Ballada o szatańskich sprawkach
Straszna to, straszna będzie balladka,
szatańskie zjawią się w niej wersety
i jeśli kogoś od niej nie zatka,
sam sobie winien będzie, niestety.
Razu pewnego Szatan z kolegą
piwko sączyli gdzieś w cieniu drzewa,
a ten kolega, jak co do czego,
to był przebrzydły, skończony lewak.
I tak powiada: słuchaj no, Szatan,
Polska pobożna jest wręcz po byku,
więc będziesz frajer, palant i szmata,
jak nie odstawisz tam paru trików.
Porwał się Szatan ambicją wzięty,
nie chcąc ofermą być w oczach wnuków,
wziął do kieszeni z marychy skręty
i ruszył robić Polakom kuku.
Po świętej naszej ziemi spozierał
z odrazą tudzież zacietrzewieniem
i głowił przy tym się jak cholera,
gdzie tu diabelskie posiać nasienie.
„Może by wsączyć do uszu Polek,
że niezbyt ładnie jest bić kobity,
lub o Darwinie pouczyć w szkole,
albo o seksie i Hello Kitty?
Antykoncepcję drogą pokątną
małżonkom w nocy kłaść pod poduszki,
chłopcom nakazać po sobie sprzątnąć
i jeszcze przebrać ich w babskie ciuszki?
W elementarzu umieścić smoki,
zamiast rodziny tak sercu drogiej,
czy kadzidełek wachlarz szeroki
rzucić na rynek, a potem jogę?
Byłoby może niejakim błędem,
wprost bogobojnych zakazać praktyk,
ale na pewno sprawdzi się gender,
jak też z in vitrem ciche kontakty.
No i każdemu diabłu wiadomo,
choćby lebiega był albo mięczak,
że bardzo groźne jest lobby homo,
a zwłaszcza jego rzeczniczka – tęcza.“
Gdy plan obmyślił, jął ślepiem błyskać,
zatarł z radością łapska kosmate:
„teraz te wszystkie straszne zjawiska
ja im wprowadzać zacznę na raty!“
Lecz dla pewności, jeszcze się czając,
popatrzył na dół, w bok, oraz w górę:
„o, psiakrew, oni te rzeczy mają,
pewnie je wcześniej stworzył konkurent!“
Zawył wszetecznie po tym odkryciu,
skręta zakurzył, pociągnął whisky,
lecz zrezygnować? O, nigdy w życiu!
„To ja im wcisnę strach przed tym wszystkim!
Ten numer może mnie uspokoi
oraz pogłaszcze me wredne ego:
niech tych wytworów, chociaż nie moich,
boją się niby diabła samego.
Niech o nich międlą w kółko, zawzięcie,
w maglu, w zakrystii, w kościelnych ławkach,
w mediach, w komisjach i w parlamencie –
to będzie moja szatańska sprawka.“
Wziął się do dzieła nie mrużąc powiek,
a na grunt taki podatny trafił,
że wkrótce strachów już było mrowie,
w każdym powiecie, w każdej parafii.
Szatan do piekła powrócił w chwale,
bo dużo wygrał, a nic nie stracił,
hymny czekały tam nań, medale,
i wielki podziw diabelskiej braci.
Do dziś odbiera jeszcze honory,
pomniki stawia mu się za życia,
bo tak załatwić kraj dosyć spory
potrafi tylko diabelny spryciarz.
Kończyć balladkę trzeba pomału,
tyły powoli jej zabezpieczyć,
ale nie będzie miała morału,
bo cóż moralność tu ma do rzeczy?
Nie, Bobik. Ktos na forum GW zaproponowal, zeby zalozyli wlasny Watykan.
Swoja droga, ze tez caly Koszyk rzucil sie do lektury Flondry. Przyznam sie, ze tez wlazlem na ich strone i troche poczytalem. Ale Wam oszczedze. Kazdy niech sie samoksztalceniem zajmuje na wlasna lape.
Cytat podany przez Vesper wypycha powietrze z płuc.
Ja jeszcze we Flondrze przeczytałem o bohaterze, który własnom pierwsiom zatrzymał edukację seksualną w klasie swojego nastoletniego dziecka. I zacząłem wątpić w swój dotychczasowy dogmat, że są granice brawury. 😎
Moi brytyjscy przyjaciele, Kocie, to nie immigranci, ktorzy wyjechali z gorszego kraju, nie wiem skad ten wniosek… sa tutaj czasowo z powodow biznesowych. Mozna przeciez byc krytycznym wobec wlasnego kraju i niekoniecznie emigrowac z tego powodu. Opozycja i krytyka to czesc demokratycznego systemu. Polske tez czesto tu krytykujemy i nie przebieramy w slowach.
W sprawie nadchodzacych zmian w KK, to zapowiada sie rewolucja. Zmiany moga nastapic bardzo szybko. W przyszlym miesiacu bedzie 25-ta rocznica zburzenia muru berlinskigo. Wszystko sie odbylo bardzo pokojowo. Nadzwyczaj pokojowy przewrot.Pamietam jak to ogladalam w telewizji. Zmiany w polskim kosciele tez musza nastapic szybko, a wielu obecnych biskupow zostanie wypchnietych, jak dinozaury, w przeszlosc. Takie mam dzisiaj wrazenie.
Dzień dobry
pozwolisz Bobiku, że teraz ja użyję własnej piersi do ochrony Afryki przed tym, czym chcesz tamtejszych ludzi uraczyć. Czy do wszystkich nieszczęść, jakie spotykają tych ludzi i ten kontynent chcesz im jeszcze naszych biskupów dołożyć ??? Chyba sumienia nie masz!!!! 🙂
Z pewnoscia, Kroliku. Mowie jedynie o tym, ze demokracja pozwala nie tylko krytykowac, ale takze emigrowac z kraju jesli jego system konstytucyjny nam nie odpwiada. I to jest bardzo wielka zaleta demokracji.
Nie wiem jak bedzie z ta rewolucja w kosciele. Kosciol jest instytucja duzo jednak starsza od komuny i bardziej skamieniala niz komuna. Czy dojrzal do zmian? Najwyrazniej w krajajch takich jak Ameryka i Kanada czy Niemcy. Ale tak nie wiemy naprawde jak silny jest tam partyjny beton i jakie ma wplywy.
Najwyrazniej jednak spore, skoro do tej pory nie udalo sie – jak mi sie wydaje – zreformowac Kurii. co ponoc mialo byc tak wazna sprawa tego pontyfikatu.
Gdyby jednak na tym Synodzie doszly do glosu sily reformatorskie, to bylaby to prawdziwa rewolucja i pierwsze kroki.. Moze coraz wiecej ludzi z wladz koscielnych zauwaza, ze Kosciol zanadto oddalil sie od wspolczesnej wrazliwosci Zachodu i sama Afryka i Polska daleko nie zajedzie. Nie mowiac ze konfitury koscielne sa jednak w krajajch zamoznych. Chyba.
Nie bardzo wierze w wielka rewolucje w KK. To nie odchodzacy od KK Zachod jest teraz glownym jego filarem, ale biedne Poludnie. Tak mi sie wydaje. Przebogaty Kosciol biednych ludzi.
Widze tutaj Latynosow odejmujacych od ust dzieciom, byle na kosciol bylo. Nie wiem gdzie jest wiekszy kult maryji – w polskiej Czestochowie, czy kult Santa Maria Guadalupe. Wydaje mi sie, ze zdecydowanie w Meksyku.
A tam reformy nie przyniosa chyba zadnych korzysci (dla kosciola oczywiscie).
Kocie, emigrowac, bo nie odpowiada nam system konstytucyjny to bylby przywilej dla bardzo nielicznej i wybranej grupy. Nie przeszkadza to, ze wielu probuje zmieniac i osadzac to co im sie nie podoba w ich wlasnym kraju. Po prostu wydaje mi sie, ze kiedy piszesz `my tu na wyspie„ to mowisz niejako w imieniu wszystkich Brytyjczykow, a przeciez tak byc nie moze, bo brytyjskosc nie jest monolitem i nie potrzebuje nim byc.
Nowy, Latynosi masowo przylaczaja sie do Ewangelistow wszelkiej masci. KK to organizacja prawie ze paramilitarna i indywidualne koscioly beda sie musialy podporzadkowac. Byc moze niektore zrobia to pozniej niz wczesniej.
Dzien wolny od pracy z okazji Dziekczynienia spedzilam na kompletnym lenistwie. Dodam tylko, ze tradycyjnie jest to bardzo piekny pogodowo czas w pol. Ontario: slonce, troche mgly rano, kolorowe liscie, zapach ognia z kominkow… jutro ma byc 23 stopnie! Idealna pora na grzyby, ktore tu niestety nie rosna.
Ciekawe,
east meets far east:
http://www.theguardian.com/world/2014/oct/13/booming-chinese-frontier-town-reveals-growing-russian-ties–age-old-divide
Dzień dobry,
obejrzałam sobie filmik z naszą panią Premier w Berlinie. Strój jej to pikuś. Zachowanie natomiast to granda. Po tylu latach nie zna podstawowych zasad.
Nie ma pojęcia o zasadzie prawej strony. Kanclerz wskazała jej miejsce po swojej prawej, jako gościowi, a p.Kopacz na zakręcie zdryfowała na lewo i żadną miarą nie dawała się p.Merkel przeciągnąć ponownie na prawo. W końcu Angela zrezygnowała 🙂 .
Potem nasza Premier omsknęła się z dywanu i na dodatek pomachała
znajomemu za płotem 😉 . Dobrze, że nie pomachała do kamery ” halo, mamusiu, tu jestem”.
Obawiam się, że wrażenie osoby stojącej na bakier z zasadami dobrego wychowania pozostanie w świecie polityki na długo. I obawiam się, że w kuluarach długo jeszcze będzie komentowane.
Taki blamaż jest niewybaczalny. I niedobrze o niej świadczy.
Bo dowodzi wielkiej pewności siebie, skoro uznała, że nie musi się do pierwszego międzynarodowego wystąpienia przygotować. I najzwyczajniej w świecie odrobić lekcje przed klasówką.
Dzień dobry.
Ech, Zmoro, przychodzi mi do głowy parę innych postępków, które można by nazwać niewybaczalnymi. Kiedy oglądałam Ewę Kopacz podczas przemarszu z Angelą Merkel, czułam się trochę niekomfortowo, podobnie jak czuję się za każdym razem, kiedy patrzę na kogoś strasznie spiętego. Po prostu mi się udziela. Nie sądzę więc, żeby jej zachowanie dowodziło wielkiej pewności siebie. Powiedziałabym raczej, że wręcz przeciwnie 😉 Ale nauczy się, okrzepnie. Musi pewne zachowania u siebie zautomatyzować. Przejęła rząd po Tusku z marszu, ani ona, ani jej otoczenie, nie mieli czasu, by pracować nad wizerunkiem. Wolę, żeby skupiła się na sprawnym zarządzaniu państwem niż ćwiczeniu paradnych przemarszów.
Dzien Dobry Bobikowo 🙂
po herbacie ?
po kawie ?
jeszcze nie? HERBATA 🙂
brykam fikam
😀
bardzo apetyczna wymiana pogldow o modzie i zachowaniu 🙂
niech pani premier madrze rzadzi, przynajmniej tak pewnie jak pani Merkel (a ta podobno nie umiala jesc widelcem i nozem 😛 ), jakie szczescie ze nie znam sie na modzie, i szczegolnie kapeluszach 😎
czy sadzicie ze subiektywne uczucia estetyczne maja wplyw na obiektywna ocene dzialan pani Premier? 🙂
bryk fik
brykam
Ja bardzo współczuję pani premier, bo widzę, ze jest w wielkim stresie.
Nie uwazam, że pogubienie się w przemarszu jest jakimś wielkim błędem.
Całkowicie zgadzam się z Vesper.
Nie wiem, dlaczego zrobił się z tego taki problem.
Dzień dobry 🙂
Co to za porządki? Kawy nie ma, herbaty nie ma, kurasanta nie ma… To jak ja się mam dobudzić? 😯
Trudno, trzeba się i innych jakoś ratować. 😉 Ale elegancko, z zachowaniem wszelkich reguł, pereł i kapeluszy. 😈
Kawa
Herbata
I coś do przekąszenia 🙂
Wróciłem od lekarzy a tu kawa, herbata, przekąska. To lubię 😀
Dla mnie pogubienie się w czymkolwiek nie jest problemem, o ile tylko pogubiony nie upiera się, że to właśnie on idzie słuszną ścieżką, a wszyscy inni są głupi.
Nie wieszałbym więc Kotów na premierce po jednej wizycie, ale spokojnie wyliczyć, co było nie tak i oczekiwać, że coś się zmieni, chyba można. Bo w końcu nie ochy i achy pozwalają korygować błędy, tylko krytyka, kóra nawet prawdziwej cnoty się nie boi. 😉
Irku, mam lecieć gryźć lekarzy, czy tym razem byli grzeczni i mówili same przyjemne rzeczy? 🙂
Na miejscu Irkowych łapiduchów bardzo bym się pilnowała. Z Bobikiem nie ma żartów 😆
A propos krytyki, to Kot chyba jednak się myli, plasując katolicyzm amerykański w granicach „sprotestantyzowanego Zachodu”, naprzeciw Polski i Afryki. Ameryka w sensie religijnym jest bardzo odmienna od Europy, co pokazują wszelkie badania, jak również gołe oko. Obok tzw. katolicyzmu otwartego są tam też bardzo silne fanatyczne, zachowawcze, flondrowate nurty, o znaczeniu wcale nie marginalnym, choćby ze względu na skalę kraju. To właśnie amerykański kardynał Burke przewodzi frakcji konserwatywnej na Synodzie. Tak samo zresztą amerykański protestantyzm miewa ponure, fundamentalistyczne odmiany. W końcu nie w Polsce i nawet nie w Afryce najczęściej zdarzają się zabójstwa w klinikach aborcyjnych, czy całkiem sieriozne, szeroko popierane próby wyeliminowania Darwina ze szkół. Więc jak się mówi o religijności amerykańskiej, trzeba widzieć jej obie strony.
No a religijność latynoska, o czym wspomniał Nowy, to jeszcze insza inszość.
W sytuacjach stresowych Ewa Kopacz zle sobie radzi – pamietam jak nieporadna byla gdy jeezcze jako minister zdrowia miala przedstawic swoj plan reform sluzby zdrowia. Patrzec na nia i sluchac bylo naprawde bolesne, bo zachowywala sie jak pensjonarka w gabinecie dyrektorki pensji przylapana na paleniu.
OK, potrzebuje popracowac nad soba, Moze z jakas pomoca zzewnatrz. W tym musi uporzadkowac swoj wyglad.
Dlatego ja proponuje okres ochronny dla nowej premierki – szesciomiesieczny. Dajmy jej szanse okrzepnac na stanowisku. A potem – nie ma zmiluj.
Mam szczera nadzieje, ze ona sama wie, ze potrzebuje pomocy, chocby protokolarnej. Jesli jest madra. to jej nie odrzuci.
Ooo, jak chodzi o gryzienie lekarzy, to mam zapał i trening, nie mówiąc już o wrodzonych zdolnościach. 😆
Mam grzecznych lekarzy. Nawet kawę postawili 🙂
O, proszę, jaka koordynacja z Irkiem – też wróciłam od lekarzy. Gryźć, tym razem, nie trzeba.
Cholera, już się tak wewnętrznie przygotowałem do gryzienia, a tu nici. Rzućcie chociaż jakiegoś Hofmana na pożarcie, żeby mi się całkiem zasoby nie zmarnowały. 😆
Bobik, nie wiem jak w tej chwili, po nawalnicy zwiazanej z pedofilia jaka przrszla, wyglada KK w Ameryce. Nie wierze natomaist aby prady ultra-konserwatywne w nim dominiwaly, albo chcby byly powazna sila. Fundamentalizm chrzescijanski zawsze dotyczyl wylacznie t.zw. Bible Belt i byly to koscioly jakiejs odmiany zapyzialego protestantyzmu. Zapewne istnieje tam takze zapyzialy katolicyzm, ale nie jest on dominujacy. OIpisywalem kiedys spotkanie nowo wybranego Jana Pawla II z przedstawicielkami kongregacji wszystkich amerykanskich zakonow zenskich, ktore daly bardzo wowczas popularnemu papiezowi taki wycisk, ze byl on kompletnie zaskoczony. TYlko grono starszych zakonnic milczalo. Te mlodsze zas byly pelne ognia i zalow do Kosciola, domagaly sie jego reformy. Co JPII dokumentnie olewal w czasie swego pontyfikatu. Sklonny jestem sadzic, ze krytyka narastala za wszystkie et lata, a nie malala.
Wiecie co… Sa granice tabloidyzacji GW poza ktorymi jest juz tylko bagno nie do przebycia.
Oto NAGLOWEK informacji: „Jak autor pracy naukowej okazał się kompletnym dupkiem”
Is there something wrong with me ? Czy inni tez reaguja wsciekla furia na takie tytuly?
Pisze list.
Nie jestem w stanie ocenić, które prądy w amerykańskim KK w tej chwili dominują, ale o tym, że konserwatyści są poważną siłą, nie marginesem, świadczy choćby pozycja kardynała Burke.
Ani mi w głowie twierdzić, że prądów „postępowych” tam nie ma. Ale to, że osobiście raczej z nimi się miało do czynienia, nie daje żadnego pojęcia o całości. A z badań, które takie pojęcie dają, wynika, że całość jest, tak jak pisałem, złożona i swoista, tzn. nie da się ustawić w jednym rzędzie z resztą tzw. Zachodu.
TEŻ REAGUJĘ FURIA NA TAKIE TYTUŁY!
I wcale mnie nie rozbraja to, że w tekście chodzi o żarciki naukowe, na dodatek ze zwierzętami w roli głównej. Tytuł jest poniżej kreski.
To dobrze, Bobik. Wyslalem wlasnie wsciekly list, nie czekajac az ochlone. Dostalem potwierdzenie, ze doszedl.
