Zakopany skarb
– Nie przypuszczałem, Bobik, że jesteś taki! – warknął Dobry Kumpel, wyszczerzając uzębienie bynajmniej nie w przyjaznym uśmiechu.
– Że jestem jaki? – przeraził się Bobik, który jako żywo nie przypominał sobie żadnych świeżych towarzyskich przewin.
– No… taki. Egoista. Sobek. Chytrus. Nieużytek. Może coś jeszcze, tylko chwilowo mi się słownik synonimów wyczerpał.
– Ale co ja ci zrobiłem? – jęknął zmartwiony szczeniak. – Masz może jakieś uzasadnienia dla tej niepochlebnej opinii, czy szczekasz tylko tak, o?
– To trzeba jakichś uzasadnień? – zdziwił się tym razem Kumpel. – Myślałem, że opinię wystaczy na fejsbuku albo innym portalu wyrazić i już jest wiążąca. Ale jak się domagasz, proszę bardzo, mogę ci powiedzieć. Pytałem cię wczoraj wieczorem, czy nie masz jakiejś kości, bo okropnie potrzebowałem zagryźć robaka, to rozłożyłeś łapy, że niby nic, pustki w spiżarni i nawet żadnych widoków na kość w najbliższej przyszłości. A dziś rano Jamnik przyuważył, jak coś wlokłeś w zębach i zakopałeś tam gdzie zwykle, pod krzakiem bzu. Nie trzeba być nadmiernie bystrym psem, żeby wykombinować, co i przed kim chciałeś ukryć.
– Fakt, nie będę ukrywał, że ukryłem – przyznał się zmieszany nieco Bobik. – Ale naprawdę nie przed tobą. Przed Guglem, Amazonem i innymi takimi. To miejsce pod bzem jest tak daleko od Sieci, że wydało mi się bezpieczne.
– Nie wmówisz mi, że Gugiel jest zainteresowany twoją kością – wycedził nadal nieprzekonany Kumpel.
– Ależ jasne, że by był, gdybym ją miał! Tylko że ja wcale nie kość schowałem. Jak pragnę pasztetówki, kością na pewno bym się z tobą podzielił.
– To co właściwie schowałeś? – zaciekawił się Kumpel.
– Dobra, zdradzę ci – westchnął Bobik – ale w Sieci nie piśnij o tym ani słówka. Prywatność swoją zakopałem, bo nią rzeczywiście nie miałem ochoty z całym światem się dzielić. Znaczy, gdybyś ty mnie poprosił, to mogę kawałek odkopać i ci dać. Ale ten Gugiel już się jej dosyć nachapał i wciąż chce więcej, a ja dłużej nie mam zamiaru mu życia ułatwiać.
A skoro Foma oferuje szkoleniowy koncert życzeń, to ja bym chciała wziąć udział w następujących kursach:
Jak Skutecznie Unikać Obowiązków
Jak Pozostać Fit bez Ćwiczenia
Jak Zmieścić Większą Zmywarkę w Miejscu po Mniejszej Zmywarce
Jak się Wyspać bez Tracenia Czasu na Sen.
Ostatnio jak dusiłem Herr Schweinebratena, ksywa Karczycho, garota mi się przypaliła nawet dość mocno (fakt, nie była teflonowa, bo na takie fanaberie nasza Centrala nie chce przydzielać środków 👿 ). To jest w szpiegowskim fachu błąd rudymentarny, bo zapach od razu zdradza punkt kontaktowy. 👿
Szorowaniem garoty lepiej obarczyć nowych kadetów, czyli nowy narybek, czyli koty 😈
Była taka gra „d.pa biskupa” – w sam raz dla nas. 😎 Co prawda, nie pamiętam ani ćwierć zasady, ale zasady nie chleb na zakwasie, można je wyprodukować od łapy. 😉
Vesper, czy w tym kursie o wyspaniu będzie poruszany temat „Jak się Wyspać z Igłami Sterczącymi z Pleców?”. Bo na razie głównie ten dział wysypialnictwa mnie interesuje. 🙄
Tu by należało pójść na kurs do jeża albo innego jeżozwierza 😎
Była, pamiętam! Znaczy, nie pamiętam jak się w to grało, ale pamiętam, że było śmiesznie.
Jakiś dziwny ten pokier.
Ja na trzecim ze szkoleń pójdę na wagary, ale pozostałymi też byłabym mocno zainteresowana.
Bobiku, o ten kurs należy pytać w Dziale Joginów i Fakirów
Pamiętam, że tę „d.pę biskupa” głośno się wykrzykiwało, co dostarczało szalonej uciechy przede wszystkim dziatwie i młodzieży, ale również starszyzna nie wydawała się na uroki biskupiej sempiterny całkiem obojętna. 😛
Psy i igły to jest wyraźnie wrażliwy temat 🙁
Tutejszy kontrwywiad chyba się zorientował, że w coś jest grane. 😯 Już mi ze znaczącym naciskiem zapowiedzieli, że oni mnie teraz Prześwietlą… 🙄
Bobik, coś musisz zeznać, bo Ci nie dadzą spokoju.
Przypalone garnki wszelkiej masci odszorowuje sie bez wysilku gotujac w nich przez 10 minut tableke do zmywarki elektrycznej. Przy bardzo duzym przypaleniu 😳 czasami nalezy zabieg powtorzyc.
Srodki do zmywarek, znacznie ostrzejsze niz zwykly zmywacz naczyniowy, dzialaja pod wplywem wysokich temperatur.
Confess, Bobik, confess 😎 Nie czekaj na hiszpańską inkwizycję.
Chociaż… Oni torturują poduszkami, to może wolisz? 😉
Mówiłam, że do szorowania garoty najlepiej nadają się Koty 😉
że wylizują? a jak nie puszcza to pazurami? 🙄
Ojejku, fatalna wiadomosc! Podobno Pan Bog przemowil i kazal nie podpisywac konwencji antyprzemocowej.
Chyba pierwszy raz dal Glos od czasu slynnego spotkania Mojzesza z Krzakiem Gorejacym. Moze wrocil wlasnie z dlugiego urlopu, spojrzal na ziemie i doszedl do wniosku ze jest jedna sprawa nie cierpiaca zwloki i jest to konwencja o zakladaniu schronisk dla maltretowanyh zon. Verbotten, apparently.
A bezpośrednio przemówił, czy przez jakieś medium? Nie daj Boże polskojęzyczne?
P.Bg przemowil biskupem Decem.
A jak ktos ma jakies watpliwosci, to niech sobie gembe wyszoruje mydlem, jak mowila babcia jednego mojego kolegi.
Przez gorejącego miłością biskupa
A nie, jeśli bp. Decem, to wszystko w porządku.
jak pierwszy raz? a Joanna d’Arc to zwidy miała? 🙄
Jasne, że Joanna miała zwidy. Przecież nie tylko gadała z Bogiem, ale jeszcze do Anglików miała jakieś wąty, a to może być wyłącznie efektem utraty kontaktu z rzeczywistością. 😈
Gdyby miała pod ręką Mordkę, on by ją zaraz ustawił do pionu w sprawie tych Angoli, ale trudno, żeby piętnastowieczne żabojady miały taki serwis psychologiczny jak my tu na blogu. 😆
Nie chojrakowałem, ale udało mi się niczego naprawdę ważnego nie zdradzić. Powiedziałem im tylko, że najlepsze kasztany są na placu Pigalle. 😎
Wyobraźcie sobie, że te palanty w ogóle o tym nie wiedziały i zdawało im się, że naprawdę wydarli ze mnie informację top secret. 😈
Za to serwis psychologiczny mamy super top. 😀
czyli J-23 dalej nadaje?
Na pewno nadaje B-23. Do de biskupa bądź biskupa De. 😈
biskup.de czyli niemiecki biskup 😕 🙄
Ech, Foma, życzyłbym Ci w Twojej diecezji biskupa.de, nawet takiego uważanego za konserwatystę. 😆
Przez pracę spóźniłem się na 15.10 do Yumy
Bobik, śpij na brzuchu
Bobiku, mój były biskup był z takich de. może to kwestia sąsiedztwa, bo to mój sąsiad ;] albo tradycji, bo w końcu wśród zakamuflowanej opcji mieszkam ;]
Gdybym potrafił całkiem zrezygnować z oddychania, już dawno bym przeszedł na spanie brzuszne. Ale z oddychaniem ono u mnie jest jakieś niekompatybilne. 🙁
No widzisz, Foma, różnica jest taka, że w PL biskup.de jest już, jak piszesz, były, a do DE biskup.pl nie ma co na saksy jechać. 😈
ci nasi kiedyś jeździli, ale to jeszcze za rfn-u było 🙄
Bobiku, czy to nie Ty, aby, nasłałeś na mnie swojego negatywa? 🙄
Strasznie na mnie szczekał, kiedy szłam na spacer, Twój, biały jak śnieg, duplikat 😯 A że obmyślałam była wtedy o zaszlachowaniu dla Ciebie tłustego cielca na tłusty czwartek, to teraz nie wiem, czy mi w ten sposób jakiegoś przesłania nie przekazywałeś 🙄 Tyle, że nie potrafię kompletnie wyrozumieć czy chcesz tego tłustego cielca czy wolisz kasztany 🙁
Wybieram się niebawem na Synaj. Wpiszę sobie w plan marszruty spotkanie z Krzakiem Gorejącym i wypytam go detalicznie na okoliczność de.be. 😎 😉
Słusznie szczekał, Jagodo. Przekazywał wiadomość, że chcę cielca nadzianego kasztanami i grzybami. 😎
Ale nie kapuję, dlaczego agenta Negatywa nie zrozumiałaś? Czyżbyś zgubiła kod do szyfru? 👿
Z Krzakiem Ognistym ja już właściwie wiem jak było, tylko nie bardzo mam siłę to teraz opisać. 🙄
Bobiku,
zawsze Ci jeszcze pozostają dwa (chude?)boczki. Do spania.
Chude, chude i na dodatek nie bardzo pozostają do spania, ale już mi się strasznie nie chce wyjaśniać dlaczego. 😉
Ciekawi mnie, Jagodo, czy klasztor sw, Katarzyny na Synaju funkcjonuje i czy uda Ci się go zwiedzić.
Kiedy ja tam byłam ładnych parę lat temu, to akurat był dzień, może piątek, kiedy klasztor był niedostępny, a i tak niewaiast nie wpuszczali.
Teraz czytam, ze władze egipskie nakazały zamkniecie klasztoru, a wcześniej, ze pobożni mnisi używali najstarszych ksiąg świata na podpałkę, bo zbutwiały.
Serce się kroi, ze nikt koło tego się nie krząta i nie ratuje.
A gdzie ja Ci teraz znajdę kasztany? 🙄
Fakt, kota zostawiłam w domu 😉
Siódemeczko, sprawdzę jak jest teraz. Siedem lat temu był dostępny. Łooo, matko, to już siedem lat minęło? 😯 Musi być w tym jakiś przekręt 👿
Tkwię w beczce z ropą i nie wygląda na to, żeby mi się udało z niej szybko wyleźć. Nie da się wykluczyć, że też będę potrzebowała jakiejś westernowej akcji. 😉 Ze wszystkich sił staram się nie myśleć o Krzaku Gorejącym, ale mi tego nie ułatwiacie. Tyle pytań…
Ps. Strasznie śmierdzi w tej beczce. 🙁
Z własnej woli tam wlazłaś, czy ktoś Cię wsadził za zasługi?
