Niedobre początki
– Nie podoba mi się ten 2015 – miauknęła Pręgowana, balansując na krawędzi krzesła i podkreślając swoje słowa wściekłymi machnięciami ogona. – Kawał drania z niego! Jeszcze dobrze od Sylwestra nie odrósł, a już tak dał popalić, że trudno go będzie zachować w dobrej pamięci. Niejeden rok długie miesiące na taką opinię musiał pracować, a ten już zdążył sobie zagwazdrać kartotekę.
– Czy to nie za wcześnie, żeby go tak kategorycznie osądzać? – zaoponował nieśmiało Bobik, który do 2015 na razie też nie zdołał zapałać wielką sympatią, ale zdawał sobie sprawę, że upływ czasu jeszcze niejedną ocenę może zmienić. – W końcu ma jeszcze trochę tych miesięcy, żeby się zrehabilitować. Nie wykluczyłbym nawet, że już mu głupio za to, co nawyprawiał i zastanawia się nad zadośćuczynieniem.
– Co mnie obchodzą jego wewnętrzne rozterki? – prychnęła kocica z niechęcią. – Ja go poznaję po owocach i już teraz nie mam do niego zaufania. Koty nie zapominają złego tak szybko.
– Ja bym mu jednak dał szansę – szepnął szczeniak, przezornie usuwając się z zasięgu kocich pazurów. – Bo wtedy damy szansę i sobie. Jeśli uda mu się jednak zrobić coś dobrego, my też na tym skorzystamy.
– Ple-ple, znowu mięczak z ciebie wyłazi! – rzuciła Pręgowana, nie mogąc ot tak, bez niczego, zgodzić się z psem. Ale po jej oczach było widać, że w gruncie rzeczy sama chętnie skorzystałaby z czegoś dobrego, gdyby 2015 jej to zaoferował.
– Wiem, nie jestem twardzielem – przyznał z westchnieniem Bobik. – Dlatego nie mam ochoty się z tobą kłócić. Może po prostu umówmy się, że rok poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy. Bez względu na to, co ostatecznie z tego wyniknie, przynajmniej teraz nie będę z tobą musiał żyć jak pies z kotem.
Pułapka pach kojarzy mi się z brakiem dezodorantu w łazience.
Sobieski nie wyklucza Przybyszewskiego. Najwyraźniej mieli podobne gusty, choć Bobik zasiał ziarno wątpliwości. Wprawdzie mogę się zasłonić faktem, że pisałam pracę magisterską z powieści modernistycznej, ale było to eony temu.
I znowu daję się wkręcić w wyżymaczkę, a łóżko zachęcająco czeka.
Dozwolone od lat… Nie, nie, u nas w ogóle niedozwolone… 🙂
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103086,17254110,Edukacja_seksualna_po_szwedzku___Kto_nie_ma_majtek_.html#Prze
Dobranoc 🙂
Edouard Rodti tak przetlumaczyl ten wers o pachach zony:
My wife with armpits of marten and of beechnut
And of Midsummer Night
A tu cale tlumaczenie:
https://lostupabove.wordpress.com/2012/07/24/lunion-libre-with-translation/
Otter to raczej wydra, w paszczy tygrysa. Autor jest bardzo zona zauroczony i pozada ja. Kazdy szczegol jej ciala wydaje mu sie piekny, tajemniczy i pelen sily… Bardzo piekny wiersz.
A jednak marten to kuna. Jest wiec to zatem pacha kuny i zoledzia!
Ha! Licentia poetica! No ale poeci i tlumacze niech sie martwia. Ja ide spac.
nighty night!
Dzień dobry 🙂
kawa
herbata 🙂 🙂
herbata z rana to dobry poczatek dnia 🙂 😀
brykam
szeleszcze
fikam
powoli Tereny S-Bahn i w swiat……….
🙂
brykam fikam
Dzien dobry 🙂
Nettle trap moze byc uzywane w przenosni, np ” to resurrect the theater of the past, around the nettle trap of empty formalism, that theatrical activity is essentially communal action”
Herbata
Nie wiem czy wyrazenie dotyczy zasadzki z pokrzyw, czy siatki produkowanej z wlokien pokrzywy, podobno uzywanych w Aglii i Szkocji do lapania ryb
http://www.worldwidewords.org/articles/fibres.htm
Laguna w Ameryce Południowej oznacza również jezioro bez związku z morzem.
„Sobolowe pachy” bardziej poetyckie i łatwiej zrozumiałe niż „pachy jak kuny i bukwie”
Buk ma kosmaty owoc zbiorowy, a w tych pachach o kosmatość chodzi.
Amerykanie w Paryżu byli wstrząśnięci widokiem niegolonych pach kobiecych – uchodziły za bardzo nieprzyzwoite.
Z pokrzyw robiono włosiennice.
Bretonowe fênes
Andre Breton świadkiem
Dzień dobry 🙂
Ja tej bukwi nie pamiętałem aż tak włochato i wydawała mi się mało trafiona, ale jeżeli Breton miał przed oczyma duszy tę fotkę od Markota, to zwracam honor. 😆
„Armpits of marten and of beechnut”, jak znalazł Królik, jest dosłownie, jak u Bretona, ale nie jak u Hassa, czyli znów wracamy do pytania, kogo tłumaczyć. 😉
Soból po polsku brzmi w tym kontekście znacznie lepiej niż kuna i do intencji autora przystaje, ale w każdym razie pachy „sobolowe” lub „z sobola”, a nie „jak soból”, bo w tekście francuskim jest „de”, „nie „comme”, a to robi, co już wczoraj Kuma stwierdziła, różnicę między porównaniem a metaforą.
A w ogóle jak to się dzieje, że wszelkie tłumaczenia zawsze wzbudzają w blogosferze szaleńcze ożywienie i ja też nawet dziś jeszcze kawy nie wypiłem, tylko zaraz rzuciłem się do tłuczenia w klawiaturę? 😆
Tlumaczyc – oczywiscie ze oryginal. Sprawdzenie znaczenia wyrazenia uzytego w jakims przekladzie to odrebny, ale temat.
Że dokonam wtrętu w rozważania o tłumaczeniach. Nie wiem, czy to pojawiło się już w Koszyczku.
http://www.jewish.org.pl/index.php/pl/opinie-komentarze-mainmenu-62/6803-helena-datner-o-mhp.html
Jeśli tak, to trudno, moje niedopatrzenie, i można będzie usunąć.
Jak się chodzi po bukowym lesie jesienią, to najpierw widać te kosmate łupiny, a potem dopiero dostrzega gładkie orzeszki 😉
Lisku, ale ja nie znam tekstu Hassa i nie wiem, czy on użył cytatu (bo wtedy oczywiście tłumaczyć oryginał), czy jakoś tam nawiązał do własnego tłumaczenia (i pominięcie tego czyniłoby dalszy ciąg niezrozumiałym), dlatego się zastrzegam. 🙂
Paradoksie, nawet jak było, zawsze ktoś przegapi i ucieszy się, że jest jeszcze raz. 😉
Dzień dobry 🙂 Było, ale w środku sarpacki o „Idę”, więc można pewnie było przegapić.
Bobiczku, chyba dawno nie biegałeś po bukowym lesie 🙂
Co do sobolowych pach, bardzo to elegancko brzmi 😉 A co kto uważa za nieprzyzwoite, to już kwestia obyczaju. Podobno młode dziewczyny uważają już za konieczne golenie, za przeproszeniem, włosów łonowych, a panowie to akceptują i się przyzwyczaili, co mi się jakoś z cieniem pedofilii kojarzy 😈
To może mnie się dlatego nie zahaczyły w pamięci te kosmate łupiny, że mało chodzę po bukowych lasach. Jest ich trochę w okolicy, ale ja za nimi nie przepadam. Doceniam wprawdzie ich piękno w górnych partiach, ale ściółkę mają dość ubogą, a ja jestem z tych, co ślipią pod łapy i obwąchują przyziemne detale. Najchętniej oczywiście grzyby 😎 ale i wiele innych drobiazgów. A w bukowym lesie dużymi fragmentami pod psem tylko surowa brunatność, jak ślepiem sięgnąć.
No właśnie, Kierowniczko, od razu się usprawiedliwiłem, że bukowe lasy nie należą do moich najbliższych kumpli. 😉
Ale tu się właśnie ujawnia potęga ubuntu, czyli zbiorowej mądrości. Jak ja nie mam w pamięci, to ma ktoś inny i mi podsunie. 😀
Jest nawet taka specjalność „fryzjerstwo intymne” np. w Szczecinie tak się ogłasza:
Jestem jedyną osobą w Szczecinie wykonującą stylizację fryzur intymnych.
Posiadam pierwsze i jedyne w Polsce farby przeznaczone specjalnie do koloryzacji włosów w okolicach bikini. Idealnie zakrywają siwiznę Tam się też siwieje? 😯
Turkusowy dolar 😎
Co by o tym napisał Breton?
Pewno, markocie, że się siwieje. Zdarzało mi się w życiu myć starsze panie, to wiem 🙁
Bukowe lasy uwielbiam, bo kojarzą mi się z moimi ulubionymi górkami-pagórkami – Beskidem takim czy owakim, Bieszczadami. Zwłaszcza jesienią są przepiękne. Ale od lat nie mam szans tam wrócić – jesień zawsze strasznie wypełniona zajęciami.
Lasy bukowe są piękne o każdej porze roku, a wiosną i jesienią szczególnie. Prześwietlona słońcem delikatna zieleń bukowego lasu w maju jest nie do opisania.
O tak, buczyna zawsze piękna . Ta akurat roztoczańska z okolic Zwierzyńca
O fryzjerstwie.
Z rzemieślniczego punktu widzenia kiedyś to były strefy zainteresowań różnych ginekologów, urologów i dermatologów. I do czego to doszło.
Taki kawałek lasu bukowego powinien zadowolić nawet najbardziej wybredny psi nos
http://www.panoramio.com/photo/21350600
Dzień dobry 🙂
Kocham bukowe. Są takie dostojne i entowe.
Ja się z Wami wszystkimi całkowicie zgadzam, że „obiektywnie” lasy bukowe są bardzo piękne, ale co poradzę, że serce rwie mi się bardziej do mięszanych? Wiadomo, serce nie sługa. 🙂
Młodociana buczyna
Taki spacer spodoba się chyba nawet wybrednemu pieskowi 😉
Okej, okej, nie bijcie. Przecież nie twierdziłem, że nigdy do bukowych nie zaglądam, tylko że wolę inne. 😆
Bobiku, to nie jest próba indoktrynacji nieprzekonanego, tylko sprawienie przyjemności przekonanym. A piesek może przy okazji nabawi się apetytu 😉
Całkiem pozabukowo: nie zatęskniliście jeszcze za kabarecikiem księdza Oko? Dawno go nie było, a przecież kabareciarz stale daje występy: 😎
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,138764,17262787,Ks__Oko_i_jego_krucjata_przeciwko_gender__W_Zielonej.html#BoxNewsLink
Wieszam psy, wieszam psy, to może raz pochwalę:
Z okazji Dnia Judaizmu episkopat prosi wiernych o pamięć o Żydach.
„Apelujemy do kapłanów o wyjście z inicjatywą upamiętnienia społeczności żydowskiej w tych miejscowościach, gdzie ona zamieszkiwała, a do wiernych i władz lokalnych o pomoc w tym dziele. Nie wzruszajmy obojętnie ramionami mówiąc: „To nie nasza sprawa”. Jest to obowiązek sumienia! Być może dawna synagoga, cmentarz żydowski czy mogiły ofiar Holokaustu nie poszły całkiem w niepamięć i da się coś zrobić na rzecz ich odnowy. Nie pozwólmy zniknąć z powierzchni ziemi tym znakom życia i wiary. A może da się ustalić nazwiska naszych dawnych żydowskich współobywateli? A jeśli materialnych śladów już nie ma, to znakiem pamięci niechaj będzie tablica czy pomnik, informujący o żyjącej tu wspólnocie żydowskiej. Będzie to także istotny gest wobec współczesnej społeczności żydowskiej, która choć niewielka, to w Polsce dynamicznie się rozwija jako część pluralistycznego społeczeństwa.”
http://diecezja.bielsko.pl/wiadomosci/5760,apel_o_upamitnienie_ydw_naszych_wspobywateli_i_ssiadw
Siódemeczko, jestem zaskoczony Twoim podejściem do psów. 😯 😉
Apel episkopatu bardzo ładny i na pewno na dobre słowo zasługuje. Dołączam się do pochwały. 🙂
Raz i ja mogę pochwalić episkopat, szkoda, że nie częściej 🙂
Do buków jeszcze na chwileczkę wracając, szczególnym przypadkiem są buki czerwone – bardzo dostojne. Moja ukochana aleja czerwonych buków znajduje się w parku przy pałacu w Łańcucie. Te buki są ogromne, człowiek czuje się tam prawie jak w katedrze.
http://www.zielonyogrodek.pl/lancut-%E2%80%93-wizyta-w-ogrodzie-przyzamkowym
Bukiem czerwonym jako drzewem i ja się zachwycam, ale on powinien mieć oddech. Pełnię wspaniałości osiąga rosnąc pojedynczo lub w niewielkiej grupie, jak tutaj:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/6/69/Blutbuche-ffm001.jpg
Takie piękne, wielkie drzewa widziałam też w Ladku Zdroju.
Głównie one tkwią mi w pamieci. 🙂
Tak, w parku zdrojowym są tam ogromne buki, a nawet cała aleja wiodąca ze zdroju do miasta.
Na stronie PRCHIZ jest informacja, że ks. Lemański (w zacnym towarzystwie) został nominowany po raz kolejny do nagrody im. Ks. Musiała.
