Wirus
Wirusy, co po ludziach i psach bezczelnie łażą,
niemiłą są gadziną, niesłuszną i w ogóle,
uderzą w czułe miejsce, dokopią w słaby narząd,
stękanie spowodują, strzykanie, czy wręcz bóle.
Źle przez wirusa czuć się cherlawo i obrzydle,
fizyczną zglęzłość znosić i duszy zapyziałość,
lecz bywa jeszcze gorzej, gdy to podstępne bydlę
zaatakuje nagle zbiorowe jakieś ciało.
I ciało się zaczyna w zbiorowych drgawkach miotać,
w konwulsjach się pogrąża, co mogą trwać latami,
charcząc: komuchy! zdrada! złodzieje! krew! hołota!
ojczyzna! honor! gender! pomścimy! pamiętamy!
Co zrobić z tą chorobą, po prawdzie nie wiadomo,
lekarstwa najmądrzejsze nie znają na nią głowy,
zostaje więc przeczekać, jak już się nie da pomóc
i liczyć, że pokona ją w końcu rozum. Zdrowy.
O kurczę, te korporacyjne dopupy to już chyba ponad moje możliwości percepcyjne. 😯
Uwolnione orki nigdy nie zapominają pomachać płetwą na pożegnanie. 😎
Ponad moje też 🙂
Bobiku, jak się miewa Julka? Gdybyś jednak dorwał Rivanol, to nim można i na otwarte, i na zamknięte. Jeżeli nie da się przyłożyć i spętać na mokro, to polewać z gwinta. Uważać, on bardzo zachłannie barwi na żółto wszystko, czego dotknie.
Znam ja, Haneczko, tego Rivanola i jego umiejętność koloryzowania. 👿
Ale na razie wygląda, że może się bez niego obejść. Królowa wyżarła z miski połowę mojej kolacji (a wczoraj nawet swojej nie dokończyła), rozwaliła się w fotelu i nie sprawia wrażenia nadmiernie cierpiącej. 🙂
Dopupy to coś takiego jak dowcipy?
Przepraszam, ja tylko staram się zaniżyć poziom. 😳
To i dobrze. One, kiedy cierpią głośnie, to cierpią ponad ludzkie wyobrażenie.
Wielki Wodzu, przy mnie nie masz szans zaniżyć. Nie mam najbledszego pojęcia, co to są dopupy i, na wszelki wypadek, bardzo Adze współczuję…
Nie wiem, czy Wielkiemu Wodzowi do zaniżenia poziomu wystarczy kucnięcie, czy musi się położyć? 😛
Zważywszy porę, niech raczej wylega 😉 Dobranoc 🙂
Pop-upy czyli dopupy, 😉 to są bracia mniejsi dużych plag korporacyjnych. Są uciążliwe – bo liczne, bezsensowne i natrętne – ale w sumie stosunkowo niegroźne. Podobnie jak inne plagi, różnych rozmiarów, mają na celu zmniejszenie efektywności korpoludków – dzięki czemu korporacja oszczędza na premiach – oraz uprzykrzenie im życia – bo to wstyd dla porządnej korporacji mieć zadowolonych z życia pracowników. Przykład dopupa:
– wysyłam decyzję do klienta
– na ekranie pojawia się mały ekranik z komunikatem: „To ważny klient, czy na pewno chcesz wysłać do niego decyzję?”
– po kolejnych dwóch kliknięciach decyzja zostaje (zazwyczaj) wysłana.
I tak przy każdej operacji w systemie – trzy kliknięcia zamiast jednego. 🙄 Przy takim natłoku dopupów, nikt ich już nie czyta, jeśli więc zdarzyłby się jakiś sensowny, to … zostanie przeoczony i zignorowany. To, że zdarzyłby się jakiś dowcipny, 😉 jest jeszcze mniej prawdopodobne, niż pojawienie się sensownego.
Koniec korpowykładu: mamy weekend. 😀
To zależy od towarzystwa, ten poziom. Czasem nawet trzeba wykopać dołek. A teraz się rzeczywiście położę. 🙂
He, he, kto pod towarzystwem dołki kopie… 😈
Szanowny Moskwo
(13:46, 22:33) Nie doczytalam? 🙂 Pod tytulem: Migawki ukrainskie (8) napisales : Ne mów pop, tylko ksiądz, bo to nieładnie – moja żona zwróciła mi uwagę już lata temu (z tym że ksiądz brzmi tam „ksiondz”). Troszkę mnie zdziwiło, że mam prawosławnego kapłana tytułować „ksiondzem”, ale co tam, trzymam się od tamtej pory tej grzecznej nomenklatury. Wikipedia przypisuje to temu, że bolszewicy popów tak opluwali, że samo słowo stało się obraźliwe. Być może, mnie tam bez różnicy. Zresztą i tak na co dzień mówi się przede wszystkim batiuszka lub ojciec (otiec). W każdym razie „ksiondzów” tam trochę poznałem i – ja, „bezbożnik”! – polubiłem, przynajmniej tych, których znam blisko. Na tym koniec tematu terminologii w Twoim wpisie.
W swoim komentarzu powolalam sie na Ciebie, nie na wikipedie, w ktorej mozliwe ze slowo „tam” [poznalem] jest szerzej opisane 😉
Po porannych trudach wdrapania sie do Koszyka, kawa ..
.. i herbata , spiewajaco 🙂
a jednak udalo sie 🙂 herbata juz czeka 😀
Liskowe ranne dzisiaj PaniKierowniczkowosmokowe 🙂 🙂
szeleszcze (ostatki)
brykam
Tereny S-Bahn przeglad pozycji
bryk 😀
brykam fikam
moj w pracy program tez jak Agi, te dopupy panosza sie, zadaja pytania, ostrzegaja, ignorowanie grozi wpadka 🙂 🙂
bywa
Słoneczne dzień dobry 🙂
Lisku, na Twoje kawy i herbaty czekam codziennie z niecierpliwością i przyjemnością 😆
Drzewa i krzewy w ogrodzie schludnie przycięte. Dla mnie zbyt brutalnie, ale podobno tak trza 🙄
W przyszłym tygodniu wertykulacja i nawożenie trawnika. Oskrobanie i polakierowanie altany i będzie można godnie powitać wiosnę 😉
Miłego dnia Koszyczku 😆
PS. Pannę Julkę serdecznie pozdrawiamy i przesyłamy wyrazy 🙁 od Sokratesa i Szamana 😎
Napruty Protasiewicz mial pecha – nie byl naprutym Izraelczykiem, czytamy w Salonie24.
Przynosze jako ciekawostkie przyrodnicza:
http://zbyszeks.salon24.pl/570954,dlaczego-powinnismy-stanac-po-stronie-jacka-protasiewicza
Wczoraj wieczorem słuchałam w TOK FM rozmowy z autorką tej książki:
http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,4351,Zorkownia
dopóki ą jeszcze tacy ludzie, jest nadzieja …
http://zorkownia.blogspot.com/
Blog Agnieszki
Dzień dobry 🙂
Naprawdę twierdzicie, że trzeba lecieć coś przycinać? Już, zaraz? 😯
No, ja nie wiem, co moje lenistwo na to powie. Jemu się to może wcale a wcale nie podobać. 🙄
Na marginesie wypowiedzi @Moskwasadwa i @Lisek na temat określenia „pop” proszę pozwolić mi dygresję, acz dosyć daleką: w potocznej polszczyźnie końca lat ’40 i lat ’50 określenie „pop” było stosowane na nazwanie osoby będącej lub podejrzewaniej o bycie Rosjaninem, a „oddelegowanej” do mieszkania i działania w Polsce, często w wojsku; to był skrót od frazy: „pełniący obowiązki Polaka”. Wspomina to np. Roman Bratny w trzecim tomie swej trylogii „Kolumbowie rocznik 20”.
Jagodo, Pręgowana przyjęła wyrazy od Panów jako rzecz jej należną, niemniej jednak raczyła łaskawie kiwnąć koniuszkiem ogona. Mam nadzieję, że w kocim sawuarwiwrze oznacza to coś wysoce słusznego i nie zostanie uznane przez Panów za skrajny brak wychowania. 🙄
Panowie się odkłaniają, z całą galanterią należną Damie 😎
Rżnąć musowo 👿
Słowo pop nie ma dobrych skojarzeń w potocznym języku.
Na przykład tu: „Popie oczy, wilcze gardło, co zobaczy, to by zżarło”. Brzydkie 🙁
Mnie tez zwracal kiedys uwage nasz redaktor od spraw religii, ze poprawnie duchownych prawoslawnych nalezy po polsku nazywac ksiezmi. To samo mowil kolega, prawoslawny duchowny, ojciec Sergiej z redakcji rosyjskiej. Pop jest uwazane za nieuprzejme albo zbyt potoczne.
Ale mowimy tu o jezyku sformalizowanym, np radiowym,. Potocznie dalej mowie „pop”.
W mojej rodzinie slowo „pop” nie kojarzy sie zle. Duchowni prawoslawni zdarzali sie w rodzinie Matki. Jeden dziadek-wujek zostal uznany przez Cerkiew za swietego meczennika za wiare:
http://www.newmartyros.ru/life/zhitie-sshchmch-vladimira-holodkovskogo-presvitera-1937.html
Dla mnie to też było zaskoczenie. Nie miałam żadnych negatywnych skojarzeń. Ale zwrócono mi uwagę i staram się o tych zastrzeżeniach pamiętać Choć nie ukrywam, że „ksiądz prawosławny” brzmi w moich uszach jakoś sztucznie.
A może osoby bardziej doświadczone w tej kwestii coś podpowiedzą?
No juz rzadko mozna znalezc osobe bardziej kompetemntna niz nasz redaktor „Jan Dobrzeckji” czyli Wojtek Plazak, ktory nalegal aby w eterze popa zawsze tytulowac ksiedzem, bo tak jest poprawnie i uprzejmie.
Dzień dobry 🙂
Jagodo, w sprawie duchownych prawosławnych nie mam nic do powiedzenia, chyba nigdy nie słyszałem, że mówi się “ksiądz”, ale w razie czego postaram się pamiętać 🙂
Natomiast przypomniała mi się Twoja Sąsiadka i zwracanie się do niej księdza per ty, jak wczoraj pisałaś. Czy księża tak się zwracają do dorosłych, znacznie starszych od nich osób, czy to był wyjątkowy przypadek? Owieczka nic nie pamięta, z Polski wyjechała już dobre kilka lat temu… Różnicy między “proszę księdza” a “księże” też nie rozumiem 🙂 ale może to nie ma aż takiego znaczenia…
Wy mi tu o prawosławnych duchownych, a ja mam tytularny problem raczej z katolickimi. 🙄
Znaczy, przez wiele lat nie miałem, bo utrzymywałem kontakty wyłącznie z takimi księżmi, z którymi byłem na ty. I to było w temacie tytułowania najprostsze oraz najskuteczniejsze. 🙂 Aliści w ostatnich czasach, z chyba wiadomych przyczyn 😉 zdarzało mi się mailować z księżmi nieznajomymi, co już wymagało przestrzegania form. I powiem Wam, że za każdym razem miałem poczucie jakiejś okropnej sztuczności tych form. „Pan” sam mi się pchał pod łapy i musiałem dokonywać gwałtu na klawiszach, żeby jednak zamiast niego „księdza” przepchnąć. Nie dlatego, że chciałem być niegrzeczny – wręcz przeciwnie, ten neutralny „pan” wydawał mi się znacznie grzeczniejszy, choć wiedziałem, że zapewne przez duchownego jest to odbierane odwrotnie.
Nie wiem, czy mam z tego wyciągnąć wniosek, że się wynarodowiłem, czy może pogodzić się ze smutnym faktem, że w sprawach duchownych zawsze było ze mną coś nie tak? 🙁
Coś nie tak na pewno, tylko nie jestem pewien z kim. 🙂
Dzień dobry 🙂
Do poczytania http://wyborcza.pl/magazyn/1,136820,15545387,Dzika_polskosc.html Marzec odpada, ale o kwietniu można pomyśleć.
Do zaproszonych na rózne okazje duchownych prawosławnych zwracamy się ksiądz, do protestanckich ksiądz lub pastor, do żydowskich rabin.
Przychodzi też kobieta do której chyba mówi się pani diakon, ale pewnosci nie mam, bo jakoś nie zwracałam na to uwagi.
Mam problem z tykaniem mnie przez księży w polskim kościele.
Nie mam problemu. Nie pozwalam się tykać.
@ smok 1 marca 14, 12:06 a i poniekąd @bobik 1 marca 14, 13:12
Jeśli chodzi o, jak czytam, zwracanie się przez księdza per ty, to mogę to sobie wyobrazić albo w sytuacji rozmowy osób zaprzyjaźnionych , albo w bardzo szczególnych i nieczęstych oraz intymnych niektórych sytuacjach liturgicznych (rozmowa w ramach spowiedzi w konfesjonale). W przeciwnym wypadku odbieram to jako brak zwykłej kindesztuby żeby nie nazwać tego dobitniej i reaguję adekwatnie. Znam/raczej: znałem wielu księży od wczesnego dzieciństwa i na tej podstawie wysnuwam swoje zdanie w tej kwestii.
