O niektórych i innych
Spanielka wczłapała wolnym krokiem do domu Bobika i już na wstępie potknęła się o rozłożoną na dywanie torbę podróżną.
– Wybierasz się gdzieś? – spytała, pociągając posępnie nosem.
Bobik już wiele razy zastanawiał się, jak Spanielce udaje się osiągnąć posępność podczas czynności tak prozaicznej jak pociąganie nosem, a nawet usiłował potrenować to przed lustrem, ale nigdy mu nie wychodziło. Nawet z o wiele łatwiejszą chmurnością miewał poważne problemy. Toteż tym razem nawet nie próbował przybrać odpowiedniego wyrazu oblicza, tylko całkiem zwyczajnie udzielił odpowiedzi.
– Do Londka jadę. Na tydzień.
– Niektórym to dobrze – warknęła Spanielka i pociągnęła jeszcze posępniej. – A inni całe życie spędzają w starym legowisku i do żadnych zdrojów jeździć nie mogą.
W jej tonie było tyle wyrzutu, że Bobik zmieszał się i zawstydził. W jakiś nieuchwytny sposób czuł się winny, choć jako żywo nigdy nikomu nie zabraniał wyjazdu w jakimkolwiek kierunku.
– Niektórym w ogóle wszystko się udaje – ciągnęła Spanielka – a innym nawet kość w gardle stanie i wiatr pod ogon wieje. Nie ma sprawiedliwości na świecie.
– Słuchaj, może ja bym cię zabrał ze sobą do tego Londka – zaproponował Bobik. – Zdrój to wprawdzie nie jest, ale przy bardzo sprzyjających okolicznościach może Królową udałoby ci się zobaczyć, a to lepsze od pijalni wód.
– Tak, jasne, ja sobie pojadę na wywczasy i oglądanie Królowej, a tu moja robota sama się będzie robić! – zajęczała cierpiętniczo Spanielka, przewracając z oburzeniem ślepiami. – Niektórym to się wydaje, że wyjechać to tak o, szast-prast. A inni mają obowiązki!
– Labradorka na pewno przejęłaby na tydzień twoje obowiązki. To może dziwne, ale ona wydaje się to wręcz lubić – podrzucił usłużnie Bobik.
Oburzenie Spanielki sięgnęło zenitu.
– Niektórzy najchętniej zwaliliby wszystkie swoje obowiązki na innych! – wrzasnęła. – Na szczęście są jeszcze tacy, którzy wiedzą, co do nich należy i nie pozwalają sobie na żadne fiu-bździu. MNIE nikt nie może zarzucić, że lekceważę i się obijam. Nigdy jeszcze mi się nie zdarzyło, żebym zaniedbała przez jakiś Londek!
Szczeniak zwiesił w milczeniu łeb. Mimo że nie poczuwał się do żadnych zaniedbań, było mu jednak jakoś głupio. Może dlatego, że nadal cieszył się z wyjazdu, a w obecności Spanielki cieszenie się nabierało cech nieprzyzwoitości? A może i z tego powodu, że – choć głośno by się do tego nie przyznał – jakoś wolał być niektórym, niż tym innym.
Nie uciekam od tematu, ale bardzo chcę wrzucić Chacińskiego, a właśnie pojawił się w sieci http://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1524101,1,internet-co-sie-sciaga-za-pieniadze.read
Tam w Kielcach Bogdan Białek wykonuje pracę u podstaw.
Niesamowity on jest, a spotkania z tymi ludźmi, którzy przeżyli pogrom, lub z ich dziećmi, którzy teraz finansują różne wydarzenia i działania na rzecz pojednania i dialogu, płaczącymi, poruszonymi do głębi pozostaną na zawsze w moim sercu i pamięci.
Jeden z nich Pan Kotlicki opłacił nam pobyt w Polsce 4 rabinów (w tym 1 kobiety) z Izraela:
https://picasaweb.google.com/110036307578240581096/Kielce2009Szabaton#5393715077993427106
No tak, Haneczko, ma się rozumieć.
To jest bardzo dobry artykuł, a wiele osób tutaj nie ma dostępu do Polityki.
Czasami też szukam, żeby wrzucić, ale nie ma, bo zbyt wcześnie, a później zapominam.
Przepraszam, ze splaszczam temat, ale spotykam zaginionych polskich kuzynow, wszystkich w dobrym humorze, gdzie sie nie ruszymy w Londku. To jest b. przyjemne. Londek to chyba jedno z moich ulubionych miejsc na swiecie. Jednakowoz, nothing is perfect! Dzisiaj na zakoncznie wieczoru poszlismy sie pokomercjalizowac Walentynkowo do Fortnum & Mason i powiem wam, ze goose rillette i gooseberry glazed ham wcale nie byly nadzwyczajne, choc drogie i przepieknie opakowane!
Za kilka godzin Mlodsza Siostra odlatuje do Warszawki, a my chyba zadekujemy sie na wystawie Scotta i Luciene Fruenda na caly dzien.
W czwartek mamy nadzieje balowac w kocim i psim towarzystwie w Zach. Londku do upadlego.
Dziekujemy za dobre zyczenia.
Zmoro, hmm golabki 25 lat temu… Jest to zdecydowanie danie etniczne, nawet dzisiaj, jak wiekszosc dan z mielonego miesa, ale dosc popularne. Ja go nie jem poza domem, a i w domu jest to tylko golabkowe biennale powiedzmy, i uzywam wlasny sos pomidorowy, bo ten z puszki jest kwasno slodki i sie nie nadaje.
Niemniej jednak golabki sa kochane w Europie Wschodniej. Np. Rumuni wcinaja golabki w swieta bozonarodzeniowe. Ale oni maja dostep do swiezych dojrzalych sloncem warzyw.
Mysle z wyladowalas, zmoro, w jakiejs wschodnioeuropejskiej restauracji, ktora nie byla dla ciebie wcale egzotyczna. Dzisiaj w Toronto i Montrealu zjadlabys znacznie lepiej!
cheers!
To ja, Bobik, w Mordechajowej powloce. 😈 Mordka juz spi, a ja tylko cichcem przekazuje znak pokoju w imieniu nas obu, bo spiacy kot pazurow nie ma jak wystawic. 😈
Do reszty jutro, o ile ktos w pore skoczy po croissanty. 😉
Kroliku, wychodza pewne niedogadania w kwestii ustalen. Czy mozesz zadzwonic do Starej Mordechaja?
No i znów na mnie padło 😉
Po croissanty raz 🙂
Herbata dwa 🙂
Pozdrowienia dla Londyńczyków i nie tylko 😀
dziekuje Irku, za oknem Brrrr….. pada, siapi, DESZCZ 😡
brykam mimo to 🙂
szeleszcze
brykam fikam
🙂 🙂 🙂
😀 😀 😀
na dnia poczatek
Bry!
To teraz narobili, Bobik będzie gadał Mordkowo, Mordka Mordkowo, aż im się ogon z ogonem zleją i będziemy mieli Mordziastą Bobikowość…
Hough, odznakujemy pokojowo!
A tu śnieżyca zamiećna, strach w okno patrzeć, co dopiero wychodzić z kagańcem oświaty. Trudno, dla młodych wszystko, nawet im się świecący kaganiec nałoży 👿 w zamieci.
Rysiu chyba już zawiany po wręby…
Oż, spóźniłem się…. Odkopany.
Pardą, odlany 🙂
zeen 14 luty 12, 20:01
Klakier,
Twoje 18:52 i 19:09 oznacza, że jak znajdziesz się w pobliżu mnie, to masz kopa w dupę.
Na początek, bo swędzi mnie, by Ci podfiotelować oko.
intencje sa czesto inne niz wychodzi, i to u Ciebie czesto tak jest, jestem zmeczony Twoim chamstwem i to tuaj pisze, mam dosyc
reszta Twoimi slowami :
Jam mam takie coś, że oprócz szczegółu dostrzegam całość i klimat, ton wypowiedzi tkwi w pamięci. (…) I czasu i zachodu szkoda na drobiazgi, ale w pewnym momencie ich się uzbiera niepokojąco dużo i teraz poczułem ten niepokój.(…)
Ale, jeżeli jestem w tym odczuciu osamotniony, przymknę się i poczekam.
Taduszu, odkopany, podlany
lodz, lodz mi dajcie 😉
Vesper, wydaje mi sie, ze Twoja ostatnia wypowiedz, zlozona w duzej mierze z cytatow z mojej poprzedniej wypowiedzi, ale adresowana jakby w przestrzen, bo bez chocby jednej wzmianki mojego imienia w adresie, byla zapewne jednak adresowana do mnie, choc byc moze znowu sie okaze, ze sie myle w swojej interpretacji, i piszesz do kogos innego, nie do mnie. 😉 Przyznam, ze nie bardzo mam ochote sie wdawac w dalsze dyskusje, bo wydaje mi sie, ze sie wyraznie – zapewne nawzajem – nie rozumiemy, i w tym podejsciu pewnie sie juz tego nie naprawi. 🙁 Ale kto wie, jak bedzie za jakis czas, gdy juz opadna negatywne emocje? 😉 Ja w kazdym razie nie bede tracic nadziei, zwlaszcza w tak sympatycznh dzien jak dzis. 🙂
A moja mysl biegla zupelnie inaczej, niz to sobie wyobrazasz i mi przypisujesz (a przypisujesz mi dosc sporo)… Choc w jednym masz racje – chetnie lubie dostrzec wiecej niz jedna strone medalu, czesto zreszta zgodziwszy sie co do prawdziwosci pierwszej jego strony, tak jak to bylo i w tym konkretnym przypadku (tu kwestia dotyczyla odpowiedzialnosci Stanow Zjednoczonych za swoja polityke zagraniczna i jej skutki) i nie jestem tu – przynajmniej posrod „zawodowych humanistow” – jakims szczegolnym wyjatkiem. Powiedzialabym wrecz, ze na szukaniu roznych aspektow zjawisk humanistyka stoi, podobnie jak literatura i sztuka, ktorymi sie m.in. zajmuje. I tak jak kazdy ma prawo do krytyki tego, co akurat ma ochote skrytykowac, tak samo chyba nie nalezy odbierac innym prawa do poszukania innych aspektow zapoczatkowanego przez siebie tematu.
Ale przede wszystkim nie psujmy atmosfery Krolikowi, Helenie, Mordce i Bobikowi. Niech sie ciesza londynskimi przygodami bez dodatkowych blogowych nieporozumien i burz w szklance wody. 🙂 Pax, jak mowia moje dzieci. 🙂
A poki co pokontempluje sobie niespojnosc formy z trescia w wykonaniu goose rillette i gooseberry glazed ham z Fortnum&Mason (jedno z moich ulubionych miejsc takze, Kroliku), 🙂 oraz Bobika podszywajacego sie nocami pod Mordke. 😆 Chrupiacych croissantow o nie za wczesnym poranku, Bobiku! 🙂
to o 06:55, do zeena oczywiscie
do zeena – bez watpliwosci – do zeena
Zaraz, to W/B to Wenecja prawie północy… A tu rakiety śnieżne potrzebne.
brykam
Tereny Zielone czekaja 🙂
O, jak na zawołanie w dyskusji wokół US Marines, mój ulubieniec, Noam Chomsky, dał głos.
http://m.guardian.co.uk/ms/p/gnm/op/suRcFFDjv_2tOI7nF8dg6uA/view.m?id=15&gid=commentisfree/cifamerica/2012/feb/14/losing-the-world-american-decline-noam-chomsky&cat=most-read
On jest demagog straszny, ale też strasznie niegłupi. Warto poczytać.
Czuje się nieobecność Gospodarza, pasztetówki i merdania ogonem. Temperatura dyskusji wzrasta 🙁
Jeszcze trochę a zabraknie Tadeusza na rany 👿
Moniko, szkoda słów. Wpadasz na chwilę, ale z już gotowymi osądmi. Rzucasz w przelocie stwierdzenia, które można interpretować bardzo personalnie. Możne celowo, może nie. Tylko Ty to wiesz. Ale mogłabyś czasem skorzystać ze własnych rad i zwyczajnie przeprosić, jeśli swoją wypowiedzią uraziłaś, zwłaszcza jeśli zrobiłaś to nieświadomie (bo jeśli świadomie, to przeprosiny byłby bez sensu). Dopiero potem wołać pax. Ale niech i tak będzie. Nie będę już wracać do tego bezsensownego sporu.
Mordko, Bobiku,
wyslijcie mi e-mail z nowymi ustaleniami prosze, bo obydwa telefony komorkowe nam sie nam znarowily.
Bobiku, welcome!
No i proszę, do czego może przydać się blog – tylko żeby one (te źwirze) nań zerknęły…
Tu też „zawiecie i zamieje”, nie wychodzę z domu…
Zamiast tego – Fortnum&Mason raz! (dalej dużo więcej zdjęć)
https://picasaweb.google.com/110943463575579253179/Londyn2010_11#5558458855291872066
Ago, Tadeuszu – bardzo dobre te strony, tylko zebym jeszcze to przeczytac umiala 🙁 To znaczy jak sie bardzo postaram to moze i cos odczytam, ale ile to lat bedzie trwalo? Po rosyjsku to ja najlepiej klne, dogadac sie potrafie, bo to spadek po wilenszczukach rodzinnych, ale niepismienna jestem – calkiem idiotycznie w mojej szkole, prowincjonalnej zreszta, byl tylko francuski!
