Raport o stanie
Państwo wygodniej wyciągnęło nogi, rozwalone na biurku, które zastąpiło rozchwierutany okrągły stół, stojący w tym miejscu wcześniej. Strzepnęło popiół z cygara, wyrwanego cudem z brudnych łap lumpenliberała i zapytało siedzącego na brzeżku fotela Prezesa:
– To w końcu jak? Będziemy anihilować, czy oprymować?
– Ja bym radził, żeby te metody zastosować dopiero wtedy, kiedy ja dojdę do władzy – pospieszył z odpowiedzią Prezes. – Na dzień dzisiejszy deprywację mamy już dostateczną. Ale moglibyśmy spróbować prefiguracji czy też antycypacji i zimmunizować prokuraturę na polityczne naciski przy pomocy hiperproceduralizacji i precedencji.
– To nie jest dobry modus operandi – skrzywiło się Państwo. – Nie wiem nawet, czy za tą propozycją nie kryje się myślenie tetyczne.
– Wcale nie myślę tetrycznie! – wykrzyknął z urazą Prezes, ale spojrzawszy na ostrzegawczo najeżony system semiotyczny Państwa natychmiast spuścił z tonu.
– No dobrze – zaproponował – wobec tego na razie zajmiemy się paradygmatem kształcenia i wychowania, który ma jakoś dziwnie wychyloną ambiwalencję. Moglibyśmy go zaksjologizować, pozbawić permisywnej ideologii i nieco usynkretycznić.
– To czysty imposybilizm! – machnęło ręką Państwo i pociągnęło tęgi łyk łyskacza przyniesionego z restauracji, która dla odróżnienia od knajpy zaopatrzona była w mechanizmy absorpcyjno-kooptacyjne. – A poza tym, gdyby nawet udało nam się to wszystko przeprowadzić, możemy się spotkać z powszechną repulsją…
Nagle za drzwiami dało się słyszeć się lekkie, dyskretne stukanie obcasików.
– Państwo! – zawołał damski sopran. – Jesteś tam?
– To Intersubiektywność – szepnęło zirytowane Państwo i zaczęło dawać Prezesowi rozpaczliwe znaki. – Nie chcę z nią gadać. Ona ma paskudny charakter. Prymarny.
– Państwo! – wołał dalej petryfikujący głosik. – Paaaaństwo!
– To ja! – odkrzyknął Prezes i mrugnął porozumiewawczo do swojego vis-à-vis. – Państwa tu nie ma. Wyszło kilka lat temu i nie wiadomo, kiedy wróci.
– A, to przepraszam – rzuciła ekshibicjonistycznie Intersubiektywność i oddaliła się na wstecznym biegu. W korytarzach jeszcze przez chwilę słychać było jej cichnącą elitarność. W końcu i ona zamilkła
– Uff! – odetchnęło unitarnie Państwo i jeszcze bardziej wyciągnęło nogi. Tym razem na dobre.
Utylitarna unilateralność przyozdobiona labilalną semiotyką, odwzorowała sensualną ambiwalentność komparystyczną, ot co…
zeen , jaki slownik proponujej do odczytania 😉 🙂
Czy semiotyka labilalna jest bliższa labilnej czy labialnej? 😀
swiat wali sie w posadach, nawet Winnetou przestal byc wzorem
do nasladowania, do diaska, co z takiego zycia gdy kazdy cos ukrywa 😯
Lisku, czy znany jest Tobie pan Juliano Mer Khamis? jezeli tak to co o nim sadzic? 🙂
bez slow!!!!!!!!!!!!!!!!!
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/329575,kluzik-rostkowska-przeprasza-za-namawianie-do-poparcia-kaczynskiego.html#komentarze
gupie jesteśta, ot co…
( I Ja z takemy głombamy musze robić)…Boszszsz…
Oj, wielkie mi mecyje. Kierowniczka robi z trombamy i nie narzeka, to czemu Ty byś sobie nie miał porobić z głombamy. 🙄
Ja te głomby nawet rozumię, ale Kierowniczka to mogłaby trochę na fujarce…
Bo „ę” to juszszsz kultowe, nięęę?
Od kultów to ja specjalista jestem taki sobie. 😉 Ale tak na mój psi rozum, jeżeli na przykład jakieś stare, niejadalne kości mogą być obiektem kultu, to czemu nie ę.
wciągnęło unitarną jedną nogę czy jednak ich wielość? 🙄
Ot fomość…
mnogość, ot co…
Unitarnie to Państwo sobie może być nawet stonogą. Mnie raczej bardziej obchodzi to, czy ono mi coś wyciąga monetarnie. 🙄
Bo nie zna życia, kto nie grywał na fujarce, na fujarce, na fujarce…
http://www.youtube.com/watch?v=rYCM-dzR-hY&feature=related
Bardzo mi się swoją drogą podoba używanie przez prezesa (a po nim, jak jeden mąż, jego akolitów) słowa unitarny. Przypomina mi to modę, jaką wiele lat temu przyniosła z podstawówki moja siostrzenica – na używanie słów w znaczeniu nie mającym nic wspólnego z prawdziwym 😆
Może i granie na fujarze daje lepszą znajomość życia, ale za to…
Nie zabłyśnie w wielkim świecie,
kto choć raz grał na klarnecie.
Nie wylansuje przeboju,
ktoś, kto grywa na oboju.
Z bycia znanym nie zasłynie,
kto grywa na okarynie.
W tiwi twarzy nie pokaże,
ten, co grywa na gitarze.
Celebrytą nie zostanie,
ten, kto gra na fortepianie.
A tego, co gra na basie
wylansować – no, nie da się. 🙄
Mogę być głomb, ale po wolsku nie rozumiem 😕
Prezes coś zmienił, ale czy naprawdę? 😉
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,9383524,Jak_PiS_zmienial_w_raporcie_fragment_ws__Slaska__Ale.html
Nie będzie się tarzał w złocie
ten co grywa na fagocie.
Zatrudni go tingel-tangel.
jeśli tylko wali w triangel.
Trza go zesłać do kolonii,
bowiem gra na fisharmonii.
Będzie się przewracał w gróbie
kto tak strasznie gra na tubie.
Nie wie, co to piękne życie
ten co trąbi na trombicie.
Gość się stoczy, bez dyskusji,
jeśli grywa na perkusji.
Sławy zaś nie zakosztuje,
kto tym wszystkim dyryguje…
Zmieniać tak, żeby nic się nie zmieniło, to jest duża sztuka i nie każdy to potrafi. Do tego trzeba fachowca. 😉
Powierszykowałbym dalej, ale jutrzejsza pora wstawania wisi mi nad głową jak miecz tego… jak dwa miecze spod Grunwaldu. 🙁
Bobik, spiochu, pora wstac 🙂 😀
za oknem ptakow wrzawa
pora na brykanie 🙂
brykam fikam
Dobra, dobra, Rysiu, już się zwlekam.
Dzień dobry. 🙂
Dzień dobry 🙂 Kilka wieści ze wschodnich rubieży http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,35640,9383045,Premiera_wywola_skandal___100_moherow_pod_teatrem_. http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,35640,9383158,Otwarcie_Centrum_Synagoga_w_Zamosciu__ZDJECIA.html
Jest już zawołanie dla Pisowców
„Niech będzie pochwalony Lech Kaczyński i zawsze dziewica Jarosław”
Dzień dobry, 🙂
kawa z ZDF. Tematy główne: wygrana Schalke z Interem ,
zmiany w FDP, płynne szkło zastosowane do uszczelnienia w Fukuszimie. Philipp Rösler ma moje kciukotrzymanie. W każdym komunikacie akcentowane jest jego wietnamskie pochodzenie i fakt adopcji. Mam nadzieję, że dla podkreślenia tego, jak wiele osiągnął.
He, he, mnie też od rana piłka kopana dopadła, nawet bez telewizji. Mój ludzki brat zamiast dzień dobry zaserwował mi dziś z mety: „wiesz, że wygraliŚMY?”. Już się przestraszyłem, że ktoś wykorzystał moją senną nieobecność i rozpętał jakąś nową wojnę, ale okazało się, że chodziło o Schalke. 😈
Na temat podejścia Niemców do azjatyckiego pochodzenia Röslera jest np. w TAZ:
http://www.taz.de/1/leben/koepfe/artikel/1/einmal-asiat-immer-asiat/
A mnie się z bezpośrednich obserwacji wśród „ludu” wydaje, że dopóki polityk nie kandyduje na kanclerza, jego niegermańskie korzenie są ludziom dość obojętne. To jest tylko taka ciekawostka, jak gejostwo Westerwelle. Gazety mają o czym pisać, ale szary człowiek zupełnie nie po tym polityków ocenia. Natomiast urząd kanclerza ma jednak bardzo silną konotację symboliczną i tu już mogłyby się zacząć schody. Ale myślę, że Röslerowi ani żadnemu innemu politykowi z FDP na razie perspektywa kanclerstwa nie grozi. 😉
Irku, wcięło tę skandaliczną premierę. Nie zdołałem się dowiedzieć, o co chodziło. A tak lubię skandale… 😉
http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,35640,9383045,Premiera_wywola_skandal___100_moherow_pod_teatrem_.html
Faktycznie coś mi nie wyszło z wklejaniem, ale teraz jest chyba ok. 🙂
http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,35640,9383158,Otwarcie_Centrum_Synagoga_w_Zamosciu__ZDJECIA.html
O, wróciło. 🙂
Ale to na razie jeszcze nie jest żaden skandal, tylko nadzieja autora, że on nastąpi.
Huelle może się zawieść. Gdyby to chodziło o krzyż na ulicy, miałby na skandal większe szanse. Ale kogo tak naprawdę obchodzi teatr? 🙄
Sam jestem ciekaw, czy to aby nie nadzieja autora. Muszę przyznać, że zaskoczył mnie Huelle optymizmem, że jego sztuka odbije się szerokim echem wśród ” prawdziwych Polaków”. Może marzy mu się kolejna anatema 😉 .
A czy ja moge nie na temat? A wlasciwie na inny temat?
O ten:
http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/polska-juz-zaplacila
Nie o artykul mi tak naprawde chodzi ale o cala te sprawe z odszkodowaniami, bo wydaje mi sie jakos niewlasciwa.
No oswieccie mnie, pliiiiiizzzzzz!
Ja na razie w temat odszkodowań porządnie wgryźć się nie mogę, bo to wymaga dłuższej wolnej chwili, której chwilowo nie posiadam. Tak tylko z pierwszej piłki powiem, że na moje odczucie w tym składzie porcelany porusza się niejeden słoń i moża było to wszystko inaczej załatwić. Ale to jest tylko taka uwaga rzucona w przelocie, nie żadna poważna analiza. 😉
Może ktoś akurat będzie miał tę wolną chwilę i coś więcej napisze.
Jak na razie to tylko KK poprzez Komisję Majątkową zadbał skutecznie o swoje interesy. Sprawy innych społeczności: żydowskiej, byłych ziemian czy przesiedleńców z kresów lub akcji ” Wisła” idą dziwnie opornie. Nie ma woli politycznej do ich załatwienia, tak jak było to w przypadku KK. A więc się kluczy. Chociaż są i pozytywne przypadki http://www.kurierlubelski.pl/wiadomosci/80588,17-milionow-dla-zamoyskich,id,t.html
Lecę w pełną bezsieć. Bądźcie grzeczni i nie dajcie się zdemoralizować gumowym Siłom Zła. 😎
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9383422,Atak__slowny__na_automaty_z_prezerwatywami___Patrza.html
Bobiku, wieder Stettin! 😀
Ale to chodzi nie tylko o Twój link.
Wczoraj marszałek województwa spotkał się ze studentami.
Stwierdził, że ciężko u nas z pracą po studiach. Doradził,
żeby wybrali studiowanie w Szczecinie „najlepszej w Polsce politologii biorąc przykład z prominentnych polityków różnych partii”. 😳
Doszła mi wczoraj kolejna osoba , za która muszę się wstydzic.
Mar-Jo,
a dlaczego ty masz sie wstydzic? Niech sie wstydzi ta osoba! 🙂
Irek,
ja jestem ten przesiedleniec. Wiem, ze wiele osob dostalo rzeczowe odszkodowania w postaci np. domow lub gospodarstw. Moja babcia zabrala samowar, ale nie wziela dokumentow wlasnosci. No ale jakie to zycie bez samowara? 😀
I miała rację z tym samowarem 😀 . Podczas wędrówek po Beskidzie Niskim dowiadywałem się jak Łemkowie próbowali odzyskać swoją ojcowiznę poprzez jej wykup!!! >:o od obecnych w nich gospodarzy, bo na proces odszkodowawczy przestali już liczyć.
A to inny przykład spraw odszkodowawczych. Na szczęście do dnia dzisiejszego nic się nie zmieniło. Jeszywas Chachmej funkcjonuje. http://wiadomosci.gazeta.pl/kraj/1,34309,5459859.html
Zwierzaku, dziękuję. 😀
Witam 😆 😆 😆
zgodnie z wytycznymi Bobika trzymałam się na Cyprze z daleka od wózków golfowych i innych takich 😉
toteż wakacje były udane, a przede wszystkim wygrzane 🙂
Niestety daninę należną żabom trzeba będzie złożyć 👿
Mam nadzieję, że nie narozrabialiście zbytnio w tak zwanym międzyczasie 😯
Witaj Jotko powakacyjna i nasloneczniona. 🙂
zeenie, dziekuje. 🙂
A tutaj, jesli by to kogos interesowalo, na temat sposobu rozmawiania, i wychodzenia poza utarte sposoby rozmowy z rozpiska na dwie sklocone strony, wlasnie nie kto inny, tylko wspomniana wczoraj przez Bobika i mnie Elisabeth Alexander, ktora jest zdecydowanie kims o wiele wiecej niz autorka jednego, bardzo znanego, inauguracyjnego wiersza. Wlasciwie to od dawna chcialam to wrzucic, ale troche czekalam na Helene. No ale dla Heleny podrzuce to kiedys drugi raz, kiedy juz sie pojawi (oby niedlugo). 🙂
http://being.publicradio.org/programs/2011/words-that-shimmer/
Wpadłem na razie chyba głównie po to, żeby powitać Jotkę na łonie i zapewnić, że ode mnie dostanie (dziś lub jutro) dodatkową żabę 😛 tudzież iżby upewnić się, że nikt nie ruszał automatów z prezerwatywami i zaraz znowu wypadam, ale tym razem już nie na bardzo długo. Co wcale nie znaczy, że po powrocie będę mógł już wyłącznie siedzieć na blogu, bo przecież jakiś obiad połączony z kolacją trzeba będzie przyrządzić i skonsumować.
