Koncert Bobika
Koncert zaraz czas zacząć… Bobik zastrzygł uchem,
skoczył i nader zgrabnie w locie złapał muchę
(bo prawdziwy artysta, jak go doszły słuchy,
na koncercie wystąpić nie może bez muchy),
odrzucił lok znad czoła, kurs bezbłędnie wziął ku
scenie, podwinął ogon i zasiadł na stołku,
po czym, wpatrzony w nuty niby w udko kurze,
z wdziękiem położył łapy dwie na klawiaturze
i zagrał… Pierwsze takty bobiczej muzyki
obudziły drzemiące w fotelach jamniki,
co psilharmonii będąc stale bywalcami,
siedziały w pierwszym rzędzie, przed innymi psami.
Zaczęło się szczekanie smętne i płaczliwe,
jakby na salę wpuścił ktoś borsuki żywe,
bo borsuk ma tak dziwną władzę nad jamnikiem,
że ten głos z siebie daje jak po strunach smykiem.
Od razu, nie czekając i nie myśląc wiele,
włączyły się z przeciągłym wyciem trzy spaniele,
które dźwięki umiały modulować świetnie,
przez to, że swemu panu podwędziły fletnię.
Za chwilę dog zaszczekał, najgrubiej jak da się,
głosem, co zdał wzorować się na kontrabasie,
setery ogonami posępnie zamiotły,
warcząc równo, miarowo, jak bębny lub kotły,
a wyżły, wspominając sznycle i kotlety,
tony z gardeł wydały słodkie niczym flety,
lecz zaraz ową słodkość zmącił pomruk srogi,
bo trąbiąc się do akcji włączyły buldogi.
Na to, gdy już zaczęły się numery dęte,
york z yorkową oboje gruchnęli lamentem,
co niejakie współczucie wzbudził między psami,
uspokoił nastroje i stopniowo zamilkł.
Bobik, ciągle na scenie i z muchą pod szyją,
czekał, kiedy się wszyscy wywarczą, wywyją,
wyszczekają… gdy wreszcie instynktu porywem
wyczuł, że teraz solo grać może prawdziwe,
to tak dał po klawiszach i tak się rozbrykał,
że aż przeszło po sali coś jak woń befsztyka
i każdy pies, co nie był na uszy kaleką,
szeptał w trwożnym zachwycie: Mistrzu, jeszcze deko!
Wtedy Bobik – artysta, koneser i smakosz –
się oblizał, wykonał swój ostatni akord
i za nic sobie mając brawa oraz bisy,
na pasztetówkę szybko pobiegł za kulisy.
Tak mi ten koncert Bobikowy zamacil we lbie, ze czekalem caly czas, ze ktos krzyknie: Citoyens!Krew pachnie w tej sali!
Ale to chyba z zupelnie innego koncertu. Cos pamietam bylo o meblach w stylu biedermeier. Prozodia jakas podobna. 🙄
🙂
I każdy człowiek, co nie był
czymś w ucho trafiony,
wołał (albo jodłował)
….Mistrzu, jeszcze TONY……
O tych citoyenach to rzeczywiście było z innego utwora. Zaczynał się jakoś tak:
Bobik jak truposz blady siadł przy klawikordzie
i w zamyśleniu zaczął drapać się po mordzie,
myśląc: musiałbym żłopnąć sporo zajzajera,
żeby grać mi się chciało w tych biedermeierach,
toż do drzemki zaprasza w takim stylu sala,
na kanapach, fotelach każe się rozwalać,
a nie walić w klawisze. Trudno, drodzy gapie,
tu co najwyżej koncert dam na fortechrapie. 🙄
ależ Bobik utalentowany 🙂 ho ho . I jest to co lubię muzyka, pieski, jedzenie :):) dobrej nocki
Mnie tam ganc pomada, czy koncerty Bobika nowe, czy spatynowane, chłonę wszystkie 😀
Co innego stara krowa, taką należy omijać szerokim łukiem i już 😉
Ta fortechrapa, mówią, to instrument mocny,
Na nim nader wskazane koncert dawać nocny 😉
No to chyba jeszcze nie teraz 😉 Słowik to, a nie skowronek…
Fortechrapa dlatego w całym świecie słynie,
że nie usiadła wcześniej na nocnym naczyniu 😯
Zeen, moje nocne naczynie będące wstępem do fortechrapy, ma postać kielonka z lubą zawartością i absolutnie nie nadaje się do siadania 😉
Fortechrapa na żadnym naczyniu nie siada,
Z drugiego końca człeka wszak się wypowiada 😉
Kocie w niebie! Dlaczego ja nie portafie zrymowac mordy z klawikordem? 👿
Pytał raz Kot Mordechaj: ach, czemuż ma morda
Nie może służyć jako rym dla klawikorda? 😀
😀
Kocie, Ty wielki, a ja malutka (ale na firanki za duża, andsolu 😉 ) też nie umiem 🙁
No ja wielki, fakt. 😈
Ale umiesz, Kocie, pięknie opowiadać, to zupełnie jakbyś jednocześnie rymował i malował.
Kot na górze dobrze to obmyślił. 🙂
Bobiku, good luck, ale tez patrz wszystkim na rece w tym nowym kiciu, do czego komp i stick jest niezbedny. Nie tylko do blogowego kontaktu. Piesi koncert bardzo piekny.
Czy wolowina wreszcie zmiekla, Alienor? Moim zdaniem marynata (z czerwonym winem), a potem b wolne dlugie duszenie na malym ogniu. Tak jak sie robi tutaj tzw brisket, z ktorego jest pastrami i Montreal smoked meat. A potem do tego duzo sosu ostrego z papryki… mniam.
Króliku, niestety moja obecna kuchnia ma jakieś 0,5 metra kwadratowego i moja cierpliwość do gotowania w niej jest tak samo duża.
Byliśmy głodni, więc zjedliśmy twardą krowę. Następnym razem zacznę gotować rano. 😉
Tu wieczorne rymowanie, a ja jutro do pracy. 🙁 No nic, czas spać, dobranoc Koszyczku!
Dobranoc, Alienor, dobranoc Bobiku, dobranoc Wszyscy.
Dobranoc 🙂 Pierwsza gwiazdka na prawo i do rana 🙂
Twarda krowa. Niech ja chudy byk!
Taki garden jest swietny do dlugiego i powolnego meczenia twardej wolowiny:
http://www.lecreuset.ca/Product/Enameled-Cast-Iron/
Po pierwsze mozna w nim najpierw wszystko obsmazyc, dodac jakac cebule i grzyby, marchew, a na koniec zalac wolu winem, wrzucic bouquet garni, przywalic ta ciezka emaliowana pokrywa i wstawic do piekarnika z samego rana, i voila, po sumie beouf bourguignon jest gotowy.
Ja ten garnek uwielbiam i nawet pieke w nim chleb. Ale przyznam sie bez bicia, ze moja kuchnia jest wieksza niz pol metra kw. i ze ja mam cierpliwosc slonia do gotowania.
garden=garnek
Bez kompleksów, haneczko, najważniejsze to wisieć z rozbawieniem oglądać łysiny.
Mamy taki zeliwny polewany w kolorze kremowym. Nazywa sie kokota (cocotte) . Bardzo nas ta nazwa zawsze cieszy. Stara bardzo z tego garnka dumna i zawsze go starannie szoruje wewntrz i zewnatrz. Ale on ma hyzia na punkcie sprzetow kuchennych. Dzis kupila sobie w TJ-Maxx niewielka owalna zeliwna patelnie (nie polewana) z uchwytem i drewniana podstawka do stawiania na stole. Nazywa sie sizzling pan. Dawno chciala miec takiego Pana Sizzlinga, a w tym sklepie dawali za jedna trzecia ceny na pudelku. Dzis ja starannie przetapiala na ogniu smarujac olejem. Tak oni kaza z tym postepowac przed pierwszym uzyciem. Jutro wyprobuje usmazyc na niej lamb chops. To WYBITNIE lubie. Dobre na hairballs.
Nie moge spac. 👿
Poczytaj sobie może Dickensa albo coś nie angażującego emocjonalnie, co wprowadzi Cię w dobry nastrój i nie zauważysz, kiedy uśniesz. 🙂
Dobranoc.
Moze…
Dobranoc, Siodemeczko.
A moze, Kocie, jesli nie Dickens, to takie ploteczki… Autorka blogu jest kanadyjska Chinka z Vancouver. Jej maz ma na imie Jacek. Czytam ja od poczatku, kiedy pisywala tylko e-maile ze swoimi komentarzami. Dzisiaj pisze dla naszego The Globe an Mail oraz widac ja w CBC. Jej wrazenia z Emmy`s:
http://www.laineygossip.com/
Bobiku, za pyszności mickiewiczowskie bóg ci zapłać! Ogromna przyjemność czytania. Czyżby znak że Bobik do zdrowia cudownie przywrócony? Hosannna zatem.
A C. Zeta-Jones ma z bliska okropna cere, Allach jest wielki . 🙂 🙂 🙂
Ogladam jakas romantic comedy. AZ-J jest kucharzem 🙄
Tak ma okropna cere, ale jest bardzo piekna. To taki pewien typ walijskiej urody: kobiety o czarnych wlosach, niebieskich lub zielonych oczach (R. Weisz np), moja kolezanka Sarah w Kanadzie- pewnie potomkinie jakichs ciemnowlosych rozbitkow. Byl zreszta jakis film o tym kiedys, tylko rozbitek mial bardziej slowianska urode.
Ona jest nieziemsko piekna. 👿
Zmusiles mnie Kocie:
http://www.youtube.com/watch?v=aKM_tkofUhs&feature=player_detailpage
Bardzo ciekawe… nareszcie, kobieta na czele, a nie tylko w roli pomocnicy samarytanki:
http://www.thestar.com/news/gta/article/1262112–jennifer-evans-appointed-peel-s-chief-of-police
Peel region to Mississauga, milionowa przybudowka Toronto.
Trzymajcie kciuki za swoje siostry, zony, dziewczyny, corki, przyjaciolki… nadchodza zmiany.
szeleszcze lokalnie, tez warto 🙂
herbata mocna gesta od aromatu
Bobiku wachaj 🙂
(ta szpitalna stojaca na wozku w kazdym przyzwoitym niemieckim szpitalu -dla miekoszy 🙄 )
brykam
lubie amerykanow (znanych mi) za ich optymizm i wiare ze „tymi” rekoma i checia mozna wszystko osiagnac, irytuja mnie ze sa tak optymistyczni i maja tyle wiary ze „tymi” rekoma i checia mozna wszystko osiagnac 8)
bywa
brykam
wczoraj w Wyborczej:
” Niemen poznał Faridę na początku lat 70., gdy po sukcesie przeboju „Dziwny jest ten świat” wyjechał do Włoch. Wrócił stamtąd z piosenkarką, która została jego życiową partnerką. Farida była jednak zamężna. Gdy na śmiertelną chorobę zapadł jej ojciec, obiecała Bogu, że jeśli ten wyzdrowieje, ona wróci do męża. I tak się stało”
szczesliwym czlowiekiem byl Niemen, cieszyl sie miloscia tak wielka,ze kochajaca ofiarowala ja Bogu, za zycie innego. coz daje sie Bogu? najwieksze skarby!!!
