Przygody Osiołka Frywołka
W mieście P. osiołki kują,
więc Frywołek zaiwaniał
poprzez drogi i bezdroża,
by się dostać do… no, właśnie do tego miasta na P.
Bowiem go przekonał kuzyn,
co pochodził aż z Kalkuty,
że bez przeszkód może osioł,
być na cztery nogi kuty.
Szedł Frywołek zakosami,
przeszedł Wisłę, przeszedł Wartę,
a gdy znalazł się u celu,
był już wtorek, czy też czwartek.
Kiedy zerknął dookoła,
krzyknął: „tu zostanę właśnie!“
bo zobaczył za zakrętem
ogród niczym z oślej baśni.
Ciche były w nim zakątki,
oraz żarcie, co zachwyca,
a w dodatku na wybiegu
stała jeszcze cud oślica.
Ruszył osioł do niej pędem,
pieszcząc w myślach taki wątek,
że z tą damą zafunduje
sobie parkę cud oślątek.
Potem, bez najmniejszej zwłoki,
z drugą parką będą śpieszyć,
aż zapełnią kraj osłami
od Szczecina aż po Cieszyn.
Już miał zabrać się do dzieła,
gdy oślica ryknie: „hola!
A co będzie, gdy nas przy TYM
zoczy Polka albo Polak?
Wszak wiadomo, że tak bardzo
nic nie szkodzi polskiej nacji,
jak najmniejszy choćby przejaw
tej… wstyd mówić… kopulacji.
Jedna mi mówiła radna,
co widziała tę szkaradę,
że od TEGO dziatwa traumę
ma pięćdziesiąt lat z okładem.
Pan B. o TO ma pretensje,
mleko się od TEGO kwasi,
a siatkarzy bierze słabość
i już nie są górą nasi.
Wprawdzie ponoć nawet słonie
da się do TYCH skłonić kroków,
ale taki słoń, wiadomo,
lubi tylko raz do roku
i to w celu mienia dziatek,
nie, by zdrożną mieć przyjemność,
a jak mniemam, ty powyższą
masz mieć właśnie zamiar ze mną!“
Tu Frywołek się zawstydził,
mina zrzedła mu paradna,
„nie wypada, skoro dziatwa…
skoro naród… skoro radna…“
Chlipiąc udał się na stronę,
pełne skruchy mrucząc słowa:
„chcę być bogobojnym osłem,
nie chcę wstrętnie kopulować!“
Na oślicę już nie spojrzał,
choć wdzięczyła się pod płotem
i był wstrzemięźliwszy niźli
przerobiony Harry Potter.
Próżno mówił mu demograf,
że decyzja to nie w porę,
bo Frywołek jej się trzymał
z wielkim, oślim wręcz uporem.
Zamiast życie wieść rodzinne,
szedł samotnie gdzieś na grzybki,
toteż przyrost naturalny
zaczął spadać w tempie szybkim.
Było jasne, że cud tylko
może uratować sprawy
i cud raczył się wydarzyć,
bo miał taki miły nawyk.
Choć Frywołek nasz TE rzeczy
przestał robić, chcąc być w porzo,
jakimś cudem nadal w kraju
osły się aż nadto mnożą.
Niezła kariera muzy literackiej u Bobika, zawędrował do książki noblisty, Baracka Obamy (załączam ostatnie strony utworu, Of Thee I Sing).
Dzien dobry 🙂
Kawa
i herbata
Moze purpuraci, zeenie, nie maja powodu aby NIE uwazac wiernych za infuzorie, skoro wierni znakomicie toleruja ten sposob mowinia do nich: nie protestuja, nie zatupia nogami w czasie czytania listu pasterskiego, nie zabucza (choc nie maja problemu z zabuczeniem na cmentarzu), nie wysla listu do purpurata „ja sobie wypraszam”.
To po co zmieniac jezyk i argumentacje, skoro jest OK tak jak jest?
Gazety nie wymusza zmian na Kosciele. Tylko wierno, moga to uczynic. A wierni nie traktuja Kosciola serio. Chodzenie na msze, tak, ale nie Kosciola.
Siódemeczko, wlazłam na Nasz Dziennik i przeczytałam cały wywiad. I w świetle tego
co arcybiskup sam pod koniec wywiadu powiedział ” Chodzi o refleksję nad duszpasterskimi sposobami aplikacji nauczania kościoła i na tym, w jaki sposób na nowo je proponować, zaczynając choćby od nowego języka” , a także ” Potrzeba więc zachęcania ludzi do refleksji nad rzeczywistością i wypracowania własnego zdania, za które można wziąć odpowiedzialność” należałoby się spodziewać, że każde zdanie w wywiadzie zostało głęboko przez niego przemyślane. W dalszym ciągu dla mnie wydźwięk tych nieszczęsnych dwóch zdań jest jednoznaczny, przedstawiający stanowisko biskupie, jednakowoż nie sądzę, aby abp nie był przy zdrowych zmysłach, choć nieco wątpliwości w tej materii mnie naszło po przeczytaniu : ” Starożytna Grecja, Rzym, monarchia frankońska, Cesarstwo Niemieckie upadły wtedy, gdy rodzina popadła w kryzys”
Dzień dobry 🙂
Kocie, przede wszystkim dołączam się wszystkimi łapami do oklasków dla Starej (18:08), proszę przekaż 🙂
A co do dyskusji w KK, czasem pojawia się ktoś, kto uważa na przykład, że “katolicy w dobrej wierze mogą popierać małżeństwa cywilne osób tej samej płci”, czy stara się interpretować dogmaty tak, by przemawiały do ludzi.
Wtedy należy ogłosić, że taka osoba “nie może przemawiać na żadnym miejscu, które jest własnością Kościoła”. I już nie trzeba niczego zmieniać w oficjalnym nauczaniu.
Tyle, że na Wyspach Kongregacja Nauki Wiary musi przypominać o tym biskupom, a w Polsce chyba nie ma takiej potrzeby…
http://tygodnik.onet.pl/wiara/teolozka-niemile-widziana/ql92v
Dzień dobry 🙂
Czy dzisiejsza kawa delikatnie sugeruje, że obchodzimy Dzień Kłapouchego? 🙁
Od mojego nastroju dalekie to nie jest, bo po dwóch cudnych, letnich dniach znowu zrobiła się bura i mokra jesień, czyli to, co zwykle. Niby powinienem już być przyzwyczajony, ale ten nagły kontrast jednak mnie dosyć skłapouszył. Cholerna meteopatia. 👿
Ta książeczka dla dzieci, o której wspomniał Andsol, została bardzo skrytykowana przez Fox News, bo Obama dobrze w niej pisał o Sitting Bullu, a to przecież był nieprawdziwy Amerykanin i zabójca amerykańskiego generała. O której to krytyce przeczytałem z rozczuleniem, bo jakże swojskie te klimaty… 😎
Bobiku, osiolek z kawa to mieszkaniec poznanskiego ZOO wzmacniajacy sie przed dniem intensywnych dzialan 🙂
Musze przyznac ze denerwuje mnie to utyskiwanie na tak tesknie wyczekiwana przez mnie jesien 👿
Jesień jesieni nierówna. 😉 Ja utyskuję tylko na tę szarą, zimną i rozglamdzianą jak namoczona bułka, brrr. Taką złotą, jak była wczoraj czy przedwczoraj, chwaliłem że aż dym szedł z klawiatury. 😀
A miasto P. nieprzerwanie w awangardzie: 😎
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,138764,16748662,Prezydent_Poznania_Ryszard_Grobelny_organizuje_msze.html#BoxWiadTxt
Linka od Smoka dość wyraźnie pokazuje, że w stosunku ludzi Kościoła do spraw obyczajowych zachodzą spore ruchy tektoniczne i o żadnej jednomyślności mówić nie można. Na razie wciąż jeszcze „konserwatywna płyta kontynentalna” ma przewagę, ale jak się regularnie będzie zderzać z tą drugą, to pewnie w końcu coś tam z tego się wypiętrzy. 😉
Ja wprawdzie fachowcem od geologii nie jestem, ale Irek może wydać ekspercką opinię. 😆
Dziś rozpoczyna się wielkie zderzenie w sprawie komunii dla rozwodników w nowych związkach – wyniki podobno za rok.
To i tak nieźle, skoro mówimy o ruchach tektonicznych 😉
Dzień dobry 🙂
Rozwodnicy mogą i teraz, pod warunkiem że nie komunikują się cieleśnie. Z czego wynika, że w związku dwojga ludzi Marynia jest najważniejsza. To, co o tym myślę, nie nadaje się do druku.
Bry, umnie też piękna, kolorowa i słoneczna.
Zmoro. 🙂
Ten kryzys rodziny, o ktorym mowi biskup to po prostu kryzys rodziny patriarchalnej. Bo rodzina jest niekoniecznie payriarchalna, na przykladzie Swietej Rodziny, gdzie Jezus jest kawalerem i nie ma wlasnych dzieci, sam byl wychowywany przez meza matki, ktory nie jest jego ojcem i ma przyrodnie rodzenstwo.
U mnie jesien jest piekna, sloneczna i kolorowa, jak u Siodemeczki. Choc na termometrze rano bylo tylko 5 stopni. Chyba tylko u naszego Psiny ten luj i luj i luj niezaleznie od pory roku. Moze sie wreszcie wypada, Bobiku!
Luju, to nie wypada,
tak wiecznie nurzać się w opadach,
na myśl, że znowu zmoczysz mi słoneczny splot,
aż oblewa zimny pot.
Luju, to nie wypada,
tak psu dokuczać, kurka blada!
Więc swych zachowań bryłę z posad wreszcie rusz,
weź wypadaj się i juszsz! 👿
Haneczko, myślę podobnie: Wrrr! Arrrrrrch! Hrrrraaaaach!!!
Jeszcze mam piosenkę o tym, jak zły dżender przewraca w głowach dziewczynkom
https://www.youtube.com/watch?v=128dK5-950g&index=12&list=UU0mjkSKz9oMZJJmzNbXAwWA
W ciagu ostatniego roku widzialam deszcz moze przez 10 dni, bo byla susza. Plus tydzien sniegu. Jednostajne, niebieskie, bezchmurne niebo i ostre slonce.
Luj jest piekny! Nawet gdy potem trzeba wycierac psa w recznik 🙂
Andsolu, dobrych wyborow!
Jeszcze jedna piosenka o dziewczynkach i dzenderze, o dziwo, bardzo znanej piosenkarki iranskiej:
https://www.youtube.com/watch?v=vbN2bUgg1ws
Ta obcisla blyszczaca suknia przypomniala mi inna scene 🙂
W kwestii zmywania posłałem przyjaciółce moje wyrazy oburzenia:
Straszne. To może nawet powinni spuszczać po sobie wodę i sami się podmywać?
a ona mi odpowiedziała:
Ty jesteś niedzisiejszy. Ależ w Polsce NIKT się nie podmywa, albowiem to jest ZUO. Nie wolno się dotykać w TYCH miejscach.
Z dobrego serca odradzam Szanownej Frekwencji robienie pierwszego placka ze śliwkami. A jak już ktoś taki nierozważny krok wykona, to powinien zadbać, żeby ten pierwszy placek był nieudany. Bo udany zjada się w locie i po bardzo krótkim czasie nie ma z niego żadnego pożytku, a co gorsza uruchamia lawinę nacisków w sprawie pieczenia następnego/-ych. 🙄
Ja dziś już trzeci w ciągu tygodnia piekę. 👿
Ech, Mili moi, przez to Wasze kulinarne rozpasanie zielenieję na jesień. Laurów na tym polu nie zdobędę, ale jednak zaczęłam częściej sama pichcić, co prawie na pewno wyjdzie mi na zdrowie. Dlaczego prawie? Bo jak gotuję, to nie sprzątam. Albo-albo. W tym tygodniu sprawdzam, do czego pasuje ostra papryczka. Jak na razie – do wszystkiego. Ale to pewnie dlatego, że nie piekłam placka ze śliwkami. 😛 Na deser miałam gotowca w postaci jogurtu makowo-marcepanowego. Zjadłam ten deser na przystawkę, bo obiad jakoś strasznie długo się szykował i został uznany za ugotowany dopiero w porze kolacji.
Wróciłem z jesiennego Kazimierza
Był oczywiście placek kruchy ze śliwkami z kawą z Salwadoru.
Co do p. Grobelnego. Jak PB chce kogoś ukarać, to mu najpierw rozum odbiera 😈
Co do geologii kościelnej to raczej powolna erozja niż erupcje
Ja oczywiście w trybie musztarda po obiedzie, ale mam drobny komentarz co do tych chłopców, co ich dziewczynki muszą oporządzać. Otóż bardzo dawno temu, gdy zachciało nam się brać ślub kościelny – głównie dlatego, że to teatrum znacznie lepsze niż jakiekolwiek jego świeckie imitacje, poza tym miejsce (Bernardyni na Czerniakowskiej) obrośnięte tradycją ślubów od kilku pokoleń w rodzinie Doroty – powstał problem tzw. szkoleń przedmałżeńskich. Dla uproszczenia znaleźliśmy takie eksternistyczne, w trybie jednoweekendowym, prowadzone przez bodaj dominikanów w jakimś ośrodku pod Konstancinem. Nawet się ucieszyliśmy, że to będzie dla takich samych lewusów jak my i może chociaż towarzystwo będzie ciekawe, ale okazało się, że wręcz przeciwnie, ta impreza zgromadziła jakichś ultraortodoksów i najbardziej rozsądni byli sami prowadzący. No i sobie rozmawiamy z takim jednym młodym dominikaninem, zeszło na uroki życia zakonnego w zakresie czynności życiowo-(samo)obsługowych (gotowanie, sprzątanie, pranie, prasowanie, itp.). Okazało się, że są w tym celu przydzielone zakonnice (nie pamiętam, z jakiego zakonu). Na nasze zdziwienie, że wciąż odbywa się to w taki sposób, zakonnik zdziwił się jeszcze bardziej i niemal wykrzyknął: „ależ one są takie szczęśliwe, że mogą to wszystko robić!”.
Wtedy ostatecznie zrozumiałem, że nie da rady uzgodnić wspólnej definicji szczęścia pomiędzy Kościołem katolickim a mną.
Tak mi się wydawało, Babilasie. Tak właśnie mi się wydawało.
Babilasie, zapytałam u źródła czy dalej tak jest. Czekam na odpowiedź.
Sądząc po mało białym habicie, noszacym znamiona długiego używania bez prania, myślę, że kazdy sam dba o swoją garderobę.
Ale wiedzieć będę, jak mi odpowie.
Niesprzątanie było w planie,
ale plan się nieco zmienił,
kiedy słój z jęczmienną kaszą
odbył lot w kierunku ziemi. 🙄
Ojej! Ojej! I słój pewnie w drobny mak dodatkowo.
Ano. Nie było wyjścia, trzeba było sięgnąć po odkurzacz. Ale jutro na obiad ma być kasza gryczana, a ta ocalała. 🙂
Szwedzki Marek prosił o udostępnianie ważnego tekstu:
http://www.liiil.pl/1412526876,Stefan-Bratkowski-Wybor-cywilizacji.htm
Dzien dobry 🙂
Kawa
i herbata
Dzień dobry 🙂
Dosiadam się do kawy. O dziwo nic się nie rozlało ani wysypało. U mnie w każdym razie była to najdroższa niewypita butelka wina – wymiana wykładzin 👿
Dzień dobry, zimno, gmliście i smogowo – fuj 🙁 . Czy Cię godnie zastąpiłam, Bobiku 😉 ? Wczoraj wyczytałam, że posłowie zamierzają założyć związek zawodowy. Jak im ten numer przejdzie, to będą nieusuwalni z Sejmu. Nie mam pojęcia, czy jakś luka w prawie na to zezwala, ale proponowałabym tomografię pomysłodawcom zrobić pilnie, bo podejrzewam spore luki w centralnych ośrodkach nerwowych poniektórych 😉
Dzień dobry 🙂
Bardzo godnie mnie zastąpiłaś, Zmoro, bo ja dziś postanowiłem czasowo zawiesić narzekanie na jesień, żeby Liskowi nie psuć przyjemności z jej lujów. 😆
Nie lubię odkurzania, ale to jednak tańsze oraz mniej upsliwe niż wymiana wykładzin. Zastanawiam się, czy z przyczyn finansowych i dla wygody nie zacząć nie pić kaszy zamiast wina. 😎
Czy poseł to jest w ogóle zawód?
Może i jest, tylko ja coś przegapiłem. Ale w takim razie jest skandalem, że nie ma zawodówek, kształcących na posła. Pewnie przez to nasi drodzy przedstawiciele narodu wydają się czasem jakby niedokształceni. 👿
Liskowi jeszcze nie ma czego psuc, bo luja nadal nie ma 👿 Szmer deszczu uderzajacego o liscie slysze tylko w estonskich webcamach.
No to wobec tego, Lisku, nasze deszczonarzekactwo powinno Cię przyjemnie rozmarzać i przenosić w bajkowy, wytęskniony świat. 🙂
Nie mam czasu, nie mam czasu , musze leciec.
Wiec tylko miaukne, ze lektura Bratkowskiego jest faktycznie OBOWIAZKOWA, mimo drobnych pomylek.
Pa, pa!
co tu sie dzieje? nikt nie bryka, nikt nie fika, nikt nie szelesci, a jak mowia medrcy w zdrowym ciele zdrowy duch 🙂 🙂
brykam
😀
fikam
😀 😀
Nareszcie!!! 🙂 🙂
polecam sliwkowiec na kazda pogode
TUTAJ
Lisek 🙂 😀
oczywiscie mam cos do czytania (po Bratkowskim, jak Kot mysle nalezy OBOWIAZKOWO)
Pani Grodzka:
http://lewica24.pl/wywiady/5239-grodzka-quo-vadis-moj-ruchu.html
Pan Sienkiewicz:
http://300polityka.pl/news/2014/09/20/przemawia-przeze-mnie-obrzydliwy-czysty-pragmatyzm-bartlomiej-sienkiewicz-rozmawia-z-300polityka/
a to jest wyjatkowo dobra wiadomosc:
„Co z niego za Polak: ojciec Rosjanin i Rosjanka matka, w dodatku Żydówka. Polski u niego był tylko ojczym, i to też nie bardzo, bo komunista.”
