Głodówka wielkanocna
Głodówki ostatnio w modzie, a ja chciałbym przynajmniej w dziedzinie pogoni za obowiązującymi modami nie odstawać od gatunku ludzkiego. Wystarczy już, że jako pies różnię się z natury. Postanowiłem zatem urządzić częściową chociaż głodówkę (na całkowitą nikt mnie nie namówi, nie ma głupich!) i w nadchodzące święta Wielkiej Nocy kategorycznie powstrzymać się od konsumpcji następujących potraw:
bzdurek z bajkiem i kartoflami
zalewajka po emerycku
bitki smoleńskie na winie
kotlety odsmażane z przytupami
kiełbasa zdradziecka na gorąco
lękumina z brukselki
pieczeń sejmowa fuszerowana
klops à la zioberka
chwilet superekspressowy z sosem chrzanionym
jaja po polsku glazrurowane
fałszywy mazurek z bitą pianą
faworki medialne w kremie wazelinowym
Wszystkim, którzy przyłączą się do mojej głodówki, nie tylko życzę miłych i spokojnych dni świątecznych, ale również przepowiadam dużą szansę na spełnienie się tych życzeń.
Wesołych Świąt! 🙂
Klakierze, na litość faraona! Wypadki losowe, w tym również lotnicze, zdarzały się w historii już nieraz, również głowom państwa. Nikt nie wyciągał z tego takich wniosków, że w związku z tym wszyscy obywatele są w niebezpieczeństwie. Co więcej, nawet z niewątpliwego zamachu na Kennedy’ego nikt nie wywnioskował, że każden jeden pojedynczy Amerykanin był zagrożony, a po zamordowaniu Palmego w niebezpieczeństwie znaleźli się wszyscy Szwedzi. 😯
Ja osobiście czułbym się wiele bardziej zagrożony, gdyby do władzy doszedł Kaczyński. To by teraz była w sensie politycznym katastrofa jeszcze gorsza od smoleńskiej.
A dla tezy, że w tej chwili niemożliwa jest polityka bez Kaczyńskiego, nie widzę uzasadnienia. A gdyby i on zginął tragicznie, na przykład wskutek upadku ze schodów, to polska polityka by się skończyła, czy co? 😯
Pszczoły – tak. Mnie też przeraża, że giną. 🙁
Klakier, Ty wiesz i ja wiem i wiekszosc ludzi w Polsce to wie, ze nie chodzilo o „wyspecjalizowane sluzby”, ktore zawiodly, tylko o to by nie odlatywac na zapasowe lotnisko i zdazyc na swoj wiec przedwyborczy w Katyniu. 🙄
Czy wiesz co bylo kilka dni wczesniej? Bodaj w czwartek przed wypadkiem? Prezydent Warszawy miala zasadzic jakies drzewko pamiatkowe w wybranym przez miasto miejscu aby uczcic katynska rocznice. Dzien przed zaplanowana uroczystoscia sadzenia drzewka, przybiegl w to miejsce Prezydent RP i w przygotowana dziure w ziemi zasadzil drzewko wlasne.
OK?
A jakby poszedł do klasztoru? Rozmarzyłam się…
Wodzu, to w końcu do ilu ja muszę liczyć, żeby to cholerne ciasto wyrosło? 🙄
Ago, ja nie wiem, czy z tym klasztorem to jest najlepszy pomysł. Mógłby zostać redemptorystą… 😯
Pustelnia. Pustelnia na pustyni. I jak fatamorgana, to tylko w indywidualnym zakresie, bez jakichkolwiek publicznych reperkusji.
A co, nie rośnie? Przecież o północy miało zacząć.
Ja juz bardzo dawno proponowalem aby go wywiezc do Toskanii, kupic mu wille albo mieszkanie, dac kamerdynera z talentami kucharskimi. Niech sie wygrzewa w sloncu, dobrze sie odzywia, patrzy na ladne krajobrazy i odwiedza piekne koscioly. Niec sobie tam nawet miesiaczki obchodzi.
Tylko niechaj nie wraca!.
Klakierze, nie wierzę w traumę po tym, co widziałam w trakcie kampanii prezydenckiej. Nie i już. Dla mnie zimna kalkulacja i ból po stracie są nie do pogodzenia. Rozumiem, że chcesz bronić człowieka. ale ten człowiek napędza i firmuje sobą zachowania, które nie mieszczą mi się w niczym.
Wodzu, zaczęło, ale chyba trzeba by mu wlepić odpowiednią liczbę batów, żeby rosło jakimś przyzwoitym tempie. 👿 Dlatego pytam, do ilu mam liczyć.
A wiecie, czym może się skończyć czytanie poezji? To se zobaczcie. http://wyborcza.pl/1,75248,11534229,Co_lubi_kobieta__a_co_komendant.html
Po włosku do siedemnastu chyba. Dla wykształconego szczeniaka to nic trudnego. 🙂
Bobiku, nie stresuj się, Piesku: uroczyście zobowiązuję się nie wstawać jutro przed obiadem. 😆
Można po włosku? Super! Już do stu my brali. 😈
Ależ Bobiku, Kennedy zginął w wyniku zamachu (nie wyjaśnionego konsekwentnie do dziś), Palme również.
Jeśli w te ramki Smoleńsk, to ja się pod tym nie podpiszę.
