Kwaśne mleko

Nieszczęsne późne wnuki, których w obcej ziemi
życie srogie nie pieści mlekami kwaśnemi,
ani zsiadłą ich wersją, bo tu się nie zsiada,
chociażbyś jak ten obraz przemawiał do dziada!
Tak ciężkie tu poranki bez zacnej kwaśnizny,
że się człekowi nie chce nawet wdziać bielizny,
łypie jeno spod kołdry okiem zapuchniętym,
jogurtem owocowym ledwo napoczętym
pirzga z wielkim wysiłkiem w przeciwległą ścianę
i kotom łeb ukręca, bo tupią, skubane.
Ach, gdyby chociaż jedna łyżka kwaśnej bieli,
zaraz by wnuczek raźno wyskoczył z pościeli,
Turków pogonił, ogień świętej wojny wzniecił,
krzyżakom ich zdradliwe porozrywał sieci?
Ale nic z tego. W kraju, gdzie nic się nie kisi
nie chce wstać się wnukowi i wszystko mu wisi,
serce zsiadłej pociechy darmo upatruje,
a w szklance Alka-Seltzer smętnie posykuje.