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75475,16755373,Nike_2014_dla_Karola_Modzelewskiego_.html#ixzz3FLq2jUpa
uff….. 🙂 🙂 🙂
brykam
fikam
szeleszcze 😆
bylem tu, bylem tam, widzialem to i to, slyszalem to i tamto i to:
moj kolega z podworka z dziecinstwa stracil prace, zwolniony za picie alkoholu,
jest uzalezniony, z takim zyciorysem trudno znalezc prace, jednak udalo sie i dostal stanowisko stroza (dzisiaj mowi sie ochroniarza), w zeszlym miesiacu przepracowal 167 godzin, zaplacono mu za caly miesiac pracy 585zl netto, jest na umowie o prace i ZUS powinien zaplacic sobie sam (?).
3,50zl netto za godzine!!!! (tu mozna wpisac brzydkie slowa obelg na panstwo nie chroniace pracobiorcow, i na pracodawcow placacych takie stawki)
jesien sloneczni sie w B., suche liscie zalegaja chodniki
szuru buru
szuru buru
🙂 🙂
Rysiu, gdybym się tak nie ucieszył na Twój widok, to dałbym Ci po uszach za tak długie znikactwo. 😀
A szwedzki Marek dlaczego nie wrzucił linki osobiście? Też byłoby go przyjemnie zobaczyć, chociaż przy takiej okazji. 🙂
A Sowa Adela, Podprzykrywka i inni to gdzie? 😉
Trzeba czasem satrapim słowem zdyscyplinować Szanowną Frekwencję, niech się nie rozłazi po kątach bez usprawiedliwienia od rodziców. 😎 😆
Żarty żartami, ale ja zupełnie na serio co jakiś czas ponawiam serdeczną prośbę, żeby znikający na dłużej Bywalcy dali choć króciutki, jednozdaniowy cynk „przez jakiś czas mnie nie będzie, nie ma powodów do paniki”. Nie chodzi oczywiście o usprawiedliwianie się, tylko o to, żeby inni nie siwieli z niepokoju, że może coś się złego stało, a my tu nic nie wiemy. Bo jednak ten blog ma „takoj charaktier”, że wchodzimy tu w dość osobiste stosunki – z ludźmi, nie z nickami – i zwyczajnie się o znikantów martwimy. Więc proszę – w razie czego choć dwa słówka. 🙂
Dzień dobry. Czy można jeszcze o wywiadzie z arcybiskupem Gądeckim? Bo przez weekend byłam odsieciowana, a dziś zadałam sobie pokutę za grzechy i przeczytałam całą rozmowę.
Nie mogę zgodzić się z Siódemeczką, że dziennikarz Wyborczej dopuścił się manipulacji, wyciągając jedno, wyrwane z kontekstu zdanie. Ono nie jest wyrwane z kontekstu, ponieważ cała rozmowa jest o spojrzeniu na problemy rodzin z punktu widzenia Kościoła. Komentowane zdanie jest przejawem, jak Kościół patrzy na przemiany obyczajowe i jak według Kościoła wygląda obyczajowa norma.
Nasuwa mi się skojarzenie z niedawną moją pogawędką z kuzynką. Kuzynka należy do Opus Dei i jest ucieleśnieniem postulowanego przez tę organizację modelu żony i matki. Rozmowa w istocie dotyczyła dzieci i szkoły, ale przy okazji można było dowiedzieć się bardzo dużo, jak ta kobieta widzi porządek świata – szkoły koedukacyjne nie, bo dziewczynki deprawują chłopców, w domu sprzątają i gotują kobiety, co chwilę wrzucane zdania opisujące otoczenie społeczne w kategoriach stereotypów – mężczyźni nie lubią tego czy tamtego, kobietom łatwiej jest to czy tamto. Mam podstawy zakładać, że jej obraz rzeczywistości jest dość reprezentatywny dla kobiet z Opus Dei, jako że od dwudziestu lat poddaje się ona określonej formacji i sama prowadzi kursy formujące dla młodszych pań. Świat musi wydawać się jej wyjątkowo straszny, skoro pragnie go sobie uporządkować w taki sposób, nawet za cenę rzetelności obrazu. Ale to jej wybór i ja go szanuję, dopóki nie zacznie narzucać mi swojej optyki. W tym miejscu pojawia się problem, ponieważ optyka ta, u której podłoża jest lęk, uważana jest przez jej środowisko za oczywistą. Konserwatywne organizacje religijne, w tym również Kościół (na co zwraca uwagę podrzucony przez Kota Bratkowski) są mistrzami bania się. Nie widzą jednak, że to nie świat jest straszny, tylko oni go takim widzą. Każdy obłęd zresztą rozpoczyna się od utraty poczucia subiektywności własnego spojrzenia – oddziały psychiatryczne goszczą przecież pacjentów, których rodzina z pewnością usiłuje otruć, a nie takich, którzy mają świadomość, że tak im się tylko wydaje.
Kościół nie ma poczucia subiektywności swojego spojrzenia i wydaje mu się, że reprezentuje pogląd nie tylko najsłuszniejszy, ale większościowy, podzielany przez znakomitą większość. Zdanie o niektórych rodzicach bardzo ładnie to pokazuje.
To wszystko być może mieści się jednak w uprawnionej różnorodności poglądów. W końcu każdy ma prawo patrzeć na świat w swój własny sposób. Problem zaczyna się tam, gdzie Kościół, pragnąc nadać swojej wizji charakter oficjalny, przekładający się na stanowione prawo, ucieka się do manipulacji. Już choćby w komentowanej tu rozmowie widać ciekawe przykłady:
Innym elementem utrudniającym przyjęcie Ewangelii o rodzinie jest migracja zarobkowa, bezrobocie oraz źle pojmowane zaangażowanie społeczne, z wymogiem wszechobecnej poprawności politycznej oraz z nachalną ideą państwa laickiego jako wyrazu nowoczesności i rozwoju.
Jak ładnie arcybiskup zrównał bezrobocie i migrację zarobkową, które rzeczywiście są tragedią wielu rodzin, z poprawnością polityczną na przykład, z ideą świeckiego państwa, nachalną rzecz jasna.
A tutaj:
Historia uczy nas, że kryzys rodziny może prowadzić nawet do upadku narodów, kultur, cywilizacji. Starożytna Grecja, Rzym, monarchia frankońska, Cesarstwo Niemieckie upadały wtedy, gdy rodzina popadła w kryzys.
Tutaj arcybiskup pokazał, jak bardzo nie szanuje rozmówcy, powołując się na współwystępowanie jako na związek przyczynowo-skutkowy. To jest klasyk propagandowej manipulacji.
Gdy więc czytam przywołane przez dziennikarza w tej samej rozmowie słowa arcybiskupa z homilii:
„Poziom omamienia społeczeństwa przez rządzących jest dziś bardzo wysoki. Dzięki mediom kontrolują oni ludzką świadomość, dlatego tak istotne jest dziś nabycie umiejętności krytycznego spojrzenia na rzeczywistość”
No więc gdy powyższe słowa czytam, to nie wiem, czy ksiądz arcybiskup raczy kpić, czy o drogę pyta. Bo mnie się wydaje, że rozmowa z arcybiskupem również prosi się o krytyczną lekturę.
Ach, bo jak niektórzy wsiąkną na Fb, to już trudno im znależć czas na inne.
Bry! 🙂
Ja też postanowiłem się w weekend pokatować, żeby mi się świat nie wydał zbyt piękny 😎 i przeczytałem całą rozmowę z abepem. Włos mi się przy tym jeżył ze złości i nawet zacząłem kopiować cytaty do wrzucenia na blog i obwarczenia, ale potem mi łapy opadły, bo sobie pomyślałem „no i co z tego, że się jednemu abepowi wypunktuje, skoro imię ich jest Legion… tfu, sorry, Episkopat”. 🙄
Ale dobrze, że Vesper się chciało, bo przynajmniej mogę się podpisać – prawie pod wszystkim, z wyjątkiem kuzynki w Opus Dei, bo takowej nie posiadam. 😉
To skoro ja za Ciebie pokopiowałam cytaty, to może Ty za mnie poukładasz ubrania w garderobie? Nie? Tak myślałam 😈
Vesper, celowo nie powoływałam się całą rozmowę, bo uważałam, że nie ma o czym mówić.
Nie zamierzam analizować wszystkich głupstw, jakie wypowiadają różne osoby, w tym przedstawiciele KK w Polsce.
Po prostu, ja tak odebrałam ten fragment tekstu.
Powiem jeszcze, że moja opinia o biskupie, którego poznałam, jako zaskakująco mądrego człowieka, nieszczędzącego swojemu kościołowi gorzkich słów, poddawana jest ostrej weryfikacji.
Prawdą jest, że wypowiadał się na tematy stosunków i historii chrześcijańsko-żydowskich, ale w tych opiniach był rzadkością spośród duchownych.
Może dlatego, mimo wszystko, jestem przekonana, że nie wypowiadał tak absurdalnych sądów.
Siódemko, wiem, że mamy potrzebę porządkowania sobie świata na różne sposoby i jednym z nich jest podział ludzi na mądrych i głupich. Skoro więc ktoś w jakiejś sprawie mądrze prawi, to mamy skłonność postrzegania go jako mądrego człowieka i inne sądy tej osoby brać za dobrą monetę. Ale przecież jest tak, że można w jednej sprawie mieć rację, a w innej się mylić. Jeśli więc arcybiskup Gądecki ma otwartą postawę wobec dialogu chrześcijańsko-żydowskiego, to nie znaczy, że musi mieć taką samą postawę wobec przemian obyczajowych w Polsce. Może po prostu dialog chrześciajńsko-żydowski nie budzi w nim takiego przerażenia, jak emancypacyjne dążenia kobiet.
Oczywiście, to jest możliwe, Vesper.
Dłuuuugi ten Bratkowski. 😉
Większość tekstu czytałem kiwając potakująco łbem. Myśmy tu zresztą też nieraz pisali o faszoidalnych i totalitarnych ciągotach polskiej prawicy, o jej wyłącznie destruktywnej wizji państwa albo o zemście jako całym politycznym programie. Również wyliczenie osiągnięć Polski od 89 napotyka u mnie na przyjazny odzew. Ale nie ma tak, żeby nie było żadnego ale. 😉
Wydaje mi się, że przez swoje „pozytywistyczne skrzywienie” Bratkowski w ocenie rządów PO koncentruje się niemal wyłącznie na sprawach gospodarczych, nie dostrzegając tak oczywistych – i ciężko ważących – błędów jak nieumiejętność komunikacji ze społeczeństwem (a przez to niemożność „zagospodarowania” niezadowolonych i wykluczonych), arogancja władzy, kolesiostwo, czy marna osobista jakość niektórych polityków (to dość powszechne w PO „chłopactwo, brrr… 🙄 ), których kierownictwo partii raczej chroni, niż dyscyplinuje i zmusza do popracowania nad sobą.
Niedostrzeganie osiągnięć jest niesprawiedliwe i wypacza obraz rzeczywistości w kierunku czarnowidztwa. Ale niedostrzeganie błędów czy wpadek jest jeszcze gorsze, bo uniemożliwia ich korektę i prowadzi do zarozumiałości, arogancji, tudzież przekonania o własnej nieomylności. Dlatego ja, zgadzając się z opinią Bratkowskiego o prawicowej opozycji, pozwolę sobie jednak nadal powarkiwać na drugą stronę, kiedy tylko to uznam za słuszne. 😉
Bobik, my będziemy głosować niedługo.
Nie jestem pewna, czy niedostrzeganie błędów jest gorsze od niedostrzegania osiągnięć, Bobiku. Z motywacyjnego punktu widzenia, lepiej jest dostrzegać sukcesy i za nie chwalić, a o porażkach wspominać w kategoriach nauki i wniosków do wyciągnięcia na przyszłość. Nie wiem, czy takie podejście ma zastosowanie w relacjach między wyborcą a wybieranym politykiem. Mam taką intuicję, że władzy o błędach należy nieco dobitniej przypominać, choćby dlatego, że politycy taką mają cudowną właściwość, że z sukcesami utożsamiają się sami, bez szczególnej troski wyborców, natomiast o porażkach nie pamiętają, nawet mimo usilnych starać wyborców o odświeżenie pamięci.
Nie można chyba jednak przesadzić, bo politycy to też ludzie i mają bardzo ludzkie mechanizmy motywacyjne. Jeśli nabiorą przekonania, że cokolwiek zrobią, to i tak spotkają się wyłącznie z krytyką, nie będą mieli żadnych powodów do poprawy jakości swojej pracy.
Ale, ale…
Zadzwonił do mnie Eric i poprosił, bym mu zaadaptował Call me the breeze dla polskiej młodzieży, do tego przyrzekł zaśpiewać to u nas po polsku.
No to mu skrobnąłem. Teraz mówi, że nie wie, kiedy się tego sz cz naszego naumie, a ostatnią płytę promować trzeba juszszsz…
http://www.youtube.com/watch?v=S-n0c_B5RMY
Mówią mi Wiatr
bowiem ciągle mnie gdzieś gna
no więc mów na mnie Wiatr
stale nosi mnie gdzieś w świat
żaden PiS mnie nie trzyma
a PO też z tyłu mam
Tutaj klimat niezmienny
ja nie zmieniam także się
męczy zaduch cholerny
schować się nie ma gdzie
oszołomstwo na oczach
najbezczelniej śmieje się
Zatem ruszam przed siebie
wielki świat wzywa mnie
bo na ojczystej glebie
zbyt wiele spraw idzie źle
gdzieś normalnie być musi
może tam przyjmą mnie
Pewnie przyślę wam kartkę
z dalekiego Santa Cruz
chociaż portki obdarte
za to w życiu pełny luz
wreszcie mam tak jak chciałem
przeszłość obrócona w gruz
Mówią mi Wiatr
bowiem ciągle mnie gdzieś gna
piękny jest wielki świat
kto w nim bywał, ten to zna
i niejedną już flaszkę
opróżniłem aż do dna…
W świecie biznesu zapanowała moda na doktoraty. Co drugi menadżer średniego szczebla to doktor ekonomii, więc prezes BCC nie mógł zostać w tyle. Daj mu Boże, papier wszystko przyjmie. Jeśli profesorowie nie mają oporów, by się przy tym osobiście kompromitować, to już gorzej, ale najgorsze jest to, że cierpi na tym prestiż i szacownej uczelni, i nauki jako takiej. Strasznie to przykre.
http://wyborcza.pl/1,75968,16755734,Doktorat_ze_znajomosci.html#CukGW
To prawda, Vesper, że powinienem był dodać „w polityce niedostrzeganie… itd”. Bo polityka to nie to samo, co wychowywanie szczeniaków, gdzie oczywiście jestem wyłącznie za motywowaniem pozytywnym przy pomocy pasztetówki. 😉 Ale w polityce nie ma taryfy ulgowej – rozlicza opozycja, rozliczają zwolennicy, rozliczają niezdecydowani, a historia też tylko czeka, żeby zacząć rozliczać. Jeżeli ktoś chce być głaskany po główce, od polityki powinien się trzymać jak najdalej.
Ja i tak nie jestem zbyt okrutny, proponując dostrzeganie osiągnięć i równoczesne obwarkiwanie błędów. Rzeczywistość jest wiele bardziej brutalna. Podziękuje nader rzadko, a skopie bez wahania. I polityk, niezależnie od opcji, ma tylko jedną możliwość, żeby chociaż niektórych kopniaków się ustrzec – pilnie wsłuchiwać się w powarkiwania i na ich podstawie dokonywać autokorekt.
Bywają, rzecz jasna, powarkiwania kompletnie absurdalne i niezasłużone, ale jeśli jest ich dużo na określony temat i wtedy zastanowiłbym się, w jaki sposób mógłbym je przynajmniej częściowo zneutralizować. Bo z obrażonego nadęcia się i stwierdzenia „eee, bo oni są głupi, więc ja ich chromolę” najczęściej bardzo niewiele wynika.
Zeen, ale jak się będziesz wybierał do tego Santa Cruz, to daj znać, żebyśmy się Twoją nieobecnością zanadto nie martwili. 😆
Eric niech się żadnymi sz cz nie wykręca. Polacy też mają problemy z th, a jak się ostatnio pilnie angielskiego uczą. 😎
Siódemeczko, ja wiem, że w perspektywie bliskich wyborów czasem trzeba, z przyczyn praktycznych, stonować krytykę „swoich”, żeby zbyt łatwo nie oddawać pola „onym”. Ale artykuł Bratkowskiego to w końcu nie jest agitka wyborcza, więc mogę go potraktować z należytym intelektualnym szacunkiem, czyli szukając dziury w całym. 😉
Dzień dobry.
Oderwałam się na 2 godziny od remontu i ruszyłam na poszukiwanie pigwy.Znalazłam na targowisku, cena mnie nieco zaskoczyła.Kupiłam. Nikt nie zgadnie co z pigwy wyprodukuję. 😀
A co? Marmoladę?
No właśnie. Pigwa to marmelo.
Ale jak nikt nie zgadnie, to ja nie zgadnę, ale z honorem i w stylu: cielęcinę?
Wrocilem wlasnie z Miasta, gdzie spedzalem mile godziny z Jagoda i Jagodowym.
Wczesnym popoludniem bylismy w Royal Opera na Schubercie – Winterreise, spiewal mlody, bardzo cieply i przyjemny tenor – wszystko z pamieci, to poltorej godziny spiewania bez przerwy, nawet na oklaski.
Ten dlugi cykl piesni jest oparty na bardzo placzliwych utworach niemieckiego romantyka W. Muellera, nieustannie lejacego lzy – raz lodowate, innym razem dka odmiany gorace. Na wzczescie muzyka nie jest tak mazgajska jak wiersze, a miejscami nawet skoczna (Mut!) , pomimo potokow lez oraz innych tam Herzen-Schmerzen. Da sie sluchac, if you get my grip.
