Łowy
Kurczę wytrzymałości kresu dochodziło,
nic nie pomogło, że się na chwilę ukryło,
dysząc całe zgonione niby miech parowy,
w samym końcu obory, za wymieniem krowy
i padło martwym bykiem. Już Bobik tu wpada,
krowę na bok odsuwa, coś tam do niej gada
dla zmyły, szybkim kroczkiem sunąc do kurczęcia.
Sam gospodarz, uniknąć chcąc krótkiego spięcia,
usiłował Bobika chwycić za obrożę,
lecz któż polującego psa powstrzymać może?
Wyrwał się tedy Bobik, śmignął jak rakieta,
gospodarz czubkiem buta jeszcze rozgniótł peta
i od tej chwili tylko patrzyć mógł bezradnie,
jak szybko pies mu tego kurczaka dopadnie.
Kurczak, nie w ciemię bity, biegnie do chlewika
i z gdakaniem okrutnym za korytem znika,
prosięta kwiczą, knury chrząkają znacząco,
maciory czynią znak „a kysz!” racicą drżącą,
a Bobik robi slalom pośród wiązek słomy,
bo pozbyć się na kurczę nie może oskomy.
Już je łapie za skrzydło, zęby w nim zatapia,
a tu… pióro zostało w pysku. O, kur zapiał!
To nie fair! – szczeknął Bobik i runął jak fala
za kurczakiem, co znowu migiem się oddala,
zmierzając do kurnika i w jego czeluści
ginąc. Na dalszy ciąg zasłonę lepiej spuścić
milczenia, bo gdy kura już na grzędzie siędzie,
to wiadomo, że dalej nic z łowów nie będzie,
jako że psy, choć mądre i pełne zdolności,
z fruwaniem jednak mają niejakie trudności.
Choć „z fruwaniem masz niejakie trudności” to wierszyk jak zwykle na wysokim alpejskim poziomie. Bobiku, stajesz się klasykiem!
Chyba zacznę jeść pasztetówkę. 🙂
Nawet nie przypuszczalem, ze znajde w Tobie, Bobik, tyle ducha batalistycznego, czy jak mu tam, ze potrafisz urzadzic prawdziwe lowy i to jeszcze na tak duzego zwierza, jak kura.
Nigdy na kury nie polowalem z braku tychze w zachodnim LOndynie, ale przypuszczam, ze sa one tak przerazliwym zwierzem jak sroki co maja gniazda w drzewach nad dachem garazu. Jakiez one potrafia byc wstretne i krnabrne! Ile wrzasku urzadzajau! Jak potrafa latac nad glowa prawie dotykajac skrzydlami! Jak skrzykuja na pomoc inne wredne ptactwo!
Z tego opisu widze, ze kury zachowuja sie nie lepiej niz sroki!
Ale przynajmniej sie Ciebie boja i to jest najwazniejsze! Szacun.
Najsmieszniejsze, co mi sie ostatnio udalo znalezc, to ten dom-jajko, ktory powiesilam pod poprzednim wpisem, ale obiecuje w weekend bardziej sie postarac i zapolowac – nie na kury, bo do tego brak mi mestwa Bobika, a na cos smiesznego wlasnie. Jesli cos schwyce, to przyniose. 🙂 Bobiku, nieustajaco zycze Ci mestwa i usmiechow!
Bardzo adekwatny dom, Ago 🙂
Bobik w trybach, ale ogon wystaje 😉
Dzień dobry.
Do polowania na kury najbardziej nadają się kury na mocnym rauszu. Widziałam podpite kury, które wcześniej z kompostownika wydziobały wyrzucone z gąsiora porzeczki (po ściągnięciu wina).
Nie byłyby w stanie uciec. 🙂
A jakie dobre mięso musi być po takiej kuracji porzeczkami… 🙄
Sa takie cechy meskie, ktorych nigdy nie bede umiala zrozumiec.
Np, ze ktos w zadbanym stroju, ogolony, pachnacy woda kolonska i z teczka w reku, zawierajaca niewatliwie jakies wazne papiery, moze stanac sobie na widoku publicznym przy murze i spokojnie sie wyszczac, za przeproszeniem ja kogo.
Gdyby bylo to jeszcze rzadkie zdarzenie, ale jestem regularnie swiadkiem jak jacys przechodnie przed moim oknem najspokojniej w swiecie w bialy dzien zalatwiaja swe potrzeby fizjologiczne. Zaraz przez jezdnie jest dobrze czysto utrzymana publiczna toaleta, wiec nikt mi nie powie. Nigdy tez nie zdarzylo mi sie przylapac na tym procederze zadnej kobiety, nawet w zaawansowanej ciazy uciskajacej na pecherz moczowy!
Przed chwila pogonilam kota dzentelmenowi, ktory sie zatrzymal aby publicznie wyproznic na moich drzwiach garazowych, a on najspokojniej dokonczyl strumien, schowal do spodni narzedzie zbrodni, odwrocil sie na piecie i udal sie do biura, poganiany moimi wyszukanymi wyzwiskami: Ty, troglodyto! (czulam sie troche jak Boris Johnson zwracajacy sie wyszukana lacina do ludu londynskiego a troche jak przekupa na targu).
NIGDY W ZYCIU NIE WIDZIALAM KOBIETY ZALATWIAJACEJ SIE PUBLICZNIE!!!! Mezczyzn ogladam na codzien. Britrish Telecom musial zrezygnowac z czerwnych budek telefonicznych, uwazanych za klasyke malej architektury, gdyz nagminnie uzywane one byly jako kible – przez mezczyzn rzecz jasna. I nie tylko do siusiania.
Ha! W mojej kamienicy rodzinnej, w której już szczęśliwie nie mieszkam, ale mieszka nadal moja rodzina, na podwórku zrobiła się szczalnia, bo przed samą bramą zrobiono przystanek autobusowy, na którym stoją tłumy. Picie piwska na przystanku też jest normą, więc butelki się walają. Ale pan sprzątający opowiedział szwagrowi jeszcze jedną ciekawostkę: raz wlazła na podwórko baba, ściągnęła gacie, kucnęła i… zrobiła kupę! Na oczach tego pana. Po czym ten pan powiedział do niej: – A teraz pani to posprząta, co? A babsko na to: – A od czego ty jesteś, ch..u? I polazła.
Tu nie Londyn. 👿
Bobiku, trzymaj się.
Wszak „żyjemy w czasach ostatecznych” 🙄
http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20121005/LUBLIN/121009710
Heleno, to zdumiewające 😯 Przyszło mi do głowy kilka krwiożerczych pomysłów i jeden łagodny. Krwiożerczymi się nie dzielę, bo własnych masz na kopy. Fotografuj delikwentów, ale tak, żeby było widać ich twarze., z informacją, że przygotowujesz wystawę szczaczy.
Nie mysl, Haneczko, ze juz o tym nie myslalalm. Jedyne co mnie powstryzmuje, to strach, ze sie odwina i mi doloza piescia w ucho.
Może wywieś ozdobne ogłoszenie, że uprasza się londyńskich dżentelmenów o załatwianie potrzeb fizjologicznych w pobliskiej toalecie. Można dodać – uśmiechnij się, jesteś w ukrytej kamerze.
W następnym etapie niezbędne będzie zamontowanie kamery (może być atrapa).
Z okna.
Można też umieścić czujnik, gdy zostanie zaktywowany mokrością, wyświetli się napis „Ale masz małego”. To ich pogrąży 😉 Można dla zachęty faktycznie napisać, że właśnie też zrobiło się zdjęcie narzędzia zbrodni i ryja troglodyty.
Bardzo mi sie podoba pomysl Siodemeczki z ozdobnym napisem, ktory jednak lekko bym odredagowala: „Paszol won, gnoju @&^%@>”+&!!!!”
Nie nie, Heleno. Pełny Wersal. Pomysły Siódemeczki i Tadeusza bardzo dobre.
W Pradze byłam świadkiem, jak jakiś pan rzępolił na gitarze pod kamienicą, więc zdenerwowany mieszkaniec tejże wylał mu wiadro wody na głowę. Można tak robić, jak zmoczysz im garnitur od Hugo Bossa, trzy razy pomyślą gdzie się załatwiają.
Połączenie pomysłu Tadeusza i Alienor: 😀
Czujnik uruchamia prysznic.
Przypomnial mi sie dowcip opowiadany przez Kume:
– Czy to prawda, ze Kowalski mial jakies klopty z policja?
– Prawda, byl zatrzymany na przesluchanie.
– Ale za co???!!
– Za szczanie do basenu.
– Eee, tam. Wszyscy szczaja do basenu!
– Ale Kowalski szczal z trampoliny.
Metalowa listewka pod drzwiami, prąd 24V z akumulatora puszczany na fotokomórkę. Nie zabije, ale popieści. Nie mógłby przyjść jakiś Declan i zrobić? 😈
Tia… Declan zwlaszcza 🙄
Wielkowodzowy pomysł najpraktyczniejszy i do zrealizowania dość prosto 😉 Można go rozbudować: facet przebierając nogami w potrzebie napędzałby dynamo, które by ładowało akumulator! Można jeszcze panele słoneczne…
Pastuch elektryczny? Z napisem, że w razie wilgoci robi się zwarcie i właściciel nie odpowiada za skutki.
Pastuch też po mnie chodzi, muszę tylko podpytać pana męża o jak najprostszą opcję.
He, he, he: http://www.youtube.com/watch?v=MrPxYQ6RXR0
O, jaki przyjemny filmik! Balsam na dusze.
To tez very satisfying:
http://www.youtube.com/watch?v=NluSUC_uy4o
Arbuzy fantastycznie zwalczaja zly cholesterol (LDL)!
http://www.dailymail.co.uk/health/article-2212712/High-cholesterol-daily-slice-watermelon-help.html
To fantastyczna wiadoosc dla mnie, ktora czesto odzywia sie arbuzami!
Heleno, kupuj zawsze o jednego – dwa więcej i wal nimi w szczaczy.
Najdotkliwszy i najsubtelniejszy zarazem jest pur mua pomysł Tadeusza.
Któreś z moich zwierzątek – Rumik albo Kicia – obsrywają mi piwnicę. Jestem bliska zainstalowania pastucha elektrycznego przy zejściu, ale jak znam życie, pierwsza bym się w niego wpakowała.
Fajny temat dzisiaj, swoją drogą. Adekwatny do ponurego luja, który u nas zapanował.
Może to jakieś hobby melonowe działa.
lobby, nie hobby 😆
hobby melonowe? 🙂 🙂 🙂 to bardzo „wodniste” hobby, co nie
sprawi przyjemnosci Haleny drzwiom 🙂
pomysl Tadeusza MAKABRYCZNY, jak mozna Tadeuszu karac
prawda o wielkosci „sikawki”, kazdy wie ze „wielkosc mojej
sikawki o mnie swiadczy” 8) 8) 8)
to w Szcz. tez lejaca pogoda? B. moknie przy cos tam
ponad10°
moja stonka zalamana, wczoraj jeszcze plaza i +30, a tu B. tak
wita 🙂
bywa
B. jest czasami taki uroczy 🙂 🙂
http://vimeo.com/50238512
Am 5. Oktober 1962 veröffentlichten die Beatles ihre erste Single „Love Me Do”.
http://www.youtube.com/watch?v=sflDaLY7ESQ
niestety Mar-Jo, ® nie puszcza 🙂 🙂
a dla frakcji to:
http://taz.de/Lob-des-Taschenbuchs/!102972/
pstryk! pstryk!
A to stonka powróciła na łono Rysia. 😀
To dobrze, niech odpocznie i może jakiś album pokaże, albo co.
Pozdrowienia dla Stonki. 🙂
Pan mąż stanowczo odmówił współpracy. Nie wolno robić takich rzeczy, bo to kryminał. Żadnego pastuszenia. Nie ma, że popieści. Nie wolno bawić się prądem i już. Ma rację. Szkoda 🙁
Za to pomysł Siódemeczki i Tadeusza bardzo mu się podoba.
Stonce pozdrowienia 🙂
Chciałem opowiedzieć, ale W.W. uprzedził. Tyle, że tam, w domku przyjaciela w kąciku Zielonej Góry, metalowa blacha już była od zawsze i przykrywała dostęp od ulicy do piwnicy, którędy wrzucano węgiel. Niestety w niektóre wieczory wracający tamtędy do domu pijany sąsiad wybierał sobie dokładnie ten lokal na zmoczenie węgla. Moment był oczywisty, bo pijany śpiew zamierał na pół minuty. No i rozwiązali problem, ale to nie było 24 V i zamiast śpiewu był spory ryk.
Andsolu, nie można. 24 też może uszkodzić, a nawet zabić. Kiedy pan mąż zawodowo mówi nie wolno, to więcej niż Roma locuta.
Przyjemnie popatrzeć:
http://www.youtube.com/watch?v=N8fwtkC5UJU&feature=fvwrel
Przed halloween rozpoczęliśmy helenoween.
Jak przestraszyć szczaczy 😈
Niestety, mam ten sam problem z dzikimi kotami, które kochają moje wrzosowisko.
Pracę w ogrodzie zaczynam od rękawic i łopatki.
Tfu!!!
jak mawia nasz Premier KM
Pora kolacji przecież
Na kolację 🙄 🙄 🙄
http://www.facebook.com/photo.php?fbid=477109005654638&set=a.274862805879260.73440.274112975954243&type=1&theater
Zwierzątek nie! a ludziom czasem miałabym ochotę przyłożyć.
Co ten Irek wyprawia??? W rękawicach kota wali łopatką 😯
Moim zdaniem wystarczy zawiesić informację: „Toaleta publiczna xxx metrów dalej” ze schematycznym planem dojścia.
No chyba, że ma się radochę, ze komuś urwie siurdaka. 😕
Koty z zainteresowaniem zza płotu śledzą moje grymasy 😈
Tadeuszu, to schab, a nie łopatka.
rękawica kota – też jest:
http://sklep.apet.pl/koty/pielegnacja_5/grzebienie_i_filcaki/rekawica_do_czesania_i_masazu_3.html
Proszę, nawet BBC stosuje takie same sztuczki, jak polscy pracodawcy:
http://wyborcza.pl/1,75248,12616995,BBC_do_swojej_gwiazdy_Paxmana__albo_zakladasz_firme_.html
Bez żadnej ironii.
