Kwestia smaku
– Coś ty taki rozkudłany? – warknął Stary Kumpel, jeszcze z przedszkola, który wpadł jak zwykle za pięć dwunasta. – Przecież mieliśmy iść do Foksteriera na imieniny. Chyba nie zamierzasz się pokazać w takim stanie?
– Eee… tego… – zmieszał się Bobik. – Jak by to powiedzieć… Ja chyba nie pójdę. W końcu nikt mnie tam nie zapraszał.
– Tradycji nie szanujesz? – oburzył się Kumpel. – Na imieniny się nie zaprasza, wszystkie polskie szczeniaki to wiedzą. Każdy sam, z własnej woli zasuwa.
– No właśnie, mnie chyba tej woli brakuje – postawił sobie diagnozę Bobik.
– Tyś chyba zgłupiał – skwitował Kumpel. – Fajne psy tam będą, sami swoi. Grilla zrobimy, kukłę Wyżła upieczemy. Piosenki pośpiewamy, takie biesiadne, o wartościach. No i wyżerka dobra będzie, jak zwykle. Czysto nasza kuchnia.
Widząc, że dyplomacja tym razem nie przyniesie żadnych efektów, Bobik zdecydował się wyłożyć kawę na ławę.
– Kiedy wiesz… Ja po wyżerce Foksteriera notorycznie dostaję niestrawności, a ostatnio nawet jeszcze bardziej. Te mięsiwa w monachijskich sosach, te obrzydliwe, trujące grzybki, te kapuściane wyziewy głąbów… To po prostu nie dla mnie. Jakoś wolę inne kuchnie.
– Chyba nie myślisz, że Foksterier mógłby serwować jakieś pasztety sztrasburskie czy suflety z brukselki? – zaczepnie spytał Kumpel. – On zawsze podkreśla, że nie będzie pawiem i papugą.
– Papugą nie jest – przyznał Bobik. – Powtarza w kółko po sobie, nie po innych. Ale problem pawia w związku z jego przyjęciami jest, że tak powiem, piekący. Nie chciałbym sobie całkiem zepsuć żołądka.
– Uważasz, że tylko żołądek się w życiu liczy? – szczeknął Kumpel jeszcze zaczepniej. – A honor? Ojczyzna? Krzyż? Wódz? Bronić naszości? Bić psubratów?
– Może źle się wyraziłem – spróbował skorygować Bobik. – To nie tyle kwestia żołądka, co smaku. Jakoś tak się w historii składa, że co jakiś czas to właśnie smak musi rozstrzygać o tym, z kim ma się ochotę siadać przy stole. I ja z Foksterierem ochoty po prostu nie mam. Co więcej, wcale bym się nie zmartwił, gdyby on w ogóle przestał wydawać te swoje przyjęcia. Nie tylko mój smak by na tym skorzystał.
– Jak sobie chcesz – mruknął Stary Kumpel, wyraźnie urażony. – Ale uprzedzam cię, że towarzystwo Foksteriera będzie na pewno wściekłe, nie mówiąc już o nim samym.
– Przecież dla Foksteriera i jego paczki wściekłość jest paliwem i spoiwem – zauważył Bobik. – Gdyby nie mieli na kogo być wściekli, rozwaliłby im się cały program, artystyczny i w ogóle. Więc właściwie moją nieobecność powinni potraktować jako dobry uczynek.
– Coś kombinujesz, Bobik – zdenerwował się Kumpel – a sprawa jest w gruncie rzeczy prosta. Opowiedz się wreszcie: jesteś z nami, czy przeciwko nam?
– To ja jeszcze nigdy nie powiedziałem, że jestem przeciwko wam? – zdziwił się szczeniak. – No, to chyba już najwyższa pora. Bo stare kumpelstwo starym kumpelstwem, ale smak to jednak potęga.
W czym się mylę?
Ad rysberlin – bociany bardzo sprawnie poradziły sobie i z gazetami i z workiem.
Śmiem twierdzić, że specjalnie to przytargały do gniazda.
moj malarz
https://lh3.googleusercontent.com/–YWXsuA_w2o/T6KywQ8_MtI/AAAAAAAAF9c/h_DsGh3suCQ/s800/P5030569.JPG
moj „wloch”
https://lh5.googleusercontent.com/-oVfUUgivWis/T6Kyy0M3JoI/AAAAAAAAF9k/uryMphPli50/s1000/P5030570.JPG
moj S-Bahn (przedwojenny 8) )
https://lh4.googleusercontent.com/-p2kSzj5fSVU/T6Ky51rCIiI/AAAAAAAAF-U/fIjfEZuW8pk/s1000/P5030577.JPG
moj sasiad 🙂
https://lh5.googleusercontent.com/-YrMrhO6DSW4/T6KzBM5CcfI/AAAAAAAAF-8/ORznSvR80dE/s1000/P5030583.JPG
Sliczny ten Berlin, Rysiu.
obce samochody pozeraja miasto
https://lh5.googleusercontent.com/-wZGA_hF6Wo4/T6Ky7ARC95I/AAAAAAAAF-c/gUSba8Bo6I0/s1000/P5030578.JPG
dziekuje, Heleno 🙂
Mylisz się, ze tylko Helena z Mordką i Bobikiem, Klakierze.
Już raz wszystkie bocianięta padły z powodu zainfekowanego gniazda, co miałyśmy z Heleną nieprzyjemność oglądać.
I przez lata nie widziałam, żeby bocian ciągnął wielki czarny worek do gniazda. To jest ciąg dalszy do Klakiera.
W Piosence o Mozarcie powtarzają się, skierowane do grającego na skrzypcach Mozarta, słowa: не убирайте ладони со лба. Słuchając piosenki ‘zgadłam’, że лоб to gryf skrzypiec. Ale potem zdębiałam, bo w tłumaczeniu Woroszylskiego: Niechże do czoła przyłoży pan dłoń! Co, zwłaszcza jako apel do kogoś grającego na skrzypcach, wydaje mi się zupełnie bez sensu. Ale w rosyjskich słownikach nie znalazłam innego tłumaczenia dla лоб niż ‘czoło’. Kto ma rację? Ja, czy p. Woroszylski?
Rysiu, masz baaardzo przyjazną i ładną ulicę.
Chyba Ci zazdroszczę. 🙂
dziekuje mt7 🙂
Ad mt7 3 maj 12, 18:49
„Mylisz się, ze tylko Helena z Mordką i Bobikiem, Klakierze.
”
I klakierzy, gdy Klakiera już zabraknie.
To Twoja opinia, Klakierze.
Ja jej nie podzielam.
Nie wyobrazam sobie aby tak nazywany byl gryf instrumentu.
Wiec pojde poslucham tekstu i moze kontekst wyjasni.
Bardzo chętnie pójdę na rękę Rysiowi i ogłoszę przerwę od ciężkich tematów, a następie pierwszy z niej skorzystam, bo dziś już mam dość i trochę.
No to – przerwa, koniec zanurzania się. 🙂
Zdjęcie ulicy Rysia skojarzyło mi się z widokiem 'mojej’ ulicy w Istambule: też oparkowana samochodami, tyle, że do wielu samochodów były tam 'przyporządkowane’ koty: wygrzewały się na dachach, albo chroniły w cień pod auto, jak wypadło. A z kolei włoska knajpa, przypomniała mi nie tylko o tym, że jestem głodna, 😉 ale i o wizycie u Kolońskiego Włocha. Poszłam na lunch z niemieckimi kolegami, a potem ich trochę obgadywałam – bo zagryzali makaron chlebem. 😳 Na co znajomy Włoch powiedział, że tak właśnie jada się pastę w niektórych rejonach Włoch, a ktoś z mojej rodziny stwierdził, że to wcale nie jest dziwniejsze od łączenia w jednym daniu chleba i ziemniaków, tak jak my to robimy. 😳
Z zaległości – dobrze, że się Zmora rano wychyliła, bo już miałem zamiar nakazać zwiadowcom szukanie jej jako dezerterki. 😎
Jakby ktoś jeszcze chciał się pochylić nad kontekstem. 😉 http://www.youtube.com/watch?v=dmbkRns6oRg
A jednak Klakier miał rację:
Tu na forum opisują, co się dzieje i zamieszczają zdjęcia:
http://www.bociany.edu.pl/forum/viewtopic.php?t=3010
Piszą, że Beskidek poleciał i wrócił z wielką czarną folią.
Hmm :/
Ad mt7
Przecież klakier nie zawsze bije brawo na bis.
http://www.youtube.com/watch?v=GQY_mwgisfo
’Nie zabierajcie ręki z czoła’ – jest w oczywisty sposób bez sensu.
Wytłumaczenie Agi wydaje mi się logiczne.
A kiedy my jemy chleb z kartoflami, Ago?
Znowu nie rozumiem. 😯 Czy Klakierowi chodzi o to, że obrzękła prawica ma mnie wyklaskać? 🙄
Nie wykluczam, nie wykluczam… 😉
Chleb z kartoflami? NEVER! 😎
O, to u Was się nie zagryza żurku i białego barszczu chlebem? 😯 Mój dziadek, to właściwie każdą zupę z chlebem je – co nie znaczy, że omija w niej kartofle. 😉
Bobiku – ja optuję za taką opciom – nikomu o nic nie chodzi – czasem się coś skojarzy – jak mnie dziś rano ten Kraków – nie wykluczam, że się jutro zmobilizuję i pojadę. I będę mówił, to dzięki Bobikowi.
Ja mysle, ze w tej piosence przemieszczaja sie rozne plynace przed oczyma narratora obrazy Mozarta, raz grajacego na „starenkich skrzypcach”, raz wspartego glowa na dloni, kiedy indziej „fircykowatego” – w zlotych trzewikach, koronkach etc. Moze pod wplywem muzyki Mozarta tak te obrazy plyna i mieszaja sie ze wspolczesnoscia do ktorej caly czas odwoluje sie Bulat..
Tu jest polski tekst piosenki w całości. http://tecklis.republika.pl/wiersze/pomozarcie.html
Moze wiec beskidkowi chodzilo wlasnie o uszczelnienie gniazda? Wczoraj tez byla jakas plachta, ale biala. Najpierw myslalam, ze to gazete ptrzywoalo, ale pozniej zorientowalam sie, ze to plastyk.
Może podwiewa od podwyrka?
A tu rosyjski:
http://www.ivcmusic.ru/PNV5/mocart.htm
Chleb z zupą czasami tak, jak cienka i kartofli mało.
Ale z samymi kartoflami, czy makaronem – mam krzywą kufę.
Już kiedyś zakisili młode, folia tylko biedy może napytać.
A rosół z chlebem lub z kartoflami?
Jest to wlasciwie niezly przeklad poza tym „przykladaniem dloni do czola”, co jest bez sensu i odbiega od oryginalu: niech Pan nie zabiera dloni od czola. To jest gest zamyslenia, oddania sie wspomnieniom , wiec nie „zabieranie dloni od czola” jest jakby wezeaniem by te obrazy wspomnienia dalej plynely kiedy wszystko inne przemija. Bo przemijanie i rozliczenie z zyciem jest tam przeciez w tej piosence waznym watkiem – z perspektywy starego narratora. Ale Mozart „ktory nie wybiera sobie ojczyzny” jest oczywoscie mlody, jak wiadomo.
Tak mi sie wydaje, ale skonsultowalabym jeszcze z Bobikiem. 😳
To mówisz, Heleno, że nie ma ucieczki od tego czoła? Zupełnie nie mogę złapać sensu w czelnej wersji, ale może to dlatego, że tak się przyzwyczaiłam do własnej.
Absolutnie nie. On wspomina zycie, konczace sie obrazem ogniska w ktorym odchodza z dymem peruki, trzewiki, komze, koronki. Ale chce ocalic nadzieje i wspomnienia.
No trudno, będę musiała się przeprogramować. 🙂 Ale zauważyłam w sieci, że nie tylko ja mam problem z tym czołem. 😉 Не представляю, как можно, играя на скрипке, убирать или не убирать ладони со лба. Сколько мне ни говорят, что эти слова не надо понимать буквально, я их не буквально понимать не могу. Умные люди мне объясняют, что образ условный, хотя бы потому, что Моцарт не скрипач, а композитор, и ладонь у лба тоже не надо понимать слишком прямо, а у меня непрямо не получается.
A gdzie indziej: Известна претензия Галича, высказанная в разговоре с Сахаровым в 1972 году: что это такое – «не убирайте ладони со лба»! Моцарт же на скрипке играет, как можно одновременно держать ладони на лбу! Неточный жест, и все рушится. Окуджава никогда этой претензии не комментировал – возможно, из самолюбия; не исправлял он, впрочем, и текста.
Poszłam rzucić okiem na wiadomości, przerzucałam kanały i usłyszałam taką rozmowę:
Reporter pytał dojrzałego pana:
– A stary mężczyzna z młodą dziewczyną może?
– Jasne, oczywiście, że może.
– A starsza kobieta z młodym mężczyzną może?
– Raczej nie bardzo, a on będzie chciał?
Jakoś chęci w przypadku dziewczyny założone były z góry.
W ostatniej Polityce jest artykuł:
Martyna Bunda
Seks przed monitorem
Rewolucja seksualna weszła w nową fazę: internetową. Tu najszybciej widać zmiany w zachowaniach oraz preferencjach.
Wynika z niego, że dzięki internetowi najbujniejsze życie erotyczne prowadzą osoby 60+, a jeszcze bardziej panie, które szukają młodszych partnerów i podobno nie mają z tym kłopotów.
