Krótki kurs profesjonalnego merdania
Prawidłowe merdanie nie jest rzeczą łatwą ani małą. Jakże często spotykamy się w życiu z ogonami, które zmarnowały swoje wrodzone zdolności merdalnicze wskutek błędów wynikających bądź to z niedostatku przygotowania teoretycznego, bądź z nieprzestrzegania żelaznej dyscypliny przy wdrażaniu założeń. Utalentowane ogony mogą uniknąć tak smutnego końca, jeśli będą przestrzegać zasad profesjonalnego merdania, których Bardzo Krótki Zarys dziś przedstawiam, życząc wszystkim zainteresowanym wytrwałości w ich stosowaniu.
Przygotowując się do prawidłowego merdania należy przede wszystkim głęboko przemyśleć jego kierunek. Przyjęcie niewłaściwego kierunku może unicestwić nasze wysiłki, a nawet przynieść efekt wręcz odwrotny. Kierunek nie jest tu rozumiany w sensie ściśle fizycznym, a raczej jako podstawa działania, która będzie regulować dalsze, szczegółowe wybory i decyzje ogona. Trzeba przy tym pamiętać, że słuszności kierunku nie mierzy się w wartościach bezwzględnych, tylko w profiterolkach (całkowita masa pożytków na jednostkę czasową).
Niemal równie ważne jak wybór kierunku jest opracowanie schematu personalnego, najlepiej w formie wykresu, obrazującego optymalny stopień zaangażowania merdalniczego w zależności od użyteczności obmerdywanego obiektu. Sporządzenie wykresu może być dość pracochłonne, włożony trud zwraca się jednak z nadwyżką, pozwalając ogonowi uniknąć zbędnego wydatkowania energii na machanie do merdobiorcy może i sympatycznego, ale nieposiadającego odpowiedniej pozycji i takich wpływów, żeby wysiłek merdodawcy uczynić opłacalnym. Minimalną i maksymalną wartość opłacalności merdów wyliczamy na podstawie dotychczasowych przysług, ale przy uwzględnieniu profitów perspektywicznych.
Trzecim filarem prawidłowego merdania jest elastyczność. Poważnym błędem merdodawcy jest entuzjastyczne wymachiwanie zawsze z tym samym natężeniem, zawsze na widok tych samych obiektów, bez okresowego sprawdzania ich potencjału pasztetówkotwórczego. A przecież nieumiejętność natychmiastowego dostosowania liczby merdów do zmienionej użyteczności merdobiorcy znacząco wpływa na zmniejszenie konkurencyjności ogona.
Nie zapominajmy, że w merdalniczej dżungli pełno jest ambitych ogonów, gotowych w każdej chwili zająć nasze miejsce. Nie dopuśćmy do tego. Merdajmy temu, komu trzeba, wtedy, kiedy trzeba i tyle, ile trzeba.
Można oczywiście merdać również nieprofesjonalnie, sobie a muzom, dla czystej przyjemności, ale takie merdanie na ogół nie przynosi żadnych wymiernych korzyści. A powiedzmy sobie szczerze – komu w dzisiejszych czasach zależy na korzyściach niewymiernych?
Przecież wiadomo, Irku, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. 😆
A tej Fontanki to nawet spory kawałek mi się oberwał. 😉
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/f/f0/Sankt_Petersburg-Fontanka_Kanal_3.jpg
Aleście się rozbestwili. A przecież mieć, to za mało. O posiadane trzeba jeszcze dbać 🙄 Zostaję przy swoich hektarach 😉
Zeźliłam się. Może i ja się wreszcie nauczę używać Picassy. Tu jest parę zdjęć ze Stambułu. W tym z cmentarza, skoro to dziś jeden z tematów. Ciekawe, czy się uda… https://picasaweb.google.com/118060386314817127123/Istanbul2008?authkey=Gv1sRgCKr36ZWA0on_6AE#5720929819801578690
Bobiku, aleś Ty zachłanny się zrobił. Taż przecież masz kawalek Toskanii – deltę Arno, no i całkiem spory kawałek Chin.
Koniecznie chcesz całe?
Ago, a czemu chodziłaś po Istanbule tam gdzie i ja??? I też Cię okradli przy tramwaju? 👿
Ja ich nagrobków nic nie rozumiem….
Takie też widziałaś w Stambule?
http://plfoto.com/zdjecie,architektura,zderzenie-swiatow,1184244.html
Nie okradli mnie, Tadeuszu, natomiast ktoś mnie na ulicy próbował udusić (ewidentnie chory psychicznie), a przewodnikowi w jednym meczecie musiałam dać po buzi. 🙁 No, nie dało rady inaczej. On się, zresztą, zupełnie tym nie przejął. Ale większość wspomnień mam pozytywnych. Tego cuda z Twojego zdjęcia nie widziałam. Napisów na nagrobkach też nie rozumiem. 😉 Tyle wiem, że leży się z głową w stronę Mekki, a rzeźbienia na nagrobku często obrazują stanowisko zmarłego.
Może on tak z miłości chciał Cię udusić Ago?
Sądząc po tym przypadku w meczecie najwidoczniej zbudzasz u Turkow miłosne uniesienia 😉 .
wzbudzasz
Irku, to nie ten cmentarz. To jest Unicki i ja go pamietam bardzo dobrze, chodzilam tam wiosna na spacery lub z ksiazka i czasami kradlam bzy. Kirkut byl bardzo niedaleko, tam juz nic nie bylo, byl zapuszczony kompletnie, ogolocony z kamieni nagrobnych, ale wszyscy wiedzieli, ze to kirkut.
Ten most Agi w Turcji to jakis…. za chudy. Ja lubie mosty tlustawe, jak np Ponte Vecchio, albo ten w Mostarze co go zbombardowali.
A to jak rozdaja nieruchomosci, to ja poprpsze ten skromny palacyk georgianski, bosko proporcjonalny, ktory jest w Kew Gardens, niezbyt daleko. Pani Kierowniczka gdzies ma zdjecie, z zaznaczeniem, ze ma byc moj jak zaczna rozdawac.
Heleno, to byczo – nie będziemy się pojedynkować o mosty! 😀
tu jest moj palacyk. Sto lat wczesniejszy niz myslalam, z XVII w.
http://www.flickr.com/photos/scottamcnealy/5584152063/
Tak, Ago. Tobie chude, mnie przy kosci.
Zmoro, mam wrażenie, że to nic osobistego. 😉
Toż to całkiem spore pałacysko 😯
Ciupkie, Haneczko, ciupkie.
Heleno, W Lublinie są 2 kirkuty ten historyczny , o którym piszesz wymaga prac konserwatorskich, ale drugi jest nadal miejscem pochówku
Już widzę, jak po tym ciupkim ganiam schodami w górę, schodami w dół 🙄
A tak, Irku, to chyba ten. W moich czasach nie bylo tam zadnych macew. Pewnie zostaly odnalezione i przywrocone. Ale leje po bombach chyba byly, bo ziemia byla bardzo nierowna i mozna bylo nogi polamac albo wpasc do wglebienia.
No dobrze dobrze, już się nie przekomarzam 😉
Życzę Ci takiego pałacyku, Heleno, z całej duszy 🙂
A ile do pielenia przed gankiem 🙄
Do pielenia w Kew sa zastepy ogrodnikow z dyplomami. I podobno najwieksza na swiecie gora kompostowa.
Dziekuje, Haneczko. Niech tylko pamietaja, ze ja pierwsza zaklepalam.
Rozpoczyna się transmisja w Dwójce.
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2011/11/16/madame-curie-z-wizyta-w-unesco/
Heleno, a zaprosisz na herbatę i spacer po ogrodzie? Odpowiedź jest dla mnie szalenie istotna, bo jeżeli zaprosisz, to już szukam stosownej sukienki i kapelusza. 😆
Ja też będę musiał wystąpić w kapeluszu? 😯
dlaczego utupac taki cienki most? Tadeuszu? Patrz jaki on delikatny, subtelny, zwiewny, eteryczny!!!
chetnie przyjde na spacer po Heleny ogrodzie (herbata mozna mnie zwabic), tylko te kapelusze, ja lewak z rozwianym wlosem
pokazuje sie (czy wypada lewakowi po takim arystoratycznym
ogrodzie brykac?)
na czas przed snem:
http://www.zeszytyliterackie.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=496&Itemid=2
🙂 😀
I w kiecce, Bobiku. Z kokardkami i w kapelutku http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:MarieAntoinette_by_VigeeLeBrun.jpg&filetimestamp=20081223135901
W kapeluszu to bez sensu.Ale możesz wystąpić z parasolką od słońca. I nawet pomerdać przy okazji.
Nie zadzierać nogi przy klombach ❗
Taki ładny zestaw znalazłam, a Irek ścina 🙁
Rysiu, piękne przed snem 🙂
W tle Curie. Madame zresztą 🙂
Tam nie ma z czego ściąć. A w tych fałdach to bezkarnie można wszystko zadrzeć. Nie tylko nogę 😈
Bobiku, kapelutek możesz pożyczyć od Owczareczka 😉 .
Rysiu, no i jak tu zasnąć, jak się turlam ze śmiechu?
no, danke, bitte.
U Heleny. Pierwsze kroki
A, to ja strój na tę herbatkę u Heleny mogę od jednego kumpla pożyczyć. 😀
http://www.beleept.de/wp-content/uploads/Hund_Kleid.jpg
No, rzeczywiście, cudo Ryś przyniósł. 😆
To cudo Rysiowe to ono
straszne jest
jest straszne
ono
😯
Bobiku, wypraszam sobie, żebyś taką minę miał! Kumpel wygląda jakby go gorset gniótł i jeszcze co tam.
Fakt, skarżył się, że podwiązki mu opadały. 👿
Jakbym była psem i jakby mnie moi Państwo tak ustroili, to nie skończyłoby się na skarżeniu się na podwiązki. 😈
Irek, trędowatą wybrałeś, to pryszcz, ale czemu idiotkę 👿
Spróbujcie w coś takiego ubrać Kota
To chyba była raczej kumpela 😛
Spróbować zawsze można… 👿
O, tu dobra różnica opisana między Canidae a Felidae
http://www.auroealis.com/pills.html
O transwestytyzmie Kierownictwo nie słyszało? 😆
Ale Tu się działo!!!! 😀
Miałam sympatycznego gościa z Breslau. Nie widziałyśmy się 5 lat, buzie nam się nie zamykały… 😀
No i była wizyta na cmentarzu. Również w miejscu , którego zdjęcie zamieścił dzisiaj Rysiu. Na pierwszym planie grób naszego profesora od finansów. Dalej grób profesora medycyny, który pochodził z Kresów i leczył w latach 70-tych mojego ojca.
Mam zaproszenie do Wrocławia. Może kiedyś w drodze do Katowic?
Proponuję rewelacyjną nalewkę malinową. Jeśli są chętni…. 😀
No to, skoro powrót do tematyki cmentarnej, wrocławski cmentarz na Ślężnej:
http://www.youtube.com/watch?v=8kN0MlPP6_A
Gdzieś w połowie tego filmiku pokazane jest, czym się różni ten cmentarz od tych spotykanych na terenach centralnej i wschodniej Polski. Te ściany, gdzie sąsiadują ze sobą ogromne nagrobki, to nie są ściany cmentarza. One stoją w środku. Nigdzie indziej czegoś takiego nie widziałam.
Znalazłam tam m.in. nagrobek Lassalle’e (pisanego Lassal), ale dziś pewnie szukałabym szczególnie Moritza Deutscha, kantora Synagogi Pod Białym Bocianem. Komponował pieśni religijne, był obdarzony pięknym tenorem i śpiewał też przy całkiem świeckich okazjach. Np. kiedy do Breslau przyjechał Wagner (tak, ten właśnie) i zadyrygował koncertem swoich utworów, Deutsch wystąpił na nim jako solista w pieśni miłosnej Siegmunda z „Walkirii”. Jakoś kompozytor w tym momencie zapomniał, że jest antysemitą 😉
Na herbate i do ogrodu Kew wszyscy sa zaproszeni! Obowiazkowy stroj: zyrandole. klosze do lamp w tych rejonach.