Więcej… http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,12547190,Wdowa_po_Niemenie_chciala_50_tys__zl__Biegly__nalezy.html#ixzz27Y4WbHyV
Tereny Zielone
S-Bahn
duzo, bardzo duzo pozycji do przegladu
w deszcz (jak tam B. Taduszu?)
brykam fikam
🙂 🙂 🙂
Dzień dobry 🙂
Herbata dla twardzieli
Rozpoczęło się światowe czytanie ” Koncertu Bobika” 😀
Bry!
A gdzie tam, w B. piękna pogoda i ciepło! Mnie nawet bardzo ciepło, bo się zasmarkałem i poziębiłem. Chciałem Bobikowi dorównać?, na miarę skromnych możliwości…
Ale niedługo Rysiu wrzucę zdjęcia rowerów z B, a może już z W! Rewolucja bicyklowa!!! Wszędzie rower, korki rowerów, huragany rowerów! Zrobiło się modne?? czy jednak wygodne?? Co prawda średnia wieku nadal wynosi ok. 20-25 lat… dzięki mnie jest to 25!
Herbata to dla radości! Smutnym obowiązkiem jest wlać w siebie rano młotek w głowę, czyli kawę.
Dzień dobry!
Tadeuszu, mnie ostatnio lepiej właśnie herbata budzi niż kawa. A dzisiaj nie potrzebuję niczego, poranny skok ciśnienia zagwarantuje mi wizyta w Dziekanacie. 😀
Rowerów w Warszawie ostatnio sporo, miejskie automaty wypożyczające są oblegane. Szkoda tylko, że ścieżek mało, a jazda po ulicach z samochodami to walka o przetrwanie. Rowerzyści też nie są święci, szczególnie wobec pieszych. Jeżdżą 30 km/h po chodnikach, zajeżdżają drogę, nie schodzą z rowerów na pasach.
Dzień dobry 🙂
Robię jesienne trzepanie szaf 😀 Jakaś tajemnicza ręka musi mi podrzucać kompletnie niepotrzebne rzeczy. Kupuję bardzo mało, trzepię wiosennie i jesiennie. Skąd się to wszystko bierze 😯
haneczko, a ja mam ten problem że kupuję i kupuję, a i tak nie mam nigdy co na siebie włożyć… 🙄
Alienor, tego nie da się wytłumaczyć. To musi być spisek ❗
Moje ciuchy spiskują żeby do siebie nie pasować. Wiedziałam.
Psychiczny w amoku swietego oburzenia:
http://wyborcza.pl/1,75478,12556300,Kaczynski__Odpowiedzialni_za_Smolensk_powinni_odejsc.html
Nie dosc, ze maja odejsc, ale okryci hanba na wieki.
A gdzie mają odejść? Znowu na Madagaskar? Święta polska ziemia nie zechce ich przecież nosić.
Powinni zrobić to, co lemingi, posypawszy uprzednio głowy popiołem albo i żużlem prosto z grilka.
krolik: nie do wiary (w sprawie „Darling Buds of May”), czytam w Wikipedii, że Sidney Charles „Pop” Larkin […], Florence „Ma” Larkin […], who are unmarried – w latach 90tych brytyjska tv przedstawiała dzieciaty i nieżonaty model rodziny? I nie było żadnego ojca Rydzyka czy Terlikowskiego, żeby zareagować?
Heleno, czy Pieseczek dotarł już na te uniwersytety?
Niue wiem, zmoro. Moze dowiem sie troche pozniej.
Podziwiam Bobikowy apetyt na wiedzę, ale martwię się nieco jednakowoż ;-( .
Mam nadzieję,że te dobre doktory, w przeciwieństwie do dobrych adwokatów, zakończą sprawę Bobika w pierwszej instancji
Dobry wieczor.
„Dachau” mrozi krew w zylach.
Bylam dzisiaj w tym miescie kilka godzin.
Cudownie polozone, z zabytkowa starowka, z zamkiem na wgorzu. Z ogrodow zamkowych piekny widok na Monachium i Alpy (z moim ukochanym Zugspitze).
Jak to paskudztwo moglo sie w Bawarii narodzic?
Piesek jest juz w nowym miejscu.
Bobiku, dobrych i kolorowych snow zycze. 🙂
Czymam bardzo mocno!!!!
Bobikowi życzę, oprócz tego co wiadomo, laptoka z zasięgiem, żeby mógł polizać świat, choćby przez szybkę.
Dzisiaj już dobranoc 🙂
Podobno niezbedna przystawka do laptoka, zamowiona juz jakis czas temu, bedzie lada moment.
Dobrze, niech Bobika naprawiają, szybko i skutecznie.
Idę spać, bo brakuje mi wielu godzin snu.
Trzymaj się gromadko dzielnie. 🙂
I jeszcze takiego stroja na Oktoberfest Piesu zycze. 🙂
http://www.doggydolly-hundebekleidung.de/images/product_images/popup_images/4591_0.jpg
Dobranoc Wszystkim.
To ludzkie kocieta maja dzis takie jakies lapy tylne na prawo i na lewo, zamiast w dol? 😯
Sodomia z Gomorą, tfu.
😳 😳 😳
Dzień dobry. przy herbacie.
Dlaczego zaraz ” wielcy” 🙄
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,12560948,_Mamy_dwoch_wielkich_niewydarzonych__Gowina_i_Kaczynskiego.html
Dzien dobry, Wszyscy!
Dzis wstalem z poslanka prawa lapa i postanowilem, ze bede caly dzien z optymizmem patrzyl w przyszlosc. Nie obiecuje, ze wyjdzie mi na sto procent, bedzie to taka raczej amatorska nienawykla proba optymizmu, tu ilustracja:
http://www.youtube.com/watch?v=G8SrDYAquTs
ale bede sie staral z calych sil.
Klapouchemu wstep surowo wzbroniony! No chyba, ze bedzie mial uczciwe powody do klapoustwa, wtedy porozmawiamy. 😈
Widze, ze inicjatywa nie spotkala sie z nalezytym zrozumieniem…
No coz. Bede musial sam puszczac latawce. 👿
Dzień dobry 🙂
Mordko, policzyłam. Mam dwie bardzo ospałe nogi, czekam aż się obudzą 😉
W terenie bez dostępu do yt. Mogę wejść w ciemno – trzy piki 😈
Kontra.
B. jest za, brykanko fikanko 🙂 😀
przestalo tez padac 🙂 slonce OGROMNE 😀
szeleszcze zaleglosci
w jakosci zycia (co by to mialo znaczyc? ) B. w srodku stawki niemieckich miast 🙁 mowi tytul, ale drobnymi literkami napisane „i co z tego, my (berlinczycy-dop rys) czujemy inaczej” 🙂 🙂 🙂
brykamy fikamy od rana do wieczora 🙂
Re
Cztery piki.
dla Moniki jak bedzie miala czas 🙂
http://www.tagesspiegel.de/medien/bereit-fuer-partnerschaften-die-braut-die-sich-umschaut/7185074.html
co jest po cztery pik? partia!!!
i pol robra gotowe 🙂
nowe rozdanie?
Cztery kury!!!!
(Nigdy nie gralam w karty) 🙂
Jak już to cztery bażanty skoro gramy Z KM 🙂
Jak się ma takich przyjaciół, to łatwo popaść w trwałą depresję 😆
http://www.youtube.com/watch?v=hd7_3sv3KT8
Uprzedzam, ze mam pod reka nasza E, ktora jest Wielkim Mistrzem. Ostatnio w czasie duplikatu na niemal 300 par znalazla sie w pierwszej siodemce abo cos takiego. Jest legendarna 😈
Mar-Jo 🙂 😀
(wolno podpowiadac?)
daj 1BA – bezpieczne otwarcie przy zrownowazonych pogladach 😀
No i znowu mówią w obcym języku 😯 Spróbuję się nie załamać, bo dzisiaj obowiązuje Mordkowy Nakaz Optymizmu 😉
Cztery kury to za dużo.
Poproszę ćwierć i jakąś dobrą sałatkę.
Optymistyczny tekst zaproponowany i splodzony przez europosla ojciechowskiego na impreze masowa Obudz sie, Polski!
Obudź się Polsko, Ojczyzno nasza
Niech dzisiaj zabrzmi Twój wolny głos
Dom nasz otwarty, gości zaprasza
Tu nasze życie, tu nasz los
Obudź się Polsko, Ojczyzno droga
Biało-czerwone sztandary wznieś
Z miłością w sercu i z wiarą w Boga
Niech się rozlega wspólna pieśń
Obudź się Polsko, Ojczyzno święta
Ziemio od morza, ziemio od Tatr
Warszawskie Dzieci, Lwowskie Orlęta
I Jasieńkowy róży kwiat
Obudź się Polsko, Ojczyzno miła
Tam pod Smoleńskiem znów sina mgła
Nie zapomnimy tych co w mogiłach
Bóg tylko jeden prawdę zna
Obudź się Polsko, nad podziałami
Króluj nam Chryste i łaskę daj
Panno Maryjo, módl się za nami
My wierny lud Twój, wierny kraj
Pod nieobecnosc Bobika, kto dopisze ciag dalszy?
Na melodie Szwolezerow (nie mam pojecia co to za melodia, ale pewnie dosc optymistyczna)
Kocie, czy to autentyk?
No a jak? Wojciechowski Europosel umiescil to dzis na swoim blogu.
Cztery piki, skurczybyki.
Zagadka: jaka sztuka się tak rozpoczyna?
Pani Kierowniczko, to nie zagadka, to oczywistość 😉
Tango Mrożka.
Ja tam nic z tego nie rozumiem.
Moja Polska wcale nie śpi! 🙂
Dehnel z zagadkami 🙂 http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/felietony/1530665,1,kawiarnia-literacka.read
Die Wiesn in Zahlen (Rysiu 🙂 )
http://www.sueddeutsche.de/muenchen/oktoberfest-in-zahlen-wie-die-stimmung-auf-dem-bierfest-kippt-1.1472362
Wiecie, ale ten „Jasieńkowy róży kwiat” to jednak duża rzecz 😈
A melodia to zapewne to:
http://www.youtube.com/watch?v=xG95QnHYPiE
No nie, niemożliwe. To jest uwłaczająco skoczne 😯
Europosłowie zarabiaja powyzej 30 tys. mies., poseł Wojciechowski próbuje jakoś zaznaczyć swoją obecność na ojczyzny łonie i odwdzięczyć się za apanaże.
Honor i odpowiedzialność to pojęcia temu panu nieznane.
