Podręcznik
Bobik od rana walił w klawiaturę z zaciętą miną, potrząsając nieustannie łbem. Od czasu do czasu przerywał, w jego ślepiach pojawiał się głęboki namysł, a łapy wykonywały dziwne ruchy, podobne do przelewania z pustego w próżne.
– Piszesz jakiś szczególnie skomplikowany wierszyk? – spytała zaciekawiona Labradorka.
– Nie przeszkadzaj! – warknął szczeniak niecierpliwie. – Piszę coś znacznie ważniejszego. Dzieło, na które czeka cała psiość, ba, cały świat! Podręcznik do psomeopatii.
– To ty się na tym znasz? – zdumiała się Labradorka i w jej głosie pojawiło się znienacka coś w rodzaju szacunku.
– Na razie znać się na tym może każdy – prychnął Bobik. – Ale do czasu. Jak napiszę ten podręcznik i on zostanie zatwierdzony przez ministerstwo, a potem uczelnie jedna po drugiej zaczną otwierać Wydziały Psomeopatii, to ja będę… no, ten… kaloryfeusz na psomeopatycznym polu. Znaczy, w Krakowie na polu, bo w Warszawie raczej na dworze.
– W Warszawie o dwór nietrudno – przyznała sąsiadka. – A nawet o kilka konkurencyjnych dworów. Ale powiedz mi, czy napisanie tego podręcznika jest takie trudne? Bo widzę, że się okropnie przy tym męczysz.
– Ano, łatwe to nie jest – westchnął Bobik. – Trzeba cały czas uważać, żeby w każdej linijce było dokładnie 0,0000000000000001 myśli. Jedno zero mniej czy więcej i już nie jest naukowo. A wiesz, jak ciężko jest myśl do tego stopnia rozwodnić, żeby jej praktycznie wcale nie było?
– Nie przesadzaj. Niektórym przychodzi to z najwyższą łatwością. Na przykład…
– Nie wymieniaj, nie wymieniaj! – wrzasnął Bobik. – Zacznę się porównywać, wpadnę w kompleksy i nigdy tego podręcznika nie napiszę. A przecież mówiłem ci, że na to wiekopomne dzieło czekają uniwersytety, akademie i niezmierzone zastępy naiwnych, których niby nie sieją, a oni i tak na każdej ulicy rosną.
Mordo, ja nawet nie wiem, gdzie takich wiadomości się szuka. Nie dręcz, tylko wal od razu po nazwisku. 😈
Kocie, ale to jest wiadomość sprzed dwóch lat o tym stalkerze, chyba że to inny.
Kocie, czy to Łukasz P., syn znanego kompozytora?
No na[rawde, Pieseczku! Robisz sercz: Kim jest stalker Kasi Tusk. Wychpdza Ci rozne doniesioenia, z ktorych dowiadujesz sie, ze to „syn znanego kompozytora, Lukasz P.”
Pierwsze nazwisko jakie Ci przychodzi do glowy dodajesz do imienia Lukasz. Dowiadujesz sie, ze owszem, istnieje taki syn. Potem juz latwo odszukac reszte.
No i po resaerczu.
Pewnie wszyscy tu sa za mlodzi aby pamietac Krolowa big-bitu Helene Majdaniec (Zakochani sa wsrod nas, Rudy rydz i inne takie co sie nam wtedy bardzo podobaaly). HM naprawde w latach szescdziesiatych byla wielka gwiazda w naszym baraku. No i pojechala do Paryza, gdzie wystepowala w Olimpii i prasa podobno tez francuska ja uwielbiala. I polska prasa odmieniala Olimpie na wszystkie sposoby: kolejny sukces socjalizmu!
Az cos sie stalo, zanim zdazyla z Paryza wrocic. W gazetacg zaczely sie jakies przebakiwania, ze doszlo do wielkiego skandalu, kompromitacji Ludowej Ojczyzny na arenie miedzymarodowej, podwazenie zaufania jakim Helene Majdaniec obdarzyly laskawe Panstwo i Partia, no i takie tam.
Bylam wtedy nastolatka i umieralam z ciekawosci. Rodzoie byli sklonni uwazac, ze to cos politycznego – moze odwiedzila Maison Lafitte, moze chlapnela cos pubicznie o brakach w zaopatrzeniu w papier toaletowy, moze wydala imperialistom tajne plany budowy cukrowni w Krasniku pod Lublinem.
Helena Majdaniec kompletnie zniknela wkrotce z radia i nie wiadomo bylo naprawde gdzie przebywa: dalej w Paryzu? na Lubiance? Rozstrzelana?
Dreczyla mnie ta sprawa latami – jakiej politycznej zbrodni dopuscila sie w Paryzu Helena Majdaniec?