Wiersze Tadeusza Rydzyka batrdzo dopbre. Ale mysmy tu tez kiedys takie prokurowali z wypowiedzi innego wielkiego stylisty i oratora: Prezesa Jaroslawa.
ma racje Mar-Jo, dzieje sie, w kierunku lodowki i zaraz 50 wpisow
nowych do sledzenia 🙂
Bobiku, zamiast tej za ciasnej firany wez moze to:
http://dl.ziza.ru/other/032012/16/other/fotopodborka/y_8869a628.jpg
wprawdzie nie zyrandol, ale Helena przymknie oko
No i dodajmy, że to Lasalle uchronił cmentarz przed zniszczeniem, bo chcieli zburzyć, jak i inne przy Ślężnej. Tak przynajmniej głosi legenda. Lasalle był jak wiadomo socjalistą, Brandt, gdy przyjechał do Polski, zażyczył sobie wizyty u Lasalla i w pośpiechu uporządkowano nieco cmentarz.
http://en.wikipedia.org/wiki/File:Grobowiec-Lassal.jpg
Tak w ogóle cmentarz żydowski, uporządkowany, nie przypomina tego, co było. Mało kto o nim wiedział, trzeba było przejść przez mur, to była enklawa zieleni i zwierząt, które nie znały za bardzo człowieka. Coś przedziwnego.
A tu zdjęcie atmosferyczne, naszego ulubionego autora 😉
I pełno zdjęć naokoło.
http://wroclaw.hydral.com.pl/foto/144/144697m.jpg
polecam jeszcze to:
http://www.alicepasquini.com/walls.html
i znikam w sen 🙂
Poprawka
http://wroclaw.hydral.com.pl/144697,foto.html
Przepiękne niektóre z tych zdjęć. I cmentarz właśnie w tym dżunglowym stanie był chyba fascynującym obiektem do fotografowania. Dziwnie mi się z Angkor Wat kojarzy.
Jakoś szczególnie mnie to zdjęcie ujęło, ale i wiele innych w oczach zostanie:
http://wroclaw.hydral.com.pl/353845,foto.html
Coś mi się obiło o ucho, że Angkor Wat się zapada 🙁
Słyszał kto o tym?
Robi niesamowite wrażenie.
A zdjęcia Tadeusza piękne.
A tetaz przeczytalam co PK napisalao tych murach, co nie sa mieami, tylko sa tam groby.
Cos bardzo podobnego mozna znalezc na londynskim cmentarzu Brompton Oratory. Po przyjezdie do Londynu mieszkalam obok, na South Kensington i co niedziela oblozona prasa szlam na ten cmentarz czytac. Siadalam zawsze nawprost pomnika, ktory mnie szczegolnie poruszal. Byl wysoki i dosc okazaly, w ksztalcie iglicy. A wystawila go swej ukochanej pokojowce… Melba. To ona byla podpisana na pominku jako „nieutulona w zalu” . Nawprost siadalam i czytalam, az do czwartej ppol., kiedy cmentarz zamykano. A obok byl grobowiec, dosc skromny jakiegos wybitnego rajdowca samochodwego, ktory zginal bodaj w 1913r!
To sliczny zabytkowy stary cmentarz.
http://en.wikipedia.org/wiki/Brompton_Cemetery
O tu widac na malym zdeciu te takie podzienie okalajace cmentarz i pod tymi cieniami sa grobowce. Drugiej strony od wejscia nie widac na zdjeciu, ale jest symetrycznie zabudowana.
Percy Lambert, jak sądzę, ten w raczej skromnym grobowcu. Jako pierwszy na świecie przekroczył 100 mph na Brooklands. 😎
Percy Lambert, indeed!!!!
Kurka wodna, WW. 😯
Bobiku,to już nieważne,czy merdasz w lewą czy prawą stronę..Chodzi o to, abyś merdał. I to wsio! I za to jesteś lubiany..
Aha,zapomniałem..Pasztetówka w drodze!..
danke, bitte, mamy niedziele 🙂
brykam
myslalem moze morze
a tu pokazali idzie deszcz
Tereny Zielone wiec
brykam fikam
leniwe szeleszczace sniadanie
NIEDZIELA 🙂 😀
Heleno, w tej branży jestem fachowcem. Podobno najlepszym w kraju, ale gdzie moja skromność się podziała? 😎
Teraz chyba pójdę odespać początek sezonu, całkiem bez sensu ulokowany w różnych Amerykach i Australiach. 😈
Dzień dobry 🙂
Deszczy, ale może nie powinienem narzekać? Odkąd o tej angielskiej suszy przeczytałem, zacząłem trochę inaczej do deszczenia podchodzić. Czasem nawet jakbym był trochę zadowolony, że mokro. 😯
Jak to było? Wolność to uświadomiona konieczność, czy jakoś tak… 😈
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title,Nie-bedziecie-niszczyc-slowackich-pamiatek-narodowych,wid,14341424,wiadomosc.html?ticaid=1e1ca
Przerażające, jak niewiele trzeba, żeby wzniecić pożar. I nie myślę tu o pożarze zamku 🙁 .
WW czyżbyś był fanem F1? Jeśli tak, to Cię pocieszę – za tydzień można wstac żdziebko pózniej 😉 .
Irek już zwracał uwagę, że w notce o pożarze zamku zupełnie niepotrzebnie podano narodowość chłopców. Nastoletnia głupota i beztroska do żadnej narodowości nie są przypisane, ale można było przewidzieć, że podkreślenie romskości małolatów może obudzić drzemiącą niezbyt głębokim snem głupotę dorosłą. A przewidywania dotyczące obudzenia głupoty rzadko się, niestety, nie sprawdzają. 🙁
Wstawać można by jeszcze później. To w końcu tylko kwestia przesunięcia zegarków. Tak w każdym razie twierdzi manifest sowistyczny. 🙂
http://wyborcza.pl/1,95892,11359736,Dosc_dyktatury_skowronkow__sowy_wszystkich_powiatow.html
Jako znany sowista byłbym skłonny poprzeć każdą inicjatywę zmierzającą do przesunięcia południa na późniejszą porę, ale nie wiem, co by na to powiedział Ryś. 😉
Większą głupotę przypisałabym adminstratorowi zamku niż dzieciakom. Jak można nie posiadać, przy dzisiejszym stanie techniki, systemów wykrywajacych i zapobiegajacych rozprzestrzenianiu się ognia, zwłaszcza w takiej lokalizacji.
Wodzuniu, wytłumacz Cioci Marysi, bo mnie ciekawość skręci, osochodzi z tymi drużynami i typowaniami.
Z góry dziękuję, z dołu się kłaniam
Bry!
Ja za zmorą: jakaś paranoja też z tą trawą. Jakby było krótko koszona, to by… nie było co się palić.
O to, to, Bobiku!
Głupio tak wstawać w południe, proponuję powrót do korzeni, czyli przesunięcie o 6 godzin.
Poranek: 6 rano – dotychczasowa 12.
ITD.
Teraz nastała taka małpia moda, na gazeta.pl też, że się nie pisze o ludziach tylko o narodowościach.
Irlandczycy pobili Polaka, Holender wyrzucił Polaka z pracy, Angielka obraża Polaków…
Czemu takie obyczaje rozprzestrzeniają się, jak ogień na Horce, a nie odwrotnie.
Jakie typowania mam Cioci tłumaczyć? Ja nic nie typuję. 😯
Nie idzie spać o tej porze, w nocy się wyśpię.
Zmoro, gdyby tylko o F1 chodziło, ale mam dużo szersze horyzonty. Wyścig w Sebring skończył się o 3:30. 😈
No, na to juz by mnie nie bylo stać, żeby całe noce zarywać. Drzeiwj tak, ale nie teraz ;-( .
Myślę, że są incydenty, kiedy Irlandczyk bije Polaka lub odwrotnie, ale narodowość obydwu nie ma nic do rzeczy i są takie, kiedy owszem ma. Kiedy holenderska partia otwiera portal, na którym można poskarżyć się na Polaka, a nie po prostu na sąsiada, który notorycznie robi coś wbrew obowiązującym regułom, to pisanie o narodowościach jest jak najbardziej adekwatne. Czy dziennikarze, pisząc „Irlandczyk pobił Polaka” rozróżniają te subtelności? Nie zawsze. A może nawet przeważnie nie rozróżniają, ale nie można chyba tak zupełne zrezygnować z określania narodowości w opisach, bo zagubi się istotę problemu. Oczywiście, można podejść również w taki sposób, że ostatecznie zawsze jest to człowiek przeciwko człowiekowi, człowiek dla człowieka, człowiek człowiekowi. I narodowość jest kwestią drugorzędną. I będzie to może nawet bardziej słuszne, ale dopóki ludzie posługują się narodowościowym kluczem do identyfikacji wroga, narodowość w opisach ma swoje miejsce.
Iii, co to za problem, zarwać noc. 😎 Problemem jest tylko to, jak potem nie zarwać następującego po niej dnia. 🙄
WW
Znalazłam taką stronę, gdzie zbierasz jakieś typy od uczestników, zakładasz nowe drużyny czteroosobowe i informujesz, że zajęliście w kwalifikacji drużyn 47 miejsce.
Baaardzo mnie to zaintrygowało, ale chociaż się starałam nic nie zrozumiałam. 😉
No pewnie, że są takie sytuacje, kiedy narodowość coś ma do rzeczy i jeżeli wtedy dziennikarz o tym napisze, nikt chyba nie będzie miał pretensji. Ale to nieustanne ostatnio podawanie narodowości, nawet jak nie ma to najmniejszego uzasadnienia, mnie też wygląda na coś w rodzaju mody czy maniery. Tak samo nieznośną manierą jest dla mnie zaznaczanie przy każdej okazji wieku osoby, o której się pisze. Apolonia W., lat 36, nie zebrała kupki po swoim piesku. Wezwane organa pogroziły jej palcem i wystawiły mandat w wysokości 50 zł i 40 gr. A gdyby Apolonia W. miała lat 63, czy to w jakikolwiek sposób zmieniałoby obraz sprawy?
A, takie rzeczy. To było 10 lat temu, kiedy organizowałem, za przeproszeniem, społeczność w internecie. To była taka międzynarodowa zabawa, się zgadywało wyniki wyścigów, więc objąłem przywództwo, tak już mam, i wyprowadziłem reprezentację Polski z końca setki do pierwszej dziesiątki. 🙂
Teraz się w to nie bawimy, a społeczność ma się dobrze.
vesper,
takie opisy utwierdzają szowinizmy i pogłębiają stereotypy.
I według mnie tylko temu te opisy służą, żeby podbechtać publikę i zwiększyć ilość wejść na stronę.
O tym, że w takim, czy innym mieście grupa ludzi założyła portal niechętny innym nacjom można pisać na różne sposoby.
Najczęściej spotykanym jest opis judzący.
Dla mnie to jest świat według PiS i ich akolitów.
Ten zamek to dla mnie podejrzany – taki duzy i taki kamienny i tak latwo sie od tej trawy zapalil?
Jezeli polska gazeta chce napisac rewelacyjny news to przeciez nie moze napisac, ze w Irlandii dwoch jakichs dalo sobie po mordzie, bo kogo to zainteresuje. Ale jak napisza, ze Irlandczyk nastukal Polaka, o! to juz jest news, bo przeciez naszych bija! Emocje rosna, slupki tez.
Zwierzaku, ja to po staropolsku nazywam judzeniem. 🙁
co zresztą już przedtem napisała Siodemeczka
To może ja jeszcze do wczorajszego wątku, jak się ubrać.
Pani Szwarcman u siebie zamieściła link:
http://www.plotek.pl/plotek/56,78649,11362554,Znane_osobistosci_na_premierze_opery__Ale_kto_brylowal_.html
Zawsze mi się wydawało że premiera w operze to szczyty elegancji.
Oglądam te zdjęcia po raz któryś i nijak się elegancji nie mogę doszukać, o szczytach już nie wspominając.
Może ktoś z Państwa mnie ukierunkuje współcześnie, bo mam takie wrażenie, że moje wyobrażenie jest zupełnie niedzisiejsze.