Skoro jesteśmy znów przy sprawach KK, to poskarżę się, że szukałam dokumentu z synodu biskupów, z którego treścią tak bardzo nie zgadzał się biskup Gądecki. Dość pobieżnie szukałam, ale szukałam. I znalazłam tylko to, co już wcześniej widziałam – komentarze na portalu GW i stronie TP oraz parę artykułów o tym, że biskup Gądecki się nie zgadza. Ale samego dokumentu nie. Pozostaje mi więc, zamiast wyrobić sobie zdanie samodzielnie, oprzeć się na relacjach. Ok. W takim razie w jednym muszę się z biskupem Gądeckim zgodzić. Mianowicie w tym punkcie, w którym wyraża on wątpliwość, czy synod powinien zajmować się przede wszystkim kazusami specjalnymi. Czytając jedyne dostępne mi doniesienia odniosłam wrażenie, że KK łatwiej otworzyć się na związki jednopłciowe niż podjąć choćby najbardziej nieśmiałą dyskusję nad kwestią roli kobiet w społeczeństwie, Kościele i rodzinie, nad kwestią świadomego rodzicielstwa i antykoncepcji. Bo stanowisko KK w tych sprawach jest zupełnie anachroniczne, a dotyczy w końcu 51% populacji ludzi na Ziemi, a nie kilku procent ludzi o orientacji nieheteroseksualnej.
Jak dostaniesz, Mordko, potwierdzenie, że ktoś się tym przejął, słowo honoru, że podzielę się z Tobą tym kotletem, kóry mi został od wczoraj. 🙄
Tak, tytuł jak z Superekspresu albo Faktu. Kto tam w ogóle pracuje?
Nie wstrzymuj oddechu, Bobik. Nie dostane. Ale zrobilem to co nalezalo : nie puscilem plazem.
Wiadomosci o „dupku” nie przeczytalem, bo mnie zmierzil tytul.
A generalnie za duzo jest w tej gazecie tzw. michalkow, jak to nazywano w redakcji Starej. A za malo poglebionej informacji o swiecie. Nic dziwnego, ze ludzie sie potem dziwuja za co Malala dostala nagrode Nobla.
Vesper,
obrady synodu są tajne!!! 😯 👿
Tytuł z GW poniżej wszelkiej krytyki 🙁
Niech im będzie, że tajne, ale skoro opracowali dokument i komentują go na lewo i prawo, to dlaczego go nie opublikowali? Przecież to skazuje wiernych na budowanie opinii opartych na plotkach. Bezsens.
Ale nie po raz pierwszy strzelają sobie w stopę.
Mam wrażenie, że jak chodzi o kobiety, KK nie poczuwa się do żadnej winy. No jak to, przecież czcimy Matkę Boską, a w jej osobie całą kobiecość, więc o co zarzuty? Faktycznej i praktycznej dyskryminacji duchowi nie zauważają, bo w strukturach kościelnych wydaje im się „naturalnym podziałem pracy”, a w normalnym życiu nie biorą udziału. Zresztą zwykle najtrudniej dostrzec oczywistą oczywistość pod latarnią. 🙄
Z kolei antykoncepcja to grunt teologicznie dosyć śliski. Nie da się naprawdę przekonująco uzasadnić, że niedopuszczenie do zapłodnienia przy pomocy pigułki jest większą ingerencją w boskie kompetencje, niż takież niedopuszczenie wskutek świadomego omijania dni płodnych na podstawie kalendarzyka czy mierzenia temperatury. Myślę, że co mocniejsi w teologii uczeni Kościoła mają tego świadomość i nie bardzo chcą się na te grząskie tereny zapuszczać.
No, ale przynajmniej komunia dla rozwodników jest sprawą dotyczącą niemałej części populacji. 😉
O poczuciu winy to ja już nawet nie wspominam. Mnie by wystarczyło, gdyby dostrzegli, że rzeczywistość się zmieniła i można się wpatrywać w Maryję do woli, a nie znaleźć klucza do rozwiązania współczesnych dylematów.
Wspominałem niedawno, że kiedyś, u krakowskich dominikanów, podówczas wyspy postępowości i zgniłego liberalizmu w KK, ściąłem się z jedną specjalistką od katolickiej etyki seksualnej. Właśnie o antykoncepcję wtedy chodziło. Zapytałem z ciekawości, jakie jest teologiczne uzasadnienie jej zakazu, a potem nieopatrznie wdałem się w dyskusję przy użyciu zakazanej w KK broni, jaką jest logika. Po kolejnych moich argumentach, na które katolicka nauka seksualna najwyraźniej nie umiała udzielić sensownej odpowiedzi (podkreślam – teologicznej, nie zdroworozsądkowej), specjalistka poczerwieniała jak zachodzące słońce, zaczęła ciężko dyszeć i wykrztusiła tonem obelgi, że ja chyba nie jestem chrześcijaninem, skoro mówię takie rzeczy. Z wrodzonej prawdomówności nie zaprzeczyłem, a nawet potwierdziłem, na co specjalistce oczy wyszły z orbit, złapała się dramatycznym gestem za gardło, a potem zaczęła na mnie wrzeszczeć, w ogóle już nie przejmując się jakimkolwiek ładem i składem. Co było robić – pożegnałem się grzecznie acz jednostronnie i poszedłem z PA na piwo. 🙂
Powracajac do tabloidyzacji, to juz chodzi nie tylko o umieszczanie w naglowkach i tekstach zwrotow i slow. ktorych Pan Redalktor nie uzylby w obecnosco wlasnej babci. Chodzi takze o sensacjolizowanie kazdego najglupszego kawalka informacji, nadawanie jej ksztaltu takiego, jakiego nie zdarzylo mi sie zobaczyc nawet w brukowcu Sun, przeznaczonego dla troglodytow, ze o nieboszcce News of the World nie wspomne.
Czytam tytul „Ewelina C jest wciaz grozna. Teraz zaatakowala lekarke”. Mysle; chyba chodzi o ebole, a moze swinska grype? Ale skad. Chodzi o jakas pania, ktora sie rzucila z piesciami na lekarke, dalej juz nie czytalem.
Czy jest jakis spoleczny interes aby o tym donosic procz wywoilania sensacji?
I wszystkie informacje sa tak sporzadzane. Nie zeby informowac o czym bedzie doniesienie, lecz by rozbudzic emocje i zgorszenie Boze.
To sie staje tak nieznosne. ze juz ledwo wytrzymuje. A obok calkiem powazne i dobrze napisane materialy. Albo wyciaganie do naglowka jednego zdania z czyjejs wypowiedzi, ktore, wrawdzie nie jest najwazniejsze, ale rozbudza wscueklosc zanim sie jeszcze caly material przeczyta. Jak z waznej i odwaznej rozmowy Betlejewskiego z bardzo starym ocalencem z Holocaustu: „Nie spotkalem dobrego Polaka”. Owszem takie zdanie pada, ale jest ono wyrwane z kontekstu wojny i rozpaczliwych prob ocalenia siebie i rodziny.
Tak powazna gazeta nie robi. Tak robia niedouczeni palanci, ktorym nie chodzi o pokazanie czyjegos ciezkiego i tragocznego doswiadczenia zyciowego, lecz o wywolanie sensacji. Jestem pewien, ze naglowek ten pochodzi od redakcji, a nie autora wywiadu.
Kocie, jeszcze raz się nie zgodzę z Twoją interpretacją podłych komentarzy na temat Malali (i nie tylko), bo ona przechodzi zupełnie obok istoty hejterstwa („nie byłoby go, gdyby dziennikarze lepiej informowali”). Hejterzy świetnie wiedzą, jakie osiągnięcia czy zasługi mają osoby przez nie atakowane i jakby właśnie tego znieść nie mogli, że ktoś może być naprawdę godny szacunku. Albo działają na zasadzie „jak to taka wielkość, a ja ją zniszczę,to sam się okażę jeszcze większy”. Albo jeszcze coś innego. Nie wiem, nie bardzo jestem w stanie wejść w buty hejtera i do końca zrozumieć jego motywacje, dlatego mnie to tak rusza. Źle znoszę, jak czegoś nie rozumiem. 😳
O, właśnie. Ten wywiad Betlejewskiego nawet chciałem tu wrzucić, ale z tym tytułem po prostu nie mogłem, bo miałem jakieś takie poczucie, jakbym linkując ten tabloidowy, zupełnie nie rozumiejący tekstu tytuł, tym samym go akceptował.
Ja z tego samego powodu nie wspomnialem dotad o tym wywiadzie, choc jest on wazny i wnosi wiele nowego do naszej wiedzy o czasach wojny.
Hejterstwo na lamach GW jest czesto bezposrednim skutkie nakrecania nienawisci np. takimi tytulami. Jak sie czytalo glosy pod wywiadem ( a przeczytalem, a jakze, with morbid fascination jak sie to nazywa) to przeciez jasne sie stawalo, ze nakrecila je gazeta. Zapewne wiekszosci nie chcialo sie czytac samego wywiadu, reagowali na zmanipulowany tytul.
To jest akurat drastyczbny wypadek. Ale sa mniej drastyczne, naglowkow, ktore zwyczajnie wypaczaja obraz swiata. Mialem sie o tym przekonac w ostatnich tygodniach przed szkockim referendum. Sensacyujne tytuly o rychlym oderwaniu sie Szkocji od Krolestwa pozwalaly myslec. ze jest to sprawa przesadzona, ze tak mysli wiekszosc Szkotow. Z tekstow doniesien wcale to nie wynikalo, ale tytuly byly sensacyjne. Jakby redakcja bala sie, ze nikt doniesienia nie przeczyta jesli nada mu „zwyczajny” tytul.
Dzień dobry 🙂
Znalazłem dokument po angielsku:
http://press.vatican.va/content/salastampa/en/bollettino/pubblico/2014/10/13/0751/03037.html
Widząc tytuł, dałam sobie spokój z czytaniem reszty 🙁
Ile można ….? 👿
Mozna i nalezy. Po dekadach zaklamywania „trudnych spraw|”, po latach nieuctwa, mozna i nalezy. Pod warunkiem wszakze, ze traktuje sie te trudne sprawy tak by opowiedziec jak bylo naprawde, a nie by wywolac sensacje.
Jednak zlinkuję ten wywiad z Baruchem Bergmanem, bo a nuż teraz ktoś z nieprzeczytawszych będzie chciał przeczytać:
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,141112,16772148,Ani_jednego_dobrego_Polaka.html
Fakt, że w wywiadzie padają słowa „nie spotkałem ani jednego dobrego Polaka”, ale w kontekście znaczą one „w czasie wojny nie spotkałem ani jednego Polaka, który mnie, osobiście, zechciałby pomóc”. Sam zresztą przez moment pomyślałem – jak to, przecież on tu chwilami opowiada, jaka dobra i szlachetna była wobec niego ferajna z Kercelaka, albo jakie miał z wieloma Polakami kumpelskie układy, ale zaraz się puknąłem w czoło. Ci wszyscy Polacy, którzy byli wobec niego w porządku, zachowywali się tak w przekonaniu, że mają do czynienia też z „rdzennym” Polakiem. O Żydach równocześnie wyrażali się jak najgorzej, można więc było sądzić, że gdyby dowiedzieli się prawdy, ich zachowanie zaraz by się zmieniło. I rzeczywiście, w takich sytuacjach się zmieniało. A na Polaka, który byłby gotów świadomie pomóc Żydowi, w jego żydowskim nieszczęściu, Baruch Bergman nie miał szczęścia trafić.
Dzieki, Bobik. Nie mialem odwagi przez ten pinkwolony tytul.
Widzę, że większość z nas tutaj wywiad czytała i z takich samych powodów nie chciała likować.
Nieco obok, ale bardzo a propos. Byłam niedawno na wykładzie prof. Bilewicza. Tego od konfliktów międzygrupowych. Mówił o ciekawych badaniach nad kontaktem jako metodą pracy ze skonfliktowanymi grupami. Moją uwagę zwrócił wynik, który pokazuje, że kontakt jest metodą skuteczną, pod warunkiem, że tematy rozmów między zwaśnionymi stronami dotyczą teraźniejszości. Jeśli dotyczą historii, do pojednania nie dochodzi, uczestnicy pozostają przy swoich uprzedzeniach. Tłumaczy się to tym, że gdy rozmowa dotyczy teraźniejszości, ludzie postrzegają siebie niejako w opozycji do starszych pokoleń i rozmawiają ze sobą jako przedstawiciele tej samej grupy „my współcześni”. Gdy rozmawiają o historii, włącza się myślenie o przynależności do narodu. Wówczas postrzegają siebie jako przedstawicieli dwóch odrębnych, zwaśnionych grup.
Oczywiście, każdy człowiek o trudnej biografii, powinien mieć możliwość opowiedzieć swoją historię, ale dopóki pokolenie to nie odejdzie, a jego narracje nie trafią tam, gdzie już w tej chwili w zasadzie należą, czyli do historii, pojednanie będzie trudne.
Bilewicz chyba to dobrze dostrzegl.
Omówił jeszcze kilka innych badań, przeprowadzonych według tego samego paradygmatu na grupach polsko-żydowskich, turecko-ormiańskich i serbsko-bośniackich. Kontakt polegał na rozmowie na temat historii, jednak była to rozmowa o przypadkach ratowania ofiar przez przedstawicieli narodu oprawców lub świadków. Jedynie te rozmowy historyczne przynosiły pozytywne rezultaty po obu stronach. To z kolei tłumaczy się tym, że grupie ofiar pomaga się odzyskać zaufanie do świata, a grupie o kwestionowanej moralności pomaga się odzyskać utraconą reputację.
Tak więc tytuł, którym opatrzono wywiad nie tylko jest głupi, ale i ze wszech miar szkodliwy.
Szkodliwy, zgoda.
Że szkodliwy, widać już choćby z komentarzy pod wywiadem.
Ale Dużym Problemem nie jest ten jeden tytuł, tylko w ogóle jakość GW jako taka, a jeżeli nie taka, to jaka. 🙄
Obawiam się, że to tak nie działa, przejmuje się traumy, uprzedzenia, dramaty poprzednich pokoleń, czasami w ostrzejszej formie, bo nie zna się już wszystkich uwarunkowań poprzedniego okresu, albo nie chce brać pod uwagę.
Jestem zmęczona, upokorzona i poraniona opowiadaniami o „genetycznym antysemityzmie Polaków, wyssanym z mlekiem matki”.
Dlaczego Żydzi, przez całe wieki, osiedlali się tak masowo w Polsce? Czy dlatego, że byli masochistami?
Nie czuję się już na siłach dyskutować na ten temat. Niech sobie każdy mówi i myśli co chce na ten temat. Trudno. Nie daję rady.
Relacje polsko – żydowskie (kolejność alfabetyczna 😉 ) były tak dramatycznie trudne zarówno ze względu na odmienność, jak i bliskość.
Najszybciej do konfliktów dochodzi w rodzinie, między sąsiadami. Łatwiej zaakceptować tych, którzy są daleko i nie maja szans nadepnąć nam na odcisk.
Rządzą tu ogólnoludzkie prawa i mechanizmy.
Twierdzenie, że wynika/wynikało to ze specyficznych cech jednej czy drugiej nacji jest nieprawdziwe, krzywdzące. I jest najlepszą drogą do zaostrzania konfliktów 🙁
Siódemeczko, przecież stąd właśnie niemożność pojednania, gdy rozmowa dotyczy historii. To badanie prowadzono akurat na licealistach z Polski i z Izraela. Oni traumy i lęki mogli jedynie przejąć, bo przecież nie doświadczyć.
Dlatego ważne są proporcje tematów historycznych do problemów współczesności. Jak utkniemy w historii, to już tam zostaniemy, ze wszystkim przejętymi traumami. O historii trzeba pamiętać, ale żyć nią na co dzień nie sposób.
Jagodo, a kto tu – albo w linkowanym wywiadzie – mówił o genetycznym i wyssanym antysemityzmie? 😯
To chyba efekt tego fatalnego tytułu. Uruchomił łańcuch skojarzeń.
Nikt, Bobiku, przepraszam jeżeli moja wypowiedź nie jest dość precyzyjna, sorry 🙁
Pociągnęłam wątek nieczytania artykułów/wywiadów zatytułowanych, jak wyżej.
Natychmiast, w takich momentach włącza mi się (pies Pawłowa? 😉 )
„genetyczny, wyssany z mlekiem matki” 👿 I na wszelki wypadek omijam szerokim łukiem 🙁
Nie wyrabiam 😎
Łajza z Vesper 🙂
A gdzie przeczytalas, Jagodo o „genetycznym antysemityzmie Polakow”? U jakiegos powazmnego autora?
„Wyssanie z ,mlekiem matki” antysemotyzmu jest obrazowa metafora i oznacza , ze ktos wyniosl antysemityzm z domu, z wychowania, z narracji rodzinnej. Niestety ta narracja wciaz jest zywa w wielu polskich domach. Jest zywa niestety w Kosciele (Hoser), jest zywa nawet wsrod czesci hiostorykow. Dodanie do znanej metafory izraelskiego polityka jeszcze genetyki jest zwyczajnym zabiegiem antysemickim: on nas, Polakow uwaza za gemetycznie inny gatunek.
A tu nie o gentyke chodzi.
Na pyatnie zas dlaczego tylu Zudow osiedlalo sie na polskich ziemiach jedna z odpowiedzi jest to, ze byli w roznych okresach historii chetnie do Polski przyjmowani. Nieraz ratowali krolewska kase. Ci, ktorzy naplywali, byli bogaci. Mogli spakowac lub spieneizyc swoj majatek i ruszyc w swiat uciekajac przed Swieta Inkwizycja. Dlatego tez bylo w interesie Rzecypospolitej stworzyc im lepsze warunki do zycia, wprowadzac prawa ochrony Zydow takie jak Statuty Kaliskie.
Okej, teraz załapałem, że Jagoda na widok pewnych tytułów ma odruch „o matko, już nie mogie, znowu będzie o genetycznym antysemityzmie”. Ale nie ma się co tak bardzo warunkować, bo o jakimkolwiek genetycznym -izmie nikt rozsądny mówić nie może, a tytuły – jak widać – z sensem tekstu nie muszą mieć wiele wspólnego. 😉
A tę metaforę z wyssaniem, choć ją rozumiem, też uważam za niedobrą i szkodliwą. Ona trafia w pewne takie emocjonalne węzły, których dźgać nie należy, bo nic dobrego z tego nie wynika, a już najmniej jakaś sensowna dyskusja.
Tytuł z sensem tekstu, a tekst z sensem w ogóle też nie musi 😉
Mnie się ta historia wydała miejscami mało realistyczna. Ciekawe, czy autor wywiadu przeprowadził jakiś wstępny research, czy podał wszystko tak, jak i jemu podano.
