Poranek czasowego sceptyka
O świcie między snem a jawą
ostrożnie pokonałem zasiek,
w dzionek zrobiłem krok niemrawo
i się znalazłem w nowym czasie.
Nie za gorącym, nie za zimnym,
letnim po prostu, tak bym orzekł.
Nie lepszym od dziesiątków innych,
lecz i nie gorszym od nich może.
W pośpiechu swój wewnętrzny zegar
przestawia człowiek tudzież zwierzę,
godzinę wcześniej wszystko biega,
a mnie ten numer coś nie bierze.
Wskazówki wąskie czy szerokie,
raczej podłużne, raczej obłe –
nieważne, za ich nowym skokiem
chowa się zawsze stary problem.
Więcej, problemów oceany,
te jeszcze z zimy i z jesieni.
Musiałbym chyba być naćpany,
by liczyć, że się dziś coś zmieni.
Wolałbym się, miast w letnim czasie,
zbudzić na przykład w dobrych czasach,
śnię nawet czasem, że tak da się…
Niestety. Nie dla psa kiełbasa.
Munstead Wood wygląda na jakiegoś krewniaka róży cukrowej (przez Niemców zwanej kartoflaną). Ciekawe, czy dałoby się kwiaty do słoja wsadzać. 🙂
Nie, nie podobieństwo jest tylko pozorne. Kartoffel-Rose to Rosa rugosa. Są jakieś róże konfiturowe, ale nie rozpoznawałem tematu. Kiedyś robiłem ocet różany za pomocą płatków dodawanych do octu zwykłego, ale potem zostałem rozpoznany przez miejscowych parafian jako źródło materiału biologicznego w kontekście Bożego Ciała i pozostaje mi się niemrawo opędzać.
zeen, tak się zwyczajnie wygłupiam
Podobno wszystkie róże są jadalne, tylko nie wszystkie równie smaczne, a przede wszystkim pachnące. Bo w tych całych konfiturach, octach, olejkach, itd. o zapach przecież głównie chodzi.
Aaaaa, już wiem!
Na konfitury najlepsza jest róża stulistna (Rosa centifolia) Rugosa jest mniej wonna i lekko cierpkawa w smaku
Właśnie ta rugosa jest konfiturowa. Miałem ją w starym domu i przerabiałem bardzo prosto: płatki po przycięciu i zwiędnięciu ucierałem z cukrem 1:1 i kroplą cytryny, mikserem ze spiralkami (ale nie miksowałem rurą na papkę!). Szybko, sprawnie, trzyma się latami.
Rugosa cierpka i mało wonna? 😯 A gdzie tam. Równie dobra na konfiturę jak centifolia, a w uprawie banalnie łatwa, bo to właściwie różany chwast.
Jak coś jest w porównaniu z czymś mniej wonne i lekko cierpkawe, to nie znaczy jeszcze, że jest cierpkie i mało wonne.
Ale de gustibus… 😉
Jak się nie ma centifolii, to i rugosa się nada.
A na olejek i wodę różaną najlepsza jest damasceńska
Markocie,
Z Tobą jest żadna rozmowa, żadnej merytoryki, tylko przerzucasz się linkami. Przedstawione przez Ciebie źródła i autorytety mówią dużo więcej, niż miałbyś odwagę sam powiedzieć.
I ja to rozumiem, inteligentny człowiek zwyczajnie by się wstydził przywoływać niektóre źródła, a Ty zza winkla wyciągasz czystą egzotykę i prezentujesz jako prawdę objawioną. To znana metoda: niech dyskutant ma z czym walczyć, podrzucamy mu co i rusz linkę z poparciem swojej tezy, a że to od czapy jest? To niech mądrala-dyskutant się męczy i uzasadnia dlaczego to nie jest prawda, albo dlaczego tylko częściowa, nie oddająca rzeczywistości. I wychodzisz na mędrca, gdy Twój rozmówca musi się namleć klawiaturą, by wykazać mętność tak metody jak i przedstawianych nią myśli. I nie sądź, że tu nikt nie widzi globalnej gry USA i innych zachodnich graczy, nawet tu już o tym strzępiliśmy klawiatury, problem w tym, że widzimy również grę globalną prowadzoną przez nieodległy Wschód, którego metody nie znajdują u Ciebie równie krytycznej oceny. Otóż dla nas to są truizmy, my szukamy nieco głębiej, głównie w sobie i w rozmówcach, staramy się dotrzeć wzajemnie do naszych myśli, bo cytatów to my się już trochę naczytaliśmy…
Nie dziw się, że przechodzi ludziom ochota na rozmowę z Tobą. Mnie przeszła całkowicie i uważaj: nie dlatego, że kształt rozmowy nie ten, choć to ma znaczenie, głównym powodem jest to, że to jest nudne…
Była tutaj jakaś nieśmiała dyskusja w sprawie antyszczepionkowców ostatnio, o ile dobrze pamiętam? Rozum się w narodzie cofa, czego kolejny dowód tutaj. Oczywiście najciekawsze komentarze. Jak zwykle w takich sprawach.
