Ballada o Chrystusie Królu
Posłuchajcie cni ludkowie, co wam dziadek powie,
własne zaś to będą słowa, nie żaden gotowiec:
w Świebodzinie, mieście cudnym, powiatowym oraz,
kiedy dobra się w historii nadarzyła pora,
stanął pomnik, mocny straśnie, bo z siatkobetonu,
ode ziemi się rozciągał aż do nieboskłonu,
z dołu kopiec mu wielgaśny spody stóp spowijał,
za to głowy by nie sięgnął żaden cienias z Ryja.
Chrystus Król to był rodzimy, polski niby orzeł,
któren większy był nad wszystko, co być tylko może
więc królował nad Ojczyzną i nad światem nawet,
przez co wkrótce sobie wszędzie słuszną zyskał sławę.
Dowiedziały się o Królu cudzoziemskie pany,
chytre Miemce i Chrancuzy, sprytne Brazyliany,
a już Putin prawosławny jak zobaczył fotkę,
to chciał ruszać na Świebodzin z nuklearnym młotkiem.
Zazdrość wzięła ich okrutna, że nie ich to dzieło
i większego mieć nie będą, choćby ich pogięło,
jęli zaraz więc spiskować z okropnym wysiłkiem,
jak Chrystusa z ziemi naszej zaharapczyć chyłkiem.
Mami Chrancuz go, że u nich cudem by zasłynął,
dali by mu tę Sekwannę ichnią zmienić w wino,
z przepisami wcale by tam się nie musiał szarpać,
bo w Paryżu nawet nie wie nikt, co znaczy PARPA.
Tutaj Miemiec się podsuwa z wyrodnym zamiarem:
my ci wskrzesić pozwolimy ile chcesz dojczmarek,
przy okazji zaś szatana pokonać podłego,
bo te eura, jasna sprawa, to jest wymysł jego.
Putin się za głowę łapie i mówi: towariszcz,
wy olejcie, z przeproszeniem, ten Berlin i Paryż,
bowiem właśnie nam kablówką nadał anioł pański,
że na rozmnożenie czeka kawior astrachański,
to sieriozna propozycja, korzyści niemałe,
więc porzućcie ten Świebodzin, stańcie nad Bajkałem.
Brazyliańczyk szeleszczącą na to puszcza gadkę
i Chrystusa w swoją stronę popycha ukradkiem,
że to niby jeden Chrystus to tak jakby mało,
a jak dwóch jest, to już sobie mogą rżnąć w makao
i robienia cudów wcale nie będzie przymusu,
bo czyż może być cud większy niźli dwóch Jezusów?
Słuchał Chrystus tych poganów, tarł ze złości skronie,
aże mu się krew burzyła w tym siatkobetonie,
wreszcie wrzasnął, poprawiając na nogach onuce:
choćby i królowa przyszła, ziemi tej nie rzucę!
Nie namówi cudzoziemiec żaden mnie obłudny,
żebym zdradził polską sprawę i Świebodzin cudny,
tkwić tu będę póki szabla i co koń wyskoczy,
a żem wielgi, to tym lepiej, niech was kole w oczy,
niech z zawiści skręci Ruskich, Miemców oraz Chrancję,
że we świecie miejsca taką Polska ma gwarancję!
Idźcie z Bogiem lub do diabła, mnie to ganc pomada,
bo mi z waszych propozycji żadna się nie nada,
jakbym ja mógł spojrzeć w oczy Wandzie, co nie chciała,
gdybym z wami się tu zadał? Guzik, nie i wała!
Poszli Miemcy z Chrancuzami ciężko zawstydzeni,
Putin młotek nuklearny schował do kieszeni,
Brazyliańczyk tylko wyjście znalazł honorowe –
spłynął nucąc obojętnie swoją bosą nowę.
I tak skończył się ten skandal oraz cały zamęt,
Chrystus Król zaś w Świebodzinie został się na ament,
z czego morał dla narodu radosny wynika,
że moc żadna mu niegroźna, gdy mocny w pomnikach.
Czarne buty do roboty, czerwone do tańca.
Mam torbę w podobnym odcieniu i szaliczek. Czerwone buty zresztą dawno po mnie chodziły. Dla mnie ważna jest również tęgość G. Dowaliłam sobie turkusowe balerinki. Jak szaleć, to szaleć.
Ta Maciejka w całości wydaje się udana. Ja sobie obejrzałam całą ofertę tego e-sklepu z butami i z przyjemnością stwierdzam, że nasze Ryłki, Maciejki i inne w niczym nie ustępują różnym Hilfigerom, a nawet bywają ładniejsze. I te miliony kolorów mnie cieszą. Pamiętam lata, kiedy się miało jedną parę butów, góra dwie, w kolorach „neutralnych”, żeby do wszystkiego pasowały. Hehe. Moje turkusowe balerinki są ostatecznym skreśleniem przeszłości.
Czerwone nie dla mnie. Jestem zielono niebiesko szara 😉
Teraz dodatkowo w paroksyzmach z powodu wiadomych linków 😆
jotka: Koleżanka mówiła, że Kubańczycy proszą o ubrania i cieszą się z każdego drobiazgu typu mydełko, pisaki […] Pastorzy z pobliskiego kościoła jeżdżą na Kubę z pomocą dla ludzi, wypytywałem co i jak. Ogólnie: straszny syf, dwa typy pieniędzy, dla cudzoziemców i dla własnego chłamu, chłam nie ma też prawa do mleka jak nie jest dzieckiem, o mięsie mówi się rzadko, wszystko jest na skonaniu. Luksusem są żyletki jednorazowe, uszczęśliwią ludzi. Za dużo nie da się wozić, władze ukradną.
Kontakty chłamowi z cudzoziemcami w zasadzie zabronione, więc boją się spotykać sam na sam i nawet trudno im przez to w czymś pomóc. Kiedy ten szajs wreszcie się rozpadnie…
Doświadczenie historyczne uczy, że taki szajs najczęściej się rozpada w momencie poluzowania śruby. Może się to stać w momencie, kiedy ziemski padołek opuści Fidel, a jego braciszek nie zapanuje nad sytuacją. Ale jak z kolei uczy przykład choćby Korei, nie jest wcale dziejową koniecznością, żeby zmiana warty przyniosła również zmiany w systemie. 🙁
Krwiożercza część mojej natury czasem się burzy na myśl, że Commandante najprawdopodobniej z pelnym spokojem odda ducha we własnym wyrku, a nie – jak by właściwie sprawiedliwość wymagała – wycastrowany, dyndając na suchej gałęzi. 🙄
Aleście mi zabili klina. 🙄 Teraz nie wiem, czy mam sobie kupić buty czarne do roboty czy czerwone do tańca…
Czerwone, Bobik, czerwone.
Byle nie rozowe wysadzane brylantami, jak mi kiedys Stara z Ameryki obrozke przywiozla. Wygladalem jak pedal, za przeproszeniem ja kogo 👿
Kot Niedechaj? 😯 Czy to jakaś negatywistyczna odmiana Kota Mordechaja? 😯
Ten czerwony lateks wprawdzie trochę na S/M zakrawa, ale nie ma tego złego… Może zrobię w tych butach karierę w New Yorku? 🙄
Bobik, chyba sam widzisz, jak pięknie wygląda ta psinka w czerwonych!
Tańcuj, tańcuj, wykrącaj,
tylko pieca nie trącaj…
andsol,
dzięki. Nie myślałam o żyletkach. Zabierzemy. Jakbyś miał jeszcze jakieś pomysły, to się podziel nimi.
My przez tydzień będziemy jeżdzić po wyspie. Siłą rzeczy będziemy spotykać ludzi w hotelach. Można po prostu zostawiać różne rzeczy w pokojach, jeżeli nie będzie innej metody.
W latach 80 – tych sporo jeździliśmy samochodem po Rumunii. Zabieraliśmy różne rzeczy, również od znajomych, które potem rozdawaliśmy po prostu na postojach. Do Polski przychodziły wtedy paczki z Niemiec z Holandii. część tych rzeczy wędrowała właśnie do Rumunii.
jotko, poproszę żonę, by spytała dziś w kościele co owi pastorzy sugerują. Ale długopisy i zeszyty to wiem, że tak.
Cos widze, ze dzis Dzien Imeldy. 😆 Mialam ciotke Imelde, wiec mnie sie to imie akurat nie tylko kojarzy z butami. 😉 Zreszta moja ciotka byla zupelnym zaprzeczeniem filipinskiej Imeldy w sferze zainteresowan – interesowaly ja glownie konie, hodowla psow rasowych i podobne historie, oraz inne nader praktyczne tematy, bo z wyksztalcenia i zawodu byla chemikiem. Zaprzeczala tez zreszta powtarzanej przez znajomych chemikow tezie, ze sa szczegolnie predestynowani do sukcesu w zakresie kulinariow. Cale zycie umiala samodzielnie ugotowac wylacznie jedna potrawe – bigos mysliwski, choc rzeczywiscie bardzo dobrze.
I z ta mysla rodzinno-obuwnicza wracam do dziekczynnych garow. Lepienie hors d’ouvres z sera koziego i phyllo pastry zrobilam, przyznam szczerze, noca, z obawy przed dziecinnymi ofertami pomocy, ale teraz juz niestety nie da sie zwlaszcza Zosi przechytrzyc. Przy okazji sprzatania przedswiatecznego zauwazylam stosik powypelnianych ofert subskrypcji roznych czasopism, z prawidlowo napisanym adresem i innymi detalami, zwykle na kilka do kilkuset egzemplarzy, wiec na wszelki wypadek pochowalam tez znaczki, bo nadawac listy juz potrafi… 🙄
W takich czerwonych butach zapewne świetnie można tańczyć king-charlestona. Ale czy kundelstona też wypada? 🙄
Kundelstona, o tak, jes, ser, jak najbardziej!
Również pudelwalca, jamnikstepa, pitbultango i teriergalopkę.
Psoberka, psolkę i psodbijanego?
A to są specjalne buty do tańczenia tej, no… tarantulli. 🙄
http://images2.fanpop.com/images/photos/6900000/Tarantula-shoes-womens-shoes-6914577-230-278.jpg
No i psoloneza, off horse.
Jeszcze foksteriertrota, psambę, psumbę, psodoble
O, się klikło.
Moniko, wszystkie niedorosłe osobniki ze zręcznymi łapkami są okropnie niebezpieczne. Musiałem tego, niestety, boleśnie doświadczyć w ciągu ostatniego tygodnia. 😥
Radzę Ci, na wszelki wypadek sprawdź, czy Zosia nie ma pręgowanego futra. A jak ma, to najlepiej głośno naszczekaj – one tego nie lubią i chowają się pod kredens, wtedy jest chociaż chwila spokoju. 🙄
Psodoble mi szczególnie podeszło. 😆
Mogę też wykonać psabenerę, psontredansa, psarmaniolę i psadryla, ale do tego ostatniego musiałbym mieć epsadryle.
Jotko, wez literature,
A za ta takie psie buciki wiele bym dala w mlodosci, kiedy nasz Ralf strasznie cierpal w zimie, nie tylko z powodu reumatyzmu, ale takze soli, jaka rozpuszczano snieg. Cale lapki mial przezarte sola, az mama uszyla mu cieple i nieprzemakalne walonki – z kawalkow filcu od sasiadki-modystki.
Ralf bardzo sie wstydzil, jak napotykal inne psy, ale odzyl i mogl w zimie ganiac na spacerach po starym kirkuce w Lublinie.
