Łowy
Kurczę wytrzymałości kresu dochodziło,
nic nie pomogło, że się na chwilę ukryło,
dysząc całe zgonione niby miech parowy,
w samym końcu obory, za wymieniem krowy
i padło martwym bykiem. Już Bobik tu wpada,
krowę na bok odsuwa, coś tam do niej gada
dla zmyły, szybkim kroczkiem sunąc do kurczęcia.
Sam gospodarz, uniknąć chcąc krótkiego spięcia,
usiłował Bobika chwycić za obrożę,
lecz któż polującego psa powstrzymać może?
Wyrwał się tedy Bobik, śmignął jak rakieta,
gospodarz czubkiem buta jeszcze rozgniótł peta
i od tej chwili tylko patrzyć mógł bezradnie,
jak szybko pies mu tego kurczaka dopadnie.
Kurczak, nie w ciemię bity, biegnie do chlewika
i z gdakaniem okrutnym za korytem znika,
prosięta kwiczą, knury chrząkają znacząco,
maciory czynią znak „a kysz!” racicą drżącą,
a Bobik robi slalom pośród wiązek słomy,
bo pozbyć się na kurczę nie może oskomy.
Już je łapie za skrzydło, zęby w nim zatapia,
a tu… pióro zostało w pysku. O, kur zapiał!
To nie fair! – szczeknął Bobik i runął jak fala
za kurczakiem, co znowu migiem się oddala,
zmierzając do kurnika i w jego czeluści
ginąc. Na dalszy ciąg zasłonę lepiej spuścić
milczenia, bo gdy kura już na grzędzie siędzie,
to wiadomo, że dalej nic z łowów nie będzie,
jako że psy, choć mądre i pełne zdolności,
z fruwaniem jednak mają niejakie trudności.
Ale pierwsze znaczenie jest takie:
1. «szerzenie jakichś poglądów, haseł politycznych itp. mające na celu pozyskanie zwolenników»
W poprzednim wpisie nazwałem to „krzewieniem”.
Nie mogę się z Panią zgodzić Doro, że zarzuciłem Helenie manipulację.
Ba, mam takie ostrożne wrażenie, że to Pani w tym momencie manipuluje.
Ad Dora 8 październik 12, 00:00
Zastanawiam się zawsze nad tym, czy nie zrobię komuś przykrości. Chciałbym też wierzyć, że ktoś się również zastanawia nad tym, czy nie robi mi przykrości.
Ad krolik 8 październik 12, 00:01
Tak i to rozumiem – że są instytucje powołane do nadzorowania podległych sobie obszarów. Są media publiczne i niepubliczne, które mają prawo i obowiązek wskazywać nieprawidłowości. A obywatel nie musi wciąż śledzić i reagować na każdą nieprawidłowość poprzez pisanie petycji. No chyba, że żyje w państwie „dżungli”.
Obywatel nie musi, klakierze, obywatel chce reagowac na te nieprawidlowosc, ktora go szczegolnie uwiera. Bo to, ze do nieprawidlowosc dochodzi, choc rozne instytucjonale mechanizmy kontroli maja obowiazek im zapobiegac, juz znaczy, ze miejsce na obywatelska kontrole sie znajdzie. To widac szczegolnie dobrze w USA, gdzie jest duza niechec do instytucji, a bardzo rozwinieta obywatelska postawa dzialania w swoim srodowisku. Za naszego socjalizmu, w ktorym spedzilismy nasze lata, czesto formujace nasze przyszle postawy, kazano spoleczenstwu tylko cicho siedziec i klaskac w odpowiednich momentach; chyba takiej postawy nie ma co propagowac!
Ad krolik 8 październik 12, 00:28
Oczywiście masz rację odnosząc się do obowiązującej do dziś (choć socjalizmu nie ma) zasady „nie wychylania się”. I potrzeby korygowania nieprawidłowości. Tak i też pewnie rozumowała moja Mama, walcząc z różnymi nieprawidłowościami tamtych czasów. Z wiarą, że gdzieś się znajdzie ktoś, kto będzie chciał się zająć sprawą.
Ale czasy się zmieniły (pozornie) – jako obywatel tej „Zielonej Wyspy” mógłbym oczekiwać, że normalne mechanizmy społeczne będą działać i nie będę musiał (jako drugie pokolenie) pisać listów do Biura Skarg i Wniosków przy KC PZPR.
Jak to Helena zaznaczyła, że napisze do Strachburga.
Klakier, chyba nie bedzie od rzeczy zebys poszedl sie wyspac i jutro ze swieza glowa stawial czola swiatu plynac pod prad czyli nic nie robiac dla innych. Ale za to w lepszym humorze.
klakier @ 00:08 pierwsze zdanie
Nie widać.
A sądząc z poprzedniego komentarza, mnie też Pan chciał zrobić przykrość.
Zwróciłam uwagę, że coś może – a raczej na pewno będzie – zrozumiane inaczej niż Pan zakłada. Gdzie tu manipulacja?
Dość. Dobranoc.
Tak wlasnie, Kroliku. Obywatelska postawa.
Klakierze, uzywanie slow, ktore w powszechnym odczuciu maja zdecydowanie negatywne konotacje, jest zwiazane z wysokim ryzykiem bycia niezrozumianym, a ponadto, gdy taka praktyka sie czesto powtarza, z ryzykiem bycia w koncu uznanym za prowokatora. Wiem, ze to przykre okreslenie, ale niestety tak sie koncza tego typu gry jezykowe. „Plyniecie po prad” tylko po to, zeby wywolac reakcje, do tego przy uzyciu slow obciazonych negatywnych bagazem, zastosowanych ad personam wobec wspoluczestnikow wspolnej dyskusji, konczy sie w koncu tym, ze nikt nie chce dalej rozmawiac z osoba starajaca sie narzucic innym taka wlasnie konwencje rozmowy.
Jak sam niedawno zauwazyles, zwykle zalezy mi na rozladowaniu negatywnych emocji, ktore potrafia wyskoczyc przypadkiem we wlasciwie kazdej rozmowie. Wiaze sie to istotnie z moim przywiazeniem do wartosci kojarzonych z „herbata jasminowa”. 😉 Ale inna wartoscia zwiazana z „herbata jasminowa” jest kultywowanie „right speech”, czyli mowy nie raniacej innych. A to sie wiaze z kolei ze swiadomym i uwaznym dobieraniem slow. Owszem, wszystkim czasem zdarza sie posluzenie nie najlepiej dobranym slowem. Ale wiekszosc z nas tu obecnych stara sie byc uwaznymi uzytkownikami jezyka. I na tym, miedzy innymi, polega tajemnica tego blogu. Tym sie rozni od wielu innych miejsc w sieci. Takie bylo jego niepisane zalozenie od poczatku.
A przy okazji, zauwaz ile czasu i energii zmarnowalismy na kolejna rozmowe o rozmowie, zamiast pisac o tym, co nas interesuje, martwi, smieszy, czy sklania do dzialania na tym czasem pieknym, a czasem wcale niepieknym swiecie.
Tu, jakby to kogos interesowalo, podrzucam krotki opis „right speech” w Wikipedii (po angielsku, bo po polsku nie tylko, ze malo, to jeszcze troche poplatane). To ciekawe pojecie z dziedziny etyki, o dwa i pol tysiaca lat wyprzedzajace poprawnosc polityczna (okreslenie to jest zreszta uzywane za czesto przez zwolennikow walenia innych po oczach w ramach brutalnej szczerosci, do ktorej orzypisuja sobie prawo).
http://en.wikipedia.org/wiki/Noble_Eightfold_Path#Right_speech
Zasada right speech jest chyba bardzo podobna w zalozeniu do nauczania skautowskiego. Baden-Powell nauczal swoich skautow aby zanim wypowiedza opinie o kims zadawali sobie trzy pytania:
Is it kind?
Is it true?
Is it necessary?
Co najmniej dwa powinny miec odpowiedz twierdzaca.
A tak, Mordko – bardzo podobne, choc juz blizej naszych czasow.
A tu dla Ciebie i Heleny cos, co bardzo polecam Wam obojgu, i pozostalym takze. Wywiad ze znakomitym komikiem amerykanskim, Stephenem Colbertem. Jest tam wiele tematow politycznych, takich jak np.oddzielenie kosciola od panstwa, czy finansowanie kampanii wyborczych, czy wcielanie sie w fikcyjna postac w celu uchwycenia wielu absurdow w siatke na motyle. A wszystko bardzo dowcipnie i lekko podane, po Bobiczemu troche (missing you badly, Bobik!). No i troche Ameryki mowiacej samej do siebie, nie na uzytek zewnetrzny (to zawsze troche inna rozmowa). 😉
http://www.npr.org/2012/10/04/162304439/colbert-re-becoming-the-nation-we-always-were
Dzieki, Moniko. Przeczytam jutro rano. Teraz ogladam (pierwszy raz) Sophie’s Choice.
Boze, jak ta kobieta gra! Coz to za genialna aktorka, Meryl is!
W czymkolwiek sie ja oglada….
Popatrz, wlasnie o tym filmie wczoraj w domu mowilismy…
A Colbert bardziej do posmiania sie, i pomyslenia. Bo to bardzo myslacy czlowiek, jak, nie przymierzajac, nasz Bobik. 😉
Dobrze jest zacząć nowy tydzień od przyziemnej, ale użytecznej wskazówki. Wtedy wszystko lepiej się toczy.
PIET HEIN
(przekład: Bogusława Sochańska)
O oszczędzaniu i trwaniu
Porada domowa
Wygodnie żyć
przy skromnym zarobku,
to kwestia
pięniędzy
czasami –
wymieniasz
jaguara
każdego roku,
a będzie ci służył
latami.
Jimmy Savile, not John jak napisalam wczesniej!
jasno 🙂
poniedzialkowo wypoczety
szeleszcze
herbataaaaaaa
brykam
oczywiscie kazdy wie ze klaniam sie i mowie Dzien Dobry,
zmianie nocnej, zmianie o swicie, zmianie dziennej i kazdemu
jak zwykle i zawsze jeszcze to 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Chávez wygral, ponad 7mln glosow
bywa
brykam
Tereny Zielone 🙂
brykam fikam
i chociaz mam na koncu jezyka slowa dwa na Heleny (i Kota 🙂 )
umiejetnosci to w obawie o zmycie glowy milcze 8) i…….
znikam 🙂
p.s.oczywiscie propaganda zalatuje smrodem przeszlosci
krolik ma racje (23 :19), takie listy, powinny budzic zainteresowanie z urzedu, jak to bylo -„organizacja i empatia”?
bryku fiku
Bry!
Pogoda się skiepściła. Ale niech będzie już jakiś czas taka sama, bo trudno wytrzymać.
Zimno, praca, brak herbaty 🙁
Wczoraj mieliśmy tutaj taką awanturę że nie chciało mi się wracać. A wystarczyło żeby jedna osoba dobrze wykonała swoją prostą pracę.
Nie lubię kiedy dostaje mi się za niekompetencję innych.
Chyba dopada mnie jesienna deprecha… 🙄
Dzień dobry. U mnie świeci słońce.Promiennie ze Szczecina wspieram Wszystkich.
Minęło 6 lat.
http://www.novayagazeta.ru/photos/54814.html
OK. A ja dostalam list z Biura Rezcznika Praw Obywatelskich (podpisany Irena Lipowicz,) ktore mnie informuje, ze po to by sprawa nabrala mocy urzedowej i otrzymala numer ewidencyjny, musze moj „wniosek” uzupelnic o dane adresowe: ” imię, nazwisko, ulica, numer domu, numer mieszkania, kod pocztowy i miejscowość. Ich brak uniemożliwi zarejestrowanie sprawy w systemie. W przypadku stwierdzenia takiego braku, proszę o ich podanie w pierwszym oraz każdym kolejnym e-mailu.”
Dolacza tez formularz.
OK. Whatever.
Mar-Jo, jakie słońce? U mnie NA dzielnicy nic takiego nie ma…
Już mówiłam, ale jeszcze powiem: uwielbiam brykanie Rysia. W dużym stopniu rozjaśnia mroki.
Kawałek niebieskiego nieba jednak wygląda, może i słońce się pokaże?
Ach, bo urzędy przysyłają urzędowe odpowiedzi na piśmie na podany adres.
