Moc definicji
Dobry Kumpel wskoczył na sam brzeg fotela, niedwuznacznie sugerując mową ciała, że wpadł tylko na krótką chwilę.
– Jak zdrówko? – zapytał z konwencjonalnym zainteresowaniem i spojrzał łakomie na kanapki z pasztetówką, z którymi Bobik właśnie zamierzał wejść w bliższy kontakt.
– Oj, niedobrze! – jęknął Bobik, dyskretnie rozmasowując ogon, żeby pokazać jego obolałość
– Komu dobrze? – filozoficznie skomentował Kumpel i wsunął sobie do pyska pierwszą z brzegu kanapkę. – Gdzie zajdę, tam ktoś narzeka. Jak nie na zdrowie, to na pchły. Jak nie na psolitykę, to na karmę. Znaczy, jak narzekasz, to normalny jesteś.
– Ale mnie właściwie wcale nie jest dobrze z tym narzekaniem – zdradził nieśmiało Bobik. – Chyba wolałbym być normalny inaczej.
– Hmm… Co można by z tym zrobić? – zastanowił się Dobry Kumpel i w zamyśleniu sięgnął po następną kanapkę. – Można by spróbować inaczej zdefiniować normalność. Strasznie z tym dużo zachodu, ale nie jest to niemożliwe.
– I wtedy z moim zdrówkiem będzie lepiej? – ucieszył się Bobik.
Gość ze śmiechu niemal zadławił się kolejną kanapką.
– No nieee! – ryknął z rozbawieniem. – W ten sposób to nie działa. – Ze zdrówkiem będzie tak samo, ale czuł się będziesz lepiej. Na tym polega moc definicji.
– Lepsze czucie to zawsze jakiś postęp- przyznał Bobik. – Choć trochę trudno mi sobie wyobrazić, jak z tym marnym zdrówkiem miałbym bez narzekań dociągnąć do emerytury.
– Może nie doczekasz – pocieszył go Kumpel i oblizał się, żeby jeszcze na moment zatrzymać ulatujące wspomnienie ostatniej kanapki.
– Jak to jednak dobrze mieć oparcie w dobrym kumplu – rozczulił się Bobik. – Gdyby nie ty, mógłbym się załamać, albo co. A ty mnie zawsze umiesz postawić do poziomu.
– Przecież wiesz, że ja dla ciebie wszystko, brachu – wrzasnął entuzjastycznie Kumpel i z rozmachem walnął Bobika w plecy aż chrupnęło. – A jak mnie akurat nie masz pod łapą, to zawsze możesz się pocieszyć kanapkami z pasztetówką.
Ja jestem jeszcze poprzedniowpisowa. 😳 Mazanie po ścianach bywa w porzo. https://picasaweb.google.com/118060386314817127123/Lizbona2011#5720941571119566290
tylko proszę nie bawić się kontaktem 😕
https://picasaweb.google.com/118060386314817127123/Lizbona2011?authkey=Gv1sRgCJy0zYfP3fXC7AE#5720941571119566290 Coś pokręciłam. Jeśli znów nie wejdzie, to się poddam. 😉
Ago, jak w czasie pracy możesz używać picasy? toż to nieprzyzwoite, a w niektórych rejonach nawet Zakazane
Mam przerwę na lunch. 🙂 Zakazana jest tuba, za zdjęcia, póki co, nikt mi skróceniem o głowę nie groził. 😉
Ale cool są te naścienne mazidła. 😆 Tylko mnie zastanawia, jak to jest – czy w Lizbonie w ogóle nie ma normalnych, szklanych, otwieranych okien? 😯
Ja jestem ZA mazaniem po sciananch jesli przyswieca temu jakis cel , nie sa to moje sciany i nie jest to akt wandalizmu.
Takie zagospodarwywanie scian uprawial czesto Basquiat, ze juz o Banksym nie wspomne. Ale lubie tez hasla polityczne, zakladajac, ze nie jest to Gwiazda Dawida na szubienicy albo cos innego z wiadomego arsenalu.
A juz poprawianie bledu w wierszu Norwida we wmurowanej tablicy uwazam za moj Wielki Zbiorowy Obowiazek. 😆 Zreszta obiecalam Dobremu Czlowiekowi.
Zamyslilam sie czy ja jestem „normalna inaczej”? Good qiestion, jak lubia odpowiadac politycy przyparci do muru przez natretnych dziennikarzy.
Mazidła super 😆
Spotyka się dwóch panów w wieku mocno emerytalnym. Następuje normalna wymiana zdań. W pewnym momencie jeden z nich mówi;
– wiesz, moczę się
– próbowałeś ziółek?
– próbowałem i nic
– a akupunktury?
– też nie pomogło, poszedłem do psychologa
– i co, przestałeś się moczyć?
– nie, ale teraz jestem z tego dumny 😉
Zupełnie nie pojmuję skąd ta czarna niewdzięczność 🙁 👿 niewyedukowanej psychologicznie publiczności 😉
😆 😆 😆
Jotka zawsze dobre dowcipy przynosi, Niejeden juz podalam dalej.
a u mnie odwrotnie, storage i streaming be, tuba i fb w ramach jakiegoś tam limitu czasowego. ale w sumie zabawne, że fb ok, a nk nie-ok. widać inaczej zdefiniowane
Heleno, a ten znasz?
Jagna urodziła syna – położna pyta imię ojca ? – aJędruś.
Maryna urodziła córę – położna pyta imię ojca ?- aJędruś.
Przy Zosi sytuacja się powtarza.
Wieczorem do dyżurki wkracza podpity góral.
Położna pyta – jak się pan nazywa ?- aJędruś.
Jędruś jakżeś ty to narobił? – a rower mom…
I jak dobrze, że znów zaczeła przynosić 🙂 Świetny. Nie znałam. Podam dziś dalej.
Bobiku, u mnie się okno nie da chycić. Znaczy, gdybym się uparła, to mogłabym sobie chycić, ale ciągnę i ciągnę i zupełnie tak jak bym sobie za to okno do ogrodu ciągęła.
Spotyka się dwóch psychologów na przystanku tramwajowym, po 30 latach:
– co słychać?
– tramwaj mi uciekł
– chcesz o tym porozmawiać?
Zeen 😆
zapytałbym, czy wymieniona wcześniej gwiazda nie na szubienicy wchodzi w dopuszczalny arsenał, ale grożą za to krosna, więc nie zapytam…
w sumie to mieszkańcy Krosna mogliby się obrazić, a się nie obrażają. dziwni jacyś 🙄
Bo Łabądek w gumiakach po budowie biega, fomo. Ot co.
Foma, przestań wampirzyć, bo Cię do psychologa wyślę! 😆
Jotka, ja to slyszalam w wersji wkrecania zarowki – Ilu potrzeba psychologow do wkrecenia zarowki? etc. Nie pamietam jak dokladnie lecialo, ale pointa o tym, zeby rozmawiac.
Vesper, a w jakiej przeglądarce chytasz?
IE
Na góralska nutę? Przychodzi Kaśka do Maryny i mówi:
– Maryna, wisz ty co?
– a co?
– przyszedł do mnie Jontek roz i wyhyndozył mnie
– i co?
– i przyszedł drugi roz i wyhyndozył mnie
– i co?
– a nic, przyszdeł trzeci roz i wyhyndozył mnie, nie wisz cego un chcioł?
Bobiku, jesli psycholog tak koło trzydziestki, zgrabna, inteligentna, dowcipna, przyjemny głos, Ty opłacasz sesję, to poproszę 🙂
Klasyką dowcipów psychologicznych jest ten, jak spotyka się dwóch terapeutów i jeden z nich zagaja: cześć. Cieszę się, że się dobrze czujesz. A nie wiesz przypadkiem, jak ja się czuję? 😈
Slusznie, foma , nie pytaj, bo oczywiscie to zalezy od kultury politycznej danego kraju. I stopnia akceptacji wiadomego arsenalu.
Sorry, Bobik. Bylam wywolana do tablicy.
IE, ale która wersja? Bo każda ma swoje narowy.
Psycholodzy mogą o wszystkim. I tu zdradzę sekret. Z takimi co koniecznie chcą nie warto gadać. Profesjonalista wie, że i tak nie ma o czym 😉
Z zarówką to ja znam o policjantach. Odpowiedź brzmi: pięciu.
Jeden stoi na stole i trzyma żarówkę przy gwincie a czterech kręci stołem 😉
Koniec przerwy. Żaby rechoczą i tupią 👿
Heleno, psycholog by pewnie powiedział, że prowokacja udaje się tylko wtedy, kiedy prowokowany reaguje i to zgodnie z założeniem prowokującego. 😉
Który IE? Bobiku, a kto by sie tym interesował 😆
ale psycholog tak powie tylko jeśli zostanie wywołany do tablicy ;p
Jotko, a może to tupanie i rechotanie też jest w ramach dowcipu – przychodzi żaba do psychologa… 🙂
Ognisty lisek pozwala się za róg ciągnąć 🙂
Vesper, Pan Administrator musi się tym interesować jeśli ma cokolwiek poprawić. 🙂 Bo rzeczywiście tak jest, że niemal w każdej przeglądarce i każdej z jej wersji coś tam działa jakoś inaczej.
My zresztą wszystkich wersji IE nie mamy, bo to by można zwariować, gdyby wszystkie nowości jak leci instalować, ale jeżeli byśmy mieli tę, co Ty, można by kombinować.
Rogaty lisek? 😯 Tej bajki chyba nie znam. 😉
Jotko, seria dowcipow z wkrecanie zarowki byla „w moich czasach” amerykanskich okropnie popularna. W Nowym Jorku najchetniej wysmiewalismy sie z kalifornijczykow i psychologow, ale wiekszosc wyleciala mi z glowy. Aha, jeden pamietam laczacy oba watki:
Ilu kalifornijczykow potrzeba do wkrecenia zarowki?
– Czterech. Jednego do wkrecania, i trzech pozostalych to share it with him.
No ten, co chodził koło drogi
i wystawiał cztery rogi…
Bobiku, sprawdziłam. To jest IE9. Ale bardzo mi nie zależy, więc nich się Drogi Pan Administrator specjalnie nie kłopocze. Z ciekawości jeno ciągłam 😉 Zazwyczaj piszę krótkie komentarze, żeby foma nie zasnął i nie zaczął chrapać 😉
ślimak dwugłowy? 😯
wyśmiewanie się z kalifornijczyków podlega pod co?
A zeen robi chyba hybrydę liska z chusteczką haftowaną 🙂
vesper, zasnąć przy Tobie? 😯 poza tym chrapię tylko kiedy śpię na wznak, a na wznak śpię podczas krótkiej drzemki
Wszystkie mazidła Wam się pokazały? 😯 Zdawało mi się, że wrzuciłam linkę do jednego zdjęcia, w każdym razie ja po niej tylko do jednego mazidła wchodzę.
Z tej pierwszej, rzekomo nieudanej linki można wejść do wszystkich mazideł. 😀
IE 9 i tak nie mamy, więc faktycznie nawet nie mam co Panu Administratorowi zawracać kalarepy. 😉
Zapomniałam kiedyś napisać Adze, w związku z cenami biletów lotniczych do Lizbony, że w liniach TAP w niektóre dni bilety są poniżej tysiąca PLN.