A ja bym się nie czuł – bardzo bym chciał zobaczyć, co może zdziałać. Pod warunkiem, że nie zawiesiłby demokratycznej formuły, choćby wyborów. Co obecne i przeszłe ekipy potrafią już wiem.
Teza o nieobecności Jarosława Kaczyńskiego (żywego !) w polityce, choćby i w klasztorze (uzupełniać wiedzę o Małym Rycerzu) jest bez uzasadnienia?
Nie upieram się, że mam „wieści z góry”.
Poczekam, zobaczę.
Kocie Mordechaju – nie zgadzam się na taką wersję. Tam była Pani Maria. To nie był lot do Tbilisi.
A wszystko przez rodzinę. Nie zeżarliby wszystkiego w Święta, to bym dziś jeszcze nie musiał piec. 👿
A wszystko dzięki rodzinie – gdyby nie oni, to by Ci się piec nie chciało. Wiem coś o tym. 😉
Klakierze, do Tbilisi on leciał jako Rzeczpospolita, bez najmniejszej świadomości tego faktu. Podobnie dał się wozić po gruzińskich bezdrożach. Po smoleńskich już się nie udało, ale ile razy, bezkarnie, może się udać.
Klakierze, o to mi chodziło, że w przypadku rzeczywistych zamachów, którym odpowiednie służby nie potrafiły zapobiec, pojedynczy obywatele mogliby się czuć nawet bardziej zagrożeni, ale jakoś w Ameryce czy w Szwecji się nie poczuli. A jak chodzi o wypadki losowe, nie ma podstaw, żeby ktoś się miał od nich czuć zagrożony bardziej lub mniej. Wypadki, jak wiadomo, chodzą po ludziach tak czy owak.
Pozostaje jeszcze kwestia niedbalstwa, lekkomyślności, debeściactwa, itp. I tu, paradoksalnie, szary obywatel może się czuć bezpieczniej niż prezydent, bo katastrofa smoleńska ujawniła, że lotnictwo cywilne w Polsce stoi na wiele lepszym poziomie niż wojskowe, a tanie linie mają lepszą organizację nż kancelaria prezydencka. Więc ja, szary, tfu, czarny pies po katastrofie poczułem się wręcz bezpieczniej, bo latam tanimi liniami, a nie VIP-Airem.
„Dla mnie zimna kalkulacja i ból po stracie są nie do pogodzenia.”
Haneczko…
bo ja wiem…
może to wpojone ideały… Panie Wołodyjowski, Polska wzywa.
Może chęć posiadania władzy państwowej, a nie tylko procedowanie parlamentarne w sprawie katastrofy.
Nie wiem.
Będę bronił go jako człowieka, który cierpi.
Będę go bronił przed tym, że ktoś publicznie puka palcem w czoło. I jest to ktoś z Rządu.
Będę go bronił przed takimi zachowaniami, jakie dziś widziałem w Sejmie.
Wybaczcie, że zakłócam. ale mnie te 96 gwoździem stoi i nie odpuści. Dobranoc.
Bobiku, to nie był przypadek losowy.
Tu zawiodły procedury Państwa.
Albo trzeba się zgodzić z Krakowskim Przedmieściem – zamach.
Dobranoc Haneczko
Klakier, bron w pierwszym rzedzie siebie samego przed takimi zachowaniami w Sejmie, bo Kaczynskiemu to Ty za to placisz, zeby sie sam bronil. A najwieksze jego cierpienie, ze nie jest Mussolinim.
Bardzo by poweselal jakby doszedl do wladzy i mogl tych przebrzydlych tuskow-michnikow wtracic do pie..a . O, jakby mu sie humor poprawil!
No to ja muszę powiedzieć, żeby była jasność – przede mną Kaczyńskiego obronić się nie uda. Nie szanuję go ani jako człowieka, ani jako polityka i uważam, że mam do tego podstawy. Nie lubię włazić na zbyt wysokie krzesła, ale na chwilę wlezę – on jest jednym z tych typów, którzy poniewierają moje wartości. Czy za to jestem mu winien szacunek?
Sam pewnie bym się w Sejmie nie pukał palcem w czoło, ale nie ze względu na szacunek dla Prezesa, tylko dla instytucji. Dla tego, co ona reprezentuje. Przepraszam, powinna reprezentować.
Oczywoscie, ze nie ma sie co rozczulac nad politycznym draniem, ktory tyle zla wyrzadza.
Lepiej sie zaopiekowac jakims bezdomnym Kotem, albo nawet i Psem.
Kocie Mordechaju, sam oceniłeś, że te zachowania w Sejmie były nieparlamentarne. Ja się nawet bardzo zdziwiłem, że to piszesz, znając Twoje poglądy w tej sprawie.
Klakierze, nawet gdyby wszelką losowość tu odrzucić, to nie zawiodły wszystkie procedury państwa, tylko co najwyżej ich niewielki wycinek. Nie przestały funkcjonować urzędy, sądy, policja, straż pożarna, ani pogotowie. Nie staliśmy się w jednym momencie Somalią. Co więcej, po tym jednym, dramatycznym momencie, cała masa procedur została uruchomiona i funkcjonowała. Więc to zagrożenie z powodu rzekomej totalnej zapaści struktur czy procedur mocno jest naciągnięte.
A to, że tu i ówdzie w strukturach i procedurach jest burdel, to inna historia. Jest i ten burdel trzeba ujawniać i likwidować. Ale stuprocentowo zorganizowany jest chyba tylko Singapur i też ma to swoją cenę w postaci niemożności żucia gumy. 😉
Tyle piszecie o tolerancji, zrozumieniu Innego, a w tej sprawie jesteście betonowi.