Jasieńkowy róży kwiat to może być o takiej tropikalnej chorobie. Za komuny czasem ją marynarze przywozili i leczyli ją tylko w jednym szpitalu w Gdyni. Nazwa pochodzi od objawu, przypominającego kwiat róży i ten objaw występował, że tak powiem, na końcu. 😈
Nie znam się na posłach, to jest ten Wojciechowski, co go wywalili z peezelu? Stamtąd za byle co nie wywalają, jak słyszałem, więc może on rzeczywiście ideowy. 🙂
Nie z takimi Polska sobie radziła:
Obudź się Polsko, już wstają zorze
Ja Wojciechowski każę ci wstać!
– Widzę Jasieńku, że z tobą gorzej,
Wzdęcie patrioty nie daje spać?
Było nie łykać złej propagandy
Krytycznie patrzeć gdzie leży grzech
Kładź się człowieku i nie rób grandy
Bo litość wzbudzasz tylko i śmiech…
A właśnie, przecież Wojciechowski to Jasieńko, czyli Janusz 😆
Zeen, zeen kochany, stanal na wysokosci zadania! Wiedzialem, ze nie zawiedzie pokladanych w nim nadziei!
Czy moge podrzucic na blog Wojciechowskiego?
Done!
Wziąłem i zajrzałem, tam jest jakiś Dom Pomocy Społecznej dla Niepełnosprawnych Intelektualnie. Czy Kot naprawdę nie ma nic do roboty, Kocie? 😛
Już drugim rzutem oka zdiagnozowałem autora, zauważając taką oto perwersyjną i freudowską literówkę:
„Wnioskodawca chce to zmienić, przez wprowadzenie 5-letnigoj (w niektórych przypadkach 10-letniego) okresu przedawnienia” (wyr. moje – WW) 🙂 🙂 🙂
Kot lubi takie perwersje, on się tam pasie 🙄 A ja, dzięki Kotu, nie muszę osobiście zaglądać do takich żłobów 😎
Moi? Mais no!
Najświeższy donos, na razie tylko za pośrednictwem Pana Administratora, ale może już wkrótce osobiście. 😀 Tak mają w tym ośrodku szkoleniowym dość mojego nieopanowanego merdania, że postanowili mnie wykopać i wprawdzie dalej douczać intensywnie, ale już ambulatoryjnie. Więc wytrzymajcie jeszcze kilkanaście godzin, jako i ja wytrzymuję, a jutro wieczorem możemy urządzić stuiluśtamdniówkę Heleny i powrót psa marnotrawnego za jednym zamachem. 🙂
:entuzjastyczna morda:
Pieseczku!
:rozanielone lico:
albo wylicowany anioł
popijawka? wstawic lod, czy na jednej nodze na stacje benzywowa?
na poczatek dla dobrego nastroju Prosecco z balkonu 🙂 🙂 😀
CZYMAM!!!!!! 🙂
Mar-Jo, jak widac na piwku mozna niezle zarobic 🙂
Półoddycham z ćwierćulgą. Jeszcze nie mam śmiałości całkiem się cieszyć, na mało danych.
Haneczko, napisz do kotmordechaj malpa yahoo kropka com.
daleka inspiracja andsola (bardzo daleka 🙂 )
Moj Dom
W twoich podworzach zasmieconych
Dojrzewalem w brudzie i kurzu.
Razem z dziecmi bladymi z choroby
Glodowalem
Stara moja mlodosc
W przepelnione scieki uliczne
Wplynela, wsiakla.
Przepadla
W twoich dniach goraczkowych jak mglisty tuman pylu
Czerwona nicia przetkales mi serce.
Twoje ulice zjednaly nas, zwiazaly,
Pierwsza nienawisc, pierwszy bol rozpalaly
We mnie –
O domu moj!
Baluty!
W twoich facjatkach krzywych i garbatych,
W twoich piwnicach, w godnych psa poslaniach,
U bezrobotnego i chorego taty,
U matki, ktora lata bielizne – i z prania
Przy zakopconej lampie
Oslepla, bladoscia swieci:
Ja, dziecko twoich dzieci,
Polnagi, opuszczony,
Sytego kaska spragniony
Roslem zawziecie
Ku dzisiejszym dniom,
Dniom smutku, nedzy i walki od nowa,
Gdy pozadaniem ognistym plona slowa
Rwace sie do wolnosci.
Na ulicach twych krzycza donosnie
Z nienawiscia,
Z odwaga przebudzona –
O domu moj!
Baluty!
Motel Kozlowski
tlumaczyla Ewa Lipska
Rysiu, zarabiaja na tysiacach innych towarow, np.
http://www.oktoberfest-live.de/wiesn/nachrichten/fotostrecke-tierische-wiesn-oktoberfest-479916.html#
Bobiku, dobrze że wracasz, mam nadzieję, że pogonisz tę chorobę wespół z doktorami przy naszym wsparciu.
Mar-Jo, piwo na dobry wydawania poczatek 🙂
syn przy „pracy”
https://lh6.googleusercontent.com/-yroNujWchYY/UGIBxXcGiXI/AAAAAAAAHB8/ddp-Zmw8_mo/s720/DSCF2408.jpg
https://lh5.googleusercontent.com/-avOdlQc4xvQ/UGIBmDGKb3I/AAAAAAAAHBE/mj-mKXlUETs/s720/DSCF2342.jpg
https://lh5.googleusercontent.com/-Z5v5YKL_Mds/UGIBvt9oOvI/AAAAAAAAHB0/-BAZ7-WkS70/s720/DSCF2399.jpg
ferma
https://lh4.googleusercontent.com/-N6F6C6L0OcM/UGIC50lGl1I/AAAAAAAAHH4/1FqYDHMYtQ0/s800/DSCF6173.jpg
https://lh4.googleusercontent.com/-8k85fe9jU9E/UGICqLzpH1I/AAAAAAAAHGY/trS2Ny4Em_U/s800/DSCF5962.jpg
https://lh3.googleusercontent.com/-43NGhddGA5g/UGIB5iMawJI/AAAAAAAAHCk/DVwSzPgq318/s720/DSCF2468.jpg
https://lh6.googleusercontent.com/-Z35pMhzDGZo/UGIC2J8_HgI/AAAAAAAAHHg/2hXq4Vs2Hkc/s800/DSCF6131.jpg
Nacht Bobikowo 🙂
Napisałam Kocie.
A czemu to takie zaniedbanie zębate 😯
Rozkoszne te wielbladziatka. 😈
A potem dorosnie toto i zaczyna opluwac jak nie przymierzajac Psychwaty. 👿
Bobik, mordo ty moja, dzieki za gryps z kicia. W takim razie balujemy jutro!
Nie obrażaj zwierzów, Kocie 👿 Plują, bo tak im każe natura, a on to sobie wypracował.
Dzięki, Rysiu.
Synostwo Twoje coś uszkodzone przy tym stonkowaniu.
Zęby straszne.
Dobranoc 🙂
Zaraz bede ogladac zdjecia i zajrze do linki od Rysia, a poki co tylko ciesze sie bardzo, ze Bobik bedzie douczac sie eksternistycznie, i jednak glownie w domu. A my Cie w takim razie bedziemy odpowiednio rozpraszac, Bobiku, zeby Twoj indywidualny tok studiow byl jednak troche zroznicowany. (U mnie byla chwilowo mala przerwa – ze wzgledow technicznych). 🙂 Stuilestamdniowka to dobry poczatek. 🙂
Tymczasem, Mordko, mam nadzieje, ze zauwazyles wiadomosc o wyschlych rzekach na Marsie. W ogole ostatnio sporo ciekawych wiadomosci. Pare dni temu radio donioslo, ze rozmiary ubran nie odpowiadaja rzeczywistosci, co podobno nie jest wcale takie zle, bo dzieki temu wszyscy czujemy sie lepiej. Juz chyba trzeba sie zaczac szykowac do nastepnych Ig Nobli. 😉
Te zeby rzeczywiscie niesamowite!
Rysiu, ciekawa jestem, czy Arianie uda sie znalezc narzeczonego dla niemieckiej wersji HuffPosta. Ja sledze jej kariere prawie od poczatku, i musze powiedziec, ze ma zupelnie niesamowita energie. Udalo sie jej znalezc dla swojej publikacji miejsce na rynku dziennikarskim, i zostac waznym opiniotworczym glosem w bardzo zatloczonej przestrzeni. I jakas przeciwwaga dla FoxNews Murdocha, co naprawde niesamowite (druga jest stacja telewizyjna MSNBC, ze swietna dziennikarka, Rachel Maddow – tez kobieta!). Na rynku zagranicznym jest oczywiscie zawsze trudniej, bo sa roznice kulturowe i co innego jest cool. 😉
Jako BARDZO Stary Kot pamietam czasy gdy Arianna byla przedmiorem nieustajacych kpin w prasie brytyjskiej, ktora jej wtedy wybitnie nie znosila, uwazala za upstart, jedna z „waszyngtonskich zon” z przerostem ambicji, i nawet o jej ksiazce o Callas pisano z lekcewazeniem. Ale wczesniej byla jakas inna ksiazka, ktora miala zla prase i ktorej oczywiscie z tego powodu nie czytalem. Pamietam natomiast, ze czytalem jakis wywiad z Arianna prowadzony w stylu przesmiewczym, w Telegraphie albo w Timesie..
Potem to sie zmienilo, bo pewnie i Arianna sie zmienila. Dawno nie slyszalem co mysli o niej Wielka GG ( Germaine Greer), hehe. 😈
Ciekawe sa losy Arianny H.
Dzień radosny 😀
Bobik na dokształt domowy 🙂 🙂 🙂
dosiadam sie do herbaty szeleszczac 🙂
B. sloneczny i podobno tak zostanie 🙂
mozna bez parasola brykac
brykam
bede sledzic losy HuffPosta, bedzie ciezko, rynek niemiecki jest
„zapchany”, odczekamy…
wydawnictwo grozilo kara do 1000€ za zagladniecie (do rana 27IX) do paczek z nowa i pierwsza ksiazka dla doroslych autorki Pottera, a tymczasem wczoraj w pierwszym dniu sprzedazy „The
Casual Vacancy” kupujacych bylo tylu co NIC, jak na razie wydmuszka, poczekamy 🙂 🙂
Mar-Jo, ide dzisiaj na spotkanie z Pania Iwasiow (prowadzenie Pani Helbig) zapowiada sie ze bedzie gesto w malej sali ksiegarni Buch/bund 🙂
piatkowo
brykam fikam
Gruess Gott.
Rysiowi zazdraszczam spotkania z p.p. Iwasiow i Helbig.
Moze jakies fotki beda?
Wczoraj z wielka przyjemnoscia ogladalam w ZDF bylego Kanclerza H. Schmidta i obecnego Prezydenta J. Gaucka.
Uczta dla uszu i oczu. (H. Schmidt palil duuuzo, jak zwykle!).
Ja planuje niedziele w Bawarii, jeszcze nie wiem dokad mnie poniesie.
W poniedzialek jade do domu!!!!! 🙂
Hurra! Pies w dom! 😀 😀 😀
Dzień dobry 🙂
W drodze do pracy mijam Klub Gazety Polskiej. Mają nową naklejkę. Lotnicza szachownica i napis „Pilnuj Polski”. Ja się nie podejmuję, ale gdyby ktoś czuł się na siłach…
Haneczko, innej drogi do pracy nie masz? 🙂
Uwierze, jak zaszczeka od progu!