Ale by się ten pan z telewizorni zdziwił. 😆
OK, wyszlam po papierosy (skonczyly sie rzymskie!) i wszystko mi sie w glowie ulozylo. Wiec w trzech slowach. Ta odwieczna ojczyzna o ktorej mowi piosenka i ktorej sie nie wybiera jest po prostu sztuka – muzyka czy poezja.On przestrzega by z „grzechow tej ojkczzny” nie trobic sobie bozka. Ma ona (ojczyzna-sztuka) rozne krance – od (wiejskiej) zabawy po strzelanine (jak na poljedynku). Narrator silnie sie z utozsamia z innym artysta – Mozartem, cujac biski wlasny koniec, stad zaduma nad caloscia i wezwanie by te wspomnienia nie uciekaly i by nie porzucac nadziei. jhatever – jak mowi amerkanska mlodziez.
Polityka zaczyna pobierać opłaty od dostępu do wszystkich tekstów.
Bezpłatnie ma być udostępniać 20 artykułów miesięcznie:
http://www.polityka.pl/kraj/opinie/1526415,1,na-dlugi-weekend-majowy.read
A stad wynika, ze pretesje Galicza co do niespojnosci obrazowania byly raczej jakies … buchalterskie.
Ja tez sie zdziwilam, Siodemeczko. 🙄
Ktos mi czegs nie powiedzial. 🙄
Albo moz za malo z domu ostatnio wychodze. :rol:
Zobaczymy, czy w mojej głowie też się ułoży – bez pomocy papierosa, to znaczy jedynie pośrednio, z pomocą papierosa wypalonego przez Helenę. Ale to, niestety, później. Ta pinkwolona robota, od której 'na chwilę’ się oderwałam, wciąż czeka. Co mi przyszło do głowy obiecywać, że ją zrobię na wczoraj… 🙄
Trochę miejsca zajmę 😀
Internet najbardziej zmienił życie erotyczne najstarszych. Prof. Zbigniew Izdebski zauważa, że szczególnie szybko rośnie grupa osób dojrzałych, 50 i 60 plus, którym w realu zdarzyło się uprawiać seks z osobą poznaną przez Internet. Kiedyś pozamałżeńskie życie erotyczne tych roczników ograniczało się do turnusów w sanatoriach. Dziś ratowanie zdrowia traktuje się serio – trzeba wykorzystać w pełni dostępność urządzeń i fizjoterapeutów – za to pani bez problemu poznaje pana w Internecie. Przez cały rok na okrągło. Nie tylko w sezonie.
Na popularnym portalu randkowym Sympatia są tysiące anonsów osób pokolenia 70 plus. Pani Tekla, lat 73 (ze zdjęciem), jako motto podaje, że „Nigdy nie zapomina kochanego pana”.
Pani Barbara, lat 72 (fotka przy kabriolecie), nie ukrywa, że czuje się atrakcyjna – i tak jest w istocie.
Pani Weronika puszcza oczko: eksperymentuje w kuchni, ale nie tylko.
Także na oferującym pośrednictwi stricte seksualne portalu C-Date zareje strowało się 3 tyś. osób powyżej 65 roki życia. Ponad 300 z Warszawy, ale reprezentowane są też małe miasta.
I są to głównie kobiety. Ważą z pewnością względy demograficzne, bo statystycznie rzecz biorąc, pani ma 20-krotnii większe szansę dożycia osiemdziesiątk niż pan. Ale za tą damską ekspansją stoi też pewien trend głębszy. – To właśni modele kobiecej seksualności zmieniaą się dziś najszybciej – tłumaczy dr Alicji Długołęcka, psycholożka i seksuolożka. – Kobiety w Internecie są bardziej otwarte seksualnie. Łatwiej i chętniej posługują się wulgarnym słownictwem. Łatwiej zadzierzgają relacje. Za tymi zmianami stoi anonimowość Internetu uniezależniająca człowieka od presji społecznej. Od czujnego oka sąsiadów i ostracyzmu.
50-latka, prowadząc bujne życie erotyczne która w realu dla sąsia dek i koleżanek równo latek zapewne byłab „łatwą”, „puszczalską” lub wręcz „szmatą” – w wirtualu jest co najwyżej jedną z wielu podobnych. Pani J., 60 plus, na portalu Randki Dojrzałych opisuje swoje podboje, dodając zalotnie pytanie czy to wypada w jej wieku. A więc było morze, był nieznajomy pan, były wieczory romantyczne oraz wiadomo co. Po wakacjach rozjechali się bez żalu, z pozytywną energią.
Internauci odpowiadają jej zaraz, że wypada.
Przepraszam za literówki, program przerabia obraz na tekst, a ja nie wszystkie wyłapię.
„Kobiety w Internecie są bardziej otwarte seksualnie. Łatwiej i chętniej posługują się wulgarnym słownictwem. ”
zeen, ja nie wiem, czy Ty jeszcze masz jakieś szance <- hehehe, ładna literówka
Optymistyczne.
Moja Mama (w czerwcu 88 l.) tez ma boyfrienda (bez pomocy internetu). 🙄 Maz zmarlej 6 lat temu przyjaciolki. Dostaje raporty od Audrey, ale nie chce sluchac szczegolow. 🙄
No bardzo jestem ciekawy, co w tym wątku napisze Tadeusz i Pan Ryś.
z odpowiedzi na pytania: dlaczego blog Bobika jest taki jaki jest i czy to jest wciąż blog Bobika – dane statystyczne do obecnego wpisu (odcięcie: 3 maj 12, 21:39)
Aga 60
Bobik 107
Dora 26
foma 9
haneczka 8
Helena i Mordechaj 137 (106+31)
jarzębina 3
klakier 92
krolik 12
Monika 6
mt7 40
Nisia 24
rysberlin 60
Tadeusz 10
vesper 27
Wielki Wódz 7
zeen 7
zmora 1
zmierzak 14
klakier 92
No nie przypuszczałem, ze jestem taki mobilny.
Muszę popracować nad sobą.
vitajcie! Dobry wieczór. 🙂 I stalo się!! Ktoś zawłaszczył mój nik . JARZĘBINY i ich koko. Muszę jednak przyznać że podoba mi się ta piosenak na Euro. Łatwo wpada w ucho i jest ok.
Tylko że bedę musiała zmienić imię na np. Balbina albo Viktoria albo Doda piosenke ci poda… jutro to przemyslę dobrejnocki:)
Kot Mordechaj
28 kwietnia o godz. 9:38
„Dziwne prawo fizyki – patryjotyzm nektorych rodakow walczacych piorem i klawiatura z zalewem Polski przez Zydow, jest odwrotnie proporcjonalny w stosunku do ich znajomosci polskiej gramatyki, skladni i pisowni. Takze znajomosci rodzimej historii i literatury, ze o Bibblii czy Szekspirze nie wspomne. .
Warto sie nad nimi pochylic, zwlaszcza z naszej zydowskiej strony. Nie wystarczy nauczyc ich uzywania szczotki do zebow czy mydla, potrzebna jest przede wszystkim troska o ich dusze, bo ta najbardziej krwawi. Proponuje zatem zataszczyc ich przymusowo na jakis koncert do filharmonii, odebrac komputer i dac prawdziwe,
papierowe ksiazki do czytania, wyslac na kursy tanca towarzyskiego oraz zmusic do jakiejs pracy spolecznej co najmniej siedem godzin w miesiacu – w hospicjum, w schronisku dla bezdomnych kotow lub chocby przy zmywaniu graffitti z szubenicamni i Gwiazda Dawida.
Te wszystkie zabiegi powinny troche pomoc – jesli nie na znajomosc ortogrfii , to chociaz na powstrzymanie przemoznej checi plucia w internecie. Bo taki Polak domyty i swiezo po przeczytaniu prawdziwej ksiazki i wysluchaniu Wiosny Vivaldiego, nie bedzie juz w stanie napisac do Profesora: „Ty , zydzisko parchate” ani kopnac Kota Mordechaja pod stolem.
To sa znane zydowskie sztuczki praktykowane w tym plemieniu od stuleci – podstepnie kogos wyedukowac i siedziec sobie z zalozonymi lapami podziwiajac wlasny spryt i swoja wrodzona zydowska przebieglosc.
Moze ten Zyd Soros zgodzilby sie sfinansowac przedsiewziecie?”
To jest cytat z blogu prf.Hartmanna, zlinkowanego przez PK.
Przykro mi Bobiku, ale jeżeli Helena zamieszcza więcj takich postów, to nie dość, że ściągasz na siebie gromy na własne życzenie Heleno, to Twoje działanie jest kontrproduktywne i z sadzeniem róż nie ma wiele wspólnego( z sadzeniem, które notabene zawsze jest związane z pokłuciem i zadrapaniami, a
pielęgnacja tychże róż dopiero wymaga ofiar). I zdecydowanie zagraża Twojej własnej misji.
Żeby nie było nieporozumień, co do meritum zgadzam się z zawartą tam treścią. Uważam jednak, że jest tam o jedno, wysoce szkodliwe dla misji zwalczania antysemityzmu zdanie, a mianowicie:
„Warto sie nad nimi pochylic, zwlaszcza z naszej zydowskiej strony.
”
Gdyby go nie było, byłaby to wyłacznie Twoja wypowiedż( wypowiedz Polki nie dająca pożywki antysemitom), do której masz prawo. Ty natomiast wypowiadasz się nie w swoim imieniu, tylko w imieniu wszystkich Żydów. Skąd masz legitymację do wypowiadania się w ich imieniu?
Cały Twój post staje się przez to straszny, pełen pogardy, poczucia wyższości i bez mała odrazy. Tym jednym postem wyrzadziłaś krzywdę Żydom w pierwszym rzędzie. W kontekscie tego jednego zdania, wpis Twój jest wybitnie antypolski.
I zamiast gasić płomień antysemityzmu w Polsce, podsycasz go.
Nawet mnie zmroziło, mimo że znam Twoją impulsywność i wiem, że nie takie były Twoje intencje. Ale musisz mieć na uwadze, że Polityka ma tysiące biernych czytaczy, którzy niekoniecznie wypowiadają się na jej łamach.
Dlatego mam gorącą prośbę Heleno, zanim zamieścisz jakiś wpis( zwlaszcza odnosnie antysemityzmu w Polsce), napisz go w Wordzie, przeczytaj dwa razy, po kwadransie jeszcze raz i jeżeli uznasz, że może wyrośnie z niego jakaś róża, to dopiero wtedy go zamieść.
Zdaję sobie sprawę, że możesz mieć mi za złe, to co piszę. Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że prawdę walę prosto z mostu jedynie wobec osób, które lubię i na ktorych mi zależy. Pozostałe osoby po prostu olewam i nie reaguję.
Co do blogu Bobikowego, rozumiem doskonale, co chciały wyrazić Zwierzak i Vesper. I żal mi, bo też obserwuję” syndrom półpaścca”.
Nie wiem, ilu biernych czytaczy jest na Twoim blogu Bobiku( Ty zapewne znasz statystyki)- myślę, że sporo. I podejrzewam, że ich optyka jest podobna jak nasza. Nie znamy założycieli bloga, odbieramy wyłącznie słowo jako takie. A ono niekoniecznie jest w zgodzie z intencjami. Klakier nieśmiało próbuje się dopytywać, aby zrozumieć skomplikowane relacje polsko-żydowskie( ja zresztą też bardzo bym chciała) – jesteśmy poniekąd u żrodła, ale nie ma dialogu. Jest tabu – być może jest to zaprzepaszczanie jakiejś szansy.
Ja np. chciałabym wiedzieć, co było przyczyną napisania wiersza przez Tuwima, co go tak strasznie zabolało. Poczucie wyobcowania, brak przynależności do żadnej ze stron, zawieszenie, odrzucenie?Czy coś całkiem innego? I tego się nie dowiem, bo jakoby się kontekst zmienił. Dla mnie się nie zmienił – potrafię rozgraniczyć. A ten wiersz jest świadectwem czasu sprzed Zagłady.
Mam jeszcze tysiące pytań, i wiem że tu odpowiedzi na nie nie otrzymam. A szkoda.
http://hartman.blog.polityka.pl/2012/04/27/ja-zydzisko-parchate/
Zmoro, Aga podała linkę do książki Sandaera, gdzie jest mowa o Tuwimie. Tytuł „O sytuacji pisarza polskiego pochodzenia żydowskiego w XX wieku”.
2. Zmoro, ta strona bloga P. Hartmana cała jest straszna.
Ja uciekłam.
Nie wiem, co bym napisała, gdybym była na miejscu Heleny.
3. Zmoro, a dlaczego uważasz, że ludzie mają ciągle wspominać, opowiadać, tłumaczyć coś, co jest częścią ich życia, a o czym chcieli by zapomnieć, tylko dlatego, że inni akurat chcieliby na ten temat rozmawiać.
Och, Zmoro.
Rozumiem, ze twoim podstawowym zarzutem pod wpisem Kota Mordechaja jest jaka ma legitymacje, aby sie wypowiadac „w imieniu wszystkich Zydow”?
Najmniejszej. Albo inaczewj: dokladnie taka sama jaka ma Prezes Kaczynski, ktory mowil dzis w Czestochowie, ze ” nie da się rozerwać Polski, polskości i polskiego Kościoła”. Tez jakby „w imieniu wszystkich Polakow”. Roznica miedzy mna i Kaczynskim w tym wypadku polega na tym, ze ja, prywatna kobieta nie piastujaca zadnch stanowisk, uzywam zabiegu literakiego, hiperboli, mowie ironcznie, wiedzac, ze inteligentny czytelnik te ironie, sarkazm, jad w niej zawarty zrozumie.
