Marzenia czajnika
O czym marzą czajniki pod sam koniec niedzieli,
gdy herbata wypita, gdy domowi posnęli,
kiedy późny przechodzień w granat wbiega i znika,
a po dachach się kręci drżąca kocia muzyka?
Nie odgadniesz tych marzeń człecze, choćbyś się silił –
nie o wzgórzach Yunnanu, nie o słońcu Darjeeling,
nie o Gruzji śni czajnik, myśli jego nie takie.
On chce wzlecieć ku niebu i przez chwilę być ptakiem.
Ptasi żywot jest pełen cudów, swobód, zachwyceń:
fruwać, śpiewać, szybować, złapać gza lub dżdżownicę,
w piasku zażyć kąpieli, poświergolić, a zwłaszcza
z atrakcyjną czajniczką gniazdko uwić gdzieś w chaszczach…
Skrzydła mieć! – biada czajnik w melancholii napadach.
Tylko ich mi brakuje, dzióbek przecież posiadam!
A tu świt, ulatują gdzieś marzenia skrzydlate,
ktoś się kręci po domu, trzeba parzyć herbatę.
Taak, ranki bywają okrutne…
Biedny czajnik!
Czajnik marzyciel. Parzenie herbaty przekierowało mnie, niemal automatycznie, na „Piosenkę dla przyjaciół”…
Nasz walijski czajnik codziennie lata z angielską herbatą.
Warto marzyć.
Sześć lat temu posadziliśmy przy altanie, zachęceni zapowiedzią upojnego zapachu i egzotycznych owoców, dwa krzaczki akebii quinata. I już właściwie spisaliśmy je na straty, bo nic się nie działo w kwestii kwiaty a tym bardziej owoce.
I proszę. Właśnie jeden z nich zakwitł. Kwiecie nie jest jeszcze tak obfite jak na poniższych zdjęciach, ale zapach jest naprawdę niesamowity. Kawowo – cynamonowy z nutką czegoś odświeżającego. Czy jesienią pojawią się równie ciekawe owoce, tego nie wiem. Ale na same kwiaty warto było czekać przez sześć lat:
https://www.google.pl/search?source=univ&tbm=isch&q=akebia+quinata+obrazy&sa=X&ved=2ahUKEwiutvL6z4PpAhVT5eAKHRkmA_QQsAR6BAgKEAE&biw=902&bih=409
Donald Tusk zaapelował, żebyśmy zbojkotowali glosowanie przygotowane przez PiS
https://youtu.be/fFEgYM24Mxs
Akurat autorem skrzydlatych słów „Kiedy nie wiesz, jak się zachować, zachowaj się przyzwoicie” był Antoni Słonimski.
Ale ogólnie trudno się oczywiście z apelem Tuska nie zgodzić.
Pomyliło mu się z „warto być przyzwoitym”.
A właściwie to brzmiało tak: „Warto być przyzwoitym, ale się nie opłaca. Opłaca się nie być przyzwoitym, ale nie warto”. 🙂
I z tym hasłem Profesor codziennie na mnie patrzy.
Mam problem.
Bojkotuję, ale:
przychodzą z tym czymś
– nie odbieram. Robią z tym co zechcą, krzyżykują za mnie. Absolutna zgroza, a im nawet powieka nie drgnie. Mnie wszystko.
– odbieram. Dopisuję się do frekwencji, czego nie chcę
Wiem, że wyniki już są i moja forma protestu nie ma znaczenia. Mimo to, sama dla siebie, chciałabym wybrnąć z tego z twarzą. Jak?
Haneczko, frekwencję zaliczysz jeśli wyślesz swój głos. Czy wyjmiesz pakiet ze skrzynki czy nie nie ma znaczenia. Wyjmij pakiet i schowaj go dobrze – kiedyś może się przydać w procesie mafii. Na pocieszenie dodam, że oni i tak mogą dosypać ile zechcą pakietów w twoim (lub twojej prababci) imieniu…
Frekwencję też mogą dosypać.
Tu taka propozycja https://wyborcza.pl/7,95891,25906580,co-zrobic-z-korespondencyjna-karta-wyborcza-radza-adwokaci.html#S.koronawirus-K.P-B.2-L.1.list
Założenie, że włożenie pakietu do skrzynek jest równoznaczne z wzięciem udziału w wyborach jest kompletnie absurdalne.
!00 frekwencja?!
Julian Tuwim, Kwiaty Polskie, Modlitwa
https://www.youtube.com/watch?time_continue=18&v=8HMIYCwYf3Y&feature=emb_logo
Oczywiście, że kompletnie absurdalne, ale właśnie dlatego możliwe.
A może małe proroctwo?
Pozostaje jeszcze aklamacja ogłoszona przez Zbawcę.
@Tetryk56
🙂
Porada adwokatów jest bez sensu.
Tyle zachodu i kosztów, a w rezultacie nie ma się dowodu na zawartość odesłanej przesyłki. Ani nawet gwarancji, że poczta dostarczy pod wskazany adres.
Pakiet wyborczy zachować na pamiątkę jak kartki na wódkę i papierosy z czasów PRL i już.
Notabene, w Szwajcarii od wielu lat możliwe są wybory korespondencyjne, pakiety dostarcza zwykła poczta, a wyborca robi z zawartością, co chce.
Może zagłosować osobiście i wrzucić głos do urny w lokalu wyborczym.
Może wrzucić głos do skrzynki przy lokalu wyborczym.
Może wysłać pocztą, wówczas powinien nakleić znaczek.
Może też wyrzucić do makulatury.
Materiały wyborcze przychodzą na kilka tygodni przed głosowaniem, jest czas do namysłu, co z nimi zrobić.
Wielu wyrzuca do makulatury, sądząc po frekwencji wyborczej i referendalnej, która rzadko przekracza 60 procent.
Tylko raz osiągnęła rekordowe 78,7 proc. kiedy chodziło o przystąpienie do EWR (w 1992 roku) odrzucone większością kantonów (7 – ZA, 16 – PRZECIW)
Naród był w 49.66% ZA.
Kandydat na prezydenta Stanisław Żółtek (aktualnie jest europosłem wybranym przez Krakusów) pokazał gotową do wypełniania kartę do głosowania, oświadczenie o oddaniu głosu oraz instrukcję. Oświadczył, że dostał je od pracownika firmy zajmującej się składaniem pakietów.
https://wyborcza.pl/7,75398,25909850,wyciek-pakietow-wyborczych-przygotowywanych-przez-pis-poczta.html#S.koronawirus-K.P-B.2-L.1.zwfoto
Poczytajcie komentarze.
Mnie najbardziej podoba się pomysł łączenia oświadczeń z przygotowanymi kartami na jedynie słusznego kandydata.
Naprawdę cyrk. Czy mu jesteśmy narodem idiotów?
Dodadam, że ten europoseł jest jednym z założycieli partii Polexit.
Pakiety wyborcze składa firma w Wieliczce. Jej pracownik wyniósł karty do głosowania i udostępnił dziennikarzom.
karta do głosowania nie ma żadnych zabezpieczeń (…) Pakiet w całości skopiować na dowolnej kolorowej kopiarce i kopia będzie nie do rozróżnienia z oryginałem. Z kopertami też nie będzie problemu, bo są typowe i można je kupić w każdym punkcie pocztowym.
(…) nawet przy masowym fałszerstwie nie ma możliwości weryfikacji pakietów. Nie pomoże nawet kontrola przy skrzynkach wyborczych, bo jedna osoba ma prawo wrzucić wiele pakietów.
Markocie, adwokaci wiedzą, co piszą. Odesłany do Sasina pakiet wyborczy listem poleconym z tzw. „zwrotką” musi być w URM zarejestrowany i nie ma prawa zginąć. Jeśli zginie będzie to dowód niedopełnienie obowiązków urzędniczych związanych z wyborami. Setki takich pakietów z wieńczącymi sprawę protestami wyborczymi sprawią Sądowi Najwyższemu pod wodzą niejakiego Zaradkiewicza sporo kłopotu z uznaniem wyborów za ważne.
Teraz mamy wzrost zachorowań i luzowanie ograniczeń. To całkiem logiczne. Choroba rozwija się od tygodnia do dwóch tygodni. W pierwszej turze jeszcze gwałtownego wzrostu nie będzie, a wynik niepewny. Niech wredni opozycjoniści sprawią, że Duda uzyska tylko 49%, a byłby kłopot.
Ale kłopotu nie będzie rozwój epidemii po 10 maja sprawi, że z bólem serca, śladem Francji, uzna się wynik pierwszej tury za wiążący pomimo braku pełnych 50% + 1 głos.
Jednak, jakby co, wykosztuję się i odstoję swoje na poczcie. Oczywiście, że ze zwrotką. Trwają dyskusje, czy drugi odesłać, czy zostawić dla potomności.
Hmm… To jest zagwozdka.
Jeśli sfałszują wybory „dosypując do urn”, to jak udowodnić, że te tysiące (?) odesłanych pakietów na cokolwiek wpłynęły?
Przecież nie potrzebują podejrzanie wysokiej frekwencji, wystarczy choćby połowa uprawnionych, którzy „wybiorą” z niewielką, ale zdecydowaną przewagą właściwego kandydata, a druga tura nie będzie wcale potrzebna.
Symbole też się liczą.
Bez symboli nie ma szeroko rozumianej kultury. A polityka jest jej częścią. To właśnie na zagospodarowaniu tego aspektu życia pislamiści, wspierani przez krk, doszli do władzy, a potem ukradli nam kraj. Same +++ by nie wystarczyły.
właściwie jedynym rozwiązaniem byłoby w tej chwili, byśmy zostali przyjęci pod kontrolę, najlepiej Niemców, a ostatecznie Czechów, i wtedy państwo by zaczęło jakoś funkcjonować. To oczywiście żarty.
(prof. Marcin Król)
Oj, ludzie, ludzie naiwni.
Jeżeli pocztowe potwierdzenie odbioru nie jest dla urzędu skarbowego dowodem dostarczenia odpowiedniego dokumentu, bo nie wiadomo co dostarczyliśmy, wiadomo, że coś, może wyrazy uznania, to jak udowodnicie, że zwróciliście pakiet wyborczy.
@mt7
No właśnie. Wysyłający coś do URM otrzyma potwierdzenie, że coś doszło. A co było w środku? Karta do głosowania???
Nie mamy pańskiego płaszcza/pańskiej karty 😎
Ale Pocztę można wesprzeć finansowo.
Nie będę niczego zwracać. Zachowam jako dowód mojego nieuczestniczenia w [………].
Z dobrych wieści:
1.pięknie wzeszły ziemniaki dla wnuka! W tym roku w ilości raczej symbolicznej posadzone.
2. właściwy sposób walki z hejtem:
https://infoludek.pl/wp-content/uploads/2020/04/Tramwaj_1.jpg
Brawo Szczecin 🙂
Stawianie zapalonych świec na parapetach okien w stanie wojennych władza również olewała.
Ale czy to nie miało żadnego znaczenia, żadnego sensu?
Z tymi świecami to było codziennie, czy tylko na specjalne okazje?
Nic mi o tym nie wiadomo. Pamiętam tylko srogą zimę i zmarzniętych młodziutkich żołnierzy kontrolujących dokumenty na wszelkich rogatkach, ale najdokładniej – polskie, bo w zagranicznych nie wiedzieli, na co patrzeć.
Szesnasta rocznica przemyka niezauważona. Wywiesiliśmy flagi, jak zwykle.
Chyba oflaguję się na FB.
Świece paliły się 13 grudnia.
@mt7
Tak mi się zdało, że to raczej obyczaj rocznicowy.
Dawniejszej władzy obojętny.
Dziś zdaje się kultywowany również przez Pałac.
Dumamy nad układem trzech równań z pięcioma niewiadomymi. Przeciwnik zna te niewiadome w kilku wariantach zależnych od tego, co zrobimy. Każdy nasz ruch ma już odpowiedź z tamtej strony, a na końcu i tak nie będzie naszego płaszcza.
Rzeczywista frekwencja według rzetelnych badań przy plebiscycie „korespondencyjnym” może osiągnąć najwyżej 35%. Nawet przy tak niskiej frekwencji Duda osiągał wczoraj 52%. Przy badaniu według mnie mniej wiarygodnym (duży udział internetu) frekwencja sięgała 40%, a Duda uzyskiwał 48%.