Jotko,pytalem kumpla z pracy bedacego w Hawanie kilka let temu, z „prawdziwymi” kubanczykami to oni sie nie widzieli, zawsze gdzies tam z kims byli lub w miejscach dla „wycieczkowiczow”
jotko, skreśl te zeszyty i długopisy, bo w skali ważności wyżej stoją mydełka i pasta do zębów.
andsol 14:42
kiedy? dla wielu niestety za pozno, ku…!!!
polecam Wam Ludwika Stomme z przed kilku tygodni, ale do
zawsze aktualnego…..
http://archiwum.polityka.pl/art/piec-glupich-kartek,429515.html
Jsli wiesz z kim sie chcesz spotkac, to mozna sie spotkac.
krolik juz pewnie cwiczy rolowanie bagazu mimo to: odpocznij na
urlopie 🙂
Mam nadzieję, że dla Królika francuska pogoda zrobi pewien wysiłek…
Kubańska chyba wysilać się nie musi. 😉
berlin czeka na snieg 🙂
cos tam juz dzisiaj bylo ale sie rozmylo 🙁
niemiecki rzad i pani minister z partii CDU (Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna) startuja z akcja:
http://www.dw-world.de/dw/article/0,,6248351,00.html
normalne
w pracy „wiara” wydziera nam pozycje z reki, widac ze placa 13 🙂
Mesdames et monsieurs, postanowiłem wyjątkowo nie prezentować swoich wyjątkowych umiejętności wokalnych, tylko zatańczyć Psabanerę z opery Psarmen. Bo mnie w sumie ganc egal czy śpiewam, czy tańczę. We wszystkim jestem dobry.
Gdybym nie był, rodzina już dawno by wywiesiła tabliczkę „uwaga, zły pies”. 😆
Zamiast smętnie wyć operę,
którą wył już niejeden ktoś,
lepiej tańczyć psabanerę,
to podnieca jak duża kość.
Najpierw w lewo drobny kroczek,
żeby uszczknąć salami kwiat,
potem w prawo, tam gdzie boczek,
który właśnie ze stołu spadł.
Bo miło tańczyć jest w balecie,
wie to rozsądny każdy zwierz!
Ze sceny wprawdzie możesz zlecieć,
lecz gdy nie zlecisz to się ciesz.
A gdy ten kulinarny balet
dłużej tak bez wpadek trwa,
to pies już głodny nie jest wcale,
więc na marne jadło plwa –
na żur, na żur, na żur, na żur… 😛
Wszystkie Wasze uwagi skrzętnie notuję.
andsolu,
zapytaj o lekarstwa, jedziemy w pięcioosobowej grupie, więc każdy może coś zabrać.
Bobiku,
masz zagwarantowane miejsce w następnej edycji „Tańca z gwiazdami” 😆
E, tam, „Taniec z gwiazdami”. Z Las Vegas już przyszło pytanie, czy zgodzę się tam wystąpić, bo od czasu Violetty Villas nie mieli takiego odjazdowego numeru. 😈
Z lekarstw wiem, że zawsze pożądane są antybiotyki o szerokim spektrum działania, odkażacze, tudzież leki przeciwzapalne i przeciwbólowe, czyli np. najzwyklejsza aspiryna i paracetamol.
zostan z nami Bobiku, Las Vegas kusi, ale to tylko atrapa, bowiem
tylko my jestesmy prawdziwymi wielbicielami 😉
i jeszcze stary wywiad dla milosnikow Marka Kondrata
http://archiwum.polityka.pl/art/na-swoim-przekletym-miejscu,429475.html
🙂
No, dobra, zastanowię się. Ale nie ukrywam, że spory kawałek pasztetówki znacznie by mi ułatwił decyzję. 😀
To bez sensu, Bobik, wozic antybiotyki i aspiryne. Piec ob mogloby wziac piec pamfletow, ktore sluzylyby welu glodnym ludziom.
http://www.idee.org/cubapamphlets.html
Wyją pieski na gór szczycie,
wyją sobie w dal…
Takie to jest pieskie życie,
w pieskim sercu żal.
Nie zatańczę psabanery
i nie zrobię tu kariery!
Och, kariero,
ty cholero,
telewizjo tyyyyyy…
Nikt do szołu nie zaprosi
w świetle wielkich gwiazd…
Głupie owce gdzieś tam nosi,
czas na szychtę, czas.
Ach, nie dla mnie mikrofony –
weźcie mnie choć do ochrony!
Owce wiedzą,
nie powiedzą,
że ja talent maaaaam!
Cóż z pamfletów zejdzionym śmiertelnie z braku antybiotyków… 😥
A scierwojady z IPNu dalej chca przetrzasac szczatki z katastrofy gibraltarskiej.
http://wyborcza.pl/1,75478,8712432,Bedzie_sekcja_zwlok_oficerow__ktorzy_zgineli_z_gen_.html
Dlaczego podatnicy na to sie godza?
Bobik, zapewniam Cie ze antybiotyki plyna strumieniem.
Ooo przepraszam, Nisiu, to może o moich kumplach, ale nie o mnie. 😈 Ośmielę się przypomnieć, że przebieg mojej kariery był całkiem inny. Wprawdzie koncertowej, nie tanecznej, ale zawsze… 🙄
Koncert zaraz czas zacząć… Bobik zastrzygł uchem,
skoczył i nader zgrabnie w locie złapał muchę
(bo prawdziwy artysta, jak go doszły słuchy,
na koncercie wystąpić nie może bez muchy),
odrzucił lok znad czoła, kurs bezbłędnie wziął ku
scenie, podwinął ogon i zasiadł na stołku,
po czym, wpatrzony w nuty niby w udko kurze,
z wdziękiem położył łapy dwie na klawiaturze
i zagrał…
Pierwsze takty bobiczej muzyki
obudziły drzemiące w fotelach jamniki,
co psilharmonii będąc stale bywalcami,
siedziały w pierwszym rzędzie, przed innymi psami.
Zaczęło się szczekanie smętne i płaczliwe,
jakby na salę wpuścił ktoś borsuki żywe,
bo borsuk ma tak dziwną władzę nad jamnikiem,
że ten głos z siebie daje jak po strunach smykiem.
Od razu, nie czekając i nie myśląc wiele,
włączyły się z przeciągłym wyciem trzy spaniele,
które dźwięki umiały modulować świetnie,
przez to, że swemu panu podwędziły fletnię.
Za chwilę dog zaszczekał, najgrubiej jak da się,
głosem, co zdał wzorować się na kontrabasie,
setery ogonami posępnie zamiotły,
warcząc równo, miarowo, jak bębny lub kotły,
a wyżły, wspominając sznycle i kotlety,
tony z gardeł wydały słodkie niczym flety,
lecz zaraz ową słodkość zmącił pomruk srogi,
bo trąbiąc się do akcji włączyły buldogi.
Na to, gdy już zaczęły się numery dęte,
york z yorkową oboje gruchnęli lamentem,
co niejakie współczucie wzbudził między psami,
uspokoił nastroje i stopniowo zamilkł.
Bobik, ciągle na scenie i z muchą pod szyją,
czekał, kiedy się wszyscy wywarczą, wywyją,
wyszczekają… gdy wreszcie instynktu porywem
wyczuł, że teraz solo grać może prawdziwe,
to tak dał po klawiszach i tak się rozbrykał,
że aż przeszło po sali coś jak woń befsztyka
i każdy pies, co nie był na uszy kaleką,
szeptał w trwożnym zachwycie: Mistrzu, jeszcze deko!
Wtedy Bobik – artysta, koneser i smakosz –
się oblizał, wykonał swój ostatni akord
i za nic sobie mając brawa oraz bisy,
na pasztetówkę szybko pobiegł za kulisy.
Pies Bobik, jak trup blady dopadl klawikordu
i z wolna jal obracac na wsze strony morda…
(costam, costam…)
Az zakrzyknal:
Citoyens! Saucisse pachnie w tej sali!
Tyle mojego wkladu 🙄
Nie wiem czemu zawsze się te poezyje kończą tym, że głodnieję. 🙄
Chyba muszę iść dopaść utensyliów kuchennych i lodówki. 🙂
Ale dlaczego nikt psardasza nie zatańczył?
Rysiu,
dzięki za naprowadzenie na Marka K.
Na to czekałam http://wybory.gazeta.pl/wyborysamorzadowe2010/1,110302,8713814,PiS_wszedzie_do_tylu__PO_zyskuje_ponad_1_5_tys__radnych.html
Mar-Jo, immer wieder 🙂 😀
Bobiku, pasztetowa tez immer wieder 🙂 😀
zimno, mrozno
pora na sen 🙂 brykam 😀
http://vimeo.com/17160987
Pada, kurna jego oleś, ŚNIEG.
Żadna pasztetówka mnie nie pocieszy, żadna.
Masło, śmietanę i gęś polecają – http://www.bild.de/BILD/ratgeber/gesund-fit/2010/11/11/grosse-fett-luege/experte-weist-nach-darum-braucht-gesunder-koerper-fett.html , czy jakoś tak.
Ja tam wolę śnieg od marznącej błotnistej brei. 🙄
W Bildzie polecają tłuszcze (najlepiej mleczne i rybie), a odradzają cukry i węglowodany, powołując się na najnowsze badania i twierdząc, że straszenie tłuszczami jest przestarzałe. Pytanie tylko, na ile Bildowi można wierzyć w sprawach dietetyki. Bo że w innych nie bardzo, to wiem. 😉
Bobiku, ten śnieg zaraz się zbrejuje…
A, to faktycznie ohyda. 🙄
A nam grożą taką samą… 😥
Autoreklamę sobie zafunduję. Mój długi komentarz. Nie gryź, Bobik, pasztetówki Ci nie ubędzie. Ale tam trzeba najpierw odsłuchać 15 minut Moralnie Dotkniętego Pana.
Żeby nie robić zagadek: mówi się tu czasami o studentach i etyce itp, więc kwestia z graczami: niespodziewanie Silny duch oszustwa, system uniwersytecki, Szlachetny Wykładowca, studencka masa.
No dobrze, andsolu, ale konkretnie to jak byś zareagował, gdybyś był pewien (załóżmy, że z podszeptu Ducha św), że część studentów oszukiwała, ale nie wiedziałbyś, którzy to? Nie machina administracyjna czy prawna, nie przemowy, nie powtórzenie egzaminu dla wszystkich… Co jeszcze zostaje?
Bo jakoś nie bardzo podoba mi się pomysł, żeby olać sprawę i dać poniekąd przyzwolenie na oszustwo. A na zmianę systemu egzaminacyjnego bym nie liczył, bo w cuda nie wierzę. 🙄
Rymakiewicz ma juz nasladowcow w eterze:
http://www.liiil.pl/link/?url=glosrydzyka.blox.pl%2F2010%2F11%2FPoezja-radiomaryjna-bez-idei-kundle-Unii-to.html
Ladne slowo „repatriotyzm”.
O, psiakrew! Rozszyfrował mnie ten pan Jerzy. 🙄 Dobrze wyczuł, że jestem kundlem gotowym oddać wszystko za kawał kiełbasy. 😳
Ale znacznie większy niepokój niepokój wzbudziła we mnie fraza „parweniusze z dużych miast”. Nie wiecie przypadkiem, jakiej wielkości miastem jest Toruń? Żeby się przypadkiem nie okazało,że pan Jerzy podgryza gałąź, na której siedzi Ojciec Tadeusz. 😯
A tymczsem Politbiuro Paranoi i Schizofrenii ustralilo jedniglosnie, ze klub poselski Polska Jest Najwazniejsza tez powstal przez nieporozumienie, albowiem:
” część posłów, którzy tworzą PJN nie zdawała sobie sprawy, że powstanie nowego klubu będzie się wiązało z „haniebnymi konsultacjami” z b. posłem PO Januszem Palikotem.”