Az nastala Era Internetu i przypomnialam sobie, ze moze mozna byloby teraz sprawdzic. No wiec sprawdzilam i znalazlam taki tekst, wyjasniajacy niemal w ostatnim zdaniu o wykroczeniu Krolowej Big-Bitu: dala sie sfotografowac w samym reczniku:
http://wyborcza.pl/1,126565,13096474,Dawni_sasiedzi_Heleny_Majdaniec__Nie_potrzebujemy.html
What is my point? A takio, ze jak sie powiedzialo a, to trzeba powiedziec b, bo wszystko dzis na szczescie mozna sprawdzic i nie dreczyc sie latami pytajac o co sie rozchodzi.
Pierwsze na P…. na P…
Syn Pucciniego zajmuje się stalkingiem? Z zaświatów? 😯 😈
Bobik, nie udawaj.
Się pokazała w samym ręczniku
i zaszedł skandal po skurczybyku,
a dziś znudzona gółką publika
nie piśnie nawet na brak ręcznika. 🙄
No wlasnie. Czasy to byly towarzysza Wieslawa, ktory lubil skromnosc niewiescia. Jak krolowa Wiktoria. Mialby dzis dobre zycie z Kosciolem.
Wlasnie odkrylem, ze Rybolowy zmieniaja sie miejscami na jajkach. Raz jeden, raz drugi. Madre ptaszki. Widzialem na wlasne oczy.
Webcam z Michnikiem tez przestal laczyc. Klara jak zawsze osowiala.
Znaczy, rybołowy są gendery. A czarne bociany też podejrzane. W niektórych porach, przy niektórym świetle, wcale nie są czarne, tylko tęczowe. 😛
Ten Pan B. w dziele stworzenia chyba w ogóle nie wziął pod uwagę Oka i narodowo usposobionej młodzieży. 👿
Rybolowy sa gendery jak nic. Ich dwa jajka sa niezwykle piekne, bezowe, jakby pochlapane brazowa farba.
Tu jest rozmowa Kublik, niezla, w trzech odcinkach i wystarczy nacisnac przycisk:
http://wyborcza.pl/12,82983,15819637,Zamkniety_kosciol_przed_ks__Lemanskim__Wielka_wpadka.html
16485
Pochlebiasz mi Heleno 😉 . A Karin Stanek też pamiętam. I Burano o pięknych oczach.
W polskim sklepie, gdzie dzis tlok jak na stadione, widzialem produkt pod nazwa „Prosiaczek szynka dobrodzieja”. A takze zobaczylem, ze Babunia i Dziadunio z Polski (producenci wszystkIego) odnalezli rodzine w Londynie. Nazywa sie Ciocia Ela z Londynu. Widzialem: nozki w galarecie Cioci Eli z LOndynu i jejze golonke. Do wyboru tez kopytka Cioci Eli oraz szara maz pn smarowidlo cioci Eli z Londynu. Nie wzbudzalo zaufania i nie wiadomo bylo co nim nalezy smarowac. Moze to na porost wlosow na brodzie.
W tej sytuacji nabylem ogorki malosolne, kapuste koszona oraz duzo sledzi, ktore dopiero trzeba cala noc moczyc.
No trudno.
Kapusta koszona, jak rozumiem, kosą, osobiście przez Dziadunia Dobrodzieja? 😆
A dlaczego śledzie dopiero do moczenia? Dziś jest post. 😈 Moje śledzie już w śmietanie, tylko pieczonego ziemniactwa czekają.
Do rencistów i emerytów zostały rozesłane świąteczne życzenia z okazji Wielkanocy, podpisane przez prezesa ZUS:
W związku z marcową rewaloryzacją świadczeń dyrekcja Zakładu Ubezpieczeń Społecznych głęboko wierzy, że Pan/Pani spędzi tegoroczne święta Wielkiej Nocy w znacznie lepszym nastroju, niż poprzednie i życzy zdrowia, pomyślności, będąc przekonaną , że Wielkanoc 2014 spędzi Pan/Pani z jajami kategorii „L”
Nawet XL. Co se derekcja ma żałować w Święta. 🙄
Kapusta koszona z nóżkami cioci Eli z Londynu okraszona mazidłem na porost brody. 😆
Przypadkowym przypadkiem wpadłem przez przypadek na ten tekst:
Jeszcze się broni zwierz Alpuhary
tuląc leniwie resztki snów w łapach.
„Wstawaj, już siódma! Wstawaj, mój stary!
Jak długo jeszcze będziesz tak chrapał?!”
Przegrał. Smycz. Klamka. Winda. Na lewo.
Skwerek. Podwórko. Pani Wiśniewska.
Kot. Gołąb. Dzieci. Samochód. Drzewo.
Ech, dola jego pieska-niebieska…
Pani ostrożnie stąpa, bo boli.
On, bury kundel, też jest staruszkiem.
Kroczek za kroczkiem. Doszli powoli.
Najbardziej lubi leżeć pod łóżkiem.
A pani lubi jego szczekanie.
Rękę jej liże mordka wilgotna.
Z nim bardzo łatwo znosić czekanie.
Pani jest dobra. I jest samotna.
To w roku 2006 Michał Babilas udostępniał wspomnienie Trammera o Zwierzu i uzupełnił je odnalezionymi w Sieci Wariacjami o Zwierzu. Niemiłe jest tylko to, że było to na ściepie i są tego jawne dowody językowe w komentarzach.
