Genialny plan
Czoło Wielkiego Stratega zasnuwała mgła, choć jego oczy ciskały błyskawice. Ta meteorologiczna sprzeczność zawsze zbijała z tropu Przybocznego, który zastygł przy drzwiach w wiernopoddańczej postawie i czekał na wezwanie. Jego zadaniem było dopuszczanie do uszu szefa tylko tych wiadomości, które ów miał ochotę usłyszeć, ale chęci Wielkiego Stratega niełatwo było przeniknąć. Czyż nie na tym jednak polegała jego genialność? Nikt z jego przeciwników nigdy nie wiedział, jakim celnym posunięciem tym razem zaskoczy – mgłą czy błyskawicami.
Dwa tysiące dwadzieścia cztery… dwadzieścia cztery… – mruczał Strateg, drapiąc się po głowie. – Może by tak protesty z powodu zbyt obfitych opadów? Chociaż nie, w grudniu padać raczej nie będzie, a deszcze z lata już nikogo nie będą obchodziły. Mrozy wykorzystałem już w 2022, jeszcze wszyscy będą pamiętać. Na trzęsienie ziemi nie ma co liczyć, ono jest po stronie tamtych i na pewno nie zdarzy się wtedy, kiedy nam byłoby potrzebne. Powódź? Zaraz, kiedy ostatnio dałem powódź? 2017… Dobrze, to już wystarczająco dawno, można ją będzie odgrzać. Powódź będzie dobra.
Pochylił się nad pokreślonym nieco planem, wpisując zamaszystym, zdecydowanym ruchem ręki: „13 grudnia 2024, protesty powodziowe“. Wyprostował spracowane barki, podniósł wzrok i dopiero teraz dotarła do niego obecność cicho tkwiącego przy drzwiach Przybocznego.
– Wiem, wiem – uprzedził delikatny wyrzut, który, jak wiedział, za chwilę padnie. – Powinienem już iść spać. Znowu się przepracowuję dla narodu. Ale przynajmniej skutecznie. Już na 10 lat w przód protesty są zaplanowane. Nie darujemy ani jednego 13 grudnia. Jak nie susza, to lawiny błotne – zawsze będziemy mieć tamtym coś do zarzucenia.
– Genialne! – wykrzyknął z podziwem Przyboczny. – Jeszcze nikt w historii nie wpadł na to, żeby stabilność państwa zapewnić przy pomocy ciągłych protestów. Do takich przełomowych idei trzeba mieć naprawdę niepospolity umysł!
– Co prawda, to prawda, genialności mi nie brakuje – skromnie przyznał Strateg. – Właściwie jedyne, czego mi brakuje, to władza. Ale ja jestem cierpliwy, mogę siedzieć na brzegu rzeki i czekać, aż trupy moich wrogów rozdziobią kurki, czy jak to tam było. Władza wcześniej czy później sama wpadnie mi w ręce, bo niemożliwe, żeby moje znakomite pociągnięcia strategiczne kiedyś w końcu się nie sprawdziły.
– Genialne! – powtórzył nabożnie Przyboczny, odruchowo zerknął na wypełniony do 2024 grafik protestów i zachmurzył się na myśl, że szef znowu będzie po nocach tracił zdrowie, przepracowując się dla nie zawsze należycie wdzięcznego narodu.
Wielki Strateg aż podskoczył na krześle, widząc zachmurzoną twarz Przybocznego.
– Chmury! – zawołał uszczęśliwiony i sięgnął z powrotem po długopis. – Nie było jeszcze protestów przeciwko zachmurzeniu! Gratuluję, mój drogi, pomogłeś dołożyć cegiełkę do mojego genialnego planu. Dzięki temu doprowadzę go dziś do 2025 roku i nareszcie będę mógł pójść spać. Bo nic nie pozwala tak błogo zasnąć, jak poczucie dobrze spełnionego obowiązku.
raz dwa trzy za siebie! pierwszy! 😎
Na szczęście protesty nie są ważnymi wydarzeniami. Z rozporządzenia w sprawie listy ważnych wydarzeń
§ 2. Uwzględniając stopień społecznego zainteresowania wydarzeniami i ich znaczenie dla życia społecznego, gospodarczego i politycznego, za ważne wydarzenia uznaje się:
1) mecze z udziałem reprezentacji Polski w mistrzostwach świata i Europy w piłce siatkowej kobiet i mężczyzn, w tym mecze eliminacyjne;
2) zawody Ligi Światowej w piłce siatkowej mężczyzn rozgrywane w Polsce;
3) półfinały i finały mistrzostw świata i Europy w piłce ręcznej mężczyzn, a także wszelkie inne mecze w ramach tych imprez z udziałem reprezentacji Polski, w tym mecze eliminacyjne;
4) Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym;
5) zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich;
6) zawody Pucharu Świata w biegach narciarskich kobiet;
7) Mistrzostwa Świata w Lekkoatletyce.
…. i tyle i tylko tyle 😈
Ja wogole nie rozumiem dlaczego Genialny Strateg jest taki usmiechniety do kamer. Wybory sfałszowane, kartka wyborcza wydarta z reki, a on się uśmiecha jak z przeproszeniem glupi do sera i sciska reke swojemu oprawcy (Tuskowi of course). Czytam tez odpowiednio skorelowana prase (z socjologicznej ciekawości oraz ughhh podręcznej dostepnosci obecnie) i drazni mnie już nawet nie tresc co forma. Czy naprawdę nie można rzeczy dac odpowiedniego słowa? Czy wszystko ma być dodatkowo nazwane, uprzymiotnikowanie, wywyższone i udramatyzowane? Czemu wspominając kilkoma słowami o Jerzym Urbanie trzeba zaraz w artykiliku dodac, ze to był Goebels komunistecznego reżymu? Można od razu napisac o każdym przeciwniku, ze jest to Hitler, Stalin, Mao i Pol Pot.
E, Irku, dałeś sobie zawrócić w głowie jak jaki leming. Kto wydał takie rozporządzenie? Na pewno rządzący. A po co wydali? Wiadomo, że dla odwrócenia uwagi, zatkania wolnych ust i zniszczenia demokracji.
Nie ma ważniejszych wydarzeń od protestów. Nawet mecze Lecha Poznań muszą im ustąpić pierwszeństwa. Taka jest prawda, a prawda was wyzwoli. 👿
Nas może nie wyzwoli, ale nasza ważność zajmuje bardzo daleką pozycję w hierarchii. 🙄
Najasniejszy Panie i Wladco,
Pragne poinformowac Jego Doskonalosc, ze w stolicy Belgii uwila sobie gniazdko grupa Renegatow-Rewizjonostow, pragnaca wprowadzic na arenie miedzynarodowej zamieszanie w kwestii niedawnych wydarzen ciemnowodzkich. Postepuje ona szczegolnie perfidnie wprowadzajac psim swedem zamet terminologiczny dotyczacyn planowanych na 13 grudnia spontanicznych wystapien Narodowych, urzadzajac dwa dni wczesniej wlasne protesty przeciwko, jak to nazywa, „nieprawidlowoscion” w czasie kampanii wyborczej. I o te rzekone „nieprawidlowosci” mi sie rozchodzi. Wszyscy w Ciemnych Wodach wiedza az nadto dobrze, ze doszlo do sfalszowania, aby nie powiedziec sfalszowania wyborow. „Nieprawidlowosci” to moga byc co najwyzej w rozliczeniach z delegacji sluzbowej do Madrytu, i nie groza rozwaleniem systemu. Falszerstwa zas, aby nie powiedziec falszerstwa, to juz znacznie powazniejsza sprawa, ktora moze wywrocic do gory nogami caly konstytucyjny porzadek w Ciemnych Wodach.
Dlatego pokornie sugeruje Jego Nieomylnosci, aby sprawdzil kto stoi za ta brukselska prowokacja i zastanowil sie czy nie warto pociagnac do odpowiedzialnosci karnej prowodyrow tej hecy.
Pozostaje w doglebnej usluznosci
Obserwator Zagraniczny
Króliku, to przecież oczywista oczywistość – Wielki Strateg jest uśmiechnięty dla zmylenia przeciwnika. A że przy okazji wizerunek się ociepla na zimę, to dodatkowa korzyść. 😎
Zagraniczny Obserwatorze, a czy jesteś pewien, że te brukselskie zamieszki to nie jest kolejna, makiaweliczna część genialnej strategii? Najpierw się powie o nieprawidłowościach, po to, żeby społeczeństwo miało czas się oburzyć. Jakie, kurde, nieprawidłowości? Fałszerstwo, kurna jego, było! Nie wmówi nam Bruksela, że zielone są zielone! A kiedy społeczny wrzątek sięgnie pokrywki, Prawdziwy Przywódca Narodu wystąpi i oświadczy: tak, było fałszerstwo i stało tam, gdzie ZOMO, a ja jestem najlepszym tego dowodem!. Starannie zaplanowanym przypadkiem stanie się to 13 grudnia, po czym odbędą się protesty popierające Przywódcę, a potem wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. No, czy to nie genialny plan?
Malodusznie zwatpilem w Geniusz Stratega? Dalem sie zwiesc podszeptom lemingow z GW?
Proponuje rozstrzelac mnie zanim uciekne do Meksyku!
A nie lepiej obedrzeć ze skóry? Kocia skórka na reumatyzm ponoć dobra. Może nawet sam Wielki Strateg by skorzystał? 😎
Czyli zdaniem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji narodu nie interesuje piłka nożna i żużel. Zbyt plebejskie?
Nie wiedziałam, że te mądrości są publikowane w Dzienniku Ustaw.
Zaiste powinno się rozwiązać telewizję publiczną i wszystkie organy z nią związane.
Sądzę, że to raczej urabianie gruntu w Brukselce pod rząd na uchodźstwie.
Łatwo się mówi, rozwiązać. A jak takie rozwiązłe organy ruszą w Polskę i zaczną zagrażać tradycyjnej rodzinie? 🙄
Owszem, plebejskie. Osobiscie jestem za surowym zakazem pokazaywania w telewizji wszystkich sportow, a zwlaszcza zuzlu i pilki noznej.
Wyjatek jestem gotow zrobc dla jazdy figurowej na lodzie oraz gimnastyki artystycznej.
Rząd emigracyjny w Brukselce? Nigdy! To nie jest odpowiednie miejsce dla Prawidłowego Polskiego Rządu. Londyn też nie, odkąd się tam namnożyło różnych takich, że nie wskażę po Mordzie. 👿
Jedyną słuszną siedzibą takiego rządu będzie Księżyc. Jak jeszcze Palikotowi uda się tam wysłać księży, to nawet odpowiednia, bogoojczyźniana atmosfera się wytworzy i cały uchodźczy rząd nareszcie swobodnie odetchnie.
Słuchajcie, ponad 3 tys. lublinian chciało mieć takiego prezydenta
http://wyborcza.pl/1,75478,17078536,Lider_narodowcow_stanie_przed_sadem__Za_pobicie_w.html
No jeszcze moze nalezy pokazywac uroczystosci otwarcia igrzysk olimpjskich oraz zamkniecia. Wszystko posrodku – wycinac!
A o co sie rozchodzi? Kazdy sklep muzyczny powinien miec przy wejsciu lysego osilka na wypadek jak zostanie napadniety przez bande Pani Kierowniczki z Piotrem Kaminskim na czele i zaczna robic burde.
Lider lubelskich narodowców na razie sukcesów w polityce nie osiągnął. Osiem lat temu był kandydatem Unii Polityki Realnej na prezydenta Lublina. Tłumaczył, że chce iść w ślady swojego idola Arnolda Schwarzeneggera. Głosił ideę autonomii Lubelszczyzny.
Ciekawe, czy wszyscy Lublinianie wiedzą, że to Schwarzenegger był pionierem idei autonomii Lubelszczyzny. 😈
Jak na księżyc, to po co chcą oplakatować Brukselkę?
Dla treningu? 😈
Ma polance wspanialy rogacz i pare dziewczyn.
Kamera dzikow znow dziala
http://www.looduskalender.ee/en/node/21711
Jest ich tam cale mlaszczace stadko 🙂
lepszy link jest ten
http://pontu.eenet.ee/player/siga.html
Jeleń był piękny, ale sobie poszedł. Świnki chrumkają, sapią i mlaszczą jak to świnki, zimy jeszcze wielkiej nie widać.
U mnie zapowiadają śnieg od jutra…
A tymczasem Wielki Strateg zapowiada, że jak on kobietom zrobi ustawę o przemocy, to im mróz po kościach pójdzie: 🙄
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17083231,Kaczynski_zapowiada_ustawe_o_ochronie_kobiet__Bedzie.html#BoxWiadTxt
Ale spoko, kobiety, na razie do 2025 macie spokój, a może i potem strategia Geniusza po staremu będzie się sprawdzać. 😎
Dobry wieczór 🙂
No, to jest na co czekać 🙄
Szukam, szukam i nie wiem czego, może ktoś mi pomoże.
Na konferencji z okazji Roku Karskiego prof. Tokarska-Bakir mówi do Jana Grossa i do uczestników o jakiś wykładzie kopernikańskim Grossa w 2013 roku, gdzie porównał książkę Bartoszewskiego „Ten jest z ojczyzny mojej” ze znanymi historykom relacjom z archiwum ŻIH. Pani profesor powiedziała, że róźnica jest kolosalna i podobno relacja z tego wykładu jest w sieci.
I ja tego szukam, ale nic nie mogę znaleźć.
Czy ktoś może wie, o jaki wykład kopernikański chodzi?
Pierwsze slysze, Siodemeczko.
A czy mzo a byloby napisac jakas Konwencje o ochronie kobiet przed Psychicznym? I o ochronie Kotow przed Psychicznym?
Ja też ostatnio strateżyłam, ale nie aż tak genialnie, jak niektórzy. Świeżo wystrateżone: postanowienia noworoczne wdrażam w życie już w grudniu. O tych, których nie uda mi się na stałe wprowadzić w grafik, lekką głową zapomnę, jakby ich nigdy nie było. W Sylwestra będę świętować pomyślne wdrożenie pozostałych, a potem będę miała cały rok wolnego. 😀
Siódemeczko, może to? https://www.youtube.com/watch?v=3VP7Kbw2uZ8
Brawa Aga! 🙂
Dzięki wielkie, Ago 😀
Cały czas szukałam jakiegoś wykładu po polsku, bo w ubiegłym roku różne instytucje pod hasłem wykładów kopernikańskich organizowały sympozja i wykłady.
