Narodowy dramat
DZIADOSTWO
część II
CHÓR
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie…
ANTEK GUŚLARZ
Zespół będzie!
Po wstępnych modłach w kaplicy
staniemy dokoła trumny,
my, smoleńscy harcownicy!
Powiedziemy wzrokiem dumnym
po tych platformerskich dziadach,
co już dawno winny spadać,
czoła im stawimy śmiało…
MEDIA
Kurde, to się będzie działo!
CHÓR
Leć nasz orle w górnym pędzie,
na najwyższej siadaj grzędzie!
ANTEK GUŚLARZ
Pisowe duszeczki!
W was nadzieja – czystych, prawych,
lecz pojmijcie wagę Sprawy:
to nie jakieś z szafy teczki,
czy afera hazardowa,
by móc prztyczka dać łagodnie,
tu o wielkie chodzi słowa,
tu wyjaśnić trzeba ZBRODNIĘ!
Zlatujcie się do Zespołu,
Zespół niech się tutaj zbiera,
czeka nas obfity połów!
Bieżcie w przybytek sejmowy,
będziemy grzebać w papierach,
będziemy ucinać głowy!
CHÓR
Rząd osądzą z PiS-u sędzie,
niezła jatka wkrótce będzie.
ANTEK GUŚLARZ
Rzecz tu powiem kardynalną
i niech się odbije echem,
że coś o wypadku palnąć
jest podłością oraz grzechem!
Zbrodnia, męczeństwo straszliwe –
to są wyrazy właściwe.
CHÓR
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
tylko Antka brzmi orędzie.
ANTEK GUŚLARZ
Naprzód wy, pomniejsze duchy,
patrzcie, kto ponosi winę:
wśród katyńskiej zawieruchy
ściskał-li się Tusk z Putinem?
CHÓR
Mówcie jasno, mówcie z siłą:
był niedźwiadek, czy nie było?
ANIOŁKI
Do krzyża lecim, do krzyża,
tam niepewność nam nie grozi,
tylko tam duchowa spyża
i przekaz prosto od Bozi.
Pod krzyżem wiemy, że ruskie
uknuły to wszystko z Tuskiem,
że to wszystko przez ich spiski,
nie brawurę, mgłę, naciski.
Ach, wśród innych pobyć deczko,
którzy myślą tak, jak trzeba…
ANTEK GUŚLARZ
Czego potrzebujesz duszeczko,
żeby się dostać do nieba?
ANIOŁEK
Powiem jeszcze raz, niech stracę –
krzyża! I to pod Pałacem!
CHÓR
Bo słuchajcie i zważcie u siebie,
że się kłusem do piekła zbliża,
kto podaje w wątpliwość przebieg
zdarzeń w wersji obrońców krzyża.
ANTEK GUŚLARZ
Aniołki, duszeczki,
ja ten Zespół dla was robię!
Zapalcie pod krzyżem świeczki,
po czym z Bogiem idźcie sobie,
a gazeta tych… nie-gojów
niech zostawi was w spokoju.
CHÓR W BERETACH
Kogo prośba ta nie rusza,
w imię Ojca Tadeusza,
niech pod miotłą tkwi jak mysz –
nie chcecie z Radyjkiem sporu,
bądźcie grzeczni dla upiorów;
a kysz, a kysz!
(Aniołki odlatują pod Pałac)
ANTEK GUŚLARZ
Straszna północ… W tiwi dziennik…
zamknijcie gęby na kłódki
i nie bredźcie, że Męczennik
lubił sobie golnąć wódki.
Hę? Ktoś taką głosi tezę?
Spojrzałbym na niego zezem,
gdyby mi się napatoczył…
Jezu! Właśnie tutaj kroczy,
lok podstępny ma na czole
i pracować chce w Zespole!
CHÓR
Antka ręka zacznie swędzieć,
co to będzie, co to będzie?
ANTEK GUŚLARZ
To najcięższy ze zbrodniarzy,
choć przypadkiem nie ma wąsa,
lecz to ten, co się odważył
z nas kpić oraz się natrząsać
i pytania z grubej rury
słać wciąż do prokuratury.
Tegoż oto piekielnika
cni mężowie oraz damy,
wyzywamy, przeklinamy,
niech nam szybko z oczu znika!
CHÓR
Czy go komuś w kraju braknie?
Zagłosujmy szybko: tak – nie.
WIDMO
Hej, kruki i bulterriery,
że już nie wspomnę o ludziach,
puśćcie mnie tu, do cholery,
też chcę mieć w tym wszystkim udział.
ANTEK GUŚLARZ
Wszelki duch! Jakaż potwora!
Diabelskim cuchnie pomiotem!
Nawet bulterrierów sfora
nie radzi sobie z tym kotem.
W gębie dym i błyskawice,
ozór cały w łgarstwa wieńcach,
za „Nasz Dziennik” chyba chwycę
i przegonię potępieńca.
WIDMO
Dzieci, spokojnie, dzieci,
wszak mnie nie od dzisiaj znacie,
owszem, mam ten swój tupecik,
ale zaraz robić w gacie?
Pytań chciałbym zadać parę,
tu i ówdzie coś wykrakać
po co robić ze mnie marę,
albo złego wilkołaka?
PiSŁANKA
Przebóg, co to za szkarada?
Bez ustanku swoje gada.
CHÓR PiSŁÓW
Nie znałeś litości panie,
hej, sowy, puchacze, kruki
i my nie znajmy litości,
rzućmy w twoją stronę zbuki
zlekceważmy twoje zdanie,
bo za nic ty masz nauki
światłe księdza jegomości.
WIDMO
Nie ma, nie ma dla mnie rady,
czuję się wyrzutkiem zgoła,
sam w stołówce jem obiady,
sam na puszczy muszę wołać.
Tak, słusznie trafiło mi się,
sprawiedliwe zrządzenie Boże,
bo kto nie był ni razu w PiSie,
temu żaden wic nie pomoże.
(znika i ukrywa się w blogosferze)
ANTEK GUŚLARZ
No, spławiliśmy go, koniec,
gdzieś tam pewnie śpi jak suseł,
a my teraz w swoim gronie
odprawimy komplet guseł:
krew na rękach, spisek, zamach,
ruska trumna, polski grajdoł,
rząd, co znowu będzie kłamać,
Bartoszewski w zmowie z Wajdą,
platformersi, podłe zbóje,
pod Pałacem wierne tłumy,
mgła katyńska, co się snuje
i spowija nam rozumy…
CHÓR
Czegóż się uśmiechasz, czego,
co w tym widzisz powabnego?
ANTEK GUŚLARZ
Przebóg! Czy tu nikt nie jara,
o co ja się ciągle staram?
Polskę mamy tu, nie Francję,
Niemcy, Belgię, czy Kanadę,
przeto daję wam gwarancję –
rozumowi damy radę.
Prawych serc zwycięży poryw,
Zespół stworzy słuszny klimat
i rozpełzną się upiory,
których nikt już nie powstrzyma…
CHÓR
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
co to będzie, co to będzie?
Kocie Mordechaju, melduję – zadanie wykonane! 😎
Ponieważ zajęło mi to kawałek nocy, zbyt wczesne obudzenie mnie uznam za zbrodnię. 🙄
Warto bylo, Mistrzu Bobiku, czekac cala noc! 😆 😆 😆
Drogi Wieszczu, skoro i tak nie zasnalem, spedzilem pracowity poranek rozsylajac zaproszenia dla wybranych gosci na swiatowa prapremiere Dramatu. Zagonilem do roboty takze mojego kumpla SP.
Wcale mi nie jest do śmiechu. Jestem już niewyobrażalnie zmęczona i upokorzona tym co się dzieje. Czy to się już nigdy nie skończy?
Miłego dnia mimo wszystko.
Chwaląc geniusz Wieszcza Bobika, podrzucam z rana kolejną pozytywną wieść:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,8164617,Konserwator_zabytkow__nie_ma_szans_na_pomnik_w_miejscu.html
Teraz pytanie, czy będzie krucjata przeciwko konserwatorowi zabytków? Co będzie się działo przed pałacem przy zabieraniu krzyża, to chyba nawet Wieszcz Bobik nie jest w stanie przewidzieć Bo że opisać (ex post), to nie wątpię 😉
Ach, Bobiku;)))
Epopeja narodowa to będzie jak nic. Ciekawe tylko jaki dalszy ciąg nam chora rzeczywistość w tym kraju dopisze. Bo, że jest chora… widać słychać, a najbardziej czuć.
Ja bym powiedział: czarno wszędzie, straszno wszędzie, co to będzie…
Pozdrawiam:)))
Ech, ta mickiewiczowska fraza! W sam raz na obecne gusła i smoleńskie czary-mary. Gratuluję pomysłu i wykonania!
Brawo, Bobiku. Ale czuję lekki niedosyt. Pięknie się rozwinęło i nagle skończyło, a jeszcze chciałoby się wiedziec, co dalej.
Myślę tak samo, jak Kuczyński:
http://www.rp.pl/artykul/9157,511904_Kuczynski__PiS_otwiera_wrota__piekla_.html
Chylę czoła przed Narodowym dramatem!
Nie dorównując do pięt Bobikowi, popełniłam balladę:
ANTEK SZALONE OKO
Antek nam zbrodnię gromko ogłosił –
drży niebo i ziemia cała,
kiedy Antonio, z obłędem w oku,
miłością do prawdy pała.
On wie, że Lecha Ruskie zabili
lub dziadek Tuska z wermachtu,
a resztę ludzi uprowadzili –
nikt nie zaprzeczy tym faktom.
Putin ich więzi w tajdze bezkresnej,
nie mają chleba, ni uciech.
I tylko jeden wśród nich się znalazł,
co to się zawziął i uciekł.
Palikot odkrył, że na peronie
zjawę wszak widział z zaświatów,
a biedny Antek jeszcze nie zdobył
mocnych dowodów na to.
Więc zagłuszarka dzielnie pracuje,
brednie powtarza jak umie.
Gawiedź się cieszy, a podpowiada
jej sam belzebub z Torunia!
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Dzień dobry. 🙂 Ale mi kadzicie. 😆 A tymczasem laury powinny się rozkładać, bo pomysłem, że ktoś powinien napisać Dziady 2010, strzelił Mordka, a ja się tylko ekspresowo podłączyłem i napisałem.
Stanisławie, wszyscy by chcieli wiedzieć, co dalej. 🙄 Ale zawodowo za proroka to tu robi Kot Mordechaj, nie ja. 😉
Witam serdecznie nowych Gości, ewę i Laudate44. 🙂 Laudate44 też zresztą brzmi jakoś z mickiewiczowska, ale na szczęście w ogóle nie sprawia upiornego wrażenia. 🙂
Jeżeli lubicie od czasu do czasu poczęstować się pasztetówką, to jesteście tutaj w najwłaściwszym z miejsc. Hojnie szafujemy tym produktem. I nawet wegetarianie przychodzą czasem powąchać. 😀
Nie jestem podejrzliwy, więc nawet nie dopuszczam takiej myśli, że ci wegetarianie to nie na pasztetówkę wpadają, tylko na dobre wina, którymi ją popijamy. 😎
Tak, dobrym winem popijamy.
AM już działa: http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,8163140,Macierewicz_tropi_katastrofe__Szokujace_rozbieznosci_.html
Jako wpisowe dorzucam mortadelę, słusznie zwaną cyckówką. Cymesik, w szczególności pod cabernet sauvignon, ale to z Górnej Galilei 😉
Łapę ściskam 🙂
Jotko, dobrze rozumiem Twój nastrój, bo sam miewam takie chwile, że mi łapy opadają i chciałbym tylko wleźć pod łóżko i przeczekać. Ale zwykle dość szybko poczucie upokorzenia i bezradności wobec tego, co się dzieje, zaczyna mi na tyle doskwierać, że jednak wyłażę spod łóżka chociaż po to, żeby się gorzko odśmiać. Bo nie mam lepszej broni. A zauważyłem, że poczucie bezradności śmiechu jednak się trochę boi. 😉
O przewidywaniach Kuczyńskiego rozmawialiśmy już wczoraj w nocy, od tego momentu.
Mniam, mortadelllla! 😀 Można mnie nią karmić do upadu, bo szczęśliwym zbiegiem okoliczności nie kojarzy mi się z kolejką w mięsnym (Nie ma już zwyczajnej? No, trudno, niech będzie mortadela), tylko z biuściastymi wzgórzami Toskanii. 🙂
Bobiku! Jesteś genialny!!!!
Wydrukowałam i czytam sobie do śniadania.
Bez Twojej zgody wrzuciłam na FB, to musi iść w świat!!!
Ale chyba nie liczycie na to, że napiszę jeszcze Dziadostwo drezdeńskie, berlińskie, czy düsseldorfskie? 😎
W wolnej chwili doczytam nocną dyskusję nad tekstem Kuczyńskiego.
Teraz bardziej optymistyczny akcent:
niech się świeci 22 lipca d. E. Wedel 🙄
Faktycznie, dzisiaj świętego Wedla! Bym zapomniał na ament. 😳
Może uczcimy bitwą na torciki? 😆
Ciekawe, czy da się zrobić z torcika dobrze działający bumerang 🙄
Bobiku, Wieszczu 😆
Na bumerangi najlepiej by było przerobić torciki typu „patriot”. 😈
Widzę, że także nowa wizytująca, ewa*, jest Pimpem Znakomitym 😉 Piosenka Kempy z dzisiaj – paluszki lizać! 😆
A, rzeczywiście, dopiero teraz do piosenki Kempy dotarłem i paluszki polizałem. 🙂
No, słuchajcie: mamy torciki, wino i śpiew – grzechem byłoby nie poimprezować. 😀
To kto pierwszy rzuca tortem i w co/kogo celuje?
Ooo, widze, ze kiedy odsypialem bezsenna noc wpadli tu Nowi Goscie, a i jeden Stary sie odnalazl po dluuuugiej oplakiwanej nieobecnosci. A niektorzy Goscie przyszli nawet z darami – mortadela popijana sowinionem Carmel jest jak najbardziej koszerna. Impreza dobrze sie zapowiada.
Tak mnie Dziadostwo ucieszylo , marzylo mi sie od wczorajszego popoludnia, po prostu samo w uszach zaczelo brzeczec. Dobrze, ze Bobik jest znacznie szybszym poeta niz taki Mickiewicz czy Goethe – ci to latami musieli scibolic zanim poematy ich ujrzaly swiatlo dzienne. Bobikowi wystarczyla jedna niecala noc do stowrzenia Wiekopomnego Dziela.
I jakiez optymistyczne ( w odroznieniu od tych tam romantykow) przeslanie niesie ono wspolczesnym: Rozum zostanie pokonany, Czyste Dobro zwyciezy, upiorow budzic nie trzeba, bo juz sa obudzone i hasaja miedzy niebem a ziemia jak maja w zwyczaju.
Dlatego pierwszy toast sowinionem tym od ewy* wznosze zdrowie Wieszcza Kudlatego!
Zaprosilem na premiere i balange tez Pana Pali Kota, mam nadzieje, ze jest tronkowy, jak nasz Polegly Meczennik Katynski.
Zdrowie Gospodarza, zdrowie Gosci!
Kto jest bez wina niech pierwszy rzuci tortem? 😉
Okej, dyktatorsko zarządzam, że z winem również można rzucać. 😀 Mogę nawet dać dobry przykład i rzucić pierwszy, celując we wszelkiego rodzaju zadęcia i nadęcia.
Rzucajcie dalej, informując o celach, a może uda nam się przy okazji stworzyć Listę Rzeczy Które Najbardziej Irytują. 😉
A, już zdrówka lecą?
No to zdrowie Gości. Niech się święci 22 Wedla! 😀
Przy okazji drobne wyjaśnienie lingwistyczne. Wedeln znaczy po niemiecku powiewać, machać, merdać. Mit dem Schwanz wedeln – machać ogonem. Chyba sami rozumiecie, że po prostu muszę dziś świętować. 😉
Idź za ciosem, bo to dopiero początek i w nadchodzącej przyszłości inspiracji na pewno ci nie zabraknie.
