Szlagier eksportowy
– Znudziła mi się chwilowo polityka – zawiadomił niedbale Bobik, z niejaką ostentacją odsuwając na bok wszystkie gazety. – Postanowiłem zwrócić większą uwagę na gospodarkę, zgodnie ze znanym clintonowskim postulatem. I oczywiście od razu wpadłem na genialny pomysł, bo czego jak czego, ale pomysłów mi nie brakuje. Wymyśliłem mianowicie, jaki towar mógłby się stać polskim przebojem eksportowym.
Labradorka z wrażenia aż uniosła tylną łapę i podrapała się nią za uchem.
– A cóż by to mogło być takiego? – zapytała z przejęciem.
– Widły! – ujawnił z dumą Bobik. – Mamy wyjątkowo niski koszt ich uzysku, bo masowo wyrabiamy je z igieł. Weź na przykład taką banalną sytuację: ktoś komuś w tłoku nastąpił na odcisk. Jakiś tam Niemiec, Francuz czy Anglik mówi „przepraszam“, nadepnięty odpowiada „och, nic się nie stało“ i na tym sprawa się kończy. A u nas dopiero się zaczyna. Nadepnięty rodak nawet nie czeka na przeprosiny, tylko od razu warczy „nie widzisz, ślepa komendo, że tu ludzie stoją? Chamstwa się namnożyło, że strach z domu wychodzić!“. Na to ten, który nadepnął, zamiast „przepraszam“ rzuca wściekle „sam pan jesteś cham i w dodatku komuch!“, a potem już naprzemiennie, poprzez „bydlaka“, „słoika“ czy „niemytego kretyna“ gładko dochodzą do nieuchronnego „pan nie wie, kto ja jestem!“ oraz „nie daruję! do sądu podam!“ i widły gotowe. Już nie mówię o tym, co się dzieje w necie. Bractwo taśmowo wyrabia jedne widły za drugimi. A zauważ, że przy tej produkcji obchodzi się bez jakichkolwiek inwestycji, budowania fabryk, kupowania materiałów, załatwiania zezwoleń i tak dalej. O fachowców też nietrudno, cały kraj jest ich pełen i to chętnych do pracy za darmo. No, chyba sama przyznasz, że widły mogą się stać naszym najważniejszym eskortowym produktem.
– Jest jeden problem – zaoponowała Labradorka, która zawsze potrafiła znaleźć dziurę w całym. – Kto miałby kupować te masowo produkowane widły? Zagraniczne rolnictwo jest w dzisiejszych czasach tak zmechanizowane, że chyba mało kto jeszcze wideł używa.
Szczeniak spochmurniał, ale tylko na chwilę, bo zaraz przyszedł mu do głowy kolejny znakomity pomysł.
– Trzeci Świat! – oznajmił z miną eksperta. – W Trzecim Świecie na pewno widły się przydadzą.
– Ale to są zwykle dość odległe kraje – czepiła się znowu Labradorka. – Transport tyle by kosztował, że cała rzecz mogłaby się nie opłacić.
– Tu cię mam! – szczeknął radośnie Bobik. – Nie doceniasz mojego geniuszu ekonomicznego! Do Trzeciego Świata będziemy eksportować same igły, a przebywający tam na urlopach czy placówkach rodacy błyskawicznie i z widoczną przyjemnością przerobią je na widły. Wyobrażasz sobie, jakie z tego będą kokosy, a przy tym jaką sobie wyrobimy markę w dziedzinie widlarstwa?
– Wyobrażam sobie – mruknęła Labradorka z zaskakująco niewielkim entuzjazmem. – I dlatego mam nadzieję, że ta polityka nie znudziła ci się na zbyt długo.
Panowie na lewo, panie na prawo i siedzą cicho, a policja religijna zrywa wszystkim ozdoby jeśli uważa, że są nieprzyzwoite.
Tak, słusznie domyślacie się, że chcę wprowadzić obyczaje saudyjskie po przeczytaniu Eight Month on Ghazzah Street by Hilary Mantel. Tylko że będę musiał odespać, bo skończyłem o 3:30am.
Tych, co twierdzą, że życie w komunie było najstraszniejszą torturą (a nie odnoszą się do Wielkiego Brata, a do późnego peerela) chętnie bym wysłał na kilka lat do Arabii Saudyjskiej. Krainy, jak wiadomo, z 1001 nocy.
W pierwszych słowach mojego komentarza pragnę zawiadomić, że w zakładce na boku jest nowy prezent od Orma, tym razem o plakietach wotywnych. Polecam. 🙂
A co do Arabii Saudyjskiej… No cóż, nie ona jedna. Pracując z uchodźcami już dawno nauczyłem się torturę życia w późnym Peerelu traktować, nazwijmy to, relatywnie. 🙄
Podobno jak ktoś drapie się za uchem, to znaczy że wygrał licytację 😀
Pora nabyć coś na ząb.
Ormie, co do opowieści, to nie jestem specjalistą od pozycjonowania stron i osób, ale czy „na czworakach” byłoby ongiś takim zaskoczeniem? Czytałem kiedyś (nie pamiętam gdzie), że w Rosji do późnego okresu nie była popularna pozycja określana w Oceanii jako „na misjonarza”…
Ja mam inne pytanie do Orma. Co to znaczy, że bordiura jest repusowana?
A poza tym gdzie się podział Mordechaj? Czyżby tak pilnie nakocał swoje nowe, piękne biurko, że nawet nie miał czasu na blogu się pojawić? 😉
Bobik, wstydź się. Podstawowych rzeczy nie wiesz.
Mam na myśli bordiurę, a nie Mordechaja.
Dzięki, Andsolu, za zwrócenie uwagi na tekst o blachach wotywnych. Podałem go na skutek zainteresownia Heleny widzianymi przez nią wotami.
Faktem jest iż jak to nazywasz pozycjonowanie w perspektywie historii czasów i miejsc nie jest moją specjalnością, a ta część opowiesci jest, jak podałem, w kategoriach swoistej fantasy, i z reakcji owej mającej służyć za modelkę niewiasty można wnosić, że nie tak bywała ona pozycjonowana. Zwłaszcza w biały dzień.
@Bobik, śr, 30 Kwiecień 2014, 16:33
To znaczy że obramowanie wykonane jest techniką repusu. Repus (tu: reliefowy) to wykuwanie młotkami i tzw. puncynami (metalowy, czasem drewniany pręt o długości ok. pól ołówka acz o mniejszej średnicy i o odpowiednio ukształtowanej głowicy roboczej) w blasze czy obiektach z blachy na często miękich podkładach (smoła repuserska) reliefowych ornamentów, przestawień, etc.
@ Andsol
Przepraszam iż zapomnialem dodać (nie czuję się dziś najlepiej) rzeczy najważniej na temat upozowania w takiej a nie innej pozycji; tak właśnie nasza domniemana modelka najwierniej by przedstawiała to, jak wygląda owa krowa z plakiety w Benicach; służę obrazkiem plakiety.
Dziękuję. 🙂 Teraz będę mógł udawać eksperta od złotnictwa, rzucając z obojętną miną „no tak, ten obiekt jest oczywiście repusowany, choć ja bardziej sobie cenię sztancowane”. 😎
Po prostu wstyd, gorzej niż w maglu 🙁 .
http://natemat.pl/100477,kobiety-lagodza-obyczaje-w-polityce-na-pewno-nie-marzena-wrobel-i-wanda-nowicka-zobacz-gorszaca-awanture
Jasienica:
http://www.tvn24.pl/polska-i-swiat,33,m/kosciol-pozostanie-zamkniety,423442.html
Wyszło mi, że już nie żyję 🙂 . Skoro tak, to stwierdzam, że na tamtym świecie nie jest gorzej niż przedtem 😉 .
http://www.rmf24.pl/nauka/news-jak-dlugo-pozyjesz-stan-na-jednej-nodze-i-sprawdz,nId,1418099
Tez mi tak wyszlo. 🙂 Milo, Zmoro, ze w twoim towarzystwie. 😀 Dobrze, ze juz teraz nie mamy sie czego obawiac 😆
Ledwo dycham po 2-godzinnym czekaniu na autobus 65. I nie mysle serdecznie o strajkujacych dzis znowu transportowcach londynskich. Jak uwazaja, ze im za malo placa, to niechajk kazdy otworzy prywatna praktytke dentystyczna i beda forse widlami znosili do banku. 👿 Oni nieustannie prosza o wiecej, sukinkoty.
Z ta sprzedaza oplatkow to ciekawy problem. Czy tylko w kosciele wolno sprzedawacx oplatki? Chyba nie wiedza o tym tutejsze polskie sklepy zawalone oplatkami i karpiami w okresie przed Bozym Narodzeniem.
Ciekawe ze Wiali z Kigali donosi o tym dopiero jak juz Wielkanoc nastala. Ciekaw jestem czy dusil to w sobie czy dopiero mu doniesiono?.
Co do magla w Sejmie. Nie wiem jak tam bylo, ale wpis sam w sobie jest chamski. Jak ktos zaczyna od zdania , ze kobiety same dostarczaja argumentow ze bynajmniej nie lagpdza obyczajow w parlamencie, to rownie dobrze moglby napisac, ze Zydzi sami dostarczaja argumentow antysemitom poniewaz Wildstein jest wyjatkowo gluoi i wredny. Jak powinien byl napisac aby mnie nie rozwscieczyc? „Mowi sie czesto, ze obecnosc kobiet lagodzi obyczaje w Parlamencie. Tym razem jednak tak sie nie stalo gdy dwie panie poslanki… etc”.
Mowiac zas o chamstwie (Bobik zaczal) – dzis wieczorem ma byc prowadzona dluga rozmowa z pania prof. Germaine Greer, ktora w ostatnich latach odnotowuje, jako uwazna obserwatorka spolecznych tryndow i obyczajow, powazny wzrost mizoginii. Najwiecej oczywiscie w internecie, ale internmetowe zwyczaje rozpowszechniaja sie w realu. Tak podobno uwaza La Greer.
Nie wiem czy bede jej sluchal czy tez pojde wsciekac sie na innym kanal BBC gdzie dokladnie o tej samej porze bedzie nadany kolejny reportaz o znecaniu fizycznym i psychoicznym sie nad starymi ludzmi w domach opieki spolecznej.
Najchetniej schowalbym glowe w piasek i powiedzial: dzuma na oba wasze domy!
Moja Stara bardzo serdecznie dziekuje Ormowi, za tekst o wotach, na ktory sie rzuci jak tylko nieco odpocznie i dojdzie do siebie, bo ona tez na ten pinkwolony autobus czekala.I nie bylo nawet gdzie przykucnac.
Zmora 18:39
Istotnie, przerażajace.
Myśle jednak, ze Pani Nowicka zastosowała w tej rozmowie metodę Pani Wrobel. Polega ona na tym, ze gadam, gadam, gadam nie dopuszczając do głosu interlokutora. To jest metoda bardzo wielu posłów PIS i wywodzących sie z tego ugrupowania, stosowana już od dawna.
Antidotum zastosowane przez Nowicka niestety nie do końca jest skuteczne. Udało Jej sie spowodować, ze wypowiedz Pani Wrobel nie przebiła sie, ale Pani Nowickiej rownież, czyli stan 0:0.
I wyszło na to, ze żadna z nich nie okazała szacunku dla widza.
Z tym staniem na jednej nodze, to Stara juz o tym czytalka w Timesie i przypomniala sobie na przystanku autrobusu 65. Obladowana ciezkimi zakjupami i z odpadajacymi stopami sprobowala zamknac oczy i stac na jednej nodze. Ale po trzech sekundach poczula ze zaraz umrze. No i ludzie na nia dziwnie patrzyli.
Jednym z argumentów na rzecz większego udziału kobiet w polityce jest łagodzenie obyczajów i podnoszenie kultury dyskusji. Argument bezsensowny i wpisujący się świetnie w kulturę „całuję rączki pani dobrodziejki”. Argumentem na rzecz większego udziału kobiet w polityce, jedynym potrzebnym, jest fakt, że stanowią one ponad 50% społeczeństwa.
Bobiku, powiedz Labradorce, ze jak Wiali z Kigali wysle na inny, 😳 przepraszam, trzeci swiat to o udzialy w widlatym interesie powinna sie postarac. Beda kokosy. 🙁
Dwóm orlim Maleństwom rzuciły się pióra i ogony. Wyglądają jak pterodaktylki 🙂 Zęby im chyba rosną, to znaczy dzioby rogowacieją czy cóś, bo z upodobaniem gruchoczą szczękami gałęzie. Najmłodsze Maleństwo jeszcze całe w pierzu, ale naśladuje rodzeństwo w ogryzaniu paździerzy, dławiąc się co i rusz. A zimno u nich jak pierun; rano niecałe 3 stopnie C i padziło. Pani Orlica znowu jak zmokła kura. Biedactwa.
Teraz juz bez zakupow usilowala z zamknietymi oczami stac na jednej nodze. Po osmiu sekundach zwalila sie na nowe biurko. So much jesli chodzi o balety.
Cooo? W Somerset 3 stopnie?!!! A w Londynie pelnia lata! I dzien byl przepiekny.
Sowo, tak samo oceniam tę kłótnie – wiem, że pani Wróbel nigdy sama nie przestanie gadać. Kiedyś dyskutowaliśmy tu o takich programach – odpowiedzialny jest dziennikarz, który powinien zadbać o to, aby obie panie miały taką samą możliwość przedstawienia swoich racji. A tu obwinili wyłącznie posłanki…
Kochani, dziennikarz ma w ręce niezawodną broń, tylko nigdy jej nie używa, bo oni chyba lubią jak się ludzie żrą. Może im podnosi oglądalność. A wystarczy poprosić realizatora dźwieku, żeby wyłączył jeden mikrofon.
U Miszki szopy pracze z wizytą!
To znaczy, raczej nie szopy, ale chciałam zrobić alarm.
Już wiem, jenoty. Piękne.
Koszyczku, u Klary widać tylko 3 maluchy. Mamy w tej chwilo nie ma.
Orm, współczuję samopoczucia. Próbowałeś już przestawienia kalendarza, żeby już było jutro?
Chyba się jednak nie skompromitowałam bardzo, bo jenot to szop ussuryjski. Cudne stworzonka.
Przecież p.Nowicka nie od dzisiaj zna posłankę Wróbel i zdaje sobie sprawę z tego, że babszyl jest nie do opanowania. Skoro zgodziła się na konfrontację z nią, to powinna mieć jakiś sensowny koncept na starcie z ptaszyskiem.
A wybrała najgorszą z możliwych opcji, prezentując podobny poziom, jak interlokutorka.
O widzach i minimum przyzwoitości wobec nich zapomniała 🙁 .