Dzisiejsza kolacja z podziękowaniem Liskowi za przepis na topinambur (Yotama Ottolenghi).
Ależ to apetycznie wygląda. Mógłbym nawet na chwilę zapomnieć, że jestem mięsożerem. 😀
Moje jeszcze leżą. 🙁
Bobiku 😀
W miejsce smażonego sera wyobraź sobie np. filecik z sandacza.
Na to oliwa bazyliowa (bazylia, pietruszka, czosnek, sól, oliwa – zmiksować)…
Trochę mi jeszcze zostało. Myślę, że na zimno też może być dobre.
Ago, dzieki serdeczne za wyszperanie tego zeszlorocznego wykladu Janka Grossa, na Michigan University.
Jest swietny i wielu rzeczy sie nauczylem. Doskonale tez wrazenie robia na koncu zadawane z sali pytania, najpierw studentow, potem wykladowcow – swietna, myslaca, trawiaca wiedze mlodziez.
No, wielkie dzieki i polecam kazdemu, kogo to interesuje.
Z tego Aga tak strateży, riserczy i orderzy (znaczy, porządkuje) wynikałoby, że jej Leniwiec dalej szlaja się na potęgę. 😎
Bobiku, Aga Leniwca w życiu na oczy nie widziała 😯 Co ona wie o porządnym, wypasionym Leniwcu 😉 ?
Bardzo proszę. 🙂 Ano szlaja się, niecnota, a ja już się słaniam na nogach – daje się we znaki brak wprawy. 😉 😳 Ale zrobiłam chwilę przerwy i kupiłam sobie w internecie prezent na Mikołajki. Nie znajdę go, co prawda, pod poduszką, ale będzie miło wiedzieć, że jest w drodze. W zeszłym roku zrobiłam sobie dużą przykrość, zapominając o sprawieniu sobie prezentu na Mikołajki.
A niech to… zupełnie zapomniałem o mikołajeniu. 😯 😳 👿 Ani innym, ani sobie…
Mam tylko ogon do włożenia pod poduszkę. 🙁
Też zapomniałam 😳 Upiekłam ciasto z wiśniami z nalewki, ale to się nie liczy. Jawnie upiekłam i pod poduszkę się nie nadaje 🙁
No to mamy Klub. Ja jeszcze dwa tygodnie temu pamiętałam, a potem się okazało, że to już.
O Mikołaja już jest. Ale numer…
W Brukseli, proszę pana Kota (13:15), to gniazdo sobie ostatnio uwił reżyser Warlikowski, który umyślił sobie pokazać światu i Belgom „Don Giovanniego”. Zaczyna się od projekcji sceny pornograficznej pod dźwięki uwertury, a potem już jest tylko gorzej. Widać pewną inspirację najnowszym Zanussim: znów słaby mężczyzna w otoczeniu silnych kobiet. Żenada kapie wszystkimi otworami. I tylko szkoda śpiewaków. A Komandor to Murzyn (mimo, że nazywa się White, Sir Willard White). Ja wiem, że powinienem patriotycznie popierać reżysera Warlikowskiego, który ma głęboko w d.pie (późna pora, to można grubym słowem okrasić, prawdaż?) Mozarta, da Pontego, solistów i widownie (zresztą tak na oko z 20% publisi nie doczekało drugiego aktu); wiem, ale nijak nie potrafię. Czuję się jak Dorota, której parę lat temu reżyser Wilson (w Warszawie) nafajdał do „Fausta” (zgodnie z recepturą: „weź to, co kocham i z całych sił postaraj się mi to obrzydzić”).
Dzien dobry 🙂
Kawa
Dzień dobry 🙂
Świetny timing, Lisku. 😆 Właśnie przetarłem ślepia i się za kawą rozglądałem.
Babilasie, czyżbyś popełnił zgubne szaleństwo i udał się na Star Łorlikowskiego we własnej, nieprzymuszonej (np. krytyctwem muzycznym) osobie? 😯
Jeżeli tak, to moje niewątpliwe współczucie zaprawione jest jednakowoż pewną dozą przygany – no, kurczę, dorosły człowiek, nie żaden naiwny szczeniaczek; powinien był wiedzieć w co się pakuje. 🙄
Szaro-ponura zimnica za oknem, nałożona na zmęczenie i niewyspanie, to ździebko za dużo nawet dla mojego wiosennie wybujałego entuzjazmu. Ale elegancko podana kawa natychmiast przywraca wiarę w dzień. Wszystkiego najlepszego, Mikołaju! 🙂
i herbata
Markocie, wyglada jeszcze piekniej niz w ksiazce 🙂
Ago, czyżbyś patrzyła przez moje okno? 🙄 😯
My topinambur robiliśmy pieczony. Wcześniej utytłany w oliwie ze świeżym rozmarynem, przeciśniętym przez praskę czosnkiem, morską solą i pieprzem. Delicje 😆
Z reszty zrobimy zupę. Świetny przepis na zupę ma Babilas 😎
Amatorów topinamburu warto uprzedzić, że powoduje efekty, nie tylko akustyczne, podobne do tych, które wywołuje fasola 😳 😉
Pieczony w grubych plastrach.
Lisku, dziękuję 🙂
To ja dziś też podam herbatę
Pogoda taka, że jeszcze chyba doleję rumu 🙄
Trochę ekonomii, czyli jaki wpływ na rosyjską gospodarkę (a przez to i politykę) mogą mieć spadające ceny ropy:
http://wyborcza.pl/magazyn/1,142463,17086666,Putin_splynie_z_ropa.html
Dzień dobry 🙂
I A. Applebaum o szczególnie perfidnym trollowaniu http://wyborcza.pl/magazyn/1,142463,17083542,Uwaga__trolle.html
Czy rum pomaga na egipskie ciemności? Bo u mnie, choć już prawie południe, ilość światła dziennego taka jakby arktyczna. 🙄
Oooo, Anne Applebaum wspomina Piet’ke Pomerancewa, synka pierwszego w Anglii przyjaciela Starej, poety Igora Pomieramcewa i Liny, znakomitej reportazystki.. Piet’ke znala gdy mial piec latek i z upojeniem spiewal Okudzawe. I rozwazal powazne problemy etyczne.
Stara zawsze sie wzrusza, jak widzi jego nazwisko w druku.
Jagodo, topinambur moze miec efekty fasolopodobne, choc w ilosciach uzywanych przeze mnie (mniej wiecej szparagowych) i sposobie obrobki (dosc dlugo gotowane na parze w lupinkach) nie ma szczegolnego problemu. Mozna sprobowac metode ktora skutkuje dla bobu i kalafiora – raz zagotowac w duzej ilosci wody i te pierwsza wode wylac. Aromat potraw troche delikatniejszy niestety, ale objetosc w pasie nie zmienia sie po zjedzeniu. Moze topinambur to tez „oblaskawi”. Potem sprobowalabym albo upiec, albo ugotowac w wodzie i zapiec juz ugotowane.
Cos za duzo roboty z tym topim.
I daje efekty, do których mi nie tęskno 😉
Czytając tę opinię Appelbaum:
Prędzej czy później może się okazać konieczne skończenie z anonimowością w internecie czy przynajmniej spowodowanie, żeby każda postać online była powiązana z konkretną osobą; każdy piszący online powinien ponosić odpowiedzialność za swoje słowa, tak jak gdyby wypowiadał je głośno.
pomyślałem sobie (bo mam zwyczaj przykładania stwierdzeń ogólnych do własnego, jednostkowego bądź grupowego, doświadczenia), że myśmy tu chyba od początku, instynktownie dążyli do pewnego rodzaju deanonimizacji. Nie tylko poprzez spotkania, telefony, wymianę maili, informacji, drobnych przysług, ale również poprzez osobisty charakter części rozmów, pokazywanie chwilami swojej prywatności, pisanie „cieszę się” czy „przykro mi” w reakcji na czyjeś posty, itd. Dzięki temu z anonimowego forum staliśmy się raczej grupą towarzyską, w której powiązanie nicków z konkretnymi (i coraz lepiej poznawanymi) osobami jest dość oczywiste. Że wpływa to na stopień odpowiedzialności za słowo, nie ma co gadać, bo to też oczywiste.
Ale to musi być moderowane i mniejsza już nawet o to, czy całkiem sprawiedliwie. 😉 Musi być ktoś, kto ma „moc decyzyjną”, ostatnie słowo, prawo do walnięcia w stół, niedopuszczania hejterów, kto bierze na siebie odpowiedzialność za cudze napady nieodpowiedzialności, nawet jeśli skutkiem tego będą pretensje, obrazy, czy zmniejszenie liczby komentatorów. Czyli warunkiem istnienia w internecie demokratycznego forum, na którym pranie po łbiech nie przeradza się w ich urywanie, jest odpowiednio wczesne proklamowanie satrapii. 😆
Oświeconej 😉
Bobiku, tyle słyszalem, że Myszka Miki w basenie, że Oniegin gejowskimi kowbojami stoi, i że geniusz, prawdziwy geniusz, tylko jakoś wadliwie rozpoznany „między swemi” (odwrotność Mel Brooksowego „He is world famous in Poland”). Poza tym, dobre lustrzanki wymagają czasem ręcznej kalibracji balansu bieli (co jest białe, co jest czarne – bo czasami matryca głupieje), na takiej samej zasadzie trzeba się czasem ręcznie wykalibrować na hucpę, żeby złapać prawdziwe znaczenie tego słowa. Każdy będzie zresztą mógł, zdaje się, że na stronie La Monnaie będzie przez dwa tygodnie stycznia streaming dzieła.
Topinambur, tak samo jak skorzonera, salsefia czy kard, zawiera inulinę, która jest krótkim węglowodanem, nie trawionym przez enzymy endogenne człowieka. Zabierają się za nią dopiero bakterie okrężnicy, stąd te niekontrolowane efekty w postaci wzdęć i tych wszystkich niedogodności towarzyskich, do których wzdęcia prowadzą. Korzyści z topinamburu przewyższają jednak wszelkie jego wady – głównie są takiej natury, że mamy pełny brzuszek, a w bioderka nie idzie (bo nie ma co). Naukowo to się nazywa niski indeks glikemiczny. Cukrzyków się powinno karmić warzywami zawierającymi inulinę, takoż cholesteryków i tych wszystkich, którym się zapiera (wiadomo co i gdzie). Jakieś też są nie dość jeszcze dowiedzione własności antynowotworowe. Ogólnie polecam: najchętniej by oczywiście się w ogóle nie miało fizjologii, ale przecież się od niej nie ucieknie.
Ja tam fizjologię posiadam z przyjemnością, w zakresie pyska. Dopiero jak idzie niżej, zaczyna być uciążliwa. 😉
A, i jeszcze topinambur jako roślina ogrodowa – silnie rośnie, niewiele wymaga, gęsty pokrój, ładnie zasłania to, co ma być zasłonięte. Trudny do wytępienia, bo odrasta z bulwek, które się gubią przy wykopywaniu. Dawniej wymyślono sobie, że można topinamburem niszczyć perz na szczególnie zachwaszczonych polach – sprawdzało się, skutecznie zagłuszał, ale pozostawał potem problem odtopinamburzenia.
Zaletą jest to, że w klimacie Polski nie bardzo ma czas się rozsiać; znaczy jak jesień jest długa i ciepła, to zakwitnie w listopadzie, ale potem już nie zdąży zawiązać nasion, więc nie ma ekspansji samorzutnej. Swego czasu topinambur sadzili leśnicy dzikom, ale chyba czasy się zmieniły.
Od paru lat próbuję wykopać wszystek topinambur w moim ogrodzie. Rezultat? Z roku na rok wyższe plony 😉 Bo jak już coś się zieleni, to nie mam sumienia wyrwać 🙁 Tegoroczne mokre lato i ciepła jesień przysporzyły mi ca 30 kg bulw.
Karmione topinamburem? 😉
W takim razie topinambur trzeba zakasic enzymami 🙂
W bobie i kalafiorze winowajca jest zdaje sie siarka ?
Przyjeżdżając do Niemiec nie miałem najmniejszego pojęcia o takim ekscentrycznym zjawisku przyrody jak topinambur, toteż kiedy zacząłem porządkować bardzo zapuszczony ogród przy naszym pierwszym domu i znalazłem w nim nieznane mi zielone, zakończone u spodu dziwną bulwą, uznałem, że to chwast i zacząłem z nim walczyć. Com się ja tych bulw naharatał przez dobrych kilka lat! Już mi się ileś razy wydawało, że z nimi wygrałem, a tu guzik, w następnym roku znowu cudactwo wychylało łeb spod ziemi gdzie popadło.
A jak już naprawdę zwyciężyłem i żadna wredna bulwa nie zakłócała mi ogrodowego błogostanu, to się dowiedziałem, że walczyłem z topinamburem, którego mogłem wykorzystać konsumpcyjnie, zakąszając espumisanem. 👿
E, no nie przesadzajcie 😉 Ta bulwa nie powoduje wzdęć ani bolesnej kolki, tylko po paru godzinach (rano) ewentualnie mały koncert
Ewentualnie.
Przy częstszym spożywaniu organizm się przyzwyczaja.
Stara Żaba dopytuje odnośnie tego http://swiat.newsweek.pl/szwajcarzy-tradycyjnie-jedza-koty-i-psy-newsweek-pl,artykuly,352619,1.html . Czy to się wzięło z dawniejszej biedy i czy te zwierzęta hoduje się specjalnie w spożywczym celu. Bo chyba nie zjadają swoich petsów 😯
To są kompletnie przesadzone informacje. Inicjatorka zbierania podpisów pod projektem zakazu jedzenia kotów i psów liczy na rozgłos, a ten uzyskała głównie za granicą, gdzie każda negatywna informacja o rzekomym alpejskim raju przyjmowana jest z płonącymi uszami jako wiarygodna.
Nigdy nie wolno było handlować takim mięsem ani podawać go w restauracjach, krążyły za to plotki o miłośnikach psiny i kociny. Raz twierdzono, że w kantonie Aargau krąży konsument kotów, a w kantonie Appenzell miał jakiś rzeźnik sprzedawać marynowane i suszone mięso psie jako tamtejszy specjał 🙄
Nikt nie może zabronić skonsumowania domowego zwierza, jeśli zachowane zostały ogólne przepisy ochrony zwierząt zwłaszcza w sposobie uśmiercania. Poza tym, jak udowodnić komuś, że zjadł swojego Mruczka czy Azora?