Wydaje się na oko, że powinno się wziąć udział, ponieważ jest szansa na obalenie Adriana. Tylko wybory nie będą uczciwe, więc Duda uzyska 65% niezależnie od rzeczywistego rozkładu głosów.
Co może być dalej? Będą protesty, a SN siłami Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych będzie je rozpatrywał. Zachowanie sędziów Izby Dyscyplinarnej jest znane i łatwe do przewidzenia. Skład IKNiSP jest jednak nieco inny. Mogą być niespodzianki. Co, jeżeli SN uzna wybory za nieważne? Scenariusz może być różny. Np. prokurator generalny w trosce o praworządność zaskarża orzeczenie SN o nieważności wyborów do TK, a ten orzeka o niezgodności orzeczenia SN z konstytucją i prawem europejskim. Dlaczego z prawem europejskim? Bo już raz tak zrobił, widać takie dictum sprawia radość JK.
„W dniu ………. w mojej skrzynce pocztowej odnalazłem list wraz z kopertą opatrzoną napisem „Pakiet wyborczy””
Odnalazłem?
Wiedziałem, że gdzieś musi być, szukałem usilnie, aż odnalazłem. Był w skrzynce, quelle surprise 😯
A w ogóle strasznie przegadane i rozlazłe te listy od adwokatów
Tak, Markocie, raczej dla szerokiej publiczności w celu wzmocnienia ducha niż faktycznie poważnie coś rozwiązujący.
Tak na stronie problemu, jeżeli nie będziemy w stanie porozumieć z okopami strony przeciwnej, to będziemy skazani na wieczną wojnę.
Może to nie PiS tak tych ludzi w masie zachwycił, tylko my tak im nas obrzydziliśmy.
Unia Demokratyczna z zacnymi, zasłużonymi ludźmi poległa, bo naród uważał, że to mądrale, zadzierają nosa, a na dodatek Żydzi.
W mniemaniu znacznej części społeczeństwa, jak się komuś w życiu lepiej powodzi, to albo złodziej, albo Żyd. Zadzierają nosa i gardzą nami i dbają tylko o swoje interesy.
Swojak na stanowisku z odrażającym obliczem i jeszcze gorszą wiedzą i obyczajem, to jest swój gość, dołoży nie przebierając w słowach i środkach tej elicie, weźmie odwet w naszym imieniu i będzie ubaw.
Musimy jakoś przekonać tych ludzi, że nikt ich nie lekceważy i dla wszystkich jest miejsce.
Nie wiem jak.
Potrzebny byłby jakiś wielki autorytet, który potrafiłby wytłumaczyć ludziom, jak się rzeczy mają.
@mt7
Ale tak było w Polsce od kiedy pamiętam, że inteligentny, czytający, wrażliwy, a jeszcze do tego, nie daj Boże, w okularach, działał na nerwy prostym umysłom i fajnie go było upokorzyć i poniżyć. Gdy był dzieckiem, to dokuczaniem i głupimi zagrywkami, a jak dorósł i się wyedukował, to najlepiej niskimi zarobkami (lekarze, nauczyciele, muzycy) i oczekiwaniem pracy dla idei. Wyjątkiem był kler, któremu godne życie się należy. I mercedes, żeby nie było wstydu dla parafii.
Autorytet mają pieniądze i przemoc 🙁
Ale jest często odwrotnie, Markocie.
Ta niechęć do „elit” ma często swoje uzasadnienie, bo też – nie oszukujmy się – wiele osób czuje się czymś lepszym od innych i nie przepuści okazji, żeby dać to odczuć tym gorszym.
Jesteśmy różni i najwyraźniej trudno nam to zaakceptować.
Zadziwiają mnie angielskie filmy dot. nieodległej przyszłości, gdzie lud pracujący uważa za zaszczyt możliwość usługiwania klasie próżniaczej i do głowy im nie przychodzi, że mogłoby być inaczej.
Te filmy są ostatnio produkowane taśmowo i budzą sporą ekscytację widzów. Wydaje mi się, że ten historyczny porządek społeczny w tych filmach jest źródłem jakiejś narodowej dumy współczesnych.
Dziwny jest świat.
wiele osób czuje się czymś lepszym od innych i nie przepuści okazji, żeby dać to odczuć tym gorszym.
To zazwyczaj „elity” w pierwszym pokoleniu, zwłaszcza finansowe, niepewne swojej pozycji i szacunku, o którym marzą.
Kiedy widzę świeckich nadskakujących swemu plebanowi i dumnych, gdy mogą mu podczas procesji podtrzymywać ramiona dźwigające monstrancję lub nieść nad nim baldachim, i te kobiety-zakonnice bez szemrania usługujące opasłym trutniom, to odnoszę wrażenie, że cieszy ich ten splendor pryncypała i złudzenie udziału w wyższych sferach.
Trudno jest czasami zaakceptować inność rodaków.
Tak nas widzą.
https://www.facebook.com/abcnews.au/videos/250705609314816/
Bo mamy chłopskie korzenie, Markocie.
Kiedyś podtrzymywać jegomościa mogli tylko najwyżej stojący w miejscowej hierarchii, to przeświadczenie dalej żyje, tyle że dotyczy teraz raczej tylko wspólnoty religijnej.
Moja Mama oddawała ostatni grosz Rydzykowi, a na budowę kościoła w Licheniu oddała skromne złote przedmioty, które trzymała przez całe życie na czarną godzinę.
@mt7
Korzenie chłopskie to nie wszystko. Potrzebna jest jeszcze mentalność feudalna. Uległość i usłużność wobec możnych, pogarda i przemoc wobec słabszych.
Od 40 lat żyję stale wśród chłopskich potomków, którzy od ponad 700 lat nie zginają karku przed żadnym arystokratą. Od kiedy przepędzono Habsburgów, nie ma tu obcej władzy, również papieska daleko tutaj nie sięga. I to się widzi i czuje.
A ten film powyżej bardzo dobrze ilustruje moje odczucia z ostatnich lat, jak dalece obca zrobiła się moja ojczyzna 🙁
Przerażają mnie te podgolone łby tępych osiłków wykrzykujących nienawistne slogany, gotowych lżyć, kopać i terroryzować obywateli własnego kraju tylko dlatego, że są inni i słabsi.
Rodzina katolickich dzieciorobów modlących się o większe mieszkanie to tylko drobne, egzotyczne kuriozum wobec kseno- i homofobicznego tłumu w Białymstoku.
Tak nas widzą bo to dzieje się naprawdę. Bóg, horror i ojczyzna.
Ta uległość i pogodzenie się z losem wynikały często z biedy, Markocie.
Poza tym kościół miał ogromny wpływ na postawy ludzi.
Z tego co ja pamiętam, to świece paliliśmy 13. każdego miesiąca. Wychodziliśmy też na „spacery” w czasie „Dziennika TV”. Po transformacji pali się świece w rocznice wprowadzenia stanu wojennego.
Dzisiaj świece na nic. Takie akcje prezes olewa i słusznie.
Jesteśmy najwspanialszym narodem świata. Tylko my mamy NMP za królową i nie tylko chłopskie korzenie. Około 10% społeczeństwa było szlachtą (więcej w Małopolsce, Kujawach i Wielkopolsce, zdecydowanie mniej na kresach. To powód do dumy naszej prawicy. Również powód do kultywowania warcholstwa i samowoli jako dobrej tradycji narodowej. Do tego polska szlachta była lepsza od innych, np. angielskiej, która potrafiła splamić się handlem czy przemysłem. W Polsce taki Karol Borowiecki słusznie był pokazany przez Reymonta jako mało kryształowy. Porządny szlachcic mógł pokątnie romansować z Żydówką czy zostawić narzeczoną, ale nie miał prawa zająć się przemysłem czy ożenić z niemiecką fabrykantką.
Szwajcarskie chłopskie społeczeństwo do pięt nie dorasta polskiemu Chrystusowi Narodów. Możecie się śmiać, ale pisiowe przywództwo pod tym się podpisze z radością. A czy w to wierzy? Oczywiście, że nie. Ale się do tego nie przyzna. Chyba, że sytuacja się odwróci i inne bajdurzenia pozwolą otumanić naród. Wtedy narracja zmieni się z dnia na dzień.
Dla ścisłości przywódcy pisiowscy w te bzdury nie wierzą, ale 30% narodu wierzy święcie 🙁
Frasyniuk o pomocy państw: Niemiec i Polski
„Liczyć na siebie” to trudne, kiedy właściwie nie ma się żadnego wpływu na to, co się dzieje. Wtedy jednak chciałoby się móc liczyć na czyjeś wsparcie. Na przykład państwa.
– Mam spółkę w Niemczech. Jako przewoźnik międzynarodowy mam okazję obserwować różne kraje, te sprawdzające się modele staram się naśladować, bo marzy mi się, że mój prawnuk będzie mógł powiedzieć, że jest trzecim pokoleniem, które prowadzi tę firmą transportową. I zauważyłem, że władze niemieckie darzą przedsiębiorców o wiele większym zaufaniem. Prosty przykład: w niemieckim oddziale mojej firmy nie trzeba było przechodzić żadnych specjalnych procedur, spełniać wyśrubowanych warunków. Zewnętrzna księgowość wypełniła dokumenty, wysłała i już chwilę później ja płaciłem moim pracownikom 40 proc., a resztę pokrywało państwo.Zachowaliśmy płynność finansową i miejsca pracy. A to ważne nie tylko z powodów gospodarczych, ale także – uwaga uwaga, polski rządzie – dla Niemców również z powodów politycznych!
https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,25907376,wladyslaw-frasyniuk-jaki-blad-popelnilismy-ze-w-kraju.html#a=190&c=8000
To nie tylko to, to od lat inne podejście do przedsiębiorcy, który jest traktowany z szacunkiem, jako partner, a nie jak złodziej.
Siodemeczko (21:24), moze takze na odwrot – bieda wynikala z braku praw i przywilejow, zmuszajacego do uleglosci.
Żyd, Arab, uchodźca, gej, feministka, gender, Unia, elity, środowisko lekarzy i pielęgniarek, nauczyciele – lista wrogów Prawdziwego Polaka jest długa.
Kto wszczepia ludziom tę nienawiść?
I dlaczego ta „szczepionka” tak dobrze się przyjmuje?
To jest bardzo dobre i bardzo smutne pytanie, Markocie.
Markocie, zapomniałaś dodać do listy ja, ty…
@Tetryk56
Lista nie jest zamknięta, możesz dopisywać.
Kiedy człowieczek, z najrozmaitszych powodów, czuje się małym człowieczkiem, najprostszym sposobem na dodanie sobie siebie jest przydeptujące stanięcie na kimś.
No i wszechobecne „mnie się należy” zamiast „mam prawo”, które nieuchronnie nakłada także obowiązki, a z takimi przykrościami nie chcemy mieć do czynienia.
Jest z nami nie w porządku. Panicznie boimy się spojrzeć w lustro, nie rozumiejąc, że przyjrzenie się naszym małościom to szansa na wyjście z tego ślepego zaułka.
Zamiast biadolić warto zaśpiewać piosenkę z repertuaru kabaretu „Tey” pt „Co to będzie, kiedy zgaśnie nasze słonko”. Premiera chyba jesienią 1979 albo wiosną 1980. I niedługo zaszło. Była jeszcze przez dekadę szamotanina, ale w końcu zaszło całkowicie. Zaletą takiej twórczości jest trafianie do ludzi, do których najsłuszniejsze łamańce intelektualne nie trafiają.
To przeżyjmy to jeszcze raz 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=iyAZDnytNto
Bardzo dobra rozmowa Daniela Passenta z prof. Marcinem Matczakiem na temat jego eseju w dzisiejszej GW Mamy nowe średniowiecze: zaraza, dwóch papieży, konflikt religijny, sojusz państwa i Kościoła, odejście od rozumu.
Bardzo polecam.
Najpierw adres audycji
https://audycje.tokfm.pl/podcast/89879,Alfabet-Konstytucji
Drugi adres esej
https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,25907943,mamy-nowe-sredniowiecze-zaraza-dwoch-papiezy-konflikt.html#S.koronawirus-K.C-B.1-L.1.duze
Umarła dr Halina Szpilman. Smutno.
Smutno… R.I.P.