Politbiuro mialo ich zaprpsic z powrotem do PiSu, ale postanowilo, ze poczeka, az se sami przyczolgaja i beda blagac o ponowne przyjecie.
jotko, i jeszcze szampony. I dostałem do przekazania Ci do ewentualnego użytku adres mejlowy brazylijskiego pastora w Hawanie (ważne, że brazylijski, bo nie mogą mu po prostu wejść do domu i dać zniknięcie na to, co ma) – ale to chyba lepiej przekazać na prive’a, piśniesz do mnie? andsol małp andsol krop org
Bobik: ależ ja mam na codzień ten problem, więc nie „jakbym zareagował” ale „co robię w takich wypadkach”. Przygotowuję się starannie, by szansę czegoś takiego obniżyć jak się da. Gdy już się zdarzy, wyśmiewam okrutnie, ale anonimowo (ich koledzy zawsze wiedzą kto zacz), że nieznane są przypadki przekazania przez ściągi czegoś mądrego, a głupoty – powszechne. Domagam się rozumowań i pełnych zdań, a nie spadających z nieba liczb i frazesów.
A jak już bardzo boli, przecież można powtórzyć pytania w kontrolowanej sytuacji i zobaczyć czy wyniki są zgodne z poprzednimi. I z czułością się pochylić nad nadmierną odmiennością.
Yesterday upon the stair
I met a man who wasn’t there.
He wasn’t there again today–
I wish that man would go away.
To tak przy okazji typów, o których nadoieło słuszat’.
No wlasnie, andsol. Trafne uwagi i tu, i tam.
A to, co robi JK, oprocz paranoi i schizofrenii (gdyby to bylo tylko to, to bym wspolczula nie tylko nam wszystkim, ale jemu takze), wyglada mi na cos, co po tej stronie wody nazywa sie od jakiegos czasu „Rovian politics”, od nazwiska Karla Rove’a, makiawelicznego specjalisty od kampanii politycznych Busha juniora. Tyle ze wykonanie troche bardziej siermiezne, troche skromniejsze srodki, ale glownie chodzi o to, ze jak sie rzuci stos absurdalnych oskarzen pod adresem politycznego przeciwnika, to w koncu, przy upartym powtarzaniu, cos sie z tego przylepi na stale w publicznej swiadomosci.
brykanie z rana na smutki i troski, mroz i snieg do tego w razie czego wytrzepana Pierzyna Babki z Gdyni
gazeta, sniadanie brykanie 🙂
brykam fikam 😀
Dzien dobry. U mnie jeszcze wczoraj.
andsolu,
jesteś wielki 😆
zaraz wyślę próbnego balona, jak dojdzie i odmachasz, podam namiary na nas 😎
A skądże Ty, na miłość Latającego Makaronu, wiesz, że ja dzisiaj tylko popiskiwać mogę? Że mnie mowę odjeno, dając w zamian świeczki pod nosem, ból gardła i kaszel?
Skąd Wy tam, z drugiej strony kałuży, macie takie wiadomości? 👿
Chyba nie od Antka policmajstra? 🙄
Mam pytanie do mlodziezy.
Czy ktos moze mi wytlumaczyc na czym polega fenomen takiej blondyny, wystepujacej pod nazwa Duffy, ktrorej aparat do spiewania sklada sie wylcznie z warg. Jakis jej wielki przeboj Well, well, well leci nieustanie ze wszystkich glosnikow, takze niestety w moim sklepie z crossentami, ktorego nie mofge unikac.
O, tu, jakby Wam to umknelo:
http://www.youtube.com/watch?v=fhjn5cknFcI
Dzień dobry 🙂 Nie wiecie przypadkiem, jak ja to robię, że stale ostatnio jestem do tyłu z czasem i jak mam wyjść z domu, to robię to wyłącznie biegiem? 😯
Choć niby wstawać już zacząłem wcześniej i śniadanko wcześniej zjadać. Czyżbym się coraz bardziej guzdrał? 🙁
Well, well, well u nas nie leci, ale każdy musi nieść swoją Duffy, to jest po prostu wpisane w kondycję ludzką i psią. 🙄
Dlaczego taka Duffy na ogół jest cycatą blondynką, to może już niech jacyś inni naukowcy odpowiedzą, bo ja, jak już wspomniałem, jestem do tyłu z czasem. 😎
to nie ma co pisać, skoro Bobik nie ma kiedy przeczytać… 🙄
Bobik nierychliwy, ale sprawiedliwy. 😆 Przeczyta wcześniej czy później.
A czytająca i pisząca reszta Szanownego Towarzystwa to pies? Dlaczego moje przeczytanie ma być lepsze od czyjegoś innego przeczytania? 🙂
taaaa, każdy mówi że jest sprawiedliwy, a reszta jest równie ważna… ale żeby nie odpowiadać, nie wartościować i nie narażać się Szanownemu Towarzystwu zacytuję klasyka 😆
http://komisarzfoma.wordpress.com/2010/11/17/z-oczywistosci-1/#comment-11731
Iii… Jeden mały rękoczyn i to na licencji, a zaraz takie wielkie halo. 😆
Ni ma letko, muszę iść podręczyć młodzież, bo głupio mi zwalać całą robotę na Jotkę i andsola. 😈
A jak wrócę to i tak przeczytam, co by foma nie mówił. 😆
Wszystkim budzacym sie po drugiej stronie Kaluzy zycze pieknego Swieta Dziekczynienia, mojego najulubienszego ze wszystkixh swiat swiata.
Sama tym razem z najwiekszym trudem przypominam sobie za co moge byc wdzieczna. Za to miejsce z pewnoscia, za te spotkania z pewnoscia. 🙂 🙂 🙂
Wiec niech bedzie w tym roku melancholijne Dziekczynienie:
http://www.youtube.com/watch?v=sNHs25qtAqI
Happy Thanksgiving, Heleno, Wando, i wszyscy inni obchodzacy. 🙂
To tez moje ulubione swieto. Nie tylko ono, takze utwor Winstona, ktory podeslalas (kojarzy mi sie zreszta z czym bardzo dobrym, wiec dodatkowo wlaczylas mi bardzo piekne wspomnienia). A tu od nas wszystkich, with tenderness… 🙂 🙂 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=AE3kKUEY5WU&feature=related
I jeszcze dzisiejszy Garrison Keillor o Swiecie Dziekczynienia, z ladnymi fragmentami z Marka Twaina, Walta Whitmana i Barbary Kingsolver (mozna tez sobie posluchac jego radiowego glosu):
http://writersalmanac.publicradio.org/
I jeszcze Swieto Dziekczynienia, chyba moje najbardziej ulubione filmowe, z Broadway Danny Rose…
http://www.youtube.com/watch?v=TBtQ-aWhtGA&feature=related
Dzieki, Moniko. Bardzo mi ten Paul Simon dzis odpowiada na moj nastroj swiateczny.
Ktos pod nim napisal, ze wyglada na tym klipie jak Szekspir z gitara. I rzeczywoscie – podobienstwo fizyczne jest uderzajace.
Najlepsze życzenia dla wszystkich świętujących Dzień Dziękczynienia 🙂
Weszłam na stronę hotelu, w którym będziemy spali dwie pierwsze noce w Hawanie. I znalazłam tam taka opinię: nie zatrzymuj się w tym hotelu, jeżeli nie jesteś wenezuelskim żołnierzem albo prostytutką.
Nie jestem! I co mam teraz zrobić? 🙄
Przejść na żołd wenezuelskiej armii. Innej opcji nie widzę 🙄 😉 😆
Myślisz, że zdążę załatwić formalności? 😯
Świętującym wszystkiego smacznego i wesłego 🙂
Jotko, czas przygód podróżnych się już zaczął? Organizatorowi wyprawy tę wiadomość poślij, może się ucieszy, może w panikę wpadnie, jeśli grupa turystów jest liczna 😉
Dopiero teraz się zorientowałem, co to dziś za święto 😳 , więc z niejakim spóźnieniem życzę wszystkim obchodzącym Happy Thanksgiving. 🙂
Nad losem indyków bolał nie będę, bo uważam, że miejsce tych ptaszysk jest przede wszystkim na stole. 😎
Paul Simon też mi się bardzo w dzisiejszy nastrój wpisuje, a w tej chwili zwłaszcza fragment I’m trying to get some rest. 😉
Swoją drogą, w 1975 roku Simon całkiem jeszcze młodym gościem był, a teksty pisał jak umęczony życiem Matuzalem, któremu poza melancholią nic już nie zostało. Musiał dopiero dłużej pożyć, żeby nabrać trochę radości życia.
Wesołe jest życie staruszka… 🙂
Jak Jotce tak zależy, to ja mogę rozpisać jakiś szybki zaciąg do armii wenezuelskiej. 😆
No proszę, Jotko, nic jeszcze nie jest stracone. Znalazłem scenariusz szybkiego, niebiurokratycznego zaciągu do armii wenezuelskiej, który możesz przeprowadzić wręcz śpiewająco. 😆
Mój bolivarynie rozwijaj się,
mój bolivarynie rozwijaj się,
pójdę do Cháveza, „chcesz mnie na żołnierza?”
zapytam się,
pójdę do Cháveza, „chcesz mnie na żołnierza?”
zapytam się.
A jak mi odpowie „no te quiero”,
a jak mi odpowie „no te quiero”,
to mu każę spadać, po co próżno gadać
z tą cholerą,
to mu każę spadać, po co próżno gadać
z tą cholerą.
Pójdę do muchachos gdzieś w koszarach,
pójdę do muchachos gdzieś w koszarach,
na przyzbie usiędę, powiem, że im będę
mieszać w garach,
na przyzbie usiędę, powiem, że im będę
mieszać w garach.
Dadzą mi skręcika do jarania,
dadzą mi skręcika do jarania
i krągłą chochelkę, i krągłą chochelkę
do mieszania,
i krągłą chochelkę, i krągłą chochelkę
do mieszania.
A jak mnie powiodą do hotelu
a jak mnie powiodą do hotelu,
skręta spożytkuję, nawet nie poczuję,
że ich wielu,
skręta spożytkuję, nawet nie poczuję,
że ich wielu.
Krzyknie na to Chávez „ya te quiero”,
krzyknie na to Chávez „ya te quiero,
tyś żołnierz-dziewczyna, dalej, pierś wypinaj
ku orderom,
tyś żołnierz-dziewczyna, dalej, pierś wypinaj
ku orderom”. 😀
A podkładem graficznym jest duży garnek zakopany w piasku, z którego wychodzi Marleni Dietrich z Chavezem.
No dobrze, dobrze, Marlene
No i po przeponie 😆 Po czymś takim Jotka się już nie podniesie…
Nawet nie powinna się podnosić, jak chce te ordery dostać. 😎
Andsolu, to jest trochę zbyt statyczne. Trzeba z tego zrobić film akcji: Chavez wchodzi, Marlene wychodzi, Chavez wychodzi, Marlene wchodzi, Chavez wchodzi, Marlene wychodzi…
Na dwie godziny filmu spoko starczy. 😈
Ładnie to tak, z cierpiącej koleżanki sobie śmichy chichy robić?
Miodem i mlekiem powinniście mnie poić, kołysanki śpiewać, muzykę relaksacyjną i inne takie zapodawać. Nic serca 😥
bez serc, bez ducha
To zaczyna być zanadto pornograficzne. I było już – w Skutej Kaczce – po tym jak (chyba) Mitterand kazał denuncjować nielegalnych cudzoziemców wchodzących do Francji. Na rysunku nad dziewczęciem była jakaś ciemna postać, a ona leżąc trzymała słuchawkę i informowała policję: „il rentre… il sort… il rentre… il sort…”
😆
Jotko, to my już sami z siebie wychodzimy, żeby Twoje problemy hotelowe rozwiązać, a Ty tu z takimi zarzutami… 😥
Gdybym nie był po kolacji, to bym się zapłakał na śmierć, ale z pełnym brzuchem się nie opłaca. 😉
jotko, chyba nie oczekujesz od nas, że będziemy zgłębiać meandry drugiej opcji? 😯
Bobik 😀 😀 😀
podobno w USA na lotniskach przeswietlaja w specjalnych kabinach do „naga” szukajac przedmiotow do niebezpiecznych czynow, kto
nie lubi pokazywac sie w stroju „Adama” moze dac sie obmacac
od stop do czubka glowy, na co (tez podobno) chetnie leca panie i panowie w wieku moim-kto bowiem przepusci taka okazje 😉
w swiecie pracy opartej na komputerach zawieszenie sie sieci prowadzi do stresu, frustracji i ogromnego chaosu, tak bylo u mnie dzisiaj GODZINAMI, klienci otwierali oczy, a my bezradnie stalismy ze spuszczonymi 😆
na dobranoc wiersz, troche smutny ale fajny
NIE PUKAJ DO DRZWI
Nie pukaj, nie pukaj do moich drzwi,
one sa nieme.