No i mamy 🙁
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12619728,39_do_33__PiS_wygrywa_z_PO_w_najnowszym_sondazu.html
Właśnie to odsłuchałem w wieczornych wiadomościach 👿
Korespondentka londynska GW nie wie, ze BBC nie jest „koncernem panstwowym”? Korporacja utrzmujr sie z abonamentow i wlasnej dzialalnosci gospodarczej (sprzedaz programow i wydawnictw), a nie z podatkow. Jest kompletnie niezalezna do rzadu, procz tego, ze komisja parlamentarna ustala wysokosc abonamentu co trzy lata (zawsze mniej niz korporacja prosi).
My tu przezywamy inny skandal zwiazany z BBC. Okazuje sie, ze 40 lat temu znany i uwielbiany DJ, prezenter programow rozrywkowych tv sir Jimmy Savile molestowal nastolatki na terenie korporacji i niektorzy jgo koledzy o tym wiedzieli. On juz dawno nie zyje, ale w dziejach brytyjskiego entertainment jest wciaz ikona. Teraz zglaszaja sie kobiety i mowia, ze byly jako mlode dziewczynki molestowane w jego garderobie. Sprawe bedzie badala policja.
Co gorsza program na ten temat wyemitowala dwa dni temu konkurencja i wtedy sie okazalo, ze ktos z BBC jeszcze w zimie br.r. mial gotowy program na ten sam temat, ale nie zostal on zaakceptowany do emisji. Bo rzekomo nie dalo sie zdobyc stuprocentowych dowodow, hehe. Konkurencja jednak je zdobyla i teraz wierchuszka BBC bardzo sie tlumaczy i wykreca Kota ogonem (sorry, Mordko!)
Tymczasem tablica pamiatkowa Jimmy Savile’a na gmachu TV zostala zaslonieta, hihi. Do wyjasnienia.
Dora, Irek. To moze byc niezle w skutkach, bo pogoni kota Paltformie. A do wyborow jest jeszcze trzy lata. Byl Platforma nie popadla w populizm ze strachu przed PiSem.
W niedzielę Nike. Dziś wybór czytelników
http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105406,12618200,Nike_2012__Czytelnicy_wybrali_Milosza.html
Z nasłuchu radiowego.
Marek Niedźwiedzki do małolatki
„-Co to jest lata w powietrzu i ma jajka w kropki.-
Małolatka skrępowana, ale rozgarnięta
-przepiórka”
Chyba na granicy z molestowaniem
Zakładając, że tego rodzaju wszelkie badania mają jakiś sens – próbka statystyczna jest 1000 osób. Ciekawe jak zbudowana? Można np. ją złożyć ze słuchaczy Radia Maryja!
Zakładamy, że próbka jest losowa, a nie ustawiona pod badanie. To pewnie wynik sondażu nie musi specjalnie dziwić. Sposób zorganizowania manifestacji (chwalony również przez różne strony polityczne) daje wrażenie umiejętności organizowania życia społecznego. Jakieś tam ruchy ku przyszłości (jakiej jakości, to na razie nie wiadomo) – plus dla PiS.
Co do pogonienia kota PO nie miałbym złudzeń – PO się wyczerpała intelektualnie. Czas na zmiany.
Chyba na zmiane …kraju? Bo w Polsce nie ma juz na kogo glosowac – albo na PO albo na formacje Psychopaty. A tego u wladzy nie zyczylabym najgorszemu wrogowi.
Co ten Klakier wygaduje? Jakie zmiany? Może wyłozysz coś jaśniej, hę?
Zawsze się kryjesz ze swoimi przekonaniami, lub wycofujesz enigmatycznie, moze wyłożysz. kto tu intelektualnie ogarnia rzeczywistość?
Zawsze się dziwię, czemu Pani posuwa się do takich określeń. Moim zdaniem każdy z rwących się do Władzi jest obarczony pewną dysfunkcją psychiczną.
Zgadzam się, że nie ma wyboru. O tym, ze scena polityczna jest zatrzaśnięta mówił kiedyś w telewizorni p. Bugaj. Mamy do czynienia z pewnym plebiscytem popularności, a nie z wyborami.
Czyli w zasadzie z głosowaniem na jakąś listę przebojów.
PO jest uwikłane w różne nie do końca jasne sytuacje – ostatnie wydarzenia „smoleńskie” związane z ekshumacjami muszą bulwersować każdego (niezależnie od popieranej opcji politycznej), medialny obraz „gdańskiej sitwy” też się do tego dokłada.
Program głoszony przez Prezesa jest co najmniej naiwny, ale wPiSuje się w resentymenty poprzedniej epoki (tu zakładam, że do urn pójdzie większość społeczeństwa leciwego).
Nad tym wszystkim unosi się zmęczenie ludzi, że nie widać poprawy, a każdy dom odczuwa skutki kryzysu, choć propaganda sukcesu głosi, że jest fajnie.
Zwycięstwo PISu grozi skutkami, że nie będzie progresji, a tylko jeden wielki proces lustracyjny.
Czyli kolejne uwikłanie się w Przeszłość.
„Chyba na zmianę … kraju?”
To też ma swoje różne uwarunkowania – a w przypadku Polski złe skojarzenia historyczne.
Trzeba trwać! 😉
Odpisywałem Pani Helenie, bo w międzyczasie napisała mt7.
To trzeba było sobie wejść Klakierze na strony ogłoszeń drobnych w różnych parafiach i zobaczyć, ogłoszenia o organizacji marszu w obronie telewizji Trwam.
Nie wiem, czy taki naiwny jesteś, czy tylko udajesz.
Ad mt 7 5 październik 12, 22:09
Nie kryję się ze swoimi przekonaniami. Szanuję poglądy tu wyrażane, korzystając z gościny Bobika.
Nie ze wszystkimi się zgadzam – czasem protestuję.
Ale nie jestem reprezentantem jakiejś jednej jedynie słusznej opcji. I bardziej mnie interesują pojawiające się tu głosy prospołeczne, niż partyjne.
Jakie nie widać poprawy? Oślepłam czy co?
Skutki kryzysu? Jestem 50+. Nie takie kryzysy widziałam, że o czytanych nie wspomnę.
Smoleńskie bulwersuje mnie z odwrotnej strony. Kategoria każdy i wszyscy dla mnie nie istnieje.
To wyjaśnij jaką widzisz różnicę, miedzy partyjne, które będą miały wpływ na sytuacje społeczną, a prospołeczne, to nie jest laboratorium obserwacyjne.
Nie zgadzasz się, to wyłóż jasno z czym KONKRETNIE.
Irku drogi, ta małolatka jest trochę młodsza ode mnie i jeszcze za komuny pracowała w radiu.
Ad mt7 5 październik 12, 22:16
Metody organizacji „tłumu” są od dawien dawna znane.
Np. ktoś pojedzie do Wwy, aby odwiedzić dawno nie widzianą rodzinę, ktoś inny, bo nigdy nie był w Wwie.
A ktoś inny, bo znalazł sposobność wsadzenia „kołka”
To zeen kilka dni temu bardzo ładnie zdiagnozował.
Na potwierdzenie diagnozy Zeena widziałem takie zdjęcie w necie – dwóch facetów zwija transparent przeciwko elektrowniom atomowym.
Ad mt7 5 październik 12, 22:32
Ja to już tam kiedyś napisałem i nawet haneczka wtedy odpisała, abym nie wrzucał dwóch, bo jedno wystarczy, aby się zgarbić:
edukacja i zdrowie.
Tym się nikt nie zajmuje systemowo od 1989 roku – wszelkie regulacje służą nie społeczeństwu, a grupom interesów.
Jak któraś ze stron będzie miała program, a potem udowodni jego intelektualną wartość i sprawność organizacyjną, to pogadamy.
A tak – festiwal smoleński, ełuro, orliki – na zdrowie!
Wiec dlaczego piszesz o umiejętnościach organizacyjnych Pis? Chyba raczej o wyjątkowym braku odpowiedzialności za państwo i bezgranicznej bezczelności.
O złodziekskiej prywatyzacji trąbią, ci, którzy się uwłaszczyli na RSW Prasa i przejęli jej majątek.
Nie chce mi się dalej wymieniać, bo naprawdę szkoda zdrowia.
Jedną mam tylko ponurą satysfakcje, że temu Michalikowi, który pouczał Nycza i bezpardonowo popierał Rydzyka i PiS, Sakiewicz nieźle przyłozył pisząc, że były agent SB podpisał porozumienia z agentem Putina.
Nie ma to już większego znaczenia, bo hierarchia kościelna dawno straciła kontrolę nad częścią „gorliwych” wiernych i Rydzykiem.
Dlatego chciałabym wiedzieć, Klakierze, o potrzebie jakiej zmiany warty mówisz?
Sorry, teraz nie bede odpowiadac, bo jest to czas swiety – eliminacje do amerykanskiego X Factor. I nie ma nic wazniejszego.
Ad mt7 5 październik 12, 22:46
Pewnie piszę o zmianie pokoleniowej.
O odznaczeniu Orłem Białym, emeryturami zasobnymi całego pokolenia wywodzącego się z Solidarności i pogrobowców poprzedniego systemu i ich dzieci ideowych.
Bardzo wam już dziękujemy, zrobiliście kawał dobrej roboty kiedyś tam – pora odpocząć na działkach.
Zauważ, że te wszystkie formacje nie wytworzyły żadnych nowych kreatywnych pokoleń politycznych.
Zawłaszczyli scenę polityczną dla siebie i liczą na to, że będą wieczni.
Nie zauważyli też, że czas ich wyprzedził (a czas przyśpiesza nieustannie w przedziale naszego pokolenia) i trwają w tym czasie pozaprzeszłym.
To mi chyba przypomina czytane gdzieś temu spory na emigracji na Zachodzie.
Obecna elita polityczna jest na emigracji historycznej!
Ale nic o tym nie wiem, że jacyś młodzi ludzie, którym mogłabym powierzyć mój kraj kraj załozyli jakąś formacje, która ma program i chce podjąć za niego odpowiedzialność.
Więc nie sztuka bujać w obłokach, zwłaszcza, ze burza na morzu i mocno łodzią buja, tylko trzeba patrzeć na to, co jest.
Co nie znaczy, że będę podważać demokratyczny werdykt wyborów, kiedy przyjdzie na nie pora.
To się właśnie mieści w tym, co napisałem.
Nie istnieje sztafeta pokoleń – my „okrągostołownicy” jesteśmy wieczni!
Dlatego któregoś dnia czeka nas rewolucja.
To się właśnie mieści w tym, co napisałem.
Nie istnieje sztafeta pokoleń – my „okrągłostołownicy” jesteśmy wieczni!
Dlatego któregoś dnia czeka nas rewolucja.
Co to znaczy nie wytworzyły? Myśmy nie wytworzyli, czyli wytworzyliśmy to, co mamy i z tym będziemy się bujać. Klakierze, tkwisz w owych onych. 😉
Jaka rewolucja? Kto ją zrobi i dlaczego? Dlatego, ze jesteśmy biednym państwem i nie mamy nawet częsci tych pieniędzy, które mają Grecy (prywatnie) i nie stać nas na sprostanie wszystkim roszczeniom, bo ciągle porównujemy się do bogatych państw?
Próbuję zrozumieć, o czym piszesz, Klakierze, ale od dawna mi się nie udaje. Poproszę o jakieś szczegóły, konkrety. Dla mnie hasła zdrowie, oświata są zbyt ogólnikowe.
Haneczko,
my to mamy jedno i jeden głos na przedstawione nam wybory.
Spójrzmy na tzw, tradycyjną „lewicę”.
To porażka – wobec kilkudziesięciu lat tworzenia nowych kadr – p. Miller okazał się jedynym zbawcą SLD.
To samo dzieje się w partiach etosu Solidarności – trwamy!
Próbuję znaleźć małolatkę młodszą od WW, ale bezskutecznie 🙁 Możliwe, że jeżynówka mi w tym przeszkadza 🙄
Dla mnie – zdrowie, oświata nie są ogólnikowe – one stanowią o kondycji Społeczeństwa.
Ja tez juz nic nie rozumiem z Klakierowego ezopowego jezyka i skrotow myslowych. No ni w zab nie rozumiem. 😳
Co to sa np „partie etosu Solidarnosci”?
Nie, Klakierze. Mamy to, co tworzymy. I nikt z nas tego nie zdejmie.
A kto zrobi rewolucję?
Jak zawsze ludzie młodzi – inaczej czujący Czas niż te zgredy okrągłostolownicze”. Dla większości młodego pokolenia stan wojenny i te tam nostalgie, to prawie, jak bitwa pod Grunwaldem.
Młodzi upomną się o swój czas, a nie o spory historyczne.
Haneczko – my już nic nie tworzymy, jako pokolenie.
Trwamy historycznie.
Przepraszam Cie, Klakierze, ale piszesz takie komunały, ze ręce opadają.
Co to są partie etosu Solidarności?
A to są „okrągłostołownicze” wraz z poprzednim establishmentem”.
Taka „Miazga” – jak ktoś pamięta powieść Andrzejewskiego.
Ad mt7 5 październik 12, 23:36
Na szczęście przyznaję sobie prawo do tego, ze się mogę mylić.
Ale też sonie tak myślę, że młodzi nie wytrzymają życia w tym syfie!
I w NICH jest nadzieja!
A co znaczy „syfie”?
Czy ja źle pamiętam Twoje boje ze Spółdzielnią?
Sorry, ale to kompletny brak zainteresowania członków/właścicieli tej spółdzielni powoduje, ze przyszła grupa cwaniaków. która za darmo przejęła grunty.
Moje dramatyczne apele, spotkały się nienawistną agresja, nawołuje, widocznie ma w tym własnym interes.