Lata temu zadrzyło mi się, iż w trakcie pogrzebu zaprzyjaźnionego księda profesora szliśmy w kondukcie za trumną i z jakichś powodów trzymaliśmy sznur – jakoś ograniczjący „krawędzie” konduktu żałobnego. Nie trzymalem tego sznura, pojawił się kleryk – gołowąs i zwracając się do mnie per ty nakazał trzymanie sznura. W moim przypadku wystarczyło popatrzeć na gołowąsa, (a nie jestem osobą znaną akurat w tamtym kręgu) on się zaczerwienił, powiedział „przepraszam” i to by było na tyle. Podczas moich pobytów w szpitalu niewiele lat temu tępawy niestety kapelan usiłował zwracać się per ty lub „dziadku”; kilka słów wypowiedzianych dobrą polszczyzną, z miłym uśmiechem i miłym głosem a może przede wszystkim „wysokie trzymanie głowy” „ustawiło sprawę na miejscu”. Tak z racji wierności tradycji jak i szacunku dla fajnych osób księży w parafii w naszej lokacji bydgoskiej ksiądz odwiedza nas w trybie tzw. kolędy. Nie wyobrażam sobie aby zwrócił się do Żony lub do mnie inaczej, niż per Pani czy Pan, owszem, samemu zachęcam aby dla podkreślenia autentycznej serdeczności przed formułą Pani/Pan wymieniał nasze imiona tak, jak ja zwracając się – jeśli jest po temu okazja – zwracam się do naprawdę fajnego człowieka – proboszcza – per: księże Ryśku.
Bliska jest mi stytuacja w której osoba świecka w sytuacji bardzo publicznej zwróciła się na głos do hierarchy gadającego androny: „zamilknij, sługo, gdy rozmawiam z Twoim Panem”. Chodziło o udostępnienie jakichś pomieszczeń na magazynowanie leków nadsyłanych zza granicy Komitetowi na Piwnej. Ku zdziwieniu owego świeckiego osobnika, po jakiejś chwili onże hierarcha przeprosił za brak głębszej refleksji w swojej wypowiedzi.
Jeśli zaś chodzi o różnice pomiędzy zwrotami: “proszę księdza” a “księże” to dla mnie tak, jak pomiędzy „proszę pana” a „panie”. „gołe” panie jest w moim odbiorze niegrzeczne, (lub dowodzi posługiwaniem się specyficzną odmianą polszczyzny nie literackiej – począwszy od „jadziem, panie zielonka”); jeśli już, to po „panie winno nastąpić wymienienie imienia lub nazwiska (to ostatnie – „gołe” nazwisko – też na granicy niegrzeczności poza sytuacjami specjalnymi). I tak nigdy nie zwrócił bym się do księdza per „księże” ale: księże Jacku, Karolu, Wojciechu etc. lub „proszę księdza”. Formułę „ojcze” zachowuję dla księży zakonnych, nie tzw. diecezjalnych. na „terenie” języka polskiego Przyjaciele księża protestanccy – pastorowie – czuli się dobrze, gdy używano frazy „ksiądz pastor”.
Mnie nigdy żaden ksiądz nie tykał. Jak któryś spróbuje, to go skłonię do refleksji. Chociaż, prawdę mówiąc, raczej unikam takiego towarzystwa. 😎
Taka praca, Wielki Wodzu. Dawniej często, teraz bardzo rzadko. Ciekawe, że zakonnice nigdy nie tykały.
Ormie, na moje wyczucie językowe to wszystko jest tak, jak piszesz i z wrodzonej grzeczności 😎 za takimi odruchami w korespondencji z duchownymi podążam, ale dla mnie, po latach nieużywania (a i wcześniej używania, jak na polskie warunki, nader rzadkiego) „księdza”, samo to słowo w charakterze tytułu strasznie się usztuczniło. A może mi w to jeszcze wlazła niemczyzna ze swoim „Herr Pastorem” w pierwszym momencie, a potem już zwyczajnym „Sie”? W każdym razie podkreślanie w każdym zdaniu, że mam do czynienia z księdzem, nienaturalne mi się wydaje i w jakiś sposób zakłóca mi tok komunikacji. Ale zdaję sobie sprawę, że to mój osobisty problem. 😉
A jednostronnie tykać też bym się nie dał. Niedoczekanie! 👿
„Ksieze” jest mniej grzeczne niz „prosze ksiedza”? Zawsze, ZAWSZE zwracam sie per „Ksieze”, „Ksieze profesorze”, „ksieze pralacie” i tez tak sie zwracam na pismie. Tak jak nie mowie ani nie pisze ” prosze pana doktopra” , „prosze mamy” czy prosze ” pana dyrektora”.
Zwracanie sie w trzeciej osobie odbieram juz jako archaiczne i czasami drobnomieszczanskie (prosze cioci, prosze babci). Ale mowie tylko o wlasnym odbiorze.
Lajza z Bobem. POniekad. 🙂
Bobiku, ciekawe 🙂 Chyba na skutek indoktrynacji owieczki, żaden “Pan” by mi się nie pchał pod łapy. Nawet chyba nie potrafiłbym powiedzieć do księdza “proszę pana” 😯 Jednak powiedzieć do młodego zakonnika “proszę ojca” byłoby mi równie ciężko, czyli nie mógłbym z nim w ogóle rozmawiać 😉
Wynika z tego, że chyba ze mną coś jest nie tak 🙁
Aha, miałem pisać jasno 😉 Opisuję tu moje nabyte reakcje wobec pewnych form, natomiast zasadniczo jestem zwolennikiem sprowadzenia księży na ziemię i zniesienia hierarchii.
W Anglii owieczka poznała kilkoro duchownych anglikańskich, których w czasie np. wspólnej dyskusji trudno było odróżnić od świeckich – nie wymagali specjalnego traktowania, wszyscy zwracaliśmy się do siebie po imieniu. Dla owieczki było to doświadczenie zupełnie niezwykłe.
Ojej, Siódemeczko, Haneczko, Ormie 🙁
Myślałem, że Jagoda opisuje jakiś wyjątek, że jak ja mówię “proszę księdza” to on na to “W.P. Smoku”, jak Moskwa 😀 Widzę, że będę musiał nieraz ogniem zionąć, jeśli wrócę do Polski… Boję się tylko, czy na widok księdza nie zmienię się znowu w owieczkę 🙁 a wtedy to po ptakach…
Ależ oczywiście, Pani Heleno, jeśli po słowie „księże” następuje „coś jeszcze” (imię, tytuł naukowy, ranga), to jest to znakomicie. Przepraszam jeśli wyraziłem się niejasno, moje obawy budzi zwracanie się do księdza (podobnie np. do wojskowego) samym słowem „księże” (pułkowniku, sierżancie), tyle że wprzypadku wojskowych kiedyś poprzedzano to słowem: „obywatelu”, przedtem – i potem – „panie”. Może z takich powodów powszechna byla kiedyś formuła „wielebny (księże)”. W moich uszach samo „księże” brzmi podobnie jak samo „panie” bez następujących po tym słowie uszczególniających czy opisujących słów (np. szanowny, czy: imię, nazwisko, funkcja etc). I stąd nadal często słyszę zwrot przy adresowaniu się do nieznajomego: proszę pani/pana nie mając wrażenia iż to archaizm. Może to wskazywać (z czego żartowano jeszcze w międzywojniu), iż księża to „trzecia płeć” – są panie, panowie i księża 🙂
Tak, w wielu przypadkach zwracanie się w trzeciej osobie „trąci myszką”. Niemniej jeśli bym się miał zwrócić wprost do nieznanego mi księdza nie znając jego imienia , tytułu, funkcji, to nadal w mowie użył bym owej fromuły „proszę księdza”. Na piśmie najpewniej użył bym formuły „wielebny księże” jeśli, powtarzam, nie miał bym danych czy to ksiądz profesor, dziekan, kapelan, etc.
A do mnie tez mozna i nalezy na blogu mowic per Helena, z pominieciem „pani”. Co innego w szpitalu… 🙂 🙂 🙂
Tak od niechcenia w 2 minuty przegłosowali wysłanie wosk rosyjskich na Ukrainę, jakby chodziło o jakś wieś w Rosji.
To szokujace doświadczenie.
@ Helena: proszę wierzyć, stosując staroświecką formułę Pani chciałem tylko podkreślić szacunek i sympatię dla Osoby nieznanej mi w świecie realnym ale znanej ze świata wirtualnego. Dziękuję !
@ smok 1 marca 14, 15:23
Ależ Smoku, podałem tytulaturę oficjalną dotyczącą księży zakonników. Nie wiem co tu ma wiek do rzeczy, nie mam oporów przy zwracaniu się do osoby młodszej ode mnie o lat np. 40 per: panie profesorze. Zakonnik przed święceniami kapłańskimi tytułowany jest per „brat”, a wyświęcony na księdza jest siłą rzeczy w wieku naszych co najmniej magistrantów/magistrów, często doktorantów.
Oczywiste iż pięknie proszę brać poprawkę na fakt, iż to, co piszę najpewniej dalekie jest od sytuacji współczesnej „tu i teraz”. W moim doświadczeniu decyduje przede wszystkim kindersztuba, wyczucie, poziom kultury danej osoby w tym przede wszystkim danego księdza, co, jak do mnie dociera, zmieniło się diametralnie. No i dodatkowo: wogóle osoba duchowna w naszych czasach nie ma już tradycyjnej roli przewodnika/ojca duchownego (mówiono: ojcze, w domyśle – przewodniku duchowy, pasterzu dusz (pastor!) w szerszym pojmowaniu społecznym, i tak nic dziwnego iż adresowanie się per „ojcze” do obcego nam, nieznanego faceta jest dziś nienaturalne. Osoba duchowna jest takim samych jak my wszyscy pełnym niedoskonałości i bardzo nie świętym człowiekiem, tyle że dla wierzących jest on szczególnym depozytariuszem Dobrej Siły Wyższej czemu ma szczerą wolę (powołanie) a niżej – psi obowiązek dawać świadectwo 24 godziny na dobę myślą, mową i uczynkiem. Jeśli zaś tego nie czyni, to taki z niego depozytariusz jak ze mnie (słowa starnnie wykasowane z racji kindersztuby i obecności Dam).
Na pewno najlepiej było by używać – jak Bobik podaje – formuły jak w niemieckim: herr pastor; cóż, w naszej tradycji księża byli i jakoś tam są nadal „trzecim stanem” do czego żartobliwie nawiązałem w poprzednim wpisie
Mam cos takiego, ze nie cierpie jak szpitalny personel zwraca sie do mnie po imieniu nie uzgodniwszy tej sprawy wczesniej (np May I call you Helena? … Yes, go ahead. And you name is…? )
Czlowiek w lapskach personelu szpitalnego i tak jest pomniejszony, wiec przestrzeganie form wobec pacjenta staje sie z miejsca jakies bardziej wazne. Dla mnie. Nie dla wszystkich.
Gdyby chodzilo o wies w Rosji nie bylo by glosowania… Przynajmniej nie udaja. Zreszta to zapewne nie 2 min, lecz -180 min lub wiecej, bo wojsko pewnie juz dawno w drodze,
Heleno (15:53), bardzo slusznie!
Jak już taka powszechna spowiedź tytularna odchodzi 🙂 to się jeszcze mogę przyznać, że ja w ogóle mam duży wstręt do tytułomanii. „Pan/-i” wydaje mi się formułą wystarczająco grzeczną i demokratyczną, nie widzę więc szczególnego powodu, żeby trzeba było do niej dokładać dyrektorkę, redaktora, asystentkę managera czy starszego pomywacza. No, może w stosunkach służbowych miewa to czasem jakiś sens (choć wiele języków świetnie się bez tego obchodzi), ale poza nimi raczej nie wpadłoby mi do głowy, żeby komuś ministrować albo poślić. Proszę pana, proszę pani, szanowny, szanowna, starczy.
Dwa wyjątki robię dobrowolnie. W szczególnym uznaniu zasług zdarza mi się zaprofesorzyć, również prywatnie. No i w jednym, konkretnym przypadku kierowniczę na potęgę. 😆
Ojojoj… odkleiłem się na kilka godzin od bieżących wiadomości, a w tym czasie zdążyło się tak porobić… 😯
Z Krymem jest naprawde trudna sprawa. We mnie z jednej strony wszystko sie burzy i oburza na mysl o inwazji, desancie wojsk na obce jednak terytorium, ale z drugiej strony rozumiem obawy rosysjkojezycznych mieszkancow polwyspu i ich prawa do decydowania gdzie naleza.
Szkoda ze nikt nie bierze przykladu z rozpadu Czechopslowacji, ktory sie odbyl tak kulturalnie i bezbolesnie.