W tym domu mieszka od dawna samotnosc,
nikogo nie ma.
Zla samotnosc pilnuje domu
noca i dniem.
A kiedy usne, siada i czuwa,
dobrze to wiem.
Patrzy na bol moj, na moje lzy.
Omija mnie z dala.
Dla ciebie w tym domu miejsca
nie ma wcale.
Przejdz mimo, odejdz, mily,
omijaj mnie.
W moim domu dlugo mieska samotnosc,
ona tak chce.
Sara Rajzen
Umówmy się, że mój umysł, zmącony chorobą, nie jest zdolny docenić Waszych wysiłków. Nawet ta ostatnia mała szara ma katar. Niemniej wierzę Wam na słowo 😉 i dziękuję.
Dobranoc 🙂
W taki mokro-wietrzno-zimny wieczór najlepsze lekarstwo to łyk pop-kultury. Wróciłam właśnie z rewii na lodzie – Holiday on ice – było głośno i kolorowo, a popisy na lodzie wręcz akrobatyczne.
A teraz jeszcze to znalazłam u Szostkiewicza: http://www.spieprzajdziadu.com/muzeum/index.php?title=Arbiter_elegantiae
Idę spać w dobrym humorze.
Jotko, nie przejmuj się! Kiedyś zapuściłyśmy się przez pomyłkę ze znajomą do wiadomej dzielnicy w Amsterdamie i wcale nas to nie przeraziło. Wprost przeciwnie, zwiedziłyśmy ją dokładnie, takiej okazji nie mogłyśmy sobie odpuścić.
To tam właśnie, Panno Kota, pierwszy raz w życiu widziałem Armię Zbawienia w Śpiewającej Akcji. Panie profisjonalistki (które właśnie w tym momencie nie były zajęte) życzliwie kołysały się rytmicznie, a co poniektóre nawet podśpiewywały.
A tak, Muzeum IV RP ma różne kwiatuszki, które w świetny humor mogą wprawić. 🙂 Bardzo ładne jest też ich obecne motto tygodnia, autorstwa naszej ulubionej Profesorci: „Walka o partię to żywioł Kaczyńskiego, prezes lubi odbijać się od dna. Wymyślanie nowych strategii, to coś, co mu świetnie wychodzi i co on bardzo lubi. Partia już dynamicznie działa na rzecz wygrania wyborów parlamentarnych, co z tego, że raz ma lepsze, raz gorsze notowania”.
Miejmy nadzieję, że żadna siła nie przeszkodzi Prezesowi w zachowaniu dotychczasowej dynamiki i w żwawym osiągnięciu dna, od którego będzie się mógł z właściwym sobie geniuszem odbijać. 😈
Odbijanie sie prezesa od dna przypomina mi swatecznego karpia skaczacego po dnie wanny, z ktorej uciekla woda.
Czy rysberlin zaspal dzis czy co? Czekam na niego od czwartej rano, a tu – cisza.
Dowiedzialam sie wlasnie z dziennika BBC, ze najnudniejszym dniem w historii swiata wspolczesnego byl 11 kwietnia 1954 roku. Tego dnia naprawde nic sie nie dzialo i najseksowniejszym newsem odnotowanym w gazetach byly… wybory powszechne w Belgii.
Rzeczywiscie, mozna sie zaplakac.
zaspal? zaplatal sie na schodach idac do skrzynki pocztowej po gazete 🙂 🙂
pada snieg lub cos mokrogestego co przy odrobinie dobrej woli sniegiem nazwac mozna
Helenie dziekuje za czekanie 🙂
sam w te pluche brykam
brykam fikam
Boze, swiat idzie w zlym kierunku (lub szedl) belgijskie
powszechne wybory seksownym wydarzeniem!!!
mniej nas w opiece PB
brykam fikam 😀
Powiem Ci rysiu w tajemnicy, ale nie przekauj tego dalej, ale Anglicy generalnie uwazaja (choc po cichu i nie prznajac sie do tego zbyt glosno), ze naseksowniejsza rzacza, ktora sie kiedkolwiek Belgom przytsdarzyla, to narodziny ich slynnego syna Monsieur Hercule Poirota, zwlaszcza w wykonaniu Davida Sucheta…. Orherwise, szkoda gadac.
Rano ogladam „BBC przy sniadaniu” ( a raczej leci t w tle) i dzis byl kawlek, ktory mi sie spodobal. W jakims polu odnaleziono rdzewiejacy autobus z 1960 roku – jeden z kilku oporzadzonych w tamtych latach przez Ministerstwo Technologii (tak, istnialo wted takie) dla szkol podstawowych. . Autobusy te jezdzily wted po calym kraju i pokazywal dzeciom filmy z „trechnoligie przyszlosci”.
Ten znaleziony zardzewialy grat zostal pieknie odnowiony, dostal nowy stilnik, hamulce, wyposazenie w srodku, nowa farbe na wierzchu i eraz jezdzi po kraju i pokazuje dzieciom tamte filmy z przeszlosci i tak jak 50 lat temu wyobrazano przyszlosc.
Mlody reporter BBC poprosil wiec dzieci jednej klasy podstawowki, aby nagraly z jego pomoca „kapsule czasu” w ktorej te dzisiejsze dzieci zwracaja sie do swych poznych wnukow i opowiadaja o terazniejszosci. Kazde dziecko wedle uznania.
Jedna dziewczynka wyciagnela swego iphona i opowidziala jak sie go uzywa i do czego sluzy, konczac : wy pewnie juz uzywacie jakiejs technologii holograficznej i nie potrzebujecie do tego takiej nieporecznej maszynki jak ta.
Inny chlopiec powiedzial: najlepsieszym (the bestest) programem w telewizji w tej chwili jest X Factor, i opowiedzial na czym to polega i dlaczego wszyscy to ogladaja – starzy i mlodzi.
Szkoda, ze nie pokazno wiecej, ale BBC ma to schowac w swoich archiwach i odgrzebac za 50 lat – jesli jeszcze bedzie istnialo jako nadawca publiczny. 🙂
Dzień dobry 🙂 Nie tylko w Szczecinie śnieży. U mnie też posypało i na dachach nawet się jeszcze trzyma. Znaczy, jak na nadreńskie warunki – zima w pełni.
Przez tę zimę zostałem niesprawiedliwie opieprzony za zakopywanie suchych bułek, które namiętnie kolekcjonuję, w doniczce z fikusem. 👿 A gdzie, za przeproszeniem, rozsądny pies ma przy takiej pogodzie zakopywać? Znacie lepsze miejsce niż doniczkę z fikusem?
doniczka z drzewem chlebowym? 🙄
doniczkę z kaktusem odradzam 😯
Tak czy owak lepiej głupio zakopywać, niż głupio zamurowywać. 😆
http://deser.pl/deser/1,97052,8722273,_Ups___Niemiecki_emeryt_zamurowal_sie_we_wlasnej_piwnicy.html
A potem tylko załatwić sobie halę na owoce.
Andsolu, tu się cuda dzieją, linki się same naprawiają, a przy okazji następuje komasacja gruntów. 😉
Jak te owoce drzewa chlebowego takie dobre, to dlaczego w lince słowicy i szpacy na nie wdzięcznie narzekają? 😯
Nie uważacie, że pora na kawę?
Może skoczę do fomowego baru i wezmę coś na wynos. Co dla kogo? Cafe au lait, capuccino, espresso, a może gieesso, zalewane wrzuntkiem w szklance, z dekoracyjnie wbitą w fusy na dnie łyżeczką? 😀
gieesso to sam se zalej 👿
O, chyba uraziłem barmana podejrzeniem, że mógłby serwować gieesso. 😳
Skreślamy wobec tego z listy gieesso, kapuścino i cafe olej. Bezpieczniej będzie zaproponować do wyboru kawę przedtem i kawę potem. Wiem, że to na pewno w Barze podają. 🙂
Dzień dobry 🙂
To ja poproszę espresso z mleczkiem.
Do południowej kawki dorzucę wyniki ostatnich wyborów, bo mam obawy, czy wszyscy właściwie je zinterpretowali.
TELENOWELA
Po zakończeniu każdych wyborów
reporter pyta się polityków:
jak widzą przyszłość, w jakich kolorach
i co pan myśli o tych wynikach?
Duma i szczęście z lic wszystkich bije,
że ich wygrana nie ominęła,
każdy z radości niemalże wyje,
bo euforia wszystkich wprost wzięła.
To konkurencja klęskę poniosła –
nasz sukces wielki i niewątpliwy,
wynik wspaniały, tendencja wzrosła,
a tamtych koniec będzie burzliwy.
Telenowela toczy się co dzień,
te same twarze, miny i gesty,
każdemu sukces kapie po brodzie,
bo każdy wygrał po raz czterdziesty.
Akcja stanęła widownia ziewa,
telenowela staje się nudna,
scenariusz każdy sobie dośpiewa:
ja jestem piękna – ona paskudna!
W ten sposób sukces w ostatnich wyborach odniosły: PO, PiS, PSL i SLD. Jednocześnie totalną klęskę poniosły: PO, PiS, PSL i SLD, w zależności od tego, z kim akurat reporter odbył rozmowę. 🙂
Bardzo słuszne spostrzeżenie! 😆
Dziękuję Bobiku. Moja zaściankowa ściana wschodnia będzie miała powtórkę z rozrywki w następną niedzielę. Ale pewnie na to samo wyjdzie – jak wyżej 🙂
Nie wątpię, że politycy wyciągną z sytuacji jedyny słuszny wniosek:
liczby już nie budzą wścieku,
wynik żaden nie uwiera –
by w zwycięstwo klęskę przekuć
trzeba tylko reportera. 🙄
coś Ci się Bobiku pomieszało…
kawę potem, herbatę teraz, czekoladę przed, rarytasy chyba, wodę tylko, i bez cukru. to z tych mniej wymyślnych
Znowu ta szczeniacza skleroza. 😳
Ale skoro, dzięki uprzejmości barmana, menu jest do dyspozycji, to można teraz wybierać już prawidłowo. 😉
Ja jak zwykle bez cukru. 🙂
zima, jakby się kto pytał 😉
A zima, zima, jakby kto odpowiadał. 🙂
Zima.Stop.W ten weekend nie wybieram się do wsi Duessel.Stop.
Pozdrawiam.
Uuuu… 😥
Właśnie się zastanawiałem, czy Mar-Jo do tej wsi dotrze, bo chciałem sobie poukładać plany na weekend.
Bardzo żałuję, że jednak nie. 🙁
a poza tym …. 🙄
http://www.poezja-spiewana.pl/index.php?str=lf&no=5368
Słuchajcie, słuchajcie! Kanadzie grozi rewolucja obyczajowa! 😯
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,8718507,Kanadyjski_sad_moze_zatwierdzic_poligamie.html
Uważam, że jeśli ta ustawa przejdzie, ktoś w odwecie powinien natychmiast założyć religię, której podstawą i warunkiem osiągnięcia zbawienia byłoby wielomęstwo. 😈
Precz z dyskryminacją bigamistek! 👿
Puchalo, ja wiem, że to jeszcze nie Twoja pora, ale odczułem nieprzepartą potrzebę natychmiastowego podziękowania za przesyłkę, którą właśnie byłem otrzymałem. 🙂 🙂 🙂
PILNA POTRZEBA.
czy kto zna, ma dostep do polskiego tlumaczenia (najslynniejszego) wiersza Philipa Larkina They fuck you up, your mum and dad.. ????