Takim jesteśmy „społeczeństwem” mamy w dupie tzw. ogół, palcem w bucie nie kiwniemy, żeby coś zmienić, chętnie złożymy ciężar zarządu na innych (frajerów), po czym natychmiast zaczniemy o nich wycierać buty i plwać, bo przecież bez interesu własnego nie podjęliby się takiego trudu.
Tu państwo, ani przepisy nie ma nic do rzeczy.
A młodzi ludzie na moim osiedlu nie maja głowy i cierpliwości do jakiś działań.
Klakierze, mimo najlepszej woli, odpadam. Ze sfrustrowanymi mi nie po drodze. Co nie znaczy, że Cię skreślam 😉
Kochany Bobiku, dopiero teraz dotarlam w okolice klawiatury, i wiem, ze masz nas wszystkich czytac na smartfonie, 🙁 wiec jestem pewna, ze bedziemy sie zachowywac sie tutaj very smart, zeby Ci sie wpasowalo do formatu. 😉
I mimo wszystkich nieporozumien, uda sie nam nie poklocic. 😉
A o tym, ze kazde pokolenie patrzy na polityke z nieco innej pespektywy, i ze w obecnym kryzysie czesto robi sie podzial na tych juz ustawionych, czyli starszych i na mlodszych, ktorzy wchodza w zycie w nie najbardziej sprzyjacych, mowi sie duzo i tutaj. Nie wiem, czy o to Ci chodzilo, Klakierze? Czy jeszcze i o inne sprawy?
U mnie byl dzis pierwszy sloneczny dzien od tygodnia. A mimo dlugotrwalego deszczu, liscie juz sa bardzo piekne, i duzo w miescie turystow, przyjezdzajacych z innych stron Stanow, zeby poprzygladac sie tym niesamowitym kolorom. Droga, ktora dzisiaj jechalam do domu z daleka wygladala, jakby byla cala w ogniu – tyle bylo czerwieni, i to w roznych odcieniach, co dasalo zludzenie przeskakujacych plomieni. A w miescie obok pasly sie spokojnie kozy – z ogonami, i zupelnie chyba nieswiadome, ze szykuje sie im konkurencja gdzies w Nowej Zelandii. 😉
Moniko, u nas też kolory niesamowite 🙂
Moniko, ja nie mam zamiaru się kłócić, próbuję zrozumieć, o co Klakierowi chodzi, od dawna już zresztą.
To, że Bobik chciałby wesołości i dokazywania, rozumiem, ale – jak widzisz – rzeczywistość skrzeczy i na pewno nie chciałby jakieś sztucznej wesołości.
Chyba, że się mylę, więc na wszelki wypadek zamilknę.
Dobranoc.
Tak, jesien nowoangielska jest nie do opisania. Widzialam tylko raz i od tego az oczy bolaly. A tu jest troche tych kolorow:
http://www.google.co.uk/search?q=massachusetts+fall+foliage+photos&hl=en&client=safari&rls=en&prmd=imvns&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=g1pvUO-mIsil0AXkv4DAAQ&ved=0CCUQsAQ&biw=1445&bih=914
Ja to bardzo kibicuję Twoim działaniom, choć przyznam, że mam taką świadomość braku poparcia społecznego.
Wydaje mi się, z obserwacji miejsc, gdzie zamieszkiwałem, że wszelkie Wspólnoty Mieszkaniowe są obarczone, nie tylko różnymi problemami organizacyjnymi, które zrzucono im na „garb”, ale też problemem starzenia się mieszkańców (bo młodzi się wyprowadzili). W tym mobilności do podejmowania wielu wyzwań, którym nie są w stanie sprostać, choćby z tego względu, ze nie są fachowcami w zakresie konserwacji budynku, remontów, księgowości itede. I może również z tego, ze powinni mieć zapewnioną rzetelność w spokojnym zamieszkiwaniu.
Stąd z tej strony merytorycznej są skazani na usługi hochsztaplerów, którzy myślą tylko o swoim interesie – często o przejęciu budynku, i często o decyzjach godzących w mieszkańców.
Rzadko kiedy ktoś się podejmuje być „sumieniem Wspólnoty” i dbać o wspólny interes.
A jakie teraz przewazaja, Haneczko? Czerwienie, czy zloto-zolte? U nas bardziej poszlo w czerwienie, zoltych lisci jest jeszcze bardzo niewiele. Ciekawie to wyglada – z jednej strony korona drzewa jest jeszcze zupelnie zielona, a po drugiej – w kolorze zywo czerwonym, albo w kolorze wina. Przypomina to troche jablka z rumiencem. 🙂
Moniko, nasz kaferkowy winnobluszcz zdecydowanie poszedł w czerwienie 🙂 a dalej złotojesienna, różnokolorowa orgia 😀
Dobranoc, Siodemeczko. 🙂
Zajrzalam do zdjec podrzuconych przez Helene. Tak to wlasnie zaczyna wygladac. A po miescie chodza, i po miejskich parkach blakaja sie, turysci. Dzisiaj taras naszej miejskiej gospody (wybudowanej w 1716 roku) byl nimi zapelniony po brzegi i z dostawkami.
Dziekuje, Haneczko, juz widze ten bluszcz i te odcienie zlota oczyma wyobrazni. 🙂
Dobranoc 🙂
Moniko, bardzo sobie cenię Twoje wpisy – zawsze niosą ze sobą tę „herbatę jaśminową” 😉
Bobik też ma tę umiejętność rozladowywania emocji dyskusji, choć w inny sposób.
Odpowiadając na Twoje pytanie: „Nie wiem, czy o to Ci chodzilo, Klakierze? Czy jeszcze i o inne sprawy?”
Ja się nie zagłębiam w preferencje partyjne, które tu na Blogu Bobika są zresztą jasno określone.
W ogóle mnie taka dyskusja nie interesuje.
Są jednak obszary życia społecznego, które są stałe niezależnie od tego, jaka chorągiewka powiewa.
To zawsze jest edukacja i zdrowie.
Jak powinny funkcjonować oba te systemy, to każdy w zasadzie jest w tym obszarze zgodny – powinny chronić dzieci i chronić zdrowie.
Oba są kapitałożerne.
Nawet przy bezpośrednim wkładzie obywateli.
I ja tak sobie patrzę na zmieniające się „konstelacje gwiazd u żłoba” – od 1989 roku nie rozwiązano żadnego z tych problemów – gorzej, jest coraz gorzej!
Do najladnieszych bluszczy nalezy Virginia Creeper
//www.crocus.co.uk/plants/_/climbers/other-climbers/parthenocissus-quinquefolia-/classid.1692/
ktory rosnie jak szalony i potrafi wszystko inne zagluszyc, wiec trzeba go nieustannie przycinac. . Ale jest piekny, pieciolistny. Jesienia sciagam sobie kijem od miotly dlugie lozy z dachu garazu i dolaczam do bukietow. Wtedy wiem, ze jest jesien.
No, tu, jeszcze raz:
http://www.crocus.co.uk/plants/_/climbers/other-climbers/parthenocissus-quinquefolia-/classid.1692/
U mnie tez zrobilo sie bardzo pomaranczowo czerwono w przepieknych, lisciastych glownie tutaj, lasach i parkach. A pola sa wciaz zielone, niebo z takimi bufiastymi szarymi chmurami. Po prostu bajkowo.
Poranna dyskusja o publicznym sikaniu znakomita, zaraz tez przypomnialy mi sie rozne dramatyczne sytuacje z lat dziecieco-mlodzienczych, ale nie bede tu ich opisywac. Moze przy innej okazji, jesli zdecydujemy sie ten temat jeszcze kiedy zglebiac.
Z tym dramatyzowaniem zdrowia i edukacji przez obecny rzad nie nalezy przesadzac. To nie jest tak, ze zdrowie i edukacja byly w Polsce kiedys jak Szwajcaria i Finlandia razem wziete, a dzis na skutek zaniedban rzadu, juz nie sa. Powoli sutyacja sie poprawia. Edukacja musiala sie dostosowac nagle do ksztalcenia znacznie wiekszego procentu spoleczenstwa niz kiedys. A lecznictwo w sensie dostepnosci do nowej informacji medycznej, sprzetu diagnostycznego, treningu lekardzy i personelu tez stoi na lepszym poziomie niz 1989 i przed. Moj dziadek umarl na gruzlice w 1959 roku, majac 60 lat, bo nie bylo dostepu w Polsce do antybiotykow. Dodatkowo tez, jako rolnik nie mial ubezpieczenia medycznego, bo to w kraju robotnikow i chlopow, wprowadzil dopiero Gierek. Pewnie w sumie edukacja i lecznictwo sa na poziomie krajow o podobnym poziomie ekonomicznym. Czyli jest wiele do zrobienia i poprawy ale na pewno jest lepiej niz w Albanii czy Moldowie.
Jesli chodzi o mlodych ludzi to mysle, ze obecny system polityczny, instytucje i organizacje musza sie wydawac dzisiejszej mlodziezy, wychowanej na szybkich mediach i mediach spolecznych, archaiczne i do wymiany. Nie sadze jednak, zeby wymagalo to jakiejs krwawej rewolucji, albo zeby ktos mial na rewolucje prawdziwy apetyt, nawet jesli przedwyborczo judzi. A juz na pewno nie nasi dzisiejsi mlodzi i wyksztalceni ludzi! A to sa nasze przyszle kadry.
Moniko, happy Columbus Day! U mnie jest w ten week-end Swieto Dziekczynienia. Jemy indyka z borowkami, sweet potato i brukselke (zasmazana z orzechami i bekonem-mniam- Bobik by palce lizal) i dziekujemy za nasze dobra, dobre plony i to ze mozemy sie spotkac przy posilku z bliskimi przy sutym stole udekorowanym Rogiem Obfitosci.
Jeszcze tylko za Laudate dodam, ze i ja uwazam, ze w wierszu Lowy Bobik osiagnal nowe wyzyny. Troche mnie az zatkala Bobicza sprawnosc warsztatowa, ze o samym rerum juz nie wspomne. I on tak potrafi jak sie nie najlepiej czuje!
Na dobranoc, to jeszcze odpiszę Haneczce [5 październik 12, 23:57]
Wbrew pozorom, być może, moich wpisów, to nie jestem sfrustrowanym.
Cieszę się pewnym radosnym postrzeganiom rzeczywistości przynależnym mej metryce. W tym wspomaga mnie uniezależnienie od wszelakich opcji politycznych – nikt nie jest dla mnie psychopatą, czy też innym jakimś oszołomem, idiotą, itede, tede… i nie bardzo mnie ętuzjazmują wszelkie doniesienia medialne.
To, że jest syf, to każdy widzi na swoim podwórku.
Nie jest to tylko problem sikania pod płotem i rozróżnienie na płcie.
Obyśmy tylko mieli takie problemy!
Ad królik
” A juz na pewno nie nasi dzisiejsi mlodzi i wyksztalceni ludzi! A to sa nasze przyszle kadry. ”
Tak, pewnie tak. Nie oni będą robić rewolucję.
Oni są pokoleniem spacyfikowanym.
Ale rośnie pokolenie, które nie jest zawinięte w tę bawełnę historyczną.
Klakierze, nie udalo sie zrobic rewolucji za komuny, kiedy to podobno wszyscy byli przeciw, a u mojego dziadka karabiny wciaz lezaly zakopane pod jablonka. Pokolenie nie owiniete w bawelne historyczna, ktore jest gotowe zabijac wspolbraci dorasta, powiadasz? Zaiste, mowisz bardzo kryptycznie. Wycofuje sie zatem na moje z gory upatrzone Dziekczynieniowe pozycje.
Rewolucja, Króliku, nie zawsze oznacza zabijanie współbraci – może oznaczać tylko odesłanie ich na działki, niech sobie kwiatki hodują, pomidorki zrywają, wspomnienia do szufladki piszą. Niech się cieszą życiem.
Klakier, chyba sie nie do konca rozumiemy.
Kiedy ja nazywam Kaczynskiego psychopata, to nie jest to jak wyzwisko typu „kretyn”. „szurniety”.
Psychopatia jest jednostka chorobowa, ze sie tak wyraze, jest okreslonych zespolem cech psychicznych. Istnieje lista uznawana przez specjalistow, kiedy chca rozpoznac psychopatie, czesciej nazywana dzis socjopatia. Wygiglasz to sobie bez trudu.Kaczynski jest podrecznikowtm okazem psychopaty.
Tu masz polski tekst na ten temat: jak rozpoznac osobowosc psychopatyczna:
http://zapytaj.onet.pl/Category/002,018/2,14533265,Jak_rozpoznac_osobowosc_psychopatyczna.html
Ludzie zajmujacy sie zjawiskiem psychopatii i osobowosciami psychopatycznymi sa zgodni, ze jest to nie do skorygowania – ani z pomoca terapii lekowej ani zadnej psyhologocznej czy psychiatrycznej. Czlowiek sie psyvhopata rodzi i psychopata umiera, choc podobno jesli sklonnosci do psychopatii zostana rozpoznane dostatecznie wczesnie, mozna takie dziecko jakos socjalizowac.
Dla mnie podstawowymi cechami Kaczynskiego, swiadczacymi, ze jest klinicznym przykladem psychopaty sa nastepujace:
1. Megalomania, rozdete ego, przekonanie, ze jest wybitny pod kazdym wzgledem. Kiedys nawet pwoeidzial sobie w wywoadzie:
Ja jestem czyste dobro.
2. Skrajna podejrzliwosc, ze inni przeciwko niemu knuja, wiara w uklady etc, pozbywanie sie kazdego, kto moze potencjalnie „knuc”.
3. Oczekiwanie, ze wszyscy w jego otoczeniu beda wovec niego stuprocentowo lojalni. Jesli zacznie myslic, ze ktos jest nie dosc lojalny, czyli nie zgadza sie z KAZDYM jego slowem i jego zajobem, usuwa tych ludzi, chocby nawet laczyly go z nimi flugoleetnie wiezy przyjazni i wspolnych celow.
4. Absolutny brak autorefleksji i widzenia siebie tak jak widza go inni. Wiec kazda najbardziej uzasadniona krytyka jest „wscieklym atakiem”, „spiskiem” i skrajna podloscia, ktora bedzie ularana.