Prawo, które jest niemożliwe do wyegzekwowania, jest martwym prawem.
Z wcześniejszych lat pamiętam posądzanie włoskich gastarbeiterów o kradzież i zjadanie kotów w miejsce ich ulubionych królików. Za każdym razem, gdy zaginął jakiś kot, zaraz ktoś półgębkiem sugerował, że wylądował w kalabryjskim garnku 🙄 Najwięcej murarzy pochodziło z Kalabrii.
Faktem jest, że we Włoszech po wojnie była wielka bieda, a koty były darmowe. Wyszedł nawet przepis, że rzeźnicy sprzedający królicze tuszki muszą je prezentować z tylnymi łapami, dla identyfikacji 🙄
http://en.wikipedia.org/wiki/Cat_meat
Może smalcu?
Żaba dziękuje (ja też) i z ulgą wkłada między bajki 🙂
Zaniescilem linke, zanim zobaczylem, ze Markot juz odpowiedzial. Nie po to by mu utrzec nosa.
Tam pisza o szwajcarskiej wsi, w czasasch pokoju. 🙄
Nigdy nie mialem zaufania do wiesniakow i ichniej kuchni. Nigdy z nimi nie wiesz. 👿
Nie musi się zaraz na smalec czy pieczeń przerabiać. Są i inne sposoby znęcania się: 🙄
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/skandal-szef-psl-w-walbrzychu-glodzil-psy-trzymal-je-na-krotkich-lancuchach-konia-zamknal-w-malenkie_479440.html
Nie wszystko, co stoi w Wikipedii, jest wiarygodne 🙂
Takie twierdzenia, nie poparte dowodami, można snuć o każdym kraju.
Szwajcarzy sami uważają niektóre trudno dostępne okolice, za górami za lasami (na ogół katolickie) za siedlisko zacofania, zabobonu, praktyk okultystycznych i wiary w UFO. Popularni tam są znachorzy, a w jednej okolicy – wędrowanie na golasa 😎
Łatwo więc uwierzyć, że odżywiają się kotami i psami, a kocimi futerkami ogrzewają nerki.
W latach 80. głośno było o sprowadzaniu kocich futerek z Chin, właśnie w takim celu. Po zdecydowanych protestach import został zabroniony.
Zdrowo i wygodnie 😉
Markocie, nie mroź mnie proszę 😉
Haneczko,
nie mów, że to widok mrożący krew w żyłach. Chyba że masz lęk wysokości… 🙄 😀
Jak wróci do domu, zrobi sobie okład z kociego futerka 😉
Ladna pupa 😳
To prawda, pięty mi mrowią, ale golusieńko na śniegu… oj. Szczękam 😕
Goli wędrowcy mają zawsze buty i skarpety na nogach, a na głowie czapeczkę 😉 A jak się idzie pod górę, to jest gorąco 😎
Jak się schodzi, to też jest gorąco 😎
Spotykasz takich bez reszty oddanych naturze, Markocie?
Mnie się w Alpach robiło zimno od samego jeżdżenia tamtejszymi drogami. Już się nawet rozbierać nie musiałem. 🙄
Nie w mojej okolicy.
Ale w mediach co jakiś czas jest dyskusja i reportaże. To zjawisko już prawie nikogo nie gorszy 😉 Najpopularniejsze jest w niższych, bardziej zalesionych górach i w ciepłej porze roku.
Jeden ze znanych dziennikarzy wędrował tak zeszłego lata w celach „reserczu”. Jak się dochodzi do miejscowości, to się też przyodziewa.
Ja tam pamiętam moich niektórych starszych kolegów, którzy gorszyli gaździnkę w Kościelisku biegając na golasa po łące, na której grabiła siano. To się wtedy nazywało streaking i jak się okazuje znowu jest popularne 😉
I zaraz pasujący komentarz:
„Tak biegaja Niemcy wracajacy do swojego hotelu z Polskiej plazy. Najpierw widza nie ma ubran a po chwili ze na parkingu Auto tez zniknelo!”
Widocznie to lubią, skoro tak masowo tu przyjeżdżają 😉
Nie wiem dlaczego mialo by to kogokolwiek gorszyc.
Nasza wieś pochylała się z troską nad Młodym latającym zimą w krótkich portkach. Co myślała o nas, to wolę nie myśleć 😉
Idę trochę odsapnąć. Moje dzieci znowu w powietrzu, z Dubaju do Melbourne, 13 godzin 😯 Cały wieczór sprawdzam, jak lecą – nad Syrią, Irakiem, Iranem… Teraz wystartowali do drugiego etapu, potem jeszcze trzeci…
Uspokajam się, że to Qantas
Piloci Qantas pewnie sa bez ulanskiej fantazji, to i lataja bezpiecznie.
I w Iranie ani pół brzozy nie widziałem.
Ale potrzymać kciuki i tak nie zawadzi. 🙂
Skąd ja to znam, Markocie…
Nad takimi miejscami nasze nie latają, ale i tak wiszę jak durna na radarze.
Dzięki za zrozumienie i duchowe wsparcie 🙂 Dobrej nocy wszystkim!
Lisek nie rozumie, czemu golizna miałaby kogoś gorszyć? 😯
Dla zasady. Ma to podobno jakiś związek z szóstym przykazaniem, choć nigdy nie udało mi się przeniknąć jaki. Ale tego się nie musi rozumieć, tylko przyjmować do wiadomości. Ma gorszyć i już ❗
Podejrzewam, że golizna gorszy, bo bywa nader urodziwa i gdy własna jest taka sobie, to pozostaje tylko zazdrośnie się zgorszyć 😉
Dobry wieczór.
Obrońcy krzyża jeszcze nie zareagowali na obecność golasa w TAKIM miejscu?
Mar-Jo, to chyba jakieś zagraniczne miejsce, nie NASZE. Gdyby to Giewont, to łolaboga i do krwi ostatniej 🙄
Kocie, (21:47) to samo pomyślałam. 🙂 W ogóle jest na czym oko zawiesić.
Z dwojga złego wolę sprzątanie od zakupów. Natomiast i sprzątanie, i zakupy… Za co ja to sobie robię? 🙄 Na marginesie: nie, nie urządzam u siebie świąt. Ni pół gościa już się nie spodziewam w tym roku.
Ago, to znaczy, że się zwalą 🙄 Oferuję Ci azyl, u nas 🙂
Dziękuję, Haneczko. 🙂
W razie zagrożenia, wal jak w dym 🙂 Ukryjem i napojem 😎
Dobry wieczór.
Czyżby wystarczyło się gości spodziewać, by ich uniknąć? W takim razie zasiądę w fotelu i Będę się Spodziewać 😎
Pewien mizantrop z Tczewa
Zawsze się gości spodziewa
Piecze dobre ciasto
I może iść w miasto
Bo spodziewanym gościom się odechciewa
Jeszcze lepsi od spodziewania się w ciemno są goście zapowiedziani. A ja, traf chciał, świetnie się zapowiadam, za całkiem niewielką opłatą. 😎
Bobiku, uczciwie uprzedzam, że u nas topinambura ani innych obcojęzycznych nie uświadczysz. Chleb sklepowy, sól morska, herbata Heleny. Reszta czym chata. Bez opłat 😉
No dobra, Haneczko, jak dorzucisz jeszcze kaszę gryczaną w towarzystwie zrazów z grzybami, to mogę się zapowiedzieć ze zniżką. 😎
Pewna pani w środku zimy niespodzianie
z werwą wzięła się za wiosenne sprzątanie.
Ledwie zipie, niebożę,
Lecz się odwziąć nie może.
Przestań brać się tak serio, kochanie.
Dzien dobry 🙂
Kawa
i herbata
Kobieta nigdy nie zaprojektowalaby takiego czajnika!
Bp wie, ze mozna sie sparzyc przy nalewaniu!
Dzień dobry 😕
Gdzie się podział dzień? Co to jest to ciemnoszarobure? Poproszę o dodatek za pracę w przygnębiających warunkach 👿
Zajrzałam do Irka i odebrało mi zdolność rozumienia tego, co czytam 😯 http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724,17089446,_Szokujaca_nazwa___Wraca_patron__ktorego_nie_chcial.html#LokLubTxt
Masz racje Kocie, bo to chyba jest inspirowane lodziami podwodnymi 😆
Dzień dobry 🙂
Kantek zaciągnął się do woja? I to razem z młodszym bratem? 😯
Mam nadzieję, że nie będą teraz serwować grochówki zamiast kawy. 🙄
Zamiast „dzidci Zjednoczonej Europy” mogliby nazwac „Dzieci Skloconej Polski”. Albo pojsc na calosc i faktycznie nazwac im Jana Pawla Drugego. Co zlego w Janie Pawle?
Nierozumienie nie tyle tego, co czytam, co rzeczywistości ukrytej za opisem, nie od dziś jest u mnie nawracającą dolegliwością. 🙁 I chyba powinienem zacząć się z tego leczyć, bo jak bez leków zrozumieć np. tak niebotyczną bezczelność, jak dzisiejszy comebyk Hofmana?
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17090427,Hofman_przerywa_milczenie_ws__lotu_do_Madrytu__I_przedstawia.html#MT
Właściwie nie dziwiłbym się, gdyby Prezes kupił tę wersję, że nie było żadnej afery madryckiej, biedny Hofman został wrobiony przez krasnoludki i trzeba go jak najszybciej przyjąć z powrotem na łono. Przecież drugiego takiego impregnata moralnego, z niemal putinowską umiejętnością łgania w żywe oczy, tak łatwo nawet w PiS się nie znajdzie. 🙄
Prezes nie kupi, ale może opakować i sprzedać 👿 Ten wróci.
Ten odcinek opowieści Hofmana jest wręcz rozczulający:
poseł narzeka, że w czasie tych wojaży musiał „dokładać ze swoich”. – Wielokrotnie tak robiłem, gdy musiałem wracać do kraju nagle. Wtedy, jak wiadomo, jest najdrożej. Mało tego. Jeśli poseł w ostatniej chwili dostaje z Kancelarii Sejmu bilet lotniczy, a nie ekwiwalent, to już koszty dotarcia z lotniska do hotelu, koszty przemieszczania się w danym mieście pokrywane są wyłącznie z własnych środków. Kancelaria Sejmu tego nie refunduje.
No, każde dziecko przecież wie, że nagły powrót samochodem, na co Hofman pobierał forsę, jest wiele droższy od nienagłego, bo paskudni właściciele stacji benzynowych zaraz czują pismo nosem i 5 razy większe rachunki walą. Nie wierzę, żeby tego powszechnego procederu nie znali audytorzy sejmowi czy prokuratura. 👿
Ból Hofmana z powodu wywalania własnej forsy na metro czy autobus świetnie rozumiem. Jak ja jadę do Mordechaja, przejazdów po Londku Kancelaria Sejmowa też mi nie refunduje. 👿 No, ale mnie przynajmniej na to stać, w przeciwieństwie do prostego posła. 🙄
Bry!
Jest to może preludium do Aktu Powrotnego Przyjęcia do Partii, bo Prezio powie, że proszę, oszczerzyli, trzeba przyjąć Owieczkę. Może będzie to Przyjęcie przez Całkowite Zanurzenie, dzięki czemu Przyjmowany będzie mógł się wreszcie pochwalić tym czym chce.
Prezio już sugeruje, żeby nie mówić „afera madrycka”, bo słowo „afera” jest zastrzeżone dla PO
Oszczerzyli 😆 Bardzo piękne słowo.
Ale nie tylko oszczerzyli i wrobili. Z sugestii Hofmana, że oszczerzone żony nie mogły dzieci ze szkół odbierać, wysnuwa się jak dżin z butelki obraz peowskich bojówek, napastujących niewinną przyszłość narodu i czuwające nad nią matki-Polki. Oj, widzę, jak kolejne widmo zaczyna krążyć po Europie. Widmo krwawej dyktatury lemingów, z wilczymi oczami i zębatym pyskiem Urbana W Spódnicy. 😯
Co tu zresztą dużo gadać: ten zarzut, że Kopacz jest Ubrana W Spódnicę, nawet ja muszę uznać za słuszny i odpowiadający niezbitym faktom. 😈
Ona jest z PO a ubrana w spódniiicę! https://www.youtube.com/watch?v=em6L15Pngn0
A co to jest IRA? Strasznie młóckowate…
OK, zespół rockowy. Ojej, jakie dziadki 👿
No, w porównaniu z Brahmsem, to rzeczywiście dziadki. 😆 Spokojnie, Tadeuszu, nie rekomenduję bynajmniej. Podrzuciłam linkę, bo tak myślałam, że inaczej nie będziecie wiedzieć, na jaką melodię zawodzę. 😉 A że znam? Pozostałości z ery dyskotek. 😳
Juz jestem w domowych pieleszach… Na odjezdne kupilam sobie w zaglebiu zakupowo/ uslugowym jakim jest Rondo Wiatraczna buty, czerwone trzewiki, tzw maciejki. Chyba Nisia i Haneczka kiedys je blogowo slawily. Albo mi sie snilo. W kazdym razie kupilam sobie prawdopodobnie ostatnie w moim zyciu czerwone skorzane trzewiki. Spisaly sie na medal w podrozy!
Warszawa wzdluz Traktu Krolewskiego pustoszeje po zamknieciu biur. Panuje cisza i strasza opustoszale restauracje. Ale dekoracje bozonarodzeniowe bardzo ladne!
Cieszy mnie ze barek U Kubusia na Ordynackiej wciaz funkcjonuje! Barszczyk czerwony z uszkami i ruskie pierogi byly wspaniale! Polecam tam wszystko zreszta.
Witaj, Kroliku!
Zainteresowalo mnie dlaczegi postanowilas juz az do smierci nie kupowac czewonyxg trzewikow ze skory? Czy jakies sluby zlozylas?
Stara zakupila a sobie w Polsce piekne skorzane rekawiczki w kolorze czerwonym, takich wl;asnie szukala do musztardowego zakietu i nacieszyc sie nimi nie moze, choc w Londynei rzadko jest pogoda na zakladanie rekawiczek. Ale pasuja jej bardzo do czerwono-musztardowego szalika od Bobika. Wyglada zabojczo.
A gdzie konkretnie kupiłaś maciejki, Króliku?
Czerwone buty i rękawiczki są cool. Miewałam też, z przyjemnością, pomarańczowe. A zielone wciąż czekają na swoją kolej.