Taki jakiś dzień dziś, prawie cały czas w biegu 🙄
http://walbrzych.naszemiasto.pl/artykul/848882,roman-szelemej-czlowiek-orkiestra-i-lek-na-walbrzyskie,id,t.html
http://www.youtube.com/watch?v=_VC3TuFhZJA
Dobry wieczor 🙂
Jakie to smutne ze inter(?)subiektywnosc jest elitarna 🙁
Doro (22:25), jaka piekna fujara!
Rysiu (20:17), Juliano Mer Khamis byl aktorem oraz rezyserem filmowym i teatralnym zajmujacym sie tematyka konfliktu izraelsko-palestynskiego; matka byla Zydowka (corka znanego lekarza i badacza malarii), ojciec Arabem z Nazaretu, komunista. Matka byla aktywna dzialaczka pro-palestynska, m.i. zalozyla w Jeninie (oboz dla uchodzcow na Zachodnim Brzegu) szkole teatralna i teatr dla palestynskich dzieci jako forma terapii i nauki wyrazania swych uczuc i potrzeb; wiekszosc jej uczniow zginela na rozne sposoby w walkach z Izraelem, czesc w starciach z wojskiem izraelskim gdy to wkroczylo do Jeninu, dwoch innych wykonujac zamachy terorystyczne wewnatrz Izraela. Pare lat po smierci matki Juliano Mer zalozyl razem z dawnym dowodca jednej z palestynskich grup guerilla podobny teatr, tez w Jenin. W ostatnich latach Juliano zyl jedna noga po kazdej stronie – sluzyl w wojsku izraelskim, w Izraelu dostawal pensje, ale mieszkal w Jeninie. Bardzo mnie dziwi ze zostal zastrzelony kolo Jeninu – oczekiwalabym ze to po naszej stronie ktos mu moze zle zyczyc ; jesli zastrzelil go Palestynczyk, oznaczalo by to ze go podejrzewal o bycie wtyczka. Czy nia rzeczywiscie byl – nie mam jak wiedziec. Ale kim rzeczywiscie byl morderca tez narazie nie wiadomo, mozliwosci jest pare.
Jednym z jego bardziej znanych filmow to dokumentalny film o jego matce i o jej szkole teatralnej w Jeninie, on sam tez tam wystepuje (rzeczywiscie ciekawy); to jest linka do pierwszej czesci filmu, wszystkie dalsze tez sa na tubie.
(sluzyl w wojsku – nie teraz tylko za mlodu, tz zrobil sluzbe czynna)
Moze za bardzo staral sie pokazac obie strony i dla kogos po stronie palestynskiej byl za bardzo pro-izraelski; jego znajomi opowiadali ze otrzymywal tam rozne pogrozki i usilowano go przekonac by opuscil Jenin.
Dobrze, że się Lisek pokazał, bo się już trochę niepokoiłem, czy się coś nie stało.
Nawet szczeniak w głębi ducha bywa czasem kwoką. 😳
A próby rozumienia obu stron, czy też pośredniczenia między nimi nie zawsze, niestety, kończą się dobrze. Wiadomo, przyjemniej byłoby nam wierzyć, że dobre albo rozsądne intencje są nagradzane, ale naiwna byłaby to wiara. To, co się uważa za słuszne, trzeba robić bez żadnej gwarancji nagrody.
lisku, dziekuje 🙂
interesowalo mnie jak byl odbierany w Izraelu i czy byl tylko egzotyczna czy „znana” i sluchana osoba.
berlinski „taz” dzien po jego smierci zamiescil wywiad z nim (z 2009 roku) dosc ciekawy i stad moje pytanie
za linke do filmu dziekuje -czesc pierwsza ogladnalem teraz, calosc w niedziele, wymaga jednak czasu 🙂
wywiad po niemiecku tu:
http://www.taz.de/1/politik/nahost/artikel/1/wir-wollen-die-mauer-durchloechern/
Mar – Jo, taka pochwala Szczecinskiej politologii to jak pocalunek smierci (wiedzac kto absolwentem jest) 🙄
spokojnego snu 🙂 😀
To Ryś już nie tylko budzi, ale i spać kładzie? 😆
Chyba jakiś order albo tytuł mu się należy. Bohater Pracy Blogowej? 🙂
Wlasnie wrocilam z publicznego wykladu Sir Rogera Penrose (w naszym lokalnym perimeter Institute, z ktorego jestesmy bardzo tutaj dumni) o czaso- przestrzeni, teorii twistorow i innych szalenie skomplikowanych konceptow przedstawionych za pomoca bardzo prostych rysunkow odrecznych na kartce papieru! Ach fizyka, opisywanie swiata ktory jest. Fascynujace.
Zgadzam sie z zeenem. Monika potrafi popatrzec sie na rzeczy swoja niezwykle otwarta glowa i jakos je zdekonstruowac. Zawsze jestem ciekawa opinii Moniki. Czasem mnie bardzo zaskakuje. Zwykle po prostu ma racje.
Sluchanie ze zrozumieniem ( I wish!) meczy. Zatem dobranoc.
Dobranoc i dziendobry pracowity rysiu.
Rys,
a kto absolwentem jest?
Naputalam i czekam 🙂
pracowity rys 😳 wita Was 🙂 😀
jednm oiem w gazecie, jednym w Bobikowie, jednym za
oknem w terny zielone wpatrzony (to daje trzy! – mutacja? czy jak 8) )
brykam 🙂
brykam fikam
dzisiaj „Die Zeit” o Juliano Mer Khamis:
http://www.zeit.de/kultur/2011-04/juliano-mer-khamis
Dzień dobry 🙂 Dziś będę mieć kolejny odcinek serialu o zalataniu, ale powinien się skończyć późnym popołudniem. Ale kiedy w kwietniu jest tak piękne lato (odpukać!), to nawet latać przyjemniej.
Zwierzaku, już Cię wpuszczam. 🙂
Dzien dobry 🙂
Rysiu (22:21), Juliano Mer Hamis byl jak najbardziej czescia izraelskiego establishmentu artystycznego. Gral w w wielu sztukach teatralnych i filmach, niekoniecznie zwiazanych z tematyka palestynsko-izraelska. Robil takze rozne rzeczy w srodowisku artystow Arabow izraelskich, do ktorego w duzej mierze nalezal, uznanych i przyjmowanych tu jako „swoi”. Podkreslilam ze jego ojciec byl komunista, poniewaz to srodowisko stwarzalo i stwarza rzeczywiste grupy wspolne Arabow i Zydow, stad malzenstwo jego rodzicow (ogolnie takie zwiazki sa rzadkoscia). Jego samodzielna dzialalnosc artystyczno-polityczna skrystalizowala sie lub wzmocnila podczas choroby i po smierci jego matki i byla bardziej skierowana na strone palestynska. Co do pytania o ekscentryzm, troche trudno na to odpowiedziec. Poniewaz byl pol-Arabem, szeroka publicznosc nie bardzo dziwily jego poglady, moze nawet ich po nim oczekiwano, choc byl w nichת szczegolnie w ostatnich latach, ostrzejszy niz inni (moze jako Zyd – u nas to idzie po matce – i izraelczyk, po sluzbie wojskowej, czesciowo w komandosach, mial wiecej odwagi je wypowiadac?). Oprocz tego jest w Izraelu pewna grupa tworcow uznanych za „lewakow” (tu to znaczy po prostu „pro-palestynskosc” i „pieknoduchow” (termin uznany za pejoratywny), wiadomo ze tacy sa, maja swoja przegrodke i nikt z szerokiej publicznosci tym sie nie podnieca, z wyjatkiem specyficznej publiki podobnej do nich, stanowiacej ich odbiorcow.
Jego dzialalnosci w Jeninie byla kontynuacja dzialalnosci jego matki i ta byla rzeczywiscie wyjatkowa, ale mniej widoczna u nas.
Rysiu p.s. (06:51) chyba uzywasz szyszynki 😀
(W Profesorze Mmaa/Themersona bylo cos o niecalkowitej degeneracji oczek, w naszym wypadku trzeciego oka, jako czynniku subwersywnym 😀 )
Bobiku (21:59), dziekuje 🙂
Dzień dobry 🙂
koniec świata 😯 psy żabami rzucają (Bobik 6 kwiecień 11, 17:53) 🙄
coś podejrzewam, że to będą zakamuflowane żaby germańskie 👿
Czy leci z nami prezes? :help:
Jotko,
nie tylko zabami rzucaja ale i lataja! 🙂
Trzy szynki? Też bym poużywał. 😆
Ciekawe, że w Izraelu propalestyńskość utożsamiana jest z lewackością. Nie wiedziałem. Czy ma to związek z tym, że osoby mające poglądy propalestyńskie istotnie w większości są „lewe”, czy też jest to po prostu przyklejenie stygmatyzującej etykietki tym, których się nie lubi?
Jotko, żabą dopiero dziś rzucę, bo wczoraj po prostu padłem na pysk. Postaram się, żeby miała jakąś zakamuflowaną opcję, choć nie ręczę, że będzie germańska. 😉
Prezes leci, a jakże, leci wytrwale. Dziś wyjaśnił, dlaczego Marta bloguje: z nudów, moje dzieci.
To widać. 😈
Zwierzaku,
no, mówiłam, że koniec świata, nie mówiąc o WARTOŚCIACH 👿
Już w biegu wrzucam linkę, która mi wywołała różne niewesołe myśli – niestety zdążę sformułować tylko jedną, w związku z pytaniem radnego, dlaczego miasto miałoby dawć forsę prywatnym przedsiębiorcom: czy kultura już naprawdę przestała się czymkolwiek różnić od przysłowiowych śledzi? 🙁
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9390393,Leszek_Mozdzer_nie_chce_juz_dotacji_od_Sopotu___Wstyd_.html
lisku, dziekuje bardzo, wyczerpujaco napisalas 🙂
Zwierzak 5:34,
numer jeden, gwiazda polityki pan Joachim Brudziński (to prawda 🙂 )
andsol polecil Zerknij
co uczynilem i natchniony tym komentarzem ” (…) Nie wypiął się, pokazał tyłek w gruncie rzeczy dość zalotnie.”
swintusze dzisiaj w myslach ( i to bedac w pracy), zalonie pokazane gole tylki 😳 😳 8)
zalottttnie
zalotnie 🙂 oczywiscie 😀
Rysiu,
numer dwa Grzegorz Napieralski, numer trzy Sławomir Nitras.
To z tych bardziej znanych. Ja pracowałam w jednym pokoju z absolwentem tego kierunku.Nie będę cytowac wypowiedzi owego osobnika po katastrofie lotniczej pod Smoleńskiej. I tak nikt by nie uwierzył… 😀
To tylko kwestia czasu?
http://wiadomosci.dziennik.pl/smolensk-rocznica-katastrofy/aktualnosci/artykuly/330030,dunskie-specsluzby-przechwycily-rozmowe-prezydenta-z-bratem.html
A to rzeczywiscie same asy 🙁
Mar-Jo,
czymam! Czymam wszystkim czterema, zeby sie wydalo o czym mowili. Choc realnie rzecz biorac, malo prawdopodobne ….
Dzień dobry, mam sieć 🙂
Ukryta opcja, czyli miękkie podbrzusze prezesa 🙄
Coraz ciekawiej w pisowskiej rodzince http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,9391868,Kaczynski_o_senatorach_PiS__To_skandal__Sprawa_pojdzie.html
He he, rychło w czas…
lisek (10:46): Podkreslilam ze jego ojciec byl komunista, poniewaz to srodowisko stwarzalo i stwarza rzeczywiste grupy wspolne Arabow i Zydow, stad malzenstwo jego rodzicow (ogolnie takie zwiazki sa rzadkoscia). Ale zdarzały się. Nie mogę wdać się w szczegóły, znajomy Arab kiedyś wyznał w tajemnicy, że dla Żydów jest Żydem – ta sama właśnie kombinacja. Ideowy arabski komunista z Palestyny bardziej dla sprawy niż z pociągu fizycznego żeni się z Żydówką, którą socjalistyczne ideały przeniosły z Ukrainy do Palestyny. W ich pokoleniu było parę takich ideologicznie zawieranych małżeństw – chyba nic w tym dziwnego, pamiętam jak pani Maria Winowska nastawała na mnie w Paryżu, bym sobie znalazł w Brazylii Polkę – że katoliczkę it goes without saying (gdyby ona zobaczyła kolor skóry mojej żony, to by jej przynależność kościelna stała się mniejszym piwem). Komplikacje w pokoleniu dzieci nie do wysłowienia, wyjściem był wyjazd w inne światy i przyznawanie się do matki Ukrainki. Nastawienie 100% (a może i trochę więcej) pro-arabskie.
Różne są techniki zapaskudzenia życia dzieciom. Ktoś tu we Floripie nadał córkom imiona India i Indonésia…
Spędziłem ostatnie kilka godzin jak na szczeniaka przystało, sprayując z młodymi po… no, nie po murach, tylko po kartonie, ale i tak szpas sprawiało. 😀
Poza tym specjalnie dla Liska cyknąłem fotkę przecudnej magnolii, którą mam po przeciwnej stronie ulicy. A w ogóle w okolicy takich starych, okazałych magnolii jest zatrzęsienie i jak się jedzie przez miasto, co chwila jest na czym oko zawiesić.