5. Niezdolnosc do empatii – co bylo szczegolnie widac w czasie wszystkich kolejnych uriczystosci pogrzebowych w stosunku do corki jego ukochanego brata. Odsuwal sie od niej, unikal kontaktu fozycznego, nie spojrzal przez caly wielogodzinny pogrzeb. Tylko jego zaloba byla wazna, jej nie byla.
6. Skrajna manipulatywnosc w stosunku do ludzi. Instrumentalne ich traktowanie. Z chwwila kiedy przestaja mu byc potrzebni, pozbywa sie ich (K-R).
7. Niezdolnosc do nawiazywania autentycznych przykazni – jak wyzej.
8. Niezdolnos do kochania nikogo poza blizniaczym bratem, swoim lusyrzanym odbiciem.
8. Przekonanie, ze zawsze winni sa inni, nie przznawanie sie do bledow, nie przepraszanie.
9. Niezdolnosc do wybaczania. Kazdy, kto sie narazil pozostanie wrogiem do konca zycia.
No tyle tymczasem wystarczy, bo juz mnie palce bola.
Psychopaci sa niebezpieczni, zwlaszcza w polityce, zwlaszca u wladzy. Po to by zdobyc wladze psychopata nie bedzie sie liczyl z nikim i niczym. Bo najwazniejsze sa jego pragnienia wladzy. Psychopata wyprowadzi ludzi na ulice i nie zawaha sie przed przelewaniem ich krwi jesli go to doprowadzi do celu, ktory sie klebi w jego glowie. Psychopata gotow jest kazac samolotowi ladowac we mgle na zapyzialym lotnisku, byle utrzec nosa swemu wrogowi, w tym wypadku premierowi kraju, ktorego on sam „nie uznaje”.
Klakier @1:48, to nie brzmi jak zadna rewolucja tylko zwyczajna wygrana w wyborach.
Az zajrzalam do Wiki czy mowimy o tym samym processie… Wachac kwiatki? Chyba dwa metry pod ziemia!
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rewolucja
Ja się nie zagłębiam w preferencje partyjne, które tu na Blogu Bobika są zresztą jasno określone. Klakierze, mam wrażenie, że wymyślasz jakieś konspiracyjne teorie. Staram się dość uważnie czytać pisujące tu zróżnicowane grono i mam wrażenie, że na blogu Bobika w materii polskiej polityki jedyną jasno określoną sprawą jest nazywanie przez zgromadzonych – za wyjątkiem zeena i Ciebie – psychopaty psychopatą. Odrzucenie paskudztwa nie jest preferencją polityczną, a etyczną.
No tak, trudno tu sie dopatrywac zdrowia psychicznego. Nawet przy najlepszych checiach i szkle powiekszajacym jednak sie go u Drogiego Pacjenta, zwanego tez tu kiedys Pozeraczem Ptifurkow, nie znajdzie. 😉 A szkoda, bo powazna partia opozycyjna pilnowalaby drugiej strony. Tyle, ze z tym pilnowaniem to teraz w wielu miejscach sa pewne problemy, choc u kazdego na swoj sposob (cos jak na poczatku Anny Kareniny, gdzie pada stwierdzenie, ze szczesliwe rodziny za bardzo sie nie roznia, a za to nieszczesliwe sa kazda na swoj sposob).
Ale co do rewolucji, to tez jednak moga byc rozne: np. przemyslowa, seksualna, w mysleniu, nie mowiac juz o kopernikanskiej (zwanej tez przewrotem). 😉
Kroliku, Happy Thanksgiving i soczystego indyka! 🙂
Klakierze – bo ten Bobik to znany czarodziej. 🙂
Bry! Pierwszy!! Rysiu śpi sprawiedliwie po przerzuceniu ton makulatury. Ja mam tylko 8 kawałków makulatury na egzamin.
Ciemno! Ciepło! Nie wiem jaka pogoda…
Dzień dobry.
Jadę na 80. urodziny Ciotki. Ma być tłum krewnych. Niektóre z tych osób widziałam ostatni raz w dzieciństwie. Boję się wprawdzie tłumów, ale takich spokrewnionych to chyba nie powinnam? 🙂
Były jakieś sondaże? Dlaczego nikt, nigdy mnie nie pyta? 🙂
Ja się przyglądam sondażom jednej firmy/wg jednej metody/ na podobnej próbie.
Witam,
a propos „zmiany kraju” i podejścia młodych do historii i rzeczywistości wokół:
http://www.glosywmojejglowie.pl/comics/2012-05-30-Benefity.jpg
😆
Sondażom nie wierzę, nie sądzę żeby odpytanie 1000 osób w 38-milionowym kraju było w jakikolwiek sposób wymierne. Koledzy po socjologii też nie wierzą.
Idę po kawę. Do południa w pracy. 🙁
Dzień dobry 🙂
Tadeuszu, Rysio czyta nawet przez sen 😉
Heleno, Twój bluszcz jest naszym bluszczem 😀
Alienor, tyz prawda 😉
Dzień dobry.
Króliku (1:10), ta twórczość Bobicza była już wcześniej prezentowana:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2009/05/09/tance-z-brzucha/#comment-43525
Polecam również komenty powyżej i poniżej, w wykonaniu zresztą nie tylko Bobika 🙂
Co nie umniejsza Psiego Geniuszu 😉
Święto Dziękczynienia bardzo mi się podoba, piękne Święto!
Żeby być trochę bliżej Królika i Kanadyjczyków nabyłam pierś indyczą 😀 Będzie uczta i liście klonowe na stole 😀
A młodzi prędzej wyemigrują niż zrobią tu jakąkolwiek rewolucję.
Doro, nie wiem, bo wokół wcale z pracą dla młodych lepiej nie jest. Szczególnie dla tych z wykształceniem humanistycznym. Bo informatyków szukają zawsze. 🙄
Ile radosnej poezji na zlinkowanym dywaniku! 🙂
Macham do Bobika, macham do koszyka i idę pochorować.
Siódemeczko, nie choruj tylko zdrowiej 🙂
W przeziębieniu musi nastąpić punkt kulminacyjny, żeby mogło przyjść przesilenie, chyba u mnie właśnie następuje.
Ledwo dycham. 😀
Rosolek!
Czy zumba nadaje sie dla stary… starszych kobiet?
Ale serio poprosze.
Jedna starsza kobieta dostala oferte.
Czy lepiej moze jednak plywalnia?
Tu jest troche zumby.
//www.youtube.com/watch?v=uDgbBdS9W54
http://www.youtube.com/watch?v=uDgbBdS9W54
No i oczywiscie ie przez 50 minut non-stop. Taka zumba dla poczatkujacych, wiecej.
O, taka zumba:
http://www.youtube.com/watch?v=5tGctqscqek
Heleno, jedno i drugie, na mokro i na sucho 😀
Jedno i drugie to juz katownia.
Bobik prosil przekazac, ze Wszystkich obejmuje obulap i najserdeczniej pozdrawia ze swojego zeslania. Ja ze swej strony przekazalem mu wszystie pozdrowienia otrzymane poczta.
Zalatwilem mu luksusowe warunki w jedoosobowej celi, trzymanej spacjalnie dla VIPow. Oprocz pryczy, ma skorzana kanape do drapania, okragly stolik z krzeslami, wlasny kibel i telewizor, ktory moze puszczac na caly regulator bez uzywania sluchawek. Zyc nie umierac!
Narzeka jedynie na jakosc jedzenia, a raczej jego calkowity brak – ale to w ramach szczegolnie okrutnego rezimu – no jakas kara musi byc.
Brzmial mimo to wesolo i pogodnie. Ale oczywoscie co sie w jego psim sercu naprawde dzieje, to nawet ja nie umiem powiedziec.
Aha, na Blog zaglada i czyta, ale nie moze czynnie uczesniczyc.
Katownia to dla starej kobiety, a takiej tu nie widzę 🙂
Hehe, Haneczko, ale ja widze, co otworze slipia… 😈 Ale nic nie mowie, bo ona troche przewrazliwona.
Doro, co za link do przeszlej poezji! Dzieki!
Ide teraz na targ po wience kielbasy i kwiat salcesonu, ze zacytuje blogowych poetow.
To Bobik o wodzie bez chleba… Dobre i to, przynajmniej ogon nie zwiędnie 😎
Bobiku, też obułapię 🙂
Bobiku, cudny kryminal Camilli Lackberg „Fabrykantka aniolkow” juz jest w drodze!
Dzięki za wieści od Bobika. 🙂
Myślę o Nim nieustannie.
Biedny, ach, biedny Bobik. Soczysty kryminał nie zastąpi wprawdzie pasztetówki, ale może znacznie pocieszyć w złej doli. Ciepłe myśli, od moich psiaków też.
Kryminaly tej pani Camilli, Szwedki, sa naprawde bardzo dobre. Polecam. Bardzo podstepna kobita i procz tego, ze potrafi sprowadzic czytelnika na glebokie manowce, jak trzeba w kryminale, to jeszcze rozne takie tego…feministyczne wywrotowe idee scichapek przemyca. Ani sie Kot spostrzeze, a juz nigdy nie powie np. ze jakis Kot „pomaga” kocicy w wychowywaniu kociat. „Pomagac” to mozna przy wnoszeniu walizki na pietro.
Literatura kobiera at its best.
Na sobotę nie ma lepszej rzeczy niż ciepły uśmiech.
Dzień dobry,
ach ten Bobik, jak to się On rozsmakował w dokształtach medycznych. 🙁
A ja co rano dołączam prośbę do najsłynniejszego Krakowianina o zdrowie dla Bobika.
To musi pomóc!
Mordko, czytałam Kamieniarza, Księżniczkę z lodu i Syrenkę 🙂
Andsolu, dziękuję 🙂
Aaa! To wiesz o czym mowie!
Mój komentarz czeka, bo wkleiłam 3 linki. 🙁
Na Dywanie Łabądek napisał o Szkotach na kratce wentylacyjnej, czym obudził zdrożne myśli we mnie, poszukałam u sierżanta, są:
http://thechive.files.wordpress.com/2009/05/kilt.jpg
Reszta w tym samym guście.
Odsciskuje cie Bobiczku serdecznie odwrotna poczta. Czlowiek sklada sie glownie z wody, wiec to dobrze, ze cie woda dobrze podlewaja.
Jesli chodzi o JK to ja o nim malo pisze. Niefortunny polityk, ale lider oficjalnej opozycji. Co prawda wygral wybory na szefa swojej partii, bo byl jedynym kandydatem, wiec tak napradwde nie musial sie sprawdzic w wyborczej kampanii o swoje prezesie stanowisko. Ale politykiem, o ktorym gdy czytam to zgrzytam zebami pozostanie na zawsze Jan Korwin Mikke. Pamietam tez jak mnie zatkalo gorace kakao, gdy obudzilam sie jednego dnia i dowiedzialam, ze wicepremierem Polski jest Andrzej Lepper. Myslalam, ze mi sie to snilo.
Z opozycyjnych ciekawostek z mojego podworka, to mielismy kiedys w rzadzie federalnym oficjalna opozycje, ktora byla partia separatystyczna z Quebecu!Oficjalna krajowa opozycja, ktorej celem bylo rozwalic ten kraj! No, ale bylo minelo, co jest fajne w demokracji.
To ladnie napisane o sptkaniu z Bartoszewskim.
Ja tez z nim mialam jedno pamietne spotkanie i myslalalm, ze mnie wykonczy.
Lata temu, w Nowym Jorku, kiedy przyjechal na zaproszenie Departamentu Stanu. Opozycjonistow, korowcow wtedy nie wypuszczano z Polski, ale DS USA zagrozil, ze jak go nie wypuszcza na krotka wizyte, to odwolaja zaplanowana juz wizyte innego goscia, profesora Bendera, slynego matola ukochanego przez wladze PRL koncesjonowanego „opozycjoniste”, ktory rozwalal Kolo poselskie Znaku.
Otoz ja przyszlam na wywiad z profesorem Bartoszewskim, cala napalona, ze porozmawiamy sobie o KORze, przesladowaniach opozycji etc. A on oczywoscie bardzo chcial takiej rozmowy uniknac.
Wiec zaczal nawijac z kim to sie on spotkal w Waszyngtonie, a zdolnosc nawijania ma godna podziwu, co zreszta sprawilo, ze niektorzy calkiem zyczliwi mu ludzie nazywali go za plecami Krolem Farmazonu :oops; 😳 😳
No i tak nawijal, nawijal, dlugimi zdaniami, w ktore nie mozna bylo wcisnac nawet zapalki..
A ja wiedzialam, ze nie wyjde, dopoki go nie zmusze do rozmowy o KORze.
Wiec w jakims momencie dosc brutalnie przerwalam i powiedzialam: Panie Profesorze, chcialabym jednak zadac panu pare pytan…
Spojrzal na mnie podejrzliwie i zpytal: O czym?
Z tonu juz mozna sie bylo domyslac, ze nie zamierza oddac mi kontroli nad rozmowa.
– O sytuacji w Polsce, o ruchu demokratycznym – wypalilam.
– Aaaa – powiedzial z blyskiem w oku. – Pani moze pytac, a ja nie musze opowiadac.
Musialam miec mine tak crestfallen, ta zawiedziona i nieszczesliwa, ze Bartoszewski sie zalamal i machnal reka: _ Dobrze, niech pan zadaje pytania.
Potem poszlo juz nam jak z platka. Odpwoiadal na wszystko o co go pytalam. Faktycznie nie musial narazac sie wladzom udzielajac wywiadu zapyzialej nowojorskiej gazetce polonijnej. Ale udzielil. W gazecie kazaly sie tylko jego wypowiedzi dot. Polski.
No, a z innych krajow to ten stary satyr Silvio.
I pucolowaty Kim Najmlodszy z Korei Pln.
Ta elokwencja Pana Bartoszewskiego jest zdumiewająca, strzela godzinę, jak z karabinu maszynowego i nigdy się nie zająknie.
Podobny talent mial jeszcze tylko Leopold Unger. Ale w pojedynku z Ungerem Bartoszewski wyszedlby gora.