„…Prof. Simon uważa, że jesteśmy krajem, w którym przeprowadza się za mało testów. Zwraca uwagę, że ludzie są wysyłani na kwarantannę, ale nie przeprowadza się u nich testów na obecność koronawirusa. – Jeśli przyjmą państwo, że jedna piąta jest jawna klinicznie, o niej wiemy i ją testujemy, to cztery piąte zakażonych chodzi gdzieś między nami, ale nie ma testu. Czyli nie mamy w Polsce 12 tys. zakażonych, tylko jakieś 40–50 tys. Czyli kilkadziesiąt tysięcy zakażonych szerzy wirusa – szacuje ordynator w szpitalu zakaźnym we Wrocławiu…”
Kto poplątał sznurki marionetce?
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,25916750,kuriozalne-wystapienie-dudy-mowil-o-gazociagu-baltic-pipe.html
Jagodo, to ma być sygnał, że „wracamy do normalności”. Już nie tylko wirus jest ważny. To budowa atmosfery na łżewybory. Tak sobie chyba wymyślili.
Aaa, to przejaw „nowej normalności”. Nie przyszło mi to do głowy. Dzięki, Haneczko.
Czyli jak za komuny będziemy teraz przerabiali kolejne „odnowy” !@~%$#@
Zanim powstanie opera dla czajników…
Dostalam w prezencie nowe zwierzatko – zakwas z dwudziestoletnia przynajmniej genealogia piekarzy 😯 🙂 Pachnie cudownie. Trzese sie by nie zepsuc…
🙂 Cudnej urody ptasi ludek.
Cieszę się, Lisku.
Niech Ci wyjdzie pieczywo najsmaczniejsze z możliwych. 🙂
Lisku, mam swój zakwas od kilku lat, trudno go zniszczyć. Trzy rady:
1. Musi mieć dostęp powietrza ( zakrętka od słoika NIE zakręcona do końca, albo dziurki w pokrywce)
2. Musi być regularnie dokarmiany dobrą mąką, przynajmniej raz na tydzień
3. Nie używany mieszka w lodówce
Powodzenia i miłego pieczenia.
Marionetce się coś poplątało w samej rzeczy. Na budowę rury Wojewoda Pomorski podpisał pozwolenie 22 kwietnia. Duda dzisiaj uznał, że właśnie dzisiaj będzie to najważniejsza wiadomość wymagająca „oświadczenia” prezydenta. Umowa podpisana pomiędzy dwiema spółkami prawa handlowego. Dofinansowanie z programu UE „Łącząc Europę”. Nijak polski prezydent nie ma się do tej inwestycji poza tym, że Gaz System jest jednoosobową spółką skarbu państwa.
Malgosiu, wielkie dzieki za rady. Mam problem z tym nieszczelnym zakryciem, bo lodowke mam defrost, a one wysuszaja.
Narazie jestem na etapie rozmnazania, tz wg instrukcji mam go karmic codziennie i troche odlewac (czy mozna jakos zuzyc to co sie odlewa?)
Ptaszki prześliczne 🙂
Marionetka wykonała trolling. Nad ranem Onet puścił wieść ponoć sprawdzoną, że PiS ma pomysł, żeby marionetka podała się do dymisji, wtedy prezydenturę obejmuje pani marszałek sejmu i ustanawia zupełnie nowy termin wyborów. W oczekiwaniu tej dymisji wszyscy rzucili się o ósmej oglądać tzw. orędzie. I kakaja siurpryza… A zaraz potem uchachał się na Twitterze, jak to on.
Lisku, ja mój rozdaję z instrukcją obsługi. Piecz, to będzie ubywało 🙂
Stanisławie, on ma teraz wszystko i do wszystkiego. Wielki Dawca.
Głupieje w postępie geometrycznym. Jeszcze trochę, a zatańczy i zaśpiewa z Ruchadłem i Sebą, a Pierwsza i, mam nadzieję, ostatnia taka Dama będzie ich oklaskiwać.
Lisku można to zużywać do chleba, albo nastawić żurek …
Polecam te strony o pieczeniu chleba
https://www.moja-piekarnia.pl/category/przepisy/
http://www.chleb.info.pl/index.php
http://pracowniawypiekow.blogspot.com/2009/06/niezbednik-domowego-piekarza-cz-3.html
A tu bardzo prosty chleb
http://www.chleby.info/2017/09/prosty-chleb-zytni-z-zurawina-na.html#more
Mam nadzieję, że coś Ci się z tego przyda 🙂
A co ogłosił @andrzejdudanatiktoku?
On stanowczo minął się z powołaniem, byłby świetnym aktorem komediowym, jest urodzony do roli gamoni.
Wzbudzałby salwy śmiechu samym swoim widokiem.
Dzieki! 🙂
Dostalam okolo 200 ml. Dodalam wg otrzymanej instrukcji szklanke maki i szklanke wody. Czy to co jutro odleje juz sie nadaje do pieczenia? Myslalam ze przez pierwszy tydzien bedzie „niedojrzaly”…
Tak, dobrze by pasował do ról, w których obsadzano Bourvila. Tylko Francuz przy gamoniowatości miał jeszcze wdzięk, z którego Duda jest całkowicie wyprany.
A rura to tylko rura, Nie ma umowy z Norwegią na dostawy gazu tą rurą. Uzasadnienie projektu to możliwość transportu gazu z Danii do Polski i z Polski do Danii.
Lisku, powinien trochę podojrzewać.
Stanisławie, jesteśmy mocarstwem stępkowo-rurowym.
Lisku, to dostałaś bardzo dużo, zwykle dokarmia się po 3 łyżki mąki i tyle letniej wody by miało odpowiednią konsystencję. Do chleba zwykle potrzeba około 100 g.
Jeśli on jest 20 -letni to nie wiem dlaczego tak intensywnie i codziennie trzeba go dokarmiać.
Ja piekę stąd, różne http://przepisnachleb.pl/
Faktycznie 20-letni? Mój to smarkacz, ale bardzo energiczny.
Nie wiem. Ma byc dokarmiany przez tydzien codziennie lub co poltora dnia, tz to regimen podobny do hodowania nowego od zera, pozniej raz na tydzien. Do pieczenia kolezanka uzywa 300 gr. Kilka lat temu byla na kursie pieczenia chlebow dunskich, zakwas dostala od instruktorki.
Moze ta instruktorka nie byla az taka specjalistka za jaka sie podawala… Mam wrazenie ze Koszyczkowiczki znaja sie na tym o wiele lepiej 🙂
The upcoming Polish election is shaping up to be a farce.
Lisku,
jeśli to żywy (aktywny) zakwas, to nie ma powodu, aby go codziennie dokarmiać.
Kiedy piekę chleb (używam 300 g + 60 g) to zostaje mi może jedna-dwie łyżki zakwasu. Karmię go więc porcją mąki i wody (po 200 g), pozwalam przez noc się rozmnożyć w cieple, rano wstawiam do lodówki i wyjmuję po tygodniu na następne pieczenie. Wyjmuję wieczorem i zostawiam w kuchni, aby się rozgrzał i zaktywizował, a rano jak zwykle nastawiam zaczyn.
Czy twój zakwas jest żytni?
Polski rząd stara się usilnie, by nie przegapić jakiejś okazji do kompromitacji.
Chyba żaden rząd na świecie nie anonsował przez tydzień, a potem nie witał osobiście na lotnisku „największego samolotu świata” z transportem chińskich masek ochronnych.
Niewiele wartych na dodatek, bo z fałszywymi certyfikatami bezpieczeństwa, jak się okazało.
Robię eksperyment z wyhodowaniem zakwasu pszennego (lievito madre) z zakwasu żytniego jako startera.
Na takim zakwasie można piec ciabattę, pizzę, pszenne chleby, bułki i słodkie ciasta bez dodatku drożdży. Zakwas pszenny nie jest kwaśny jak żytni, powinien pachnieć jak wino lub jogurt.
Jak coś z tego wyjdzie, to zaraportuję.
Mali ludzie lubią duże zabawki.
W piekarniku dochodzą chleby na drożdżach z ziarnami.
Też przymierzam się do pszennego na żytnim. Markocie, poczekam na wyniki eksperymentu.
Jacek Kęcik z Filharmonii Dowcipu rozważał możliwość pisania marionetce porannych orędzi, ale spasował. Uznał, że nie jest w stanie dorównać miszczowi.
Mój eksperyment na razie pachnie malinami, bo wylądował w słoiku po syropie malinowym 😉 Stoi nad ciepłym kaloryferem, a ja czekam. Po upływie 4-12 h powinien się podwoić.
Jeśli chcę dokarmić zakwas, ale nie potrzebuję go w dużych ilościach, to dodaję tylko jedną łyżkę wody i dwie łyżki mąki i to mu wystarcza;
przy przechowywaniu w lodówce może stać 2 tygodnie bez dokarmiania (tyle mam sprawdzone); w lodówce trzymam w kubku przykrytym spodkiem i jest ok;
normalnie piekę chleb raz w tygodniu, zawsze z tego zakwasu prosto z lodówki, rozmnażam go dwa razy, jeśli mam czas, a jak nie mam, to raz też jest dobrze;
żytni zakwas z mąki 2000 podniesie każde pieczywo, pszennych nie robiłam, ale też pewnie ten na grubej mące może więcej niż na mące 720
Mam jeszcze taki patent na dłuuugie przechowanie zakwasu – trzeba rozmazać cienką warstwę zakwasu na papierze do pieczenia i poczekać aż wyschnie na wiór. Taki zakwas można przechować nawet kilka lat i potem rozmnożyć w taki sam sposób jak ten „mokry”, czyli wodą i mąką w odpowiednich proporcjach. (Mam zawsze porcję takiego suchego na wszelki wypadek. Łatwo jest też go transportować, lub się z kimś podzielić).
Jakoś nie mam cierpliwości do mącznych wypieków, choć nie powiem, za pizzą odrobinę już się stęskniłam… Chleb mam z piekarni Lubaszka w zamrażalniku pokrojony (z ziarnkami), codziennie wyjmuję po kromce. Pichcę sobie właściwie wyłącznie różne kombinacje warzyw – to mi teraz (i chyba w ogóle) najbardziej odpowiada.
Gdyby u mnie był wybór dobrych żytnich chlebów na zakwasie, to nie wiem, czy by mi się chciało zakładać domową piekarnię. Nie ma tu jednak tradycji pieczenia takiego chleba, a jedyny tradycyjny chleb żytni z Wallis (Walliser Roggenbrot) jest dobry, ale jednak na drożdżach (mała ilość) a zaczyn jest fermentowany zaledwie przez 8 godzin. W rezultacie chleb daje się kroić na cieniutkie kromeczki, ale w smaku jest prawie przaśny.
Dobra piekarnia bio stosująca lievito madre jest ponad 200 km stąd w Lugano. Chleb od nich, zarówno pszenny jak i żytni, jest fantastyczny i zjadany do ostatniego okruszka, ale kosztuje 18 CHF/kg!
Markocie, owszem jest zytni. Zrobilam dokladnie tak jak piszesz, nakarmilam wieczorem, w nocy byl na zewnatrz, rano do lodowki, ale nie urosl specjalnie, tylko babelkowal i pachnial. Moze juz nadaje sie do pieczenia?
Jeszcze jedno pytanie: gdy jest na zewnatrz, nakarmiony, ma byc przykryty czy nie? Wg instrukcji ktora otrzymalam ma byc przykryty plastikiem z gumka naokolo, i potem tak isc do lodowki (ja to zrobilam przylepnym). W ten sposob powietrza ma malo, ale u niej zyje swietnie…
Moze podziele go na pol, beda blizniaki, i bede probowac roznych metod… Sloik z mala resztka oryginalu na wszelki wypadek zachowalam w lodowce.
Koszyczek pachnie drozdzowo 🙂
Adomi, czytalam o tym suszeniu, moze tez tak zrobie jako back-up.
Dlaczego moj zakwas nie urosl…?
Lisku,
Jeśli nakarmiłaś zakwas wieczorem, to on przez noc urósł, a potem opadł i powinien być dojrzały. Możesz spróbować z zaczynem.
Zakwas po nakarmieniu powinien mieć dostęp powietrza (uchylona pokrywka lub niezakręcona zakrętka) a po rozmnożeniu należy go przechowywać w szczelnie zamkniętym pojemniku w lodówce. Mój wytrzymuje tak do dwóch tygodni bez problemu.