Haneczko, w punkt. Za zasługi. 👿
Aga,
za kilka dolarów więcej ktoś Cię wyciągnie. Tymczasem wdychaj tylko co drugi raz 😎
Ago, może jednak zacznij omdlewać, bo jak zobaczą, że sobie radzisz (co drugi raz 😉 ), to wsadzą Cię do kilku beczek naraz 😕
Nie rozumiem. Jak księgi zbutwiały, to chyba ich używano jako butów, a nie na podpałkę? 😯
Czy każdy, kto ma zasługi, obowiązkowo musi do beczki? 🙁
To by było nawet w porządku, Bobiku, gdyby to była beczka śmiechu. 🙄 Haneczka znowu przy racji. 😉 Daję sobie jeszcze pół godziny, a potem idę do domu i już. 👿
Żebyż to jeszcze była beczka z koniakiem albo czymś w podobie…
Ago, pół godziny. Do domu ❗
Bobiczku, z tym zasypianiem brzusznym to mam jeden sposób – wyobraź sobie, że jesteś mną. Bo ja niemal wyłącznie na brzuchu zasypiam, tak już mam 😈
Albo jeszcze lepiej, wyobraź sobie, że jesteś psem. Bo one też przeważnie zasypiają na brzuchu. Choć czasem na boku. Ale przeważnie na brzuchu 🙄
Do czego by to doszło, gdyby tak każdy bezkarnie mógł sobie wyobrażać, że jest Kierowniczką? 👿
Uważam tę ideę za tak wywrotową, że już jednak wolę sobie wyobrazić bycie psem. 😆
markot, patrząc na ten obrazek od Ciebie (13:07) aż się zapłakałem od myślenia co zostało z tego jeża.
Ja też jestem brzuszna, Bobiku. Możesz sobie wyobrazić, że jesteś brzuszną mną, zupełnie bezkarnie 😉
Ja to bym chciała wiedzieć, czy Aga dodreptała do domu i czy z beczką czy bez beczki 😐
Właśnie dotarłam. Beczkę nadałam mailem poleconym na adres szefostwa. 😈 A sama pójdę się chyba wytarzać w truskawkach. 🙂
Wyprawy na Synaj co siedem lat wyglądają mi podejrzanie biblijnie. 😉
Andsolu,
nie płacz już, chyba że nad nieostrożnym pieskiem. To było bliskie spotkanie z jeżozwierzem. Jego kolce się regenerują 😎
Do truskawek dorzucę Ci prawie szampańskie bąbelki. Ciągle mi się po domu pałętają 🙄
Czy szefostwo, skutkiem maila, teraz ropa nagła zaleje 😈 ?
Ja szefostwu specjalnie źle nie życzę, ale jeśli już ktoś ma spać w beczce z ropą… 😉
Szefostwu, baryłkowych snów.
Bobikowi, snów o brzusznych.
Nam, snów o dobrych snach.
Dzień dobry,
Oddaliłem się na dni kilka, a tutaj Bobik wpadł w jakieś dziwne, białe, kłujące towarzystwo! Będę trzymał aż do siności palców, żeby się z tego szybko i bez żadnych strat wydostał. Może pomoże.
Bobiku – zdrowiej czym prędzej. 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Nareszcie przyzwoita kawa!
Dzien dobry 🙂
Herbata
Dzień dobry 🙂
Do takiej herbaty, to tylko na kolanach 😉
… albo godnie czekać w łóżku 😎
Wreszcie słońce za oknem. 🙂
Dzień dobry 🙂
Ja swoją część roboty wykonałem. 😎 Pani Renia została zwerbowana. Nawet jej w to oczko na razie nie musiałem ogrywać, bo ideowość aż jej z uszu kipiała, ale wiem, że na dłuższą metę bez Haków nie ma porządnej siatki, więc jeszcze ogram, obiecuję.
TW Renata ze źródeł zbliżonych do dyżurki zdobyła informację, że dziś wieczorem posterunki szpitalne zostaną wzmocnione, w związku ze zwyczajowym w karnawale napływem alkoholowych półzwłok. Może to poskutkować przesunięciem sił i środków na odcinek wysunięty, czyli w efekcie prowadzić do osłabienia obronności odcinka, na którym jestem trzymany. Weźcie to pod uwagę przy konstruowaniu Planu.
Nowo zwerbowana TW posiada zapał, szybko się uczy i przejawia własną inicjatywę. Wychodząc dziś z pokoju zasalutowała, po czym konspiracyjnym tonem syknęła od drzwi „Agentka Renata odmeldowuje się do dalszych zadań. Nikomu ani słowa!” Oczywiście nie omieszkałem jej na to poinformować, że najlepsze kasztany są na placu Pigalle. 😈
Nie samymi kasztanami żyje człowiek i Pies.
Dali Psu chociaż kawalątek pasztetówki, czy trzymają o suchym pysku 👿 ?
Jakieś tam żarcie dają i choć dobrym trudno je nazwać, to jednak skłamałbym też mówiąc, że wzbudza obrzydzenie Ot, zeżreć, zapomnieć… 🙄
Haneczko, antyteza szpitalnego sniadania musi byc przegieta w druga strone 😉
Dzień dobry.
Bobiku, podrzucam zupę-krem z brokułów i pasztet domowy. Czymam!!!!
Słusznie, Lisku. Przeginaj 🙂
Ja też chyba trochę przegiąłem z tym niewzbudzaniem obrzydzenia. Dotąd tak było, ale dziś, ciamkając smętnie burą, niesłoną, podejrzaną paciaję, która obok jakiejkolwiek przyprawy nigdy nawet nie stała, jednak coś w rodzaju obrzydzenia poczułem.
Nie pamiętacie, za co to ja tak uwielbiam szpinak? Po skonsumowaniu tego ohydztwa za Chiny nie mogę sobie przypomnieć. 🙄
Dobrze, że chociaż jest pasztet od Mar-Jo dla pocieszania się. 🙂
Dzień dobry 🙂
Bobiku, ja też trzymam, wszystkimi łapami!
Lecę do Makao, ukryję się w tłumie smoków gromadzących się przed świętami, będę czekał na wiadomość 🙂
Na poprawę nastroju 🙂
https://scontent-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-xap1/v/t1.0-9/1450153_10200147109516981_5584652866882811730_n.jpg?oh=9185a8f42eb834b70a599291e8b1f397&oe=558FAAEE
Oni tak specjalnie, żeby nikt nie miał ochoty się zadomowić 😉
Czekam na haslo, Bobiku. Ze swej strony komunikuje, ze trzy rozowe jaskolki przelecialy nad Buenos Aires.
Ja placze z zimna. Jest -24C i wilgotnosc ok. 80%, a ja wychodze do pracy. Ide najpierw rozgrzac samochod. Ach, Makao, jerozolimskie burze piaskowe, warszawskie sloneczko, jakie to dzisiaj dla mnie atrakcyjne…
Biedny Królik 🙁
Marudziłam rankiem przy naszych nędznych -2 😳 Człowiek zapomina czasem, jak mu dobrze z małymi minusami i przaśną fasolówką na obiad 😳
To jest specjalna strategia do zniechęcania psów.
Na Bobiku od razu się poznali 😎
Minus 24 u krolika? To może rozszerzymy naszą misję i po wykradzeniu Bobika porwiemy i krolika?
Dobry pomysł, andsolu. Bobik jest w szponach instytucji totalnej, a Króli w okowach mrozu. Uwolnić ich!
A jak już uwolnimy pilnie potrzebujących, to czy ktoś mógłby uwolnić mnie? Spod terroru Kota który Ciągle Chce Wychodzić na Dwór aby Polować na Ptaszki? Dziś wypuszczałam dziada o 3.40 👿
A co powiesz o terrorze dwóch Kotów, które chcą wchodzić o piątej 👿
Kota się wypuszcza idąc spać i wpuszcza po wstaniu. Chyba że mróz poniżej -5, wtedy o 3:40.
Nie Tego Kota, Markocie. Tego Kota należy wpuszczać i wypuszczać, kiedy On sobie życzy, bo jak nie to:
drze mordę
łomocze drzwiami
drapie w rolety
wskakuje na parapety i zeskakuje z hukiem
włazi na łóżko i drze się tuż przy uchu
Tylko patrzeć, jak wyciągnie kij do baseballa, jak kot Simona.
Haneczko, nie wiem, czy jeden więcej robiłby aż taką różnicę. O 3.40 nie ma większego znaczenia, czy wypuszcza się do ogrodu jednego kota, czy dwa.
I tak było, ale pan mąż rozbestwił 🙄
U nas działa tylko jeden. To Kocica wali w drzwi i wiesza się na klamce. Junior spokojnie czeka na efekty 😎
To niech Pan Mąż wpuszcza 😉
Mój Kot wie, że go nad ranem nie słyszę, to tylko przeze mnie przelatuje galopem w kierunku właściwego ucha 🙄
Ludzie nie mają futra, miękkich łapek i ogona.
Boją się myszy i śpią za mało.
Takie absurdalne stworzenia musi się po prostu lubić.
(Wolfgang Amadeusz Goethe – kocur)
I wpuszcza, Markocie. Ja jestem czynna od szóstej 🙂
Kota nigdy i pod zadnym pozorem nie nalezy wypuszczac w nocy z domu. Zwlaszcza zimowa pora, gdy inne zwierzeta, dzikie i bezdomne sa glodne. Gdy tempertura spada, gdy kierowcy zle widza. To sie zawsze konczy nieszczesciem.
Zaden kot nie lubi aby mu narzucac regulamin wychodzenia. Ale przyzwyczaja sie bardzo szybko, ze gdy sie robi ciemno , pozostaje w domu. I nawet jesli sie czasami poawanturuje, to lepsza awantura niz rozjechany czu pogryziony kot.
No to mój się właśnie odzwyczaił. Bo zwyczaj był taki, że wieczorem już nie wychodzi. Jak kiedyś zwiał, to mąż chodził w piżamie i z latarką po ulicy i wołał zbiega. Jego Lordowska Mość wylazł niespiesznie z jakiejś bramy i wprawdzie niechętnie, ale jednak wrócił do domu. A teraz jakieś licho w niego wstąpiło.
Koty miewaja okresowe napady domagania sie wychodzenia o niedozwolonej porze. Moze jakis nowy sasiad sie pojawil i wlazi na nie swoj rewir, wiec nalezy rewiru pilnowac.
Ale zamkiem od drzwi wysciowych Kot nie zawiaduje.
Ptaszki się pojawiły. I jak zaczynają świergolić o 3.00, to się zaczynają lamenty, skakanie, drapanie, łażenie po nas:evil: Trzy noce wytrzymałam, ale teraz mam powyżej uszu 👿
Val McDermid – The Grave Tatoo – wow wow! O polowaniu na manuskrypt W. Wordswortha (tego romantyka od zonkili) podyktpwanego przez glowniego buntownika z okretu marynarki brytyjskiej Bounty. Przy okazji czytelnik bardzo sie duzo dowiauje o slynnej Bounty Mutiny, jesli dotad go to malo interesowalo oraz o kolonizacji Tahiti :oops:.
