Zakopany skarb
– Nie przypuszczałem, Bobik, że jesteś taki! – warknął Dobry Kumpel, wyszczerzając uzębienie bynajmniej nie w przyjaznym uśmiechu.
– Że jestem jaki? – przeraził się Bobik, który jako żywo nie przypominał sobie żadnych świeżych towarzyskich przewin.
– No… taki. Egoista. Sobek. Chytrus. Nieużytek. Może coś jeszcze, tylko chwilowo mi się słownik synonimów wyczerpał.
– Ale co ja ci zrobiłem? – jęknął zmartwiony szczeniak. – Masz może jakieś uzasadnienia dla tej niepochlebnej opinii, czy szczekasz tylko tak, o?
– To trzeba jakichś uzasadnień? – zdziwił się tym razem Kumpel. – Myślałem, że opinię wystaczy na fejsbuku albo innym portalu wyrazić i już jest wiążąca. Ale jak się domagasz, proszę bardzo, mogę ci powiedzieć. Pytałem cię wczoraj wieczorem, czy nie masz jakiejś kości, bo okropnie potrzebowałem zagryźć robaka, to rozłożyłeś łapy, że niby nic, pustki w spiżarni i nawet żadnych widoków na kość w najbliższej przyszłości. A dziś rano Jamnik przyuważył, jak coś wlokłeś w zębach i zakopałeś tam gdzie zwykle, pod krzakiem bzu. Nie trzeba być nadmiernie bystrym psem, żeby wykombinować, co i przed kim chciałeś ukryć.
– Fakt, nie będę ukrywał, że ukryłem – przyznał się zmieszany nieco Bobik. – Ale naprawdę nie przed tobą. Przed Guglem, Amazonem i innymi takimi. To miejsce pod bzem jest tak daleko od Sieci, że wydało mi się bezpieczne.
– Nie wmówisz mi, że Gugiel jest zainteresowany twoją kością – wycedził nadal nieprzekonany Kumpel.
– Ależ jasne, że by był, gdybym ją miał! Tylko że ja wcale nie kość schowałem. Jak pragnę pasztetówki, kością na pewno bym się z tobą podzielił.
– To co właściwie schowałeś? – zaciekawił się Kumpel.
– Dobra, zdradzę ci – westchnął Bobik – ale w Sieci nie piśnij o tym ani słówka. Prywatność swoją zakopałem, bo nią rzeczywiście nie miałem ochoty z całym światem się dzielić. Znaczy, gdybyś ty mnie poprosił, to mogę kawałek odkopać i ci dać. Ale ten Gugiel już się jej dosyć nachapał i wciąż chce więcej, a ja dłużej nie mam zamiaru mu życia ułatwiać.
A Cypka od Cyplonok.
No nie wiem. Do Ciebie nie przyjedzie Dudobusem i nie zacznie Cię poznawać, a do mnie może. I ja bym nawet chciała dać mu się poznać. Najlepiej w trakcie przekazywania mi państwa przez Kukiza 😎
Duda wcale nie musi się ubiegać o tytuł najśmieszniejszego. Skupił wokół siebie całkiem niezgorszą ekipę komediantów. Kilku mi mignęło. Nie wiem tylko czy pan Janek też się objawił. Ten zapewne może mu udzielić cennych wskazówek. W końcu sam próbował. Że z marnym skutkiem?
A nie boisz się, Haneczko, że Kukiz państwo Ci wprawdzie przekaże, ale zaraz się okaże, że to wcale nie było za friko? 😎
Zamiast pana Janka był tym razem pan Rewiński. Też wypróbowany w politycznych wyprawach poza granice śmieszności. 😈
Nic a nic się nie boję. Za friko oddam mu lewą Polką 😉
Rewiński był śmieszny i dobrze u Lipińskiej obsadzony. A teraz śmieszny inaczej, a obsadził się tak, że szkoda gadać 🙁
Kocie, więc poniekąd też ptaszek 😀
Pan Janek czy pan Janusz, co za różnica.
Bety mnie wzywają. Oby dobranoc 🙂
Dopiero zajrzałem:
„Organizatorzy PiS już przed konwencją zapewniali, że wprawi ona w zdumienia kontrkandydatów. Przed warszawskim filmowm studiem ATM zaparkowały autokary z działaczami PiS z całego kraju. Na konwencji miało być około 2 tys. osób. Było ich chyba więcej, bo do ostatniej chwili część uczestników nie mogło się dostać na salę. Niektórzy posłowie PiS byli wprowadzani od tyłu.”
No i chyba wprawili w zdumienie nie tylko kontrkandydatów. Znaczy pretendent jest jak przyzwoity GOPR-owiec. W schroniskach górskich biega takie powiedzonko: GOPR-owiec zawsze daje od tyłu. I jak widać tylko nieliczni posłowie PIS cieszą się takimi względami, że zostali dopuszczeni do takiej komitywy.
Mnie tam do orientacji nic, ale co powiedzą członkowie?
Ja bym się nie przejmował, co powiedzą. Jak członkowi nie pasuje orientacja, to po prostu nie przejawia aktywności. 😎
Swoją drogą, już bym chyba wolał być członkiem PiSu niż członkiem KORWiNa. 😈
Poduszka mnie przyzywa
To dziwne. Mnie też przyzywa. Poligamistka jakaś. 😯
Dobranoc 🙂
Strasznie przepraszam, padlam w bety 😳
Herbata !
Dzień dobry 🙂
… ja z betów
kawa
Cena wywoławcza dzbanka też stawia na nogi: 22 000 000 zł
Irku, jeśli wygrałeś wczoraj 30 000 000 zł., to masz szanse na ten dzbanuszek. 😉 Ktoś wygrał – mam nadzieję, że Ty. 😀
Mnie właśnie zasypuje, już mogę lepić małego bałwana na balkonie a zanosi się na 2 dni sypania. A ja chcę już patrzeć na zielone krzaki i drzewa. 🙁
U mnie hustawka – wczoraj 23 stopnie, a na srode zapowiadaja deszcze, na poludniu burze piaskowe, a w galilu moze nawet snieg.
Dzień dobry 🙂
Bardzo praktyczny dzbanuszek – na pewno zajmuje mniej miejsca niż 22 melony w gotówce i nie tak łatwo go rozsypać, jak się niespodziewanie walizka otworzy. 😈
O pogodzie nawet nie będę opowiadał, bo bardzo niezachęcająca. Ale na szczęście będę miał dziś powody, żeby się z nią nie kontaktować. 😉 PA kupił mi w Ebayu nowy fotel, taki z z regulowanym, podnoszącym się i spuszczającym oparciem tudzież podnóżkiem. Wkrótce go przywiezie i da mi do przetestowania, a ja to będę robił bardzo gruntownie. 🙂
Nie wydaje mi sie by ten irkowy rokokowy kafiejniczek mial wywolawcza cene 22 milionow zlotych. Nawet zakladajac, ze jest on (trudno mi ocenic z tak malego zdjecia) z pracowni kogos znanego jak np FC Kandler.
Przy wycenie takich przedmiotow uzytkowych liczy sie czesto takze t.zw. proweniencja – czyli do kogo w przeszlosxi nalezal. Ale nawet jesli zalozymy, ze zrobiony zostal dla Marii Antoniny (choc to raczej angielskie srebro niz franuskie). to i tak nie wydaje sie by cena wywolawcza byla az tak wysoka.
Ale 22 tysiace zlotych, to bylaby bardziej realistyczne.Ale jak patrze na to zdjecko od Irka to wydaje mi sie, ze to dosc standardowy dzbanek XVIII-wieczny. I raczka chyba zostala w jakims momencie wymieniona, pwnie sie skruszyla lub zostala w inny sposob uzkodzona..
Akurat zbyt zdobne rokoko nie osiaga dzis az tak wysokich cen na aukcjach. Kolekjonerzy wola inna estetyke.
Na dobry dzień 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=G6ipNZNx1Cc
Tu jest o dzbanku, cena wywolawcza była 4,5 mln. funtów
http://rtvagd.wp.pl/kat,130042,title,Dzbanek-do-kawy-za-22-000-000-zlotych,wid,15672206,wiadomosc.html?ticaid=1144e4
Ale to jest Paul de Lamerie. I z krolewska (jesli wierzyc podpisowi) proweniencja.
Bardzo wysokie ceny osiagaja dzis srebra szkockie, blizsze estetycznie dzisiejszym gustom i estetycznej wrazliwosci, skromniejsze w zdobnictwie. Jedna lyzka do zupy potrafi osiagnac zawrotna cene. Wiec jak ktos ma w kredensie jakies srebra szkockie po pra-pra-pra-pra-pra…babci, niech zaraz taszczy do Christisies.
Siodemeczko, piesn na dzien dobry absolutnie wybitna! (Koncowka: „chrien s toboj” nie znaczy Diabel z toba, lecz ch.. z toba, i jeszcze pare drobnyh poprawek w polskim tlumaczeniu)
Dzień dobry 🙂
Ufff, szczęśliwie nie muszę niczego nigdzie taszczyć. Nie mamy sreber, złot też, nie mówiąc już o kredensie 😎
Ta patetyczna, socrealistyczna estetyka obrazu już sama w sobie jest bardzo śmieszna, a co dopiero z takim tekstem pieśni. 😀
Ja też mogę coś wrzucić – w całkiem innej estetyce – ale nie jestem pewien, czy dla nieniemieckich frakcji też to będzie takie zabawne. To są dwa Koty, recytujące dziecinny wierszyk o piekarzu, który piecze ciasto z siedmiu składników i usiłujące to zrobić w sposób perfekcyjny. 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=L6fxTgKctz8
Na samym końcu pada pytanie „ty, jsteś pewien, że ludzie naprawdę chcą w internecie takie rzeczy oglądać?” i odpowiedź „no jasne. Przecież jesteśmy Kotami!”. 😀
Cena wywolawcza byla, ale chyba nikt nie kupil…
To może ja za któryś ze swoich dzbanków do kawy też sobie wywołam parę melonów? Jak i tak nikt nie kupi… 😈
Koci-koci-lapci…. 😈
Nieniemiecka frakcja pękła ze śmiechu.
Przecież one mówią po kociemu!
To jest jeszcze smieszniejsze jak sie oglada po raz drugi.
Niestety bardzo czepliwe. Chodze i sobie co i raz podspiewuje: Backe, backe Kuchen, der Baecker hat gerufen… (albo jakos tak podobnie…)
To prawda, że zaraźliwe. Mojej rodziny też się czepiło. 🙂
PA nie mógł wyjść ze zdumienia, że Mordka po niemiecku w ogóle literówek nie robi. 😆
Moja znajomosc niemieckiego w tej chwili zamyka sie na pamietaniu, ze rzeczowniki piszemy duza litera, a czasowniki mala. A jesli Baecker pochodzi od backe, to nalezy to pisac z umlautem.
That’s about it.
W temacie wczorajszej dyskusji:
http://studioopinii.pl/malgorzata-p-bonikowska-o-umieraniu-z-godnoscia/
I jeszcze te rodzajniki!!! 🙁
Nic bym nie dał za dzbanek, z którego jakieś zazdrosne mordy by spoglądały za każdym razem gdy nalewałbym sobie kawy do musztardówki.
