Ballada o Strasznej Babie
Spali już w Ciemnych Wodach giermkowie i pazie,
spały kury i święci spali na obrazie,
tylko tam, gdzie chowano koronne klejnoty,
ciche kroki rozległy się jakiejś niecnoty.
Król, co właśnie śnił słodko o władzy uroku,
przetarł oko i nieco uniósł się na boku:
słucha i złość go chwyta – cóż to za przechera
bez wątpienia do skarbca właśnie się dobiera?
Porwał się szybko z łóżka, drąc szlafmycę w gniewie
i wrzasnął: co to znaczy?! Święty Tupolewie,
nie dopuść, żeby licho albo inne peło
nam imponderabilia wzięło i drutnęło!
Z kąta groźnie łypnęły strachu ślepia blade,
pojął Król, że koniecznie trzeba zwołać Radę.
Mniejsza o to, co rzekną woje i biskupy,
ale jak strach, to raźniej zebrać się do kupy.
Siadła Rada w piżamach, odpędza ziewanie,
a tu strażnik zdyszany wbiega, krzycząc: Panie
i wy Wielce Szanowni! Na własne oczęta
widziałem, że się Baba koło skarbca pęta.
Taka Baba samopas straszna jest, że rany,
wątrobę ma przegniłą, i tyłek nieprany,
i zamiary podstępne, bo ta sztuka chytra
jak nic się zamierzała dorwać do in vitra.
Jęknął Król, a biskupom aż opadły brody:
Baba z naszym in vitrem? Na to nie ma zgody!
Damy odpór hultajkom, zołzom i psiajuchom,
co zrabować chcą klejnot, by napaść swe brzucho.
Nikt nie powie, że plemię jesteśmy niemrawe,
kiedy my tę lewaczkę załatwimy prawem –
srogim i nieugiętym, nie tam hocki klocki,
wywiedzionym z tradycji czysto ciemnowodzkich.
Sam Król prawo natychmiast pochwycił pod pachę,
pomknął i pod nos Babie podstawił z rozmachem,
mrucząc: a tom bohater! Pozna każdy swojak,
że wcale przed nijaką Babą nie mam boja.
A Baba, nie zważając na pozy satrapy,
huknęła: czniaj się, Królu, precz ode mnie łapy!
Wierzgnęła i diabelskim majtnąwszy ogonem,
odleciała z chichotem gdzieś w Europy stronę.
Ponoć tam rozebrana siedzi do rosołu,
konsumując in vitro z aborcją pospołu
i kary na nią nie ma. Król zaś syczy: szkoda,
tak bym ją chętnie prawkiem łupnął w Ciemnych Wodach!
Przecież to się, Bobiku, kupy nie trzyma, zwłaszcza, że autor na początku podkreśla, że jest statystycznym bezbożnikiem. I po dość długim opisie na wstępie swej gierojeckoj podróży i niewiedzy dokąd jedzie (prawie jak przez puszcze nieprzebyte)
raptem pośród „wzruszenia i zażenowania” zaczyna załamywać ręce, że to nie jest prawdziwe chrześcijaństwo, o predylekcji wzdycha, ubolewa nad naturą Polaków, wzorce Germanów i Wikingów zawezwuje. A już z tym współczesnym pogaństwem i wesołym miasteczkiem, to mnie wzruszył i zażenował. Wszystko to przyprawia słowiańczszyzną, choć nie wyjaśnia, co przez to rozumie (może mruga do bardziej wykształconego czytelnika, że przerzucił książkę Marii Janion).
Może warto na ten Kałków spojrzeć przez pryzmat historii życia tego księdza i Kałkowa i się zastanowić nad tym, ze w małej wiosce, w której mieszka 490 mieszkańców tworzą oni coś na miarę swoich wyobrażeń pod kierunkiem tego księdza.
A dopiero potem dąć w jakieś fanfary, ze to nie bazylika św. Piotra, czy Jerozolima.
Tak, Klakierze, i wziąć poprawkę na to, że jak wśród tych 490 mieszkańców jest ktoś obdarzony bardziej wyszukanym gustem, to siedzi cicho, bo lubi mieć wszystkie szyby w oknach.
Tandeta różnoraka, może w większym natężeniu wokół religijna w szerokim zakresie występuje we wszystkich krajach.
A widział kto jakieś dorzeczne i estetyczne suweniry, które można bez wstydu przywieźć z podróży?
Jasne, że koszmarne są te różne pomniki i pseudo pomniki, ale mamy przeca wolność.
Ja nie rozpaczam, niech sobie stawiają po sto pomników, jak mają takie życzenie.
To ten ksiadz z Kalkowa za swoje wlasne zarobione pieniadze wzniosl betonowy pomnik na kolkach z polozneza? Jesli tak, to OK.
POdejrzewam jednak, ze na mszy nawolywal owieczki aby sie poskladaly na zbozny cel. I owieczki sie poskladaly. Wiec jakkolwiek tragiczna nie bylaby historia zycia tego ksiedza, nie jest to w porzadzielu. Dam sobie ogon odrabac, ze w Kalkowie sa bardziej naglace potrzeby niz wznoszenie kiczowatych pomnikow i marnowanie ludzkiego dobrego potencjalu spolecznikowskiego na uspokojenie skolatanej duszy ksiedza. 😈
Wielki Wodzu, kiedyś tak się złożyło, że byłem w Licheniu, wtedy jeszcze bazylika była w stanie surowym. Była niedziela i liczny zjazd autokarów przywożących parafialne wycieczki, czy tez pielgrzymki. I wtedy mi się tak jakoś skojarzyło, że to jakby Jasna Góra, ale dla innej warstwy wierzących, w domach których nie wiszą kopie Rembranta, ale monidła z jeleniem. I że oni być może czują się tu bardziej u siebie.
A bo, Klakierze, wszystko zależy od punktu wyjścia. 😉 Jak się za punkt wyjścia przyjmie „znaj proporcją mociumpanie”, to się może widzieć rzecz tak: jeśli betonowy tupolew byłby (i zostałby) wyłącznie lokalną inicjatywą, wzbudzającą namiętność tylko księdza proboszcza i rady parafialnej, to w ogóle nie byłoby o czym gadać. A niech ta. Ale wskutek upolitycznionego wzmożenia smoleńskiego stał się on obiektem ogólnego zainteresowania, a w efekcie w jednych kręgach przedmiotem kultu, w innych przedmiotem szyderstwa. Bo zdecydowanie ponad swoją grzędę siadł.
Varga z tupolewa owszem, trochę szydzi, ale w miarę łagodnie, odwracając w sumie uwagę od tej lokalnej wpadki, a kierując ją na ogólniejsze rozważania. Czyli i tak dosyć litościwy z niego facet. 😉
Rany boskie! Jak się chce iść na Jasną Górę, trzeba najpierw zaposiąść kopię Rembrandta? 😯
Przechlapane mam. 🙄 Jedna kopia Vermeera, jeden fałszywy Fra Angelico, kiedyś tam nawet jakiś nienajlepszy Hals się pelętał, ale po skopiowanym Rembrandtcie ani śladu. 😥
Ja to sobie uważam, że każdy może swój grosz obracać na co chce lub czuje się zobligowany przynależnością do tej, czy innej społeczności lokalnej. Argument o innych potrzebach mnie też nie przekonuje, bo gdzieś w internecie przeczytałem przedruk z prasy niemieckiej, jaką kwotę Polska wydała na Euro – chyba pisano tam, ze jest to równe całorocznemu budżetowi na obronność.
Przeczytałem pobieżnie informacje w necie na temat tego Kałkowa i rola tego księdza w kształtowaniu tej małej wioski zagubionej gdzieś na Szkieletczyźnie wydaje się być historyczna dla tej wsi. Zupełnie inaczej funkcjonują takie małe społeczności w odróżnieniu od dużych.
Ech, Klakierze, o czym my właściwie gadamy? Pewnie, że każdemu wolno wielbić własnego krasnala we własnym ogródku. Ale jak nie zaprowadził dostatecznie gęstego żywopłotu, to musi się liczyć z tym, że parę kroków dalej stanie spacerowicz z psem i w prostych słowach wyjaśni żywinie, co o krasnalu myśli.
O tym, że i żywina może swoje zdanie wyszczekać (no dobra, niechby i wymiauczeć), nawet nie wspominam, bo to oczywista oczywistość. 😎
Ależ Bobiku, bo to należy widzieć w wymiarze lokalnym, a że media zrobiły z tego newsa, to inna sprawa. Dorabianie do tego ogólnie intelektualnych dywagacji jest śmieszne. Równie dobrze można uznać Twój argument, że na Jasną Górę ma wstęp jedynie ten, co się okaże zaświadczeniem o posiadaniu kopii Rembrandta w domu.
Mam nieustanne wrażenie, że ludzi opanowała jakaś mgła, z której by nie stali strony, jakiego by nie byli wykształcenia i mądrości płynącej z doświadczenia.
Pewnie o tym gadamy Bobiku, że bywa i tak, że ten pies zamiast gardłować, to podniesie nogę i uiści się milcząco. 😀
Kocie, ludzie mają różne hierarchie wartości.
Dla mojej Mamy ważniejsze było dać np. na budowę w Licheniu wszystkie ubogie precjoza, jakie zebrała w życiu niż to, że może nie mieć na życie.
Kiedyś mnie to złościło, teraz patrzę na to z wyrozumiałością.
Dlaczego miała zachowywać się według mojego wyobrażenia?
Obie byłyśmy nietolerancyjne, ona próbowała zmienić mnie na swoją modlę, a ja odwrotnie.
Tyle niepotrzebnych emocji.
Dorabianie uogólnień jest typowo ludzką cechą, Klakierze i ja jako pies nie czuję się za to odpowiedzialny. 😎 Aczkolwiek muszę z wrodzonej uczciwości przyznać, że pewnie właśnie przez tę cholerną cechę to ludzie wydzielają nam pasztetówkę, a nie my im. 👿
Gdyby nie ludzka skłonność do uogólniania, abstrahowania, wyszukiwania analogii, wyciągania wspólnych mianowników, etc., a nade wszystko ironizowania i się podśmiechiwania, spokojnie podzielilibyśmy sobie dominację w świecie z Kotami i nikt by nam nie skoczył. 👿
Siódemeczko, też miałem Ciocię, która dawała. I od jej strony to było absolutnie okej – chce, niech daje. Ale wyrzucając po śmierci Cioci stertę koszmarnej makulatury, którą z wymuszonego „obowiązku moralnego” kupowała (nawet nie czytając, bo czytać tego żadną miarą się nie dało), bardzo źle sobie pomyślałem o tych, którzy naprawdę niebogatym emerytkom ten kit wciskali. Gdyby mieli choć odrobinę przyzwoitości, to by powiedzieli „pani lepiej bułeczkę sobie kupi…”. 🙄
Też coś wiem na ten temat.
Po tenisie, siatkówce, burzy i ulewie, świętego tupolewa rozgryzać nie będę.
Dobranoc 🙂
Ja też, Bobiku, źle o tym myślę, ale dla nich to było ważne, było ich wyborem.
Mama pękała z dumy i ze wzruszeniem opowiadała, jak to również dzięki niej powstała taka piękna bazylika, jakiej nawet w Rzymie nie mają.
To czy na miejscu byłyby moje teksty, że takiego koszmaru to ze świecą szukać?
A jak ludzie zadłużają się, żeby wybudować sobie jakiś osobisty koszmarny gargamel i zapaskudzą całą okolicę, to jest to coś innego?
No i tu (znaczy u Haneczki) ujawniło się prawdziwe oblicze tych tam leberałów. 👿 Nie mogą św. Tupolewa po prostu wymazać ze świadomości społecznej, to gryźć go będą. Niby nie dziś, ale czy „nie dziś” nie wskazuje wyraźnie na jutro lub pojutrze? 🙄
My tam już wiemy, kto do gryzienia skory. 👿
Pewnie wszyscy mamy takie doświadczenia, że nasi „z górnej półki” w miarę starzenia się byli podatni na rożnego rodzaju wezwania do okazania pomocy. To zresztą i widać w tramwaju, że gdy wsiada ten, czy inny proszący o wsparcie, to najczęściej ludzie starsi sięgają do emeryckiej portmonetki. Pewnie to jest po prostu taki etap postrzegania świata. Jak i to, że ktoś, kto przez całe życie nie chodził do kościoła, raptem zaczyna chodzić lub słucha w domu RM, albo choć transmisji mszy niedzielnej.
Chodzi mi o to, że można kpić i żartować, ale dorabianie do tego jakiś narodowo-religijnych ideologii chyba jest niepotrzebne, mówiąc grzecznie.
X. Rydzyk wziął się za budowanie koscioła skrzyżowanego ze spa.
Można nazwać to przedsięwziecie, jak się chce, ale wywodzenie, że to typowo polsko-słowańsko- chrześcijańskie jest nadużyciem.
Siódemeczko, toż ja Cioci też nie tłumaczyłem, że swoją mizerną forsę mogłaby lepiej spożytkować. Nie miałem najmniejszych pretensji do niej – tylko do tych, którzy nią manipulowali.
Kiedy buduję sobie swojego osobistego gargamela, też wprawdzie podlegam jakiejś tam presji środowiskowej, ale przynajmniej nikt mi nie wciska ciemnoty, że to dla pożytku ogólnego, nikt mnie nie mami, że jakieś wielkie wspólne dobro z tego wyniknie. Nikt mi nie robi czegoś w rodzaju prania mózgu. A w przypadku tych łożących na „szczytny cel” emerytek jak najbardziej coś w rodzaju prania mózgu widziałem.
I jeszcze raz dobitnie podkreślę – emerytki i ich entuzjazmy rozumiałem, wsadzałem mordę w kubeł i nie bulgotałem. Ale co sobie myślałem o tych, którzy tym emerytkom ich ostatni grosz odbierali, to moje. 🙄
Gdybym był psem, to bym się pod tym, podpisał czterema łapami i kropkę postawił ogonem. 😉
Dobranoc, Bobikowo. 🙂
Kończę oglądać „Jak daleko stąd, jak blisko na Tubie.
Większość aktorów już odeszła.
Siódemeczko raz jeszcze. 🙂 Tekst Vargi jest przecież bardzo literacki (i nie przyjmę tu żadnych analogii z „konwencją” WF, bo Varga chamstwa nie uprawiał), jego refleksje o „słowiaństwie” trochę ironiczne, trochę prowokacyjne, a w sumie to typowe „wypuszczenie” do dalszych rozważań. Rodzaj rozrywki intelektualnej, na którą ja się zwykle chętnie piszę, byle nie traktować jej śmiertelnie poważnie. 😉
To ja przypomnę to, co napisała kiedyś Dora na temat swoich doświadczeń dziennikarskich – że ludzie biorą większość rzeczy dosłownie.
Nie znam się na tym, tylko tak sobie myślę, że gdyby zamiast w betonie odrobić totem w metalu i w skali, ze szczegółami, to by się nie zrobił od tego bardziej chrześcijański. Chyba nie w estetyce jest największy problem.
Zaś Popiel, drogi Bobiku, był Niemiec. Wstyd, że muszę skądinąd wykształconemu psu tłumaczyć takie rzeczy. 😈
Uuu… z odeszłymi aktorami… 🙁
Zacząłem ostatnio z głupia frant przeglądać dawno nietykane książki tkwiące, za przeproszeniem, po drodze do sraczyka. :oops:. Bardzo zaskakujące (choć niby już wcześniej czytane) rzeczy mi na jaw wychodzą. M. in. relacje Aliny Budzińskiej o tuzach polskiego aktorstwa. Relacje takie sobie, ale jakie osobowości, jakie anegdoty… Co tu dużo gadać – takich celebrytów już nie robią. 😈
Wodzu, a czym ja się wcześniej nie zastrzegł, żem urżnięty, czyli po słowiańsku wyłączony spod działania jakichś tam, kurde, kryteriów? 😈
A poza tym w niemieckiej Wiki stoi jak byk, że Popiel Słowianin był szczery, ino żonę miał Niemkę. Za co go myszy zżarły już nie stoi, ale nieprawidłowy kierunek polityczno-ideowy jest bardzo prawdopodobną opcją. 👿
Sorry, przyznam się, że ten tekst, kolejny, o betonowym samolocie, czytałam już jakiś czas temu i chyba nie pamiętałam zbyt dobrze, a nie chce mi się go znowu czytać.
Jeżeli mówisz, że literacka konwencja, to Ci wierzę, Bobiku.
Nie mam sił wałkować w kółko tych samych tematów i tekstów.
Branoc. 🙂
Cytuję, w niemieckiej Wiki, koniec cytatu. 👿
Oto cala liberalna perfidia. W dyskusji o słowiańskości powołać się na niemieckie źródło. Nawet urżnięty pies tak nie powinien. 🙄
Jestem oburzon. 👿
No tak. Słowiańskość. Wcześniej czy później wydmie giezło. 👿
Jestem jednakowoż pocieszon tym, com dziś wyczytał – ponoć jednak nie wyeliminowaliśmy (my, Europejczycy) Neandertalczyków, tylko dokooptowaliśy ich do swojej puli genetycznej. Czyli ktokolwiek sięgnie po maczugę, jest w jakiś sposób usprawiedliwony. 😈
Ad mt7 8 lipiec 12, 01:21
Literacka konwencja to jest może dobra w przypadku Popiela (o którego się spiera urżnięty Bobik z sierozno nastawionym Wielkim Wodzem), ale nie w przypadku relacji współczesnej.
