Zakopany skarb
– Nie przypuszczałem, Bobik, że jesteś taki! – warknął Dobry Kumpel, wyszczerzając uzębienie bynajmniej nie w przyjaznym uśmiechu.
– Że jestem jaki? – przeraził się Bobik, który jako żywo nie przypominał sobie żadnych świeżych towarzyskich przewin.
– No… taki. Egoista. Sobek. Chytrus. Nieużytek. Może coś jeszcze, tylko chwilowo mi się słownik synonimów wyczerpał.
– Ale co ja ci zrobiłem? – jęknął zmartwiony szczeniak. – Masz może jakieś uzasadnienia dla tej niepochlebnej opinii, czy szczekasz tylko tak, o?
– To trzeba jakichś uzasadnień? – zdziwił się tym razem Kumpel. – Myślałem, że opinię wystaczy na fejsbuku albo innym portalu wyrazić i już jest wiążąca. Ale jak się domagasz, proszę bardzo, mogę ci powiedzieć. Pytałem cię wczoraj wieczorem, czy nie masz jakiejś kości, bo okropnie potrzebowałem zagryźć robaka, to rozłożyłeś łapy, że niby nic, pustki w spiżarni i nawet żadnych widoków na kość w najbliższej przyszłości. A dziś rano Jamnik przyuważył, jak coś wlokłeś w zębach i zakopałeś tam gdzie zwykle, pod krzakiem bzu. Nie trzeba być nadmiernie bystrym psem, żeby wykombinować, co i przed kim chciałeś ukryć.
– Fakt, nie będę ukrywał, że ukryłem – przyznał się zmieszany nieco Bobik. – Ale naprawdę nie przed tobą. Przed Guglem, Amazonem i innymi takimi. To miejsce pod bzem jest tak daleko od Sieci, że wydało mi się bezpieczne.
– Nie wmówisz mi, że Gugiel jest zainteresowany twoją kością – wycedził nadal nieprzekonany Kumpel.
– Ależ jasne, że by był, gdybym ją miał! Tylko że ja wcale nie kość schowałem. Jak pragnę pasztetówki, kością na pewno bym się z tobą podzielił.
– To co właściwie schowałeś? – zaciekawił się Kumpel.
– Dobra, zdradzę ci – westchnął Bobik – ale w Sieci nie piśnij o tym ani słówka. Prywatność swoją zakopałem, bo nią rzeczywiście nie miałem ochoty z całym światem się dzielić. Znaczy, gdybyś ty mnie poprosił, to mogę kawałek odkopać i ci dać. Ale ten Gugiel już się jej dosyć nachapał i wciąż chce więcej, a ja dłużej nie mam zamiaru mu życia ułatwiać.
Po co dla personelu? Nie lepiej dla pacjentow? Niech sobie sami sukinkoty gotuja jak chca zryc (zrec?)
O! Mogę przekazać zawartość mojej lodówki na ten szczytny edukacyjny cel. Bo z niczego, to i Jamie Oliver nie ugotuje.
Vesper, wtedy nie wypuściliby Bobika za nic w świecie, a chorzy i zdrowi waliliby drzwiami i oknami ❗
Bobiku, może się skusisz? Szef Najlepszej Szpitalnej Kuchni w Teutonii i Okolicach, to brzmi dumnie 😉
Do kuchni biorą za dobre sprawowanie, a chyba nikt czegoś takiego nie spodziewał się po szczeniaku? 😈
Ale wszyscy się spodziewają, że szczeniak wciśnie się tam, gdzie go wcale nie chcą wziąć. 😉
Na szefa kuchni może Bobika wynieść rewolucyjny zryw. Wystarczy podsycić niezadowolenie pacjentów. To przecież też się nadaje na wywiadowczą robota, a my, po akcji nieporwania Bobika, mamy już doświadczenie 😎
Ja się mogę podjąć dosypania soli do porannej kawy-herbaty dla pacjentów. To powinno przechylić szalę goryczy.
Noo, po akcji nieporwania nasze kwalifikacje agenturalne poszybowały, że ho, ho. Nie lada to agent, który potrafi powstrzymać się od akcji. Ciekawe, dlaczego o takich agentach nie kręcą filmów. 🙄
U żubrów właśnie pora obiadu.
Bo to trzeba wielkiego talentu reżysera i aktorów, żeby zrobić film o nieporwaniu. O porwaniu każdy głupi potrafi 😎
W ramach doskonalenia talentu proponuję opracować drugi odcinek akcji… 😉
Pora obiadu 🙁 Jestem tak głodna, że pożarłabym pfujowaty obiad Bobika 🙁
Chyba już nie wiem co mówię z tego głodu 😕
Przecinki zjadłam specjalnie 🙄
Komu pora obiadu, to pora, ja zjadłam śniadanie. 😀
Faktycznie, gdzie się podzialo wczorajsze słońce i komu to przeszkadzało? 🙂
U Markota, jak zwykle, piękny świat.
Zastanowiły mnie te bardzo wąskie deski nart.
Już widzę, że tak wyglądają biegówki. 🙂
Może autentyczna story przyda się do naśladownictwa? Otóż Rena Jeleńska, podobno niegdyś piękna kobieta, matka Konstantego, którego miała ze Sforzą, onegdaj ministrem spraw zagranicznych w rządzie PRZED Mussolinim, była udręką swego jedynaka. Wojnę spędziła w Londynie, u boku prawowitego męża, tłumacząc m.in. Animal Farm. Po wojnie jako emigrantka bez dachu nad głową dostała od Sforzy, emigranta w Kalifornii, podupadający pałacyk w Wenecji, którego jednak dość szybko się pozbyła lub zamieniła na mieszkanie na ostatnim piętrze kamienicy w Rzymie. Ponieważ była osobą roztargnioną (a na dodatek nie mogła się pogodzić z myślą, że Sforza nieodwołalnie ją rzucił po urodzeniu Kota, jakkolwiek przyjechał do Warszawy na jej poród), często nie brała ze sobą kluczy do drzwi wejściowych i musiała dostawać się do siebie przez okienko w dachu – spuszczać nogi na taras i miękko lądować. Dość, że wyćwiczyła się w takich akcjach.
Nie lubiła jednak mieszkać z dala od syna,który miał jej służyć wszelką pomocą jako jedyny pozostały mężczyzna życia. Nie znosiła – ze wzajemnością – ukochaneczki Kota, malarki Leonor Fini, więc nie można było obu pań umieścić pod jednym dachem, bo by się pozabijały. Kot biedak sprowadził więc matkę do Paryża, ale biorąc pod uwagę jej zaawansowany wiek, narowy i ogólną sklerozę, umieścił ją w prywatnym domu opieki, płacąc majątek. Któregoś razu Pani Rena podburzyła znaczną liczbę pacjentów i wymachując poszwą od poduszki na kiju od szczotki ruszyła ze zbuntowanymi staruszkami na Paryż, załóżmy dla kolorytu, że śpiewając karmaniolę. Narobiła sporo zamieszania, bo się sprytnie gdzieś ukryła. Bobik, co Ty na to?
Rozsądny klient podejmujący ryzyko zaciągania kredytu na wiele lat powinien zdawać sobie sprawę z czyhających niebezpieczeństw bez względu na to, w jakiej walucie będzie ten kredyt.
Czuję się nieco zażenowany gdy przychodzi do komentowania tak ładnie brzmiących zdań, prowadzących do globalnego potępienia, do którego zresztą można iść bez rozumowania, po prostu ogłaszając na początku werdykt dotyczący na przykład złodziejskiej i skorumpowanej do cna Grecji — ileż to problemów światowej ekonomii rozwiąże się oskarżając złodziejską i skorumpowaną do cna Ukrainę, Mołdowę, Polskę, Portugalię, Gwatemalę i Rosję…
Nie wiem i nie dowiem się czy to efekt pośpiechu w komentowaniu czy zwykły brak znajomości konkretów i dobrej woli. Może jednak to drugie, bo zabieg erystyczny z oznajmieniem: Jak frank był tani, to wszyscy „frankowicze” uważali się za ekspertów finansowych i z lekceważeniem wypowiadali się o frajerach spłacających swoje kredyty w walucie, w której zarabiali i gładkim przejściem potem do ironicznego mówienie o nich: zadłużeni „eksperci” zaczynają kapować, co oznacza termin „ryzyko kursowe” ujawnia pogardę dla ludzi, którym się nie powiodło i którzy mają zagwarantowane trudne życie na długie, długie lata.
To było bardzo odmiennie. Masy młodych ludzi, zazwyczaj par, nie mających wbudowanych w swoją mentalność pojęć o oszczędnościach, kredytach, spłatach, odpowiedzialności prawnej, a żyjących w systemie ogólnego pomieszania i bałaganu, w których utytułowani ekonomiści nijak sobie nie radzili, w systemie dopiero na gorąco tworzonym i niewiele mającym wspólnego z innymi krajami i innymi czasami, szukali jakiegoś wyjścia na zdobycie „własnego” mieszkania. W szkole nie mieli lekcji ekonomii (ekonomia socjalizmu wyszła z mody, a ekonomia kapitalizmu nie uformowała się jeszcze w sensowną i godną zaufania teorię), mieli natomiast lekcje religii a także historii, w której prawie wszystko działo się cudem oraz zrządzeniem Boskim. Jeśli wśród polskich uczniów szkoły średniej był jakiś myślący o życiu zawodowym w 20 lat po szkole i na emeryturze, milczał starannie, żeby nie zostać pośmiewiskiem miasta.
I w tej atmosferze, w tym ogólnym stanie umysłów, szli ludzie do banków chlubiących się posiadaniem wykształconej i wykwalifikowanej grupy doradców ekonomicznych. I to te setki, tysiące „ekspertów” bankowych wciskały dziesiątkom tysięcy młodych ludzi kompletne pierdoły, które nigdy nie powinny były wyjść na świat.
[…] żaden bank nie obiecywał, że frank zawsze będzie tani — tak, to prawda, doradcy bankowi nie mają zwyczaju kłamać wprost w nachalny sposób. Ich specjalnością jest takie omotywanie klienta w kłębek słów, by działał on wbrew swoim interesom i zapewniał dobre zyski bankom.
Zamiast wylewać pomyje na całe oszukane pokolenie, warto domagać się ujawnienia instrukcji, materiałów treningowych, wewnętrznych dokumentów bankowych, które by mogły ujawnić skrypty, z których „eksperci bankowi” uczyli się opowiadania swoich bajek i wpuszczania ludzi w maliny. Ale siadanie na tych, co powaleni i naśmiewanie się z nich wygląda zdroworozsądkowo. I jest bezpieczniejsze niż szukanie bankowych motorów niedawnych działań.
Okej, zryw rewolucyjny wynoszący mnie do kuchennej władzy tak ogólnie mi się podoba. Możemy zacząć przygotowywać kolejny Plan. Tylko czy do śpiewania musi być karmaniola? Polacy nie gęsi i swoje pieśni rewolucyjne mają. 😎
Andsolu, ja bym w rozważaniach poszedł jeszcze krok dalej. Jak to się stało, że społeczeństwo amerykańskie, takie przecież cwane i ze spekulacjami obeznane, też się dało bankowcom (amerykańskim, więc w przeciwieństwie do Greków zapewne samym porządnym) obcykać i wpakować w jakiś kryzys, w jakąś bańkę nieruchomościową, w takie numery? Czemuż te Hamerykany nawet bez franków domy potraciły, na ulicy polądowały, choć nijaka komuna im wcześniej w głowach nie mąciła?
Dziś już dość dużo – i coraz więcej – wiadomo o tym, jak nieuczciwy, oszukańczy był ten bankowy system i jak własnymi ręcami do kryzysu doprowadził, mając do jego uniknięcia instrumenty, których klienci nie mieli. Ale fakt, że na klientów zwalić łatwiej. 🙄
Gotujemy mięsa w bród lepszej strawy żąda lud?
Gdy lud bez omasty marchewkę zasuwał,
kucharze pływali w śmietanie,
gdy lud smętnie pytał „co? znowu parówa?”,
żarł kucharz kotlety baranie.
O cześć wam panowie kucharze,
za diety i kasze jałowe,
że dość tych procedur, dziś lud wam pokaże,
bo jeszcze nie upadł na głowę! 👿
Kredyt w Polsce był tak horrendalnie oprocentowany, że każdy przede wszystkim szukał najniższego oprocentowania, również mój szef stary wyga w oszukiwaniu innych.
Z kursami tak jest raz są wysokie, raz niskie, raczej nikt nie zakłada, że wartość jakiejś waluty podwoi się.
Myślę, że histeria wokół franka też opadnie.
Mam wśród znajomych bardzo dużo frankowiczów. Brali kredyty w tym samym czasie, kiedy i my się nad takim krokiem zastanawialiśmy. Wybór w znakomitej większości przypadków był niezwykle prosty: albo bierzesz kredyt we franku (bo w złotówkach nie łapiesz się na tzw. zdolność kredytową), albo nie masz gdzie mieszkać. Byli tacy, którzy wobec tego prostego dylematu wybierali trzecie wyjście – do Londynu na zmywak. Rynek wynajmu mieszkań jest niewielki i nieco chory. 15 lat temu, kiedy zaczął się boom na kredyty we frankach, był praktycznie żaden, a wtedy na rynek pracy i rynek mieszkaniowy weszło pokolenie wyżu lat siedemdziesiątych. Przy autentycznym braku mieszkań wówczas, jakie ci ludzie mieli wyjście, jak nie umowy z deweloperami i kredyt?
Ja juz to parokrotnie tlumczylem, ale widac nie dotarlo.
Oczywiscie, ze procz Grecji jest jeszcze pare skorumpowanych do cna krajow – takich jak Moldowa, Ukraina (od poczatku uzyskania niepodleglosi), Rosja, Socjalistyczno-Ludowa Republika Konga (czy jak ich tam). Rzecz jednak w tym, ze wszystkie te skorumpowane kraje nie sa podwiazane do wspolnego systemu walutowego, niczego nam w Europie nie obiecaly, nie posylaly oszukanczych rachunkow i budzetow i dlatego sa dla nas mniejszym bolem glowy niz Grecja czy Wlochy Berlusconiego (Korupcja i pwoszechne zlodziejstwo na Ukrainie, owszem jest problemem dla UE, ale tylko dlatego, ze Putler ja napadl i nie puszcza, a Ukraina jest teraz, przynajmniej w swej zachodniej stronie „nasza”, a nie „ichnia”).
Lepszego wykladu ekonomicznego w tej partykularnej kwestii niech sie Andsol ode mne nie spodziewa, jestem tylko Prostym Kotem, w dodatku bardzo zestresowanym i niewyspanym. Rozumiem, ze dalej moze nie chwytac, ale nic na to nie poradze.
A teraz w najkrotszych slowach odpowiedz Bobikowi.
Najwazniejszym powodem dla ktprego wybuchl kryzys ekonomiczny, bylo rozregulowanie bankow. Rozregulowanie odbywa sie na mocy decyzji rzadowych, a zatem politycznych. I stalo sie tak, ze ludzie bioracy pozyczki hipoteczne z banku X, dowiadywaly sie wkrotce (albo po uplywie paru lat), ze ich dlug zostal hurtem, wraz z tysiacami innyh dlugow, sprzedany innej zgola instytucji finansowej i ta finansowa instytucja domaga sie teaz natycmiastowec najczesciej operocentowanie.
Polska zdolala uchronic sie od kryzysu, ktory szalal w Europie i Ameryce przede wszystkim dlatego, ze jej system udzielania pozyczek byl bardzo surowy, jeszcze chyba nawet surowszy niz byl niegdys w Anglii zanim do wladzy doszli socjalisci i zaczeli rozlegurawywac rozsadne zasady, ktore nakazwywaly odmawiania klientom kredytow wiekszych niz trzy i pol sumy rocznych dochodow. Dlatego to np moja Stara prosila w banku o skromna pozyzke hipoteczna, majac w zanadrzu pewna sume juz odlozona na kupno mieszkania. Po rozregulowaniu systemu pozyczkowego nikt nie musial miec nawet grosza za pasem, aby uzyskac kredyt na mieszkanie. No i skonczylo sie lzami. Co bylo do przewodzenia.
Najwazniejszym powodem dla ktprego wybuchl kryzys ekonomiczny, bylo rozregulowanie bankow. Rozregulowanie odbywa sie na mocy decyzji rzadowych, a zatem politycznych.