Ach, jaką szaloną, choć banalną przyjemnością jest wiosna. 🙂
Bobiku, wstaw fotke 🙂
Pan mąż doniósł, że wreszcie przyleciały bociany 😀
do poczytania o banalnej wioscie przytargalem do domu pachnaca jeszcze farba z Fischer Taschenbuch Verlag zbieranine „Die schönsten Frühlingsgedichte” (bede Was niemczyl czasami 🙄 )
o, swietnie! bociany za nimi wiosna 🙂
na odpowiedzialnosc wiedzacego, Nastawienie 100% (a może i trochę więcej) na wiosne mam i to bardzo juz 🙂 😀
a za oknem deszcz 🙁 nici z balkonowania dzisiaj
brykam do kuchni 🙂
jeszcze do Irka linki:
„Suski: Będzie sąd skoro prezes tak powiedział”
prezes kazal sluga musi – inaczej mozna by przemilczec
Prezes przynajmniej zaznaczył, że oburzające były również antysemickie uwagi Świtonia, nie tylko pod adresem LK, ale prezesowa gwardia od razu pokazuje, gdzie jest granica oburzenia: naszym obowiązkiem jest obrona czci ś.p. Prezydenta. 🙄
Bobiku, cudnie się to czytało 🙂
Bobiku, wstaw prosze fotografie tej magnolii, piekne sa…
Co do lewackosci a propalestynskosci, w Izraelu te okreslenia ida wg klucza wartosci „narodowosciowych”, a szczegolnie stosunku do konfliktu z sasiadami, a nie programu ekonomicznego. „Prawicowosc” to akcentowanie praw Izraela i Zydow do (jak najwiecej) ziemi i zbrojnej samoobrony a nawet ataku, flaga (niestety zostala zaanektowana przez prawice, choc lewica usiluje ja odegrac), szacunek dla religii (w formie tradycyjnej bardziej niz ortodoksyjnej). Lewicowosc to akcentowanie praw demokratycznych wszystkich Izraelczykow (w odroznieniu od Zydow), praw humanitarnych dla wszystkich oraz popieranie pokojowego ukladu z Palestynczykami. Lewicowosc jest kojarzona ze swieckoscia, wyzszym wyksztalceniem i pochodzeniem aszkenazyjskim (choc prawica niekoniecznie z pochodzeniem sefaradyjskim) i w ostatnich latach w publicznym dyskursie jest prawie obelga („zarozumiali idioci i zdrajcy ojczyzny”) . W skrocie – elitarna intersubiektywność 😀 . Ekonomicznie program tz lewicy moze byc od komunistycznego po liberalny i prawie kapitalistyczny (choc z dodatkiem elementow welfare state). Prawica za to moze byc kapitalistyczna lub wrecz socjalistyczna, szczegolnie wsrod dzialaczy z peryferii i srodowisk sefaradyjskich walczacych o poparcie dla tych srodowisk.
Andsolu (10:46) oczywiscie ze sie zdarzaja, nawet znam osobiscie (w moim pokoleniu), ale jest tego naprawde malo. Zdarzaja sie na obu krancach – marginesy i tz elita.
Ideowy arabski komunista z Palestyny bardziej dla sprawy niż z pociągu fizycznego żeni się z Żydówką [jako alternatywa dla sprawy, malzenstwo dla samego pociagu fizycznego? 😀 ] : faktycznie bywa i tak, ale niekoniecznie. Czasem sprawa moze byc okazja a nawet bodzcem do zadurzenia, i to dzialajacym obustronnie. 🙂
Przestraszyłem się, że Ryś w rewanżu za moje deszczowe przesyłki tym razem mnie podeśle swoje mokre i poleciałem skosić trawnik, zanim się zacznie. Skosiłem, a tu wcale się nie zaczęło. Tyle roboty na nic. 😛
Pawle – dziękuję i zawsze do usług. 😆
And now, ladies and gentlemen, najważniejszy moment w życiu psa – kolacja! 😀
Jarosław bardzo chce , aby bratu wystawiono pomnik.
Na forach temperatura wrzenia.Tylko jeden cytat:
__”Kaczyński mam dla ciebie patent na pomnik – wymaluj się na biało i rób na Krakowskim za żywą statuę. Byliście z Lechem bliźniakami, nikt nie zauważy różnicy a oszczędność będzie wielka”.__
„Jak pan rozumie tytuł „Katastrofa”?
– Katastrofa w Smoleńsku to dowód na porażkę projektu takiego państwa, którego zadaniem jest także opieka nad obywatelami, a nie tylko fetyszyzacja własności prywatnej.”
Więcej… http://wyborcza.pl/1,75475,9389664,Smolenski_dokument_Artura_Zmijewskiego_w_sobote_w.html?as=2&startsz=x#ixzz1IrfrDmbZ
ciekawy wywiad
Mar-Jo, widac ze krypta na Wawelu to za malo, pomnik jest miara
rzeczy
Cytat z dzisiejszej wypowiedzi JK:
„W moim przekonaniu na Krakowskim Przedmieściu powinien powstać, albo – tak jak planowano – przy Kościele Karmelitów pomnik 96 ofiar katastrofy. Jest też bardzo interesujący projekt pomnika świetlnego, który by nie wchodził w żaden konflikt z pomnikiem ks. Józefa Poniatowskiego – powiedział J. Kaczyński.
– Byłoby to 96 słupów światła. W moim przekonaniu taki pomysł należy rozważyć. Chociaż osobiście wolałbym tradycyjny pomnik wpisujący się w architekturę miejsca, czyli nie jakiś nowoczesny. Bardzo bym też chciał, aby w Warszawie powstał pomnik brata. Ale on nie musi być na Krakowskim Przedmieściu – dodał”.
Więcej nie będę. Dobranoc Wszystkim. 🙂
Od zarąbania słupów. Ale chyba jeden większy i jaśniejszy niż pozostałe, nie?
A znowuż jeśli tradycyjny pomnik, to wystarczyłoby wymienić łeb księciu Pepi.
Biedna Warszawa, jeszcze ja czeka 96 slupow swiatla (a to mialaby byc wersja light)…
Ciekawy wywiad, Rysiu. Podobnie jak wczorajszy z taz, takze podrzucony przez Ciebie, i link Liska, nie mowiac o Liska dodatkowych wyjasnieniach. 🙂
(Tez sobie zostawie ogladanie filmu na weekend, bo u mnie, oprocz zwyklych zajec, zdarzyly sie ostatnio jedna po drugiej male techniczne domowe zapasci, ale dzieki rzutkiej pomocy lokalnych hydraulikow, juz wszystko zazegnane, tylko czasu i gotowki mniej…)
Kroliku… 🙂
Troche a propos tematu zaczetego wczoraj, i kontynuowanego dzisiaj, dotyczacego m.in. dzieci malzenstw ponad – czasem ogromnymi – podzialami, przypomnial mi sie jeden z moich ulubionych autorow, filozof Kwame Anthony Appiah, a to dlatego, ze malzenstwo jego rodzicow (matki – Angielki z wyzszych sfer i ojca z Ghany) bylo jedna z inspiracji bardzo znanego filmu – „Guess Who’s Coming to Dinner” (w jednym z ostatnio udzielonych NPR wywiadow opowiadal o tym, jak za kazdym razem, gdy jako dziecko odwiedzal brytyjskich dziadkow, prasa oglaszala, ze widac naturalnie malzenstwo sie rozpadlo, choc w rzeczywistosci nigdy to nie nastapilo). A sam Appiah jest zywym dowodem, ze takie pochodzenie czesto bywa zrodlem interesujacych inspiracji. Wystarczy chocby lektura jego ksiazki pt. „Cosmopolitanism. Ethics in the Age of Strangers”, zeby byc wdziecznym jego rodzicom za jego skomplikowane poczucie tozsamosci.
Tu wywiad z Appiah sprzed paru lat dla Mother Jones:
http://motherjones.com/politics/2006/02/cosmopolitanism-how-be-citizen-world
Dzięki Przyjaciele, dzięki…
Dzięk Wam dotarła do mnie straszna prawda o moim całkowitym braku wyobraźni.
Zafundowałem swemu własnemu dziecku rodziców o tak drastycznej różnicy płci, że …
Ranyboskie!!!!! co teraz 😯
Pozostaje psychoterapia, sa tez grupy wsparcia, sa podreczniki self-help, jak ktos chce dyskretnej pomocy (nie kupowac na karte kredytowa). 😀 Byle nie tracic nadziei w tak strasznej sytuacji… 😆
Czy chcecie mi dyskretnie zasugerować, że jak dorosnę, powinienem się postarać o potomstwo z białą niedźwiedzicą albo z zebrą, żeby było odpowiednio zainspirowane? 😎
Mnie się tak widzi, że inspiracja domową różnorodnością w dużej mierze zależy też od osobniczej wrażliwości. Kiedy ona jest duża, można czerpać z różnic regionalnych czy środowiskowych, a nawet różnic płci czy charakterów. A dla kogoś o wrażliwości niewielkiej małżeństwo Ziemianina z kosmitką nie musiałoby być nadmiernie inspirujące. 😉
Zeen, ważne, żeby dziecko nie było z gmły 😉 . Reszta jest drobiazgiem 🙂
Nie wydaje mi sie, zeby tu byla taka sugestia, Bobiku, choc brzmi to niezwykle ciekawie. Zebra lub niedzwiedzica… 😆
Ale tez nie ma co udawac, ze przy wiekszych roznicach nie ma czasem szczegolnych wyzwan (i mozliwosci), a to dlatego, ze nawet jak sami zainteresowani nic szczegolnego w tych roznicach nie widza, to zawsze znajdzie sie jakas zyczliwa osoba, dla ktorej sa one bardzo wazne i ktora o nich przypomni. Nierzadko bez najmniejszej zlej intencji zreszta, wiec niekoniecznie musi to byc zyczliwosc w cudzyslowie. Chyba nawet najczesciej nie jest. 😉 Z czasem, oczywiscie, nastepuja zmiany w ogolnym postrzeganiu pewnych spraw – w niektorych miejscach szybciej, w innych wolniej (na Obame glosowano przeciez takze w stanach, gdzie czterdziesci lat temu malzenstwo jego rodzicow byloby nielegalne). O tym zjawisku zreszta tez bardzo ciekawie napisal w innej swojej ksiazce Appiah. A ze temat jest od dawna bogaty w mozliwosci, to i Szekspir juz nabijal skutecznie widownie swojego teatru eksploatujac wlasnie te watki. 🙂
„A dla kogoś o wrażliwości niewielkiej małżeństwo Ziemkiewicza z kosmitką nie musiałoby być nadmiernie inspirujące.”
Trzy razy czytałem, przecierając oczy ze zdumienia. Dopiero potem okazało się, że to fatamorgana będąca wynikiem przerażenia perspektywą 96 słupów światła. I przebiegiem wynikającej ze słupów dyskusji.
Haneczko, to Goplana miałaby przechlapane. Ona przecież z gmły i galarety. 😯
Ze mnie przy 96 słupach wylazł cały mój prymitywizm myślowy. 😳 Pierwszym moim skojarzeniem było półsłówko domki w Słupsku. I potem mnie już ta wizja 96 słomek za nic nie chciała opuścić.
Ale to chyba i tak mniej porażające niż Ziemkiewicz z kosmitką.
Jasne, Moniko, że wszekie odmienności „rozpoznawalne gołym okiem” są przez otoczenie szczególnie chętnie tematyzowane i ma to konsekwencje dla zainteresowanych – w ogóle z tym się nie spieram. Moje spostrzeżenie wzięło się stąd, że znam osoby z mieszanych małżeństw, które nie czują się tym szczególnie wzbogacone, ich poziom refleksji na ten temat nie wychodzi właściwie poza „syndrom ofiary”. Dlatego pomyślałem, że ostatecznie sposób widzenia tych spraw jest jednak zdeterminowany również cechami osobniczymi.
A to na pewno, Bobiku – z identyczna sytuacja dwie rozne osoby beda sobie radzic kazda po swojemu, czyli wedlug cech osobniczych (czesciowo wrodzonych, czesciowo nabytych). I jeden napisze ksiazki z dziedziny filozofii, ktos inny zostanie poeta (Naomi Shahib Nye na przyklad), ktos inny autorem ksiazek o roznych stronach swiata (Pico Iyer), a jeszcze ktos inny jakos inaczej zareaguje, wlaczajac w to spektrum reakcji takze utkniecie na „syndromie ofiary”. Ale sama sytuacja to rodzaj dodatkowego wyzwania, i zwiazanych z nim mozliwosci – choc tylko jednego z wielu wyzwan, jakie sa w zyciu.
Zas a propos Szekspira, to pare dni temu uslyszalam z tylnego siedzenia samochodu taka liste imion, ktorych raczej lepiej nie dawac dzieciom: Desdemona, Iago, Othello, Ofelia, Macbeth. Reszta do negocjacji. (Ryszard tak, ale nie Trzeci, Rysiu). 🙂
Ale Saint Iago (Thiago) to całkiem popularne tutaj… Kubuś.
piatkowe Witam 🙂
kazda pogoda jest dobra w piatek, kazda 😀
w wolne dni mozna………… brykac
brykam fikam
Noo, nie wiem czy każda 👿
Czy to Ty, Rysiu, podesłałeś to cóś strasznie dujące, sypiace piaskiem po oczach? 😯 i teraz próbujesz wmawiać, że na piątek każda pogoda jest dobra? 🙄
Tak czy siak, wpadanij na kawę 😆
Miłego dnia Tobie i całemu Koszyczkowi 🙂
telemach wczoraj u andsola o zakladaniu i pielegnacji blogowych zakladek: „Na początku najzwyczajniej nie chciałem wylądować w gettcie (tak to się pisze?) monokulturalnym światopoglądowo, (…)”
sluszna obawa, czy jadnak do unikniecia? 🙂
I żadnego fikania, brykania w ten weekend 👿 👿 👿
http://www.wikary.pl/?2081
Nooo!!! 😎
Jotko, ja? cos sypiacego piaskiem? nigdy!!! ale jak mowi przyslowie? „nie ma zlej pogody, jestesmy ci najwyzej zle ubrani” 🙂 😀
wole herbate 😳 dostane? 🙂
Jptka 🙂 😀 😆
oczywiscie JOTKA, JOTKA, JOTKA (spie jeszcze czy co?)
brykam fikam
jasne, że dostaniesz 🙂
Witam. 🙂 Tym na rozbudzenie http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/felietony/1514670,1,pies-czyli-kot.read 😀
Witam Koszyczek 🙂
Podrzucam uwłaczające rozumowi reperkusje „Złotych żniw”:
http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,35640,9396871,Zly_czas_dla_Sprawiedliwych__Lekcja_historii_w_Kalinowce.html
Smutne. 🙁
Dzień dobry 🙂 Chcę uroczyście podziękować Rysiowi, że nie podesłał (dotąd) w moją stronę żadnej zarazy pogodowej. A mog ubit’. 😈
Takie nagromadzenie pisabsurdaliów jak u Tyma uświadamia, że w PiS-ie najwyraźniej trwa wewnętrzna licytacja, kto spektakularniej rozedrze szaty żałobne. Musi według tego stopnie wojskowe są tam przydzielane i bez zaliczenia określonego minimum wypowiedzi o Smoleńsku żadnej wyższej szarży się dochrapać nie można. A generalskie stopnie wyłącznie dla tych, co Tuska nie tylko zagryźć potrafią, ale jeszcze i trupa jego przez wszystkie media przewlec. 🙄
Rzeczywiście smutne, Ewo. A najsmutniejsze to (o czym również mowa w artykule), że nawet pozornie rozsądni ludzie nie zauważają takiej, niezbyt w końcu trudnej do pojęcia rzeczy: każda kolejna zajadłość wobec Grossa tylko potwierdza, że w szczegółach mógł się on mylić, ale generalnie pokazał twarz naszego spłeczeństwa dość realistycznie. Niestety.
