Koncert Bobika
Koncert zaraz czas zacząć… Bobik zastrzygł uchem,
skoczył i nader zgrabnie w locie złapał muchę
(bo prawdziwy artysta, jak go doszły słuchy,
na koncercie wystąpić nie może bez muchy),
odrzucił lok znad czoła, kurs bezbłędnie wziął ku
scenie, podwinął ogon i zasiadł na stołku,
po czym, wpatrzony w nuty niby w udko kurze,
z wdziękiem położył łapy dwie na klawiaturze
i zagrał… Pierwsze takty bobiczej muzyki
obudziły drzemiące w fotelach jamniki,
co psilharmonii będąc stale bywalcami,
siedziały w pierwszym rzędzie, przed innymi psami.
Zaczęło się szczekanie smętne i płaczliwe,
jakby na salę wpuścił ktoś borsuki żywe,
bo borsuk ma tak dziwną władzę nad jamnikiem,
że ten głos z siebie daje jak po strunach smykiem.
Od razu, nie czekając i nie myśląc wiele,
włączyły się z przeciągłym wyciem trzy spaniele,
które dźwięki umiały modulować świetnie,
przez to, że swemu panu podwędziły fletnię.
Za chwilę dog zaszczekał, najgrubiej jak da się,
głosem, co zdał wzorować się na kontrabasie,
setery ogonami posępnie zamiotły,
warcząc równo, miarowo, jak bębny lub kotły,
a wyżły, wspominając sznycle i kotlety,
tony z gardeł wydały słodkie niczym flety,
lecz zaraz ową słodkość zmącił pomruk srogi,
bo trąbiąc się do akcji włączyły buldogi.
Na to, gdy już zaczęły się numery dęte,
york z yorkową oboje gruchnęli lamentem,
co niejakie współczucie wzbudził między psami,
uspokoił nastroje i stopniowo zamilkł.
Bobik, ciągle na scenie i z muchą pod szyją,
czekał, kiedy się wszyscy wywarczą, wywyją,
wyszczekają… gdy wreszcie instynktu porywem
wyczuł, że teraz solo grać może prawdziwe,
to tak dał po klawiszach i tak się rozbrykał,
że aż przeszło po sali coś jak woń befsztyka
i każdy pies, co nie był na uszy kaleką,
szeptał w trwożnym zachwycie: Mistrzu, jeszcze deko!
Wtedy Bobik – artysta, koneser i smakosz –
się oblizał, wykonał swój ostatni akord
i za nic sobie mając brawa oraz bisy,
na pasztetówkę szybko pobiegł za kulisy.
A jeżeli chodzi o Poetkę, to powstała wreszcie strona fundacji Wisławy Szymborskiej:
http://szymborska.org.pl/index.php/menu/13/
Fantastyczne zdjecia, rękopisy , wycinanki. Mniam, mniam!
Fascynacja to dopiero pozytywne nastawienie, Tadeuszu… 😉
Chyba sie jakies echo zrobilo na laczach, Heleno. Ale zaraz zniklo. 😉
Z posh English i Standard American nie ma zupelnie stuprocentowej ekwiwalencji, choc rzeczywiscie uwaza sie, ze Wholefoods ma dosc wyksztalcona klientele. Stop&Shop juz takich skojarzen nie przywoluje, a tez niezle radzi sobie w kwestii „less/fewer”. A co do regionalizmow, to sa tacy ludzie – jak np. Bill Clinton – ktorzy potrafia byc calkiem dwujezyczni. Jak trzeba, zwykle na Poludniu, albo w mniej wykrochmalonych sytuacjach, Clinton mowi z wyraznym poludniowym akcentem. A z kolei w innych sytuacjach posluguje sie Standard American English. (Tak samo radza sobie moi austriaccy przyjaciele – bardzo dumni ze swojej regionalnej odmiany niemieckiego, ale na codzien funkcjonujacy w Hochdeutschu).
Ide zajrzec do Szymborskiej. 🙂
Gruess Gott ze Szczecina!!!!! 🙂
Oni dopiero wystartowali, strona się buduje i będzie się zapełniać.
Ach, zebys uslyszala, Moniko, nasza Audrey!!!! Dama w kazdym calu przez wiekszosc dnia, ale niech tylko zwacha jakiegos krajana z Jamaiki w sektorze uslug – chlopaka od naprawy komputerow w Radio Shack, elektryka lub pielegniarke w szpitalu! Zaraz przechodzi na taki akcent, ze jej ni w zab nie rozumiem i pekam ze smiechu obserwujac z boku. Ona sie cala zmienia – mowa ciala, gestykulacja,intonacja, melodia zdania, wszystko! I jest znowu dziewczyna z Kingston, corka piekarza!
Ale nie potrafi mowic pidgin English – odmiana angielskiego jakim poslugowali sie miedzy soba niewolnicy na Jamaice aby ich wlasciciele nie rozumieli. Nikt w domu Audrey juz nie mowil pidgin, tak jak mowiono w domu innej pielegniarki mojej Mamy -Joyce, ktora jest z poludnia i glebokiej prowincji wyspy. Joyce musialam czesto prosic aby powtorzyla drugi i trzeci raz i tez rozumialam z trudem.
Ale Audrey chodzila na Jamajce do bardzo dobrej (panstwowej) szkoly, gdzie bardzo zwracano uwage na staranna i poprawna brytyjska angielszczyzne i taka ona wyniosla ze swojego kraju.
O, Heleno, pewnie, ze chcialabym Audrey uslyszec – w obu wersjach, a zwlaszcza w tej malo zrozumialej dla wszystkich, oprocz jej krajan.
szeleszcze 🙂
herbata
brykam 😀
jestem i znikam 😆
brykam fikam
Dzień dobry 🙂
Naspany jestem po same uszy, co w obecnej sytuacji można mi policzyć za wyrazistą demonstrację polityczną. Pisowskim hasłom nie dałem dostępu! 😈
Teraz będę mógł doczytać linki, bo się bardzo w tym temacie zaniedbałem 😳 i może coś nareszcie doszczeknąć merytorycznie. Okropnie mi już zaczęło doskwierać, że ograniczam się właściwie tylko do komunikatów o moim samopoczuciu. W końcu nie o to żeśmy się bili i Lechu ska… tfu, i Bobik zakładał blog. 😆
A w ogóle, dla odmiany Tadeusz powinien dać komunikat o swoim zdrowiu, bo też cości słabował. Dlaczego całą robotę w trudnym i niewdzięcznym resorcie zdrowia ma się zwalać na jednego, średniej wielkości psa? 👿
W Niemczech „dwujęzyczność” w sensie mówienia zarówno Hochdeutschem, jak i swoim dialektem, jest właściwie normą. Co ciekawe, mówienie dialektem lub Hochdeutschem z jego naleciałościami nie ma tutaj jednoznacznych związków z klasą społeczną, pozycją, etc. W niektórych środowiskach jest wręcz w dobrym tonie, żeby nie odcinać się całkiem od swoich korzeni i „dać się poznać po akcencie”. Absolutnie nie dyskwalifikuje to towarzysko, a tym bardziej politycznie. Po jednym zdaniu wypowiedzianym przez Schmidta, Kohla czy Stoibera można było jednoznacznie i bez wątpliwości określić, z jakiej są okolicy, co w żaden sposób nie zmniejszało ich szans u wyborców.
Inna rzecz, że wśród samych dialektów jedne są uważane za bardziej, drugie za mniej eleganckie. Mówić z naleciałością hanzeatycką jest wiele bardziej dystyngowanie niż np. z palatynacką. Ale to są już subtelności, dla cudzoziemca nieraz bardzo trudne do przeniknięcia.
Cudzoziemiec jest wdzięczny wszystkim, którzy mówią choćby z dużymi naleciałościami, ale jednak czymś w miarę zbliżonym do Hochdeutscha. Bo inaczej ma przchlapane. 🙄 Kiedyś koleżeństwo w mojej byłej robocie z jakiejś tam okazji (Weihnachten?) postanowiło wystawić krótką scenkę teatrzykowo-kabaretową, gadaną głębokim nadreńskim Plattem. Wydawało mi się, że akurat z tym narzeczem jestem dość osłuchany, ale okazało się że moje osłuchanie dotyczyło tylko wersji złagodzonej, czyli właśnie tych naleciałości. Jak aktorzy poleceli prawdziwym, pełnym Plattem, to rozumiałem z tego mniej więcej tyle, co z holenderskiego. Mogłem jakoś tam śledzić akcję, ale o złapaniu poszczególnych dowcipów, z których pozostałe towarzystwo (akurat sami nadreńczycy) się zaśmiewało, nie było w ogóle mowy. 👿
Na swoje usprawiedliwienie (i pocieszenie) mogę dodać, że kiedy w TV idzie coś w takim głębokim dialekcie, dla pozostałych Niemców daje się pod spodem napisy, bo też by ni dudu nie pojęli. 😉
Dzien dobry! Wpadam zameldowac, ze zyje, choc nieco poobijana przez realia. To 'nieco’ osiagnelo dzis lokalne maksimum – zalala mnie taka fala zniechecenia, ze potrzebowalam calej godziny, zeby sama siebie przekonac, zeby jednak wstac z lozka. W ktorym lezalam w pizamie i dresie, a i tak zmarzlam. Wstalam w koncu, uprasowalam sobie prawa reka golf, lewa reka przytrzymujac wtyczke od zelazka, zeby nie wypadla z gniazdka pod spodem deski do prasowania i wyszlam do biura, gdzie tradycyjnie juz okazalo sie, ze internet nie dziala – a bez internetu zadnej pracy wykonac nie moge. Brakuje nam tutaj tego dobra praktycznie codziennie, przez pare godzin. W mieszkaniu jest siec bezprzewodowa, ale nie moge z niej korzystac, ze wzgledu na zabezpieczenia w laptopie. Kiedy probowalam je zdjac – najpierw zgodnie z instrukcjami informatykow, a potem juz na dziko, bo instrukcji zabraklo, na amen zablokowalam laptop. Taaak. Z pozytywow: muzeum imienia Puszkina, ogrod botaniczny, w ktorym gubilam sie w sobote przez kilka godzin, wciaz na nowo, az w koncu stres splynal mi w piety i zginal w moim wlasnym cieniu, niedzielna wycieczka trolejbusem po zapadanej deszczem Moskwie i Chopin. Ciekawe, nieczesto slucham Chopina, a tu jakos silniej do mnie trafia.
Bobiku, ucz sie pilnie, kochany – trzymam. 🙂 Pozdrawiam wszystkich. 🙂
No prosze. Wystarczylo pare tygodni w Moskwie, a Aga zaczyna sie zachowywac jakby sie tam urodzila. Juz jej sie z lozka zwlec nie chce jak nie przymierzajac jakiemus Oblomowowi, juz na stres narzeka w sposob neiumiarkowany jakby byla bohaterka w sztuce Czechowa,
Niebawem zacznie chlac na umor i plakac pod gitare, zagryzajac kiszonym ogorkiem.
Co sie z ludzmi dzieje! 👿
Klimat, panie dziejku, klimat.
Wyklejanki Szymborskiej cudowne. 🙂
W Polsce u młodych z językiem coraz gorzej, ale też jest coraz więcej obrońców poprawności. Ogromne powodzenie mają blogi wytykające błędy ortograficzne i interpunkcyjne np. w reklamach, na stronach internetowych, portalach internetowych.
Mordko, Twoja cisza dzienna przesądza sprawę. Muszę się wreszcie kiedyś wyspać, noc jest na to za krótka. 👿
Dzień dobry 😕
O, Ago nieszczęsna ❗ I tak aż do grudnia…
Jakie niebawem? W piersiowce widac dno i od wczoraj sie zastanawiam, czy kupic tu gruzinski koniak, czy raczej jednak wodke. I nie kiszone ogorki mi w glowie, a te suszone ryby, ktore tu sprzedaja jako zagryche w kazdym supermarkecie. Co do zmoskwienia, to co chwila mnie tu ktos pyta o droge, choc przeciez od razu widac, ze ja nie stad – moskwianki trzymaja sie stonowanych kolorow, maja staranny makijaz i buty na bardzo wysokich obcasach – a ja paraduje na zmiane w czerwonym plaszczu i jaskrawozielonym polarze, co do butow, to nosze ulubiony model niemieckich emerytek, a za caly makijaz mam podklad i bezbarwna pomadke ochronna. A mimo to nie tylko ciagle sie ktos ode mnie domaga informacji, ale tez w muzeum sprzedano mi bilet dla grazdan, a nie dla innastrancew – zorientowalam sie dopiero po wyjsciu, kiedy go wyrzucalam i teraz mam moralnego kaca, ze naciagnelam gosudarstwo na 200 rubli.