Pies, Kot i Krolik – lomatkoicorko! jeszcze gorzej!
Bawcie sie dobrze 😀
Ja to sobie moge co najwyzej ze schodow zleciec… choc po ostatnim zleceniu jakos dziwnie nie mam ochoty. 🙂
Komu przyłożyć? Się?
No faktycznie, jeszcze kogut potrzebny i będą muzykanci z Bremy 🙂
Ago, mam kultowy film radziecki właśnie o tych muzykantach 😆
http://www.youtube.com/watch?v=ir6GBOUoZ2c
Zima wróciła. Ubieram choinkę 😉 .
Pakuję prezenty dla Wszystkich, dla Bobika wiadomo co 😉 , a Wielce Szanowną Resztę Towarzystwa proszę o delikatne sugestie, coby prezenty były trafione.
Hi! To ja, wasz stary Kot. Zakazalem Bobikowi podchodzic do kompa, bo by mu chyba serce peklo z zalu. 👿
Kroliczku! Ratunku. Sprobuj zadzwonic do nas 8840 1861.
Niestety, kolejny pogrzeb w rodzinie. Co za rok. 🙁
Będę tu zaglądał 🙁 🙁 🙁
Irku, trzymaj się!
Kocie, no jak ma zadzwonić, jak im komóry padły…
A nie ma w Londku innych telefonów?
O, Boze, Irku. Bardzo Ci wspolczujemy.
Przyłączam się do wyrazów współczucia dla Irka.
Irku, jestem z Tobą …
Irku, jestem z Tobą …
Irku, serdeczne wyrazy współczucia 🙁
Poprzedni rok odebrał mi kilka bliskich osób i zanim ochłonęłam, kolejny też zaczął się rodzinnym pogrzebem 🙁
Trzymaj się…
Irku, współczuję. Oby już więcej nie…
Dzien dobry 🙁
Smutno bardzo, Irku. Wspolczuje i trzymam za reke bardzo serdecznie.
I ja też 🙁
I wiecie co? Nie bede juz wracal do wczorajszego dnia, bo pomyslalem sobie, ze w obliczu prawdziwych nieszczesc i ciosow zyciowych az glupio zaczac roztrzasac, co kto komu powiedzial i czy powinien przepraszac w ten czy w inny sposob. Jezeli nie z innych powodow, to przynajmniej z szacunku dla cudzego smutku zawiesmy wzajemne wymowki na kolku i sprobujmy byc takim towarzystwem, do ktorego mozna przyjsc w celu uspokojenia nerwow, a nie odwrotnie.
Wrzucam jeszcze jeden znak pokoju i ide wyciagnac Mordechaja na spacer, bo piekna pogoda bardzo nalega, zeby ja wykorzystac.
No właśnie, Irku. Też uściskiwywuję Cię z całego serca.
Ja też trzymam, Irku.
Serdeczne wyrazy wspolczucia, Irku.
Vesper, mysle jak Bobik, ze to wszystko niepotrzebne. Naprawde niepotrzebne… Jesli zrozumialas cos w moich wypowiedziach jako osobisty atak, choc nigdy to nie bylo moim zamiarem, to mi przykro. Najwyrazniej mamy inny styl wypowiadania sie, inne nawyki prowadzenia rozmowy, i pewnie tu jest pies pogrzebany (choc mam nadzieje, ze nie Bobik). 😉 Lepiej rzeczywiscie nie rozdmuchiwac „tragedii internetowej”, gdy w zyciu zdarzaja sie prawdziwe.
A o poruszonym przez Ciebie poczatkowo temacie naprawde mozna rozmawiac na spokojnie, i na wiele watkow… Moze rzeczywiscie nie na blogach, w kazdym razie nie tych ze sporym elementem towarzyskim. Moze to jest w ogole pieta achillesowa tej mocno niedookreslonej formy – polaczenia osobistego pamietnika i szkicownika literackiego z barem, kawiarnia, czytelnia i klubem dyskusyjnym, co – choc urocze – powoduje, ze w danym momencie kazdy znajduje sie, i pisze, w zupelnie innej konwencji, zas przechodzenie z jednej do drugiej jest nader plynne, i staje sie nieustannym zrodlem nieporozumien i urazow, nawet przy najlepszej woli uczestnikow. A potem odkrecanie kolejnych nieporozumien zajmuje mnostwo czasu (dla bardziej zabieganych przez zycie – niezwykle cennego), a tu juz za rogiem pojawiaja sie nastepne. Zwlaszcza ze i forma pamietnikowa i barowo-kawiarniana sprzyja rzucaniu skrotow myslowych, i dazenia do wspolnoty emocjonalnej, a forma klubu dyskusyjnego prosi sie o niuanse, o wieloaspektowosc, o pewien dystans do tematu i nierobienie szerokich zalozen wobec wspolrozmowcow (o co bar czy kawiarnia wrecz sie prosza). Pewnie nawet anioly, a co dopiero ludzie nie mogliby tego wszystkiego bezszmerowo pogodzic… 😉
Tymczasem mam nadzieje, ze uda sie Kotom, Psom i Krolikom zsynchronizowac komorki, uzyc kompasu, lub echolokacji, i sie nawzajem w Londynie odnalezc. 🙂
A sama znikam w prywatna czarna dziure czasowa. Szukajcie mnie echolokacja. 😉 I shall be some time, jak niegdy powiedzial Scott, wspomniany tu niedawno przez Krolika. 😉
Dołączam do wyrazów współczucia Irku.
By nie pozostawać wyłącznie w minorowych nastrojach podrzucam:
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/szejnfeld-chce-dolaczyc-do-parlamentarnej-grupy-ko,1,5027341,wiadomosc.html
Ciekawe…
Rozumiem, że ktoś chciałby być kobietą nieparlamentarną, ale parlamentarną?
Dlaczego nie ma Parlamentarnego Grupy Mężczyzn? Tam na pewno chętnie by przyjęto liczne posłanki.
To pachnie seksizmem.
Niepokoić może także brak innych parlamentarnych grup: brunetów, łysych, praworęcznych, zezowatych, abstynentów… oj, chyba takich tam nie ma, wysokich, niskich, grubych, chudych, wielkostopych…
Na Madagaskarze odkryto takie maleństwo:
http://www.handelsblatt.com/images/kleinstes-chamaeleon-der-welt/6213690/2.jpg?format=format3
29 mm z ogonkiem licząc. I nie zmienia barw. 😯
Sympatyczny maciuputek.
Jestem przekonana, Moniko, że na poruszony temat można spokojnie rozmawiać również na blogach, w tym na Blogu Bobika. Znamienne, że w kwestii, która stała się zaczątkiem spięcia między nami, zgadzamy się ze sobą chyba całkowicie. Myślę, że kariera wojskowa przyciąga podobny typ ludzkiej osobowości, niezaleznie od przynależności państwowej (jestem podnadto skłonna podejrzewać żołnierzy amerykańskich o wiekszą dozę idealizmu, niż ich polskich kolegów), z oczywistymi tego konsekwencjami. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego – w tym miejscu przytoczę przykład z rodzinnego podwórka – ślub córki z Indonezyjczykiem to coś, nad czym można (należy?) załamywać ręce, a decyzję syna, by zostać zawodowym wojskowym i pojechać do Iraku traktować jako całkowicie racjonalny wybór kariery.
Nie meritum nas więc podzieliło, a styl rozmowy, w której rozmówcom przypisuje się określone role – jedna strona staje się wyłącznym specjalistą od wielowątkowości, a druga z definicji więc staje się reprezentantem partykularyzmów. Nie pasuje mi taki casting i zawsze będę się jeżyć na wszelkie próby wtłoczenia w taki schemat.
A teraz z innej beczki. Kochani, jeśli znacie kogoś o gorącym sercu, otwartym umyśle i – co tu owijać w bawełnę – grubym portfelu lub/i szerokich kontaktach, to polecam Waszej uwadze opisny poniżej problem:
http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35636,11146763,Pusta_kasa_hospicjum__Pierwsi_mali_pacjenci_bez_opieki.html
Sprawa jest mi znana od pewnego czasu, dziś została upubliczniona i miejmy nadzieję, że poruszy parę serc. W swoim środowisku robię, co mogę, żeby wesprzeć tę instytucję, ale wilekich pieniędzy z tego na razie nie ma. Zastanówcie się, bardzo proszę, czy możecie coś zrobić.
Vesper, rozeslalam do znajomych z prośbą, aby to umieszczali na różnych forach. Teraz jest okres rozliczania PIT i można na nich przeznaczyc 1% odpisu. Zapewne są potrzebne do tego jakieś bliższe dane.
W weekend będę w Gdańsku, porozmawiam z radym miejskim, którego znam. Obiecuję, że porozmawiam z szefostwem dużego polskiego koncernu mającego siedzibę w Gdańsku i postaram się ich przekonać, aby objęli hospicjum patronatem.
Czy coś z tego wyniknie, nie wiem, ale tylko to mogę zrobić.
Oczywiscie, takie wazne instytucje publiczne powinna w pierwszym rzedzie wspierac spolecznosc lokalna i lokalne biznesy.
Zastanawia mnie, ze dyrektor hospicjum mowi wylacznie o tym do kogo z lokalnych wladz ma sie zwrocic o dodatkowe fundusze. Ani slowkiem nie wspomina jednak jakie pomysly na fundraising ma samo hospicjum. Tak jakby czekalo az pieniadze spadna mu z nieba albo komus innemu sie je zabierze, albo dostarcza je „ludzie dobrej woli”.
Kocie, to mobilne hospicjum składa się z kilkorga ludzi dobrej woli, lekarzy i pielęgniarek, często pracujących na codzień w szpitalach. Ich doba ma tylko 24 godziny. Myślę, że dwoją się i troją, robią to, co w danej chwili najpilniejsze i na pomyślenie o fundraisingu po prostu nie ma czasu, choć od tego właściwie trzeba by zacząć.
http://fitness.wp.pl/zdrowie/aktualnosci/art743,te-papierosy-sa-naprawde-niebezpieczne.html
Kocie, proszę przekaż Helenie pod rozwagę, bo może ten jej Afgańczyk zaopatruje się w tych samych zródłach.
Irku, ściskam i przesyłam wiaderko energii, prosto od serca. Dbaj, proszę, o siebie. Uściski także dla ew_ki, bo czytam, że też potrzebne.
Współczucie…
Przykrość…
Irku, bardzo wspolczuje.
W Londku jest wszystko i to na dobrym poziome, wiec do porozumienia sie telefonicznego z Psem i Kotem uzylam, za podpowiedzia mt7, tradycyjnej angielskiej czerwonej budki telefonicznej! Myslalam, ze te budki to atrapy, ale one wciaz dzialaja! Trzeba wrzucic prawdziwe pieniadze, nie impulsy, jak kiedys wymagano w Kraju!
Piekny dzien i mam nadzieje spotkac sie ze Zwierzyna na kawieherbacie wkrotce. Dzien nr 5, b. udany, po wizycie w Natural History Museum. Do londynskiego natchnienia uzywam ksiazki z najlepszymi esejami transplantowanego z Australii Londynczyka Cliveà Jamesa. Bardzo go wszystkim polecam, bo ma talent do mowienia o sprawach trudnych w prosty sposob. A nadto ma po prostu nosa czy czuja do widzenia spraw dzisiaj tak jak bedziemy je widziec czy oceniac w przyszlosci. Uncanny!
@Dora 14 luty 12, 22:29
Przeczytałem bardzo uważnie artykuł Adama Szostkiewicza „Powojenne losy polskich Żydów”.
Nie znając omawianej książki oczywiście trudno jest odnieść się do omówienia. Zresztą to nie jest tu akurat ważne, aby je recenzować.
Ale może warto przytoczyć ten fragment:
„Lektura „Następstw zagłady Żydów” pomaga nam poczuć i zrozumieć, dlaczego tyle lat po Zagładzie jest ona wciąż tak ważna nie tylko dla Żydów. Jest ważna także dla samoświadomości narodów Europy uwikłanych na różny sposób, najczęściej bierny, czasem zbrodniczy, niekiedy heroiczny, w tragedię żydowską”
I może jeszcze ten:
„Autorka cytuje wypowiedź pisarza Henryka Grynberga z 1997 roku, że „młodzi Polacy przychodzą na spotkanie z nim z powodu >>odziedziczonego<< niepokoju na skutek żydowskiej tragedii, która wydarzyła się na oczach ich przodków, i że jest im ciężko poradzić sobie z tym dziedzictwem i w związku z tym cierpią”.
Do tego bym dodał napis ze zdjęcia mt7:
https://picasaweb.google.com/110036307578240581096/Kielce2009Szabaton#5393727830964437698
I wtedy rodzi się pytanie: – co trzeba zrobić, aby przeciąć ten gordyjski węzeł?
Zaraz wszystko… nie ma pana Handla, pana Haydna, ani, co najgorsze, pana Tadeusza 👿 (bez prób porównań…).
A to się fuksnęło z automatem, bo jak się zgubiłem w morzu takich samych domków w Birmingham to tylko automaty na karty były. Chyba ze 100 km przeszedłem wtedy… I wszyscy na mój widok rzucali się biegiem w drugą stronę, tfu, aż byłem raz szybszy i dorwałem jakiegoś obywatela. Nawet go nie zjadłem.