W Brugii spacerowałam po terenie begijnhof. Spacerowałam z przyjemnością i z poczuciem, że mieszkające tam mniszki, trzymając bramy otwarte, życzliwie dzielą się, z nie zawsze potrafiącymi to uszanować, obcymi ludźmi, spokojem i wyjątkową atmosferą tego miejsca. Zadzwoniono na sumę. Drobne postacie zakonnic, z nieśpieszną determinacją, jedna po drugiej, przepływały przez dziedziniec i znikały w kościele. Jedna z nich, pogodnie wyglądająca staruszka, przechodząc kilka kroków ode mnie podniosła głowę. Ukłoniłam się. Odkłoniła się z uśmiechem, zatrzymując się na jeden krótki moment – tak, jak nie mógłby się nie zatrzymać opiłek metalu, przyciągany przez magnes – po czym ruszyła dalej. I tak było dobrze.
Jestem mocno wystraszona tym, co się dzieje.
Nie chodzi o Krym, chodzi o Ukrainę.
Oni zawieszają prawa narodu ukraińskiego, tak mówią.
Słucham tego na żywo.
Z drugiej strony rosyjskojezyczni mieszkancy Krymu sa tam wiekszoscia m.i. z powodu deportacji innych…
Przyczynek do tytułomanii: byłam wczoraj na koncercie, świetnym zresztą, w Gorzowie. Pani zapowiadaczka głośnikowa zapowiedziała jako wykonawców orkiestrę pod dyrekcją Moniki Wolińskiej, i profesora Piotra Palecznego. A przecież artystom wystarcza imię i nazwisko!
Swoją drogą Paleczny grał jak anioł, a Wolińska dyrygowała jak szatan. To wspaniała dyrygentka i ja się od niej uzależniam. Do filharmonii w Gorzowie mam równą godzinę nową krajową trójką – od progu do progu.
Nisiu, to znaczy, że masz prywatną, filharmoniczną wersję „Zapraszamy do trójki”. 😉
Rada Federacji chce, by odwołać ambasadora rosyjskiego z USA, które nazywa „imperium kłamstw”.
To jest powrót do języka, o jakim już niemal zdołaliśmy zapomnieć. Wydaje mi się, że jest bardzo niedobrze.
Niestety przypomina sie stary dowcip „Z jakimi krajami graniczy Rosja? – Z jakimi chce.” 🙁 🙁
Oni nazywają nowe władze uzurpatorami. Mowią strasznym językiem. Zapowiadają przywrocenie prawowitej władzy.
To znaczy przyjęli w dwie minuty wniosek o Putina o wysłanie wojsk na terytorium obcego państwa, a teraz przemawiają, że amerykańskie i i inne szwedzkie psy wywołały rewolucję na Ukrainie i za 5 mld dolarów stworzyły tam odpowiednie bojówki.
Wystąpił jakiś człowiek z Osetii, czy innego zagarniętego kawałka dziękując ze łzami w oczach, że Rosja przyszła im w swoim czasie na ratunek ratując przed wymordowaniem i teraz powinni ratować mieszkańców Ukrainy przed kijowskimi uzurpatorami. Już 450 tys. ludzi uciekło na terytorium Rosji błagając o pomoc itd. itp.
Własnym uszom nie wierzę.
Okropnie dramatyczne te jest. Z majdanu przemawiają do całej Ukrainy.
Bobiku, bardzo fajna ta trójka. Podobnie jak wiele nowych dróg w naszym nieszczęsnym kraju (gdzie nic się nie dzieje, Polska ginie, ludzie głodują itp.). Z Krakowa do Szczecina jedzie się siedem godzin bez specjalnych napinek.
Bobiku, mozesz zerknac do poczty?
Przybyłem, zerknąłem, odpisałem. 🙂
Bobiku, mogę wstawić linka do siebie? Normalnie bym o takich rzeczach nie miauczał, ale to przeróbka przemówienia Becka z 39 roku a propos dzisiejszej wojny Putina, prowokacyjna rzec można, ale niestety aktualna…
Ja wlasnym uszom wierze, jak najbardziej.
Bo Krym jest skomplikowany, z bardzo skomplikowana historia od trzystu lat.
Mili Państwo,
Ja w ogóle nie rozumiałem tej euforii po ucieczce Janukowicza z Kijowa, bo wiedziałem, że to tylko finał pierwszego aktu, a nie całej sztuki.
Putin, skoro już musi puścić Ukrainę w objęcia Unii Europejskiej (chyba zresztą nie aż tak chętnej do obściskiwania), odgryzie sobie jakieś smaczne kawałeczki (vide Abchazja i Osetia Południowa). I trudno mieć o to pretensje: takie ma instrumenty jakie ma, a co więcej lubi i potrafi na nich grać. Z punktu widzenia rosyjskiej ulicy toż to przecież mąż opatrznościowy.
Ja bym się tylko cieszył, gdyby Polska nie wychodziła przed szereg i wypowiadała się raczej półgębkiem, a najchętniej w drugim rzędzie chóru: interesy gospodarcze z Rosją nie są warte tej wątpliwej moralnej satysfakcji. Zwłaszcza, że do obgryzienia Ukrainy dojdzie i tak i tak.
I oczywiście warto pamiętać, że Janukowicza nie zastąpili sami kryształowi demokraci o czystych rękach.
czy to mozna mieszac? jezeli tak, to zapraszam do 🙂 🙂
https://lh3.googleusercontent.com/-AS7jzC9f358/UxIXwQu_QVI/AAAAAAAANrQ/afWP0oF72WQ/s1000/P2283317.JPG
Czasami wir wydarzen sprawia, ze trudno nie wychylac sie z szeregu w imie wlasnych interesow, gdyz traci sie cos wazniejszego niz wlasny interes. Integrite.
Obejrzalam wlasnie (po raz bodaj trzeci) Herbatke u Mussoliniego, autobiograficzny po czesci film Franca Zeffirellego. Boze, coz to za wspanialy opowiadacz! No i nic dziwnego – on wyrosl na Szekspirze, o czym zreszta tez jest w tym filmie. Jeden z najpiekniejszych filmow jakie pamietam. I ta obsada! Cudowna Cher, Joan Plowright (druga zona Lawrence’a Oloviera), Judi Dench, Maggie Smith, i wszystkie aboslutnie wspaniale w tym filmie. Jak ktos nie widzial, radze poszukac na Tubie.
Linkuj, Moskwo, spokojnie. Czy też raczej niespokojnie, bo sytuacja do olimpijskiego spokoju raczej nie skłania.
A ja się obawiam, że to nie chodzi o odgryzienie kawałka Ukrainy tylko o zagarnięcie jej całej. I obym się myliła.
Dawno nie było wojny światowej w Europie. Unia się Putinowi nie przeciwstawi, a Stany nie mają powodu.
Dzięki za wyrozumiałość, sytuacja sytuuje się w okopie, leju i tak dalej…
Przemówienie ministra spraw zagranicznych II RP Józefa Becka z dnia 5 maja 1939 (te z „Polska od Bałtyku odepchnąć się nie da”) wygłoszone 1 marca 2014 roku:
http://moskwasadowa.blox.pl/2014/03/Przemowienie-Jozefa-Becka-z-dnia-1-marca-2014-roku.html
Mam wrazenie, ze nasz Psychol Extraordinair ma nadzieje na wojne:
http://wyborcza.pl/1,75478,15549444,Kaczynski__Wzywamy_polskie_wladze_do_natychmiastowych.html
Real dookolny mnie wessał i nie miałam dostępu do wiadomości z szerokiego świata. Smutne, dramatyczne wieści z Ukrainy 🙁
Jak widzę, Smoku, sporo napisano na temat wzajemnego tytułowania w relacjach kler – świeccy.
Mnie, podobnie jak Siódemeczce, niedobrze jest z tendencją do tykania mnie przez kler. Mam z tym problem wcale nie dlatego, że jestem nieśmiała czy mało asertywna. Mam z tym problem dlatego, że jest to z reguły bardzo niezręczna sytuacja. Niezręcznie jest, wchodząc do jakiejś grupy, zaczynać kontakty od domagania się ustalenia zasad czy też kwestionowania tych, które już istnieją- najczęściej jednostronnie narzucone. Niewygodnie mi też zaakceptować relacje asymetryczne. Toteż od dłuższego czasu unikam uczestnictwa w formalnych grupach religijnych. W kontaktach indywidualnych pilnuję symetrii.
Orm, (15:52)
widzę zasadniczą różnicę w tytułowaniu kogokolwiek „profesorem” i „ojcem”.
„Profesor” to tytuł opisujący przede wszystkim status danej osoby. Nie jest w to pojęcie jednoznacznie wpisany charakter relacji między rozmówcami. Poza wyraźnymi relacjami służbowymi.
Zwracając się per „profesorze” do osoby młodszej od 40 lat nie komunikujesz jej, że traktujesz ją jak swego tutora. Czy też, że ona ma prawo czuć się Twoim nauczycielem i stosownie do tego układać wzajemne relacje.
Tymczasem słowo „ojciec”, podobnie, jak słowo „ksiądz”, w wyznaniu katolickim, oznacza „ojcostwo duchowe”. Cokolwiek by to nie znaczyło. Ojcostwo, ze wszystkimi jego autorytarnymi konsekwencjami.
Toteż, o ile zwrot „profesorze” stanowi przejaw szacunku dla osiągnięć rozmówcy. O tyle używanie zwrotu „ojcze”, w stosunku do przedstawiciela kleru, stanowi, zamierzoną lub nie, akceptację relacji: ojciec – dziecko.
Jeżeli o mnie chodzi, nie czuję się sierotą i nie potrzebuję rodziców. Szczególnie autorytarnych. 😉
Dobry komentarz pod tekstem zlinkowanym przez Helenę:
cojones
21 minut temu
O, wybierze się w końcu na posiedzenie RBN czy dalej obrażony, że Komorowski jest prezydentem?
Chyba w związku z Ukrainą dzieje się to, co już wcześniej zauważyłam – na Zachodzie spokojnie podają wiadomości, co się dzieje na Krymie, reporterka stamtąd relacjonuje sytuację i określa ją jako spokojną, przełączyłam na polską tv i mam wrażenie, że stoimy dwie godziny przed wybuchem wojny, Polska stawia wszystkich na nogi. Nie wiem, co o tym myśleć.
W sprawie tytułowania – ostatnio też miałam ten problem, musiałam wysłać wiadomość do profesora, który jest księdzem i utknęłam od razu na początku. Sama odmiana jest śmieszna. Napisałam: szanowny księże profesorze, ale do teraz nie wiem, czy to właściwe.
Naprawde, Jagodo, jakiez krnabrne dziecko z Ciebie 😆
Trochę rozsądniej:
http://wyborcza.pl/1,75248,15546329,Gen__Koziej__Kijow_musi_zabiegac_o_Krym_politycznie_.html#TRNajCzytSST
Gdy przeczytałam odezwę JK, ciarki mi przeszły po plecach.
Słucham tvp info _ a PiS swoje: wojna i nie ma co z ruskimi dyskutować
Och, nie będą przecież umierać za Gdańsk, Panno Koto.
To było do 20:30.
Kaczynski moze nawet wzywac do broni, bo nie ponosi zadnej odpowiedzialnosci. Jak ktos znow nazwie go „patriota” to skocze do gardla. To jest awanturnik, uwazajacy, ze im gorzej tym wieksze ma szanse dorwac sie wreszcie do koryta.
To szkodnik i opetaniec, zeby go szlag…
I polecam spokojnego, wywazonego Rotfelda w GW.
Julia Tymoszenko jedzie do Moskwy rozmawiać o Krymie !!!
Z kim?
Heleno 😉
Panna Kota (20:29)
niewłaściwe! 😎
powinno być: Wielebny 👿
jeżeli Ci zależy na tego typu poprawności 😉
PS. Dziękujemy za zdjęcia 😆
Dobry wieczór.
Na krótko wpadam. Z nadzieją, że skończy się tak:
https://scontent-a-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-ash3/t1/1795688_586405704775155_638656013_n.jpg
Wiecie co… nie jestem za niepotrzebnym podkręcaniem atmosfery, ale tak mi się zdaje, że gdyby to chodziło np. o Austrię, ton niemieckich komentarzy też byłby inny. Kwestia dystansu fizycnego i kulturowego jednak odgrywa tu olbrzymią rolę.
Doczytałam, z kim. Coś nie lubię pani T.
Mar-Jo 🙂
Moim zdaniem próba racjonalnej analizy ruchów Putina jest skazana na niepowodzenie.
On cierpi na przerost ego, a teraz dodatkowo musi jeszcze zaimponować młodej, świeżo poślubionej małżonce.
Wydaje mi się, że postawił sobie za cel zjednoczenie tego,co Gorbaczow rozjednoczył. Niezależnie od tego, jaką cenę przyjdzie za to zapłacić.