Ryś bardzo ciekawe pytanie zadał, w nawiązaniu do Telemacha – czy getto światopoglądowe jest do unikniecia? Ja bym tu może dodał – i na ile jest do uniknięcia?
Deklaratywnie jest to proste – proszę bardzo, jestem otwarty na wszelkie poglądy, nie oburzam się i nie lżę, tylko racjonalnie dyskutuję, próbuję zrozumieć przesłanki i tok myślenia oponenta, nawet nie zgadzając się z nim okazuję mu szacunek, itp, itd.
Ale w praktyce schody zaczynają się bardzo szybko. Najszybciej wtedy, kiedy oponent wpada z wrzaskiem i kijem bejsbolowym. Racjonalność nakazuje jak najszybciej takiego osobnika się pozbyć, a najlepiej w ogóle nie wpuszczać za próg, bo chcieliśmy przecież dyskusji, choćby nawet zażartej, ale nie bijatyki, lizania ran i naprawiania szkód. Wobec tego już część „rozmówców” odpada. Całkiem nawet spora.
Do kolejnych schodów dochodzimy krętą ścieżką. Oponent bejsbolem nie wywija, więc zaczynamy z nim rozmowę, starając się nawet w pewnych punktach przyznawać mu rację i widzimy coraz wyraźniej, że ta rozmowa do niczego nie prowadzi. Myślimy po prostych równoległych, które nie mają najmniejszych szans się spotkać, choćby i chciały. W końcu nas te bezpłodne wysiłki zaczynają nużyć i męczyć, więc ich zaprzestajemy, zwłaszcza że przy niektórych argumentach sami mielibyśmy ochotę złapać za kijaszek, a chcieliśmy przecież dyskusji, nawet zażartej, a nie… itd.
Odmianą tej opcji jest sytuacja, kiedy to oponent, na początku kulturalny i chętny do rozmowy z nami, nie wytrzymuje i łapie za szablę. Nie pozostaje nic innego jak wdać się w siekaninę, albo go wyrzucić, bo przecież chcieliśmy…
Te same modele pojawiają się, kiedy to my wchodzimy na teren oponenta z nadzieją, że coś wytłumaczymy, że siła naszych argumentów musi być przekonująca. Guzik, zwykle nie jest.
I w końcu stajemy przed takim wyborem: albo wdawać się w chamskie rozróby (mojej psiej duszy dosyć obce i niemiłe), albo prowadzić niekończące się monologi równoległe (bo dyskusją trudno to nazwać), w których żadna strona nie przekonuje drugiej ani na jotę, a tylko wzrasta wzajemna irytacja, albo machnąć ręką czy łapą i z ulgą zamknąć się w swoim getcie, gdzie wprawdzie monokulturowo, ale za to jak przyjemnie pogadać. I wszyscy nas rozumieją… 😎
Nie twierdzę, że którakolwiek z tych wersji jest optymalna. Ale trudno powiedzieć, żeby wybranie opcji monokulturowej było tak całkiem nieracjonalne. 😉 Mordobicia i zniechęcające, nieprzynoszące najmniejszego efektu wysiłki versus sympatyczna, pobudzająca intelektualnie pogawędka w monokulturowym gronie. Wybór należy do ciebie. 😈
Ogłoszenie drobne:
Pilnie poszukuję czegokolwiek lub kogokolwiek, kto by mnie dzisiaj pobudził intelektualnie.
Bobiku,
trudno nie przyznac racji twoim wywodom. Ale monokultorowosc jakos mi nie lezy… w koncu wszyscy zaczynaja dygac i robi sie rozowo i slodko, i …
A tak w ogole to podziele sie moim zasmuceniem: Mnostwo znanych firm testuje swoje produkty na zwierzetach. Obejrzalam film na stronie PETA, daruje wam linek, wystarczy, ze ja wpadlam w depreche. Ale liste zloczyncow moge wam dostarczyc, ja juz u nich nic nie kupie!
Zbiorowe reakcje na rocznicowe wzmożenie żałobne są bardzo ułomne. Tę ułomność zarzucam szczególnie tym, którzy nie wynoszą zmarłych w wypadku lotniczym ponad żywych. Oto nawoływania do godnego uczczenia śmierci przedstawicieli rodzin katynskich i czołowych polityków przerodziły się z jednej strony w obraz manii wielkości Jarosława Kaczyńskiego, a z drugiej strony w erupcję pogardy dla rzeczywistości i zaklinanie nadzieii krzyczącymi hasłami.
Tymczasem, Polska na tle innych krajów Europy i świata jawi się jako niezagrożony kryzysem i nie wstrząsany masowymi ruchami kraj. Wielu młodych korzystając z dobrodziejstw opieki nad dziećmi „w piwnicznej izbie” zachodniej Europy płodzi dzieci i wije sobie tam gniazdko. Wielu nie potrafiło się znaleźć w nowym miejscu. Ale jest faktem, że kto potrafi, to wybiera sobie miejsce do życia dość swobodnie. Średnia wieku mieszkańców(!) Polski podskoczyła. Źródła finansowania nie są już tak lokalne jak jeszcze 10 lat temu. Także przestrzeń składania wypracowanych w kraju funduszy poszerzyły się.
A w opisie posługujemy się złodziejstwem i zaprzaństwem.
Dzisiejsza potoczna wiedza zawiera stwierdzenie: Polacy za granicą pracują porządnie, dobrze i ofiarnie. Czemu tam, a nie tu?
Rzadko w przestrzeni publicznej pojawiają się odpowiednie liczby o kształceniu. Więc sobie poużywam: w Polsce jest połowa chrzescijańskich uczelni Europy. Polacy niechętnie opuszczają tytuły naukowe cytując wypowiedzi. Idzie bój o postawienie w centrum Warszawy pomnika Profesora Lecha Kaczyńskiego. A gdy jego brat bliźniak zabiera głos, to trzeba wciąż zerkać do starego wydania słownika wyrazów obcych, dzieł Leśmiana i zapewne do olbrzymiego dorobku Łysiaka.
Siwe głowy i brody skrzywdzonych przez PRL przesłaniają młodym perspektywę polskiego krajobrazu. Ludyczna potrzeba igrzysk jest zaspakajana przez propozycje zdobienia latarń komunistami obłowionymi daniami z okrągłego stołu.
Tymczasem, gdy się odrzuci 10% procent Polaków co to trzymają w swoich rękach większość polskiego majątku, to widać, że solidarność jest mitem. Obowiązuje zasada: migać się. Przyszły biznesowy partner musi być prześwietlony lepiej niż przyszły szpieg. Pracownikowi można nie wypłacać pensji.
Żyłem z narzekania na PRL więc mi się należy godna emerytura. Od wietnamczyków biorę za wynajem, od UE dopłatę za ugorowanie, a od syna funty, za to że mnie 4 lata nie odwiedza. I muszę się wciąż rejestrować w pośredniaku.
Dobrze, że przynajmniej mogę się pokazać przed Namiestnikowskim, aby wszyscy widzieli jak wygląda Prawdziwy Polak. Banałem jest stwierdzenie, że Capone został złamany oskarżeniem o niepłacenie podatków. Postawcie szklankę wina nauczycielowi polskiej szkoły powszechnej lub wyższej. Gdy się rozklei, to powie: młodzi Polacy są solidarni w ściąganiu.
Nikt z autorytetów obecnych w Polsce nie chce krzyknąć:
nie jesteśmy i nie będziemy równi. Codziennie milcząco tą nierówność praktykuje kler polski i nieudacznicy popierający PiS. Tusk i liberałowie są winni demencji Rosiewicza, Pietrzaka, Wolskiego i wielu innych. Lada chwila Prezesem PAN zostanie profesor teologii katolickiej. Ukraińscy zamiatacze polskich ulic będą chcieli postawić cerkiew. Polska szlachta wyrosła na Ogniem i Mieczem jednak nie dopuści kolejnego rozbioru Polski. A tym Chińczykom ociągającym się z autostradą do Świebodzina to trzeba po premii, po premii …
Nie będzie nam Chińczyk pluł w twarz. A konkurs na najudziwniejszy pomnik Lecha wygrał Żyd, wiec powinien obejść się smakiem.
Mamy taką Rzeczpospolitą jakie mamy szkoły. Z katechetą z kubłem od śmieci na głowie. Pani Anna Radziwił nie żyje.
Następców w zasadzie nie widać. Salony różnią się w zasadzie tylko językiem i poziomem paranoi.
Do tego Lechowego, nawiększego słupa świetlnego trzeba będzie zbudować nową niezależną, samorządną elektrownie zarzadzaną przez panią Szydło.
A dzieci będą zamiast zadań rozwiązywały konflikty pięściami.
Paranoiczny świadomie bezdzietny kawaler zawładnął myśleniem i pisaniem o Polsce?
Moniko (21:47), wersja „light” 😆
Nie wiedzialam ze Look Who’s coming for Dinner bylo oparte na prawdziwej biografii, z przyjemnoscia przeczytam „Cosmopolitanism” Kwamy Anthoniego Appiah.
Co do problemow dzieci mieszanych malzenstw, wydaje mi sie ze zalezy to w duzej mierze od srodowiska. Gdy takie malzenstwo funkcjonuje w srodowisku bardzo wyksztalconym i otwartym, w ktorym roznorodnosc, rownosc i poszanowanie dla innych kultur i grup etnicznych sa wartosciami pozytywnymi, sam zwiazek budzi szacunek i dzieci moga czuc sie mile wyjatkowe i uzyc tej sytuacji do pozytywnego rozwoju (o ile zdolaja juz jako dorosli tez w takim srodowisku funkcjonowac); taki przyklad jest pokazany wlasne na filmie Look Who i taki byl Juliani Mer Hamis. W bardziej przecietnym i konserwatywnym srodowisku mieszane dzieci rusza w zycie z dodatkowym obciazeniem (przyslowiowe zycie Metysa). W dzisiejszej Europie i Stanach ludnosc jest juz bardzo przemieszana, ale wydaje mi sie (moze sie myle?) ze mimo to ilosc mieszanych malzenstw rosnie (jesli w ogole) b. powoli.
Nisia,
(11:47) skoro nie pobudził Cię sam pan prezes, sprawę należy uznać za przegraną 😉
O matko…
trzeba z odwagą spojrzeć Prawdzie w oczy ❗
Zwierzaku, wic jest w tym, że mnie monokulturowość też w zasadzie nie leży (dlatego przecież „domagam się” dyskusji na ten temat), ale akurat Polaków prawych i nieprawych rozmowy coraz częściej powodują u mnie kompletny opad łap i chęć schronienia się w jakimś getcie, gdzie być może też ktoś (ze mną włącznie) będzie bredził, ale nie tak STRASZNIE.
Ale nie ma tak, żebym się nie zastanawiał, którędy z tego getta bryknąć. Tylko bez ponoszenia nadmiernych szkód na umyśle. 😉
Jak masz linkę do złoczyńców, to wrzuć, warto ich znać.
Nisiu, nie wierz Jotce. To pies, nie Prezes jest najlepszym przyjacielem człowieka. 😎
Pogadaj z Szantą, zaraz inaczej spojrzysz na świat. 😆
Przyjacielem tak, ale czy Wielkim Intelektualnym Pobudzaczem? 🙄
Jaki Pies jest zdolny do takich pięknych, inspirujących intelektualnych wolt? 😯
Lista zloczyncow:
http://www.mediapeta.com/peta/PDF/companiesdotest.pdf
Szanta śpi. Chyba ją brzydzi sztormowy wicher. Ale generalnie, oczywiście, Prezes żadnemu psu, nawet śpiącemu z chrapaniem, dorównać NIE MOŻE.
A trzeba było widzieć intelektualne wolty moich kundelmanek, zmierzające do wydostania się na wolność, znaczy poza ogrodzenie!
Miałam wczoraj spotkanie autorskie i ktoś mi przypomniał, że gdzieś tam nazwałam człowieka wybrakowanym psem. I co, to nie jest intelektualna wolta? Poza tym uważam, że miałam słuszną rację.
Eeee, chyba zostawię Szancię odłogiem pod opieką Pani Irenki i gdzieś skoczę. Małe 50 km stąd jest dobra wędzona rybcia.
Nisiu, a moze tak male przez ogrod brykanko?
zagladanie pod krzaczki, naginanie galezi, przeglad mebli ogrodowych na nadchodzace ogrodowanie ❗ 🙂
staruszku, powialo pesymizmem 🙁
no i proszę, podziałało 😉
wystarczyło pogadać o Prezesie 🙄
Bryku-fiku.
Rysiu, jesteś antydepresyjny!
Rysiu, powiało realiami.
Staruszku, moja ludzieńkowa dusza nie zgadza się na Leśmiana.
Dzień dobry, z naleśnikami. 😀
Nisiu, ta wędzona ryba to Stepnica czy Trzebież?
Uwaga! W związku z koniecznością wykonania pilnych prac ogrodniczych punkt pob. int. chwilowo nieczynny. W pilnych przypadkach prosimy dać zarobić innej firmie.
Staruszek pisze: A dzieci będą zamiast zadań rozwiązywały konflikty pięściami.
Uważam, że to zdanie jest nieprawdziwe. Stanowczo powinien w nim być użyty czas teraźniejszy. 🙄
Bobiku, a wlasciwie co nalezy rozumiec przez „getto swiatopogladowe”? I czy chodzi tu o dyskusje (albo ich brak) w internecie, czy takze poza nim?
Lisku, tak, masz racje, rola najblizszego srodowiska jest bardzo wazna, a i pewnie takze to, jakie jest nasilenie odczuwania roznic w szerszym otoczeniu (czy tylko neutralne poczucie obcosci, czy tez niechec dla drugiej strony w otwartym konflikcie, w ktorym obie strony odczuwaja nawet czesciowe zrozumienie dla przeciwnikow jako zdrade, czy tez np. poczucie wyzszosci – rasowej, kulturowej; a czasem bywa niestety, ze all of the above). A co do malzenstw w jakis sposob mieszanych, to w Stanach w ostatnich dwoch dekadach nastapilo spore nasilenie tego zjawiska – chodzi o roznice etniczne, rasowe i wyznaniowe. Dlatego nawet w spisie powszechnym, zreszta w odpowiedzi na domaganie sie tego przez dzieci z malzenstw mieszanych, dodano duzo wiecej opcji do wyboru, i mozliwosc zakreslenia wiecej niz jedna czy dwie z nich. A optycznie tez to widac – wystarczy udac sie do przecietnego centrum handlowego (mall) i zobaczyc pary robiace razem zakupy, pchajace dzieci w wozkach, lub prowadzace juz podrosnieta gromadke. Chyba najtrudniej jest jeszcze parom across the black-white divide, ale tez sa wyraznie widoczne (i slyszalne). (O tym tez pisal James Zogby w podrzuconym tu przeze mnie pare dni temu artykule dla BBC o nowym rozumieniu pojecia American Dream, a o efektach malzenstw wielowyznaniowych jest duzo w ksiazce Roberta Putnama „The American Grace”. Sam Putnam jest zreszta jednym z przykladow opisywanego przez siebie zjawiska.)