A a propos „myszek” polska Wiki mówi o hipotezie, że byli to ludzie z okolic wsi Myszki.
Wielki Wódz sieriozno nastawiony? 😯 Dzisiaj? 😯
Litości dla moich zajadów! 😈
I dla zajadów Wodza. 😎
Jednym słowem – litości dla zajadłości!
E, bez przesady. Zajadłość, w przeciwieństwie do zajadów, nie popęka. 😉
Tak, tak, Bobiku, a juści.
Nie popęka, nie popuści.
A teraz to ja już pójdę ajciu.
Dobrej Nocy
To jest właściwie dobry moment, żeby wyjaśnić, czemu zazwyczaj na dobre noce nie odpowiadam, tylko przyjmuję do wiadomości, choć to może niezbyt elegancko. Albowiem może to wyglądać na chwilowe zamknięcie kramiku, a przecież nie śpi jeszcze Druga Półkula (to, że ja sam nieraz też nie śpię, dyskretnie pominę), która też nieraz ma coś do dodania i niekoniecznie chce się natknąć na siedmiu braci śpiących. 😉
Znaczy, indywidualne dobranocowanie traktuję jako sygnał, że z konkretną osobą już dziś więcej nie będziem bawili, ale to nie znaczy, że praca blogu ustaje. 😉
No to daję sygnał. Dzisiaj, znaczy wczoraj, obudziła mnie okrutna burza i się nie wyspałem. 😎
Nie tak mało osób widząc moje regały uwidoczniały (lub wprost wysławiały) swoje odczucie, że trzeba mieć źle w głowie, żeby tyle pieniędzy wydać na tak dziwny cel. Nie znam prostych argumentów, by to odbić, w końcu gdy papierowa a stukilogramowa Encyclopaedia Britannica została mi ongiś dostarczona do domu, musiałem się rozstać z sumą, która wówczas nie bardzo była oddalona od ceny używanego samochodu.
Niechaj kwitną wszystkie kwiaty, nawet te kiczowate z papieru.
Andsolu, kwiaty niech sobie kwitną. Pytanie jest tylko takie, czy ma kwitnąć i tłuścieć również ten, kto je przysypuje nawozem po same, za przeproszeniem, czubki. 🙄
I jednakowoż nie mogłem się powstrzymać, żeby nie wziąć udziału w konkursie. 😳 Ale bardzo nieśmiało swoje hasła zaproponuję. 😳
Gdzie w domu Polska Gazeta,
tam Naród nie robi co chceta.
Kto na Gazetę Polską wpłaci,
z gruntu Naroda ubogaci.
Pamiętaj Narodzie żyć z Sakiewiczem w zgodzie.
Wie polska mężczyzna i polska kobieta,
że prawdziwie polska jest Polska Gazeta.
Ale może to wszystko zbyt dosłowne? 😳 No to wzlecę w krainę ułudy:
Gazeta Polska w każdej studni! 😈
Bryk! Fik! Zielonok! Wypasieniek! Szeleszczące ptaszyska za oknem, kubas cieknący w prawicy!
Pochłodniałok też! Uffffok!….
Dzień dobry. 😀
Gazeta Polska prawdę ci powie. (Żartowałam!) 😀
PS. Żadnych linek nie będę już wklejać.
Dzień dobry 🙂
Ciepłe komentarze po finale
http://www.polskieradio.pl/Player
Znów nasi z naszymi 😀
Upał, upał już 32 🙁
Susza. Jadę robić za luja
PS. Mar-Jo. Proszę o linki
Dzień dobry 🙂
A to niby czemu, Mar-Jo 😯 Jak najbardziej – wklejaj 🙂
Przedsięwzięcia nie uszlachetnia to, że ludzie szczerze i w najlepszej wierze je wspierają. Żałośnie wykoślawiona idea, np. upamiętniania, pozostanie estetycznym i myślowym potworkiem, niezależnie od intencji ofiarodawców. Pół biedy, gdy na tym się kończy. Gorzej, gdy staje się toksyczną pożywką.
A dlaczego, Mar-Jo, nie będziesz wklejać? 😯
Też proszę o wklejanie. 🙂
Haneczko, ale czy z tego wynika, że tylko szlachetne przedsięwzięcia mają być tolerowane?
Kuba Wojewódzki w rozmowie z red. Żakowskim powiedział, że wolność kosztuje i bywa bolesna, ale jest dla wszystkich i ja się z tym zgadzam.
A poglądy na betonowe dzieło podzielam, ale co z tego?
Chyba nie umiem wytłumaczyć o co mi chodzi, wiec powiem wprost.
Doskwiera mi wyższościowy ton, który mamy wobec ludzi, których oceniamy, jako głupszych, z prostackim gustem, naiwnych prostaczków bez właściwej wiedzy o świecie, nieznośnie i agresywnie religijnych itd.
Może dlatego, że moja wewnętrzna niechęć do nich stoi w jaskrawej sprzeczności z miłością bliźniego, której powinnam być wierna.
mt7, jak zwykle mam problem z precyzją wypowiedzi. Pewnie znowu nagmatwam.
Chodziło mi o to, że żadna, najszlachetniejsza nawet intencja nie zmieni, w moim odbiorze, betoniaka w coś godnego szacunku ani Lichenia w Dom Boży. Mogę rozumieć skąd się bierze, dlaczego tak wygląda, na jakie potrzeby odpowiada, itd. Nie polecę tego burzyć, ale, w imię mojej wolności, będę protestowała przeciwko formie i przesłaniu jakie niesie.
Kuba Wojewódzki uważa, że za jego wolność mają płacić inni.
Siódemeczko, tu nasuwa się pytanie zasadnicze, czy miłość powinna być ślepa, tzn bezkrytyczna?
Czy taki rodzaj miłości opierający się na totalnej akceptacji miłowanego obiektu jest rzeczywiście miłością?
Choćby na przykładzie relacji matka-dziecko. Czy stosując się do takiego pojmowania miłości nie wyrządzamy aby krzywdy?
Zainspirowana zdjęciami pomników JPII, których wcześniej nie obejrzałam, zajrzałam do sierżanta G.
Czego tam nie ma! Takiego jeszcze nie widziałam: http://fakty.interia.pl/galerie/polska-lokalna/pomnik-papieza-w-kajaku/zdjecie/duze,1024360
A poza tym nie widzę związku między religijnością a betonowym pomnikiem tutki, wraz z jego przesłaniem i lokalizacją na drodze krzyżowej. Wręcz przeciwnie, uważam, że jest to profanacja religii, a co najmniej jej wypaczenie. Stawianie tego rodzaju pomników ma w moim odczuciu więcej wspólnego z pogańskimi obrządkami, niż z religią katolicką, która co do zasady powinna być apolityczna.
Miłość bliżniego też nie może być jednostronna.
Dzień dobry 🙂
Miałem wczoraj nosa, że cały dzień wakacyjnie przegrodowałem i rodzinę do tego zmusiłem. 😈 Dziś już znowu – co? Oczywiście, smętny luj. Żadnych wypasieńków. 🙁
Ale com wczoraj pofikał, to moje. 😀
Z niewrzucaniem linek Mar-Jo pewnie żartowała, jak i z tą Gazetą. 😉
Zmoro, myśle, że to nie jest dobry przykład.
My tu akurat, w tym przypadku, naśmiewamy się z gustów innych osób.
Powrócę jeszcze do pomników JPII. Resztki włosów mi się zdębiły. Nie zdawałam sobie sprawy z rozmiaru koszmaru.
A nie masz takiej siły sprawczej Bobiku, żeby przepchnąć tego luja jakieś 1000 km na wschód?
W moim odczuciu to nie jest kwestia gustu, tylko znacznie szersze zjawisko.
O guście można mowić w przypadku krasnali, ale one przyozdabiają prywatne ogródki, natomiast te pomniki wdzierają się w przestrzeń publiczną, a w przypadku samolotu dodatkowo w drogę krzyżową. Czyli dozwolona jest dowolna interpretacja jej sensu. To jest dla mnie profanacja i nic na to nie poradzę. I ma dużo szerszy wymiar niż tylko lokalny.
Siódemeczko 10:55, wyższościowość ma więcej niż jeden kierunek ruch 😉
A czy ten kajak jest jak ławeczka? Można się przysiąść?
Bobik cierpi na zadomowionego luja 🙁
Że betonowy tupolew jest czystym pogaństwem, chyba nie można mieć większych wątpliwości. Jego związek z religią jest po prostu żaden, a ponadto, o ile dobrze pamiętam, czczenia wszelkiego rodzaju cielców i kamiennych bałwanów zasady chrześcijaństwa wręcz zabraniają. Tylko Pan B. ma ten przywilej.
Dlaczego o tym mówię, skoro nie moja to religia, więc nie musiałoby mnie nadmiernie obchodzić, kto i jak ją profanuje? A, na przykład dlatego, że kałkowski kapłan, decydując się na figurę tupolewa, nie Chrystusa frasobliwego, sam wskoczył z dużym rozmachem w sferę życia publicznego, w sferę polityki – i to w szerokim sensie. Zapaskudził nasze wspólne polis, co chyba obchodzić mnie/nas już może, a nawet powinno. Fakt, nie on jeden, ale o tych innych też nieraz szczekam, bo to moje święte prawo zwierzęcia politycznego. 😉
O estetyce za chwilę, bo jak tylko pomyślę to słowo, zaraz muszę iść coś przegryźć. 😎
Zmoro, pogaństwem są wszelkie wizerunki, rzeźby i przedmioty, w tym szczątki zmarłych, którym oddaje się cześć, dlatego ja lubię „nagie” świątynie.
Dzień dobry,
tak sobie myślę, że JPomnikomania doskonale pokazuje, jak można wepchać Szacunek (dla jednych), Wiarę (dla drugich), Wsparcie Duchowe (dla jeszcze innych) itede w ramy kiczu odpychającego. Lecz skoro ktoś postawił kolejnego koszmarka, to, czy to ma mi się wprost przekładać na negowanie wszystkiego, co z ideą tego pomnika się wiąże?
Inny przykład – jest w Warszawie Pomnik poległych na wschodzie – mnie delikatnie mówiąc drażni, i symbolika i forma. I za każdym razem, gdy go widzę, w zasadzie muszę sobie wyjaśniać, co upamiętnia, odsuwając na bok rozdrażnienie.
http://wyborcza.pl/magazyn/1,126715,12089288,Judasze__won_z_naszej_Jasnej_Gory.html?utm_source=HP&utm_medium=AutopromoHP&utm_content=cukierek1&utm_campaign=wyborcza
Taż mi zaraz wątpia skręci!
A Łabonarską co porąbało na starość, że bierze w tym udział? Strach przed śmiercią i brakiem odpuszczenia grzechów?
Na pytanie, dlaczego mamy rozmawiać o estetyce tupolewów czy Lichenia, odpowiem z głupia frant – a dlaczego nie? 😛
Przecież to nieprawda, że o gustach się nie dyskutuje. W pewnym sensie cała sfera tzw. kultury wysokiej jest dyskusją o gustach i z gustami. Jest taką dyskusją krytyka sztuki, krytyka muzyczna czy literacka. I jest nią rozmowa towarzyska, w której się o jakimś obiekcie burknie „buuueee, ale ohyyyda”.
Oczywiście, niezbyt jest eleganckie obszczekanie za plecami kumpla, który przyszedł na party w niegustownej obróżce. Ale znowu – tam, gdzie estetyka wręcz namolnie wpycha się w dziedzinę życia publicznego (czy ktokolwiek może w przestrzeni publicznej przeoczyć np. budownictwo sakralne, które ma duży wpływ na kształtowanie upodobań estetycznych „w ogóle”?), dyskutować o niej wolno i trzeba. Choćby po to, żeby nie oddać bez walki pola tylko jednemu, licheńsko-świebodzińskiemu rodzajowi gustów. 😉
Chyba nic nie wiesz o Halinie Łabonarskiej, Zmoro.
I dlaczego porąbało, na dodatek na starość.
Pani Halina jest od początku czołową postacią w Radiu M., jej mąż organizował radio i Nasz Dziennik.
To jest bardzo sympatyczna osoba, tak pojmuje patriotyzm i swoje zaangażowanie religijne.
Na chwilę się katapultuję z poważnych rozważań, bo link wrzucony przez Zmorę też mi wątpia skręcił, ale ze śmiechu. 😈 Konkretnie w tym miejscu:
Za to w sąsiedztwie – także przy wejściu do kaplicy – umieścili Epitafium Smoleńskie, czterometrową płaskorzeźbę przedstawiającą brzozowy las z katyńskim krzyżem, do którego wędruje 96 ogarków symbolizujących ofiary tamtego lotu.
No, czyż można sobie nie pomyśleć – „ogarki poszły w las”? 😆
Mnie tam gancpomada co czci proboszcz i czy jest to z punktu widzenia chrzescijan „poganskie” . Istnieje w koncu religia, ktora czci samoloty wlasnie i nie jest ona bynajmniej gorsza z mego punktu widzenia, a wrecz o wiele sympatyczniejsza niz inne. Nie slyszalem aby kult kargo wyruszal na wojny religijne albo chcial kogos nawracac na sile. Bardzo pokoj milujacy kult. Niech i proboszcz z Kalkowa czci swoj samolot i nazywa kult smolenski jak chce, dopoki inni wyznawy na to sie godza.
Ale w parze z kultem smolenskim idzie niespotykane jak dotad psucie zycia spolecznego, szczucie, klamstwa dotyczace nie „doktryby” lecz faktow i zywych ludzi. I dopoki ten kult trwa i ma swych wyznawcow i kaplanow bede go zwalczac z religijnym wrecz zapalem i zaangazowaniem. Tyle, ze bomb nie zamierzam podkladac i wyrzadzac komukolwiek krzywdy fizycznej. Ale na obiekty kultu bede szczal z cala jadowitoscia moich szczyn. 😈
A tak z ciekawości zajrzałem do wyników wyborów – w tamtym okręgu wyborczym 49,90% to głosy oddane na PiS, 24,35% – PSL, PO – 9,82%, Ruch Palikota – 6,57%, SLD – 5,48%
O, tu jest pare slow o kulcie kargo:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kult_cargo
A Pan Bog nazywa sie John Frum.
Mordechaj w sumie mówi to samo, co ja, choć innymi słowy: nic mi do czyichś upodobań, przekonań, działań, etc., dopóki są sprawą prywatną. Ale jak zaczynają być publiczną – o, to już inna rozmowa. Wtedy mam prawo drzeć mordkę, choć z Mordką przez duże M, jak wiadomo, na ogół nie drę kotów. 😈
Psy wymyśliły kult cargo znacznie wcześniej niż ludzie, tylko zapomniały go nazwać. 😎
Pies siedzący z łbem wzniesionym ku górze i modlitewnie wpatrujący się w człowieka jedzącego kiełbasę (może rzuci choć kawalątko…?), to przecież kult cargo w czystej postaci. 😆
Te słowa cytowane przez gazetę z dodatku „Niedzieli” napisał Stanisław Markowski
http://www.niedziela.pl/artykul_w_niedzieli.php?doc=nd201219&nr=35
Interesującym, że symbolem kultu cargo jest znak krzyża – jak widok samolotu na niebie. Jestem gotów się założyć, że ta symbolika już została pewnie wykorzystana i stąd na 12 stacji jest tupolew.
Siódemeczko, że Łabonarska sympatyczna jest nie dziwi mnie. Zawsze byla. Dziwi mnie mocno jej zaangażowanie w RM i ND.
Jakoś stoi to w wyraznej sprzeczności z młodymi laty, a nawet dojrzałymi dosyć.
Zawsze w zdumienie wprawiają mnie takie wolty, jak u niej czy u Pietrzaka. I z reguły podejrzewam albo chęć uzyskania odpustu, co jest dla mnie poniekąd zrozumiałe, albo względy komercyjne.
Być może nie jestem sprawiedliwa. Ale czy wiara i patriotyzm( też opacznie pojmowany) musi przesłaniać rozum? Bo rozum musi być zaćmiony, żeby brać w czymś takim udział.
To przecież nie ma nic wspólnego z religią, to są działania na szkodę religii i akurat w/w dwójka doskonale powinna sobie z tego zdawać sprawę.
W tym oblakanym kazaniu Stanislawa Markowskiego jest jeden naprawde ladny moment – sliczny cytat z tego Zyda i lubieznika Lesmana, znanego tez jako Lesmian. Nie znalem tego wiersza (slabo tez znam inne wiersze Lesmiana, choc uchodzi za jednego z najwybotnieszych polskich przestawocieli awangardy, pewnie ta folklorycznosc jego mnie kiedys zrazila i juz nie siegalem).
Z zieciem Lesmiana, znanym brytyjskim podroznikiem Denisem Hillem, laczy sie jedno z zabawniejszych wspomnien w kairerze mojej Starej. Moze namowiona opowie.