A Kaczynsi, prezes najwiekszej partii opozycyjnej przemawia serio, mowi to co mowi i wyklucza z „poskosci” wszystkich ktorzy od Kosciola sa oderwani. Nie tylko mnie, ale nieskazitelnie aryjskiego Bobika i zapewne jeszcze pare osob stad.
Zapewne zauwazylas, ze ja nie zawsze sadze roze. Czasami zabieram glos ostro i czesto (choc nie zawszevi nie do kazdego) – podobnie jak Ty – „wale prawde prosto z mostu”.
Nie wyrzekne sie tego nawet za cene…well… ograniczonej popularnosci w okreslonych kregach. Sa sytuacje, jak tlumaczylam wczoraj Klakierowi, ze bede „walczyla” slowem i kpina, bo innej broni nie mam.
Nie doczytalam wpisu blogowego prof. Hartmana, bo to bylo zbyt distressing. Nie dlatego, z jestem psychiczna mimoza, tylko dlatego, ze poziom agresji i nienawisci byl w przytoczonych cytatatch tak potezny, ze wolalam showac sie za parawan kpiny.
Zauwaz prosze co w gruncie rzeczy proponuje Kot Mordechaj na ten poziom agresji: proponuje edukacje troglodytow, ktorzy opluwaja w internecie znanego polskiego mysliciela.
To nie bylo pisane impulsywnie, jak przypuszczasz – staralam sie nadac temu wpisowi forme, konstrukcje, zaprawic poczuciem humoru i nawet autoironii – mozna sie spierac o koncowy produkt, ale nie o to, ze byl pisany pod wplwem chwilowego wzburzenia.
Pragne Cie takze zapewnic, ze ie jestes „u zrodla” do poznawania stosunkow polsko-zydowskich. Niby kto z nas tu moglby taki zrodlem byc? Ja moge starac sie przekazywac jakies okruchy, okruchy! wlasnego doswiadczenia, ale nie jestem specjalistka tylko dlatego, ze deklaruje swoja zydowskosc. Wiem, ze te deklaracje, ta „ostentacyjnosc” tez w niektorych kregach nie przysparzaja mi popularnosci. Trudno, nic to nowego dla mnie, take it or leave it, ja z tym moge zyc, choc wolalabym nie miec z takimi ludzmi do czynienia.
Jesi faktycznie interesujesz sie ta tematyka i masz „tysiac pytan”, to niestey nie do mnie. To natomiast co moge zrobic, to skierowac Cie na Forum Zydow Polskich, gdzie sa liczni i prawdziwi, a nie farbowani jak ja, specjalisci i oni natychmiast i kompetentnie udzielaja nader wyczerpujacych wypowiedzi, ktore czasami z zainteresowaniem sama czytam, a czasem nawet o cos pytam. Oni bardzo serio (az za serio, jak na moja wutrzymalosc) traktuja swych czytelnikow, wiec do nich jak w dym. Na Salonie24, bo tam grasuja, nalezy w okienku wyszukiwarki wpisac FZP i voila!
Żeby nie zapadła taka cisza, że Helena zostaje sama z tamtymi plugawymi wpisami na stronie P. Hartmana, o których Zmora nie wspomniała w swoim oburzeniu, to ja dopowiem dlaczego uciekłam.
Bo ludzie, którzy to robią budzą taką moją ogromną nienawiść, że sama siebie się boję.
Takie to jest destrukcyjne, straszne uczucie.
A jeszcze straszniejsze jest to, że spotykam głównie takich ludzi i nie mam gdzie uciec, i nie mogę tego znieść, i nie wiem co robić.
Przeraża mnie, że ta choroba, uprzedzeń i nienawiści etnicznych zdaje się narastać w Europie, ale ja nie chcę się w cudze piersi bić.
Mam dość.
Czy bylibyście skłonni odczepić się od żydowskości, polskości i jakiejkolwiek innej ości? Ani tu, ani w realu nie rozmawiam z ościami. Rozmawiam z ludźmi. Chcę móc rozmawiać swobodnie, bez posądzeń o anty i izmy, bez przyglądania się z lupą każdemu sformułowaniu w poszukiwaniu treści jątrzących.
Chcę tkać na tym, co łączy. Jest tego całkiem sporo. Pisząc tu, ani przez chwilę o tym nie zapominam. Pamiętam też, że to jest tylko sieć, nie znam Was z realu. Wy mnie też nie. Nie widzę, nie słyszę – biorę maksymalną poprawkę, z maksymalną dobrą wolą. Mogę się kompletnie nie zgadzać z niektórymi wpisami i wcale mi to nie przeszkadza. Może być dowolnie kontrowersyjnie, dopóki nie będziemy się szarpać na emocje.
Uparcie twierdzę, że „ja i ty jesteśmy z jednej krwi” i możemy się dogadać. Choćby tylko na tym blogu.
Zmoro, wracając do Tuwima – tę robotę na przedwczoraj, to będę chyba prawie do rana robić 😉 – książkę Sandauera, którą tu wczoraj zalinkowałam, a mt7 ją dziś przypomniała, znalazłam przypadkiem, szukając w internecie jakichś fragmentów Studiów o literaturze współczesnej tegoż autora, żeby je tu zacytować – są w tym tomie dwa eseje o Tuwimie. Warto też przeczytać polecany dziś przez Rysia Kawior i Popiół. Mnie po tych lekturach, zresztą sprzed lat, zostało niestety jedynie coś na kształt osadu, a nie rzetelna wiedza, którą mogłabym się tu odpowiedzialnie dzielić. Dzielę się więc choć tytułami.
Haneczko, o nic więcej mi nie chodzi, tylko o to, żeby się odczepić.
No, niestety, Haneczko, ja bym tez sie chciala odczepic od nieustannego walkowania tych kwestii i odbijania pileczki, ale jak dlugo budza one az takie emocje w Polsce i polskim dyskursie ( przy znikomej, parutysiecznej zaledwie populacji zydowskiej) temat ten bedzie powracal. Mieszkam w kraju z druga co do wielkosci w Europie populacja zydowska (270 tys. praktykujacych plus nieliczone przez nikogo rzesze swieckich Zydow) , z czego dwie trzecie w Londynie, a nie pamietam abym w ciagu ostatnich trzydziestu lat chociaz raz musiala zmagac sie z takimi emocjami wsrod autochtonow albo widziala jakies graffiti. Kwestie pochodzeniowe budza tu nader umiarkowane zainteresowanie, ot taka ciekawostka i nic naprawde ponadto. Jesli ktos odczuwa czasem nietolerancje czy dyskryminacje to spolecznosci inne niz biale. Ale tez szkoly, koscioly, media poswiecaja temu sporo uwagi.
Te nasze dzisiejsze osiagniecia w mysleniu o kobietach, rasach, mniejszosciach spolecznych, osob z inwalidztwem i innych grupach sa takie kruche… trzeba bardzo o nie dbac, bo mamy je dopiero tak krotko…
A tu Sting o kruchosci… how fragile we are, how fragile we are:
http://www.youtube.com/watch?v=QLdJwzSbM-E&feature=fvsr
Ja tez bardzo jestem dumna z moich liberalnych korzeni (choc bardziej witosowskich niz ghandyjskich)… No, i jak juz tu kiedys pisalam, Noam Chomsky jest juz poza granica mojego liberalizmu.
Przewalkowywanie pewnych tematow jest i wazne i pozyteczne, moim zdaniem, chociaz niezbyt przyjemne. Ale tylko przewalkowany temat staje sie wreszcie oczywisty i nie ma juz o nim co dalej dyskutowac. Czego nam wszystkim zycze.
Teraz dopiero docztalam do tylu, wpis Nisi, ze moze starsze pokolenie nigdy nie zrozumie naprawde do konca tych naszych skomplikowanych narodowych uwarunkowan. Bardzo to zabrzmialo prawdziwie, bo na wlasne oczy zobaczylam tutaj, jak mlode pokolenie zaczelo sie bardzo identifikowac z mniejszosciami, muzyka rapowa i wogole ogromnym wspolczociem np dla czarnej mniejszosci… A starsze pokolenie ciagle zmagalo sie ze zrozumieniem o co tu wlasciwie chodzi.
Bobiku, uszy, siersc, lapy, ogon do gory!
nic, klakier, nic nie napisze, tylko bryknie 🙂
brykam
herbata
poszelescilem dosyc
teraz doczytam wczoraj
herbata 🙂
brykam fikam
mt -7
ja nie jestem oburzona. Piszę tylko, że trzeba cholernie uważać zarówno na słowa, jak i na ich brak, bo efekt może być zupełnie przeciwny od zamierzonego. A wzięło się to z uwagi Bobika, że na Helenę naskakują na innych forach nieustannie prawie. I przypomniał mi się post Kota zlinkowany przez PK parę dni temu. Wyjaśniłam jak umiałam, o co mi chodzi.O jedno zdanie za dużo, które wypacza intencje autora i niesie ze soba niepotrzebne nikomu treści – i tyle.
Ago, za żródła dot.Tuwima dziękuję serdecznie.
Heleno, z zaproszenia na salon nie skorzystam, jakoś nie czytałam w Koszyczku pochlebnych opinii na ich temat.
Jeżeli założyłaś Heleno, że wszyscy czytający Twój komentarz są inteligentni, to przyjęłaś błedne założenie. Mnie zmroziło, bo wiem, że większośc do nich nie należy, nawet wśród czytelników Polityki.
Zmroziło mnie nie personalnie, bo uświadomiłam sobie, że odczyt przez większość czytelników będzie dokładnie taki, jak napisałam.( zrobiłam nawet eksperyment, dając do przeczytania paru osobom, nie najgłupszym zresztą, niestety potwierdził on moje obawy) Czyli – tak wszyscy Żydzi widzą nas Polaków. Napisałam również, że co do meritum się z Tobą zgadzam. I na publicznych forach nie możesz oczekiwać w jednostkowym wpisie, że czytający pojmie parabolę literacką. Słowa tam umieszczane będą odbierane wprost.
Tylko tyle i aż tyle. A czy uważasz, że może warto się nad tym zastanowić, to leży wyłącznie w Twojej gestii.
Dzień dobry 🙂
Zniknęła mnie wczoraj z blogu siła wyższa i dziś jeszcze przez większą część dnia będę zniknięty, a potem „to się okaże”. 😉 Teraz korzystam więc szybko z możliwości merdnięcia, ale do żadnych meritumów odnieść się nie zdążę, bo zaraz znowu zostanę wzięty w obroty.
Niestety, tu gdzie jestem, tabletka cosik nie chce działać, więc nie wiem, za ile godzin dorwę się do kolejnego merdnięcia. Tak że tym porannym dzielcie się sprawiedliwie i z umiarem, żeby na jakiś czas starczyło. 😆
Ojej Bobiku, martwię się o Ciebie. Czymam mocno, aby się okazało, że dalej możesz merdać z pieleszy domowych. I że wszelakie tabletki wkrótce nie będą Ci potrzebne, bo bedziesz się czuł jak nowonarodzony.
Bobiczku, wracaj do zdrowia i do nas. 🙂
http://www.faz.net/aktuell/politik/ausland/zorn-ueber-raketenabwehr-russland-droht-europa-mit-praeventivschlaegen-11738902.html
No proszę, długo nie trzeba było czekać. Następne państwo grozi prewencyjnym atakiem na,tym razem, stanowiska obrony przeciwrakietowej. Rosyjski generał sztabu Makarow ogłosił Polskę i Rumunię swymi wybrańcami.
A nasze media milczą.
Ad Helena 4 maj 12, 02:02
Droga Pani Heleno,
mieszka Pani w innym kraju niż Polska.
Stąd też powoływanie się na przykład angielski nie jest, moim zdaniem, dobre.
Wracam do tego, co już kiedyś napisałem o społeczności wietnamskiej, która w Polsce jest dość duża (różne są szacunki liczby od 20 – 60 tysięcy). To w pewien sposób podobna społeczność do żydowskiej sprzed wojny – hermetyczna. A jednocześnie poprzez młode pokolenie, uczęszczające do szkół asymilująca się w Polsce, choć też traktująca Polskę, jak etap przejściowy. Nie słyszałem, nie czytałem o konfliktach. O jakimś ogólnym antywietnamiźmie.
Pewnie lokalne konflikty się zdarzają.
Więc skoro Polacy są tolerancyjni, gdy chodzi o Wietnamczyków, to dlaczego nie są, gdy chodzi o Żydów. Jest taki dowcip – kto jest antysemitą? – Przed wojną, to był ten, który nie lubił Żydów, teraz to jest ten, którego nie lubią Żydzi. I coś w tym dowcipie jest z prawdy.
Wzajemne odniesienia obrosły taką już naroślą, że nijak podejść z każdej strony.
Wiele dobrego w odczarowywaniu tej rzeczywistości zrobił prof. Szewach Weiss, wiele festiwale kultury żydowskiej. Są tematy bardzo trudne: rozliczenie się z Przeszłością w wymiarze ludzkim (czy ja ponoszę winę za Holocaust?), własność żydowska, najpierw zagarnięta za przyzwoleniem okupanta, potem przyklepana przez PRL (a tu trwa to nadal – w moim Miasteczku do dziś ludzie sztywnieją, jak zapytać o dawnych mieszkańców), udział Żydów w życiu politycznym wczesnego PRL. Wszystko to splata się w ten gordyjski węzeł. Moim zdaniem wiele zależy od międzynarodowej społeczności żydowskiej. Takie oświadczenia jak to, że każdy Polak wyssał antysemityzm z mlekiem matki robią wiele złego. Bo przypisują każdemu łatkę – Polak to antysemita.