A ja nie – chcę odróżnić politykę od uczuć tego człowieka.
Przy pełnej świadomości procesów ulicznych i zasad urny wyborczej.
Bobiku – dla mnie idealisty – w tej sprawie jest jedna prawda.
To są dość proste procedury. Tak, albo nie. Tu nie może być „może”.
Przypadki losowe – tak. Jak z kapitanem Wroną.
Moje poglady co do tego jak nalezy prowadzic obrady przez marszalka wylozylem w sposob jasny i jednoznaczny. Stukanie sie w glowe jak sie slyszy co wygaduje ten wariat miesci sie dla mnie w ramamch dopuszczalnych zachowan parlamentarnych. Zdarzalo mi sie ogladac rozne sceny w Izbie Gmin, znacznie ostrzejsze.
Natomiast Speaker of the House, marszalek, przewodniczacy obrad powinien zachowac absolutna bezstronnosc. Jest ponadpartyjny bez wzgledu na to z jakiej przyszedl partii. Wzorem takiego marszalka pozostanie dla mnie zawsze nieodzalowsana (jest na emeryturze) Betty Boothroyd, labourzystka , wybrana i szanowana przez cala Izbe. I oplakiwana przez cala Izbe, kiedy oznajmila, ze odchodzi. Obecny jest od niej gorszy, ale Kopacz sie do niego nie umywa. Bylby kompletnie skompromitoany, gdyby sie zachowal dzis tak jak ona. I pierwsza krytykowalaby go jego wlasna partia, ze ja kompromituje.
Ale byla tez dzis jedna nieoczekiwanie mila wiadomosc: mlodemu Kimowi nie odpalila rakieta. Bardzosmy tu kibicowali w tej sprawie.
I jeszcze tylko komentarz Michnika o wariactwach Kaczynskiego:
„Kłamstwo o zamachu na Lecha Kaczyńskiego jest zwieńczeniem opowieści mitologicznej o tym, że dzisiejsza Polska nie jest państwem niepodległym i demokratycznym, lecz niemiecko-rosyjskim kondominium, że rządzona jest przez reżim skorumpowany i przestępczy, skoncentrowany na wyniszczeniu materialnym i kulturowym Polski i Polaków, na przypominającej terror lat stalinowskich wojnie z Kościołem katolickim i religią.
Należę do tych, których to przeraża, wiem bowiem, że kłamstwo powtarzane wrzaskliwie i nieprzerwanie bywa skuteczne. W klimacie upodlenia polskiej polityki, gdzie wszystkie chwyty są dozwolone, łatwo można uwierzyć, że czarne nie jest czarne, a białe nie jest białe. ”
Więcej… http://wyborcza.pl/1,75968,11535143,Osmieszanie_Polski.html#ixzz1ry25WdeX
Tu Betty Boothroyd ostro upomina poslow wlasnej partii usilujacych zagluszyc ministra w czasie jego wystapienia:
http://www.youtube.com/watch?v=aCVz72VR80Y
No właśnie Kocie Mordechaju mnie to poraża, że opinię Adama Michnika łączysz ze swoją:
„I jeszcze tylko komentarz Michnika o wariactwach Kaczynskiego”
Ależ Klakierze, ja sam pisałem o tym, że te sprawy trzeba odróżnić. Ale właśnie – odróżnić. Może to ujmę w punktach, żeby to odróżnienie było wyraźnie widać.
1. Współczucie dla człowieka, który stracił kogoś bardzo bliskiego – tak.
2. Szacunek dla człowieka, który tę stratę zaprzęga do politycznych celów, a i inne obrzydliwości ma na koncie – nie.
3. Szacunek dla polityka, który zamiast szacunku dla interesu publicznego proponuje ubóstwienie swojego brata i siebie przy okazji, a oprócz tego choćby potop – nie.
Tolerancja powinna dotyczyć inaczej myślących, czujących, kochających, ubierających się, dyskryminowanych, krzywdzonych itd. Ale są jej granice – tam, gdzie zostają naruszone podstawy demokracji, zasad społecznego współżycia, przyzwoitości, zdrowego rozsądku, takich rzeczy. Bo chyba jasne, że jak nie postawimy tolerancji żadnych granic, to zaczniemy tolerować np. mord, kradzież, ruję z poróbstwem i drożdżowe ciasta, które nie chcą rosnąć. 🙄
A co Cie poraza, Kalkierze? Ja dokladnie podzielam opinie Michnika. Mnie tez przeraza to co Kaczynski wyprawia. O co sie rozchodzi?
„I jeszcze tylko komentarz Michnika o wariactwach Kaczynskiego:”
Pozwól sobie napisać Kocie Mordechaju – to typowa manipulacja dziennikarska.
Ktoś, kto czyta pobieżnie – będzie miał opinię – Michnik napisał o wariactwach Kaczyńskiego
A nie napisal? 😯 O tym, ze Kaczynski osmiesza Polske w swiecie. ze lze jak z nut – nie napisal?
I wypraszam sobie goloslowne oskarzenia o manipulacje.
E, Klakierze, chyba cudzysłów u Kota przeoczyłeś. A jak ktoś nie przeoczy, to będzie od razu wiedział, że to cytat oznacza. 😆
Bobiku, ja zawsze Cię lubię czytać, bo oddając cesarzowi , co cesarskie, raptem biegniesz do kuchni, gdzie babka udaje mazurka. 😀
Zero zgody na stanowcze stanowienie punktu 2 i 3.