No, ale jeżeli gdzieś założono portal niechętny innym nacjom, z ich wyszczególnieniem, to w tym przypadku niepodanie tych nacji obrazu sprawy by nie oddawało. Choć oczywiście można różnym tonem… Ale kiedy ton nie taki, zastrzeżenia można mieć do niego, a nie do zawartości informacji.
Jeżeli w Holandii rośnie niechęć konkretnie do Polaków, to warto o tym wiedzieć, bo bez wiedzenia nie da się analizować czy przeciwdziałać. Więc tutaj samo poinformowanie nie jest dla mnie jeszcze podjudzaniem. Dopiero kiedy za tym idą np. uogólnienia w rodzaju „a bo ci wszyscy Holendrzy to…” można się zacząć niepokoić.
Etymologia jest słowiańska jak najbardziej.
Arbiter elegantiarum poszukiwany? To ja się chyba mogę załapać. 😈 Czarny ancug, w lecie zawsze świeża mucha (jedno kłapnięcie starczy), w zimie stosowna obróżka… W każdej chwili do opery mogę wyskoczyć. 😎
Bobiku, ja nie wiem, czy w Holandii rośnie niechęć konkretnie do Polaków, bo niby dlaczego?
Może zawsze była w jakimś procencie niechęć do innych nacji, może Polaków jest tam więcej niż innych, może bardziej dają się we znaki…
Takich może mogłabym wypisywać wiele i nie chce się oburzać, tylko dlatego że to moi rodacy.
Zapytam Any u Owczarka, jak to jest.
To, że Pies eleganckim jest i na co dzień, każdy wie.
Ale kudy ludziom do Psa.
My tutaj, w mojej okolicy, do Holandii mamy raptem kilkanaście kilometrów, więc z natury rzeczy trochę się interesujemy tym, co tam się dzieje. 😉 I rzeczywiście daje się zauważyć, że w ostatnich latach nastroje antycudzoziemskie u sąsiadów są dosyć podkręcane. Najpierw się skupiało na muzułmanach, teraz na tapecie są Polacy, bo w związku z otwarciem unijnego rynku pracy sporo ich zjechało i zaczęli być bardziej widoczni jako grupa. Nie znaczy to oczywiście, że „cała Holandia” czy „wszyscy Holendrzy”, ale że pojawiły się tam takie judzące tendencje, których nie ma co zamilczać na śmierć, choć nawoływanie w związku z tym do antyholenderskiej krucjaty byłoby durne i groźne.
Dlaczego niechęć do Polaków?
Moim zdaniem wraz z otwarciem granic staliśmy się ambasadorami standardu nieposzanowania istniejącego porządku.
Klakierze, powtórzę, bez przepychu.
Cokolwiek powiesz o jednych dotyczy wszystkich innych.
To mi się zresztą w jakiś sposób łączy z wyglądem na premierze w operze.
Jak w opisach prasowych pisano o hordach pijanych Anglików, siejących postrach i zniszczenie, to znaczy, że są ambasadorami nieposzanowania istniejącego porządku rzeczy?
Przy okazji tak sobie pomyślałem: możliwe, że pewne problemy w Holandii bardziej widać, bo przez niewielkość terytorium są bardziej skoncentrowane. W Niemczech czy Francji jakoś się to czasem „rozłazi po terenie”, staje sprawą lokalną, której aż tyle uwagi się nie poświęca. A u Holendrów niemal wszystko w centrum i na pierwszy rzut oka.
Ale to opis jednostkowego występu gościnnego.
Ja miałem na myśli inną rzecz.
Może od tej strony – kiedyś tam przyjechałem do Warszawy z tzw. prowincji. Wtedy postrzegałem to w taki sposób, że powinienem dostosować się do istniejących zasad, nauczyć się tego i owego, dociągając do obowiązujących standardów.
A nie promować swoje zachowania.
Mam takie tylko wrażenie, że Polacy emigrując w poszukiwaniu pracy (może traktując to właśnie w kategoriach jednostkowego występu gościnnego) nie chcą przestrzegać istniejących standardów w kraju, w którym wylądowali.
Z własnych doświadczeń wyjazdów za granicę, mam takie zdanie: lepiej za granicą nie spotkać rodaków.
Nie można porównywać awanturujących się po pijanemu Anglików w Polsce, do Polaków notorycznie okradających swoich sąsiadów w Holandii. W pierwszym przypadku zagrożenie jest przemijające, zależne od pory roku, w drugim permanentne. I zmuszające Holendrow do zmiany ich obyczajów. Można omijać potencjalne miejsca zagrożeń w sferze publicznej, ale jest się bezradnym wobec zagrożeń czychających we własnych domach.
A tu przypomniała mi się opowieść syna znajomej, który mieszka w Irlandii i pracował w banku. Dość szybko nauczyli kilku słów polskich eksportowych strażnika bankowego. I ten w godzinę zamykania banku informował wychodzących, że czas wyjść głośno mówiąc „wy…alać”.
O!
Bardzo się z Tobą zgadzam Zmoro.
Sam natykałem się w Krakowie na hordy pijanych Anglików, zachowujących się naprawdę poniżej kreski i muszę przyznać, że nie miałbym żalu do angielskich dziennikarzy, gdyby zaczęli swoim rodakom podstawiać pod nos lusterko i pytać, czy aby na pewno wystawiają najlepsze świadectwo nacji. Bo tu sprawy nacji nie dało się w społeczym odbiorze ominąć – nie zachowywały się tak grupy jakichś tam ludzi, czy grupy turystów, ale niedwuznacznie identyfikowalne grupy z jednego kraju.
I tak samo nie ganiłbym polskich dziennikarzy, którzy zechcieliby się zastanowić, jakie zachowania naszych rodaków mogą wywoływać niechęć. Zwłaszcza że na ogół są to takie same zachowania, jakie niechętnie widzimy i w kraju, tyle że tu tolerancja dla nich jest czasem większa. Ale jak się wyjeżdża i wchodzi między wrony… 😉
Znaczy, zmierzam do tego, że nie każde dostrzeżenie narodowości, nawet w niepochlebnym kontekście, musi zaraz być wyrazem szowinizmu i judzenia. Tu chyba naprawdę ton robi muzykę.
Zależy kogo, Klakierze. Mnie było bardzo miło spotkać inną stypendystkę z Polski, kiedy mieszkałam w Paryżu. Ale grupa zapijaczonych ze śladami pobicia na twarzach, stojąca pod szpitalem, przy którym pracowałam, rycząca głośbo po Polsku „Heniek, k…wa, gdzie byłeś” to już był powód do wstydu. Czy takie zapijaczone mordy w kraju się nie zdarzają, Klakierze? Mam wrażenie, że w poszukiwaniu tej najmniej chętnie wykonywanej przez krajowców pracy wyjeżdżają ci, którzy w Polsce mają najmniej do stracenia. Nie chcę powiedzieć, że to jest element patologiczny, ale elita raczej też nie. Średnia klasa też nie. Doktorant, czy pani profesor, wyjeżdżający na kontrakt czy stypendium, nie będzie odstawać od środowiska.
Swoją drogą, hordy pijanych Anglików, siejące postrach na Starówce, to też nie jest kwiat angielskiej młodzieży, ani nawet średnio-statystyczni, tylko niewiele zarabiający, z reguły nisko wykwalifikowani, którzy korzystali z reklamy Krakowa, jak miejsca, gdzie można tanio spędzic weekend. No to spędzają jak potafią. Czyli tak samo, jak podobna grupa narodowości polskiej. Nie sądzę, byśmy byli pod tym względem dużo gorsi od innych nacji.
To chyba z niewyspania, ale wydaje mi się, że wszyscy macie rację. No i dużo łatwiej trafić za granicą na Heńka, niż na stypendystkę. Co tam zresztą za granicą, wystarczy wsiąść do samolotu tanich linii. 😎
Holendrzy są przerażająco uczciwi. 🙂
Przed laty w ciągu godziny otrzymaliśmy kredyt hipoteczny na domek nad morzem legitymując się prawem jazdy i wyciągiem z pensji! Czy to jest możliwe w jakimkolwiek innym kraju?
Budząca się niechęć do muzułmanów ma bardzo ścisły związek z 11 września i poczuciem zagrożenia we własnym domu.
Dawniej Holandia miała bardzo szeroko zakrojone projekty integracyjne dla obcokrajowców, jedyne chyba na taką skalę w Europie. I to w okresie, kiedy np w Niemczech tematem przewodnim( zwłaszcza przed wyborami) byli obcokrajowcy i przesiedleńcy na zasadzie płodozmianu.
Nie wiem, jak jest obecnie. Ale wtedy Niemcy w tej kwestii mogli się od Holendrów wyłącznie uczyć.
Ale czy to nie jest i tak, że są granice tolerancji.
I wreszcie czara goryczy się przelewa.
Do tego dochodzi uogólnienie zjawiska.
A wtedy stawia się znak równości – Polak to złodziej.
Agresja rodzi agresję.
I nie można wtedy oczekiwać, że będzie jakieś rozróżnianie.
Chyba trzeba sięgnąć do praprzyczyny, a nie tylko oceniać zachowania, które są pochodną.
Wodzu, wystarczy się przejść po ulicy w swoim mieście. Choć w tym przypadku obraz zaburzają ci statystyczni 🙂
Zapijaczone mordy w kraju oczywiście się zdarzają.
Jak i w rodzinach znajdzie się jakiś odmieniec.
Ale to wszystko w ramach istniejących w Polsce realiów.
Milczącej zgody na takie, czy inne zachowania.
Nie sądzę, że inne nacje mają obowiązek godzenia się na to co im destabilizuje ich porządek, do którego przywykli.
No, przeca szczekam cały czas, że wystarczy nie uogólniać, a zaraz wszyscy mogą mieć rację. 😈
Jasne, że nie nie wszyscy Polacy i nie wszyscy Anglicy są Heńkami. Tylko Heńkowie bardziej się rzucają w oczy i chyba warto im zwracać uwagę, że pewnych rzeczy nie wypada, bo przez ich zachowanie cierpi również opinia tych, którzy się tak nie zachowują.
Może faktycznie ma to coś wspólnego z premierą w operze? 😉
Czy popularne w Niemczech hasło – jedź na wakacje do Polski, twój samochód już tam jest – oznacza, że Polacy to naród, który kradnie?
Powtarzam w każdym narodzie są różne grupy, które nie przynoszą im chwały, a powiem nawet, że te same możliwości tkwią w każdym człowieku.
Jest kwestią przypadku, że czyjeś życie toczy się w takim miejscu na ziemi i taką ma, a nie inną, historię.
Dobrze, że się nie jest np. porwanym dzieckiem w Afryce przyuczonym do zabijania bez mrugnięcia okiem.
Jasne, Bobiku, że Heńków trzeba przywoływać do porządku i wymierzać sprawiedliwość, jeżeli zasłużyli.
Ale Heńkom, nie Heńkom Polakom, Heńkom Anglikom, Heńkom Niemcom, czy Rosjanom.
Zaprotestowałam przeciwko uogólnieniu Klakiera, że to Polacy są tą szczególną nacją Heńków.
To ja się odwołam do pewnego przykładu.
Kolonia wietnamska w Polsce jest dość liczna. W każdym razie chyba najbardziej widoczna. Społeczność hermetyczna.
A jak ładnie wpisana w polską rzeczywistość.
No tak, ale wracając do przykładu ze strażnikiem – jak jest po wietnamsku „wyp…ć”? 😛
Siódemeczko, istnieje takie zjawisko jak statystyka. 😉 A ona się nieraz na odbiór społeczny przekłada. Chcemy czy nie chcemy, takie są realia.
Jeżeli liczba kradzieży popełnianych przez jakąś grupę narodowościową statystycznie znacząco wzrasta, to należy, niestety, liczyć się z tym, że wkrótce „ulica” zacznie mówić „Polacy/Ukraińcy/ Albańczycy/ etc. kradną”. I odruchowo widzieć w każdym nieznajomym Polaku złodzieja (czy w Angliku ochlaptusa). Może nam się to nie podobać, ale w ten sposób to w praktyce działa.