Potem Jagodowy zaprosil nas do pubu Wellington, dobrze mni znanego, bo blisko pracy Starej – przed tym pubem wybuchla kiedys potezna bomba podlozona w autrobusie porzez diablow z IRA – Stara o malo zawalu serca nie dostala bo znajdowala sie w poblizu, wykonczajac jakies programyn w odleglosci moze 50-100 m od zdarzenia.
Potem noca zasuwala przez pol miasta na piechote do domu, bo wszystkie przystanki w poblizu otoczone byly wozami policyjnymi.
Dzis natomiast bylo przyjemnie i spokojnie, choc troche padalo. Odwiedzilismy tez Fortnuma & Masona.
A dzien wczorajszy tez spedzilismy razem. Jutro Goscie jada zwiedzac Stonhenge. A ja bede czytac piekna ksiazke, jaka dostalem w tlumaczeniu naszej Puchali: opowiadania Alice Munro.
Wczoraj V. zgubiła telefon komórkowy. Cała rodzina ma telefony zarejestrowane na mnie więc natychmiast zadzwoniłem do operatora, żeby zablokować jej numer – chodzi o późniejsze odzyskanie tak numeru jak i kredytów.
Dziś okazało się, że zablokowali trzy inne, mój i synów, a tamten jej – nie.
To chyba nazywa się „obniżanie kosztów usług od podszewki”.
Jak to co? Pigwówkę. 😛
A tak na marginesie Dzieł w Kuchni Zebranych pewnego arcybiskupa, pan prezydent Grover Cleveland kiedyś rzekł:
Sensible and responsible women do not want to vote. The relative positions to be assumed by man and woman in the working out of our civilization were assigned long ago by a higher intelligence than ours.
Tak, to ten prezydent, co zgwałcił jedną panią i wprawdzie uznał ojcostwo, ale matkę owego dziecka wepchnął do szpitala psychiatrycznego. Chyba taka forma szacunku miejsca kobiet.
Ja wohl! Quittengelee! 🙂
Bardzo mi smakowała w Monachium galaretka z pigwy, którą (całe 4 słoiczki) dostałam w prezencie od koleżanki z pracy.
Jutro skoro świt rusza przetwórstwo.
Kuchenna żałoba: mielone z gryczaną nie zostały wysoko punktowane. Ale muszą zjeść, bo jak nie, to nic nowego nie dostaną.
Andsolu, taki już los artysty – nie wszystkie dzieła zyskują uznanie, na jakie zasługują.
Andsolu, to u Ciebie dają kredyty za komórkę?
Ja cały czas czekam,kiedy się okaże, że komornicy zablokowali mi konto, bo w ukradzionych mi dokumentach znajdował się niezbędny komplet do brania kredytów i zakupów na raty.
I co tu można zrobić.
mt7: to też się zdarza, choć nie „za komórkę” a „na komórkę”, niektórzy operatorzy dają ileś tam jak ludzie dużo do człowieka dzwonią. Ale na ogół są dwa typy planów: miesięczne opłaty i z fontannami i różyczkami, po zakończeniu każdego miesiąca, albo przedpłaty, by móc używać w ogóle telefon; i właśnie o takich kredytach tu mówię.
Czy w tych instytucjach, do których dokumenty Ci ukradziono, nie można zablokować ważności tych dokumentów??
Biję się w piersi – myślałam, że andsol żartuje. 😳 http://www.mojegotowanie.pl/przepisy/obiady/cielecina_duszona_z_pigwa_z_orientalna_nutka
Pozazdrościć Jagodowym, bo Londek sam w sobie jest sporą przyjemnością, a w towarzystwie Mordechaja to już w ogóle. 😀
To ja siedzę i gryzę paznokcie z zazdrości. 😀
Dla pociechy: zgubienia nie zawsze kończą się dramatycznie. PA dziś rano odkrył, że nie ma karty bankowej. Ostatni raz używał jej w banku, w sobotę, do wyciągania forsy, a potem gdzieś znikła. Kiedy dokładny kipisz w domu i w aucie nie przyniósł wyników, PA pognał do banku, żeby kartę zablokować, a tam wręczono mu ją z miłym uśmiechem. Okazało się, że zostawił rzeczoną nawet nie w automacie pieniężnym, tylko w innym, do drukowania wyciągów z konta. A o tym, że drukował, zdążył kompletnie zapomnieć. 😉
w Londku najbardziej przeszkadzały mi nowoczesne budynki pomiędzy zabytkowymi i raczej ponure metro
do Vesper
czytając zlinkowany wcześniej artykuł dotyczacy Zespołu Aspergera, zobaczyłam odnośnik do tego listu:
http://wyborcza.pl/1,95892,14275129,Dlaczego_test_dyskryminuje_dziecko_z_zespolem_Aspergera.html#TRrelSST
Vesper, mam prośbę, czy mogłabyś się ustosunkować do tego listu i komentarza pod spodem?
Gdy czytałam list, wydawało mi się, że ta mama ma rację, ale potem, przy komentarzu pomyślałam o Tobie i Zosi i odniosłam wrażenie, że starasz się robić to, co sugeruje autor tego komentarza, czy się mylę?
Andsolu, zgłosiłam i w banku, i w różnych instytucjach, ale u nas jest wiele szemranych firm udzielających pożyczki i wiele normalnych sprzedających na kredyt, komplet wszystkich dokumentów łącznie z legitymacją emeryta, poświadczającą stałe dochody jest nie do pogardzenia.
Poza tym całkiem często banki udzielają kredytów na zastrzeżone dokumenty i z doniesień prasowych wynika, że można mieć spore problemy z tego tytułu.
Adomi, mam ten sam dylemat, co Ty, ale bardziej przychylam się jednak do propozycji autorki listu. Ja na co dzień rzeczywiście staram się robić to, co sugeruje autor komentarza, ale co innego staranie rodzica, a co innego test. Ucznia niepełnosprawnego ruchowo nie ocenia się w kategorii biegów przez płotki, a niedosłyszącego w zapisie nutowym ze słuchu, więc ucznia z aspergerem nie powinno się testować pod kątem interpretacji metafor. Bo w takiej sytuacji to nie jest sprawdzian z nabytej wiedzy, tylko z postępów w terapii, a te są zależne od różnych czynników, z których determinacja pacjenta jest zaledwie jednym z wielu.
Ja tez Londek cudownie wspominam, jego zwawosc, mlodosc, dowcip, muzea, teatr i… dobre posilki! Bawcie sie z Kotem,ktory w drugim zyciu jest cudownym muzealnym i nie tylko przewodnikiem po Londku; cieszcie sie tym miastem i Kotem, drodzy Jagodowie.
Rysiu,long time no see… To okropne, ze twoj kumpel tak malo zarabia za caly miesiac pracy. Piszesz, ze to netto… Ciekawi mnie jakie jest brutto, bo nie jestem obeznana jakie sa przymusowe platnosci od zarobkow brutto w Polsce. Mam nadzieje, ze od takich zarobkow nie trzeba placic podatkow, bo to byloby okropne. U nas zwolnione sa od podatku dochody (niekoniecznie zarobki) ok 1 tys. dol. miesiecznie. Takie osoby tez dostaja rozne rzadowe doplaty (zwroty ryczaltem podatkow placonych np benzynie, zwroty kosztow opieki nad dzieckiem, dodatek na utrzymanie kazdego dziecka itd). Starsi (powyzej 65 lat) zwolnieni sa od podatkow od dochodu ok 1500.00 dol. miesiecznie. Rzecz jasna koszty zycia sa tu znacznie wyzsze (jak np ubezpieczenie za samochod i podatki od nieruchomosci- z ktorych oplaca sie edukacje), ale za to mamy rope naftowa i surowce, czego Polska nie ma za wiele.
To jest to o co ja chce walczyc, zeby ludzie pracujacy o niskich dochodach mieli godne zarobki, a nie zeby gwarantowac zarobki tym, ktorzy czesto na ochotnika wymaszerowywuja z rynku pracy, albo rozdawac pieniadze zamoznej klasie sredniej i wyzszej. Ludzie zamozni maja wiele rzeczy za darmo, tak jest ten swiat niestety wciaz urzadzony.
Z kulinariow:
zrezygnowalam z robienia zakuski, bo to strasznie duzo roboty. Nastawilam jednak dzisiaj (pierwszy raz) zakwas na barszcz czerwony. Przypomnialo mi sie jak 40 lat temu mama Jonasza Kofty przesiegala swojej kolezance (i zarazem mojej choc byla o 50 lat ode mnie starsza), ze czerwony barszcz uratowal zycie jej i jej synkom gdzies w glebokim Kazachstanie czy Syberii…
Oczywiscie koncentrat barszczu mozna kupic w sklepie za grosze, ale moj nie ma w skladzie trzynastosylabowych chemicznych slow, a tylko buraki, kromke czarnego borodynskiego zytniego chleba i przegotowana wode.
Kilka burakow (sa u nas doslownie za darmo o tej porze) zamierzam ugotowac, pokroic w cienkie plastry, dodac starta marchewke, posiekana czerwona cebule, kozi ser i olej z orzechow (kropla cytryny nie zawadzi) i voila! salatka znakomita do pieczonej kaczki albo bagietki z gesim pasztetem/pasztetowa. A ze Swieto Dziekczynienia tuz tuz, wiec z Rogu Obfitosci bede wyciagac coraz to nowe przepisy.
Peace!!!
No i pięknie, wszyscy poszli spać, a ja właśnie wróciłem do hotelu i otworzyłem komputer. Pozostaje mi przeczytać „urobek” i pójść spać chwile przed tym, nim wszyscy się zaczną budzić. Chyba zaczynam rozumieć AndSola…
Dzień dobry,
To nie apel Bobika o pojawienie się niepojawiających sprawił, że tu jestem, tylko lepsza, pewnie chwilowo, organizacja dnia codziennego z wyskrobaniem chwil kilku na przyjemność bycia w Waszym gronie.
Podczytywałem Was z zazdrością, tyle ciekawych tematów przepłynęło beze mnie. Ale one pewnie wrócą, miałem jakieś pytania do Liska o najbardziej ortodoksyjnych mieszkańców Izraela, ale znajdę jeszcze okazję by zapytać. Nie chcę zanudzać.
Ja wciąż żyję swoim krótkim wypadem do Polski. Z dwóch powodów – po pierwsze załatwiałem tam ważne sprawy osobiste, więc nie przestaję o nich myśleć, a po drugie – za każdym razem gdy tam jestem, wyjeżdżam coraz bardziej zachwycony zmianami, jakie w Polsce dostrzegam. Nadmieniam, że chcąc utrzymać ten stan nie wstąpiłem do żadnego kościoła, nie przeszedłem obok sejmu, starałem sie nie widzieć bilbordów, czy jak to się nazywa, itd, itd.
Czas spędziłem głownie w Nałęczowie i Lublinie.
W Nałeczowie wynająłem pokój w pensjonacie nazywanym teraz willą „Uciecha”, ale jako stary bywalec, ba, niemal mieszkaniec Nałęczowa nazywam tę willę „Bierutówką”, bo tam, po wielkich przygotowaniach, na kilka dni zatrzymała się ta kanalia. Było to oczywiście w latach pięćdziesiątych. Nawet pamiętam jakieś szczegóły, chociaż byłem bardzo małym dzieckiem.
Dlaczego dla tej kanalii wybrano akurat to miejsce – otóż vis-a-vis, po drugiej stronie ulicy stoi do dzisiaj dawna willa ministra Becka. Pewnie, żeby Bierut mógł sobie pomysleć, kto tu teraz górą…
Przyznam się, że trudno mi było zasnąć w tym domu, jego piekielny duch tam chodził, czy co? Przewracałem się z boku na bok, piłem wino, czytałem, nic nie pomagało. Wreszcie pomyślałem sobie, że to on teraz przewraca się w trumnie i wali z wściekłości tekturowymi butami w deski, kto bywa i nocuje w „jego”, oficjalnie ukradzionej przecież, willi. To pomogło, zasnąłem. 🙂
W Lublinie miałem wielka przyjemność pogadania z Irkiem. Kilka godzin minęło jak krótka chwila. Irku – jeszcze raz bardzo dziękuję.
Mam kilka zdjęć, ale są to głównie jakieś restauracje. Ale jest też kilka zdjęć z lubelskiej Starówki. Ludzie, jak tam ładnie!!!!
Zaskoczyć mogą zdjęcia Herbaciarni „U Ciebie”. Znajduje się ona tuż obok Bierutówki, prowadzi ją dwoje młodych ludzi. Oprócz herbaty można tam poczytać, kupić książkę pogadać dosłownie o wszystkim. Oboje piszą wiersze, rysują, malują, organizują wystawy, fotografują, zbierają starocia i wszystko, co ciekawe. Ci młodzi ludzie napełnili mnie wielkim optymizmem, że z takimi jak oni nie jest źle, że w Polsce nie żyją tylko księża i biskupi, politycy, prezesi, ale można tam spotkać fajnych, mądrych, młodych ludzi, którzy wiedzą, co w życiu ważne. Nie muszę nadmieniać, że ta para jest w sobie zakochana po uszy, a młoda dziewczyna to Agata Wiatr, której tomik wierszy z piękną dedykacją przywiozłem ze sobą do Stanów.
Trochę kiepsko mi wyszedł fotoreportaż, ale załączam, bo nie mam lepszego.
https://picasaweb.google.com/takrzy/PolskaWrzesien2014?authkey=Gv1sRgCMDDsoHiz7X6OQ#slideshow/6066600785906556194
Będę się starał częściej odzywać, chociaż zawsze się boję, żeby nie rozdrażnić Kota 🙂
Do wkrótce 🙂
Dzien dobry 🙂
Herbata 🙂
i kawa .
Nowy, sliczne zdjecia.
Pytac mozesz bez specjalnej okazji 🙂
Dzień dobry 🙂
Dosiadam się do kawy/ herbaty 🙂
W Rosji wystawa ” 12 osiągnięć Putina” na 62 jego urodziny
Zabicie lwa nemejskiego – walka z terroryzmem
Zabicie Hydry lernejskiej – odpowiedź na sankcje
Schwytanie łani kerynejskiej – zatrzymanie bombardowań w Syrii
Schwytanie dzika erymantejskiego – olimpiada w Soczi
Oczyszczenie stajni Augiasza – likwidacja oligarchii
Przepędzenie ptaków stymfalijskich – walka z korupcją
Schwytanie byka kreteńskiego – Krym
Schwytanie klaczy Diomedesa – kontrakt na „Mistral”
Zdobycie pasa Hipolity – Gazociąg Południowy
Uprowadzenie trzody Geriona – kontrakt na gaz z Chin
Przyniesienie złotych jabłek z ogrodu Hesperyd – poparcie „mińskiego pokoju” na Ukrainie
Sprowadzenie Cerbera z Hadesu – walka z USA
A ponadto
Od jutra w rosyjskim kalendarzu pojawi się nowe święto: „Dzień uprzejmych ludzi”. „Uprzejmymi ludźmi” w rosyjskiej propagandzie nazywani są rosyjscy żołnierze w mundurach bez odznaczeń, którzy ochraniali operację przejęcia Półwyspu Krymskiego przez prorosyjskie siły
Dzień dobry.
Wowie na 62. urodziny:
– 62 ruble za $
– 62 dolary za baryłkę ropy.
I są to naprawdę szczere życzenia.
Do pigwy i remontu wystąp! 🙂
Dzień dobry 🙂
Dzięki Nowy 🙂 Lublin mamy ciągle w ciepłej pamięci 🙂
Po wczorajszym wolnym obraził się na mnie kręgosłup. Pigwowce miały w tym swój udział, ale przecież nie robiłam remontu, tylko takie tam drobne to i owo 🙄
Rosja jest moja ojczyzna i nigdy nie zyczylabym jej aby dzialo sie tam gospodarczo jak najgorzej. Tak jak nie zyczylabym tego mojej drugiej ojczyznie, Polsce, gdyby wladze w niej przejal powiedzmy Kaczynski.
Nie zyczylabym nikomu glodu takiego jak jeszcze pare lat temu gdy ludziom nie wyplacano pensji dlugimi miesiacami i – jak mi opowiadal kolega z pracy, ktory byl swiadkiem, chirurg mdlala podczas operacji z niedojedzenia.
Rosja to nie tylko oligarchowie. To sa takze starzy ludzie na glodowych emeryturach, tak jak moja rodzina, zbyt dumna aby przyjmowac pomoc ode mnei czy od mojej matki a zbyt biedna by ogrzac mieszkanie na Syberii czy nakarmic kota prawdziwym miesem, a nie ziemniakami, jak pare lat temu..
Dlatego nigdy sama bym nie zyczyla aby bylo im jeszcze gorzej niz jest. Myslac o Rosji, mysle nie tylko o Putinie, mysle takze o tym, ze gdybysmy jakims cudem i w ostatniej chwili nie otrzymali zezwolenia na wyjazd do Polski, moglabym tam byc. A moja 90-letnia matka bylaby juz od wielu lat w ziemi.
Dzień dobry. Helena zwróciła uwagę na bardzo poważny dylemat moralny. Z jednej strony nikt nie życzy, by żyjącym w biedzie ludziom w Rosji powodziło się jeszcze gorzej. Z drugiej strony nie życzymy ani sobie, ani całemu pozostałemu światu, by Putin rozpętał wojnę światową lub wciągnął nas w kolejny wyścig zbrojeń (co poniekąd już mu się niestety udało). Jedynym bezkrwawym sposobem uchronienia się przed czarnym scenariuszem, na który zachodnim demokracjom udało się wpaść, są sankcje gospodarcze. I bardzo byśmy chcieli, by okazały się skuteczne. Ale ich skuteczność oznaczać będzie, że sytuacja bytowa wielu Rosjan będzie bardzo zła. Czyli pragnąc, by dotychczas podjęte kroki okazały się wystarczające, życzymy Rosjanom pogorszenia warunków bytowych, trzeba sobie to jasno powiedzieć. Co więcej, jeśli na scenie politycznej w Rosji nie zajdą głębokie zmiany i Rosjanie nie odsuną od władzy byłych funkcjonariuszy komunistycznego reżimu i nie porzucą wielkomocarstwowych ambicji, utrzymywanie Rosji w permanentnym kryzysie gospodarczym może być jedynym sposobem, by w tym rejonie świata panował pokój. Tak więc nie ma co się krygować – owszem, życzymy Rosjanom 62 ruble za dolara na 62 urodziny przywódcy, którego sami wybrali i którego teraz sami powinni od władzy odsunąć.