Pomysł z zasuszeniem na długie przechowywanie – świetny. Wypróbuję.
Zakwas w słoiku na kaloryferze zachowuje się przepisowo.
Z kulki ciasta (20 g zakwasu żytniego, 20 g ciepłej wody, 40 g mąki pszennej) zrobiła się rozlazła masa o podwójnej objętości.
Następny etap: z 40 g tej masy + 20 g wody + 40 g mąki pszennej znowu ugnieść kulkę i postawić w słoiku do podwojenia objętości.
Powtórzyć 2-4 razy, aż ten zakwas w ciągu 3-4 godzin podwoi, a jeszcze lepiej – potroi swoją objętość.
Jak już będzie ten pszenny zakwas gotowy, to upiekę chleb apulijski a potem pizzę według tego samego szefa 🙂
Zastanawiam się, co zrobić z resztą tego zakwasu, co go przekształcam, przecież nie wyrzucę 🙄
Żurek, a potem biały barszcz (ten się robi z zakwasu pszennego)?
Ale zapachniało świeżym chlebem! 🙂
Do tysięcy skrzynek pocztowych w całej Polsce trafiły „pakiety wyborcze”. Dla wyjaśnienia ewentualnych wątpliwości podano w nich numery telefonów na Nowogrodzką i do lokalnych biur PiS!!!! 🙂 Akcja na razie nie ma autora.
Ja też na warzywach, w większości surowych.
Muszę i nie jest źle.
Pieczywa prawie nie spożywam.
Na razie żyję. 🙂
Szykowanie tego chleba apulijskiego to chyba możliwe tylko dla Markota.
Za to pizzę może bym zrobiła. Kiedyś. 🙂
@mt7
Z takim instruktorem chyba warto spróbować 😀
Tylko muszę policzyć czas od końca i tak wykombinować początek przygotowań, aby pieczenie nie wypadło mi o 3 w nocy, co się już raz zdarzyło, a po północy, to już parę razy 🙄
Ja wczoraj do drugiej w nocy dogladalam 😆
Mysle ze nie wyrosl bo bym widziala zabrudzone scianki naczynia. Mozliwe ze to dlatego ze byl za chlodny – nakarmilam godzine po wyjeciu z lodowki. A dzis kupilam mu wode butelkowana.
Bardzo dobra zabawa na czas zamkniecia, szkoda ze nie zaczelam wczesniej, bo wlasnie wszystko sie otwiera 😀
Dla pasjonatów.
Tylko dwa proste składniki, takie jak woda i mąka, mogą zamienić się w coś naprawdę niezwykłego: drożdże matkę. Zwane również kwaśnym ciastem lub zakwasem, ten związek jest regularnie karmiony, aby rozpocząć prawdziwą magię, która pozwoli, aby twoje wypieki, zarówno słodkie, jak i pikantne, rosły powoli i we właściwy sposób. Ale zanim wejdziecie do tego ogromnego świata, musicie zadać sobie pytanie, czy jesteście gotowi poświęcić swój czas na zaczyn, w rzeczywistości tylko z odpowiednimi „przytulankami” i bez pośpiechu będziecie mogli dać życie tej cudownej przemianie
https://ricette.giallozafferano.it/Lievito-madre.html
A tu to samo tylko płynne 😀
https://ricette.giallozafferano.it/Lievito-madre-liquido.html
Jadłam chleb apulijski w Apulii (piękna część kraju!), ale ogólnie to coś między białym chlebem a bułką, odzwyczaiłam się od jasnego pieczywa. Co innego ciabatty.
Pizzę robiłam kiedyś, nawet wychodziła niezła. Ale drożdże niezbędne.
Piękny numer z tymi kartami! Ubawiłam się przednio. I telefony do PiS – najstersztyk 😀
Gdzie te mąki można kupić?
Może w Selgrosie, oni zaopatrują gastronomię.
Tylko, żeby wiedzieć trzeba iść.
A może zadzwonię.
Mnie najbardziej odpowiadaja dunskie chleby zytnie (niedawno odkrylam ze to jest to co regularnie kupowalam). Tu widze przepis , ale troche za naukowy dla mnie (stopien hydracji zakwasu w procentach 😯 😀 )
Rozumiem ze znajomosc wloskiego jest brana jako oczywista 🙂
ja dokarmiam zakwas jak mi się przypomni, nie pilnuję godzin i to w niczym nie przeszkadza, rośnie pięknie zawsze (ma już ponad 10 lat, ale to chyba nie ma znaczenia, bo na początku też ładnie się zachowywał)
Lisku,
Szef Barbato też mówi o hydracji, ale on tyle gada, że lepiej po prostu patrzeć, co robi, a proporcje wszystkiego są w przepisie 🙂
Produkcji duńskich kanapek nie da się oglądać na czczo 🙁
Taki chleb też spróbuję zrobić następnym razem. Mam wszystkie składniki poza tym grubo śrutowanym żytem, ale znam sklepik, w którym oferują całe ziarno oraz mielą wedle potrzeb, to może też ześrutują.
Chleb duński, fiński, niemieckie, austriackie, rosyjskie – ciemne z razowej mąki żytniej, wszystkie są dobre i trwałe.
Córasek nadal bez drożdży. Wcięło na ament. Mąka jest, w słabym wyborze, ale jest.
To jest dobre miejsce na zakup mąki, a także suchego zakwasu, tylko teraz płaczą, że mają za dużo zamówień https://www.bogutynmlyn.pl/
Haneczko widuję suche drożdże może wyślesz Jej pocztą
Jesli corka ma na to czas, Haneczka moze nauczyc ja jak sie hoduje zakwas… Plus ewentualnie metoda Markota, jesli sie sprawdzi, na zakwas do ciast.
ja kupuję mąkę tu:
https://mlynomag.pl/sklep/
głównie żytnią razową 2000 i żytnią chlebową 720, czasem jeszcze graham
Trafiłam niedawno na kilka sposobów domowej produkcji drożdży na bazie piwa (plus dwa inne składniki). Może warto spróbować?
Adomi, a czy oni nie sprzedają mniej niż 5 kg?
Córasek nie chce na zakwasie. Zakwasowy chleb nie odpowiada jej Walijczykowi.
Wysłałam, ale przepadło 🙁
@MałgosiaW
Drodzy klienci! Mając na uwadze bezpieczeństwo naszych produktów wprowadzamy możliwość zakupu mąki jedynie w zgrzewkach po 5 kg. To usprawni również proces pakowania i zmniejszy uszkodzenia podczas transportu.
A cóż to jest 5 kg?
U mnie można kupić online tylko po 2 kg, żeby ludzie nie chomikowali 🙄 W zwykłych sklepach mąki żytniej nie ma już dawno, kupuję w sklepie typu Reformhaus czyli zdrowotnej drogerii, po aptekarskich cenach (5,60 Fr/kg)
Kilogram mąki wystarcza na pieczenie 2 razy po dwa chlebki czyli na 2 tygodnie.
Czy woda do karmienia zakwasu ma byc podgrzewana czy moze byc w temperaturze pokojowej (u mnie aktualnie 20 C)?
Maka ktora karmie wg instrukcji jest razowa, czy zawsze sie tak robi?
Moze powinnam mo wlaczyc kaloryfer…?
Zakwas do rośnięcia potrzebuje ciepła (25-27 stopni), a woda powinna być letnia tzn. 25-30 stopni. Za wysoka temperatura zniszczy mikroorganizmy, w zbyt niskiej ich rozmnażanie będzie hamowane.
Mąka powinna być taka sama, z jakiej będzie pieczony chleb.
Z mojego doświadczenia wynika, że zakwas z „białej” mąki żytniej rósł szybciej i pachniał przyjemniej (mniej kwaśno) niż z razowej, ale może to też kwestia lokalnego „mikrobiomu”, innego niż w Polsce, skąd mój zakwas przyjechał. Polska mąka szybko mi się skończyła i muszę się zadowolić tym, co jest. Kapusta kiszona też mi wychodzi inna niż moim siostrom w Polsce.
Hodowla zakwasu pszennego posuwa się do przodu, a z resztek powstających podczas procedury będzie próba upieczenia ciabatty, z małym dodatkiem drożdży dla pewności. Zaczyn stoi nad letnim kaloryferem i bulka sobie, o północy minie 12 godzin…
Lisku, ja do wody czasem daję kapkę wrzątku,żeby nie była całkiem zimna, ale z kolei nie powinna być cieplejsze niż 30 stopni.
Jak jest zimno w mieszkaniu to wkładam zaczyn do piekarnika z włączonym tylko światełkiem.
Dzieki! 🙂
Markocie, nie rozumiem co to znaczy ze maka powinna byc taka jak ta z ktorej bedzie chleb, zamierzam robic z roznych, ale to chyba nie znaczy ze mam zmieniac zakwasowi diete?
Ależ skąd, Lisku! Jeśli zakwas dobrze rośnie na tym, co mu dajesz, to najlepiej stosuj tę mąkę stale.
Taka mąka nie zawiedzie ciebie również w dalszym procesie robienia ciasta na chleb. Zmiana mąki to zawsze pewien eksperyment, po jakimś czasie przekonasz się, która się najlepiej nadaje do tego, co sobie wymarzyłaś.
Jak nabierzesz rutyny, to zobaczysz, że to proste.
Czy to, co mu teraz dajesz, to jest taka sama mąka, którą dostawał u poprzedniej właścicielki?
Nakarmilam go dzis, wydaje sie ze rosnie ladnie, choc jest troche rzadki, i jest go duzo. Mam make zytnia razowa, przenna zwykla, miod, olej, sol, zadnych pestek ani orzechow. I ani kromki chleba 😆 Czy mozna uzyc go do zaczynu nie za tydzien, lecz w dzien karmienia gdy konczy rosnac?
Tak, to ta sama, dostalam go z walowka na kilka porcji. Niedlugo sie skonczy, kupilam tez razowa zytnia lecz innej firmy. Czy to bedzie dla niego szok?
Bo moge sprobowac zamowic identyczna…
To ze na „bialej” zytniej rosl lepiej mnie nie dziwi, myslalam ze tak powinno byc, nie wiem czy drozdze potrafia trawic blonnik
Lisku,
to jest dojrzały zakwas, przecież nie hodowałaś go od zera.
Możesz już zacząć eksperymenty. Tylko nie zużyj wszystkiego zakwasu na raz.
A karmić najlepiej tym, do czego jest przyzwyczajony.
Możesz też, w ramach doświadczeń, przełożyć nieco (ze dwie łyżki) zakwasu do innego słoika i dodać tej mąki razowej oraz wody, tak po 50 gramów każdego, wymieszać i postawić w cieple. I porównać rezultaty.
Lisku, jeśli masz dużo zakwasu, to możesz podzielić i z częścią postępować według wskazówek darczyńcy, a z resztą trochę
poeksperymentować.
Wg moich doświadczeń jeśli jest to zakwas na ciężkiej mące, to urośnie na nim każdy chleb jaki sobie zamarzysz, jeśli na lżejszej, to już tylko z takiej samej mąki na jakiej powstał lub jeszcze lżejszej.
Wodę daję o temperaturze pokojowej – przegotowaną lub mineralną.
Myślę też, że możesz już z częścią tego zakwasu spróbować upiec chlebek. Ryzykujesz tym, że nie wyjdzie, ale przy okazji zdobędziesz cenne doświadczenie. Jeśli chleb wyjdzie zbyt wilgotny lub wręcz glinasty – trzeba użyć mniej wody, jeśli się kruszy – mniej mąki.
Po kilku, może kilkunastu bochenkach, będziesz umiała to ocenić na oko już na etapie zakwasu.
łajza 🙂
No widzisz, Lisku?
Dwie niezależne porady, a jakie podobne 🙂
Markocie, czy moglabyc podac mi jakis przepis pasujacy do tego co mam…? Sprobowalabym z pol porcji zrobic teraz zaczyn.