A co do „pilnowania Polski”, to maja racje. Nigdy jeszcze w czasasch pokoju POlska tak zagrozona nie byla jak teraz, ze strony politycznych awanturnikow, ktorzy coraz glosniej wrzeszcza i zagluszaja wszystkie inne glowy. Przed nimi trzeba Polski pilnowac, bo za duzo maja zapalek w brudnych lapach. 👿
Mar-Jo, dalej jest już bardzo przyjemnie, jezioro i drzewa 🙂
Oj, było już było, Mordko 🙁
Osobiście ja nic nie mam naprzeciwko temu
By ktoś rąbnął Polskę całą Jaro Kaczyńskiemu
Inna sprawa, że ten złodziej po takiej robocie
Łup unosząc to w nielichym znajdzie się kłopocie…
Już to widzę: wyjął z wora, na swój łup spoziera
I po chwili z głębi trzewi słychać: o cholera…
Niech juz Bobik Ukochany
do dom wraca. Bo od rana
nie mozemy sie doczekac
by go znowu w zad poklepac!*
————————
*To najdluzszy, i powiem skromnie – najlepszy poemat, jaki udalo mi sie kiedykolwiek popelnic… 😳
Mordko, jesteś prawdziwie bohaterskim Kotem ❗
Bardzo pieknie powiedziane, Kocie.
Ja tez bede czekac, w domu, bo dopadla mnie grypa.
Brawo Kocisko 😀
Niech nam biją w tarabany,
Bobik będzie w zad klepany
Przez Kocura Mordechaja –
Kto to widział, ale jaja… 😆
O! To bedzie piekne! Prawie tak piekne jak moj wiersz:
http://wyborcza.pl/51,75248,12571433.html?i=1
Kiedys kometa (i planeta) byl rodzaju meskiego („…klos jak zloty kometa…”)
Ja dołączę do kota,
Niech nie myśli niecnota,
Że sam będzie klepał bezkarnie.
Bo bez figlów Bobika
Duszę tęskność przenika,
Niechaj da się klepać ofiarnie.
Pozwól smutki utulić
I do serca przytulić.
Skubnięte od Pani Kierowniczki…
Rozszumiały się blogi rymami
Prozę ciskając głęboko w kąt
Weny moc niczym groźne tsunami
W krąg rozsiewa poezji naszej swąd
Nie szumcie blogi nam
Z żalu co serce rwie
Do starych wróćcie ram
Z prozą na blogu nie jest źle
Do tańca grają nam
Akcentów, rytmów szczęk
Rym kosi niby łan
Nikt z blogu nie zna co to lęk….
🙂 🙂 🙂
Musi faktycznie niezwykly to byc Dzien Oczekiwania, ze Muza wszystkich dzis nawiedza 😆 😆 😆
W przypadku zeena z lekka odgrzewana 😉 ale nie szkodzi 🙂
Ale poezji swad jest zaiste godny ropowszechniania, z odgrzewanej muzy czy tez ze swiezaj jak ta poranna rosa.
Tacierzynska milosc bez granic:
http://wyborcza.pl/1,75248,12572362,Ojciec__dam_65_mln_dol__mezczyznie__ktory_podbije.html
Ja poezją blogu nie zaswądzę, czekam prozaicznie 🙄
Kto mnie wołał? Czego chciał?
Czy powiedzieć mam „hau, hau”?
Zrobić sztuczkę, podać łapę,
jednym haustem wypić grappę,
Jasieńkowi przynieść różę,
lub ogonem zetrzeć kurze,
zabrać niepotrzebne kości
w ramach usług dla ludności,
czy pogonić inkasenta
(niech drań sobie popamięta!)?
Może w nurty wskoczyć rwące,
wstrzymać Ziemię, ruszyć Słońce,
może skrzywić jakieś proste?
Póki mam do netu dostęp,
Takie rzeczy mogę zrobić
szybko i niedrogo.
Bobik. 😀
😀 😀 😀
Witaj na rodzinnym blogu, Ukochany Piesku! Nareszcie! Bo juz bylem gotow znow sie uniesc poezja! 😈
Odsapuj i tarzaj się na własnym memłonie, Bobiku 😀
Wpadam z radosnym szczekaniem we wszystkie nadstawione objęcia. 😆
Nie wyobrażacie sobie, jak się stęskniłem za normalnym byciem w Sieci, a przede wszystkim za Wami wszystkimi. Wprawdzie polecę teraz obwąchać mój realny kawałek podłogi, za którym też mi się ckniło, ale będę zaglądać i na ten wirtualny. Bo nareszcie mogę! 😀
Jest nasza Psinka kochana 😀 😀 😀
Uff… co za dzien
A jednak wrocil….
http://www.youtube.com/watch?v=2TPpyB-2vWs&playnext=1&list=PLD80379A34A4CAB65&feature=results_video
No dobra, a ten kawałek podłogi to już jest czeski wędzony pielgrzym? 🙂
Wrócił Bobik!
Brakowało miłej Psiny
Pojaśniały wszystkim miny
Już przestało być ponuro
Kot odłożył weny pióro
Teraz czeka nas hulanka
Do północy (lub do ranka)
I my bardzo stesknieni, Bobiku, 🙂 ale kazdy wie, ze obwachiwanie jest dla Psa naturalnym stanem. i ze musi to czasem troche potrwac, bo tak waznych czynnosci jak obwachiwanie nie mozna wykonywac po lebkach. 😉
Rysiu, zdaje sie, ze i u nas nowa ksiazka J.K. Rowlings okazala sie raczej non-event. Slyszalam wywiad z nia, w ktorym rozwazala jednak powrot do Harry’ego Pottera… Nie kazdy musi – i moze – pisac wszystko dla wszystkich. 😉
Witaj, Bobiczku, dobrze że już jesteś. 😀
Doczytałem blog, zajrzałem do poczty… No, nie ma wyjścia, będę musiał okropnie długo żyć, żeby a/nadrobić korespondencyjne zaległości, b/chociaż w niewielkiej części odwdzięczyć się za wszystkie dobre myśli, które od Was ku mnie płynęły. 🙂
Bo chyba jasne, że bez załatwienia takich spraw moje słynne poczucie obowiązku nie pozwoliłoby mi opuszczać jakichkolwiek padołków. 😎
Dziękuję, Kochani i spieszę wypełnić przynajmniej podstawowy gospodarski obowiązek. Pasztetówka i wyszynk dla Wszystkich! 😀
Wódz ostatnio podejrzanie często ma prorocze wejścia. 😯 Istotnie, mój kawałek podłogi jest już z wędzonego pielgrzyma. 🙂
Zaloze sie, ze wolalbys aby podloga byla z wedzonegp bazanta, a juz co najmniej lososia. Ja wiem jaka JA bym wolal. Ale kto w tym domu liczy sie ze zdaniem Starego Kota? 👿
Ja, Bobiczku, przewidziałam taki stan rzeczy (czyli zatkanie poczty) i molestowałam o wieści raczej Pana Administratora 😀
Obaczył Bobik liczne komentarze,
W ślipku zjawiła się łezka:
„Ha, jak się macie, czy się u was darzy?
Czyście tęsknili do pieska?
Mama czy zdrowa? ciotunia? domowi?
Ot pasztetówka w koszyku”.
Ten sobie mówi, a ten sobie mówi,
Pełno radości i krzyku.
Toz i byl molestowany jak trza, Pani Kierowniczko. Ale kazdy molest poprzedzalem przeprosinami.
No cóż, psie gusta nie są aż tak wyrafinowane jak kocie. Na podłogę z wędzonego prosięcia też bym nie narzekał. 😳
A jeszcze lepiej z prosiecia upieczonego na ruszcie, z chrupiaca skorka.
Uch! Jak sie rozmarzylem o dekoracji wnetrz! 😈
Właśniem się zastanawiał, co się stało Panu Administratorowi, że taki wyżęty, a to pewnie od równoczesnego pielgrzymowania i molestowania. 😉
To Pan Administrator zadawał się też z pielgrzymem w tym czasie? Ten to ma zdrowie… 😯
Zdrowia to on może i nie ma, ale poczucia obowiązku więcej niż my z Mordechajem razem wzięci. 😉
Ja? JA? JA???!! Nie mam poczucia obowiazku????
Poczucie obowiazku to moje drugie imie!!!! Caly zachodni Londyn to potwierdzi!!! Co ja sie natyram!
No, faktycznie, troche zem Pana Administratora pomolestowal, ale przeciez dla dobra Sprawy! Raz czy dwa go molestnalem, to wszystko!
Co Ty, Morda, nie kapujesz, w cziom dieło? Muszę Panu Administratorowi pokadzić, żeby w razie czego był otwarty na kolejne molestacje. 😈
Mowiac zas o molestowaniu. Dzis wszystkie dzenniki, takze w BBC rozpoczynaja sie wiadomoscia, ze w poludnie w Bordeaux zatrzymano na mocy europejskiego nakazu aresztowania 15-latke Megan, ktora uciekla do Francji razem ze swym nauczycielem matmy, 30-letnim Jeremym w ubieglym tygodniu – z Anglii. Juz pierwszego dnia ucieczki bardzo szczesliwa pare odnaleziono na zdjeciaich CCTV jak wchodza na prom po brytyjskiej stronie, a potem z niego schodza po francuskiej.
Dramatyczne obwieszczenia, ze ojczym Megan wystapi na konferencji prasowej, ktorej za Boga nie mozna przegapic, powtarzane sa we wszystkich dzienikach, jak i twarze zaplakanych rodzicow Jeremy’ego. Dopiero po dziesieciu minutach trwania glownych Wiadomosci BBC mozna sie dowiedziec, ze w Birmie spadl samolot, w ktorym zginelo w pozarze osmiu brytyjskich turystow.
Wiec jakby ktos mial watpliwosci, to tabloidyzacja dotarla i na nasza Wyspe. Stara znowu chyba napisze wsciekly list do BBC grozac, ze przestanie placic abonament.
Tabloidyzacja? 😯 Na Wyspach? 😯
Nie krzycz o tym tak głośno, Kocie, bo jeszcze się Murdoch dowie i serduszko mu gotowe pęknąć. 😈
Jakie tam prorocze, ja tylko czynię użytek z doświadczeń, jak mnie życie kopało niżej pleców. Oczywiście nie sugeruję, że Bobik uciekł do niemieckiego zakładu szkoleniowego, żeby nie mieć nic wspólnego z fizyczną stroną instalowania wędzonego pielgrzyma i pojawić się uroczyście na odbiór techniczny. Skądże. 😎
Tylko, ze za nieplacenie abonamentu mozna w koncu pojsc siedziec, Mordko. Mimo wszystko nikt nie chce widziec Kota w kiciu, nawet za tak wazna sprawe… 😉
A dekoracja wnetrz al la Pies i Kot to chyba w ramach ekspozycji czasowych? 😉
Bobiku, bankructwo mailowe jest teraz tres chic (prawie jak wypisanie sie z Facebooka, co nie jest takie proste, ale podobno do zrobienia, jak twierdza znajomi). 🙂
Wątpię w listy. Na molestujące „wiadomości” działa tylko pilot.