Dzień dobry 🙂
Druga Półkula przez rozziew czasowy rzeczywiście często jest niedopieszczona, więc dziś specjalny zestaw ciepłych merdnięć dla tych, co za Wodą. 😀
Strasznie mi się trudno przyzwyczaić do coraz ciemniejszych poranków. Niby się budzę, niby wstaję, ale dusza jeszcze prawie do południa się opiera i nie chce brać udziału. 🙄
Nowy, a kto się nie boi Kota? 😈 Wszyscy się boją, ze mną na czele, ale i tak piszą. Znaczy, Kot hartuje nam charakter. 😆
Polska wizualnie rzeczywiście zmieniła się szalenie na korzyść, nie ma dwóch zdań. Nawet rozpanoszone po wsiach architektoniczne gargamele tego wrażenia nie zmieniają. Fajnej, niezakompleksionej, otrzaskanej w świecie młodzieży jest coraz więcej i to cieszy. Ale tym bardziej warto dbać o to, żeby za tą kolorową fasadą nie gnieździły się zapyziałe złogi mentalne. I jeżeli tutaj stale te złogi tropimy, to właśnie po to, żeby od strony podwórek też coraz przyjemniej było spojrzeć. 😉
A Bierutówka w świetle dziennym niezwykle przyjemna. Nie miałbym nic przeciwko zanocowaniu tam, mimo ostrzeżenia, że duch Bieruta straszy. 😆
Tak to widzę, jak Vesper – nie życząc Rosjanom niczego złego, wręcz przeciwnie, równocześnie mam świadomość, że jedyną drogą powstrzymania Putina jest śruba gospodarcza. W końcu nie jest żadną tajemnicą, że ZSRR tak naprawdę rozwalił nie Gorbaczow, tylko konsekwentne utrzymywanie niskich cen ropy. Tym razem też nie ma lepszego wyjścia: jeżeli się nie chce reagować militarnie (a kto chce?), musi się postawić na sankcje, co oczywiście byt szarego człowieka na jakiś czas na pewno pogorszy. Ale niestety, wygląda na to, że tylko to pogorszenie bytu na tyle może określić Rosjanom świadomość, żeby przestali uważać Putina za Herkulesa, Zbawcę Ojczyzny, Cara Carów i co tam jeszcze.
To jest klasyczna sytuacja wyboru nie większego dobra, tylko mniejszego zła. Nie robi się tego z przyjemnością, ale niezrobienie niczego będzie jeszcze gorsze. Więc i ja życzę Putinowi 62 dolarów za baryłkę. 🙄
I to wszystko jest prawda, , Vesper, Bobik. 🙁
I tylko mowie, ze jest na to inna perspectywa, bardziej osobista niz mowienie o mitycznej Rosji, ktora cala ma wielkomocarstwowe ambicje i gotowa jest do miedzynarodowych rozrob i awantur.
I ja nic na to nie poradze. To boli. Bola najbardziej zartobliwe tony.
Tak zapewne bolalo moja ukochana po wsze czasy Maryne Cwietajewa, ktora po wybuchu pierwszej wojny swiatowej pisala wiersz z powtarzajacym sie refrenem: Giermania, mojo bezumie, Germania moja lubow’.
Dlatego napisałam o poważnym dylemacie moralnym. Bo jednak życzymy wielu milionom ludzi, by było źle, a nawet jeszcze gorzej. A to wszystko w głębokiej wierze, że zapobiegamy najgorszemu. I oby nasza wiara nie okazała się złudna. Trudne i paskudne to wszystko, ale nie jeśli nawet jest jakiś inny sposób, to go nie widzimy 🙁
Tylko dla porządku – tak zgodnie życzycie 62 dolarów za baryłkę, a to chyba ma być odwrotnie? Życzymy wysokiego kursu dolara, ale niskich cen ropy na międzynarodowych rynkach.
62 dolary za baryłkę to jest bardzo niska cena, która putinowską gospodarkę rozłożyłaby w szybkim tempie. Ale aż taki spadek cen w najbliższym czasie realny nie jest, więc raczej pozostanie to tylko w sferze życzeń.
W istocie, to rzeczywiście bardzo nisko
Myślę, że nie tylko cud łupkowy. Tam jest coś jeszcze pod spodem. Chyba. http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/1595017,1,tak-taniej-ropy-nie-bylo-od-lat.read
Heleno, wiesz, że żart jest często bronią bezradnych, a w ostatnim czasie nieraz można było odczuwać bezradność wobec bezczelności Putina. Ale przecież to właśnie w niego i jego klikę nasze żarty są wymierzone, nie w zwykłego Rosjanina. Ja nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
Obama skrytykowal polityke izraelska we Wschodniej Jerozolimie, na co Bibi oswiadczyl ze wystapienie Obamy jest niezgodne z amerykanskimi wartosciami 😯 Bo oczywiscie Bibi wie lepiej niz prezydent Stanow co jest amerykanskie a co nie. Co za pajac 👿
Jestem w poczekalni. Czyzby Lotr dorobil sie samodzielnej opinii w sprawach Bliskiego Wschodu? 😉
Wiem i to nie zmienia postaci rzeczy.
Lisku, a Niderlandów Bibi przypadkiem komuś nie ofiarował? 😈
Heleno, trochę tu jestem w kropce, bo w końcu przy każdym niemal żarcie ktoś może powiedzieć „no nie, dla mnie to jest sprawa poważna i żarty na ten temat mnie bolą”. I jasne, że nie sprawianie bólu ma być celem żartów. Ale z kolei jeżeli będziemy się bali zażartować na jakikolwiek temat, żeby broń Panie B. nikogo nie urazić, to zamienimy blog w rodzinny grobowiec. Nie bardzo wiem, jakie rozwiązanie byłoby tu idealne. 🙁
przerwa na bobikowanie 🙂 🙂
przegladam pozycje , spiesze sie, kolejka po Helmut Kohl stoi, zlosliwosc jest codziennoscia politykow
bywa
Nigdzie, ale to nigdzie nienpostulowalam zaprzestania zartow.
No dobrze. Ja juz temat zamknelam.
Bobiku, bede meldowac 🙂 slowo 😀
A co, slyszales cos w Maastricht? 🙂
Jakoś tak zrozumiałem, Heleno, Twoje zdanie „Bola najbardziej zartobliwe tony.”, że od żartów na temat Rosji należałoby się wstrzymać. Ale jeśli zrozumiałem źle, to okej, nie ma co źle zrozumianej sprawy drążyć. 😉
kroliku, zapomnialem ile bylo brutto, ta garstka pieniedzy odebrala mi pamiec (ryczalt podatku odprowadzil pracodawca, ale jak kolega zrobi zeznanie podatkowe to na pewno otrzyma to z powrotem, ale to sa male sumy), niezaleznie od „bogactwa” panstwa, NIKT (alkoholik tez) nie zasluguje na niewolnicza prace, panstwo ktore na cos takiego pozwala jest wstretne i slowo to pisze swiadomie
bywa
Rysiu, w tych niewielu fragmentach, które czytałem, Kohl wydał mi się wrednym małostkowym zgredem, który nie potrafi zamknąć przeszłości z klasą. Tak że ja raczej w kolejce nie stanę. 😉
Czy rzeczywiscie istnieja panstwa w ktorych nie ma glodowych pensji? W Izraelu wzrasta liczba rodzin w ktorych oboje doroslych pracuje, a mimo to rodzina jest ponizej kreski biedoty. A ta kreska nie jest specjalnie wysoka.
Zas najgorsze sa ceny mieszkan.
Bobiku, czy mozesz mi zdradzic kim w wierszu o jesieni (na Dywanie) jest Grzes…?
barylka ropy za 62$ to marzenie, rzucimy Rosje na kolana, ludzie tam mieszkajacy nie zapomna nam tego, czm bedzie gorzej tym bardziej beda nas nienawidziec. dylemat
sankcje popieram, ale tez kazde dzialanie wciagajace Rosje do „normalnego, demokratycznego” swiata.
Bobiku, wielu chce dowiedziec sie komu Kohl dowalil i beda raczki zacierac z satysfakcji
bywa
Chyba nie ma już takich oaz szczęścia, Lisku. Ukuto zresztą nowy termin na klasę społeczną ludzi zarabiających, ale niewystarczająco, by zapewnić sobie bezpieczeństwo ekonomiczne – prekariusze.
To w Polsce zmuszaja do niewolniczrj pracy alkoholikow? I nawet powierzaja alkoholikom pilnowania cudzego dobytku? Zwierstwo. Co jeszcze to wstretne panstwo wymysli?
Lisku, raczej nie ma, chyba na pewno wlasciwie…………..
Wiadomo, jaki ja, z moją lewacką skazą 😉 mogę mieć stosunek do śmieciowych umów czy zarobków poniżej progu godności. Ale co dziwne, nawet niektórzy kapitaliści też tak myślą:
http://wyborcza.pl/magazyn/1,140258,16509198,Ida_po_nas_z_widlami.html
Mnie się to, co ten facet mówi, wydaje dość oczywiste: najgłupsze w narastającej nierówności jest to, że jest ona tak kompletnie niepotrzebna. Jeżeli coś z nią zrobimy, pomagając 99 proc. i uprzedzając tych z widłami – będzie to z korzyścią także dla bogaczy.
Lisku, to ten Grześ: 🙂
http://www.ha-ga.com/dla_dzieci/cuda_i_dziwy/idzie_grzes.html
Kocie, przeczytaj co napisalem (wczoraj i dzisiaj), powoli i ze zrozumieniem, to co napisales nie jest dowcipne, ani troszeczke.
oburzony znikam
Owszem, czytalem. I pomyslalem sobie, ze strozowanie alkoholika to pic na wode. I ze widocznie jakies przepisy wymagaja aby byl stroz – a czy pijany czy trzezwy, czy spi cala noc czy pilnuje dobytku, to nie jest wazne.
Mezczyzna w kwiecie wieku, nawet w Polsce i nawet z zaszargana opinia z poprzedniego zakladu pracy, zdobyc cos lepszego, lepiej platnego MOZE.
Osobiscie zadnego alkoholika bym do pracy nie przyjal. Chyba ze jest po solidnym odwyku – nie przez pare meisiecy, ale pare lat i musialby przynosc tryz razy w tygodniu zaswiadczenia, ze byl na spotkaniu w AA.
Moje wspolczucie i oburzenie zostawiam dla matek wyvchowujacych samotnie dziecko i nie mogacych podjac pracy. Dla osob niepelnosprawnych na glodowym zasilku. Dla osob za starych aby jakakolwiek prace podjac.
Sorry, Rysiu, wiem,. ze alkoholizm jest „choroba”, ale wszystkim tak „chorym” panstwo nie jest w stanie zapewnic godziwej wyplaty, wiec sie imaja smieciowek. A i tak pewnie im jeszcze starcza na utopienie robaka.
Kocie, głodowe stawki za pracę dotyczą nie tylko alkoholików. Dochodzi tez do takich skandali:
http://wyborcza.pl/1,87648,16500307.html
Jeszcze coś bardzo a propos:
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,16761396,OECD__Przepasc_w_dochodach_najwieksza_od_rewolucji.html?biznes=trojmiasto#BoxBizTxt
Niestety, Kocie, żadne społeczeństwo nie składa się wyłącznie z młodych, pięknych, mądrych, zdrowych, pracowitych i obrotnych. Zawsze jest też trochę tych, którzy są mniej pracowici, mniej obrotni, czy mniej zdrowi. Ale jeśli taki ktoś się stara, wkłada jakiś wysiłek w przezwyciężenie swoich „przypadłości”, ja nie byłbym w stanie powiedzieć „jak jest mało obrotny, to sam sobie winien, niech zdycha z głodu, mimo że pracuje”. Nie mówię, że musi mieć tyle samo, co szatańsko zdolny workoholic, ale tyle, żeby mógł przeżyć, to jednak nie jest żadne kosmiczne wymaganie.
Nie, Kocie. Nie zgadzam się. Jeżeli zawiedzie, nadużyje zaufania, to wiadomo. Ale to człowiek i jak każdy inny członek społeczności nie powinien być stygmatyzowany z powodu problemu, z którym się boryka.
Groszowe stawki płacone przez wypasionych są świństwem.
To obłędne wzrastanie nierówności nie bierze się przecież z tego, że bogaci coraz więcej pracują, albo że są coraz pożyteczniejsi dla społeczeństwa, więc im się „należy”. Ono się bierze z takiego nie innego systemu redystrybucji (z podsystemem podatkowym na czele), a ten z kolei odzwierciedla aktualną filozofię społeczną. Czyli zmiana w myśleniu mogłaby się całkiem realnie przełożyć na sytuację życiową milionów ludzi. Jest się o co szarpać. 😉
Nie wiem ilu z Was zdarzylo sie pracowac z alkoholikami. Ale ja calutkie zycie przepracowalem pozostajac w stosunkach sluzbowych z alkoholikami. Jedni byli calkiem przyjemni, inni agresywni, jeszcze inni gdzies posrodku. Byl nawet taki, ktory z ciezskiego alkoholizmu wyszedl pod ciezkim butem trzeciej zony i jest dzis szaciownym korespondentem z Watykanu. Ale poza tym jedynym wypadkiem zawsze praca z alkoholikiem konczyla sie lzami – glownie boguduchawinnych kolegow alkoholika, w tym i Kota M. Nie zycze najgorszemu wrogowi.
Nie jestem za smieciowkami. Ale akurat przyklad stroza-alkoholika nie zrobil na mnie wiekszego wrazenia i zadna ilosc artykulow na temat biednego losu smieciowego stroza-pijaka nie zrobi na mnie odpowiedniego wrazenia.
A ze pracy dla zdrowego skadinad mezczyzny, nawet w starszym wieku jest w brod, treba tylko chcec sie jej imac, to wiem z licznych opowiesci o bezskutecznym poszukiwaniu kogos barczystego, ktoby wyniosl rzeczy z piwnicy, albo zawiesil drzwi zdjete z zawiasow, albo przychodzil regularnie myc okna, to przeciez znam. Wszystko za godziwa oplate bez odprowadzania do urzedu podatkowego. Za zywa gotowke.
Nie istnieje na swiecie takie panstwo (no, moze Szwecja za dawnych lat?), ktore by zapewnilo godziwe utrzymanie osobom nie nadajacym sie do pracy z wlasnej winy.
Nie wiem jak jest w Nienczech, ale jak patrze na bogatych tutaj, to oni, owszem, pracuja coraz wiecej, coraz wydajniej, i sa czesto bardzo pozyteczni dla spoleczenstwa, w odroznieniu od pijakow. I podatki placa ogromne. A teraz jeszcze beda placic frycowe za to ze zyja w ladnych domach, nazywanych przez bulwarowa parse „palacami”. Niektorzy z tych posiadaczy palacow juz nie pracuja i gotowki maja malutko, wszystko im UP zabral, ale niemniej nawet po smierci jak zapowiedzial wczoraj lider partii koalicyjnej, beda musieli placic podatki. Juz w grobie, ale rzad JKM sciagnie z nich ich funt miesa. Byle sie tylko rodzinie nie dostalo. A to ponad to co rodzina zaplaci za spadek. Nie mogles placic podatku za zycia, odbierzemy ci ze spuscizny.
Ja też alkoholików znam od groma, w związku z czym wiem, że nie można ich wszystkich wrzucać do jednego worka. Niektórzy potrafią latami całkiem przyzwoicie funkcjonować zawodowo, pijąc tylko po pracy, nigdy nie pokazując się w robocie po pijaku ani nawet pod wpływem (zwłaszcza w takich środowiskach, gdzie spotkałoby się to ze zdecydowaną reakcją) i dając w kość głównie rodzinie oraz sobie samym, nie pracodawcy. A są i tacy z bardzo wysoko rozwiniętym „genem autodestrukcji”, którzy wydają się robić wszystko, żeby jak najszybciej i jak najbardziej spektakularnie pójść na dno – i to z nimi właśnie otoczenie w pracy ma największe kłopoty.
Część tej drugiej grupy szybko się wykańcza albo ląduje na ulicy, ale część próbuje jakoś od dna się odbić i dobrze, kiedy trafia wtedy na sensowne programy pomocowe. Istnieją takie, nie tylko w Szwecji i nawet jeśli uratowałyby tylko jedną osobę, ratowałyby podobno cały świat. Pewnie, że to kosztuje, ale społeczne koszty odwrócenia się od problemu też byłyby wysokie.
A jak chodzi o alkoholików z pierwszej grupy – dlaczego właściwie miałoby się ich w pracy dyskryminować? Że szkodzą sobie i rodzinie po godzinach, to w końcu prywatna (choć bardzo dramatyczna i smutna) sprawa. Tu już rodzina musi zdecydować, dokąd i na ile jest skłonna to znosić, ale pracodawcy nic do tego.
Kot na barykadach o nowe szlachetne cele; wiecej przywilejow dla umeczonych i rabowanych przez panstwo bogatych i przeciw pracy dla strozow alkoholikow i ogolnie pijakow. Hadko czytac. Te wielkie fortuny powstaly kiedys dlatego, ze cala masa ludzi musiala pracowac na za darmo.