Dopiero teraz zobaczylam Adomi, dzieki! 🙂
Tak, on jest na ciezkiej mace. Ale w instrukcjach nie bylo niczego o tym ze mam sie trzymac firmy, tylko ze zytnia razowa. Teraz to problem, bo kazda firma wysylkowa ma cos innego…
Napisalam do wlascicielki, ona zmienia firmy wg tego co sie trafi. Szczescie, bo wlasnie przywiezli mi 6 kg innej 😉
Lisku, ja robię tak, że zawsze dokarmiam zakwas mąką żytnia razową 2000, a po odebraniu go „na zaś”, czyli już do pieczenia biorę mąkę żytnią 720. Dzięki temu mam zawsze silny zakwas, a chleb nie aż tak ciężki, taki jak najbardziej lubię.
Ale jak czasem się zdarzy, że któraś z mąk skończy mi się wcześniej, to proporcje między ciężką a lżejszą zmieniają się i też jest ok. Chlebek wychodzi zawsze.
Myślę, że bardziej ma znaczenie z jakiego przemiału jest dana mąka niż z jakiej firmy.
W „moim” młynie do tej pory te wszystkie mąki były sprzedawane po 1 kg; kiedy zaczęła się epidemia, przez jakiś czas nie mieli wcale, a teraz widzę, że nawet jak jest dostępna, to w niedużych ilościach. Ja zwykle kupowałam 20 lub nawet 30kg różnych mąk na raz i dzieliłam się z córką, ale teraz jak od kilku miesięcy się nie widziałyśmy, to każda z nas zamówiła do siebie – po 5kg maki 2000 i 720. Taka porcja starcza mi na ok. 2 miesiące pieczenia
Mój zakwas stoi na lodówce z tyłu, tam dmucha ciepło.
Polska ma bogata tradycje wypiekow, tu nie ma tak bogatego wyboru mak, moze w specjalistycznym sklepie.
Jesli chleb sie uda, bedzie to najpozytywniejszy aspekt tego dziwnego okresu. Obok nowych umiejetnosci, jak zamawianie zakupow, otrzymywanie porad lekarskich przez telefon oraz zdalne deponowanie czekow…
Haneczko,
dobry pomysł 😎 Też na grzanie zaczynu.
Lisku,
podam ci przepis, według którego piekę moje chlebki.
Przepis na 3 chlebki
0.5 kg zakwasu
0.5 kg mąki żytniej typ 720
0.5 kg mąki pszennej
0.1 kg zakwasu
2 x 0.5 l ciepłej wody
1.5 łyżki soli
3 podłużne foremki (ciasto jest dość rzadkie)
Robię z mniejszej ilości (po 300 g wszystkiego), możesz na początek zrobić z połowy.
No i nie mając mąki 720 daję razową.
0.5 kg zakwasu zasypać na noc mąką żytnią i pozostawić do aktywacji. (Pomijasz ten etap, jeśli zakwas jest aktywny i ma temperaturę pokojową)
Rano dodać 0.5 l wody, resztę mąki żytniej i miksować 10 min.
Pozostawić na 40 min. Uszykować foremki.
Dodać 0.5 l wody, 0.1 kg zakwasu, mąkę pszenną i sól (oraz ewentualne przyprawy)- miksować do uzyskania gładkiego ciasta.
Ciasto wlać do foremek (pół pojemności foremki), przypudrować mąką na wierzchu, aby nie wysychało, wstawić do zimnego piekarnika, żeby wyrosło i wypełniło foremki (2-3 h)
Piec 65 min. w temp. 185 st.
Foremki smaruję olejem rzepakowym lub słonecznikowym i posypuję otrębami. Jako przyprawy wsypuję pół łyżeczki kminku, 1/3 łyżeczki mielonej kolendry i dwie szczypty nasion kopru włoskiego.
Razowy rośnie wolniej.
Pamiętać o przeliczeniu wszystkich składników i zapisaniu ich sobie na karteczce.
Dzieki wielkie !!!
On jest w temperaturze pokojowej teraz, od poludnia, i wlasnie zaczal siadac. Wiec jesli mam przeskoczyc pierwszy etap… ? Piec teraz ?
Natychmiast!
OK 🙂
Nawet jak nie bardzo wyjdzie, to będzie jadalny i będzie ci smakować, bo sama go zrobiłaś, tymi ręcami 😎
Tylko pamiętaj, to ci zajmie circa 5 godzin.
Upiekę jako następny, Markocie 🙂
Foremki wykładam papierem.
U mnie jest 22:00, bedzie dluga noc 🙂
Czekanie do 27:00 uważam za zbyt wyczerpujące. Przełóż na inny termin 😉
Spróbuj raz z otrębami. One znikają w skórce.
Juz zaczelam, w koncu jutro nie pracuje 😆
Co mozna zamiast otrebow? Make/bulke tarta?
Może być mąka, razowa.
Dobrze, spróbuję z otrębami.
Otręby mogą być dowolne, pszenne, żytnie, owsiane…
Lisku,
Masz porządną maszynę do mieszenia ciasta, jak ta „planetaria” u Barbato?
Ja miksuję zwykłym ręcznym mikserem Boscha. Takie specjalne kręciołki/wierciołki do gęstego ciasta. Na razie daje sobie radę i motor mu nie pada.
Używam foremek silikonowych z obręczą na górze, trzymają kształt, nie trzeba ich niczym wysypywać ani smarować.
Lisku spróbuj może ten chleb z żurawiną (w ostatnim moim linku z czterech), nie trzeba jej dodawać, jest bardzo prosty i wszystkim, którzy go robili pierwszy raz wyszedł.
Miksuję hakami ręcznym Zelmerem.
10 minut to długo, dam staruszkowi trochę odsapnąć.
Jeszcze jedna rada dla nocnych piekarzy: Nastawiać timer albo budzik. Uratował już niejeden z moich wypieków.
Mam Philipsa z hakiem, mam nadzieje ze da rade.
Haneczko, te pierwsze 10 minut to bardzo rzadkie ciasto, bez problemu. Schody beda na drugim etapie.
Markocie, w wypadku trudnosci, czy ten drugi etap mozna wyrabiac recznie?
Malgosiu, jesli mozna bez zurawin, ten bedzie nastepny 🙂
Lisku,
To ciasto nie będzie bardzo gęste, bo przecież dodajesz tyle samo wody, co mąki.
Jeśli teraz jest bardzo rzadkie, to jaki jest ten twój zakwas? Zupełnie płynny? 😯
Ten przepis bazuje na zakwasie, który powstał z równych części wody i mąki.
Na drugiem etapie tez jest luzne, nawet nie czepia sie haka.
Dosc plynny…
Jak ciasto nalesnikowe mniej wiecej
MałgosiuW, przepisy mam zanotowane 😎
Foremki silikonowe muszą poczekać. W naszych sklepach ich nie ma, a nie chcę teraz obciążać kaprysami zdyszanych firm kurierskich.
Ono się nie czepia haka jak pszenne, ale konsystencja powinna być dość gęsta, po przechyleniu miski powinno powoli z niej wypływać. Ewentualnie sypnij nieco mąki (pszennej).
Czy pszenna też jest razowa?
Silikonowych nie lubie, dla mnie niewygodne, za miekkie
Lisku,
przeliczyłaś proporcje?
Przenna jest biala
naleśnikowe to jest bardzo rzadkie.
250 + 50 zakwasu, 250×2 mak, 250×2 wody 3/4 lyzki soli
Po przechylenie wyplywa jak gesta kasza manna powiedzmy
Dodaj parę łyżek mąki, by troszkę zgęstniało.
Jak kasza manna? A, to OK!
Jeśli nie dodałaś mąki, to OK.
Przeraziło mnie trochę to naleśnikowe
Sorry, nie nadążam za komunikatami 😉
Może jeszcze jedna wskazówka co do konsystencji. Szczelinki w cieście, które tworzą się w trakcie miksowania nie powinny się natychmiast zlewać z powrotem.
Markocie, zapowiada się długa noc 😉
Nie, przesadzilam, jest OK. Zakwas jest mniej wiecej jak srednia manna, a ciasto wyglada calkiem milo i nawet sie ciagnie.
Nie dodalam, ale nie zdazylam przeczytac wskazowki o szczelinkach. Miksowalam dobre pare minut. Ciasto w foremkach, mikser nawet juz wymyty 🙂 Na tym etapie nic juz nie da sie zepsuc. Rano napisze jak wyszlo, ogromne dzieki Markocie za asyste!! 🙂
Przypomniala mi sie manna rekrucka, ta byla bardzo rzadka 😆
OK, Lisku, to mogę iść spać? Posypałaś mąką po wierzchu? Chroni przed wysychaniem w trakcie rośniącia.
Jeśli ciasto będzie słabo rosło, to możesz włączyć światełko w piekarniku. Gdy wyrośnie, włączyć piec bez wyjmowania foremek.
Mam wypróbowane obie opcje: z wyjmowaniem i bez wyjmowania, nie ma różnicy. Czas pieczenia liczyć od momentu osiągnięcia temperatury przez piec.
Po upieczeniu wyjąć z foremek i studzić na kratce do ciasta, w pozycji jak w foremce, spodem do dołu.
Mozesz, dzieki! Zaraz posypie. Wody w piekarniku nie trzeba?
Przykrylam sciereczka.
Dobranoc 🙂 🙂
Ja piekę bez wody, ale są różne opcje.
Dobranoc!
Chlebowy thriller się ulągł 😆
W międzyczasie dwóch panów Jarosławów dogadało się w kwestii nie wyborów.
Rusza nowa karuzela. Pan K. sprzedał i kupił czas. Przysięgam uroczyście, że nie będę wgłębiała się w komentarze, prognozy, warianty i inne takie.
Niedobrze się robi.
Ale czego się było spodziewać po Gowinie.
Haneczko,
ty też pieczesz?
Zostawią moją bulkającą ciabattę na rano, jak eksperyment to eksperyment.
Wymoczyłam się w soli, nie wiem skąd, może z Iwonicza? Wcięło etykietkę, a sól nieco skamieniała. Zdrapałam stary naskórek przy pomocy szczotki i mydła z Aleppo, jak w jakim hamamie i zrobiłam się senna…
Dobrej nocy wszystkim piekarzom 🙂
Zostawię… Eh, w tę klawiaturę trzeba walić jak w bęben, żeby zamiast ę nie wychodziło ą 🙁
Czy sie ulągl jeszcze zobaczymy 😆
Kaczyński a Gowinem ustalili wyrok Sądu Najwyższego.
Tylko kibicuję, Markocie. Czekam na relację Liska.
Lisek odsypia, a Haneczka od świtu na nogach?
Zazwyczaj jest to przedświt, ale dzisiaj pospałam dłużej 🙂
Zaraz idę do sali tortur (okropnie monotonne te ćwiczenia 😕 ).
Potem leśny spacer.
Niech Lisek szybciej się wysypia, bo ciekawość mnie zżera.
No właśnie, siedzę jak na szpilkach.
Dzien dobry 🙂 😀
Hmm, raczej klapa 😆 Chrupiaca skorka, a w srodku cos w rodzaju rzadkiego zakalca o szaroszklistym kolorze. Moze po prostu niedopieczone….?
Bobikowo piecze chleb.
Wadza organizuje igrzyska.
Czyż nie pięknie? Czyż nie o takom …? 😉
Roslo 3.5 godziny (wpierw zapomnialam wstawic do piecyka, moze na zewnatrz bylo za chlodno, zorientowalam sie po 2 godz), gdy zaczelam piec wpierw podroslo jeszcze, a kwadrans potem siadlo. Poszlam spac o 5 a.m. 🙂
Ech.
„W Potylicę” napisało, że architektem „gry na rozbicie Zjednoczonej Prawicy” był Michał Kamiński, który myślał, że dołączy gowinowców do Koalicji Polskiej i zbuduje w tej sposób dużą partię centrum, he he. Chciał się niby zemścić w ten sposób na PiSie, który go wywalił, i na PO, która go nie chciała. Ja oczywiście tego szajsu z własnej woli nie czytuję, ale cytowane to było wczoraj w nocy na Twitterze łącznie z pogłoską, że łowy pisowców bardzo się powiodły… u Kukiza (cóż za niespodzianka) i Kaczor na słynnym spotkaniu pokazał Gowinowi całą listę skaptowanych posłów Kukiz ’15, z komentarzem, że już go nie potrzebuje, bo i tak ma większość. Komentowano to wszystko tak, że albo Kamiński dał się ograć jak dziecko, albo pomagał w tym wszystkim, żeby się zblatować z PiS. W to drugie nie wierzę. Oni wszyscy są głupsi niż ustawa przewiduje.