A na widok slupow, jesli zdaza sie wyswietlic do wakacji, zamienie sie chyba w slup soli. 🙂 Ze spacerow na Krakowskie nie moge zupelnie zrezygnowac chocby dlatego, ze tam jest bardzo dobry sklep z herbata i ksiegarnia Prusa. 😉
Dopiero teraz się puknąłem w głowę, że ja odpowiadając Rysiowi wiedziałem, od czego to monokulturowe getto wyszło, ale nie wszyscy musieli wiedzieć. 😳
Właściwie chodziło o wyjaśnienie Telemacha (u andsola) dlaczego nie posiada blogrolla, ale ja to zrozumiałem szerzej, jako niechęć Telemacha do zamykania się w murach jednej opcji światopoglądowej i przebywania wśród „samych swoich”. Czyli podstawowo odnosiło się to do internetu, chociaż z możliwością rozszerzenia. 😉
A dla mnie osobiście jednak ten problem dotyczy głównie netu, bo poza nim nader rzadko mam okazję zetknąć się z polską prawicą czy np. z katonarodowcami. Jakoś tak się składa, że prawie wszyscy moi krewni i znajomi (a w każdym razie ci, z którymi podczas pobytów w Polsce się spotykam) są z zupełnie innej bajki. No, nie da się ukryć – trochę to wygląda na getto światopoglądowe. 😳
Wpierw przyczynek do wpierwszego.
Kuzynka jako malutka przez Wiedeń przeniesiona i osiadła w Montrealu wyszła za mąż za Wietnamczyka. Tenże dość szybko po ślubie wysłany został na Maltę na kilka tygodni.
Na weselu była ponad setka gości. Wczoraj poleciał do Rzymu.
Trzydzieści lat temu odebralibyśmy to jak SF.
Potem do tego co drugie. Jestem przekonany, że Polacy w swej masie nie uznają, że Duch Święty z Ojcem spiskują za plecami Jezusa. Pan Antoni, któregoś dnia usłyszy że Ojciec Dyrektor nie ma dla niego czasu. Trzeba będzie niwelować teren pod bardzo liczne placówki wydobycia gazu łupkowego i pod Pałacem Namiestnikowskim zabraknie kamer telewizyjnych i gapiów. Rozdrażnieni kierowcy stojący od Kopernika do Karowej swoje poparcie dla JK będą wyrażali klaksonami. Czy to jest wyraz pesymizmu?
Rodacy zmęczeni brytyjską leguminą zatęsknią za bigosem i wystartują do Sejmu, zbiorowo dotrą na metę i nie będą musieli gromadzić majątku podpisami pod listą wagarowiczów. Gdy pisałem ponoć pesymistyczny tekst w ciele prezesa krążył specyfik każący Prezesowi krytycznie wypowiadać się o bratanicy i wygłosić rezygnację z pomysłu zburzenia pomnika Księcia. Wiecie dlaczego? Bo babcie wysłały to co mogły do Torunia, a na podróż do Warszawy nie mają. Przez 20 wieków skutecznie odrzucano pogłoski o pojawieniu się Mesjasza. Tym razem też już jest gotowa opinia o tym odpowiedniej kongregacji czekająca na zawinięcie klosów przez Zofiję.
Dla jednych to będzie smutna wieść. Drugim, trzecim, …, setnym przyniesie ulgę. Już wiadomo, że za licencjat z Dodologii będzie trzeba płacić własnymi pieniędzmi a kraj nie potrzebuje 2 000 archeologów i 100 000 menedżerów PR.
Smutna wiadomość?
Może nie jasno określiłem cel poprzedniego obszernego wpisu.
Więc będzie ostrym szpadlem: nie pytajcie co Wam jutro przyniesie Polska; odpowiedzcie sobie z czego możecie zrezygnować i dać Polsce aby oszołomom bredzącym gęby ze zdziwienia zamarły w rozdziawieniu.
Energetycy i górnicy chcą pójść na Warszawę bo im średnia spada poniżej pięciu średnich emerytur (niech mi redaktor Solska liczby skoryguje). Pesymizm będzie wtedy gdy nie krzykniecie im, że w niedogrzanych szkołach, niedożywione dzieci, przez niedouczonych nauczycieli będą uczeni, że Solidarnośc założył Lech Kaczyński gdy na Tuska będą leciały śruby.
Staruszek nie pogrąży narodu w smutku. Co najwyżej łopatologicznie wyjaśni, że wzywanie: „Tak mi dopomóż Bóg” przez siedzących na swojej kanapie skraja jest …
Otwórzcie okno aby smrodek dydaktyczny rozpełz się.
Staruszek dla matki ojczyzny gotów jest narazić się na grymasy Mistrzów . Obyście nie usłyszeli: „A więc wojna.”
Mar-Jo, Trzebież. Kiosk pani Zosi na wyjeździe w stronę Nowego Warpna, po prawej stronie drogi, na wysokości dworca kolejowego.. Kupiłam dzwonko halibuta, kawałek „polędwicy” z tuńczyka i z łososia. Bagieteczka, masło, rybka – nic lepszego!
Szczęśliwi, co do Trzebieży
trafili wiosennym dzionkiem
i nie doznawszy grabieży,
wrócili do domu z dzwonkiem.
Lecz tu mi każe dorzucić
sumienia cień bladolicy,
że upust na dzwonko chuci
mogli dać również w Stepnicy. 😉
Sumienia cień bladolicy.
Bobik, ja Cię ajlowju.
Dziekuje, Bobiku, za objasnienia, juz troche lepiej rozumiem – chodzi glownie o zbitke pogladow politycznych z religijnymi, moze jeszcze z dodatkami tego co socjolodzy nazywaja class residuals. Niestety akurat mi wyskoczyla zapadka hydrauliczna po raz drugi (na szczescie fachowa pomoc w drodze, do tego mocno zawstydzona, ze nie wszystko sie udalo za pierwszym podejsciem), wiec tylko rzuce z biegu, ze wiele osob uwaza, ze internet wlasciwie pogarsza podzialy, bo w zyciu jeszcze sie jakis daleki kuzyn, albo znajomy z pracy zdarzy z zupelnie odmiennymi pogladami politycznymi czy dotyczacymi religii (nie zawsze musza byc w tej samej zbitce), dajac mozliwosc cwiczen z cierpliwego znoszenia jego obecnosci, a w internecie jest wlasciwie wybor pomiedzy „rozmowa ponad podzialami” na kije baseballowe lub dyskusja „we wlasnym gronie”. Chyba, ze rozmowa we wlasnym gronie trwa dostatecznie dlugo, zeby sie dowiedziec na przyklad, ze ktos, kto ma podobne do nas poglady w sprawach politycznych, jest przekonanym wegetarianinem (podczas gdy my wrecz przeciwnie), albo z zamilowaniem czyta autorow, od ktorych my akurat dostajemy wysypki. I juz sie nie robi az tak strasznie monokulturowo, i mozna na nowo zaczac cwiczenia z cierpliwosci… 😉
A poza wszystkim, to internet tez kusi tym, ze z nas wszystkich robi autorow, a niekoniecznie lepszych czytelnikow, podczas gdy czasem wielka sztuka jest samo uwazne wysluchanie drugiej strony, bez koniecznosci zgodzenia sie z nia.
Pożegnanie przyjaciela
http://bogdan.wordpress.com/2011/04/08/pozegnanie-przyjaciela/
i komentarze, zwłaszcza Wojciecha Garstki.
Dokładnie na odwrót – http://www.stachurska.eu/?p=1425
Na ryby…
do Trzebieży wiosną jedź….(Nisiu, dziękuję).
Piękne jest to pożegnanie przyjaciela. 😥
A teraz siedzę nad miską,
łez szczęścia wylewam zdroje
i szepcę: Tyś dla mnie wszystko,
dzwonko, ach, dzwonko ty moje!
Niegdyś halibut dorodny
igrał radośnie na fali,
wolny on był i swobodny –
dopóki go nie złapali…
Nie wiedział biedny halibut,
że przyjdzie skończyć mu marnie –
w Trzebieży, a nie w Malibu,
u pani Zosi w wędzarni…
Że spocznie w kiosku na tacy,
wiosennym, wietrznym dzionkiem
i przyjdą tam rodacy,
i każdy odejdzie z dzwonkiem…
I w końcu tylko wspomnienie
zostanie z halibuta,
a w wichru żałosne pienie
rybna wplącze się nuta…
A wtedy wyjmę z lodówki
me dzwonko osobiste
i zjem je z kieliszkiem żubrówki…
a może zresztą czystej.
To była elegia na cześć halibuta, śpiewałam ja.
Monika 20:19 „(…)ze wiele osob uwaza, ze internet wlasciwie pogarsza podzialy, bo w zyciu jeszcze sie jakis daleki kuzyn, albo znajomy z pracy zdarzy z zupelnie odmiennymi pogladami politycznymi czy dotyczacymi religii (nie zawsze musza byc w tej samej zbitce), dajac mozliwosc cwiczen z cierpliwego znoszenia jego obecnosci, a w internecie jest wlasciwie wybor pomiedzy “rozmowa ponad podzialami” na kije baseballowe lub dyskusja “we wlasnym gronie”.”
duzo w tym prawdy, Moniko
to przyslowiowe „getto” to nie tylko tworzenie zbioru zakladek, to „potykanie” sie o tych samych uczestnikow komentarzy na „ulubionych” adresach, a i czesto komentatorzy wpisu ciagle ci sami i czesto wybiegajacy przed „przewodnika stada”
p.s. wyjatek (jakby inaczej 😯 ) Bobikowo, z zalozenia TWA 😉 8)
najsmutniejsza dzisiejsza linka – Ewa*
do teraz nie moge pojac
na dobranoc i mily tygodnia koniec (oprocz tego co zwykle – checi
nieustajacych w brykanie) troche leniwego Jazzu 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=ix3sDH6YoO4
http://www.youtube.com/watch?v=jNVrAWh4ZXo
http://www.youtube.com/watch?v=U3PfxUvMAQU&feature=BF&list=PLCC733E8437AE02C4&index=75
a teraz na ryby do Trzebiezy 🙂 🙂 🙂
Na Cyprze, w jednym z większych nadmorskich kurortów, w Limmasol, jest kosciół pod wezwaniem św. Mikołaja od Kotów.
Kot jest „świetym” zwierzęciem Cypru. Według legendy, mieszkańców wyspy dręczyły jadowite węże i żmije. Poruszona niedolą Cypryjczyków św. Helena przywiozła na Cypr pełen statek kotów. Koty mieszkały w specjalnym monastyrze i na dźwięk dzwonu wyruszały na łowy. Szybko rozprawiły się z plagą jadowitych gadów.
Dzisiaj można koty spotkać praktycznie wszędzie.
Zaprzyjaźniliśmy się z jednym z tamtejszych kotów.
Pierwszego wieczoru siedzieliśmy na tarasie, podziwiając spektakl natury pod tytułem „romantyczny zachód słońca”. W pewnym momencie na nasz stolik wskoczył kot. Ze stolika bezceremonialnie władował się na nasze kolana, mrucząc i przymilając się.
Oczywiście został nakarmiony. Każdego wieczoru siadaliśmy przy tym samym stoliku i po chwili, nie wiadomo skąd, przybiegał kot.
Wyglądał jak zemsta pijanego fryzjera. Miał futerko w niesamowitych kolorach. Brąz z rudym, ale tak pomieszane, jakby ktoś nieudolnie go pomalował. W dodatku futerko wyglądało na dziwacznie ostrzyżone przez kompletnego amatora. Nazwałam go Balejaż. Lewe ucho miał pokancerowane. Mordkę częściowo czarną, jakby zabłoconą.
Ostatniego wieczoru zaczęło trochę padać. Kot się nie zjawiał, Wstaliśmy od stolika żeby pójść do pokoju. I wtedy w wielkim wrzaskiem, niczym torpeda, potrącajac gości przy innych stolikach, Balejaż przybiegł.
Mam nadzieję, że teraz przyjaźni się z kolejnymi gośćmi, którzy przynosza mu najlepsze ryby, wołowinę, jagniecinę i drób 😆
Bobiku,
jeżeli wysłałeś do mnie żabę, to pewnie idzie piechotą, bo jeszcze jej nie ma 🙄
O relikwiach w „Polityce”, bardzo ciekawe. Cytat maleńki:
„W kwestii relikwii od wieków zderzają się w Kościele różne wrażliwości. Dla jednych to wstydliwa spuścizna czasu zabobonów, oszustw i ciemnoty, która do dziś każe czcić w kolegiacie w San Lorenzo Najświętsze Mleko Maryi Dziewicy”.
A co wyprawiano po śmierci papieża o imieniu Formozus! 😯
Ojej, żaba dla Jotki wypadła mi z głowy. 😯
Już wysyłam, tylko ją muszę doprowadzić do ładu, bo się przy tym wypadaniu trochę pokiereszowała. 😉
Link od Pawła strasznie… trudny. Wiadomo, że jak się uruchomi empatyczny odbiór, to zaczyna się myśleć o wszystkich zwierzętach, które się musiało pożegnać. A u nas w domu zawsze zwierzyny było dużo, więc i tych ciężkich pożegnań też wiele. 🙁
Staruszku, w pierwszej (długiej, ale chyba nie za długiej) analizie niby masz rację, dane się zgadzają, ale…
Może rzecz w tym, że jak w dolince z konwaliami leży truchło zwierzątka, to raczej czuje się zezwłok niż kwiatki.
Bardzo mi przykro za porównanie pana Prezesa do zdechłego królika, ale z drugiej strony bym wolał, żeby mówił on tyle co zdechły królik, może by lepiej pachniał.
A lud to lud, zawsze idzie za swoimi prezesami. Austria czy Stany, nie takie to strasznie odmienne. Nasze wybory prezesów są makabryczne i od góry, nie od ludu, chciałbym zmian. To nie demokracja przyniosła Komisję Edukacji Narodowej, a raczej prawie na odwrót.