I dlatego mnie się wydaje, że sprawy Heńków (jakiejkolwiek narodowości) nie ma co zmiatać pod dywan i udawać, że jej nie ma. Jest i ja np. do polskich Heńków mogę mieć pretensje, bo i moją opinię psują.
Równocześnie ja nie naskakuję na innych Heńków, bo mi się zdaje, że najlepiej, iżby każdy się zajął swoimi. Ale zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy wychodzą z takiego założenia i z tym też trzeba się liczyć.
Wpisali się:
https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/Praga#5331337593253442594
Wodzu, Google Translator twierdzi, że po wietnamsku to jest fuck ra. 😯
Czolem!
Wciaz nie moge dojsc do siebie, ze WW z miejsca wiedzial o jakiego rajdowca z poczatku ubieglego wieku moglo chodzic. kttego grob znajduje sie na Brompton.
Rzucilam okiem do „Biblii” SRwisu Swiatowego czyli Guidelines for factuall programmes . Jest tam sporo rozdzialow poswieconych szeroko pojetej poprawnosci politycznej dot. identyfikacji osob, o ktorych sie donosi. Przypoomnine sa wszystkie „ograniczenia prawne” dotyczace traktowania wszelkich mniejszosci, Nie bardzo mi sie chce przepisywac, ale zaznacze pare punktow z tych wytycznych:
… The expression of racial views may be part of the story. The question of how such views should be presented my determine their legal and moral acceptability.
…Chose words carefully. „Race tags” should be used only when material to the story. When they are appropriate, be as precise as possible.
…
Remember also that most members of minority communities living in Britain are British. Few are immigrants. Beware too of beguiling stereotypes. Members of minorities should not always or even mostly be shown in minority roles. They should be shown also as making the normal contributions to socoety – as shoppers, at work, as motorists, voters, churchgoers and the rest.
Above all DO NOT draw attention to colour or race (as with sex or age or disability) unless it is relevant or helpful.
Jakoś się te wytyczne zupełnie nie kłócą ze zdrowym rozsądkiem. 🙂 O narodowości, rasie, wieku, etc. tylko wtedy, kiedy to jest istotne dla sprawy. Czyli nie na każdym kroku, ale i nie tak, żeby w ogóle nigdy. Nie ma się czego czepić. 😎
Nie bronię Polaków, walczę ze stereotypem, głównie zresztą we mnie, bo to jest przyczyna strasznych rzeczy, które dzieją się na świecie.
Heleno,
WW to jest naprawdę ekspert F1. 😀
Pisalam o tym kiedys, choc potem dostalam etykietke rasistki, ze niechec do jakiejs nacji, czy grupy, czesto bierze sie wlasnie z powodu jej niewlasciwego zachowania, wiec nie ma co tak bardzo winic tych niechetnych.
Jakoś nie na temat mi się dziś myśli. 🙄 Przypomniała mi się moja pierwsza wizyta w Amsterdamie, kiedy próbowałam trochę poznać miasto. Największym problemem była dla mnie … życzliwość Holendrów: co wyciągnęłam mapę, to ktoś podchodził i chciał mi pomóc znaleźć drogę. 😆 Kiedyś, prawie dwadzieścia lat temu, w sklepie w Londynie podeszły do mnie matka z córką. Kupowały buty dla córki i miały kłopot z decyzją – spytały mnie o zdanie. 😯 W Niemczech na peronie metra, który miał dwie części, podeszła do mnie kobieta i spytała, w której części zatrzymuje się piątka. Sądziłam, że kiedy usłyszy mój niemiecki 😳 i tak mi nie uwierzy, zamiast więc odpowiedzieć na pytanie zaczęłam jej tłumaczyć, że bardzo marnie mówię po niemiecku. Na co ona: ale wie pani, gdzie zatrzymuje się piątka? Odpowiedziałam. Bardzo miło podziękowała, poszła we wskazane miejsce, nie pytając już nikogo innego i twardo tam stała aż do przyjazdu tejże piątki. 🙂 Kiedy indziej wybierałam się do Niemiec na koncert. Nie można było kupić biletów przez internet, wysłałam maila z prośbą o zarezerwowanie biletu i podanie numeru konta tłumacząc, że będę jechała na koncert z Polski. Po paru godzinach dostałam odpowiedź … po polsku. Jeden z pracowników miał znajomego Polaka i poprosił go o napisanie uspakajającego 😉 maila. Kiedy indziej miałam kłopot z kupieniem biletów na koncert w Budapeszcie – wszystkie informacje w internecie były po węgiersku. Posłałam maila na adres … orkiestry. Odpisali, że nie ma problemu i bilety będą na mnie czekały przy wejściu. Czekały. 🙂
Przy okazji obejrzalam sobie te zdjecia zalinkowane przez Klakiera i rzeczywiscie elegancji w tym malo. Panie tak dziwacznie poubierane, jeszce gorzej jak u nas, a zawsze myslalam, ze juz gorzej byc nie moze 😉
Ide spac, podniesiona na duchu tym brakiem elegancji. 🙄
Zwierzaku, ale mnie się tu wydaje dość istotnym punktem, że o ile mamy „moralne prawo” ganić własnych Heńków, o tyle już z cudzymi tak prosto nie jest. A zwłaszcza kiedy to ganienie jest w formie uogólnionej, „wszyscy oni są tacy”.
Poza tym, dla mnie czym innym jest zauważenie, w jaki sposób stereotyp funkcjonuje – choćby po to, żeby samemu nie przyczyniać się do jego umacniania, a czym innym współuczestniczenie w jego tworzeniu czy podtrzymywaniu. Ja mogę widzieć, że zachowanie „moich” Heńków w praktyce wzmacnia stereotyp antypolski i boleć nad tym, ale wcale z tego nie wynika, że to uogólnianie niechęci popieram. A każdym razie od siebie wymagam, żebym nie popadał w myślenie typu „każdy Anglik to…”, „każdy Rom to…” i sami sobie winni, że ich ktoś nie lubi. I mam prawo wymagać tego również od dziennikarzy, bo to się wiąże z ich etyką zawodową.
Oj, Ago, ja miałem ten sam kłopot z rozkładaniem mapy w Londynie. 🙂 Robiłem to co jakiś czas nawet nie po to, żeby znaleźć drogę, tylko żeby sobie lepiej przyswoić topografię miasta. Ale nie mogłem się spokojnie wpatrywać i „przenosić do rozumu”, bo zaraz ktoś chciał mi pomagać. 😀
Ekspert Jaroslaw Kaczynski dzieli sie wiedza naukowa z szarym ludem:
– Weźmy, proszę państwa, sprawę CO2 i pakietu klimatycznego. Co to jest? Ktoś, kto próbuje wmawiać, że to ma jakieś znaczenie dla klimatu, jest po prostu śmiechu warte. Po pierwsze, nie ma żadnych dowodów, że w ogóle wszystko razem ma jakiekolwiek znaczenie, a jest bardzo wiele dowodów na to, że nie ma – mówił.
Niedługo będą wszczepiać GPS w siatkówkę, to i nie będzie problemu.
Spać mi się chce, więc piszę takie pierdoły. 🙂
To będzie straszne: nigdy więcej nie zabłądzić! 🙁 W ileż ciekawych miejsc trafiłam dzięki swojemu zmysłowi orientacji w stanie zaniku. 😆
Ad mt7 18 marzec 12, 13:28
Lubiłem ten Vietnamtowm pod Stadionem.
To było taka transportacja w inny wymiar
Ale zawsze tam wchodziłem z lekkim dreszczykiem emocji.
Bo oto na „mojej ziemi” wkraczam w inny świat, nieznany mi świat. Którego zasad nie znam.
Mozna sprobowac zapisac to wierszem:
WMAWIAC JAKIEKOLWIEK ZNACZENIE
Weźmy,
proszę państwa
sprawę
CO2 i pakietu
klimatycznego. Co
to jest?
Ktoś, kto
próbuje wmawiać, że
to ma jakieś znaczenie dla klimatu,
jest
po prostu
śmiechu warte.
Nie ma
żadnych dowodów, że
w ogóle wszystko razem
ma
jakiekolwiek znaczenie.
Prosze zwrocic uwage na sprytne zastosowanie enjambement. I ogolna wymowe egzystencjalna, ze sie tak wyraze.
Do tego, co powiedział WW należy dodać wizję wszczepianych chipów telefonicznych połączonych z nerwem słuchowym i naklejane mikrofony na zębach.
No i po co wywalać tyle forsy na jakieś tam badania nad klimatem, które w dodatku nie przynoszą błyskawicznie jednoznacznych rozstrzygnięć, skoro można po prostu zapytać Prezesa i wiedzieć bez żadnych wątpliwości?
Poszedłbym nawet dalej: należy w ogóle zlikwidować jakiekolwiek badania i o wszystko pytać Prezesa. Korzyści byłyby tak oczywiście oczywiste, że nie ma co ich wyliczać. 😎
Jarosław Kaczyński myli się może w jednym.
Ten obszar już się stał rynkiem finansowym, gdzie można handlować tym, co w zasadzie nie istnieje.
Za sam ten fragment przyznałbym od razu Nobla literackiego:
Nie ma
żadnych dowodów, że
w ogóle wszystko razem
ma
jakiekolwiek znaczenie.
Filozoficzna głębia, siła wyrazu… Ech, żebym to ja umiał tak odpowiednie dać rzeczy słowo. 😥
Dzis rano slyszalam w telewizji, ze tutejsza policja ma sie zaopatrzyc w takie nowej generacji paski na nogi dla wszystkich skazanych przebywajacych poza wiezieniem, ktorzy maja zapisane w wyroku ograniczenie opuszczania domu po pewnej godzinie. Najczesciej chodzi o chuliganow, takze stadionowych z zakazem przekraczania bram stadionow.
Otoz te paski noszone na nogach beda mialy wbudowany GPS, ktory dyzurnemu policjantowi na posterunku natychmiast wskaze kto sie udal do pobliskiego baru, a kto poszedl porozrabiac na stadionie, kto w danej chwili prowadzi samochod, a nawet! nawet te paski beda mogly pobrac malutka probe krwi z nogi i ja na miejscu przebadac na zawartosc procentow.
No sluchajcie!
Toz mowie o egzystencjalnej wymowie, Bobik.
Znaczy, przestępcy będą chodzić na pasku policji? 😯
Skoro już o nowinkach technologicznych (?) mowa. Czy dałoby się zwiększyć zakres działania programów antyspamowych? W tej chwili mogę wskazać palcem jakiegoś nadawcę i poinformować komputer, że nie życzę sobie oglądać maili otrzymywanych z tego adresu. Czy mogłabym poinformować sieć, żeby precznęła z moich oczu wszelkie wypowiedzi wybranych osób? Na stałe uwolnić się od prezesa na przykład, to by nie było może mądre – trzeba mieć kontakt z rzeczywistością, jaka by nie była. Ale takie sanatoryjne turnusy bezspamowe, choć ze dwa razy w roku, to by chyba nie był zbytek luksusu?
Precznąć z oczu 😆 😆
Moj system w Macu skutecznie pozbawil mnie wszystkich zarobkow tytulem spadkow nigeryjskich i prania brudnych pieniedzy. Kiedy zagladam do kosza na smiecie w skrzynce pocztowej, to widze jakie miliony przeszly mi kolo nosa.
To się wpisuje w cytowaną już kiedyś przeze mnie wypowiedź:
„Pani patrzy na oczy i nie widzi”
Maki chyba w ogóle są mniej zawirusowane i mniej zaspamione.
Choć ja ostatnio w żaden sposób nie mogę się pozbyć z poczty kolejnych reklam szwiejnej fabriki pt. Lacy. Jakieś ma wyjątkowo silne mechanizmy obronne. 👿
Taka mnie w tej chwili opadła nostalgia za cenzurą…
Choć źle cenzurę wspominamy,
jednak by zdała się na spamy? 🙄
Cenzor miał tę swoją dobrą stronę, że nie dopuszczał, abyśmy czytali to, co nam się nie podoba.
Klakier, Ty lubileś, a czy Twoje sentymenty podzielali mieszkańcy Pragi, na której obrzydlistwo rozrastało się jak grzyb.