Haneczko, ja też nie. W niem. wiadomościach było, że Gazprom zażądał od Ukrainy uregulowania rachunku za gaz, a przecież to ona ustalała te wysokie ceny, gdy była w rządzie.
Heleno, zerknij do poczty 🙂
Alez Putin nie jest irracjonalny. Jest wytrawnym i doswiadczonym polirykiem.
I jakkolwiek to w tej chwili wyglada groznie, to jest to tylko i wylacznie wojna nerwow, gra.
Jak sie nie czyta histerycznych komentarzy Czecha, to naprawde widac golym okiem.
Nie jesteś w tym, Haneczko, odosobniona. Ja też jej nie lubię.
Niczego dobrego nie zrobiła, poza tym, że ładnie wyglądała.
@Jagoda 1 marca 14, 20:02
Na temat „tykania” przez kler wypowiedziałem się w swoim pierwszym tu wpisie.
Znakomicie rozumiem wyrażone wątpliwości i przepraszam iż najpewniej pisałem niejasno. W przypadku gdy mowa o zakonniku katolickim fraza „ojciec” nie wyraża rozumianej wprost relacji ojciec-dziecko, a jest określeniem stosowanym dla nazwania zakonnika po święceniach kapłańskich czyli księdza będącego członkiem danego zakonu. Zakonnik przed wyświęcen iem na księdza jest nazywany „bratem”. Może niepotrzebnie rozwinąłem temat w swoim poprzednim wpisie, co mogło zaciemnić to, co chcialem powiedzieć. Jasne jak już wspominałem,problemy ze współczesnym nazewnictwem są wynikiem uprzedniego, utrwalonego wielosetlenią tradycją „podziału” na niejako trzy płcie: mężczyzn, kobiet i duchowieństwo – zakonników, księży, etc.
No i kto tu pierwszy wymyślił gender ? 🙂
@ Panna Kota 1 marca 14, 20:29, Jagoda 1 marca 14, 21:11
Formuła: szanowny księże profesorze brzmi znakomicie w moich uszach. Wielebny może być ale nie bardzo koresponduje to w moim odbiorze z księdzem profesorem; tytuł profesorski jest tytułem ze świata świeckiego i tak fraza szanowny brzmi mi tu lepiej. Podobnie jeśli miałbym do czynienia z księdzem w jakiejś roli świeckiej (naukowej, społecznej w ramach instytucji świeckiej, etc. – np. ks. redaktor – szanowny ks. redaktor), fraza „szanowny” brzmi mi jakoś lepiej. Wielebny to rodzaj określenia jednak ze świata duchownych, będącego „tym czymś” dodatkowym, aby nie było „gołego” księdza. Np. wielebny księże (jeśli nic o danym księdzu wiecej nie wiemy), ale już: wielebny księże Wojtku może być wyrazem bardzo szczególnej atencji, tak jak zamiast: szanowny panie (profesorze, dyrektorze etc.) napisać by: wielce szanowny panie (profesorze, dyrektorze etc.). Może też to być zbytnie akcentowanie szacunku co może być podejrzane. W niektórych przypadkach slyszałem formulę „przewielebny” przy adresowaniu się do przeoryszy, przeora, wogóle kogoś kogo się chciało „super” uhonorować, ale znam przypadki kiedy za takie adresowanie adresujący bywał „ochrzaniany” za próbe „wśliniania się” osobie do ktrórej się tak adresował.
„Ojciec” to tytuł zakonnika, który uzyskał święcenia kapłańskie. A jako kapłan jest zarazem „ojcem duchowym”:
http://www.psychologia.edu.pl/czytelnia/59-niebieska-linia/1012-kaplan-czyli-duchowe-ojcostwo.html
Zakonnik, który nie ma święceń kapłańskich jest „bratem”.
Faktycznie, trudno sie w tych rodzinnych koligacjach polapac – ojcuec, ktory jest bratem… 😆
No proszę, jaki jasnowidz z tego Putina.
O ile wcześniej przewidział konieczność interwencji na Krymie. Opłynięcie Europy, Morza Śródziemnego zajmuje wszakże sporo czasu.
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-krym-do-sewastopola-przybyly-dwa-okrety-rosyjskiej-floty-bal,nId,1114783
Wprawdzie nie przypuszczam, żeby Putin od razu wyciągał z teczki atomówkę, ale od samego prężenia muskułów szkody też mogą być duże. Przede wszystkim w atmosferze politycznej, co właścwie już widać. A polityczna atmosfera na różne dalsze przebiegi bardzo wpływa, więc ja w tym, co się teraz dzieje, jednak widzę powody do niepokoju, nawet jeśli nie pójdzie to w ostre rozwiązania siłowe.
Bohdan Zadura
HOTEL UKRAINA
****
czy wpuściłbyś pod swój dach
uchodźcę z Ukrainy? –
pyta internetowy portal
Andrija Bondara i Sofijkę
nawet z dzieckiem
i z teściami
tak
ale czy także
z dwoma psami
tego nie wiem
Bojczenków
całą trójkę
Hałynę Kruk
nawet z nowym facetem
Katię Babkiną
nawet starszą o dwadzieścia lat
Dmytra Pawłyczkę
nawet osiemdziesięciopięcioletniego
Lubow Jakymczuk
nawet w ciąży
Dzwinkę Matijasz nawet z siostrą Bohdaną
i Bohdanę Matijasz nawet z siostrą Dzwinką
Saszkę Irwancia z Oksaną
Natałkę Biłocerkiweć z Mykołą
Mykołę Riabczuka z Natałką
Pawła Szczyrycię nawet z wrzodami
na żołądku
Wierę Meniok i małą Wierkę
z Drohobycza
i Lonię Goldberga również stamtąd
choć niech nie liczy że mu potwierdzę
na Linkedinie że jestem
jego znajomym
Serhija Żadana
choć jest z Charkowa
Saszkę Kabanowa
choć pisze rymowane wiersze
i robi to po rosyjsku
Andrija Lubkę
bez zastanowienia
i Neboraka Kijanowską Beleja
Strongowskiego i Sływynskiego
Semenczuka i Wynnyczuka
Łyszehę i i Danę Pinczewską
i kobietę która się ukrywa pod
nickiem verandabalkonova
i w księgarrni „E”
w 2010 dostałem od niej
liścik
i Maryjkę Martusewicz Igora Biełowa Wasyla Machnę
no nie Maryjka to Białorusinka Igor to Rosjanin
a Machno od czternastu lat
mieszka nie w Tarnopolu a w Nowym Jorku
więc najpierw niech Amerykanie
zniosą dla Polaków wizy
***
z lewej strony ekranu napis:
NA ŻYWO: krwawe starcia w Kijowie
wchodzę na espreso.tv/
a właściwie jego retransmisję
strzały
barykady
płonące opony
morze głów
z hotelem Ukraina w tle
przemówienia
od czasu do czasu
zagłuszane
przez reklamy pasty do zębów
w hotelu Ukraina
późną ciepłą jesienią
2012 przez dwa dni
mieszkałem na piątym piętrze
z widokiem na Majdan
późnym wieczorem
wracałem z Arsenału
ulicą Instytucką
w barku przy recepcji
piłem z kimś koniak zakarpacki
kto to był może Leś Belej
nie pamiętam
ale z lotniska odbierała mnie
i odwoziła do Boryspola
Ola Bratczuk
i ją też bym wpuścił
pod swój dach
oglądam zdjęcia w Internecie
ten hol na dole
gdzie wtedy prócz recepcjonistki
nas dwóch i jakiejś kobiety
gotowej zająć się
czyjąś samotnością
nie było nikogo
zamieniony
na polowy szpital
i kostnicę
**
w puławskim mieszkaniu
dobiegają mnie głosy z podwórka
harmider krzyki jakieś śpiewy trzaski
podchodzę do okna
wychodzę na balkon
na trawniku pod oknami dwóch
sąsiednich klatek
schodowych
tłum
kilkadziesiąt osób
to uchodźcy z Ukrainy
domagają się by ich wpuszczono
do mieszkań
są agresywni
krzyczą
chwała Ukraini Herojam chwała
nikt do nich nie wychodzi
nikt im nie otwiera
dziwi mnie
że wybrali tylko
dwie pierwsze klatki
zupełnie nie zainteresowani
tą w której mieszkam
budzę się w warszawskim mieszkaniu
słyszę te same głosy co we śnie
na ekranie telewizora
prjama translacja z Majdanu
*
wstyd mi kochani
że tym bardziej
jestem z wami
im bardziej nie słyszę
waszych przywódców
i wszystkich
którzy mówią
do was ze sceny
również po polsku
trzyma mnie!
🙂
Nacht Bobikowo 🙂 😀
Oczywiscie zwiekszenie napiecia jest zawsze powodem do niepokoju i atmosfery nie poprawia. Mnie natomaist chodzi o to by zachowac jednak zimna krew i postepowac rozwaznie, nie podgrzewac atmosfery jeszcze bardziej. Oczywiste tez, ze Ukraina moze Krym utracic, przede wszystkim wskutek referendum, ale nie bardzo widze na czym mialaby polegac „katastrofa” jak pisze Sasiad. Krym zostal wlaczony sztucznie do Ukrainy i teraz moze sie stac, ze powroci do Rosji. Nie rozumiem dlaczego mialoby to byc az katastrofa dla tego regionu.
Orm 21.49 – no to jestem uspokojona, że nie popełniłam gafy
Imperium dało, Imperium zabierze. Drobiazg. Takie tam przepychanki na peryferiach.
@Jagoda 1 marca 14, 22:01, Jagoda 1 marca 14, 22:02
Cieszę się, iż to, co podajesz na temat znaczeń określeń „ojciec” i „brat” pokrywa się z tym, co mówiłem w swoich poprzednich wpisach. Natomiast „kaplan” jako ojciec duchowy, jest, jak sądzę zbyt upraszczającym zagadnienie, zbyt szerokim określeniem; oczywiście zapoznałem się z tekstem z przytoczonego linku. Domniemuję iż określenie „kaplan” stosowane jest tu na określenie księdza – czy to zakonnego (ojca) czy to tzw. diecezjalnego – jak „nasz” ks. Wojciech – czyli osoby po wyświęceniu na księdza; historia podaje przykłady przewodników duchowych którzy będąc zakonnikami byli „braćmi” bo nie mieli święceń kapłańskich czyli „na księdza”. Podobnie przewodnikami duchowymi były kobiety, w tym liczne święte katolickie, niekiedy zakonnice.
Ja osobiście nie uważam, żeby utrata Krymu była dla Ukrainy katastrofą, ale katastrofa może się stać, jak Ukraina będzie tak uważać. 🙄
Znaczy, chodzi mi o to, że groźnie mogłoby się zrobić, jeśli z jednej strony Putin będzie zdecydowany, żeby wykorzystać sytuację i Krym odebrać i znajdzie przy tym dostateczne wsparcie na miejscu, a z drugiej na Ukrainie znajdą się siły gotowe bronić Krymu „do ostatniego Ukraińca”. Wtedy, niezależnie od zamiarów polityków, sprawy mogłyby się wymknąć spod kontroli i zanim by je opanowano, nie dałoby się wykluczyć rozlewu krwi.
Oczywiście nie chcę krakać, może nic takiego się nie stanie, ale ten scenariusz nie wydaje mi się aż tak nierealny, żebym beztrosko machnął łapą i uznał, że w ogóle nie ma się czym przejmować.
A dlaczego Ukraina miałaby tak nie uważać?
Alez tak wlasnie, Haneczko. Terytoria przez cala nasza historie byly zdobywane lub tracone.
I o jednym warto pamietac – kiedy ogladam liczne vox-popy z ulica w Sewastopolu czy Symferopolu, pokazywane od tygodnia w tutekszej telewizji codziennie, to mie mam watpliwosci, ci ludzie autentycznie boja sie ukrainskiego nacjonalizmu. Bo czym bedzie nowa Ukraina jednak nie wiemy tymczasem.
Zgadzam sie. Bobik.
Haneczko, Krym to nie są dla Ukrainy żadne „odwiecznie ziemie”, więc – w pragmatycznym wymiarze – utrata go mogłaby być widziana nie tylko jako niekatastrofalna, ale wręcz jako pozbycie się kości niezgody.
To może niech Rosja pochyli się z troską od razu nad całą Ukrainą zamiast tak po plasterku, teraz Krym, potem wschodnia i tak dalej.
A cóż tu ma do rzeczy odwieczność 😯 I to Ty piszesz, Bobiku, taki wrażliwy na wrażliwość 😯
http://aszdziennik.wordpress.com/2014/03/01/unia-prosi-rosjan-o-przesuniecie-inwazji-na-poniedzielek-szanujmy-swoj-weekend/ 🙂 🙂 🙂
Nic nie poradzę – dla mnie terytoria nie są warte życia. Z dwojga złego wolałbym żyć w Małopolsce rosyjskiej, austriackiej albo górnowolckiej niż pięknie umrzeć w naszej, ojczystej, przepolskiej. Ani własnej krwi nie chciałbym przelewać za Rzym lub Krym, ani cudzej.