Antysemityzm Polaków jest faktem, choć często jest to jakiś stereotyp. Uważam też, że w pogłębianiu tego stereotypu ma udział emigracja marcowa. Kiedyś słyszałem taką opinię, że Marzec był gorszy od Holocaustu. To się wpisuje w jakiś mit marcowej emigracji, a jednocześnie robi wiele złego.
Polecam Ci, Klakierze, książkę:
http://www.wiez.pl/Polacy-i-Zydzi–kwestia-otwarta;s,karta,id,224
Ona odpowie Ci na Twoje pytania.
A tu może weź pod uwagę apel Haneczki:
https://www.blog-bobika.eu/?p=1145&cpage=14#comment-116597
Wszystko co sie dzialo tutaj w ciagu ostatnich dwu-trzech dni, dalo jednak znac o sobie i wczoraj wieczorem Bobik zostal zawieziony na pogotowie, kiedy okazalo sie, ze pomimo tabletek silny bol glowy nie ustaje. Rozumiem, ze jest to zwiazane z gwaltownym skokiem cisnienia. W szpotalu dostal kroplowke i pozostawiono go na obserwacji. Trzmam kciuki za szybki powrot do domu i do zdrowia.
Wczoraj caly dzien skarzyl sie na bol glowy.
Apel Haneczki przeczytałem już wcześniej.
I się z nim zgadzam i nie zgadzam.
OK – można rozmawiać na inne tematy, Zmora podsyła artykuł ważny. Bo gdzieś poza historycznymi sporami istnieje dzisiejsza wymierna Rzeczywistość, wobec tej historycznej może i ważniejsza.
Do książki polecanej dotrę.
I znowu o parę słow za dużo na wstępie Twojego postu, Heleno.
Czy rzeczywiście sądzisz, że niezbędny jest Twój oskarżycielski palec, abyśmy czuli się winni?
Wierz mi, że bez tej połówki pierszego zdania, czułabym się tak samo winna, jak czuję się obecnie.
Przepraszam Cię Bobiku najgoręcej jak umiem. I pozostałych też. Ciebie także Heleno.
W tych okolicznościach, wszystko, co mogę zrobić, to skierować całą dostępną energię na trzymanie za Bobika. Mam cichutką nadzieję, wspartą rodzinnymi doświadczeniami, że kroplówka szybko pomoże (choć nie łudzę się, że da się w niej utopić przyczyny). Bobiku, trzymam – i uśmiecham się, choć szpital, to nic zabawnego, bo wierzę, że będzie dobrze. Oby jak najszybciej. 🙂
Co będę trzymać, sam się trzym, Bobik!
Germański to szpital i chyba nieludzki, ale z Bobikiem sobie poradzą. 😉 Albo będą mieli do czynienia ze mną. 😈
I jeszcze raz apeluję, nie żeby myśleć przed napisaniem, bo to każdy tu robi, ale żeby myśleć pozytywnie. Przed, po i w trakcie.
Deszcz wygnał mnie z transzei. 😎
Owszem, chce bysmy sie czuli winni. Sama czulam sie na tyle winna, ze nie spalam cala noc myslac ze nie chce takiej ceny mojej slusznosciu.
Myslac o tym, ze zycie jest kruche i ze chociaz nigdy nie uciekalam i nie zamierzam uciekac od stawiania czola swiatu, wazniejsi od idei sa dla mnie Przyjaciele. Ze trzese sie nad nimi bo juz tylu utracilam.
Bobik jest bardzo wazny w moim zyciu, wazniejszy niz chec przekonania kogokolwiek do swych racji, do spojrzenia na cos moimi oczami, do „wyedukowania” wreszcie. Nalezy akurat do tych psow, ktoremu niewiele musialam tlumaczyc. Moglam jedynie opowiadac i sluchac.
Wiec tez poprosze abysmy przyhamowali konflikotogenna wymiane zdan, scoring points, i generalnie stawianie Psa w sytuacji interwencyjnej. Teraz Pies potrzebuje interwencji. Ochrona go przed dalszymi skokami cisnienia jest wzniejsza niz wszystko inne. On sam da znac kiedy bedzie na silach prowadzic daksza rozmowe na „te tematy”.
I chwała deszczowi, Wodzu Wielki.
Wolę Cię przed wigwamem przy ognisku.
Fajka Pokoju mile widziana. 😉
Podaj mi reke, Wielki Wodzu.
Oto ona. Fajka w drugiej. 😎
Bobik słabuje.
To było widać przez ostatnie dni.
Choć nie sądzę, że blog był tego przyczyną.
I że Bobik żyje tylko blogiem.
Bobik byl gleboko, gleboko przygnebiony tym co sie tu dzialo w ostatnich dniach i ostatnich miesiacach. Moze to i nie byl jedyny powod jego wyladowania na pogotowiu, ale ja wole tych wod nie sprawdzac noga.
Chce by wrocil do domu i, jesli bedzie mial sily, dalej ten blog prowadzil. I mysle, ze nie ja jedna tego pragne.
Droga Pani Heleno,
sądzę, że my wszyscy tu jesteśmy poruszeni tym, że Bobik słabuje. I oczekujemy na dobre wieści, że Bobik wraca doprowadzony przez germański (kopyrajt WW) szpital do germańskiej sprawności.
Ja tez na to licze, Klakierze i bardzo wierze w niemiecka sluzbe zdrowia, o ktorej czesto z Bobikiem rozmawialismy, porownujac ja z brytyjska, ktora nie wypada na tle niemieckiej jakos dobrze, a wrecz przeciwnie.
Ostatnimi dniami zastanawialam sie sporo nad grozacym bojkotem Euro. Cieszy mnie ogromnie, ze liczni europejscy politycy postanowili once in a blue moon potraktowac powaznie prawa czlowieka, choc Pani Julia nie jest bohaterka mojego romansu. Co oczywoscie nie znaczy, ze wolno ja bic w wiezieniu.
Myslalam zatem, ze dobrze iz Kijow znalazl sie pod silna presja miedzynarodowa, ale mialam cicha nadzieje, ze same pogrozki wystarcza i nie trzeba bedzie jednak zapowiedzi bojkotu wprowadzac w zycie.
Dzis ucieszyla mnie podobna w duchu wypowiedz publicysty GW:
http://wyborcza.pl/1,75968,11658208,Bojkot_nie__naciski_tak.html
Życzę Ci szybkiego i trwałego powrotu do zdrowia, Bobiku. Trzymam kciuki. Wszystko będzie dobrze.
Droga Pani Heleno,
Pani Julia nie jest i moim bohaterem romansu.
W miarę, jak lat mi przybywa, coraz częściej staram się ufać intuicji. Jak coś Cię zniesmacza, to może to nie jest prawdą.
A odnośnie Euro, to sobie tak tylko myślę, że jak już się zakończy, to wtedy zaczną się „jaja”.
Ja tam sie boje jaj juz w czasie Euro 😉
Jaja ostatnio podrożały i już nie ma jaj za Euro. 😛
Bobikowi do szpitala wysyłam taką la seguidilla z pouczającym tekstem. Miało być los perritos negros na początku, ale się sylaby nie zgadzały. 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=T3ns_IiPq0c
http://www.bociany.edu.pl/stream-ustron.php
Widze, ze Rys byl, uszczelki powyrzucal, podsciolki dodal. Jeszcze zeby naklonil Pana Bocka do umycia szyi w stawie, bo brudna jak moja klawiatura od Maca, choc dopiero co czyscilam.
Eee, mnie się wydaje, ze czarna folia jest.
One baciany mają taką szaroszyjną urodę chyba, albo kamerzysta przysnął i kontrast siadł był. 🙂
A u bielika widać już dwie białe główki z wielkimi czarnymi oczami.
No rzeczywiście Euro się jakoś upolityczniło.
Choć gdzieś w necie widziałem wypowiedź tych od „obnażania cyca”, że som patryjotki itede.
Jakby kogoś zniesmaczyło to „obnażanie cyca, to ja się tylko zapytam, czy ktoś sobie wyobraża, że kilku facetów robi demonstrację polityczną zdejmując spodnie? 😀
Tez te glowki widzialam. 🙂
Ja bym sobie bardzo wyobrażała facetów bez spodni.
Przecież właśnie chodzi o przyciągniecie uwagi mediów, a najwyraźniej tylko takimi akcjami można to zrobić skutecznie.
Bobiku, przepraszam. Powinnam się była domyślić konsekwencji i lać oliwę, a nie dokładać do pieca.
Zdrowiej i wracaj.
Tu od 2 minuty dobrze widać pisklęta:
http://www.youtube.com/watch?v=40TLJKeR3hI&feature=player_embedded#!
Alez te mordy sa smieszne! 😆
Bobiku, zdrowiej i wracaj do sil, do siebie, do domu i ogrodka, i do swojego stada.
No, to Zmora już nie będzie się martwić, ze nic nie piszą o pogróżkach rosyjskich:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,11662502,Rosja_grozi_NATO_prewencyjnym_atakiem_z_uzyciem_Iskanderow.html?lokale=warszawa
Ja dodam swój komentarz, przecież odkąd zaczęto mówić o tarczy, a więc dobre lata temu, Rosja co i raz ogłasza, że nie będzie patrzeć spokojnie i podejmie stosowne kroki.
Wg. mnie ona, ta Rosja, dawno już je podjęła, a teraz są tylko takie pogróżki chłopców.
Mam nadzieję, ze ci chłopcy dostatecznie się boją, żeby nie naciskać czerwonego guzika.
Boję się natomiast różnych państw, które mają, lub będą mieć, broń atomową i mogą jej użyć powodowane irracjonalnymi względami.
Ten już się przygotowuje:
http://i55.tinypic.com/167uhhk.gif
Heleno, czy wiesz może, jak się czuje Bobik?
Nie, Vesper.
Czujnie czekamy na wiadomosci, Heleno.
A tu o cos rozach (z Robertem Burnsem i Eddie Reader, ktora o tym najbardziej znanym szkockim poecie powiedziala, ze owszem, ten wiersz po kolei dedykowal paru adresatkom, ale mimo to bylo to o wiele milsze niz niektore wspolczesne odpowiedniki, takie jak gwizdniecie lub klepniecie po tylku):
http://www.youtube.com/watch?v=oUs-5dHFksw&NR=1&feature=endscreen
Oczywiscie, ze doniose natychmiast, Moniko. 🙁
Ja tam od godzin slucham Hymnu Koko, koko Euro spoko: przygpowanego przez komiet pijarowcow im. Ryma Rymkiewicza na Euro.
http://www.youtube.com/watch?v=MIsX5Rh1ktE
Nieczego sobie. Oczywoscie wprowadzilbym dodatkowe elemnenyt:
1. Furmanke,
2. Kaplice przydrozna pod wierzba placzaca
3. Kielbase z pierogami
5. No i last but not least, slowo „k…”
To jeszcze troche na odtrutke – podczas niespokojnego czekania – o kwiatach z okazji wczorajszych 93 urodzin Pete’a Seegera:
http://www.youtube.com/watch?v=686sBxeUm14
Tyle lat, kawal historii, ludzkich zawirowan, i mnostwo piosenek, nalezacych juz dzisiaj do wszystkich… Syn muzykologow z Nowej Angli, bard sporej czesci XX wieku.
A to „Ko?Ko?” to nie z Botswany przypadkiem?
Może teraz jest taki trynd:
http://www.youtube.com/watch?v=WKNRGc71hjc
Do Mordki.
Może ten wpis JH jest metaforyczny, na pewno jest prześmiewczy i gorzki, ale zmroził mnie koniec, bo skojarzył mi się z Lepperem, który się powiesił, a po nim kilku innych uznało to za dobry sposób wyjścia z kłopotów.
Jakoś nie mogę.
Po przyjezdzie do Ameryki,kiedy mielismy juz w domu radio Grundig z gramofonem, pierwsza plyta jaka sobie sama kupilam, to byl wlasnie Pete Seeger, ktorego uwielbialam jeszcze w Polsce.
Ale malo kto poza Ameryka wie, ze ma on jeszcze wspaniala siostre Peggy Seeger, lktora tak jak i on spiewa i pisze.
KIlka lat temu przygotowujac angielska 10-odcinkowa serie programow o Romach, natrafilam na dawno wyczerpany ze sprzedazy dysk BBC z godzinnego programu przygotowanego przez Peggy Seeger i MacColla o Irish Travellers, koczuacym do dzis plemieniu wedrowcow (nie sa oni Romami, tylko etnicznie Irlandczykami ale nazywani sa powszechnie gypsies – wlasnie malymi literami pisani).
Do tego programu Peggy napisala piosenki tak przejmujace, ze natychmiast chwycilam za klawiature i napisalam do niej list ze slowami zachwytu i wdziecznosci.
Odpisala mi nazajutrz, bardzo serdecznie i milo, dziekujac za slowa zachwytu i podajac link do sej strony w internecie.. Opowiedziala mi tez jak powstal ten programi jak wedrowala z wedrowcami przez kilka miesiecy.
Tu jest jedna z tych piosenek z programu o Wedrowcach, ktorych tabory ganiane sa do dzis z miejsca na miejsce przez policje, kiedy okoliczni mieszkancy zaczynaja sie skarzyc, ze ceny nieruchomosci spadaja, kiedy okazuje sie, ze w poblizu rozbili swe obozowisko gypsies. Ma wiec ona przejmujacy refren ze slowami policjanta:
Move along! Go along! Shift! Move! Shift! Go!!