U Klary to czwarte jest malutkie i te trzy grubasy ciagle je depczą. Jakoś udaje mu sie od czasu do pory wydostać na powierzchnie, ale ma mocnych przeciwników. Kibicuje mu, aby mu sie udało!
Kocie, Orły niepolskie mieszkają w Decorah, Iowa 🙂 W Somerset pewnie więcej niż 3 stopnie.
Ormie! Cudny tekst! Zasmiewalam sie czytajac anegdote o wolu i krowie. Ale tez wiele ciekawych rzeczy o wotach dziekczynnych dowiedzialam sie. Bo te nogi i rece w ksiegarni sw. Wojciecha oraz w kosciele garnizonowym w Lublinie bardzo dawno mnie zafascynowaly. Nigdy przedtem niczego o wotach nie czytalam i nawet nie wiedzialam, ze moga byc w ksztalcie tablic z bordiurami i obrazkami. Myslalam jakos, ze to zawsze jakies czesciu ciala i zawsze za cudowne uleczenie. Tak mi to chyba ktos w dziecinstwie wytlumaczyl i tak juz zostalo. Z czego wniosek, ze dzieciom nigdy nie nalezyt tlumaczyc „na skroty”! Naprawde bardzo ciekawy tekst. Dziekuje serdecznie.
Smok ma absolutna racje mowiac, ze jesli doszlo do awantury, to wina to prowadzacego, ktory nie panuje lub nie chce zapanowac nad tym co sie w studiu dzieje. POczynjac od zapraszania posel Wrobel. Czy jest ona slynna z jakichs ciekawych mysli wypowiadanych w ciekawy sposob czy tez zawolano ja do porogramu wylacznie po to by pokazac „kolor”? By doszlo do pyskowki?
Nisia ma oczywoscie absolutna racje mowiac, ze producent/rezyser siedzacy za szybka mogl zasygnalizowac technikowi natychmiastowe wylaczenie mikrofonu. Bardzo rzadko w praktyce zostawia sie oba mikrofony otwarte. Wlasnie po to by moc zamigac zielonym swiatelkiem do drugiej osoby, ze teraz ona moze odpowiedziec czy zareagowac, ale nie wczesniej niz dostanie mikrofom.
Oni to, kurcze, robia specjalnie, nie rozumiejac, ze jest to bardzo nieoprofesjinalne ze strony producenta/rezysera i prowadzacego.
Sorry, Jedno, poplatalo mi sie. Myslalem ze mowa jest o Kapustach.
Meki@18:56, dzięki za linkę – bardzo przygnębiający materiał 🙁
A u mnie w skrzynce na oknie kuchennym rozwinely sie dzis pierwsze zwiastuny czubatki ubiorkolisatnej…
Aaa, i tu Was mam, bo nikt nie ma pojecia co to za czubatka ubiorkolistna, bo podobno ta polska nazwa tego co ja znam jako Swan River daisy kompletnie sie w Polsce nie przyjela, zupelniue jak smaczliwka wdzieczna. I bardzo dobrze – nie trzeba bylo wydziwiac. I choc widzialam czubatrke ubiorkolistna na gdynskim bazarze u baby z kwiatami i jeszcze w paru innych miejscach,
nikt mi nie umial powiedziec jak sie te kwiatuszki nazywaja.
A jest to moje najwieksze odkrycie kwiatowe od trzydziestu lat, kiedy sie okazalo, ze nie nalezy mi dawac do reki lobelii, ktora u mnie wysycha w ciagu 2-3 tygodni, co jest raczej upokarzajace. . A potrzebowalam malych niebiuesjkich akcencikow, ktore by podkreslaly zharminizowane barwy bialych, rozowych, malinowych i czerwionycgh pelargonii, ktorymi wyoelkniualam zawsze te skrzynke. Czubatka nigdy hodowcy nie upokorzy – kwitnuie jak oszalala cale lato i spory kawal jesieni.
Male delikatne niebieskie (choc wpadajace we fiolet) stokroteczki, z koperkowatymi liscmi sa najciezej pracujacymi kwiatkami w skrzynce. Niewymagajace, puszyste i delikatne:
http://zojalitwin.wordpress.com/2010/07/24/czubatka-ubiorkolistna/
To co oni w tym linku pisza o „kobiercu” kwiatowym, to sa jakies absolutne wierutne bzdury. Nie chcialabym miec zadnych kobiercow w skrzynce na kwiaty. Chce miec delikatne i rzadkie akcenciki, takie zeby widac bylo tez listki. I „czubatka ubiorko-listna” jest idealna towarzyszka do wszystkiego niemal w donicach i skrzytnkach.
W tym roku robie eksperyment i zamiast ukochanych pelarginii, posadzilam roznobarwne francuskie margerytki (marigolds) – zolte, pomaranczowe i nakrapiane ciemnymnym brazem, porzertykane blekitem czubatki. Margerytki juz kwitna, ale sa jeszcze bardzo niskie. Beda wyzsze, I hope.
Inny moj staly przyjaciel to srebrno-zielone liscie cynerarii, zwanej w Polsce „mrozami”.
Mrozy daja piekne tlo kwiatim kolorowym. Oddzielaja barwy od siebie i podkreslaja tonacje. Ale mrozow w tym roku nie dalam. Moze to byl blad. Jesli sie okaze ze jednak powinnam byla, to dosadze, trudno. Moje cynerarie to Silver Dust.
Na marginesie bardzo dobrze się czytającego Orma wspomnę program – tak, Cejrowskiego, jest do obejrzenia w sieci – z Fatimy, gdzie pątnicy wrzucają do ognia z wosku wykonane wszystkie możliwe organy ludzkie: stopy, serca, nerki, płuca… no, tych intymnych nie, w takich przypadkach wrzuca się świecę, w intencji uleczenia. Zapewne po pomyślnym spełnieniu intencji pątnicy fundują wota dziękczynne i udają się do odpowiedniego rzemieślnika, który już odpowiednio płucko lub nereczkę wystuka młoteczkiem 😆
A wiesz zeenku, ze ja juz od dziecka (ok dziecka moze 13-letniego) zastanwialam sie co sie wiesza jak sie uzdrowi np z choroby wenerycznej…
A w nawiazaniu do niedawnej rozmowy o panach i chamach, dzis w polskim sklepie (tym lepszym) byla Musztarda Plebana oraz Musztarda Jasnie Pana. 🙄 Nie zauwazylem zadnej Musztardy Chlopa na Bani ani Musztardy Baby Tej od Cieleciny. A szukalem.
Heleno,
jestem Ci dozgonnie wdzięczna za czubatkę, dozgonnie 🙂 Uwielbiam ją, a nikt mi nie potrafił powiedzieć, jak ten cudny kwiatek się nazywa. Niedaleko mnie Zieleń Miejska wysiała czubatkę w różnych kolorach blisko torów tramwajowych i wygląda ona zjawiskowo. Zapoluję na nasiona i obsieję skrzynki balkonowe; w tym roku wysiałam różne aksamitki. Dziękuję tysiące razy 🙂
Tez jestem pod urokiem danej czubatki!
Nooo, ja jej nie wysiewam tylko kupuje pare krzaczkow sadzonek, w centrum ogrodniczym. Widzialam sadzonki w Polsce, wlasnie w Gdyni, raz na targu i pare razy w jakims centrum do ktorego zawiozla mnie Kuma, ktorej wtedy obsadzalam balkon. To juz bylo pare lat temu.
Wlasnie – aksamitki. Nie moglam sobie przypomniec jak sie nazywaja French marigolds po polsku.. To jest to co kwitnie u mnie w tym roku w skrzynce.
Aksamitki.
Pan Profesor Stefan Buczacki pewnie nie bylby ze mnie zadowolony – on nie lubi ostrych kolorow, ktore sa tak „nie-angielskie”, wrecz… wulgarne. Ja sie Pana Profesora Buczackiego bardzio boje. Kiedys dostalam od Jasiuni roslinke w doniczce. A poniewaz nic o niej nie wiedzialam, to siegnelam po ksiazke o kwiatatch domowych autorstwa Pana Profesora. I w pierwszym zdaniu przeczytalkam: Curiosity rather than a thing of beauty.
Byl to pocalunek smierci. Kwiatek „sie stlukl i polamal i musialam wyrzucuic go na smietnik” – to byla wersja dla Jasiuni.
Ale powiedzenie „curiosity rather than a thing of beauty” popzostalo w naszymn domowym jezyku z E.
Mam nadzieje, ze prof. Stefan Buczacki nie pofatyguje sie z inspekcja mej skrzynki na kuchennym oknie. Nie w tym roku, profesorze.
Aaaa, to też poszukam sadzonek w szkółkach, mam zresztą pod bokiem sklep Szkoły Ogrodniczej. Tak czy inaczej, wiem teraz, o co pytać – dzięki Tobie. Super!
Czubatka bardzo przyjemna roślina. 🙂 Znam i używam od dawna, ale też nie miałem pojęcia, że właśnie z czubatką i to jeszcze ubiorkolistną miałem przyjemność.
Zapomniałem w porę donieść wieść z Dywanika, że dzisiaj jest (był?) Dzień Jazzu. Dla mnie wprawdzie taki dzień może być codziennie, ale niechże oficjalnie uczczę, najlepiej przy pomocy mojego ukochanego Milesa. 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=rE8y7QAJ3ug
A propos wzorników u Orma (uśmiałam się jak norka), przypomniała mi się anegdota. Wystawa Kossaków; szlachcic z prowincji chodzi od obrazu do obrazu, mamrocząc pod nosem z podziwem: „Ten to miał kopersztych!”.
Przystojna bestia, profesor Buczacki:
http://www.expertsearch.co.uk/cgi-bin/find_expert?4341
Jedna Tako, to się u nas przyjęło jako rodzinne powiedzonko, używane dla wyrażenia uznania dla dzieł malarskich. 😆 Jak miło, że jeszcze ktoś to zna.
Młodzieży może należy wyjaśnić, że co marniejsi malarze, zamiast się samodzielnie męczyć z tematem, kompozycją, proporcjami, itp., ściągali to sobie z kopersztychów, czyli miedziorytów, a potem już obojętnym bykiem nakładali na to kolorki.
Z profesorem Buczackim mam zdecydowanie na pieńku. 👿 Nie będzie pluł mi w twarz i mówił, jakie kwiatki mają mi się podobać! 👿
Milesa takoż ajlawju. Zapuściłam sobie dziś „Live in Poland 1983”. Podróż sentymentalna…
Czego i kogo nauczaly te nauczycielki? Czy ktos wie?
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/francuski-ksiadz-gwalcil-nauczycielki-w-ramach-egzorcyzmow/3d3rl
Ci wytlumacze, Bobik. Zajmowalam sie sporo ogrodem Rodzicow w Nowym Jorku i na Hampton Bays, gdzuie mieli dacze. Ale jakos tak… bez glowy. Wsadzalam co sie dalo i gdzie sie dalo nie zastanawiajac sie co z czym i czy sa to rosliny „miejscowe” czy sprowadzane z egzotycznych krajow, nie myslalam o PH ziemi ani o tym czego potrzebuja.
I dopiero przyjazd do Anglii pierwszy raz uswiadomil mi, ze ogriodznictwo jest dziedzina wiedzy, ze istnieja rozne tradycje ogrodnicze, ze ogrod francuzki zasadniczo rozni sie od ogrodu angielskiego, ze najpiekniejsze ogrody angielskie sprawiajace wrazenie spontanicznego sadzenia roslin, sa w rzeczywistosci przedsiewzieciem bardzo przemyslanym, za[projektiowanym z myskla o przyszlych pokoleniach, zas nazwiska slynnych hgistorycznych ogrodnikow takich np jak Capability Brown sa tu tak dobrze znane, jak nazwiska slynnych architektow, czy rezyserow czy zdobnikow porcelany.
I ja dostalam kompleksow, autentycznych kompleksow. Wiec starannie nadrabialam braki w wyksztakceniu ogrodniczym. Nie majac ogrodu.
Potem bylo spotkanie z ksiazkami m.in. Buczackiego, z ktorych z najwiekszym zdumieniem dowiadywalam sie, ze mozna o roslinach myslec w kategoriach dostepnego tu swiatla, koloru nieba, zachmurzenia, zimy i jesieni, a nie tylko lata czy wiosny.
Wiec ja bardzo sluchalam co on, Buczacki, najwiekszy tu z zyjacych autorytet ogrodniuctwa, pisze. I poniekad zarazalam sie jego gustem i jego przesadami i uprzedzeniami. I tak np do dzis nie moge patrzec na rododendrony, ktore zdaniem Buczackiego nie do konca pasuja do angielskiegio swiatla, nieba,krajobrazu, klimatu nawet. Byly zwozone bodaj z Chin przez wielkich kolekcjonerow egzotycznej roslinnosci od XVIII wieku. Ale zawsze wygladaja tu obco. Nie zdolaly zrosnac sie z tym krajem, z tym krajobrazem.
Tym niemniej bardzo wielu ludzi rododendriby uwielbia. Pamietam oczarowanie Pani Kierowniczki, kiedy zaprowadzilam ja do Krolewskiego Ogriodu Botanicznego Kew. I akurat one kwitly. Pani Kieriowniczka nie przestawala trzaskac aparatem fotogfraficznym i wydawac pomrukow zachwytu, bo Kew ma potezna kolekcje rododendronow. Nie wiem czy nie najwieksza na swiecie.
No więc ja nie lubię Buczackiego za nadmierną, moim zdaniem, ortodoksję i tendencje do jedynosłuszności. A poza tym mam własnych idoli, np. Johna Brookesa, który jest wiele bardziej kompatybilny z moją eklektyczną duszą. 🙂
Kiedy jemu placa wlasnie za wypowiadanie pogladow. Dlatego to jest tak ciekawe co mowi.
U nas na osiedlu rododendrony rosną w kilku miejscach w dużych grupach – po 15-20 krzaków w różnych kolorach. I jak kwitną całą chmarą, to rzeczywiście wygląda to przepięknie. Jakoś się nigdy nie zastanawiałam, czy pasują do światła i koloru nieba.
A czy mnie mogą się poglądy Buczackiego w pewnych punktach nie podobać?
Mogą! – odpowiedział sam sobie Bobik, który od najwcześniejszego szczenięctwa niewiele sobie robił z autorytetów. 😈
I to jakaś bujda na resorach, że rododendrony się w Europie nie przyjęły. Jeden z najbardziej paryskich widoków, jakie przechowuję w pamięci, to kwitnące rododendrony na Champs de Mars. A w mojej mieścinie chyba najładniejszym miejscem jest pobliski cmentarz w porze kwitnienia rododendronów, których tam jest masa.