Ad Bobik 8 lipiec 12, 12:20
Akurat w odniesieniu do religii dość trudno oczekiwać, że to będzie tylko sprawa prywatną, bo wyznawanie przeważnie się manifestuje poprzez ceremonie grupowe i jest zawieszone w przestrzeni publicznej.
Jeśli bardziej, mniej jest to akceptowane przez dużą część owej dominującej społeczności religijnej, jeśli używamy już na to słowa „kult” – to hmmm… no bo ja wiem… to albo wyznawcy otrzymali znak, albo jest to mądrość ludu??
Z historii wiadomo, że w takich razach nawet racjonalne argumenty nie trafiają do przekonania, a tylko mogą prowadzić do konfliktów. Może warto znaleźć obok tego inną drogę.
Mylisz się, Zmoro, byłyśmy ponad trzydzieści lat członkami tej samej współnoty parafialnej.
Pani Łabonarska i inny jeszcze aktor często występowali, czytając poezję, w różnych religijnych i patriotycznych uroczystościach, była bardzo pobożną osobą, traktujacą religię bardzo serio.
To były czasy PRL-u, lata 80.
Nie wiem, czemu przypisujesz jej złe intencje.
Innych drog, Klakierze, nie trzeba szukac. Wystarczy rozejrzec sie po swiecie i widac , ze te inne drogi dawno juz zostaly wymyslone i wydeptane. Nawet polskiej Konstytucji te inne drogi nie sa do konca obce, cos tam o nich wspomina, choc 🙁 nie uzuwajac slowa „kurwa”, jak slusznie zalecal Mrozek.
Tyle, ze wyznawcy kultu nie chca o tych drogach slyszec.
Kolejny troglodyta dal glos:
http://wyborcza.pl/1,75248,12089999,Marek_Migalski_chamsko_o_Serenie_Williams__Burza_w.html
Siódemeczko, ja nie zauważyłem, żeby Zmora przypisywała pani Łabonarskiej złe intencje, tylko… hmm… jak by to powiedzieć… pewien niedostatek trzeźwego rozeznania. 😉 Znaczy, ja reakcję Zmory zrozumiałem tak: najpierw rozczarowanie i zdumienie (dlaczego osoba, o której miałam dobre zdanie, angażuje się w tak nieładnie pachnące przedsięwzięcia), a potem próba wytłumaczenia, zrozumienia motywacji (może ona jest przekonana, że w ten sposób pracuje na zbawienie swej duszy?).
Zmora wyraziła też przypuszczenie, już ogólne, nie tylko w stosunku do HŁ, że przyczyną „wolt ideologicznych” jest, jak podejrzewa, albo duchowa chęć „zarobienia na zbawienie” (i tu lokowała przypadek HŁ), albo komercyjna chęć zarobienia całkiem realnej forsy. To pierwsze wydało jej się jeszcze jakoś tam akceptowalne, to drugie mniej. Ale tego drugiego nikomu konkretnie nie przypisywała. 😉
Ja bym tu od siebie dodał pytanie, też ogólne: czy szczerość czyjegoś zaangażowania po jakiejś stronie sprawia, że nie mamy prawa oceniać skutków tego zaangażowania, albo mówić, co myślimy o stronie?
A ja uważam, że trzeba szukać innych dróg, bo te inne „wydeptane” drogi nie przystają wprost do obecnej sytuacji, a tym bardziej sytuacji zamocowanej w historii, gdzie słowa Kościół, Ojczyzna splatały się nierozerwalnie, a ludzie wypełniali kościoły w proteście przeciwko istniejącej władzy.
Gdy mnie zapytasz, jaka miałaby to być droga, odpowiem – nie wiem. Ale intuicyjnie czuję, że trwanie w klinczu jest ślepą uliczką.
W odroznieniu od kotow, ludzie sie z latami zmieniaja i zaczynaja nieraz zachowywac sie… jakos tak dziwnie. I wyglaszac dziwne sady, ktorych nie wyglosiliby 20-30 lat temu.
Na palcach jednej lapy policzyc tych, ktprzy ewoluuja w strone wiekszej tolerancji, zrozumienia, zdolnosci wybaczania.
Mam przed oczami cale zastepy dawnych przyjaciol, ktorzy odeszli, bo nie sposob bylo sie juz dogadac, porozumiec, spokojnie rozmawiac. To oni odchodzili, nie ja. Ja ich tylko oplakuje. 👿
A czy ty myslisz, Klakierze, ze ojczyzna i Kosciol tylko sie w Polsce „splataly nierozerwalnie”?
A daczego trwanie w klinczu? Statystyki wskazują, że coraz więcej jest w Polsce osób „aktywnie niewierzących” lub obojętnych religijnie, albo wierzących w Boga, ale nieuczestniczących w rytuałach kościelnych. Dla tych osób (a i dla części, chyba nawet sporej, praktykujących katolików) zbitka myślowa Polak-katolik jest anachroniczna i coraz mniej przystająca do rzeczywistości. Więc zamiast trwać w klinczu możemy z niego wychodzić w stronę przekonania, że bycie Polakiem i bycie katolikiem to dwie oddzielne sprawy, a ich „obowiązkowe” łączenie jest niepotrzebne, niesmaczne i dla życia publicznego szkodliwe.
Nie, tak nie myślę. Ale czy jest w Europie drugie takie państwo, które ma takie spoiwo walki o niepodległość, oporu przeciwko władzy państwowej, zmieszanej z religią? I ten konglomerat przetrwał do XXI wieku.
Dlatego trwania w klinczu, że skoro konflikt polityczny spowodowany katastrofą pod Smoleńską przesuwa się w sanktuaria pamięci narodowej, to się to rozgrywa na zupełnie innej płaszczyźnie.
Klakierze, naród w dzisiejszym rozumieniu (a więc i Kościół jako jego ostoję) wynaleziono w XIX wieku. 😉 Wcześniej ośrodkiem identyfikacji była np. monarchia i zapewne kiedyś się ludziom wydawało, że bez niej „nijak nie idzie”. Okazało się, że idzie i nawet tam, gdzie monarchia się jeszcze ostała, jest świadomość, że bez niej też żyć by się dało. A w każdym razie nikt nie twierdzi, że niemonarchista nie może być Prawdziwym Anglikiem. 😆 Więc może i Kościół wcale do identyfikacji z polskością nie jest absolutnie konieczny? 😉
Sorry, ale postu z 14.01 za Chiny nie rozumiem. 😳 Chyba mi trzeba wyjaśnić jak chorej krowie. 😉
Pana Stanisława Markowskiego kiedyś znałam, był sympatycznym fotografikiem i robił piękne zdjęcia Krakowa. Spotykałam go też na pierwszych Festiwalach Kultury Żydowskiej, gdzie też szalał z aparatem. Z czasem i on zaczął zachowywać się dziwnie. Czytając powyższy link przeraziłam się stanem, do jakiego doszedł…
Siódemeczko, lata 80. były szczególne. Wtedy wiele osób szukało azylu w kościele, rownież tych, które brały udział wcześniej w akademiach ku czci. Dlatego te akurat wczesne lata 80. nie są wg mnie reprezentatywne.
Być może ja mam zbyt wygórowane oczekiwania wobec twórców, a aktorów w szczególności.
Aktorzy całe swoje zawodowe życie analizują postacie różne, rozumieją jak mało kto motywy postępowania człowieka, wiedzą, co jest przyczyną, a co skutkiem, zdają sobie sprawę z siły słowa i oddziaływania przekazu na publiczność, czyt.otoczenie. I mają ( przynajmniej dawniej mieli) zakonotowane poczucie odpowiedzialności za slowo.
To tak krotko tylko, bo oglądam wyścig.
I żeby mi tu nie było, że Bobik walczy z religią. 😎 Ja walczę tylko o prywatyzację religii. 😉 Znaczy, żebym – tak jak tu, w Niemczech – nie miał zielonego pojęcia jakiego wyznania bądź niewyznania są moi znajomi i wiedzieć tego nie miał potrzeby.
A ja bardzo uważnie śledziłem wypowiedzi Heleny podczas uroczystości jubileuszowych – Helena napisała „nie jestem poddaną JKM” i entuzjazmowała się wszystkim, co się dzieje.
I ja sobie wtedy pomyślałem, że to jest głos za fundamentem.
Gdy mieszkając w Polsce zaczniesz się rozglądać za fundamentem świeckiego państwa, to – jak w starym dowcipie z czasów PRL – „że nie ma nawet dna, bo dno też podtengowali”.
Ad Bobik 8 lipiec 12, 14:10
Już postaram się wyjaśnić.
Szereg okoliczności związanych z katastrofą smoleńską, późniejszych wyjaśnień, wyjaśnień do wyjaśnień itede wytworzył sytuację nazwijmy to „pieśni gminnej”.
Teraz ta pieśń gminna trafia do sanktuariów religijnych jak Jasna Góra (epitafium), Kalków (tupolew). A to już jest inny wymiar tej „pieśni gminnej”.
Ad Bobik 8 lipiec 12, 14:21
A mnie się wciąż kołacze po głowie opowieść wuja, który był na stypendium w Imperium Demokracji w latach 70-tych i wciąż musiał odpowiadać na pytanie: „do jakiego kościoła chodzisz?”. I nikt nie mógł zrozumieć, ze do żadnego.
Identyfikowanie się z monarchią w jej obecnym, angielskim czy duńskim wydaniu, jest lekkie, łatwe i przyjemne. 😆 Nie wymaga od większości obywateli rezygnacji z jakichś własnych przekonań, czy ich naginania, nie wpływa w żaden sposób na wybory moralne ani praktyczne, nie przeszkadza w życiu codziennym. Monarchia współczesna jest symbolem, nie władzą i stara się rolę tego symbolu spełniać w sposób niedolegliwy, niewłaźliwy, łączący ponad podziałami. Dlatego nawet mnie, mało wrażliwemu na tę całą celebrę, może nie przeszkadzać. 😉
Inaczej z Kościołem w polskim wydaniu. Jest on „walczący” i wpychający się wieloma szczelinami w rejony realnej, choć nie nominalnej władzy. To wystarczy, żeby przeszkadzał komuś, kto władzę, zwłaszcza taką mocno wpływającą na codzienne życie, lubi sobie wybierać sam. 😎
A z brakiem fundamentów świeckiego państwa to nie przesadzajmy. Jest konstytucja, są prawa, szkoły, urzędy, trochę świeckiej kultury też by się dało znaleźć… Nie jest tak źle, jak w gazetach piszą. 😉
Co do Imperium Demokracji, polecam ciekawe dane, które podaje Kowalczyk:
http://kowalczyk.blog.polityka.pl/2012/07/03/ateisci-mniej-obrzydliwi/
Nie wynika z nich, żeby Ameryka tak naprawdę, „do trzewi” 😉 była państwem świeckim, ale wynika, że jednak świecczeje. 😉
Zastanowiłem się, czy trafienie smoleńskiej „pieśni gminnej” do sanktuariów religijnych ma jakieś znaczące praktyczne konsekwencje w wymiarze życia społecznego. I nie wydaje mi się, żeby miało. Sojusz pisowskiego tronu i ludomaryjnego ołtarza istnieje już od dawna, wszelcy święci tupolewscy to tylko kolejne elementy układanki. Nie widzę tu zasadniczo nowej jakości.
Zresztą w ogóle takie sojusze, czasem nawet bardzo egzotyczne, niczym nowym nie są. Przypomniałem sobie wiekową włościankę, która w latach 70., podczas pochodu ku czci, zapychała z transparentem „Panie Boże i Towarzyszu Gierek, dziękujemy Wam za emerytury”. 😆
Ja akurat Kościoła polskiego nie postrzegam jako „walczącego”, ale jako „stanowiącego”. Podobnie, jak w moim wyobrażeniu Królowa Angielska też jest stanowiąca (ale oczywiście w inny sposób).
I tak, jak w Anglii liczy się zdanie Królowej, tak i w Polsce liczy się zdanie Kościoła wśród dużej części obywateli.
Fakt, że tam to ona wypowiada to swoje zdanie, tu na kilkadziesiąt tysięcy różnych głosów. Ale de facto liczy się tylko to, jak to wpływa na poglądy społeczeństwa.
Fundamenty – urzędy, szkoły, biblioteki – no tak. Jest i publiczna służba zdrowia i transport publiczny.
Z kulturą to nie wiem. Podobno nie jest potrzebna 😉
Prosty przykład, czym różni się angielska Królowa od polskiego Kościoła: gdyby Królowa na jawniaka próbowała wpływać na kształt ustawy o in vitro, nawet zapaleni monarchiści mogliby się nie powstrzymać przed urwaniem jej głowy. 😈
Ale to Zjednoczonemu Królestwu na szczęście nie grozi, bo Królowa „zna swoje miejsce w szyku” i m. in. tym właśnie zyskuje sobie szacunek. 🙂
Ad Bobik 8 lipiec 12, 15:00
„Zastanowiłem się, czy trafienie smoleńskiej “pieśni gminnej” do sanktuariów religijnych ma jakieś znaczące praktyczne konsekwencje w wymiarze życia społecznego. I nie wydaje mi się, żeby miało.”
A moim zdaniem ma. Może lokalny w przypadku Kałkowa.
Ale już w przypadku Wawelu, czy Jasnej Góry ma wymiar ogólny.
Ja to sobie tak pamiętam w wymiarze własnym – za PRLu czytane tablice w zwiedzanych kościołach – tu o wileńskiej AK, tu o Katyniu. A kościoły nawiedzają/zwiedzają nie tylko wierni.
A teraz pora na obiad.
Obiad zjedzony, dzień zaliczony.
A bez obiadu, to dzień stracony 😀
Odpowiadam Bobikowi na czy szczerość czyjegoś zaangażowania po jakiejś stronie sprawia, że nie mamy prawa oceniać skutków tego zaangażowania, albo mówić, co myślimy o stronie.
Zadajesz, Bobiku, retoryczne pytania, wiesz przecież dobrze, że szanuję wolność wypowiedzi każdego, polemizuję z opiniami, które wydają mi się krzywdzące, lub po prostu bronię czasami racji, z którymi się nie utożsamiam, ale one tu inaczej nie mają szans się bronić.
Ogląd rzeczywistości na podstawie doniesień medialnych jest mocno przesadzony i zideologizowany, nawet w ewidentnych przypadkach odjazdu zupełnego.
Podglądam Wimbledon i bardzo jestem ciekawa, czy wygra Brytyjczyk, czy przegra Szkot. Na razie Brytyjczyk górą 😀
No tak, Siódemeczko, tylko że decydując się na wypowiedzi bądź działania publiczne, musimy liczyć się z tym, że również publicznie będą one oceniane. I nie na podstawie naszych intencji, tylko efektów; tego, co widać na zewnątrz. Po owocach ich poznacie je. 😉 Jeśli publicznie popieram postać tak wyrazistą jak Ojciec Dyrektor, muszę się pogodzić z tym, że dla jednych będę niemal świętym, a dla drugich strasznym moherem. Tak samo oczywiście w przypadku innych opcji. Kotek Mordechaj dla mnie może być niezłomnym rycerzem, a dla Terlika krwiożerczą bestią. 😈
Powyższe nie dotyczy, rzecz jasna, sytuacji, kiedy media relacjonują czyjeś wypowiedzi lub działania nieprawdziwie, niezgodnie z faktami. Wtedy należy walić w tarabany i prostować. Ale tutaj, w przypadku HŁ, chyba nie było przekłamań? Jak rozumiem, popiera ona i to dość czynnie Ojca D. A to Zmorę zaskoczyło, bo pewnie miała HŁ, na podstawie jej wcześniejszego publicznego wizerunku, za osobę rozsądną i nieulegającą zamroczeniom. No, fakt, wyraziła swoje zaskoczenie i rozczarowanie dość bezceremonialnie, ale w końcu tu „sami swoi” i na pewien stopień bezceremonialności w ocenie osób publicznych chyba możemy sobie pozwolić. 😉
Moi? – krwiozercza bestia?????!!!!!!!
Szkot jest Brytyjczykiem jesli wystepuje w barwach Szkocji. Wciaz.
Przepraszam, jeśli urażę, ale ryknęłam śmiechem 😆 http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,12092096,Biskup_Ryczan_na_Jasnej_Gorze__demokracja_to_falszywy.html?lokale=poznan
Mordko, wyjaśniam. Jeżeli Murray wygrywa, jest w mediach Brytyjczykiem, jeśli przegrywa – Szkotem 😉
Bo my tu piszemy, zakładając, że wszyscy ludzie myślą, lub powinni myśleć w sposób podobny do mnie (do nas), a tak nie jest.
Pisałam kiedyś o osobach dla mnie bujających w obłokach. oderwanych od rzeczywistości, ale dla tych osób taki opis świata, jaki tu prezentujemy też nie istnieje.
Dlatego tak trudno każdej ze stron wyjść z pewnych stereotypów, bo nie przyjmuje do wiadomości, że np. można być intelektualistą, wziętym publicystą (niekonfesyjnym), dobrą aktorką i jednocześnie osobą przywiązaną do wartości, które mnie (nas) śmieszą lub irytują.