Dzień dobry 🙂
Jestem ciekawa opinii Irka o lubelskim dodatku Polityki. Irku, daj głos, proszę 🙂
Idziemy dzisiaj z panem mężem na Bogów. Religa mocno mi się naraził, ale Varga tak ogniście zachęca (do filmu, nie do Religi), że się przemogłam.
Rzeczywiscie, pol dnia mnie nie ma a tu znowu o Zydach 👿
Nie wiem kto wymyslil bzdurny termin antysemityzm genetyczny; o ile mi wiadomo badania popierajace genetyczny przekaz informacji wyuczonej sa szalenie nikle 😉
Dlaczego Zydzi osiedlali sie w Polsce to chyba zalezy od okresu. Poczatkowo o ile pamietam wyklady glownie dlatego ze Polsce zalezalo na imigracji z rejonow niemieckich, przez co dawala im przywileje, a ludnosc zydowska przychodzila do Polski razem z ludnoscia niemiecka.
Wypadki antysemityzmu u mlodziezy ktora Zyda na oczy nie widziala (pomijajac TV) owszem sa i stosunkowo niezadkie, tego jak rozumiem dotyczy metafora ssania, szczegolnie dzis.
Niestety temat jest z jednej strony niedogadany, choc rownoczesnie zagadany i przegadany do obrzydzenia, a na tym forum omawiany chyba nieproporcjonalnie czesto.
Znam więcej takich historii z czasów wojny, które się wydają mało realistyczne. Choćby życiorysy Szpilmana, Tyrmanda, Michała Bristigera i wielu innych, którzy często nie odważali się ich publicznie opowiadać, bo się bali, że się ich weźmie za fantastów. A rzeczywistość wojenna po prostu była pełna chaosu i bezhołowia, w których to warunkach los mógł sobie wyczyniać najdziksze swawole.
Oczywiście jest możliwe, że mocno starszy pan tu i ówdzie miał jakieś luki w pamięci i wypełniał je późniejszymi „dopiskami”. Wszyscy to zresztą do pewnego stopnia robimy, niekoniecznie w późnym wieku. 😉 Ale to, że jeden czy drugi fakt w rzeczywistości wyglądał inaczej, wcale nie zmienia istoty takich opowieści – tego, jak się czuli ich bohaterowie, jak odbierali świat, jak wpływało na nich to, co im się przydarzało. I po to przecież takie historie czytamy, nie po to, żeby z precyzją śledczego dojść, czy zbrodnia została popełniona o 15.40, czy o 16.05.
Lisku, dziś właściwie nie o Żydach, tylko jakoś to przypadkowo wypłynęło, przy okazji durnych tytułów, Ale ja się nie upieram, żeby kontynuować. 😉
Oj, dobrze że wylądowałam przed Liskiem, bo by było, że na siłę zmieniam temat 😉
Mnie nie chodzi o to, czy o 15.40 czy o 16.10. Po prostu przyjmując ogólny wydźwięk opowieści, podchodzę z rezerwą do szczegółów. Jeden szczegół trochę mnie frapuje – pada tam bardzo konkretne oskarżenie pod adresem żołnierzy podziemia, służących w plutonie dowodzonym przez porucznika Szarego w Lasach Chojnowskich. Co robi z tym autor wywiadu? Sprawdza czy zostawia?
O genetyce w rozumieniu posla Gorskiego Zydzi w ogole malo sie wypowiadaja. Bo w odroznieniu od posla Gorskiego zazwyczaj rozumieja znaczenie slowa genetyka.
Metafora o wyssaniu z mlekiem matki faktycznie raczej malo dyplomatyczna w ustach polityka, nawet pod duza prowokacja. Jest najbardziej ze wszystkich cytatow pamietana, choc gdyby pamietac inne cytaty, takie blizej domu, to daleko bysmy nie zajechali. Ja wciaz pamietam co ktores z blizniat Kaczynskich mowilo o Helenie Luczywo i jej dziedzicznym obciazeniu KPP.
Doskonale podsumowanie Synod a polscy biskupi:
http://wyborcza.pl/1,75968,16800739,Synod_rozprawia_sie_z_koscielnym__jezykiem_z_innej.html
Musimy sledzic biskupa Rysia, bo wydaje sie byc komplernie z innej planety niz reszta naszych.
Zastanawiam sie nad obserwacja opisan przez Vesper ze latwiej dogadac sie w sprawie terazniejszosci niz przeszlosci. Wydaje mie sie ze toeretycznie moze byc na to pare dodatkowych powodow
a. Poki mowimy o sobie, mowimy o sprawach ktore nam sie zdarzyly, wiec to mniej stereotyp a wiecej doswiadczenie z wlasnej reki, co moze byc racjonalniejsze.
b. Mysle ze latwiej jest wybaczyc za siebie niz za kogos nam drogiego kogo kiedys skrzywdzono.
c. Pokrewne poprzedniemu: nad terazniejszoscia mamy jakas wladze, nad przeszloscia nie.
d. Informacja o terazniejszosci jest lepiej dostepna. Co do przeszlosci, kazdy jest wychowany w narratywie swojej grupy, ktora jest synteza przejsc starszego pokolenia lub pokolen, skladajaca sie z ogromnej ilosci faktow nie zawsze opisywalnych czy pamietanych oddzielnie, na dodatek widzianych troche selektywnie. Im informacja jest trudniejsza do ogarniecia, tym trudniej o niej dyskutowac.
O, jakiz piekny Lisek na polance!
Rzeczywiscie, byl bardzo puszysty 🙂 Cos zjadl, cos zakopal (jak psy przysypal nosem) i znikl 🙂
Dostaliśmy od Babilasów, prawie przed miesiącem, urodziwą dynię Marina di Chioggia. Warto wygooglować i podziwiać jej urodę 🙂
Znalazłam taki przepis i przygotowuję się na jutro do jego przetestowania. Grzyby będą suszone.
Dynia zapiekana z grzybami
SKŁADNIKI:
2 średnie dynie
340 g świeżych grzybów
2 cebule
250 g mascarpone
3 łyżki serka śmietankowego
100 g startego parmezanu
3 jajka
1,5 łyżeczki gałki muszkatołowej
masło do podsmażenia grzybów
sól morska
świeżo zmielony pieprz
PRZYGOTOWANIE:
Grzyby czyścimy i kroimy na plasterki. Cebule kroimy w kostkę. Na patelni podgrzewamy masło i smażymy na nim grzyby i cebule prze około 10 minut. Wszystko solimy i pieprzymy i odstawiamy na bok. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni. Z dyni odcinamy górę, kapelusik odkładamy na bok, a ze środka dyni wydrążamy miąższ (miąższ odkładamy, przyda się n.p. do zupy) zostawiając około 1-centymetrowej grubości ściankę. Dynie solimy i ustawiamy do góry nogami. W misce mieszamy mascarpone, serek śmietankowy, jajka i przyprawy. Do serowej masy dodajemy grzyby, mieszamy. Dynie ustawiamy w żaroodpornym naczyniu, napełniamy farszem i przykrywamy odciętym kapelusikiem. Pieczemy około 60 minut na funkcji termoobiegu.
Haneczko,dodatek tak jak Lublin momentami nijaki, a więc rzetelny.Pokazano najciekawsze zjawiska kulturalne i polityczne, dyskretnie pominięto filharmonię lubelską. Jak to u nas mówią – ” filharmonia zeszła na PSL”. Brama Wschodu po ostatnich wydarzeniach na Ukrainie coraz trudniejsza w realizacji. Odczuwamy bardzo, że jesteśmy u kresu granicy Unii. Szczególnie embargo uderzyło w lubelskie firmy. Młodzi ludzie po studiach są praktycznie bez szansy na ciekawą pracę. Jak w każdym mieście są nietrafione pomysły / wybudowany stadion bez drużyny!!!/
Dość narzekania 😈
Miasto jest klimatyczne. Nie sposób się nudzić.
Terlik w rozpaczy i bredzi cos o „koniu trojanskim”. Chyba Papieza nazywa Koniem? Dozdalis’!
Mnie sie dodatek o Lublinie ogromnie podobal, naprawde, no ale ja tam nie mieszkam.
Kocie, zawsze fajnie jest tam gdzie nas nie ma 😉
Ale ja naprawdę lubię to miasto i staram się z niego korzystać. Tylko czasu brak 🙁 Byle do emerytury. Oby w zdrowiu 🙄
Niedobrzy Niemcy transmitują w TV swój mecz, a nie polski. I to ma być jedna Europa? 👿
A to Niemcy jeszcze grają 😯
Jedni śpiewają bo muszą, inni grają bo muszą. 😈
A jeszcze inni nie oglądają, bo nie muszą. 😉 Vesper, dziękuję za prof. Bilewicza.
Na jeleniej polance byly dwa jenoty, a wlasciwie dalej sa, ale w cieniu i ich nie widac. Stale sie tam cos dzieje i ladnie jest podkladane jedzenie.
Stale się coś dzieje, tylko najczęściej nie wtedy, jak ja zaglądam. 👿
Dzis byl Lis z tak puchatym ogonem jakby wlasnie wyszedl od fryzjera.
Nasze miejskie Liski nie umywaja sie do Prawdziwego Lesnego Lisa Estonskiego .
Jeszcze takiego nie widzialem. I bardzo tym ogonem zamiatal powietrze..
a tu fajny tytuł, fajny wywiad i fajny człowiek:
http://wyborcza.pl/magazyn/1,141463,16783220,Gwarancja_na_Kota.html
🙂
Pamiętaliście o zdjęciu skarpetek przed snem? ❗ No.
Jeszcze o pojednaniach miedzygrupowych.
Oczywiście, każdy człowiek o trudnej biografii, powinien mieć możliwość opowiedzieć swoją historię, ale dopóki pokolenie to nie odejdzie, a jego narracje nie trafią tam, gdzie już w tej chwili w zasadzie należą, czyli do historii, pojednanie będzie trudne.
Troche mi to zabrzmialo jak „niech sie wygada i juz pojdzie, bo przeszkadza” choc wiem ze nie taka byla intencja.
Dla mnie taki opis oznacza ze konflikt miedzy danymi grupami byl tak ciezki ze nie ma mozliwosci go zalagodzic i relacje miedzy tymi grupami beda mozliwe dopiero w momencie w ktorym bedzie mozna powiedziec ze to juz nie sa te same grupy, bo nie ci sami ludzie, tamci odeszli. Tz nie ma dialogu, kontakty sie odnowia wtedy gdy problem rozwiaze sie sam.
Zastanawia mnie tez rozroznienie miedzy historia a terazniejszoscia w wypadku zdarzen ktorych swiadkowie jeszcze zyja. Kto i jak decyduje gdzie do tylu konczy sie terazniejszosc.
Z doskoku (międzylądowanie po drodze z robociarni do sypialni) i w jednej tylko kwestii, jako że nie mam na przykład dobrych rad co i kiedy powinien nakładać papież Franciszek czy belgijski król Filip.
Chodzi o to czy piersi matek-Polek mają jakieś szczególnie dziwne mleko czy może to sprawa jakiejś innej pożywki. Otóż w recenzji z zeszłorocznej książki The Devil That Never Dies, z podtytułem „The rise and thread of global antisemitism” — a autor to Daniel Jonah Goldhagen, ten, co tak ostro przyłożył niemieckiemu ludowi książką „Gorliwi kaci Hitlera” — w recenzji z Huffington Post Thane Rosenbaum pisze:
[…] why 59 percent of Europeans across 15 countries believe that Israel is the greatest threat to world peace — not nuclear North Korea or avowedly genocidal Iran? The United Nations has passed six times as many resolutions against Israel as it has against Sudan. Germany is the 20th century’s greatest killer and yet there is there no lingering hate toward them. As for the rest of the word’s mass murderers, where are the condemnations and the calls for boycotts? Why aren’t they compared with the Nazis while Israel so often is?
Analizy naszych lokalnych a historycznych przyczynków mogą okazać się mało ważne w tym klimacie, bo dyskurs akceptowany dziś masowo na ulicach nie tylko arabskich stolic przebija z daleka wszystko, co złego i głupiego wygadywano w Rp II. A tamte pogłosy (a nie zdarzenia z okresu globalnego zdziczenia w WWII) powinny być porównywane z tym co obecnie się dzieje.
przepraszam, spałem juszsz, threat a nie thread.
Dzień dobry 🙂
kawa
herbata 🙂 🙂
brykam
szeleszcze 🙂 🙂
fikam
(Lisek przy Irkowej kawie, wyglada przeszlosci przez okno 🙂 )
Ciekawe pytanie Lisku, tez zastanowie sie (w przerwie przegladu pozycji, albo tez ciagle i bez przerwy 🙄 )
brykam fikam
Tereny S-Bahn (chce strajkowac dran, a jak do domu dojade? ) przeglad pozycji
i ciagle nieustajaco wrzesniowa jesien 🙂 🙂 🙂
bryk
bryk
brykam fikam
Dzień dobry 🙂
Dziś, w charakterze kawyherbaty i śniadania na dokładkę, seria fotek, która każdemu powinna dzień ozłocić: 😀
http://deser.pl/deser/51,111858,16781856.html?i=0
Rysie też tam są i w ogóle się strajkiem S-Bahnu nie przejmują. 😉
Nie wiem, jak odgradza przeszłość od teraźniejszości Bilewicz, ale w innych znanych mi tego typu badaniach przeszłość była definiowana jako konkretne traumatyczne wydarzenie czy proces, np. rzeź Ormian, czyli główne pole konfliktu w stosunkach ormiańsko-tureckich. Chyba na zasadzie „jak zainteresowane grupy w tej sprawie potrafią się dogadać, czy przynajmniej posunąć sprawę naprzód, to w innych będzie już z górki”.
Offtopikowo mam prośbę do Szanownej Frekwencji i dźwięczny będę za wszystkie dobre rady. Nadszedł bowiem taki moment w mym psim życiu, że chętnie zaposiadłbym jakowyś e-czytnik. Ale tu natychmiast pojawia się Wielkie Pytanie: jaki? Wiem, że są już różne rodzaje, różnych firm, ale sam kompletnie nie umiem się w tej rozbuchanej ofercie poruszać.
Na Amazona jestem okropnie cięty i najchętniej bym się na nich wypiął, ale nie wiem, czy jest jakaś sensowna alternatywa. Ba, nie wiem nawet, na co przy kupowaniu takiego ustrojstwa należy zwracać szczególną uwagę. 😳 Krótko mówiąc, zielony jestem jak rogata tabaka u płota i chcę się podszkolić, zanim zainwestuję. 😉
Zastanawia mnie tez rozroznienie miedzy historia a terazniejszoscia w wypadku zdarzen ktorych swiadkowie jeszcze zyja. Kto i jak decyduje gdzie do tylu konczy sie terazniejszosc.
Fascynujący problem, Lisku. Samo poszukiwanie odpowiedzi już jest ciekawe.
Wydaje mi się, że należałoby zacząć od decyzji, na jakim gruncie teoretycznym będziemy się poruszać – socjologii, filozofii czy psychologii, bo każda z tych dziedzin będzie na to patrzeć inaczej. Ale dylemat powstał w odniesieniu do badań prowadzonych w oparciu o narzędzia i podstawy teoretyczne psychologii społecznej, więc może lepiej pozostać w tym miejscu, żeby nie zabłądzić. Czyli nie próbujmy może odpowiadać na pytanie, czym jest przeszłość i teraźniejszość w ogóle, ale czym jest dla jednostki lub grupy.
Na tym gruncie, jak mi się wydaje, decydującym kryterium będzie włączenie traumy poprzednich pokoleń do Ja obecnie żyjących. Jako co zostaje trauma ta włączona – jako moja własna przeszłość, czy jako przeszłość moich przodków; jaką grupę postrzegam jako grupę własną – moje pokolenie, czy mój naród z moimi przodkami i potomkami. Postrzeganie to będzie zawsze zależne od kontekstu, można nim manipulować (w rozumieniu manipulacji eksperymentalnej, nie propagandowej), co pokazały badania Bilewicza.
Ważna też będzie motywacja Ja do włączenia lub wyłączenia przeszłości. W tym ujęciu istotne jest, jakie miejsce zajmujemy wobec traumy – ofiary, sprawcy czy świadka. Badań na ten temat nie znam, ale intuicja mi podpowiada, że najsilniejszą motywację do wyłączenia będzie miał sprawca. Upora się z traumą najszybciej, jeśli tylko ofiara mu pozwoli. Przykład Niemiec zdaje się tę stworzoną na kolanie teorię potwierdzać, choć oczywiście może tu wchodzić w rachubę jeszcze trzeci czynnik.
Ofiara ma trudniej, bo utraciła poczucie kontroli, a przez to poczucie bezpieczeństwa. Aby odzyskać poczucie bezpieczeństwa będzie motywowana i do włączenia traumy do Ja (żeby zawsze pozostać czujnym), i do wyłączenia (aby ratować wiarę w sprawiedliwość świata). Jest więc rozdarta i – puszczam wodze wyobraźni – rozdarcie to może mieć charakter pokoleniowy. Przekaz starszego pokolenia może być ukierunkowany na włączenie traumy do Ja pokolenia młodszego, młodsze pokolenie może mieć motywację przeciwną.
W najbardziej niedookreślonej sytuacji jest świadek. Zarówno ofiara, jak i sprawca dążą do tego, by zajął stanowisko. Sprawca może chcieć podzielić się odpowiedzialnością ze świadkiem, ofiara widziałaby świat jako bezpieczniejszy, gdyby udało się sprawę uprościć – albo stoisz po stronie dobra, albo zła. Najtrudniejszy dla świadka może być moment, w którym nacisk pozostałych stron postawi go wobec konieczności włączenia traumy do własnego Ja. Jeśli nie zrobiło tego pokolenie bezpośrednich, naocznych świadków, musi to zrobić pokolenie ich potomków. Dlatego bardziej mi się wydaje prawdopodobne, że jeśli trauma zostanie włączona, zostanie włączona jako element teraźniejszości. Gdyby tak było, to w odniesieniu do dialogu polsko-żydowskiego może to powodować dodatkową trudność – strony rozmawiają, będąc, każda z nich, na innym etapie przeżywania traumy – Żydzi jako element przeszłości, Polacy jako element teraźniejszości.