Nie wiem, jak jest w Anglii, ale jak patrzę na tzw. zwykłych ludzi tutaj, to pracują coraz więcej, coraz wydajniej, a mają z tego coraz mniej, bo już oficjalnie podaje się, że po raz pierwszy następne pokolenie będzie żyło gorzej niż ich rodzice. A z kolei z danych obrazujących wzrost nierówności w żaden sposób nie wynika, żeby gorzej żyło się najbogatszym – odwrotnie, mają coraz więcej. Więc zastanawiam się, czy wszędzie na Zachodzie, nagminnie fałszuje się statystyki, czy też angielscy najbogatsi przezornie mieszkają w takich miejscach, gdzie Kot ich nie widzi i może dzięki temu zachowywać przekonanie, że są strasznie biedni i wyniszczeni przez koszmarny system, promujący leniwych alkoholików. 😉
O, Łajza chyba nam się odrobinę wnerwiła. 😉
Z takimi, ktorzy pija w domu po kryjomu, nie ma probkemu. Sam znam taka alkoholiczke, ktora pije dopiero jak sie znajdzie za drzwiami swego mieszkania. Pochodzi z dlugiej dynastii alkoholikow – na alkoholizm zmarl jej dziadek, ojciec i mlodszy brat. Ona sama o siodemj rano idzie na basen, przeplywa crowlem 50 dlugosci i dopiero o czawretej po poludniu idzie sobie spokojnie chlac, nie otwiera drzwi, nie odbiera telefonow, tylko obala butelke skotcha. W swoim zyciu byla Miss Stanu, czempoionka plywania, specjalistka od Szekspira, a jej uczniowie licealni wygrywali wszystkie konkursy, jakie byly do wygrania. Nikt jej nigdu z powodu alkoholizmu nie przesladowal, nie dyskryminowal, jej alkoholizm jest jej prywatna sprawa. Na szczescie nie ma ani meza, ani dzieci, ani wnukow, wiec sie nikomu nie wadzi. A i za kierownicxe nie wsiada na bani. Zwtczajnie odsypia, a z rana znow na basen itd.
Ale jak ktos byl z pracy wywalony za nadyzywanie, to jest juz troche inne. Nie zdarzylo sie jeszcze w moim zyciu zeby pijak nie zostal w koncu wywalony na twarz. Nawet ten co sie nawriocil, najpoierw stracil prace, potem po raz kojeny sie ozenil i pozniej go zoneczka osuszyla. Ona byla i jest jego czwarta zona, nie trzecia jak napisalem. Trzy poprzednie uciiekly, choc byl to autentycznie uroczy czlowiek, jak byl trzezwy. Inny sie zapil na smierc. Inny wyladowal w szpitalu z ciezka chporoba watroby, choc slyszalem, ze po szpitalu zostal przyjety do pracy w Polsce. Nie wiem czy jeszcze zyje. Watpie, ale zadnych nekrplofgow nie widzialem. Byl to wybitnie agresywny alkoholik, ktorego rozne piekne kobietry usilowaly „zbawiac” i „leczyc”. Znecal sie nie tylko nad nimi ale nawet nad swoim Psem. Nie rzumiem pieknych ( i w miare madrych) kobiet, ktore chcialy sie zadawac z draniem.:roll: Bo byl draniem jakich malo.
A ja bym bardzo chciała, żeby świat był urządzony tak, jak Kot go widzi. Popatrzyłabym sobie na czyjś prywatny pałac i miałabym pewność, że mieszkają w nim niezwykle pracowici, zdolni i pożyteczni dla społeczeństwa ludzie. Nie doznawałbym żadnej przykrości na widok pijanego kloszarda na dworcu, bo wiedziałabym, że zasłużył sobie na swój los. Chodziłabym sobie po świecie na pełnym luzie, bo wiedziałabym, że wszystko jest na swoim miejscu, że jest dokładnie tak, jak ma być. I może nawet skinheadzi kopiący czarnoskórego mają rację, bo to wyjątkowo bezczelne ze strony czarnoskórych tak sobie chodzić po świecie dla białych. Świat wszak jest urządzony sprawiedliwie
A propos wielkich fortun, które powstały z cudzej krwawicy. Co jakiś czas słyszy się, że potomkowie arystokratycznych rodzin występują o zwrot jakichś pałacyków zabranych im przez komunę, no bo przecież „święte prawo własności”. A skądinąd wiadomo, że spora część tych arystokratów nie robiła literalnie nic; zapychali na nich w ogóle nie opłacani pańszczyźniani przodkowie Królika czy moi. No i tak sobie myślę, co by było, gdyby spadkobiercy tych pańszczyźnianych wystąpili do sądu o zwrot wypracowanych przez nich części rzeczonych pałacyków? Też by uznano jakiś święte prawa, czy popukano by się palcem w czółko? 🙄
To jest tak, Bobik, ze w Anglii, gdzies od konca XVIII wieku motorem spolecznych zmian byly klasy posiadajace. To one wlasnie walczyly i o zniesienie niewolnictwa, i o prawa dzieci, przede wszystjkim tych najbidniejszych, o ich edukacje, o powszechny sufrage kobiet i ich prawa wyborcze, o godziwe mieszkalnictwo dla ubogich, one wlasnie prowazdily walke o wyeliminowanie prostytucji, ochrine praw prostytutek, i o trzezwosc „ludu”. One byly w awangardzie. I to jest bardzo silna i gleboka tradycja. ktora jest wciaz zywa. Ta tradycja budzi moj ogromny szacunek i podziw. Jest dzis oczywoscie klasa nowych posiadaczy, wielu z nich to osiedli w Londynie ologarchowie rosyjscy, ktorzy kupuja najdrozsze domy w Londynie,. jak pare lat temu kupowali naftowi Arabowie. Ale jest ich naprawde garstka i nawet niektorzy z nich staraja sie wlaczyc w ten nurt spoleczny i spora czesc swycgh dochodow przeznaczac na spoileczne cele. Nie wszyscy, ale wielu. I oni tez placa ogromne podatki.
A, ten Grzes 🙂 Nie pamietalam…
Kocie, jesli moge, kilka uwag. Z jednej strony zgadzam sie ze czlowiekowi nieodpowiedzialnemu, z wlasnej lub nie wlasnej winy, trudno powierzyc nadzor nad czyimis dobrami, choc to zalezy od konkretnego przypadku.
Z drugiej strony,
a. Alkoholizm jest choroba, i nie mozna, jak proponujesz, przez kilka lat odmawiac pracy czlowiekowi z powodu choroby.
b. Twoje propozycje dla barczystych bardzo mi bylo trudno przeczytac. Dyskusja toczy sie a propos konkretnego czlowieka, jak rozumiem w wieku mniej wiecej srednioblogowym. Alkoholizm jego zdrowie napewno nadwerezyl. Wysylanie takiego czlowiega do pracy fizycznej tragarza jest okrutne.
Bobiku, świetny pomysł ❗ Jak mi odbije, to wystąpię 😆 I wtedy mnie pukną 😉
Lisku, mowiac om paroletnim odwyku, mysle o odwyku w zamknietej instytycji. Nawet w Polsce takie istnieja – wiem o jakiejs na Wybrzezu, z ktorej ucuekl po dwochtygodniach jeden moj znajony i pare lat pozniej zmarl z powiklan poalkoholowych.
Bylbym calym Kocim sercem za tym, by podatnik takie instytuche oplacal z budzetu panstwa. Z wiktem i opiuerunkiem.
Ale pijaka bym do pracy nie ptzjal, nawet gdyby to on mi doplacal, a nie ja jemu. Mowy nie ma.
Zakładam, Kocie, że wśród moich pańszczyźnianych przodków też było chociaż kilku wrażliwych na wolność, równość, braterstwo, itp. bo inaczej skąd by mi się te geny wzięły. 😈 Też by pewnie chętnie o to powalczyli i byli motorem, ale urządzona przez posiadaczy rzeczywistość nie dawała im na to najmniejszych szans. Więc nie poczuwam się do szczególnej wdzięczności wobec klas posiadających, zwłaszcza że one (tzn. kapitaliści, bo arystokracja niekoniecznie) również na zmianach korzystały – bez siły nabywczej wolny rynek leży i kwiczy. 😎
Vesper, przeczytalem co napisalas powzyej z rosnacymn zdumieniem, ze stac Cie na taka demnagogie. No, slow mi brakuje, wiec chyba daruje sobie odpowiedz..
Kocie, nie znam kilkuletnich zamknietych programow odwykowych.
To jest powazne zagadnienie: zatrudnianie ludzi chorych.
Kocie, ja tego nie odebrałem jako demagogii, tylko jako ironię, do której sam też już zacząłem być skłonny, bo naprawdę w Twoich dzisiejszych wypowiedziach świat jawi się jako najsprawiedliwiej pod słońcem urządzony, z dobrymi, choć sekowanymi przez państwo bogatymi po jednej stronie i sami-sobie-winnymi biednymi po drugiej. Może i nie to miałeś na myśli, ale tak Ci wyszło. No i sorry, ale chyba sam wiesz, że do takiego obrazka żadna rzeczywista układanka nie pasuje.
Bobiku, za wolność, równość i braterstwo oraz za rozne czerwone sztandary walczyli nieraz przedstawiciele klas zamoznych. Znam osobiscie 😀 Zawsze mnie to smieszy gdy mimo wszystkiego nie potrafia nie delektowac sie posilkiem w bardzo wykwintnej restauracji 🙂
Ależ ja nie przeczyłem, że walczyli. 🙂 I mogę mieć ogromny szacunek dla poszczególnych, konkretnych osób, które walczyły, ale nie musi mi się to zaraz przekładać na uwielbienie dla całej klasy posiadającej, a tym bardziej na uznanie jakichś jej przywilejów za zasłużone. 😉
Oczywiscie ze nie, to tylko tak na marginesie 🙂
Bobiku, Jesien sobie wpisalam do schowka. A za wilgotny piasek w klepsydrze jestem Ci szczegolnie wdzieczna 🙂
Bobiku. OK odpowiem Tobie dlaczego jest to co laskawa byla napisac Vesper za nader paskudna demagogie, a nie za ironie.
Otoz po pierwsze nie pisalem o „biednych” (to juz do Ciebie), a o pijanych.
Teraz najwazniejsze. Otoz ja znam (zapewne w odroznieniu od Vesper choc moge sie mylic) skinheadow nie z gazet czy telewizji, tylko z osobstych spotkan. Nie przypadkowych, lecz starannie przeze mnie aranzowanych, bo bylem ich ciekaw. Szedlem na te spootkania against my better judgment, trzesac portkami ze strachu co mnie moze spotkac, bez zadnej ochrony i rozmawialem. Bo uwazalem,. ze to czego sie dowiem warte jest powtorzenia.
Glupio jest o tym mowic i sie tym przechwalac, ale niemal cale moje doropsle zycie robilem co moglem i wiecej aby swiat. niedoskonaly jaki jest, naprawiac. Naprawiac nie dla siebie, lecz dla innycgh. Nie dla wlasnej rodziny i najblizszych, ale dla ludzi mi, wydawalo sie obcych. Nie oczekujac ani nagrod ani uznania, w tym najmniej uznania ze strony Vesper. Wiecej o tym nie powiem.
Mowie o tym jedynie po to by pewne parametry zostaly ustalone i abym od nikogo wiecej w zyciu nie sklyszal juz ze jestem krtetynem, ktory wierzy ze swiata nie da sie naptrawic.
Czuje sie bardzo dotkniety, i nie ukrywam, ze oczekuje przeprosin. Ale blagac o nie nie zamierzam.
Odejdę od topiku pod wpływem aktualnych wydarzeń. 🙂 Dostałem właśnie paczkę z Ludwigsburga w Badenii-Wirtembergii. Paczka była adresowana niewątpliwie do mnie, ale ja nie znam nikogo w Badenii-Wirtembergii. 😯 Nazwisko nadawcy wprawdzie było podane, ale też nie mogłem go do nikogo znajomego przypasować.
No ale nic, otwarłem, żeby się zorientować, czy zawartość czegoś mi nie wyjaśni. A w środku były dwa duże pojemniki suszonych grzybów, słodycze i karteczka z ręcznie napisanym tekstem „z najlepszymi życzeniami”. 🙂
Nie umiem sobie tego wytłumaczyć inaczej, niż inicjatywą kogoś z Szanownej Frekwencji, kto wskutek mych blogowych wynurzeń poznał moją szaleńczą namiętność do grzybów i chciał mi zrobić przyjemność (choć nie mam pojęcia, skąd wziął adres). Zatem blogową drogą dziękuję najserdeczniej, bardzo jestem wzruszony i zaczynam się zastanawiać, które ze znanych mi dań z suszonymi grzybami zrobię najpierw, a które dopiero później. 😀
Obawiam sie, ze adres wzial ode mnie zmnusiwszy mnie najpierw do absolutnej sekretnosci misji odbdarowunkowej. 😳
Kocie, jeśli czujesz się dotknięty, to bardzo przepraszam, choć przyznam, że nie bardzo wiem za co. Wszak moja demagogia wystawia mnie samą na krytykę i może co najwyżej źle o mnie samej świadczyć. Zdarza Ci się też od czasu do czasu napomknąć coś podobnego jak wyżej, że na moim uznaniu zależy Ci najmniej, moje zdanie nie za bardzo sobie cenisz itd. Trudno, nie każdy musi, choć pisanie tego otwartym tekstem też można odebrać tak sobie. Ale dla odmiany ja przeprosin oczekiwać nie będę 😉
Na ironicznego konika wsiadłam świadomie, bo 1) Podobnie jak Bobikowi, trudno mi było pomieścić Twoją wizję świata jako sprawiedliwie urządzonego 2) Wiem dobrze, że jesteś bardzo wrażliwy na ludzką (psią i kocią i wszelką inną też) krzywdę, tylko musi ona być dla Ciebie widoczna osobiście, musisz się z nią zetknąć oko w oko i przepuścić przez własny system emocjonalny. Zupełnie nie dostrzegasz krzywdy, nazwijmy ją, systemowej. Twój komentarz to potwierdza. Mogłabym napisać, że ciekawi mnie to pęknięcie, ale to by ni była prawda. Bo mnie to wkurza! Nie pojmuję, jak można być jednocześnie tak wrażliwym i szlachetnym, a z drugiem tak mocno zamykać oczy na rzeczywistość. No to sobie tupię po swojemu i po swojemu krzyczę na Ciebie. Bo myśl sobie chcesz, ale mam do Ciebie bardzo dużo szacunku, choć nieodwzajemnionego.
A wiesz, Kocie, że ja już wiele razy się zastanawiałem, jakim cudem godzisz swoją niewątpliwą wrażliwość społeczną ze skrajnie prawicowym podejściem w zakresie systemu redystrybucji. Tak jakby jedne Twoje posty pisała jedna osoba, a drugie inna, krańcowo odmienna. I dziś właśnie zaprezentowałeś tę „inną osobę”, którą, jak pewnie zauważyłeś, nie tylko Vesper była dość zdumiona.
W dyskusji często reagujemy na wypowiedzi, nie na całokształt, nie dziw się więc i nie obrażaj, że Twoje dzisiejsze wypowiedzi wywołały dzisiaj taki a nie inny odzew. To nie jest ocena Ciebie jako osoby, tylko niezgoda z Twoją tu i teraz przedstawioną argumentacją. Chwilami, owszem, wyrażona ironicznie, ale akurat w sprawie ironii chyba nie będziesz rzucał kamieniem. 😉
I znowu Łajza. 🙂 Upraszam Kota, żeby spokojnie, bez nerw zwrócił na nią uwagę, bo ona chyba dość dobrze potwierdza to, że nikt tu nie miał na myśli całokształtu, tylko „wybrany fragment”. 😉
Przyjmuje przeprsiny, choc nie bardzo rozumiem, o co Ci chodzi z ta „krzywda systemowa”. I dlaczego nasze rozumienie systemu ma byc identyczne. Dziela nas lata, zyciowe doswiadczenia,miedzynarodowe granice, lektury i obserwacje. Ja mam prawo do swojej prawdy, Ty do swojej. Nie widze powodu aby sie z tego tlumaczyc. Moge wyjasniac, albo probowac wyjasniac dlaczego ja to widze inczaej i tym sie na tym blogu glownie zajmuje. Ale nie musze byc obiektem kasliwej i niesprawiedliwej „ironii” , ktora usiluje przekreslic wszystko to dobre i potrzebne co mi sie w zyciu udalo zrobic. I stawia mnie w pozycji, kiedy musze na gebe o tym przypominac.
Zapewne z tego sie bierze. Bobiku, ze Ty jestes z gruntu „katolikiem” a ja z gruntu „anglikaninem”. A na czym polega roznica, to juz wiele razy w tym miejscu maiuczalem.
Mordko, a czy Cudowny Grzybodawca zgodziłby się na podanie przez Ciebie swojego adresu mailowego, żebym mógł chociaż osobiście mu pomerdać? 🙂
Nie wiem. Przysiaglem sie na Lewa Piers Starej ze nie puszcze pary z pyska.
Ponadto nie mam adresu mejlowego Grzybodawcy.
Moja ironia była wyrazem mojej własnego stanu irytacji, której doświadczam, gdy widzę sprzeczność. W żadnym razie nie miała na celu przekreślać niczego dobrego, co w życiu zrobiłeś, ani tym bardziej stawiać Cię wobec konieczności przypominania o własnych dokonaniach. Nie wiem, dlaczego poczułeś się do tego przymuszony 😯 Wobec osoby, co do której nie ma żadnych, najmniejszych wątpliwości o jej moralnej postawie, ironia zdawała mi się bezpieczną formą odreagowania, ponieważ absurdalność odmalowanego w niej obrazu jest tak ewidentna, że intencje wydawały mi się oczywiste. Widocznie nie były. Mogę co najwyżej przeprosić jeszcze raz.
Tu się nie mogę zgodzić, Kocie, choć w innych sprawach już pokornie przyjmuję, że katolicyzm nade mną ciąży. 😉 Ale kwestii krzywdy indywidualnej bądź systemowej nie można sprowadzić do różnicy między katolicyzmem a protestantyzmem. W końcu marksizm, który tę krzywdę systemową dość dokładnie opisał i zanalizował (niekoniecznie podsuwając dobre rozwiązania), bynajmniej nie z katolicyzmu się wywodził.
