Przeszkadzacze

Raz Bobik w filharmonii
tatusia z małym brzdącem
poszarpał za nogawki
pod krzesłem zwisające.

Zwiedziała się dyrekcja,
przyniosła mu kotleta –
czy chcesz Bobiku miły
mieć u nas stały etat?

Na brzdąców i chrapiąców
ty bożym będziesz biczem.
Błagamy cię Bobiku –
nie odprawże nas z niczem!

No, nie wiem, mówi Bobik
i śpiewa im “Bubliczki”,
zlecenia ja przyjmuję
tylko od Kierowniczki…

Gdzież jest ta Kierowniczka?! –
dyrekcja głosem wrzaśnie.
A Bobik: jak znam życie,
pewnie wyjeżdża właśnie.

Jak nie na jakiś koncert,
to pewnie na MIDEMa,
bo cechą Kierowniczki
jest, że jej zwykle nie ma.

Tu ślozy się polały
z dyrekcji ócz zbiorowych,
szef główny głośno łkając
wygłosił trzy przemowy

i nawet Bobik w ślepiach
mieć zaczął mokre gwiazdy,
lecz nic poradzić nie mógł
na Pani K. wyjazdy.

I tak się nie udało
załatwić przeszkadzaczy,
a czy ktoś znów spróbuje –
Bóg jeden wiedzieć raczy.