Uff, żaba poszła. Teraz to już powinna migiem do Jotki doskikać. 🙂
Siedzieliśmy wieczorem z panem mężem, tak staruszkowato, z pigwówką Jotki na podorędziu. I tak mi się głośno pomyślało „Wiesz co, mężu, za ileś tam lat będziemy sobie tak siedzieli i ja powiem: Słuchaj, pamiętasz tego śmiesznego Kaczyńskiego? Co się z nim teraz dzieje?”
O wykopkach i kopcowaniu przeczytałam przed chwilą http://wyborcza.pl/1,75248,9400708,Jaroslaw_Kaczynski__Zbudujmy_kopiec_z_wielkim_krzyzem.html
Przy pigwówce Jotki łatwo wpaść w rozmarzenie… 🙄
Ona jeszcze młoda, Bobiku. Następna degustacja za pół roku. Ciekawe, w co wtedy wpadniemy…
Byle nie w kompot, Haneczko. 😆
A, nie wiedziałem tego o jamniczku.
Tu znalazłem.
Och, jamniczek od wieków jest w naszej rodzinie kultowy. 😀 Również jako powiedzonko – no, tak po prostu działa jamniczek.
Anegdotka mniej więcej z czasu powstania „Jamniczka” (no, może i trochę później). W Krakowie było wtedy dwóch braci Antoniszczaków, obu plastyków z których jeden się przemianował – pewnie dla odróżnienia – na Antonisza. Kiedy w rozmowie nie było jasne, o którego z nich chodziło, zadawało się pytanie: czy to Antoni, czy Szczak? 🙂
Trzymajcie sie solidnych obiektow w Kraju i Krajach Osciennych, bo strasznie tam wieje!
Rysiu, zejdz z balkonu!
Naprawde, to nie zarty, wieje jak w Oklahomie!
Tu cos lekkiego na dobranoc, dla anglojezycznych tylko niestety…
http://flavorwire.com/165532/how-to-get-insulted-by-authors
No, te you lack the warmth & depth mnie wywaliło. Jeśli to z natchnienia chwili, to Amy Sedaris jest genialna.
Tak, Amy i jej brat David zwykle maja cos dosadnego do powiedzenia.
Słońce 😆
Słońce 😀 😀
http://nocri.blox.pl/2011/04/Ruch-Autonomii-Posmolenskiej.html
Jestem ZA!!!
Jadę na zakupy.
Mam potrzebę kupna dużej ilości znieczulacza.
Mar -Jo,
a może po prostu wpadniesz do mnie na duuużą ilość dwuletniej pigwówki 🙄
Zapraszam 😆
Dzień dobry 🙂 Co Wy tak od pigwówki dzień zaczynacie? To już nałóg nawet do południa doczekać nie pozwoli? 😛
Pomysł ze stroną literackooobrażaniową przypomniał mi knajpę istniejącą przed laty w Zakopanem (nazwę chwilowo pewien wredny Niemiec mi zabrał, ale może odda). Jej wyjątkowa atrakcyjność polegała na tym, że był tam zatrudniony na etacie zbójnik, który straszył i wymyślnie lżył gości, a nawet czasem sprawiał wrażenie, że obrabuje albo ciupazecką bez łeb przyłoży.
Publika waliła drzwiami i oknami, szpilki się nie dało wcisnąć. 😆
Poza tym – słońce! 😀
Ostrzeżenie Królika przed wietrznością bardzo słuszne było. Pod Rostokiem wiatr wywołał burzę piaskową, która niemal całkowicie ograniczyła widoczność na autostradzie i spowodowała makabryczny karambol. Zderzyło się 80 aut, 20 stanęło w płomieniach, 8 zabitych, ponad 130 rannych. O stratach materialnych już nawet nie mówię.
http://www.welt.de/newsticker/dpa_nt/infoline_nt/brennpunkte_nt/article13122003/Acht-Tote-und-139-Verletzte-bei-Massencrash-in-Sandsturm.html
Jak mus, to mus, Bobiku! Nobody is perfect! Czuj się zaproszony. Tej pigwówki to nagle zrobił mi się nadmiar 😯
I teraz już bladym świtem trzeba się z nią brać za bary 🙄
@Monika
Co do słuchania, to podziwiam Telemacha.
Jemu wzburzona krew nie uderza do uszu i potrafi warstwę słowną oczyścić z okrzyków bojowych, aby dopatrzeć się nagiej prawdy. Esteta! …
…
…
…
…
…
…
…
…
… w kólko czytany!!!
Nadmiar pigwówki! 😯
Według mnie takie zjawisko w przyrodzie nie występuje, ale skoro jestem zaproszony, to kłócił się nie będę. 🙂
Do szczeniaka umiejętność zbyt cierpliwego słuchania nawet by nie pasowała. 😆
Okej, teraz odrobina prowokacji na serio. 😉 Zadaję sobie pytanie, czy cierpliwe, empatyczne wysłuchiwanie jest zawsze dobre? Czy nie ma sytuacji, które wręcz domagają się „świętego gniewu” i włączenia raczej oburzenia, niż współodczuwania? Powiedzmy, czy na pojawiające się na prawicowych portalach obłąkane plany przejęcia władzy siłą („wystarczy zabić 1000 osób, a reszta za nami pójdzie”) warto reagować empatycznie i wysłuchiwać ich ze zrozumieniem, czy też należy od razu powiedzieć: stop, tu rozmowa się kończy?
A z innej beczki: czy niepretendujące do obiektywności, kpiące, złośliwe, etc. uwagi pod adresem jakiegoś obiektu niechęci nie służą rozładowaniu różnych napięć i złogów emocjonalnych? (Tu zastrzeżenie: odróżniam kpinę, nawet bardzo złośliwą, od mowy nienawiści) Czy nie byłoby nam jeszcze trudniej rozmawiać z drugą stroną, gdybyśmy od czasu do czasu nie upuścili pary wśród samych swoich?
Jeszcze jedna beczka: jak długo trzeba cierpliwie objaśniać swoje stanowisko, jeśli widzi się, że druga strona jest wręcz organicznie niezdolna do zrozumienia naszych argumentów i całkowicie na nie nieprzemakalna? Czy nie szkoda w pewnym momencie czasu i atłasu? Znaczy, czy nie lepiej na grzybki sobie pójść i przyrodę popodziwiać?
Rzuciwszy tych kilka wątpliwości w przestrzeń lecę po jakie dzwonko, z Nisi elegią na śmierć halibuta na ustach. 🙂
Rzeź winiątek w słusznej Sprawie? Jak smutne i szare trzeba mieć życie, żeby ubarwić je mogła tylko krew.
Ciut astrofizyki.
Ponoć rzucanie okiem wstecz po odrzuceniu Kantowskiej wizji nieba i odnajdywanie tam jedynie Wielkiego wybuchu jest spaczone lokalnością w czasie. Jeszcze w fazie oczekiwania na zapylenie jest hipoteza cykliczności kosmosu. Może tylko nie dotarły do mnie wieści o zawiązkach lub wręcz owocach. Gallatyki uciekają Anonimowo a później w jeszcze bardziej tajemnicze dziury się zwijają. Skupiają się (pozostaje otwartą kwestia liczba skupień przed nastepną fazą) w czarność a potem ściskane ponad (będzie później lokalna przydawka) miarę znów jest Wielki Wybuch nr. ξ.
Niby dlaczego mielibyśmy być jedynym lub pierwszym cyklem.
Może leżymy na kolejnym zwoju spirali?
Może zwijamy cię i czas się cofa? Średniowiecze?
Pomieszanie języków bylo (patrz Raport). Anihilacja była. Sentyment do Gierka był. Sypanie kopca do nieba będzie?
Płacz z Nabucco puszczany od ułyt?
Czy to jes na ludzką miarę (dotrzymana obietnica!) szyte?
Czy Diabeł zapanuje w 2012?
A duje jak większość diabłów! Jeden jest zajęty nieustanny knuciem. Gada, gada, gada, …
Czy On choś jedno jakieś dobre słówko szepnął Historii?
Co o tym sądzicie? 🙄
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/czechy-maja-oddac-polsce-365-ha-w-sudetach,1,4234742,wiadomosc.html
Zamieszkali na 365 ha ludzie poradzą sobie ze zmianą obywatelstwa, pójdą do kościoła i się wyspowiadają ze swojej czeskości. Ale co zrobić z bydłem, które nie zrozumie czemu teraz do niego mówią cho no, Krasula?
Jotko, dziękuję bardzo za zaproszenie 😀 .
Bez alkoholu nie dam rady spokojnie przejśc przez to morze…
(przez grzecznośc nie powiem czego).
Najchętniej zasnęłabym i obudziła się w poniedziałek, po wszystkim. Ale robota „w polu” czeka. 😀
Andsolu, bydełko na pograniczu jest często dwujęzyczne , i bardzo mądre….
Kilka lat temu duże stado krów z Białorusi przepłynęło przez Bug na polską stronę.
Mar – Jo,
🙂
Dla mnie ten zwrot hektarów to czysty idiotyzm 👿
W zjednoczonej Europie bez granic jakieś średniowieczne przepychanki.
Pewnego wieczoru pastor Luciano w kościele V. oznajmił, że skoro dalecy Polacy, znajomi męża V., byli hojni i solidarni z braćmi z Kuby, to zgromadzeni w kościele też powinni znaleźć w sobie dobre uczucia dla Kubańczyków i dostarczyć mu co się da, bo za dwa tygodnie leci tam z darami.
Zgromadzeni pierwszy raz usłyszeli o darach Polaków, o tym, że V. ma męża Polaka, a nawet, że ma męża (choć istnienie takiego musieli przeczuwać, bo w kościele widują parę razy w tygodniu V. w towarzystwie dwóch wielgachnych synów). I polski przykład im zaświecił, pastor Luciano poleciał z ciężkimi walizami i jakoś nic mu nie odebrano na komorze celnej dla rewolucyjnych przedstawicieli kubańskiego ludu.
A gdy wrócił, dostarczył mi list od kubańskiego pastora Moisésa. Nie jest to list krótki i dlatego nie przełożę go w całości, ale tam jest bardzo dużo o Panu Bogu, np. comida que nos llegaron como presente de Dios en los dias de Navidad. A ja jestem wspomniany, że fue el puente utilizado czyli byłem mostem użytym (domyślam się, że przez Pana Boga).
W każdym razie amigos de Polonia są wspominani z rozrzewnieniem a nawet ze łzami – i gdybym wiedział, że grupa jotki zawiozła na Kubę sery i kiełbasy to sam bym pojechał tam na Boże Narodzenie. Więc powiedz jotko mężowi i przyjaciołom, że ludzie z Hawany jak znajdą cement to zaczną wznosić dla Was pomnik – i moim zdaniem zupełnie słusznie.
Też się rozrzewniłam tym łańcuszkiem ludzi dobrej woli , a rozrzewnienia Jotki nawet nie umiem sobie wyobrazić 🙂
No i przez te cholerne hektary znowu muszę zadawać pytania, zamiast pójść się pobyczyć na łączce. 🙄
a) Przyznajcie się, tylko uczciwie: czy wzmiankowanych hektarów Wam albo Waszym wstępnym, zstępnym i przestępnym zabrakło kiedykolwiek do szczęścia? Czy przez ich brak zaraza wytłukła Wam owieczki, pożar strawił chaty, a potomstwo utraciło płodność?
b) Czy po odzyskaniu tych hektarów nasz ukochany kraj odnotuje przyrost PKB, zdrowia, rozumu i słonecznej pogody, czy raczej z punktu będzie się musiał wykosztować na nowe szyldy, tabliczki, formularze i pensje dla urzędników?
c) Czy takie dogadywanie się w sprawie przesunięcia granic ponad głowami żywotnie tym zainteresowanych mieszkańców owych nieszczęsnych hektarów nie świadczy o tym, jak wielką wartością dla władz państwowych jest człowiek?
d) Czy – do kurtyzany biedy! – dyskretne „zapomnienie” na wieki wieków o tym czeskim długu wzbudziłoby czyjkolwiek płacz i zgrzytanie zębów? Czy też nie obeszłoby to psa z kulawą nogą, bez względu na to, po której stronie granicy by kuśtykał?
e) A czy właśnie wyegzekwowanie zwrotu nie wzbudzi wśród czeskich psów poruszenia, niechęci i niesmaku?
Więcej pytań nie pamiętam, co wcale nie znaczy, że ich nie ma i przy jakiejś okazji nie będzie można ich postawić. 👿
O, jaka ładna andsola opowieść. 🙂
Czy nie można by przeazać pastorowi Mojżeszowi, że niektórzy amigos de Polonia, choć nie wozili mięsa i serów, mocno trzymają kciuki za to, żeby dla naszych amigos de Cuba los okazał się przynajmniej tak łaskawy, jak dla Polonii?
Rozumiem, że już wyraźniej nie można. 😉
andsolu, sliczna historia z dziedziny mostologii. 🙂
U mnie snieg nie pada (mam nadzieje, z i u Krolika tez juz bezsnieznie), wiatr nie wieje, i tylko wystepuje chwilowe acz glebokie oslabienie pohydrauliczne, czesto zreszta pojawiajace sie na tym blogu. 🙂 Totez nie bardzo dam Ci sie sprowokowac, Bobiku, zaznaczajac tylko, ze osobiscie nie uwazam, ze warto pojawiac sie na spotkaniach np. Ku Klux Klanu* uzbrojonym tylko w cierpliwosc, empatie i racjonalne argumenty (w ogole nie uwazam, ze warto sie tam pojawiac, choc uwaznie obserwowac jednak nalezy). A „swiety gniew” jest jak ogien, i trzeba sie z nim jednak obchodzic ostroznie. 😉 No i nie mysle wcale, ze empatia oznacza rezygnacje z wlasnych pogladow albo poczucia humoru (nawet powiedzialabym, ze otwiera czesto nowe, dotad niezauwazane mozliwosci). 😉
*(Zamiast Ku Klux Klanu mozna podstawic kazde ugrupowanie ekstremalne, nawolujace otwarcie do przemocy i szerzace nienawisc do nielubianych przez siebie grup.)