Wydaje mi się też, że nie bez znaczenia dla jednostki w rozróżnianiu przeszłości od teraźniejszości jest możliwość wywarcia wpływu na wydarzenia lub choćby przyjęcia moralnej postawy w czasie rzeczywistym, na bieżąco. To, do czego teraz mogę się odnieść czynem lub choćby myślą, to jest moja teraźniejszość.
Troche mi to zabrzmialo jak „niech sie wygada i juz pojdzie, bo przeszkadza” choc wiem ze nie taka byla intencja.
Dla mnie taki opis oznacza ze konflikt miedzy danymi grupami byl tak ciezki ze nie ma mozliwosci go zalagodzic i relacje miedzy tymi grupami beda mozliwe dopiero w momencie w ktorym bedzie mozna powiedziec ze to juz nie sa te same grupy, bo nie ci sami ludzie, tamci odeszli. Tz nie ma dialogu, kontakty sie odnowia wtedy gdy problem rozwiaze sie sam.
Dobrze, że nie ma wątpliwości co do intencji. Dla mnie taki opis oznacza, że są pewne procesy, które muszą przetoczyć się zgodnie z własną logiką, po kolei, etap po etapie. Nie chodzi o to, czy bezpośredni świadkowie żyją, tylko na jakim etapie włączenia traumy do Ja są dialogujące strony.
Bobik, ta Pani z podejrzanym nazwiskiem, ustawia zwierzyne do fotek Nikt mi nie powie. Nie wiem jak to robi i czym je przekupuje, ale ustawia. .
Ale przynajmniej nie pokazuje jak rozszaropuja antelope gnu, co jest najwieksza namietnoscia roznych fotografow Fauny.
No dobra.
A może to już profesjonalny modeling? Fotografka się nie przyzna, ale może czworonogi wywieszą gdzieś cennik.
Moze.
Nie jestem pewien tej łatwości wyłączenia traumy przez sprawcę. „W tym temacie“ pouczające jest porównanie Niemców i Turków.
Niemcy do swojej roli sprawcy już w drugim pokoleniu podeszli niezwykle uczciwie i przepracowali to „na wylot“. Nie wiem, czy jest drugi przykład zbiorowego sprawcy, który tak dużo wyraził „żalu za grzechy“ i tak szczerą miał chęć pokuty (to się działo głównie w czasach żelaznej kurtyny i u nas, z przyczyn politycznych, było zamazywane – przeciwnie, Tu Jedynka straszyła Hupką i Czają, którzy w Niemczech byli egzotycznym marginesem). I to się wcale na tym drugim pokoleniu nie skończyło, bo również obecnie wiele postaw Niemców kształtowanych jest przez ich poczucie winy/odpowiedzialności, np. skrajny pacyfizm (przez co zresztą łatwo ich wmanewrować w rolę pożytecznych idiotów), ekologizm czy entuzjastyczne rzucanie się we wszelkie akcje pomocowe (pamiętacie te wszystkie paczki, które szły do nas z Niemiec podczas stanu wojennego?), NGOS-y, międzynarodowe inicjatywy wspólnotowe i jednoczące, itd, itp. Czyli nie jest tak, że Niemcy swoją odpowiedzialność odfajkowali i teraz już się do niczego nie poczuwają. Oni ją uczciwie, dogłębnie przyjęli (tu by się można wdać w weberowskie rozważania, jaki był w tym udział etyki protestanckiej, ale nie chcę komplikować 😉 ), a dzięki temu mogli włączyć w swoją tożsamość w sposób już nie niszczący, a budujący nową, pozytywną jakość.
Przekładając to na perspektywę osobistą: ja nie mam żadnych problemów w rozmowie z Niemcem o przeszłości. Wiem, że on od razu uderzy się w piersi i powie „tak, okropnie zgrzeszyliśmy jako zbiorowość, to było straszne i niewybaczalne. Ale ja w ramach zadośćuczynienia bardzo się staram, żeby świat był chociaż trochę lepszym miejscem“. Nie ma przy takiej postawie właściwie żadnego miejsca na konflikt, chyba że ktoś by się niebywale uparł. 😉
A Turcy mogą być przykładem postaw przeciwnych: oni swojej traumy sprawcy nie przepracowali (jako zbiorowość, bo pojedyncze próby oczywiście były), tylko wyparli, wskutek czego utrzymali ją przy życiu w tej niszczącej postaci. Więc jakakolwiek rozmowa na ten temat z przeciętnym Turkiem kończy się zwykle awanturą i urazą, nawet jak się jest kimś z boku, nie Ormianinem. A ponieważ rzeź Ormian znacznie wcześniej była niż WWII, teza o łatwości wyłączenia traumy sprawcy jest dla mnie dość nieprzekonująca. Raczej bym do tego problemu właśnie od strony uczciwego przepracowania podchodził.
Z przekupywaniem zwierzyny do fotek wcale nie jest tak prosto. Wiem z doświadczenia. Jak mnie próbują przekupić, żebym przez chwilę siadł i popozował, to się tym bardziej kręcę, bo chcę szybko dostać następny smaczny kąsek. 😈
Ale profesjonalny modeling to insza inszość. Zawodowcy pewnie dostają wypłatę dopiero po sesji, więc w jej trakcie kręcić im się nie opłaca.
I słowo honoru, że linkując te fotki myślałem o Mordce – mogę wrzucić, bo nie ma rozszarpywanej antylopy gnu. 😆
Przypadek Niemców jest rzeczywiście szczególny, ale też i warunki są szczególne. Przeważnie rachunek krzywd ma pozycje i po stronie winien, i po stronie ma. Pokusa jest natomiast silna każdej ze stron, by samemu być w konflikcie ofiarą, nie sprawcą, bo moralność ofiary nie jest kwestionowana. Motywacja zaś do bycia postrzeganym jako grupa o wysokiej moralności, jest wśród ludzi bardzo silna.
W przypadku Niemiec, choćby nie wiem jak się starać, wiadomo kto był sprawcą, a kto ofiarą. Pewne próby uszczknięcia dla siebie choć odrobinki ze statusu ofiary to ruchy upamiętniające cierpienie wysiedlonych. No ale ponad to nic więcej znaleźć nie sposób.
Natomiast ciekawą kwestią jest, co jest postrzegane przez Niemców jako teraźniejszość, a co jako przeszłość. Może były badania na ten temat, ale nie znam ich. Gdybym sama miała to zbadać, założyłabym hipotezę badawczą, że trauma należy do przeszłości, natomiast do teraźniejszości należy zadośćuczynienie.
Mój pierwszy intuicyjny odruch chyba też byłby taki. Ale o badaniach tego akurat aspektu też nic nie wiem. I podejrzewam, że ich przeprowadzenie byłoby bardzo niełatwe, bo precyzyjne określenie, gdzie się kończy trauma sprawcy, a zaczyna czysta chęć zadośćuczynienia, to dopiero ostra jazda. 😉
Pewnie można by to zoperacjonalizować. Jeśli nie od pierwszego strzału, to metodą kolejnych przybliżeń.
Spróbuję jeszcze inaczej myśl wyrazić: nie może chyba istnieć chęć zadośćuczynienia bez poczucia sprawstwa, więc jakiś tam element sprawczej traumy zawsze w tej chęci musi być obecny, choćby w bardzo rozwodnionej i już niezbyt dolegliwej postaci. Rozdzielenie tego z chirurgiczną precyzją byłoby operacją niezwykle skomplikowaną i nie jestem pewien, czy potrzebną. Ale w przybliżeniu można by chyba powiedzieć, że u Niemców trauma w większej części należy do przeszłości, a w teraźniejszości większą część stanowi zadośćuczynienie. Do celów roboczych takie nieprecyzyjne sformułowanie może wystarczyć. 😉
Niemcy nie sa przypadkiem szczegolnym. Mozna tez przypomniec Ameryuke i jej liczne proby przeproszenia i zadoscuczynienia np. (affirmative action) za niewolnictwo.
Ale byly tez inne kraje, ktore uczciwie rozliczyly sie z dziedzictwem historycznych krzywd.
Rysiu, sadzac po niklem ogonie i groznej zebatej szczece, to raczej wilk (mam nadzieje 🙂 )
Nie chodzi o to, czy bezpośredni świadkowie żyją, tylko na jakim etapie włączenia traumy do Ja są dialogujące strony.
Zgadzam sie, i wlasnie dlatego sprzeciwilam sie wyrazeniu „dopóki […] jego narracje nie trafią tam, gdzie już w tej chwili w zasadzie należą, czyli do historii” (odnosnie pokolenia ktore osobiscie traume przezylo i dzis o niej opowiada), bo nie mozna za mowiacego decydowac ze jego narracja juz nalezy do, lub dotyczy, historii, a nie terazniejszosci, jesli on sam tak nie uwaza.
Co do wlaczania traumy do swojego Ja, dokladnie tak samo to rozumialam. Tz trzy mozliwosci: #ja i moja terazniejszosc, #a i moja (osobista lub historyczna) przeszlosc, #poprzednie pokolenia i ich przeszlosc, juz nie calkiem moja. Ta trzecia mozliwosc jest, jak rozumiem, sytuacja opisana przez prof. Bilewicza, w ktorej mlode pokolenia obu grup staja razem jako opozycja w stosunku do poprzednich pokolen.
Oczywiscie ciekawszy jest dialog w pierwszych dwoch sytuacjach. Sa traumy tak ciezkie ze w obu sytuacjach on jest niemozliwy. Ale czasem jest. Sa np grupy izraelsko palestynskie, jedna to forum rodzin (z obu stron) ktore stracily w walkach kogos najblizszego, dzialajace juz od wielu lat, drugie to forum ludzi ktorzy walczyli po obu stronach z bronia w reku, postanowili zlozyc bron i dzialac wspolnie dla pokoju
http://cfpeace.org/ ;
Obie sa przykladami pierwszego rodzaju.
Dialog drugiego rodzaju jest mozliwy, tak mi sie wydaje, nawet jesli trauma byla straszna, jesli obie strony dojda do concensusu w sprawie swoich wzajemnych rol (kto byl winien czego). Takim przykladem jest chyba przyklad izraelsko-niemiecki. Nie zawsze to dialog aktywny, szczegolnie u starszych, ale jest poczucie spokoju. W wypadku mlodych powojennych pokolen w rozmowach widac ze obie strony identyfikuja sie ze swoimi grupami, jak najbardziej uwazaja swoje historie narodowe za wlasne, a mimo to jest dialog, bo narracja jest ta sama. Tu akurat o dziwo nie ma odsuwania sie od przeszlosci, jest to wrecz punkt godnosci nie separowania sie od niej; pamietam sytuacje w ktorych to ja musialam pocieszac ludzi niemieckiego pochodzenia potwornie zdeprymowanych spotkaniem twarz w twarz z Izraelka (to bylo zanim Izraelczycy zajeli radosnie polowe Berlina 😀 ). Znam inne przypadki – ludzi mowiacych to nie ja, a moi przodkowie byli podczas wojny zagranica, ale spotykalam tych ludzi dlatego ze robili swoje doktoraty i postdoki akurat w Izraelu.
W stosunkach turecko-ormianskich tego nie ma, poniewaz Turcja sie swojej roli wypiera.
Nie wiem jakie sa stosunki w dawnej Jugoslawii, chetnie bym o tym poczytala jesli mozesz mi, Vesper, polecic jakas dobra ksiazke.
O, same lajzy 😀
Można by do dodatku Mordki dorzucić rozliczenia z kolonializmem i jeszcze kilka innych rzeczy. Oczywiście, że Niemcy nie są jedyni, którzy się rozliczyli. Ja tylko mam wrażenie, że oni to zrobili (i robią nadal – ja już czasem mam dość i trochę, jak przy niektórych rocznicach w TV tylko zły Hitler, obozy, bitwy i walenie się w biust) z iście niemiecką 😉 konsekwencją i dokładnością, dlatego napisałem, że chyba nie ma drugiej zbiorowości, która by się rozliczyła aż tak drobiazgowo. No, ale też mieli z czego, nie ukrywajmy.
Bobiku, z pewnością masz rację. W grupach zawsze tak chyba jest, że jeden ma więcej (poczucia winy), inny mniej. Chodzi o średnią. Ale żeby już bardzo rzetelnie podzielić włos na czworo 😉 rozróżnijmy jeszcze pojęcie sprawstwa od sprawczości. Do sprawstwa wystarczy, by być sprawcą jakiegoś zdarzenia. Sprawczość w tym kontekście to będzie raczej poczucie mocy, zdolności, by mieć wpływ na wydarzenia. Jeśli takie rozróżnienie wprowadzimy, to może będzie wyraźniej widać, dlaczego do zadośćuczynienia nie jest potrzebne osobiste poczucie winy. Wystarczy postrzeganie siebie jako członka tej samej grupy, do której należy sprawca oraz poczucie sprawczości, by wierzyć, że w mojej mocy jest zrobić coś, by zadośćuczynić.
A Kot oczywiście ma rację, że Niemcy nie są przypadkiem zupełnie odosobnionym, a szczególnym jedynie w przypadku omawianego konfliktu. Cechą wspólną niemieckiej winy za cierpienie Żydów, jak i amerykańskiej za cierpienie czarnoskórych niewolników, jest pewna oczywistość sytuacji, czytelna tożsamość sprawcy i ofiary. Trudniej jest, kiedy to się miesza.
Lisku, poszukam publikacji o konflikcie jugosłowiańskim w czeluściach pamięci i twardego dysku 😉
Bry! 🙂
Bobik, obawiam się, że musisz sam przedrzeć się przez świat czytników.
Tu jest dobra strona:
http://swiatczytnikow.pl/o-co-chodzi/jaki-czytnik-wybrac/
Uważam, że Kindle z e-papierem jest najlepsze i wcale to nie znaczy, że wiążesz się z Amazonem. Teraz epub i mobi to podstawowe formaty książek elektronicznych, kupujesz gdzie chcesz i ładujesz do swojego Kindla za pomocą kabla z komputera.
Trochę mi jednak doskwiera ten kategoryczny podział na sprawców i ofiary w wymiarze narodowym.
To nie jest takie biało- czarne.
Na przykładzie Niemiec – jako państwo byli sprawcami, to nie ulega wątpliwości, ale jako społeczeństwo byli również ofiarami.
I to nie tylko wysiedleńcy, ale niemieccy przedstawiciele mniejszości religijnych, seksualnych, przeciwnicy polityczni, cywilne ofiary bombardowań, setki tysięcy wdów wojennych z dziećmi etc.
Dlatego jednak mi przeszkadza sformułowanie, że próbują dla siebie co nieco ze statusu ofiary uszczknąć.
Być może bierze się to stąd, że ja zasadniczo odrzucam pojęcie winy zbiorowej.
Bo cóż ja mogłabym zrobić mieszkając w wówczas Niemczech, aby powstrzymać Hitlera?
Co mogę zrobić teraz, poza niegłosowaniem na niego, aby powstrzymać Prezesa przed objęciem władzy ?
Po przyjeździe do Niemiec na początku lat 80. cały czas łapałam się na tym, że spotykając faceta powyżej 60- ki zawsze zastanawiałam się, co też on robił w czasie wojny. Siedziało to we mnie jak robal jakiś paskudny.
I nie wyniosłam tego z domu, mimo że ofiar również tej wojny w rodzinie było niemało.
Myślę, że było to wynikiem lekcji w szkole, lektur i filmów.
Nie można obarczać winą całego narodu za zbrodnie z przeszłości, to uniemożliwia dialog.
My również nie byliśmy wyłącznie ofiarami i nie tylko w tej wojnie.
Zmoro, przecież nie chodzi o indywidualny wymiar odpowiedzialności za konkretne zbrodnie, tylko przynależność grupową i status grupy.
Ja wiem, Vesper, ale właśnie ten status grupy jako narodu mimo wszystko mi jakoś przeszkadza, bo jest za sztywny.
Uważam, że tak nie można. Bo to prowadzi do obarczania winą całego narodu czy populacji. I zostaje zakonotowane w podświadomości pokoleń całych.
I stąd się biorą trudności w dialogu stron.
Zdecydowanie wolę określenie nazistowskie Niemcy, czy hitlerowcy.
I myślę, że właśnie takie rozgraniczenie w procesie pojednia i wybaczenia Izraela z Niemcami znalazło zastosowanie. Inaczej byłoby to niemożliwe.
Jedno jeszcze zauważam, być może niesłusznie, że wiecznie żywy w pamięci Holokaust nabrał znaczenia geograficznego, a nie historycznego, niejako w oderwaniu od faktycznych sprawców.
Położenie obozów zagłady rzutuje na negatywne postrzeganie mieszkańców tych regionów, vide polskie obozy zagłady utrwalone w świadomości wielu.
Dlatego zdecydowanie wolę zwroty:
Niemcy przepracowały, a Turcja nie przepracowała
od określeń:
Niemcy przepracowali, a Turcy nie przepracowali.
Jakoś wtedy mi łatwiej, bo pamiętam jak mi źle było z tym robalem toczącym duszę.
Sa ofiary i ofiary. Sa ofiary, bo daly sie uwiesc zbrodniczej ideologii i glownego ideologa na swe nieszczescie uczynily liderem. I sa ofiary, ktore mordowano.
Nie stawialbym tu znaku rownosci. Oczywoscie, ze w spoleczenstwie niemieckim byly tez ofiary mordwane lub przesladowane przez rezim nazistowski. Niektore jeszcze wiele lat po wojnie musialy sie dopominac uznania, ze byly ofiarami. Jeszcze w latatch siedemdziesiatych pojawialy sie w powaznej niemieckiej prasie sugestie, ze prawa norymberskie dotyczace spolecznosci Sinti mialy charakter wylacznie antykryminalny. Dopiero upokarzajacwalka stoczona przez srodowsika Romow i Sinti doprwadzily do tego, ze Sinti zaczeto trakltowac jako czesc Ostatecznego Rozwiazania Hitlera, a nie jak element kryminalny.