Naprawdę wiem, co mówię, dobrym przykładem jest tu HŁ.
Tu jest relacja z jej domu:
http://www.tvp.pl/rozrywka/programy-rozrywkowe/zacisze-gwiazd/wideo/u-haliny-labonarskiej/3309161
Chcę powiedzieć, że ten film oddaje dokładnie sposób funkcjonowania HŁ w rodzinie.
Jest otoczona uwielbieniem rodziny i otoczenia, funkcjonuje trochę w innych rejonach i oczekiwanie, znajomości tzw. twardych realiów nie jest chyba realne. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Ludzie funkcjonują w bliskich sobie środowiskach i poglądy inne, niż spotykane w środowisku, traktują jak ekstremę niegodną uwagi. Dlatego wypowiedzi rożnych osób wydają się nam wzięte z księżyca.
Nie umiem tego lepiej opisać, a nie mogę wchodzić w szczegóły.
Haneczko, rycz, rycz śmiechem, biskup Ryczan na nic więcej raczej nie zasługuje.
Zastanawia mnie ta negatywna selekcja na nominacje biskupie, chociaż zdarzają się wyjątki, ale zbyt rzadkie.
Zmienię temat.
Wpis Miriam, członka naszej Rady, aktualnie uczennicy szkoły rabinackiej w Nowym Yorku. To jest osoba w wieku moich dzieci.
http://miriamgonczarska.blogspot.com/2012/07/anty-hipokryzja.html
Siódemeczko, uważnie przeczytałam to, co napisałaś o Halinie Ł.
Niestety nie mogę otworzyć linki o jej zaciszu, bo trzeba zainstalować jakaś wtyczkę, a ja się wtyczek boję;-) .
Wyciągnęłam z Twojego opisu, być może błędny, wniosek, że artystka jest obecnie z gatunku nawiedzonych. Ale to na miłość boską nie zwalnia z myślenia. Jak można brać udział i firmować swoim nazwiskiem uroczystość pod wezwaniem „Powstań Polsko”. A gdzie poczucie odpowiedzialności?
Przecież ona jest autorytetem dla wielu ludzi, podobnie jak Pietrzak, który przez moje pokolenie kojarzony jest z bojownikiem o wolność i demokrację. I jeżeli oni głośno popierają miesięcznice i w jego przypadku również tezę zamachu, to wielu ludzi ( którzy, gdyby to mówił sam PIS, nie zwróciliby na to uwagi) im akurat uwierzy.
A swoja drogą, czy ktoś wie co była za formacja wojskowa na filmie z Jasnej Góry?
Czy teraz polskie wojsko nosi sztandary z Marszałkiem standardowo?
Wróciłam z wyprawy do centrum miasta.
Zmoro, mogłabym tu mieszkać. Bardzo wygodne miasto, super komunikacja.
Sporo zwiedziłam. Rzucił mi się w oczy bardzo brzydki pomnik
(Otto von Bismarck bez Ptoka) przed Deutsches Museum.
I piękna Julia z Verony (przed starym ratuszem), wielkości naturalnej, z wypolerowaną na hochglanz prawą piersią. Bardzo często ta prawa pierś musi być głaskana. Coś w rodzaju Jana Nepomuka na Moście Karola w Pradze?
W kościołach pustawo, co przyjęłam z dużym zdziwieniem.
Spotkałam wędrujące grupy turystów Bawarczyków. W volkstrachtach. Przewodnik z akordeonem. Co jakiś czas się zatrzymywali, sięgali po nuty…. i był odlot!!!!
Siodemeczko, malo jest osob w gmine warszawskiej ktore mi tak dzialaja na nerwy jak Miriam….
Odkad jako gowniara zaczela mnie pouczac ex cathedra, ze nie powinnam godzic sie na prace w szabat. Poradzilam jej z cala stanowczoscia aby sie odpinkwolila i pilnowala wlasnego nosa.
Wyjatkowa omerdeza, if you ask me.
Heleno, ona jest w istocie rzeczy bardzo rozkojarzona, ale zmienia się z czasem.
Chyba jest dosyć osamotniona, chociaż pełno ludzi wokół niej.
Ten wpis na jej blogu jest dobry, wyłożyła kawę na ławę. Na fejsie czyta ją sporo ludzi.
Nie wiedziałam, że prowadzi blog. Wścibski sierżant G. podrzucił mi wiadomość, wszystko widzi i wszystko wie.
zmoro, mnie też bardzo (niemile) zaskoczyła formacja wojskowa na Jasnej Górze. Niech kompetentni wyjaśnią co to znaczy.
A ja, niekompetentnie ale stanowczo zauważę, że każdy (czy to pan Stanisław Markowski czy też twórcy tablic z Jasnej Góry) mówiący o tych, co zginęli „z prezydentem na czele” albo nie zna języka, którym się posługuje, albo myśli, że katastrofy samolotowe to taki teatr, w którym występuje pierwszy amant i tłum statystów.
Fascynujace te wszystkie brzydkie pomniki. Wlasnie nadrabiam parodniowe internetowe zaleglosci, troche piate przez dziesiate, bo chwilowo pogoda jest wyjatkowo do wytrzymania, i nie wiadomo jak dlugo to potrwa – pewnie raczej niedlugo – trzeba wiec chwytac szczescie za nogi. 😉
Zastanowilam sie na chwile doczytujac Twoja wypowiedz, Bobiku, o tym, ze wolalbys nie wiedziec, jaka kto wyznaje religie, jak to sie dzieje posrod Twoich niemieckich znajomych, i pomyslalo mi sie – bardzo leniwie i w czasie letnim – ze wlasciwie, jesli sie kogos troche dluzej zna, to z czasem troche informacji na ten temat zawsze wyjdzie w rozmowach, o ile ta sfera zycia ma dla kogos znaczenie (bo nie dla wszystkich ma). Wiec zgadzam sie z Toba, ze odpytywanie z tego jest meczace (a poza tym, moim zdaniem, jest towarzyskim faux pas), ale tez sytuacja w ktorej mialoby sie to ukrywac tez nie jest najlepsza. Bardziej mi sie widzi cos posrodku, w miare dluzszej rozmowy, zwlaszcza, ze przeciez nie wszystkie poglady da sie latwo podumowac. Najlepiej podsumowania wychodza najbardziej napalonym po obu stronach, ale niekoniecznie najbardziej interesujacym, takze intelektualnie… Co nie znaczy oczywiscie, ze nie zgadzam sie z Toba calkowicie na temat zawlaszczania tego co panstwowe, czyli nalezace do wszystkich obywateli, przez jedna religie czy jeden swiatopglad. To co wspolne powinno byc neutralnie otwarte dla wszystkich.
A Stany to duze miejsce, i wiele zalezy od tego, gdzie sie mieszka. W moim regionie nie wypada sie dopytywac o to czy ktos gdzies uczeszcza, w co wierzy, itp. Natomiast na Poludniu i w srodku kontynentu jest wrecz odwrotnie – i nawet pare zabawnych ksiazek powstalo, opisujacych szok kulturowy osob przetransplanotwanych z jednego regionu w drugi.
A tu zabawny tekst o nieuczciwosci w zyciu politycznym i w bankowosci, i co by bylo, gdyby podobne podejscie przeniesc do fizyki na przyklad:
http://www.bbc.co.uk/news/magazine-18741086
Ja, niestety, wcale nie mam przekonania, że wszyscy myślą tak jak ja. 🙁
Choć dla własnego dobra powinni. 😈
Dobry wieczór,
Otwarła mi się (przy okazji rozmowy o p. Łabonarskiej) strona internetowa „Ich Dziennika”. Tam są wiadomości złe i dobre. Złe są „z zewnątrz”, a dobre „z wewnątrz”. Przykład:
1. Złe
„Gwałtowne burze i gradobicia, synoptycy ostrzegają”
„Stankiewicz-Podhorecka: Rządzący boją się prawdy”
„Prof. Czuba: Boją się ludzi samodzielnie myślących”
„Zbiory zbóż będą niższe”
„Kolosalne koszty Euro”
„Cypr szuka winnych” (swojej niewypłacalności)
„Modlin czeka na certyfikat” (jak nie dostanie, nie będą latać)
„Utrwalanie postkomunizmu”
„Medialny układ Okrągłego Stołu”
2. Dobre
„Radio Maryja jest częścią naszego życia”
„Rodzina Radia Maryja pokazuje czym jest społeczeństwo obywatelskie”
„Kardynał Sodano poświęci katedrę w Kazachstanie”
„Pomoc mieszkańcom Mali” (pomaga, oczywiście, Caritas)
„Zablokowano fundusze dla giganta aborcyjnego” (w Karolinie Północnej)
Trudno powiedzieć, czemu nagle „Ich Dziennik” zainteresował się finansami Cypru, sytuacją w Mali, katedrą w Kazachstanie i lotniskiem w Modlinie. Może pasowało do dychotomicznego oglądu. Swoją drogą, spróbowałem sobie wyobrazić, co by było, gdybym, na próbę, powiedzmy przez tydzień czy dwa, czerpał wiedzę o Polsce i świecie wyłącznie z „Ich Dziennika”, Radia Maryja i Telewizji Trwam. A potem sobie pomyślałem, że przecież wielu moich rodaków tak robi. I nie na próbę, na chwilę, tylko na zawsze. I zrobiło mi się zupełnie nieswojo.
Cos podobnego juz zrobiono w Stanach, badajac widzow telewizji Fox News (naprawde „news” zasluguje tu na cudzyslow), i okazalo sie, ze wiedza oni mniej o swiecie i o wlasnym kraju niz osoby opierajace sie na innych zrodlach informacji. Co raczej nikogo nie zaskoczylo (sami zainteresowani tez nie zostali zaskoczeni, bo nie dane im bylo uslyszec tej wiadomosci w swojej ulubionej telewizji).
Moniko, ja nie chciałem powiedzieć, albo choćby zasugerować, że przynależność religijna w Niemczech jest czymś niewłaściwym lub wstydliwym i że nigdy nigdzie nie „wychodzi na jaw”. W końcu nawet Finanzamt o to pyta. 😉 Ale w stosunkach towarzyskich po prostu nie ma zwyczaju, żeby takie pytania zadawać, chyba że jest jakiś konkretny powód. Toteż można istotnie znać kogoś 20 lat, różne beczki soli z nim pozjadać, ale o jego wyznaniu bądź bezwyznaniowości nie mieć pojęcia. Bo akurat nie było żadnego powodu, żeby zapytać, a informowanie bez pytania też nikomu do głowy nie wpadło.
Ach, piękne jest życie satrapy. 😀 Czarną robotę wykonują za mnie inni – Babilas robi wypisy z „Ich Dziennika”, a Mordechaj z S24. Ja tylko przychodzę na gotowe i konsumuję, co jest moim ulubionym zajęciem. 😈
I jak przystało satrapie
codziennie świeże kwiaty 😎
I świeże Bismarcki. 😀
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/b/ba/Bismarck_Muenchen.jpg/399px-Bismarck_Muenchen.jpg
klakierze, często Twój wybór terminów w opisie spraw krajowych wydaje się faworyzować pewne poglądy, które wcale nie są konsensualne, czyli wygląda to na rozstrzyganie problemu przez zagadanie, ale nie czepiam się, bo łatwiej jest mi żyć nieczepliwie. Ale gdy wrzucasz coś takiego
Ale czy jest w Europie drugie takie państwo, które ma takie spoiwo walki o niepodległość, oporu przeciwko władzy państwowej, zmieszanej z religią?
to trudno zdzierżyć, bo to są zwykłe nonsensy. Przedmurze i Polak-katolik i opór i spoiwo… Co za podręczniki historii, Polski i innych krajów masz za oparcie?
Większość krajów ma w historii głębokie powikłania konfliktów, które później czy wcześniej są przedstawiane jako „walki o niepodległość” (jeśli druga strona wygra, to zapamiętuje się je jako „zachowanie rządów prawa”) z kwestiami religijnymi i na pewno nie mniej niż u nas było tego na Węgrzech, w Grecji i kupie innych miejsc.
Z kolei, niewypowiedziane a tkwiące w środku przekonanie sugeruje, że KK stał zawsze po stronie naszej niepodległości, tu to ręce wręcz opadają, przejdź się po jakichś stronach zainteresowanych historią i zrób sobie mały wyciąg na kilkanaście stron wszelkich wypowiedzi dostojników Kościoła grzecznie proszących Polaków, żeby cicho siedzieli i słuchali swojej prawowitej władzy (nawet gdy była nią tak niekatolicka władza jak carska).
Następnie, w Polsce religia nigdy nie była równoważna z katolicyzmem, chyba że zapomnisz o wszystkich wyznawcach innych religii, czyli przeniesiesz w dawne wieki postulaty Dmowskiego o zjednaniu wyznania z etnią i z narodowością.
A co do zasług KK w walce z komunizmem czyli jego życiu w PRL, pozwól, że prosto i bez ceregieli poproszę o pomyślenie o wymiarze represji. Nie potrafię odnaleźć dokładnych i wiarogodnych danych, ale z pewnością kilkadziesiąt tysięcy byłych AKowców było uwięzionych i kilka tysięcy z nich zginęło w konsekwencji komunistycznych represji. Nastąpiło to, ponieważ nowa władza miała tę organizację za realne i konkretne zagrożenie dla swoich rządów w Polsce. Gdyby mieli KK za równie poważne zagrożenie, bezpardonowo i natychmiastowo rozprawiliby się z nim. Oczywiście, że Kościół nacierpiał się z UB, szczególnie na początku. Były przypadki mordów. Ale później, jeśli porównać go z innymi organizacjami, KK miał się świetnie, a napewno dużo lepiej niż one, jakie by to ugrupowania (niepartyjne) nie były. Odlicz jednego Popiełuszkę i okaże się, że więcej było męczennic wśród matek muszących zdobyć jedzenie dla dzieci niż w całym polskim klerze, mającym dom, wyżywienie i zapewnione zatrudnienie.
Więc, proszę Cię bardzo, bez najmniejszych zakusów na ograniczanie tez, które zechcesz wygłaszać u Bobika, może byś przed wrzucaniem ich zastanowił się przez chwilę czy masz cokolwiek (prócz wyświechtanych sloganów) na ich poparcie.
Mar-Jo: U nas z Bismarcka został tylko postument. Zastawiony obecnie bykiem zarodowym.
(U nas = w Polsce.)
Babilasie, zdecydowanie ładniejszy ten byk.
W Szczecinie został przed katedrą postument po pięknym pomniku gościa, który nazywał się Carl Loewe (Schubert Północy).Na postumencie stoi teraz Matka Boska.
Babilasie, co za uroczy byk na postumencie! Znacznie fajniejszy od Bismarcka.
Byczy. 🙂
Dzieki Andsolu,ze mnie wyreczyles odpowiadajac na zdumiewajace zdanie „Ale czy jest w Europie drugie takie państwo, które ma takie spoiwo walki o niepodległość, oporu przeciwko władzy państwowej, zmieszanej z religią?”. Juz sie zabieralam, zeby na nie odpowiedziec, ale potem pomyslalam sobie, ze lepiej i krocej bedzie jak sie wodki napije. Zas pijac tez sie zastanawialam nad tymi podrecznikami i nauczycielami historii. 🙂
Zesrtawienie Babilasa wiadomosci dobrych i zlych (ale zawsze prawdziwych) bardzo mi sie spodobalo. Mysle, ze w Kazachstanie bez katedry ani rusz. Mysle, ze i w Turkmenii bylaby nie od rzeczy.
Bismarcka bardzo lubie, ale byki sa zawsze fotogeniczniejsze. A krowy jeszcze bardziej.
Nasi siatkarze są najlepszą drużyną na świecie.
A tu tylko jedno w kółko: słoń katolicki i niekatolicka sprawa polska…
Podejrzewam, że pani Środa wolałaby krowę, bo byki grają w piłkę.
Ktorzy nasi?
Nie da się ukryć, że zwierzęta są w ogóle ładniejsze od ludzi. 🙂
Zeen, czy może sugerujesz, że ciekawiej będzie, kiedy przekształcimy blog w forum sportowe? 😈
I ustawki będziemy robić. Ja biję, Bobik gryzie. 😎
Ale czasem się możemy zamieniać, Wodzu, żeby było jeszcze ciekawiej. 😆
Jak można było zniszczyć w Szczecinie akurat pomnik kompozytora, który napisał Ballady do słów Mickiewicza
http://pl.wikipedia.org/wiki/Carl_Loewe
Odsłonięcie tego epitafium na Jasnej Górze miało miejsce 03 maja tego roku i nie ma związku z pielgrzymką Radia M.:
http://hej-kto-polak.pl/wp/?p=38281
Pojęcia nie mam, co to za wojsko. Sama jestem ciekawa.
Może na tej stronie coś człowiek coś pisze na ten temat.
Mar-Jo, teraz zobaczyłem w TV, że tam „u Ciebie” odbywał się dziś Open-Air-Konzert „Klassik am Odeonsplatz”. Ja się załapałem tylko na telewizyjne „streszczenie”, ale może Ty na żywo słyszałaś?