Mam nadzieję, że wzniesienie pomnika na naszą cześć nam nie grozi. Za worek cementu trzeba zapłacić równowartość kilku pensji. Ufam, że dobry Pan Bóg pozwoli naszym kubańskim amigos zachować zdrowy rozum i sensowniej wykorzystać cement 🙄
Niemniej cieszę się bardzo, że mogliśmy sprawić odrobinę radości. Warto było targać te dodatkowe kilogramy 😆
Przekażę „mostową” opowieść andsola jeszcze dzisiaj naszym sąsiadom/przyjaciołom. Będziemy wieczorem „rozpijać” Zivanę czyli cypryjski bimber. To znaczy reszta towarzystwa będzie to piła, bo dla mnie jest to nie do przełknięcia. Zadowolę się czerwonym winem 😉
Urodziłam się i wychowałam w Sudetach. Mieszka tam nadal spora część mojej rodziny. Nigdy nikt z nas nie odczuwał braku tych, sorry, cholernych hektarów 👿
Nieliczenie się z ludźmi mieszkającymi na tych hektarach doprowadza mnie do białej gorączki. A jak wczoraj usłyszałam w telewizorni pana z władz Dolnego Ślaska, że cieszy się z odzyskania każdego hektara, to myślałam, że dostanę apopleksji 👿
Zastanawiam się od wczoraj, jak dać głos, żeby nasze władze usłyszały i się opamiętały. Żeby zostawili tych ludzi w spokoju. Wypowiadała się miła, młoda pani z władz czeskiej wioski, przeznaczonej na „oddanie”. Pytała, całkiem słusznie, dlaczego to właśnie oni mają płacić za cudze błędy? 😯
Nie wiem co trzeba mieć w głowie żeby coś podobnego wymyślić? 👿
Nie wiem , co inni mają w głowie. W mojej dominuje chyba szampan (Rotkäppchen).
Dobranoc Wszystkim. 🙂
Zdecydowanie wolę mieć w głowie bąbelki, albo nawet czeski film, niż czeskie hektary. 😎
Grzegorz Szade – http://www.stachurska.eu/?p=1449 , bardzo proszę 🙂
Jotko, w głowie trzeba mieć nic.
kroliku, dopadam w locie klawiatury – dziekuje za troske 🙂
z balkonu zszedlem w czas, ale……. dzisiaj w drodze do miasta
S. w potrzebie pilnej skierowalismy auto na zupelnie nowy
parking (w szczerym polu z niemiecka dokladnoscia
„wyrychtowany”), i nim zdazylismy dojsc do PIXI budek to jedna
z nich przeleciala kilka metrow w powietrzu!!!!!!!! (z
zawartoscia staloplynna)
tak wialo!!!!!!!!!!!!!!
juz widzielismy tluste tytuly w bulwarowej gazecie „kierowca w potrzebie utopiony w PIXI budce”
dzisiaj bez Jazzu, mimo to:
dobranoc 🙂 😀
E, tam, Rysiu, bez jazzu. Będzie i to w podwójnym nawiązaniu – do Twojego wczorajszego (Beirach) i do pory. 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=9VKXpcsAsow&feature=related
Jazz jazzem, bardzo przyjemny, ale jakie piękne kocisko! 😀
Gdy idzie o pomniki (nasz człowiek w Hawanie, amigos de Polonia), to niechaj Stalowa Wola nie urąga Świebodzinowi, albowiem już potworek i dla niej się rychtuje. Potworek wygląda jak efekt eksperymentu genetycznego (krzyżówka homara z człowiekiem).
A propos przyjemności muzycznych, na ZDFNeo właśnie leci koncert Stonesów z 1990. Tyz piknie, a nawet bardzo piknie. 😆
Babilasie, ja bym raczej wyraził przypuszczenie, że to jest Edward Nożycoręki po jednostronnej amputacji. Ale kto go tam wie…
Hasła na 10 kwietnia – do wyboru, do koloru i do opcji:
I Can’t Get No Satisfaction
You Can’t Always Get What You Want
Sympathy for the Devil
Get Yer Ya-Ya’s Out
It’s Only Rockandroll But I Like It
Itd. 😈
Ja bardzo przepraszam, że tak włażę w środku nocy i mam problemy, ale sam nie dałem rady. Dlaczego mianowicie, wytłumaczcie mi, ten patriota-skorupiak ma na biuście Krzyż Żelazny? 😯
(że wąsy to wiem, musi mieć wąsy)
Wielki Wodzu, jesteś mile, a może nawet najmilej widziany (i mile witany) nie tylko w środku nocy, ale i w jej początkach, jak również na końcach. Ale nie możesz się, niestety, spodziewać, że tak od razu dostaniesz słuszne odpowiedzi na kto wie czy słuszne pytania. 🙄
Spróbować mogę, ale co to za radocha, jak nie będę się upierać. 🙄 Chociaż… jako satrapa wyjątki mam prawo robić, więc Krzyż Żelazny uznam za oczywiste nawiązanie do frazy „nie wszystko złoto”… itd. Wąsów rzecz jasna tłumaczyć nie trzeba, bo każdy normalny Polak wie, dlaczego powinien posiadać wąsy. A Skorupiak? – no przepraszam, nikt nie jest doskonały.
W sumie wszystko odpada, zostaje biust. I nie ma wątpliwości, że jest to najrozsądniejsza opcja z wszystkich, które kiedykolwiek i jakkolwiek domagały się odszkodowań.
A w ogóle – nowemu należy się pasztetówka, co nie? 😈
A czemu ten petriota jest bez spodni?
pAtriota 🙂
odpoczety ciesze sie zaokiennym sloncem 🙂
niedzielna leniwosc 😀
brykam spokojnie
Jotka i przyjaciele – z szacunkiem 🙂
patriota WIELKI bardzo, a wyzej zaproszenie na wystawe i tam
„Polski Holocaust czesc I:
Katyn…….”
jak latwo zagarnac znaczenie pierwotne slow… 🙁
dla frakcji niemieckiej 🙂 i kazdego chcacego 😀
http://www.videoportal.sf.tv/video?id=fc9132c2-8aab-49d3-8b86-f46ed5f8b7dd
Dzień dobry 🙂
Czy Stalowa Wola wie dokładnie, jakie szczęście ją dotknie? Mnie się skojarzył z Obcym 🙄
Dzień dobry 🙂
Ja wiem, że to nie jest temat na niedzielny poranek, ale to Ryś zaczął, a może jeszcze wcześniej Wielki Wódz …
Erozja słów i znaczeń już od dawna mnie męczy, a wczoraj, pewnie w przewidywaniu dzisiejszego dnia, jakoś mi się to wzmocniło. Dokładniej: mam wrażenie, że dla tzw. szerokiej publiki uzasadnić można cokolwiek jakkolwiek i tyż będzie. No, prawda, czasem przyjdzie jakiś maniak i będzie się domagał precyzji myślowej czy jakiejś tam innej, ale wtedy można go zbyć mniej czy bardziej zgrabnym zaokrągleniem i lecieć dalej. Anything goes.
Czasem sobie z tego zjawiska chichoczę w kułak, bo – przyznajmy – miewa ono śmiszne efekty i wykorzystuję je do rozśmieszania innych, a czasem zaczynam kłaki z futra wyrywać, ale w sumie moja reakcja nie ma tak naprawdę żadnego znaczenia. I tak się coraz bardziej czuję członkiem nieznaczącej, stopniowo zanikającej mniejszości.
Ale – i w ten piękny, patryotycznie naznaczony dzień kwietniowy chcę to głośno powiedzieć – dzięki Wam nie czuję się w tej mniejszości ani osamotniony, ani tak całkiem beznadziejny. 😈 Nawet wyrywanie kłaków udaje mi się utrzymać w rozsądnych granicach.
Znaczy – gdybym nie miał tego naszego TWA, pewnie bym już wyglądał tak: 😯
http://www.jonco48.com/blog/funny_20dog.jpg
Gorzej. On wygląda na zadowolonego, Ty byłbyś kupką nieszczęścia (ilustracji nie wklejam, bo nie mam pod ręką kupki nieszczęścia 😉 ).
Dzien dobry 🙂
Dla dokladnosci, nerwicowe wyrywanie sobie wlosow badz klakow nazywa sie trichotillomania 😀
A zwierzakowy „petriota” nawet ladnie wyszedl – znaczy patriota zakamienialy (od lac. petra – kamien lub skala) 😀
Wielki Wodzu – witam sasiada z nad tej samej rzeki (badz jej imiennicy) 🙂
Haneczko, ja chyba wiem, jak wyglądałaby kupka nieszczęścia, ale nie wkleiłem ze względu na jej nienawistno-usatysfakcjonowany błysk w oku. Może nie chciałem dziś wywoływać z lasu? 🙄
Lisku, interpretację petrioty kupuję natychmiast, nie bacząc na cenę. 😆
Trichotillomanię też. Jestem trichotillomanem – to chyba brzmi dumnie, n’est-ce pas? 😈
Czy to pies, czy to bies 😯
Petriota bezcenny 😆
Za to patriota całkiem zdewaluowany 🙁
Witam,
poranek w pracy, jak zwykle. Blogowanie z kawą.
Dzisiaj jadąc na Uczelnię tramwajem natknęłam się na grupkę kobiet w wieku, powiedzmy, zaawansowanym, z nalepkami „10 kwietnia 2010”. Potem przeczytałam o pomniku Petrioty (ładne, Zwierzaku 😆 ) i witki mi opadły.
Jak dobrze, ze jestem nihilistycznym, neoepikurejskim nienarodem i mogę się do tego smutnego cyrku nie przyznawać.
A to na polepszenie nastroju i oderwanie myśli:
http://www.youtube.com/watch?v=rynvewVe21Y&feature=player_embedded
Ja też chcę mieć swojego delfina! Dlaczego tylko Pręgowanej wolno? 😈
Bo Pręgowana jest infantką 🙄
Bobiku, a moze lwa morskiego?
Haneczko 🙂 . No ale Bobik tez po francusku mowi 🙂
Z ciekawości wszedłem na freenet – taki niemiecki odpowiednik onetu. Jeden jedyny tekst o żałobie – w związku z katastrofą pod Rostokiem. Nie wierząc własnym oczom przeleciałem się po różnych czasopismach, od Spiegla po Bild: no, słuchajcie, opcja niemiecka ma nas gdzieś. Nikt nie raczył zauważyć, co to za Wielki Dzień dzisiaj. 👿
Jako francuski piesek ma już TWA. Po co mu jeszcze delfin 😉
Z tym lwem morskim to jest, niestety, lizanie cukierka przez szybę. 😥
Psom zawsze wiatr w oczy, a kotu nawet delfin złote jajko zniesie. 👿
Po francusku to ja nie mam TWA, tylko La Société Bobiquaise de Bienfaisance Mutuelle. 😈
Bobiku, moze lepiej La Société de Admiration Mutuelle (bienfaisance to chyba dobroczynnosc (charity)? A w ogole moze sie okazac ze jestes zagininionym infantem dworu francuskiego i sam masz tytul delfina ❗
Najczęściej to ja jestem zagonionym infantem i na tytuł nie mam czasu. 😆
Na nazewnictwo jestem otwarty – może być admiration, może być adoration, może też jeszcze coś innego. W mojej niezakamuflowanej opcji francuskiej oparłem się po prostu na istniejącym wzorcu, La Société Francaise de Bienfaisance Mutuelle, co przetłumaczyłem oczywiście jako Towarzystwo Wzajemnego Robienia Sobie Dobrze. 😀
Słowo adoration ma po francusku wyraźny wydźwięk religijny. A bienfaisance to w istocie dobroczynność. Admiration to z kolei raczej podziw, ale chyba nie całkiem o to nam chodzi 😉
Klops 😆
Znaczy mam klękać, dygać czy rzucać pasztetówką?
Bobiku, tak czy inaczej uważaj na skrót od Societe Bobiquaise… Bo jak się IPN dowie, to mogą Ci kłaki z ogonka powyrywać. A co prasa z tym zrobi, to lepiej nie wspominać przed nocą.
Do nocy daleko, dzień piękny, ale piec mi wysiadł i trochę mi marzną paluszki.
La Société Bobiquaise de Chouchouter Mutuelle (nie wiem jak jest nomen od chouchouter) 🙂
Dzień dobry z drugą kawą 🙂 ,
spałam po szampanie do 10-tej. Potem nastąpiły prace użyteczne w kuchni.Żadnych tv, radia, itp. Wychodzę na spacer.
Po powrocie dalszy ciąg prac użytecznych. Doczekac w dobrym stanie psychicznym poniedziałku. 🙂
Miłego dnia! 🙂
balkonuje 🙂 (w kuchni smazenie ryb)
slonce, slonce, slonce, slonce……………….
” Tablica Stowarzyszenia Katyń 2010 od razu po jej zawieszeniu, jeszcze w listopadzie ubiegłego roku, wywołała skandal w Smoleńsku. Rosjanie, choć mieli powód, nie wszczęli jednak publicznej awantury z Polakami. Taktownie milczeli. Ale przeprowadzili śledztwo. Dwaj milicjanci, którzy pozwolili przykręcić tablicę, zostali zwolnieni ze służby.”
Więcej… http://wyborcza.pl/1,75968,9405436,Tablica_smolenska__Kto_kogo_upokorzyl_.html#ixzz1J8BtsaNp
jestem pewien ze reprezentanci Stowarzyszenia Katyń 2010 z wdową po szefie IPN Januszu Kurtyce na czele utworza fundusz
na rzecz rodzin zwolnionych milicjantow, moze nawet zaprosza do odwiedzin do swoich rodzinnych domow
wracam na balkon 🙂
Towarzysz Jarosław zakomunikował właśnie, że demokratycznie wybrany prezydent i demokratycznie wybrany rząd nie mają prawa mówić w imieniu Polaków.
Pytam serio. Co na to prawo?
Uważajcie, uważajcie. Jeśli się w sprawie adoracji jakoś nie dogadamy, jak Polak z Polakiem, to nie będziemy się w ogóle nazywać po francusku! 👿
Jotko, obawiam się, że dzisiaj stawianie pytań serio może tylko narazić na skręt wątroby. Żadnych innych wymiernych efektów nie przyniesie.
A poza tym chyba wszyscy widzą, że Jarosław zdrowy nie jest i za swoje czyny odpowiadać nie bardzo może. 🙄
Ale może zrobić i robi dużo złego. Strach się bać.
No właśnie. Strach.
Obejrzałam sobie dzisiaj dwa Jarki – w Kongresowej i przed Pałacem – i niestety, jedno nieprzeparte acz histor4yczne skojarzenie mi się nasunęło. Kiedy ludzkość wrzeszczała co chwila (Jaruś fachowo zawieszał głos i natychmiast podnosił się krzyk) – oczekiwałam podskórnie, kiedy te prawe łapki wylecą przed siebie.
Mało brakowało.
O, czwóreczka się załapała. Niesłusznie.