Podejrzewam, że przynajmniej w tego Czechowa Aga jednak nie wejdzie tak do spodu. Jakoś nie wierzę, żeby nam tu po powrocie żałośliwie jęczała „do Moskwy, do Moskwy!”. 😎
Nie zdziwiłbym się natomiast, gdyby np. przeszła na pozycje zapadników, została wyznawczynią Kropotkina, albo przystała do Pussy Riots. Trzeba sobie jakoś radzić, jak ten góral, co zawiązał buta dżdżownicą. 😉
W każdym razie, Ago, jak zaczniesz chlać pod gitarę i zagryzać ogórkiem, będę Ci wiernie, choć wirtualnie, towarzyszył. 😆
A, widzę, że już się zaczęło. Lecę po wirtualnego ogórka w postaci suszonej ryby. 😈
Ryba suszona nazywa sie wobla, nie mylic z bacahlao . Albo na Ukrainie – taranka.
Faktycznie ludzkosc nie wymyslula lepszej zagrychy dp piwa. Ale upadek Zwiazku Radzieckiego przyczynil sie do szczegolnego rozzwju tej galezi przetworstwa rybnego. Dzis sprzemysl spozywczy Zwiaz… tfu! Rosji produkuje wielka obfitosc oferty woblarsko-taranskiej.
Nie znam tego delikatesu, dlatego jestem zmuszona pić piwo bez zagrychy 😎
Gitarę też na szybkiego znalazłem. 😀
Gdie wy tiepier’, czy się moczycie w bani,
gruziński koniak czy wam teraz druh?
wsio ryba, bo – pomnitie, polska pani,
że nie materia ważna, tylko duch.
Materii opór ma niemiłe skutki,
tu nie pomoże kitajczonok Li,
lecz duch urasta z każdym gramem wódki
i opór cznia, gdy pije albo śpi. 😉
CZY TO PRAWDA??????? PIS PROWADZI W SONDAZACH?
http://redakcja.salon24.pl/452028,pis-liderem-sondazu-poparcia-partii-politycznych
Kocie, bardzo Cię proszę, pirzgnij te salony w kąt i przeprowadź się do kuchni 😉
Hehe. Tryumfalny tytul w Rzepie:
„PiS zrywa z wizerunkiem partii antyinteligenckiej”.
A to dlatego, ze wysuneli na premiera jakiegos profesora. Niechby jeszcze dorzucili Staniszkis i uwierze. 😈
Znaczy, będą budować na pokładach inteligencji. 😎
Kocie, nie wołnujtes.
To życie polityczne w internecie dawne odleciało w sferę fantastyki, ale co ciekawe angażuje bardzo silne emocje.
Tu jest strona, na którą się powołują:
http://wybory.xaa.pl/
Bry!
A ja jeno smarkam trochę. I na wszelki wypadek już nie mierzę temperatury, bo ciągle mam 36.0… dwa termometry nie mogą być zepsute…więc ciągle mi się spać chce.
O, Aga w Moskwie!!! Hoho!!! Dla niewtajemniczonych: ta wobla wygląda zwykle koszmarne, cała ryba wysuszona, wygląda jak wampir rybny. Brrr. Są też w kawałkach…O, tu
http://img-fotki.yandex.ru/get/4601/bekh-vadim.d/0_420ce_6903e909_L
Ago, jak lubisz sztukę początku XX wieku, to koniecznie do Nowej Trietiakowskiej Galieriei. W dawnym domu plastyka. Po drodze można spotkać obecnych plastyków, którzy sprzedają na stacji metro swoje wyroby. Niektóre niezłe…
Ach, jak sobie przypomnę Gonczarową, Tatlina, etc. tam… ech.
Oficjalnie się nazywa tak: ТРЕТЬЯКОВСКАЯ ГАЛЕРЕЯ НА КРЫМСКОМ ВАЛУ
http://www.tretyakovgallery.ru/ru/museum/branch/gtg_krimskiy_val/
Wobła, nie wobla. I wyglada pieknie. Chyba po poludniu wpadne do sklepu i sobie kupie.
Hej, Bobiczku, wiersze piszesz, znaczy – wyspałeś się. 🙂
W tekście Wertyńskiego był jeszcze mołojec, to pewna alternatywa dla Agi. 😆
Ja nie wiem, nie wiem, czy oni tam w tej Moskwie wyzbyli się nawyku szpiegowania obywateli i czy specjalnie nie pozwalają Adze korzystać z internetu.
Mój ty Boże, gdzież jeszcze pamięta się kitajczonka z Li?! Bobik, żyj wiecznie, a z Tobą cały Koszyczek!
Uwielbiam.
A tak poza tym, to ktoś twierdził, że kitajczonok był z Płocka.
No coz, Ago, Rosja to nie szwajcarski zegarek, nigdy nie byla, ale co sobie poszagajesz po Moskwie w wygodnych butach i cieplym polarze to twoje i tego ci nikt nie zabierze.
Woble mozna kupic w rosyjskich delikatesach na Saskiej Kepie (Francuska/ Zwyciezcow).
http://www.youtube.com/watch?v=DsCX2L7HHFU
To byl Malajec, z Malai czyli Malezji. 😈
Zaraz przyjdze specjalistka i zreperuje mi kompa. Bede mal wtedy wreszcie dostep do YouTuba.
No tak, śpiewa malajcem.
Całe życie uważałam, ze chodzi o mołojca. 😆
http://www.youtube.com/watch?v=k9iOej6Us7c&list=LP-PXWPkUnzWY&index=3&feature=plcp
Ja w tej chwili wiecznego życia życzę Mordechajowi i jego Starej. Mój nowy kawałek kuchennej podłogi dostał od nich w prezencie taki przecudny, tradycyjny w kształcie czajniczek, który w ogóle nie wygląda na elektryczny.
Podłoga cała w zachwytach, uśmiechach i radosnych okrzykach. 🙂 Zastanawia się tylko, czy tego cuda zacząć używać od zaraz, czy zaczekać jeszcze na nowe szafki, żeby i one wzięły udział w inauguracji.
Największe dzięki dla Hojnych Ofiarodawców. Od podłogi i ode mnie, bo ja nie mniej z czajniczka mam radochy. 😀
Nie zauważyłam, że Nisia już zapodała.
Ale mój kieruje do wielu piosenek Wertyńskiego.
Z temperaturą cielesną mam pewien problem. Surowo przykazano mi ją teraz mierzyć kilka razy dziennie i w razie czego raportować. Tyle, że ja już wiele lat temu zastosowałem receptę Wałęsy, stłukłem termometr i od tego czasu faktycznie ani raz nie miałem gorączki. Niestety, próby wyjaśnienia tego niemieckim lekarzom były niezbyt udane. Polskie meandry okazały się dla nich zbyt wyrafinowane. Chyba więc będzie Mahomet musiał pójść do góry i kupić sobie termometr. 👿
Oooo! Juz dotarl? 😈
teraz pytanie zasadnicze: jaka ma wtyczke Traditioneller Elektrische Wasserkessel Prestige – brytyjska czy niemiecka? Bo to byla powazna przeszkoda do pokonania!
Hmm… Dobre pytanie. Idę sprawdzić, czy się wtyka.
Niestety, wtyczka brytyjska. Pora na odwieczne pytanie rosyjskiej inteligencji: czto diełat’? 🙄
Kurka wodna! Natychmiast dosle wtyczke transformujaca brytyjska na ogolnoeuropejska!
Cosmy sie ze Stara nagimnastykowali, zeby byla to wtyczka niemiecka!
Chyba, ze najblizszy elektryk wymieni wtyczke? Wtedy nie ma podwojnej tylko po Bozemu?
Z tym pytaniem to już chyba lepiej zaczekam na Pana Administratora. Za parę godzin powinien się zjawić. 😉
OK.
Ale jestem zly! 👿
Mordko, szkoda Twoich nerw. Problem wtyczki jest w ten czy inny sposób do przeskoczenia, a czajniczek tak czy owak przecudny. 🙂
OK. Obejrzalem wtyczke na naszym wlasnym Traditioneller Wasserkessel i widze, ze wymiana nie bedzie skomplokiwana, gdyz kabel nie jest przylutowany do samej wtyczki, tylko daje sie latwo rozlaczyc..
Mysle, ze nalezy szybko zadzwonic do Pana Administratora i zostawic mu dyspozycje by wracajac do domu podlapal w sklepie elekstrycznym nowa wtyczke w odpowiednim kolorze.
Potem tylko odkrecic dwie srubeczki na wtyczce brytyjskiej i odpowiednie druciki podlaczyc do nowj wtyczki. Voila!
Nawet ja Kot umialby to zrobic bez elektryka.
Jeszcze nie tak dawno temu caly sprzet elektryczny sprzedawany w Wlk. Brytani byl bez wtyczek tylko z rozszczepionym na trzy druciki kablem. Wszyscy wiec sami zakladalismy oddzielnie kupione wtyczki.
Mnie to wsciekalo i dziwilo, ale na szczescie ten okres mamy juz za soba i teraz wszystko kupujemy gotowe do wetkniecia w gniazdko.
Też wpadłem na ten pomysł, żeby zadzwonić do Pana Administratora i nawet mi nie kazał prowadzić żadnych badań naukowych na wtyczce, tylko powiedział, że nie ma sprawy, na pewno jakoś sobie poradzi. No to zakładam łapę na łapę i spokojnie czekam, aż problem „sam” się rozwiąże. 😈
Zanim Stara zakupila dla wlasnego domu ten czajnik, przeprowadzila bardzo powazne badania naukowe na okolicznosc dzioba. Bo jej pet hate jesli chodzi o dzioby to sa takie, ktore polegaja na krotkiej, rowno scietej rurce, z ktorej wrzatek niehybnie leci na wszystkie strony.
Drugie consideration to byla przykrywka, by przystawala idealnie i nie byla zbyt trudna w obsludze i aby sam czajnik latwo sie ustawial na podstawce..
No i na trzecm miejscu byla ogolna pieknosc designu.
Prestige spelnial wszystkie oczekiwania. Zwlaszcza jesli chodzi o Dziob Wlasciwy w ksztalcie dzioba i o pieknosc.
Nasz obecnie urzędujący czajnik ma najprawdziwszy dziób, nieco tylko wyokrąglony, nie żadną rurkę. Nalewa się idealnie, pokrywka i podstawka też są absolutnie w porzo, ale… no, ujmijmy to tak, że nie za urodę go kochamy. 😈
Pan Administrator po prostu pójdzie do sklepu i kupi za 0,7 Ojro wtyczkę przejściową. Są dwa rodzaje, wte i wewte, oba bardzo popularne w Polszcze od czasu masowych migracji. 🙂
Bardzo ładny komentarz Millera do genialnych propozycji Wielkiego Sratega: Polska się obudziła zobaczyła kandydata na premiera i poszła spać dalej. 😈
Ha, ha! Wielki Srateg! Nareszcie i mnie się udało popełnić literówkę na miarę Heleny, że tak skromnie zauważę. 😆
Wielki Srateg – jes, jes, jes!
Fotkę czajnika poproszę uprzejmie. Jestem kuchenną gadżeciarą i jeśli go nie zobaczę, to zwiędnę.
Bobik, po co Ci termometr? Masz mieć zimny nos i tyle.
Dzień dobry, już nie raz było, że tematy rozmów na Blogu Bobika wyciekają z blogu i żyją własnym życiem.
http://wiadomosci.onet.pl/raporty/oszukane-pokolenie/stado-barankow-dobieglo-do-zagrody-z-napisem-bezro,1,5265227,wiadomosc.html
„Oszukane pokolenie” – czy to zaczątek rewolucji młodych, czy tylko klub skiśniętych marzycieli?
Czyżby Bobiczy czajnik to był Russell Hobbs Cottage Floral, na który choruję bezskutecznie, bo mi nie pasuje do kuchni, ale jest cudny sam w sobie?
