Sekcja polska
– Ból głowy był po prostu okrrropny. Już się w ogóle nie chciało żyć – przypomniała sobie pani z najjaśniejszą ze wszystkich aureolą i dramatycznie machnęła skrzydłem.
– Co pani mówi? Też panią stale głowa bolała? – spytała z ożywieniem zażywna aniołka, poprawiając fałdy śnieżnobiałej, wykrochmalonej szaty. – Ja to już nie wiedziałam, jak się za nią trzymać, zwłaszcza jak mnie wiadomości dzieci opowiadali. Bo sama to nie słuchałam, nie oglądałam. Nie miałam nerw. Te wszystkie kłótnie w pracy, na stołówce, ich zżarli.
– Słusznie pani robiła nie oglądając, nie słuchając – powiedział z przekonaniem anioł wyglądający na urzędnika średniego szczebla. – Ja się w porę nie zorientowałem, od czego mi uszy więdną i oczy z orbit wychodzą, no i w efekcie znalazłem się tutaj. Nie, żebym sobie krzywdował, w końcu co raj, to raj, ale nie rozumiem, jak człowiek mógł być taki głupi.
– Najgorsze były te stałe mdłości – zauważyła młoda, jasnowłosa anielica. – Doszło do tego, że bez środka przeciwwymiotnego nie mogłam wziąć gazety do ręki. Zaraz mi się, za przeproszeniem, bebechy wywracały.
– A nie mieli państwo poczucia, że coś was dusi? Że oddychać nie możecie? – rzucił pytanie niski anioł, który dotąd trzymał się raczej na uboczu. – Bo mnie to regularnie zatykało. Telewizor włączyłem – zatyka. Radio w samochodzie szło – zatyka. Do internetu zajrzałem, jak żony nie było – zatyka. Lekarz mówił, że to normalne, wszyscy tak mają, nawet on sam, ale wcale mi się od tego lepiej nie zrobiło. Może nawet gorzej. Wcale się nie dziwię, że się tak skończyło, jak skończyło.
– To na pewno od wątroby – oświadczyła zażywna aniołka. – Jak stale coś leży na wątrobie, to i wszystko insze wysiada. A komu nie leżało?
– Powiedzmy sobie szczerze: nikt już nie miał do tego zdrowia! – skonkludował pan wyglądający na urzędnika. – Dlatego jesteśmy tutaj najliczniejszą grupą.
W chmurach coś zabuczało, zachrzęściło, po czym rozległ się łagodny, melodyjny głos:
Uwaga, uwaga! Tu Sekcja Polska Raju. Wszystkim naszym rezydentom, których trafił szlag przypominamy, że codzienna godzina niebiańskiej harmonii zaczyna się za 15 minut. Zainteresowanych prosimy o udanie się do sali terapeutycznej.
– To co, idziemy? – spytała młoda anielica, oglądając się na pozostałych.
Uskrzydlone towarzystwo niespiesznie ruszyło przed siebie. Niski anioł pozostał nieco z tyłu i nieznacznym gestem przywołał do siebie urzędnika.
– Słyszał pan już? – szepnął. – Podobno tak naprawdę wcale nie jesteśmy w raju.
– Co pan powiesz? – zdziwił się urzędnik. – To co to jest?
– Czyściec – odszepnął niski. – Tylko tak go po rajsku urządzili, dla niepoznaki. Zero polityki. Zero konfliktów. Zero mediów Ciągle ta niebiańska harmonia i święty spokój. Krótko mówiąc, znowu nas wykolegowano.
Podrapał się w głowę i dorzucił z pewnym podziwem:
– Ale trzeba przyznać, że spryciarze z nich. Dobrze wiedzieli, że po tym piekle, które było tam i tak się wszystkim będzie wydawało, że trafili do raju.
Zabawne, ale duchowny chemik lub astronom pewnie nie wzbudziłby protestów 🙂
Bobiku, miło się z Tobą upiera 😀
Mnie się w ogóle z wszystkimi tu miło upiera, ponieważ bardzo poważnie liczę się z tym, że nie zostanę wybuczany. 🙂 Co najwyżej ktoś powie „wiesz co, Bobik, idź ty teraz lepiej jeść pasztetówkę.” Co w końcu nie jest żadną niemiłą perspektywą. 😆
Wykład inauguracyjny to inna broszka niż udzielanie się w mediach czy konferencja. Inauguracja roku święto uczelni. Nie wypada przy takiej okazji postponować głównego gościa (pomniejszego też nie).
Zgadzam się z Tobą, Heleno. Raz, że już inauguracje roku szkolnego wyprowadza się powoli do kościołów, dwa że światłość księży jest wątpliwa i ja nic na to poradzić nie mogę. Wielu już to udowodniło…
Ksiądz na inauguracji roku wkademickiego to przystanek na drodze do inauguracji którejś kolejnej w… katedrze.
A światłość? Ci, którzy są światlejsi już z KK wystąpili 🙂 w odróżnieniu od gejów, którzy nie występują 😀 Przyznaję, ostatnie lata odebrały mi chęć bronienia klanu kościelnego. Wcześniej bywało. że mówiłam iż to nie ksiądz jest be, ale „spolegliwi” bywają głupawi.
Jestem po łososiowym śniadaniu, trzeciej kawie, którejś herbacie i bez pasztetówki 🙁 Leje, wieje i ziębi, a na rozgrzewacze stanowczo zbyt wcześnie 🙁 Idę po kota 💡
Przekrecacz Bobik. Po pierwsze „naukowca, ktory jest ksiedzem” zaprasza sie w charakterze naukowca i jego sukienka nie ma tu nic do rzeczy. Po drugie caly czas upieram sie, ze akurat wyklad inauguracyjny, otwierajacy rok akademicji nie jest wlasciwym forum do zapraszania osoby duchownej, chyba, ze mowimy o seminarium duchownm. Uczelnia ma ze zdwojona czujnoscia pilnowac swej swieckosci, that is all.
Na wykladacgh inauguracyjnych raczej sie nie wybucza, choc pamietam jak zostal wybuczany w Ameryce (bodaj w Bostonie na Harvardzie, a moze w Princeton) Solzenicyn, ktory poczal plesc o Ameryce tak wierutne glupstwa, ze nawet kontestujacy nieustannie w tamtych latach studenci amerykanscy, nie zdierzyli i zostal wygwizdany – na co sie bardzo obrazil.
Sama wygwizdalam (pociagajac za soba kilkaset osob) czytajacego swoj wiersz i blaznujacego kabotyna Jewtuszenki, na sczescie nie byl on inauguracyjny. tylko z okazji przyznania mu honorowego doktoratu na mojej uczelni.
Haneczko, ale ja nie mówiem, że studenci obowiązkowo musieliby kogokolwiek wybuczeć. Jeżeli sami mieliby poczucie, że święto uczelni, że nie wypada, że nie teraz, to ja im przyznaję absolutną swobodę niewybuczenia. 😀
Powiedzmy sobie szczerze, że wykład inauguracyjny papieża jest dla rangi uczelni chyba bardziej znaczący od wykładu wspomnianego doktora Piprztyckiego. I jeżeli ten papież przyjdzie i akurat powie kilka słów dorzecznych, to uczelni raczej to nie zaszkodzi. A jeżeli powie coś niedorzecznego i zostanie wybuczany, to w pewien sposób rangę uczelni też to podnosi – proszę bardzo, u nas jest taka swoboda myślenia, że nawet z papieżem studenci mają prawo się nie zgodzić. 🙂
Heleno, toż ja cały czas o tym, że Boniecki nie został zaproszony „w charakterze księdza”.
Michała Hellera też byś nie pozwoliła zaprosić? Czy, w swoim czasie, ojca Bocheńskiego? 😯
mnie mogliby zaprosić do Alienor 🙄 z samej ciekawości co to za jeden ten foma i czy aby nie ksiądz zrobiłaby się interesująca a liczna inauguracja…
Ale mogłoby się okazać, że Polacy już nie mogą patrzyć na barmanów, bo za dużo mają z nimi do czynienia. 🙄
mogliby nie skojarzyć…
i Bobiku nie zapominaj, że chodzi o studentów!
Taaaak? Nie w charakterze ksiedza, chocby i redaktora? To wszedzie go zapraszaja w charakterze reprezentanta „innej twarzy polskiego KK”, a na uczelni to zaprosili filozofa-mysliociela? C’mone!
Tereso, Heleno: ale przecież nie znamy tytułu wykładu, nie wiemy o czym ks. Boniecki może mówić. Znając obecne wydarzenia i fakt, że „TP’ od jakichś 5 numerów się tym zajmuje, będzie o miejscu religii w dyskursie publicznym. Szczególnie, że Uczelnia specjalizuje się w psychologii i socjologii.
Inauguracja też nie jest obowiązkowa, z moich znajomych z Uczelni poszło może kilka osób na pierwszym roku. Głownie dlatego, że nie chciało im się słuchać np. Bralczyka wdającego się w językowe niuanse. Może to też humanistyczne, ale interesujące tylko dla przyszłych językoznawców.
haneczko: Obawiam się, że by wzbudził. Ostatnio czytałam relację ks. Hellera, fizyka (między innymi) z wyjazdu naukowego na Wyspy Kanaryjskie. Umówił się z dziennikarzem na wywiad i usłyszał tylko pytania w stylu „Co ksiądz sądzi o aferach pedofilskich w Kościele”. Ksiądz odparł, że to nie jego działka, a dziennikarz szybko się zmył. Więc Bobik ma rację, księża dostają rykoszetem za to, co wyprawiają Rydzyk oraz ci, którzy usiłują się wpychać w politykę i państwo.
Może się przyda – http://tygodnik.onet.pl/32,0,51946,1,artykul.html
Heleno, tak się składa, że ksiądz Boniecki JEST filozofem, redaktorem, publicystą, pisarzem, a oprócz tego księdzem. I tak samo, jak nie widzę powodów do zamykania oczu na podłość czy głupotę czyichś wypowiedzi tylko dlatego, że jest duchownym, tak też wywołuje mój odruch sprzeciwu odrzucenie kogoś nie za to, co myśli i robi, a WYŁACZNIE z tego powodu, że jest księdzem. To jest dla mnie stosowanie zasady odpowiedzialności zbiorowej, z którą się głęboko nie zgadzam. Howgh!