Ten człowiek ma tyle pary, ile młodzi nie mają.
Hmmm… znam wirtualnie jedną Panią (zajmuje się krytyką muzyczną).
Ta to ma ENERGIĘ.
W ciągu jednego dnia potrafi być w dwóch miejscach oddalonych od siebie o set kilometrów.
😀
E, chyba że leci samolotem. Tak to każdy potrafi. 😛
Ad Helena 6 październik 12, 15:40
Czy „matoł”, to też jednostka chorobowa?
😥
Ad Dora 6 październik 12, 16:48
No, nie wiem, nie wiem! 😀
Cos mu jest niewatpliwie, Klakierze. Kiedy profesor historii (!!!) publicznie ( w Radiu Maryja) mowi, ze w obozie smierci Auschwitz wiezniowie dostawali na sniadanie bulke z mlekiem, to swiadczy raczej o jakims powaznym uposledzeniu umyslowym. Inaczej tego nie umiem wytlumaczyc.
Nigdy bym nie przypuszczał Heleno, że słuchasz RM. 😉
Nie, nie slucham regularnie, choc kiedys zaczelam sluchac, bo nie moglam uwierzyc, ze istnieje takie radio. . Ale to co tam bredzil proesor Bender wywolalo pewna sensacje w swiecie, o czym donosily gazety – polskie, brytyjskie, amerykanskie, izraelskie etc.
Bardzo smieszna anegdote z pobytu Bendera w Ameryce (wlasnie na zaproszenie Departamentu Stanu USA) opowiadal tez mojej przykaciolce Zbigniew Brzezinski (przyjaciolka byla ukochana studentka Zbiga, a ponadto tlumaczka Bendera. Ma zreszta tez fajne rzeczy do oopwoiadania i dlabym glowe, ze juz to tu opisywalam w swoim czasie.)
Mozesz mi Klakierze zaufac. Profesor Bender jest rzadkim matolem. A Pani Benderowa uczyla mnie biologii w liceum.
Podziwiam Heleno Twoją determinację, aby się zmusić do słuchania tego radia.
A w rzeczonym przypadku ufam Ci bezgranicznie.
A propos vipów – bardzo przyjemnie robiło mi się kiedyś wywiad z panią Kwaśniewską, jak jeszcze była pierwszą damą i przyjechała do Szczecina z księdzem Nowakiem, znaczy w sprawie HIV. Najpierw zaprzyjaźniliśmy się z jej borowikami, szalenie uprzejmymi panami. Polubili nas pewnie dlatego, żeśmy się nie pchali nachalnie, tylko grzecznie czekali w hotelu na umówioną porę. Obiecali nawet, ze zadzwonią, kiedy pani prezydentowa będzie nadciągać, żebyśmy mogli pozapalać światła i być w gotowości. Osobiście sprawdziłam wszystkie komórki ekipy, czy wyłączone, żeby która nie zadzwoniła w czasie wywiadu, tylko swoją zostawiłam, bo czekałam na obiecany telefon pana borowca. Pan borowiec-szef z tej całej uprzejmości nie zadzwonił, tylko przyszedł do nas, osobiście zawiadomić. Pani Kwaśniewska też ładnie przywitała całą ekipę, zaczęliśmy nagrywanie – doskonale odpowiadała, rzeczowo i sensownie – no i oczywiście w połowie jej zdania zadzwoniła moja cholerna komórka – niewyłączona z powodu uprzejmosci pana borowika… Pani prezydentowa skrzywiła się bez specjalnej złości i powiedziała coś w rodzaju: „Psiakrew, wiedziałam, ze któryś zadzwoni”… Przeprosiłam, oczywiście, ale widziałam, że jest niezadowolona – jak się okazało, wytrącona ze szwungu z trudem do niego wracała. Niemniej wróciła, wywiad się udał, pożegnanie było równie miłe jak powitanie, a panowie borowcy czekający w barze aż zeskoczyli ze stołków, żeby nam powiedzieć do widzenia.
Ja też, jak Andsol, cenię ciepły uśmiech i uważam, że on może wiele dobrego zrobić w naszym życiu.
Uzupełnienie: dzwoniło moje dziecko, żeby spytać matkę, co u niej słychać…
Tak, ona generalnie robi wrazenie milego, przyjaznego swiatu czlowieka.
Heleno, zumbę poleciłabym osobie w każdym wieku. Zresztą sama znam panią w wieku średnim, która na zumbę chodzi i jest jej ogromną fanką. 🙂
Ja za to zaczęłam wczoraj edukację w kierunku tańca na szarfach (ang. aerial tissue) i jestem zachwycona, chociaż zawsze przy konieczności wykonania fikołka dostawałam gęsiej skórki ze strachu. Ale po pierwszej lekcji huśtania się na kawałku materiału uznałam że balet i jazz mogą się schować. 😀
U nas wykłady zaczął Kuźniar, ten z TVN24. Nie trawię gościa, ale na razie zachowuje się w miarę normalnie, nawet się nie obraził jak go koleżanka z pracy spytała o nazwisko (a wielu nie znanych szerzej profesorów robi wybitnie oburzone miny gdy się okaże że ktoś ich nie kojarzy).
Wymyśliłem ripostę na świebodziński pomnik Chrystusa. W sąsiednim Sulechowie mogli by zbudować nieco większy pomnik
Wilhelminy Herzlieb i nie zabrakło by turystów niemieckich chcących zobaczyć tę piękność w powiększeniu.
Nie tylko dowcipne, ale i mądre, o przechodnich transparentach.
A „pańcia profesorcia” już wszystko wie:
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/staniszkis-to-moment-przelomu-kaczynski-chwycil-wi,1,5270069,wiadomosc.html
Już się boję… zaraz Helena napisze coś, co mnie zmrozi. 😉
A ja od tygodnia niezmiennie w tym nastroju (Pani Kierowniczka wybaczy):
http://www.youtube.com/watch?v=Cxj8vSS2ELU&feature=related
A tak przy okazji – zawsze chciałem zapytać Panią Kierowniczkę, czemu nie jeździ do Petersburga.
Bardzo przepraszam za to być może obcesowe pytanie – chciałoby się poczytać Pani relacje zza obecnej „żelaznej kurtyny”
Pancia Profesorcia tez zlapala wiatr w zagle. Rzecz w tym, ze nie pamietam kiedy ostatni raz jej przepowiednie i diagnozy sprawdzily sie chociaz o jote. A siegam pamiecia bardzo gleboko i mam wrazenie, ze ona zawsze byla na granicy humorystycznosci.
Andsol, Kazik Woycicki jest moim dawnym dobrym kolega. Ale cos sie z nim stalo odkad objal IPN w Szczecinie (juz chyba wylecial). Kiedy spotkalam go ostatnio pare lat temu, musialam uciekac, bo zlapal za guzik i nie chcial puscic, tlumaczac cos o „ukladach”. Dzizaz, jak ja przed nim zwiewalam! To bylo na bardzo eleganckim raucie w Londynie i na szczescie bylo tam wtedy ze sto osob i mozna sie bylo schowac.
Alienor, dziek za zachete i wsparciei. Pojde i zobacze jak ta zumba wyglada w realu. Kusi mnie zumba. Musze tez sprawdzic na Tubie jak wyglada to aerial tissue.
Czego to ludziska nie nawymyslaja! 😈
Alienor, in loco parentis kategorycznie zabraniam Ci uprawiania aerial tissue!!!!! To jest niebezpieczne:
http://www.youtube.com/watch?v=uaeYyuAvA4g
No tym razem Helena nie mrozi.
Ufff!
Za to humoryzuje.
Ale to właśnie jest humorystyczne.
Ja też mam pamięć głęboką i pamiętam jeszcze słyszane przez zakładowy kołchoźnik w 1981 wypowiedzi Pani Profesor łączone z piosenkami Rosiewicza o Kalembie.
Phi! Ja nie takie figury odstawialem na firancje za mlodu! 😈
No tak – dla kotów to mała myszka.
Aerial-szmerial. Ptrafilem wspiac sie po firancje pod sam sufit i wykonac jeszcze kilka figur na rurce, na ktorej byla zawieszona firanka.
Nie pamietam aby ktos oklaskiwal moje wystepy. Stara jak oblakana rzucala sie ze zlorzeczeniami w kierunku okna i usilowala mnie sciagnac.
Nic dziwnego, że Helena tak kategorycznie wkroczyła.
Taniec Kota na rurce 😆
Klakierze, cóż, trudno właściwie powiedzieć. Nasz wspólny z łabądkiem znajomy, Dima Sollertyński, wiele razy zapraszał na festiwal Białe Noce, który organizował. A ja się jakoś zawsze bałam… warunków higienicznych 👿 No, ale to było kilkanaście lat temu. Teraz pewnie są hotele wytworne i drogie. Hmm…
Byłam raz w Moskwie w latach 90., wtedy zabrali mnie Pendereccy. Nie płaciłam za to. Mieszkałam w nieistniejącym już Hotelu Rassija; zwierzątka w łazience i owszem, spotykałam. Ale ogólnie było ciekawie…
Jestem wstrzasnieta tym listem:
http://wyborcza.pl/1,126764,12621726,Strach__glod_i_bezczynnosc_to_codziennosc_w_Dziekance.html
Ad Dora 6 październik 12, 21:34
Kiedy Pani wkracza na koncert z nieodłącznym plecaczkiem, sprawia Pani wrażenie skauta, co się nie boi żadnych warunków.
Więc te „zwierzątka w łazience”, to chyba nie są aż tak straszne?
Bardzo bym lubił, gdyby Pani relacjonowała też zza „żelaznej kurtyny”.
Może nastanie i taki czas, że to będzie możliwe.
Czego sobie i Pani życzę.
Straszne to nie. Ale nie lubię. Ja już jestem starsza pani i pionierskie warunki to dla mnie były dobre kilkadziesiąt lat temu…
Zwierzątka spotkałam też w łazience w Hotelu George we Lwowie. Też paręnaście lat temu i też było ciekawie 😈
Adam Szostkiewicz tez uwaza, ze te wyniki sondazu pokazujace przewage PiSu sa bardzo dobrym zimnym prysznicem na glowe PO. Beda musieli sie wziac w garsc.
Ja bylam pierwsza 🙄
Przerażające, Heleno.
To oczywiście było do tego listu.
Pani Kierowniczko,
no tak (albo może napiszę „dokładnie”) – kilka dni temu świętowaliśmy na Dywaniku Jubileusz.
Ale to był radosny Jubileusz. Jak to mawiają – nowe otwarcie. W życiu nie uwierzę, że Pani o sobie myśli – „starsza Pani”.
Starsza pani to może moja sąsiadka – „babcia” – ma 80+.
Jutro napisze list do Ireny Lipowicz, rzecznika praw obywatelskich, w sprawie tego szpitala. Jest to jakas potwornosc.
A pewnie powinien zamieścić wyjaśnienia – jedna moja sąsiadka mówi do mnie „syneczku” – jestem w wieku jej córki. Druga używa ksywy „babcia”. 😀
Takie miejsca są bardzo trudne same w sobie, bywałam przez 7 m-cy.
To nie dotyczy warunków opisanych w tym liście, ale zastanawiałam się, jak personel jest w stanie funkcjonować przebywając na takich oddziałach i dziękowałam w duchu, że są, chociaż też miałam różne zastrzeżenia.
Było tam dużo młodych osób, które cierpiały z powodu swoich zaburzeń i szukały kontaktu z osobami przychodzącymi, jakby czepiając się ich.
Straszne są to dla mnie wspomnienia z powodu ogromnego współczucia dla tych osób i uświadomienia sobie, jak krucha jest granica i jak nikt nie może być niczego pewny.
Co to znaczy – „bywałam przez 7 miesięcy” ?
Leczenie psychiatryczne w Polsce to bardzo zaniedbana dziedzina, są oczywiście ośrodki które mają przyznane jakieś znaki jakości i certyfikaty, a są też utworzone przez pasjonatów i tam chorzy znajdują często dom.
Dokładnie, to co napisałam – bywałam.
„dom wariatów” ?
W jakim charakterze?
Jezusmaria, Klakier!
W charakterze mt7, Klakierze!
Dobranoc Wszystkim.
Ja też bywałem w podobnej instytucji. Przez 9 miesięcy, średnio 170 godzin w miesiącu. Też się mam tłumaczyć w jakim charakterze?
Heleno, osobiście i dobrze znam pielęgniarkę z Dziekanki. Mam też swoje własne, prywatne doświadczenia. Nic nie jest tak proste, jak wydaje się na pierwszy rzut oka. To ma drugie dno. Poszperam.
No, pytam się tak dla uściślenia moich wyobrażeń – siostra Ratched, czy Wódz Bromden?
Siódemeczko, to nie Ty powinnaś powiedzieć dobranoc.
Dobranoc powiedziała Mar-Jo
Ty lepiej, klakierze, nie pytaj dla uściślenia swoich wyobrażeń.
Ty sobie czasami trochę pomilcz, proszę.
Klakierze, robisz sobie zabawę z dramatycznie poważnych rzeczy. Usiądź, pomyśl, przeproś i nie grzeb w czymś, o czym nie masz najbledszego pojęcia.
Czy prawda jest, ze jest to przechowalnia trudnych pacjentow, a nie miejsce gdze niedoszly samobojca otrzymuje jakas terapie, poza srodkami odurzajacymi?
Czy prawda jest, ze pacjenci ne maja zadnych zajec rehabilitacyjnych?
Czy prawda jest, ze gloduja i sa zastraszani?
Jesli odpowiedz tylko na ktorekolwiek z tych trzech podstawowych pytan brzmi „tak!”, to dla mnie sprawa dalszego istnienia takiego osrodka jest wysoce problematyczna. Jest jaskrawym naruszeniem praw czlwoieka i zadne inne „trudnosci” przy prowadzeniu szpitala mnie nie obchdza. Dziekanka nie jest jedynym osrodkiem psychiatrycznym na swiecie zmagajacym sie z trudnymi chorobami czy zaburzeniami. Nic nie usprawiedliwia takiego traktowania chorych ani zdrowych.