Cool. Tego slowa szukalem.
Moje maciejki były niebieskie 🙂 Teraz szukam heliosów 🙄
Cieszę się, że Królik już bezpiecznie na swoim, a Dobre Piesy pewnie cieszą się jeszcze bardziej. 🙂
Poleciałem zobaczyć, co to takiego te heliosy (jest sklep internetowy, można zamiast szukania na żywo kazać sobie buty przysłać 😉 ) i przy okazji ujrzałem czapkę narciarską z pomponem z króliczego 😯 futra i woalką. 😆
http://sklep.bytomska12.pl/presta/18037422-czapka-damska-conmar-vivero-cz-01-czarna-z-woalka.html
Dam sobie spokój z maciejkami, największy rozmiar, jaki produkują to 41. 🙁 🙁
Helios jeszcze gorzej, największy rozmiar 40.
Tak naprawde to mialam ochote na rozowe pol-kozaczki, ale czerwone maciejki zwyciezyly. Slubow nie zlozylam w sprawie czewrwonych trzewikow, ale nastepne musza byc chyba jednak rozowe.Nie starczy mi zycia na wszystkie kolory niestety.
Siodemeczko, ja robie zakupy w okolicy Ronda Wiatraczna, bo jest tam absolutnie wszystko w duzym sklepowym zageszczeniu i w dwie godziny mozna obleciec cala mase malych niezaleznych sklepow. Ten sklep z butami jest na Grochowskiej, zaraz za Rondem, w strone Targowej, po prawej stronie idac od Ronda.Prowadzi go takich dwoch facetow, ktorzy wiedza wiele o butach. Pozwalali mojej siostrze brac buty do domu do przymiarki (dla siebie i Mamy)bez zaplaty, zeby zadecydowac na spokojnie. W centrach handlowych znajduje duze polacie tego samego w rytmie jakiejs okropnej elevator music, wiec unikam. Moja Starsza Siostra kupila sobie u tychze samych facetow przepiekne amarantowe sandalki na przyszle lato za grosze. Troche dalej na Grochowskiej jest tez firmowy sklep Diesel (swietne dzinsy, drugi byl na Nowym Swiecie), a jeszcze dwa przystanki dalej w restauracji Kamionek mozna zjesc niezla ges z kopytkami i modra kapusta, zeby odpoczac po zakupach w starej warsiawskiej atmosferze. Sa to moje rewiry, bo po przeprawadzce z Falenicy zamieszkalismy na tzw Osiedlu Mlodych kolo Grenadierow. Teraz w naszym mieszkaniu mieszka moja rodzina, wiec wciaz tam bywam i kibicuje zmianom na lepsze.
Piekna ta czapka, Bobiku, choc osobiscie wolalabym bez diamentow na narty.
Dzięki, Króliku, to jest dobre miejsce handlowe, ale ja nienawidzę zakupów, zwłaszcza butów. Nachodzę się, najeżdżę i … nie dla mnie sznur bucików, niech dalej stoją na półkach.
Już tu sto razy kłapałam, że teraz jest dużo wysokich kobiet, stopy też mają spore i co? Nico!
Babilas tu pisał kiedyś, ze są sklepy dla nietypowych 😯
No są.
Po nieobecnosci podroznej dobrze jest sie wkupic rodzinie i Piesom (spisali sie dzielnie pod moja nieobecnosc)jakims rosolkiem, lece wiec po niezbedne skladniki!
Jestem 36/37, mieszczę się 😎
W internecie nie można pomacać, wolę real.
Wolałabym bez diamentów i woalki 🙂
Ach, ten Królik, znowu będę rosół gotować! 😆
A mnie woalka zachwycila. Diamentow nie zauwazylem, ale owszem czemu nie.
Gdyby w Londynie byla pogoda na czapki, to bym taka zamowil.
Z uplywem lat, juz tylko ubiorem mozna zwrocic na siebie uwage. Inaczej staniesz sie Kotem w czapce niewidce. I kazdy nie zawaha sie aby cie szturchnac w przejsciu. 👿
Zwracać na siebie uwagę 😯
No pewnie.
Jestem Kotem. Zywym.
Dzień dobry.
Czerwone maciejki miałam. (Kolor sugerowany przez Helenę. Były super!)
W domu zaczyna się walka o strych (30 m2 w podłodze). Wygląda (jeszcze niezupełnie wykończony) tak dobrze, że każdy chciałby mieć wyłączność na jego użytkowanie. 🙂
Koty też chciałyby mieć stały dostęp.
Woalka może nie być zbyt wygodna dla okularników. Pewnie dlatego jeszcze nigdy nie widziałem kobry z woalką. 😎
Nasz remont nie jest tak spektakularny jak u Mar-Jo, ale też się powoli posuwa. 🙂 PA wykończył dziś Barbarę Ubryk, czyli wymurował dobudówkę (przyszłą drugą łazienkę), do której na razie wejście jest tylko przez okienko z kuchni. Jak Pręgowana mi się narazi, będę ją tam zamykał, raz dziennie przez to okienko serwując chleb i wodę. 😈
Lista talentow PA jest coraz dluzsza!
A jak wyglądają maciejki ???
Qantas shmantas 👿 👿 blitz und donner!
Dubai-Melbourne 135 min. opóźnienia, a na przesiadkę akurat tyle czasu. Nie ma wiadomości, że utknęli w Australii, lot Melbourne-Christchurch nieco opóźniony, może zdążyli?
Śledzimy na ekranie jak najpierw „ich” samolot Jetstar, a potem lecący za nim Virgin znikają nad Morzem Tasmana 😯 Mijają prawie 3 godziny. Znajdujemy inny portal, który mówi, że wszystko OK, planowo, za 10 minut lądowanie…
Ding dong – SMS: Utknęliśmy w Australii, nocujemy w hotelu na koszt linii, za 5 godzin następny lot…
Czyli znowu czekanie co najmniej do północy. Skończył mi się koniak 🙁
A propos bucików, to na spacerze nad jeziorem odpadła mi podeszwa od starych butów górskich Lowa (nowych mi było szkoda na błoto) Powrót do domu jak u Demarczyk – szurając odwiniętą podeszwą, potem bez niej, jak Dustin Hoffman w „Nocnym kowboju”…
Normalnie się odwinęła, a spomiędzy warstw wysypał się czarny proszek 😯
Króliku, dzieciństwo spędziłam na Szaserów, potem mieszkałam do studiów na Kirasjerów, do szkoły chodziłam na Grenadierów, a na rurki z bitą śmietaną na Rondo Wiatraczna 😀
MalgosiuW, maciejki wygladaja zupelnie niezle, przynajmniej internetowo:
http://www.maciejka.pl/
Markocie, kciukotrzymanie dla otuchy
Niektore maciejki wygladaja wrecz swietnie! I chetnie bym nosil takie czarno-czerwone na obcasie.
Sluchja, Markocie. Co wolisz – pare godzin opoznienia czy ladowanie w zlych warunkach pogodowych?
Jesli nie zdazyli na polaczenuie, to pewnie dlatego, ze w Melbourne jest upiornie dokladna kontrola przygraniczna. Sprawdzaja glownie na okolicznosc plodow rolnych i wczesniejszego karania, ale takze na narkotyki i import wezow.
Wiwm bo namietnie ogladam program Nothing to declare, pokazywany nad ranem gdy juz sie skoncza FBI Files.
Malgosiu, tosmy chadzaly po swoich sladach!Kirasjerow to bardzo fajna uliczka. Moja Mlodsza Siostra uczy w pobliskim liceum od wielu lat. Postaram sie zrobic zdjecie moim maciejkom i umiescic na blogu do podziwu.
Maciejki można kupować w ciemno, mają skórkę jak na rekawiczki, szalenie wygodne i ładne.
Ponieważ ja mam ostatnio dodatkowe kłopoty z odnóżami i muszę mieć grubszą podeszwę, znalazłam dwie kolejne firmy, które można w ciemno. Tamaris i Pier One. Obie są na Zalando. Obie mają numerację do 42. Wszystkie ich butki są niezawodne. Sprawdziłam, a mam tzw. wymagającą stopę. Coraz bardziej, cholerna dżuma, wymagającą.
To widac golym okiem, ze maja dobra skore.
Czy sa lekkie?
Na wymagajace odnoza najlepsze sa Ecco. Jedyny klopot, ze sa nie do zdarcia, nawet wtedy gdy masz juz ich serdecznie dosc i przydaloby sie cos w innym kolorze.
Widzialem w Gdyni rozkoszne w kolorze sliwki z 50% znizka.
Kocie,
ten Qantas przyleciał z Londynu do Dubaju z ponad 40-minutowym opóźnieniem, a wyleciał dalej ze 150-minutowym, ale nie wiem, z jakiego powodu, może technicznego, bo to ten 2-piętrowy airbus 380, co ma różne problemy. Qantas ma dwa takie, Emiraty – 50 (ze 150 zamówionych). Anyway to nie Dreamliner 🙄
Zła pogoda (tajfun) jest nad Filipinami…
Jak się leci tranzytem przez Australię, to się chyba bagażu nie odbiera i znowu oddaje?
W Australii są najbardziej jadowite węże świata.
Nic to, jakoś to przetrzymam, 7 godzin później to w NZ akurat południe, nie będą się krewni fatygować o 5 rano na lotnisko. Mam nadzieję, że zostali powiadomieni w porę 🙄
Mnie jakos Ecco nie przypadlo, mialam ich sandaly ktore mialy podsciolke syntetyczna, na co nie wpadlam przy kupnie, i w rezultacie nie moglam ich nosic. A w zamknietych jakos nie pasuje kopyto.
Maciejki rzeczywiscie wygladaja swietnie, stuprocentowo sie do nich przymierze przy najblizszym pobycie w Polsce. Tym bardziej ze np zimowe buty w Izraelu to w wiekszosci nieporozumienie, nikt moim krajanom nie opowiedzial np ze stopa wewnatrz buta nie musi byc mokra nawet gdy mocno pada, i ze (ponoc 🙂 ) nie sa do tego konieczne gumiaki 😉
Teraz bardzo prosze o trzymanie kciukow za moja faworytke X Faktora – beda oglaszane pol-finaly. Nazywa sie Fleur East i jest w grupie „starszakow” przygotowywana przez Simona Cowella. Ma 26 lat i jesli dobrze pamietam jest sprzedawczynia w sklepie rybnym. Jest abslutnie gotowa gwiazda rokowa:
https://www.youtube.com/watch?v=N9Wq7B_VV_U
Chcialabym aby wygrala, ale boje sie, ze faworytem publicznosci jest bardzo milutki Wloch Andrea Faustini, ktory ma przesliczny glos, zgoda, i mila osobowosc, ale Fleur ma dla mnie wlasnie ten gwiazdowski faktor. Spiewa, tanczy, fantastycznie sie rusza.
a tujest fawiryt publicznosci Andrea Faustini:
https://www.youtube.com/watch?v=_PcWTrLsqL4
A tu jest Fleur East na pierwszym przesluchaniu:
https://www.youtube.com/watch?v=DzDG44Jmfow
Fleur jest super i da sobie radę bez wygranej, a ten Włoch jest taki sobie, głos ma jakiś brzękliwy i za bardzo go wysila, no i koniunkturalista – Holy Night w adwencie 🙄
Gdyby chociaż zaśpiewał Ken Lee 😉
Nie, jego glos jest bardzo ladny i golnie chlopak jest uroczy.
A piosenke Christmnasowa oni wszyscy musieli wczoraj zaspiewac. Druga piosenka byla wedle uznania.
Fleur tez zaspiewala jedna christmasowa:
https://www.youtube.com/watch?v=H4R0P7fQBE8
Markocie, głęboko współodczuwam i współczuję. Gdyby ten koniak mógł jeszcze przenosić z miejsca do miejsca…
Ja, jako osoba mające straszne problemy z zakupem butów wszelkiego autoramentu, bardzo polecam buty z polskiej firmy ButBal z Małopolski. Nie wiem czy nie szyją ich na licencji, bo mam od nich trzy pary i wszystkie były w pudełkach sygnowanych „Francesco Caballero”. Przede wszystkim szyją w tęgości „G”. Zarówno sandałki (na ślicznych koturnach) jak i kozaczki zakładałam na nogi od razu w sklepie i potem chodziłam przez cały dzień i cały sezon na okrągło, bez konsekwencji typu: otarcia, bąble itp.
Bardzo, bardzo wygodne buty, a – i nie śliskie.
Wy się chyba nie myjecie,
że aż tyle piszecie
…. to jest rym geologiczny 🙄
Odczytuję.
o, to jedna z moich trzech par butów z tej firmy:
http://photos04.istore.pl/40735/photos/big/40750825.jpg
mają jeszcze jedną zaletę – są bardzo ciepłe
Czeste mycie
skraca zycie, Irku…
Lecialam kiedys tym dwupietrowym airbusem z Amsterdamu. Jest iscie krolewski, nie klaustrofobiczny. Leci sie jak jakims domem. Zadnych turbulencji. Wyglada na solidnie zabezpieczony nawet przeciw australijskim najjadowitszym wezom. W potem w NZ juz zadnych jadowitosci, pastoralna cisza, spokoj, owieczki sie pasa, Morysi tancza w spodnicach z trawy…. Wytrzymaj, markocie, wytrzymaj!
Włoch banalny. Fleur bardzo w porzo i mogę za nią trzymać, ale dopiero na drugim miejscu. W pierwszej kolejności trzymania są jednak Markotowi. 🙂
Ledwo żyję. Zachrypłam. Bardzo trudne jajo było (Francuzi zawsze są trudni), ale dali radę. Za tydzień na wyjeździe, o matko! A wszystko przez córaska!
Teraz, relaksowo, oglądam Mistrza w akcji. Roniek to artysta, jedyny taki w snookerze. Następcy nie widać, niestety.
Za chwile oglosza kto w pol-finalach.
Wpadla zaspiewac Sam Baily, zeszloroczna laureatka, dawna klawiszka wiezienne. Ona tez za Fleur. Szpary w zebach przednich nie zalatala, ale miala dziecko.
OK, lece.
Ma tez jeszcze szanse b. dobry chlopak Ben Haenow, kierowca ciezorowki. No i urcza 16-latka Lauren Platt.
Do finalu przejda trzy osoby.
Fleur i Ben przeszli do finalu.
Pozostali, Andrea i Lauren beda jeszcze raz spiewac i sedziowie zadecyduja.