No słusznie, mail to sobie każdy może napisać… 😛
Nisiu, u mnie słońce nadal świeci. Właściwy brzeg Odry moi rodzice w 1947 roku wybrali. 🙂
Uzupelnilam.
Moze dostane numerek ewidencyjny. Bez numerka ani rusz. Ale dobrze przeciez! Z numerkiem to juz wyglada naprade powaznie!
A dlaczego Alienor nie ma herbaty?
Protestuję!
Macham do Bobika! 🙂
I do Koszyka 🙂
Ryś ma zawsze trochę słońca w kapeluszu, jak w tej starodawnej piosence. 🙂
😯 😯 😯 😯
😯 😯 😯 😯
😯 😯 😯 😯
Dostalam pokwitowanie uzupelnienia.
Jesli tak dzialaja w Polsce biura, to moge spokojnie pojsc sobie do grobu. Moja nisja zostala zakonczona. Wygralismy demokracje.
😯
😯
😯
Wybieram sie naprzeciwko po croissanty (Bobiku, nie czytaj!)
Czy mam podlapac takze dla Alienor?
Dla kogos jeszcze?
Helenko kochana, jeśli tak działa biuro RPO, to nie znaczy, że tak działają wszystkie biura w Polsce. Niestety. 🙁
Zartowalam 🙁
Melduje, ze w miniony weekend najsmieszniejsza w Moskwie bylam prawdopodobnie ja. Padalo caly piatek i sobote. W niedziele przed poludniem przestalo, ale tak dulo, ze strach bylo glowe na ten wiatr wynosic. Moj cienki kaptur byl bez szans. Postanowilam … wykorzystac sluchawki w charakterze nausznikow. Sprawdzily sie swietnie: nie tylko ochronily uszy, ale tez okazalo sie, ze na ich palaku kaptur trzyma sie duzo lepiej, niz na golej glowie. Wzbudzalam lekkie zainteresowanie, ale nie sensacje – moda na obnoszenie duzych sluchawek po ulicy powoli dociera i tu. Warto bylo wyjsc z domu. Bylam np. tu: http://e-project.redu.ru/mos/images/30.jpg
… i spedzilam kilka godzin tutaj: http://samlib.ru/img/s/shurygin_a_i/andronik/02.jpg Bobiku, usmiechnij sie. 🙂 Pozdrawiam Koszyczek.
Ten bialy kosciol jest bardzo podobny do wiktorianskich form na galarety. Jak te na tej aukcji (prawie na samym dole Lot 775 i Lot 776):
http://www.thecanterburyauctiongalleries.com/catalogue/38?page=14
Heleno, proszę o croissanta! Wszystko wtedy będzie piękniejsze. Oprócz mojej talii. 😆
A u nas w biurze z herbatą jest ten problem, ze mamy deficyt czystych kubków. Pracuje u nas 8 facetów i ja biedna z koleżanką nie umiemy im wpoić nawyku zmywania naczyń po sobie. 🙄
No porządek w papierach musi być, nie? To a propos RPO. A jak dojdzie do Strasburga, to co? Wyśle się pełno papierów, jak to Helena się rejrestrowała, a oni troskliwie jej towarzyszyli.
Ago, o ile pamiętam, w Moskwie bardzo różnie chodzą ubrani. A te cerkwie to nie Nowodziewiczy klasztor? Nic nie pamiętam…. te wszystkie cerkwie z kanonu, te same. Dobrze, że Wasyl taki kolorowy.
Alienor, może to i lepiej… Jak facet myje kubek, to potem trzeba wyciągać resztki herbaty palcem.
Kubki po herbacie moze domyc najlepiej tylko zmywarka, a potem tylko my sami. Dlatego nalezy swoj kubek trzymac w biurku pod kluczem.
Zazdraszczam Adze tego wedrowania po Moskwie, nawet na wietrze.
Na sniadanie w ostatnich tygodniach (moze od czasu wizyty w Nowej Szkocji) pije mocna herbate z odrobina mleka. A potem jem jajko w koszulce na toascie, ze szczypiorkiem. Era croissantow i kawy na razie minela, ale moze wroci po jakiejs podrozy do Quebecu czy Francji.
Moniko, mialam ci to kiedys nadmienic i chyba zapomnialam, ze w Nowej Szkocji rondo to tez jest rotary, jak w Bostonie; takie atlantyckie podobienstwo. W Ontario to jest roundabout.
A z harcerskich obozowych czasow pamietam teorie, ze nie ma co myc menazki po obiedzie, skoro na kolacje bedzie zupa to sie odmoczy.
Dzień dobry 🙂
Dziewczyny, macie do czynienia z bardzo dziwnymi facetami 😯
Alienor, a moze taka makatka:
„Twoja mama to nie pracuje-zmywaj po sobie sam!”. Czy to za grubianskie?
TU nie pracuje.
Tadeuszu, nie, to nie Nowodziewiczy, ten bialy to Spasskij sobor, cerkiew zalozona przez Rublowa, ktora jest czescia malego kompleksu polozonego nieco na uboczu. Miejsce jest atmosferyczne, wiernych nieco wiecej, niz zwiedzajacych, a wszystkich raczej malo. Nie chcialo mi sie stamtad odchodzic. A ten czerwony to juz w innym miejscu, tez poza centrum, Krutickoje podwor’ie.
Zamówiłam nowe, ciepłe drzwi wejściowe.Takie wymarzone.
Ekipa pojawi się za 2 tygodnie. Mała rzecz, a bardzo cieszy. 🙂
Helena napisała wcześniej, ze wygraliśmy demokrację.
Otóż ukazał się w Polityce artykuł J. Żakowskiego dotyczący demokracji. Jej główne tezy są mniej wiecej takie:
„Monteskiuszowska demokracja wyglądała po ludzku. Miała głowę (parlament) i dwie ręce (rząd i sądy).
Wbrew temu, co nam się wydaje, współczesna demokracja monteskiuszowska już nie jest….
Ani się obejrzeliśmy, a bez oporu i rewolucyjnych okrzyków w Polsce – podobnie jak niemal na całym świecie – obok monteskiuszowskiej trójcy wyrosła czwarta władza. Już nie miękka, symboliczna – jak media, które w czasach świetności nazwano czwartą władzą- ale twarda, ekspansywna, często dysponująca przemocą, zdolna do narzucania swojej woli innym. Władza, która umie kazać i karać, a której inni kazać mogą z dużym trudem. Władza tak potężna, że zdaniem wielu badaczy zmieniła istotę systemu.
Stary demokratyczny kapitalizm zamieniła w kapitalizm regulacyjny.
Kto nie rozumie tej zmiany, tego współczesna polityka nieuchronnie frustruje.”
Nie jest jeszcze ten artykuł dostępny na stronie Polityki, więc dla koszyczka zachomikowałam pod tym adresem, z którego można go ściągnąć. Plik nosi nazwę „Dlaczego ludzie wybrani do rzadzenia”, usunę go o godz. 24.
http://chomikuj.pl/mt7/Dokumenty
Ciekawa jestem, co sądzicie o tych tezach. 🙂
Spasskij sobor?
Balszoje spasiba, diewoczka! 🙂
Można będzie moze coś obejrzeć.
Króliku, makatka znakomita. 😀
Lub taki rysunek dla Alienor do wywieszenia:
http://img236.echo.cx/img236/43/rowne29yp.jpg
Dzieki, Siodemeczko.
Osobiscie nie mam takich problemow z „regulatorami” jak ma Jacek Zakowski. Nie mam absolutnie nic a wielokrotnie nawet mnie cieszy scedowanie decyzji z rak rzadu na rzecz regulatorow. Wole np aby to nie „wybrany przez mnie” do rzadznia minister zdrowia decydowal jakie ekspermenty medyczne sa dopuszczalne a jakie nie, tylko by robila niezalezna od rzadu stala Komisja Etyki w Medycynie, skladakaca sie z wybitnch naukowcow i filozofow..
Wole by to nie minister finansow decydowal ile trzeba dodrukowac pieniedzy albo jaki ustalic pulap stop procentowych, lecz by robil to Bank Narodowy na podstawie danych dostarczonych przez rzad. Wole by o tym jak dalece dopuszczalne jest zatruwanie srodowiska decydowal nie minister przemyslu, lecz porozumienia zawarte na arenie medzynarodowej (choc przyznaje, ze nienawidze tych nowych ekologicznych bojlerow).
A juz absolutnie sie nie zgadzam z twierdzeniem Zakowskiego, ze w Polsce jest szczegolnie duzo regulatorow. Moim zdaniem za malo. Wiecej regulatorow, mniej rzadow – z natury rzeczy wpatrzonych w kalendarz wyborczy i slupki w sonbdazach. Taki jest napis na moich sztandararch.
Pomysły zacne, przegadam z koleżanką. Ale chyba już należy porzucić nadzieje… 🙄
Koniec pracy, idę do domu czytać Szekspira i Nabokova z herbatą, pod kołdrą z Simchą. Tylko do tego się dzisiejszy wieczór nadaje.
Pozdrawiam.
🙂
Haneczko, jak Szantę kocham – w oczach mam takiego jednego kolegę, co z umytego przez siebie kubka wydłubywał resztki paprochów…
Bardzo przyjemny wieczor ci sie zapowiada, Alienor. To fajnie po trudnym dniu.
Jak wam pisalam jest u nas dzisiaj Dzien Dziekczynienia. Dziekczynieniowy obiad jedlismy wczoraj. Dzisiaj bedziemy zasiadac do dziekczyniowego lunchu w domu, a wieczorem do dziekczynieniowej kolacji u przyjaciol. Dziekczynienia nigdy nie za duzo. Dziekuje tez za Bobika i blog.
Z tym regulowaniem jak ze wszystkim nalezy miec umiar, bo nadmiar regulacji moze byc paralizujacy, a rozne licencje, pozwolenia i zaswiadczenia znakomita okazja do korupcji. No i ciala regulujace musza miec sprawne ramie wykonawcze, inaczej to mozna tylko grozic palcem i kontrolowac na papierze.
No pewnie, ze dziekczynienia nigdy nie za duzo, Kroliku. I podobno dziekczyniacy zyja w lepszym zdrowiu niz niedziekczyniacy (niekoniecznie musi to byc w ramach formalnego swieta).
U mnie dzisiaj byla tez rano herbata z mlekiem – porzadny English Breakfast, ktory pasowal do tradycyjnych dla regionu racuszkow z maki gryczanej (buckwheat pancakes) z syropem klonowym, z dodatkami (glownie owocow). Tak sobie obchodzimy wolny poniedzialek w zasiegu stosowania slowa „rotary”. 😉
Zakowskiego przeczytam pozniej, bo na bardziej przenosnym urzadzeniu cos mi nie chce sie otwierac. Ale z fragmentow podanych przez Siodemeczke juz wydaje mi sie, ze chodzi mu o los demokracji we wspolczesnym swiecie, gdzie wielkie korporacje i instytucje ratingowe maja bardzo duze wplywy na decyzje rzadow. To bardzo skomplikowany temat, i duzo osob sie teraz na swiecie nad tym zastanawia, w tym oczywiscie i w Stanach. No i dobrze, bo demokracja to krucha, i w sumie dosc nowa forma rzadzenia, i trzeba jej caly czas pilnowac przed roznymi zagrozeniami. (Kiedys to byly na przyklad wielkie monopole, z ktorymi sie rozprawil Roosevelt – nie FDR, a Theodore, of all people – mimo ze sie go z lewa strona sceny politycznej nie kojarzy. A zrobil to, bo wlasnie ich za duze wplywy zagrazaly owczesnej amerykanskiej demokracji.)
A teraz i ja ide sie zabrac za Szekspira, bo obiecalam dzieciom wspolne ogladanie Love’s Labour’s Lost (ja mam wystepowac w charakterze slownika i przypisow, czyli nowszej wersji Holofernesa). 😉
Happy Thanksgiving!!!!!!!!!!!!!!!!
Wesolej Simchas Tojra tez!
Ja chyba bede musiala w zastepstwie Dziewczynek Moniki obejrzec X Factor USA!
Ktos musi pilnowac sklepu.