Bardzo, bardzo polecam. Nie sposob sie oderwac.
No, kurka wodna. Po raz drugi w ciagu 48 godzin maturzysci z GW pisza „w skutek”. Nie wiem dlaczego mnie to tak wscieka, ale jestem gotow rzucic sie do gardla!
No dobra. Coś niemrawo idzie ta konspiracja, więc zrobimy tak.
Dzisiaj o 23.58 czasu lokalnego kilku agentów udających pijanych (no, może nie do końca udających, ale oni są szkoleni) wszczyna awanturę w głównym wejściu do tego Krankenhałsu. Odpowiednio wcześniej TW Renia przebiera Bobika za odpad pooperacyjny i oboje czekacie przy wejściu od podwórka. Minutę przed północą pojawi się wąsaty agent w ucharakteryzowanym samochodzie i przeprowadzi ewakuację.
Hasło: Nie będzie Niemiec.
Odzew: Pies go chędożył.
W miarę możliwości unikać pozostawiania zwłok. W razie jakiegoś niepowodzenia ponawiamy akcję jutro, pora ta sama, hasło będzie zmienione, informacja tu za 24 godziny.
Bez odbioru. 😈
Kocie, tych maturzystów to tak, żeby od razu nie zagryźć, niech się trochę pomęczą. 👿
Ja nie chce ich meczyc. Ja chce ich UPOKORZYC!
Gdyby ktoś miał potrzebę zostać sponsorem, to jest okazja:
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,17400160,Przy_absurdalnej_trasie_z_barierkami_stanie_droga.html#Czolka3Img
Świetnie, Wodzu! To ja się już zbieram do domu, przez sklep, żebym o 23:58 mogła przekonujaco udawać. 😎 Czy mogę, genderowo, być agentem As-dur?
😆
Myślę, że plan Wodza to jest Bardzo Dobry Plan. Oczywiście w najbliższych dniach on się powieść nie może, bo przy karnawale nawet odpad pooperacyjny będzie podejrzewany, że jest przebierańcem, ale przecież nie o to chodzi, by złowić króliczka… itd.
A Króliczkowi współczuję niebywale, bo mróz należy dla mnie do podstawowego zestawu tortur. 🙁 Koniecznie trzeba Królika wyrwać z tych cholernych okowów i Koci Personel musi wyrazić zrozumienie, że zostanie uwolniony dopiero w dalszej kolejności. 👿
Nie, to by zaraz nas zdekospirowało. Działamy w Prusiech, więc As-Dur.
W takim razie idę na zwiad. Będę się kręcić w pobliżu, w piżamie, z latarką, wołając kota. Jeśli zobaczę, że ktoś nas śledzi, założę szlafmycę. To będzie sygnał do wstrzymania operacji.
Czekając na godzinę „P” przypomniałem sobie, że chyba z okazji wesela wklejałem piosenkę o piciu wina i narzekałem, że na jutubie są tylko wykony marne i średnie. Teraz znalazłem bardzo dobry, o proszę.
https://www.youtube.com/watch?v=VDqd8dQHEIE
Zamiast szlafmycy proponuję dmuchnięcie w wuwuzelę albo jakąś trąbkę o przeraźliwym dźwięku. To są w tej chwili utensylia, które nie wzbudzają najmniejszych podejrzeń. 😈
Vesper, tylko po niemiecku do tego kota! Żebym potem nie musiał organizować wymiany agentów na jakimś moście.
Idę piesy odcedzić. Bez odbioru.
Jesteś pewien, Wodzu, że po niemiecku? Kto uwierzy w niemiecką frau biegającą w piżamie po nocy i nawołującą swojego kiciusia. Już chyba lepiej po angielsku. Albo po francusku.
Nigdy nie zapomnę plakatu za PRL, rozlepianego późną jesienią: „Lenin w październiku” I dopis odręczny: „A koty w marcu”.
Vesper, Twój kot już ma pełnię marca. Ptaki świergolą, przebiśniegi się przebijają. Co tu się dziwić?
Znowu dzisiaj coś do mnie szczekały dwa Bobicze Negatywy. Jeden większy od wczorajszego a drugi całkiem mały.
I znowu nic nie zrozumiałam, bo byłam bez kota 🙁
Na akcję melduję się z latającą miotłą 😎
W styczniu słonie,
w lutym konie,
w marcu koty,
w kwietniu psy,
w maju my 😉
Agentka Vesper: po niemiecku z francuskim akcentem.
Tak toczna!
No co Wy, no co Wy? 😯 Te Prusy są w Nadrenii-Westfalii, a to ma pewne historyczne konsekwencje. Francuzi bywali tu okupantami, więc jak nocą wyleci jakaś Francuzka w szlafmycy i zacznie się dramatycznie drzeć Fürkooo! Fürkooo!, to ludziska pomyślą, że się jeszcze od Napoleona ukrywa i po żurnalistów polecą, a do czasu ich przybycia będą trzaskać słitfocie i selfies. Tylko tego nam potrzeba! 👿
Angielka już prędzej. Anglicy wprawdzie okupantami też w tej strefie byli, ale całkiem niedawno, więc jeszcze im się pamięta, że dbali o ogródki, a w ogóle miasteczko z nich nieźle żyło. Czyli szlafmyca może zostać, tylko wołać trzeba flegmatycznie i raczej coś w rodzaju „Ferkołt, łerarju maj dija?” 😎
Ok, to mogę bez ćwiczenia 😎
Melduję, że byłam w piekarni, a następnie w mięsnym. Jeden bochenek chleba już wydrążyłam i nafaszerowałam pasztetówką. Bobiku, jak mam spreparować dwa pozostałe?
W jednym mielone, w drugim salceson (tylko cienko krojony, proszę). Uwagę strażników można odwracać przy pomocy Brahmsa, który w Prusiech zwykle wywołuje postawienie oczu w słup, ukośne uniesienie głowy ku górze, a następnie wykrztuszenie refleksyjno-lirycznego oh ja… ja!
Oczywiście można się walnąć i trafić na wielbiciela Kraftwerku, więc plan B też trzeba mieć. 😎
A może tak: w drugi bochenek zapakuję butelkę Kölscha. Bobik się uperfumuje, potem pójdzie na jakiś inny oddział, gdzie go nie rozpoznają i poinformuje, że przebrał się za chorego, po czym jacyś kawalarze przebrani za pielęgniarzy przywieźli go do szpitala. Siedzi tu już kilka godzin, strasznie mu się nudzi, bo nie ma tu żadnych innych przebierańców i nie udało mu się znaleźć kroplówki z Kölschem, więc może by mu ktoś wezwał taksówkę? Bo jak nie, to on się chyba przebierze za lekarza i kogoś zoperuje, żeby się wreszcie coś zaczęło dziać. 😈 My będziemy przebrani za taksówkę, oczywiście. 😎
Co do planu B: a może być Rammstain? To już ćwiczymy. Jest nawet „głos” dla Kotów. 😛 https://www.youtube.com/watch?v=Ons51dVzOMY
Gdyby był potrzebny ktoś pałętający się bez ładu i składu, w celu odwrócenia uwagi, to się zgłaszam. Dodatkowo mogę mówić w kilku językach i w każdym niedobrze 🙄
Naszło mnie dzisiaj na tego eleganta:
http://www.wine-searcher.com/find/mumm+co+sekt+elegante+trocken+dry+germany/1/-/-/a/26
wrzuciłam o odpowiedniej porze do zamrażarki i czekałam na umówioną sąsiadkę. Czekając na nią zajrzałam do Onetu. A tam papa Franek mówi, że nieposiadanie dzieci jest egoizmem. Dzwonek, otwieram i cytuje papę. Sąsiadka pyta czy miałam widzenie z PB. Grzecznie tłumaczę, że z Onetem. I pytam czy napijemy się szampana. A ona na to: skąd wiesz? A co? A to, że zostanę babcią?
No to wypiłyśmy eleganta i nie tylko, za cztery pokolenia.
Mogę robić za osobę w stanie wskazującym 😉
Niestety, Ago, Twój plan ma pewną zagwozdkę. Podczas karnawału niemożność znalezienia kroplówki z Kölschem jest kompletnie niewiarygodna i zaraz ktoś pozna, że to ściema. W Kolonii to już profilaktycznie całe miasto do rzeczonej kroplówki podłączono:
http://www.rhein-eifel.tv/koelsch/koelsch_bier_dom.jpg
Ale poćwiczyć Rammstein zamiast Brahmsa ma sens. Narybek szpiegowski ponoć najlepiej werbuje się w niszach. 😈
Dobrze, niedobrze, Haneczko, ale założę się, że w każdym języku znowu będziesz miała coś do powiedzenia – krótko i trafnie. 🙂
No to chlup w Jagody dziób – za pokolenia! 😎
Bardzo, że tak powiem, brzemienny w znaczenia i skutki toast – całe szczęście, że nie ja tu jestem odpowiedzialny. 😆
W niektórych to nawet bardzo krótko 😆
Czyżby papa Franek kontynuował bogatą tradycję dzieciatych papów? Bo o egoizm go nie posądzam 🙄
Jakby był potrzebny większy transport, to dysponuję prawem jazdy na perpedesa z przyczepą. Pojazd zakamuflowany jako wąż karnawałowy marki polonez wjedzie w każde pomieszczenie 😎
Markocie, wjechać to mniej niż połowa sukcesu 😉 Wyjechać też dasz radę?
No jasne 😎 Nie znam pomieszczenia, z którego by nie wyrzucono napranego* perpedesa z przyczepą 😎
*naprany = voll (niem.)
Perpedes przebrany za węża może w razie czego kusić pielęgniarki, odwracając tym samym ich uwagę. Dawać go tu! 😎
A ja właśnie skończyłem się znęcać nad dwoma Niemcami! O!
W dodatku nieżywymi od dawna. Jeden Hornbostel, drugi Sachs, straszne marudy i, excusez, męczydupy. 😈
To dawać tu następnych. 😈
Marudnych Niemców czy napranych perpedesów? 😈
Podwieziem wszystkich 😎
Wiedziałeś, Bobiku, że te Niemce nawet cienką kawę sklasyfikowały jako instrument muzyczny? 😯 Lury brązowe to ja nazywam brown water 🙄
Czy ktoś tam uwiecznia z ukrycia tę akcję stulecia?
Tam piszą, Markocie, że Lury miały duże znaczenie w kulturze północnej Europy. Dlaczego w czasie przeszłym? Nadal mają. Co uświadamiam sobie szczególnie podczas wszelkich podróży na południe. 🙄
Siódemeczko, przecież nie możemy się dekonspirować uwiecznianiem. 😎
To co będą oglądać przyszłe pokolenia?
Dla przyszłych pokoleń nakręcimy film paradokumentalny, dzięki czemu będziemy mogli to przeżyć jeszcze raz. 😉
Lury występują też na północy, na Kaszubach. Pół łyżeczki na szklankę wrzątku i oni to uważają za wielki delikates. 🙄
Coś we mnie wrzasnęło, kiedy w najnowszej „Polityce” zobaczyłam reklamę Skody wlepioną w środek artykułu o Boko Haram. Dobry smak, czy obłuda? Zasnę nie wiedząc.