Tak to można interpretować, ale to jest Twoja Bobiku interpretacja (może masz rację), a nie prawda jedna i jedyna.
Ja w tych punktach nie mam jednoznacznego zdania – może tak, może nie. Sprawa jest dość problematyczna.
Ależ Kocie Mordechaju, to nie jest gołosłowne, to jest w skawyczkach.
W ani jednym słowie Michnika nie słowa „wariactwo”.
Nic u Kota Mordechaja nie przeoczyłem – czytam zawsze ze szczególną dokładnością
Oczywiście, Klakierze, że te wszystkie punkty to było moje zdanie, którego nikomu nie każę podzielać. Ale one chyba jakoś pokazują, dlaczego jestem „betonowy” i równocześnie, że nie całkiem jestem. 😉 Bo w punkcie 1. powoduje mną moje miętkie psie serduszko, a w punktach 2. i 3. niebo gwiaździste we mnie. 🙂
Niebo gwiaździste powiadasz Bobiczku – ale to podobno tylko było nad Kłajpedą
A, teraz skapowałem, na czym miałaby polegać manipulacja Kota. No niee, przecież wariactwo to było tylko tzw. zrelacjonowanie własnymi słowami. 🙂
Alleluja! Alleluja!
I jeszcze Inszallah w ramach tolerancji. 😀
Ciasto zostało wsadzone do formy i po jeszcze tylko jednym jedynym wyrośnięciu ma szansę zostać upieczone. 😆
Ago, możesz zjeść śniadanie na śniadanie, nie na obiad. Ale nie musisz. Tolerancyjny jestem, zwłaszcza jak na dyktatora. 😈
zrelacjonowanie własnymi słowami jest niczym innym jak manipulacją dziennikarską
Nie ma slowa „skawyczki”.
Jest slowo „wariactwa” czyli cos jak szalenstwa. Szalenstwem jest utrzymywanie ze Polska ginie pod butem przestepczej i niesuwerennej wladzy.
Podobnie jak wariactwem bylo mowienie obozu Kaczynskiego o Gmle, krzykach dobijanych pasazerow, slyszanych wybuchach na pokladzie i co tam jeszcze jego spin doktorzy wymyslali.
Klakier, to ja Ci jednak proponuje, zebys sie zapoznal ze znaczeniem slowa „manipulacja”. Bo go najwyrazniej nie do konca rozumiesz.
Ale się dzisiaj z Wami nagadałem. I to w ramach wątku głodówka wielkanocna. Bardzo wszystkim dziękuję, co zechcieli porządkować moje myśli w trudnym dla mnie temacie.
Dobrej Nocy.
Kocie Mordechaju, niestety już muszę się udać na chawirę, choć bym jeszcze pyszczył.
Dobrej Nocy
Oczywiscie dobrej nocy, Klakierze, choc sam jestem skolowany Twoim oskarzeniem. Podalem wierny cytat i linke do calosci. Dalej nie rozumiem o co Ci moglo chodzic.
Zrelacjonowanie własymi słowami, streszczenie, omówienie, etc. to są absolutnie normalne dziennikarskie – i nie tylko – praktyki. Tysiące piszących robią to codziennie i nagminnie. Warunkiem dopuszczalności jest tutaj niewypaczenie sensu relacjonowanego czy skracanego, a nie zachowanie litery. O manipulacji można by więc mówić np. wtedy, gdyby Michnik pisał o dobroczynnym wpływie Prezesa, a ktoś określiłł to własnymi słowami jako wariactwa. Natomiast kiedy Michnik pisze o wrzaskliwych kłamstwach, oszukańczej mitologii, ośmieszaniu Polski, etc., to chyba zbiorcze określenie tego per „wariactwa” nie odbiega od intencji autora?
I jeszcze słówko o tym, jak ja – między innymi – rozumiem tolerancję. Napyszczyć się z bardzo przeciwnych pozycji, uznać to za porządkowanie myśli, z ukłonem powiedzieć sobie dobranoc i na drugi dzień wypić razem poranną kawę i zjeść ciasto upieczone przez niestrudzonego psa. 😀
Tylko niech mi nikt nie powie, że z Prezesem taki numer byłby możliwy. 🙄
CIASTO WYJĘTE Z PIEKARNIKA!!!!
Wygląda cudnie, pachnie cudnie… Czemu nie miałoby smakować cudnie? 🙂
Może jeszcze nawet dojdę do wniosku, że ciężka praca się opłaca, choć dotąd raczej byłem przekonany, że opłaca się urodzić w miliarderskiej rodzinie. 😈
No, Mazurka wy nie czytali czy co? 🙂
http://www.rp.pl/artykul/9157,859082-Wiecej-nie-pojde-przed-palac.html
U mnie wprawdzie dziś była babka (z której zrobła się z upływem czasu baba pijanica), nie Mazurek, ale jak chodzi o to, że to właśnie PiS z Prezesem na czele szkodzi pamięci zmarłych, to ten facet ma rację. Czy też może coś źle streściłem? 🙄
-1°!!! ale co za SLONCE 🙂 🙂 🙂
brykam
szeleszcze nad herbaty para
B. ma problemy
palaczacym ogranicza sie gdzie wolno
zycie
brykam fikam
czytac czy nie czytac?