W naszym domu jestesmy bardzo partykularni jesli chodzi o naczynia stolowe. A np taka nasza E. kategoryczni odmawiapicia kawy czy herbaty z czego innego niz filizanki odpowiedniej cienkosci, Do zadngo kubka nie da sie jej przekonac, chyba, ze jest w gosciach, to wtedy nie gryzmasi. Nie ze snobizmu, ale z przyzwyczajenia z domu musi miec cienka porcelane, bo inaczej jej nie smakuje i juz.
Stara natomiast ma cala galerie kubkow do porannej kawy, ale wybieranych nadzwyczaj starannie. Pod siebie.
Sluchajcie. Stara wlasnie wrcola z apteki (wczoraj nie poszla, bo sie rozne rzeczy dzialy) i jak wyszla z domu, to nie mogla zrozumiec dlaczego troche kuleje. A miare maszerowania coraz bardziej.
I tak przekustykala dwie mile w jedna, dwie mile w druga strone.
A jak wrocila, to okazalo sie, ze miala dwa rozne sandaly na nogach – jeden wlasny seledynowy i drugi bezowy i o nymer mniejszy swojej matki.
Stara sie coraz bardzej upodabnia do swego ojca, roztargnionego profesora z niemieckiej komedii. Brakuje jej tylko jego geniuszu naukowego. Otherwise – wypisz, wymaluj.
W sprawie naczyn stolowych tez jestem bardzo wybredna. Kubki na poranna kawe bardzo lubie, ale tez maja byc cienkie i lekkie. Bardzo lubie serie cashmere
Lovely.
Mordko, buty to jeszcze drobiazg. Ty pilnuj, żeby Twoja roztargniona Stara nie zapomniała, że nie ma prawa jazdy albo pozwolenia na broń. 😈
Jak kogoś wpuszcza do GW, to polecam spokojny i merytoryczny artykuł na temat TK i Rzeplińskiego:
http://wyborcza.pl/magazyn/1,143550,17369524,Krzyz_z_tym_papieskim_medalem.html
U mnie w pracy ostatnio takie są w modzie
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.498750053542017.1073741833.368870693196621&type=3
Od choinki pijemy herbatę z białych kubków z walijskiej wytwórni. Z maleńkimi napisami cymraes i cymro 🙂
W nawiązaniu do bywszych i przyszłych konwencji prezydenckich
https://www.youtube.com/watch?v=s9Z-btdLY7U
A wracając do pieśni wrzuconej przez mt7 na dzień dobry, to jest to już słynny Wadim Dubowski,śpiewający kierowca tira. Już cała masa jego pieśni jest na tubie. Najbardziej sztandarowa jest ta (z góry przepraszam za tzw. wyraz 😉 ):
https://www.youtube.com/watch?v=SjaebV0mSXk
Ale gaspadin szafior ma głosicho!
Zrozumiałem. Jestem w jednoosobowej mniejszości pijących kawę w musztardówce.
Ale za to brazylijska. Musztardówka. I z dodatkiem mleka z prawdziwej brazylijskiej krowy.
Większości dobrotliwie wybaczam jej wyrafinowanie i przemoc intelektualną.
Musztardówka. Prędzej z tykwy
Fenomenalny jest ten Wadim Dubpwski! Posluchalem wiecej i sie poplakalem. Nawet cynizne Koty czasami sie porycza, tak.
Andsolu, ja kawe pijam na miescie, w locie, prawie nigdy w domu. Ale herbata domowa moze byc w musztardowce, byle by musztardowka miala uszko. Wlasciwie to te tureckie szklaneczki ze spodeczkami tez bardzo mi pasuja do herbaty, nieduzej, mocnej, goracej.
Króliku. Nasza turecka studentka mówi, że tak lepiej herbatę pić. Porcja mała, człowiek pije gorącą, a potem dolewa sobie kolejną, następną i następną…
Tyle że trzeba mieć dużo cierpliwości czekając na pierwszą szklaneczkę. Zaparzanie trwa nieskończenie długo. Za to potem, siedzieć i się delektować. Jeśli ma się czas.
Herbatę najlepiej pić taką, jaką się lubi. 😎
Jest to głęboka mądrość, której nauczyło mnie życie po okresach mocnych przekonań, że tylko tak albo tylko siak, tylko po chińsku, tylko po turecku, tylko w filiżance, tylko w musztardówce, itd, itp. Z tego wszystkiego z czasem wykrystalizowało mi się najmocniejsze ze wszystkich herbacianych (i kawowych) przekonań – jak się lubi. 🙂
To zaparzanie to pewnie dluuuugie jak tureckie kazanie, Paradoxie! Ale liczy sie rezultat! Ja bardzo sobie chwale herbaciany i kawowy wrzatek. Nawet mleko do porannej herbaty grzeje, zeby mi nie wyziebialo herbaty, ktora wypijam w trymiga.Jakos nigdy sie nie zwrocilam ku herbacie w torebkach. Zawsze lisciasta. Zwykle kupuje w arabskim sklepie, ale teraz przywiozlam z Warszawy ulubiona herbate mojej Mamy, Assam. Pyszna, pyszna na sniadanie! Jesli chodzi o serwowanie herbaty i kawy to po prostu nie moge sie przemoc do picia z plastyku, styropianu i papieru. To jest moja tzw bottom line! A reszta: porcelana, fajans, szklo, musztardowki (z uszkiem) moga byc jak leci!
Bobiku, jasne ze jaka sie lubi, ale o kawieherbacie mozna bez konca i to jest bardzo interesujace.
Do takiej goracej porannej herbaty Assam zmlekiem jest wspaniala grzanka z dzemem z sewilskich pomaranczy, ale te pomarancze w mojej Lodowej Krainie wyszly. Nastepna proba za tydzien!
No jak tak to przyznam się do prawdy, że ta musztardówka to podmalowywanie prawdy w imię literatury. Piję kawę z mlekiem w szklance na 200 ml bo w mniejszych dozach by było strasznie dużo roboty z dolewaniem. I nie piję w szklance litrowej, bo rozkładam sobie picie na pięć razy w ciągu dnia. (Ktoś musi popierać spożycie lokalnych produktów). A herbatę zaparzam w kubku z napisem tata i coś tam jeszcze pisze, a używam go, bo to prezent od synów i myślę, że się cieszą gdy to widzą.
A ten dzbanek… no dobrze, może go kupię jak sprzedam ze dwa budynki na Avenida Paulista w São Paulo, bo i tak mnie martwiło, że są takie duże i musiałbym biegać po piętrach. Domyślam się, że będę musiał sobie zahodować stado kopi luwaków, żeby mi przerabiały kawę odpowiednią do takiego dzbanuszka.
Jest taka herbata z Fortnum&Mason, ich firmowa mieszanka pn. Royal Blend. Luksus! Ilekroć Kot tu przybywa, żebrzę o nią. Mam takie chińskie czajniczki z żeliwa, jeden czarny, drugi zielony. I taką herbatę piję w cienkiej porcelanie. Króliku, ja też jestem miłośniczką Assamu, w pobliżu mam sklep z kawą i herbatą, sprzedają go tam na wagę w b. dobrym gatunku, aromatyczną i mocną. Natomiast nieco rozczarowałam się do Nespresso. Ładny jako design, ale kawa z kapsułki zbyt słaba jak na mój gust.
Lokotko! Znou jestem w mniejszosci!
Na sniadanie pijam kumys zaprawiony kurdiukiem, pochodzacym z ogona tych oto zwierzat:
http://en.wikipedia.org/wiki/Fat-tailed_sheep#mediaviewer/File:Fat-Tailed_Breed.jpg
POdawac najlepiej w zardzewialym wiadrze, posrod stepu szerokiego..
I trzy krople kumysu z kurdiukiem na wiadro wody calkowicie wyatarczy, Kocie!
Dzień dobry 🙂
kawa
… a tak wyglądał wczorajszy targ staroci po kilkuminutowej zadymce śnieżnej 🙂
https://scontent-a-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-xap1/t31.0-8/1614513_732420743539601_6048902226222118130_o.jpg
… i kawa po zadymce śnieżnej 🙂
… a PiS się umacnia 👿 http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17378507,Czeslaw_Ryszka_z_PiS_wygral_w_wyborach_uzupelniajacych.html?lokale=lublin#BoxNewsLink
KUL się szerzy, KUL się szczerzy
Bry!
Poranna herbata! I śnieg!
Duuużo (jak na lokalne warunki).
Fortnum und Mason Royal Blend… trzeba zapamiętać.
Hoser o ratyfikacji konwencji
„Czy przypadkiem jej ratyfikacja nie jest związana z obietnicą jakichś dotacji, które nasz kraj mógłby otrzymać. Moje obawy są uzasadnione, bo coś takiego obserwowałem w krajach afrykańskich. W zamian za dotacje wymuszono na nich przyjęcie pewnych rozwiązań prawnych dotyczących na przykład antykoncepcji czy aborcji”
Czyli jednak pamięta, że był w Afryce 😈
Dzień dobry
Herbata z porcelanowej filiżanki smakuje mi lepiej, ale z kubka bardziej podnosi na duchu. Bo kubek można trzymać w obydwu dłoniach, opleść wokół niego palce i w ten sposób przytulić do ciepłego zbiorniczka na energię poranną, popołudniową i wieczorną. A to jest szczególnie ważne, kiedy za oknem wiatr i plucha.
Bardzo smutna wiadomość:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,17378734,Prof__Winczorek_nie_zyje__Wspoltworca_konstytucji_.html#Czolka3Img
Dzień dobry 🙂
Royal Blend dostałam w darze od Heleny i podaję przy gościowych okazjach 🙂 Jeszcze raz dziękuję, Heleno 🙂
Dzień dobry 🙂
Irkowe fotki z targi staroci bardzo działają na wyobraźnię. Zaraz mi się zaczął po łbie snuć jakiś bankiecik u Królowej Śniegu. 😀
Royal Blend ja też polecam (w Krakowie udało mi się ze 2 razy wypatrzyć w Almie). Ale u Masona i jego kumpla Fortnuma właściwie wszystkie herbaty są w swoim gatunku świetne. Jak ktoś np. lubi Greye, to jest kilka różnych i trudno powiedzieć, który lepszy.
Najlepiej oczywiście zdobyć się od razu na większy wydatek i skoczyć po zapas herbaciany do Londka, bo przyjemność kupowania u F&M jest warta dodatkowej sumki. 😉
A popijanie herbatki w miłym towarzystwie u F&M to też specjalna przyjemność 😉
To już wolę bankiecik u Króla Słoneczko. Porcelana źle znosi szczękanie zębami 😉
Grzanie łap o herbatę szalenie ważne! Z wielu ortodoksji herbacianych zezygnowałem, ale zostały mi dwie konieczności: możliwość grzania łap i cienkość naczynia, choć czy ono porcelanowe, czy szklane, to mi już mniejsza.