Heleno, powiedziałam, że poszperam. To małe miasto.
Ach, to w Twoim miescie, Haneczko?
No to z grubej rury!
NIE ROBIĘ SOBIE ŻADNEJ ZABAWY.
PYTAM TYLKO, BO PRZECIEŻ NIE JESTEM Z IPN I NIE MAM POD RĘKĄ TECZKI.
Moja znajoma ileś tam lat pracowała w szpitalu psychiatrycznym po skończeniu psychologii, ktoś inny był tam jako pacjent.
Skąd mam wiedzieć, że ktoś tam był w takim, czy innym charakterze?
Pytam się, bo to zupełnie inne oglądy tego samego „świata”.
A! I nie zamierzam nikogo przepraszać!
Bo to dopiero byłaby poruta!
Tak, Heleno, w moim. Dlatego tak bardzo myślę. Zajmie mi to niewątpliwie więcej czasu niż Klakierowi.
Wiesz, Helenko, powtórzę za Haneczką, to są bardzo skomplikowane i trudne sprawy.
Myślę, że większość pacjentów uważa się za pokrzywdzonych.
I w istocie takimi są, ale przez chorobę.
Znam różne straszne miejsca.
Tak na marginesie – podobno najmniej zdolni studenci medycyny wybierają dwie specjalizacje: pediatria i psychiatria. (na podstawie opowieści znajomych, którzy ukończyli medycynę).
Klakierze, nikt Cie do powiedzenia „przepraszam”zmusic nie jest w stanie. Ale tak robia dzentelmeni (i damy), ktorym sie cos palnelo niezbyt madrego.
Tusk pare dni temu przepraszal za to, ze wnuczka mylnie rozpoznala szczatki swojej babci. Choc z pewnoscia nie ponosil za to odpowiedzialnosci. Ale jest dzentelmenem i uznal, ze zwyczajne „przepraszam” jest lepsze niz pojscie w zaparte i wskazywanie winnego. Przepraszal tez gdy chlapnal cos glupiego i niestosownego o dekolcie zadajacej mu pytanie dziennikarki.
Bo ludzie wychowani tak wlasnie robia. Wycofuja sie. Mowia „przepraszam”.
Nazywanie osrodka psychoatrycznego „domem wariatow” jest bardzo niestosowne. Autor listu jest niedoszlym samobojca. Dzis osoby chore psychicznie, poddajace sie leczeniu, nie nzyeamy wariatami.
Obcesowe wypytywanie w jakim charakterze blogowa kolezanka odwiedzala szpital psychoatryczny, jest jeszcze gorsze. Jest szczytem niestosownosci.
Kazdem z nas moze sie powinac noga i cos chlapniemy glupiego, nawet wbrew zamiarom. Najwazniejsze wtefy aby sie z tego szybko wycofac. Wiec proponuje jednak abys zrobil tak jak na dzentelmena przystalo.
Przeproszenie nigdy nie jest „poruta” choc tak wlasnie uwaza Psychiczny Prezes, ktory nigdy w zyciu nikogo nie przeprosil, choc zostal raz zmuszony do wyslania bukietu kwiatow dziennikarce, ktorej grozil. Ale nie przeprosil.
No to ustalmy:
po co Ci ta wiedza teczkowa.
Po co Ci wiedzieć, w jakim kto charakterze przebywał.
A nawet bezczelniej:
jakie dla Ciebie ma znaczenie perspektywa, z jakiej ten świat jest oglądany.
Rany…
Cienka czerwona linia klakier. Cienka, za którą znajdują się demony. I Ty te demony chcesz poznać?
Przecież masz swoje, chłopie… No to co Ci do cudzych…
Jak chodzi o ścisłość: też mam doświadczenie przebywania w takim miejscu. I jak ktoś mnie tak obcesowo pyta o to, daję w mordę.
Nagle zaczyna rozumieć, skubany…
Zeen…
Dzisiaj/jutro nieistniejąca i praca. Dobranoc 🙂
Dobranoc Dobry Duszku Tego Blogu – Haneczko.
Może za kilka lat, jak poćwiczę, będę w stanie napisać tak krótko i tak celnie o rzeczach, które sa tak oczywiste.
Dobranoc
Bardzo smutny i przygnebiajacy ten artykul o szpitalu psychiatrycznym-przechowalni. I to juz nie pierwszy taki artykul na ten wlasnie temat. Co prawda i w innych krajach zdarzaja sie przypadki zlego traktowania osob starszych czy potrzebujacych pomocy psychiatrycznej, ale to tak naprawde niczego nie usprawiedliwia. Co najwyzej obrazuje, jak bezbronni sa pacjenci czy podopieczni tego typu instytucji, i jak bardzo ich trzeba pilnowac. Moze potrzebna jakas szersza akcja, zeby sie o prawa wlasnie tych pacjentow upomniec.
A odczarowanie tematu tez jest potrzebne. W Stanach wiele pomoglo, gdy znane osoby publicznie opowiadaly o swoich trudnych doswiadczeniach. Bardzo duza zasluge sie przypisuje tu szczegolnie zonie – obecnie bylej – wiceprezydenta Gore’a, Tipper, ktora otwarcie mowila o swojej depresji i kuracji. Teraz duzo sie mowi z kolei o szczegolnych potrzebach weteranow, i ich rodzin. Bo przeciez jest to choroba, jak kazda inna, tyle ze tradycyjnie budzaca wiele lekow i uprzedzen.
A na nieco lzejsza nute, i specjalnie dla Bobika, podrzucam najnowsza okladke New Yorkera, bo to chyba najlepszy i najbardziej zwiezly komentarz do pierwszej debaty prezydenckiej:
http://www.newyorker.com/online/blogs/culture/2012/10/cover-story-the-first-presidential-debate.html
Pracowite dzień dobry 🙂
Zeen 😳
Moniko, znakomite ❗
Dzień dobry,
uznaję niestosowność mego pytania i określenia (zagalopowałem się w skojarzeniach, gdy mt7 napisała „i tam chorzy znajdują często dom”). Wszystkich zbulwersowanych moim wpisem przepraszam.
There!
Wlasnie dlatego, ze pacjenci i pensjonariusze takich zakladow jak gnieznienski sa czesto kompletnie bezbronni i szczegolnie narazeni na nieludzkie traktowanie, powinnismy byc ich glosem. Kazdy z nas na dobra sprawe ma szanse wyladowac w podobnym przytulku czy „szpitalu”. Nawet jak sie ma kochajaca rodzine, ktora potrafi sie upomniec , a nie wszystkie potrafia, to zdarzaja sie przypadki koszmarnego traktowania, zwlaszcza osob starszych.
Widzialam tego w zyciu niemalo, choc moze nie tak drastyczny mistreatment jak opisany przez pacjenta Dziekanki, i za kazdym razem wzbiera we mnie taka wscieklosc, takie oburzenie, ze widze jak dalece nie moge przejsc obok tego i zajac sie wlasnym zyciem.
Ja bardzo wierze w pisanie listow interwencyjnych. I zdarzalo misie odnosic sukces.
Kiedys, na pare tygodni przed wyjazdem z Polski, latem 1968 r. spoznilam sie na polnocny pociag z Lodzi do Warszawy. Nastepny byl dopiero o siodmej rano. Wiec weszlam do restauracji dworcowej, a poniewaz jedyne wolne miejsce przy stoliku bylo kolo jakiejs ubogo ubranej starszej pani, zapytalam czy moge sie przysiasc. Za chwile podszedl kelner i przyniosl jej szklanke herbaty i bulke, biorac przy okazji moje zamowienie na herbate.
Zaczelysmy z ta pania ozmawiac. Nazywala sie Apolonia Barszcz, to zapamietalam. Okazalo sie, ze jest bezdomna, od lat przychodzi na dworzec nocowac, a kelnerzy od lat przynosza jej herbate i cos z kuchni, nie oczekujac zaplaty. Czesto jest to jej jedyny posilek w ciagu dnia. Miala bardzo zdeformowane dlonie artretyzmem, na co z miejsca zwrocilam uwage. Skarzyla sie na bole w rekach i nogach.
Rozmawialysmy do rana. Opowiedziala mi straszna historie swojego zycia – o tym jak byla na wsi gwalcona przez ojca i brata, a gdy ojciec juz umieral, brat wygonil ja z domu, w szczere pole.
Nie udalo jej sie dostac do zadnego osrodka, choc i ona sama i inni sie starali. Zarabia raz w tygodniu jakims praniem u zakonnic, ktore jej placa grosze, ale nie pzowalaja zamieszkac w domu zakonnym, jako stalej gospodyni.. Czasami ktos jej da jakis ubranie. I tak od wielu lat.
Bylam bardzo wstrzasnieta ta opowiescia. Mialam 21 lat i nigdy sie z takim zyciorysem nie spotkalam.
Wiec po powrocie do Warszawy, zamiasrt pojsc sie odespac, zabralam sie do pisania listu do Ministerstwa Zdrowia i Opieki Spolecznej. Pisalam go recznie, na wielu stronach opisujac dokladnie losy pani Apolonii. Blagajac o jakas pomc dla nie. Na koncu dopisalam, ze znaja ja wszyscy kelnerzy w reastauracji na dworcu i oni najlepiej z nia skontaktuja. List wyszedl na kilkunastu stronach, stralam sie pisac ladnie i wyraznie.
Potem, we wrzesniu wyjechalam. Bylismy w Rzymie przez kilka miesiecy.
Az gdzies tak w grudniu dostaje list, ktory przyszedl do mnie na moj stary warszawski adres i zostal przekazany przez kolezanke, z ktora korespondeowalam.
Pisala do mnie kierowniczka jakiegos podlodzkiego zakladu opieki spolecznej. Dziwny byl ten list – pisany jezykiem na poly bardzo biurokratycznym, a na poly niemal koscielnym, bylo tam jakas wzmianka o Dobrym Samarytaninie , niby ja bylam tym samarytaninem.
Ale najwazniejsze, ze powiadamiala ona mnie, iz obywatelka Barszcz Apolonia przebywa juz w zakladzie opiekunczym, jest ogromnie z zycia zadowolona, pozdrawia mnie serdeznie i zaprasza w odwiedziny, bo bardzo by mnie chciala jeszcze w zyciu spotkac.
Odpwiedzialam, ze sie ceisze, ze pozdrawiam, ze odwiedzic nie moglam bo zostalam wlasnie z Polski wraz z rodzicami wyrzucona.
Rodzice dali mj tez pare groszy na paczke – piekny pikowany szlafrok z prawdziwego blekitnego nylonu i cieple bambosze kupione na rzymskim bazarze.
Nigdy juz o dalszych losach Pani Apolonii nie slyszalam. Mam nadzieje, ze dostala paczke, ktora wysylalam z wielka radoscia w sercu.
Ale przede wszystkim uwierzylam, ze nalezy interweniowac kiedy sie tylko da. Bo nigdy nie wiesz komu twoj list trafi na biurko i jak ten ktos zareaguje.
Klakierze 🙂
Bobik zasyla pozdrowienia.
Chcalby sie urwac z celi i pojsc na spacerniaka na podworku, ale ma uwiazany lancuch do lapy z duza ciezka kula, wiec nie bardzo wie jak. A pogoda jest sliczna i Psu sie cni do domu.
Ale nie ma tak dobrze. Tez chetnie by cos zjadl, ale mu nie daja.
Biedny, biedny Szczeniaczek.
Odpozdrawiam Bobiku, 🙂
Trochę klimatów
jesiennych do południowej już kawy
Przypominasz mi, Heleno, moją mamę.
Jakąś misją, którą spełniała przez lata, było interweniowanie epistolarne u różnych ówczesnych decydentów w sprawach społecznych. I była w tym skuteczna. Nazywano ją”Sumieniem” miejscowości, w której mieszkała.
Biedna Bobinka, ale dla zdrowotności warto pocierpieć.
Przytulam łepek i ściskam łapki.
Ja też, ja też!
Oj, w niekorzystnym czasie przyszło Bobikowi słabować (jeśli kiedykolwiek jest dobry czas na słabowanie) – barwne kolaże za oknem kuszą duszę, aby się wyrwać i iść choćby przez park.
http://www.youtube.com/watch?v=Al2Qss7TxGY
To ja trochę poważki wrzucę, bardzo ciekawy artykuł dot edukacji i w pewnym sensie stanu państwa:
http://www.instytutobywatelski.pl/10357/komentarze/polska2015-edukacja-przez-bardzo-duze-e
No ładnie. W budzie, na łańcuchu i bez miski, czyli jak zostać leżącym stoikiem 🙄
No dobra. List do ombudsmenki, pani Ireny Lipowicz juz napisany i czeka wieczoru, kiedy bedzie wyslany, aby jutro ukazal sie na samej gorze jej korespondencji w skrzynce mailowej Biura RPO.
List jest zabojczo uprzejmy, ale zakonczony cienko zawoalowana pogrozka w razie zignorowania:
„Bede zobowiazana jesli powiadomi mnie Pani czy i jaka interwencje zamierza podjac BRPO. Bowiem jesli okaze sie, ze Biuro Rzecznika w Polsce moze zrobic niewiele, ja sama zechce niewatpliwie przetlumaczyc ten list Czytelnika GW i wyslac do Sztraburga, do Europejskiego Komisarza Praw Czlowieka, pana Nilsa Muizneksa.”
Bo jest to bardzo wazne aby dac do zrozumienia, ze sie OCZEKUJE ODPOWIEDZI, inaczej takie listy maja tendencje ladowac w dolnej szufladzie biurka z naklejka „Delete”. 🙄
No i podpisalam sie wszystkimi „tytulami”, co wiem ze w Polsce robi wrazenie, choc uzywam tego tylko wyjatkowo i cynicznie, gdy Sprawa tego wymaga. 😉
Mnie bardzo trudno jest z profesorem Radoslawem M. dyskutowac, bo przeslanki z ktorych on wychodzi sa mi kompletnie obce.