Kto może, ten może, mnie się wyświetla: nie ma takiego adresu. 😯 Trudno, znów mi umiar nie wyszedł. 😉
Bobik, 13:46
o tym nie pomyślałam a jest to jakiś trop … 😉
Heleno,
no, tak te ludzie majom, zawsze muszą znaleźć „głupszego” od siebie i to im „robi dobrze” 😯
A może zabrałabyś mnie z soba do Rzymu? To by mi dopiero zrobiło dobrze 😆
To może jeszcze, przed nieodwołalnym udaniem się do żab 👿 rozszyfruję Wam właściwe znaczenie skrótu UTW 😉
Uczymy (się) Trochę Wolniej, ale Uciechy (mamy) Trochę Więcej. Jeżeli chcecie zgłębić temat, to polecam raport profesora Izdebskiego na temat seksualności Polaków 😉
Żakowski rozmawia o tym z Izdebskim w Polityce.
przy „chinskim” mieszkaniu tez liczylem ilosc pan dochodzacych
🙂
Aga, swietne malowidla, a to drzewko (Bugenwilla), co za kolor
🙂
dla frakcji Kodex-Piratow/PiratenPartei/:
http://wiki.piratenpartei.de/Kodex
szacunek 🙂 😀
Pewnie zabralabym, ale sama jestem „zabierana”.
Rzym bardzo dobrze dziala na dusze. Przetestowalam to zaraz po wyjezdzie z Polski. Trudno jest oplakiwac Utracona Ojczyzne i co tam jeszcze, jak sie stoi na wprost Piera della Franceski wiedzac, ze sie ma w kieszeni dosc drobnych na wspaniala pizze z cebula, a wokol jest niebo jak u della Franceski i slychac od przechodzacych mezczyzn okrzyki zachwytu. 😆 😆 😆
Heleno,
mentalnie czuję się „zabrana” i zaraz mi cieplej na sercu. Baw się dobrze 😆
Jestem absolutnie zdeterminowana aby sie dobrze bawic. 🙂
Faktycznie, w przeglądarce IE 9 nie ma rożka do rozciągania okna bobikowego.
Jest taki niby suwak z boku.
Trudno, widocznie jak ktoś chce pisać komentarze o rozmiarach ponadnormatywnych, tzn. ponadtwitterowych, musi się zdecydować na gościnny występ w innej przeglądarce. 🙂
Dzień dobry, przerwa na herbatę – i dalej do ogrodu….
Bundespräsident Gauck besucht Polen:
http://www.faz.net/polopoly_fs/1.1699186!/image/2972393939.jpg_gen/derivatives/article_aufmacher_gross/2972393939.jpg
Nie wyszło, przepraszam. A takie ładne zdjęcie było!
http://www.faz.net/aktuell/politik/inland/bundespraesident-besucht-warschau-gauck-wuerdigt-polen-als-land-der-freiheit-11699120.html
Czy o to chodziło?
Ja jestem uparta, a Bobika poproszę o skasowanie poprzedniego.
Mar-Jo, o to chodziło?
Przepraszam, Zeenie, nie doszłam jeszcze do Twojego komentu.
Będą dwie wersje tego samego zdjęcia.
A za co mnie przepraszasz, dajesz linkę do ładniejszego 🙂
Ciekawe, czy Jego Ekscelencja Prezydent Niemiec Pan Joachim Gauck będzie dziś na operze „Wojna i pokój” w TWON?
Na pokój Jego Ekscelencja może by i przyszedł, ale za wojną chyba nie przepada. 🙂
Dziękuję, dokładnie to zdjęcie. Pan Prezydent już wrócił do Berlina.
Foma, Ty nie wiesz co dobre 😯 Od czterdzieści w górę 😆
Czterdzieści to dla mnie młódka 🙄
I kto zdobył? Na kiego licha się męczyłem wbijając kolejne kołki?
Główny peleton chyba pogubił stadiony 🙄
tak Irku, tak to wyglada gdy peleton wyszkolony na osiaganie sukcesow 🙄
bo zeby gonic go, gonic a nie zdobywac 8)
🙂
dla cierpliwych, niby wiem a mimo to podoba sie 🙂
http://rafalbauer.pl/gloria-victis/#more-781
Irku, oglądałeś spektakl?
I jakie wrażenia?
No i wreszcie można zająć się Gospodarzem 😀
I zjeść mu kanapki 😀
Dziś wyjątkowo za kanapkami nie będę płakał, bo foma z okazji zdobycia tauzena stawia gęsinę. Z rzeżuchą. 🙂
do kanapek to jutro, teraz do lozka 🙂
Nacht Bobikowo 😀
Będę cierpliwa, 🙂 tylko najpierw zrobię sobie jakieś własne kanapki, bo po wizycie Dobrego Kumpla na stole Bobika widzę jeno pustkę, nad którą unosi się przezroczyściejące z każdą chwilą wspomnienie o pasztetówce.
No Rysiu ledwie rozpalił wszystkich to znikł!!!
Moja kupka pasztetówki jest, zapraszam 👿
Albo i kupa…
oto jestem 🙂 oprócz rzeżuchy, gęsiny, szampana i co kto chce niosę coś, co ponoć dobre. Khan academy po polsku
http://www.pl.euhou.net/index.php?option=com_content&task=view&id=273&Itemid=49
Oglądałem. Teatr symbolu. Dużo okrucieństwa. Ale to o cierpieniu i umieraniu. To może tak trzeba teraz. By dotarło do widza wychowanego na animacjach i grach komputerowych. I o Chinach współczesnych. ” Jeżeli nudno to wrzuć w google Chiny tortury grafiki” – P. Passini do widza zza kadru.
Do szkoły każą wracać? 😯
Oj, czuję, że to się Jotce i Tadeuszowi nie spodoba. Oni nie lubią do szkoły… 🙄
Na tym polega urok Rysia. W wiecznym oczekiwaniu. Kiedy bryknie. A jeżeli nie to co? chory? S- bahn stoi? 😎
A kto kocha szkołę 🙄 Nie wspomnę o terenie 5:30 a.m.
Też niestety dobranoc. Chociaż wyobraźnia pełna czerwonych obrazów Passiniego.
Dlaczego teatr symbolu musi pokazywać całe okrucieństwo dosłownie? Mnie się zdawało, że symbol dosłowności właśnie pozwala uniknąć, ale może ja się nie znam. 🙄
Czemu, ja lubię do szkoły. Najlepiej ubrany w czołg Abrams 🙂
A przy okazji ciekawy artykulik o Mies van der Rohe
http://m.guardian.co.uk/ms/p/gnm/op/sXk9L8mSdD72uj41C1_S3Xg/view.m?id=15&gid=artanddesign/2012/mar/27/mies-van-der-rohe-google-doodle&cat=most-read
Mies rules!
Mogę raz na poważnie. Lubi ktoś mnie? Niech potrzyma kciuki. Nie, nie choruję.
Ja lubię i mogę trzymać. W dowolnej intencji, byle była szlachetna.
Taaak. Zastanawiałam się cały czas, jak to wyglądało w teatrze.
Tu w TV rzecz polegała na zbliżeniach, ujęciach, cieciach.
Coś to bardzo wysilone, jak dla mnie.
Pożytek – zajrzałam do życiorysu Pucciniego, teraz lepiej zapamiętam.
Hi, hi, hi. Cięciach, nie cieciach. 😆
Tadeuszu, a można coś więcej niż te kciuki?
Mies van der Rohe
Google dziś przypominały o 126 rocznicy urodzin
Jakby szkoły wyglądały tak:
http://www.google.pl/imgres?q=crown+hall&hl=pl&sa=X&biw=1173&bih=612&tbm=isch&prmd=imvns&tbnid=o7_586aJSJG1VM:&imgrefurl=http://pl.urbarama.com/project/s-r-crown-hall&docid=xiOIe14jwJDR6M&imgurl=http://static.urbarama.com/photos/medium/2199.jpg&w=500&h=289&ei=ySZyT_PVIej-4QT-naGSDw&zoom=1&iact=hc&vpx=269&vpy=158&dur=1279&hovh=171&hovw=295&tx=172&ty=88&sig=102039860259936945372&page=1&tbnh=95&tbnw=165&start=0&ndsp=18&ved=1t:429,r:1,s:0
to Tadeusz chodziłby z przyjemnością i jeszcze bilet wstępu wykupił.
Dobrej Nocy.
Tadeuszu, oczy na zapałki i czymam. To coś więcej niż kciuki
Rzuciłam niedorobione kanapki, żeby zdążyć polubić Tadeusza, zanim uzna, że spać pora. Tadeuszu, na piękneponadczterdziestoletnie! Co ta wiosna Ci robi?! 😯
Kciuki zatrzymane na kokardki. 😉
Bobiku, symbolicznie dosłowne okrucieństwo wygląda na przykład tak:
Bierze się różne warzywa, przykleja im się oczy, uczłowiecza jakby, po czym za pomocą dużej strzykawki napełnia czerwonym płynem w kolorze krwi.
Kapuście ucina się czerep o wygląda, jakbyśmy oglądali zakrwawione zwoje mózgu, ogórek ściera się od dołu na tarce i fragmenty spływają 'zakrwawione’ po narzędziu tortur, pomidorowi otwiera się brzuch nadcinając w połowie i wywala z niego zakrwawione wnętrzności.
siódemeczko, szczęście że nie uczłowieczałaś piwa i zakąsek doń…
To nie ja, to na tym spektaklu z Lublina, który dzisiaj w TV Kultura polecał Irek.
To wszystko było na dużych zbliżeniach, więc efekt był taki, jak napisałam, ale w teatrze na stole, gdzie ktoś oprawia warzywa, co widz może zaobserwować?
Połknęłam magiczne słowo. 😳 To z głodu było. Dziękuję, Jotko. 🙂
Bry!
Rysia nie ma … 😯
Dziękuję. Przyjaciół poznaje się w trzymaniu kciuka.
Aga bardzo przenikliwie połączyła ryzyka :roll:, ale
Nie zakocham się tej wiosny już w nikim,
choćby śpiewem się zaniosły słowiki,
choćby zapachniały wszystkie jaśminy,
choćby zapłakały wszystkie dziewczyny.
Nie, nie pójdę ja tej wiośnie na rękę,
serce w żadną mi nie wrośnie panienkę.
Zakochałem ja się – zimą, już wcześniej.
😆
Czasem w życiu każdego prawdziwego półmężczyzny przychodzi taka chwila, żeby poczymać te kciuki.
rys na schodach w drodze do szeleszczacej 🙂
szeleszcze
serdecznie z rana 🙂
poranna zmiana
herbata
brykam
Witam 🙂
Po pierwsze herbata. 😀
Co do wczorajszego teatru to mi te środki wyrazu też obce jakoś. Na scenie tego sobie nie wyobrażam. Chyba, że scena kameralna, widzowie wokół itd. Ryzyko pochlapania duże. Ale młodzież wychodząc ze spektaklu mówi krótko „było zaj…..”
S-Bahn w srody juz planowo
leniwie wiec przy sniadaniu
po
brykam fikam
patrze a tu 111128!!! piekna plejada jedynek byla 🙂 😀
brykam fikam
W odpowiedzi na:
Zakochałem ja się – zimą, już wcześniej.
Ojej, Ojej, jej, jej, jej! 🙂
Dzien dobry. Środowa szczęka juz kłapie za plecami 🙁 A tymczasem – czy roztargnienie można jakoś leczyć? Bo ono jednak strasznie utrudnia życie 🙄
Dzień dobry 🙂
Musiałem wczoraj z nagłych a niespodziewanych przyczyn po angielsku wyjść z imprezy, ale w nocy przeczytałem apel Tadeusza, natychmiast zacząłem czymać i czymam dalej. A przypominam, że ja mam cztery łapy do czymania. 🙂
Mam nadzieję, że nawet półkobieta Tadeusza czyma za swego półmężczyznę. 😉 Nie mylić z: trzyma swego półmężczynę za.
Lecę poświęcić 5 minut na prasówkę. Poinformowanym cza być, a co. 😎
już chciałem napisać, że małżeństwo też nieraz utrudnia życie, ale się go nie leczy, ale po chwili uznałem, że byłaby to jednak nieprawda 🙄
straszna cisza na blogu, wymęczeni wszyscy ostatnimi poruszeniami. aż nikt nie odnotował, że mt siódemeczka chwyciła w locie sześć jedynek. a to jest rzecz jedyna w swoim rodzaju.