Powyższy artykuł to pierwszy artykuł z odpowiedzi wyszukiwarki dla hasła „abp paetz” na stronie TP – http://tygodnik.onet.pl/szukaj.html?q=abp+paetz
a może na wszelki wypadek w ogóle nie zapraszać mężczyzn, bo nie daj Boże ksiądz w ukryciu? 🙄
Eee, kobiety też mogłyby się okazać ukrytymi zakonnicami. 🙄 Najlepiej nie zapraszać nikogo, to się wtedy ma pełną gwarancję, że nie będzie miał nic wspólnego z Kościołem.
Eee tam, pisarzem, filozofem… 🙄
Powiem Ci, Bobik cytatem sprzd lat z londynskiej gazety Dziennik Polski – Gazeta Zolnierza , w ktorej jeszcze w latatch komuny ukazal sie na pierwszej stronie artykul zatytulowany „Rezimowa Filharmonia na wystepach w Londynie”. Artkul byl krytyczny i w zlym humorze, a konczyl sie slowami, tu cytat: „Czy to juz w Polsce zabraklo polskich kompozytorow, zeby tu przyjezdzali z muzyka Czajkowskiego?”
Wiec podobnie: czy to juz w Polsce zabraklo swieckich filozofow i pisarzy, zeby musieli ksiedza sprowadzac?” 😉
To jeszcze – http://tygodnik.onet.pl/32,0,48286,1,artykul.html
jasne, mógłby pojawić się pop i mówić o muzyce 🙄
Alienor,
nie przekonuje Cię teza, że wkrótce inauguracja roku akademickiego odbywać się będzie w katedrze? A ksiądz na inauguracji roku akademickiego to tylko droga ku dalszej (he, he 🙂 ) klerykalizacji kraju?
Pociag to nie kawiarnia, ze sie dosiada do stolika (mam nadzieje ze juz nie ma tego obyczju), zeby wspolnie napic sie kawy, czasem zjesc i pogadac. Bliskosc fizyczna jest, ale spodziewanie sie towarzyskiego kontaktu jest nie na miejscu. Ja osobiscie czytam ksiazke. A juz na pewno nie interesuja mnie debaty polityczne w pociagu. Prawdopodobnie unikalabym sama szczegolnie rozmow z osobami czytajacymi Dziennik Polski. A jesli cos nagle wprawi pasazerow w dobra atmosfere i zaczna rozmawiac to mysle, ze tez nie Dziennik Polski, chyba ze jechalabym do Lichenia z pielgrzymka Radia Maryja. Ja tez spodziewam sie innej rozmowy z czytelnikami Gazety niz Dziennika, jako czytelnik Gazety oczywiscie.
Inna jest sprawa jesli chodzi o watek Alienor, ze uniwersyty , z reguly liberalne, zaprosily by pewnie Che Guevare czy Yasera Arafata (gdyby zyli) bez gadania, a madrego ksiedza Bonieckiego niektorzy studenci kojarza z opresja KK. Trzeba z tym walczyc a nie ulegac mniejszosci zradykalizowanych studentow. Uniwersytet ma uczyc otwartego, madrego myslenia, debaty i tolerancji. Czasem radykaln- liberalna mniejszosc wykazuje jak najbardziej dyktatorskie zapedy.
Mysli mam moze jeszcze troche niepoukladane, bo moj starszy pies lady Peeps chorowala cala noc i jedziemy wlasnie do weterynarza. Kciukotrzymanie prosze.
Heleno i Tereso, chyba nie całkiem się rozumiemy. Ja w tej chwili nie dyskutuję o roli KK w życiu publicznym, na który to temat mam zdanie jasne i niedwuznaczne. Jak również nie o tym, czy Boniecki jest lepszym czy gorszym filozofem/ publicystą/pisarzem i czy nie można było zaprosić kogoś ciekawszego, bo to jest temat na zupełnie inną rozmowę. Ja mówię o zasadzie niedyskryminowania kogoś ze względu na przynależność do jakiejś grupy (w tym przypadku duchowieństwa). I o tym, że jeżeli chcę, by tej zasady przestrzegano w stosunku do mnie, to muszę przestrzegać jej sam.
Zwracam uwagę, że nikt tu nie powiedział: niedopuszczalne jest, żeby wykład inauguracyjny wygłaszał facet o takich a takich poglądach. Mowa była tylko o tym, że nie należy zapraszać księdza jako takiego. Jak to nie jest dyskryminacja ze względu na przynależność, to ja jestem nosorożec.
Świetnie mogę sobie wyobrazić sytuację, w której zaproszenie na wykład np. profesora Bartoszewskiego spotka się z wściekłymi atakami w Salonie 24 – „nie chcemy tego platformersa, wszędzie ich, psiakrew, pełno, całą władzę zgarnęli i jeszcze na uczelnie się pchają”. Wtedy to będzie be, ale protesty przeciw Bonieckiemu są cacy?
Oj, Króliku, wszystkie cztery kciuki w robocie ❗
Gdyby Bonieckego chcial zaprosic University of Dulwich i poprosic o cos ogolnohimanistycznego dla wszystkich, nie byloby sprawy. Ale sprawa JEST w Polsce – wlasnie z powodow o ktorych wspomnialy Heneczka i Vesper. Tu trzeba dmuchac na zimne. Bo jest za duzo inauguracji wszystkiego cio sie rusza i nie rusza przez osoby dichowne. I jak powiadam – nie mam najmniejszych zastrzezen, jesli bedzie to konferencja czy jakis inny wyklad – na ktorym mozna zadawac pytania. Ale wyklad inauguracyjny jest referatem wygloszonym ex catedra. I budzi to moj natychmiastowy odruch obronny. Nie! Kiedy indziej ks. Boniecki! Nie ta uroczystosc!
Nie jestem na barykadach w tej sprawie. Mowie o swoim gut feeling, ze nie zostalo to zaprozenie dosc przemyslane. To nie radykalizm. To jest przyznanie, ze problem owszem, jest i gdybym byla studentka na tej uczelni podpisalabym zapewne kazdy list do rektoratu przeciwko zapraszaniu na Wyklad Inauguracyjny ksiedza Bonieckiego.
Alez przeslanie ksiedza Bonieckiego jest nie do protestowania i chyba o to tylko chodzi. Protestowalabym jesli mowe inayguracyjna mialby wyglosic ojciec Rydzyk, a nie dobry madry ksiadz Boniecki, bo jest ksiedzem.
Ja jak chodzi o dyskryminację zawsze jestem na barykadzie. 😎
Ale powtórzę raz jeszcze, że dobrze rozumiem, skąd się ten alergiczny odruch na duchowieństwo bierze. I nawet nie twierdzę, że sam takiego nie mam. 😉 Tylko równocześnie uważam, że należy go przezwyciężyć właśnie po to, żeby nie postępować wbrew swoim własnym zasadom. Bo co to za zasady, które obowiązują tylko wobec naszych, a wobec onych już nie. 🙄
Bardzo ciekawa ta rozmowa o rozmowie, i o wykladzie inauguracyjnym takze, bo tez w sumie tyle w niej zalezy juz od konkretnego kontekstu.
Na przyklad polski kontekst, czy sie tego chce, czy nie, jest taki, ze zaproszenie ksiedza katolickiego na wyklad inauguracyjny jest czyms innym, niz zrobienie tego samego w kraju wieloreligijnym i wielokulturowym. I dlatego, choc teoretycznie zgadzam sie z Bobikiem, ze nie nalezy dyskryminowac, tylko z tego powodu, ze ktos jest ksiedzem, to pamietajam tez jednak, ze wyklady inauguracyjne pelnia czesto role programowego drogowskazu na caly rok akademicki, i nie sa dokladnie tym samym, co zaproszenie na konferencje naukowa. Dlatego jednak mysle, ze Helena ma sporo racji, zwlaszcza w szczegolnej polskiej sytuacji dosc sporego uprzywilejowania KK (o czym zreszta w TP ostatnio sporo sie mowi otwarcie, ale ogolnie raczej nie widze, zeby chciano cos zmieniac w bardziej strukturalny sposob). Ale musialabym tez wiedziec, kogo zapraszano w poprzednich latach, bo wtedy mozna byloby stwierdzic, czy uczelnia starala sie zachowac jakas rownowage w doborze gosci zaproszonych na inauguracyjne wyklady na przestrzeni lat.
A przy tym wszystkim jednak mowimy o miejscu, gdzie dzieci maja praktycznie niewielki wybor, gdy chodzi o takie sprawy, jak religia w szkolach (zwlaszcza mlodsze), a na plotach wisza odbite teksty „Broncie krzyza od Giewontu do Baltyku”, zas na przystanku autobusowym mlody czlowiek oferuje swiete obrazki starszym paniom siedzacym na lawkach, zas sasiadki pytaja sie przyjacielsko, czemu ktos nie byl na mszy (tego wszystkiego bylam sama osobiscie swiadkiem). Jednym slowem kontekst zrobil sie wlasnie taki, jak pisze Fedorowicz, i to bardzo smutne.
A, i jeszcze krotka odpowiedz, dla Cubalibre:
Drogi/Droga Cubalibre,
Mysle, ze nie do konca zrozumialas/zrozumiales to, co napisalam. I ze jak na to, ze sam/sama o sobie udzielasz minimalnych informacji, to dosc obcesowo zadajesz mi pytania na temat mojej osoby i moich nawykow konwersacyjnych. Mimo to, jednak Ci odpowiem, ze chetnie wdaje sie w rozmowy z innymi ludzmi, i to wcale nie na tematy polityczne, bo mnie ludzie ogolnie bardzo ciekawia, nawet, gdy sa zupelnie inni ode mnie, maja inne poglady, i czytaja inne niz ja gazety. A reszte (np. co trzeba wiedziec o ludzkich zachowaniach przy przygodnych spotkaniach) pieknie napisal Ci Bobik, i dalej dopisali Vesper i Krolik.