„10.I.2015. Nominacje do Nagrody im. Ks. Stanisława Musiała za rok 2014 otrzymali:
W kategorii I – „za twórczość w duchu dialogu i współpracy chrześcijańsko-żydowskiej i polsko-żydowskiej – Bella Szwarcman-Czarnota, Jan Grosfeld i ks. Romuald Jakub Weksler-Waszkinel
W kategorii II – „za działalność społeczną na rzecz dialogu i współpracy chrześcijańsko-żydowskiej i polsko-żydowskiej” – Agnieszka Cahn, ks. Wojciech Lemański i Zofia Radzikowska”.
Dzień dobry 🙂
Udawałem trochę, że śpię, bo nie umiem ugotować zmarszczaka 🙁 Umiem i lubię za to zjeść, jak już jest gotowy 🙂
Na stronie episkopatu rzeczywiście dużo dokumentów, tylko czy dotrą do Tarnowa? Wyguglałem ogłoszenia parafialne z ostatniej niedzieli, nie było ani słowa o Dniu Judaizmu 🙁
Bardzo mi się podobają bukowe lasy w pasie nadmorskim i morenowych wzgórzach, na których położone jest Trójmiasto. Dla nas te lasy oznaczają nieustanny, całoroczny sezon rowerowy, no może z wyjątkiem mroźnych i śnieżnych zim, ale takich dawno nie było, a jeśli były, to krótko. Ileż tam jest wspaniałych, długich, korzenistych zjazdów. Nasz ulubiony ma ponad kilometr długości. Miejscami dość stromy, miejscami łagodniejszy, ale za to ze stopniami z korzeni. A kończy się sporą łachą sypkiego piasku. Cały dowcip polega na tym, żeby nabrać takiego rozpędu na zjeździe, żeby przelecieć nad łachą, bo jak nie, to można się zakopać i również przeleć nad łachą, tyle że samodzielnie, bez roweru 🙄 Ale jak ktoś nie lubi takich awantur lub nie ma jeszcze odpowiednich umiejętności, to może sobie zjechać powoli i łachę ominąć. Wolny zjazd po korzeniach też wymaga dobrego opanowania roweru, bo jest bardzo statyczny. Jeszcze trzy lata temu jedno z nas zjeżdżało, a drugie pomagało Zosi sprowadzić rower. Od dwóch lat stanowimy zespół zjazdowy trzech prędkości 😉
A za kolejne dwa lata jedno z Was będzie zjeżdżało, a Zosia będzie pomagała sprowadzać rower drugiemu.
😆 😆 😆 Właśnie tak, Paradoksie!
Ksiądz Oko, mój ulubiony ksiądz. Zawsze wyskoczy z nowym programem. Ciągle nie mogę przejść obojętnie obok jego obsesji seksualnych. Jego fascynacje nieodmiennie wzbudzają we mnie chęć sięgnięcia po papierową torebkę.
Rowerem przez bukowy las na wyspie Uznam
Przed bardzo stromym zjazdem była tablica „Fahrradfahrer absteigen!”, ale wszyscy zjeżdżali, to i ja też. Z duszą na ramieniu, bo droga cała przysypana liśćmi, widoczna tylko kilkucentymetrowej szerokości „ścieżka i kurs” 🙄
Linka hamulcowa pękła parę dni później, już w domu.
Na Wolinie też jest piękny las bukowy.
Call mi Starym Cynicznym Kotem, ale ja za ten apel Episkopatu nie dam dwoch groszy, niech sobie go do gardla wsdaza jesli nie gdzie indziej. Pewnie dostali jakas nowa instrukcje z Watykanu i musieli odwalic na odczepnego.
Ja w to uwierze, gdy w apelu znajdzie sie sformulowanie '… tak, jsk czynil to bez instrukcji ks. Wojciech Lemanski’.
W nagrode ks. Stanislawa Musiala tez raczej wiare utracilem po zeszlym roku, kiedy zebralismy tysiace podpisow pod petycja poparcia jego kandydatury do nagrody.
Niech sie wypchaja trocinami. 👿
Nasza E. czasami cytuje z ksiazki Smyzynskiego, ze 'pieska nalezy chwalic’, kiedy pochwala jest zacheta o dalszego dobrego postepowania. Nie bede chwlil Episkopatu, bo nie mam za grosz wiary w to, ze jest w stanie wydac z siebie cos dobrego.
Ooo, nie tylko ks. Lemański nominowany, ale i Siostrzyca Kierowniczki. Zaiste zacne towarzystwo, w obie strony. 🙂
Biję wszystkich bukolubów: Puszczę Bukową mam za domem…
No, za domem sąsiadów, uczciwie mówiąc, ale nasze małe osiedełko jest nią ograniczone z dwóch stron. Mam te buki za oknem.
Niekoniecznie musiała to być instrukcja z Watykanu, Mordko. Ten apel przygotował Komitet ds. Dialogu z Judaizmem Konferencji Episkopatu Polski i nie można wykluczyć, że w takim komitecie są ludzie szczerze dialogiem z judaizmem przejęci.
A że apel zapewne nie odbija „średniej poglądów” w episkopacie, to już insza inszość. Niemniej jednak coś mówi o wewnętrznych kościelnych tryndach, że nikt tego nie utrącił.
I widzicie, jak dobrze nie być bukolubem? Już bym zaczął Nisi zazdrościć. 😆
Moje bucki, moje dziecko i moja Szanta. Na podpisy nie zwracajcie uwagi, zostały z czegoś i nie chce mi się kasować.
https://picasaweb.google.com/108203851877165737961/PuszczaBukowa
Ale z Szantą byś się zakolegował, Bobiku…
Co to jest zmarszczak???
Nisiu, zmarszczak nigdy nie szczeka, poza tym niewiele o nim wiem.
Bobik pytał wczoraj o przepis (@15:52) a ja powinienem coś mieć, bo u mnie jest tych zmarszczaków zatrzęsienie, ale wolę zjadać gotowe niż szukać przepisu 🙂
Nie dałabym głowy, czy on nie szczeka, ten zmarszczak. Wygląda na nieprzewidywalnego.
Smoku, jak sie miewa Twoj ogrod ? 🙂
Przy mnie zmarszczak nie odważył się zaszczekać, ale może nie lubi konkurencji?
Z postów Smoka wynikałoby, że jest jednak jadalny (zmarszczak, nie Smok), a nawet da się lubić, więc zobaczę, czy przy krojeniu nie szczeknie. 😉
Tu jeszcze jeden, bardzo wierny portret zmarszczaka, jakby komuś się nie chciało szukać wczorajszego:
https://nininj.files.wordpress.com/2011/09/dscn0187.jpg
Lisku, chyba dawno tam nie byłem 😆 Dzięki!
Jeszcze wyobraziłem sobie na trawniku stado szczekających ogórków 🙂
Jeżeli ogórek nie szczeka
tak bez powodu, na co dzień,
to pewnie głosik oszczędza
na występ w Smoczym Ogrodzie. 🙂
Po odbytej konferencji z Tajwanem (52 minuty!) wiem tyle, co przedtem. Kucharz, roztargniony naukowiec, powiedział najpierw, że gotował co innego, a po otrzymaniu zdjęcia dowodowego wykrzyknął zdumiony:
– Ja to gotowałem? Ja? 😯
Potem się prawie rozpłakał na wspomnienie czasów spędzonych w naszym towarzystwie tutaj i w Bolonii, bo od ponad 2 lat poniewiera się na tym Tajwanie bez własnej kuchni i możliwości gotowania po swojemu…
Później wydedukowaliśmy wspónie,że zmarszczaka wyskrobanego ze środka i pokrojonego w półplasterki należy dorzucić do zeszklonej na oleju małej cebuli, smażyć kilka minut, dodać łyżeczkę kurkumy i pokrojonego pomidora, dusić chwilę (z ewentualnym dodatkiem małej ilości wody) do miękkości, dodać pieprz i sól – gotowe. Kto lubi i dobrze znosi ostre, może na samym początku wrzucić na rozgrzany olej drobno posiekane zielone chili (papryczkę), dalej jak wyżej. Na koniec można dodać nieco wiórków kokosowych.
Ostrość chili równoważy gorycz zmarszczaka, ale w tym daniu dominującym smakiem ma być gorycz.
Jeść w towarzystwie łagodnego curry ziemniaczanego.
Kocie, w diecezji bielsko-żywieckiej jest Oświęcim.
W tym roku centralny dzień Judaizmu wypadł właśnie w tej diecezji.
Uwazam, że nadzwyczajnie przygotowywali się do tej uroczystości.
Od miesięcy przygotowywano wiernych w najróżniejszy sposób:
http://diecezja.bielsko.pl/wiadomosci/5601,bielsko_biaa_ruszy_projekt_edukacyjny_zwizany_z_dniem_judaizmu
Jestem pełna uznania.
I mam nadzieję, że może chociaż częściowo zmieni atmosferę w Polsce.
Ładny świat u Nisi. 🙂
Bardzo to ciekawe:
http://www.polityka.pl/galerie/1605919,1,jak-arabscy-rysownicy-reaguja-na-terroryzm.read
Bardzo jestem wzruszony tak długą międzynarodową konferencją w sprawie mojego posiłku. Dziękuję w imieniu swoim i zmarszczaka. 😀
Szczerze mówiąc, zacząłem go już traktować tak osobowo, że głupio mi podejść do niego z nożem. 😳
Jestem zdania, że zmarszczaka nie należy solić, kurkumić, smażyć i dusić, tylko od razu potraktować botoksem. Wprawdzie o jedzeniu mowy nie będzie, ale przynajmniej się wygładzi.
Bobiku,
konferencja dryfowała co rusz w stronę skomplikowanych spraw ewentualnie okołoożenkowych kucharza, absorbujących go w chwilach wolnych od „reserczowania”, ale udawało mi się chwilami skoncentrować go na gotowaniu 😉
Zmarszczak obejrzany przez lupę wygląda na nieco zmaltretowanego 🙄 Myślę, że z ulgą wyląduje w garnku 😎
Botoks to jest myśl! Zaraz zacznie jarzyna wyglądać jak porządna kandydatka na prezydentkę. 😆
O, dzięki, Markocie, to może i ja spróbuję? 🙂
Tylko, że nie pamiętam, co to jest kurkuma 😕 Ale cebula i pomidor to dla smoka pestka!
Może jutro 😀
Ja tez jestem pelen podziwu i uznania dla diecezji w Bielsku Bialej, Siodemeczko..
Ale w ten apel Episkopatu nie wierze, ze cokolwiek zmieni. Nie wierze w dobre intencje Episkopatu. Nie po tym jak potraktwany zostal ks. Lemanski.
Kurkuma, tlumaczenie dla Smoka
http://zh.wikipedia.org/wiki/%E5%A7%9C%E9%BB%84%E7%B4%A0
🙂
Kurkuma to turmeric. Takie cos zolte.
Dzięki za pomoc, Lisku, niestety, jestem tu analfabetą 😆 Gdybym chociaż umiał łapać atomy i nadziewać na patyczki, mógłbym sobie poskładać kurkumę korzystając z załączonego obrazka… A mogę ją zastąpić słodką papryką?
Na pewno mogę 🙂
Smoku,
kurkuma daje żółty kolor, ale na smak wpływa minimalnie. Ma inne walory. Jest do kupienia na całym świecie, przypuszczam.
To taki żółty proszek popularny również w medycynie azjatyckiej. Zwana jest szafranem indyjskim, nadaje kolor wszelkim curry. Spokrewniona z imbirem.
Korzeń kurkumy wygląda prawie jak imbir
A po pokrojeniu, prawie jak marchewka. A marchewka to dla smoka pestka!
Na Dalekim Wschodzie, jak sądzę, raczej trudno znaleźć sklep spożywczy bez kurkumy. 🙂
Od paru dni chodzi za mna perski khoresh…
Moze powinnismy zamienic sie rolami 🙂
Do buczyny daleko, nie wspomnę o Bliskim i Dalekim Wschodzie 🙁 Ale na szczęście były trawy 🙂
Lisku, jesteś pewna, że to khoresh, a nie jakiś tajniak za Tobą chodzi? 😎
Khoresh ze szpinakiem i suszonymi sliwkami 😎
Na tajniaka sie nie pisze 🙂
Ogromne dzięki wszystkim w świecie za Bretona. Lasy bukowe też wielbię, mam ich mrowie w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Moje już drobniejsze kłopoty z wierszem Hassa trwają, bo teraz odezwał się Pan Redaktor Tomu z różnymi sugestiami. Na razie odkładam ostateczny szlif do niedzieli. Bo teraz mam inną zagwozdkę: jutro goszczę grono przyjaciół. Od jednego z nich dostałam polędwicę z jelenia do obróbki. Zajrzałam do przepisów. Ramsey Gordon nazywa ją rolls roycem wśród mięs. Aż sie boję za nią wziąć. A do tego kupiłam świeże ośmiorniczki baby, bo nam je teraz dostarczają samolotem z Francji. Chyba powinnam zatelefonować do tej knajpy w Warszawie, która podając ośmiorniczki nagrywała posłów. Ale nie pamiętam nazwy, prócz tego, że Sowa tam właścicielem – chyba poszedł z torbami. Co mam z nimi zrobić (przystawka) prócz przygotowania dyktafonu i zamaskowania go w zieleni?
Sowa i Przyjaciele
https://www.zomato.com/pl/warszawa/sowa-i-przyjaciele-sielce
Nie wiem, czy do czegoś się to przyda, bo potrzeba byłoby jeszcze paru kelnerów do kompletu
Pokroic babies w pierscionki, dodac czulki ze srodka. Tuz przed samym podaniem obsmazyc w oliwie z czosnkiem. Nie dluzej niz 1- 1,5 minut. inaczej beda twarde. Dodac jakas zielona salate. Juz.