Pod względem długotrwałego użytkowania pielgrzym, zwłaszcza uwędzony na wiór, przewyższa jednak i bażanta, i łososia, i prosię 😉
A czy za długi mailowe można zostać wrzuconym do lochu? 😯
O, kochany Pies w domu 😀
Twoje zdrowie Bobiku orzechówką z pierwszego nalewu 🙂
Pieska zdrowie!!!! (butelka Porto z pierwszego nalewu idzie w ruch)!!!! 🙂
Haneczko, w UK listy do BBC jednak dzialaja i nieraz juz udalo sie nam wymusic zmiany – jesli listow i innych glosow krytycznych bylo dostatecznie duzo. A nawet zdarza sie dostawac przeprosiny od redaktora odpowiedzialnego lub jeszcze wyzej. I zgodnie ze statutem korporacja ma obowiazek ujawniac staystyki krytycznych uwag. I czytac wybor tych uwag w eterze. To jest w koncu korporacja utrzymywana przy zyciu za nasze pieniadze, i to niemale. W zeszlym miesiacu przyslali mi roczny rachunek na ponad £150, rozlozony na cztery raty.
A pojsc do wiezienia za nieplacenie faktycznie mozna. Albo uiscic kare wynoszaca w tej chwili chyba £2 000.
Co nie przeszkadza oczywiscie straszyc ich obywatelskim nieposluszenstwem.
Jaka tabloidyzacja na Wyspach 🙄
Nic na ten temat Grzegorz Drymer nie donosił.
Za to Marek Lenert doniósł z Rzymu, że wg burmistrza Rzymu lekcje religii w szkołach to nie indoktrynacja, a tylko zapoznanie się z cywilizacją Włoch 😯
I zdrowie Heleny za studniówkę z hakiem 😀
Jeżeli to nie całkiem na Berdyczów, to pisz Heleno 🙂 Korzyść dla nich także taka, że przeczytają kawał dobrej literatury 😀
Jeszcze nie mogę toaścić, bo czekam na Żabę i pichcę jutrzejszy obiad 😎
No dobrze, wpadam, żeby powiedzieć dobranoc, bo muszę jutro wstać o porze, której nie ma.
Toast za powrót Bobika spełniony, więc teraz grzecznie udam się w ramiona Morfeusza.
Śpijcie spokojnie, Bobiku i cały Koszyczku 😀
Siódemeczko, ale jeszcze koniecznie toast za ponadstudniową niepalność Heleny. Jak nawet ja wznoszę… 🙂
Sto dni, sto dni, nie kurzy, kurzy nam,
z hakiem, z hakiem, nie kurzy, kurzy nam,
jeszcze sto, jeszcze sto, niech wytrwa, wytrwa nam,
niech wytrwa nam! 😆
Jakoś ta pieśń kojarzy mi się ze słowem „niech” 😈
Trafilam przypadkowo na audycje o H. Arendt.
A w niej na tragiczna postac Rahel Varnhagen.
(Hannah Arendt: Rahel Varnhagen: Lebensgeschichte einer deutschen Jüdin aus der Romantik).
Dobranoc Wszystkim. 🙂
Ktoś musi powitać toastem dzień sto pierwszy. Za niech 😀
Ciekawostka o Rahel Varnhagen (leżąca oczywiście w sferze domysłów):
http://www.badeagle.com/2011/12/19/rahel-levin-beethovens-jewish-girlfriend/
Niektórzy nawet twierdzą, że to pod jej wpływem Beethoven wstawił melodię Kol Nidre (de facto trochę podobną) do jednego z ostatnich kwartetów.
Dobranoc 🙂
W rzeczy samej ciekawostka – strona www jest indiańska.
Dzień dobry 🙂
Popatrzcie, do czego mnie w tym ośrodku szkoleniowym doprowadzili. Wczoraj jeszcze w trakcie wychylania toastu obaliłem się i zasnąłem. 😯 A dziś od 7 rano jestem na łapach. 😳
Okropnie mi wstyd, że tak łatwo dałem się zindoktrynować, ale postaram się jak najszybciej dojść do normalnego, sowiego trybu życia. No, może tylko trochę mniej zadymionego. 😉
Dzień dobry Bobiku,
ja to już wczoraj zauważyłem, że wróciłeś „podmieniony” jak ten hymn zacząłeś wyśpiewywać.
I tak sobie rano pomyślałem, że to nie żaden uniwerek był, a Wieczorowa Szkoła Aktywu. 😈
Ja tez wczoraj padlem po paru nieprzespanych nocach.
Czyzby Pies po indokrynacjajch na tych kursach, o ktprych pisze Klakier, tez zostal abstynentem tytoniowym?
No, koniec swiata!
Ale bede wspieral co tchu w plucach!
Dzień dobry 🙂
Bobiku, gratulacje z powodu zdobycia świtu 😀
Pełną abstytonionencję wytrzymałem tylko przez tydzień i to tylko dlatego, że nie miałem innego wyjścia. 🙄 Ale teraz, już po odstawieniu plastrów, wyrabiam mniej więcej 1/10 swojej zwyczajowej normy. Chyba nawet Kierownictwo by ze mną nie cierpiało nadmiernie w jednym pomieszczeniu. 😈
A może Klakier ma rację i mnie rzeczywiście podmieniono? 😯
A może to sekta jakaś była, albo neokatechumenat, co na jedno wychodzi, ale trudniej napisać? 😈
Damy odpór i utworzymy neobobikat 😀
Jednej dziesiatej normy to sie nie da wyrabiac. Bo za chwile jest jedna dziewiata, jedna osma, jedna piata. jedna trzecia, jedna druga.
A potem to juz trza nadrabiac zaleglosci.
Tak. Niestety. 👿
Dla tych, ktorzy interesuja sie zmianami zachodzacymi we wspolczesnej angielszczyznie polecam bardzo niedawno odkryty przez mnie blog prowadzony przez Slownik Macmillana:
http://www.macmillandictionaryblog.com/
Zadumalam sie nad przeczytanym dzis wpisem dotyczacym „brytanizacji” amerykanskiej angielszczyzny. Okazuje sie, ze Amerykanie (czego nie bylam swiadoma) chca sie bronic przed zalewem brytyszyzmow w niemniejszym stopniu niz Brytyczycy przed zalewem amerykanizmow.
Najdziwniejsze dla mnie, ze sama przestalam juz odrozniac co jest brytyszyzmem a co amerykanizmem i dopiero jak ktos w Ameryce wybalusza na mnie oczy, bo jakiegos uzytego przeze mnie slowa czy zwrotu nie rozumie, domyslam sie ze przeszlam na brytyjski angielski.
Tylko Audrey mnie rozumie jak jade do USA. Czasami reaguje na jakis pospolity idiom czy slowo uzyte przez mnie radosnym okrzykiem: O! To wy tez tak mowicie?! Bo my tego wyrazenia uzywamy w potocznej mowie na Jamajce, ale tutaj nikt tego nie rozumie.
Wtedy ja sie dziwie.
Rozumiem, ze wszyscy z zapartym tchem sledza impreze „Polen, Erwache!”?
Ja tez.
Wlasnie dowiedzialem sie, ze Premier Bez Imienia siedzi w Ruskiej Budzie.
Ach, te Ruskie Budy i Trumny! To juz jakas chora namietnosc ze strony tego pozal sie Boze tak zwanego rzadu..
Śledziłam wczoraj. Ze śmietaną, cebulą i czosnkiem. Pyszota 🙂
No tak, z czosnkiem… 🙄
Chyba się już w okolicy rozeszło, że zostałem podmieniony i kto może próbuje na tym skorzystać. 🙄 Przed chwilą miałem wizytę dwóch panów, którzy z powagą indagowali mnie, czy zadaję sobie czasem pytania, dlaczego Pan B. nie zawsze spełnia moje prośby. Z równą powagą odparłem, że takie pytania zadaję sobie notorycznie i odpowiedzi wypadają zwykle niekorzystnie dla charakteru i osobowości Pana B. Wizytanci wykazali żywą chęć podyskutowania ze mną na ten temat i pewnie by dopięli swego, gdybym ich nie zaskoczył szybkim pytankiem, czy są może z neobobikatu. Odruchowo zaprzeczyli, co pozwoliło mi uprzejmie wyjaśnić, że moje zasady pozwalają mi o takich sprawach dyskutować wyłącznie z członkami neobobikatu. Jakby dla podkreślenia niezłomności moich zasad, pod furtkę przygalopowała Pręgowana, trzymając w pysku mysz z odgryzioną głową i wymiaukując jakieś przeraźliwe, choć mało artykułowane dźwięki. Wskoczyła zgrabnie na stos drewna do kozy i jednemu z wizytantów pomachała rozprutą myszą przed nosem.
Chyba po raz pierwszy mi się zdarzyło, że tego typu odwiedzający zrejterowali z własnej woli i nawet nie zostawili żadnych zbawiennych gazetek. 😈
Szkoda, miałbyś papier do rozpałki 🙄
Bry! Już po pracy i nadal w trakcie chorowania 🙁 Temp. 36. Dziwne. Ciekawe kiedy będzie minusowa…
Poczytałem o Polen, Erwache! Nudne trochę. W Rzeczpospolitej Ziemkiewicz wywalił ckliwy panegiryk jak to jesteśmy uciskani etc. Zacząłem czytać, bo walnął pięknego byka w tytule:
„Duch obywatelski, czyli drugaja put'”
Ot, inteligent…
Nawet chcialem Ziemkiewiczowi wytknac nieznajomosc jezyka umieszcanego w tytule, gdyz ten put’ jest jednak rodzaju meskiego, a nie zenskiego (jest np taki slynny obraz przedstawiajacy mlodego Lenina (Uljanowa) z matka, ktory nosi tytul „My pojdiom drugim putiom!, a nie „drugoj put’ju”) , ale zrezgnowalem, gdyz co ja bede uczyl tego durnia? Szkoda wysilku.
„Sensacyjne wieści z marszu budzicieli. Jeśli wierzyć transparentowi, Jezus ma brata: „Ojciec dyrektor Tadeusz Rydzyk to dziecko Matki Bożej.”
A ja pytam, jak on był poczęty? 😈
In vitro
Rydzorództwo?
Tu opisane:
http://darynatury.w.interia.pl/zrodla/zy_rozmn.htm
Ja bym zapytał, po kiego grzyba on był poczęty. 🙄
Trochę niepokojące, że pozostała część organizmu znajduje się pod ziemią. Ekshumacjom nie będzie końca.
Kto jest ojcem ojca, to nikt nie zapyta?