Pozdrawiam
Ooo, witamy dyktaturę 4rp w ramach obchodów 22 lipca. 😆 Czyż mogło się lepiej złożyć? 😉
Może torcika? 😀
Rzut pierwszy w kategorii apolitycznej: we włacicieli, którzy nie sprzątają kup po swoich psach 👿
Trafiony zatopiony
Byle nie poszło rykoszetem i nie trafiło w psa. 🙁
Nie, te torty trafiają precyzyjnie w cel, nawet jeśli muszą wymijać przeszkody
Dzięki temi inteligentnemu systemowi naprowadzania, można trafić w ideę pielgrzymki z krzyżem smoleńskim, oszczędzając samych pielgrzymów i ich szczere intencje.
Vesper, ile chcesz za to ustrojstwo?
Chyba że otwarłaś już sklepik z takimi systemami i można je sobie nabyć drogą kupna? 😉
Idea rzucania, bardzo proszę, korzystając z urzadzenia vesper, w tchórzostwo, kunktatorstwo, fałsz i kilka innych, podobnych drobiazgów 😎
Mój specjalny, wyjątkowo precyzyjny miotacz jest dostępny dla każdego, zupełnie nieodpłatnie. Trzeba jednak uważać z ustrojstwem, bo jak się samemu ma brudne intencje, to można oberwać własnym tortem.
Aha, to właśnie w ten sposób następuje przeróbka na bumerang. 😉
Dziendobry,
witam Starych (w najczulszym znaczeniu) oraz Nowych (z szacunkiem i ciekawoscia) blogowych gosci.
W erze Dziadostwa (Bobik ma poezje w genach, i to jakich!) przy pasztetowce i ze szklaneczka pysznego Chablis (ale to dopiero pozniej), bede celebrowac swietego Wedla.
Moim zdaniem trufle kawior i Chablis bardzo pasuja do pasztetowki.
Sluchajcie, zadnej IV Rz. nie bedzie. Nowe pokolenie nie jest juz takie zawziete, zadne krwi i gotowe do awantur i nie bedzie mialo ochoty wszystkich za wszystko do wiezienia albo jeszcze lepiej kula w leb. Martwi mnie tylko to co Passent ostatnio napisal, bo jak on sie martwi o IV Rz to znaczy, ze trzeba sie martwic. Ale martwic w sensie bycia alert i glosnym i slyszalnym, zeby tacy krzyzacy przez palacem nie mysleli sobie, ze ich demencja nie zostaje zauwazona.
teraz do pracy!
Musze sie przyznac do pewnej eee… malodusznosci… Rozbawila mnie i ucieszyla wiadomosc, ze kompetentne wladze odpowiedzialne za architekture miasta stolecznego nie godza sie na Pomnik Martyrologii i Meczenstwa Prezydenta w tym miejscu, gdzie wszyscu gotowi sa go wystawic.
Wiem, ze jestem Zlym Kotem, ale jakos nie radze sobie z zlymi emocjami. Chcialbym czasami byc tak wspanialomyslny jak moj Kudlaty Kumpel, ale jakos mi nie wychodzi.
Wiec kolejny toast – za Kompetentne Czynniki! Na pohybel oszolomom spod Palacu! 😈
Tak, w skrajnych przypadkach tort zamienia się bumerang. Znam nawet takiego jednego osobnika w mojej rodzinie, który intencje ma niemal zawsze podłe i zawsze, ilekroć się zamachnie, by w kogoś rzucić, okazuje się, że miał w ręku bumerang 😈
Kocie, nie jesteś osamotniony w swej małoduszności. Ja też mam schadenfreude
Pasztetówka oświadczyła, że czuje się ubogacona truflami, kawiorem i chablis. 😆
Ja oświadczam, że pasztetówka w postaci ubogaconej również zostanie zeżarta i nie ma zmiłuj się. 😎
Przewidywania Azraela na temat prawdopodobnej przyszłości PiS-u po ostatnich atakach szaleństwa:
http://www.liiil.pl/gateway.php?url=alfaomega.webnode.com%2Fnews%2Fazrael-martwa-partia%2F
Muszę przyznać, że moje odczucia są dość podobne.
No sami widzicie co sie dzieje 😯
Jeżeli doświadczony, mądry kot, czuje się w moralnym obowiązku donosić na siebie („jestem Złym Kotem), to znaczy, że trucizna zatruwa umysły wszystkich.
A jaka to, w imie Najwyższego Kota, „małoduszność”? 👿
W zalewie obłędu, uzasadniona radość z wysepek zdrowego rozsądku 😎
Kocie nie daj się zwariować, bo przestanę stawiać Cię Sokratesowi za przykład 🙁
Zgadzam się z Passentem, że pogłoski o zgonie PiS są przedwczesne. PiS moze sobie być programowym trupem, ale zapotrzebowanie na jego „usługi”, zręcznie podsycane i drapowane w patriotyczne i religijne giezło, są na tyle duże, że jeszcze nie pora odtrąbić jego zejście ze sceny politycznej.
Szybkie i całkowite zejście na pewno nie. Ale moim zdaniem PiS już w pewien sposób rozpoczął proces automarginalizacji i jeżeli ktoś się tam nie puknie w czółko, to w następnych latach ten proces będzie postępował. Na dłuższą metę ani nekropolityka, ani polityka historyczna, ani inne takie nie dają więcej niż 10%. Co wziąłem nie z sufitu, tylko z maksymalnych procentów poparcia dla tego typu partii w normalnych, w miarę stabilnych demokracjach.
Bo przecież kiedyś w końcu będziemy mieli tę normalną, w miarę stabilną demokrację, n’est-ce pas? 😉
A ja nie zgadzam sie z teza Azraela, ze PiS jest juz martwa Partia. Oczywoscie ona idzie w kierunku samounicestwoenia, ale jej ewnetualna agonia bedzie dluga i bolesna (dla innych). They will not go gently into that good night – ze przywolam niesmiertelne slowa Dylana Th. Walczac o swe polityczne przetrwanie, a w przypadku Kaczynskiego o „dzielo calego zycia” oni nie zawahaja sie podpalic Polski. A my mozemy miec jedynie nadzieje, ze im to nie wyjdzie.
Ale ich zamiary sa nazbyt czytlene, jak pokazaly ostatnie dwa tygodnie. Ich trzeba niszczyc – chocby smiechem i drwina, jak zrobil to dzisiejszej nocy nasz Kudlaty.
Jest mi jeszcze mniej do śmiechu niż jotce, bo do czwartej nad ranem czytałem „Hunting Eichmann” (Neal Bascomb), ale co
robić gdy trudne ciężkie rzeczy są świetnie napisane…
Co do wojny krzyżowej, może być znakiem wracającej fali ilość sensownych, zirytowanych kołtunerią komentarzy internautów.
Ale życie istnieje nie tylko pod krzyżem i zachęcam do łyku tlenu u telemacha – nieprzewidywalny, jak mało kto ruchliwy mózgowo, zawsze dobrze wychowany, natychmiast rozpędza chmury.
Ach, Bobiku, Dziady – nieautoryzowana historia RpIV to jest właśnie to.
A tymczasem DZIADOSTWO czesc II w blyskawicznym tempie wedruje pod strzechy, nawet bez pomocy Kota Mordechaja i jego kumpla SP.
Calosc zostala zreprodukowana pod strzecha Passenta:
http://passent.blog.polityka.pl/?p=727#comment-170470,
choc wczesniejsza proba Kota Mordechaja zostawienia wizytowki wejsciowki na premiere, zostala wykasowana przez Moderatora (najwyzrazniej tam nie lubia zdolniejszej od Gospodarza konkurencji jakichs kudlatych poetow).
O, widzę, że i Bogdan Miś mówi o „wojnie krzyżowej” w swoim blogu…
Witam ponownie, skoro Gospodarz zauważył moją wizytę i nie warczał od progu, to też proponuję wpisowe: nie żadna tam mortadela, tylko koniak „Zakarpackij” z bratniej Ukrainy – nie wiem czy psy to lubią, ale koty za koniakiem przepadają. Te inteligentne koty, ma się rozumieć.
Upiorem (raczej) nie jestem, a „Dziady 2010” chętnie wrzuce na swojego bloga, tak jak poprzedni wiersz o wyjcach spod pałacu.
Pozdrawiam Bobika i Załogę w dniu świątecznym.
No proszę, o św. Wedlu zapomniałam!
Wobec powyższości przystępuję do imprezki, rozkoszując się Dziadostwem i Beatkę podśpiewując – cabernecikiem go i pasztetóweczką – ciach! 🙂
Tort mi się „ciałkiem” rozpuścił 🙁
No, skoro tak, to rozmrazam bazanta odrzebanego z zamrazarki.
By Dziadostwo Czesc II trafilo pod strzechy!
Chetnie oprowadzilbm Nowych Gosci po galerii wierszy Bobika, ale niestey zniknely one z dzialki Wiersze inne. Pewnie Pan Administrator niechcacy skasowal. A bylo tam pare moich ulubionych. Na szczescie ja zupelnie jak Pani Nadiezda Madelsztamowa przechowalem je we wdziecznej pamieci i zawsze jestem gotowy odswiezyc. 😈
Rewelacja. Tylko tak dalej.
Witaj Maupo. 🙂 Dobrze trafiłeś/trafiłaś? – w sam raz na imprezę lipcową, postwedlowską, winną, tortową, a od 2 godzin jeszcze i zakarpacką. Rozwijamy się. 😆
Laudate, Kot Mordechaj bardzo lubi piec bażanta z koniakiem. Tak mu to poprawia humor, że czasem tym koniakiem i pieczone ptaszysko poleje. 😈
Za bezpłatną promocję na Twoim blogu oczywiście dziękuję merdająco. 🙂
Ewo (przepraszam, że bez gwiazdki, ale zrobienie jej wymaga ode mnie przestawiania klawiatury na niemiecką) – takie czasy nadeszły, że torty rozpuszczone jak dziadowskie bicze… 🙄
A ten Wedel tez sie zrobil jakis podejrzany – polskonazewniczy, a w gruncue rzeczy dawno sie sprzedal Nienaszym. 👿
vitajcie! Bobiku, że też Ci się chce rymować w takie upały. Mniemam niejasno, że one na moją cześć nastały. A wszystko zaczęło się tak ; W roku pewnym…. ukończywszy słuszny wiek i nastała w moim wnętrzu zima. Objawiała się ona w różnoraki sposób, ale najczęściej w taki; zimno wszędzie, śnieżno wszędzie co to będzie co to będzie… 🙂 Najgorzej jednakże było ciemnymi wieczorami gdy nogi lodowate dawały się mocno we znaki . Wtedy postawiłam wyjechać do ciepłych a nawet i gorących krajów. 🙂 Długo trwałam w owym zamiarze oj długo, gdy nagle niebo się zachmurzyło i nastał półmrok a z nieba zaczęła płynąć woda. 🙁 A i B zaczęło toczyć ze sobą zażartą bitwę, zapomniawszy w tym ferworze że są literami alfabetu i jedno bez drugiego nijak nie może istnieć… Gdy już całą wodę wylało przypomniało sobie o mnie, która to zna nie tylko A i B ale i C itd. i postanowiło, że ponieważ dłużej marznąć nie mogę a bilet do ciepłych krajów drogi trzeba wezwać słońce aby trochę ogrzało skostniałe członki. Tak oto mamy Afrykę całemu alfabetu i mnie ku uciesze. 🙂 🙂 🙂 ufff fajne??
chyba mam talent ale do gazet pisać nie mam zamiaru 🙂 🙂
To zainspirował mnie Kot Mordechaj w temacie Wedla ,czekoladek , słodyczy i ptasich mleczek. Tak czy owak łatwiej bogatemu przejść przez ucho igielne niż mnie obok czekolady 🙁
piesek mój, który miał 14 lat zdechł. Bardzo smutne. 🙁 Pa, i bawcie się weselej 🙂 mimo wszystko.
Bardzo Ci wszyscy, jarzebinko, wspolczujemy smierci Przyjaciela. Niestey to sie zawsze tak konczy 👿
U nas w domu mowi sie, ze zwierzyna jest ludziom wypozyczana z Nieba tylko na krotko i musi wracac skad przyszla. 👿
Kolo czekolady nie ma powodu przechodzic odwracajac glowe. Ostatnio ma ona bardzo wysokie notowania wsrod specjalistow od zdrowego zywienia. Psom czekolady jesc nie wolno (trucizna!), ale ludziom wrecz nalezy – chodzi glownie o te prawdziwa gorzka czekolade, najlepiej 70-procentowa, ale jak troche mniej procentowa to tez OK.
A ja podsuwam Wszystkim Obecnym najnowszy projekt pomnika, ktory ma jednak stanac przed Palacem:
http://img683.imageshack.us/i/muzeuml.jpg/
nie podoba mi się ten projekt , powinni jednak pozostawić Krzyż. , Jest niewielki i nie przeszkadza a może zaświadczać o tragicznym wydarzeniu. Byłby symbolem tragicznej śmierci wielu ważnych dla Polski istnień ludzkich. Dlaczego zawsze szukamy złych wyrazów a nie dobrych. Dla osób niewierzących a także innej wiary można umieścić również dla Nich ważne symbole upamiętniające tę katastrofę … Czy chociaż raz nie możemy się porozumieć. 🙂
A oto pierwsza recenzja po Prapremierze DZIADOSTWA:
http://passent.blog.polityka.pl/?p=727#comment-170543
Powiedzialbym – nienajgorzej 😈
PS Pobieram jako agent normalne 11% zarobku.
Ta 70-procentowa czekolada jest Irish, Scotch, czy American? 😉
Strasznie smutne, Jarzębino, że Twój Pies się pożegnał z tym światem. 🙁 Nic poza współczuciem nie mogę zrobić, ale współczuję bardzo.
Prawdziwy Bourbon, Bobiczku 😳
11% pobiera agent, 19% Urząd Finansowy, 70% bourbon…
Nie opłaca się pracować. 🙄
Helenko, ubiegłaś mnie, przyszłam z linkiem do recenzji @ absolwenta 🙂
Teresko, a co Helenka miala z tym wspolnego? Komu dzis lapy odpadaja z bieganiny?
jarzebinko, bardzo wspolczuje. 14 lat to piekny wiek w psim zyciu i na pewno dobrym zyciu po Twoja opieka…
Koniak do mortadelli moge codziennie!
Ten pomnik meczenstwa jest otwarty w niedziele! Niedzielne zwiedzanie powinno sie liczyc za dwie msze i odpust 5 sredniej wagi gerzchow. Mozna by wydawac platne certyfikaty!.
Ejze czy tego juz kiedys dawno nie wymislili?
Przeszle wiersze Bobika mam nadzieje, ze sie odnajda, szczegolnie moj ulubiony „Bzzz bzzzz bzzz”
Chyba już się odnalazły. 🙂 Pan Administrator najpierw bardzo się zdziwił, że zostały uprowadzone, a potem chyba szybko zapłacił okup, bo wróciły na miejsce. 😉
Mordka – http://passent.blog.polityka.pl/?p=727#comment-170456
http://wiadomosci.onet.pl/2201058,11,nowy_krzyz_smolenski_w_stolicy_przyjedzie_nas_wieksza_ekipa,item.html
To jest przerazajace, Teresko. I to jest to wlasnie, o czym od kilku dni nie przestaje myslec – ze ONI chca Polske podpalic. Jesli ten nowy krzyz nie zostanie usubniety w ciagu 24 godzin przez sluzby porzadkowe, mamy kolejne ognisko destabilizacji Panstwa. Bo przeciez o destabilizacje IM chodzi, o nic innego. I oni do niej, obawiam sie, doprowadza.
Kroliku, „Bzzz” nalezy tez do moich ulubionych wierszy Bobika. Kiedy go zobaczylem pierwszy raz na Blogu Owczarka Podhalanskiego, bylem kompletnie urzeczony. 😈
Czyżbym ja jednak był zbyt wielkim optymistą? Zawsze mi się wydaje, że przecież z ludźmi da się w końcu dogadać, bo emocje im opadną i rozsądek się włączy. A może jednak trochę przesadzam z tym przekonaniem. 🙄
Krzyż absolutnie powinni przenosić księża i to najlepiej wysokiej rangi. Bardzo jestem ciekaw, czy górnicy zaczęliby się naparzać z biskupami. 😯
Z tluszcza, ktorej naprawde nie chodzi o nic procz destabilizacji panstwa i podwazenia demokratycznych wyborow spoleczenstwa bardzi trudno sie dogadywac. Oni nie sa w nastroju do dogadywania sie. I Panstwo wlasnie musi byc w tym momencuie bardziej asertywne, a nie zwalac tego calkowicie na kosciol. Kosciol ma role do odegrania, ale tylko pomocnicza, zas karty musi rozdawac Panstwo, a nie biskupi.