Po pierwsze sprawy demografii. Uwazam, ze wszekie postulaty wiekszej rozrodczosci Polakow czy jakichkolwiek innych ludow sa pozbawione zdrowego rozsadku i odpowiedzialbosci. Faktem jest, ze jest nas na ziemi za duzo, o wiele za duzo i juz zaczyna brakowac wody, ziem uprawnych, surowcow, a srodowisko jest w coraz gorszym stanie i grozi nam ekologiczna katastrofa jesli nie zaczniemy kontroowac przyrostu naturalnego i dazyc do jego zmniejszenia. Jesli tacy jak Radoslaw Markowski martwia sie nizem demograficznym w Polsce i tym, ze bedzie za malo mlodych zdrowych zarabiajacych na utrzymanie starzejacej sie populacji, to zaradzic temu mozna w sposob nadzwyczaj prosty: skoro w Polsce jest przyrost za maly, a gdzie indziej za duzy, to nalezy otworzyc polskie granice dla migracji ludow. Mnie (ani swiatu) do niczego nie sa potrzebni etniczno-genetyczni Polacy (ani Zufzi, ani Anglicy, ani Azerowi). Ja calkiem chetnie zobacze Polakow skosnookich, ciemnoskorych i jakich tam jeszcze. A nawet uwazam, ze byloby to bardzo cool – wniesliby do nas swoja etyke pracy, swoj glod wiedzy i swoja determinacje aby dzieciom zapewnic jak najlepsze wyksztalcenie. Mogliby zarazic tym swoim parcie w gore etniczno-genetycznych Polakow i wszystkim wyszloby to tylko na dobre.
Po drugie jego rozwazania o cynicznej Ameryce, ktora podstepnie stwarza dobre warunki rozwoju aby wydrenowac swiat z mozgow, sa na tyle humorystyczne w moim przekonaniu, ze nie che mi sie nawet w to zaglebiac.
Troche ciagnac watek Heleny, tutaj cytowany przze mnie Conrad Black p tym jak immigraci przeksztalcili Toronto w nowoczesna metropolie, a tym czasie nawolywanie do rodzenia dzieci i drakonskie przepisy jezykowe (only francais sil vous plait) doprowadzily, ze Montral podupada i zreszta cala prowincja Quebec jest od lat w stagnacji.
http://fullcomment.nationalpost.com/2012/10/06/conrad-black-as-quebec-decays-toronto-seizes-greatness/
Conrad Black ma taka billiant turn of phrase! Jak np. „despotyczna ropucha”! Bardzo zaluje, ze stracilismy go na rzecz Kanady. I nade wszystko jego zone Barbare Amiel (choc kiedys odmowila udzielenia mi wywiadu i o malo sie nie rozplakalam). Czy oni juz skonczyli odsiadywanie wyroku?
Heleno, cyniczna Samarytanko! Dziękuję Ci za Barszcz Apolonię. I całą resztę.
Helenko, ja widzę, ze autor artykułu przedstawia różne koncepcje rozwiązania problemów, które wcześniej określa, podając przykłady, jak to zrobiono w innych państwach.
Jedną z możliwości jest zaproszenie do Polski innych narodowości, stwarzając im – zachowując wszelkie proporcje – warunki, jakie stworzyła USA, kiedy chciała ściągnąć prężne umysły z całego świata.
Faktycznie, określenie drenaż mózgów nie jest eleganckie, ale chyba w światowym wyścigu w sumie o to chodzi.
Mnie się podoba, że coś proponuje, podaje pod rozwagę.
Tak, juz jest w Toronto ze swoja ukochana Barbara i raczej sie stad nie ruszy. To jest bardzo ciekawe, bo oni byli kiedys bardzo zaciekla konserwa, ale jak sie ziemia pod nimi zapadla to sie zrobili liberalni i dosc empatyczni. Tzn nie uwazaja juz, ze jak ci sie wiedzie to jestes genialny i zasluzyles na kazdy dollar, a jak ci sie nie wiedzie to znaczy sie sie kiepsko starasz i sobie sam jestes winien. Black byl znaczacy w Anglii jak mial harmonie pieniedzy (byl min wlascicielem The Telegraph). Teraz tej harmonii juz nie ma (no nie jest tez biedny), wiec juz w Londynie nikt by mu reki nie podal. Poza tym Black sie zrzekl kanadyjskiego obywatelstwa lata temu, bo prawo kanadyjskie nie pozwala Kanadyjczykom przyjmowac niedemokratycznych tytulow, a Black za posrednictwem Tony Blaira zakupil byl sobie tytul brytyjskiego Lorda (of Crossharbour). Wiec teraz Black nie moze dostac kanadyjskiego obywatelstwa z powrorem, bo ma criminal record (odsiedzial 6 lat w USA) i jak stad wyjedzie, to nie moze wjechac inaczej niz na specjalne ministerialne pozwolenie, a to moze byc kaprysne, bo Black ma obywatelstwo brytyjskie. Black wjechal do Kanady po odsiadce, bo zona mieszka w Toronto, czyli na jej status w Kanadzie. A status moze sie zmienic z roznych przyczyn.
Anytime, Nisiu. Jestem studnia opowiesci. 😆
Ale Amiel chyba nie zmieniala obywatelstwa na brytyjskie? Bo zawsze przedstawiano ja jako kanadyjska dziennikarke w Wlk. Bytanii. Ona sama zawsze swa kanadyjskosc bardzo podkreslala!
A Barbara Amiel, Heleno jest rzeczywiscie fascynujaca, bo przyjechala do Kanady majac 13 lat z matka i jej drugim mezem i od 14-go roku zycia utrzymywala sie sama i nie mieszkala w domu tylko na stancjach. Chodzila do szkoly srednie i jednoczesnie pracowala w fabryce. W Toronto kochali sie w niej wszyscy, bo jest bardzo piekna i na dodatek madra (gdzie tu sprawiedliwosc na tym swiecie?). Barbara rzucila swoich czterech madrych mezow i 25 lat temu wyjechala do Londynu poszukac czwartego, prawdziwie bogatego. I juz prawie miala sie wydac za bogatego starego 80 letniego Satyra jak jej sie trafil Conrad Black (cztery lata od nie mlodszy). Wydaja sie bardzo dobrana para, po slubie 20 lat.
Barbara ma obywatelstwo brytyjskie, bo wychowywala sie w starej zamoznej zydowskiej rodzinie w Londynie. Watpie zeby miala obywatelstwo kanadyjskie, tylko prawo stalego pobytu.
Tak, ona byla ( i moze jest) zjawiskowo piekna. I ta twarz byla ponadto ciekawa, inteligentna.
ttp://www.google.co.uk/imgres?imgurl=http://www.nndb.com/people/325/000028241/BarbaraAmiel.jpg&imgrefurl=http://www.nndb.com/people/325/000028241/&h=265&w=315&sz=6&tbnid=q-MSpziYkcMRHM:&tbnh=88&tbnw=105&prev=/search%3Fq%3Dbarbara%2Bamiel%2Bphotos%26tbm%3Disch%26tbo%3Du&zoom=1&q=barbara+amiel+photos&usg=__omZn3YGXqNlv43m8yn0X1wF3mNE=&docid=aFOFGkWtYsjLLM&sa=X&ei=rI1xUMSLNcfP0QWWm4GwBA&ved=0CCYQ9QEwAQ&dur=48
Jeszcze taz?
http://www.nndb.com/people/325/000028241/
Oh, dzieki Heleno, ten stary Satyr to byl Lord Weidenfeld.
No, u nas tez pieknie moze zemrzec w szpitalu:
http://wyborcza.pl/1,75248,12625534,Raport_brytyjskiego_GUS__Starsi_pacjenci_umieraja.html
W zeszlym roku, jak mnie tu nie bylo, byl jakis porazajacy program TV o tym co sie dzieje w prywatnych domach starcow. I o tym, ze ci, ktorzy mieli kontrolowac i nadzorowac prace tych domow, nie reagowali na interwencje. Polecialy jakies glowy. Przyrzeczono poprawe i zwiekszenie kontroli.
Ale prawda jest taka, ze jak ktos nie ma bardzo czujnej rodziny, ktora sie awanturuje i domaga, to mozna umrzec z glodu, pragnienia, odlezyn. Malo kto w szpitalach pilnuje czy stary pacjent uszczknal cokolwiek z przynisionego mu jedzenia. Jak nie zjadl, to his/her problem. Nikogo to nie obchodzi.
Co sie z nami stalo? 🙁
Już zakładam firmę z ograniczoną odpowiedzialnością i z dochodową motywacją pod nazwą „Pompowanie Studni Helena”. Mało wody, dużu pepitek złota.
Heleno, ja nie za opowieść…
Heleno, juz zawsze bede pamietac Apolonie Barszcz, i jej losy.
A co sie z nami porobilo. To bardzo trudna sprawa. W niektorych sprawach jestesmy lepsi, niz kiedys, a inne przychodza nam teraz gorzej, zwlaszcza w momencie zetkniecia sie kogos bezbronnego, potrzebujacego pomocy z instytucja, ktora niby sklada sie z ludzi, ale potrafi wyssac z nich czasem zwykle ludzkie odruchy, zamiast je wzmacniac i organizacyjnie wspierac.
Oprocz sprawy traktowania osob starszych w brytyjskich domach opieki, wstrzasnela mna tez zeszloroczna juz sprawa malej chinskiej dziewczynki, przejechanej na srodku ulicy. Nikt jej przez dlugi czas nikt nie pomogl, a w koncu przejechal ja powtornie, i smiertelnie juz zranil, inny pojazd.
Conrad Black rzeczywiscie przeszedl osobista ewolucje pogladow. Od jakiegos juz czasu bardzo czesto udziela sie w otwarcie liberalnym Huffposcie.
Nawiązując do Heleny @14:31, my w Warszawie już trochę mamy skośnookich Polaków. Są to dzieci urodzone tutaj w populacji wietnamskiej – opowiadałam tu kiedyś o spotykanej w tramwaju skośnookiej młodzieży mówiącej perfekt po polsku. Dużo ich jest na Ochocie, gdzie jeżdżę do pracy. A teraz właśnie byłam z rodziną w bardzo zabawnej nowej knajpce Shabu-Shabu – to jest knajpa dalekowschodnia typu hot-pot, w stole są podgrzewane kociołki, do których wlewa się rosół i wrzuca do niego dokupione dowolne ingrediencje. Obsługa w tej knajpce to właśnie takie wietnamsko-polskie dziewczyny, mówiące po polsku zupełnie normalnie, bez żadnych akcentów. W końcu chodziły do polskiej szkoły. Mąż mojej siostrzenicy też trochę takich Wietnamczyków uczy. Tak że to już się zaczęło dość dawno, na dobry początek.
Wy to moja Stara zanadto rozpuszczacie, a ona i tak juz ma we lbie fontanne wody sodowej. 👿 👿 👿
Dobry wieczór. 🙂
http://wyborcza.pl/1,75475,12626868,Nike_2012__Bienczyk__Lubie_to_.html
Kocie,
ale przecież zawsze możemy korzystać z wody sodowej Heleny 😈
http://www.wieze.republika.pl/Lublin_stara.htm
Fajne sa te pocztowki ze starego Lublina.
Też lubię sepię
Mniejszość wietnamska to prawdopodobnie największa mniejszość w Polsce, ale dokładnie niczego nie wiadomo, bo nie robi się badań. Ponieważ „stare” mniejszości (no, na niektórych terenach były większościami…) są ideologicznie ważne, to im się poświęca wiele uwagi. Nowym mniejszościom, nie.
O otworzeniu Polski dla emigracji, jeżeli ktoś ma robić na emerytury, mówiono już. Ale bardziej na tę bliższą i bardziej złaknioną cywilizacji zachodniej — Ukraina, Białoruś, a choćby i Rosja. Ideologia przeszkadza….
Założę się, że nie nazywała się Apolonia Barszcz, a tylko Helena wymyśliła to nazwisko, aby czytacze zapamiętali opisywane przez Helenę losy i poczuwali się do zwrócenia (od czasu do czasu) uwagi na bliźnich.
😐
@klakier
A to coś zmieniłoby, gdyby się nazywała Stasia Poniatowska? Czasem faktycznie trudno Cię zrozumieć.
Nie. Nie wymyslila. Ta pani z Lodzi nazywala sie Apolonia Barszcz.
A o co sie rozchodzi?
Tadeuszu, nie robi się badań, bo to dość hermetyczna społeczność. Połączona dość „sztywnymi” więzami z Wietnamem. Mimo tego, że w miejsce zwłaszcza dzieci urodzonych w Wietnamie jest spora populacja dzieci urodzonych w Polsce – mówiących bezbłędnie po polsku. I chyba również myślących po polsku (co by to nie miało oznaczać). Kiedyś tu mt7 linkowała artykuł o znamiennym tytule „Banany” – tak nazywają rodowici Wietnamczycy pokolenie urodzone w Polsce – „banany” – z wierzchu żółte, a w środku białe. Dla części młodych Polska jest tylko krajem przesiadkowym – wielu z nich emigruje potem na tzw „Zachód”.
Ja to Helenę postrzegam, jako wybitnego fachowca od propagandy.
A poza tym mam dysfunkcję – zawsze warto pływać pod prąd. Więcej można poznać. 😎
Bylebys nie plynal pod prad sciekiem, bo mozna sie zachlysnac nie tym co bys chcial.
No nie!
Nigdy bym nie nazwał „ściekiem” Blogu Bobika.
Pod prąd warto pływać w wodach czystych.
😀
Z tą migracją nie chodziło w tym artykule o tyranie na emerytury dla staruszków, tylko o utworzenie uczelni z prawdziwego zdarzenia, atrakcyjnych dla młodzieży z innych państw, którzy zechcieliby tu się kształcić, a później zostać.
Chodziło zdaniem autora, ze nie ma żadnych perspektywicznych planów sięgających 2050 roku, najdłuższy termin to 1 rok.
Do tyczy to nie tylko polityków, ale całego tzw. establishmentu.
Nie ma rozmów i kłótni na ważne tematy, unoszę się w oparach absurdu, gdzie kłębią się bezsensowne emocje.