Aa, i podac cwiartke cytryny do skrapiania na kazdy talerz. There!
Mordechaju, wpadnij! Chętnie bym Cię widziała przy kuchni, a i przy stole znalazłoby się miejsce. Możesz przynieść świeżo zerwane cytryny i dobrego szampana kalifornijskiego.
Sprawdziłam ceny u Sowy. Nie powiem, nie powiem.
Trochę poważniej
Swego czasu Dom Polonii w Pułtusku prowadził Grzegorz Russak.
Z tego co wiem, specjalizował się w wyrobach z dziczyzny.
https://pl-pl.facebook.com/Grzegorz.Russak
Aaaaa, pewnie ze tak! Nam sie z Kuma w kuchni bardzo dobrze zyje, od vyetrdziestu z grubsza lat, jak nie dluzej, pod wrunkiem, ze, nie jestem wydelegowny do nudnej roboty, jak siekanie cebuli.
Zaloze sie, ze Sowa nie wie jak sie obchodzic z osmiorniczkami w wersji niemowlecej. A osmiorniczki zyskuja na maksymalnej prostocie.
Chyba, ze dodajemy do tajskiej zupy a la Markot. Tez w ostatniej chwili przed podaniem.
Markot jest dobry. A nawet bardzo dobry sadzac ze zdjec. By sie nadal u nas. 😈
Ten Russak wygląda na zdjęciach tak, jak by to u niego trzeba było tyrać w kuchni, a nie on warzył – szlachciura. Ale dzięki. Bez problemu otwiera się kundziuk. Nie jestem jego amatorką. Byłam tylko raz w Litwie (bo już nie na Litwie) i tamtejsza kuchnia, ciężka i tłusta, w ogóle mi nie odpowiadała. Dorwałam się jednak w jakimiś sklepiku kolo Szetejń do pysznego kawioru, na dodatek zdumiewająco taniego. Ten wspominam czule.
Kindziuk robią też na Podlasiu. Ostatnio chyba nawet w Łukowie. Ale nie jest najlepszy
Kindziuk – no! Chorizo – si!
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry. 🙂
Kindziuk z Rzędzian i palcówka z Tykocina! Palce lizać…. Krytykujący musieli trafić na jakieś „fałszywki” w sieciowych sklepach.
Dzień dobry 🙂
Ośmiorniczka w kawie to jakiś całkiem nowy przepis, tego jeszcze nie brałem. Irek nam tu jakąś awangardę kulinarną wprowadza. 😈
Jak o mnie chodzi, mogą się te wszystkie kindziuki, chorizo i salami schować do kieszeni, wobec uczciwej wiejskiej kiełbachy. Nie za tłustej, ale i nie za chudej, solidnie naczosnkowanej, z niebiańskim zapachem rozchodzącym się w promieniu kilometra. Do takiej kiełbasy mogę się przez pół dnia modlić pod lodówką, póki ciarachy tworde się nie ulitują i nie udostępnią chociaż plasterka do konsumpcji. 😎
Dzień dobry 🙂
Konsumujmy 😎 https://www.youtube-nocookie.com/embed/k1bG2EPGmI0?autoplay=1&vq=hd720&rel=0&showinfo=0&start=82&end=321
Haneczko, już nieraz myślałem o tym, jakimi jesteśmy – my, konsumenci – okropnymi hipokrytami. Mięso jemy chętnie, ale za diabła nie chcemy przyjąć do wiadomości, że ono jest z tych różnych słodkich zwierzątek. Osobiste zarżnięcie kury było jakieś uczciwsze.
Ale ja też jestem hipokrytą i wcale nie chciałbym tych kur czy świń własnołapnie zarzynać. Godzę się w tym punkcie na swoją nieuczciwość, przyozdabiając ją jakimś marnym listkiem figowym, że to niby domagam się humanitarnego traktowania zwierząt hodowlanych. Wstydzę się czasem tej hipokryzji, ale i tak się godzę. Ot, zagadki duszy. 🙄
Zarżnęłabym, ale to skubanie…
Bry 🙂
Hodujemy, żeby zjeść. Nie byłoby ich, gdyby nie hodowle.
Ja nie mogłabym zjeść tylko swoich własnych zwierzątek, tzn. przeze mnie hodowanych.
Kiedys zjadlem swego wlasnego mieczyka, ktory wyskoczyl z akwarium. Nawet nie zjadlem do konca, tylko napoczalem i zostawilem reszte Bratu.
Stara nie byla zadowolona i dostalem upomnienie. 🙄 .
Wiejska kiełbasa? To tylko palcówka z małej prywatnej przetwórni spod Kraśnika.
To ja mam odwrotnie niż Haneczka. Skubanie i wszelka medycyna sądowa po zarżnięciu proszę bardzo, ale samo zarżnięcie – never.
Bym mogła skubać, ale patroszyć już nie, nie mówiąc o zarzynaniu. I też jestem hipokrytką, bo mięsko jadam.
A ta linka jest zarówno o zarzynaniu i hipokryzji, a głównie o tym, jak się piękna teoria rozjeżdża z praktyką 🙁 . Lektura dla Rysia na weekend 😉
http://biznes.interia.pl/wiadomosci/news/jak-oszukuja-w-kopalniach-spowiedz-gornika,2079166,4199
W jednym znanym mi polskim sklepiku w sąsiednim mieście jest bardzo przyzwoita wiejska kiełbasa, ale właśnie – nie jest, tylko bywa. Trzeba polować na dostawę, co z jednej strony irytuje, ale z drugiej jakże wzmaga przyjemność z jedzenia, kiedy polowanie wreszcie się uda. 😈
Uprzedzam, do tego trzeba mieć mocne nerwy http://wyborcza.pl/duzyformat/1,142475,17251619,Milczenie_owiec__Kalwas_o_uboju_rytualnym.html
Bo do żywiny łatwo się przyzwyczaić, co swego czasu Mistrz Waligórski składnie opisał:
http://www.waligorski.art.pl/liryka.php?litera=b&nazwa=8
Tetryk
Właśnie udostępniłeś Bobikowi pretekst do twierdzenia o posiadaniu przez bakterie nóżek, rączek i główek, co jakiś czas temu starałem się mu wyperswadować. Myślałem, że z niejakim sukcesem i że już do tej sprawy się nie wróci.
Licentia poetica często prowadzi do paradoksów! ;)))
Wybacz, 57-my!
Ten wywiad ze starym gornikiem naprawde otwiera oczy na t.zw. 'sytuacje w gornictwie’. I w pierwszym rzedzie powinna go przeczytac Pani Premier, a nie Rys, choc i Rysiowi, ktory wiwatowal tu onegdaj na czesc licznych zwiazkow zawodowych w kopalniach, tez by sie przydalo.Ach, ci idealisci! Wszystkich Was wyslac by na Kolyme! 😈
Mam zapytanie. Czy ktos, kto sie na tym zna, moglby mi cos wytlumaczyc z psychologii Czlowieka plci samiczej, bo nie bardzo chwytam.
Czy jest mianowicie jakis taki okres w zyciu doroslej kobiety gdy zamienia sie ona we wlasna matke i zaczyna przemawiac glosem placzliwym: No, popatrz, ja tyle czasu spedzilam przygotowujac ci obiadek, tak sie staralam, tak sie staralam, a ty odmawiasz zjedzenia nawet polowy porcji?’
I nawet lzy ociera z oczu. 😯
Jest. Trudny, bo bardzo bezradny.
U Kotow jest jakos inaczej, Haneczko.
To jest masowa rzeźnia, Haneczko.
Ale może ktoś mi wyjaśni, dlaczego w starożytnym Rzymie najłagodniejszym sposobem samobójstwa było otwarcie żył i spokojna utrata przytomnosci, a ta sama czynność przy uboju rytualnym jest źrodłem bólu.
Zwierzęta przerażone są w rzeźniach.
Czytałam właśnie fragmenty Tory, gdzie jest mowa o tym, że nie tylko mięsa z kwrią nie można spożywać, ale i mięsa zwierzęcia przerażonego, cierpiacego, spożycie takiego mięsa jest ciężkim przewinieniem.
A gdzieżbym ja zrezygnował z przekonania, że literackie rączki, nóżki i główki można dorobić dosłownie wszystkiemu, nawet zimnym głazom. Przyczaiłem się tylko, bo nie lubię się kłócić. 😈
cd. Z tego wynika, że prawdę mówią, iż zwierzę poddane rytualnemu ubojowi nie cierpi, a przynajmniej ma nie cierpieć.
Może dlatego, że Rzymianie (wg. dostępnych opisów) nie podrzynali sobie gardeł wbrew własnej woli, ale świadomie i powolutku spuszczali krew z tętnicy w ręce?
Tak, jest taki okres kiedy się jest rodzicem swoich rodziców, ostatnio coraz częściej.
TEtryku, to podcięcie gardeł ma właśnie na celu spuszczenie krwi i zwierzę bardzo szybko zasypia.
Podałam całe uzasadnienie z Tory, a ludzie spożywający to mięso przywiązują dużą wagę, żeby wszystkie warunki były spełnione.
Nie wypowiadam się na temat masowego szlachtowania w islamie, bo nic na ten temat nie wiem.
Wiem, że nieliczna społeczność muzułmańska w Polsce dba o dobrostan ubijanych zwierząt.
Święte księgi sobie, a nieświęta praktyka sobie. To chyba żadne odkrycie. 🙄
Nigdy nie byłem zarzynany, więc nie mogę odwołać się do własnych doświadczeń, ale mam poważne podejrzenie, że otwarcie sobie żyły np. na łapie jest czymś zasadniczo innym, niż poderżnięcie gardła, razem z tchawicą i tymi innymi, co to w gardle siedzą.
Poza tym zwierzę na ogół nie stoi i nie czeka spokojnie na zarżnięcie, tylko się wyrywa i wtedy następują różne okropieństwa, mające na celu spacyfikowanie go.
Co u Kalwasa chyba najważniejsze, to ten wniosek – dla mnie dość oczywisty – że święte księgi spisywano dawno, dawno temu, kiedy zupełnie inne było pojęcie nie tylko o medycznych aspektach jakiejkolwiek formy zabijania, ale też o dobrym życiu i dobrej śmierci. I dosłowne, nie metaforyczne traktowanie nakazów z tych ksiąg w dzisiejszych czasach jest szaleństwem i barbarzyństwem. Wszystko jedno, czy chodzi o islam, chrześcijaństwo, judaizm, buddyzm czy kult Cargo.
I to jest dopiero hipokryzja, Bobiku, bo w rzeźniach takie szaleństwo się odbywa bez żadnej podbudowy.
Protesty przeciwko zydowskiemu rytualnemu ubojowi zwierzat biora sie czesciowo z ignorancji, czesciowo zas z checi nie sprawienia wrazenia dyskryminacji Arabow i innych poboznych wyznawco islamu, ktorych uboj ryrtualny zasadniczo sie rozni od zydowskiego.
Jak czytalem w ksiazce Harolda Kushnera (L’chaim!), uboj zydowski zostal sformuowany w Torze w opozycji do zwyczajow ludow sasiedzkich – stad np zakaz uboju zwierzecia na oczach jego matki oraz inny zakaz – laczenia miesa z mlekiem – plemiona nie zydowskie czesto gotowaly kozlecia czy jagniecia w mleku jego matki. Zostalo to uznane za zwyczaj barbarzrynski i tego wlasnie zakazano.
Historycznie, Tora jest pierwszym w dziejach ludzkosci dokumentem, ktory rozwaza humanitarne traktowanie nie tylko robotnikow, niewolnikow czy oskarzonych, ale takze zwierzat.
Sorry, nie wiem dlaczego wyswietliwo sie dwukrotnie. Pewnie PB chcial aby bylo dobitniej. 😯
Skoro bez pod- czy obudowy, to nie hipokryzja.
Oczywiście, trudno mi twierdzić, że rzeźnie są cacy i nie dzieje się tam nic strasznego. Dzieje się, ale skoro nie chcę zrezygnować z jedzenia mięsa, mogę się tylko domagać, żeby tę straszność możliwie najbardziej zredukować.
Nie ma się co łudzić, że masowy ubój da się przeprowadzać w taki sam sposób, jak zarżnięcie pojedynczej owieczki w agroturystycznym gospodarstwie. Wielkie liczby wymuszają inne metody. Sam w rzeźniach nie bywam i nie widzę reakcji zwierząt, pozostaje mi więc wierzyć tym, którzy bywają i sprawę badają. Skoro oni twierdzą, że najbardziej humanitarne jest zabijanie z uprzednim ogłuszeniem, z izolowaniem zabijanego zwierzęcia od reszty, itd., to będę w to wierzył, póki mi ktoś przekonująco nie udowodni czego innego.
Kocie, ja się zgadzam, że niektóre nakazy Tory mogły być bardzo humanitarne jak na czasy, w których powstawały. Ale nie wiem, czy zauważyłeś, że czasy się nieco zmieniły. 🙄
A czym właściwie „zasadniczo” różni się rytualny ubój islamski od żydowskiego, poza nakazem ustawienia zwierzęcia w stronę Mekki? Bo mnie się wydawało, że islam żywcem przejął judaistyczne zasady uboju, tylko tę Mekkę dokładając.
Z lapa na sercu, nie wiem, Bobiku. Pewnie jak sie siegnie po haslo halal, to tam wszystko jest wytlumaczone. Wiem jedynie, ze sa to inne zasady. Tak naprawde to mi sie nie bardzo chce studiowac, bo jestem wlasnie wykonczony pracami kuchennymi i chodzeniem kolo mojej Babci. Sam jestem dzis na dyzurze, bo po przestudiowaniu Tory na temat tego jak nalezy traktowac pracwnikow najemnych i niewolniukow, zezwolilem Audrey aby dzien swiety swiecic.