Sześć jedynek to rzeczywiście niezwykły osiąg. Przecięty człowiek ma tylko dwie. 😆 Gratulacje dla Siódemeczki!
Podczas prasówki rzuciła mi się w ślepia ta notka:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11432864,_U_nas_etyki_nie_bedzie____jak_rodzice_walcza_ze_szkolami.html
i się zacząłem zastanawiać, skąd u dyrektorów ten opór przeciwko etyce. Czy to są względy wyłącznie „ideologiczne”, czy po prostu nie chcą sobie zawracać głowy dodatkowymi utrudnieniami organizacyjnymi (bo trzeba nauczyciela znaleźć i opłacić, podział godzin dopasować, itd.). Jak Wam się zdaje?
Fomo, Rysio odnotował. 🙂 Pokaż mi coś, co NIGDY nie utrudnia życia. 😉 Roztargnienie czasem przyszpilam karteczkami oraz zmniejszam objawy dzięki procedurom i utrzymywaniu wolnego tempa. Ale leczeniem bym tego nie nazwała. 😉 Mt7, Tadeuszowych zimowych rewelacji nie komentuję, bo on tu może wpaść za chwilę i napisać, że to zima 77 roku była, na przykład. 🙄
Myślę, że raczej to drugie. Plus dyskomfort związany ze znoszeniem krzywego spojrzenia katechety, ze zmaganiem z rodzicami i młodzieżą, ktorzy nagle zaczynaja się zastanawiać nad wyborem, skoro go mają. Brak wyboru oznacza duzo mniej komplikacji o uczeń chodzi na religię lub nie chodzi. I już.
Już wiem, dlaczego Tadeusz napisał, znalazłem dokończenie piosenki starszego pana:
Zakochałem ja się zimą, już wcześniej
i nie jak zwykle w dziewczynie, boleśniej
w wolnej chwili z tym uczuciem coś zrobię
ile bowiem można kochać się w sobie…
😉
foma 27 marzec 12, 22:03
jotko, nie mów że przez tauzena nie spałaś?
jak mam nie mówić, jak mówię 🙄 tylko prawda może nas uratować 😉
Tadeusz,
i lubię i czymam 😆
U mnie dzisiaj dzień zeskrobywania zimowego brudu. Z okien, z trawnika i ogólnie z ogrodu i … ze mnie 😳 niby to się nazywa wytwornie złuszczaniem naskórka, pedicure, koloryzacja, bla, bla, bla … i w salonach takie wianki się wyplata, ale nie ma się co okłamywać, kiedy prawda wali po oczach … 👿
Aga,
macham serdecznie 🙂
zenn,
Ty jeszcze kiedyś mocno oberwiesz z paragrafu: prawdy niewygodne 😉
Oddalam się do skrobania 👿
Miłego dnia wszystkim 😆
Zajecia z etyki w przedszkolu?
Pamietam czasy wlasnego przedszkola i pamietam zajecia z etyki. To kiedy pani przychodzila i mowila do mnie: jak jeszcze raz pogryziez Piet’ke, to dostaniesz po lapach i pojdziesz siedziec do kata. Piet’ka jest slabszy od ciebie, tego sie nie robi! Wsydzilabys sie, Lenoczka! Niby z dobrej rodziny, a zachowujesz sie jak jakis element!
I po lekcji. Zadnych specjanych szkolen urzadzanych przez ministerstwa.
czyli nawet do prawdy odnosi się powiedzenie, że co za dużo, to…
Ago, ryś odnotował WIELKĄ LICZBĘ i mnie Natchnął do połączenia osoby z WIELKĄ LICZBĄ MAGICZNĄ. Sława rysiowi! Sława!
No, popatrzcie, w ogóle nie zauważyłam.
Trafiło się kurze – fajnie! 🙂
Czy może ktoś wie, co się stało z ociepleniem klimatu?
Chyba się wyniosło.
Może trzeba emisję gazów zwiększyć i wycinkę lasów deszczowych. 🙁
Poszłam tropem od zeena i dowiedziałam się – dopiero wtedy, 😳 że to cytat i że mt7 bardzo profesjonalnie odegrała Chór Dziewcząt. 🙂
Jotko, Fomo, a czy mozna byloby poprosic abyscie nie zaczynali rozrabiac? Mozemy przeciez rozmawiac, ale bez insynuacji, bo nastapilo pewne zmeczenie materialu.
Helenko, ja się dziś już naprawdę żadnego rozrabiania nie dopatrzyłem (a patrzę pilnie 😎 ). 😯 Nie dopatrujmy się już niemal we wszystkim jakichś aluzji. Ludziom i psom zdarza się, nawet wcale nierzadko, powiedzieć coś ot tak, bez żadnych podtekstów, albo z podtekstami niewinnymi.
Rozumie, że wszyscy są obolali i przez to bardziej wrażliwi, ale gdzieś to trzeba przerwać i przyjąć choć na jakiś czas, że inni nie chcą nam wbrew, żeby nam ta obolałość miała szansę przejść. Proszę, zacznijmy od zaraz.
No, widać Helenko, że utkwił Ci w pamięci ten element etyki: po łapach, po łapach…
Antoni Makarenko może być dumny z Twoich osiągnięć.
To ja zaparzę melisę. Suszona, z ogródka, żadne tam siano z herbapolowej torebki. Proszę się częstować.
Ostrzezenie zeena, ze moze oberwac „z paragrafu: prawdy niewygodnie”
Zapewnienie ze strony Fomy, ze „nawet z prawda co za duzo to nie zdrowe”, ja odczytuje jako insynualcje pod adresem obecnych.
Nikt tu od nikogo nie obrywa za „prawdy niewygodne” ani za zadne prawdy nie karze.
W zwiazku z tym ja bym uprzejmie poprosila o to aby takich slow rzucanych na wiatr tu nie zamieszczac, poniewaz ja osobiscie nie zycze sobie na nie odpowiadac albo udawac, ze one nie padly.
Po calym evencie, ktory tu sie przetoczyl, osobiscie mam powyzej dziurek w nosie bezpodstawnych oskarzen, insyniacji i zwyklego braku wychowania.
A wtedy mozemy porozmawiac o etyce w przedszkolu.
Tu się wtrącę, biorąc przykład z Zeena:
Tobie Zeenie najwidoczniej nie dawali po łapach. 😉
Heleno, nie jesteś jedyna, która ma powyżej dziurek w nosie bezpodstawnych oskarżeń i insynuacji. Może by tak jednak przestrzegać zawieszenia broni?
Co prawda, Siódemeczko, to prawda, choć niewygodna: zeenowi nie dawali po łapach, albo dawali za mało i najwyraźniej mu tego w życiu brakuje, bo się czasem strasznie o to dopomina. 😈
No, teraz i ja się wyładowałem, ale zeen to twardy zawodnik i jak go znam, przetrzyma. 😆
Nie wiem czy przetrzmaja inni. Osobiscie jestem na granicy wytrzymalosci.
Sugerujesz siódemeczko, że nie otrzymałem promocji u Makarenki?
Wszelako starałem się, przeszedłem przez Golgotę piórnikiem po łapach i w szkole i w kruchcie. Tkwi to w pamięci, lecz nie jako przykład lekcji etyki, raczej jako jej zaprzeczenie.
Tak całkiem serio, to wnoszę o absolutne przestrzeganie zawieszenia broni, ze wszystkich stron. Ja dziś też mam środową szczękę i nie jestem w stanie robić za strażaka. Z jednej strony nie róbmy założenia, że wszystko jest jakąś aluzją do czegoś, a z drugiej zanim coś napiszemy, pomyślmy dwa razy, czy ktoś tego jako aluzji nie może odebrać. I juszsz…
Ja jestem, Bobiku, caly czas „calkiem serio”. Moje poczucie humoru i ogolna zabawowowsc skonczyly sie pare dni temu.
Bobiku, jak już jesteśmy przy temacie: padło tu już coś o różnych metodach walenia po łapach i czego komu brakuje a czego nie, nie będę przytaczał przykładów, natomiast pamiętaj, że jak sam walisz, nie oczekuj, że ktoś będzie nadstawiał drugi policzek.
Ja na temat Twojego wychowania się nie wypowiadam i nie zachodzę w głowę, czego Ci brakuje.
Możesz sobie na temat mojej czy innych twardogłowości spekulować do woli, pozwól zatem innym na to samo.
Znowu wyszłam na pierwszą naiwną. 🙁 Myślałam, że broń odłożyliśmy do szafki i zamknęliśmy na kluczyk, a zawieszona została rozmowa na tematy, mogące wywołać kubronne swędzenie rąk. I cały czas liczę na to, że powrót – kiedyś – do tematów nie będzie oznaczał powrotu do broni.
Co do aluzji, to mnie się teraz wszystko z zakochaniem kojarzy, ale to jest wina Tadeusza, który temat tak sugestywnie wrzucił i bardzo proszę, żeby w razie czego, to jego bić po łapach. Z głową w chmurach pewnie by nawet nie zauważył. 😈
No, wyszlas, wyszlas, Ago, na pierwsza naiwna. 🙁
I cały Królik na nic.
Bobik,
mam odpisać, podpierając się przykładami że chodziło mi o to, o co mi chodziło, a nie o to, co ktoś sobie wyinsuował i ani słowem się nie zająknąć o pozbawieniu mnie dobrych intencji i ogólnej życzliwości?
Chciałabym dodać, że aluzje, podteksty i inne takie bywaja również autoironiczne. Nie każda uwaga, nie każdy żart, jest wycelowany w Ciebie, Heleno.
Eeee, bez przepychu!
Trochę to musi potrwać, więc nie reagujmy nerwowo.
Przecież żalić się chyba wolno?
Zdania konczace sie wielokropkami maja to do siebie, ze sa otwarte na interpretacje. Jest oczywoscie jeszcze cos takiego jak kontekst w tej interpretacji pomagajacy.
Daltego lepiej jest pisac calym zdaniem, a najlepiej kilkoma.
Jedni czują się bardziej obolali i potrzebują więcej czasu.
Fomo, proponowałabym raczej 3 rundki wokoło cmentarza dla wszystkich, bez rozżalenia, nawet, jeśli nie poczuwamy się do winy – pogoda ładna, to jaka to kara. 😉 A potem spróbujmy od nowa. Albo wiecie co, możemy sobie pooglądać wszechświat – to znaczy Ci, którzy nie muszą w tej chwili pracować.
Ago (może powinienem każdą wypowiedź zaczynać taką inwokacją? 🙄 tylko co kiedy się pisze do wszystkich? wszystkich wymieniać? 😯 albo do niektórych? wtedy ktoś się może poczuć urażony pominięciem… albo pisze tak w powietrze? zarzucą, że zaśmiecam… 😐 ), dziś przyśmigałem na hulajnodze, więc byłoby szybciej, ale cmentarz został gdzie był, a wyrwać się z korporacji nie mogę, bo dziś robię swoje i Zastępuję.
A co do winy, to uczono mnie na studiach, że nawet przyznanie się doń nie zwalnia sądu z obowiązku zbadania sprawy, bo może to przyznanie się było Udawane ❗
Nie odebralam tego Vesper, jako wycelowany we mnie osobiscie. Napisalam o „obecnych”, myslac w pierwszym rzedzie (acz nie tylko) o Gospodarzu, ktory to forum stworzyl dla przyjaznej wymiany pogladow. A o taka trudno, kiedy niektorzy przychodza usbrojeni i nieustannie daja wyraz rozczarowaniu, ze blog ich zawiodl.
http://zdjecia.polska.pl/katalog/galeria,Cmentarz_Powazkowski_na_czarno-bialej_fotografii,gid,112638,cid,3411.htm#pid=112686
Bobik, zmień proszę w regulaminie, że w środy musi być na poważnie, żartobliwie i w dwójkach jest niewskazane, a myslenie o Gospodarzu (acz nie tylko) ma być w pierwszym rzędzie.
sorry guys, ale jak ktoś mi się wtrynia w lekkie pogawędki z jotką to jestem bezradny, mogę tylko się nie odzywać, zwrócić wszystkie tauzeny, dziesięciotysięczniki, zabrać grabki (może kojarzyć się z: grabież! grabież!), łopatkę (może kojarzyć się z: kopaniem dołków) i wiaderko (hmmm, z czym może kojarzyć się wiaderko?). piasek dla Gospodarza (acz nie tylko, choć Gospodarz to raczej woli na spacerze niż do piasku…) zostawić w kącie i dać sobie spokój.