Psy, koty, węże, narybek. Jeszcze jakiś dziób po drodze się przytrafił. Widzę tu robotę dla weterynarza. Wyciągam z szafy dwie najbardziej zakurzone i zaśniedziałe żanety, wrzucam na grzbiet kufajkę, a na nogi walonki i chciałbym zobaczyć takiego Prusaka, który mi stanie na drodze.
Bobiku, wyjdziesz jak panisko, frontowymi drzwiami i jeszcze personel na odchodnym da Ci w każdą łapę Eleganta.
Ago
Raczej bezmyślność. Tak im wyszło przy składaniu numeru. Co któraś strona na reklamę.
Te lury bardzo mi się podobają. Mają wdzięk. I sądząc z tego Saxo Cośtamcośtam – są przodkami nowoczesnego saksofonu.
Miałam dzisiaj jechać do filharmonii do Gorzowa, słuchać duetu grającego na kieliszkach, ale przespałam cały dzień. Cisnienia w powietrzu nie ma, czy co?
Napij sie Nisiu troche lury, to cie powinno postawic na nogi. Ja pijalam lure wiele lat temu, w kieleckiem to bylo. Zwykle bywala mocno poslodzona (nie przeze mnie).
Na ten lament z powodu mrozu robi sie juz cieplej. Jutro ma byc nawet zaledwie -8C! Nawet nie bedzie warto zakladac skarpetek do walonek (nkow). Za to ile my tu mamy zimnopogodowego slownictwa: flurries, snow drifts, freezing drizzle, slush, squalls, sleet…
Jest taki dunski kryminal, Smilla`s sense of snow, gdzie bohaterka wychowana na Grenlandii zna wiele slow na opis sniegu, ktore w normalnym dunskim sa nieznane…
Paradoksie, ten środek pomocniczy też masz w podręcznym zestawie? 😎
http://www.dobryogrodniczy.pl/4695-2134-thickbox/expel-lep-na-prusaki-i-karaluchy-20-.jpg
Ale w sumie może jeszcze się powstrzymaj z interwencją weterynaryjną, bo jak będzie zbyt skuteczna, to za dużo świetnych Planów się zmarnuje. Z zardzewiałym żanetami zawsze jeszcze możesz wejść po karnawale. 😉
Nisiu, Saxo-Cośtamcośtam to przecież jedna z najlepszych rodzin w Almanachu Gotajskim. Z czego wniosek, że i w najporządniejszych rodzinach lury się zdarzają. 😈
Króliku, dokładam jeszcze spory worek lamentu antymrozowego. Mnie tej zimy już się chyba za bardzo nie przyda, bo jej wiele nie zostało, to nie mam co trzymać zapasów. Ba, jak przeszukam piwnicę, to pewnikiem jakiś zapomniany worek z poprzedniej zimy znajdę. Bierz wszystko, żeby Ci tylko łapki nie marzły. 🙂
A Ty, Bobik, do budy, ogonem się nakryj i śpij. Niech Ci się śni, że dorwałeś apetyczną sukę. Nie wiem, jak się tu wstawia u Was linki do zdjęć, bo coś bym dobrała ze swojego archiwum fotograficznego. Na pewno wpadłaby Ci w oko.
Śpij, śpij… dobrze się gada. Tutaj cały pruski personel żąda ode mnie, żebym spał, a ja za cholerę nie mogę. Musi ichniejsza morfina jakaś lewa i co najwyżej na zagrychę się nadaje, a nie do prawidłowego sponiewierania. 👿
Taka Vistula to potrafiła sponiewierać, heeeeej. Kawały chłopów padali jak muchy na prusakolep i dochodzili do siebie dopiero po 3 dniach. 😎
Spij, Piesku, spij. We love you.
Ja też kocham Piesa. 🙂
Zajrzałam do netu w sprawie Vistuli i znalazłam taki wdzięczny tekścik:
Wraz ze zmianą systemu PO-litycznego pojawiła się wódka 40% „koszerna” i „Passover
Sliwowitz” o mocy obalającej 40% … ale te oto wyroby spirytualiowe maszych starszych braci w wierze znikły w niewyjaśnionych okolicznościach ze z naszego narodowego rynku… W młodosci pijało się różne rzeczy, aby tylko się sPOniewierać. Zwało się to „Vistula”, „Stołowa”, czy też „Bryza” o smaku „Autovidolu”… że o POspolitym „jabłolu”, „czarze PGR-u” czy „Uśmiechu Sołtysa” nie wspomnę… z wiekiem przyszła ogłada i bardziej wyrafinowany smak.
POzdrawiam wszystkich pijących… zwłaszcza tych z umiarem i z góry przepraszam, że narobiłem smaka…ale tak już jest, że musi być ktoś trzeźwy po to by ktoś inny mógł sie znietrzeźwić, sP{Oniewierać, bądź … zresetować… Trzymajta się i nie dajta ani jesieni ani smutkowi !!! Łyk-end nadchodzi … Hej !!! 😀
Chyba i Piesa sponiewieralo wreszcie. Na szczescie nie Vistula,to tylko taka piesia licentia poetica na bezsennosc szpitalna. Vistula byla jak bimber. A bimber to nalezy podawac razem z miednica, jak mawial moj szkolny kolega…
A tu moj ulubiona Australijka, Sia, buja sie na zyrandolu:
https://www.youtube.com/watch?v=2vjPBrBU-TM
Dzień dobry 🙂
lura
Po cichutku, pomalutku, na paluszkach, szeptem, bo Psina śpi, dzieńdodbry 🙂
Chciałam się już wykrzywić na panią aurę na okoliczność -5 👿 ale po przypomnieniu Królikowych minusów, uśmiecham się, patrząc na pięknie, delikatnie oszronione drzewa w ogrodzie 😆
Miłego dnia Koszyczku 🙂
Valentine’s day 😆 😆 😆
https://www.youtube.com/watch?v=6wxdtq1NpGI
😉
https://www.youtube.com/watch?v=aoriFtRVGQs
https://www.youtube.com/watch?v=TZPN9g2pmPQ
Dzien dobry 🙂
Herbata dla spiskowcow
Polnoc minela, pacjent wykradziony…? 🙂
Dzień dobry 🙂
A gdzie tam wykradziony. 🙁 Kibluje dalej, zastanawiając się, jak tu nie zasnąć przed wizytą (albowiem przypuszczenia, że udało mi się pod koniec nocy chrapnąć, były w dużej mierze przesadzone). Bo jak zaśnie, nie będzie mógł lekarzom udowodnić, że pacjenci to zaraza, bez której szpital funkcjonowałby wiele lepiej. 😎
Nie marudź, Piesku, sam twierdziłeś, że nie chodzi o to, by złapać króliczka 😉
https://www.youtube.com/watch?v=cnYdd2xMys8
Że szpital bez pacjentów, szkoła bez uczniów, państwo bez obywateli … funkcjonują lepiej, to insza inszość. Tak zwane paradoksy, tu ukłon pod adresem blogowego Paradoksa, egzystencji naszej powszedniej 🙄 shock: 😉
Walentynki
i tytulowy Zakopany skarb 🙂
Dzień dobry 🙂
Wstyd przyznać, ale wczoraj mnie zmorzyło 😳 To, co u Nisi spadło, u mnie wzrosło i skołowało.
W dzisiejszej GW wreszcie jest co czytać http://wyborcza.pl/magazyn/1,143551,17405654,Prof__Ewa_Letowska__Wlasnosc_nie_jest_swieta__CYKL.html
Kroliku, wysylam Zefira , juz on te zime przepedzi 🙂
Póki co, zdrzemnij się choć trochę przy tej lurze
Dziewczynka tanczaca na wideo zlinkowanym przez Krolika zaczela kariere taneczna w wiekulat dwoch. Takze jej siostra. Czy ci rodzice zwariowali?
http://en.wikipedia.org/wiki/Maddie_Ziegler
Już po wizycie. Udało mi się zarówno nie przespać, jak i podtrzymać odpowiedni imydż pacjenta, jako skrajnego upierdliwca, który wiecznie czegoś chce. 😎
Ale ja to mam już obcykane i spisane w punktach, co mi bardzo ułatwia pacjencią robotę. 😈
Wchodzi pacjent, wchodzi,
już od progu kłamie,
anginę pectoris
wsadzi sobie w ramię
i udaje, dziad namolny,
że do pracy jest niezdolny,
oj dana dana, dana,
dana, dana.
Potrafi się nażreć
helicobactera,
byle go wsadzili
do helikoptera.
A to przecież transport drogi,
od czego ma pacjent nogi?
oj dana dana, dana,
dana, dana.
Jak się nie da złapać
gronkowiec złocisty,
wykorzysta pacjent
najzwyklejsze glisty,
lub zabarwi krwią swe siki,
byle pogorszyć wyniki,
oj dana dana, dana,
dana, dana.
Bakteriami coli
wystrzeli w lekarza,
atak gonokokiem
także mu się zdarza.
Biedny doktor nie potrafi
odmówić mu tomografii,
oj dana dana, dana,
dana, dana.
Domaga się pacjent
wstawienia bypassa,
żeby jeszcze długo
mógł sobie pohasać.
Jasna rzecz, że symuluje –
lekarz pismo nosem czuje!
oj dana dana, dana,
dana, dana.
Umarł pacjent, umarł,
a jeszcze coś gada,
ciągle kombinuje,
jak się tu dać zbadać,
bo w pacjencie wredna dusza,
brak funduszy go nie wzrusza,
oj dana dana, dana,
dana, dana.
Trzeba by tę stworę
wytępić do szczętu,
lepiej medycynie
będzie bez pacjentów.
Po co komu są te zbóje,
medyk sam się wykuruje,
oj dana dana, dana,
dana, dana.
Markocie, słyszę, że do tej lury jeszcze hasz proponują (i to nie krajowy, skoro go reklamują dont kraj). To rzeczywiście może być bardzo słuszne podejście do trudnej kwestii zasypiania. 😈
Widzę, że wena w najwyższej formie 😀
Brawo Bobik! 🙂
Te spiewke pacjenta trzeba by powiesic we wszystkich gabinetach lekarskich…
To jest właściwie śpiewka medyka, który tych całych pacjentów już dobrze zdążył poznać… 😈
Bobiku,
😆 😆 😆
Wczoraj koleżanka tak mi opowiadała o swoim napoczętym babciostwie: młodzi właśnie odstawili antykoncepcję, pierwsze jajo trafione 😉
Bardzo dobry bryk. Jak go sobie wbiję w głowę, to może wreszcie przestanę być tym żałosnym typem pacjenta, który przeprasza, że choruje i potulnie daje się przekonać, że właściwie nic mu nie jest i powinien się wstydzić, że zawraca głowę. A parę dni, tygodni, miesięcy, lat później: „Dlaczego pani z tym wcześniej nie przyszła?!” 👿 Bardzo kiepski ze mnie pacjent, zaiste – hańba na karcie choroby. 🙁
Piękne, Bobiku 😆 Muszę się nauczyć na pamięć i śpiewać w drodze do lekarza, żeby nie było jak z Agą 🙄
W poniedziałek czeka mnie Wielka Przygoda. Uruchomiono otóż nową linię tramwajową – przyjadę do pracy z zupełnie innej strony i bez przesiadki! Cała jestem podekscytowana. 😎
Bry! 🙂
Przyjemnie zobaczyć Bobika w wenie. 😀
Mnie się jednakowoż wydaje, ze problem jest bardziej złożony.