Ale to już nie od dziś wiadomo – nieprawdziwy ze mnie Polak. 😳
Wg Putina „Rosja rezerwuje sobie prawo do ochrony swoich interesów i obrony Rosjan mieszkających na Ukrainie.” Na Ukrainie, nie na Krymie. Rosja na Krymie nie spodoba się Turcji. Od wczoraj czytam, w necie, 😳 o historii i gospodarce Ukrainy. Strasznie to wszystko skomplikowane. I, tak jak to już wielokrotnie wspominaliście, niepokojący jest nie tylko sam konflikt, ale i jego język.
@Bobik 1 marca 14, 23:10
Święta racja ! to, co sam pamiętam z opowieści dziś już blednących a ongiś przekazywanych przez Bliskich którzy mieszkali tam przed Rewolucją Październikową, „oświeżylem” prostym „zerknięciem” do Wikipedii.
Kiedy Ukraina rezygnowała z broni atomowej gwarancji jej nietykalnosci również terytorialnej udzieliły USA, Wielka Brytania i Rosja.
Jezeli teraz pozwolą, żeby Putin na podstawie takiej samej uchwały, z jaką rozpoczął aneksję Osetii i Abchazji, z identycznym scenariuszem, działał na terenie Ukrainy, to niech się pożegnają z myśl, ze ktokolwiek się rozbroi i uwierzy w jakiekolwiek gwarancje.
Ja słyszałam co mówili, ci z Rady Ukrainy i co mówil ambasador Rosji na forum nadzwyczajnej sesji ONZ.
W każdym bądź razie przestałam uważać, ze wydawanie pieniędzy na armię i uzbrojenie to są niepotrzebne wydatki.
Znakomita lekcja.
Bobiku, ze mnie też nieprawdziwa Polka, ale nie jestem wszystkimi Polkami 😉 A Ukraińcy mają za sobą tygodnie Majdanu i bujania łódką. To nie jest czas na pragmatyczne oddawanie czegokolwiek.
http://tvp.info/informacje/swiat/jutro-spotkanie-rady-polnocnoatlantyckiej-ws-ukrainy/14217830
Zaczynam mieć wrażenie, że najwięcej w sprawie Ukrainy do powiedzenia ma Polska. Rozumiem, że granica itd, ale czy to nie wszystko za wcześnie? Rosyjska flota ma prawo do 2047 roku stacjonować w Sewastopolu, bo taką mają podpisaną umowę i w tym wypadku to chyba nie liczy się, że to podpisał Janukowycz. Poza tym wszystkie manifestacje w tamtym rejonie są prorosyjskie.
Lepszego czasu nie bedzie, miejmy nadzieje.
Słyszałam też dzisiaj świetny komentarz Barbary Labudy do uchwały Izby Lordów wzywającej Polskę do restytucji mienia żydowskiego.
Powiedziała, ze największy grabieżca w historii świata, który łupił inne narody przez stulecia, może wzywać innych, jak sam rozliczy się z zagrabionych dóbr. 😉
A mnie się zdaje, że właśnie teraz jest dla Ukrainy najwyższy czas na pragmatyczne myślenie. Bo przecież chyba nikt nie podejrzewa, że Ukraińcy jutro mogą się wybrać na zwycięską wojnę z Rosją i „szablą odebrać”. Po prostu w tej sytuacji nie mogą sobie pozwolić na czyste emocje. I widać zresztą, że ukraińscy politycy w większości zdają sobie z tego sprawę.
Oczywiście, że to, co – a przede wszystkim jak – robi teraz Rosja, jest bezwzględne, aroganckie i oburzające. Ale mogę się tylko podpisać pod Rotfeldem – to trzeba rozwiązać sposobami politycznymi i dyplomatycznymi, nie siłowymi. I Ameryka z Unią mają tu do roboty nie mniej niż sama Ukraina, a może nawet więcej.
Bobiku, no przecież o tym mędzę. Jakie znaczenie ma to, co nam się wydaje z oddali, od tego, co tam kipi. Możemy się na zimno mądrzyć, ale tam dzieje się na gorąco. Zabici z Majdanu mieli zginąć za Krym oddany Rosji? Ciekawa jestem, kto im to pragmatycznie wyłoży i straszne poczucie krzywdy zamieni w radość zwycięstwa.
Ooooo, jak się zmieniło!
To mi przypomniało prywatę. Bobiku, Heleno czy dochodzi do Was cokolwiek z mojej poczty? Skrzynka mi zdurniała 🙁
Będzie gorzej szukać, ale pewnie nie będzie tak obciążać strony.
Coś za coś.
A pani Barbarze nie chodziło oczywiście o mienie żydowskie, tylko o oburzającą hipokryzję.
Nigdy nie słyszałamn takie tekstu, rozbawił mnie z jednej strony i zaskoczył, nie ukrywam swoją trafnością.
Dzien dobry 🙂
Cos sie tu zmienilo…
Niedzielna kawa
udalo sie 🙂
herbata 😀
niedzielne slonce wita 🙂
szeleszcze koncowki zeszlego tygodnia
… i herbata
brykam
fikam
flegmatycznie pomiedzy lodowka a stolem
🙂 🙂 🙂
herbata
Lisek 🙂
Dzień dobry 🙂
Strasznie mi przykro z powodu kolejnych wybryków serwera. 🙁 Zebrałem się w sobie i napisałem do serwerzysty, ale nie podejrzewam, żeby zaczynał niedzielę od służbowych maili, więc pewnie potrwa, zanim coś odpowie, a tym bardziej zrobi.
A zmieniło się tylko chwilowo i też przez ten cholerny serwer. PA pracuje nad wersją mobilną – nocami, żeby mi nie przeszkadzać w prowadzeniu interesu. 😉 No i jak wczoraj sprawdzał którąś tam z kolei opcję, serwer siadł i już się nic nie dało zrobić; zostało to, co było w trakcie obróbki skrawaniem. 🙄
Ale spoko, niech tylko PA się wyśpi, zaraz go napadnę, żeby na urządzeniach niemobilnych wrócił do źródeł, bo bardzo jestem do nich przywiązany. 😀
niemieckie media – jak pisala wczoraj Panna Kota – spokojniej, ale w tonie: „Putin bierze, na co ma ochote”. Co mozna zrobic? Pogrozic palcem i
odczekac!!
Bobik? To naprawde Ty? o godzinie co to jej nie ma 🙂 🙂
Haneczko, do mnie mail doszedł i w związku ze świrami Twojej skrzynki dziękuję tutaj. 🙂
Rysiu, w necie czasem już samemu można nie wiedzieć, czy to ja, czy mój awatar. 😈
awatar, albo petla czasu 🙄
O! teraz widze jak to dziala! bron Bobiku starej wersji, bron cialem i duchem,
prosze
Siodemeczko, Pani Labuda ostro (i oczywiscie bardzo, bardzo prawdziwie) 🙂 🙂
a Pani Bielik-Robson znalazla polskie „lewactwo” na Wyspie 😎
Ostatni sondaż dotyczący politycznych sympatii Polaków na Wyspach, zrobiony tu z okazji zbliżających się wyborów europejskich, pokazuje, że większość tutejszych Polonusów nie tylko skorzysta z prawa do głosu w ramach brytyjskiego systemu partyjnego, ale jeszcze zagłosuje na Partię Pracy! (…) dotąd Polacy sympatyzowali prawie wyłącznie z konserwatystami, postrzegając ich jako zdroworozsądkową alternatywę dla „komunistycznego” (a potem „brukselskiego”) szaleństwa, i święcie wierzyli, że Margaret Thatcher zawsze ma rację.
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,15498390,Brytyjska_Polonia_skreca_na_lewo.html
Jagodo (wczoraj 9:49) 🙂
Jesli przyjac optyke Pani Labudy, to oczywiscie Polska i jej wladze nie maja prawa zlego slowa powiedziec na temat demokracji na Ukrainie, skoro Polska przez tyle wiekow narod ukrainski gnebila i usilowala wynarodowic.
To swietna optyka. Daleko zajedziemy.
Dzień dobry,
nie pospałam, bo całą noc się zastanawiałam w jakim punkcie na osi czasu należy umieścić „odwieczność”? I dlaczego w tym, a nie w innym?
A wystarczylo wygooglac. W internecie az gesto od odwiecznosci:
http://poema.pl/publikacja/25600-odwiecznosc
Nie wiem, jak to mam napisać, żeby nie zabrzmiało niewrażliwie 😉 ale przynajmniej spróbuję. Nie sądzę, żeby ktokolwiek na Majdanie umierał akurat za Krym, na którym Ukraińcy są mniejszością. Nie jestem nawet przekonany, że wielu z protestujących zadawało sobie wtedy pytanie o niepodzielność Ukrainy. Chodziło – również tym umierającym – o lepsze życie.
Czy lepiej żyłoby się ludziom w kraju podzielonym, z grubsza zgodnie z poczuciem narodowym i strefami interesów, czy w utrzymywanym w terytorialnej jedności, ale stale wewnętrznie skonfliktowanym i będącym na krawędzi wybuchu? Wiele już krajów musiało zadać sobie to pytanie i niejednokrotnie okazywało się, że podział – też przecież nieraz wymuszony sytuacją historyczną – na dłuższą metę okazywał się lepszym wyjściem.
Oczywiście nie mnie o tym rozstrzygać, czego chce Ukraina, ale trudno mi zamknąć oczy na to, że nie cała chce tego samego. Nie mogę do tego kraju przykładać naszej, praktycznie monoetnicznej miary. A nawet jak przyłożę, to zaraz przypominam sobie gdybania „wejdą-nie wejdą” z lat 80 i wiem, że gdyby weszli, nie leciałbym na żadne rosyjskie czołgi z butelkami, choć też byłem wtedy w ogromnych emocjach.
Moja wrażliwość jest wiele większa w tych punktach, gdzie idzie o pojedyncze, konkretne życie, niż tam, gdzie wchodzi w strefy honoru czy inych abstrakcji. Zanim krzyknę „nie pozwolę!” zawsze najpierw patrzę, czy mam czym nie pozwolić. Zanim wybiorę jakiś wyjście, przegłówkuję najpierw kilkanaście, a i po wyborze jeszcze mogę się wahać. Taka konstrukcja psa po prostu zmusza do biegania wokół spraw i obwąchiwania ich z różnych stron, ale bez spuszczania pragmatyki ze ślepiów. 😳 To nie znaczy, że się nie przejmuję i biorę wszystko na chłodno (a gdzie tam!), ale… No właśnie, ale. 😉
To, co powyżej, nie ma oczywiście usprawiedliwiać Putina, który wykorzystał sytuację w sposób bandycki i na ten temat nie mam wątpliwości. Ale w zetknięciu z bandytą też się zastanawiam, czy lepiej mu oddać portmonetkę i rolexa, czy dla tego rolexa dać sobie rozwalić łeb. 🙄
Heleno,
toteż Polska/Polacy, pamiętając o grzechach popełnionych względem Ukrainy 😳 starają się jej pomagać i to i od dawna 😎
Obawiam się, że to oświadczenie Izby Lordów, właśnie w tym momencie, ma na celu odwrócenie uwagi od własnych powinności. To USA, GB i Rosja zagwarantowały Ukrainie integralność terytorialną w zamian za rezygnację z broni atomowej. I tym, w pierwszym rzędzie,pilnie powinien się zająć brytyjski parlament i rząd JKM. Wywiązaniem się z własnych zobowiązań, zamiast bicia się w cudze piersi 👿
A skoro już weszłaś na grunt „polityki historycznej” 😯 To właśnie GB ma „cudowną” umiejętność ślepnięcia i głuchnięcia, kiedy jest to dla niej wygodne 👿 Vide: zlekceważenie raportów Jana Karskiego. Porzucania swoich sojuszników, vide: Jałta, deportacja „zbędnych” żołnierzy polskich, walczących za Anglię, do Australii – oni tam jeszcze żyją i pamiętają.
Klasyczna gra w „łapać złodzieja” 👿
Znam Twoje przywiązanie do GB i wiem, że nie lubisz takich wpisów 🙁 Ale zakładam, że Polskę też trochę lubisz i rozważysz rzecz na zimno i bezstronnie 😉
Odwiecznosc znaczeniowo i kontekstowo wypada w dosc nieistotnym dla chwili obecnej punkcie, w okolicach Wielkiego Wybuchu 😉
Izba Lordow chce odwrococ uwage od gwarancji danych Ukrainie???? 😯
Zlituje sie, Jagodo! ZK jest demokracja, bardzo stara, gdzie zadni lodrowie nie sa przez nikogo prowadzeni na smyczy. Wlasnie dlatego dosmiertnie zasiadaja w wyzszej Izbie, aby miec kompletna niezaleznosc od nikogo.
W jaki sposob „zlekcewazenie raportu Jana Karskiego” mialoby odbierac legitymacje” wyzszej izbie Palramentu gdy upomina sie o gwalcone lub ignorowane prawa swych wspoobywateli?