A co do roli gazety jako sygnalu, czy warto sie do kogos odzywac (Rzeczpospolita czy GW), to sama moja wspolpasazerka przyznala w dalszej, bardzo otwartej rozmowie (prawie w ogole zreszta nie na tematy stricte polityczne), ze nie chcialo jej sie wdawac w pogawedki wlasnie na podstawie tego, po jaka siegnelam gazete. Co zreszta swiadczy, ze podzialy w poslkim spoleczenstwie sa glebsze niz tylko polityczne, choc przebiegaja mniej wiecej wzdluz linii politycznych. Anglosasi juz dawno nazwali takie zjawisko „culture wars”. I wlasnie moja obserwacja z Polski mozna strescic krotko, ze w tej chwili, dzieki obecnosci wielu polaryzujacych postaci na scenie politycznej, w tym chocby JK, Polska jest w ostrej fazie wojny kulturowej.
Kroliku, kciuki za Lady Peeps i Ciebie u nieludzkiego doktora. 🙂
OK, sprobuje powiedziec dokladniej o co mi chodzi i dlaczego DYSKRYMINACJA nigdzie sie tu nawet nie zaczyna.
Od ponad pol wieku radio BBC organizuje doroczny godzinny wyklad (Reith Lecture) upamietniajacy swego pierwszego dyrektora generalnego Johna Reitha. Jest to bardzo powazna impreza, zawsze szeroko omawiana w prasie, poniewaz zaprasza sie do wygloszenia wykladu najpotezniejsze umysly z kraju i zagranicy na bardzo wazne tematy: od Bertranda Russela, ktory w 1948 roku wyglosil pierwszy wyklad, poprzez takich ludzi jak Robert Oppenheimer, George Kennan. John Galbraith, Wole Soyinka czy Jeffrey Sachs. Z bardzo wielu roznych dziedzin od sztuki abstrakcyjnej na swiatowych fnansach czy etycznych problemow genetyki.
Otoz zastanawiajac sie czy BBC zawolaloby na taki polski Wyklad Reitha kogos takiegojak ks, Boniecki, nie mam zadnych watpliwoscui, ze nie. Za zadne skraby faraona. Poniewaz nie zaprosiloby na temn wlasnie wazny wyklad odbywajacy sie raz dio roku przedstawoiciela instutucji, ktora w DANYM MOMENCIE jest w oku cyklonu, w ogniu kontrowersji, ktora rozbudza sprzeczne emocje, ktorej rola w spolecznstwie jest goraco debatowana.
Gdyby zaprposila kogos takiego jak ks, Boniecki na Reith Lecture, wrzawa w prasie i w parlamencie bylaby potezna. Bo nie jest to dobry moment aby przedstawiciel instytucji, ktora wzbudza tyle emiocji wyglaszal cokolwiek ex catedra.
Ale chetnie i bez chwili namyslu zaprosilaby korporacja ksiedza Bonieckiego na godzinny wywiad na te same tematy.
Dlatego moje wspomniane wyzej gut feeling podpowiada mi, nie pozostawiajac zbyt wiele watpliwosci, ze nie byl to dobrze przemyslany wybor.
Lajza z Monika!
Bardzo mi przykro, Moniko, jeśli moje pytania zabrzmiały obcesowo, to jakieś nieporozumienie. Ale w dalszym ciągu nie wiem, czy miałaś ochotę na pogawędkę w pociągu, czy zostałaś do niej poniekąd „przymuszona”, na szczęście było interesująco, bo obie czytacie GW 🙄
Jeżdżę dużo pociągiem, czasem rozmawiam ze współpasażerami, czasami nie, ale jeśli mam ochotę to zagaduję nie czekając, czy współpasażer przeanalizuje moją lekturę, (ubiór, bagaż) i uzna za niegroźne dla ewentualnego nawiązania kontaktu werbalnego 😉 Czasem nawet zagaduję, by przełamać widoczną nieufność… Rzadko się zdarza, by współpasażer salwował się ucieczką 😉
A tu jest lista tematow i autorow Reith Lectures poczynajac od pierwszego w !948 r.:
http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_Reith_Lectures
Nie podoba mi się pomysł wygłaszania wykładu inauguracyjnego przez Bonieckiego właśnie dlatego, że jest księdzem.
Nauka nie ma nic wspólnbego z demokracją. Nauka, w rozumieniu uniwersyteckim, jest ekskluzywna. Podlega tylko jednej władzy: metodologii. Nie interesuje jej poprawność polityczna. Nauka nie może być w żaden sposób limitowana wiarą a tym bardziej posłuszeństwem wobec „Nauczycielskiego Urzędu”, któremu to urzędowi każdy ksiądz przysięga posłuszeństwo.
Wykład inauguracyjny jest świętem nauki. Nauki, która stawia sobie za cel poznawanie prawdy nielimitowanej przez żadne dogmaty. Osoba, która dobrowolnie przyjęła na siebie ograniczenia w zakresie dochodzenia do prawdy naukowej, nie jest, w moim rozumieniu wykładu inauguracyjnego, osobą właściwą do jego wygłaszania. Wybór osoby do wygłoszenia wykładu inauguracyjnego ma znaczenie symboliczne. Tu wykład ma wygłosić ktoś, kto przyjął, że najwyższym kryterium prawdy jest dogmat i nauka „urzędu”. Jest to przekaz, który w psychologii nosi nazwę „podwójnego wiązania”. Mechanizm leżący u podłoża schizofrenii.
To nie jest debata, konferencja, na których dla księdza Bonieckiego jest miejsce.
Ale oczywiście każda uczelnia ma prawo do dokonywania wyborów wedle własnych kryteriów.
Mnie ten wybór w Polsce anno domini 2010 wydaje się być, mówiąc najdelikatniej, mało trafiony.
Heller byłby do zaakceptowania w dużo większym stopniu. A to z tego względu, że dziedzina wiedzy, którą uprawia nie jest poddana takiej presji ideologicznej, jak te obszary, którymi się zajmuje Boniecki.
Bonieckiego czytuję regularnie od wielu lat. Z niektórymi jego poglądami się zgadzam z innymi nie. Generalnie lubię go i szanuję, co nie zmienia mojego zdania w kwestii wykładu inauguracyjnego na wyższej, nie wyznaniowej uczelni.
Dokładnie o to chodzi, Moniko. Wykład inauguracyjny jest trochę jak expose. Każdy inny wykład, nawet ex katedra, przy zapewnieniu w miarę szerokiego dostępu różnych światopoglądów do mównicy, nie budzi mojego protestu. Przy całym szacunku dla księdza Bonieckiego, nie jest on jednak przedstawicielem nauk ścisłych, przyrodniczych, budownictwa lądowego, nanotechnologii czy innej nauki wyabstrahowanej od religii. Jest uczonym, filozofem, ale katolickim. Wolno mu, wolno też uczelniom czy państwowym, czy prywatnym, zapraszać go na wykłady. Ale w Polsce kontekst, szeczególnie ostatnio, jest bardzo specyficzny. Wydaje mi się, że jednak jakaś niestosowność w tym jest.
Ależ łajza, Jotko 🙂
A to jeswzcze jedna, jotko, strona medalu i jest ona tez bardzo wazna, moim zdaniem.
Heleno,
dla mnie, jako wyrobnika nauki, w tej sytuacji najważniejsza.
Chwileczkę, chwileczkę – ja dotąd mówiłem o zasadzie, że przy zapraszaniu na wykład inauguracyjny powinien się liczyć dorobek zaproszonego, ewentualnie to, co ma zamiar powiedzieć, a nie przynależność do takiej czy innej grupy i przy tym będę się upierał dalej. 😉 Ale jeżeli przechodzimy do polskich konkretów i do sygnału, jaki daje uczelnia zapraszając tego a nie innego prelegenta, to tutaj sygnał można odczytać i tak: trwa społeczna dyskusja o roli KK w życiu publicznym, studenci wiedzą, co myślą o tym oni sami (a na ogół są przeciwnikami nadmiernej obecności Kościoła), zaprośmy więc kogoś z drugiej strony, niech się też wypowie. A zaprośmy nie jakiś beton radiomaryjny, tylko kościelnego liberała, bo może zainicjuje to jakąś sensowną dyskusję na gorący i drażliwy temat.
Boniecki nie został poproszony o odprawienie mszy czy pokropku. Został zaproszony przez uczelnię o profilu humanistycznym, zajmującą się sprawami społecznymi, o wygłoszenie, o ile dobrze zrozumiałem, wykładu na temat bardzo żywo w życiu społecznym obecny. Nie wiem, co w tym wykładzie chciał powiedzieć, ale gdyby na przykład skrytykował obecne postępowanie Kościoła i jego mieszanie się do polityki, to też byłby ze strony uczelni fałszywy sygnał? Bo dla mnie usłyszenie takich rzeczy z ust księdza byłoby wiele ciekawsze i znamienne, niż to samo powiedziane przez „cywila”.
A dawanie pewnych platform wypowiedzi temu „Kościołowi z ludzką twarzą” też mi się w polskich realiach nie wydaje pozbawione sensu, bo takich platform beton w tej chwili ma wiele więcej. Głos kościelnych liberałów jest m.in. dlatego bardzo cichy, że są zepchnięci do różnych enklaw, takich jak „Tygodnik Powszechny”. Nie chce ich ani większość duchowieństwa, ani wiernych, ani politycy (bo zabiegają raczej o beton), ani intelektualiści, ani młodzież, bo jakiekolwiek zadawanie się z KK to obciach… No i co się dziwić, że głos Rydzyka i Michalika mocniej wybrzmiewa?