Niemiecka polityka jest właściwie dosyć nudna, ale na szczęście CSU zadba czasem o to, żeby można się było pośmiać albo w głowę popukać. Teraz wymyślili, że miałbym w domu szczekać po niemiecku. No, nie mogie! 😈
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17091488,CSU__imigranci_powinni_w_domu_mowic_po_niemiecku.html#BoxWiadTxt
Trochę pokory, Bobiku, są rzeczy, których nawet Ty byś nie wymyślił 😉
Andrea w Finale.
Czyli wyszło na Twoje, Kocie 🙂
Rysiu, czytałeś może tę książkę?
http://www.radiobremen.de/kultur/buch480_v-panorama.jpg
Czyżby nie wszystko było tak, jak Herr Kanzler a.D. podawał?
Wyszlo TYMCZASEM na moje. Trojka, ktora zostala jest bardzo dobra i prosze mi wierzycm ze Andrea jest znakomity, niekoniecznie w swiatecznym repertuarze. Ma przepiekny glos i duzy urok osobsty, co sie tez bardzo na estradzie liczy. Publicznosc za nim szaleje.
A tu jest probka Bena Haenowa, kierowcy ciezarowki, tez w swiatecznej piosence – z wczorajszych przesluchan. Very spirytual the boy is.
https://www.youtube.com/watch?v=m2lu1Vj2rzo
Jesli w przyszlym tygdniu Fleur powinie sie noga, bede bardzo rozczarwany. Dalej mysle, ze najwieksza szanse ma Andrea Faustini. Ale Fleur jest bardzo special.
Króliku, chodziłam do Wyspiańskiego.
Ja też chodziłem do Wyspiańskiego. 😀
Wprawdzie kilkaset kilometrów dalej, ale cóż to jest wobec odległości np. Warszawa-Toronto. 😉
Ja chodziłem do Czarnieckiego, tez daleko 🙂
W co gra Fleur, że jest w finale?
W radiu Disneyland Dygata
Do porannej kawy 😉
Dobry wieczór.
Numer z odpadającą podeszwą i wysypującym się czarnym proszkiem zdarzył się mojemu mężowi w ubiegłym roku. Jego ukochane turystyczne Boreale, które zeszły z nim niejeden szczyt, rozsypały się na Kamiennej Górze, gdy wchodził pod górkę z dziecięcymi saneczkami.
Pierwszy raz natomiast usłyszałam o Maciejkach. Oczywiście o razu poleciałam zapytać sierżanta i chyba pójdę jutro poszukać takich jednych na obcasie i grubej podeszwie. Bo jak się odstaje od ziemi na tyle centymetrów, co ja, to bardzo by się chciało odstawać na więcej 😳
adomi6319, dzięki bardzo, rozejrzę się.
Sytuacja moich nogów zrobiła się wręcz dramatyczna, muszę coś gwałtownie nabyć.
Irku, Fleur jest fenomenalne utalentowana piosenkarka i bierze udzial w konkursie spiewaczym, ktory sie nazywa X Factor.
Wlasnie minelo sto lat od wydania watykanskiego edyktu zakazujacego tanczenia tanga, jako ze sie wywodzil z argentynskich burdeli. 🙂
Po tangu bylo juz tylko coraz gorzej gorzej.
mt7, proszę bardzo 🙂
po prostu wiem z autopsji, jaki to problem
ja wszystkie trzy pary nabyłam w tym samym sklepie w moim mieście, w różnych odstępach czasu, jeśli chcesz mogę podjechać tam jutro i podpytać, czy robią duże numery (42?) i czy można je kupić w Warszawie, może gość coś będzie wiedział
Qantas mają doskonałą opinię.
Ale człek, jak już sobie dopuści do głowy różne możliwości, to nie daj Boże.
Jak moi byli w Indonezji i mieli któregoś dnia płynąć z Bali na inną wyspę, to akurat podali wiadomość, że koło południa zatonął statek wiozący z Bali kilkudziesięciu turystów zagranicznych.
Telefon nie odpowiadał…
Ech!
Markocie, kciuki trzymam, ale wiem, że wszystko jest w porządku.
Adomi6319, obejrzałam butbal w wielu sklepach i wszystkie, jakie były na allegro.
Znalazłam tylko jedną parę o najwyższym numerze 41.
Ja mam długość stopy 27 cm i to jest 42 numer, ale kupowałam już buty o tym numerze i były za krótkie, więc sam numer niewiele znaczy.
Możesz podpytać przy okazji, jak będziesz w pobliżu sklepu, bo ja jestem w ciągłej potrzebie
Dziękuję za podtrzymywanie na duchu 🙂
Szczególnie informacja o zabezpieczeniu airbusa przeciwko jadowitym wężom bardzo mnie uspokoiła 😆
To jest ich druga podróż w tamte strony, ale tą trasą lecą po raz pierwszy. Stres jest zawsze taki sam, a może nawet większy, bo przy okazji widzę, jaki chaos i dziadostwo pod względem aktualizacji panuje na stronach informujących o lotach, nawet tych oficjalnych lotniskowych. Zwłaszcza po północy serwery nie wiedzą, czy jest dzisiaj, wczoraj, czy może już jutro 🙄
A strona śledząca loty (flightaware) informuje, że jeszcze tylko 2 minuty lotu, wszystko punktualnie, tyle że do celu jest jeszcze ponad 400 km. Coś im się pomyliło w strefach czasowych i podają długość lotu krótszą o godzinę…
Uff, ale się dokształcam w ten weekend 🙄 😉
Mam jeszcze whisky…
Nisiu, niestety rozmiar 42 tych dwóch fim jest na stopę 26,7 cm.
A buty powinny być trochę większe niż stopa, zwłaszcza zimowe.
Szkoda, zobaczyłam zgrabne, kolorowe kamaszki.
Samolot wylądował, nie czekam na SMS, udaję się w pielesze.
Życzę wszystkim spokojnej nocy i miłych snów, najlepiej o ciepłych krajach, gdzie się chodzi boso po białym piasku 🙂
Siodemeczko,
tu jest link do artykulu podajacy najlepsze strony z butami o wiekszych rozmiarach. A nuz ktorys bedzie uzyteczny. Z Huffington Post, ktory czesto linkowala bywajaca tutaj kiedys Monika…
http://www.huffingtonpost.com/2013/10/09/shoe-sites-large-feet-_n_4032352.html
No to ulga, Markocie.
Spij spokojnie.
Zamiast jutrzni na dzisiaj…
http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/2014/12/07/biskupi-pomaszeruja-z-pis/?nocheck=1
Miłego tygodnia dla wszystkich 🙂
Siódemeczko, awaryjnie spróbuj tu: http://www.obuwie-zdrowotne.pl/index.php?p=produkty&kategoria=1&strona=6
Wprawdzie nie widziałam tu 42, ale możesz zadzwonić do właścicieli i oni Ci sprowadzą.
Inny adres, dla desperatów (choć fasony bywają niebrzydkie, ale szału nie ma):
http://www.spondylus.pl/sklep/product.php?id_product=514
Firma Dr Orto ma rozmiary do 44, inne musisz obejrzeć sama. Ten Orto jest już na najgorszą rozpacz, ale jeśli nie ma wyjścia…
Testowałam różne, bo róznie mam z własnymi stópkami, raz lepiej, raz gorzej. Najgorzej, że drogo wychodzi. A jak jeszcze Rumik zje takie drogie kapcie…
Dzień dobry 🙂
kawa
Siódemeczko, sprawdź sobie tych sprzedawców:
http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=16820539&id=531&a_mask%5B26388%5D%5B2097152%5D=2097152&a_mask%5B26388%5D%5B1048576%5D=1048576
http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=37820908&id=531&a_mask%5B26388%5D%5B1048576%5D=1048576
(nie wiem czy linki uhonorują kryteria wyszukiwania)
http://allegro.pl/buty-damskie-na-koturnie-bezowe-rozmiar-42-i4855479496.html
a zwłaszcza tego, szyje damskie buty w rozmiarach 40-47 !!! i głównie ze skóry:
http://allegro.pl/sklep/11740227_duze-buty-roberto?category=542544&id=11740227&p=3
fasony różne, ale jak się jest zdesperowanym, to coś da się wybrać
Dzień dobry 🙂
Czy ja mogę swoją porcję kawy kanarkowej oddać Mordce, a zamiast tego poprosić o kawę kościową? 😎
Lekki, słoneczny mrozik się zrobił. Wiele to przyjemniejsze niż bura paciaja, która do wczoraj zalegała nad ogrodami. Nawet na optymistyczny merd poranny mnie stać, a to na przełomie listopada i grudnia rzadkość. 🙂
Dzień dobry nadal mokroburoszary 🙂
Cieszę się, że Markot poszedł spać spokojny. Piętrowymi latawcami, na trasach Dubaj – Australia, Dubaj – Nowa Zelandia, lata się naprawdę znakomicie 😎
Choć bywają różne okoliczności przyrody. W styczniu staliśmy na płycie lotniska w Dubaju półtorej godziny, bo padał tak ulewny deszcz, że wszystkie starty zostały wstrzymane. Ulewny deszcz nad Emiratami … 😉
Białego a nawet żółtego piasku w Nowej Zelandii nie widziałam. Widziałam tylko czarny. Być może, że gdzieś jest i biały. Za to Christchurch, o tej porze roku, tonie w kwiatach 😆
Pierwsze życzenia świąteczne, przyszły w tym roku z Londynu. Od … Royal Opera House 😯 Wiem, że to z automatu, ale mimo wszystko miło 😆
Nie podoba mi się natomiast, i to zdecydowanie, że nie są to Christmas, ale Season’s greetings 🙁
Wiem, że oznacza to „wesołych świąt”. Ale świąt jest wiele a Boże Narodzenie jedno. Nie trzeba wierzyć w narodziny Jezusa, żeby uszanować świętowanie tych, którzy w nie wierzą.
Uważam, że w wielokulturowej Europie należy szanować tradycję wszystkich religii/wyznań. Zacieranie różnic, homogenizacja wcale nie sprzyja wzajemnemu zrozumieniu i szacunkowi. Obawiam się, że zamiast tolerancji, może budzić i wzmacniać resentymenty 🙁
Znowu jakiś !@$&()& robi sobie karygodne „żarty”. Alarmy bombowe w szpitalach w całej Polsce – naliczyłam już 9.
W zlinkowanej przez Nowego notce Sąsiad pisze o zapowiadanej demonstracji 13grudniowej: Marsz jest partyjny, więc duchowni udzielają przez udział w komitecie honorowym poparcia partii politycznej. To jest sprzeczne z obecną nauką Kościoła, która zabrania duchownym angażować się na rzecz takiej czy innej partii politycznej.
W zasadzie słuszne, ale… Czy partia rządząca nie jest aby współwinna szerokiego otwarcia głównych bram i bocznych furtek dla obecności Kościoła w polityce? Czy za gołosłowną deklaracją Tuska „nie będziemy klękać przed biskupami” poszły jakiekolwiek czyny? Czy niespotykane są gromadne marsze szkół na msze, duchowni na salonach władzy i w oprawie oficjalnych uroczystości, albo pokropek siedzib państwowych instytucji?
Jak się wpuszcza lisa (sorry, Lisku, to nie o Tobie 😉 ) do kurnika, to nie ma co potem dziwić się i biadać, że pogłowie kur się kurczy. Raczej należy puknąć się w czółko, wziąć w garść i lisa jak najszybciej wyprowadzić z powrotem do lasu. 🙄
Dzień dobry,
Jagodo, w porze zbliżonej do chrześcijańskich świąt BN jest także Chanuka. Nadawcy „Season’s Greetings” szanują w ten sposób tych, którzy w tym czasie świętują coś zupełnie innego.
Osobiście Bożego Narodzenia nie obchodzę, co więcej, zwykle czmychamy z rodziną z Warszawy, żeby nie być zmuszanym do obchodzenia.
Totalizm chrześcijański naprawdę nie jest potrzebny nawet chrześcijanom – przyjrzyjmy się, co Fronda wyprawia wokół tego tematu i zastanówmy się, czy to jest… chrześcijańskie. 👿
Ja wprawdzie kulturowo obchodzę święta Bożego Narodzenia, ale ponieważ nie mają one dla mnie żadnej treści religijnej, mogłyby spokojnie nazywać się inaczej, np. Święto Choinki, albo Zimowe Święta Rodzinne. 😉 Tak samo bym z tym nie miał problemu, jak z Season’s Greetings.
Znam rodziny muzułmańskie czy hinduistyczne, które zaczęły kupować choinkę i kłaść pod nią prezenty, bo dzieci strasznie chciały mieć tak, jak u koleżeństwa z klasy. Jest to swego rodzaju formuła integracyjna, ale jasne chyba, że nie ma to nic wspólnego z przejęciem religijnego aspektu BN. Dla takich osób słownictwo, które nie odwołuje się bezpośrednio do tego religijnego aspektu jest, jak sądzę, wiele łatwiejsze do zaakceptowania i wiele bardziej „wkluczające”.
No i to, o czym pisała Kierowniczka – nie tylko Boże Narodzenie obchodzi się w zimowym sezonie. Z polskiej, bardzo jednak monokulturowej perspektywy, łatwo to przegapić, ale w krajach faktycznie wielokulturowych coraz bardziej robi się to oczywistą oczywistością. 🙂
Zgoda z Dora.
Instytucje publiczne nie powinny z zbiorowych zyczeniach wysylanych en masse podkreslac chzrscijanskiego charakteru Swiat, wylacznie sezonowy. Nie wszyscy obchodza Christmas. Tak jest zdecydowanie lepiej i madrzej.
Piasek może być i czarny, byle był ciepły.
