Ogon zabotoksowany
Ach, jakże nieruchomo tkwię
na Bobikowym zadzie.
To, jak potraktowano mię
na życiu mym cień kładzie.
Pomnę, gdym wesół, piękny, zdrów
we wszystkim mógł brać udział
do koni-m machał i do krów
nie mówiąc już o ludziach.
Podkulić mogłem się pod spód
i z góry na dół skinąć
emocjonalny zrobić skrót
lub uczuć żar rozwinąć.
A dziś, jak zaczadzony muł
niezdolny-m jest do drgnięcia,
nie czuję, bym cokolwiek czuł,
co mówię bez zadęcia.
Nasada moja już na fest
trucizną usztywniona.
Młodość! Czy ona jest debest
w botoksu strasznych szponach?
Być młodym to nie moja rzecz,
wiem. I tak myślę w duchu:
już mnie nie głaszczcie nawet, lecz
dopuśćcie mnie do ruchu!