Zreszta nie bede juz dalej wdawac sie w te dyskusje, bo przyznaje, ze nie jestem kompletnie bezstronna, gdyz chodzi takze o moje mienie zagrabione pierw przez hitlerowcow, a nastepnie przez m.st. Warszawe. Wiec sobie spokojnie poczekam az Izba Lordow wymusi na Warszawie zwrot. 🙂
Dzień dobry 🙂
Bobiku, na rozum to ja rozumiem i ani mi w głowie poleganie za honory. Zastanawiam się tylko, jak dać Rosji to, co i tak, prawem silniejszego, bierze i jak zrekompensować to majdańskim Ukraińcom, żeby mogli wyjść z tego z twarzą. Ta twarz zresztą wcale mi się nie podoba, mam awersję do rewolucyjnych twarzy.
Faktycznie, jest wersja mobilna i to w starym układzie.
Wydaje się przyjazna użytkownikowi.
Jeżeli Helena po odebraniu swojego mienia stawia wszystkim ostrygi, to ja jestem za tym, żeby odebrała jak najszybciej. 😆
Rosji dac nie dlatego, ze jest silniejsza, ale dlatego i jesli, ze tak chce zdecydowana wiekszosc mieszkancow Krymu. Wolalabym aby odbylo sie to w drodze referendum i to nie 30 marca, ani 25 maja, ale za rok czy poltora, aby wiadomo juz byla z grubsza ktoredy zmierza Ukarina i jakim chce byc panstwem. Wtedy to referendum bedzie bardziej miarodajne a ludzie beda mogli podejmowac „poinformiwane decyzje”, a nie w slepo i nie pod wplywem absolutnie jednostrinnej propagandy rosyjskich wladz. . Byc moze wielu uznaloby, ze woli pozostac jednak z Ukraina niz z Moskwa.
Aha, i nie rozumiem tez dlaczego do tej pory milczy OBWE, ktore jak czytam od dawna, ma narzedzia do rozwiazywania tego rodzaju konfliktow.
I zanim na Krym wkrocza armie USA i Wlk.Brytanii (bo chyba tak nalezy rozumiec „gwarancje?) wartaloby sprobowac dojsc do porozumienia przy stole negocjacyjnym.
Orm
mam wrażenie, że dyskutujemy trochę „obok” siebie. Stąd, jak sądzę rozbieżność zdań. Z formalno – lingwistycznego punktu widzenia, na którym się głównie koncentrujesz,przyznaję Ci całkowitą rację.
Mnie bardziej zajmuje obyczajowo – psychologiczny aspekt tej sprawy. Nieuświadamiane, najczęściej, założenia, trwające od stuleci, niedyskutowane i nie kwestionowane. Założenia o szczególnej roli, wybraństwie, pośrednictwie klasy „kapłanów”. Klasie, która ma „władzę daną z góry”, wpływania na nasze losy. Ma łączność z „nieznanym i wszechmocnym”, wiele może, więcej wie. I wcale nie trzeba sobie werbalizować czy uświadamiać, że jest to relacja typu: autorytarny ojciec – dziecko.
To zwyczaj i obyczaj jasno pokazują, że tak właśnie jest. Jeszcze do niedawna całowano księdza w rękę. Robiły to nawet stare kobiety względem młokosów. Pamiętam to ze swojego dzieciństwa. To brak odwagi szerokich grup społecznych w sprzeciwianiu się tykaniu. I tak dalej i tak dalej. Aż do pokornego stawania rządu RP na dywaniku u biskupów. To ostatnie naprawdę nie wzięło się z powietrza.
Jeżeli poczytasz zagadnienia egzaminacyjne na egzamin proboszczowski, wymagania, jakie są stawiane przyszłemu proboszczowi, łatwo zauważysz, że punktem ciężkości jest utrzymanie autorytarnej władzy „ojcowskiej”.
Kwestia przewodnictwa duchowego to zupełnie oddzielna sprawa. Tutaj ważne są przede wszystkim kompetencje merytoryczne a nie formalne. Dla mnie przewodniczką duchową może być Halina Bortnowska a z biskupów jedynie emerytowany arcb.Nosol. Innych przewodników w Episkopacie, dla siebie, nie widzę.
Ciekawe, że tak mało się przypomina o tym, że Wojtyłę nauczył modlitwy, nie mylić z klepaniem pacierzy, krawiec Tyranowski. Podkreśla się często, że JPII był człowiekiem modlitwy, nie wspominając o tym, który go w przestrzeń modlitwy wprowadził.
Moim zdaniem relacje państwo – kościół nie zmienią się w Polsce dopóty, dopóki społeczeństwo nie podejmie wysiłku zmiany relacji z dziecięcych na dorosłe.
Ostrygi, BObiku, masz jak w banku. A jak kto woli kielbase, to tez.
Wszystkim! I kupimy chate w Warszawie na tyle lozek ile jest Gosci Bobikowych minus mieszkancy stolicy, ktorzy beda spac u siebie.
Siódemeczko, na razie przerabianie jeszcze trwa. Jak już będzie z grubsza gotowe, będę się domagał feedbacku. 😉
Dzień dobry,
ale przecież Rosja sama sobie po bandycku bierze. I to najobrzydliwiej i najtchórzliwiej, jak można – za pomocą wojsk pozbawionych jakichkolwiek oznaczeń! Tylko w paru miejscach na Krymie to się nie udało. Weszli, powiedzieli obecnym: won – i już. Pytani, nie odpowiadają, kim są, nie chcą rozmawiać z nikim. Bardzo bezpieczne. I szczególnie obrzydliwe dlatego, że Ukraina nie dała ku temu żadnego powodu.
Przypomina mi się niesamowity film estoński „Ulica Spokojna”, który obejrzałam kiedyś na poznańskiej Nostalgii i napisałam o nim tutaj:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2011/12/05/estonia-przestrzen-i-spiew/
Tak to właśnie tam wygląda.
Heleno,
nie chodzi o „prowadzenie na smyczy”, ale o pewien, zakorzeniony sposób myślenia o interesach własnych i cudzych. „Wielka Brytania nie ma przyjaciół. Ma tylko interesy” 😉
No, nie wiem Bobiku, czy jestem za tym odzyskaniem mienia przez Helenę, nawet za obietnicę ostryg 🙄
Przecież to ja będę musiała za to zapłacić 👿
Płaciłam już za odbudowę Warszawy, za zwrot mienia kościelnego, niesłusznie zagarniętego, za zwrot mienia kresowiaków 😯
Obawiam się, że więcej nie dam rady, a na samych ostrygach od Heleny nie wyżyję 🙁
Może jednak powinni zapłacić Niemcy, sprawcy, autorzy i wykonawcy tego bałaganu? 🙄
Wtedy i mnie by się coś może dostało. I też postawiłabym wszystkim ostrygi 😎 😉
Panno Koto,
być może to Orm ma rację, zwłaszcza w odniesieniu do stosunków niemieckich. Najważniejsze, że jesteś spokojna 😆
Stara wersja mobilna Koszyczka jest przyjazna estetycznie, ale jej wadą jest, że tekstu nie da się powiększyć, więc jak ktoś ma kiepskie oczy… I zdaje się o zmianę w tym kierunku głównie chodzi.
Ja mogę zapewnić, że o żadne mienie upominać się nie będę. Przed wojną rodzina z obu stron nie miała nic, co by się dało odzyskać 🙂
To właśnie napisałem, że bandyckość postępowania Rosji jest niewątpliwa. I nie mam też wątpliwości, że Zachód powinien robić (prawie) wszystko, żeby to powstrzymać. Tylko jak już przychodzi do tego wyboru, rolex czy łeb, na dodatek cudzy… 🙄
Dzień dobry 🙂
Trzymam kciuki za znalezienie wyjścia dobrego dla Ukrainy…
Powrócę na chwilę do naszej wczorajszej dyskusji. O, widzę, że Jagoda też – nie nadążam za nią 😉
Dzięki wielkie, Jagodo! @20:02
Jeśli chodzi o jednostronne tykanie księży, napisałaś o tym, nad czym się sam zastanawiałem. Może tylko, w przypadku tej mojej młodej owieczki, pojawiłby się jednak problem braku asertywności. Taki Orm musi być wielkim bazyliszkiem – wystarczyło, że spojrzał! Wystarczyło tylko jedno spojrzenie, a bezczelny kleryk czerwienił się i przepraszał, wystarczyło kilka cichych słów, a tępawy kapelan już uniżenie się kłaniał! Będę od jutra ćwiczył to spojrzenie ❗ Ale nawet gdybym się tego nauczył, ciągle widzę problem, o którym pisała Jagoda – gdybym chciał na przykład dołączyć do jakiejś grupy i budować dobre relacje z duchownymi, moje bazyliszkowe spojrzenie mogłoby stworzyć bardzo niezręczną sytuację…
Wiem, Ormie, że “ojciec” jest formalnym tytułem i nie rozróżnia wieku – zakonnik, który ma święcenia kapłańskie, jest “ojcem” i można traktować to jako uprzejmy sposób zwracania się do niego (i nic więcej). Nie wiem jednak, czy zawsze i dla każdego jest to możliwe – Jagoda wspaniale o tym napisała.
Myślę, że bardzo dużo zależy od naszych doświadczeń, od tego, czy jesteśmy wewnątrz, czy na zewnątrz Kościoła (również nastawienie księdza zależy od tego, czy widzi mnie jako swoją owieczkę), jaki jest cel naszej rozmowy. Dlatego Orm pisał o kindersztubie, a ja o zniesieniu hierarchii 😀
Słowo “ojciec” (duchowny) jest dla mnie jakby ubrane w wiele znaczeń – jest w tym moje katolickie wychowanie, problem średniowiecznej hierarchii i szczególnej roli księdza (co właściwie oznaczają święcenia?), również moje wielkie rozczarowanie tym, co widzę.
To wszystko nie oznacza, że nie umiałbym być uprzejmy, ale problem jest, jak sądzę, poważny. Wielu katolików nigdy nie rozmawia z księżmi, poza krępującą kolędą. A jak już muszą coś załatwić (ślub, pogrzeb) to nieraz dochodzi do bardzo przykrych sytuacji.
Dodam jeszcze, że dla księdza to wszystko też na pewno nie jest proste – uczy się w zamkniętym seminarium o swoim wyjątkowym powołaniu, a potem jedni traktują go jak istotę nadludzką, a inni nazywają zboczeńcem… Dlatego uważam, że lepiej by było dla wszystkich (może z wyjątkiem biskupów) gdyby ksiądz mógł być człowiekiem, tak jak w tej grupie anglikańskiej, którą poznałem.
Po przeczytaniu artykułu z linki Jagody @22:01 :
1. Ksiądz ma być “mamusio-tatusiem”, ale musi być mężczyzną 😉
2. Rozbawiło mnie zestawienie tego tekstu (kapłan-wychowawca, kapłan-ratownik, kapłan-terapeuta itd., przypomniały mi się bajki o Reksiu) z moim stwierdzeniem, że ludzie z księżmi wcale nie rozmawiają…
Bóg zapłać, Doro 😆
Bo już się zaczęłam rozglądać za jakimś kijem żebraczym na starość 👿
Idę na spacer, przewietrzyć rozgorączkowaną głowę 😉
Spowiedz Upadlego Aniola.
Wczoraj wstapilam do polskiego sklepu obok po bardzo dobra polska maslanke sprzedawana w litowych butelkach.
I niestety oko moje zatrzymalo sie na kiebasach. I jakos nie chcialo sie oderwac. A poniewaz nie wypadalo jakos kupic dwu kabanosow poprosilam o cztery z mocnym postanpwieniem, ze dwa dzis i dwa jutro. I tak bylo az do polnocy. Po polnocy jakas Sila Nieczysta wurzucila mnie z lozka i pognala do lodowki nakazujac zjesc te dwa pozostawione na jutro.
I zebyz to chociaz bylo warte Grzechu. Niestetu absolutna wiekszosc polskich produktow wedliniarskich sprzedawanych w Londynie jakosciowo spadla katastrofalnie i nie warto jest ich kupowac, Za komuny byly znacznie lepsze.
Dzis postanowilam siedziec na samych swietoszkowatych jarzynach i orzechach (0 cholesterolu). I tej litrowej butelce maslanki. I w tym wytrwam, tak mi dopomoz Bog!
Dlaczego za kijem zebraczym, Jagodo? Czy ktos zamierza odbierac Ci posiadlosc? Chyba pracowaliscie cale zycie dosc aby zabezpieczyc sie na stare lata?
Armie żadne na Krym nie wkroczą, bo jest tam już armia rosyjska.
Właśnie w Gazecie piszą, ze rozbrajają batalion ukraiński na Krymie. Właczę Tvn24, bo oni tam mają stałą łączność z Ukrainą.
Wczoraj w parlamencie rosyjskim mówiono również o Ukrainie wschodniej, z której podobno napływają glosy wzywające ratunku.