SMS przyszedł w pół godziny po wylądowaniu, chyba zaczynają szanować nerwy starych 😉
A na dworze ciemno, szaro, mglisto, +5…
Piesek też może być czarny, byle był ciepły. 😆
Jestem zmarzlak, zimna nie lubię i już pod koniec października zaczynam jęczeć „byle do wiosny”. 🙄
Kciuki za Markotowych można puścić, ale nie chować zbyt głęboko, na pewno wkrótce się przydadzą w kolejnej sprawie. 😉
herbata 🙂 🙂
brykam
tlumy 🙂 😀 i podobno czytanie papieru wychodzi z mody 😀 😀
pozycje przegladam z rakietowa szybkoscia, formularze zamowien tylko furkocza przez ekran 😆
Mar-Jo, nie czytalem, mamy w sklepie (calkowicie ciepla i pachnie farba 🙂 ), wezme do domu i przekartuje 🙂
myslis Mar-Jo, ze choroba przypominania sobie (Grass)
brykam fikam
bryk fik
bryku fiku
pstryk 🙂 😀 😆
Jeszcze o życzeniach świątecznych, z osobistej działki. Przyznam się, że zdarza mi się ulegać lekkiej irytacji, kiedy od kogoś, kto dobrze zna moją niereligijność, dostaję życzenia pełne Dzieciątka, Świętej Rodziny i łask, którymi ma mnie obsypać dobry Pan B. Wiem, że intencje nadawcy są jak najlepsze, że życzy mi tego, co jemu wydaje się najbardziej pożądane, ale równocześnie mam poczucie, że jest w tym jakieś zlekceważenie mojego punktu widzenia i wciskanie mi na siłę tego, co mi jest całkowicie niepotrzebne. Wiele milsze są mi życzenia ciepłej, rodzinnej atmosfery przy świątecznym stole, albo coś w tym duchu. Więc dobrze rozumiem niechrześcijan, którzy wolą, kiedy Royal Opera House posyła im Season’s Greetings zamiast Merry Christmasa. 😉
Od lat otrzymuję z USA kartki z nadrukiem „Season’s Greetings”, nawet od Polaków tam mieszkających, chyba nikt nie zwraca na to uwagi. Natomiast, podobnie jak Bobika, irytują mnie takie misjonujące prawie w treści życzenia, szczególnie wielkanocne, od niektórych bardzo pobożnych znajomych, jeden nawet wie o moim ateizmie. Od lat nie wysyłam kartek wielkanocnych, ale ich to nie zraża, a może nawet wręcz przeciwnie, życzenia są coraz żarliwsze – z bożą dzieciną i łaskami włącznie 😉
Siódemko (jeszcze w sprawie butów), Dorota, która ma ten sam problem, poleca Deichmanna. Oczywiście daleko od wyrafinowania stylistycznego, ale przynajmniej nie ma frustracji z powodu braku rozmiarówki.
I jeszcze, do porannej kawy 🙂 Michalskiego rozmowa z Sienkiewiczem. Ani jeden ani drugi jakoś niespecjalnie z mojej bajki – choć akurat Michalskiego cenię za felietonowe bon-moty – ale warto przeczytać. Na zachętę cytat:
Sienkiewicz niezależnie od tego, co myślimy o tym, co zrobił i czego nie zrobił jako minister, naprawdę nie jest głupi, choć może jest nadętym dupkiem. Ale analizę potrafi przeprowadzić celną.
No to ja z kolei zauważę, że z zadowoleniem obserwuję rozwój publicystyczny Michalskiego – od konserwatywnego palantyzmu, po dzisiejszą umiarkowaną, nieodwałową lewicowość. 🙂 Bo na odwały lewicowe wywracam ślepiami tak samo, jak na prawicowe. 🙄
Złe wieści ze wschodu
http://wyborcza.pl/1,75478,17093341,Poskromienie_niegrzecznego_teatru_z_Bialegostoku.html
Każdy ma prawo do swojego zdania 🙂
Nie wierzę jednak, że kartka, na której jest gwiazdka, dedykowana jest świętu Chanuki. Symbol i skojarzenie jest tu jednoznaczne. Przy równoczesnym braku spójności pomiędzy przekazem słownym a obrazowym. Po co? 🙄 Swoją drogą, bardzo by mi się podobały takie Season’s Greetings, na których pomieszczone by były symbole nawiązujące do wszystkich świąt celebrowanych w danym „sezonie”. Byłabym pierwszą chętną do wysyłania tego typu kartek 😎
Nigdy nie wysyłam, nikomu, kartek o jednoznacznej religijnej wymowie. Jedynie nawiązujące do tradycji. A jest to tradycja Christmasowej proweniencji. Nie cierpię też życzeń typu: niech narodzony/zmartwychwstały ….
Nie pójdę na barykady w obronie Merry Christmas czy Christmas Greetings. Niemniej nie widzę sensu w udawaniu, że nie ma Christmasa 😉
Gdyby przysłano mi życzenia z powodu Ramadanu czy Chanuki, czułabym się zaszczycona tym, ze jestem zaproszona do wspólnej radości z powodu czyjegoś święta 🙂
Jagodo, ale ja sobie nie bardzo wyobrażam, że w ROH są sami chrześcijanie, którzy zapraszają Cię do wspólnej radości z powodu ich święta. 😉 Jak znam życie, są tam bardzo różni wyznaniowcy i trochę niewyznaniowców, do takiejż samej mięszanej publiki maile kierują, więc stosownie do tego posyłają po prostu życzenia świąteczne, bez precyzowania, jakie święta kto obchodzi i w jaki sposób. A że do tego gwiazdka? No, toż to jak z tą choinką zaadoptowaną przez muzułmanów. 😉 To się już zrobił symbol kulturowy, nie religijny. Mnie on np. nie prowadzi do Betlejem, tylko do stołu – jest gwiazdka, można zacząć konsumpcję. 😆
Czym innym są życzenia od prywatnej osoby, na dodatek wiedzącej, że Ty świętujesz BN, od życzeń instytucji świeckiej, która ma wszelkie podstawy, żeby jednostronnie religijnego aspektu świąt nie podkreślać.
To nie znaczy, że ja bym chciał zniknąć Christmasa czy Chanukę. Ja tylko jestem za oddaniem prywatnikowi, co prywatne, a cesarzowi, co cesarskie. 😉
Z tym teatrem w Białymstoku to jakiś horror. 😯
Dzięki, Babilasie, tak myślałam, że pojadę do centrum, gdzie jest sklep Deichmana. 🙂
Najbardziej frustrujące jest to, że tracę mnóstwo czasu, przeczesuję strony i przemierzam WArszawę po to, żeby wreszcie kupić pierwsze buty w jakie wejdzie mi noga. Na ogół nie mające nic wspólnego z butami, które chciałabym mieć.
Chodzenie w męskich butach to moja specjalność.
Kiedyś były prywatne sklepiki, w dużym natężeniu na Chmielnej (Rutkowskiego) gdzie dawało się nabyć kobiece buty.
Kończę ten temat, bo nie chcę zanudzać – ile można.
To czerwone buciki Królika wywołały moje nieodpowiedzialne pragnienia.
Dziękuję Wszystkim, którzy mi pospieszyli na ratunek. 🙂 🙂 🙂
Naoglądałam się się tych stron i butów, łokotko!
Nie wiem, czy to jest pociecha, że te zagraniczne sklepy specjalizujące się rzekomo w dużych rozmiarach ostatecznie na zadany, konkretny rozmiar pokazywały pustkę lub wyrzucały dwa egzemplarze pozostałości, których nikt nie chciał nabyć. 🙁
Pozdrawiam Towarzystwo, bo czas mi się niebezpiecznie skraca, a bałagan coraz większy.
Bobiku,
jeżeli w Trinity College mogą studiować ludzie o różnych światopoglądach i nikt nie domaga się zmiany nazwy. To po co chować Christmasa pod podszewką sezona? 🙄 😯
Przecież wszyscy wiedzą, że on jest. Sorry, ale dla mnie jest to kompletnie niezrozumiałe 🙁
Nikt nie mowi, Jagodo, ze „nie ma Christmasa”, ktory wlewa sie przciez od konca wrzesnia wszystkimi otworami. Mowimy tylko, ze sa tez inne swieta w tym samym czasie, a dla coraz wiekszej liczby ludzi jest to „okres swiateczny” gdy robi sie rozne dekoracje i gotuje sie rozne potrawy lub wyjezdza na polowanie.
Gwiazda nie jest jakims uniwersalnym znakiem Bozego Narodzenia, przynajmniej nie w Anglii, tutaj Gwiazdka be jest „obchodzona”. Ale czesto jes elementem dekoracji, bez zwiazku zeswetami, a symbolizujaca raczej przeklamywanie ciemnosci, tak jak i swieczka. Tak jak nie sa obchodzone imieniny, co trudno czasami Polakowi wytlumaczyc, bo nie kojarzy juz imienin z dniem tego czy owego chgrzescijanskieg swietego. Wiec widywalem na blogu PK zyczenia skladane przez osobe absolutnie niewierzaca sformulowane: „wiem, ze nie obchodzi pani, ale ja i tak zloze zyczenia, bo co komu szkodzi miec dodatkowe swieto”. To co ona faktycznie mowi, to, ze nie obchodzi mnie twoja traduycja kulturowa i ja cie zmusze do swiecenia imienin.
Pamietram tez klotnie mojej Sterej z jej matka, ktiora oczekuje, ze na pozdrowienie „Christos woskries!” kazdy, niezaleznie od wyznania czy jego braku powinien grzecznie odpowiedziec: Woistinu woskries! i korona nu z glowy nie spadnie. Starej nigdy nie udalo sie przekonac matki, ze odpowiedz „Zaiste znartwychwstal” jest profesja, wyznaniem wiary, a nie grzecznosciowa formulka i sa ldzie, w tym sama Stara, ktorzy nie zycza sobie byc zmuszani do takiej odpowedzi. Jest to juz doroczna tradycja wielkkancna, ze dochodzi do ostrej wymiany zdan miedzy Stara i Babcia w sprawie traducyjnego pozdrowienia na Wielkanoc.. .
Wielka Brytania choc ma oficjalna religie, od ponad 60 lat nie jest „krajem chrzescijanskim” lecz wielokulturwym i wielowyznaniowym. Sta;a sie taka gdy w polowie lat 50-tych, po „uwolnieniu” wszystkich swych kolonii i dominiow zaczela przyjmowac naplywowa ludznosc. Co przez wielu i coraz wiecej ludzi, takze chrzescijan, uwazane jest za cos bardzo pozytywnego, wzbogacajacego kulture rodzima.
„Season’s Greetings” to nie jest żadne chowanie pod podszewkę, tylko tradycja wywodząca się z końca XIX wieku
„Season’s Greetings” is a greeting more commonly used as a motto on winter season greeting cards, and in commercial advertisements, than as a spoken phrase. In addition to „Merry Christmas”, Victorian Christmas cards bore a variety of salutations, including „Compliments of the Season” and „Christmas Greetings.” By the late 19th century, „With the Season’s Greetings” or simply „The Season’s Greetings” began appearing. By the 1920s it had been shortened to „Season’s Greetings,” and has been a greeting card fixture ever since. Several White House Christmas cards, including U.S. President Dwight D. Eisenhower’s 1955 card, have featured the phrase.”
Taka moda.
Na polskich kartkach też stoi „Wesołych Świąt”, a każdy wie, że chodzi o Boże Narodzenie.
Kocie,
moja rodzina do tej pory wspomina moją odpowiedź na wejście wuja z „Chrystus Pan zmartwychwstał!”
– My już dawno o tym wiemy 🙄
A co do oficjalnej, uznawanej przez Konstytucje, religii brytyjskiej, to chce to zmienic nastepca tronu. Zmieniajac swoj „opis pracy”, ktory obecnie brzmi m.in. jako „defender of THE Faith” – czyli obronca wiary. Wypowiadal sie on juz parokrotnie o tym, ze woli formule „defender of faith” czyli obronca (kazdej) wiary, a wiec nie tylko tej wyznawanej przez Koscioly Anglii i Szkocji.
Bedzie to mogl uczynic w czasie koronacji, aby byla jak najpozniej…
A całkiem niedawno zdarzyło mi się odpowiedzieć na stwierdzenie
– Heske počasi!
– No, już prawie południe
😳 😉
Moja Stara jest czesto pytana, ktore imieniny Heleny obchodzi (bo sa bodaj cztery w kalendarzu).
Odpowiada zawsze i od lat, ze jej swieta patronka jest ta Helena, ktora rzadzila w Konstantynopolu i w ramach dobrych chrzescijanskich uczynkow wywalila z miasta wszystkich Zydow.
Sa wtedy dwie reakcje: niektorzy zapadaja w milczenie i nie wiedza co odrzec, a niektorzy wybuchaja smiechem.
Dzień dobry 🙂
Jestem okropnie zajęty 😥 I to wcale nie dlatego, że tak dużo pracuję, tylko tak powoli, auuuuuu!
Nakupiłem kartek z chińskimi lampionami i smokami, bo wyglądały bardzo wesoło, ale nie wiem, czy je zdążę napisać i wysłać 🙁 Na szczęście takie kartki chyba mogą dojść po 24 grudnia 🙂
W Anglii znajomy tłumaczył mi, że “Christmas” nie ma nic wspólnego z religią – tak samo jak gwiazdka czy choinka. Byłem co roku na Christmas party w pracy i chyba nikomu ta nazwa nie przeszkadzała (oczywiście o jakichkolwiek elementach religijnych nie było mowy).
Bry!
Oj, Rysiu, jak komuś dać elegancko ebooka?? Papier jest od święta, a ebook od czytania 😉
Dzień dobry.
Siódemeczce na pocieszenie:
syn moich węgierskich przyjaciół ma 210 cm wzrostu i nr buta 52. Ten to ma problem z ubraniem i bucikami. 🙂
Rysiu, dziękuję.
Bo Christmas parties w zakladach pracy nie sa od tego by swiecic Nardziny Pana, tylko aby sie uchlac i szczypac sekretarki.
Oj, zaraz… Z sekretarkami to chyba juz tez nie wolno… spoil sports wszystko potrafia zepsuc i nie ma dla nich juz nic swietego w tradycji…
Jak zwać d..pkiem Sienkiewicza to jak nazwać Kamińskiego i ferajnę… d-pskiem??? Ale może i to obraża tak starożytną i szacowną część ciała…
Mnie tam d-ek nie przeszkadza, jak ma coś ciekawego do powiedzenia. W radio słuchałem wywiadów z nim, mówił zwykle rzeczowo, logicznie i z sensem. Drugi taki to minister obrony.
W Polsce A.D. 2014, czy w USA w XIX w. i w latach 50. XX w., Wesołych Świąt, w okresie bożonarodzeniowym ma/miało jednoznaczną konotację. Nie było/nie ma potrzeby zaznaczania o jakie święta chodzi.
W tej chwili jest inaczej. I bardzo dobrze. Cieszy mnie bogactwo i różnorodność.