!http://www.youtube.com/watch?v=7AE63QBqg-0&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=7AE63QBqg-0&feature=related
A tu jest tekst (tatie – to sa ziemniaki w dialekcie irlandzkim. Tatie lifting time – to czas zbioru ziemniakow z pol. Jest tu tez bardzo piekne nawiazanie do Narodzin w Stajence):
Born in the middle of an afternoon
In a horse-drawn wagon on the old A5
The big twelve wheeler shook my bed
You can’t stop here the policeman said
You better get born someplace else
So move along, get along, move along, get along,
Go, move, shift
Born in the tatie lifting time
In an old bow tent in a tatie field
The farmer said, The work’s all done
It’s time that you were moving on
Born in a wagon on a building site
Where the ground was rutted by the trailer’s wheels
The local people said to me,
You’ll lower the price of property
Born at the back of a blackthorn hedge
When the white hoarfrost lay all around
No wise men came bearing gifts
Instead the order came to shift
The winter sky was hung with stars
And one shone brighter than the rest
The wise men came so stern and strict
And brought the order to evict
Wagon, tent, or trailer born
Last week, last year, or in far off days
Born here or a thousand miles away
There’s always men nearby who’ll say:
Move Along!….
Smutek oprószył glicynię,
słabnie stroskana gruszkówka.
Przez drzwi, przez okna, przez komin
napływa wciąż pasztetówka.
Stawaj, Bobiku, na łapy.
Blog wstydzi się, martwi, czeka.
Spokojny bądź: z nas już każdy
do słuchu – sobie – naszczekał. 😈
Tu jest koncert z maja 2011 Peggy i Pete Seeger. On miał 92 lata 😯
http://www.youtube.com/watch?v=gvl0sbC73_Q&feature=related
Dzieki, Siodemeczko, wyslycham calosci wieczorem,
Zadnych wiesci. Telegon nie odpowiada. 🙁 🙁
No to czekamy.
Kinga pozostanie w szpitalu co najmniej do jutra. Ma dalej nieustabilizowane cisnienie i nawroty bolow glowy.
Lekarz nakazal spokoj i wypoczynek.
Posyla pozdrowienia Wszyskim.
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=rrqu8bTO6BQ#!
🙂
Pamiętajmy, że brak wiadomości jest dobrą wiadomością.
Bobiku, dołączam do Wodza i pozostałych: myślę pozytywnie.
http://wyborcza.pl/12,107323,11606568,Rozmowy_Agnieszki_Kublik__Prof__Ireneusz_Krzeminski_.html
ciekawy wywiad
Przepraszam za pomylke. Pies Bobik oczywiscie.
CHODZILO MI O PSA BOBIKA. 😳
Dzięki, Heleno.
A juz byl, Rysiu, ten wywiad tutaj z Krzeminskim.
Bobiku, tu kwiaty, wypelnij pokoj caly, od drzwi do okna 🙂
uwazaj na tych „sobotnich” lekarzy i wracaj 😀
kwiaty tu:
https://lh6.googleusercontent.com/-D02hdH2mTLk/TJZyPH8f_8I/AAAAAAAACG0/H8Ug13yKS_I/s1000/DSC_2205.JPG
przegapilem? 😳 😳 😳
Spróbuję myśleć i pozytywnie, i stabilizująco. I nie za głośno – żeby i spokój był zapewniony.
niestety pan Kaczynski nie jest chory na glowe i wyglada ze to co robi robi swiadomie, bardzo mnie to martwi, bardzo.
niestety upiory historii, najgorsze i najciemniejsze, wylaza
No bo to nie choroba, tylko zaburzenie, Rysiu. Nazywa sie psychopatia. Psychopaci wszystko robia absolutnie swiadomie i z rozmyslem, tylko inaczej nie potrafia.
Myślę pozytywnie i zmieniam specjalizację, na niskociśnieniowców.
Masz racje Heleno, w Niemczech medycyna jest naprawdę na bardzo wysokim poziomie, więc bądzmy dobrej myśli.
A poza tym, któż nie ulegnie czarowi Bobika? A zatem i bardziej starał sie będzie.
Heleno, czy w W.Brytanii piszą o tym, że na Ukrainie tortury w więzieniach sa na porządku dziennym? Często kończą się śmiercią więżnia. I to nie chodzi o pojedyncze przypadki, tylko tysiące w skali roku.
Dlatego Julia Tymoszenko jest tylko pretekstem do bojkotu, albowiem jest znaną postacią. Chodzi o danie sygnału, że kraj pretendujący do stowarzyszenia się z UE musi przestrzegać praw człowieka.
mt-siódemeczko, ja też się martwię nie tylko, niekontrolowanym przez powolane do tego organa międzynarodowe, posiadaniem
broni atomowej przez państwa rozchwiane emocjonalnie, ale martwię się także i to bardzo tym, że państwa przyznają sobie suwerrenne prawo do ataku prewencyjnego.
Tak nie może być – o konieczności takiego ataku musi decydować zewnętrzna siła ( ONZ, Liga Arabska czy inne zgromadzenie międzynarodowe), ponieważ poczucie zagrożenia jest bardzo subiektywne i zastosowane środki mogą być nieadekwatne do faktycznego zagrożenia. Nie mówiąc już o możliwych nadużyciach.
Swiat się bardzo skurczył ostatnimy laty i w skutki jakiegokolwiek ataku prewencyjnego odczują bliżsi i dalsi sąsiedzi.
Dzięki, Heleno.
Mam nadzieję, że zdiagnozują przyczynę.
Bobika w łepetynkę serdecznie całuję.
Chciałabym widzieć, jak Bobikowi na łapce mierzą ciśnienie… Trzymam co mam. Moja sfora merda na potęgę i prosi o jak najszybsze wyzdrowienie.
Nie bylam swiadoma, ale juz poguglowalam i juz wiem. Pocieszajace jest jednak to, ze donosi o tym takze ukrainska telewizja (widzialam na tubie) oraz, ze minister spraw wewnetrznych deklaruje wyplenienie kultury bicia wiezniow przez personel.
Mam nadzieje, ze obecne naciski miedzynarodowe, zwlaszcza politykow niemieckich i opinii publicznej w Niemczech, wstrzasna jakos ukrainska opinia i ta bedzie wywierala naciski na swoj rzad. I wstrzasna rzadem Janukowycza.
Czy nalezy zbojkotowac Euro? Nie wiem. Byc moze nalezy. Oczywiscie, ze prawa czlowieka POWINNY byc wazniejsze od zawodow sportowych. Dlatego protestowalam przeciwko olimpiadzie w Pekinie – bo widzialam straszne programy o tym jak potwornie traktowano ludzi, ktorzy musieli „ustapic miejsca” na budowanie obiektow olimpijskich. Ich tez torturowano, a niektorych zabijano. Reszte wyrzuco na bruk. Chinska telewizja o tym nie donosila. Ale wtedy Unia nie protestowala.
Wiec naprawde jestem troche rozdarta w sprawie bojkotu Euro.
Mam takie wrażenie, że rola międzynarodowych organizacji sprowadza się obecnie do kwiatka przy kożuchu. Do wyrażenia sprzeciwu/poparcia. bez jakiejkolwiek mocy sprawczej.
Rosja po czasie bezzębnego tygrysa próbuje odzyskać pozycję mocarstwa światowego, którą to pozycję miała jako główny pabieditiel’ wrażewo faszizma.
Rosja – tajemniczy kraj za wschodnią granicą.
Tu dosc zdroworozsadkowo pisze o bojkocie v presjach Slawek Popowski, ktory byl wieloletnbim korespondentem w Moskwie. Wysmiewa przy okazji obawy, ze bojkot wepchnie Ukraine w objecia Rosji. Ale jest przecow bojkotowi:
http://www.liiil.pl/1336152714,Slawomir-Popowski-Apel-o%A0rozsadek.htm
Myślę, że przymusowy odwyk od stresującej bieżączki już sam w sobie dobrze Bobikowi się przysłuży.
Heleno, czy mogłabyś pomóc mi skompletowac listę niezbędnych akcesoriów na wyposażeniu Dobrego Personelu? Oczywiste oczywistości, jak kuwetę, karmę, żwirek i transporter juz mam, ale nie wiem, co powinno się znaleźć w kociej apteczce na przykład.
Wciąż się zastanawiam nad gościnnymi występami Teatru Maryjskiego w Warszawie. Co chciał powiedzieć Maestro Gergiev przywożąc do Warszawy taki, a nie inny program?
Myślisz, Klakierze, że towarzyszyła temu jakaś ukryta intencja?
vitajcie! Bardzo dużo wpisów jest przy Bobikowym temacie dobrego smaku.740. Ten bedzie 741. Ze statystyki jednego z blogowiczów moje wpisy są rzadkie ale staram się zagladać tutaj regularnie i czytać o sprawach które poruszacie. Jestem jednak troche z innej bajki ale to nie ma znaczenia . W dyskusji powinnien każdy mieć możliwość wypowiedzi. I tutaj jest ten przysłowiowy sęk.
gdyby ktoś przez przypadek zaglądnął na ten blog wczoraj albo rok temu albo dwa zauważyłby że ciągle porusza się te same tematy i bezskutecznie chce się przekonać te same osoby że cukier jest slodki a sól słona.
Może nie tyle ukryta, co w pewien sposób programowa.
Korespondowałem przez jakiś czas z Teatrem Maryjskim – byli bardzo otwarci na współpracę. W wywiadzie ze Znajderem, który linkowałem u Pani Szwarcman też się pojawia wątek polski.
A czy wiedzieliście o tym:
Tysiąc trzysta dłoni dziennie
Towarzyszyło temu na stronie tytułowej zdjęcie:
http://www.dwutygodnik.com/public/media/image/f9d8b572.jpg
Widocznie tam jest teraz czas i potrzeba takiego spojrzenia na historię. I chęć przekonania innych do własnej wizji.
Frontline lub podobny srodek na pchly i kleszcze, warto miec koci szampon na podoredziu (czasami ma np biegunke i trzeba pupe umysc), wode utleniona. Specjalne kocie obcazki do obcinania koniuszkow pazurkow. Grzebyczek lub szczotke do siersci. To jest cala apteczka.
Musi miec obrozke z medalikiem (nr telefonu). Nawet jesli jest zaczipowany. To jest sygnalem dla wszystkich, ze kot ma dom. Obrozka powinna byc taka, ktora sie sma otwiera przy szarpnieciu – dla bezpieczenstwa, gdyby kot zaczepil sie na dzrewie o galazke.
Najwazniejszym zas sprzetem w domu jest draopaczyk – czyli taki slupek owiniety czyms chropawym (kaczami konopnym sznurem,czasami przemslowym dywanem) do scierania pazurkow. W przeciwnym razie bedzie scieral je sobie o sofe, fotek czy firanki.
Naszych chlopcow nie musialysmy uczyc korzystania z drapacza, poniewaz nauczyla ich korzystac z tego urzadzenia ich wlasna matka. A i tez zdarzalo sie czesto, ze chcialy podrapac kanape lub fotel.
Jesli matka nie nauczyla, nalezy w chwili gdy zabiera sie za drapanie BARDZO DELIKATNIE i obsypujac pocalunkami i cichymi slowami przeniesc kota do drapacza. Ustawic na tylnych lapkach i przednie oprzec na slupku, dosc wysoko, by je sciagajac poczul, ze drapaczyk jest duzo lepszym sprzetem do drapania niz firanka czy fotel.
Trzeba to robic cierpliwie, az sie nauczy.
Pazurki kota maja gorna warstwe chitynowa, ktora czasami zrzucaja.
Nie zapomniec o zabawkach. Do najlepszych nalezy sznurek dlugosci ok. metra oraz kazde pudelko tekturowe w ktorym mozna sie schowac. W pudelku dobrze powycinac okienka. Sa one takze niezastapiuone kiedy na placu Kosciuszki zaczynaja strzelac sztuczne ognie.
Takze zwinieta w kulke folia lub pingpongowa pileczka. Najukochanszymi zabawkami Chlopcoe byly tez kupowane ( i szybko zaganiane pod kredens) malutkie myszki obszyte prawdziwym futerkiem – nie sztucznym. W Gdyni tez takie widzialam. Na drugim miejscu – sznurek lub wstazka lub pasek od szlafroka.
Tak Jarzębinko, bezradnie zauważyłam i na pewno nie tylko ja.
No więc w tej kwestii przekonywania do własnej wizji, to nie mam zdania. Temu moim zdaniem towarzyszy jakaś szersza myśl. Nie umiem jej odczytać, ale ją postrzegam.
W to wpisuje się też promowanie Szymanowskiego przez Gergieva.
Pudełka już mam 🙂 Żeby miał sie gdzie schować, bo pewnie będzie mocno przestraszony. Szampon i szczotkę do sierści też kupiłam. Zapomniałam o obcinaczu do pazurków, dizękuję za przypomnienie. Drapak, w postaci deski z owiniętej jakimś sznurkiem, też już jest. Ciekawe, jak się kocurek w nowym miejscu odnajdzie.
Czyli panslawizm, Klakierze?
sęk polega na tym, że jest i nie tworzy jednorodnej płaszczyzny . Osoba, która wychowała się w ekstemalnych warunkach, walcząc o przetrwanie , która doznała w tym właśnie czasie przykrości i przesladowań nie zmieni zdania o złej naturze czlowieka nawet w wtedy gdy teraz każdy jest dla niej przyjacielam, świat otaczający wygląda kolorowo a kazdy mówi o jej zasługach.? Uważam że jest to wykluczone. Takie osoby warto wysłuchać ale nie ma potrzeby przekonywać że teraz jest inaczej. Tylko dobry przykład może na człowieka wpłynąć pozytywnie nic innego. 🙂 Zło dobrem zwalczajcie :):)
mt7, natychmiast wysłałam Młodym.
swoją drogą każdy powinien eksperymentować ale na własna odowiedzialność, wychodzac z założenia że lód na rzece sie nie załamie i samochód na trzech kółkach pojedzie. Sama takie eksperymenty podejmowałom możę nie takie jak podałam ale rónie niebezpieczne. Wniosek jest jeden . …. jw. 🙂
No z tym panslawizmem to jest pewien problem.