Mam taką ulubioną szklankę (zgroza! nie filiżankę, a szklankę!) herbacianą, cienką, pękatą i z uszkiem dla wygody, ale notorycznie z tej wygody rezygnuję i chwytam pozauszkowo, żeby łapy nagrzać. 🙂
O, tak, ceremonia herbaciana u F&M z Kierowniczką i Kotem to było niezapomniane przeżycie. 😀
Haneczko, to też może należeć do fabuły. Podczas balu goście tańczą menueta, do którego przygrywa im orkiestra, umiejętnie szczękająca zębami o kielichy. 😈
Herbata była, kawa była, różne takie odsuwające były. Prasowanie czas zacząć 🙁
Kto prasuje, sam sobie winien. Ja zarzuciłem już wiele lat temu i tylko na zdrowie oraz oszczędność czasu mi wyszło. 😎
Ja już miałem prasowanie: Wyborcza, Rzeczpospolita, BBC 😆
Hoser taki sie jakis zrobil odlotowy, ze podejrzewam, ze jest mocno, mocno chory psychicznie.
Przeczytalem wlasnie, ze konwencja przemocowa nieuxhronnie peowaszi do zakladania „nowych wspolnot seksualnych”. Domyslam sie, ze oplacanie czesciowo przez panstwa schronisk dla maltretowanyh czlonkow rodziny, moga byc takimi wspolnotami seksualnymi, w oczach arcybiskupa. Ale jak ktos ma taka obsesje na tle seksualnym, to czy nie nalezy go leczyc bromem? Albo zafundowac mu jakas kuracje hormonalna? Bo chyba psyhoterapia w takich ostrych przypaskach nie jest skuteczna i tylko chemiczna kastracja daje gwarancje, ze nie skrzywdzi innych?
Gdyby to były tylko jeden nieszczęsny, owładnięty obsesją Hoser, to by było całkiem nieźle. Na tle pozostałych hierarchów KK, fiksacja Hosera wydaje się niestety raczej normą niż odstępstwem.
Może temu Hoseru chodzi o swingersow?
Kocie
Obawiam się, że w tak ciężkich stanach chemia nie będzie skuteczna. Poza tym kto miałby sprawować kontrolę nad tym, czy wspomniany będzie miał chemię aplikowaną? Czy można wykluczyć, że w lekarzu nadzorującym zostanie obudzone sumienie? Tu raczej konieczne byłoby radykalne, że się tak wyrażę, odcięcie. Mógłby wtedy zamiast myśleć o d… (pomny zasad, kropkuję, bo żadne inne stosowne określenie nie przychodzi mi do głowy), zająć się głoszeniem ewangelii z prawdziwego zdarzenia. Bo to zdaje się, dla a. Hosera jest największy problem. Ma a nie używa (chyba nie używa, frustrat jeden).
Albo wprowadzić obowiązek wstępowania w stan małżeński dla wszystkich powyżej wikarego.
Hoser taki sie jakis zrobil odlotowy, ze podejrzewam, ze jest mocno, mocno chory psychicznie.
Przeczytalem wlasnie, ze konwencja przemocowa nieuxhronnie peowaszi do zakladania „nowych wspolnot seksualnych”.
To już nie wolno człowiekowi pomarzyć? 🙄 👿 😯
Nie wiem czemu mialaby sluzyc Hoserowi nowa wspolnota seksualna. Do jednej juz przeciez nalezy. Choc oczywscie nie jest to wspolnota seksualna z ktora dostaje sie dotacje z UE. Ale i tak sobie radza. Wystarzy im to co uzbieraja na tacy.
Dotacje dostają. W taki czy inny sposób. A i Ministerstwo Dziedzictwa swoje konfitury (i to niemałe) dokłada ze swej puli. Ku większej chwale
Przypomniałem sobie, że przed prawie ośmiu laty wystawiłem moje zardzewiałe wiadro na pokaz.
Dzien dobry 🙂
Co to jest kurdiuk? (Kumysu nigdy nie kosztwalam, ale przynajmniej wiem co to.)
Grzanie rak o cienki pekaty kubek to jest to! Uszko musi byc odpowiednio szerokie by dlon pod nie wchodzila :
Irkowe fotki piekne, ale na bal do Krolewj Sniegu wole nie
Kurdiuk jest tluszczem z ogona specjalnej rasy baranow. Cymes!
Cymes to jest, proszęż ja kogo, marchewka na słodko.
Nigdy nie lubiłam, ale kiedy mój nieżyjący już niestety znajomy izraelski poczęstował mnie własnoręcznie zrobionym cymesem przyprawionym a la curry, z rodzynkami i innym wkładem, to mi bardzo smakował.
Tłuszcz z ogona…
Jest jeszcze cymes litewski, o ile pamietam, z ziemniakow, jablek i suszonych sliwek, wiele lat temu robilam na specjalne zyczenie.
Zostanę przy boczku i golonce 😕
Do wspomnianych cymesów odnoszę się z szacunkiem, ale pozwólcie, że zachowam bezpieczną odległość 😉
Pozwolimy 🙂 🙂 Choc ten ziemniaczany byl zaskakujaco dobry, dlugo podpiekany.
Ale chyba słodki, Lisku?
Knedle ze sliwkami tez sa slodkie 🙂
Pewna uzbecka dzialacka demokratyczna ( a przed upadkiem komuny w Uzbiekistanie -komsomolska), ktora Stara poznala w Waszyngtonie, opowiadala, jak jej tesciowa pelna tradycyjnych uzbeckich wartosci, wciskala swemu paromiesiecnemu wnukowi do buzi szmatke z rozdrobnionym kurdiukiem w srodku. Aby byl zdrowy i tlusty. To sie skonczylo rozwodem (rzadkim w muzulmansim Uzbekistanie), gdy synek dzialaczki mial 10 miesiecy. Bo nie zniosla dyktatury tesciowej, ktora zgodnie z tradycja chciala przejac na siebie cay pion opiekunczo-wychowawczy nad wnukiem..
Lisku, do owoców robię knedle serowe 🙂
Od dłuższego czasu jestem dolnozaworowy, ale nie tracę ducha: będę kiedyś górno…
https://www.youtube.com/watch?v=LVlDSzbrH5M
A myślałeś o opcji bocznozaworowej? Jeszcze można spotkać takie egzemplarze na chodzie, gdzieś na prerii, czy w Australii. 😎
I jest jeszcze do rozważenia dwusuw, ale chyba zaczynam świntuszyć? 😈
Nie Wodzu, nie świntuszysz, Ty jesteś jak zdrowie, ten tylko się dowie,
kto Cię nie zrozumiał.
Tak więc dla Twoich szlachetnych uszu coś bardzo ale to bardzo prostego: walczyk
Bo tylko wielkość potrafi docenić coś naprawdę małego –
https://www.youtube.com/watch?v=2XAPosjkbfQ
Co tam, zeenie, dolno, czy górno, ważne, że jesteś.
Dzięki Siódemeczko, jestem, ale jakoby mnie nie było.
Stało się coś, czego w życiu bym się nie spodziewał,
reszta na priv.
To czekam.
O masz. A dobre to, co się stało?
U mnie stało się coś, co od dwóch lat odkładałam na później: rozmroziłam zamrażalnik. I teraz nie wiem: czy rozmrożoną wódkę można ponownie zamrozić, czy nie?
Bobiku, jak Ci w fotelu?
Oj, będzie ciężki dzień. Księżyc (przypuszczalnie) wzeszedł, Psatrapa się uśpił, wódka się rozmroziła – ale nie straciła procentów – i już lada moment kawaherbata na blogu.
Nie pamiętam kto z Was popchnął mnie w objęcia Val McDermid (czemu wszelkie źródła sieciowe na samym początku podkreślają,że ona jest lesbijką? A co mi do tego? Jak dla mnie jej życie seksualne może koncentrować się na kaktusach i krewetkach, dla mnie ważne jest, że świetnie pisze) i jestem zagubiony w geografii, w którą uwikłany jest Beneath Bleading. Niby Bradfield, ale który z nich? Powinno być pomocne, że ktoś tam kiedyś jedzie do Newcastle, ale tego też jest niemało. Są pociągi z przesiadką w York, ale w którym z nich? Czy ktoś z Was czytał ten piąty tom Tony Hill and Carol Jordan series, potrafi się w tym orientować i wyciągnie z tupika zagubionego Brazylijczyka?
„The series is set in the fictional town of Bradfield, which is assumed to lie within West Yorkshire”
Ooo, to nie tylko ja czuwam? 🙄
Pomachanko, Markocie 🙂
To chyba Kot M. popychał w tym kierunku, Andsolu 😉
Mysle, ze fakt iz Val McDermid jest lesbijka (ale ma syna) jest wazny dlatego, ze potrafi wprowadzac do fabuly powiesci zwiazki lesbijskie, wystepujace w powiesciach na rownyh prawach ze zwiazkami heteroseksulanymi. One sa jakby mimochodem lesbijskie i to jest jeszcze wciaz rzadkie w prozie nie zajmujacej sie tematyka stricte lesbijska. A robi to dobrze wlasnie dlatego, ze jest to jej srodowisko znane. Moze nawet „srodowisko” nie jest wlasciwym okresleniem – pary kobiet zwyczajnie sa u niej obok zwiazkow dwuplciowych. I maja dokladnie te same problemy. Uderzylo mnie to jak zwyczajnie o tym pisze, na tyle, ze sie zainteresowalem czy nie jest ona sama lesbijka. Wiec natychmiast poszedlem sprawdzic i bardzo bylem z siebie zadowolony, ze dobrze odgadlem.
Val McDermid jest swietna.
Natomiast geograficzne nazwy sa u niej najczesciej fikcyjne – wystarczy, ze jakies miasteczko polozone jest na drodze do Newcaste, albo do Glasgow, albo do Londynu. Wystarczy, ze nazwa mniejszej miejsowosci brzmi znajomo lub prawdopodobnie. Wystarczy, ze krajobraz jest barwnie opisany.
Lajza z Markotem.
Dzien dobry 🙂
Kawa
i herbata
Dzień dobry 🙂
Niestety PA zabrania pić herbaty od Liska. Muszę sobie zostawić na wieczór.
Ale coś z rana trzeba wypić
Dzień dobry 🙂
Po herbacie, po kawie, przed uładzeniem papierów
Zeen, przeleciałeś jak meteoryt, nie gaśnij 😉
Dzień dobry. To może ja wypiję herbatę z Liskiem, bo mnie PA pozwala.
Haneczko, knedli serowych nie znam, wyprobuje 🙂 (choc bede musiala znalesc ser bez laktozy)
O, jak fajnie 🙂 Vesper, orzeszki do herbaty 🙂
A czy ser bez laktozy to nie jest ser bez sera?
Hej! 🙂
Herbatka apetyczna.
Zeen zamilkł.
Czekam na głos Bobika.
Dzień dobry.
Wpadłam tylko na herbatę.
Jeszcze nie wiem Haneczko bo to u mnie nowy problem. Ale nisko-laktozowe mleko akurat sie pokazalo i jest calkim znosne – laktoza jest w nim rozlozona na glukoze i galaktoze, przez co jest lekko slodkawe.
Przeczytałam o nietolerancji laktozy i zmartwiłam się, bo piję mleko litrami. Uwielbiam je.
Przy zgłębianiu tematu zainteresowałam się nietolerancją glutenu.
Kilka dosyć istotnych objawów utrudniających mi bardzo życie mogłoby mieć związek z glutenem.
Postanowiłam sprawdzić, czy wyeliminowanie/ograniczenie spowoduje poprawę zdrowia.