Wiec juz na halal nie mam sily.
Koran w domu, ja w robocie 🙁
Wpadlam na chwile odetchnac i nabrac otuchy, a tu czeka ciezki temat z mojej dzialki… Chwilowo go nie zauwaze, ale obiecuje wrocic do niego po nabraniu wewnetrznej tezyzny.
Przepraszam, Lisku 🙁
Bobiku, jest mala roznica w ksztalcie noza, ale roznica jest na tyle nieistotna ze muzulmanie za granica bez problemu kupuja mieso w zydowskich rzezniach (na odwrot nie bo w judaizmie sa dodatkowe wymogi).
Nie ma za co Haneczko…
Nie ma letko, Lisku. Ktos musi tyrac, aby spac mogl ktos. Ja z Twoim przyjsciem zwalniam sie z funkcji glownego teologa.
Tak to jest. 😈
Spij dobrze Kocie 🙂 🙂
Lisku, nie wiem, czy potwierdzisz, ale z tego, co ja wiem, nie ma między islamem a judaizmem żadnych zasadniczych różnic w sposobie zabijania zwierząt (dlatego zdziwiłem się, że Kot tak twierdzi), z takim wyjątkiem, że wielu muzułmańskich duchownych dopuszcza uprzednie ogłuszanie, byle była pewność, że w momencie cięcia zwierzę jeszcze żyło, a judaizm ogłuszanie wyklucza. Reszta różnic jest już innej natury, np. dla muzułmanów rzeźnik powinien być muzułmaninem (co w praktyce niekoniecznie jest przestrzegane), wypowiedzieć imię Allaha, itd.
Teoretycznie również islam wymaga humanitarnego traktowania, uprzedniego napojenia zwierzęcia, niezabijania na oczach innych zwierząt, etc. Jak jest w praktyce – Kalwas opisał. Nie sądzę, żeby podobne sceny działy się na ulicach Tel Awiwu, ale gdzieś na głębokich wsiach – bo ja wiem?
Ale tak w ogóle możemy ten temat odpuścić, bo rzeczywiście jest ciężki i ja też nie bardzo mam nań dziś siłę. Zwłaszcza że braliśmy to już kilka razy i z doświadczenia wiemy, że każdy pozostanie przy swoim zdaniu. 🙄
Bobiku, nie widze tu miejsca dla zdan czy opinii, przeciez chodzi o fakty. Jak napisalam, w braku wlasnych rzezni za granica, a takze w Izraelu muzulmanie bez problemu kupuja u Zydow (choc kreca nosem na koszerowanie, czemu sie nie dziwie). Zydzi u muzulmanow nie. Wymogi sa podobne, u Zydow rzeznikiem ma byc wykwalifikowany szochet, ma sprawdzic noz, wymowic formulke, potem sprawdzic pluca. Ogluszenie jest niedozwolone, o ile pamietam ze wzgledu na formalny wymog by zarzynane zwierze bylo zdrowe.
Co do samego procederu, wszystko co napisala Siodemeczka jest prawda ale nie daje sie zastosowac w masowce. W tej sytuacji najwiekszy nacisk jest na dokladne przestrzeganie strony technicznej samego ciecia, oraz na czas (efficiency), i rezultat jest bardzo nieprzyjemny. Nie chodzi o samo zarzniecie, gdy dobrze wykonane rzeczywiscie szybkie i przez zwierze prawie niewyczuwalne, lecz o sposob maszynowego doprowadzenia, unieruchomienia, odsuniecia.
Skróciłem się myślowo, Lisku 😉 – różnice zdań były z Kotem, na temat humanitaryzmu metod oraz zakazu uboju rytualnego i tej rozmowy nie chce mi się jeszcze raz rozkręcać, bo pamiętam, że nikt nikogo nie przekonał.
Bo w pewnym sensie obie strony maja racje:
Uboj rytualny jako taki, w sensie metody usmiercenia, jest humanitarny. Uboj rytualny w zetkniecio z masowka doprowadzil do metod bardzo niehumanitarnych. Ale jesli komus sie zachce, nawet dzis uboj ryutualny moze byc bardzo humanitarny, tyle ze wtedy bedzie bardzo nieoplacalny.
W grę wchodził jeszcze fakt, że zakazy uboju rytualnego miały złą sławę historyczną.
A wszelkie zakazy związane z praktykowaną od wieków tradycją mają przeciwskuteczny rezultat.
Mnie nie przeszkacza, że ktoś chodzi inaczej ubrany, czy wyróżnia się w inny sposób.
Mówi się o wolność, ale chyba tylko dla swojej tradycji.
A kaganka oświaty nie niesie się siłą i na siłę nie uszcześliwia.
Sztaudynger napisał – nie rób drugiemu, co tobie miłe, możecie się różnić gustami.
I to by było na tyle.
PS. Podczas tej trochę wymuszonej lektury Tory (redagowałam tekst do bloga, zdziwiło mnie, jak wiele miejsca poświeca się właściwemu traktowaniu zwierząt i roślin.
Zreszta nie ma sie co ludzic ze nierytualny uboj jest o wiele lepszy, bo glownym problemem jest caloksztalt hodowli – nie ostatni kwadrans, lecz cale zycie, w wiekszosci wypadkow w strasznym zatloczeniu lub bezruchu.
Siodemeczko, to prawda. I wiekszosc przestrzegajacych koszernosci ludzi nie ma pojecia jak wygladaja rzeznie, bo nikt tam nie chce zagladac. Wiekszosc nieprzestrzegajacych tez.
Oczywiscie zakaz uboju rytualnego w Polsce mial bardzo ciezkie skutki uboczne.
To moze nalezy walczyc z masowka, a nie z ubojem rytualnym?
Tak jak czynil to w swoim czasie Jamie Oliver (i jeszcze jeden znany kucharz-lobbysta, dwojga nazwisk, ktore mi wciaz uciekaja z pamieci), ktory postanowil sprawdzic zwierzecy wellfare miesa trafiajacego na rynek brytyjski. Pamietam, ze opowiadal, iz nie wpuszczono go wraz z kolegami do zadnej z pieciu rzezni swin w Polsce.
Tak, Kocie.
Jasne, że walczenie tylko o prawa do dobrej śmierci zwierząt, bez praw do dobrego życia, to jest postawienie sprawy na głowie. I nawet w masówce to życie może być lepsze lub gorsze. Ale to nie zależy tylko od przepisów, które, jak wiadomo, można omijać, a w dużej mierze od poziomu społecznej wrażliwości na problem.
Mam wrazenie ze wrazliwosc jest, ale powoduje wlasnie ze wszyscy zamykaja oczy bo nie daja sobie rady z tym co moga zobaczyc…
Przemysl spozywczy przyzwyczail nas, niestety, do taniego miesa siedem dni w tygodniu. Supermarkety walcza na zaboj kto da taniej. Jak sie chce miec cala kure za 2.50 funta (Tesco), to sie ma to co ma. Nie mowiac o smaku.
Ja się zmuszam do czytania reportaży z rzeźni, a czasem nawet do oglądania, choć łatwe to nie jest. Ale nie chcę być takim kompletnym hipokrytą, któremu wygodniej udawać, że mięso spada z nieba jak manna. 🙄
Ja dowiedzialam sie bardzo duzo gdy wybuchla u nas awantura wokol pewnej rzezni, w ktorej dzialy sie straszne rzeczy, nagrywane potajemnie na wideo przez czlowieka ktory po to zaciagnal sie tan do pracy na rok, z nagranych materialow zrobiono dokument i pokazano w prime time na jednym z najpopularniejszych kanalow. Byl szok, nastepnego dnia na ulicy mowiono tylko o tym, byly demonstracje, w tym ludzi ortodoksyjnych wymachujacych cytatami ze zwierze maltretowane nie moze byc koszerne, rzeznia ma proces ale nie zostala zamknieta, choc dwie osoby wyrzucono, i nadzor wszedzie ma byc wiekszy. Ale standardy tego co dozwolone i rutynowe sa dla mnie nadal nie do przyjecia.
Ja nie musze czytac, bo telewizja nie pozwala zapomniec. Kampania tego kucharza lobbysty dwojga nazwisk spowodowala, nie tylko zmiane europejskiego prawa dotyczacego polowow ryb, ale takze przytarla uszy Tesco, ktore juz, jesli dobrze rozumiem, nie ma w sprzedazy kurczakow z njgorszej przemyslowej hodowli. Tesco najpierw probowalo zaslaniac sie 'samotnymi matkami z trojgiem drobiazgu’, ktore musza kupowac jak najtaniej, ale i samotne matki zaczely glosowac nogami i domagac sie miesa z porzadnych hodowli.
So Tesco cleaned their act a bit.
Moja Stara chodzila kiedys do swego malego supermarketu naprzeciwko i nieustannie wypatrywala czy sprzedawane tam kurczaki maja czarne kolana. POtem wolala menadzera i pytala, pokazujac na czarne kolana: Czy mozesz mi powiedziec co to jest?
Menadzer mowil, ze nie wie, ale ze nie jest to nic groznego. Wtedy Stara rozdzierala morde na caly sklep, aby inni klienci slyszeli: To ja ci powiem dokladnie co TO jest! TO sa zmiany skorne spowodowane staniem kurczaka we wlasnym moczu i fekaliach, bo nie ma sie gdzie ruszyc! TO sa zmiany swiadczace o tym, ze ten 28-dniowy kurczak przezyl swoje zycie w Auschwitz dla drobiu! I ty chcesz nam to sprzedawac?!!!!
Well, tak bylo pare lat temu. Od dluzszego czasu nie widzialem juz u Saisburry’eg zadnych czarnych kolan. Pewnie je wybielaja jakims Oxy-cleanem.
Kocie… 🙂
Mysle ze to batalia na miare zmagan z producentami papierosow.
Ten dwojga nazwisk kucharz-lobbysta, to ten, bo mnie meczylo:
http://en.wikipedia.org/wiki/Hugh_Fearnley-Whittingstall
Ależ temat się trafił 🙁 I to w taki ciemny, zadeszczony dzień 🙄
O horrorach w rzeźniach (wszelkich) i masowej produkcji zwierząt (bo to nie jest hodowla) nie będę już nic dodawać.
Mam jednak stale w pamięci dwie kozy w Mombasie, jak stoją uwiązane na krótkim postronku w pełnym słońcu czekając na bliski koniec ramadanu… Zapytałem szturchające je patykiem dzieciaki, czy nie można ich przywiązać po zacienionej stronie uliczki i dać im wody? Odpowiedział mi wesoły śmiech i pełne politowania spojrzenia…
Ubój rytualny w teorii jest jak wszystko teoretyczne – nawet do zaakceptowania, praktyka i jej wykonawcy – to jest problem.
Do tego dochodzi „chrześcijański” konstruktor (np. włoska firma Rivani) ekonomicznej maszyny do unieruchamiania bydła pod hasłem „80 łbów na godzinę” i diabli biorą bezstresowe uśmiercanie bydlątek. Byle szybciej, byle taniej… I jakoś żadna fundamentalna religia się temu nie sprzeciwia. Chyba że jakiś skandal w mediach na chwilę zaprzątnie umysły…
Kocie,
tak na marginesie: ptaki nie sikają.
A powinny…
Ptaki ptają. 😀
Biedactwa nie mają osobnych siusiaków 😉
I dzięki temu siusiaki im nie dyndają, jak to się zdarza Szwedom. 😉
Szwedom coś dynda poza rapierem u pasa? 😯
Ja myślałam, że to Szkotom dynda. Na wierzchu i pod spodem.
Tu im dynda, choć zaznaczają, że tylko wtedy, kiedy nie noszą majtek: 😆
https://www.youtube.com/watch?v=8Wp9iNINHMc
Owszem sikaja. Moze wspolnie z kupkaniem.
Bo w tv pokazywano. Skad myslisz moja Stara dowiedziala sie o tych czarnych kolananch?
W uboju rytualnym nie ma nic teoretycznego, poniewaz jest on surowo nadzorowany przez rabina lub jego przedstawoceila. Natomiast jestem gotow sie zgodzic ze zdaniem, ze masowa hodowla dopuszcza nizsze standardy wellfare niz mala wiejska hodowla.
Jednak wiekszosc z nas chce taniego miesa. wspolawodnictwo supermarketow konczy sie konina w lazagni, ktora absolutnie nie wiadomo skad sie wziela, bo rzeczona lazagna przesza przez siedem fabryk rozsianych po swiecie zanim trafila na polki supermarletu.
My juz dawno ze Stara nie miewamy w domu zadnych gotowycg komercyjnych dan, a nasze kury nie kosztuja 2,50 tylko niestety od 9 do 14 funtow za tuszke. Ta cena oraz odpowiednie prawnie uznawane zaatykietowanie gwarantuje, ze kurczak nie pochodzi z Auschwitz dla drobiu. Bo producenci powymyslali takze rozliczne inne etykietki, ktore nie maja zadnej mocy prawnej – kurczak zagrodowy, albo 'freedom food’. Sukinkoty roznych sie sztuczek imaja, aby nam w glowie zawrocic. No i te rysuneczki na opakowaniach! Szczesliwy, beztroski kogut dlubie w ziemi przy zagrodzie! A wszedzie gdzie okiem siegnac drzewka i trawka zielona.
Znam ja ichnie sztuczki.
http://d.wiadomosci24.pl/g2/c6/94/b8/116905_1258987888_4a92_p.jpeg
TRzeba powiedzieć, ze jest też całkiem przeciwna Księga
Ptaki nie sikają, bo ich mocz jest pozbawiony wody (negatywna perystaltyka w jelicie grubym odciąga ją pozostawiając białą pastę) i nie mają pęcherza moczowego. W rezultacie wydalają guano czyli mieszaninę kupy i moczu. Tym samym otworem kloacznym (samice), którym składają jaja.