Wybacz, Kocie, ale pleciesz bzdury. Zaden rząd nie zmuszał banków do operacji inwestycyjnych wysokiego ryzyka. To nie rządy, tylko korporacyjna polityka wzrostów sprzedaży, popchnęła banki do udzielania kredytów ludziom, którzy nie byli w stanie spłacić swoich zobowiązań.
Wybacz Vesper, ale to Ty pleciesz bzdury.Rzady nikogo do niczego nie ZMUSZALY, tylko otwieraly przed bankami szerokie bramy i banki zezwalaly na podejmowanie przez klientow pozyczek wysokiego ryzyka. Bo wiedzaly, ze za chwile te zobowiazania finansowe przekaza komu innemu.
Aha! No, jeśli tak to wyglądało, to w istocie, wszystko w porządku po stronie banków 😈
Przepraszam, ale dyskusja idzie w obszary, gdzie zagęszczenie nonsensów jest już dla mnie toksyczne. A bientot!
Zgadzam sie, ze zageszczenie abusrdow jest ponad srednia.
Andsolu,
nie mam zamiaru tłumaczyć się z moich poglądów.
Może trochę mnie poniosło do zbytniego uogólnienia, ale od ostatniej podróży do Polski, gdzie głównym tematem w mediach były żądania pomocy ze strony państwa czyli reszty społeczeństwa ludziom zadłużonym we frankach, irytuję się trochę, bo mam w pamięci niejedno tryumfujące opowiadanie jakim super biznesem jest kredyt w obcej walucie, a szczególnie tak solidnej jak frank szwajcarski.
Żyję dostatecznie długo, by widzieć, jak kształtował się kurs tej waluty w stosunku do złotego, a tu jest historia od początku wymienialności złotego.
Takie informacje były również dostępne, gdy nastał run na kredyty.
Jak wygląda sytuacja kredytobiorcy z kredytem w złotych, kiedy przytrafi mu się śmierć współmałżonka, rozwód, utrata pracy, ciężka choroba?
Normalnie, prawda?
Jak wszędzie na świecie musi sam ponosić ryzyko, które wziął na siebie. Mógł się ewentualnie ubezpieczyć.
Klientowi banku powinno naprawdę dać do myślenia, że nie ma zdolności kredytowej w walucie własnego kraju.
Ja tez nie rozumiem dlaczego banki, jesli rzad im tego nie zakaze, musza absolutnie musza robic investycyjne glupstwa rujnujace klientow, ktorzy im zaufali. No ale, niech kazdy uwaza swoje.
Ja jestem tak ucisnieta, ze po prostu nie moge, nie wolno mi, wziac kredytu na dom w innej walucie niz kanadyjska, nad ktora moj bank centralny ma pewna kontrole. Kredyt na dom/mieszkanie jest, ze tak powiem, bankowy dla banku. Bank pozycza bowiem mniej niz dom jest wart i ma za to dom pod zastaw, gdy klient jest niewyplacalny.Pozycznie w walucie nad ktora sie nie ma kontroli jest ryzykowne i bank powinien klienta chronic przed ryzykiem. Do banku sie idzie po pomoc i usluge, a nie zeby stracic na litosc boska. I wogole filozofia, ze to konsument ma umiec sie bronic sam przed przekretami wydaje mi sie z gruntu nieetyczna. Usluga dla klienta to usluga z korzyscia dla klienta. Inaczej mozna isc do lichwiarza a nie do szacownego banku.
Obawiam się, że tym razem Kot może być sam nie tylko przeciwko blogowi, ale niemal przeciw całemu światu 🙁 bo już nawet neoliberałowie, wcześniej zawsze prący do maksymalnej deregulacji, po kryzysie bankowym zaczęli półgębkiem, a potem i całym gębkiem przyznawać, że jednak w sektorze bankowym, a może jeszcze w kilku innych miejscach, regulacje są potrzebne, albowiem bez nich polityka szybkiego zysku przynosi skutki katastrofalne. No, ale to zapewne nie są ekonomiści ustępujący przed siłą faktów, tylko zdrajcy słusznej wolorynkowej Sprawy i Kot ich zaraz wykreśli ze spisu znajomych. 😈
Rządy Niemiec, i nie tylko Niemiec, doskonale wiedziały, że Grecja i parę jeszcze innych państw nie spełniało kryteriów koniecznych do wejście do unii walutowej. Że „kwity”, jakie przedstawiają są, delikatnie mówiąc, twórczo podrasowane. Ale Niemcy, i nie tylko oni, przymknęli na to oko, bo mieli w tym swój interes. Nawet dzisiaj, mimo wpłat do wspólnej kasy, Niemcy nadal są największym beneficjentem unijnym.
Mam koleżankę, która osobiście trudniła się szkoleniem bankowców. Nieźle się dorobiła na uczeniu ich, jak robić wodę z mózgu klientom banków. To naprawdę nie jest trudne. Przeciętny człowiek jest wobec tych sztuczek całkowicie bezradny. Bo oprócz ekonomii, nie uczyli i nie uczą go nadal, rozpoznawania i radzenia sobie z manipulacją. W tej chwili banki mają już własne zespoły do prania mózgów klientów. Koleżanka szuka nowych zleceń.
Oczywiście, że regulacje są potrzebne, ale pewna finansowa edukacja społeczeństwa też jest niezbędna.
Gdyby nie ludzka chciwość (greed) i nadzieja na zarobek bez pracy, to żaden bank nie sprzedałby ani jednego derywatu czy innych skomplikowanych produktów finansowych działających na zasadzie gry w kasynie.
Szacowne banki bywały dla szacownych klientów i zawsze tak było, że bank najchętniej udzielał kredytu klientowi, który bez pożyczki też by sobie poradził.
Króliku, to chyba zaczyna być coraz rzadsza filozofia, że transakcje czy usługi mogą być z obopólną korzyścią. Pojawiła się dość spora grupa biznesmenów przekonanych, że dobry interes musi być związany z wyrolowaniem klienta. Jeśli się tego nie zrobi, to że znaczy, że się samemu straciło i jest się frajerem. 🙄
Oczywiście nie mówię, że „wszyscy bankowcy… itd.”, ale ten trend jest już na tyle wyraźny, że są powody do niepokoju.
Częściowo upadek etyki biznesowej można wiązać z rozpadem tradycyjnych form własności przedsiębiorstw czy instytucji finansowych – kiedy bank należał do jednej rodziny i wiadomo było, że prawdopodobnie przejdzie na wnuki i prawnuki, szybki zysk nie był absolutnym priorytetem, a zaufanie klientów było. Ale to na pewno nie wszystko. Może komuś chce się pokopać za jeszcze innymi przyczynami. 😉
Bry!
A co to jest przeciętny człowiek? Ten, który nie umie liczyć i nie ma za grosz wyobraźni?
Mój ulubiony cytat ostatnio.
Bereś:
„Mizantropia nie jest rzadka wśród
fantastów, by wspomnieć tylko Jonathana Swifta i Stanisława Lema…”
Sapkowski:
„Fakt, że ludzi postrzega się jako rasę w masie swojej głupią, ciemną, złośliwą,
agresywną, arogancką, samolubną, mającą tendencje do destrukcji i samodestrukcji, nie jest
żadną mizantropia. Jest dowodem na dobrze rozwinięty zmysł obserwacji.”
Rozmowy Beresia z Sapkowskim. Bardzi rozsądny pan, Sapkowski.
Mój bank centralny też miał pewną kontrolę nad własną walutą, która stała się tak atrakcyjna, że wszyscy ją chcieli mieć. Ta kontrola kosztowała mój bank ponad 500 miliardów franków i okazała się nie do utrzymania. Jeśli banki dookolne (USA, EU) bez żenady drukują i puszczają w obieg swoją walutę, to ciągłe wykupowanie cudzych papierów dla utrzymania niższej wartości własnych ma w końcu swoje granice.
O, Markot ma oczywiście rację. Problem w tym, że ludzie nie chcą się uczyć. I wiem co mówię!
Bardzo rozsądny pan, ten Sapkowski 😎
Waluta Helwecji (o niej mowa?) stała się atrakcyjna, bo ludziska bez wyobraźni mieli irracjonalne poczucie, że jej kurs będzie mniej więcej stały.
To ciekawe. Ja generalnie o ludziach wcale nie myślę lepiej niż Sapkowski, ale na ogół i tak ich lubię. 😯
Psy to już chyba genetycznie tak mają. 😉
Mam pewne wrażenie, Bobiczku, że psy jednak tak naprawdę nie lubią gatunku ludzkiego, a tego jednego (kilku) człeka, co z nim stado tworzy!
Kroliku, dlatego wlasnie kryzys ominal Kanade.
Jagoda tez ma racje piszac, ze Unia przymykala oczy na sytuacje gospodarza Grecji wpuszczajac ja do unii walutowej.To byla granda. I gdy pisze, ze przecietny czlowiek musi byc uczony podstaw funkcjonowani pieniadza. Nie rodzi sie z ta wiedza, wiec osobiscie gdybym byl Krolowa robil bym wiekszy nacisk na podstawy ekonomii niz katecheze i etyke. A tez pilnowalbym aby media w przystepny sposob ostrzegaly klientow bankowych przed pokusa latwego zarobienia bez pracy.
Bobik, znasz mnie nie od dzis i wiesz, ze narazam sie chetnie i czesto. Na szczescie nie calemu swiatu, ktory za kazdym razem przyznaje mi racje – wczesnij czy pozniej. Bylem bardzo przeciwny wchodzeniu Grekow do wspolnej waluty. A tez bardzo sie ciesze, ze kraj gdzie place podatki uniknal tej wpadki. Ladnie bysmy teraz wygladali! Allach jest wielki.
A dlaczego myslisz Tadeuszu, ze ten co nie umie liczyc i nie ma za grosz wyobrazni nie zasluguje na ochrone. Wlasnie taki czlowiek przede wszystkim jej potrzebuje.
Nie dlatego Kocie, ale nie chce o tym pisac, bo i tak stoimy na rozbieznych stanowiskach.
świat, który za każdym razem przyznaje Ci rację? Mordechaju, masz niezmiernie wysokie mniemanie o swoim umyśle. Proponuję zmianę nicka: Salomon
Ja zyje w innym swiecie zatem, Kocie.
Koteczku Drogi, to nie jest tak, że świat Ci za każdym razem przyznaje rację, tylko tak, że masz w zdumiewającym stopniu opanowaną umiejętność głośnego bicia w tarabany, kiedy akurat w jakiejś sprawie rację miałeś, przy równoczesnym kompletnym ignorowaniu lub wykręcaniu ogonem wszystkich tych przypadków, kiedy jej nie miałeś. Wprawdzie stawia to na głowie całą statystykę, bo statystycznie rzecz biorąc każdemu, literalnie każdemu oprócz Ciebie zdarza się rację czasem mieć, a czasem nie mieć, ale skoro Ci to służy, wychodzi na zdrowie i sprzyja Twojemu dobrostanowi, to o cóż innego w życiu biega? Ja Twojemu szczęściu na pewno w poprzek stawał nie będę. 😆
No niestety, to jest czasami meczace miec zawsze racje, ale nic na to nie poradze. Przeciez nie bede twierdzil, ze do wspolnej waluty nalezalo Grecje wpuscic zanim spelnila calkiem ostre warunki wykreslone w jakims traktatcie o unii walutowej.
Tak samo uwazam, ze do Unii Europejskiej nie nalezy wpuszczac Ukrainy czy Moldowy, dopoki chalupy nie wyprzataja, nie przeprowadza reform strukturalnych, nie wpuszcza inspektorow, nie powstrzymaja transferu narkotykow na cala Europe, nie poradza sobie z lapowkarstwem etc.
„ten co nie umie liczyc i nie ma za grosz wyobrazni” powinien jednak mieć tyle rozumu, żeby poprosić o pomoc tych, co potrafią. Inaczej jest niedojrzałym dzieckiem, osobą specjalnej troski albo senilnym staruszkiem i dla jego ochrony należałoby go pozbawić możliwości podejmowania poważnych decyzji finansowych.
Nie twierdzisz chyba, Króliku, że gros zaciągających kredyty w obcej walucie, nie potrafi liczyć i nie ma za grosz wyobraźni. Oni tę wyobraźnię miewają, ale często bardzo selektywną.
Czasem na zasadzie „jakoś to będzie” 😉
Bo jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było.
Nosisz to trudne brzemie Kocie odwaznie. Gratuluje!
Doskonale rozumiem taki mechanizm, który każe człowiekowi podejmować decyzję, wbrew doswiadczeniu i zdrowemu rozsadkowi.
Mnie się to zdarzało wielokroć w życiu, również w odniesieniu do dóbr materialnych, chociaż akurat te na małą skalę bez katastrofy.
Ale coś to mówi o psychice ludzkiej.
Kupiłam sobie kiedyś białe futerko mieruszki/mierłuszki i śliczny jasno piaskowo-żółty kożuszek. Doskonale wiedziałam, że w środkach komunikacji miejskiej PRL w krótkich abcugach będą czarne, ale bez większych oporów dałam się przekonać sprzedawcom, że absolutnie nic podobnego, bo bardzo chciałam je mieć.
I fajnie. Do nikogo nie miałam pretensji, że mnie oszukał, a przyjemność miałam wielką i jak na możliwosci kieszeni dosyć kosztowną.
W całej aferze z bankami w Europie nie mogę zrozumieć tego fragmentu – niespłacone kredyty są potężną stratą dla banków, a wywindowane ceny nieruchomości niezbywalnym majątkiem – to co to za interes dla banków? Chyba tylko dla bieżącego zarządu i pracowników, jako premie chwilowego dobrego wyniku.
I śmieją się ludzie z Kaczora, że nie nie ma konta w banku. 😉
Mozesz mi Bobiku przypomniec kiedy ostatni raz przyznales sie, ze racji nie miales? Albo dobrodusznie wyofales sie ze swego pogladu?
Dostaniesz solidna porcje Earl Greya w zoltych opakowaniach, jesli zdolasz mi przypomniec. 😈
Markocie, to nie całkiem tak. Prawdą jest to, co napisała wyraźnie Jagoda – dla zdobycia klienta stosuje się manipulacyjne, bazujące na znajomości psychologii sztuczki, wobec których nawet nie taki durny klient jest często bezradny. Bo i na tych niedurnych ma się sposoby. 🙄 Jak nie wierzą w „jakoś to będzie”, to ich się np. zasypuje stosami liczb, wykresów, porównań, spodziewanych przebiegów, etc., etc., etc., aż zaczynają uważać, że to wszystko jest oparte na absolutnie „naukowych” zasadach i pownni klęknąć przed takim ogromem wiedzy, a nie otwierać ignorancki dziób z jakimiś, pewnikiem bezsensownymi, zastrzeżeniami czy pytaniami.
Nie od dziś wiadomo – jak się chce psa uderzyć, to się kij znajdzie. 🙄
Kotku, to nie ja twierdziłem, że świat mi za każdym razem przyznaje rację, więc w ogóle nie o mnie tu mowa. Pies by się aż tak nie podłożył. 😈
Siódemeczko, to dokładnie tak było, że korzyści miały być bardzo doraźne, a potem niech ta się wali, pali, czy tam będzie potop. I dla tych szybkich, doraźnych korzyści opracowano ewidentnie oszukańcze metody formułowania strategii, pozyskiwania klienta, sprawozdawczości, itd. Czyli co ludzie byli nieostrożni, to byli, ale że mieli do czynienia z przekręciarstwem, to tyz prowda.
Przepraszam, że zmieniam temat. Poszukuje pilnie kotologa 😎
Coś niedobrego dzieje się z naszymi kotami. Albo to my, koci personel, popełniamy, nieświadomie, błędy przeciwko, którym protestują nasze koty. Otóż, mimo możliwości korzystania z czystego żwirku w kuwecie, jeden z kotów załatwił „grubą potrzebę” z dala od niej, ale dokładnie przed schodami do piwnicy. Tak żeby personel mógł wdepnąć w g… 🙁
Jak żyć, drogi kotologu? 🙄
Jutro, skoroświtem, udaję się do Sejmu. Póki co, koty nie odmawiają mi felinoterapii, z której chętnie korzystam przed zaśnięciem i w czasie snu 😉
http://pl.wikipedia.org/wiki/Felinoterapia
Dobrej nocy Koszyczku 🙂
Wykłady z kotologii to nie moja specjalność, ale mam nadzieję, że się znajdą inni, mądrzejsi do tego celu. 🙂
A ja muszę zaprzestać kłapaniny i przejść na odbiór, ponieważ współpacjentom przeszkadza nocne stukanie w klawiaturę. Ale czytać mogę, to im nie przeszkadza, więc piszta, piszta, a ja to będę czytał wzdłuż, w poprzek, na ukos i w głąb. 😀
Jagodo, ja nie w charakterze kotologa, tylko współsiostry w personelstwie – może zmierzał do kuwety i nie zdążył?