Musze sobie wyhaftowac na makatce. Bo inaczej umre.
Nie mam dostępu, ale nie kapuję, dlaczego nie można sobie na makatce wyhaftować po angielsku. 😉
A skąd taka nagła skłonność do haftowania? Znaczy, co się stało?
Heleno,
błagam, nie umieraj 😥
czy to musi być własnie to i czy koniecznie wyhaftowane?
Czy nic innego nie jest w stanie zrekompensować Ci tej makatki in spe? 🙄
Absolutnie nic innego. To musi byc Glos Poety
(chocby ten glos byl cienki jak wlos, jak jedem wlos Giulietty etc)
Muszę się teraz udać na zakupy, więc nie jestem w stanie się poświęcić ratowaniu najcennejszego nawet życia poprzez szukanie tłumaczenia. 😉 Ale mam nadzieję, że zanim wrócę już ktoś znajdzie i nie będę po powrocie musiał przebić się sztyletem na wieść o śmierci Heleny. 😥
Czy to za ten wiersz, Heleno, poeta został papieskim szambelanem?
In pecore jedynie.
snieg tu i tam malutkimi plackami bieli lezy sobie cicho czekajac na lepsze czasy, moze jutro?
nie mam Larkina w domu 🙁
z sieci to:
Philip Larkin
Rozmowa w łóżku
Rozmowa w łóżku — trudno, żeby było prościej;
Tak długą ma tradycję wspólne leżenie w pościeli:
Emblemat dwojga ludzi w stanie zupełnej szczerości.
A jednak coraz więcej czasu upływa w milczeniu.
Za oknem wiatr to wznawia, to wstrzymuje pościg
Za strzępami spłoszonych chmur, w odległym cieniu
Pod horyzontem czają się dachy osiedli.
Nic z tego nie dba o nas. Nic nie powie, czemu
Właśnie teraz, gdy taki nas dystans oddzielił
Od naszej osobności, coraz oporniej przybywa
Na pomoc mowa czuła a jednocześnie prawdziwa,
Lub choćby nie nieczuła i nie nieprawdziwa.
Przełożył
Stanisław Barańczak
to na tyle…
brykam dalej 🙂
Obawiam sie, ze nie o ten wierszyk sie rozchodzi, Rysiu.
Z pewnej odległości widzę Ebbegebirge. No i te góreczki są całkiem białe! Nieźle sypnęło.
W niedzielę chyba ruszę w ich stronę.
No, niech mie kule !… Rzepa wlasnie napisala o „well, well, well” Duffy!
http://www.rp.pl/artykul/569892_Romantyczny-pop-kontratakuje-.html
Nie, nie musicie tego czytac! Odnotowuje tylko, ze jest juz w Polsce. 🙄
poezja | odbitki | filmowe | home
Philip Larkin – This Be The Verse Philip Larkin – To Be The Verse
They fuck you up, your mum and dad. Oni fuck you up, mamy i taty.
They may not mean to, but they do. Nie mogą one oznaczać, ale robią.
They fill you with the faults they had Wypełniają się z błędów mieli
And add some extra, just for you. I dodać kilka, tylko dla ciebie.
But they were fucked up in their turn Ale były popieprzone kolei
By fools in old-style hats and coats, Przez głupców w starym stylu kapelusze i płaszcze,
Who half the time were soppy-stern Kto połowę czasu były podmokły-stern
And half at one another’s throats. I połowa na sobie nawzajem gardła.
Man hands on misery to man. Człowiek na ręce nędzy człowieka.
It deepens like a coastal shelf. To pogłębia jak nadmorskich półkach.
Get out as early as you can, Wynoś się tak szybko jak to możliwe,
And don’t have any kids yourself. I nie ma żadnych dzieci samodzielnie.
Heleno,
mam nadzieję, że żyjesz?
Bo ja prawie nie. Śmiech może byc zabójczy.
😆 😆 😆 😆 😆 😆 😆 😆
No i jak ja mam gotować kolację wyjąc i tarzając się? 😆
Na automatycznego tłumacza zawsze można liczyć. 😎
automatyczny tłumacz? 😯 😯 😯
a już doszukiwałem się artystycznej kreacji i zastanawiałem się Kto Ten Wielki Tfurca 😆
Ostrzegam, że jak nikt nie znajdzie przekładu, to się wnerwię i sam naprędce przetłumaczę. 😎
A jak Ty to robisz? (Wiem, czarna magia).
A, jakoś tak automatycznie mi wychodzi. 😆
Ooo, Piesku… 😈
Heleno, wiem ze nie ten, ale ten znalazlem 😀
a znalazlem tutaj:
http://milosc.info/wiersze/Philip-Larkin/
Bobiku, zrob prosze czary-mary, szuru-bury bo ten Wielki Tfurca
to 🙂 😀 😆 ale i tylko to 🙂
bedze mnie mniej, jade poglaskac platany 🙂 (Mar-Jo jak chcesz to
szepne ze Ty tez tesknisz), ma padac snieg i droga bedzie mokra
czyli powoli 🙂
bawcie sie dobrze 😀 (brykajcie fikajcie)
No dobra, jakoś trzeba Helenę przed śmiercią uratować. 😀
Z powodu prędki nie roszczę sobe żadnych pretensji do doskonałości przekładu. 😉
Jebią ci życie tata z mamą,
choć może nie chcą, ale jebią,
wpychają pełnię win ich samych,
dodając ekstra coś dla ciebie.
Ale ich zrobił też na szmaty
w niemodnych płaszczach durniów tandem,
autorytarno-dupowaty,
skaczący sobie wciąż do gardeł.
Przechodzi z rąk do rąk nieszczęście,
jak szelf przybrzeżny w głąb wciąż leci.
nie tkaj materii tej już gęściej
i nie miej swoich własnych dzieci.
Tu oryginał, gdyby ktoś chcał porównywać. 🙂
Rysiu, szepnij, bardzo proszę.
I przekaż platanom, ze je bardzo przepraszam za tak długą nieobecnośc. I, że już nigdy na tak długo nie wyjadę.
Rysiu, lataj nisko i powoli. 😆
Och, Bobik! Powiedz co bys chcial, a rzuce Co wszystko pod stopy.
Teraz bede sie tego uczyc na pamiec, aby miec na zawolanie, zamiast sie wsciekac w duchu i kopac Kota pod stolem.
Zaraz sobie przyniose chyba Chilijczyka na Twoja czesc!!!! 😆
Az mi sie rece trzesa ze wzruszenia. 😆 😆 😆
1. Chcem trochę tego Chilijczyka.
2. Chcem żeby wszyscy byli piękni, zdrowi i bogaci.
3. Chcem wiedzieć, z jakiego powodu akurat ten Larkin był tak pilnie potrzebny.
Więcej życzeń nie pamiętam. 😆
1. Kupilam dwie butelki (bo taka byla oferta)
2. Z tym nie do mnie, niestety.
3. Zycie, kurza jego mac.
No, po prostu nie moge sie uspokoic jakiez to piekne tlumaczenie Larkina.
Jestescie wielcy poeci – Philip i Bobik.
I nie pamietam kiedy tak potrzebowalam jakiegos wiersza, jak tego wlasnie, teraz wlasnie.
Dziekuje, Bobik.
Zawsze do usług. 🙂
Zwłaszcza jak jest nadzieja na jakąś pasztetówkę, albo przynajmniej Chilijczyka. 😎
Podejrzewam tez, ze nikt tego na polski nie tlumaczyl, albo tlumaczyl do szuflady. Albo ugladzal. Jedyny, kto jeszcze moglby ewentialnie to moze Piotrek Sommer.
Helena uratowana!
Bobiku, dałbyś zwykłym ludziom namiary na tego „Twojego tłumacza”!
Dobranoc.
Such a dog is a many-splendored thing…
Jak dobrze pogrzebać, to każdy człowiek okazuje się na swój sposób niezwykły. 🙂
Tak samo zresztą jak każdy pies. 😉
Dobrego i skutecznego spania, Mar-Jo. 🙂
W Paryzu PADA SNIEG!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ja sie zastrzele!!!!!!!!!!!!
Przechodzimy na stare przeboje, andsolu? 😆
Jak u mnie śnieg pada, Tereso, to dlaczego u Ciebie ma nie padać?
Jakaś sprawiedliwość musi być. 😉
U nas ma tez na weekend troche spasc (Bitter, bitter cold – mowi meteo w tv BBC. +4 st. C. 😯 )
Ja już nawet zmusiłem tatę, żeby wtaszczył do domu potwornie ciężkiego oleandra. One wprawdzie lekkie minusy przez krótki czas wytrzymują, ale nie mam żadnej gwarancji, że tej nocy minusy nie będą nieco cięższe. 🙄
Długie i głupie, ale śmieszne, a ponadto jak ktoś mi mówi „Pozdrawiam w Chrystusie”, to wypada przekazać to dalej. Po takim czymś milej będzie spać. No to lu.
Fleming Alex Rue / Marcory
Strefa 4c, Abidzan 225,
Wybrzeze Kosci Sloniowej.
Najdrozszy Bozy
Jestem z wymienionych osób z Kuwejtu. Jestem zonaty z Mr. Vincent Thomas, który pracowal z ambasady Kuwejtu w Wybrzezu Kosci Sloniowej, na dziewiec lat przed smiercia w 2004 roku. Bylismy malzenstwem od jedenastu lat bez dziecka. Zmarl po krótkiej chorobie, która trwala tylko cztery dni.
Przed smiercia oboje nowo narodzonym chrzescijaninem. Od jego smierci postanowilem nie ozenic sie dzieckiem lub poza moim domu malzenskich, które w Biblii jest przeciw. Kiedy mój zmarly maz zyje on zlozony sume 2 $. 5 mln EUR (dwa miliony piecset tysiecy dolarów) w banku tutaj w Abidzanie na koncie przejsciowym.
Obecnie fundusz jest nadal w banku. Ostatnio mój lekarz powiedzial mi, ze mam powazne choroby, która nie jest problem raka. Ten, który najbardziej mnie niepokoi to mój skok na wypadek choroby. Znajac mój stan postanowilem darowac tego funduszu do kosciola lub indywidualne, które beda korzystac z tych pieniedzy tak bede tu polecic. Chce kosciola, które beda korzystac z tego funduszu do domów dziecka, wdowy, rozmnozeniowego slowo Boze i staraja, ze dom Bozy jest zachowana.
Biblia sie nam zrozumiec, ze blogoslawiony strony, ze daje. I podjal decyzje, bo nie maja dzieci, które beda dziedziczyc te pieniadze i moich krewnych meza nie sa chrzescijanami i nie chce, mój maz stara sie byc uzywane przez niewiernych. Nie chce sytuacji, gdy srodki te zostana wykorzystane w sposób bezbozny. Dlatego wlasnie jestem podjecia takiej decyzji. Nie boje sie smierci, wiec wiem, gdzie bede. Wiem, ze mam zamiar zostac na lonie Pana. Exodus 14 VS 14 mówi, ze Pan bedzie walczyl moim przypadku i trzymam mojego pokoju.
I nie potrzeba zadnego polaczenia telefonicznego w tym zakresie ze wzgledu na moje zdrowie stad obecnosc meza rodziny jest wokól mnie zawsze Nie chce, by wiedzieli o tym rozwoju. U Boga wszystko jest mozliwe. Jak tylko otrzymam odpowiedz dam ci kontakt banku tutaj w Abidzanie. Chce, zebys i Kosciól zawsze modlic sie za mnie, bo Pan jest moim pasterzem. Moje szczescie, ze zylem zyciem godnym chrzescijaninem. Ze kto chce sluzyc Panu musi mu sluzyc w duchu i prawdzie. Prosze zawsze modlitwa przez twoje zycie.