Choć nie twierdzę, że nie ma roślin rzeczywiście całkiem europejskiemu pejzażowi obcych. Na przykład drzewo-pająk czyli araukaria w przydomowym ogródku zawsze mi wygląda okropnie zgrzytliwie.
OK. Najpierw opowiem stary dowcip, a potem wyjasnie dlaczego.
Sherlock Holmes i dr Watson wybrali sie na biwak. Po dobrym posilku i butelce wina polozyli sie i usneli. Kilka godzin pozniej Holmes sie obudzil i zaczal szturchac swego przyjaciela:
Watsonie spojrz w gore i powiedz mi co widzisz!
Watson odpowiedzial: Widze miliony gwiazd na niebie..
– I co ci te gwiazdy mowia?
Dr Watson zastanowil sie przez moment i odrzekl:
– Astronomicznie to mowia mi one, ze istnieje miliony, a moze miliardy galaktyk i tryliony planet. Astrologicznie mowia mi ze Saturn znajduje sie w tej chwili w orbicie Lwa. Horologicznie gwiazdy mi mowia, ze jest chyba kwadrans po trzeciej nad ranem. Teologicznie , ze Bog jest wielki a my jestesmy malutcy i niewiele znaczymy. Meteorologicznie niebo mowi mi ze dzien jutrzejszy bedzie piekny i bezchmurny.
A tobie, Holmes? Co tobie mowi to nocne niebo upstrzone gwiazdami?
Holmes westchnal gleboko i odrzekl: Mnie to mowi, ze ktos nam w nocy podpieprzyl namiot.
No wiec przypomnialo mi sie to dlatego, ze jacys polscy pielgrzymi nie moga wrocic z kanonizacji, bo ktos im autobus podpieprzyl. Moze sie modlili nie dosc starannie. Albo nie o to o co nalezalo…. 😆
Bopbik, Europa to nie Anglia, jak wiadomo.
A co, już całkiem wypisaliście się z UE? 😯
No i jak tu się nie śmiać z cudzego wypadku? 😆
Nie, Bobik. Nie myslalam o UE. Nawiazalam tylko do slynnego tytulu prasowego z lat czterdziestych: Gesta mgla nad Kanalem La Manche – Europa odcieta od Anglii.
Tempora mutantur… Wtedy Anglia jeszcze nie należała do Europy. 😉
A może od 1973 nawet rododendrony Wam się przyjęły? 😈
Rododerndronow tu jest od groma. I innych egzotycznosci. W odleglosci moze 150 mwtrowq od mojego domu we frontowym ogrodku wielkosci chusteczki do nosa rosnie cedr libanski oraz araukaria, t.zw. monkey puzzle tree czyli bardzo wysokie iglaste drzewio ktorego konary przypominaja malpie ogony:
http://nursery.artknappsurrey.com/2010/10/18/araucaria-araucana-monkey-puzzle-tree/
Wyglada to absolutnie szkaradnie, trust me. Samo drzewo jest wstretne. Ono ma szpony, nie igly. Grube i niebezpieczne.
https://www.youtube.com/watch?v=w1U4VlwrpUg
Najlepszego!
Araukarię sam o 00.53 z błotem zmieszałem. 😛
No faktycznie. Pewnie kolo mnie widziales. Sama bym jej jakiegos Roundupu podlala.
Nie wiem skad sa Klara I Klaus, z imion wychodzi mi, ze to Germany? Piata rano, a u nich juz jasno.
Klara zapamietale karmi dzieci.Zreszta jak tego nie robic zapamietale jesli one tak sie dopominaja I przepychaja. Przodownika dzisiaj juz nawet kamera zainteresowala.Pewnie niedlugo zaczna sie wyprowadzac z tego M1 bez wneki. Przed chwila tata przyniosl zdobycz. Nawet przysiadl na chwile I obejrzal dzieci. Bardzo to piekne!.Ide odwiedzic flegmatycznych Anglikow. Podobno juz ich troje mlodych na swiecie…
Brenda nie opuszcza swoich pisklaczkow. Ale, jak sie ma takiego meza…..!
Zaopatrzenie, full wypas!
Miałam araukarię. Posadził mi ją mój ulubiony Pan Uojtek i był dumny, że się utrzymuje. Bałam się koło tej cholery przechodzić. Szpony – doskonałe określenie. Kiedy wreszcie zdechła, poczułam prawdziwą ulgę.
Rododendronów zatrzęsienie widywałam kiedyś w małych miasteczkach Dolnego Śląska. Wyglądały wręcz endemicznie.
W moim ogrodzie też są i dobrze.
Zapalenie płuc na nas napadło 👿 Na oba dwa napadło 🙁
Dzień dobry 🙂
Chociaż smutne wieści od Jagody. Trzymanie za szybki powrót do zdrowia.
kawa
Niech sie swieci 1 Maja
herbata 🙂
brykam
wyszlo mi (ja frakcja 🙂 )
Grüne 89%
Piraten 81%
Die Linke 74%
na koncu CSU 38%
caly lewak
😀
herbata
fikam
Bardzo ładna karykatura Lagerfelda 🙂
http://www.faz.net/aktuell/gesellschaft/menschen/lagerfelds-karikaturen/karlikatur-lagerfeld-kommentiert-einen-grosskonflikt-12917705-b1.html
Rozpakowałem prezent od Orma. Przemiła lektura przy porannej kawie. Dziękuję 😀
Również dziękuję, też sie delektowałam ormowym prezentem 🙂 .
Niestety rysiowe święto się nie otwiera 🙁
Rychlego ozdrowienia, Jagodo.
Dzień dobry 🙂
Niebiosa niewątpliwie mają jakiś lewacki przechył. Z jakiego innego powodu 1 maja byłaby zawsze ładna pogoda? 😈
U nas w tym roku w prognozie był nawet luj i zachmurzenie, ale ci lewacy na górze doszli do wniosku, że w Święto Pracy jednak nie wypada i zagonili słońce do roboty.
Dzięki czemu ja mogłem uczcić pracę leniwym wypiciem kawy na tarasie. 😀
Ojojoj… jak przykro, że Jagodowych tak dorwało… 🙁
Trzymamy ile sił w kciukach!
I za samopoczucie Orma oczywiście też.
Hasło na dziś dla posiadaczy ogródków: mam rododendrona i nie wstydzę się tego! 😎
A japońskie azalie też są nie ok według Buczackiego? Bo mam dwie i też się nie wstydzę 😉
Ale zgodzę się z Buczackim, co do pewnych estetycznych zastrzeżeń wobec rododendronów. Ich piękno, gdy kwitną, jest mało dyskretne, by nie powiedzieć nachalne. Odbiera uwagę wszystkim pozostałym roślinom w ogrodzie. Rododendrony to soliści, w zespole za bardzo dominują. Ale w ogrodzie mam i kiedy kwitnie, nie mam wyjścia, muszę się zachwycać 😉
To prawda, że takim „nachalnie” kwitnącym krzakom trzeba znaleźć w ogrodzie odpowiednie miejsce – takie, żeby innym roślinom chleba nie odbierały. Ale to jest wykonalne. 😉 A na większej przestrzeni można je sadzić w grupach i wtedy to już w ogóle ach i och.
Widziałem kiedyś w TV himalajskie zbocza w porze kwitnienia azalii i rododendronów (bo to towarzystwo z Himalajów właśnie pochodzi). Nie umiem na to znaleźć lepszego słowa niż odjazd. A może nawet: kompletny odjazd. 🙂
Vesper, a czy Ty nie jesteś aby już po tej rozmowie z proboszczem? Bo ja z dużą ciekawością czekam na relację.
Azalie tu nie kwitna dobrze, wiec malo kto je ma. Potrzebuja ziemi bardzo bardzo kwasnej o stalym Ph. Roddentrony tez potrzebuja kwasnej ziemi, ale ludzie robia dla nich wiekszy wysilek niz dla azalii. Podobnie kamelie.
I o to tez z grubsza Buczackiemu chodzi : by nie walczyc z warunkami jakie sie od PB dostalo. Bo sie i tak przegra. Chyba, ze sie jest ogrodem botanicznym utrzymywanym przez licznych ogrodnikow i wspomaganym z kasy panstwa i zarabiajacym na siebie.
Avanti Popolo! 😀
Dzięki, Jedna taka, od razu humor mi sie poprawił.
Ormowi, za kolejny prezent dziękuję. Historyjka przednia, chętnie zobaczyłabym jakieś zdjęcie.
Pozostaję w nadziei na kolejne prezenta. 🙂
Zmieniła się czcionka?
Wikariusz obiecał przedstawić rozliczenie po majowym weekendzie, więc trzymam się tego. A od dwojga rodziców już usłyszałam, że nie mam ruszać sprawy, bo dzieci są już i tak uznawane za te gorsze (te ze szkoły katolickiej są te lepsze) i pogorszę sprawę. Na pytanie, jak to pogorszenie miałoby się przełożyć na praktykę, w czym mam to dzieciom zaszkodzić, już mi nie byli w stanie odpowiedzieć, ale czuję się osamotniona w tym zmaganiu 🙁
U nas jest dość kwaśna ziemia i łagodny nadmorski klimat. Na dodatek ogród jest osłonięty ze wszystkich stron budynkami, co chroni przed wiatrem i falami przymrozków wiosennych. Cień pojawia się jak w górach, nagle, gdy tylko słońce zajdzie za budynek, wiec rododendrony całkiem dobrze się miewają, jak u siebie w domu 😎 Azalie też ładnie kwitną. W zasadzie byłyby to chyba najlepsze rośliny do całego ogrodu. I taki azaliowo-rododendronowy ogród to też jakiś pomysł, ale jakoś by mi było smutno bez innych roślin.
Znowu dwa razy, a kliknięcie na „wstaw” tylko jedno 😯
W mojej okolicy rododendrony też mają się świetnie, bez wielu zabiegów. Wystarczy przy sadzeniu sypnąć im ze 3 wiaderka specjalnej, bardzo kwaśnej ziemi i potem już radzą sobie same.
Pewnie nigdy nie słyszały o profesorze Buczackim i nie wiedzą, że w zasadzie powinno im tu być źle. 😎
Ogród wyłącznie rododendronowo-azaliowy byłby piękny, ale bardzo krótko. A latem i jesienią też chciałoby się mieć coś kwitnącego.
Ja mam ogród tak zaplanowany, żeby cały czas była zmiana warty. W ten sposób mniej mi żal, że coś przekwita, bo gdzie indziej już kolejne rośliny już się czają, żeby zaprezentować pełnię urody. 🙂
Na relację z rozmowy z wikaruszem czekam zatem do poweekendzia. 😉
Czcionka cały czas ta samiutka. Nie wiem, skąd wrażenie, że się zmieniła. 😯
Miałam powiększoną stronę 😆
Bystra jestem!
No patrzta, patrzta. Ciezka harowka Epidiaskopu przynosi owoce:
http://wyborcza.pl/1,75478,15888592,Swiatowy_sondaz__Mniej_ufamy_ksiezom_niz_inne_narody.html
Ormie dzieki 🙂 I szybkiego powrotu do zdrowia? Jagodo obydwoje czy pluca oba? Jak by nie bylo zdrowiejcie! 😀
Nie jestem jednak tak całkiem wolny od Schadenfreude. 😳 Przyznaję, że wyniki tego sondażu sprawiły mi wredną satysfakcję, bo polski kler bardzo sobie na nie zasłużył.
Im szybciej za brakiem zaufania pójdzie odmowa finansowania (za wyjątkiem takich parafii, które działają sensownie, z szacunkiem dla wiernych i rozliczają się z zebranego grosza), tym szybciej sytuacja ma szansę dojść do czegoś w rodzaju normalności.
A wtedy ja się Kościołem przestanę zajmować, bo jak będzie normalną, czysto religijną instytucją, guzik mi do niego będzie. 🙂
Mysle, ze gdyby Kosciol ograniczyl sie wylacznie do poslugi religijnej, bylby zubozony znaczaco. Nie mam nic przeciwko, a nawet jestem za tym by Kosciol zajmowal sie takze dzialalnoscia spoleczna – by szedl w swiat i czynil dobro, by zajmowal sie swymi wiernymi gdy potrzebuja wsparcia czy fizycznej pomocy, by zabiegal o to by dzialac na rzecz nieuprzywiolejowanych, ofiar nalogow takich jak alkoholizm czy narkomanii – na miare swych mozliwosci, by pomagal wspolwyznawcom tam wszedzie w swiecie gdy dzieje im sie krzywda, by byl azylem dla zagibionych i zlaknionych, nie radzacych sibie z zyciem i zdesperowanych. .
Jestem jak najbardziej za taka dzialanoscia spoleczna jaka obserwuje naokolo. To nie sa zadania dla 'kleru”. To sa zadania i wyzwania dla calej spolecznosci wiernych. Ale oczywoscie jak sie te spolecznosc traktuje jak pensjonariuszy poprawczaka, wobec ktorych mozna i nalezy stosowac kary, mozna ichg ponizac i obrazac dla ich wlasnego dobra, aby znali posluch, to oczywoscie ze duchowienstwo bedzie tracilo i szacunek i zaufanie swojej trzody (nie lubie tego slowa, ale rozumiem historyczne korzenie tej metafory pasterza i owiec).Byleby pasterz nie chodzil z kijem i knutem.
Wszystkim chorowitkom i źle się mającym życzę rychłego powrotu do zdrowia.
Dbajcie o siebie.
Moja dziecina bardzo schudła i jest bledziutka mówi z trudem, zmienionym głosem, jest bardzo słaby, kuracja ma potrwać ok. 3 m-cy.
Nie widziałam go wcześniej.
mt7, no to masz nadmiar złych rzeczy na jeden rok. Miejmy nadzieję, że puszka z pandorą wylała się już do końca i teraz przyjdą tłuste krowy z rogami obfitości.
Pamiętacie jeszcze viola organista Sławomira Zubrzyckiego? Fascynujące jak dziś (with a little help from Internet?) ludzie odzyskują dla świata zapomniane pomysły i techniki… Tu mowa o „marmurowanym papierze” sprzed 300 lat z Florencji (czy aby tak on się po polsku nazywa?) I chyba nie tak strasznie to dla laika niedostępne.
Jakoś mi się to kojarzy (duchem, nie techniką) ze światem, o którym Orm opowiada.
Na tej demonstracji nie bylo duchownych. Na demonstaacje norodowcow w Warszawie przemawial ks. Malkowski. Nie wiem czy nie bylo tam wiecej koloratek.