Jest. http://www.qype.co.uk/place/491997-Pan-Tadeusz-London
Uff, odetchnąłem, ale to jest Pan Tadeusz, a ja bym chciał, aby Tadeusz (no, podaruję sobie tego pana…) został teleportowany do Londynka…
Przykro mi, ale nie mogę zostawić Rysia bez odpowiedzi. Tym bardziej, że podkreślił wypowiedź drugim wpisem.
Rysiu, ja Cię bardzo przepraszam, że naraziłem Twoje wrażliwe oko na chamstwo – a wiem, że na chamstwie znasz się jak mało kto.
Obiecuję, że jak pójdę z Klakierem na wódkę, wymieniwszy wpierw kurtuazyjnie kopy w d. to będziemy zachowywać się kulturalnie.
Przynajmniej do wypicia pierwszych dwóch flaszek, potem rozluźnimy krawaty.
Zmoro, ja mam, niestety, fantastyczne potrzeby prezentowe – chciałabym dostać w prezencie odśnieżone schody do metra. To, że w tej chwili mam tyle samo zębów, co rano, to jest coś na pograniczu przypadku i cudu. 👿 Zwierzaku, sama po dwudziestu latach bez kontaktu z rosyjskim mozolnie przedzierałam się w zeszłym roku przez bukwy. Na dodatek przyszło mi do głowy, żeby na Dostojewskim sobie przypominać…:roll: To oczywiście nie wyszło, ale Marinina okazała się w sam raz. Naprawdę polecam. 🙂
A to się Tadeusz uśmieje – tym razem to ja zaoszczędziłam na spacjach. Wytykał kocioł garnkowi. 🙄
A plecaczek piasku nie wystarczy 🙄 (dziękuję za przypomnienie tej trudnej emotki!)? Ewentualnie taczka…
Internet działa wolniej niż … nie ma nic wolniejszego, pewnie przez tę zawieję śnieżną. Jak ja jutro pojadę swoje 90 km…. 😯
To się odmeldowuję.
DBrnc
Zmoro, zrobiłaś już bardzo dużo. Dziękuję. Jeśli uda Ci się porozmawiać z władzami koncernu z Gdańska, to wspaniale. Może coś z tego wyjdzie. Czasem grosz do grosza…
Ago, podziwiam Cię za przedzierania sie przez bukwy. Ja mam jakieś upośledzenie, przez które nie umiem poskładać bukw w wyrazy, a wyrazów w zdania. Po rosyjsku mówię (a przynajmniej trzy lata temu jeszcze mi całkiem dobrze szło). Nie mam problemów ze zrozumieniem mowy. Poszczególne bukwy znam, co więcej, bardzo sprawnie po rosyjsku piszę (choć w szkolnych czasach pewnie lepiej). Ale kiedy patrzę na tekst, nie widzę całych wyrazów, tylko rzędy literek. I nie była to nigdy kwestia wprawy, czy przyzwyczajenie oka. Jakaś dziwna bukwowa dysleksja, czy co. Składam mozolnie i prędzej się nauczę tekstu na pamięć, niż płynnie przeczytam. Moja rusycystka w liceum była na szczęście w stanie zrozumieć, że ludzie miewają różne przypadłości. Czasem myślę, czy by nie spróbować wrócić do czytania po rosyjsku. Może teraz jakoś by poszł. Lubię czytać książki w oryginale i bardzo mi przeszkadza, że kawał wielkiej rosyjskiej literatury jest dla mnie dostępny tylko w tłumaczeniu, mimo że język jako tako znam.
Tak, czytanie w oryginale to duża frajda. 🙂 Tadeuszu, bezpiecznie jedź.
Ago, odśnieżone schody trudno zapakować, ale chętnie służę sztuczną szczęką ;_) .
Coz, moje uposledzenie siega daleko glebiej niz vesper – nie dosc, ze nie potrafie poskladac, bo polowy tych bukw zwyczajnie nie odrozniam, to o napisaniu czegokolwiek mowy nie ma!
Irku…………………..
Vesper,oboje z Kotem macie rację w sprawie hospicjum.Czas lekarzy i pielegniarek jest zbyt cenny, żeby zajmowali się także pozyskiwaniem środków,ale z drugiej strony – bez sensownego pomysłu na ich zdobywanie nie poradzą sobie. Do tego potrzebni są inni ludzie,trzeba zainteresować tematem nie tylko zamożne firmy i ludzi z tzw.”kasą i klasą „(niestety rzadki gatunek),ale także grupę wolontariuszy i znane lokalne twarze (sportowcy,artyści ).
Może spróbują zorganizować to korzystając z wrocławskich wzorców- powołano fundację,która dość dobrze działa,co nie znaczy,że nie mają problemów finansowych (jak wszyscy 🙁 )
http://www.hospicjum.wroc.pl/index.php?hosp=15_00
Oczywiscie, sa jeszcze takie pomysly jak doroczne bazary, kampanie na rzecz zapisow testamentowych, sponsorowane bale i marsze i wiele innych technik, na ktorych sie sam nie znam, ale sa od tego zawodowcy i obszerna literatura. Wszystkiee hospicja w uk, procz tego, ze dostaja jakies mierne grosze z funduszu spolecznej sluzby zdrowia NHS, funkcjonuja dzieki umiejernemu i trwajacemu na okraglo fundreasingowi. Podobnie schronska dla zwierzat.
Wpominana tu wielokrotnie kierowniczka Greek Animal Rescue, Vesna Jones wydaje co roku kartki swiateczne, kalendarze, kubki i koszulki, organizuje dwa razy do roku marsze sponsorowane, zawsze namawia w swym buletynie do oddawania niepotrzebnych rzeczy na kiermasz i na zapisanie jej cos w spadku. Moja Stara zawsze zalamuje rece i wznosi oczy do gory jak nasza E. kupuje kolejna porcje bozonarodezniowych kartek wydanych przez Vesne, bo sa one szkaradnie kiczowate, amatorskie, od lat sie nie zmieniaja, ale E. slusznie podkresla, ze to nie o pieknosc chodzi w calym tym bozonarodzeniowym biznesie, tylko o tym zeby pamietac o potrzebujacych udreczonych zwierzetach. Cos w tym jest. Wiec Stara z westchnieniem rezygnacji wybula pieniadze na te kartki, nawet jak je podmienia pozniej cichcem na karki w zabojczo dobrym guscie.
Aha, Vesna wydaje tez cztery razy do roku biuletyn z indywidualnymi historiami i prawozdawczoscia finansowa i prosi aby prenumeratorzy po przeczytaniu broszury zostawiali ja w poczekalniach dentystycznych, zakladadch fryzjerskich, poczekalniach weterynarzy etc zaby wiecej ludzi sie zapoznalo. Co E. robi bardzo skrupulatnie, czego nie mozna powieziec o lekkomyslnej i niefrasobliwej Starej. Niestety. 👿
Oto jak wyglada taki biuletryn Vesny, robiony przez JEDNA osobe, Vesne, prosta kobiete, zarabiajaca na zycie pieleniem ogrodkow i sprzataniem po domach:
http://greekanimalrescue.com/index.htm
Oczywiscie, zapomnialem dodac, ze fundraisngiem nie zajmuja sie w zasadzie lekarze i pilegniarki, tylko jakis komitet spoleczny, w ktorym jest zawsze ktos, kto sie zna na rachunkowosci – sprawzdawczosc finansowa jest bardzo wazna.
Choc akurat w przypadku tej zboznej Slowenki, Vesny to tym wszystkim zajmuje sie ona sama, zalozycielka GAR oraz jej long-sufferong hubby (maz), robotnik fabryczny. A wszystko to oprocz zajmowania sie samymi zwierzetami i nekania i upokarzania rzadu greckiego, niech sie smazy w piekle.
Dzien dobry 🙂
Wyspany, nakarmiony kawiorami i lososiami, siedze sobie jak basza i oczekuje na Krolikostwo, ktore wkrotce ma przyjsc na lunch. Mordechaj nie pozwala mi tknac niczego w kuchni, Pani Agata nie pozwala nawet zascielic lozka, wiec nareszcie moja satrapiosc nabrala rowniez fizycznego wymiaru. 😀
Wczoraj spedzilismy uroczy wieczor zlotowy w bardzo przyjemnej knajpce na Nottinh Hill. Hugh Grant sie nie pokazal, ale nie wydaje mi sie, zeby rozmowa doznala wskutek tego jakiegokolwiek uszczerbku. 😈 Dzis, po lunchu, w planie ogladanie obrazow Luciena Freuda, a potem teatr. Znaczy, pelna kultura. 😎
Nie wiem czemu, ale jakos caly czas chodzi mi po glowie cytat ach piekne, piekne zycie, ach piekny jestem pies. 😆
Czy ktoś ma ochotę zjeść z Kotem tłustoczwartkowego pączka? Może być nadziewany pasztetem, kaszanką, kabanosem albo salcesonem 😉
Zapraszam na zapiecek 🙂
Kto ma ochotę zjeść z Kotem tłustoczwartkowego pączka? Może być nadziewany pasztetem albo salcesonem 😉
Zapraszam na zapiecek, napitki też mogą być 😉
O się powtórzyło, dlaczego? 🙄
Paczek to moze po lunchu, na deser. Najchetniej oczywiscie z pasztetowka 🙂
Przypomnienie, ze jest tlusty czwartek uswiadomilo mi, jak mi sie udalo z tym wyjazdem. Ucieklem niemieckiemu karnawalowi! Nie musze w nim brac nawet biernego udzialu! 😀
Juz chocby po to warto bylo wyjechac do Londka, a przeciez jest jeszcze tyle innych, radosnych powodow. 😆
Dzień dobry 🙂
Bym chętnie, ale z pustą ręką nie uchodzi, a w kanciapce mam same niejadalne 🙄
Baszuj, Bobiku 😀 Baszowanie to rzadka i krótkotrwała przyjemność 😉
Dziś jest niebezpiecznie czuć się jak pączek w maśle… 🙂
Uchodzi, Haneczko, uchodzi … wystarczy dobre słowo 😆
Miłego Londkowania Bobiku 🙂
Niemiecki karnawał nie dla mnie, ale na to dzisiaj zerknę:
„Wiener Opernball, BR, 21.15 Uhr; 3sat, 20.15 Uhr; ORF 2 20.15 Uhr; jeweils bis nach Mitternacht”.
A ja dojechałem 😆
Pogoda się zmienia 👿
Niemiecki karnawał rozkręca się, w Kolonii obowiązuje zawołanie „alaaaf”, w Düsseldorfie „hellau”, broń Boże się pomylić, bo zlinczują! Dziś rządzą Altweiber, kobiety opanowały ratusze, obcinają panom krawaty (tylko), wszystkie knajpy opanowane przez przebrane panie w każdym wieku, i alkohol płynie, płynie, płynie…..
Wieczorem nieciekawe widoki na ulicach, tyle pijanych kobiet widzi się tutaj tylko dzisiaj. Nie dziwię się, że Bobik zwiał przed tymi atrakcjami. No bo jak przebrać psa za starą babę?
Aby utrzymać hospicjum, potrzebna jest rzeczywiście pomoc ludzi dobrej woli, w Niemczech jest nie inaczej. Odnosi się to zarówno do finansów, jak i do personelu, mam na myśli wolontariuszy. W naszym mieście finansowo wspomaga hospicjum Andrea Berg, popularna niemiecka piosenkarka, która się tutaj urodziła i wychowała, i sama ukończyła szkołę pielęgniarską. Myślę, że takich właśnie ludzi trzeba pozyskać do pomocy. Jeżeli chodzi o personel, to obowiązują tutaj konkretne przepisy, i chociaż w przypadku hospicjum ten klucz jest wyższy, to i tak nie pokrywa zapotrzebowania. Dziury łata się wolontariuszami. Tak jest zresztą we wszystkich tego typu placcówkach.
Jutro SWIATOWY DZIEN KOTA!!!!!!!
Koty i kociarze wszystkich krajów łączcie się!!!!!!!!!
Niech to szlag… w weekend też to (@Panna Kota 18:11) aktualne? A jakie jest zawołanie w Berlinie? 👿
Doro, w niedzielę ciągną lokalne „zugi” (pochody?), to znaczy dzielnicowe, ale knajpy są od dzisiaj pełne do poniedziałku, w poniedziałek to tzw. Rosenmontag, czyli szczyt karnawału, sklepy zamknięte od południa, a cała reszta nie pracuje wogóle. Co krzyczą w Berlinie nie mam pojęcia, może Ryś Cię uświadomi?
Doro, poguglowałam w berlińskich terminach i wygląda na to, że oni to największe mają za sobą, już w ubiegłą niedzielę. Może Cię te największe „atrakcje” jednak ominą.
…czego Kierownictwu szczerze życzę. Koloński karnawał wspominam jak najgorzej. 👿
Uff. Ja w zeszłym roku liznęłam trochę monachijskiego 😉
Bobiku, stało się! Informacja z ostatniej chwili:
„Jetzt wird es eng für Christian Wulff: Die Staatsanwaltschaft Hannover hat die Aufhebung der Immunität des Bundespräsidenten beantragt. Nach umfassender Prüfung neuer Unterlagen soll es nun einen Anfangsverdacht wegen Vorteilsannahme und Vorteilsgewährung geben. Jetzt muss der Bundestag entscheiden, ob gegen Wulff strafrechtlich ermittelt werden darf”.