Staram sie pilnowac demokracji jak mogie. Nawet kosztem wyzwisk. 🙂
Happy Simchat Torah! Happy Thanksiving po raz drugi Krolikowi i Rodzinie takze! 🙂
Ida nam teraz jesienne swieta. 🙂
No nic, ide slownikowac, a Helena potem moze stresci dzieciom rownolegla sciezke edukacyjna, zeby nikt nie mial za duzych zaniedban. 😆
Happy Wszystkiego!
😆
Czy może powinno być „happiego wszystkiego”???
Tak czy inaczej, weselcie się do oporu. Jestem za. Zwłaszcza kiedy jesień tak bezlitośnie nadchodzi, a ja mam tyyyyyle roboty…
Właśnie wróciłem z lubelskiej Jesziwy, gdzie Święto Radości Tory tłumaczył i prowadził
Tomasz Krakowski
Okazało się, że mamy wspólnych znajomych, w tym blogowych 😉
Simchas Tojra 🙂
Happy Thanksgiving 🙂
Ja też 😀
<b?mt7: ściągnięte, dziękuję, ale czy ja dziś zdołam zrozumieć co tam stoi? Z powodu jutra (które mnie straszy) mam dziś Dzień Kompletnej Głupawki i mogę czytać tylko Pieta Heina i Ogdena Nasha.
O, nawet tagów html nie potrafię wpisać. Ech, aby do piątku (jakieś bardzo wielkie święto katolickie, ateiści wkręcają się w wolne psim swędem).
Ludzie Księgi przeżywają dni radości z faktu, że ją mają.
Ja też wyrażam radość z tego powodu. 🙂
A Święto Wdzięczności, jak zauważył Królik, to jest bardzo wdzięczne święto i bardzo potrzebne uczucie.
Przyjemnego świętowania! 😀
W związku z tekstem Jacka Żakowskiego.
Jakoś mnie ten artykuł zaskoczył, tzn. nie zdawałam sobie sprawy z wpływu na demokrację różnych regulatorów, z drugiej strony demos bywa nieobliczalny i łatwo podlegający manipulacji w rękach zdolnego populisty.
Są plusy ujemne i dodatnie i vice versa.
Nie umiem sobie wyrobić zdania, bo pewnie trudno je mieć zdecydowanie jednoznaczne.
Też uważałam, jak Helena, że wolę instytucje regulująco-kontrolne niż różnych watażków, którzy będą próbowali przypodobać się ludowi, lub zabiegali o krótkoterminowe zyski kosztem przyszłości.
Ale przykład załamania światowego nadzoru bankowego i obecny kryzys pokazuje, że to też zawodzi.
Dlatego zapytałam, co sadzicie o tym tekście, ale to nie znaczy, że wszyscy maja go przeczytać i się opowiedzieć i to jeszcze natychmiast.
Interesowały mnie ewentualne argumenty.
Usunę dokument z chomika, bo nie chcę naruszać praw autorskich. On jest niewidoczny dla innych.
Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!
Zaczynam rozumiec dlaczego Amazon zrezygnowal z zalozenia swej delegatury w Polsce narzekajac na fatalny system dostaw.
Pare dni temu zamowilam w ksiegarni wysylkowej Dobre Ksiazki powesc dla Bobika. Komputer wyliczyl mi ile kosztuje dostawa z Polski do Niemiec. Dostalam mailem DWA pokwitowania – jedno ze sie zarejestrowalam, drugie, ze ksiazka ZOSTALA WYSLANA na wskazany adres.
Teraz przypadkowo znajduje list od ksiegarni w smieciach, powiadamiajacy mnie, ze koszta przesylki zostaly zle skalkulowane i mam jeszcze doplacic xx zl. Podano link do doplaty potwierdzajacy wszystkie moje dane. Ale z jakiegos powodu kaza je powtorzyc, tyle ze do danych zostal dodany tez nr peselu. Poniewaz nie mam zadnego numeru peselu doplata nie jest przyjmowana i kobiec. Usilowalam tak i owak – nie chce przyjac.
Jutro musze dzwonic do ksiegarni! To dlaczego pisza, ze KSIAZKE JUZ WYSLALI, SKORO NIE WYSLALI???!!!
No niechze to! &$+>%^^&!!!!
Heleno, jeżeli to mogłoby pomóc, przerzuć to wszystko na mnie. Podam Ci wszystkie dane i opłacę co trzeba. Mogę też kupić tę książkę i wysłać na adres, który natychmiast zapomnę.
Dzieki, Haneczko, ja to juz jutro zalatwie, ale jestem wsciekla bo juz wyliczalam, kiedy Bobik bedzie mial te Camille Lackberg. On sie tam w tym mamrze nudzi jak mops w komodzie.
Czy z tych ksiazek tej autorki, ktore Ty przeczytalas, to masz cos wlasnego, czy byly to pozyczone?
Bo jakby to byly Twoje i zostaly juz przeczytae, to moze jedna bys poslala Bobikowi? Ale tylko pod warunkiem, ze masz je w domu! Np te Ice Princess, ktora czytalam.
Raz się spotkałam z żądaniem numeru PESEL, ale to jest jawne nadużycie.
Namnożyło się tych pośredników płatności, kazda witryna ma jakiegoś swojego paya.
Faktycznie z Polski łatwiej i taniej rzecz załatwić.
Również polecam swoją osobę. 🙂
Helenko wysyłam Ci maila w sprawie Camille Lackberg
Beda jednak musieli, sukinkoty, miec ze mna do czynienia. I nie jest to prozna pogrozka!
Ja sie z nimi rozprawie, ze wlasnej matki nie poznaja, lachudry!
Powinnam, ale nie umiem skłamać – pożyczone 🙁
Tyle mam różnego, a jak potrzeba, to brakuje 🙁 Ale przenajchętniej kupię i wyślę każdą. Mam też swój, całkiem niekryminalny, pomysł.
Rozpraw się 👿
Odpisałam z propozycją.
Haneczko, jesli masz wlasny fajny pomysl, to mysle, ze byloby cudnie.
Zaraz do Ciebie napisze. Czy Ty do mnie?
Centrum Koordynacji Lektur Bobika wyslalo listy do Siodemeczki i Haneczki. Uff.
Heleno, tak mi przykro, że nie masz pesela, ja mam i to bardzo dużego i mogę się z Tobą podzielić. Tyle tylko, że on jest nieparzysty, więc jedynkę wyrzucimy na rozkurz a reszta będzie dla nas do ciachnięcia po równo i wystarczy na długo. Aha, mało używany i trzymany w komputerze, więc nie pachnie stęchlizną.
Andsolu, wchodzę do rozgrywki. Mam jeszcze NIP, w bardzo dobrym stanie 😉
Dobranoc, koniecznie muszę do spanka 🙄
A gdzie pesele daja?
Nie chce pol pesela z drugiej reki.
Wszystkie są używane, Heleno. Jak nas jest tyle miliardów to w praktyce wszystkie liczby, które się da wypisać na jednej kartce, są już używane. Nie wiem gdzie teraz dają, ale mojego dostałem jeszcze od wujka Peerela.
No, podobno kazda kropla wody na Ziemi przeszla przez czlowieka i zostala wysiusiana co najmniej siedem razy od poczatku swiata. Taka porazajaca wiadomosc znalazlam przed laty w New York Timesie i skwapliwie powtorzylam ja na lamach Nowego Dziennika. Spopwodowalo to, ze jedna moja przyaciolka, Irenka od tego czasu, od ponad 30 lat nie pije wody z kranu, tylko wylacznie Perrier, majac nadzieje,ze co jak co, ale perrier z pewnoscia w nas dotad nigdy nie bylo (ona jest pol-Francuzka, wiec bardzo wierzy w wyzszosc perrier nad wszystkimi innymi wodami swiata).
Wiec nie wiem jak z peselami. Jesli faktycznie wszystie juz byly kiedys przez kogos wysiusiane, to moze zostane bez pesela? Czy da sie przezyc zycie bez pesela?
Myślę, ze bardzo da sie.
Tym bardziej, że najważniejsze pół pesela już masz, to jest Twoja data urodzin. 😀
A regon też chcecie???
I numerem emerytury służę.
Przy ogólnej ściepie numerycznej pod koniec roku da się zrobić bardzo pijane święta.
brykam 🙂
lepiej teraz (dopiero 🙂 ) niz wcale 😀
szelescilem, szelescilem i zapomnialem sie 🙂 🙂
brykam fikam
mt7, dziekuje, druk zrobilem wczoraj, dzisiaj przeczytam 🙂
mam tez PIN, taki dla zagranicznych, co znaczy inny 🙂 🙂
Heleno, ja tez poslalem i wysle kolejne czytadlo do Bobika,
czy moge dolaczyc sie do „listy” zeby uniknac mozliwych
podwojnych?
(„stulatek, ktory wyskoczyl przez okno…….” to poszlo)
Tereny Zielone
S-Bahn
przeglad
Zaspana usiłuję słuchać wykładu o wiktoriańskiej Anglii i marzę o kawie.
Newsweek napisał, że Tusk chce walczyć ze śmieciówkami. Chce je ozusować. Już nie wiem, czy to dobrze czy źle. Internet twierdzi, że źle.
Ostatnio ciągle słyszę, że coś trzeba zrobić: z edukacją, nauką, służbą zdrowia, rynkiem pracy. Ale jakoś nikt nic sensownego nie robi. Ten kraj męczy, chyba Myslovitz o tym śpiewał.
Od października do stycznia wszyscy są w letargu z braku słońca.
Dobranoc. 😉
A ja dostalem gryps od… no mniejsza od kogo.. od jednefo mego kumpla cierpiacego w miejscu odosobnienia. Pisze m.in:
„okropnie sie usmialem z peselowej sciepy. Dorzucam numer psiego paszportu, wazny we wszystkich krajach Unii. I merdam do wszystkich dosc juz radosnie, bo wlasnie chlepce prawdziwa zupe z prawdziwej miski. co mi sie niby od poczatku nalezalo jak psu zupa, ale dopiero dzis dalo sie wyegzekwowac.”
😈 twisted: 😈
Musialem sprawdzic w slowniku co to jest „sciepa”…
Ja w sumie też mogę użyczyć PESELu. Jest dość świeży.
Byle nie Peezelu 👿
Prawdziwa zupa z prawdziwej miski 🙂 Idzie ku lepszemu 🙂
Bobiku, usciski! Takze znad miski z zupa, bo mi w tutejszej stolowce tylko zupy smakuja. 😛
Dzień lepszy 🙂
Się zgorszyłam. Taki duży Kot, a nie wie, co to ściepa 😯
Amazonie! Wybij sobie z glowy zawieranie jakichkolwiek umow z polskimi ksiegarniami internetowymi, jesli ci mila jest twoja wlasna reputacja solidnej firmy!!!!
Ciag dalszy Wrrrrrrrrrrrrrrrrrr.
Telefon do ksiegarni Dobre Ksiazki.pl w Bielsku Balej jak sie okazuje, nie odpowiada. Po dlugim, dlugim dzwonieniu wlacza sie faks.
No niechaj icxh szlag!
Ale zaloze sie, ze pienaidze z karty juz zdazyli pobrac. Bo tak dzialaja smieciowe przedsiebiorstwa, ktore nie maja nad soba regulatora!
Heleno, próbowałaś też tędy? http://www.dobreksiazki.pl/kontakt.htm
Centrum Koordynacji Lektur Bobika.
REGULAMIN:
Kazdy zainteresowany podmiot moze poslac dowolna ksiazeczke Bobikowi, byleby byla przyjemna i wciagakaca w czytaniu.
Rozrywkowe, nie za ambitne i rozgadane kryminaly (typu le Carre), mile widziane.
Zakaz posylania „Fabrykantki aniolkow” Camili Lackberg, gdyz juz jest zamowiona i wbrew trudnosciom bedzie wydarta z gardla ksiegarni Dobre ksiazki.pl.
Inne utwory tej pani sa mile widziane.
Ksiazki powinny byc raczej w jezyku polskim, bo jak sie siedzi o zupce, to zdolnosc koncentracji na lekturze w jezykach obcych jest nieco ograniczona.
Adres Bobika jest do wgladu na zawolanie. Udostepnia Koordynator.
Trenzeen
Wielkieś mi uczyniła pustki w brzuszku moim,
Miła Pasztetóweczko, tym zniknięciem swoim!