Niemniej dziwi mnie niechęć do używania nazw Boże Narodzenie, Christmas. To są nazwy konkretnych świąt, ważnych dla konkretnych ludzi. Używanie tych nazw nie jest równoznaczne z wyznaniem wiary 😎
No dobrze, nie mam intencji przekonania nikogo do przyjęcia swojego punktu widzenia. Interesuje mnie wymiana opinii na ten temat 🙂
Lecę przygotować ciasto na staropolski piernik dojrzewający. To już ostatni dzwonek, jeżeli chcę zdążyć na Christmas 😉
To jest jakoś bardzo rozpowszechnione. Student ma tekst, w którym napisane jak byk Christmas. Student tłumaczy: święta. Pytam, ale które święta? Wielkanoc?
A Mikołajki? Czemu mikołajki, a nie św Mikołaja? Na wzór ostatki, wypominki??
Alez nazwa Christmas jest uzywana caly czas! Nikt jej nie zwalcza.
Chodzi jedynie by byla uzywana w odpowiednim kontekscie. Rozsylane przez publiczna instytucje kartki z pozdrowieniami takim kontekstem nie sa. Kartki sa do wszystkich – chrzescijan, inowiercow, bezwyznaniowcow i ateistow. I ladnie jest jak instytucja publiczna pamieta kto ja utrzymuje przy zyciu.
Osobosiie wielu ludziom zycze Merry Christmas i cieszy mnie szczegilnie gdy wysylan te zyczenia do Przyjaciol, dla ktorych to swieto wiele znaczy, niekoniecznie nawet w konteksciue wyznawanej wiary, ale chocby domowej tradycji.
Ale nie bede zyczyl Merry Christmas Pani Kierowniczce czy Liskowi, bo mogliby uznac, ze dla mnie ich tozsamosc kulrurowa absolutnie nic nie znaczy.
A znaczy.
Ja naprawdę nie pojmuję tego argumentu z niechęcią do używania Christmas. „Season’s Greetings” nie wysyła się przecież z okazji żadnych innych świąt poza Christmas. To tylko taki synonim.
To tylko my, nieangielskojęzyczni na co dzień upieramy się przy Christmas, bo się nauczyliśmy życzyć Merry Christmas and a Happy New Year z amerykańskich piosenek.
Pierwsza kartka z takim tekstem ukazała się w 1843 roku.
Notabene, „Wesołego Alleluja” też się nikomu nie posyła poza Wielkanocą.
Ustnie i bezpośrednio nikt nie składa „Season’s Greetings”
Odpowiedź często zależy od sposobu zadania pytania. 😉 Więc ja się nie pytam, dlaczego chować Christmasa (którego, jak słusznie zauważył Kot, schować i tak się nie da, bo się zewsząd wylewa), tylko dlaczego miałyby mi przeszkadzać Season’s Greetings? I odpowiadam: nie widzę takiego powodu. 🙂
A jak mi ktoś zażyczy Christmasa czy BN, to też się nie otrząsnę, dlatego, że dla mnie kulturowo to jest BN. Ale gdybym obchodził Chanukę, bo ja wiem? Może by mnie jednak trochę zirytowało, tak jak to wciskanie mi Świętej Rodziny? 🙄
W czasie Christmasa jedz, pij i popuszczaj pasa.
Bym wysłała Bobikowi na ten przykład powyższe życzenia.
Wracam na strych.
Markocie, ale tu chodziło o życzenia właśnie pisemne, które Jagoda dostała w mailu.
Na party, jak w pracy u Smoka, to jest – dla mnie przynajmniej – trochę inna sprawa. Kiedy wiadomo, że party jest christmasowe, to biorący w nim udział poniekąd swoją obecnością (chyba nieprzymusową, mimo że w robocie?) deklarują „chcę uczestniczyć w christmasowej radości i nie przeszkadza mi, że wszyscy tu będą merrychristmasować”. W ogóle w sytuacjach osobistych rzecz jest prostsza, bo zwykle się mniej więcej wie, komu życzyć bądź nie życzyć i czego. 😉
A tak całkiem, całkiem prawdę mówiąc, to sprawa wydaje mi się nieco rozdmuchana, bo pierwszy raz spotkałem się z tym, że ktoś odebrał Season’s Greetings jako Nieświętego Jerzego walczącego z Christmasem. 😉 Zdecydowana większość znanej mi populacji odbiera to tak, że, że ktoś życzy wesołych świąt, myśli sobie „o, miło” i więcej nie poświęca temu ani sekundy uwagi. Tak samo zresztą jak przy merrychristmasie 🙂
Mar-Jo, zgadzam się bez zastrzeżeń. Dokładnie takie możesz wysłać. 😆
No właśnie też to tak rozumiem i nie pojmuję pretensji ni w ząb 🙄
To jest szukanie drugiego dna, gdzie go dotąd prosty lud nie dostrzegał, tylko się cieszył jak głupi, że mu ktoś dobrze życzy 😉
Do mnie, a właściwie do mojego auta przyszły dziś (jak co roku) najlepsze życzenia z jednego francuskiego campingu w Langwedocji.
Myśląc, że recepcjonista pyta o markę samochodu, dla którego wystawiał przepustkę, podaliśmy „jeep”. I teraz przychodzą życzenia na adres „Geep P.” Od paru lat.
Poczta znajduje bez trudu 😉
Tadeuszu, ja też nie wiem, czemu mikołajki. Na dodatek nie tak strasznie dawno w ogóle poznałem to słowo. 😳 U mnie w domu prezenty zawsze się dostawało na Mikołaja, nie na żadne mikołajki. 😯
Świat idzie do przodu i po walentynkach mamy mikołajki. Andrzejki są już od dawna i nikogo nie dziwią.
A gdzieś tam jeszcze bywają kaziuki czy jakoś tak…
Jest jeszcze „Happy Holidays”. Znajoma kobieta z silnymi żydowskimi tradycjami zawsze przed świętami życzy mi „Marry Christmas”, ja odpowiadam – „Happy Holidays”. Nie widzę tutaj żadnego problemu. Nieznajomej np. kasjerce w sklepie też powiem Happy Holidays. Nikogo to nie urazi, a ja swoją życzliwość okażę.
Marry Christmas kierowane do nieznajomych dość szybko tutaj zanika.
O, mnie sie tez cos przypomnialo.
Istniala w Swiatowtym Sewisie BBC taka wielopokoleniowa tradycja. W polowie grudbia w tzw. „centralnych materalach” pojawialy sie „swiateczne rozwazania” o komercjalizacji Swiat Bozego Narodzenia – podobnie jak istniala tradycja, ze w dziennikach radiowych o szostej w Sylwetsra pojawiala sie na pierwszym mioejscu wiadomosc, ze Nowy Rok dotarl juz na jakas pinkwolona wyspe Kibobati. Wszyscyu z grubsza widzieli, ze ta wyspa lezy gdzies u Czorta na Kuliczkach, nie bardzo wiadomo gdzie, nie bardzo wiadomo co to za wyspa i kto na niej mieszka, przez rok sie o niej nie slyszalo, ale wiadomo bylo, ze jako pierwsza wita Nowy Rok i ze nalezy koniecznie doniesc o tym Swiatu.
No wiec podobne jakos bylo z „rozwazaniami swiateczbymi” o komercjalizacji Swiat Bozego Narodzenia. Byly one rozsylane do wszystkichj redakcji jezykowych, powstawaly gdzies w centralneh redakcji religijnej SW BBC i wychodzily spod pior Specjalnego Sztabu Swiatecznych Nudziarzy.
Zawsze bylo w tych rozwazaniach jakies wyliczanie ile sie wydaje na swieta, jaki jest tlok na dogach, tlumy w sklepach, wszystko podane w sosie glebkiej (lub plytkiej) zadumy o tym jak marnujemy okazje aby przezyc cos naprawde duchowego. Nie dokladnie tak jak Terlikowski to ujmuje w Rzepie, ale jakos niebezpiecznie blisko.
No wiec przyrafilo sie mi, ze Redaktor Dyzurny wreczyl mi pare zadrukowanych kartek z „materialami centralnyni” i poprosil „cos na 4-4 i pol ninyty o komercjalizacji Swiat Bozego Narodzenia”. Chodzilo o to by przetlumaczyc na polski ten belkot, zachowujac ogolny ton lekkiego ubolewania, dorzucic „polskie akcenty” , wplesc Wsrod nocnej ciszy albo po uwazaniu Little Drummer Boy, przeczytac to odpowiednio zatrskanym glosem przed mikrofonem.
Ja mialam dosc, A ze dano mi na calosc 4-5 godzin, to napisalam wlasne rozwazania (prosze pamietac, ze bylo to przed Wikipedia i nie bylo skad zerznac i opowiedziec wlasnynmi slowami).
Wiec napisalam z grunsza cos takiego: ze tradycja narzekania na komercjalizacje swiat lub nieodpowiednie ich obchodzenie jest zapewne tak stara jak same swieta albo tylko ciut mlodsza. Ze po to ludziska powymyslaly rozne fajne swieta aby odroznialy sie od dnia codziennego, aby dawac sobie prezenty i je otrzymywac, aby wydawac piniedzy na obchody wieksze niz jest to rozsadne, aby sie przejadac i upijac, aby zachowywac sie irracjonalnie, aby po swietach dlugo splacac zadluzenie bankowe, aby to. aby tamto.
Nie zebym cos oryginalnego wymyslila, ale aby dac upust swemu znudzen tematyka „komercjalizacji swiat”.
Redaktor dyzurny nie byl zadowolony, ale nie mogl zrezygnowac z cennych 4 i pol minut programu.
Poten juz mi nigdy nie zlecalo tego tematu. Wiadomo bylo, ze nie stane na wysokosci Terlikowskiego.
Wyspa sie nazywa Kirbati, ale nie pytajcie gdzie lezy i czy naprawde istnieje.
Bobiku,
może mi to nie pasi, bo dla mnie sezon to jest na leszcza 😉
https://www.youtube.com/watch?v=wbS5l4JnvNI
Dzięki, Markocie, za uznanie 😉 Faktycznie nie jestem „prostym ludem, który się cieszy, jak głupi” 😎
Od kiedy to inne zdanie jest synonimem pretensji? 🙄 😯
Bo to zdanie zostało wyrażone językiem pretensji? 😉
Eco napisał coś takiego jak „Wyspa dnia poprzedniego”. Kiribati to taka wyspa.
Season po angielsu to „pora roku”.
Kiedys por roku bylo piec. Istnialo jeszcze cos co sie nazywalo przedwiosniem.
Mikołaj – robotnik sezonowy?
Ludzie kochane, nie miejcie, proszę, pretensji do tych, co Was obdarzają świętą rodziną, łaskami itd. Podejdźcie do sprawy inaczej: ktoś jest dla mnie zyczliwy, pamięta, wysyła kartkę czy nawet esemesa. A że pojechał po swojemu (nadawca), no to co? Dla niego to ważne. Mnie to też kiedyś irytowało, ale przestało. Ja życzę po swojemu i też jest dobrze. Każdy odruch życzliwości się liczy.
Kocie, w Anglii “Christmas” obchodzili chyba wszyscy moi znajomi, również “innowiercy, bezwyznaniowcy i ateiści” 🙂 Mam wrażenie, że bardzo poważnie: należało zadbać o prezenty dla całej rodziny, choinkę i świąteczny obiad. Życzenia Merry Christmas wcale nie były zarezerwowane tylko dla religijnych czy kulturowych chrześcijan. To są obserwacje po trzyletnim pobycie w Anglii i poznaniu niezbyt wielkiej grupy ludzi – na pewno nie wszyscy, nie wszędzie tak to widzą…
Dotychczas nie zwracałem zbyt wielkiej uwagi na to, czego komu życzę 😯 Po Waszych wpisach chyba będę życzył mniej 😉 Myślę, że mnie nigdy życzenia nie irytowały, bo nikt mi niczego nie narzucał – jeśli słyszałem “Happy Eid”, było dla mnie oczywiste, że zostałem zaproszony do wspólnego świętowania i traktowałem to jako zaszczyt (właśnie tak, jak pisała wcześniej Jagoda). Ale rozumiem, że są i takie sytuacje, kiedy obdarowany życzeniami może odebrać je jako lekceważenie jego przekonań czy tradycji 🙁
No wiec ja po ponad 30 latach w Anglii znam wielu ludzi, ktorzy nie „obraza sie” na zyczenia Merry Christmas, ale woleliby aby bliscy ludzie pamietali, ze obchodza Swieta, nie obchodza zas Bozego Narodzenia.
A szczegolnie instytucje publiczne ktore wysylaja tysiace kartek do swej klienteli powinny o tym pamietac.
Mnie w sklepach prowadzonych przez Azjatow bardzo czesto ktos sklada zyczenia Merry Christmas. Ani mi w glowie zeby sie obrazac. Ale odpowiadam zawsze: You too have lovely Holidays! Bo niby dlaczego mam muzulmanom zyczyc wesolych swiat Bozego Narodzenia? Lepiej zakladac ze choc jak wszyscy moga sie cieszyc okresem swiatecznym, nie obchodza swiat chrzescijanskich.
Nie, Smoku. Nie chodzi o to by skladac mniej zyczen, lecz o to by je skladac nie obrazajac niczyjej wrazliwosci. To naprawde nie jest trudne jesli sie Christmas zastapi slowem Holidays czy Season’s Greetings. Takiej wlasnie wrazliwosci na tradycje innych uczy zycie w panstwie wielowyznaniowym i wielokulturowym.
Nisiu, ja nie mam sierioznych, długotrwałych pretensji o łaski i ŚR 😉 , przyznałem się tylko, że czasem budzi to u mnie odruch irytacji, ale tylko wtedy, kiedy wciska mi to ktoś, kto dobrze zna mój stosunek do sprawy. Bo jak zakładam, że nie zna, to rozumiem, że pewnie w ogóle się nie zastanowił nad taką ewentualnością, jak innowierca czy ateista. Ale i w jednym, i w drugim przypadku w następnym odruchu górę bierze właśnie przyjemność, że ktoś mi dobrze życzy i macham łapą na formułę. 🙂
Holiday’s Greetings czy Happy Holiday brzmi dla mnie neutralnie i jest do zaakceptowania.