Opowiadal mi o tym dlugo i pokazywal teksty wielki dzialacz romski Rudko Kawczynski:
http://de.wikipedia.org/wiki/Rudko_Kawczynski
Zupa się gotuję, jeszcze zdążę coś kłapnąć, zanim przyjdą konsumenci. 😉
Ja bym w takich rozważaniach, jak nasze powyższe, jednak pozostał przy określeniach „Niemcy”, „niemiecka wina”, choćby dlatego, że zwykle tak to odczuwają sami zainteresowani. Jest oczywiste, że Niemiec, który ma poczucie zbiorowej winy, z nazistami się nie identyfikuje, ale nie mówi „oni zawinili”, tylko „myśmy zawinili”. My, Niemcy. Tylko na tej płaszczyźnie to poczucie zbiorowej, historycznej winy jest możliwe, bo dziś prawdziwych nazistów już nie ma, a neonazistów jest garstka i o winie to akurat nie z nimi.
Ja też z polskimi antysemitami nie mam i nie miałem niczego wspólnego, poza jednym – narodowością. Ale czuję się winny niejako za nich i w ich imieniu, właśnie przez ten jeden wspólny punkt. I wręcz nie chcę, żeby mi to odebrano, bo ktoś, u licha, za antysemityzm w Polsce powinien się wstydzić, a na tamtych nie mam co liczyć. 😎
dla Mar-Jo (i innych jezeli uwazaja ze warto 🙂 ) , nie u nas ale patrz w te twarze, tak wygladaly nasze w buch|bund!
http://www.potsdam.tv/mediathek/23176/Zeitzeugin.html
co mowi Noblistka? a to mowi:
https://scontent-a-cdg.xx.fbcdn.net/hphotos-xfa1/v/t1.0-9/1966670_857231277629445_2889732649746890969_n.jpg?oh=24acbc5ad689485f1d66435ed783e4ad&oe=54F34F3A
28 pażdziernika jest uroczyste otwarcie Muzeum Historii Żydów Polskich i wystawy głównej.
Dostałam właśnie zaproszenie i wzruszyłam się ogromnie.
Dostałam oczywiście jako członek zarządu Rady, ale co tam, ważne, że nareszcie otworzą.
Lisku to jest „farbowany na wilka” lis 🙄
a o tym Kto i jak decyduje gdzie do tylu konczy sie terazniejszosc. myslalem, szukajac wolnego autobusu (GLUPI S-Bahn strajkuje) i znalazlem cos takiego, OGROMNY skrot myslowy:
https://fbcdn-sphotos-f-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xfp1/v/t1.0-9/1779912_10152424277821409_6381788093221381178_n.jpg?oh=6f9c6a6830efcd545f76db6c23e62b6d&oe=54C17DE4&__gda__=1421634484_420a10eea46a7aa6f0ee52d5abbc1bfa
tutaj zadecydowal sprzedawca w kiosku, moze malo wie, albo szybko zapomina 😎
Ja bym jeszcze dodała, że określenie „Państwo X nie/przepracowało” sugeruje udział instytucji państwowych, co czasem ma miejsce (i wtedy proces przebiega szybciej), a czasem nie. Czy wsparcie to jest, czy nie, i tak to ludzie się ze sobą dogadują lub nie dogadują, przepracowują w sobie winy i krzywdy, a nie państwa i ich instytucje. Pojednanie jest procesem międzygrupowym i międzyludzkim, nie ma sensu przed tym uciekać.
Siodemeczko, prosze o fotorelacje 🙂 🙂 🙂
Jasne, Rysiu. 🙂
A czy na tej stronie z relacją z pobytu Haliny jest napisane, że ponad milion Żydów straciło życie w obozach?
Dzięki, Siódemeczko, za linkę do czytników. Razem z „zakulisowymi” informacjami od Liska daje mi już niezłe pojęcie, czego szukać. 🙂
Czy rewolucja w Watykanie, to jeszcze nie wiadomo, ale że trzęsienie ziemi, to pewne: 😯
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16806116,Burza_na_synodzie_biskupow___Z_gnoju_nic_sie_nie_urodzi__.html#BoxWiadTxt
Rysiu, bardzo dziękuję! 🙂
Bobiku, też korzystam z tej strony, którą Ci podpowiedziała Mt7, w przypadku kindle’owych dylematów. Przed kupieniem czytnika pożyczyłam na kilka dni kindle i jakiś inny, nieco tylko tańszy produkt. Na kindle’u wszystko działało szybciej, miało dla mnie znaczenie zwłaszcza szybsze przechodzenie na następną stronę. Poza tym w „tym drugim” przyciski nie chodziły tak łatwo i zdarzało im się zacinać – diablo irytujące. Ekran kindle’a też był lepszej jakości – to znaczy nie wiem, co tam było inaczej, ale tekst na kindle’u był po prostu przyjemniejszy dla oka.
Ja do czytania książek używam mój tablet Samsunga, działa dobrze jako czytnik i robi mnóstwo innych rzeczy 🙂
Niebagatelną jest rola państwa w przepracowaniu win tak w przypadku inicjalizacji jak i podtrzymywania ognia oczyszczenia. Dobrze to widać, kiedy porównamy Niemcy, w których państwo angażowało się mocno i Polskę, gdzie niemrawość państwa w tych kwestiach jest bardzo widoczna. Obowiązek przepracowania biorą na siebie organizacje pozarządowe, wspólnoty religijne i inne. Temat szeroki, nie na mojego zeza zbieżnego…
Moze za wiele nadziei pokladalem w tym synodzie po opublikowaniu podsumowania.
No, zobaczymy.
Ale niezaleznie od wynikow synodu, Franciszek bedzie robil swoje, gadal swoje. Moze jeszcze jakas encyklike napisze. On nie z takich co sie da zapedzic w kozi rog. On jest kompletnie inna formacja umyslowa niz nasze barany. Lombardi bedzie potem tlumaczyl co autor mial na mysli. Moze z pomoca Terlika i Flondry. 😈
Franciszek swoje a nasi biskupi swoje
http://www.tokfm.pl/blogi/bartoszapple/2013/06/slepy_gluchy_niemy_kardynal_dziwisz/1
Cokolwiek z tego wyniknie, zasiał intelektualny ferment i pozwolił tym, którzy przynajmniej w Polsce byli zepchnięci na margines, pomyśleć o sobie jako o równouprawnionym nurcie. To już dużo.
Przypomnienie na dobranoc 😈
Dziś Światowy Dzień Mycia Rąk
Irku, przecudna ta rozmowa!
Bardzo zaluje, ze nie prowadzila jej Judge Judy:
http://en.wikipedia.org/wiki/Judith_Sheindlin
ktora, gdyby Dziwisz nie odpowiedzial jej po raz pierwszy na zadane pytanie, wytarlaby nim podloge do czysta. Czego Judge Judy naprawde nie toleruje, to jak ktos nie odpowiada jej na pytania:
– Nie jestem twoim psychoterapeuta, chce miec fakty, a nie poezje! Wiec pytam jeszcze raz – co on powiedzial, co ty powiedzialas!
– Hej ty! Nie proboj krecic! „Eeee..” to nie odpowiedz! Rece z kieszeni i wyprostowac sie! Masz 10 sekund na odpowiedz!
– Sprobuj zamiast „Yeah!” odpowiedziec „Yes, Your Honor”.
– Na mnie masz patrzec, nie w sufit!
– Posluchaj! Ja w swoim najgorszyn dniu jestem madrzejsza niz ty w swoim najlepsym. Jak sie nie zmysla, to sie nie musi pamietac, co dokladnie powiedziales piec minut temu!
– Zgodnie z prawem mogles tak postapic. Co nie pomniejsza faktu, ze jestes kompletnym moralnym dnem!
– Ty sie nie opamietalas az do czasu, kiedy splodzilas z nim czworo dzieci???!!!! Z tym nieudacznikiem, ktory nie przepracowal w swoim zyciu ani jednego dnia????!!!!
-Lapy z kieszeni, madralo!!!!
I love Judge Judy.
A tymczasem w Głogowie cierpią.
Zwyczajna pomylka. Mialo byc nie w Glogowie tylko Golgocie.
Choc pewnie i w Glogowie cierpia.
Rozmowa z Dziwiszem nawiązuje do bardzo starej kościelnej tradycji „gadał dziad do obrazu (chyba jasne, że o święty obraz chodzi), a obraz do niego ani razu”. Dziwisz jest stworzony na obrazu obraz i podobieństwo, więc niby jak ma do dziada gadać?
🙄
A czy w tym Instytucie Cierpienia są również wykłady z lateksizmu i pejczologii stosowanej? Bo jak tak, to znam kilku chętnych, którzy na pewno by się zapisali. 😎
Kocie, sorry, ale nie jestem w stanie podzielić Twojego uwielbienia dla Judge Judy. Jej odzywki wydają mi się, delikatnie mówiąc, szalenie niegrzeczne i uwłaczające powadze sądu, o którą się rzekomo upomina. No, chyba że czegoś nie złapałem i nie jest to program o pewnych ambicjach wychowawczych, tylko kabaretowy, wtedy to inna rozmowa. 😉
Za szerokiego tematu zeena ja o tej porze też już zwężać nie będę, ale przynajmniej się podpiszę pod opinią, że państwo w sprawie grupowych porozumień i pojednań ma bardzo dużo do roboty.
I jeszcze dzięki dla MałgosiW. oraz Agi za uwagi na temat kundla i innych czytników. 🙂
Zgadza sie. Piesku. Czegos nie zlapales.
Ale teraz nie mam czasu, bo zaczyna sie cos o wszechswiatatch, ktorych jest podobno, zdanem niektorych astrofizykow, wiecej niz jeden.
Na wszelki wypadek nigdy nie wykluczam niezłapania czegoś. 😉 Ale w moim stylu grepsy Judge Judy tak czy owak nie są, co potwierdzi każdy, kto mnie zna tylko w stanie niewskazującym na spożycie. 😎
Ok, juz Ci tlumacze (zamiast o wszechswiatach, na ktore czekalem, jest o nietoperzach -wampirach – bardzo nieprzyjemne, fuj.)
Sad Judy Sheindlin rozpatruje tak. zw. „small claims” czyli roszczenia finansowe nie przekraczajace sumy $5000. Najczesciej chodzi o notoryczne wymigiwanie sie z placenia alimentrow, niesplacane pozyczki, zerwane kontrakty. I bardzo duzo bardzo cwaniackich oszustw, jak np. przypadek bardzo eleganckiego i wyskztalconego malzenstwa z trojka dzieci, ktore obrabowalo na czysto konta edukacyjne swych paroletnich synow, zalozone przez dziadka, ktory powplacal na kazde dziecko po $3 000 dolarow na ich przyszle college. Kiedy jednak dziadek rok po pierwszej wplacie chcial dokonac nastepnej, odkryl, ze jego synowa zabrala te pieniadze, w sadzie tlumaczyla, ze „musiala dzieciom zorganizowac przyzwoite wakacje” i ze ona, matka wie lepiej czego jej dzieci potrzebuja, a pieniadze raz wplacone na dzieci, przestaja byc pod kontyrola dzoadka.. Oczywoscie Judge Judy zmusila rodzicow do zwrotu pieniedzy na konta dzieci. Niestey mogla im nakazac zwrot tylko $5 tysiecy, zamiast ukradzionych dziewieciu. A dziadkowi poradzila, by szedl do „duzego” sadu i domagal sie zwrotu reszty i by obwarowal te konta sadowym zakazem ruszania, az dzieci beda pelnoletnie..
Bardzo wiele spraw jest takich np., ze boyfriend dzwoni z wiezienia i blaga swa girlfrend o wplacenie za niego kaucji ($4-5 tysiecy), ona wplaca, on po wyjsciu z wiezienia daje noge, idzie plodzic kolejne dzieci, zas w sadzie tlumaczy, ze wplata kaucji byla „prezentem” i ze on nigdy nie mial zamiaru zwracac.
Zdarzaja sie sprawy o zwrot pierscionka zareczynowego po zerwaniu narzeczenstwa – Judge Judy zawsze kaze zwracac pierscionek zakupiony „in anticipation of marriage” do ktorego nie doszlo. Inna podarowana bizuteria zazwyczaj nie podlega zwrotom.
Otoz zadaniem sedzi jest ustalenie kiedy faktycznie istnieje kontrakt ustny, nie spisany i w tym celu musi ona bardzo starannie ustalic co w swoium czasie zostalo powiedziane i czy jest np. mozliwe ze samotna matka z czworka dzieci zadluzyla sie w banku aby jej boyfriend mogl sobie kupic samochod, ktorego nie zameirza splacac.
Judge Judy slabo znosi cwaniactwo, rozwiazle maniery w sadzie, agresywne i aroganckie zachowanie sie na sali sadowej, i wiele razy musi przywolywac do porzadku i lapac na klamstwach. A szczegolnie uwaznie rozpatruje krzywde nieletnich dzieci – ma ona za soba 40 lat pracy w sadzie rodzinnym.
Jej orzeczenia sa bez zarzutu. Ale zdarza sie tez, ze choc pozwany wykreci sie od splaty dlugu, to jego postepowanie wobec ofiary przemyslanego oszustwa jest kompletnie sukinsynskie. I JJ nie zawaha sie mu powiedziec, ze jest ostatnim draniem i moralna szmata. Prostoduszna ofiara ma przynajmniej te satysfakcje.
Ona jest bardzo sprawiedliwa i zawsze po stronie osoby pokrzywdzonej, nawet przez wlasna glupote. Zle tez toleruje plodzenie licznych nieslubnych dzieci przez rozlicznych walkoni, ktorzy nie zamierzaja na te dzieci zarabiac i placic alimentow.
Riveting entertainment. .
Tutaj Judge Judy w ciagu pieciu sekund ustala do kogo naprawde nalezy ten Pies:
http://www.youtube.com/watch?v=JZACU-jQPTw
To jeszcze dorzuca 21-letniego debila z dziesieciorgiem dzieci:
http://www.youtube.com/watch?v=1ILbs_CMLvg
Dzień dobry 🙂
kawa
herbata
herbata
🙂
herbata……….. 😀
szeleszcze
brykam
🙂 😀
Tereny S-Bahn (po strajku podobno bedzie 🙂 ) przeglad pozycji
🙂 😀
brykam
brykam fikam
Dzień dobry.
Jeśli głupi S-bahn nadal strajkuje, można inne środki lokomocji wykorzystać :
http://media0.faz.net/ppmedia/aktuell/1632725172/1.3210390/article_multimedia_overview/wie-england-funktioniert-links-ranfahren-tee-trinken.jpg
To naprawdę zaczyna być groźne 👿
http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35235,16811034,Czy_katoliccy_lekarze_zablokuja_transplantacje_.html#MT
Dzień dobry 🙂
Mar-Jo podsunęła proste rozwiązanie problemu niedoboru ścieżek rowerowych. Na taką ścieżkę każdą gminę stać i da się ją zbudować najdalej w pół roku. 😈
A na problemy transplantologii, wywołane przez ultrakatolików, świetny sposób zaproponował jeden z komentatorów pod notką. Jak ktoś podpisuje sprzeciw wobec bycia dawcą, niech równocześnie podpisze zobowiązanie, że nigdy nie będzie biorcą. Zaraz by to sytuację na froncie zmieniło.
I kiedy już lekką łapą rozwiązłem wszystkie bieżące problemy, mogę się w spokoju ducha napić kawyherbaty oraz zerknąć do mediów, czym tu jeszcze można się dziś wpienić. 😈
No, nie mialbym zaufania do NHS, ze mi nie pobraliby organow przed czasem.
No, thank you, no. Stara wydala im troche ekstra tkanki na badania ws czasie Procedury, ale organu by nie dala. Teraz juz zreszta podobno mozna hodowac.
Czy Kot nam znienacka zultrakatoliczał i też w śmierć pnia mózgu nie wierzy? 😯
Nic na to nie poradze. Nie dana mi byla laska wiary w oddzielnosc pnia mozgu od reszty Kota. Dopiero jak sie zasmierdne po smierci, to mozecie sobie brac. Ale nie wtedy gdy mi jeszcze pazury rosna.
Odczuwam rzeczywiscie nabozny strach pred ingerencja NHS w moje szczarki.. Zawsze tak mialem, ale poglebilo sie to jeszcze wskutek zdarzenia sprzed pieciu-szesciu lat. Zaraz opowiem, ale wrazliwi niech wyjda zrobic sobie herbatke albo na papierosa..
Otoz zmarl maz kolezanki Starej, bez uprzedzenia, i dosc doslownie z piesnia na ustach – kiedy wraz z nastoletnia corka jechal taksowka z edynburskiego lotnioska do hotelu. Spiewali razem z taksowkarzem, mial to byc dlugo oczekiwany urlop, az Loui nagle zamarl i okazalo sie, ze nie zyje. Zawal albo wylew.
W Edynburgu zrobili mu postmortem, wypisali swiadectwo zgonu i wyekspediowali cialo do Londynu. Jednak aby go pochowac w Anglii niezbedne bylo drugie swiadectwo zgonu, angielskie, a nie szkockie..
Gdy sie juz to stalo, wdowa zaczela domagac sie raportu z post mortem bo chciala wiedziec dokladnie dlaczego jej maz zmarl tak nagle, niemal w biegu.
Po otrzmaniu raportu z sekcji zwlok zadzwonika do Starej w stanie kompletnej hoisterii, gdyz przecztytala, ze angielscy lekarze znalezli w Louim … cztery watroby, w tym trzy nieznanych denatow!
Najwidoczniej sekcja zwlok odbywala sie na jakiejs tasmie produkcyjnej w Szkocji i komus nie chcialo sie porozkladac tych watrob po wlasciwych nieboszczykach. Wiec je zaszyli w jednym.
Niby nie powinno to miec wiekszegio znaczenia, ale sposob w jaki potraktowano szczatki Zmarlego wywarly na mnie potezne wrazenie i powiedzialem sobie: po moim trupie!
Okej, każdy ma święte prawo do własnych, irracjonalnych fobii i lęków, ale oczywiście nie można z nich robić zasady ogólnej. 😉
Pewnie, że nauka jeszcze dalece nie wszystko wie i jeszcze nie raz, nie dwa zmieni swoje podejście do różnych rzeczy, ale nie bardzo mamy inne wyjście, niż uznawać tzw. aktualny stan wiedzy za obowiązujący, o ile nie możemy zaprezentować racjonalnych argumentów i dowodów, dlaczego miałby zacząć obowiązywać inny stan.
Niezależnie od wszystkiego Nagroda za „moje szczarki” należy się obowiązkowo. 😆
Od moich szczarkow tez wara!