Obok. http://www.beisolam.jewish.org.pl/pl-d/index-pl.php
Heleno, Ty też jesteś tu „obecna” i ostatnie zdanie Twojej wypowiedzi do Ciebie też się przecież odnosi. Wczoraj i przedwczoraj wielu gości dało wyraz nie rozczarowaniu, a raczej temu, jak bardzo brakuje im wspólnej zabawy i jak bardzo ją lubią. Przychodzą tu więc również z tego powodu, a może przede wszystkim z tego – by przyjemnie spędzić czas.
To prawda, że napięcie się ludziom w bardzo różnym tempie rozładowuje i jedno już doszli do stanu machnięcia ręką, a innym jeszcze się kłębi. Ale przypominam o pewnej metodzie, przy pomocy której można się komunikować w sposób mniej napięty: zwyczajnie zapytać „co miałeś na myśli pisząc to a to”. Często się okazuje, że jakaś dwuznaczność wyszła całkowicie przypadkowo i piszącemu w ogóle nie wpadło do głowy, że gdzieś w jego poście ona się kryje. A można też na zarzut odpowiedzieć – „coś ty, niczego takiego nie miałem na myśli, odniosłem się tylko do tego a tego” i to często bezboleśnie sprawę kończy. Można też czasem uznać, że danie sobie po razie wystarczy i niekoniecznie trzeba kontynuować aż do nokautu którejś ze stron.
A niezależnie od tego, ja teraz muszę wyjść w bezsieć i uważam, że kłótnie w czasie, kiedy ja nie mam szans zareagować, byłyby nie fair, więc chyba musi nastąpić w nich przerwa, bo nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek tu chciał grać nie fair. 😀
Bobik w terenie 🙂 ja na przerwie 😀
SLONECZNIE
dla frakcji (moze Bobik znajdzie czas troche spolszczyc)
http://www.tagesspiegel.de/meinung/gauck-in-polen-die-freiheit-die-er-meint/6444788.html
Tadeuszu, Ludwig Mies van der Rohe wyczarowal tez to:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/9/91/Berlin_Neue_Nationalgalerie_June_2002.jpg/374px-Berlin_Neue_Nationalgalerie_June_2002.jpg
bardziej znane z zewnatrz:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/c/cc/Neue_Nationalgalerie_Berlin_2004-02-21.jpg/800px-Neue_Nationalgalerie_Berlin_2004-02-21.jpg
i tu lubie bywac (teraz kolejki straszne 🙂 ) 😀
do pozycji……… marsz. marsz 🙄
No, słonecznie, Rysiu, ale zimno i będzie jeszcze zimniej, a ja pół chora mam wyjechać w piątek na dwa dni. 🙁
Czy ktos potrafi zdiagnozowac, dlaczego nie jestem w stanie skopiowac linka? To znaczy wszystko robie tak jak trza, tylko gdy probuje linka wstawic, to pojawia sie link sprzed dwu dni. 😯
Z niektórymi stronami tak się robi, że wrzucasz podstronę, a wyświetla się ciągle strona tytułowa, lub coś podobnego.
Nieraz sam się skraca, jak u Mar-Jo.
Opisz go może, to sami znajdziemy, czy co.
Problem zaczyna sie wtedy kiedy probuje wstawiac linke. Zamiast tego co „zlapalam”, zaciemnilam, zatrzymalam, naciskajac Cmd C, pojawia sie jakas stara linka z Wikipedii.
Może musisz wyczyścić zawartość schowka, jeśli w Macu jest coś takiego.
Schowka? A co to jest schowek? 😳 😯
A ja idę dziś na Gergieva i nikt, i nic nie może mi popsuć nastroju.
A może Państwo byście udali się na jakiś koncert, ewentualnie pozostaje net, zasoby własne.
Dobrze robi dyrygowanie, tudzież próba darcia gardła ze śpiewakiem. Idealnie uwalnia to pokłady agresji.
„Muzyka łagodzi obyczaje” – taki była winieta felietonów Waldorffa (:-D Ten to dopiera umiał przyłożyć z grubej rury)
Lete się nawanniać, prasować, pastować oraz drzemować przed.
Miłego dnia
Myślę raczej, że źle skopiowałaś linkę. Nieraz trzeba powtórzyć czynność. Też tak miewam, że wkleja mi się poprzednie kopiowanie.
Możesz spróbować wpisać sama adres, tylko łatwo się pomylić.
Parlamentarzysta pokazuje, że inne europejskie kraje wprowadzają żałobę niezwykle rzadko. – We Francji w ciągu 20 lat żałoba była wprowadzona dwa razy. Jeśli dobrze pamiętam, to w Wielkiej Brytanii była wprowadzona trzy razy [dwa – red]. A my w Polsce mieliśmy żałobę już 12 razy [w rzeczywistości 14 razy – red.] – wylicza.
/ z interpelacji poselskiej posła Godsona/
Żałoby to Polska specjalność.
Schowek to takie miejsce, gdzie komputer tymczasowo zapisuje to, co kopiujesz. Czasem się zapycha, przynajmniej Windowsowe. Szczególnie, gdy skopiuje się dłuższy tekst, a potem nigdzie go nie nie wklei. Nie wiem, gdzie się odpowiednik schowka znajduje w macach.
Tak, umial przylozyc z grubej rury. Ostatni felieton jaki jego przeczytalam (bodaj w Polityce) przed smiercia rok czy dwa byl o wystepie Andrei Bocelliego. Napisal o swym glebokim zniesmaczeniu, ze taki kaleka wychodzi na scene, na widok publiczny.
Nie mialam wyboru, musialam napisac list do redakcji. Nie wiem jak mu to Redakcja puscila. Byly to zapewne czasy bardzo nieoswiecone.
A, dzieki Vesper. Poczekam na Mistrza az wroci z pracy i powie co mam robic.
Tymczasem sprobuje wyczysci dzialke pn. History.
A może to jest brudna klawiatura, czy coś takiego. Spróbuj, Heleno, zaznaczyć i skopiować komendą z menu, nie skrótem klawiszowym. Dopiero jakby to nie działało, to mamy problem ze schowkiem.
Bless you, Vesper. Podzialalo!
A skad wiedziales, WW, ze klawiatura brudna? 😳 Nadawali juz o tym przez radio? 😳
No, nie jestem Rysiemberlinem jesli chodzi o higiene klawiatur.
Powrot Sztucznej Gmly, tym razem na miedzynarodowym forumie, bo szkoda byloby przegapic okazji, zeby nie wypasc jak Prawdziwy Nawiedzony Palant:
– Dlaczego samolot spadł, dlatego się tak bardzo rozpadł, dlaczego wszyscy zginęli – to są pytania, które trzeba postawić, znając prawa fizyki, wiedząc, że gdyby katastrofa wyglądała tak, jak było to opisane w raportach rosyjskich, a także – niestety – w polskim oficjalnym raporcie – nie mogłaby mieć tego rodzaju następstw – mówił Kaczyński.
Więcej… http://wyborcza.pl/1,75248,11435674,PiS_w_Europarlamencie__Smolensk_to_nie_byla_katastrofa.html#ixzz1qPeH7whs
ech, i znowu mamy stary dobry bb…
Co to jest staru dobry bb? Znam tylko lepsze i gorsze b&b (bed and breakfast)
Z mojego doświadczenia wynika, że klawiatury są z reguły brudne. Swoją domową czyściłam, no nie pamiętam dokładnie, kiedy, ale na pewno w tym roku, a wczoraj zauważyłam, że znowu jest brudna. 👿 Ale nie chciało mi się wstawać po zestaw do czyszczenia. Z kolei w pracy mam na klawiaturze ponalepiane literki, bo mi się niektóre oryginalne starły. Właśnie widzę, że muszę dolepić kolejne. W całym biurze tylko ja unicestwiam literki na klawiaturze – nie wiem, czy za mocno w nią uderzam, czy powinnam zmienić krem do rąk. 🙄
Ago, ja tez unicestwiam literki na potege. Mysle, ze moze istnieje takie zjawisko w przyrodzie, ze u niektorych ludzi koniuszki palcow wydzielaja kwas solny albo ortofosforowy. 🙄
Zestaw do czyszczenia klawiatury? To chyba tylko w korporacjach. 😆 A co z bogatą fauną, żyjącą w środku? Tak po prostu, w łeb ją zestawem czyszczącym i po krzyku? 😈
Zauważym, że słodzenie herbaty w pobliżu komputera powoduje największe straty. Choćby nawet podróż kryształków cukru na klawiaturę była sprzeczna z prawami fizyki, to jednak zawsze można je tam potem znaleźć. A potem one się Wciskają w szczeliny, a w końcu klawiatura zaczyna się Kleić.
A co wchodzi w skład zestawu do czyszczenia, Ago? Nigdy nie miałam takiego Zestawu, a zapewne bardzo by mi sie Przydał. Na razie najlepiej sprawdzają się mokre chusteczki dla niemowląt.
Bogata faune zyjaca w klawiaturez bardzo latwo zalatwia sie popiolem z papierosow spadajacym na klawiature. Jak sie go zdmuchuje, to czesc wpada pod klawisze.
„bb” to blog Bobika. „stary” i „dobry” też mam rozszyfrowywać?
z bardziej nowatorskich metod polecam wytrzepywanie klawiatury
Ja mam zestaw skladajacy sie z aluminiowej oprawki, w ktorej z jednej strony miesci sie maly sprej, a z drogiej wstawiona jest taka fajna profilowana gabka ktora wchodzi medzy klawisze z lierakami.
Mam to juz chyba trzeci rok, myjle pieknie, ale pamietam, ze kupujac to wstzrasnelam sie cena. Sprej sie konczy chyba, ale mozna dokupic.
Można przy okazji sprzątania ogólnego, jak ktoś ma takie burżuazyjne nawyki, przejechać odkurzaczem po klawiszach. A z palenia przy klawiaturze i w ogóle przy czymś dawno zrezygnowałem dla zdrowia, teraz robię przerwy na fajeczkę. 😎
Fajeczkę pokoju, Wielki Wodzu? 🙂
Nie wiem, jak tam na wyspie, ale u mnie są dobre klawiatury od 30 zł, więc zestaw czyszczący ze wstrząsającą ceną to trochę nie tego. 🙂
Skręta pokoju, dokładniej mówiąc. 😎
Przed kupnem Maca zmienialam klawiatury co pare miesiecy tez na bardzo tanie – £9.99.
Ale Mac ma wlasna, strasznie ladna i jakos trwa. Ale mysze zmienilam, bo byla okropna, choc tez nadzwyczaj ladna.