Krzyż to nasz nieostatni
To Kraj dębu i buku
Cieśle narzędzia chwycili
I przyczyniają nam huku.
Tam gdzie miejsca jest stopa,
Comme on dit: pied de croix
Wciskać w glebę krzyż trzeba
Bo bez krzyża faux pas.
I w tej modzie ateusz
bierze udział w tym gdyż
Znosić to-to na codzień
To też jest pański krzyż.
Witam Bobika 🙂
Tym razem zainspirował mnie andsol i wyszło coś takiego:
Międzymoherówka
Wyklęty, powstań dziś moherze,
krzyż stawiaj, tam gdzie tylko chcesz.
Odmawiaj pod nim swe pacierze
i nowe spiski uknuj też.
Przeeszłości niecnej ślad wymiataj,
przed krzyżem niechaj Tusk nam drży.
Ruszamy na krucjatę, bracia,
wnet pokażemy, co są my!
Krzyż to jest nieostatni,
nowych będzie tu w bród.
Niech ojciec dyrektor
uczyni wielki cud!
Krzyży będzie dostatek,
niech ateusz wciąż drży!
Bo wkrótce nad światem
już rządzić będziem my!
Pozdrawiam i niniejszym kaszaneczkę świeżutką (albo krupnioczka? – wszak Ślązak od wczoraj na topie) podrzucam wdzięcznie 🙂
Nie śmiem za bardzo, ale grafomania zwyciężyła, więc wpisuję:
Zbrodnia to niesłychana
Ideał zabito z rana
Zabity leży w błocie,
Gdzie innych zmarłych krocie
Tam OMONy złowrogie
Pieśni śpiewają srogie:
„Okryj poranna mgiełko
Mędrca oko i szkiełko,
Bo nie oko i szkiełko
Lecz Antka zwycięży bełkot”
Potem cali skrwawieni,
Dzierżyński oraz Lenin
W potomków swych osobie,
Na oczach całego kraju
Przy tymczasowym grobie
Niedźwiadkiem się ściskają
I górą, i dołem, i górą;
Zmrok pada, wietrzyk wieje;
Ciemno, wietrzno, ponuro.
Wrona gdzieniegdzie kracze
I puchają puchacze.
Zabity zaś w ruskiej trumnie
Czoło wypręża dumnie
Na Wawel wieść się każe.
Potem już tylko ołtarze.
Świetne! I w polskim klimacie :).
O, Jezusicku! Kieby nie przypadek, to byk sie nawet nie dowiedzioł, ze nas Bobicek stoł sie takim piknym wiescem! Ostomiły przypadku, piknie ci dziękuje, zek dzięki tobie sie dowiedzioł 😀
Bobicku, swoim owcarkowym nosem cuje, ze Antek Guślorz zeźlił sie straśnie i juz rozesłoł juz za Tobom listy gońce. Ale tym samym nosem cuje, ze nimo sie co przejmować, bo jesce sie taki guślorz nie narodził, co to by nad ślebodnymi psami zawierchować umioł. Bajako 😀
Widzę wielki nawrót pimpania, a nawet wspięcie się na wyższe stopnie kunsztu 😆
Tak, Owczareczku, listy rozesłane na pewno, ale obawiać się nie trzeba.
Dzień dobry. 🙂 Cudowne 25 stopni, w sam raz do wypicia kawy na tarasie, zapach floksów, ćwierkanie sów, tfu, teraz to już kosy i jerzyki, słońce przesiane przez liście… Nie dajmy sobie wmówić, że życie nie oferuje nam niczego poza gusłami i naparzankami. 😀
W takim tarasowym nastroju witam Anię (może, ze względu na porę, wyjątkowo zaproponuję kawę zamiast pasztetówki?) i nieco drżę ze strachu przy wierszykach Ewy i Stanisława (mam nadzieję, Stanisławie, że coraz częściej hamulce będą Ci puszczać i ucieszysz nas czymś do rymu), ale nic to – na drżących łapach też można zaszczekać, że świat jest mimo wszystko pikny, czego i Wam dziś życzę. 😆
Owczareczku, te listy gończe to już ponoć – według zapewnień Mordechaja – od 2 lat są za mną wysyłane, ale coś mi się widzi, że utykają w biurokratycznym bałaganie. 😉 Zresztą, nawet jeżeli kiedyś nie utkną, to już mamy na blogu opracowaną siatkę odwiedzin w lochach i kto jakie wiktuały będzie przynosił. Tak że jako męczennik reżimu miałbym się chyba całkiem nieźle, o ile zdołałbym wystawić nos spod góry pasztetówki, fłagrasów i kawioru. 😀
O widze, ze impreza trwa do rana – zupelnie jak w Palacu!
A erupcja mowy wiazanej pozwala miec nadzieje, ze przetramy te ciezkie czasy znow dzieki Wieszczom!
Dzien dobry Wszystkim. Czy ktos ma pod lapa kiszonego ogork i Alke- Seltzer?
Witajcie, trochę się ochłodziło, oczywiście nie w głowach polityków.
Powtarzam z uporem maniaka: my tu mamy wojnę domową. Wajda słusznie przestrzegał. Jest to powtórka z kontrreformacji, tyle, że prowadzona innymi środkami.
Za zwycięstwo tej pierwszej zapłaciliśmy rozbiorami. Winowajca zgrabnie wskoczył w rolę zbawcy Narodu. A niby co miał robić? Oddać go konkurencji? Następnie pilnował swoich baranów, żeby inna konkurencja nie sprzatnęła mu ich z przed nosa. Kogo by strzygł? Poczem kazał sobie sowicie płacić, za pilnowanie własnego interesu. Teraz to nie jest żaden mediator. To jest pierwsza i najważniejsza linia frontu tej wojny ideoligiczej.
Tutaj ciekawy wywiad, który pokazuje, jak szybko i niespodziewanie władztwo ideologiczne może się skończyć. Bez szczególnego wojowania – po prostu przez odwrócenie się plecami jednej strony.
http://wyborcza.pl/1,90705,8121695,Katolik_w_mniejszosci.html
Bo chyba nie ma dla ideologii rzeczy bardziej zabójczej, niż obojętność. Wojna dodaje jej skrzydeł, przysparza rycerzy. A machnięcie ręką, roześmianie się i zajęcie własnymi sprawami najlepiej zbędność niektórych ideologii potrafi unaocznić.
Wiem, łatwo się gada – mnie też nieraz ponosi i zaczynam warczeć, zamiast machnąć łapą. Niemniej jednak, kiedy odwołuję się li-tylko do rozsądku, nie do emocji, uświadamiam sobie ten paradoks, że ruszając do walki z polską formułą katolicyzmu w pewien sposób umacniamy okopy Św. Trójcy. Akcja – reakcja.
Przy okazji, zwróćcie uwagę na interesującą rzecz, jaka się ujawniła podczas „bitwy o krzyż”. Kościół znalazł się w roli ucznia czarnoksiężnika. Obrońcy krzyża olali jego mediację i powiedzieli „prędzej damy się pozabijać, niż przekabacić komukolwiek, nawet biskupom”. I teraz Kościół, żeby nie stracić autorytetu, będzie musiał jakoś obłaskawiać dżiny, które sam latami wypuszczał z butelki. Ciekawe, czy to biskupom da do myślenia. 😉
Biskupom do myślenia dawać nie trzeba. Swoje wiedzą. Tylko każdy trochę co innego. Są biskupi kapłani, biskupi urzędnicy i biskupi dostojnicy. Tylko pierwsi myślą o skutkach swoich działań dla wiary i wiernych. Pozostali myślą o skutkach dla potęgi organizacji lub własnej. Myslenie urzędnika jest mniej więcej takie: o religii niech myślą księża szeregowi, ja muszę dbać o przetrwanie organizacji, bo gdy ta się zachwieje, religia zginie. Nie wierzą zapewne w Łaskę Ducha Świętego, która pozwoliła kościołowi przetrwać pomimo różnych zawirowań, w tym nieprawości księży.
Nie jestem tak całkiem pewien, czy biskupom nie trzeba dawać do myślenia (albo czy sytuacja nie powinna im dawać), rówież w sensie przetrwania organizacji. Kościół w Polsce w pewnym momencie dość wyraźnie zachłysnął się władzą i potęgą, nie pamiętając, że nie są to rzeczy wieczne, tylko doczesne, a może nawet doraźne. 😉 I jak dotąd bardzo zręcznie wykorzystywał polaryzację polityczną czy światopoglądową do tego, żeby swoją władzę umacniać. Ale teraz w tej polaryzacji pojawiła się nowa jakość: skrzydło, nazwijmy to lewe, przestało mieć postpeerelowskie opory (nie można atakować Kościoła, bo to woda na młyn komuny) i zaczęło coraz głośniej domagać się świeckiego państwa, a skrzydło prawe nawet prześcignęło Kościół w radykalizmie religijnym. Co to oznacza dla organizacji? To, że na lewym skrzydle nie ma czego szukać, centrum, jak to zwykle bywa podczas wojen ideologicznych, bardzo się skurczyło, a zdecydowane poparcie prawego skrzydła miałoby ryzykowne konsekwencje – od ograniczenia wpływów politycznych, poprzez prawdopodobieństwo utraty kontroli nad radykałami, aż do ryzyka konfliktu z Watykanem.
Gdybym był hierarchą bardzo głęboko bym się w tej sytuacji zastanawiał, jak trzeba teraz grać, żeby moja organizacja nie dostała znienacka w kuper. 😉
Sam pare dni temu przczytalem te rozmowe z zafascynoaniem i nawet rozwazalem przez chwile, czy tu nie wrzucuc linke – potem uznalem, ze za duzo moze tu podrzucam(y) i moze nastapic pewien przesyt zadana lektura, zawsze se tego boje, bo i sam juz nieraz sie przeslizguje po wrzutach i nie czytam. Ale ta rozmowa jest naprawde pouczajaca – choc moim zdaniem nie do konca w tym kierunku, w ktorym Bobik sugeruje.
Jotka wspomniala tu slusznie o (polskiej) Kontreformacji. Przyznaje, ze moja wiedza o tym jak wygladalo to w Polsce jest dosc chaotyczna i niezbyt chyba erudycyjna.
Ale mialem czas przyjrzec sie blizej Reformacji i Kontreformacji poza Polska .
Trzeba wiec caly czas pamietac, ze w Kanadzie kosciol katolicki jest kosciolem mniejszosciowym, nawet jesli w Quebeku dominuje katolicyzm. I koscioly katolickie dzialajace w cieniu kosciolow reformacyjnych, nauczyly sie innego i modus vivendi i modus operandi. Przede wszystkim od protstantow nauczyly sie akademickiej uczciwosci – formulowania „niebezpiecznych” pytan, poszukiania odpowiedzi, wsluchiania sie w odmienne zdanie, przyznawania sie do bledow, wyciagania wnioskow. No i nie traktowania swiata w kategoriach walki Postu z Miesopustem, Dobra ze Zlem, swiata, ktory Zlo musi nieustannie zwalczac i pietnowac, az d czasu kiedy Zlo legnie w gruzach, a Dobro zatryumfuje. Nauczyly sie takze scislego oddzielania kosciola od panstwa.
I to wlasnie bardzi silnie narzuca sie przy czytaniu tej rozmowy.
Pozostaje tylko pytanie skad te panie-dzienikarki wytrzasnely TAKIEGO polskiego ksiedza? 😈
Jakis diabelski choclik pozeral mi jedno „r” w slowie Kontrreformacja To tylko odnotowuje, ze naprawde wiem jak sie to pisze. 😳
Konfederacje Radomska, Warszawska i Barska dały w sumie podwaliny pod rozbiory. W większości były inspirowane przez Kreml, który wiedział, gdzie posiać ziarno. Gwarancje wolności wyznania udzielone przez Katarzynę, nie ważne na ile legalne, dały podstawę pod interwencje rosyjskie w Polsce. Konkretnie Konfederacja Toruńska w sprawie równouprawnienia innowierców zawiązała się pod ochroną wojsk rosyjskich, a przeciwna jej Konfederacja Radomska była kierowana przez ambasadora rosyjskiego Repnina. Ta pierwsza uczyniła z Katarzyny gwarantke praw innowierców, druga gwarantkę ustroju Rzeczpospolitej.
A wracając do hierarchów. Ja, gdybym był hierarchą, nie myślałbym o organizacjęm, pokładając ufność w Bogu. Również nie przeciwstawiałbym się prawom uchwalanym przez Sejm wychodząc z założenia, że to sprawa cesarska nie boska. Grzmiałbym przeciwko aborcji i innym „grzechom”, ale nie wyklinałbym posłów. I wiedziałbym, choćby na podstawie spowiedzi, jak mało wiernych wierzy w to, czego kościół naucza. Bardziej zależałoby mi na tym, żeby wierni rozumieli, w co wierzą i się z tym identyfikowali, a nie na tym, aby jak najwięcej ludzi broniło krzyża, czegokolwiek by nie symbolizował. A przede wszystkim przypominałbym co chwila, że wiara to przede wszystkim miłość bliźniego.
Oczywiście, masz rację, Mordko, że były istotne różnice w historycznym rozwoju różnych kościołów narodowych i że każdy z nich ma swoją specyfikę. Ale niezależnie od tego, od iluś lat przebiega w zachodnim świecie pewien proces cywilizacyjny, który w dużym uproszczeniu tak bym przedstawił – im więcej dobrobytu i konsumpcji, tym mniej religijności (albo jeżeli już religijność, to bardzo prywatna i niefanatyczna). Oczywiście nie idzie ten proces po linii prostej, ma różne skosy i zawirowania, ale kierunek jest mniej więcej taki.
Pokładam nadzieję w tym, że w Polsce również ten proces zajdzie. Może nawet już zachodzi, bo młodzi (ale w wieku ponadnastoletnim, kiedy to jeszcze chętnie ulega się różnym radykalizmom), nienajgorzej sytuowani ludzie ślub kościelny wprawdzie jeszcze często biorą, ale głosować idą już zupełnie nie tak, jak Kościół by sobie życzył. 😉
Matecznikiem fanatycznej religijności (pomijając tzw. cynicznych graczy politycznych 😉 ) są w tej chwili ludzie niezadowoleni, zagubieni, z poczuciem wykluczenia. I tu wrócę do swojej Kartaginy – gdyby ich głos potrafiła wyartykułować sensowna lewica, mielibyśmy zupełnie inną sytuację.
Niestety, z przykrością muszę wyrazić niemal pewność, że nie będzie do tego zdolna lewica Napieralskiego. No striemitsia nada. 🙂
Matecznikiem fanatycznej religijności (pomijając tzw. cynicznych graczy politycznych ) są w tej chwili ludzie niezadowoleni, zagubieni, z poczuciem wykluczenia
Nie zgadzam się z tą diagnozą, Bobiku. A przynajmniej nie zupełnie. Są dwa oblicza polskiego radykalizmu religijnego. To, o którym piszesz, ale i inne – wykształcone, świetnie sytuowane materialnie, bywałe w świecie, z rozbudowanymi kontaktami. Znam dość licznych przedstawicieli tego drugiego nurtu.
Stanisławie, ponieważ nie wierzę w cuda, to nie wierzę również w hierarchów, którzy troskę o życie doczesne Kościoła pozostawią Duchowi Świętemu. 😉 Ale tak z czysto doczesnej perspektywy – moim zdaniem postawienie przez polski Kościół na radykalizm religijny i przedłożenie wpływów politycznych nad misję czysto religijną jest strategią dość krótkowzroczną i kiedyś odbije się organizacji gorzką czkawką. Może nie jutro, może nie pojutrze, ale w końcu to nadejdzie.