Wiele jest objawów, które mogą mieć najprzeróżniejsze przyczyny, ale spróbuję na początek z glutenem.
Haneczko
Laktoza jest cukrem, a ser, jakby nie patrzeć składa się głównie z białek i odrobiny tłuszczu (w zależności od tego, jak tłusty ser lubisz).
Siodemeczko, nietolerancja glutenu wystepuje dzis znacznie czesciej niz dawniej, odkad z grubsza 40 lat temu genetycznie zmodyfikowane ziarna, w pierwszym rzedzie pszenica, zaczely wypierac z rynku „tradycyjne” gatunki. Zmodyfikowane zawieraja znacznie wiecej, bodaj czterokrotnie wiecej glutenu niz uprawy, ktore towarzyszyly ludziom od stuleci.
Ludzie z nietolerancja glutenu czesto cierpia na zelazozalezna anemie, gdyz organizm ich nie jest w stanie przyswajac zelaza.
Gdy tutejsza gastroenterolozka wykryla u mojej babci bardzo ostra anemie, okazalo sie po dalszych badaniach, ze nie toleruje glutenu. Po kilku miesiacach (3-4) diety bezglutenowej, anemia sie calkowicie cofnela. A przy okazji takze restless leg syndrom, ktory jej bardzo dokuczal od kilku lat i nie pozwalal spac.
Jesli natomiast chodzi o mleko, to babcia spozywa produkty mleczne w ilosciach przemyslowych, glownie w postaci chudej smietanki (2-3 litry tygodniowo) do kawy, bez zadnych niepozadanych konskwencji.Stara pilnuje takze aby wszedzie dodawac duzo masla, jesli sie tylko da, lub gestej smietany.
Siodemeczko i Kocie, to ze niektore osoby nie toleruja pewnych produktow nie oznacza ze inne osoby tez ich nie toleruja.
Kocie
Pocieszające jest to, że przy nietolerancji glutenu nie ma żadnych przeszkód, żeby wypić wódeczkę i zakąsić dobrą wędliną
# Produkty mleczne bardzo sie roznia zawartoscia laktozy, a nietolerancja jest czesto czesciowa
# O nietolerancji glutenu (gliadyny)
http://en.wikipedia.org/wiki/Coeliac_disease
Dzień dobry 🙂
Do teraz nie mogłem dać głosu, bo tzw. przyczyny obiektywne rzuciły się na mnie i skutecznie za pysk mnie trzymały. A w konkretach to było tak, że poszedłem wczoraj do lekarza z nadzieją, że tylko chwilę pogadamy, może receptę jaką dostanę i tyle. Guzik jednakowoż, nie było tak lekko, doktor mnie wynikami poszczuł, do szpitala zapędził, a tam jak już psa ucapili, to postanowili chociaż trochę potrzymać. I to by jeszcze wszystko było pół biedy, gdyby nie smutny fakt, że szpital jest niezwlanowany i współpracy z laptokiem odmawiał. 🙁
Ale jak się ma pod łapą PA, to zwykle jeszcze nie wszystko stracone. I tym razem też nie było – PA coś pomamrotał, coś pochytrzył, gdzieś pofrunął i w końcu wrócił z magicznym stickiem, który sprawia, że laptok nawet bez WLANa się do internetu przysysa. 😀
Czyli jestem przyssany, co wprawdzie nie znaczy, że teraz będę kłapał od rana do wieczora, bo tutejsze doktory lubią mi robić różne nieprzyjemne rzeczy 👿 po których muszę wydajnie odpocząć, żeby dojść do siebie, ale znaczy, że można mnie rozweselać, żebym szybciej zdrowiał. 😆
To niezupelnie tak, Paradoksie. Choc destylaty uwazane sa za wolne od glutenu (wodka, gin, whiskey), welu chorych na celikie nie toleruje tych trunkow. Wiec to jest troche touch and go.
Piwo coraz czesciej mozna dzis spotkac w wersji bezglutenowej, w smaku nie do odroznienia.
Nie wiem, czy to bardzo rozweselające, ale chyba ciekawe. Pojawił się nowy polski film („Ciało” Szumowskiej), który podobnie jak „Ida”, zupełnie inaczej jest odbierany w Polsce, a inaczej poza Polską. U nas uchodzi podobno za depresyjny, a we Francji ma być rozpowszechniany jako komedia 😯
Jeszcze nie widziałam, bo w kinach pojawi się dopiero w marcu, ale z pewnością się wybiorę. Ciekawi mnie ta różnica w odbiorze.
My tu na Florydzie nie trzymamy w domu zadnego chleba, procz bochenka pokrojojonego bialego chleba bezglutenowego, trzymanego w zamrazalniku. Czasami Audrey, gdy juz nie moze zniesc zasepionej i ponurej geby mojej Starej, wyciaga z zamrazalnika jedna kromke, odparza ja na dwu rownolege ulozonych nozach nad garnuszkiem w ktorym gotuja sie jajka, nastepnie rzuca kromke na patelnie z maslem i po obsmazeniu podaje Starej lekko opruszona cynamonem. Rany, jaka to dobra grzanka! Magiczna na dobry, a przynajmniej lepszy nastroj. To jest patent Adrey, kora jest fenomenalnym kucharzem. Kiedys pracowala u wspnialego wloskiego restauratora, ktory ja chetnie uczyl gotowania i zdradzal rozne sekrety wloskiej i francuskiej kuchni.
Oczywosscie Stara usiluje nie naduzywac dobroci swej przyjaciolki, ale nie bardzo jej to wychodzi.
Zwlaszcza jak trzeba przygotowac dlugie i miesiste nogi dzikich krabow z Alaski. Boze, co to za nogi!
Tak myślałam, Bobiku, że Cię przyszpilili. W razie co, mogę jeszcze dorzucić parę kryminałów.
Oczywiście, Lisku.
Ale ponieważ mam kilka poważnych problemów od lat, które występują, jako typowe przy opisie celiakii i innych objawów nietolerancji glutenu, których też można się nabawić z czasem, to nie ma nic prostszego niż sprawdzić w realu.
Witaj Bobiku!! 🙂
markot, Kot Mordechaj — dziękuję.Podane odległości od Londynu i nazwy szos przekonywały, że to istniejące miasto…
Tak, co do par i singli lesbijek doceniam, że pojawiają się u niej w sposób naturalny — co musiało być jeszcze bardziej uderzające w książkach pisanych naście czy dwadzieścia lat temu — ale nie mówię o jej prozie, a o autorach wpisów w Wikipedii i stron zajmujących się jej twórczością. Myślę, że równie zaskakujące by było gdyby np. wszyscy autorzy opracowań o Żeromskim w pierwszym zdaniu informowali, że był rudy.
Laktoza i gluten: w większych miastach tu od przynajmniej dekady kupuje się w supermarketach produkty ich pozbawione — a w wyspecjalizowanych piekarniach nauczyli się, że do sekcji bezglutenowej nawet w opakowaniu zwykła mąka nie ma prawa wejść. W mniejszych miejscach różnie bywa, ale idzie ku rozumieniu, że to naprawdę poważna sprawa.
U nas połowa rodziny pozbawiła się różnych problemów zdrowotnych przy przejściu na mleko „0% laktozy” a szwagierka oddalając od siebie produkty z glutenem. Ale jogurty i kefiry robione w domu ze zwykłego mleka są przyswajane przez zainteresowane organizmy bezproblemowo — musi chemia coś tam przemienia w mleku. A ostatnio widzieliśmy w sprzedaży jogurty bez laktozy. Niestety, coraz częściej widzę w opisie jogurtów, że nie zawierają glutenu, co dowodzi, że głupota jest nieśmiertelna.
O kefirze opowiem kiedy indziej, bo rzecz jest ciekawa, ale ciągnie mnie do skończenia książki.
Listonosz 🙂
Jogurty sa bezproblemowe poniewaz przewaznie zawieraja bakterie ktore wlasnie rozkladaja laktoze na glukoze i galaktoze, tz robia to do czego nietolerant stracil zdolnosci 🙂
(lub na cos innego latwiej przyswajalnego)
Lisku, listonosz już dawno poszedł z powrotem do Ciebie, ale stoi pod drzwiami i dostukać się nie może. 😉
Na szczęście ten listonosz stuka zawsze do skutku, nie tylko dwa razy. 😎
Bobiku, trzymam z całych sił i wszystkie 4 kciuki, a mentalnie tysiące. 😀 Bądź grzeczny i słuchaj lekarzy. 😆 Szybko wracaj na nowy fotel. 😆
A tu coś, co mnie rozweseliło, choć nie powiem, żebym dzięki temu zaraz zrozumiał, jak działa Polska. 😉
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,17386240,Probowal_zrozumiec_sposob_dzialania_Urzedu_Skarbowego_.html
Bobiku, dobrej jakości zaświadczenie musi być droższe.
Myszo, gdybym ja zawsze słuchał lekarzy, to bym już kilka razy bardziej nie był niż był. 😆
Jestem posłuszny, kiedy się z lekarzami zgadzam, ale jak mam akurat inne zdanie, to żadna siła mnie nie przekona do posłuszeństwa. 😎 Choć akurat ta lekarska siła ma czasem swoje sposoby, żeby nie przekonać, a i tak swoje zrobić. 👿
Za kciuki bardzo dziękuję, zwłaszcza że bywają od lekarzy skuteczniejsze. 😀
Rozkład laktozy na glukozę i galaktozę jest absolutnie zachwycający. Galaktoza… kosmiczne przestrzenie… milkliwe światło gwiazd… glukotyczne wysepki na Mlecznej Drodze….
Ach, gdybym był trochę przytomniejszy, musowo bym o tym jakiś wierszyk strzelił. 😀
Och, Pieseczku, dopiero teraz wpadlem na Twoj wpis.
Zasylam Ci merdanko, choc Koty nie merdaja, a jak merdaja to sa wsciekle.
Hej, Bobiku 🙂 Ukłony dla cudotwórczego PA 🙂
Paradoksie, nie wiem, co jem 😳 To znaczy jem to, co mi smakuje. Skąd mam wiedzieć, co mi, ewentualnie, zaszkodzi? Może gluten a może laktoza? Bo że życie, to na pewno 😉
Przyniosłam Krwawą bliznę Val McDermid i Trzeci znak Sigurdardottir. Już widzę, że Islandka wykopie mi depresyjny dół 🙄
A co miał na myśli kot pod tytułem Zosia (ach te aksamity!) żądający głaskania i merdający jednocześnie wściekle ogonem i szczerzący wściekle kły z ostrzegawczym sykiem?
Zbaraniałam!
Zaloze sie, Andsolu, ze istnieja notki biograficzne o Zeromskim, wspominajace, ze byl rudy (jesli byl).
Pamietam szok jaki przezyla moja Stara, gdy kupila na jakims bazarze ksiazkowym pieknie wydany albumik z malarstwem zupelnie jej nieznanego rosyjskiego impresjonisty, zapomnialem nazwiska. Zmarl dosc wczesnie, ale to co pozostawil po sobie jest olsniewajace. I w tej ksiazce we wstepie o zyciu i tworczsci, piora bodajze generala Konczalowa, jest mimochodem rzuconam wzmianka: „byl urodem” czyli byl szkarada!