Kury to nawet wciągają mocz aż do ślepej kiszki, skąd potem czerpią azot do produkcji białek.
Ostanio czytałam, co znajduje się w karmie kociej.
Napisano, że 4% kurczaka w karmie, nie oznacza, że tyle jest mięsza tylko piór kosci, skóry i co tam kurczak ma jeszcze.
Jeżeli będzie napisane 4% mięsa z kurczaka, to będzie to tyle procent mięsa.
Sprawdziłam, co jest napisane na różnych Whiskasach i innych.
\Produkt pochodzenia zwierzęcego – zawiera 4% wieprzowiny (kurczaka, lub innego). Do wgladu:
http://www.rossnet.pl/GalleryImages/Photos2/13-11-13/thumb31_9559304.png
Może mi ktoś wytłumaczy, dlaczego te koty nie chcą pysznego świeżego mięska, lub ryby, tylko wtrząchają to badziewie.
Mój Cyrus jadał głównie ostroboki, smród na cały dom, ale żył w dobrym zdrowiu 23 lata.
Nasza Kocica chce wszystko. Whiskasy, mięso, rybę, myszy, ptactwo, jajka, jarzyny z rosołu…
Już się zastanawiałem, czy ona nie zatrudnia jakiejś ekipy tasiemców, które potajemnie to wszystko pochłaniają, bo niemożliwe przecież, żeby w takim małym zwierzątku taka góra żarcia się mieściła. 🙄
Ta urocza malucha też wciąga jak odkurzacz:
https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/Illi14092014#slideshow/6105390399287796338
Eee… za mało jeszczeście mieli (obsługiwali) tych kotów 🙄
Takie pytania stawiają osoby, które nie widziały jak ich kot potrafi żreć ziemniaki u sąsiada, a w domu krzywić się na Shebę, Whiskasy i inne takie. Raz im smakuje jedno, raz drugie, jedne wciągają jak odkurzacz, inne przebierają i się krzywią, szaleją za szparagami z puszki albo oliwą od sardynek…
Mój aktualnie gardzi mieloną surową wołowiną (w zeszłym tygodniu jadł tylko ją) ale akceptuje jakąś nową Shebę. Whiskasa nie tyka od początku, suchej karmy akceptuje tylko jeden rodzaj (Purina Adult z łososiem) i tylko w nocy.
Ale ślicznotka 😎
I pozuje jak dla Playboya. 😀
A jaka 'niegrzeczna’, wszystko pochowałam, bo do czego dostanie łapa, niechybnie spocznie na ziemi.
U młodszych wszystkie kwiaty systematycznie lądują na podłodze. Zostały tylko dwa, a właściwie jeden.
Miska z wodą służy do tego, żeby ją wywracać itp. itd.
Prawdziwa gwiazda, patrz na mnie, podziwiaj i zajmuj się mną.
Mała rozbójniczka, Felka wielokrotnie większego potrafi odepchnąć od miski, niby łasząc się. Artystka.
Już rozumiem, co Bobik ma na myśli, pisząc o pręgowanej. 🙂
Nie mieliśmy doświadczenia z kociczkami.
Piękna i zła. Chatte fatale. W spojrzeniu erotyzm, perwersja i robię-co-mi-się-podoba. Mordechaj chyba nie może przeżałować, że to i owo ma ucięte. 😉
Rozmowa z Miriam Akavią dla chętnych.
Prowadzi S.Obirek. Adres jest z Wiki:
http://www.dialog.org/dialog_pl/miriam-akavia-rozmowa.htm
Już było wszystko na gorzko, na ostro i na kłująco? To niech bedzie teraz na gorąco. W Governador Valadares było dziś (wczoraj, dla Was) ponad 43 stopnie ale na szczęście gdy dojechaliśmy już tylko z 30. Jutro ucieczka w kierunku oceanu czyli do Vitórii. Diamantina tak prześliczna jak ją kiedyś zapamiętałem ale może 11 kościołów na 40 tys. luda to lekka przesada? A wszystkie one mają dzwony. I zgadnijcie co te dzwony ciurkiem robią…
Dzien dobry 🙂
Herbata
Kawa
Na leniwa niedziele 🙂
Dzień dobry 🙂
leniwej niedzieli c.d.
Za oknem szary luj i coś z tym fantem trzeba zrobić….
Dni Judaizmu W Lublinie. Wczoraj w Bazylice OO. Dominikanów wspaniały koncert pieśni żydowskich w wykonaniu Urszuli Makosz / z Piwnicy pod Baranami/ i rabina Boaz Pasha oraz wspólne odśpiewanie ” Szalom alejchem”
Szalom alejchem malachei ha-szaret malachei eljon,
mi – melech malchei ha- melachim Ha-Kadosz Baruch Hu … https://fbcdn-sphotos-e-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpa1/v/t1.0-9/10922426_722293907885618_7914146669675467962_n.jpg?oh=04e0155e3ae4c9639c2aab610f2bbb2d&oe=55312779&__gda__=1433289409_8cb212440ea18f915abaf5a5b7ce5a5c
Pół biedy, kiedy szaro za oknem, gorzej, kiedy w środku. Skakać z mostu, czy przeczekać? I jeszcze, oczywiście, zdarzenia i – cóż, że całkiem rozsądne, kiedy nie w czas? – oczekiwania masowo skaczą człowiekowi na głowę, dociążając jego i tak już przeciążony emocjonalny kręgosłup. Dobrze, że Jan Sebastian blisko, a mosty daleko. 😉 I że ktoś życzliwy kawę elegancko poda, kiedy samemu nie ma się grama energii, żeby sięgnąć po młynek. 🙂
Dzień dobry 🙂
Musi jakaś plaga. Półpalcem nie chce mi się ruszyć, szare strajkują, za oknem gmła. W robocie siedzę i usiłuję robić przytomne wrażenie, oj 😕
„Oj” is the word. A nawet „ojojojoj”. Oj!
Dzień dobry 🙂
Ja tam nie wiem, czy lazy Susan to jest najlepsza rzecz na leniwą niedzielę. Na moje oko całkiem sporo z nią roboty: 😈
https://www.youtube.com/watch?v=VU-tI9eU5V4
U mnie też szaro i niechcemisiowato, więc rozumiem ciągoty do skoczenia z mostu. 🙄
Gdyby one u kogoś wygrały z Janem Sebastianem, to mam tutaj bardzo dobry most do skakania z. Bo co macie gdzieś chodzić i szukać. 😎
http://www.altany.info.pl/galeria/mostek_1dd.jpg
Krótkie i sensowne wyjaśnienie, dlaczego obecny kształt porozumienia z górnikami nie jest tak naprawdę kompromisem, tylko przegraną wszystkich Polaków w kraju. Na dłuższą metę – również górników. 🙄
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/1605993,1,kryzys-polskiego-gornictwa-zostal-zazegnany-ale-tylko-chwilowo.read
Moja żądza cierpienia jest wielka: z tego mostku bym nie skakała, tylko bym się przez niego przeplotła. 😉
Można się jeszcze przeturlać 🙄
Nie miałam najmniejszych wątpliwosci, że ciężar utrzymania kopalni zostanie przerzucony na obywateli w rachunkach za elektryczność. Głowki związkowe już dawno ten sposób weymyśliły.
Tylko po co pani Kopacz wygłasza buńczuczne zapowiedzi, że nie zabraknie jej determinacji do likwidacji nierentowych kopalń.
No co Ty, Haneczko, 😯 turlanie jest radosne.
Nie w moim wykonaniu, Ago 😉
Turlanie hardcorowe: http://youtu.be/NMvBFmoQwmU
Mostek się nie podoba! 👿
To proszę, macie, skaczcie, napaście się tą martyrologią do wypęku. Tylko nie zapomnijcie płyty z Janem Sebastianem zmienić na jakąś narodową. 😎
http://de.wikipedia.org/wiki/Liste_der_höchsten_Brücken#mediaviewer/File:Mind_the_Gap,_Royal_Gorge_Bridge.jpg
Tetryku, nie wiem, co powiedzą liczne blogowe związki zawodowe na turlanie się w oponie, zamiast prospołecznego spalenia jej. 😈
Muszę.
Ptaki wydalają azot nie w postaci mocznika, tylko w postaci mocno zagęszczonego, odwodnionego kwasu moczowego. Stąd opinia o nie sikaniu. W sensie dosłownym, faktycznie nie sikają, bo prowadzą, z oczywistych względów, bardzo racjonalną gospodarkę wodną. Usuwanie mocznika wymaga bardzo dużych ilości wody.
Bobiku, nie skoczę, bo na coś takiego nie wlezę. Patrzę i martwieję 😯
Też mam lęk wysokości, dlatego nawet w najponursze dni nie myślę o skakaniu. Co najwyżej farmakologia. 😈
Ago, pod mostem plynie cos zimnego i mokrego, komu by sie chcialo w mglisty dzien w tym taplac 😉
Dla urozmaicenia: ojojoj po zydowsku to oj wej 😀
Dzień dobry 🙂
W Warszawce się przejaśnia 🙂
O ile turlanie hardcorowe mnie przeraża, to widoki tych mostów mnie podniecają, a raczej perspektywa widoków z tych mostów. Jeździłam tylko jakimiś wysokimi wiaduktami we Włoszech. Strasznie chciałam pojechać do tej Rondy, jak byliśmy lata temu z rodziną w Maladze, ale rodzina wyraziła sprzeciw 🙁
Ja się kiedyś dałem namówić na wycieczkę w Alpy i niektóre z tamtejszych dróg do dziś mi wracają w sennych koszmarach. O przejażdżce kolejką linową na Aiguille du Midi już nawet nie wspomnę. 🙄
Wysokość ma być jak wiatr – umiarkowana. 😉
Dzisiejsze przebiśniegi 😯
https://fbcdn-sphotos-f-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xfp1/v/t1.0-9/10624621_722643447850664_7526993040492470425_n.jpg?oh=c7f4377eb2b5d5afff35504afd8890e5&oe=55329167&__gda__=1429444078_2bd2b404f0cbc9a668a6293c2ee2d21e
To, że psy kochają umiarkowane wysokości przekonałem się kiedyś w czasie wędrówek po Kazimierzu. Dołączył do nich pies od państwa Michalaków / kazimierski ród artystyczny/. Przewędrowaliśmy z nim wąwozy, okoliczny Męćmierz. Poszliśmy do restauracji na statku nadwiślańskim. Pies / na użytek wędrówki nazwałem go Obwieś i o dziwo reagował/ wbiegł za na nami po trapie. Po obiedzie zaczął się dramat. Pies za nic nie chciał zejść po ażurowym trapie. Wszelkie prośby nic nie skutkowały, a próby wzięcia na ręce kończyły się rozpaczliwym wyciem i gryzieniem. Wreszcie po założeniu rękawic ochronnych udało się siła znieść psa na bulwar.
No, psi nie lubieją. Ale niektóre może inaczej. Spotykałam pieski wędrujące po górach 🙂
Z tymu przebiśniegami… aż by się chciało im powiedzieć: za wcześnie, kwiatku, za wcześnie… U mnie na osiedlu z kolei bazie. To się dobrze nie skończy 🙁
Drogi alpejskie, jak i w ogóle drogi w górach, po których się jeździ, także nie budzą mojej sympatii, ale raczej z powodu choroby lokomocyjnej.
Ażury na wysokościach – zgroza. Też mam kilka ażurowych mostów w bardzo niewdzięcznej pamięci. Biedny Obwieś. 🙁
Irek wczoraj. a ja dzisiaj zbieram się swietować Dzień Judaizmu. 🙂
A rabinowi Pashy Boazowi przyznaliśmy w zeszłym roku tytuł Człowiek pojednania
https://plus.google.com/photos/110036307578240581096/albums/6035084515556703377/6035087574993207906?banner=pwa&pid=6035087574993207906&oid=110036307578240581096
Siostrzeństwo Kierownictwa też tam jest. 🙂
Siódemeczko, piękne spotkanie, pięknych ludzi.
Żal tylko, że tak mało młodych, gdzie leży przyczyna?
Jestem właśnie po lekturze :
http://wyborcza.pl/magazyn/1,143015,17265220,Zadni_fundamentalisci__to_zazdrosne_cieniasy.html#TRwknd
Jeśli autor ma rację, to dlaczego jest aż tak dużo młodych, którzy chcą obudzić demony przeszłości. Czy to sprawa edukacji, wrażliwości, rodziny ? Bardzo bym była wdzięczna za opinię mądrzejszego ode mnie Koszyczka.
Może być w poniedziałek lub wtorek, żeby nie psuć weekendu.
Te opony rzeczywiście hardcorowe, a i most niczego sobie. Brrr. W międzyczasie kochana rodzina… zabrała mnie na most. 😆 Kiedy nie skoczyłam, zabrała mnie na następny. A kiedy i z tamtego nie skoczyłam, przestała się mną przejmować i traktować poważnie moje fochy. To nie fair. 👿
Przebiśniegów nie widziałam, ale od kilku dni ptaki rano śpiewają z iście wiosenną zawziętością.
Szara Myszko, jeżeli autor ma rację… Ale ja do jego racji wcale nie jestem przekonany. On opiera swoją tezę na założeniu, że wzorcem z Sevres fundamentalizmu są amisze czy buddyści, co dla mnie jest zupełnie z powietrza wzięte. Niby dlaczego buddyści mieli być bardziej, czy „słuszniej” fundamentalistyczni od talibów? Poza tym znam też muzułmanów, którzy prezentują ten łagodny, nieagresywny model fundamentalizmu, jaki Žižek wydaje się uważać za „prawdziwy”. Oni nie chcieliby mnie zabić, tylko raczej mi współczują, że nie zaznałem szczęścia islamu, ale gdyby w Europie od jutra jacyś szaleńcy wprowadzili szariat, byliby zachwyceni i uważaliby, że ja powinienem się podporządkować. Nie mają wobec mnie poczucia niższości, choćby nieuświadomionego, nawet wręcz przeciwnie, ale nie wydają mi się wskutek tego całkiem niegroźni.