Fomo, mógłbyś w zasadzie rozwinąć. Mi sie na przykąld „stary dobry” kojarzy z małżeństwem. Stare Dobre Małżeństwo. Był taki zespół, co śpiewał Stachurę i wszystkie nastolatki przy tym płakały. Ja nie płakałam, ale spiewałam, a wtedy koleżanki płakały. W sumie nie wiem dlaczego, ale przyczyny moga różne 🙄
ha! kto nie słuchał SDM! kto nie śpiewał! ale SDM chyba dalej jest i Stachurę śpiewa. nieraz zastanawiałem się, co będzie jak już zaśpiewa całego Stachurę? 😯
ale „stary dobry” jest też jazz. albo rock. albo pub, taki bez nowoczesnych udziwnień od czasu, kiedy się kilka lat wcześniej wpadało na piwo. czyli „stary dobry” to taka restauracja w sumie 🙄
Mam mniej wypasiony zestaw do czyszczenia, niż Helena – szmatka zamiast gąbki. 🙁 W pracy mieliśmy sprężone powietrze, ale nie zauważyłam, żeby jakoś rewelacyjnie działało. Z wymianą klawiatury mam taki problem, że nie lubię produkować śmieci: skoro klawiatura wypełnia swą podstawową funkcję, to nie chcę jej wyrzucać – wolę nalepić literki i czasem jednak wyczyścić. Z drugiej strony, wcale nie mam 100% pewności, że dla środowiska nie byłoby lepiej, gdybym co trzy miesiące wymieniała klawiaturę, zamiast używać tego środka do czyszczenia. Ktoś mnie niedawno przekonywał, że kiedy się nie wyłącza komputera, to zużywa on mniej prądu, bo najwięcej energii idzie właśnie na włączanie i wyłączanie. 😯 Podobny dylemat mam przy bardzo brudnych słoikach: myć i wrzucić do pojemnika na szkło, czy nie myć i wyrzucić do śmieci? Zwłaszcza, że co jakiś czas dochodzą sygnały, że część z tych pieczołowicie zbieranych odpadów i tak trafia w końcu do zwykłych śmieci, bo nie mamy wystarczających możliwości przerobu. Produkcja moich dylematów idzie pełną parą. 🙄
Rozebranie klawiatury to nie jest wielkie wyzwanie. 😀
Jak tak czytam wiadomości krajowe, to odnoszę wrażenie, że najpilniejszą inwestycją jest dom zdrowia psychicznego w każdej gminie.
Jakaś plaga, czy zawsze tak było?
A kto by chciał rozbierać stare klawiatury!
Młodą, to co innego 😉
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=dXYlPbfYmbU
Az tak chyba nie bylo, Siodemeczko. Takiej polaryzacji, wzajemnej nieufnosvci i cynizmu. Formacja Kaczynskiego chce doprowadzic do pozaru, nie rozumiejac, ze on ich tez pochlonie. To socjopata, jak Neron. Z socjopata nie wygrasz. Ani on sam nie odejdzie. 🙁
Też mi się trafiło, ale uciekłam:
https://picasaweb.google.com/110036307578240581096/Kielce2009Szabaton#slideshow/5393725285294229906
Ale, Heleno, mnie nie tylko o nich chodzi.
Tyle tu jest jakiś paranoicznych wydarzeń, wystąpień, manifestów, głodówek (http://wyborcza.pl/1,75478,11431951,Historia_pelna_emocji.html), darcia szat, wyzwisk, pieśni, sztandarów, pochodów, nie wiadomo o co i za co.
Mój wniosek wydaje mi się jedynie słusznym.
Kaczyński wykorzystuje takich ludzi.
Powiem cynicznie, że ci ludzie od tego są. Chcą i lubią być wykorzystywani, bo to im zastępuje, kompensuje i co tam jeszcze by psycholog wymyślił.
Ad mt7 28 marzec 12, 16:18
Jak bym słyszał towarzyszy z KC.
Widoczne Klakierze jakiś innych towarzyszy znamy i inne KC.
A uwaga, o jedynie słusznym wniosku była auto ironiczna.
A naprawdę pełna rozpaczy.
Ale to już bez znaczenia.
Ja napisałem o KC PZPR.
Autoironia? Może warto to zaznaczyć w tekście.
Odnośnie rozpaczy? Moim zdaniem jeszcze się nic nie stało, aby rozpaczać. Podzielam z Panią, Pani niepokój.
Z jednym tylko zastrzeżeniem – wszelkiego zła nie upatruję tylko po prawej stronie. [szósta linijka w okienku – koniec]
Ja nie słuchałem SDM (SaDoMaso??) 😆
Rysiu, ten klejnocik Miesa etc. w Berlinie prześliczności. Ile już razy sobie obiecywałem, że pojadę na dłużej do Hauptstadt der DDR, ale ciągle jakoś za blisko jest… wyzwaniem jest pojechać dalej!
Pewnie, ze chca, Wielki Wodzu. To nieraz nadaje sens ich zyciu.
I oczywiscie, Klakierze, po drugiej stronie jest wiele pomylek (czasem karygodnuch) , niekompetencji, cynizmu, nawet moze i glupoty. etc. etc. Ale nie ma takiego Zla. Tylko formacja Kaczynskiego pragnie wyprowadzic ludzi na ulice i podpalic kraj. TYlko oni chca niszczyc, a nie budowac. Tylko oni ciesza sie z porazek. Tylko oni ciesza sie z burd na stadionach czy na ulicach. Ich Zlo jest tak diabelskie, tak nikczemne, ze nie zawahaja sie przd niczym. Oczywiscie z Patryjotysem na ustach, ze sztandarami i wierzbami placzacymi.
Jakie szczescie, ze swiatowy kryzys jak dotad ominal wlasciwie duzym lukiem Polske. Gdyby nie, to oni by wyszli na ulice uzbrojeni w maczugi i pociagneli za soba znacznie wiecej niz udaje sie im to w tej chwili. 🙁
Już wiem, co mi u tego Misia przeszkadza. Za dużo pustoty. 😆
A co z czymaniem, Tadeuszu? Już pomogło, czy ściskać dalej? 😉
Moje już nie nagłe i nieprzewidziane, ale bardzo utrudniające życie komplikacje trwają, więc moja dzisiejsza bytność na blogu może się okazać bardzo od przypadku do przypadku. Do spolszczania chyba nawet nie podejdę, za co Rysia przepraszam. Ale na ile wydolę, będę się starał merdać i doszczekiwać. 🙂
Upatrywanie zła czy błędów po jakiejkolwiek jednej stronie jest bez sensu, bo wtedy trzeba by założyć, że druga strona jest doskonała, co w realu raczej się nie zdarza. Ale też nie zawsze jest tak, że winę można rozłożyć po równo. Czasem po jednej stronie jest ona na tyle większa, że trzeba tym w pierwszym rzędzie się zająć, bo w porównaniu przewiny drugiej strony są małym pikusiem.
Nie chcę przez to powiedzieć, że o błędach „nieprawej strony” w ogóle nie należy mówić, albo odłożyć to mówienie na jakąś nieokreśloną przyszłość. Tylko że mówienie o nich jednym tchem z psychiatrycznymi pomysłami Kaczyńskiego może sprawiać wrażenie, że się chce tę psychiatrię jakoś zrelatywizować, uznać, że wcale nie jest to aż takie złe. Dlatego ja jestem za rozdzielaniem spraw – o winach „lewszej” (bo np. PO nie jest żadną lewicą) strony osobno, a kiedy mowa o Kaczyńskim, to o jego winach. Bo te cudze wcale go nie usprawiedliwiają.
Drodzy czymacze, serdecznie dziękuję! Chyba pomogło, ale czasem na 5 min czymnijcie jeszcze…
No a mnie ta pustka u Misia się strasznie podoba. Jak widok z gór. Jezioro z odbitym niebem. Cisza.
Horror — to te chińskie wazy. Więzienie. Klaustrofobia. jazgot.
Bobiku, trzymać? Gotówem wyhodować więcej kciuków…
OK, Taduszu. Mamy nareszcie naprawde gleboka roznice pogladow,
frakcja Misia i frakcja Rysia.
Ja twardo opowiadam sie za haslem: Wiecej jest wiecej!
To są raczej różnice estetyczne, Heleno.
Ja generalnie dla siebie raczej Misia, ale ocieplonego drewnem.
Nie przepadam za metalem. Kamień, drewno, szkło.
Dużo wolnej przestrzeni.
KONIECZNA przezroczysta ściana z widokiem na DRZEWO.
Do Rysia lubię zaglądać, pozachwycać detalem, tą i ową rzeczą, która mogłaby nawet pasować u Misia.
To jest dopiero piękne, taka różnorodność. 😀
Potrzebny jest dobry kontekst.
W sprawie moich rozpaczy nad częścią moich rodaków, mnie nie chodzi o ich poglądy polityczne, bo mają do nich prawo i nic mi do tego.
Mnie przeraża ich ogląd świata, ich nienawistne emocje, ich nie zakorzenione w żadnej rzeczywistości manie.
Nie muszę chyba wymieniać tych zachowań.
One dotyczą różnych stron politycznych i 'bezstron’.
Chodzi mi o poziom zamętu w głowach, brak rozsądku, uprzedzenia, bezsensowne emocje, itp, itd.
Część tego umiejętnie zagospodarowuje Gazeta Polska i Kaczyński, co chętnie podchwytują mediachałturnicy, bo dostarcza im chleba powszedniego bez żadnego wysiłku.
Wg. mojego oglądu histeria, która pognała ludzi na Krakowskie po katastrofie kwietniowej była wytworzona przez różne telewizje. Ich wozy transmisyjne koczowały dniami i nocami pokazując te tłumy, te ognie, te łzy, te emocje.
A ciebie bracie Polaku jeszcze tu nie ma, jeszcze nie dołączyłeś, jeszcze cię nie widzieli w telewizji?
To dlatego, wg. mnie tu stały tłumy z całej Polski, a tam, gzie leżały pozostałe ofiary nie było prawie nikogo.
Nie było kamer, nie było histerii, była cisza i rozpacz rodzin.
Zresztą daleka, oddzielona, to co to za atrakcja.
Przepraszam, jeżeli sprawiam komuś przykrość tą refleksją, ale jest ona tylko maleńkim fragmentem mojego bólu.
Już więcej do tego nie wrócę.
Kaczyński dziś jest, jutro go nie będzie, ale ci ludzie zostaną z tymi fobiami.
mt7
Ależ oczywiście! Ja jestem przekonany, że większość histerii jest wzbudzana przez media, łącznie z promowaniem np. Leppera na polityka, to też ich sprawa.
Dlatego nie ruszają mnie różne jednodniowe histerie z gazet (bo telewizji nie mam), a raczej mnie szlag trafia na ich perswazyjność, jednostronność, okrucieństwo. Czasem w delikatnej formie dawałem temu wyraz 👿
Kupiłam truskawki i szampana w jednym. 😯 Dżem. Jeśli ktoś jeszcze jest ciekaw, jak to smakuje, to zapraszam. A teraz jeden kciuk za Tadeusza, jeden za dekomplikację u Bobika, a nos w książkę. Pozytywna energia generowana w czasie lektury zbiera się w zaciśniętych kciukach, a następnie jest wysyłana w predefiniowanych kierunkach. 😉
Truskawki i szampan w jednym 😯 Bąbelki już są ? To trzeba podłączyć alembik, a potem dopiero próbować 🙂
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Alambique.jpg&filetimestamp=20080617150641
Znaczy się, sfermentowany dżem truskawkowy 🙂
Proponuję bimberek mały…
Zwalanie winy na dzennikarzy to jednak za latwe i zbyt wygodne wytlumaczenie. To nie dziennikarze wybieraja tych ludzi. Przeciwnie. Czesto kiedy wlasnie dziennikarze pokazuja te wybierane miernoty od ich najgorzej strony, to ludzie protestuja i staja po stronie miernot. Pamietam pare takich wydarzen: Drzewiecki w Nowym Jorku, pijana Kruk w Sejmie . A ile upokorzen od innych musiala zniesc Beger, kiedy zaprosila do hotelu tego dzialacza z PiSu, co jej robil niedwuznaczne propozycje korupcyjne. BYlam wtedy w Polsce i ogladajac to w tv myslalam, ze juz ten numer z pewnoscia doprowadzi do rozpadu koalicji i nowych wyborow. Ale skad tam! Rozeszlo sie po kosciaich. Jedyna ofiara byla Beger, ktora zachowala sie wtedyz wyjatkowa godnoscia osobista, cokolwiek sie o niej mysli.