Ksiazka wydana byla bodaj w 1917 roku, juz po smierci malarza. Ledwie sto temu.
Bobiku, to jest nas dwoje. 😯 Nie cierpię lekarzy, choć mam bardzo sympatyczną, ma tylko jedną wadę, jest nadgorliwa. 🙁
I tak będę trzymać. 😆
Dokonałam na mojej kotce czegoś, co nie mieści mi się w nomenklaturze: nie wiem, czy to był akt zdrady, czy przysługa, czy jeszcze coś innego, a na pewno wszystko razem do kupy. Nie, na szczęście nie musiałam jej usypiać, choć kicia-kocia ma już dwie dychy. Ostatnio jednak bałam się, czy moje dwa stuknięte terierki nie zrobią jej krzywdy. Kiedyś nie było z tym problemu, bo w pewnym momencie waliła pazurkami po głupich nosach i sama załatwiała sprawę. Ostatnio jednak zaczęłam się nie na żarty martwić. To już nie była zabawa ani „końskie zaloty” zakochanego Rumika (bardzo chciał mieć z nią dzieci, a i ona go podrywała że hoho). To zaczynało wyglądać na atawistyczną chęć dobicia słabego. Paradoksie, mogło tak być?
No, w każdym razie doszłam do wniosku, że nie ma co ryzykować i poprosiłam przyjaciół, którzy dopiero od niedawna nie mają stada kotów, żeby przejęli kićkę. Zgodzili się natychmiast, bo to bardzo dobrzy ludzie, i od kilku dni kocia mieszka w Trzebieży, w domu z ogródkiem, czyli w podobnych warunkach. Wieści są pocieszające: wybrała sobie pana domu, sypia w jego pokoju, mruczy i się mizia z obojgiem państwa, je ładnie, nie paskudzi w domu (a u mnie to ostatnio robiła, pewnie ze stresu), dużo śpi.
Myślę, że dobrze zrobiłam, choć żre mnie, że po dwudziestu latach wysłałam ją z domu.
Ale do bardzo dobrych ludzi, których zna od lat.
Umówiłam się, że wróci tu, kiedy odejdzie na dobre. Jednak mam nadzieję, że jeszcze sobie kocia spokojnie pożyje.
Lekarzy należy kochać i pić z nimi alkohol w ilościach sensownych (każdy ma własne pojęcie o sensie, nieprawdaż). Zwłąszcza chirurdzy to uroczy towarzysze biesiad.
Zawodowo lepiej trzymać się od nich z daleka. No, chyba że nie ma innego wyjścia…
Bobiku, mus to mus, ale nie siedź tam za długo. Wiosna już za progiem, a wiosną, wiadomo, psy mają swoje psie obowiązki. http://www.naturaldogfoodcompany.com/wp-content/uploads/2014/02/shutterstock_103232051.jpg
Ci szpitalni jak podchodzą do mnie z alkoholem, to wiadomo, że będzie szczypało. To jak ja mam z nimi pić? 👿
Trzymam, Bobiku, a i Ty się trzymaj!
Bobiku, trzymaj się!!! 🙂
Znalazłam świeże nagranie z Kairu:
https://www.youtube.com/watch?v=R_-OlORGYbc
Koniec świata?
Obalające, Mar-Jo, a on ustał 😯
Dla Bobika i frakcji angielskiej. Przepraszam, jeśli już było:
In a trial, a small-town Southern prosecuting attorney called his first witness, an elderly, grandmotherly looking woman to the stand. He approached her and asked, 'Mrs. Jones, do you know me?’ She responded, 'Why, yes, I do know you, Mr. Williams. I’ve known you since you were a boy, and frankly, you’ve been a big disappointment to me. You lie, you cheat on your wife, and you manipulate people and talk about them behind their backs. You think you’re a big shot when you haven’t the brains to realize you’ll never amount to anything more than a two-bit paper pusher. Yes, I know you.’
The lawyer was stunned. Not knowing what else to do, he pointed across the room and asked, 'Mrs. Jones, do you know the defense attorney?’
She again replied, 'Why yes, I do. I’ve known Mr. Bradley since he was a youngster, too. He’s lazy, bigoted, and he has a drinking problem. He can’t build a normal relationship with anyone, and his law practice is one of the worst in the entire state. Not to mention he cheated on his wife with three different women. One of them was your wife. Yes, I know him.’
The defense attorney nearly died.
The judge asked both counselors to approach the bench and, in a very quiet voice, said,
'If either of you idiots asks her if she knows me, I’ll send you both to the electric chair.’
Piesku kochany, nie mam pojęcia, czym mogłabym Cię rozweselić, ale zdrowiej szybko!~
Trzymam.
Ten znaczek po wykrzykniku nie wiem, skąd się wziął 😯 ale nie miałam nic specjalnego na myśli…
O, jak to miło, że za mnie trzymacie i ja już sam nie muszę. 😀
Dziękuję zbiorczo za wszystkie trzymania, rozweselania, merdania, listonoszowania i pozostałe etcetery. Wprawdzie i tak już wcześniej wiedziałem, że jesteście kochani, ale każdy lubi, jak mu rzeczywistość po raz kolejny słuszność poglądu potwierdza. 😆
Kolejny ząb przeoryszy http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,17383252,Budowa_wiaduktu_blokowana_przez_koscielne_zgromadzenie_.html#BoxLokWawLink
Czyżby jaskółeczka zwiastująca wiosnę?
http://wyborcza.pl/1,75478,17387198,Ojciec_Rydzyk__Znacznie_spadla_ilosc_ofiar_na_nasze.html#BoxGWImg
Dokładnie to samo mnie ucieszyło, Vesper. 🙂
Cieszmy się więc razem, nawet jeśli to radość przedwczesna.
Bobiku, nawet w najmniej spodziewanych okolicznościach jest czas na
radość
Czymanie pełne 🙂
Irku, czy sugerujesz Bobikowi, żeby znalazł sobie jakąś żabcię???!!!
Nie, życzę mu radości nie tylko w oczach 🙂
To jest istotnie bardzo optymistyczne, że spada liczba ofiar rydzykowych mediów. Ale jeszcze optymistyczniejsze byłoby, gdyby winni dotychczasowych ofiar poszli siedzieć albo co, jak to w prawidłowych kryminałach bywa. 😈
Albo znikli za machnięciem czarodziejskiej różdżki, jak to bywa w bajkach.
Szybciej i radykalniej…
Bobiku, czy ilość dających spadła, tego po tytule nie wiadomo. wiadomo jedynie, że spadła liczba datków. dla OD wychodzi na to samo, ale z z socjologicznej perspektywy – kto wie co może być 🙄 🙄
W mojej trochę dalszej okolicy (kanton Uri) katolicki ksiądz pobłogosławił parę lesbijek. Za karę otrzymał od biskupa ze zwierzchniej diecezji wezwanie do złożenia dymisji, a od biskupa diecezji macierzystej (Lozanna) wezwanie do powrotu. Ksiądz się żądaniu przeciwstawił, a rada parafialna stanęła za nim murem.
Skoro błogosławi się domy, samochody, harleye-davidsony, a nawet broń, to dlaczego nie wolno pobłogosławić kochającej się parze ludzi?
Biskupowi powinno być nawet w to graj. Taka para nawet nie myśli o używaniu prezerwatyw 😎
Bobiku, to psich trzymają w ludzkich szpitalach? Porządni ludzie. Całuję Cię mocno w czarny nos, bądź tam dzielny i szybko wracaj do sił
Że też nie palę. W tej intencji kupiłbym od razu dwie paczki papierosów, z tych najdroższych. Chociaż po krótkim zastanowieniu, rano jak będę dreptał do pracy, zafunduję sobie paczkę i oddam pierwszemu potrzebującemu, którzy przy sklepie proszą złotóweczkę na kefirek. Ot i spełnię miłosierny uczynek.
Nisiu. Nie mam pojęcia. Twój opis sytuacji z terierkami jest zbyt enigmatyczny. To jednak wymagałoby jakiejś obserwacji. Nie można wykluczyć, że Twoje obawy mogą mieć uzasadnienie. Terier to nie jest byle pies łachudra i pierdoła. Instynkt łowiecki mógł się odezwać.
A skoro kot nie ma poczucia krzywdy i zaakceptował nowe miejsce i nowych współmieszkańców, to jaki tu problem?
Haneczka o 20:45
Wychodzi ostatnio, ze muszę kogoś bronić, chociaż wcale nie masm chęci.
Otóż przyjrzałam się na Googlemap temu skrzyżowaniu i okolicy.
Polecam, to jest bardzo pouczające doświadczenie.
Skrzyżowanie jest prawie w szczerym polu, mądrale, jak poszerzały ulice, mogły ją przesunąc nieco odsuwając od ogrodzenia tego ośrodka.
Teraz chcą im wbić pal w teren i wybudować nad głowami estakadę, a po drugiej stronie ulicy krzaki i chaszcze z mizernym laskiem w tle.
Wcale im się nie dziwie, że nie chcą gadać, na ich miejscu zaskarżyłabym projekt do sadu.
Bobisienku, dla rozweselenia, o babie/chlopie, co pszli do lekarza: Doc, I can’t stop singing the 'Green Green Grass of Home’. He said: 'That sounds like Tom Jones syndrome’. 'Is it common?’I asked. 'It’s not unusual’ he replied.
https://www.youtube.com/watch?v=xiYPcMIF85Q
Proszę, tu jest zrzut ekranu:
https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/Bobikowo#slideshow/6114359426905835650
Ofiarodawcy wymierają.
To o posiadłosciach o.R.
Mnoży byty bez opamiętania.
Polonii już też chyba trochę wychłódło.
Paradoksie, to wyglądało dość paskudnie: co jakiś czas oba rzucały się na kotkę i czarne futro latało po całym domu. Ewentualnie Rumik sam jej dawał do wiwatu, aż krzyczała. Trudno go było oderwać, bo maluch silny jak koparka.
Myslę, że nie miałam wyjścia.
A głupio mi z powodu tych dwudziestu lat.
Kiedyś byłam świadkiem przerażającej sceny – mała Szanta wlazła (dosłownie wlazła, sama osobiście) pod ruszający samochód, poturbowana narobiła pisku, a wtedy duża Beta (już jej nie ma) rzuciła się na nią z ewidentnym zamiarem dobicia. Szancie udało się zwiać, a ja omal nie dostałam zawału.
Kocie, o mnie mogą pisać, że „byłem urodem” ale pod warunkiem, że tylko w Polsce.
Tam jeszcze bylo, ze byl kulawym urodem. Stara naprawde sie zmartwila poziomem umyslowym generala Konczalowa.
Ida straszne morozy na Floryde. Jutro czyli dzis ma byc w Palm Beach ok. 5 st. C – 40 st. F.
Stara bedzie mogla wreszcie wlozyc zakiet w ktorym przyjechala i moze nawet rajstopy. Tymczasem jest bardzo ciepla noc i drzwi na balkon sa otwarte na osciez.
Dzien dobry 🙂
Kawa
Irek cos zapsal z kawa czy co?
Obudzic go i niech da kawe! Hau, hou Irek!
OOoo, Lisek ie obudzil w zastepstwie.