Nic nie poradzę, uwielbiam dopisywać Makuszyńskiemu. 😳 😈
Śmierć pnia mózgu nie istnieje,
więc Matołek, sprytna rasa,
dał drapaka z prosektorium,
by z pniem martwym żywo hasać.
Bał się bowiem, że w kostnicy,
tak ni z gruszki, ni z pietruszki,
jacyś straszni bezbożnicy
mu na przeszczep wezmą różki.
No a która koźla dama
potraktuje z sentymentem
niepełnego osobnika,
co ma różki w pień wycięte?
Już miał wybiec poza szpital,
zgubić się w ulicznym ruchu,
wtem zobaczył, że go ściga
groźna banda łapiduchów.
„Dawaj różki!“ – głośno krzyczą
i puszczają w ruch skalpele.
„O, takiego!“ – beknął Kozioł,
„krójcie sobie jakieś cielę,
nie Matołka, który z ultra-
katolickiej perspektywy
nawet po mózgowej śmierci
jest jak Lenin, wiecznie żywy“.
Łapiduchy coraz bliżej,
Kozioł zakosami zmyka,
nagle widzi jakąś postać,
wielką niby pontyfikat.
Sam Profesor to nadbiegał,
by Matołka wziąć w obronę
i ocalić jego różki,
a jak Bóg da i ogonek.
Wielka bitwa na skalpele
rozgorzała pod szpitalem,
a Koziołek na to patrzył
i się nie przejmował wcale.
Wiedział, że w tej sytuacji
nie tknie jego nikt poroża,
bo nad Wisłą z wszelką wiedzą
zawsze wygra wola boża.
Jak przewidział, tak się stało,
bezbożnicy uszli w stepy
i nie było już nikogo,
kto by robić chciał przeszczepy.
Kozioł nasz Profesorowi
trzy talary dał w podzięce,
a i ze dwadzieścia dałby,
lecz Profesor nie chciał więcej.
„Nie majątek mnie rajcuje
– ze znaczącym rzekł pomrukiem –
tylko czysta satysfakcja,
żem pokonać mógł naukę“.
Rozanielił się Koziołek,
rozradował się szalenie,
widząc, że i profesorów
dotknąć może zmatolenie.
Po czym szukać dalszych przygód
ruszył w tempie ekspresowym
i do dziś wesoło bryka,
z całkiem martwym pniem mózgowym.
Juz poszlo pod strzechy, Bobik! 😆 😆 😆
Moje niech biorą ( będą zmorowate 😉 ), ale ja cudzych nie chcę.
Czasem się mówi „nie chcę”, Zmoro, póki sytuacja nie zajrzy w oczy. 🙄
Ten Matolek brykajac wesolo udowadnia zla puente…
Kurczę, znów czegoś nie dopatrzyłem. 🙁 A dlaczego złą?
Masz rację, Bobiku – a zatem – dopóki mi cudze nie zajrzą w oczy, to nie chcę 😉
Bo jesli koziolek moze wesolo brykac z martwym pniem mozgowym, to rzeczywiscie zadnego organu zabierac mu nie nalezy…
(N.b. w wiekszosci krajow kryterium do zabierania organow jest smierc mozgu, ciut szersza niz smierc pnia).
Nie wiem, kiedyś wybór wydawał mi się dosyć oczywisty, ale od czasu, gdy mój brat musiał podjąć decyzję o odłączeniu syna po wypadku od urządzeń podtrzymujących życie, bo lekarz powiedział, że nastąpiła śmierć mózgu, czy też pnia, myślę o tym z przerażeniem i ze zgrozą.
Tym bardziej, że sytuacja miała swoje dalsze tragiczne reperkursje, w mój brat pozostaje chyba w niepewności do dzisiaj.
Lisku, skoro cały wierszyk nurzał się w oparach absurdu, to i puenta chcąc nie chcąc musiała się dostosować. 🙂
Określenie „śmierć mózgu” może byłoby lepsze, ale gdybym go użył w wierszyku, kilka zgrabnych miejsc związanych z pniem by mi przepadło. 😉
W rozmowie na temat transplantacji koniecznie trzeba oddzielić dwie rzeczy – racjonalne, oficjalne stanowisko nauki i emocjonalne stanowisko osób, które ta sprawa bezpośrednio lub poprzez członków rodziny dotyka.
Dotknięci problemem mają prawo do wszelkich możliwych reakcji emocjonalnych (o ile nie przekładają się one na działania bezprawne, np. fizyczną napaść na lekarzy), nawet jeśli te reakcje są niezbyt sensowne. Mają też prawo zarówno do racjonalnych, jak i nieracjonalnych decyzji, wątpliwości, zmiany zdania, itp.
Natomiast przedstawiciele świata nauki (a do takich profesorowie chyba się zaliczają?) nie mogą głosić rzeczy z aktualnym stanowiskiem naukowym sprzecznych, o ile nie mają naprawdę silnych argumentów na poparcie swoich racji. A użycie w takim przypadku argumentów religijnych jest nie tylko słabe, ale wręcz kompromitujące.
Ja nie odnosiłam się do głoszenia teorii, tylko do wypowiedzi dot. osobistych decyzji.
Osobiste decyzje to tzw. insza inszość. Można o nich rozmawiać, ale biorąc pod uwagę, że tu cały bagaż emocji jest zrozumiały i usprawiedliwiony.
Ja zresztą uważam, że takie decyzje lepiej dobrze przemyśleć zawczasu, żeby potem, w sytuacji krytycznej, nie reagować wyłącznie wątpiami. Sam raz wobec kogoś bardzo bliskiego w takiej sytuacji (dotyczącej wprawdzie nie przeszczepu, ale niepodejmowania reanimacji) byłem i to, że wcześniej sprawę przemyślałem, bardzo mi się przydało jako „punkt podparcia”. Choć i z tym podparciem lekko nie było. 🙁
W grę wchodzi jeszcze zaufanie do lekarza, który oświadcza u pańskiego syna stwierdziliśmy śmierć mózgową, proszę o zgodę na pobranie organów, które mogą innym uratować życie.
Moje zaufanie jest bardzo ograniczone, dlatego, że w zupełnie banalnych, a podstawowych sprawach spotykam/łam się z brakiem wiedzy, dobrej woli, nie wiem, jak to nazwać.
Więc przede wszystkim musiałabym wierzyć w diagnozę.
To jest bardzo trudny temat pod każdym względem i zamiast się obrażać, czy drwić trzeba tłumaczyć i przekonywać.
Przypominam sobie, że widziałam gdzieś rozmowę tego lekarza od wybudzeń i lekarza odpowiedzialnego za przeszczepy, jakoś bardzo niermawo i nieprzekonująco wypadł obrońca przeszczepów, głównie oburzał się, że teraz ludzie nie będą wyrażali zgody na pobrania.
Odniosłam takie wrażenie, że najlepiej o tym nie mówić i gasić wszelką dyskusję, bo ciemny naród i tak nic nie zrozumie.
To nie jest dobre dla żadnej dziedziny życia.
Mam podobne, jesli nie wrecz identyczne odczucia co Siodemeczka.
Bardzio sie tego wstydze, ale nic nie poradze.
Jedyna moja pociecha, ze jestem juz na tyle starym Kotem, ze nikt sie na moje organy nie polasi.
Chociaz z drugoej strony 90-paroletni ukochany Alistair Cook zostal obrabowany po smierci z kosci bodajze. Przez jakas firme „zniwiarska”. Bylo to tak przykre do sluchania w tv, ze wylaczylem. Nie chjcialem wiedziec.
pada, pada ale S-Bahn jak plan kaze 🙂 🙂
(rowerowe parkowanko süß)
nie zawsze jest czarnobialo jak w tej historii widac:
Zwykli ludzie
Opublikowano dnia 16 października 2014 autor: Starsza
Otaczają nas zwykli ludzie. Im starsi tym mniej piękni, często tym bardziej religijni, bardziej zwróceni w stronę swojego Boga niż otaczających ich rodzin, sąsiadów, znajomych. Zapominamy często o tym, że każdy z nich ma swoją historię, która siłą rzeczy jest częścią Wielkiej Historii, bo czy chcemy czy nie rzeczywistość polityczno-gospodarcza nas dotyka, a to ona niedługo będzie Wielką Historią.
Kilka dni temu byliśmy na pogrzebie starego znajomego moich rodziców. Gdy byłam dzieckiem bardzo często bywaliśmy u niego i jego żony Boli (bardzo mnie to imię wtedy śmieszyło). Mieszkali w małym domku jednorodzinnym na rogu Pawiej i Wierzbowej, jeszcze przed zmianą nazw ulic. Mijałam go codziennie idąc do szkoły. Domek był charakterystyczny, bo na rogu miał okrągły pokój, którym byłam zachwycona. Kiedyś pani Bola ściągnęła mnie za kołnierz z ulicy, kiedy wracając ze szkoły czytałam książkę i wlazłam wprost pod koła jadącego samochodu. Bardzo się wtedy na nią obraziłam, bo wrzeszczeli na mnie oboje – i ona, i kierowca Zapowiedziała mi nawet, że następnym razem jak mnie zobaczy z książką na ulicy to od razu mi złoi skórę
Potem zaczęli budować tu bloki, powoli wyburzali domki. Na miejscu cygańskiego osiedla stoi teraz wielki wieżowiec z przedszkolem, na miejscu domu pani Boli i pana Zygmunta – trawnik. Spotykałam ich od czasu do czasu. Trzeba przyznać, że on trzymał się świetnie do dziewięćdziesiątki, dopiero potem zaczął trochę chorować. Jej nie widziałam już dawno, ostatni raz chyba na pogrzebie mojego ojca.
Zupełnie przypadkiem, tuż przed samym pogrzebem, usłyszałam (a raczej przeczytałam) fragment historii z ich życia. W czasie wojny domek z okrągłym pokojem, w którym mieszkała pani Bola z rodzicami i bratem, stał niedaleko Majdanka. W domu przechowywali Żydów, dokwaterowali im SS-mana z obozu…, który sobie mieszkał na pięterku. Żydzi w dobudówce… Chłopak (późniejszy mąż) młodej wtedy Boli był drużynowym lubelskich Szarych Szeregów A tu pewnego dnia hitlerowiec, SS-man i w ogóle niemiecka swołocz przyjechał nagle samochodem, wyciągnął kilku Żydów za oszewkę i wepchnął do domu. Przerażonej rodzinie powiedział, że powinni sobie poradzić jak sobie dotąd radzą, a on o niczym nie chce wiedzieć. I poszedł do „pracy”…
Takie to dziwne rzeczy dzieją się na tym świecie…
Ja już od dawna wszem i wobec zapowiadałem, że ze mnie można sobie po śmierci brać co się komu spodoba i nie zaprotestuję ani słowem. 😎 Ale teraz zacząłem się obawiać, że nikt się nie połakomi.
Tak ogólnie zgadzam się, że to jest temat trudny i kiedy się rozmawia o nim na serio, wymaga dużej delikatności. Ale do drwienia z profesora Talara rezerwuję sobie prawo, bo już mi wcześniej podpadł różnymi publicznie opowiadanymi dyrdymałami. 👿
nim pstryk to jeszcze pogodynka:
Berlin niedziela 19 X : 10 godzin slonca i 25° cieplo (moze na basen?) 🙂 😀
PSTRYK
U nas ma być tylko 22. Basen odpada, ale chyba będę mógł rozpiąć futro. 🙂
Prognozy! 🙄
Też w miniony miało być 25°
Ale pomarzyć sobie wolno i miło. 😆
Do rozpiętego jakiś gustowny fular http://pewienpan.blogspot.com/2012/09/fulary-z-jedwabiu-kolekcja-jesienzima.html
A tu dodatek do fularu – TANGO
https://www.youtube.com/watch?v=ic4PQ-tnwJw
Ale o tylko dla chlopow, Siodemeczkjo, w zabojczo dobrym guscie.
Ja tam wole fulardy kolorowsze, „mlodsze”, bardziej camp.
To jeszcze świetne tango z remake’u „Zapach kobiety”
https://www.youtube.com/watch?v=F2zTd_YwTvo
Kolejny argument na rzecz odmowy płacenia abonamentu TV:
Publiczna TV. 16.X.2014, program 1, święta godzina 19:30 – pora nabożeństwa kiedyś państwowego, teraz także, tyle, że aureola już bliżej źródeł świętości, program teoretycznie trwa 30 min. z których ca 5 min. poświęcano (sic!) na sport.
Dziś blisko 20 min. poświęcono najważniejszemu wydarzeniu na świecie – rocznicy wyboru JPII na papieża.
No proszę, to jest poziom niemieckiego dziennikarstwa. Tutejsze media o tym Najważniejszym Iwencie ani złamanego słówka… 👿
Zeenku, dzwoni sie do telewizji i rzuca sie miesem.
Robie tak regularnie gdy mnie cos dopiecze, zwlaszcza w telewizji publicznej, ktora sciaga ze mnie £130 rocznie i ma dostep do mojego konta.
Na szczescie rzadko czuje tak wielka wscieklosc, zeby zadzwonic. Sle nie odpuszczam jesli zasluzyli.
Przy okazji. Oczywoscie zadnej odpowiedzi od GW nie dostalem.
Oczywisty błąd: na papieża wybrano Karola Wojtyłę, JPII stał się po wyborze. Brak błędu: niepłacenie za taką TV… 😉
Steven Woolfe: „to polski rząd musi sprawić, by Polacy nie musieli emigrować”
Ja się z tym zgadzam.
Dziś nie wznieca się rewolucji w świecie demokratycznym, wybiera się miejsce przyjaźniejsze do życia – oczywiście jeśli jest się młodym. W moim wieku już się nie ucieka, tylko narzeka 😆
Przymierzyłem kilka fularów i myślę, że z pulardą jednak byłoby mi bardziej do pyska. 😎
W świecie demokratycznym rewolucji wzniecać nie ma co, ale Sudańczykowi czy Koreańczykowi Północnemu nadal wybrać nie tak łatwo, choćby i był najmłodszy. 🙄
Może nie dopowiedziałem, choć napisałem: w świecie demokratycznym można wybrać…
Zrozumiałem, ale i tak doszczeknąłem. 😉
Dobry wieczór.
Do dyskusji o śmierci pnia mózgu dodam tylko, że w Polsce od 2007 roku obowiązuje kryterium śmierci mózgu a nie pnia mózgu, stwierdzane na podstawie zatrzymania przepływu mózgowego krwi, potwierdzonego stosownym badaniem. To podobno krok dalej, niż regulacje w większości innych państw, gdzie dodatkowe badanie pozwalające stwierdzić, czy doszło do zatrzymania przepływu krwi w mózgu nie jest konieczne.
Tyle przepisy i procedury. Sama nie wiem, jak bym się zachowała, gdyby decyzja o pobraniu organów miała dotyczyć kogoś mi bliskiego, u kogo widziałabym na monitorze bijące jeszcze serce. Bo rozum i uczucia czasem nie chadzają tymi samymi drogami
Doszczeknąć – to jedno,
doszczeknąć, sugerując, że przedszczekacz nie wziął czegoś pod uwagę – to… przywilej Gospodarza, z którego nie powinien zbyt często korzystać 😉
A nie, sorry, nie chciałem sugerować. 😉 Tylko tak ze smutkiem pomyślałem o tych, co nie mają wyboru, pamiętając, że myśmy też nie zawsze mieli. 🙁
Nikt nie wie, jak się zachowa, kiedy przyjdzie co do czego. Ale z własnego doświadczenia mogę powtórzyć, jak bardzo mi w takiej trudnej sytuacji pomogło, że wcześniej się z odpowiednimi pytaniami zmierzyłem i nie musiałem na nie odpowiadać po raz pierwszy w stanie sporego rozdygotania. Choćby dlatego warto rozmawiać na te tematy.
Tak, rozmawiać warto, a najbardziej warto wpierw rozmówić się ze sobą samym…
Najciekawsze wydaje się w życiu to, że w miarę doświadczeń, coraz mniej rzeczy jesteśmy pewni, swojego zachowania również.
Nie chcę, by zabrzmiało to jako wypowiedź w imieniu innych, zatem to ja jestem mniej pewny.
U mnie chyba odwrotnie, teraz jestem trochę pewniejszy niż dawniej. Ale może to jest czysta statystyka – wiem, ile razy w sytuacji podobnej zachowałem się tak a tak, więc statystyczne prawdopodobieństwo mówi… itd. I oczywiście wychodzi mi z tego przypuszczenie, nie żadna pewność, ale tak by się chciało mieć w życiu jakieś pewniki, że czasem przyjemnie sobie powmawiać. 😉
Statystycznie to człowiek i pies mają po trzy nogi 😉
Dobry wieczór 🙂
U mnie, im bliżej końca, tym więcej pytań.
Ludzie często statystyce brużdżą. 🙄 Dlatego należy wziąć psa i stół (bardzo dobry zestaw!), a wtedy znów statystycznie nogi będą w porządku. 🙂
Stabilny stół, który ma jak wiadomo trzy nogi plus stabilny pies, który jak wiadomo, chodzi na czterech, bo tak go Ziemia przyciąga – no i wtedy statystyka pokazuje bardzo ciekawe wyniki 😆
W porównaniu z Kotami, ludzie są bardzo statystyczni 🙄
Wyniki statystyki mogą być nawet jeszcze ciekawsze:
https://www.youtube.com/watch?v=daIVdbp8otg
Psy na trzech nogach są wprawdzie trochę mniej stabilne niż takież stoły, ale potrafią sobie świetnie w życiu radzić. 🙂
Tu się z Haneczką nie zgodzę: o statystyce w przypadku Kotów trudno mówić, bo jeżeli od tysięcy lat Koty rządzą ludźmi, to o czym tu gadać…, no, chyba, że lubimy nudę 🙂
Zeen, Koty rządzą, ale każdy Kot rządzi inaczej 😉
… i dzięki temu unikamy nudy 🙂
Kto unika, ten unika. Psami Koty nie rządzą. 😈
he, he… naiwniak się znalazł… no, ale to pies, to ma prawo tak sądzić, każdy ma prawo do obrony 🙂
Spuśćmy zasłonę milczenia na owo psie rządzenie 🙄
No nieee, aż taki naiwny nie jestem, żeby sądzić, że to Psy rządzą Kotami. Ująłbym to raczej tak, że zdarzają się przypadki paktów o nieagresji. 😈
My tu gadu gadu, a po mnie Bogowie chodzą. Varga widział film. Dla mnie filmu było za mało. Po mnie chodzi problem. W jednym się zgadzam – muzyka znakomita. Idę się przespać z problemem.