Season’s Greetings, mnie brzmi sztucznie 🙁
Nie obrażam się na żadną formę życzeń. Ale, znowu, mnie, gumkowanie Christmasa z życzeń przypomina walkę z Harry Potterem 😉
Sorry, może jednak jestem głupia 😉
Markocie, aż tak Wielkim Językoznawcą to ja jednak nie jestem 😉
Jagodo, nie chcę lekceważyć ani Twoich odczuć, ani kwalifikacji językoznawczych 😉 , ale tu bym jednak przede wszystkim spytał, jak to brzmi osobom anglojęzycznym. A skoro tradycja seasonowania sięga XIX wieku, to nie sądzę, żeby w obszarze angielskojęzycznym komukolwiek brzmiało to sztucznie, bo miało już czas się językowo uleżeć, bez względu na całe „ideologiczne zaplecze”. Zatem nie ma się co dziwić, że angielskojęzyczni używają tych seasonów z pełną naturalnością i zapewne nie wpadnie im do głowy, że miałyby cokolwiek „przykrywać”. A w kraju wielokulturowym jest to dla instytucji na pewno bezpieczniejsze wyjście, gwarantujące nieurażenie kogokolwiek, nawet przez przypadek.
Jagodo,
po pierwsze, już markot napisał o 13:53, że „Season’s Greetings” pochodzą jeszcze z końca XIX w.,
po drugie, naprawdę, pierwsze, co mi się skojarzyło w związku z Twoimi pretensjami do ROH, to pretensje „Frondy” o brak Bożego Narodzenia w elementarzu 😈
Ach! I jeszcze „sprawa Lidla” 😈
http://wyborcza.pl/1,75478,17026726,Bojkot_Lidla___Fronda____Oddajcie_nam_Boze_Narodzenie___.html
Brzmi to sensownie, Bobiku 😎
Będę się dziwować sezonowaniu po cichu, na własnym gumnie 😉
Ciasto na staropolski piernik dojrzewający sezonuje w garażu 😆
Doro,
każdemu się kojarzy na miarę jego możliwości 😉
Wyszła trochę Łajza z Bobikiem 😉
Kocie, próbowałem napisać, że przynajmniej dla moich znajomych Christmas NIE jest świętem chrześcijańskim… Tracąc religijne znaczenie, stało się świętem, które mogą obchodzić wszyscy. Dla mnie ta obserwacja była właśnie ciekawą lekcją w wielokulturowym kraju.
Nie upieram się jednak przy używaniu “Merry Christmas” – za mało wiem po tej jednej lekcji i nie jestem smokiem anglojęzycznym. Będę się starał nikogo nie urazić 🙂
Mili Państwo,
Mnie się na ogół nic nie śni, a jeśli już, to zaraz zapominam, ale za to Dorota ma sny wielce fantazyjne. Otóż dzisiaj obudziła się z przestrachem, że zamówiono u niej na jutro wykład gościnny, o którym zapomniała. Wykład dotyczyć miał osoby… matki Roberta Biedronia, która jakoby w młodości była zakonnicą, ale odeszła z klasztoru. Oprócz tego, w tym śnie, zajmowała się działalnością charytatywną na dużą skalę.
Season’s Greetings bylo jedyna dopuszczalna forma zyczen wysylanych przez moja redakcje do t.zw. kontrybutorow czyli wszystkich z kim mielismy do czynienia w ciagu roku. Odkad pamietam takie byly zamawiane kartki swiateczne.
Az ktos zaproponowal, zeby zamiast kupowac kartki komercyjne, zaczac rozsylac kartki organizacji charytatywnej Medical Aid for Poland. Wszyscysmy sie zgodzili, ale gdy zobaczylam te kartki, zrobilo mi sie naprawde niedobrze. Slowo honoru niedobrze. Byly to kartki nie tylko z zyczeniami Bozego narodzenia, ale byly tam jeszcze jajkies „obfitosci lask Bozych” i inne koscielne formulki, , a wszystkie z krzyzami, kosciolami, Sweta Rodzina, raczkami zlozonymi do modlitwy i innymi dewocyjnymi parafernaliami.
Wyrazilam wtedy na zebraniu bardzo powazne zastrzezenia co do tych kartek. Nikt sie tym nie przejal. Rok pozniej te kartki zawieraly juz nie tylko dewocjonalna tresc, ale tez oplatek.
I tego juz naprawde bylo za duzo. To bylo chrystianizowanie wszystkich sila. Bardzo bezczelne i glupie. I owszem, w tej formie wysoce obrazliwe.
Nestety, na czele organizacji Medical Aid for Poland stala bardzo wojujaca katolicka Pani Doktor. O czym mialam sie przekonac, gdy zafundowalam jednemu zaprzyjaznionemu mlodemu sluchaczowi specjalny wozek inwalidzki (to znaczy ja zaplacilam polowe, zas reszte pokryla NAfP z sprzedazy m.in. takich kartek) . Troche sie dziwilam, ze mi nie podziekowal. Okazalo sie (po szescu latach!), ze byl przekonany, ze wozek podarowal mu Kosciol i Metropolita Opolski! Ktory nie mial z tym nic wspolnego, ale sprzet poszedl kanalem koscielnym, jak wszystko co szlo w darach od Meducal Aid for Poland.
Walka o „przywrócenie w reklamie (sic!) akcentów polskiej chrześcijańskiej kultury, Bożego Narodzenia” bardzo mi imponuje, tylko na czym polegają te polskie akcenty? I gdzie powinny stać w Lidlu? Przy słoikach ze śledziami? Czy bardziej przy ćwikle?
A potem zatchnęło mnie pytanie, czy katolicy beda zabijac karpie przez ukrzyzowanie?
Mam nadzieję, że senno-charytatywna działalność Doroty B. nie była związana z Medical Aid for Poland. 😆
Akcent polskiej chrześcijańskiej kultury Bożego Narodzenia w Lidlu to by było np. hasło „Christmas w każdym domu!”. 😎
Nie, nie, to matka Biedronia, ex-zakonnica, zajmowała się działalnością charytatywną. Dorota miała tylko z jakichś niewiadomych powodów o tym opowiedzieć na wykładzie.
Na miejscu Markota zajalbym sie w pierwszym rzedzie przywracaniem tradycyjnej cghrzescijanskiej kulrury w Szwajcarii. Moj lokalny Sainsbury’s zawalony jest od tygodnia czekoladowymni zajaczkami firmy Lindta, podczas kiedy kazdy kocie wie, ze zajaczki nie maja nic wspolnego z Bozym Narodzeniem, tylko z Wielkanoca. To po co ich wypuszczaja na mroz?
Siódemeczko, nie ma już tego sklepu z butami 🙁
Może spróbuj bepośrednio u producenta zdobyć konkretniejsze informacje dot. rozmiarówki i miejsc, gdzie można je nabyć
http://miejsce.krakow.gazeta.pl/miejsca_krakow/161614123/But+Bal+Ireneusz+Balak/miasto-Wysoka/p/
A może gość uszyłby na zamówienie?
Poezja mroczna z internetów (aut. Piotr Rusowicz):
Wiecie co, tak naprawdę kartki z nie takimi życzeniami to pryszcz w porównaniu do tego, co mnie (powiem skromnie) kiedyś spotkało. Robiliśmy reportaż o hospicjum, takim wędrownym, co to wolontariusze po domach chodzą, ale połączonym ze stacjonarnym, gdzie umierający są w jednym domu zebrani. Założył to jeden uparty ksiądz (nb. jak mu się już po latach udało i hospicjum stanęło, to matka-Kościół pogoniła go ze Szczecina). Ekipa ze mną na czele bardzo się przejęła, mieliśmy do tych ludzi mnóstwo autentycznego szacunku i staraliśmy się nawet jak na nas (staranni byliśmy zawsze) wyjątkowo. Zostało to pozytywnie dostrzeżone. Któregoś dnia robiliśmy fragmenty ichniego zebrania, na którym rozdzielali pracę – skończyliśmy zdjęcia, zwinęliśmy sprzęt i już mieliśmy po cichu się wymykać, kiedy jedna pani profesor, prowadząca tę zbiórkę, poprosiła żebyśmy zostali i wezwała zebranych, żeby się za nas pomodlili. Bo tacy jesteśmy w porządku.
Moja ekipa natychmiast prysnęła, mnie, ostatniej, już nie wypadało, a te kilkadziesiąt osób grzecznie wstało i pomodliło się w mojej intencji…
To były najdłuższe minuty w moim życiu. Nie wiedziałam co zrobić z rękami i oczami. Ale trochę się i wzruszyłam.
Film wyszedł nam bardzo dobrze. A po kilku latach, kiedy umierała moja siostra i gwałtownie potrzebowałam pomocy, poszłam do tego hospicjum, poprosić o pomoc i radę. Nie padło pytanie, czy chodzę do kościoła. Jedyne o co pytali, to co trzeba zrobić. Pomogli. Piękni ludzie.
Swego czasu zdarzało mi się wpuszczać do domu mormońskich misjonarzy, takich młodziaków-gołowąsów z dala od rodziny. Najpierw interesowali nas, bo wybieraliśmy się do Utah, potem się przyzwyczailiśmy, bo to były dwa inteligentne chłopaki, z którymi szybko z tematów religijnych przechodziliśmy na „życiowe”, częstowaliśmy ciastem i herbatą, a nawet kolacją. Im przez wiele miesięcy nie wolno było nawet dzwonić do taty i mamy… Jeden z nich chciał po powrocie studiować weterynarię, a drugi coś technicznego.
Po jakimś czasie ci dwaj musieli wyjechać i przyszli ich „zmiennicy”. Ci nie dawali się zbić z tropu, tylko powtarzali swoje formułki, tępo i uparcie, w ogóle chyba pozbawieni poczucia humoru i dobrze impregnowani po praniu mózgu.
Rozmowa się jakoś nie kleiła i już mieli wyjść, kiedy jeden stwierdził, że czuje moją potrzebę pomodlenia się z nimi, gruchnął na kolana, ten drugi w ślad za nim, zamknęli oczy i z ramionami wzniesionymi do góry zaczęli się modlić najpierw głośno, a potem w milczeniu. Odczekawszy ze dwie minuty podziękowałem za ich zaangażowanie, ale ja akurat nie odczuwam żadnej takiej potrzeby i proszę, aby dalsze modły kontynuowali na zewnątrz oraz zaniechali ponownych odwiedzin jako bezcelowych.
Patrzyli z osłupieniem, ich poprzednicy zostawili im widocznie zupełnie inne informacje na nasz temat 🙄
Tutaj, Siódemeczko, zgodnie z informacją na stronie prowadzą rozmiary 42-46
http://www.graand-shop.pl/index.php/baleriny-c-18_23
Grzegorz Drymer donosi o głodzie w Wielkiej Brytanii 😯 http://stooq.com/n/?f=932625
No wiec ja… nie wiem nawet czy opowiadac… ale taki numer wykonalem….
Zostalem z babcia bardzo chorego malego chlopczyka, ktoremu robiono wlasnie w szpitaku operacje na otwartym mozgu…Rodzice dziecka byli w szpitalu, a my z ta babcia w ich domu…
Babcia, bardzo stara i prosta kobieta, trzymala sie dobrze, ale gdy ze szpitala zadzwonola jej corka aby powiedziec, ze 8-godzinna operacja zostala zakonczona i Sebastian jest juz na intensywnej terapii, z babcia zaczely sie dziac straszne rzeczy. Zaczela sie miotac, trzasc, wyrywac wlosy i krzyczec wnieboglosy. Balem sie, ze sie rozbije o scany.
Wiec buchnalem sie posrodku pokoju na kolana i wrzasnalen: Modlic sie! Za pana doktora!
Babcia natychmiast padla na kolana i zaczela sie uspokajac. I tak trwalismy na kolananch w milczeniu z 10 minut, ona sie kompletnie skupila na modlitwie i sie wycieszyla.
A potem pomaszerowalem z nia do kosciola, polskiego, z mlodym ale wybotnie glupim ksiedzem z Polski. Ktorego musialem ochrzamoc, ale to juz zupelnie inna historia….
A tu niedrogie, skórzane balerinki. Nie wiem czy to szczyt marzeń, ale ładniejsze niż męskie obuwie na damskiej nóżce 🙂
http://www.ullapopken.pl/pl/wzor/balerinki/694867/?var=REDUCED?color=69486780
Sprry, dzis naprawde zle widze, wiec wszystkie te literpwki. Really sorry.
Te są moim zdaniem bardzo dobre, skórzane, podszewka skórzana, pewno nieco za duże, ale myślę że wkładka wewnętrzna w obrębie pięty rozwiązałaby problem.
http://www.ullapopken.pl/pl/wzor/pantofelki/686155/
Są nawet czerwone, skórzane lakierki. Tylko wata w czubek konieczna 🙂
http://www.ullapopken.pl/pl/wzor/balerinki/691757/?var=REDUCED
Troche za krotkie to doniesienie, aby zrozumiec jaka jest ta skala glodu.Niewiele mozna zrozumiec czy chodzi o marnotrawene zywnosci czy tez o autentyczny brak dostepu do niej.
Cos nie bardzo chce mi sie wierzyc, ale wiem za malo, wiec moge sie mylic..
A po co wata?
A tu jest sklep warszawski w realu 🙂
http://www.ullapopken.pl/pl/tresc/obslugaklienta/serwis/sklepy/
odwiedzam ostatnio tylko dwa sklepy, z czekolada i jeszcze lepsza czekolada 😉 🙂
Mar-Jo, przekartkowalem bardzo szybko, jutro poczytam urywki co mi w oko wpadly (dzisiaj tylko herbata, Michalski babilasa i do snow) 🙂 🙂
dam znac
dla Heleny kreacja:
https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xap1/v/t1.0-9/s720x720/10847894_10152398908476207_7613655997880495861_n.jpg?oh=a84ba99bfd13590dd94cceef8096260e&oe=5517E609&__gda__=1427684786_260f5ccf094175d72e19bf0dcf7d1279
dla nowoczesnych:
https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpa1/v/t1.0-9/10565273_10152874943687744_4283985448635871434_n.jpg?oh=3555234cde3339d9d1fc6ef622c676a1&oe=551BDBEF&__gda__=1426264825_88edfd3e1e61b2c306727c82c7e1d645
Bo mogą być ciutkę za duże, Kocie.
Ale nie wyglądają źle, znalazłam ze trzy pary, które bym sama kupiła i w dodatku mocno przecenione. Nie lubię łańcuszków, ale przy tych brzoskwiniowych mi nie przeszkadza. Z opisu wynika, że są bardzo jakościowo przyzwoite. No ale ja tam wole pomacac w naturze, zwłaszcza że mam taki sam problem jak Nisia.
Nawet kawałek nitki mi przeszkadza. I potwierdzam, że buty Tamaris są wygodne.