Skontaktuj sie ze mna poprzez mój adres e-mail, aby uzyskac bardziej, ewentualne opóznienie w odpowiedzi da mi pokój w zaopatrywaniu innego kosciola lub indywidualnych w tym samym celu. Prosze mnie zapewnic, ze bedzie dzialac zgodnie z Jak wskazalem w niniejszym dokumencie. Nadzieje na otrzymanie odpowiedzi.
Nadal blogoslawil w Panu.
Pozdrawiam w Chrystusie,
Mrs.Mariam Thomas.
Takie pozdrowienia i mnie się trafiały 🙂 W Spamie same cuda 😆
O kotach i ich personelu – http://www.przekroj.pl/ludzie_skokwbok_artykul,7425.html
No, popatrz ty sobie, u Wybrzeza Kosci sloniowej dozwolone sa malzenstwa chlopa z chlopem, a nawet uznawane to jest za zycie chrzescijanskie. 😯
Jak mowil Lenin – uczitsa, uczitsa i jeszczo raz uczitsa.
Nie dość że małżeństwo chłopa z chłopem, ale jeszcze zawiadamiają, że bez dziecka, bo w ichniejszych stronach najwyraźniej nie jest to oczywiste. 😈
Ten fragment też mnie powalił na kolana: Kiedy mój zmarly maz zyje on zlozony sume 2 $. 5 mln EUR w banku tutaj w Abidzanie na koncie przejsciowym.
Pewnie w sejfie ten żywy nieboszczyk złożony, boć to przecie skarb nad skarby. 😆
Niby takie cwane te koty, a na tyle kultury nie mają, żeby z cudzej miski nie wyżerać. 👿
Niejednego karła własna małość zżarła. Może i Sztaudynger miał rację, ale czemu to tak długo trwa?
Tylko po to niejedno trwanie, by wciąż bardziej rozdymać banię… 🙄
Na poslanko, Piesku, na poslanko.
No to jeszcze zanim pojde spac:
http://wyborcza.pl/1,75968,8726947,Poslowie_PiS_odkrywaja_Ameryke.html
Wiem, ze nie wypada sie znecac, ale nie moge sie powstrzymac.
Poleciał Antek do Hameryki,
chcąc zyskać głosy swojej publiki,
publika na to jemu w te słowa:
po coś ty Antek się fotygował? 😯
Dzień dobry 🙂 Drugi dzień mam słońce, no i śniegu nie ma 😀 Kawa owszem, czarna, gorąca 😆
Dzień dobry 🙂 Szaro, mroźno, trzecia kawa.
No nie rozumiem i już http://www.polityka.pl/swiat/obyczaje/1510578,1,miasto-ojca-pio.read
haneczko,
a u nas przepiękna zimowa bajka, posyłam Ci jej trochę 😆
rozum nie jest właściwym narzędziem do pojmowania takich spraw 😉
A przecież cuda się zdarzają. Vide wpis Bobika o nieistniejącej godzinie 🙄
To dobrze wiedziec, ze Szatan ma jedem dzien w tygodniu wolny od pracy i jest nim sroda. A nawet pewnie Sroda.
Nasluchalam sie w swoim czasie bardzo wielu opowiesci o Padre Pio od przyjaciela ze studiow, Richarda. Kiedy Richard spotykal sie z Bobem i Edem – swymi dwoma serdecznymi kumplami ze szkoly sredniej – Bishop Reilly’s High School w Queensie mozna bylo miec calkowita pewnosc, ze predzej czy pozniej rozmowa zjdzie na Padre Pio i role jaka ta postac odegrala w ich mlodzienczym zyciu: Padre Pio nauczal, ze przed wyjscem z domu nalezy zawsze zrobic siusiu, ze Szatan najchetniej dekuje sie w sypialni, ze spac nalezy z rekami na koldrze, ze najgorsza krzywde mozna sobie wyrzadzic trzymajac rece pod koldra. I generalnie z tego co zruzmialam nauczanie Padre Pio wdrazane w szkole Biskupa Reilly’ego dotyczylo glownie sfery zabaw seksualnych, do ktorych sklonni sa chlopcy w wieku szkolnym. Cale szczescie, z dzieczynki nigdy tego nie robia… Zreszta byla to szkola meska.
Czasami Richard, Bob i Ed wyciagali zachowane z czasow szkolnych postrzepione, niebieskie broszurki z naukami Padre Pio. Bylo ich sporo i odnosilam wrazenie, ze Padre Pio mial swoista misje w swiecie – oduczenia dobrych katolickich chlopcow od masturbacji i nawet ogladania swojego ciala w celach nieczystych. Nie jestem pewna czy odniosl sukces z moimi kolegami, bo wszelkie wzmianki o Padre Pio wywolywaly w nich huragany nieprzystojnego rechotu i szturchania sie. Obawiam sie, ze zdarzalo mi sie w tym uczestniczyc – sztan i moja osoba sie interesowal..
Zreszta cos z tych nauk jednak zostalo w moim zyciu.. Kiedy wychodzilismy na miasto, do kawiarni czy na piknik w terenie, chlopcy zawsze pytali mnie przed wyjsciem z domu czy aby na pewno bylam na siusiu.
Do dzis mysle z wdziecznoscia o Padre Pio wychodzac z domu i przypominajac sobie co nalezy zrobic. 🙂
Rzucilam okiem i okazalo sie, ze szkola diecezjana im. Biskupa Reilly w Queensie ma wiele stron w intrnecie.
Niestety sama szkoka splajtowala i na jej miejsce wprowadzila sie jakas inna szkola – Sw. Franciszka:
Bishop Reilly Diocesan High School was one of four co-institutional Catholic high schools sponsored by the Diocese of Brooklyn. These schools were built in response to the huge increase in Catholic school students as a result of the baby boom. Located in Fresh Meadows, Queens, Bishop Reilly was named in honor of Brooklyn Auxiliary Bishop, Edmund J. Reilly. In order to pay for these large co-institutional high schools, major fundraising was done among the parishes whose youth would attend the new schools. The schools were opened in September 1962. The baby boom did not last, however, and the diocese could not support the schools Several of the schools were closed or sold to local Congregations in the early 1970s. Bishop Reilly High School existed from 1962-1974, when it was purchased by the Franciscans as the new home of St. Francis Preparatory Hig
Dzień dobry 🙂 Za wszystko w życiu jakoś tam się płaci, więc i wpis o nieistniejącej godzinie musi być okupiony odespaniem do godziny nieistniejącej dla innych jako poranna. Żadne tam cuda, tylko czyste rachunki. 😉
O ojcu Pio pisał Aleksander Wat w swoich wspomnieniach – jak najgorzej. Rozleniwiłem się i nie chce mi się szukać odnośnego fragmentu bez Sierżanta, ale pamiętam tzw. wymowę. Wata choroba skłaniała go do szukania wszelkich, nawet całkiem odjechanych źródeł pomocy i ktoś właśnie tego ojca Pio mu podsunął. Pojechał do niego bez wielkiego przekonania, ale jednak z jakąś tam nadzieją, a wyjechał z obrzydzeniem. Prymitywny, chytry i szorstki, na dodatek dość brudny chłop, w którym nie było – przynajmniej w pierwszym kontakcie – niczego uduchowionego, ktoś w rodzaju Ojca Derechtóra, tylko bez aż takiej żyłki biznesowej. Kompletna rozbieżność osoby z legendą.
Ale jak już o ojcu P…. Nie bardzo mogę zrozumieć, skąd – przy całej katolickiej mizogynii i przekonaniu, że kobieta jest naczyniem grzechu – wzięło się przekonanie, że dziewczynki „tego nie robią”? 😯
Spanie zdecydowanie lepsze po melisie.
Wieczorkiem ma byc grzane wino w sympatycznym towarzystwie.
A jutro zakupy (prześladuje mnie uwaga Heleny, ze nogi powinny byc wesołe). A po zakupach może w Ebbegebirge?
Nie bądź taki bez – duszny Bobiku. Rachunki, też mi coś 👿
Życzę sobie cudów i już 😎
Owszem dziewczynki „też to robią” i to całkiem niewinne aniołki w pierwszym roku życia. Sporo problemów z „przewarunkowaniem tego” miała moja koleżanka, której urocza córeczka „robiła to” począwszy od ósmego miesiąca życia 😯
Mnie prześladuje pytanie, na ile centymetrów obcasa mogą sobie pozwolić nogi, żeby jeszcze było je stać na wesołość. 🙄
Bo pies o moich, nader mikrych rozmiarach, możliwości podwyższenia się nie może tak po prostu, lekkomyślnie odrzucić. 😉
Jotko, ze mną jak z dzieckiem – chcesz cudów, masz cuda. 😎
Uprzejmie proszę Wszystkich o uderzenie w dzwony i odśpiewanie pieśni dziękczynnej, bo mogłem mieć dzisiaj taki głowaból, że cały dzień bym się na blogu nie pojawił. A skoro się pojawiłem – no, nic innego, tylko cud. 😯 😀
Że dziewczynki to robią ja akurat nie mam wątpliwości – pies spod łóżka niejedno może zaobserwować. 😉 Zawsze mnie tylko dziwi (choć właściwie już nie powinna) religijna schizofrenia „w tym temacie”. Grzeszne narzędzie szatana (znaczy – kobieta), które z natury nie posiada żadnych grzesznych potrzeb… No, coś tu się nie bardzo kupy trzyma. 🙄
Cooooooooooooooo? 😯 Dziewczynki TEZ???? 😯
No, koniec swiata, powiem ja pani…. 😯
Okej, trzeba sprawę postawić jasno, żeby nam tu jakiegoś, tfu, tfu, feminizmu nie zarzucono. Nie wszystkie dziewczynki, tylko pewne dziewczynki, a nawet określone dziewczynki. 🙄
No, tak. Potem z tych okreslonych dziewczynek wyrastaja rozne Srody i inne Lady Gagas.
No, czuję się w pełni usatysfakcjonowana 🙂
Od dzisiaj prosze mnie tytułować: Blogowa Strażniczka Cudów Wszelkich 😎
I z góry uprzedzam: żadnych podśmiechujek czy spoufalania nie zamierzam tolerować 👿
Z rewelacji o ojcu Pio: Najtrudniejszą do wytłumaczenie była hipertemia – bardzo wysoka temperatura ciała, sięgająca nawet 48 stopni. No, bardzo trudna. Ale spróbujmy: w piśmie 3 i 8 wyglądają podobnie, a dla niechlujnego dziennikarza to naprawdę jeden fiut.
Phi, jeden fiut to żaden cud. Święty z dwoma fiutami, to by dopiero było coś! 😈
Zwłaszcza ugotowanymi na miętko 🙄
Dopiero przy końcu artykułu o ojcu Pio (a nie mogli wcześniej?) zamieścili streszczenie: Podjeżdża autokar z napisem „PKS Ostróda”.
Wybaczone. Ludwik Dorn ma wrocic na lono Partii.
Czytamy w doniesieniu agencyjnym:
– Jeśli miałoby do tego dojść, to na pewno nie będę oponować. Dorn to w końcu jeden z najbardziej interesujących intelektualnie polityków – dodaje poseł PiS Joachim Brudziński, który jeszcze niedawno nazywał go „wyleniałym wezyrem” i odsyłał go do „kiszenia ogórków”.
Ostatnim razem czytalam o takiej barwnej polityce bodaj w Turkmenistanie pod rzadami Turkmen-baszy.