Orzechy też są tłuste. 😆
U mnie się daje powiększać tekst na zasadzie rozciągania ekranu, nie wiem, jak w innych opcjach.
Armie NATO na Krymie? Przecież to by oznaczało WW III. Chyba nikt nie jest aż taki wariat? 😯
Tak, orzechy sa tluste, ale na sposob DOBRY. Orzechy mam zapisane w diecie przeciwcukrzycowej. Niestety kabanosy pominieto. I croissanty.
Pomysł ze stałą metą u Heleny w Warszawie bardzo mi się podoba.
Nawet paczka w Tlusty Czwartek sobie odmowilam odkad przeczytalam, ze pozbycie sie go z organizmu wymaga osmiu gopdzin energicznego chodzenia lub poltorej godziny pedalowania na rowerze. Toz to zwierstwo jakies….
Mnie tez, Siodemeczko/ Ale najpierw musze odzyskac dwie kamienice na Pradze. Znaczy kamienice zostaly pare lat temu rozebrane, ale parcela pozostala ( wraz z cala archeologia podwalin, widocznych wsrod zarosnietej trawy).
Sposób na pączki podali w RMF: pączka zjeść, kalorie wypluć.
W sprawie pączków wystarczy ponoć cierpliwie poczekać, aż się przekroczy siedemdziesiątkę. 😈
http://wyborcza.pl/1,75476,15530066,Cztery_naukowe_historie_o_paczkach__Nie_do_wiary.html
Szczęśliwy, kto nie posiadał 🙄
Paczkow czy kamienic?
Ja ani jednego, ani drugiego, to chyba jestem najszczęśliwszy? 🙂
Tu sa moje kamienice:
http://warszawa.getto.pl/index.php?mod=view_record&rid=0001709965980144281&tid=osoby
Nie bardzo rozumiem, Jagodo, czemu Niemcy mieliby zapłacic Helenie za parcele, które jednakowoż znajdują się w Warszawie a nie w Bonn?
Można kupić:
http://www.samanthasdolls.com/zawieruszynski/
Mnie najbardziej podoba się Loretta.
Lisek w przelocie: orzechy sa (!!) zdrowe i jak najbardziej polecane Helenie.
Jagodzie, jak rozumiem, chodziło o to, że przez Niemców powstało to całe zamieszanie z kamienicami. I to się wprawdzie zgadza, ale po wyjściu Niemców nie było słusznych powodów, żeby kamienice nie wróciły do prawowitych właścicieli. Gdyby teraz dalej się upierać, żeby nie wracały, to by było poniekąd przyzwolenie na „grabienie zagrabionego”.
To trochę tak – jak już jesteśmy przy rolexach 😉 – jakby ktoś dał mi w łeb i sobie poszedł, a drugi skorzystał z okazji, zegarek mi zachachmęcił i teraz mówi – a czemu ja mam oddawać, niech zwraca ten, co w łeb walił. Coś tu jednak nie gra. 😉
Po wojnie byla ustawa dotyczaca tylko m.st. Warszawt, ktora upanstwawiala wszystkie zagrabione przez hitlerowcow nieruchimosci, z dobrodziejstwem inwentarza. Projektr ustawy reprtwatyzacyjnej do dzis od ponad dwudziestu lat lezy w Sejmie.
Serio, Heleno, trzeba się zwrócić do jakiejś kancelarii w Polsce odzyskującej mienie, teraz wiele ich powstało, bo sytuacje prawne dla każdej nieruchomości są bardzo skomplikowane. Powinni wstępnie sprawdzić, jak to wygląda w przypadku tych na Pradze.
Jedyna ustawa reprywatyzacyjna ktora weszla w zycie dotyczyla mienia komunalnego, bo chodzilo w duzej mierze o mienie koscielne, a Kosciol nie mogl byc skrzywdzony. . Dlatego mozna bylo odzyskac w Warszawie synagoge Nozykow i jakies laznie (mykwy), pewnie cos jeszcze.
Wiele lat temu wynajelam taka prawniczke. Po roku otrzymalam list, ze nic nie moze zrobic dopoki nie zostanie przyjeta ustawa reprywatyzacyjna.
Tak naprawde to jedyna nadzieja na odzysk sa presje z zagranicy (zza granicy?)
Znacie najnowszy kawał o sadyście?
Bobik zjadł właśnie świeżego croissanta ze swym Słynnym Dżemem Truskawkowo-Grejpfrutowym… 😈
Okej, okej, już nie będę! 😳 😆
Uch, bandyta!
Wrzuta:
http://www.radiosvoboda.org/content/article/25282387.html
Premier Krymu Siergiej Aksjonow poprosił Putina o zapewnienie spokoju na terytorium Autonomicznej Republiki Krymu z powodu niestabilnej sytuacji w regionie oraz „obecność niezidentyfikowanych i uzbrojonych oddziałów wojskowych”.
Ufo wylądowało.
Wist z bratnią pomocą wiecznie żywy jak, nie przymierzając, Lenin. 👿
Ja widzę w telewizji, ze Omon rozpędził już tę manifestację. Wyprowadzają po kolei ludzi, trzech prowadzi pojedyńcze osoby.
Republiki Nadbałtyckie czują się zagrożone ( i chyba słusznie, bo w wypadku powodzenia na Krymie, nastepny będzie Kaliningrad), Litwa prosi o interwencję Nato 🙁 .
Kaliningrad jest częścią Federacji Rosyjskiej. Zmoro, zlituj się.
Moi dziadkowie w takiej sytuacji robiliby zapasy mąki, cukru i kasz ( pamiętam je z dzieciństwa), a ja wysłałam męża, aby mi zatankował samochód do pełna. Coby starczyło na dojechanie do granicy niemieckiej 😉 .
Ta trwajaca antywojenna demonstracja na placy Na Manezu jest owszem rozpedzana przez milicje, ale ludzi przybywa.
Wypatruje z niepokojem swa „amerykanska” kolezanke (ona wrocila) Lude Aleksejewa, ktpra juz byla nieraz pobita na demonstracjach,
http://en.wikipedia.org/wiki/Lyudmila_Alexeyeva
Ale choc widzialam wiele siwowlosych starych kobiet w tlumie, wszystkie byly odwrocone od kamery, pokazujacej demo live z linku Mar-Jo. Mam jednak nadzieje, ze Ludy tam nie ma, ona juz ma swoje lata, niech mlodsi napeawiaja swiat.
Zostala juz garstka ludzi zepchnietych pod hotel naprzeciwko. Reporter rozglosni Swoboda podal, ze gdy tylko ktokolwiek zaczyna skandowac hasla, jest natychmiast wyciagany prze OMON z tlumu i odprowadzany do samochodu. Powiedzial, ze na jego oczach wywieziono juz ponad stu uczestnikow demonstracji, ze czasem zatrzymyesnir bylo bardzo brutalne – okolo dwunasu milicyjnych samochodow odjechalo z zatrzymanymi. Powiedzial tez, ze nie rozpoznal nikogo znanego i ze Nawalny jest w domowym areszcie.
@Jagoda 2 marca 2014, 10:15
Głównym minusem mojej „postawy” i jej pewna nieczytelność jest założenie domyślne (w wielkiej mierze idealistyczne a nawet infantylne) jedności tego, co w założeniach teoretycznych w tym: tych utrwalonych tradycją, a stałą i nieuchronną realizacją tego w codziennej materii życia. Zakładam konieczność i oczywistość jedności merytorycznych z kompetencjami formalnymi.
Jeśli to, co napisano, do czego pisane kanony obowiązują nie jest realizowane, to moim zdaniem taki „quasi realizator” nie spełnia tego, do czego jest zobowiązany a co ważniejsze – sam się zobowiązał, a więc nie tylko nie jest dla mnie tym co jest wyrażone jego tytułem, strojem, uprawianymi rytuałami ale wręcz winien jest świadczenia nieprawdy, bo tym, co i jak czyni, zaprzecza temu, do czego jest zobowiązany, sam się zobowiązał.
Melchior Wańkowicz w swoim pisaniu podaje, iż to proboszcz był najbardziej honorowaną osobą. Właścicielka majątku (dziedziczka) księdza w rękę całowała nie z poczucia swej „maluczkości” (bywała znakomicie wykształcona i bardzo majętna, to ona utrzymywała materialnie parafię) a czyniła tak nie z racji bezrefleksyjnej tradycji lecz z racji dawania wyrazu swego szacunku do wartości (nie religijnych) które proboszcz uosabiał i to było oczywiste; gdyby nie uosabiał bądź się tym wartościom przeciwstawił swoimi czynami, to marny by był jego los. Taki proboszcz z własnej woli szedł na zesłanie na Sybir aby nie opuścić nie tylko zesłanego za udział w jakichś działaniach dziedzica ale i tzw. chłopów ze swej parafii. Owszem, byli proboszcze podli, i natychmiast spotykali się z ostracyzmem. Bywali i podli hierarchowie, ale też byli odpowiednio traktowani przez szerokie rzesze wierzących. W tamtych realiach casus Księdza Wojciecha Lemańskiego rozwinął by się zupełnie inaczej; duch tamtych realiów (mimo że od dawna nie ma „zsyłek” ani nawet powojennych „centrów resocjalizacji”) do dziś realizuje się w postawach i poglądach niektórych ludzi. A zatem: jeśli ktoś (ksiądz każdej rangi) nie spełnia tego, do czego jest zobowiązany, to po prostu niejako nie istnieje; „albo w piki, albo – won od stołu. Ale przecież taki biskup czy ojciec(zakonnik) istnieją i to dobitnie w powszechnej świadomości społecznej. Czemu ? a, moim zdaniem, temu, że jak bardzo słusznie podkreślasz, Jagodo, brak odwagi, a moim zdaniem brak oświecenia i bezrefleksyjność szerokich rzesz tzw. wiernych. I realizacji powszechnego oburzenia. Czy to nie jest aby tradycyjna opieszałość w skali masowej ? Gdyby szerokie rzesze parafian znały i czuły to, co podają podstawy chrześcijaństwa i realizowały by to konsekwentnie, to moim zdaniem sytuacja była by zupełnie inna. Myślę też, że sytuacja i obraz kościoła u nas jest odzwierciedleniem obrazu innych żeby nie powiedzieć wszystkich fenomenów społecznych, instytucji, etc. Ciśnie mi się na usta prymitywne powiedzenie: „jaki pokój, takie meble”.
Z tego wniosek: należy położyć jak najsilniejsze akcenty na szerzenie oświaty, edukacji, promowanie – wyraźne promowanie postaw pozytywnych. Myślę, że gdybyśmy byli oświeceni i realizowali to oświecenie na codzień, nie było by sytuacji w których nawet najwyższa administracja Państwa musi brać pod uwagę czynnik uosabiany przez osoby z których mówiąc delikatnie co poniektóre nie spełniają podstaw tego, do czego się zobowiązali jako wierzący i tak w moim pewno idealistycznym osądzie nie są nie tylko hierarchami ale i nie wiem, jaką pokutę musieli by odbyć aby mieć prawo mienić się ludźmi wierzącymi w rycie chrześcijańskim. Tak, w tym rycie ksiądz – osoba duchowna staje się takową na skutek realizacji swego powołania czyli specjalnego rzeczywiście kontaktu z Dobrą Siłą Nadprzyrodzoną, ale jeśli nie jest temu dawane świadectwo każdą myślą, słowem i uczynkiem tak powołanej osoby, to albo powołanie się straciło, albo dana osoba „wrobiła w konia” i własne sumienie i wszystkich wokół. I w takich sytuacjach społeczność oświecona, jeśli wierząca to świadomie, znająca wymogi które muszą być spełnione aby dana osoba była osobą duchowną ma nieuchronnie i masowo piętnować takie przypadki. Jedna parafia „nie czyni wiosny”.
I tak postulował bym jako priorytet państwowy najsilniejszy możliwy akcent/nacisk na rozwój edukacji, kultury i sztuki. O wychowaniu nie ma co nawet wspominać; trudno mi sobie wyobrazić osobę dojrzałą która nie potrafi ze zrozumieniem określić swego światopoglądu a jeśli takowy jest (w sensie filozoficznym) idealistyczny, to czy jest ona czy nie wyznawcą jakieś religii, oczywiście znając tejże religii podstawy. Póki powszechny poziom oświecenia nie podniesie się, póki wybory nie będą wyborami świadomymi – nie będą zmienione meble w takim „ciemnym” pokoju. I tu się jak z radością widzę, zgadzamy się absolutnie.
Oczywiście masz rację wspominając znakomitą rolę p. Tyranowskiego; w ogóle obecne realizowane tego, co było dobre w dziele JPII jest dziś, jak to z bólem skonstatowałem, prowadzeniem w kierunku wskazywanym przez Sienkiewicza w „Krzyżakach”, postacią handlarza Sanderusa.