Doro, analogie do tego co dzieje sie u nas sa zdumiewajace. Ciagle mam wrazenie ze ci wszyscy demonterzy demokracji (Polska, Izrael, Wegry, Stany, Brazylia) rozmawiaja wieczorami i wymieniaja sie skryptami… 👿
Jak to pisał Norman Davies „Boże igrzysko. Historia Polski.”
Czy dobry PB nie mógłby sobie wreszcie znaleźć innych narodów wybranych?
Czy to mu się kiedyś znudzi?
Odkroilam drugi bochenek i nie jest tak zle! Tylko za wilgotny w srodku, co znaczy ze Markot wyczul problem (na odleglosc !) i powinnam byla dodac jeszcze troche maki.
Przepis jest bardzo sprawny, problem musi byc w jedynej niewiadomej, tz moim zakwasie. Po prostu moze go zageszcze (przy nastepnym karmieniu dodam troche wiecej maki niz wody).
Narazie zrobie z chleba tosty 🙂
Jagodo, to brzmi bardzo swojsko… 🙁 🙂
Oj tak, tak.
Kurcze blade, kiedyś się uprawiało kremlinologiem i teraz znowu trzeba?
A czy w Izraelu też się tak nawzajem oszukują? Teraz się mówi, że Kaczor wystrychnie Gowina na dudka, bo „odkrycie towarzyskie” ogłosi, że można przesunąć wybory na 23 maja i szybciutko to zrobią.
Już przestałam mówić „to się w głowie nie mieści”, bo już nic się nie mieści.
Uprawiało kremlinologiem oczywiście.
Doro, oczywiscie… BN uwaza sie za wybranego wsrod wybranych, sloneczko jedyne, i gra aby wygrac, wcale tego nie kryjac. Pytanie co jest dobre dla kraju w ogole przestalo byc czescia nawet dyskursu politycznego… Jest to tak niepodobne do wszystkiego co znam z doswiadczenia, ze wlasciwie brakuje mi terminologii.
lisku,
czy znasz ten ponury dowcip:
– skąd się w Polsce wziął antysemityzm?
– stąd, że to za mały kraj dla dwóch narodów wybranych
Niestety 🙁
W pełni zgadzam się z Bendykiem:
https://antymatrix.blog.polityka.pl/2020/05/07/koniec-panstwa-pis/?nocheck=1#comments
Czekam na jego najnowszą książkę. Dziś, jutro powinnam ją dostać.
Wierzę w to, że suma summarum obronimy się. Ale czeka nas paskudny okres przejściowy.
Ja to odbieram tak, jakby państwo zostało sprowadzone do roli kuwety kaczego kota 👿
Nie to jest dramatem, że są tacy ludzie jak JK czy BN.
Dramatem jest to, że znajdują aż tylu popleczników.
Co to mówi o naszych społeczeństwach?
lisku,
wcale nie muszą się wymieniać skryptami, po prostu odwołują się do tych samych mechanizmów psychologicznych, socjologicznych.
Korzystają z wiedzy,
Lisku, jeśli chodzi o chlebki to albo trzymaj się przepisu od darczyńcy zakwasu, albo dopracuj się własnych proporcji zmieniając je delikatnie w zależności od efektu i za kazdym razem dokładnie zapisując.
Mój zakwas jest dość gęsty, gdy odbieram go łyzką na nastepny raz, to ta łyzka jest czubata, co przy Twoim raczej by się nie udało. Ale w moim zakwasie proporcje są zupełnie inne – na szklankę wody przypada dwie szklanki mąki.
Doro, przeciwnie, teraz wszystko w głowie się mieści.
To już nie jest nawet bezprawie, to panowanie widzimisia bez żadnego trybu. Państwo jest nieważne. To takie coś do szurnięcia w dowolną stronę. No to szurają.
Lisku,
pierwsze koty za płoty 🙂
Jeśli chcesz jeszcze raz piec według mojego przepisu, to musisz mieć zakwas tej konsystencji, co mój.
Odbierz dwie łyżki tego rzadkiego do słoika (ja używam wiaderka po kilogramowym jogurcie), dodaj po 50 gramów letniej wody i mąki i postaw w ciepłym miejscu. Jak urośnie i znowu opadnie, dodaj znowu po 100 gramów wody i mąki i będziesz miała razem 300 gramów zakwasu z rezerwą. Po wyrośnięciu zamknij szczelnie i trzymaj w lodówce.
Ciasto powinno przypominać konsystencję świeżego betonu 😉
Jeśli rośnie w chłodnym miejscu, będzie rosło zbyt powoli i chleb będzie kwaśny.
W piekarniku możesz włączyć światełko, ale sprawdź, czy nie jest za ciepłe. W moim osiąga temperaturę 50 st. więc włączam na pół godziny i potem wyłączam.
Lisku, moim pierwszym chlebem można było zabić. Widocznie mąka była cementowa 😉
Mój wyglądał jak brązowa rura kanalizacyjna 🙁
A dawał się ugryźć?
😆
Nie trace optymizmu. Z tego chleba nawet nie da sie robic tostow, bo powtarza sie to samo zjawisko w skali mikro: zewnetrzna warstwa od razu sie zasklepia, a w srodku zostaje wilgotna lepka gabka. Tak wilgotna ze okienko toster-owena sie zaparowalo.
Zrobilam juz raz niedawno chleb na drozdzach, wyszedl calkiem fajnie choc niezupelnie byl chlebem.
Mnie wyszedł dopiero 9 bochenek, ale za to wyglądał i smakował jak marzenie piekarza.
Cierpliwości.
„Wyszedł całkiem fajnie, choć niezupełnie był chlebem” – a czym? 🙂
Mnie by się nie chciało. Cierpliwości nie mam za grosz 😆 Zawsze się dziwiłam, kiedy ktoś mówił, że robienie na drutach jest czynnością uspokajającą – dla mnie było wkurzającą…
Doro, czyms miedzy chlebem a ciastem. Byl bardzo smaczny, choc troche kruchy, i pieknie pachnial. Powtorzylam go potem z identycznym rezultatem. Podac przepis?
Robienie na drutach i inne tego rodzaju czynnosci mnie nie biora (mam zreszta dwie lewe rece), ale gotowanie i pieczenie, mimo ze rzadko to robie, budzi we mnie mase asocjacji (od laboratorium, ktore lubie, po oczywiscie ognisko domowe 🙂 ), wrecz pobudza wyobraznie… Czy ktos czytal ksiazke Przepiorki w platkach rozy ?
Adomi, „marzenie piekarza” brzmi pieknie 🙂 🙂
U Lasuchow jest pani ktora robi na drutach zupelnie oszalamiajace rzeczy.
Gdybym miala miejsce i sily, chetnie zajelabym sie stolarka. Niestety nie mam, choc moze i dobrze, bo mam tendencje do malych wypadkow, nawet nozy specjalnie nie ostrze za bardzo, a podstawowym produktem w kuchni jest masc przeciwko-oparzeniowa 🙂
Robic na drutach, szyc, malowac i rzezbic nie umiem, bo jestem bardzo marna we wszystkich sztukach plastycznych.
@ 12:36 – pewnie chodzi o kanadyjską Alicję 🙂 ale ona chyba już nie robi, bo od lat ma kłopoty z rękami. Rzeczywiście te jej ciuchy były niesamowite.
Też mam dwie lewe ręce, ale za to wyczucie koloru i trochę mi szkoda, że nie wykorzystuję go twórczo. Tylko co najwyżej w dobieraniu ciuchów. Ale teraz i tak człowiek się nie stroi 🙂
Cierpliwość to także podstawa przy pieczeniu chleba.
I czytanie przepisów (jeśli są uczciwe i sprawdzone) jak rozkładu jazdy, żeby nie przegapić istotnych momentów.
Mój pierwszy chleb, haneczko, był pancerny, ale i tak został zjedzony po okruszku. I tylko przeze mnie.
Za chwilę przedstawię moje ciabattine
Tak, to ona.
Bardzo lubie ludzi ktorzy potrafia cos stworzyc, zbudowac, i maja wlasnie tego rodzaju cierpliwosc.
A gotowanie i pieczenie to tworzenie domu, zwiazkow, skojarzen. Od dziecka pamietam ze byl „przepis zony Staszka”, „ciasteczka od cioci … , ktora miala go od…” , i ja tez pamietam od kogo mam kazdy przepis.
Wczorajszy chleb, gdy mi w koncu wyjdzie,zostanie nazwany Nocnym Chlebem Markota 🙂 🙂
Lisku, 😀
Mój dzisiejszy urobek
Powinien być pieczony na czystej blasze, ale kiedy rósł, sadziłam w ogrodzie selery i czas się nieco przedłużył 🙁 Bałam się przenosić takie rozjechane na drugą blachę.
Smakują jak ciabatta w Nowej Zelandii, gdzie było to jedyne jadalne pieczywo. Na świeżo i z tostera. Przez ponad dwa miesiące nam nie obrzydło, a teraz przywołało fajne wspomnienia.
Według tego przepisu:
https://www.youtube.com/watch?v=Pc0z94RjQUs
Potrzebny jest zakwas pszenny.
Są dwa rodzaje zakwasów: stały i płynny.
Przy czym stały przypomina dosyć zestalone ciasto, a płynny bardziej luźne.
Dobrze to widać na filmikach które pokazałam wyżej.
Przyjrzyj się Lisku im i zdecyduj jaki masz zakwas.
Nie mogę chwilowo zabierać głosu w sprawach ojczystych, bo bardzo wzrosło mi ciśnienie, a chcę jeszcze pożyć.
Przepiórki w płatkach róży znam tylko w wersji filmowej.
Mam plynny.
Przepiorki lepiej przeczytac 🙂
Lata temu Alicja zrobiła naszemu Młodemu sweter, który nic a nic się nie zestarzał. Obaj są do siebie bardzo przywiązani.
Siódemeczko, dlaczego Ci rośnie? Należało się spodziewać szwindlu i jest szwindel. Nie pierwszy przecież i nie ostatni.
Markocie, dużo tego dobrego. Jedlibyśmy tydzień 😯
Haneczko,
to tylko 8 bułeczek, największa waży 140 g, najmniejsza 85. Cóż to jest dla ciężko pracujących ogrodników? One zresztą nie wysychają tak szybko jak zwykłe bułki. Powinny dotrwać do weekendu.
Półtorej poszło już na spróbowanie. Z masełkiem czosnkowo-pietruszkowym.
Jutro chleb apulijski. Z połowy składników.
Marzy mi się chleb z mąką kukurydzianą z tej piekarni w Lugano. Był nadspodziewanie smakowity.
W temacie kuchni:
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/96283728_3242554685768543_8677519579439693824_n.jpg?_nc_cat=108&_nc_sid=8bfeb9&_nc_ohc=2NMMVkqr42kAX_Qw-hI&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=66fd37a4bceb19961c87709a9cffbc22&oe=5ED97F08
Ta pani ma przed sobą przyszłość 😆
Markocie, jeśli można, ile selerów sadziłaś?
Właśnie wyjąłem chleb z formy. Wyszedł całkiem dobrze. Ale nie o tym chciałem. Pan sędzia Hermeliński, były Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej porównał ekipę JK (tę decyzyjną, nie figurantów) do gangu Olsena 🙂
Obecna PKW nie gorsza 🙂
Z komunikatu: „Pozbawienie Państwowej Komisji Wyborczej prawnych możliwości drukowania kart do głosowania sprawiło, że głosowanie w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w dniu 10 maja 2020 r. jest niemożliwe. Karty wyborcze są bowiem warunkiem koniecznym do przeprowadzenia głosowania”.
No nie śliczne? 😈
Komunikat PKW jest wywieszony w wielu obwodowych komisjach wyborczych, chociaż te nie pracują. Sygnał trochę inny niż z TVP.
Ja też wyjęłam chleb z pieca 🙂
To nie jest trafne porównanie, Stanisławie.
Gang Olsena działał na własny rachunek, ten na rachunek państwa, które systematycznie i z rozmysłem niszczy.
Śliczne, Doro. Wręcz nadmiarowo pławimy się w ślicznościach.
Kolekcję patentowanych gamoni prezes gromadził latami.
Zadziwiające, że Pinokio tak dobrze do tego zestawu pasuje.
Coś ostatnio zniknął.