Na wszelki wypadek możecie już zarezerwować dla mnie miejsce w Księdze Proroków. 😎
Zastanawwiam się czasem, na ile podziały tradycyjne mają jeszcze sens. Czasami tak, niewątpliwie socjalistyczny rząd w Hiszpani odciska wyraźne lewicowe piętno. Ale najczęściej partie lewicowe czy prawicowe po zmianie rządu kontunuują tę samą politykę uwzględniającą potrzeby rozwoju gospodarczego i potrzebę zadbania o potrzebujących. U nas też jest podobnie, tylko nie dokońca. Czyli nie uwzględniamy istotnych warunków rozwoju gospodarczego i pozostawiamy potrzebujących samym sobie. I nie ma tu żadnej różnicy – czy rządzi SLD, PiS czy PO. Może PiS poruszał się w tym wszystkim najgorzej, bo ze spraw gospodarczych nic nie rozumiał.
Staszka na Biskupa – SUBITO! 😈
Vesper, mogę się oczywiście mylić, ale mam takie wrażenie, że to drugie, wykształcone i obyte w świecie oblicze radykalizmu religijnego jest w dużej mierze koniunkturalne – po prostu w tej chwili na tym radykalizmie można jeszcze dużo zyskać. Ale czy nie wydaje Ci się, że w – czysto na razie teoretycznym – momencie zniknięcia takiej formacji jak PiS ze sceny politycznej, ktoś pokroju np. Kazia Marcinkiewicza, albo Jacka Kurskiego, nie miałby większych problemów ze schowaniem religijności do szuflady i ostentacyjnym zaprezentowaniem oblicza, bo ja wiem, technokratycznego, a może nawet, o zgrozo, liberalnego? 😉
Żeby nie było nieporozumień – ja mówię tylko o radykalizmie religijnym i jego politycznych emanacjach, nie o zwyczajnych, wierzących osobach, które swojej wiary do żadnych publicznych rozgrywek nie używają.
Stanisławie, zgadzam się z tym, że tradycyjne podziały na lewicę i prawicę w praktyce rządzenia się rozmyły. Ale w sferze artykulacji potrzeb i obietnic ich zaspokojenia, czyli np. w agitacji przedwyborczej one jeszcze wciąż mają znaczenie. 😉
Alik (ale nie ten, tylko oryginalny):
http://kulturaliberalna.salon24.pl/210792,smolar-katastrofa-ukazuje-rozlam-polskiego-spoleczenstwa
To „Kultura Liberalna” ma swój blog na Psychiatryku24? 😯
Ja czytuję w oryginale, że tak powiem. O co mi zresztą nietrudno, jako że podsyłają mi newslettery.
Bobiku, obawiam się, że to nie takie proste. Środowisku, o którym piszę i które znam nieco od środka, zdecydowanie bliżej do PO niż do PiS, bliżej do Komorowskiego niż do Kaczyńskiego. Tak też głosują, choć to w dużej mierze zależy, z kim akurat tworzą koalicję. Ze swoimi poglądami się nie afiszują, ale kiedy dochodzą do władzy (a dochodza od czasu do czasu, czasem pod pachę z PiSem, czasem z konserwatywną frakcją PO) forsują swój moralny radykalizm na system regulacji prawnych. Nawet, jeśli nie ma ich akurat w rządzie, to są w biznesie i to na bardzo wysokich szczeblach. Bardzo wobec siebie nawzajem lojalni, hermetyczni i co tu dużo gadać – o cholernie dużych wpływach. Czy PiS zniknie ze sceny politycznej czy nie, to obawiam się, dla nich kompletnie bez znaczenia. Bardziej boję sie takich ludzi niż grupy frustratów.
Nie chcę mówić a nie mówiłam, ale powiem. A nie mówiłam? Oto, do czego było Napieralskiemu wysokie poparcie w wyborach:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8170067,Trzeba_skonczyc_z_szarpaniem_i_dyscyplinowac___Wenderlich.html
Vesper, wpływowych grup wzajemnego wsparcia ja też się boję, tym bardziej wolałbym wiedzieć, kto zacz. Czy uważasz, że ich rygoryzm moralny jest rzeczywisty, tzn. głęboko wierzą we wszystko, co głoszą i żyją zgodnie z tym, czy też jest to rodzaj „środowiskowego kodu”, którego przestrzega się po to, żeby należeć do grupy? Bo w tym drugim przypadku jest duże prawdopodobieństwo, że wraz ze zmianą sceny politycznej zmieniłby się również kod.
Ja wiem, że maska długo noszona zaczyna powoli być twarzą i bardzo trudno je oddzielić. Ale bywają takie sytuacje, które to weryfikują. Jak rygorysta moralny, głosujący za absolutnym zakazem aborcji czy badań prenatalnych postąpi, kiedy będzie zagrożone życie jego żony bądź spodziewanej progenitury? Ile ze swojego majątku przeznacza na cele charytatywne? Co zrobi, kiedy w mroźną noc grudniową do bram jego posesji zastuka uboga wdowa z dziecięciem na ręku? Czy wyrzeknie się pięknej, inteligentnej i na dodatek utalentowanej poetycko Izabeli w imię nierozerwalności małżeństwa? Itepe, itede. 😉
To wielka ulga, ze Napieralszczyk nie jest liderem brytyjskich socjalistow – Patii Pracy. Juz oni by mu pokazali gdze jest jego miejsce – niechby tylko sproboal ograniczyc ich swiete, Bogiem dane prawo, do votum separatum, do krytykowania lidera, nawet do wzywania go by zrezygnowal z przywodztwa.
Dlatego czesto sie zdarza, ze ogladanie transmitowanych na zywo obrad Parlamentu jest fascynujacym zajeciem. Zwlaszcza sluchanie roznych pyskatych bab, takich jak Claire Short czy Diane Abbot. Alez potrafia dolozyc wodzowi, a nawet urzedujacemu premierowi z tej samej partii – lapy lizac!
Z tym jest kłopot, Bobiku. Mam wrażenie, że jest w tej grupie kilka typów postaw, ale presja środowiska jest na tyle duża, że nawet jeśli ktoś ma wątpliwości, to się nie wychyla. To dość szczególne oblicze radykalnego katolicyzmu – niezbyt miłosierne, ale i nie udające miłosiernego. Kiedy w mroźną noc grudniową do bram posesji zastuka uboga wdowa z dziecięciem na ręku, z dużym prawdopodobieństwem zostanie poszczuta psami, w najlepszym przypadku dostanie parę groszy w kopercie wręczonej przez majordomusa. Radyklany katolik z mojego obrazka nie będzie miał w tej sytuacji konfliktu moralnego, bo jest zwolennikiem społecznego darwinizmu, choć darwinizm w przyrodzie może odrzucać, jako teorię sprzeczną z kreacjonizmem.
Byłam bardzo oburzona, czemu dałam niedwuznacznie wyraz, gdy moja kuzynka, radykalna katoliczna spod znaku Opus Dei, wywarła bardzo silną presję na swojej siostrze, by odwieść ją od pomysłu adoptowania dziecka. Bo takie dziecko, to przecież przybłęda, nie wiadomo, kim byli jego rodzice itp itd.
No to byłbym za tym, żeby takim radykalnym katolikom jak najczęściej stwarzać sytuacje weryfikujące ich postawy. I nagłaśniać to w mediach! 😛
Wspomniany już Kazio M. właśnie w ten sposób został skutecznie załatwiony, a właściwie sam się załatwił. 😈
Mordechaju, Ty się cieszysz, że Napieralski nie przewodzi lewicy brytyjskiej, a ja się martwię, że przewodzi polskiej. Bo on ją urządzi na perłowo ze szlaczkiem, przekształcając w PO-bis, z elementami dyktatury aparatu. 🙁
Korekta: może nawet nie będzie musiał przekształcać, tylko wzmocni to, co jest. 🙄
Właśnie dlatego się wzdragałam przed głosowaniem na Napieralskiego, choć program lewicy w sferze światopoglądowej jest mi najbliższy i właściwie powinnam. Ma mentalność zetempowca, horyzont ograniczony do wewnątrzpartyjnych przepychanek i kompletny brak myślenia propaństwowego. Czym zresztą nie odbiega od przeciętnego przedstawiciela młodszego pokolenia polityków w każdej partii, od lewa na prawo.
Oj, tak, Vesper 😈
Baczyński o Kaczyńskim, czyli jakąż różnicę robi jedna litera. 😉
http://www.polityka.pl/kraj/opinie/1507452,1,wrocila-polityka-zlosci.read
Ladnie napisane 😈
owszem 🙂
Kocie, Psie i inni Bobiczanie, nie ma żadnego podziału społeczeństwa. No może tylko pod względem zamożności , czy
też ze względu na upodobania muzyczne/ ważne/ a także podział na humanistów i matematyków. W swojej wieloletniej pracy przekonałam się, że pozory bardzo mylą. A to co widzimy i słyszymy to złudzenie które po chwili znika. Rzeczywistość jest bardzo prozaiczna i pozbawiona romantyzmu., niestety.. 🙂 Dla każdego człowieka najważniejsze jest aby żyć, podobnie jak i dla całego świata ożywionego. 🙂 Co to oznacza …?
swoja drogą zazdroszczę Wam talentu 🙂 dobrej nocki 🙂
I znow wtret o rowerzystach:
pomyslalam sobie, ze jesli ktokolwiek ma ochote napisac do nich kilka cieplych slow to wlasciwie byloby im bardzo milo otrzymac na koncu trasy kartke lub list od kompletnie im nieznanych ludzi, ktorzy w taki czy inny sposob zostali zaangazowani w obserwowanie wyprawy :).
Tu szczegoly:
Anchorage, AK Day 70: August 13th
Texas 4000 arrives at the evening of the 13th!
ALL MAIL MUST BE SENT BY: July 31st (dotyczy jedynie US, z innych zakatkow swiata pewnie wczesniej)
Send as follows:
Texas 4000: Basia Borodziewicz albo: all riders
2731 Seafarer Loop
Anchorage, AK 99516
W godzinie nostalgii, gdy kładę się spać
Myślę: z Wodzem łagodnym było wiele nudy
Ale z drugiej strony, kto teraz ma grać
Dla Rosjan i dla mnie Szopena etiudy…
Bobiku,
Znalazłam się dzisiaj na Twoim blogu zupełnie przypadkowo i nieoczekiwanie:), ale muszę przyznać, że jako osoba porażona (był to drugi piorun w moim życiu:D, z tym, że ten pierwszy był prawdziwy – burzowy) Twoim talentem literackim – posunęłam się do rozpowszechnienia Twojego tekstu (zawsze z poświadczeniem adresu źródła) na różnych forach i w e-mailach. Mam nadzieję, że mi wybaczysz;).
Dziękuję za poranną kawę:).
Pozdrawiam i będę do Ciebie zaglądać – w oczekiwaniu na Twoje nowe spostrzeżenia:). Dzięki za ten tekst, talent i dystans…
A propos Kaczyński – jedna litera i jakaż różnica:
Moja siostrzenica wróciła właśnie w Odessie. Tam zrobiono ulicę Kaczyńskiego, tj. nadano jego imię kawałkowi ul. Polskiej i odsłonięto dość paskudnawą tablicę:
http://www.prezydent.pl/aktualnosci/najnowsze-informacje/art,1363,ulica-lecha-kaczynskiego-w-odessie.html
Ale, czego już w tych oficjalnych zdjęciach nie znajdziemy, dowcipna młodzież odeska znalazła sobie zabawę i zmienia literkę imienia – że to ulica Teda Kaczynskiego czyli Unabombera. Doklejają jeszcze ulotkę informacyjną, o kogo chodzi 😆
Ja już nieprzytomna jestem i przypadki mylę. Oczywiście, była w Odessie, wróciła z Odessy 😀
Ależ to piękne 😀
Wzruszyłam się do łez.
Ciekawe, kiedy jakaś młodzież zacznie robić to samo co w Odessie na Wawelu? 😉
Jarzębino, ja z kolei nie wierzę w podział na humanistów i matematyków. Weź na przykład andsola – kto czytając jego wierszyki powie, że on nie humanista? 🙂
A i ja sam, nie chwaląc się, tak zgrabnie wczoraj procenty do stu zliczyłem, że każdy sobie na pewno pomyślał – musi matematyk. 😈
Wando, myślisz, że kartka wysłana z Niemiec w poniedziałek (bo w weekend nasza poczta nie działa) ma jeszcze szansę dotrzeć przed 31? Czy może lepiej byłoby posłać maila do Basi i poprosić o przekazanie reszcie?
Aniu, wiadomo, że największą pochwałą dla autora jest dobrowolne rozpowszechnianie jego utworów przez innych, więc nie mam czego wybaczać; mogę co najwyżej wdzięcznie się spłonić pod futrem 😳 i szepnąć z zawstydzeniem: dziękuję. 😉
A najprzyjemniejsze, że będziesz tu do nas zaglądać – bardzo się cieszę i myślę, że inni też. 🙂
Witaj Allo 🙂 i pomóż mi, proszę, rozszyfrować kwestię Twojej tożsamości. Czy jesteś tą Allą, która wcześniej do nas wpadała (bo coś mi adres mailowy nie pasuje), czy całkiem inną Allą?
Nie, żebyś jako całkiem inna Alla była witana mniej serdecznie. 😀 Tylko nie chciałbym jakiejś gafy towarzyskiej popełnić. 😉
No, ja sie bardzo ciesze z Ani i Ally (Alli?) . 😈
Mordko, tylko zachowuj się! Żadnego domagania się bażantów na śniadanie, żadnego noszenia na rękach z sofy na kaloryfer i z powrotem, żadnego wysyłania nowoprzybyłych na połów ekologicznych łososi. No i kolana Gości w żadnym wypadku nie służą do ostrzenia pazurów! 😎
To sie jeszcze okaze.
Niczego nie obiecuje. Pazywiom – uwidim. 😈
Korzystając z prawa do wolnych skojarzeń chciałem oświadczyć, że Jotka robi znakomite nalewki. 🙂
A chyba najlepsze w nich jest to, że bywają prezentowane psom i pozwalają jeszcze długo po wyjeździe Jotki bardzo czule wspominać jej wizytę. 😆
Bobiku mysle, ze dotrze. 31 to jest deadline na wrzucenie do skrzynki u nas. Ma dojsc do 13 sierpnia. Ogolnie chodzi o to, zeby gospodarzom nie robic klopotow z odsylaniem spoznionej poczty. W Anchorage zatrzymaja sie dluzej, beda robic wycieczki, wiec to nie jest tak krytyczne jak w postojach po drodze 🙂
usmiechy , duzo! dla Wszystkich
Kocie Mordechaju, wiem, że niełatwo być skromnym, ale mam tu parę operacyjnych wskazówek jak się kamuflować. A może kanapować?
Cholerne słowiki! Spać nie dają! 👿
A po co mam sie kamuflowac? Niech ONA sie kamufluje, zwlaszcza gdy mnie doprowadzi…. 😈
A niebieski rudy jest owszem, dosc przystojny. Choc podobno rude sa falszywe ❓
Niektóre pieniądze też są fałszywe, ale to nie powód, żeby z zasady nie kochać pieniędzy. 😈
Bo dobrze jest wiedzieć, na wszelki wypadek.
Staszek Mancewicz robi sobie jaja, ale w gruncie rzeczy nie wiem z czego, bo omawiany apel, jako dokument, nie został literalnie zacytowany. Napiętnowałabym i ja, tylko musiałabym wiedzieć, co… 👿
Hy hy, znowu ktoś nas posłuchał 😉 Flash mob pod krzyżem:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8173336,Skrzykneli_sie_na_Facebooku_i_postawili_przed_Palacem.html
Aż się prosiło 😆
Mysle, ze urzad statystyczny w Krakowie powinien wprowadzic obowiazkowe badania genetyczne dla wszystkich. Wtedy nikt im sie nie wywinie ze swa farboana polskoscia i tlenionym futrem Nie ma to jak porzadek rasowy w statystykach. 😈
Witam,
pogoda pod, przepraszam Piesku, psem, brrr 👿
Zanim doczytam i włączę się w nurt … Bobiku, sprawdź proszę poczte 🙄
Dzień dobry 🙂 Ja się dziś muszę rzucić w wartki nurt posprzątania chałupy, bo goście z Krakowa się zapowiedzieli i trzeba dla nich odgruzować jakiś kawałek łóżka. 😉
W ramach atrakcji turystycznych goście zażyczyli sobie zawiezienia do coffe-shopu do Holandii. Ciekawe, czyżby w kraju znów przerwy w dostawie kawy były? 😎
Jotko, sprawdziłem – dziękuję. 🙂
W sprawie apelu Kracika mam tzw. uczucia mięszane (pomijając już nawet to, że jak dziennikarz się do czegoś odnosi, to faktycznie mógłby to zlinkować lub zacytować). Bo właściwie normalnością jest zarówno to, że w statystykach ujmuje się narodowość, jak i to, że ludzie się do niej bez skrępowania przyznają. A osobliwością, zwłaszcza w kraju Unii Europejskiej, fakt, że w samym zapytaniu obywatela Polski o narodowość może być coś nieładnie pachnącego.