czy napisal ktos cos nowego?
jadnak czytac
leniwie po znikam w Terenow Zielonych spokoj
brykam fikam
Uff, odetchnęłam. Wstałam jednak przed obiadem, ale na szczęście Satrapa dobrotliwie i przewidująco pozwolił, a ciasto smacznie urosło. 🙂 Stężenie pyłków w powietrzu przekroczyło stan alarmowy: kicham, płaczę, dyszę i głowa mi pęka, a lekarstwa za chwilę przestaną się mieścić na stole. 🙁 Nie dało się dłużej spać, trzeba było wstać i to wszystko łykać, psikać, wkraplać, wdychać … 🙄 Ale kiedy jest aż tak źle, to znaczy że niedługo będzie już całkiem dobrze: jeszcze tylko ze dwa tygodnie. 🙂
Zwierzaku, dzięki za linkę. Warta chwycenia.
Wdzięcznomerdny, wszystkim drogi
Był raz sobie piesek Bobik.
Oprócz wdzięku, apetytu
I talentów skamandrytów
Taką miał ochotę szczeniak:
Poznać każdy punkt widzenia.
Żeby chęci tej zaradzić
Postanowił blog prowadzić.
Wierszem sypie, szturcha prozą,
Wykład da, rozbawi pozą.
Wielu te szczekane słowa
Czytać chce i komentować.
Kto chce, czyta, kto chce, gada,
Rezyduje ów, ten wpada.
Bobik wszystkim miejsce mości
I merdaniem wita gości.
Ci zaś, wdzięczni za miejscówkę,
Ślą mu pocztą pasztetówkę.
Różnych punktów współistnienie
Szansą jest – i zagrożeniem:
Łatwo, myśl swą chcąc wyrazić,
W czyjś punkt czuły ostrze wrazić.
Trudno, będą punkty sporne,
Lecz gdy w sporze dbać o formę,
Gdy starannie ważyć słowa,
A nie tylko polerować,
Nie przerodzi się spór w rejwach,
Rejwach zaś – w granie na nerwach.
Tak już jest, Panowie, Damy:
nie we wszystkim się zgadzamy.
Lecz spróbujmy tak się bić,
By móc potem razem pić. 😛
Robotne dzień dobry 🙂
Pan Mazurek bardzo naiwny, a niby czego się tam spodziewał 😯 ? Żałoby 😯 ?
Ago, aż mi głupio, że żaden pyłek na mnie nie siada i mogę tylko współczuć, a nie współodczuwać 🙁
Ago 😀
Aga,
wyrazy 🙁
„Czyste dobro”
http://wyborcza.pl/1,79853,3147234.html
„Czyste dobro” w akcji ’93
http://www.youtube.com/watch?v=c8S487rSlaY
klip momentami mało wybredny, ale sens pozostaje
„Czyste dobro” dwoi się i troi
http://www.youtube.com/watch?v=MYbNcd0LyU4
Niestety sa tacy, którzy nie potrafią docenić starań „czytego dobra”
http://www.skubi.net/pamietaj.html
Pada! 😀 Brykam. 😀 Jednak będzie dziś co jeść. 😀
Nie dostrzegam cienia manipulacji w poście Kota (01:58).
Zgadzam się ze wszytkimi, tu wyrażonymi, negatywnymi opiniami na temat JK.
Zgadzam się ze słowami Tuska, że to co robi JK nazywane było w historii zdradą narodową. Zgadzam się z nim kiedy mówi, że w Polsce istotnie ma miejsce coś takiego, jak „kłamstwo smoleńskie”, ale jego autorami są JK, jego akolici i wyznawcy.
Pukanie w czoło było jedyną możliwą odpowiedzią, jaką można było temu panu udzielić. Inną mogłby już tylko być: kaftan bezpieczeńtwa i lobotomia. Na szczęście zabronione. Niemniej jako społeczeństwo płacimy wysoką cenę tego zakazu. I niech tak zostanie.
Dzień dobry 🙂
Już i ja się zaczynam cieszyć, że pada, kiedy czytam, co to niepadanie z biedną Agą wyprawia. 🙁
Ale na drożdżowe chyba nikt nie jest alergiczny? Słuchajcie, z tego nocnego pieczenia wyszło mi czyste dobro, bez żadnego cudzysłowu. 😆 Zaraz jeszcze kawę przyniosę i możemy od rana ucztować. 😀
A, przepraszam, kawa za chwilę. Najpierw lecę po ramki, żeby wierszyk Agi wyciąć , oprawić w te ramki i powiesić sobie nad legowiskiem. 😀
Mniej ponuro, ale na te sama nute 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=0MGIUZJsYYU&feature=relmfu
Wierszyk Agi cudny 😆
Zwierzaku,
🙂
Wczoraj noca ogladalem moje ulubione filmy: Shrek i Shrek II.
Lubie je przede wszystkim z powodu wystepujacego w nim ulibionergo bohatera. Nie jest nim wszakze ani sam Shrek, ani nawet jego wiernyt Osiol (glos Eddiego Murphy).
Najulubienszym bohaterem jest mieszkajacy w lesie i napadajacy na przejezdzajace dylizanse rudy Kot w butach, lesny bandyta – Monsieur Hood.