Fajnie przyjechać na śmietnisko, ale mieszkać to już niezbyt.
To są strony mojego dzieciństwa i ja pamiętam park wokół stadionu, nowoczesną, czystą stację kolejki, takiż Dworzec Wschodni, piękny Park Skaryszewski, Teatr Powszechny, piękne kamienice Wedla ze sklepem firmowym, gdzie kupowałam słodzycze i stare, nieurodziwe kamienice na Bliskiej, Lubelskiej i Mińskiej.
Później tu się zrobił największy slams Europy – Jarmark Europa.
Zapyzialstwo ostatnie, jakby ci ludzie nie mieszkali w stolicy.
Wychodzę stąd, bo mnie zaraz coś trafi.
Ależ mt7 mówimy o dwóch różnych rzeczach.
Co innego Jarmark Europa, a co innego zanurzenie się w inny nieznany świat.
A lubiła Pani te szczęki wokół Pałacu rozsiane wśród parku od Świętokrzyskiej?
Albo halę Kupców?
Sorki, slums – oczywiście.
Ana odpowiedziała na pytanie:
http://owczarek.blog.polityka.pl/2012/03/18/zloto-pod-kotelnicom/#comment-101095
Co się pokrywa ze zdaniem Bobika i Agi.
Wszyscy mamy swoje PVV i PiS oraz Heńki.
A także normalnych, życzliwych i trochę mniej sympatycznych ludzi.
Znikam, bo zabierają mi dzisiaj kota.
Z jednej strony smutek, bo z kim się będę miziać, z drugiej ulga, bo się nareszcie wyśpię i nie będę się martwić, dlaczego kupiszcze nie chce znależć się w kuwecie, tylko obok.
No dobra, wiosnę Świętowałem, na rowerze jeździłem, pranie nastawiłem, usiłowałem Was przeczytać, ale teraz doszedłem do ściany: co do cholery wziąć ze sobą na tydzień w taką pogodę??? Delikatnie wyjaśniam, że chodzi o ubranie.
Ago, da się, ale zależy od danego programu pocztowego. Albo zainstalowanego filtru spamowego (osobnego).
I ta wypowiedź potwierdza rzecz znaną.
Ludzie mają dość zachowań, które utrupiają im życie.
Kiedy w to nie wkracza Prawo, przestrzeń tę zagospodarują różne partie polityczne dla doraźnych swych korzyści.
Vide Ruch Palikota.
bez niespodzianki, Joachim Gauk zostal wybrany, Lammert
ciekawy (to dla frakcji 🙂 )
a na Bobikowie to pisza i pisza i pisza i pi……….
biore sie za czytanie 🙂
Ago, mnie w temacie spam bardzo bardzo zachowuje się gmail,
wszystkie sam wyczaja, a raz wskazanych więcej nie wpuszcza.
Można sobie świetnie grupować i oznaczać wiadomości, kontakty.
Nie mam żadnych kłopotów ze spamem, poza tym, że jest gromadzony w osobnym, który mogę jeszcze obejrzeć przed skasowaniem.
Wypowiedz Any brzmi jakos bardzo podobnie do wypwiedzi wielu innych rodakow, ktprzy zamierali glos na blogu Daniela Passenta – wbrew temu co sadzil na ten temat sam Gospodarz blogu, ktory, jesli mnie pamiec nie mysli ( a nie chce sie sprawdzaxc) tez uwazal, ze Warszawa powinna dac „odpowiedni odpor” Holendrom.
Klakier ma racje, ze kiedy zawodza zwyczajne mechanizmy ustanowione przez prawo (takie np jak zapisy w Konstytucji) ludzie sie na wszelkie sposoby organizuja, zakladaja partie i domnagaja sie zmian – wlasnie jak Ruch Palikota, ktory pierwszy w zorganizowany (i nieustraszony) sposob domaga sie rozdzielenia Kosciola od Panstwa. Klakier dodaje: „dla doraznych swych korzysci”. Dorazna korzyscia kazdej partii jest pozyskanie elektratu do swego programu. Tak tez dziala PO, tak dziala PiS. Ruch Palikota dziala madrzej od dwu wymienionych, o czym swiadczy fenomenalny jednak sukces w ostatnich wyborarch, jesli porownac z innymi nedawno powstalymi partiami, ktore znalazly sie poza parlamentem. Skutecznosc presji Ruchu Palikota na rzadzacy establiszment mozna juz osadzic po najnowszych ruchach rzadu w kwestii finansowania KK – bez presji Palikota sadze, ze sprawa bylaby wciaz zamiatana pod dywan.
zmora 12:58 I to w okresie, kiedy np w Niemczech tematem przewodnim( zwłaszcza przed wyborami) byli obcokrajowcy i przesiedleńcy na zasadzie płodozmianu.
Nie wiem, jak jest obecnie.
tak samo 🙂
Aga 13:47 W Niemczech na peronie metra, który miał dwie części, podeszła do mnie kobieta i spytała, w której części zatrzymuje się piątka. Sądziłam, że kiedy usłyszy mój niemiecki i tak mi nie uwierzy, zamiast więc odpowiedzieć na pytanie zaczęłam jej tłumaczyć, że bardzo marnie mówię po niemiecku. Na co ona: ale wie pani, gdzie zatrzymuje się piątka? Odpowiedziałam. Bardzo miło podziękowała, poszła we wskazane miejsce, nie pytając już nikogo innego i twardo tam stała aż do przyjazdu tejże piątki.
Ago, w berlinie malo kto mowi po niemiecku 🙄 ( w Saksoni
oczywiscie TEZ)
a Twoje przyklady swiadcza o tym ze chetnie innym to robimy czego sami oczekujemy 🙂
Program antyspamowy w mailu mam, działa. 🙂 Chodziło mi o to, czy nie dałoby się nim objąć całej sieci. Np. ojciec Rydzyk coś wierszowanego popełnia, piszą o tym na wszystkich portalach, a ja sobie komfortowo nic o tym nie wiem, bo na moim ekranie temat się nie pojawia. Osobiście skonfigurowany antyspam nie dopuszcza do mnie żadnych informacji zawierających, cytujących, komentujących wypowiedzi ojca R. I tak przez cały turnus sanatoryjny. 😉
Ciekawa propozycja autocenzury
O bojaźni przed bombardowaniem informacjami
Dostępność do informacji stałą się moim problemem.
Codziennie rano, gdy odpalam kompa czeka na mnie na różnych portalach petarda wiadomości.
Tych ważnych i tych mniej ważnych, różnych michałków.
Wiem co się wydarzyło w świecie i że koleżanka wróciła z emigracji po 20 latach. Nie szkodzi, że dowiedziałem się o tym po 5 latach. Pewnie nigdy bym się nie dowiedział.
Wiem, co robi moja pierwsza miłość z dzieciństwa i kim jest oblubienica pewnego pana.
Bez ilu tych informacji mógłbym spokojnie egzystować?
Więc może założę sobie filtr.
Ma być tylko o dobrej pogodzie, nic o żadnej wojnie i tylko o wielkich spektaklach operowych.
Reszta niech sczeźnie w otchłani filtra.
Takie narodosciowe uogolnienia do niczego dobrego nie prowadza i sa patronizujace. Trudno brac odpowiedzialnosc za nieprzystajace do nowej kultury zachowania takie jak np publiczne pijanstwo. (W Anglii zreszta tez znane.) Rozne nacjonalizmy tylko na tym zeruja. Przybysze zwykle wzbogacaja zastana kulture, a ze nie wszyscy i nie zawsze to coz. Pamietam jak 15 lat temu w Vancouver narzekali ze nowoprzybyli Chinczycy spluwaja na ulice! Dzis Chinczycy sa tak atrakcyjnym partnerem handlowym, ze te glosy wymarly. Zreszta to walasnie zamozni Chinczycy pojechali z Hong Kongu osiedlic sie w Vancouver. Biedni Chinczycy kontynentalni przyjechali do Toronto. Dzisiaj Chinczykow (choc nie same Chiny) kochamy i uczymy sie mandarynskiego na wyprzodki.
Z osobistych sucesow. Upieklam pyszny chleb, z przepisu `bez wyrabiania„ z NYT:
http://chocolateandzucchini.com/archives/2006/11/no-knead_bread.php
Tu on jest. Potrzebne jest do tego zeliwne naczynie z przykrywka. Maka, drozdze, sol i woda. Proste jak drut!
Tadeusz, jesli chcesz isc z duchem meskiej ostatniej londynskiej mody to zapakuj w droge czerwone spodnie! zapakowania
Dzień dobry 🙂
Szkoci też chcą się zamknąć http://wyborcza.pl/1,75480,11344538,Szkocja_teskni_za_murem.html
Rysiu, ja w NRW od dłuższego czasu nie odczuwam jakiegoś szczególnego „wzmożenia” na temat obcokrajowców czy przesiedleńców. To nie jest temat z pierwszych stron. Owszem, o integracji pisze się i mówi „immer wieder” (ostatnio w kontekście wypowiedzi kanclerki o potrzebie większego dopuszczania pochodzeniowców do pracy w urzędach państwowych), ale nie zauważyłem, żeby od tego komuś żywiej krew krążyła. 😉 Tu raczej trudno byłoby wygrać wybory na fali antyimigranckiej. Ale oczywiście poszczególne landy (a nawet okręgi) mają swoją specyfikę i nie we wszystkich jest dokładnie tak samo.
A teraz w moim zeliwnym nowym naczyniu Le Creuset przyrzadzam chili con carne! Moj byly sasiad, Japonczyk, uwazal ze mielone mieso to pozywienie dla psow, zawsze to wspominam z usmiechem. Says who, ze jedzenie dla psow musi byc byle jakie, nie w moim domu, buster!
Na dworze wiosna, 20 stopni, pieknie.
Tadeuszu, jeśli w tym tygodniu masz jakieś oficjałki, to według „gali operowej” – krawat jest fopasem, rozchełstanie koszulowe jest na topie może wystawać spod koszuli i podkoszulek (jak na strażnicy)
No coś takiego! Ja z kolei uważam mielone za jedzenie dla ludzi, które porządnie uzębionego psa niezbyt rajcuje (wyjąwszy oczywiście pasztetówkę – dziękuję M-16 🙂 ).
Co innego kawał nierozgotowanego mięcha z z uczciwą rurą szpikową. To jest naprawdę jedzenie dla psów. 😆
Tadeuszu, przy zmiennej pogodzie cokolwiek byś nie zapakował, będzie to na cebulkę. To znaczy tak czy owak będziesz płakał. 🙄
Bobiku, w Berlinie w czasie ostatnich (jesien) wyborow bylo sporo o obcokrajowcach, integracji (casus Sarrazin), ale masz racje ze nie jest to dominujacy temat, niestety ciagle obecny
No tak, Sarrazin miał nawet bundesoddźwięk 😉 , ale niekoniecznie pozytywny. Gromów też się na niego sporo posypało. I wokół mnie praktycznie wszyscy gromili. 🙂
Swietny przepis na ten chleb bez ugniatania. Skorzystam (jak tylko troche zrzuce nagromadzone tu i owdzie croissanty) z oryginalnego przepisu z NYTimesa, bo mi latwe i poreczne miary amerykanskie na kubki, lyzki i lyzeczki bardzo odpowiadaja, zas jedyna ,za to antyczna, waga kuchenna Saltera od wielu lat przebywa gdzies pod sufitem, nieuzywana, niekochana.
Jesli chodzi o Chinczykow, a scislej mieszkajacych w jednym z mieszkan w moim domu gronie studentow z Chin, to jedyne co mi „nie odpowiada” to, ze smazac w woku maja zawsze tluste okna od wewnatrz. Ale to „nie odpowiadanie” raczej zaliczylabym za wscibnskie wtykanie nosa w nie swoje sprawy. Live and let live. Sa milymi, grzecznymi sasiadami, ktorym „nie odpowiadalo” kiedy na moim oknie kuchennym pojawila sie nalepka wzywajaca do wolnosci dla Tybetu- tuz przed olimpiada w Pekinie. Nawet przestali mnie na jakis czas zauwazac i odwracali glowy, ale juz sie to dawno skonczylo, w tym mieszkaniu sa juz nowi studenci i staram sie nie stawiac ich w niezrecznej sytuacji w kwestii Tybetu.