Dlaczego Gergiev miałby być panslawistą?
Nie wszystkie osoby, Jarzebinko, wychowane w ekstremalnych warunkach sa przekonane o zlej naturze czlowieka. Znam sporo takich, ktorz po bardzo powaznych przejsciach zachowali serdecznosc, dobroc, gotowosc niesienia pomocy i wiare w innych.
A wlasciwie nawet tylko raz w zyciu spotkalam kogos po ekstremalnych przejsciach, kto stal sie trudny dla otoczenia. Ale byla to kobieta wlasciwie chora, bo na niej dokonywano okrutnych i badzo bolesnych medycznych eksperymentow kiedy byla mala dziewczynka. Byla kompletna wariatka. Pewnie juz nie zyje. 🙁
Gdyby wszyscy ludzie tak potrafili się bawić jak obśmiane jarzębiny z ich koko, dzisiaj nikt nie pisał by o niczyjej krzywdzie . Naszym, ludzkim najwiekszym problemem jest zakłamanie. Słyszałam w radiu, że co tam jakaś polska piosenka mamy przcież jakąś tam zagraniczną…i tutaj ta piosenka. Jak chyba wiecie, bo pewnie pisałam potrafię zwymiotować na same słowa. Nie duzo brakowało 😉 Wybacz mi Bobiczku ale doszlismy do absurdu. 🙂 Na szczęście nie wszystkim to sie stało 🙂 pa dobrejnocki
Bardzo wart jest przeczytania, Haneczko.
Nie przypuszczałam, że takie okrucieństwo było możliwe.
@Heleno nie twierdzę że takie osoby nie są serdeczne i przyjacielski ale ich poglądy na sprawę nie zmienią się. 😉 pa!::)
)
ostania gąbka ma być śmiąjaca 🙂 a nie z przymróżeniem oka ja swoje wiem i kropka 🙂
Chyba nie mozna byc serdecznym i przyjacielskim jesli sie wierzy tylko w zla nature czlowieka. 🙂
Gorzej, jak samemu ma się złą naturę, oprawioną w ramki wykształcenia.
A jeszcze gorzej, jeśli nieoprawioną 🙄
A tu bym polemizował – zawsze lepiej mieć do czynienia z chamem naturalnym, niż z naturalizownym.
Myślę, że dobre i złe moce w każdym tkwią po równo.
A szczęście polega na tym, że nie musi się tego weryfikować bardzo boleśnie.
Czym jest samotność?
Otóż jest ostoją wobec złych mocy.
Klakierze, jak w wiekszości spraw na świecie, są plusy i minusy obydwu rozwiązań 😉
mt7 🙂 myslę że nie po równo zdecydowanie nie 🙂 idę spać
Plusy dodatnie i ujemne? 😀
nikt klakier nie jest samotny , jest najwyżej zapomniany
Właśnie tak. Lech to klasyk. Plusy dodatnie i ujemne mogą startowac do miana bon motu stulecia.
@klakier ; bociana drapał szpak a potem była zmiana i szpak drapał bociana . I to by było na tyle 🙂
Mysle, ze to apokryf. Tak jak i zostawiona w drzwiach kartka: Poszlem na nieszpor.
Ad jarzębina-. 4 maj 12, 23:57
To ładne.
Tyle, że nieprawdziwe.
Czekam cierpliwie do soboty, liczac na bieglosc w sztuce lekarzy.
I jeszcze troche teczy, w wykonaniu wczorajszego solenizanta:
http://www.youtube.com/watch?v=XxXzD0eQQBg
Ta piosenka, w wersji norweskiej bardzo zdenerwowala Breivika.
I ta sama piosenka spiewana bardzo niedawno w Oslo (przez 40 tysiecy ludzi):
http://www.youtube.com/watch?v=9Q7CPNNWfME
Co za dziwny narod, Norwegowie. Na masowke z rozmai i jeszcze z piekna ballada na ustach.
Chorzy, znaczy sie – jakby powiedzial pan Szyjka z „I ty zostaniesz Indianinem”.. 🙄
Szczesliwego Dnia Urodzin, Pete Seeger!
Dobranoc. 🙂
Choleńka – nic nie pamiętam – ani z książki (a to była książka w pierwszej serii Klubu Siedmiu Przygód), ani z filmu
Tu na początku jest chyba cytat z filmu
http://www.youtube.com/watch?v=d0tP67NHOUg
A w filmie, jakie tuzy grały!
Ja tylko ksiazke kiedys czytalam, Klakierze. Tam byl straszny bandyta, Pan Szyjka. Porwanemu przez swa bande mlodemu bohaterowi, Pan Szyjka przynosil codzien do lochu na sniadanie szklanke wodki i kiszonego ogorka.
Kiedy Pan Szyjka dowiaduje sie, ze w domu rodzinnym mlodego bohatera na sniadanie jada sie porridge (Porycz? – dziwi sie pan Szyjka) i nawet rodzice mlodego bohatera nie pija na sniadanie wodki zakaszanej ogorkiem, to kwituje to wyznanie stwierdzeniem: Chorzy, znaczy sie.
Biedny Bobik! Tez mu pewnie na sniadanie przyniosa jakis porycz zamiast paczki marlborow i pasztetowki.
No, chyba ze ta niemiecka sluzba zdrowia faktycznie jest tak dobra.
Wtedy ma szanse na marlobora.
Znajomu niedawno wylądował na łasce germańskiego szpitala i choć skrętów mu nie dali, to na wikt nie narzekał. Z drugiej strony, nie jest aż takim smakoszem, jak nasz kochany Szczeniak.
Denerwuję się przed jutrzejszym debiutem jako Personel. Ale nic to w porównaniu do troski o Bobiczy los.
Aż tak dobra na pewno nie jest.
Nie bardzo dobra noc. Muszę spać ze starą, a głupią gropą.
I teraz w głowe zachodzę, czy Haneczka śpi z grupą, czy z grypą, czy z grappą (ale na ostatnie by chyba nie narzekała)
Vesper, Personel już się sprawdził. Przywieź, usiądź i pozwól Mu zawładnąć.
I tak mam tremę 🙂
To grope: To make (one’s way) by reaching about uncertainly.
Slang. To handle or fondle for sexual pleasure.
A ten porydż to i ja Heleno pamiętam. Coś mi się po głowie kołacze, że Pan Szyjka został potem sprzedawcą w sklepie monopolowym i prowadził aktywną działalność antymonopolową 😀
Grappy nie miałam okazji spotkać. Pewnie by się przydała.
Ale gropa tez chyba nie najgorzej? 😳
Ale żeby stara i głupia? 😯 😳
Na pewno każą Bobikowi rzucić cygarety, tak sobie myślę. Oni mają jakąś obsesję, nawet mi kazali rzucić, chociaż w życiu nie miałem wysokiego ciśnienia, tylko astmę. 🙂 😎
Gropa to w gwarze wielkopolskiej jakieś tłuste babsko
A grappa – no to jest kwintesencja alkoholu. 😀
A co, młoda i głupia to lepiej? 😈
A nie? 🙂
Choć głupia, ale młoda… 😀
Ja pana Szyjke wizualnie znam wylacznie w wersji Butenki, wiec zaraz zajrze do filmu. A „chorzy, znaczy sie” jest juz teraz powtarzane przez kolejne pokolenie czytelniczek (wykochany egzemplarz stoi o pare metrow ode mnie, na polce). Przy okazji wizyt w Warszawie chodzimy tropami Mirka, a tez i Pawla z Wojny domowej, bo to bliskie okolice. To przez Pawla w Lazienkach powtarzamy, „no przeciez nie po trawnikach!”, choc zdaje sie, ze juz teraz juz tam po trawnikach mialo byc wolno.
Swoja droga ten porycz, opisany w ksiazce ma niewiele wspolnego z porridzem, ale nie o dokladnosc przeciez chodzilo.
Wojna domowa – kolejna klasyka.
I jak bardzo współczesna.
Rzec by można – nieśmiertelna.
Mam DVD – z dużą radością oglądam od czasu do czasu.
A jeszcze bym tu podrzucił „Nie lubię poniedziałku”
A teraz już Dobrej Nocy.
Przez weekend trzeba zebrać siły.
W poniedziałek pogrzeb znajomego, jak to się teraz mówi „przegrał nierówną walkę”. Miał 15 lat.
Dzieki, Wielki Wodzu, ze powiedziales pierwszy o tych papierosach, bo juz gryze sie z jezyk caly dzien.
To tragiczne, klakierze, wspolczuje.
Dobry wieczór po prawie 11miesięcznym niepobycie. Czy po niegadaniu. To za krótko na urodzenie słonia ale wystarczy na nabranie ochoty, by zadać parę pytań. Oczywiście, jeśli wrócić do tak wartościowego towarzystwa to dla mówienia o sprawach. I mam za mało czasu, by wstawiać jeszcze dłuższe wstępy, idę do spraw, ryzykując oczywiście, że pogorszę Bobikowy ból głowy, ale jak wiecie wystarczy, by się do mnie odezwać nieprzyjaźnie i już znikam.
Czasami śledzę, czasami nie (700 komentarzy często odstrasza jak się odejdzie na parę dni), ostatnio tak. I widzę uaktywnienie się zeena oraz wiele dobrych słów jako o człowieku, poecie i komentatorze rzeczywistości. Usłyszał parę słów krytycznych, choć zawsze wyrażonych z szacunkiem i przyjaźnią, na co odpowiedział szeroko wyjaśnieniami osobistymi oraz teoretycznymi. Bardziej niż teoria, interesuje mnie uwaga w części wyjaśnień osobistych (wypowiedź z etykietką „2 maj 12, 03:19”) brzmiąca
Ja jestem prosty człowiek i posługuję się językiem prostym, tym bardziej, że cenię wysoko ludzi, którzy prostym językiem wyrażają szczere emocje.
Ja też mam siebie za prostego człowieka, który posługuje się prostym językiem, ale nie o emocje mi chodzi, a o informację.
Są trzy typy wpisów zeena, taki jak ten właśnie, w których buduje (nieco zbyt skomplikowane jak na mój gust) teorie, są wpisy poetyckie oraz bywa coś, co było tu opisywane jako „prowokacje” i jest chyba najdelikatniejszym sposobem opisania ich zawartości.
Proste pytanie prostego andsola, wysłane wprost do prostego zeena, w oczekiwaniu prostej i (jeśli można) krótkiej odpowiedzi, brzmi: czy ten ostatni typ wpisów powstaje po większej dozie alkoholu?
Jeśli prosta odpowiedź brzmi „tak”, to czy ewentualny powrót do rozmów z zebranym tu gronem jest nieuchronnie powiązany z napotykaniem takich tekstów w przyszłości?
To jest wystarczająco ważne dla mnie, bym poczekał na prostą odpowiedź przed ewentualnym włączeniem się do rozmowy na tematy, które wybuchły tu ostatnio, na przykład o polskości i antypolskości komentatorów i o przygotowaniu sędziów polowych do osądzania którzy gracze nadają się do grania w której drużynie.
Mozna oczywiscie skorzystac z okazji, ze Bobik jest nieobecny i zorganizowqac jakas Tajna Akcje zmierzjaca do wybicia mu z glowy dalszego zatruwania sie wstretnym zielskim.
Co o tym myslicie?
TYlko nalezaloby to zrobic w najwiekszej tajemnicy.
Witaj andsolu, bardzo dawno nie ogladany tutaj. Bardzo bylem za Toba steskniony!
Jakos nie wydaje mi sie bys pogorszyl Bobikowy bol glowy bo mysle, ze i jemu moglo Cie brakowac. A nawet wiem, ze bardzo chcialby Cie miec z powrotem. Rozzumiem oczywiscie, ze zanim tu na powrot sie zadomowisz, chcialbys rozne… hmmm.. drobne kwestie wyjasnic.
Jest to chyba bardzo dobry ku temu moment, kiedy serca nasze sa wypelnione strachem i troska o zlozonego niemoca Gospodarza.
Andsolu, long time, no see. Mam nadzieje, ze zechcesz zostac, tak jak mialam nadzieje, ze kiedys tu jednak wrocisz. Niedawno myslalam o Tobie, gdy w Bostonie goscila Twoja pani prezydent, bardzo tu entuzjastycznie przyjmowana.
Klakierze, ja tez mam DVD z Wojna domowa, i tez regularnie ja ogladam. Swietnie robi na przerozne przeziebienia i grypy.
I wyrazy wspolczucia. To rzeczywiscie tragiczna strata.
Mordko, zglaszam akces do Tajnej Akcji. Moze jeszcze przydalaby sie jakas dodatkowa akcja na rzecz minimum 5-6 godzin snu na dobe? Tez tajna, oczywiscie.
Fakt, ze bedzie musial duzo czasu poswiecic na sen. Bp co mozna innego robic bez marlobrow?
Hej hej, andsolu, nie da sie lubic wszystkich tekstow, a niektorych nawet wrecz nie mozna. Ja sie stesknilam za twoja brazylijsko- matematyczna perspektywa.