Nasi siatkarze gora!!!!
Z innych wiadomosci sportowych: Federer rulez!
Doro, ja od dziecka spiewam Czaty Mickiewiczowskie, o Kozaku Naumie i Wojewodzie zdyszaNYM. Ciekawe czy to do melodii tego wlasnie Carla Loewe…
Moze przeksztalcmy sie w forum zoologiczne, skoro juz o sloniach mowa…
Jeżeli po polsku, króliku, to raczej nie Loewe (może Moniuszko?), bo ten używał niemieckich tłumaczeń.
To było to?
http://www.youtube.com/watch?v=LEBsrt405v0
Ja – zaciekawiony – doczytałem o tym Loewem (dziękuję, MarJo, „Bobik uczy, Bobik bawi, Bobik nigdy cię nie zdławi” – bez sensu, ale z rymem), w zasadzie nie wiadomo, co się stało z pomnikiem w ostatnich dniach wojny, może go gdzieś wywieziono, może schowano, może jakiemuś krasnoarmiejcu przypominał kogoś, w każdym bądź razie był i nie ma.
Poza tym Loewe patrzał na świat, a Matka Boska patrzy – jak można się było spodziewać – na kościół.
Nie, nie to nie Moniuszko… znacznie piekniejsza melodia, ma taki German Lied feel…
Forum zoologiczne to juz chyba tu jest, sportowe jest w toku, kulinarne i estetyczne bywa dosc czesto, a sa inne dzialy. Moim zdaniem brakuje tylko kacika porad zyciowych, oraz dzialu ogloszen samotnych serc. (Sa tacy, ktorzy otwarcie sie przyznaja, ze zaczynaja lekture skadinad szacownych magazynow spoleczno-literackich od tych dzialow – co mozna zreszta zrozumiec, bo na ostatnich stronach czasem wiecej mozna sie dowiedziec o spoleczenstwie, i uzyskac wiecej pomyslow na opowiadania i powiesci, niz w reszcie zawartosci.) No i jeszcze moze powinien byc dzial kryminalny – if it bleeds, it leads… 😉
A do dzialu kulinarnego dorzuce, ze u mnie juz drugi dzien idzie strawberry-rhubarb crumble, ktora nie miala byc absolutnie zadnym przetworem, ale do lodow bardzo pasuje, jak juz to opisal wczoraj Krolik. 🙂
Oh, brother, poniedzialek tuz, tuz… Jak Scarlett, pomysle o wszystkim jutro…
Dobranoc
Tu kącik brykaczy fikających, chwilowo reprezentowany przez PO brykfika.
I forum fotelarzy, marudzących, bezsportowców.
O.
A , pogoda. Pogoda piękna, słońce i CHŁODNO. Ufffaaaaaa!
Ptaki dzioby drą jak zwykle. Kawa była. Chyba już ino zostało co zawsze.
Grüß Gott! 😀
Pani Kierowniczko, jest szansa, że pomnik C.L. zostanie odtworzony. Przed kilkoma miesiącami, podczas (trwającego jeszcze) remontu katedry w kolumnie znaleziono na dużej wysokości urnę z sercem Carla Loewego. Informacja o tej urnie była we wszystkich przedwojennych przewodnikach. Ale odkryto to miejsce dopiero teraz. Jest „dobry klimat” do odtworzenia pomnika Kompozytora (w odróżnieniu od pomnika Sediny).
Bobiku, wiedziałam o koncercie, ale nie dałam rady. Mam spisane koncerty do końca miesiąca, może się uda…
Ale najchętniej, to bym się napiła, a nie mogę. 😀
Dzień dobry 🙂
Ale herbatę chyba możesz?
Zapraszam
W walkę o wolność mediów w Polsce włączył się BXVI
p.s. Nadal upał
MarJo, zastanawiam się, jak się odtwarza pomnik z urny (z serca?). To są trochę klimaty jak z „Jurassic Park” (ewentualnie: odtwarzanie anioła z kropli wody święconej). Poza tym, obecna lokatorka postumentu po Loewem jest, obawiam się, nie do wyeksmitowania. Mission Impossible.
Irek – upał upałem, ale była jeszcze burza nocą, więc jest Amazonia teraz, choć dopiero ósma rano.
Babilasie, w pośpiechu pisałam lecąc do roboty.
Pomnik odtwarza się na podstawie zachowanych zdjęć. 😀
Przepraszam, ale pracuję w dosyć stresujących warunkach, stąd chaos myślowy. Chyba się na trochę wyłączę. 😀
Forum sportowe na blogu moge poprowadzic jesli beda mi stworzone odpowiednie waunki do pracy: staly doplyw Heinekena i czipsow. Wiceprezeska moze byc Haneczka. 😈
Dzień dobry 🙂
Muszę uroczyście pochwalić Tadeusza, który bardzo sumiennie wywiązuje się z obowiązów P.O. Nie chciałem tak od razu, bo wiadomo, nowa miotła, a poza tym może by się od zbyt wczesnych pochwał rozbestwił i rozleniwił, więc odczekałem, ale teraz już widać, że robotnym i skutecznym brykofikaczem jest. 😀
Ale to oczywiście nie oznacza, że Rysia nam nie brak. 🙁
Mar-Jo, a dlacego miałabyś się wyłączać? 😯
Kto się nigdy nie omsknął myślowo, niech pierwszy rzuci kamieniem. Mogę śmiało proponować, bo i tak wiem, że nikt rzucić nie może. 😈
Takie pojedyncze omsknięcia nie dość, że nieszkodliwe, to jeszcze ubarwiają rozmowę. Nie, nie bójcie się, nie użyję słowa ubogacają. 😎
Poza tym – chwlowo bez luja, ale tutaj rzadko bywa to stanem trwałym. 🙄
Objęcie kącika sportowego przez Kota Mordechaja daje gwarancję, że będzie to najzabawniejsze forum sportowe w szerokim promieniu. Kompetencje Kota, zwłaszcza jak chodzi o futbol, są wręcz legendarne. Popieram. 😎
Ale z Haneczką jako wiceprezeską mam problem. Ona zwykle podejrzanie dobrze wie, kto to jest ten czarno ubrany, co się pęta po boisku i przeszkadza zawodnikom, albo ile set trzeba golnąć na jednego tenisa. A nadmiar wiedzy, jak wszyscy wiedzą, nie jest najlepszym wskazaniem do obejmowania eksponowanych stanowisk. Sorry, Haneczko, nie bierz mi za złe brutalnej szczerości – na wiceprezeskę kącika sportowego nie masz odpowiednich kwalifikacji. 🙁
Tadeusz by się nadał, ale on już jest P.O. Musimy szukać dalej. 🙄
To ja dzisiaj witam dzień znowu jasnogórsko, ale tym razem pozytywnym głosem rozsądku księdza Sowy 🙂 .
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,12095334,Ks__Sowa_o_pielgrzymce_na_Jasna_Gore__Dzisiaj_sie.html?lokale=krakow
Ja bym się zdecydowanie nadawała na wiceprezesa frakcji sportowej, bo się na tym kompletnie nie znam ( ciutkę wiem o motorsporcie), ale problem polega na tym, że niczego nie oglądam( poza relacjami z wyścigów i rajdów).
Zatem nie mogłabym czynnie uczestniczyć ;-( .
A może jednak wręcz przeciwnie – nie zna się i nie ogląda, a komentuje – idealny wiceprezes 🙂 .
Dział kryminalny kiedyś tu był, nawet dość ożywiony (pamiętacie np. zabicie Ciotki w Londynie?), ale cosik ostatnio, za przeproszeniem, strupieszał. Może warto by go od czasu do czasu zgalwanizować? 😉
Porady życiowe i tak tu lecą cięgiem, więc chyba nie potrzebują specjalnego kącika. 😉 Ale jak ktoś chce zostać prezesem forum samotnych serc – proszę bardzo, nie będę stawiał przeszkód. Jestem zwolennikiem polityki „tytuł i stanowisko w każdym domu”. 😈
O, właśnie o kogoś takiego chodzi, Zmoro. Wstępne kwalifikacje już przeszłaś. Teraz musisz jeszcze odpowiedzieć na ważne pytanie o Twój stosunek do Heinekena i czipsów. 😈
Ja sie upieram przy kandydaturze Haneczki na wiceprezesa. Ktos musi przeciez wytlumaczyc Prezesowi w co oni tam na danym boisku graja, zanim zabierzemy sie za Heinekena i czipsy.
A niby po co, Mordko? Znacznie lepiej, jak Prezes nie ma pojęcia, w co właściwie jest grane. 😈
Widzę, że nie masz pojęcia o kardynalnych zasadach obsadzania stanowisk. Ale spoko, przy nas się nauczysz. 😎
O, mam. Haneczkę możemy pchnąć na samotne serca. Jest wystarczająco niesamotna, żeby spełnić kryteria. 😆
No przykro mi bardzo, nie nawiązałam stosunków z heinekenem i czipsami – i chyba już nie nawiążę 🙁 .
A poza tym stwierdzilam właśnie, że chyba jestem opętana przez złe moce. Bo jakby mi ks.Zieliński położył w ramach diagnozy stułę na plecach, to nie ulega wątpliwości, że miałabym reakcję obronną. Zwłaszcza jakby to zrobił znienacka.
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/szatan-coraz-czesciej-straszy-polakow,125066.html
Bobiku, zagladaleś do poczt?
Zaglądałem, Siódemeczko, tylko jeszcze nie miałem czasu odpisać. W pierwszej wolnej chwili to zrobię. 🙂
(…) kto to jest ten czarno ubrany, co się pęta po boisku i przeszkadza zawodnikom
Kiedyś moja babcia gdzieś tam na etapie pomiędzy dziewięćdziesiątką a setką (chodzi o lata a nie gramy) zadała dokładnie to samo pytanie. O ile mam zazwyczaj esprit d’escalier, tym jednak razem riposta była niespodziewanie szybka. „To jest jeden z zawodników. On jest w żałobie, babciu” – odparłem z kamienną twarzą. A potem już głupio było się przyznać, że zadworowałem ze starszej pani.
Z ta powiekszona dwukrotnie w ostatnich latach liczba egzorcystow, to troche sie nie dziwie. Calkiem powaznie.
Wczoraj po przeczytaniu podrzucnego tu linku z pielgrzymki RM do Czestochowy i wygloszonych tam slow biskupa Ryczana chyba pierwszy raz w zyciu pomyslalam, ze jesli komus potrzebny jest dowod na istnienie Szatana, to trudno o bardziej wymowny. Wlasnie tam w Czestochowie, a nie tam gdzie cierpia niewinni czy ktos popelnbia serie okrutnych morderstw.
Mialam wrazenie, ze Kosciol w Polsce zostal opetany przez Szatana. Wiem oczywoscie, ze nie wszyscy i nie wszedzie i sa rozni fajni i madrzy ksieza jak te od Siodemeczki i sa tacy wierni jak sama Siodmeczka. I ze byc moze nawet tych opetanych jest zdecydowana mniejszosc w porownaniu z reszta. Ale, fakt, ze takie seanse diabelskie moga odbywac sie w najswietszym dla polskich katolikow miejscu, ze gromadza tlumy entuzjastycznych wyznawcow, o czyms jednak swiadczy. Pewnie o istnieniu Szatana, ktorego cala idea jest dla nas dzis najczesciej humorystyczna, a jednak. Rzadko odczuwam METAFIZYCZNA groze. Wczoraj czytajac doniesienia z pielgrzymki wlasnie ja poczulam.
Moze Kosciol o tym wie. domysla sie i stad to rozmnozenie sie egzorcystow.
Ja uważam, Heleno, że to jest sprawa, którą powinien zainteresować się prokurator.
Publiczne oskarżanie władzy państwowej w wolnym kraju, że jest gorsza niż komunistyczna dyktatura i nawoływanie do położenia temu kresu kwalifikuje się albo dla prokuratora, albo dla psychiatry.
Albo dla egzorcysty, za czym bym optowala.
A jeżeli chodzi o egzorcyzmy, to odnoszę wrażenie, że trendy narzuca część wiernych.
Ich tłumne i chorobliwe wręcz ekscytacje tym tematem spowodowały przerost posługi.
Owce prowadzą pasterzy.
No to i ja jeszcze o słoniu, skoro ten temat dla Tutejszych wydaje się być nieco nośniejszy od siatkówki. 😉
W moim odczuciu katolicyzm jak rzadko które wyznanie „oswoił” Szatana, odebrał mu metafizyczność i uczynił z niego zwyczajnego pracownika firmy Piekło, z którym można sobie poradzić przy pomocy pewnych trików, jak z nachalnym agentem ubezpieczeniowym. Dlatego z pewnym powątpiewaniem przyjąłem tezę Heleny, że Kościół domyśla się wtargnięcia na jego teren jakieoś metafizycznego Zła. Nie z Ryczanem i S-ką te numery, Brunner. Szatanowi przyłoży się stułą po plecach (albo tam, gdzie one kończą swoją nazwę) i będzie spoko. A Zła i Dobra nie będą definiować ludzie spoza kościelnej Firmy, bo chyba wiadomo, kto tu ma patent.
Jakoś mi się ten obrazek wydaje bardziej realistyczny od metafizycznych zmagań Kościoła. 🙄
A mnie zainteresowała wypowiedz profesora psychiatrii: „według danych statystycznych, tylko niecały jeden procent osób poddanych egzorcyzmom w Polsce na przełomie ostatnich dziesięciu lat to osoby rzeczywiście opętane przez złego ducha.”
Z tego by wynikało, że opętanie przez złego ducha jest uznaną jednostką chorobową.
Chyba w wolnej chwili poszukam więcej na ten temat w necie.
„(…) kto to jest ten czarno ubrany, co się pęta po boisku i przeszkadza zawodnikom”
no jak to kto Babilasie – szatan 🙂 .
Na wezwania jasnogórskie jestem głuchy,
nie pasterze są to bowiem, lecz pastuchy…
Właśnie miałem wrzucić ten sam fragment, co Zmora, bo też mnie zafascynowało opętanie jako uznana w psychiatrii jednostka chorobowa. 😈
Pasterze czy pastuchy – najgorsze, że ogrodzili teren drutem pod bardzo wysokim napięciem. 🙄
Byc moze na stuiach psychiatrznych mowia studentom, ze zamiadt powidziec paxjentowi: „Nie wiem!” nalezy odeslac go do egzorcysty.
To, ze wierni intresuja sie Zlem niepojetym jest czyms, jak sadze absolutnie normalnym i sama wczoraj z zafascynowaniem obejrzalam poltragodzinny program o seryjnym zabojcy z Anglii Dennisie Nilsenie (tu o nim niezle haslo w Wiki: http://en.wikipedia.org/wiki/Dennis_Nilsen). Zrozumialam, z zabijal z powodu jakichs uzrazow psychicznych i poszla spokojnie spac.
Ale to co dzialo sie wczoraj w Czestochowie to jakas inna jakosc. Bo nie sposob tych slow i czynow wytlumaczyc ani glupota, ani zaburzeniami psychiki, ani jakimis ciezkimi doznaniami z przeszlosci (skoro biskupowi Ryczanowi bylo lepiej za komuny niz obecnie, w co jestem absolutnie zdolna uwierzyc, a nie slyszelismy nic o jego jakichs ciezkich doswiadczeniach z ostatnich lat, to zapewne ciezkie doznania nie sa przyczyna), to wtedy wkraczam w strefe Niepojetego i Niewytlumaczalnego Zla. A takie Zlo napawa mnie groza wlasnie metafizyczna, z braku lepszego slowa. Skoro kaplan religii u podstaw ktorej lezy introspekcja i pilnowani wlasnej duszy i wlasnego zbawienia, wychodzi na ambone i nawoluje do nienawisci, a tysiace osob cieszy sie z tego i entuzjastycznie przyjmuje jego slowa, dodajac liczne od siebie, to jest to inna jakosc.
Tu prokuratura nie pomoze i nie sadze by pomogl psychiatra.
Zaslyszane skrzydlate slowa w tv: „When you’re dead, you’re gone!”
Ze tez sama tego nie wymyslilam!
Heleno, coś mi się zdaje, że popełniasz częsty błąd utożsamiania religii z firmą Kościół. 🙄 Owszem, ta firma bardzo się stara o sprawienie wrażenia, że to właśnie ona jest jedynym i najpewniejszym dysponentem religii, wiary, a przy okazji i patriotyzmu, ale przecież tu i ówdzie już wróble na dachu ćwierkają, że te walory są w rzeczonej firmie tak bezpieczne, jak u Braciszków Lehmana. 😉
” już w 1992 r. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) umieściła opętanie w międzynarodowym spisie chorób, tzw. ICD-10. Psychiatrzy twierdzą, że wszystkie objawy występujące u egzorcyzmowanych można wyjaśnić – i leczyć ich przyczynę – na gruncie medycyny. „Odsyłanie chorych do egzorcystów to przejaw bezradności, w niektórych zaś przypadkach – gdy ktoś cynicznie pozbywa się problemu, korzystając z prokościelnej koniunktury – wręcz niemoralności” – mówi dr Jarosław Klebaniuk, psycholog społeczny związany z Polską Akademią Nauk i Uniwersytetem Wrocławskim.”