Prawdziwe chory to kłopot i ciężar, ale zdrowemu wmówić parę chorób i leczyć go intensywnie i badać do upadu, to jest marzenie medyka.
A jak już biedak się pochoruje poważnie od tej opieki, to przechodzi do grupy niechcianego kłopotu.
Powstańców Ślaskich wreszcie otworzyli, Ago?
Wspaniale! Jak taksówka, tylko taniej. Lub własny samochód, tylko bez OC, AC i kłopotów z parkowaniem. No i nie stoi w korkach.
Najgorszy jest taki chory, który ma objawy, ale zupełnie niepasujące do tego, co medyk umie leczyć 🙄
I wtedy biedny medyk nie bardzo ma inne wyjście, jak zredefiniować słowo „objaw”.
Tak, Mt7, otworzyli Powstańców, choć nie do końca. Ale 11 właśnie ruszyła. Myślałam nawet, żeby pojechać nią dziś, niekoniecznie do pracy, z naręczem balonów, ale takie wygłupy zazwyczaj realizuję wyłącznie myślowo. 😉 Poza tym dziś walentynki, pod które nie chcę zostać podpięta.
Aparatczycy, czy moglibyście wrzucić trochę zdjęć z wiosennych spacerów? U mnie wiosnę na razie głównie słychać, a chętnie bym ją też zobaczyła. A i Królik się może trochę ogrzeje.
No tak, specjalista od lewego ucha, nie może zająć się prawym.
Wiem, że lekarze to wdzięczny temat do wieszania psów, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, ze coś złego dzieje się medycyną, z kształceniem lekarzy.
Wieszaniu psow stanowczo sie sprzeciwiamy! 😉
Ago, sluze migdalowcami kwitnacymi w lutym w drodze do Jerozolimy.
(chyba powinno byc „na drodze”? )
Siódemeczko
Wieszanie psów na lekarzach to nie jest zajęcie dla przyzwoitego weterynarza. My jednakowoż wolimy te psy mieć na czterech łapach. Chociaż nie zaprzeczę, koleżeństwo bardzo lubi przypadki na całe życie. I takie, które cierpienia przysparzają jedynie kieszeni. Dlatego wielki ból koleżeństwu sprawiają coraz skuteczniejsze preparaty eliminujące pchły i inne pasożyty.
Z wiosennych klimatów mogę służyć jedynie takim
https://plus.google.com/photos/116310015148736175503/albums/6113412331568079377?banner=pwa&authkey=CNmllY3e8pnTaA
Paradoksie, u Ciebie, widzę, jeszcze mało wiosennie, ale górka niczego sobie, można wybrać, co kto lubi, czy narty, czy rower. Migdałowiec palce lizać. Idę wyprodukować trochę witaminy D. 🙂
Paradoksie, a mógłbyś oskrobać to białe do zieloności?
Haneczko
Szkoda wysiłku, Za tydzień samo się oskrobie
Optymista ❗
Nie lepiej wziąć pigułkę po, niż skrobać? 🙄
Ale ja chcę, żeby wykiełkowało 😉
Bobiku
Z pigułką jest ten problem, że aptekarze mają klauzulę. Poza tym cóż to musiałaby być za pigułka. Raczej piguła. Albo nawet trzy piguły jedna na drugiej. I marchewka.
Dla wielbicieli Pani Szaflarskiej 🙂
Brawurowe kreacje aktorskie Danuty Szaflarskiej, Janusza Gajosa, Haliny Skoczyńskiej i Anny Grycewicz w błyskotliwej sztuce Amanity Muskarii. Spektakl Teatru Narodowego w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej obejrzało podczas seansu Teatru Telewizji ponad milion widzów. Spektakl dostępny będzie w NINATECE w dniach 13 – 19 lutego 2015 roku
http://ninateka.pl/film/daily-soup-malgorzata-bogajewska
Siódemeczko
Ładna i efektowna ta autorka. Tylko jakby nieco toksyczna
Dzień dobry, dziś święty Walenty.
Dopiero co świtać poczyna;
Młodzieniec snem leży ujęty,
A hoża doń puka dziewczyna.
Poskoczył kochanek, wdział szaty,
Drzwi rozwarł przed swoją jedyną
I weszła dziewczyna do chaty,
Lecz z chaty nie wyszła dziewczyną.
Tak spiewala Ofelia ogarnieta PTSD po tragiznej smierci ojca.Moja Stara tez to sobie co roku podspiewuje w tym dniu. I jeszcze przypomina sobie przecudny fragment z Klubu Pickwicka gdy Sam Weller pisze walntynke do pewnej apetycznej subretki w przydroznym zajezdzie.
Ale dzis jestem ospalym, zmeczonym i zesterespwanym Kotem bez jednej pogodnej mysli. I aly czas mam ataki paniki.
Stara jest od ubieglego czwartku do poniedzialku sama na gospodarstwie, bo wierna Audrey pojechala do Michigan spotkac sie z boyfriendem, ktory jej przyslal bilet na samolot, wraz z ubezpieczeniem na wypadek koniecznosci wczesniejszego powrotu. TYmczasem nie ma powodu aby wracala wczesniej z walentynkowego urlopiku.
Martwie sie tym co tutaj. Martwie sie Bobikiem.
And I am feeling sorry for Myself. 👿
Od martwienia niczego nie przybywa, oprócz ścian upstrzonych babilonkami 😕
Bardziej niz medycyna, bo w koncu jak trwoga to do Boga, przeszkadzaja mi te okolomedyczne paraspecjalnosci, dla ludzi zdrowych, ale takich co staraja sie zapobiegac wyimaginowanym chorobom. Jest ci u nas ich dostatek: osteopaci, naturopaci, chiropraktycy oraz regularni wroze, doradcy i czarodzieje. Moja zdrowa Bliska Krewna chodzi do nich regularnie. Wierzy im bo musi placic za te wizyty, a porada lekarza medycyny jest za darmo (pokrywa spoleczenstwo). Ostatnio osteopata doradzil jej, zeby uwazala na wyrostek. Jak mozna uwazac na wyrostek! Ktory nie boli. Za pare dni Bliska Krewna czula, ze wyrostek jej dolega (natychmiast jak zaczela na niego uwazac!), ale juz przeszlo.
Kocie, na marne samopoczucie psychiczne sa lekarswa wspomagajace! Jesli nie minie warto to rozwazyc.
Mordeczko, Ty mylisz kierunki. Nie należy się martwić mną, bo wtedy ja się martwię, że Ty się martwisz i zaczynamy Taniec Z Ogonami, który nikomu nie służy. Mnie należy pomagać, żebym zapominał o martwieniu się, np. organizując moje porwanie albo coś w podobie. 🙂
Ale z kolei jeżeli Tobie dobrze robi, żeby się Tobą trochę pomartwić, to no problem, zaraz tu zrobimy taki Wieczór Martwienia Się O Kota, że cały świat będzie nam (i Kotu) zazdrościł. 🙂
Bo u nas panują leninowskie zasady – każdemu według potrzeb i elektryfikacja. 😆
A pomyśl, Króliku, co by to było, gdyby Bliska Krewna nie zaczęła uważać? Na pewno jej przeszło wyłącznie po uważaniu. 😈
Wlasnie, Bobiku, czasami tez uwaza sie na nie terzeczy co trzeba. Chinski znachor (specialista od medycyny tradycyjnej, a nie tradycyjnej- czyli bez dyplomu) radzil mezowi Bliskiej Krewnej uwazac na prostate. Tym razem uwazanie bylo wspomagane piciem chinskiej herbaty. Skonczylo sie operacja rozwarstwienia siatkowki, na ktora nikt nie kazal uwazac! Ale nic to. Jest szansa, ze i z prostata cos wywali, bo ten pan ma 65 lat, i wyjdzie wtedy na to ze medycyna tradycyjna jest gora.
Kroliczku, tabletki sa dobre na Depresje, a nie na Egzystencjalne Przerazenie. To zgola jakas inna choroba, na ktora pomagaja tylko jakies dobre wiadomosci. Ktorych znikad.
W srode Audrey pod przymusm wywiozla mnie na dwie godziny na soldy w Macy’s, ze niby Stara potrzebuje jakiejs nowej sukienki. Gdyz przyjechala tu z trzema ubraniami na krzyz, wrzuconymi w pospiechu do walizki – co tam bylo pod reka z letniej garderoby. NIczgo jej z ubran nie kupilem, ale dalem sie namowic na kolczyki, bo pamietalem, ze kolczyki moga byc dobre na dusze. Ale nie pomogly ani jej, ani mnie. To jest Postkolczykowate Przerazenie Egzystencjalne, sciskajace w dolku, zapierajace oddech.
Bobiku, I love you so much. You know it, right? Jakze nie mam sie martwic o Ciebie w szpitalu, poddawanego roznym zabiegom i testom? Ja inaczej nie umiem.
Od uważania można się naprawdę poważnie rozchorować. Bardzo uważam, żeby nie przegiąć z uważaniem.
Rok temu zlatywaliśmy się w Brukseli 😆 U mnie jest tak słonecznie i ciepło, że specjalnie kupiłam piwo po to, żeby je wypić w słońcu na tarasie i wspominać Brukselki 😆
Wpadnij do mnie na piwo Kocie 😉
Bede uwazac na pogode, bo mam byc -26C wieczorem.Trzeba komus dac w morde za to, naprawde.
Piwo mam, ale tymczasem cieple. Jak w tym dowcipie z czasow PRL, opowiadanym przez Kume z Gdyni:
wzywa szef podwladnego i pyta:
– Kowalski, czy lubicie cieple piwo?
-Nie, panie kierowniku!
– A spocone kobiety?
-Nie bardzo, panie kierowniku.
– A zatloczone plaze w Sopoie, ze nie ma gdzie zapalki wcisnac?
– Nie lubie, panie kierowniku.
– To dobrze sie sklada. Dostaniecie urlop w koncu listopada…
Lepiej porozmawiajmy o monster seks czyli dinosaur porn, podobno ciekawsze niz Fifty Shades, twierdzi Guardian:
http://www.theguardian.com/books/booksblog/2015/feb/13/rex-appeal-literary-attraction-dinosaur-erotica
Króliku, moja starożytność pamięta czasy, kiedy luty był najbardziej mroźnym miesiącem roku.
Za co chcesz dać w mordę?
Za te gradusy ujemne, Siodemeczko, ale to trwalo tylko sekunde. Juz mi przeszlo.Ide do apteki odebrac leki na cisnienie, bo mi wyszly.
No bo naj- naj- najgorzej ze wszystkiego jest wtedy, kiedy grustno, skuczno i w mordę nie ma komu dać. 😈
To zupelnie jak mnie, Bobiku.