Słowo „system” jest tu bardzo istotne, bo biegając od jednego do drugiego skrzywdzonego i tak zbyt wielu nieszczęść świata nie naprawimy (choć nie mówię, żeby nie próbować). Na większą skalę można to robić tylko systemowo, np. poprzez podatki i nie tylko. I nie jest to propozycja jakiejś bolszewii, żeby bogatym wszystko odebrać i jeszcze przy okazji wyrżnąć ich w pień, tylko żeby akumulację bogactwa oganiczyć na takim poziomie, który dla bogatych i tak na co dzień będzie niezauważalny (bo komu tak naprawdę robi różnicę, czy ma 56 aut, czy 54), a pracobiorcom pozwoli żyć godziwie. Taki system redystrybucji napędza zresztą gospodarkę, bo pracobiorcy więcej kupują, więc i kapitalistom krzwda się przy tym nie stanie. Nie ma w tym dla mnie żadnego katolickiego „głodnych nakarmić”, tylko czysty, zdrowy rozsądek. 🙂
Mnie wystarcza przeprosiny jednorazowe.
To co Ty uwazasz za absurdalnosc ja uwazam za pewnik. I oczywoscie, ze rozumiem, ze chcials mi dowalic stad absurdalna piramida rzekomo mojego myslenia o swiecie.
Kurczę, co zrobić z tak utajnionym Grzybodawcą? Chyba tylko jeszcze raz pomerdać najładniej jak umiem. 😀
Kocie, skoro lepiej wiesz, co ja chciałam… Czasem przypisujesz mi intencje, którym nie mam. Dlaczego?
Kocie, daj już spokój. Vesper przeprasza, a Ty dalej drapiesz. 🙁
Bo Kot wie lepiej, Bobiku. Kot jest przekonany, że może i vesper przeprasza, ale tak naprawdę wcale nie przeprasza i wcale nie ironizowała, tylko chciała dowalić, poniżyć, zmusić do dowodzenia, że Kot nie jest wielbłądem. Bo to jest bardzo wredna i niefajna osoba, ta vesper. O bardzo paskudnym charakterze. A jak ktoś ma taki paskudny charakter, to może mieć tylko paskudne intencje 😈
Bobiku, tak sie jakos sklada, ze nie znam nikogo, kto by mial 56, a nawet 30 aut, choc znalem pralata Rojka w Nowym Jorku, ktory przy ostatnim przeliczeniu mial bodaj 13 aut, a wszystkie sliczne. Obawiam sie, ze nie udalo sie mu zabrac wszystkich dio Nieba i teraz zdobia garaze jakichs biednych nowojorczan, bless them albo wy;ladopwaly tez na jakims samochodowym cmentarzu. .
Nie dam tez glowy czy Marks postawil prawdziwa diagnoze, wiem tylko, ze nie bardzo sie sprawdzila przy leczeniu choroby. A bardzo sie boje pomyslow z „redystrybucja” bogactw, bo zaraz przyjda do mnei i kaza podzielic sie z jakims pijanym strozem.. I tez nie wierze, ze wszystkie bogactwa zostaly ukradzione klasie robotniczej, jak utrzymywal kolega Marks. I tez generalnie uwazam, ze sa lepsze sposoby naprawiania swiata niz na drodze rewolucji.
Mozemy tu podpisac protokol rozbieznosci? I tez nie chce slyszec, ze jestem glupim albo zlym albo niefrasobliwym Kotem, bo Marksa odlozylem do lamusa majac spora nadzieje, ze nikt ju z jego diagnoz i porad nie skorzysta? No, chyba, ze tak na niby, akademicko, a nie np moj rzad.
Dzizaz, Vesper, wez sie w garsc. Juz Ci wybaczylem, o co Ci jeszcze chodzi? Abym z osmego pietra skoczyl?
To by było zbyt drastyczne. Z drugiego wystarczy 😎
Zarządzam stanowczy koniec sporu, bo co miało zostać wyjaśnione, już zostało i teraz może już być tylko wzajemne poszturchiwanie się. Obie Szanowne Strony bardzo proszę o dojście do wniosku, że nadmiar emocji nie służy rozmowie, ewentualne wyparskanie się na stronie, a potem o zrobienie „cheese” do rodzinnej fotki. 😆
Kiedy ja bardzo chetnie, Bobiku. Myslalem, ze wszystko zostalo juz powiedziane kilka postow temu. A teraz sie okazuje, ze musze skakac z drugiego pietra.
Ja jednak zyje w alternatywnej rzeczywistosci. Gdyby do mnie przyszla paczka od nieznanego nadawcy, poszlaby od razu do sprawdzenia czy to nie bomba lub bron chemiczno-biologiczna 🙁 🙁
Cheese 😀
Drugie pietro dla Kotow to betka 😀 Kot znajomej dwukrotnie spadal z dziewiatego i zyl dalej (nieznaczne uszkodzenia nadawaly sie do naprawy)
Kocie, protokół rozbieżności możemy podpisać dopiero wtedy, jak zauważysz, że ja nie proponuję żadnej rewolucji, tylko modyfikację systemu redystrybucji, przy którym to manewrze nikomu włos z głowy nie spadnie, co najwyżej niektórym (bardzo nielicznym) z 20 zer na koncie zrobi się 19. Od ośmiu w górę i tak nikt nie jest w stanie tego dostrzec bez liczenia. 😉 Tobie osobiście, jako Kotu pracy, raczej by wtedy na koncie nie ubyło, a wręcz przeciwnie.
Nie zamierzam również na serio upominać się o kiedyś tam ukradzione proletariuszom ukradzione bogactwa. Wystarczy mi, żeby nikt nie był okradany teraz, w majestacie prawa. Obecne systemy (w liczbie mnogiej, bo jednak one w różnych krajach są różne) często na to pozwalają, chroniąc przede wszystkim prawa bogatych, a mnie się to nie podoba. I znów – tego się nie musi zmieniać z nożem w zębach, wystarczy umowa społeczna.
Więc jak te punkty w moim stanowisku będą jasne, mogę składać podpis pod protokołem. 🙂
Ja bym pewnie tez zawolal najpierw policje i kazal wysadzic te grzybki w powietrze. . Ale wiedzialem, ze Bobik tego nie zrobi, bo jest mniej przyzwyczajony do podkladania bomb niz ja, a Ty, Lisku, tym bardziej..
Wtrącę tylko, że redystrybucja dochodu w celu zmniejszenia nierówności to przecież nie lewactwo rodem z Marksa, tylko liberalizm z wydaniu Keynesa lub Rawlsa.
Też mi się wydaje, że drugie piętro to dla Kota tylko arena do zaprezentowania akrobatycznych umiejętności. 😆
Paczkę otwarłem nie tylko dlatego, że moja rzeczywistość jest mniej wybuchowa, ale też dlatego, że… no… nie wiem, jak to powiedzieć, żeby zbyt naiwnie nie wyszło… ja mam duże zaufanie do ludzi. 😳
Gdybym dostała paczkę od nieznanego nadawcy, pewnie bym otworzyła z jeszcze bardziej kompromitującego powodu, Bobiku – po prostu nie zauważyłabym braku nadawcy 😳
Oczywiście, że Marksa przywołałem tu w kontekście historycznym, bo to była pierwsza tak obszerna analiza systemowej nierówności, a trochę też dla hecy, bo kto jak kto, ale on się z katolicyzmem nader mało kojarzy. Ale jaki tam ze mnie marksista. Keynesista już prędzej. 😉
To nie sprawa zaufania Bobiku. W sprawie przesylek od nieznanych nadawcow sa u nas oficjalne instrukcje, co pewien czas przypominane.
Ale tu nadawca był, dobrze widoczny, tylko rozszyfrować go nie mogłem. 🙂
No wiec ja jestem za ochrona praw takze bogatych, bo te zera moga ubyc np. komus kto wyprodukowal moj komputer, albo moje pociagi metra, albo nawet fortepiany. Kiedy ostatni raz ubylo zer firmom proukujacym zegarki w tym kraju, to one zaczely je produkowac w Chinach i teraz absolutnie w calym kraju zabraklo budzikow, ktore chodza dluzej niz dwa i poil miesiaca. A niektore tylko dwa tygodnie albo i krocej. Jest u nas autentyczny kryzys budzikowy. Nie chcialbym tez aby np taki David Attenborough przeprowadzil sie do Moskwy, bo tam wiecej swych pieniedzy ocali. Nie chcialbym aby moja ulubiona producentka bielizny poscielowej, multimiionerka Kelly Hoppen przeprowadzila swoj interes do Azji, bo cos tak ostatnio przebakiwala. Nie wierze, ze kraj, ktory nie jest w stanie wyprodukowac budzika, bedzie faktycznie robil przescieradla 400 nitek na cal kwadratowy i nie bedzie przy tym oszukiwal. Ja wszystkjich naszych bogaczy chce miec tutaj, aby dawali zatrudnienie i by wplacali te swoje 40% urobku do kasy panstwa.
Poniewaz dla mnie gest jest nie mniej (a nawet bardziej) istotny niz zawartosc, w pierwszej kolejnosci sprawdzam nadawce 😳 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=z11eGPCYLcs
🙂 🙂
Na zupełnie inny temat:
http://logtv.com/films/jankarski/
Podsyłam trochę po znajomości, może kogoś zainteresuje.
No i to jest właśnie, Mordko, kwestią społecznej umowy, czy do wspólnej kasy pójdzie 30%, czy 40, czy 50. I czy od wszystkich po równo, czy progresywnie. I jakie będą przedziały tej progresji. I jak potem tę wspólną kasę dzielić – czy dodając trochę tym, którzy mają najmniej, czy średniakom, czy bankom, które źle gospodarują.
Obecna umowa najwyraźniej prowadzi do tego, że coraz barziej nierówno pany podzielono. Więc dlaczego by jej nie renegocjować tak, żeby było trochę sprawiedliwiej? Ale to musi wyjść od biedaków i średniaków, bo bogaci na razie do renegocjacji nie widzą powodów (choć powinni, ze względu na tę siłę nabywczą, o której już pisałem). I o tę renegocjację biega, nie o rewolucję.
Poprawka: w UK najwyzszy podatek wynosi nie 40 lecz 45 procent i zaczyna sie od nedznego urobku w wysokosci 250 tysiecy ££. A za 250 tysiecy ££ nie moglbym nawet swojego meiszkania kupic! Bo kosztuje dzis znacznie wiecej. To skromne mieszkanie z dwiema sypialniiami. Bardzo skromne.
Jak pisza gazety: asset rich, cash poor.
Bogaci glosuja tylnymi lapami, Piesku. I wyprowadzaja sie nie czekajac na renegcjacje. I jesli mamy choc odrobine oleju w glowie, musimy ich bronic, bo beda sie wyprowadzac dalej w najlepsze.
Możliwość wyprowadzania kapitału lub podatków też jest regulowana prawem, czyli umową społeczną. I wiele bynajmniej nie bolszewickich krajów stawia tu spore ograniczenia. A naśladowców Depardieu, który woli mieszkać w putinowskim raju, żeby tylko nie podzielić się tymi swoimi melonami, zbyt wielu chyba jednak nie będzie. Nie każdy bogacz jest aż tak durny. 😉
Nikt nkogo w demokracji nie mzoe przymusic do produkowania na miejscu.
Puchalo, dzieki za linke o produkcji filmu o Panu Profesorze Karskim. Posle im pieniadze.
Zmusić nie można, ale przygnębiające jest to, że przecież widmo nędzy nie pcha producentów do fabryk w Chinach i Bangladeszu, tylko chęć jeszcze większego zysku. Gdyby w krajach Trzeciego Świata musieli przestrzegać elementarnych zasad prawa pracy i płacić godziwie za pracę, to masowo by tam produkcji nie przenosili.
No właśnie. I regulacja prawna w tym przypadku może polegać na tym, że uniemożliwia się sprzedaż produktów firm, które nie przestrzegają krajowego prawa pracy, wszystko jedno czy w kraju, czy za granicą. Takie rozwiązania już się przecież tu i ówdzie stosuje. A wtedy oparta na skrajnym draństwie produkcja za granicą przestaje się opłacać.
Siedzimy na bombie zegarowej, wyładowanej bardzo wybuchową mieszanką – nierównościami w dostępie do dóbr i usług oraz globalizacją. Każdy może sobie pooglądać, ale niewielu może dotknąć i posmakować. Na dłuższą metę najlepsze rezultaty przyniosłyby takie rozwiązania, które zysk wypracowany w krajach najbiedniejszych, nakazywałyby tam właśnie pozostawić.
Widmo nedzy nie, ale widmo zamykania przedsiebiorstw jak najbardzej. A poniewaz pamietam jak z mego sasiedztwa 3-4 lata temu niemal codziennie znikalo jakies przedsioebiorstwo, jakis sklep cy zaklad naprawczy, nie jest to dla mnie abstrakcyjna mozliwosc, ale jak najbardziej realny widok dramatow.
Najp[rzykrzej bylo zegnac sie ze sklepami, ktorych wlasciociele, najczesciej jacys Azjaci, z Indii, Pakistanu czy Sri Lanki pracowali bardzo cezko siedem dni w tygodniu, dorabial;i sie jakiegos majatku i teraz musieli zamykac. Dla mnie oni byli |bogaczami”, ale wiem jakich wyrzeczen kosztowalo ich bogactwo. A dzieci swoje posylali do najdrozszycgh szkol, aby nie musieli tak tyrac.
Zresztą, jeżeli ostatnio coraz częściej nawet z kręgów wielkiego kapitału dochodzą głosy, że w obecnym systemie coś jest walnięte, to chyba warto się nad tym zastanawiać, a nie odrzucać możliwość jakichkolwiek zmian z tego powodu, że sto lat temu Lenin wsiadł do pociągu byle jakiego. 😉
Mówiąc „wielki kapitał” nie mam na myśli „bogactwa” rzędu 250 tysięcy rocznie, bo nawet dla mnie to jest pikuś, nie żadne straszne bogactwo. Chodzi mi o takie bogactwo, którego normalny Kot czy Pies już nawet rozumem nie ogarnia, bo tyle tam tych zer i w takim tempie przybywają. 🙄
Tak. Lenin tez wierzyl w swiatowy zryw biednych i wykluczonych.
A niech przybywa!
Czy mogę się wtrącić z przerywnikiem artystycznym?
Mamo, chcesz, powiem ci wierszyk?
„Wyszedł ptaszek na podwórko
i był cały w kropki.”
Autorem jest mój młody znajomy, Ignaś. Trzy i pół roku – piękny wiek na poetycki debiut! 😆
O matko, ile razy mogę tłumaczyć, że nie o światowym zrywie biednych i wykluczonych mowa? 🙄
Mam wrażenie, Mordko, że całkowicie zafiksowałeś się na latach 1917-1989 i nie chcesz zauważyć, że nikt tu nie proponuje ich powtórki. Między bolszewizmem a darwinowską dżunglą w gospodarce istnieje jeszcze dużo rozwiązań pośrednich, o których można dyskutować, bo w żadnych gwiazdach nie jest napisane, że obecny system jest najlepszy i jedyny możliwy. On też został wynegocjowany, a w związku z tym „z natury rzeczy” podlega renegocjacji.
Ignas musial miec na mysli chyba jednego z tych ptaszkow:
http://fineartamerica.com/featured/polka-dot-birds-linda-woods.html
Znam tego ptaszka, Ago. Ostatnio go widziałem koło lotniska w Amsterdamie. Bardzo wiernie go Ignaś opisał. 😀
Bogactwo jest pojęciem względnym, zależy od sytuacji życiowej – dla milionów ludzi Twój skromny domek Bobiku czy mieszkanko Kota to pałace, a dywan do kupna którego przymierzała się Vesper w wielu krajach wystarczyłby na utrzymanie wielodzietnej rodziny przez rok. Dzięki fabrykom w Chinach wielu ludzi ma pracę, która mimo że w naszym odczuciu jest bardzo źle opłacana, pozwala jednak na przeżycie. Z czasem będzie świadomość pracowników rosła i płace urosną. A z Chinami to nie jest też takie całkiem proste, bo w produkcyjnych dużych firmach zagranicznych państwo chińskie ma połowę udziałów i co nieco do powiedzenia 🙁
Nie wiem Bobik, co masz na mysli, ale jak ja slysze „Siedzimy na bombie zegarowej, wyładowanej bardzo wybuchową mieszanką – nierównościami w dostępie do dóbr i usług ” to mam tylko jedno skojarzenie . Z Leninem ktory byl bardzo pewny tego swiatowego wybuchu bomby zegarowej. Juz sie z niego inne Koty smialy, a on wciaz czekal, bless’is heart.
No cóż, Mordko, niektórym się wszystko z Leninem kojarzy. 😉 A mnie się ta „bomba zegarowa” kojarzy np. z wielkim kapitalistą Nickiem Hanauerem, którego dziś wrzucałem, a który napisał tak:
Problem nie polega na samej nierówności. Jakiś jej stopień jest nieodłącznie związany z rozwiniętą gospodarką kapitalistyczną. Problem polega na tym, że nierówność osiągnęła historyczne szczyty i pogłębia się z każdym dniem. Ameryka w szybkim tempie zmienia się ze społeczeństwa kapitalistycznego w feudalne. Jeżeli nasza polityka nie ulegnie dramatycznej zmianie, klasa średnia zniknie i powrócimy do XVIII-wiecznej Francji. Sprzed rewolucji.
Mam zatem wiadomość dla moich współbogaczy żyjących w swoich światach za zamkniętymi bramami: Obudźcie się. To nie będzie trwać wiecznie. Jeżeli nie zrobimy czegoś, przyjdą po nas ludzie z widłami.
Nigdy nie było tak, żeby tam, gdzie bogactwo tak narastało, z czasem nie pojawiły się widły. Pokażcie mi nierówne w tak dużym stopniu społeczeństwo, a ja wam pokażę państwo policyjne. Albo rewoltę. Nie ma przykładów przeciwnych. Nie chodzi o to „czy”. Chodzi o to „kiedy”.
Co za raróg. Zamiast płakać, że kilka zer mogłoby mu ubyć, on jeszcze gotów sam je skreślić! 😯
Pewnie, Zmoro, że bogactwo do pewnego poziomu jest względne, ale że np. Bill Gates jest nieprzytomnie bogaty, chyba różnicy zdań nie ma? 😉
A kiedy piszesz „Z czasem będzie świadomość pracowników rosła i płace urosną.”, to dla mnie z tego niedwuznacznie wynika, że obecne płace są wyzyskiem, możliwym tylko dzięki niskiej świadomości pracowników. I zadaję sobie pytanie, dlaczego w przyszłości te wyższe płace będą możliwe, a teraz nie są? Z przyczyn czysto ekonomicznych, czy dlatego, że nie ma kto na pracobiorców wywrzeć nacisku (ta niska świadomość…)?