Bardzo chciałabym upiec chleb, a nie mogę. Ciągle jemy poprzedni. U nas to 5-6 kromek dziennie śniadaniowo takiego z keksówki 🙁
Prezes mówi o nich „brudne szmaty” i trzeba mu przyznać – celnie.
@haneczka
24 selery, 6 fenkułów, 30 różnych kapust (biała, górska, szpiczasta, włoska, czerwona, brokuły)
Mówiłam, stachanowiec. 😀
Podziwiam Cię Markocie, musisz mieć dobre motywacje i satysfakcje z tych wszystkich prac.
Odetchnęłam. Spodziewałam się dwóch zer na końcu liczby 😉
Haneczko, 😆
idę policzyć pomidory, może będą dwa zera 😉
Porów mam ponad setkę, bo zamawiając sadzonki online (inaczej się nie dało) niechcący kliknęłam dwa razy, co okazało się dopiero przy odbiorze. Sadzonki były w szalkach po 30 sztuk, teoretycznie, bo w rzeczywistości było po prawie 60 w każdej. Sąsiad uwolnił mnie od kilku…
@mt7
Ogród działa antystresowo i antydepresyjnie. A jak jeszcze przechodzący obok spacerowicze rzucą dobre słowo…
Rośnie…
Mniam 🙂
Bobik by już coś napisał o takim ogródku. Ja tylko tyle:
Dwadzieścia cztery
selery
i fenkułów sześć,
trzydzieści różnych kapust
i będzie co jeść…
Dora 😀
Pomidorów jest 396, chyba zaokrąglę, bo jest jeszcze trochę rozsady daktylowych…
Problem, jak zwykle, z doniczkami o odpowiedniej średnicy. Ludzie zwracają, ale nie wszyscy, a niektórzy przynoszą głównie inne rozmiary.
Na szczęście otwarte już są centra ogrodnicze i ludzie ruszyli wymieniać bratki na begonie i inne letnie kwiatuszki. Buszuję po cmentarnych koszach na śmieci. Na odpady roślinne są osobne pojemniki.
Na tutejszych grobach nie ma płyt kamiennych ani wielkich pomników. Jest kamień u wezgłowia (Grabstein) i malutki ogródek z kwiatkami.
😀
Naszarpałam chwastów.
Bardzo dokładnie czuję ręce. Jeszcze trochę zostało. Najżmudniejsze te powrastane we floksy.
Dąb nam się ulągł, z powietrza, oczywiście we floksach. Myślimy, gdzie go zadomowić, kiepsko nam idzie.
Prawie udało mi się zapomnieć o tym, co tu się wyprawia. Nazwanie tego burdelem to obraza burdelu.
Ooo, dąb to jest bardzo poważne drzewo.
Na pokolenia, Haneczko.
Nie przegapcie tej wspaniałej okazji.
Haneczko, to na pewno nie burdel. Nikt mi nie wierzy, ale, jeśli to potrwa, przekonacie się wszyscy, że cała, zmieniająca się przecież, otoczka ideologiczna to instrumentalna lipa, a chodzi wyłącznie o opanowanie sądów i wszelkich instytucji kontrolnych, aby można było bezkarnie rabować w majestacie „prawa”. Nie wiem, czy ktoś pamięta artykuł pt. „Silna Wola Porozumienia Centrum”. Już wtedy pozorna ideowość JK była obnażona. Teraz chaos jest im bardzo przydatny, a ja wcale się nie zdziwię, gdy korespondencyjne „wybory” odbędą się 23 maja.
Lisku,
nie dawał mi spokoju ten nocny chleb, więc przeprowadziłam dziś dokładnie według przepisu cały proces i sfotografowałam najważniejsze momenty.
Zaczęłam o godz. 9:45 odważeniem porcji zakwasu, który wyjęłam z lodówki dwie godziny wcześniej. Ostatni raz był karmiony tydzień temu.
Zakończyłam wyjęciem chleba z pieca o godz. 14:38
Nie wiem jeszcze, jak wygląda w środku, bo musi wystygnąć. Nadkroję wieczorem i pokażę.
Myślę, że jest udany, bo nie popękał, ani się nie zapadł, a postukany palcem w spód odpowiada dudnieniem 😉
Tu masz ilustracje do przepisu
Na zdjęciach widać z grubsza, jaką konsystencję ma zakwas, zaczyn i ciasto. Widać, że się nie rozpływa, dopiero podczas rośnięcia wypełnia równo foremkę.
Ten mniejszy chlebek był pieczony w formie aluminiowej, więc zawsze wychodzi wilgotniejszy od spodu. Włożyłam go (bez foremki) na 10 minut do gorącego, wyłączonego piekarnika (na kratkę) z lekko uchylonymi drzwiczkami, które zablokowałam korkiem od szampana. Jest teraz też chrupiący.
Mąka żytnia z pełnego przemiału, bio. Pszenna – zwykła, biała.
Z braku otrąb (skończyły się) do wysypania foremek użyłam płatków owsianych.
Czarne punkty na wierzchu chleba to czarnuszka (black cumin seeds)
Też jestem zdania, że to nie burdel, ale coś dużo gorszego.
Czytam właśnie „Katastrofę posmoleńską. Kto podzielił Polskę” i włos mi się jeży na głowie.
Nie wierzę w możliwość uporania się ze zgnilizną w dającej się przewidzieć przyszłości.
Jeżeli ktoś „poprowadzi lud na barykady” to jeszcze bardziej skrajni nacjonaliści.
„Ostał nam się ino sznur”.
Do niedawna uważałam,że to potrwa 20 lat, w wersji optymistycznej, 40, w pesymistycznej.
W tej chwili 40 lat uważam za wersję bardzo optymistyczną.
Jagodo, jestem przekonany, że horyzont czasowy jest krótszy. Tysiącletnia Rzesza przetrwała ledwo 15 lat. Tym, co mnie martwi, jest poziom strat – materialnych, moralnych, demograficznych – które poniesiemy, zanim pozbędziemy się tego draństwa…
Tetryku,
niczego nie pragnę bardziej jak mylić się.
Z dziką rozkoszą odszczekam wszystkie swoje złe prognozy, jeżeli tylko okażą się nieprawdziwe. Na kolanach, pod stołem.
I pomyśleć, że mamy dzisiaj Dzień Europy.
Markocie, wielkie dzieki! Przy najblizszej probie skorzystam 🙂
Mam wrażenie, że osiągnęli już poziom pewności siebie i poczucia bezkarności, który właśnie pcha ich w przepaść. I niech w niej sczezną.
Lisku,
tylko nie czuj się zobowiązana do korzystania.
Zrobiłam to, bo nie pomyślałam w porę, że dla piekarskich nowicjuszy potrzeba znacznie więcej informacji, niż sam przepis.
Przepisów na pieczenie chleba jest całe mnóstwo i może inny będzie ci znacznie bardziej pasował. Ja się nie obrażę 😉
Wczoraj wydało mi się, że już wiem, jak się piecze ciabattę i powtórzyłam procedurę z pierwszego razu bez zaglądania do przepisu.
No i pomyliłam etapy 🙄
Zamiast nastawić zaczyn z zakwasem pszennym na całą noc, dodałam resztę mąki i drożdże już po 4 godzinach i zostawiłam gotowe ciasto do dojrzewania przez noc. W nocy ciasto wylazło poza miskę, a jak już rano uformowałam bułeczki i resztę zrobiłam jak trzeba, włącznie z układaniem wyrośniętych „ciabatek” na rozgrzanej w piecu blasze, to owszem, wyszły smaczne i ładnie porowate, ale z grubą, twardą skórą 🙁
Markocie, musiałam coś spsocić i nie wyszło. Robiłam z połowy składników.
Mój zakwas jest nie tak stały, ale nie płynny. Reszta wyglądała tak, jak na zdjęciach. Po 40 minutach podrosło, dodałam resztę i niby było w porządku, ale coś mi się nie podobało, tak na wyczucie, bo nie umiem określić co.
Ciasto nie wyrosło, wcale. Pierwszy raz tak mi się zdarzyło. Czasem szło opornie, ale dawało radę. Sama jestem ciekawa, co spaprałam. Upiekłam, jakie było z czystej ciekawości. Totalny zakalec 😆
Namnożę zakwas, bo sporo potrzeba i powtórzę.
Z głodu nie padniemy. Na śniadanie parę kromek jest. Potem upiekę na drożdżach.
No i możemy jeść ciastka… Placek ze śliwkami jest taki jak zawsze.
Dobrze, nie burdel.
40 lat to dla mnie za długo, tyle nie pociągnę, a chcę dożyć chwili, gdy to padnie i prezes zostanie sam z niesławą.
Haneczko, Kaczyński odejdzie hieny zostaną.
Trwa wojna pod dywanem.
Wojciech Szacki w Polityce pisze:
„Jeśli ktoś myślał, że wraz z uroczystym porozumieniem Jarosławów z 6 maja wszystko zostało wyjaśnione i nawiązaliśmy – jako państwo – jakiś kontakt z rzeczywistością, to był niepoprawnym i niezbyt mądrym optymistą. Ten kontakt jest co najwyżej przejściowy.
Kurski ma pomysł
Okazało się dziś, że to, że Jarosław Gowin ogłosił, że wybory będą latem, oznaczało jedynie, że Gowin wierzy w to, że wybory będą latem, i chce, żeby wybory były latem. A nie – że wybory będą latem. W większej partii koalicyjnej na co dzień panuje radosne przeświadczenie, że rzeczywistość z całym jej bagażem – jakimiś umowami, jakimiś regułami prawnymi i procedurami, jakimiś ograniczeniami technicznymi i organizacyjnymi – jest nieistotna.
Z mojej wiedzy wynika, że w piątek 8 maja Jarosław Kaczyński przychylił się do pomysłu Jacka Kurskiego, żeby wybory – furda porozumienie z Gowinem – odbyły się w maju. Złośliwi dowcipnisie w PiS twierdzą, że Kurski chce wyborów w maju, bo spieszno mu do odzyskania tytułu prezesa TVP.
A skoro jest ustawa korespondencyjna (podpisana właśnie przez prezydenta, który też marzy o szybkich wyborach), skoro opozycja nie wiedzieć czemu zaczęła nagle protestować przeciw przekładaniu wyborów, skoro rządzący odkryli nagle, że Sąd Najwyższy nie musi się okazać ich partyjną przybudówką, to jedźmy z głosowaniem majowym.”
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1955932,1,wyborczy-tumult-w-pis-o-co-byla-ta-cala-szarpanina.read
Jeżeli genialnym strategiem rządzą takie tuzy jak Kurski i Ziobro, to po jego odejściu nie znikną.
Demoralizacja szybciej zapuszcza korzenie niż proces naprawy.
Nie znikną, ale pewnie będą się żarli, bo to ludzkie hieny.
Te zwierzęce bardzo dobrze współpracują.
Haneczko 🙁
Bardzo mi przykro.
Wygląda na problem z zakwasem. Coś go zabiło w drugiej fazie 🙁
Namnóż go z tą mąką, z której robisz chleb.
Jeśli ten zakwas, którego użyłaś do pieczenia jest zdrowy i silny, pachnie przyjemnie, a nie octem, to weź z niego małą ilość (1-2 łyżki) i dodaj po 50 g żytniej mąki i letniej wody. Wymieszaj, postaw w cieple i zobacz, co się będzie działo. Jeśli w ciągu kilku godzin urośnie, to dodaj (na drugi dzień) po 100 g wody i mąki.
Na trzeci dzień powinien być OK. I będzie miał właściwą konsystencję.
W pierwszej fazie (zakwas, woda, mąka żytnia) mój zaczyn nie rośnie w zauważalny sposób, tych 40 minut to za krótko.
Dopiero gotowe ciasto w foremkach rusza, mniej więcej po godzinie zaczyna go wyraźnie przybywać.
Jeśli zakwas był długo w lodówce (2 tygodnie) to wyjmuję go wieczorem i stawiam w kuchni, rano daję przepisową porcję do miski, dodaję przewidzianą ilość wody i połowę przewidzianej mąki żytniej, mieszam trzepaczką, przykrywam ściereczką i stawiam w cieple na 6 godzin. Następnie dodaję resztę żytniej, miksuję i odstawiam na 40 minut. Wygląda jak ten szary beton na obrazku i po tym czasie zmian nie widać, ale się nie przejmuję i robię dalej jak w przepisie. Po dodaniu mąki pszennej, wody i drugiej porcyjki zakwasu ciasto nabiera w trakcie miksowania innej konsystencji, już nie szary beton, tylko pulchna, gładka masa, jak gęsty budyń. W tej drugiej fazie nie trzeba miksować długo, kilka minut, aż ciasto będzie gładkie i jednorodne.