Próżno cię wypatruję, próżne modły moje
Wytęsknione za Tobą flaczków pustych zwoje
Oczekując na Ciebie, o Pasztetóweczko,
Wspomnień nici rozwijam, żeby chociaż deczko…
Wiem jak bardzo głęboko leży dno rozpaczy –
Tam, gdzie cienia nadziei, że cię znów zobaczę…
Ale kres wreszcie przyjdzie abstynencji mojej
Flaczki wrócą do formy, wtedy Ciebie pojem,
Będę Ciebie pożerał z dziką satysfakcją
Będziesz moim śniadaniem, obiadem, kolacją
A gdy już Cię pochłonę w ilościach hurtowych
Myśl o innych przysmakach przyjdzie mi do głowy
A o Tobie zapomnę, ale nie porzucę,
Jak już pojem wszystkiego, to do Ciebie wrócę.
Zobaczyć po obudzeniu merdającego Bobika – mieć dobry nastrój przez cały dzień. 😀
Trenzeen chwyta za serce i nie puszcza. Trzeba miec serce z kamienia, aby nie peknac ze smiechu!
Ciag dalszy Perygrynacji z Ksiegarnia Dobre ksiazki pl
Wskazany przez Haneczke telefon, w zaden sposob nie przypominajacy telefonu na formularzu zamowiena odezwal sie po wykreceniu go trzeci raz. Nastepnie rozmowa trwala ok. 15 min. w czasie ktorych trwaly frenetyczne poszukiwania mojego zamowienia i dziwienie sie co znaczy kod DK140 i cos tam jeszcze.
Nastepnie wszakoz okazalo sie, ze jest to zgola inna ksiegarnia Dobre Ksiazki.pl. Bo istnieja dobreksiazki.pl oraz dla zmylenia pogoni dobre-ksiazki.pl
W tych numerach telefonów podane jest 0 (zero) przed kierunkowym, a teraz nie używa się, chyba że z zagranica jest inaczej.
Ludzie kochane, dlaczego korzystacie z jakiejś dziwnej księgarni w BB, kiedy macie pod nosem duże i solidne: Empik, Merlin, Gandalf, Matras? Oni wysyłają książki szybko i bez żadnych jaj. Podobnie różne antykwariaty, z których korzystałam. Polskie jak najbardziej.
Zeenie wzniosłeś się na wyżyny. 😀
Czy mamy Swojego zlowieka w Bielsku Bialej?
Czy ten ktos moglby sie udac na ulice Strazacka 81 i powystrzelac kazdego, kro otowrzy dzrwi , a zwlaszcza ob. Aleksandre Szute, ktora przyslala mi ten bezczelny list o zlym skalkulowaniu oplaty, a obecnie sie ukrywa i nie odpowiada na telefony?
No wlaśnie, Nisiu.
Też dosyc namolnie przeszukuję i korzystam, ale tej helenowej nigdy nie widziałam. 🙁
W obliczy tego, ze ob. Aleksandra Szuta najprawdopodobniej ucekla do Boliwii z moja kasa, nie moge tymczasem skorzystac z przekierunkowania mego zamowienia do Merlina i sp. zanim nie wyjasnie gdzie sie ukrywa.
Heleno, podaj namiary to dopłacę natychmiast do tej przesyłki z wielką przyjemnością, bo szkoda czasu.
Siodemeczko, pod warunkiem, ze ja Ci jakos zwroce, zgoda?
Numer mojego zamowienia jest DK41806
Adres ksiegarni jest http://www.dobre-ksiazki.pl
Z mojego nazwiska na nazwisko Bobika.
Jesli moglabys dolaczyc pare inwektyw za:
zle skalkulowanie, powiadomienie mnie, ze zamowienie zostalo przyjete i ksiazka wyslana, za list o doplacie bez sloweczka „przepraszamy”, za domaganie sie nr peselu, za milczacy telefon podany w tym liscie.
Jesli chodzi o inwektywy to znam rozne bardzo dobre slowa na k i na ch – rzadko stosowane, ale sa takie momenty w zyciu kazdej kobiety… Wiec sluze, jakbys nie miala na podoredziu.
Aha, najwazniejsze – doplata wynosi 25 zl.
Już przelewam, to mój skromny wkład dla Bobika.
Zeen, prześliczne 🙂 Bobik pewnie chlipie ze wzruszenia 🙂
Heleno, wykonałam, zaraz Ci prześlę potwierdzenie.
Wyślij je do nich i napisz co myślisz.
Mowilo sie u mnie w teatrze, Siodemeczko: zug nyszt hop, poka nie pierieskoczysz. Moze sie okazac, ze tez nie mozesz sie przebic do tej ksiegarni.
Heleno, musisz mieć adres mailowy, skoro otrzymałaś od nich wiadomość.
Telefon nie odpowiada, adresu poczty elektronicznej nie ujawniają, jedyny kontakt przez ich stronę internetową.
God bless you, Siodemeczko!
'Dostaliśmy od serwisu płatniczego informację, że płatność została wykonana. Po jej weryfikacji natychmiast przejdziemy do realizacji zamówienia.’
Dobrze że byłaś na posterunku, Siódemeczko. Mam dzisiaj lekkie urwanie głowy 🙄
” Po jej weryfikacji natychmiast przejdziemy do realizacji zamówienia.’”
Zebym ja ich nie zweryfikowala, sukinkotow!
To dobrze, bo znalazłam na stronie ceneo adres mailowy tej księgarni w krzakach i nosiłam się z zamiarem napisania kilku ciepłych słów.
A tak na marginesie, to chyba jest taka maniera w internetowej sprzedaży, że się wysyła informację o wysłaniu zanim się fizycznie wyśle.
Raz mi się to bardzo przydało, bo wypełniając formularz zamówienia nie zauważyłam, że podałam tylko nazwę ulicy bez żadnych numerów.
Zadzwoniłam więc czym prędzej, gdzie wysłali książkę, skoro nie ma adresu? Okazało się, że książka leży przygotowana do zaniesienia na pocztę z nazwą ulicy bez numerów.
Jakieś bystre ludzia, myśleli, że cała ulica moja i wszyscy mnie znają. 😀
Moge tez niektore slowa podrzucic. Cieple jak bleczki.
Wybrały się kupować książkę dwie niewiasty
I pojęcia nie miały ile to gimnastyk
Bo kupowanie w sieci – ciekawy proceder
Książka miała być jedna – a kłopotów siedem
Wreszcie postanowiły: że napiszą razem
do szanownej księgarni: wysyłać mi gazem!
Że obie elokwentne, co po piśmie widać,
Obserwować to warto, może nam się przydać
Jak tę korespondencję ułożyć należy,
Ofrankować i wysłać, niech do celu bieży.
Tylko o co kobitki wznoszą tyle krzyków?
Stoi czarno na białym:
pisać na Berdyczów…
😆
I co ten biedny Berdyczów winny?
Nie wiem, czy to kogoś zainteresuje, ale ponieważ jest święto Tory.
Są na tej stronie udostępnione zwoje z Qumran. Po powiększeniu i najechaniu kursorem na tekst ukazuje się jego treść w jęz. angielskim.
Zupełna rewelacja, polecam:
http://dss.collections.imj.org.il/isaiah
Trzeba nakliknąć po pokazaniu się numeru tekstu. 🙂
O, zeen w swietnej poetyckiej formie! 😀
Swoja droga, to probowalam dzisiaj przy sniadaniu wytlumaczyc klopoty z peselem, ale to wlasciwie nieprzetlumaczalne… Chyba, ze sie od razu pojdzie na latwizne, i wspomni Catch 22. 😉
Nie wiem jak Amazon europejski (nie mowiac juz o jego kopiach), ale oryginalny, amerykanski nie da w ogole przejsc do nastepnego etapu transakcji, jesli jakies wymagane pole pozostalo niewypelnione. Potem dostaje sie potwierdzenie zamowienia, a jak juz dokonuja wysylki, to daja od razu numer przesylki w UPS czy USPS, dzieki ktoremu mozna sledzic losy paczki, dopoki nie dotrze pod drzwi. Co nie znaczy, ze nie zdarzaja im sie bledy, ale tez staraja sie je naprawiac w miare normalny sposob (kiedys przyslali nam gre komputerowa zamiast zamowionych ksiazek i bardzo sie dziwili, ze nie cieszymy sie z zamiany, ale mimo to, zaraz przyslali to, co powinni, zanim dostali poczta zwrotna od nas niechciana przez nas gre komputerowa).
A cienka zupka Bobika to juz krok w dobrym kierunku. 🙂 Trudno zeby od razu byla zawiesista – don’t run before you walk. 😉
Rewlacyjnie zrobiona strona!
A Bobik siedzi w celi, podczytuje i wzrusza sie tak, ze wstyd powiedzec! 😈 Taki dostalem tajny komunikat.
Zamiast na Berdyczow mozna jescze pisac „na wies, dziadziusiowi”, jak adresowal koperte maly czeladnik szewca w opowiadanku Czechowa.
Nie wiem dlaczego mi sie napisalo Kor Mordechaj 😯
Europejski amazon dziala bardzo OK, poza tym, ze poslal Bobikowi czajnik z brytyjska wtyczka. Ale bylo to latwe do naprawienia.
Nasza E. jak troche roztrzaskala kindle’a, to przyslali jej nowy, w ramach gwarancji – bez slowa, choc ona jest taka prawdomowna, ze natychmiast zaraportowala co sie stalo z czytnikiem.
Dzień dobry. 🙂
Zamówiłam, powinnam w tym tygodniu otrzymać.
Pan mąż potwierdził słuszność wyboru tej akurat książki.
Mam nadzieję, że Bobik się pośmieje. 🙂
Centrum Koordynacji jest bardzo z Ciebie dumne, Mar-Jo! 😈
No to sobie poleję odrobinkę gruszkówki.
I wszystkim chętnym. Niekoniecznie odrobinkę.
Nie mogie!
Nie mogie pic odkad Bobik siedzi o suchej mordzie! I nawet nie moze wyjsc na papierosa, bo ma te kule na lancuchu uzwiazana do lapy.
No, moze odrobinke. Pol szklaneczki- pelnej. Zdrowie Bobika!
Za zdrowie Bobika, to nawet moja wątroba się poświęci. 😀
TA gruszkówka nie czyni żadnych szkód na wątrobie.
Ani na czymkolwiek. Ona jest po prostu NIEZWYKŁA! 🙂
Zdrowie Bobika!
Jutro: Murakami? Carson? Munro? Roth?
Dlaczego nikt nie wymienia Zagajewskiego?
http://www.rp.pl/artykul/60534,940790-Nobel–nowe-typy-i-starzy-kandydaci.html
Kobiety, przy kolejnych książkach pamiętajcie:
EMPIK
MERLIN
MATRAS
GANDALF
Żadne, kurczę jego mać „Dobre książki” i inne badziewy, przez które Helena traci zaufanie do polskich księgarni
mt7, dziekuje za Zakowskiego-zapytam krotko, kto kntroluje
kontrolerow? (afera ACTA w pamieci)
dziekuje tez za linke do Tory-swietna 🙂
Centrum! gdzie jest lista wyslanych do Bobika ksiazek? no
gdzie?
a literacki Nobel dostanie pisarz z Afryki (Nigeryjczyk?)
zobaczymy 🙂
Nisiu, kobiety maja pamietac, a ja, czy moge u malych, raczkujacych? 😉 🙄
pstryk 🙂
pustynia klania sie (koniecznie duzy obraz)
http://www.youtube.com/watch?v=Xd1gJcnGkz8&feature=youtu.be
wspominam Yossariana, mam podobne skojarzenia czesto 8)
😳 😳
bywa
pstryk
Parę razy dobrze się sprawiła (mimo ichniego bałaganu w formularzach, nie rozumiejących, że kod pocztowy w świecie nie zawsze jest taki jak w Polsce), szczególnie przy kurierskich dostawach w Polsce, http://www.inbook.pl (Dąbrowa Górnicza). Ceny ok oraz pamiętają twoje zakupy i z czasem powiększają procent upustu.
O Empiku potrafię sporo złych słów powiedzieć i dlatego nie będę marnował nań czasu.
Rany! Te ibexy! A jak podstepnie zakamuflowane pod wszystkie kolory pustyni! Tylko ten wykrzyknik pod ogonem – dla glupiej ibexowej mlodziezy, zeby sie trzymala rodzicow od strony ogona!
