Bez morałów

czw., 16 września 2010, 11:35

Krzyż zniknął z placu i nagle wszyscy zaczęli o tym mówić. Autor historyjek dla grzecznych dzieci przejrzał poranną prasę i zdał sobie sprawę, że w wypowiedziach obrońców krzyża kryje się niebywały potencjał myślowy i moralny, który powinien przybliżyć swoim małym czytelnikom. Szybko usiadł przy biurku i gęsim piórem nakreślił na wołowej skórze kilka szkiców nader pouczających historyjek.

Jak Mały Dariuszek wyobraził sobie demokrację
Wprawdzie od dłuższego czasu wszystkie badania opinii pokazywały, że większość społeczeństwa chciała przeniesienia krzyża, ale Mały Dariuszek dobrze wiedział, że rozmowa ze społeczeństwem oznacza rozmowę z nim samym i z jego kumplami. I żeby koniecznie w końcu wyszło na ich, bo inaczej z tej całej demokracji w ogóle nie ma pożytku.
Szokuje nas, że nikt nie rozmawiał ze społeczeństwem; to co się dzieje jest nie tak, jak powinno być. W kraju demokratycznym władza powinna rozmawiać i powinien zostać podpisany dokument, że będzie tutaj pomnik – powiedział dorosłym Mały Dariuszek.

Jak Mądra Małgosia niedobrym faktom kota pogoniła
To, co się teraz stało, uważam za bardzo haniebne, bo w taki sposób się nie zabiera krzyża i nie prowadzi się w ten sposób dialogu i dyskusji. Od dłuższego czasu mamy do czynienia z taką sytuacją, gdzie jesteśmy stawiani przed faktami dokonanymi – zezłościła się Mądra Małgosia.
Małgosia bez pudła odróżniała fakty niedokonane, jak postawienie krzyża pod Pałacem, od faktów dokonanych, jak tegoż krzyża przeniesienie. I nikt nie mógł jej wmówić, że białe jest białe, a czarne jest czarne. Bo to rezolutna dziewczynka była.

Jak Prawdomówny Tomcio fałszywego świadectwa nie dał
Kaplica w Pałacu Prezydenckim jest godnym miejscem dla krzyża – powiedział kanclerz Warszawskiej Kurii Metropolitalnej ks. Grzegorz Kalwarczyk, kiedy narodowa kość niezgody opuściła dotychczas zajmowane miejsce.
– To bardzo odważna i dobra decyzja. To jest uszanowanie krzyża, który jest symbolem religijnym – dodał ksiądz Adam Boniecki, redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego”
Do obrony kości rzucił się natychmiast Prawdomówny Tomcio.
To dramatyczne rozwiązanie. – krzyknął – Pan prezydent pokazał, że nie liczy się nie tylko z niemałą częścią opinii publicznej, ale również z opinią Kościoła.
Dobry i sprawiedliwy Pan B. z uznaniem poklepał po plecach Prawdomównego Tomcia.

Autor spojrzał z zadowoleniem na swoje dzieło, ale po chwili grymas wątpliwości zasępił jego twarz.
– Kurde balans! – westchnął smętnie. – Historyjki same w sobie pierwsza klasa, ale ni cholery do żadnej z nich nie mogę dopasować jedynego słusznego morału.