Otóż, nasz Felek przestał załatwiać grubsze potrzeby do kuwety po eksperymentach syna ze żwirkami. Możliwa jest jeszcze opcja, ze urósł i uważa, ze kuweta za mała, bo zastępczo robi kupsko do wanny, jeżeli nie ma dostępu do żwirku kamiennego na tarasie.
Siodemeczka ma absolutna racje. Kuweta za mala, potrzrebna jest dodatkowa kuweta jesli jest wiecej niz jeden kot w obejsciu, piasku za duzo, daszek nad kuweta (czesta przyczyna), trudno wyjsc z kuwety starszemu kotu, etc.
Tu jest wiecej:
http://www.peteducation.com/article.cfm?c=1+2174&aid=158
Żeby nie zasnąć w kuwecie 😉 Bobiku, a Ty byś jak? http://naukowy.blog.polityka.pl/2015/02/14/walentynowa-piosenka-ofelii/?nocheck=1
Dobranoc 🙂
A dlaczego, Haneczko, w kuwecie można mieć bardzo dobre sny. 🙂
Taka kuweta to podstawa życia, także dla personelu. 😀
Mnie by wena natychmiast opuściła, gdybym zobaczyła mnogość propozycji w sprawie Ofelii.
Nie wiem, jak w innych, ale we mnie dziwnie to dziewczę nie wzbudza współczucia, może z powodu odrażającej postaci ojca.
Aż mi głupio.
Wichura wzbierała się od popołudnia, a teraz syczy za oknem. Na pocieszenie sprawdziłam temperaturę w Maladze. Zaraz po moim przylocie 25-27 stopni przez kilka dni, potem ok. 20. No no…
Co za bezeceństwa ze strony współpacjentek, że im klawiatura przeszkadza. Powinna być dla nich jak rytmiczna kołysanka. W tej sytuacji proponuję wspólne napisanie Czytanek dla Bobika. Na próbę podaję jedną:
Była sobie raz dziewczynka.Miała na imię Marta. Chuda, blada z dwoma warkoczami do pasa. Mieszkała w wielkiej landarze z rodzicami i dziadkami. Był też tam rudy pies Wang i czarna kotka, która się okociła. Jak wychodziła na podwórze, to Wang brał do pyska po jednym kocięciu i przenosił na swoje legowisko, a na ludzi się rzucał z zębami.
Jej babcia dotykała piersi i jęczała: „O, jak mnie serce boli”. Marta, biegając po mieszkaniu z psem i kotkami, też się łapała za pierś i też mówiła: „O, jak mnie serce boli”. Dorośli byli przekonani, że małpuje babcię, więc nie zwracali uwagi na te skargi. Aż któregoś wieczora zaczęła mówić od rzeczy i miała bardzo rozpalone czoło. Zmierzyli jej temperaturę i okazało się, że w termometrze zabrakło skali.
Szybko zawieźli ją do szpitala prowadzonego przez szarytki. Była tam wielka sala z rzędami łóżek po obu stronach. Położyli ją blisko okna między dziewczynką całą w gipsie i dziewczynką z tyfusem. I obłożyli lodem, żeby zbić gorączkę. W tej malignie raz słyszała, a raz wydawało się jej, że słyszy chór dziecięcych głosów, zawodzącyzupełnie niedorzeczne słowa: „naczynie poważne, módl się za nami”.”Naczynie” kojarzyło się jej wyłącznie z grzecznościową nazwą nocnika, tylko dlaczego to naczynie miałoby się za nas modlić? A już „naczynie osobliwego nabożeństwa” było wręcz niepojęte. Tymczasem dzieci na okrągło powtarzały swoje. Tamten wieczór …dziesiąt lat temu pozostał w jej pamięci jako zjawisko między jawą i maligną.
Po dwóch miesiącach kuracji u szarytek Marta znała cały tekst na pamięć i na wyrywki, nadal nie rozumiejąc, o co w nim chodzi. Był to bez wątpienia rodzaj zaklęcia, jak abrakadabra. Jednym dzieciom pomagał, innym nie. Co do Marty, to pomogła jej penicylina oleista kupiona na czarnym rynku, bo takowej w tamtej zamierzchłej przeszłości szpital nie posiadał.
Przez długi czas Marta pieściła w sobie myśl, że zostanie doktorem. Gromadziła strzykawki, kłuła igłami tyłek misia, nawet wycyganiła stary stetoskop. Zapamiętała dożywotnio swoje rozpoznanie: „endocarditis reumatica”. Pochłaniała książki z zakresu medycyny, zapisała się do kółka biologicznego,ale tuż po maturze ogarnął ją leń. I dlatego nie ona leczy dziś Bobika, co może i dobrze dla niego, bo co by to był z niej za lekarz. Leniwy.
Kiedy wjeżdża samochodem w strefę, gdzie daje się wyłącznie złapać Radio Maryja, i trafia na chór mamroczący „naczynie poważne…”, to od razu staje jej przed oczami sala z trzydziestoma dziecięcymi łóżkami i białe skrzydła na głowach szarytek.
Pamiętam jak zaskoczył mnie kiedyś mądry mąż koleżanki instytutowej z Brasílii, ekonomista ministerialny, znający teorie i praktyki. Rzekł: ludzie mówią o problemie faweli, ale ona jest rozwiązaniem; problemem było miejsce zamieszkania blisko pracy. A jako rozwiązanie wadliwe, przyniosło kolejną dozę kłopotów. I często tak się zdarza, że ludzie mówią, że studiują jakiś problem, gdy w istocie studiują rozwiązanie i nawet nie zastanawiają się na czym problem polega.
Otóż zagrody prawne uniemożliwiały budowę faweli w Polsce, choć jest otwarta droga przemieniania istniejących budynków w żywe ruiny. I kredyty, takie czy inne, były paskudnym rozwiązaniem problemu nazywającego się „muszę gdzieś mieszkać”. Problem potworny, od samego początku Rp III (no tak, zanikł w Rp IV gdy zbudowano 3 miliony mieszkań), bo alternatywami były: wynajem z potwornie wysokim czynszem albo z nieznośnymi warunkami, wielogodzinne dojazdy do metropolii, które jeszcze zachowywały jakieś miejsca pracy (znaczna część małych i średnich miast poddawana była eutanazji) albo rezygnacja z życia społecznego i rodzinnego i wegetowanie niczym junacy ze Służby Polsce w koszmarnych sypialnach i w zapijaczonych barach.
Co powiedziawszy, odzyskuję psychiczną równowagę i znowu mogę odsłuchiwać natchnionych porad dla ludzi, którzy powinni byli być cierpliwi, racjonalni, oszczędni i dalekowzroczni. No i przede wszystkim pokorni, jak przystało potomkom pańszczyźnianych chłopów.
We mnie wzbudza wielkie wspolczucie: ukochany zachowuje sie wobec niej abomonacyjnie, upokarza ja publicznie, jest wobec niej calkiem chamski i w dodatku zabija jej ojca. Poloniusz nie jest odrazajacy: jest bardzo dobrym i troskliwym ojcem (scena z bratem Ofelii, Laertesem), stara sie byc lojalnym dworzaninem na dworze Klaudiusza. Tak, nie jest zbyt madry i podlsuchuje rozmowe Hamleta z matka (Gertruda jest swiadoma, ze jest schowany za kotara), ale spotyka go kara znacznie wieksza niz przewinienie. W dodatku Hamlet nasmiewa sie z jego ciala, co juz moglby sobie naprawde darowac.
Ofelia tez placi bardzo wysoka cene za nieswoje winy – w napadzie postraumatycznego zespolu stresowego, rzuca sie do wody i sie topi. To bardzo biedna dziewczyna, ofiara wydarzen, ktore sa poza jej kontrola, rozdarta miedzy milosia do ojca i do jego zabojcy.Bardzo tragiczna postac.
Abominacyjny jest tylko Klaudiusz, bratobojca i koledzy Hamleta ze studiow -Rozenkranc i Gildernstern, ktorzy gotowi sa go zdradzic.
A kiedy moja Stara narzekala w dziecinstwie, ze „boli ja serce”, to slyszala od ojca, ze to bole „czynnosciowe”. Nie wiedziala co to znaczy, ale brzmialo to jakos bardzo uspokajajaco.
Wiele lat pozniej juz jako dorosla kobieta, zapytala przyjaciolke domu, wybitnego chirurga, co to znaczy, ze bole sa „czynnosciowe”. Pani Roza powiedziala: to nic nie znaczy. Uzywamy slowa „czynnosciowe” kiedy nie wiemy o co chodzi i nie bardzo sie nam chce stawiac definitywnej diagnozy!
Jakiez bylo rozbaweinie mojej Starej gdy lekarz badajacy obolaly brzuch prezydenta L.Kaczynskiego po odwolaniu jego wizyty w Niemczech wskutek slynnego „kartofla” w niemieckiej prasie, odpowiedzial, ze Pan Prezydent cierpi na bole czynnosciowe. Stara o malo sie nie posikala ze smiechu.
Dzień dobry,
W zimie małe rybackie porty przechodzą w stan hibernacji, zwłaszcza gdy pogoda jest jak dzisiaj – mróz i bardzo siilny wiatr. Dla mnie mają one swój urok. Lubię zaglądać tam, gdzie nikt nie zagląda.
Maleńki port rybacki w Hampton Bays, NY.
https://picasaweb.google.com/takrzy/KutryWPorcieHBZima2015?authkey=Gv1sRgCIrTkqyqqrXhaA#slideshow/6116238598083765890 🙂
Jakze znajome okoloice, Hampton Bays. Z tych ulozonyh glazow lubil skakac do wody czarny labrador Kumy z Gdyni, imieniem Zbigniew, nawet gdy temperatury byly minusowe. Po wyjsciu z oceanu, sporo rzygal slona woda i bardzo sie z niej otrzasal na Ludzi.Specjalnie sie blisko ustawial aby wszystkih podlac.
Nie wiedziałem, że Kuma też zna te okolice. Miło.
Kuma zna dobrze te okolice, bo rodzice Starej mieli tam dacze.
Dzień dobry 🙂
Miłego dnia, udanego tygodnia 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry 🙂
Bardzo piękna Czytanka od Kumy. 😀 Pod jej wpływem zacząłem się wszystkim naczyniom, nie tylko nocnym, przyglądać pod kątem czy są poważne, czy raczej rozbrykane. I odkryłem, że uszko (jedno!) jako takie nadaje naczyniom czegoś figlarnego. Czyli niepoważnym naczyniem jest nie tylko nocnik, ale i filiżanka, kubek czy dzbanek na wodę.
Na temat naczyń osobliwego nabożeństwa jeszcze żadnych wniosków nie mam. 😉
Na pytanie, jak ja bym przetłumaczył ten kawałek Szczekspira o świętym Walentym, odpowiadam bezzwłocznie. 😎
No, kurde, to święty Walenty,
i myśli mam jakieś kudłate.
Ciekawe, czy Hamek zajęty,
czy zajrzeć do niego na chatę?
Młodzieniec wytaszczył się z łoża
i zaraz uprzedza, już w sieni:
ty, mała, tentego jest w porzo,
lecz nie myśl, że będę się żenił.
O, matko! O, święta Anielo,
czy wszystkie ma klepki ten facet?
Ja tylko mam zakład z kumpelą,
że dzisiaj dziewictwo utracę.
Cóż, tak się moralność popsuła,
że młodzian dziewczyny zabawką,
a Dżender zaśmiewa się w kułak,
bo jego, rzecz jasna, to sprawką. 😈
„…znowu mogę odsłuchiwać natchnionych porad dla ludzi, którzy powinni byli być cierpliwi, racjonalni, oszczędni i dalekowzroczni. No i przede wszystkim pokorni, jak przystało potomkom pańszczyźnianych chłopów.”
No to fajnie 😉
Ja mam jeszcze jedną poradę dla potomków pańszczyźnianych chłopów.
Niech spróbują poznać zależność między sytuacją bytową, a własną aktywnością polityczną, udziałem w wyborach i jakością przedstawicieli, których w tych wyborach wyłaniają.
Bobiku, znakomite! 😆 😆
Jak pamiętam, to w szkole mawialiśmy: Idź do klasztoru, ofermo 🙄
Bry!
Coś w przyczynku o Walentym Magda nie zauważyła, że zmiany w ułożeniu i doborze wyrazów są spowodowane jakimś wzorcem rymotwóstwa… (stąd np. przerzutnia u Barańczaka).
A jak ja jestem półchłop — półnie, to co mam robić? Półgębkiem rokosz wszczynać?
Zostań puchłopem, Tadeuszu. Puchłop to taki, co śpi, a w polu mu samo puchnie. Bardzo wygodna fucha. 😈
Całym gębkiem półrokosz.
Ja co prawda o pół-innej-części najpierw myślałem 😆
Półrokosz na całego!
Puchłop mię się natrętnie z Puchmisiem kojarzy. Nazywaną też Fredzią.
Tfu, znowu gender.
PT Bobik widać, że zagraniczna osoba. Po polskoksiężowsko wymawiuje się to gender. Tak zeznają obserwatorzy spod ambony.
Dzień dobry 🙂
Bobiku, świetne 😆 Teraz machnij całego Hamka 😆
Tylko nie Fredzia, tylko nie Fredzia!!!
Spokojnie, Nisiu. Fredzia nie istnieje 😎
Jak nie istnieje? Napisał AA Milne. Tak na okładce napisano.
Ja też na Fredzię jestem gotów gryźć. Może jednak rację mają biskupy z tym genderem? 😈
Naprawdę w okolicach ambony wymawia się żywcem,”gender” przez g? To ja już teraz sam nie wiem, jak mówić, żeby było dobrze. 😯
Tadeuszu, bo ugryzę
Muszę poprosić o zwolnienie z brykania przez parę dni. Niby nic, zwykła opryszczka, ale czuję się rozbita jak przy grypie i to mimo natychmiastowego leczenia. Wszystko przez tę beczkę z ropą. 👿
Przyszedł Gender do Hamleta:
Czyś ty aby chłop?
We łbie mgła i galareta,
w gatkach zwiędły mop!
Zero szwungu, nic pałeru,
decyzyjność nul,
ani krztyny charakteru –
w sumie ciul nie król.
Nic nie sprzedasz, nic nie kupisz,
nie przylejesz w dziób,
jak już kogoś ukatrupisz,
patrzysz: nie ten trup!
Idź, łamago, do klasztoru,
tam zakończ swe dni –
świat nie daje dziś wyboru
PÓŁCHŁOPOM jak ty.
Snuj za kratą, rybo śnięta,
mętnych myśli nić.
OFELIA NA PREZYDENTA!!!
Idź już, książę, idź.
wow 😯 😆
Piękne! 😆
Ago, potraktuj draństwo najgorzej jak można 👿
Plotę wieńce laurowe 😆
😆 😆 😆
Wobec brawurowej pracy Zespołu w postaci Nisi, czuję się na razie zwolniony z pisania dalszych części Hamka, zwłaszcza że strasznie mi tu przeszkadzają w pracy tfurczej. Już nawet cicho nie mogę warknąć o biskupach czy genderze, bo natychmiast się na mnie rzucają osiłki z IPN i znowu mnie wiozą prześwietlać. 👿
A na końcu i tak międlą półgębkiem coś w rodzaju „uuu…hmm…czynnościowe”. 🙄
W sobotę widziałem taką jedną ofeliowatą w telewizorze. Stała na ambonie i dzwoniła do Putina. Tażby to była, czy nie ta? A jeden Kreon siedział w pierwszym rzędzie i okrutnie się wykrzywiał.
Alez, co ty opowiadasz andsolu, sa przeciez jakies granice milosierdzia i wspolczucia!
Niestety, na moim froncie pogodowym znowu nic dobrego, -28C as we speak. Podobno wpadlismy w arktyczny vortex! Obawiam sie, ze pobilismy jakis record temperatur. Na szczescie jest to dla nas dzien wolny od pracy z okazji finezyjnie nazwanego Family Day.