Dla mnie dane statystyczne obrazujące, ile np. w Niemczech jest obywateli pochodzenia tureckiego, włoskiego, polskiego, ex-jugosłowiańskiego, itd, są nie tylko bardzo ciekawe, ale wręcz konieczne do przygotowywania strategicznych konceptów integracyjnych, uwzględniających praktyczną wielokulturowość kraju. W Polsce takie – rzetelne – dane mogłyby posłużyć np. do lekkiego nadgryzienia przekonania o jedności moralno-etnicznej Polaków, albo do przygotowania programów ochrony kultur mniejszościowych. No, ale w praktyce wiadomo, że mogą posłużyć również do innych celów i to pokazuje, że normalnie jeszcze nie jest. 🙁
😆 😆 😆
Te mordki to w sprawie flash mobu, wpisującego się w moje przekonanie, że najlepszą odpowiedzią na absurd jest podchwycenie go i sprowadzenie do jeszcze większego absurdu.
Mimo wczesnej pory wznoszę toast za zdrowie młodzieży pastafariańskiej! 😀
O ile się nie mylę, mamy na blogu przynajmniej jednego wyznawcę Spaghetti Flying Monster. Czy też tylko propagatora, nie wyznawcę? Andsolu, przyznaj się! 😎
Bobiku,
moje nalewki dziękują za komplementy. Aktualnie sie robi orzechówka, w planach kolejne. Zobaczymy.
W czasie tegorocznej bytności w Amsterdamie ukrop lał się z nieba. Kolega poszedł z naszym wnukiem i swoją wnuczką, na ich stanowcze żądanie, zwizytować trzypiętrowy parking rowerowy obok Dworca Głównego.
My z Włodkiem szukaliśmy odrobiny cienia i tak się złożyło, ze po zacienionej stronie ulicy były same cafe shopy. Usiedliśmy przy stoliku na chodniku z nadzieją na jakieś chłodne piwo. Niestety nic z tego. Zamówiliśmy kawę. W trakcie jej picia wróciły dzieci i usiadły obok nas. pan kelner bardzo grzecznie podszedł i poprosił o zabranie dzieci. Gdyby je tam zobaczył ktoś z policji, lokal mógłby stracić licencję.
Przyznam Bobiku, że też się dziwiłam: a co to, dzieci nie mogą sobie koło kawy posiedzieć? 😯
Pomysł pastafarian genialny w swojej prostocie 😆 wszystkie możliwe religie powinny czem prędzej zacząć odprawiać swoje Dziady przed Pałacem, liczę na to 🙄
Jestem jak najbardziej za wprowadzaniem w Polsce programow integracyjnych – ae w pierwszym rzedzie dla Polakow, zwlaszcza tych ogolonych na lyso lub noszacych moherowe berety.
Dzielne, wspaniale baby! Vivre libre ou mourir! – czy jakos tak
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,8173576,Zakonnice_uciekly_z_klasztoru__bo_nie_chcialy_isc.html
Kocie, Kocie, na wszystko jest właściwy moment. Nie chcę stawać przed tymi zakonnicami jako model, ale uciekałem z domu gdy miałem 11 czy 12 lat i potem już nie musiałem. A za 16-latkami oglądałem się mając 14 i może dlatego mogę je widzieć dziś jako potencjalne wnuczki, a jak mam zdrożne myśli to patrząc na ich babcie. Nawiasem, niech żyją firmy kosmetyczne pomagające babciom wyglądać tak, że przynoszą zdrożne myśli.
Firmy kosmetyczne plus kontrola rozrodczości. Niektóre moje klientki po piątym dziecku zaczynają wyglądać jak prababcie z czasów prekosmetycznych, chociaż są wiele młodsze od mojej mamy. I one czasem nawet by chciały na tym piątym lub szóstym zakończyć, ale ich mężowie nie dają sobie przetłumaczyć, że kobieta nie jest maszynką do rodzenia.
Chyba że to o to chodzi, żeby nikt się za ich żonami nie oglądał? 🙄
Tak, ale tym paniom bylo znacznie trudniej w tym wieku – bez emerytury, domu do ktorego mozna wrocic, bez roznych wyrobionych z latami mechanizmow radzenia sobie w prawdziwym swiecie.
Wiec we mnie wzbudzaja one zachwyt, ze zdobyly sie na otwarce nowej karty zycua, pelnego potenchalnych niebezpieczenstw.
I oczywoscie sam nie chcialbym zamienic Francuskiej Riwiery na jakies pinkwolone gory, gdzie mozna sobie lapy polamac. Choc ogladalem niedawno menu z francuskiego domu starcow ( kolezanka Starej jest wolontariuszka w Angers) : wino do obiadu, suflety, krewetki, confit z kaczki, Mont Blanc i ils flotant na deser. No, kurcze blade!….
Nie jestem pewien, czy bez emerytury. W Niemczech zakonnice jak najbardziej mają emerytury, więc może i we Francji też.
A ile to trzeba mieć lat, żeby się załapać na te obiadki w Angers? Czy 2 i pół wystarczy?
Jak nie, to będę skazany tylko na to, co Mordka będzie mi uprzejmy rzucić przez okno. On koci wiek emerytalny już osiągnął. 😉
Niestety Mordka nie moze nawet do Angers – bo ni bum-bum en francais. Bylby skazany na kompletne zaambarasowane milczenie i czytanie wylacznie menu, po ktorym, owszem, jest w stanie poruszac sie ze swada. Oczywoscie z lektur menu najwazniejsze, ale jednak… 👿
Debil w znaczeniu potocznym oraz sensu stricte:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,8174033,Kaczynski__Slowo__zbrodnia__jest_adekwatne__W_znaczeniu.html
Czy ktoś może mi przeprowadzić analizę następującego zdania Prezesa i powiedzieć, o co w tym chodzi? 😯
Te wszystkie głosy, które wydobywały się też z naszej partii, że jakiekolwiek uczciwe, zgodne z zasadami moralnymi postawienie tych spraw okazało się przynajmniej na razie pozbawione faktycznych podstaw.
Bo im bardziej ja próbuję to zrozumieć, tym głupszy się sobie zdaję. 😥
Pół polskiego internetu w tej chwili zastanawia się nad tymi słowami 😈
A, to już wszystko jasne. Zastanawia się na pewno ta głupsza połowa. A druga połowa myśleć nad tym nie musi, bo ona bez myślenia swoje WIE. 😈
Jest on prawdziwym Mistrzem Mowy Ojczystej, jak na Prawego Patriote przystalo.
Bobiczku! Zamiast zastanawiać się nad tymi głupotami, przekaż lepiej życzenia imieninowe swojej Mamie. Pamiętasz, jak dwa lata temu obchodziliśmy to święto w Krakowie? 😀
Najlepszego!
Mama bardzo dziękuje 🙂 i łezka 😥 jej się w oku kręci, że w tym roku z Kierownictwem obejść nie może. Ale są w końcu jeszcze różne inne okazje. 😉
Na razie zresztą jest w ogóle nieobchodząca, bo pakuje do słoików dżemy, które w oczekiwaniu na gości (będą dopiero późną nocą) uparcie wyrabiała. Ale już się odgraża, że jak zapakuje… 😆
Wandzie też od mamy bardzopodziękowania. 🙂
a coz tam u Was za tragedia cnn podaje 15 zmarlych?
http://www.cnn.com/2010/WORLD/europe/07/24/germany.panic.deaths/index.html?hpt=C1
Cytaty. K-R za malo dostala po glowie: „”To nie jest tak, że można być w naszej partii, w kierownictwie tylko na tej zasadzie, że się jest chwalonym, lubianym, a ci inni to są be ” – tłumaczył Jarosław Kaczyński. „Trzeba przejść troszkę przez ogień, kilka razy mocno po głowie dostać”.
Więcej… http://wyborcza.pl/1,75248,8174062,Kaczynski__dlaczego_Kluzik_Rostkowskiej_nie_ma_wladzach.html#ixzz0udGEBijH
No, ciekawe, czy Aśce jest przyjemnie, że od ukochanego prezesa dostała po głowie 😈
Ja jestem pod wrażeniem wypowiedzi w „Faktach po Faktach” p. Ewy Komorowskiej, wdowy po wiceministrze obrony Stanisławie Komorowskim:
http://www.tvn24.pl/-1,1666450,0,1,kiedy-wypowiadaja-sie-poslowie-pis_u–po-mnie-przejezdza-walec,wiadomosc.html
Tu dodam, że przeżyłam drobny szok, bo znam p. Ewę zupełnie z innych kontekstów – muzycznych; razem z moją koleżanką stworzyły fundację zajmującą się edukacją muzyczną szeroko pojętą. Byłam kiedyś u niej, mieszka w „domu bez kantów”, więc Pałac Prezydencki z tym całym cyrkiem ma niemal naprzeciwko 👿 Zupełnie nie skojarzyłam, że to jej mąż zginął – raz spotkałam ich razem gdzieś na przyjęciu dyplomatycznym, ale nie złapałam, że to jest wiceminister, wiedziałam tylko, że wysoko postawiony. Pani Ewa jest kobietą piękną i z wielką klasą. I tu powiedziała właśnie dokładnie to, co trzeba było powiedzieć. Podziwiam ją ogromnie.
Ta tragedia na Love Parade całkiem niedaleko od nas się zdarzyła, na dodatek nasz Młody był gdzieś tam w tym tłumie, więc póki nam się nie udało do niego dodzwonić i przekonać, że cały i zdrowy, to sporo nerwów straciliśmy. No a wkrótce potem refleksja, że nam ulżyło, ale 15 rodzin już nigdy się nie dodzwoni…
🙁
Och, biedny Bobik. Wyobrazam sobie jak sie wszyscy musieli w domu zdnerewowac. To rzeczywiscie straszna tragedia i przypomina mi bardzo tragedie sprzed lat na stadionie w Hilsborough, kiedy tez spanikowany tluma stratowal wiele ofiar.
Swoja droga nie rozumiem, ze brama ewakuacyjna byla zamknieta przy takim tlumie, ok, miliona osob. Glowy powinny poleciec za takie straszliwe zaniedbanie.
Kocie Mordechaju, dzisiejsze domy starców, nie tylko w Angers, są zupełnie inne niż te, które znamy z lat wcześniejszych. Nie tylko w Polsce były to po prostu tylko „umieralnie”, również na zachodzie Europy nie cieszyły się one dobrą sławą. W Niemczech sytuacja zaczęła gwałtownie się zmieniać jakieś 30 lat temu. Najpierw Altenpflege oddzieliła się od Krankenpflege, powstały osobne szkoły, które kształciły pielęgniarki wyspecjalizowane w pielęgnacji starych, a za szkołami przyszedł przepis, który nakazywał zatrudnienie tych pielęgniarek w domach starców. Bez określonego minimum, na początek to było chyba wtedy od razu 50%, żaden dom nie mógł wtedy już funkcjonować. A z wykształconym odpowiednio personelem przyszły nowe idee, potem znów nowe przepisy, potem te stare domy albo musieli przebudować, albo zamknąć – i tak się to zmieniało. Domy te są pięknie wyposażone, mają odpowiednie zaplecze kulturalne, terapeutyczne itd. W domu, w którym pracowałam, urządza się wystawy malarskie i rzeźbiarskie, kierownictwo kupuje też eksponaty i te pozostają w domu, są koncerty i przedstawienia, działa teatr amatorski, organizuje się bale i festyny, jeździ się na wycieczki i urlopy nad morze, wydaje się własne czasopismo. Omy wprowadzają się do domu z komputerami, piszą wiersze i artykuły, hodują kury w ogrodzie, grają w karty, a ich ulubionym miejscem do spacerów jest ścieżka koło stawu, na którym stoi rzeźba gimnastyka. Wysyłam Bobikowi kilka zdjęć, może zrobi, że będzie je można obejrzeć.
Bobiku, mam nadzieję, że Młody cały i zdrowy dotarł do domu. To straszna tragedia, co się stało.
Dziękuję za troskę. Już pisałem, że Młody bezpieczny, żyje, zdrowy. A dla mnie to kolejne potwierdzenie, że można nie znosić tłumu…
No, dobra, nie znoszę. Wrrrr!!! 👿
Tłumu i szpitali.
„2010-07-23
Katolickie sądy
Stowarzyszenie „Contra in Vitro” pozwie katolickiego posła PO Tomasz Kuleszę za naruszenie dobrego imienia swojego szefa. Nie zgadniecie, do jakiego sądu…
Przed wyborami policja zatrzymała prezesa stowarzyszenia – Jacka Kotulę, który jeździł po Rzeszowie z lawetą, na której znajdował się billboard ze sławnymi już zdjęciami płodu i fotkami kandydata na prezydenta Bronisława Komorowskiego. Wszystkiemu towarzyszyło hasło „Kompromis aborcyjny zabija chore dzieci”. Poseł Kulesza, który zarzucał Kotuli obrazę ówczesnego marszałka sejmu, zgłosił sprawę na policję, a samego pomysłodawcę akcji nazwał ateistą i praktykującym niewierzącym.
Na reakcję prezesa „Contra in Vitro” nie trzeba było długo czekać. „Jeśli katolik jest obrażany przez katolika, to powinien iść do sądu kościelnego” – grzmiał rozwścieczony.
Skąd pomysł na sąd kościelny? Dla Kotuli to oczywiste: „Są tam inne procedery, niż w normalnych sądach. Tu chodzi o wiarę. Bo kto jak kto, ale sąd kościelny jest najbardziej kompetentny w sprawach wiary. Ja i poseł Kulesza będziemy przesłuchiwani przez księży. Chodzi nam o to, by sąd kościelny stwierdził, że zostaliśmy obrażeni. Potem to nagłośnimy. To nam wystarczy”.
Poseł Kulesza nie ma zamiaru przepraszać, a tym bardziej nie boi się gróźb stowarzyszenia: „To, co robi pan Kotula i jego stowarzyszenie, jest haniebne. Temu panu marzy się inkwizycja. Naczytał się książek ze średniowiecza i chce być średniowiecznym guru. Mam nadzieję, że sąd kościelny taką sprawą nie będzie się zajmował. A jeśli już, to sąd kościelny przecież nie jest sądem kapturowym”.
Stowarzyszenie „Contra in Vitro” dodatkowo planuje zebrać 100 tys. podpisów pod petycją, aby zakazać propagowania homoseksualizmu. Po ostatniej paradzie „EuroPride” prezes stowarzyszenia nie krył wściekłości: „Nie zgadzamy się na homoparady i homopromocję. Rodzina to matka i ojciec. Homoseksualizm prowadzi do degeneracji i zagłady narodu”. Na koniec oświadczył: „Na szczęście nie znam żadnego homoseksualisty, ci ludzie są biedni”.
