby mi bardzo przykro, gdyby te brednie nad trumna slyszal caly swiat, gdyby byly tu tlumy dziennikarzy zagranicznych.
Mam po dziurki w nosie tego cyrku, tej arogancji „patriotow” swieckich i duchownych. Ja i tak juz lapie sie na tym, ze na pytanie: Are you Polish? , odpowiadam coraz czesciej: Tak, ale wyjechalam 40 lat temu.
Mysle wlasciwie z przerazeniem o poniedziualku, kiedy sie skonczy „zaloba narodowa” i „patrioci” zdejma rekawiczki.
Jest mi bardzo smutno i ciezko na sercu. .
Dzień dobry wieczór.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,7778494,PiS__Niech_kazdy_uczen_obowiazkowo_odwiedzi_Katyn.html
W tej sytuacji jestem bardzo zadowolony, że nie jestem polakiem małolatem.
Taki wielki Obama, a nie potrafi zmusić pilotow do lotu 🙄
O tym odwiedzaniu Katynia to oni kłapali jeszcze przed katastrofą, tylko wtedy poświęcono temu tyle uwagi, ile się należy… 😈
Good point, Cubalibre 🙂
A ja wolałabym, żeby przyjechali. Niech ten balon nadmie się jak najprędzej. A potem niech pęknie.
Przypominam, że Muszyński jest uważany za intelektualistę 🙄
Tak, jak na garbatego… Pieronek tez…
Mnie się wydaje, że właśnie jak nie przyjadą, to balon pychy szybciej pęknie, okaże się bańką mydlaną 😈
Ani Barroso, ani van Rompuy…
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7781818,Na_razie_przedstawiciele_8_panstw_odwolali_udzial.html
Czy w szkołach zamiast robić wycieczki do Katynia nie można by nauczać, że nadmiar patosu zawsze w końcu przekształci każdą demonstrację uczuć w niesmaczny pokaz kiczu? I czy nie dałoby się zrobić chociaż kilku lekcji z anglosaskiej powściągliwości?
Ale niezależnie od tego tę chmurę to ja bym jednak najchętniej przegnał gdzieś, gdzie lotów nie bedzie zakłócać. 🙄
No i niestety – ledwo się zacząłem rozkręcać, to juz muszę od kompa odejść. A tak bym jeszcze to i owo napisał… 🙁
Mówiłam, to się pociągiem skończy…
(tzn. powrót Bobika)
Zgodny człowiek jestem. Tak czy siak – niech pęknie 👿
Obawiam się tylko, że bardzo nas przy tym obryzga 🙁
To nie jest balon, ale jakaś purchawa albo co 🙄 Jak pęknie to rozsieje zarodniki…
Nie rozsieje. No, może trochę. To zdycha.
Rozsądne, polecam
http://wyborcza.pl/1,76498,7780543,Nie_wincie_naszych_romantykow.html
W artykule Sroczyńskiego:
Synek znajomej dopytywał się zdenerwowany, czy na pokładzie na pewno nie było Scooby’ego, którego uwielbia
Przypomniało mi to: nine-eleven, w szkole młoda eksperymentująca nauczycielka daje lekki ochrzań synowi, że nie przygotowuje wyciągu z gazet. Idziemy do szkoły na rozmowę z nią a ona wsiada na wyższe tony (nie ma pojęcia czy któreś z nas ma jakieś wykształcenie, ważne, że ona robi magisterium z technik pedagogicznych), że powinniśmy kupować gazety, bo dziecko nabiera wiedzy o życiu i ple ple. Więc tłumaczę jej, że przed rokiem czy dwoma zakończyliśmy prenumeraty, bo Internet nam wystarcza za gazety, a pisma prenumerowane nie zajmują się codziennymi informacjami. Na co pani, że może powinniśmy sadzać syna przed tv w czasie dzienników. A my, że syn siedzi przy pokémonach przed tv a w czasie dzienników wysyłamy go do innego pokoju, bo jeśli dorośli nie wiedzą co myśleć i jak reagować, to ani nam w głowie eksperymentować pedagogicznie z głowami synów. Wtedy wreszcie ficha caiu (to dawne wyrażenie o żetonie telefonicznym, który spadając daje połączenie) i choć wyraźnie dezaprobowała nasze nienowoczesne poglądy, odpieprzyła się od syna.
Z pierwszej ręki, od Michała Babilasa, który z Hiszpanii przebija się prawie pieszo (no, może przesadziłem trochę) do Londynu, a potem do Kraju, ale piasek z atmosfery nie wszedł mu do głowy, o globalnym ociepleniu i kwotach emisji CO2. Do rozbicia o kant dupy i do wyśmiania śmiechem sardonicznym.