Monsieur Hood ma oczywoscie szable, ktora dziarsko i kompetentnie wywija, ale jego tajna bronia, ktorej nikt sie nie oprze sa t.zw. maslane oczy. Tam gdzie nie zdobedzie czegos orezem, Monsieur Hood natychmiast przywoluje do pomocy maslane oczy, ktore wywoluja we wszystkich patrzacych na niego poczucie takiej winy i wspolczucia i rozczulenia i potrzeby natychmiastowego przytulenia do piersi, ze zaraz mu we wszystki ustepuja.
Tu Monsieur Hood w akcji:
http://www.youtube.com/watch?v=7LbumSMoQK8
Patrzac czasem na Kaczynskiego Jaroslawa, mysle o tym bohaterze ze Shreka, choc akurat Monsieur Hood jest znacznie sympatyczniejszy, nie mowiac o tym, ze ladniejszy od Prezesa.
Bry!
Słońce, było. Deszcz, był.
I może będzie. Pyłki, som.
Rysiu, z B., był? Był.
Bryknął? fiknął? No.
Tyle peryskop wykazuje w pozycji bojowej nr 1.
Dzień dobry.
Łomatkoboska!!!!
No to ja nie mam wyjścia.
Jako osoba ślepa (nie widzę cierpienia J.K.), głucha (nawet dwóch wybuchów nie usłyszę), z zerową wrażliwością – znikam!
Ale tylko dzisiaj.
Jadę z chórem do Niemiec (jako fotograf).
Bobiku, czy przesiewasz mąkę na drożdżowe ciasto?
Polecam! Rośnie „jak na drożdżach”. 😀
Kot ma szpadę. Szpadą można wszędzie, szablą tylko od pasa w górę 😉
A pewnie, że przesiewam i w ogóle robię wszystko jak cza. To po prostu te drożdże takie leniwe byli. Ale ja ich przetrzymałem. 😈
Co nam obca przemoc wziela szpada odbierzemy? 😯
Dobre południe.
Ostał się może kawałeczek babki?
Manipulacja. Istotnie, w ferworze nocnej dyskusji użyłem złego słowa, za co Kota Mordechaja przepraszam.
Chodziło mi o to, co próbowałem nie dość skutecznie wyjaśnić w 14 kwiecień 12, 02:05, że połączenie zdania Kota Mordechaja „“I jeszcze tylko komentarz Michnika o wariactwach Kaczynskiego:” z cytatem słów Michnika tworzy we mnie w szybkim czytaniu wrażenie, że to Michnik używa tego słowa w swej opinii.
Wybaczone.
Przeto dzień spokojnie można zacząć.
Mordko, my odbieramy, Kot daje (popalić 😉 )
Z innej beczki http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/felietony/1525649,1,kawiarnia-literacka.read
W wielkiej rozterce drapię się w czapkę:
kiedy ma Klakier na babkę chrapkę,
to co życzenia tego jest rdzeniem
i co by chrapki było spełnieniem:
coś na przekąskę, czy na obłapkę? 😀
O Boże! W trakcie czytania linki od Haneczki stawałem się coraz bardziej rozjuszonym potworem, który byłby gotów natychmiast polecieć i zagryźć. W pierwszej kolejności chyba tego ojca i brata, którzy gwałcili lesbijkę, „żeby zrobić z niej kobietę”, ale i w następnych kolejnościach obiektów do zagryzania by mi nie zabrakło.
To jest dla mnie przykład na konieczne granice tolerancji. Bo ciężko bym się musiał wstydzić, gdyby moja tolerancja obejmowała również agresywnych homofobów.
W babce ja cenię
Rodzynki i lukier
Bo w nich się zawiera
Tej babki cukier
POtrafie sie zdobyc na wyrozumialosc wobec prostej kobiety, Pani Danki, choc przyznaje, ze znacznie mniej bylam wyrozumiala dla jej meza, kiedy zachecal ekipe Mazowieckiefo by „przyznala sie” kto jest tam Zydem. Moze gdybym byla na miejscu Autora bylabym znacznie mnie wyrozumiala dla jawnie gloszonej homofobii.
Ale gorszy mnie, naprawde gorszy kiedy podobne sentymenta wypowiadaja ludzie wyksztalceni, znajacy jezyki obce (a wiec majacy dostep do literatyry przedmiotu i do literatury jako takiej), a zwlaszcza wladze oswiatowe, ktorych zadaniem jest m.in. formowanie wrazliwosci mlodych ludzi.
W brytyjskich szkolach jedna z waznych lektur obowiazkowych, jak mi tlumaczyla corka kolezanki, jest pisany przez Oscara Wilde’a w wiezieniu dlugi esej w formie listu do bylego kochanka – De Profundis ( Z glebiny – slowa uzyte przez Psalmiste). Opowiada w nim o swym zyciu przed slynnym procesem o prawnie zakazana w wiktorianskjiej Anglii „sodomie” i transformacje duchowa jaka przeszedl w wiezieniu. Odrzuca oto „tradycyjna moralnosc” i zwraca sie ku Chrustusowi namietnie brobniac pogladu, ze to zalozyciel wlasnie religii Krzyza byl tym, ktoru jako pierwszy „tradycyjna moralnosc” odrzucil. Dekadent i lew salonowy, mistrz riposty i kalamburu Oscar Wilde mowi bardzo powaznym jezykiem w De Profundis, jezykiem czlowieka ktor wiele wycierpial, wiele przezyl, wiele zaznal w zyciu niesprawiedliwosci i upokorzenia i temu wszystkiemu daje wyraz w swm liscie do Lorda Alfreda, ktrego ojciec doprowadzil pisarza do wiezienia w Reading. Esej ten mogl oddac do druku dopiero po wyjsciu z wieienia, gdzie obowiazywala scisla cenzura.