Dobry wieczór,
Dla Panny Kota i nie tylko 🙂
https://fbcdn-sphotos-a-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/v/t1.0-9/10426235_964902180191632_4813383300476066809_n.jpg?oh=bcc8852817d8fae1ab21ee2a4e9d43eb&oe=54B1F641&__gda__=1422522155_9b46a6f6fb9c8c5ae98c844de928dedc
Po przecytaniu tych dramatycznych kassandrzen mam nieodparte wrazenie, ze Pan Hanauer jest starym (albo mlodym) histerykiem. On jeno wieszczy, ale nie wskazuje skad by przyszli ci z widlami i dlaczego Amerykja staje sie feudalna.
Skad on ich wytrzasnie? Bo jak tak patrze po swiecie, to widze wzrost dobrobytu, a nie ubozenie. Nawet Chinczycy, dzieki tej przekletej globalizacji rosna w godpodarcza potege, a ludzie nie gloduja i mniej morduja nowo narodzonych dziewczynek. Zeby jeszcze zabrano im fabryki budzikow! W Afryce udalo sie w wiekszosci krajow przekonac ludzi, ze mniej dzieci znaczy wieksza zamoznosc rodziny, wiec przyrost naturalny spada tam znaczaco. W Eurpie nie widze kandydatow na wychodzenie z widlami.
Jeszcze jest duzo biedy na swiecie i pewnie jeszcze dlugo bedzie – ale tam wszedzie, gdzie ludzie straraja sie polepszyc swoj los i wielu z nich sie to udaje.
przykro mi czytac to co i jak piszesz o ludziach uzaleznionych i wykluczonych, przykro jak rozmieniasz Swoja empatie w zacieklych argumentach Kocie! nie przeczytales uwaznie moich slow, albo nie rozumiesz, albo nie jestes chetny zrozumiec, ze niezaleznie od tego, kto to jest – pijak, glupek, cwaniak, czy samotna matka – zaden system prawny nie powinien pozwolic na wykorzystywanie niedoli i elementarnych potrzeb finansowych tych ludzi do zarabiania/bogacenia sie ich kosztem! umowy „smieciowe” na to pozwalaja!
powiedz mi dlaczego wygrzebales z zaswiatow tego Lenina?
jesien trwa 🙂 mamy ciagle cos tak 20° w dzien 😀 tylko dzien niestety dosc
krotki 🙁
pstryk 🙂
Tak, takuśki sam musiał być ten ptaszek. 🙂 Całkiem też niewykluczone, że wyszedł na podwórko z torebki mamy Ignasia, kiedy wróciła z wyjazdu służbowego do Amsterdamu. Ptaszki od Irka też fajne, zwłaszcza ten coolisty. 😎 Cały dzień dziś deliberuję nad czynnością „bycia w kropki”. Jak się takie kropki na sobie nosi, to jest i wysiłek, i odpowiedzialność; „bycie w kropki” wydaje się czymś sensownym, ładnym i społecznie użytecznym. Zdrowie wykropkowanych! 😀
Ludzie zwykle nie mówią „jest mi dobrze, bo moi pradziadkowie mieli wiele mniej”, tylko „jest mi źle, bo mój sukinkot sąsiad ma wiele więcej”. Tak jakoś są skonstruowani. 🙄 Dlatego nierówności są groźne dla stabilności świata, mimo że w perspektywie historycznej żyjemy lepiej niż niż nasi przodkowie. A jeszcze groźniejsze będzie, kiedy następne pokolenia zaczną żyć od przodków gorzej, co właśnie się zaczyna.
Wideł można bać się zresztą nie tylko po linii tzw. walki klasowej, ale również na osi bogata północ/biedne południe. To też już się zaczyna, co dobrze widać na Morzu Śródziemnym.
Nie zamierzam jednak w tej chwili się spierać o to, czy Hanauer ma rację, czy jej nie ma. Cytat wrzuciłem tylko w celu pokazania, że mówienie o nierównościach i ich ewentualnych dramatycznych konsekwencjach nie musi się kojarzyć tylko z Leninem, bo może równie dobrze z jakimś kapitalistą. 🙂
Mnie dyskusja o nierównościach bardziej kojarzy się z Amartyą Senem, niż z Leninem. Widocznie każde pokolenie ma sobie właściwe skojarzenia.
patrzcie co to juz jest:
https://fbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xap1/t31.0-8/10658807_855557307796842_3059727484444500435_o.jpg
Rysiu, gwoli sprawiedliwości: Lenina z zaświatów to ja wygrzebałem, żeby przypomnieć, że on jest wiecznie żywym straszakiem, na zasadzie „jak się będzie cokolwiek majstrować przy systemie, to przyjdą Leniny i zrobią komunę, a myśmy to już brali i drugi raz nie chcemy”. A przecież nie ma się co tak w kółko kręcić wokół tego Lenina – lewicowa czy tylko lewicująca filozofia społeczna wcale nie musi być z nim związana. Jest wiele propozycji zrobienia trochę sprawiedliwszego świata bez odwoływania się do tego truchła. 😉
Tak, byc moze przyszlym pokolkeniom bedzie sie zylo gorzej niz nam. Dlatego ja bym optowal nie za redystrybucja dobr, lecz za gwaltrownym ograniczaniem przyrostu naturalnego i wieksza dbalosc o palnete. Bo przyszlym pokoleniom bedzie sie zylo gorzej z powodu przede wszustkjim wiekszej ciasnoty, wiekszego zanieczyszczenia srodowiska, mniejyszch zasobow wszelkich, niewystarczajacych byc moze erealow upraw. To jest powaznym zagrozeniem, z nie fakt ze Bill Gates duzo zarbia ( i tez bardzo duzo rozdaje, choc nie musi)
Dlatego zakazalem Starej kocenia sie i ona mnie usluchala.
Nie ma żadnych przeszkód, żeby robić jedno i drugie – mniej się mnożyć i sprawiedliwiej dzielić dobra. Bo przy obecnych tendencjach i mechanizmach, jeżeli nie nastąpią jakieś ograniczenia akumulacji kapitału, nawet przy wiele mniejszej liczbie ludzi na Ziemi nierówności będą się utrzymywać.
Dla mnie odbieranie pieniedzy tym, ktorzy je zarobili nie jest „sprawiedliwym podzialem”. Zas tym wszystkim, ktorzy bogactwo dziedzicza po poprzednich pokoleniach, juz tak docisnieto srube (przynajmniej tu, w UK), ze nie stac ich czesto nawet na naprawe dachu czy utrzymaniu majatku i musza znow sie zajmowac gospodarcza dzialanoscia, albo przekazywac dorobek pokolen swej rodziny panstwu.
A kto to są „ci, którzy je zarobili”? Równie dobrze można powiedzieć, że kapitalista odbiera pieniądze pracownikom, którzy je zarobili. Ale ja wolę powiedzieć, że wartość dodana jest strefą negocjacji i kolejnych renegocjacji. W ten sposób otwieramy możliwość zmian, bez wykopywania trupa Lenina. 😉
Hm, na razie nie widzę aby się nowym pokoleniom gorzej żyło niż nam. Raczej cały czas widzę pewną prawidłowość. Moja babcia po 50 latach pracy otrzymywała identyczną pensję co absolwenci studiów( świeżo upieczeni) . Mój młody na uczelni ma trzy razy wyższą pensję niż mój mąż przed trzydziestu laty ( a miał za sobą wówczas 10 lat pracy) . Uczelnie w Niemczech płacą nie za wiele, koledzy młodego świeżo po studiach zarabiają powyżej 60 tys euro rocznie.
Kapitalista odbiera pieniądze pracownikom? Ty to piszesz na serio, Bobiku?
To było reductio ad absurdum, Zmoro
Gdyby wszyscy solidarnie płacili podatki, a nie pracowali na czarno byłoby więcej kasy w budżecie, którą można by przeznaczyć na sensowne wsparcie najuboższych. Dzisiaj wreszcie Rzecznik Spraw Obywatelskich wniósł do TK sprawę kwoty wolnej od podatku , która powinna być równa kwocie minimum socjalnego.
Wreszcie 🙂
Ci, ktorzy je zarobili to np tacy, ktorzy zbudowali fabryke albo, ktorzy dzieki swym niepospolitym talentom – artystycznym, naukowym, technologicznym , sportowym czy jakimkolwiek innym zdolali zgromadzic jakis majatek.
Ta „redystrybucja” wedlug Ciebie, Bobiku, to mi przypomina istniejace w Polsce prawo, ktore mowi np naszej E: Ten niewielki portret twojego Dziadka. ktorego nie mialas okazji poznac, bo go zastrzelili Nienmcy zanim sie urodzilas, nie nalezy do ciebie tylko do „skarbow polskiej kultury”, bo malarz, przyjaciel Dziadka, jest naszym wybotnym artysta. Wiec jesli chcesz miec ten portret Dziadka, to prosze, zaplac zan rynkowa cene, ktora my ci ustalimy. Bo obraz pochodzi z lat dwudziestych, wiec tak naprawde to nalezy do nas, do Panstwa Polskiego. A przy okazji, nie masz tez prawa wywiezc srebrnmej cukiernicy, ktora do domu wniosla twoja mama w wianie, bo ona tez do nas nalezy, jako ze jest z ubieglego wieku.
I takie prawo sprawilo, ze Stara, ktora likwidowala mieszkanie po smierci Rodzicow E., Stara nienawykla do oszustw podatkowych i przemytu, musial;a szmuglowac reczczy z rodzoinnego domu swej przyjaciolki.
I tak samo dokladnie byloby gdyby zaczac „redystrybucje” dobr bogaczy. Oni zostaliby zmuszeni do oszukiwania urzedow podatkowych, urzedy popdatkowe musialyby powolac ogromna arme kontrolerow, byloby bardzo duzo zlej krwi i poczucia rozboju w bialy dzien – dokladnie tak jak czula sie Stara rozdajac na [prawo i na lewo rzeczy zgromadzopne w domu E i szmuglujac to wszystko , co mogla schowac do walizki.
A nie bylo tego dotad, Zmoro? 😯
Znany mi kapitalista, jak najbardziej odbiera, np. mojej koleżance, którą ściagnęłam do księgowości w firmie, przy niezmienionym zakresie obowiazków zmniejszył etat do 1/3 wykorzystując fakt, że ma na utrzymaniu męża inwalidę i praktycznie córkę, a sama jest w wieku ochronnym przed emeryturą, więc nikt jej do pracy nie przyjmie, chociaż jest najbardziej odpowiedzialnym pracownikiem, jakiego kiedykolwiek spotkałam i robiła mu przez te 20 lat pracę za 2-3 osoby po moim odejściu.
Przypuszczam, że takich Jacusiów jest więcej.
Jest wielu, Siódemeczko, i oni są nasi właśni 🙁
Ale z drugiej strony jest wielu nieuczciwych pracowników, którzy okradają tych wstrętnych kapitalistów przy pełnym poparciu kolegów. Kiedyś w zaprzyjaźnionej firmie u prezesa pojawił się dostawca ze skargą na pracownika, który za składane u niego zamówienia dostawał od niego łapówki. Skarżył się dostawca nie na to, że był zmuszony płacić za zamówienie, tylko na to, że żądania były wyższe niż przyjęte na rynku.
No dobrze, tylko co to ma do rzeczy? Są na świecie nieuczciwi pracownicy, są szlachetni pracodawcy. Tak zawsze było i będzie. Ale według danych agendy ONZ zajmującej się badaniem nad rozwojem gospodarczym, ponad 50% światowego bogactwa znajduje się w posiadaniu 2% populacji. 50% populacji natomiast posiada zaledwie 1% światowych dóbr. To nam kiedyś wybuchnie w twarz.
Znajomego dilera samochodów puścił z torbami sprzedawca, który sprzedawał samochody poniżej ceny zakupu, ponieważ dostawał za każdy sprzedany samochód prowizję od leasingu i ubezpieczenia. Oczywiście pod stołem. Nieopodatkowane . On zarabiał na każdym samochodzie niemało, a diler na każdym tracił. A że był przezparę miesięcy chory, to nie kontrolował. I tracił po kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie.
He, he. Na wiele by się zdała kapitaliście zbudowana fabryka, gdyby nikt nie zgodził się w niej pracować. Ciekawe, ile by wtedy zarobił. 😈 To już prędzej można sobie wyobrazić, że pracownicy olewają fabrykę, zakładają sobie jakąś spółdzielnię i próbują się przebijać na rynku, niż że kapitalista zrobi te swoje ciężkie melony bez pracowników.
Ale na tym właśnie polega społeczeństwo, że w gruncie rzeczy, mimo wielu sprzecznych interesów, jedzie na jednym wózku. Robotnikom jest wygodnie, że ktoś im miejsce pracy zaoferuje, a kapitaliście, że ktoś w zbudowanej przez niego fabryce będzie zapychał. W idealnym przypadku nikt tu nikomu nie robi łaski, tylko obie strony się dogadują – ile pracodawca ma zapłacić za pracę, żeby i jemu się opłacało (trochę bardziej, ale bez zdzierstwa), i pracobiorcom (trochę mniej, ale przyzwoicie). Ale w praktyce – zwłaszcza tam, gdzie nie ma porządnych związków zawodowych – jest często tak, że pracobiorca mówi „ja chcę mieć 17 aut, nie 15, więc daję ci ochłap poniżej minimum socjalnego, a jak się nie podoba, to spadówa”. W sytuacji małej podaży pracy to nie jest żadna negocjacja, tylko wymuszenie. 🙄
Gdyby było tak, że i bogaci ogólnie by biednieli, powiedziałbym, że w imię solidarności społecznej pracownicy powinni zgodzić się na czasowe przynajmniej obniżenie płac (to się zresztą zdarzało w zakładach, którym groził upadek i czasem dzięki temu udawało się przetrwać trudne chwile, a potem stanąć na nogi). Ale jak uczciwie wytłumaczyć konieczność obniżenia płacy komuś, kto widzi, że kapitaliście wiedzie się coraz lepiej?
No i nie jest to tak, że ja, z leninowskim okrzykiem, nagle tu jakąś, Boże pomyłuj, redystrybucję chcę wprowadzać. Ona istnieje już od dawna i nie rozumiem, dlaczego takie wzburzenie wzbudza pytanie, jak to robić, żeby była sprawiedliwa – co wcale nie oznacza „wszystkim po równo”.
Z „portretem Dziadka” dyskutował nie będę, bo jego porównanie z problemem redystrybucji jest dla mnie zupełnie ni pricziom.
Chcę jeszcze zwrócić szanowną uwagę rozmówców, że jednostkowe przykłady i własne obserwacje mogą wprawdzie świetnie ilustrować jakieś zjawisko i są ciekawsze od suchych liczb, ale o rzeczywistych tendencjach czy mechanizmach możemy wyrokować tylko na podstawie tak nudnych rzeczy, jak statystyki, wykresy, badania, etc. Np. to, że ktoś sam nie odczuwa obniżenia poziomu życia i nie widzi tego u swoich znajomych, wcale jeszcze nie znaczy, że w większej skali takie zjawisko nie występuje.
Rozumiem, polski były lub aktualny alkoholik nie powinien dostać jedynej pracy, którą mu oferują (o lepszej nie ma mowy, bo przecież był lub jest alkoholikiem). A w Rosji powinno być fajnie i nie powinni cierpieć biedy, choć procent alkoholików przekracza wszystko, co świat cywilizowany zna. Zaraz, powiedziałem „rozumiem”? Nie, chciałem powiedzieć: nie rozumiem.
Niestety, każde społeczeństwo, które z tych czy innych przyczyn złe duchy wpuszcza na pałace (jak choćby Polska w latach 2005-2007) płaci za taki błąd bardzo drogo i nie znam realnej możliwości ocknięcia się inaczej niż przy ostrym braniu po tyłku. Ale jeśli są bezbolesne wyjścia, to chętnie poznam precedensy.
Problem z podziałem dóbr to będzie taki, że tu przyjdą ci, którzy rozmnażają się w postępie geometrycznym i nie wezmą pod uwagę postulatów kota, żeby przestali.
Teraz na razie, przemycają się, toną, proszą, ale przestaną prosić, bo tu zostaną staruszki, a dla nich niebogaty w Polsce, to bogacz.
Teraz się wszyscy martwią, co to będzie, bo Chińczycy wywalczyli podniesienie stawek i za chwilę skończy się era darmowej pracy i ceny produktów rosną.
Widzę, że w mojej okolicy byle jakie domnki zamienione w hotele dla Wietnamczyków, rozrastają się w błyskawicznym tempie i już np. napis „Hotel Marko” widnieje na 4 domach i takich nowych, lub rozbudowywanych jest coraz więcej.
Ja podałam przykład koleżanki w odpowiedzi na zdziwienie Zmory, że Bobik może serio myśleć, że kapitalista okrada pracownika.
A co robią w Azji?
Rysiu, wydawalo mi sie ze gender to o kobietach i mezczyznach (oraz tych ktorzy wola sie okreslic jeszcze inaczej), ale ciagle sie okazuje ze gender to o kobietach. Lista hasel encyklopedii genderu tez taka jest…
U nas redystrybucja polega na tym, że rząd zamiast 75 zł waloryzacji rocznej da mi 35, żeby wszyscy dostali po równo, a Pyra i tak będzie narzekać.