Heleno, ci pasterze wybieraja inne pastwiska. I bardzo lubia knut.
http://www.tvn24.pl/katowice,51/bezdomni-i-wykluczeni-spolecznie-maszerowali-ulicami-katowic,423959.html
Smutno czytac o tym, jak osamotniona jest Vesper i jak musi walczyc o oczywistosc. 🙁 Ten proboszcza pownien wpasc w zachwyt, publicznie ja pochwalic i wykrzyknac „oby wiecej takich inicjatyw”. 🙂 I jeszcze zaproponowac by to delegacja dzieci wplacala/przekazywala pieniadza dla dzieci potrzebujacych a pozniej zdala relacje innym dzieciom. O to, by finanse byly jawne i wszystkim dostepne – tez ksiadz powinien sam zadbac.
Nie czytałem Buczackiego, Ale do ogrodu ściągam rodzime gatunki, które zapewniają, że ogród kwitnie cały rok. Jest tego już ok. 100 gatunków. Najlepsze, że to całe towarzystwo zaczyna opanowywać działki sąsiadów i okolicę 😈
Dzięki za dobre słowo 🙂
Meki, 2 x 2 👿
No nie! Kapustowie wstydu nie maja. Tak przy dzieciach, a nawet na dzieciach….
U Kapustow wyklulo sie czwarte – Bobbie.
Congratulations!
Ale biedny Boris nie moze wyjsc po zaopatrzenie spizarni, bo leje. U nas tez.
Ale na weekend zapowiadaja bardzo piekna pogode. Wiec OK, niech sie trawniczki podleja.
Jagodo, to juz jest oficjalna wiedza medyczna – rosolek z kury lagodzi wszystkjie stany zapalne drog oddechowych. Nie jakies wymysly zydowskich babc, tylko naukowe stwierdzenie. Jak ja jestem chora to mi sie sam organizm domaga rosolku. Nawet raz Pania Dochodzaca poprosilam zeby poszla do sklepu, kupila wszystko co trzeba do esencjionalnego rosolku i ugotowala.
I dlatego zyje. 🙂
Churches do this very well:
„Comfort the afflicted
And afflict the comfortable”
To z bardzo pięknego nagrania Daniela C. Dennetta, które podsunął na swoim blogu Kazek Kurz.
Więcej warta jedna taka pogawędka niż pełne ognia artykuły Racjonalisty…
slonecznie bylo, na niebie i na ulicznej demonstracji 🙂 🙂
wiadomo 1 Maj
dla frakcji mam dwie propozycje:
do czytania
do sluchania
z ta lekko pesymistyczna nostalgia za starymi dobrymi…….. pstryk
Urlop, czas na spokojne przeglądanie „szeleszczących”. Ostatnia ” Polityka” i infografiki ” 10 lat w Unii”.
1.Polska otrzymała z Unii 347 mld zł i ma otrzymać jeszcze 344,4 mld zł
2. Wzrost PKB 2003-2013 + 46%!!!
3. 1,3 mln osób wyjechało po 2004 roku / najwięcej do WB, Niemiec i Irlandii/
4. Emigranci do Polski przesłali w 2013 r. – 17,1 mld zł
5. Czy jesteś szczęśliwy: w 2003 35% nie; w 2013 20% nie
6. Czy dopuszczalne jest mieszkanie ze sobą bez ślubu: w 2005 45% nie; w 2013 31% nie
7. Ile osób chodzi co tydzień do kościoła: w 2003 46,4%; w 2013 41,4%
8. Ilu Europejczyków zna bardzo dobrze przynajmniej jeden język obcy: Luksemburczycy 72,6%; Polacy 12,7%
9. 53,7 mld zł dostali polscy rolnicy od Unii czyli średnio 38 tys. zł na osobę
10. Jak zmieniła się liczba gospodarstw od 2004 r. : gospodarstwa do 5 ha – 25%; gospodarstwa do 20 ha – 17%; gospodarstwa od 50 ha + 37%.
Jagodo, przesadziliscie z ta rownoscia. 😉 I w plucach i w domu.
😥 Zdrowiejcie za to rowno ❗
Jak to zrobić, żeby już teraz zasnąć? 🙄
Muszę być jutro w szpitalu o porze, której nie ma i przydałoby się, żebym przed tym chociaż kilka godzin pospał.Dusza nawet się na to zgadza, ale ciało stanowczo protestuje. 👿
Spróbuję jeszcze numeru z walerianą. W każdym razie na wszelki wypadek już mówię dobranoc, a dzień dobry to pewnie dopiero jutrzejszym popołudniem. 🙂
Uzupełnienie do punktu 4: w latach 2004 – 2013 emigranci przesłali do Polski aż 166,8 mld zł czyli prawie 50% dotacji unijnych.
Piwo! Na mnie najlepiej dziala piwo, jak nie mam pod reka melatoininy.
Jesli masz melationine, to po zazyciu, swiatla w pokoju musza byc wylaczone, inaczej organizm nie otrzymuje sygnalu, ze zapadla juz noc.
Śpij Bobiku, wstrzymam się nawet z kawą 😉
Melatonina 5
Śpij, Bobiku.
I oby te badania dorze poszly i niczego niepozadanego nie wykazaly ❗
Dobranoc Bobiku.
Jagodowym i Wszystkim też dobranoc.
Przylecial Boris. Przyniosl okazala zdobycz. Moze szczur? Jak na mysz za duze. Brenda zmeczona macierzynstwem, ciaglym karmieniem, ledwie reaguje na jego umizgi. Dzieci kukaja spod mamy, zaciekawione co sie na gorze dzieje.Tata blyskawicznie zalatwia powinnosci malzenskie I fruuuu na polowanie. Ten facet jest niespozyty!
Nie zdziwilabym sie, gdyby tam byly juz nowe jajka.
Jak to dobrze, ze mozna sie czyms innym zainteresowac niz Ukraina I wyborami do PE. Nie wspominajac juz o pierepalkach z Epidiaskopem.
Odpoczywam.
Klara zostawila dzieci na dluzej. Zaciesnia wezly malzenskie. Zazwyczaj potem nastepuje dostawa pozywienia I wieksze zainteresowanie rodzina ze strony taty.
Najstarszy z rodzenstwa juz sam szuka pozywienia, nurkujac w maminych zakamarkach. Jest juz pewne, ze Klara wychowa cala czworke.Jest fantastyczna matka, tylko dlaczego zadomowila sie w takim malym gniazdku. Pewnie pustulki tak maja.Bo to chyba pustulka?
Mama nie wraca….
Biedne Kalausowny zaniepokojone. Mama sie zapodziala I tata sie nie pokazuje. To dosc dlugo trwa bo juz jasny dzien. Badzmy jednak dobrej mysli.
U mnie dobranoc.
Klausowny dalej same.U nich szosta rano, slonce na niebie, a mamy nie ma. Tata tez nie wraca. Chyba dokucza im glod. Sa bardzo niespokojne. Ja tez…
Klara wrocila. Siedzi na pietrze, aby dzieci mialy wygode.Pewnie ma poczucie winy….ale jak ona na tym pietrze siedzi.
Najwazniejsze, ze ja juz moge spac spokojnie.
Dobranoc naprawde.
herbata herbata herbata 🙂
leje,i to swietnie tak (dla Terenow 😀 )
brykam
Tereny i jak zwykle 🙂 😀
brykam fikam
Kaloryfery grzeją, wiec nie jest ciepło. Chmurzasto, ale są przebłyski, nie pada.
Względem świetnie dla Terenów, ze leje – teoretycznie tak, ale w praktyce mojej doniczkowo ogrodniczej widzę, że lepiej radzą sobie z brakiem niż nadmiarem wody.
Nadmiar, to najczęściej kapota, może dlatego, ze zanim się zorientuję, ze nadmiar, to już jest za późno.
Mam nadzieję, że nie wymęczą tam naszego Pieseczka nadmiernie.
A co się stało z czarnymi bocianami, wie ktoś?
To ja Wam teraz opowiem bardzo ciekawa historie.
Pamietacie, ze opowiadalam Wam jak przyjemna i kompetentna (i drioga) ekipe polskich budowlancow wynajmowalam pare miesiecy temu, gdy potrzebni mi byli dio roznych robot w domu Klientki? Zostali mi poleceni przez drogi sklep w Richmond gdzie kupowalam kabine prysznicowa.
Otoz na czele tej firmy stoi nadzwyczaj przyjemnu mlody czlowiek Marek W.
Przed chwila dostalam nagle od Marka rozpaczliwy list:
I’m writing this with tears in my eyes, I and my family presently on a short trip to Rome, Italy. Unfortunately, I was robbed in the hotel I booked, all my valuables which includes cash, mobile phones were stolen during the attack but luckily I still have my passport with me.
I’ve been to the Embassy and the Police here but they are not taking the matter seriously. Please, I really need your financial assistance now because things are really getting tough on me here. Our flight leaves in few hours from now but we’re having problems settling the hotel bills and the hotel manager won’t let us leave until we settle the bills. Please, let me know if you can help us out?
I’ll really appreciate your prompt response.
Best regards,
Marek
Aha, widocznie Marek wraz z rodzina byl na kanoniuzacji w Rzymie, gdzie juz grupie polskich pielgrzymow skradziono autobus. Teraz ofiara padl mily Marek W.
Nie zdziwilo mnie bynajmniej ze pisze do mnie po angielsku, gdyz cala korespondencje mailowa prowadzilismy do tej pory wlasnie w tym jezyku.
Zaczelam sie zastanawiac ile i gdzie mam mu te pieniadze poslac. Potem zauwazylam jeszcze dwie ciekawosrtki w tym liscie: Ze nie wspomina on ani slowa czy bylaby to pozyczka czy darowizna, a wole to miec czarno na bialym, Marek jest moim znajomym a nie przyjacielem. Po drugie,ze nigdzie nie pada slowo Polish (jak w wyrazeniu Polish Embassy) . I po trzecie wreszcie, ze w liscie mowa jest iz zostal on obrabowany ze wszystkiego w hotelu, an teraz hotel umywa rece i nie chce go wypuscic z rodzina (wiem, ze ma zone i malego synka).
Wprawdzie Marek wspomina w tym liscie, ze ukradli mu tez komorke, ale postanowilam mimo to zadzwonic i ew. porozmawiac ze zlodziejem.
W planach, procz przekazania mu numeru mej karty kredytowej, mialam takze zadzwonic do polskiej ambasady w Rzymie z awantura i pogrozkami. 🙄
No wiec wykrecam numer Markowej komorki i natychmiast slysze jego glos.
„Najmocniej pania przepraszam, Pani Heleno, pani pewnie dzwoni w kwestii duzej wplaty na moje konto. Moge pania zapewnic, ze nie bylem w Rzymie, nie zostalem okradziony, nie potrzebuje pieniedzy. Ktos wlamal sie do mej komorki i wlasnie jestem w trakcie jej zablokowania”.
No. Tym razem przeszlo bokiem. Ale nie obiecuje, ze nastepnym razem nie dam sie wrobic zlodziejowi.
Pzdrawiam serdecznie z Quebec City, gdzie przebywam konferencyjnie. Konferencje wydaja sie przestarzalym pomyslem w dzisiejszym swiecie nowoczesnej technologii. Niemniej jednak, miasto jest piekne, jedzenie pyszne, ludzie przemili, ale dzisiaj juz nareszcie lece do domeczku.
Bobiczku, mam nadzieje, ze wszystko poszlo sprawnie z dzisiejsza procedura szpitalna.
A bientot!
A ja pozdrawiam z tzw. Kato, jak teraz mawia młodzież 🙂 Miała się tu dziś pogorszyć pogoda, ale na razie jest ładnie i słoneczko świeci. I dość ciepło, choć rześki wiaterek zawiewa.
Helenko, to jest znany sposób złodziei. Brawo za czujność i bądź zawsze tak czujna. Też takie maile dostawałam.
Ale dlaczego jakiś pan Marek, czy Wacek, miałby zwracać się do Ciebie, Helenko, o pieniądze? Żeby ktoś jeszcze pod przyjaciela Twojego się podszywał.
Też mnie dziwi, że ludzie w Polsce dają się nabierać na wnuczka w pilnej potrzebie i nikt nie próbuje kontaktować się z rodziną, żeby wyjaśnić, co się dzieje z wnuczkiem, tylko wydają wszystkie oszczędnosci życia obcym ludziom.
Od pani policjantki, ktorej składałam zeznanie o kradzieży, dowiedziałam się, ze niedawno była u niej starsza pani z wnukiem.
Okradziono ją metodą na wnuczka i stracila 30 tys. złotych.
Podobno ten wnuk nie mógł babci darować, ze jak miał problemy i chciał od niej pożyczyć trochę pieniedzy, to mówiła, że nie może mu pomóc, bo nic nie ma, a teraz obcym ludziom tyle pieniędzy dała.
Dzień dobry 🙂
Dziś mnie nie badali, tylko zabiegali. 🙂 Gładko i bezproblemowo, tak że już wypuścili i mogę się wylegiwać na własnej kanapie.
Tylko łapą prawą przednią będę musiał w najbliższych dniach trochę mniej wywijać, co z kolei może spowodować pewne ograniczenie szczekania, ale nie na długo.
Idę nadrobić zaległości konsumpcyjne, bo przed tym zabieganiem zmuszono mnie do całkowitego postu. 👿 Widocznie to był szpital prawobrzeżny. 🙄
Stara byla taka czujna tylko dlatego, ze jej pilnowalem. Nawet radzilem, zeby udala, ze tego listu wcale nie dostala, aby sie przyczaila za kanapa i udawala. ze jej nie ma. Ona sie poczatkowo nawet zgodzila, ale potem zaczelo ja dreczyc Sumienie i postanowila, ze jednak pomoze, bo – jak zaznaczyla – sama tez kiedys moze potrzebowac pomocy.
🙄 🙄 🙄 🙄 🙄
Posil się, posil, Bobiku i spokojnie odpocznij na własnej pięknej kanapie. 🙂
Dzien dobry 🙂
Czarne bociany opuscily gniazdo. Tina-Penelopa czekala ponad dwa tygodnie na swojego wieloletniego partnera, ale Tit nie dolecial. Wobec tego zaprosila do swojego gniazda innego samca, ktory byl bardzo chetny do zapladniania, ale wiazac sie widocznie nie chcial, bo zaplodnione przez siebie jajeczko dziobem wywalil z gniazda, o co Tina miala wielki zal. W koncu i ona opuscila gniazdo, nie wiadomo dokad. (Moze przeniesli sie do jego gniazda).
Heleno, no to świetnie, że się wymknęłaś. Zdecydowanie serce powinno być duże ale nie może przejmować funkcji głowy.