Na dobranoc pomysł na ciekawą noc:
http://www.zeit.de/2012/12/Buxtehude-Buchhandlung
Sorry, ja się naprawdę nie migam od gospodarzenia 😉 tylko mi się tak akurat poskładało. Mam nadzieję, że jutro już będzie lepiej. Bo dziś to cholerne życie w ogóle żyć nie daje. 👿
Jasne, Bobiczku, czasami trzeba trochę w realu pobyć.
Śpijcie słodko, jako i ja zamierzam. 🙂
Może kaszlisko da trochę pospać.
Oficjalny komunikat:
Londyn zakonczyl przygotpwania do Pinkwolonej Olimpiady, ktora rozpocznie sie za 120 dni. Wszystkie obiekty sa wykonczone, nie ma ani jednego „bialego slonia”, z ktorym nie wiadomo co robic po igrzyskach, budzet nie zostal przekroczony, security jest przygotowana i wyszkolona, a premier obiecuje „the greatest show on Earth”. To sie okaze.
Dzis bawil w Londynie z gospdoarska wizyta szef Miedzynarodowego Komitetu Olimpijskiego i podobno byl okropnie zadowolony z wzorowego przygotowania.
Jedno na co sie krzywia dziennikarze, ze wszyscy, ktorzy chca dostapic zaszczytu latania ze zniczem olimpijskim, musza wybulic £200 za przywilej. Minister od olimpiady powiada : Grosik do grosika.
POkazali jakas panienke w tv, ktora powiedziala, ze uznala, ze nie moze wybulic rzeczonej sumy bo jest bezrobotna, ale oglosila to w internecie i dostala 10 propozycji pokrycia kosztow w calosci.
Heleno, zamierzasz emigrować z Londynu na czas kataklizmu, czy zostać i dzielnie znosić niedogodności?
Powiem Ci tak, Vesper. Najchetniej wyprwadzilabym sie do Kumy albo do E, podnajmujac za Powazne Pieniadze swoje mieszkanie na ten okres (jesli do E. to oczywoscie kasa podzielona na pol) – tak sie odgrazalam cztery lata temu.Teraz juz taka pewna nie jestem. Wroce i zastane ruine i szukaj wiatru w polu? Nooo, nieeee.
Rysiu, Pan B. nie rychliwy, ale…. Harald Schmidt stracił robotę w SAT1.
Dobranoc.
Czy może mi opcja objaśnić jednym zdaniem, co za Buxtehude?Bo niestety iś szpreche zupełnie niśt. 😳
Rzad zrobil cos fajnego w zwiazku z Olimpiada. Poniewaz glowne obiekty olimpijskie powstawaly w bardzo zlej zaniedbanej dzielnicy, wokol stadionow wybudowal bardzo nowoczesne miasteczko olimpijskie, ktore po igrzyskach bedzie zamienione w budownictwo komunalne. Wlasciwie sa to juz gotowe mieszkania, ladnie wyposazone dla tysiecy ludzi. Oni (wladze miasta) zapewne beda chcieli niektore sprzedac, aby nie wprowadzac do dzielnicy samych biednych, tylko zeby byl tam dobry mix socjalny. Ale zdecydowana wiekszosc tych mieszkan bedzie kwaterunkowa. To powinno znaczaco, znaczaco poprawic sytuacje mieszkaniowa w Londynie. Bo ludzie slabo zarabiajacy (pielegniarki, nauczyciele) naprawde dzis nie moga sobie pozwolic na kupno mieszkania w stolicy, zas czekanie na kwaterunkowe mozna skrocic jedynie jak sie zajdzie w ciaze, najlepiej pozamalzenska 🙄
I to jest dyskryminacja, chłopu mieszkanie się nie należy? 😈
No, jak bedzie samotnym ojcem, to owszem, nalezy sie. 🙄
To dobrze, bo zrozumiałem, że ciąża jest warunkiem niezbędnym. Czasem myślę linearnie. 😉
Warunkiem niezbędnym do rozpoczęcia dnia jest herbata. 🙂 Zapraszam. 😀
Dzień dobry 🙂 Przyjemnie, kiedy herbata już czeka. A jak Pan Administrator wróci z bułkami, będzie jeszcze przyjemniej. 😀
Wynajęcie mieszkania podczas Pinkw. Ol. za Pow. Pien. to jest bardzo dobra myśl i ja ustosunkuję się do niej osobiście, przypominając w celach metaforycznych stary dowcip. Baron Rotszyld chciał sprzedać któryś ze swoich pałacyków. Wśród garniturowo-krawatowych interesantów, zajeżdżających wypasionymi rollsami, znalazł się jeden zarośnięty obdartus, który przyszedł piechotą i bez towarzyszącego adwokata. Kiedy przyszła jego kolej, zaczęto go wypytywać, jakież to posiada finansowe aktywa i okazało się, że nie posiada żadnych. Wypytujący zadał więc ze zdumieniem jeszcze jedno pytanie: to po co pan tu w ogóle przyszedł? Chciałem powiedzieć baronowi Rotszyld – odparł z godnością obdartus – żeby na mnie nie liczył. 😈
Buxtehude to jest miejscowość pod Hamburgiem, gdzie wymyślono takie triko, że można sobie przenocować na materacyku w pewnej księgarni i naczytać się za wszystkie czasy.
Uff, zmieściłem się w jednym zdaniu. 🙂
Miałam dziś szczęście. Kierowca, któremu zajechaliśmy drogę, miał i refleks, i miejsce, żeby nas wyminąć. Kolejny okruch szczęścia: zapanował potem nad samochodem i nie wjechał ani w czekających na chodniku ludzi, ani w barierkę. Jechałam z dobrym kierowcą – ale jest dziś zmęczony i boli go głowa.
Poproszę herbatę.
Liczę, że klakier nam sprawozda jak tam Grigori poradził sobie z wojną i czy udało mu się zaprowadzić pokój. Zżera mnie ciekawość czym się klakier nawonnił 😉
Herbata dla Agi!!!!
Na Dywaniku nie zająknął się słowem, chociaż od dawna ogłaszał, że idzie.
Też jestem ciekawa Jego wrażeń.
Ja z powodu takich 'szczęść’ nie miałam odwagi korzystać z prawa jazdy.
Przerażało mnie, że z powodu chwili nieuwagi, mogę komuś zrobić krzywdę.
Jak to dobrze, że szczęścia też chodzą parami. Mogę zrobić kolejne uff z okazji cudownego uratowania Agi i przechodniów. 🙂
Bardzo mi się dziś przydało jeszcze jedno uff, a i dwa by nie zaszkodziły. Ma ktoś może jakąś parkę szczęść do oddania w dobre łapy? 😉
Dlatego o tym piszę, mt7. 🙂 Wszyscy wiemy, że chwila nieuwagi czy złe samopoczucie – nasze albo innego użytkownika drogi – może mieć tragiczne skutki. Ale w codziennym biegu łatwo się o tym zapomina. Takie 'otarcie się’ o konsekwencje potrafi człowiekiem potrząsnąć.
Też mam z prawem jazdy podobnie jak Siódemeczka. Kiedy wsiadam za kierownicę, rozbuchana wyobraźnia podsuwa mi długą listę makabrycznych scenariuszy, co mnie tak usztywnia, że faktycznie zaczynam popełniać głupie błędy i zagrażać swojemu oraz cudzemu bezpieczeństwu. Więc w praktyce już od długiego czasu sam nie prowadzę.
Dawniej trochę nad tym bolałem, ale potem doszedłem do wniosku, że bycie wożonym w jakiejś mierze czyni ze mnie dostojnika i boleć przestałem. 😎
Naprzeciwko Chase Manhattan Bank w Nowym Jorku, na jednym metrze kwadratowym pan prowadzi luksusową restaurację pod chmurką, w której serwuje wykwintne hotdogi. Podszedł klient, zamówił i grzebiąc w kieszeni mówi:
– czy nie zechciałby pan pożyczyć mi 10 centów brakujących do zamówienia?
Na to restaurator odpowiada:
– widzi pan ten bank naprzeciwko?
– tak
– to widzi pan, mamy taką umowę, ze ja nie udzielam pożyczek, a oni nie sprzedają hotdogów…
Klakier jest pewnie jeszcze tak uskrzydlony muzycznym przeżyciem, że odwleka moment powrotu do twardej, wirtualnej rzeczywistości. 🙂
Dzień dobry, wczoraj wróciłem po północy, a teraz pracuję (piszę podczas przerwy), więc nie mogę napisać 6 linijek.
Dwa zdania wrażeń szarozjadacza operowego napisałem u Pani Szwarcman. Twarda rzeczywistość? No, tak! 😉
Lechu – slodki i zabawny – u Olejnik:
http://wyborcza.pl/1,75248,11441467,Walesa_o_swoim_malzenstwie__Ten_dom_dlugo_trwa_i_dotrwa.html
No tak, ja jestem normalny inaczej, Wałęsowie kochają się inaczej, nawet ciepło jest dziś inaczej. 🙄 Czy w ogóle jeszcze cokolwiek jest tak samo? 😎
Lechu to klasyk. U nas w domu do kanonu wszedł jeden z jego licznych bonmotów – nic się nie stało, nic się stało, ale wyciągnijmy z tego wnioski.
A za kółkiem… Jestem dość spokojny i opanowany człowiek, a za kierownicą przybiera to jakąś ekstremalną postać. Zdarzyły mi się ze dwie czy trzy takie sytuacje, w których w ciągu sekundy reagowałam instynktowanie tak, jak gdybym miala czas zastanowić się i zareagować w sposób zaplanowany. Raz nawet zaparkowałam po zaciągnięciu ręcznego, równolegle do krawężnika, pomiędzy zaparkowanymi samochodami a kontenerem na gruz, po tym jak musiałam gwałtownie hamować na zakręcie przy śliskiej jezdni. Był to mój najlepszy wyczyn. Nie wiem, jak to zrobiłam, nie umiałabym tego powtórzyć i nie specjalnie mam na to ochotę. Ale są takie typy ludzi, które w silnym stresie dostają zimnej krwi, a gdy stras minie, dopiero wtedy zaczynają im sie trzęść kolana. Co oczywiście nie oznacza, że tak będzie zawsze i że zawsze się zdąży zareagować. Jazda w dłuższe trasy zawsze napawa mnie obawą. Ja mogę jechać prawidłowo, ale z przeciwka może nadjechać ktoś pijany, albo tak zmęczony, że zaśnie. Wtedy, czy jestem pasażerem, czy kierowcą, niewiele to zmieni. Ale sytuacja, kiedy jestem pasażerem i ktoś inny prowadzi, stresuje mnie najbardziej.
stras – wspaniała literówka 🙂
określa znakomicie stres uluczny/drogowy 😆
uliczny… 😆
Ortowirusy w natarciu! Ratuj się kto może! 😆
Ciekawe, ja też jestem z tych, którzy w stresie działają pozornie na chłodno, a całe rozdygotanie wychodzi im dopiero po (bardzo się to zawsze przydawało przy wszelkich egzaminach), ale za kółkiem nagle jakbym się robił zupełnie innym typem psa. Dygotka zaczyna się już przy włożeniu kluczyka do stacyjki, a potem tylko pogłębia.