Ależ Markocie, niech Ci nie będzie przykro. Błędy są cenne 🙂
Będą „wybory”, których nikt nie odwołał,choć chciał. W moim mieście w godzinach 12.00 – 15.00, w bardzo pięknych okolicznościach przyrody!!! Z „kolekcjonerskimi” kartami wyborczymi w roli głównej. 🙂 My się szykujemy…
Markocie, nastawiłam wg wskazówek, pachnie dobrze.
My też jedziemy na wybory roślinek w Jasinie.Potem wybierzemy się do Inków.
Nie pamiętałam tego wiersza, sam wpadł dzisiaj w oczy i nie tylko….
Stanisław Barańczak
„Mównica”
Zbyt wysoka na klęcznik, zbyt niska
na budkę wartowniczą,
chociaż zbijana zwykle z podobnie prostolinijnych
i równie gładko heblowanych
desek zdań,
zatrzymała się w pół drogi pomiędzy pokorą
modlitwy a wyniosłym wtajemniczeniem
wartowniczego hasła
i zmusza do przyjęcia postawy pośredniej
między klęczkami
a staniem na baczność;
to znaczy, ciężar ciała spoczywa na dłoniach lub łokciach,
nogi zaś, uwolnione od zwykłych obowiązków, mogą
swobodnie podrygiwać w służalczej ekstazie,
uginać się pod ciężarem kłamstwa lub
trząść się ze strachu:
właśnie po to wynaleziono mównicę, ażeby
zasłonić to wszystko
dyskretnie
przed naszymi oczami.
Wyniki będą znane wieczorem:
https://bi.im-g.pl/im/62/bb/18/z25933922V.jpg
Czytam i czytam o tych zakwasach i usiluje sie polapac. Jak narazie zauwazylam dwie metody dokarmiania:
1. dodawanie wody i maki w tej samej objetosci (tak np robi MalgosiaW, oraz moja instruktorka)
2. dodawanie wody i maki w tej samej wadze, tak robi Markot, Adomi oraz dunski instruktor z sieci (to jest to co nazywa to o ile sie nie myle 100% hydracji). W tej drugiej metodzie jest o wiele wiecej maki i zakwas jest ciastowaty, w pierwszej jest dosc plynny.
Ta druga metoda jest wlasciwie jeszcze bardziej okreslona, bo podaje takze stosunek zakwasu wyjsciowego do wody i maki: 1:2:2, znaczy, przykladowo, na 50 gr wyjsciowego zakwasu 100 gr wody i 100 gr maki.
Sa takze inne metody, np widzialam 1:3:5.
(Maka jest lzejsza od wody, 1 szkl to 250 g wody a okolo
140 gr maki.)
Pierwsza metoda to mniej wiecej to co ten Dunczyk nazywa starterem 166% hydracji, tego tez uzywa.
Eksperymentuje, w rezultacie mam juz jedna cala polke w lodowce wypelniona zakwasem (4 pojemniczki) + troche suszy sie na zewnatrz wg sposobu Adomi 🙂
Lisku, 🙂
POdchodzisz, widzę, coraz bardziej naukowo do sprawy.
Ten stosunek zakwasu do wody i mąki 1:2:2 to rozmnażanie zakwasu czy zaczyn na chleb?
Bo jeśli rozmnażanie, to moim zdaniem ilość początkowa zakwasu nie gra roli, jeśli powstał on z mąki i wody w stosunku wagowym 1:1. Będzie go po prostu mniej lub więcej, ale zawsze w hydracji 100 proc.
Nastawiam ciabattę, bo mi się zakwas starzeje niedokarmiany 🙁
Z dokarmianiem zakwasu to staram się robić tak, aby po użyciu 360 gramów do pieczenia chleba zostało go troszkę w pojemniku na następny raz. Dodaję więc 190-200 g wody i tyle samo mąki, mieszam i zostawiam lekko przykryty w kuchni, aż wyraźnie urośnie (kilka godzin), po czym dociskam pokrywkę i wstawiam do lodówki.
Zakwas po prostu należy odbudować do ilości, która będzie nam potrzebna następnym razem plus mała rezerwa na rozmnażanie. Jeśli zakwas jest dojrzały i silny, to nie ma problemu z szybkim rozmnożeniem do większej ilości.
Markocie, to rozmnazanie, i stosunek do wyjsciowego zakwasu chyba jednak ma znaczenie, bo to jest ilosc zwierzecia ktore chcesz nakarmic i utuczyc 🙂 Np masz zwierze, wyciagasz na cieplo i dajesz za malo jedzenia – wtedy zacznie kwasniec.
Jeszcze jedno: gdy mowi sie o wyrastaniu, okazuje sie ze trzeba okreslic o ile. Np dunski chleb zinternetowy rosnie tylko okolo 30%, a jesli bedzie sie czekalo by wyrosl wiecej (np by sie podwoil), wg niego zrobi sie zakalec.
markocie,
ciekaw jestem twoich eksperymentow z maka kukurydzianna.
Tez bym chcial cos upiec na takiej mace.
Lisku,
ale ja nigdy nie daję za mało. Dlatego pisałam, że trzeba produkować tyle zakwasu, aby zużyć prawie wszystko zostawiając malutko na rozmnożenie.
@gato
Jak zrobię, to opowiem. Najpierw muszę w ogóle zdobyć mąkę kukurydzianą.
Przypuszczam, że ten chleb „kukurydziany” z Lugano, który mi tak bardzo smakował, był albo mieszany, albo z białej mąki kukurydzianej, bo był bardzo blady. O taką mąkę będzie jeszcze trudniej, bo nie ma jak pojechać do Włoch, a tam być może też już tylko teoretycznie jest w sprzedaży, bo teraz wszyscy pieką 🙄
Jeśli chcesz piec tylko na tej mące, to jest trudno, bo nie zawiera glutenu, któremu chleby zawdzięczają gąbczastą porowatość i wyrastanie.
Muszę się rozejrzeć w moim sklepiku typu „Reformhaus”, czy w ogóle mają taką mąkę.
Trochę zaszaleliśmy w roślinkach.
To coś całkiem innego niż zwykłe zakupy. Bierzemy życie, którym chcemy się zaopiekować. Dbać, żeby mu było dobrze. Patrzeć, jak rośnie i wyobrażać sobie, że nas przetrwa 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=N0gI9pYguOw
…aby kiedyś, mój synku, gdy dorośniesz, kruszynko, być Polakiem aż tak nie bolało.
Haneczko, kupiliscie sekwoje? 🙂
(nie wiem dlaczego ciagle wpadam do poczekalni, bede musiala ja troche poodkurzac 🙂 )
Aż tak to nie, Lisku 😆
Ciabatta na zakwasie z wczoraj nastawionego zaczynu.
Zrezygnowałam z przenoszenia wyrośniętej na rozgrzaną, czystą blachę, bo się kleiła do palców i szkoda mi było ryzykować.
Do pieca wsztawiłam małą miseczkę z wodą.
wsztawiłam? pseprasam 😉
Markot, ja robię inaczej, zakwas na następny raz odbieram dopiero po 3 dokarmieniach.
Np. wczoraj rano wyjęłam zakwas z lodówki i nakarmiłam go jedną szklanką wody i dwiema szklankami mąki żytniej 2000. Wieczorem dokarmiłam połową szklanki wody i szklanką mąki 2000. Dziś rano znów pół szkl. wody i szklanka mąki 2000. Dzisiaj w porze obiadu odbiorę 3 duże, czubate łyżki zakwasu do kubka i to przykryte spodkiem idzie do lodówki na ok. tydzień (z taką częstotliwością piekę). Dzięki temu, że odbieram „na zaś” dopiero po 3-krotnym dokarmieniu, mam zawsze silny zakwas. Przy tej procedurze chlebek wychodzi zawsze.
Pilnie zapisuje 🙂 Trzykrotne dokarmienie po lodowce radzi takze Dunczyk. Adomi, czy zuzywasz to wszystko?
@adomi6319
Spróbuję i porównam, choć to w sumie chyba kwestia wiary 😉
No i jeszcze pieczenie chleba potrzeba planować z większym wyprzedzeniem, skoro najpierw półtora dnia zajmuje podchowanie zakwasu…
Moją metodę mam od mojej siostry, która z kolei dostała zakwas wraz z przepisem od zaprzyjaźnionych zawodowych piekarzy.
Jak oni to robią w swojej piekarni – nie wiem, ale chleb robą znakomity.
Procedurę wypieku chleba w domu przejął od dłuższego czasu mój szwagier i jemu ten chleb też zawsze wychodzi, piecze dwa razy w tygodniu z pół kilograma zakwasu, więc odbudowuje zawsze do 600-700 g.
Ostatnio odwiedziliśmy ich w listopadzie i bardzo się sumitowali, że szwagier zapomniał dodać soli do ciasta, ale chleb i tak był świetny.
Zakwas otrzymany od nich podróżował jeszcze przez 10 dni po Polsce, (wszędzie trafiał do lodówki). Jak go pierwszy raz użyłam, miał za sobą 3 tygodnie bez dokarmiania. Przeżył i ma się dobrze.
Jak pieczesz z tym zakwasem, to w jakich proporcjach dodajesz wodę i mąkę na chleb?
Mój następny eksperyment to będą arabskie chlebki pita na zakwasie pszennym.
PS
Adomi,
twój chleb jest tylko żytni czy też mieszany?
Wyraznie jest wiele metod. Markocie, hoduje m.i. taki zakwas jak robisz Ty i Adomi, tz gesty, i niedlugo zamierze sie na dzienna wersje N-CH-M 😀
Dzis zrobilam dunski chleb wg przepisuj ktory tu zlinkowalam, i wyobrazcie sobie ze mniej wiecej wyszedl. Mimo roznych przerobek z powodu braku produktow – zamiast ziaren zyta nieprazona gryke (polowe ilosci), zamiast pestek nic (po prostu wyszlo nizsze), zamiast slodu miod, zamiast jasnej zytniej pelna zytnia 🙂 Ma byc bardziej zwarty nastepnego dnia, ale juz jest b. smaczny 🙂
Markocie, poniewaz Ty pieczesz prawie codziennie, Dunczyk radzi w ogole nie wstawiac zakwasu do lodowki (tz jeden blizniak w lodowce drugi na zewnatrz, na wszelki wypadek).
https://foodgeek.dk/en/sourdough-starter-maintenance/
Jeszcze jedna roznica metod: niektorzy dokarmiaja, wstawiaja do lodowki, wyciagaja, ocieplaja i uzywaja.
Inni uzywaja bezposrednio po dokarmieniu (i wyrosnieciu). Nie wiem co lepsze (jesli w ogole jest roznica).
Czy w Polsce juz rozluznili regulamin kowidowy? U mnie wszystko dosc szybko sie otwiera i dopiero zaczynam sie bac, bo niby zakazem jest malo ale sa, a trzeba bedzie ruszyc do pracy, w ktorej spotykam sie z wieloma osobami…
Lisku,
właśnie obejrzałam sobie porady Duńczyka i on też jest zwolennikiem dokarmiania 1:5:5 😀
Zakwas żytni trzymam w lodówce, bo jest w użyciu raz na tydzień, ale pszenny stał dotąd na wierzchu, używałam go co dwa dni.
Teraz jednak się zastanawiam, co z nim zrobić, bo kto zje te wszystkie ciabatty?
Jeszcze pita i robię przerwę w eksperymentach, chociaż pogoda jest właściwie w sam raz na pieczenie…
Ochłodziło się i pada deszcz, jutro Pankracy przyniesie jeszcze większe zimno, po nim Serwacy i Bonifacy, a po Zimnej Zośce pora na oddanie pomidorów do adopcji.
U mnie też luzują rygory i czekamy, jak się rozwinie sytuacja.
Czekamy na otwarcie granicy z Niemcami, bo przyjaciele w Stuttgarcie też chcą moich sadzonek.