Też miałam ofeliowate skojarzenia, trochę zakłócone potrząsaniem chudą łapką 😉
Króliku 🙁
O, jakiez piekne Hamlety z samego rana!
Fredzi Phi-Phi nigdy nie mialem w lapie, ale pamietm, ze brawurowo smiesznie pisa o tym przed laty Baranczak w Tygodniku Powszechnym i na wszystkih nas zrobil ogromne wrazenie.
Andsol tez brawurowy, ale inaczej.
Takie mrozy jak u Krolika zdarzaly sie czesto w rodzinnych stronach mojej Starej. I nawet zlobka nie odwolywano! Nie wiem jak by teraz to zniosla.
My tez mamy swieto – Dzien Prezydentow. Chodzi, jak mi wyjasnila wczoraj Peggy o urodziny w bliskiej odleglosi od siebie Lincolna i Waszyngtona.
Dla mnie to swieto szczegolne, bo wraca Audrey, bede mogl sie zdrzemnac za dnia.
A to 3 przepisy na rosyjskie placuszki/racuszki. Ja bede robic te twarogowe. Bo mam twarog.
http://www.themoscowtimes.com/news/article/3-perfect-pancakes-for-celebrating-russian-maslenitsa/515931.html
Ale najpierw rozgrzewajaca herbata i kawa. Choc tyle chyba podaja na twoim zeslaniu, Piesku!
Te na drozdzach nazywaja sie oladje. Ale jakie tam truskawki o tej porze! Jablka!
Ja nawet wole z jablkami, bo sa tez troche kwasne, wiec placki maja wiecej zbalansowany ying i yang smakowy.
Czytam pamietniki Jozefa Hena, ktore sobie przywiozlam z Warszawy. Gruba cegla. Bardzo bardzo ciekawe. Wlasnie doszlam do jego wizyty w Izraelu i Jerozolimie (po smierci mamy). Po Jerozolimie chodzilismy podobnymi sladami (z twierdza Masada poza Jerozolima wlacznie), chociaz on znal wiecej roznych historycznych szczegolow i uwarunkowan. Fajnie bylo to przeczytac wkrotce po mojej tam wizycie z Siostra. O ile nasz wyjazd (niezorganizowany)bylby ubozszy, gdyby nie pomoc, wskazowki,ze nie wspomne osobiste towarzystwo Liska, hip hip hurra, niech zyje Lisek!!! Dzieki!!! i jego zdalne sterowanie nami przez telefon. Mysle o cieplym suchym jerozolimskim klimacie i pysznym jedzonku ze lzami w oczach.
Lisku, w przyszla zime musze koniecznie robic zakupy na tym wspanialym targu z zywnoscia, przez ktory doslownie przebieglysmy z braku czasu!
Dzień dobry 🙂
Piękne poezyje o Hamku 😀
A tymczasem usłyszałam właśnie o wiekopomnym dziele, o którego istnieniu nie miałam dotąd pojęcia (wstyd się przyznać). Otóż niejaki Oskar Kolberg napisał operę o… pielgrzymce do Częstochowy 😯
http://www.oskarkolberg.pl/page.php/1/show/482/
Wyż. wzmiankowana dziewica również kojarzyła mi się z Ofelią – głównie z fryzury i bełkotu. Kwiatków nie miała i nie dawała Millerowi rutki, ale poza tym wszystko się zgadza.
Oj, to ja sobie tez chyba kuoie tego Hena, a;e do Londynu.
Pan Hen chodzil z ojcem Starej do gimnazjum Krynskiego w Wwie przed wojna. Kied,ys nieoczekiwanie poslal jej do Londynu ksiazke z piekna dedykacja. Ale ona jej nie przeczytala! Pare lat pozniej na jakims spotkaniu w Wwie podszedl do niej jakis starszy pan i sie przedstawil jako Jozef Hen. Rozmawiala z nim dwie minuty, gdyz musiala gdzies leciec, ktos na nia czekal, a on jej zdazyl powiedziec jesynie o tym, ze znal ojca przed wojna, I tyle bylo.
Stara bala sie jakos do niego napisac po powrxie do Londynu – przez te nieprzewcytana ksiazke, krorej nawet tytulu nie pamieta.
Czy jest cos w tych dziennikach o gimnazjum Krynskiego? Moj dziadek spedzil w nim tylko rok maturalny, gdyz byl ksztalcony w domu i tylko zaliczal kazdy rok przed jakas komisja panstwowa.
Nisiu
Rutkę ona może sobie hodować w celach samoaplikacyjnych. Chociaż sądząc po jej wystąpieniach, towarzystwo Millera jest jakby słabo zapładniające, więc i ryzyko jakby niewielkie. Tyle czasu razem spędzać na zapładnianiu ideami i tak mało owocnie. A przecież o LM nie takie słuchy chodziły.
Na razie jeszcze nie, Kocie, ale jestem dopiero na 150-ej stronie, „Nie boje sie bezsennych nocy„- te ksiazke czytam… Jak na razie Hen pisze tylko o powojniu, z krotkimi uwagami do doswiadczej przedwojennych i wojennych. Ma taka naturalna etyczna klarownosc i kompas…
Kroliku, zaklepane 🙂 🙂 Narazie, w ramach solidarnosci, we czwartek ma znow spasc w Jerozolimie snieg 😉
To juz bedzie drugi raz tej zimy, Lisku! A w miedzyczasie burza piaskowa!!!
Sorry, Króliku, nie stać mnie na aż taką solidarność, żeby z Panem B. załatwić 30-stopniowe mrozy u siebie. 😳 Współczuję Ci szalenie, ale najchętniej sam z dala od zimnego.
Za to moje gorące uczucia są do nieustającej dyspozycji. 🙂
To librette Kolberga piękne jest. 😆 Aż zbiera chętka, żeby mu to i owo dopisać. 😈
Ta partia organisty bardzo do mnie przemówiła: 😀
Organista (powstając)
Chwała Panu, że wam serca pokrzepił otuchą,
ależ mili, czy się godzi radować na sucho?
Hej, szynkarko, dawaj hyżo z gąsiorem gorzałkę,
człek rad gdyby ptak w powietrzu, gdy naleje w pałkę.
Komunikat niespecjalny: wichura łeb w Gdyni urywa, i to na dodatek lodowata. Ptaki głodne, po wiatr porwał tackę ze słonecznikiem. Wiuwa nimi jak plastikowymi workami.
Idę w czwartek odwiedzić jeszcze niegotowe Muzeum Emigracji, bo mam coś o tym napisać. Szanowny Koszyczek to w większości mógłby się tam nadawać na eksponaty. Moze konkurs: co by kto od siebie darował do takiego muzeum? Na razie wiem, że zrobiono w tym celu statek m/s Batory w skali 1:10, a w sali kinowej na zamkniętym pokazie udostępniono dokument o naszej ukochanej z Kotem M. Polonii amerykańskiej, począwszy od osadnictwa Jamestown. Nie zaprosili!!! Co za szkoda.
Nowy, znam Hampton Bays podwójnie, bo i nasz z Kotem szef był tam właścicielem domu letniego. Niekiedy dawał klucze. A u dziadków Kota odbył się niegdyś pamiętny w skutkach sylwester, zakończony rozwodem znanej polskiej pary, ale bez nazwisk… Bardzo lubię tę miejscowość, bo nie jest tak koszmarnie snobistyczna jak pozostałe Hamptony. Z przyjemnością odwiedzę, jak w końcu zbiorę się do wyjazdu, pewnie pod koniec maja.
No to opowiem. Po przeczytaniu Nowolipia byłem nie tylko wzruszony, ale i poruszony jak wiele nazwisk, miejsc i zdarzeń już znałem z opowiadań Bolka Gleichgewichta. Policzyłem, że mogli przecież nawet spotykać się na ulicy, choć starszy o 4 lata Bolek może by nie zwrócił uwagi na tamtego młodzika… Okazało się, że Bolek książki nie znał i miałem okazję zaskoczyć go – a raczej internet go zaskoczył gdy następnego dnia kurier mu zastukał do domu na Biskupinie i wręczył książkę zamówioną w Gliwicach. No i w istocie, okazało się nawet, że w jakiejś kuzynce Hena młody Bolek się podkochiwał — i książka była mu powrotem do przedwojennej Warszawy. Więc wymyśliłem sobie plan (jak tu widać, porywanie ludzi to moja dawna obsesja): przyjeżdżam do W-wy, zjawiam się pod domem Hena, pod jakimś pretekstem zwabiam go do samochodu i po paru godzinach składam jako łup na fotelu Gleichgewichta. I niech sobie gadają.
Okazało się, że technicznie prostsze było wydobycie z Sieci (przy pomocy Pawła Wimmera) telefonu Hena, więc pewnego dnia zadzwoniłem i poprosiłem, by niezależnie od zdziwienia nie odkładał przez pięć minut słuchawki. I nie tylko nie odłożył ale nawet obiecał, że po dwóch dniach zadzwoni do Bolka, ale nie natychmiast, bo następnego dnia miał niestety uczestnictwo w jakimś pogrzebie (gdybym sobie przypomniał czyim to nawet tę rozmowę do daty dało by się przyszpilić).
A potem okazało się, że pogrzeb czy nie, zadzwonił prawie natychmiast i Panowie Warszawiacy mieli sobie długie rozmowy, a później, gdy Bolek jakieś ordery w Belwederze odbierał, to i w restauracji się spotkali i o ile wiem czasami sobie jeszcze się zdzwaniają. Chyba żadna swatka nie czuła się tak szczęśliwa, choć przyznaję, że wariant z porwaniem bardziej mnie emocjonował.
Jego wspomnieniom — tak starszym jak i nowszym — zarzuca się czasem, że są zbyt pełne Hena, ale po pierwsze mnie to nie przeszkadza, a po drugie, jak mądry człowiek mówi to będę słuchał nawet gdyby chciał mówić tylko o sobie. Bo to nigdy nie będzie tylko o nim.
A kto by ci jeszcze dokladal minus 30, Piesku, do twoich kazamatow…
Ale pare centymentrow sniegu na pare godzin, w sam dla dzieci w Jerozolimie, zeby zbudowac balwana, czemu nie…
Opera Kolberga chyba nie bez przyczyny zapomniana… moze gdyby Bobik dalej popracowal nad librettem to daloby sie ja uratowac…
Zastanowie sie czy nalac sobie troche gorzalki do palki, boc poludnie juz dochodzi.
Wystąpienie dziewicy Ofelii z Ożarowa tak mną wstrząsnęło, że z zażenowania nie byłem w stanie nawet szczeku na ten temat wykrztusić. Teraz już mi trochę ściśnięte z wrażenia gardło puściło i mogę dołączyć się do pozostałych wyrazów podziwu tudzież uwielbienia. 😎
Wielka rola Magdaleny O.! Żeby w tak niewielu słowach przekonać co najmniej 3/4 mieszkańców sporego kraju, że Duda jako prezydent jeszcze wcale nie byłby najkoszmarniejszą możliwością… No, to naprawdę trzeba mieć wybitny talent.
A niby kogo pełne miałyby być wspomnienia Hena, jak nie Hena? 😯
Jako eksponat do Muzeum Emigracji mógłbym dać swój mleczny ząb. Wcale nie jest łatwo takowy znaleźć, bo szczeniaki te swoje mleczaki sieją gdzieś po zakamarach i tylko z rzadka, przez przypadek się na nie trafia. Ale na mój trafiono, uznano, że jest śmieszno-rozczulający i zachowano.
Na pewno pięknie by się prezentował w srebrnym puzderku z uchylonym wieczkiem, na kobaltowym aksamicie, podświetlony od spodu i zaopatrzony dużym napisem: MLECZAK BOBIKA – DAR PSA DLA NARODU. 😎
No, Bobik, moglby wziac przyklad z Pani Marylki D i pisac rozne wredne paskjudztwa o znajomych.
Bobiku, należy mówić DOKTOR Magdalena O., inaczej zostaniesz posądzony o seksizm.
Ale Putin to teraz ma nerwówę, nie? Bo jeśli DR. wygra, to mu dołoży
Paradoksie, a rutkę to po co się samoaplikuje? Ofelia latała też z koprem i goździkami, poza tym coś tam jej powiędło, nie pamiętam.
No, ale te paskudztwa były z kolei pełne Marylki D., bo tkwiły we wspomnieniach Marylki D.
Wspomnienia są pełne wspominającego nawet jeśli tenże ani raz nie użyje pierwszej osoby. Po prostu nie idzie inaczej i juszszsz.
Nisiu, ja mam taryfę ulgową, bo na słowo „doktor” nie mogę już patrzeć i mam na to zaświadczenie od lekarza. 😈
Ostatnio w mediach wystąpienia kandydatów na prezydenta zostają uznane za porywające, jeśli są fajerwerki, confetti i wystrzały z armat. Ważnym kryterium (a w każdym razie ważniejszym od treści wystąpień) jest, czy słuchacze się dobrze bawili. Nie powinno być nudno. No to najlepszym kandydatem byłby jakiś kabareciarz, może z towarzyszeniem któregoś z tych facetów, co to każdego lata w Szczecinie robią festiwal fajerwerków.
Polska to kabaret. A w każdym razie niektórzy by chcieli, żeby był.
Bobiku, ja Cię rozumiem, ale nie wiem, co na to feministki???
Tak, to prawda, Bobiku.
Stara dobrze pamieta nowojorska rozmowe z Ludmila Aleksejewa, ktora dzielila sie wrazeniami czytajac wspomnienia Bukowskiego (napisane zanim mu troche odbilo ). I powidziala wowczas cos co pamieta tyle juz lat: ze we wspomnieniach nie sposob sie zaklamac i wczesniej czy pozniej prawdziwa twarz jawi sie czytlnikowi wspomnien.
Nie czytalem wspomnien Wlodzimierza Bukowskiego, ale podobno sa bardzo piekne. Moze kiedys…
Bobiku, który mleczak: siekacz, zgryzacz czy szczękacz?
Szczekacz 🙄
Nisiu
No, jeśli powiędło, to rutka już cokolwiek zbędna. To była taka pigułka po stosowana od zamierzchłych czasów. Co najmniej od wczesnego średniowiecza. Wtedy tłumaczono, że niby pozwalała zachować dziewictwo. Ale ja tam aż w tak odstraszające działanie ruty nie bardzo wierzę. Swoje wiem. Dodaję do nalewki z suszonych śliwek. Wszyscy tankują aż miło, zwłaszcza w mroźną pogodę.
Odnośnie starożytności, to musiałbym dopiero pogrzebać.
O, a aktor Jerzy Zelnik mówi właśnie, że miał przyjaciół homoseksualistów. Domniemywam więc, że od kiedy związał się z prezesem, już ich nie ma. I że ten problem dotyczy tylko dzieci, że nie lubią homoseksualistów. Bo dorośli to już lubią.
Tak mi się przypomniało. Na dziesięciu facetów dziewięciu podobają się kobiety z dużym biustem. Dziesiątemu podoba się tych dziewięciu.
Co do Pani Doktor Cucumber, to przypominaja mi sie slowa ukochanego naszego burmistrza Borisa Johnsona, zapytanego przez dziennikarzy czy rozwaza w swym sercu kandydowanie na premiera kraju:
Mam tylez szans n na zostanie premierem,co dekapitacji z pomoca frisbie albo znalezienia zywego Elvisa.
Aktor Zelnik to prawdziwy intelektualista.
No właśnie. Aktor Zelnik mówił, że dzieci w szkole nie lubią homo. Do jakiej on szkoły chodził?
Wikipedia mówi, że:
„Po ukończeniu warszawskiego VI Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Reytana (1963),…”
No i już wiadomo, dlaczego tak rozdziera szaty i zapiera się w drzwiach.
Nie piszą o podstawówce, ale podejrzewam że jakaś krakowska.
Dzieci w szkole nie lubią homo. Każdy objaw słabości czy „dziewczyńskiego” zachowania u chłopca wykorzystują do przemocy psychicznej. Fizyczna też nie jest rzadka. przezywanek.
Mój wczorajszy gość, nauczycielka plastyki w prywatnej amerykańskiej szkole w Lugano mówi, że fobie są tak głębokie, iż niektórzy chłopcy nie zgadzają się używać różowych kredek.
W polskich szkołach problem homofobii wcale nie jest rzadkim zjawiskiem.
Oo, czekam na akceptację 🙁
No to tylko podam w skrócie.