Oni z tym budzącym marszem powinni się jednak trochę zastanowić. Ojciec Rydzyk zawiadomił przecież bez ogródek, że na każdym kroku widać eksterminację Narodu. No to im więcej zrobią podczas marszu kroków, tym więcej będzie eksterminacji. 😯
To zgodne z tradycją, Bobiku. Stoimy nad przepaścią i robimy wielki krok do przodu 😉
Ojciec ma bardzo wielu ojców, niestety 🙁
Mme Robespierre w akcji:
„Ewa Stankiewicz „prosi o wyrok”. Mówi, że będzie czytać nazwiska, a zgromadzeni – jak ławnicy (zgodnie z przekonaniem i swoją wiedzą) – mają odpowiadać: winny/niewinny działań na szkodę narodu polskiego.
Padają nazwiska: Donald Tusk, Bronisław Komorowski, Paweł Graś, Tomasz Arabski, Bogdan Klich, Radosław Sikorski, Andrzej Seremet, Ewa Kopacz.
Tłum za każdym powtarza: „winny działań na szkodę narodu polskiego”.
Ewa Stankiewicz dodaje: Ludzie winni za fizyczną eliminację głowy państwa – prezydenta Polski powinni ponieść najwyższy wymiar kary. Mówi też, że zdrada państwa nie pozostanie czynem bezkarnym.
Tłum krzyczy: Zdrajcy! Zdrajcy! Zdrajcy!”
Znamy, znamy. Każę im wszystkim uciąć głowy!
Tylko, o ile pamiętam, to nie była mme Robespierre, a Królowa Kier. Czyli raczej smieszno niż straszno. 🙄
Zgadza się. Mimo wysiłków Szanownego Kota, jakoś nie mogę poczuć grozy. 🙂
A ja przyznam, że trochu denerwuję się.
A ja mam ich w dupsku głęboko, byłam na pięknych koncertach z rosyjską muzyką (Rachmaninow, Areński, Szostakowicz) w Operze Narodowej na Szalonych Dniach Muzyki, tłumy się tam przewalają, nastrój pyszny, pełno dzieciaków z rodzicami (są koncerty specjalnie dla maluszków). A na zewnątrz w namiocie grają orkiestry ze szkół muzycznych z całej Polski, słoneczko świeci, chce się żyć. Tych głupoli nie widzę i nic mnie nie obchodzą. Paszli won.
No. I tak właśnie należy. Wydarzenie dnia sobie (piiii) znaleźli. 😈
A ja oglądałem wyścigi, muzyki sobie posłucham później.
Tygrysy górą 😀 Zerkam na rugby 😳
A wiesz, Bobiku, ze jeden z naszych kostiumow na tegoroczne Halloween bedzie wlasnie the Queen of Hearts? I the Knave of Hearts, zeby bylo jak w dziecinnym nursery rhyme, ktory, miedzy innymi, natchnal Carrolla. 😉
Mordko, zdziwilam sie, ze Geoffrey Nunberg, ktory zwykle mowi i pisze bardzo do rzeczy, tak sie na britishisms nastroszyl (wielu ludzi tutaj i je rozumie, i uwaza za calkiem czarujace, choc czasem prowadzace do nieporozumien – co mozna wykorzystywac komediowo, jak to zrobiono np. w serialu Frasier, gdzie Daphne i cala jej rodzinawprowadzaja brytyjskosc, w sferze jezyka i zachowan).
A tu dobry komentarz do calego brouhaha z The Economist:
http://www.economist.com/blogs/johnson/2012/09/transatlantic-differences
(I jest tez zabawna ksiazka Bill Brysona pt. Made in America. Chyba lepiej walczyc na filizanki z herbata i kawa – z tym, ze i to sie bardzo ostatnio zmienilo – zamiast sie nawzajem na siebie obrazac. 😉 )
Z lewej strony tytułu można sobie kliknąć i posłuchać…
http://grooveshark.com/#!/search/song?q=this+too+shall+pass+bruce+hornsby
No i trzeba skopiować cały adres i wkleić
nie wiem czemu się tak robi…
No a ja się nerwicuję i co mam zrobić, co???
Nie mogę słuchać tych wszystkich kłamliwych bredni. Coś mi się od tego robi na wątróbce.
OK, po kolei.
Mozna to co sie dzialo w Warszawie bagateizowac. Mozna traktowa jako jeden Wielki Cyrk czy kabaret. Mozna tez schowac glowe w piasek i powiedziec; mnie to nie dotyczy.
Ale ja bym szczerze odradzala lekcewazenia wiecow, na ktorych odczytywane sa nazwiska z gotowej juz listy „zdrajcow narodu polskiego” i tlumy skanduja; Zdrajcy, zdrajcy.
To sie zle skonczy. Owszem, tak. Macie to Panstwo jak w banku. Nie dlatego, ze zwolennikow formacji Psychopaty przybywa, nie. Tylko dlatego, ze jego zwolennicy radykalizuja sie coraz glebiej i nieodwolalniej z tygodnia na tydzien, sa coraz bardziej oblakani i niepowstrzymani w emocjach i ambicjach. Z tego sie juz nie powraca do „normalnosci”. To jest prosta droga do przelewu krwi.
Nie mowie tego, zeby popsuc komu nastroj weekendu. Mowie to, bo groza jest autentyczna i nie bardzo wiem czy widze jak powstrzymac dalszy rozwoj wydarzen.
.
Czy u Was też zapadły Straszne Ciemności?
Chyba za wcześnie jeszcze na taki ćmok, pewnie burza będzie na zachodzie…
Kategorycznie Dora (29 wrzesień 12, 16:59). W rzeczy samej – o rzut beretem od Krakowskiego inny świat. Gdyby jeszcze nagłośnienie w namiocie było lepsze.
Helena (29 wrzesień 12, 18:34) zaś niczym Kasandra.
A to może jest jakaś normalność, do której mamy historyczne odniesienie, że uliczne demonstracje prowadzą nieuchronnie do rozlewu krwi.
„Ta demonstracja ma pewne szanse być zjawiskiem pozytywnym w sensie kultury sprzeciwiania się publicznego” – Józef Oleksy w:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12577673,_Nie_odmawiam_racji_oburzonym_sprawa_TV_Trwam___RANNI.html.
Posłuchałem wypowiedzi uczestników i zauważyłem duży rozdźwięk między intencjami i hasłami organizatorów a intencjami uczestników, z jakimi to wzięli udział w manifestacji.
To powinno uspokoić Helenkę.
Uczestnicy mówili, że przyszli, bo państwo stanęło otworem do swoich obywateli, wiadomym otworem – i to wszystko.
A to jest akurat prawda. Uczestnicy nie mają swojej reprezentacji, więc podpinają się do każdego, kto w ten otwór wsadza kołek. Desperackie hasła PiS-u i okolic są koniecznym serwitutem, który politycznie nic nie znaczy.
Dzień dobry 😀
Oj pokarało nas, pokarało. A było tyle nie kłapać…
O, Bobikowo się objawiło w całej krasie…
Bry!
Moniko, tu nieco odpowiedź na pytanie co się stało Nunbergowi: BBC: Geoff Nunberg snaps and quivershttp://languagelog.ldc.upenn.edu/nll/?p=4221
„When in doubt, blame the journalist” is a reliable rule of thumb in such cases.
Żle wklejone
http://languagelog.ldc.upenn.edu/nll/?p=4221
No, nareszcie!
Trzymam Cię Bobiczku za łapkę. 🙂
brykam fikam 🙂
Heleno, nie jest zle 🙂
http://www.instytutobywatelski.pl/10155/komentarze/zobacz-prawde-a-prawda-cie-wyzwoli
Jest Pies, that’s my baby 😉
http://www.youtube.com/watch?v=Gh1eGgFTLx4
Nisiu, ciemnosci zapadly doslownie 🙂 🙂 🙂
(29IX18:35)
wracam do pozycji, przegladu 🙂
No. A niektórzy to już robili dym w całym internecie, że Bobika zamkli. 🙂
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,12583674,_Uwazam_Rze____na_okladce_bolszewik_i_nazista_czytaja.html
🙂 🙂 🙂 (okladka jak z dziecinstwa mojego 😀 )
Jaki dym, jaki dym!
Przeprowadzali dyskretne rozpoznanie. 😉
Z dyskretnym bojem 😉
Ufff…
Z poniedzialkowym pozdrowieniem!
kr.
Good afternoon!
U mnie Armageddon, to znaczy początek roku akademickiego. TOK FM z tej okazji organizuje debatę nt. fatalnego stanu szkolnictwa wyższego w naszym kraju, w ramach której cytują Hartmana.
http://hartman.blog.polityka.pl/2012/09/30/gaudeamus-idiotes/?bo=1
Aż tak jest źle? Chyba zły zawód wybrałam… 🙄
Narzekanie na niska jakosc studentow i ich zle przygotowanie do nauki na poziomie uniwersyteckim jest tak uswiecona wielopokoleniowa tradycja jak narzekanie na komercjalizacje Bozego Narodzenia albo amerykanski „imperializm jezykowy ” w Europie albo na rozwiazlosc seksualna licealistow, albo… albo…albo…
Jak do mnie przychodzil dyzurny redaktor i proponowal, abym sporzadzila cos na temat komercjalizacji swiat Bozego Narodzenia, to ja ze swej strony proponowalam mu aby sie poszedl wypchac trocinami.
Co kazdemu radze.
ALE FATALNIE BYLO WCZORAJ, CO? Czlowiek nie wiedzial co ma ze soba zrobic!
Nooo.
Człowiek zamykał miesiąc i do północka cierpliwie czekał, klikając co chwilę 🙄
Przecież to niemożliwe, żeby Prusak dokładał transfer w niedzielę. Było nieczynne z powodu że zamknięte. 🙂
Nie miam nic przeciwko temu, jakby ktos mnie poprosil, aby zostac premierem rzadu pozaparlamentarnego. Na pozaparlamentarnego prezydenta proponuje mojego dobrego znajomego eksperta zaopatrzeniowego i intelektualiste w jednym, Psa Boba. Nikt nie powie, ze Bobowi chodzi tylko o zyrandole. Jesli juz, to o dobra lodowke, byle nie za zimna.
Mysle, ze spolecznstwo mogloby odetchnac z ulga gdybysmy wzieli sprawy w swoje lapy. Kazdy mialby bazanta w garnku i milosc w sercu.
Cala ta demokracja jest jakas przereklamowana i zbyt kosztowana. Ilez mozna byloby zaoszczedzic pieniedzy podatnika, ze o nerwach podatnika nie wspomne, gdyby cala wladze wyznaczac pozaparlamentarnie.
Aaa! Przypomnialem sobie, ze juz raz bylo takie podanie do mnie:
List do Kota Mordechaja
Szanowny Kocie Mordechaju!
Gdyby rządziły Polską koty,
walutą byłby w naszym kraju
bażanta funt, nie polski złoty.
Ryby by były bardzo tanie,
dzieci by były bardzo miłe,
moher by służył za posłanie,
a nie za polityczną siłę.
Ciepło by było w każdym domu
i raczej sucho, poza miską,
w której by rosół był, nie komuch.
Komu szkodziłoby to wszystko?