Moja Stara wiele razy zamawiala w Merlinie i sie nie zawiodla. Nie wiem co je odbilo tym razem.
A juz wiem! Bo ona szukala Xiegarni Polskiej Zosi Reinabacher w Wiedniu, ale jakos otworzyla jej sie Ksiegarnia Dobre Ksiazki i juz przy niej zostala.
Empik ma za uszami i też umiem powiedzieć o nim to i owo, ale książki wysyła sprawnie. Równie sprawnie jak obdziera ze skóry kontrahentów.
Rysiu, ostatecznie…
Pstryk.
Empik ma najwyższe ceny, dlatego rzadko tak kupuję.
Szukam, gdzie najtaniej i najczęściej wychodzi mi merlin, bo płacę za przesyłkę.
Warto szukać, bo czasami są duże różnice w cenach.
Dzięki Rysiu za Negew, wrócę tam jeszcze później 😀
Dziś cały dzień w robocie, nie mogłam dołączyć się do akcji 👿
To na razie tylko zasyłam Bobiczkowi wirtualne smyranko 😀
Piękna pustynia, a przy okazji na tubie podłapałam tego ptaszka, o którym kiedyś wspominałam:
http://www.youtube.com/watch?v=xHiVI8oCRzw&feature=relmfu
Piękny ptaszek, piękny głos. Czarnotek Arabski.
Pani Doroto, Pani jest zawsze w akcji 😀
Wzruszony Bobik w budzie z miską, do połowy pełną.
Zeen w wenie (lub wena w zeenie 😉 )
Ryś na pustyni.
Reszta ryje w księgarniach (pesele ledwo dyszą).
Gruszkówka się kończy.
Do jutra, Koszyczku 🙂
Polecam jeszcze „Księgarnia Warszawa”, mają rozsądne ceny i nie miałam z nimi problemów.
Dzieki, MalgosiuW! 😈
Pani Kierowniczka na Akcje sie nie spoznila, bo Akcja bynajmniej nie zostala zakonczona. 😈
Z Bobikiem wlasie skonczylem rozmawiac i kazal wszystkich bardzo serdecznie ucalowac – tfuj! Nienawidze tego slinienia sie. Nie jestem Psem! Ale obiecalem, ze przekaze, to przekazuje. „Powiedz im Wszystkim – powiedzial – ze sa okropnie Kochani” . No to powtarzam. 😈
Ależ proszę Kocie, mam nadzieję, że Cię nie zawiodą 🙂
Machanko i uściski dla Bobika – oraz szklanica czerwonego. Za jak najszybsze opuszczenie celi przez Bobika!
Ja tu się rzadko odzywam, ale podczytuję. No to…zdrowie 🙂
Kocie, chyba coś oszukujesz z tym ślinieniem.
Jak te dochodzące u mnie byli, to ten starszy dopadał młodszego i tak go ślinił, tak ślinił, ze tamten był cały mokry, Zwłaszcza uszy mu zaśliniał niemiłosiernie, co tamtemu jakąś dziwną przyjemność sprawiało.
Więc jak to jest?
…i pozdrowienia dla wszystkich stałych bywalców 🙂
OK, powiem szczerze. Nienawidze jak Stara sie na mnie rzuca i zaczyna obsliniac i przemawiac jak do debila: kiciu-kiciu.
Picu, picu. 😈
Witaj Alicjo.
Dostarczono wlasnie tajnymi kanalami GRYPS od Bobika, ktory kazal dedykowac Wszystkim na Blogu i nawet spoza, ktorzy wpadaja odwiedzic i sie zapytac co slychac. Tu:
http://www.youtube.com/watch?v=gNUogEtA0S0&feature=related
No właśnie, Bobiku, tylko Ciebie tu brak.
Do niebawem, Kochany? 😀
Rany Julek (i Mańka też! Bobik grypsuje 😯
Znaczy, wydobędzie się z celi wkrótce i nam tu zapoda o tych oprawcach i tym tam, niech sobie idzie precki, jakby powiedział Owczarek Podhalański.
Kocie, nie będę Cię obśliniać (tez nie bardzo…), aczkolwiek uściskałabym Cię serdecznie.
Dzień bry.. zimny 🙂
Poranna czajura. Lektur obowiązkowa
http://pl.wiktionary.org/wiki/Indeks:Polski_-_Gwara_wi%C4%99zienna
pstryk, i jasno
🙂 🙂 🙂 szeleszcze
herbata dla Wszystkich, taki jestem
brykam
Irku, do nauczenia na pamiec? 🙂
Tereny
S-Bahn czeka
przeglad pozycji 🙂
brykam fikam
Dla Kota w podzięce za ślinienie w imieniu Psa – aksamitna biżuteria 🙂
Nie wiem czy do celi można ze słownikiem 🙄
Dzień dobry. 🙂
Taki tam bryk:
http://www.faz.net/aktuell/wissen/nobelpreise-2012/nobelpreis-die-nobelpreistraeger-von-1901-bis-heute-11903217.html
Mysle, ze moze nareszcie Roth.
Pies kompetentny to pies po sniadaniu:
http://www.bbc.co.uk/nature/19869425
Zmarznięte dzień dobry 🙄
Nie chcę Rotha 👿
Sorry, myslalem, ze to dzis oglaszaja, ale to dopiero jutro, o pierwszej ppol/.
Dzis mozemy miec co najwyzej miesiaczke smolenska.
„Pragniemy Cię poinformować, że dokonane przez Ciebie zamówienie
w księgarni http://www.Dobre-Ksiazki.pl o numerze DK41806 zostało przekazane do
realizacji.”
Czy to znaczy, ze juz wyslali czy tylko sie do tego przymierzaja?
Przymierzają się, Kocie. Dali panience do zapakowania i może nawet zadzwonili po kuriera…
Jak wyślą, to też się pochwalą.
Tak tez podejrzewalem 👿
Przeczytalam wczoraj w Rzepie artykul, ktory za mna chodzi. Prostodusznosc jego, znaczy sie.
Autorka, piszac jak wiele polskich produktow rolnych znajduje sie obecnie na rynkach zachodnich, w tym brytyjskim, pisze z niemalym oburzeniem, ze takie np. Tesco nie ujawnia na opakowaniaich, ze sprzedawane u niego w Londynie pomidory sa z Polski!
Hehe. Mnie to tez oburza, ale dokladnie z przeciwnego powodu niz autorke. Jesli mam do wyboru pomidory z Polski, ktroe spedzily wiele dni, a moze tygodni w chlodni, pokonaly setki kilometrow aby sie znalezc w Tesco, a obok u zieleniarza mam pomidory z hrabstwa Surrey, ktore ledwie 30 km stad jeszcze cztery dni temu byly na krzaku, to zgadnijcie ktore wybiore? Wiec sprytne Tesco chce mnie oszukac, nie podajac kraju pochodzenia pomidorow i udajac, ze sa one lokalne.
Podobnie nie kupie (za nic w swiecie!) jablek z Chin ani szczypiorku z Peru (autentyczne! oni sprowadzaja szczypiorek z Peru!).
Chetnie zrobie wyjatek dla kopru wyhodowanego na Cyprze, bo tam dobrze rosnie, mandarynek z Maroka, ze o kurkach z Polski nie wspomne. Ale polskie pomidory? Ktore sa kompletnie bez smaku bo tyle czasu spedzily w chlodni?
Od lat trwa u nas kampania najlepszych naszych kucharzy i dziennkarzy kulinarnych pod haslem „Buy local!”
Jest w tym nie tylko troska o miejscowych rolnikow, ale nade wszystko o ekologie, o nie przewozenie zywnosci tysiecy kilometrow kosztem emisji tysiecy ton spalin. No i lokalne jest zazwyczaj smaczniejsze niz produkty udreczone dluga podroza.
W tej chwili w moim lokalnym Sainsbury pojawily sie pierwsze dojrzale gruszki wyhodowane na miejscu. Sa one nieporownalne z gruszkami z Francji, smakujacymi jak miekka pilka tenisowa. Choc na francuskich bazararch zapewne mozna kupic bardzo dobre gruszki – od lokalnych hodowcow.
Z najlepszych supermarkerow (do ktorych Tesco nie nalezy) zniknal kompletnie drob imprtowany z Chin, choc nie mam watpliwosci, ze kupuje go wiele restauracji. Coraz wiecej ludzi odmawia tez kupowania lokalnego drobiu, jesli pochodzi on z przemyslowej hodowli.
Cekawe dla mnie, ze dzienkarka Rzepy jakbyn ie dostrzegala zupelnie, ze jej postulaty by Tesco ujawnial skad pochodza pomidory sa WBREW interesom polskich rolnikow, ze o interesach Tescp nie wspomne. Czy ona wie cokolwiek co sie dzieje w swiecie? I jak sie zmienia nasze podejscie do zywnosci wciskanej nam przez handel?
Chcialam Wam ten artykul podrzucic, ale juz go nie znalazlam, a nie chcialo mi sie przeczesywac calej Rzepy… Naprawde nie warto.
Nisia miala racje! Poinformowali, ze ksiazke wyslali!
Uffffffffffffff.
Nareszcie.
Witaj Koszyczku!
Ja też jestem kompetentna, jak spożyję śniadanie.
Hiszpanskie truskawki mozna w Londynue kupowac caly rok. Ale swietem w handlu jest pojawienie sie pierwszych brytyjskich truskawek, oglaszane wielkimi banerami w oknach supermarketow. Podobnie z malinami ze Szkocji czy pierwszymi plonami ziemniakow gatunku royal jersey – drogich i slabo przechowujacych sie przez zime, wiec jadamy je tylko w sezonie. Sa genialni dobre.
Ale wiadomo przeciez, ze takich mango jak te male, zolte z Indii czy Pakistanu niestety lokalnie nie wyprodukujemy. Wie ctez czekamy na sezon ( my z E, w kazdym badz razie zawsze czekamy, odkad odkrylusmy).
Dziendobry,
dzisiaj po pracy jest fryzjer wiec tylko sie przywitam i pozegnam. Dodam tylko, ze kupuje rozne warzywa i owoce w supermarkecie (jesli nie wybiore sie na targ) z krajow slonca: ziola z Kolumbii, pory z Gwatemali, meksykanskie avocado. Nie wiem jak to sie oplaca przewozic, ale jesli sie oplaca, to mnie to nie przeszkadza. Mam dodatkowo wrazenie, ze jakos wspieram te egzotyczne, a dosc biedne, gospodarki. Czasami lokalne truskawki byly nie do zjedzenia, a te z Meksyku przepyszne. Na naszej polnocnej ziemi najlepiej rosna ziemniaki, dynie, kukurydza, marchew i kapusta, tak ze jedzenie lokalnych produktow byloby bardzo ograniczajace. Tu wlasnie przychodza do glowy od razu pakistanskie mango.
Milego dnia Koszyczkowi z dzielnym Psem na czele.
Dokładnie, Heleno, lokalne produkty, zwłaszcza nie zbierane w tonami na zapas, nie mają żadnego związku z tymi sprzedawanymi przez sieci poza krajem pochodzenia.
Ja na przykład nigdy nie kupuję pomidorów z Hiszpanii, które Tesco ciągle sprzedaje, odkąd przeczytałam, że zwyczajną praktyką jest gazowanie spalinami niedojrzałych pomidorów przed dostarczeniem do sklepów.
O paskudnych, niedojrzałych melonach i innych owocach południa szkoda wspominać.
Inna sprawa, że identycznie niedojrzałe owoce widziałam w dosyć eleganckim domu towarowym w Granadzie chyba.
Widocznie wszędzie tak mają, ze dla dużych sieci zbiera się niedojrzałe owoce, a oni tą niedojrzałość utrwalają w chłodniach.
Wielka szkoda, to bardzo zniechęca do kupna.
W ubiegłym roku pokazały się kwadratowe kaki (szaron), które bardzo lubię, okazały się piekącymi(!) paskudami. Napisałam maila do kierownictwa Tesco, odpisali mi, ze bardzo dziękują za zwrócenie uwagi, dołożą starań….
Owoce dalej leżały czerniejąc i psując się. Zaskakuje mnie to, bo przecież to odstrasza klientów w dłuższej perspektywie.