Raporty dotyczące sytuacji osób nieheteroseksualnych w Polsce są jednoznaczne – polskie szkoły to jedno z najczęściej wymienianych miejsc występowania homofobii.
Mój wczorajszy gość, nauczycielka plastyki w prywatnej amerykańskiej szkole w Lugano mówi, że fobie są tak głębokie, iż niektórzy chłopcy nie zgadzają się używać różowych kredek, by ich nie posądzano…
I znowu czekam?
H.o.m.o.f.ob.i.a wygląda na słowo nieakceptowalne 🙄
Markot
Ale też te fobie z okresu szkolnego są przenoszone w dorosłość. Może tylko mniej wyraziście się objawiają. Poprawność polityczna gra tu dużą rolę. To tak jak z antysemityzmem – temat aktualny obecnie na kociebehemocie. Mało kto otwarcie się przyzna, że jest antysemitą, homofobem, rasistą, szowinistą i czym tam jeszcze.
Czy homofobia jest słowem nieakceptowalnym?
Nie jest. 😎
A czy wspomniana wyżej „Marylka D.”, to Maryjka D., pisarka? 🙂
Taż sama, Kierowniczko. 🙂
Chyba już przyszła pora, że mi nie wypada kłapać klawiaturą. 🙁 Przechodzę na odbiór. 😎
O gimnazjum Kryńskiego jest niewiele w ” Nie boję się bezsennych nocy…”. Za to w ” Nowolipiu” i ” Najpiękniejszych latach” są całe rozdziały poświęcone Kryńskiemu, jego gimnazjum, nauczycielach i uczniach.
Zajrzałem do tej opery o Częstochowie i wymiękłem już po spisie osób. Za to potem czytaliśmy trochę partyturę i było jeszcze gorzej, ale dość śmiesznie. W Instytucie Kolberga teraz pewnie siedzą i zastanawiają się, co to za ludzie z różnych stron świata uwzięli się dzisiaj na te kwity. Może to znany reżyser z Warszawy i znany dyrygent z Prus namawiają się, żeby zrobić wykon? 😈
Te racuszki z twarozku okazaly sie byc zwykla lipa! Od razu wydalo mi sie podejrzane, ze w przepisie byl cukier dodany do ciasta, co przeciez powinno powodowac przypalanie i przyleganie racuszkow do patelni z olejem. I rzeczywiscie, przywieraja i przypalaja sie jak ta lala! To mnie nauczy, zeby polegac na wlasnym kulinarnym zdrowym rozsadku! Nie mowiac o zmarnowanym czasie i produktach. Ale nic to, mowi sie, ze lekcja, ktora nic nie kosztuje jest tez i nic nie warta.
Nasz starszy syn miewał na początku szkoły średniej jakieś wejścia anty-homoseksualne, że aż mnie skręcało, ale domyślałem się, że to z jakichś nauk z jego szkółki biblijnej, więc reagowałem tak spokojnie jak potrafiłem, żeby mu zupełnie nie odbiło w stronę pojęć sprzed 25 wieków. No i wkrótce potem uświadomił sobie, że jeden z bliższych mu kolegów z klasy miał homoseksualne nastawienia czy przejawy, lekko maskowane (szkoła adwentystów, chyba jedna z nielicznych, w których nie było tolerowane defilowanie z pierce na pępku) — a że miał dla chłopca sporo uznania i szacunku, to mu jak ręką odjął przeszły biblijne wybrzydzanki i potem mogłem już spokojnie rozmawiać z nim o różnych zjawiskach i obyczajach seksualnych u ludzi i innych zwierząt.
No i teraz spoko. Już nie ma ryzyka, że zacznie opisywanie jakiegoś znajomego od jego seksualności.
Wodzu, do partytury nie miałam odwagi zajrzeć, ale pewnie trzeba być mężnym i to zrobić. 😆
Ale proszę, jak to od razu wiedziałam, że Bobikowi się spodoba 😀
Próbuję sobie to wyobrazić na scenie i na samą myśl aż mnie skręca ze śmiechu.
A ja już oczami duszy widzę ten wykon, Wodzu. 🙂
Aż musiałem wstać i wyjść na korytarz, żeby jednak sobie kłapnąć. 😈 Na temat wyobrażonego wykonu na scenie można by od łapy trzaskać metaoperę. Coś jak Hamlet we wsi Głucha Dolna, tylko założę się, że wyszłoby jeszcze śmieszniej. 😆
Hihi, Bobiczku 😆
Zajrzałam do partytury. Dżizas… 😈
Opera o pielgrzymce do Częstochowy? Cudownie! Już widzę chór przemierzający scenę w kółko, od prawa do lewa, znikający za kulisami i pojawiający się znów z prawej, za sznurkową barierką.
A barytony
Zawodzą przez megafony 😈
Bobiku, nie masz w domu jakiego urządzenia z dotykowym ekranem? Pisze się na tym do bani, ale bezgłośnie.
Z innej beczki – Komorowski zaczyna się zachowywać jak primadonna.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17418822,Komorowski_nie_chce_debaty_z_Duda___Nie_bede_udawal_.html?lokale=local#BoxNewsLink
Sporo go mogą kosztować te fochy. Jeśli 26% wyborców chce glosować na Dudę, to czy się panu prezydentowi to podoba czy nie, czy uważa kontrkandydata za godnego, czy nie, nie może się uchylać. Czy ktoś w PO w ogóle czuwa nad kampanią prezydencką?
Głucha Dolna na nic. Nie była śmieszna premierowo i nie jest śmieszna po latach. Jakoś nie chce się zestarzeć 🙁
A propos Zelnik. Kiedys moja Stara opowoadala naszej E, jak jej ojciwc wrocil z jakiegos przyjecia i opowiedzial z wyrzutem w glosie: A syn Masiewickich pojechal na kongres matematykow. Stara byla wsciekla i zrobila awanture.
Wtedy nasza E, zamyslila sie na chwile i powiedziala, ze raz miala podobna przygode. Jej ojciec wrocil z brydza i powiedzual z wyrzurem: A syn Heli Zelnikowej bedzie gral faraona u Kawalerowicza!
Stara natychmiast przpomniala, ze chpc sama nie obejrzala Faraona, pamieta bardzo dobrze, ze syn Heli uznany zostal przez krytyke za drewniana pile. 😈 To im bardzo poprawilo humory.
Bobiku, w Windowsie (przynajmniej od W7) można włączyć klawiaturę ekranową i wprowadzać tekst po cichu myszką
(Panel sterowania – Centrum ułatwień dostępu).
Bobiku, to poniżej godności, ale zacznij jęczeć i stękać. Uporczywie i głośno. Stukanie w klawiaturę wyda się wrażliwcom muzyką (z przeproszeniem Pani Kierowniczki).
Przy odrobinie szczęścia przeniosą Cię do izolatki, gdzie będziesz mógł stukać do nas i dobijać się o rychły powrót do Domu 🙂
Vesper, ja uważam za słuszne, że debata będzie z kandydatem, który przejdzie do drugiej tury.
Nie może prezydent powiedzieć będę rozmawiał z Dudą, a z innymi nie.
Faraon to znakomity film. Ramzes był bardzo dobry. Pachniał (w domyśle) i ładnie wyglądał. Poza tym tępa pała. A tak w ogóle, to Zelnik jednej roli. Drugiej nie dali, to wziął, co było. I gra jak wyżej.
Nie rozumiem, dlaczego Wam się nie podoba opera Kolberga. Jest romans, jest La calunnia – wszystko jak trza. Trochę 😆 mdławe dzieło, ale nie widzę tu żadnych grzechów, których nie dałoby się naprawić natchnioną reżyserią. 😛 Przy okazji rzecz się uwspółcześni, np. Jasiek zamiast przygrywać na piszczałce przy pasionce będzie wysyłać esemesy z fabryki komponentów do zmywarek, dziad nie będzie starym żołnierzem, tylko byłym posłem, przedstawicieli regionów kraju zastąpi się… Nie wiem, kim, ale zastąpić ich trzeba (Budżetówka, Korpoludek, Rekin Rynkowy i Szary Przedsiębiorca?).
I, oczywiście, nie żaden Organista, tylko Spiker Radia Maryja.
Ago, obrazę uczuć religijnych masz jak w banku 😎
Byliśmy z panem mężem na Grze tajemnic. Film bardzo taki sobie, ale mam fazę na Cumberbatcha 😉
Poczytałabym coś przytomnego o Enigmie i o Turingu, najlepiej po polsku 🙄
Bobiku, stękasz?
Dobranoc 🙂
Haneczko, nie o Turingu, ale blisko. W ub. tygodniu dostralem ladny email od Stephana Fry’a, ktory prosil o podpisanie listu do Jej Krlewskiej Mosci z prosba o uniewinnienie i rehabilitacje 49000 Brytjczykow, ktorzy podobnie jak AT zostali skazani za „gross indecency” i poddani chemicznej kastracji. Prawo obowiazywalo (choc nie egzekwowne) do niedawna i tylko AT zostal uniewinniony. Chodzi wiec o pozostalych skrzwdzonych.
Moge zamiescic list do Krolowej do podpisania. Tylko ona moze uniewinnic i zrehabilitowac.
Tu jest ta petycja do Krolowej do podpisania
https://www.change.org/p/british-government-pardon-all-of-the-estimated-49-000-men-who-like-alan-turing-were-convicted-of-consenting-same-sex-relations-under-the-british-gross-indecency-law-only-repealed-in-2003-and-also-all-the-other-men-convicted-under-other-uk-anti-gay-la-2?utm_source=action_alert&utm_medium=email&utm_campaign=237031&alert_id=nHmUFUfpkX_C74SGULQNZG2z2cqcT5ZL%2BIkEV7%2BPuxAOLCp%2FAns5%2FU%3D
Podpisałam, ale nie rozumiem, dlaczego królowa nie może tego zrobić bez petycji.
Tu jest rozmowa prezydenta Komorowskiego z Moniką Olejnik.
O tym, że nie bedzie z siebie robił małpy powiedział, w kontekście zarzutu Olejnik, że niektórzy mówią, ze jego prezydentura jest za mało aktywna, a nie, że nie będzie debatował z Dudą, co sugeruje artykuł w gazecie.
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/bronislaw-komorowski-w-kropce-nad-i-wybory-prezydenckie-2015,515833.html
Siodemeczko, nie moze tego zrobic, bo skazani zostali na mocy obowiazujacegp wowczas prawa.
Poranna witaj zmiano 😆
https://www.youtube.com/watch?v=lGZ1mdkF3Bo
Ludziom pracy, cześć! 😉
Dzień dobry 🙂
kawa
mleczko do kawy
Dzięki, Irku, że pamiętałeś o mleczku. 😉 Ciężki dzień. Ale skoro się zaczął, to także się skończy. 🙂
Dzien dobry 🙂
Haneczko,
biografia Turinga
Mleczko wybitne!
Dzień dobry 🙂
Dziękuję, Lisku 😀 Czytaliśmy już sporo, ale w kawałkach. Jak na starą datę przystało, marzy nam się solidne tomiszcze i jeszcze napisane tak, żebyśmy zrozumieli 😉
Dzień dobry 🙂
Bobiku, Nisiu, doczytałem o Hamku 😀 😀 😀
Króliku, teraz będę ciągle myślał o tych pysznościach z linki!
Jak ja lubię placki ziemniaczane i racuszki!!! (wychodzą czy nie, na zdjęciu są piękne, a i truskawek mamy teraz pełno).
Nie wiem, czy dam radę je zrobić, ale za to wybieram się dziś do niemieckiej piekarni/ciastkarni 😀
Solidne po polsku to watpie, gdyz obowiazujaca od lat popularna narracja jest taka, ze Polacy w Bletchley Park zlamali kod Enigmy i zaden Turing sie do tego nie przylozyl. Zobaczysz jakie protesty zaczna sie jak film wejdzie na ekrany! Filmu nie widzialem i pewnie dlugo nie zobacze, ale oczami duszy juz slysze Rzepe i okolice (skoro juz jestesmy przy Hamlecie).
Dzień dobry.
Siódemeczko, dzięki za sprostowanie, prezydent rzeczywiście nie mówi wprost, że odmawia debaty. Wyborcza mogłaby nieco dokładniej cytować. Ale w rozmowie z Olejnik prezydent długo argumentuje, dlaczego żądanie debaty jest niestosowne. Powołuje się przy tym na fakt, że przez pięć lat Kaczyński ani raz nie pofatygował się na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego a reprezentanci PiS nie pojawiali się na debatach na tematy społeczne. To jest argument, ale niestety chybiony, ponieważ wycelowany w PiS, a tu nie o PiS chodzi, tylko o wyborców. Chodzi o to, by prezydent po upływie pięcioletniej kadencji, podjął dyskusję z tymi, którzy nie zgadzają się na kontynuację i są gotowi poprzeć kandydatów bez jakiegokolwiek przygotowania.
Zgadzam się z prezydentem, że wystawianie w wyborach do najwyższego urzędu w państwie osób bez doświadczenia politycznego jest niepoważne, że oznacza brak szacunku dla państwa. Całkowicie się zgadzam. Są jednak ludzie, i to niemało, którzy tych kandydatów chcą poprzeć. I to ze względu na tę część elektoratu prezydent nie może wybrzydzać. Ściga się z tymi, a nie innymi i trudno. Polityka nie scena, prezydent nie baletnica, niech nie grymasi.
Eee, wystawanie kandydatow na prezydenta bez doswiadczenia politycznego jest praktykowane wszedzie na swiecie. I sa to czesto najlepsi prezydenci. „Najwyzszy urzad w panstwie” wymaga nie tyle politycznego doswiadczenia, co bardzo dobrej znajomosci Konstytucji i wrazliwosci na funkcjonowanie panstwa prawa.
Mordko, zaczynają mi pękać zajady 😉
Być może, Kocie, ale nie kojarzę przykładów. Mógłbyś podsunąć kilka nazwisk?
Dzień dobry 🙂
Coś mi się tak zdaje, że można by jeszcze raz podejść do porwania mnie. Może jutro? Wszyscy będę mieć kaca po ostatnim dniu karnawału, będą mało uważni i akcja tym razem może się udać. 😎
Tylko trzeba to podopinać na ostatnie guziki, żeby Prusaka definitywnie zażyć z mańki.
Mańka, dasz z siebie zażyć? Pamiętaj, że to w słusznej sprawie. 😆
Można zażywać. 😀
O, Bobik się już obudził 🙂
Obudził, obudził… Bobik już został przewleczony przez kilka ipeenów, które mu do wnętrza duszy, serca oraz płucek zaglądały. 👿
Czy agenci, którzy mają Cię przejąć, Bobiku, powinni mieć na sobie ołowiane kubraczki? Bo Ty już taki poprzeświatlany, że pewnie sam świecisz w ciemności 🙄
O, Łajza też się niepokoi o szkodliwe promieniowanie 🙂
Koniecznie ołowiane kubraczki, skarpetki i rękawiczki. Czapeczki nie muszą być, bo więcej jasności w główce nikomu nie powinno zaszkodzić. 😎
Zywych czy martwych, Vesper?
Czy pamietasz jakie „doswiadczenie polityczne” mial Obama, procz paru lat w STANOWYM senacie?
N.b., co za glupek przetlumaczyl tytul filmu The Imitation Game jako Gre Tajemnic? Chodzi o termin uzyty przez samego Turinga, oznaczajacy test w ktorym czlowiek „rozmawiajacy” z niewidocznym rozmowca ma zadecydowac czy jego „rozmowca” jest czlowiekiem czy maszyna zaprogramowana tak by imitowac ludzkie myslenie, lub inny test majacy rozroznic miedzy nimi. Co zreszta jest wytlumaczone w samym filmie. Widocznie tlumacz nie raczyl obejrzec 😉
„Wystawanie kandydatow na prezydenta bez doswiadczenia politycznego jest praktykowane wszedzie na swiecie” – pewien dziennikarz nazwal to Blind Date elections 🙂
Czapeczki nie, żeby nimby się mogły aureolić 😉
Kocie, jak widzisz, zależy co uważamy za doświadczenie polityczne. Kilka lat w stanowym senacie, kilka w krajowym. To jest jednak co innego niż rok jako podsekretarz od informatyzacji (Duda) lub stażysta w kancelarii (Ogórek).
Bobiku, nie wolisz poczekac by obejrzal Cie przynajmniej jeden trzezwy pokarnawalowy konowal? Co prawda bedzie zapewne na kacu…
Lisku, ja już na to nie zwracam uwagi. To znaczy patrzę na tytuł oryginału, polskie tłumaczenie zbywam milczeniem.