A dzis jest to jedna z podstawowych wilde’owskich lektur w szkolach. Nie ” Lord w walizce”, nie „Wachlarza Lady Wendermere” ani „Portret Doriana Greya” , ale „De profundis”. Czym bylam w pierwszej chwili bardzo zaskoczona, kiedy sie dowiedzialam.
Bobiku, nie chciałam Cię rozjuszać przy sobocie, ale to ważny tekst. „Ja im nie zabraniam, ale niech się nie afiszują” i „niech nie wyglądają na…” jest bardzo powszechne.
Haneczko, a gdzieżbym do Ciebie miał pretensje o takie rozjuszanie? 😯 Homofob nie robi sobie przerwy w sobotę, więc i ja nie muszę.
Dzień dobry Pani Heleno,
miło Panią znów czytać. Jak zawsze proponuje Pani kilka płaszczyzn do rozmowy.
Pomijam tęsknotę Pani i Pana Wałęsów do bycia celebrytami, ale chciałbym się odnieść do tego, co napisała Pani w pierwszych czterech linijkach. Pamiętam z przeszłości taki program TV, który zdaje się miał być debatą pomiędzy LW i Tymińskim (a na który Tymiński nie przybył). Program prowadził Konstanty Gebert i w związku z nieobecnością Tymińskiego rozmowa się odbywała pomiędzy prowadzącym, a LW. I wtedy KG zadał LW pytanie – no to, mają się ujawniać, czy nie. LW z wrodzonym sobie sprytem coś tam odpowiedział – nie pamiętam, to było prawie jak „plusy dodatnie i ujemne”.
Nie odebrałem wtedy tego, jako homofobii, ale może niezdarny pomysł do otworzenia dyskusji o Żydach w Polsce.
No niestety pierwszy demokratyczny Prezydent RP cierpiał na brak zaplecza intelektualnego i wszystko to utknęło w tej magmie, co trwa i do dzisiaj.
Pamiętam to, co zostało już napisane tu o „odpinkwoleniu się” i jestem tego samego zdania. Ale też „odpinkwolić się” w wymiarze ogólnospołecznym jest trudno, bo raz po raz to wraca, czasem w wymiarze kuriozalnym, jak to odnośnie restauracji koszernej na Grzybowskiej.
Ks Boniecki o sobie: „niedorżnięta ofiara inkwizycji”. 😆
http://wyborcza.pl/1,75248,11535166,Ks__Boniecki_we_Wroclawiu__Wychowajmy_sobie_ksiezy.html
„Ks. Boniecki: Obecny klimat zdaje się nie sprzyjać rozmawianiu. Każdy jest zasłuchany w siebie, a jeśli słyszy przerwę, to wykorzystuje ją tylko po to, żeby wcisnąć się ze swoją wypowiedzią.”
Ładne.
Nie bardzo wiem w jakim momencie mozna i nalezy rozmawiac z Walesa o Zydach w Polsce. Czy Walesa jest jakims spejaliista w kwestiach zydowskich? Mozna go jedynie zapytac do czego dokladnie jest mu potrzebna wiedza kto w ekipie Mazowiexkiego jest Zudem. Czy ma to jakies konsekwencje? Czy cos z tego wynika? Co zrobi z ta wiedza, jak juz ja „posiadzie”?
Nie pamietam abym za ostatie 40 pare lat slyszala aby polityk amerykanski czy brytyjski byl w tej sprawie przepytywany. Choc pamietam kiedy M. Albright przepytywano na okolicznosc wojenych przejsc jej czechoslowackiej rodziny.
Pamietam tez inny wypadek : kiedy owczesny minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, Malcolm Ryfkind w czasie pobytu w Niemczech, gdzie obchodzono wlasnie jakas okragla rocznice zwiazana z Martinem Lutrem, wyglosil pare slow okolicznosciowych na temat jubilata i jakas mloda reporterka z jakiegos waznego dziennika zachwycila sie, ze Ryfkind, choc sam Zyd, z takim szacunkiem odniosl sie do Ojca Reformacji.
Te slowa, choc wygloszone w dobrej wierze, wywoilaly fale oburzenia w Anglii i niemieckiemu dziennikowi (nie pamietam ktoremu) przypomniano, ze z wizyta oficjalna w Niemczewch nie przebywal Zyd Ryfkind, tylko brytyjski minister spraw zagranicznych.
Podobnie pamietam jak zadnego odzewu nie wywolaly slowa premiera Buzka, ktory na otwarciu synagogi w Poznaniu, zaczal swe przemowienie od slow „My, chrzescijanie…”, zapominajac najwyrazniej, ze zaproszono go na uroczystosc nie jako chrzescijanina, tylko premiera Polski.
Rozmawialam prywatnie jakis czas potem z jego doradca (mlodym), ktory przyznal mi sie, ze probowal z przemowienia Buzka wykreslic te slowa, ale premier sie nie zgodzil! Choc dokladnie taki argument jak moj zostal mu przedstawiony.
To oczywoscie nie swiadczy bynajmniej o zadnym antysemitryzmie (podobnie jak ze slowami niemieckiej reporterki) tylko o calkowitym i porazajacym braku wyczucia co do roli w jakiej sie wystepuje publicznie.