Ja się, hehe, znam na internetowych wysyłkach-przesyłkach, bo, hehe, stale coś kupuję w internecie, ciesząc się, hehe, że nie muszę chodzić do ohydnych, jazgoczących galerii. Moja poczta jest w związku z tym zapchana informacjami, co też sklep własnie zrobił z zamówioną przeze mnie książką, butem, drutem i kordełką pikowaną w poprzek. Zdjął z półki, zapakował, dał kurierowi, wszystkim się chwalą!
Heleno,
ja też nigdy nie kupuję pomidorów z Hiszpanii etc. Kończy się sezon na produkt lokalny to zastępuję go innym. Są oczywiście rzadkie wyjątki np. młode ziemniaki z Cypru na początku kwietnia.
Ale trzeba uważać przy zakupach, bo czasami małymi literkami jest ciekawa inf. typu ” wyprodukowano w Chinach” / dotyczyło to węgorzy wędzonych :roll:/
Łajznołem się z Mt7, ale zagadali mnie w terenie i musiałem przerwać wpis 😉 🙂
Jadłam kiedyś peruwiańskie szpargle…
Dlaczego nie sprowadzamy lodu w kostkach z Antarktydy???
To nadzwyczajnie ciekawe, ze w Polsce Tesco sprzedaje pomidory z Hiszpanii, zasie w Zjednoczonym Krolestwie z Polski. Widze jak dalece, ja, prosta baba, nie znam sie na ekonomii. Moze wiec i szczypior z Peru ma jakis glebszy, ukryty sens? 😯
Nie wiem czy juz kiedys to wspominalam w tym miejscu, ale moim pet hate i symbolem wszystkiego co jest wredne w handlu zywnoscia jest mango noszace imie Tommy Atkins. Zostalo ono wyprodukowane specjalnie po to by :
1. owoce byly duze
2. byly rumiane
3. byly z zelaza, czyli dalo sie je przecjowywac ponad pol roku,
4 nie przypminaly w smaku mango wlasciwych.
Jest to zatem gatunk komercyjny, cos na podobienstwo komercyjnie hodowanej kury albo indyka.
Absolutnie wszystkie manga ktore widzialam w Polsce sa tego wlasnie gatunku, tommy pinkwolony atkins.Wieksozc tego co ogladam w Ameryce i Wlk. Brytanii to tez pinkwolone tommy atkinsy. A do niedawna jedyny gatunek manga dostepny w sprzedazy. Niechaj Bog ma w szczegolnej opiece Hindusow i Pakistanczykow, ktorzy zaczeli sprowadzac wlasne manga. Jakkolwie podstepni hodowcy z Ameryki Lacinskiej juz sie zalapali na manga ktore sa drobne i zlociste. Ale nie nalezy ich myslic z tymi pochodzacymi z Indiii i Pakistanu. Sprawdzac pudelka!
W naszych roznmwoach z E. tommy atkins jest metafora.
http://en.wikipedia.org/wiki/Tommy_Atkins_(mango)
„Tommy Atkins are (…) conventionally used for animal feed and processing and are generally not considered fit for human consumption” !!!
Idą nowe czasy
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12644096,Az_80_poslow_PO_poparlo_antyaborcyjny_projekt_ziobrystow.html
Nie dziękujcie, że Wam to pierwszy powiedziałem.
Ale gdzie Polsce kupić pakiństańskie?
Mnie po kilku próbach kompletnie zniechęciło i z niejakim zdumieniem czytam czasami, jak ktoś się zajada.
Czasem myślę, że im gorzej, tym lepiej, bo wahadło szybciej i z większym rozmachem wychyli się w drugą stronę.
Tak, Haneczko – tak mi się coś widzi, że na rejach majtków ruch, przestawiają żagle, aby złapać wiatr.
Spokojnie! Nikt niczego nie będzie zmieniał.
Projekt przeszedł do komisji. Część ludzi chciała dyskusji na ten temat.
Bylabym za tym aby sprowadzic do Polski wiecej hinduskich i pakistanskich kupcow i zostawic to w ich pracowitych rekach.
Z tym wahadlem w druga strone, to nie jestem pewna. Czego natmiastj jestem na 100% pewna to ze tego rodzaju ustawodawstwo wyprowadzi z Polski jeszcze wiecej ludzi mlodych, ktorzy nie maja cierpliwosci ( ani miec nie musza) do takich ustawodawcow. 🙁 🙁 🙁
Oj wyprowadzi, Heleno. Coś wiem na ten temat.
Bez związku jakiegokolwiek z powyższym polecam stronę: nocwgalerii.pl
Zwłaszcza filmiki o naszej, za przeproszeniem, historii. 🙂
Helena, co do podstepni hodowcy z Ameryki Lacinskiej juz sie zalapali na manga ktore sa drobne i zlociste. Ale nie nalezy ich myslic z tymi pochodzacymi z Indiii i Pakistanu. Sprawdzac pudelka!. Otóż parę lat temu czytałem, że mój stan (Santa Catarina) zaczyna eksportować manga do Pakistanu, bo oni odkryli, że właśnie u nas rośnie jakaś odmiana potrzebna im ze względów religijnych i u nich samych nie rośnie (może rośnie w Indiach ale hinduistyczne ręce plamią świętość owoca, a chrześcijańskie mniej?) Tak czy inaczej to nie Tesco a czystość. Duchowa.
Nad czystosc duchowa preferuje smak, jesli chodzi o manga.
Ale ja akurat jem nawet wieprzowine (choc sie nie zaciagam).
Miedzy Pakistanem a Indiami to raczej mimo wszystko chodzi o czystosc polityczna, choc umiejetnie sie do tego wykorzystuje duchowosc (nie pierwszy raz w historii zreszta).
A ja wdzieczna jestem, ze sa takze manga z Ameryki Lacinskiej, choc to nie dokladnie to samo (nie ten sam terroir, jak mowi sie fachowo). W sklepie braci Patelow (surprise!) 😉 mozna dostac pomiedzy sezonem wlasciwym wlasnie te, i sa calkiem dobre. Mozna tez dostac roznosci dla muzulmanskiej mniejszosci indyjskiej, ale to dlatego, ze ten sklep wpisuje sie w tradycje wiekszych Indii (ktora ma takze bardzo dluga tradycje handlu i wymiany dobr).
Poza tym staram sie byc lokalna konsumentka, ale nie masochistyczna, i truskawki z daleka zjem, jak za nimi zatesknie (ale rzadziej, bo nigdy nie umywaja sie do lokalnych).
U mnie dzis niestety sroda, a jeszcze do tego deszcz leje niemilosiernie, wiec podrzucam humor studencki na temat Romney’a w gangnam style (to tak popularne video na You Tubie, ze doczekalo sie wlasnego hasla w Wikipedii). 😉
http://www.youtube.com/watch?v=yTCRwi71_ns
I ubrana w miejski odpowiednik stroju pletwonurka, znikam w deszcz. 😉
O kosztach emigracji, to sądzę, że większość tu piszących mogłaby napisać podstawowy „poradnik”. Nie sądzę też, że rozważania o aborcji mogą stanowić podstawę o decyzji emigracji. Bardziej – istniejąca dziś beznadzieja przyszłości.
Polak potrafi 😯 👿
http://kultura.gazeta.pl/kultura/1,114530,12645756,To_Polak_uszkodzil_obraz_Marka_Rothki___Chcialem_wytracic.html
Pytanie na dziś: za co bardziej kochać PO? Za chęć: 1. ozusowania umów cywilnych 2.ograniczenia prawa aborcji ?
Wiem, że to do komisji. Ale jest coraz gorzej w klubie PO.
Ozusowania żądają związki zawodowe, a projekty ustaw mogą kluby zgłaszać przecież.
To jest bardzo delikatna materia.
Ja to bym pokochał za pomysł opodatkowania od deszczu.
Podatek od deszczu już jest, ale tu PO ma akurat mało do powiedzenia
http://www.muratorplus.pl/technika/kanalizacja-i-odwodnienia/podatek-deszczowy-czyli-kontrowersyjny-sposob-zasilania-gminnego-budzetu_76608.html
Z niebytu politycznego wyciągnięto Jana Rulewskiego w serii wypowiedzi. Ciekawe, ciekawe…
@ Dora
idiotów, głupków, i bandytów nie brakuje w żadnej nacji.
Prawda 🙂
Dla mnie cytat dnia:
„Jeśli w sprawach światopoglądowych nie ma dyscypliny głosowania, bo każdy głosuje w zgodzie z własnym sumieniem, to dlaczego kobiety w Polsce mają postępować w zgodzie z sumieniem posłów, a nie własnym?”
@Mar-Jo: nie wiem. Ale patrząc po reklamach (które w jakiś sposób pokazują sposób myślenia społeczeństwa), kobiety w Polsce nadal są od siedzenia w kuchni i niańczenia dzieci. Ojciec wpada tylko zjeść obiad.
Ostatnio coraz częściej pałam chęcią zgłaszania tych potworków do komisji etyki KRRiTV. Jak Zygfryda zdjęli, to ja też mogę 😈
Jeśli chodzi o etykę jedzenia, odmawiam konsekwentnie kupowania jajek „trójek” i „dwójek”. Na tyle na razie mnie stać, kupowanie ekologicznego jedzenia w tym kraju to niestety bardziej zabawa dla klasy średniej. 🙄
Ad Mar-Jo 10 październik 12, 21:00
No tak, pewnie skrobanki są tańsze niż środki antykoncepcyjne.
klakier, 😯 😯 😯
A, czy uważasz Irku, że problem aborcji to jest podstawowy problem tego kraju?
http://wyborcza.pl/1,86116,12647378,Glosowanie_w_sprawie_aborcji__Poslowie_licza_na_nagrode.html?utm_source=HP&utm_medium=AutopromoHP&utm_content=cukierek1&utm_campaign=wyborcza
padalo, troszeczke mocno, ale siedzialem w cieplym S-Bahnie i
bylo mi obojetnie 🙄 taki dran jestem 🙂 🙂
Sparta powinna być wzorcem!
Tego kraju nie, ale Państwa Watykan tak
Rysiu, mam równie ciepłe wspomnienia z berlińskich S-bahnów.
nagroda dopiero w niebie? ktorym? siodmym?
takich mamy poslow jakich wybralismy, a wybralismy takich jakich nam zaproponowano i to bez mozliwosci zmian 8)
demokracja?
bywa
Klakierze, owszem, bo to podstawowy problem człowieka – w tym przypadku kobiety – a mianowicie problem możliwości decydowania o swoim ciele, rozrodczości, planowania przyszłości. Środki antykoncepcyjne mogą zawieść, zresztą przy polskiej edukacji seksualnej i fakcie, że te najbardziej skuteczne (hormonalne) są pieruńsko drogie, „wpadek” jest wiele. Czasem Ponton publikuje z jaką wiedzą na temat zabezpieczania się przed ciążą mają nastolatki w wieku licealnym, czyli w wieku kiedy sporo osób przeżywa seksualną inicjację.
Człowiek-kobieta ma prawo nie chcieć urodzić niepełnosprawnego dziecka – z różnych względów. Ma prawo nie chcieć urodzić dziecka, którego nie jest w stanie wychować: z racji biedy, niedojrzałości do roli matki, braku miejsca na dziecko w tym momencie życia. Ma prawo nie chcieć urodzić dziecka w ogóle.
Teraz alternatywy są takie: albo chałupniczo, albo za ciężkie pieniądze nielegalnie (obydwie ryzykowne), albo turystyka aborcyjna (na pograniczu polsko-słowackim kliniki kwitną), albo rodzimy i podrzucamy/dusimy i zostawiamy w ruinach/wyrzucamy na śmietnik/kilka jeszcze innych makabrycznych opcji znanych z newsów. Słabe te alternatywy.
I błagam, nie mów że można czekać do ślubu/ustatkowania sytuacji. To bardzo słaby argument osób nie znających życia. Albo hipokrytów.
Mar-Jo, pomysl S-Bahn z Polic do…. Slonecznego wzdluz Odry i przez Basen Gorniczy (tak chyba nazywa sie?) obok lotniska Dabie
(istnieje jeszcze?), cieplutki i regularny w dzien i noca…. och marzenia jak ptaki… 🙂 🙂 🙂
Istnieje , ale tylko w wersji okrojonej (nie z Polic), pod nazwą szybki tramwaj.