Ja tam się nie dziwię, mamy sezon na ekshumacje…
Heleno, toż to najprawdziwszy dowód, że cuda nie tylko w Turkmenistanie się zdarzają. 😆 😆
Jotka jak widać ma rację. 😆 😀 😉
Życzę wesołego „łykendu”. 😀
No przecież mówiłam, że od dzisiaj należy mnie tytułować: Blogowa Strażniczka Cudów Wszelkich 👿
Jak już leci o tak śmiesznych rzeczach, jak powrót Dorna marnotrawnego, to Wam wrzucę coś równie śmieszno-strasznego. Okazuje się, że Prezes miał nosa i spisek hunwejbinów jednak był. 😯 A Jotka sprawiła cud już kilka miesięcy temu i ustrzegła nas przed Ziobrą-prezydentem.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8728885,Poncyljusz__Ziobro_chcial_zastapic_Kaczynskiego_w.html
Ooo, przyjemnie, ze zaczynaja teraz puszczac farbe i opowiadac o tym jak to w tej ferajnie bylo.
A ja przeczytalam wlasnie najswiezszy felieton dra filozofii Tomasza Terlikowskiego, ktory bardzo powaznie podwaza dorobek naukowy prof. Sadurskiego, zarzucajac mu skrajne matolstwo.. Ale nie to mnie rozczuliulo. Na pytanie kogos z forum, to co dr Terlikowski proponuje Afryce na froncie walki z AIDS (skoro uwaza, ze prezerwatywy nie chronia), Doktor Filozofii odpowiada, ze „wazniejsze jest zycie wieczne” niz smierc na AIDS.
Ta jedna odpowiedz wystarczy za caly dorobek profesora Sadurskiego.
Dostałam wiadomość z Krakowa:
„Krakowska Kuźnica przyznała nagrodę kowadła Magdalenie Środa. Wręczenie odbędzie się w dniu 8 grudnia w Krakowie. Tuż po wręczeniu Kuźnica i Towarzystwo Kultury Świeckiej organizują sesję pt. Moralność i Kościół w systemie demokratycznym. Referaty wygłaszają; Bartoś, Kubiak, Majcherek i Wiatr. Może być ciekawie.”
Strasznie zimno!! To grzane wino nie jest chyba to picia?
Nie byłam w stanie wlac w siebie nawet jednej szklaneczki.
Co innego herbata z rumem. W domu.
No i artykuł Szymona Hołowni! Polecam!
http://www.newsweek.pl/opinie/chrystus-po-recyklingu,68598,1
Śląska przyśpiewka ludowa 🙄
Terliku, Terliku, co tam niesiesz w koszyku,
Terliku, Terliku, co w koszyku masz?
Na zbawienie mam patent, hej, mam patent,
dam za skromną zapłatę, hej, hej, zapłatę.
Terliku, Terliku, w tym zbawiennym koszyku,
Terliku, Terliku, co konkretnie masz?
Mam tam wszystkie rozumy, hej rozumy,
każdy rozum bez gumy, hej, hej, bez gumy.
Terliku, Terliku, czemu bez gum w koszyku
Terliku, Terliku, te rozumy masz?
Gdy wytrysną me słowa, hej, me słowa,
nic ich nie ma hamować, hej, hej, hamować.
taka tego wykładnia, hej wykładnia,
że mam myślą zapładniać, hej, hej zapładniać.
A będzie wewkrótce o czymś innem?
Bo króla żelbetu to ja widziałem w naturze i wiem już, że tego żadne słowa nie są w stanie opisać. To trzeba zobaczyć w kontekście. On stoi na pagórku usypanym przez proboszcza. Spogląda na leżące u jego stóp Tesco (z przyległą stacją benzynową). Jak spojrzy na prawo to widzi szpetne blokowisko i wielgachny kościół wystawiony przez tego samego proboszcza, w samym sercu wielkopłytowego gierkizmu, w stylu gargamelowo-bizantyńskim. I plebanię większą, choć trudno w to uwierzyć, od kościoła. Jak by tak spojrzał bardziej na lewo, to tego całego brzydactwa by nie było widać. Ale czy będzie mu się chciało?
Mar-Jo, ja też uważam, że Glühwein nie jest do picia. A najbardziej tak uważa moja głowa na drugi dzień. 🙄
Oni chyba do tego grzańca biorą jakieś najpodlejsze sikacze, których nie da się wypić bez poważnych szkód na zdrowiu (nie mówiąc już o smaku). Rzeczywiście lepszy już rum do herbaty, mimo wszystkich schodowych komplikacji.
A najlepsze zwyczajne, dobre wino, bez żadnej hipertermii. 🙂
Telemachu, widziałeś TO w naturze? 😯
Podejrzewam, że zostałeś tym widokiem Naznaczony i nie powinniśmy już odnosić się do Ciebie jak do każdego zwykłego śmiertelnika.Ja w każdym razie natychmiast nadaję Ci uroczysty, blogowy tytuł Tego Który Widział. 😆
Chrystus spoglądający na lewo to jakoś podejrzanie pachnie teologią wyzwolenia. Nie sądzę, żeby wywołało to entuzjazm w gronie wielbicieli Pinocheta. 🙄
O czy innym pewnie będzie, jak uda mi się zwalczyć leniwca, który dziś mnie dopadł i nie chce puścić. 😉
Heeeeej, brakowało mi Was!
U nas chyba koparka znowu nadgryzła kabel telefoniczny i dwa dni byliśmy ODCIĘCI.
Sklepy internetowe mną wszcząsły w międzyczasie, bo już przyszła antydepresyjna lampa (tylko mi się jej jeszcze nie chciało odpakować, strrrrasznie porządnie zapaczkowana) – zapewne z powodu depresji jesiennej. I buty czerwone też przyszły. Haneczko, chyba będę Ci dozgonnie wdzięczna za Maciejkę!!!
Idę jutro na proszoną kaczkę do przyjaciół… może upiekę jakie ciastko z dziurką.
Najważniejsze, że już mam łączność z Ludzkością (i Psiością).
Och, takie odcięcie to jest okropna przypadłość. 🙁 Właściwie trzeba by mieć na takie chwile sprawdzonego terapeutę pod łapą, bo inaczej można wpaść w depresję, której żadna lampa nie wyleczy.
A jakie nieprzyjemne są objawy odwyku od Sieci… 🙄
Ale za to leczenie czerwoną Maciejką bardzo przyjemne, więc może w sumie równowaga w przyrodzie nie została zanadto naruszona. 🙂
Nisiu, miło dzielić się dobrym 😀
http://lewica.pl/?id=22911
Cała muzyka na dobranoc odsłuchana (świetne głośniki kupił mi husband przed wyjazdem). Pora spac.
Tym razem była tylko jedna herbata z rumem.Mogę miec sny ze schodami (nawet hiszpańskimi).
Dobranoc.
Bardzo,bardzo mi sie podoba przyspiewka o Terliku. Zaluje, ze jestem u niego zbanowana i nie moge mu podrzucic. Nawet probowalam na nowego nicka sie zalapac , ale ponoc „strona o tym adresie nie istnieje”.
Moze by sie kto zlitowal i zaniosl na Psychiatryka 24, o tutaj:
http://lubczasopismo.salon24.pl/czerwono-zieloni/post/254384,profesor-sadurski-nie-wie-ale-za-to-pisze
Telemachu, mam nadzieje, ze nie uszedl Twojej uwadze kongenialny pezwklad Psi znanego wiersza P. Larkina zaczynajacego sie od slow They fuck you up, your mum and dad… z wczorajszego wieczoru.
Nie moge sie nim nacieszyc.
Ponadto wylalam szklanke czystej wody na klawiature nowiutkiego Maca, ale sie wysuszyla na kaloryferze i jest OK.
No wiesz, Heleno? Chcesz narazić jakąś niewinną duszyczkę z niezbrukanym kontem na zbanowanie u Terlika? 😯
Chyba że po prostu szukasz towarzyszy cierpienia, bo zbyt ciężko Ci w samotności znosić męki piekielne spowodowane niemożnością komentowania u BT. To jakoś byłbym w stanie zrozumieć. 😈
Polski architekt pisze z Chin – http://iloveyourmici.blox.pl/html/1310721,262146,169.html?1
Hej, zobaczcie to KONIECZNIE!!!
http://www.youtube.com/watch?v=SXh7JR9oKVE
Śliczne. 🙂
Ale mi zaraz przypomniało, że trzeba będzie o prezentach gwiazdkowych zacząć myśleć. 😉
Flash moby mamy tu regularnie. Moim ulububionym pozostaje wciaz Traviatta w hali targowej w Walencji:
http://www.youtube.com/watch?v=Ds8ryWd5aFw
Tak, masz rację, Tereso, ten blog trzeba śledzić.
A jeszcze lepiej, wziąć się za chiński.
Gdzie są jakieś rozmówki do podlizywania się po chińsku?
Nisiu,
daj znać, jak rozpakujesz lampę i ją wypróbujesz, proszę.
To nie natychmiast sa rezultaty, Puchalo. Po paru dniach dopiero.
A to jeszcze ulubiony flash mob na Grand Central Station w NYC.
http://www.youtube.com/watch?v=7EYAUazLI9k
Sorry, w Antwerpii.
Ta Antwerpia się nie otworzyła. Szkoda, akurat tam byłam i zachwycił mnie ten dworzec bardziej podobny do opery niż do dworca.
Dobranoc!
A – Puchalo, zatem jutro (dziś) ją odpakuję. Przyznam, że w ramach prezentu urodzinowego kupiłam sobie dwie lampy: tę antydepresyjną i drugą, która może być zwykła biurkowa, ale ma też funkcję budzika. Budzi światłem dziennym. Obie okręcone są kilometrami taśmy klejącej, co mnie trochę zniechęca.
Dziś antydepresyjnie piekłam placek brazylijski. Bardzo dobry wyszedł, choć dałam za dużo cukru.
Czy można sobie wyobrazić taki koncert w jakimś miejscu w Polsce – w jakimś barze czy np. Hali Mirowskiej?
Heleno,
przecież wiem, że nie od razu zadziała, ale czekam na wrażenia.
O, Boze, Puchalo, Ty tez nie spisz?
Moze zalozyc jakis Klub Nocnych Zgnebionych Rozmyslaczy?
Jesteś tu jeszcze Heleno? Dzień dobry 🙂
Nisiu, też proszę o informacje nt lampy 🙂 Pisz codziennie, byśmy mieli bieżące informacje. Gdzie te lampy kupiłaś? Jakie konkretnie? Ta na biurko też antydepresyjna?
Mnie by się przydała, bo mam ciemne mieszkanie, co jesienią i zimą jest więcej niż uciążliwe, ale mniejsza. Koleżanka leczy się nowotwór i o niej tu myślę.
Andsol,
link do tego bloga dostałam wczoraj i przeczytałam w całości. Córcia przyjaciół czwarty rok jest na Tajwanie, zrobiła tam dyplom (tu skończyła SGGW) i właśnie podjęła pracę. Chce tu wrócić z doświadczeniem zawodowym. Mieszka ostatnio u chińskiej rodziny. Chiński jest trudny, tak mówi choć ma doświadczenie w uczeniu się języków.
Mój ośmioletni sąsiad, który uczy się z zajęciem angielskiego i rosyjsiego chce też poznać chiński, no nauczyciela nie można znależć… Tymczasem ma kurs dla dzieci na płytce 🙂
Dzień dobry.
Aż mi żal tej dobrze przespanej nocy, tyle się w Koszyku działo!
U mnie pada śnieg. Zeszłej zimy spadło tu tyle śniegu, że transport na jakiś czas unieruchomiło. Mam nadzieję, że wyjadę stąd bez żadnych komplikacji.
Bobiku, po tych 3 łykach obrzydliwego grzańca miałam piękny sen. Śnił mi się kulig w Zwardoniu. Prawdziwym grzanym winem zakończony. Boże, jakie my tam grzańce przyrządzaliśmy kiedyś!
W tym śnie jeszcze wygrałam slalom na Skalance!
„Chiński” blog jest autorstwa Filipa Winiewicza. Jego ojciec Rafał Winiewicz też, świetny, architekt – http://winiewicz.com/index.php?id=main . Prezentowany dom projektował moim przyjaciołom mieszkającym nad Wigrami. Sam mieszka w Polanicy. Na stronie jest więcej zdjęć.