To może te statystki podane wcześniej biorą sie stąd, że profesor jest z Lublina. Osmoza czy inna indukcja, to już musiałby mi Andsol pomóc 😉 .
Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. Znalezione w internetach:
„Tanimi liniami nie latam. Nie, samoloty mają w porządku, piloci wyszkoleni w porządku. Opłaty denerwujące, racja, bagażu co kot napłakał, ale to tez nie problem. Wyobraźcie sobie że lecicie takim Ryanairem i samolot się rozbija na jakiejś pokrytej śniegiem górze. Przeżywacie. Czy naprawdę chcecie jeść *tych* ludzi?”
A tu definicja opętania zdaniem innego specjalisty psychiatry takoż z Lublina.
Czyżby jednak specyfika lokalna?
http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110129/MAGAZYN/812860435
Łomatko, to Pismo Św. robi teraz za podręcznik psychiatrii? 😯
Ja bym naprawdę nie chciał jeść żadnych ludzi, ale niektórzy wręcz się domagają, żeby ich przynajmniej trochę nadgryźć. 🙄
http://fakty.interia.pl/religia/news/kontrowersyjna-konwencja-rady-europy-glos-biskupow,1819879
Czy oni nie mogą przez chwilę pomilczeć w sprawach, które są w gestii państwa a nie KK?
Dawniej okolice Lublina słynęły z dybuków, może coś zostało w powietrzu. 🙄
Odpowiadając andsolowi
Przede wszystkim nie zgadzam się z tezą o rozstrzyganiu problemu przez zagadanie. Istotnie być może za dużo „gadam” i nie jest to konsensualne wobec poglądów większości. Nie uprawiam jednak żadnej krucjaty, ale staram się dostrzegać, że nie wszystko da się rozstrzygnąć jednowymiarowo. Uważam, że postrzeganie polskiej współczesnej rzeczywistości jest skomplikowane i ważniejsze chyba jest poszukiwanie konsensusu w oparciu o próbę zrozumienia zachowań różnych grup społecznych, niż wskazywanie czarownic, które powinny spłonąć na stosach (bez wartościowania, kto te stosy będzie podpalał).
Zdanie, które wyrwałeś z mojej wypowiedzi było odpowiedzią na
Kot Mordechaj 8 lipiec 12, 13:45
A czy ty myslisz, Klakierze, ze ojczyzna i Kosciol tylko sie w Polsce “splataly nierozerwalnie”?
A wypowiedź w całości brzmiała tak:
Nie, tak nie myślę. Ale czy jest w Europie drugie takie państwo, które ma takie spoiwo walki o niepodległość, oporu przeciwko władzy państwowej, zmieszanej z religią? I ten konglomerat przetrwał do XXI wieku.
Tak więc – nie myślę, że tylko w Polsce. I może powinienem był przesunąć znak zapytania na koniec wypowiedzi zastępując go przecinkiem.
To odpowiada intencji mej wypowiedzi.
Ale i tak ta wypowiedź pozostaje jedynie pytaniem.
Co do „wypowiedzi dostojników Kościoła grzecznie proszących Polaków, żeby cicho siedzieli” , to może warto przypomnieć wypowiedź Prymasa Wyszyńskiego z 26 sierpnia 1980 roku. I zastanowić się, czy to była wypowiedź, aby „siedzieć cicho”, czy może, aby „siedzieć odpowiedzialnie”.
„Następnie, w Polsce religia nigdy nie była równoważna z katolicyzmem, chyba że zapomnisz o wszystkich wyznawcach innych religii, czyli przeniesiesz w dawne wieki postulaty Dmowskiego o zjednaniu wyznania z etnią i z narodowością.”.
Nie zapominam o innych religiach, ale pamiętam o tym, że ta w latach wolności była stanowiąca. I że w różnych konstytucjach II RP te zapisy się pojawiały, że o pomazańcach bożych z dawnych lat nie wspomnę.
„A co do zasług KK w walce z komunizmem czyli jego życiu w PRL, pozwól, że prosto i bez ceregieli poproszę o pomyślenie o wymiarze represji.”
No na pewno trudno się zgodzić z określeniem – „odlicz jednego Popiełuszkę”, niczym jakąś marchewkę. I przeciwstawianie temu „więcej było męczennic wśród matek muszących zdobyć jedzenie dla dzieci niż w całym polskim klerze, mającym dom, wyżywienie i zapewnione zatrudnienie.”
No! Nie! W czasie PRLu męczeństwo matek. A tak – masz rację andsolu – musiały się męczyć w kolejkach. Istotnie, księży stojących w kolejkach nie widziałem. 😀
Zaś co do wymiaru represji – no to może trzeba pobiegać po internecie, to się może i coś na ten temat znajdzie.
Jesli „znajomosc rzeczy ukrytych” jak nazywa to psychiatra jest oznaka diabelskiego opetania, to wszystko co powiedzialam wczesniej zgadza sie z prawda. Episkopat zostal opetany przez Sily Nieczyste.
zmoro, gdyby ksiądz mi położył stuwę na plecach, nie obruszyłbym się i nawet bym mu kąśliwych uwag nie czynił o złej ortografii, poprosiłbym tylko o dołożenie tysiąca pod pachami i wsunięcie wielozerowego czeku do slipek, bo mi to bardzo odmienia punkt widzenia na problemy egzystencjalne.
klakierze, jeśli wyobrażasz sobie, że cierpienia przeciętnej kobiety w PRL ograniczały się do tego, że musiały się męczyć w kolejkach to albo byłeś w owym okresie „nienarodzonym dzieckiem” albo żyłeś na księżycu.
Owszem, wśród Tuaregów czy Hindusów z niższych warstw życie kobiety mogło być gorsze, ale znałem nieco życie matek paru moich przyjaciół, bez mężów, i żyjący w tej chwili w Kraju młodzi Polacy nie mają nawet pojęcia jaki potworny nakład woli i energii był potrzebny, by żyć godnie i zaspokajając minimum potrzeb ich dzieci (czasami nieco mniej). Myślę, że większość ich trwała w owym kieracie bez buntu, bo miała w niedawnej pamięci jeszcze straszniejszy okres, przy którym nawet PRL wydawał się normalnym światem. Ale wątpię czy chciałbyś być w owych czasach na przykład nauczycielką, którą szantażami zmuszano do działań w jakichś organizacjach, uczestniczenia w zebraniach i szkoleniach, która stała codziennie przed problemem znalezienia pieniędzy i czasu na jedzenie dla rodziny…
A tak w ogóle nie będę się z Tobą spierał. Jak chcesz odliczać Popiełuszkę jak marchewkę, Twoje prawo, odlicz jak marchewkę. Ja go odliczyłem jako świadomego i agresywnego działacza politycznego, niewiele mającego wspólnego z cierpieniem motywowanym poglądami czy wymogami życia.
Helena, że “When you’re dead, you’re gone!”, a może patriotycznie: Szanuj zdrowie należycie, bo jak umrzesz stracisz życie.
• Jacy ludzie najbardziej narażeni są na popadanie w tak zwany trans?
– Przeważnie są to kobiety, ludzie z problemami emocjonalnymi.
Nie zrozumiałem roli przecinka, czy pokazuje, że to jest definicja „kobiety”?
Wpisując w google „blog Bobika” można przeczytać taki opis:
„miejsce na pogaduchy wygłupy przekomarzania opowieści wierszyki, a nawet prozę życia czyli prawdziwy absurd.”
Andsolu, jak przeczytałem ten eposik o bohaterskim męczeństwie nauczycielki w peerelu, to sobie pomyślałem, że to się doskonale wpisuje w ten opis. 😀 😀
Pogarda dla drugiego człowieka w nic się nie wpisuje.
Tez to odnotowalam, Andsolu.
Mysle, ze Andsol moze cos wiedziec o losie nauczycielek w PRL, gdyz , jesli dobrze pamietam z jego opowiesci mial siostre nauczycielke.
Ja tez pamietam. Jeden incydent utkwil mi w pamieci, gdyz dotyczyl mojej ukochanej polonistki Elzuni Z. z ostatniej klasy liceum.
Byla nauczycielka bodaj w trzecim pokoleniu – oboje rodzice tez nauczycele.
Kiedys siedzac na lawce w srodkowym rzedzie cos nam opowiadala i miala zalozona noge na noge. W pewnym momencie przerala wyklad i powiedziala do Jagi B, kolezanki szkolnej siedzacej tez w pierwszej lawce, ale w bocznym rzedzie: – prosze cie, Jago , nie wpatruj sie w moje zacerowane ponczochy, bo mnie to bardzo peszy. – I dodala: To moja jedyna para. Nie stac mnie na nowa.
I w jej oczach pojawily sie lzy. Czula sie bardzo upokorzona, a mnie pekalo serce z zalu patrzac na nia. Byla nauczycielka z pasji i powolania. Pozniej zrobila doktorat i zostala profesorem. Na KULu, niestety.
Gowin się nawrócił
Cóż, klakierze, nie rodzimy się ze sztuka czytania, to się ćwiczy. Co do męczeństwa, w moim tekście pojawiło się ono wyłącznie w zdaniu porównującym dwie kategorie:
więcej było męczennic wśród matek muszących zdobyć jedzenie dla dzieci niż w całym polskim klerze, mającym dom, wyżywienie i zapewnione zatrudnienie.
Kto już umie czytać, zrozumie grę słów zestawiających np. zmęczenie z męczennictwem. Kto ma kłopoty, niech sobie sam z nimi radzi. Mogę tylko dać wskazówkę: nie dopisuj do analizowanych tekstów słów ze swoich słowniczków Małego Polaka, u mnie nie znajdziesz niczego o bohaterskim męczeństwie. Ale znajdziesz, jeśli znowu rozwiniesz swoje poglądy o polskiej historii, a ja to przeczytam.
Heleno, akurat Andsol wstrzelił się w temat, który na prawdę dobrze znam.
A z takich opowieści – po wielu latach nauczycielka spotyka swego ucznia (już dorosłego, dzieciatego) i rozmawiają.
– Jak to mnie pan poznał po tylu latach? – pyta nauczycielka
– Po paletku, po paletku, Pani Profesor – padła odpowiedź
Andsolu, co prawda nie w jednym z moich słowniczków Małego Polaka, ale znalazłem tę męczennicę:
http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://www.swiatkwiatow.pl/foto/meczennica-blekitna_41.jpg&imgrefurl=http://www.swiatkwiatow.pl/meczennica-blekitna-id4.html&h=407&w=581&sz=64&tbnid=u46oWz9zEPk9XM:&tbnh=90&tbnw=128&prev=/search%3Fq%3Dm%25C4%2599czennica%26tbm%3Disch%26tbo%3Du&zoom=1&q=m%C4%99czennica&usg=__DHtzDhWuz9AKrq1Sl5rY7sp2Hdo=&docid=Oz2sTnHOPjLZjM&hl=pl&sa=X&ei=KyX7T_nnGaqG0AXvk_mEBw&sqi=2&ved=0CGMQ9QEwAw&dur=746
No, tylko mi się tu przypadkiem nie pokłóćcie, bo okropnie mi się dziś nie chce robić za rozjemcę. 😎 Zwłaszcza że przy takiej okazji zawsze samemu można oberwać. 😉
Myślę, że rozstrzyganie, czyje męczeństwo w Peerelu było większe, jest niepotrzebne i prowadzi na manowce, bo przecież nie do PRL ogranicza się utożsamianie przez część rodaków Kościoła z esencją i ostoją polskości.
Ja się takiemu utożsamieniu sprzeciwiam po pierwsze dlatego, że jak się bliżej przyjrzeć historii, to jest to jednak zdecydowane zawłaszczenie, a po drugie ten znak równania automatycznie wyklucza z polskości czy szacunku dla niepodległości wszystkich tych, którzy szukali ich źródeł poza Kościołem, a takich też trochę było. Ale nie widzę powodów, żeby nie można było o tym mówić spokojnie. 😉
Brać ten rosyjski paszport, czy nie? Chyba sześć pokoleń moich przodków żyło w rosyjskim zaborze. Mam w domu „Nowy Testament” z 1883 roku z napisem „Dozwolieno cenzuroju”.
http://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-putin-kusi-paszportami-potomkow-obywateli-bylego-rosyjskiego,nId,621546
Bierz, Mar-Jo. Jak Ci po wzięciu ktoś zarzuci, że jesteś nieprawdziwą Polką, przynajmniej nie będziesz się latami zastanawiać „za co?” 😈
A nie mówiłam – Kaczor celuje w projekt Gowina:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,12097897,Kaczynski___Proponujemy_okragly_stol_w_sprawie_in.html
Niech już wreszcie Tusk go zdymisjonuje i PiS go sobie weźmie. Niczego innego nie jest wart.
Nie kapuję, co by Kaczorowi w sensie politycznym przyszło z tego, że projekt Gowina by przeszedł? Większą część „zasługi” i tak urwałoby sobie konserwatywne skrzydło Platformy, a biskupi mogliby dojść do wniosku, że lepiej dogadywać się wprost z tym skrzydłem, niż z Kaczorem. To jakaś bardzo dziwna gra. 😯
Wolałabym , prawdę powiedziawszy, nie brać. 😀
Ale na Ukrainie, w Estonii może być źle.
Bobiku,czy w Niemczech jest do kupienia(dam każde pieniądze)
normalny twaróg, taki, który można kroić? Byłam w kilku sklepach, efekt żaden.
Żeby w Polsce procedura zapłodnienia in vitro była legalna , finansowana przez państwo i akceptowana przez Kościół, potrzeby jest tylko jeden ruch. Zniesienie celibatu księży.
(Nie dosłowny cytat z pani prof. Magdaleny Ś.)
Matko, jakie u mnie jest cudowne niebo! Jak z Turnera!
Przepraszam, nawet dobry wieczór nie powiedziałam – dobry wieczór :))
A może temu Tusku o to chodzi? Żeby Gowin się jakoś zdeklarował, bo mnie się widzi, że G. się czai i jakiś numer wytnie przed samymi wyborami, np. trzask-prask i zgłosi się na prezydenta. Kaczyński, Ziobro, Gowin – piękna trojka i Gowin z największymi szansami na prawicy. A może ja tak z upału bredzę?
Ad Bobik 9 lipiec 12, 21:23
Bobiku, solennie obiecuję, że się nie będę kłócił.
Bardzo trafnie wskazujesz Bobiku, że nie tylko do PRLu odnosi się to utożsamianie (no może dla tych, co tam wtedy kolana zdzierali, to tak). Inne przedziały to wojna i pamięć wcześniejszych pokoleń o przedwojniu i pokolenia dziadków o młodości w końcówce zaborów. Reszta to przekaz nazwijmy to szkolny (i o dziwo peerelowska szkoła bardziej była propagandowa przeszłościowo, niż dla czasu jej współczesnego). Ale dla zobrazowania czasowego – dzisiejsi 40-latkowie urodzili się w 1972, 70-latkowie w 1942 – czyli współczesna wieść gminna w zasadzie nie sięga przedwojnia, czyli zawiera się w PRL.
Mar-Jo, o twarogu możesz zapomnieć niestety. Najbardziej zbliżony jest Schichtkaese, ale jest znacznie bardziej miękki.
Mam nadzieję, Klakierze, że nikt nie będzie się kłócił. 🙂 Jak turnerowsko podsunęła Jedna Taka, wieczór taki piękny, że zamiast się kłócić lepiej pójść piechotą. 😆
Fakt, że potem można zostać opinkwolonym przez Panią Słowikową, ale w końcu nikt nie powiedział, że życie ma być usłane wyłącznie różami. 😈
Mar-Jo, też miałem podsunąć Schichtkäse, ale z tym samym zastrzeżeniem, co Zmora.
Gdybyś jednakowoż chciała piec sernik, Schichtkäse możesz wziąć ze spokojnym sumieniem, a nawet darować sobie godzinne ucieranie go – on już jest jak utarty. 🙂
No, Bobiku, czyżbyś się zgadzal z biskupami? Jak się baby nie bije, to jej wątroba gnije 😉 .
Jedna Tako, nie jestem pewien, czy Gowin na skrajnej prawicy, typu lud smoleński, miałby rzeczywiście szanse. Oni chcą najjastrzębszego jastrzębia, a nie lelum-polelum. 😉
To było odnośnie różanego życia, a nie sera 😉 .
Zmoro, zgnicie wątroby, czyli jej marnacja kulinarna, jest dla psa wizją tak przeraźliwą, że woli na zimne dmuchać. 😆
To jest argument, który do mnie przemawia, a nie jakieś tam tradycje 😉 .
Helena mi dziś uświadomiła, że nawet taka Siła Nieczysta wcale nie ma letko. 🙄
Idzie Siła Nieczysta przez górki i dołki,
wyprawiając po drodze straszliwe fikołki,
tu dziewicę namówi, tam upije dziada,
bo dla siły rzeczonej frajda to nie lada.
Ale życie nie z samej składa się zabawy,
czasem trzeba załatwić i poważne sprawy,
zawodostwo pokazać i szaconek wzbudzić,
żeby sobie wiedzieli grubi oraz chudzi.