Pod miękką łapą kociokracji
twardych by zasad powstał zbiorek,
wiedziałby każdy w naszej nacji,
czego pod żadnym – ach! – pozorem
robić nie wolno, wstyd i głupio,
a co wkazane i chwalone,
co mówić kotom, kiedy tupią
i czemu brzydko jest tłuc żonę.
Żadnym nie byłaby problemem
kwestia do waleriany dopłat
i nikt by nie był bity w ciemię
za to, że wyjął kurę z kotła.
Natychmiast w rządzie, w parlamencie
myszy przestałyby tańcować
w jednym by zjawił się momencie
świeżutki polityczny towar,
bo kot się nieświeżego nie tknie
i nie namówisz go sloganem.
Prędzej w imadło ogon wetknie,
niż zje kotlety odgrzewane.
Szczęśliwie żyłaby Warszawa,
Suwałki, Chodzież oraz Nakło,
dla melomanów, jasna sprawa,
kociej muzyki by nie zbrakło.
Do tego grzbiet wygięty w pałąk
i futra kaszmirowy dotyk…
no, komu by to przeszkadzało,
gdyby rządziły Polską koty?
Właśnie dziś na Dywanie wrzuciłam linkę, która pasuje do tego podania 😉
http://deser.pl/deser/1,111858,12133380,Nie_podobali_im_sie_lokalni_politycy__wybrali_kota.html
Mordko, poznaje w tym podaniu odcisk lapy Mistrza… 😀
Tadeuszu, no wlasnie i mnie takie wlasnie podejrzenia chodzily po glowie. Ale lepiej sie wtedy sprzedaje, niekoniecznie doslownie, choc to tez. 😉 Poza tym jeszcze jest kwestia odczytywania ewentualnej ironii, do ktorej Nunberg jest jak najbardziej zdolny.
A ja mam cos do podrzucenia dla Psa i Wszystkich, ale do tego musze sie przeniesc na bardziej zaawansowane urzadzenie. I nie, nie bedzie to Gangam style, choc moze powinnismy sie i temu zjawisku przyjrzec. W koncu poludniowo-koreanski artysta, ktory podbil internet nazywa sie Psy. 😉
A co do wpisu prof. Hartmana, to lubie jego komentarze, pisane niezawodnie w pewnej konwencji – choc niekoniecznie zawsze sie zgadzam z zawartymi w nich stwierdzeniami. Ale, jak kazda konwencja, i ta potrafi czasem ograniczac. A jak juz bym byla studentem, albo rodzicem studenta, i miala profowi placic czesne, to chcialabym zapewne, zeby mimo wszystko wykrzesal z siebie nieco wiecej entuzjazmu i energii, choc po latach orki to moze byc trudne (cynik to zreszta bardzo czesto zawiedziony romantyk). 😉 A moze jakis porzadny sabbatical na odswiezenie spojrzenia i odbudowanie zasobow wewnetrznej energii? 😉
Też się nie do końca z prof. Hartmanem zgadzam, ale praktykiem (na razie) nie jestem. Trzeba po prostu umieć zainteresować tematem, a nie tylko odbębniać tę samą wypowiedź od 20 lat.
Faktem niestety jest, że studentów zainteresowanych, udzielających się jakby mniej. Za przykład może służyć fakt, że na praktycznie wszystkich zajęciach u mnie udzielanie się w dyskusji na zajęciach stanowi jakiś procent oceny. Również na przedmiotach, na których dyskusja powinna rozumieć się sama przez się. A i tak z prowadzącym rozmawiają maksymalnie 3 osoby.
To raczej nie kwestia braku przygotowania, ale tego, że na studiach, szczególnie humanistycznych, mały procent studiuje bo chce coś z tym w życiu robić. Reszta siedzi i modli się żeby przebrnąć.
Rozbroiło mnie jak dzisiaj na zajęciach na których do przeczytania raz na 2 tygodnie są trzy krótkie opowiadania studentki narzekały na niebotyczną ilość materiału. Na studiach filologicznych. Będąc na ich roku trzy lata temu cieszyłabym się, że tak mam mało do roboty.
Poproszę kociokrację! Mordechaj na premiera!
Ano widzisz sama, Pani Kierowniczko!
Czy ktos kieys slyszal, zeby Kot wrzeszczal do swego Ludu: Erwache?
Przeciwnie – gdyby ktos usilowal zaklocac cisze nocna lub dzienna, to taki Kot na wysokim stanowisku tak by mu morde podrapal, ze rodzona Kocica by nie poznala.
Kat moze niechcacy stracic porcelanoea figurke z polki, albo lampe wywrocic albo nawet Z GLODU ukrasc kawalek kotleta, ale nigdy nie bedzie maszerowal z pochodniami, wzyal imienia ZOMO nadaremno czy obrzucal kamieniami wozu transmisyjnego.
Live and let live! – oto Koci Sztandar.
Tak, praktyka czesto jest trudna, i potrafi mocno zniechecac, ale to troche jak z sianiem ziarna – ma sie nadzieje, ze choc pare ziaren padnie na zyzna zieme, i zakielkuje.
A tu dla Bobika, ale i dla tych, ktory lubia jazz, a zwlaszcza trebaczy jazzowych z Nowego Orleanu, mowa Wyntona Marsalisa w uniwersytecie Northwestern w 2009 dla swiezo upieczonych absolwentow tej uczelni. To byl czas, gdy kryzys juz gryzl bardzo mocno, o prace dla wszystkich nie bylo latwo, a jeszcze w czasie uroczystosci commencement, jak to sie tutaj to okresla, zaczela sie ulewa, i przemowy trzeba bylo skrocic. I w tej sytuacji Wynton Marsalis wytlumaczyl krotko znaczenie bluesa (filmik pokazuje jak szybko przerzuca nieprzeczytane kartki, i jak ozdobne palmy chwieja sie do wiatru). I jeszcze zagral na swojej niepozornej, niepolyskliwej trabce.
http://www.youtube.com/watch?v=f6e1kpXWbhs
Jestem za.
Mordka na czele mojego rządu. 😀
Helena ma oczywiście rację, że narzekania na jakość języka i edukacji jest powszechna. Obecnym naczelnym problemem jest masowość studiów. Nie ma się co łudzić, 1/3 obecnie studiujących powinna wypaść ze studiów.
Hartmann pisze z takiej perspektywy: wykładowca „wie”, że studenci to głąby, to po co się przykładać? I tak nie rozumieją. Studenci „wiedzą”, że wykładowca chałturę odstawia, to po co się wysilać. Zwykle po terapii wstrząsowej okazuje się jednak, ze robi się normalnie, czyli 1/3 jest całkiem niezłych osobników, 1/3 przeciętnych i 1/3 trzeba by się pozbyć.
To ja jeszcze podrzuce jednego Marsalisa, bo akurat pasuje do tematu rozmowy. Tu jeszcze, o poczatkach kariery muzycznej, i o tym, jak znany muzyk nowoorleanski, Danny Barker, uczyl 8-10-letnie dzieci, w tym malego Marsalisa, jak grac jazz. I o tym, jak dzieci na poczatku graly okropnie, a on mimo to je zachecal. I wszyscy zostali muzykami. Ale strescic sie tego naprawde nie da… 😉
http://www.youtube.com/watch?v=wjw6jWtvZ5g&feature=related
No to ja jeszcze w tej sytuacji wrzuce moj ukochany kawalek ze Stephena Fy na temat jezykowej pedanterii i pedantow:
For me, it is a cause of some upset that more Anglophones don’t enjoy language. Music is enjoyable it seems, so are dance and other, athletic forms of movement. People seem to be able to find sensual and sensuous pleasure in almost anything but words these days. Words, it seems belong to other people, anyone who expresses themselves with originality, delight and verbal freshness is more likely to be mocked, distrusted or disliked than welcomed. The free and happy use of words appears to be considered elitist or pretentious. Sadly, desperately sadly, the only people who seem to bother with language in public today bother with it in quite the wrong way. They write letters to broadcasters and newspapers in which they are rude and haughty about other people’s usage and in which they show off their own superior ‘knowledge’ of how language should be. I hate that, and I particularly hate the fact that so many of these pedants assume that I’m on their side. When asked to join in a “let’s persuade this supermarket chain to get rid of their ‘five items or less’ sign” ****I never join in. Yes, I am aware of the technical distinction between ‘less’ and ‘fewer’, and between ‘uninterested’ and ‘disinterested’ and ‘infer’ and ‘imply’, but none of these are of importance to me. ‘None of these are of importance,’ I wrote there, you’ll notice – the old pedantic me would have insisted on “none of them is of importance”. Well I’m glad to say I’ve outgrown that silly approach to language. Oscar Wilde, and there have been few greater and more complete lords of language in the past thousand years, once included with a manuscript he was delivering to his publishers a compliment slip in which he had scribbled the injunction: “I’ll leave you to tidy up the woulds and shoulds, wills and shalls, thats and whiches &c.” Which gives us all encouragement to feel less guilty, don’t you think?
———–
**** ten fragment na temat „less” czy „fewer” odnosi sie do kampanii sprzed 30 lat w prasie, ktora zmusila sklepy Marksa i Spencera do zmiany tabliczek przy kasach ekspresowej obslugi: „Five items or less” na „Five items or fewer”. Zapewne fewer jest poprawniejsze niz less gdyz to ostatnie dotyczy tylko rzeczownikow niepoliczalnych.
Mnie sama irytuje coraz powszechniejsze w uzyciu w polszczyznie „ilosc ludzi na demonstracji”, sama nigdy bym tak nie powiedziala (powiedzialabym „liczba”, ale „ilosc maki do ciasta) , ale oczywiscie pedanterii moze byc za duzo, czesto kosztem wlasnie espresji wypowiedzi. Stoczylam w obronie ekspresji wypowiedzi (kosztem pedanterii) niejedna batalie w swoim czasie. 🙄
Oczywiscie autorem przydlugiego cytatu jest ukochany n Stephen Fry!
No, tak, Fry pisze przy tym lekko (a to samo w sobie jest sztuka).