No i ta teza, że fundamentalizm jest generowany przez liberalizm, a ratunkiem na to jest radykalna lewica… 🙄 Sorry, ale moja centrolewicowość w tym momencie dyskretnie puka się w czółko, odsyła pana Žižka do podręczników historii, po czym idzie sobie poczytać jakiś kryminał, bo więcej z tego pożytku.
Można się zastanowić, dlaczego jest tak wiele młodych, chcących budzić demony przeszłości, ale chyba lepiej bez udziału Žižka. 😉
Blogoslawienstwo zwierzat w Madrycie (na Swietego Antoniego)
Wielkie dzięki Bobiku. 🙂 Coś mi w tych wypowiedziach nie „grało”, jak na moje obserwacje życia, to było by zbyt proste. Tylko pomyślałam, że mnie zaślepia liberalizm (z lekką odchyłką w lewo 😉 ).
Jestem już po świetowaniu. Rzucę okiem, co mi wyszło w zdjęciach.
Przyszło dużo ludzi, i różnych osobistosci, program był ciekawy, rzecz się odbywała w kościele środowisk twórczych na Pl. Teatralnym, który ma nietuzinkowo rozwiązane wnętrze, wewnętrzne ściany są ruchomymi taflami szklanymi i można w ten sposób wydzielić dwa spore pomieszczenia oddzielone od nawy głównej – kościoła sensu stricto.
Otóż ja tego nie zauważyłam, ale podobno przed 17-tą oklejono kościół plakatami z wymysłami i czekanano na biskupa, który miał wziąć udział, a prawdziwi obrońcy krzyża z Krakowskiego Przedmiescia, bo to ich środowisko zrobiło tę zadymę, zarzucali mu haniebną zdradę i rożnosci, filmując wszystko. Rektor koscioła wezwał policję i przez cały czas migały przed budynkiem koguty.
Siódemeczko, na przemian żałuję i nie żałuję, że nie mieszkam w Stolicy 😕
O inteligencji Žižka nigdy nie miałam wysokiego mniemania.
Ale jeszcze częściej słyszę zdanie bardziej z mojego punktu niebezpieczne: zaczyna się ono tak samo, że fundamentalizm jest generowany przez liberalizm, ale jest jeszcze ciąg dalszy – że to przez to, że „odeszliśmy od naszej tożsamości” i należy do niej wrócić. I ta tożsamość ma być oczywiście chrześcijańska, o tym wprost się mówi. Sorry, Winnetou, ale zastępowanie jednego fundamentalizmu drugim (bo narzucanie innym swojej tożsamości jest fundamentalistyczną postawą) to jednak nie rozwiązanie.
Nawet jeżeli „oczywiście chrześcijańska”, to znaczy jaka? Przecież to kosmos. Więcej pytań, niż odpowiedzi. Nie widzę tu nic oczywistego.
Tożsamość, jeszcze nienazwana, dopiero nam się boleśnie wykluwa.
No też tak mi się wydaje. Ale jak słyszę od polityków teksty, że wszystko przez to, że Europa za bardzo już zdejmowała te krzyże itp., to jednak mam niesmak.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry 🙂
Jak pies się pokazuje o tak nieludzkiej porze, to niewątpliwie oznacza, że ma jakieś wczesnoporanne terminy, czyli zamerda i zaraz zniknie.
Tak, tak, to ten przypadek. Merdam i zaraz znikam, ale mam nadzieję, że nie na strasznie długo. 🙂
To ja już pół świata zdążyłem oblecieć, a tu jeszcze wszyscy śpią? 😯 😉
Z tożsamością europejską jest ten kłopot, że każdy ją rozumie tak, jak mu wygodnie, więc i „odejście od tożsamości” będzie pojmował na własne kopyto. Np. według Korwina tożsamość chce nam odebrać Unia Europejska, która od Europy i jej wartości różni się zasadniczo:
W Europie obowiązuje zasada: „Kto nie pracuje, niech też i nie je”; w Unii system zasiłków zapewnia każdemu nie tylko jedzenie, ale i „minimum socjalne”. (…)
W Europie w chłopcach rozwija się naturalną agresję; w Unii agresję u chłopców się tępi.
W Europie rządzą mężczyźni; w Unii panuje (na szczęście tylko teoretycznie…) „równouprawnienie”.
W Europie panuje religia (katolicka, protestancka, prawosławna, żydowska, nawet islam — ale religia); Unia jest programowo i agresywnie ateistyczna.
W Europie homoseksualizm to zboczenie (tolerowane, wydrwiwane albo i karane); w Unii to normalny, a nawet preferowany rodzaj życia „seksualnego”.
Ja z taką Europą, jak ją widzi JKM, nie mam i nie chcę mieć nic wspólnego, nigdy też nie nazwałbym tego, co on propaguje, europejskimi wartościami, ale przecież całkiem niemało Europejczyków by się z nim zgodziło. Więc mówienie o jednolitej Europie i jej wartościach to jest raczej pobożne życzenie, niż fakt społeczny. 🙄
A herbaty nie ma?
To serwuję moją ulubioną herbatę
http://www.asi.org.ru/wp-content/uploads/2014/12/chajnaya-chashka.jpg
Z braku laku może ktoś zechce obejrzeć krótką fotorelację z wczorajszego Dnia Judaizmu w Warszawie:
https://www.facebook.com/media/set/?set=oa.1045883372105008&type=1
A tu podali relację, o czym mówił Konstanty Gebert
http://ekai.pl/wydarzenia/polska/x85789/gebert-czlowiek-wiary-bywa-zrodlem-trwogi-dla-bliznich/
Siódemeczko, jak jesteś na blogu, to Cię wypytam: czego konkretnie dotyczyły te zarzuty haniebnej zdrady ze strony obrońców krzyża pod adresem biskupa? Czy jako powód podawano to, że w kościele w ogóle obchodzony był Dzień Judaizmu, czy były jakieś inne uzasadnienia?
„…człowiek religijny staje często przed pokusą stawiania siebie samego na miejscu Boga, i za pomocą argumentacji religijnej próbuje usankcjonować nienawiść i podłość jaką sam nosi w sercu…”
Mądry gość z tego Geberta.
Na poprawę nastroju proponuję migawki z pierwszego prawdziwie zimowego dnia tego roku w mojej okolicy
Mostek który chyba (obok tej pionowej kolejki na szczyt) nie przypadł do gustu Bobikowi.
To w ogóle nie jest miejsce korzystne dla piesków, bo pełno tam ażurowych schodów, a do tego jest jeszcze klatka ze szklaną podłogą nad wielką przepaścią 🙄
Wysokość (3842 mnpm) nie jest też bez znaczenia.
Jeden mój znajomy Berneńczyk (Sennenhund) musiał być zwieziony helikopterem z 3-tysięcznika, gdzie dostał zawału 🙁
Bobiku, nie wiem dokładnie, bo przybyłam w ostatniej chwili, kiedy awantura się skończyła został tylko radiowóz i pieszy patrol.
Ks. Grzegorz mówił, ze ktoś z tej grupy filmował wszystko. Wiem, ze nie chcieli przepuścić biskupa do gniazda zgorszenia.
Powiem tak – biedni ludzie. Jak patrzę na te ich chyba cowieczorne modły pod pałacem, też myślę biedni ludzie. Dziwowisko.
O matko, Markocie, jaki piękny świat, jaki śnieg, jakie góry, jakie wszystko.
Dzięki! 😀
Dla zainteresowanych. Kiedyś, o ile dobrze pamiętam była dyskusja ” śmieciowa” na blogu
Opublikowano nowelizację ustawy śmieciowej
17 stycznia w Dzienniku Ustaw ukazała się ustawa z dnia 28 listopada 2014 r. o zmianie ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. z 2015 r. poz. 87), która m.in. wprowadza maksymalną wysokość opłaty śmieciowej, możliwość prowadzenia ruchomych punktów zbiórki odpadów oraz uprawnia zarówno gminy jak i urzędy skarbowe do prowadzenia egzekucji zaległych opłat. Zmienią się również przepisy dot. organizacji przetargów.
Nowelizacja określa maksymalną wysokość opłaty za odbiór śmieci – do tej pory brak było w ustawie takich ograniczeń. Za śmieci segregowane gmina będzie mogła nałożyć maksymalną miesięczną opłatę wyliczaną według algorytmu, którego podstawą będzie przeciętny miesięczny dochód rozporządzalny na jedną osobę ogółem, publikowany przez GUS w ostatnim Roczniku Statystycznym. W przypadku metody naliczania opłaty od mieszkańca stawka wyniesie nie więcej niż 2 proc. tego wskaźnika. Natomiast jeśli wybrana zostanie metoda od: m3 zużytej wody, powierzchni lokalu lub gospodarstwa domowego, wtedy maksymalne stawki to odpowiednio: 0,7 proc., 0,08 proc. i 5,6 proc. Za odbiór śmieci zmieszanych opłata będzie wyższa, ale nie będzie mogła przekroczyć dwukrotności maksymalnej stawki za odpady segregowane. Do czasu ogłoszenia przez Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego przeciętnego miesięcznego dochodu rozporządzalnego na 1 osobę ogółem, przyjęto, że wynosi on 1299 zł.
Nowelizacja wprowadza też minimalną częstotliwość odbioru odpadów zmieszanych od kwietnia do października. Z bloków śmieci będą odbierane nie rzadziej niż raz na tydzień, a z domów jednorodzinnych nie rzadziej niż co 2 tygodnie. W gminach wiejskich częstotliwość odbioru śmieci będzie mogła być rzadsza.
W ustawie zapisano, że egzekucję opłat za odbiór śmieci komunalnych będą mogły prowadzić same gminy. Te gminy, które nie będą chciały tego robić samodzielnie, będą przekazywać ten obowiązek urzędom skarbowym.
Ponadto, nowelizacja doprecyzowuje obowiązki właścicieli nieruchomości m.in. w zakresie deklaracji śmieciowych. Zarządy spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych będą mogły żądać od właścicieli lokali lub osób faktycznie je zamieszkujących podania danych do określenia wysokości opłaty za śmieci. Ustawa zwalnia też mieszkańców z obowiązku składania nowych deklaracji śmieciowych przy zmianie stawki opłaty.
Zgodnie z nowelizacją, przetargi śmieciowe w gminach odbywać się będą albo na odbiór, albo na odbiór i zagospodarowanie śmieci.
Ustawa zasadniczo wejdzie w życie 1 lutego 2015 r. Część przepisów zacznie obowiązywać 18 kwietnia 2015 r. (niektóre regulacje dot. egzekucji opłat).
Ewa Saj
Data publikacji: 19 stycznia 2015 r.
Markocie, zima a mostek w szczególności robią wrażenie 😀
Nie tylko mostek, mnie w ogóle całe to kolejkowanie na AdM doprowadziło do stanu okołozawałowego. Gdybym nie był zahartowany kolejkowo przez Peerel, to nie wiem, czy w ogóle wyszedłbym z tej wyprawy żywy. 😉
Przepiękna zima w tej Szwajcarii, ale wygląda na dość zimną. Za tym psy też nie przepadają. 😎
Dopytuję się, czy chodziło o Dzień Judaizmu jako taki, bo jeżeli to było powodem awantury, to jest to antysemityzm w czystej, niczym niezamaskowanej i nieozdobionej postaci, a on przecież – niezależnie od prywatnych przekonań duchownych – już dość dawno został przez Kościół potępiony. No więc jacy to, kurczę, katolicy, że nawet nie potrafią sobie do protestów znaleźć takiego pretekstu, który by z nauczaniem ich Kościoła oficjalnie się nie kłócił. 🙄
Eee, aż tak zimno nie było, żeby zniechęcić liczne pieski do galopowania po śniegu i wyprzedzania saneczkarzy znienacka z obu stron 😀 W najbardziej zacienionych zakątkach było może -5, a na słoneczku jakieś -1. Całkiem przyjemnie.
Dzisiaj jest chłodniej i nie ma słoneczka na szarym niebie 🙁
Dopiero doszedłem do siebie po obejrzeniu mostków, kolejek i generalnie widoków górskich. A i to z wielkim trudem, trochę z tej przyczyny, że patrzyłem głównie na śnieg w dolnych partiach zdjęć. Jestem zwolennikiem takiego oto poglądu, że wszelkiej maści trolejbusy i tramwaje powinny twardo jeździć po powierzchni ziemi, a nie dyndać zawieszone gdzieś wysoko. A już wsiadanie do takiego trolejbusa musi być przejawem znacznego zakręcenia.
Paradoksie, 😆
Ta wczorajsza kolejka trafiła wraz z polskimi saniami góralskimi na jakąś dziwną listę 🙄
Komu przeszkadza, że z tej samej kolejki korzystają raz ludzie, raz owieczki, a innym razem podrośnięte cielę 😀
Ja też się do tego dyndającego tramwaju dałem wsadzić jak jakie cielę. 😳 👿
Ale byłem wtedy jeszcze mniej podrośnięty niż teraz. 😎
Bo też ten francuski dyndający tramwaj pokonuje ostatnich 1467 metrów wysokości bez żadnej podpórki i czasem lepiej o tym wcale nie myśleć 😉 Jak się dobrze przyjrzeć (+), to można rzeczony mostek nawet znaleźć na tym obrazku
Dzien dobry! Wczoraj i kawalek przedwczoraj bylem kompletnie odciety od Kotecznika, gdyz wysiadl nam komputer, a nie bylo komu wsazic kabla w gniazdko. Na szczescie przyszla juz Audrey i wyreperowala.