Dzieki. Irku, mozesz wracac do lozka!
i herbata
Dzis koty szczekaja? 😆
Dzień dobry 🙂
Bez kawy to i koty szczekają 😈
Do kawy i herbaty sztuczne fiołki
….. i lektura
Dzień dobry 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=bSEHayJCalE
Ściskam, Bobiku 😆
Spadek „ofiarności wiernych” stał się faktem. W wielu parafialnych ogłoszeniach pojawiają się mniej więcej takie teksty: chwalebną rzeczą modlić się za bliskich nie tylko po ich śmierci. Co oznacza: nie wystarcza nam kasy z mszy odprawianych za zmarłych, zamawiajcie, jak najwięcej, i za żyjących.
Zabawny ten serwis od Liska nawiazujacy do lat 50’ch, kore w ostatnih 15 latach zrobily sie bardzo modne. Nie wiem czy to co Lisek pokazal to oryginalny dezajn czy raczej jego wspoleczesna interpretacja, ale oryginaly robia sie coraz bardziej poszukiwane i coraz drozsze, choc wciaz jeszcze dosc dostepne. Jak ten znany izraelski:
http://www.ebay.com/itm/Vintage-50s-Israel-Avnit-Porcelain-Plate-Serving-Platter-Unique-Modern-Design-/291165587157
Tu na Florydzie mamy w domu naprawde piekny polski serwis kawowy, recznie malowany i w calosci. Niestety jakosc farby uzytej do dekoracji n glazurze jest tak straszna, ze rodzice Starej najczesciej bali sie go uzywac, dlatego przetrwal. I oczuwsie kompletnie nie nadaje sie do zmywarki.
Ale jak kto ma w domu porcelane czy fajans dobrej jakosci, nie obtluczony i natychmiast kojarzacy sie z latami 50-tymi, to niech sie go mocno trzyma i nie wypuszcza z rak. I zapisuje wnukom, bo to antyki przyszlosci!
Siódemeczko, (23:57) gdybyśmy nie mieli setki przykładów, nacechowanego skrajną pazernością, podejścia „duchownych” do kwestii materialnych, to może Twoje argumenty by do mnie przemówiły.
Tu mamy do czynienia z zimnym i wyrachowanym egoizmem i nie liczeniem się z „bliźnim”, noszonym na sztandarach. Być może, gdyby w tych korkach stały zygoty ….
Konsekrowane dziewice nie mają żadnych oporów kiedy chodzi o branie od państwa i społeczeństwa 👿
Cisna mi się na klawisze wszystkie brzydkie słowa, jakie znam 😎 A trochę ich znam 😉
Chetnie najal bym sie do ojca Rydzyka za fundrisera i zbijal mu uczciwa kase za sprzedawanie odpustow i relikwii.Za komisowe 17.5%. Czasami proste tradycyjne rozwiazania przynosza najwieksze skutki.
Mybusmy z Psem Bobem, slynnym z poboznosi, takie mu relikwie produkowali, ze lapy lizac!
Spotkanie z Irkowej lektury musialo byc fascynujace.
Nie lubie izraelskiej ceramiki lat 50’tych, nie wiedzialam ze budzi zainteresowanie 😯 Za to bardzo dobre bywaly rzeczy firmy Maskit (glownie tekstylia, reczna bizuteria srebrna).
Takiej burzy piaskowej dawno nie bylo, od wczoraj ledwo co widac, tyle grubego piachu w powietrzu ze w zebach trzeszczy i doslownie nie mozna oddychac. Wieczorem ma byc deszcze i to wszystko zmyc.
W sprawie galaktozy i glukozy, miales racje Bobiku:
https://gma.yahoo.com/smiley-face-deep-space-captured-hubble-telescope-175033743–abc-news-lifestyle.html
🙂 🙂
Nisiu
Jeśli tak to wyglądało, to faktycznie lepiej było kotkę oddać w dobre ręce niż narażać ją trzymając u siebie.
I wyrzuty sumienia są nie na miejscu. Nawet gdyby to nie wyglądało aż tak dramatycznie. 20-letni kot nie jakimś wybrykiem, ale możliwość radzenia sobie w ekstremalnych sytuacjach ma zdecydowanie ograniczoną. Więc faktycznie mogłoby się to skończyć źle, zwłaszcza że Twoje teriery dość konsekwentnie współpracowały. Tak jak napisałem, terier nie jest łagodnym kanapowym psem.
Korzystając z okazji. Nie chciałbym stroić się w piórka znawcy psich charakterów. Ta znajomość jest mi niezbędna w dosyć ograniczonym zakresie w pracy. Dla własnego bezpieczeństwa. Natomiast dosłownie pojętym behawioryzmem nigdy się nie zajmowałem i nawet tego nie lubię. Nie znoszę też tak licznie ostatnio rozmnożonych w telewizjach behawiorystów, udzielających się przy każdej nadarzającej się okazji. Zwłaszcza w odniesieniu do psów. Szczerze powiedziawszy często dosyć mocno podnoszą mi ciśnienie. Więc chętnie służę radą w każdej kwestii dotyczącej zdrowia, czy terapii, bo zawsze mogę zaprząc do roboty któreś koleżeństwo. A cała otoczka psychozoologiczna to jedynie na marginesie i tylko wtedy, kiedy faktycznie będę mógł z całą odpowiedzialnością o czymś się wypowiedzieć.
Do kawy, herbaty, sztucznych fiołków i lektury pasztetówka. http://chabura.pl/wp-content/uploads/2014/01/pasztetowa-kremowa-Chabura-1024×683.jpg
Moje teriery bywają kanapowe, ale bywają też atomowe, zwłaszcza Rumik, któren jest lordem, a zachowuje się jak najgorszy proletariusz, złodziej i łajdaczyna. Jest przy tym najmilszy i najzabawniejszy na świecie.
Nie wiem, czy to stwierdzenie z zakresu behawioryzmu zwierzęcego, czy ludzkiego, ale takie russelki zapisywałabym (pod przymusem) starszym ludziom. Przy nich trudniej się zestarzeć, bo stale trzeba zachowywać proletariacką czujność, inaczej natychmiast są straty materialne, albo i moralne (wyżarł ostatnio dziurę w sweterku gośćki, a mówiłam, że wszystko trzeba kłaść wysoko na pianinie, to się mi nie wierzy). Jednocześnie są powalająco śmieszne. Mój Rumik został nabyty antydepresyjnie i spełnił zadanie w stu procentach.
Paradoksie, dzięki za rozgrzeszenie! Juz mi lepiej.
Paradoksie, co do Twojej reakcji na psiobehawiorystow, szczegolnie telewizyjnych choc nie tylko, mam dokladnie taka sama.
Dzień dobry 🙂
W latach 60. w polskiej porcelanie też była podobna moda. Wśród słynnych figurek z Ćmielowa (robionych też dziś, według projektów z tamtych lat, ale i wielu nowych) są też pieski 😀
http://www.as.cmielow.com.pl/pl/3/sklep/1/3/
Dzień dobry 🙂
Znacie tę lotną frazę „biją głosy, ziemia jęczy, Prusak polskie piesy męczy?” Jak znacie, to wiecie, dlaczego dopiero teraz się pojawiłem na blogu, a nie np. o 6 rano, wkrótce po tutejszej pobudce. 👿
Nic więcej teraz nie powiem. Idę się wyparskać. 👿
Z marszu rolników na Warszawę. Policja przeprowadziła akcję ” Trzeźwy traktorzysta”. Podobno tylko 1/3 była zdolna do jazdy 😈
Już tak na te Prusaki się nie uskarżaj, piesku.
Jedna, dwie kroplówki i będziesz jak nowy 😎
Na Prusaki najlepszy Prusakolep
https://www.youtube.com/watch?v=fSiepbrBuds
Policja, według Wyborczej, nie potwierdza podanych przez Radio Z wyników kontroli trzeźwości traktorzystów. Ale nie szkodzi. Si non e vero…
No, nie wszyscy blokują 😉
Już kmieć Piast mawiał: blokujesz – nie pij; wypiłeś – nie jedz. 😎
Dzień dobry 🙂
Jedna, dwie kroplówki, ależ kusząca perspektywa 🙄 Dopiero teraz Pies porządnie parsknie 😉
Bobik, a wypuszczą Cię za chwilę, czy chcą trzymać w niewoli?
A żebym to ja wiedział. Uznałem, że najwygodniej będzie bać się zapytać. 😈
Chcialem ponadkocim wysilkiem napisac poemat dla Bobika. Zeby go zadzwiwic i wzruszyc.
Po godzinie wyzlo mi tak:
Biedny Bobik Ukochan!
Jest drexzony juz od rana.
A dalej ani rusz.
Jeśli możesz czytać, to tiurma jako tako do wytrzymania.
Ja gnam teraz przez Galaktykę, wpadając po drodze do dwóch bardzo krwiożerczych kobiet. Wreszcie uporządkowałam papiery i coś mi się od życia należy 😉
Haneczko
A chwaliłaś się, że Twój Pan Mąż czyta szybko i przez sen
Bobiku
To i tak po ludzku Cię traktują. U nas jeden pan doktor wpakował by Ci podskórnie parę strzykawek glukozy na przemian z płynem wieloelektrolitowym i wysłał do domu. Wiesz jak od tego skóra się rozciąga?
Bardzo tego pana doktora nie lubimy.
Biedna Psina Ukochana
jest dreczona juz od rana.
Kluja, szczypia i masuja,
na poprawe oczekuja.
Nie mam chwilowo polskich liter.
Mozemy napisac poemko wspolnym wysilkiem 🙂
Kiedy go dorwiemy i w jeden boczek damy mu podskórnie witaminkę C, a w drugi witaminkę B. A co, parę ampułek się znajdzie. A igłę weźmiemy do punkcji, żeby opór był mniejszy i zamiast standardowej strzykawki – żanetę. Bo tam jest o co paluchy zaczepić.
O taką
http://erjota-zzyciastudenta.blogspot.com/2011/11/zaneta-tepa-gowa-i-siekiera.html
Mordko, toż Ty przez ten poemat cierpisz bardziej niż ja tutaj! 😯 😥
Tak być nie może! Złapałem za wszarz pierwszego poemata, który próbował mi na wyrko wskoczyć i posyłam Ci do wykorzystania, żebyś już się nie musiał tak męczyć. Bo przecież intencje ja i tak docenię, a nie widzę powodów, żebym ja nie mógł Ci ulżyć i napisać za Ciebie wierszyka. 😀
Biedny Bobik, stary druh mój,
jest dręczony dziś po brzuchu,
i zapewne pod ogonem.
Jakże tutaj grać w zielone? 😥
Ach, niełatwo się psa kocha,
bo ma strasznie mokry nochal,
ale Bobik… jednym słówkiem,
niech już ma tę swą końcówkę.