Dobranoc 🙂
Co do deklaracji Bobika o pobieraniu go na szczepy indiańskie: ze mnie też można pobierać. Najbardziej zachęcam do brania mego łagodnego uśmiechu oraz dobrotliwego spojrzenia. Co do całej reszty, jest ryzyko, że części zaszczepione będą miały tendencję ich obecnego posiadacza, że wszystko będzie stawało okoniem, ale w takim wypadku proszę nie winić truchłobierców ani truchła, a okonia.
Dzień dobry 🙂
Statystyki
400mld filiżanek kawy wypijają rocznie mieszkańcy Ziemi
4 filiżanki kawy dziennie wypija statystyczny Europejczyk (160 litrów/ osobę w ciągu roku)
12,7 kg kawy spożywa przeciętny mieszkaniec Finlandii
3,4 kg kawy wypija statystyczny Polak
25-30 mg kofeiny zawiera filiżanka espresso 25ml
2/3 światowej produkcji stanowi Arabika, a 1/3 Robusta
Ale statystyką się nie napijesz
kawa
Wiele hałasu o nic 👿
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103086,16816938,Kosciol_sie_zmitygowal__Watykan_wyslal_nowe_tlumaczenie.html#MT
Dzień dobry.
Nie powiedziałabym, że takie zupełne nic, Irku. Mniej, niż było we wcześniejszych komunikatach, ale we wcześniejszych komunikatach (czy może raczej plotkach kuluarowych) było ogromnie dużo, zaskakująco dużo. Tam był zwrot o 180 stopni. Od otwartej wręcz wrogości do „braterskiej przestrzeni”. Teraz zamiast „precious support”, które zapewniają sobie partnerzy homoseksualni, jest „valuable support”. Jeśli zmiana tonu wypowiedzi z wylewnej na bardziej powściągliwą sprawi, że konserwatywnej części KK będzie łatwiej przyjąć treść, to dlaczego nie. Tak uważam, choć oczywiście mogę się mylić. Nie sądzę jednak, że od komunikatów synodu nastąpi rewolucyjna zmiana. To ma być raczej początek i nadanie kierunku. A ten jest całkiem ok. Gdyby jeszcze choć kilka słów o zmieniającej się roli matek i ojców w rodzinie, o tym, że przedstawianie ojca czytającego książkę dzieciom nie jest deprecjonujące dla mężczyzny, o tym, że kobieta ma prawo decydować w kwestiach swojej płodności, to będę zupełnie zadowolona. Bo na sprawy kobiet w KK są przez kościelną hierarchię zamilczane na śmierć.
A propos synodu, znalazłam interesującą wypowiedź dominikanina Pawła Gużyńskiego. Interesującą przez ten fragment:
Nikt poza biskupami i ekspertami nie powinien znać szczegółów dyskusji synodalnych, ponieważ takie treści nie nadają się do publicznego wglądu i oceny. A to dlatego, że z natury swojej opinia publiczna w żadnej poważnej kwestii nie jest zdolna do merytorycznego udziału w dyskusji. Jej głos jest ważny, ale tylko i aż doradczy.
I wychodzi szydło z wora 😈
Haneczko, czy mogłabyś rozwinąć tę część swoich imresji filmowych:
„Dla mnie filmu było za mało. Po mnie chodzi problem.”
Bo ciekawam, jaki problem chodzi po Haneczce 😉
OK, zeby Wam ulatwic dostanie sie do apelu do wladz RP w sprawie postepujacej klerykalizacji Panstwa i kraju, po licznych probach udalo mi sie go otworzyc i skopiowac:
Kościół, jak każda legalnie działająca organizacja, ma pełne prawo wyrażania swoich poglądów w rozmaitych kwestiach, zwłaszcza moralnych, oraz do podejmowania działań w celu wprowadzania w życie swych postulatów, ale w granicach obowiązującego prawa. Z tego jednak nie wynika, że owe postulaty – wszystkie i zawsze – mają być akceptowane i realizowane przez władze publiczne. Takie też jest stanowisko sporej i stale zwiększającej się liczby Polaków. Jest to wystarczający sygnał dla władz państwowych, aby ściśle przestrzegały zasady neutralności światopoglądowej państwa zagwarantowanej w Konstytucji RP.
Władze RP są nadmiernie uległe wobec roszczeń Kościoła w sprawach finansowych, edukacyjnych, blokowania inicjatyw legislacyjnych w tzw. gorących materiach prawnych i społecznych (np. związki partnerskie, przemoc w rodzinie) czy demonstracyjnego eksponowania symboli religijnych w instytucjach publicznych. Postawa ta nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia. Bywa, że uroczystości o charakterze państwowym mają przede wszystkim charakter religijny, a władze publiczne stają się dodatkiem do hierarchów kościelnych występujących w roli rzeczywistych gospodarzy. Prowadzi to do degradacji państwa i obniżenia jego prestiżu w skali krajowej, a nawet międzynarodowej.
Spotykamy się także z działaniami przedstawicieli Kościoła o charakterze bliskim kolizji z prawem lub przekraczającym tę barierę w postaci wzywania do naruszania prawa, gróźb pod adresem osób rezygnujących z katechezy w szkole, zmuszania uczniów do uczestniczenia w obrzędach religijnych, domagania się przez szkoły ujawniania przez rodziców lub uczniów swojego światopoglądu, obrażania ludzi niewierzących w publicznych wypowiedziach duchownych czy nawet deprecjonowania najwyższych przedstawicieli władz państwowych.
Częste przypadki bezczynności organów RP wobec tego rodzaju zaszłości mają bardzo negatywny skutek dla spójności społecznej i winny być zastąpione działaniami mającymi na celu pełne urzeczywistnienie ustrojowych podstaw państwa polskiego i jego porządku prawnego, tak jak tego wymaga konstytucja i inne ustawy.
Sygnatariuszami powyższego apelu są profesorowie:
Jerzy Brzeziński (psycholog)
Dariusz Doliński (psycholog)
Ewa Łętowska (prawnik)
Edward Nęcka (psycholog)
Stanisław Obirek (polonista)
Henryk Olszewski (prawnik)
Wiktor Osiatyński (prawnik)
Janusz Reykowski (psycholog)
Henryk Samsonowicz (historyk)
Jan Strelau (psycholog)
Jerzy Szacki (socjolog)
Andrzej Walicki (filozof)
Bogdan Wojciszke (psycholog)
Jan Woleński (filozof)
Mirosław Wyrzykowski (prawnik)
Henryk Samsonowicz się pod tym podpisał? 😯
Dzień dobry 🙂
Ja też się chcę podpisać! Ja też!
Jestem nawet gotów do tego celu zostać psofesorem. 😎
Ja tez, czterema lapamy.
Wlasnie wysluchalem w radiu zalosliwych przeprosin sieci supermarketow Sainsbury za incydent jaki sie wyadzryl w nadmorskiej miejscowosci Brighton, gdzie Unia Studentow zorganizowala napredce „kiss-in” kiedy dowiedziala sie, ze ochroniarz wyprosil ze sklepu dwie lesbojki, ktpre w czasie zakupow wymienly lekki przelotny pocalunek. Ochroniarz powiedzial im, ze jest to „obrzydliwe” i zeby sie szly calowac gdzie indziej.
Nazajutrz stawilo sie w sklepie ponad stu studentow miejscowego uniwersytetu i zaczelo sie namietnie calowac jednoplciowo.
Sainsbury zwija sie w przeprpsinach za wyproszenie tej pierwszej pary 😈
http://www.theguardian.com/world/2014/oct/15/sainsburys-brighton-kiss-in-protesters-lesbian-couple
A tu sa rozkoszne zdjecia ze studenckiego protestu:
http://www.theguardian.com/world/gallery/2014/oct/15/protest-kiss-in-at-brighton-sainsburys-in-pictures
Szalenie mi się ten studencki protest podoba. 😆
To jest bardzo dobra metoda zmieniania społecznych postaw. Wiele lepsza niż podpalanie czy demolka, co wywołuje niechęć nawet u tych, którzy zasadniczo z racjami protestujących się zgadzają.
Ludzie często boją się ośmieszenia bardziej nawet niż gróźb. Więc jak teraz ochroniarze będą wiedzieli, że demonstracją niechęci do gejów mogą narazić się na publiczne ośmieszenie i to nawet o dużym zasięgu, prawdopodobnie schowają sobie takie uwagi do kieszeni.
I beda pilnowac wlasnego nosa, zamiast mowic innym jak maja zyc.
Probuje sobie wyobrazic miny dyrekcji Sainsbury’ego gdy dowiedziala sie o incydencie. Oni sie tlumaczyli, ze ochroa sklepu jest „z innej firmy”. To beda teraz ustalac reguly gry z firmnami ochroniarskimi.
Nawiasem mowiac moj list do Sainsbury’ego sprzed bodaj dwu-trzech lat aby lepiej szkolili swych sprzedawcow by mne zwracali sie do starszych pan per „love”, „darling” i takie tam, podzialal i od dluzszego czasu wszyscy sprzedawcy zwracaja sie do klientek, niezaleznie od wieku, per „Madam”.
Jestem za edukacją seksualną w szkołach, ale to mnie trochę zmroziło:
http://wyborcza.pl/1,75477,16819095,_E__jak_erekcja__czyli_jak_pierwszaki_uczyly_sie_alfabetu.html#CukGW
Mnie nie mrozi tak ogólnie, bo widzę wokół (a i sprawdziłem na naszym Młodym), że jeśli się „takich słów” używa od szczeniaka na co dzień, to tracą swój trefny, dwuznaczny (a dla niektórych nawet jednoznacznie „niemoralny”) posmaczek i stają się równie neutralne jak „noga” czy „oddychanie”.
Ale co innego uważam za dużą pedagogiczną wpadkę. Program powinien być dostosowany do wieku i doświadczeń dzieci, zatem do erekcji nie miałbym pretensji, bo dziecięce erekcje się zdarzają i nawet dobrze, żeby mali chłopcy wiedzieli, że to rzecz naturalna. Jak natomiast ma się do dziecięcych doświadczeń ejakulacja? Aż tak przerośniętych pierwszaków chyba w Norwegii nie mają. 🙄
Nas czasami „zmraza” niejako odruchowo jesli przyzwuczailismy sie niektore slowa, bynajmniej nie sprosne, wymawiac polgebkiem. Dzis kocieta uczone sa nazywania organow, funkcji tych organow tak, jak sa one nazywane no, chocby w podrecznikach. Pamietam sam jak bylem zdumiony i rozbawiony slyszac malutkiego chlopczyka w supermarkecie, powiadamiajacego donosnym glosem swoja mame: Ma, I want to URINATE!
Do tej pory zawsze slyszlem : ja chce pipi.
Ja sam w kociectwie takich slow jak „urinate” nie znalem.
Czy Gazeta Wyborcza wprowadzila jakeis surowsze reguly wchodzenia do jej materialow tylnymi drzwiami? Bo od wczoraj mam trudnosci.
Chcialem sobie poczytac tekst pod pretensjonalnym naglowkie, Elzbieta Czyzewska, Krolowa bez kraju, ale nie moglem wejsc.
Poirytowalo mnie juz to co zdolalem przeczytac w pierwszych zdaniach, bo kompletnie nie zgadza sie z wizerunkiem tej osoby, ktora znalem z Nowego Joprku od z grubsza 1970 r. jesli jie wczesniej. Wiec bylem ciekaw co oni tam jeszcze nazmyslali i nakoloryzowali.
Wracajac zas do GW i dostepnosci marerialow, wielokrotnie usuilowalem zaprenumerowac sobie Piano. Niestety formularz w pewnym momencie sie zamraza i nie pozwala isc dalej. Wiec kilkakrotnie napisalem do nich. Za kazdym razem otrzymywalem standardowa, wygenerowana przez komputer odpowiedz, ktora dalej nie mowila mi jak mam sie zarejestrowac i dokonac woplaty. W koncy (chyba za szostym razem) wyslalem obelzywy list, aby swoje Piano wsadzili sobie gdzie trzeba, pelnym tekstem, skoro im nie zalezy na mej prenumeracie.
Dostalem kolejny list od komputera. Ten sam.
Otrzymalem wlasnie z Instytutu Polskiego w Londynie zaproszenie na londynska premiere „Bogow”. Pamietam, ze ktos blogowy juz na tym byl. Czy warto isc?
Mam troche watpliwosci, bo sie boje, ze androny beda takie same jak o sw. p. Eli Czyzewskiej.
Do profesora Religi nie mialem naboznego stosunku odkad na samym poczatku jego kariery politycznej przeczytaklem wywiad, w ktorym rezwijal oblakana wizje zbudowania na Slasku (!) najwiekszegoi w Europie osrodka kardiologicznego, do ktorego przybywalaby na leczenie cala Europa (!). Ta wizja byla tak dalece oderwana od rzeczywstosci , ze pomyslalem sobie wowczas – coz za kabotyn! Slask jest jednym z najbrudniejszych miejsc w Europie, jesli nie najbrudniejszym ekologicznie, a i nie slynie z piekna przyrody, dlaczego chorzy na serce chcieliby tam jechac sie leczyc i oddychac brudnym powietrzem?
Moze byl wspanialym kardiologiem, ale troche byl jednak oderwany od rzeczywistosci.
No wiec isc czy nie isc?
Haneczka była i miała jakiś problem, ale nie wyjaśniła dokładnie, na czym polegał. 😉
Tak mi tez chodzilo po glowie, ze Haneczka byla i cos nie tego….
Heleno, możesz iść, chociaż ja nie wiem czy pójdę.
Jakoś nie przepadałam za profesorem i to nie tylko z tego powodu, że się politycznie zaangażował.
Po prostu członek mojej rodziny w krytycznym stanie przewieziony do kliniki w Zabrzu – wiele lat temu – na operację wszczepienia bypassów, czekał na operację cały miesiąc, dopóki ktoś miłosiernie mu nie podpowiedział, że płaci się przed, a nie po.
To nie był prof. R, ale uważam go za odpowiedzialnego, że takie tam były obyczaje.
Pewnie miał pasję, zdolnosci i temperament, ale nie muszę go przecież lubić.
Może gdyby to był wtedy normalny kraj, to więcej młodych i zdolnych miałoby szanse.
Idź, Helenko.
Heleno, to był krótki tekst o E. Czyżewskiej
http://emtesidemeczka.blogspot.com/2014/10/elzbieta-czyzewska-1938-2010-aktorka-o.html
W dostępie nic się nie zmieniło, tylko czasami trzeba kliknąć w drugi, lub trzeci link, a nie pierwszy.
Dzieki, Siodemeczko. Artykul OK, poza oczywoscie wprowadzeniem: o dlugich nogach, pieknym biuscie i wielkim talencie. Nie wiem. Nogi miala nie dluzsze od wiekszosci znanych mi kobiet, o biuscie nic mi nie wiadomo, bo zazwyczaj cos na nim miala, co go zaslanialo. O wielkim talemcie tez mi trudno powiedziec – widzialam ja na scenie w Bialym malzenstwie Rozewicza i wrazenia WIELKIEJ aktorki na mnie nie sprawila. Film to oczywiscie zupelnie inna inszosc. Zwlaszcza jak sie jest mloda i ma wdziek. Ona go w filmach miala.
Ale z pewnoscia byla POSTACIA i to mi w zupelnosci wystarczy aby myslec o niej z sympatia i cieplem.
A najbardziej ucieszyla mnie wiadomosc, ze nic sie nie zmienilo w wejsciach do GW. Tym sie trapilem.
Co do profesora R. Organiczne nie znosze hagiografii, a boje sie, ze troche moze jej tam w tym filmie byc.
Sam Profesor nie byl najlepsza wizytowka zdrowego serca – mial bardzo obrzekla twarz, niezdrowa cere nalogowego palacza i generalnie nie wygladal zbyt zdrowo. Nie wiem czy az TAk chce mis ie isc. No, ale zobaczymy. Premiera dopiero 26 pazdziernika.
Przed chwila podano, ze nigeryjskie dziewczynki zostana uwolnione! Doszlo do jakiejs ugody miedzy tymi bandytami i wladzami Nigerii.
I to jest fenomenalnie dobra wiadomosc. Mam nadzieje, ze wyjda cale i zdrowe, choc kto to wiem jak straumatyzowane i czy nie byly maltretwane.
http://www.youtube.com/watch?v=JcidKlEkXiE#t=25
🙂 🙂
Niby mnie na blogu nie było, ale poniekąd byłem, prowadząc życie blogowe na stronie, tzn. kłapiąc przy herbacie z Panną Kotą. 🙂
A jak wróciłem do netu, zaraz zauważyłem, że jest robótka. 😎 Apel „profesorski” w sprawie klerykalizacji kraju można podpisywać. Wszystkie łapy do piór, tfu, klawiatur! 😀
http://wyborcza.pl/0,141703.html
To jest niesprawiedliwe, że jedni mają takie piękne, puszyste ogony, a drudzy cherlawe, wystrzępione wiechcie. 👿
Wiadomosc o uwolnieniu porwanych dziewczat w Nigerii – ogromna ulga…
Przepraszam, porwał mnie bardzo realny wir spraw i nie mogłam rozwinąć, co mnie zmroziło. Otóż podobnie jak Ciebie, Bobiku, brak dostosowania do etapu rozwojowego dzieci oraz konwencja rysunkowa, która przedstawia erekcję w proporcjach, powiedziałabym, pornograficznych. Tyle mówi się o potrzebie wypracowania realistycznego obrazu własnego ciała, o szkodach, które na tym wyobrażeniu (i wyobrażeniu relacji) wyrządzają obrazy pornograficzne, a tu człowieczek z penisem mniej więcej do kolana.