Myśli Siła: narobię takiej nieczystości,
żeby zadrżał w posadach kraj średniej wielkości,
żaden detal, figielki, to za mało wszystko,
trza mi hurtem opętać jakieś zbiegowisko.
Opętała w trymiga ponad setkę chłopa,
co zbierała się w męskim klubie Episkopat,
a że dobrze jej poszło, cała spuchła z dumy
i skoczyła opętać jasnogórskie tłumy.
No i tu się skończyły Siły wygibasy,
trafiła na fachowców z samej ekstraklasy,
którzy gładko, bez trudu wygrali z szatanem,
bo te tłumy już przez nich były opętane.
Siadła Siła i wyje, portkami telepie,
nic tu po mnie w tym kraju, pójdę sobie lepiej,
jak mam zło krzewić, jeśli w co drugiej parafii
jest ktoś, kto to skuteczniej ode mnie potrafi? 😥
http://www.youtube.com/watch?v=gRdfX7ut8gw
A że lubię uporządkowane życia, to sądzę, że dobrze by było ustalić jakiś ogolnopolski stały termin bicia bab. Tylko nie wiem, czy w sobotę po kąpieli, czy w niedzielę po mszy? A może przed mszą byłoby lepiej, bo na mszy jest spowiedz powszechna i ma się problem z głowy. Od razu można do komunii przystąpić 😉 .
Bobik 22:56
Oczywista oczywistość, ale gdyby wystartował, mógłby zgarnąć część elektoratu PiS i część niezdecydowanych, głosy by się na prawicy rozłożyły na trzech i Komorowski dostałby mniej (alibi „żeby tylko nie PiS poszłoby się bujać), a w drugiej turze nie wiadomo jak by było.
Ale ja sobie tylko dywaguję na ćwierć etatu, bo coś mi mówi, że Gowin traktuje ministerstwo jako odskocznię. Nie mam tylko pewności, do czego i ta prezydentura jakoś taki mi wyszła.
Niebo wciąż piękne, choć już bez Turnera.
Night, night Słodkiemu Satrapie i Koszyczkowi
E, takie uporządkowanie to z jakiegoś nienaszego ducha. Germańskie albo co? 🙄
Polak fantazję ma i będzie bił babę wtedy, kiedy mu się zachce, a nie wtedy, kiedy jakiś przepis mu to nakaże. 👿
A jak się ten przepis na siłę wprowadzi, Polak może na złość całkiem babę bić przestać i co wtedy? 😯
No to wtedy baby zaczną się lać między sobą, coby traumy nie przeżyć w związku z gwałtownym zerwaniem z tradycją.
Jakiś ersatz być musi 🙂 .
To ja głosuję za tym, aby się lały między sobą.
Nie ma bardziej budującego widoku, a i od obowiązków można odpocząć pod gruszą.
Dobranoc, idę walczyć z molami, które mi całymi stadami wlatują przez okna.
Ooo, mole na dobranoc, a ja zaczęłam podejrzewać, że mam halucynacje, bo ciągle je widzę, a oprócz mnie nikt.
Pokrzepiłaś mnie zmoro, mogę paść spokojnie do loża.
Rano trzeba wyruszyć w drogę – 10 lipca, niestety.
Bobiku, dzieki za Piekny Wiersz o Nieczystej Sile. Zaraz jakos razniej sie na duszy zrobilo, bo podejrzewam, ze ta Nieczysta Sila bardzo nie lubi jak sie z niej byle szczeniak wysmiewa.
Dobry wieczór 🙂
Proszę mnie nie suwać z kąta w kąt, bo i tak zostanę w swoim 😉
Jedna tako, Gowin jest z siebie bardzo dumny. Na Ziemi nie ma dla niego odpowiedniego stanowiska. Świat to za mało 😉
Haneczko, a któż by Cię śmiał suwać? 😉 My Ci tylko ciepłą posadkę chcemy przygotować, a potem już się w niej sama możesz umościć. 🙂
A tu w podziece Piosenka o Sile Nieczystej W. Wysockiego. Wszystko tam jest ladnie opisane – lacznie z tancami na grobach:
http://www.youtube.com/watch?v=FoBTgCzeHQ8
Ciepłą? Z samotnymi sercami to najostatniejszy krąg Piekieł 👿
Fajne koty spotkalem:
http://www.youtube.com/watch?v=ixQhPlqAdf8
Dzięki Heleno za ten link.
A w liście obok znalazłem ten, co jest przerażający:
http://www.youtube.com/watch?v=oXl5ixBtjpY&feature=related
Ad haneczka 10 lipiec 12, 00:08
Aż jestem ciekawy bardzo, bardzo… bo się zastanawiałem komu przypadnie ta FUCHA… jak byś te dusze, te serca prowadziła na wyspę szczęśliwości?
Klakierze, są tylko Wyspy Nadziei 😉
Więc to są mole? Sprawdziłem w wikipedii, faktycznie jakieś podobne. Dotąd je znałem tylko ze słyszenia, że podobno siedzą w szafach. No to je razem z Paskudą wyeksterminujemy. 😈
Nie znałem tego Wysockiego, dzięki.
No tak, Siła Nieczysta może i nie jest czysta, ale za to bardzo inspirująca. 😉
Gdzieś już te koty z kciukami widziałem. U Kierowniczki może? 🙂
A Paskuda też jest Postrachem Owadów? Bo Pręgowana to niczemu skrzydlatemu nie przepuści, jeśli tylko lata odpowiednio nisko. 🙄
Haneczko, nie tylko (choć się nazywają trochę inaczej)
http://www.youtube.com/watch?v=KYaCmvyK50Q
Paskuda nawet kiedyś się zabierała za szerszenia, na szczęście miałem pod ręką czasopismo i byłem szybszy. 🙂
A czasem jak udusi ładną muchę, to mi przynosi, żebym sobie też zjadł, taki dobry kotek. 🙂
Klakierze, tylko. Twardo po ziemi. Nic pewnego . I tak jest dobrze. 🙂
Dobranoc 🙂
Widzę pewną szansę powiązania kącika samotych serc z kącikiem tenisowym. Haneczka po prostu ordynowałaby samotnym te dwie sety. A gdyby im to nie wystarczało i dalej by się naprzykrzali, można by pomyśleć o szybkim przejściu do kącika kryminalnego. 😈
Skoro nie znales, Bobiku, to tu masz tekst dla ulatwienia odbioru:
В заповедных и дремучих,
страшных Муромских лесах
Всяка нечисть бродит тучей
и в проезжих сеет страх.
Воет воем, что твои
упокойники;
Если есть там соловьи,
то – разбойники.
Страшно, аж жуть!
В заколдованных болотах
там кикиморы живут, –
Защекочут до икоты
и на дно уволокут.
Будь ты конный, будь ты пеший –
заграбастают,
А уж лешие – так по лесу
и шастают.
Страшно, аж жуть!
А мужик, купец иль воин
попадал в дремучий лес,
Кто за чем – кто с перепою,
а кто сдуру в чащу лез.
По причине попадали,
без причины ли, –
Всех их только и видали,
словно сгинули.
Страшно, аж жуть!
Из заморского из леса,
где и вовсе сущий ад,
Где такие злые бесы –
чуть друг друга не едят,
Чтоб творить им совместное
зло потом –
Поделиться приехали
опытом.
Страшно, аж жуть!
Соловей-Разбойник главный
им устроил буйный пир,
А от них был Змей трехглавый
и слуга его – Вампир.
Пили зелье в черепах,
ели бульники,
Танцевали на гробах,
богохульники!
Страшно, аж жуть!
Змей Горыныч взмыл на древо,
ну – раскачивать его:
– Выводи, Разбойник, девок,
пусть покажут кой-чего!
Пусть нам лешие попляшут,
попоют,
А не то, я, матерь вашу,
всех сгною! –
Страшно, аж жуть!
Соловей-Разбойник – тоже
был не только лыком шит.
Гикнул, свистнул, крикнул: – Рожа,
гад заморский, паразит!
Убирайся без боя,
уматывай!
И Вампира с собою
прихватывай! –
Страшно, аж жуть!
Все взревели, как медведи:
– Натерпелись, столько лет!
Ведьмы мы или не ведьмы?
Патриотки или нет?!
Налил бельма, ишь ты, клещ,
отоварился!
А еще на наших женщин
позарился! –
Страшно, аж жуть!
И теперь седые люди
помнят прежние дела:
Билась нечисть груди в груди
и друг друга извела.
Прекратилось навек
безобразие,
Ходит в лес человек
безбоязненно.
И не страшно – ничуть!
Wodzu, Twój kotek nie dość, że porządny, to jeszcze kształcony. Zupka z muszek na wieczornej rosie – pyszności. 😆
Dzięki, Mordko. Wezmę tekst w zęby i pójdę się wgłębiać na legowisku, bo budzik coś się odgrażał, że jutro ma zamiar na pierwszej zmianie pracować. 😉
Brawurowy przelot Wysockiego przez rosyjskie baśnie można ładnie podeprzeć dłuższym i przepięknym esejem Tuwima „Czterowiersz na warsztacie” na temat tłumaczenia tego kawalątka Puszkina:
U łukomorja dub zielony,
Złataja cep; na dubie tom,
I dniom, i noczju kot uczonyj
Wsio chodit po cepi krugom.
Wyznaję: obok esejów Nyczka o utworach Szymborskiej, ten tekst jest moim ulubionym ze świata krytyki literackiej. Ile to człowiek się dowie słuchając mądrych ludzi…
No tak. I znowu kłopot z tagami html, bo wordpress nie dopuszcza podglądu… Przepraszam.
Z przyjemnoscia obejrzalam Tradition ze Skrzypka na dachu.
A tu jeszcze radosc jakiej moze dostarczyc religia:
http://www.youtube.com/watch?v=SLY7yI1xV-M
A tak, pamietam, ze mnie w kociectwie okropnie rozsmieszylo Zwiebelmeer albo jakos tak na lukomorje czyli mierzeje.
Swoja droga ja w kociectwie raczej tez nie wiedzialem co to jest lukomorje, ale brzmialo pieknie i swojsko.
Kroliczki, Twoj link jest u nas zakazany.
OK. Wzialem melatonine, ide psac, jeszcze troche Rudego poogladam, choc jestem juz zagubiony w fabule, co powinno pomoc na zasniecie.
Psij, Kociątko, psij, a Bobik niech nocą kocuje przy Noszyku.
Kacik tenisowy polaczony z samotnymi sercami wydaje sie bardzo dobrym pomyslem, Bobiku. A kacik porad matrymonialnych podlaczony do porad hydraulicznych juz jest, podobnie jak dzial dobrej ksiazki bardzo sensownie dolaczony do porad finansowych i rozkladu jazdy berlinskiego S-Bahnu. Moze jeszcze przydaloby sie np. polaczenie dzialu self-help z dzialem motoryzacyjnym. A krzyzowki mozna dolaczyc do ogrodnictwa… 😉
Zas nad tym wszystkim i tak kroluje dzial Psoezji Na Wszelkie Mozliwe Okazje (i Niemozliwe takze). 🙂
Dzień dobry 🙂
Herbata, croissanty 😀
Pomysł Putina z nadawaniem paszportów kojarzy mi się z akcją paszportyzacji
http://www.sztetl.org.pl/pl/term/475,paszportyzacja/
O paszportyzacji obywateli polskich po wyjściu armii Andersa pisze ciekawie A.Wat w ” Zeszytach Literackich”
Dzień dobry 🙂
No popatrzcie, tylko wczoraj pochwaliłem Tadeusza za profesjonalne, sumienne brykofikanie i zaraz zaniedbał. 😯
Czy nie powinienem przypadkiem dojść do takiego wniosku, do jakiego wcześniej czy później dochodzi każdy satrapa – że ludzi najlepiej skłonić do pracy dla dobra satrapii, ucinając im wszystkim głowy? 😎
U Wata o paszportyzacji dużo było też w „Moim wieku”.
W ramach p.o. p.o. bryknięcia śliczna anegdotka, którą porwałem od Laudate: 😀
Wczoraj w moim ulubionym sklepie LIDL, gdzie pieką najlepszy chleb w całym Dublinie, na stoisku z polskimi produktami wypatrzyłem etykietę z napisem SOS DRESINGOWY. Wiecznie żywa tradycja przekręconych nazw dotarła także tutaj, więc swojsko jakoś mi sie zrobiło. Przypomniałem sobie zaraz puszki z sokiem pomarańczowym na wystawie sklepu w Ostrowcu Świętokrzyskim. Było to w latach 80-tych, gdy nawet młodzi ludzie nie umieli rozszyfrować znaczenia słów “orange juice”, dlatego produkt sprzedawano jako KOMPOT Z ORANGUTANA.
Autentyk!
„Jak dobrze wstać, skoro świt, jutrzenki blask duszkiem pić…” Aby się prekariatowi w głowie nie pomieszało – list motywacyjny i CV do koszenia trawy.
No tak, teraz rozumiem. To ja zaniedbałem zażądania od Tadeusza CV, listu motywacyjnego i referencji, przez co sprawiłem wrażenie, że każdy może dostać to zastępstwo ot, tak sobie. A przecież były setki, ba, tysiące chętnych! Brykofikacze od 5 rano w długich kolejkach pod blogiem się ustawiali, a przelotnie poznani ministrowie dzwonili i prosil o protekcję dla swoich kuzynów.
Ale co robić, sam sobie głowy przecież nie utnę. 😈
Nie może być tak, aby nastawać na głowę Tadeusza.
Spójrzmy do historii wpisów:
06:18 – wezwanie, aby psać
06:24 – most z 00:56
Nic dziwnego, że Tadeusz spojrzawszy na wypowiedzi doszedł do wniosku, że jeszcze cała noc przed Nim.
No, dobrze rozumiem – Blog Bobika Blogiem Niezachodzącego Słońca. Ale porządek jakiś musi być. Jak na kolei – od 4:00 do 6:00 dworzec zamknięty – przerwa techniczna. Wtedy to można by było wnioskować, aby Tadeusz koszule białe bez kołnierzy przymierzył.
Nie wiem, czy zauważyliście, że przerwa techniczna w praktyce często wypada tak między 19.00 a 21/22.00 czasu polskiego? 😉
U mnie powód jest jasny – rodzina się o tej porze złazi, je się razem, opowiada, jak dzień minął, zwierzynę obgłaskuje… A nieraz i jakąś dyskusję z blogu dalej prowadzi, tyle że na stronie. 😆
Podejrzewam, że spora część Europy tak ma (niektórzy jeszcze jakieś wiadomości w TV oglądają), dlatego o tej porze w necie dość pustawo. 😉
A Krystyna Kofta uważa, że Gowin z silną grupą z PO przejdzie do PIS-u( aru – sorry, nie mogłam się oprzeć, wiem, małpa wredna jestem). Myślę, że taka opcja jest prawdopodobna, pytanie tylko kiedy. Prezes nie znosi konkurencji przecież.
Ja bym była za, bo dzisiejsze PO za bardzo bigosowate jest.
http://krystynakofta.natemat.pl/22155,armatki-wodne-od-zaraz
Kiedy? Tylko kiedy nie będzie Prezesa, to znaczy będzie tak słaby, że jakaś wewnętrzna opozycja skutecznie zacznie go zagryzać. A wtedy dla Gowina będzie za późno, więc raczej nie. Chyba, że chce być najsilniejszym w stadzie rozszarpującym Prezesa, no to żeby się nie zdziwił. 😈
http://natemat.pl/17835,obraza-mojego-kota-przeczytaj-13-absurdalnych-skarg-na-polskie-reklamy
Obśmiałam się jak norka 🙂 .
Chyba jednak palmę pierszeństwa przyznałabym skardze na reklamę prezerwatyw „nikomu niepotrzebnych przedmiotów.
pierwszeństwa oczywiście, ta palma
WW, myślę, że megalomania Gowina może nieco jego odbiór rzeczywistości zakłócać. A może liczy na to, że naczynia krwionośne w mózgu prezesa nie wytrzymają jednak ciągłego naporu furii?
Po mojemu to by był dla obu stron tzw. żaden interes. Ambicje Gowina, jak słusznie zauważyła Haneczka, nie kończą się na byciu przydupasem Prezesa, ani chyba nawet się tam nie zaczynają. Poza tym miałby oddawać ten kawałek realnej władzy, który już posiada, za kanarka na dachu? Myślę że wątpię. Prezes z kolei na pewno nie ma wątpliwości, że wpuszczenie Gowina do PiS to by była żmija wyhodowana na memłonie i konkurencja groźniejsza niż Ziobro. Któremu z nich miałoby się to opłacać?
Podejrzewam, że w tej chwili obaj wykorzystują zbliżone podejście do in vitro dla postraszenia Tuska, każdy na swój sposób, ale ich dalsze cele bynajmniej nie są zbieżne.
Przy okazji tych skarg na reklamy można łatwo ułożyć Ranking Obrażalskich. Pierwsze miejsce zajmuje bez wątpienia Godność, która najczęściej czuje się urażona, drugie – z niewielkim odstępem – Uczucia Religijne. Trzeciego miejsca nie jestem pewien, ale Moralność chyba ma duże szanse. 😈
Nie rozumiem, po co się wywala ciężką forsę na badania, z których wnioski ja mógłbym od łapy podać za fri… no, za kawałek pasztetówki. 🙄
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114885,12101444,Badania__Dzieci_wychowywane_w_domach_z_psami_sa_zdrowsze.html
Opowiedzcie cos wesolegp, pliiiiiz.