Irku, ja bym tego pewnie nie postrzegał w takich kategoriach – państwowości, nie państwowości. Z tego, a i owszem, robi się arenę takiej przepychanki ideologicznej – walki Kościoła z nie Kościołem. To nośny temat.
I w zasadzie każde rozwiązanie jest złe.
Bo nie jest to wyrwanie zęba (choć i to może nieść w sobie rozliczne komplikacje).
Powiem krótko – zupełnie mnie to nie dotyczy – nie mam w tej sprawie żadnego zdania, które mogłoby mieć jakiekolwiek podstawy.
Kiedyś moja leciwą teściową ktoś namawiał, aby poszła podpisać protest przeciwko aborcji – odpowiedziała – niech to podpisują kobiety, których to dotyczy.
Heleno, ja bardzo swiadomie zwracam uwage z jakiego kraju „przyjechalo” jedzenie i swiadomie tylko w takich sklepach kupuje ktore podaja kraj „produkcji'”. Lubie wiedziec komu pomagam wydajac pieniadze, lubie wiedziec kto uczestniczy w globalnym handlu, bilans ekologiczny jest czesto na korzysc
towaru z za „wielkiej wody”, jablka przywiezione zima z Nowej Zelandii zuzywaja mniej CO2 niz te magazynowane w ogromnych chlodniach tuz za granicami miasta, smak to juz inna historia 🙂
Mysle ze Tesko powinno informowac skad sa pomidory, niech wiedza ze Polska to nie tylko kraj hydraulikow, Walesy i JP2, ale tez Europejski potentat w „produkcji” zywnosci 🙂
Chcialam odpowiedziec na uwage Klakiera, sugerujaca, ze problem bezpiecznego, a nie pokatnego usuwania niepozadanej ciazy nie jest moze podstawowym problemem tego kraju, ale ubiegla nie w tym pieknie Alienor.
Ja dodam tyle. Za kazdym razem zdumiewa mnie jak wielu polskich mezczyzn uwaza, ze kwestia zdrwia reprodukcyjnego kobiet nie jest „podstawowym provlemem tego kraju”, albo jest „tematem zastepczym” i nalezy pierw rozwiazaxc NAPRAWDE powazne problemy, a jesli zostanie jeszcze troche czasu i energii, to zajac sie tymi wszystkimi babskimi fanaberiami jak prawny przymus urodzenia niepelnosprawnego dziecka i wychowywania go do konca zycia, przy minimalnej pomocy Panstwa. Jak przymus posiadania takiej liczby dzieci, ak Pan Bog da. Prawda? Wazniejsze jest wszystko inne tylko nie zycie kobiet. To sa zazwyczaj ci sami mezczyzni, ktorzy sami „nie lubia” uzywac srodkow antykoncepcyjnych i uwazaja, ze pilnowanie niepoadanej rozrodczosci nalezy do kobiety i tylko do kobiety.
Mar-Jo, nie wiedzialem ze istnieje szybki tramwaj, ja zawsze w biegu i tylko przy platanach na Jasnych Bloniach czasami posiedze
🙂
dla frakcji, tak dziala panstwo prawa!!!!
http://www.faz.net/aktuell/politik/inland/folterandrohung-gaefgen-erhaelt-3000-euro-schadenersatz-11921017.html
O! pada, wali w szyby, a ja z herbata, ha ha ha w domeczku 🙂
Ad Alienor 10 październik 12, 21:28
A czy ja kiedykolwiek powiedziałem, że „można czekać do ślubu/ustatkowania sytuacji”?
Co do prawa decydowania… hmmm, to jest bardzo skomplikowane.
Bo jakie można podjąć decyzje w stosunku do dziecka, które urodziło się zdrowe i raptem po nastu latach zapada na chorobę, z której wiadomo, że nie wyjdzie zdrowe.
Zgoda na eutanazję?
Rysiu, ja tez czesto kupuje produkty sprowadzane z innych krajow, ale wole sto razy kupowac te wyprodukowane na miejscu i nie doplacac naszym tu rolnikom za to ze zostawiaja grunty odlogiem. .
Wlka Brytania byla niegdys krajem sadow jablkowych, wszystie najwazniejsze gatunki jablek pochodza z Anglii. Tych sadow zostalo bardzo niewiele (ok. 6% w porownaniu ze stanem sprzed stu lat) i pochodzace z nich jablka ida glownie na produkcje cydru.
Ale jabka akurat nie musza byc w naszym lagodnym klimacie przechowywane w jakichs specjalnych chlodniach. Wystarczy przechowywac je w spichlerzach na specjalnych drewnianych polkach, jakie sie widzi jeszcze na starych obrazach i w skansenach.Dlaczego wiec wiekszosc jablek ktore widze w ciagu roku pochodzi z Chin, ewentualnie z Francji? Co sie stalo? Dlaczego Francji sie oplaca, a nam nie? Dlaczego przestalo sie nam oplacac miec sady? Ogladalam pare programow na ten temat, ale nikt dotad nie podal przekonujacch powodow dlaczeg trzeba je wezc z daleka, kiedy mamy tu klimat stworzony do hodowli jablek.
Helena, ” (…) zajac sie tymi wszystkimi babskimi fanaberiami jak prawny przymus urodzenia niepelnosprawnego dziecka
co masz na mysli piszac niepelnosprawnego? to jest bardzo
pojemne slowo, mozna komus wyrzadzic krzywde
Ojezusmaria! Skad ci, Klakierze nagle skrecilo na eutanazje?
To jest wlasnie ta trudnosc prowadzenia z Toba rozmowy, bo czlowiek nie nadaza za piruetami myslowymi.
Mowimy o prawie do aborcji. Nie eutanazji. To sa dwie rozne roznosci. Trzymaj sie tematu, jesli laska.
Aborcja, eutanazja – to środki ostateczne. Sama bym się bardzo mocno wahała, gdybym miała podjąć decyzję o którymś z tych kroków.
Ale chcę mieć prawo ją podjąć.
Moje życie, moja piaskownica, moje grabki i państwu nic do tego.
Dlatego drażni mnie określenie „zwolennicy aborcji” – to nie jest tak, że my chcemy usuwać sobie masowo dzieci, my po prostu jesteśmy zwolennikami prawa do wyboru.
klakier, etanazja?
co za skrot myslowy, brniesz w demagogie
Żeby uściślić – mówię o eutanazji w kontekście gdybym to ja była w stanie w którym eutanazje rozważa się jako opcję. Chętnie podpisałabym jakiś polski odpowiednik amerykańskiego DNR.
Niech pojemne słowa Ci wystarczą. Każdy ma swoje granice tego, co jest w stanie znieść.
Heleno, takie rozumowanie. Często się z nim spotykam. Dla tych, dla których zarodek ma cechy człowieka (nawet jeśli to stadium multiplikowania się komórek) aborcja=eutanazja. Zwolennicy prawa do aborcji=zwolennicy prawa do eutanazji. Białe i czarne.
Co mam na mysli? Mysle przede wszystkim o mojej wielletniej przyjaciolce, ktora rodzac dziecko w wieku 42 lat odmowila badan prenatalnych i urodzila strasznie, ale to streasznie chore dziecko ponad 20 lat temu. Sebastian ma ataki epoleptyczne co 20 minut (od urodzenia), jest gleboko uposledzony i przeszedl juz wiele operacji mozgu. Po jednej z nich mial masywny wylew krwi do mozgu i jest z jednej strony sparalizowany. Kontakt z nim jest bardzo ograniczony. Jego zycie jest pasmem udreki i bolu, a jego matka wiele razy modlila sie o to by umarl. Tymczasem umarl za zawal tylko ojciec Sebastiana. A Sebastian jest juz od 5-7 lat w zakladzie, bo matka z nim sobie nie radzila. 🙁
Heleno, mysle ze slowo hodowla, uprawianie to wlasnie to czego juz nie ma, mamy produkcje: jablek, truskawek, malin, jajek,
miesa………. (truskawki w Hiszpanii rosna na belach slomy owinietej czarna folia!!!, podobnie jak pieczarki)
bardzo smutny przyklad, bardzo
padam
trwajcie nocna zmiano 🙂 🙂
Nacht Bobikowo
Heleno, moje zdanie jest takie – w przypadkach, kiedy medycyna orzeka, że istnieje niebezpieczeństwo urodzenia się dziecka niepełnosprawnego – niełatwa decyzja należy do rodziców. I to prawo powinno gwarantować. W innych przypadkach zupełnie nie mam zdecydowanego zdania. Może powinien orzekać sąd???
Rozumiem przecież uwarunkowania różnych sytuacji.
Ale chyba nie powinno to być zupełnie pozbawione żadnych ograniczeń.
Jest to problem na pewno ważny i nie uważam, aby był spychany na dalszy plan.
Ale mam takie wrażenie, że od lat wraca na czołowe miejsce, gdy podstawowe kwestie funkcjonowania społeczeństwa są zachwiane. I dlatego uważam, że jest tematem zastępczym. Jak jeszcze kilka innych – np. oświata i zdrowie.
Problem w tym, że sądy w Polsce działają tak, że zanim zapadłby wyrok, kobieta zdążyłaby urodzić to i kolejne dzieci 🙄
Ad rysberlin
Do tytułów już tu zebranych – manipulator, prowokator 😀 dołączę i to – demagog :- D 😀
Nie to nie demagogia – to zastanawianie się nad wyznacznikami naszych czasów.
Nad prawem człowieka do decydowania pozbycia się odpowiedzialności za swoje wybory.
Ad Alienor 10 październik 12, 22:23
🙂 o tym właśnie m. in. myślałem stawiając tam trzy pytajniki.
Za nieocenionym pośrednictwem Pana Administratora przesyłam Wam tęskny skowyt z samego dna psiej duszy, która jednakowoż – jak okazuje się na końcu elegii – nie traci nadziei i swymi dusznymi oczyma uparcie dopatruje się (oby rychłego) happy endu. 😉
Jeżeli nie lękasz się pleśni,
co wstrętna i groźna dla brzucha,
gdy czasu masz dosyć i jeśli
pieśń lubisz bobiczą, posłuchaj:
Szeroka, szeroka jest Ziemia,
że pieszo nie przejdziesz jej w życiu,
szeroko po Ziemi więzienia
i Bobik tkwi w jednym z tych kiciów.
Już dietą przeżarte jelita,
już ślepia zmętniałe, zamglone,
już pies plackiem leży i kwita,
lecz jeszcze drga nieco ogonek.
Poranek więzienny… Jak cicho,
jak pięknie by było na świecie,
gdy szczeniak by miał towarzycho
i biegać mógł po internecie…
Więc klnie głośno pies na los świński,
co w głuchym umieścił go rogu,
powtarza jak niegdyś Waryński:
kochani, ja muszę do blogu!
Do rozmów, wierszyków, zabawy,
zawzięcie powrócić chce psina,
ja muszę do blogu, do Sprawy,
do Kota, do Ludzi, do wina!
Ja muszę… I szczek się urywa,
i myśl się urywa ze smyczy…
No, co za historia parszywa,
że nawet wrogowi nie życzyć. 👿
Gdzieś w górze gwiaździste balety,
sygnałów i szumów biliony,
a tu brak łączności, niestety,
nie wejdziesz na www strony.
Płyn mknie przez kroplówkę jak łania,
nadzorcy zerkają przez wziernik,
czekanie, tak wiele czekania
i jeszcze ten pierdel cholerny… 😥
Ach, co tam… że wątpia mnie gniotą,
że złość albo żal we mnie wzbiera,
nie znaczy, że już mam ochotę
na plecy się kłaść i umierać.
Wypalę do końca pecika,
com dostał go na spacerniaku,
a potem choć trochę pobrykam
i życia choć kilka dam znaków.
Raz jeszcze się dźwignął na boczku
w tym swoim więziennym barłogu
i puścił przez łzę perskie oczko,
i bryknął… I wrócił do blogu. 😀 😀 😀
A jakie to” podstawowe kwestie funkcjonowania społeczeństwa są zachwiane. „? Jak co np.?
I co to sa „wyznaczniki naszych czasow”?
Pytam, bo poziom abstrakcji dla mnie za wysoki. 🙂
Bobik Ukochany! Bedziemy te piekne strofy powtarzac bez opamietania! A przy slowach „lecz jeszcze drga troche ogonek”, to zwyczajnie jestem gotowa sie poryczec!