Właśnie w Polsce, stokroć bardziej niż w Anglii, Niemczech czy USA, sensowny duchowny jest na wagę złota. 😉
Ta sensowność, Bobiku, ma ściśle określone granice 🙂
Owszem, ten argument Jotki, że duchowny jest przez swój stan ograniczony w dochodzeniu do prawdy, jestem skłonny przyjąć. Ale nie w formule „nie zapraszamy żadnych księży, bo ich jakoś nie lubimy” 😉 tylko „nie zapraszamy żadnych osób, które z jakichkolwiek powodów nie są w stanie stuprocentowo spełniać kryteriów rzetelności naukowej”. Niby mała różnica, ale jednak. 😉
Tyle że reakcje studentów, o których napisała Alienor nie dotyczyły rzetelności naukowej. Były czystym odruchem awersyjnym – błeee, ksiądz. Nieważne kto, nieważne jaki, ważne że ksiądz. A taka reakcja jest przecież w swoim mechanizmie bardzo podobna do odruchu błeee, cyklista.
No właśnie, dorobek. Ja nie znam dorobku naukowego Bonieckiego. Chętnie się czegoś o nim dowiem.
W naszej rodzinie, w której „pogłowie” naukowców wielokrotnie przewyższa średnie krajowe, wykład inauguracyjny wygłosiła dotychczas tylko jedna osoba. Szwagier, który jest profesorem fizyki na UG. Było to krótko po tym, jak jego zespół opracował specjalny sposób fotografowania markerów we krwi, który znacznie usprawnił procedury leczenia nowotworów. Ten dorobek stanowił tytuł do wygłoszenia wykładu inauguracyjnego.
Reprezentowanie „katolicyzmu z ludzka twarzą” nie jest dorobkiem naukowym. To jest postawa etyczna.
Wyższe uczelnie powinny stanowić platformę szeroko rozumianej debaty społecznej i wtedy powinny zapraszać do tej debaty ludzi pokroju Bonieckiego.
Wykład inauguracyjny, powtórzę to jeszcze raz, na inny sens, charakter i cel.
Wydaje mi się, że możemy zapraszać, ale jednak przy innych okazjach niż wykład inauguracyjny, który siła rzeczy ma charakter programowy. W innym kontekście, proszę bardzo, księży katolickich, przedstawicieli innych religii i wyznań, dlaczego nie. Ale do wygłoszenia uczelnianego expose na rok akademicki? Nie bardzo.
A tu inna sprawa, pokazująca dlaczego niektórzy ludzie mają wysypkę na obecność religii w codziennym życiu oraz że niektórzy nie mają, a obecność religii wydaje im się zupełnie oczywista:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8353470,Przedszkolaki_maja_placic_za_religie__2_68_zl_za_lekcje.html
Rozumiem, że sprawa ma co najmniej trzy oblicza. Skoro w szkole religia jest bezpłatna, to dlaczego w przedszkolu ma być płatna. Ale z drugiej strony, angielski w szkole też jest bezpłatny, więc dlaczego w przedszkolu ma być płatny. A z trzeciej strony, dlaczego rytmika, która ma na celu umuzykalnienie i wspomaganie ogólnego rozwoju bez względu na wyznanie rodziców ma być odpłatna, a religia przeznaczona wszakże wyłącznie dla dzieci katolików ma być za darmo?
Krikey, Bobik!!! Przeciez caly czas powtarzamy: ten specyficzny wyklad – inauguracyjny nie jest wlasciwym forum dla ks, Bonieckiego. Ale wyklad w ramach uczelnianej debaty o roli Kosciola w Panstwie czy spoleczenstwie, prosze bardzo!
Inauguracyjny!
Ciekawe pytania, Vesper!
No dobra, trochę przyjąłem w tej dyskusji rolę adwokata diabła czyli księdza 😉 , a to dlatego, żem smutny i sam pełen winy, jak chodzi o alergiczne reakcje. Czasem się łapię na tym, że w kontaktach (nawet nieosobistych, tylko w mediach) z duchownymi, w pierwszym odruchu najeżam się i z góry oczekuję, że będę indoktrynowany, a to przecież nie zawsze tak być musi. Staram się ten odruch kontrolować i „wznieść ponad”, bo mam pełną świadomość, że on JEST dyskryminacyjny. Nieważne, że niektórzy duchowni istotnie chcieli czy zechcą mnie indoktrynować – niesłuszne jest wrzucanie wszystkich a priori do jednego worka. I reakcje koleżeństwa Alienor wydają mi się właśnie tego alergicznego rodzaju, czego mój rozum nie popiera. Bo to jest rzeczywiście manicheizm w praktyce – wszyscy księża są źli, a rewolucjoniści dobrzy, albo na odwrót.
Ale w sprawie wykładu inauguracyjnego argumenty były na tyle mocne, że możemy uznać proces za zakończony zwycięstwem prokuratury. 🙂 Od dziś wykłady księży na niekatolickich uczelniach mają być tylko nieinauguracyjne. 😆
Chociaż Bogiem a prawdą, ja bym na ten niesłuszny wykład Bonieckiego poszedł, z czystej ciekawości, co powie. Bo a nuż coś takiego, że trzeba będzie zaszczekać? 😉
Bobiku,
proszę nie zaliczaj mnie do prokuratury, nie uważam siebie za „oskarżyciela” 😯
wykładu Bonieckiego, jak każdej innej jego wypowiedzi też jestem ciekawa, ale wolałabym żeby to miało inną formułę.
Króliku,
jak zdrowie lady? Kciuki oczywiście trzymane, nawet w ferworze dyskusji 😆
Cubalibre, ciesze, ze zaczynasz sie wreszcie otwierac. 😉 Moze nawet kiedys dowiem sie, czy podrozujesz w pociagach polskich, czy w innych krajach (domyslam sie jakos, ze na stale nie mieszkasz w Polsce, ale chetnie uslysze, jak jest naprawde.) 🙂 A odpowiedz na Twoje pytanie moglas/mogles znalezc w mojej wypowiedzi:
„Mimo to, jednak Ci odpowiem, ze chetnie wdaje sie w rozmowy z innymi ludzmi, i to wcale nie na tematy polityczne, bo mnie ludzie ogolnie bardzo ciekawia, nawet, gdy sa zupelnie inni ode mnie, maja inne poglady, i czytaja inne niz ja gazety.”
[Zas co do zupelnego, glebokiego ukrywania sie w trakcie dyskusji ciagnacej sie, tak jak Blogu Bobika, przez miesiace i lata, to ja mam do tej praktyki stosunek mocno sceptyczny, i to nie przez jakas wrodzona podejrzliwosc, ale dlatego, ze przy czytaniu w ogole, czytelnik wypelnia luki w tekscie opierajac sie na wlasnym kontekscie kulturowym (Twojego nie znam, i jestes zupelnym wyjatkiem) i oczywiscie, na wlasnych doswiadczeniach i osobowosci. I takze dlatego nie widze powodow, zeby Ci dalej zdawac sprawozdanie z moich zachowan w pociagach, skoro inni nie maja klopotow z czytaniem i wstawianiem odpowiednich informacji do odczytywanego tekstu, a Ty jedyna/jedyny masz – osoba gleboko ukryta za nickiem, bez miejsca zamieszkania i plci. Po prostu za trudno mi sobie wyobrazic, co sobie w brakujace miejsca wstawiasz, i dlaczego, i szczerze mowiac, nie bardzo mam na to czas. Byc moze sytuacja sie zmieni, gdy nabierzesz, jako postac blogowa ciala i kosci, albo, jak mowi sie w miejscu, gdzie ja mieszkam: „I know where you are coming from”, i ma to tutaj wiecej niz jedno znaczenie. 😉 ]
A co do reszty, to jotka i Vesper jeszcze dorzucily dodatkowe ciekawe aspekty do sprawy wykladu inauguracyjnego, i sie z nimi zgadzam. Tylko jeszcze dodam, ze rola adwokata diabla musi byc stosowana z umiarem. Zostala na przyklad przyjeta przez Kwasniewskiego w niedawnej dyskusji w TP na temat roli Kosciola w zyciu spolecznym w Polsce (bez niego ani rusz). Jego bending over backwards jest z jednej strony zrozumiale wlasnie w kontekscie konkretnego zyciorysu, ale z drugiej strony, potem wszyscy cierpia na skutki decyzji, jakie podjal w roli adwokata diabla, powodowany wlasna checia nadrobienia uprzednich zachowan jego formacji wobec Kosciola. I slusznie mu to wlasnie wylapal red. Zakowski, gdy te tygodnikowa dyskusje podsumowal w „Polityce” (musze poszukac linkow, bo czytalam to wszystko w papierze, a na razie troche mnie zajecia przytrzasnely.)
Cubalibre, Monika ci odpowiedziala bezposrednio. Jesli chodzi o twoje komentarze umieszczone o 11:01 i 13:08 to dla mnie, osoby tylko czytajacej a nie ich adresatowi, byly one inkwizycyjne i nieprzyjemne, i rzeczywiscie zaslugiwaly na przeprosiny. Jesli bys w pociagu do mnie mowil w taki sposob, na pewno bym uciekla.
Prof. Boniecki, jesli sie pojawi na tym wykladzie, jako profesor, w cywilnym ubraniu i nie adresujac problemow dotyczacych tylko katolikow, nadal nie bylby dla mnie problemem. Inaczej mowy inauguracyjne bylyby wyglaszane tylko przez ludzi srodka. No ale tez zobaczcie w jakich ciekawych czasach zyjemy jesli chodzi o rzeczywisty rzad dusz KK dzisiaj: wyklad publiczny przez ksiedza na tematy swieckie spotyka sie ze zorganizowanym protestem.
Jotko, musiał ktoś przez przez pewien czas pełnić obowiązki prokuratury, bo inaczej adwokat nie miałby się z kim spierać. 🙂 Ale ponieważ nie byłaś jedyną p.o., to i tak odpowiedzialność się rozmyje. 😆
Króliku,nie dodałaś, że w związku z protestem w roli adwokata księdza występuje pies-ateista, mający tak w ogóle dosyć na pieńku z polskim KK. To czyni sprawę jeszcze hecniejszą. 😆
No t teraz kiedy Bobik zostal juz rozgromiony, mozemy wszyscy jak jeden Kot wyslac Alienor z kamieniami w kieszeniach aby wybijala szyby w rektoracie za tego inagurujacego Bonieckiego. Jeszcze krolik jest elementem niepewnym i moze nalezy nad nim popracowac albo tymczasowo zawiesic go w prawach Goscia Bobika za „postawe”.