Za leniwy jestem, żeby piec chleb. 😳 A i motywację mam niewielką, bo dobrego pieczywa wszelakich rodzajów akurat w Niemczech nie brakuje. 😉
Z Chińczykami mieszkałem przez kilka tygodni w jednym mieszkaniu, w Atenach i wiele rzeczy u nich podziwiałem. Przede wszystkim tę cholerną pracowitość, do której ja nigdy nie dojdę, choćbym na ogonie stanął. 🙄
Piękna jest ta opowieść Heleny.
O takim naruszaniu naszymi poglądami dobrej sąsiedzkiej sąsiedzkości.
Rysiu, słuchałam dzisiaj Lammerta z dużą przyjemnością.
Poniżej skrót jego wypowiedzi dla frakcji niemieckiej.
http://www.sueddeutsche.de/politik/bundestagspraesident-lammert-demokratie-braucht-auch-vertrauen-1.1312219
No tak, teraz przynajmniej wiem, że będę płakał. Ba, już płaczę.
Jak byłem według ostatniej mody londyńskiej, czyli jakieś 6 lat temu i miałem czerwone spodnie, to dzieci się śmiały ze mnie 🙁
A operowy jestem strasznie, bo nie mam krawatu. Mogę ostatecznie włożyć podkoszulek na koszulę 🙄
Tadeuszu, weź się w garść: w tym sezonie mężczyźni nie płaczą. 😉 😆
E, bo nie trzeba być takim nadwrażliwym. Niektórzy noszą czerwone spodnie i w ogóle się tym nie przejmują, że dzieci się z nich śmieją. 😆
http://www.miejskalornetka.pl/uploads/Koziolek_konkurs.jpg
Pieczenie chleba to zajecie amatorskie, cos jak wspinaczka wysokogorska, Bobiku, i juz zwykle nie wynika z samej praktycznej potrzeby. Moze i ja sie kiedys przy okazji na Krolika szczyt wespne, zwlaszcza, ze zapowiadaja tam mozliwosc omdlewania z powodu radosci polaczonej duma i blogostanem smakowym (ach, jak slowa potrafia przekonywac)… 😉
Piekne i ciekawe te wczorajsze cmentarze. Ten bromptonski przyciagal tez w latach 50-tych inna czytelniczke. Wedlug ostaniej biografii lubila tam szukac odosobnienia i ciszy do czytania Muriel Spark.
U mnie w miescie mam pare cmentarzy. Jeden, XVII-wieczny, jest w samym srodku miasta, na przeciwko i odrobine na lewo od ksiegarni. Bardzo stare kamienne nagrobki, zaskakujaco cienkie, bardzo angielskie, z nazwiskami pierwszych rodzin, ktore sie tu osiedlily. A najbardziej znany jest concordzki Sleepy Hollow Cemetery, bo tam lezy smietanka intelektualna XIX-wiecznej Ameryki: Allcotowie, Thoreau, Emerson, Hawthorne, French… To ciche, skromne miejsce, bardzo zielone, i zwykle pelne historyczno-literacko-filozoficznych swieckich pilegrzymow.
A do sposobu i stylu mowienia o grupach narodowosciowych w wiadomosciach mam podobne podejscie jak BBC i amerykanskie NPR. Akurat tych zrodel najczesciej slucham, wiec o nich moge sie wypowiadac. (Heleno, nie wiem, czy wiesz, ze Dalaj Lama, jak juz pomedytuje przez pare pierwszych godzin dnia, zaczyna prawie kazdy dzien od dziennika BBC.)
Tadeuszu, bardzo przepraszam, że ja się jakoś martwię Twym oficjalnym wyglądem.
[Babcia mówiła – więcej poufałości, niż znajomości]
Czytam, że brak krawata potwierdza Twoje bycie trendy.
Wybacz, ale zapytam, czy masz trampki?
Jakie trampki? Łabądek wczoraj na Dywaniku twierdził, że do opery mają być gumiaki i to koniecznie prosto z budowy. 😆
Ja w zasadzie wiem, Moniko, że pieczenie chleba to raczej z namiętności, niż z konieczności. Ale jakoś muszę sam przed sobą usprawiedliwiać swoje własne lenistwo. 😉
Ale przecież Tadeusz nie będzie w operze, a zapewne na jakimś kongresie.
Kiedy ja właśnie z lenistwa zaopatrzyłam się w wypiekacz do chleba Kenwooda- wlewam wodę, dosypuję mąkę( gotową z Aldi) i nastawiam timer.
Jedyny kłopot to taki, że czasami zapach chleba wyrywa mnie z łóżka wcześniej niż to konieczne jest. 🙂
I teraz jestem w czarnej rozpaczy, bo od dwóch tygodni maszyna( chyba), albo mąka (może) się zebzdziła i zamiast chleba mam zakalec. Ale jak ciepły jeszcze, to da się zjeść. 😉
Wypiek chleba jest chyba jakąś archetypem potrzeb człowieka.
Z dzieciństwa pamiętam piece chlebowe, jakąś mistykę wkładania tam ciasta (w domu się nie piekło chleba).
Jak czytam o czulencie, to sobie nie wyobrażam, że ten współczesny może smakować, jak ten dawniejszy.
A już timer wzdryga mnie przy każdej kulinarii.
Z tymi trampkami i spodniami to uważajcie, bo można wpaść w hipsterstwo. 😎
Trampki w operze miał wczoraj red. Adam, ale to są trampki za 700 zł na oko. Na kongres mogą być podróbki, tak myślę.
Wzruszony jestem Waszą troską o mnie. Odpowiadam też po kolei: oczywiście, że mam trampki! Zapakowane! Mam też gumiaki, ale do opery nie idę, więc nie zapakowane… chociaż… trzeba sprawdzić tę operę!
Krawata nie mam, co świadczy o upodobaniu do polarów. Właśnie zapakowałem polar i jestem bardzo zadowolony z siebie 😆
Brr. Verdi i Verdi. Aż mną wstrząsnęło. A to miasto Janaczka 🙄
Ja nie wiem gdzie jadę, bo co dwa dni gdzie indziej. Polar i trampki będą w sam raz!
Klakierze, ja też czuję obrzydzenie do timerów, ale niechęć do wstawania o 4.30, aby puścić maszynę w ruch mam jeszcze większą. 😉
No i do biegania rano po świeże pieczywo też, zwłaszcza że w mojej okolicy nie ma dobrego pieczywa.
No i niech kto powie, że Verdi nie jest wstrząsający. 😎
WW to pepegi też się podrabia?
Traviata i Nabucco
To musi być wstrząsające.
We mnie niechęć do biegania rano po pieczywo jakoś dziwnie nie zdołała się rozwinąć. Może dlatego, że kto inny biega i ja wstaję na gotowe? 🙂
Jesli tramki, to musi byc krawat albo nawet muszka, to jest cool, ale tramki bez krawata… rather sad.
Moj chleb musi byc lepszy niz sklepowe chleby. Dlatego, ze uzywam swietna make manitoba z prerii, gruba sol z Windsor i nie dodaje zadnych uzdatniaczy ani utrwalaczy. bardzo dobrze sie pogryza ten chlebek do mojego dog food, czyli chili con carne.
Wpadam na chwilkę, z czymś takim:
http://natemat.pl/5911,tlumacz-finneganow-tren-joyce-a-przerywa-promocje-nie-zniosl-fali-internetowej-krytyki
Wrócę! 🙂
tramki=trampki, chyba nie trzeba tlumaczyc jak malym dzieciom.
Gumiaki to mają być do opery w budowie.A na Leonorę but „paszportowy”,ale już do kolacji pepegi.
No cóż – pisanie w internecie wymaga zabetonowania się od środka
Oj, dziękuję za linkę o Finnegans Wake, idę napisać list do Krzysztofa. Niedobrze…
Tadeuszu, przeczytaj komentarze! Pan Krzysztof też się w nich pojawia.
Jeśli czasem coś cię gniecie
Możesz to opisać w internecie
Ale nie oczekuj szczerze
Że to, ktoś poważnie bierze
Może zgubił okulary
Może metrykalnie już za stary
Może mu brakuje wiedzy
Może siedzi se na miedzy
Może bywa dość leniwy
Albo zbytnio spolegliwy
Może go poglądy zbodły
Może tylko w sumie podły
Itede itepe
Tadeuszu, możesz Panu Krzysztofowi napisać, że jak na jednym blogu zjawił się taki „krytyk”, to mu solidarnie dano odprawę. 😉
Ja (jeszcze) nie wiem, jak ten Joyce jest przetłumaczony, ale już sam wysiłek włożony doceniam. A każdemu „krytykowi” bym radził, żeby sam chociaż stroniczkę spróbował… 👿
Zresztą, co tu dużo gadać – z wypowiedzi można wywnioskować, że tu nie chodzi o merytoryczną krytykę ze strony znawców, tylko o chamskie czepialstwo. Gdybym nie był psem, powiedziałbym tu coś o karawanie. 🙄
No i tak napisałem… Ale on jest… hm…. szczególny.
No tak… jakże trudno zachować dystans do samego siebie?
Oj, trudno.
Moze powinien miec grubsza skore.
Ale skoro jej nie ma, to rozumiem wycofanie sie z promocji. Nie ma chyba obowiazku znoszenia chmaskiego czepialstwa nawet dzis, kiedy poprzeczka na to co jest chamstwem, a co dopuszczalna krytyka, zostala znaczaco podniesiona.
Sa ludzie, ktorzy kwitna, jak moga sie odwinac i usadzic kogos z aplombem. Zawsze oktopnie imponowala mi umiejetnosc Margaet Thatcher.kiedy byla atakowana ostro w Parlamencie („ta kobieta”). Co wtorek w brytyjskim Parmlamencie premier musi odpowiadac na pytania i zaczepki.
Wstawala z usmiechem, zblizala twarz do mikrofonu i nie tracac kontenansu tak dawala popalic swoim krytykom, nie tracac ani przez moment panwoania nad soba, siadala czekajac na kolejne pytanie z takim zadowolonym wyrazem twarzy, tak tryumfujacym spojrzeniem w kierunku kamer, ze milo bylo popatrzec. Ona kastrowala swoich oponentow. Im bardziej byli napastliwi tym ostrzejsze bywaly nozyce, tym wieksza miala frajde z konfrontacji. Przynajmniej tak to wygladalo z zewnatrz. Nie wykluczam, ze sie w srodku denerwowala, ale starala sie nie dawac tego znac po sobie.
Inni premierzy nie mieli tego co ona. Widac bylo jak straszliwa udreke przynosi im znalezienie odpowiedzi nie tylko merytorycznej, ale tez dowcipnej, czasem miazdzacej. Widac, ze najchetniej by nie przychodzili odpowiadac na pytania gdyby to od nich zalezalo. Najbiedniejszy byl Gordon Brown, ktoremu nieustanie zarzucano, ze za malo sie usmiecha, jest spiety i zdenerwowany i generalnie nie potrafi sie zaprezentowac jak ktos kto panuje nad sytuacja.
Zawsze bylo mi go zal, jak stawial czola poslom opozycji. No nie dala Bozia charyzmy i juz, nie dala lekkosci frazy, nie dala latwosci odpierania zarzutow. Lepiej to wychodzilo znaniewidzonemu przez Browna Tony’emu Blairowi i to tez musialo Browna bolec.
Ale co musi polityk, nie musi tlumacz. Wiec ja Pana Bartnickiego rozumiem. Pewnie. Po co ma wchodzic w bagno, skoro nie ma skory nosorozca.
Tu jest klasyczny moment kastracji:
http://www.youtube.com/watch?v=IiLVDQ4VhoE&feature=related
Szkoda, że u nas nie ma tego wtorkowego odpytywania premiera.
Och, klakier! Nie masz pojecia ile razy tez to pmyslalam!
To jest znakomita rzecz taka sesja pytan do rzadu (bo nie tylko premier, siedza kolo niego takze ministrowie). To jest bradzo dobre dla demokracji.