I bardzo dobrze, Mar-Jo. Zwykli śmiertelnicy coraz biedniejsi, a politykom ciągle za mało. On chyba liczył na to, że z czasem to się rozmyje, przyjdą nowe sensacje i o nim zapomną. Ciekawe, czy Merkel będzie go dalej popierać.
Tutaj dla niemieckojęzycznych: http://www.arcor.de/content/aktuell/news_politik_inland/91062583,1,artikel,Aufhebung+von+Wulffs+Immunit%C3%A4t+beantragt.html
Panno Koto, on powiedział współpracownikom w grudniu, że za rok nikt nie będzie o sprawie pamiętać!!!
Pani kanclerz chyba przestanie się upierać…
Podobnie było z Karlem T. zu G.
Mar-Jo, na to właśnie liczył, ale teraz znowu wyszły nowe rzeczy na światło dzienne, więc niczego już nie da się przyklepać i zapomnieć. Chłop nie ma za grosz honoru, już przy pierwszej aferze miał zwinąć manele, teraz za następnego durnia muszą się wstydzić. Wypowiedzi innych polityków, których właśnie słucham, bardzo mocne.
Panią Kierowniczkę trzeba na wszelki wypadek zaopatrzyć w taką berlińską mapkę w związku z „Berlinale 2012” (trwa do 19. lutego), bo w pewnych miejscach może być tłok:
http://www.berlinale.de/en/service/anreise_und_aufenthalt/lageplan/index.html
Panno Koto, honor to chyba dla ludzi pokroju pana W. bardzo obce słowo…
Świat ma zamiar zwariować?
Cały może nie, to politykom odbija – zawsze zresztą odbijało.
W pierwszych slowach mojego postu zdaje pokrotce sprawe ze zlotu: Ladykillers bardzo smieszne, Krolikostwo przemili, wino biale smaczne, szkoda, ze juz koniec. Tu zmieszane, radosno (z powodu ze bylo)-smetne (z powodu ze minelo) uczucia 😆 😥
Dodatkowa smetna mordka z powodu niedogadania sie z Kierowniczka i z tego plynacej nieobecnosci tejze. 🙁
W drugich slowach mojego postu wyrazam jadowita satysfakcje z coraz bardziej spektakularnego upadku Wulffa – glownie dlatego, ze byl to (tak samo jak w przypadku Sauerlanda) upadek nie tyle polityczny, bo Angela lapki umyla, co obywatelski – wskutek nacisku ogolnego. I tak trzymac. 😎
A w trzecich slowach… moze spac pojde? Zwlaszcza ze Mordka juz na poslanku… 😉
Aaa… zapomnialem. 😳 Krolikostwu lotow wysokich i szybkich. 🙂
Bry!
Śnieg pada 😯 Ciepło 😯 😯 Karnawału niemieckiego w Breslau nie ma 😆
Do roboty….
Vesper,
dowiedziałam się wczoraj, że właśnie w Gdańsku mieszka niejaki ksiądz Krakowiak, który to ksiądz właśnie rozpropagował w Polsce ideę hospicjów i aktywnie przyczynił się do ich powstawania.
Poradzono mi, aby do niego zwócić się o pomoc.
Myślę, że nietrudno będzie go odszukać.
piatek, mokro, koniec zimy? moze 🙂
brykam
Kierowniczko, Berlin nie ma (na szczescie 🙄 ) nadrenskiego karnawalu, ale w sobote od 4:00 do 19:00 strajk komunikacji miejskiej 😕 , jedzi tylko S-Bahn
milego pobytu w-jak mowia studenci -miescie Die „liberale Atmosphäre“ und die „aufregende Partyszene“
🙂 😀
Panna Kota, Mar-Jo, Bobik, wlasnie podali ze o 11:00 Wulff
przemowi do „ludu” – po nim pani Kanclerz, radio mam na
maxa 🙂 🙂 🙂
Berlinale to wielki sukces KINA!!! w dobie DVD, internetu,
Smartphone, iPad, Laptop, prawie 300 000 widzow, czekajacych czesto godzinami (?!) na bilet, to wielki sukces 🙂
Dzień dobry.
Rysiu, o 11.00 włączę ZDF.
przegladam pozycje, oczy zmeczone, czekam na 11:00
🙂 😀
ja Mar-Jo, moge (praca, praca 🙂 ) tylko RBB Radio 🙂
@ zmora (8:57) :
Z pewnością są w stałym kontakcie z ks.Krakowiakiem, on jest krajowym duszpasterzem hospicjów i sam prowadzi „dorosłe” hospicjum w Gdańsku.Fantastyczny gość,szkoda,że niewielu takich w KK :
http://pl.wikipedia.org/wiki/Piotr_Krakowiak
Wszystkim Kotom uniżone ukłony i całymisek bażanta zdobionego kawiorem. 😀
o! a! a!!! odszedl……… i to dobrze tak
No i tego należało się spodziewać – w końcu 😛
Dzięki, Rysiu, za ostrzeżenie. Na szczęście jutro z Hauptnahnhof do hotelu dojeżdżam S-Bahnem, który może jest i głupi, ale nie strajkuje 😉
Serdeczności w stronę źwirzów w Londku, a Królikostwu wysokich lotów! I może do jakiegoś następnego razu 🙂
Hauptbahnhof oczywiście miało być 😉
Słuchałam i widziałam, o 11 i 11.30. Nawet na koniec nie był w stanie zachować się z honorem. Wszyscy winni, tylko nie on, że mu się stołek spod tyłka wysunął!!!!
Królikowi z rodziną spokojnego lotu, Dorze przyjemnego pobytu w Germanii, używającym w Londku dalszego używania, wszystkim KOTOM zawsze pełnej miski i ciepłego zapiecka!
Dzien dobry 🙂
Widze, ze dzis mam powody do satysfakcji jeszcze jadowitszej, choc tak Bogiem a prawda wolalbym jej w ogole nie miec. 🙄
Na szczescie Londek caly czas dostarcza mi okazji do roznych satysfakcji calkiem niejadowitych, choc czesto jadalnych. 😀
Wlasnie sie zastanawiamy z Mordechajem, czy Tate Modern mamy sie usatysfakcjonowac dzis czy jutro. A zanim podejmiemy meska decyzje w tym temacie, przesylamy Szanownemu Blogowisku uklony na dwa ogony i dziekujemy serdecznie za wszystkie mile wyrazy, ktore tak hojnie padaly pod naszym adresem. 🙂 Przy czym Mordka wyraznie bardziej sobie cenil wyrazy bazancie, a ja… no, wiadomo. 😉
RATYFIKUJMY KONWENCJĘ I PROTOKÓŁ O WALCE Z RASIZMEM W CYBERPRZESTRZENI
Komunikat Stowarzyszenia ‘NIGDY WIĘCEJ’
17.02.2012
Stowarzyszenie ‘NIGDY WIĘCEJ’ wzywa polskie władze do ratyfikowania Konwencji w sprawie zwalczania przestępstw kryminalnych w cyberprzestrzeni wraz z Protokołem dodatkowym o zwalczaniu rasizmu. Polska podpisała Protokół w 2003 r., ale do tej pory nie ratyfikowała dokumentu.
Protokół dodatkowy rozszerza zakres Konwencji w celu objęcia nią przestępstw szerzenia rasizmu i ksenofobii popełnianych w Internecie. Wzmacnia współpracę państw członkowskich Rady Europy w tym zakresie. Protokół definiuje również, czym są materiały o charakterze rasistowskim i ksenofobicznym w cyberprzestrzeni, a także wzywa władze do penalizacji ich rozpowszechniania, szerzenia gróźb i oszczerstw o podobnym wydźwięku oraz zaprzeczania, pomniejszania, akceptowania lub usprawiedliwiania zbrodni ludobójstwa lub przestępstw przeciwko ludzkości.
– ‘Ostatnio pospiesznie próbowano wprowadzić kontrowersyjną umowę ACTA, tymczasem naprawdę ważne sprawy dotyczące Internetu są od lat niezałatwione. Konwencja z Protokołem o zwalczaniu rasizmu czeka na to już od blisko dekady!’ – powiedział Marcin Kornak, prezes Stowarzyszenia ‘NIGDY WIĘCEJ’. Dodał też: – ‘Liczymy na poparcie przez internautów kierowanej do władz polskich petycji dotyczącej ratyfikowania Konwencji wraz z Protokołem dodatkowym’.
Europejska Komisja Przeciwko Rasizmowi i Nietolerancji Rady Europy (ECRI) w ostatnim raporcie (z czerwca 2010 roku) poświęconym Polsce zauważa, że ‘rasizm w Internecie wzrasta w Polsce’.
– ‘Nie można akceptować bezkarnego poniżania ludzkiej godności, propagowania nienawiści, rasizmu i agresji ani w Internecie, ani na stadionach, ani w żadnej innej przestrzeni publicznej’ – mówi dr hab. Rafał Pankowski, koordynator Centrum Monitorowania Rasizmu w Europie Wschodniej.
Przepraszam, że tak wklejam. Dostałam pocztą, a sprawa jest pierwszorzędnej wagi.
@mt7 14:01
Jasne,Emtesiódemeczko…
A wszystkim Kotom,Kiciusiom i Futrzakom i ich ludziom – wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kota 🙂 http://swiatkotow.pl/spolecznosc/
Miedzynarodoy Dzien Kota to nie jest taki dzien w roku, kiedy inni perzypominaja sobie o istnieniu Kota i drapia go za uchem, podspiewujac „koci, koci lapci…”
Jest to natomiast dzien kiedy upominanmy sie o Swoje Prawa i oddajemy hold tym wszystkim Kotom, ktore przyplacily zyciem, zebysmy mogly dzis cieszyc sie pelna miska.
Ale pelna miska to nie wszystko. Nalezy pojsc o krok dalej i zapytac : pelna, ale czym wypelniona? Czy najtanszymi konserwami, od ktorych mozna dostac torsji na sam zapach, zanim sie jeszcze je sprobuje? Czy tez raczej miska strawy, ktora ani cena, ani swiezowscia, ani ekologcznoscia, ani strannoscia przyrzadzania nie ustepuje tej strawie, ktora przeznaczona jest dla innych domownikow? A taka wlasnie powinna byc dlatego, ze Kot sie na swiat nie prosil, a skoro juz jest, powinien cieszyc sie godziwym zyciem i dobrym zdrowiem.
Byloby bledem zawezic wszystkie kwestie Kocich Praw do dziedziny odzywiania sie. Pozostaje jeszcze wiele palacych problemow, z ktorymi musi zwmagac sie Kot Wspolczesny. Czolowym problemem wciaz pozostaja prawa emerytalne, nietolerancja rasowa, rowny dostep do kaszmirowych swetrow i uprasowanej bielizny do spania, upokarzajace zabiegi wtereynaryjne z uzyciem termometra, zamykanie klapek w drzwiach na noc, prawna regulacja roszczen terytorialnych na podworkach i dachach garazow, bezkarna mowa nienawisci ze strony srok, ekologia kuwet, i wiele, wiele innych patologii zycia felinistycznego domagajacych sie naprawienia i rozwiazania.
Za uchem ja sie moge sam podrapac bez niczyjej pomocy. Jak spiewala Heeln Reddy:
I am Kitty, hear me roar
In numbers too big to ignore
And I know too much to go back an’ pretend
’cause I’ve heard it all before
And I’ve been down there on the floor
No one’s ever gonna keep me down again
CHORUS
Oh yes I am wise
But it’s wisdom born of pain
Yes, I’ve paid the price
But look how much I gained
If I have to, I can do anything
I am strong (strong)
I am invincible (invincible)
I am Kitty!
zlosliwy-jak zawsze-Titanic 🙂
http://www.titanic-magazin.de/uploads/pics/Das-Amt.jpg
lewacki – jak zwykle – Le Monde diplomatique 🙂
http://www.monde-diplomatique.pl/index.php?id=1_2
http://www.faktyimity.pl/News/ObjectId/3049/Default.aspx
„…Trwający od kilku lat atak na dobra wspólne jest konsekwencją kryzysu kapitalizmu. W sytuacji, gdy kolejne gałęzie gospodarki tracą na rentowności, kapitalizm poszukuje nowych rynków. Pęknięcie baniek nowych technologii oraz hipotecznej, kryzys rynków długów publicznych, wyczerpywanie się korzyści z prywatyzacji usług publicznych i systemów emerytalnych, popychają kapitalistów do szukania nowych źródeł akumulacji kapitału. Dobra wspólne mają w tym względzie ogromny potencjał. Umowy w rodzaju ACTA pomagają znieść przeszkody chroniące dobra kultury przed zawłaszczeniem, pomóc korporacjom opatentować je i w ten sposób przekształcić w strefę akumulacji. Własność intelektualna to nic innego jak narzędzie ustanawiania monopolu.
Dlatego nie chodzi o to, by poddać ACTA konsultacjom, nie chodzi nawet o to, by wyrzucić ją do kosza – to tylko pierwszy krok. Chodzi o to, by radykalnie i raz na zawsze zerwać z koncepcją praw własności intelektualnej. Stawką jest być albo nie być cywilizacji.”
Więcej – http://www.monde-diplomatique.pl/index.php?id=1_2 .
Rysiu, co za spotkanie 🙂 😀
Słusznie, Kocie Mordechaju, ta bezkarna mowa nienawiści bezczelnych srok musi napotkać zdecydowany sprzeciw.
http://www.youtube.com/watch?v=Tuf61OjvoPQ
Wspólnym wysiłkiem pokonamy gnębicieli niewinnej kociny.