Smoku, napisz prosze obszerniej o tej niemieckiej piekarni/ciastkarni, moze zjawi sie Rys…
Nie, już nie chcę żadnych konowałów – trzeźwych, pijanych czy skacowanych. Chcę być porwany. A jak Mańka się zgodziła na wykorzystanie jej, to szanse na powodzenie akcji są naprawdę duże. 🙂
W takim razie trzeba ogłosić mobilizację, ale first things first. Jak na jajogłowych przystało, musimy najpierw pojąć przemyślaną decyzję, jaki kryptonim będzie nosić nasza akcja. Nie możemy być gorsi od wojskowych. To musi być coś wyszukanego.
Akcja Tiutiurlistan? 😎
Wolność i Śledzik?
Po angielsku Herring of Freedom 😎
Ale po polsku Śledź Wolności też całkiem. Wojskowi mogliby tylko pozazdrościć 🙄
To zagrycha, a gdzie danie główne?
A jakie „doswiadczenie polityczne” mial Mandela? Havel? Walesa?
Mordko, oni byli Kimś.
Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam, że Kot wyciągnie Havla i Mandelę! Gratis dorzucił Wałęsę 😆 Jasne, Kocie, żadnego nie mieli 😈 Mieli takie, jakie w tamtych warunkach można było mieć, stojąc po stronie wartości humanistycznych.
Głosujmy więc na Dudę i na Ogórek, bo przykład Vaclava Havla pokazał, że dyletanci dobrze sobie radzą 😈 Proszę, Kocie, dziś Dzień Kota, pozwól oszczędzić siebie w swoje święto.
Tzn. broń główna, trzeba jakoś eliminować wroga.
Po stakańczyku i wszyscy śpią.
POkaz mi Vesper w ktorej to ja wypowieszi postulowalem aby glosowac na Dude czy Ogorek? Pewnie w tej samej, w ktorej mowilem o „potomkach panszczyznianych chlopow”.
To juz zadna rozmowa nie moze sie obejsc bez zlosliwej demagogii?
Z odpowiedniością prezydenta to jest jeszcze pytanie, w jakim systemie, tzn. jaką ten prezydent ma pełnić rolę. W naszym, tak samo jak np. w niemieckim, ta rola jest głównie reprezentacyjna i symboliczna, więc i kandydaci do niej powinni być reprezentacyjni (co wcale nie znaczy ładni – wiele bardziej jest tu na miejscu siwa profesorka niż wyfitnessowany model męski), z pewną dozą godności i dostojeństwa, z nienagannymi manierami (to już prędzej premier może sobie pozwolić na naganne, choć lepiej, kiedy sobie nie pozwala), sprawni retorycznie i z niedrażniącym głosem, bo muszą wygłaszać państwowotwórcze mowy i dający się w miarę łatwo do jakiejś symboliki roli przypasować (zwykle rodzicielskiej, mentorskiej, albo coś w podobie).
Jeżeli ktoś tych zewnętrznych kryteriów nie spełnia, to go w zasadzie od razu dyskwalifikuje (czyli np. można by z góry odrzucić Ogórek za głos, albo ją i Jarubasa za brak jakiejkolwiek dystynkcji i nobliwości w wyglądzie). Trudno, te zewnętrzności się liczą, chcemy czy nie.
Doświadczenie też oczywiście jest ważne, ale u prezydenta w polskim systemie powiedziałbym, że nawet bardziej doświadczenie życiowe niż polityczne. Potrzebnych rzeczy politycznych da się dość szybko nauczyć. Zrównoważenia czy dystansu, biorącego się z przeżycia już niejednego, nauczyć się nie da, to się musi zgromadzić.
To może doczytaj wyżej, co było punktem wyjścia w dyskusji, Mordko – wypowiedź Komorowskiego o kontrkandydatach, ubrana w formę ogólnego stwierdzenia. Przykład Mandeli, Havla, czy Wałęsy był tu zupełnie od czapy. Teraz rozumiem, że komentowałeś, nie przeczytawszy wcześniejszych postów, ani nie wysłuchawszy wywiadu Olejnik z prezydentem.
Vesper, czy masz już Dni Vesper czy nadal Świty Furkota?
No tak, to wymiknęło z kontekstu, Kocie.
Rozmawialiśmy o kontrkandydatach prezydenta, że brak doswiadczenia politycznego jest poważną przeszkodą. Ty powiedziałeś, ze tacy kandydaci są często wystawiani i są świetni.
Dałeś przykłady, więc wynika z tego, ze powinnismy głosować na Dudę z Ogórkiem.
Haneczko, nie miałabym nic przeciwko kilkudniowym vesperaliom 😎 Ale prawda jest taka, że jestem tylko humble mame i mogę najwyżej dostać zdechłego wróbla w prezencie 26 maja :/
Owszem doczytalem. Wywiadu nie sluchalem, bonie chce halasowac wczesnym rankiem po nieprzespanej nocy.
I pewnie nie wyslucham, bo Olejna dziala mi na nerwy, nawet gdy nie jestem bardzo zmeczony. Olejna olewam w kazdej postaci.
Oj, to długo musisz czekać 🙄
I jeszcze w związku z Kotami: Pytam się, gdzie Ryś?
Może w Pudełku?
http://wyborcza.pl/1,75476,17396806,Dlaczego_koty_wchodza_do_pudelek__3_naukowe_hipotezy.html
Dzień dobry.
Jestem po przeglądzie rosyjskiej prasy.
Zachwycona kandydatką Ogórek. Bardzo.
Bobiku, ja w trakcie porwania mogę -dla odwrócenia uwagi od Ciebie- grać rolę Bierleiche. 😉
A ponadto uwazam, ze lepiej jest glosowac na Ogorka i Dude niz nie glosowac wcale.
I uwazam tez, ze urzedujay prezydent nie moze mowic innym partiom kogo maja wystawic. Wolno mu krytykowac innych kandydatow po zgloszeniu wlasnej kandydatury, ale wymgiwanie sie z debaty z nimi nie robi dobrego wrazenia, Debaty przedwyborcze sa dzis dosc powszecnym zjawiskiem w demokracjach i dobrze byloby gdyby wszedzie , w kazdyn kraju takie debaty stly sie nieodlaczna czescia procesu wyborczego.
No, ja się nie dziwię, że rosyjska prasa zachwycona. Władimir Władimirowicz lubi ładne blondynki, a ta sam chce do niego dzwonić. No i to jej zaplecze. Very convenient 😈
Mandela, Havel czy Wałęsa gładko wpasowali się w symbolikę Bohatera Narodowego, który staje na czele. Ale powiedzcie mi, w jaki symboliczny kontekst może się przeciętnemu wyborcy wpisać Ofelia z Ożarowa? Córki pułku? Wnuczki Narodu? Westalki strzegącej świętego ognia żyrandoli? No, kurczę, nie bardzo wiem. 🙄
Co do debat to zupełna zgoda. I właśnie o to na Komorowskiego od wczoraj się złoszczę. Że wydziwia, że mu kontrkandydaci nie pasują. Mnie też nie pasują i uważam ich za kiepski żart, ale oni będą musieli uzyskać wymaganą liczbę podpisów obywateli pod swoimi kandydaturami, a on akurat jest od tego, żeby się z nimi zmierzyć. Uważa ich (bardzo słusznie) za dyletantów, ok. Niech na ich tle zaprezentuje swoje doświadczenie.
Ja też myślę, że to niesłuszny wist, z tym unikaniem debaty. To chyba nie żadna nowina, że wybory wygrywa się teraz w telewizorniach, a nie wskutek szczegółowej analizy kompetencji. 🙄
Ja jednakowoż, Kocie, nie chcę, żeby państwowy dom meblował mi ktoś, komu jest wszystko jedno na kogo głosuje i po krótkim czasie nie wie, na kogo głosował, o czym rozmawiała dzisiaj w poranku Tok FM pani Janina Paradowska.
Lisku, właśnie wróciłem 😐 Gdyby piekarnia stanęła na wysokości zadania, może mógłbym napisać o niej poemat (no dobra, i tak bym nie napisał). Ale ona była prawie pusta! Złapałem szybko jakieś ostatnie ciastko (“Waldbeeren”), ale pączków już nie było 🙁 Ani chleba mojego ulubionego nie było, ani bułek, ani sernika, ani ciastek z truskawkami!
Wrrr! Aaaaaarch! Hrrrrrraaaaaach!!!
Wybrałem się tam dopiero o 8 wieczorem, ale byłem pewny, że na mnie poczekają 😐
Poza czystą symboliką bohatera narodowego, Havel, Mandela i Wałęsa mieli poglądy, które były dla nich na tyle ważne, że za ich głoszenie byli gotowi ponieść konsekwencje. Wiadomo było, kim są.
Jest też dość naturalne i logiczne, że na czele państwa po przemianie ustrojowej czy rewolucji, staje jeden z liderów środowisk dysydenckich. Ma takie doświadczenie, jakie ma, raczej w burzeniu niż budowaniu. Ale wiadomo, czemu się sprzeciwia i do czego dąży.
A co stanęło na przeszkodzie panu Dudzie, czy pani Ogórek, by angażować się od kilkunastu lat w działalność na przykład samorządową? Przekonać kogoś, że są ludźmi godnymi zaufania i że warto im powierzyć mandat? Dopiero teraz poczuli powołanie? Ok, to niech startują do Sejmu.
A zona Dudy jest corka Kornhausera, co bylo dla Starej sporym zaskoczeniem.
Sam Kornhauser zrobil na niej bardzo dobre wrazenie, gdy lata temu byl na obiedzie. Bardzo cywilizowana rozmowa toczyla sie wowczas wokol Szatanskich wersetow i fatwy nalozonej na Rushdiego. Stara stala wowczas na stanowisku, ze skoro Autor wiedzial jak wielka przykrosc wyrzadzi muzulmanom i mimo to zamiesil obrazliwe fragmenty, to teraz nie powinien chowac sie za plecami „Panstwa policyjnego”. jak laskaw byl przedtem nazywac Wlk. Brytanie i oczekiwac ochrony 24/7 od tego panstwa. Kornhauser byl zupelnie przeciwnego zdania i bronil wolnosci wypowiedzi pisarza.
POtem Stara pare razy zmieniala zdanie. Kiedy 10 lat temu w Parlamencie toczyla sie debata nad projektem prawa o przeciwdzialaniu „podzeganiu do nienawisci religijnej”, zapamoetala wypowiedz owczesnego posla, a dzis burmistrza Londynu, Boriosa Johnsona, ktpry powoedzial: Uwazam projekt ustawy o podzeganiu do nienawisci religijnej za kompletnie chybiony. Po jego przyjeciu musielibysmy zakazac sprzedawania i wydawania Koranu. Co byloby osobliwe, zwazywszy, ze proponowana ustawa ma zapobiec islamofobii.
Boris jest nieulekniony. My sort of guy.
Czy to przypadkiem nie Islandczycy robią jakieś takie zabójcze śledziki, że wystarczy z daleka powąchać i pada się nieżywym trupem na co najmniej kilka godzin?
Bo ja tak kombinuję: najpierw trzeba mieć takiego islandzkiego śledzika (szczelnie zapakowanego!). Jutro rano wysyłamy do szpitala Koty, które robią Okropne Zamieszanie, np. wieszając się i huśtając na kroplówkach. Personel rzuca się do łapania Kotów. Koty zwiewają w stronę wyjścia. Przy wyjściu leży Mar-Jo w charakterze piwnych zwłok, więc przestrzegający procedur personel zostawia Koty (czyli mamy z głowy opracowywanie drogi ucieczki dla nich) i rzuca się do reanimacji. W tym czasie Dzida WW wpada do mojego pokoju i wystukuje Morsem ”Śledzik i Wolność”, na które to hasło ja łapię uprzednio spakowaną torbę, naciągam na pysk maskę p-gaz i daję dyla na parking. W momencie, kiedy mam przebiegać koło skupionego wokół piwnych zwłok personelu, Mańka rozpakowuje islandzkiego śledzika, kładąc pokotem wszystkich poza mną (w masce p-gaz) i podejrzanie niewrażliwą na zapachy Dzidą WW.
Potem to już pestka. Na parkingu Vesper zapuszcza motor furkonetki z przyciemnionymi szybami, ja wskakuję, jednym zręcznym ruchem uwalniam się od maski p-gaz i z cichym fur, fur uciekamy, myląc pogonie.
Trzeba by jeszcze pomyśleć, jak ewakuuje się Mańka po wykonaniu swojej części zadania, ale z grubsza Plan mógłby chyba tak wyglądać. 😎
W ostateczności Mańkę z aresztu wyciągnie Wielki Wódz przebrany za Papugę 😎
Nie zapominajcie o niezbędnym pendent do maski p-gaz, jakim jest prześcieradło p-atom!
oraz łopatka i biała farba, Nisiu.
Wielce Szanowni Państwo, jestem chyba dowodem na istnienie rozdwojenia jaźni, bo lubię czytać Blog Bobika i popieram Andrzeja Dudę. Tak, tak możliwe są w przyrodzie i takie stwory.
Nigdy nie zabierałam tu głosu ale dzisiaj nie wytrzymałam. Proszę Państwa, wiem że na blogu Bobika nikt nie lubi PiSu, że ci z Koszyczka, którzy głosują w polskich wyborach nie poprą Dudy itp.
Ale czy musicie jednak Państwo tak ochoczo chować głowy w piasek i tak gwałtownie mijać się z rzeczywistością w ocenie doświadczenia i dorobku Dudy. Łączenie go z p. Ogórek, opowiadanie bajek o jego ,,braku doświadczenia politycznego i braku weryfikacji” nie ma żadnego sensu.
Andrzej Duda:
1. Ma doktorat z jednego z dwóch najlepszych uniwersytetów w Polsce i jest urlopowanym pracownikiem naukowym UJ. W odróżnieniu od Prezydenta magistra historii Komorowskiego potrafi bez tłumacza poprowadzić po angielsku negocjacje międzynarodowe, zadzwonić do Białego Domu, czy przeczytać NATOwski brief.
2. Kilkukrotnie ze wspaniałymi wynikami weryfikował się wyborczo (Poseł na Sejm – ok. 80 tysięcy głosów, Parlament Europejski – ok 97 tysięcy głosów). Nawet w przegranych wyborach na Prezydenta Krakowa miał ponad 50 tysięcy głosów. To są w polskich warunkach wyniki bardzo, bardzo wysokie, świadczące o poparciu wielu wyborców od ładnych paru lat. Po co zatem pisać o jakichś teoretycznych ,,senatach stanowych” w których miałby jeszcze terminować razem z p. Ogórek?
3. @vesper: W Pani fałszywym świecie Duda był rok podsekretarzem stanu (czyli wiceministrem) od ,,informatyzacji”. W rzeczywistości wiceministrem był odpowiedzialnym nie tylko za informatyzację sądów ale także za kluczowe w Ministerstwie Sprawiedliwości piony legislacji i współpracy międzynarodowej (czytaj: współpracę z Rządowym Centrum Legislacji i Prezydium Sejmu oraz transpozycję prawa unijnego). Ponadto był kolejne trzy lata wiceministrem w Kancelarii Prezydenta odpowiedzialnym m.in. za inicjatywę ustawodawczą i ocenę projektów ustaw pod kątem stosowania lub niestosowania prezydenckiego prawa do veta. To jest (oprócz prezydenckiego naturalnie) chyba najlepsze miejsce do zebrania kilkuletniego, profesjonalnego doświadczenia jeżeli chodzi o pracę Prezydenta Państwa. Po co tak zamykać oczy na rzeczywistość?
4. A jak Duda sprawował te funkcje? A, to może zapytać jakiegoś w miarę obiektywnego przeciwnika politycznego też doktora nauk? Wguglowanie ,,Duda Boni”, daje szybciutko następującą recenzję pracy i kompetencji Dudy dokonaną przez Michała Boniego, który chyba jest godnym szacunku źródłem: ,,Znam Andrzeja Dudę z Parlamentu Europejskiego jako przykładającego się do swojej pracy posła. Nigdy nie zdobędę się na to, nawet jeśli jest to element walki politycznej, żeby teraz powiedzieć o nim cokolwiek złego.”