Dopóki taki nierealistyczny obraz ciała jest ograniczony do pornografii, to po pierwsze dziecko może być przez rodziców do pewnego wieku chronione przed dostępem, po drugie jeśli się z pornografią zetknie, rodzice mogą wytłumaczyć, że jest to świat deformujący rzeczywistość. Ale jak odkłamać elementarz? Na zapas tłumaczyć dziecku, że wiesz, tutaj ludzik tak wygląda i dorośli panowie lubią się przechwalać, że wyglądają podobnie, i ty pewnie kiedyś też się spotkasz z takimi rozmowami wśród kolegów, ale wiedz, że tak naprawdę… i tak dalej, i ple ple ple, dziecko nic z tego gadania nie rozumie i wątek juz dawno zgubiło, ale obraz został. Przecież dziecko na etapie rozwojowym, w którym uczy się literki e, takich dylematów nie ma. Obraz, którego nie sposób w tym momencie skonfrontować z doświadczeniem (że jest potrzeba posiadania wielkiego przyrodzenia lub jej nie ma, że się przechwalają lub nie).
Tak z grubsza, na szybko i trochę w przelocie to by było to.
Jak to 😯 to Ty Vesper nie masz do kolan? 😯
Ja na wielkość na rysunku nawet nie zwróciłem uwagi, ale to pewnie świadczy o tym, że nie mam nijakich kompleksów na tym punkcie. 😎
Vesper jak najbardziej posiada do kolan. 😈
Jeszcze do Heleny o filmie „Bogowie”.
Tu Tadeusz Sobolewski dobrze ocenia ten film:
https://www.youtube.com/watch?v=ET6XKe4a4Lg
Fantastyczne! Dzieki za udostepnienie linki. Juz ponad 4 tysiace podpisow.
A tymczasem Stara wrocila z miasta zla jak osa, bo podobno jakas pani w srednim wieku (miedzy 40 a 50) ustapila jej miejsca w zapchanym autobusie, Pytam czy skorzystalas? – Oczywiosciue, ze skorzystalam – odpowiada Stara. – Ale co za brak delikatnosci i manier!
Poradzilem jej aby nastepnym razem jak bedzie wychodzic jednak sie umalowala i moze wlozyla te… legginsy, schowane na dnie szuflady… 🙄
Zdjecie Tuska w kosciele jako ilustracja do tej petycji to niesmaczne.
To nie jest zdjecie Tuska, tylko premiera i prezydenta obok siebie w kosciele. Bez zon. A zatem w oficjalnej capacity.
You’re right, Kocie.
Siodemeczko, gratulacje! Pani Premier w Mediolanie w innych okularach. Baz oprawek 🙂
Skuteczność Siódemeczki ścięła mnie z łap. 😆
Żadne tam modlitwy do patronów spraw beznadziejnych. Uderzyć do Mt7 i ona już sprawę załatwi. 😎
Już sam nie wiem, co mam myśleć o tych modlitwach do patronów 😕
http://www.fronda.pl/a/wymodlilismy-remis-ze-szkocja-dziekujemy-sw-hubercie-1,42795.html
Św. Hubert widocznie przejął się II Soborem i ekumenicznie chciał zadowolić zarówno katolików, jak kalwinistów. 😈
Po Listem otwartym jest juz ladnie ponad 6 tysiecy podpisow.
Widac jak bardzo Narod czekal na te inicjatywe.
Nie mam watpliwosci, ze bedzie to kolejny list „na wies, Dziadziusiowi”, bo ani wladze nie maja tu w zwyczaju odpowiadac na obywatelskie apele, ani dziennikarze przyciskac i wymuszac odpowiedzi od czlonkow rzadu, ani premier nie zjawia sie w Parlamencie aby odpowiadac na pytania.
Chce jednak wierzyc, ze nowa premierka odpowie, zaswiadczy, ze czytala list, ktory wyszedl od ludzi nieslychanie dla Polski zasluzonych i ze dostrzega problem i go nie bagatelizuje.
Zawsze twierdzę, że przy takich listach najważniejsze jest „pospolite ruszenie”, czyli to, że w krótkim czasie dużo ludzi podpisuje. Jeżeli sprawa jest odpowiednio nagłośniona (a artykuł w GW już jest sporym nagłośnieniem), list staje się sygnałem, że jakiś problem ma dużą wagę społeczną i władza, która ma olej w głowie, powinna się nim zainteresować. A kwestia policzenia się i konsolidacji występującej w danej sprawie grupy też nie jest bez znaczenia.
Hehe, a tymczasem wdowiec po Janie Pawle, Terlik z Betonu zarzucil biskupom na Synodzie herezje i jeszcze „odrzucenie teologii ciala sw. Jana Pawla”.
Nie bylem swiadom. ze cialo sw. Jana Pawla jest juz pradem teologcznym.
E tam, Loto, nie wydaje mi się.
Nie mogę nigdzie znależć dobrego zdjęcia, ale nie wierzę.
w poniedziałek była w Łomży w delikatnych okularach
http://4lomza.pl/index.php?wiad=37042
to moze i w Mediolanie też
O, jakże żal mi Ziobry Zbysia,
jakiż głęboki czuję smętek!
Zbysio się zdecydował dzisiaj,
że nie zostanie prezydentem, 😥
a miałby szanse jak cholera,
walnym zwycięstwem się napawać,
bo naród, kiedy już wybiera.
to tylko Zbysia, jasna sprawa.
Ale ustąpił Prezesowi
niezwykły ten Samarytanin,
nie chciał sam jeden się obłowić
i swoje szanse złożył w dani.
Zapłaczmy na powyższy temat
żałujmy Zbysia co tchu w miechach,
bo takich jak on wielu nie ma:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16824198,Ziobro__Nie_bede_kandydowal_na_prezydenta_Polski_.html
I to jedyna jest pociecha. 🙄
Dobry wieczór 🙂
Odpowiadam bez zwłoki, chociaż ze zwłoką (grzyby wysypały w ilościach hurtowych 🙄 ).
Heleno, idź. Zero hagiografii, wręcz przeciwnie. Jak dla mnie, nawet bardzo przeciwnie, co wiąże się z problemem (Vesper 🙂 ). Cały czas zastanawiam się, co go pchało. Wyzwanie, bo jest robota do zrobienia i jeśli nie ja, to kto. Czy wkurzenie, że są ludzie, którzy mogą żyć a umierają, a mnie, lekarzowi, na ich życiu zależy. Czy to było bardziej techniczne, czy ludzkie. Mówiąc o ludzkim nie mam na myśli misyjnego pięknoduszenia, tylko zwyczajną potrzebę pomocy słabszemu.
Bardziej skłaniam się ku technice, czyli jak naprawić maszynę, która nie działa.
Heleno, tu masz Vargę http://wyborcza.pl/duzyformat/1,141112,16760613,Religa_nie_istnial__czyli_Kot_w_pelni_niepolski.html Miałam nadzieję, że w którymś momencie przestanę widzieć Religę, a zobaczę anonimowego chirurga.
I zupełnie na marginesie, aczkolwiek zgodnie z koncepcją Vargi 😉 Bardzo nie lubię, gdy niesympatyczne postacie wyglądają niesympatycznie (Kotys w roli kłody pod nogi).
Podpisałam na Berdyczów.
To pojde, Haneczko, inszallah. Dzieki. I Siodemeczce tez dzieki, bo pozno zauwazylam Sobolewskiego.
Oj, bobik! 😆 Mordka juz poprosil Kumpla aby wrzucil pod strzechy!
Idź. Po mnie ten film chodzi, czyli warto było.
Wrzucam dociekliwego Piątka http://wyborcza.pl/1,75968,16822393,_wSieci__w_seks_Bienkowskiej_wnika__Terlikowski_klnie.html#CukGW
To są ciągle te same koszmarne okulary.
Ich koszmar polega na tym, ze są niedopasowane do oczu/twarzy pani Kopacz, a ich jedyna ciemna krecha oprawki przecina jej oczy na połowę.
https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/Bobikowo#slideshow/6071288643452239730
Uważam, ze są tragiczne i na wszystkich zdjęciach ma maskowatą twarz, bo nie widać jej oczu.
Okulary koszmarne, indeed. I dalej te narozowione policzki jak u matrioszki, a usta trupie. Dobrze, ze chociaz brwi troche zdefiniowala.
Moze poslac jej szminke? Sa teraz takie co sie nie zjadaja przez osiem godzin. Trudno jest dobrac bez „przymiarki”, ale te takie nieco juz staroswieckie barwy co pasuja kazdej kobiecie – te co maja w sobie troche brazu. Wiem ze kazdej pasuja, bo Clinicque i Estee Lauder zawsze dodaja do swych pakietow „prezentowych” („Jesli kupisz dwa kosmetyki naszej serii…”)
Takie bym jej dobrala w wersji czerwonej:
http://www.designerglassesboutique.co.uk/products/11358/333/designer-glasses/face-a-face-heidi-4.aspx
Wazne sa uniesione w gore rogi, ktore zawsze odmladzaja. No i zywy kolor na twarzy dosc pozbawionej koloru.
O rany, Dziewczyny, odpuście! Niech ma koszmarne okulary, byle nie była koszmarnym premierem 😉
Nie wiem, dlaczego jakieś sekretarki, czy przyjaciółki nie powiedzą jej, że powinna zamówić wizytę specjalisty od wizerunku.
Nie zajmuję się na ogół wyglądem innych ludzi, bo sama wygladam pożal się Boże, ale bardzo bym chciała, żeby tej premierce się udało, a co na nią spojrzę, to załamanie.
A przecież figurę ma dobrą, uroda też niezła, tylko trzeba dopracować szczegóły.
Haneczko, ja wiem, co mówię.
Ładni ludzie są lubiani zupełnie podświadomie.
Z mądrego, ale z jakimiś niedociągnięciami, wszystkie głupki będą drwiły, bo mądrość nikogo nie obchodzi.
W tej materii Pani Kopacz nic nie pomoże. Głupki będą drwiły i tak. Żadna zmiana wizerunku nie podziała na bractwo pisowskie, tym bardziej wyśmieją.
Zgrzybiałe dobranoc 🙂
Mnie bractwo pisowskie nie interesuje, tylko media i zwykli ludzie, Haneczko.
Zobacz, jak zachowują się ludzie w grupie, kiedy jest jakaś atrakcyjna osoba, uśmiechają się, są zainteresowani, od razu na wejściu ma same plusy dodatnie. 🙂
Haneczka, to ma zdrowie.
Dobranoc. 😀 Pewnie będą Ci się grzyby śniły.
Nie masz racji, Haneczko. Image czolowego polityka jest bardzo wazny. Jesli wyglada na zaniedbana, nie wzbudza zaufania. Nie budzi szacunku. Staje sie przedmiotem latwych drwin.
A Polska potrzebuje na takim stanowisku osoby, ktora nie tylko jest dobrze prygotowana do publicznych wystapien, ale takze takich, na ktore sie chce patrzec i ich sluchac. Niezbyt udany prezydent Afganistanu Karzai na calym swiecie budzil podziw, glownie dlatego, ze sie nienagannie prezentowal. Zawsze pieknie ubrany, elegancki, rasowy dzentelmen w kazdym calu. Natomiast z Kadaffiego smial sie caly swiat, nawet gdy nie bardzo zdawal sobie sprawe z tego co on w swoim kraju wyprawial. Wygladal jak pajac i tak go ludzie odbierali.
Ewa Kopacz naprawde powinna skorzystac z jakichs zyczliwych „stylistow”.
Najważniejszy jest ogon. 😎 Jak ja na wejściu uruchamiam ogon, też zaraz są wszyscy zainteresowani i się uśmiechają, a nawet do głaskania się rzucają. 😀
Ogon jest bardzo wazny. I tez nalezy o niego dbac, bo zaczna Ci, Sczeniaczku jakies panie Arabki ustepowac miejsca w zapchanym autobusie.
Sorry, widzialam ja pewnie z profilu.
Zgadzam sie z Siodemeczka, ze okulary powinna miec bez oprawek, prawie niewidoczne.
W Mediolanie ubrana byla bardzo smutno, niemal pogrzebowo.
W czerwonych okularach? Kocie to chyba zart! Pani Premier to nie Jurek Owsiak, ktoremu wszystko pasuje.
Dzień dobry,
Lisku 18:22
Też bardzo się ucieszyłem wiadomościami z Nigerii, chociaż to dopiero podpisanie porozumienia, nigdzie nie doczytałem, że dziewczynki już są bezpieczne, wśród swoich.
Czytałem, że remis ze Szkocją był „wymodlony”, nigdzie nie czytałem, żeby ktoś modlił się za uwięzione uczennice. Co tam dziewczynki, może ich tam nauczą sprzątać, mecz ważnieszy! Czasami nie wytrzymuję!!! Ściślej – często nie wytrzymuję! Dobrze, że mnie wtedy nie słyszycie!
Już kiedyś wspomniałem, że Afryka jest mi bardzo bliska – ludzie, tamtejsze życie, zwyczaje, codzienność. Z przyjaciólmi z Afryki koresponduję każdego dnia, kilka razy dziennie. Są to glównie mieszkańcy Kenii, ale też Ugandy i, poprzez tłumacza, jedna osoba z Rwandy.
Posłałem im kiedyś angielską wersję „Hebanu”. Książka wzbudziła zachwyt, krąży do dziś z rąk do rąk, a kobieta z Rwandy nie ukrywała podobno wzruszenia, gdy jej ktoś tłumaczył fragmenty o bratobójczej wojnie w jej kraju. Nie wierzyła, że o tym pisał świat.
Moja korespondencja to nie są rozprawy filozoficze, ale głównie afrykańskie życie, jego kłopoty i radości, codzienność. A ile tam jeszcze do zrobienia! Zamiast posyłać nikomu niepotrzebne misje nawracania na jedyną słuszną wiarę, lepiej by było wciąż uświadamiać tych ludzi, że może być inaczej, zwłaszcza kobietom. Ale mężczyznom też, że kobieta to też człowiek…, a rozum powinien być w głowie, a nie w….
Może nie popełnię dużego nietaktu, gdy zacytuję fragment listu, który dostałem chyba 3 dni temu. O kimś, kto jest trzecią żoną w wielożeńskim związku… Bardzo mnie poruszył, chociaż brzmi jak pogaduszki przy płocie…
„…She is not even the second wife. She’s the third. She hasn’t given birth yet. Her name is ….. The first wife has 5 kids, the second 6, but she had 2 before she got married. So in all he has 13 kids. And his income is not all that big.
Actually she is my next door neighbor. She’s the most prettiest girl. With long dark hair, tall and very slim. Shes also very light skinned. But now he hasn’t beaten her in a while. I think cause she’s pregnant. The last time he beat it was very bad. He broke his own chair and took a big piece of wood and hit her with it. Can you believe it. He is so big and the girl is so small. He should have just used his hands if he had to beat her!!!!!!!. I was so mad. The next morning we contributed and gave her money to go to her parents. Only to see her back after sometimes. I told her I will never again interfere in her problems with her husband.
She told me that her brother doesn’t like when she goes home. That’s why she came back….”
I pomyśleć, że w każdej sekundzie ktoś cierpi, jest poniżany, bity, dręczony, i nie ma gdzie pójść…W każdym zakątku świata.
PS Przepraszam, że w ogóle z tym wyskoczyłem, jak zwykle zupełnie nie na temat i może niepotrzebnie, ale na wiadomość o dziewczynach z Nigerii czekałem w wielkim niepokoju.
Dobranoc 🙂
Okulary bez oprawek sa najczesciej malo twarzowe. Zdarylo mi sie widziec tylko raz takie okulary w ktrych wlascicielce bylo ladnie, ale mialy one bardzo misternie wyciety ksztalt szkla, zreszta bardzo grubego w tamtych czasach. To byly szwedzkie okulary i chyba bardzo drogie.
Okulary drogiej firmy Face a Face to nie to samo co okulary Owsiaka, ktore sa czyms w rodzaju statement osobowosci scenicznej. To nie ta czerwien. Face a Face robi niezwykle eleganckie oprawki, zas twarz Kopacz wymaga ozywienia. Ona ma male oczka i wysokie czolo, niezbyt ladne usta i starannie dobrana oprawka moze proprcje jej twarzy znakomicie zmienic. Czertwien tej oprawki jest dystyngowana i nie odbierze jej powagi.
Nie rozumiem skad to przekonanie, ze premier musi wygladac jak kieropwniczka zakladu pogrzebowego. Ona jest kobieta! Jej wolno nosic absolutnie kazdy kolor w ktorym bedzie jej ladnie. Sztuka polega na kroju, jakosci, fasonie, a nie kolorze.
Ponurosc jej elegancji jest przygnebiajaca.
A propos Nigerii, uslyszalam wczoraj w dzienniku, ze sposrod wszystkich krajow zachodniej Afryki tylko Nigeria i Senegal poradzily sobie z ebola i choroba sie nie rozprzestrzenia. Przy okazji pokazano pania prezydent (czy premierke?) Senegalu i jest ona bardzo elegancka i atrakcyjna kobieta.
Nie, sorry. Jest ona Pierwsza Dama Senegalu.
Jest juz ponad 8 tysiecy podpisow. Przybywa ich w wielkim tempie.
To cieszy, mój był w okolicy 2500.
Dzień dobry 🙂
Poranki są pełne sprzeczności. Dusza by się jeszcze ponurzała w rozglamdzianiu i poduszeczności, a rozsądek wrzeszczy o terminach, okolicznościach i obowiązkach. W sobotę dochodzą do tego jeszcze pory zamknięcia targu i sklepów. Brrr… 🙄
Wcale mnie to nie zachwyca, że rozsądek zwykle wygrywa. 👿
Część, Bobiku, ja jeszcze śpię, a to tylko mój telefon klepie. 🙂
Gdzie można kupić taki telefon, który pozwoliłby mi jeszcze pospać, a sam odwalał za mnie kłapanie i latanie po terenie? Jestem skłonny sporo zabulić za takie ustrojstwo. 😆
Moja dusza jeszcze nawet nie poszla spac! Odwiozlam A. na lotnisko wczoraj wieczorem (wybryknal do Warszawy, a potem do Grecji, na turniej)i czekajac z nim na jego samolot wypilam podwojne esspresso… I voila! Cala noc na nogach. Zrobilam juz dokladny przeglad swiatowej prasy, rachunkowosc domowa, posprzatalam w szufladzie z przyprawami, zrobilam pomidorowy sos, porozmawialam z Mama…
Natknelam sie na taki ciekawy artykul o tym jak zdjecia z ostatniej publicznej egzekucji we Francji (gilotyna) w 1939 roku spowodowaly ze wlasnie ona byla ta ostatnia publiczna:
http://theappendix.net/issues/2014/10/photographing-the-guillotine