Tereso, doprawdy 🙂 jak zwykle na „lewej” stronie 😀
Miauuuuuuu….
http://www.youtube.com/watch?v=ahrRuDYHNio
Pudelek i o Pudelku
http://www.spidersweb.pl/2012/02/pudelek-nowy-glos-narodu.html
” Własność intelektualna to nic innego jak narzędzie ustanawiania monopolu”
„Chodzi o to, by radykalnie i raz na zawsze zerwać z koncepcją praw własności intelektualnej. ”
Dzizaz. Josif Wissarionowicz wiecznie zywy!… Dlaczego sie ograniczac do wlasnosci intelektualnej? Moze jednak zerwac z wszelka wlasnoscia? A przy okazji zrobic porzadek z posiadaczami?
Simon-rysownik jest jednym z rzakich Homo s., ktory wiele rzeczy rozumie. W tym wredne prowokacyjne ptaki, na ktore powinien byc specjalny paragraf. 😈
Ten kawałek mi się tak podoba…
„Wbrew retoryce stosowanej przez podstarzałych i od zawsze ogłupiałych rockmanów, jedyne zawłaszczenie jakie dokonuje dziś w kulturze jest dziełem wielkich korporacji, które szermując hasłem praw własności intelektualnej chcą położyć rękę na intelektualnym i kulturalnym dziedzictwie ludzkości, ”
😆
Tyz pikne. 😈
„(…) symfonii nie da się ukraść. Można ją reprodukować w nieskończoność bez szkody któregokolwiek z jej słuchaczy.” 😯
A nie jest to prawda?
A tu bomba (wstawiam kawałek, bo żeby czytać więcej trzeba się zarejestrować):
(ochrona twórców??)
„Inspired by a University of Cambridge mathematician, over 5000 academics have agreed to boycott publishers Elsevier, vowing not to peer-review or submit papers for any of its scientific journals.
The protest comes at a time when mathematicians in particular are embracing new ways of working online, with some using web tools such as blogs and wikis both to solve proofs collectively and to distribute the results to their peers.
The researchers supporting the boycott, more than 1000 of whom are mathematicians, object to the journals’ pricing and the company’s support for several proposed US laws – including the controversial SOPA and PIPA anti-piracy bills. Elsevier, which is based in Amsterdam, the Netherlands, rejects the criticisms from the protesters and says it is „troubled by the distortions and misstatements of fact that have been advanced”.”
http://www.newscientist.com/article/dn21467-web-freedoms-fuel-academic-spring-journal-protest.html
Zaden Dzizas! Oni maja racje!
Na przyklad – Uggs to od dawna australijska nazwa kapcio-butow z owczej skory, funkcjonuje tu jako nazwa potoczna. Kilka firm ma te nazwe w nazwie i ostatnio jest awantura z amerykanska firma UGG Australia, ktora to sobie w USA i kilkudziesieciu innych krajach nazwe „ugg” zastrzegla.
szeleszcze przy herbacie 🙂
moja Zeitung ciagle jeszcze na sobote drukowana 😀
brykam
jedno jest pewne, przyszla/y prezydent nie bedzie z Hannover, nie ma domu, kredytow do splacenia, nie spedza urlopu z przyjaciolmi, i bedzie jeszcze bardziej nijaki od ostatniego 😉
brykam
Kot wczoraj: Dzizaz. Josif Wissarionowicz wiecznie zywy!… Dlaczego sie ograniczac do wlasnosci intelektualnej? Moze jednak zerwac z wszelka wlasnoscia? A przy okazji zrobic porzadek z posiadaczami? 🙂 🙂 🙂 🙂
a dlaczego nie, Kocie!!! losos dla kazdego, nie tylko dla posiadaczy, na spizarnie marsz, odbijemy lososia z rak bogatych 🙄 😉 🙂
komunikacja walczy o podwyzki, ja pojade do i z pracy TAXI
wydam ca’ 70€, zycie 🙂 😀
Bry!
To najlepiej jak prezio Niemiec będzie duchownym w celibacie albo menelem 😯
Niebawem Bobik zwlecze sie z poslanka, do ktorego wepchnalem go wczoraj o zboznej godzinie 11-ej, ale nie jetem pewien czy nie krecil sie jeszcze po obejsciu kiedy ja juz psalem.
Po wczorajszym zwiedzeniu Picassa i jego wplywow na wspolczesna szruke brytyjska wyrail on chec przyjrzenia sie blizej Francisowi Beconowi, wiec moze dzis wpadnimy do Tate Modern, gdzie jest troche w ich stalej koelkcji, a moze bedzie wolal wstapic do Royal Academy na ogromne wesole i pogodne plotna Hokneya z pejzazami jego rodzinnego hrabstwa Yorkshire, gdzie w ostatnich latach osiadl.
No zobaczymy.
Wczoraj bylismy wieczorkiem w Rose and Crown, gdzie fajnie jak zawsze. W piatki wieczorem zawsze w pubach dosc pelno, ale nie bylo najgorzej i zwasze jest na wewnetrznym dziedzincu przytulny ogrodek, gdzie bardzo cicho i spokojnie.
Aha, w Rose and Crown byly wspaniale steki, ktore psy i koty bardzo lubieja, zdecydowanie jedzenie dla miesozernych.
Tu jest, zapraszamy:
http://www.fullers.co.uk/rte.asp?id=243&itemid=252&task=View
Bezrymne bezsatrapie. 🙁 I żaden Kot nie pokazał pazurów w reakcji na prowokację zeena… Dotknęła mnie niemoc fizyczna i intelektualna o – jak zgodziliśmy się z lekarzem – wirusowej genezie i tymczasowym charakterze. Ale potem przestaliśmy się zgadzać: ja uważam, że jest to dotkliwy i grożący, w razie zaniedbania, dalszymi nieprzyjemnościami cios w mój dobrostan, a lekarz, że banał i zawracanie głowy. 🙄 Z tym zawracaniem, to ma trochę racji. Żeby się dostać do lekarza muszę okazać kartę pacjenta i dowód osobisty; żeby dostać zwolnienie – podać jeszcze nip pracodawcy; a żeby dostać receptę na refundowane leki – przedstawić dowód zgłoszenia do ubezpieczenia i RMUA z ostatniego miesiąca. Nie mogę się doczekać, kiedy nam wreszcie wszczepią jakieś czipy. 😈
Ps. Kot Mordechaj psał? Rozumiem, że kto z kim przestaje, ale żeby aż tak? 😯
Oooo, Aga, to u Was tam wobec pracodawcy stosuje sie nip? 😯 A w ktore miejsce – w kostke? w tylek?
Sam chetnie bym nipnal te lub owa gdy sobie na to zasluzy, co jest prawie zawsze.
Co do „prowokacji zeena”, no coz… co prawda to prawda, robilo sie to i owo… Albo ty zjesz, albo ciebie zjedza. Wygrywa silniejszy.
Hop hop, pozdrawiam z Berlina. S-Bahn nie jest głupi, bo mnie dowiózł, ale w ogóle tu dziś wesoło. U-Bahny strajkują (i tramwaje, ale one mnie akurat nie obchodzą). Pociąg, którym przyjechałam, z jakichś tajemniczych przyczyn technicznych nie dojechał na Hauptbahnhof i trzeba było podjechać przystanek regionalnym. Już tam był przedsmak: chyba jest jakiś mecz dziś, bo szlajają się watahy z żółto-czarnymi szalikami i chleją piwsko. Dokładnie jak u nas: coś ryczą, nie wiadomo, co. A jak już wsiadłam do S-Bahnu w stronę Spandau, to ścisk był jak cholera i jeszcze kibole zaczęły skakać, aż cały wagonik się trząsł. Mocne wrażenia od początku 👿
Ale tu na Charlottenburgu spokojnie, więc idę trochę pobrykać, no bo jak tu być w Berlinie i nie brykać 😉
Dzien dobry 🙂
Brykanie chyba ostatnio w modzie, bo juz na Wyspy nawet doszlo. Tez brykamy, a co! 😀
Z rozwazan czy Tate Modern, czy Hockney wyszedl nam w koncu Freud, ktorego nie zdazylismy obejrzec z Krolikostwem. Tak ze Freud, a jak starczy czasu, to jeszcze ulubione w National Gallery. Czyli – merdam w pospiechu (i z odpowiednia doza wspolczucia dla zawirusowanych) i leeece, bo Mordka juz tu na mnie ze zniecierpliwieniem powarkuje. Chyba naprawde troche spsial. 😯
Do wczorajszego, jakże słusznego manifestu dodam jeszcze w imieniu tu obecnej Paskudy, że wiele do życzenia pozostawia jakość powierzchni płaskich w mieszkaniach. Nie może być tak, żeby występowały powierzchnie gładkie i nieprzesiąkliwe, Koty żądają pełnego pokrycia dywanami i wykładzinami z długim włosiem, a to w celach rzygalniczych, bo nic nie sprawia personelowi takiej radości, jak widok Kota rzygającego na dywan w kolorze zdecydowanie innym. 👿
Kiedyś gada zabiję, ale na razie jeszcze trochę podrapię. 😎
Nie poszliście na Bacona (bo na bekon pewnie tak)?? Warte zdecydowanie, ale niepogodne niezwykle zdecydowanie.
Ojtam, WW. Mój kotek, jak był, był subtelny i jak nie mogła się doprosić wypuszczenia, właziła na doniczkę i wypinała zadek i …. nigdy nie trafiała do doniczki, ale szerokim łukiem fruuuuu….. 👿 Dlatego teraz nie mam doniczek. Ani kotków 🙁
A pieski właśnie uświniły co się da, bo w parku spacerowym jest bajoro bagniste..
Dzień dobry.
Rysiu,
czy od wczoraj wzrosła gwałtownie sprzedaż n/w pozycji?
„Winter im Sommer – Frühling im Herbst”.
Personel pod tytułem WW nie przykłada się do obowiązków, gdyby wyczesywał obecną tam Najśliczniejszą, nie musiałaby, biedaczka, zwracać sierści na jego pożal się Panie B. dywany. 🙁
Personel właśnie że wyczesuje! Co personel może, jak Paskuda żre zieleninę i potem jej niedobrze? 👿
Dobry wieczór.
WW, jeżeli Paskuda żre zieleninę, to oznacza że jej było niedobrze przed a nie po 👿
Podobno trochę zielska kociate potrzebują.
Ja swojemu kładłam świeży liść sałaty. Czasami zjadł więcej, czasami mniej, ale nigdy nie wymiotował, a po trawie i niektórych doniczkowych owszem.
Zresztą niektóre ozdobne doniczkowe są trujące.
Wielki Wodzu, nie należy karmić kotów dolarami. 🙄 Dopilnuj, żeby się nie wysypywały z szaf Najśliczniejszej Paskudzie przed pyszczek i wszystko będzie dobrze. 😆
Bekonow dzis nie bylo, maja byc jutro. Niestety, bez practical joke, ktory sobie wykombinowalem – zabrac dwa jaja na twardo i sfotografowac sie z jakims bardzo ponuro-cierpiacym obrazem w pozycji Bacon end eggs. Joke nie wyjdzie, bo sobie uswiadomilem, ze w galeriach fotek robic nie wolno. 🙁
Dzisiejszy Freud tez nie wyszedl, albowiem juz ani pol bilecika nan nie bylo. Wala na to ludziska jak jakie durne. 😯 No, trudno, poogladalem sobie niezly album z tej wystawy zamiast i uznalem, ze musi wystarczyc. A poniewaz National G. byla tuz obok, to poszlismy poogladac ulubione, tudziez doogladac jeszcze nieogladane, co do wieczora czas zajelo. W miedzyczasie wpadlismy jeszcze na lunch do tej cudownej tajskiej knajpy, co to Pani Kierowniczka ja (mam nadzieje) czule pamieta. 😉
A teraz rozkosze podniebienia, w postaci stalej i plynnej, beda kontynuowane, jak to zwykle u Mordechaja. 😀
No coz, nie moge obiecac, ze zachowam umiarkowanie. 😳
Paskuda docenia zainteresowanie i posyła wszystkim powłóczyste spojrzenie w wytwornej pozycji leżącej. A z zieleniny preferuje szczypiorek. 😎
Mar-Jo, pastor Gauck jest faworytem „ulicy”, i oczywiscie czytany teraz tak jak kiedys – warto 🙂
Kierowniczka miala szczescie (?) trafic na kibicow z Dortmund
bywa 🙂 😀
nadzieja
http://vimeo.com/21362582
Nacht
Ach, to oni z Dortmund byli. Ale pewnie i jacyś berlińscy też 🙂
Bobiczku, no jak to nie można robić zdjęć, małoż ja się nacykałam po galeriach? Choćby ulubionego Turnera… 😉
Jakbym mogła nie pamiętać TEJ tajskiej knajpy – nawet nie tyle z powodu jedzenia, co towarzystwa 😀
Tu jest Bacon, ale bez eggs, za to z blikami 😉
https://picasaweb.google.com/110943463575579253179/Londyn2010_11#5558460079550234882
A czy teraz jest w Londku jakaś osobna jego wystawa?