Tutaj popularny wśród zbirów był przez pewien czas „telefon o porwaniu” — podnosisz słuchawkę, głos oznajmia mamy twoje dziecko, zarżniemy je jak nie dostarczysz natychmiast — i tu jakaś kwota, spora, ale do zorganizowania w godzinę — a we tle słychać szloch dziecka i prawie nie do zrozumienia jakieś krótkie „mamo ratuj” czy „tato ratuj”. Szwagierka, niezbyt bystra osoba a wierząca we wszystko, w co się da wierzyć, prawie zaczęła organizować pieniądze (córka była w szkole). I żona też kiedyś dostała taki telefon, ale te numery to naprawdę nie z nią. Gdy usłyszała „mamy twoje dziecko” zrozpaczonym głosem zawołała „gdzie jest moja córka” i z głębi odezwało się łkanie jakiejś dziewczynki, i nie doszło do aktu drugiego, bo zaczęła się śmiać. Aha, kiedyś nawet myśleliśmy o utworzeniu sobie córeczki, ale nie było pewności czy nie pojawi się trzeci syn.
Ciekawe, że podobno te połączenia telefoniczne wychodziły z miejscowego więzienia. Czego nuda więzienna plus komórka nie potrafią…
Wiadomość dla Meki
Wprowadzilam Cię w błą, pogadałam dzisiaj ze znajomą, która dla potrzeb ks. L nauczyła się chyba kodeksu kanonicznego na izust i ona powiedziała, że po tej drugiej instancji, w której jest teraz sprawa księdza, następna jest Rota Rzymska https://pl.wikipedia.org/wiki/Rota_Rzymska
Te emaile o pomoc dla wnuczka czy kogostam sa z gory adresowane do osob z demencja czy inna niepelnosprawnoscia intelektualna, dlatego nie sa sformulowane specjalnie przekonujaco, bo ich zamiezrzony adresat adresat i tak nie bedzie kwestionowal ich logicznosci, sprawnosci czy prawdziwosci detalu.Dlatego, Siodemeczko, nie ma sie co dziwic, ze sa ofiary, bo sa ludzie ktorzy slysza tylko wolanie o pomoc, zwykle pilna, wymagajaca natychmiastowego dzialania, zeby bylo malo czasu do namyslu.
Do kolezanki tesciowej taki przyszywany wnuczek (byla bezdzietna) wprowadzil sie do domu i wyczyscil konto z 17 tys zlotych w ciagu 2 miesiecy. Pani Maria mieszkala sama i zajelo troche czasu zanim sie wszyscy zorientowali jak byla zaawansowana jej choroba.
Dziekuje, Kroliku, za potwierdzenie mojej wczesniejszej diagnozy, ze Stara ma D.
Mordko, Stara nie smialabym nikogo diagnozowac… Zresta twoja Pani nikomu zadnych pieniadzy znajomemu w potrzebie. Zastanawiac sie nad mailem to nie to samo to dzialac zgodnie z instrukcja. Anyway, dobrze jest miec na uwadze osoby wokol nas, ktore maja taki problem i sprawdzac czy dostaly podobna poczte.
Artykul o psychologii takich emaili, na przykladzie zawiadomien o spadkach i depozytach z Nigerii, zamiescie kiedys Atlantic Monthly (chyba), jak znajde to podlinkuje.
Przypominam sobie z jakim bolem serca Stara przed laty musiala przekazac zaprzyjaznionej romskiej rodzinie, ze NIE wygrali oplaconej wraz z przelotem i hotelem oraz gotowka na wydatki, wycieczki dla calej rodzny na Bahamy.
Nie wiem kto byl bardziej zmartwiony – ona sama czy ta rodzina, ktora zdazyla juz przez kilka godzin nacieszyc sie ta wycieczka i nadziwowac, ze spadla im jak manna z nieba.
Z wygranymi sprawa jest w miarę prosta – wystarczy pamiętać, że nie ma darmowych obiadów. 😉 Prośby o pomoc to wredniejszy rodzaj oszustwa, bo nawet jak się ma podejrzenie, że coś nie gra, zawsze może ze środka jestestwa odezwać się głosik „a jeśli tym razem to nie jest fake?” i się zaczyna. 🙄
Ale jest też taka możliwość, że ci, którzy dają się oszukiwać, wcale nie mają demencji, tylko podniesiony poziom oksytocyny: 😉
http://wyborcza.pl/1,75400,15889244,Psy_naprawde_kochaja__twierdza_naukowcy.html
Bobiku, też chciałam dać tę linkę, nastąpiło więc coś w rodzaju łajzy myślowej.
Jak patrzę na moje łajdaczynki czworonożne, to mi oksytocyna rośnie jak szalona.
Siodemeczko 🙂 🙂 🙂 Dziekuje ❗ ❗ ❗
Chyba mozemy troche odetchnac, przynajmniej od tego zmartwienia.
To o tym Trybunale ks. Wojtek mowil, ze zada dowodow ewntualnej winy. Troche sie Hoser napoci. 😀 I mam nadzieje, przegra 😀
Bobiku, 😀 podnosisz poziom mojej oksytocyny chocby tym, ze pozabiegowo, jednokawalkowo, na kanpie lezysz. Caly blog moze to potwierdzic.
Heleno, doskonale Cie rozumiem. 🙂 Tez bym najpierw zaczalsie rozgladac za pieniachami a pomyslal o mozliwym nabieraczu dopiero po chwili. 🙁 A moje Koty zdazylyby sobie na mnie pouzywac.
Kocie (17:50), na czyms przeciez trzeba siedziec…? (sorry 😆 )
Fakt, widywałem już ludzi bez głowy, ale nigdy bez D. 😆
Bobiku, dlaczego „głowy” przez małe „g”, gdy reszta przez duże 🙄
A, bo te części ciała różnej jakości bywają… 😉
O tak, dla Psa jakość mięsa najistotniejsza 😉
O matko, przeczytałem, co się znowu dzieje na Ukrainie i ochota do żartów gdzieś mi się rozpłynęła. 🙁
ortograficznego motyla spotkałem
Tam rzeczywiście jest wojna domowa.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/10,114927,15892755,Slowiansk__Prorosyjscy_separatysci_stawiaja_barykady_.html
Dzieje się nie tylko na ulicach. Pół godziny temu rozpoczęło się nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Wcześniej Rosja oznajmiła, że w świetle dzisiejszego ataku ukraińskich sił rządowych na Słowiańsk, postanowienia z Genewy są niewykonalne. I zapowiedziała, że od 1 czerwca przerwie dostawy gazu na Ukrainę, jeśli ta nie zacznie płacić. Obama i Merkel zagrozili kolejnymi sankcjami.
vesper, żałuj, że nie mieszkasz w Krakowie.
U Kalusow siodma rano.Dzieci bez mamy, ale swiergoca. Pewnie to takie prawidla natury, nie bedziemy sie wiec wymadrzac….
Nie wygladaja na zabiedzone.
wiec z rana herbata 🙂 🙂
i kolejna
szeleszcze
brykam 🙂
Tereny Zielone S-Bahn cieply (zimno, zimno, zimno) przeglad pozycji
😀
brykam fikam
Dzień dobry 🙂
kawa
Niestety, ostatni poranek w Białowieży. Zaraz wyjeżdżamy do L. Mam nadzieję, że bez większych komplikacji, gdyż mam problemy ze sprzęgłem w samochodzie.
Dzień dobry!
SuperExpress, Fakt i Pudelek donoszą: Ryszard Kalisz oddał matkę do przytułku, a Ryszard Czarnecki chciał zostać kierowcą śmieciarki. Górniak znowu odmłodniała (je liście z drzew), jej wiek biologiczny to 25 lat! Zamachowski poszedł na Fryderyki w przepoconej koszulce! Doda nauczyła się wybaczać a Krupa zjadła obiad! Ubierz Kasię Tusk do ślubu! Gessler idzie na wojnę z Amaro! Wałęsa udaje, że nie ma żony!
Tym żyje Polska!
Dzień dobry 🙂
W dzisiejszej kawie chyba jest ukryty jakiś dżin. 😎 Ale skoro Królowej Matce dżiny nie przeszkodziły w przekroczeniu setki, to może i nam wyjdą na zdrowie. 🙂
Ja w każdym razie – może dzięki kawowym dżinom? – skutków wczorajszego narkotyzowania się już prawie nie czuję, tylko jeszcze ruchliwość łapy mam ograniczoną. Ale na targ jednak przezornie wyślę Pana Administratora, nie będę się sam pchał do dźwigania. 😈
Irku, daj po dojechaniu cynk, czy sprzęgło zachowywało się jak należy, tzn. czy kciuki były skuteczne. 😉
Czy biologiczne odmłodnienie koniecznie wymaga jedzenia liści z drzew? 🙁 A jeżeli już, czy nie można ich jeść przynajmniej na przemian z kośćmi? Bo jeżeli nie, to nie wiem, czy młodość jet warta aż takich wyrzeczeń.
Podejrzewam, że na dłuższą metę nawet Pudelek nie wyrobiłby na samych liściach. 🙄
Bobik, who cares? Kazdy moze jesc co chce jak dlugo w mojej misce jest bazant.
Pytanie. Za namowa blogu nasza E. sprowadzila sobie na kindle’a „Kota, ktory…” I bardzo zachwycona. so far, so good.
Tymczasem prezeczytala dwie bodaj pierwsze ksiazeczki. Ale podobno ktos mowil, ze jedna ksiazka z calej serii nie jest udana. Wiec ktora? – pyta E.
Mordo, czyżbyś nie chciał żyć tym, czym żyją discopolacy, stanowiący tzw. zdrowy trzon? 😯
Indywidualizowanie się z rozentuzjazmowanego tłumu zawsze jest podejrzane. 🙄
O Kota, który… trzeba spytać Kierowniczkę, która… donosiła, że w którymś… tomie autorka zrobiła czytelnikom świństwo.
Obserwatorzy OBWE zostali uwolnieni – nie po długim czasie ciamciaramciania się z separatystami, tylko po tym, jak Kijów wreszcie zaczął chociaż trochę walić pięścią w stół. Tyle na temat skuteczności obchodzenia się jak z jajkiem, co niektórzy pożyteczni idioci, m. in. w Niemczech, uważają za jedyną dopuszczalną metodę. 🙄
Jakby mnie w najmniejszym stopniu interesowalo czym sie odzywiaja dyskopolacy to bym sie zagniezdziul na jakims dyskiopolaczym blogu. Albo zapronumeriowal sobie stosowna gazete. Ale nie. Bynajmniej.
O,o. To chyba E chodzilo o te uwage Pani Kierowniczki. Bo „zrobic swinstwo” to w naszym jezyku usmiercic kota. Albo kota osierocic. 👿
A może w kawie jest duet smyczkowy? Tylko gryfy wystają. Dość fantazyjnie wystają, więc duet musi być nieprzeciętny.
Dobrze, że Babilas mi uświadomił, że z moją alergią na drzewa jestem bez szans na odmłodzenie – nie mając planu B, będę wkładać więcej wysiłku w to, żeby się nie starzeć, tylko dojrzewać.
Ja i moje żaby pozdrawiamy wszystkich, ze szczególnym uwzględnieniem doświadczonych przez choroby, zabiegi i niefarty oraz trzymamy kciuki, bardzo dużo kciuków. Mam pracowity długi weekend.
A mnie odżywianie się discopolaków w jakimś tam stopniu interesuje, choć nie byłbym skłonny mu poświęcać więcej czasu, niż to konieczne do ogólnego zorientowania się.
Interesuje mnie dlatego, że ani trochę nie interesując się discopolakami, zaczynamy nabierać złudnych przekonań o tym, jakie jest nasze społeczeństwo. Zaczynamy je np. widzieć w perspektywie peowsko-pisowsko-palikotowej, albo pro-i antyhoserowskiej, nie biorąc pod uwagę, że sporej części populacji taka perspektywa w ogóle nie dotyczy. Ta część ma swój światek, grillowy, pudelkowy czy słitfociowy. Ale ma też prawa wyborcze, z których od czasu do czasu może chcieć skorzystać. I wtedy jest straszny zaskok, jak przy Tymińskim – gdzie to siedziało, skąd się to wzięło? A to właśnie tam siedziało, gdzie my nie chcieliśmy zaglądać.
Obawiam się, że choćbym zeżarła połowę Puszczy Bukowej, którą mam pod ręką, nie zrobię się młodsza ani o rok. Najwyżej dostanę… tego… dyspepsji.
Przyczynek do mentalności rodaków (nie wiem, czy disco, ale chyba tak). Dostałam list od kolejnej pani, która martwi się, że jedna kobitka z mojej książki pije w ciąży. Przecież w ciąży absolutnie nie powinna. Czy ona tego nie wie?
Może to choć częściowo wyjaśnia, skąd się wziął Stan T.?
Odpozdrawiamy, Ago, ale tylko Ciebie, nie żaby. 🙂
Nisiu, mogłabym prosić o dodatkowe wyjaśnienie, bo nie zrozumiałam, co budzi Twoje zastrzeżenia?
Nisiu, to mi przypomina jedną moją klientkę z Kosowa, którą nawiedziłem raz akurat wtedy, kiedy oglądała kolejny odcinek serialu „Doktor Frank, lekarz, któremu ufają kobiety”. Nawet mnie przeprosiła, że nie przerwie oglądania, ale po prostu nie może, bo sytuacja jest tak dramatyczna. Jakaś podła świnia oskarżyła doktora Franka o przekręty finansowe i grozi mu wręcz, że może pójść do więzienia!
Przysiadłem zatem i przez chwilę współoglądałem. No, faktycznie, nie wyglądało to dobrze dla nieszczęsnego doktora Franka. Podła świnia do poprzednich oskarżeń dorzuciła jeszcze jakieś zaniedbania natury medycznej. „Ojojoj…” powiedziałem ze współczuciem, ale klientka najwyraźniej źle to ojojoj zinterpretowała, jako wyraz dezaprobaty dla doktora, bo z ogniem w głosie i łzami w oczach zaczęła mnie przekonywać: „to wszystko kłamstwa, doktor Frank nie jest taki! Sama, na własne oczy widziałam, że nie wziął tych pieniędzy! I pacjentki też nie skrzywdził! W każdym sądzie mogę zaświadczyć!”.
Czy można się dziwić, że ktoś, kto nie odróżnia tzw. świata przedstawionego od rzeczywistości, bez trudu daje się nabierać w różnych dziedzinach w/w rzeczywistości? 🙄
Vesper, nie wiem, czy przypadkiem z rozpędu już nie wyjaśniłem za Nisię. 😉
Aaa, to te panie tak na serio!
Swoją drogą, skoro tak wiele osób nie odróżnia fikcji od rzeczywistości, to w życiu zapewne kieruje się wzorcami zaczerpniętymi z literatury popularnej i seriali. W tym kontekście troska pań jest jak najbardziej uzasadniona, bo w istocie w ciąży pić nie wolno 😆
Hellou. Byłam w ogrodzie, patrzyłam na kwiatki.