No cóż, szanowni Koszyczkowicze Bobika, pogardzajcie europosłem Dudą, porównujcie go do p. Ogórek. Zięć pułkownika Dziadzi z UB też stosuje taka taktykę w stosunku do zięcia profesora Juliana Kornhausera z UJ. Na razie ta pogarda kosztowała urzędującego prezydenta 18 punktów poparcia. Jeżeli taktyki nie zmieni to Komorowski przegra w drugiej turze i bardzo, bardzo się zdziwi.
Wszystkich serdecznie pozdrawiam. Dudzistka z Krakowa.
Prześcieradło p-atom mogę zerwać z wyrka, wybiegając z pokoju. Torba tylko w jednej łapie, druga w sam raz wolna na p-atomy.
Łopatkę saperkę, o wymiarach pzepisowych, i tak zawsze noszę ze sobą, a już szczególnie, kiedy daję się porywać. 😎
Informacja dla uczestników Akcji.
Jajako Bierleiche będę odziana tak:
http://image.spreadshirt.net/image-server/v1/products/119857940/views/1,width=378,height=378,appearanceId=29/Bierleiche-T-Shirts.jpg
Żeby nie wzięto mnie, broń Panie B., za Stronę Ogrywaną. 🙂
Bycie wiceministrem pana Ziobry zaszczytu kandydatowi nie przynosi, Sympatyczko Dudy z KRK.
A poza tym, pożyjemy zobaczymy.
Mańki zawsze jakoś sobie dają radę, coś się wymyśli.
Witaj Krakowska Dudzistko, jeśli tak Cię można nazywać. 🙂 Miło, że nas czytasz, choć nie całkiem jesteśmy z Twojej bajki. 😉
Ja się osobiście zgadzam, że Duda to jest inna kategoria niż wyciągnięte z kapelusza króliki w rodzaju Ogórek czy Jarubasa, więc odruchowo unikałem stawiania go z nimi w jednej linii. Mogę go nie lubić albo dziwić się jego poglądom, mogę uznawać, że mnie – z moimi poglądami – nie reprezentowałby właściwie, mogę wyczuwać w nim za mało charyzmy na wygranie obecnych wyborów, ale równocześnie co cesarskie, mogę mu oddać. Nie jest to mój kandydat, ale nie jest to też – zwłaszcza na tle innych – kandydatura niepoważna.
Sądzę zresztą, że Dudzie najbardziej zaszkodzi nie Komorowski, tylko Prezes, mimo że jest teraz mało eksponowany. Ale dopóki wszyscy wiedzą, że to on pociąga za sznurki, każdy pisowski kandydat będzie musiał ciężary jego ponieść. 😉
A, właśnie – Smoku, czy już dostatecznie ograłeś Ordynatora w Makao, żeby był zmuszony na wszystko przymknąć oczy? 😎
Na tubie nie znalazłam. Ale tekst leciał tak:
Był duda, był duda
Miał dudy, miał
Ale te dudy, nie były dudy
Bo ten duda od innego dudy
Te dudy miał, dudy miał, dudy miał
Namiętnie śpiewaliśmy ten kanon chyba w szóstej klasie.
mt7
Nie jestem pewna czy Pani zrozumiała o co mi chodziło w wypowiedzi. Proszę przeczytać powolutku jeszcze raz, począwszy od zdania, że zdaję sobie sprawę z antypisowskich poglądów bywalców Blogu Bobika.
@Bobik. Otóż to. Dziękuję. Co do ewentualnego negatywnego wpływu Prezesa, też mogę się zgodzić. Jasne.
A Komorowski w debacie w drugiej turze zostanie przez Dudę rozbity. Zobaczy Pan. Znam obu 🙂 Intelektualnie to jest między nimi przepaść na korzyść Dudy, chociaż widzę niebezpieczeństwo, że Komorowski może tak łgać w żywe oczy, że się Duda ,,zacuka” ze zdziwienia.
Szanowna Dudzistko z Krakowa 😉 Porównywanie pana Dudy i pani Ogórek rzeczywiście nie jest bardzo trafne. Jego doświadczenie jest nieporównywalnie większe. Ale wymagałabym od dużej partii opozycyjnej wystawienia do walki o urząd prezydenta swojego lidera lub jednego z liderów. W PiS lider jest jeden i to on powinien zawalczyć. Albo zwolnić miejsce dla młodszych, jeśli już nie czuje się na siłach. Do pana Dudy nic nie mam, poza nieufnością wobec jego zaplecza politycznego, którego rządy dobrze pamiętam. Pamiętam dobrze, jakim szkodnikiem dla praworządności był Zbigniewa Ziobro na czele Ministerstwa Sprawiedliwości, dlatego fakt, że pan Duda został z rekomendacji Ziobry wiceministrem, jest w moich oczach raczej obciążeniem niż atutem, choć być może ze swoich obowiązków pan Duda wywiązywał się bardzo rzetelnie. Na magię doktoratów już się nie nabieram. Teraz to odpowiednik magisterium z czasów, gdy pan Komorowski kończył studia.
A argument, kto jest czyim zięciem… Proszę wybaczyć, ale to nie moje rejony.
@vesper:
To jest inna rozmowa i inne argumenty. PiS poszedł w ślady PO, która w poprzednich wyborach prezydenckich też nie wystawiła swojego lidera – Przewodniczącego Partii Donalda Tuska.
Nie wiem czy doktorat Dudy jest odpowiednikiem magisterium Komorowskiego. Na pewno zaliczenie z angielskiego to Komorowski jakoś wycyganił 🙂 Wyłudził zresztą sam dyplom. Urzędujący prezydent sam kiedys (ku mojemu wielkiemu zdziwieniu) w fazie swojej ,,bigosowo-kaszalotowej” elokwencji powiedział publicznie, że magisterium, zdaje się że o Piłsudskim napisał mu w dwa tygodnie teść (onże tow. płk. Dziadzia) , bo on sam nie miał czasu.
Co do tematu Ziobro itd. to już są oceny polityczne. Inna dyskusja. Rozumiem, że tu PiSowców nie ma. Ja Ziobrę zresztą oceniam bardzo źle a Dudę dobrze.
@vesper Kto czyim zięciem to są region Kota Mordechaja. Kot Mordechaj wspomniał o teściu. Kotowi wolno a mnie nie?
A Jarubas, Bobiku, to też nie ta liga, co Ogórek. Jarubas jest w polityce od kilkunastu lat, głównie jako samorządowiec. W Świętokrzyskiem ma ogromne poparcie, kolejną kadencję utrzymał pozycję marszałka województwa. W sumie wolę polityków o samorządowym rodowodzie. Jarubasa nie uważam za kandydata egzotycznego, choć podobnie jak w przypadku PiS wolałabym, aby do walki stanął lider partii.
Dzień dobry, Dudzistko 🙂
Pan Duda jest tylko chorągiewką prezesa. Być może, naiwnie, ma nadzieję nie być 🙄
W moim wrażeniu Jarubas to jednak też królik z kapelusza, choć przyznaję, że mniej egzotyczny od Ofelii. Może trzeba go było wypuścić na szersze publiczne wody nieco wcześniej, żeby się opatrzył i osłuchał? A może w ogóle trzeba z nim było poczekać, aż się bardziej politycznie przetrze?
Ale on chyba, tak samo jak Ofelia, został wystawiony jako zderzak do zużycia. I właściwie to nieco mi żal tych naiwniaków, choć niby widziały ich gały, co brały.
Komorowski nie powinien prowadzić żadnych debat przed pierwszą turą. W polityce chodzi o to żeby wygrać. Komorowskiemu nie są do tego potrzebne żadne debaty z trzeciorzędnymi kandydatami. Vide Kukiz. Jeżeli debatować to ze wszystkimi. Albo z nikim. To im jest potrzebne pokazanie się w telewizornii z Komorowskim. Technika autoprezentacji – pławienie się w cudzej chwale. Jak ktoś do tej pory nie poznał Komorowskiego, to go nie pozna i w czasie debat. Debata będzie miała sens przed drugą turą.
Wybory prezydenckie to nie bal debiutantek. Komorowski byłby skrajnie naiwny gdyby się dał wrobić w debaty 👿
Ja bym pana Jarubasa też bardzo chętnie zobaczyła w Sejmie, na czele któregoś z ministerstw i jako lidera swojej partii. Wtedy być może zdecydowałabym się oddać na niego głos w wyborach prezydenckich. Jak już pisałam, mam słabość do samorządowców.
Duda, wbrew pozorom, może przy tych wyborach to i owo ugrać, jeżeli zachowa się rozsądnie (a na razie to robi). Jeżeli nie wpadnie mu do głowy, jak Ziobrze, zbytnie wybieganie przed szereg (tzn. przed samego Prezesa), może sobie pod kaczyńskimi skrzydłami wyrobić nazwisko, rozpoznawalność, identyfikację polityczną; stracić niewiele, bo wygranej wyborów nikt się po nim nie spodziewa, a wygrać trwałe wejście do pierwszej ligi politycznej. Młodszy od Prezesa jest duuuużooo, więc to raczej on ma go szansę przeczekać, nie na odwrót.
Nie mogą tego samego (tzn. wejścia na stałe do I ligi) wygrać ci kandydaci, którym dostanie się etykietka niepoważnych. Tym prorokuję, że jeszcze krótko po wyborach popływają, a potem zostaną wessani przez wir.
Sorry, Dudzistko, dla mnie Duda to produkt zastępczy i w dodatku strasznie sztuczny 🙁
Wolę przaśnego, misiowatego Komorowskiego od pacynki panaprezesowej skąpanej w deszczu konfetti i baloników. Może to kwestia wieku, ale strasznie mnie nudzą ci śliczni chłopcy z ADHD 😉
Ale miło, że wpadłaś 🙂
Jagodo, to właśnie w ten sposób powinien to Komorowski uzasadnić i jasno w telewizorni powiedzieć – drodzy państwo, nie ma sensu rozmieniać się teraz na 1500 debat, poczekajmy, aż rzeczywistość nas, kandydatów, wstępnie zweryfikuje, a w 2 turze bardzo chętnie podebatuję z każdym kandydatem, który do niej przejdzie. Tymczasem to uzasadnienie „ja się nie będę ścigał na aktywność polityczną” czy jakoś tak, zabrzmiało faktycznie trochę jak takie dziecinne zadarcie nosa, na czym zwykle traci się wizerunkowo.
Nie bardzo rozumiem oczekiwań, żeby w polskim systemie politycznym gabinetowo-parlamentarnym z drugorzędną rolą prezydenta liderzy partii kandydowali do dużego pałacu, szczególnie na kilka miesięcy przed wyborami do Sejmu.
Prawdziwa władza jest w gabinecie premiera. Ujął to znakomicie były szef PO Tusk, który rezygnując ze startu 4 lata temu podkreślił głównie reprezentacyjny charakter funkcji (metafora: ,,dywan i żyrandol”). Więc ani PO nie wystawiła lidera ani nie czynią tego inne partie.
Całkowicie zgadzam się z @Jagodą, że Komorowski z punktu widzenia taktyki wyborczej nie ma żadnego interesu w debacie. Może tylko w niej przegrać albo co najmniej pomóc przeciwnikom To jasne.
Co do wykształcenia,to jasne że teraz doktorat to nie to samo co kiedyś. Pamiętam jednak jak Komorowski (chyba w chwili euforii) przyznał się, że magisterium nie umiał, czy nie miał czasu napisać samodzielnie i robił to za niego teść (sic!). Podobnie z radością kiedyś Tusk chwalił się, że oszukiwał na maturze z matematyki. U nas niestety takie dumne opisywanie własnych oszustw jest akceptowane kulturowo.
Ciągle uważam, że doktorat plus oferta pracy na wydziale prawa UJ plus adiunktura to jednak ciągle jest więcej niż magisterium historii za Gierka napisane przez teścia.
@Jagoda: Rozumiem, wolisz Komorowskiego. Ja wolę Dudę. Demokracja. Duda to zresztą inne pokolenie. Ma czas a za sobą spore osiągnięcia. Nawet jak przegra to za pięć lat będzie już inna rzeczywistość – Kaczyński, Komorowski na emeryturze. Nowe pokolenie i Duda jako jeden z liderów z międzynarodowym doświadczeniem i zagwarantowaną emeryturą z Parlamentu Europejskiego 🙂 .
Tempus fugit…
Przepraszam za powtórzenia argumentów. Myślałam że nie weszły moje wpisy.
A ja przepraszam za Łotra, który nie tylko przestał wpuszczać posty, ale jeszcze urządził strajk okupacyjny administracji i mnie tam nie chciał wpuścić. 👿
Wszedłem tylnym wejściem, ale widzę, że nadal jakieś cuda się dzieją, więc się nie dziwcie, jak komuś coś wetnie.
Bobiku
Z Mańką nie będzie żadnego ambarasu. Jak już wspomniałeś personel zostanie zażyty z mańki. Sądzę więc, że to raczej będzie problem personelu a nie ekipy ratunkowej. Chociaż nie, ekipa ratunkowa kojarzy się źle i jednoznacznie. Mogłyby jej się rolę pomylić, i znowu wylądowałbyś dokładnie tam, gdzie byłeś, a tego byśmy bardzo nie chcieli. Więc nie będzie to kłopot odsieczy. Że też musiałeś trafić w odnóża prusaków, a nie wiedeńczyków. Byłoby łatwiej, bo odsiecz wiedeńską już w historii przetrenowaliśmy. Z powodzeniem.
Przejmuję się zapewnieniem drogi ucieczki, bo za nic bym nie chciał, żeby Mańce stała się podczas porwania jakakolwiek krzywda. 😎
Ale Mańka jest tak sprawna komputerowo, że może sobie w necie wyczaić na tyle szybką ścieżkę, żeby żaden Prusak nie miał prawa jej dogonić. A jak dogoni Wiedeńczyk, to może mu wejść na emocje, że Bobik to ziomal z Galicji i chyba nie chce przeszkodzić w jego ratowaniu. 😈
Bobik, on to już mówił, Komorowski znaczy się.
Sympatyczko Dudy
Cóż to za argument o doktoracie. Doktoratów to ja oglądam corocznie po kilkanaście, tyle ich się teraz na pierwszym lepszym wydziale produkuje. Bez różnicy czy to będzie uczelnia z pierwszej dziesiątki czy z drugiej setki. Wszystkie są równoważne w świetle prawa, aczkolwiek nie wszystkie są równorzędne. O poziomie nawet nie będę pisał, bo szkoda klawiatury. O recenzji doskonałego doktoratu p. Ogórek coś tam wczoraj czytano w telewizorze. Radbym, jeśli masz informacje z pierwszej czy drugiej ręki, poczytać recenzje doktoratu pana Dudy. Bo na razie o jego jakości to tylko tak sobie opowiadamy jak o czarnym ludzie. A i tak zawsze trzeba wziąć poprawkę na to, że recenzentów rady wydziałów starają się u nas proponować w miarę życzliwych.
Że Kaczyński wystawił Dudę do wyborów, bo wcześniej Tusk wystawił Komorowskiego? Nie ta kategoria wagowa. Komorowski nie był w owym czasie politykiem z czwartego szeregu. Poza tym wprawdzie z pamięcią u mnie coraz gorzej, niemniej jedną rzecz pamiętam doskonale. W Platformie w owym czasie odbyły się prawybory, szczątkowe co prawda i niedoskonałe, niemniej jednak się odbyły. A tu kandydat został namaszczony przez Prezesa. I takie też będzie jego prezydentowanie. Pewnie nie popełnią już błędu z oświadczeniem „Panie Prezesie, coś tam , coś tam…”, ale i tak będzie powszechnie wiadomo, że to ogon będzie kręcił psem.
A co do Twojego stwierdzenia z pierwszego postu. Nie takie chimery na Sadowej się widywało, więc i obecność podobnego w Koszyczku mnie nie zaskakuje ani specjalnie podnieca. Nie ma co się nadymać. Nikt nie ma obowiązku nie lubić PiS-u. Obawiam się tylko, że komuś może zaświtać w głowie wprowadzenie stanu permanentnego lubienia PiS-u i bezkrytycznego kochania KRK. Czego jawne dowody mamy obecnie, codziennie i nieustająco.
Wybacz, Bobiku, to kręcenie, ale to nie Ciebie miałem na myśli, jak też żadnego szanującego się psa, któren to wie, do czego ogon ma służyć i w jakich okolicznościach.