Nie widze najmniejszego zatem powodu aby Walesa, ktorego bardzo lubie i szanuje, dopytywal sie kto jest Zydem w rzadzie Mazowieckiego, w orkiestrze symfonicznej, w Towarzystwie Milosnikow Kanarkow czy w zwiazku brydzystow. Chyba, ze ma jakis mischief na uwadze.
Helenko, popierając całkowicie Twoje opinie, broniłabym jednak trochę Pana Buzka.
Dla wielu „katolików” był on innowiercą i solą w oku, czego może wtedy nie nagłaśniano, ale z czego zdawał sobie sprawę. Myślę, że mogło mu zależeć na podkreśleniu, że nie jakiś odszczepieniec poszedł do synagogi, tylko chrześcijanin. Ja to tak rozumiem i przyjmuję.
Wtedy, kiedy Wałęsa gadał, że jest prawdziwym Polakiem, umizgiwał się do tych samych ludzi, do których teraz przemawia Kaczyński z cwaniakiem Sakiewiczem, a wszystko finansują SKOK-i, których ojcem założycielem był m.in. Lech Kaczyński.
Okropnie przekorny ze mnie szczeniak. 😳 Po wczorajszej rozmowie o pukaniu się palcem w czoło podczas wystąpienia Prezesa zacząłem sobie zadawać pytanie, czy takie popukanie się nie w Sejmie, tylko na spotkaniu towarzyskim u Licencji Poetyki, jest dopuszczalne, czy nie jest. No bo niby tradycja satyry, etc… I końcu przekora namówiła mnie do tego, żeby się w nowym wpisie popukać i zobaczyć, co z tego wyjdzie. 😀
Ale to naprawdę ze szczeniackiej ciekawości, a nie na złość Klakierowi. 🙂
Podajesz Heleno przykłady ze społeczności wielonarodowych. Ja jeszcze pamiętam z edukacji wczesnoszkolnej argument, że obecna Polska ma „doskonały” kształt, bo przed wojną, to była wielonarodowa. Postać LW odrzuciłbym w tej rozmowie. Może chciał dobrze, a jak zawsze wyszło „plusy dodatnie i ujemne”.
Kiedyś pisałem o społeczności wietnamskiej, która choć hermetyczna ładnie się wpisuje w polską rzeczywistość i nie ma tu (może poza incydentalnymi przypadkami) konfliktów.
W przypadku społeczności żydowskiej, raz po raz wybuchają konflikty, choć przecież są w Polsce ileś stuleci dłużej niż Wietnamczycy, a ich wkład w historię Polski jest nie podważenia i nie ograniczał się tylko do prowadzenia arend.
Ja wiem, Siodemeczko, ze Buzek jest „lutrem”, o czym zreszta pisano, ze byl bodaj pierwszym ewangelikiem na tym stanowisku (podobnie zreszta jak niegdys o J F Kennedy’m, ze jest pierwszym prezydentem-katolikiem czy o Obamie – pierwszym czarnym). To jest cos innego.
Chodzi o to by wyczuwac kiedy pytanie czy deklaracja, ze jest chrzescijaninem jest na miejscu. Zaproszono premiera. Jakby chcieli z jakiegos powodu zaprosic chrzescijanina, to pewnie wybraliby wtedy zaprztyjaznionych i czesto zapraszanych na rozne swieta w synagodze ksiezy Obirka, Musiala, Czajkowskiego czy nawet Chrostowskiego (zanim mu kompletnie odbilo 🙁 )
Ooo?!
Ty, Klakier, chyba specjalnie głupstwa piszesz.
Czy Wietnamczyków dominująca w Europie religia oskarżała o bogobójstwo? Tworzyła dla nich getta? Wyganiała z państw, urządzała pogromy?
Głupstwa?
Może.
Ja tylko się zastanawiam nad pewnym modelem relacji.
I nie zapominam o historii, która tu wiele ma do zamieszania.
Jeżeli jednocześnie można być tolerancyjnym wobec jednych Innych, to dlaczego nie można wobec drugich?
Można by, ale „się” nie chce. A przyczyn jest dużo. Jest np. taka teza (nawet poparta badaniami, ale nie chce mi się w tej chwili szukać), że konflikty zaczynają się od pewnego stopnia nasycenia danej społeczności obcymi. O ile pamiętam, było to koło 10%, ale mogę się mylić. Jest oczywiście historia. Są stereotypy. Bywają podpuchy ze strony księży. Jest szukanie underdoga. Można długo wyliczać, ale to są w zasadzie rzeczy znane. A w ostatecznym rachunku i tak najważniejsza jest własna, indywidualna decyzja każdego z nas – czy chcę być anty-, czy nie chcę.
Wielowiekowe pranie mózgów przynosi owoce również współcześnie, to jest właśnie mój ból.
No to ja się właśnie zastanawiam, jak to odwrócić.
To nie jest tylko indywidualna decyzja anty, nie anty.
moim zdaniem, to jest jakiś proces społeczny i do tego ukryty pod stołem. Jak się go wyciągnie spod stołu, to albo się słyszy stereotypy, albo towarzystwo zmienia temat rozmowy.
I jeszcze można usłyszeć, że się głupstwa mówi. 😀
No i co?
Bobik zamerdał i wszyscy pobiegli.
No to ja tu sobie zamieszczę link do ulubionej piosenki
http://www.youtube.com/watch?v=mCjxI0FD6uU
;-D