ASz
Źródło – http://www.faktyimity.pl/News/ObjectId/2723/Default.aspx
Pan Kotula nie zna żadnego homoseksualisty? Ależ zna, wszyscy znamy 🙄
Na dzieńdobry: http://www.joemonster.org/p/414070/Palac_Prezydencki_2050
Dzień dobry 🙂 Niewiele się dziś udzielam sieciowo, bo mam Gości realnych, którzy jutro już pojadą, więc muszę się dziś z nimi naszczekać na zapas. 😉 Ale na blog kątem oka zerkam i duchem obecny jestem. 😎
Panna Kota,
no proszę 🙂
Dostałem mail (z Krakowa!) od Moniki, która nie bardzo ma możliwość wchodzenia na blog, ale prosiła, żebym pozdrowił wszystkich jak najcieplej i powiedział, że wrażenia, na razie nizane jak koraliki na nitkę, kiedyś zostaną opisane. 🙂
Przedsmak opisu był w mailu i myślę, że Monika nie będzie miała mi za złe, że kawałek zacytuję 😉
Wrazen mamy sporo. Udalo nam sie nie potknac o krzyze pod palacem prezydenckim ( maja byc niedlugo „godnie przeniesione” w inne miejsce). W Krakowie Zosia liczy nie tylko koscioly, ale zakonnice. Podroz PKP tez byla ciekawa – klimatyzowany wagon, wyswietlany na tablicach elektronicznych rozklad pociagu, oglaszany tez przez glosniki, calkowicie niezgodny z rzeczywistoscia – czyli to samo, co kiedys: tlum pasazerow przemieszczajacych sie po peronie z bagazem i dziecmi w ostatniej chwili przed odjazdem pociagu. Dla turystow to raczej smieszne, ale dla mieszkajacych na stale to jeszcze jedna codzienna uciazliwosc. No i Zosia teraz mysli, ze w polskich pociagach zawsze na korytarzu musi lezec obywatel w stanie mocno nietrzezwym, przez ktorego nalezy przechodzic, idac do toalety. 😉
No, Dziewczynki maja naprawde ezgotyczna wycieczje, cos jak W pustyni i w puszczy 😈 😈 😈
Czy Monika widziala Dziadostwo? Jak sie podobalo? 😈
Bobiku, przypomniałem sobie, że przemilczałem (z galopu, nie z wyrachowania) Twoje zapytanie czy tu jest jakiś Wierny Latającego Potwora Spaghetti. Jestem. Wcale mojej wiary nie chowam w katakumbie ani w puszce z noodle soup, wręcz odwrotnie, w moim blogrollu wezwanie do Jego Potworności jest umieszczone dokładnie nad wskazówką na koszyk Bobika. Ja nie z tych, co myślisz, ja z innych, tych co wiesz.
Właściwie sam się zastanawiam, czy nie przejść na pastafarianizm. Cokolwiek by o tej religii powiedzieć, jedno nie ulega wątpliwości: jest ona w dobrym smaku. 😉
Moi Goście całkiem spontanicznie zdecydowali się zostać dłużej, w czym zasadniczy udział miała nalewka Jotki. 😀 O szczegółach mogą opowiedzieć sami, jeśli zechcą. 😉
Na narodowe dramaty, na polityczne głupoty
Na niepodlane kwiaty i na codzienne kłopoty
Nie masz lekarstwa lepszego na te i inne zgryzotki
Niż pigwówka przepyszna naszej blogowej jotki.
Joteczko – raczę się przy Bobikowej miseczce Twoją pigwówką – pychota nad pychoty 🙂
Dzięki i pozdrawiam.
Zostawcie kapeczke 😈
Eee tam 😛
Zacząłem właśnie planować szybką podróż do Poznania w celu wydębienia bardzo konkretnego prezentu. 😈
Obietnica zostawienia choćby kapeczki byłoby ewidentnym ryzykiem robienia z gęby cholewy -> nalewka za dobra i siły woli może nie starczyć żeby pysk odstawić 😉
Jedyna nadzieja, że Bobik będzie co najmniej równie skuteczny w wydębianiu konkretnych prezentów, jak my w ich zużywaniu 🙂
Pigwówka jotki, przez wzgląd na smak
Perspektyw starzenia się ma … brak
No ja wiem, ze Honorowy Kot Bobik jednak kapeczke zdola przechowac dla swego Wiernego Przyjaciela, sterczacego przed kompem o kompletnie suchym pysku, jak wariat… 😈 W przeciwnym razie bylby Honorowym Prosieciem. 👿
Raz rozmawiał Kot z Prosięciem,
bardzo długo i z przejęciem:
zostaw tej pigwówki kapkę,
bo mam straszną na nią chrapkę.
Na to Prosię (w psa postaci):
wolę już cojones stracić,
wolę same jeść jarzyny
(pasztetówki ani krztyny),
albo z komputera cookies,
wolę nigdy nie tknąć suki,
na ogonie mieć wypryski,
nie pilnować swojej miski,
trawić wolniej niż wąż boa,
futro mieć zgolone zgoła,*
do swych wpadek myślą wracać,
notorycznie miewać kaca,
próżno starać się o pracę,
twierdzić, żem jest silny facet,
pod Pałacem leżeć krzyżem,
nie zaszczekać, gdy się wpirzę,
wolę wpaść w potworne długi,
lub za pewne swe usługi
nie otrzymać nawet stówki,
niż nie wypić tej pigwówki. 😈
* (z goła?)
Eee tam, strasznie zielone te winogrona. Ale to mi przypomina dereniówkę Irka. Trzeba będzie jechać do Minden.
Do Minden? 😯 Dlaczego do Minden, nie do Poznania? 😯
Dzień dobry Bobiku!
Znowu jakiś paskudny poniedziałek.
Wczoraj naczytałam się Twoich ślicznych wierszyków i jestem pod wrażeniem …:) Przypomniałam sobie, że coś tam kiedyś o poniedziałku ja też…Więc z pewną taką nieśmiałością (kudy mi tam do Twojego poniedziałku) pozwolę sobie u Ciebie toto zamieścić. Najwyżej mnie obszczekasz, trudno 🙁
Nie lubię poniedziałku
Choć nowy tydzień zaczął się
i słonko jasno świeci,
wszystko jest wstrętne oraz be
i rym się nie chce klecić.
Okiem zaspanym patrzę w krąg –
może gdzie pomoc jaka?
A tu już z łóżka trzeba wstać –
czasomierz dał kopniaka.
Kawa ma jakiś dziwny smak,
chleb z piątku wrednie suchy…
Zegar tykaniem brzydko klnie –
odganiam go jak muchę.
Ni zebrać myśli, co jak gzy
natrętnie w głowie brzęczą…
I coś ty dzisiaj taki zły –
upiory też cię męczą?
Szybko wypuszczam nosem dym –
„kiedy z tym skończysz wreszcie?!”
Więcej morałów nie praw mi –
to wcale nie jest śmieszne!
Klucze zginęły, sandał też –
złośliwość martwych rzeczy…
„Wyjdź z tej łazienki, pośpiesz się!”
– znów rzeczywistość skrzeczy.
Późno się robi. Trzeba więc
zebrać się po kawałku.
I ruszać z posad bryłę świa…
Nie lubię poniedziałku!
Pozdrawiam, miłego dnia 🙂
Bo Irek mieszka w Minden i się zrobił autorytetem od dereni i superautorytetem od dereniówki. I jest wyjątkowa. I to wyjaśniwszy idę spać, niezależnie od tego, że Kraj się budzi.
Pigwówka kłania się nisko i dziękuje za komplementy 😳
Wszystkich, którym smakowała zapraszam serdecznie. Jeszcze jej trochę zostało. A przecież w październiku będziemy robić kolejną. Owoce z własnego ogrodu 😆
Czy ktoś wie kiedy Rysio wraca do Berlina?
No coz, postanowilem nie rozpaczac nad wyzlopana nalewka z pigwy, jako ze podejrzewam, ze Bobik i Ska zostali nalezycie ukarani gigantycznym Katzem 😈 dzis z rana. Powinno to wystarczyc za ostrzezenie.
Cieszy natomiast naplyw nowego Poety do tego miejsca. Osobiscie lubie poniedzialki odkad zorientowalem sie, ze jest to dzien kiedy do miesnego obok naplywa nowy transport bazantow. Pozostaje tylko pytanie jak Stara naklonic na wyjscie po zakupy. 👿
Dzień dobry w deszczowy poniedziałek,
drugi, po Ewie Komorowskiej, głos rozsądku ze strony rodzin ofiar katastrowy pod Smoleńskiem:
http://www.tvn24.pl/12690,1666580,0,1,10-kwietnia-nie-bylo-zadnego–drugiego-katynia,wiadomosc.html
katastrofy oczywiście 😳
Przynosze z sasiedniego blogu pseudomuzyczny kawalek ukazujeacy mechanizm rozbudzania nastrojow nietolerancji i pogromow. Oto niewinne sniadanie niewatpliwie glodnego kota posluzylo do rozpetania nagonki na caly koci rod:
http://www.youtube.com/watch?v=xWyUxts6vn8
Dzień dobry 🙂 Z przykrością zawiadamiam Mordkę, że nie spotkała nas żadna kara, co może wiązać się z wielkością butelki (0,33 l) i liczbą zebranych wokół niej osób (il. szt. 4). 😉
Poniedziałków wprawdzie nie lubię, ale jak się zaczynają wierszykiem, to wiele łatwiej je znieść. 🙂
A jak jeszcze dostaję ten wieszyk na tacy, a nie muszę sam go pisać… 😆
Dzień dobry. Szkoda, że pigwówka się skończyła. Ale na pociechę można pozbierać dziwoloągi językowe. Mam jeden fajny: stanąć w prawdzie. Występowanie: język biznesowy. Częstość: umiarkowana, ale wkurzająca. Pochodzenie: nie wiadomo skąd przyszedł, ale przyszedł, jest i ubogaca.
Dziwolągi nie dziwoloągi 😳 Choć dziwoloągi pewnie dziwniejsze od standardowych dziwolągów.
A co to stanięcie w prawdzie oznacza? 😯
Stanąć w prawdzie, to zdawać sobie sprawę z czegoś, uświadamiać sobie realia, nie zaprzeczać faktom.
W życiu bym na to nie wpadł. 😯
Ale jak już wiem, to mogę od łapy podać kandydatury kilku osób, którym przydałoby się stanięcie w prawdzie. 😈
Policja poszukuje złodziei liter
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,8178304,Policja_szuka_zlodzieja_liter_z_budynku_Sadu_Najwyzszego.html
Czy nie mogliby przy okazji odnaleźć tego drania, który ukradł litery z mojej klawiatury i zostawił tylko czarne plamy? 👿
Myślenie kategoriami macierewiczowskimi nie jest obce nawet Bobikowi 😯 Skąd założenie, że zniknięcie liter jest związane z przestępczym działaniem osób trzecich? A może litery same wybrały wolność?
Świata strony, czyli – http://blog.onet.pl/goracy_temat.html
Hihi, jakie biedactwo… 🙄
http://migal.salon24.pl/
Bardzo smieszne, Pani Kieriwniczko. 😆 😆 😆
A E. przczytala mi wlasnie prezez telefon tez cos niesamowicie smiesznego z sobotniego Daily Telepgrapha. Ich recenzent Matthew Norman wybralk sie po chopinowskim koncercie wraz z dama serca do najslynniejszej id pokolen i jednej z najstarszych polsiich restauracji – Ognisko, znajdujace sie piec krokow od Alkbert Hall. I napsial tak smieszne sprawozdanie, z lezalysmy na podlodze ze simechu. Wykpil absolutnie wszystko – od wystriju wnetrza ( posledniejszy hotel w Eastbourn w latach osiemdziesiatych), muzyke lecaca z muzaka przemieszna z dzwiekami porcelany, szkla i sztuccow z otwartych na osciez drzwi do kuchni, ponura i niechetna obsluge, nieprawdopodibne ceny posilkow i podla jakosc posilkow. Na koniec jeszcze stwierdzenie: My coffee was revolting. Z nadzieja zapytalem partnerke jak sie udala jej mietowa herbata. – A jak myslisz? – odpowiedziala partnerka.
Ucieszylo mnie, ze ktos zwrocil wreszcie uwage jak zeszlo na psy Ognisko – niegdys slynne z nieskazitelnego serwisui dobrej kuchni. No ale ja je pamietam z czasow kiedy do stolu podawaly panie generalowe i inne damy z towarzystwa.
Ceny byly dosc wysokie, ale nie oblakane, jak obecnie.
Postaram sie znalezc te recenzje, bo jest naprawde bardzo smieszna.
Po tym obiedzie, pisze recenzent, zrozumialem z czego sie brala ponura duchowosc Frederyka Chopina. 😆
Ten sam recenzent nie moze sie nachwalic, mowi E., innej polskiej restauracji, nowszej – Patio.
Znalazlam!
http://www.telegraph.co.uk/foodanddrink/restaurants/7905181/London-restaurant-guide-Ognisko-Polish-Club-London.html
Co do wnetrza pieknego budynku. Ostatnio ogladalam cala serie zdjec Palacu z Krzyzem – mysle, ze wystrojem Ogniska zajmowal sie ten sam zespol „wnetrzarzy”. Drobnomieszczanski kicz z pretensjami i arystokratycznymi zadeciem. Bardzo podobne wnetrza – zmeczone, z niekochanymi przez nikogo antykami, sporo zlota, jak na tych chybotliwych krzeslach na zdjeciach.
Ostatni raz w Ognisku bylam na bankiecie pozegnalnym mojej redakcji. Jedzenie (bardzo drogie za pieniadze brytyjkiego podatnika) bylo upiorne, trunki tak samo. Nazajutrz dzwonilam do menadzera aby sie dowiedziec czy nie zostawilam na stoliku swego aparatu fotograficznego. Byl porazajaco chamski. Zupelnie nie sprowokowany na mnie NAWRZESZCZAL. Dalam sobie slowo, ze jest to moja ostatnia wizyta w Ognisku. Poprzednio bylysmy z E i ta kolezanka z Angers, i wlasciwie wtedy nalezalo wysc po przyniesieniu nam kompletnie rozgotowanych pierogow w glebokim talerzu pelnym metnej wody. I kelnerka, kiedy jej zwrocilam na to uwage: O, Boze, do czegio mi w zyciu przyszlo! Slynne slowa, wiele razy w tym domu cytowane, ilekroc Kot Mordechaj prosi abym zmienila mu piasek w kuwecie.
Mowilem, ze Bobok bedzie mial goigantycznego Kota….
Pewnie odsypia.
Ani Kota, ani odsypia, jeno z Gościamy lata. 😉 I być może jeszcze jutro polata, jeżeli pogoda pozwoli. Chcielibyśmy pojechać do Brukseli, ale jeżeli będzie lało tak jak dzisiaj, to jednak zrezygnujemy, bo łażenie po mieście pod parasolem i z wodą chlupiącą w butach mało jest radosną perspektywą.
Może jednak się przejaśni? Bo właściwie mam ochotę na tę Brukselę. 🙂
A na razie jestem tak potwornie obżarty, że brzuchem o podłogę szoruję. Na kolację były muszle Wenus w sosie z białego wina, grillowane bakłażany z sosem czosnkowym, smażone krewetki i sałata. Mógł być teoretycznie jeszcze deser, ale nikt już nie miał siły. 🙄
Jeśli ktoś zna jakiś sposób na przyspieszenie trawienia, to chętnie skorzystam. 😉
25 mg of digestivo „Unicum”
Akceptuję Unicum jeśli przedtem dostanę wszystko z owej listy.
Dzień dobry 🙂 Wszystkiego z listy już się nie da, ale trochę jeszcze zostało i pokutuje w lodówce. Nadmiary były takie, że mnie udało się po raz pierwszy w życiu nie zjeść do końca krewetek, które miałem na talerzu. 😯
Wstałem o nieludzkiej porze z nastawieniem na Brukselę, ale pogoda jest nader nieprzekonująca, tak że Wasz specjalny wysłannik raczej nie będzie dziś nadawał ze stolycy cywilizacji śmierci. Co najwyżej jakiś marny Düsseldorf obskoczy. 😉
Ooooo 👿
Zacząłem się nagle wahać z tym moim akcesem do cywilizacji śmierci. Bo okazało się, że jednak mam szansę być zbawiony w ramach jedynego słusznego wyznania.
http://wiadomosci.onet.pl/2202533,69,ksiadz_udzielil_komunii_psu_lawina_skarg,item.html
Niby spowodowało to liczne protesty, ale wiadomo, każdy początek jest trudny… 🙄
Nie rozumiem tych protestow. Skoro mozna udzielac komunii roznym szujom spod ciemnej gwiazdy, to dlaczego nie mona Trapperowi, ktory zyje jak prawdziwy chrzescoijanin i cieszy sie powazaniem i miloscia licznych wiernych?
Jeżeli inne wyznania pójdą śladem, to są lepsze opcje. U luteranów dają popić winem.
Gdyby jednak tylko jedno wyznanie miało się okazać słuszne, to pozostaje kwestia braku gwarancji… 🙄
http://www.polityka.pl/swiat/tygodnikforum/1507488,1,pieniadze-sw-piotra.read
Teresa: podoba mi się to. Nie wiesz jak się wpisać do tej Rodziny?
A o JPII rzecz była wiadoma od dawien dawna, ale jakich by się dowodów nie przedstawiło, Rodacy (jak się wydaje) innych wzorców nie mają i jak im odebrać tego przyspieszonego świętego to się będą czuli jak ze sztuczną szczęką.