No tak, Mrs. Thatcher w dziedzinie szybkiej riposty byla bardzo dobra, ale tez pewnie inne cechy osobowosci predestynuja kogos do najwyzszych stanowisk politycznych, a inne do poswiecenia 10 lat zycia jednemu dzielu literackiemu.
A pytania w parlamencie wprost do premiera to rzeczywiscie bardzo zdrowa tradycja.
Myślę, że to sumie zdrowe również dla premierów. 😉 Bo na niektórych stanowiskach dość chyba łatwo zacząć się czuć nadczłowiekiem, a to okropna choroba. I takie odpytywanie może być niezłym środkiem zapobiegawczym.
Ale w Polsce to pewnie mielibyśmy wybory co pół roku 🙁
Question Time w parlamemncie zapobiega arogancji rzadu i zmusza tez opozycje do przyzwoitego formulowania pytan do partii rzadzacej, premiera i reszty gabinetu. Nie mowiac o tym, ze spoleczenstwo potrafi dzieki temu lepiej rozumiec poczynania rzadu i go rozliczac zarowno z dzialalnosc bezacej jak i planow na przyszloscC.
chleb kupuje, w piekarniach gatunkow dziesiatki (od tanich do
öko)
spac
danke bitte
spac 🙂
No dobra, koniec żartów. Gdzie jest moja niedziela? 👿 Tyle miałam na nią pomysłów, tyle planów, a tu pyk – i nie ma. Nie zdążyłam się nawet uprasować do pracy. 🙁
Pewnie wyszla z moja niedziela na spacerek.
A nie wspomniały Ci, Heleno, kiedy wrócą?
Podono za tydzien dopiero, ale nie dalyby sobie glowy uciac, czy wtedy znow nie pojda.
Takiej odpowiedzi się bałam. Niedobrze. Jeszcze je kto na tym spacerze wykorzysta. 🙁
Moze warto zastanowic sie nad zalozeniem jakiego Towarzystwa Opieki. I postawic uzbrojona policje przy wyjsciu.
Liczyłam na to, że moją zatrzymają tulący panowie. Takich fajnych, rozczochranych zaprosiłam. http://www.tulipany.pl/images/odmiana02.jpg A ona i tak dała nogę. 🙄
Co Wy, jaki spacerek. Kongres niedziel dziś był. Widziałem, jak wszystkie tam zasuwały, w trampkach i w krawatach. Moja też mi w przelocie mignęła, ale taka była zaaferowana, że pięć słów trudno z nią było zamienić, a co dopiero prosić, żeby się zatrzymała na dłużej. 🙄
po poniedzialek 🙂
szeleszcze
Gauck, Gauck, Gauck, a jak rozumiec slowo wolnosc, po niemiecku czy polsku?
brykam
herbata dla kazdego 😀
slonce niesmialo juz
brkam fikam
do przegladu pozycji do S-Bahnu 🙂 😀
brykam fikam
Bry! pociągowe…
Narowiste Wasze niedziele były. Moja była ciepła, słoneczna, szła niespiesznie jak opowiadanie Bunina i tak…. wiosenna? …. buninowska?… Miała lekki oddech.
Tadeusz, a czy przypadkiem czkawka Cie nie meczy w dziwnych porach nocy? 🙂 Bo jak przejezdzam przez uniwersytet ( na skroty!) to widzac roznych nobliwych i mniej nobliwych na rowerach zawsze sobie mysle – O! Moze to Tadeusz na goscinnych wystepach? 🙂
Myślisz, że się rozdzielam na kilka, żeby więcej pojeździć? Hm, dobry pomysł…
W nocy jednak najchętniej śpię, chociaż chciny chcinami a życie sobie… Precyzuję, że chodzi o noc wg GMT +1 !
Ale ja się wybieram w Twoje okolice! To i na rowerze pojeżdżę, chociaż kuzyn jeździ (przez jakiś most…) i marudzi, że ciężko, bo kierowcy nie szanują.
Bobiku, Ty mna nie merdaj! I nie naprawiaj, bo mnie naprawiac nie trzeba. To o czym pisze to jest ta czwarto-piata strona medalu istnienia „panow Henkow”. Strona emocjonalno – niezalezna od rozumu. To ona sie zlosci jak cos nam nie pasi w cudzym zachowaniu. I zebami zgrzyta 🙂
Bez wzgledu na wychowanie, srodowisko i podklad kulturowy.
Jejku, kiedy??????? To ja na tym moscie specjalnie stane, zeby Ci miejsce zrobic 🙂
Dzień dobry. 😀
Was für ein schöner Montag ! 😀
Dziękuję, zwierzaku, pewnie jakieś wakacje, wtedy są normalniejsze temperatury! Nie pamiętam jaki most….
Jaki on schöner, uf Montag 👿 W Katowicach ponuro i lejąco się. A mówiłem weź parasol! E, mam nieprzemokliwy kapturek. Dobrze się z trampkami komponuje.
Dzień dobry 🙂
Obawiam się, że będę się dziś musiał chwilami podszywać pod Królika. 😯 Ale nie naszego, tylko tego z Puchatka. No, wiecie, tego „bardzo się śpieszę, bardzo się śpieszę”.
O, już się zaczyna. 👿 Miałem coś napisać, ale nie mogę, bo się bardzo śpieszę.
Może zrobicie mi przysługę i napiszecie zamiast mnie, co bym napisał, gdybym się bardzo nie śpieszył? 😆
Wrzesien jest bardzo dobry, truskawki sa i w ogole wiosna 🙂
OK, Bobik.
W nocy skończyłam czytać „Proszę bardzo” Andy Rottenberg.
Już nie dało się zasnąć… To powinna być obowiązkowa lektura dla rodziców tzw. trudnych dzieci. I dla samych trudnych dzieci.
Doskonale napisana.
Mieć trudne dzieci i czytać o nich to już przesada! Lektura w niczym się z empirią nie równa 👿
Przeglądałam i… nie przeczytam. Hits home far too close. Nie chcę karmić swoich obsesji.
Moja niedziela nie pojechała na konferencję. Rozciągnęła się za to na plaży, w słonecznym miejscu, a my brykaliśmy w pobliżu (wszyscy, ale fikała tylko Zosia), szukaliśmy ładnych kamyków oraz śladów bytności syrenek. Potem rodzinny turniej w monopol i mały pojedynek matka-córka w szachy. Takie niedziele to jest coś, co Tygrysy lubią najbardziej 🙂
Tadeusz, czytałeś „Proszę bardzo”?
PILNE!
Czy ktos zna przypadek, by ktos dochudl do ubran z ktorych wyrosl pare lat wczesniej?
Czy ktos zna przypadek by ktos rozpaczal i zalowal PO dochudnieciu, ze mial tyle ladnych ubranek, ale je lekkomyslnie wyrzucil?
Oddpowiedzi posylac na Skrytke Pocztowa Kota Mordechaja. Za najlepsze odpowiedzi przeznaczone nagrody: calkiem spory stosik ladnych i drogich ubranek w rozmiaarch 36-38.I biustonoszy 34B.
Odpowiadam. Jest to możliwe 🙂 Osobiście doświadczyłam po ciąży, kiedy pogodziłam się dodatkowymi kilogramami i obkupiłam się na nowa, po czym kilogramy sobie poszły i zostałam z pełną szafą ciuchów, które na mnie smętnie wisiały.
Vesper, moglabys sie wymienic z Pewna Moja Znajoma. Ty jej te ciuchy ciazowe, a ona Tobie sprzed. Czego tam… 😈
A w ogole, to nie takiej odpowiedzi oczekiwalem.
Konstruktywnej oczekiwalem. 👿
To teraz będzie konstruktywnie. Ludzie są niepojęci. Mają kręcone włosy, chcą proste. Mają proste, to sobie kręcą. Tyją, narzekają, że grubi. Chudną, narzekają, że ubrania wiszą i wyglądają w nich jak dziady kalwaryjskie. Nigdy nie jest dobrze.
Rzeczywiście, ta nigdyniejestdobrość to typowo ludzka i kocia przypadłość. Jeszcze nie spotkałem czarnego, kudłatego psa, który chciałby być biały i gładki. 😎
Swoją drogą, nie miałby po co, bo czarne i kudłate jest najpiękniejsze na świecie. 😈
Nie skomentuję, na razie przynajmniej, bom w szoku: 😯
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,11368156,Odkryto_dowody_na_przypadki_kastracji_nieletnich_w.html
Kocie Mordechaju, znam parę przykładów schudnięcia z przyczyn losowych, których nie życzę. Ponadto kilka lat temu osobiście schudłam o dwa rozmiary, z tego jeden – jak dotąd – twale. 😉 Niedawno przyszłam do pracy w sukience, kolega zapytał, gdzie kupiłam, bo chciałby taką kupić żonie i przeżył szok, kiedy się dowiedział, że sukienka ma prawie 10 lat. Mam kilka takich rzeczy. Mam też przyjaciółkę, która kilka lat temu zmieniła tryb życia na bardziej aktywny i trwale schudła – na moje oko tak ze dwa rozmiary. Można. 🙂
Bobiku, to jest zaledwie wycinek z krajobrazu. Programy przymusowej sterylizacji były bardziej rozpowszechnione, niż współcześni chcieliby wiedzieć i to całkiem do niedawna. Katergorie podlegające procederowi były definiowane dość dowolnie, w zależności od potrzeb. Tutaj zaledwie zarys, ale kto ciekaw, może kopać głębiej
http://en.wikipedia.org/wiki/Compulsory_sterilization
Tak, to prawda, że ludzkość ma pochowanych po szafach jeszcze mnóstwo rzeczy strasznych i lepiej o tym wiedzieć niż nie wiedzieć. Ale i tak jestem nadal zszokowany tym konkretnym przypadkiem, bo mi się wydawało, że po WII przynajmniej w Europie „ideologiczna” kastracja była już nie do pomyślenia, a tu w raporcie z lat 1945-2010 pisze się o 11 takich przypadkach w tej Europy, że tak się wyrażę, jądrze. 😯 W dobrotliwym celu „uleczenia ze skłonności”! 😯
Koniom to dobrze, a psy mają zacznie mniejsze łby i nie wszystko im się mieści. 🙁
A napisali, ze przekroczono limit tranferu. 🙁
W tym miesiącu jakoś tak wcześnie się ten transfer skończył, że nawet drogi Pan Kudłacz nie zauważył. Ale po moim mailu zareagował błyskawicznie, a w przyszłym miesiącu podwyższy limit już na stałe. 🙂
Och, ale mnie nie chodzi o to czy znane sa wypadki schudniecia, tylko wypadki dochudniecia do tego rozmiaru co szafy zalega i nie pozwala niczemu grubszemu sie wcisnac. 😈
I nie psujcie mi prosze roboty pedaggicznej, bo NIKT nie dostanie tego stanika 34B!
Czytalem dzis rano o tej kastracji mlodych Holendrow w ramach profilaktyki choroby homoseksualizmu i wcale zaskoczony nie bylem. Nie ma tak oblakanych pomyslow jakich by w kosciele nie wprowadzano w zycie.
Choc oczywoscie lepiej byloby gdyby zaczeli od siebie samych.
Zaraz, bo nie wiem, czy mi się opłaca startować w konkurencji – ten stanik z zawartością, czy też o to każdy już się musi postarać sam? 😎
A, to już zależy, Mordechaju, o ile rozmiarów to, co wisi w szafie, jest mniejsze od rozmiaru obecnie noszonego. 😉 Jeśli o więcej niż jeden, to ja bym raczej nie liczyła na dochudnięcie. A jak się potem jednak zdarzy dochudnąć, to są dwie przyjemności na raz: że chudziej i że można nowej garderoby nakupić. 😛
A ile to jest „rozmiar”, bo się nie znam? Znaczy, trzeba chudnąć równomiernie wszędzie? Bo mnie interesuje tylko obwód w jednym miejscu i tam dość swobodnie śmigam między rozmiarami. Wystarczy tydzień zapieprzania w jakiejś sprawie i już. 🙂
Jednakowoż nie reflektuję na staniki luzem. 😎
Czy ten Królik co się spieszył, to nie był w „Alicji z krainy czarów”?