@ Smok, 2 marca 2014, 10:31
Smoku Miły: znamienne jest dla mnie porównanie czy wprowadzenie pojęcia Bazyliszka – uosobienia jak rozumiem siły, działania siłowego choćby wzrokiem budzącym strach. Moim zdaniem emanacją prawdziwej siły jest zawsze łagodność; siła – prawdziwa siła nigdy w znanych mi przypadkach nie manifestowała się groźnymi spojrzeniami, mową, nie budziła strachu; owszem – do dziś zwracają moją uwagę osoby wyglądające na bardzo sprawne fizycznie a charakteryzujące się nie tylko płynnymi ruchami ale miłym tembrem głosu i wypowiadaniem mądrych sądów znakomitym językiem. Miły, szczery, pełny szacunku do (w gruncie rzeczy słabszego, choć czasem wyposażonego w atrybuty wielkiej siły) uśmiech. Oczywiście pokora. To daje wielki power.
Oczywiste iż wiele zależy od naszych doświadczeń. Trening życiowy jest w moim doświadczeniu wartością kapitalną. Wszyscy dbamy o tzw. szczęśliwe dzieciństwo, ale też znam przypadki kiedy to – licząc według wieku biologicznego -dziecko wystawione na ekstremalną próbę albo się „złamało” albo – i to nam na myśli – „wyrobiło”. Był to dobry wstęp do kształtowania charakteru i wyrabiania jeszcze na początku nie uświadomionej refleksji aksjologicznej. Jeśli temu towarzyszył mądry stosunek do rozwoju fizycznego organizmu, to rezultaty bywały „ciekawe”.
Im bardziej prawdziwy dla mnie ksiądz widzi daną osobę jako swoją „owieczkę” tym bardziej wyraża wielki szacunek dla jej niedyskutowalnej podmiotowości. Jeśli dany ksiądz nie realizuje czynnie zasad już nie tylko chrześcijańskich ale choćby pewnych prądów filozoficznych z chrześcijaństwem związanych (personalizm to pies ? 🙂 ) to może powinien powtórnie zdać egzaminy wstępne do seminarium.
Już wspominałem powyżej o poziomie naszego oświecenia, w tym także o świadomości bycia obywatelem, osobą uprawiająca dany zwód, także np. bycia katolikiem. Póki to się nie zmieni – to, jak mawiał Bohdan Chmielnicki u Sienkiewicza – „szkoda howoryty”. Tyle że to co z wielkim wysiłkiem będąc w znacznej mniejszości robi się dobrego dziś, daj Boże zaowocuje za kilka generacji. Zawsze pamiętam co mi mówili Przyjaciele gdym podczas zmian 1989 był w kraju odległym: gratulujemy ale pamiętaj, że to jest przedsięwzięcie na kilka generacji.
Mar – Jo , właśnie dlatego, że Kaliningrad jest częścią Federacji Rosyjskiej, ale fizycznie oddzieloną, Republiki Nadbałtyckie się boją.
Na poziomie abstrakcyjnym, ani mi w głowie umierać za terytorium, czy nawet 😳 za wartości. Ale próbuję sobie wyobrazić, że ktoś, mając chrapkę, na ten przykład, na Ziemie Odzyskane, robi tak: chcę czegoś, co jest twoje – jestem silniejszy, więc to wezmę, jednocześnie bezwstydnie nadając przez tubę jakieś dyrdymały o tym, że bronię zamieszkałych na tym terenie obywateli przed ich własnym państwem. I on bierze, a moi sojusznicy, pokrzyczawszy trochę z oburzeniem, milkną w końcu, nic więcej nie zrobiwszy i wracają do swoich spraw i polerowania olimpijskich medali. Nie mam cioci we Wrocławiu i nie muszę jeździć do Świnoujścia na urlop. A jednak, w takich warunkach, czy umiałabym, czy mogłabym, zamknąć oczy i budować sobie lepsze życie? A co z poczuciem sponiewierania i zagrożenia? Czy w takich warunkach może być mowa o lepszym życiu? Wolałabym nie sprawdzać. Gdyby jedyną alternatywą była trzecia wojna światowa, to bym jej nie wybrała. Ale są chyba, do licha, inne możliwości. I mam nadzieję, że to, co słyszy dziś Putin od przywódców innych państw i organizacji międzynarodowych, to nie są puste groźby. Jeśli Krym chce się odłączyć od Ukrainy, to niech się odłącza. Ale niech nie będzie siłą odrywany.
Dzień dobry 🙂
A może by w sprawie „ojca” wrócić do korzeni, czyli do Ewangelii – Nikogo też na tej ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem Ojciec wasz, Ten w niebie (Mt 23,9).
Na Majdanie pan Kukiz śpiewał po ukraińsku, Tuska chwalili jako wielkiego przyjaciela Ukrainy (JK się wścieknie), a ogólnie wielkie emocje, obietnica sformowania sotni gruzińskiej, apele do Ukraińców w Rosji; mowy już bardzo dalekie od „pokrzepienia serc”. Coraz mniej mi się to podoba.
Personalizm może nie pies, ale każdy pies to Persona. 😎
Bobiku, wypusc!
Z mojego osniezonego i mroznego przyczolka zrobilam szybki przeglad prasy. Mam nadzieje ze Rosjanie z Krymu wyjda. Na razie skorzystali szybko, ze panstwo chwilowo sie oslabilo i weszli chronic ludnosc rosyjska na Krymie. A ze jest jej tam 60% to wlasciwie jedyne co mozna sie obawiac to to, ze jak Kosowarzy, zechce miec wieksza autonomie, ale glownym celem pozostanie powrot do macierzy czyli Wielkiej Rosji. Zadnych referendum, kiedy Ukraina najpierw musi wzmocnic struktury panstwowe. To ciekawe, ze Rosjanie maja takie nieoznaczone bataliony do specjalnych poruczen, ale ja to widze jako demnstracje sily Putina, ktorego odsuniecie od wladzy Janukowycza wyraznie oslabilo.
Do instytucji Izby Lordow wielu Brytyjczykow ma stosunek nader krytyczny, podobnie jak Kanadyjczycy do swojego nie wybieralnego Senatu. Kanada miala w Izbie Lordow swojego wlasnego Lorda (of Crossharbour- Conrad Black), ktoremu jego wtedy kumpel Tony Blair wychodzil lordostwo. Black byl z poczatku ucieszony nowa zabawka i przemawial na dowolne tematy (acz zawsze rozsadnie. Niestety, jak juz pisalam, Black skonczyl w amerykanskim wiezieniu za malwersacje biznesowe i stracil swoj majatek, a wiec i wplywy, wiec rzadko sie w GB pokazuje (pewnie wcale po ostatnim fiasko promowania tam swojej kolejnej ksiazki).
Jezeli chodzi o OBWE, to mysle, ze jestesmy swiadkami zmian wplywow i sil w starych uksztaltowanych przez WWII strukturach: Amerykanie zmniejszaja swoja armie i beda sie skupiac na obronie wezej pojetych interesach amerykanskich,pozycja NATO robi sie wiec slabsza, a slaba pozycja Rosji przez to silniejsza. Wydaje sie ze wszystkie oczy zwroca sie po raz kolejny do Merkel po przywodztwo. Polska poprzez przylgniecie do EU/Niemiec stala sie dzisiaj silnym i stabilnym politycznie demoratycznym przyczoliem i wzorcem dla Wschodu.Obysmy te pozycje dalej umacniali.
Tyle kazania na dzien dzisiejszy, bo musze leciec po cos na rosol!
@Bobik 2 marca 2014, 14:40
– i o to chodzi, i o to chodzi 🙂
Niektorzy Brytyjczycy maja krytyczny stosunek do Izby Lordow, bo jest ona w wiekszosci niewybieralna – wystarczy, ze ktos dostaje lordowski tytyl (za cos przeciez! Czesto za wieloletnia wierna sluzbe krajowi lub za wybitne osiagniecia) i juz moze zasiadac. No owszem, jest to pewien anarchronizm w XXI wieku, ale jest to anachronizm ktorego wiekszosc spoleczenstwa gotowa jest jednak bronic, podobnie jak instutucji monarchii gwarantyjacej apolitycznosc Glowy Panstwa. Dzisiejsi lordowie czesto apolityczni nie sa, jesli przedtem byli czlonkami rzadu lub wybitnymi czlonkami ktorejs partii, ale sa w pelni niezalezni gdyz nie musza sie ubiegac o ponowny wybor, nie musza sie podobac elektoratowi.
Osoboiscie jestem bardzi szczesliwa gdy wypowiadaja sie w obronie moich interesow w Polsce, gdyz z polskim Parlamentem nie udalo sie dogadac.
Dobrze, ze juz dobiles do domu, kroliku. Mam nadzieje, ze udalo sie odespac uciazliwa podroz.
To sa te komplikacje demokracji, Kocie, ale ja zawsze bede za wybieralnoscia, pomimo jej wad. Dzieki, dobilam to jest wlasciwe slowo, do domu po prawie 21 godzinach w podrozy, przez czekanie na lotniskach, ktore wydluza podroz jeszcze bardziej, bo minuty lotniskowe sa dluzsze. Przysieglabym, ze na lotnisku we Frankfurcie, w towarzystwie kilku mlodych Rosjan, widzialam samego Putina. Byl niewielkiego wzrostu, bardzo schludny i ci Rosjanie sie kolo niego krecili. Ale Putin by raczej lecial swoim samolotem, bez przesiadki we Frankfurcie, economy class, wiec to musiala byc taka lotniskowa fatamorgana.
Moze Putin ma brata blizniaka?
21 godzin w podróży! Króliku, bądź dla siebie dobry. 🙂
Kroliku, moze to jego dubler? 🙂
Jeszcze tylko pochwale Ukraincow za ich powsciagliwosc, rozsadek i zdyscyplinowanie. Kiedy Tunezyjczycy obalili swojego dyktatora kilka lat temu to z radoscia zlupili jego palac. W palacu tym byly masy zlota i drogich kamieni;zamaskowane drzwi do bibioteki prowadzily do polek ze stosami banknotow.Na Ukrainie mieszkancy grzecznie acz ze zdumieniem zwiedzali rezydencje obalonego dyktatora. Zwiedzajacy nie deptali trawnikow i zostawili wszystko w rezydencji nie naruszone. A byl tam garaz z 70 samochodami i motocyklami, ptaszarnia,zoo, 45-metrowy hiszpanski galleon zacumowany na rzece itd, czyli bylo co niszczyc i rabowac oraz mozna bylo sie zezlic zwyczajnie na rozmiar zlodziejstwa…
http://www.bbc.com/news/entertainment-arts-26405308
Troche mnie zastanawia i wzbudza lekki niepokoj notatka z BBC-News:
There are reports that Russia’s leading broadcaster, Channel One, has cancelled its coverage of tonight’s Oscars awards ceremony.
Heleno, http://www.1tv.ru/news/about/253270
Na drugi raz nie nalezy przyznawac Olimpiad takim typom jak Putin. Ledwie zgasl olimpijski znicz i voila!nieoznakowana armia w sasiednim panstwie, ktorego popierany przez Putina prezydent jest w jego kraju i milczy!Wyglada na to, ze ten caly desant odbywal w trakcie przemowienia Janukowycza po jego cudownym odnalezieniu sie w Rosji. Co za obsceniczny kleptokrata! Przejdzie do historii jak Marcos przez buty swojej Imeldy, Kadafi & Synowie, Mubarak & Synowie oraz Ceausescu; to Krezusi panujacy nad swoimi rodakami, z ktorych uczynili zebrakow i nedzarzy.
Walka z korupcja jest najwazniejsza dla zdrowego panstwa. Wystarczy popatrzec na Grecje i Wlochy!
Mnie bardzo imponuje, ze Ukraincy nie oddali jeszcze ani jednego strzalu na Krymie.
Ja juz bym pewnie dawno strzelala.
Bardzo dobrze, ze nie poddaja sie zadnej prowokacji. Bo w tej chwili jeden strzal bylby jak do Ferdynanda („Nie, nie rakarza, tylko tego tlustego, pobpznego z Konopisztu” – Jak tlumaczyla Szwejkowi pani Muellerowa, poslugaczka).
Merdam dotartemu Królikowi 🙂 i lecę wstawić nowy wpis, bo w tym już znowu zrobiło się ciasno.
Ja im nie wierze, Ago. Ze chodzi jedynie o natlok informacji. Natlok informacji zalatwia sie w czasie dlugich translacji niebieskim paskiem u doku ekranu.
Boje sie czy w nocy nie bedzie wiekszego desantu.
Heleno, moze to czesc antyzachodniej retoryki na ktora zwrocilas uwage wczoraj
Ja, oczywiście, też nie wierzę, Heleno.
http://tygodnik.onet.pl/wwwylacznie/reszka-krym-czeka-na-pierwszy-strzal/j1bl9
Czy u mnie się coś zacięło, czy wszyscy sobie poszli?
Aha, no to dobrej nocy!
Króliku zamorski, macham Ci też powitalnie. 🙂