Andsol,
może i jak bez zębów, i bez sztucznej szczęki? W 100% bezzębni. Sporo osób się przywiązało do pomysłu o wspaniałości i świętości JPII. Gdyby nie był Wojtyła JPII o wiele łatwiej byłoby Watykanowi uczynić go świętym, a tak problem: na RP wystarcza, ale na świat cały to już za wiele 🙂
Jak się wpisać do Rodziny nie wiem 🙂 Świat dysponuje sporym ich wyborem, niemniej nie są one dla każdego.
http://wiadomosci.onet.pl/2202922,11,riposta_na_ostry_wpis_marka_migalskiego_o_pis,item.html
Zabiegany dzień, zagadany wieczór… A jutro znowu bardzo wczesna pobudka. 🙁 Ale dzisiejsze obżarstwo już trochę bardziej w granicach rozsądku – powłoki brzuszne trzymają się jakieś 2 cm nad podłogą. 😉 Oliwki, pasta z owczego sera z czosnkiem, spaghetti z tuńczykiem, sałata, lody tiramisu.
No i wiadomość z ostatniej chwili – bilet do Krakowa zarezerwowany na 15 sierpnia, powrót 21. Czy oprócz Moniki ktoś jeszcze będzie w tym czasie przebywał na południu Polski? 🙂
Bobiku, pokłoń się ode mnie polu 🙂
Zainteresowanym w Szczecinie – http://www.oral.org.pl/
Dobranoc Piesku, dobranoc Wszyscy. A jesli chcecie bajke na dobranoc, to prosze bardzo: Dziecie zagubione we mgle: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,8184872,_Kaczynski_nie_ogladal_telewizji__nie_widzial_Kluzik_Rostkowskiej.html
Dlaczego mam wrażenie, że „zaplecze intelektualne”, czyli Staniszkis i Migalski, widząc, że krypa tonie, próbuja się salwować poprzez krytykę wodza? Twarzy już nie odzyskają, wiarygodności też.
Chyba musza sie jakos ustosunkowac do tej manipulanckiej i krotkiej jak wiosenny deszcz wewnetrznej przemiany Wodza.
Jestem zajetyk i na dodatek z zapaleniem gornych drog oddechowych. W czwartek wraz z Mlodsza i Starsza siostra lecimy do Nowego Yorku na 5 dni. Wczoraj w NYC bylo 38 C! Ale idzie lekkie ochlodzenie wiec powinno byc OK.
Interesujące wyjaśnienie intelektualnych zawirowań Profesorci jest w komentarzach pod artykułem 😈
Babcia Jadwiga wchodzi w fazę krytyki Wielkiego Jarosława, jak zwykle po kolejnych przerżniętych przez Wielkiego Stratega wyborach.
Taki cykl, jak z orbitami – norma w przyrodzie.
Si non è vero, è ben trovato. 😉
Przepraszam za skojarzenia, ale zobaczywszy na blogu Królika (oby coraz mniej zapalonego) nie mogłem nie pomyśleć o tym, jaki numer dziś Starym wykonałem. Podczas spaceru na widok królików brykających w kukurydzy urwałem się ze smyczy i bryknąłem, nie reagując na żadne wołania. 😳 Po prostu całkowicie zniknąłem z pola widzenia. Tata, wnerwiony bezskutecznym czekaniem, po ponad półgodzinie poszedł sobie do domu, ale po kolejnej godzinie sumienie go ruszyło i wrócił. Zastał mnie spokojnie leżącego na ścieżce, dokładnie tam, gdzie się rozstaliśmy. Jakoś mi się nie chciało iść do domu bez towarzystwa. 😉
Oni się podobno okropnie denerwowali, ale co ja użyłem, to moje. W końcu lepiej głodować biegając (te króliki w ogóle się złapać nie dają), niż jeść na kolanach. 😈
Wielki Strateg postanowil, mam wrazenie, w celu bardzi podstepnej strategii pozbyc sie wszystkich przyjaciol, takze w swoim organie. Juz do tego doszlo, zw MIgalski do spolki z Lisickim go krytykuja, choc dosc placzliwie. To powinnio zagwarantowac mu wybory parlamentarne.
Kroliku, ucaluj Empire State Building. I przypominam o istnieniu genialnego Oyster Baru na Grand Central Station. No i Bloomies, zwlaszcza bargain basement.
That’s the spirit, Bobik! 😈
Ucaluje Heleno. Dzieki za ostrygowy tip.
Bobiku, dobrze, ze nauczyles sie (lepiej od Taty), ze od zgubionego miejsca nie nalezy odchodzic. Czeka sie az nas znajda! Polgodzina to nie wiecznosc! Ponadto co to za pies co nie pogoni za krolikiem? No ale po takiej przygodzie zostales na pewno odpowiednio wysciskany i wydrapany za uszkami.
Zeby zejsc z tematu polskiej polityki, bo wiecie, do grobu sie tego ze soba i tak nie zabierze, to podaje link do artykulu o tym co od dawna mnie gnebi. Nie tylko dlatego, ze mysle o sobie, ale tez o mysle o moich starenkich Rodzicach i o tym co by chcieli, zeby im zapewnic. Moj maz mial taka rozmowa ze swoja mama, ktora traci pamiec. Niechetnie, bo niechetnie, ale chcial znac jej zyczenia co robic w razie chorob i niemocy, jakie bylyby jej zyczenia. Teraz juz wiemy. Nie jest to latwe. Ja mojej malenkiej Rodzinie moje przemyslenia juz przekazalam.
http://www.newyorker.com/reporting/2010/08/02/100802fa_fact_gawande?currentPage=all
http://wyborcza.pl/1,75515,8158841,Co_tam_Panie_w_polityce__Mizogini_trzymaja_sie_mocno.html?utm_source=Nlt&utm_medium=Nlt&utm_campaign=961608 🙂
Uszanowanie Bobikowi i Szanownym Gościom!
Krypa tonie, frakcje w PiS-ie coraz liczniejsze, ich nazwy coraz ciekawsze:)
W naszym przedszkolu jest coraz weselej, a ujęłam to tak:
Wojna plemienna
Wojna plemienna w PiS-ie wybuchła.
Już liczą rannych, trupy i truchła.
Są ostrzy gracze i ciche płotki,
białe gołąbki i twarde młotki.
Gołąbki były mięsem armatnim,
lecz dziś, to tylko pionki ostanie.
Zostało jeno im biadolenie
i podążanie za szefa cieniem.
Teraz do głosu doszli szoszoni* –
walą na oślep. Bo właśnie oni
nieokiełznany język wciąż mają,
nim jak bagnetem wprawnie władają.
Kudłate myśli, kudłate słowa,
bo dzicz kudłata zawsze gotowa
stawiać pod ścianę, rąbać i siekać,
i jak bulterier kąsać i szczekać.
Gdy taki szoszon** będzie wkurzony,
dlań są nieważne żadne „bontony” –
on ciosem zręcznym każdego skosi,
łajnem obrzuci i nie przeprosi.
Niech więc się tłuką w biegu do stołków –
im mniej, tym lepiej tych pis-matołków.
Grajcie swe wojny, lecz od nas z dala,
gdy własne szyki chcecie rozwalać!
* Szoszoni (przez duże „S”) plemię Indian Ameryki Północnej, krępi i okrągłogłowi, znani też jako Węże (Snakes). Zarośnięci, waleczni, ale zasłynęli też z kolaboracji z białymi – odstąpili swoje terytoria rządowi USA.
** właściwie, to może być też jastrząb, albo talib. 🙂
Pozdrawiam nieustająco 🙂
Dzień dobry 🙂 Goście poszli z torbami, wpakowali je do auta i odjechali, tak że po zakończeniu dzisiejszych robót terenowych będę mógł czule i wydajnie zająć się blogiem. 😀
Ale zanim do tego dojdzie, dobrze, że Ewa odwala za mnie robotę na niwie wierszykowej. 🙂
Królik poruszył temat, który i mnie chodzi ostatnio po głowie i na pewno coś do tego dopiszę, ale to już trzeba z zastanowieniem i na serio.
A na razie – spróbuję nie dać się Szoszonom ani szoszonom, nie zmoknąć za bardzo (znienacka znowu zaczęło się zanosić na lanie) i powrócić po południu w stanie nienaruszonym, zgodnie z zasadą „pies ujdzie cało”. 🙂
Zaczalem czytac zlinkowany przez krolika tekst, ale bardzo szybko doszlem do wniosku, ze nie od rzeczy bedzie schowac glowe w piasek. Co uczynilem.
Ja juz swoje dyspozycje zostawilem. Ma byc okazale mauzo…tfu! – katoleum. Prowadzic na do niego aleja z brzoz lub jarzebin. Wokol – bogata, zadbana roslinnosc. Przed – marmuriwa lawka do zadumy, That’s about it.
Może być jeszcze przed tą ławką Pomnik Kota do kontemplowania? 😉
Wyrazam zgode. Ale musi go wyrzezbic w czarnym mamurze dobry artysta, nie za nowoczesny. Nie chce zeby Kot wygladal jak jakas polamana lachudra. 👿
Na Syberii to aż kilku kotom postawili…
http://i.pinger.pl/pgr40/dbe7167f002a6f564b250dfa/sib+monument+14524828.jpg
No, zle to nie jest, Ciekawe czy mozna odkupic? Na Syberii powinno to byc mozliwe. 😈
Byle nie cos takiego:
http://www.amazon.co.uk/METALL-SCULPTURE-garden-obelisk-decor/dp/B0025G1XLW/ref=sr_1_21?ie=UTF8&s=garden&qid=1280309759&sr=8-21
E, na Syberii to postawili anonimowym kotom, a w Berlinie stoi pomnik Mordechaja i Pickwicka (bez podpisu, ale widać), tylko że z niewyjaśnionych przyczyn wepchnął się tam jakiś ludzki szczeniak. Pewnie progenitura artysty, albo inny nepotyczny element. 😉
http://www.andrej.info/images/skulpturen/kind-mit-katzen.jpg
Wróciłam przeszczęśliwa 😀 Odeśpię, doczytam i będę 😀
Jak mówi stare psie przysłowie, na widok szczęśliwego człowieka nawet mrówka szybciej merda ogonem. 🙂
A w gazetach smutek. Jarkowi prokurator nie odpowiadał. 🙁
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,8188243,Kaczynski_wyszedl_przed_koncem_spotkania___Prokurator.html
Nie ma, niestety, żadnych informacji, czy Jarek odpowiadał prokuratorowi. 🙄
Ukłon do samej ziemi za szacunek dla słowa, tradycji literackiej, myśl lutną i dowcip cięty.
Dołączam do grona Twoich wielbicieli a blog do ulubionych.
Czy „myśl lutna” jest od lutni? 😉
Witam Vladaexpata. Rozgosc sie. Bobik zaraz wroci.
Witaj, valdexpacie i dzięki za dobre słowo. 🙂 Bardzo nam będzie przyjemnie, jeżeli Cię tu często będziemy widywać.
Pani Kierowniczko, mam nadzieję, że od lutni, nie od lutownicy. 😉
Od lutownicy byłoby „lutownicza” 🙄
Słuchajcie, słuchajcie! Świat czasem jednak idzie w dobrym kierunku! W Katalonii zakazano corridy.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/5,80295,8186960,Corrida_zakazana___ZDJECIA_.html?i=0
Jest to BARDZO dobry powód do wzniesienia toastu za Katalończyków. 🙂
Stenogram
– no polej wreszcie…
– kurwa! Zaraz londujemy!
– London calling…
– nie pitol, zarka zobaczysz debesciaków
– to się ruscy zdziwiom, jeszcze nie widzieli takiego przyziemnienia…
-panie generale, to co, pokażemy im, nie?
-jasne chłopcy: nawet na drzwiach od stodoły dajem rade…
– a może odpuścic…
Co?! Jakie odpuści, ruskim odpuścić?! W życiu!
– to co ten na wieży pierdoli, przecie ziemi nie widać, to może my już na księżycu, co?
– to nie księżycówka, to kurwa Chopin jest, 40 woltów jak Bóg przykazał, polej…
– no, debeściaki, dajem… uwaga, skosim im ten trawniczek…
– kosiarką lecim, hi, hi…
– o kurwa!
– ja pierdole!
– no to przejebane!
– cześć…
……………………..
– no i co, gdzie jesteśmy?
– chuj wie, jakoś jasno dziwnie…
– ty, ale ja nic nie czuję…
– a czego oczekiwałeś, orgazmu?
– wszyscyśmy się spuścili…
– to gdzie jesteśmy?
– w historii panowie, w historii…
– a gdzie to kurwa jest?!
– W niebie…
– kurwa!
– kurwa!
– kurwa!
– o ja pierdole…
– no jak to?
– zwyczajnie, spierdolilim sprawę…
– działa coś?
– tak: działacze…
– i co będzie?
– a co ma być – Wawel kurwa, Wawel…
– znaczy już straszymy?
– a co kurwa do tej pory robilim, hę?!
– no to tera po wsze czasy straszyć bedziem…
– na wieki wieków…
– Kurwa mać!
Tu zasoby nośnika nie wytrzymały.
Panie Macierplewicz, co komisja ustaliła?
W toku żmudnych dochodzeń, mimo kłód rzucanych pod nogi, doszliśmy prawdy:
To s-pis-eek!
Ciąg dalszy nastąpi na odcisk jeszcze nie raz
Oni tez byli przeciwko Franco 😈
Niepokoi mnie długi i skomplikowany tekst z NewYorkera, podlinkowany przez krolika. Druga jego część, „jak umierać”, jest wbrew pozorom dość jasna; nie wiem czy to ma związek z moimi poglądami metafizycznymi (a raczej z olewaniem ich) czy z innymi cechami psychologicznymi, ale zawsze było mi jasne, że jak będzie koniec to będzie koniec i nie ma co się szarpać, zostawiając na dobitkę katastrofę finansową dla rodziny.
Natomiast w pierwszej części, nafaszerowanej wyliczeniami i bajkami o kosztach, zastanawiam się czy to jego krótkowzroczność, wtopienie w system czy hipokryzja, że mi zasadza takie kaczany. Prawie że przekonuje, że starsi spokojnie powinni umierać, bo resztę ta zabawa za drogo kosztuje. I to jeszcze gdzie jak gdzie, ale w Stanach, które w organizacji służb zdrowia oparły się na modelu sprzedaży luksusowych samochodów. Mogliby przestać opowiadać banialuki.
Gdy w Brazylii tv czy prasa mi wciska jakieś kaczany, żebym oszczędzał światło, wodę i brak tylko takich wezwań o paście do zębów i szamponach, przypominam sobie z przyjemnością napisy w Niemczech na budkach telefonicznych: „ruf mal an”. Dzwoń, do cholery, daj nam zarobić. Te wszystkie chromolone służby są przedsiębiorstwami komercjalnymi i mają wbudowane w ceny koszty rozbudowy swoich sieci, a gdy otrzymane na to pieniądze trzeba wysupłać z podejrzanych aplikacji bankowych, zaczynają bronić się przed tym wzywając znienacka etykę i dbałość o Matkę Ziemię i małe nienapojone pingwiny. W systemie sprzedaży życia, by trwać jeszcze trochę, ceny są wyśrubowane (śruby wkręcane w wątroby i nerki zdrowych i chorych) założeniami modelu, że pośrednikiem między chorym a lekarzem jest banda adwokatów i techników od produkcji aparatów – i jeśli naprawdę kogoś to martwi, że to tak drogo kosztuje, niech przepuści przez ciała ustawodawcze postanowienia ograniczające do 1% interwencje adwokatów w ten interes. Po drugie, to nie jest pieniądz wkładany do armaty, żeby zrobił dużo huku w afgańskiej wiosce i w 3/4 się kompletnie zmarnował, tu pieniądz cyrkuluje między pielęgniarkami, lekarzami, administracją szpitali, laboratoriami, uniwersytetami itp. Ciężko chorzy są motorem napędzającym znaczący kawałek ekonomii i na pewno mniej by pieniądz cyrkulować musiał z trzepotem, gdyby pozamykano MacDonaldy i inne fast foody, ale by był hałas o skomunizowaniu wolnego społeczeństwa. Postawili na kretyński system, w którym ludzie są nawoływani od rana do wieczora, żeby byli piękni i żyli wiecznie, no to i są tego naturalne konsekwencje.