Attitude, kroliku, attitude! 😈
Wxiaz trzymam lapy za Lady! Czy moge juz puscic? Jak sie czuje koteczka?
Oj, nie mogie! 😆 😆
Zawieszenie za postawę chyba trzeba będzie wprowadzić do regulaminu. 😀
Słuchajcie, może Jarka jednak w końcu udałoby się ożenić? Mam dla niego świetną kandydatkę. Pod pewnymi względami niemal jak bliźniaczka. 😎
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,8356134,Szef_MSZ_Niemiec__Steinbach_szkodzi_wizerunkowi_kraju.html
Moja CDU nie jest na dobrej drodze. Dostosowując się nie pozyskuje się wyborców. No, czy Jarek może takiej kobitki nie pokochać? 😀
Heleno, jeszcze troche docisnij to i ja sie zlamie, ale tylko z uwagi na te konteksty. Chociaz naprawde matrwi mnie ze akademickie srodowiska sa najczesciej jednostronne i unikaja debaty z pozycji wiemy lepiej. Niestety przyszle lata z reguly pokazuja, ze rzeczywiscie wiedzialy lepiej: segregacja rasowa, rownouprawnienie kobiet, wojna w Wietnamie, Iraku. I tylko z uwagi na te antycypacje przyszlego rozwoju mysli dam sie ugiac.
Lady Peeps jest juz lepiej, dzieki Heleno i dzieki za kciukotrzymanie. Mysle, ze to wina zdechlej myszy, ktora prawie zjadla wczoraj i ktorej tylko kawalek udalo mi sie wyjac jej z gardla.
Postanowiłam się obrazić na pogodę, tylko nie wiem jak mam jej to okazać. Czy ktoś ma jakiś pomysł?
Podobnie jak Mordka dopraszam się ponownie informacji na temat stanu zdrowia Lady.
Moje 17:42 pisane zanim przeczytalam Moniki 17:37 (nie pisze tak szybko), wiec moja uwaga ze Monika odpowiedziala odnosi sie oczywiscie do jej poprzedniej odpowiedzi. Jasne jak barszcz.
Sorry Mordko,
czasem Stara sie pod ciebie podszywa i dlatego potem ja myle cie ze Stara.
Alienor poruszyła problem o 10:27. Po siedmiu godzinach oglądania go z różnych stron na pewno macie dosyć, ale po pierwsze wcześniej nie mogłem, po drugie, nie zamierzam powtarzać niczyich argumentów a po trzecie jest demokracja czy nie. A jak nie ma to dziękuje i choćbyście się zapłakali na śmierć to i tak nie powiem więcej ani słowa.
PS.
Sprytnie zagrałem z tym PS-em, nie? Więc nie chodzi o to, że Boniecki, ale o to, że ksiądz. I uważam, że zaproszenie (publiczne dobrze upowszechnione) pana Adama Bonieckiego, pisarza, dziennikarza, filozofa, jest ok. Natomiast ks. Bonieckiego nie jest ok.
Bardzo mnie rozeźlają artykuły dr X.Y. czy doc. Z publikowane w gazecie – to się wsadza do stopki, nie do nagłówka. To samo z abp. M.M. Chcą sobie osobistości wdawać się w dyskurs publiczny – czy jako mający coś do
powiedzenia są zapraszani do tego – ich wypowiedź się liczy, nie ma co przyduszać głów słuchaczy czy czytelników do podłogi śpiewami wstępnymi o życiowej drodze osobnika. Powie co ma do powiedzenia i zobaczymy, czy warto było słuchać.
Sorry, Alienor, normalnie byłbym z Tobą, uwielbiam być w malutkiej mniejszości, bo tam zazwyczaj leży racja, ale tym razem wesprę Helenę, acz (jak widzisz) odmiennym argumentem.
Prawdę mówiąc, ja też już kilka myszy w życiu pożarłem 😳 , ale jakoś mi nigdy nie zaszkodziły.
Może dlatego, że jestem Honorowym Kotem? 😀
W każdym razie dobrze, że Lady P. już się lepiej czuje. Tylko myślę, że jakby dostała tak ze 30 cm pasztetówki, to poczułaby się jeszcze lepiej. 🙂
Sorry, wiem że sprawa straszna, ale nie mogę się przestać zastanawiać, skąd w tym wieku jeszcze tyle pasji?
http://wiadomosci.onet.pl/2220217,12,90-latek_zabil_swoja_zone_mlotkiem_wyrok_sadu,item.html
Andsol, powiedziales to co moja Stara, tylko ona to musi dyplomatycznie w wate wicie rozumicie okrecac, bo ja inaczej moga duzymi psami poszczuc. 😈
Myszy w gardle potrafia byc wredne. Takze zaby w zoladku. Moj bl.p. Brat Pickwick kiedys ciezko odchorowal, bo sie pomylil. To mial byc zloty koi w sadzawce, a wskoczyla mu zaba. Trzeba bylo mu na przeczyszczenie dawac. I dopiero jak to pomoglo, tosmy zobaczyli, ze to byla zaba, a nie koi.
Bobiku, czytasz Lady P. jak otwarta ksiazke. Pasztetowka czeka do jutra, bo boje sie ryzyka. Wlasnie skonczylam mycie, suszenie i upachnianie podlogi w sypialni i w lazience z przeproszeniem z tego i tamtego. Zolc trudniej wywabic niz tamto… choc lepiej pachnie. Sorry za temat, mam nadzieje ze nikt w tym momencie nie je.
Niestety, jeszcze nie je. 🙁 Ale już wkrótce będzie jadł. 😀
Podejrzewam, ze ta mysz byla zatruta trutka na szczury.
Jotko, takie brutalne zabojstwo wskazuje na zapiekla nienawisc i agresywna demencje. Zakladam, ze starszy pan zachowywal sie inaczej wczesniej skoro dozyli razem tego wieku.
Nowa powyborcza strategia Prezesa juz dziala, bless him:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,8356121,CBOS__PO___43_proc____2___PiS___23_proc____6_.html
Helena (15:23) z owej listy wykładów Reitha odsłuchałem w życiu tylko jednego, wielogodzinnego cyklu: 2003 Vilayanur, S. Ramachandran, The Emerging Mind, ale oj, jak warto było…
Bobiku (12:15, 12:40)
tez mnie to dziwi, obawiam sie ze klimat w polityce pojdzie w
niemczech na „prawo”
do tego pani Alice Schwarzer szykuje na koniec wrzesnia ksiazke w obronie „praw kobiet” pod ciekawym tytulem „Die große
Verschleierung. Für Integration, gegen Islamismus.”
(Kiepenheuer & Witsch)
po tym co ostatnio ona wygaduje mozna spodziewac sie mocnych tez 😥
Vesper (12:37)
„Skoro same płacą za cyniczne wciskanie ludziom tego opętanego obsesjami małego człowieka jako męża stanu i orędownika pokoju, to może dobrze. Niech by to była nauczka dla innych, że również w polityce trzeba mieć odrobinę intergrity.”
masz tez moje TAK 🙂
to może na zakończenie: jak taka była inauguracja, to co będzie potem? 🙄 Hitchcock wysiada, choć w sumie to byłby ciekawy gość na inaugurację…
podaje lape Bobikowi w walce o Bonieckiego
humanistyczna uczelnia zaprasza na goscinny wystep Humaniste (tak go widze), ksiedza humaniste, co znaczy: jezeli juz ksiadz to tak jak my humanista lub jezeli humanista to dlaczego nie ksiadz?
doczytalem, moge zakonczyc brykanie snem, a na dobranoc
ukradziona (od Kartki) linka
http://www.youtube.com/watch?v=UXueSfezyM4
nie znalem, wstydze sie 😳
Biedna Lady P., ale dobrze, ze jutro juz ja czeka pasztetowka. 🙂 A z tymi plamami na podlodze, Kroliku, to z ciezkich domowych doswiadczen wiem, ze bardzo pomaga na zapach i slady po zatruciu enzym w plynie (uzywalam go w wersji Earth Friendly Products i w wersji BioKleen, oba bardzo skuteczne). Nie perfumuje, a „zjada” niepozadane zapachy.
A ja niestety musze jeszcze bryknac po kozie mleko, bo ostatnio w piatki juz wykupione. 🙄
Gratuluje Krakowowi nowej wielkiej tablicy upamietniajacej na Wawelu!
Proszę uprzejmie o niewyśmiewanie regionalizmów krakowskich. Są piękne. My chodzimy na” pole” inni mają „dwory: to se wychodzą. Mamy wekę, borówki, czernice- jeżyny . A jak ktoś głupio gada to jest bajok. Nie wtrącam się do dyskusji o Ks. Bonieckim. Nie moja półka.Ale co myślicie o bp. T. Pieronku i jego wypowiedzi w Rzeczpospolitej na temat pomników. Dziękuję za porady dotyczące mojej Kropki. Tak juz chyba musi zostać. Ona kuwetę ma przy moim łożku. Zmieniłam karmę na dietetyczną, mokrą. Pażyjom, uwidjom.Drugi temat stopnie z religii T. Terlikowski portal Fronda.pl. Jeśli mozna polecam ostatni numer Angory.
Teraz czas na tablicę na Wawelu, upamiętniającą tablicę na Wawelu, która z kolei upamiętania grobowiec. To jest fajna zabawa, bo jak się komuś chce, to może się w nią bawić bez końca.
nie bez końca, tylko do granic miniaturyzacji/wytrzymałości materiałów budowlanych
Foma, wytęż umysł. Wystarczy przecież powiesić tablicę upamiętniającą 1756 wiszących tam wcześniej tablic upamiętniających, żeby zrobić miejsce i można bawić się dalej.
Moniko,
zanim położę się na Twojej kozetce i zupełnie „otworzę”, powiedz mi jak na Twój stosunek do jakiejś opinii wpływa znajomość płci, zawodu, miejsca zamieszkania, statusu majątkowego (nie wiem, co musisz wiedzieć, ale pewnie możliwie dużo) wypowiadającego tę opinię?