Jutro jest w moich kanadyjskich Koluszkach (Waterloo) Dzien Polski. Na szczescie bezalkoholowy. Wszyscy moga wpadac na pierogi, kielbase, wyroby z bursztynu itp. My wybieramy sie z przyjaciolmi o 18 tej, zamiast obiadu.
Wojne Domowa obejrzalam znowu tej zimy od deski do deski ze lzami w oczach. Co odcinek to lepszy: Trojka Klasowa i Gosc z Anglii to chyba moje ulubione.
Bry!
Ho ho, ile tu się działo!. Bardzo aktywnie też mnie nie było. A teraz jestem niesłychanie aktywnie zatroskany o Bobika. Czymam już jak stonoga czy inny szympans sturęki….
I nawet nie chce się pisać, że jednak ładna pogoda, ptaki szaleją i jest chłodno…
B. wita (t.z Dzien Dobry 😉 ), czekamy na slonce 🙂
brykam
szeleszcze
herbata
ptaki za oknem
szeleszcze 🙂
brykam fikam
mt7, znam ksiazke Hochschilda, nalezy KONIECZNIE przeczytac
brykam
Oby dzień dobry, na posterunku.
Apel (do podpisania) Michnika o uwolnienie Tymoszenko
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,11664655,Michnik_apeluje__Uwolnijcie_Julie_Tymoszenko.html?lokale=warszawa
Bobik bedzie dzis wypuszczony do domu!
Hurrra! (I chowac popielniczki i zapalki…)
Stara zapomianala przytaszczyc apel ws Timoszenki nad ranem ale sie juz podpisala.
co mozna innego robic bez marlobrow?
Oddychać świeżym powietrzem. 😆
A nawet popaść w nałóg takiego oddychania, jak mnie się udało po 40 latach mocno kuriaszczego żywota.
Ach, z jednej strony się cieszę, z drugiej trochę martwię.
Chodzi mi o Bobika i czy powrót Mu nie zaszkodzi?
Niezbadana jest ta natura ludzka.
Dzień dobry.
Cinszko bez malborasów.
Szoku tlenowego można doświadczyć. 😀
Królikowi i Monice dziękuję za dobre słowa.
Uwolnić Bobika! 😈
(niby mają wypuścić, ale trochę nacisku nie zaszkodzi)
Proponuję reglamentację internetu – od 22-ej do 6-tej rano „buda” zamknięta na kłódkę dla tych, co żyją według czasu środkowo europejskiego.
A ci co sa na drugiej zmianie to kiedy maja korzystac?
Ci z drugiej zmiany będą poszkodowani, bo im Bobik nie odpisze od łapy. Jak widzę wpisy Bobika na innych blogach o 4-ej z minutami, to mi się włos na łysej głowie jeży!
To Bobik nocami grasuje na innych blogach? 😯
A zaklinal sie, skubany, ze NEVER!
Nagłe odstawienie powoduje gwałtowny wzrost ciśnienia. Zawsze tak było, gdy odstawiałam 😉
Mt7, skoro wypuszczają, to ja z uporem się cieszę. 😀 Postaram cieszyć się odpowiedzialnie.
Vesper, wszystkiego najlepszego w nowej roli! 🙂 Na wypadek, gdyby kociak nie zawsze trafił do kuwety, podobno warto wyposażyć się w specjalny środek czyszczący, który wywabia zapachy. Inaczej, znowu podobno, rośnie ryzyko recydywy. Jako personel zastępczy jestem regularnie upominana, żeby nie zapomnieć podawać Sili tego: http://animalia.pl/produkt,4529,134,whiskas-anti-hairball-ciasteczka-odklaczajace-60g.html?noscript=1 Tak, wiem – to bezczelne, żeby personel zastępczy w ogóle próbował coś wtrącać na temat, zwłaszcza po komentarzu Heleny, ale takie ubogacenie rodziny, to jest coś, o czym strasznie chce się gadać 🙂 – nawet, kiedy nie ma się kompetencji. Poinformujesz nas, kiedy kocię Otrzyma Imię?
Nie jestem pewna, czy to aby wypada, nawet w najlepszych intencjach, zgłaszać tu propozycje reglamentowania Gospodarzowi czegokolwiek – czy to papierosów, czy to internetu. Co innego wpisać sobie, we własnym notatniku zatytułowanym 'Nie zapomnieć’, jakieś blogowe postanowienia. I trzymać się tytułu. 😉
Bobik górą! Bobik z nami!
Lepiej tak.
Booobiiiik góóórą, Booooobiiiik z naaaaaaami !
Uprzejmie donoszę:
Gość: Bobik, port-92-201-47-80.dynamic.qsc.de
2012/05/01 03:08:27
Ad Aga 5 maj 12, 11:57
Może i nie wypada, ale skoro powstał już tu jakiś Tajny Związek Natleniania Bobika, to ja (nie podpisujący się pod deklaracją programową owego Związku) postanowiłem założyć swój Związek. I bezsprzecznie sadzę, że mój Związek jest lepszym Związkiem.
Karmienie dzieciarni ryba:
http://www.lasy.gov.pl/bielik
Bobik nie ma wyłączności na 'bobika’, Klakierze.
Siedzi w gnieździe i za roletę robi. 😀
Hej, nie ustawiajcie Bobika! To jest Pies o Bardzo Wielkim Rozumku, sam decyduje o porach i ilości konsumowanej pasztetówki 😉
Aga ma racje, czasami wylizane i polkniete futro zbija sie w klebki i zalega w zoladku. Kot je zazwyczaj sam wydala, ale dlugowlose zwlaszcza czasami miewaja probemy. Kot usiluje je wykrztusic, wykaslac, a one dalej zalegaja. Wreszcie zazwyczaj udaje mu sie to wyrzygac wraz z plynami w zoladku. Rzyganie zazwyczaj odbywa sie na czyms miekkim lub drogim : perskim dywanie, puchowej koldrze, stosie wyprasowanych obrusow, kaszmirowym swetrze etc.
To sa rzadkie zdarzenia, jesli kocie pobiera dostatecznie plynow, ale sie zdarzaja. W sprzedazy jest bardzo dobra pasta, za ktora koty wrecz przepadaja i kiedy sie wyciska im z tubki ok. jdenego- poltora centymetra tej pasty i daje do wylizania, potrafia bardzo bezczelnie domagac sie wiecej glosnym ujadaniem. Pasta, sprzedawana na brytyjsko-amerykanskim rynku jako Hairball Remedy za glowny skladnik ma olejek mineralny plus cos co smierdzi jak maggie lub marmite. Irresistable.
Warto ja miec w apteczce, ale lepiej zapboegac klebkom siersci w przewodzie pokarmowym, choc i proflaktyka czasami zawodzi.
Haneczko, w chwili obecnej nie chodzi o Wolnosc Wyboru Samobojstwa, tylko o zwarcie szeregow i solidarne otoczenie Bobika kolem przyjazni, pomocy i zrozumienia.
Bobik jest Dobrem Ogólnym i jako to Dobro podlega dobrym radom.
A w Ustroniu Pan Bocian czyni jakieś remonty lotni.
Mam jakieś ciasteczka odkłaczające, jako przysmaki do nagradzania, tak na zachętę. Pudła już złożone, otwory wycięte. Mam coraz większą tremę.
Z imieniem jest problem, bo ja chcę Mr. Darcy, Zosia chce Wilbur, mąż nie wie, co chce, ale wie, że Wilbur mu się nie podoba. Proponowałam Paddigtona, bo choć to miś, ale do tego kota mi pasuje. Jednak rodzina kręci nosem. Na razie najlepsze notowania ma Newton. A może Wy macie jakies niewykorzystane imię do podrzucenia?
Co do Bobikowych cigaretó, to na razie bym mu o niczym nie wspominała. Niech mu się najpierw ciśnienie unormuje, potem zaczniemy wspominać o elektronicznych alternatywach dla miłośników dymka 😉
Proponuję – Jacek
Nie może być za bardzo ludzkie, Klakierze 😉
Mam też imię dla kota, którego kiedykolwiek bym miał: Angens
To brzmi ładnie Kot Angens.
Newton jest wygodny, bo daje sie go udomowic na Niutek.
Najlepsze sa takie imiona, ktorych czlowiek sie nie wstydzi krzyczec przez okno drugiego pietra a wsrod sasiadow nie wywoluja uciechy.
Jedna moja znajoma miala koteczke mieniem Lolita. Ilekroc krzyczala z oka wzywajac ja do domu, cale otoczenie jej sasiadow, jak i ona profesorow literatury, mialo z jakiegos powodu ogromna ucieche. Nigdy nie zrozumialam dlaczego, ale mialo.
Mojego przezywałam Cyryl, naprawdę nosił dumne imię Cyrusa.
A moi znajomi mieli psa o imieniu Bufet.
Kiedyś wieczorem jakiś lekko wstawiony gość zainteresował się bardzo, słysząc nawoływania „Bufet, Bufet”
Ja bede sie trzymala na reszte zycia Dickensa. Jesli Kot Wszechmogacy zrzuci mi z nieba jakiego nowego Kota, bedzie sie nazywal Copperfield (dla domownikow Koperek) albo Barkis.
Ale imiona z Jane Austen tez mi sie podobaja.
Co Aga napisała bardzo oględnie, dyżurny prostak uściśli: ręce precz od fajek Bobika. 😈
Kot Mordechaj ( w zyciu prywatnym Micawber lub Mikus) nazywany jest czesto przez Pania Dochodzaca Mikroberem lub w chwilach zamyslenia Mikrobem, jak w zdaniu: Przepraszam Cie najmocniej Mikrobie, ale musza uzyc pod toba odkurzacza.
Najwyraźniej dziś jakaś pora na Stowarzyszenia.
Ja bym bardzo lubił przystąpić do frakcji Prościaków.
Klakierze, Kot Angens też mi przyszedł wczoraj do głowy. Ja w ogóle lubię matematyczne imiona. Limes i Sinus na przykład. Zosi Kot Angens się nie spodobał, ale będę próbowała negocjować, bo to jest Bardzo Fajne Kocie Imię. Prawie tak fajne, jak Mr. Darcy 😉
Heleno, zgoda. Ale. (ale poniżej)
Klakierze, absolutnie nie zgadzam się na traktowanie Bobika jako Dobra Ogólnego. Czy nie Ty tu kiedyś przytaczałeś powiedzenie 'Więcej poufałości, niż znajomości’? Moja (młodsza!) siostra czasem mi wypomina siedzenie po nocy na internecie. Nie powiem, żebym to tak całkiem potulnie przyjmowała, ale uważam, że ma prawo i w moim interesie leży, żebym tego prawa nie kwestionowała. Ale to moja siostra, znamy się od ponad 30 lat i – co ważne – nie robi mi takich wykładów 'przy ludziach’. Gdyby wpadła tutaj z komentarzem: 'Bardzo proszę, jeśli moja siostra, Aga, pojawi się tu po północy, to niech nikt z nią nie rozmawia, bo ona o tej porze powinna spać, a nie blogować; ona bardzo źle znosi niewyspanie – szkodzi jej na, i tak mierną, urodę, a poza tym na intelekt i koordynację ruchów.’ – to zapewniam Cię, że porozmawiałabym z nią poważnie i w czasie tej rozmowy kudły latałyby w powietrzu. 😈
Macie rację, że niezdrowo przesiadywać za długo przy komputerze i że medycy pewnie 'przyczepią się’ do papierosów. Niełatwe pewnie będą dla Bobika te ograniczenia, jakie oni uznają za wskazane – i też się zgłaszam do 'grupy wsparcia’, 😉 jeśli o taką Gospodarz zawoła, a bez nijakiego wołania będę się pilnować, żeby nie kusić zza węgła papierosem i nie podpuszczać do nocnych balang.
W sumie – trzy razy tak, dla przyjaźni , pomocy i zrozumienia, ale z zachowaniem poszanowania dla prawa do samostanowienia. I bez chodzenia na palcach – kiedy sama robię za chorego/ rekonwalescenta strasznie się wkurzam, jak się wokół mnie chodzi na palcach.
The Naming Of Cats by T. S. Eliot
The Naming of Cats is a difficult matter,
It isn’t just one of your holiday games;
You may think at first I’m as mad as a hatter
When I tell you, a cat must have THREE DIFFERENT NAMES.
First of all, there’s the name that the family use daily,
Such as Peter, Augustus, Alonzo or James,
Such as Victor or Jonathan, George or Bill Bailey–
All of them sensible everyday names.
There are fancier names if you think they sound sweeter,
Some for the gentlemen, some for the dames:
Such as Plato, Admetus, Electra, Demeter–
But all of them sensible everyday names.
But I tell you, a cat needs a name that’s particular,
A name that’s peculiar, and more dignified,
Else how can he keep up his tail perpendicular,
Or spread out his whiskers, or cherish his pride?
Of names of this kind, I can give you a quorum,
Such as Munkustrap, Quaxo, or Coricopat,
Such as Bombalurina, or else Jellylorum-
Names that never belong to more than one cat.
But above and beyond there’s still one name left over,
And that is the name that you never will guess;
The name that no human research can discover–
But THE CAT HIMSELF KNOWS, and will never confess.
When you notice a cat in profound meditation,
The reason, I tell you, is always the same:
His mind is engaged in a rapt contemplation
Of the thought, of the thought, of the thought of his name:
His ineffable effable
Effanineffable
Deep and inscrutable singular Name.
Hmm 😉
http://www.youtube.com/watch?v=vBt4Sme8MLY
Kim jest Prościak? – deklaracja programowa.