Więc taki artykuł to chyba jednak hipokryzja, bo autorowi wcale niespieszno jest do przemyślenia modelu a wstawia rozczulające historyjki mające human touch. Słowem, medyk humanista.
Och, Andsol, ja tez nie cierpie wszelkiej masci weterynarzy. Babcia ma na nich okreslenie: szkurodiory. 👿
Ja do tego tekstu podszedłem nie od strony systemu, ani rozczulenia się nad historią konkretnej osoby, tylko własnych odczuć, lęków, itd. I to takich odczuć czy lęków, o których mówienie jest w naszej kulturze chyba nawet „wstydliwsze”, niż mówienie o seksie lub wydalaniu.
Nawet jeżeli ktoś już jakoś „dogadał się” ze śmiercią, przemyślał sprawę, zostawił rodzinie zlecenie, żeby w razie czego nie podtrzymywać go sztucznie przy życiu w stanie roślinnym, zawsze jeszcze zostaje pewna strefa niepewności: jak co do czego, do którego momentu będę skłonny tolerować koszmarne, bolesne, nieprzyjemne, ale dające mi jakąś tam nadzieję zabiegi? A w przypadku kogoś z bliskich – w którym momencie będę skłonny powiedzieć dość? Naprawdę, nie tylko w teorii?
Oczywiście, nie tylko Mordka chowa głowę w piasek przed różnymi takimi pytaniami, ja często też. Bo dobrze wiem, że łatwo mi się wymądrzać teraz, póki nie ma jeszcze tego „jak co do czego”. A z drugiej strony chyba lepiej, żeby do „jak co do czego” chociaż trochę być przygotowanym, pomyśleć i pogadać o tym wcześniej, nie dopiero wtedy, kiedy przyciska spanikowana fizjologia.
No, wiem też, że nie zawsze ma się ochotę i siłę na takie rozważania. 🙄
Sluchaj, Bobik. Osoboscie zostawilem dyspozycje takze dotyczace podtrzymywania mnie przy zyciu. Sa proste: za wszelka cene i nie ogladajac sie na koszta. Bo przyjde z zaswiatow i bede straszyl po nocach. A wtedy zaspiewacie! 👿 Mam nadzieje, ze zostalo to zakonotowane. 😈
Kotom łatwo mówić. Podobno mają siedem żyć. Czy nawet dziewięć? 🙄
Jak w jakiej grze komputerowej. 😈
Coś całkiem innego. Ojciec Rydzyk znalazł przyczynę tragedii na Love Parade
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8188999,O__Rydzyk_o_Love_Parade__To_byla_homoparada_i_19_ludzi.html
A teraz bardzo bym był ciekaw, jak by wyjaśnił, dlaczego zdarzyła się ta tragedia:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8189093,Opel_wjechal_w_grupe_pielgrzymow__Piec_osob_rannych.html
albo ta?
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,8188697,Ukraina__wybuch_w_katedrze___9_osob_rannych.html
W moim otoczeniu jest dziecko, dziewczynka, rówieśnica Zosi. Kilka tygodni temu straciła w wypadku mamę. Na dodatek mama wychowywała ją samotnie. Tęsknota tej małej istoty za mamą jest tak przejmująca, że nie sposób o tym nawet pisać bez ucisku w gradle. Gdybym nie miała dziecka, powiedziałabym że nie chcę walczyć o tych dodatkowych kilka miesięcy za wszelką cenę. Ale mam. I myślę, że gdyby przyszło mi się zmierzyć z chorobą, walczyłabym o każdy dzień, choćbym już sama miała serdecznie dość życia i bólu, do końca mając nadzieję na znalezienie się w tej choćby jednej setnej procenta, której statystyka daje szansę wyzdrowieć. Tak myślę. Jak by było, nie wiem. Proszę Boga, żeby się tego nie dowiedzieć.
No właśnie. To, co wydaje się nie mieć sensu, kiedy chodzi tylko o siebie samego, nieraz nagle nabiera sensu, kiedy chodzi o tych, których się kocha. I naprawdę tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono. A póki nie sprawdzono, jest się czego bać.
Bobik, czy myslisz, ze wybuch w prawoslawnej katedrze w Zaporozu mogl miec cos wspolnego z moja Stara? Bo to wlasnie w tej swiatyni byla chrzczona w wieku 9 lat i jesli tego jeszcze nie opowiadala, to pewnie kiedys sie da namowic. Choc nie mam pewnosci, gdyz bylo to jedno z najbardziej traumatycznych przezyc jej bogatego dziecinstwa…. 👿
Mordko, związek czegokolwiek i kogokolwiek z Twoją Starą wydaje mi się wysoce prawdopodobny. A już wybuch w katedrze, w której była chrzczona, żadną miarą nie może być przypadkiem. Zresztą, tym razem nawet z natury kłamliwa GW przyznaje, że to był zamach. 🙄
Niezależnie od tego już zaczynamy naciski, żeby opowieść o ochrzczeniu była ❗
Och, nie andsol… dla mnie ten artykul ma zupelnie inny wymiar… To jest o tym, zebyzmy sami i nasi bliscy byli swiadomi roznych straszliwie trudnych wyborow, o ktorych tak trudno nam, lekarzom i naszym bliskim rozmawiac. Szczegolnie w obliczu cierpienia. Nie o sama smierc wcale, a o cierpienie w przesuwaniu smierci. Ja nie widze w tym artykule nothing sinister ani hipokryzji. Jak umierac to tez bardzo dobry tytul.
Mysle ze tez nie chodzi o to zeby sie szybko poddac chorobie: tylko byc swiadomym pewnych procesow medycznych i jakiejs gotowosci na przerozne komplikacje. Niektore typy chemoterapii bardzo oslabiaja organizm. jena z opisanych pacjentek, jak jest to opisane, prawdopodobnie zylaby dluzej i nie podlaczona o tub i kroplowek i w zasadzie nieprzytomna, gdyby tego „leczenia” wogole nie podjela. Pytanie jest czy wiedzac o tym wybralaby tyle dni ze swoim nowonarodzonym dzieckiem ile mogla by z nim spedzic jeszcze w dobrym stanie; czy przdluzyc zycie o kilka miesiecy lezac polprzytomnym pod kroplowkami i tlenem. To jest ten dylemat. Dla kazdego odpowiedz jest inna. Ale czesto sie po prostu unika takiej rozmowy, bo jest trudna; w pewien sposob jest latwiej proponowac nowe procedury, na ktorych skupia sie uwaga i energia chorego i jego bliskich.
No ale kazdy czyta po swojemu. Nie wiem czy umiem wyjasnic o co mi chodzi.
No ale na lzejsza nute to teraz pakuje sie do podrozy:
http://www.youtube.com/watch?v=dbWHEM1sn0Y&feature=fvst
„Start spreading the news, I’m leaving today
I want to be a part of it – New York, New York
These vagabond shoes are longing to stray
and step a round of heart of it – New York, New York
I want to wake up in that city, that doesn’t sleep,
to find I’m king of the hill – top of the heap
My little town blues, are melting away
I’ll make a brand new start of it – in old New York
If I can make it there, I’ll make it anywhere
It’s up to you – New York, New York
New York, New York
I want to wake up, in that city that doesn’t sleep,
to find I’m a number 1, top of the list
King of the hill, a number 1
my little town blues are melting away
I’m gonna make a brand new start of it, in old New York
and- If I can make it there, I’m gonna make it anywhere
It’s up to you, New York- New York”
Mam wrażenie, Króliku, że odczytałem podobnie do Ciebie i Vesper chyba też – że to o trudnych wyborach. I o tym, że czasem tak trudno nam o nich myśleć.
A jak chodzi o New York, New York, to do tego kawałka mam wprawdzie zadawniony sentyment, ale ta idea, że jak się przebiję w NYC (Warszawie, Paryżu, Pekinie, Johannesburgu, Mexico City, etc.), to się przebiję wszędzie, w związku z tym trza się pchać do metropolii, żeby się przebić, jest dla mnie dość niepojęta. Ja tam wolę pilnować kości we własnym ogródku. 🙄
Co wcale nie przeszkadza temu, żeby przez kilka dni w NY świetnie a niezobowiązująco się bawić i tego życzę Ci serdecznie. 🙂
dzieki Bobiku… Ja tez pilnuje pasztetowej w moich Koluszkach i nie spiewam tej piosenki. Ale Tony Benett i Frank Sinatra jak najbardziej moga sie przespiewywac w NYC na wyprzodki!
Co ciekawe w tym wyjezdzie to jet to, ze po raz pierwszy w zyciu my, Trzy Siostry, bedziemy razem na wakacjach. I to same! bez mezow i dzieci!
I Wy tak do NYC, a nie do Moskwy, do Moskwy? 😯
Do Moskwy tylko z wujaszkiem Wania do wisniowego sadu!
@krolik: jak wiem, że nie o tym była tonika artykułu. Ale i o tym też, a to mi się wydawało dużo bardziej konfliktowe, bo jak powiedziałem, samo odejście przyjmuję (myślenie o tym, póki co) jak zwykły kręgowiec, któremu i tak udało się – mówiąc językiem Bobika – chapnąć wcale nie tak mały kawałek pasztetówki.
A, tu się szybko pod uwagę andsola podłączę. W naszym myśleniu o odejściu chyba niemały udział ma poczucie, jaki kawałek pasztetówki udało się chapnąć. I jest to oczywiście absolutnie subiektywne – żadne najszczęśliwsze związki, żadne podróże, żadne osiągnięcia zawodowe, żadne milionerstwa (w kolejności wyliczenia ujawniła się prawdopodobnie, mimochodem, moja hierarchia wartości) nam nie załatwią poczucia, że był to uczciwy udział, jeżeli nie będziemy mieć poczucia, że właśnie o to w życiu chodziło.
Tylko że tu się bardzo często włączają czynniki rodzinne, kulturowe, itd. Dochodzimy do kresu cały czas myśląc, że wszystko było OK, bo przecież właśnie tego od nas wymagano, albo odwrotnie, że spieprzyliśmy życie, bo nie spełniliśmy wymagań. A czasem właśnie w tych ostatnich chwilach ujawnia się , jakimś świadomościowym rzutem na taśmę, że w gruncie rzeczy nie o to chodziło. Obywatel Kane.
A jeszcze… Przecież moja śmierć jest nie tylko moja. Ja umieram komuś. I dla niego jest to może (zapewne) gorsze, niż dla mnie.
I dlatego widzę sens w rozmawianiu (czasem) o śmierci. Bo jak o niej nie myślimy, jak ją usiłujemy jakoś zwekslować, to czasem nie do końca sobie zdajemy sprawę z osobistej hierarchii ważności. Przyjmujemy coś zwyczajowego, narzuconego. A kiedy pojawia się pytanie o ostateczność, to ten osobisty kawałek pasztetówki nabiera innego znaczenia. Zjadłeś go? A jeżeli nie, to możesz już, teraz? Chcesz? Nie masz ochoty? Czy już przechlapane?
Rosebud. Kawałek pasztetówki. A w związku z postępem medycyny dalsze pytania. Ile? Dokąd? Co warto?
I nasz lęk, jak zawsze.
To na zakonczenie dnia:
http://www.youtube.com/watch?v=Vvorqcgcdtw
Chyba z jeszcze jednej przyczyny warto (warto mówić o własnej choć nieplanowanej i niechcianej śmierci) – żeby zostawić jak najjaśniejsze, że wcale nie jest tak, że ta religia ze swoją ofiarą pół-boga pół-człowieka myśli o tym, a ci nieliczni i biedni poza jedyną słuszną religią nie mają żadnej o tym refleksji, zajęci sodmią i gomorią. Otóż jednolitego frontu tu nie ma i nie będzie, a gdyby był, to bym natychmiast się z tego klubu wypisał, bo jak Bobik zauważył ostatnio, tłum to nie jest miłe zjawisko. Każdy to rozwiązuje po swojemu, bardzo często z cieniem jakiegoś łowcy dusz tuż za drzwiami, czy aby grzesznik w ostatniej chwili nie powie czegoś, co się da roztrąbić po świecie na chwałę swoich poglądów – i nie wydaje się, by niewierzący umierali jakoś istotnie odmiennie od wierzących, jeśli oglądać to z zewnątrz i zapominając o scenografii. A więc sądzę, że wszelkiego typu obojętniki, ateiści, agnostycy i inni zwał jak chciał, są tak samo przygotowani czy nieprzygotowani do rozstania się z miejscem pobytu, czyli jest bardzo wątpliwa rzekoma wyższość odchodzenia przy posiadaniu właściwej przepustki na zaświaty.
Żeby się nieco od poprzedniego głosu odróżnić, sądzę, że to nie tylko kwestia przekonań o tym czy miało się to czego chciało się mieć. W jednej ze swych powieści z cyklu The New Men C.P.Snow zauważa, że jego bohater odchodzi z poczuciem niedostatku przygód erotycznych, ale ci, którzy ich mieli aż za dużo też nie byli zadowoleni. Chyba chodzi o bardzo prostą refleksję o własnym braku znaczenia. W naszym kręgu kulturowym tak mielemy zaimki dzierżawcze, że zaczyna nam się zdawać, że one w istocie mają własne istnienie…. Zamiast odsyłać jakąś linką do moich archiwów przepiszę ten krótki wiersz:
Mieć
José Paulo Paes
Deklaracja majątkowa
mój bóg
moja ojczyzna
moja rodzina
mój dom
mój klub
mój samochód
moja żona
moja szczoteczka do zębów
moje odciski
moje życie
mój rak
moje robaki
Więc chyba najsensowniejsze jest po prostu postanowienie: zrobić, co jest do zrobienia. En ce moment, now, tiepier. A potem nie zawracać bliskim głowy, oni czego innego od odchodzących potrzebuja.
A jak to w praktyce działa, zobaczę. Lub nie, czasami to błyskawicznie idzie.
No pewnie, że cały nasz lęk bierze się z poczucia braku znaczenia. Bo co z tego, że nas po śmierci zapiszą pod mianem Mozart, Szekspir, czy Szopen? Umrzemy i tak. Z notek w Wikipedii guzik mieć będziemy.
Tak naprawdę pęd do postawienia znaku może mieć tylko dwa aspekty: jeden kulturowy,poprzez dzieła, drugi genetyczny, poprzez potomków. Znaczy, nasza kultura oferuje nam w gruncie rzeczy dwie możliwości jakiegoś tam przedlużenia.
No i jak tak dalej sobie myślę – co mnie, mnie samemu z tego kulturowego przedłużenia? Nic, dokładnie nic i nie czarujmy się. Każdego interesuje głównie jego osobiste przedłużenie. I w końcu, ze względu na przeraźliwy dar świadomości, własne umieranie jest zarówno biologiczne, jak i kulturowe.
A dla wyznawców jest jeszcze inne – chwilowe, bo kiedyś tam się znrtwychwstaje. Dla niewierzącyh jest to fantazja, ale dla wierzących (jakkolwiek, byle w życie po śmierci) rzeczywisość.
Może i słusznie. Może dobrze, że nie tylko w jeden sposób. Może najlepiej, że nie do końca wiemy, jak umierać i każdy może się w tym zmieścić.
Ale na pewno jakaś tam refleksja nad tym wcześniej czy później nas nie ominie, o ile nie zechcemy umrzeć kompletnie bez refleksji. Też można. Ale czy to dla kogoś, kto do myślenia przywykł, wielki szpas? No, jakoś wątpię. 🙄
z pamietnika
„….Mających odejść niech [] pociesza nieodwracalność na wieki tego, że żyli. …”
Wando, czy to naprawdę pocieszenie, mimo zręcznej gry słów?? Gdybym żył odwracalnie, a ze świadością, że to ja tak żyłem, a moi bliscy nie, czy to by była praktycznie duża różnica?
To jest to najokropniejsze pytanie. A jeżeli nie tylko ja…, ale też ci moi …
No właśnie.
Bobiku, nieodwracalnosc faktu zycia, jednego danego kazdemu, i czerpania radosci z tego i tylko tyle jak mi sie wydaje.
Szymborska była w tym temacie najlepsza: Życie – burza przed ciszą.
http://www.rumormillnews.com/cgi-bin/archive.cgi?noframes;read=143035