Bobiku, dzięki, odrobiłeś za mnie lekcje.
Vesper, dokładnie o to chodziło.
Nawiasem mówiąc, o podobną rzecz miała do mnie pretensje pani Kazimiera Szczuka i nawet starała się mnie obrazić w Wysokich obcasach, pisząc, że musi mnie „trącić nogą”. Tam z kolei chodziło, że bohaterka książki ostrzegła pewnego miłośnika młodych kobietek, że panienka, która go podrywa jest nieletnia. Zgodnie z jakimś feministycznym kodeksem, owa bohaterka powinna się raczej pochylić nad małym kurwięciem, niż ostrzegać pana mecenasa, skadinąd dziwkarza.
No ale to wszystko było przecież wymyślone…
Chodziło o to, oczywiście…
A tu coś o rzeczywistości: ciekawy artykuł Orlińskiego, rozprawiający się z noeliberalnym (postprotestanckiej proweniencji?) mitem, jakoby bogaci na swoje bogactwo zasługiwali, bo są od innych mądrzejsi, pracowitsi, pożyteczniejsi dla społeczeństwa, itd, itp.
http://wyborcza.pl/magazyn/1,138061,15891849,Jak_najbogatsi_ukradli_nam_swiat.html
Ani mi w glowie Bobiku czytac Orlinskiego. Tak jak nie czytam artyklulow (bo mnnie serdecznie nudza) , ze wszyscy biedni sa szlachetni, mocni duchem, biede cierpia bo im bogaci odebrali. wiec nalezy nad kazdym biednym sie pochylic z troska i dac mu podwyzke, zasilki oraz bezplatne mieszkanie i zapas wodki. No way, Doggie! Count me out.
Okej, Mordko, zwalniam Cię z czytania Orlińskiego. Tylko potem nie próbuj mi wciskać, że bogaci na bogactwo zasługują, bo są od innych mądrzejsi, pracowitsi, zdolniejsi, piękniejsi, etc, etc. 😈
Nisiu, zapomnij! ani jednego liscia Puszczy Bukowej dla Twojega piekna (i mlodosci jakby moze dzialalo). jutro wpadne liscie policzyc, bede mial na ciebie oko!!!
O, jest Ryś, to może Orlińskiego przeczytać dwa razy – raz za siebie, raz za Kota. 😆
domyslam sie ze te gazete co to z niej babilas systematycznie prasowke robi tez tacy czytaja co mysla ze to prawda i calkiem jedyna prawdziwa prawda (a kto wachal Zamachowskiego – i gdzie – ze wie ze on……….)
oczywiscie Bobiku, przeczytam!!!!
Drugi! To znaczy zaraz za Kotem, wypisuję się i nie czytam. Takie coś to bym umiał sam napisać, albo całkiem odwrotnie, zależy od klienta. Zresztą w obu przypadkach napisałbym lepiej, czyli szkoda młodego życia. 😈
Rysiu, istny pies ogrodnika z Ciebie!
Wystraszyłam się okropnie i na wszelki wypadek pryskam jutro do Kołobrzegu. Jest niedaleko fajne miejsce, które lubię odwiedzać, polecam, jeśli kto nie zna, a ma blisko. http://www.hortulus.com.pl/ogrody-hortulus/najlepsze-ujecia.html
Zadzwonił do mnie brat i zaczął mi opowiadać, że wierni w Jasienicy opluli ksiedza podczas mszy i grozili mu, ze go zabiją.
Te rewelacje znalazł w ogólnopolskim piśmie konfesyjnym „Niedziela”, ponieważ nie jest to tekst dostępny w internecie pozwoliłam sobie wkleić go w swoim pomocniku:
http://emtesidemeczka.blogspot.com/2014/05/co-wiernym-kk-podaje-sie-do-wiadomosci.html
Jest też całkiem przeciwny artykuł o Hoserze
http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/opinie/20140502/morska-nieprzejednanie-czyli-rwanda-sprawa-polska
W G+ polecają artykuł o tym, że w zapasach laptop versus długopis ten ostatni wygrywa. Co ani kropli mnie nie dziwi, bo obsługi długopisu ludzkość uczyła się przez wieki, a komputera krócej. To trochę jak z fotografią kolorowa, trzeba trochę podrosnąć w fotografowaniu, by dojść do cenienia niuansów.
Przy okazji, studentom narzekającym, że trudno notować wszystko, co się dzieje, a nie mówię dokładnie tego, co w książce czy w skryptach, zadawałem pytanie: potrafisz jednocześnie przetwarzać informacje i notować? Nie? To jakie rozwiązanie byś proponował?
Nigdy, przenigdy nie wpadali sami na sugestię: praca w zespole. Więc mówiłem: jeden słucha i prawie długopisu nie tyka, drugi notuje to, co ma za istotne. Po południu spotykają się i omawiają wykład, robią ulepszone notatki na fiszkach. Na innym wykładzie zmieniają się rolami, żeby jeden nie dostał skurczu palców.
Żadnego oddźwięku, nigdy, jamais. Bo ich techniki pracy były wdrukowane im w ciągu lat szkoły i sam pomysł współdzielenia się umiejętnościami zaprzecza idei indywidualnego sukcesu.
Na WO za artykuł nie należy krzyczeć, bo zrobił dość staranną ściągę.
Andsolu, z faktu, ze cały szereg artykułów i pogadanek w GW ukazuje się na ten sam temat w określonej jednostce czasowej, wnoszę, że tam ktoś ogłasza i nakazuje wiodącą linię w najbliższym tyżniu, miesiącu, kwartale. 😉
Jak mi powiesz, ze oni wszyscy tak sami z siebie, to Ci nie uwierzę.
A i jeszcze mam pytanie, czy gdziekolwiek widziałeś taką pracę zespołową?
Bo ja widziałam taką – jedna osoba idzie na wykład i notuje, czy nagrywa, nie wiem, a poźniej rozsyła po znajomych dokładne notatki z wykladów, na których nie byli.
System był systematyczny, nie sporadyczny.
– Nie widziałem i uczciwie mówię, że nie mam zamiaru oglądać – powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński, pytany czy oglądał już film „Pokłosie” Władysława Pasikowskiego. – Jestem skrajnie krytycznie nastawiony do tego – argumentował Kaczyński.
Witamy Kota i Wodza w tak zacnym towarzystwie 😆
z „Nisi” ogrodu na balkon (wlasny) poszedlem, a tam……. tez zielono, tylko tak
typowo balkonowo 🙂 🙂
mt7, zbieżność tematyczna może też wywodzić się z wąskości mózgowej, takie podbieranie sobie tematyki. Zdalne sterowanie chyba jest ukryte w przekonaniu, że taki temat sprzedaje się.
Czy taki system gdzieś widziałem? Nie, sam go sobie wymyśliłem. To by mogło działać gdyby ludzie chcieli studiować, a nie „nauczyć się”. Nieufność we mnie budzi przedrostek „na”: nakraść się, naćpać się, napchać się.
Dlatego też (dlaczego: „dlatego”?) i nagrywanie mnie nie zachwyca, zbyt powolne, bo to potem trzeba odtwarzać — chyba że w mp3, gdy można przyspieszać bez efektu kastrata. Ale zasadą jest (u większości ludzi także przy czytaniu) nie wracać do już usłyszanego, przeczytanego, omawianego. A przecież najtrudniejsze kwestie są omawiane przez rozsądnych ludzi immer wieder od setek (gdy nie od tysięcy) lat.
Orlinski, dobry, napisal to co ostatnio przewija sie przez media niemieckie i to od lewa do prawa 🙂 😀 (nie bede draznic Kota, boje sie, ale to co pisze sie o pani T. w „prawo” od lewa to……. milcze lepiej 🙄 )
Siodemeczko, bardzo smutny tekst. Czy Pani Morska znudzona zyciem?
To znaczy, Andsolu, zeby było jasne. Ci młodzi ludzie, o których pisałam, oszukiwali, nie chodzili na wykłady, przygotowywali się z jakiś streszczeń, konspektów przygotowywanych przez znajomych.
Nie mogłam zrozumieć, że młoda osoba, która u mnie przez jakiś czas mieszkała, nie fatygowała się na uczelnię, a miała stypedium za dobre wyniki. Dla mnie to było jakieś gigantyczne oszustwo.
Zbiorowe.
Ja tych młodych ludzi serdecznie popieram. Może wymyślą ściągę ściągi, a potem ściągę ściągi ściągi i wreszcie opanowanie jakiegoś tematu stanie się dostępne dla normalnego człowieka.
Nawiasem, nie tylko z powodu zbieżności poglądów na wiele tematów (oraz zeszłorocznej dewirtualizacji) ale i życia w tej samej strefie czasowej łatwo mi o skajpowanie z futrzakiem, który jest filozofem z wykształcenia i zna taki świat polskich studentów, który wytworzył się już po moim wybyciu z Kraju, i to, co ona mi opowiada o dzisiejszych studenckich obyczajach może przygnębić na długo. Rzecz jasna, nie natura ludzka się zmieniła, lecz zarządzanie edukacją narodową.
Bobiku (14:15), tutaj rysunkowy kontrapunkt do tekstu Orlińskiego.
Rysiu (18:27), a dlaczego pani Morska miałaby być znudzona życiem?
Ja zawsze jestem wdzięczny, jak ktoś mi zrobi dobrą ściągę – Żakowski, Orliński, czy ktoś inny. Wiadomo, że nie ma siły ludzkiej ani pieskiej, żeby przeczytać wszystkie książki, które wychodzą, więc niechże przynajmniej się dowiem, o co w tych nieprzeczytanych chodzi.
Ne mam też problemu z niechodzeniem na wykłady. Jeżeli ktoś potrafi się tego samego nauczyć skądinąd (a na to wskazywałoby stypendium), to o co chodzi? Ja bym się raczej zastanowił, dlaczego kontakt z wykładowcą, z Mistrzem, najwyraźniej do niczego nie jest tym studentom potrzebny. Gdyby przekazywał coś, czego żaden podręcznik ani żadna ściąga nie zastąpi, może nawet sprawdzać obecności by nie musiał, a tłumy i tak by waliły? 🙄
Babilasie, te majtki chyba też trochę ściągnięte. 😉 Był taki przedwojenny dowcip, jak to dwaj biedni Żydzi usiłują sobie wyobrazić życie bogatych. – Taki adwokat Rosenzweig – mówi jeden – to pewnie co drugi dzień zmienia koszulę. – To jeszcze nic – rzuca drugi – taki Poznański codziennie zmienia koszulę, a jak mu fantazja przyjdzie, to nawet i dwa razy na dzień. – No a baron Rotszyld? – zastanawia się pierwszy. – O, baron Rotszyld – zapewnia drugi – to wkłada koszulę, zdejmuje koszulę, wkłada koszulę, zdejmuje koszulę, wkłada koszulę…
Siodemeczko, dzieki za linki. 🙂 Mialem te same skojarzenia – choc uzasadnienie Morskiej, ze lata formatywne w Rwandzie, chyba troche na wyrost. Tekst z Niedzieli i rozmowa z bratem musialy Cie wiele kosztowac. 🙁
Bobiku, dziewczę do podręcznikow żadnych też nie zagladało, dlatego budzilo to moje zdumienie, no i jakieś minimum frekwencji chyba trzeba mieć.
Może miało super zdolne koleżeństwo, nie wiem.
Ja się trochę przestraszyłam, bo pozwoliłam jej zamieszkać u siebie, uwierzywszy w straszną rodzinę, bez prób kontaktu z tą rodziną. Jak zobaczyłam, że znika na noce, na wykłady nie chodzi, to mi nieźle włos na głowie się zdębił. Myślałam, że ją wyrzucą, a tu przedłużyli jej stypedium.
Jeszcze jeden duchowny niewtracajacy sie do polityki 😉
Patriarcha Rusi Cyryl I
Patriarcha moskiewski i całej Rusi Cyryl I wydał oświadczenie, w którym wyraża solidarność z mieszkańcami wschodniej Ukrainy. Zapewnił, że będzie modlił się za ofiary wczorajszych starć w Odessie.
„Odpowiedzialność za to, co się obecnie dzieje, spoczywa przede wszystkim na tych, którzy zamiast dialogu uciekają się do przemocy. Szczególne zaniepokojenie wywołuje stosowanie w starciu obywatelskim ciężkiego sprzętu wojskowego. Przyczyną użycia siły staje się nierzadko przywiązanie do radykalizmu politycznego, odmawianie obywatelom prawa do wyrażania swych przekonań” – napisał Cyryl i wezwał strony konfliktu do podjęcia rokowań.
Swoje oświadczenie patriarcha zakończył słowami: „Boże wielki i jedyny! Strzeż Rusi-Ukrainy!”
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75248,15887011,Sobota_na_Ukrainie___Jak_swiat_ma_pomoc_Ukrainie_.html?wall=1#ixzz30g0QDNrZ
Pani Morska zmęczona, bo po takim tekście życia może nie mieć, zwłaszcza jeżeli jest cienkoskóra. 🙄
Ja mam z tym tekstem pewien problem, bo wiele w nim słusznych, a i ciekawych spostrzeżeń (np. o katastrofie samolotu jako zapalniku ostrej fazy konfliktu i w Rwandzie, i w Polsce), bogaty materiał faktograficzny ale nie jest on napisany w sposób porywający, a i niektóre jego tezy wydają mi się nieco naciągnięte. Więc trochę mi trudno pochwalić z całego serca, choć mam dużo dobrej woli. 😉
Niestety, Meki, wyszłam z nerw. Nawymyślałam mu okropnie i myślałam, że jakiegoś wylewu dostanę.
Nie mogę go zignorować, bo będzie do mnie tak namolnie wydzwaniał o dowolnej porze, że wreszcie odbiorę telefon.
Dlatego nie mogę patrzeć na to skądinąnd przydatne urządzenie.
Siódemeczko, z opisu by wyglądało, że dziewczyna zdolniacha jest po prostu, skoro na wykłady nie chodzi, do podręczników nie zagląda, a umie. 😆
Poszedlem sie przekimac, a mnie w czasie snu zeen zaczepil.
Wiec juz Ci, zeenku, tlumacze.
Mam pewna alergie do tekstow pisanych z pozycji klasowych: zli kulacy-krwiopijcy, dobrzy biedacy- ofiary kulakow i ich podpiewajlow. Dostaje wysypki na sam pomysl czytania takich artykulow.