Okej, Mordko. Ja wiem, że czasem nie da się tak naprawdę nie martwić. Ale można się temu zmartwieniu nie dać zagarniać aż tak, żeby się z niego zrobiło Egzystencjalne Przerażenie. Bo z EP ucieka się jeszcze trudniej niż ze szpitala i nawet porwanie może nie dać skutku. 🙁
Zaraz znajdziemy dla Kota jakis fajny klej 🙂
Siodemeczko, owszem luty podkuj sobie buty, ja tez pamietam, ale jakos z wiekiem mniej toleruje… Czasem nam sie udaje bez takich ponizej 20C mrozow! Czuje sie wtedy jakbym wygrala loterie! Ale poprzednia zima byla taka dluga, ze mialam nadzieje, ze ta bedzie dla odmiany krotka! Nastepna zime, inshallah, musze spedzic w cieplejszych okolicach!
Dinosaur porn 😯 😆 Wyobraznia mi siada…
Inshallah Kroliku :):)
Dzieki Siodemeczko (14:21)! 🙂
Nie jest tak źle z wiosną. Te przebiśniegi kwitną około 3 km od górki Paradoxa. Dziś popracowałem trochę w ogrodzie a teraz biegnę do Teatru Starego na operę Z MET. Ufff, nie ma kiedy załadować 🙄
https://fbcdn-sphotos-b-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/v/t1.0-9/10988275_735373296577679_6227501174204847059_n.jpg?oh=813c6aeaab637ed7e7a49ecc721bdaa9&oe=55577AA7&__gda__=1431044301_b37beb8324011c750e512c792807f90a
Do linki od Mt7 (dziękuję, obejrzałam z zainteresowaniem) dorzucam linkę do filmu o Danucie Szaflarskiej pt. „Inny świat”:
http://ninateka.pl/film/inny-swiat-dorota-kedzierzawska?utm_source=FreshMail&utm_medium=email&utm_campaign=fm_Newsletter%20NINATEKI%202015-02-10
Też powinien pomóc oderwać się na chwilę od rzeczywistości.
Zapraszam na wyjątkowy spacer. 😈 Uwaga! Tylko dla osób o mocnych nerwach. https://plus.google.com/photos/118060386314817127123/albums/6115738423217196001?authkey=CJKPy-b_sP3VQw
Ago, czy to aby nie za mocne na sobotni wieczór?
Beczka z ropą wydała mi się nagle szalenie atrakcyjnym miejscem 🙄
Jedna dobra wiadomosc, to ze Nemcy nie zamierzaja odpuscic splaty zadluzenia tej zlodziejskiej i skorumpowanej do cna Grecji (ze o bestialskim traktowaniu zwierzat nie wspomne).
Very good. Grecje nalezy wywalic czym predzej ze wspolnej strefy walutowej. Inaczej nie przestanie okradac Unii i oszukiwac. Brawo Niemcy!
Za to brawo, a że Psa trzymają, to nie brawo. Panna Migotka się też martwi. 👿
Dobry wieczór!
Załóżcie ciepłe skarpety, walonki i nauszniki, nalejcie sobie gorącej herbaty (czy co tam preferujecie na rozgrzewkę), siądźcie przy piecu lub na termoforze… Zapraszam na lutowy spacer na powietrzu rześkim (chwilami -9) ale czystym i przejrzystym (przeważnie).
Tak? A ile razy Alianci umorzyli długi po wojnie bidnym Niemcom? Nie bronię Greków, ale wychwalanie Niemców akurat za to zda mi się ryzykowne.
Wybrałam się dziś na wycieczkę do Pucka. W Gdyni słońce, lazur nieba. Od Redy rosła mgła, aż przybrała postać gęstego kożucha. Jazda była nieprzyjemna. Rynek w Pucku odrestaurowany, ale reszta zabudowań smętna i strasznie prowincjonalna. Zmarzliśmy z Panem Milasem do dygotek, na kawę z nim nie chcieli wpuścić, tośmy olali.
Jak się odrywam od kompa, to mi się wydaje, że jestem na wagarach. Może jutro zajrzymy do Orłowa, nad zatokę. Albo do Sopotu, bo z psimi wpuszczają np. do „Błękitnego Pudla”. Z taką nazwą nie wypada im inaczej.
Tragedia Grekow na miare hmmm… greckiej tragedii jest to, ze sa w rekach moze czterech/pieciu skorumpowanych rodzin, z ktorych niezaleznie od przynaleznosci partyjnej kazdy ich skorumpowany rzad. Probowali ci Grecy w ubieglym stuleciu anarchizmu, komunizmu, faszyzujacej dyktatury wojskowej, demokracji i nic… nie udaje im sie wyrwac z okowow. Obok taka Turcja kwitnie i sie rozwija, a Grecy dalej zbieraja oliwki, produkuja jogurt i ser feta (zreszta pyszne). Tyle ze przestali jezdzic na osiolkach od czasu wejscia do unii.
Z umorzaniem dlugow roznica jest taka, ze Niemcy nie sa slynni z okradania i oszukiwania. Trohe inaczej jest z Grecja. Juz tu kiedys opowiadalem hostorie z miasteczka Alykes na wyspie Zante (Zakonthos) dobrze xnanej mojej Starej i naszej E, bo spedzaly tam kilka urlopow, zanim postanowily, ze nigdy juz do Greji nie pojada. Otoz ze trzy lata temu wybrano w Alykes nowego burmistrza, lokalnego chlopaka, znajacego wszystkich mieszkancow od urodzenia. I sprawdzajac ksiazki wydatkow, nowy burmistrz zauwazyl, ze ponad 60% mieszkancow jest ciezko doswiadczonych przez los: znany mu koal jest niewidomy, wlasciciel pralni jest bez nog (choc akurat burmistrz tego nie zauwazyl), wlasciciel restauracji jest gluchiniemy, sasiad z naprzeciwka jest sparalizowany i nie wiadomo w jaki sposob zajmuje sie naprawa dachow. Wszyscy oni pobierali zasilki dla niepelnospraqnych i nie bylo w Alykes rodziny, ktora nie mialaby pod opieka kogos ciezko chorego.
No to nowy burmistrz poszedl sprawdzac. I troche byl zaskoczony rozmiarami korupcji na swej dzialce. I latwoscia oszukiwania. I powszechnosia na kazdym szczeblu wladzy.
Wielu krajom dlugo sie umarza. Pod warunkiem wszakze, ze wprowadzaja u siebie rozne gadzety oszczednosciowo-antykorupcyjne. I nie sa bezczelne.
No, nie. Nie na miare grekiej tragedii. Raczej na miare kabaretu z kolchozu..
Bardzo, bardzo trudna opowieść przed paru dniami zmarłego Romana Fristera. Nawiasem, skoro współpracował z Polityką, to może Dora go znała?
Niemcy nie są winni okradania??? Zależy, na jaką skalę. Na ten przykład wywozili z krajów okupowanych światowe arcydzieła, które do dziś pojawiają się na aukcjach w Christie’s czy gdzie indziej. Na użytek III Rzeszy czy własny. Ja nadal nie bronię Greków, tylko chciałabym mówić o osądzie pewnych zjawisk nie tylko na tej zasadzie, co widziały nasze oczy, ale nieco w szerszym kontekście zjawisk historycznych. Włodzimierz Kalicki wydał niedawno książkę – rodzaj investigating reporting – o tych ukradzionych arcydziełach i próbach ich odzyskania przez muzea i prawowitych właścicieli, czy raczej ich spadkobierców, bo właścicieli najczęściej spalono wiadomo gdzie…
Zgoda, państwa bałkańskie nie słyną z cnót obywatelskich, ani odpowiedzialności. Nie znaczy to jednak, by zapominać Niemcom, co rozkradli na gigantyczną skalę.
A w (rozszerzonych) okolicach tak okropnie lało nocą, że znajoma, która wsiadła do autobusu w Porto Alegre koło północy i miała wysiąść tu, we Florianópolis koło 6:00am (drogą mniej-więcej 470 km) dojechała dopiero o 1:00pm. Wszystko stało.
Refleksy tego są i u nas w domu, nakapało w trzech pomieszczeniach (może złamało jakąś dachówkę, a może cóś), ale to jak raz początek karnawału i dopiero w środę po południu można będzie umówić się z jakimś specjalistą od chodzenia po dachu i pod nim. Gambá (opos) od sąsiadów nie będzie tu pomocą, a kto wie czy nie był i przyczyną. A koty w tej sytuacji nie zgłaszają się do współpracy.
Mysle, z odwolywanie sie do rabowania w czasie wojny, gdy w Niemczech panowal przestepczy rezym i przestepcza ideologia z dzisiejszymu czasy nie jest do konca uczciwe. Grecja jest demokratycznym panstwem, ktora dobrowolnie przystapila do Unii i zlozyla zobowiazania, w tym bardzo wazne – udostepnianie swej rachunkowosci. I z tymi rachunkami bylo bardzo przekretowo. Oni zwyczajnie lgali w zywe oczy.
A gdy Grecji usilowano narzucic dyscypline finansowa i zmiane systemu rozliczen, narod wyszedl na ulice i zaczal podpalac miasta, domagac sie ustapienia rzadu, a w nowych wyborach wybral wlasna wersje Samoobrony.
To nie jest powazne panstwo. To nie jest powazne spoleczenstwo. Oni sa zepsuci do cna.
„Nie jest do końca uczciwe?” W tym kontekście to dziwny argument. To i wiele straszniejszych rzeczy odbywało się nie w czasach wojen punickich, lecz za mojego – nieświadomego wprawdzie – życia. Czyli skutki są nadal obecne. A te zagrabione dzieła, by pozostać przy tym jednym przykładzie, nieustannie gdzieś pojawiają się na aukcjach, bo teraz ich wartość to x milionów. Zepsuci do cna to byli Niemcy, ale się jakoś wybielili z czasem w oczach Kota. Miejże proporcję, mocium panie.
O sprawie darowanych Niemcom długów debatuje nie głupia kuma z Gdyni, lecz podobno tęgie głowy w Brukseli.A może znając pewne cechy ogółu Greków, nie należało im pozwalać na wejście do strefy euro? Nie wiem, nie zamierzam się wypowiadać w obcej mi sprawie )”nie mam wiedzy”), ale w swobodnej wymianie myśli obowiązuje nas chyba jakiś paralelizm?
Znaczy eliminujemy, Heleno? Dziwię się, że właśnie Ty to mówisz.
Pominę kwestię darowanych długów i narodowych cech. Ale czy ktoś naprawdę wierzy w to, że w bankach i wielkich instytucjach finansowych siedzą naiwne i przytępawe dzieciny, którymi chytrzy Grecy kręcili jak chcieli? Że wcześniej o gigantycznej greckiej korupcji nikt nie wiedział? Że nikomu się nie opłacało przymknąć na to błękitnych ocząt? Że ten cały grecki kryzys spadł na europejskie gremia niczym grom z peloponeskiego nieba?
Jeśli ktoś takie historyjki dla grzecznych dzieci potrafi uznać za wiarygodne, to gratuluję wyobraźni, dobrej woli oraz poczucia humoru, ale równocześnie uprzedzam, że ze mną dłużej o czym gadać nie ma, bo mi to grozi popękaniem zajadów. 😎
Markocie, czy na Was najechali transformersi? 😯
Też dumałam, co to za jedni-drudzy. Urodziwe i aktywne, ale do Markota jednak niepodobne 😎
Rzeczywiście, tak to trochę wygląda. 😆 Transformersi, ośnieżeni Entowie, czy inne stwory – taką zimę, to lubię! (Byle w nie za dużych dawkach).