Jestesmy z Toba, Pieniu. Duchem w tych kazamatach.
Tak czulam, tak czulam Bobiku, ze jak cela, to zaraz zrobisz wlasna wersje balladki wieziennej! To zandadto kuszaca okazja dla Psow Poetyckich. 😀
Strasznie nam Ciebie brak, nawet nie domyslasz sie jak. Ale widze, ze juz sublimujesz przezycia w Sztuke, wiec idzie ku dobremu. Wracaj do sil jak najszybciej (a pety niech moze jednak pozostana czescia licencji poetyckiej). 😉
Bobiczku 😀 😀 😀
Hej, Bobiku, jak dobrze Cię znowu poczytać/usłyszeć.
Spij dobrze i obudź się zdrowy. 🙂
Bobiku, zdrowia, zdrowia, zdrowia!
Wina, wina, wina!
I zagryche.
Bobiczku, czymam!!! Kolorowych snów. 🙂
Rysiu, jest tylko projekt tego szybkiego tramwaju. 🙂
Kiedy przyjdą, Bobiku, w dom,
ten, w którym mieszkasz – budę…
gdy twą michę rzucą na złom
byś się rozstał z blogowym ludem,
gdy fałszywie trzęsąc kroplówką
powiedzą, że to „na zdrówko”,
ty warkot potłumisz swój,
w zębach złych…
Bobiku, w bój!
Ugryź ich!
Jaki piekny wieczorny poetycki akcent! Odpuszczam rownie perskim oczkiem, Bobiczku. Dobrej Nocy, Dobrego Jutra, Bobiczku, Wszyscy!
Czy Broniewski jako inspiracja to nie jest zdrobnia komponistyczna?
klakier: pełna zgoda, że Co do prawa decydowania… hmmm, to jest bardzo skomplikowane. Cholernie skomplikowane, przez te baby, że chcą mówić co myślą i co czują. Jak gdybyśmy nie dbali o ich dobro przy decydowaniu.
Tak nawiasem, czy tym wachlarzem Twoich myśli nie da się ubogacić jakiegoś muzeum diecezjalnego?
Trzymaj się, Bobiku, i wracaj prędko.
szeleszcze 🙂
mgliscie za oknem
Brr! jak tam w B.?
herbata
i dodatkowe brykanie dla Nisi 😀
brykam
brykamy fikamy
🙂 🙂 🙂
klakier nie Ty jestes demagogiem, tylko polaczenie w jednym
poscie jednym zdaniem / Zgoda na eutanazję? /
aborcja i autanazja traci demagogia 🙂 🙂 🙂
Bobiku, sloneczko przez kraty 🙂
do przegladu pozycji 🙂
brykam fikam
😀 😀
Dzień dobry 🙂
Szczególnie dla Bobika 😀 😀 😀
W teren 🙁
Przy herbacie
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,12648383,Paradowska__te_wojne_zaczal_Janusz_Palikot__Mam_do.html
Bobiku, wspaniała ballada. Nie daj się im! 🙂
Witamina D3 zamiast kawy, uzupełniam niedobory słońca. I zabieram się za Dickensa. Pogoda bardzo londyńska.
Dzień dobry 🙂
Stanowczo należy przywołać środy do porządku 👿 Panoszy się toto, chwili oddechu nie daje, do sieci nie puszcza, głuchą nocą zwala schetanego człowieka w bety 👿 W dodatku ma skłonność do zarażania innych, poczciwych dni tygodnia 👿
Dyskusja szczęśliwie mnie ominęła, bo w kwestii tematów zastępczych już nie bardzo nadaję się do dyskusji
Drgający ogonek Bobika rozczulił mnie na mokro 😕
Klaniam sie nisko przed silna wola, swobodna mysla i wartka fraza cisnietego przewodami kroplowek lecz niedajacego sie wcisnac w ucisnienie Wielkiego Psiego Poety! Bobiku, szapobasy, pozytywna energie i mnostwo cieplych mysli. Sle.
Mnie tez, Ago, ten ogonek…. To taki plastyczny obraz… Nieba bym temu Psu przychylil.
Mowi sie chyba „uchylil”. To ze wzruszenia 😳
Jak najbardziej mowi sie o przychylaniu nieba. 🙂 Uchylic tez mozna, choc uchylanie kojarzy mi sie raczej z rabkiem tajemnicy.
z Irka linki, Pani Paradowska „….. nie zaczyna się działalności politycznej od ruszania trudnego i niedobrego, ale jednak kompromisu ws. ustawy aborcyjnej.”
teraz powiem dobitnie, to jest granda nazywanie tej ustawy kompromisem, i granda jest wytykanie rozpoczecia „wojny”
przez chec zmiany tego stanu
Oczywiscie, ze jest to kompromis miedzy panem proboszczem a panem plebanem 🙄
Tip:
rewelacyjny jest polski serek kozi firmy Turek. Bez wahania poowiem, ze lepszy od popularnego francuskiego Chavroux, bardzo podobnego w typie, tyle ze polska wersja chavroux ma bardziej wyrazista kozosc, co w tym domu jest zaleta.
Po dodaniu do turka swiezego tymianku staje sie wrecz wybitny na swiezym chlebie..
Dzisiaj ta mlodziez to ma fajnie:
http://wyborcza.pl/1,126565,12647853,Tylko_jeden_narzeczony_na_semestr_na_UW__To_glupi.html#ixzz28z65n7GL
W moich czasach narzeczony mogl odwiedzac akademik, ale zasada byla taka, ze jak siadzie na lozku, to jedna noga musiala byc na podlodze, a drzwi do pokoju otwarte na osciez.. Sama nie wyprobowalam, bo nie mieszkalam w akademiku, ale kolezanki opowiadaly.
Chyba latwiej mozna bylo wtedy przemycic partnerke homoseksualna, bo jak w czasach krolowej Wiktorii zjawisko homoseksulizmu kobiet nie istnialo wowczas w przyrodzie (podobno tylko dlatego, ze doradcy JKM nie mieli odwagi jej o tym opowiedziec i dlatego za stosunki miedzy kobietami nie grozilo wiezienie w Reading) .
Nobel dla Mo Yana 🙂
Nobel dla Mo Yan 🙂
kto stawial?
o! mt7 wczesniej 🙂 😀
nie czytalem, tylko widzialem film (Rotes Kornfeld)
jest po polsku (do czytania 🙂 )
Dzień dobry.
Nie znam twórczości nowego Noblisty.
Poznałam za to smak koziego serka f-my Turek.
Heleno, dziękuję! Od czasu do czasu podejmowałam próby zjedzenia/ wypicia przetworów z koziego mleka. Z marnym skutkiem.
A TEN serek bardzo mi smakuje.
(Na marginesie: piłam w dzieciństwie kozie mleko.
Nie mam dobrych wspomnień. Brr!)
A ja lubię kozie mleko, tylko drogie jest nad wyraz.
Rysiu,
trzeba będzie nadrobić zaległości. 🙂
Przyznam, że przez Pamuka „Nazywam się Czerwień” nie dałam rady przejść w całości. 🙁
Mysle, ze niejedna redakcja drape sie dzis w glowe i na gwalt poszukuje kogos kto nie tylko slyszal o Mo Yanie, ale czytal go i potrafi cos na te temat powiedziec….
Ile razy zdarzalo mi sie drapac w glowe…. 🙄 😳 🙄
Emerytura ma swoje nadzwyczaj jasne momenty! 🙂
Nie przejmuj się, Siódemeczko, też nie przeszłam. Za to Rysio przebryknął przez wszystko 🙂
Noblista nic mi nie mówi, nie po raz pierwszy 🙁
mt7, a ja właśnie „Nazywam się czerwień” uważam za jedną z najlepszych książek Pamuka. Ale ja go uwielbiam, odkąd przeczytałam „Śnieg”, wpadłam jak śliwka w kompot. Teraz trochę mi żal braku czasu na czytanie Go (przetłumaczono już chyba z 6 kolejnych książek), no ale cóż. Może sobie wymyślę doktorat z Pamuka i nadgonię 😈
Nazywam sie czerwien przeczytalam z przyjemnoscia, ale przez Czarna ksiazke nie bylam w stanie przebrnac i odlozylam ja zawstydzajaco wczesnie, po pierwszych kilkunastu, no najwyzej trzydziestu, stronach.
Śnieg bardzo, a Czerwień nie. Człowiek, na starość 🙄 , robi się dziwnie fanaberyjny. Kiedyś wciągałam wszystko jak leci. Teraz nie dość, że często nie doczytuję, to w dodatku powoli zapominam, co wciągnęłam 🙁
haneczko, ja nie jestem w stanie sobie przypomnieć, czy przeczytałam „Dumę i uprzedzenie”, czy znam ją tak dobrze z licznych streszczeń, filmów i seriali. 🙄
Jest taka strona, lubimyczytac.pl – można sobie zaznaczać, co przeczytałaś, co czytasz, co chcesz przeczytać – mi bardzo pomaga przy moim chaosie książkowym. Można też książkę ocenić, zrecenzować, zrobić sobie jakieś notatki. Polecam.
Na Allegro książki czcigodnego noblisty rano były po 19,90, teraz są po 120. To ja poczekam, może kiedyś, po 4,50.
Alienor, ale to oznacza uporządkowanie i systematyczność 😯 Matkoż ty moja 😯
haneczka o 14:58, 🙂 🙂 🙂
„snieg” jest rewelacyjny 🙂 „czerwien” prawie rewelacyjny
a Mo Yana nie mamy w ksiegarni i nie dostaniemy – braki
w hurtowniach calkowite
WW, poczekaj 🙂 moda minie pojawia sie taniej
🙂 🙂 🙂
Mam jednego e-booka „Obfite piersi, pełne biodra”, mogę się podzielić. Ciiiii
Trzeba było zacząć od Śniegu, z tego wynika.
Teraz trudno mi się będzie przekonać, bo mam tony nie przeczytanych książek.
Chyba muszę sobie znaleźć zaciszny park i tam, spacerując, oddawać się lekturze.
To nie jest dobry pomysl, Siodemeczko.
Ja jak czytam w czasie spaceru, to zawsze sie na tylek wykopyrtne.
😀 A ja nie.
Na ogół czytam idąc po ulicy i w tzw. środkach komunikacji, parę razy się potknęłam, ale to wszystko.
Idąc po ulicy? 😯 O, metro to jest dobre miejsce do czytania 😀
Na ulicy miewam klopoty nawet z odczytywaniem wlasnych mysli. 🙄 A moskiewskie metro jest tak glosne, ze ich takze nie slysze. 😯
Bobikowe De Profundis… Wstrząsające, z łezką niebieską.
Zaciskam mocniej kciuki, żeby już niedługo i we własnej osobie.
Drogi Bobiku,
zdrowiej, zdrowiej, Kochany 🙂
Trzymajmy sie konwencji. 😈
No czytam, czytam na ulicy (tzn. na chodniku) i dlatego wkurzają mnie coraz bardziej cykliści, którzy bez ostrzeżenia mijają mnie pędzie, a ja zanurzona w lekturę odskakuję nieprzytomna i przestraszona.
Nie wiem, co się stało, ale wszyscy młodzi mężczyźni, którzy ścigali się z samochodami na jezdniach, albo slalomem poruszali się miedzy nimi, przenieśli się na chodniki ze swoimi praktykami. I jeszcze bidulki mają pretensje, że ich policja prześladuje.
Efekt tego jest taki, że na wszystkich piesi teraz warczą, a do niedawna spokojnie można było jechać po chodniku, bo jeździły po nim raczej starsze osoby i dzieci.
Siódemeczko, mieszkasz może w stolicy? Bo ja odczuwam te same minusy… 🙄
Mariensztat mi rozkopali. Z jednej strony w parku wypruli wszystkie alejki i zmieniają płyty chodnikowe, a w skarpę wbijają wielkie gwoździe, żeby się nie osunęła. Z drugiej wymieniają kostkę na całym Rynku Mariensztackim. Robotnicy pozagradzali część przejść i oznaczyli tabliczkami ze strzałkami. Tabliczki brzmią, cytuję, „Dojście do ulicy Mariansztat”. Tabliczek jest pięć.
Od razu z koleżeństwem stwierdziliśmy, że Krzaklewski musiał w tym maczać palce.