Psy-choanaliza

sob., 1 kwietnia 2023, 20:31

Raz naukowiec pewien,
nie bacząc na odciski
mil zrobił dwieście siedem,
by zajrzeć do psiej miski.

Gdy miski jął zawartość
wnikliwie nader badać,
zakrzyknął: to nie karton,
nie gips, nie czekolada,

nie wódka, nie marycha,
nie cymes, nie mecyje,
więc co się tam, u licha,
w tej misce w końcu kryje?

Nie słoń to i nie kogut,
nie mleko i nie jaja,
nie gruszki… Wtem zza rogu
psów wychynęła zgraja.

Uciekał naukowiec
przez spory dość kawałek
i już układał w głowie
plan zemsty doskonałej.

„Ten szarpie za nogawki,
ten warczy, ten znów gryzie…
Opiszę te psie sprawki
ja w psy-choanalizie.

Niech wiedzą wszystkie nacje,
śmieszkowie oraz beksy,
że pies to taki pacjent,
co straszne ma kompleksy.

Gdy smutny jest, bo stypa,
gdy wściekły, bo nie pojadł,
to zawsze przez Edypa,
lub chociaż przez Portnoya.”

Zaszumiał cały Wiedeń
i podwiedeński lasek:
to teraz mamy biedę
i kichę, nie kiełbasę.

A gdy ktoś kichę zwędzi,
nie wyślesz go do budy,
tylko go trzeba będzie
zanalizować wprzódy.

Tak zaczął człowiek mętnieć
i grzęznąć w analizie,
i grzebać się namiętnie
w bebechach ile wlizie.

Tylko pies mało który
tym łamie sobie główkę,
jak dawniej goni kury
i wcina pasztetówkę.

Kompleksów się nie boi,
obszczeka nawet rower
i to jest, drodzy moi,
podejście bardzo zdrowe.