Słuchać Wielkiego Wodza. Przejściówka w każdym domu 🙂
Portret czajniczka? No problem, już się robi. Oto on (Prestige Kettle) w pełnej krasie: 🙂
http://ecx.images-amazon.com/images/I/41n2GPmcarL._SL500_AA300_.jpg
Ja tego problemu Oszukanego Pokolenia naprawdę nie jestem skłonny lekceważyć i odfajkowywać na zasadzie „w głowach się smarkaczom poprzewracało”. Bo to nie będzie problem tego jednego pokolenia. Po prostu widać (nie od dziś zresztą), że praca będzie dobrem coraz bardziej deficytowym i (przy obecnym podejściu do sprawy) wkrótce starczy jej tylko dla wybranych. I to jest bardzo ważne zagadnienie społeczne, które niezbędnie wymaga przemyślenia: czy nie zmieniać podejścia i pogodzić się z taką elitaryzacją pracy, prowadzącą nieuchronnie do napięć, frustracji i poczucia wykluczenia u coraz większej grupy? Czy też w interesie społecznym dążyć do zmiany systemu i podejścia, do pewnego spłaszczenia nierówności, czyli np. do 6-godzinnego dnia pracy, co pozwoliłoby zatrudnić więcej ludzi? Oczywiście straciliby na tym ci, którzy mają pracę teraz i też nie obeszłoby się bez napięć. Myślę jednak, że jakieś takie pomysły, nawet „rewolucyjne” albo wręcz od czapy, powinny koniecznie pojawić się w społecznym dyskursie, żeby coś nowego zaczęło się wykluwać. Bo samo rozdzieranie szat może być wprawdzie elementem diagnostyki, ale w leczeniu jest kompletnie bezużyteczne. 😉
Alleluja! Byla Carey i napawila c sir dalo w kompie, coc nie jest specjaistka od Maca. Ale znow mam Skyoe’a!
Zaraz bede rozne wtyczki na nowo wprowadzal!
Wiem juz jak wywalac z Ulubionych (bo sie wstydzilem znow o to putac Rysia!).
No i bede mogl wysluchac z CDisa przepieknego czytania Fausta w tlumaczeniu Prapradziadka Starej!
No to swiat idzie ku lepszemu, Mordko. 🙂 W ramach remanentow posluchaj tez, jak znajdziesz moment, tego Marsalisa z YouTube’a, co go wczoraj podrzucilam, bo nie dosc, ze gra cudownie (jak moze pamietasz u nas w domu jest Kult Trabki i Trebaczy), 😉 to jeszcze mowi momentami Standard American English, a momentami – z akcentem nowo-orleanskim (i do tego bardzo dowcipnie).
Ten nowy czajnik sliczny, Bobiku. Taki klasyczny, tradycyjny ksztalt. 🙂 Zabawy z wtyczka pamietam dobrze z mieszkania na Wyspie (a w labie meza oni te wtyczki do bardzo drogich przyrzadow pomiarowych musieli regularnie wymieniac co trzy miesiace – mialy best before dates, prawie jak swieze produkty w sklepach – wiec we wtyczkach wszyscy byli mocno wprawieni; z tego, co wiem od angielskich przyjaciol, te cwiczenia wtyczkowe dalej tam w labie odchodza, cwiczac nastepne pokolenia fizykow).
A ja mam czajnik nieklasyczny, metalowy, choc z porzadnym Dziobem. Wymienilam pare lat temu wyglad klasyczny na model XXI-wieczny, zeby moc robic herbaty inne od czarnej – a kazda z nich ma optymalna temperature parzenia (najnizsza biala, potem zielona, potem oolong, az po czarna). Jak mialam wiecej czasu, to odczekiwalam, az mi woda ostygnie mniej wiecej do odpowiedniej temperatury. A teraz juz moge sie chociaz z tego zwolnic. Choc czekanie na odpowiednia temperature bylo takie…zen (w Japonii mozna sie bawic w przelewanie goracej wody do czajniczka lyzka, ale to juz dla naprawde Oddanych Herbacie). 😉
Przyjemnego słuchania, Kocie. 🙂
U mnie rozchodzi się aromat pieczonego pasztetu.
Pachnie pięknie.
Poprzedni był wyborny, wiec śnił mi się po nocach.
Przekonałam się, że przechowywany w zamrażalniku nić nie traci, a nawet zyskuje.
Od tego jest Wielki Wódz, żeby go słuchać.
Ja zawsze bardzo dobrze na tym wychodzę. 😀
Proszę mi nie kadzić. Nic nie załatwiam. 😎
To ten srateg był literówką? A ja myślałem, że Bobik zdecydował się mówić tak tak, nie nie. 😳
Nic nie kadzę. Rozsądny i wiedzący z Wodza człek, więc ile razy skorzystałam z podpowiedzi zawsze byłam (i jestem) bardzo zadowolona.
To wszystko. 😀
Bobik: „że praca będzie dobrem coraz bardziej deficytowym i (przy obecnym podejściu do sprawy) wkrótce starczy jej tylko dla wybranych. I to jest bardzo ważne zagadnienie społeczne, które niezbędnie wymaga przemyślenia: czy nie zmieniać podejścia i pogodzić się z taką elitaryzacją pracy, prowadzącą nieuchronnie do napięć, frustracji i poczucia wykluczenia u coraz większej grupy?”
ja lewak mam bardzo dobry pomysl gloszony przez liberalow (i ja pochwalam 😳 ) Bezwarunkowy dochód podstawowy
🙂 🙂
czajnik z wygladu, moze byc (to duza pochwala Kocie )
ale czy tez skutecznie gotuje wode? 8)
a my mamy jutro wolne od pracy, Swieto Zjednoczenia, taki niemiecki 11 XI, tylko ze bez wywieszania flag, zapowiadaja slonce przy 20°, bedze mozna brykac, fikac przez Tereny Zielone
🙂 🙂
albo w swetrze na balkonie przy herbacie poszelescic
😀 😀
Sorry za braki przecinków, albo wstawiam za dużo, albo zjadam. 🙁
Drzewiec miał rację, ludzie są pochopni.
Przyjemnie jest dawać i fajnie pomyśleć Rysiu, ze wszyscy by mieli zapewnioną podstawę egzystencji, ale obawiam się, że to wyzwoliłoby jeszcze więcej roszczeń i pretensji.
Są przykłady dosyć liczne.
Mar-Jo, witamy w Sz. 🙂 wieczor autorski Pani Iwasiow byl BARDZO udany, prowadzaca pani Helbig jak zwykle pogodna i doskonale przygotowana, pani Iwasiow otwarta i zaczepna jak potrzeba (mowi o sobie „ja feministka”) w doskonalym nastroju.
Ja urwalem sie okolo 22 (praca, praca 🙂 ) a towarzystwo poszlo w „kluby” i brykali tam do switu 🙂 🙂 🙂
tu obie Panie
https://lh5.googleusercontent.com/-_LLET0yc7uw/UGsHiHDddWI/AAAAAAAAHNw/aMyAmlIdOCg/s1000/P9281246.JPG
Rysiu, o tym pomyśle kiedyś czytałem opowiadanie, chyba nieboszczyka Zajdla? Tam każdy dostawał ile trzeba na żarcie i fajki ostatniego sortu, ale też każdemu badali możliwości i jeśli miał jakieś, musiał się brać za robotę, chciał czy nie. Ten drugi aspekt chyba umyka lewakom i liberałom. 😉
a tu siedzimy zwykle przed sklepem, palacze pala, herbaciarze
herbatuja 🙂
https://lh6.googleusercontent.com/-zts9KhIlVW8/UGsHexYnvqI/AAAAAAAAHNU/x_kQbRG3Kbo/s1000/P9281243.JPG
WW, 🙂 🙂 🙂
mt7, roszczenia to jest slaby punkt kazdej socjalnej ideii, ale jest to jeden z licznych pomyslow na rozwiazanie przyszlych problemow, ktore niewatpliwie dotkna pokolenie moich dzieci
w wiekszosci krajow Europy mamy wlasciwie juz systemy ochrony
socjalnej (w niemczech gwarancja (!) konstytucyjna), tylko sa
zazwyczaj malo efektywne
Wielkiego Wodza posłuchałam i kupiłam sobie te takie na krzywe stopy. Na razie na nie patrzę, ale rozumiem, ze jak użyję, to od razu stanę w pionie.
Bardzo miła ta rysiowa księgarnia 🙂
niestety nie moja 🙂 tylko Niny i Marcina 😀 niesamowicie
milych i przyjaznych
tutaj kilka slow o „buch|bund”
http://www.dw.de/dw/article/0,,16202996,00.html
„moja” tutaj:
https://lh5.googleusercontent.com/-9dPD-hIvKPM/TzkT_5G0yVI/AAAAAAAAFzs/tRHAwtegi38/s1000/DSCF5239.jpg
tez ladna 🙂 🙂 🙂 🙂
Rysiu, dla kogo mało efektywne, a dla kogo bardzo sprzyjające:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12591725,Harem_na_socjalu__Muzulmanscy_poligamisci_zyja_w_Niemczech.html?
Wodzu, nie wszystkim lewakom umyka. Tyle że mogą nieco odmiennie widzieć całokształt. 😉
Jednym z moich poważnych zastrzeżeń do Bürgergeldu jest to, że daje on wprawdzie wszystkim jakieś tam utrzymanie (tylko że obecny socjal też daje, więc po co mnożyć byty), ale nijak nie rozwiązuje sprawy podziału na „lepszych”, którzy pracę mają i „gorszych”, którzy jej nie mają mimo poszukiwań i wysiłków.
Bo to wcale nie jest tak, że wszyscy tylko patrzą, jak by się tu od roboty wymigać, a tylko żreć, pić, palić i leżeć przed telewizorem za państwowe. Owszem, tacy też są i Arbeitsamt używa różnych środków do dyscyplinowania ich, ale te środki i tak będą nieskuteczne, póki pracy będzie ogółem za mało. Ale oprócz zdeklarowanych leniwców jest bardzo wielu (a będzie prawdopodobnie coraz więcej) takich, którzy pracować chcą, a nie mogą, mimo że stale obniżają swoje ambicje czy wymagania. Roboty zwyczajnie nie starcza, co prowadzi do wytworzenia się kategorii „ludzi niepotrzebnych” (nawiasem mówiąc, Bauman już jakiś czas temu to przewidywał). Tzn. oni sami czują się niepotrzebni i nieraz bardzo dramatycznie to przeżywają, zwłaszcza jeśli są trochę wyedukowani i z kwalifikacjami. Po bezskutecznym wysłaniu 300, 400 czy 500 podań z psychiką zaczyna się coś bardzo niedobrego dziać, co niestety czasem miałem okazję obserwować. A jak to się dzieje na dużą skalę (a tu i ówdzie już tak jest), to zaczynamy naprawdę mieć poważny społeczny problem. Któren i prawaków wcale nie ominie, choć do czasu może im się tak wydawać. 🙄
W encyklice „Laborem exercens” Jan Paweł II rozważa „płacę rodzinną”. Wiąże się z tym praca jednego tylko członka rodziny. To z kolei wiązałoby się z uwolnieniem wielu miejsc pracy. Może tędy wiedzie ścieżka.
„Za sprawiedliwą płacę, gdy chodzi o dorosłego pracownika obarczonego odpowiedzialnością za rodzinę, przyjmuje się taką, która wystarcza na założenie i godziwe utrzymanie rodziny oraz na zabezpieczenie jej przyszłości. Takie wynagrodzenie może być realizowane czy to poprzez tak zwaną płacę rodzinną, to znaczy jedno wynagrodzenie dane głowie rodziny za pracę, wystarczające na zaspokojenie potrzeb rodziny bez konieczności podejmowania pracy zarobkowej poza domem przez współmałżonka, czy to poprzez inne świadczenia społeczne, jak zasiłek rodzinny albo dodatek macierzyński dla kobiety, która oddaje się wyłącznie rodzinie; dodatek ten powinien odpowiadać realnym potrzebom, to znaczy uwzględniać liczbę osób pozostających na utrzymaniu w ciągu całego okresu, gdy nie są w stanie podjąć odpowiedzialności za własne życie.”
Rysiu, Twoja księgarnia bardzo podobna do jednej mojej, lokalnej. Czyżby ta sama sieć? 😉
Płaca rodzinna rzeczywiście byłaby jakimś rozwiązaniem dla tych osób, które świadomie wybierają spełnianie się wyłącznie w życiu rodzinnym i prowadzeniu domu. Ale przecież w dzisiejszym świecie takich osób – obojga płci – jest coraz mniej. Trynd jest raczej taki, żeby realizować się równolegle w życiu zawodowym i rodzinnym. I chyba nad tym przede wszystkim trzeba główkować – jak taką równoległą realizację jak największej liczbie ludzi umożliwić.