Ech, gdybym sypiać nie musiał, ile bym miał czasu na czytanie materiałów, które ten niesamowity Andrzej Krzemiński gromadzi. Podejrzenia, że to nie człowiek, a wieloosobowa instytucja nasuwają się nieuchronnie.
W zeszłym miesiący tyle rzeczy nadorzucał do swojej kolekcji… Zaczytuję się u niego Cat Mackiewiczem. O
Puszkinie i o jego raporcie o szarańczy:
Woroncow, generał gubernator kraju, wysyła Puszkina na zbadanie szkód wyrządzonych przez szarańczę. Puszkin jest obrażony i wściekły. Pisze raport impertynencki:
Sarancza lietieła, lietieła,
I sieła.
Sidieła, sidieła, wsio sjeła,
I wnow polietieła.
A potem sławny tekst Cata o rewolucjonistach produkowanych przez żandarmerię, gdzie jest ta drwina:
Eserzy otrzymywali ogromne pieniądze od rosyjskich przemysłowców, bogatych adwokatów i lekarzy, nawet od rosyjskiej arystokracji, wreszcie niejeden dziesiątek tysięcy wpłynął im z różnych kas różnych oddziałów żandarmerii. Bogaci ludzie w Rosji dniem i nocą marzyli o rewolucji. Nasza polska burżuazja nie dorównywała rosyjskiej w tym idealizmie.
Aha, dobrze robi na zdrowie cofnąć się o te drobne sto lat…
Nie wiem czy to pyl wulkaniczny dostal sie do mozgu czy jakas inna interwencja z nieba, ale dzis rano nawrocilam sie wskutek lektury filozofa Terlikowskiego, ktory zarzucil mnie i pari tysiacom innych ludzi, ze wstretni jestesmy bo wychowalismy sie na Gombrowiczu, zamiast na Sienkiewiczu. Co jest absolutna szczera prawda jesli o mnie chodzi. Mam taki grzech na sumieniu.
W zwiazku z tym nie bede juz przezywac dra Terlikowskiego Terlikiem z Betonu, tylko nadaje mu ksywke ulubionej od dziecka postaci z Davida Cooperfielda – Uriah Heep.
Dzień dobry. 🙂 Jak się patrzy na dzisiejsze krakowskie oko błekitu, to bardzo trudno uwierzyć, że gdzieś tam, 6 km wyżej, podobno krąży jakaś wredna chmura, przez którą cały świat nie może latać. Wcale bym się nie dziwił, gdyby ktoś uznał tę chmurę za medialną manipulację, bo przecież świadectwo zmysłów całkiem co innego mówi. 🙄
Łubieńskiego czytałem wczoraj w papierze i też mi się bardzo podobał. Można by tylko dodać, że romantycy żyli w epoce, która wiele większą miała tolerancję na patos, bo przecież i pewne nurty oświeceniowe nie były od niego wolne, i inne wcześniejsze. Choć, jak to Łubieński pisze, i oni chwilami nie wytrzymywali ciśnienia i uciekali w różne ironiczno-prześmiewcze środki wyrazu. Ale po I Wojnie Światowej zaczęła się zdecydowana rozprawa z nurtami zadęciarskimi, co świadomość – zwłaszcza Europejczyków – dość poważnie przeorało. Tylko że tu się dzieje sprawa dla mnie bardzo dziwna: czytając najlepsze rzeczy z XX-wiecznej polskiej literatury nie ma się wątpliwości, że polska kultura w tych procesach „modernizacji umysłów” brała udział, ale jak się tak gazety poczyta, ludzi posłucha… No, wychodzi jak z tą islandzką chmurą. 😯
slonecznie 🙂
co mozna w taki dzien zrobic? zabrac co nieco do picia i jedzenia
i bryknac w tereny zielone 😀
brykam,fikam
do kiedys tam i……
http://www.youtube.com/watch?v=3o2d3g0MmgM
😀
O, przepraszam, Heleno! Losy polskie nieproste są i nie można tak sobie o. Ja się jak najbardziej wychowałem na Sienkiewiczu 😳 i gdzieś tak do 3 klasy podstawówki była to moja ukochana lektura. Tak że potem Gombrowicz mnie zdeprawował wcale nie przez brak wychowania na Sienkiewiczu, tylko właśnie dzięki niemu.