Przypadek pochudnięcia do dawnych ubranek znam.
Były szef najpierw skwadraciował i wspaniałomyślnie oddał do peceku garnitury, które się nie chciały samodopinać.
A potem wrócił do młodzieńczej sylwetki i z kolei zaczął przypominać chodząco-stojącywieszak na ubranie.
A że jest do tego oszczędny to cierpi bezbrzeżnie w połączeniu ze smutną wizją, że może nastąpić powtórka z rozrywki.
Ooo, nie mowmy tu wcale o dochudnieciu o jeden rozmiar. Raczej powiedzialbym… garsc rozmiarow. 🙄
To radzę rozdawać garściami te ubranka. 🙂
Wlasnie czesc zostala wyniesiona do skrzynki Armii Zbawienia.
Ale jeszcze nie dotarLISMY do wszystkich.
Niektore bede musial chyba zaszczac, bo sie nie moze rozstac…. A raz zaszczane forever pachnace.
doprawdy piekny poniedzialek, Mar-Jo 🙂 🙂
dzisiaj walczylem telefonicznie z gazownia, firma oczyszczania miasta, dwoma administracjami, urzedem finansowam i urzedem do spraw wyznan – generalnie POLEGLEM 😥
rada-mniej dzwonic 😆
co za szczescie tracic na wadze (z checi), ja niestety w odwrotnym kierunku 🙂 ostatnio wstrzymalem oddech przy wkladaniu „wyjsciowych” spodni, dogadzam sobie 😀
dla frakcji
http://www.faz.net/aktuell/feuilleton/wohin-wollen-wir-wachsen-schluss-mit-der-nachhaltigkeitsluege-11689680.html
No pewnie, że Królik był z Alicji. 😳
Taka pomyłka pokazuje, jak BARDZO się dzisiaj śpieszyłem. 😉
Najgorsze, że jeszcze wcale mi nie przeszło. 🙄
Puchatkowy Królik również był bardzo zajęty i wiecznie zaabsorbowany Ważnymi Sprawami. Widocznie Króliki tak mają.
Kocie, ale chyba nie dokopałeś się do dokumentów, w których czarno na białym by stało, że to katoliccy biskupi wymyslili eugenikę? Byłoby to przełomowe odkrycie 😉 Na razie stoimy przy pozytywistyczno-darwinowskim rodowodzie tej szczytnej idei, a za jej czołowych propagatorów uważamy nazistów, pamiętając jednak, że i światłe kraje, jak USA i Szwecja, mają tym polu niemałe zasługi.
Dzięki Bobiku, bo już zacząłem się zastanawiać nad sobą, czy mi Al nie konsumuje zasobów pamięci. 😉
Pośpiech.
Już to pewnie kiedyś pisałem, że z disneyowskiego filmu oglądane w zeszłym stuleciu pamiętam, jak Królik zostaje pozbawiony tej wielkiej „cebuli”, która go zmuszała do jeszcze szybszego biegu. A ta następnie po otwarciu koperty solidnie posmarowana warstwami, bodajże, dżemu i musztardy zaczyna nerwowo podskakiwać, by przyłożona jakimsiś olbrzymich rozmiarów drewnianym młotkiem, rozsypać się w kupkę kółek i sprężynek z drgającym szpindlem na wierzchu.
Może pożyczyć Ci Bobiku młotek?
Dżem i musztarda gratis!
Bardzo słuszne spostrzeżenie, Vesper. 🙂 Tylko że ja rzeczywiście myślałem o tym Białym Króliku z Alicji, a napisałem o puchatkowym. No, bywa.
Bardzo ciekawa ta linka od Rysia i jeśli znajdę chwilę czasu chętnie bym ją streścił również dla nieniemiaszków. 😉 Znaczy, różne tezy w niej nienowe, ale pozbierane do kupy i przedstawione jasno, przejrzyście, bez zwyczajowego politycznego blablania.
Ale na razie na sto procent wolę nie obiecywać, że to zrobię, żebym potem nie musiał ślepiami blogu oświetlać, jak jednak nie zrobię. 😉
Wielki Wodzu, ale słyszysz, że staniki możesz mieć i hurtem! Pewnie powiązane by były, nie luzem.
Kurcze, ja to ze stresu jem…
Staniki, to rzecz uniwersalna.
Do dziś mnie rozśmiesza widziany kiedyś we francuskim piśmie „Lui” dowcip rysunkowy.
Scena alkowiana, w łóżku nadobnie ona, a on siedzi przed lustrem ze stanikiem założonym na głowę, z zezem w oczach, jęzor wywalony, rękami robi poroże łosia i podpis pod zdjęciem „Blelelelele!”
To teraz chyba jestem szczęśliwy 😉
Mar-Jo, nie czytałem książki. Ale nie wiem czy miałbym wystarczająco wiele siły…
Och, młotek mieć, młotek do rozbicia tych wszystkich czasosprężyn i kółek – wrrr!!! – zębatych!
Już bym nawet z dżemu zrezygnował i obszedł się samą musztardą. 🙂
Nir, Vesper, nie mysle, z eugenika powstala w Kosciele, choc nie wiem czy istmiala.
Nie wiem tez czy kastrowanie chlopcow, ktorzy zdaniem ich nauczycieli, moga zostac homoseksualistami nawet miesci sie w ramach „normalnej” eugeniki, chociaz nie zdiwilbym sie gdyby tak bylo. „Normalna” eugenika polegala na sterylizacji, glownie kobiet, nie kastracji.
Kastracja byla zakazana prez Watykan w pierwszej polowie XIX wieku, choc ostatni castrato przetreal w watykanskim chorze do XX stulecia.
I jesli jestem jeszcze w stanie zrozmiec brbarzynski zwyczaj kastrowania chlopcow z biednych rodzin w nadziei, ze zrobia wspaniala kariere spiewacza i wyciagna rodzine z nedzy, tak kastrowania aby ich uchronic przed ewentualnym homoseksualizmem jest jednak… W drugiej polowie XX wieku!
Wiosennie
http://politykier.pl/kat,1025797,wid,14339745,wiadomosc.html?ticaid=5e1ec
To wspaniale, że Polska będzie tematem przewodnim w Keukenhof. 🙂
Zwłaszcza w świetle ostatnich wydarzeń w Holandii ma to symboliczny wymiar.
Oj, Rysiu, za jakie grzechy tak się męczyłeś? Od samego przeczytania listy Twoich urzędowych interlokutorów rozbolała mnie głowa. 🙁 No, może trochę też od tych perfum, których się nawąchałam. 😉
Tadeuszu, ja od stresu tyję – nawet, kiedy nie jem (za dużo). Odstresowująco działa na mnie czekolada. Jem ją więc w ramach dbania o linię. 😎
Też tak to odebrałem.
Pewnie to jakieś zadośćuczynienie.
A jeśli chodzi o tulipany… 😉
http://www.mojsklepogrodniczy.pl/index.php?option=com_virtuemart&Itemid=27&category_id=1557&flypage=flypage&lang=pl&manufacturer_id=0&page=shop.product_details&product_id=2145&vmcchk=1
Czerwony postrzępiony Valery Gergiev niedostępny w tym sezonie. 😯 Jak to, niedostępny?
Bo nie ma biletów 😉
Dzis widzialam, ze pierwsze galazki kwitnacyc drzew juz zakwitly i wygladaja bosko, bo drzewa nie sa jeszcze usypane kwieciem, tylko pojedyncze kwiatki sie otworzyly.
Stalam tez dlugo nad piekna duza donica azalii zmagajac sie z mysla kupic czy nie kupic – kuszace bylo, bo azalie bardzo mi sie kojarza z Nowym Jorkiem, ktory caly tonie w azaliach o tej porze.
Ale nasza tu ziemia jest za malo kwasna na azalie i uznalam, ze nieustannie dokwaszanie jej jest bez sensu. Trzeba sadzic to co tu rosnie naturalnie. Ale piekna byla i dorodna. Nie do konca rozkwitla, ale widac juz bylo, ze bladorozowa.
Wiosna ma swoje akordy.
Już niebawem zakwitnie forsycja, potem złotokapy.
Ale kudy im do rosnącej dziko szczodrzenicy.
Kocie, eugenika w praktyce polegała nie tylko na sterylizacji kobiet, to zdecydowanie nie. W ramach tej chorej ideologii kastracja homoseksualistów nie była „dziwna”, a wręcz „normalna”.
A ostatnio zaczyna sie o tym sporo mówić, w róznych krajach, choć chyba wszędzie jest to bardzo trudne. Oglądałam niedawno wywiad ze starszym juz w tej chwili mężczyzną, który został wykastrowany w ośrodku opiekuńczym w Kalifornii (stan ten był liderem eugeniki w USA) w latach czterdziestych. Nie z powodu rzekomego homoseksualizmu, tylko z powodu alkoholizmu rodziców. Ale skłonności homoseksualne tez były w tym czasie powodem do przymusowej kastracji, jeśli ktos miał pecha trafić pod opiekę instytucji publicznych. Takich ludzi, jak ten człowiek jest w USA niemala grupa, ale z przyczyn naturalnych, grupa ta się powoli wykrusza. Walczyli o odszkodowania, ale jedynie w jednym stanie (chyba chodzilo o Georgię), decyzją pani gubernator, dostali po 50 tysięcy dolarów (jeśli dobrze zapamiętałam kwotę). Poza tym jednym przypadkiem, sprawa jest raczej zamiatana pod dywan. A proceder był uświęcony prawem.
Tak czytając Państwa, to sobie myślę, że z poniedziałku opadły Państwa jakieś cinszkie tematy.
Bobik „skróliczały” 😉 nie ma czasu, aby rozproszyć mroczność.
O, ja też czasem potrafię być mroczny jak dno piekieł i ponury jak bezmięsny poniedziałek. 🙄
Ale tak za często to by mi się nie chciało. 😈
E, mam bilet na Giergiewa.
Bobiku – pur Wu (chyba Wam jeszcze tego nie pokazywałam???!!!) – oto co jedna sympatyczna pani z Gdańska robi z czasem.
http://www.zegarynki.pl/
A może i pokazywałam?
Bożemój, ta skleroza, co to z człowiekiem robi.
No, w każdym razie jest to jedyna forma czasu dla mnie do przyjęcia.
O, mignął tu chyba i Biały Królik…
http://www.zegarynki.pl/?wpsc-product=czas-157-alice-in-wonderland
I mały Mordechajek z zębatkami w brzuszku.
http://www.zegarynki.pl/?wpsc-product=czas-od-srodka-144
Ciekawe co sie stalo z moim wpisem w ktorym ladnie podziekowalem Vesper za wyjasnienia? 😯
No to powtarzam – dzieki, Vesper.
Ależ Bobiku, to chyba tylko mroczność wewnętrzna?
Na Gergievie będzie Reprezentacja – może powinienem sobie kupić trampki?
A zegarynki przepiękne.
A ten Kot z tym czasem we łezce… istny Portret we Wnętrzu.
Ja się tak nie bawię, dlaczego jest Mordechajek, a nie ma Bobika z zębami w brzuchu? 😥
Z podwójnym garniturem zębów mógłbym jeść dwa befsztyki w tym samym czasie. Bardzo by mi się taki czas podobał. 😀
dla Tadeusza, snij przyjemne
http://dl.ziza.ru/other/032012/19/other/fotopodborka/1_31.jpg
rowerowanie w sloncu…… 🙂
Ale postu żadnego nie zeżarłem. 😯 Ani podwójnie, ani pojedynczo.
A z tymi tulipanami to nic dziwnego. Po tylu koncertach Gergiev ma prawo być wyczerpany. 😉
nie mroczny, tylko padniety i do tego bez stanika 🙂
w drodze do spania mowie Nacht Bobikowo
danke bitte 😀
Lepsza mroczność wewnętrzna niż pomroczność jasna. 🙄
Bobiku, może oferta 033 Cię zadowoli?
Gergiev jest zdumiewającym Tytanem!
Na szczęście u Pana Boga dni nie zabrakło i jutro rano, gdy się obudzę znów mnie optymizmem natchnie „brykam, fikam”.