Bobiku, my poza sieciowi, my jestesmy jedyni 🙂 ale mamy
tego samego co Thalia i Hugendubel fachowca od „wnetrza” 🙂
Ale tu na przeszkodzie będzie postępująca automatyzacja i robotyzacja wielu procesów produkcyjnych w sferze wytwarzania i wymuszony tym zawężający się rynek pracy dla robotnika nawet wykwalifikowanego. Tzw. nadbudowa nie wchłonie bezrobotnych. Co zresztą widać na przykładzie zapadnięcia się systemu edukacji zawodowej w Polsce – większość szkół zawodowych prowadzi równolegle nauczanie ogólnokształcące wypuszczające absolwenta w kierunku studiów, które de facto w większości nie są niczym innym, jak przechowalnią młodych bezrobotnych do osiągnięcia wieku 2X lat.
Niezwykle trudne to wszystko, przy tym stawiające pytanie o sens edukacji.
Ale czy wartość człowieka wyznacza jakakolwiek praca?
To dlaczego tak czekają emerytury, żeby wreszcie się od niej uwolnić?
Może chodzi o nakierowanie ludzi na twórcze spędzanie życia i niekoniecznie takie, z którego jest pożytek.
Wiele osób ma, lub mogłoby mieć hobby i pasje, które mogliby rozwijać ku własnemu szczęściu, a być może pożytkowi innych.
No nie! O sens edukacji? Chyba raczej o to, CZEGO uczą i jak.
Szkoły i uczelnie nie nadążają za tym i nie wiem, czy chcą i mogą nadążyć.
ciekawa linka od mt7, „naciaganie” systemu socjalnego to pospolity sport, a to co piszesz (18:54) jest czescia pomyslu na Dochod Gwarantowany, wykorzystac swoje mozliwosci!!!
dopiero 19:00, a juz tak ciemno 😕 za oknem
Dlaczego tak czekają na emerytury? Bo w większości to człowiek jest dla pracy, a nie praca dla człowieka (to też z encykliki).
A sens edukacji oczywiście może być dwojaki – ten służący poszerzaniu horyzontów i ten, który ma służyć osiągnięciu określonych umiejętności, czy kwalifikacji do spełniania pracy.
O ile ten pierwszy ma wartość dobrowolną (rozwijanie pasji, hobby), o tyle ten drugi (często okupiony wielkim wysiłkem i kosztami), jeżeli nie prowadzi do wykorzystania, to jest bez sensu.
Takie mam wrażenie, że obecny model edukacji jest właśnie bez sensu.
A teraz znikam od kompa.
klakier o 18:27, to nie jest dobry pomysl, za malo radykalny, zadna zmiana na lepsze, tylko pietrzenie biurokracji 🙂
a u Pani Kierowniczki wczoraj (i troche dzisiaj) bylo bardzo
ciekawie, politycznie 🙂 i chyba na powaznie a nie dla jaj 😀
tez znikuje do kolacji 🙂 😀
W nawiazaniu do „sensu edukacji”.
Pisze adept dziennikarstwa, reporter radia WAWA, publicysta (tak sam sie przedstawia):
„Hasło „socjalizm z ludzką twarzą” ukłute przez A. Dubczeka w latach 70. pasowało, jak ulał do Unii Europejskiej.”
Mniejsza o znajomosc polszczyzny. Ale najnowszej historii? Kiedy byla Praska Wiosna? Drugiego zdania w tekscie „publicysty” juz mi sie nie chcialo czytac….
Nigdy się nie nadąży za uczeniem tego co wiadomo. Teoria głosi, że powinno się uczyć jak się uczyć. To niegłupie, ale trafia na silny opór materiału wejściowego 😆
U Pani Kierowniczki to była wczoraj jakaś zadyma, którą Pani Kierowniczka łaskawie tolerowała do godzin wieczornych. Czasem sobie myślę, że PK od czasu do czasu lubi takie przeciągi. 😀
Dzisiaj też jeden występował, ale chyba już się obraził. 🙂
Tadeuszu, myślę, że problem w tym, ze teraz szybciej uczą się uczniowie.
Nie starają się chyba tyle zapamiętywać, co np. ja kiedyś, bo uważają, ze w każdej chwili mają dostęp do informacji.
Ale czy z tego natłoku coś wynika dla refleksji i namysłu, tego nie wiem.
Nie wiem też, jak układany jest teraz program, ale zdumiewam się zaskakującą ignorancją często wykształconych, młodych ludzi.
Tłumaczę sobie, że to najpewniej zmiana pokoleniowa, te sprawy i ludzie, którzy byli dla mnie ważni, albo o których mnie uczono, nie są już takie dla następców, a ja raczej już chyba nie nadążam za ich światem.
To jest ciekawy czas.
Nie lubię takich przeciągów, ale nie lubię też, jak mi mówią, że nie stosuję zasady audiatur et altera pars. No to próbuję wysłuchać, bo autentycznie chcę wiedzieć, co mają do powiedzenia. Niestety, z drugiej strony wyłącznie inwektywy 🙁
Ten dzisiejszy, Wodzu, odzywa się u mnie od dawna, bo jest autentycznym melomanem; przedstawił mi się nawet kiedyś w filharmonii w Krakowie. Swego czasu ujął mnie historyjką o ojcu-trębaczu z Wieży Mariackiej. Ale widzę też, jak wypowiada się na blogach politycznych i tu stawiam diagnozę: stary komuch, który uważa, że za PRL było najlepiej, a teraz tylko upadek. A ostatecznie już mi się naraził, kiedy stanął po stronie antyizraelskiego wiersza Guentera Grassa. Tak więc to trochę inny przypadek niż nasi patryjoci, ale równie trudny.
To dobre miałem te skojarzenia w stronę Komsomołu. 😎
Uczniowie szybciej się uczą niż kto? I co to znaczy uczyć się 😉 Jeżeli to znaczy — na podstawie abstrahowania tworzyć spójną konstrukcję intelektualną opisującą jakąś część świata, to tak samo mozolnie i nieudolnie idzie to studentom (uczniów nie znam) jak zawsze 😆
I, za przeproszeniem, osoba obeznana z nowszą techniką widzi od razu, że ich „biegłość” (przeciętnie) w posługiwaniu się ową techniką polega na umiejętności sprawnego powtarzania prostych operacji. Kiedy wchodzimy w operacje, gdzie trzeba włączyć intelekt, to szybko okazuje się, że nie umieją. A włączyć intelekt (i coś wiedzieć) trzeba przy krytycznej selekcji informacji z Internetu. Oni przyjmują bezkrytycznie większość tekstu z Netu. I to empirycznie wykazywano. Tzw. WWW 2 miał właśnie polegać na tym, że użytkownicy będą tworzyć sami treści. Ale takich samodzielnych użytkowników jest garstka. Jak zwykle: mała elita i duża reszta.
Mój 3-letni syn w czasach DOSu i Nortona Commandera potrafił uruchomić sobie wybraną przez siebie grę, choć nie umiał czytać. I nauczył się tego dość szybko od momentu, gdy komputer pojawił się w domu.
To w jakiś sposób przekłada się na to „szybkie uczenie”. W sumie sprowadza się do zapamiętania sekwencji i powtarzalnych operacji. Tak i funkcjonują uczniowie – potrafią sprawnie działać w poznanym obszarze pokazanych im algorytmów. I tak też są ukierunkowani przez lata edukacji.
Niewielka część potrafi używać tych algorytmów do zakodowanej słowami sytuacji (w zasadzie też standardowej), w której te algorytmy prowadzą do rozwiązania, ale opis sytuacji wymaga odkodowania – wtedy najczęściej mówią – „tego nie było”.
Szybciej niż nauczyciele.
Ale to jest raczej moje wyobrażenie, niż opis rzeczywistości, bo nie mam w otoczeniu ani uczących się dzieci, ani młodych ludzi.
A osobiste doświadczenia są już mocno przeterminowane.
Chodziło mi raczej o ich możliwości przyswajania, poruszania się w świecie informacji i nowych technologii, w których dawno prześcignęli nauczycieli.
Pisząc nauczyciele mam na myśli również akademickich.
Byłam jakiś czas temu na panelu zorganizowanym przez rektora UW, na którym większość zebranych to byli mocno starsi ludzie, kadra profesorska, którzy zachowywali się wg. skandalicznie, sami niczego nie słuchali i przeszkadzali innym. Nie wszyscy, oczywiście. 🙂
Nie wiem, może już nie wykładają, ale włos mi się na głowie zjeżył.
A kreatywnych ludzi jest zawsze tylko jaka część i oni tworzą np. różne alternatywne, otwarte oprogramowania oprogramowania.
Pewnie mogłoby być ich więcej przy odpowiednim kształceniu nakierowanym na ich rozwój.
Klakier — pełna zgoda, z małą uwagą. Na ile zauważam u swoich dzieci i studentów, szkoła nie daje tych algorytmów. Po wyjściu z niej dziecka mają w sobie masę mało powiązanych ze sobą faktów encyklopedycznych.
Siódemeczko: to, że ktoś bez zahamowań umie naciskać guziczki na telefonie, czy poklikać, to jeszcze nie jest umiejętność uczenia się! A tak to się często widzi. Jak mówimy z Klakierem, to jest umiejętność szybkiego opanowania kilku prostych czynności.
Co do zachowania (kultury osobistej) kadry profesorskiej, niestety to smutna prawda. A często zachowanie ich wobec studentów…
A z tym to się oczywiście zgadzam. I nie tylko dotyczy to poruszania się w świecie informacji i nowych technologii, ale bardzo często mają większą znajomość tego świata i większą wiedzę.
Nauczanie niejednokrotnie jest już muzealne, bo świat się zmienia dynamicznie, a szkoła bardzo powoli się modyfikuje. I w sensie wyposażenia, lecz co bardziej rozpaczliwe – mentalność belfrowska jest niczym nienaruszona skała.
No, to znaczy, jeżeli nienaruszona skała, że się niczego nie uczą. 🙁 🙂
Podejrzewam, że opis Klakiera dotyczy szkół państwowych.
Wydaje mi się, że szkoły społeczne i prywatne, to zupełnie inny poziom.
Na uczelnie prywatne patrze podejrzliwie.
Dobry wieczór.
Obiecałam, jest Oktoberfest:
https://plus.google.com/photos/101208902374345930662/albums/5794806481856475825?authkey=COrt_925pMCuXQ
Powiedzmy, że niektóre szkoły społeczne i prywatne. I w drugą stronę, znajdzie się parę dobrych państw… tfu, samorządowych. 🙂
Ja akurat mam bardzo dobre zdanie o pewnej uczelni prywatnej. Bo na niej pracuję 😆 Ale są i takie, gdzie jest proste naciąganie.
A teraz — branoc!
Bardzo fajny Fest. Mam nadzieję, że można wchodzić ze swoją piersiówką? Bo jakby ktoś chciał się odpowiednio znieczulić tymi ichnimi sikami, to na samą ubikację pójdzie majątek. 😛
Nisiu, jak już się odważysz założyć te protezy, to daj znak życia, żeby moje sumienie nie było obciążone. 😎
Ja wczoraj po tych koktajlach absolutnie nie nadawałem się do żadnych zadym (do kulturalnych dyskusji też zresztą nie bardzo), ale doczytałem sobie dzisiaj i taka jedna wątpliwość mnię się pojawiła, którą wyrażę tutaj, nie na Dywanie, bo zakaz Kierowniczki jest dla mnie prawem. 😎 Czy ja się przez całe świadome życie myliłem sądząc, że do demokratycznego repertuaru należy wprawdzie wolność demonstracji, nawet w głupich i niesłusznych sprawach, ale również i wolność publicznego zjechania każdej z demonstracji i powieszenia na niej dowolnych psów?
Wyrażenie swojego zdania o jakiejkolwiek demonstracji nie jest równoznaczne z jej zakazaniem, czego obrońcy przebudzeń jakby nie brali pod uwagę. Niestety, jak skądinąd wiadomo, wyjście z nieprawidłowych przesłanek stawia pod znakiem zapytania cały dalszy ciąg rozumowania, który wobec tego można sobie spokojnie darować. Co ja zrobiłem i Wam również tego życzę. 😈
Oj, nie nadaję się do Festów 😕 Wyrazy szczerego podziwu, Mar-Jo 🙂
Nie wiem, czy mogę sobie z czystym sumieniem obejrzeć ten Oktoberfest, bo lekarz surowo zakazał mi brania udziału w zgromadzeniach. 😆
Wodzu, spokojnie, jak mi nóżki odpadną, to Cię zawiadomię. A serio – muszę sobie wygoić dziurkę na haluksie, bo jakbym na zwój bandaża nałozyła jeszcze tę opaskę, to już nawet do kapcia nie wejdę. Bardzo Ci dziękuję za życzliwość!