Zgadzam się, zeen – mnie też taki rodzaj rozmowy dość szybko nudzi i przechodzę do rzeczy ciekawszych, na przykład do róż. 🙂
U mnie na posadzenie czekają:
Nadia http://www.poulsenroser.com/assortment/rose-collections/renaissance/the-leonard-cheshire-home.aspx
cdn.
Kurczę, zapomniałam co drugie, tyle tego obejrzałam.
Posadzone już są nowe trzy:
That’s Jazz https://www.google.pl/search?q=rose+thats+jazz&client=firefox-a&hs=ZSM&rls=org.mozilla:pl:official&channel=sb&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=pE9DU-aFKeKAywPcnYGwBQ&ved=0CAgQ_AUoAQ&biw=1152&bih=566
Compassion https://www.google.pl/search?q=rose+compassion&client=firefox-a&hs=tn1&rls=org.mozilla:pl:official&channel=sb&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=0E9DU7GIEYex4wTBg4GwBQ&ved=0CAgQ_AUoAQ&biw=1152&bih=566
I ostatniej też zapomniałam, muszę jutro polecieć w grządki. Zarządziłam usunięcie sporej tui, która straciła sens, kiedy sąsiedzi tuż za płotem zrobili sobie tujowy żywopłot. Na jej miejscu zmieściły się trzy pnące i jest jeszcze miejsce na jedną szlachetną.
Już wiem, trzeci pnący jest Moonlight http://www.kordes-rosen.com/rosengruppen/duftrosen/gartenrose-moonlight
Dzień dobry 🙂
kawa
Wyhodowałem z nasion różę jabłkową 😀
Miłego dnia Koszyczku 🙂
Babilasie,
podzielam Twoje zdanie. Ja też „Berlin 1913” stawiam na pierwszym miejscu. Połączenie poezji Tuwima i znakomite wykonanie Długosza. Mogę słuchać na okrągło.
Bardzo też lubię Jurgowską Karczmę:
http://www.youtube.com/watch?v=yMcWacUwGlA&feature=kp
do słów Jerzego Lieberta.
Szanowną Frekwencję uspokajam, że wołanie: nie pij moja miła, nie pij nie odnosi się do kawy/herbaty 😎 i można je spokojnie, jak zwykle, podawać 😉
Gdyby mi amerykańce zechciały podrzucić, choć jednego melona, bardzo chętnie zmontuje jaką niezobowiązującą ruchawkę 😎
Jeżeli podczytuje nas jakiś wraży amerykaniec, niech się proszę pospieszy z podrzucaniem, bo potrzeby mam pilne 👿
siedzę w poczekalni, pisałam o pieniądzach 🙄
Jurgowska karczma
Raczej zawróć, raczej nadłóż parę staj,
Choćby ziąb cię spalił, wiatr oślepił –
Przed tą karczmą nie zatrzymuj sań:
Nie pij, moja miła, nie pij…
Tam z kieliszków wyskakuje siny bies,
Czuły tenor, bies rozanielony,
Stuknie w szkło – już w kieliszku pełno łez,
A on płacze, coraz wyższe bierze tony.
Stuknie w szkło, weźmie cis, wstrzyma czas
I z wieczności – sama wiesz najlepiej –
Będzie kpił: jeszcze jeden do mnie raz
Przepij, moja luba, przepij.
Brzękną szkła… patrzysz w krąg – tenor sczezł,
Ton ostatni jeszcze słania się po stole,
A z kieliszka drugi bies, rudy bies,
Wyjrzał tępy – czarną bruzdę ma na czole.
Wlepił wzrok: w mózgu myśl, ostra kra
Tęskny gzygzak tnie ci czoło między brwiami…
Stuknął w szkło – już w kieliszku jestem – JA!
Nie pij czasem, nie daj się omamić!