O tym jak Grecy oszukuja w stsunkach z Unia mowiono juz od kilku lat – to znaczy mowili liczni komentatorzy, nie wiem jak w Niemczech, ale z pewnoscia W Wlk. Brytanii i w USA. Od czterech lat czytam, ze wpuszczenie Grecji do unii walutowej bylo powaznym bledem. Unia walutowa o malo sie nie rozpadla z tego wlasnie powodu ( i z powodu Wloch i ich kretynskiego Berlusconiego) 3 lata temu. Bankierzy wlasnie uprzedzali, politycy nie chcieli o tym slyszec.
Cieszy mnie zatem, ze o wywaleniu Greji ze sfery euro mowi obecnie nie tylko IMF i inne miedzynarodwe instutucje finansowe, ale takze mowia europejscy politycy.Wieksza radosc z nawroconych grzesznikow….
Bardzo mi się spodobało profesora Vetulaniego: Porządny uczony powinien mieć dwoje dzieci, jedno ochrzcić, a drugie trzymać jako grupę kontrolną…
Karmienie chudej szczapy trwa ¾ dnia, jedną kromkę je cirka 1,5 godziny, zupę odgrzewa się w trakcie, bo w ciągu 1,5 h lubi sobie wystygnąć. Najważniejsze żeby nie zmuszać, tylko odwracać uwagę, zaciekawiać, zabawić, nauczyć przy okazji nowych słówek, nazw kolorów, rzeczy itp.
Po czterech tygodniach przychodzi dzień triumfu: samo prosi o jedzenie, wsuwa z wyraźną ochotą i zaczyna się odróżniać od zwykłego roentgena klatki piersiowej.
Czas, czas jest najcenniejszy, już można go poświęcać na coraz pożyteczniejsze zajęcia, nie tylko na banalną konsumpcję :)
Tu pierwszy lepszy artykul z bankierskiego magazynu Forbes sprzed trzech lat:
http://www.forbes.com/sites/timworstall/2012/05/15/why-greece-should-default-and-leave-the-euro/
Ze zdaniem bankierów bym się oczywiście liczyła, ale na aniołów stróżów bym ich nie zatrudniła, biorąc pod uwagę, jaki kryzys rozkręcili kilka lat temu w Ameryce i jak na tym świetnie wyszli per saldo. Teraz pisze się w Polsce dużo o kredytach mieszkaniowych we frankach szwajcarskich. Podobno banki wręcz wtryniały je klientom. A teraz nie one, lecz klientela oraz podatnicy będą musieli ponosić koszty.
Po to, by dostrzec, jak niektórzy doją Państwo, nie trzeba wyjeżdżać do Grecji. Przeczytałam dzisiaj, że w Wielkiej Brytanii podwoiła się od jakiegoś czasu (podano) liczba imigrantów z krajów muzułmańskich. Jedna piąta z nich nie pracuje. Czyli znaczny odsetek z tej jednej piątej pozostaje na socjalu. Bo zakładam, że cząstka ma tyle na koncie, że nie musi nic robić, tylko rozbijać się rollsami i bentleyami ze stadkiem żon i nałożnic.
Kredyty mieszkaniowe, niezaleznie od tego czy sa w szwajcarskich bankach, w funtach czy dolarach, nigdy nie niosa ze soba gwarancji, ze stopy procentowe pozostana na poziomie tym samym co wtedy gdy sie zaciagalo pozyczke, albo ze wartosc waluty nie spadnie.
W ciagu ostatnich trzydziestu lat bylem co najmniej trzykrotnie swiadkiem t.zw. negative equity czyli kiedy pozyczajacy odkrywali nagle, ze rynkowa wartosc ich nieruchomosci jest nizsza niz zaciagniety kredyt albo ze operocentowanie pozyczki jest zabojcze.
Negative equity nalezy przeczekac – jesli cie stac na splacanie. Banki to nie instytucje charytatywne.
Kiedy Stara wziela nader skromna pozyczke hipoteczna 33 lata temu, stopy nie byly niskie, ale obowiazywalo prawo znaczacych znizek podatkowych od pewnej sumy pozyczonej na mieszkanie. 4-5 lat po zaciagnieciu kredytow znizki podatkowe zotaly zniesione. I bylo bardzo trudno przez 2-3 lata. Z czasem robilo sie lzej i tych negative equities Stara juz nie odczula. Bo w miedzyczasie cena jej mieszkanie poczela niebotycznie rosnac. W ciagu tych 33 lat cena jej malego mieszkania w zachodnim Londynie wzrosla 11-krotnie. Sa to oczywoscie wirtualne zarobki, bo przeciez nie sprzeda, bo gdzie by sie podziala?
Tylko jedna piata muzulmanskich imigrantow nie pracuje? To i tak nie najgorzej. W mojej dzielnicy gdzie jest sporo ludnosci muzulmanskiej, zap..ja jak samochodziki. Ci, ktorzy prowadza sklepy pracuja 7 dni w tygodniu (nieraz cala rodzina) i nie pamietam aby wyjezdzali na jakies urlopy czy nawet na pielgrzymke do Mekki.To jest bardzo pracowita grupa spoleczna, zas najczesciej pojawiajace sie nazwisko wsrod milionerow to Patel. Tak samo wsrod lekarzy.
Kocie, rozwijasz inny wątek. Jasne, że nikt nie daje gwarancji, ale ekonomiści (nie ja) twierdzą, że należy brać kredyt w walucie, w jakiej się zarabia. To brzmi logicznie. Moja uwaga dotyczyła zachowań wielkich bankierów jako takich. Dlaczego więc mamiono ludzi korzystnymi pożyczkami we frankach szwajcarskich? Widocznie mieli na myśli swój zysk, a nie wygodniejszą sytuację klienta.
To, że mieszkanie Starej wzrosło na wartości aż 11-krotnie, to też chora sprawa z punktu widzenia logiki. Bo co to oznacza w praktyce: mieszkania w Londynie są horrendalnie drogie, więc ludzie na starcie życia zawodowego mają w plecy, bo ogromną część zarobków muszą wydać na jakies lokum, z kolei niezbędne w metropolii, by móc znaleźć pracę. A Kot ze Starą miałby oczywiście wyjście, a nawet kilka wyjść – wynieść się ze zdobyczą finansową gdzie indziej – na prowincję, do innego kraju itp. Jasne, że może też siedzieć na miejscu i cieszyć się, że ma spłacone mieszkanie.
Na tym na dziś kończę udział, bo próbuję się z niemałym trudem przestawić na tryb życia zgodny z zegarem biologicznym. Podobno taki istnieje.
Bobiku, Haneczko,
tak się wygląda po 30-kilometrowym biegu bez posiłku regeneracyjnego, w śnieżycy i na mrozie, i dłuższej pogawędce z napotkaną znajomą 🙄
Gorąca herbata, kanapka i kawał czekolady przywracają formę błyskawicznie 😎
Co to za nawijka z „wyrzucaniem” Grecji ze strefy euro?
To oni się odgrażają, że wrócą do drachmy i bank centralny im może nadmuchać. Rok temu ta pogróżka mogła zachwiać całą unią walutową, teraz to może być nadal ryzykowny, ale i całkiem korzystny dla obu stron krok.
Z „wciskaniem” kredytów we frankach to też jest taka historia. Jak frank był tani, to wszyscy „frankowicze” uważali się za ekspertów finansowych i z lekceważeniem wypowiadali się o frajerach spłacających swoje kredyty w walucie, w której zarabiali czyli polskich złotych.
Teraz, kiedy kurs się zrobił niekorzystny (żaden bank nie obiecywał, że frank zawsze będzie tani) robi się wrzawa, że to banki wciskały, oszukiwały i co tam jeszcze. A zadłużeni „eksperci” zaczynają kapować, co oznacza termin „ryzyko kursowe”, którego rozumienie poświadczyli podpisem w umowie kredytowej z bankiem.
Rozsądny klient podejmujący ryzyko zaciągania kredytu na wiele lat powinien zdawać sobie sprawę z czyhających niebezpieczeństw bez względu na to, w jakiej walucie będzie ten kredyt. Zaciąganie go w walucie innej niż zarabia to po prostu jedno ryzyko więcej. Poza chorobą, wypadkiem, utratą pracy itp.
Bank nie jest troskliwym dobroczyńcą, i to powinno wreszcie dotrzeć do tych naiwnych głów.
Stara nie moglaby ie przeniesc na prowincje, bo nie prowadzi samochodu, bo jest slepa, pamietasz?
Oczywiscie, ze nasze mieszkanie nie powinno az tyle kosztowac. Ale dziala tu prawo podazy i popytu, obawiam sie. Ludnosc LOndynu wzrasta niepomiernie. Nie chcemy pozbywac sie parkow i terenow zielonych, zabudowywac je wiezowcami i parkingami. Bo bysmy sie udusili z powodu spalin.
Ceny sa chore i horrendalne.
Oczywosie markot ma racje. A w dodatku w Polse slabo jest rozwinieta instytcja niezaleznego doradcy finansowego, ktory uprzedza kredytobiorce jakie ponosi ryzyko. Nawet mieszkania kupuje sie czesto w Polsce bez solidnej inspekcji technicznej, co dla mnie jest niepojete. Przeciez jak sie juz kupi, to sie moze okazac, ze caly dach jest do wymiany, albo grzyb jest zamalowany swieza farba, albo, ze elektryka jest przestarzala, albo dom sie osuwa, albo komin zatkany. Ludzie kupuja bez zamowienia raportu technicznego, z optymizmem patrza w przyszlosc i potem sa dramaty, bo naprawa strukturalna zawsze jest bardzo droga.
O nie, Markocie. 30 km to Ty nawet porządnie nie zauważasz, tylko odptaszkowujesz 😉 Nie bądź wiśnia, co to za stwory?
Jesteśmy frankowiczami i nie narzekamy. Wzięliśmy połowę tego, co nam oferowano. Było bardzo ciasno z tą połową, ale powinno być ciasno.
Aaaa, i ja tez uwazam, ze Grecja powinna wrocic do drachmy czy czego tam i przestac byc kamieniem u szyi Unii.
Za pare lat, Haneczko, moze sie okazac, ze jest calkiem luzno. Trust me.
@ andsolu 19:56. oczywiście, że znałam Pana Romana, w ostatnich latach mieszkał już w Polsce i przychodził regularnie na kolegia. Był zresztą w redakcji dopiero co, w ostatnim numerze jeszcze jest jego tekst. Nie wiedziałam, że miał 87 lat, dałabym mu ponad dychę mniej.
U nas w ogóle jakaś seria 🙁 bo prof. Winczorek był kiedyś i naszym współpracownikiem, a ponadto niespodziewanie zmarła pani z korekty, bardzo sympatyczna, już na emeryturze, ale wciąż pracująca (to redakcja, w której jest rekordowa ilość takich przypadków).
Buźka dla wszystkich z Piesem na czele.
Haneczko,
rozsądnych frankowiczów też się spotyka 😉
Kredyt zawsze jest ryzykiem, również dla banku, dlatego ten się zabezpiecza na różne sposoby, ale czasem przeszarżuje np. w finansowaniu deweloperów, co dało się bardzo odczuć w Hiszpanii, gdzie stoją „hałdy” nowowybudowanych domów i mieszkań, a jest kryzys i ludzi nie stać na ich kupno.