Oj, dziurka na haluksie niby mała rzecz, a bardzo nie cieszy. 🙁 Współczuwam serdecznie.
Co do Festów to ja preferuję Februar-Fest czyli Szantowisko w Krakowie. Wcale nie wiem, czy ilośc piwa w przeliczeniu na jeden przeciętny żołądek uczestnika nie dorównuje – ba, nie przekracza standardów Oktoberfestowych. a jakby tak zastosować przelicznik procentowy, to ho,ho…
No i do tego śpiewają – na pewno przepiękniej!
Whisky męska sprawa to,
pijmy, bracia, aż po dno!
W górę szkło i flacha w dół,
i tylko wariat pije pół…
Tylko że luty to taka do duszy pora, żeby do Krakowa jeździć… 🙁
Bobiku, dzięki. Ale ja się już cieszę, bo teraz tylko dziurka, ale wyjściowo była WIELKA DZIURA CHOLERNIE BOLĄCA.
Wypiłam piwo czarnkowskie, które przypadkiem miałam w domu i chyba pójdę spać. Bez śpiewających kolesi piwo jest napojem usypiającym.
Bobiku, myliłeś się. Jest tylko jeden, jedynie słuszny, bo nasz, kierunek ruchu.
Bobiku, toteż kto mówi: do Krakowa? Na szanty!
Jednym z zawołań (wielu) naszej Kongregacji Miłośników Krzewienia Kultury Picia Rumu (oby żyła wiecznie!) jest: GDZIE MY, TAM PIĘKNIE!
W rozumie: niezależnie od pory roku, miejsca itd.
No więc do Krakowa to latem, mocium panie.
Jakby co, to Irek może potwierdzić słuszność danego zawołania, hehe.
Wszystkim Psiarzom – i Psom, oczywiscie – polecam fotkę na dobranoc. Trzeba lekko zjechać, drugie zdjęcie w tekście. http://blondyni.blox.pl/html
Z winietą jednak trzecie…
Dzięki, Mar-Jo, świetne zdjęcia. 😀
Przyszedł mi do głowy zabawny pomysł, ale niezbyt mądry.
Zobaczę, co wyjdzie.
Ja taką fotkę na dobranoc codziennie wykonuję w realu. 😀 No, dobra, sporą część fotki, bo Pręgowana też się na niej mieści, przy drugim rodzinnym uchu. 😉
Chyba też jestem, jak Haneczka, mocno niefestowy, całkiem niezależnie od wskazań lekarskich. 😳 Ale dzięki temu odebrałem zdjęcia od Mar-Jo jak kawał egzotyki. 😉 Świetny reportaż z dalekiego, dziwnego kraju, Mar-Jo. 😀
jedno wynagrodzenie dane głowie rodziny za pracę, […] zasiłek rodzinny albo dodatek macierzyński dla kobiety, która oddaje się wyłącznie rodzinie …
Wytłuszczenia moje. I tyle tu mojego wkładu, bo reszta swoim wewnętrznym pięknem mówi sama z siebie.
Myślałem, że dokonuję niezwykłego wyczynu, rezygnując ze znęcania się nad tym tekstem i próbując w nim odnaleźć chociaż kawałek tzw. racjonalnego jądra, ale skoro nawet Andsol ma dziś Dzień Łagodności, to mój heroizm wypada na tym tle dosyć blado. 😈
Nie komentowałam, bo nic cenzuralnego nie przychodziło mi do głowy. A wystarczyło wytłuścić…
No tak. Z tłustością nigdy mi w życiu nie wychodziło. 😉
Przypomniało mi się z „Polski w obrazach” Mrożka – obrazek z Polski a.d. chyba 1956 (książeczka wyszła w 57, ale rysowana była na pewno wcześniej), z komentarzem: wszyscy są tłuści na skutek dobrego powodzenia się wszystkim. 😈
To teraz powiodę się do spanka, a rano sprawdzę, czy mi przybyło 😉 Dobranoc 🙂
https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/Bobikowo#slideshow/5794856780646625378
😆
Jakby się urodzili w tych prawdziwie polskich strojach. 😈
balkon podlany, no kwiaty i roslinki wylacznie, ale akcja byla 🙂
Mar-Jo jak widac byla i przezyla, mozna 🙂 🙂
tych dwoje od/u siodemeczki pychoata, jakby sie tak urodzili 😀
andsol, wytluscil i plozyl na lopatki, K.O.
szeleszcze przy herbacie
brykam 🙂
Dzień dobry.
Zdjęć z Oktoberfest i z Monachium (+ Alpy i inne takie) mam mnóstwo. Może kiedyś uporządkuję. Póki co – porządkuję dom i ogród! Tylko miesiąc mnie nie było. 🙂
Oktoberfest jest absolutnie do przeżycia. Trzeba mieć w sobie ciekawość, no i trochę grosza w kieszeni (jeśli chce się uczestniczyć aktywnie). Patrząc na te tłumy wchodzące / wychodzące pomyślałam, że mogą one ułatwić zrozumienie pojęcia „nieskończoność”. 🙂
W niedzielę żegnałam się z Monachium, raczej już tam nie wrócę, choć pracodawca kusi. 🙂
Mt-siódemeczko, piekne!!!! 🙂
Dzień dobry 🙂
Siódemeczko 😆 dopuściłaś się obrazy Majestatów 😆
Och, och, Siodemeczko! 😈
Swoja droga, dlaczego on taki smieszny? 😈
Dzis ogladamy ze Stara Pierwsza Debate Przedwyborcza – jesli dotrwamy! Co bardzo lubimy.
Mordko, ciężko na to pracuje, doceń wieloletni wysiłek.
Dotrwajcie, bardzo jestem ciekawa relacji.
Dzień dobry 🙂
Mar-Jo od rana weszła mi na nieczyste sumienie, z powodu porządkowania zdjęć. 😉 Też bym powinien całe mnóstwo uporządkować, ale jakoś mi się nieee chceee… 😳
No, trudno. Pies mordę ma do pracowitości, ale ogon do swobodnego, niewymusznego merdania. I tej wersji psa będę bronić jak niepodległości. 😈
Chyba tej linki przy rozmowie o uczelniach jeszcze nie było:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,12586144,Co_czwarta_polska_uczelnia_jest_jedna_z_najgorszych.html
Podobno tylko 7 prywatnych uczelni w Polsce jest dobrze ocenianych. To Tadeusz miał niebywałego farta, że się na jedną z nich załapał. 😆
Kto mi da ogon i przyprawi mordę…
Od mojej kuchni jako takiej jeszcze jedne wyrazy wdzięczności dla Heleny, tym razem za to, że nie poszła za głosem serca i nie przysłała Wasserkessla w wersji czerwonej lub czarnej. Ten kremowy czajniczek tak się natychmiast zaprzyjaźnił z moimi antycznymi kafelkami nad blatem kuchennym, że chyba nawet do inauguracji szafek nie będzie czekał. On chce natychmiast przy tych kafelkach murem stać i juszsz. 🙂
Od przyprawiania mordy specjalistów ci w Polszcze niemało. Ale ze swobodnie merdającym ogonem rzeczywiście nie ma tak całkiem letko. 🙄
Tym bardziej trzeba bronić każdego egzemplarza. 😆
To prawda, ze serce zawsze mowi Starej: czerwone! Musiala dlugo sie z sercem uzerac! I nawet po zamowieniu kremowego jeszcze myslala: odwolam kremowy i zamowie czerwony! Albo czarny, jak moj wlasny! A w dodatku czajnik ten obecnie wystepuje jeszcze w wersji chromowej, nie emaliowanej. Ale ten wlasciwie nigdy nie wchodzil w rachube. Emalia jest milsza sercu.
No niech mnie kule bija! 😯
Zostalam ofiara spisku Rysia Berlina i Bobika! 😯
Bo listonosz wlasnie przyniosl te ksiazke przez wszystkich tu polecana: Wioletty Weiss „Pozostalo ich tak niewielu”.
A do ksiazki dolaczona piekna kartka z powiadomieniem, ze spisek zrodzil sie w okreslonych kregach Bobikowo-Rysioberlinskich!!!!! 😯
Dziekuje Wam, Kochani, z calego serca. Zaberam sie za czytanie. 🙂
A właśnieśmy się wczoraj z Rysiem trochę telefonicznie niepokoili, że coś już za długo ten spisek nie wychodzi na jaw. No, ale skoro wyszedł, to wszystko w porzo. 🙂
Zasługa zresztą w lwiej części po Rysia stronie, bo ja tylko kłapałem paszczą albo stukałem w klawiaturę, a on prawdziwą spiskową robotę odwalał. 😀
Spiskowcy z piskiem radości
przyjęli wykrycie spisku. 🙂
Nisiu, prześladował mnie od miesięcy ten „Chiński żeglarz”.
Ni jak nie mogłam trafić. Dzisiaj znalazłam na 176 str. „Szant i szantymenów” Marka S. ten utwór. To się da zagrać i zaśpiewać!!! 🙂
Pewnie podziemiem szło, Bobiku, dlatego tak długo. Nie wszędzie krety ryją tak, jak na naszej działce 🙄
Czy brykający spiskowiec, Rysio, jedzie na targi do Frankfurtu?
Mar-Jo, moje serdeczne chiczkum-kiczkum!
Przed chwilą odebrałam telefon z Majorki i wysłuchałam radosnych wrzasków różnych stukniętych żeglarzy, aktualnie z pokładu „Kapitana Borchardta”, w tym niedoścignionego wykonawcy „Chińczyka”. Odśpiewali mi przez telefon hymn żaglowca (mojego wyrobu) – ludzie, wzruszyłam się…
http://www.kapitanborchardt.pl/strona.php/12_o_zaglowcu.html
A tu na dzien dobry, jak ten czas leci, slub jak kazdy inny, to juz 10 lat… Zona premiera na slubie przyjaciol:
http://arts.nationalpost.com/2012/10/02/shinan-shoe-maestro-ron-white-walks-down-the-casa-loma-aisle-with-now-hubby-brad-wilson/
Dziekuje wiec jeszcze raz szczegolnie Rysiowi za obdarzenie mnie ksiazka, ktora juz zaczelam czytac i widze, ze kawal solidnej roboty dziennikarskiej i redaktrskiej wykonala Autorka z Niemiec.
Dziędobry
Ad mt7 2 październik 12, 22:31
Cykl rozwojowy nauczyciela jest taki:
0 – 5 nauczyciel uczy SIĘ
6 – 10 nauczyciel UCZY
11 – 15 nauczyciel męczy SIĘ
16 – emerytura – nauczyciel MĘCZY uczniów
Podejrzliwość co do uczelni prywatnych ma również swoje uzasadnienie w stosunku do wszelkich szkół niepublicznych.
Hymn żaglowca Nisi wyrobu? 😯 To Nisia nie tylko na tych żaglowcach pływa, ale jeszcze je sama wyrabia? 😯
To się nazywa prawdziwa namiętność do szantownictwa. 😆
Hmm… To znaczy, że cykl rozwojowy nauczyciela można by obrazowo przedstawić tak: poczwarka – motyl – kadłubek – poczwara? 🙄
😀
Bardzo pięknie podsumowałaś to Heleno!
O, przepraszam – przeleciałem wpisy – to oczywiście Ty, Bobiku.
Bobiku, wyrabiam co się da. Kryzys jest i nie należy wybrzydzać.