Mialam koszmarny sen, ktor za mna chodzi i nie puszcza.
Nie powinnam przed senem odwiedzac forow internetowych, tylko skupic cala uwage na Rudym i jego rozkosznych minach jak zdejmuje i przeciera okulary.
Nie wiem, czy to specjalnie wesołe, ale…
Opowiadał mi to z pewną dumą syn dość znanego literata warszawskiego (a który to syn chodził do jednej klasy w podstawówce z Dziecięciem mym).
W domu literata odbywało się jakieś oficjalne przyjęcie. Gdy wszyscy zasiedli przy stole mały Jaś wszedł pod stół i związał razem ojcu sznurówki od obu butów. Gdy gospodarz poderwał się do wygłoszenia toastu, nim wymówił jedno słowo, to już leżał z nosem w półmiskach.
A psy wychowywane w domach z kotami są szybsze.
A jak się w takim przypadku ma z kotami?
Dzieci wiele sztuczek umieją. Od razu przypomniała mi się historia w 100% poświadczona, z domu wrocławskiego (nieżyjącego już) filozofa od tej dobrej filozofii, Jarosława Ł. Rodzice wychodząc z domu zostawili dzieci, parę nastolatków, pod opieką cioci. Rodzeństwo zaproponowało cioci zabawę w Indian, jej przypadała rola Białej Twarzy. Zgodziła się. Siadła na krześle, została przywiązana sznurami i spędziła tak resztę dnia, bo dzieci sobie poszły.
Dzieki, Klakier. To bardzo smieszna historia, bo potrafie sobie wobrazic te scene! 😆 I brzmi autentyczie! 😆
Zaraz jest weselej. 😆
A rybki i chomiki wychowywane w domach z kotami żyją intensywniej.
Dołączam do prośby Heleny. U mnie bezinternetowo i bezradośnie. Wymykam się furii, depresji i innym takim z uporem odmawiając zebrania wszystkich kłujących i podstawiających nogi faktów do kupy – w rozsypce są mniej widoczne. Ale nie wiem, jak długo jeszcze będzie mi się ta sztuczka udawać.
Sytuacja jest naprawdę poważna: miałam ostatnio sporo okazji do aniemówienia i nawet to nie poprawiło mi nastroju, choć okazje do aniemówienia znajdują się zawstydzająco wysoko na mojej liście rzeczy ulubionych. 😉
Koty wychowywane w domach z psami są bardziej bezczelne, a jeśli wynoszą te przyzwyczajenia na podwórko, okoliczne psy mogą ucierpieć. 🙂
A co to za dziś dzień jakiś pochmurny?
To pewnie dlatego, że Tadeusz nie odbrykał poranka
Było nie chwalić Tadeusza. Zawsze mówiłem, że dużo lepiej funkcjonuje pracownik porządnie opieprzony z rana. 😎
Kot Mordechaj 8 lipiec 12, 13:00 napisał:
„Z zieciem Lesmiana, znanym brytyjskim podroznikiem Denisem Hillem, laczy sie jedno z zabawniejszych wspomnien w kairerze mojej Starej. Moze namowiona opowie.”
Heleno, czy możemy Cię prosić?
Naprawde, wszyscy prosza?
Ja tez bardzo prosze, Heleno, choc jestem w drodze do dentysty. Po wizycie potrzebuje czegos zabawnego.
Heleno, ja też proszę. Przeczytam dopiero wieczorem, ale napisz, proszę. Bardzo lubię Twoje historie. Znikam.
Ja też ,Heleno, ja też ładnie proszę.
No, dobra, dam sie ublagac.
Bardzo pierwsze tygodnie stanu wjennego w Polsce. Decyzja Parlamentu moja redakcja dostala poltorej godziny wiecej w eterze, ale nie wiecej ludzi do wypelnienia dodatkowego czasu. Jedna konskewencja tego stanu rzeczy bylo przedluzenie przeznaczonego czasu na przeglady prasy brytyjskiej i europejskiej – zamiast 5-5 i pol minut przedluzono przeglady do 10 lub nawet wiecej minut jesli materialow dot. sytuacji w Polsce bylo wyjatkowo duzo.
Przeglady prasy robil ten, komu wypadlo to z grafiku, najczesciej gleboka noca na wczesnoporanna audycje i pozniejsze, jesli starczalo czasu.
Kolega Marek C., ktoremu przydarzyla sie przgoda, znalazl do przegladu zabawna, jak mu sie wydawalo i krotka notke z Daily Telegrapha, ktora brzmiala mniej wiecej tak: „Kiedy ulicami zasniezonej Warszawy suna czolgi i szaleje soldateska rzadzacej junty, w mieszkaniu w dzielnicy Zoliborz siedzi sobie Dennis Hill i pracowicie pisze ksiazke przeciwko rezimowi generala Jaruzelskiego”. Tyle cala notatka, w tym duchu.
W Anglii nikomu specjalnie tlumaczyc nie trzeba kim jest (a raczej byl, bo juz nie zyje) znany autor i podroznik DH.
No i Marek te zagrzebana na 17-ej stronie Daily Telegrapha wiadomosc puscil w swiat czyli umiescil w przegladzie prasy, dodajac pare slow od siebie kto to jest Dennis Hill.
MInal tydzien czy dwa i szef naszej redakcji dostaje wsciekly list od samego dyrektora generalnego BBC, aby mu natychmiast przestawic rzeczony przeglad prasy, gdyz Dennis Hill zostal wydalony z POlski ( z powolaniem sie, ze naduzywa polskiej goscinnosci, o czym nadalo BBC) , odgraza sie procesem wobec BBC, ktore bedzie musialo zaplacic mu slone odszkodowanie za „blowing up his cover”, utrate zarobkow, niedokonczenie rozpoczetej ksiazki etc. etc. Dac mi jaja tego becwala, ktory to nadal do Polski – konczyl swoj list Dyrektor Generalny. Doslownie.
Nasz szef redakcji napisal w odpowiedzi przymilny liscik , ze my skad, tylko powtorzylismy za Daily Telegraphem i pretensje do gazety, a nie do nas. Ale rzeczony przeglad prasy oczywiscie dostarczy.
Przeglad prasy ze wzmianka o Denisie Hillu zostal odszukany. I wtedy wszystkim – t. zn. nie tylko mojemu szefowi, ale takze dyrektorowi generalnemu BBC i naszym korporacyjnym prawnikom pociemnialo w oczach – zrozumieli bowiem, ze poszkodowany Dennis Hill jakims cudem nie dowiedzial sie co tam jeszcze bylo na jego temat, w tym przegladzie prasy i ze odszkodwanie przyjdzie placic nie tylko za utrate zarobkow z nienapisanej ksiazki, ale za skandaliczne pomowienie.
Autor przegladu bowiem probujac przyblizyc polskiemu odbiorcy postac pisarza tworzacego w ukryciu przed polska junta antyrezimowa ksiazke oznajmil, ze, cytuje: „Dennis Hill jest oprawca rezimu Idi Amina”.
Nie wiem co mu sie w gowie pokielbasilo, ale Dennis Hill byl OFIARA, a nie oprawca rezimu Idi Amina! Byl aresztowany, torturowany i nastepnie wydalony z Ugandy za pisanie prawdy o Idi Aminie….
Tak czy inaczej BBC zorientowalo sie, ze Dennis Hil za nic w swiecie nie powinien dowiedziec sie jaka latke mu przeczepilismy z niewyspania i zmeczenia, zadane przez niego odszkodowanie bez slow zostalo wyplacone, aby uniknac sadu, gdze niewatpliwie nakazano by dolaczyc przeglad prasy jako dowod rzeczowy.
Sprawa zostala starannie ukryta, zamieciona pod lozka, a piszaca te slowa dowiedziala sie o niej dopiero po paru latach dzieki kumplom na wysokich stolkach!
Marek C. zas, autor znieslawienia Bogu ducha winnego Dennisa Hilla, nie tylko wyszedl z potrzasku sucha noga, ale dzieki umiejetnosciom zlizywaia kazdego slowa z ust przelozonych, zostal po paru latach moim szefem . 🙂 Kiedy widzialam go ostatnim razem na jakims pogrzebie, dowiedzialam sie, ze robi niezla kariere w polskiej telewizji.
Zas Dennis Hill, procz swej bohaterskiej kariery, byl takze zieciem Lesmiana. Corka poety Dunia Lesmianowna byla pierwsza zona DH. Ich zas corka jest znana aktorka.
Hill umarl kilka lat temu i nigdy nie dowiedzial sie jak zostal „oprawca rezimu Idi Amina”. ❗
http://en.wikipedia.org/wiki/Denis_Hills
Tu jest notatka. Po pierwsze Denis z jednym „N”, Po drugie Hills, nie Hill (pomylilo mi sie ze sportowcem).
Wzmiankuje zarowno o skazaniu na smierc w Ugandzie, jak i wydaleniu z POlski.
Wiki myli daty „powrotu do Polski”. Incydent byl w pierwszych tygodniach stanu wojennego.
No proszę, jak to warto poprosić. 😆 Ja oczywiście też bym o tę historię prosił, tylko się spóźniłem, bo pobiegać musiałem. 😳
Wpadka BBC rzeczywiście potężna. Po latach momentami może już być i zabawna, ale mnie zaraz jakieś takie myśli zaczęły po łbie łazić, jak to jednak trzeba uważać, co się mówi, bo nieopatrznym słowem nawet i na ament można kogoś załatwić.
kroliku, jeśli chcesz czegoś zabawnego po dentyście to lepiej weź sobie ten kawałek z Sienkiewicza jak Babicza na pal wbijają, bo ta opowieść Heleny to Cię raczej o depresję przyprawi.
Z wpadek wesołych mnie się z głupia frant przypomniała anegdotka o Szczepkowskim, który był boyfriendem (a potem mężem) córki Parandowskiego, w związku z czym został kiedyś do Parandowskich zaproszony na jakieś przyjęcie. Siedzą wokół stołu różne Iwaszkiewicze i Kumanieckie, atmosfera bardzo nobliwa, rozmowy podniosłe, w pewnym momencie przyjaciółka domu, wytworna dama, najwyraźniej chcąc okrasić konwersację jakimś lżejszym tematem, zwraca się do Szczepkowskiego – ależ panu włosy pojaśniały, myje je pan jajami? Na co Szczepkowski z pierwszej piłki, zanim się zdążył zastanowić – nie, łaskawa pani, rękami. 😈
Pracujac pod napieciem, w pospiechu i na okreslona godzine kazdemu zdarzalo sie cos niechcacy chlapnac. Mnie tez 🙁 Ale o mojej najwiekszej wpadce kiedy indziej. 😳
W apoprosie do Bobikodykteryjki, ze wspomnień Andrzeja Romana: „Pamiętam taką scenę: kolega miał się żenić, było spotkanie, na nim przyjaciele, rodzina panny młodej i babcia Lubomirska. Był też jakiś zagorzały zetempowiec. Przedstawia się babci, a ta pyta, jak to miała w zwyczaju, o matkę: „A kto rodził?”. Na co wzburzony młody komunista rzecze: „Dupa, proszę pani”. „Zdumiewające podobieństwo” – mruknęła babcia.”
Z opowieści rodzinnych z czasów sprzed rewolucji i pracy u hrabiów Potockich.
Na jakichś chrzcinach, czy weselu pokojówki na stół wniesiono wazę z rosołem, w której to wazie hrabina rozpoznała swój porcelanowy nocnik. I stężała na twarzy. Pokojówka przeprasza, że wzięła bez pozwolenia i zapewnia, że zaraz po uroczystości umyje dokładnie i odstawi na miejsce.
Heleno, dzięki za opowieść. Jak zawsze jest w niej tyle wątków, ze warto sobie na własną rękę podjąć wędrowanie wskazanymi ścieżkami, aby coś doczytać, coś odświeżyć.
Bryk!
Tego… Bry!!! miało być.
aczkolwiek słusznie zauważono, że mam całą noc przed sobą na bry i fi 😉
Tak była aura dzisiaj, żem się ledwo wygrzebał z pieleszy po siódmej. Później było tylko coraz gorzej 🙁 Pogoda zmienna, głowa boląca, robota nie zając, sama przykicała…
To teraz pora powiedzieć dbrnc, aby na jutro w gotowości bojowej w ordynku stanąć.
Anytime, Klakier. Jak wspominam to wydarzenie, to zawsze w duchu chichocze, bo minelo dosc czasu aby sie z tego smiac. Praca w radiu jest zawsze kladzeniem glowy na torach, bo „slowo nie worobiej. Wyletit, nie pojmajesz”. . Stad wpadamy nieraz w alkoholizm. 🙂
Padam z nóg.
Ale coś wrzucę. O p. Szczepkowskim. Byli z p. Holoubkiem fanami lekkiej atletyki.Mieliśmy w latach 60-tych bardzo dobrą zawodniczkę w skoku wzwyż. Nazywała się Jarosława Bieda. Pan Szczepkowski po zawodach zwierzył się p. Gustawowi, że taką Biedę to mógłby całe życie klepać. 😀
Dobranoc.
PS. Twaróg miał być na leniwe pierogi. Jadłam dzisiaj za to łososia palce lizać.
Chyba fatalna aura ma dziś bardzo szeroki zasięg. Ja, prawdę mówiąc, też w nastroju dość takim sobie i nawet nadrabianie miną średnio mi wychodzi. Choć i tak jestem w sytuacji o tyle lepszej od Agi, że internet mi nie szwankuje. 🙄
Miarą mojego dołka może być to, że nawet mi się po żaden polepszacz humoru nie chce sięgnąć. 😉
Mar-Jo, leniwe z tego Schichtkäse robić można (i nawet to bardzo szybko leci), tylko trzeba dać trochę więcej mąki, bo inaczej się w gotowaniu rozlecą. O ile więcej, nie określę precyzyjnie, bo ja dosypywałem na czuja – tyle, żeby ciasto odpowiednią konsystencję miało. 😉
Jak to nigdy nie wiadomo do końca, co słuszne, a co nie. Klakier tak dziś bronił głowy Tadeusza, ale skoro ta głowa boląca, może Tadeusz sam by sobie życzył, żeby go jej pozbawić? 😈
Heleno,
ja co prawda nie pracowałem w profesjonalnym radiu, ale w czasach studenckich bawiłem się w radio studenckie – nie był to żaden radiowęzeł, ale jak na tamte czasy bardzo dobrze wyposażone studio radiowe w profesjonalny stół mikserski, magnetofony stacyjne itede itepe. Redaktor Naczelny, redakcje tematyczne i codzienny wieczorny kilkugodzinny program
I panowała sieriozna atmosfera „profesionalizmu”.
Spośród pracujących w studiu wielu kolegów potem zostało dziennikarzami Polskiego Radia, czy innych mediów.
Stąd też znane mi są te napięcia, zwłaszcza audycji prowadzonych na żywo.
I przypomina mi się taka sytuacja, gdy raptem pośród różnych kartek na stole w spikerce zagubiła się nam zapowiedź kolejnej pozycji, prowadziliśmy rozmowę, nerwowo jej poszukując, ale jednocześnie, aby nie szeleścić, bo szef realizatorów łypał złym okiem zza szyby.
I wreszcie wszyscy obecni w studio przy otwartych mikrofonach ryknęli śmiechem.
Poplatanie kartek na stole to czesty problem, a takze szeleszczenie. Stad do dzis mam powracajac koszmarny sen, ze nie mam zadnej kartki przed otwartym mikrofonem, a trzeba np. dziennik przeczytac.
Czasami w kartce znajdzie sie jakis blad, chcesz go poprawic i… masz pustke w glowie. Mnie sie kiedys zdarzylo przedstawic przed mikrofonem: Dobry wieczor. Przed mikrofonem Jan Radomyski. Tfu! No skad! Eeeee.. Helena…
To tak bylo napisane – pomylka sekretarki.
A rykniecie smiechem tez bywa przykre. Pamietam jak kolezanka siedzaca naprzeciw zaczela sie okropnie smiac bo… rozsmieszyla ja nazwa gruzinskiego miasta Kutaisi, gdzie akurat byla katastrofalna powodz, w ktorej zginelo wielu ludzi. Czytalam wlasnie dziennik.
Widzac ja katem oka walczaca z glupawym chicotem, sama wpadlam w chichot i skonczylam czytac na czkawce.
To bylo na samym poczatku mojej pracy.
Potem troche nauczylam sie panowac, ale i tak zdarzaly sie wpadki, bo ja latwo wpadam w niekontrolowany chichot w zupelnie neodpowiednich momentach, jak np. na pogrzebie albo wtedy kiedy szef wyglasza pryncypialne przemowienie do zespolu, poprzedzone sakrametalnym stwierdzeniem: Sprawa, preosze panstwa, jest smiertelnie powazna…..
A ja cala w drgawkach. 🙄