– Ty żeś to, mój miły? – Brzękną szkła –
Pękną ściany, dach dwupoły się rozłamie,
Miast posadzki – czarny lej bez dna.
I zakracze z wszystkich stron niepamięć…
Tylko walczyk czarci będzie łkał
Słodki walczyk – ach, niezapomniany!
Pierwsze pas, drugie pas, trzecie pas
I wypłyniesz lekka poprzez ściany…
Raczej zawróć, raczej nadłóż parę staj,
Choćby ziąb cię spalił, wiatr oślepił –
Przed tą karczmą nie zatrzymuj sań:
Nie pij, moja miła, nie pij…
Słowa: Jerzy Liebert
Nisiu, „Moonlight” mam, ale od zeszłego roku, więc mało o niej mogę powiedzieć. „That’s Jazz” (rośnie przy schodach) wydaje mi się… zbyt perfekcyjna, niemal plastikowa, taka skandynawsko sterylna. „Compassion” wydaje się bardzo ładna. Prawie już na nią zachorowałem! Tylko jeszcze miejsce znaleźć.
Dzien dobry 🙂
Jeszcze nie bylo herbaty ? Pewnie dlatego Rys nie bryka…
Babilasie (00:09), ze strefy jerozolimskiej (okazjonalnie takze nadbrzeznej w tym samym rejonie) 🙂
Co do homeopatii , obliczono ze w niektorych wypadkach koncentracja specyfiku przedstawioanego jako lek jest mniejsza niz jedna molekula na sprzedawana buteleczke 😉 Kiedys przesiedzialam godzine z lekarzem zajmujacym sie homeopatiai wysluchalam zasad leczenia (dla przykladu – wysypke podobna wizualnie do ukaszenia pszczoly nalezy leczyc mieloną pszczolą) oraz wysluchalam klasycznej 45 minutowej anamnezy pacjenta (niezaleznej od dolegliwosci), w ktorej padaly m.i. pytania typu (cytuje) „Gdy jest ci zimno, czy czy czujesz to bardziej w prawym czy w lewym uchu?” Z tym ze niektore leki sprzedawane jako homeopatyczne niekoniecznie takie sa, bo to troche zlepek roznych rzeczy, i znam przynajmniej jeden taki lek ktory owszem dobrze dziala (na to na co ma dzialac).
nieustajaco z rana…………… herbata i szeleszczenie 🙂
brykam
jestem w mocnych objeciach „realu” Lisku 🙂 brykm fikam wolniej i po innych ulicach 🙄
fikam
babilas, te roze (z niedzielnej linki) to przed kilku laty pstryknalem, ale byly CUDNE 🙂 🙂
Kompletnie od czapy, ale w końcu nie samymi dyskusjami żyje człowiek. Coś dla miłośników durnostojek:
http://www.alexandra.ru/catalog/groups/2668.html
Te są wyjątkowe 😯
Lisku, termin „homeopatia” stopswany jest w Polsce dosc luzno i lekami homeopatycznymi nazywane sa czesro preparaty nie majace niczego wspolnego z homeopatia jaka znamy i kochamy.. Mnie kiedys w warszawskiej aptece aptekarka zaproponowala wyprobowanie „homeopatycznego” syropu na kaszel (mokry), a kiedy sie oburzylam, ze wciska mi kit, zaczela tlumaczyc, ze syrop zawiera bardzo duzo wyciagow z dobrych wyprobowanych w medycynie ludowej ziol. Pokazala butelke – faktycznie napisane bylo „homeopatyczny”, ale absolutnie nie mial nic wspolnego z hpomeopatia. Zwyczajny ziolowy syrop na kaszel. Ilekroc spotytkalam sie z tym okresleniem w Polsce roznych preparatow, nie mialy one zadnego zwiazku z homeopatia.
Dzień dobry 🙂
Z dzisiejszej herbaty nic nie zrozumiałem 😈 ale żeby smakowało, wcale się rozumieć nie musi. 😉
Resztę dzisiejszych komentarzy doczytam za chwilę, bo z rana chciałem po pierwsze wrzucić nowy wpis, żeby mnie sumienie przestało gryźć. Okropnie nie lubię gryzienia. 🙄
Dzień dobry 🙂
Poproszę Maszeńkę, ona chyba nie nosi gorsetu 😉
Przepraszam róże, ale przypomniał mi się taki tekst Kołakowskiego http://wyborcza.pl/magazyn/1,132059,13773238,Dziedzictwo_leftyzmu.html