Zdazyem tylko obejrzec cudne zdjecia Siodemeczki z kosciola, wypatrujac przyjaciol i znajpmych. Zdjecia Piotrka Mtywoeciego, naprawde dobrego poety, musze zaraz podeslac naszej E, ktora czule wspomina go z podstawowki, bo siedziala z nim w jednej lawce, nawet gdzies jest tego dowod zdjeciowy. Mial podobno bardzo grube okulary i mial tez ojczyma, co w tamtych latatch nie bylo czeste. I podobnie jak nasza E. byl kultralnym dzieckiem.
Dzień dobry 🙂
Szara Mysz skłoniła mnie do pomyślenia o fundamentalistach – napiszę coś ze swoich doświadczeń, bez bezpośredniego związku z obecnymi dyskusjami.
Do nas zawsze w lecie przylatują amerykańscy fundamentalistyczni chrześcijanie, aby ratować nasze życie.
Są bardzo różni – zdarzają się oczywiście typy alfa, bombardujący biednego smoka cytatami z Biblii wyświetlanymi na najnowszym smartfonie, szeroko uśmiechnięci i bardzo pewni siebie.
Ale najbardziej utkwiła mi w pamięci młoda dziewczyna, która nie była w ogóle pewna siebie i nie uśmiechała się zbyt często. Opowiedziała mi o tym, jak “znalazła Jezusa”. Według jej własnych słów wcześniej nie robiła niczego złego: chodziła do szkoły, uczyła się grać na pianinie, starała się być dobrą uczennicą i córką. A jednak żyła w grzechu, cały czas żyła w grzechu, tylko o tym nie wiedziała! I gdyby wtedy umarła, poszłaby do piekła! Bo, choć wychowywała się w chrześcijańskiej rodzinie i chodziła do kościoła, nie wybrała Jezusa NAPRAWDĘ, dlatego wszystko, co robiła, było grzeszne, grzeszne, grzeszne! W tym momencie zaczęło mi się robić trochę słabo, ponieważ będąc młodą owieczką byłem systematycznie podtruwany gadaniem o grzechu. I strasznie było mi przykro patrzeć na tę dziewczynę mówiącą, chyba szczerze, w taki sposób o swoim życiu 🙁
Wtedy zacząłem się zastanawiać, na ile pewien rodzaj umiarkowanego praktykowania religii może przygotować grunt dla fundamentalistów. Będąc młodą owieczką ciągle słyszałem, że należy Pana B. kochać całym sercem, umysłem itd., ale moje praktyki religijne sprowadzały się w zasadzie do chodzenia do kościoła w niedzielę i postu w piątek. Nie rozumiałem niczego. Co by było, gdybym wtedy spotkał kogoś, kto chciałby mnie wciągnąć w wyznawanie religii NAPRAWDĘ? Pisałem już tu kiedyś o tabu związanym z opuszczeniem KK, ale może mógłbym zostać katolickim fundamentalistą 😯
Niestety w KK nikogo chyba nie martwi fundamentalizm, a są tacy, którzy nawet terrorystów przedstawiają jako wzór miłości do Pana B., jak tu ostatnio pisała Siódemeczka (zgroza!). Parafrazując trochę Tischnera (on pisał, jeśli dobrze pamiętam, o antysemityzmie), fundamentalizm to dla KK najwyżej katar, a liberalizm to zapalenie płuc, dżuma i cholera!
Bobiku, jestem w poczekalni!
cholera
Chciałęm tylko sprawdzić, czy to dlatego, że napisałem „cholera”, ale cholerę puściło, to co ja takiego napisałem?
Nic takiego nie napisałeś, Smoku. 🙂 Łotrpress tak już ma, że czasem po uważaniu, bez powodów zatrzymuje i co mu zrobisz? Jedyne wyjście – nie przejmować się, napisać w następnym poście, że się jest w czyśćcu i czekać, aż ja będę w okolicy, żeby wpuścić ręcznie.
Dla sporej części wierchuszki KK, nie tylko u nas, liberalizm jest na pewno wiele gorszy od fundamentalizmu. Nie dla wszystkich – i chyba w tej chwili między tymi skrzydłami toczy się cały czas podskórna, a nieraz i jawna walka. Bardzo dobrze to było widać na ostatnim synodzie.
A „prawdziwy” fundamentalizm chrześcijański potrafi wcale islamskiemu nie ustępować, o czym świadczą mordy na aborcjonistach czy zamachy na kliniki aborcyjne, rzekomo w imię „ratowania życia”.
OT: Bardzo powazna afera w Argentynie – glowny federalny prokurator Argentyny, ktory dwa tygodnie temu oskarzyl p. prezydent Krystyne Fernandez de Kirschner o zatuszowanie udzialu Iranu w ataku terrorystycznym w Buenos Aires 20 lat temu w zamian za rope, zostal znaleziony martwy w kula w glowie dzien przed posiedzeniem Kongresu na ktorym mial, przy zamknietych drzwiach, przedstawic swoje dowody.
http://www.haaretz.com/jewish-world/jewish-world-news/1.637827
To tutaj podeslane przez E., a propos rzekomej „niezrecznosci” popelnionej przez Stara pare dni temu:
http://www.telegraph.co.uk/news/uknews/terrorism-in-the-uk/11354927/They-are-still-coming-for-the-Jews.-So-why-is-nobody-speaking-out.html
Autor jest synem Glendy pinkwolonej Jackson, ktora ideologixzie jest na lewo od Stalina. Jej syn jest poslem do Parlamenrtu.Ona sama juz chyba nie jest, ale nie jestem pewny.
Bardzo wspólczuję matce i bliskim tego sędziego, Lisku.
Siodemeczko, zastrzelenie glownego prokuratora panstwa z powodow zwiazanych z jego praca to niestety o wiele wieksza sprawa niz prywatna tragedia…
Bobiku, oczywiście nie wszyscy katolicy są fundamentalistami (nie wiem, jak ich policzyć, ale na pewno/mam nadzieję nie jest ich bardzo wielu). Chodziło mi o to, że gdy się czyta ogłoszenia, listy i kazania KK to mamy bicie we wszystkie dzwony gdy mowa o dżenderze, a ostrzeżeń przez fundamentalizmem jakoś nie widzę. Zdaję sobie sprawę, że liberalizm to stary wróg KK, a z fundamentalizmu KK zaczął niezdarnie wychodzić 50 lat temu, ale chciałbym widzieć więcej troski o to, aby nie narażać młodych ludzi na tę chorobę. Może jak znajdę przykład z Azji, który mnie utwierdził w moim niepokoju, jeszcze o tym napiszę.
Dobry wieczór.
Nietypowe dzisiejsze „Водохреща” w Moskwie:
https://www.youtube.com/watch?v=BcvzubxdCMI
Smoku, mam wrazenie ze tego rodzaju bezkrytyczne wielbienie religii wiaze sie z przekonaniem ze religia (a w tym ludzie religijni oraz instytucje) sa ucielesnieniem dobra i sprawiedliwosci, i jest cecha bardzo mlodego wieku; po pewnym czasie u wiekszosci jednak przewaza podejscie bardziej krytyczne, i podatnosci na fundamentalizm maleje. Fundamentalizm walczacy ma w sobie element nienawisci i control freaking. Dziewczyna o ktorej piszesz mowila o milosci (!) Jezusa, podczas gdy antygenderowi katecheci zieja nienawiscia (!) do meskiego szatana w damskiej spodnicy lub odwrotnie.
Nie chcę uogólniać, bo i nie mam po temu danych. Być może było to przedmiotem jakichś szerzej zakrojonych badań. Więc tylko na podstawie własnego doświadczenia z kontaktów z kilkoma osobami, które dokonały konwersji. W różne strony. Z katolicyzmu na ateizm (tu nie bardzo można mówić o konwersji, z czego sobie zdaję sprawę, ale potraktowałem to jako kategorię ze wspólnego worka), z katolicyzmu na świadków Jehowy. Odniosłem wrażenie, że im „głębsza” była ich wiara pierwotna, tym bardziej radykalni stawali się po przemianie duchowej. Tak, że i w przypadku tej dziewczyny, ziejącej miłością do Jezusa, tego typu zjawisko wcale nie jest niemożliwie.
Takim przykładem jest też człowiek, jeden z bohaterów filmu Dawkinsa „Root of all evil”. Mniej więcej od 39 minuty.
Zdaję sobie sprawę, Lisku, i niestety nie porzypuszczam, żeby ustalono inną przyczynę śmierci niż samobójstwo.
Poniewaź podano, że matka wymusiła interwencję policji, wyobraziłam sobie, ze jestem w jej sytuacji. Dlatego napisałam, to napisałam.
Nie mam wpływu na wydarzenia, również zbrodnie. Możni tego swiata najczęściej pozostają bezkarni.
Cierpią bliscy.
Jeżeli naprawdę uwazał, że jest w niebezpieczeństwie, to może jakoś zabezpieczył dowody.
Dzień dobry 🙂
kawa
dzisiejszy dzień medyczny, a więc kawa wcześniej. Ale wszystko pod kontrolą 🙄
Dzien dobry:
Goraca herbata .
Zgadzam sie z Paradoxem. Mam wrazenie ze tendencja do fundamentalizmu jest jakims splotem sposobu myslenia i charakteru , niezalezna od wyznawanej doktryny, tz ze fundamentalista muzulmanin, zyd czy katolik sa tym samym typem. Jednak takze u innych tendencje do mocnego idealizmu sa typowe dla wieku dojrzewania (to akurat jest dobrze zbadane) i potem sie temperuja. Oprocz tego, w moim rozumieniu, fundamentalizm jest nastawieniem ktore ma w sobie element nienawisci lub mocnej checi kontrolowania innych. Nie nazwalabym np Dalaj Lamy fundamentalista.
Dzień dobry 😆
herbata
To jest próba 😉
Tz mysle ze jest roznica miedzy gleboka religijnoscia a fundamentalizmem. Takze w stopniu tolerancji dla innych (dlatego napisalam o checi kontrolowania).
Ale to takie myslenie glosno.
Dzień dobry 🙂
Przyda się wcześniejsza kawa i herbata, bo ja też muszę wcześnie spadać – dziś na trochę dłużej.
A zanim spadnę wrzucę jeszcze linkę do tekstu o postawach młodzieży, o co niedawno zahaczyła Szara Mysz:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103086,17279190,Nastolatka_z_ONR_w_reportazu__Guardiana___Nie_jestem.html#MT
Na moje oko nihil novi. Młodzież szuka miejsca, w którym miałaby zarazem Wielką Ideę i dobrą zabawę, przeszłość, w odróżnieniu od miałkiej teraźniejszości, wydaje jej się posągowa i wspaniała, bo zna tylko taką jej wersję, a manipulatorów, gotowych to wszystko wykorzystać, nigdy nie zabraknie. A do których manipulatorów szczeniak akurat przylgnie, to już zależy po części od środowiska domowego, po części (może i większej) od grupy rówieśniczej. Na mój rozum to mniej więcej tyle, ale może jestem prosty jak konstrukcja cepa i jakichś bardziej zamotanych aspektów tu nie widzę?
Lisku, ale się „łajznęłam”. Przepraszam, że wlazłam na Twoje poletko, ale czekałam na herbatkę i czekałam, myślałam, że jesteś bardzo zajęta.
Jeszcze szybko dorzucę do fundamentalizmu – dołączam do tych, którzy jego źródła upatrują w pewnych predyspozycjach psychicznych, niezależnie od wyznawanej religii czy ideologii i do przekonania, że kluczowym słowem jest tu kontrola (nawet w mniejszym stopniu nienawiść).
Tak skrótowo, bo już naprawdę muszę lecieć. Pa, do popołudnia. 🙂
Ja myślę, że w ogromnej mierze tendencje fundamentalistyczne zależą od rodziny, szkoły i temperamentu, przynajmniej u dziewczyn (tylko takie mogłam obserwować żyjąc generalnie w „babińcu”. 😉 Chodziłam do podstawówki żeńskiej (takie jeszcze istniały po wojnie), w rodzinie zawsze przeważały kobiety (mężczyzna pracował, jadł obiad i po drzemce …. szedł na brydża)a w pracy też tylko damskie towarzystwo. Co ciekawe takie tendencje wykazywały w większości osoby spokojne a tzw. temperamentne były bardziej otwarte na rzeczywistość. Może to sprawa umiejętności okazywania emocji ?
Myszko, im wiecej tym lepiej! Pewnie Rys dorzuci nastepna 😆 Bardzo lubie byc wyreczana 🙂
Schizma wisi w powietrzu 😈
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17281426.html#MTstream
Dzień dobry 🙂
Lisku@8:59 oczywiście 🙂 Dlatego okropnie denerwuje mnie Dawkins, kiedy mówi o skali religijności/ateizmu od zera do chyba 7. Nie pamiętam, jak on dokładnie definiuje “zero”, ale jest to wykres jednowymiarowy – to gdzie jest Terlik, a gdzie Bortnowska? Chyba nie obok siebie? 👿
Smoku, w tej skali Dawkins usiluje mierzyc stopien religijnosci, vs stopien racjonalnosci wymaganej przez kazdego do wytlumaczenia swiata, a nie operatywne wnioski z tego wynikajace. O ile pamietam, jest tam wiecej niz 7 stopni, a on sam okresla sie na 3 lub 4.
wymagany
Masz rację, Lisku, skala została rzeczywiście rozszerzona i zaczyna się od 1 a nie od 0, jak napisałem 🙂
Choć wydaje mi się, że Dawkins daje sobie chyba 6 i coś, nie pamiętam. Prawie siedem.
http://www.eoht.info/page/Dawkins+scale
Mam nadzieję, że to nie przeze mnie powstanie spór o Dawkinsa, jeśli powstanie. Ja tylko przywołałem jego film dla zobrazowania na jednym przykładzie pewnej postawy.