Niestety, tym razem po galeriach cosik ostro pilnowali, bo com wyciagnal aparat, to sie zjawial jakis mundurowy i krzyczal okropnym, sciszonym glosem: no photos, please. 😯 A podczas zwiedzania i do innych tak krzyczal. 🙄 Tak sie przerazilem, ze ogolnie z pomyslu fotografowania w muzeach zrezygnowalem. 😥
Osobnej wystawy Bekona teraz ni ma, bo ta co byla, to pojechala do Momy. Znaczy, zostaja eggs, co marna jest pociecha. Ale nie mowie hop, zobacze jutro, co daja w zamian w tym Tate Modernie. Znaczy, na jutro plan jest scisly, zwlaszcza ze popoludniem poznym tez scisle mam wykonac placki ziemniaczane dla E., ktora ze wzgledow losowych byla tychze plackow od kilku lat pozbawiona. Rzecz jasna, nie moglem patrzec na takie ludzkie cierpienie i zobowiazalem sie do utarcia tudziez usmazenia. Prosze wiec z gory o trzymanie kciukow, coby sie nic nie przypalilo. Po kilku latach abstynencji pierwszy kontakt z nieudanymi plackami moglby byc dla E. okropna trauma. 🙄
Csss… O ile pamietam, Mordechaj trzymal w domu (przemoca, co tu ukrywac) laptoka. Rozejrzalem sie porzadnie – laptoka ani sladu. Ni w garazu (cudem oproznionym), ni w piwnicy (ktorej nie ma) – laptok po prostu zniknal. A wiadomo – poki ciala nie znaleziono, sprawy nie ma.
Ja jednak podejrzewam, ze jakis arszenik byl tu w robocie, albo przynajmniej stare koronki. Niemniej jednak, gdyby ktos mial najnowsze wiesci na temat pobytu laptoka, proszonyjest o natychmiatowe danie znac. Bo potem to ja juz zasne i caly pogrzeb bedzie na nic. 🙁
widac ze niedziela, za oknem bezruch….Berlin odsypia 🙂
brykam
herbata, powoli bardzo sniadanie
leniwa niedziela 🙂
brykam fikam
Bry!
Jakie powoli, jakie powoli, psy nosami popychały. Ledwie suknię powłóczystą narzucę na piżamkę i już na dworze jestem. Dobrze, że w butach, bo usiąpicha straszna. I błocicha.
O, teraz herbata!
Bobiku, to ta Moma co to w Nju Jorku jest? Jakoś to brzmi jak w jidisz 🙂
Tadeuszu,
bój się boga 👿
Suknia powłóczysta, oko na wpół otwarte, głowa jeszcze w marzeniach sennych i schody! 😯
Uważaj na siebie! 😎
Nie każ mi się martwić i denerwować 😉
W Nowym Jorku nawet skróty brzmią w jidysz? 😯
W Berlinie zaś, jak rysberlin słusznie zauważył, leniwa niedziela. Dopiero zjadłam śniadanie. Może zaraz sobie pojadę do Neue Nationalgalerie zobaczyć tego Richtera, no i obejrzeć okolice Potsdamer Platz podczas kończącego się Berlinale (rozminęłam się z moim kierownikiem, bo on już wrócił z festiwalu).
Bobiczku, był nawet nie tyle laptok, co netbook. Pamiętam, że jakoś sobie z nim nie poradziliśmy i został w gościowym pokoju. Ale może Helenka zabrała go potem do Hameryki i tam został?
A czy rysberlin ma te swoje „pozycje” gdzieś w centrum? Jutro mam pociąg dopiero o 14:40, więc jeszcze mogłabym tu i ówdzie bryknąć 😉
Jotko, a ja się nie martwię, że Tadeusz nie będzie na siebie uważać – ja się martwię, że będą na niego uważać inni… Widok faceta w powłóczystej sukni narzuconej na piżamę, popychanego nosami przez ubłocone psy, uruchomi chyba każdą wyobraźnię, popychając ją nosem do produkcji różnych, ale wyłącznie sensacyjnych, scenariuszy. 😉
Aż zajrzałam na stronę PKP żeby sprawdzić, czy mi się nie poplątały informacje z Kierowniczych postów, ale nie – niesamowicie blisko ten Berlin, w przeliczeniu na pociągogodziny! Ta informacja działa na wyobraźnię i zachęca do snucia ciekawych scenariuszy. 😛
Bobiku, oczywiście trzymam kciuki za placki, ale trzymałabym empatyczniej, gdybym mogła liczyć na jakąś niedużą porcyjkę. Apetyt mi wraca, a słowo 'placki’ szturcha kulinarną wyobraźnię i maluje szczodrym pędzlem bardzo smakowite scenariusze. 😀
Dzien dobry 🙂
Piekna pogoda, wyjsc by sie szybko przydalo – nie patrzac, czy w sukni powloczystej czy bez – wiec ulegne podszeptom zdrowego rozsadku, cichcem tylko i na boczku wydajac takie westchnienie, ktore prawdopodobnie powie Wam wiecej niz wielostronicowy opis wczorajszego wieczoru… 😉
Z czolka blyskaja oczka przepite,
ogon dzis dzwigam jak klode,
w glowie natretnie puszcza cos plyte:
och, musze ja do Tate Modern?
A w odpowiedzi na to pytanie
pchaja sie slowa natchnione:
Bobik, angielskie kazde sniadanie
przeciez byc musi z Baconem.
No wiec nie bede robil histerii,
dnia planu calkiem wywracal,
trudno juz… Pojde do tej galerii,
udajac, ze nie mam kaca. 🙄
P.S. – popoludniowe placki postaram sie oczywiscie w jakiejs tam formie przemycic na blog. 😉
Kac wszak pasuje do moderny,
kac jest moderny druhem wiernym.
Mknij do galerii, porzuć obiekcje:
kac świetnie wpłynie na twą percepcję! 😆
Aga 🙂
Dni Kolejnictwa, a raczej przestępstw kolejowych, w BBC? Dzisiaj 4.50 from Paddington i The Lost Special (Sir Arthur Conan Doyle’s story of the disappearance of a train en route from Liverpool. ), jutro Murder on the Orient Express i Thrilling Stories of the Railway.
Bobiczku, my już tych placków nie musimy – niech będzie więcej dla E., którą przy okazji serdecznie pozdrawiam 😀
Mnie dziś też nie wyszło tak, jak chciałam: jak już dotarłam do tej Neue Nationalgalerie, zobaczyłam kolejkę jak w najgorszych czasach PRL, kilkakrotnie zawiniętą. Uciekłam, bo mam alergię na kolejki, zresztą aż tak mi nie zależało i aż tak dużo czasu nie miałam (dziś spektakl o 18.), żeby stracić pół dnia. Następnym razem, jak się da.
Chyba trzeba wypic za kolejny rekord. Posrod wszystkich cudzoziemcow przebywajacych w brytyjskich aresztach Polacy zajeli pierwsze miejsce. Wysforowali sie daleko przed inne kraje. Co dziesiaty cudzoziemiec w areszcie to Polak. Bylo dzis o tym w BBC. Z zaznaczeniem, ze byly to najczesciej przetepstwa „drobne”: jazda po pijaku, uliczne lub domowe burdy w pijanym widzie, jezdzenie bez prawa jazdy, oszustwa urzedowe i temu podobne. Ale byly glosne morderstwa.
Tu tabliczka:
http://www.thesun.co.uk/sol/homepage/news/3423155/Number-of-Eastern-Europeans-in-British-jails-jumps-by-850-per-cent-in-five-years.ht
Ludzie w studiu (dziennikarze) zastanawiali sie dlaczego nie mozna ich deportowac, a jakis nagrany polski dzialacz imieniem Krzysztof z organizacji (?) Barka mowil, ze dla Polakow brytyjskie wiezienia to jak sanatorium (spa) w porownaniu z polskim aresztem i ze gdyby wprowadzono zwyczaj deportacji do kraju rodzinnego to z miejsca mozna byloby zmniejszyc liczbe aresztowanych Polakow o polowe. Bo oni sie nie boja tutejszych aresztow.
Zly pomysl. Moglibysmy sie wtedy wlec na szarym koncu posrod roznych dzikich ludow z z Nigerii, Zimbabwe czy Pakistanu. 👿
http://www.thesun.co.uk/sol/homepage/news/3423155/Number-of-Eastern-Europeans-in-British-jails-jumps-by-850-per-cent-in-five-years.html
Moze teraz da sie wejsc.
http://www.barka.org.pl/
Barkę zakładał mój kolega Tomasz Sadowski. Z jego pierwszą żoną pracowałam przez lata jako biegli sądowi. Barkę zakładał z drugą żoną, Barbarą. Oboje, mając małe dzieci, zrezygnowali z pracy na etach. Sprzedali swoje mieszkanie. Ich przyjaciele posprzedawali samochody. Zamieszkali w opuszczonej szkole, na zachód od Poznania, razem z osobami chorymi psychicznie, bezdomnymi i byłymi więźniami. Wspólnie prowadzili gospodarstwo rolne. Byli razem na dobre i złe. Kiedy wielu z poszukiwaczy Eldorado na Wyspach poniosło fiasko, Barka wyruszyła im na pomoc. Wystarczy poszperać w internecie, żeby się dowiedzieć, ile dobrego robią. Również dla Brytyjczyków.
Nie złośliwie ale z ciekawości: rada bym wiedzieć, jak wpłynęło to na małe dzieci?
Z pewnoscia niejeden Brytyjczyk sie uceszyl, slyszac Krzysztofa nawolujaceo by tych aresztowanych odsylac na poniewieke w polskim areszcie. 😈
Nisiu,
nie uważam Twojego pytania za złośliwe. To pytanie zadawaliśmy sobie wszyscy. Bardzo trudna i ryzykowna decyzja. Jeżeli widziałam kiedykolwiek coś, co można określić jako zgodność głoszonych idei ze sposobem życia, to właśnie w Barce. A potem u Małgorzaty Chmielewskiej w „Chlebie Życia”. Tym dziewczynkom nie były potrzebne żadne wykłady na temat „godności”, „praw”, „człowieczeństwa”. One tym oddychały.
Przynajmniej jedna z córek pracuje w Barce. Nie pamiętam która. W sumie mieszkały z nimi w Barce trzy. Córka z pierwszego małżeństwa Basi i ich dwie wspólne córki. Z Barką związany był też syn z pierwszego małżeństwa Tomka.
Ostatni raz widziałam się z nimi 10 lat temu na konferencji u Rzecznika Praw Obywatelskich. I to mi przypomina, że powinnam się wreszcie odezwać i do pierwszej żony Tomka i do niego.
Znaczące jest to, że te wszystkie ruchy obywatelskie rodziły się jeszcze przed przełomem ustrojowym. Ja związałam się wtedy z, pierwszym w naszym mieście, hospicjum.
W moim przekonaniu, bez tych wszystkich postaw, ruchów i organizacji obywatelskich nie był by możliwy przełom ani w Polsce ani w Europie Wschodniej i Południowej.
Marysia pracuje w Poznaniu:
http://www.youtube.com/watch?v=bTW7luL5U1M
Ewa w Wielkiej Brytanii.
A tę uroczę restaurację w wozowni pałacu w Rogalinie założyła, razem z przyjaciółką, córka Tomka z pierwszego małżeństwa
http://www.dwapokojezkuchnia.pl/menu_2010.pdf
Najlepsze życzenia dla profesora Bartoszewskiego
http://tvp.info/informacje/ludzie/profesor-bartoszewski-konczy-90-lat/6563967
Aga @11:24
Też doszłam do tego, że mając ten Berlin tak blisko po prostu grzech tam od czasu do czasu nie wypadać. A jeszcze taka taniocha: jak kupić bilet kolejowy z odpowiednim wyprzedzeniem, to trafi się za 29 euro (podobno z jeszcze większym wyprzedzeniem można trafić na takie za 19 euro, ale mnie się jeszcze nie udało). Szybciej i taniej niż do Gdańska (obecnie 🙁 ). A w samym Berlinie można złapać całą masę tanich pensjonatów – ja jestem właśnie w takim, 30 euro za noc jedyneczka ze śniadaniem i – co dla mnie bardzo istotne – z internetem. trzeba jeździć do Berlina! Zwłaszcza, że często jest na co.
Szczecinianie jeżdżą do Berlina pociągiem za 28 Euro – bilet 1-dniowy dla 5-ciu osób, w tym bezpłatna berlińska komunikacja miejska oraz powrót do Szczecina.
Darmocha, po prostu!
Ociepli się, trzeba pojechać…. 😀
Jotko, słyszałam dzisiaj w Dostojnego Jubilata, bardzo żałował, że dostał tylko 9 minut na przemówienie, bo wyszło po 1 minucie na każde 10 lat życia…. 😀
Jutro ostatnie karnawałowe szaleństwo w mieście, od wtorku będzie spokój, Bobik, możesz wracać! Chociaż pewnie chętnie byś jeszcze w tym Londku posiedział?
Dziś spotkałam dziwnego człowieka – przyjechał z Berlina do Düsseldorfu na karnawał 🙂
Na tv Kultura było dzisiaj spotkanie z prof.Bartoszewskim. Niesamowity człowiek. Jaka wiedza, pamięć, język, no, można tylko podziwiać!
minus! w nocy ujdzie 🙂
brykam
Kierowniczko, pozycje przegladam poza „centrum” 🙁
Johannisthaler Chaussee
Panna Kota, to doprawdy dziwak 🙂 pojechac w oko karnawalowego cyklonu, dobrowolnie
szeleszcze
Gauck
Gauck
Gauck
herbata
🙂 🙂 🙂
brykam fikam
http://archiwum.polityka.pl/art/zagubiona-rzeczywistosc,386684.html
w Tereny Zielone pobrykac brykam 🙂 😀
Bry!