Trzeba całkiem serca nimać,
by mi Psa w szpitalu trzymać,
więc sam chyba widzisz, Losie,
żeś ty jest kosmiczne prosię,
o! 👿
W domu Starej tez byla w latach 60-tych jakas figurka z Cmielowa. Calkiem spora. Przedstawiala jakiegos Murzyna siedzacego na podlodze i chyba cos ucierajacego, a moze grajacego na jakims instrumencie, nie pamietam. Figurka byla zawsze na kredensie. Zostala chyba komus podarowana przy wyjezdzie. To byl blad. Bo to oryginaly zobywja wysokie ceny, nie dzisjejsze kopie, nawet bardzo wierne. Przed laty na jakiejs aukcji charytatywnej w Gdyni Stara z Kuma widzialy dwie male figurki cmielowskie, zwierzece. Stara chciala je kupic ale zostala szybo przelicytowana przez jagiegos zbieracza. Starej udalo sie zlicytowac mala cmielowska miseczke sprzed wojny, fajansowa, ktora do dzis jest u Kumy, czesto uzywana. Bardzo ladna if you ask me.
Ze 20 lat temu kopie cmielowskich figurynek pojawily sie w gablocie jednego z londynskich sklepow towarowych. Ceny byly idiotyczne i krotka rozmowa ze sprzedawca wyjasnila, ze kolekcjonerzy sie na nie rzucaja, ale gdy widza, ze sa to wspolczesne kopie, to odstawiaja z powrotem do gabloty. Bo liczy sie jedynie ten okres produkcji gdy te figurki byly autentyzna nowa estetyka.
Lata 50-te dlugo dzialaly nam na nerwy, wydawaly sie zbyt manieryczne. Nasz stosunek sie do nich lekko zmienil gdy uswiadomilismy sobie jak bardzo poszukujacy byl to okres w projektowaniu, jak pelen optymizmu i radosnego patrzenia w przyszlosc, pomimo straszenia bomba atomowa i niemieckim rewzjonizmem. I jak byl plodny na nastepne dekady. I uczciwy w tych swoich poszukiwaniach. Wiec choc sami nie zbieramy niczego z lat 50-tych, rozumiemy dlaczego inni to robia i w jakim kierunku to podaza.
Widzę, że była też propozycja zbiorowa. To okej, jedno drugiego nie wyklucza. 😈 Poematów może być skolko ugodno. 😉
Można by też rozweselić mnie schadenfreudowo, pisząc zbiorowo bardzo złośliwy wierszyk o tym doktorze, co go u Paradoksa nie lubią. 👿
Bobik, Siodemeczko, wlasnie o jakis taki poemat mi sie rozchodzilo! Dokladnie o taki!
Mozemy uznac, ze to ja sam wlasnolapnie go napisalem? Bedzie mi bardzo milo.
Kocie, podrzucam rybke:
Od wieczora az do rana
Bobik snuje wazne plany:
Jakby urwac sie do domu.
Czy ja jestem jakis fakir
by te igly i infuzje
wbijac we mnie jak w poduszke?!
Niech je sobie wszystkie powbijają 👿
Nie pozwole Pregowanej
w domu samej sie panoszyc.
Wracam dzisiaj jak najszybciej
Na moj fotel kolo kozy!
Ja sie trudze, a tu tymczasem wena wartko plynie 😀
Wszystko się przyda, Lisku. Niech Mordka ma poczucie, że wreszcie raz napisał własnołapnie dużo, dużo poematów. 😀
A mnie sie wena zatkala, albo moze, przyznaje z bolem, byla zatkana od urodzenia. I jest to bardzo wielka genetyczna niesprawiedliwosc, bo moj, raczej mojej Starej pra-pra-pra dziadek tlumaczyl Goethego i wielu innych poetow i jest to do dzis kanon uniwersytecki. I Babcia rymowala bez trudu, i prababcia i ciocia babcia tez.A ja odziedzczylem tylko sklonnosc do jaskry, ktora mi wasnie tu w Palm Beach zdiagnozowano. Shit!
Nie będzie jaskra pluć nam w oko,
my ją wyrżniemy w czambuł. Spoko. 😎
Paradoksie, gnamy z panem mężem przez wszystkie Galaktyki pana Adamsa i jeszcze przez to i owo 😆 A najszybciej i nawet we śnie czyta Ryś 🙂
Moja wena jeszcze się nie narodziła 🙄
Moja wena beznadziejna, ale zeby nie bylo, ze nawet nie sprobowalam:
Lezy Bobik lezy w szpitalu bez wodki!
Pobieraja mu mocz i krew na wyprzodki!
A do tego witamina, antybiotyk, aspiryna!
Oj dana dana dana dana daNA!
Królik potrafi! 😀
No to ma przechlapane, bo teraz już nigdy nie będzie mógł udawać, że nie potrafi. 😆
Poprawiłem, Lisku, choć jak siebie znam, w moim wykonaniu inkryminowane wersy brzmiałyby jakoś tak: „niech je sobie wszystkie powsadzają w zadki, a ja spadam na blog napić się herbatki”. 😈
Leży szczeniak w lazarecie
Lekarz go po brzuchu gniecie
i rzecze
„Aby psina była zdrowa
Z diety zniknie pasztetowa,
zaś pojawi się brukselka,
burak, zielenina wszelka,
nać pietruszki oraz szpinak”
Bobik myśli: „On przegina”
I na głos dodaje:
„Znam ja lekarzów zwyczaje.
Kierują do kliniki
Tam robią zastrzyki
Igły wbijają
Krew pobierają
Gniotą i macają
Pukają i stukają
Lecz praktyki te haniebne
W ogóle są niepotrzebne
Bo diagnoza jest gotowa:
Winna złemu pasztetowa!
Tak się Bobik zdenerwował
Że z miejsca ozdrowiał.
A zamiast strzemiennego na drogę
Ugryzł lekarza w nogę
Czytałem w tył i zauważyłem, że ktoś (już nie będę wypominał po nicku) użył wstrętnego, przerażającego, nieprzyzwoitego słowa pu.kcja. 😯 👿
Okej, wiem, że w regulaminie zapomniałem o tym napisać, ale teraz to obrzydliwe słowo na p dostaje bana co najmniej na miesiąc i niech mi się kto spróbuje od tej decyzji odwołać, to jak ja mu odgwizdnę… 👿
Więc gdyby komuś zależało na szarpacce, to już wie, jak ją w najbliższym czasie najłatwiej spowodować. 😈
Odgryzł szczeniak lekarzowi,
choć był tamten kawał chłopa,
bo jak można pasztetowej
tak po prostu wziąć dokopać? 👿
To co odgryzł, nie mówiąc nikomu,
Zabrał potajemnie do domu.
Bo lekarza już to nie zbawi
A w domu kot się pobawi 😈
A jasne, niech sobie pomiota.
To lepsza rozrywka dla Kota
niż Mysz, której z Kotem zabawa
narusza myszowe prawa. 😎
Przylatuje lekarz
i na Julke krzyczy
Oddaj to co moje
bo chce sobie przyszyc!
Leży w szpitalu nieszczęsny Bobik
A koło futra Prusak mu robi
Raz go podejdzie z jakąś żanetą
Potem w otwory dmuchnie pipetą
Tu trochę spuści, tam podpompuje
I zaraz psina lepiej się czuje
Stanie na łapy nie dziś to jutro
Takie zabiegi – psią kamasutrą 😎
O szpitalach myśli Bobik
i wspomina Kraków:
ach, tam chyba jeszcze więcej
było tych prusaków… 😈
Myślicie, że tutejszy Prusak mógł mnie podejść z półsłówkową, miłosną żanetą? 😯
No popatrz, Bobik, co ten Markot pisze!
Kamasutra chyba dla supermasochistów.
Nie ma Cię co, Siódemeczko,
opuszczać nadzieja:
ja tam lubię coś pożłopać
z odcieniami Greya. 😈
Jakie ja piekne wiersze pisze! Naprawde jestem z siebie dumny! 😳
😀
Słusznie, Mordo. Bez żadnej mi tu fałszywej skromności, skoro poezye naprawdę dobre. 😆
😆 😆 😆
miłosna żaneta 😯 😆
Byłem podglądać bobra. To jest dopiero masochista. Boso po śniegu i w lodowatej wodzie… 🙄
Markocie, bóbr ma takie ciepłe futerko, że nie jeden zmarznięty ludź o nim marzył. 😉 Nie wspomnę już o najzdrowszym sadełku. 😀
Futro to może i ciepłe, ale te bose łapy… 🙄
Może potrafi co jakiś czas chować je pod pachy? 😀
Ogon bobrzy też się nie wydaje zbyt ciepło ubrany. 🙄
ale te bose łapy… 🙄 ….. są podobno pyszne. Dawniej bobra i wydrę uważano za rybę i w ten sposób w piątki poszczono 😎
… ale tylko w klasztorach
A ogon bobrzy tzw. plusk to pychota wg. kulinariów staropolskich.
Na dworach też
Kuchnia postna na dworach
W magnackich dworach, u szlachty i zamożnych mieszczan post nie bywał jednak zbyt surowy. Powstrzymywano się wówczas głównie od spożywania mięsa i masła, nie ograniczając przy tym ilości potraw. Zdarzało się, że w postach pojawiało się na stołach nawet i ponad dwadzieścia półmisków zawierających różnorakie dania. Objadano się wówczas wymyślnie przyrządzanymi rybami, a także tzw. maślanymi śniadami i kolacjami z pieczywa i nabiału. Popularne były też grzanki posypywane cukrem lub solą, rumienione na rożnie i podawane na wieczerzę, najczęściej z polewką z grzanego piwa z grzankami lub serem. Do postnego repertuaru należały też liczne zupy, czy też polewki. We wspomnianym już poemacie Postny obiad abo zabaweczka, autor wymienia następujące ich rodzaje: migdałowa z ryżem i rodzynkami, winna, birembrut (piwna), kaparowa („kogo śledziona boli, niechaj przymknie sobie kaparowej polewki”), kisiel szlachecki, grucę (krupnik), barszcz, grochówkę („…jeśli ma pieprz i chleb przysmażany, może stanąć bezpiecznie przed Pany”), oraz najstarszą polską zupę, znaną już w XIII wieku, czyli żur. Oprócz tego na co bardziej bogatszych stołach pojawiały się inne liczne przysmaki stanowiące pewne odstępstwo od kuchni postnej. Największym z nich był ogon bobra, czyli plusk, oraz mięso wydry, a także żółwia. Bóbr, podobnie jak wydra, uważany był jeszcze do końca XIX wieku za rybę. Surowe zasady postu próbowano obchodzić na wiele różnych sposobów. I tak z mięsa gotowanych ryb przygotowywano farsz, z którego formowano następnie gęsi, prosięta, kaczki lub też zające. Zdarzały się jednak i sytuacje odwrotne. Z mięsa i tłuszczu sporządzano masę, z której formowano różnego rodzaju ryby czy też skorupiaki. Zresztą i tak ogromna ilość przypraw sprawiała, że pierwotny smak spożywanej potrawy nie zawsze był do odróżnienia.
Smutny piesek wyjęty z własnego koszyczka
daleko pasztetówka, odległą muzyczka,
wciąż zabiegi doktory wymyślają wredne
paskudy jedne!
W smutku tylko nadzieja podnosi na duchu,
że wkrótce stukot trepów zabrzmi w pieska uchu
i wypisem otworzą się wolności wrota:
wróci do Kota!