Przy okazji uprzejmie proszę o dawanie linków do Człowieka Z Betonu (co mi się jednak wydaje znacznie odpowiedniejsze od obcobrzmiącego U.H.), bo mi się okropnie nie chce ganiać za nim po necie. 🙄
David Ost – http://www.krytykapolityczna.pl/Opinie/Ost-Polska-katastrofa/menu-id-197.html
No wiec musze sie przyznac, ze Sienkiewicz mi sie kompletnie upiekl – moze dlatego, ze w domu nie bylo nic Sienkiewicza procz Quo Vadis – raz przeczytane, nigdy nie wrocone. Trylogoe, owszem, widywalam w innych domach, ale tak mnie jakos przestraszala swoja objetoscia, ze sie nie odwazylam siegnac i mam wciaz nie przerczytana. Nie jest to powod do dumy, mind you i obiecuje sobie, ze moze jeszcze przed smiercia przeczytam, ale boje sie, ze bedzie to tak jak z E. ktora obiecala sobie, ze na 40 urodziny nauczy sie przyszywac guziki, potem na 50-te, a potem dala juz za wygrana i bez wahan i usprawiedliwien prosi mnie abym przyszyla, albo siega po agrafke. Wiec nie wiem jak to bedzie z tym Sienkiewiczem.
Ale Gombra (Dzienniki) przeczytalam jak mialam 22 lata i dalej uwazam, ze jest to najwazniejsza ksiazka jaka w zyciu przeczytalam i ktora zdarzalo mi sie miotnac o sciane w trakcie lektury, a bylo to w Paryzu. Ale swoje zrobila. Stalam sie innym czlowiekiem.
Jesli sie, Bobie, chcesz pokatowac pokutnie Uriaha Heepem, to prosze bardzo:
http://terlikowski.salon24.pl/
To ja , podobnie jak Bobik, jestem i z Sienkiewicza i z Gombrowicza. Sienkiewicza czytałam w podstawówce, przede wszystkim Trylogię, ale też Quo Vadis. Nie przebrnełam przez Krzyżaków i chyba sobie odpuszczę. Trylogie b. lubilam i nadal lubie. Mój tato ma takie stare wydanie jeszcze z przed wojny i czasami jak jestem u niego to sobie poczytuje. Nie żebym sympatyzowała z ideami, ale jest to porywająco napisane i zobrazowane. A Gombrowicza odkryłam w szkole sredniej. pisałam nawet prace maturalna ( takie u nas w szkole zwyczaje, coś jak dzisiejsza prezentacja na ustnej, ale duzo poważniej traktowana), o Trans-Atlantyku i do dzis jest to dla mnie b. ważna książka, tak jak Dzienniki.Może to głupio zabrzmi, ale mi się ten Gombrowicz z Sienkiewiczem jakoś tak bardzo nie kłóci. Tacy może jesteśmy raz podniośli i pomapatyczni, a ra szyderczy i prześmiewczy.
No wiec tak wlasnie wszyscy mowia, ze to swietnie napisane i warto sie przemoc. I to sobie obiecuje. Jesli mi ktos do domu przyniesie, ale nie wszystkie tomy naraz.
E. od lat mnie namawia. Ale sama nie ma.
Dla mnie sprawa jest stosunkowo jasna – jak się nie zna Sienkiewicza et consortes, to nie do końca się rozumie, z czym ten Gombrowicz tak się wykłócał, dlatego koniecznie należy znać i jedno, i drugie. Choć niekoniecznie i jedno, i drugie darzyć równym uwielbieniem. 😉
A ja mam teraz problem do rozwiązania: gdzie lepiej posłuchać Filharmoników Berlińskich. Chciałoby się na żywo, ale mają grać w Bazylice Mariackiej i obawiam się, że na Rynek już niewiele żywego dżwięku się przedostanie. A jak mam słyszeć tylko jakieś popłuczyny, to może jednak lepiej słuchać w telewizji?
A muszę się zdecydować w ciągu najbliższej godziny, bo mniej więcej na wtedy zaplanowałem sobie wyjście w naród.
Bobik, Consortes to ja akurat znam wiec moglam sobie darowac Sienkiewicza i wciaz doceniac Gombra.
Ha!
http://wiadomosci.onet.pl/2157064,11,ponad_50_delegacji_odwolalo_przylot_do_krakowa_oto_lista,item.html
Ironią losu jest, że najważniejszymi osobistościami będą, jak ktoś napisał na którymś z blogów „Polityki”, „ruskie” i „szkopy”, z którymi zmarły był w największym konflikcie 😈
A co do Sienkiewicza i Gombrowicza, to ten drugi jest w niemałym stopniu odpowiedzią na tego pierwszego 😉 Tyle tylko, że Sienkiewicz to – nie pamiętam już, kto to powiedział – pierwszorzędna literatura drugorzędna.
Bobiczku, obawiam się, że nie wejdziesz na Rynek bez wejściówki… A jeśli chodzi o dźwięk, to na pewno lepiej w telewizji. Mam nadzieję, że pokaże.