Eee, mnie sie juz nie chce rozmawiac dalej, jak teraz jeszcze andsol bedzie mi wmawial wmawial w brzuch. Sami sobie rozmawiajcie. 😈
Mnie też już się nie chce. To co? Gasimy światło, każdy wrzuca swoją propozycję, o czym by teraz porozmawiać i zobaczymy co chwyci? 😉
Vesper, przypuszczam ze gdy zgasnie swiatlo wszyscy pojda spac 😆
To dobranoc. 🙂
Ludzie często mylą albo utożsamiają „równo” ze „sprawiedliwie”. 🙄
To czy pracownik okrada kapitalistę, czy kapitalista pracownika, czy nikt nikogo, zależy od przyjętego punktu widzenia, czyli od światowego poglądu. Marksiści nie będą mieli wątpliwości, że kapitalista przywłaszcza sobie wartość dodaną, prawica będzie wywijać progresją podatkową jako dowodem rabunku, a ja uważam, że optyka negocjacji jest lepsza niż wzajemne oskarżanie się o kradzież. Poza, oczywiście, konkretnymi przypadkami ewidentnego draństwa czy naruszania prawa, ale to nie jest już kwestia systemowa.
To ja nawijałem już przy zgaszonym świetle? 😈
Nie, Bobiku, ja tylko podrzuciłam myśl, sama bym nie śmiała gasić 😉
Dobra, to ja zgaszę, ale tylko na tyle, ile będzie potrzeba do zmiany tematu. Bo jeszcze tak całkiem iść spać mi się nie chce. 🙂
O, ciemno już. No to wrzucam:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16766066,Onet_zakonczyl_wspolprace_z_Ziemkiewiczem__Chcial.html?lokale=trojmiasto#BoxWiadTxt
Mogę już zaświecić? 😉 Bo chciałem już przedtem wrzucić jedną linkę, ale nie było dobrej okazji. Bardzo jestem ciekaw, jaki wyrok zapadnie w tym procesie:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,16763026,Zdjela_krzyz_w_pokoju_nauczycielskim__Oskarzono_ja.html#MT#BoxWiadTxt
Znaczy, ciekaw jestem, czy zdjęcie krzyża zostanie potraktowane jako wykroczenie służbowe. A jeżeli tak, to jakie będzie uzasadnienie. 🙄
O Ziemkiewiczu też właśnie przed chwilą czytałem. I tu wyszła na jaw cała moja krwiożerczość, starannie ukrywana pod płaszczykiem psiej łagodności. Nie miałem ani cienia współczucia dla tak okrutnie potraktowanego wielbiciela prawdziwego maczyzmu. 😯
Jeżeli chodzi o Ziemkiewicza, to zdziwiło mnie, że współpracowali.
W sprawie nauczycielki i krzyża też jestem ciekawa, jak sprawa się potoczy, ale życia raczej tam nie będzie miała i nawet nie z powodu krzyża, tylko dlatego, że przeciwstawiła się ciału i Derekcji.
Jednak dobranoc. U mnie robotnicy warczą i stukają od rana. 🙁
Zupełnie, nic a nic nie było Ci go żal? 😈
W sprawie nauczycielki i krzyża mam mieszane uczucia. Na ten uczuciowy miks składa się niechęć do symboli religijnych w instytucjach państwowych i samorządowych, oburzenie z powodu ewidentnego mobbingu, ale też i przekonanie, że jeśli w przestrzeni wspólnej, dzielonej z innymi, po naszej rocznej nieobecności pojawia się przedmiot, który się nam nie podoba (krzyż, czy wazonik, bez znaczenia), to nie znaczy, że możemy go sobie ot tak usunąć. Tak mi się wydaje. Należałoby chyba porozmawiać z pozostałymi współpracownikami, z którymi przestrzeń tę się dzieli i powiedzieć uprzejmie acz stanowczo o swoich zastrzeżeniach. Bo może pozostałym po prostu nie przyszło do głowy, że przedmiot ten może kogoś razić, a poinformowani, sami go usuną. Mnie się taka droga wydaje bardziej cywilizowana. Co oczywiście nie zmienia faktu, że dyrekcja się zagalopowała.
Tak, można to było spróbować załatwić inaczej, ale też nikt chyba nie ma wątpliwości, że konsekwencją usunięcia wazonika byłaby co najwyżej krótka sprzeczka, a nie wielka, zakończona w sądzie afera. Z czego zresztą można by wyciągnąć ogólny wniosek, że lepiej stawiać wazoniki, niż wieszać krzyże. 😈
Zdecydowanie 🙂
Siódemeczko, stukanie jest – niestety – cechą przyrodzoną robotników, więc trudno mieć im to za złe, ale nie podoba mi się, że uzurpują sobie prawo do warczenia, które, jak wiadomo, z natury przysługuje komu innemu. 😎
Co tam problemy świata. Ja to miałem przed chwilą naprawdę poważny Problem. 🙄
Chciałem doprowadzić swoje posłanko do stanu nocnego, żebym miał się dokąd udać po definitywnym zgaszeniu światła, ale na narzucie leżał Problem, spoglądał na mnie bezczelnie i nie miał najmniejszego zamiaru się ruszyć. Prośby okazały się tak samo nieskuteczne jak groźby. Problem pozostał.
Wyglądało już na to, że dzisiejszą noc będę musiał spędzić pod mostem, ale na szczęście PA wziął Problem w swoje ręce. I nie zważając na oburzone „miaaauuuuu” przeniósł na fotel. 😈
Irzyz a wazonik to sa rozne jednak roznosci. Krzyz w odroznieniu od wazonika jest symbolem – dla jednych ich religii, dla innych przesladowan i stosow, dla jeszcze innych widomym znakiem wykluczenia lub znakiem panowania dominujjacego kosciola i jego pokus zawladniecia cala przestrzenia publiczna.
I wlasnie DLATEGO, ze krzyz jest czyms tak niejednoznacznym, nie nalezy go narzucac w pracy, chyba, ze absolutnie wszyscy sie zgodza, ze znaczy dla nich dokladnie to samo. A i wtedy nie mam pewnosci, czy nalezy go wywieszac. Szkola powinna byc areligijna, aswiatopogladowa, i jedyne wartosci jakie powinny byc w niej promowane to idea rownosci, tolerancji i szacunku dla czlowieka, nawet bardzo odmiennego.
Ależ oczywiście, Kocie, że cała sprawa wzięła się z symboliczności krzyża. I właśnie dlatego uznałem, że lepiej stawiać wazoniki. 🙂
Nie dostrzeglem Twojego wpisu o wazoniku, Bobik.
To jest bezsporne, Kocie. Uważam, że krzyż w instytucji państwowej lub samorządowej może się znaleźć jedynie jako wisiorek na łańcuszku u szyi pracownika i to też bez ostentacji. W tym pokoju nauczycielskim jednak stało się inaczej. Pani nauczycielka była nieobecna w pracy przez rok, siłą rzeczy jej zdanie nie zostało wzięte pod uwagę i zanim przeszła do czynów, mogłaby je najpierw wobec koleżanek i kolegów wyartykułować. Uważam, że racja jest po jej stronie, jeśli jednak chce poszanowania swoich poglądów, mogłaby się zdobyć na wyraz szacunku dla zdania innych. Chodzi mi jedynie sposób rozwiązania problemu, nie o meritum.
Zapewne tak.
A ze wywalono z Onetu Ziemkiewicza, to bardzo przyjemne. Dobrze, ze sa jeszcze portale wolne od jawnych faszystow.
Na temat meritum nikt tu raczej nie ma wątpliwości. Ale to wcale nie znaczy, że wątpliwości nie będzie miał również polski sąd. Już niejeden kuriozalny wyrok, zwłaszcza w sprawach symboli religijnych, krajowe słonko widziało. Więc ja rzeczywiście tego wyroku jestem bardzo ciekawy.
Tymczasem powinnam pomyśleć o odciążeniu F. w jego obowiązkach. Idę wypoczywać łóżko. Dobranoc 🙂
Ja też chyba już dojrzałem do tego, żeby od swojej strony światło zgasić. Ale resztę oświetlenia zostawiam, bo a nuż jeszcze ktoś zechce sobie po blogu potuptać. 🙂
Dobranoc 🙂
Tup. Chciałem Wam przynieść wazonik z jakimś nocnym kwiatkiem, ale jak nie to nie. Nie będzie Koszyk tłuc mi waz. Onika tak cennego. W sypialni stanąć dumnie miał … cholera, coś dwuznacznie wychodzi.
ojej, przy okazji robienia gołąbków odkryłem, że cząber to dzięcielina a dzięcielina to cząber. A mówiąc tak po ludzku, to segurelha.
szeleszcze 🙂
herbata
😀
brykam
Lisku, widac ze gender kobieta stoi, przynajmniej ten z tej encyklopedii…..
bywa
herbata nieustajaco 🙂 😀
brykam fikam
Tereny Zielone moze (jezeli juz po strajku) S-Bahn pozycje
🙂 🙂 😀 😀
brykam fikam
czy to o czyms swiadczy? nie! ale jest mimo to ciekawe 🙄
https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpa1/v/t1.0-9/10685558_954390347910399_357558949596131995_n.jpg?oh=0c68d1e3503c046efd47003962b80c51&oe=54BA1785&__gda__=1421876152_f0189bde7e3f9be7ceb6963bd4cd042e
https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xaf1/v/t1.0-9/10291082_782101165165310_3860842371912433934_n.jpg?oh=dcbac16edab02d67ea2ba2a7ce722bd2&oe=54AD0CA4&__gda__=1420876053_31109c4fc1a5b275f188ebafe268e02f
https://scontent-b-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-xpa1/v/t1.0-9/s720x720/1979655_732772980105578_977421075862533203_n.jpg?oh=6e3a47f2c2c8477c3eb7c4acaef9ccea&oe=54B41091
bywa
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry 🙂
Śliczne fotki Ryś powrzucał, a wstydliwy strój to już kompletnie mnie rozłożył. 😆
Natomiast z Andsolem muszę się zasadniczo nie zgodzić. Dzięcielina to z całą pewnością nie jest cząber. Najlepszym dowodem to, że cząber nie pała. 😎
andsol od czasu jakiegos robi apetyt na bycie emerytem, lakomie przygladam sie i mysle sobie, a moze juz czas na mnie………… 🙄 🙂
dla frakcji (lub Chrome 🙂 ) :
Die Frage ist, ob es eine Wirtschaftsordnung gibt, die in der Lage ist, unsere Probleme besser zu lösen als die bestehende. Bis heute ist es in unserer Zunft nicht üblich, Alternativen ins Spiel zu bringen. Die Systemfrage wird tabuisiert.
http://www.brandeins.de/archiv/2014/alternativen/giacomo-corneo-alternative-wirtschaftsmodelle-corporation-2020-blue-economy-gemeinwohloekonomie-grundeinkommen-boerse-plus-sozialismus.html
jesien ma sie, S-Bahn po strajku tez, swietnie jest 🙂 😀
brykam
No widzisz, Rysiu, znowu jesteśmy w awangardzie. Tutaj pytania o system nie są tabuizowane. 😆
Polecam artykuł z „P”, o przemocy domowej i wiadomej konwencji:
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1594889,1,czy-europejskie-prawo-zaszkodzi-polskiej-rodzinie.read
Jak się zbierze do kupy i porówna to, co jest w konwencji rzeczywiście napisane, a co przez pisowskich posłów zostało na jej temat powiedziane, to dopiero widać, do jakiego stopnia publiczny dyskurs na w/w temat jest absurdalny. I jaką sk…syńską (sorry, ale nie umiem tego adekwatniej określić) robotę zrobił Królikowski, próbując prawniczymi łamańcami tę konwencję utrącić. 👿
Tak, właśnie przeczytałam ten artykuł w papierowej „P”. Spełnił funkcję podwójnego espresso, bo mi się ciśnienie podniosło. Nie ma sensu wycierać klawiatury, żeby pomstować, chociaż ciśnie się strasznie.
Nad czymś innym rozmyślam. Ten zapis o promowaniu zmian wzorców społecznych opartych na niższości kobiet to musi być tylko pretekst do awantury. Przecież i KK, i PiS z pewnością mają świadomość, że nawet jeśli konwencja nie zostanie ratyfikowana, nie odwróci to trendu zmian społecznych. Bo tak głębokich zmian, jak nowe definicje ról, nie wprowadza się konwencjami. Takie zmiany zachodzą, bo społeczeństwo to żywy organizm i musi się dostosować do panujących warunków. Konwencja będzie, czy nie, role w rodzinie będą odpowiedzią na przemiany cywilizacyjne. O co więc im chodzi? Czy oni naprawdę życzą kobietom roli ofiar domowej przemocy? Tak w głębi serca? Poważnie tak myślą?
Dzień dobry 🙂
Kocie, czasem Cię wcale, ale to wcale nie rozumiem 😕
Bobiku, nie sorruj. To nie Ty przekraczasz granice brawury.
A tutaj głęboka kościelna refleksja nad nowym elementarzem dla pierwszoklasistów:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,16769082,Bp_Medyk_sie_oburza__W__Naszym_Elementarzu__jest_slimak.html#BoxSlotI3img
Rozczuliłam się:
„zupełnie zapomina się o tym, że dziecko na tym etapie ma więcej pytań, niż myślimy, ono jest ciekawe świata i to ono powinno zadawać pytania dorosłym”. Podobnie jest w kwestiach matematycznych. – Eksperci mówią, że są nie tylko banalne czy infantylne. Sześcio- czy siedmiolatek jest na wyższym poziomie, niż zakłada podręcznik. Np. w październiku dzieci będą poznawać cyfry 1, 2, 3 – a przecież życie pokazuje, że te dzieci są już na wyższym poziomie – zauważa biskup.
Chyba pójdę poczytać Zosi podręcznik do religii. Dopiero tam można się spotkać z prawdziwym szacunkiem dla intelektu młodego człowieka 😈
Vesper, ortodoksja nie myśli. Ortodoksja wyznaje. Ale do białej gorączki doprowadza mnie ta farbowana.
Medyku, cura te ipsum…
A od bajek wara 👿
Bardzo ładne teorie p.Corneo, Rysiu.
Szkoda, że się nie pofatygował o przeanalizowanie funkcjonującego na tych zasadach koncernu VW ( udziały i decydujący głos Landu w koncernie). Do Wolfsburga z Berlina jest niedaleko przecież 😉 .
A wnioski budujące nie są. Mimo że koncern największy na świecie, to efktywność najmniejsza, zarówno jeśli chodzi o zysk, który to zysk p.Corneo chce przecież udostępniać wszystkim obywatelom, jak i czas
potrzebny na wyprodukowanie jednego auta.
Do tego armie związkowców z horrendalnie wysokimi pensjami, panienkami do towarzystwa dostarczanymi samolotami na drugi kontynent etc.
Podobnie w naszych spółkach Skarbu Państwa lokowani są działacze polityczni, ich krewni i znajomi. Otrzymują wynagrodzenie niekoniecznie związane z wykonywaniem sensownej pracy.
Przykład mieliśmy niedawno, ten akurat nie wypalił, i dobrze. Dla mnie wynagrodzenie w wys.2 milionów zł ( pokazujące ile warta jest ustawa
kominowa) jest dużo bardziej oburzające niż majątek Gatesa. Z którego to prywatnego majątku Gates znaczną część przekazuje na naprawdę szczytne cele. I nie wiem, czy nie z większym pożytkiem dla ogółu, niż gdyby zostało to mu zabrane w formie podatków.
Haneczko, nie oczekuje, ze zawsze i przez wszystkich bede nalezycie rozumiany. Wolalbym byc rozumiany, ale nie jest to absolutna koniecznosc zawsze i przy kazdej okazji. Dlatego np wychodza rozne gazety, a nie jedna dla wszystkich.
Mysle, ze te nastepujace po sobie szybko kampanie i krucjaty Episkopatu – a to o in vitro, a to o Harry Pottera, a to o krzyze w miejscach publicznuych, a to o konwencje – owszem, czemus maja sluzyc. Nie, nie magisterium KK, ale czemus innemu, tylko czemu? Byc moze chodzi o pokazanie, ze nic o nas bez nas, moze o stworzenie w spoleczenstwie jakiejs psychozy, naprawde nie wiem. Ale sa te krucjaty na tyle regularne i na tyle skoordynowane, ze to nie chodzi o „zwyczajne” nauczanie, tylko o cos innego.
Chcialbym przeczytac cos na ten temat, kogos kto sie dobrze zna na strategii koscielnej, ale jak dotad poza opisywaniem zjawiska, nikt sie nie pokusil wytlumaczyc.
No nie, Vesper by chciała, żeby KK i PiS konfrontowali swoje przekonania z rzeczywistością. 😈
Przecież podstawowa niemożność dogadania się z tymi formacjami polega na tym, że one żyją w rzeczywistości alternatywnej, która rzeczywistości rzeczywistej nie lubi i nie bardzo ma ochotę się z nią spotykać. Bo taka rzeczywista rzeczywistość wymaga stałych korekt swoich przekonań i wyobrażeń, co jest męczące i pracochłonne. Zagraża też tradycji oraz przodkom, co rusz pokazując, że nie wszystko dawniejsze było dobre i warte kontynuacji, a nasi przodkowie nieraz na mchu jadali. I z taką, lewacką w swej istocie, burzycielką społecznego ładu mieliby się zadawać duchowni albo pisłowie? 👿
Może to nowoczesny odpowiednik wieców? Wiece, pochody i inne masowe spędy służą mobilizacji własnego środowiska. Ale kampanie mogą w sumie służyć temu samemu. Jeśli są w bzdurnych sprawach, eliminując przypadkowe poparcie, to mogą jeszcze pozwalać zwolennikom się policzyć oraz pełnić rolę testu posłuszeństwa. To takie koncepcje robocze.
A ja bym zaryzykował podejrzenie, że te wzmożone krucjaty nie tyle mają czemuś dalekosiężnemu służyć, co są wyrazem autentycznego lęku i syndromu oblężonej twierdzy, której mury w dodatku coraz bardziej trzeszczą pod naporem. To jest taka sytuacja psychologiczna, w której ataki paniki nie muszą być w żaden sposób wywoływane, prowokowane, ani też nie są elementem żadnej strategii. Po prostu się regularnie zdarzają i organizm choćby chciał nie jest w stanie nad nimi zapanować.
Bardzo przepraszam za komentarz, który może urazić naprawdę i sensownie (czytaj: nieagresywnie) wierzących w to czy tamto, zaręczam, że nie jest to moją intencją. Ale coś się wydaje, że dyskusja o powodach idzie w stronę, którą już skorpion wyjaśnił po użądleniu w środku rzeki.