Ja to się głównie nie wyrabiam. 👿 Ale może to też przez ten kryzys? 🙄
Oj, tak, Klakierze i Bobiku, z tymi fazami nauczycielstwa. 🙂 Ale na szczescie nie jest tak zawsze, bo sporo zalezy od szerszego kontekstu, o ktory troche potracila wczorajsza rozmowa, ale tylko troche, bo to naprawde wierzcholek gory lodowej. A ze dzisiaj juz nastepny dzien, i do tego u mnie dzien debaty (choc ich znaczenie maleje, bo elektorat jest w duzej mierze juz zdecydowany w jedna albo druga strone, i chodzi o przeciagniecie na swoja strone niewielkiego, ale znaczacego procenta), to dorzuce tylko, ze edukacja ma sluzyc nie tylko zapewnieniu bytu absolwentom i dostarczenia dobrze przygotowanych pracownikow pracodawcom, ale tez wyksztalceniu – przynajmniej na jakims podstawowym poziomie – przyszlych wyborcow i uczestnikow zycia publicznego. No i sluzyc wewnetrznemu rozwojowi jednostek, choc to zawsze jest na samym koncu rozwazan, bo to najtrudniej zmierzyc z zewnatrz. No ale bez tego, z kolei, nie bedzie przyszlych uczestnikow kultury, w tym zwlaszcza tej trudniejszej, ktora wymaga jednak pewnego przygotowania do jej odbioru.
Wczorajsze zdjecia z Oktoberfest fascynujace (lacznie z tym podrasowionym!), a ksiegarnia Rysia bardzo ladna od srodka (duzo jasnego drewna, moja miejska z kolei ma stare meble, w Shaker style, ale tez jest bardzo kuszaca).
Kroliku, jak Ci idzie walka z grypa? Mam nadzieje, ze kuracja rosolowa, ktora zapewne stosujesz, juz zaczela dawac wyniki.
„7 października, podczas Mszy św. inaugurującej Synod Biskupów w Rzymie, Benedykt XVI ogłosi Doktorem Kościoła żyjącą w XII wieku mniszkę benedyktyńską św. Hildegardę z Bingen”.
Za samą muzykę się należy!!!! 🙂
No i byla slynna zielarka. Pietruszka na droznosc moczowodow, te rzeczy…
A tymczasem wiarolomny Prezes nie zaproponowal Panci Profesorci aby zostala premierem marionetkowego wirtualnego rzadu:
http://wsieci.rp.pl/artykul/891373,938829-Jadwiga-Staniszkis-o-Piotrze-Glinskim–To-strzal-blizej-stopy.html
Chlopy to takie som, niestety. Zawsze to mowilam.
Prezes dobry pan. Dał kukiełce samochód z kierowcą. Z państwowego, nie ze swoich, ale dał.
[…]w bardzo pobożnej diecezji tarnowskiej, w ciągu ostatnich sześciu lat aż ośmiu księży się otruło, powiesiło albo rzuciło z okna. Ostatni z nich zabił się pod koniec kwietnia w Starym Sączu. To tutaj. Liczba szokująca. Szkoda młodych ludzi, przecież to tak potwornie niepotrzebne, skoro decydowali się na rezygnację z życia w niebie (samobójca tam nie idzie), mogli postawić przynajmniej na doczesne. Gdyby to było szkolnictwo czy wojsko, byłyby analizy socjologiczne i wnikliwe reportaże…
Mar-Jo (08:54), nieskończoność mrugnęła do mnie przed laty gdy jechałem na północ wzdłuż bułgarskich plaż gapiąc się na wschód i po długim dniu jazdy wyszło mi, że oglądnąłem może i pół miliona ciał.
Ciekawa sciaga przed wieczorna debata – pytania, ktorych pewnie nikt nie zada zadnemu z kandydatow (autor, Robert Reich, ekonomista, byl wazna postacia w administracji Clintona, a obecnie jest profesorem public policy w Berkeley):
http://www.huffingtonpost.com/robert-reich/questions-unlikely-wednesday-night_b_1934324.html
Jak to mówią – każdy ma swoją nieskończoność 😉
No, niezle te pytania.
Zobaczymy. Jesli wytrwamy.
Poprzednim razem nawet wytrwalam i zasnelam dopiero zanim uslyszalam odpowiedz na pierwsze pytanie , ktore jeszcze zdazylam uslyszec, ale tak sie ucieszylam swoja wytrwaloscia, ze pozwolilam sobie na jeden moment nieuwagi i…. ….chrrrr…chrrrr… Bylo to bardzo jakies niesprawiedliwe. 🙄
Oczywiscie rano jest jeszcze BBC24, ktore wszystko poda w kapsulce. Ale to nie to samo, co przezywac na zywo i sie fascynowac!
Uwielbiam wybory i debaty. Jeszcze bardziej niz Rudego.
To znakomita decyzja rzadu. Mam nadzieje, ze im sie to uda i znajda pieniadze w kryzysie:
http://wyborcza.pl/1,75248,12603609,Rewolucja__Przedszkolna_godzina_za_zlotowke.html
W tym artykule najbardziej mi się spodobał ten akapit:
„Polski rząd goni więc europejską czołówkę. Jedną z metod jest zrobienie miejsca w przedszkolach przez wysłanie 6-latków do szkół podstawowych. Niestety – na razie to dobrowolna decyzja rodziców, obowiązek dopiero w 2014 r. Dziś zaledwie co dziesiąta rodzina posłała swoje sześciolatki do szkoły.”
widze ze poczta dziala 🙂 „spiski” dochodza do ofiar 😀
i to dobrze tak 🙂 😀
haneczko, na Targach mnie nie bedzie, powodow wiele 🙂
Dzieki Rysiu raz jeszcze!
brykalem balkonowalem szelescilem teraz ziewam
wiec………….
🙂
bardzo prosze Heleno 🙂 🙂
Niezależnie od wyniku debaty – wiadomość interesująca dla Moniki i kóz. 😉
http://wyborcza.pl/1,75476,12603265,Pierwsze_hypoalergiczne_mleko_prosto_od_krowy.html
Czy komuś z Was się mieści w głowie coś takiego? Mamusia mówi dziecku, że może mieć nowego pieska, jeśli powiesi starego, a dziecko bierze i wiesza:
http://wyborcza.pl/1,75248,12598224,Jak_ukrocic_bestialstwo_ludzi_wobec_zwierzat_.html
Zabrakło mi słów, żeby to skomentować.
Jakos ludzilam sie, ze takie bestialstwa sa mozliwe tylko w tej wstretnej barbarzynskiej Grecji.
Jeszcze tylko 2 godziny i 15 minut
szeleszcze 🙂
herbata
wiatr gna liscie przez plac zabaw
jesiennie brykam
brykam fikam
😳 😳 😳 😳 😳 😳 😳 😳 😳 😳 😳 😳 😳 😳 😳
Heleno, co się stało?
Cokolwiek się stało, to nie był na pewno koniec świata. 🙂
A ja rozchorowałam się. Trudno. Bywa.
Zasnelam tuz przed Debata….
😳 😳 😳 😳
😳 😳 😳 😳
😳 😳 😳 😳
No i dobrze, wyspałaś się. 😀
Wlasnie przeczytalam w Rzepie, ze za tydzien szykuje sie w Warszawie kolejna zadyma z udzialem wiadomych patriotow.
Rzepa sie martwi ze burdy beda wszczynac „lewaccy zadymiarze” z kibolami. Niechby najpierw martwili sie o swego wlasnego Ziemkiewicza, ktory maszeruje w pierwszym szeregu z ONRem.
Heleno, w listopadzie.
To już norma na 11.
Aa, tak, Slusznie. To dopiero w listopadzie.
11 listopada Polacy radośnie leją się po mor…, sorry, wyrażają swój patriotyzm czynem.
Heleno, z tą debatą to po prostu tradycji musiało stać się zadość 😉 😀
U nas mówią, że wygrał Romney.
Ciekawam, co powie Monika.
Dzień dobry 🙂
Obejrzałem za Helenę. 🙂 Jakaś siła fatalna obudziła mnie nad ranem i już nie pozwoliła spać dalej, więc postanowiłem przynajmniej jakoś to wykorzystać.
Romney rzeczywiście był znacznie swobodniejszy i sprawiał wrażenie lepiej przygotowanego. A wrażenie jest w takich debatach zwykle ważniejsze od merytoryki, bo w końcu trudno cały czas na bieżąco sprawdzać, czy kandydat np. nie rąbnął się gdzieś w cyfrach lub faktach.
Ciekawe, jak to teraz wpłynie na rozkład głosów.
No popatrzcie, jaki to jednak był genialny wist z tym wysunięciem Glińskiego na pozaparlamentarnego premiera. Opozycja teraz już nie ma wyjścia i po prostu MUSI sprawę klepnąć. W każdym razie tako rzecze rzecznik Hofman, a on jak już rzecze, to rzecze. 😈
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12605673,Glinski_na_premiera__Kaczynski_na_prezydenta__Hofman_.html
Zupełnie nie rozumiem, czemu wszyscy skwapliwie każdy idiotyzm i (pardons) pierdnięcie w oponkę tych ludzi natychmiast upublicznia i całymi dniami obrabia.
Wszyscy w mediach zwariowali?
No bo nic sie nie dzieje w polskiej polityce. Bez PiSu to nudy na pudy i trzeba sie swiatem zajmowac. A swiat jest troche trudny i trzeba sie na tym znac. Wezmy taka Gruzje na ten przyklad. Cholera ich wie…
Dzień dobry 🙂
Spokojnie, Siódemeczko. On zaraz zgaśnie, jak ten meteoryt, który przeleciał nad wsią 😉
Można obrabiać np. to http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1530489,1,zakowski-ostrzega-przed-reformami.read lub to http://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1530407,1,wystawa-za-mieszkanie-w-krakowskim-muzeum-narodowym.read
Łomatko, akie piękne! Skąd się wzięło pierdnięcie w oponkę???!!!
A nawiasem, politycznie: będzie to piękny dzień w moim życiu, kiedy ta stara pudernica, PSL, wreszcie nie wejdzie do parlamentu.
Można by PSL zastąpić PPPB (Partia Przyjaciół Psa Bobika), jak sądzicie?
Myślę, że tak naprawdę to jest wojna dziennikarzy, którzy szczerze się nienawidzą i dlatego tak się czepiają każdej dupereli, nadają jej rozgłos, choć splunięcia nie warta.
Słowa, których przy tym używają, służą nieustannemu pobudzaniu emocji i kopaniu rowów.
Chyba im się to podoba, że nami manipulują i dlatego tak w kółko o tym samym piszą.
Nisiu, PSL ma rozliczną klientelę w miastach, miasteczkach i siołach jeszcze z czasów PRL-u, wiec raczej nie zejdzie ze sceny.
Nisiu, nie umiem być zrzeszona 🙁 Statut, składki, nasiadówki, o rany 😯
Jakie składki, jakie nasiadówki? 😯 Ewentualna PPPB musiałaby być nie tylko partią pozaparlamentarną, ale w ogóle pozaorganizacyjną. 😈
Wyobrażacie sobie zresztą, żeby tu, na blogu, publicznie, ktoś kogoś wciągał na członka? A fe… 🙄
Siódemeczko, ja nie przywiązuję rzeczywistej wagi do wszystkich newsów – nawet tych, które sam linkuję. 😉 Często linkuję dlatego, że mnie jakieś piramidalne bzdury po prostu śmieszą. A jakoś z natury tak mam, że niemal każda okazja do pośmiania się, choćby i nieco gorzkiego, wydaje mi się godna złapania w zęby. 😳 😉
To j€ż drugie zgłoszenie premiera w tym tygodniu. http://passent.blog.polityka.pl/2012/10/01/trojskok-kaczynskiego/#comment-234774
Pora na debatę 😈
Ciekawe oba teksty zlinkowane przez Haneczke.
Zakowski ma w wielu punktach racje, tyle, ze niewiele z niej wynika, bo, odnosze wrazenie, ze juz troche na wszystko za pozno. Ostatnie lata narobily tyle szkod w swiadomosci Poalkow, ze nie bardzo sobie wyobrazam, ze mozna byloby ponadpartyjnie naprawiac czy modernizowac Polske. A najgorsze, ze mlodzi juz w te Polske nie wierza i wola zakladac gniazda poza nia. To sie bedzie poglebialo.
I bardzo ciekawy ten drugi tekst. Dla mnie od lat jest sprawa oczywista, ze o przyzwoitej urbanistyce nikt w Polsce serio nie mysli, style i standardy narzucaja deweloperzy, a nie rozumne prawo ochrony przestrzeni publicznej – takie np jak istnieje w Anglii, gdzie nikt nie moze na wlasna reke popuscic wodze ulanskiej fantazji , wymienic sobie stylu okien wychodzacych na publiczma ulice, pomalowac domu na rozowo czy pomaranczowo jesli inne domy w otoczeniu sa kremowe, biale i bladopastelowe, nie mowiac o ty by zmienic jego architekture badz postawic przybudowke nie pasujaca do otoczenia. Nawet deweloper ktory chcial zbudowac wierzowiec wedle nie zrealizowanego projektu van den Rohe’go, musial sie obejsc smakiem, gdyz wladze urbanistyczno-architektoniczne dzielnicy uznaly, ze dom ten zepsuje przestrzen, panorame etc. Ze tu akurat nie pasuje.