Ja tez nie obrazam sie za „za 5 items or less” przy kasie, a zwracam glownie uwage na to, jakie produkty mi sie oferuje, jak sie zachowuje obsluga sklepu, i czy oni sami z kolei sa dobrze traktowani (bo z tym tez bywa roznie). Ale tez wdzieczna jestem tym, ktorzy jednak dopomnieli sie o „fewer”, i o rozne inne sprawy jezykowe, bo nie mam nic przeciwko kultywowaniu wrazliwosci jezykowej – tym bardziej, ze nie wszyscy przeciez tworza komunikaty jezykowe na miare Oscara Wilde’a i Stephena Fry’a. Byle tylko przy przypominaniu o obecnie obowiazujacych normach – ktore zapewne sie zmienia – nie dorzucac do tego nutek niecheci czy wyzszosci wobec tych, ktorzy np. uparcie mieszaja czasownik „lay” z czasownikiem „lie. 😉 Ale i tak w koncu wygra czestotliwosc uzycia. Jezyk troche uczy buddyjskiego podejscia, ze wszystko sie zmienia – czy tego chcemy, czy nie. 😉
Ale ciekawa jestem, jak Tadeusz na to spoglada. Z tego, co pamietam, to chyba wlasnie z pewna rezygnacja… Ale i profesjonalna czujnoscia. 😉
W amerkanskiej sieci Publix przy kasach eksprsowych zawsze jest „5 items or less” i odkad wiem, ze jest to malo poprawne, zawsze mnie te napisy tna po oczach i ledwo sie powstryzmuje, zeby nie wytknac bledu na glos 😳
W Wholefoods jest „12 items or fewer” albo „6 items of fewer”, tak samo w sieci sklepow Stop&Shop, i juz w bardzo lokalnych sklepach w moim miescie (wlasciwie to tylko jeden jest na tyle duzy, zeby cos takiego nad kasa wieszac). Ciekawe, ze u mnie napisy nie sa metryczne a na tuziny (albo ich polowki). 😉
A poza tym lubie regionalnosc – u nas rondo to zadne „roundabout”, a „rotary” (wtedy sie wie, ze sie jest w Massachusetts!). Choc ostatnio coraz wiecej oficjalnych napisow na state highways juz tego nie utrzymuje, co moze i dobrze dla gosci (slyniemy z tego, ze bardzo latwo sie tu zgubic). 😉 Cos jak krakowska „weka” na „bulke”. Albo, jakby wolal pewnie Bobik, warszawska „bulka” na zupelnie normalna „weke”. 😉
Dzień dobry 🙂
Dopiero teraz mogłem się naocznie przekonać, że blog szczęśliwie powrócił na siecizny łono (rano tylko telefonicznie Pan Administrator mi o tym doniósł), albowiem dzionek spędziłem w tym tam ambulatoryju, co to mi do niego chodzić kazano. Strzelać na razie nie kazano, więc mogłem snuć filozoficzne rozważania, czy to źle, czy dobrze. 😎
Ambulatoryj nie powiem, całkiem przyjemny, mimo wczesnej pory akurat na happy hour trafiłem i zaraz koktajle za friko zaczęli mi serwować. 😈 I to prosto do żyły, nawet łykać nie musiałem. Popadłem od tego w łagodne rozmemłanie, świat zacząłem widzieć nieco przez mgiełkę i nawet tysiące „erwache!”, miliony „erwache!” nie byłyby mnie w stanie z tego sennego oszołomienia wyrwać.
Ba, podejrzewam, że dzisiaj i zapach pasztetówki byłby nieskuteczny. Albowiem wyszynk w pewnym momencie zamknięto, mnie do domu odesłano, a senność trwa. Tak wielka, że dla zachowania choćby pozorów przytomności muszę cały czas dreptać, merdać, no, ogólnie być w ruchu. Jak tylko na dłuższą chwilę usiądę, na przykład przy kompie, wkrótce nieodwołalnie usyyppppi…i….a………… chrrr………
Spocznij se, Piesku. Jak zostane premierem nieplamentarnym, to zarzadze przymusowa cisze dzienna dla Wszystkich.
Hej, Pieseczku! 😀
Myślę, że może odpoczywaj w dniach poczęstunku.
My Ciebie bardzo kochamy i zależy nam na Twoim dobrostanie, więc się nami nie przejmuj.
Bylem przekonany, ze weki to takie sloiki na przetwory.
Wcale mnie nie dziwi, ze w Wholefoods pisa „fewer items”. Jest to sklep dla posh folks, z dyplomami w kieszeniach, ktorzy na codzien uzywaja Standard American English, amerykanski odpowiednik Queen’s English. Mysmy z tym w UK zrobili porzadek i NIKT kto mowi Posh nie ma szansy dostac prace w BBC. Chyba, ze juz stoi jedna noga nad grobem i do pracy go przyjeto przed laty.
Wszyscy pozostali maja mowic akcentami regionalnymi, najlepiej takimi, ktorych cudzoziemcy nie w zab nie zrozumieja.
A panie od pogody maja jeszcze dodatkowy wymog, procz tego, ze mowia niezrozumialym akcentem – musza byc w zaawansowanej ciazy. Ciaza nikomu nie przeszkadza, ale sprobuj zrozumiec czy jutro bedzie lalo i czy czeka nas kolejna arktyczna zima , kiedy temperatury potrafia spasc do -2 st. C!
Wysypiaj sie, Bobiku, i odpoczywaj – na chodzaco, stojaco, czy jak Ci wygodniej. 🙂
Podobno, a tak twierdzi moj sasiad, ktory zawodowo zajmuje sie snem, od snu znikaja zmarszczki – co moze dla szczeniakow nie takie bardzo wazne, ale zawsze to pozytywna wiadomosc dla nieszczeniakow. 😉
Polski nie angielski, a też od jakiegoś czasu nie mogę zrozumieć, o czym mówią niektórzy młodzi ludzie.
Tak dziwnie akcentują słowa, że równie dobrze chiński mógłby być w użyciu.
Nie mogę pojąć skąd to się wzięło. 😕
Siódemeczko, posłuchaj, jak mówią niektórzy nauczyciele 😕
Ugotowałam krupnik kiwając się sennie nad garem. Teraz wiem, że to dla towarzystwa 😉
Dobry wieczór,
Haneczko, obudź się 😈
Linkowałem już o odnalezieniu 2700 negatywów przedwojennych negatywów. One wciąż żyją. Może jakieś wspólne ślady z Heleną ?
http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,35640,12567918,Niezwykla_historia_portretu_w_klimacie_Mlodej_Polski.html
Taak, Irku! Zosie Sznajdman ja znalam jako mloda kobiete – gdzies zachowalo sie u Mamy jakies zdjecie z przyjecia, na ktorym ja mam 12 lat, a Zosia juz jest dorosla panna, bardzo wysoka i troche przygarbiona (jak to czesto przerosniete dziewczyny) z bardzo grubym i dlugim warkoczem przerzuconym przez ramie. Widze, ze wlosy ma wciaz bardzo geste.
Jej mama tez jest na tym zdjeciu.
Zosie pamietam jako zawsze usmiechnieta – ja dla odmiany bylam ponuro-powaznym dzieckiem i na wszystkich zdjeciach jakie mi zostaly wygladam tak jakbym byla w glebokiej depresji. Moze i bylam, ale nikt wtedy nie znal takiego slowa, zwlaszcza w odniesieniu do dzieci. .
Heleno, czułem Twoją obecność czytając 🙂
Hehe. Slusznie czules.
Ostatni obraz jaki mam przed oczyma z Zosia, to jak odjezdzala autobusem z grupa dzieci gdzies spod Lublina na pogrzeb Brzechwy – byla wychowawczynia na koloniach TSKZ, a ja wpadlam tam bo inna moja kolezanka tez byla wychowawczynia. Pozniej chyba juz jej nie widzialam, ale ktos mi przekazywal, ze pytala o mnie, jak juz zamieszkalam w Londynie.
Nie wiem dlaczego wyszlo podwojnie. 😯
Bobik śpi, ciiii….
A Tadeusz ani z rezygnacją ani z czujnością (pewnie przecinek albo nie wstawiłem nienormatywnie. Trudno. Mogli prościej wymyślić!). Raczej z fascynacją jak to się język zmienia. I to ciekawsze od tych wymyślonych regułek.
Branoc!
Czytam biografię W. Szymborskiej ” Pamiątkowe rupiecie” Polecam. Na dobranoc:
Wisława Szymborska – Możliwości
Wolę kino.
Wolę koty.
Wolę dęby nad Wartą.
Wolę Dickensa od Dostojewskiego.
Wolę siebie lubiącą ludzi
niż siebie kochającą ludzkość.
Wolę mieć w pogotowiu igłę z nitką.
Wolę kolor zielony.
Wolę nie twierdzić,
że rozum jest wszystkiemu winien.
Wolę wyjątki.
Wolę wychodzić wcześniej.
Wolę rozmawiać z lekarzami o czymś innym.
Wolę stare ilustracje w prążki.
Wolę śmieszność pisania wierszy
od śmieszności ich niepisania.
Wolę w miłości rocznice nieokrągłe,
do obchodzenia na co dzień.
Wolę moralistów,
którzy nie obiecują mi nic.
Wolę dobroć przebiegłą od łatwowiernej za bardzo.
Wolę ziemię w cywilu.
Wolę kraje podbite niż podbijające.
Wolę mieć zastrzeżenia.
Wolę piekło chaosu od piekła porządku.
Wolę bajki Grimma od pierwszych stron gazet.
Wolę liście bez kwiatów niż kwiaty bez liści.
Wolę psy z ogonem nie przyciętym.
Wolę oczy jasne, ponieważ mam ciemne.
Wolę szuflady.
Wolę wiele rzeczy, których tu nie wymieniłam,
od wielu również tu nie wymienionych.
Wolę zera luzem
niż ustawione w kolejce do cyfry.
Wolę czas owadzi od gwiezdnego.
Wolę odpukać.
Wolę nie pytać jak długo jeszcze i kiedy.
Wolę brać pod uwagę nawet tę możliwość,
że byt ma swoją rację
Heleno,
kupiłam sobie malutki tomik tego Preverta. 🙂
Jest w nim, co następuje:
SPIS TREŚCI
WSTĘP — Józef Waczków 5
WIERSZE
Próba opisania pewnej kolacji głów w Paryżu we Francji 13
Widziałem ich wielu 27
Dla ciebie moja miłości 29
Rue de Seine 30
Pater Noster 33
Do mego domu 35
Powrót do domu 38
Czas pestek 40
Święto 44
Hałasy nocy 46
Paris at night 48
Senne rano 49
Stracony czas 52
Właściwy kierunek 53
Rodzinne 54
Ogród 55
Królewska łamigłówka 58
Piosenka 58
Walka z aniołem 59
Rozstrzelany 60
Wszystko odchodziło 61
Nowy ład 63
Skarga kuglarzy 65
Barbara 66
Wojna 69
Inwentarz 70
Jestem jaka jestem 73
Na chybił-trafił ptaki 75
Malcy zakochani 77
Młockarnia 78
Jak zrobić portret ptaka 80
Ładna rodzinka 82
Place du Carrousel 83
Na przepustce 85
Przemówienie na temat pokoju 8
Wielki człowiek i anioł stróż 87
Czerwony konik 88
Śniadanie 89
Ostatnia Wieczerza 91
Piosenka najkrótsza 92
Wypracowanie z francuskiego 93
Niedziela 94
Pozdrowienie ptaka 95
Festyn jarmarczny 100
NOTA BIOGRAFICZNA 103
Komitet Redakcyjny „Biblioteki Poetów” uprzejmie
prosi jej prenumeratorów o nadsyłanie uwag, życzeń
i sugestii dotyczących koncepcji serii, doboru
poszczególnych poetów oraz opracowania edytorskiego
na adres:
Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza
00-131 Warszawa, ul. Grzybowska 4, pokój 111 😀
Gdybyś chciała jakieś wiersze dla porównania tłumaczeń, to chętnie wkleje, mam program przerabiający obraz na tekst.