A najgłupsze, że czasem jeżdżę we śnie i wtedy to ja jestem formuła pierwsza. 😯 To jest chyba naprawdę normalne inaczej. 😳
Nie, to jest normalne normalne Bobik. Ja tez bardzo pieknie prowadze we snie i zaden uliczny sprzedawca kwiatow nie musi uciekac przede mna wraz z pozostalymi doniczkami, po ktorych nie zdazylam sie przejechac… 🙁
To ja tak mam na rowerze, Bobiku. Za kółkiem tylko na początku kursu na prawo jazdy. Potem już ok. Na koniu nigdy, jakbym się urodziła na chabecie. A jak wsiądę na rower, to przez pierwsze dwa, trzy dni, jestem zupełnie drewniana. Jadę jak ostatnia ofiara losu, przewracam się w sytuacjach, gdy naprawdę to niemożliwe. A potem przechodzi, przyzwyczajam się i mogę mykac po lesie, z górki, na złamanie karku. Ale każdy sezon rowerowy rozpoczynam w specyficznym stylu 🙄
No tak, ale rowerem znacznie trudniej kogoś utrupić niż autem. 🙄
Prawda. Nawet siebie trudno, trzeba by mieć wyjątkowe szczęście 🙄
Bardzo interesująca rozmowa z syryjskim opozycjonistą, który rysuje możliwe scenariusze po – oby! – obaleniu Asada:
http://www.polityka.pl/swiat/rozmowy/1525599,1,rozmowa-z-syryjskim-opozycjonista-georgeem-sabra.read
Duch i ton tego wywiadu jakoś mi przypomniał różne polskie nadzieje i plany opozycji antykomunowej (bo z dzisiejszej perspektywy nawet bym jej nie nazwał antykomunistyczną). I nie ukrywam, że z pewnym smutkiem pomyślałem „a potem co to się porobiło…”. Choć wcale nie należę do tych, którzy wołają „komuno, wróć!” i do pewnego stopnia to, co jest, doceniam. 🙄
Rzeczywiście, duch Polyanny daje się zauważyć. Z drugiej strony, gdyby nie wiara, że to co się robi, zmienia świat na lepsze, żadna dyktatura, żaden nieludzki system, nie zostałby obalony.
No pewnie, Vesper. Poza tym ja jestem ostatni, który by chciał komukolwiek odbierać piękne nadzieje. 😉 Zastanawiam się tylko, czy to naprawdę musi tak być, że po obaleniu nieludzkiego systemu rewolucjoniści zabierają się do darcia – sorry, Mordko – kotów między sobą i nagle najgorszym wrogiem robi się wczorajszy sojusznik, a piękne nadzieje lądują na śmietniku. Czy nie dałoby się w porę zorganizować dostawy jakichś głowopukawek, które pozwoliłyby tego do bólu przewidywalnego rozwoju sytuacji uniknąć. 🙄
Darcie kotow z pewnoscia bedzie, ale wszystko lepsze niz to co teraz. Bez darcia kotow to sie nie da po tylu latatch dyktatury.
Na szcieescie Syria jest krajem wielu wyznan i nie wydaje sie by grozila mu jakas teokracja po upadku Assada.
Ogladalam/sluchalam/czytalam liczne wywiady z syryjskimi opozycjonistami i wszystkie one szly w tym kierunku co ten.
Jakie rzady zapanuja w Syrii po rewolucji – tym bedziemi mieli czas sie martwic jak Assad zacznie sie smazyc w piekle. Nie od razu Damaszek zbudowano.
Bede sie zreszta bardziej martwic ich polityka w regionie, niz wewnetrzna.
Oby poszedł się smażyć jak najprędziej, Heleno. Reżim w Syrii był bardzo okrutny, więc obstawiałabym, że wewnetrzne rozliczenia po jego upadku też nie będą cywilizowane 🙁
Najprędzej 😳 Piszę i klikam szybciej niż myślę i sprawdzam 😳
Tak, Vesper, smazyc, nie smarzyc.
Mam stale problemy z tym slowem. Powinnam pamietac o „smaganiu sloncem”. 😳
Bobik, zadzialaj prosze. 😳
Ja często też napiszę szybciej niż pomyślę, tylko ja sobie mogę zaraz poprawić. 😆
Lecę się przekonać, czy będę mógł zrobić upragnione uff. Niech czuwają nade mną wszyscy Bogowie po równo, bo we wszystkich nie wierzę bardzo sprawiedliwie, dokładnie tak samo. 😉
Znalezione w zakładce „Prawo bankowe” 😯
Hiszpańskie prostytutki odmawiają seksu z bankierami
Renomowane hiszpańskie prostytutki w ramach protestu odmawiają seksu z bankierami, dopóki ci nie zaczną udzielać kredytów potrzebującym rodzinom i firmom – informuje brytyjski portal dailymail.co.uk.
Madryckie prostytutki zapowiedziały, że strajk będzie trwał dopóty dopóki pracownicy banków nie zaczną “wypełniać swoich zobowiązań wobec społeczeństwa” i nie zaczną oferować Hiszpanom wyższych kredytów.
Więcej: http://www.pb.pl/2577077,16126,hiszpanskie-prostytutki-mowia-nie-bankierom
A co ze spłatą zaoferowanych kredytów 😈
Nawet nie zauwazyłam, Heleno 🙂 Ja mam problem ze słowami „kołnierz” i „kożuch”. Nigdy nie wiem jak napisać. Sprawdzam za każdym razem, kiedy muszę ich użyć na piśmie.
Gest pracownic seksualnych ( taka jest wlasciwa, politycznie poprawna nazwa :smile:) w Hiszpanii zapewne bedzie bardziej skuteczny niz okupacje miejskich placow przez Niezadowolonych.
Moga cos takiego oglosic dzieki temu, ze sa zrzeszone w zwiazku zawodowym (International Sex Workers Union) zalozonym zreszta w Londynie. Mam nadzieje, ze inne filie tego zwiazku przeglosuja podobne uchwaly.
Szacun dla pan-Hiszpanek!
Z kozuchem u mnie jest latwo, bo ma wspolny rdzen z rosyjskim slowem „koza” czyli skora. Do kolnierza nie moge wymyslic zadnego rdzenia.
Heleno, przecież żaden opozycjonista, który na dodatek liczy na pomoc tzw. zachodnich demokracji, nie powie – no, jak my dojdziemy do władzy, to damy popalić tym …. i tamtym …., już my zrobimy porządki, ze nikt nie mruknie.
Każdy jest pokój i demokrację miłującym obywatelem, no może każdy.
W sprawie Syrii mówi się, ze powściągliwość wyż. wym. demokracji wynika z braku surowców w wyż. wym. kraju.
Ja nie jestem tak cyniczna. Wsparli parę rewolucji i skutki są mocno niepewne, nastroje raczej minorowe, robi się dobrą minę, ale…
W tych przypadkach nie wiadomo, jakie dżiny wypuszcza się z butelki.
A jeszcze w sprawie używania prawa jazdy.
Pisałam już o tym, ale akurat nie tu.
W zimie zza wielkiej pryzmy śniegu wyskoczył pod koła samochodu mały chłopiec.
Samochód stanął dęba, a ja, mimo że siedziałam przy kierowcy, zupełnie nie wiedziałam, co się stało.
To dziecko było zupełnie niewidoczne, ja tego chłopca nie zauważyłam.
I doszłam do wniosku, że nie będę sprawdzać, czy zauważę za kierownicą.
Poza tym mam kiepską podzielność uwagi, przeszkadzało mi, kiedy w pracy dziewczyny chciały słuchać radia.
A jak mały Tomek połknął drewniany klocek i zaczął się dusić, to ja zamieniłam się w żonę Lota, a uratowała go moja mama, złapała za nogi do góry i jakoś wyszarpała ten klocek z gardła.
Z tego wynika, że silny stres odbiera mi przytomność umysłu.
auto, rower… a wiecie jak przykre są wypadki na hulajnodze? 😕
Nie należy zapominać o jakże czynnym udziale demokracji zachodnich i Najdemokratyczniejszego Państwa Europy i Azji w podtrzymywaniu tamtejszych reżimów przez długie lata.
Drąc kotu – sorry… – między sobą, chcieli mieć tam i spokój i sojuszników.
Ale to przeciez nigdy nie wiadomo z tymi dzinami. Ktos z nas oczekiwal bolszewika Kaczynskiego czy bolszewika Macierewicza (majacego na swym koncie znacznie wieksze zaslugi walki z rezimem niz Braciszkowie)? Macierewiczem, ktory byl przewodniczacym nielegalnie dzialajacej w Polsce Amnesty International? Czy ktos oczekiwal, ze jakis ksiadz w kosciele bedzie nawolywal Polakow, aby „stali sie zolnierzami” i wyszli na ulice odbierac legalnie zdobyta wladze legalnemu rzadowi?
Nam sie tez wtedy wydawalo, ze skoro „cale spoleczenstwo” pragnie demokracji, to to jest dostatecznym gwarantem, ze odtad beda juz same maliny.
Dlatego tak wazne jest tlumaczenie na arabski calej literatury o Solidarnosci i naszym doswiadczeniu z transformacja ustrojowa. I posylanie im tego.
Ksiadz nie tyle w kosciele, co w ogolnopolskim Radyju. Sorry.
http://wiadomosci.wp.pl/gid,14372224,kat,1356,title,Najmniejszy-pies-swiata,galeria.html
🙂
Bezwypadkowo, choć bez hulajnogi, powróciłem na blog z częściowym uff. 🙂 Ale skoro tylko częściowym, to znaczy, że przynajmniej część bogów nie wywiązała się z obowiązków. 👿 Ciekawe, którzy to… 🙄
Teraz szybko odrobić zadania i lecieć się uczyć. No, co poradzę, taki lotniczy dzień dzisiaj. Oby tylko bez wypadku lotniczego się obeszło, bo znowu PE miałby dodatkową robotę. 😛
Mili moi, we wtorek otarłam się o cały świat w pigułce 😉 .
Byłam w Birmingham na uroczystości wręczania dyplomów masterskich i tytułów dr h.c. w Aston. Bardzo lubię tę brytyjską ceremonię honorowania absolwentow przez grono profesorskie. Ta była w szczególnej scenerii – w Town Hall. Ale nie o scenerię chodzi, tylko o to, że różniła się znacznie od poprzedniej, w której uczestniczyłam.
Wśród profesorów siedział najprawdopodobniej Sikh, bo zamiast biretu miał turban, a absolwenci byli odzwierciedleniem populacji na świecie. Rdzennych europejczyków była garstka, rdzennych brytyjczyków parę sztuk tylko.
Ogromną grupę stanowili Chińczycy wraz z Koreańczykami i nawet Wietnamczykami, następni co do wielkości byli Hindusi i pewno Persowie, bardzo liczna grupa Murzynów, pozostali to mało precyzyjnie Arabowie i szeroko pojęci muzułmanie.
Przynajmniej połowa to były dziewczęta 🙂 .
Świat się zmienia, idzie ku lepszemu. I wszyscy stanowili jedną wspaniałą grupę, bez żadnych podziałów.
Mnie najbardziej wzruszyły 3 pary rodziców z Afryki. Przyjechali z rodzinami, ale to rodzice byli odziani w odświętne szaty, godne głowy małego plemienia. Była para brązowa, różowa i kremowa 😉 . Szaty pana i pani uszyte z tego samego materialu, identycznie haftowanego. Ale nie o szaty chodzi. Wszystkie trzy pary przyjechały świętować zakończenie studiów CÓREK 🙂 .
Trzydzieści lat temu, to było nie do pomyślenia – w Afryce, jeżeli inwestowano w edukację, to praktycznie wyłącznie w naukę dla synów.
Podziwiałam profesorów prezentujących swoich absolwentow za to jak radzili sobie z wymawianiem ich nazwisk, w większości bardzo długich i skomplikowanych. Dużo było krotkich – Sisi He, Hao Hu, Li Li.
A mnie najbardziej spodobało się nazwisko Bo Nie 😉 .
A zdjęć nie masz jakiś?