Na wszystko trzeba uzyskac planning permission, ktore wydaje wieloosobowa komisja, czesto po naradzie z okolicznymi meiszkancami, ktorzy tez musza wyrazic zgode.
Moj sasiad z naprzeciwka (za garazem) od z grubsza 25 lat sklada podania w Ratuszu zachodniego Londynu, usilujac dobudowac sobie pietro do rodzinnego domku. Listy z Ratusza w tej sprawie i ja i E. dostajemy regularnie co 3-4 lata, podobnie jak wszyscy sasiedzi. I sie nie godzimy. Bo dodatkowe pietro zasloni nam drzewa widziane z okien. Drzewa znajdujace sie w tym samym zreszta ogrodzie co dom. Te stare drzewa sa elementem naszej JAKOSCI zycia i nie zamierzamy z nich rezygnowac. A sasiadowi nie wolno bez pozwolenia ich sciac, chyba, ze udwodni iz stare korzenie rozwlaja mu fundamenty. Jak dotad nie zdolal tego udowodnic, wiec musi poczekac jeszcze ze 30 lat. A i wtedy nie ma zadnej gwarancji, ze uzyska planning permission. Podobnie z drugiej strony naszej neiwielkiej kamienicy. Chhceli nam wybudowac np parking po drugiej stronie jezdni i nie zgodzilismy sie. Bo to bedzie oznaczalo bardzo duzy ruch przed domem, a juz w tej chwili jest za duzy. No way!
Zawiadomienia dostajemy, ale… Plan zagospodarowania przewiduje budynki jednorodzinne, parterowe z użytkowym poddaszem. W rezultacie mamy od wschodu ogromny, bardzo wysoki dom. Z okna w kuchni patrzę na ścianę ze skrawkami nieba po bokach 🙁
Na szczęście nasze zachody Słońca są bezpieczne 🙂
Tak, Irku. Moja baza polityczna i zaplecze powieksza sie z dnia na dzien.
Powodow do zadnej debaty nie widze. Pozapalamentarne premierowanie na tym polega, ze jest z wlasnego nadania, nie ma o czym dyskutowac. Zostaje sie premierem i juz.
Bobiku, ja przecież znam Twoje intencje. 🙂
Złoszczę się na dziennikarzy, na domiar złego widzę, że każda ze stron stosuje identyczne sztuczki i często, niestety, daję się na to nabrać.
Nasz Premier już jest, to może Bobik na Waszego Prezydenta? 🙂
A jaki ma stosunek do zyrandoli? Jesli pozytywny, to czemu nie? Niech bedzie marionetkowym prezydentem.
Wasz Prezydent jeszcze nie miał żyrandoli, więc nie jest marionetkowy.
Mam żyrandol, oczekuję propozycji.
Dzień dobry.
Nisiu, gdybyś miała flaszkę…. 🙂
Już nic nie rozumiem z tej polityki. 👿 Po żyrandolach i innych takich to się podobno premierzy lubią kręcić, nie prezydenci. 🙄
http://kotyinitki.pl/wp-content/gallery/kocie-zabawy/zyrandol.JPG
Bo to chyba jest mobilne urządzenie do usuwania kurzu, nie żadna polityka.
😈 😈 😈
Oj, BARDZO mobilne. 😆
A jakie skuteczne.
Nisia ma żyrandol i chyba nas zaprasza do obejrzenia. 😀
Czy Królik wspominał, ile tego rosołu dziennie trzeba spożyć, żeby wyzdrowieć?
Ile dusza pożąda?
Ten zyrandolowiec mocno rozhustany, Bobiku. 😆
A co do niealergizujacej krowy bez ogona, to pewnie jeszcze na razie pozostane przy kozach – po co maja tak od razu tracic miejsca pracy? 😉
Wczorajsze debate rzeczywiscie zdecydowanie wygral Romney, pomimo, ze wielu mu dotad zarzucalo brak swobody, sztywniactwo itp. Merytorycznie to oczywiscie inna sprawa, bo tu obaj, moim zdaniem wypadli nie najlepiej, i przylapano ich na licznych niedokladnosciach, przekretach itp. To juz wlasciwie cos, czego wszyscy sie spodziewaja po politykach, i z tym obaj konkurenci u drugiego musza sie liczyc. Ale Obama w debatowaniu tak naprawde nigdy nie byl specjalnie dobry, zas Romney ma spore doswiadczenie wystepowania przed publicznoscia, i triki doswiadczonego CEO (jednym z trendow jest uczenie ludzi na najwyzszych stanowiskach jak dobrze ukladac fakty w historie, ktora chca opowiedziec – w celach perswazyjnych, oczywiscie, i Romney najwyrazniej te umiejetnosc przecwiczyl). W komentarzach lecacych na zywo w Huffposcie jeden z dziennikarzy napisal, ze Clinton pewnie siedzi w domu przed telewizorem, i daje odpowiedzi, ktorych Obama nie potrafil przekonujaco sformulowac. Nie tylko dlatego, ze w ogole ma sklonnosc do „profesorowania” i zanurzania sie w detale, co nie bardzo pasuje do formatu debaty telewizyjnej, zamiast przekonujaco formulowac wlasne historie (chyba, ze ktos mu je uprzednio napisze na uzytek jednego z gotowych przemowien), ale pewnie i dlatego, ze przez cztery lata jednak dodatkowo odwykl od ostrych konfrontacji na zywo (jak sie jest prezydentem, to malo kiedy slyszy sie prawdziwa polemike z wlasnymi pogladami, chyba ze z drugiej politycznej strony w bardzo sformalizowanych okolicznosciach). A ja ogladajac jego wczorajsze zachowanie w debacie (takze mowe ciala), pomyslalam sobie, ze ci, ktorzy zastanawiali sie, czemu Obama jest takim marnym negocjatorem – czesto oddawal wiele punktow przeciwnikom na samym poczatku negocjacji – mogli sobie przestudiowac jego slabosci negocjacyjne wlasnie podczas debaty (np. dobry negocjator nie unika uparcie kontakty wzrokowego z druga strona).
A poza tym Romney ma doswiadczenie z naszego stanu – gdzie wiekszosc ludzi mniej wiecej utozsamia sie z Demokratami – jak sie prezentowac publicznosci sklaniajacej sie do glosowania na Demokratow, a jednoczesnie realizowac program, na ktory zapewne by nie zaglosowali, gdyby sie chwile nad tym programem zastanowili. I mozna narzekac, ze to niesprawiedliwe, ze druga strona merytorycznie miala w tym czy w tamtym racje, ale w polityce na tym poziomie trzeba umiec parowac ciosy, usmiechac sie nawet jak wala po oczach, i umiejetnie i uparcie przedstawiac swoj punkt widzenia. Tyle, ze z tym przedstawianiem punktu widzenia Obama – z wielu powodow, ktore juz wymagalyby szczegolowych wyjasnien – nigdy podczas ostatnich czyerech lat nie radzil sobie za dobrze.
No, ja sie obudzilem, kiedy obaj panowie wlasnie dziekowali sobie nawzajem i wymieniali usciski dloni, usmiechy i dotykania ramion. Bardzo to jest cywilizowane jak sie przypomni nadeta morde, obrazona na zwyciezce wyborow do Sejmu i odmowe uscisniecia mu dloni. Albo te slynna riposte na wiadomosc, ze premierowi urodzil sie wnuczek: „no…. hmmm… bede musial…. hmmm…pogratulowac….” Wyduszone w bolach.
I myk-myk przed dzienikarzami.
Obamie lepiej pojdzie polityka zagraniczna.
Moniko, dziękuję 🙂 Jak to dobrze, że mamy właściwego człowieka na właściwym miejscu 🙂
Podobno następne mają być dla Obamy łatwiejsze, ze względu na tematykę. Piszą też, że podziały w społeczeństwie są tak silne, a sym- i antypatie tak mocno ugruntowane, że debaty nie mają właściwie znaczenia.
skad ma Pan te melanholie? zapytal by poeta, ale dzisiaj to i poeci nie to samo co dawniej, jesien za oknem w pelni, powiedzial bym, ale i jesien dzisiaj to nie to samo co dawniej
bywa
to i Monika napisala to co w frakcji mediach, a czy to naprawde
cos da (jak haneczka dodala o podzialach) to zpbaczymy po
podliczeniu kart wyborczych
tak to juz jest
dzisiaj przeczytalem ze w 2060 w BRD bedzie prawie 17 000 000
mniej mieszkancow, czy to znaczy praca dla kazdego?
brykam mimo to
bryku fiku
To by się zgadzało. U nas też ma być o 17 milionów mniej, jest taki żydowski spisek, że zostawią 20, czytałem w gazecie. 😎
Mar-Jo, mam flaszkę. Wpadaj, wytrąbimy pod żyrandolem. Kto jeszcze chętny? Zapraszam. Mogę dać porto pod mieszankę krakowską, znaczy galaretki w czekoladzie – albo pod śmierdzące serki. Albo portugalskie zielone bardzo dobre Alvarinho pod kanapkę z pomidorkiem. Jakieś białe jeszcze się pałęta i jakieś czerwone. Nędzna resztka szkockiego łyskacza. Cointreau letko naruszone. Maślanka. Kefir. Mleko trzyprocentowe. Kawa. A nie, to nie we flaszce. Ale mogę zrobić do termosa. Mnóstwo wody mineralnej w wielkich flachach. Soki owocowe zabutelkowane.
Lalalala.
I żyrandol.
I zdrowie Bobika, Naszego Prezydenta!
I bryku, fiku…
Nisiu, mam dzisiaj próbę chóru. Ale dziękuję.Bardzo. 🙂
Nadrabiam miesięczna nieobecność na próbach.
„Ave Verum Corpus” niejakiego W.A. Mozarta próbuję teraz śpiewać. (Dobrze, że Pani Kierowniczka tego nie słyszy). 🙂
Gdy jesień naciera
i skłania do ryku,
ty hop pod żyrandol
i rób bryku-fiku!
Gdy deszczyk poczujesz
na własnym poliku,
ty leć pod żyrandol
i wiesz: bryku-fiku!
Gdy forsa ci znika
w bankructwa wyniku,
ty bież pod żyrandol
i bryku, i fiku!
Gdy chleb jest nieświeży
i kożuchy w mliku,
ty gnaj pod żyrandol
i hej, bryku-fiku!
Gdy żre cię paraliż
i mózg masz w zaniku,
z flaszką pod żyrandol
i siup, bryku-fiku!!!
Jeśliś jest Bobikiem,
kochany Bobiku,
bierz w ząb pasztetówkę
i bryku, i fiku!
Zrobione. Jesienne nastroje chromolę
i lecę porządzić pod tym żyrandolem,
bo z flachą pod pachą i w zębach leberą,
na bryki i fiki ochotę mam szczerą. 😈
I cała sala śpiewa z nami…. 😀
Uwielbiam żyrandol Nisi.
Żyrandol Nisi
nad Nisią wisi
i gdera:
Jasna cholera!
Co za posada,
ach, fupa blada…
Baba, skubana,
siedzi do rana,
dym leci z główki…
Moje żarówki!
Cosik tam kleci,
a sługa świeci…
Do łóżka, babo,
bo już mi słabo!
Ta – książkę w łapę
i na kanapę.
Uszanuj, babo
moje behape!!!
Gdzież zawodowe
związki lampowe?!
To nie ma sensa –
taki Wałęsa
nim politykiem,
był elektrykiem!
O lampo-mamo,
ja chcę tak samo!
Ambit mam spory:
wygram wybory;
chęci mam szczere
zostać premierem!
Rzadka to gratka
rządzić jak z płatka,
a mam sposoby,
by zajrzeć w żłoby…
By po mojemu
kreować fakty,
mam ci ja wtyczki
oraz kontakty!
Ja… o, do diaska,
czego tak trzaska!
Niech nie dotyka
tego włącznika!
Szlag, wszystko jasne!
Pstryknęła.
Gasnę…
Smutna moja and(sol)dola,
wiecznie człowiek tyra
a przy pierwszej próbie zwisu
urwałby się żyra.