Albowiem bedac Kotem juz w leciech, wiem ze zarowno wsrod kulakow jak i wsrod biedakow bardzo porownu rozkladaja sie cechy takie jak ofiarnosc, altruizm, poczucie odpowiedzialnosci za siebie i za innych oraz krwiopijstwo, lenistwo, przemoc wobec kobiet i slabszych, zlodziejstwo etc. Wiec jak juz ktos mnie uprezedzil, ze bedzioe o tym, ze nie wszyscy kulacy uczciwie zarobili na swe bogactwo odbierajac je biednym, to dostaje wysypki atopowej i zwiewam gdzie pieprz rosnie.
To tak z grubsza.
Miś!
Mówią, że Putin to ukochane dziecko patriarchy i ma szanse na zostanie świętym. Putin, nie patriarcha.
To ja mam tak, jak kot. Dokładnie, też dostaję wysypki.
I jeszcze za grosz nie wierzę w szczerość głoszących te poglądy.
A nie mozna by tak tej kanonizacji przyspieszyc? 😈
Miś i jenot…
Dotarłem 🙂 Ale w poniedziałek obowiązkowo samochód do przeglądu. W lodówce prawie światło, jutro inspekcja w ogrodzie jak przeżył przez tydzień bez mego czujnego oka 🙄
Teraz poczytam spokojnie. Może Orlińskiego też 😉
Kłopot w tym Koteczku, że niczego z inkryminowanych przez Ciebie 14:41 argumentów nie przytoczył ani Bobik, ani tytuł.
A teraz powtarzasz te same, no inaczej się nie da – głupstwa, zatem może jednak – z uwagi na pamięć Twoich wyśmiewań, zresztą słusznych, bogoojczyźnianych obrońców niewidzianych filmów czy wystaw – może jednak albo czytaj i pisz, albo pomilcz. Sztandar neoliberała noś przy odpowiedniej okazji , nieodmiennie przypominając nam swoje wykwintne menu 😆
Z cyklu: bez schnapsa nie razbieriosz – chodzi o Błękitnego Anioła. Polski język – trudny język. Soczewica, koło, miele, młyn.
Czy ktos wie jak sie ma Jagoda? I Jagodowy i Orm?
Nie czytalem, zeenku, bo szczesliwie zostalem na czas uprzedzony o czym bedzie. 🙂 Moze w tym artykule Orlinskiego jest o czyms zupelnie innym, nie wiem, bo nie czytalem. Nie domagasz sie chyba abym czytal wszystko jak leci?
Zas sztandar neolibertala bede nosil zawsze. Nie wiem wprawdzie czym neoliberal rozni sie od staroliberala, jestem slabiutki z teorii, ale nie moge byc mocny ze wszystkiego. Jestem tylko starym Kotem.
Przypomnial mi sie brodaty dowcip z Radia Erywan: Drogie radio. Lysieje mi salopa. Co robic?
– Nie wiemy wprawdzie co to jest salopa, ale moze warto sprobowac przestac jezdzic na rowerze….
Kłaniam się wszystkim,Orm jest złożony atakiem rwy kulszowej i dzielnie walczy ze słabością.
No niestety, Kocie, ale muszę powtórzyć za zeenem: niczego takiego w tekście Orlińskiego Bobik nie zapowiadał, więc trudno mówić, że byłeś uprzedzony do tego, o czym artykuł jest.
Dorobiłeś związek przyczynowo-skutkowy, którego tu nie ma. Otóż jest on głównie o tym, że nie każdy, kto zarobił wielkie pieniądze, zarobił je na podstawie swojej wybitności. Bardzo zresztą ciekawe są przykłady podawane przez Orlińskiego.
Jak się chce coś krytykować, trzeba się z tym zapoznać.
Anro, dzieki, 🙂 Pozdrowienia i zyczenia dla Orma!
I dodam, że nie ma tam śladu tezy, cytuję: „zli kulacy-krwiopijcy, dobrzy biedacy – ofiary kulakow i ich podpiewajlow” (co to są podpiewajłowie?).
przekażę, dzięki
Wybitni często są niebogaci.
Chyba chodzi o pewne uproszczenia, mówiąc łagodnie, a kazdy przypadek jest inny i czasy, i okoliczności.
Rwa to bardzo bolesna przypadłość. Też przesyłam dobre myśli i ukłony dla Orma.
Jagodowym też, ma się rozumieć.
W „uprzedzeniu” nie było ani jednej milionowej tego, coś Koteczku przytoczył. A w artykule to nawet jeszcze mniej, zatem nie domagam się czytania wszystkiego, tylko wszystkiego, co chcemy krytykować. Dowcip przedni, choć – jak to przednie – starawy 😉
A ja jako mocny w teorii – teoretycznie powinienem dźwignąć 100 kg a dźwigam zaledwie 75 dkg – wyjaśnię:
neoliberał różni się od staroliberała przede wszystkim wiekiem, wiekiem teorii liberalnej i jej odmiany zwanej neoliberalną.
A prócz wieku jest różnica najważniejsza: staroliberałowie to sklepikarze i wytwórcy a neoliberałowie to wyłącznie złodzieje 😉
O… widzę, że panna Łajza mnie dorwała, to przepraszam i idę z nią na stronę, może coś z tego będzie 🙄
A gdzie ja cokolwiek krytykowalem? Powiedzialem jedynie ze nie chce mi sie cztyrac. Skoro jest o tym, nie każdy, kto zarobił wielkie pieniądze, zarobił je na podstawie swojej wybitności. No moze nie kazdy. So what? Ziewuuuuuuuu.
Jestem za tym, żeby podręczniki do ekonomii pisał zeen. Zrobi to nie gorzej niż różne profesory, a o ileż śmieszniej. 😆
Dla złożonych niemocami, czyli Orma i Jagodowych, pełne współczucia merdanie. Oraz oparte na doświadczeniu zapewnienie, że wszystko mija, nawet najdłuższa żmija. 🙂
Popieram w kwestii pisania podrecznikow przez zeena. There! Przeglosowane.
Nie wiem czy na rwe kulszowa pomaga rosolek z kury, ale bym sprobowal, z pewnoscia nie zaszkodzi. Medycyna swiatowa nie zna przypadku zeby komus zaszkodzil swiezy rosolek ze swiezym koperkiem, a wielu pomogl.
Wszystkim zlozonym niemoca wyrazy ubolewania.
So that, że jeśli ktoś, bogaty już z domu, żywi się cudzymi osiągnięciami odkupując je po zbójecku za paskarską cenę (pieniążkami od rodziców) albo wymuszając zastosowanie własnych, choć nienajlepszych rozwiązań, to jest to łagodnie mówiąc oszukaństwo, a dokładniej: rozbój na równej drodze. Jeżeli, Kocie, chcesz na to ziewać, to gratuluję samopoczucia.
Ormie, na rwe kulszowa: cwiczenia pod nazwaa „koci grzbiet” I spacery w basenie.Ulga gwarantowana. Basen pomaga naprawde na dluuuugi czas.
Wszak rwa ma to do siebie, ze lubi sie powtarzac.
O! I nie siadac na zimnych lawkach.
Bobiku, Tobie zycze aby prawica jak najszybciej do sprawnosci wrocila.
Żeby prawica wróciła do sprawnosci umysłowej – też by było fajnie.
Nisiu, mnie jej umysłowe upośledzenie nie przeszkadza. Z normalną, cywilizowaną prawicą życie nie byłoby takie zabawne.
herbata niedzielna 🙂
szeleszcze powoli kruszac przy jedzeniu
brykam
babilas wczoraj: a dlaczego pani Morska miałaby być znudzona życiem?
przeczytalem jej tekst i pomyslalem; wystawia sie
brykam fikam 🙂 😀
Dzień dobry 🙂
niedzielna kawa
Ta kawa irkowa to wygląda na taką „z gruntem” (wspomnień dawnych czar…)
Do kawy moje publiczne recenzje kulinarne 😳
http://www.jemlublin.pl/ireneusz-pilipczuk-restauracja-stoczek-1929-bialowiezy-recenzja/
http://www.jemlublin.pl/ireneusz-pilipczuk-restauracja-carska-bialowiezy-recenzja/
O, tak tak, Irku. Pamiętam „Carską” z wielu dobrych stron. W Białowieży zatrzymaliśmy się w hotelu, którego pokoje mieściły się w wagonach tego domniemanego odrestaurowanego carskiego pociągu, który stoi trochę dalej. A w ramach aktywności fizycznej pojechaliśmy wynajętą ręczną drezyną (razem ponad kilkanaście kilometrów). Drezynę wynajmuję się z kolejarzem (który trąbił trąbką na przejazdach kolejowych); nam przypadł drobnej budowy, ale i tak skłoniliśmy go do współpracy przy napędzaniu kiwajki. Pogryzły nas strasznie komary, ale byliśmy z siebie bardzo dumni.
Dzień dobry 🙂
Moja prawica stopniowo wraca do formy, dziękując przy okazji za wsparcie moralne. 🙂
A inna prawica… Hm. Można to i tak ująć: dopóki ona niesprawna, mojej lewackiej prawicy nie grozi bezrobocie. 😈
Teraz kawa, carska czy nie carska, ale może jednak poproszę bez gruntu. 😉
Wracając do wczorajszego Orlińskiego: nie ma oczywiście – wbrew temu, co Kot sugerował – takiego automatycznego przełożenia, że krytyka bogatych oznacza równocześnie opowieść o szlachetnych biednych, którym należy dać więcej zasiłków, żeby się mogli częściej upijać, czy jakoś tak. Co więcej, wyciąganie takiego przeciwstawienia w odpowiedzi na wspomnianą krytykę jest reakcją typu „a u was Murzynów biją”.
Dla mnie kluczową sprawą z tekstu Orlińskiego jest pytanie, które sam od lat sobie zadaję: dlaczego praca menedżera, który doprowadził do upadku swoją firmę, albo oszusta, który celowo wywołał kryzys, ma być warta tyle, co praca 80 tysięcy pielęgniarek. I nie znajduję innej odpowiedzi niż taka, że coś tu jest rąbnięte, a winien jest system, który nie tylko na to pozwala, ale wręcz promuje osoby, których jedyną „zasługą” jest bycie dobrze ustawionymi. Innymi słowy: droga prawico, nie wciskaj ty mi kitu o wolnej konkurencji i o tym, że w kapitalizmie wygrywają lepsi, bo w takim kapitalizmie, jaki nam obecnie miłościwie panuje, wygrywają głównie zaszłości feudalne (dziedziczenie fortuny i pozycji), albo solidarność typu sitwowego („kluby”, których członkowie nie mają prawa stracić), już nawet nie bardzo starająca się zachowywać pozory jakichkolwiek związków z etyką.
To jest system głęboko aspołeczny, nie prowadzący do ogólnego wzrostu dobrobytu (a przecież kapitalizm miał swój „bohaterski okres”, kiedy – mimo nierówności – wszystkim żyło się w nim coraz lepiej), tylko do pauperyzacji większości, pogłębiania podziałów i wzrostu napięć, więc nawet co rozsądniejsza i uczciwsza część prawicy zaczyna już powoli pyskować, że coś tu jest nie tak.
Ale jest też część, która reaguje wyłącznie hasłowo. Bogaci się nie podobają? Znaczy, bolszewia, a bolszewię to myśmy już brali, wiemy, jak to się skończyło, itd. No, sorry, ale bez zauważenia, że od 1917 coś się tu i ówdzie zmieniło, nie da się prowadzić poważnej rozmowy o współczesnym świecie. 🙄
Niedawno coś wspominałem o tym i teraz trafiłem na ten artykulik.
Nikomu nie chcę ubliżać, ale opisane przypadki mówią nam o wypaczaniu idei odszkodowań, to celowe działanie państwa a przy okazji zupełne zbydlęcenie jego urzędników.
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,137626,15732399,Skarb_panstwa_gleboko_schowany.html
Czy ja tego już przypadkiem nie linkowałem, przy okazji pisania o dramatycznie złej jakości polskiego wymiaru sprawiedliwości?
W każdym razie miałem szczery zamiar zlinkować. 😉
Do podglądactwa praktycznego możemy dorzucić trochę teorii: 😀
http://wyborcza.pl/1,75476,15889191,Uprzejmie_prosze_nie_porywac_dzieci_.html
Tak, Bobiku, mogę się podpisać wszystkimi kończynami swoimi i Furkocimi pod tym, co napisałeś wyżej. Doprawdy nie rozumiem, dlaczego prezes banku musi już zawsze być prezesem banku, niezależnie od wiedzy, talentów i zupełnego braku związku z osiąganymi rezultatami. Dlaczego odejście ze stanowiska wiąże się w jego przypadku z wielomilionową odprawą. Bo tak ma w kontrakcie, ktoś powie. Ale dlaczego on tak ma w kontrakcie. Dlaczego właściciele banku podpisują z menadżerem taki kontrakt i już nikt w tej chwili nie uważa tego za dziwne. W mojej głowie w każdym razie to się nie mieści.
No z tymi „zaszlosciami feudalnymi” tos Piesu strzelil! Nie ma dzis kraju w Europe czy Ameryce POlnocnej ( o Poludniowej za malo wiem) gdzie jacys dawni „feudalowie” nie sa lupieni przez Panstwo tak ze gwiazdy moga zobnaczyc.
Dla tego przykladu tu, w Anglii i Szkocji nie ma juz prawie zadnego feudalnego potomka, ktory zajmuje swoj zamek czy palac. Wszystkie zostaly pooddawane w lapy National Trust, ktore pozwala im czasami zamieszkiwac w wydzielonbym apartamencie gmachu nalezacego do rodziny od sredniowiecza.
Gdy zmarl lord Spencer, ojciec ksieznej Diany, jej brat Charles musial wyprzedac polowe rodzinnych skarbow aby oplacic podatek od spadku po zasluzonym dla Korony ojcu i przodkach. Wiele tych skarbow, ku rozpaczy Trustu, zostalo zakupione przez nabywcow zagranicznych i opuscilo kraj – w odroznieniu od Polski, tu nie istnieje takie prawo mowiace, ze cos co do ciebie nalezy i nalezalo od pokolen, w gruncie rzeczy nalezy do Panstwa, jako „dziedzictwo kultury narodowej” i nie masz prawa wywiezc tego zagranice.
Tam zas wszedzie gdzie „dziedzic” moze zamieszkiwac w swym palacy na swych wlosciach, te wloscie ciezko na niego pracuja. Tak np hrabia Bath kontynuuje prace i ulepszanie najpiekniejszego i najwiekszego w Anglii Parku Safari w Longleat, znajdujacego sie wokol rodzinnego palacu, i odwiedzanego przez milion ludzi rocznie. Park tez zatrudnia tysiace ludzi, nieslytchanie oddanych swej pracy – wiem, bo w dlugiej i bardzo popularnej serii BBC o Longleat byly nieustanne wywiady z opiekunami zwierzat. Wiekszosc z tych ludzi zaczynalla prace w wieku 17-18 lat i przetrwalo tam az do emerytury, co jest raczej rzadkie zarowno w bankach, jaki i w przemysle czy w wolnych zawodach. A i tak siodmy lord Bath musi czasami troche posprzedawac, bo dodatkowe pieniadze sa potrzebne na naprawe dachu, konserwacje zabytkow architektury i pejzazu, czy naprawienia jakichs terenow zamieszkalych przez zwierzeta ladowe i wodne. Zwierzeta tam zyja na wolnosci i sa pod stala opieka weterynaryjna.