Przyjemnie byłoby luknąć. 🙂
Zostawiłam w Niemczech po drodze, bo mni o nie poroszono, ale jak tylko powrócą, to postaram się zamieścic. Naprawdę robiło to wrażenie – „moja” grupa liczyła prawie 400 osób, a po południu jeszcze były dwie, nieco mniej liczne. Ale o podobnym składzie 🙂 .
W naszej grupie zgodnie z wypowiedzią profesora ponad 70% studentow było spoza Europy.
No proszę, jaki świat tyci… tu Brisbane, tu Aston University 😆
Oswiata wyzsza jest obecnie niezwykle wazna galezia w brytyjskim sektorze uslug, odkad sektor przemyslowy i rolny kurcza sie w zastraszajacym tempie. Wiec przyjezdza do nas sporo ludzi z calego swiata na platne studia.
Ostatnio w czasie pobytu w Gdyni rozmawialam z jednym z przyjaciol Kumy, wysoko postawionym urzednikiem Miasta, ktory skarzyl sie m.in na zanik przemyslu stoczniowego. Namawialam go, aby probowali wlasnie zaczac rozwijac sektor uslug: np. medycznych (chirurgia plastyczna, ortodontyka – wciaz znacznie, znacznie tansze niz w krajach Zachodu), oswiatowych etc. Sluchal tego jakby pierwszy raz ktos mu taka madra rzecz powiedzial. 🙄 😆
Heleno, a czy możesz mi potwierdzić to, czym mi tłumaczono małą reprezentację Brytyjczyków na studiach masterskich? Ponoć zdecydowana większość Brytyjczyków kończy studia bachelor i nie jest zainteresowana następnym etapem. Bo na graduacji bachelor proporcje narodowościowe były zupełnie inne.
Mnie osobiście zdziwił również brak Rosjan wśród absolwentów Aston( były trzy dziewczyny), zwłaszcza że w szkołach średnich jest ich mnóstwo.
Postgraduate studies czyli na stopien masterski nie sa juz zazwyczaj finansowane przez panstwo, choc niektore owszem sa i liczba chetnych na nie jest jakas astronomiczna w porownaniu z liczba miejsc. Inne studenci musza sobie oplacac sami (jesli nie dostana np stupendium) i sa to powazne sumy.
Ale nawet stopnie bakalarskie beda teraz wspolfinansowane przez studentow i pulap tych oplat (zaczyna sie to do pazdziernika b.r.) zostal wyznaczony przez rzad do £9 tysiecy rocznie. Co oznacza, ze po skonczeniu graduate studies absolwenci beda obciazewni powaznym dlugiem w banku – na zerowym procencie, to prawda, ale jednak. Pozyczki te beda musieli zaczac splaca tak szybko, jak szybko ich zarobki osiagna odpowiednia wysokosc, rozlozone na lata etc, ale wciaz jest to spory dlug z jakim wstepuje sie w dorosle zycie.
Po prostu podatnika juz nie stac na fundowanie studiow wszystkim, zwlaszcza, ze z roku na rok chetnych jest ponoc coraz wiecej, choc nie pamietam danych.
Z całym szacunkiem Heleno, ale czy próbujesz powiedzieć, że tracący pracę tysiące stoczniowców, znajdą zatrudnienie jako chirurdzy, ortodonci czy nauczyciele?
Slucham tego jakby pierwszy raz ktoś mi taka mądrą rzecz powiedzial.
To sluchaj lepiej.
Nie rozmawialismy o rozwiazywaniu problemow bezrobocoia wsrod stoczniowcow lecz o tym jak ratowac dochody miasta.
Widzę, że pożyczyłaś pazurki od Mordechaja. Zamiast nich załóz proszę okulary i przeczytaj, co napisałaś.
Nie musze. Wiem.
Ten wysoko postawiony znajomy powinien wiedzieć, że przemysł stoczniowy czuje się bardzo dobrze, tylko że w Gdańsku. Tam jest kilkanaście stoczni, które powstawały sobie, kiedy w Gdyni trwało skomplikowane reanimowanie trupa za wszelką cenę, w szczegóły kryminalne nie czas wchodzić (biznesmen roku za pożyczone i nieoddane pieniądze publiczne i takie sprawy). Dobrzy stoczniowcy nie mają problemu z zatrudnieniem ani na miejscu, ani w dowolnej stoczni na świecie, gorzej z kilkoma tysiącami takich od przenoszenia ciężkich rzeczy z miejsca na miejsce.
A propozycję Heleny zrozumiałem bez trudu, zeenie, chociaż miewam problemy z percepcją. To nie jest propozycja dla tych specjalistów od ręcznego transportu, tylko dla miasta, i to jest całkiem dobra propozycja.
Bezrobotni stoczniowcy i marynarze mogliby natomias wyprostwać sobie zęby i powiększyć biusty 🙂
A tam na poważnie – Gdynia z braku lepszych pomysłów postanowiła łatać swój budżet zwiększając o 100% koszty parkowania oraz podwyższając ceny biletów komunikacji miejskiej. W tej chwili wyprawa czteroosobowej rodziny z osiedla do centrum, powiedzmy by skorzystac z uroków darmowego spaceru nad morzem, to już poważny koszt. Tak jest oczywiście nie tylko w Gdyni, ale skoro tym miodem i mlekiem płynącym mieście mowa, to tak sobie dorysowałam kreskę do obrazka.
co tam przemysł stoczniowy i chirurgia. nie lepiej zainwestować w smoki i komety?
A czemu studia magisterskie nazywacie masterskimi 🙄 ?
Fomo, co czytasz? 😉
Dobrzy stoczniowcy w Wielkiej Brytanii przeszli juz lata temu do niebytu, gdyz przemysl stoczniowy ostatecznie upadl ze 25 lat temu ( Plymouth). Koronna wyspa, ktora kiedys „ruled the waves” przestala produkowac statki.
Nie wiem, Tadeuszu. Z niechlujstwa zapewne.
Ago, kryminał z krainy krasnoludów. Po prostu chciałem wyjść z ram, bo cóż niezwykłego jest w chirurgii i oświacie?
Jeśli nie stocznie, to transport morski. W Gdańsku wybudowano niedawno terminal kontenerowy. Najbliższa konkurencja – Hamburg. Hamburg, nie Gdynia. No comments.
No wlasnie. Zas sektor uslug nie wymaga od miasta takich nakladow w infrastrukture jak przemysl. Ortodontyk sam sobie wynajmuje lokal i nie musi miec do niego specjalnie budowanej autostrady.
Tadeuszu, zapewne dlatego ( w moim przypadku), aby odróżnić system dwustopniowy od jednostopniowych studiów magisterskich 😉 .
@ foma: Czyli jednak nie czytaliśmy tego samego. Na zbyt bliskiej obecności smoków i komet częściej się chyba traci, niż zarabia, ale czytałam niedawno opowiadanie, w którym sprytni mieszkańcy zarabiali na smoku. Tyle, że tego smoka nie było, ale oni udawali, że jest. Trochę to skomplikowane. 🙄
Zmoro, ale zgodnie z systemem bolońskim w Europie już chyba nie ma jednostopniowych…. 🙄
To też tłumaczy, czemu nie idą na magisterskie: bo większości ludzi wystarczy stopień zawodowy, a przygotowanie do pracy naukowej potrzebne nielicznej mniejszości.
W Polsce nacisk na odbywanie studiów przygotowujących do pracy naukowej (bo tak zapisano w ustawie) jest idiotyczny, bo pojawia się nacisk z kolei, aby studia naukowe zamienić na zawodowe. Później zdaje się płaczą, że nauki nie ma….
Heleno, ortodonta w Gdyni liczący na klientów spoza Polski może się przeliczyć, bo dochodzą do tego koszty podróży na wizyty kontrolne, parę razy w roku przez parę lat z rzędu.
Co innego protetyk – remont paszczęki można zrobić podczas jednej wizyty w Polsce 😉 .
Jeszcze są Tadeuszu jakies niedobitki, a na niektórych kierunkach pozostały magisterskie.
W Niemczech np opór przeciwko studiom dwustopniowym był duży. Zarzucano, że kłócą się one z ideą studiowania. Studiowanie nie powinno podlegać ścisłym ramom czasowym i ramom programowym. W ubiegłym roku przeszła fala strajkow przez uczelnie wyższe.
Ale w Niemczech prawo do studiów wyższych miał w starym systemie każdy. Niezależnie od predyspozycji, czy stopni na świadectwie maturalnym. Stąd bunt również przeciwko testom czy rozmowom kwalifikacyjnym.
Nawet na kierunkach z numerus clausus po 6 latach oczekiwania ( w chwili obecnej, bo wczesniej tak nie było) kandydat musi zostać przyjęty na studia.
Dawniej średnia trwania studiów przekraczała 8 lat. Wielu studiowało kilkanaście lat. Oprócz kierunku podstawowego należało wybrać przedmioty dodatkowe np. filozofię itp.
Często bywało tak, że świeżo upieczony absolwent medycyny np. przekroczył czterdziestkę.
Potem ograniczono maksymalny czas studiów do 8 lat i wprowadzono niewielkie opłaty semestralne.
Stąd między innymi protesty, bo teraz z pierwszym stopniem trzeba się uporać w 3 lata ( w tym najczęściej 6 miesięcy obowiązkowej praktyki, czego np. nie ma w Holandii czy w.Brytanii, ale to akurat jest dobre rozwiazanie moim zdaniem). I już nie ma luziku 😉 .
Profesorowie na uczelniach namawiają studentów na drugi stopień edukacji, argumentując to możliwością zdobycia wykształcenia porównywalnego z systemem jednostopniowym.
A statystyka zatrudnienia w ubiegłym roku pokazuje, że pomimo prób dyskredytacji tylko pierwszego stopnia studiów, przedsiębiorcy zatrudniają jednak licencjantów. Zatem przypuszczam, że z biegiem lat kandydatów na drugi stopień będzie mniej.
Ago, a cóż skomplikowanego jest w ukrywaniu, że coś jest a nie ma i mimo to, czerpaniu odpowiednich profitów? toż to esencja korporacji ;D właśnie o takie sprytne podejście mi chodziło, czerpać mimo braku podbudowy
Zasadniczo w dalszym ciągu obowiązuje prawo do studiowania dla każdego, nawet w aktualnym systemie bolońskim, ale jak to rozwiązali w przypadku kierunków z testami predyspozycyjnymi, to tego nie wiem.
Natomiast na kierunkach z numerus clausus (np. medycyna, stomatologia, prawo) w dalszym ciągu każdy, kto złożył podanie musi po 6 latach zostać przyjęty. W każdym nowym roku akademickim pewien procent miejsc jest przeznaczony dla kandydatów z listy oczekujących. Krytriami mieszanymi są średnia ocen i okres oczekiwania na liście. Różne dla różnych uczelni.
Zmoro, nie do konca. Robienie tych rzeczy w Polsce, zwlaszcza w Trojmiscie jest wciaz znacznie tansze niz np w Anhglii. Sa tanie linie i tanie hotele. To tez otwiera rynek wynajmu pokojow pryatnych do wynajecia na czas wizyty medycznej w Polsce, ktorych lista moze byc np dostepna u danego specjalisty.
Jeden implant zebowy kosztuje w Anglii ponad £2 tysiace. To jeszcze warto pojechac do Gdyni.
To się zgadza Heleno, ale to nie tym sie zajmuje ortodonta 😉 .
Ortodonta zajmuje się korektą zgryzu.
taki python mi się skojarzył…
http://www.youtube.com/watch?v=XMOmB1q8W4Y
Oooo!
Czy tylko mnie zniknęło Panią Kierowniczkę i inne blogi Polityki, czy ktoś może też próbował tam zajrzeć i nie mógł?
Janina Paradowska – ok, Justyna Sobolewska – ok, Kierowniczka – też ok, sprawdzone przed chwilą
Zaglądałam przed chwila i była