Bobik, ta fraza „bo z flachą pod pachą i w zębach leberą” zagrała zupełnie jak „jechaliśmy stępa, pędziliśmy w kłębach i Jabłoczko-piosnkę trzymaliśmy w zębach”…
Ach, ta murawa pomięta i malachit stiepnoj!
A pod żyrandolem Nisii nic tak nie smakuje jak ” krew Nelsona” 😉
Zdrowie Wszystkich. Wszak dzisiaj Światowy Dzień Zwierząt 🙂
O, choroba! Ale znowu wysyp talentow!
A ja musze sie zajmowac polityka i wszystko naprawiac co kondonium naknocilo.
Gdyby zwierzęta uznały mnie za swoją, czułabym się zaszczycona.
Zdróffffko!
Mam coś dla Kota, ale nie wiem, jak to wrzucić!!! Muszę dziecko złapać za pirze…
Moniko,
dzięki za komentarz wyborczy. 🙂
Nasze radiowe nie umywają się
Ireczku, zawsze do usług!
Nisiu,
a homo sapiens to co jest. Zwirz wszystkopijący i wszystkożerny włącznie z pasztetówką 😈
Szkoda, że do tego żyrandola tak daleko 🙁 Może w natchnionym towarzystwie i mnie choć pół rymu przyszłoby do głowy 😉
I PB też Zwierzęta mają
http://www.youtube.com/watch?v=7Xp3xoRNYz0
Prostodusznosc:
” Kandydat niezależny powiedział, że przyjdzie do mnie, jeśli mu PiS pozwoli… Czekam – napisała Monika Olejnik, która chciała przeprowadzić wywiad z prof. Piotrem Glińskim, który jest kandydatem na premiera.”
Na miejscu Olejnik poprosiłabym o okazanie zezwalającej bumagi, z podpisem prezesa oczywiście.
To, podobno, przytomny człowiek. Dlaczego robi z siebie takie pośmiewisko?
Bo jak sie komus pomacha przed nosem „nominacja” na premiera, to traci glowe.
Ja mam tak samo jak poczuje zapach pieczonych kotletow jagniecych.
To znaczy, że przedtem tej głowy też nie miał, tylko o tym nie wiedział 😈
vitajcie! Serdeczne Życzenia dla zwierzątek w Dniu Ich Święta:)::) Serdeczne Życzenia dla Wszystkich Dzisiaj Świętujących 🙂
jakis ten Bobiczek ostatnio niemrawy 🙁 a może by zamiast pasztetówki zechciał mleczka z miodzikiem i ciepły kocyk ??
no coż idzie zimna, mrozna zima brr jak to przetrwać ? Może ktos ma jakis pomysł.?? A może by tak AFRYKA dzika …:):):) pa pa !!
🙂
Afryka? bynajmniej i owszem, moze byc… 🙂 🙂
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/prezydent-podpisal-nowele-prawa-o-zgromadzeniach,1,5268387,wiadomosc.html
cala wladza w rekach wladzy………
(…)Ja… o, do diaska,
czego tak trzaska!
Niech nie dotyka
tego włącznika!
Szlag, wszystko jasne!
Pstryknęła.
Gasnę…
gasne
gasne……. 🙂
czy Polakom mozna czegoś zakazać? Bynajmniej watpię. Rysberlinie to jaki kraj w AFRYCE dzikiej proponujesz?. Tylko żeby było oczywiście ciepło, czysto, miło i uprzejmie. 🙂 🙂
rysberlin wszak nie jesteś żarówka w ostateczności podobno kiedyś było krzesiwo czy coś zawsze można zakrzesać ??/?? papap! 🙂
jarzebino, ja mysle ze moze cos cieplego, z duza iloscia slonca ; )
pstryk… 🙂
pa pa jarzebino 😀
czyli idę spać na razie oczywiście 🙂
sa ludzie cierpiacy………
http://www.newsweek.pl/polska/ja-tez-umarlam-w-smolensku,96585,1,1.html
Rysio się wypstrykał samoobsługowo.
tak to juz jest Nisiu, kto bryka, tego mozna pstryknieciem…
🙂 🙂 🙂
a to tylko dla wytrwalych (o Helenie myslalem 🙂 )
komentarze, wiersze……… zreszta poczytajcie albo tylko oko na..
http://hej-kto-polak.pl/wp/?p=58457
Rozumiem, że w tłumie rodziny, przyjaciół i duszpasterzy nie znalazł się nikt, kto pojechałby wtedy do Moskwy. Słusznie nie lubię tłumu.
Dobra! Koniec żartów!
Wszystkim młodszym braciom serdeczne życzenia dobrego, sytego życia, dużego potomstwa, przyjaznej przyrody i człowieka, CZŁOWIEKA za przyjaciela
http://www.youtube.com/watch?v=dHrmiWdWpe0&feature=related
Hej! Bystro woda! Bystro wodzicka!
Śpiewojcie dzisiok dlo Bobicka!
Śpiewojcie góry, lasy, doliny,
Bo som Bobicka imieniny!
Heeeej!
Zdrowie nasego Bobicka! 😀
I wselkiej inksej zywiny ocywiście tyz! 😀
Zyrandol najlepiej nadaje na muze dla poetow i na urzadzanie pod nim balangi.
Amerykanskie wybory to zawsze jest cliffhanger. A nie mowilam, zeby wybrac Hilarie na prezydenta? Ona by wczoraj tego Mitta zjadla. No, ale nie mozna bylo miec po kolei: Busha Starszego, ptem dwie kadencje Clintona, potem dwie kadencje Busha Mlodszego i potem Zony Clintona z Clintonem w tle, bo to pachnialoby za bardzo Grecja, gdzie rzadza w kolko na okraglo trzy rodziny, niezaleznie od partii.
Bedziemy przedwyborczo znowu obgryzac paznokcie, i to juz niedlugo.
Imieniny? To dzisiaj jest Sw. Bobika? Hurra!!! Bobik na prezydenta!
haneczka (20:34) – niestety. Bolesne ale prawdziwe.
Faktycznie, dzisiaj Imieniny Wszej Zwierzyny, czyli i moje. Całkiem zapomniałem. 😳
To dziękuję w imieniu Wszej Zwierzyny za życzenia i wznoszę toast za wszystkich Ludzi, który odnoszą się do nas jak trzeba. Czyli za Tu Obecnych z całą pewnością. 🙂
Króliku, Bobik jest Satrapą ❗ Prezydent może mu buty czyścić ❗ Pod warunkiem, że Bobik zechce je wzuć na łapy 😉
A zwierzaczki obchodzę codziennie 😀
Czy Zwierzyna nie bywa raczej Pchla niż Wsza???
Bobiczka, Króliczka, Mordki, Zwierzaka i kogo tam jeszcze.
Wszystkich. Bo dziś jest Franciszka, a wiec Światowy Dzień Zwierząt. 😀
Czyli poklep swoją świnkę po brzuszku:
http://www.youtube.com/watch?v=rFFiJ2ZCWjY
Przypuszczam, że to do W.W., bo chodzi mi o tak fachową prawną opinię jak tylko możliwe. Chodzi mi o ten cytat:
– Nie mam wątpliwości, że Rosjanie zabili uczestników delegacji do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r. Moja wątpliwość dotyczy tego, czy uczynili to celowo – powiedziała w TVN24 Magdalena Merta.
Parę lat temu dostałem elektroniczną groźbę śmierci. Wysyłający nie zadbał o użycie proxy czy kawiarenki i miałem dane wysyłającej maszyny. Było to bezpośrednio po moim złożeniu informacji tzw. „odpowiednim władzom” o nieodpowiedzialnym prowadzeniu samochodu przez taksówkarza (malutko brakowało, by nie walnął trzech osób na przejściu dla pieszych). Poszedłem na policję z prośbą o sporządzenie biuletynu i o sprawdzenie czy był związek między owym taksówkarzem a komputerem, z którego wysłano obietnicę zastrzelenia mnie. Policjant ostrzegł mnie, że umieszczenie sugestii w biuletynie, że może być związek między zdarzeniami może mnie kosztować proces z powództwa cywilnego wytoczony przez taksówkarza i jeśli adwokat będzie zręczny, mogę przegrać sprawę. I okazało się, że z punktu widzenia brazylijskiego prawa nawet nie oskarżenie kogoś ale zasugerowanie istnienia powiązań między wydarzeniami musi być udowodnione, a policja szukaniem takich dowodów nie zajmuje się, więc jeśli z jakichś źródeł dowodów nie dostanę, lepiej żebym milczał.
No i od dwóch i pół roku słyszę długi ciąg ostro sformułowanych oskarżeń, w których nie ma sugestii, a wyraźne, choć nie zawsze skierowane nominalnie, przypisywanie winy. Nie rozumiem. Czy jest tak głęboka różnica w jurysprudencji czy też z jakichś przyczyn polskie władze wykonawcze wolą być opluwane z lewej i prawej niż procesować się z oszołomami?
Według mnie zachodzi ten ostatni przypadek.
Chociaż są też opinie, że prezentowanie tego typu opowieści tak ośmiesza przeciwników Platformy, że jest to jej na rękę i dlatego nic z tym nie robi.
Ja jednak uważam, że nie chcą wojny domowej.
Nikt mi nie powiedzial, ze jest sw. Franciszka, ani nikt mi w domu nie zlozyl zyczen, ze o kotlecie jagniecym juz nie wspomne. No, trudno. Stary Kot musi sie pogodzic z tym, ze jest spisany na straty…. Dobrze, ze go jeszcze nikt nie powiesil, zeby kupic sobie swiezego kociaka. 👿
Co do sprawy wyssanych z palca oskarzen dotyczacych „zamachu” smolenskiego, to byc moze nawet i znalazlby sie jakis paragraf w polskim prawie, ale wladze sa tchorzliwe i uwazaja, ze nie nalezy ruszac guana. I ze problem sam sie rozwiaze.
Gdyby zaczely wczesniej ostro reagowac i nie pozwalac Psychicznemu chodzic sobie po glowie, to nie mieliby dzis tego co maja. Ale wladze wola scigac Antykomora, a nie np pociagnac do odpowiedzialnosci Ziobre za jaskrawe przekroczenie uprawnien ministra sprawiedliwosci. Antykomor to ktos kogo mozna zwalczac!
Ech!…
Andsolu, wycie „męczenników” usłyszałbyś nawet w Brazylii. Oni czują się i są bezkarni. Podobnie jak pani Stankiewicz&Co.
Zdenerwował mnie ten wywiad, bardzo grzeczny i oględny. Za to rozbawiła przedłużona Kurtyka. Bywam wredna.
Mordko, mam nadzieję, że kiedyś będę mogła złożyć Ci u stóp kotlety i w trzech smakach drób 🙂
Wszystko racja, przepisy by się znalazły, organów uprawnionych do wszczęcia różnych procedur jest aż za dużo, tylko, wicie, woli politycznej nie ma. Pod tym względem nic się nie zmienia, taka okolica. 🙂
Jak uczy ostatni przykład sędziego Rysia z Gdańska, wola polityczna czyni cuda ze sprawnością organów. Nawet jeśli jej (podobno) nie ma, taki sędzia Rysiu ją wyczuje i podejmie kroki.
Ośmielam się tak spoufalać, bo pamiętam Rysia z czasów, kiedy dopiero chciał być sędzią. Kto by pomyślał. A wcale nie był najgłupszy na roku. 😛
Oj, to najgłupszy na roku mógł zajść jeszcze wyżej 😕
Siodemeczko, nie poddawaj sie tylko wcinaj ten rosol (ale tylko jak jestes glodna); pomoze!
Haneczko, za zdrowie naszego Satrapiska po raz pierwszy! I ostatni, bo padam na twarz ze zmeczenia.
Dobranoc, Zwierzątka!
http://facepalm.pl/pamietnik-psa-i-pamietnik-kota-i6330.html
szeleszcze 🙂
w B. jesiennie „jasno”, liscie wywialo wczoraj
herbata 🙂 🙂
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
brykanko fikanko piatkowo
recepta na „drobne przywileje”:
zniszczyc sznurek
brykac
brykac fikac 🙂 😀 😆
Bry! Złota breslałska jesień odłożyła się na później. Lunęło. Pozimniało. Kawa z poczucia obowiązku spełniona. Do przyjemności herbaty trzeba wyprzytomnieć.
Spoznione, ale bardzo smyrne zyczenia dla Bobika oraz wszystkich zwierzat i osobnikow milo zezwierzeconych. 😎
A to moskiewska migawka na dzien bry. http://www.mosgid.ru/image/1288948657_121.jpg