Czy o fomie, rysberlinie, zeenie, jarzębinie etc. wiesz już wystarczająco dużo?
Jeśli masz problem, jak się do mnie zwracać, to możesz tak, jak do Mordechaja i Bobika.
Co do podróży pociągiem, to jeżdżę po Europie, a nawet Polsce, tyle że tam rzadziej. Najbardziej lubię sypialne we Włoszech.
Przepraszam, że moje głośne rozważania na temat podróży pociągiem po Polsce zostały potraktowane jako osobista napaść na Ciebie, a Królik to by nawet zrejterował z mojego przedziału 🙁 Mnie naprawdę interesowało, czy miałaś ochotę na pogawędkę z tą panią, a ona (jak sugeruje Bobik) sygnalizowała pozawerbalnie wyraźną niechęć.
I kto w końcu zainicjował rozmowę przy lekturze GW?
Zaznaczam, że ja tak nie zawieram znajomości w pociągu. Choć pewnie i moje maniery pozostawiają wiele do życzenia 🙄
vesper, mój umysł szkolony jest przez lata to wynajdywania potencjalnych słabości, takich jak choćby wyczerpanie się powierzchni ściennej przy stałym napływie wieszanych nań tablic. to i wynajduję i alarmuję. jest kres!
są konflikty interesów, które mogą rozgorzeć przy np. 1113 tablicy, która zawadzi o tablicę nr 997, która to tablica darzona jest szczególnym sentymentem pewnych służb… główka pracuje 😉
Najlepsze chlopaki zostana na lodzie:
http://wyborcza.pl/1,75248,8357120,W___Trojce___mniej_PiS.html
Czy moglbym niesmialo dorzucic St. Michalkiewicza?
Och, Cubalibre, jesli nie bawi Cie ironia zawarta w tym, ze uparcie ukrywasz nawet z jakiego kraju piszesz,* a jednoczesnie sam/a zadajesz mi dosc osobiste w sumie pytania dotyczace mojego sposobu rozmawiania z ludzmi, to masz po prostu inne poczucie humoru niz ja, a rozmowa miedzy osobami o tak roznym poczuciu humoru can go only this far. I nie mam zamiaru specjalnie dalej sie zastanawiac nad tym, co do mnie piszesz, a zwlaszcza Twoimi klopotami ze zrozumieniem tego, co pisze. Zalecalabym najwyzej przeczytanie jeszcze raz, jesli ma to dla Ciebie tak wielkie znaczenie. I na tym zakoncze te dosc w sumie dziwaczna rozmowe, przylaczajac sie tu do Krolika w jego reakcji na Twoje pytania.
*To akurat, skad kazdy pisze, wiem o wlasciwie wszystkich tutaj piszacych, a jesli chodzi np. o Mordechaja i Bobika, to maja oni nie tylko interesujace, dobrze zarysowane osobowosci, ale takze zupelnie konkretnych i dobrze opisanych ludzkich rodzicow/rodziny, z ktorymi mieszkaja pod okreslonymi szerokosciami geograficznymi (co oczywiscie pomaga w rozmowie). I tu sie wyraznie od wlasnie Bobika i Mordechaja roznisz.
Super, Cubalibre, ciagnij dalej, ja juz widzialam gdzies ten styl. Wielokrotnie. To przepraszam to bylo tak na niby?
No, ale jutro nowy dzien, na dodatek piatek, moj pies zdrowieje… Nie wiem jak wy, ale ja we wrzesniu bezustannie gotuje leczo, sans smalec, z dodatkiem super duper wolowiny b. cienko pokrojonej i szybko obsmazonej, sprobujcie!
acel- „weka”- to slowo uslyszalam po raz pierwszy wczoraj czy przedwczoraj choc moi rodzice i ich przodkowie mieszkali od kilkuset lat (wiem… 80 km od Krakowa. Jak to sie ma do bulki paryskiej czy vienna bread nie mam pojecia. Moze ty wiesz?
U mnie jeszcze tak leci ratatuja o tej porze roku, zwlaszcza ze na pobliskiej farmie kupuje sie teraz naprawde dojrzale pomidory na skrzynki. Ciesze sie, ze wracaja starsze odmiany, ktorych kiedys nie mozna bylo tu kupic (w tym malinowe). W zeszlym tygodniu centrum miasta zajeli okoliczni farmerzy, ktorych o tej porze roku sie tak honoruje (zamiast dozynek) – naprawde bylo ich sporo. No a w ten weekend centrum znowu zamieni sie w deptak, tym razem ze wzgledu na urodziny. 🙂
cichutkie, malutkie lecz mimo to radosne brykanko 🙂
brykam, fikam 😀
biedny Krakow, zastanawiam sie czy jeszcze miejsce jest na te
tablice i czy to przypadkiem Krakow dodatkiem do tablic jest
😉 🙂
Portret Rysia
Proszę państwa: oto Ryś,
bardzo rozbrykany dziś.
Jest pół zwierzem, pół człowiekiem
(jak centaur był przed wiekiem),
broda posiwiała nieco,
ale się przed żadną hecą
nie uchyla, bo brykanie
za życiowe ma zadanie.
W duszy Rysia gra bolero,
na czuprynie tkwi sombrero,
zaś na rysiowatych uszach
pędzel jakiś się porusza.
Ryś uprzejmy jest nad podziw,
kiedy po Berlinie chodzi,
bez krępacji odrobiny
łapę poda spod pierzyny,
a jak się go ładnie prosi,
książkę zaraz też przynosi.
Namalować portret Rysia
nie jest łatwo. Przy tym wysiadł
już niejeden, klnąc “do czarta!”,
ale gra jest świeczki warta!
i to jest cala prawieprawda 😀
Dzień dobry. 🙂 Na razie wpadam tylko, żeby powiedzieć, że zostałem zaatakowany przez okrutnie rozjuszonego jentyka i tak na dobre to się pokażę dopiero koło 11.00, bo jeszcze w teren muszę.
Teraz chciałem tylko wzbudzić zdumienie niezwykłą porą, o której jestem na chodzie. 😎
Ja tez w;asnie wstal;em nieludz.. niekocio wczesnie. Ufff 👿
Bobiku, o 11 back to jakbyś się normalnie obudził, było nie siać niepokoju, że coś ze światem jest nie tak 🙄
puszka Pandory
http://www.fr-online.de/politik/der-extremismus-der-mitte/-/1472596/4625246/-/index.html
Ze światem może i wszystko jest w porządku, mimo że ja skoroświtem jestem na łapach, ale ze mną chyba coś nie tak. 😉
Zobaczymy, czy kawa coś na to pomoże. 🙂
Wysluchalam przy sprzataniu kuchni przd przyjsciem Pani Doch. godzinnego programu Radia BBC z okazji czterdziestej rocznicy pamietnych finlow konkursu na Miss Swiata, ktore w 1970 r. odbywaly sie w Londynie – z udzialem uczestnikow i uczestniczek tamtejszych wydarzen.
Bo byly to finally zaiste historyczne i nie tylko dlatego, z Misska i Wicemisska po raz pierwszy zostaly czarne kobiety, a nie jak zawsze przedtem niebeskookie rasowe tlenione blondyny, ale przede wszystkim dlatego, ze doszlo wtedy do spektakularnych protestow kilku mlodych kobiet, ktore zasiadly wsrod wyfiuczonej i glownie meskiej publicznosci. Zaprotestowaly one wowczas przeciwko pokazywaniu i traktowaniu kobiet jak na bazarze rasowego bydla. Zas archiwalne „soundbity” z tamtego okresu wywoluja ciarki na calym ciele. Faktycznie kobiety startujace w swiatowym konkursie pieknosci sa opisywawane nie tylko dla tych co sledzili konkurs wylacznie przed radiem, jak starannie wypasione maciory na wiejskim kiermaszu: gabaryty z kazdego miejsca, waga, masc i temu podobne. A choc „panie” (albo „dziewczeta”) byly traktowane przez organizatorow i prowadzacego (sam Bob Hope) z ostentacyjna wrecz uprzejmoscia, to sporo bylo w slowie wiazacym mowy o „klepaniu po tym zgrabnym tylku”, apetycznosci ksztaltow itp. Kiedy wiec inne „panie”, te z publicznosci wywolaly „gorszace sceny” w czasie uroczystego przegladu towaru, wiekszosc opinii publicznej ( w tym, jesli dobrze sobie przypominam, jedna mloda i nie rozumiejaca z tego wszystkiego niczego idiotka swiezo przybyla z Polski i ogladajaca to wszystko na ekranie swego telewizora w Nowym Jorku 😳 ) byla zdecydowanie przeciwko protestom, uwazajac konkurs na Miss Swiata za niewinna w sumie zabawe i naprawde nie przersadzajmy.
Ale choc w tamtym czasie protesty (nie tylko rodzacego sie ruchu wyzwolenia kobiet, ale takze antywojennego, czy studenckiego) byly wszedzie w swiecie zachodnim na porzadku dziennym, to wlasnie tamten protest ogladany w telewizji na zywo w calym swiecie okazal sie byc najbardziej spektakularnym i nadal niebywalego impetu publicznej debacie o roli kobiet w spoleczenstwie, o dyskryminacji ich niemal w kazdej dziedzinie zycia. Jedna z tych protestujacych opowiadala o sobie sprzed lat, ze marzyl jej sie dzien, kiedy bedzie chciala wynajac wlasny pokoj na poddaszu i wlasciciel nie bedzie sie od niej domagal swiadectwa slubu, bo samotnym kobietom nie wynajmuje. Takie byly jej skromne marzenia.
Za swoj protest ona i jej pare kolezanek zaplacily szesciomiesiecznym pobytem w Halloway, znanym surowym wiezieniu dla kobiet.
Ach, dziewczyny!
Lece sprztac reszte chalupy przed przyjsciem Pani Doch.