Do Sympatyczki:
„…- Napisałem świetny pierwszy rozdział – mówił, ale ponieważ dotarła do niego informacja, że może być ze studiów relegowany, wówczas podjął decyzję, by pisanie pracy znacząco przyspieszyć.
– Efekt był taki, że w 11 dni powstała praca magisterska. Ja pisałem rękopis, żona przepisywała go, by był bardziej zrozumiały, zaś teść przepisywał go na maszynie do pisania – opowiadał polityk. – To był okres szczególny – zaznaczył….”
KłAMCZUSZEK!!!!!! BRZYDKI!!!!!
Jasne, że dam radę. 🙂
Jakoś mnie to nie zdziwiło, Mar-Jo 😉
„Zięć pułkownika Dziadzi z UB”. I już wszystko jasne, prezydent-resortowe dziecko. Jeszcze ubek mu magisterium napisał. Że też tak często z tych zwolenników PiS musi coś obrzydliwego wyjść.
A rozmowę z prezydentem Komorowskim widziałam w TVN24. Nie odżegnywał się od debaty w drugiej turze.
Oj, prawda, Pani Kierowniczko.
To samo miałam napisać, co Kierwoniczka, ale ugryzłam się w klawiaturę.
Zostawiam Mańkę do zażywania, a sama lecę na zebranie.
Jeszcze jedna uwaga. Skąd tez przyszło Ci do głowy, że pogardzamy panem Dudą bo zestawiamy go z p. Ogórek. Dla mnie oboje są tylko jednakowo śmieszni, a od tego stanu do pogardzania droga bardzo daleka. Mnie tam taki sztuczny entuzjazm i tryskanie okazywaniem radości z nie wiadomo jakiego powodu, to jak śmiech głupiego do sera. Już wolę namaszczenie Komorowskiego, chociaż czasem ten jego patos i napuszenie trochę mnie uwiera.
Mam poza tym prośbę.
Jeśli już uznasz za stosowne i niezbędne, żeby mi odpowiedzieć, powstrzymaj się od używania formy Pan, stosownie do zasad obowiązujących generalnie w sieci. Nie chciałbym okazać się chamem, który przechodzi z ludźmi na ty w jedną stronę.
Mańkę można też zaopatrzyć w tabakę. Wtedy będą zażyci w dwójnasób.
@Dora
No widzi Pani. Takie mamy niestety podzielone społeczeństwo. To co dla mnie ważne dla Pani ,,obrzydliwe”. Ciężko się dogadać. To jest wielki polski problem dla wszystkich zatroskanych o kraj. I dopóki będziemy na siebie rzucać obelgi tak zostanie. P.S. Komorowski nie jest resortowym dzieckiem. Rozróżniam teścia od ojca.
@paradox-57. Pełna zgoda. Różne są doktoraty. Pana na pewno był fantastyczny,bo nie znosi Pan PiSu. Doktoraty PiSowców bez wyjątku są poniżej poziomu, bo są oni przecież z PiSu, a PiS to hołota. Czyż tak?
Mar-Jo: ,,Napisałem świetny pierwszy rozdział” powiedział Komorowski.Reszta w 11 dni z udziałem żony i teścia. I to mówi wszystko o tej magisterce. Podobnie jak o jego zaliczeniu z angielskiego. Nie no, naprawdę…
@paradox-57: Ja też to pamiętam (prawybory) i inaczej oceniam (różnica interpretacji). Moim zdaniem w Platformie Obywatelskiej nie było tak naprawdę żadnych nawet szczątkowych prawyborych. Wiadomo było, że Tusk wyznacza Komorowskiego. Zdecydował się jednal przeprowadzić przy okazji(Tusk to geniusz w takich sprawach) proces dyscyplinowania Komorowskiego i poniżenia Sikorskiego by za bardzo im się w głowach niepoprzewracało w niespokojnym czasie. Do tego jakiś tam chwyt propagandowy.
No, wzruszyłam się. 🙂
Może coś o doktoratach pewnych bliźniaków?
Jadę na mecz.
@paradox-57. @Mar-Jo No ale jeśli jak pisze Vesper doktorat za III RP jest gorszy od magisterium za Gierka. To aż się nasuwa sylogizm, że ,,za Gierka” doktoraty obu Kaczyńskich były niebotycznie wysokiej jakości 🙂
Poważnie mówiąc chciałam pokazać,że Duda ma za sobą dłuższy dorobek, niż to dyskutanci przedstawiali. Nie rok jako wiceminister tylko cztery i nie brak doświadczenia w pełnieniu funkcji z wyboru tylko dwie triumfalne elekcje po kilkadziesiąt tysięcy głosów każda.
To jest znakomity facet. Na dodatek dobry narciarz i dobry samatyranin w górach. A dla mnie to ważna rzecz :-).
W wyborach prezydenckich czasem startują liderzy, czasem nie. W polskim systemie funkcja Premiera jest ważniejsza.
I wiecie co? Istnieje pewna możliwość, że na jesieni Prezydentem będzie Komorowski a premierem…. Andrzej Duda.
No chyba już na mnie czas sobie pójść. Ukłony.
Mar-Jo, niektorzy rozumieja pisanie doslownie, np pisanie na maszynie 😉 Inni jednak rozrozniaja pisanie od redagowania (zona) i przepisywania (tesc) 🙂
Sympatyczko
Mój doktorat nie był znakomity, bo i nie mógł taki być. Mojego doktoratu po prostu nie było. Poprzestałem na stopniu magistra, podobnie jak prezydent Komorowski, aczkolwiek nieco później, bo za Jaruzelskiego. Co nie zmienia nic w kwestii, że była to znakomita praca magisterska, jako jedyna na moim roku uwieńczona wspólną z kolegą publikacją. Tyle w kwestii doktoratów. Chociaż nie jestem w stanie pojąć, czemu mieszasz do tej kwestii PiS? To ma dla Ciebie jakieś znaczenie? Przecież nie napisałem, że udało mu się napisać i obronić doktorat tylko dlatego, że był ulubionym członkiem prezesa. W ogóle nie napisałem nic o związku doktoratu Dudy z prezesem i jego partią.
Sympatyczko
Jeszcze. Jeśli chcesz uważać PiS za hołotę, to jest to Twój wybór i Twoja opinia, nie moja.
Nie mowiac o okresie studiowania i analizowania tematu, ktorych opisywanie jest tylko ostatnim etapem. Czas robienia magisterium a czas pisania magisterium to dwie rozne rzeczy, co wie dobrze kazdy kto jakis tytul robil.
Lisku, na portalach różnych „niezależno-niezłomnych” prześwietlili rodziny prezydenta i jego żony w charakterystyczny dla siebie sposób. Szczerze mi się nie chce brnąć w to dalej. Wydaje mi się, ze mieliśmy juz przyjemność z Sympatyczką.
Poziom doktoratu nie ma związku z przynależnością do partii politycznej, skąd ten pomysł, Sympatyczko Dudy? Poziom doktoratów, podobnie jak poziom magisteriów i matur, spada od jakiegoś czasu dramatycznie. Nie mam na poparcie tej tezy żadnych badań do przytoczenia, ale każdy, kto pracuje w szkolnictwie wyższym potwierdzi, jaki jest poziom przygotowania i intelektualnej samodzielności absolwentów szkół średnich, a później studentów. Poziom umiejętności wypowiadania się na piśmie wśród dziennikarskiego narybku widać codziennie na portalach internetowych. W otoczeniu mam bardzo młode osoby po doktoratach, które 20 lat temu miałyby trudność ze zdaniem matury. Dlatego doktoraty przestały mi imponować. Te uzyskane dawniej, owszem. Gierek Gierkiem, ale żeby uzyskać stopień doktora kiedyś trzeba było wykazać się jakąś wiedzą. Teraz bardzo różnie z tym bywa. O mały włos mielibyśmy doktora Marka Goliszewskiego. Czytałam ten doktorat. Nie umniejszam pracy i możliwości intelektualnych pana Dudy. Mówię tylko, że na doktorat już mnie nikt nie uwiedzie. Ani on, ani pani Ogórek.
Paradox-57 No, ironią za ironię. Doceniam. Brawo.
Co do mgr BKom to sam napisał ze tylko 1 rozdzial był OK. Rozumiem też ze potrzebował korekty bo z ortografią u tego męża krucho jak z angielskim.
Ja ogladalem Dude gdy ostatni raz bylem w Polse, w czasie ostatnich wyborow, zaraz po tym jak zostal zglszony na kandydata na prezydenta. I, powiem z miejsca, ze zrobil na mnie przyjemne wrazenie. Jaks taki wyluzowany i usmiechniety bez wysilku.I odpowoada na pytania, ktore mu zadaja, a nie kreci. Przynam sie, ze nie sledzilem pozniej jego wypowiedzi zanadto, gdyz mialem wazniejsze dla mnie sprawy na glowie. Ale cieszy mnie, naprawde cieszy, ze PiS wysuna jakoiegos innego kandydata niz Psychiczny. Mam szczera nadzieje, ze sie sprawdzi i ze w Polsce bedzie w miare normalna opozycja, nawet jesli tym razem przegra wybory. Jest mlody, ma czas i energie..
Chetnie przeczytalem sobie, co Sympatyczka napisala. Nie tytlko dlatego, ze pisze kulturalnie i merytorycznie, ale dlatego tez, ze chetnie zobaczylbym na stanowisku prezydenta Polski kogos kto jest ciut nowoczesniejszy niz obecny. Nie mam wiele przeciwko Kpmorowskiemu, ale jakos tak zawsze sie boje aby czegos nie palnal.
Sorry. Nie jestem wielkim milosnikiem BK.
I cieszy mnie, ze PiS znalazl wiarygodnego kandydata. To zwiastuje koniec Psychicznego, ktory jest poowaznym obciazeniem dla PiSu. Zeby tak jeszcze SLD.
O, cie florek… KRK, Krajowe Ramy Kwalifikacji, i tu mnie dopadły.
Dudzistko 14:56
„A Komorowski w debacie w drugiej turze zostanie przez Dudę rozbity. Zobaczy Pan. Znam obu 🙂 Intelektualnie to jest między nimi przepaść na korzyść Dudy, chociaż widzę niebezpieczeństwo, że Komorowski może tak łgać w żywe oczy, że się Duda ,,zacuka” ze zdziwienia.”
Bez obaw, nie zacuka się. Po latach spędzonych w PiS i u boku prezesa? Wolne żarty 😆
Nie mam nic przeciwko bronieniu jakiegos kandydata przy uzyciu korzystnych dla niego argumentow. To jest calkiem OK. Ale styl zarzutow wobec oponenta jest nie mniej wazny.
Styl jak widać. Haki, lustrowanie i pomijanie niewygodnych argumentów.
Mordko, nie PiS wysunął, tylko prezes.
I co to za przedziwne stwierdzenie, że prezes jest poważnym obciążeniem PiSu 😯 To co to za partia i jacy ludzie ją tworzą? Nie pomyliło Ci się aby z PZPR albo KPZR? Trzeba poczekać, aż I Sekretarz zwiędnie, żeby zmiany były możliwe 😯 ?
Jasne. Bo jestem świetny. I solidnie średnio oraz uniwersytecko wykształcony. Wiem co to ironia. Nie walę błędów ortograficznych.
Z poprawnością językową to i u prezesa nie za bardzo. Chociaż też doktor starej daty. I gdyby napisał tak jak mówi, to sam by się za głowę złapał. O ile by zauważył. Zresztą gdzie jest powiedziane, że jego pisanych tekstów jakiś korektor nie poprawia? Więc może nie przesadzajmy z tymi wyrzutami ortograficznymi.
Poza tym zauważam nowoczesną pozytywną tendencję u kandydatów PiS. Techniczny z tableta, pretendent z promptera. Ja też używam czytnika zamiennie z wersjami papierowymi, a i tablet mi nieobcy. Gdybym jeszcze doskonale jeździł na nartach, mógłbym sam wystartować. Bo i braku współczucia nikt mi do tej pory nie zarzucił. Wprawdzie tylko w stosunku do zwierzątek, ale to powinno liczyć mi się podwójnie. Taki samarytanin, jaka praca.
Napisał, że I rozdział był świetny. A resztę musiał pisać w pośpiechu. Więc reszta musiała być OK.
Nigdy w życiu nie robiłam błędów ortograficznych. Załóżmy, że znam sześć języków obcych perfekt: czy z tych powodów nadawałabym się na prezydenta? Aha, jeszcze umiałabym zrobić niezły show (ma się praktykę z telewizyjnych finałów WOŚP) z fajerwerami i wrzaskiem.
Nie chce mi się gęby/klawiatury strzępić, ale zgadzam się z Marcinem Królem:
http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/853822,krol-zgroza-czyli-kandydaci-na-prezydenta.html
Paradoksie, powinieneś był napisać „z poprawnościom językowom u Prezesa”…
Żoliborski sznyt salonowy.
Bedem robić krupnik. Zapraszam, kto głodny albo i zmarznięty.
Bobik, krupnik by Ci pozwolili? Na świńskim gnacie – zgodnie ze starą zasadą, że przez krupnik świnia musi się przelecieć.
Nisiu
Dosyć lubię swój język ojczysty, sam jestem wprawdzie z urodzenia z Mazowsza, ale tego bardziej na północ od Żoliborza. Po cóż więc miałbym go tak kalać prezesowsko? Ten sznyt zresztą i u innych. Patrz Kalisz, Kwiatkowski.
Magisterium z czasów Gierka przerasta poziomem, o całe lata świetlne, doktorat z czasów „wolnej Polski”. Ale od tej reguły, jak od każdej innej, są wyjątki. Tylko największe lenie, niemoty umysłowe i obiboki oraz pewne grono naiwnych, studiowało w tamtym czasie lewo, sorry, tak zwane prawo i tak zwaną ekonomię. Studenci tych kierunków cieszyli się zasłużonym lekceważeniem innych studentów. „Wiedza” jaką zdobywali sprowadzała się do wypaczonych cytatów z Marksa, Engelsa, Lenina, etc..
Doktorat „największego z prezydentów”, też był tym naszpikowany.
Prawo i ekonomia zaczęły nabierać sensu i znaczenia dopiero wtedy, kiedy Komorowski, Tusk i inni wywalczyli wolną Polskę dudom, cymbałom i innym bębnom. I teraz te dudy i cymbały robią to, co potrafią najlepiej, hałasują bez sensu 👿
Jest jeszcze niejako odwrotność wymowy typu”z poprawnościom językowom” – zamiana poprawnego -om na niepoprawne -ą, np. powiedzieć coś obywatelą, pokazać sie mieszkańcą…
Szczątkowo ma to, niestety, pan prezydent, a wyraziście redaktor Morozowski z TVN24.
Mówi Pismo: będziesz jak cymbał grzmiący…
Pomijając błędy i niepoprawności – przepadam za wszelkiego rodzaju dialektami regionalnymi, od Kaszub poprzez Kurpsie i Śląsk aż do Podhala.
Lecę do krupniku.
No to sobie od czasu do czasu pomazurzę
Albo powiedzieć o kimś brejdak
trzy zwierzęta na „z” po kurpiowsku:
zilk, zając, zieziórka
A popularny obyczaj
Wzino w siebzie, o ziem
@Jagoda:
,,Tylko największe lenie, niemoty umysłowe i obiboki oraz pewne grono naiwnych, studiowało w tamtym czasie lewo, sorry, tak zwane prawo i tak zwaną ekonomię”
Oj, powyższy sąd trąci nieco – jak by to powiedzieć – nadmierną ostrością sądu połączoną z niedostateczną ostrością opisu.
Ja też jestem z tamtego pokolenia i nie wydaje mi się to prawdą. Jakieś ziarno prawdy jest jeżeli chodzi o ekonomię, chociaż i tak umiałabym sypnąć tak od razu wieloma nazwiskami wybitnych ekonomistów – absolwentów z tamtych czasów. Ale rzeczywiście en masse nie szli tam najlepsi ludzie.
Jeżeli chodzi o prawo to jest to – wybacz – nonsens. Ile masz lat Jagodo? Bo nie wierzę, byś studiowała w tamtych czasach. Na prawo było nieludzko trudno się dostać. Egzaminy wstępne były bardzo trudne. Na prawo szli znakomici maturzyści – olimpijczycy. Nie przypominam sobie by ze studentów prawa ktoś się śmiał. Raczej na innych kierunkach były ,,odrzuty” z prawa. Odwrotnie nie pamiętam. A już na pewno nie na mojej alma mater czyli UJ albo UW czy UAM.
Adomi 😆