Te stwory, hmm… Zgadujcie dalej 😉
Na własne potrzeby nazwaliśmy je „Grotzli”. To nie jest wynalezione słowo, istnieje w lokalnym lengłydżu 😎
Wychodziłam właśnie z Teatru Wielkiego i już w hallu czuło się smród, jakby coś się fajczyło. Jeszcze gorzej było na zewnątrz. Myślałam, że to jakiś atak smogu, bo słyszałam, że ponoć i w Warszawie jakieś ponadnormowe ostatnio stężenie. Dopiero otworzywszy kompa przeczytałam, że palił się… Most Łazienkowski 😯
Prawie jak „Wisła się pali” 😈
Mordko, luźno jest od dawna, bo tak było liczone. Ciasno było tylko przy budowie.
Markotku, nie znęcaj się. Co to jest ta chójkowa rzeźba plenerowa? Bo przecież nie banalne: skąd przychodzimy, kim jesteśmy, dokąd idziemy 😉
Stara tez znala Romana Fristera, ale tylko telefonicznie. Dzwonila do niego gdy ktos jej zadal zadanie aby sie porozmawiac z kims na odwieczny temat „Jakie sa szanse pokoju na Bliskim Wschodzie”. 🙄
Drugi na zmiane byl Eli Barbur i jego zona Ania czyli „Barburka”. Frister byl o niebo lepszym rozmowca.
Wlasnie mi sie jeszcze cos przypomnialo wokol kupowania nieruchomosci.
Gdy Stara szukala mieszkania, znalazla calkiem mile, w bardzo rezydencyjnej dzielnicy zachodniego Londynu, malutkie (jedna sypialnia) ale z duza kuchnia, z ktorej prowadzily drzwi do wspolnego, dzielonego z piecioma innymi domami ogrodu. Wlasocielami byla mloda para Brazylijzykow, ktorzy wracali do swego kraju.
Prawnik Starej, ktory porozumiewal sie z prawnikiem Brazylijczykow, byl mlodym Polakiem urodzonym w Anglii, wypisz-wymaluj z Dickensa – Andrew, braciszek kolezanki z pracy. No i tenze Andy powiedzial Starej, ze zanim wymieni kontrakty, musi on przeprowadzic t.zw. searches, to znaczy zwrocic sie do wladz dzielnicowych i dowiedziec sie jakie sa plany dot. dzielnicy. Stara byla troche zla, bo mecenas Andy nie chcial jej powiedziec jak dlugo bedzie to trwalo. No wiec trwalo trzy miesiace. Stara byla wsiekla, para Brazylijczykow byla wysoce nieszczesliwa, ale gdy przyszly wlasnie dokumentu od wladz dzielnicy, okazalo sie, ze za dwa lata zacznie sie budowa autostrady w odleglosci szesciu metrow od tego domu z ogrodem i kuchnia!!!!
Budowa bedzie trwala nastepne dwa lata, bedzie kurz i lomot, a potem beda spaliny.
Stara zrezygnowala z kupna. Brazylijczycy byli zrozpaczeni, bo zaczynala sie im niebawem nowa praca, a dom nie sprzedany.
Dlatego cala peocedura zalupowa trwala pol roku. Ale Stara dobrze na tych searches wyszla.
Haneczko,
to natura tak się zabawiła, właśnie tak banalnie, bo to banalna natura jest. Grotzli we mgle
Obrazek daje się powiększyć (scroll) i obejrzeć z bliska.
Grotzli = chuchrowata, marnie wyglądająca choineczka górska
To nie jest banalna natura. To jest natura na miarę Natury 😀
Oj, muszę do spanka, bo dzisiaj/jutro robota.
Dobranoc 🙂
😀
Dobranoc
Cudna jest Ella FG.
Dzien dobry 🙂
Herbata
Dzień dobry 🙂
kawa
Lisku 😆 😆 😆
Zapowiada się piękny dzień. Piękny pod względem pogody i towarzysko.
Zaprosiłam psiapsiułę. Przygotuję zupę cytrynowo – imbirową z drobniutkim makaronem i rodzynkami, tartę ze szpinakiem i serem pleśniowym. Ona jest wegetarianką. Pogadamy, pojemy, pójdziemy na długi spacer, znowu pogadamy …
Już się cieszę i już posyłam Wam dobry nastrój oczekiwania i ciągu dalszego 🙂
Dobrego dnia Bobiku, dobrego dnia Koszyczku 😆
Irku 😆 😯 😆 😯 😆 😯
Dzień dobry, mięsny:
http://i.lidovky.cz/11/093/lnorg/HRN295709_michreznik_07.jpg
Nie mogę żyć z myślą, że Piesa głodzą.
Czymam!!!!
Dzień dobry 🙂
Tak całkiem głodzić to ja się nie daję. 😎 Tu porwę mięsa ćwierć, tu dobra dusza na blogu coś podrzuci, tu śwagier kuzynki kumpla coś załatwi i jakoś się żyje. 😆
Z Grotzli ja nie mam żadnych problemów, naturalnych czy nienaturalnych. To jest po prostu specjalna sekcja transformersów, oddelegowana do roboty w Szwajcarii. I naturalne, że nie można tam było posłać żadnych TransPrusaków czy TransNadreńczyków, bo by się z miejscowymi nie dogadali i nawet o drogę by nie potrafili zapytać. 😈
Dzień dobry.
Cały czas trzymam, aby już mogli wysłać do domku zdrowego Bobika !!!!!
Co jest smiesznego w herbacie do lozka? 😯 🙂
Sądząc po dzisiejszej kawie, Irek poszedł stwarzać świat. 😀
Miejmy nadzieję, że będzie to wersja przejrzana i poprawiona. 😈
Czy muzułmanin stał się może synonimem imigranta, a ja to przegapiłem? 😯
Bo wczoraj było coś o tym, że 1/5 muzułmanów w GB nie pracuje, a Kot na to zaczął opowiadać o pracujących Patelach. Ale Patelowie to były rody bramińskie, hinduistyczne i jeżeli nawet obecnie się z różnymi obcymi pomieszali, to na pewno nie ma wśród nich przewagi muzułmanów.
To sprostowanie nie ma na celu zaszeregowania muzułmanów bądź hinduistów pod względem pracowitości tylko upomnienie się o realia. 😉
Pracowite dzień dobry 🙂
Poproszę herbatę do fotela, w łóżku nie umiem 🙂
Dzień dobry, Bobiku 😀
Dziś śniadanie na drzewie
Od rana mży mżawka, ale nie ma to-tamto 🙄
Taki bóbr to całą noc pracował 😎
Dzisiaj znowu siwo i ponuro. Dobrze, że wczoraj się wymaszerowałam. Przy okazji zauważyłam, że na mieście jest mnóstwo zadbanych dziewczyn – właśnie zadbanych, a nie, pardon le mot, wypindrzonych. Aż przyjemnie popatrzeć. 🙂
Druga z moich weekendowych obserwacji, niestety, nie sprawiła mi przyjemności: nie mogę, no nie mogę, mieć pełnej lodówki. Co mam, to zjem. 😳
Haneczka i bóbr robią swoje, a reszta?
Ten Patel uwija się jak może 😉
Wiewiór bardzo dekoracyjny. Mam nadzieję, że nie siedzi na bobrzym drzewie 😉
Ago, raz na tydzień naprawdę należy coś zjeść 😎
Lisku,
śmiesznego? 🙄 😯
Nigdy! 😎
Radosnego, tak! 😆 😆 😆
PS. Zwykle poranną kawę/herbatę podaje w naszych pieleszach Jagodowy. W ten weekend Jagodowy oddelegował się na międzynarodowy festiwal chóralny. Co by wyśpiewać i srebro i złoto 😉
Kawę/herbatę muszę sobie podać sama 🙁
Tym większa radość z Liskowej i Irkowej 😎 mersiboku 😆
Złoję Szamanowi jego czarne futro 👿
Ma kuwetę w piwnicy. Może wychodzić do ogrodu. A on mi sika w donicę z sukulentem, patrząc mi przy tym niewinnie w oczy 👿
A ja, durna, nie przerywam mu procederu, co by się nerwicy moczopłciowej nie nabawił 😳
Koniec świata 😯
Na bobrzym drzewie siedziały dziś wrony. Przeprowadzka może być już jutro…
Wiewiór jest wędrowny i trudno go spotkać, tym razem nie od razu dał nogę (łapkę?), bo miał ją zajętą przy konsumpcji. One tutaj z ręki nie jedzą, ale ja im podrzucam orzeszki w różne szczeliny w korze sosen i te orzeszki znikają 😎
Musi być wędrowny, biedak, skoro go ciągle podgryzają 🙄
Kazimierz też ma swoich Grotzlich 🙂
https://lh4.googleusercontent.com/-W9qjfiEitrs/UvfItoUKg9I/AAAAAAAAF2U/7zs-lEZVQfE/s640/P1030263.JPG
Ci wyglądają, jakby pędzili do siebie 🙂
Wolę już na drzewie niż w wodzie, w sąsiedztwie takiego dużego ołówka, który tylko czeka, żeby się obalić na moje wursty. 🙄
O dinozaurach coraz ciekawsze fakty się ujawniają. Najpierw pornosy, a teraz się jeszcze okazało, że te gadoki stale były na haju: 😯
http://wyborcza.pl/1,75476,17409479,Dinozaury_byly_na_haju__Na_to_moze_wskazywac_niezwykle.html
To wreszcie wiadomo, dlaczego wyginęły 😉
Bycie na haju popieram 😎
I rosołek
Bobiku, dostałeś jakiegoś zjadliwego wursta na obiadek?
Przejaśnia się, pora na dostawę orzeszków.
E tam, zjadliwego. Zjadliwe to ja na blogu od Mar-Jo dostaję, a nie tu na obiadki. 🙄
Haneczko, Ty nawet żartem nie wysuwaj takich przypuszczeń, że dinozaury przez pornosy i trawkę wyginęły, bo wiesz, na czyją wodę to będzie młyn. Zaraz się od jakiegoś Ucha dowiemy, że”nawet lewactwo już sobie zdaje sprawę, do czego prowadzi cywilizacja śmierci”. 😯
A może rosołek z dinozaura na haju?
Czemu nie, dla odmiany? Dlaczego mam w szpitalach zawsze dostawać tylko rosołki ze streptokoków? 😈
Dzień dobry.
Korzystając z feryjnej nieobecności dziecka, postanowiłam położyć olej na podłogę w dziecięcym pokoju. Jak się już zabrałam do roboty, to przy okazji obrobiłam też przedpokój i garderobę. Efekt? Alergiczny katar i zapalenie spojówek. A wniosek? Nadgorliwość gorsza od faszyzmu 👿 Ale nic to. Od czego są sterydy.
Bobiku, a może byś poprowadził tam kurs gotowania dla personelu szpitalnej kuchni? 😉 Ty byś się nie nudził, personel nauczyłby się gotować, pacjenci mieliby lepsze posiłki, a Ty zgromadziłbyś punkty do przedterminowego zwolnienia 😉