Tereny kolejowe śniegowe i słoneczne. W piątek w Hauptstadt prowincji Niederschlesien ma być 12 stopni… ufff. Japonki trzeba szukać? Kapelusza do łapania słońca?
Ale RysiówBerlinów… się naczytałem 🙂
Właśnie pan kolejowy mnie zabawiał rozmową o karierze Dody i o filozoficznym filmie Testosteron. Dławiąc chęć użycia obcasów, bom ja pokojowy, usiłując być jeszcze pokojowszy, zabrałem się do czego innego. Ufffffffff
po polsku chyba japonek się szuka?? jak ja już piszę… Doda nie wpływa dodatnio na mój umysł. Pociąg chyba też nie.
Yyy, to faktycznie gdzieś na końcu miasta. Tak daleko to przez ten czas nie bryknę 🙁
Trudno. W każdym razie Berlin jest faktycznie znakomitym miejscem do brykania. Co zaraz zrobię 😉
Często jestem pytany co nas różni od Prawa i Sprawiedliwości. Na przykład kwestia spojrzenia w przyszłość. Żadna z partii politycznych nie znalazła odpowiedzi na to co zrobić, żeby kobiety rodziły więcej dzieci – utyskiwał Ziobro.
Z konferencji programowej SP 😈
Jak to? Co?
Myślałam, że chodziło o to, że w takie upały Tadeusz preferuje towarzystwo Japonki nad, na ten przykład, towarzystwo Eskimoski. Założyłam też, że preferencja ta wynika z troski o komfort towarzyszki, a wyrazem troski o komfort własny jest kapelusz. Tyle założeń, a trafne okazało się tylko to, że wypowiedź Tadeusza miała jakiś związek z chodzeniem. Klapki. 🙄
To ja już nie będę przyjmować żadnych założeń co do tego, co i ile zostało wczoraj wypite pod te placki…
W piątek było zamknięte posiedzenie Komisji Etyki. Ciągle nie znalazłam informacji o tym, czy i co uchwalono.
Dzien dobry 🙂
Wczorajsze placki zostaly skonsumowane pod herbate, albowiem pamiec ekscesow i ich konsekwencji byla jeszcze swieza. 😈
Poniewaz narobilem tych plackow jak dla plutonu wojska, troche ich zostalo i oczywiscie te pozostalosc przemycilem na blog, tylko pary z pyska na ten temat nie puscilem, zeby mi przypadkiem jakies sluzby porzadkowe przemytu nie utrudnily. Mam jednakowoz nadzieje, ze do adresatow kryminalny towar dotarl w pelni smaku i zapachu. 😎
A teraz jakis glos zaczal mi uparcie szeptac „co masz zrobic w Londku jutro, pojutrze, popojutrze, za tydzien, etc., zrob dzis, bo potem moze nie byc okazji”. Tak silny jest ten glos, ze chyba mu ulegne i brykne jeszcze intensywnie polondkowac, zebym potem straconych okazji nie musial zalowac. 😉 Zwlaszcza ze dzieki wczorajszej herbacie pod placki samopoczucie mam dzis calkiem niemodernistyczne i moge nawet podspiewywac „hej ho, hej ho!”. 😀
A ja przez ostatnie dni cwiczylam sie w tolerancji i powiem wam, ze z wielkim trudem sie powstrzymalam, zeby nie poleciec i ryja nie rozedrzec, ale gdybym tak miala jakas poreczna proce… to kto jego wie?
To tak off topic i na temat nietolerancji i rasizmu i tego, ze tej nietolerancji bardzo czesto sa winni ci 'nietolerowani’.
Mam sasiadow vis-a-vis z bylej Jugoslawii, ktorzy prowadza zycie towarzyskie w normie, ale koncza to zycie dobrze po polnocy i przed domem, koncza dlugo, i pelnym glosem, czasem dobre pol godziny to trwa. A jak jeszcze nie dadza rady wszystkich pobudzic, to jak juz wreszcie wsiada do samochodu i rusza, to @#$#@ trabia!
I oni wcale nie sa nietypowi z tego co slysze od innych.
Innych przejawow wlasnego rasizmu opisywac nie bede, bo sie Helena zatchnie. 🙂
Zwierzaku, u mnie nie mieszkają mieszkańcy byłej Jugosławii, co nie przeszkadza, że o 2,3 w nocy ciągle słyszę Łup, łup po kilkunastu godzinach dzień w dzień.
A w lecie wycia pod domem przez całą noc.
Chamstwo nie ma narodowości.
No tak, Aga pomagała psom popychać mnie nosem ubłoconym, odziana w powłóczyste spodnie puchowe 🙁 Do czego to dochodzi… i to w Warszawie!! To już szczyty!!! Szczyty kompletne to zimno i zgubiłem kolejną czapkę 🙁 🙁 🙁 🙁
Chyba dobranoc?
Nie mam ubłoconego nosa. 😉 Powłóczyste spodnie mam – ale nie puchowe. Wrażenie puchowości zostało przyporządkowane spodniom omyłkowo, niestety. 🙄 W Warszawie dziś rzeczywiście dość nieprzyjemna pogoda – za co po gospodarsku Tadeusza i innych przyjezdnych przepraszam. Wiecie co, Tadeusz w realu mówi pełnymi zdaniami. 😯 😆
Tylko nam tej czapki żal!
Klakier, dziękuję! Właśnie leżę w łóżku i chlipię za czapką, tuląc do siebie naprędce kupioną nową, aby jej we śnie nie zgubić. Cholera by wzięła, to już trzecia w ciągu dwóch tygodni…
Ago, bardzo przepraszam, na widok Marsa zapomniałem się i mówiłem pełnymi zdaniami, ale to więcej się nie powtórzy! Jak to mówił Demostenes, dobry cios w szczękę nawet z jąkały zrobi wytrawnego mówcę 👿 Pewnie tak mówił ze słynną gębą pełną kamyczków 🙄 (śliczny ten emotykonik :lol:)
Po ” Boskiej” kolejny spektakl w internecie
http://skarpetki.tvp.pl/teatr_na_zywo.html
Dzięki, Irku! Ciekawe, czy mi się uda obejrzeć przez internet.
O! Jacie! Wreszcie to zobaczę.
Dzięki za newsa!
Wróciłam do Warszawki i czuję się, jakbym przyjechała z innego klimatu. Co prawda rysberlin nie jest ścisły, tereny zielone są teraz po prostu szare, ale pachnie już wiosną. Dziś było prześliczne słoneczko, które bardzo grzało, ale jednak w cieniu chłodnawo i duje. No, ale to i tak upał w porównaniu z tym, co zastałam u siebie – śnieg, ślisko, nawet się wywaliłam 😆 A to już przecież lekki mrozik.
Poczuwając się do braterstwa breslałsko-berlińskiego w sprawach pogody z całą mocą potwierdzam, że tu w Warszawie jest Syberia. W porównaniu.
Ach, niedługo magnolie zakwitną… wiecie jak w Breslał wygląda wiosna….
Podobno warto zobaczyć kwitnące magnolie we Wrocławiu. Od lat się wybieram i … 🙁
Przeczytałam poleconą kiedyś przez Rysia książkę („Laboratorium”). Mam całą Rysiową listę. Z uwagi na „pijawki” realizacja zakupu książek polecanych przez Rysia wolniutko idzie.
Próbowałam sobie wyobrazić pewien pierścionek ze szmaragdem…
Tadeusz, wiosna w Breslau wygląda dokładnie tak jak w Szczecinie. Byłam, widziałam… 🙂
Jak pierwszy raz zobaczylam magnolie to wlazlam do cudzego ogrodu i pomacalam! 🙂
Ale najbardziej podobaly mi sie zlote forsycje.
mt7, oczywiscie, ze chamstwo jest wielonarodowe, ale latwiej jest 'innym’ przyczepic latke, jezeli sie nie zachowuja zgodnie z normami. I o tym ci 'inni’ tez powinni pamietac, zanim zaczna krzyczec o dyskryminacji. O to mi chodzilo kiedys w dyskusji z Helena i o to mi chodzi teraz.
Mnie nie przeszkadza muzulmanka zaslonieta po oczy, jej sprawa, ale przeszkadza mi elegancko ubrana Chinka, ktora wybiera pracownicy supermarketu przeceniane miesko spod reki i laduje do wozka juz do polowy pelnego.
I jak widze, to nie tylko mnie, bo i pracownicy stosuja teraz metode – wylece, przecenie predziutko iles tam i w nogi. I potem znow wylece… itd.
He, he. Jak ktos tu mysli, ze sie na serio spiera z Helena, to sie poniekad myli. Ja to sie dopiero spieram z Helena. 😈 Wiory leca z jednej strony, klaki z ogona z drugiej… Ale oczywiscie najwazniejsze w tym wszystkim jest to, ze sie dalej kochamy. 😆
Mordechaj to oczywiscie inna rozmowa. 😎 Z Mordechajem zachowujemy zawsze w sama pore (jeszcze) kurtuazyjne stosunki, bo dobrze wiemy, ze gdyby tak pies z kotem chocby leciutko przekroczyl granice… no! 😉
Bry!
Raz będę szybszy od Rysia!!
Trzeba mieć poza tym dużo czasu, żeby się okutać przed wyjściem na stepy warszawskie 👿
Bobiku, widzę, że zderzenie poglądów z Heleną popchało Cię do czynów desperackich: znalezienia i odpalenia kompa w środku nocy. Chociaż to może początek dnia tam u Was u Mordechaja. Koty się jakoś tak wcześnie budzą.
Ależ tu hałas na tych stepach…
Nie nie, magnolie tylko we Wrocławiu są takie! Odbijają się w tych wszystkich rzekach, rzeczkach, strumykach, ściekach i jeziorkach. Wśród żyznych odrzańskich błot.
Ostatki, Zapusty … jak zwał, tak zwał … poszaleję dzisiaj 🙄
Zwłaszcza, że Kot Mordechaj zajęty liczeniem tych paskudnych polaczków, w światowych aresztach i więzieniach bijących rekordy …
Dziś zatańczę nawet z myszą, a co! 😎
Od jutra worek pokutny, bicz, miska wody …. 🙁
Dziś zabawa, od jutra pokuta, nie ma zmułuj … ❗
Tym co dzisiaj balują: dobrej zabawy 😆
Tym co od jutra pokutują: niech Wam włosienice zbyt szorstkie nie będą 😉
O, Tadeusz w Warszawie 🙂 Szkoda, że dziś się nic spejalnego muzycznego nie dzieje… Jutro i owszem.
Nie rozrabiaj zza wegla, Kocie Laurenty, bo bede musial poszczuc na Ciebie Kota Sokratesa. A jesli chcesz rozrabiac, to z otwarta prylbica, tak jak to robia Koty Honoru. 😈
Czy Koty Honoru są Kotami Bez Poczucia Humoru … na swój temat … 👿
Pokuta dopiero jutro 😉
Dzień dobry.
O tym panu kiedyś było głośno. Dzisiaj też.
„Strauss-Kahn zatrzymany za „współudział w stręczycielstwie”.
To byl Humor? 😯
Dzien dobry 🙂
Pisania po nocach nie zaliczam do czynow desperackich, tylko do rutyny. 😉 Prawdziwie desperackie czyny to ja mam dopiero przed soba – dojechac do lotniska, przebrnac przez odprawe, wsiasc do samolotu, wysiasc z samolotu…
Uprzejmie wiec prosze wszystkie Koty o nietupanie. 🙄 Prawdziwa desperacja powinna, zgodnie z pieknymi polskimi tradycjami, pozostac niezaklocona. 😎
Czy to bylo?
http://leszek-miller.blog.onet.pl/Dlaczego-ACTA-nie-moze-wejsc-w,2,ID452736123,n
Jak bylo to pardon 🙂
Sorry, Bobiku, trzymam wszystkie cztery łapy (w chwilach wolnych od innych zajęć 😉 ) za Twoje wojażowanie, ale żeby tupania w Ostatki zabronić 😯 🙄
Nie ma takiej siły 😎
Staropolskie tańce muszą być z przytupem i już ❗
A Ty Szanowny Kocie Mordechaju zamiast się dąsać, wpadnij lepiej na śledzia i wódeczkę 🙂
Lecę wyszczotkować i uperfumować futro i … jak się bawić to się bawić … coś tam sprzedać … coś zastawić 😉
Dobrej zabawy 🙂
Komisja Etyki ma się pochylić nad posłem Suskim 29 lutego – choć zdawało mi się, że jakiś wcześniejszy termin przedtem deklarowano. http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/PlanPosKom.xsp?view=2&komisja=EPS
Nie, Tadeusz już w pociągu 👿 Właśnie kończy tfurczość biurkratyczną tworzyć. Do czego się człowiek doprowadzi jak nie uważa…
Jeden jeno taki raport rzucił —
pomdlałe lico ku światu obrócił…
A tam, mdleją narody i ich duże tuzy,
a kobiety rwą z żalu na sobie rajtuzy.
Zaraz będzie Częstochowa 🙂
Bobiku, pisanie po nocach o oczywiscie dla psow normalka, ale sadzilem, ze znalezienie u Mordechaja kompa jest mozliwe tylko u psa doprowadzonego do desperacji!
No to zyczymy dobrych desperackich
Czołem, Koszyczku.