Jakby Ci to Piesku delikatnie zakomunikowac… No to moze tak powiem najuczciwiej jak potrafie: ja nie poszcze w Wielki Piatek, bo go nie obchodze, no chyba, ze przez solidarniosc, to moge sprobowac. Stara jak pracowala to bardzo uwazala, zeby w pracowej stolowce nie przynosic niczego co mogloby zgorszyc obecnycg kolegow. A teraz odzywia sie w Wielki Piatek bez swiadkow. So.
Ale w niedziele pojde z gotowya strawa swiateczna do E. bo lubie zeby tez miala swieta. A ze ona nie jada miesa ani swiatek ani piatek, to wsrod rozlicznych ryb beda tez i sledzie. Ktore nalezy jeszcze przez nic wymoczyc i doprawic. . Chyba ze jutro u Wairose’a podlapie genialnie zrobione szwedzkie w zalewie musztardowo-koperkowej. O.
A kapusta koszona jest na wenigret, ktory E. uwielbia. A propcz tego jeszcxze bedzie, jesli jutro zdobede, sea bass (Okon morski? ) z blanc beurre estragonowym, co jest boskim polaczeniem. Na szczescie nie musze tego przygotowywac, bo do kazdej porcji tej ryby oni dodaja woreczek blanc beurre, pieknie przyrzadzony. Nie bedziemy sobie lap utrudzac.
przez noc, przez noc.
I chyba tez beurre blanc, a nie blanc beurre.
Welll, jestem bardzo starym Kotem.
Jeden mój przyjaciel nazwał kiedyś konia „Alpuhary”, też w przekonaniu, że był to jakiś zwierz, w tym poemku.
Bradzo ladnie, Nisiu. Gerwazy, Protazy i Alpuhary.
Wesolych Swiat wszystkim!
Wczoraj w pracy dyskutowalismy w pracy o roznych daniach ze stop zwierzat: chilijska zupa z krowich stop calda pata, chinskie pieczone kurze lapki,karaibski gulasz z kozich i baranich stop… ja sie pochwalilam naszym narodowym przysmakiem, jellied pig’s feet… Potem zaczely za mna te nozki w galarecie chodzic. Zwykle jest to dobry moment, zeby pojechac do Cafe Polonez w Toronto gdzie takie przysmaki serwuja, ale ja wybralam droge trudniejsza i kupilam swinskie nozki. Gotowaly sie tuz pod wywietrznikiem kuchennym pod oslona nocy, zeby nie straszyc sasiadow. Wlasnie sie studza! Praca przy nozkach zdecydowanie odbiera na nie apetyt. Ale coz, juz gotowe, beda na kolacje. Moze do tego czasu mi ta niechec przejdzie.
A te nozki nie byly myte przed gotowaniem?
A cos mi sie a propos przypomnialo: zeby kapusta (czy kalafior czy brokuly) nie smierdziala w czasie gotowania, nie nalezy jej nigdy przykrywac. Nie pytajcie dlaczego – chodzi o jakis wydzielany przez kapuste gaz, ktory nie moze sie koncentrowac pod pokrywka, a w polaczeniu z powietrzem czy tez tlenem, przestaje smierdziec. Czytalem o tym wiele lat temu i tam to bylo wytlumaczone, ale juz nie pamietam.
Webcam u Kapustow juz dziala. Zaraz sprawdze Michnika czy juz dziala.
Owszem, naprawiony.
Kocie, nozki swinskie surowe (umyte) wygladaja i pachna znacznie lepiej niz te same nozki po ugotowaniu. Czary mary.
Nie jestem ortodosyjna w sprawie Swiat, ale wydaje mi sie, ze JPII zniosl wszystkie posty jako przezytki przeszlosci (w odroznieniu od uzywania kondomow, srodkow antykocepcyjnuch itd)…
To ja też złożę życzenia, bo mam rozum zajęty gorszą stroną życia.
Dobrych, radosnych Świąt wszystkim. 🙂
Mały załącznik:
https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/Bobikowo?fgl=true&pli=1#6003680415472474610
Rozkoszna pocztowka.
Już składacie? O matko, a ja jakiś wpis świąteczny chciałem jutro wrzucić…
Szczesliwych swiat i Wesolego jajka ! 🙂
Ty tu rzadzisz, Bobiku, wpis wrzucisz jak ci sie zachce. U nas Wielki Piatek jest dniem wolnym od pracy. Smigusa Dyngusa na szczescie nie obchodzimy, choc wolny poniedzialak byloby fajnie miec.
Takie świąteczne tempo narzuciliście, że zrezygnowałem z napisania kolejnej wersji Zwierza Alpuhary, odłożyłem prace domowe i rzuciłem się do robienia wpisu. 😀
A skoro nowy wpis już jest, nóżki są wymoczone i śledzie umyte, to właściwie możemy już powoli zacząć świętować. 🙂
Lenin na polance! Magnificent!