Taniec wokół kija

śr., 4 czerwca 2014, 18:41

– Chyba nareszcie mogę być zadowolony z tego, że jestem szczeniakiem – rzucił z pewnym naciskiem Bobik i niby to bez ostentacji, ale jednak zauważalnie wypiął stosownie do wieku niedojrzałą pierś.
– A coś szczególnego się stało, że tak się wbiłeś w dumę? – zapytała Labradorka, z pedagogicznego rozpęu starając się nie zignorować tematu najwyraźniej dla rozmówcy istotnego.
– No wiesz? Jak mogłaś tego nie zauważyć? – warknął z urazą Bobik. – Szczeniaki się zrobiły ostatnio niesamowicie ważne. Ich głosów słucha cała Polska, wszyscy komentują na wyprzódki, lajkują, kreują na bohaterów… No dobra, niektórzy też krytykują, ale to są wyłącznie ci niesłuszni, którymi pewny swego młody nie ma powodu się przejmować.
– A czy te szczeniaki naprawdę mówią coś ważnego i ciekawego? – zainteresowała się sąsiadka.
– Wcale nie muszą! – z zapałem wykrzyknął Bobik. – Wystarczy, że włożą kij w mrowisko i potem już samo leci. Zaczyna się taniec wokół kija, a kto by się w tańcu przejmował sensownością. Jest akcja i to się liczy. A przecież każdy szczeniak lubi, jak się dzieje.
– Dla niektórych dorosłych dzianie się też jest priorytetem – zauważyła nieco kwaśno Labradorka. – I wiesz co, Bobik? Mnie się zdaje, że ci dorośli robią szczeniakom dużą krzywdę. Dla nich to jest zabawka na krótko, a taki szczeniak może na długo czy nawet na zawsze zostać z przekonaniem, że zjadł wszystkie rozumy, wie lepiej i uczyć to my, a nie nas. To jest niezwykle szkodliwe przekonanie, bez względu na wiek, choć w szczenięctwie szkodzi najbardziej. Uczucie bycia kimś znaczącym jest bardzo przyjemne, więc może uzależnić jak narkotyk. I potem, kiedy znudzona publika zaczyna dostarczać słodką truciznę w coraz mniejszej dawce, szczeniakowi grożą różne nieprzyjemne objawy, z syndromem odstawienia włącznie.
– Czy to znaczy, że chcesz mi odebrać radość z bycia szczeniakiem? – najeżył się Bobik.
– A skądże! – uspokoiła go Labradorka. – Ciesz się tym, póki możesz. Tylko nie daj się wpuszczać w maliny dorosłym, którzy chcą cię do czegoś użyć. Życzę ci, żebyś się natykał na takich starszych, którzy zajmą się poukładaniem ci w głowie, zamiast podbijaniem bębenka. Że zacytuję poetę, więcej Osmańczyka, mniej Grottgera, a wszystko będzie cacy.
– Czy… czy ja muszę wiedzieć, co to jest ten grot od gier? – jęknął żałośnie Bobik, przewidując konieczność zajrzenia do słownika terminów żeglarskich, choć akurat zaczął mieć straszną ochotę na swobodne pobieganie z Kumplem.
– Hmm… Właściwie by wypadało – zastanowiła się Labradorka. – Ale nie wiem, czy nie lepiej będzie, jak akurat tego dowiesz się dopiero wtedy, kiedy będziesz miał już choć trochę poukładane w głowie.