A ja sobie, owszem, śledzia mogę zjeść, ale od jutra zaczyna mi się nie post, tylko wręcz przeciwnie, największa hasanina w roku, czyli krakowskie szantowisko.
Zanabyłam dziś drogą kupna jakiś kilogram brylantów w postaci naszyjników, bransolet, kolii i tym podobnych drobiazgów. Będą nam (czyli zespołowi damskiemu Stare Dzwonnice) niezbędne do kreacji w koncercie pod tytułem „Wesołe życie w Sailortown”. Czyż muszę pisać, kogo kreujemy w tym mieście marynarzy? Nie muszę. Na pewno lepiej nie formułować tego zbyt dosadnie.
Ciemna noc, miasto śpi, tylko w knajpie gwar –
marynarze przypłynęli wielkim statkiem dziś.
Każda z nas piękna jest, każda ma swój czar,
każda pragnie z marynarzem całą nockę pofiglować…
No.
Johoho i butelka rumu.
Irku, ahoj! Chiczkum, kiczkum…
Stare Dzwonnice raz! 😆 http://www.youtube.com/watch?v=WC5bRdQ3mVo
Baw sie dobrze, Nisiu i uwazaj na torebke wsrod tych marynarzy. 😈
A Ty może byś już wypuścił Helenę z komórki, Kocie Mordechaju?
Ahoj Nisiu i pozdrów Kraków najbardziej morskie ze wszystkich miast. Wszak już Wisła o tym wiedziała
Ahoj, tam na tratwie! I w Koszyczku!
Faktycznie, Ostatki bez przytupu jakieś by były nie takie… No to tup w ten głupi dziób! 😆
Jak widzicie, piszę już z ogonkami, czyli z własnego laptoka. A własny ogonek rozłożyłem na ulubionej kanapie, która zresztą pod moją nieobecność podejrzanie zarosła kocimi włosami. 👿
Zmęczonym trochę po podróży, ale to zapewne nic wobec zmęczenia Mordechaja po mojej wizycie. 😳 Biedne kocisko będzie pewnie teraz przez tydzień odsypiać i regenerować wątrobę. No, ale nie od dziś wiadomo, że dobro stosunków kocio-psich wymaga czasem poświęceń. 😈
Ja mam dzisiaj ostatki po sieciowym poście, doczytałam 😀
Bobik tarza się na stęsknionym łonie kanapy, Mordka padł na pyszczek swój i Heleny, reszta Koszyczka ostatkuje, z tupotem białych mew 🙄
Czerwone wyszło, tuptam do spanka 🙂
Bry!
Czerwone wyszło… światło czerwone się zapaliło?? pożoga świtowa??? o pierwszej??…
No ciepło, mokro i niewyspanie. Czyli jak zawsze 😉
Jak tam ogonek Bobiczy? Niech chucha na wątrobę!
Dzień dobry 🙂
Ogonek ma chuchać na wątrobę? 😯 Hmm… To przydział pracy na razie ogonkowi nieznany, ale spróbuję go zachęcić, żeby jak najszybciej przejął nowe obowiązki. 😈
Gdyby komuś zabrakło popiołu do posypania głowy, to proszę bardzo, służę. Wytwarzam popiół w ilościach przemysłowych i cały czas na bieżąco. Chętnie oddam i to nawet niekonieczne w dobre ręce. 😎
Lecę zobaczyć, co tam panie w polityce i w „Polityce”, bo wyimażinujcie sobie vous, że przez cały ostatni tydzień udało mi się tym ani raz nie zainteresować. 😉
Dzień dobry. 🙂
W popielcowe środy wraca do mnie jak bumerang wiersz Haliny Poświatowskiej „Jeszcze jeden minął dzień”. I nic na to nie poradzę….
Bobiku, dominuje od kilku dni taki temat:
„Nach Joachim Gaucks Nominierung für das Amt debattieren Politiker darüber, ob er seine langjährige Lebensgefährtin heiraten und sich von seiner Frau scheiden lassen soll”.
A może najlepiej by było, żeby o tym zadecydowali Gauck, jego Frau i Lebensgefährtin? 🙄
O ile pamiętam, we Francji nikt się nie kazał Miterrandowi rozwodzić, choć tajemnicą poliszynela było, że żył w trójkącie. I jakoś to nikomu nie przeszkadzało, z mediami włącznie.
Witaj, Bobiczku, na ojczyzny łonie, jakkolwiek to łono rozumieć.
🙂
Dlatego o tylez lepiej zamiast prezydenta jest miec Krolowa, ktora wie, ze ma swiecic przykladem przyzoitosci w stosunkakch rodzinnych, decorum i generalnie zachowywac sie tak jakby chciala aby inni sie zachowywsli wobec siebie i swych najblizszych.
Sam nie mam zaufania do politykow, ktorzy swe wlasne zycie rodzinne buduja na klamstwie i krzywdzie innych. Jestem okropnie konserwatywnym Kotem pod tymi wzgledami.
Przezywam okropne withdrawal symtoms po odjezdzie Bobika, ale nie da sie ukryc, ze sie wypsalem. Psalem, budzilem sie i znow zasypialem. Mialem tez okropny radiowy sen – wepchnietry niespodziewanie do studia aby w zastepstwie przeczytac dziennik, odkrylem, ze skrypt jest caly pokreslony, z jakimis odrecznymi dopiskami i pozmienianym niezrozuiale szykiem zdan i nikogo w poblizu aby mi wskazal, jakie guziki nalezy naciskac. Z otwartym juz mikrofonem. No! Obudzilem sie zlany potem, ale bardzo szczesliwy, ze to tylko sen. Dawno juz, od lat takiego snu nie mialm (inna jego wersja, to ze jestem na scenie, ale nie wiem w jakiej sztuce i w jakim jezyku).
Sen mara, Bog wiara.
Ano widzisz, Koteczku, jak to jest jak nam się Bobik zabiera i my mamy withdrawal symptoms! Zimne indyki jesteśmy!
In Afghanistan protests spread over the burning of copies of the Koran at a US airbase.
Przepraszając frakcję amerykańską — czasem poziom głupoty US dobija.
Jak uznamy, że łonem jest blog, to wszelkie problemy z rozumieniem znikają. 😀
Mordki sen to był typowy sen pokutny, czyli można uznać, że Kotek sprawę pokuty już załatwił. 😉 A ja właśnie jestem w trakcie załatwiania, bo robota na mnie napadła, złapała i trzyma jak jakiś Kozak. 🙁
A teraz nawet w teren wygania i nie pomagają żadne tłumaczenia, że ja właściwie wolałbym posiedzieć w necie. Środa popielcowa – wrzeszczy robota – nie ma wykrętów, popiół na łeb i zasuwać! 👿
USA spalily Koran? 😯 😯 😯
Withdrawal symptoms też uznajemy za elementy pokutne, czyli już jutro powinny minąć. Znaczy, wszyscy dotknięci symptomami mogą z nadzieją patrzyć w bliską przyszłość. 😆
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,11202447,Afganistan__protesty_przeciw_spaleniu_Koranu_przez.html
No, faktycznie, zwierzaku, z tego niezbicie wynika, ze indeed, USA spalily Koran 😆
Jestesmy tu pograzeni w ogromym smutku po smierci w wybuchu bomby w Homs Marie Colvin.
http://www.telegraph.co.uk/news/worldnews/middleeast/syria/9097762/Syria-Sunday-Times-journalist-Marie-Colvin-killed-in-Homs.html
W jej pokoleniu nie bylo u nas lepszej wojennej korespondentki, moze obok Kate Adie, o ktorej niejednokrotnie wspominalem.
Jej glos jeszcze byl dzis rano w radiu w przeprowadzonej wczoraj wieczorem na zywo roznmowie. To w duzej mierze Jej doniesienia z Syrii sprawily, ze czesto nie spalem po nocach, rozmylajac i martwiac sie.
Miala w sobie, procz nadludzkiej odwagi, ogromne czlowieczenstwo i zrozumienie dla wszystkich stron konfliku i wspolczucie. 10 lat temu stracila oko na Sri Lance, tez w wybuchu bomby. Byla Amerykanka, pracujaca w Anglii, ktora na calym swiecie czula sie jak u siebie w domu i wszyscy byli dla niej bracmi i siostrami.
Mam nadzieje, ze bedzie pochowana ze wszystkimi wojskowymi honorami tu, w Anglii, ktora tez byla jej domem.
Bardzo pozdrawiam Koszyczek z Warszawki, gdzie leze zlozona niemoca, katarem, kaszlem i bolem gardla. Wylot do kanadyjskiego domku w sobote, mam nadzieje po przesileniu…
Mam bardzo mile wspomnienia z Londka. Ach coz to jest za miasto, ludzie, metro, pogoda, teatr, muzea, palace, takze angielska kuchnia! Ze nie wspomne o naszej blogowej ekspozyturze u Heleny & KM. Nie zjedlismy w Londku jednego zlego posilku. Rose & Crown, zwany przeze mnie Rozenkrantzem, wart swej znakomitej reputacji. Spotkanie z Bobikiem mnie zaskoczylo, choc Helena mnie troche przygotowala. Bobik mowi proza, wierzcie lub nie!
Long live Londek, szczeg. Zachodni!
Bardzo dziekujemy za goscine spotkania i wam za dobre zyczenia pomyslnych lotow. Nasz lot dow W-wy LOT-em byl wspanialy: spalam do wyladowania na trzech siedzeniach! Lepiej niz business class!
Ide dalej chorowac, Londek nie sie dalej bawi, a blog bloguje… Moze kieliszek calvadosu do kawy pomoze na moja niemoc?
Okropna ta historia z Maria Colvin.
Oooo, biedny Krolik! Zamy to, znamy. Miej w pogotowiu zovirax!
My tu tez ze Stara strasznie milo wspominamy Gosci. Trzeba bedzie szybko powtorzyc.
Smierc Marie Colvin jakos bardzo mnie przejela. Tam byl oczywoscie jeszcze fotoreporter Francuz Ochlik, ale tego nie znalismy, wiec oplakujemy glownie pania Colvin, bo „nasza”.
WQlasnie dowiedzialam sie, ze syryjskie miasto znane mi jako Homs, transliteruje sie po polsku z arabskiego jako Hims.
Calvados by all means! Pomaga. Ja mam ledwo napoczety calvados gruszkowy, pyszny, pachnacy gruszka, chyba sie tez troche polecze na dusze.
Pies odwiedził kota, który napisał, że się wypsał…
Taka literówka niezauważona? 😯
Piękne 😆
Jaka znowu literowka? W moim domu od zawsze sie tak mowi 😈
Zauważona, zauważona:
https://www.blog-bobika.eu/?p=1044&cpage=12#comment-105325
Z tym psaniem to już od dawna aktualne 🙂
Słyszę, że królik w Warszawce 🙂 ale chory 🙁 Bardzo szkoda.
Tak, trzeba będzie szybko powtórzyć – postaram się drugi raz nie przegapić okazji 😉
Szalenie przykro, że Królika tak dorwało. 🙁
I z Marie Colvin też bardzo smutne. 🙁
To żeby nie było wszystko wyłącznie na smutno – okazało się, że podczas mojej nieoecności świat roślinny nie próżnował i w wielu ogrodach urosły całe łączki krokusów tudzież całkiem już rozkwitłych przebiśniegów. Całkiem się niezimowo poczułem, zwłaszcza że 10 plusów dodatnich mile w łapy grzało. Wiosna, panie sierżancie. 🙂
U mnie w domu też się mówi „psać”, a używamy też przymiotnika „zapsany”. Np. w zdaniach „o, zobacz, jaka Kocica zapsana”. 🙂
Dołączam się do Agi, że czas na powrót Heleny. Bo Mordechaj mnie potrafi wnerwić, ale jakoś znacznie gorzej mu to idzie niż Helenie 🙂
Ach, niewybaczalnego fopasa zrobiłem, nic nie odpowiedziałem na szczere zatroskanie Jotki moim losem, faceta popychanego nosami na schody, na niechybną zgubę.
Jotko, dzięki Twemu wstawiennictwu schody przeleciały pode mną, nawet nie zauważyły jak lecę 🙂
I przykro mi z powodu Królika!
I przykro mi, że Mordechaj ze Starą piją calvadosa gruszkowego, bo ja nie 👿
Nawet nie wiedziałem, że taki jest… myślałem, że tylko jabłkowe. A śliwkowe też są 😉 ?
calvados łącki… ech, dusza już się cieszy…
Coś mnie ciągnie do emocjonalności rosyjsko-jewriejskiej. Oglądnę Żestokij romans Riazanowa. Dopiero czwarty raz w życiu…
Calvados gruszkowy smaczny jest i zdrowy! 😎 Wiem skądinąd, bo używam i to z dużą przyjemnością. 😉
Niemcy mają zresztą calvadosy na każdą okazję – mirabelkowy, renklodowy, wiśniowy (i nie jest to ani trochę podobne do polskiej wiśniówki), brzoskwiniowy… Do wyboru, ale nie do koloru, bo kolor wszystkie one mają transparentny.
Robota na chwileczkę puściła, więc zanim dorwie z kolei kolacja, wrzuciłem nowy wpis, w którym można stanąć po jedynej niewątpliwie słusznej, czyli mojej stronie. 🙂
U mnie w rodzinie używa się słowa „zapsiany”, co się wzięło z dziecinnego języka siostrzenicy 😉