Ponieważ jestem, jak wiecie, za twórczym wykorzystywaniem konfliktów, nawet niewielkich 😉 , to chętnie bym wczorajszy spór wokół tożsamości blogowej i realnej, jak również ich wpływu na stosunki międzyludzkopsiokocie przeniósł z płaszczyzny personalnej na ogólnodyskusyjną. Bo temat sam w sobie jest fascynujący – na ile można/należy/nie należy ujawniać w necie swoją realną osobowość, jak to wpływa na blogową rozmowę i tworzenie się community, jak inni skłonni są nas traktować w zależności od tego, ile i co o sobie ujawniamy, itede, itepe.
Proponuję więc, żeby o tym pogadać, ale już w nowym wpisie, który postaram się dziś wrzucić. Bo w tym komentarzy już sporo, a temat blogowej tożsamości wydaje mi się tak obszerny, że pewnie na pięciu postach się nie skończy. 🙂
Dzień dobry. Siedzę w pracy po dość hucznym oblewaniu urodzin więc moje siły intelektualne są dość słabe, ale postaram się odnieść do dyskusji nt. ks. Bonieckiego.
Po pierwsze, podaję link do newsa na stronie Uczelni:
http://www.swps.pl/swps/2515-warszawa-aktualnosci-wyklad-ks-adama-bonieckiego-zainauguruje-nowy-rok-akademicki.html
Tam znajdziecie krótki opis dorobku (media katolickie, ale tytuły szacowne).
Na Uczelni mamy psychologię, socjologię, dziennikarstwo, filozofię, rozmaite filologie. Ks. Boniecki, jako dziennikarz i ksiądz może ciekawie się wpisać w profil szkoły. Wcześniej wykłady wygłaszał np. prof. Bralczyk, poprzednich, szczerze mówiąc, nie pamiętam. Ale głównie były to osoby pracujące w szkole.
Mamy też arabistykę, czyli studia o kulturze obszaru islamu, fakultety o Azji, gdzie np. są wykłady o buddyzmie. W zeszłym roku mieliśmy serię spotkań Szewacha Weissa z osobami związanymi z Izraelem i kulturą żydowską, rozprawiali o kondycji tego kraju i tej wiary w obliczu wojny z Palestyną. Także nie jest prawdą, że szkoła indoktrynuje nas jedną wiarą.
Owszem, to wykład. Wykład inauguracyjny. Ale nie widzę powodu, by myśleć, że tym samym to wciskanie do głów studentom jednej ideologii. Jesteśmy już ludźmi dorosłymi i mamy własne poglądy, a Uczelnia zaprasza nas, żebyśmy o nich dyskutowali, zapraszając różnych ludzi, często kontrowersyjnych, do przedstawienia swojego stanowiska. Pamiętam np. wykład jakiegoś polskiego profesora mieszkającego w USA, który wygłaszał peany na cześć wojny w Iraku. Pogadał, pogadał, wyszliśmy i się uśmialiśmy z niego serdecznie z magistrem od literatury.
Na razie tyle jestem w stanie napisać. No i zgadzam się z każdym słowem Bobika.
Króliku, weka to właśnie bułka paryska.
Alienor, my (ja) caly czas nie o tym mowimy (mowie). Nikt nie podwaza doroblu Bonieckiego jako redaktora. Nikt nie odbiera mu prawa do gloszenia pogladow ani bycia zapraszanym przez uczelnie. Nikt nie podejrzewa, ze studenci beda przez niego indoktrynowani. O tym nikt z nas nie wspomnial ani razu, wiec nam tego tlumaczyc nie musisz. Boniecki nie zostal zaproszony jako redaktor/pisarz/mysliciel, ale jako przedstawiociel liberalnego skrzydla Kosciola w Polsce. Zapewne jest facetem o pogladadch innych niz Glodz. My to wszystko wiemy. Samej zdarzalo mi sie dzwonic do Bonieckiego, nawet wtedy kiedy byl jeszcze w Rzymie, dlugo zanim objal TP i pytac go o wytlumaczenie tych czy tamtych posuniec/wypowiedzi Watykanu. Zdarzalo mu sie nawet byc krok przed Wojtyla czy Ratzingerem (np w sprawie kontrowersyjnego dokumentu owczesnego szefa Kongregacji ds Doktryny Wiary na temat zbawienia przeznaczonego wylacznie, jak wynikalo z dokumentu, dla katolikow – Boniecki byl b. tym dokumentem zasmucony i nawet nie usilowal go bronic, mowil jedynie, ze nie rozumie ze mozna bylo w dzisiejszym swiecie taki dokument oglosic).
Mowimy (mowie) tylko o niestosownosci zaproszenia przedstawiciela instytucji religii wiekszosciowej, ktora znalazla sie na danym etapie w ogniu krytyki/obrony, kontrowersji na te SPECYFICZNA okazje – otwarcie roku akademoickiego.Na wyklad, na ktorym nie zadaje sie pytan. Na wyklad, ktory jak podkreslaly uczestniczki naszej rozmowy ma byc jakimis tezami na przyszlosc, programowym drogowskazem na przyszly rok akademicki – jak celnie ujela to Monika.
Wladze uczelni w moim glebokim przekonaniu postapily bez wyobrazni stad czesc studentow prortestuje. Ja tez bym protestowala.
Najważniejsze, że Alienor uczciwie oblała urodziny (wszystkiego naj!). 😀 Bo w końcu wykłady to ma codziennie, a urodziny tylko raz w roku. 😉
Alienor, ale Ty weź świetlany wzór ze mnie – nie daj sobie wmówić, że wskutek obchodzenia kolejnych urodzin musi się koniecznie być coraz starszym. 😆
A tak, tak! Wszystkiego naj ode mnie i Mordki!
Wiecie, przez jaki szmat czasu uważałem, że weka jest weką, jest weką, jest weką? I wszystko było takie proste. 😀 A teraz muszę się zastanawiać, czy ona przypadkiem nie jest bagietką, albo bułką paryską, co mi bardzo komplikuje obraz świata. 🙄
Więc Wy sobie jedzta co chceta, ale ja oświadczam, że dalej będę jadł wekę. Bo ja prosty, krakowski pies jestem. 😈
Bobiku, ja mam niestety dzisiaj takze bliskie spotkanie z jentykiem, ale podrzucam dwie rzeczy, ktorych pojawienie sie w Polityce mnie ucieszylo – jedna to wywiad z Johnem Irvingiem, w ktorej ladnie tlumaczy roznice miedzy regionami Stanow Zjezdnoczonych, i podkresla to, o czym czesto wspominam – ze Nowa Anglia to jest bardzo szczegolne, inne miejsce w Stanach, i ze wielu mieszkancow czuje sie raczej obywatelami nowoangielskimi niz obywatelami calych Stanow. Jakos mi to pasuje do naszej ostatniej rozmowy o przywiazaniu do polskich regionalizmow. (Nieznajomosc literatury polskiej u Irvinga, ktora wychodzi przy ostatnich pytaniu, zrzucam nieco na karb tego, ze jest powiescipisarzem, nie poeta, bo polskich poetow mozna znalezc w wielu publikacjach, i sa posrod osob wyksztalconych znani i cenieni.)
http://www.polityka.pl/kultura/rozmowy/1508598,1,pisarz-john-irving-dla-politykapl.read
A drugi artykul, ktory podrzuce za moment, jest wywiadem z Nicholasem Carrem, autorem bardzo tu przez wszystkich omawianej ksiazki pt. „The Shallows”, ktora juz przetlumaczono na polski, z czego niezwykle sie ciesze. Moze zainteresowac kazdego, kto uzywa na codzien internetu – a wiec nas wszystkich. Zwlaszcza uwagi o czytaniu tekstu sa bardzo interesujace.
Tu linka do Carra o internecie:
http://www.polityka.pl/nauka/komputeryiinternet/1508546,1,czy-internet-splyca-myslenie.read
Proponuję przeczytać komentarze Werbalisty i Very.
Podobało mi się to, co Irving powiedział o Szekspirze: Szekspir nie pisał po to, żeby widownia zdała sobie sprawę z tego, jaki jest mądry. Mam takie – przyznaję, nie poparte dowodami – przekonanie, że odbiorca dobrze wyczuwa, czy autor traktuje go z szacunkiem, uwagą i czułością 😉 czy jego motywacje do pisania są czysto narcystyczne. W tym drugim przypadku może nawet autora tak „na rozum” cenić, ale w emocjonalny dialog z jego twórczością nie wejdzie. A dzieła, które nie wzbudzają emocji, szybko się zapomina.
O odrębności i specyfice Nowej Anglii najpierw się dowiedziałem od Moniki, ale wskutek zaciekawienia tym tematem zacząłem od czasu do czasu oglądać seriale telewizyjne dziejące się w Bostonie (jest ich dość dużo). I słuchajcie – oni tam naprawdę się czują państwem w państwie. W jednym odcinku komediowej, prawniczej serii „Boston Legal” stan Massachusetts zażądał nawet od rządu federalnego prawa do posiadania własnej, nowoangielskiej bomby atomowej! 😈
Heleno, Bobiku, dziękuję 🙂
Heleno, (teraz) rozumiem wasze zdanie. Parę godzin temu byłam trochę mniej pojętna 😉 .
Problem w tym, że studenci z mojej szkoły nie argumentują tego tak jak Ty, jotka, czy Teresa. Może przy normalnym wykładzie protestowaliby mniej, ale by protestowali. Bo ksiądz. Przynajmniej taki wniosek wysnułam z dyskusji z nimi. A takie myślenie wywołuje u mnie reakcję alergiczną. I jestem gotowa bronić tego pomysłu z czystej przekory 😆
A żeby zmienić temat: http://www.gadomski.net.pl/ – polecam dział „Cudowne dziecko”. Maile z pracy przy tym wysiadają 😆
Z tezą o spłycaniu myślenia przez internet ja tu już kilka dni temu ostrożnie polemizowałem.