Dzień dobry 🙂
jeszcze raz dziękujemy z Jagodowym za dobre fluidy 😆
Do zdrowia nadal daleko, ale widać przysłowiowe światełko … 😉
Co do ekonomii. Gorąco polecam audycję prof. Osiatyńskiego, z cyklu „zrozumieć świat”, z 14 kwietnia
http://audycje.tokfm.pl/audycja/88
mną wstrząsnęła 🙁
Chyba nie zauważyłeś, Mordko, że „feudalne zaszłości” wziąłem w cudzysłów, bo też nie chodziło mi tym razem o „prawdziwych” postfeudałów, których już zresztą w świecie nie tak wielu, tylko o coś, co można by nazwać feudalnym pierwiastkiem obecnego kapitalizmu, czyli o zablokowanie wolnej konkurencji przez tych, którzy swojej pozycji nie wypracowali, a odziedziczyli z dobrodziejstwem inwentarza.
To jest na tyle sprzeczne z samym duchem, z ideą kapitalizmu, że nawet trudno tu mówić o krytyce z pozycji lewicowych. Lewak by wdeptał w glebę kapitalizm jako taki, a nie upominał się o jego czystość. 😈
Fluidy nadal płyną, Jagodo i będą płynąć, póki tunel się nie skończy. 🙂
Poswiecilem sie i wysluchalem rozmowy Osiatynskiego z prof. Wilkiniem, czekajac az bedzie cos co Jagoda , jak pisze, wstrzasnelo.
I jestem w kompletnym zdumieniu, bo sie nie doczekalem. Najpierw rozmawiali o polskim rolnictwoie a potem glownie o Galbraithie.
Moze chodzilo o jakas inna rozmowe? 😯 Nie tej z 14 kwietnia?
W Polsce pan Piotr Kuczyński, w Ameryce Joseph Stiglitz, Paul Krugman i kilku innych piszą, wyjaśniają to, czego Kot nie będzie czytał, bo so what. Cała masa zjawisk społecznych i ekonomicznych potwierdza ich diagnozy, z którymi, trzeba im oddać, występowali zanim do wielu dotarło, co się dzieje. I kiedy brzdęknie kolejny raz, a będzie to brzdęknięcie wyjątkowe, zmiatające wszystkich neoliberałów z powierzchni ziemi, masz Kocie u mnie metę – po starej przyjaźni.
Ale uprzedzam: żadnych bażantów, tylko puszki i suche z Tesco (nie będę okrutny, nie każę jeść kauflandzkiego) 😆
Przy rozmowie profesorów Osiatyńskiego i Wilkina trochę oszukiwałem 😉 w pierwszej części używając suwaka (nie dlatego, że nieciekawe, tylko że strasznie długie), ale gdzieś tak od 30 minuty wysłuchałem już ciurkiem, mrucząc „no tak, no tak”. Albowiem w tej części wszystko obracało się wokół pytania, które też sobie nieraz zadaję – czemu właściwie ta cała ekonomia ma służyć? W uproszczeniu: czy ma to być sztuka dla sztuki, czyli np. wzrost dla wzrostu, wskaźniki dla wskaźników, czy chodzi o to, żeby ludziom się lepiej żyło. I czy to „lepiej” jest w prosty, mechaniczny sposób powiązane z rośnięciem wskaźników, czy też jakieś subtelniejsze i bardziej skomplikowane mechanizmy tu działają.
Moja własna odpowiedź jest oczywiście taka, że np. wzrost krzywej wyników wielkich korporacji, albo rośnięcie rynku finansowego, nie ma mechanicznego przełożenia na mój i innych osobisty, jak również społeczny dobrobyt, więc nie tędy ścieżka. Ale proszę bardzo, można mnie próbować przekonywać, że jest inaczej, byle z głową. 😉
Ale moje pytanie jest : co w tej rozmowie bylo wstrzasajacego? Bo sie nie zalapalem.
No właśnie, zeen, ja też uszyma duszy już słyszę to brzdęknięcie. 😉 A wcale nie jestem aż tak krwawym radykałem, żebym od tej wzji wpadł w zachwyt i krzyczał w uniesieniu „im gorzej, tym lepiej!”. Wolałbym raczej zawczasu coś poprawić, żeby brzdęknąć nie musiało.
I to nawet nie we własnym interesie, bo jako szczeniak starej daty pewnie tego bum! nie doczekam. Ale jakoś mnie dziwnie obchodzi, w jakim świecie będzie żył nasz Młody. 😉
Powiem Ci tak, Bobik, bo jestem Kotem starszym niz Ty Psem, wiec rozne rzeczy juz w zyciu widzialem i slyszalem. Ja absolutnie od swiata nie oczekuje, ze bedzie idsealnie sprawiedliwy, bo taki idealnie sprawiedliwy bedzie dopiero w Niebie, gdzie nie trzeba zarabiac, sprzedawac i kupowac, tylko grac na harfie, albo slychac gry na harfie.
Widzialem juz w zyciu rozne wielopokoleniowe proby zaprowadzenia idealnej sprawiedliwosci spolecznej, i osobioscie po przyjacielsku odradzalbym. Rozne nieprzyjemne skutki nie kazaly na siebie dlugo czekac. Znacznie gorsze niz przezywamy w kapitalizmie.
O Mlodego sie nie martw – jemu sie nadzwyczajnie udalo, ze od malenskosci zyje w kapitalizmie. Moglo byc znacznie gorzej.
Sądzę, Mordko, że Jagodą mogło wstrząsnąć np. uświadomienie przez rozmawiających profesorów stopnia odhumanizowania obecnej ekonomii, jej użyteczności wyłącznie dla silnych, albo straszliwego skorumpowania i sprzedawania pozorów jako prawdy. To ostatnie przypomniało mi zresztą lemowskie dobryny, którymi skutecznie kamuflowano prawdziwy obraz rzeczywistości. Jest to dosyć przerażające, kiedy się pomyśli o tym, że część naukowców zajmuje się właśnie produkcją takich dobryn.
Mordo, a prosiłem – jak mnie przekonywać, to z głową. 😉
Nie zauważyłem, żeby ktoś tu mówił o idealnej sprawiedliwości, bo i ja dobrze wiem, że takiego źwirza nie ma. Ba, nawet tego całego kapitalizmu nikomu się nie chce całkiem obalać. Mowa o tym, że obecny kierunek, w którym tenże kapitalizm poszedł, nie służy ani dobru społeczeństw, ani większości jednostek. A ponieważ nurty i tryndy w kapitalizmie bywały i jeszcze mogą być różne, to warto się zastanowić, czy przypadkiem społeczeństwa i jednostki nie mogłyby zacząć tupać, żeby wymusić zmianę kierunku. Co wcale nie jest równoznaczne ze zmianą ustroju.
Jakim sposobem proponujesz „wymusic”, Piesku?
A, na przykład w taki psosób, w jaki się w demokracji wymusza różne inne rzeczy? Przy pomocy szczekania i tematyzowania sprawy, obywatelskich protestów, samoorganizowania się społeczności, a w końcu – last but not least – kartek wrzucanych do urn wyborczych? 😉
Hej! 🙂
Nie wiem, Bobiku, czy osoby które doprowadziły do upadku wielkie banki i wywołały kryzys, to są potomkowie fortun. Raczej bezczelne typy, udające znawców tematu tak długo, jak długo domek z kart się nie zawali.
Spotkać ich można w każdej firmie.
Siódemeczko, ja pisałem o dwóch grupach, wypaczających ideę wolnej konkurencji – w skrócie „feudalnej” i „sitwowej”. Nagradzanych (często z kieszeni podatnika) za nieudolność menedżerów zaliczyłbym do tej drugiej.
bardzo dobre uzupelnienie wczorajszej linki Bobika do WO, dziekuje Jagodo.
🙂
zimno (tylko 8°) przyszlo i ma sie wysmienicie, a my w szalikach i czapkach 😀
powiedziano jednak, ze za tydzien (+-) slonce nagrzeje B. – i balkon – do 30° ,
czekam 😀
Tymczasem spoleczenstwo obywatelskie idzie do urn wyborczych i wybiera te partie, ktora jej zapewni stabilnosc rynkow finansowych, obnizenie jesli to jest tylko mozliwe podatkow, walke z oszustwami w sektorze publicznym, reforme szkolnictwa i sluzby zdrowia. To spoleczenstwo gotowe jest nawet obnizyc oczekiwania na najblizsze lata, byle kierunek w ktorym idzie kraj gwarantowal rozumne obchodzenie sie z owocami pracy tegoz spoleczenstwa.
Obywatelskiemu spoleczenstwu ani w glowie rewolucja.
Fakt, zimno, że psa nie wygonisz, dlatego tyle na blogu kłapię. 😆
a takie cosniecos znalazlem wlasnie (gdzie Zmora, zawsze podsylala z „natemat”)
http://natemat.pl/100819,przewodniczacy-episkopatu-przeciwko-rozdzialowi-kosciola-od-panstwa-to-jak-zwiazek-ciala-z-dusza
i ten temat dalej 🙂 🙂 🙂
http://zbigniewmach.natemat.pl/100855,politykom-i-biskupom-do-sztambucha
Nie wiem, Mordko, skąd masz takie informacje, że obywatelskiemu społeczeństwu ani w głowie rewolucja. Ja wokół siebie widzę coraz więcej inicjatyw, zmierzających do tego, co nazwałem wymuszeniem zmiany kierunku. A wśród młodzieży dużą nieufność do polityków widzących świat w kategoriach „albo to, co jest teraz/albo komunizm typu sowieckiego”. Wprawdzie ta młodzież jeszcze często nie potrafi sformułować, czego chce, ale już wie, czego nie chce, a od tego często się jakieś bum zaczyna. 😉
ciekawostka z Krakowa, czyli ponownie za Lagomem „scena uliczna” :
https://lh5.googleusercontent.com/-8–y7Mrr-wY/U2X_3Obf9WI/AAAAAAAAOKM/n-rMgZQvjc0/s1000/P4283464.JPG
🙄
Informacje mam z tego samego zrodla co Ty, Piesku: z czytania (codziennego) gazet, sluchania (codziennego) radia i telewizji oraz z obserwacji t.zw. wlasnych. Takze z wynikow wyborow.
Nie widzę też, dlaczego np. niezgoda na sposób funkcjonowania wielkich i oszukańczych podmiotów gospodarczych miałaby skutkować niestabilnością rynków finansowych czy pogorszeniem w sferze usług publicznych. Raczej podejrzewałbym, że wręcz przeciwnie. 🙄
Ale moze Cie ucieszy, Pisku, wiadomosc z ostatniej chwili, ze do rewolucji zagrzewaja sie wl;asnie hordy brukselskich darmozjadow:
http://wyborcza.pl/1,75248,15897639,Bunt_w_Parlamencie_Europejskim__Bo_zdrozaly_salatki.html
Dobrze im tak!
No to najwyraźniej, Mordko, punkt wyjścia określa punkt dojścia. 😉 Bo ja z tych samych informacji wyciągam zupełnie odmienne wnioski.
Oczywiście może też w grę wchodzić znana właściwość umysłu, jaką jest wybiórczość. 🙂 Odbierając informację automatycznie ją selekcjonujemy, często usuwając to, co się nie zgadza z naszym obrazem świata, przekonaniami, pragnieniami, itd. Do pewnego stopnia każdy to robi, ale właśnie dyskusje z odbierającymi inaczej pozwalają nieraz zauważyć to, co nam umknęło. Pod warunkiem, rzecz jasna, że zachowujemy jakieś tam otwarcie na argumenty drugiej strony.
Przecież pisałem, Mordko, że ze mnie taki dziwny lewak, który rewolucji wolałby uniknąć, poprawiając w porę to, co jest nie tak. 🙂
A już rewolucji sałatkowej europosłów żadną miarą nie poprę. 👿 Niech chociaż na tym odcinku będzie jakaś sprawiedliwość, czyli niech wybrańcy bulą jak każden jeden prosty pies. 👿
Mysle, ze ichnie salatki sa subsydiowane.
Oni maja jeszcze mniej wstydu niz bankierzy.
O ja cię… Gądecki ostro pojechał po bandzie. 😯 Niech teraz jeszcze ktoś powie, że Epidiaskop nie usiłuje wprowadzić państwa wyznaniowego.
Ale może to i lepiej, że to robi już całkiem na jawniaka. Przynajmniej wszyscy wiemy, na czym stoimy, albo raczej w czym tkwimy. 🙄
Mordko, Bobik (13:43) napisał dokładnie to, o co mi chodzi.
Szczególnie bolesne jest zachowanie „naukowców” 👿
Sprostytuowanie nauki 🙁
Jagodo, ale to przecież nie jest zjawisko nowe i zaskakujące, że nauka jest na usługach tego, kto ją finansuje, a czesto tego, kto da wiecej.
Zjawisko fałszowania czy naginania wyników badań „pod sponsora” zapewne nie jest nowe, ale zawsze dotąd przez środowisko naukowe było uważane za haniebne i wstydliwe. I groźne by było, gdyby zaczęło uchodzić za normalkę, bo wtedy z nauką w tradycyjnym rozumieniu moglibyśmy się pożegnać.
Cale srodowisko naukowe zostalo sprostyt… zowane? Jesus! Nie wiedzualem, ze jest tak zle.
Dalej nie bardzo wiem co Toba „wstrzasnelo”. A wlasciwie komopletnie nie wiem. Rozmowa dotyczyla glownie rolnictwa w Polsce i jak sie zmienialo od momentu wstapienia do Unii i jak wyglada obecny stosunek chlopow do Unii. I to byly jedyne konkrety tej rozmowy. Wiec nie chce wcale dokuczac, ale jestem ciekaw co Cie wstrzasnelo i czy bylo tam cos o sprostotototy..ej nauce czy srodowisku naukowym. Bylo jedno zdaniue, ze firmy farmaceutyczne sporo zarabiaja. Ale nie bylo dlaczewgo nie powinny zarabiac, skoro srednia cena wypuszczenia jednego preparatu na rynek wynosila dwa lata temu 3 miliardy dolarow. Nawet jak sa to tylko krople do oczu .