Nie uruchamia się ten link na tym akurat zdjęciu. Trzeba inaczej – http://winiewicz.com/index.php?id=main i trzecia fotografia z kolei – Dom nad jeziorem.
Dzień dobry 🙂 Dalej mroźnie, ale śnieg już tylko na co poniektórych daszkach, a poza nimi wziął i się zbył.
Dobrze przespanej nocy nie należy żałować choćby nie wiem co, bo to w dzisiejszych czasach coraz większa rzadkość. 😎
Nie należy też żałować nieotwarcia się linki do Antwerpii, która nie jest Walencją, ponieważ w rzeczywistości jednak jest Walencją, nie Antwerpią. 🙂 Ale nieotwarcia się Walencji, która jest Walencją żałować można, więc podrzucam inną linkę do tej Traviatty, a nuż się uda
http://www.youtube.com/watch?v=KS-U8FFLQPI&feature=related
Ciekawe, że przy operowych flashmobach publiczność często ociera łzy wzruszenia, choć zapewne po części są to ludzie, których na operę do opery wołami by się nie zaciągnęło.
Tereso, z tych wszystkich domów najbardziej podobał mi się przyrząd do gnania niedźwiedzi. 😆
Bobiku, też pięknie. Dom, który znam jest piękny, zapewniam. I od zewnątrz (szkoda że nie mam możliwości pokazać kilku czytelniejszych fotografii), i od wewnątrz. Rozwiązania zastosowane w domu są tak atrakcyjne, że nikogo nie pozostawiły obojętnym, oczy wypadają. Z zewnątrz również. Ludzie płyną jeziorem i się zatrzymują vis a vis, także fotografują. Jest znakomicie wkomponowany w teren z widokiem na wodę – jezioro. Przyjedź mnie sprawdzić 🙂 Zapraszam 🙂
Spadł dziś pierwszy śnieg, z pół centymetra, więc trawę widać. Może to jeszcze nie koniec lata?
Optymizm Teresy jest naprawdę niepohamowany. 😆
😆
W mailu z Francji dostałam:
„We Francji notuje sie w ostatnim roku znaczny wzrost eksmisji w wyniku kryzysu sytemu.
Wedlug danych „Reseau Stop aux expulsions de logement” , w roku 2009, liczba eksmisji sie podwoila w ciagu dziesieciu lat :
– Bylo 10 000 eskmisji w roku 2009
– 500 00 rodzin wynajmujacych nie bylo w stanie placic swojego czynszu
– 70 000 rodzin wlascicieli nie bylo w stanie zaplacic swoich rat dlugow mieszkaniowych
– 1,8 milion rodzin mialy yklopoty z regularnego zaplacenia czynszu badz rat
– powyzej 100 000 rodzin anulowano kontraktu z powodu nie placenia czynszu.
– …A 60 000 rodzin tylko dostaly pomoc Funduszy solidarnosci na rzecz mieszkania ktory zostal zalozony w 2006 r. zeby „ostatecznie rozwiazac” problem bezdomnosci i eksmisji. w ramach ustawy (bardzo czesciowo zrealizowanej) „Prawo do opozycji w celu zamieszkania”…stad wniosek : Kapitalizm w swej historii znal tylko jedna udana operacje „ostatecznego rozwiazania” …ludobojstwo Zydow-proletariuszy w czasie Drugiej Wojny swiatowej (przy ocaleniu wiekszosci burzujow) …Wszystkie inne „ostateczne rozwiazania” mu sie nie udaly.
Takie sa wiec realia bogatego kraju zachodniego gdzie dochody pare bankierow wystarczylyby, wedlug obliczen ekonomistow, zeby „ostatecznie rozwiazac” wszystkie podstawowe problemy zwiazane z bieda, nie tylko mieszkaniowe …I na skale swiatowa jest podobnie skoro 3, slowem trzy, najbogatsze fortuny swiata sa rowne dochodow narodowoych 60-iu najbiedniejszych panstw. Wiec system pajeczyny wyzysku potwora musi byc obalony !
Francja, jak inne kraje UE i Zachodu stala sie juz kolejna republike bananowa … a juz coraz bardziej bez bananowej mlodziezy”
Witam szanowne towarzystwo 😀
Pozdrawiam z zaśnieżonej Warszawy. Wczoraj cały dzień odpoczywałam w Krakowie (Vigeland, kawa, czekolada na gorąco, piwo na Kazimierzu i obiad w Chińczyku w którym puszczali Louisa Armstronga), więc dziś znowu w pracy.
Tereso, ja nie liczę na powrót wiosny, cieszę się tylko białym puchem. I tęsknię za swoją kołdrą 🙁
O, jak zazdroszczę odpoczywania w Krakowie. Gdybym w porę wiedział, że Alienor będze tamże, to bym przekazał pozdrowienia dla pana Kazimierza. 🙂
Mnie Kraków w najbliższym czasie nie czeka, nawet w Boże Narodzenie. 🙁 Ale za to najprawdopodobniej w Sylwestra będę odpoczywał w Londynie. 😀
Dziędobryż i słoneczny.
W sprawie lampy – obiecuję sprawozdania, tylko na razie paczka cholerna jeszcze pancernie zapakowana, muszę dziecko użyć z jego męskimi łapami, a na razie łapy pracują razem z całą resztą dziecka. Moje nadgarstki się poddały.
Jedna lampa jest taka:
http://www.ilumina.pl/p/pl/441/lampa_do_%C5%9Bwiat%C5%82oterapii_innosol_mesa_160.html
cdn.
O, nie ma tej drugiej. Chyba więc wzięłam ostatnią. Wygląda jak normalna biurkowa.
Na razie świeci słońce aż miło.
Sklep sam się wyświetlił, rozumiem. Jest ich więcej zresztą.
Nisiu, czy Ty może te kilometry taśmy klejącej usiłowałaś odwijać? 😯
W każdym razie nigdy nie uwierzę w to, że nie miałaś innego wyjścia, gdyż pochowano przed Tobą wszystkie ostre przedmioty. 😆
Nisiu, dziękuję za linka. Już posłałam koleżance.
Tereso, mam kuzynkę, która od ponad 10 lat mieszka i pracuje we Francji. Gdy opowiadała wiele lat temu, co ją najbardziej we Francji szokuje, to wymieniła tylko totalną bezmyślność Francuzek i Francuzów. Kupują prawie wszystko na kredyt – nie mając żadnych zabezpieczeń – od domów, mieszkań, samochodów, po meble i ciuchy (nawet jej znajomi bezrobotni). Na lokalnych wyprzedażach (mieszkańcy danej ulicy wystawiają przed dom to czego już nie potrzebują) kupowała markowe ciuchy po śmiesznie niskich cenach, jeszcze z metkami sklepów, w których były pierwotnie kupione. Tego były ogromne ilości. Widać było, że ciuchy ani razu nie były założone na grzbiet. 😯 Przez dziesięciolecia nie zaoszczędzili ani jednego franka, czy euro. Dlatego uważam, że jedyną wadą dzisiejszych czasów, jest nieodpowiedzialność rodziców, którzy swoim dzieciom nie wpajają umiejętności myślenia. Nikt przecież nikogo nie zmusza do brania „entej” karty kredytowej, czy pożyczki a ołówek i kartkę papieru ma każdy.
szara mysz: Twoje refleksje przypomniały mi reportaż o naszym słynnym rodaku-muzyku (przykro mi, że nie zatrzymałem w głowie jego nazwiska), któremu po wyjeździe do Stanów szło nie bardzo, ale popychał to kartami kredytowymi, a gdy już miał długu $100 K (a było to przed laty, czyli na teraz może to znaczyć blisko $200 K) dopisało szczęście, zrobił muzykę do filmu z Hollywood i stał się bardzo bogatym. Gdy to czytałem, zdumiewało mnie jak nieodpowiedzialny człowiek może spiknąć się z nieodpowiedzialnym systemem – oczywiście pismo robiło wywiad ze zwycięzcą, a nie z którymś z milionów nieuchronnie przegranych. No i potem wyciskające łzy z oczu filmiki o rodzinach z Kalifornii opuszczających swoje (?) miłe domki z ciepłymi jeszcze łóżkami, laptopami, czajnikami i telewizorami, czyli dramat narodowy. Dramat, owszem, ale rozgrywał się przez cztery akty, a w piątym ta dubeltówka, co na ścianie się kiwała i skrzypiała, wreszcie wypaliła.
Może i dlatego takiego kryzysu nie było w Brazylii, bo on był i jest od zawsze, bogaci zawsze pieprzyli biednych (sławna teoria rosnącego tortu), ale nie dawali biednym karty kredytowej do ręki. W istocie, do ostatnich lat karta była symbolem statusu.
Szara mysz,
może lekkomyślnych optymistów wśród nieszczęśników jest i sporo, może można było tej przypadłości zaradzić stosownymi terapiami i edukacją, ale nie sądzę by problem wyspecyfikowanych wyżej konsekwencji biedy tylko tych osób tyczył, albo choć na tyle by można było ich przypadłość uogólnić na wszystkich, którym np brakuje pieniędzy na opłacenie czynszu, czy opłacanie rat kredytu mieszkaniowego.
Andsolu, racja. Czytałam taki wywiad. Jak się zostaje bez dachu nad głową nie jest w modzie wywiadować, skutkiem czego łatwo o opinię że tyczy ten problem kretyńskich decyzji podjętych nie w porę przez poszkodowanych.
Wciskanie kart kredytowych jak i kredytów, jest i w Polsce na porządku dziennym, niestety. Jak już kto popadnie w spiralę długów to nie ma jak pomstować na niskie pensje, czy brak dochodów skutkiem utraty pracy, bo do swego nieszczęścia i sam rękę przyłożył przyjmując np tę kartę.
[b]Z maila, który do mnie przyszedł[/b]:
„Ale amerykanizacja wlasnie na tym polega zeby ludzie zostali otepieni przez dlugie dojazdy, glupie reklamy, bzdurne programy TV, coraz glupsza szkola, manipulujace media, zwabiace banki, infantylna konsumpcja, rozpijanie, narkomania, moda, itd…
Tak zeby ludzi sami zgodzili sie aby nakladano na nich kajdanki zadluzenia …Tak jak kiedys chlop ktory sie zadluzyl u Pana a potem wszedl w niewole…na wieki.
Sto lat temu, Amerykanie nie lubili zadluzenia bo to byli wierni chrzescijanie co nie uznaja lichwy. Wiec wymyslono im „mode” i sie poddali modzie i konsumpcji modnych i szybko starzejacej sie tandety. Ale zeby miec co modne, zaczeli sie zadluzyc, i o to chodzilo. Spoleczenstwo zadluzone jest bierne i wstydzi sie swej biedy(-glupoty). Socjotechnika zwyciezyla. Pozniej przeszla ta „moda” na ciezsze rzeczy: dom, samochod itp. i wtedy kompletna klapa, bo na cale zycie.
Francuzi lub inni Zachodni Europejczycy na US-Amerykanach patrzyli jak na wariatach …az i we Francji zaczeto w TV, w szkolach, w sklepach, wmawiac ludziom, ze jak nie maja modnej tandety, sa glupie, na uboczu, odpadki …i zaczeli sie zadluzyc prawie jak w USA. Teraz kolej na kraje bylego obozu … Nie ma juz barier, chyba, ze wlasna glowa jeszcze stoi.
A kto teraz slucha rodzicow ? Wiekszosc dzieci spedzaja czasu przed TV, na dojazdach, w szkole, czekajac na rodzicach co pracuja nadliczbowki (nie platnych !). Rodzinnych dyskusji coraz mniej. A modne jest juz tylko to co mlode, … wrecz infantylne.”
[b]Autor: Bruno Drwęski[/b]