Tłum rozmodlonych(?), wstrząśniętych(czym) ludzi odprawia pogańskie obrządki na ulicach i wzywa Boga do zwrotu wolnej ojczyzny.
Mnie to się w głowie nie mieści.
Wszyscy zwariowali i zwarli się w jakimś chocholim tańcu?
Mnie również w artykule, który linkowała mt7, uderzyło to, że nie ma dyskusji ku przyszłości.
Tylko wszyscy w „uwiędły laurów liść” i w spory dnia codziennego.
Klakierze,
proszę Cię. Odpuść dysfunkcję, wybierz pierwszą z brzegu funkcję np. druha zastępowego. Nastaw dobrą muzykę, poczytaj coś ciekawego, polej wino, wypij zdrowie Szczeniaka i nasze itp.
Kocie, czyzby dzisiaj bazant w rosole na obiad byl spoznony?zanadto rozgotowany? ze sie troche kwasisz na Stara?
Oh-la-la, „propaganda”… 😯 Duze slowa lekko uzywane (do czego pisanie w internecie kusi szczegolnie, ale lepiej sie tym pokusom nie poddawac).
A mowiac juz teoretycznie, to znana i jak najbardziej dopuszczalna praktyka dziennikarska jest zmienianie nazwiska osoby, ktorej historie sie opowiada (powody bywaja rozne, od ochrony prywatnosci do checi unikniecia konsekwencji w przypadku np. whistle-blowers).
Mordko, myslimy juz bardzo powaznie o kostiumach halloweenowych, i kocio-Mordkowyjak najbardziej wchodzi w rachube. Ale konkuruje chwilowo z Elzbieta I, Kleopatra i Zeusem (guess who?). Zobaczymy co nam w koncu wyjdzie. 😉
Dysfunkcja to jest właściwe słowo. 👿
I tyle na ten temat.
Ad Irek
Napisał do mnie stary kumpel z akademika. Nie widzieliśmy się chyba z kilkadziesiąt lat. W pierwszych słowach swego listu donosi:
„Jak się masz w ten już jesienny dzień? Mam nadzieję, że nieźle, pomimo pogody i bajzlu w oświacie. Ja mam trochę chandry, ale jakoś daję sobie radę. Staram się utrzymać równowagę psychiczną i fizyczną – mam dużo
pracy, więc nie mam zbytnio czasu na rozterki duchowe. Do lekarzy też chodzę niezbyt często.”
Dalej zamieszcza propozycję spotkania z okazji przyjazdu do Warszawy – jubileusz wydziału, który kończył.
No tak, muszę się zastanowić.
Ad Dora 7 październik 12, 20:58
Gdyby nie ten evil to bym się zgodził z Pani wypowiedzią.
A tak nie mogę.
Z dużą satysfakcją obserwuję, jak Pani pływa pod prąd.
I sekunduję niezmiennie.
Bo zawsze uważałem, że warto zadać pytanie, które nie mieści się w samo uspakajających wypowiedziach tej, czy innych społeczności.
Aby sie przebac za Zausa to chyba trzeba sie rozebrac? Za zimno na nowoangielska jesien!
Ale jesli chcemy pozostac w kregu klasyki, to pczywoscie tu jest juz gotowy kostium latwy do zreprodukowania:
http://www.scottgustafson.com/Gallery_DR_FT_PB1.html
Dodal bym tu wszakze duzy koronkowy kolnierz – moze byc z firanki.
Kroliku, nie kwasze sie na Stara, ale nalezy ja trzymac w ryzach, na krotkiej smyczy, ze sie tak wyraze, bo sie znarowi i bedzie mi dyktowala czego nie wolno rzekomo drapac.
Dodalbym – pisane razem. Zeus, nie Zaus i takie tam. Dzis jestem lekko dyslektyczny. Jesien.
Kostium piękny….gdyby nie ten wpis z lewej strony ” all rights reserved” 👿
Rzeczywiście jesień. + 9/ odczuwalne +4/ , ciapas w parapet. Budzik na 5:30
Dobranoc
Do snu ” Bach według Goulda” w Dwójce 🙂
Puss-in-Boots sliczny! Koronkowy kolnierz z firanki bardzo by pasowal, i w ogole mam material na cos takiego. To ma byc zasadniczo kostium i do trick-or treating, i na przyjecie dzieciece. Co prawda Zosi zawsze goraco, a poza tym lubi pioruny, wybuchy i wszelkie practical jokes, stad tak ja ciagnie do tego Zeusa. 😉 Tylko ja oponuje, bo rzeczywiscie nie bardzo panuje do naszej pogody o tej porze roku.
Ide prowadzic dalsze negocjacje. 😉
Drogi klakierze,
Jest pływanie pod prąd i pływanie pod prąd. Dysfunkcją jest takie pływanie, z którego wynika czepianie się jakichś drobiazgów, skąd wynika sprawianie komuś przykrości bez najmniejszego powodu, by to robić. Tak było wczoraj w przypadku słów skierowanych do mt7 i tak jest dziś w przypadku wypowiedzi na temat Heleny.
Po co to, zapytuję?
Umarł Tofik, samiec żyrafy z łódzkiego zoo 😥
Ja bym tym draniom, co te żyrafy postraszyli…
Doro, to nic wobec tego co ja bym im zrobił….
Jak żal żyrafy zgładzonej przez durnego gnoja…
Ooo, jak przykro. Zaraz mi sie przypomina ostatni rozdzial w ZOO z powiesci Solzenicyna. Do ktorej nigdy po pierwszym przeczytaniu nie chcialem juz wrocic, bo mi sie snila po nocach.
To już trzecia żyrafa. Najpierw padły dwie samice. Sprowadzono następne, ale Tofik już pozostał osowiały. Ostatnio przestał jeść.
Czytałem o tym od początku. Czytałem o wielu takich zdarzeniach. Mam wtedy bardzo krwiożercze myśli.
Ad Dora 7 październik 12, 21:36
Za wczorajsze wpisy przeprosiłem.
Istotnie były niestosowne, choć nie wynikały z chęci zrobienia komuś przykrości.
Nad słowem „propaganda” się zastanawiałem przez chwilę – rozumiem, że w kodach naszego pokolenia ma to konotację negatywną. Choć pochodzi od propagować – krzewić, upowszechniać. I ma to wydźwięk, nazwijmy to tak, pozytywistyczny.
Na swój sposób podziwiam prospołeczną postawę Heleny (pisałem też, że przypomina mi to działania mojej Mamy).
Może bywam sceptyczny wobec skuteczności takich działań. Może wiem, jakie są koszty własne.
I może nie zawsze jestem przekonany, że warto je ponosić.
No, to to sie nie nazywa plynieciem pod prad, tylko zwyczajnym oportunizmem – jak sie mysli o „kosztach wlasnych” ktorych rzekomi „nie warto ponosic”.
A coz to sa za koszty, prosze ja szanownego Klakiera? Ktos do mnie zastuka o swicie? Ktos mi dziecka nie przyjmie na uczelnie? Zwolni z pracy?
Tymczasem jedyne koszty, jakie JA ponosze, to pogardliwe prychanie osob uwazajacych, ze nie warto jest pisac listow interwencyjnych, organizowac demonstracji w jakiejs waznej dla mnie sprawie czy generalnie byc swiadomym praw obywatelem.
Szkoda, że klakier się tak krótko zastanawiał 👿
Słowo propaganda ma zdecydowaną konotację negatywną i każdy to u nas wie.
Ma tez, mam wrazenie, nader nieortodiksyjne rozumienie „plyniecia pod prad” jako „nie wychylania sie”. 😯
Przewijam. >)))))))o>
Bobiku dobranoc. Dobranoc Wszystkim.
Może to i oportunizm, a może bilans kosztów.
Pewnie zawsze można wartościować, że społeczny efekt działań ma cenę wyższą niż poniesione koszty.
Ale koszty są moje własne (czasem dotkliwe i trzeba czasu, aby je otorbić w psychice), a efekt ma cenę społeczną, czasem jednostkową, niezauważalną. Czasem ten ktoś, w obronie którego stoczyliśmy bój, tego nie zauważy. Ba, wręcz ma poczucie, że stała mu się krzywda.
At Dora – ja też wiem, ale nie uważam, że należy tylko się posługiwać „kluczem”, ale można to samo słowo zupełnie inaczej stosować do rozpoznanej sytuacji.
Płynięcie pod prąd – jako nie wychylanie się?
A tego to nie rozumiem.
Znaczy się – jak bym zakląskał, że wspaniale i wybornie – to pod prąd, czy z prądem?
Jejusiu… jak to wszystko tłumaczyć, klakierze. Nader często mam wrażenie, że w ramach tego „płynięcia pod prąd” poszukuje Pan dziury w całym. A poza tym: empatia, empatia i jeszcze raz empatia. Wiem, że niektórzy jej nie znoszą i nazywają poprawnością polityczną (dodając jeszcze często rozmaite epitety). Ale to jest podstawa stosunków międzyludzkich. Jeżeli używa się słowa propaganda w innym znaczeniu niż pejoratywne, trzeba to od razu wyjaśnić. Albo poszukać innego sformułowania.
Wspaniale i wybornie byloby gdybys czasami zmilaczal, zanim cos palniesz. Ulozyl mysli w glowie. Ubral je w odpowiednie slowa, ktore nikogo nie obrazaja. Wtedy nie powiedzialbys , ze jestem wybitna specjalistka od propagandy i nie musialbys pokretnie i metnie sie tlumaczyc, ze propaganda pochodzi od slowa propagowac i nie miales nic zlego na mysli. Moze i nie miales. Ale ja caly czas odnosze wrazenie, ze chcesz cos powiedziec i nie chcesz jedniczese. Wiec wybierasz metne formy, ktore tylko wywoluja irytacje, a nie rozmowe na blogu. To nie jest „plyniecie pod prad” tylko cos dokladnie przeciwnego.
Ja na tym koncze wymiane uprzejmosci.
A jeżeli Helena (czy kto inny) nie myśli o kosztach, to czy to nie jest jej prywatna sprawa?
Co prawda wydaje mi się, że z tym listem do p. Lipowicz lepiej byłoby poczekać do wyniku „śledztwa” haneczki.
Niezaleznie od wynikow sledztwa Haneczki warto jest te placowke zmonitorowac. Zwlaszcza, ze autor listu pisze o innym szpitalu, do ktorego pozniej trafil (w Poznaniu) gdzie wszystko wygladalo o niebo lepiej niz w Gnieznie. Ja mu wierze.
Nie wiem, Doro. Pani Lipowicz miala szanse przeczytac ten list od pacjenta i powinny jej samej wlosy stanac na glowie. Powinna tez zapewnic wszystkich, ze, zajmie sie ta sprawa doglebnie, nie czekajac az ktos zrbi zdjecia nagrania i przedstawi niezbite dowody. Samo skierowanie zapytania do instytucji z prosba o wyjasnienie czy ustosunkowanie sie nie wystarcza. Pacjent psychiatryczny bedzie bardzo klatwy do odbrykniecia przez wladze szpitala, dlactego takie postepowanie wyjasniajace powinno byc przeprowadzone gruntownie. Czy byly inne skargi przedtem, czy byly zgloszenia od personelu, ktory juz nie pracuje. A potem powinnismy Pania Lipowicz naciskac o powazna odpowiedz. Inaczej wszystko bedzie zmiecione pod dywan, jak w tej aferze z filantropista dla mlodziezy z problemami, Johnem Savile, ktory przez 40 lat gwalcil te dzieci, o czym wszyscy jakby wiedzieli ale po cichu, a wyjasnienia byly zamykane z powodu braku dowodow. Nawet brytyjska prasa bulwarowa wolala podsluchiwac telefony Hugh Granta, rodzin ofiar morderstw i Cherlotte Church, niz Savilea. Wysylaj list Heleno. I przekaz nam odpowiedz!Nie damy sie zbyc byle czym.
Ale, Heleno, kiedy to prawda – jesteś wybitną propagandzistką i nie ma w tym określeniu nic złego.
Jesteś Dziennikarką i to tak odbieram w najlepszej tego słowa wersji.
Nie mogę się stosować do zasad poprawności politycznej, bo jestem absolutnym fanem wypowiedzi rabina z Kocka (którą znalazłem niedawno w sieci):
„”Jeżeli ja to jestem ja, bo Ty to jesteś Ty, to ani ja nie jestem ja, ani Ty nie jesteś Ty”.
„Jeżeli ja to jestem ja, bo ja to jestem ja, a Ty to jesteś Ty, bo Ty to jesteś Ty, to wtedy ja to jestem ja, a Ty to jesteś Ty, i możemy ze sobą gadać”.
Ad krolik 7 październik 12, 23:19
Jestem tego samego zdania, że jeżeli w mediach ogólnokrajowych ukazuje się artykuł wskazujący na zaniedbania, zaniechania, czy wręcz karygodne postępowanie, to odpowiednie instytucje do tego powołane mają obowiązek podjęcia działań i poinformowania opinii publicznej o podjęciu tych działań i efektach ich przeprowadzenia. A nie moim zadaniem jest popędzanie ich do działania.
Boże, cóż za pokrętne tłumaczenie.
Proszę bardzo, jeśli o propagandę chodzi:
http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=propaganda
Drugie znaczenie tego słowa według tej definicji jest najbardziej rozpowszechnione. W Polsce propaganda kojarzy się jednoznacznie z manipulacją. Wyszło z tego, że Helenie została zarzucona manipulacja. Co było zbieżne z podejrzeniem, że zmieniła nazwisko bohaterki swojej wypowiedzi.
Uch…
I jeszcze: Czy w ogóle Pana nie obchodzi, kiedy robi Pan komuś przykrość?
Moze to nie jest twoim zadaniem, klakierze, ani wielu innych, ale na szczescie jest to czyims zadaniem. Wlasnie dziennikarze maja do tego naturalna zylke. Dzieki im za to! Zdawanie sie na instytucje , bez krytycznego rozliczania, nie jest dobrym wyjsciem. Pamietaj, ze obozy koncentracyjne przeszly kontrole i wizytacje Czerwonego Krzyza!