Lisku, nie jestem w stanie teraz studiować tej skali 🙂 ale wydaje mi się trochę słabo zdefiniowana – jak mam rozumieć na przykład takie zdanie 😕
Exactly 50 percent. Completely impartial agnostic. ‘God’s existence and non-existence are exactly equiprobable.’
Kiedy wcześniej pisałem o mojej irytacji, miałem na myśli pewien sposób myślenia o religijności, jaki ta skala pokazuje, kiedy wrzuca się do jednego worka wszystkich ludzi religijnych bez względu na to, czym dla nich jest wiara w Pana B. I taki sposób widzę bardzo często, nie tylko w kontekście wytłumaczenia świata.
Paradoksie, nie mam nic przeciwko sporom o Dawkinsa, którego podziwiam, choć się często z nim nie zgadzam (ale też się często zgadzam). Choć dziś mam nieco mało czasu, to za bardzo nie będę się spierał 🙂
Watykan odrzucił odwołanie ks. Lemańskiego. Suspensa nadal obowiązuje. http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,17281847,Watykan_odrzucil_odwolanie_ks__Lemanskiego__Suspensa.html#BoxNewsLink
🙁 🙁 🙁
Kolejny dowod na glebokie wiezy kulturowe Jamaiki z Polska.
Gdy Audrey powiedziala dzis „The kettle cursing the pot” – przyganial kociol garnkowi, Stara o malo nie spadla z krzesla. Okazalo sie, ze na Jamajce nie mowia tak jak w Anglii (the pot is calling the kettle black”, tylko wlasnie w tej wersji – pezyganial kociol garnkowi.
Zaczelismy szukac po slownikach. Jeden z nich mowi, ze powiedzenie to istnieje na Jamajce i ze pochodzi najpraqdopodobniej z jezyka swahili, jednego z jezykow Afeyki.
No niech mnie kule bija!
Wczoraj bylismy w elegamckim rosyjskim sklepie spozywczym po olej slonecznikowy zimnego tloczenia. Gdy zapytalem Audrey czy kupic jej kawalek jakiegos rozkosznego tortu wystawionego w witrynie, odpowiedziala mi: No, taks. moja d.pa is too big.
Jedna ze sprzedawczyn najpierw zamienila sie w slup soli, a potem wybuchnela smiechem. Okazala sie byc Polka.
Są znawcy, którzy uważają, że nigdy za dużo tego szczęścia.
Sprawy ks. Wojciecha nie komentuję, bo mówiłam już wiele razy, że te odwołania nie będą – bo nie mogą – rozpatrzone pozytywnie.
Ksiadz gra na zwłokę, nie wiem, jaki ma cel.
Zwłaszcza, że suspensa jest 'wychowawcza’.
Chungu huliita birika „mweusi” = The stone pot calls the aluminum pot „black.” English proverb: „the kettle calls the pot black.”
Kiedyś (w latach 70.) moi tutejsi znajomi zapisali się na kurs języka polskiego. Uczęszczali chętnie ze względu na kontakty z jakąś krakowską grupą teatralną, która ich też edukowała z zapałem i imponującymi rezultatami w postaci bezbłędnie wykonanej piosenki „Kujawiak Kujawiakowi…” 😀 na cześć mojej wizyty u nich.
Przy okazji opowiedzieli mi, jak idąc przez most w Bernie pilnie powtarzali nowo poznaną gramatykę i w pewnym momencie znajomy wyrecytował:
„Ta pani ma duża d.pa”
Na co idąca przed nimi dama odwróciła się i powiedziała (po polsku!)
„Dziękuję bardzo!”
Stanęli jak rażeni gromem.
Dobrze rozumiem, że względy stylistyczne całkowicie użycie d.py, nawet w całości, przez Mordechaja i Markota usprawiedliwiają, ale ponieważ przyjąłem zasadę, że (poza ewentualnie wierszykami) kropkujemy, to już pozwólcie, że będę się jej konsekwentnie trzymał. Inaczej zaraz się zaczynają wątpliwości, dlaczego jednemu wykropkowałem, innemu zostawiłem i co to w ogóle za widzimiś zamiast przestrzegania procedur. 😉
Dzień mnie dziś nieco zmęczył, ale może wieczór będzie bardziej litościwy, zwłaszcza że w lodówce już czekają wypasione befsztyki, o grubości, tak na oko, 5 cm. Nie ma siły, żeby rzucenie ich na patelnię nie wprawiło psiej duszy w radosne drżenie. 😀
Sorry, Bobik, Masz racje. Nie jestesmy jakas Gazeta Wyborcza, ktora napisala wczoraj slowo w tytule bez wykropkowania i nas to oburzylo (mnie ze Stara).
Przyznaję, że w sprawie ks. Wojciecha ja też się niczego innego nie spodziewałem, więc odrzucenie odwołania mnie zasmuciło, ale nie zaskoczyło.
I nawet wierzę, że Kościół trzymał się tu swoich zasad, obyczajów i procedur, tak jak trzyma się ich w wielu innych sprawach. Ale tu powstaje, w zetknięciu z rzeczywistością, problem wiele szerszy niż jednostkowa sprawa ks. Lemańskiego. Przekaz KK robi się coraz bardziej niespójny i coraz wyraźniej to widać, zarówno na poziomie proboszcza, jak papieża.
Dziś przeczytałem taką notkę, o poglądach demograficznych Franciszka:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103086,17281061,Papiez__Katolicy_nie_musza_byc_jak_kroliki__Zrugalem.html
W pierwszym momencie liberał jęknie z zachwytu (a Terlik pewnikiem naostrzy klawiaturę i ruszy do ataku), że papieskie słowa takie nowoczesne i światłe. Ale przy dokładniejszym wejrzeniu widzi się także odwołanie do Pawła VI, całkowicie odrzucającego kontrolę urodzin, a dalej opowieści o odpowiedzialnym rodzicielstwie, bez żadnego wyjaśnienia, jak miałoby ono być możliwe przy odrzuceniu antykoncepcji i edukacji seksualnej z prawdziwego zdarzenia.
Nie wiem, może powołanie się w tym kontekście na Pawła VI jest czysto rytualne, musowe, ale bez znaczenia, tak jak skądinąd nam znane powoływanie się na Lenina. Nie znam się na tyle na watykańskich lansadach. Ale nie zna się chyba na nich również przeciętny katolik, a co on tu od papieża słyszy? Pomieszanie z poplątaniem – antykoncepcji w zasadzie nie rehabilitujemy, ale przydałoby się płodzić mniej dzieci. No to w końcu jak?
Ukaranie WL, choć może zgodne z literą kościelnego prawa, też jest jednym z elementów tej niespójności przekazu, a dlaczego, to chyba sobie każdy sam może dośpiewać. 😉 I mnie się zdaje, że to są takie – wymuszane przez realność – kościelne ruchy tektoniczne, które jeszcze niejedną ofiarę mogą pochłonąć, ale może coś nowego się z nich wypiętrzy.
Zapominasz, Bobiku, o katolickim planowaniu rodziny 😉
Niektórzy zwą to watykańską ruletką, ale jednak KK nie domaga się uprawiania seksu tylko w dni płodne.
Mam w pamięci broszurkę przedślubną z lat 70.(!), gdzie czarno na białym było napisane, że należy mieć tyle dzieci, ile się jest w stanie godnie wychować, a miłość cielesna (czy jakoś tak) ważna jest dla harmonijności związku, a nie tylko dla prokreacji 😎
Terlik, produkujący jak Pstrowski na przodku, poczuł się urażony i niedoceniony, biedaczek 😉
Ależ skąd, Markocie, nie zapomniałem o katolickim planowaniu rodziny, ale obydwaj wiemy, że ono jest nazywane watykańską ruletką nie bez powodu. 😉 Dlatego napisałem o antykoncepcji i edukacji z prawdziwego zdarzenia. W Polsce zresztą katoliccy ortodoksi domagają się wręcz kary więzienia za seksualne edukowanie dziatwy.
Niezależnie od tego, dotychczasowy trynd w KK to było noszenie na ręcach rodzin wielodzietnych – im więcej gąb do żywienia, tym lepiej i bardziej bohatersko. Nie bez powodu zatem Terlik poczuł się przez papieża zrzucony z piedestału i sarmacka krew w nim zagrała. 😈 Ale gdyby się wgłębił, to też zobaczyłby to Franciszkowe – jeden krok do przodu, dwa do tyłu. 🙄
Markot mnie wyręczył.
Terlikowski napisał, że cieszy się, iż jest królikiem.
Zresztą w tym przypadku, o którym mówił papież, chodziło o to, że to była szósta ciąża i wszystkie po cesarskim cięciu, więc zagraza życiu ciężarnej.
Dobre i to, bo mógł powiedzieć oto heroiczny przykład, niebacząc na bezpieczeństwo własne wydaje nowe życie.
Ja też przeżyłam całe życie w niewiedzy grzechu, bo nic nie wiedziałam o potrzebie spowiedzi z antykoncepcji.
To stosunkowo niedawno biskupi utwardzili różne stanowiska w spr. bezwzględnego postu w piątek, nie urządzania w tym dniu zabaw i tej grzeszności antykoncepcji i in vitro.
Mnie się wydaje, że to jest taka postawa – na całym swiecie poluźniają rygory, a my wręcz przeciwnie, pokażemy, jaki niezwykły jest nasz naród.
Terlikowski może uważać siebie za królika i swoją małżonkę traktować jak królicę. Ich wybór. Powinien jednak wziąć pod uwagę, że nie każdy ma w sobie zadatki na bohatera (i stosownie bohaterkę – żeby oddać sprawiedliwość to bardziej nachylałbym się w tym kierunku). Nawet jeśli jest szczerze wierzącym i regularnie praktykującym katolikiem. A do tego dochodzą względy czysto ekonomiczne – nie bez znaczenia. Widać pp. Terlikowscy są hojnie wynagradzani za swą działalność na wszelkich niwach, czego nie da się powiedzieć o przeważającej części wielodzietnych rodzin.
Jeszcze jedno. Dla pełnego utożsamienia się z królikiem, p. T. może powinien zająć zęby chrupaniem co twardszych części roślin, wzorem tego skądinąd sympatycznego zwierzęcia. Zająłby wtedy swój przedni odcinek przewodu pokarmowego czymś zdecydowanie pożyteczniejszym niż gadanie po próżnicy. Rzecz jasna w przerwach między kolejnymi prokreacjami.
Bez związku (a może jednak), ale tak mi się przypomniało.
Zajęcia z biologii na jednej z licznych uczelni.
Adiunkt oznajmia:
– Stosunek płciowy u raka trwa 24 godziny. Z czego się Pani śmieje, jeśli można wiedzieć?
– Bo w końcu dowiedziałam się, co to znaczy kogoś uraczyć.
Pomieszanie z poplątaniem w tekście podrzuconym przez Bobika jest widoczne także w wypowiedzi: „Myślę, że liczba trójki dzieci w rodzinie, to liczba, o której eksperci mówią, że jest ważna dla utrzymania populacji.” Dlaczego głowa kościoła powszechnego zajmuje się „utrzymywaniem populacji”? 😯
Osłupiałem 😯 😯 😯
Na fb zamieściłem relację z lubelskich Dni Judaizmu. I taki komentarz zamieściła pani doktor nauk technicznych…
To mi sie podoba – Dni Judaizmu w kościele katolickim, czyli starozakonni przechodzą powoli na chrześcijaństwo To cieszy .
Oj wej!
Takiego pomieszania z poplątaniem jeszcze nie doświadczyłem 😯
Tego właśnie się boi, Irku, nieliczna garstka wierzących Żydów, że intencje zbliżenia/dialogu z chrześcijaństwem są właśnie takie – nawracanie.
Niektórzy tak mają, to fakt. Wydaje mi się jednak, że w Polsce postępuje świadomość pustki, ogromnego okaleczenia społeczności. coraz więcej jest przykładów dbałości o te nieliczne pamiątki, które przetrwały.
https://www.facebook.com/SztuczneFiolki/photos/a.483789074973669.115138.483774998308410/915933251759247/?type=1&theater
Cel jest osiągnięty. Wszyscy mówią o pani Ogórek i zajmują sie tylko nią.
Jeremi Przybora kiedyś takie zjawiska pięknie podsumował ciekawe dlaczego kobiety płytkie tak głęboko obchodzą mężczyzn?
Głupota niektórych komentarzy naprawdę boli. Żebyście widzieli minę PA, kiedy mu przeczytałem wniosek pani doktor nauk techn. Zaraz poleciałem po paracetamola. 🙄
Wprawdzie jest to typowy yesterday’s news, ale może ktoś zna odpowiedź. Dowiedziałam się wczoraj wieczorem, że był to najbardziej depresyjny dzień roku. Coś ktoś słyszał na ten temat? Czy należy to rozumieć, że 19 stycznia jest co roku takim dniem,czy tez może chodzi o kurs franka szwajcarskiego? Zagadka natury. Inna rzecz, że z perspektywy wczorajszego dnia istotnie czułam się nędznie w sensie psyche, ale przecież wiem, że zima to nie jest czas kwitnienia, a kredytów nie brałam, w jakiejkolwiek walucie.
Kumo, też mnie ktoś wczoraj uświadamiał, ale puściłam mimo uszu. Wiki wie. http://en.wikipedia.org/wiki/Blue_Monday_%28date%29
Niekoniecznie w to uwierzyłam, dzięki za odesłanie do wiki. Sprytne ze strony reklamodawców, którzy pieką swoje pieczenie za pomocą prostego triku – samospełniających się przepowiedni.