Prościak nie postrzega rzeczywistości w sposób uwikłany. Prościak wiedzie życie zwyczajne pozbawione inteligenckich zakrętasów. Rzeczy zawiłe postrzega w sposób prosty, choć nie prostacki. W swych sądach kieruje się zdrowym rozsądkiem zaprawionym dużą dozą życzliwości dla sąsiadów, bliskich i dalekich. Prościak postrzega życie, jako pewne zadanie, ale też nie ma do tego nabożnego odniesienia.
Prościak przede wszystkim żyje.
Podoba mi się Newton. Angens jest śliczne już chociażby przez skojarzenie z Agnes, 😉 ale ja mam głopoty z wymówieniem tego 'ng’. 😳 Vesper, a jak nazywał się ten kraj wymyślony przez Zosię? Nie dałoby się tego jakoś wykorzystać? Jestem rozpuszczona – u nas na wsi, w kwestii imion dla zwierząt, dzieci miały za moich czasów głos decydujący, a dorośli – jedynie prawo veta. 😉
To jest Afsosja, Ago. Gdyby to była Pani Kota, mogłaby się tak nazywać, choć Zosia pewnie by nie chciała nazywać kota nazwą państwa.
No coż, może Kot sam nam powie, jak ma na imię.
Ad Aga 5 maj 12, 13:09
Oczywiście, że to powiedziałem i staram się tego trzymać.
Mimo internetowego sfraternizowania się.
Nie jest moim celem pouczanie. Zwłaszcza, że sam jestem daleki od Ideału.
Ale tak tylko z ludzkiej przychylności martwię się, kiedy widzę, że Bobik nocami siedzi w internecie, a rano już go można czytać na blogu.
A gdyby Twoja Siostra zamieściła tu taką odezwę, to ja bym się pierwszy pod nią podpisał i będąc upoważnionym, napominał, że spać trzeba, a blog poczeka do rana.
Ja też uważam, że Zosia powinna nazwać kota.
I że właśnie kot sam sobie przyniesie imię.
Deep and inscrutable singular Name 😀
Klakierze, ręce mi opadły. Jakbym miała cztery, to też by opadły. Jakbym miała dwanaście… cieszę się, że nie mam. 😉 Ja mogłabym Cię upoważnić do upominania mnie, żebym spała – czy robiła cokolwiek innego – gdybym sama zaczęła o tym rozmowę. Mógłbyś czuć się upoważniony na mocy długiej i serdecznej znajomości – ale, gdy tak (w Twoim mniemaniu) – nabyte prawo zakwestionuję, to nie możesz się przy nim upierać. Hipotetyczne pojawienie się mojej siostry ze wspomnianą odezwą w ŻADEN sposób nie upoważniałoby Cię do upominania mnie. Odebrałabym Twoje napominanie jako wtrącanie się. Nie chcę ciągnąć dyskusji o moich granicach, ale będę wdzięczna, jeśli przyjmiesz do wiadomości, że one w tym miejscu są.
O, właśnie – Afsosja. Myślałam o zrobieniu kota obywatelem kraju, ale chyba się poddam. 😉 Życzliwie zazdraszczam tej zabawy, która Was czeka. 🙂
No to może Eliot?
Heleno – Barkis, a na drugie Gotów???
A jakby Pan Venus?
Barkis ( Barkis is willing – „Barkis nie procz” w moim tlumaczeniu bodaj Korneja Czukowskiego) jest jedna z ulubionych postaci.
A Eliot to swietne imie! Glosuje za Eliotem (ale ostatnie slowo powinna miec Zosia, jak najbardziej)
Nazywanie Kota, ale frajda. Mnie sie b. podoba Spinoza (Newton tez) i Puszkin (jak sw. pamieci pies Bobika), ale szalenie mi sie podoba Mr. Darcy. Wilbur nie jest zly dla juz doroslego kota.
Ad Aga 5 maj 12, 13:51
Tak sobie myślę, że wiele nieporozumień tu na Blogu Bobika wynika z takiej dziwnej pasji do postrzegania własnych granic.
„Uważaj, JAJUŻ dotarłam do granic”.
No to może trzeba z lotu ptaka?
Upominać o tym, że warto już pójść spać, to mogę bez specjalnych upoważnień. Może na zasadzie stróża nocnego: „Już dziesiąta na zegarze, gasić światła Gospodarze! Strzec się ognia i złodzieja, chwalić Boga Dobrodzieja!”
Eliot. 😀 El Jot? 😉 Spinoza też fajnie.
Klakierze, jaka 'dziwna pasja’?! To, że ze sobą rozmawiamy, czy bywamy w tym samym miejscu, nie daje Ci prawa do wtrącania się w moje prywatne sprawy. A to, o której chodzę spać, ile palę, itp. to jest moja prywatna sprawa.
Eee, tam.
Wierszyk zacytowany przez Klakiera jest okropnie ladny. Probowalem wyguglowac z czego to, ale nie natrafilem.
Ja się nikomu nie wtrącam w jego sprawy prywatne.
Wolnomu wola!
Ad Kot Mordechaj
Nie wiem skąd to. Podejrzewam tylko, że z filmu „O dwóch takich, co ukradli księżyc” 😉
„Już dziesiąta na zegarze,
Gasić światła – gospodarze
Strzec się ognia i złodzieja,
Chwalić Boga – w nim nadzieja.”
J. Pruszyński, Miasta i straże miejskie w przeszłości…, s. 251.
Oooo! „Dobrodzieja” mi sie jeszcze bardziej podoba. 😈
Aura ma imię główne i kilka dodatkowych. Jeśli chce, reaguje na każde. Jeśli nie, na żadne 🙄
Właśnie, ja zaraz buntowniczo pójdę spać, a potem sobie wreszcie zapalę! Ach jak ja zapalę 👿
Poprawka, już idę zapalić. Psom należy się dłuższy spacer.
I z „Historii żółtej ciżemki” 🙂
A co złego z Wilburem? Albo Willem Burym? Ewent. Bur-willem? Albo i Bourville??
Dawno temu udalo mi sie rzucic palenie – na cale szesc lat.
Bylo to bardzo trudne, ale na szczescie bylam w nader luksusowej sytuacji – mialam u boku wiernego Przyjaciela, E., ktora robila absolutnie wszystko abym czula z jej strony wsparcie, zrozumienie, troske. Kied zaczynalam narzekac, starala sie albo odwrocic moja uwage od papierosow, albo podsunac mi jakis owoc, albi przypomniec jaka bylam dzielna gdy postanowilam rzucuc palenie. I przypominala, ze w dniu kiedy wypalilam ostatniego papierosa, przyniosla do domu butelke szampana i razesmy wypily.
I tak zachowywalo sie tez wielu moich przyjaciol i kolegow, z ktorych niektorzy byli palaczami, inni nigdy nie palili sami, ale rozumieli jaki robie wysilek.
I byli tez tacy, ktorzy podsuwali mi papierosy ze smiechem i zartami. Albo mowili: Eeee, zapal sobie, jeden ci nie zaszkodzi.
Jakos nigdy nie zapomnialam kto byl wowczas ze mna i przy mnie, a kto uwazal , ze cale to rzucanie to One Big Joke.
A jak Ty rzucalas, Siodemeczko?
Wypełzłem z transzei, bo malborasy zapachniały malizną.
Na parterze wprowadzili się jacyś nowi. Dziwni – mówią dzień dobry. A w przedsionku kot. Ale jaki (z zadziwienia nie zapytałem – jaka rasa?) Ale nazywa się Budyń.
Budyn to wspaniale imie! Tyle imion do ponadania! Ale jak przyszlo do nazwania naszych wlasnych to jakos nie moglismy nic orginalnego wymyslic. Tzn Pies Starszy przyszedl juz do nas ze swoim imieniem, Pies Mlodszy nazywa sie Basil (za Basile Fawlty z Fawlty Towers), ale mowimy na niego zdrobniale Bazyliszek. A kot nazywal sie Felix za Felix the Cat.
E. podarowala mi po kilku miesiacach niepalenia drogi olejny obraz, ktory zobaczylam na wystawie i ktory bardzo mi sie podobal. To byla specjalna nagroda za moja „dzielnosc”. Wisi u mnmie w salonie. Przedstawia bukiet dzikich pnacych bialych roz, zwiazanych w niechlujny bukiet w szklanym prostum dzbanku, jakby je ktos przed chwila przyniosl z ogrodu i nie zdazyl sie jeszcze nim zajac, uladzic, poprzycinac. Stoi na stole przykrytym nieuprasowana biala serweta – widac tylko blat stolu, w szklanym dzbanku mozna dostrzexc odbicie okna.
Bardzo piekny obraz i im dluzej nan patrze, tym bardziej mi sie podoba, tym lepiej mi dziala na dusze.
Ale jest tez nieustajacym wyrzutem sumienia, bo zawiodlam z tym paleniem. Bo kosztowal tak duzo, o wiele wiecejh niz ja na to stac. Bo tak wierzyla, ze jestem juz na dobrej drodze. Nie wiem co bardziej mnie boli i czego sie bardziej wstydze.
A ja rzuciłem palenie na 20 lat w dniu kiedy urodził się mój syn. Pamiętam, jak dziś – miałem w kieszeniach dwie rozpoczęte paczki, obie wyrzuciłem do kosza z teatralnym gestem mięcia ich.
Gdybyś znowu postanowiła rzucić palenie, to chętnie będę Cię wspierać, Heleno. 🙂 Nigdy nie miałam w ustach papierosa i nigdy mnie nie ciągnęło, żeby spróbować, w dodatku na dym reaguję alergicznie, ale kilka razy w życiu 'rzucałam’ czekoladę (za pierwszym razem na zalecenie lekarza), którą nie tylko uwielbiam, ale też jestem od niej po prostu uzależniona. I też doceniam tych znajomych, którzy mnie w takich sytuacjach nie próbują 'skusić’, ale wspierają. Informuję ich o takich przedsięwzięciach, bo łatwiej mi wtedy wytrwać.
hmmm
to jednak dzień zawiązywania Stowarzyszeń
Heleno, w moim wydaniu był „Barkis gotów” i tak mi się wdrukowało. Mógłby jeszcze być Boffin. To imię jest dostatecznie puchate jak dla kota. Złoty Śmieciarz i jego alegancka małżonka są uroczymi postaciami.
Czy są jakieś wieści o Bobiku?
Jestem już oficjalnie Personelem Pana Darcy. Mr Darcy jest również Wilburem. Newton ani Kot Angens chyba się nie przyjmą. Kot zwiedził mieszkanie, pojadł trochę, ale większość czasu spędza pod drzwiami, skacząc na klamkę i drapiąc drzwi
Dzieki, Ago.
Wiekszosc ludzi zachowuje sie bardzo przyzwoicie, patrzac na kohgos walczacego z nalogiem. Absolutna wiekszosc, nawet ci, ktorych sie nie podejrzewalo przedtem, ze beda tacy wspierajacy. Pamietam jak w pracy koledzy starali sie nie palic w mojej obecnosci (choc wcale ich o to nie prosilam i tego od nich nie oczekiwalam), gratulowali przy kazdej okazji i gerealnie robili z tego wielka sprawe.
Raczej rzadko spotykalam sie ze wzruszaniem ramion czy zartami na temat rzucania. Jeszcze rzadziej z propozycja zapalenia, choc i takich spotkalam.
I tak, jak Klakier, powiadomilam z miejsca wszystkich, ze rzucilam – glownie aby mnie samej bylo trudno potem wrocic.
Bardzo chcialabym zrobic to jeszcze raz, ale potrzebuje Kumpla, ktory bedzie rzucal ze mna i z ktorym bedziemy sie nawzajem wspierac. Zwlaszcza, ze teraz sa naprawde dobre pomoce farmakologiczne do rzucania, ktorych wtedy nie bylo.
Gratuluje Pana Darka!
Piesek juz jest na posterunku. I wrzucil nowy wpis. 🙂
Vesper, wierzę, że klamka – a właściwie świat za klamką – przestanie być w końcu taki pociągający, choć może to potrwać. 🙂 Zdrowie Mr Darcy’ego-który-jest-również-Wilburem! 😀
A ja znalam Kota o imieniu Custard (od Bird’s Custard, bo on bardzo sie ptakami fascynowal, jak to koty), wiec Budyn od razu zabrzmial mi bardzo naturalnie. Ale tak naprawde to Kota na odleglosc trudno nazwac. Tyle jest swietnych pomyslow, ale w koncu, moim zdaniem, trzeba sie osobiscie zetknac z Poszczegolnym Kocim Bytem, zeby moc Kota obdarzyc imieniem i miec zaufanie, ze nie popelnilo sie bledu. No chyba, ze sie dobiera Kota do imienia, co tez sie moze zdarzyc.
Przy rzucaniu palenia gotowa jestem wspierac, zachecac, podtrzymywac na duchu. Sama nigdy nie mialam ochoty wziac papierosa do reki, i zwykle po chwili krztusze sie od cudzego dymu (pewnie ze wzgledu na uczulenia i wrazliwosc na rozne srodki chemiczne, takie jak detergenty, mocniejsze perfumy, na bazie syntetycznej, itp.), ale widzialam z bliska pare osob, ktore rzucaly, i wiem, ze bylo to bardzo dla nich bardzo, bardzo trudne.
Kroliku, Zagraniczny gosc jest takze ulubionym odcinkiem u nas w domu, a juz szczegolnie uwielbia go moj maz (zna wlasciwie dialogi na pamiec, i bezblednie je synchronizuje z podkladem muzycznym). Wydaje mi sie, ze Wojna domowa jest takim samym wzorcem z Sevre dla polskiej komedii telewizyjnej jak Fawlty Towers sa dla brytyjskiej.