Bobiku, brak przecinka gubi sens. Domyślam się, że chodziło Ci o to, że „ogon [gdy] bobrzy, też się nie wydaje zbyt ciepło ubrany”. I z tym kompletnie się zgadzam. W czasie bobrzenia ogon ujawnia swą bezradność i niestrojność, ale przegrzanie go zakołderkowaniem znacznie obniża jakość bobrzenia. Tak niebobrze i inaczej niebobrze. Tertium ogonum non datur.
Na drobne bolączki i na bóle dzikie
nie bierz, jak kiedyś, proszka z krzyżykiem.
Od proszków, maści, wczasów w Tunezji
lepsza jest dawka blogowej poezji.
Ach ta poezja! Doprawdy chce sie krzyczec lub chocby zarecytowac cos z grubej rury.
Kiedy przyjda podpalic dom! albo cos w tym stylu.
Andsolu, może Twój ogon bobrzy całkiem na gółkę (pewnie jeszcze w pełnym świetle i przy dzieciach, co?) ale ja, na polskich biskupach chowany, dobrze wiem, co to są elementarne zasady przyzwoitości, a czasem nawet każę ich ogonowi użyć podczas bobrzenia. 👿
Objawił nam się Królik w wersji bojowej 😉
Króliczku, weź pod uwagę, że w pruskich szpitalach już jest cisza nocna i jak się ją naruszy krzyczeniem poezji z grubej rury, może się Ordnungsamt czepić. 😆
Nie chciałbym do poezyi blogowych wprowadzać ducha konkurencji, któren obcem mi jest i niechętnie widzianem, więc zaznaczam, że następne zdanie wygłoszę nie w celu porównywania i tworzenia hierarchii, jeno tak, o, bo mi wolno. 😈
Gdybym był Mordą, smutnym z powodu osadzenia starego kumpla, nauczyłbym się na pamięć wiersza Tetryka i powtarzał go (wiersza, nie Tetryka) w bezsenne wieczory, za każdym razem, kiedy ja znowu dostanę odsiadkę bez zawiasów. Nie wykluczam, że ten model mógłby wygrać nawet z łyskaczem. 😎
Nie bez kozery te szczelby Królik w piwnicy trzyma. 🙂
Na słowo „poezja” staje mi w gardle po przekładach Hassa. Na dodatek ścięłam się na koniec, i to ostro, z redaktorem tomu, debiutantem w tej dziedzinie. Ciśnienie skoczyło mi niebotycznie. Posuń się, Bobik, bo ledwie dycham.
Wczoraj pojechałam odreagować do Oliwy i tam wpadłam do sklepiku ze starociami. Nie miałam przy sobie kasy, ale przyjaciółka miała. Kupiłam doskonale oprawioną grawiurę Piazza Navona, 80 zł.,i uroczą miskę posrebrzaną – chyba z miedzi, bo ciężka, za marne 25. W stylu art deco. Już gratis dostałam naczynko chińskie, na oko stare. Polecam to miejsce lokalnym, jest na uliczce prowadzącej do targu, obok AGD. Spory wybór i przystępne ceny, właściciel miły. Psy z porcelany też odnotowałam, ale zaliczam je do kategorii petit merde’ów.
A z wierszyków okolicznościowych, to „Pan Bobik był chory i leżał w łóżeczku/ Przychodzi Herr Doctor i szprecha
„Pieseczku”… To powinno się rozwijać jakimś volapikiem polsko-niemieckim. Prusiech w tamtej okolicy ni ma!
Kumo, to nie są wierszyki okolicznościowe, tylko poezja psempatyczna.
Na tę melodię, Kumo, Pan Piesek już chory był: 🙂
https://www.blog-bobika.eu/?page_id=79
Bez wolapiku wprawdzie i bez auszpiku, ale był.
Prusy znajdują się, rzecz jasna, tam, gdzie nam to akurat pasuje. 😎 Tak samo jak Małopolska, Dużopolska, Adyga, Ładoga, Hebron czy Mato Grosso. Jak widać, udowadnianie tu czegokolwiek przy pomocy map lub Wiki mijałoby się z celem. 😈
Stawanie w gardle po przekładach Hassa ma głębokie gard… tfu, głębokie uzasadnienie lingwistyczne. Niemieckie Hass znaczy nienawiść. Dziwić się, że przy takim nazwisku przełożonego z redaktorem nie wyszło buzi-buzi? 🙄
Strajkują górnicy, rolnicy, zaczynają kolejarze i nauczyciele, jeszcze trochę zostało
https://www.youtube.com/watch?v=FYmVUNiZNLY
Liebe Hund Bobik, or sehr geerhte Bobik, ja się szkoliłam w niemieckim przez całe liceum i jeszcze maturę zdawałam z języka Goethego. Dostałam pięć. Coś mi się jeszcze telepie. W języku restauracyjnym nie mam problemów, Heinego z głowy sypnę. Oczywiście, masz rację. Człowiek, z którym się starłam nazywa się Hun… (resztę liter zostawię w ukryciu), czyli jakoś też po psiemu się zaczyna. A Hassa dziadek pochodził z Niemców żydowskiego pochodzenia, o czym mi wnuk opowiedział. Zbiegł do Ameryki w porę.
Po raz pierwszy od dawna zamierzam położyć się przed 2.00. Kołysankę przesyłam.
A propos pieśni masowych, zmory mojego dzieciństwa. Tekst do „Miliony rąk” (tysiące rąk, a serce bije jedno) napisał pewien Krzysztof Gruszczyński, literat. Inny literat osądził, że jest to hymn onanistów.
😀
Śpij spokojnie, Kumo.
Wszyscy spokojnie śpijcie. Nikomu nie żałuję. Tak mnie wspaniale do świata ten szpital nastawia. 😆
Pięknie mi się kończy dzionek,
pięknie się zaczyna,
tutaj zupa z tlenu pluszcze,
tam znowu morfina.
Sny dziwaczne prokuruje
opioid łaskawy,
ale i tak w swym dziwactwie
nie przebiją jawy.
Śni spokojna, śni wesoła
morda Bobikowa,
gdy Morfeusz nad nią czuwa,
w krętych nieco słowach. 😈
I ja Ci, Szczeniaczku posylam wszystkie dobre mysli durch Nacht und Wind.
Do zobaczenia na kawie.
Do zobaczenia, Ago.
A tu: przyganial kociol garnkowi:
http://www.theguardian.com/world/2015/feb/11/pope-francis-the-choice-to-not-have-children-is-selfish
Franciszek sam wybral nie miec dzieci.
A może by tak wykraść Bobika ze szpitala? Grupowo, z krzykiem. Coś w stylu „Puszczaj Piesa czyli pierwszy zajazd na Prusiech”?
„Children are a gift”?? A może przed takimi oznajmieniami zrobić by tak drobny risercz na rynku? Wiem coś o tym i mogę mu służyć z pomocą i nawet nie będę się domagał odznaki papieskiego szambelana.
Ze wszystkich domowych sprzetow najbardziej nienawidze odkurzaczy. I mam racje. Tu jest opisana bestialska napasc odkurzacza na wlascicielke:
http://www.theguardian.com/world/2015/feb/09/south-korean-womans-hair-eaten-by-robot-vacuum-cleaner-as-she-slept
Dzien dobry 🙂
Kawa
Herbata
Dzień dobry poranna zmiano 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=U6iZmJSZvQc
Dzień dobry 🙂
A kiedy zechcą
odebrać Ci,
Twą pasztetówkę
Piesku!
Niech wpierw
miarkują,
że Koszyk wnet,
przerobi ich,
na żółto i na niebiesko! 👿
Dzień dobry 🙂
Och, porwijcie mnie, porwijcie, bo same przygotowania do tej akcji to może być niezły szpas. 😆
Na końcu całkiem źli mogą zostać oddani na pożarcie odkurzaczom, średnio złych Jagoda przerobi na tęczę, a dobrym w nagrodę Mordka uściśnie łapę i wręczy koktajl z parasolką. No, po prostu będzie jak w westernie. 😈
Jeśli western, to może w samo południe? Do tego czasu trochę się rozbudzę i wzrosną szanse, że nie zagmatwam za bardzo akcji. Albo w porze obiadu: wjeżdżają porcje, wyjeżdża Pies.
Do tego potrzeba siedmiu wspaniałych, w tym Serb, Bośniak, Albańczyk i homoseksualny weterynarz 😎
Dzień dobry 🙂
Skompletowanie siedmiu wspaniałych trochę potrwa 🙄 Dla zmylenia przeciwnika proponuję negocjacje 😎
Spróbujcie przekupić i wciągnąć do akcji Panią Renię. 😎
Pani Renia jest fachową siłą sprzątającą szpital, więc niby teoretycznie należy do Tamtych, ale widać, że jej sympatie lokują się po stronie pacjentów. Może mi przemycić gryps, a nawet zagadać otwartym tekstem, bo tych naszych pszgżbższcz i tak nikt nie rozumie. 😈
Wygląda na taką, która da się przekupić pudłem mieszanki krakowskiej albo ptasiego mleczka, ale kto wie, może nawet dla samej idei zgodziłaby się być naszą agentką. I dla dobrej ksywki, np. Hanska Kloska albo co. 😈
Spokojnie, powoli, gorące głowy 😎 To musi być porządna, wywiadowcza robota. Agent ideowy to bardzo dobre rozwiązanie, ale musimy też wiedzieć coś o słabościach kandydatki, żeby móc ją Szantażować, gdyby chciała się ostatniej chwili wycofać. Ty, Bobik, na wszelki wypadek, ograj ją w oczko albo makao. Niech ma chociaż jakieś długi hazardowe.
Ja mogę w oczko albo w zechcyka. Do Makao jest bliżej Smokowi, niech on ogrywa. 😈
Ale myślę, że w tym przypadku i bez długów hazardowych by poszło. Pani Renia jest zawsze tak starannie ufryzowana, że w razie czego wystarczy przyłożyć lufę do skroni jej ulubionego fryzjera. 😎
Ok, oczko, zechcyk – Bobik. Makao – Smok. Agent o najbujniejszej czuprynie idzie do fryzjera.
Brakuje nam tylko solidnego wyszkolenia, ale nie ma czasu na specjalne kursy. Tak na szybko, pozostaje czytanie Ludluma.
a w czym Was wyszkolić? 😎 😎 😎 😈
Mnie można zacząć szkolić od podstawówki. Zapomniałam, jak się gra w tysiąca i durnia 🙁
w podstawówce gra się w tysiąca??? 😯
Ja proszę o szkolenie z garoty. 😎 A konkretnie, jak przypaloną garotę domyć bez wydania z siebie ostatniego tchu. Bo jakoś głupio by tak było przeżyć szpital, przeżyć porwanie, nie paść nawet ofiarą Rydzyka, a potem się przejechać na głupiej garocie. 👿
Garota? Kogo Bobiku chcesz dusić i przypalać? 😯
Foma, prawdę powiedziawszy grało się w przedszkolu, znaczy w wieku przedszkolnym 😳
Garota może się upaćkać, ale przypalić? Od czego?
Jeśli duszony jest gorącokrwisty, to garota może się i upaćkać, i przypalić 🙄
Bobiku, tak szczerze, czy domywanie naczynia po przypalonej garocie jest potrzebne w szpiegowskim fachu? 😕
Bo gra w karty i owszem, przydaje się https://www.youtube.com/watch?v=_dm3L5hZeY8