Popatrzyłem sobie teraz na polskie newsy i miałem wrażenie czegoś w rodzaju zbiorowego obłędu. Nie tylko Prezes wydaje się być dotknięty syndromem postsmoleńskim. W tym sensie to dużo złego już się stało.
Spoza Polski bardzo dotkliwie widać jakieś nieprawdopodobne zachwianie proporcji w tym wszystkim. Katastrofa lotnicza, o której świat, bombardowany codziennie jakimiś sensacjami, już dawno zdążył zapomnieć, całkowicie zdominowała życie społeczne i polityczne sporego europejskiego państwa – toż to naprawdę tylko z wielkim trudem może się pomieścić w głowie. Odcinamy się coraz bardziej od tego, czym świat faktycznie żyje, zamykamy się znowu w martyrologicznych, niezrozumiałych z zewnątrz opłotkach, wykluczamy się dobrowolnie z pewnej opartej na współpracy i konsensie wspólnoty, jaką od lat buduje się na zachodzie Europy…
Jak to nie jest chore, to ja jestem delfin. 🙄
Nasze związki ze starożytnością.
Co ja zrobiłem nietak? Jeszcze raz.
Andsolu, czy mamy się dopatrywać jakiejś symboliki w tym, że te zwłoki w polskiej piramidzie – bez głowy? 😯
dla majacych EINS EXTRA
dzisiaj o 21:30 TV-Dokudrama „Eichmanns Ende”
(H.Knaup, U.Tukur i inni)
widzialem dzisiaj na Phoenix, bardzo dobre, swietnie zagrane 🙂
Nisia, w naszym Sz. wczoraj „malo” flag, co sie naglowilem jak moim „niemieckim”, wytlumaczyc dlaczego prywatni ludzie wywieszaja panstwowe barwy w rocznice katastrofy komunikacyjnej
a te lapki, Nisiu, to w widzianych migawkach (TV Polonia) doprawdy w gore maja chec wzleciec
zgroza
Na moim spacerze liczyłam mijane domy. Na 420 domów flagi wywieszono na 6 z nich. Bardzo dobry wynik. To mnie trochę uspokoiło. Nadal żadnych wydań internetowych gazet, radia,tv.
Od jutra zacznę na piśmie domagac się od legalnych władz ,
żeby zaczęły żądac przestrzegania prawa przez obywateli i ich formalne i nieformalne związki. Jeśli nic się nie zmieni i nadal grupa psychopatów będzie lżyc rząd , prezydenta, sądy i inne organy, pluc na moje państwo – jesienią obecnie rządzący nie dostaną mojego głosu.
Dobrej nocy! 🙂
Nie byłam na spacerze, bo rąbnął mi kręgosłup. Znowu. Co za złośliwy łobuz.
Najgorsze, że chodzę, kiwając się jak KACZKA…
A w zgrozę i tak popadłam – przed telewizorem.
Frakcjo szczecińska – jakby co, to się okopiemy do pozycji stojąc i będziemy bronić ostatków zdrowego rozsądku…
No to mamy Komitet Ocalenia Publicznego imienia Lecha Kaczyńskiego. Ciekaw jestem jak skończy przywódca tej polskiej wersji jakobinów.
Pszoniakowi chyba wpłyną tantiemy za Dantona.
Większość mężów została zdradzona póżniej niż rano.
Kiedy zdradzani są kawalerowie?
KOP im. L. Kaczyńskiego? Bardzo adekwatna nazwa.
Kop wymierzony przez Prawdziwy Naród w miękkie podbrzusze państwa.
Żeby jeszcze było wiadomo, czyje to państwo, czyje… 🙄
Rano obudziło mnie wycie syren, nastrajając pozytywnie na resztę dnia. Ze strachu nie włączałam dziś radia i nie zaglądałam do żadnych serwisów internetowych (o tv nie wspomnę). Na spacerze byłam, choć wietrznie. Flag nie odnotowałam – to cieszy. W rozmowach ze znajomymi katastrofa (the katastrofa) obecna w dawce aptekarskiej, tyle tylko by wyrazić zdziwienie, że są ludzie, którzy nadal drą szaty i sypią popiół na głowy.
Bobiku, to co widzisz w serwisach informacyjnych, a co sprawia wrażenie, jakby cały kraj pogrążył się w chorobie psychicznej, to jest wycinek prawdy. Większość ludzi żyje własnymi sprawami i życie toczy się normalnie, choć tego akurat tv nie pokazuje, więc z zagrabanicznej perspektywy można odnieść wrażenie masowego szaleństwa. Na szczęście to nie prawda.
To cieszy, że szaleństwo nie jest masowe. Ale martwi, że ulegają mu media. Bo jednak media w jakiejś tam mierze kreują rzeczywistość. I przy ich pomocy kilka czy kilkanaście ogarniętych zbiorową histerią osób zaczyna urastać do angi poważnej siły politycznej.
Nisiu, najserdeczniejsze współczucie. Jak kaczka… To musi być okropne obciążenie psychiczne. 🙄
Media od tego są. Zalecenie – nie używać. Nie jestem z tych, co wyrzucają telewizory i robią z tego ideologię, ale włączam tylko kilkanaście razy w roku. Jak mi kiedyś podłączą Mezzo, to będę włączał częściej. 😎
Pszoniak grał Robespierre’a (genialnie zresztą). Dantona grał Depardieu.
To był świetny film.
Przebiegłam dziś przez Plac Zamkowy i przez chwilę poczułam się w faszystowskim państwie. Na szczęście szybko weszłam na Zamek Królewski, gdzie była oaza z muzyką.
Jak wyszłam, było jeszcze gorzej, bo właśnie zaczynał wychodzić tłum z katedry. Czmychnęłam jak szczur z tonącego okrętu 😈 Jedną mam Schadenfreude – że jest bardzo zimno i tyłki im zmarzną
O, spotkanie z Wielkim Wodzem 😀
Lisku, odmachuję z drugiego brzegu rzeki, chociaż to chyba bardzo daleko. U was pewnie cieplej, ale u nas łatwiej o dobrą pasztetówkę. 🙂
A tak, proszę Kierownictwa, diabli mnie tu przynieśli.
Taka specyfika mediów. Nadając wiadomości 24 godziny na dobę, siłą rzeczy muszą rozdmuchać wszystko do monstrualnych rozmiarów. Co oczywiście napędza zbiorową histerię i kula śniegowa toczy się dalej. Od jakiegoś już czasu uważam, że jakość życia politycznego byłaby wyższa, gdyby wiadomości nadawane były raz dziennie, a komentarze i analizy maksymalnie raz w tygodniu. Trzeba by było wybrać te najważniejsze, zamiast podniecać się co 30 minut, co palnął jeden idiota i co mu na to odpowiedziało kilku innych idiotów, co by sprawiło, że idioci mieliby mniejsze parcie na szkło. Ilość parlamentarnych komisji śledczych spadałaby do zera. W mediach trzeba by też wówczas bardziej dbać o intelektualny poziom zapraszanych ekspertów, co zaowocowałoby mniejszą ekspozycją widzów, słuchaczy i czytelników na opinie Jadwigi Staniszkis. Życie byłoby nie tylko piękniejsze i spokojniejsze, ale i mądrzejsze.
To bardzo sie ciesze, ze Pani Kierowniczka przezyla, bo niepokoilam sie calkiem serio. Ufff, przeszlo, minelo, teraz przez najblizszy tydzien beda analizy wielce liczne: symantyczne, lingwistycznie, polityczne i potyliczne
🙂
semantyczne, oczywiscie, omsklo sie z wrazenia
My tu z diabelskimi siłami mamy bardzo dobre układy, nic dziwnego więc, że nam Wielkiego Wodza podesłały. 😈
Już u siebie piszę sprawozdanie 🙂
Wlasnie na prozno szukalam jakiejkolwiek wzmianki o WiedomoCzym w Le Monde. Podbudowalo mnie to troche, ale tylko troche.
Bobiku kochany, wiedziałam, że zrozumiesz, w czym leży sedno tej bolesnej sprawy!!! W istocie, co spojrzę w lustro, przechodząc, to mnie dosłownie piorun szczela.
PK ma świętą rację, film był rewelacyjny, jeden z najlepszych jakie widziałam. Pszoniakowi dałabym Oskara za tego upiornego Robespierre’a. Częściowo pewnie z jego powodu w Paryżu strasznie mnie pchało do Conciergerie i Palais de Justice z tym okropnym Dziedzińcem Majowym. Jakaś niezdrowa fascynacja, swoją drogą. Nikt nie chciał ze mną iść do więzienia, musiałam iść sama. No i dobrze, nikt mi nie marudził.
Film ugruntował moją żywiołową niechęć do wszelakich rewolucji, które zjadają nie tylko własne dzieci, ale najpierw dzieci postronne.
Kierownictwo znalazło się dziś, jak widzę, w centrum wydarzeń. 😉
Tereso, ja mogę spróbować żadnych analiz poza potylicznymi nie robić. Ale jak mi się Prezes znowu podłoży, to nie przysięgam, że zdzierżę. 😳
Bobiczku, analizowac Prezesa? Psycho? Nie szkoda to czasu? Jeszcze podlozonego? Prezes na lezaco w sosie koperkowym? E… Spokoj, Mussolini, spokoj!
Vesper – do Twojego, jakże słusznego wywodu dodam jeszcze coś, co mnie osobiście doprowadza do szału: jeśli czasem mediom zdarza się przytomny rozmówca i ten rozmówca powie coś przytomnego, to rzeczone media jak najszybciej starają się o tym zapomnieć.
Mój ulubiony przykład: wszyscy grzmią w sprawie, kiedy dostaniemy wreszcie oryginał czarnych skrzynek z Tupolewa, żebyśmy mogli na nim popracować! Otóż był kiedyś dawno w TVN24 jeden z najmądrzejszych facetów od czarnych skrzynek, gość, który je chyba nawet konstruuje – i on powiedział wyraźnie, że na oryginałach w ogóle się nie pracuje. Oryginalne nagrania są na taśmie, przegrywa się je cyfrowo (czyli bez straty jakości) na płyty i dopiero płyty analizuje na komputerach. Rosjanie też pracowali na cyfrowych kopiach – jak na całym świecie.
No i co? Dalej wszyscy, z dziennikarzami włącznie, grzmią o oryginały czarnych skrzynek.
A Lecha i Resztę ktoś, kurza twarz, zdradził o świcie. I to jest najważniejsze.
No nie, tylko mi tu proszę mojego ulubionego sosu koperkowego Prezesem nie psuć!
Prezes sobie może leżeć w sosie narodowym, zamachowym, katastrofalnym, nawet w czerninie, tylko od koperkowego niech się z dala trzyma! 👿
No wlasnie, zdradzony, Nisiu, wlasnie zdradzony.
W ogole malo kto slucha glosu rozsadku. Za to ubawilam sie szczerze, jak Prezes wpadl w ton papieski i zaczal nawolywac do odnawiania oblicza ziemi. Choc wcale to smieszne nie jest. Jak dobrze, ze jutro jedenasty.
Oj, juz juz cofam, Bobiczku, zmieniam na narodowy, ewentualnie moze jeszcze byc smolenski (to oczywiscie od Smolnego pochodzi)
Nisiu, bo to taki przytomny rozmówca to jest klasyczny sportspoil. Ludzie lubią prowadzić różne gry. W złego męża na przykład. Albo w paskudną teściową. Albo w kto jest bardziej chory. Albo w kto ma bardziej genialne dziecko. Albo odniósł większy sukces. Powiedzenie, że mój mąż jest fajnym facetem, mam miłą teściową, nic mi nie doskwiera, moje dziecko jest przeciętne, a do sukcesów mam stosunek ambiwalentny, psuje zabawę. Takiego gracza się eliminuje. Gdyby dwóch gości weszło na stadion, kiedy odbywa się tam mecz piłkarski, rozłożyło na murawie szachownicę i zaczeło rozgrywać partyjkę, to by też ich wyprowadzono. „Kiedy dostaniemy oryginalne czarne skrzynki” też jest rodzajem gry towarzyskiej, tyle że uprawianej w mediach. Dlatego mam do mediów wielkie pretensje, bo nie tylko przyjęły rolę stadionu do uprawiania tych szkodliwych gierek, ale zaczeły się bawić w sędziów, a nawet ustalać reguły. Nikomu w tym całym bajzlu nie zależy, żeby dotrzec do sedna problemu i zamkąć dyskusję, tylko żeby zabawa toczyła się w nieskończoność.
Zjawisko jest oczywiście szersze, nie dotyczy tylko kwestii czarnych skrzynek. Dotyczy każdego wydarzenia, każdego problemu społecznego czy politycznego.
Po obejrzeniu fotek i naczytania sie o postulatach, WolnychPolskach i innych naszla mnie refleksja, ze niektorym przypomnialy sie lata mlodosci i konspira.
Tereso, niektórzy są jak ten niedoinformowany partyzant, co to czterdzieści lat po wojnie, a on nadal wysadzał te pociągi
Widzę, że w tym miłym zakątku niektórym nerwowa atmosfera mediów się udzieliła. A w Łodzi spokojnie. Z konieczności jeździłam dziś sporo po mieście, trochę ludzi na spacerze, flag widziałam kilka, nie liczyłam, ale mniej niż 10 (nawet nie jestem pewna czy tam stale nie wiszą, bo u mnie w firmie wiszą, polska i UE, pewnie boją się, żeby nie przegapić jakiejś baaardzo ważnej rocznicy), z kirem nie widziałam żadnej. Myślę, że nie ma co się denerwować, zapowiadali, że pod Pałac przyjdą dziesiątki tysięcy ludzi, a może i ze 100 tysięcy, a przyszło 7 tys. W przyszłym roku przyjdzie 700. Nie dajmy się zwariować.
No tak, tylko dlaczego znow w kraju nad Wisla. Czy te kataklizmy ludzkie nie moglyby nas oszczedzic. W imie milosci blizniego?
Jak miło, Klaro 🙂 Czyli nie tylko ja mam takie wrażenie, że miedialny wizerunek Polski pogrążonej w żałobnym amoku jest jednak fałszywy.
Też właśnie wysnułam tę pocieszającą refleksję we wpisie 😉
Bo inaczej to skichać by się można było…
To rzeczywiscie niezwykle optymistyczne. Na oko. Ja tam jednak bardziej od oka boje sie urn.
Tak, to jest rzeczywiście bardziej realne zagrożenie. Byłoby pewną naiwnością zakładać, że te 7 tysięcy żałobników to będą jedyne osoby skłonne głosować na PiS. Ale gdyby tak to mogła być prawda … Pomarzyć można, prawda?