Polemizowałem, bo u osób używających internetu z sensem i umiarem jakoś tego zjawiska nie zauważam. W końcu wszyscy tu, jak jeden mąż, jedna żona, jeden pies i jeden kot używamy internetu 😉 i nie powiedziałbym, żeby wskutek tego ujawniała się coraz głębsza płytkość myślenia Szanownego Towarzystwa. 🙂
A ostrożnie, bo nie wiadomo jeszcze, jaki wpływ będzie miał net na następne pokolenia, dla których będzie on medium absolutnie podstawowym, a może nawet praktycznie jedynym. Całkiem możliwe, że to na dłuższą metę jakoś wpłynie na organizację neuronalną w ludzkich mózgach. Ale po prawdzie, to może już nie być mój problem, bo psy tak długo nie żyją. 😉
Bohdan Gadomski odjazdowy! 😆 Gdyby był jakiś konkurs na Narcyza Roku na pewno bym na niego głosował.
Bu Bu Mon Cheri i Bohdanek… Zachwycające 😆
I te pierwsze spotkania zakończone wystawnym obiadem, eh, zazdrość bierze… 🙄
Wiem, że to wygląda jak jakaś obsesja „TP”, ale podrzucę a propos Bobika 15:53 link do artykułu Jacka Dukaja o zmianach w mózgu internauty:
http://tygodnik.onet.pl/33,0,51179,za_dlugie__nie_przeczytam,artykul.html
Z przestrachem zauważam to u siebie. Jak mam włączony komputer, nie jestem w stanie przebrnąć przez dłuższy artykuł w czasopiśmie bez kilkukrotnego zerknięcia na maila, gadu-gadu i facebooka. Ale to bywa też wygodne – gdy pojawia się jakieś „trudne słowo”, zawsze można wrzucić sierżantowi Guglowi i w ułamku sekundy jest się mądrzejszym 😆
Ja właśnie w związku z tym Dukajem niedawno ostrożnie polemizowałem. 🙂
Oczywiście, że netu używa się inaczej, niż książki. Tak samo jak telewizję ogląda się (zwykle) inaczej, niż film w kinie. Można wyjść, gatki przeprać, ważny telefon wykonać, pasztetówkę z lodówki wyjąć i na miskę położyć, wrócić z miską do pokoju, przełączyć kanał… Ale nie zrobiło się od tego tak, że już nikt w ogóle nie potrafi żadnego filmu obejrzeć od początku do końca. I teza, że po odstawieniu od piersi internetu nikt używający go nie będzie już w stanie skupić się na książce, też wydaje mi się nie całkiem przekonująca.
A Sierżanta Gugla po prostu kocham, co niniejszym bez najmniejszego zażenowania deklaruję. 😀
No to, Bobiku, guglnij se, by odkryć kto to dwa lata temu powiedziała co następuje:
aby postkomunistyczna lewica odcięła się wreszcie od swego historycznego bagażu i przestała sławić, na przykład, Gierka jako wzorowego gospodarza kraju
– łatwo się domyślić, że tego JK nie czytał…
Rafałek, jeszcze kawałek? 😆
czy ta strona Bohdana Gadomskiego to na serio, czy moze satyra a ja nie lapie sie?
bede ponownie jak bedzie nowy wpis 🙂 😀
( to nie jest grozba tylko deklaracja)
Np dobra. Poniewaz domyslam sie, ze Wam sie juz okropnie nie chce czytac o Psychicznym calych dlugich depesz, to zrobie Wam w kapsulce digest najnowszych mysli wyglopszonych dzis do jakiegos zbioru Prawych Polakow przez Psychicznego.
Tusk, Komoruski i Jak Mu Tam Kilch nie powinni byli wysmiewac sie z Prezydenta, bo jak sie ktos wysmiewa i traktuje per nogam no to logiocznym tego nastepstwem jest katastrofa lotnicza. Tusk i Komoruski namowili wiekszosc mediow aby atakowali Przydenta no i mamy katastrofe lotnicza.
Tusk, Komoruski i Jak Mu Tam Kilch powinni odejsc z zycia politycznego, a ja powinienem zostac jedyna wladza.
Cos w tym sensie.
Widzicie? I nie musicie niczego juz czytac.
Gadomski prawie tak piękny jak Rudolf M. i jego Daisy 😉
Cos ten Gadomski b. podobny do stp Wladzia Liberace.
Jarek prawidłowo rozpoznał, że kampania prezydencka była za łagodna, wskutek czego nie wygrał i teraz przyjął ostry kurs, żeby nareszcie sondaże były jak trza. 😈
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8361745,Zaskakujacy_sondaz_OBOP__PO___52_proc___SLD_mocno.html
Ryś wywarł na mnie taką presję moralną, że chcąc nie chcąc muszę wrzucić nowy wpis. 😉
Jest sobowtorem Liberace, ale zna wiecej ludzi.
Tak sie zastanawiam czy nie powinnam sie do niego zglosic. bo jednak moja kariera aktorska w ciagu ostatnich czterdziestu lat, co tu duzpo mowic, potrzebuje profesjonalnej promocji.
Moze i stary Mordka by sie zalapal?
No, na mnie prosze nie liczyc. Ja z tym tlenionym fircykiem Bubu Wichajster publicznie sie nie pokaze bo wezma mnie za pedala 👿
Mordko, nie uzywamy na tym blogu takich slow. 🙁
👿 👿 👿
Bobiku, to jeszcze tutaj, a nie pod nastepnym wpisem, dorzuce cos a propos odrebnosci nowangielskiej, bo sama niedawno bylam swiadkiem, i to w Polsce of all places, jak ta swiadomosc, raz przezyta osobiscie, zostaje na bardzo dlugo. Konduktor na trasie Krakow-Warszawa (inny przejazd, nie z Natasza i jej mama) wszedl do przedzialu, zeby jak zwykle sprawdzic bilety. Zamiast natychmiast poprosic o nie, zapytal sie nas najpierw, czy jestesmy zadowoleni z klimatyzacji (bylismy), i wymienil pare drobnych uwag, a dopiero potem obejrzal bilety. Na koncu zas zapytal sie, gdzie mieszkamy na stale. Gdy odpowiedzielismy, ze w Massachusetts, to konduktor usmiechnal sie szeroko i powiedzial „To my bracia jestesmy, bo ja wiele lat mieszkalem w Connecticut, i znowu sie tam niedlugo wybieram. Nowa Anglia…” I rzeczywiscie, juz nic wiecej nie trzeba bylo przy tym krotkim, przypadkowym spotkaniu tlumaczyc. 🙂
Zas co do ksiazki Carra, to ja ja przeczytalam przed wyjazdem, i nie moge tak lekko zwekslowac jego calkiem rozsadnych zastrzezen, choc nie przestraszylam sie do tego stopnia, zeby z internetu nie korzystac. Jesli chodzi o osoby tu piszace, to w wiekszosci jednak wychowaly sie w czasach przedinternetowych, i argument, ze nam internet nie szkodzi na koncentracje i nawyki myslowe akurat tu nieco odpada (choc i u doroslych takze stwierdzono, ze koncentracja im slabnie, gdy za duzo czasu poswiecaja internetowemu przeskakiwaniu z miejsca w miejsce). Najwieksze znaczenie ma to dla dzieci, ktorych mozgi sa najbardziej plastyczne, i ktore moga nigdy nie wytworzyc nawyku uwaznego czytania i w ogole doswiadczania rzeczywistosci. Oczywiscie, wiele jeszcze zalezy od srodowiska, w ktorym dzieci rosna, bo sa rodziny, w ktorych nadal sie czyta, i sa takie, w ktorych komputer jest jeszcze jednym ekranem podkradajacym coraz wiecej czasu na zawartosc podobna do tej w telewizorze. Moze dlatego teraz tyle sie mowi w Stanach o cwiczeniu uwagi – uwaznego czytania, przysluchiwania sie itp. Jest to reakcja, calkiem uzasadniona, na elektroniczne pokawalkowanie czasu, jakie jednak nam wszystkim troche internet funduje. I chyba dobrze, ze pojawiaja sie wlasnie publikacje takie jak Carra, ktore zwracaja uwage na mniej jasne strony korzystania z internetu, bo majac te swiadomosc, moze jakis nadmiernie entuzjastyczny technologicznie rodzic czy nauczyciel zastanowi sie przez chwile, czy czasem nie lepiej byloby dac dziecku do reki ksiazke, albo dac mu pobiegac na podworku, zamiast cieszyc sie, ze caly czas siedzi przy komputerze.
Bobiku, ja jako przedstawicielka pokolenia, które komputer miało w domu przynajmniej od wczesnej podstawówki, a internet najpóźniej pod koniec tejże (pierwsze pokolenie dzieci Neostrady, unfortunately, to osoby niewiele młodsze ode mnie), muszę się niestety w wielu kwestiach z Dukajem zgodzić. Ja jestem jakimś oryginałem, bo w moim domu zawsze się po kątach walały książki, miejsca brakowało na regałach, rodzice, mimo iż inżynierowie, czytali. No i ja siłą rzeczy też, miałam nawet swoją małą biblioteczkę z pozycjami w stylu „Ani z Zielonego Wzgórza”. I czytam do tej pory, chociaż o wiele mniej niż kiedyś. Jeszcze niedawno 600 stron zajmowało mi około tygodnia, teraz męczę taki tom przez ok. 3 tygodnie. Jak siedzę w pracy, monitor odciąga mnie od darmowego „TP”.
Ze znajomymi wywodzącymi się z mniej czytających domów jest gorzej. Dla nich jedyną grubszą przeczytaną książką był „Harry Potter”. A lektury szkolne znają z bryków, bo jak spojrzą na pozycję grubości „Potopu”, ogarnia ich strach. Nie mówiąc już o poezji, której po prostu nie rozumieją, przyzwyczajeni do bezpośredniości internetowej wypowiedzi. A słowo „filozofia” budzi dzikie przerażenie.
Moniko, wlasnie wczoraj uslyszalem ze tylko 20% niemieckich
20latkow bierze codziennie gazete do reki, ale az 93% uzywa
internetu!!!
szybko, szybko, szybko to haslo przyszlego pokolenia, a czy zostanie im jeszcze troche wolnego czysu do myslenia?